Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Chata Znachorki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyNie Lip 03 2022, 17:34;

First topic message reminder :


Chata Znachorki


Z zewnątrz budynek wygląda na zwykłą, niepozorną, drewnianą chatę, dla której czas nie był najłaskawszy. Nie trzeba posiadać wprawnego oka, by zauważyć, że dach nad lewą izbą ledwo powstrzymuje się przed zapadnięciem, a przeżarte przez korniki okiennice po jednym dotknięciu obrócą się z kurz. Prawa część chaty jest w znacznie lepszy stanie, nie mniej wciąż niejeden konserwator zapłakałby nad jej stanem. Kiedy jednak, zmuszeni chorobą, czy innym uszkodzeniem ciągłości kości, przekroczycie próg walącego się domu, spostrzeżecie, że wewnątrz, pomimo surowego wnętrza i pewnego bałaganu, wszelkie zniszczenia nie są widoczne.

Zapewne zaraz potem na przywitanie wyjdzie wam wysoka, szczupła kobieta, o absurdalnie długich, białych włosach i zmartwionym, acz pokrzepiającym uśmiechu, gotowa pomóc najlepiej, jak tylko potrafi. Rozsiewa wokół siebie aurę, dzięki której nawet ciężko ranna osoba jest w stanie uspokoić się i z pełnym zaufaniem oddać w opiekuńcze ręce wili.

Kostki przy ukąszeniach żądlaka:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 02 2022, 16:38;

- Wydaje mi się, że powinienem raczej być tutaj - odpowiedział łagodnie Longwei, spoglądając uważnie na Maxa w czasie, gdy znachorka sprawdzała świnksa. Zwierzątko było całe poparzone, ale okazało się, że nie zrobiło sobie większej krzywdy. Wila zajmowała się więc maleństwem, a Longwei spokojnie podszedł do przyjaciela, siadając obok niego.
Widział, że działo się z nim coś złego i prawdę mówiąc, domyślał się już, z czym mogło się to wiązać i nie wiedział, jak zacząć temat. Miał jednak wrażenie, że tak naprawdę nie powinien w tej chwili zostawiać Gryfona samego, że to byłoby najgorsze, co mógł zrobić. Nie podobał mu się stan studenta, a im bardziej mu się przyglądał, tym bardziej martwe wydawało mu się jego spojrzenie. Huang przesunął dłońmi po swoich kolanach, skupiając nagle spojrzenie na krwawej obrączce. Uśmiechnął się lekko, odwracając się znów do Maxa.
- Twój mąż raczej powinien zostać obok i dowiedzieć się, co się właściwie stało - powiedział, a jego głos brzmiał wciąż niesamowicie łagodnie, jakby nie działo się nic złego, jakby ich ubrania nie pachniały palonym drewnem, jakby przed momentem nie byli otoczeni przez dym i płomienie. Chciał jednak, żeby Max zaczął mówić. Oczywiście, nie znali się za dobrze, ale jednocześnie miał wrażenie, że zdołali przejść przez tak dziwne sytuacje, że i teraz mógł go wysłuchać, próbując znaleźć sposób, żeby jakoś pomóc, jeśli będzie taki problem.
- Chyba że teraz obrączki nie są ważne - dodał jeszcze, unosząc nieznacznie dłoń, żeby bardziej pokazać krwawy ślad. Nie wiedział tak naprawdę na ile ważny był rytuał, ale wiedział od tamtego czasu, że Max zna się wręcz za dobrze na wróżbiarstwie i zaczynał podejrzewać, że ten jest jasnowidzem. W tej chwili podejrzewał, że usłyszy coś o wizji, a przynajmniej nie zdziwiłby się, gdyby padły takie słowa. Ewentualnie, że bał się ognia, że miał jakąś traumę związaną z pożarem. Być może we wszystkim, co myślał, tkwiło ziarno prawdy, ale wolał usłyszeć to od studenta.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 02 2022, 16:44;

Uwagi Longweia teoretycznie nie miały żadnego sensu, a jednocześnie Maxowi wydawało się, że cokolwiek ten teraz pierdolił, miał rację. Właściwie nie wiedział, jak do tego doszło, że przypomniał sobie w tej chwili wszystkie uwagi, jakimi uraczył go jakiś czas temu profesor Walsh, ale parsknął z rozbawieniem, zdając sobie sprawę z tego, że musiał zabrzmieć wyjątkowo smutno. Sytuacja była, co by nie mówić, chujowa i ani trochę mu się nie podobała, przywołując wspomnienia, jakie chciał dawno temu zamknąć na dnie swojej pamięci, wspomnienia, jakie czysto teoretycznie zdołał przepracować, a teraz zdawał sobie sprawę z tego, że potwornie się w tym względzie pomylił. Nie dało się niektórych rzeczy tak po prostu zapomnieć, a ten ogień, ten pożar, zmienił wszystko, rozjebał wszystko, powodując, że nieoczekiwanie znaleźli się w obliczu czegoś, czego nie dało się opisać. On sam błądził zaś myślami w przeszłości, jakby to było w stanie ją zmienić, jakby istniał cień szansy na to, że to, co się działo, zostanie odwrócone.
- Potrzebuję buziaka na pocieszenie - rzucił, pozornie spokojnie i nonszalancko, jak zawsze, ale widać było, że przychodziło mu to w tej chwili niesamowicie trudno, jakby walczył sam ze sobą, aż w końcu wyciągnął przed siebie nogi i odchylił głowę w tył, spoglądając w stronę sklepienia, zastanawiając się jednocześnie, czy Huang naprawdę chciał z nim siedzieć, czy był dla niego tak samo mig i uprzejmy, jak dla innych swoich znajomych. Bo był naprawdę miły i najwyraźniej wiedział, jak troszczyć się o innych, co Maxa z jakiegoś powodu wkurwiało.
- Kiedyś już widziałem taki pożar i nie byłem w stanie powiedzieć, kiedy się wydarzy. A później spłonął dom kogoś, kto był dla mnie ważny i od tego wszystko się spierdoliło. Wydawało mi się, że… że słyszę jego głos. To wszystko - stwierdził ostatecznie, brzmiąc dość sucho, ale nie chodziło nawet o to, że nie chciał opowiadać o tym Longweiowi, co raczej o to, że nie wiedział, jak ma do tej kwestii podejść. Huang nie wiedział nic o tym, co wydarzyło się wcześniej, nie wiedział również o darze Maxa i teraz został wrzucony trochę na głęboką wodę, ale skoro już upierał się, że chce z nim zostać, to powinien liczyć się z czymś podobnym.
- Nie musiałeś za mną iść, dostałbym w swój zjebany łeb i zorientowałbym się, że jest naprawdę chujowo - dodał, spoglądając ponownie na Huanga, przekrzywiając nieznacznie głowę, by zaraz później zamknąć oczy, zdając sobie sprawę z tego, jak trudno było wypowiedzieć niektóre słowa, nawet kiedy się ich tak naprawdę chciało i było to w chuj gówniane. - Ale dziękuję. Tak skręciłem kostkę, a nie dostałem płonącymi belkami na ryj.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 02 2022, 16:44;

Spokój i nonszalancja, bezproblemowe żartowanie ze wszystkiego, co działo się wokół. Zdecydowanie można było w ten sposób opisać zachowanie Maxa aż do pożaru, ale w tym momencie, gdy siedzieli u znachorki, która nakłądają kolejną dawkę maści na poparzone ciało świnksa, Gryfonowi było daleko do maski, jaką zwykle przywdziewał. Maski. Longwei nie byłby w stanie powiedzieć, dlaczego pomyślał o tym w ten sposób, ale uderzyło w niego, jak bardzo ciemne spojrzenie nie odzwierciedlało tonu, którym student mówił. Było puste, jakby zrezygnowane. Jednak słowa Maxa wywołały nieznaczny rumieniec na twarzy Huanga, powodując, że musiał na moment odwrócić wzrok.
- To raczej nie jest najważniejsze w tej chwili - odpowiedział prosto, marszcząc nieznacznie brwi, nim uniósł dłoń, aby przesunąć knykciami po swoich wargach. To były dziwne słowa, dziwny sposób na odwrócenie uwagi od właściwego problemu i to nie dawało spokoju Longweiowi. Mimowolnie zastanawiał się, w jaki sposób powinien nakłonić Maxa do powiedzenia prawdy, gdy nieoczekiwanie ten zaczął mówić, choć jego słowa nie przynosiły żadnej ulgi, żadnego spokoju, powiększając jedynie niepewność i żal, który Huang czuł.
Nie wyobrażał sobie, jak wielkim brzemieniem musiało być poczucie winy, o jakim zdawał się mówić Max. Longwei mógł jedynie podejrzewać, co ten czuł, opierając się o własne doświadczenia, własne przeżycia, które nie były całkiem kolorowe. Jednak zdolność przewidywania zdarzeń w przyszłość i niemożność zapobiec niektórym, to musiało być przykre, irytujące, doprowadzające do obłędu. To było czymś, czego Longwei wolałby, aby nikt nie doświadczał.
- Nie zostawiłbym cię tam - powiedział prosto, spoglądając na Maxa. Mówił szczerze, poważnie. Nie widział powodu, dla którego miałby zostawić przyjaciela w płonącym domku. To brzmiało niedorzecznie, a do tego zupełnie nie było tym, co mógłby sam zrobić. Jednak nie wiedział do końca co miałby powiedzieć na wcześniejsze słowa Gryfona, a wywód o tym, że jasnowidzenie jest najbardziej raniącą właściciela genetyką, nie wydawał się odpowiedni w tym momencie.
- Jest takie powiedzenie… Nie możesz powstrzymać ptaka smutku od latania nad twoją głową, ale możesz nie pozwolić, by zagnieździł się w twoich włosach. Może spróbuj pozbyć się gniazda, które twój ptak już założył - powiedział znów, niesamowicie cicho, mimowolnie przesuwając palcem po krwawym śladzie wokół palca. Delikatnie, jakby próbując wyczuć, czy naprawdę wciąż tam jest. - Jeśli ten ktoś jeszcze żyje… Może mógłbyś wyjaśnić sprawę tamtego pożaru, oczyszczając tym swoje myśli. To, co się stało dziś w żadnym stopniu nie jest twoją winą - dodał ostrożnie, nie wiedząc, na ile mógł sobie pozwolić, wkraczając w prywatne sprawy Maxa.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 02 2022, 18:17;

Max wiele rzeczy ukrywał, nawet przed samym sobą, nie chcąc, żeby inni wiedzieli, co się z nim dzieje. Całe życie nie okazywał niektórych rzeczy, dusząc je w sobie albo wyrzucając w sposób, który nie przynosił nic, poza chwilową ulgą. Miał świadomość tego, że z Finnem jedynie pozornie dawali sobie coś dobrego, jednocześnie coraz bardziej pogrążając się w toksycznych zachowaniach, w chorej zazdrości i wymaganiach, jakich z całą pewnością żaden z nich nie mógł spełnić. To jednak nie zmieniało faktu, że Max mimowolnie wracał do tego czasu, a pożar jedynie przypomniał mu o tym, co najgorsze, o tej chwili, tym dniu, który był niczym zwrotnica. Albo niczym przebudzenie, no nie był w stanie inaczej nazwać tego, co od tamtej pory czuł, mając już pełną świadomość choroby drugiego chłopaka. I teraz, po tym czasie, wiedział, że nie był wtedy w chuj gotowy do tego, żeby z nim zostawać. Wydawało mu się, że było inaczej, ale to tak nie działało, sam miał wtedy nasrane we łbie, bo musiał uporać się z problemem wizji, ale prawda była taka, że musiał walczyć ze wszystkim, z przeszłością, własnymi odczuciami, próbą zrozumienia, kim jest i dokąd zmierza. Dlatego też teraz, gdy najpierw uniósł brwi na dźwięk słów Longweia, a potem cicho parsknął, pokręcił lekko głową, czując dziwny, nieprzyjemny ucisk w żołądku.
- Nawet jeśli żyje, to zapewne jest teraz daleko stąd, zabrany przez swoją rodzinę w bezpieczne miejsce. A wyjaśnienia czasami nic nie dają, chociaż muszę przyznać, że te twoje powiedzenia brzmią całkiem mądrze - odparł, przyglądając się spod przymkniętych powiek, jak znachorka zajmuje się zwierzęciem i innymi osobami, które również zostały poszkodowane w pożarze, czując jednocześnie, jak wszystko robi się zadziwiająco gorzkie, kiedy zdał sobie dodatkowo sprawę z tego, że nie mógł wyleczyć żadnej rany, choćby najprostszej.
Zacisnął na moment powieki i uderzył kilka razy głową o ścianę, o którą się teraz wspierał, mając wrażenie, że ma ochotę zawyć z wściekłości, żalu i pomieszania, jakiego doznawał, ale wiedział, że nie może tego zrobić, że nie może się tak zachować, bo to jedynie przyniosłoby więcej problemów, więcej zmartwień, więcej wszystkiego. Musiał wziąć się w garść, zanim znowu coś koncertowo spieprzy i miał tego pełną świadomość, jednocześnie czując, że ani trochę mu się to nie podobało.
- Skoro byś mnie tam nie zostawił, to podoba ci się chyba to zaaranżowane przez tego stwora małżeństwo - rzucił po chwili, brzmiąc, jakby próbował żartować i nawet się uśmiechnął, samym kącikiem ust, zerkając znowu na Longweia, nie chcąc żeby go zostawiał, a jednocześnie mając ochotę spuścić mu wpierdol i kazać spierdalać. Były takie rzeczy, których nie potrzebował, które jedynie rodziły problemy, a on zdawał sobie sprawę, że zrzucanie swoich zmartwień na inne osoby, było w chuj samolubne.
- Skąd ty wytrzasnąłeś tego prosiaka? Już nie jesteś smoczym ojcem? - zapytał, starając się najwyraźniej jakoś zapanować nad sobą, nad tym, co się działo, szukając nawet paczki papierosów, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, że nie mógł ich przy sobie w tej chwili mieć.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyNie Wrz 04 2022, 21:00;

Nic z tego, co mówił Max, nie brzmiało dobrze, ale przynajmniej Huang nie usłyszał, że to nie jego sprawa i ma się nie mieszać. Nawet bardziej spodziewał się takich słów, niż dalszej szczerości. Było w tym coś onieśmielającego, choć zamiast wywołać rumieniec na twarzy starszego mężczyzny, osiadło na jego barkach niewielkim ciężarem. Było jak przy rozmowie z Zoe, gdy chciał jakoś pomóc, chciał znaleźć wyjście, skazać drogę, jakkolwiek być wsparciem. Teraz może bardziej, biorąc pod uwagę, jak bardzo nie chciał zostawić Maxa samego, choć przecież mógłby. Nie byli ze sobą tak blisko, żeby teraz siedzieć, a on zdecydowanie miał kogo jeszcze sprawdzić, czy wszystko dobrze jak choćby Mulan. Jednak pomijając, że dziewczyna go nie pamiętała, co był nieznacznie frustrujące, nie potrafiłby zostawić przyjaciela, gdy miał świadomość, że pozostali zdołali uciec z płonących domków.
- Mam jeszcze kilka powiedzeń, ale zostawię je na inną okazję – powiedział cicho, nagle zrywając się, wykonując ruch, jakby chciał podłożyć dłoń pod głowę Maxa, gdy ten uderzył nią w ścianę. W ciemnym spojrzeniu Longweia, poza obecną troską, zapaliła się iskra złości na to, że chłopak robi sobie krzywdę, ale szczęśliwie ten nie powtórzył ruchu. Wyraźnie było jednak widać w nim toczącą się wewnątrz walkę i Longwei taktownie odwrócił spojrzenie, siadając znów prosto obok niego. Znał te emocje, które malowały się na twarzy Maxa, które odbijały się w jego zachowaniu, tonie głosu i teraz bił się z myślami, czy powinien to powiedzieć, czy jednak lepiej było, gdy milczał, gdy po prostu był obok. Zanim zdołał odpowiedzieć padły kolejne słowa, które znów wprowadziły mętlik do głowy opiekuna smoków, który próbował traktować to, co wydarzyło się na rytuale, czy raczej efekt tego, jako dziwny żart, a tymczasem znów zderzał się z reakcją, jakby to była prawda. Westchnął lekko, spoglądając w bok, na Maxa, aby uśmiechnąć się do niego łagodnie, jakby chciał powiedzieć, że nie ma teraz czasu na śmiech, na dowcipy, na bagatelizowanie wszystkiego wokół.
- Jest z pewnością lepsze od mojego narzeczeństwa. Tym razem w jakimś stopniu miałem na to wpływ – powiedział szczerze, kręcąc lekko głową i wracając spojrzeniem do świnksa, który nie odrywał od niego spojrzenia, aby w końcu przybiec do nich, kwicząc głośno, gdy tylko wila puściła go, aby zając się pozostałymi. Longwei uniósł zwierzę, sadzając je sobie na kolanach, głaszcząc delikatnie. – Kiedy odstawiałem kufer, usłyszałem jego kwik w krzakach. Jak widzisz, jest poparzony i pomyślałem, że zabiorę go do uzdrowiciela, ale potem ty wszedłeś do jednego z domków. Nie mogłem go zostawić, więc zabrałem go ze sobą… No i gdziekona. Więc w jakimś stopniu wciąż jestem smoczym ojcem – dodał, odchylając odrobinę kieszonkę na swojej koszuli, ukazując jaszczurzą głowę otoczoną kryształkami i szeroko otwarte ślepia stworzonka.
Odetchnął głębiej, skupiając się chwilę na głaskaniu świnksa za uchem, pozwalając stworzeniu rozluźnić się, odpocząć, samemu szukając słów. To, co obaj przeżywali, różniło się od siebie, ale skutek był podobny - żal, poczucie winy, wściekłość, ciężar. W końcu Longwei odetchnął głęboko, spoglądając z ukosa na Maxa.
- Niedługo po tym, jak zacząłem pracę, straciliśmy kontrolę przy syberyjskim wiju. Ja skończyłem z blizną, ale mój znajomy, z którym razem robiliśmy kurs, został przygnieciony przez smoka i zmarł na miejscu. Wiem, że takie wypadki się zdarzają w naszej pracy, ale i tak miałem do siebie żal, bo przecież mogłem się teleportować, mogłem zabrać go spod smoka – mówił cicho, wpatrując się w jeden punkt przed sobą, aż ponownie łagodny uśmiech pojawił się na jego twarzy. – Wiem, że to nie jest to samo, ale chodzi mi o to, że mam podobne ptaki smutku, których nie powinno się jednak hodować, choć nie wiem jakie wnioski można z tego wyciągnąć. Nie można zakładać, jak zachowa się smok, skoro wszystko może się zmienić w ułamku sekundy – dodał, a gdziekon w jego kieszeni poruszył się, wystawiając swój łebek, aby spojrzeć z zaciekawieniem na nich, nim nagle teleportował się z kieszeni Longweia na ramię Maxa, zaczynając mu się przyglądać.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyWto Wrz 06 2022, 08:48;

inny czas; opieka nad świnksem

Kiedy tylko czuwające nad ich bezpieczeństwem nimfy ogłosiły, że sytuacja z pożarem została opanowana, popędził szpagatami do chaty wilowatej znachorki, której nadal średnio ufał ze względu na fuszerkę jaką odstawiła przy naprawianiu ręki Dżesiki, ale nie wiedział kto inny może pomóc świnksiątku; zaniósł więc do niej prosiaka, a ta odstawiła swoje szamańskie czary-mary, obłożyła go jakimiś ziołami i prawie utopiła w eliksirze wiggenowym, a kiedy skończyła, stworzonko było wciąż jeszcze nieco przestraszone, ale za to całe i zdrowe. Uff! Bogdan nie zwlekał i od razu postanowił, że musi znaleźć albo jego świnksich starych albo jakiegokolwiek świnksa, który będzie chciał się nim zająć, poszedł więc nad rzekę, nad którą rezydowały i... nic nie załatwił, bo latające dziki tylko pytały go tylko o jakieś pierdoły typu "Czego nie można zjeść na śniadanie?" (okazało się, że obiadu, kto by pomyślał) i miały w nosie małego świnksa. Który zresztą wcale nie wyglądał na zainteresowanego powrotem do stada, bo przyczepił się raciczkami Bodzia jak rzep psidwaczego ogona i nie chciał odczepić, a odstawiany na trawkę kopytkował dziarsko za nim, kwiląc żałośnie. No więc co, nie miał innego wyjścia niż zająć się małym gamoniem do końca wakacji. Zabrał go do domku, po drodze zahaczając o siedzibę profesora Swanna, którego wypytał o jakieś podstawowe rzeczy, jak co jedzą świnksy i jak się nimi zajmować. Nauczyciel był zdziwiony, że takie pytania wychodzą od niego, ale wyjaśnił wszystko i nawet pożyczył jakąś książkę o opiece nad magicznymi stworzeniami, a Bogdan przestudiował ją wzdłuż i wszerz, kiedy wieczorami czilował na łóżku w stodole z drzemiącym gdzieś w nogach świnksem i po paru dniach był już prawie ekspertem. A prosiak... okazał się być wspaniałym kompanem! Co prawda chrumkał natarczywie już od piątej rano, żądając porcji avalonskich żołędzi, obrażał się kiedy zostawał wywleczony rano z łóżka na siku i miał niespożyte pokłady energii, non stop wymagając zabawy i atencji, ale ostatecznie Bogdan nie miał nic lepszego do roboty, niż się nim zajmować. Nadał mu nawet imię: Śfillin. A pod koniec wakacji zaczął nawet nieśmiało myśleć o tym, że może powinien zabrać do go Hogsmeade i przygarnąć jak prawilne zwierzątko - w końcu dogadywał się z nim tak swietnie, jak z prawdziwym Fillinem, a do tego miał wolny pokój w mieszkaniu.

|ZT
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptySro Wrz 07 2022, 18:52;

Mógł oczywiście nic nie powiedzieć, niczego nie wyjaśniać, ale z jego strony byłoby to najmniej szaleństwem, byłoby to coś całkowicie posranego, a mimo to nie chciał tak na dzień dobry odsuwać od siebie Longweia, wiedząc, że o dziwo to, co przeszli, zbudowało ich relację jako o wiele silniejszą, niż połowa rzeczy, jakie mogły im się przydarzyć. Poza tym, nie znając jego przeszłości, Huang mógł spojrzeć na pewne sprawy nieco bardziej obiektywnie, niekoniecznie od razu koncentrując się jedynie na pewnych aspektach sprawy, które mimo wszystko nie były, zdaniem Maxa, istotne w tej chwili. Było bowiem, jak było i cokolwiek łączyło go dawniej z Finnem, wygasło, zostawiając między nimi jedynie nie do końca przyjemną nić, jakiej nie umiał najwyraźniej zerwać, wciąż jeszcze oskarżając się o to, co się wydarzyło, chociaż jednocześnie wiedział, że to nie była jego wina. Nie miał na to wpływu, nie mógł tego w żaden sposób zmienić, a teraz okazywało się, że to go prześladowało.
Uśmiechnął się lekko na wspomnienie o kolejnych powiedzeniach, stwierdzając, że specjalnie po to, żeby je usłyszeć, wpakuje się w kolejne problemy. Nie widział, jak Longwei podniósł się, żeby go zatrzymać, kiedy mimo wszystko robił coś, czego robić nie powinien, ale podświadomie wyczuł jego ruch. Spojrzał na niego spod przymkniętych powiek, ale nie skomentował w żaden sposób jego zachowania, jakby nie chciał przyjąć do wiadomości troski, jaką wzbudził, jakby miał ochotę bluznąć i splunąć mu w twarz, że nie powinien go tak traktować. Zaraz też zamknął ponownie oczy, a jego uśmiech nieco się poszerzył, powodując, że o wiele łatwiej było mu ukrywać ból i walące jak oszalałe serce, które nieustannie przynosiło ze sobą wspomnienia i poczucie winy, jaka nie chciała się od niego odwalić.
- To chyba znaczy, że zaręczyny zostały definitywnie zerwane – stwierdził dość swobodnie, dodając, że będzie musiał również powiedzieć o tym Solbergowi, bo jego narzeczeństwo również dobiegło końca. Chcąc o czymkolwiek mówić, nie chcąc pozostawać w tej chwili w ciszy, wymamrotał wyjaśnienie dotyczące zbroi, jej wpływu na jego imiennika i tego, do czego to doprowadziło, powodując, że sobie z tego nadal mimo wszystko żartowali. W przypadku Huanga na pewno nie było tak zabawnie i kolorowo, ale nie była to właściwa chwila na pytanie go o podobne sprawy, tym bardziej że zaczął odpowiadać na kolejne pytania.
- Dobrze, niech ci będzie. Jesteś w takim razie smoczym ojcem, ale w takim razie musimy nadać ci odpowiednio dużo imion – mruknął, nawiązując do znanej mu mugolskiej lektury, a później skoncentrował się nieco bardziej na tym, co się dookoła niego działo. – Chociaż może powinienem nazywać cię Osłem, skoro tak bardzo kochasz smoki, jak Osioł właśnie. Ten z bajki – stwierdził, nim zamilkł, słuchając tego, co Longwei miał do powiedzenia, by ostatecznie potrząsnąć głową, pochylając ją i śmiejąc się cicho, gorzko, pocierając przy okazji czoło.
- Więc przeznaczenie zawsze nas znajdzie – stwierdził, nim drgnął lekko, gdy zdał sobie sprawę z tego, że gdziekon usiadł na jego ramieniu i zerknął na niego, by później znowu zamknąć oczy. – Mnie właśnie znalazło.
Wiedział, że to nie była do końca prawda, ale jednocześnie miał poczucie, że być może to było w jego wizji, że właśnie to zapowiadała, że o tym mówiła, próbując uczulić go na ogień, od czego nie był jednak w stanie uciec. Musiał to przeżyć, musiał się z tym zmierzyć, musiał tego w pełni doświadczyć, by później móc normalnie żyć. Chociaż, czy to aby na pewno było w pełni normalne życie? Tego nie był pewien, tego nie mógł powiedzieć na pewno, ale wiele przeszedł, by znaleźć się w miejscu, w którym mógł powiedzieć, że cieszył się tym, co miał. Aż do teraz, do tej chwili, gdy pewność siebie posypała się, jak domek z kart.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptySro Wrz 07 2022, 23:45;

Longwei nie potrafił jednak wyzbyć się niektórych odruchów. Troska o innych była dla niego naturalna i zwiększała się, nasilała, im bardziej kogoś znał. Nie uważał również, aby robienie sobie krzywdy, nawet niewielkiej, mogło jakkolwiek pomóc Maxowi, który w tej chwili był kłębkiem nerwów. Nie zastanawiał się nad tym, jak jego troska mogłaby być odebrana, ale też, skoro student tego nie skomentował, nie było sensu nic mówić. Łatwiej było przejść dalej, gdy ten zdawał się również być spokojniejszy, a przynajmniej nie uderzał głową o ścianę. Nawet jeśli spojrzenie Maxa zdawało się mówić, żeby nie próbował niczego podobnego kolejnym razem.
Longwei pokręcił lekko głową, gdy usłyszał o zerwaniu zaręczyn i sposobie, w jaki do nich doszło. Z pewnością tak samo – ze śmiechem, w formie żartu, powinien traktować ich małżeństwo, ale musiał przyznać, że była to wygodna wymówka, aby próbować pomóc. Miał do tego teoretycznie powód, choć jednocześnie czuł się dziwnie, gdy o tym mówił.
- Nie wiem tylko jak zareaguje rodzina, gdy się dowie. Na moje zerwanie zaręczyn nie zareagowali wcale, co trochę mnie martwi – mruknął jeszcze, bardziej do siebie niż do Maxa, skupiając się w końcu w pełni na zwierzaku na jego kolanach. Świnks był całkiem uroczy. Przynajmniej był miły, nie gryzł, nie zionął ogniem, a nawet zaczął zasypiać na kolanach Longweia sprawiając, że ten właściwie znieruchomiał, aby nie wybudzić zwierzęcia.
Odwrócił jedynie głowę na przyjaciela, przyglądając mu się z cieniem smutku w spojrzeniu. Trudno było rozmawiać o tym, czym jest przeznaczenie, przyszłość, los. Czy można było zmienić to, co przeznaczone, czy jednak nie powinno się w to ingerować, gdyż można było wszystko jedynie pogorszyć.
- Moim zdaniem… To, co jest nam przeznaczone, będzie próbowało dążyć do spełnienia, niezależnie od tego, co zrobimy. Wiedząc, czego należy się spodziewać, można się przygotować, ale nigdy nie masz pewności, jaki będzie ostateczny wynik – zaczął powoli, cicho, jakby bał się, że za chwilę Max przemieni się w dzikie zwierzę, gotów go atakować. – Jednocześnie są powiedzenia, które przeczą temu, co myślę, które wpajano mi niemal jak zasady… Ten, który przeniósł górę, to ten, który zaczął od usuwania małych kamieni… Może więc nie wszystko jest przesądzone? – dodał, po czym uśmiechnął się przepraszająco. Nie potrafił udzielić właściwej odpowiedzi. Sam miał jasne zdanie w tej sprawie, a jednak nie chciał nawet stawiać się w skórze tego, kto widział śmierć kogoś bliskiego. Podejrzewał, że ruszyłby i tak, próbując zmienić przyszłość, próbując zrobić cokolwiek, co mogłoby odwlec nieszczęście. Jednak nie był pewny, czy można było zobaczyć w wizji inną przyszłość, inną możliwość.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyCzw Wrz 08 2022, 16:53;

Problem Maxa polegał na tym, że w całym jego życiu niewiele osób się tak naprawdę o niego troszczyło, niewiele osób pochylało się nad tym, jaki był, nad tym, co robił, nad tym, czego chciał. Pewnie dlatego reagował niemalże alergicznie na każdy przejaw troski, zupełnie, jakby obawiał się, że oznaczał on coś zupełnie innego, że był kłamstwem, że miał mu zamydlić oczy, żeby później można było mu jeszcze bardziej przypierdolić. Owszem, miał świadomość tego, że w jego pojebanym życiu istnieli dobrzy ludzie, którzy mu pomagali, którzy byli przy nim i o niego dbali, ale tak naprawdę nie było ich zbyt wielu i z reguły spotykało ich samo gówno. Może dlatego Max nie chciał w to wciągać innych, chociaż jednocześnie, kiedy w podobnych chwilach przypominał sobie te dobre chwile z Finnem, kiedy leżeli obok siebie, wspierając się w swoich problemach, wiedział, że za tym tęsknił.
- Przekonajmy się. Wpadnę na obiad - powiedział Max, brzmiąc na bardzo zmęczonego, czując jednocześnie, że faktycznie zaczyna dopadać go senność. Najwyraźniej bowiem zbyt wiele było dla niego wrażeń tej nocy, wspomnień i problemów, jakie zostały obudzone. Próbował ze wszystkich sił odwrócić od tego uwagę Longweia, samemu również próbując skoncentrować się na czymś innym, ale to wcale nie było takie proste, kiedy jego serce uderzało boleśnie, a on nieustannie wypominał sobie to, co się właściwie wydarzyło. Był zły na siebie, był zły na wszystkich dookoła, był chodzącą, jebaną łajnobombą i niewiele mógł na to niestety poradzić.
Osunął się nieco po ścianie, przy której siedział, mając wrażenie, że zrobił się strasznie ciężki i nieco podświadomie przysunął się bliżej Huanga. Miał świadomość tego, że nie chciał zostać teraz sam, chociaż jednocześnie zachowywał się, jakby właśnie tego potrzebował. Zamknąć się w sobie, uciec od ludzi i zrobić wszystko, żeby przestać istnieć. Mało przyjemne, mało właściwe, mało odpowiednie, ale taki już popierdolony był i niewiele umiał na to poradzić, niewiele był w stanie z tego powodu zmienić, bo jednak wciąż kręcił się w tym samym kręgu spierdolenia w swojej głowie. Nie chciał, żeby inni się w to wpierdalali, czując, że to nie było dobre, że nie było tym, co powinien robić, bo miał poczucie, że sam również doprowadził do tego, że Finn znowu zapadł się w sobie i wszystko się wtedy zjebało.
- Przyszłość zawsze nadejdzie, Ośle. Choćbyś bardzo chciał, żeby zostawiła cię w spokoju - powiedział cicho, niejako się z nim zgadzając, bo doskonale wiedział, jak to wyglądało. Przewidział narodziny swojego przyrodniego brata, przewidział śmierć kobiety, która jako jedyna próbowała mu pomóc, przewidział wiele rzeczy i chociaż próbował coś zmienić, wciąż wracał do punktu wyjścia, orientując się w którymś momencie, że może błędnie interpretować to, co jest mu ujawniane, błędnie rozumieć czas, miejsce, wszystko to, co miało być. I wiedział, że będzie, bo mimo wszystko nie dało się uciec od przyszłości, choć bardzo próbował to zrobić.
Przechylił się lekko w stronę Longweia, czując, że to wszystko zaczyna go w chuj przytłaczać i nie miał ochoty dalej o tym pierdolić. To nie była chwila na coś podobnego, teraz po prostu próbował przetrawić to, co się stało, a poważne rozmowy jedynie go wkurwiały. Parsknął cicho, kiedy gdziekon przeskoczył na jego drugie ramię, zastanawiając się przez chwilę, dlaczego stworzenie było aż tak urocze.
- Może powinienem być wielką jaszczurką ziejącą ogniem. Wtedy nikt by się nie wpierdalał w to, że… nikt by nie mówił, że jestem pojebany - mruknął nieprzytomnie, nie wiedząc nawet, co mówi, mieszając już dosłownie wszystko.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 09 2022, 20:38;

Longwei drgnął, spoglądając na przyjaciela, gdy tylko wspomniał o obiedzie. Nie brzmiało to niezwykle poważnie, a jednocześnie zdawało się nie być słowami rzucanymi na wiatr. Sprawiało, że choć Huang był przekonany, że słowa o małżeństwie były tylko dziwnym żartem, kolejny raz wątpił w to, kolejny raz podważał własne zdanie, zastanawiając się nad tym, co jeśli Max ma rację. W takiej sytuacji obiad z jego rodziną nie byłby niczym dziwnym, a wręcz przeciwnie, byłby czymś pożądanym. Starszy mężczyzna zmarszczył nieznacznie brwi, próbując opanować szalejące nagle myśli, chaos pytań bez odpowiedzi.
- W porządku… Ale wolałbym, żeby Mulan do tego czasu sobie mnie przypomniała - odpowiedział cicho, pocierając znów niewielką rankę, która otaczała jego serdeczny palec. To było abstrakcyjne, niepojęte, a jednak ten krwawy okrąg niezmiennie przypominał, że wszystko, co śniło mu się jako koszmary, wydarzyło się naprawdę.
Longwei spojrzał uważnie na przyjaciela, gdy ten osunął się po ścianie, przysuwając się bliżej. Widział, jak zmęczony Gryfon był, a wiedząc, że dom stał w płomieniach, nie mieli, gdzie się teleportować. Ostatecznie mógłby zabrać go do siebie, do rodzinnego domu, ale wtedy nie uniknęliby spotkania z rodziną i pytań, na które on sam nie potrafiłby odpowiedzieć, a nie mogąc liczyć na pomoc siostry, wolał uniknąć konfrontacji z rodzicami. Jednocześnie chciał jakoś mu pomóc, więc dyskretnie przysunął się do Maxa, niemo zapraszając, aby oparł się o niego głową. Skoro był zmęczony, skoro przeżył naprawdę wiele, biorąc pod uwagę wspomnienia przykrej przeszłości, powinien odpocząć. Powinien pozwolić samemu sobie osunąć się w świat sennych majaków, wyłączając, choć na chwilę myślenie.
- Później… Później opowiedz mi, o jakiej bajce mówisz, nazywając mnie Osłem - powiedział cicho, spoglądając z ukosa na przyjaciela. Nie komentował jego słów o przyszłości, mając wrażenie, że nie powinni rozmawiać o tym w tej chwili. Być może mogliby powrócić do tematu, gdyby tylko znaleźli ku temu okazję, ale zdecydowanie nie był to temat na tę noc. Longwei przywołał do siebie gdziekona, mając nadzieję, że jaszczurka zareaguje na imię, jakie jej nadał. Nie chciał, żeby chodziła po Maxie, gdy ten mógł chcieć chwilę się zdrzemnąć, odpocząć. Z ulgą przyjął więc teleportowanie się stworzonka do jego kieszeni na piersi.
- Nie jesteś pojebany - powiedział cicho, łagodnie, uśmiechając się delikatnie pod nosem. - Choć, gdybyś był smokiem, zdecydowanie chciałbym zabrać cię do domu - dodał, próbując nie zaśmiać się, aby nikomu nie przeszkadzać.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 09 2022, 20:45;

Trudno było powiedzieć, czy żartował, czy nie. Wyglądało bowiem na to, że Max wciągnął się w tę idiotyczną zabawę, w tę przepychankę słowną, w to podsycanie przeświadczenia, że faktycznie się pobrali, choć, co nie ulegało wątpliwości, było to całkowicie szalonym pomysłem. Niemniej jednak Brewer nigdy, ale to nigdy, nie był szczególnie poważny i nawet w tej chwili pierdolił niezłe kocopoły, starając się jedynie utrzymać na powierzchni, starając się jedynie tkwić w miejscu, w którym obecnie się znajdował, a nie pływać w jakimś niebycie, gdzieś, gdzie nie wiadomo, czego mógł się spodziewać. Uśmiechnął się kącikiem ust na wspomnienie Mulan, której jak się okazało, sam zupełnie nie pamiętał i nie pomagało żadne gadanie, że była jego przyjaciółką i odpierdalali razem jakieś pojebane gówna.
- A ja muszę ją pamiętać, czy mogę udawać, że dopiero ją poznałem? - zapytał zatem, rozbawiony tą sytuacją, znajdując w tym chwilową ostoję dla własnych myśli, które nie miały żadnego sensownego kierunku, galopowały gdzie im się podobało i wszystko wskazywało na to, że było bardzo trudno je zatrzymać. Wyglądało na to, że potrzebował wypoczynku, o wiele więcej sił, niż miał ich w tej chwili, rozbijając się pomiędzy swoimi wspomnieniami, cieniem rzeczywistości, tym wszystkim, co być powinno, a nie było. Był zmęczony, wkurwiony i osłabiony, wychodził na jakiegoś pojebanego debila i chuj wie, co jeszcze, ale nie do końca wiedział, jak miałby z tą kwestią walczyć, jak miałby sobie z tym radzić, jak miałby tak naprawdę teraz i tutaj stanąć w pełni na nogi.
Był wdzięczny Longweiowi za to, że z nim został, chociaż do końca mu tego nie okazywał, mając wrażenie, że nie powinien tego robić, że powinien to dla siebie zachować, że powinien sobie z tym jakoś sam poradzić. Niemniej jednak obiecał mu, że później to go zabierze na tę bajkę, o której mówił, żeby sam mógł się przekonać, dlaczego mówił o nim per Osioł. To, zdaniem Maxa, bardzo pasowało, z uwagi na ich wcześniejsze rozmowy i to, jak Huang w ogóle zachowywał się w stosunku do innych osób. Widać jednak było, że Max coraz mniej kontaktuje z rzeczywistością i w końcu jego głowa opadła na ramię starszego mężczyzny, gdy zaczął lekko drżeć od nadmiaru wrażeń i ze zmęczenia, jakie obejmowało całe jego zmęczone ciało.
- Może jestem. Jakimś zapomnianym gatunkiem, który postanowił udawać, że jest czarodziejem, tylko w chuj mu to nie wychodzi - wymamrotał jeszcze sennie, mając wrażenie, że zaczyna boleć go łeb i przez kilka chwil miał poczucie, jakby miał zwymiotować. Później jednak najwyraźniej senność z nim wygrała, a on po prostu pozwolił, by powieki opadły na jego oczy i w ten sposób odciął się od wszystkiego, co go otaczało. Zniknął, rozpadł się i nie dał pozwolenia na to, żeby obrazy dotyczące pożaru wdarły się gdzieś głębiej do jego świadomości, żeby zagościły tam na dłużej, ciągnąc go w dół. Później. Później zdecydowanie będzie mógł o tym pomyśleć, a kiedy wrócą z wakacji, uda się na spotkanie z jasnowidzem w Londynie, by o wszystkim z nim pomówić. Wyglądało na to, że był na to w pełni gotowy. W końcu.

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPią Wrz 09 2022, 20:48;

Longwei jedynie odpowiedział przyjacielowi lekkim uśmiechem, gdy zapytał o Mulan. To naprawdę była dziwna sytuacja, że Gryfon nie pamiętał swojej przyjaciółki, dzięki której oni się poznali, a ona nie pamiętała własnego brata. Nie zazdrościł żadnemu z nich, ale szczęśliwie w dalszym ciągu trzymali się razem, co mogło świadczyć o tym, jak silna była ich przyjaźń, że nawet pomimo wyraźnych wspomnień, wciąż tkwili razem. Nie było to jednak odpowiednie miejsce, ani pora, aby dyskutować na takie tematy, aby zacząć rozmawiać w nieco filozoficznym tonie.
Wszystko to zeszło na dalszy plan, straciło zainteresowanie Huanga, gdy tylko dostrzegł zmęczenie przyjaciela, który w końcu oparł się o niego głową, odrobinę przypominając tym świnksa, którego Longwei wciąż delikatnie głaskał, choć zwierzę już zasnęło. Jakoś dziwnie ucieszyło go również zapewnienie, że pokaże mu bajkę, o której mówił, a która brzmiała naprawdę dziwnie. Był jej ciekaw, jak i tego, dlaczego wybrał takie określenie, chciał poznać ją i przekonać się na własne oczy.
- W takim razie powinienem otoczyć cię opieką, jak antypodzkie opalookie, które niemal wyginęły. Uważać, żebyś sobie nie zrobił większej krzywdy, niż inni potrafią - powiedział spokojnie, przypominając sobie jeden ze swoich ulubionych gatunków smoków. W końcu zamilkł, opierając się wygodniej plecami o ścianę, pozwalając Brewerowi spać na swoim ramieniu, bawiąc się w tym czasie ostrożnie z gdziekonem, który powoli czuł się lepiej, jakby zapominając o traumie, jaką był pożar. Dopiero gdy Brewer się ocknął, Longwei zarządził powrót do domków, aby zobaczyć, jak czuły się dziewczyny.

/zt x2

+

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4244
  Liczba postów : 11883
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 EmptyPon Mar 27 2023, 11:34;

Skoro już los wywiał go do Avalonu, postanowił z tego skorzystać. Najpierw wysłał oczywiście sowę do Paco, by dać mu znać, że jest cały, choć skłamał lekko mówiąc, że nic mu się nie stało. Nie chciał jednak martwić partnera, przynajmniej nie, dopóki będą mogli porozmawiać osobiście, a nie miał pojęcia, kiedy zdecyduje się na powrót do rzeczywistości. Upewnił się jeszcze, że jego rzeczy z Antarktydy zostaną dostarczone do Doliny Godryka, po czym odrzucił wszelkie formy komunikacji i skierował się do znachorki, która pół roku temu uratowała mu życie.
W tej chwili, widząc dobrze znana sobie chatę, nie był pewien, czy cieszył się z tego wybudzenia ze śpiączki. Wiele rzeczy od tamtego czasu posypało się dość poważnie i chęci do życia to chłopakowi za bardzo nie urosły. Nie potrafił jednak tak po prostu się poddać, więc każdego dnia znów walczył. Przede wszystkim walczył o siebie i o relację, jaką udało mu się z Moralesem zbudować, choć ta daleka była od idealnej. Teraz jednak nie chciał myśleć o tym, co złe, ale o tym, jak może coś poprawić, a Avalon wydawał mu się miejscem, które najlepiej nadawało się na poznanie starożytnej magii uzdrawiania. Liczył, że ta wiedza pomoże mu jakoś dojść do ładu z samym sobą i w końcu pozbędzie się koszmarów codzienności. Dlatego też przekroczył próg chaty znachorki, witając się z nią uprzejmie.
-Och? Dzień dobry, kochaniutki. Co Cię tu sprowadza? Mors Lilium znów dało o sobie znać? - Tak, znachorka może i była stara, ale każdego swojego pacjenta pamiętała bardzo dobrze, a Max był na tyle skomplikowanym przypadkiem, że ciężko było wyrzucić go ze swojej głowy jakiemukolwiek uzdrowicielowi.
-Tak, znaczy nie... Znaczy... Przyszedłem po kilka porad, jeśli to nie problem. Mors Lilium dało mi spokój, a przynajmniej tak mi się wydaje. - Wyjaśnił zadowolony, że nie ma obecnie żadnych pacjentów w chatce i kobieta może mieć czas faktycznie z nim porozmawiać na tematy, które go interesowały.
-Całe szczęście. Siadaj i pytaj, ja zaparzę napar. - Wskazała Solbergowi miejsce, a po chwili przyniosła kubek z parującym napojem. -Wiec, co Cię do mnie sprowadza? - Zapytała ponownie, a Max w końcu mógł zacząć zadawać pytania. Zaczął od avalońskiej jabłoni i jej właściwości leczniczych. Wszystko skrzętnie notował, ale jednocześnie czuł, że potrzebuje coraz więcej informacji. Chciał wiedzieć, jaka jest różnica w działaniu leczniczym, w zależności od sposobu podania. Dobrze pamiętał, że dostawał nie tylko eliksir z tej rośliny, ale i znachorka podawała mu roztwór dożylnie, co znacząco uspokoiło jego paranoje. Właśnie na tym chciał się skupić i gdy tylko przeszli w te strony konwersacji w końcu zaczął pytać o to, co najbardziej go interesowało - uzdrawianie umysłu. Niestety znachorka nie miała dla niego najlepszych wieści. Oczywiście rozmawiali o różnych chwilowych metodach uspokajania niespokojnego ducha, ale wszystko to miało okazać się krótkotrwałe, a długie przyjmowanie podobnych substancji często groziło uzależnieniem. Avalońska jabłoń miała tu pewną przewagę, ale jak dowiedział się Max, niestety nie można jej było wywozić poza teren wyspy, bo owoc od razu ulegał zepsuciu, a wywary kwaśniały, co sprawiało ogromne zagrożenie życia. Zaczął więc pytać o inne starożytne sztuki uzdrawiania znajome tylko w tych okolicach. Wiedział, że nimfy potrafią zdziałać cuda przy użyciu nie tylko swojej magii, ale i nieznanych mu wcześniej ziół, co oczywiście było mocno związane z jego zainteresowaniami. Tutaj znachorka mogła już nieco więcej mu poradzić i choć nie była chętna do zdradzania sekretów avalońskiej magii, to jednak pomogła mu zrozumieć, jak niektóre kombinacje zielne wpływają na stan zdrowia w dość niekonwencjonalny sposób, o którym wcześniej nie miał pojęcia. W końcu, Max postanowił wyjaśnić jeszcze jedną kwestię - Mors Lilium i jego dualny sposób działania. Zdawał sobie sprawę, że to dawka często decyduje co jest trucizną, a co lekarstwem, ale w tym kwiecie było coś, co mocno go intrygowało. Szczególnie, że sam wciąż posiadał jeden z nich, bezpiecznie przechowywany w swoim laboratorium.
Długo rozmawiali na temat wszelakich chorób, tych bardziej popularnych i tych zdecydowanie rzadszych oraz tego, jak płatki Mors Lilium mogą pomóc w procesie leczenia. Nie były może panaceum na wszystko, ale zdecydowanie potrafiły osiągać to, czego konwencjonalne metody nie były w stanie. Problem polegał tylko na niebezpieczeństwie pracy z tym składnikiem, z czego Max doskonale zdawał sobie sprawę.
Już miał wychodzić, gdy przypomniała mu się jeszcze jedna kwestia - dożylnie podawane środki. Oczywiście poszedł w kierunku tajemniczego kwiatu i tego, czy jakkolwiek może on być używany w ten sposób, ale niestety okazało się, że jest to najszybsza droga do zgonu pacjenta. Niepocieszony chłopak czuł, że niestety nie dostał odpowiedzi na problemy, jakich szukał, ale mimo wszystko wiele się od staruszki nauczył. Znachorka poradziła mu jeszcze, by szukał odpowiedzi w białej magii i jej zaklęciach, które z natury są skupione na poprawie życia i zdrowia, a tutejsze nimfy mogą wiele mu w tym temacie pokazać. Max podziękował, oddając kubek, w którym nie było już naparu i pożegnał się z kobieciną, powoli kierując się do Lasu błogosławionych.

//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Chata Znachorki - Page 3 QzgSDG8








Chata Znachorki - Page 3 Empty


PisanieChata Znachorki - Page 3 Empty Re: Chata Znachorki  Chata Znachorki - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Chata Znachorki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Chata Znachorki - Page 3 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
-