Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10 ... 16  Next
AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 8 Kwi 2020 - 13:20;

First topic message reminder :




Puchońska komuna




Regulamin


Każdy z mieszkańców ma takie samo prawo do tematu, więc pisząc tutaj trzeba się liczyć z możliwością ingerencji w wątek przez resztę.
Jeżeli nie pasuje Ci któraś z grafik/chcesz dodać opis pokoju/przedmiot do opisu jakiegoś pomieszczenia itp. - napisz do mnie, a edytuję posta! Pamiętajcie jedynie, że Wasze prywatne pokoje muszą być dość małe, bo większość domu zajmuje kuchnia i salon.
Puchońska Komuna jest otwarta dla wszystkich potrzebujących noclegu, więc śmiało można zgarniać tutaj na dowolny okres czasu swoich znajomków, niezależnie od barw ich domu.
Mechanicznie - nie musicie płacić nic za pobyt tutaj, ale fabularnie - mamy skrzyneczkę, do której każdy dokłada się w danym miesiącu tyle ile jest w stanie i... cóż, jeśli zabraknie, to wtedy się martwimy xD
Zameldowani w Komunie są tylko @Yuuko Kanoe i @Skyler Schuester - jednak jeżeli chcesz mieszkać tutaj tydzień, miesiąc czy nawet rok, to masz do tego prawo - wystarczy, że dogadasz się co do miejsca, które zajmiesz do spania.






POMIESZCZENIA


Główne:

Reszta:

Sypialnie:

Ogród:



Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon 8 Lut 2021 - 17:21, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 14:52;

Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: przestrzeń osobista nie istnieje xD
Piwo: Baranie rogi
Tort: 4 Shawn rzucał


Gabrielle nie miała najmniejszego pojęcia, że zgoła odmienne zachowanie Shawna, które zapamiętała zupełnie inaczej, wynika z wzięcia używki, którymi ona mimo wszystko gardziła. Z drugiej strony była na tyle dziwną osobą, że jeśli nienawidziła papierosów - tych mugolskich czy magicznych - to jednym z zapachów, które wyczuwała po zażyciu amortencji był tytoń. Czy tego nie można było traktować jako hipokryzji? Możliwie.
Widząc zmiany również w sobie, sądziła, że te wywołane u Krukona spowodowało imprezowe jedzenie lub picie, które ewidentnie były czymś doprawione dla lepszej zabawy. Jednocześnie nie omieszkała również wysnuć, jakże idiotycznej teorii, że za brak otwartości chłopaka odpowiadać może jego gadzi przyjaciel. Biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo pod wrażeniem była ich wzajemnej relacji, to słowa te brzmiły dziwnie z ust blondynki i choć do umysłu to docierało, nie potrafiła o tym nie powiedzieć. Czyżby kolejna spiskowa teoria?
Wyraźnie się zawstydziła słysząc pytanie padające z jego ust. Zmarszczyła brwi, dając sobie chwilę na zastanowienie, bo ilekroć otwierała usta do głowy przychodziły jej coraz to idiotyczniejsze pomysły, których nie mogła, a przede wszystkim nie chciała wypowiedzieć na głos. Z tego też powodu zamiast mówić cokolwiek, po prostu pokiwała potwierdzająco głową, przygryzając przy tym dolną wargę; niewątpliwe było widać, że jest zdenerwowania, a jednocześnie zażenowana. A winę za to ponosiło nie tylko piwo, które wypiła, ale poniekąd także Shawn, który postanowił nie podzielić się tak osobistą i ważną informacją ze swojego życia; było to zrozumiałe, lecz teraz tworzyło to niejako problem.
Gabrielle w przeciwieństwie do Krukona była niezwykle otwarta w relacjach z innymi, choć zdarzały się jej drobne potknięcia do których zaliczana była relacja z Charlim. Dla niej przestrzeń osobista często nie istniała, czy ta jej własna czy innych - lubiła przekraczać granice. Mimo wszystko często działo się to naturalnie, bez zbędnego nacisku ze strony dziewczyny. Może chodziło o je otwartość względem innych? Rzadko kiedy wydawała opinie na temat ludzi, jeśli ich nie poznała, z tego powodu starała się to robić kiedy tylko mogła. Widząc, że w podobny, bardzo otwarty sposób zachowuje się McKellen nie potrafia powstrzymać szerokiego uśmiechu.
Puchonka może i nie widziała tak wielu dziwnych rzeczy, co jej przyciel, lecz widoczne zmiany w jego zachowaniu oraz jej słabych odczuciach dawały do myślenia, zaś zabawna teoria sama pojawiła się w głowie Gab. Mimo, że brzmiała irracjonalnie to chłopak przyznał jej rację, co skwitowała uśmiechem. Miał bardzo poważną minę przez co Levasseur sądziła, że w gruncie rzeczy to co mówi może być prawdą. Postanowiła jednak dłużej nie zaprzątać sobie tym głowy, bo każda myśl pojawiająca się w głowie blondynki była niezwykle ulotna - pojawiła się, by po sekundzie zniknąć wraz z kolejną, zupełnie odbiegającą od poprzedniej. W dodatku uwagę Gab również zwróciły łuski, które były naprawdę śliczne, a przecież dziewczyny takie, jak ona lubiły ładne rzeczy. Idąc o krok dalej zamiast tylko patrzeć, zapragnęła zbadać ich fakturę poprzez dotyk; były gładkie niczym tafla lustra i o dziwo bardzo przyjemne, czego się nie spodziewała.
Niestety ta ulotna chwila przyjemności pojawiła się tak szybko, jak się pojawiła, zniknęła, a w oczach Gabrielle pojawił się strach.
- Mam rogi?! - zapytała znacznie głośniej niż chciała, pełna zaskoczenia odstawiła kufel z piwem na bok, robiąc kwaśną minę, ostrożnie uniosła obie dłonie do głowy, otwierając szeroko usta, które automatycznie ułożyły się w literę "o", kiedy pod palcami wyczuła nieznaną strukturę.
- Na kulawego trolla, naprawdę mam rogi - oznajmiła, po czym po prostu radośnie się roześmiała. - Do twarzy mi? - zapytała, kładąc dłonie pod bronę i robiąc zabawną minę, zatrzepotała rzęsami, czekając na jego odpowiedź. Po chwili na szczęście wróciła do naturalnej postawy, zupełnie nie przejmując się rogami, wszakże prawie każdy na tej imprezie przejawiał dziwne zachowania lub też wyglądał nieco inaczej niż normalnie. Nie była pod tym względem wyjątkiem.
Z wyraźnym zainteresowaniem wysłuchała czego dotyczyło przedstawienie, wydęła usta w chwili zastanowienia.
- Sam motyw skazania niewinnego człowieka jest dość powszechny, często spotykany również w mugolskich produkcjach. Może w tym wszystkim nie chodziło o rozterki ludzi który go skali, ale o to, żeby pokazać widzowi, jak mylne mogą być przekonania. Może chodziło właśnie o to by zmusić widza do tego, by sam się zastanowił czy skoro jest niewinny to czy powinien zostać skazany. Ty uznałeś, że nie. Ktoś inny wierzy właśnie w system, więc uzna, że powinien mimo wszystko. Może to bardziej na tej stronie skupione było przedstawienie, aniżeli na przeżyciach i rozterkach? - zapytała, wysuwając kolejną teorie, chociaż sama nigdy nie stanęła przed takimi rozterkami.
Przygryzła mocniej dolną wargę widząc półnagiego Shawna i zarumieniła się nieznacznie. Czy to był kolejny, niechciany efekt uboczny? Nie miała co do tego wątpliwości.
- To może lepiej już nie pij tego piwa. Jeszcze zaraz cały się rozbierzesz - zaśmiała się, nie mając pojęcia jak bliska prawdy była. Wówczas usłyszała, jak znajomy głos krzyczy zdrobnienie jej imienia, a już znajdowała się w ramionach swojego ulubionego Puchona. Zaśmiała się głośno w odpowiedzi na jego duży entuzjazm. Prawda była taka, że w ostatnim czasie trochę zaniedbała ich relację, z obawy, że to, co wydarzyło się między Skylerem a Finnem wpłynęło również na nich, dlatego wolała się tymczasowo wycofać. Niemniej widocznie Schuester (@Skyler Schuester)podchodził do tego z większym dystansem, co bardzo ją ucieszyło. Dała mu głośnego całusa w policzek.
- Wyglądasz… cudownie, Sky - stwierdziła patrząc na jego roześmianą twarz i pozbawione smutku oczy, który spodziewała się ujrzeć. Widok ten wywołał u blondynki szeroki uśmiech, sięgając również jej zielonych tęczówek.
- Będę pamiętała, dzięki - odparła kiwając przy tym głową. Oczywiście nie omieszkała pochwalić smakołyków które przygotował chłopak, pomijając fakt, że miało ono skutki uboczne - bo Skyler pewnie o tym wiedział, po czym gdy Puchon odszedł, Gabrielle wróciła do swojego towarzysza.
- To mój przyjaciel - wyjaśniła Shawnowi (@Shawn A. McKellen II) marszcząc przy tym czoło, bo właściwe dziwnie to brzmiało, biorąc pod uwagę fakt, że Krukon też był jej przyjacielem tyle, że z dziecięcych lat.
Zmrużyła oczy na blondyna, kiedy wypowiedział głupie zdanie.
- Oszalałeś? Gdybym nie chciała być tu z tobą właśnie, to bym cię nie zaprosiła. Logiczne, nie? - zapytała, uderzając palcem wskazującym w jego nagi tors, by przytulić go po chwili - Jeśli chcesz możemy wyjść na taras, trochę tu duszno - stwierdziła odsuwając się od niego, wskazała na wielkie, balkonowe okno.
Powrót do góry Go down


Ofelia Willows
Ofelia Willows

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
Galeony : 463
  Liczba postów : 259
https://www.czarodzieje.org/t18464-ofelia-willows
https://www.czarodzieje.org/t18487-skrzynka-pocztowa-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18479-kuferek-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18514-ofelia-willows-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 16:20;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: łuski na twarzy, chęć zdjęcia ubrań i wykąpania się w jakimś zbiorniku, pod koniec je babeczkę i zaczyna mieć ochotę na czułości i flirty.

- Nie przepadam za nimi - Odpowiedziała zgodnie z prawdą. Pewnie sama nie wie skąd się wziął jej wstręt do cekinów. Chyba po prostu nie przepada za błyszczącymi elementami w różnych częściach garderoby. - Nie wiem, czy bym się w takiej pokazała, ale dziękuję - Zaśmiała się zawstydzona, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce, które pogłębiły się po usłyszeniu następnych komplementów ze strony koleżanki. Gdy tylko zauważyła, że @Aleksandra Krawczyk chce dotknąć jej łusek, to nie protestowała. Ofelia wiedziała, że młodsza puchonka jest po prostu ciekawa. Na jej miejscu też chciałaby ich dotknąć. Rzeczywiście, mało kiedy zdarza się, żeby komuś po wypiciu trunku, zdarzyła się taka przypadłość. Może przy dalszej degustacji zamieniasz się w rybę? Ofelia postanowiła tego nie próbować i na razie odpuścić sobie zaczarowane browary.
Lekko zawiodła się, gdy okazało się, że torebka jej towarzyszki, również gdzieś się zapodziała. W takim razie wystarczy jej ledwo wyraźne odbicie z szyby, w której próbowała się przejrzeć. Wydawało jej się, że te, chyba niebieskie łuski, idealnie komponują się z jej bladą cerą. Rzeczywiście nie wyglądała źle, a może nawet bardzo dobrze?
- Ja chyba zrezygnuje z tych mocniejszych trunków i przejdę na piwo kremowe - Oznajmiła koleżance, która nie mogła się zdecydować w sprawie alkoholi, jednocześnie dopijając swój kufel. Naprawdę chciałaby jeszcze tej orzeźwiającej goryczy, ale bała się, że skończy w akwarium na resztę imprezy. Przecież nie wie, co może się stać po wypiciu następnej dawki Syreniego Śpiewu. - To dobry pomysł, wystarczy wlać trochę tego płynu, a on zniweluje procenty. Magiczne efekty i smak zostanie taki sam - Podpowiedziała koleżance. Na wcześniejszych imprezach używała go dosyć często. W sumie to jest pierwsza impreza na której go nie używa. Nie czuje żadnych wyrzutów, ale czy alkohol sprawi, że poczuje się lepiej?
W pewnym momencie zaczepił je @Skyler Schuester który skomplementował obie dziewczyny. Ofelia mimowolnie zaczerwieniła się: - Dzięki... - Zwróciła się w stronę chłopaka, a w jej głosie można było wyczuć lekką nerwowość. Trudno było wyczuć za co właściwie dziękuje - za komplement, czy może za ciastko albo za oba?
Niepewnie wyciągnęła dłoń w stronę w stronę półmiska z babeczkami. Zastanawiało ją czy będą smakować tak, jak to zapamiętała. Wybrała słodycz z kwiatem, zrobionym chyba z lukru, odwinęła papierek i zaczęła konsumpcję. Były nawet lepsze niż zapamiętała. Skyler naprawdę był bardzo dobrym i uzdolnionym cukiernikiem. Chwilę po zjedzeniu babeczki, doznała uczucia gorąca. W oczach dziewczyny, nagle wszyscy zaczęli być... bardziej atrakcyjniejsi? Nawet zaczęła zauważać zalety rudej puchonki, na które wcześniej nie zwróciła uwagi. Spojrzała jeszcze na oczy Sky'a, które wydawały się być bardziej niebieskie, niż kiedykolwiek wcześniej, a sama dziewczyna czuła, że zaczyna w nich tonąć. - Poprawiły się - Oceniła wypieki Sky'a, a na jej twarzy widniał lekki uśmiech. Miała tylko nadzieję, że babeczki, tak jak piwa, nie są przyprawione odrobiną magii, a jej ochota na czułości nie wzięła się właśnie przez to...
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 16:40;

Pomieszczenie: salon


Olivia miała świadomość tego, że w jakiś sposób intryguje Ślizgona, ponieważ względem niego miała bardzo podobne odczucia, niemniej jednak nie była w stanie określić, czy owe zainteresowanie było jedynie chwilową fascynacją czy może dawało szansę na dłuższą relację - czego niewątpliwe oboje chcieli.
I tak bardzo, jak Max chciał poznać jej gorszą stronę, tak bardzo ona nie chciała by to się stało, choć nie była okrutną osobą, zdarzały jej się momenty, gdy była naprawdę złośliwa. Na szczęście tą jej diabelską stronę znali tylko nieliczni, którzy nadepnęli jej na odcisk, bo i Boyd, choć ten miał dużą taryfę ulgową, w której Olivia ograniczała się do niewinnych żartów. Póki co zamierzała trzymać Maxa w błogiej nieświadomości, być może kiedyś pokaże mu każdą ze swojej twarzy, jednak to musiało następować z czasem bez pośpiechu. W dodatku nie miała pewności czy chłopak będzie jutro cokolwiek pamiętał z dzisiejszego wieczoru.
- To taka namiastka - odpowiedziała na pytanie uśmiechając się przy tym wesoło. Lubiła się zgrywać, bo dzięki temu życie wydawało się być znacznie ciekawsze i zabawniejsze. Nie sądziła tylko, że karta tak szybko się odwróci. Widząc nieznaną jej brunetkę oraz reakcję Maxa, szybko połączyła błędnie fakty.
Westchnęła słysząc jego odpowiedź i naprawdę zrobiła się jej go szkoda. Tyle w życiu przeszedł, a teraz jeszcze spotkało go odrzucenie dziewczyny, która mu się podobała. W pierwszej chwili miała ochotę podejść do tej całej Flory i wygarnąć jej wszystko przy okazji mówiąc o wszystkich zaletach Ślizgona, lecz ostatecznie jedynie warknęła zdenerwowana pod nosem, obdarzając bruneta pocieszającym uśmiechem. Trzeba było przyznać, że był on naprawdę dobrym aktorem, gdyż Oli nie zwietrzyła podstępu.
- Nie jestem zazdrosna - od razu się oburzyła, bo co on sobie myślał? Jeden pocałunek nie świadczył o tym, że będzie teraz o niego zazdrosna. Był wolny, tak samo jak ona.
Nie potrafiła powstrzymać szerokiego uśmiechu, który pojawił się w momencie, gdy uznał, że mogłaby uchodzić za fabrykę czekolady; w odczuciu Gryfonki był to naprawdę ogromny komplement.
- To w takim razie trochę to potrwa - stwierdziła, kręcąc z niedowierzaniem głową nad jego pomysłami. Niemniej schlebiało jej to bardzo, nawet jeśli pobudki takiego przezwiska były wynikiem jakiś efektów ubocznych jedzenia.
- Lepiej nigdzie nie skacz - stwierdziła, sądząc, że nie jest to dobry pomysł, kąpiel w piwie mogłaby mieć opłakane skutki, zwłaszcza, że ewidentnie każde z nich było doprawione odrobiną magii.
Spojrzała na ciało Maxa ignorując fakt, że wciąż stoi przed nią bez koszuli, co mocno ją krępowało, skupiła spojrzenie niebieskich oczu na łuskach porastających jego skórę. Były naprawdę piękne, dlatego nie mogła się powstrzymać i dotknęła jednej z nich, żeby sprawdzić czy są prawdziwe.
- Śliczne - oznajmiła, jednak szybko zabrała dłoń.
- Przecież nie będziesz nigdzie pływał, Solberg - zaśmiała się, wszakże jedynym miejscem gdzie mógłby to zrobić były zlewy w kuchni bądź łazience, a tam Ślizgon na pewno by się nie zmieścił.
Spojrzenie Callahan mimo wszystko uciekło gdzieś w bok, po raz kolejny skupiając się na Florze i jej partnerze i o ile na początku nie chciała się w to mieszać, to fakt, że Max zarzucił jej zazdrość nie mógł przejść bez echa.
- Poza tym udowodnię Ci, że nie jestem zazdrosna - oznajmiła, biorąc go za rękę, po czym z bojową miną pociągnęła go w stronę Flory @Flora J. Martell i Lennoxa @Lennox X. Zakrzewski po czym nie bacząc na to, że właśnie rozmawiali stanęła przed dziewczyną.
- To bardzo niemiłe jak się zachowujesz. Max jest naprawdę cudownym chłopakiem, a ty masz go zupełnie gdzieś, a w dodatku pokazujesz się na imprezie z innym, chociaż dobrze wiedziała, że będzie tu Max. On naprawdę cię kocha. - powiedziała, nie dając nikomu innemu dojść do głosu, po czym nie puszczając nawet na chwilę dłoni, pociągnęła go w drugi koniec salonu.
- Teraz na pewno cię dostrzeże - oznajmiła, bardzo zadowolona ze swojego "wstępu", choć prawdopodobnie za chwilę okaże się, że jako jedyna.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 16:43;

BALON: Śmierciotula
Pomieszczenie: salon
Efekt: nie szanuję przestrzeni osobistej (1/zawsze)

Nie był typem imprezowicza; zwyczajowo około dziesiątej lub jedenastej, kiedy przynajmniej połowa gości bezrozumnie słaniała się na nogach, zabawa dla niego już się kończyła. Domówki były raczej jedynym typem zabaw, w których rzeczywiście miał ochotę brać udział - pod warunkiem, że miał pewność spotkania tam interesujących ludzi. Teraz... teraz jej w zasadzie nie miał. Impreza urodzinowa dwóch nieznajomych Puchoneczek brzmiała na wydarzenie, którego nie było warto omijać. Przynajmniej kiedyś. Dla zniewolonego człowieka można było postawić znak równości do miejsca pełnego pokus.
Tym bardziej zatem nie mógł pozwolić Heaven wybrać się tam samej. Mieli w mieszkaniu namacalny dowód tego, w jaki sposób kończyła się swawola Ślizgonki, a nie byli gotowi na drugi taki wybryk. Poza tym liczył, że takie wyjście dobrze mu zrobi. W końcu jeśli sama zabawa nie miała go powalić na kolana, to przynajmniej mógł pocieszyć się możliwością wystrojenia, wszak nie bez powodu szafa Ezry obfitowała we wzorzyste koszule. Nawet na puchońską imprezę znalazł coś odpowiedniego.
- Wyglądamy jak milion galeonów - zaśmiał się do Heaven, oglądając w lustrze jak dobrze prezentowali się w zgranych outfitach, wpadających w puchońską żółć. Szczególnie ona - nie każda kobieta potrafiła dojść do formy w tak krótkim czasie. Zerknął pobieżnie na zegarek. - W tym momencie jesteśmy niemal idealnie spóźnieni. Więcej będzie nietaktem. Gotowa na rozkręcenie im tej prawdopodobnie grzecznej posiadówki? - I wyciągnął do niej ramię, chcąc ich teleportować w okolice podanego adresu.
Drgnął zaskoczony, gdy po wejściu wpadł na serpentyny i baloniki z niespodziankami. Trochę niepewnie ściągnął jeden z nich i przebił go zaklęciem, by z jego gumowego wnętrza wydobyć uroczą śmierciotulę. Jego twarz od razu odrobinę pojaśniała. A czekał go jeszcze powitalny cukierek!
- To chyba pierwsza impreza urodzinowa, na której to goście dostają prezent. Uroczo - zauważył, rozgryzając landrynkę i wraz ze słodkim posmakiem wypełniającym usta czując rozpływającą się po jego ciele potrzebę fizycznego kontaktu. I nawet jeśli środku ludzi było więcej niż się spodziewał, nie przeszkodziło mu to we wciśnięciu się w środek tłumu przy okazji łapiąc Heaven za rękę. Brak potencjalnych partnerów do zabawy doskonale jednak przewidział; dojrzał może kilka znajomych twarzy, ale nie skupiał na nich uwagi, szukając pań, z okazji których ta impreza została wyprawiona.- Ej, wiesz w ogóle jak wygląda ta... Nancy? - zapytał Heaven, licząc na Ślizgonkę. Czy to za wiedzą przyjaciółki, pomocy obcej osoby, czy zwykłego przypadku w końcu trafili przed @Nancy A. Williams.
- Hej... Chcieliśmy się tylko przywitać i życzyć wszystkiego, wszystkiego najlepszego. Pewnie nie ma to dla ciebie znaczenia od obcej osoby, ale wierzę, że przez liczbę życzeń karma w razie czego potraktuje cię łagodniej. O, i mamy też prezent, mamy nadzieję, że ci się spodoba. - Nie tylko przyciągnął do siebie Puchonkę, by ją przytulić, ale też zostawił na jej policzku krótkiego buziaka. Tym sposobem jedna z solenizantek została odhaczona. @Yuuko Kanoe odnaleźć można było już łatwiej - mimo wszystko niewiele Azjatów kręciło się po pomieszczeniu. Wręcz naturalnie nachylił się do niej, również na jej policzku pozostawiając pocałunek. Wręczenie prezentu pozostawił tym razem w rękach swojej przyjaciółki. Prawdopodobnie również dlatego, że rozproszył się widokiem @Skyler Schuester i @Mefistofeles E. A. Nox. Miał świadomość, że tę dwójkę coś łączyło, jednak scena rozgrywająca się przed oczami, cóż, wszystkich na imprezie sugerowała większą zażyłość niż spodziewał się Clarke. Uniósł brwi, ruchem głowy wskazując Heaven na parkę, jakby pytał, czy nie będzie miała nic przeciwko, jeśli się do nich dołączą.
- Moi dwaj ulubieni chłopcy... przynajmniej na ten moment - zaszczebiotał radośnie, kładąc dłonie na ramionach ich obu. W pierwszej kolejności spojrzeniem zmierzył Mefisto, w naturalnym odruchu wyłapywania najlepszej potencjalnej ofiary do złośliwości. - Hej, Nox, czemu nosisz koszulkę z błędem? - dopytał Ezra, marszcząc brwi na napis widniejący na klatce piersiowej Ślizgona. Tyle było mowy o usłużności Puchonów, a nikt na imprezie nie ratował Mefistofelesa od tego paskudnego fałszowania rzeczywistości. Clarke wyciągnął zatem zaraz różdżkę i niewerbalnym zaklęciem pozbył się "s" z ostatniego wyrazu. - Tak chyba prawdziwiej, co dzieciaku? - Mrugnął do Skylera porozumiewawczo. Nie bawił się w podchody; czasem zamiast zadawać pytania, lepiej było postawić odpowiedź i obserwować reakcję. Zgodnie z tą samą zasadą zostawił Noxa, by w pełni otoczyć ramieniem Sky'a i odetchnąć znajomym zapachem cynamonu zmieszanego z papierosami.
- Niech zgadnę, byłeś odpowiedzialny za organizację tej imprezy? Można zgadnąć po tych ślicznych, niemęskich babeczkach na stołach. Jestem totalnie zauroczony. Mógłbym cię zatrudnić zamiast mojego skrzata. - Ezra nigdy nie narzekał na Pana; za każdym razem, gdy wpadał do domu w Dolinie, czekały na niego ciepłe drożdżowe bułeczki czy inne cuda. Musiał jednak oddać Sky'owi, że wizualnie pobijał na głowę tak skrzata, jak i Leo. - I niespodzianki na wejście. W uzbieraniu kolekcji pluszaków mi nie pomogło, ale swoją śmierciotulę oddałem Milce, więc i tak w porządku... - W miarę mówienia przesunął się jeszcze bardziej, od przodu zawieszając rękę na bliższym mu ramieniu i przenosząc na Puchona odrobinę własnego ciężaru. Z jednej strony dlatego, że po prostu chciał, że było mu przyjemnie z bliskością Sky'a, z drugiej zaś dlatego, że nie potrafił znaleźć w sobie powodu do pozostawienia nerwów Noxa w spokoju. Skoro nie mógł pić alkoholu, musiał sam sobie znaleźć rozrywkę, prawda?

@Nancy A. Williams i @Yuuko Kanoe prezenty to Lampion Wspomnień i Kompas Marzeń. Same wybierzcie, co która dostała
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 16:47;

BALON: maskotka akromantuli

Ona zdecydowanie lubiła imprezy. W czasie ciąży musiała się trochę oszczędzać (choć głównie alkoholowo, nie przesadzała z innymi restrykcjami), ale teraz, kiedy w końcu doszła do siebie, była w pełni sił, widziała, że Milka uwielbia opiekującego się nią skrzata, zamierzała nadrobić wszelkie straty. Puchońska impreza nie brzmiała jakoś szalenie przekonująco, ale kto wie - mogli się jeszcze całkiem nieźle zaskoczyć. A nawet jeśli towarzystwo miało być nudnawe, zawsze mogli wziąć sprawy we własne ręce i trochę ich rozkręcić.
Nie zamierzała marnować swojego powrotu do formy na zbyt zabudowane stroje. Zresztą, prawda była też taka, że nie miała zbyt wiele żółci w swojej garderobie, a chciała zachować koncepcję, więc wybierała z tego co było. Tym samym skończyła w dość skąpym zestawie i stwierdziła jedynie, że wychodząc narzuci na siebie coś cieplejszego. W końcu pogoda była jeszcze zdradliwa, ale na szybką teleportację nie było też sensu specjalnie się zabezpieczać.
- Jak zawsze - odparła z rozbawieniem, nakładając na usta czerwoną szminkę dla lekkiego kontrastu. Trafił swój na swego, oboje nie bawili się w przesadną skromność. Przewróciła lekko oczami na wyliczenia Ezry, bo dla niej każde spóźnienie było eleganckie i nigdy specjalnie się nie spieszyła, ale kiedy szła gdzieś z nim, pilnowała się trochę bardziej. - Zawsze - złapała jeszcze w przelocie jego czarną marynarkę, która wisiała gdzieś w okolicy i zarzuciła ją na ramiona.
Ona również z balonika wyciągnęła pluszaka, a konkretnie małą akromantule. Schowała ją do torebki - puchoni - odkaszlnęła jedynie na uwagę Ezry. Ta impreza była puchońska w każdym calu i widać to było już po przekroczeniu progu domu
- Tak, kojarzę, jest kapitanem - kiwnęła głową, nie zdradzając w swoim tonie zbyt wiele, ale nie była do dziewczyny zbyt pozytywnie nastawiona. Te nowinkę trudno jej było przegapić, nie była zachwycona, kiedy okazało się, że Wiśnie zastąpiono jakąś nową laską. Nie wiedziała nawet czemu dziewczyna zrezygnowała z drużyny i bała się szukać z nią kontaktu, zbyt wiele pytań mogła chcieć zadań w zamian. Zaskoczyła samą siebie, kiedy po życzeniach Ezry, sama przytuliła Nancy równie mocno. Miała na to nieodpartą ochotę, ale zaskakująco szybko też się odsunęła i kiwnęła głową. - Wszystkiego najlepszego - dorzuciła i chętnie udała się w poszukiwaniu Yuuko. Wręczyła jej torbę z prezentem. - Sto lat. Niezła impreza - stwierdziła, rozglądając się i nie siląc na bardziej rozbudowane życzenia. W tym gronie to Ezra był specjalistą od takich głupot, zdecydowanie nie ona. Spojrzała zaskoczona na Ezrę, który postanowił spoufalać się ze swoim byłym, bezczelnie puszczając jej rękę. Aż poczuła dziwną pustkę, sama miała ochotę szczelnie się w kogoś wtulić.
- Trzeba to przemyśleć, Pan jest trochę przepracowany - dodała, kręcąc głową. Pomacała krótko napis na koszulce Mefisto, podrasowany przez jej przyjaciela. - To ostateczna decyzja, Nox? - zapytała rozbawiona. - Już rozumiem jak udało ci się zachować profesjonalizm na naszych treningach - dodała, nawiązując go kilku razy podczas których natknęli się do siebie w sali treningowej w Hogwarcie. Pomógł pchnąć jej umiejętności w całkiem dobrym kierunku.
Powrót do góry Go down


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 20:06;

Pomieszczenie: z salonu przeszedł na taras
Efekt z cukierka: "Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?"
Piwo: Syreni Śpiew, 1
TORT: 4: Shawn gadał o Działalności Artystycznej

Za każdym razem, kiedy wydawało mi się, że znam się na wszelkiej maści efektach i odczuciach po psychodelikach, tak każda kolejna próba mnie tłamsiła, udowadniała jak jeszcze wiele o tym świecie nie wiedziałem i uczyła mnie poniekąd pokory. Różniła się od wszelkich magicznych efektów, którymi napakowane są współczesne zabawki u Weasleyów, słodycze w Hogsmeade czy inne tego typu rzeczy. Wszystko działo się w mojej głowie, co dodawało pewnej mityczności tym uczuciom, stawały się bardziej „metaforyczne”. Dlatego też stawiałem je wyżej w hierarchii lubionych przeze mnie rzeczy.
Wyczekałem na spokojnie, zaskoczywszy się odrobinę, widząc zawstydzenie na twarzy Puchonki. Czując potrzebę zatarcia tego uczucia, nie chcąc wpędzać ją w zakłopotanie, uśmiechnąłem się nieco szerzej i machnąłem ręką, wyraźnie symbolizując, że sam ten temat nie był obecnie taki ważny.
- Zwyczajnie… powiedzmy, że na imprezach odczuwam wszystko inaczej. Niż normalnie. – Przyznałem, mówiąc o tym najogólniej jak potrafiłem, choć jednocześnie zależało mi, żeby nie okłamać Gabrielle. Nie chciałem jednocześnie z góry mówić pod czego wpływem byłem, nie poznawszy wcześniej jej opinii na ten temat, również nie czując się dobrze, gdybym musiał na ten temat kłamać – wolałem omijać póki co ten temat, oczekując na bardziej odpowiedni moment.
Imprezy pozwalały mi poznawać nowych ludzi, były wręcz jedynym momentem, w którym nie odrzucałem od siebie innych ludzi, skłonnych do bliższego poznania. Nie ukrywam, że wiele przyjaźni w ten sposób zawiązałem, dlatego też takie podejście mi nie przeszkadzało, jednocześnie wcale nie przekonywało mnie do zmiany mojego dziennego nastawienia – podobał mi się ten balans i równowaga między mną na jakiejś młodzieżowej uroczystości, a mną w życiu codziennym.
W przeciwieństwie do Gabrielle, miałem zgoła inaczej – każda, nawet błaha myśl potrafiła kompletnie odciąć mnie od rzeczywistości, gdyż mój mózg poświęcał jej całą swoją uwagę, analizując ją, nawet czasem kompletnie niepotrzebnie. Używki wcale nie pomagały, jedynie potęgowały ten efekt, przez co na parę dobrych chwil odciąłem się od żywych, myśląc o teoriach spiskowych.
Uleciała mi sprzed oczu cała scena paniki dziewczyny, choć na jej krzyk wróciłem z głębin własnego umysłu i zaśmiałem się szczerze, widząc jak Gabrielle badała znalezisko na własnej głowie.
- Jak mało komu – skomplementowałem przyjaciółkę, uczciwie uważając, że akurat jej ciężko byłoby dobrać coś, co by wyraźnie odstawało od normy, nie pasowało. Nawet w momencie, gdzie jej skóra była płynna, złożona z miliardów różnych fraktali i wzorów, nie odejmowało to ani trochę jej urody, nad którą już nie pierwszy raz się zachwycałem. W myślach oczywiście, nie potrafiąc takich rzeczy wykrzesać na głos, uznając to za wyjątkowo może nie żenujące, co zawstydzające.
- Em, no tak, ogólnie to właśnie o to w tym przedstawieniu chodzi, acz nie zliczę ilu krytyków dodawało do tego właśnie wątku przemoralizowane dodatki, które w niczym nie zbiegały się z rzeczywistością, a ludzie ich słuchają i podłapują te pierdoły, które mówią, przeobrażając dość ciekawy, acz wcale nie wybitny spektakl w istne arcydzieło sztuki, nie mające sobie równych. – Byłem szczerze zaskoczony, że Gabrielle pociągnęła ten wątek, wdając się ze mną w dyskusję na tej płaszczyźnie. Większość znanych mi osób szybko się poddawało, zmieniając temat, nie chcąc rozmawiać o czymś, co ja potrafiłem rozbić na tak liczne elementy, że minęłaby cała noc, zanim skończyłbym mówić o danym problemie. Teraz jednak było trochę inaczej – byłem na kosmicznej fazie, gdzie sama myśl o postaciach tego przedstawienia sprawiła, że zaraz widziałem je za plecami Gabrielle. Strażnicy Azkabanu akurat oddawali się infantylnemu zakładowi kto więcej wypije, kiedy odwróciłem od nich wzrok, nie mając ochoty schizować przy przyjaciółce.
Popatrzyłem na nią dłuższą chwilę i roześmiałem się. Jej otarcie się o prawdę i o to, co te cholerne piwo wytwarzało było w mojej opinii niezwykle zabawne.
- Ty też może uważaj, zaraz jeszcze się okaże, że jesteśmy sztucznym tworem niemalże boskiej istoty i tak naprawdę nie istniejemy, a jesteśmy tylko słowami na papierze – puściłem oczko, odwołując się do jej skłonności do teorii spiskowych, które się ujawniały za każdym razem, gdy pociągnęła łyk tej dziwnej cieczy, która miała być tylko piwem.
Skinąłem głową, nie zakładając w sumie żadnej innej opcji, patrząc na Skylera. Biło od niego taką… aurą opiekuńczości, ale taką, którą nie ograniczał do jednej osoby, a do niemalże każdej, którą przyszło mu poznać. Oczywiście to były tylko moje przemyślenia, nie znałem kompletnie chłopaka.
- Nie mówię od razu, że nie chciałabyś mnie na tej imprezie, jedynie jakbyś miała ochotę z kimś porozmawiać na osobności, nie wiem, to nie ma problemu, wiesz. – Wzruszyłem ramionami, jakby podkreślając mój brak problemu o coś takiego, wtulając się w dziewczynę, czując się niezwykle przyjemnie w jej objęciach.
Następnie przytaknąłem jej na myśl o tarasie i pociągnąłem ją za sobą za rękę, gdzie świeże powietrze było dla mnie niemalże zbawienne. Następnie popatrzyłem na nią pytająco, opierając się plecami o barierkę.
- Mam do ciebie pytanie. Nie będzie ci przeszkadzać, jak zapalę? Czy jest to dla ciebie odrzucające? Jeśli nie chcesz to luźno, nie muszę. – Wylałem z siebie parę zdań, chcąc dobitnie podkreślić, że zależało mi na jej szczerej odpowiedzi, nie chcąc, by odpowiedziała mi zgodnie z moją zachcianką, wewnętrznie czując zakłopotanie.

@Gabrielle Levasseur
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3162
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 20:12;

Pomieszczenie: salon
Efekt: rumieńce, towarzyszący zapach kakao i "drobne" czułości (babeczka)

Żałowała, że @Ofelia Willows nie lubi cekinów i szanse na ujrzenie jej w jakiejś błyszczącej kreacji są marne. Zawsze co prawda mogła się posunąć do podstępu, ale nie było w jej stylu i prędzej czy później poczułaby się z tym źle i odpuściła. Sama jednak nie widziała żadnych przeszkód w ubraniu tak siebie. Najchętniej świeciłaby się jak kula disco, wzmacniając efekt posypaniem ciała brokatem. No dobra, może to już była lekka przesada. Tak czy siak - Al uwielbiała błyskotki i takie łuski na twarzy bardzo jej się podobały. Nie wspominając już o tym, że fascynowała się nimi dwa razy bardziej jako miłośniczka magicznych stworzeń. Mogła być podobna do jednego z nich i wystarczyło tylko nalać sobie do kufla drugiego piwa. Na razie jednak postanowiła odpuścić, może na rzecz kremowego piwa, tak jak jej koleżanka.
- Naprawdę Ci pasują te łuski, spokojnie. - zapewniła, widząc, że dziewczyna odwraca twarz w różne strony, przeglądając się w szybie. Nie był to może najlepszy przedmiot do oglądania się, ale skoro w pokoju nie widziały żadnych luster, a ich torebki były nie wiadomo gdzie, to na tę chwilę idealnie się nadawał. Korzystając z okazji, ruda poprawiła swoje włosy, które z lewej strony dziwnie sterczały. Przeczesała je palcami, bo przecież nie miała pod ręką szczotki, i cmoknęła ustami. Z tego co zauważyła pomadka nie zdążyła się "zjeść" i już z triumfalnym uśmiechem miała odwrócić się z powrotem do prawidłowej części pokoju, kiedy jej spojrzenie skierowało się na policzki. Czerwone policzki. Czy to była zasługa alkoholu, czy może ten gorąc panujący w domu tak na nią działał?
- Myślisz, że dobrze bym wyszła mieszając różne efekty z piw? Może to też ma jakiś limit? W sensie wiesz, mimo że się nie upijesz, to po jakimś czasie skutek może być podobny czy coś. - zapytała po odwróceniu się od okna, bo faktycznie ją to zastanawiało. Nie czytała dokładnie nazw umieszczonych na beczkach i wzięła pierwsze lepsze, które skusiło ją głównie zapachem, więc nie wiedziała, co mogą powodować inne. Najwyraźniej zapach czekolady pochodził jednak od niej i jeśli o to chodziło, to mogło tak zostać już do końca imprezy. Ba, nawet do końca życia.
Uśmiechnęła się na słowa @Skyler Schuester, który nagle pojawił się przed nimi. Zauważyła, jak skierował spojrzenie na ich policzki i się nie dziwiła, przynajmniej nie w przypadku Ofelii, bo łuski zwracały uwagę.
- Chętnie, dzięki. - pokazała w uśmiechu zęby i wzięła jedną babeczkę. Gospodarzowi by odmówiła? Odwinęła papierek, żeby po chwili wgryźć się w słodycz i o matko... Od razu poczuła, jak po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło. Czy w wypiekach Puchona też znajdował alkohol? Skupiając się na smaku nie wyczuła jednak nic, co mogłoby potwierdzić jej przypuszczenia. - Zajebiście dobre. Piecz mi ciastka, błagam. - powiedziała między gryzami, choć raczej nie planowała wygłaszać drugiej części na głos. No cóż, stało się. Zresztą, nie było to nic, przez co miałaby powody do wstydu, a sama prawda - babeczka naprawdę była pyszna. Jednocześnie zdała sobie sprawę, że chętnie złapałaby go za rękę i powstrzymało ją jedynie to, że w jednej trzymał miskę, a w drugiej talerze. Było to dla niej dziwne, bo czuła, jakby traciła kontrolę nad własnym ciałem i myślami. Przecież normalnie by się tak nie zachowała.
- Merlinie, Ofe, jakie Ty masz ładne usta. - wypaliła nagle, kiedy Sky poszedł między resztę gości. Co było z nią nie tak?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 20:20;

POMIESZCZENIE: Salon
EFEKT: Łuski na ciele i chęć rozbierania się i pływania w piwie

Solberg czuł się w towarzystwie Olivii bardzo dobrze. Cieszył go fakt, że również nie traktowała na poważnie ich pocałunku w parku. Dzięki temu ich relacja nie stała się niezręczna, ani nie było między nimi jakiegoś dziwnego napięcia. Wręcz przeciwnie, zachowywali się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie. Sam ślizgon nie uważał, aby miało wyjść z tego coś poważnego, ale też dawno nie trafiła mu się taka relacja z jakąś dziewczyną. Problemem był też jego brak wiary w coś takiego jak "prawdziwa miłość". Słysząc te wszystkie przesłodzone historie od innych ludzi nie mógł się powstrzymać od przewracania oczami. Zbyt wiele razy widział, jak nielogiczne i krzywdzące mogą być związki, a miłość była tylko wymówką, aby stworzyć na chwilę pozorny spokój i ponownie popełniać te same błędy.
-No po tak mocnym wstępie muszę się pilnować,żeby nie obudzić diablicy, która da mi popalić. - Nie potrafił wyobrazić sobie ciemnej strony gryfonki. Znał ją przecież z tej miłej strony, radosnego promyczka, który lubi sobie żartować. Ciężko było mu uwierzyć, że ta dziewczyna może kogoś na poważnie skrzywdzić lub zbroić coś konkretnego.
-Spokojnie, żartowałem. - Zdziwił się na taką reakcję dziewczyny. Obydwoje mieli prawo spotykać się z innymi ludźmi, ale mieli też prawo być zazdrośni. W końcu byli tylko ludźmi, prawda? Nie nad wszystkimi emocjami dało się zapanować i Max nie miał zamiaru mówić komukolwiek, co może, a czego nie może czuć.
-Jestem cierpliwy. Zresztą lubię Twoją anielską stronę.   - Nie miał zamiaru specjalnie denerwować dziewczyny, ale liczył się z tym, że kiedyś zobaczy ją w innych okolicznościach, niż te co zwykle. Zresztą on sam był idealnym przykładem na to, jak człowiek czasem z błahego powodu traci kontrolę i daje się ponieść emocjom.
-Gdyby tylko mieli tu jakiś staw.... - Mruknął bardziej do siebie niż do towarzyszącej mu dziewczyny. Efekty piwa były wciąż odczuwalne i chłopak nadal marzył o wskoczeniu do wody. Nawet w wannie byłby teraz szczęśliwy, jeżeli tylko byłaby wystarczająco duża.
-Myślisz, że mógłbym załatwić sobie takie na stałe? - Faktycznie łuski był przepiękne. Może i nie były tak miłe w dotyku, jak ludzka skóra, ale z całą pewnością przyciągały wzrok. Syrena i fabryka czekolady, nie wątpliwie ciekawe z nich duo. Gdy Olivia wspomniała o tym, że mu udowodni brak zazdrości, Felix poczuł pewien niepokój. Nie potrzebował tego, w końcu tylko zażartował, a wyglądało na to, że dziewczyna wzięła jego słowa na poważnie.
-Daj spokój Oliv, nie musisz... - Jednak gryfonka już go nie słuchała. Wzięła go za rękę i zaczęła prowadzić w stronę grupki osób. Gdy Solberg zorientował się, kto stoi w towarzystwie, do którego zmierzają, znów się spiął.
-To nie jest dobry pomysł. Proszę Cię, daj spokój... - Było już za późno. Ślizgon czuł, jak się czerwieni. Nie był jeszcze gotowy na spotkanie z tą dwójką, a na pewno nie w takich okolicznościach. Chciał się przywitać i jakoś załagodzić sytuację, bo bał się tego, co planowała Callahan, ale dziewczyna odezwała się pierwsza, nie dając nikomu możliwości dojścia do słowa.
-Flo... - Zaczął, gdy Olivia skończyła swój monolog, ale nim zdążył wyjaśnić całe nieporozumienie, gryfonka już ciągnęła go na drugi koniec salonu. Rzucił więc bezgłośne "przepraszam" w stronę Flory, kompletnie ignorując Lennoxa. Uznał, że będzie to dużo bezpieczniejsze niż wdawanie się z nim w jakąkolwiek interakcję w tej chwili. Gdy w końcu gryfonka go puściła, pierwsze co zrobił wypił jednym duszkiem to, co zostało mu w kuflu.
-Co to było? - Zapytał starając się zachować względny spokój. dziewczyna nie mogła wiedzieć, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z jej przemowy, ale z drugiej strony, kto robił coś takiego.
-To wszystko nie jest takie, jak Ci się wydaje... Moja relacja z Florą jest.... - Szukał właściwego słowa. Nie mieli jeszcze pewności, co do tego, kim dla siebie są, ale na pewno nie było to coś, co pojawiło się w głowie Oliv.
-....bardzo niepewna. - Dokończył nie znajdując lepszych słów. Nie był to odpowiedni moment na wyznawanie gryfonce całej prawdy. Max chciał sam mieć pewność, jak wygląda sytuacja zanim kogokolwiek w nią wprowadzi. Nigdy nie spodziewał się, że dziewczyna może tak zareagować. Poczuł nagłą ochotę opuszczenia imprezy. Rzucił szybkie spojrzenie w stronę drzwi zastanawiając się, czy mógłby niezauważenie opuścić ten budynek, jednak wątpił, żeby Olivia tak łatwo spuściła go teraz z zasięgu wzroku.

@Olivia Callahan
@Flora J. Martell
@Lennox X. Zakrzewski
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 23:01;

Pomieszczenie: salon
Efekt: Babeczka -> ludzie są atrakcyjniejsi i mam ochotę na czułości

Już obrała sobie jedną z babeczek za cel, ale nim zdążyła się zabrać za jej jedzenie tuż obok niej pojawiła się @Gabrielle Levasseur, do której uśmiechnęła się przyjaźnie. Pokręciła jedynie głową, gdy usłyszała przeprosiny. Nieważne o której, ważne było to, że dziewczyna w końcu się pojawiła. Zresztą nikt nie mówił, że wszyscy mają pojawić się punktualnie o danej godzinie. Tutaj drzwi cały czas były otwarte i gotowe, by wpuścić nowych gości.
- Nic się nie stało. Cieszę się, że w ogóle jesteś - przyznała, następnie przytuliła składającą jej życzenia dziewczynę. - Dziękuję bardzo! - dopiero po chwili dostrzegła klatkę z tkwiącym w środku puszkiem pigmejskim, który od razu podbił jej serce. - Jest cudowny. Dziękuję!
Następnie jej spojrzenie przeniosło się na stojącego obok Gabrielle @Shawn A. McKellen II. Jego także obdarzyła uśmiechem, przyjmując także i od niego życzenia urodzinowe oraz dalszą część prezentu.
- Dziękuję bardzo. Ciebie również bardzo miło poznać, Shawn - odpowiedziała, nie dodając już nic więcej. Co prawda pamiętała go z lekcji historii magii, ale nie chciała o tym wspominać. W końcu cała sytuacja z nagłym komplementem była naprawdę dziwna i niespodziewana.
Kiedy tylko osobliwa dwójka się oddaliła, Kanoe stwierdziła, że najlepiej będzie odstawić puszka do jej pokoju, gdzie mógłby spędzić spokojnie czas. Wypuściła go nawet, aby mógł swobodnie chodzić po pomieszczeniu, a następnie wróciła do salonu, gdzie natknęła się na @Morgan A. Davies. Nie spodziewała się z jej strony tak wylewnego powitania, ale chyba nie mogła na to narzekać.
- Dziękuję, Moe. Miło cię widzieć - odpowiedziała, ściskając Gryfonkę, a następnie przyjęła od niej dosyć groźnie wyglądający prezent, który krył w sobie model smoka. W przeciwieństwie do innych prezentów ten Japonka odpakowała niemal od razu, uznając papier za... cóż niezbyt bezpieczny i sprzyjający poparzeniom. I choć nie była zbyt wielką ekspertką w dziedzinie ONMS to jednak udało jej się rozpoznać jaki to też model smoka otrzymała w prezencie od Davies.
- Dziękuję, jest piękny - powiedziała szczerze.
Zaskoczyło ją także to, że pani kapitan postanowiła pożegnać się z nią całusem w policzek, przez który Yuuko zarumieniła się naprawdę mocno. Całe szczęście, że Moe nie mogła tego dostrzec, bo już pobiegła gdzieś dalej. Japonka miała nadzieję, że zaraz wszystko wróci do normy, ale po chwili zaczerwieniła się jeszcze bardziej na widok @Mefistofeles E. A. Nox i jego nowej koszulki. Chociaż zaraz skupiła się na samym Ślizgonie, który najwyraźniej chciał jej złożyć życzenia.
- Cześć, Mef! - rzuciła radośnie w jego kierunku, a następnie uśmiechnęła się ze zrozumieniem, gdy ten przyznał, że podobne imprezy raczej nie są jego żywiołem. - Nie martw się. Moim też nie są - przyznała, bo jednak nie bardzo lubiła być w centrum uwagi. Chyba, że akurat znajdowała się na scenie, gdzie miała coś zagrać. Wtedy jej to nie przeszkadzało, ale dzisiaj nie chodziło akurat o to.
Dopiero wtedy spojrzała na doniczkę z kwiatem, którą miał przy sobie wilkołak i uśmiechnęła się na ten widok. Naprawdę nie wiedział jak bardzo trafił w jej gust z prezentem.
- Jest idealnie. Uwielbiam kwiaty wiśni. Dziękuję - zapewniła go jeszcze, bo może i motyw był oklepany dla innych, ale dla niej wiśnia miała jedne z najpiękniejszych kwiatów, które kojarzyły jej się z ojczyzną. - Tak. Gram na skrzypcach i fortepianie. Trochę śpiewam...
Zrobiło się może nieco niezręcznie i już liczyła na to, że @Skyler Schuester nieco pomoże im w nawiązaniu jakiejś normalnej rozmowy, ale ten... Zaczął się zachowywać dosyć dziwnie. Już chciała go spytać co się stało, ale ten kazał jej nie interweniować i nie pomagać. Mimo wszystko spojrzała na niego zmartwiona, mając nadzieję, że jednak nic mu nie dolega.
- Wszystko w porządku, Sky? - spytała z troską, dotykając jeszcze ramienia prefekta.
Oby to nie było nic groźnego. Chwyciła po znajdującą się gdzieś obok babeczkę, którą miała już wcześniej skonsumować po czym wgryzła się w nią łapczywie. Musiała przyznać, że wypiek był naprawdę cudowny. Ledwo jednak zdążyła zjeść słodkość, a na horyzoncie pojawił się jedyny w swoim rodzaju, niezwykle przystojny aktor, @Ezra T. Clarke. Naturalnie zarumieniła się, gdy tylko chłopak złożył na jej policzku dosyć długi pocałunek. Aż się zaczęła zastanawiać czemu wszyscy nagle stawali się tak bardzo kontaktowi. Chociaż w zasadzie nie miała powodów do narzekań skoro wszyscy tutaj byli niezwykle atrakcyjni. A niektórzy nawet niezwykle skąpo ubrani przez co eksponowali jedynie bardziej swoje piękne ciała. I tak. Tutaj myślała o @Heaven O. O. Dear, która wręczyła jej prezent z dosyć krótkimi życzeniami urodzinowymi.
- Dziękuję - powiedziała i w zasadzie wahając się jedynie przez ułamek sekundy, przybliżyła się do Ślizgonki, by się do niej przytulić. Tak w ramach podziękowań rzecz jasna!
I zdecydowanie był to jej normalny odruch... Na pewno nie miał nic wspólnego z jedzoną przed chwilą babeczką, która sprawiała, że nagle miała o wiele większą ochotę na... kontakt fizyczny. Zresztą patrząc na zachowania innych uczestników imprezy to chyba faktycznie coś było nie tak z tutejszym jedzeniem i piciem.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1884
  Liczba postów : 3450
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyNie 26 Kwi 2020 - 23:58;

Balon: 1 -> 2
Cuks: 2 -> tulenie wszystkich zakończone
Piwko: Rajska Czekolada 0%, ale bardzo powoli sączona, pachnę pysznościami
Babeczka: 4 - czułości i każdy jest piękny, ale dopiero od następnego posta XD
Ubiór: klik1 - tako mam bluzę, klik2 - reszta, skarpetki so w borsuki!11
Fanty: zabawkowa akromantula
Pomieszczenie: zdecydowanie nadal kuchnia

Nie, żeby obawiała się puchońskich słodkości, ale zanim Skyler zdążył skończyć proponowanie jej poczęstunku, została wywołana i na tym zamknęło się jej namyślanie nad babeczkami. Sam Schuester zresztą niedługo potem zniknął, postanawiając zająć się całą resztą gości. Chyba nie spodziewał się takich tłumów. Czy mu się podobało? No cóż, na pewno nie zapatrywał się zbyt pozytywnie na sprzątanie po tych urodzinach.
- Cześć, Lou! Ale sama też mogłaś zapewnić, że nie ma się nad czym zastanawiać. - skwitowała jej słowa i teatralnie przewróciła oczami, po czym uśmiechnęła się szeroko. Imprezowy klimat udzielił jej się chyba na tyle, że nie potrzebowała żadnych cukierków, aby zbliżyć się do Moreau i obdarzyć ją krótkim uściskiem. Troskliwa pani kapitan, co?
- Może jeszcze stracisz ochotę, jak Cię sponiewieram na treningu. - wróciła do udawanego, oburzonego i zawiedzionego tonu, jakby zaraz miała mu przedstawić wszystkie za i przeciw odnoszące się do tego, czy widziałaby go w drużynie. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, a ona żywiła naprawdę szczere chęci przekonania się, co takiego Emerson potrafił na miotle i czy stanowiłby wzmocnienie zespołu od razy, czy dopiero po kilku wyczerpujących sesjach ćwiczeń.
- Przyjdź na sparing. Będzie fajnie. - zaproponowała i zapewniła, po czym wzruszyła ramionami i sięgnęła po zdradziecką babeczkę Skylera, po której wszystko miało się dla niej stać bardziej atrakcyjne i czułościogenne. Strach się bać.

@Ferdinand Emerson @Loulou Moreau

______________________

But I ain't worried 'bout it
Dom nr 2 - Page 4 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyPon 27 Kwi 2020 - 9:40;

Pomieszczenie: Taras

Gabrielle również wiele o świecie nie widziała, wciąż doświadczając czegoś nowego, przekraczała kolejne granice, jednak nigdy nie działo się to na granicy świadomości, jak w przypadku Shawna, który odurzony używkami czasem nie był pewien, co jest prawdą, a co jedynie wytworem jego wyobraźni, która będąc w stanie zamroczenia podsuwała mu równe - być może intrygujące dla niego - wizje. Percepcja jego odczuć była mocno zaburzona, z czego blondynka nie zdawała sobie sprawy, ale czy takie zakłamane postrzeganie świata można było uznać za warte uwagi? Zdaniem blondwłosej czarownicy absolutnie nie, bo i bez tego w rzeczywistości było wiele cudownych i zaskakujących wydarzeń czy tworów, że nie widziała potrzeby potęgowania ich poprzez używki; zwłaszcza, że te wpływały w jakimś stopniu na uczucia.
Choć odpowiedź chłopaka była dość ogólnikowa, a przede wszystkim wymijającą to Gabrielle wystarczyła. Nie zamierzała dopytać, wszakże nie była osobą ciekawską, w dodatku była pewna, że jeśli nadejdzie odpowiedni moment Krukon sam się przed nią otworzy, bez zbędnego nacisku. Takie podejście było dla niej naturalnym, zachowywała się w ten sam sposób wobec Finna, wobec Skylera i wobec Charliego, wiedząc, że próba wyciągnięcia informacji może zakończyć się nie tylko fiaskiem, ale kłótnią, która była zbędna. I choć z natury Gab nie była osobą cierpliwą, to w tym wypadku miała jej niezliczone pokłady.
Odwzajemniła szeroki uśmiech przyjaciela, gdy z jego ust padł jakże uroczy komplement, choć rogi same w sobie nie były czymś, co kiedykolwiek chciała mieć przytwierdzone do głowy. Raz jeszcze uniosła dłonią, aby sprawdzić ich stan, lecz tym razem wydawało jej się, że są mniej majestatyczne niż kilka minut temu. To było całkowicie zgodne z prawdą, w momencie kiedy Puchonka odstawiła swój kufel z piwem, efekt alkoholowego napoju zaczynał powoli słabnąć, więc w momencie kiedy znaleźli się na tarasie dodatkowej ozdoby głowy dziewczyny już nie było.
Co jakiś czas patrząc na Shawna dostrzegała to chwilowe zamyślenie, które on tłumaczył multum spraw, jakie miał na głowie. Niemniej jednak czasem spojrzenie którym ją wówczas obdarzał nie dawało jej spokoju. Była to jakby mieszanka zachwytu z zawstydzeniem i niepewnością, ciężkie do rozgryzienia za każdym razem, gdy to spojrzenie widziała. I tym razem, kiedy popatrzył na nią w ten sam sposób, miała ochotę zapytać, co to oznacza, jednak zanim słowa opuściły usta, ugryzła się w język; nie był to jeszcze ten moment.
Oczywiście Levasseur nie byłaby gdyby nie podjęła rozpiętego przez chłopaka tematu dotyczącego przedstawienia i choć sama fanką teatru nie była, to widziała, jak bardzo zainteresowany, a przede wszystkim zafascynowany jest nim Shawn. Sama koncepcja spektaklu była mało oryginalna, aczkolwiek przeniesienie ją na realia, w których to dementor złożyć ma zabójczy pocałunek zaintrygowała dziewczynę.
- No dobrze, a jaką w takim razie zbrodnię popełnił ten mężczyzn, to zostało powiedziane czy tylko przedstawione zostały dowody bez podania konkretnych oskarżeń? - zapytała, odchodząc od dyskusji na temat emocji, jakie wywołać miała cała otoczka, a przechodząc do konkretów, które wydawały się jej najbardziej istotne. Nawet Śmierciożercy rzadko kiedy skazywani byli na śmierć, a zamiast tego gnili w Azkabanie, więc co zrobił tamten mężczyzna? - A może to nie był zwykły mężczyzna? - zapytała, marszcząc czoło. Zaczęła intensywnie myśleć łapiąc się palcami za nasadę nosa, aby cała teoria jaką miała w głowie nabrała kształtu. - Może tak naprawdę jest on alegoria czegoś, co umyka zwykłemu widzowi czy nawet krytykowi i tylko ci, którzy przeżyli drugą wojnę czarodziejów są w stanie ją dostrzec? - kolejne pytanie szybko opuściło usta dziewczyny, czy ona właśnie wysuwała kolejna spiskową teorie? W rzeczy samej! Niemniej jednak ostatecznie, kiedy skutki uboczne wypitego piwa zaczęły słabnąć machnęła dłonią.
- To głupie - stwierdziła, nawiązując do tego wszystkiego co powiedziała, na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
Słysząc kolejne słowa Shawna, otworzyła szerzej oczy zaskoczona jego stworzeniem, by ostatecznie roześmiać się.
- Nie to było już zbyt irracjonalne - stwierdziła, choć pytanie "a może to jednak prawda?" przeszło jej przez myśl, zważywszy na to, jak wiele w ostatnim czas absurdalnych rzeczy wydarzyło się w jej życiu. Czasem czuła się wręcz, jak bohaterka swoich ulubionych książek lub aktorka odgrywająca rolę; szybko jednak odgoniła od siebie tę myśl.
Pokręciła w zdenerwowaniu i niejakiej złości na Krukona, kiedy ten po raz kolejny dał jej do zrozumienia, że może go zostawić i iść porozmawiać z innymi. Sęk w tym, że ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę, niemniej nie chciała go zostawiać. Czuła się w jego towarzystwie naprawdę dobrze, a w dodatku nie chciała odbieram sobie przyjemności z poznawania go.
- Wiem o tym i za to ja mówię ci, że gdybym chciała to bym sobie poszła - powiedziała, uśmiechając się przy tym szczerze i szeroko, pokazując białe zęby, a w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
Kiedy wspomniała o tarasie nie musiała długo czekać na reakcję swojego towarzysza, który od razu pociągnął ją w takim kierunku. Chłodne, wieczorne powietrze uderzyło w nią dając upragnione otrzeźwienie. Usiadła na poduszkach ułożonych na drewnianej palecie, opierając się plecami o ścianę, tak by mieć dobry widok nie tylko na blondyna, ale również niebo, które powoli ciemniało. Ulice rozświetlało ciepłe światło lamp nadając im magicznego wyglądu, uśmiechnęła się przeczesując dłonią włosy; jednocześnie zdała sobie sprawę z tego, że jej rogi zniknęły.
- Możesz, spokojnie - powiedziała, kiedy wyraził chęć zapalenia - Nie lubię zapachu dymu papierosowego, ale jednocześnie czuje go zawsze przy amortencji. Dziwna jestem - zaśmiała się. Wstała gwałtownie, podchodząc do barierki, kiedy do głowy przyszedł jej szalony pomysł.
-Zerwijmy się z tej imprezy - zaproponowała patrząc na chłopaka z bardzo poważną miną. Z małej torebki którą miała przerzuconą przez ramię wyjęła różdżkę i przy jej użyciu posiłkując się zaklęciem Sumptuariae Leges Gabrielle swoją sukienkę zmieniła w ciemne, jeansowe spodnie z dziurami na kolanach, biały t-shirt i skórzaną kurtkę, zaś buty w wygodne adidasy, w czym zdecydowanie łatwiej będzie jej się schodziło z tarasu.
- Zaczekaj chwile - rzuciła, zostawiając go samego. Nie było jej może z pięć minut, a kiedy wróciła w dłoni trzymała koszulkę oraz płaszcz Shawna oraz dwa ciastka.
- Teraz możemy iść - powiedziała, oddając mu jego rzeczy, a sama stanęła lekko na placach, przekładając nogi za barierkę.

Zt x2 - > Uciekamy do Parku im. RUBEUSA HAGRIDA



Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyPon 27 Kwi 2020 - 14:58;

Pomieszczenie: Salon z @Nancy A. Williams
Efekt: Chwile piękne jak motyle, kolorowy niesie ją wiatr, a w krwi Te Ha Ce

Jakoś wcale nie dziwił ją fakt, że tyle osób znalazło się na puchońskiej imprezie. W końcu wiadomym było, że Puszki to naprawdę przyjazne stworzenia, a i potrafią zorganizować zawsze jakieś przyjęcie lub coś podobnego. Zresztą skoro były to urodziny takich osób jak kapitan drużyny i prefekt to wiadomym było, że może przyjść dosyć sporo osób. Chociaż może niektórzy przyszli jedynie skuszeni wizją tego, że za cenę symbolicznego prezentu i życzeń mogą się nieźle wybawić i napić czy najeść za darmo. Byli i tacy.
- Nie ma za co - odpowiedziała, gdy dziewczyna podziękowała jej za wręczony kubek, który na nowo zawierał w sobie jeden z trunków.
Przez moment przyglądała się jeszcze solenizantce, zakładającej pasmo włosów za ucho, ale za chwilę odwróciła wzrok, by skupić się na własnym napitku.
Piwo, które wybrała dla siebie było czarne jak jej dusza i magia, którą uprawiała, ale jednocześnie zawierało w swej barwie także połyskujący na swej powierzchni element homopropagandy, czyli po prostu tęczowy połysk. W skrócie: idealnie. Wzięła łyk i stwierdziła, że w smaku Bad  Trip buł naprawdę... skomplikowany i trudny do opisania. Podobnie jak jego barwa. Nie spodziewała się tylko tego, że  tak szybko ją ten Trip sponiewiera. Zdecydowanie browar uderzał szybko do głowy i sprawiał, że wszystko nabierało dziwnych barw i stawało się o wiele bardziej intensywne I dziwne. W zasadzie wszystko wyglądało mniej więcej jak jej pierwszy kontakt z azjatycką muzyką, którą poznała dzięki wycieczkom odbytym z Aidenem.
- Zapłacił? Gdzie tam. Przecież ci wszyscy ludzie cię kochają - odpowiedziała, gdy tylko Nancy zaczęła snuć swoje teorie spiskowe.
Strauss jednak chwilowo była skupiona przede wszystkim na podziwianiu swojego otoczenia. Wszystko nabrało barw, stało się radośniejsze, a jedzenie... Czy ono spoglądało na nią i wydawało z siebie jakieś dziwne okrzyki. Czy tu grała muzyka? Czy jedzenie starało się ją uwieść? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi!
Dopiero gdy Nancy zaczęła gładzić ją po policzku ponownie spojrzała na nią i uśmiechnęła się prawdopodobnie nieco głupkowato. W tym stanie wszystko zdawało się być o wiele weselsze i zabawniejsze.
- Jestem syreną? Fajniee... - mruknęła, a następnie zauważyła, że Williams ma na głowie całkiem stylowe rogi. Jaki uroczy tiefling. Albo coś podobnego. - A ty jesteś ślicznym rogaczem.
Lekcja na dzisiaj: nie pić niczego, co mógł dotykać Sky, bo to może się naprawdę źle skończyć. Co prawda czuła się w tym momencie niezwykle zajebiście, a rozmarzony uśmiech rozciągał jej usta, ale pewnie następnego dnia pewnie będzie świadoma tego, że zrobiła z siebie totalnego debila. No, ale co tam!
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyPon 27 Kwi 2020 - 22:26;

Kompletnie nie wychodził mu ten small talk, wobec czego dość desperacko zaczął poszukiwać tematu, który mógłby z @Yuuko Kanoe jakoś sensownie omówić. Rzecz w tym, że nawet jeśli faktycznie mieli złapać wspólny język, to na pewno nie na zatłoczonej imprezie, kiedy "musieli". Ślizgon ledwie otworzył usta, gotów pociągnąć jakoś kwestię instrumentów i może nawet przyznać się do własnego amatorstwa w dziedzinie muzyki, ale wtedy też dostrzegł u swego boku Sky'a i...
Co do kurwy?
- Huh? - Wydusił jedynie, uśmiechając się nerwowo i rzucając jakieś względnie przepraszające spojrzenie w stronę Yuuko, bo najwyraźniej i przed nią miał pokazać się w mało przyjemnej sytuacji. Zaraz skoncentrował się już na obserwowaniu prefekta, zdradzając w spojrzeniu tylko trochę więcej zaniepokojenia. - Ej, spokojnie - dodał ciszej, wyplątując dłoń z jego uścisku i ostrożnie przyciągając go do ciepłego objęcia. Odetchnął cynamonem, odruchowo przymykając powieki i tu też popełniając błąd. Wystarczyła sekunda rozproszenia, żeby myśli pomknęły w niechcianym kierunku, uczepiając się tej radośnie rzuconej deklaracji, że Mefisto jest zwyczajnie niepotrzebny.
I nawet nie mógł się dziwić...
- Nie zerwę - potaknął mrukliwie, odsuwając się zaraz ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do ust. Nie byłby w stanie popsuć chłopakowi imprezy, nawet jeśli ten najwyraźniej padł ofiarą własnej magii i zmuszony został do mówienia bolesnej prawdy. Zresztą... sprawa wyglądała na całkiem prostą. Sky go nie potrzebował, ale nie chciał zrywać, więc wyraźnie dawał Noxowi szansę na zaprezentowanie swoich potrzeb. - Oddychaj, wszystko w porządku. Macie jakiś alkohol, który nie jest przeklęty? - Postąpił jeszcze krok w bok, nagle niezwykle zaangażowany w poszukiwania jakiegoś normalnego trunku. Nawet go znalazł, pod postacią nieotwartej butelki wódki. No... więc Mefisto, jako partner gospodarza, poczuł się w bardzo silnym obowiązku, żeby jednak tę butelkę otworzyć. Odnalazł kubeczek, nalał sobie do niego stanowczo za dużo i pokropił do środka trochę soku pomarańczowego, głównie dla zachowania pozorów i zmiany barwy swojego napoju. I chociaż przez chwilę myślał, że może przesadził, to zaraz pożałował bawienia się w przyzwoite proporcje, znad kubka unosząc spojrzenie prosto na @Ezra T. Clarke.
- Mocne słowa - skomentował jedynie, znacznie ciszej niż sam Krukon. To był tylko kolejny przykład jak bardzo wilkołak nie pasował na takie imprezy - nie miał tej słodkiej aury radosnego chaosu, którą wprowadził ze sobą do pomieszczenia wymuskany aktor. Kiedy Mefisto zerkał na jego pogrążone w analizach spojrzenie, zastanawiał się czemu jeszcze nie słyszy zachwyconych "ochów" i "achów" fanek tego... tego byłego złodzieja. Uniósł kubek nieco wyżej, w formie podziękowania za poprawienie jego koszulki, by potem już napić się "na cześć" Krukona tego, co wcale nie było smaczne, ale niewątpliwie mocne.
Ezra już nie był jego. Nie był jego byłym przyjacielem, byłym powiernikiem, byłym crushem i obecnym "to skomplikowane". Nie był tym, za kim oglądał się w zdumieniu, podziwiając przebytą drogę. Był, cholera jasna, rywalem. Był byłym Sky'a, który chyba w tym przypadku nie trzymał się za bardzo czasu przeszłego. A tak łatwo przychodziło mu to w przypadku Mefisto...
- Nie mógłbyś - oznajmił krótko i stanowczo, chociaż zdobył się nawet na uśmiech. Cóż, Ślizgon kiedy chciał, to kłamać faktycznie potrafił, więc nie zamierzał szczególnie zdradzać się z dyskomfortem, jaki budził w nim widok tej parki. Zamiast tego przeniósł spojrzenie na @Heaven O. O. Dear, puszczając jej oczko gdy dotknęła jego torsu. - Klamka zapadła, wybacz. Ale chętnie kiedyś sprawdzę czy nie wypadłaś z formy... - Kątem oka zerknął na Ezrę i nagle olśniło go, że może jemu zdradzić się nie mógł, ale... kapitan Slytherinu może miała na niego jakiś drobny wpływ? I może, tylko może, miała jakiś drobny sentyment do tego okazjonalnie chwalącego ją na treningach wilkołaka. - Mamuśka, pijesz już? - Zagadnął zaraz, w ramach zachęty podsuwając jej własny kubeczek, by sama mogła po zawartości procentów ocenić, że to nie jest drink zrobiony dla smaku, a dla efektu. A skoro chciał się upić, to nie mógł czuć się dobrze, nie?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5703
  Liczba postów : 2291
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyPon 27 Kwi 2020 - 22:51;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Komplementy z cukierka! 6 + Piwo Polityk (te dwa posty nie tylko masz charyzmę równą wilemu urokowi, lecz także możesz mówić tylko odwrotność własnych słów)

No, kurwa, to był piękny początek. Dawno nie czuł się tak w chuj zażenowany, jak w tej chwili, ale postanowił się nad tym jakoś nie zastanawiać, przynajmniej niezbyt mocno, bo pewnie utknąłby w samym środku jakiegoś jebanego gówna, już i tak było niezręcznie w chuj. Nie wiedział tak do końca, co mu strzeliło do łba, żeby pierdolić takie farmazony, w końcu to były sprawy, jakie powinien zachować dla siebie, a od czasu ich feralnej próby, to już w ogóle powinien trzymać mordę na kłódkę. Nauczył się już jednak, żeby Lou w ogóle nie dotykać, bo dostaje jakiejś wścieklizny macicy, kiedy tylko się to zrobi, więc trzymał ręce przy sobie i miał nadzieję, że za chwilę nie zeżre jakiegoś cukierka, który każe mu wyznawać dziewczynie miłość, bo dopiero byłaby żenada roku.
- No stary, chodź, zobaczymy, co się stanie - rzucił jeszcze i w tym momencie pociągnął pierwszy łyk piwa. Nie było jakieś rewelacyjne, ale też nie było niedobre, szło je wypić i w sumie to mu odpowiadało, bo na niczym innym mu w gruncie rzeczy nie zależało. Ruszył więc za Lou i Ferdkiem, żeby przekonać się, co się stanie, kiedy znajdą się przy pani kapitan, a w międzyczasie nadal popijał piwo. W gruncie rzeczy to nawet dobrze, że postanowił uczestniczyć w tym zajebistym przedstawieniu, bo dzięki temu stracił z oczu Boyda i nie musiał się z nim w żaden sposób pierdolić, co mu zdecydowanie odpowiadało, a przy okazji mógł zobaczyć, czy jego kumpel za chwilę nie wypali jakimiś cudownymi komplementami albo nie padnie na kolana wyznając miłość, co dopiero byłoby beką życia. Upił jeszcze jeden łyk piwa, kiedy tak sobie uroczo gadali i dopiero wtedy się odezwał.
- Sponiewierasz, Moe? Pewnie jeszcze dasz mu całusa w czoło - powiedział, nie zdając sobie sprawy z tego, ile ma teraz charyzmy i jak wielki jest jego urok. Gdyby wiedział, na pewno nie piłby tego akurat piwa. Nie mówiąc już zupełnie o tym, że właśnie chciał zaserwować im jakąś pierdoloną gadkę o tym, że Morgan na pewno przejedzie po Ferdku traktorem, skosi go całego i tyle zostanie z tego jego wymarzonego treningu. Zamrugał, bo mu się, kurwa, w pale nie mieściło, co się tutaj właśnie odpierdala. Nie dość, że chciał mówić same komplementy, to jeszcze wychodziło na to, że nie był w stanie dokładnie powiedzieć tego, co chciał, bo z jego ust wychodził jakiś całkowicie przeciwny do tego bełkot. Co jest, kurwa?
- Lepiej wsadź na miotłę mnie, wygram dla ciebie każdy mecz - dodał jeszcze i aż parsknął z ubawienia, bo takiego pierdolenia to dawno nie odstawił. Co do cholery było nie tak z tym piwem? Z tą imprezą? Miał już akromantule, wszystkim chciał powiedzieć, że są piękni, a teraz wysławiał się tak, jak nigdy dotąd i na dokładkę opowiadał jakieś skończone bzdury i to nie tak, jak powinien to robić. Fantastyczny, zajebiście pojebany cyrk, z którym sobie nie radził.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyWto 28 Kwi 2020 - 10:47;

Ciastko efekt: 1

Olivia nie była osobą, która przejmowała się takimi rzeczami jak pocałunki, swój pierwszy (choć wtedy jeszcze dziecinny) przeżyła w wieku sześciu lat, kiedy to znienacka w przypływie złości cmoknęła w usta syna sąsiadów, który wciąż wmawiał jej, że jest chłopcem, nie dziewczynką. Później każdy kolejny był już łatwiejszy, a w dodatku polubiła to; towarzyszące jej wówczas uczucie radości oraz dziwnie przyjemny skurcz pojawiający się w żołądku potrafił być uzależniający. Cieszyła się, że Max w tym temacie ma bardzo podobne podejście, co sprawiało, że sytuacja między nimi nie uległa zmianie, ich relacja dalej mogła się rozwijać, bez zbędnych dramatów czy nieprzyjemnego napięcia, które potęgowałaby przez zapadającą między nimi ciszą. Nie planowała by ich relacja wyszła poza pewne ramy znajomości, jednak nie mogła też jasno określić czy tak się kiedyś nie stanie. Na razie zamierzała skupiać się tylko i wyłącznie na chwili obecnej, nie planując niczego, a tym bardziej nie analizują gestów czy słów chłopaka.
W przeciwieństwie do Ślizgona, brunetka wierzyła w prawdziwą miłość, lecz nie utożsamiała jej z tymi wszystkimi rzeczami jakie opisywały ckliwe romanse czy mugolskie filmy romantyczne, dla niej była to definicja znacznie bardziej rozwiniętej relacji między dwójką osób, których łączyła wyjątkową więź. Prawdziwa miłość według Olivii objawiała się na wiele sposób i wobec różnych ludzi, ona na przykład takim rodzajem miłości darzyła swoje rodzeństwo. Dla niej było to utożsamiane z akceptacją, wsparciem, szczerością czy nawet czasem potrzebą bycia złośliwym.
Na słowa bruneta, tylko się roześmiała, upijając kolejny łyk piwa. Zamruczała z zachwytu nad jego smakiem, nie mogąc powstrzymać języka, który mimowolnie oblizała usta, smakujące niczym najlepszego gatunku czekolada.
Byłaby naiwna mówiąc, że w ich przypadku słowo diablica miało tą samą definicję, Max przebywając wśród charakternych Ślizgonek, zapewne miał pewne wyobrażenia, które w przypadku Oliv mogły okazać się mylne.
Zmrużyła na niego oczy, jakby próbując skarcić go za ten żart, lecz ostatecznie uśmiechnęła się do niego, puszczając to w niepamięć. Niemniej jednak sama przed sobą musiała przyznać, że poczuła dziwne ukłucie w żołądku, o którym nie zamieszała wspominać.
- Ale to znaczy, że lubisz mnie. No, Solberg nie spodziewałam się - zażartowała, choć przecież doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ona również darzyła brunetka ogromnymi pokładami sympatii, a w dodatku chłopak miał w sobie coś takiego, co przyciągało nie tylko ją. Był pogodny i zabawny, doskonale wiedział jak należy się zachować w danej chwili, no i świetnie całował, co dla Oli również było pewnym wyznacznikiem. Odwróciła się na chwilę do stołu z przekąskami, biorąc jedno z apetycznie wyglądających ciasteczek, po czym ugryzła niewielki kawałek, od razu czując, że z nim podobnie jak z piwem było coś nie tak. Efekt był prawie natychmiastowy, Callahan poczuła nagły przypływ energii, ale obudziła się w niej również dziwna pokusa chwycenia Maxa za nos. Wyciągnęła nawet w jego kierunku dłoń, lecz ostatecznie zmiarkowała się, zgarniając kosmyk włosów za ucho, jakby właśnie to było jej zamiarem od samego początku.
- Czy jest tu coś do jedzenia, co nie wywołuje żadnych skutków ubocznych? - zapytała eksperta, którym w jej oczach był Ślizgon, przyszedł znacznie wcześniej i wydawało się, że zaznajomiony był z połową jeśli nie wszystkimi przekąskami oraz ich efektami, których przecież stał się ofiarą.
Mimo uszu puściła jego mruknięcie, wciąż będąc zaskoczona jego chęcią wskoczenia do wody, niemniej miała nadzieję, że tak szybko jak się ona pojawiła, tak równie szybko zniknie.
- A potrafisz pływać? - wypaliła nagle, zdając sobie sprawę, że chęć popluskania w wodzie to jedno, a umiejętność poradzenia sobie w niej to drugie, jednak niezwykle ważne.
- Myślę, że gdybyś był metamorfomagiem możliwe, jednak w innym wypadku ciężko - odpowiedziała zgodnie z prawdą, tą własną bo tak naprawdę nie miła co do tego pewności. Łuski były naprawdę piękne, urzekały swoim widokiem, dlatego Oliv ciężko było oderwać od nich spojrzenie, które przeniosła na nagi tors bruneta, a wtedy dostrzegła bliznę. Machinalnie przyłożyła do niej opuszki palców, badając fakturę nierównej skóry, przygryzła dolną wargę, marszcząc przy tym znacznie czoło.
- Wypadek? - zapytała, choć bardzo cicho, jakby nie była chyba pewna czy powinna zadawać owe pytanie lub nie była pewna, czy blizna jest prawdziwa, choć pod dotykiem dłoni, taka się wydawała. Po dłuższej chwili utkwiła niebieskie tęczówki w twarzy Maxa, patrząc na niego pyyajaco, jednak w żadnym wypadku nie wymuszała na nim odpowiedzi.
Później wszystko potoczyło się niezwykle szybko, Olivia nie była pewna czy robi dobrze, jednak chęć udowodnienia czegoś Maxowi wzięła nad nią górę, mimo jego protestów, lecz gdy po swoim monologu - bardzo jej zdaniem udanym - odciągnęła Ślizgona i na niego spojrzała, wcale nie czuła się zadowolona.
Widziała, jak jego twarzy maluję się wiele uczuć, które nie były zbyt pozytywne i nawet jeśli on starał się zachwiać spokój, widać było w jego oczach zdenerwowanie. Mimowolnie wywołało to u Oliv lawinę uczuć oraz wyrzutów sumienia, które nie wiedziała skąd się wzięły, przecież chciała dobrze, prawda?
Niestety Gryfonka nie miała pojęcia, jak naprawdę wyglądają jego relacje z Florą, nie miała pojęcia o tym, co wydarzyło się między nimi oraz pozbawiona była świadomości, jak koszmarne konsekwencje może mieć jej wybryk.
Ściągnęła brwi próbując odnaleźć odpowiednie słowa, by odpowiedzieć na pytanie bruneta, jednak nie potrafiła, zamiast tego w ciszy wpatrywała się w niego z miną zbitego psidwaka.
- Ja chciałam dobrze, bo…. -zaczęła wyłamując sobie palce, kiedyś świadomość, że jednak zrobiła źle zamiast dobrze zaczęła do niej docierać - Po prostu… ja to naprawię - obiecała - Tylko nie rozumiem teraz nic - dodała, załamując ręce zrezygnowana.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyWto 28 Kwi 2020 - 14:40;

POMIESZCZENIE: Salon
EFEKT: Łuski na ciele i chęć rozbierania się i pływania w piwie

Definicje słów zależą od ludzi, którzy się nimi posługują i niewątpliwe było to, że zarówno w kwestii miłości jak i diabelstwa, dziewczyna mogła mieć zupełnie inne poglądy od Maxa. W końcu ludzi nie kształtują słowniki, a ludzie, a wychowanie ma ogromny wpływ na to, jak później patrzymy na świat. Solberg pojmował miłość rodzinną i tę, którą darzył swoich bliskich przyjaciół. Nie wierzył jednak w tę wielką, romantyczną. Patrząc na małżeństwa, widział w nich bardziej umowę między dwojgiem ludzi. Nie wątpił, że jakieś uczucia muszą tam wystąpić, aby się nie pozabijali.
-Taki to już jestem, pełen niespodzianek. - Również się zaśmiał na jej słowa. Nie było wątpliwości, że ta dwójka dobrze się dobrała. Przynajmniej na tę chwilę tak to wyglądało. Nie znali się jeszcze aż tak dobrze, by móc to powiedzieć z pełną świadomością.
-Patrząc na to, co się tu dzieje to wątpię. Chyba Twoje piwo jest tu najlżejszą z możliwych używek. - Rozejrzał się dookoła. Teraz było tu już pełno syren, rogaczy i innych takich cudów.A to wszystko dzięki wyobraźni organizatorów, którzy nie ograniczali się podczas wymyślania dzisiejszego bufetu.
Jej pytanie lekko go zdziwiło, czego nie ukrywał.
-Czy potrafię? Oczywiście, że tak. Znasz kogoś kto by nie umiał? - Zapytał z lekkim niedowierzaniem w głosie. Pływanie wydawało mu się zdolnością podstawową. W tym wieku już raczej każdy miał mniejszą lub większą styczność z wodą i potrafił wymachiwać w niej kończynami. No, chyba że mówili o lęku przed pływaniem, to była zupełnie inna sprawa.
-Chyba, że załatwiłbym sobie dożywotni zapas tego cuda. - Wskazał głową na beczkę z "syrenim śpiewem". Metamorfomagia zawsze go interesowała. Była to jedna z magicznych zdolności, którą bardzo chciał posiadać. Możliwość zmiany swojego wyglądu na zawołanie szalenie kusiła Solberga. Wiedział jednak, że oprócz odpowiednich genów, wymaga to też odpowiednich zdolności. Drgnął lekko, gdy Olivia dotknęła jego blizny. Był to raczej efekt niespodziewanego kontaktu z jej delikatną skórą niż czegokolwiek innego.
-Jeżeli wypadkiem nazywasz celowe pchnięcie mnie nożem, to tak. - Uniósł lekko jeden z kącików ust. Już dawno przestał rozpamiętywać bójkę, która doprowadziła do powstania szramy. Blizna mu nie przeszkadzała, a czasem wręcz powstrzymywała jego głupie zapędy przypominając o bólu, jaki musiał znosić w mugolskim szpitalu.
Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę, że dziewczyna nie ma pojęcia co zaszło w kuchni. Mogła słyszeć jakieś plotki o bójce, ale nie było szansy, żeby znała jej powód. Zadowolenie na jej twarzy szybko ustąpiło miejsca zakłopotaniu. Max nie miał zamiaru tracić nad sobą panowania. Obiecał sobie, że będzie się kontrolował, żeby nie dopuścić ponownie do takich wydarzeń. Dlatego słysząc słowa Olivii i widząc jej zbity wzrok po prostu po ludzku ją przytulił uspokajając zarówno ją jak i siebie.
-Wiem, że chciałaś. Ale proszę nie mieszaj się w tę sprawę.To jest skomplikowane i my też jeszcze nie do końca wszystko rozumiemy. - Nadal czekali na ostateczny werdykt, czy list jaki otrzymał był prawdziwy, czy może ktoś sobie z nich zadrwił, co jednak było mało prawdopodobne.
-Poza tym, naprawdę uważasz, że potrzebuję pomocy z dziewczynami? - Uśmiechnął się do niej szeroko wypuszczając gryfonkę ze swoich objęć.


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Wto 28 Kwi 2020 - 15:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyWto 28 Kwi 2020 - 15:05;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Wciąż teorie spiskowe, a pod koniec babeczka i szyscy są piękni aż do schrupania.

Absolutnie nie wierzyła, że Ci wszyscy ludzie przyszli na imprezę z własnej woli. Skoro Viola zaprzeczała tej teorii, pewnie sama maczała w tym palce, wraz ze swoimi ziomkami trytonami z jeziora. Nancy jeszcze nie wiedziała jak oba fakty ze sobą połączyć, ale nikt nie zdoła jej przekonać, że nie ma racji. Tym bardziej, że w salonie pojawili się kolejni gości i to zupełnie niespodziewani. Choćby sam Merlin stanął przed nią i powiedział, że węszenie spisków to jedynie efekt dopijanego przez nią piwa, nie uwierzyłaby, że @Ezra T. Clarke i @Heaven O. O. Dear pojawili się na imprezie bez jakichś dodatkowych zachęt w postaci wsuwanych do sakiewek galeonów.
Choć podeszła do tematu podejrzliwie, mimo wszystko, w przebłysku swojej własnej świadomości, a nie tej podyktowanej magią, ucieszyła się, że postanowili wpaść na imprezę. Im więcej ludzi tym weselej i nawet jeśli ślizgońska pani kapitan przyszła tutaj by sabotować puchońską drużynę, co też przeszło jej przez myśl, to obydwoje byli tu mile widziani.
- Dziękuję pięknie! Każde coś znaczą. - Uśmiechnęła się przyjmując życzenia i chętnie odwzajemniła uściski obu gości.
Odstawiła pustą szklankę, by pomacać się po głowie po słowach @Violetta Strauss".
- Jak to rogaczem? - Zapytała zdezorientowana i w tym momencie natrafiła na dziwną narośl z boku swojej głowy. Faktycznie została baranem! - Na pałę trolla, mam rogi! - Parsknęła ni to z przerażeniem, ni to ze śmiechem. Czyżby ktoś kto dostarczył im te piwa chciał zmienić wszystkich w zwierzęta, żeby przejąć nad nimi kontrolę, by pozyskiwać wełnę z transmutowanych w owce uczniów? Bardzo prawdopodobne.
Postanowiła zrobić sobie przerwę w piciu, bo ewidentnie coś było z tym piwem nie tak, a Viola już chyba zaczęła odpływać od nadmiaru procentów, a przynajmniej tak można było wnioskować z jej głupkowatych uśmiechów i nienaturalnego przeciągania sylab. Nancy postanowiła przerzucić się zatem na słodycze, które nie zdążyły jej jeszcze zaniepokoić. Złapała talerz z ciastkami i z babeczkami i wyciągnęła ręce w stronę Strauss, by mogła się poczęstować.
- Ciasteczko czy babeczka? - Zapytała decydując się samej na ten drugi wypiek. Kiedy krukonka wybrała na co ma ochotę, Nan odstawiła wszystko na stół i wgryzła się w miękkie ciasto. Nie było żadnym zaskoczeniem, że smakowało obłędnie, aż ust dziewczyny wydobył się cichy pomruk zadowolenia. Wraz ze zjadaną babeczką robiło jej się coraz cieplej. Spojrzała na Violę, kolejny raz zatracając się w jej ciemnych oczach, które teraz wydawały się jeszcze piękniejszę i głębsze niż przedtem. Poczuła jakąś nieodpartą ochotę na czułości. Kompletnie nie panując nad swoimi kończynami wyciągnęła ręce w stronę Strauss i uwiesiła się jej na szyi uśmiechając się głupkowato. Była już tak otumaniona wszelkimi eliksirami i procentami, że nawet zapomniała się przy tym zarumienić.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyWto 28 Kwi 2020 - 17:44;

Pomieszczenie: Jeszcze salon
Efekt: końcówka Tripa a do tego ochota chwytania za nosy

Cóż takiej jazdy to Strauss nie miała nawet po tych liściach raptuśnika, które jedynie wywołały u niej mocne halucynacje i stany lękowe. Tutaj z kolei widziała istną orgię kolorów, o której w normalnym stanie naprawdę nie wiedziałaby, co powinna myśleć. I choć uwielbiała testować działanie nowych rzeczy tak jednak z magicznymi używkami czy też daniami doprawianymi magią starała się uważać. Głównie przez to, że mogły nie tyle jej zaszkodzić czy zmanipulować jej postrzeganiem świata i zachowaniem w sposób jakiego sobie nie życzyła. Tyle dobrego, że jej ojciec nie wpadł jeszcze na podobny pomysł, by odurzać ją na te wszystkie bankiety czy inne przyjęcia i kolacje mające miejsce w czystokrwistym gronie. Chyba jednak zbytnio cenił jej bystry umysł. Nawet jeśli podążał innymi ścieżkami niżby chciał.
W momencie, gdy @Nancy A. Williams otrzymywała kolejne życzenia, Krukonka przyglądała się mieszkaniu i obecnym w nim osobom. Przez chwilę dłużej przyglądała się kanapie, która co chwila migała jej innym kolorem. Istny czadzior. I znak, że faktycznie była najebana jak ruski Messerschmitt jakby to rzekł pradziadek Erich. Dopiero po chwili odwróciła wzrok od tych kolorowych jarmarków, nakręcanych zegarków i kogucików na drucikach czy jakoś tak i spojrzała na Puchonkę.
- Nans... Nie mówiłaś, że wasza kanapa jest metamorfomagiem - zauważyła, nie przejmując się tym, że pani kapitan aktualnie przejmuje się swoimi okazałymi baranimi rogami. Bardziej zainteresowało ją to, że po chwili Williams spytała ją o to co wolałaby zjeść.
- Babeczkę, ładniej się uśmiecha - odpowiedziała po czym wyciągnęła rękę po pachnący i cudowny w smaku wypiek.
Wszystko po to, aby się po chwili w niego wgryźć i nacieszyć się smakiem... I to chyba był jej gwóźdź do trumny. Chyba nie powinna już nic więcej tutaj jeść. Z niewiadomych powodów nagle ogarnął ją dziwny i niewytłumaczalny chichot. Zaśmiała się krótko i w zasadzie nie wiedzieć czemu chwyciła na krótki moment Nancy za nos. Jakiś kompletnie dziwny wymysł. Debilny humor ją ogarnął...
Wciąż nieco się pochichrując przytuliła się do Puchonki, gdy tylko ta zarzuciła jej ręce na szyję. Oparła głowę na ramieniu dziewczyny i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
Powrót do góry Go down


Adrian Von Neuhoff
Adrian Von Neuhoff

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 367
https://www.czarodzieje.org/t18815-adrian-von-neuhoff
https://www.czarodzieje.org/t18817-tedd
https://www.czarodzieje.org/t18813-adrian-von-neuhoff
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptyWto 28 Kwi 2020 - 20:07;

BALON: Dementor
POMIESZCZENIE: Salon
EFEKT: -

Matko kochana, dopiero teraz przypomniał sobie o urodzinach swojej starszej "siostrzyczki". Oczywiście musiał pojawić się na miejscu, bo jakby nie. Nie mógłby spać po nocach jakby chociaż nie złożył jej życzeń urodzinowych. Spóźnił się z tego faktu, że musiał jej coś kupić, no jak nie. Sam nie wiedział co by chciała, ale pewnie by powiedziała, że nic tylko żeby był z nią w tym dniu. Kupił jej za to słodki sweterek. No musiała coś od niego mieć i już, koniec kropka. Wpadając zdyszany do środka odbił się o jego czoło pewien balon, dlatego od razu za niego pociągnął. Dementor? Serio?
Pewnie gdyby to była impreza kogoś innego nie przyszedłby, ale do niej zajrzeć musiał, nie mógł sobie pozwolić na takie zachowanie wobec dziewczyny, mogłaby mieć do niego pretensje, tym bardziej, że nie raz nie dwa go zapraszała. Dobrze wiedziała, że to nie jego klimaty, ale nie chciała słuchać żadnego sprzeciwu. @Yuuko Kanoe stała w towarzystwie innych osób, ale ruszył w jej kierunku. Gdy już stał przed nią mocno ją przytulił.
- Wszystkiego najlepszego misia! - rzucił całując ją w policzek. Podał zgrabnie zapakowany prezent. Rozejrzał się dookoła, zauważył @Gabrielle Levasseur i kiwnął jej głową na przywitanie. Było tutaj sporo ludzi których znał i również kojarzył, ale nie miał zamiaru witać się ze wszystkimi.
Powrót do góry Go down


Ofelia Willows
Ofelia Willows

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
Galeony : 463
  Liczba postów : 259
https://www.czarodzieje.org/t18464-ofelia-willows
https://www.czarodzieje.org/t18487-skrzynka-pocztowa-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18479-kuferek-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18514-ofelia-willows-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 1:21;

Pomieszczenie: Salon, na koniec przejście na taras
Efekt: łuski na twarzy, chęć zdjęcia ubrań i wykąpania się w jakimś zbiorniku, ochota na flirty i czułości

- Nie mam pojęcia, nigdy nie mieszałam kilku efektów - Odparła, a w jej głosie było słychać lekką przestrogę. - Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale możesz spróbować. - Dodała po chwili. Może zmieszanie ich sprawi, że powstaną nowe, nieoczekiwane skutki? Ofelia jednak nie odważyłaby się spróbować. Woli bezpiecznie poczekać na koniec efektu, przecież nie utrzymują się długo, a przynajmniej  jest to w miarę bezpieczne.
Zaraz po odejściu Sky'a, dziewczyna zaczęła czuć się co najmniej dziwnie. Było jej gorąco, miała motylki w brzuchu i patrzyła na każdego inaczej, nawet na jej aktualną towarzyszkę, której szare oczy przypominały mgłę, w której Ofelia na chwilę się pogubiła. Kolor łusek zaróżowiał lekko, prawdopodobnie od przepełniających dziewczynę emocji. Komplement od rudowłosej otrząsnął ją z tego dziwnego stanu. - C-co? -- Odpowiedziała cała czerwona. Woń kakao unoszący się od młodszej puchonki, stawał się dla blondynki coraz to bardziej intensywny. Słodki zapach sprawił, że Willows mimowolnie przybliżyła się do koleżanki. Nie utrzymywały już bezpiecznej odległości, a atmosfera robiła się coraz dziwniejsza. Sama Ofelia jakby na chwilę wstrzymała oddech. Rumieńce na jej policzkach zaczęły przypominać te, które znajdują się na twarzy @Aleksandra Krawczyk. - Ty za to niesamowicie pachniesz. - Rzuciła w pewnym momencie, nie zdając sobie zbytnio sprawy, co właśnie powiedziała. - Muszę się przewietrzyć... - Odparła, kiedy to zrozumiała, jakie słowa wypowiedziała wcześniej, ale ton jej głosu nie dawał znaku, żeby zostawiać rudą samą. Nawet obejrzała się na chwilę za siebie, żeby spojrzeć czy też kieruje się w stronę tarasu. Odrobina świeżego, kwietniowego powietrza nie zaszkodzi dziewczynom. Zawsze jest lepsze od lekko dusznego salonu, przepełnionego bawiącymi się ludźmi. Stawiając kroki w kierunku wyjścia, zdała sobie sprawę, że wszystko musi być nasączone jakąś magią, bądź to eliksirami. Czy może specjalnie Skyler podsunął jej te ciasteczka? Weszła szybko na taras i pierwsze co zrobiła, to wzięła głęboki wdech rzeźkiego, kwietniowego powietrza i skupiła wzrok na zapadającemu w zmrok miasteczku.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 3:04;

Zabawa eliksirami lub zaklęciami na jedzeniu czy piciu, wcale nie była mądra. Mogła przynieść olbrzymie szkody, wyjawić sekrety i wywlec na świat brudy, które niepotrzebnie mogły ranić drugą osobę. Czy Skyler naprawdę zaczarował wszystko świadomie i jedynie ją ostrzegł przed próbowaniem czegokolwiek? Zerknęła z westchnięciem na trzymanego w dłoniach cukierka. I chociaż z początku chciała go zjeść, teraz już nie miała ochoty, wsuwając go do kieszeni spódniczki. Przesunęła palcami po jej materiale, zaskoczona nagłymi wyznaniami ze strony gryfona i zachowaniem, którego nie umiała sprecyzować, znaleźć jego podstaw. Byli tylko znajomymi, a brzmiał, jakby się naprawdę o nią troszczył. Nie lubiła, jednak gdy ktoś skreślał, oceniał innych przez pryzmat dotyczących ich plotek lub przynależności, nie zamieniając wcześniej z nimi słowa. O niej też różnie mówili, ślizgoni znęcali się nad nią, gdy przyszła do tej szkoły, a jednak nie oceniała całego ich domu na podstawie dwójki czy trójki ludzi. Nie było ku temu sensu czy podstaw. Trochę ich jedynie unikała. Na jego słowa pokręciła przecząco głową z odrobiną jakiegoś rozbawienia, niedowierzania w jego słowa. - Są Brunio, całe mnóstwo. Jednak nie szkodzi, nie zależy mi na tym specjalnie.
Odparła cicho, wzruszając delikatnie ramionami i przez chwilę nawet odwzajemniła jego spojrzenie, aby zaraz szybkim ruchem dłoni zgarnąć za ucho kosmyk brązowych włosów. Nie była na niego zła, słowa o jego siostrze całkiem wybiły ją z frustracji, a wpędziły w jakieś dziwne zrozumienie. Może stąd ta chwilowa odwaga, którą wykazała się względem jego osoby? Była przekonana, że gryfon był cudownym człowiekiem i jego siostra byłaby tego samego zdania, jednak porównywanie drogocennego członka rodziny do kogoś takiego, jak ona, kto nie był dość dobry? Zacisnęła usta, starając się zignorować wpływający na poliki rumieniec. To było słodko-gorzkie uczucie. Był blady, przerażony. Myślała, że zemdleję i dopiero rozbijająca się butelka przywróciła ją do rzeczywistości, a myśli pomknęły w stronę Felixa. Wyciągnęła więc dłoń w jego stronę, zaciskając drobne palce na dłoni studenta, chcąc w jakiś sposób dodać mu otuchy. Nikt nie lubił się uzewnętrzniać, zwłaszcza w miejscach takich, jak to i w towarzystwie tylu ludzi. Nie wiedziała, co więcej powiedzieć, więc pozwoliła mu działać, posyłając tylko krótki uśmiech. Gdy zaczął wojować z różdżką, cofnęła się i kucnęła, zbierając odłamki potłuczonej butelki. Powoli, ostrożnie kładąc je na wewnętrznej stronie dłoni, starając się na skrawku podłogi znaleźć wszystko to, co mogło zrobić krzywdę innym. Miała wrażenie, że cała ta impreza jest jakaś przeklęta, a ona stoi obok samej siebie i nie może nic zrobić, aby to uratować. Emocje i wrażenia wprawiały ją w jakąś bezsilność. Podniosła na niego wzrok, gdy kucnął przy niej.
- Żebyś Ty się nie skaleczył. - zauważyła, obserwując, jak pozbywał się szkła z jej dłoni, która tkwiła delikatnie wyciągnięta w jego stronę. O tym, że ludzie patrzyli w ich stronę, to wolała zwyczajnie nie myśleć. Drgnęła, gdy zniszczył urodzinową dekorację. W zaniepokojeniu przemknęła błękitnym spojrzeniem po jego otulonej ciemnymi lokami buzi, błyszczących oczach. Nie przerwała mu, chociaż było po niej widać, że całą sobą próbowała przekazać mu, że nic takiego się przecież nie stało. - Hmm?
Przekręciła głowę na bok, pozwalając, aby kosmyki wijących się w lokach brązowych włosów opadły do przodu, przysłaniając jej dekolt i nieco buzie. Nie miała pojęcia, co mógł chcieć jej przekazać, bo przecież czy poprzednie jego wyznania nie opiewały szczerością? Otumaniony, zmęczony umysł zaczynał jednak godzić się z myślą, że dziś wszystko pójdzie na opak, a ją nie raz jeszcze wprawią w zaskoczenie. Uciekłaby najchętniej, zapadła się gdzieś pod ziemię. Uśmiechnęła się łagodnie, kręcąc głową. - W.. Wiem, że ciężko dzielić się czymś tak prywatnym. Myślę jednak, że rozumiem to, co czujesz i dlatego tak odbierasz moje zachowanie. Też kogoś straciłam. Wydaje mi się, że jesteś na tyle miłym i dobrym człowiekiem, że każdy by Ci tego serca okazał – może nawet więcej, niż ja, gdybyś zechciał porozmawiać.
Odparła dość nieśmiało, chociaż przez zdenerwowanie przebijała się szczerość. Starała się też spojrzeć mu w oczy, ale zwyczajnie ją zawstydzał, tak samo, jak podczas rozmowy w święta. Miał w sobie jednak tyle dobrych emocji.. Westchnęła cicho, mając nadzieję, że nie będzie aż ta żałował przyjścia tutaj i pomimo wszystko, będzie się dobrze bawił. Obserwowała go znów, jak wstawał. Milcząc, jak zaklęta. Co miała powiedzieć na tak miłe słowa? Nie sądziła, że ten wieczór da się jeszcze uratować. Byle Brunio nie tonął w wyrzutach sumienia, bo nie było ku nim żadnej podstawy. Wysoki gryfon zdawał się tonąć w świetlistej aurze, przysłaniając sobą lampę. Pasowało mu to. Zgarnęła włosy dłonią na plecy, zahaczając palcem o kolczyk, aby się nieco uspokoić. - Dziękuje. - rzuciła, łapiąc za wyciągniętą w jej stronę dłoń, aby wstać. Z jego pomocą było naprawdę łatwo. Wygładziła dłońmi spódniczkę, poprawiła top i splotła ręce na klatce piersiowej, zaciskając palce na ramionach, czując jakieś zmęczenie. Omiotła wzrokiem pomieszczenie, odszukując Lennoxa, który już zmierzał w ich stronę. Odwróciła więc głowę w stronę stojącego obok niej Tarly'iego. - Na pewno już dobrze?
Musiała wiedzieć. Nim zdążył odpowiedzieć, podeszła do ich jakaś dziewczyna z Felixem – dość bladym chyba, na co puchonka cofnęła się pół kroku. Jasnowłosa miała bardzo silne spojrzenie, pewną siebie aurę. Flora miała złe przeczucia. Zamrugała kilkakrotnie, trochę przerażona, a trochę zszokowana, wyglądając chyba, jakby miała się rozpłakać. - Ja.. Nie.... To ni...- nie była w stanie nawet wydusić słowa, czując, jak pod siłą wypowiedzi gryfonki rozbija się na milion kawałków. Co miała robić, na Merlina? Nie zauważyła spojrzenia Solberga, swoje własne wbijając gdzieś w podłogę. Dostrzegając jednak ruch ze strony Lennoxa, wyciągnęła dłoń i złapała go za materiał golfa, kręcąc tylko głową. - Proszę, nie.. Daj spokój... - miała nadzieję, że posłucha. Może nawet będzie mogła stąd uciec? Zrobiłaby to najchętniej teraz. Cofnęła się tak, że przywarła plecami do ściany, opierając o nią głowę i przymykając oczy, czując, jak włosy łaskoczą jej dekolt. Znów będą jej dokuczać lub nazywać w tak wulgarny sposób, bo rozmawiała z kimkolwiek poza Skylerem? Może nie powinna wcale tu przychodzić? Nie była popularna, nie była potrzebna. Zaschło jej w gardle, ale po piwie Bruna, bała się czegokolwiek napić. Odetchnęła głębiej, nie zauważając, nawet kiedy jej dłoń cofnęła się z odzienia Zakrzewskiego i wylądowała na krańcu jej żółtej spódniczki, którą mierzwiła palcami.

@Lennox X. Zakrzewski @Bruno O. Tarly @Olivia Callahan @Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 16:47;

Olivii ciężko było wydać jasny werdykt na temat tego czy wierzyła w prawdziwą, romantyczną miłość czy też nie. Głównie dlatego, że w swoim życiu nie doświadczyła czegoś podobnego, zaś hipotetyczne dywagacje nie były w stylu panienki Callahan. Może była również zbyt młoda, niedojrzała aby odróżnić zwykłe zauroczenie od miłości? Było to bardziej niż prawdopodobne, wszakże mądrość ludzi przychodzi wraz z czasem, zaś zdobywane doświadczenie pozwala nam nie tylko więcej zrozumieć, ale również uczy odróżniać zwykłe rzeczy od tych wyjątkowych.
- Nie wątpię - oznajmiła, w zasadzie była ciekawa, co też jeszcze skrywa Max za swoim uroczym uśmiechem czy luzackim podejściem do życia. Skłamałabym mówiąc, że chłopak jej nie intryguje, było w nim coś takiego, że miała ochotę poznawać go coraz bardziej, a wspólnie spędzony czas był dla niej ważny, co było zaskakujące. Rzadko kiedy przywiązywała tak dużą wagę do przypadkowych spotkań, a jeszcze rzadziej kontynuowała takie znajomości, wykazując przy tym inicjatywę.
Odpowiedź, którą uzyskała na swoje pytanie, choć była taką, jakiej się spodziewała, to i tak wydawała się być zaskoczona, a ciche "oo" opuściło jej malinowe usta. Idąc w ślady Ślizgona, również rozejrzała się dookoła, co jedynie potwierdziło jego słowa - ciało pachnące czekoladą było efektem należących do grupy tych łagodniejszy. Kto właściwie wpadł na tak irracjonalny pomysł z tym jedzeniem i piciem? I czy to właściwie było zamierzone? Być może w przypadku imprezy Gryfonów byłoby to czymś naturalnym, jednak wychowanków Helgi Oli miała za rozsądne i rozważne osoby.
Poparzyła na niego z lekkim zakłopotaniem, wydymając przy tym subtelnie usta uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. Prawda była taka, że ona sama nie potrafiła pływać, nigdy nie przepadała za innym rodzajem wysiłku fizycznego poza tańcem, a w dodatku nie miał kto nauczyć jej pływać. Zmieszanie widoczne było na twarzy brunetki, które próbowała zamaskować uśmiechem.
- Chyba znam - odpowiedziała w końcu, to co wydawało się Solbergowi oczywista, dla niej stanowiło coś nowego, jeszcze nieodkrytego. Stan ten szybko jednak minął, kiedy jej uwagę zwróciła blizna. Przyglądała się jej dłuższą chwilę, badając fakturę, a dziwne myśli krążyły w głowie dziewczyny.
- Pchnięcie….. Pchnięcie nożem? - zająkała się, jednocześnie zatroskana, jak i zaskoczona niespodziewanym wyznaniem. Było ono dla niej naprawdę szokujące, niebieskie tęczówki zmieniły nagle odcień na ciemniejszy, a kąciki ust opadły w dół.
- Ale jak to się stało? - zapytała, choć nie była do końca pewna czy chce usłyszeć tą opowieść.
W pierwszym momencie myślała, że chłopak ją skrzyczy, jej zachowanie go zdenerwowało i nie była tym zaskoczona, bo dopiero po chwili dotarło do niej, że nie powinna mieszać się w sprawy Ślizgona. Niestety było za późno, ale to zeszło na drugi plan, bo ten zamiast skarcić ją za to zachowanie po prostu ją przytulił. Po chwili zaskoczenia, jakie ogarnęło dziewczynę po raz kolejny, odwzajemniła ten gest, wtulając się w niego mocno, szepcząc do ucha ciche 'przepraszam".
- Nie będę się mieszać, obiecuję - powiedziała odsuwając go na długość swoich ramion, po czym obdarzyła niepewnym uśmiechem. Słysząc pytanie Maxa, udała, że chwilę się zastanawia, jakby miała co do tego pewne wątpliwości.
- Zależy jakimi - odpowiedziała trochę tajemniczo, puszczając mu oczko.



Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 19:46;

POMIESZCZENIE:salon
PIWKO:3 i 5, dla Lennego i Flo
EFEKT: Lenny pije piwko numer 3 więc->rozwiązły język oraz baranie rogi


Postanowił poczekać. Tak, postanowił poczekać na rozwój sytuacji i dać jej odrobinę spokoju... Aby mogła porozmawiać z tym... Kimkolwiek był ten chłopak. Nawet się nie zorientował, w którym momencie wypił całe swoje piwo. Dlatego podszedł ponownie do beczki i dolał do swojego naczynia. Odwrócił się i wtedy poczuł, jak na jego czole wyrasta coś dziwnego. Uniósł dłoń i dotknął rogów, które przyczepione były do jego głowy. Cudownie. Spojrzał na napój i stwierdził, że chyba nic gorszego nie może go już spotkać... Dlatego nie odstawił kubka i odwrócił się w stronę Flory i jej towarzysza. Kiedy zobaczył, jak zdenerwowana była oraz całą tę sprawę z rozbitym naczyniem, powoli ruszył w ich kierunku, tak, tylko po to, aby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Nie, prawda jest taka, że zwyczajnie chciał pozbyć się tego kolesia. Nie chciał przyglądać się, jak kolejne słowa wypuszczone przez kogokolwiek sprawiają, że dziewczyna jeszcze bardziej zapadała się w sobie. Ubrania niczego nie zmieniły, wciąż była Florą, którą poznał.
Kiedy znalazł się obok nich, zdążył jedynie wręczyć piwo Puchonce. -Nie było...Zaczął, jednak nie dano mu dokończyć. W jego zdanie wtrąciła się jakaś dziewczyna, która ciągnęła za sobą... Kurwa. Jak tylko dojrzał chłopaka, którego wtedy poznał w kuchni, zagotowało się w nim coś naprawdę głęboko. W innych przypadkach zapewne zamknąłby się na wszystko, co właśnie wyszło z ust tej dziewczyny. Jednak nie potrafił tego zrobić... Z niedowierzaniem patrzał na tego chłopaka. Prosto na niego. A ten śmieć nawet nie umiał poprawnie podnieść głowy.
Nie musiał się odwracać, aby wiedzieć, jak w tym momencie wyglądała Flora. I zrobił to, odwrócił się do niej, kiedy powstrzymała go przed ruszeniem dalej. Nawet nie wiedział, że się ruszył... Odruch. Ujął jedną z jej dłoni i uniósł, lekko ją całując. Spojrzał wprost na nią, jakby wcale nie było z nimi jej znajomego.-Wiesz, że w innych przypadkach bym Cię posłuchał... Jednak w tym... Nie umiem.-Tak, zrobił dla niej wiele tego wieczoru. I ta szczerość raczej nie była wywołana faktyczną chęcią Lennoxa do rozmowy. Uśmiechnął się lekko.-Postaram się go nie zabić.-Dodał cicho, puszczając jej oczko. Wypił swój napój do końca i odsunął się od niej, ruszając za @Olivia Callahan i @Maximilian Felix Solberg. Czy wściekłość była wypisana na jego twarzy? Możliwe. Kiedy znalazł się blisko nich, bezceremonialnie uderzył palcem w jego pierś, wymijając dziewczyną, przy której stał.-Jesteś żałosnym gówniarzem.-Powiedział.-Nie dość, że wysługujesz się dziewczyną... To nawet nie wyjaśnisz jej całego problemu i ta wygaduje bzdury.-Warknął, patrząc na niego mocno.-I co Ty sobie w ogóle wyobrażasz, aby stawiać Florę w takiej sytuacji? Nawet nie umiesz do niej podejść, spojrzeć jej w oczy i zwyczajnie porozmawiać? -Wyglądało to trochę tak, jakby zaraz miał splunąć na ziemię, aby pokazać, jak bardzo zniesmaczony nim był.-To tyle.- Uniósł jednak dłonie do góry, jakby nie zamierzał go więcej dotykać. Nie przyszedł się bić, kłócić, ale zwyczajnie powiedzieć mu, jak wielkim śmieciem dla niego był. Nawet nie spojrzał na jego towarzyszkę, odsunął się i powoli wrócił do Flory. Unosił ciężko klatkę piersiową, jakby naprawdę wiele w sobie trzymał... A przecież i tak wylał z siebie bardzo wiele.
Może faktycznie nie powinna go tu zabierać. Nie był pokazowym materiałem, raczej nie zyskiwał przy bliższym poznaniu.-Możemy stąd wyjść... Ja mogę stąd wyjść... -Tak, wystarczy jedno jej słowo, a stąd pójdą... Chociaż mogła w tym momencie być na niego zła za to, że jej nie posłuchał. Jednak nie mógł pozwolić, aby tak to wyglądało... Widok jej w tym stanie był dla nie nieznośnie trudny.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 21:00;

POMIESZCZENIE: Salon
EFEKT: Łuski na ciele


No tak, nikt nie spodziewał się, że borsuczki urządzą "Haj party". Bardziej była to domena gryfów i węży. Chociaż może efekty tamtych byłyby po prostu nieco bardziej odważne. Max czuł jak efekty jego piwa ustępują. Nie miał już ochoty wskakiwać do wody, a i niektóre łuski zaczęły powoli znikać z jego ciała. Czuł, że wraca do siebie, chociaż nie wiedział jeszcze, że nie będzie długo cieszył się spokojem. Nie widział bowiem ruszającego w ich kierunku Zakrzewskiego.
-Naprawdę? - Szczerze zdziwił się na wyznanie Oliv. Spojrzał jej w oczy i nagle do niego dotarło. -Czekaj... Czy Ty przypadkiem nie mówisz o sobie? - Zawsze uważał, że pływanie było umiejętnością podstawową, którą każdy opanował.
-Jak chcesz, mogę Cię kiedyś nauczyć, to nic trudnego. - Uśmiechnął się do niej. Sam ślizgon uwielbiał przebywać w wodzie i nie wyobrażał sobie bez tego życia. Chciał nawet zdawać kurs ratowniczy, ale te wakacje niestety nie poszły tak jak planował. Mówiąc o nieplanowanych zdarzeniach, ta impreza też zaczynała go coraz bardziej zaskakiwać. Nim zdążył odpowiedzieć Olivii na kolejne pytanie, zauważył, jak w uch stronę idzie Zakrzewski. Z wkurwem na twarzy.
-Nosz kurwa... - Wymruczał pod nosem instynktownie zasłaniając dziewczynę. Sekundę później jego klata była już bezceremonialnie atakowana przez paluch Lennoxa. Mina Maxa od razu się zmieniła. Był spięty i zdenerwowany. Różdżka w kieszeni zaczęła go kusić, ale przecież sobie coś obiecał.
-Słuchaj Zakrzewski. Zanim zaczniesz drzeć na kogoś ryja wypadałoby dowiedzieć się jak wygląda sytuacja. Olivia źle mnie zrozumiała i tyle. - Patrzył mu prosto w oczy. Nie miał zamiaru uciekać przed rywalem nawet, jakby znowu miał wylądować w skrzydle szpitalnym. Chuj go obchodził Lennox i jego problemy. Trochę bawił go fakt, że oskarżał Felixa o nie wytłumaczenie gryfonce sytuacji i wygadywanie przez nią głupot,a na dobrą sprawę on robił teraz to samo. Rzucał oskarżeniami nie wiedząc, co było powodem tego monologu Callahan.
-Gówno mnie obchodzi co sobie o mnie myślisz, ale nie waż się oskarżać mnie o to, że nie dbam o Florę. - Akurat ta część wypowiedzi ślizgona mocno zabolała Solberga. Wywnioskował, że Flora powiedziała Zakrzewskiemu, co było powodem takiego zachowania Maxa w kuchni.
-Ta cała sprawa nie dotyczy Ciebie i nie mam zamiaru jej publicznie roztrząsać. Jeżeli masz z tym problem, to już nie moja wina. - Miał serdecznie dojść już tej imprezy. Gdy Lennox odszedł, Max zamknął oczy żeby trochę ochłonąć i dopiero po kilku głębszych wdechach zwrócił się ponownie do Olivii.
- Muszę stąd wyjść. Idziesz ze mną? - Gdy się zgodziła, pozbierał swoje rzeczy, razem ze zrzuconą wcześniej koszulką i ruszył w stronę wyjścia. Pożegnał się z @Nancy A. Williams i @Yuuko Kanoe i rzucając na odchodne spojrzenie w stronę Flory, opuścił imprezę wraz z Olivią.


@Lennox X. Zakrzewski

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3162
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 22:28;

pomieszczenie: salon -> taras
efekt: rumieńce, skóra pachnąca kakao i chęć na drobne czułości

- Wiesz co, chyba w takim razie nie będę testować. Jeszcze przyjdzie na to czas jakbym się rozmyśliła, a poza tym jak nie dzisiaj, to następnym razem - powiedziała wolno i odstawiła pusty kufel na stojący obok stolik. Nie widziało jej się być królikiem doświadczalnym, a już zwłaszcza, że jeszcze nigdy się nie upiła i póki co nie zamierzała doprowadzać się do tego stanu. Wymieszanie różnych efektów, nawet bez alkoholu, wydawało się coraz gorszym pomysłem, jeśli zaczynała tak nad tym myśleć. Wiedziała, że eksperymentowanie z magią to nie przelewki, ale z drugiej strony to przecież była impreza urodzinowa i raczej żaden z gospodarzy nie pokusiłby się o takie potraktowanie gości, szanujmy się. W dodatku puchońscy gospodarze. Ah, wymówki, wymówki... Ale mniejsza z tym, postanowiła się wstrzymać i tyle.
Wodziła spojrzeniem po salonie, nie szukając w zasadzie nikogo konkretnego, a jedynie przyglądając się zgromadzonym w nim osobom. O, ten chłopak na przykład był całkiem pociągający. Chętnie zanurzyłaby palce w jego włosach... A tamta dziewczyna miała tak nieziemską figurę, że aż prosiła się o przytulasa. Nieważne, że to wcale nie był powód. No i w Ofelii też zauważyła coś, na co wcześniej nie zwróciła uwagi. Nawet powiedziała to na głos, nie mogąc się powstrzymać, co spotkało się z zaskoczoną reakcją tamtej. Ale no miała to dusić w sobie? I tak by nie dała rady, bo słowa same z niej wypływały od kiedy tylko przekroczyła próg domu. Okay, może i zwykle też była wygadana, ale teraz działo się coś innego, nad czym nie mogła zapanować. Albo nie chciała. Nie potrafiła tego stwierdzić.
- Ofe, wszystko dobrze? - spytała zaniepokojona, łapiąc ją za łokieć, bo dziewczyna momentalnie zaczerwieniła się na twarzy i Krawczyk miała wrażenie, że zaraz zemdleje albo stanie się coś równie niedobrego. Pospieszyła za koleżanką, choć w zasadzie to nie wiedziała, czy jej obecność była mile widziana. Uznała jednak za głupstwo zostawiać ją teraz, a po chwili upewniła się, że jednak miała iść, kiedy starsza Puchonka odwróciła się na moment, żeby sprawdzić, czy ona za nią podąża. Weszły na balkon jedna za drugą.
- Na pewno dobrze się czujesz? Co się dzieje? - spytała znowu i oparła się o ścianę. Musiała przyznać, że pomysł z wyjściem na taras był akurat bardzo dobry, bo świeże powietrze pachniało cudownie po opuszczeniu zatloczonego salonu. Mimo że przyszla w kurtce, to teraz została w samej koszulce i wcale nie było jej zimno. Przynajmniej jeszcze. Może to za sprawą tej babeczki, którą poczęstował je Skyler? Ciekawa była, czy wciąż miała na policzkach rumieńce, ale tym razem próba przejrzenia się w oknie raczej by się nie udała, więc odpuściła z myślą, że wszystko jej jedno. Martwiła się natomiast o Ofelię i koniecznie musiała się wywiedzieć, co się dzieje.

@Ofelia Willows
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4575
  Liczba postów : 2510
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 EmptySro 29 Kwi 2020 - 22:48;

Pomieszczenie: Salon - Balkon
Efekt: Pachniesz czekoladą

Mimo wszystko nie była zbytnio przekonana do tego widoku chłopaków tarzających się w budyniu, ale uśmiechnęła się lekko, kiedy tylko tak elegancko się przerzucali jakimiś głupotami. Była w stanie ich zrozumieć, przynajmniej tak sądziła, ale przede wszystkim chciała dać im jakąś szansę. Próbowała nie mieszać się do spraw Boyda i Alise, ale też z drugiej strony, miała wrażenie, że może faktycznie coś jest na rzeczy i tych bardzo mądrych rzeczy chłopak nie robił całkiem z własnej woli. Trudno powiedzieć, a to zdecydowanie nie była najlepsza chwila na zastanawianie się nad losem jarzyny, w końcu mieli się tutaj dobrze bawić. Uśmiechnęła się jeszcze rozpromieniona na komentarz Fillina, szczerze wierząc w to, że i on miałby ochotę spotkać taką znaną osobistość, a później po prostu wszystko zaczęło się sypać, czego nie chciała i nie przewidziała w żaden sposób.
Gdy przyjaciele wymieniali się jakimiś klepnięciami i uwagami, ona opierała się o ścianę, jak jakiś ostatni kołek, jednocześnie przesuwając niepewnie dłonią po swojej prawej ręce, a później nieco przygniatając pluszowego dementora, by mieć się na czym skupić. To, oczywiście, nie było wcale takie łatwe, jak mogło się wydawać, ale nie chciała tak po prostu zacząć tutaj płakać, krzyczeć, czy robić cokolwiek takiego. Było jej strasznie głupio i nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić, tym bardziej że Fillin postanowił pójść na zewnątrz, a Boyd dalej sterczał tutaj równie elegancko. Odetchnęła nieco głębiej, gdy Ślizgon zadał swoje pytanie i spojrzała jeszcze na Gryfona, niepewnie, mocno przepraszająco, a później wyszła za Fillinem na balkon, w żaden sposób nie komentując tego, że palił. Rozmowa na ten temat nie była w tej chwili w ogóle czymś, nad czym się zastanawiała.
- Przepraszam. To... moja wina - powiedziała, wchodząc mu właściwie w słowo. Odłożyła pluszaka na stolik, wsparła się drżącymi dłońmi o balustradę i pochyliła nieznacznie w przód, jakby chciała wypaść stąd prosto na trawnik. Przymknęła powieki, mając wrażenie, że płonie po czubki uszu z zażenowania, jakie ją dopadło. - Powinnam była zapytać Sky'a o te piwa, w końcu na pewno wie, co się z nimi dzieje. To znaczy, do czego prowadzi ich picie. Zakładałam... że mają po prostu śmieszne nazwy - dodała i zaśmiała się gorzko. - Idiotka - mruknęła jeszcze pod nosem. Nie wiedziała, co miałaby mu powiedzieć, nie umiała nawet na niego spojrzeć, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że powiedział jej coś, czego mówić nie chciał, coś, w co się nie chcieli zapadać i nie sądziła, by w ogóle Fillin miał ochotę z nią o tym dyskutować. Mogła co najwyżej usunąć to wspomnienie z pamięci, ale czy o to tutaj szło? Zawsze była raczej otwarta i dość wygadana, ale obecnie miała wrażenie, że dotknęła czegoś niesamowicie intymnego, czego nie powinna nigdy ruszać, nic zatem dziwnego, że czuła się skrępowana, na dokładkę nie miała najbardziej nawet bladego pojęcia, co sobie myśli Fillin i jak się czuje, a opowiadanie mu głupot, że już nie pamięta, o czym mówił albo zapewnianie, że to nie miało żadnego znaczenia, byłoby tak żałosną zagrywką, że nawet nie chciała się nad nią zastanawiać. Zagryzła wargę, próbując przełożyć sobie słowa dziadka, iż trzeba być gotowym na każdą, niespodziewaną sytuację, jednak jakoś nie czuła, by to cokolwiek zmieniało w jej obecnej sytuacji.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 2 - Page 4 QzgSDG8








Dom nr 2 - Page 4 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 4 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 16Strona 4 z 16 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 2 - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-