Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Chata Znachorki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyNie Lip 03 2022, 17:34;

First topic message reminder :


Chata Znachorki


Z zewnątrz budynek wygląda na zwykłą, niepozorną, drewnianą chatę, dla której czas nie był najłaskawszy. Nie trzeba posiadać wprawnego oka, by zauważyć, że dach nad lewą izbą ledwo powstrzymuje się przed zapadnięciem, a przeżarte przez korniki okiennice po jednym dotknięciu obrócą się z kurz. Prawa część chaty jest w znacznie lepszy stanie, nie mniej wciąż niejeden konserwator zapłakałby nad jej stanem. Kiedy jednak, zmuszeni chorobą, czy innym uszkodzeniem ciągłości kości, przekroczycie próg walącego się domu, spostrzeżecie, że wewnątrz, pomimo surowego wnętrza i pewnego bałaganu, wszelkie zniszczenia nie są widoczne.

Zapewne zaraz potem na przywitanie wyjdzie wam wysoka, szczupła kobieta, o absurdalnie długich, białych włosach i zmartwionym, acz pokrzepiającym uśmiechu, gotowa pomóc najlepiej, jak tylko potrafi. Rozsiewa wokół siebie aurę, dzięki której nawet ciężko ranna osoba jest w stanie uspokoić się i z pełnym zaufaniem oddać w opiekuńcze ręce wili.

Kostki przy ukąszeniach żądlaka:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Lip 28 2022, 19:12;

Podłapał myśl Jess, przypominając sobie natychmiast własne, wcale nie tak odległe doświadczenia związane z amortencją, mimo że nigdy nie miał okazji spróbować eliksiru - parę lat temu wystarczyły mu same opary, żeby przestać myśleć w zupełności logicznie.
- No, ta trumna... albo sama Izolda... musiała być jakoś... eee... nasączona amortencją? Jak ta jemioła świąteczna w szkole, nie? Człowiek mógł się jej tylko nawąchać i mu odpierdalało, chociaż nie aż tak mocno - potwierdził jej teorię, bo wydawała mu się sensowna. Spojrzał jeszcze na dziewczynę trochę zaskoczony, słysząc jej stwierdzenie o rzekomej większej przydatności afrodisii - która, według niego, odbierała ludziom jeszcze więcej rozumu niż amortencja i mogły jej towarzyszyć gorsze konsekwencje. Chociaż, kiedy się nad tym zastanowił, jednak przytaknął. - Nie nazwałbym chyba zmuszania kogoś do seksu logicznym zastosowaniem, ale... tak. No masz rację.
Rozważania o znalezisku Jess pochłonęły ich na tyle, że na moment zapomniał w ogóle o tym, w jakich znajdują się okolicznościach; skupiony na obserwowaniu frywolnych bąbelków, słuchał wyjaśnień Smith o wykorzystaniu eliksiru do miłosnych machlojek na dawnych dworach (również bardzo sensownych) i w związku z tym nasuwało mu się tylko jedno pytanie:
- To po co nadal to produkują... - mruknął, niekoniecznie nawet oczekując odpowiedzi, bo wydawało mu się, że takowa nie istnieje - nawet te pozornie nieszkodliwe pomysły, na które sami wpadli, wcale nie wydawały mu się takie dobre.
- O, w końcu ktoś rozszyfrował porządnie tę nazwę - uśmiechnął się na amor(alną)tencję, chociaż wesołość została zdominowana przez jakąś taką nostalgię i ukłucie niepewności związane ze wspomnieniem znajomego, miętowego zapachu, który, był przekonany, wypełniłby dla niego całą chatkę, gdyby jednak otworzyli tę butelkę. A może wcale nie?  - Też wolę nie wiedzieć - zgodził się z Jessicą, odwracając wzrok od odłożonej na pościel fiolki, żeby przypadkiem się jednak nie skusić - czy nie tęsknię za Shawem, oczywiście - dodał bardzo poważnie, żeby zagłuszyć niewesołe myśli o zakończonych związkach i inne takie; a kiedy spojrzał na Smith, układającą się wygodniej na leżance, nie umknął mu ten grymas bólu towarzyszący zmianie pozycji. 
- Boli? Zawołać znachorkę? - wtrącił, zerkając przez okno na wilę, która wyszła przed chatkę, żeby pozbierać jakieś rosnące na zewnątrz zioła i inne niezidentyfikowane badyle, a że był przekonany, że Smith - w bólu czy nie - nie chciałaby przerywać rozmowy o takim odkryciu w takim kluczowym momencie, kontynuował rozmyślania, by doprowadzić je do końca i jakichś wniosków: - Noo... gdyby miała działać jakoś bardziej to nie stawiałbym na prawdziwość, a na siłę. W końcu tak ci najebała w głowie, że chciałaś k ł a ś ć s i ę w g r o b i e. Nie zdziwiłbym się, gdybyś to teraz wypiła i postanowiła się zabić, żeby połączyć z Izoldą na wieczność, czy coś - stwierdził, a kiedy przypomniał sobie raz jeszcze ich przygodę nad mogiłami, uświadomił sobie, że przecież nie byli tam dla zabawy i bez celu, tylko dlatego, że:
- Fauny gadały, że w tych grobach będzie wskazówka o Graalu - powtórzył mniej więcej słowa Jess sprzed paru godzin i wskazał na fiolkę - Szukałaś napisu, a może to... to. Może amortencja jest wskazówką...? - zaryzykował, choć nie miał - na razie - żadnego pomysłu, w jaki niby sposób eliksir miłosny miałby ich naprowadzić na trop avalońskiego artefaktu. Dlatego więc liczył na Krukoński umysł Jess.
Powrót do góry Go down


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Lip 28 2022, 20:30;

Sama również nie miała okazji kosztować amortencji - na całe szczęście. Natomiast nie raz trafiło jej się nawdychać oparów - nigdy jednak z jakimś oszałamiającym skutkiem. Jak dzisiaj.
Trup nasączony amortencją... — aż się wzdrygnęła - ale musiała przyznać rację chłopakowi. — Masz słuszność, coś na pewno w tym... w niej... uh, było. Poza tym...! — Przypomniała sobie nagle, a oczy jej rozbłysły. — Pamiętasz jak pisałam Ci o księżniczkach ze złotymi włosami i tym, że musiały być wilami? To była Izolda Złotowłosa, przydomek nie mógł być przypadkowy. A urok wili połączony z amortencją to chyba wszystkim bez wyjątku zamiesza pod kopułą, nawet po śmierci — wywnioskowała sprytnie, choć dalej mogły to być jedynie domysły. Wolała się jednak drugi raz nie spotkać z Izą, nawet jeśli miałaby się przekonać o prawdziwości swoich domysłów.
O słodka książko... Boyd, kto tu mówi o zmuszaniu? — Zmieszała się, od razu przyozdabiając się rumieńcem, że w ten sposób została zrozumiana, gdy wspomniała o pochodnej amortencji. Poprawiła okulary zdrową dłonią, dla kurażu. — Afrodisia zwiększa popęd, myślę, że na przykład pary starające się o dziecko mogą z tego korzystać... — doprecyzowała swoją myśl, żeby nie wyjść na jakiegoś zwyrola - nawet mimo tego, że Boyd ostatecznie jej przytaknął.
Nie miała żadnej odpowiedzi na pytanie po co nadal ktokolwiek miałby produkować najsilniejszy znany eliksir miłosny - po prostu wzruszyła w odpowiedzi ramionami, bo nie nasuwał jej się żaden logiczny wniosek. Robienie z kogoś bezmyślnego, śliniącego się zombiaka... było zwyczajnie bezmyślne.
Polecam się — rzuciła, gdy zaprobował jej nazewnictwo, również się uśmiechając - i również wytracając swój uśmiech, kiedy Gryfon wyraźnie odpłynął na moment myślami. Poczuła jednak zamiast niepokoju bądź zakłopotania - wyraźne ukłucie sympatii i swego rodzaju powiązania. Zrozumienia być może bardziej. Miała podskórne wrażenie, że mogą jechać na tym samym wózku - a przynajmniej podobnym modelu.
Nie, nie wołaj — odparła szybko, delikatnie przytulając do siebie posiniaczone ramię. — Zrobiła już wszystko co mogła, nie mogę chodzić naćpana eliksirami. Muszę przywyknąć — stwierdziła całkiem trzeźwo, istotnie, tak jak Boyd podejrzewał - nie chcąc przerywać tej płomiennej dysputy nad ich odkryciami. Wysłuchała z naprawdę dużą uwagą wniosków Callahana, mrużąc przy tym w zamyśleniu oczy. Kiedy słusznie zwrócił uwagę na to, że mogiły były częścią poszukiwania Złotego Graala, zaczęła punktować palcem w powietrzu, jakby wskazywała właśnie coś ważnego.
Tak tak tak, musisz mieć rację — przytaknęła, biorąc na powrót do ręki odłożoną fiolkę eliksiru, jakby mogła w niej samej znaleźć jakąkolwiek wskazówkę. Nie było na szkle jednak żadnej widocznej inskrypcji. — To musi być jakaś gra skojarzeń, jeszcze nie żadna odpowiedź — stwierdziła, przygryzając wnętrze policzka. — Wątpię, żebyśmy teraz do czegokolwiek doszli, musimy poczekać na... hm, kolejną część poszukiwań. Myślę, że nie tyle amortencja, co miłość może być jedną ze wskazówek. Legendy arturiańskie... całkiem gęsto splatają się z tym uczuciem. Albo właśnie z jego cieniem, jak amortencją czy afrodisią. Tristan i Izolda... Spisek czarodziejki Brisen przeciwko Lancelotowi, który przez pochodną afrodisii i wielosokowego wziął Elaine z Corbenic za swoją ukochaną Ginewrę... — zaczęła gorączkowo wyrzucać z siebie informację, na bieżąco przetwarzając je intensywnie w swojej głowie, nieustannie łącząc wątki, niczym wielkie puzzle. Ostatecznie westchnęła ciężko, jakby zniecierpliwiona. — Graala podobno nie zdobędzie nikt nieprawy. Lancelot, choć był najznamienitszym z Rycerzy, nie mógł go znaleźć przez swoją 'grzeszną' miłość do żony króla Artura. Z kolei Galahad, jego syn z NIEPRAWEGO łoża zdobył Graala jako najczystszy z rycerzy... Chyba zagalopowałam się trochę w tych wątkach... — jęknęła, rozmasowując zdrową dłonią skronie. — Tristan i Izolda... — wróciła do samego początku. — Łączące ich uczucie było zakazane. Sztuczne, ale jednak wystarczająco ich połączyło za życia, tak, że nawet po śmierci chcieli być razem... Czyli co, nawet coś pozornie nieprawdziwego może okazać się prawdziwe? To by jedynie potwierdzało tezę, że na Avalonie rzeczywiście może być Graal — stwierdziła, ściągając usta w wąską kreskę. Jednocześnie uniosła spojrzenie na Boyda, uśmiechając się przepraszająco. Że też nie spojrzał na nią jak na wariatkę i nie uciekł z chaty bocznymi drzwiami.
Sorki, jak już zacznę to mogę tak bez końca.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3115
  Liczba postów : 1718
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPią Lip 29 2022, 00:16;

/po poszukiwaniach w lesie, @maximilian felix solberg - grzecznie się uzdrawiam Chata Znachorki - Page 2 1444931037 


Tylko ciche dziękuję usłyszał Jinx, który prowadził ją z lasu błogosławionych do miejscowej znachorki, bo nie miała sił wydusić z siebie nic więcej. Rany po ataku drzewa bolały ją niemiłosiernie i bała się, że jeśli otworzy usta to cały Avalon usłyszy jej wrzask. I choć nie była to jej pierwsza kontuzja (i pewnie też nie ostatnia) to żeby zachować resztki godności zaciskała mocno zęby, co chwilę ocierając oczy, z których płynęły łzy, bo czuła się gorzej niż na największym kacu czy po oberwaniu tłuczkiem. Przywoływała w myślach wszystkie miłe chwile, byleby tylko nie skupiać się na tym cholernym pieczeniu, a kiedy w końcu stanęli pod chatką uzdrowicielki, spoglądała niepewnie to na przyjaciela to na budynek, który wyglądał jakby miał się zaraz zapaść. Gdyby tylko miała więcej energii, zapewne zaczęłaby głośno narzekać, że to zdecydowanie nie jest pomieszczenie, w którym otrzyma pomoc, a raczej miejscówka jakiegoś psychopaty, gdzie zakończy swoje krótkie, ale jakże intensywne życie. Eugene był jednak nieugięty i wprowadził ją do środka i już sama nie wiedziała czy jej obawy były uzasadnione.
Kobieta, która do niej podeszła, wydawała się być godna zaufania – zresztą, czy miała jakiekolwiek inne wyjście niż oddać się w jej ręce? Mogliby natychmiast wrócić do domku, ale tam byłaby skazana na towarzystwo trzech jakże uroczych dżentelmenów, ale nijak znających się na uzdrawianiu, którzy jedyne (a raczej aż) co mieliby do zaoferowania to alkohol, aby zapić ból i milion pytań co do chuja. Podobne usłyszała od wili, tylko w nieco bardziej cenzuralnej wersji. Z trudem wyjaśniła najpotrzebniejsze fakty i nawet nie musiała się starać, aby pominąć nieistotne fragmenty, bo była zbyt otępiała z bólu.
I chociaż nie cierpiała smaku większości eliksirów ani ziół, z wdzięcznością przyjęła różne specyfiki, byleby tylko poczuć upragnioną ulgę. Po parunastu minutach w końcu ból zelżał, czego najlepszym dowodem był niemrawy uśmiech, rozświetlający spoconą i zmarnowaną twarz. – Czyli te wyjce są nieuniknione – wysiliła się na żart, aby rozładować napiętą atmosferę i pokazać Jinxowi, że aż tak tragicznie nie jest. – Powiedz, że chociaż ty coś znalazłeś – zagaiła i poprawiła się niezdarnie na leżance, na której czekała na dalsze opatrywanie ran.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySob Lip 30 2022, 01:06;

- No przecież! Musiała być, jebaniutka, wilą. Podstępna pinda - podsumował z dezaprobatą Izoldę, bo po prostu nie mógł się nie zgodzić z teorią Jess o Izce dysponującej nie tylko sporym zapasem amortencji, ale i urokiem wili - wnioski nasuwały się wręcz same, jeden po drugim; a ich pozornie bezsensowne i prowadzone tylko dla rozrywki dywagacje o księżniczkach sprzed kilku dni wcześniej okazały się być bardzo pomocne. Nawet jeśli ustalenie, że bohaterka legendy omamiła ukochanego na kilka różnych sposobów nie przybliżało ich w żaden sposób ani do świętego Graala, to zwyczajnie f a j n i e było dokładać do siebie kolejne elementy układanki i o nich dyskutować.
Nawet jeśli rozmówczyni speszyła się, kiedy zeszli na kontrowersyjny temat afrodisii. Postanowił więc nie drążyć tematu na poważnie i nie dzielić się anegdotą o tym, jak na morsotece Fredka pod wpływem tegoż specyfiku dodanego do drinka straciła rozum na tyle, że była gotowa zdjąć mu gacie na środku imprezy.
- Wiesz co, takie pary to raczej powinny się zastanowić, czy zamiast majstrować dzieciaka to nie lepiej znaleźć se kogoś innego, z kim nie będą musiały się wspomagać afrodisią - skwitował tylko jak zwykle konkretnie, uznając to wyjaśnienie za mocno naciągane. Ale przecież nie ten eliksir był tutaj głównym tematem ich dyskusji - skupiali się na amortencji, choć na chwilę zahaczyli nawet o te lecznicze, od których Jessica najwyraźniej postanowiła stronić. Uważał, że to dosyć durne, ale niekoniecznie czuł się zobowiązany do tego, żeby ją pouczać w tej kwestii. Nie chciała, to nie.
- Okej... ale weź pod uwagę, że to może być twoja jedyna okazja, żeby się naćpać na legalu - skomentował, dochodząc do wniosku że on zdecydowanie by na jej miejscu skorzystał z jakiegoś solidnego zapasu otępiających eliksirów, po których żywot był beztroski i bezbolesny. W przeciwieństwie do żywota biednych, wiecznie wystawianych na jakieś próby losu bohaterów przytaczanych przez Jessicę legend. Wysnuł swoją teorię ot tak, od niechcenia, i nie spodziewał się zupełnie, że dziewczyna odpali się jak Incendio i zacznie tak gorączkowo łączyć ze sobą tak różne wątki i sięgać do tylu różnych odniesień; trochę się w tym jej monologu pogubił, bo nie do końca ogarniał, kto był kim, ale słuchał, słuchał bardzo uważnie, starając się zapamiętać kluczowe informacje i wyciągnięte przez nią wnioski, nawet jeśli wiedział, że sam nic mądrego na tym etapie nie wniesie, bo rozumowanie Jess zdecydowanie przekraczało jego możliwości. Ani trochę mu nie przeszkadzało, że tak się rozkręciła i że mogła bez końca. Całkiem urocze było to jej intensywne rozpracowywanie avalońskich legend i, co najważniejsze, zdawało się zupełnie odwracać jej uwagę od zmasakrowanej, bolącej dłoni.
- Śmiało - zachęcił wcale nie z grzeczności, w końcu wszelaka kurtuazja była mu obca - Nie wiem jak to robisz, ale wcale nie przynudzasz. Jakbyś prowadziła wykłady z historii magii, to może nawet je zaliczył - dodał, wspinając się na prawdziwe wyżyny komplementów, bo historia była jego największą zmorą, odkąd pamiętał.
- Nawet coś pozornie nieprawdziwego może okazać się prawdziwe - powtórzył zdanie, które zdawało się być najważniejsze spośród wszystkich, które opuściły usta Jess i uśmiechnął się - No. Myślę, że to powinien być nasz ostateczny wniosek na dziś. I wiesz co... - zastanowił się przez sekundę, czy to co chce powiedzieć na pewno ma sens - Ta amortencja może być też jakąś próbą. Skoro tylko prawilna morda może dostać Graala, a sam eliksir jest mocno amoralny, to nikt o szczerych zamiarach, i tak dalej, by go nie wykorzystał w praktyce. Może o to chodzi - zasugerował, rzucając jej pytające spojrzenie, bo wcale nie był pewny tych swoich teorii.
Powrót do góry Go down


Eugene 'Jinx' Queen
Eugene 'Jinx' Queen

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Galeony : 146
  Liczba postów : 420
https://www.czarodzieje.org/t20861-eugene-queen
https://www.czarodzieje.org/t21285-bless
https://www.czarodzieje.org/t21141-eugene-queen-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t21427-eugene-jinx-queen-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySob Lip 30 2022, 20:00;

/po poszukiwaniach w lesie, @Maximilian Felix Solberg - odprowadzam Marlenę i przy okazji próbuję ogarnąć runy

Żeby moją przyjaciółkę atakowały drzewa, to jest już skończone świństwo; po zwierzęciu można się spodziewać mało przyjaznej reakcji i wtedy spierdalać w podskokach, ale no do głowy by mi nie przyszło, żeby jeszcze uważać na każdą gałąź. A gałęzi w Avalonie jest w końcu w chuj i jeszcze trochę. Marlena trzymała się jednak bardzo dzielnie, kiedy na totalnym przyspieszeniu przemierzaliśmy las, aby dostać się do chaty uzdrowicielki. Co jakiś czas w zmartwieniu kontroluję stan i grymasy pojawiające się na twarzy przyjaciółki. Myślę sobie nawet, że jak tak dalej będą kończyć się wszystkie moje fajne wypady, to nabiorę doświadczenia przynajmniej w eskortowaniu rannych. Lub ich grzebaniu.
- No kurwa, masz wybór, żebym ja cię próbował leczyć - przedstawiam Gryfonce alternatywę, a tym samem niepodważalny argument, dla którego musimy wejść do licho wyglądającej chatki i oddać się w ręce znachorki. Sam nie wiem, dlaczego zakładam, że uzdrowicielka będzie jakąś starą, pomarszczoną goblinką albo obleśnym satyrem - kiedy więc drzwi otwiera nam smukła długowłosa kobieta na moment zapominam, że to na jej niezrównanych zdolnościach leczniczych powinienem się skupić, a nie wielu, wielu innych atutach. Tylko z tego powodu zapominam języka w gębie i zamiast wspomóc Marlę w streszczaniu historii, wgapiam się głupio w przepiękną kobietę i jej zgrabne nogi łagodny uśmiech z myślą, że tak troskliwa osoba na pewno poradziłaby sobie z każdym problemem. Dopiero jej oddalenie się w celu wybrania mikstur mnie otrzeźwia.
Głaszczę lekko ramię Marli, domyślając się, że pewnie w tym stanie średnio ma ochotę słuchać pierdolenia o głupotach, więc siedzę w ciszy i oczekiwaniu, czy cokolwiek z podanych specyfików pomaga.
- Mam nadzieję, że szkoła ich nie poinformuje, bo jesteśmy za blisko Wielkiej Brytanii i jeszcze Fiadh zjawi się osobiście - chichoczę, oddychając z większą ulgą, bo skoro Marla ma nastrój na żarty, to przynajmniej na pewno nie umiera. Nie pokazuję tego po sobie tak bardzo, ale serio strasznie mi teraz głupio, że ją namówiłem na tę wyprawę i jeszcze sam ją posłałem w stronę drzew - wniosek z tego taki, że chujowy ze mnie lider. - Och, tak, coś tak - przypominam sobie, bo z tego wszystkiego zapomniałem o symbolach znalezionych na jednej z mogił. Wyciągam notes z przepisanymi runami i podtykam je pod nos przyjaciółki, żeby sama zobaczyła, czy coś z tego rozumie. - Oczywiście, że jestem normalną osobą i nie wziąłem ze sobą żadnego podręcznika run czy innych języków niepotrzebnych, więc ja nie wiem, jak niby mam to zrozumieć. No ale dam sobie rękę uciąć, że to jest wskazówka, o którą nam chodziło. Po co byłoby napisane w języku, którego nikt nie używa i zarośnięte kolczastymi chwastami... o właśnie, żeby nie było, też przelałem trochę krwi. - Pokazuję Marli moje bojowe ranki, żeby wiedziała, że oboje stoczyliśmy walkę z roślinnością. - Ej, może na wizbooku znajdę jakiś profil pasjonata run... Nie sądziłem, że kiedyś powiem tak absurdalne zdanie, ale oto jesteśmy - wzruszam ramionami z rezygnacją, wyciągając wizbooka, by sprawdzić, czy coś pomocnego tam będzie.
Powrót do góry Go down


Jessica Smith
Jessica Smith

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Galeony : 245
  Liczba postów : 1683
https://www.czarodzieje.org/t18405-jessica-anneliese-smith#525187
https://www.czarodzieje.org/t18434-jess-smith
https://www.czarodzieje.org/t18433-jessica-smith#525176
https://www.czarodzieje.org/t19201-jessica-smith-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySob Lip 30 2022, 21:32;

Była po prostu w swoim żywiole - postawiona przed zagadką (zagadkami!) na którą zwyczajnie nie miała jednej, jasnej odpowiedzi. Tutaj na rozwiązanie złoży się zapewne wiele czynników, których umiejętne połączenie będzie warunkowało efekt - zupełnie inaczej niż odpowiadanie na zagadki Kołatki w Wieży Ravenclawu, czy zaczytywanie się w spisane sfinksowe łamigłówki. Musiała wykazać się bystrością umysłu - przez co zmarszczyła nos z dezaprobatą na wspomnienie Boyda o "okazji naćpania na legalu".
Naszurać to się mogę eliksirem otwartych zmysłów ewentualnie — stwierdziła, wynajdując w swojej głowie odpowiednią nazwę naparu, który znacznie poszerzał percepcję. — Tylko wtedy prawdopodobnie bym zemdlała z bólu, więc... kiepski deal. — W przeciwieństwie do Callahana nie była zwolenniczką otępiania się eliksirami - wręcz pozerkiwała przy tej kwestii na chłopaka z pewnym powątpiewaniem. Ostatecznie jednak stwierdziła, że nie ma absolutnie prawa oceniać Boyda - którego zapewne tego rodzaju eliksiry swego czasu utrzymywały w pionie.
Zaraz potem była z resztą zbyt zajęta intensywnym rozmyślaniem na głos nad tajemnicą avalońskiej amortencji, legend arturiańskich, dawno nieżyjących kochanków i poszukiwań Świętego Graala - a przede wszystkim wynalezienia jakiegoś wspólnego mianownika między tym wszystkim. Na tym etapie Smith robiła za orkiestrę - a Callahan za dyrygenta, bo wystarczyło jedno jego pytanie, żeby dziewczyna dosłownie się uruchomiła, aż nie wytraciła pary. Nawet wypieków dostała z tego całego monologu - albo uwagi rzuconej przez Boyda, którą wzięła za naprawdę bardzo miły komplement.
W razie czego, to nie liczę sobie za korepetycje jak za zboże — rzuciła jeszcze pozornie beztrosko - chcąc niejako, choć trochę zamaskować swoje zadowolenie, żeby nie wyjść na zadufaną (paradoksalnie, mówiąc przy tym wyjątkowo jak nadęta i pewna siebie pinda). Błyszczące za okularami szare oczy mówiły jednak jedno: Cieszę się, że tak uważasz.
A więc mamy wniosek — skwitowała radośnie, przyklaskując w dłonie - i omal nie przygryzając sobie języka, kiedy zdążyła już zapomnieć przez ten moment o swoim nie-do-końca-zdrowym ramieniu. Jęknęła przez zaciśnięte usta, walcząc ze łzami wzbierającymi w kącikach oczu. Odetchnęła jednak głęboko - i podjęła, jak na dzielną Krukonkę przystało, całkiem rzeczowym tonem, odnosząc się do sugestii towarzysza: — Khm, tak, możliwe, że to pierwsza z kilku prób. Chyba, że... — zawahała się, ponownie wlepiając spojrzenie we flakonik eliksiru. — Może właśnie po jej wykorzystaniu dostaniemy jaśniejszą wskazówkę... Ech, do prdele, dobra, najlepiej na razie się wstrzymać. — Sama szybko powstrzymała kolejny natłok rozmyślań i wniosków, tym razem bardzo delikatnie przemieszczając swoje posiniaczone ramię, żeby przycisnąć je do swojego brzucha - i ostrożnie zsunąć się z siennika, na równe nogi. Była przy tym niemniej skupiona, chwytając - chwiejny - pion. Z absolutnym skupieniem wgapiła się w swoje buty, marszcząc przy tym w zamyśleniu czoło - po chwili jednak rozpromieniła się.
Dam radę iść — oświadczyła, wyraźnie zadowolona ze swojego rekonesansu.

// @Maximilian Felix Solberg oto właśnie kończymy wątek po poszukiwaniach w lesie! Żeby nie było Chata Znachorki - Page 2 1754368413
+
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyNie Lip 31 2022, 13:28;

- Nie wiem czy tak otwarty umysł dałoby się otworzyć bardziej - skwitował tylko żartobliwie, chociaż wcale nie niezgodnie z prawdą i zupełnie zignorował fakt, że Smith brzmi jakby mówiła poważnie i że patrzy na niego z jakąś naganą w spojrzeniu; całe szczęście, na wzroku się skończyło i powstrzymali się od zagłębiania w dalszą dyskusję na ten temat. W końcu było zrozumiałe, że Jess jako Krukonka wolała teraz znosić obezwładniający ból niż poczuć ulgę kosztem przytępienia myśli, a że do tego miała najwyraźniej na tyle zajebiście silną psychikę, żeby to zrobić - to nic, tylko takiej pozazdrościć.
I współczuć; bo chociaż przez większość czasu odkąd odzyskała przytomność trzymała się całkiem dzielnie, nie narzekała ani przez moment i nawet była w stanie skupić się na tęgiej rozmowie, dużo bardziej wymagającej niż zwykły small talk, to przy każdym mniej ostrożnym ruchu nie dało się nie zauważyć cienia bólu przebiegającego po twarzy i zaciskanych zębów.
Nie bardzo wiedział, jak może jej w tym cierpieniu pomóc, poza byciem w gotowości do wezwania znachorki i próbami rozproszenia rozmową, więc na tym się skupił, bo kolejne próby przekonania Jess do poproszenia o więcej eliksirów byłyby z góry skazane na porażkę; podłapał żart o korepetycjach, stwierdzając w odpowiedzi że gdyby tylko zobaczyła z jak beznadziejnym gumochłonem ma do czynienia, to natychmiast podniosłaby stawkę na taką, na którą nie byłoby stać go nawet po spieniężeniu znalezionej w górach grudki złota, a kolejnym pytaniem o amortencję zachęcił rozmówczynię do jeszcze chwili grubych rozkmin. Ostatecznie dziewczyna miała jednak rację - dywagować tak mogli w nieskończoność, doszukując się coraz to kolejnych wskazówek i ukrytych znaczeń, a najrozsądniej pewnie byłoby zatrzymać karuzelę wniosków i po prostu poczekać, co będzie dalej i co jeszcze uda im się odkryć w kolejnych etapach przetrząsania zakamarków Avalonu.
Kiedy Jessica wstała z łóżka, wcale nie był przekonany czy to taki świetny pomysł i czy rzeczywiście da radę iść i powinna wrócić do domku; pewnie gdyby znali się lepiej, zrobiłby jakąś małą awanturę, że ją pojebało i ma tu zostać dopóki nie poczuje się całkiem dobrze - nie czuł się jednak upoważniony do tak radykalnych kroków, więc nie pozostało mu nic innego, niż upewnić się trzy razy CZY NA PEWNO i odprowadzić rekonwalescentkę pod same drzwi jej domku.
- Ee... jakbyś czegoś jeszcze potrzebowała... albo się nudziła, to pisz - na odchodne zaoferował bliżej nieokreślony zakres pomocy i poszedł zająć się swoimi sprawami, których właściwie nie miał za wiele.

| ztx2
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyNie Sie 14 2022, 21:39;

Ratunek Pooki
@Jasper 'Viro' Rowle

Podyktowane żalem i złością słowa nie były sprawiedliwe i Ezra miał w sobie głęboką potrzebę, aby się przed nimi bronić - w końcu nie zrobił nic, by na nie zasłużyć. Zmartwienie dziesiątkami rąk wyciągającymi się w chciwości ku Viro umniejszyło jednak jego złości i uchyliło drzwi, przez które wślizgnęły się wyrzuty sumienia, krytycznie podszeptujące, że nie zrobił również nic, aby na nie nie zasłużyć.
- Zależy mi tylko na tobie, Viro. Jesteś jedynym, który... Jesteś dla mnie jedynym, a to nie było prawdziwe, Camaela nawet nie ma w Avalonie - dodał cicho i pojednawczo, usprawiedliwienia dla siebie poszukując w logice, choć doskonale odczuwał realność napierających warg i doskonale wiedział, że to nie cielesność mężczyzny była problemem. Zieleń zranionego spojrzenia domagała się przeprosin, kiedy usta składały prośbę o wymazanie tych kilku minut z ich życiorysów; Ezra bezradnie westchnął, podejmując decyzję o odłożeniu tego problemu na później. Zawsze odkładał problemy na później, z nadzieją, że część rozwiąże się sama.
- W Ellan Vannin jest chata znachorki - przypomniał sobie, bo nie miał zupełnie pomysłu, kto inny mógłby udzielić im pomocy; Ezra ledwie znał się na anatomii ludzkiej, skrzacia nie wchodziła w podstawowy program nauczania w Hogwarcie. - Ale musimy zatamować jakkolwiek krwawienie, nie wiem ile ma jeszcze czasu. Jak brzmiało to zaklęcie? Haemorrhagia iturus? - Chciał się upewnić przed rzuceniem czaru, ale jedynie połowicznie trzeźwe spojrzenie Viro nie dało mu śmiałości, której potrzebował. Uznał jednak, że nie ma wyboru - Pooka i tak była w stanie agonalnym. Nakierował więc różdżkę na klatkę piersiową istoty, zwierzając intuicji i prowizorycznie zatrzymując krwawienie. - Jesteś pewny, że go doniesiesz? - dopytał z troską, wcale nie mniej martwiąc się o rany na ciele Viro. Powodowana strachem adrenalina buzowała w jego własnych żyłach, gdy zastanawiał się w jaki sposób jeszcze może pomóc lub ułatwić Viro drogę.
Było już późno i prawdopodobnie nietaktem było wparowywać do znachorki, ale zupełnie się tym nie przejmował, wyprzedzając Viro o kilka kroków i nachalnym łomotaniem w drewno zapowiadając jeszcze bardziej bezczelne otworzenie sobie samemu drzwi chaty.
- Potrzebujemy natychmiastowej pomocy - usprawiedliwił się, ledwie spoglądając na znachorkę, bo już powracając uwagą do Viro i tylko kątem oka dostrzegając zmarszczenie nosa kobiety na zapach śmierci i zgnilizny, którą przyniósł na rękach i ubraniu. Ciepła atmosfera chaty natychmiast przyniosła mu ulgę, bo miał pewność, że teraz znajdowali się w rękach profesjonalistki.
- Połóż go tutaj, dobrze że przyszliście. Jesteście w stanie obmyć się z krwi i oczyścić rany? - upewniła się wila cicho-melodyjnym głosem, wskazując na miskę z wodą i leżące przy nich czyste ręczniki, podczas gdy sama pochyliła się nad konającym skrzatem.
- Tak, pomogę mu - potwierdził pospiesznie, stanowczym gestem zmuszając Viro do zajęcia krzesła, jakby tą przesadną troską chciał mu zrekompensować cały ten ból - nie tylko fizyczny. W pierwszej kolejności obmył własne ręce z zaschniętej już krwi, dopiero teraz dostrzegając, że na lewej dłoni pozostała mu blizna. - Jasper - odczytał na głos, wyciągając dłoń do ukochanego, by sam mógł zobaczyć wyryte na skórze litery. Nie przejął się tym jednak odpowiednio, zaraz łagodnie ręcznikiem zmywając z Viro krew. - Przykro mi, że to się stało - podjął cicho, nie wskazując dokładnie, który moment miał na myśli, bo łatwiej byłoby wybrać ten, którego nie żałował.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyNie Sie 14 2022, 23:07;

Obudziłem się wraz z brzmieniem mojego martwego imienia, każdy poprzedni krok czy nieme przytaknięcie pamiętając już tylko jak przez senną mgłę, bo wszystko teraz wydawało mi się mniej istotne od łapania oddechu i zastanawiania się jakie słowa mogły jeszcze paść z Twoich ust, gdybyś tylko przepuścił je dalej. Nie potrafię przyznać się przed Tobą jak szybko wmówiłem sobie, że to zwyczajnie nie mógł być Camael, nie potrafiąc jednak znaleźć w sobie tej samej wiary co do Twojej własnej niewinności, chcąc usprawiedliwiać to przed sobą tym, że przyjacielem byłem znacznie dłużej niż chłopakiem. I choć w pierwszej chwili unoszę na Ciebie spojrzenie pełne żalu, nie rozumiejąc dlaczego w takiej chwili prowokujesz mnie niechcianym imieniem, to już zaraz łagodnieję na widok blizn, odruchowo spoglądając i na swoją własną dłoń.
- To nawet lepsze od obrączek... - zauważam z mimowolnym prychnięciem na pograniczu rozbawienia, gdy sięgam już do Twojej ręki, wstając ze swojego miejsca, bo i za nic sobie mając zawroty głowy, których odór zgnilizny zdecydowanie nie niwelował. - Ezra, ja... - zaczynam cicho, naprawdę chcąc przeprosić za wypowiedziane w złości słowa, a jednak nie potrafiąc wydusić ich z siebie, milknąc twardo pod spojrzeniem opadającym na leczącą skrzata znachorkę. Splotłem więc tylko nasze dłonie, wolną ręką dociskając do swojej rany czysty ręcznik, bo i jedynie bólem trzymałem się myślami niskiej przyziemności, nie pozwalając myślom poderwać mnie zbyt mocno w górę. - Naprawdę myślałem, że to tylko... Ezra, ja mu włożyłem dłoń w brzuch - uświadomiłem nas obu cicho, w końcu dopuszczając do siebie świadomość swoich własnych czynów, nigdy nie sądząc, że kiedykolwiek będę zdolny do takiego okrucieństwa. - Przeżyje? - pytam niemal niesłyszalnie, nie chcąc przeszkadzać kobiecie i szukam ustami zagłębienia Twojej szyi, musząc ukryć się choć na chwilę, na to jedno westchnienie i złapanie Twojego oddechu, póki nie puszczam Twojej dłoni gwałtownie z prostym "Muszę się napić" informując Cię o tym, co zamierzam wyciągnąć z zakrwawionej weselem torby.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 15 2022, 11:18;

- Mhmm, teraz już nie możemy zerwać, bo to głupie mieć na skórze imię swojego ex - zauważył cicho, w żartobliwym tonie wyrażając mimowolną obawę, że zranione uczucie może ich od siebie oddalić. Od razu też pochwycił dłoń ukochanego, gryząc się język przed upomnieniem go o większej ostrożności. Jeszcze nie w pełni dopuszczał do siebie wszystko to, co się wydarzyło, bardzo nie chcąc wypowiedzieć samoświadomego "ja też", choć intensywny zapach rozkładu zdawał się tego dopominać. - Już dobrze, nie wiedzieliśmy - mruknął, zdając sobie sprawę, że obaj wciąż potrzebowali tego usprawiedliwienia. Uniósł ich splecione dłonie do swoich ust, by krótki pocałunek czułości złożyć na grzbiecie tej virowej, nie przejmując się plamami zasychającej krwi. - Poza tym, to moja wina. Ja chciałem tam iść. Powinienem wiedzieć, że zaproszenie jakkolwiek związane z czarną magią, nie przyniesie nic pozytywnego.
Czuł, jak adrenalina zaczyna z niego schodzić, pozwalając zmęczeniu obciążyć powieki. Stanowcze "musi" wyszeptał już do ucha Viro; nie zamierzał pozwalać sobie na jakiekolwiek zwątpienie, dopóki uzdrowicielka widziała sens w podjęciu działania. Chciał oprzeć wygodniej policzek o czubek głowy partnera na te kilka oddechów uspokajającej bliskości, mając wrażenie, że to jedyna rzecz, która mogła naprawdę koić nerwy - w przeciwieństwie do Viro.
- Nie! - wyrwało mu się ostrzej i głośniej niż chciał, przez co nawet wila na chwilę uniosła na nich zaskoczony wzrok; dopiero wtedy też zdał sobie sprawę, że dotąd słowa składał w szeptach z szacunku do atmosfery tego miejsca. - Proszę, nie pij teraz. Alkohol źle działa na gojenie się ran i krwawienie. I na pewno nie powinien być mieszany z eliksirami uzdrawiającymi. Nie dokładaj mi teraz troski - poprosił, sięgając po ramię virowej torby z uniesieniem brwi, czy dobrowolnie zostanie mu oddana. - Nie musisz uciekać od swoich emocji. W całym okrucieństwie, którego doświadczył, miał szczęście, że trafił na ciebie. Mojego wrażliwego, troskliwego, współczującego chłopaka. Postąpiłeś najlepiej jak tylko mogłeś, gdy tylko się zorientowałeś. I jeżeli będziemy musieli mu jeszcze jakoś pomóc, to musisz być trzeźwy, okej? A kiedy tylko Pooka odzyska siły, to wrócimy do domu, co ty na to? - zapytał miękko, mając nadzieję, że przyjemniejsza wizja rozpogodzi nieco te czarne chmury dramatów, które zebrały się nad ich głowami.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 15 2022, 13:58;

Nie chciałem zgodzić się na przyjęcie Twojej winy, tak samo, jak nie chciałem wcale akceptować własnej, a jednak głos w mojej głowie zbyt głośno krzyczał o tym, że nieświadomość wcale nie sprowadza na nas rozgrzeszenia. Bo wiemy. Teraz już wiemy i nie możemy przestać wiedzieć, a niewiedza mogła przynieść ukojenie tylko wtedy, gdy była całkowita. Samolubna myśl, że może źle zrobiłem decydując się na ucieczkę, pojawiła się znienacka w mojej głowie, brudząc wszystkie inne przemyślenia, bo gdybym tylko do końca wierzył, że wszystko to było tylko iluzją, to może pozwoliłbym na odebranie jednego życia więcej, ale choć trochę oszczędziłbym własne. I szukam, naprawdę szukam ukojenia w Twojej bliskości, a jednak obaj niesiemy na sobie zbyt wiele zapachu poczucia winy i samego krwawego wesela, przez co mdli mnie mimowolnie pod nagłym uświadomieniem sobie jak wiele śmierci jeszcze przed chwilą mnie otaczało. Podrywam się więc do tej drogi ucieczki, która wcale nie była dla mnie lepsza, ale była tą bardziej znaną - tą, która towarzyszyła mi znacznie dłużej od Ciebie. I bez wahania sięgnąłbym po cudowną butelkę, gdyby nie ostrość Twojego zakazu, z którym spotkałem się po raz pierwszy. Zamieram więc z dłonią zaciśniętą już na swojej torbie i układam zaskoczone spojrzenie w najpiękniejszej z zieleni, bo przecież choć od dawna zdaję sobie sprawę z tego, że mojej słabości nie popierasz, to nigdy tak stanowczo mi jej nie zabraniałeś.
- Ezra... - zaczynam niemal błagalnie, mając wrażenie, że byle mrugnięcie dzieli mnie teraz od szaleństwa, a jednak nie potrzebuję nawet Twoich słów, już pod samym Twoim spojrzeniem oddając Ci torbę, bo i ufam Ci bardziej niż samemu sobie. Muszę Ci ufać, by wierzyć, że naprawdę mogę być wrażliwy, troskliwy i współczujący. - Dałem mu kilka łyków - przyznaję się cicho, wpierw Tobie pod wpływem Twojej wiary we mnie, którą muszę podtrzymać samą uczciwością, mając nadzieję, że zdążę to zrobić, zanim moja głupotą ją zburzy; dopiero po chwili powtarzając to głośniej, by i znachorka była świadoma konsekwencji moich idiotycznych decyzji. Cofam się mimowolnie o krok pod ostrym spojrzeniem wili i wspieram się o Ciebie mocniej, nawet jeśli zbłąkane z oszołomienia spojrzenie błądzi jeszcze po niby tak przytulnym wnętrzu chaty, tak samo jak moja dłoń błądzi już po mieniących się z nerwów kosmykach, które podszarpuję raz po raz, by pozostać przytomnym w tak koszmarnie sennej rzeczywistości. I choć przez chwilę jestem pewien, że teraz nadejdzie już czas biernego czekania, tak jednak podrywam się w obrocie, równie nerwowo co żenująco późno zaczynając sprawdzać stroskanymi dłońmi czy nie niesiesz na sobie żadnych ran tego wieczora. - Może wrócić z nami? - pytam też w końcu szeptem, potrzebując tej wizji powrotu do domu z zadaną w postaci opieki pokutą, z Twoją ciągła bliskością i z przyjemnie wybaczającym wszystko winem.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 15 2022, 17:46;

Każdy popełniał czasem błędy. Zdarzało się także, że każdy popełniał bardzo dużo błędów tylko jednego dnia, jakby dobre decyzje odgórnie wyłączone były z możliwości wyboru. Kiedy przejął torbę z butelką bez dna, miał wrażenie, że przerwał tę nieszczęśliwą passę, dopóki nie okazało się, że spóźnił się z zakazem. Zacisnął na moment wargi w hamowanej dezaprobacie na tak głupi czyn; trudno było mu nie zapytać, co takiego sobie wyobrażał, gdy wlewał czarodziejski trunek w usta stworzenia, które nie mogło być do niego nawykłe. Miał jednak świadomość, że Viro nie potrzebował umniejszających mu kazań, gdy naturalne konsekwencje już go dosięgnęły wraz z ostrym spojrzeniem tak łagodnej uzdrowicielki. Objął go i przyciągnął do siebie bliżej, wzdychając tylko cicho, gdy ręcznikiem docierał krew, która wciąż wolno sączyła się z najświeższych zadrapań. I choć najbardziej doceniłby chwilę spokoju, to wyrozumiale pozwolił Viro na nerwową kontrolę jego własnych obrażeń, by sam utwierdził się w przekonaniu, że Ezra pomocy medycznej nie potrzebował.
- Cóż, nie możemy go porwać, ale jeżeli będzie chciał, to tak, oczywiście - zgodził się bez zastanowienia, mając to szczęście, że nie musiał martwić się o niedostatek miejsca w rezydencji, jak i też zawsze preferując harmider powodowany większą ilością domowników, niezależnie od ich gatunku. - Myślę, że Pan doceni jakieś skrzacie towarzystwo... o ile Pooka nie zacznie odciągać go od obowiązków. Bo nie wiem, czy wiesz, ale wybrałeś sobie bardzo złośliwą istotę do ratowania i w razie czego to ty będziesz odpowiadał za jego wybryki - poinformował go, mimo wszystko z lekkim uśmiechem. Uniósł wzrok na skrzata, którego agonalny śmiech ustał, zastąpiony spokojniejszym oddechem. Krew już nie sączyła się z jego brzucha, ale widok wciąż nie należał do przyjemnych. Ezra pochwycił w pytające spojrzenie kobietę, potrzebując zapewnienia, by nie tracili jeszcze nadziei.
- Rana była zabrudzona i być może częściowo zadana czarną magią, część bezmyślnością... trudno to stwierdzić przy tak rozległych problemach. Mogło dojść do zakażenia, więc domknę ranę, gdy tylko będę miała pewność, że wszystko wewnątrz zaczyna się dobrze goić. Będzie musiał tu zostać jeszcze minimum jeden dzień - odezwała się znachorka, spoglądając na nich przelotnie, gdy obmywała własne ręce, by zacząć wybierać odpowiednie zioła spośród donic i flakonów wypełnionych wysuszonymi składnikami. - Warto będzie podawać mu w najbliższych dniach eliksiry lecznicze i kojące ból. Może to zająć kilka tygodni, zanim dojdzie do siebie w pełni. Ale już teraz będzie tylko lepiej - zapewniła uzdrowicielka, już z większą wyrozumiałością w spojrzeniu; mieszaninę ziół włożyła do dwóch kubków i zalała je zagrzaną wodą. - Ukoi nerwy lepiej niż cydr - wyjaśniła, podając im napary i zaraz biorąc się do oględzin virowych ran, by jak najlepiej dobrać maść do potrzeb, tym samym zmuszając Ezrę do odsunięcia się.
- Boli cię? - dopytał Ezra niespokojnie, z poczuciem, że to znachorka powinna się tym zainteresować, bo z pewnością spodziewał się po uzdrowicielce nieco większej delikatności, gdy ujmowała ramię jego partnera.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3115
  Liczba postów : 1718
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 15 2022, 19:56;

Jinx wyskoczył z argumentem nie do podważenia. – Racja, wolę po prostu umrzeć – skwitowała jego uzdrowicielskie umiejętności i niepewnie weszła do środka, kompletnie nie spodziewając się, że leczyć ją będzie wila, w którą wpatrywała się równie intensywnie co chłopak. – O tylko nie to – jęknęła, bo ostatnie, czego teraz potrzebowała to obecność matki, która w pierwszej kolejności wykrzyczałaby wszystkie przekleństwa, jakie zna, a dopiero potem okazała jakiekolwiek wsparcie. – Ale jedno będzie pewne – to będzie ostatni raz, kiedy powiadomią ją o czymkolwiek, bo najpierw zabije nas, a potem zrobi raban na cały Avalon i-auć – syknęła, z automatu przykładając dłoń do rany, co tylko spotęgowało ból. – To jakiś żart, że przeżyłam starcie ze smokiem inferiusem, a ledwo żyję, bo zaatakowało mnie drzewo – oburzyła się, uważając to za wyjątkowo nieśmieszne zrzędzenie losu. Zaraz potem zapomniała o poprzednich dywagacjach i z ciekawością zerknęła na zapiski w notesie, rozumiejąc z nich tyle, co z numerologii. Czyli niewiele. – Eee – odparła mądrze, marszcząc brwi. – Proste, tu jest napisane coś w stylu, że ktoś może zostać ranny, a w ramach rekompensaty najlepszy przyjaciel tej osoby musi jej przynosić przez tydzień śniadanie do łóżka – wyszczerzyła się, porzucając od razu pozę wybitnego naukowca, który ma doktorat ze starożytnych run. – A, i jakieś ostrzeżenie, że jak się nie dostosuje do tego to czeka go okrutna kara, wiesz, przerażające klątwy i tortury – celowo przyciszyła ton, nadając swojemu obwieszczeniu nutkę grozy. – Widzisz, ja się już poświęciłam i przyjęłam ciosy na siebie, teraz kolej na twoją część umowy – uśmiechnęła się, a po kilku sekundach zerknęła zatroskana na bojowe rany Jinxa. – O ty biedaku, u ciebie to już chyba tylko amputacja będzie ratunkiem. I lobotomia, może ci za jednym zamachem zrobią! – wysiliła się na doskonały żarcik i zachichotała w odpowiedzi na wzmiankę o profilu zapalonego runiarza na wizbooku. – Nie wiem co się z tobą dzieje. Chodzisz na astronomię, teraz próbujesz rozszyfrować runy… Za tydzień pewnie oznajmisz, że zostajesz abstynentem i zajmujesz się tylko nauką – pokręciła głową, bo samo wyobrażenie takiego scenariusza było koszmarne. W czasie, gdy Gryfon przeszukiwał profile na wizbooku, ona z niechęcią przyjmowała kolejne dawki eliksirów i pozwalała pięknej uzdrowicielce na opatrywanie ran, co chwilę krzywiąc się z bólu. Gdy wila odeszła w poszukiwaniu jakichś bandaży i magicznych maści, wbiła zbolałe spojrzenie w przyjaciela. – Nawet jej uroda nie rekompensuje mi tego OKROPNEGO cierpienia – zaczęła dramatyzować. – I co, znalazłeś już jakiegoś nudziarza? Ofc będzie nam potrzebny tylko po to, aby potwierdzić moje bezbłędne tłumaczenie.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5638
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySob Sie 20 2022, 12:25;

Świetnie. Max nie był w stanie poradzić sobie z tą paskudną raną, jakiej udało mu się nabawić w czasie prób stworzenia eliksiru czyszczącego rany i wszystko wskazywało na to, że z jakiegoś powodu to cholerstwo możliwe było do wyleczenia jedynie przez okolicznych uzdrowicieli, posiadających jakąś tajemniczą w chuj wiedzę, której on sam nie był w stanie posiąść. Nie podobało mu się to ani trochę, ale nie zamierzał łazić do końca życia ze zgniłym palcem, więc schowawszy honor do kieszeni, czy robiąc coś podobnego, skierował swoje kroki do chaty znachora, licząc na to, że mimo wszystko nie zostanie odesłany z kwitkiem albo wyśmiany, bo zrobił coś nie tak, jak zrobić powinien.
Durnie jednak opowiadało mu się o tym, co go spotkało, bo naprawdę rozpierdolenie sobie dłoni o jakiś gwóźdź, na jakimś starym, zniszczonym jarmarku, z całą pewnością nie było super zajebistą i niesamowitą przygodą, nad którą mógł i chciałby się tak właściwie pochylać. Ostatecznie jednak musiał opowiedzieć o tej zjebanej sprawie, żeby wila wiedziała, czym powinna się zająć oraz dlaczego, chociaż Max był w stanie przysiąc, że się z niego po cichu napierdalała. W końcu taki duży chłopiec, a za chuj nie umiał sobie poradzić z bolącym paluszkiem.
Wręczyła mu jakieś lekarstwo, którego składu nie znał i nie był w stanie w żaden sposób rozpoznać, nie zamierzała również wyraźnie dzielić się z nim informacjami na temat tego, co dokładnie mu podawała, a jego to lekko wkurwiło. Z drugiej strony wiedział, że dobrzy medycy mieli swoje małe tajemnice, czego do końca nie był nigdy w stanie zrozumieć, ale uznał, że nie ma sensu tego komentować. Najważniejsze było to, że został wyleczony, a jego palec nie wyglądał już jak zgniła, paskudna część ludzkiego ciała, która leżała sobie w wodzie przez kilka tygodni. Zastanawiało go, jak mogło w ogóle do tego dojść, bo w końcu gwóźdź chyba nie mógł być zatruty, ale nie bardzo miał potwierdzenie na tę śmiałą teorię. Ostatecznie zatem machnął na to ręką, dochodząc do wniosku, iż coś podobnego nie było po prostu warte zachodu, po czym podziękował za pomoc i ruszył do swoich własnych spraw.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5638
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 20:10;

Inny czas
Spodziewał się, że ocknie się nad jeziorem, ale zamiast tego leżał w chacie znachorki, zastanawiając się, ile jeszcze razy, kurwa, będzie wracał w to popieprzone miejsce. Podejrzewał zresztą, że sama wila miała dość widoku jego gęby, skoro co chwila wpadał w jej progi z jakimiś pojebanymi problemami. Najmniejszym z nich był potrzaskany palec, teraz zaś wszystko wskazywało na to, że jego plecy skończyły w chuj niesympatycznie spotkanie z tym pieprzonym gromoptakiem, który okazał się strasznym tchórzem i oszustem. Tylko ktoś potwornie słaby atakował bowiem swojego przeciwnika od tyłu, bawiąc się w jakiegoś jebanego zabójcę, który sądzi, że dzięki temu może zdobyć szczyty. Co najwyżej szczyty hańby, ale o tym Max nie zamierzał już rozmawiać z tym popierdolonym stworzeniem, wychodząc z założenia, że ma go zdecydowanie dość.
Zorientował się, że wila zajmowała się oczyszczaniem jego ran i zaczął ją dopytywać o to, jak wyglądały, jak były głębokie i co mu właściwie podała, skoro nie czuł aż tak wielkiego bólu. Skoro sam nie mógł się tym w żaden sposób zająć, próbował chociaż zdobyć teoretyczną wiedzę, mając pewność, że zadrapania gromoptaka to nie jest jakaś tam sobie byle pestka. Zresztą, trzeba przyznać, że całkiem nieźle to czuł, zdając sobie sprawę z tego, że jego plecy musiały być głęboko rozorane. Nie wiedział, ile śladów mu po tym zostanie, ale był pewien, że nie wyjdzie z tego całkowicie bez szwanku, najwyraźniej bowiem jego przeciwnik uszkodził trwale niektóre tkanki.
Nie było w tym niczego przyjemnego, zwłaszcza że kiedy wila starała się naprawić jego zniszczone ciało, bolało to co najmniej w chuj, ale jednocześnie było to z całą pewnością pouczające. Dzięki temu był bowiem w stanie samodzielnie doświadczyć, jak dokładnie mogły prezentować się rany zadawane przez magiczne stworzenia i miał nadzieję, że kiedyś uda mu się tę wiedzę wykorzystać. Ostatecznie bowiem liczył na to, że jego problemy z magią uzdrawiania były jedynie przejściowe i kiedyś znowu będzie w stanie po nią sięgnąć. Być może nie tak, jak kiedyś, czy raczej, nie jak w czasie krwawego rytuału, ale na pewno nie stracił jej na zawsze. Tak sobie to tłumaczył, wciąż i wciąż dopytując wili o szczegóły kuracji, jaką właśnie na nim stosowała.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5638
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 20:11;

Inny czas
Vomila. Nie mógł się pomylić, znał jej objawy, wiedział, że przejawiał wszystkie objawy tego magicznego zatrudnia, które nie miało jak do tej pory określonych źródeł. Pewnie wpierdalanie jakichś dziwnych liści, a później posilanie się granatem, nie było najlepszym rozwiązaniem, ale teraz było już za późno na to, żeby żałował tego, co zrobił. Zresztą, chuj, wcale nie żałował, w końcu dzięki temu zdobył nowe informacje i przekonał się, że uzdrawianie może być praktykowane na różne sposoby, co dawało mu znowu nowe perspektywy. Zastanawiał się również, czym dokładnie był liść, który zjadł, ale czując się tak chujowo, jak w tej chwili, zastanawiał się jednocześnie, czy aby na pewno chciał to wiedzieć, żeby móc powtórzyć to, co się wydarzyło. Chwilowo, gdy jego organizm się wychładzał i zaczynał czuć się wycieńczony z każdym kolejnym krokiem i wyrzutem śliny i żółci, miał naprawdę w dupie to, co mogło się stać, jeśli znowu naćpa się podobnymi liśćmi - musiał jednak przyznać, że wizja była niesamowicie jasna.
I pewnie skupiłby się na tym bardziej, gdyby nie to, że naprawdę rzygał jak kot, a droga do znachorki coraz bardziej mu się dłużyła. Gdyby tylko miał odpowiednie eliksiry, pewnie poradziłby sobie z tym bez większego problemu. Prawie. Bo przez swoje problemy ze zdolnościami magicznymi w uzdrawianiu, równie dobrze mógł się zajebać. Dlatego też po prostu wolał znowu przywitać się z wilą, która widząc go, zaczęła chyba nabierać podejrzeń, że planuje się zabić. Prawdę mówiąc, po tych wszystkich popierdolonych przygodach, Max zaczynał się poważnie zastanawiać nad tym, czy dokładnie tak nie było, ale wolał nie mówić o tym na głos, grzecznie zajmując wskazane miejsce.
Nim znowu nie zaczął rzygać, mając wrażenie, że jest jakąś pieprzoną fontanną, której nie da się w żaden sposób zatrzymać, a to zaczynało go już powoli wkurwiać.
Nic zatem dziwnego, że z prawdziwą wdzięcznością przyjął eliksir, który miał zatrzymać te wymioty, tę falę chujostwa, która się z niego wylewała, podrażniając coraz to mocniej jego przełyk. Miał nadzieję, że zdołają nad tym zapanować, nim dojdzie do jakichś trwałych uszkodzeń, bo leczenie się z czegoś podobnego już ani trochę mu się nie uśmiechało. Zdecydowanie wolał zatrzymać się na tym poziomie, nie przejmując się tym, że wila podawała mu w tym czasie również wiggenowy, pilnując, żeby wszystko odpowiednio się wchłaniało. Przy okazji znachorka przypomniała mu, że przez najbliższy tydzień powinien zdecydowanie uważać na to, co je i być pod jej stałą kontrolą, bo Merlin raczył wiedzieć, co jeszcze mogło się z nim zacząć dziać. Co prawda nie wierzył w to, żeby od tej zasranej choroby miał tak naprawdę paść, ale ostatecznie nie mógł powiedzieć, żeby było to tak całkowicie niemożliwe. W końcu historia znała już różne przypadki, dlatego też Max bardzo, ale to bardzo grzecznie, zajmował się piciem eliksiru, wierząc w to, że za chwilę nie wyrzyga również jego.
Cały czas zastanawiał się przy tym, co właściwie było powodem takiej reakcji jego organizmu, starając się połączyć w całość wszystko to, co się wydarzyło. Zapytał nawet znachorkę o zdanie, ale ta jedynie pokręciła lekko głową, uznając, że dosłownie wszystko mogło go podrażnić, jeśli zostało spożyte w złym ułożeniu. No i tyle, chuj i cześć.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2927
  Liczba postów : 1312
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 20:13;

Inny czas
Kiedy dotarła do chaty znachorki, była wykończona, tak po prostu. Nie miała pojęcia, czy rana na jej nodze zagoi się w najbliższym czasie, czy nie, nie wiedziała, jak miała podejść do tej całej sprawy, ale z każdą mijającą chwilą czuła się po prostu coraz gorzej. Tak po prostu, mając świadomość, że skóra została zerwana. Nie musiała być niesamowicie mądra i znać się niesamowicie dobrze na kwestiach związanych z chorobami i uzdrawianiem, żeby wiedzieć, że to była bardzo, ale to bardzo nieprzyjemna sprawa i powinna coś na nią szybko poradzić. W końcu w ranę mogła wdać się infekcja, potem gangrena, czy coś podobnego i musiałaby pożegnać się z kolejną częścią ciała. Już trudno było jej z powodu rąk, które miały za chwilę przejść proces leczniczy, kiedy tylko zebrane grzyby jej na to pozwolą. Znaczy, kiedy będą do tego gotowe.
Teraz zaś nieco dramatycznie pokazała wili nogę, na którą sama nie chciała nawet patrzeć, bo mimo wszystko oglądanie własnego ciała, kiedy brakowało w nim jakichś kawałków - choćby nawet najmniejszych - nie mogło być zaliczane do niesamowitych przyjemności. Miała tego świadomość i nie próbowała nawet wtrącać się w to, co znachorka zamierzała robić, a ponieważ nie była zbyt ciekawa, co to może być, trzymała buzię na kłódkę, nie próbując jej nawet mówić o tym uczuciu, jakby ktoś wbijał w nią kolejne noże. To nie było coś, co dało się wyleczyć, tak samo, jak nie dało się łatwo pozbyć przekonania, że jakieś zaklęcie cię zabiło. Na całe jednak szczęście Carly zdawała sobie coraz wyraźniej sprawę z tego, że to było jedynie snem, koszmarem, jaki po prostu ją spotkał, niczym więcej, niczym mniej.
Teraz jednak kwestia jej nogi na pewno nie była złym snem i kiedy usłyszała, że nie da się jej do końca wyleczyć, aż jęknęła z niedowierzania, dopytując zaraz, w czym problem. Gdy dowiedziała się, że na zawsze zostaną jej jakieś kolorowe ciapki, westchnęła ciężko. To nie był aż tak wielki problem, chociaż nie mogła powiedzieć, żeby to było coś, co mogła zignorować! Doszła jednak do wniosku, że w najgorszym wypadku zrobi sobie jakieś tatuaże, to zawsze była jakaś myśl. Podziękowała ostatecznie za pomoc i wycofała się na bezpieczną pozycję.

z.t

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4697
  Liczba postów : 2269
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 20:15;

Inny czas
To, co mu się przydarzyło, wcale nie było miłe, ale skoro mleko się już rozlało, a on sam wpakował się w takie kłopoty, robiąc to autentycznie na własne życzenie, bo przecież mógł najzwyczajniej w świecie odmówić pomocy, nie mógł narzekać. Rany zadane mu przez dziwną, bliżej nieokreśloną i z całą pewnością nieznaną mu roślinę, były naprawdę nieprzyjemne. Czuł, że została wyrwana mu skóra, że mięso zdawało się palić go do żywego i miał świadomość, że długo nie powinien w ten sposób paradować, tym bardziej że zapewne robił sobie krzywdę, podrażniając zranienie ubraniem. Dlatego też, wracając do wioski, od razu skierował swoje kroki do znachorki, nie chcąc szukać Merlin raczy wiedzieć kogo, żeby mu pomógł.
Nie został na szczęście oddalony, co przyjął z pewną ulgą, bo nie wiedział mimo wszystko, czego powinien się spodziewać, a później bardzo cierpliwie pozwolił obejrzeć rany, jednocześnie wyjaśniając, skąd dokładnie się wzięły. To chyba nie było nic wskazanego, a przynajmniej takie odnosił wrażenie, aczkolwiek wila nie powiedziała nic wielkiego. Właściwie nawet tego nie skomentowała, jedynie przyjmując ten stan rzeczy do wiadomości, odnosił jednak wrażenie, że była z niego bardzo niezadowolona. Mniej więcej tak samo, jak driada, z którą próbował rozmawiać wielokrotnie, nim udało mu się w końcu uzyskać jedną z sadzonek wierzby szermierczej.
Skoncentrował się teraz na tej sprawie, nie chcąc zastanawiać się nad niczym innym, mając świadomość, że mógłby w ten sposób doprowadzić do jakichś problemów i pozwalał, by wila faktycznie zajmowała się jego ranami. Odnosił wrażenie, że coś było nie do końca w porządku, więc w końcu ją o to zapytał, by dowiedzieć się, że w miejscu, w którym miał wyrwaną skórę, tworzyły się niezbyt efektowne ciemnogranatowe plamy, jakich nie dało się usunąć. Jakby ciało się przed czymś broniło albo jakby chciało pokazać mu, że już na zawsze pozostanie mu ślad po kolejnej głupocie, jakiej się dopuścił. Chris odetchnął głęboko, uznając, że nie była to zbyt wysoka cena za jego brak rozumu i po prostu podziękował za pomoc, ciesząc się z tego prostego powodu, że mimo wszystko dało się go wyleczyć i można było uratować jego rękę.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4516
  Liczba postów : 2498
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 20:17;

Inny czas
Wpakowała się jak śliwka w kompot i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Powinna na siebie o wiele bardziej uważać, a teraz musiała mierzyć się z bólem, jaki promieniował od jej biodra na całe ciało, przypominając jej o tych paskudnych roślinach, które pochwyciły ją w gwałtowny, mocny uścisk. Nie była w stanie od nich uciec, a złożenie krwawej ofiary jakoś wcale nie przypadło jej do gustu. Victoria zastanawiała się nawet, czy nie mogło to mieć innych, dalszych konsekwencji, czy Avalon aby przypadkiem nie zamierzał się o nią później upomnieć albo zrobić czegoś podobnego i myśl ta nie podobała jej się ani trochę. Skoro jednak nie było innej drogi ucieczki od tych chwytnych pnączy, nie mogła powiedzieć, że zrobiła coś źle. Inaczej bowiem, zamiast biec do znachorki, musiałaby dalej stać przy grobie Morgany, zastanawiając się, czy ktoś zorientuje się, że gdzieś zniknęła.
Teraz jednak siedziała grzecznie przy wili, która obserwowała z uwagą jej rany, ale nic nie mówiła. Trwały w takim złowieszczym milczeniu, które właściwie Victorii nie przeszkadzało. Na pewno jej nie krępowało i nie powodowało, że zamierzała wstydzić się za to, że wpakowała się w kłopoty, że wymagała pomocy, czy coś podobnego. Prawdę mówiąc, była zła, że nie wszystko poszło po jej myśli i to bardziej ją gniewało, niż, jak się okazało, wyrwana skóra. Ciało. Miała odsłonięte mięso, które brzydko się teraz goiło, ale mimo wszystko, jakoś się goiło pod wpływem odpowiednich leków, zaklęć, czy maści, które znachorka dla niej przygotowywała. Brandon widziała, że ta kręci głową, jakby chciała wytknąć jej skończoną głupotę, ale przełknęła wszystkie niepochlebne słowa i prośby o to, żeby zachowała dla siebie uwagi i złość.
Tym samym przetrwały w milczeniu cały proces leczenia, a Victoria nie skomentowała w żaden sposób brzydkich śladów, jakie zostały na jej ciele. Była to, jej zdaniem, nauczka i wyraźna pamiątka, która jawnie pokazywała, że powinna bardziej uważać, że powinna przykładać się do pracy, a nie obijać po kątach. Dokładnie tak zamierzała to traktować, tak zamierzała na to patrzeć i nawet nie dopytywała, czy te ciemnogranatowe plamy kiedyś zejdą. Skoro się pojawiły, a znachorka nie wiedziała, co z nimi zrobić, najwyraźniej miały już zawsze jej towarzyszyć.

z.t

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 409
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyCzw Sie 25 2022, 22:17;

Gaszę swój uśmiech równie szybko, jak i go do siebie przywołuję, niezręczność rozcierając dłonią po twarzy, zanim nie opieram policzka o Twoje ramię, myśląc o tym, że w żadnym stopniu nie zachowałem się dziś tak, jakbym tego od siebie chciał. Nie byłem bohaterem, nie byłem czarującym w swoim opanowaniu czarodziejem i nie byłem nawet klownem, który mógłby to stworzone w nas napięcie rozładować. Pozwalam dłoni, by przesunęła się po Twoich plecach w komforcie myśli, że to może też jest w porządku. Może mam prawo polegać dziś na Tobie, szukać Twojej akceptacji i wsparcia, nawet jeśli możesz potrzebować tego samego w zamian nawet mocniej. Chcę wierzyć, że innym razem odwdzięczę się tym samym, a jednak teraz zbyt przejęty jestem myślą, że naprawdę nie udaję przed Tobą niczego, nawet jeśli część mnie wciąż obawia się Twojej krytyki.
- Wygodne. W razie potrzeby wyrzucisz nas obu jednocześnie - sugeruję cicho, wycofując się łagodnie, po części przez ból poszarpanej rany, przede wszystkim jednak ze względu na kontrolne sprawdzenie w Twoich oczach, czy nie masz ochoty przyrównać samego siebie do złośliwej istoty, bo przecież ja sam byłem raczej jedynie problematyczny.
Do znachorki przeskakuję spojrzeniem dopiero wtedy, gdy już naprawdę muszę, po kilku jej słowach zdając sobie sprawę, że ta będzie mówić jeszcze przez chwilę, z pewnym opóźnieniem zaczynając rozumieć znaczenie jej wypowiedzi, gdy poskładałem już jej fragmenty w całość.
-Czarna magia? Przecież to n i e l e g a l n e - unoszę się teatralnie, tym więcej wysiłku wkładając w swoje wystąpienie aktorskie, im mocniej tkwi we mnie świadomość, że Ty też pozwalasz sobie na takie eksperymenty. I nie robię tego wcale, by potępić Cię jakkolwiek, a raczej gdzieś między zamaszystym machnięciem zdrową ręką a dodaniem "Nie rozumiem dlaczego Czarodzieje pozwalają sobie na takie okrucieństwo i bezrefleksyjność" odciągnąć nas obu nieco od powiązań krwawego wesela.
Bo przecież "co złego" to teraz nie tylko nie ja, a już nie my.
Prowadzony gestem czy spojrzeniem siadam na twardym fotelu, czy może jednak po prostu szerokim drewnianym krześle, nie poświęcając ruchom znachorki zbyt wiele uwagi, spojrzeniem uciekając do leżącego nieopodal półprzytomnie skrzata - a przynajmniej do czasu, aż nie krzywię się wyraźnie z mimowolnym sykiem, swoim szczęściem trafiając tą odpowiedzią w Twoje pytanie.
- Nieszczególnie - kłamię więc błyskawicznie, nie będąc pewnym przed kim z naszej trójki próbuję udawać, ale faktycznie od tego momentu przezornie zaciskam szczęki, tłamsząc w sobie jakiekolwiek reakcje, by przyznać Ci się do bólu dopiero wtedy, gdy skryci byliśmy ciasną prywatnością nocy, a moje ciche wyznanie przykryte mogło zostać ciężkim od snu oddechem naszego współlokatora.

------------------------------------------------------------------------------------

[zt] dla mnie i @Ezra T. Clarke
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4236
  Liczba postów : 11866
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySob Sie 27 2022, 21:02;

Leczenie graalowe

Po raz kolejny nie miał pojęcia, jak długo spał, ale nie był to zdecydowanie ani trochę przyjemny sen. Po raz kolejny męczyły go koszmary, nie mówiąc już o tym, że cały czas czuł ogromne gorąco, a gdy w końcu się obudził, pierwsze co to zwymiotował. Nie mógł przez chwilę złapać ostrości wzroku, więc nie wiedział gdzie jest i jak się tu znalazł. Przynajmniej nie pizgało burzą wokół i żył, a to już był jakiś plus. Chyba, bo specjalnie jakoś nie miał ochoty skakać z radości.
-Witam, kochaneczku. Tęskniłeś? - Usłyszał głos znachorki, przez co poczuł ulgę, ale i domyślał się, że musiał być w kiepskim stanie, skoro znowu grzał jej łóżko. -Jak długo tu jestem? - Pierwsze pytanie wyrwało się z jego ust, po czym ponownie zwymiotował, tym razem w podaną mu miskę. Czuł się, jakby miał zjazd, a przecież wcale tak dużo nie wziął. Bo nie wziął, prawda?
Spojrzał na kobiecinę z milionem pytań w oczach, ale ta już krzątała się przy ziołach i chwilę jej zajęło zanim zobaczyła twarz młodzieńca. -Masz szczęście. Wylądowałeś z dużymi obrażeniami głowy, vormilą i chorobą weneryczną. Idziesz na jakiś rekord, kochany? - Słysząc tę wyliczankę, Maxa po prostu zatkało. Jakim cudem nabawił się aż tyle syfu? Nie wiedział, ale spojrzenie znachorki go nie pocieszało, gdy ta podała mu eliksir i kontynuowała. -W dodatku w Twojej krwi znalazłam kilka rzeczy, które mi się nie spodobały. Chcesz o tym porozmawiać? Powinnam kogoś poinformować? Może tego mężczyznę, który tak uparcie ostatnio tkwił przy Twoim łóżku? - Wyraźnie się zmartwiła, ale Max od razu stanowczo zaprzeczył mówiąc, że poradzi sobie sam, a mężczyzna nie jest już taki troskliwy jak podczas ich ostatniej wizyty.
Kobieta pokiwała niezadowolona głową, ale cóż, obowiązywała ją tajemnica lekarska, więc mogła tylko zrobić swoje, czyli doprowadzić chłopaka do stanu używalności. -Wyciągnij ramię. - Powiedziała, nabierając do różdżki eliksiru, a Max wiedząc, czego może się spodziewać, przyszykował rękę, na której wciąż był ślad po przeciętej przy grobie Morgany tkance. -Och, chłopcze... - Westchnęła, wbijając różdżkę w zgięcie łokcia, podając tym samym eliksir na Vormilę, po czym wykorzystała swoje zdolności magiczne, by zagoić ranę po nacięciu sztyletem. Naprawdę zaczynała się zastanawiać, czy nie powinna kogoś zawiadomić. Chłopak był niesamowicie młody, choć wydawał się już być pełnoletni.
-Jak się czujesz po zatruciu Mors Lilium? Jakieś objawy? - Zapytała ciekawa, czy chłopak ma problemy związane z tamtym wypadkiem, czy może udało jej się wyleczyć go całkowicie. Solberg spojrzał na kobietę widocznie bijąc się z myślami, gdy ta smarowała jego miejsca intymne jakąś maścią na chorobę weneryczną. -Mam.... Napady lęków. I to straszne. Nie wiem, czy to wina Mors Lilium, ale od czasu śpiączki są dość nieznośne. - Przyznał szczerze czując, że może jej zaufać. Jakby nie patrzeć, kobieta była w końcu uzdrowicielką, a on naprawdę miał dosyć radzenia sobie ze wszystkim sam. -Bierzesz eliksir spokoju, tak jak radziłam? - Zapytała, pojąc go kolejnym eliksirem wzmacniającym. Powoli nastolatek czuł, że wraca do siebie. Mdłości zdecydowanie minęły, a i ból podbrzusza jakoś się uspokoił. Widać jednak nie opłacało się wtedy ryzykować. Ani. Kurwa. Trochę. -Nie. Nie działa na mnie jak powinien. Mam... Pewien problem z eliksirami i tym podobnymi. - Poczuł się nieco lżej, gdy to z siebie wywalił. Może była to kwestia ciepła uzdrowicielki, a może tego, że zaraz zniknie z Avalonu i jej opinia nie będzie go najmniej obchodziła, ale zdecydowanie poczuł, że schodzi z niego choć część ciężaru, jaki nosił na swoich barkach.
Kobieta westchnęła zmartwiona, ale nie ciągnęła wyraźnie wykończonego chłopaka za język. Zamiast tego zaczęła mu tłumaczyć i rozpisywać wszelkie zalecenia, jakie powinien stosować, żeby jak najszybciej dojść do siebie. Dziesięć dni wstrzemięźliwości seksualnej, tydzień lekkich posiłków i oczywiście ograniczenie używek, by nie obciążać organizmu ani tym bardziej psychiki, która była męczona stanami lękowymi. Do tego podarowała mu odpowiednie lekarstwa, które miały przyspieszyć cały proces i gdy zobaczyła, że Max poczuł się lepiej, odesłała go do domu widząc, że i tak go tu na dłużej nie zatrzyma.


//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2727
  Liczba postów : 1066
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 29 2022, 12:31;

Leczenie po starciu z Czarnym Rycerzem

Ostatnie co pamiętał, to gromoptak. To, jak nieoczekiwanie wzbił się w powietrze, a przynajmniej rozłożył skrzydła, później jednak zapadła ciemność, choć właściwie nie wiedział, jak doszło do tego. Został najpewniej uderzony, chociaż trudno było mu nawet powiedzieć, w którym momencie i przez co dokładnie. Na tym nie był w stanie się skoncentrować, jak właściwie zawsze koncentrując się jednak nie na prawdziwym zagrożeniu, a na stworzeniu, które skutecznie odwróciło jego uwagę od prawdziwego problemu. I tym właśnie sposobem znalazł się tutaj, przysparzając zapewne kolejnych problemów wili. Znachorka jednak nie sprawiała wrażenia, jakby bardzo tym się przejmowała.
Uśmiechnął się do niej łagodnie, bardzo uprzejmie, kiedy tylko zorientował się, gdzie się właściwie znajduje, mając wrażenie, że wciąż jeszcze jest obolały. To nie powinno go dziwić, skoro został naprawdę mocno uderzony. Czarny Rycerz, który początkowo nie wydawał mu się wcale zagrożeniem, okazał się prawdziwym przeciwnikiem. Niestety, na konfrontację było za późno, Huang mógł teraz jedynie żałować i skupić się na tym, żeby w przyszłości nie popełniać podobnych błędów. Podejrzewał w końcu, że coś podobnego mogło powtórzyć się jeszcze nie jeden raz, w końcu to, co działo się na wyspie, wiele mu pokazało. Od tej pory powinien być zdecydowanie uważniejszy.
Powinien się bardziej starać, skoro teraz okazało się, że dołożył pracy znachorce, kiedy został przyniesiony tutaj przez kogoś, kto go znalazł. Znokautowany, pokonany, miał prawdziwe szczęście, że nie został celem ataków gromoptaka. Ostatecznie ten mógł naprawdę wyrządzić mu sporo krzywd, a to nie było coś, co byłoby bardzo miłe. Po krwawym weselu Longwei zdecydowanie powinien bardziej uważać, a jednak nierozważnie znalazł się ponownie w prawdziwym niebezpieczeństwie, mając świadomość, że podobnym zachowaniem mógł zmartwić swoich bliskich. Dlatego też serdecznie podziękował wili za pomoc, mając świadomość, że to było zdecydowanie zbyt mało, ale nie był w stanie zrobić teraz niczego innego, ciesząc się po prostu tym, że wszystko z nim było już dobrze.

z.t

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down
Online


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2727
  Liczba postów : 1066
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPon Sie 29 2022, 12:32;

Leczenie po pomocy Dinandre (Graal)

Jego wcześniejsze, niezbyt przyjemne podejrzenia, okazały się niestety prawdziwe. Zatrucie, jakiego doświadczył po zjedzeniu podanych mu liści, nie było ani trochę miłe. Oczywiście, żadne przypadłości żołądkowe nie zaliczały się do przyjemnych wydarzeń, ale teraz Huang miał wrażenie, jakby wszystko w jego wnętrzu wywracało się. Na drugą stronę, a później na jeszcze jedną, jakby nagle okazało się, że w jego wnętrzu zamieszkało stado jakichś szalonych szczuroszczetów albo czegoś podobnego. Było to niesamowicie męczące i samo dotarcie w okolicę wioski okazało się niesamowitym wręcz wyzwaniem, czego nie spodziewał się. Być może nie powinien przyjmować od kobiety liści i owoców, ale nie wydawało mu się to właściwe, nie po tym, kiedy próbował jej pomóc, a ona chyba chciała mu się w ten sposób po prostu odwdzięczyć. To nie była jej wina, że tak źle zareagował na to, co podała mu do jedzenia, nie było również jej winą to, że jego organizm nie radził sobie teraz z tym co się działo.
A działo się tak wiele, że Huang uznał, że lepiej będzie pokazać się znachorce. To nie było coś, co go cieszyło, w końcu nie chciał zaprzątać wili głowy, ale czuł, jak jego organizm wychładza się. Coraz mocniej, coraz bardziej, w miarę, jak on tracił siły i całą treść żołądkową. To akurat było w tym wszystkim chyba najgorsze i bardzo go martwiło, ale jednocześnie wiedział, że nie mogło to być nic aż tak strasznego. Nie powinno. Nie tak, jak w jego śnie, ale jednak jakiś lęk, jakaś panika, musiała zacząć się w nim rozwijać, bo jednak skierował się do chaty znachora, szukając pomocy i od razu właściwie przepraszając za swój stan, czy może za to, że znowu zjawił się tutaj.
To prawda, że wila zajmowała się leczeniem najróżniejszych problemów, ale Huang wiedział z doświadczenia, że uzdrowiciele nieco podejrzliwie patrzyli na tym, co ciągle coś sobie robili. Mało przyjemne, a jednak prawdziwe, dlatego też nie był pewien, jak ta zareaguje. Nie było jednak po niej widać żadnego niedowierzania, czy cienia irytacji, kiedy szykowała dla niego miksturę pozatruciową, kiedy przygotowywała również inne specyfiki, jakie zamierzała mu podać, licząc na to, że te mu pomogą. Ostrzegła go równocześnie, że powinien uważać na to, co będzie jadł w kolejnych dniach, żeby nie przemęczał się, żeby nie szalał i nie szukał znowu guza. Tym ostatnim stwierdzeniem nawiązywała zapewne do tego, co spotkało go nie tak dawno, gdy zlekceważył Czarnego Rycerza i od razu poczuł, jak zaczerwieniły mu się uszy. Być może nawet przeprosiłby za swoje wcześniejsze nieoczekiwane zjawienie się w chacie, gdyby nie to, że został mu podany eliksir, a on bez słowa sprzeciwu przyjął go, wkrótce czując się o wiele lepiej. Przynajmniej żołądek przestał przewracać mu się na drugą stronę, choć musiał przyznać, że dalej był słaby, jak nowo wykluty smok. Nie miał sił do bronienia się przed kolejnymi dawkami leków i jedynie grzecznie potakiwał, gdy wila instruowała go, co powinien robić w najbliższym czasie, żeby sobie nie zaszkodzić. Kiedy zatem odesłała go na spoczynek, to właśnie zrobił bez szemrania.

z.t

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down
Online


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 361
  Liczba postów : 944
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySro Sie 31 2022, 18:12;

Przeteleportowałem się z krzykiem, cały czas trzymając się za złamaną nogę. O ile sam dźwięk teleportacji łatwo było zignorować, tak mojego krzyku już nie, szybko przy mnie pojawiła się pani o srebrzystym niczym rtęć włosach, które połyskiwały łagodnie. W dłoni trzymałem torbę, w której zaś miałem upragnione składniki do różdżki, których za wszelką cenę nie mogłem zgubić – nie po to zapłaciłem złamaniem, żeby wyjść z tego z niczym.
Kobieta szybko podniosła mnie magicznie na łożu z liści i przyjrzała się bez słów mej ranie – na moje nieszczęście to było złamanie otwarte, z całych sił starałem się nie patrzeć na własną wystającą kość. Po kilku minutach nieprzerwanego bólu, białowłosa podała mi jakiś napar, po wypiciu którego czułem ciepło opanowujące całe moje ciało, a cierpienie powoli ustawało. Jednocześnie zrobiłem się niesamowicie zmęczony i nie minęła minuta, a zasnąłem.
Obudziwszy się, nie wiem po jakim czasie, cały czas leżałem tam, gdzie położyła mnie kobieta, z tym, że moja noga nie była już w opłakanym stanie. Spojrzawszy na nią z obawą zobaczenia tam własnej kości, zaskoczony ujrzałem… swoją nogę. Prawie w idealnym stanie, bo na miejscu kości, widniała pociągła blizna, która będzie do końca mojego życia pamiątką po tym właśnie wydarzeniu. Rozejrzałem się w poszukiwaniu kobiety, lecz nie mogłem jej zastać, najpewniej była albo w innym pomieszczeniu, albo wyszła na chwilę w poszukiwaniu czegoś. Westchnąłem, mając wielką ochotę na szluga, porzuciłem jednak ten pomysł, pani uzdrowicielce z pewnością smród nikotyny by nie podpasował. Ruszyłem nogą, najpierw powoli, sprawdzając jej sprawność i wywnioskowawszy, że mogę nią poruszać, zaryzykowałem i położyłem ją na ziemi. Wstałem, powoli i ociężale, ale wstałem. Zrobiłem parę pierwszych kroków, pełen zdumienia jak dobrą znachorką była nieznana mi kobieta. Mogłem chodzić, w mugolskim świecie minęłoby na pewno parę miesięcy w gipsie zanim mógłbym tak stwierdzić. Czułem, że noga jest osłabiona, ale zdecydowanie była to lepsza opcja niż chodzić z gipsem przez najbliższe sześćdziesiąt dni jeśli nie dłużej.
Zebrawszy wszystkie swoje rzeczy, wyszedłem z żalem, że nie mogłem podziękować kobiecie za jej opiekę, jeszcze ostatni raz napawając się jej pięknem. Bo tego odmówić jej nie można było, za żadne skarby świata. Chwilę jeszcze się pląsałem, szukając odpowiedniej drogi do miejsca, gdzie stacjonowaliśmy jako Hogwartczycy i dopiero dobre pięćset metrów od chatki zapaliłem szluga.

zt
Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 566
  Liczba postów : 2659
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptySro Sie 31 2022, 23:23;

Leczenie po Dinandre + rozpoznanie wenery

Szczerze mówiąc nie czuła się najlepiej. Nie miała pojęcia, co było tego przyczyną, ale już drugi dzień męczyła się z grypą żołądkową, która unieruchamiała ją w miejscu. Nie było to ani ładne, ani przyjemne, więc dziewczyna po prostu postanowiła udać się do lokalnej znachorki w celu konsultacji i zdobycia lekarstwa lub czegokolwiek, co mogło pomóc jej złagodzić objawy.
Kobieta zdawała się nie być ani trochę zdziwiona tym, że kolejna przyjezdna ma problem, który wymaga profesjonalnego opatrzenia. Od razu zaprosiła rudowłosą dziewczynę na łóżko i zaczęła swoje badania. Najpierw pobrała jej krew, by przy pomocy eliksiru móc dobrze zdiagnozować dziewczynę, ale nie miała czasu zbyt mocno wpatrzeć się w wyniki, bo oto Irvette poczuła jak ogarnia ją nieprzyjemna fala mdłości. Zdążyła jedynie poprosić o miskę, gdy wszystkie ostatnie posiłki zaczęły opuszczać jej żołądek w naprawdę niemiły sposób. Ruda nie znała powodu, ale jej myśli od razu powędrowały do dość nieprzyjemnego scenariusza. Jeżeli miało się okazać, że była w ciąży, to jej świat właśnie padał na łeb, na szyję, a krew zaczynała się w niej gotować. Przecież nie mogła sobie teraz na to pozwolić! Miała zasady. Była niezwykle uważna i od kiedy zaczęła sypiać z Harielem, znów brała eliksir antykoncepcyjny. Miała pytać znachorki, czy istnieje taka opcja, gdy nagle starsza kobieta podała jej zupełnie inną diagnozę i choć nie brzmiała ona zbyt miło, to jednak była lepsza niż noszenie w łonie dziecka. Irvette ponownie zwymiotowała, gdy znachorka zajęła się maścią i miksturą, które miały odgonić od ślizgonki targające nią mdłości.  Na szczęście kobieta wiedziała doskonale co robi i już po chwili, która dla rudowłosej wydawała się wyjątkowo nieprzyjemną wiecznością, poczuła, jak jej żołądek się uspokaja.
Już jej się wydawało, że będzie mogła odebrać odpowiednie instrukcje zdrowotne i uciekać do swoich spraw, gdy znachorka ponownie zwróciła się w stronę wyników jej krwi, by przekazać kolejną, tym razem naprawdę pesymistyczną dla francuski diagnozę.
-Choroba weneryczna? Ale.... To niemożliwe. - Stanowczo zaprzeczyła, bo przecież się badała i naprawdę uważała. Nie potrafiła tego zrozumieć, ale doszła do jedynego logicznego wniosku - Harry przyniósł jej jakiegoś syfa i teraz musiała się z tym bujać. Już ona miała zamiar sobie z nim na ten temat porozmawiać, jak tylko go zobaczy. Nie tylko w kwestii bezpieczeństwa własnego i jej przyjaciela, ale i innych potencjalnie zagrożonych duszyczek.
Leżała więc cierpliwie na łóżku pozwalając, by znachorka przyjrzała się jej intymnym częściom i zaczęła coś na tę bolączkę radzić. Niestety okazało się, że kuracja nie jest taka prosta i dziewczyna miała chorować jeszcze przez dłuższy czas. Nie były to wieści, które by Rudą ucieszyły i miała zamiar skonsultować się z zaufanymi uzdrowicielami, ale chciała czy nie, musiała się z tym jakoś pogodzić.
W końcu kobieta skończyła robić, co mogła i zapisała ślizgonce wszelkie potrzebne instrukcje zdrowotne, które miały pomóc jej dojść do siebie i dziewczyna była wolna. Wkurwiona i bardzo niezadowolona, ale wolna.

//zt

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5638
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 EmptyPią Wrz 02 2022, 16:36;

Z pożaru

Max wiedział, że to, co się działo, było prawdą, a jednocześnie czuł, że wciąż tkwił w przeszłości, z której nie był w stanie się wyrwać. Szumiało mu nieco w uszach, a to, co się z nim działo, jasno wskazywało na to, że wizje, przeszłość i gniewa na samego siebie, plątały mu się z tym, co działo się w tej właśnie chwili. Ogień przyciągał go w sposób, jakiego nie umiał opisać, robiąc coś, od czego chciał uciec, robiąc coś, co wcale mu się nie podobało, bo faktycznie czyniło z niego szaleńca, który nie miał najmniejszego pojęcia, co się dookoła niego działo. Nie chciał nikogo martwić, nie chciał, żeby ktokolwiek znowu wpierdalał się przed niego w jakieś gówno, ale jak widać pociągnął za sobą kolejną osobę, niemalże wprost na samo dno, bo Longwei musiał wejść za nim do płonącego domku.
Zacisnął powieki, kiedy znaleźli się w chacie znachorki, nie mając najmniejszej ochoty znowu tutaj przebywać, ale nie wiedział, co miałby z tym fantem zrobić, jak miałby odmówić pomocy. Nie mógł, kurwa, po prostu wstać i wyjść, bo aż tak popierdolony nie był, tym bardziej że Huang zadał sobie trudu, żeby go tutaj sprowadzić, żeby jednak mu pomóc. Złapał go za fraki i przywlókł tutaj, chociaż nie musiał tego robić, chociaż zdecydowanie nie musiał przejmować się takim zjebem, jak on. To było gówniane uczucie, które mieszało się z tą goryczą, jaka dopadła go wcześniej, gdy zdał sobie sprawę z tego, że jedynie wyobraził sobie jego głos.
Nie odzywał się, kiedy wila sprawdzała stan jego nogi, milczał, gdy go leczyła, nieświadomie obejmując się ramionami. Czuł, że w tej chwili był doskonałą bramą, że można było przez niego przekroczyć w świat przyszłości, że gdyby tylko na to pozwolił, wizje zapewne by przez niego przepływały. Nie czuł nacisku, nie było aż tak źle, ale miał świadomość, że z nim wcale nie było dobrze, by nie powiedzieć, że działo się z nim w chuj źle, chociaż nie wiedział, jak mogło do tego dojść. Najwyraźniej jednak nie przepracował tak naprawdę problemów z pożarem, przed którym nie zdołał uchronić Finna, a ten zabrał mu tak właściwie wszystko.
Wymamrotał jakieś niewyraźne podziękowania, a potem wcisnął się w kąt, czując, jak dopada go zmęczenie. Wiedział, że znachorka będzie miała tej nocy wiele pracy, więc nie chciał jej przeszkadzać, ale wyjątkowo nie czuł się również na siłach do tego, żeby tak naprawdę coś odpierdalać, kłócić się albo wychodzić z tego domku. Pewnie i tak by nie zdołał, bo był w opłakanym stanie, na dokładkę jego palec wciąż bolał, po tym, jak testował na nim zaklęcia uzdrawiające, przekonując się coraz boleśniej o tym, że nie mógł ich rzucać.
- Powinieneś sprawdzić, co z pozostałymi - stwierdził ostatecznie, pocierając nos wierzchem dłoni, nieoczekiwanie okazując się zadziwiająco spokojny.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Chata Znachorki - Page 2 QzgSDG8








Chata Znachorki - Page 2 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 2 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Chata Znachorki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 3Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Chata Znachorki - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
-