Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 16 Previous  1, 2, 3 ... 9 ... 16  Next
AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptySro 8 Kwi - 13:20;

First topic message reminder :




Puchońska komuna




Regulamin


Każdy z mieszkańców ma takie samo prawo do tematu, więc pisząc tutaj trzeba się liczyć z możliwością ingerencji w wątek przez resztę.
Jeżeli nie pasuje Ci któraś z grafik/chcesz dodać opis pokoju/przedmiot do opisu jakiegoś pomieszczenia itp. - napisz do mnie, a edytuję posta! Pamiętajcie jedynie, że Wasze prywatne pokoje muszą być dość małe, bo większość domu zajmuje kuchnia i salon.
Puchońska Komuna jest otwarta dla wszystkich potrzebujących noclegu, więc śmiało można zgarniać tutaj na dowolny okres czasu swoich znajomków, niezależnie od barw ich domu.
Mechanicznie - nie musicie płacić nic za pobyt tutaj, ale fabularnie - mamy skrzyneczkę, do której każdy dokłada się w danym miesiącu tyle ile jest w stanie i... cóż, jeśli zabraknie, to wtedy się martwimy xD
Zameldowani w Komunie są tylko @Yuuko Kanoe i @Skyler Schuester - jednak jeżeli chcesz mieszkać tutaj tydzień, miesiąc czy nawet rok, to masz do tego prawo - wystarczy, że dogadasz się co do miejsca, które zajmiesz do spania.






POMIESZCZENIA


Główne:

Reszta:

Sypialnie:

Ogród:



Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon 8 Lut - 17:21, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyNie 19 Kwi - 23:00;

pomieszczenie: salon, z Saxą

Imprezy ją przerażały. Wśród nich była niewidzialna i tak na dobrą sprawę dotychczas podpierała ścianę. Niestety jej asertywność pozostawiała wiele do życzenia i uległa namowom Saxy, której naprawdę zależało na wyjściu na urodziny Yuuko i Nancy. Też chciała tutaj być, ale nic nie mogła poradzić na to, że ta wizja ją nieco przerażała. Nie wiedziała w co się ubrać i gdy wybierała samotnie ubiór to nawet się popłakała, bo we wszystkich wyglądała bardzo grubo. Dopiero gdy czas naglił zdecydowała się na jedną jedyną sukienkę, która wydawała się w porządku. Ze ściśniętym gardłem doradziła Saxie w dobraniu kreacji, uczesały się jakoś konkretniej i mogły udać się z prezentami do domu Skylera.
- Stresuję się, ale wszyscy puchoni są naprawdę mili. - zapewniła dziewczynę, bowiem doskonale wiedziała co to znaczy być nową w jakimś miejscu. Dom okazał się przepiękny, a tłumy jeszcze bardziej ją przeraziły. Tym bardziej trzymała się blisko Saxy i zauważyła, że ta chyba podzielała jej obawy. Wraz z nią podeszła do @Nancy A. Williams i @Yuuko Kanoe, uśmiechnęła się uroczo, wyrecytowała życzenia i oczywiście niektóre z nich dotyczyły osiągnięć w sporcie. Skomplementowała ich piękne stroje i wręczyła drobny prezent, który sama projektowała i tworzyła tydzień wcześniej. Miała nadzieję, że taka ozdoba im się spodoba... bo nie znała ich na tyle aby wiedzieć co im przygotować. Odeszła wraz z Saxą i niemal przykleiła się do jej ramienia.
- Kolorowo, prawda? Dużo osób. Dziewczyny muszą być popularne. - zagaiła, gdy stanęły gdzieś na uboczu. Obecność dziewczyny dała nadzieję, że nie będzie niezauważalna, choć Saxa była tak ślicznie ubrana, że mogła stać się jej cieniem z wielkim powodzeniem. Odwróciła się do niej przodem i zajrzała do jej oczu. - Czy nie wyglądam grubo w tej sukience? Tak bardzo nie wiedziałam co wybrać. - zapytała cicho, ale naprawdę szczerze i zależało jej na odpowiedzi. Nieustannie miętosiła rękaw przez co niszczyła nieco swoją kreację. Rozejrzała się po zebranych i to była szansa, aby nie zafiksować się na punkcie swojego na pewno nagannego wyglądu. - Tam jest Flora, jest bardzo miła. To przyjaciółka Skylera, prefekta. On świetnie znowuż gotuje. - relacjonowała Saxie wierząc, że to jej chociaż trochę pomoże zorientować się w sytuacji. Wystarczy, że jedna z nich będzie skrępowana i lekko zagubiona. - Tam stoi Bruno, jest w Gryffindorze. Ma śliczny uśmiech, ale w sumie nie wiadomo czy woli dziewczyny czy chłopaków.  O... o a tam... - tutaj się odrobinę zająknęła. - Tam jest Boyd, też Gryfon. Ma świetne poczucie humoru. A ten wytatuowany chłopak to... to wilkołak. Wszyscy o tym wiedzą i podobno jest sympatyczny, ale nie znam go osobiście i chyba bałabym się trochę zagadać do niego. Wygląda groźnie, prawda? Zwłaszcza z tym futrem na rękach... - szeptała do koleżanki i dzięki temu przynajmniej odciągała swoją uwagę od stresu związanego z przebywaniem na jakiejkolwiek dużej imprezie. W Ilverymony nie byłoby o tym mowy.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyNie 19 Kwi - 23:58;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao. Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy.


Słysząc komentarz @Violetta Strauss odnośnie tyłków w hogwarcie parsknęła śmiechem i czym prędzej dopadła beczek z piwem, bo najwyczajniej w świecie nie wiedziała jak zareagować. Nie zastanawiając się nalała do jednej szklanki Syreni śpiew, a do drugiej Rajską czekoladę. Wręczyła krukonce ten pierwszy trunek, upijając od razu nieco tego drugiego. Uniosła palec w górę dając znać, że teraz idzie witać resztę, ale później wróci.
Drzwi Puchońskiej Komuny niemal się nie zamykały, co rusz otwierane przez kolejnych nadchodzących gości. Z każdą kolejną osobą wchodzącą do domu Nancy była w coraz większym szoku. Naprawdę zaprosili tylu ludzi? Dom może i spory, ale czy ich wszystkich pomieści? Na razie nikt nikt na ciasnotę nie narzekał, a wręcz większość gości oszczędzała przestrzeń tuląc się do siebie, więc zapowiadało się dobrze. Nie miała chwili na oddech, co chwilę witając kolejnych przyjaciół, albo przedstawiając się nowym znajomym, zaproszonym przez Yuu albo Skylera. Przywitała się serdecznie z @Fillin Ó Cealláchain, przedstawiając się, dziękując za prezent i przybycie i życzyła mu dobrej zabawy. Ledwo odstawiła whiskey gdzieś na bok, już zaczepiała ją kolejna osoba.
Uśmiechnęła się promiennie do @Mefistofeles E. A. Nox, ciesząc się, że wreszcie ma okazję go oficjalnie poznać. Oczywiście go kojarzyła, ciężko było nie zauważyć tak charakterystycznej osoby na szkolnych korytarzach, ale nie mieli jeszcze okazji porozmawiać, a ze względu na Skya bardzo na to liczyła.
- Dziękuję! Jest śliczny! - Przyznała autentycznie oczarowana zarówno pomysłem jak i wykonaniem. Czy doniczka była ręcznie malowana? Niesamowite!
- Spokojnie, przyda się trochę koloru, bo się wszyscy zlejemy w jedno. - zaśmiała się i powiodła wzrokiem za spojrzeniem wilkołaka. Dopiero teraz zauważyła, że prefekt postanowił przebrać się za kurczaka, na co zareagowała uniesieniem brwi i zduszonym śmiechem. - No tak, rzeczywiście nadrabia za wszystkich…  
Chętnie spędziłaby więcej czasu na rozmowie, ale nie zamierzała chłopakom przeszkadzać, a poza tym na horyzoncie pojawił się @Bruno O. Tarly, przeprosiła więc towarzystwo i pobiegła się przywitać przyjaznym uściskiem.
- Dziękuuuję! - Powiedziała przeciągle i dopiero po tym odsunęła się od chłopaka. Pomarudziła trochę mówiąc, że “nie trzeba było”, ale oczywiście wzięła prezent i szybko go odpakowała. - Są piękne! Idealnie puchońskie! - Uśmiechnęła się zanurzając nos w kwiatach. Odłożyła wszystko na bok, na małą górkę prezentów, która zdążyła się już uzbierać. Wcale nie zależało jej na prezentach, a każdy coś przyniósł. Było jej tak niesamowicie miło, ale jednocześnie czuła się z tym troszkę nieswojo. Spojrzała na Bruna z radością, ciesząc się, że po prostu przyszedł z nimi świętować.
- Nastrój świetny! Nie spodziewałam się tylu gości! Zapowiada się zabawa do rana! - Uśmiechnęła się radośnie rozglądając się dookoła po zgromadzonych gościach. Kolejne osoby weszły do salonu, co oznaczało, że musiała iść przywitać nowoprzybyłe puchonki. Westchnęła cicho. Ledwo zamieniała z przyjaciółmi dwa zdania i już musiała biec witać kolejnych. - Przepraszam Cię, muszę iść na razie. Baw się dobrze, piękna opaska! - Uśmiechnęła się przepraszająco i pognała dalej. Przywitała się z nieznajomym gryfonem @Boyd Callahan, podziękowała za życzenia i prześliczny prezent @Saxa O. Sætre oraz przybyłą wraz z nią @Bonnie Webber. W całym tym zamieszaniu kompletnie nie widziała, że @Skyler Schuester szukał u niej jakiejś pomocy. Miała wrażenie, że gdzieś w tłumie mignęła jej Flora, ale też wcale nie miała pewności. Padła na kanapę, która o dziwo była jeszcze wolna i przypomniała sobie o trzymanym w dłoni piwie, z którego pociągnęła kilka sporych łyków. Było przepyszne, delikatne i czekoladowe.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 0:24;

Pomieszczenie: Salon -> Pokój Sky'a
EFEKT: teorie spiskowe i rogi z piwka Baranie rogi

Wilkołacza Twoja mać.
Nox naprawdę wyzwalał w nim uczucia i odruchy, których nigdy się po sobie nie spodziewał. To nie pierwszy raz, gdy był zazdrosny. Nie pierwszy, gdy włączała się w nim terytorialność. Nie pierwszy raz, gdy się zirytował. Ale nigdy przecież złość nie wybuchała w nim tak nagle i z taką siłą. Wielokrotnie zachęcany przez Mefisto do zrzucania swoich zahamowań chyba faktycznie wziął te polecenia zbytnio do serca. I pierwszy raz irytował się na partnera, a nie na osobę, która naruszała jego terytorium. Tak, Nox zdecydowanie odkrywał przed Skylerem całą gamę emocji, o których posiadanie sam Sky siebie nie podejrzewał. I tym razem nawet słowa, które powinny z miejsca go udobruchać, wcale nie przyniosły aż tak pożądanego efektu, bo gotów był już znów odnaleźć palcami obrożę, by odciągnąć go od tej próby pocałunku, póki nie uzyska zadowalającej go odpowiedzi o Krukonce. Dopóki nie zasłuży na nagrodę.
I naprawdę chciał już to zrobić, gdy w jednej chwili przypomniał sobie brutalnie, że poza tym zajmowanym przez nich metrem kwadratowym jest jeszcze pozostałe czterdzieści ogromnego salonu, który stanowił stanowczą większość domu.
W jednej sekundzie wzrok mu złagodniał, gdy tylko ujrzał znajome, duże, tak uroczo przestraszone oczy  Lunaballi, by zaraz jego własne rozszerzyły się w zdziwieniu, gdy spojrzenie spadło mu niżej, lustrując przecież tak znajomą, a tak obco wyglądającą w tej chwili sylwetkę dziewczyny.
- F-Flora, Skrzacie - przywitał się z nią odruchowo, w pełnej dezorientacji na ślepo wspierając dłoń na Wilkołaku, szukając jakiegoś potwierdzenia, że to wszystko dzieje się naprawdę, bo ani ta jego złość, ani wygląd Flory, ani fakt, że tuż za nią stał nikt inny jak Zakrzewski, nie brzmiało dla niego realnie. I trwał tak w tym lekkim idiotycznym do bólu zawieszeniu, nie mogąc się zebrać w sobie, by przedstawić Florze Mefisto i odwrotnie, pozwalając im czynić te honory samodzielnie, samemu układając już w głowie teorię, że jak nic Zakrzewski rzucił na nią Imperiusa czy inne paskudztwo. Przecież to nie on mógł być wspominanym wcześniej "znajomym", a  już na pewno nie mógł awansować na "przyjaciela". Pasował do jego niewinnej Flory tak, jak kiwi do galaretki i nie mogąc przestać o tym myśleć utkwił wzrok w ukochanej Puchonce, próbując w jej oczach znaleźć znak, że znajduje się tutaj z nim wbrew swojej woli, a mimo to już układając w głowie jakieś zapewnia NA WSZELKI WYPADEK, chcąc swojej niebiologicznej siostrze przekazać, że niezależnie od jej wyborów wciąż jest i będzie jego ukochaną Florą.
I jakże inteligentnie w tym szoku nie zdążył nawet dojść do siebie, a już jego - Że co- kompletnie zniknęło w słowach Mefisto, gdy tylko krew znów zawrzała w nim otumaniająco, a nieco zagubiony wzrok przeniósł się z Flory na Zakrzewskiego, nabierając drżącej wściekłości. Mógł być sobie czym chciał. Znajomym, przyjacielem, chłopakiem, kochankiem, a nawet tą pieprzoną zabawą, ale na Merlina, niech nie mówi o tym głośno. Klatka uniosła się gwałtownie ze złapanego naprędce powietrza i już robił krok w przód, a przez to nagle zdając sobie sprawę z trzymającej go ręki. I z tej żałośnie dalekiej odległości zacisnął tylko zęby odurzony tym nieznanym stanem wściekłości, pierwszy raz zalewany nie falą gorąca nie z przyjemności, a z czystej furii.
Nie było już wątpliwości.
Zakrzewski kompletnie jego biedną Florę omamił. Wykorzystał w jakimś pieprzonym jacuzzi i jeszcze śmiał mu się w twarz, tak wprost go o tym informując. I na pewno to on zmusił ją do tego skąpego ubioru i w tym wszystkim najgorsze było to, że widział w tych pięknych, dużych oczach... że jej zależy. Jej naprawdę, kurwa, zależy i w związku z tym, on sam, nie może zrobić kompletnie nic.
- Więcej szacunku do kobiet, Zakrzewski - wycedził przez zaciśnięte zęby i, o zgrozo, nawet nie patrząc już na Florę, bojąc się urazić ją wyrazem swojego spojrzenia, rzucił stanowcze "Nie jedz cukierków ani babeczek, Skrzacie", zaraz już ciągnąc Wilkołaka w stronę swojego pokoju. A może to Nox poprowadził jego?
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 0:48;

Pomieszczenie: uciekam z salonu do pokoju Sky'a
Efekt: wilcza sierść na rękach i torsie

Od momentu, w który Mefisto opuścił Wilczą norę, zaprosił do swojego życia nowy rodzaj chaosu. Sky odrobinę go przyhamował na podwórku, pocałunkami i bliskością zaślepiając wilkołaka, by potem brutalnie wrzucić go w obce środowisko wesołych, naćpanych magią imprezowiczów. I chociaż początkowo mu się wydawało, że dadzą sobie radę - że on da sobie radę - to szybko doszedł do wniosku, że sprawa jest dużo bardziej skomplikowana. Żałował odczuwalnej jeszcze na języku słodyczy magicznych landrynek, podobnie jak drażniło go to niby prawdziwe niby sztuczne futro. Przestały go bawić zrzucone przez Skylera piórka, odsłaniające podejrzane rogi. Chciał tylko na chwilę to wszystko zastopować, żeby odpiąć jeszcze jeden guzik koszuli i odetchnąć, najlepiej razem z powietrzem wyrzucając z siebie wszystkie te obce uroki. Nie był przyzwyczajony do ludzi, nadmiaru magii, takiej wrzawy? Do tego dziwnego zmartwienia, które odsunęło pożądanie na drugi plan?
Przyklejony do ust uśmiech z każdą chwilą tracił na szczerości, bo Mefisto wyczuwał reakcje Schuestera i wcale mu się one nie podobały. Nie potrafił w tej chwili samemu się zezłościć (na Lennoxa? Magię? Nawet Sky'a, odpowiedzialnego za otumanienie go piwem i cukierkami? Florę za robienie dziwnej niespodzianki? Siebie, za przyjście w miejsce, w które nie miał jak się wpasować?), doskonale wiedząc, że z tego nie byłoby odwrotu. Jeśli już wybuchnie, to się nie pozbiera, a ciepło ściskanej w ręku różdżki tylko upewniało go w przekonaniu, że nie idzie w dobrą stronę. Z każdym krokiem, pospiesznie stawianym u boku prefekta, starał się zostawić inne natrętne myśli, podszyte nieprzyjemnymi emocjami.
- Sky - zaczął ostrożnie, wsuwając różdżkę do kieszeni i niepewnie zabierając się za rozpinanie koszuli. Wilcza sierść powoli zaczynała chować mu się pod skórę, ale jeszcze trochę drażniła. - Przepraszam, ale wyglądałeś... jakbyś miał zrobić coś, czego byś żałował. - Nie chciał go odciągać od znajomych, nie chciał psuć poznania Flory i nie chciał też psuć samego wieczoru Flory, która pewnie nie czuła się teraz za dobrze. Ale Mefisto nie miał lepszego pomysłu jak zastopować mknącą zbyt szybko sytuację, a jego priorytetem musiał pozostać Sky.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 1:57;

Pomieszczenie: Pokój Sky'a
Efekt: schodzi mi efekt piwa

Nawet nie był do końca świadom jak pokonał trasę do swojego mikropokoju. W głowie aż huczało mu od negatywnych myśli, domysłów i przekleństw, nie mogąc zrozumieć dlaczego Flora nie powiedziała mu wcześniej. Miała tak wiele okazji. Czy to była jakaś kara? Mściła się za to, że nie miał dla niej wystarczająco dużo czasu?
- Ona nic mi nie mówi - jęknął z pretensją, gdy tylko odgłosy imprezy ucichły nieco za sprawą przymkniętych drzwi, patrząc na Ślizgona z wyrzutem, jakby to faktycznie była jego wina, zaraz znów ściągając brwi na wspomnienie ledwo minionej sytuacji. - Słyszałeś co on powiedział? I ten ton przy "Martellówna", a chuj jeden doskonale wie kim dla niej jestem. Flora by w życiu nie... - urwał gwałtownie, zdając sobie sprawę, że po tym co przed chwilą widział i zobaczył nie ma prawa już ręczyć za to, co Flora mogłaby zrobić, a czego nie. Ze zdecydowanie głośniejszym niż planował impetem odstawił kufel z resztkami swojego piwa na parapet i odwrócił się (w końcu pokój był na tyle mały, że nie było zbyt wiele miejsca na kroki) do Mefisto, samemu zabierając się za rozpinanie jego koszuli, szarpanymi ruchami dłoni zdradzając, że w środku wciąż się w nim gotowało. Westchnął ciężko, łapiąc za krańce zielonego materiału i spojrzał w piękniejszy odcień zieleni, skryty w wilkołaczych tęczówkach, by przyznać spokojniej "Cieszę się, że przy mnie byłeś" i dopiero wtedy zsunąć z szerokich barków poplamioną koszulę, rzucając ją od razu na skraj łóżka. - Ale i tak już żałuję - mruknął, łagodniejąc już zupełnie, zarówno spojrzeniem, jak i dłonią sunąc po sierści przykrywającej tak dobrze zapamiętane już fragmenty tatuaży na torsie - To była zła reakcja. To była fatalna reakcja. Zjebałem na całej linii, ale kurwa no, Zakrzewski? Jakby chociaż nie dojebał tymi tekstami. Mogła mi powiedzieć, wtedy bym... - urwał, poruszając już tylko bezgłośnie ustami, gdy brwi wygięły się w zmartwieniu i pokręcił głową, na znak, że naprawdę nie wie jak miałby lepiej zareagować, ale zwyczajnie wiedział, że NIE TAK. Przyciągnął go do siebie w rezygnacji, potrzebując skraść więcej jego ciepła, by poukładać sobie te chaotycznie rozsypane myśli w głowie. - Pierdolona zabawka.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 2:08;

Pomieszczenie: salon
Efekt: wciąż komplementy

Uśmiechnęła się delikatnie do Skya, gdy ten szczerze skomplementował je obie po czym skupiła się na napływających do mieszkania gościach. Pierwszym z nich była @Aleksandra Krawczyk, która pojawiła się tuż przed obiema solenizantkami z życzeniami i prezentami. Yuuko wprost nie mogła się napatrzeć na te cudowne kapciuszki w kształcie kotków, które najchętniej założyłaby od razu, gdyby nie fakt, że wyjątkowo gryzłyby się one estetycznie z sukienką, którą miała na sobie.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziała, spoglądając z wdzięcznością na dziewczynę. - Również wyglądasz cudownie. Ta bluzka jest przepiękna.
Dopiero później dostrzegła zbliżającą się do nich @Victoria Brandon, która oprócz życzeń i obowiązkowego przytulenia obdarowała je również niesamowicie pięknymi bukietami. Kanoe ruchem różdżki przyzwała od razu dwa wazony, które napełniła wodą, by po chwili umieścić w nich kwiaty podarowane przez krukońską panią prefekt.
- Są śliczne, Vic. Sama je dobierałaś, prawda? - wiedziała o tym, że Brandon miała rękę do kwiatów i umiejętność odpowiedniego dobierania ich już z kółka zielarskiego. Teraz jedynie mogła potwierdzić, że faktycznie dziewczyna była dobra w tym, co robiła.
I w końcu nadszedł również moment na to, by wymieniła się prezentami ze swoją współlokatorką (@Nancy A. Williams). Sama również miała dobrze ukrytą torebkę z prezentem, którą zdążyła wyjąć ze swojej kryjówki nim Nans podeszła do niej z własną torebeczką. Uśmiechnęła się do niej i odwzajemniła uścisk, stwierdzając, że naprawdę zdążyła już przywyknąć do Williams i naprawdę ją polubić, a to jedynie dobrze wróżyło ich przyszłemu mieszkaniu.
- Dziękuję, Nan. Tobie również życzę wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że ta impreza będzie dla ciebie niezapomniana - powiedziała jeszcze nim w końcu wręczyła jej torebkę z ochraniaczami do quidditcha. - Chciałam dać ci coś, co ci się przyda w czasie meczu. Oby tłuczki w ciebie nie trafiały.
Dopiero wtedy sama otworzyła swój prezent i oczy niemalże zaświeciły jej się, gdy tylko zobaczyła przepiękny czarodziejski flet, który znajdował się w środku. Wyglądało na to, że pani kapitan naprawdę bardzo stała się, by trafić w jej gust. Naprawdę trafiła jej się najlepsza współlokatorka na świecie.
- Merlinie złoty... - szepnęła po czym jeszcze raz uściskała przyjaciółkę. - Dziękuję bardzo, Nans. Jest świetny!
Nie mogła jednak zbyt długo cieszyć się tym jednym prezentem, bo już po chwili zostały zaatakowane przez irlandzką delegację, która wręczyła im po butelce oryginalnej whiskey, za którą oczywiście obu serdecznie podziękowała choć z reguły nie pijała alkoholu. Mimo wszystko doceniła ten gest, bo wiedziała, że mieli z pewnością bardzo dobre intencje. Odłożyła swoją butelkę gdzieś na bok, by nie przeszkadzała jej zbytnio po czym odwróciła się w kierunku wołającego ją @Bruno O. Tarly. Trochę nie spodziewała się tego, że chłopak tak od razu porwie ją w ramiona. Głównie dla tego, że w zasadzie się nie znali, ale zaraz też się rozluźniła i odwzajemniła jego uścisk, stwierdzając, że po prostu trafiła na kolejną niezwykle miłą i uprzejmą osobę.
- Dziękuję bardzo. Z pewnością będą przepyszne - odpowiedziała, gdy tylko otrzymała od chłopaka zestaw herbat i ciastek. To był z pewnością prezent, który zostanie doceniony również i przez innych mieszkańców puchońskiej komuny, z którymi chętnie się podzieli zarówno słodkościami jak i zaparzy coś przyjemnego do picia. Dopiero po chwili zdała sobie również sprawę z tego, że faktycznie nie wie jak chłopak się nazywa, ale ten szybko dodał jeszcze na koniec swojej wypowiedzi własne imię i nazwisko.
- Naprawdę miło cię poznać, Bruno. Cieszę się, że wpadłeś - oświadczyła po czym również ukłoniła mu się lekko i pozwoliła na to, by ruszył do drugiej solenizantki.
Powoli to całe przyjmowanie prezentów robiło się coraz bardziej męczące, ale mimo wszystko cieszyła się z każdego gościa, który przekraczał próg ich wspólnego mieszkania, będąc gotowym na dobrą zabawę. Była niemalże pewna, że wszyscy będą się wspaniale bawić. Przynajmniej chwilowo nie widziała żadnych problemów ani zgrzytów między przybyłymi. Przynajmniej tyle dobrego.
Mimo wszystko jednak wciąż do mieszkania schodziły się kolejne osoby. @Saxa O. Sætre podeszła do niej i Nancy, by złożyć im życzenia i wręczyć im cudownie zrobione puchońskie bransoletki, na których widok pani prefekt z pewnością się ucieszyła. Tym bardziej, że widać było, iż wyszły one spod ręki Saxy.
- Są naprawdę cudowne. Dziękuję. Ślicznie ci wyszły - odpowiedziała, od razu zakładając swoją ozdobę na lewy nadgarstek, by móc ją dumnie prezentować przed pozostałymi gośćmi. Z pewnością jednak będzie ją nosiła także na co dzień. W końcu dzięki temu coraz bardziej czuła się w Hogwarcie i samym Hufflepuffie jak w prawdziwym domu.
Chwilowo ostatnią osobą, która jej się trafiła była @Bonnie Webber, która wręczyła jej kolejny samodzielnie wykonany prezent, który z pewnością cudownie będzie się prezentował w jej pokoju jako oryginalna ozdoba. Podziękowała jej oczywiście serdecznie, a następnie stwierdziła, że chyba idealnym pomysłem byłoby przetransportowanie swoich urodzinowych łupów do własnego pokoju. W końcu jeszcze trochę i zaczną one zabierać miejsce imprezowiczom. Dlatego też na chwilę udała się do swojego lokum i dopiero po postawieniu wszystkich torebek i pakunków na podłodze w pobliżu łóżka, powróciła do salonu, by podejść do stoiska ze słodkościami. Wszystkie wyszły spod ręki Skya, więc z pewnością były przepyszne. Miała jednak nadzieję, że nie miały na sobie jakiegoś dziwnego efektu magicznego. Musiała się chyba poważnie zastanowić nim sięgnie po któryś z wypieków.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 2:24;

Pomieszczenie: pokój Sky'a
Efekt: linieję

Impreza nie była jeszcze jakaś szczególnie głośna, ale Mefisto i tak odetchnął w zaciszu skylerowego pokoju. Przesunął po nim spojrzeniem, pobieżnie starając się wychwycić jak najwięcej elementów. Wrócił zaraz spojrzeniem do swojego gospodarza, unosząc lekko brew na dźwięk odstawianego z impetem kufla. Dobrze, że swojego pozbył się gdzieś przy okazji odstawiania biednej doniczki z fruwokwiatem... W milczeniu opuścił ręce, uznając rozpinanie guzików za wystarczająco uspokajającą dla Sky'a czynność i już w to nie ingerując. Uśmiechnął się tylko delikatnie na to słodkie zapewnienie, które może nie brzmiało szczególnie szczerze w obliczu negatywnych emocji targających Puchonem, ale... i tak było miłe.
Futro właściwie już zniknęło, łaskocząc jeszcze tylko gdzieś na przedramionach. Wszystko powoli zdawało się wyciszać, włącznie z nabuzowanym chwilę temu prefektem. Nox objął go w pasie ciasno, chcąc szybko mieć go tuż przy sobie.
- Nie no, wystarczy "Mef"... - Poprawił go żartobliwie, dla rozluźnienia atmosfery. I dopiero potem mógł zebrać swoje myśli, szukając jakichś sensowniejszych wypowiedzi, którymi mógłby zbić zmartwienia swojego partnera. - Reakcją się nie przejmuj, przecież Flora zrozumie... powinna ci powiedzieć. - Cóż, Mefisto był ekspertem w sprawie posiadania przyjaciółek chowających się za sekretami, więc chyba faktycznie mógł się w tym temacie wypowiedzieć. Dla złagodzenia wypowiedzi przesunął dłonią wzdłuż kręgosłupa Sky'a. Było mu trochę głupio zabierać głos w tej sprawie, jak gdyby jego słowa miały być nie na miejscu; nie dał rady milczeć, desperacko szukając jakiegoś rozwiązania, którym mógłby chłopakowi ulżyć. - Nie wiem jak dobrze znasz Lennoxa, ale... Wiesz, że wcale nie mam lepszej reputacji, nie?... - Zakrzewski przynajmniej nie miał na koncie pobytu w Azkabanie, nawet jeśli znajdowało się tam dużo innych rzeczy. I chociaż Mefisto sam był dość sceptycznie nastawiony do Ślizgona, tak nie był w stanie zbyt otwarcie tego przyznać - za bardzo bolała go świadomość, że gdyby ta sytuacja działa się w innym czasie, to właśnie on mógłby być głównym winowajcą. Zresztą, doskonałym dowodem był fakt, że to na wilkołaka Flora patrzyła z takim niepokojem. - Ledwo się odezwał i już pieprzył głupoty, ale uwierz mi, jesteście w cholerę stresujący. Po prostu... raczej nie znasz go tak jak ona. - Odsunął się trochę, żeby ułożyć dłoń na policzku chłopaka i przyciągnąć go do drobnego pocałunku, zaraz przechodzącego w kilka kolejnych. - Pomyśl sobie co by było, gdybyś faktycznie dołożył do tego chaosu kanarkowe kremówki.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 2:40;

Balon: 1 -> 2
Cuks: 2 -> tulę wszystkie i wszystkich 1/2
Ubiór: klik1 - tako mam bluzę, klik2 - reszta, skarpetki so w borsuki!11
Fanty: zabawkowa akromantula
Pomieszczenie: salon

- Gdzie są piękne solenizantki?! - zakrzyknęła od drzwi, wprowadzając w salonowy chaos jeszcze większe zamieszanie niż dotychczas. Oczywiście było już tłumnie. I żółto, choć akurat tą cechą, przynajmniej w samym ubiorze, popisywały się przede wszystkim gwiazdy wieczoru. Zaznaczając swoją lwią obecność, nie do końca przemyślała to, że przez krótką chwilę przynajmniej część oczu mogłoby się skierować w jej kierunku. Uśmiechnęła się szeroko, jednak z wyraźnym zakłopotaniem. Kiedy wpadł na nią unoszący się pod sufitem balon, nie zastanawiała się długo, tylko poszła za jego propozycją, brzmiącą dźwięcznie 'hug me till I die'. Niedługo później, balon pękł jej w ramionach i znów narobił huku, choć już chyba nikogo to nie powinno dziwić, zwłaszcza sądząc po fragmentach wcześniej wybuchniętych balonów, aktualnie walających się wdzięcznie po podłodze. Z balona zostal jej cukierek i pluszak, więc pierwszego bez wahania wrzuciła sobie do ust, a drugiego ukryła w plecaku, z którego wcześniej wyjęła jedną z trzech niewielkich paczek owiniętych papierem prezentowym. Zdecydowanie powinna przejść do rzeczy.
- Pani Kapitan. - zwróciła się z poważną miną do Nancy, gdy tylko ta była chociaż odrobinę mniej oblegana. W pierwszej chwili chodził jej po głowie komplement o prezentowaniu się w sukience, potem życzenia urodzinowe, potem nawet cisnął jej się komentarz dotyczący treningu. Nic jednak nie wygrało z potrzebą wyściskania jej z taką mocą, jaką wcześniej potraktowała swojego nieszczęsnego balona.
- Gratuluję! Będziesz cudowna. Już jesteś! Sto lat, kochanie! - trajkotała radosnym tonem niemalże do jej ucha, najwyraźniej nie mając już w sobie wstydu sprzed chwili, gdzie pewnie bałaby się głośniej odezwać, czy spróbować dopchnąć się do jednej ze świętujących dziewczyn.
- Myślę, że Ci się przyda. Na nowej drodze życia. Nawet, jeżeli to do konkurencji. - kiedy już odkleiła się od niej, uśmiechnęła się promiennie i wręczyła Kapitan Huffu płaską paczuszkę z motywami fruwających kafli i tłuczków. W środku był podłużny bon na zakupy w 'Scopa' a także karta stylizowana na te z czekoladowych żab, jednak z wizerunkiem i nazwiskiem Nancy oraz podpisem 'Najmiotlejsza Borsuka w Hogwarcie'. Najpierw jednak trzeba było się do tego wszystkiego dobrać.
- Tylko uważaj, przy krawędziach naprawdę biją po paluchach. - ostrzegła, po czym oddaliła się w kierunku kolejnej żółtej urodzinującej damy, pozwalając Nancy przyjmować kolejne życzenia i cieszyć się atmosferą. W drodze puściła jeszcze oczko  do nowej kapitanki, a potem nie zostało jej nic innego, jak puścić się szarżą do Yuuko.

______________________

But I ain't worried 'bout it
Dom nr 2 - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 4:02;

[Przepraszam, że zaginam czasoprzestrzeń i prawdopodobnie mocno mieszam rzeczywistość, ale klasycznie nie ogarniam]

Pomieszczenie: salon
Wygląd postaci: ma na sobie żółtą atłasową koszulę w czarne ciapki, żeby utożsamiać się z Puszkami heart A na głowie, między kudłami, znajduje się czerwona opaska z kocimi uszkami, bo obiecał Skylerowi Dom nr 2 - Page 2 693347448
Efekt: w tym poście jeszcze #freehugs

W pomieszczeniu panowała taka atmosfera i swoista aura, że już czuł się zjarany i podpity, choć był trzeźwy niczym niemowlę. Zupełnie jakby ktoś rozpylił coś podejrzanego w powietrzu.
Dziewczyny były rozchwytywane, a do wyręczania prezentów ustawiała się wręcz kolejka (prawdziwa komuna w prawdziwej komunie), więc nie śmiał zatrzymywać dłużej Nancy. Na pewno podczas tej imprezy będą mieli jeszcze okazję do ucięcia sobie miłej pogawędki. O ile wcześniej za bardzo się nie sponiewiera. On, dla jasności.
A do tego była już krótka droga. Szczególnie, gdy widział zezwierzęcone wersje Prefektów i innych studentów.
- Dotrzymuję obietnic. Mam też coś do spalenia. I nie są to średniowieczne czarownice. - zbliżył się do wesołej kompanii i odpowiedział na równie wesołą zaczepkę @Skyler Schuester, wplatając w swą wypowiedź zawadiackie mrugnięcie powiekami i suchy żart z zakresu Historii Magii. Caine Shercliffe powinien być dumny! Dał się obmacać po kocich uszkach i właśnie wtedy uderzyła go myśl, że...
Właściwie dlaczego miałby się obawiać jakiegoś dwumetrowego Ślizgona? Miał potrzebę uściskania każdego na swojej drodze, to miał. I czy była to wina magicznych cukierków, czy jego rozwiązłości, to już była kwestia sporna. Prosimy nie oceniać. A więc, niewiele myśląc, zagarnął swoimi ramionami Skylera, ofiarowując mu najbardziej serdeczny uścisk świata. Przyjemne ciepełko rozlało się po jego wnętrzu, ale może tak naprawdę było to złudne uczucie i jedyne, co się rozlało, to piwo, które Puchon dzierżył w dłoni? Nie był pewny.
A potem wszystko zadziało się bardzo szybko. Dla niego aż za szybko.
On sam zaciekawił się żywo minimalistycznymi obrazami, które wisiały na ścianach w interesującej kompozycji, potem ktoś go szturchnął, ktoś coś krzyknął, no rozgardiasz niesamowity. Mignęła mu gdzieś @Bonnie Webber, której chyba powinien odwdzięczyć się jakoś za ostatnią bitwę na jedzenie. Jednak w tym momencie nie mógł tam podejść i zagadać, bo inna ważna osoba zaprzątnęła mu głowę. @Flora J. Martell! Jeszcze zanim wybrał się na przyjęcie urodzinowe, zastanawiał się, czy spotka na nim właśnie Florę. A teraz ledwo ją poznał w tym outficie. Gdyby nie jej nieśmiały gest w jego kierunku, to prawdopodobnie wziąłby ją za jakąś zupełnie przypadkową dziewczynę (a potem sobie tego nie wybaczył do końca świata). Niestety jego radość nie trwała długo, bo u boku niebieskookiej Puchonki trwał niestrudzenie jakiś przychlast. I to jeszcze ślizgoński przychlast! Schuesterowi też się to chyba nie podobało, bo nagle zmienił się nie do poznania, co szczególnie przykuło uwagę Tarly'ego. Dopiero w tym momencie rozpoznał w tej podstępnej twarzy @Lennox X. Zakrzewski, którego przecież kojarzył z łączonych zajęć.
Prywatna zabaweczka Martellówny
- Co, do chuja? - zapytał szeptem sam siebie, gdy tylko do jego zaczerwienionych uszu doszły te piekące, bolesne słowa. Sam nie wiedział, dlaczego tak żywo na nie zareagował. Ale czuł, gdzieś wewnątrz siebie czuł, że musi coś zrobić.
Podszedł do Flory i Lennoxa, gdy tylko Sky i Mefisto się oddalili. Odruchowo wyprostował sylwetkę, dodając sobie kilka cennych centymetrów wzrostu. Jeszcze nie miał planu na to, co powie. Jeszcze nie wiedział, co zrobi. Improwizował, as always.
- Flora! Piękna, jak zawsze. - obdarzył dziewczynę intensywnym spojrzeniem, a potem uścisnął krótko jej drobne ciałko na przywitanie, nie zważając na to, co w tym momencie robił jej, tfu, partner. Którego zresztą obdarzył nieco cynicznym uśmieszkiem chwilę później.
- Cześć, Lenor. Wyglądasz, jakbyś właśnie wychodził. - spojrzał na niego nieco zmrużonymi oczami, a ton jego wypowiedzi był dość... impertynencki. Jakaś niewidzialna siła wznieciła ogień w jego wnętrzu. Ogień, który stopniowo trawił go od środka i sprawiał, że piekły go policzki. Znów skrzyżował ramiona, jakby wzbraniał się przed nagłą, potencjalną ochotą na sprzedanie darmowego uścisku Lennoxowi.
Nie, tego by nie zniósł.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 13:54;

Pomieszczenie: Pokój Sky'a
Efekt: -

Pokręcił głową, gdzieś na granicy wciąż trzymającej go irytacji, a lekkiego rozbawienia, nie mogąc nie docenić chociaż w tym małym stopniu próby rozluźnienia atmosfery.
- No i widzisz, to jest bardzo dobry przykład - rzucił, ściągając znów brwi, gdy tylko w uszach zadźwięczał mu znów głos Zakrzewskiego, nieprzyjemnie obijając się po ściankach w głowie - Mógłbym Cię nazwać moją zabawką, mógłbym dać Ci się nazwać swoją, ale no na najświętszy croquembouche, nie przedstawiłbym Cię tak moim znajomym - kontynuował, zaciskając mocniej dłonie na wilkołaczych biodrach, szukając w zieleni jakiegoś zrozumienia tej subtelnej różnicy, choć z wielu powodów, w ich wypadku nie byłoby to aż tak oburzające jakie było to w wypadku Flory i Lennoxa. Przecież zdawał sobie sprawę, że jego mała Martell nie jest już znowuż taka młoda, ale to wciąż nie oznaczało, że jest gotów dostać w twarz komunikatem "domyśl się co z nią robiłem w jacuzzi".
Pochylił się ku Mefisto, chcąc krótkim pocałunkiem pozbyć się tego nieprzyjemnego ściśnięcia w żołądku, doskonale przecież wiedząc, że Flora zrozumie. Musi zrozumieć, wystarczy, że... porozmawiają. Ich platoniczna miłość nie była na tyle słaba, by naprawdę mogła zachwiać się przez coś takiego. Westchnął ciężko, schylając głowę, by oprzeć czoło o odsłonięty bark i zawiesił się na chwilę nad bolesnymi, ale zdecydowanie uspokajającymi słowami Ślizgona.
- Chcesz mi powiedzieć, że zachowuje się jak buc ze stresu, bo mu zależy? - mruknął, niezbyt przekonany, a jednak nie mogąc w żaden sposób zaprzeczyć, że i o Mefisto krążą nieciekawe plotki. Problem polegał na tym, że Flora nie była nim. Była dobra, niewinna, wstydliwa, przy nim tylko wybuchająca swoim temperamentem, a jej opinia... nie była tak poszarpana licznymi romansami jak jego własna. On mógł sobie pozwolić na umawianie się z wielkim, wydziaranym Wilkołakiem, by dostrzec jak łagodny i dobry jest naprawdę, ale Flora? Flora powinna mieć kogoś o równie nieskalanej opinii, kogoś równie niezepsutego jak ona, czyich intencji nie dało się podważyć. I dopiero uświadamiając sobie hipokryzję tego myślenia, zachęcony do pokory przyjemnie sunącą wzdłuż kręgosłupa dłonią, pomyślał, że naprawdę tragicznie się zachował, oceniając z góry Lennoxa. Zanim jednak zdążył podzielić się tą myślą prychnął rozbawiony nagłym komentarzem o kremówkach, mimowolnie przypominając sobie ich rozmowę na moście po "wypadku" Flory, nie mogąc nie wyciągnąć wniosku, że Wilkołak jest zawsze na miejscu, gdy tylko go potrzebuje.
- Dziękuję - mruknął cicho, bardziej nakreślając te słowa wargami na jego ustach, niż faktycznie mówiąc je na głos. Zerknął jeszcze ciepło w zieleń jego oczu, przepełniony myślą, że gdyby nie on, to nie przeżyłby z taką łatwością ostatniego miesiąca, zaraz jednak pozwalając spojrzeniu przesunąć się w dół, badawczo przemykając po zakrytych jedynie tatuażami mięśniach. - Chyba w żadną moją koszulę się nie wciśniesz z tymi barami - rzucił z marną próbą ukrycia uśmiechu, przesuwając dłońmi po szerokich ramionach, po czym wykręcił się do swojego braku szafy, by bez problemu odnaleźć pożyczoną od Mefisto koszulkę z niezbyt subtelnym napisem. - To może nie poprawi Twojego wizerunku grzecznego Wilka, ale musimy pracować z tym co mamy - prychnął rozbawiony, podając czysty materiał Noxowi, usilnie próbując trzymać się tego bardziej pozytywnego humoru, choć w żołądku już skręcało go z myśli, że zaraz będzie musiał wrócić do salonu - Ja wracam do Flory i Zakrzewskiego, a Ty idziesz znaleźć swoją doniczkę, by dać ją Yuu. Tak, to brzmi jak plan - zarządził na wydechu, kiwając powoli głową z prawie naturalnie wyglądającym uśmiechem i tak samo "prawie" wierząc, że rozdzielenie się z Wilkiem choć na pół minuty jest dobrym pomysłem.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 14:17;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: rumieńce na policzkach, skóra pachnąca kakao - może być wyczuwalne przez innych

Uśmiechnęła się, kiedy Ofelia także skomplementowała jej włosy. Sama je uwielbiała i miłe słowa na ich temat zawsze wprawiały ją w dobry nastrój. Na szczęście nie należały do tych, z którymi próby ułożenia kończyły się niepowodzeniem. Raczej rzadko miała problemy z upięciem ich, więc była w pełni zadowolona z ich "posłuszeństwa". Co prawda zaczęła się ostatnio zastanawiać, czy może ich nie ściąć do ramion, ale nie potrafiła się zdecydować i tak się to odwlekało w czasie. Pewnie ostatecznie i tak zostaną takie, jakie są. A może to i lepiej, bo później jedynie by żałowała? Dylematy, tak bardzo ich nie lubiła...
- Aj tam, nie powiedziałabym, że gęściejsze. I dziękuję. - spojrzała jeszcze raz na blond włosy dziewczyny i palcami przejechała wzdłuż swoich. Nie wydawało jej się, żeby faktycznie było tak, jak powiedziała przed chwilą Puchonka, ale taki szczegół zdecydowanie nie miał aktualnie największego znaczenia. - Koniecznie! Myślę, że możemy spróbować czegoś stąd. - kiwnęła głową w stronę stojących niedaleko beczek. Jeszcze kilka minut temu twierdziła, że nie chce na razie pić, ale czy to ważne? Jak można było zauważyć, zabawa trwała już w najlepsze. Jeden ze starszych uczniów z Hufflepuffu jeszcze niedawno wyglądał jak kurczak, Max najwyraźniej zdążył się upić, a kilka innych osób chyba miało nieodpartą chęć na łamanie przestrzeni osobistych napotkanych gości. Zaczynała się domyślać, że poczęstunek został doprawiony szczyptą magii, której skutki były widoczne. Przynajmniej nie było możliwości na nudę, chociaż nie pamiętała, żeby kiedyś była na aż tak nieudanej imprezie, że wyjście z niej wydawało się najlepszą opcją. Oby nie miała okazji.
- Okay, to wygląda nieźle. - powiedziała, nalewając sobie piwa z beczki opatrzonej cudowną nazwą "Rajska Czekolada". No błagam, chyba musiałaby mieć oczy zakryte opaską uniemożliwiającą zobaczenie czegokolwiek, żeby nie wybrać właśnie tego alkoholu. A nawet jeśli, to i tak poprowadziłby ją zapach, była tego pewna. Zaciągnęła się nieziemsko słodkim aromatem kakao dobywającym się z kufla i jej kąciki ust mimowolnie powędrowały w górę. Idealna zachęta dla Puchonki kochającej wszystko, co słodkie! Od razu w niepamięć poszły wszystkie wcześniejsze myśli związane ze zmodyfikowaniem jedzenia tak, aby wywoływało różne efekty i tym, że przecież zawartość znajdująca się w beczkach była specjalnością uczniów z Souhvězdí. Piwo okazało się smakować równie dobrze, jak zachęcająco brzmiała jego nazwa.
- Też czujesz zapach czekolady? - spytała po dwóch łykach i przekręciła głowę w lewo, a następnie w prawo, wąchając powietrze. Ewidentnie czuła słodką nutę silniej niż wcześniej. I kompletnie nie miała nic przeciwko, choć miała wrażenie, że działa to na nią jak narkotyk. Wszystkie jej myśli skupiały się teraz właśnie na tym. Podała na chwilę kufel z piwem koleżance, bo zrobiło jej się gorąco i mentalnie palnęła się w głowę. Przecież nie zdjęła kurtki! Czym prędzej się jej pozbyła i razem z torebką rzuciła gdzieś na pobliską kanapę z mocnym postanowieniem, że o nich nie zapomni. Od razu lepiej bez zbędnej ilości ubrań. Odebrała z powrotem szklankę i upiła kolejny łyk. - Na Merlina, przysięgam, że mogłabym tak cudownie pachnieć cały czas. - powiedziała całkowicie nieświadoma, że to właśnie ona roztaczała tą boską woń.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 18:50;

Szukanie jajek Próba VI: nieudana , Ilość zebranych: 2 / 5

BALON: Pluszak - Mantykora
Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: 3 Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?


Impreza urodzinowa puchońskich koleżankę była wydarzeniem tak wyjątkowym i ważnym nie tylko dla nich, ale również dla Gabrielle, że zwyczajnie nie mogło jej tam zabraknąć. Cały pokój wspólny aż huczał od plotek, kto znajdzie się w gronie szczęśliwców mogących wziąć w niej udział oraz tego, co będzie się tam działo i jakie atrakcje spotkają gości, lecz dla Gab były to rzeczy drugorzędne, gdyż ona po prostu chciała wraz z koleżankami celebrować ich urodziny.
Zgodnie z pozwoleniem Nancy, postanowiła zabrać ze sobą osobę towarzyszącą w postaci Shawna; chłopak wydawał się jej najlepszym wyborem ze wszystkich jakie miała, a w dodatku sprawiał, że czuła się przy nim naprawdę swobodnie. Ubrana w małą, czarną nie mogąc znaleźć lepszego od klasycznego pomysłu z dłonią zaciśniętą na palcach Krukona weszła do domu, kierując ich kroki od razu do salonu, skąd dobiegał głos rozmów i śmiechów.
- Nie wiem dlaczego, ale się denerwuję - przyznała, mimo wszystko obdarzając chłopaka (@Shawn A. McKellen II) szerokim uśmiechem. Przy pomocy prostego zaklęcia unosiła przed sobą dwie niewielkie, w których znajdowały się puszki pigmejskie, zaś w drugiej dłoni wraz z Shawnem mieli dwa pakunki, w których znajdowały się czekoladowe żaby oraz inne smakołyki z Miodowego Królestwa, a także akcesoria dla zwierzaków.
Kiedy weszli od razu wplątali się w złote wstążki zawieszone pod sufitem, chcąc odgadnąć kosmyki włosów z twarzy Gab mimochodem zerwała jedną z nich, przerażone zielone tęczówki spojrzały wpierw na Krukona, a później na osobę przechodzącą obok, która wręcz nakazała im zerwać po jednej; Gab odetchnęła z ulgą, przygryzła dolną wargę przebijając kolorowy balonik, z którego wypadł pluszak.
- O boże, jaki uroczy! - stwierdziła z uśmiechem - A ty co masz? - zapytała swojego towarzysza przy okazji częstując się cukierkiem - drugiego dała Shawnowi - które stały tuż przy wejściu.
Schowała mały prezent do torby, bacznie rozglądając się w poszukiwaniu solenizantek, boleśnie uświadamiając sobie, że chyba się trochę spóźnili, gdyż impreza właśnie trwała w najlepsze. - Chodź! Widzę je, poza tym jesteśmy chyba spóźnieni - powiedziała, ciągnąc chłopaka za sobą. Wpierw podeszli do Yuuko (@Yuuko Kanoe) , która stała bliżej.
- Yu… Wybacz proszę za spóźnienie, ostatnio nie wychodzi mi bycie na czas, ale wszystkiego najlepszego! - krzyknęła, przytulając puchońską koleżankę, po czym wręczyła jej klatkę z puszkiem, szturchnęła łokciem towarzyszącego jej Krukona, by ten wręczył drugą część prezentu. - Mam nadzieję, że Ci się spodoba. I tak… Nie wiem czy się znacie, Shawn Yuuko, Yuuko Shawn - przedstawiła im siebie nawzajem, bo nie miała zupełnie pojęcia czy kiedykolwiek mieli okazję się poznać, zwłaszcza, że McKellen mówił, iż raczej stroni od ludzi. Kiedy obok przemknęła @Nancy A. Williams blondynka zdążyła ją chwycić.
- Nan! Wszystkiego najlepszego! - oznajmiła uradowana, patrząc na Yuuko przepraszająco, wszakże należało życzenia złożyć obu solenizantkom, jak i wręczyć prezenty. - Obie z Yuuko, wyglądacie obłędnie - stwierdziła z szerokim uśmiechem na ustach. - Tak się cieszę, że cię widzę. To dla ciebie, mam nadzieję że będzie się dobrze chował i nie ma jeszcze imienia! - powiedziała, wręczając jej puszka, zaś Shawn tym razem bez pomocy, wręczył drugą część prezentu. Gabrielle nigdy nie była dobra w składaniu życzeń, więc miała cichą nadzieję, że te skromne również się nadadzą.
- Nancy to jest Shawn, mój przyjaciel z dzieciństwa. O dziwo przez kilka lat nie mieliśmy pojęcia, że chodzimy do jednej szkoły, Shawn to jest Nancy, moja najlepsza przyjaciółka - ich również sobie przestawiła, tak jak na dobrze wychowaną osobę przystało.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 20:16;

Pomieszczenie: Salon
BALON:Mantykora
Cukierek: Cukierek szczerości – niezjedzony jeszcze


Nie wiedziała, które z nich było bardziej zaskoczone sukcesem tej nieśmiałej propozycji – obydwoje równie aspołeczni, obydwoje nieuczęszczający na imprezy, a przynajmniej nie Flora. Skylerowi nie mógł jednak odmówić, zwłaszcza że dodatkowo były to urodziny Nancy i Yuuko, które puchonka bardzo lubiła. Myśl ta wcale jednak nie łagodziła wewnętrznego niepokoju, niechęci wyjścia z dormitorium. Nawet jeśli zerkając w lustro, tuż przed wyjściem po krótkim spojrzeniu widziała dziewczynę całkiem ładną, sprawiającą wrażenie pewnej siebie przez top czy spódnice, to wcale tak nie było. Może pchnęła ją ku zmianie stylu ciekawość, chęć odłożenia na chwilę szerokich swetrów, a może był to sam ślizgon, któremu nie chciała przynieść wstydu. Na pewno dziewczęta ubiorą się w sukienki, nie mogła mieć jeansów. Tak sobie powtarzała, aby ukrywać zawstydzenie odkrytymi nogami czy ramionami. Spojrzała na Lennoxa tylko przez ułamek sekundy i już miała ochotę iść po szlafrok, a policzki jej zapłonęły soczystym różem, który kontrastował w podkreślonymi ustami. Odwieszając płaszcz, wciąż czuła na sobie niebieskie tęczówki Zakrzewskiego, a na jego komentarz wydała z siebie zaskoczone mruknięcie zastanowienia, odchylając nieco głowę do tyłu i zerkając na niego pytająco, poczuła, jak przez twarz przemyka jej grymas jakieś konsternacji. - Co? Dlaczego? Co ja znów zrobiłam?
Zapytała całkiem szczerze, zdezorientowana. Poprawiła spódniczkę, wzdychając ciężko i licząc do dziesięciu, zanim weszli do zatłoczonego salonu, gdzie wszystko potoczyło się już nad wyraz szybko. Kiwnęła głową, posyłając mu krótki uśmiech i podając pudełka, chociaż tak naprawdę krzyczała wewnętrznie, że pewniej się czuła z kolorowym papierem przy biuście. Potem się potknęła, co było całkiem w stylu Flory i nawet uderzyła o kogoś – cóż za niespodzianka – jego również, nieco pchając do przodu. Seria niefortunnych zdarzeń, jak zwykle zaczynała się od jej niezdarności. Zdezorientowana stała oparta o Lennoxa, jakby w obawie, że może zaraz zemdleć. Oblany kawą Mef w rzeczywistości okazał się lubym Skylera, który z kolei wyglądał, jakby miał za chwilę umrzeć na widok ślizgona, z którym przyszła i tym samym sprawił, że odwróciła spojrzenie. Czy mogli poznać się w gorszy sposób? Obydwoje byli sobie winni, bo ani ona puchonowi nie powiedziała, kim jest jej znajomy, ani on jej – że to mowa o tym konkretnym, wielkim, wytatuowanym człowieku, którego nie sposób było nie kojarzyć z widzenia. I tak tkwili w tej niezręczności, wędrując spojrzeniami pomiędzy sobą, aż w końcu zdecydowała się przełamać lody i chociaż przedstawić, ignorując stan przedzawałowy Schuester'a wywołany jej strojem, uśmiechnąć się trochę. - Sł..Słynna Flora? - potworzyła cicho, nieco zaskoczona , całkiem przez to ignorując ślepia Noxa, które zamiast jej twarzy, zerkały w stronę jej biustu. Zamrugała kilkakrotnie, rumieniąc się mocno i zapominając języka w gębie, a potem w końcu przypomniała sobie o stojącym za nią Lennym, którego przedstawiła.
Na brzmienie jego słów zrobiło się jej autentycznie słabo. Zbladła, wbijając wzrok w ziemie i łapiąc powietrze, modliła się, żeby przyjaciel uznał to tylko za żart. Czy mogła już umrzeć i zapaść się pod ziemie? Cóż, to nie do końca była wina jej towarzysza, czy Mefista, że to wszystko wyglądało w taki sposób, a bardziej jej i Skylera, który teraz na pewno był purpurowy, dostał jakiegoś ataku furii i na pewno zaczął ją nienawidzić. I co miała teraz zrobić? Widziała emocje na twarzy jasnowłosego, widziała całą serię uczuć w jego pięknych oczach i pełnym czułości spojrzeniu, które z początku tylko takie było, a z każdą kolejną sekundą nasączało się złością. Widziała, jak spojrzał na Lennoxa. Pewnie, gdyby nie Mefisto, zabiłby go gołymi rękoma. - On..On tylko żartował. To wcale... Koszula.. Tak, powinniście iść zmienić koszulę..
Była wdzięczna partnerowi puchona za zachowanie zimnej krwi, przez co posłała mu onieśmielony uśmiech. Zaraz zerknęła jeszcze w stronę odchodzącego przyjaciela, wiedząc, że coś w nim pękło i że go zraniła, przez co okropnie miała ochotę się rozpłakać i uciec. Zamiast tego jednak odetchnęła znów, policzyła do dziesięciu i złapała za swój kolczyk, zapominając całkiem o dekolcie i przestając zwracać na niego uwagę, spojrzała na Zakrzewskiego. - On chyba nie załapał Twojego żartu, zabaweczko... Czy możemy iść się napić, umrzeć, uciec stąd lub nie wiem, zaszyć się w kącie? Oczywiście po prezentach.
Wtedy też zjawił się obok nich Bruno, na którego podniosła zaskoczone spojrzenie. Czy on też słyszał fragment o zabawce? Znów spanikowała, czując, jak trzęsą się jej ręce. W gryfonie było coś innego niż zapamiętała z ich zimowego spotkania na schodach. Był wyprostowany, miał finezyjną koszulę i ku jej wielkiemu zaskoczeniu, obdarzył ją komplementem, a potem na chwilę zamknął w ramionach, sprawiając, że znów była zawstydzona. W geście tym była jakaś pewność siebie.. Czyżby zrobił tak przez jej ubrania? Nie był przecież nią zainteresowany w taki sposób, więc nie widziała innego powodu tak entuzjastycznego zachowania. Spojrzała na twarz gryfona. Chciała coś powiedzieć, przedstawić ich sobie – kiedy to Brunio – słodki, niewinny Brunio – nazwał Lennoxa mianem Lenora, cokolwiek to znaczyło, a na dodatek brzmiał ta k mało sympatycznie. Spoglądał w jego stronę z rumianymi policzkami, a ona zamrugała kilkakrotnie zaskoczona – czy on był zazdrosny? O co? O Zakrzewskiego? Może był zły, że nie odpisała mu na ostatni list? Pewnie chciał być opiekuńczy przez wzgląd na Skylera, przyjaźnili się.. Ktoś, kto nosił swetry z reniferami, nie mógł być przecież wredny. Cofnęła się pół kroku, trafiając plecami o ścianę i nie bardzo wiedząc, co zrobić, złapała za cukierka z miski, obracając go w dłoniach. Dostrzegła też lecący balonik, który złapała, trzymając w dłoniach. - Bruno.. Ty też masz bardzo fajną koszulę. - rzuciła cicho, próbując rozładować jakoś to dziwne napięcie, które zaczęło się pomiędzy nimi wytwarzać. Błękitne ślepia puchonki zerknęły w stronę odzianego w golf chłopaka, obawiając się, że jego impulsywność da o sobie znać. - Zn..Znacie się już?
Kontynuowała z nutą ciekawości, wędrując już spojrzeniem pomiędzy jednym a drugim i modląc się, żeby Skyler ze swoimi umiejętnościami rozładowywania takich atmosfer wrócił lub przynajmniej pożyczył im Noxa, który wydawał się w tym równie dobry. Zerknęła w stronę drzwi prowadzących do jego pokoju.
Powrót do góry Go down


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 21:43;

BALON: pluszak akromantuli
Pomieszczenie: Salon
Efekt: "Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?"

Nie potrafiłem ukryć zaskoczenia, dostawszy propozycję towarzyszenia Gabrielle na imprezie. Oczywiście w pozytywnym kontekście. Sam pomysł bardzo mi się spodobał, o samej imprezie słychać już było chyba w całym zamku – czy to kwestia braku różnych form rozrywek w zamku, że jedno takie wydarzenie potrafiło obiec cały Hogwart i żeby wszyscy żyli plotkami jego dotyczącymi? Gorzej było chyba tylko w dniu meczu Quidditcha. Wtedy to zaczęcie rozmowy o czymkolwiek, co nie kończy się trzonkiem miotły, uchodziło za herezję.
Jako, że było to moje pierwsze wyjście z Puchonką, trochę więcej czasu poświęciłem przygotowaniom na imprezę. Ubrałem się dość ekstrawagancko i wielu by powiedziało – mugolsko. Beżowy płaszcz z naszywkami, czarne spodnie i wysokie buty znanej mugolskiej marki. Oprócz tego, założyłem cztery sygnety na lewą rękę i jeden na prawą. Trzy z nich miały motyw węża, jeden był herbem mojego rodu. Jeden był dość minimalistyczny, miał wygrawerowany mały krzyżyk, drugi zaś był w kształcie czaszki. Dobrałem do całego ubrania różne dodatki, po czym wyszedłem, nie kierując się jeszcze w kierunku miejsca spotkania z Gabrielle. Musiałem zatrzymać się gdzieś jeszcze na sekundkę.
Może dwie…
I tak po godzinie, wyszedłem z tego tajemniczego miejsca i ruszyłem spotkać się z przyjaciółką. Przeżuwałem coś w buzi i gdy z oddali zobaczyłem sylwetkę dziewczyny, połknąłem to. Mogłem spodziewać się efektów za około pół godziny, może godzinę. Tak przynajmniej było w większości przypadków, ja byłem wyjątkowym człowiekiem. U mnie powoli zaczynało działać już po piętnastu, dwudziestu minutach.
Zobaczywszy ją, ledwo powstrzymałem się od westchnienia. Była naprawdę piękna. Rzadko zdarzało mi się tak reagować na urodę drugiej osoby. Podszedłem do niej, trzymając w prawej ręce dwa pakunki, w których było po jednej butelce Big Bena, specjalności rodziny McKellenów. Miałem szczęście, że usłyszałem wcześniej, że to impreza nie jednej solenizantki, a dwóch, dzięki czemu mogłem się spokojnie przygotować.
Objąłem przyjacielsko Gabrielle ramieniem na przywitanie, wciąż podziwiając jej prostą, acz interesującą kreację, przyjemnie kontrastującą z złocistymi lokami dziewczyny.
- Nie ma czego raczej. Mnie cała ta impreza niezwykle interesuje. – Odpowiedziałem, odwdzięczając się lekkim uśmiechem, odbierając od przyjaciółki kolejne prezenty, które przygotowała dla solenizantek. Puszki wyglądały przeuroczo, z pewnością spodobają się jej przyjaciółkom. W drugiej paczce nie wiedziałem co jest, ale pominąłem ten fakt, gdyż musieliśmy już wejść do środka, będąc odrobinę spóźnieni.
W środku już na samym początku Gabrielle zaczęła mnie podziwiać swą mocą destrukcji, zrywając wstążkę, która jak się okazała, miała być zerwana, więc nic tak naprawdę się nie stało. Poszedłem za jej przykładem i zerwałem wstążkę, a z balonika wypadł mi również pluszak, mój jednak przedstawiał małą, słodką akromantulę. W dodatku miałem cukierka, którego zjadłem, ciekaw jego smaku. Pokazałem pluszaka Gabrielle z uśmiechem, powoli widząc, że obraz zaczynał mi wibrować, lekko się poruszać. Mogłem tylko odliczać do momentu kulminacyjnego, który się powoli zbliżał.
Pierwszą osobę, jaką spotkaliśmy to była, jak się okazało, solenizantka, co wnioskowałem z reakcji Gabrielle. Miałem szczęście, że byłem tu z nią, gdybym przyszedł samotnie, jako „szczur pokładowy”, nawet nie wiedziałbym kto tu miał urodziny.
Puchonkę (@Yuuko Kanoe) kojarzyłem z różnych lekcji, pamiętałem, że byliśmy raz czy dwa w tej samej grupie na zajęciach. Zamyśliłem się, próbując sobie przypomnieć, na jakich to było, lecz Gabrielle skutecznie przywróciła mnie do żywych, szturchając mnie w łokieć.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. – Powiedziałem bardzo serdecznie i aż nazbyt oficjalnie i podałem jej prezent przygotowany przez Gabrielle, razem z moim dodatkiem, butelką halucynogennego alkoholu, która była bardzo popularna w niektórych kręgach.
- Widzieliśmy się parę razy na lekcjach, choć nigdy chyba nie zdarzyło nam się rozmawiać. Miło mi. – Zmusiłem się na lekki uśmiech, co i tak było wyczynem, gdyż nie zdarzało mi się obdarzać nim prawie obce mi osoby. Miałem nadzieje, że Yuuko nie pamiętała jak na zajęciach z historii magii podszedłem do niej i nagle bez żadnego kontekstu skomplementowałem jej wygląd. Do teraz było mi głupio, wiedząc oczywiście, że byłem pod podobnym wpływem co profesor Caine, tyle że nie przeklinałem, a robiłem wszystkie rzeczy na opak.
Zanim w ogóle zdążyłem się rozejrzeć i podziwiać cały wystrój, Gabrielle złapała drugą solenizantkę, @Nancy A. Williams. Podeszliśmy do niej i nieustannie stojąc obok Gab, czułem się coraz… dziwniej. Już nie chodziło mi o sam efekt tego, co zjadłem przed przyjściem, te objawy raczej były mi znane. Musiałem jednak zarzucić coś dodatkowego, gdyż powoli przestawałem czuć opory przed uśmiechaniem się do nieznajomych mi ludzi. Też czułem w sobie morderczą chęć zbliżenia się nie tylko do Gabrielle, ale i do Nancy, do ludzi wokół mnie. Na komplement mojej partnerki, skinąłem głową potwierdzająco, zgadzając się w stu  procentach. W ogóle wszystko w mojej głowie zaczynało być piękne, niezwykle estetyczne. Również złożyłem jej prezent, z dodatkiem butelki specjalności McKellenów, mając nadzieje, że będzie dobrze jej służyć.
Zaś, gdy Gabrielle zaczęła nas przedstawiać, uśmiechnąłem się pogodnie, składając życzenia:
- Tak właśnie było, na szczęście przypadkiem udało nam się ponownie spotkać. W ogóle to wszystkiego najlepszego! Piękny dom i wspaniała impreza. – Przyznałem, dawno nie czując się tak swobodnie.  Kolory zaczynały coraz bardziej na mnie oddziaływać, mocniej rzucając mi się w oczy. Zbliżyłem się jeszcze bardziej do Gabrielle, dopiero zwróciwszy uwagi, że odkąd tu byli, ani razu nie puściłem jej ręki, nie chciałem nawet. Odpowiadało mi to, czucie ciepła jej dłoni jakoś tak pozytywnie na mnie działało.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4712
  Liczba postów : 2482
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 22:59;

BALON: Pluszak - dorzut na to, jaki: dementor
Pomieszczenie: Salon
Efekt: Efekt z cukierka: Zawsze uważałeś, że Twoja koleżanka ma ładny nos, ale nigdy jakoś nie umiałeś go skomplementować? Dobrze się składa, bo po tym cukierku każda miła myśl, która pojawi Ci się w głowie, musi przejść też przez usta.


- Dziękuję, Nancy! Mam ich więcej, chociaż nie bardzo mam gdzie je nosić - powiedziała na to, uśmiechając się lekko i wzruszyła nieznacznie ramionami, a później zerknęła jeszcze na Yuuko i pokiwała głową. - Chciałam dać wam coś naprawdę od siebie - dodała jeszcze, nieznacznie się rumieniąc, a później była już przy Sky'u i słuchała jego tłumaczenia o soku, który należało nalać do piwa, chociaż chłopak zaczął się w tym nieco plątać i już zdecydowanie sama nie wiedziała, co ma robić. Nieznacznie rozbawiona uniosła brwi, jakby chciała go zapytać, czy jest pewien, że tak to szło, ale wtedy właśnie pojawił się Fillin, z którym od razu się przywitała, składając na jego policzku delikatny pocałunek.
- Dziękuję - powiedziała ciepło, kiedy tylko chłopak ją skomplementował. - Powinieneś częściej chodzić w koszulach - dodała zaraz i mrugnęła do niego lekko, po czym spojrzała na Boyda, niejako chyba oczekując z jego strony jakichś wyjaśnień. Powiedzmy, że z Fillinem faktycznie omówili sprawy i postanowiła przekonać się, czy na pewno będzie w stanie z nim rozmawiać, nie chciała tego aż tak od razu przekreślać, w końcu sama też bywała narwana, na dokładkę doceniała to, jaką mocną więź mieli panowie, ale mimo wszystko, mogliby czasem używać mózgów, a nie pięści i nieco zastanawiać się nad tym, co robią.
- Wyobraźcie sobie obaj, że kobiety doceniają nie tylko siłę mięśni, ale również możliwość ciekawej i przyjemnej rozmowy. Swoją drogą, Fillin, jak tam poszukiwania Brandonów wśród duchów rezydentów? - rzuciła jeszcze, patrząc na Gryfona uważnie, jakby chciała go zapytać, czy on aby na pewno chciał nazywać swojego przyjaciela w taki sposób i czy aby na pewno wiedział, jak mogło to zabrzmieć, ale ostatecznie nie chciała wdawać się w żaden kłótnie, spory, czy coś podobnego. Obiecała sobie, że ona również spróbuje, w końcu nie była już dzieciakiem i nie mogła się obrażać na śmierć po jednym niepowodzeniu, prawda? Poza tym Alise coś w nim widziała. Tylko że coś zdecydowanie poszło nie tak, jak pójść powinno... Wiedziała, co się stało, ale postanowiła sobie, że ugryzie się w język i nie będzie prowadziła żadnych umoralniających pogawędek, nie będzie robiła nie wiadomo czego, już wystarczyło, że w cieplarni nieco Fillina w tym temacie usadziła. Teraz miała zaś doskonała okazję, żeby przekonać się, jak sprawy wyglądają w przypadku jego przyjaciela, więc po prostu postanowiła spróbować porozmawiać sobie przyjemnie z jednym i drugim chłopakiem, żeby przekonać się, co dokładnie Ślizgon w Gryfonie widział. Domyślała się również, że w razie czego, będzie musiała Boyda znosić dość często.
Dała się poprowadzić do miejsca, gdzie znajdowało się piwo i chociaż aż taką fanką alkoholu nie była, to jednak unoszące się tutaj zapachy były naprawdę kuszące. Przeszedł ją dreszcz, kiedy Fillin stanął za nią i wsparł głowę na jej ramieniu i wciągnęła nawet nieco głębiej powietrze. To było dość przyjemne, aczkolwiek mogła to uznać również za nadmierne, wczesne spoufalanie się. Z drugiej strony - nie robił nic złego, a ona nie protestowała, bo nie czuła, żeby to naruszało jej godność i przestrzeń osobistą.
- Byle ci nie wyrosły baranie rogi, Boyd - rzuciła jeszcze, nieco zaczepnie do chłopaka, a potem zamyśliła się, z lekkim uśmiechem, kiedy Fillin uznał, że to ona ma wybrać im coś do picia. Barman? Chyba musiała się jeszcze całkiem sporo dowiedzieć, prawda? - Dla mnie wybór jest tylko jeden: Rajska Czekolada. A dla ciebie... Niech pomyślę, te wszystkie nazwy i zapachy są dla mnie oszałamiające. Wiecie, że nigdy nie piłam piwa? - rzuciła, śmiejąc się przy okazji wdzięcznie. W końcu siedemnaście lat skończyła nie aż tak dawno, to, że wyglądała na starszą niż była, jeszcze nic nie znaczyło, a z alkoholem nie miała zbyt wielkich doświadczeń. Owszem, wino stołowe, ale co to było w porównaniu z piwem. Zamknęła więc oczy i zaczęła jakąś wyliczankę, aż jej palec zatrzymał się nad jedną beczką i uniosła jedną powiekę. - Oliwa prawdziwa. Wygląda na to, że dokonaliśmy wyborów. Potem, jeśli będziecie chcieli, można sprawdzić, co jest w innych beczkach. Ale ja chciałabym się też przekonać, co takiego upiekł Sky. Założę się, że obrośniemy po nich w piórka albo dostaniemy kocich wąsów - stwierdziła jeszcze, na razie skupiając się na tej części imprezy. Ludzi było coraz więcej, a ona miała aż dwóch towarzyszy do rozmów i ciekawa była, co z tego wszystkiego wyjdzie.

@Fillin Ó Cealláchain @Boyd Callahan

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Lennox X. Zakrzewski
Lennox X. Zakrzewski

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 185
  Liczba postów : 465
https://www.czarodzieje.org/t15432-lennox-zakrzewski
https://www.czarodzieje.org/t15448-ostrzy-sobie-pazury#414843
https://www.czarodzieje.org/t15438-lennox-zakrzewski#414740
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 23:18;

POMIESZCZENIE:salon
PIWKO:3 i 5, dla Lennego i Flo
EFEKT: Lenny pije piwko numer 3 więc->rozwiązły język oraz baranie rogi, ale to w następnym poście


Jak mogłaby być świadoma tego, jak niektórzy mogli na nią spoglądać? Przecież sam Zakrzewski zwrócił na nią uwagę jeszcze zanim mógł cokolwiek zobaczyć, a przecież i tak niewiele widział. Jego wzrok wodził za nią, ale nie dlatego, że miała na sobie krótką kieckę (okey, teraz taką na sobie miała i był to przyjemny widok dla oka), co innego rozkazywało szukać jej w tłumie. Czy dobrze czuł się wśród tylu ludzi? Było mu to szczerze obojętne, dopóki nie wchodzili z nim w niepotrzebne interakcje. Zapewne nikt nawet się do tego nie przymierza, a on sam nie był wcale takim najgorszym towarzystwem... Jednak urodziny, czy imprezy w gronie podobnych ludzi kojarzyły mu się jedynie z urodzinami własnego brata, których omal nie zepsuł... W sumie nie robiąc niczego szczególnego.
Wróć. Po chuj tutaj byłeś, Lenny, na pewno nie dla darmowego piwa czy nowych znajomości. Zerknął jeszcze na moment na Florę, aby później utkwić swoje uważne spojrzenie w dwójce chłopaków przed sobą. Nie spodziewał się niczego po kimś, kto został mu po krótce przedstawiony. Jeszcze zanim się tutaj pojawił i zanim zdecydował się na ten wielki krok, jakim było wciśnięcie się w te idiotyczne ubrania. Czy można było zwalić jego haniebne zachowanie tremą? Nie. Zakrzewski nie działał pod wpływem zdenerwowania. I czy miał świadomość, że mógł doszczętnie zniszczyć się w oczach Puchona? Bywało i gorzej, prawda? Uniósł jedynie dłoń w obronnym geście, jakby nie chciał niczego złego. Bo to akurat była prawda. Próby rozluźnienie co poniektórych nie pomogły, a patrząc na to, jak Mefisto przytrzymał swojego partnera, podejrzewał, że oberwałby drugi raz w imieniu tej dziwnej dziewczyny. Można było dostrzec lekki uśmiech na jego twarzy, zaraz po tym, kiedy ta myśl pojawiła się w jego głowie.
-Miło było.-Mruknął, odprowadzając ich wzrokiem i dopiero teraz skupiając całą swoją uwagę na dziewczynie. Na samym początku kompletnie nie zwracając uwagi na jakiegoś chłopaka (@Bruno O. Tarly), który do nich podszedł dosłownie chwilę po tym, jak poprzednia dwójka zniknęła. Widział go może pierwszy raz na oczy, nie miał pamięci do twarzy, których nie musiał lub nie chciał, zapamiętywać. Odłożył na bok prezenty, uprzednio upewniając się, że nie spadną. Nie miał pojęcia, co znajdowało się w środku, jednak nie chciał, aby coś się z nimi stało... Nie był ustawiony na straży ich nietykalności, no ale niefajnie by wyszło. -Czego tylko zapragniesz, najdroższa.-Puścił w jej kierunku perskie oczko i wsunął dłonie do kieszeni spodni.
Uniósł delikatnie brwi, widząc jak niestosownie blisko Flory znajdował się ten chłopak. I na jakie spoufalanie sobie pozwalał, jednak czy mógł coś na to poradzić? Podejrzewał, że miała nie jednego... Kolegę. Nie skomentował tego, nawet nie posyłał mu morderczych spojrzeń, wierząc, że właśnie tak było w rzeczywistości. A choć jego szczęka lekko się zacisnęła, cóż, taki miał cholerny wyraz twarzy. Niekoniecznie przyjemny. Uśmiechnął się jednak szeroko, kiedy do jego uszu doszedł komentarz chłopaka. Pomyłka imienia? To nic. Naprawdę. Mógłby się jednak trochę bardziej postarać. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę, to zdecydowanie mu pomagało. Robił to dla niej. Tylko i wyłącznie. Nie musiał, zwyczajnie chciał. Jego uśmiech złagodniał, jakby poprzedni pokazywał zbyt wiele zębów, które wydawałby się o wiele bardziej ostre niż naprawdę.-Przyniosę Ci coś do picia. -Nie wspominała wcześniej o zapomnieniu tej żenującej sytuacji? Pochylił się nad nią lekko i złożył lekkiego, szybkiego całusa w jej włosach. Spojrzał na Bruna, bo tak podobno się nazywał. Odsunął się lekko od dziewczyny, stając przed nim.-Jeszcze nie. Ale chętnie się poznamy, prawda? Brunio?-Wyjął dłoń z kieszeni i bez zastanowienia poklepał lekko chłopaka w policzek, jakby byli najlepszymi kumplami na świecie i była to całkowita normalność.-Pozwolisz, że przyniosę tylko dla nas. Ty na pewno umiesz się sam obsłużyć.-Puścił mu perskie oko i odszedł, zanim tamten zdążył zareagować na spoufalanie się, bądź bezczelność Zakrzewskiego. Kurwa, powinien dostać medal za to jak opanowany w tym momencie był. I z jaką klasą do tego podszedł. Zrobił kilka kroków w kierunku stołu, chwytając szklankę, do której zaczął nabierać piwa z beczki. To przeznaczył dla siebie, coś w ciemnym kolorze zdecydowanie do siebie zachęcało. Udał się dalej, po coś dla Flory.


Ostatnio zmieniony przez Lennox X. Zakrzewski dnia Wto 21 Kwi - 0:11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyPon 20 Kwi - 23:55;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao. Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy.

Od tego słodkiego trunku zaczęło robić się jej naprawdę ciepło. Niemal czuła jak krew napływa jej do policzków, pozostawiając na nich zapewne różowe plamy. Dodatkowo do jej nowa napływał skądś zapach kakao, ale zidentyfikowała go jako dochodzący z kufla. Nie zorientowała się, że to ona pachnie niczym deser. Zerknęła na furę prezentów, które w pośpiechu odkładała gdzieś na bok, z ochraniaczami do quidditcha od Yuu, które leżały na samej górze. Jej nowa współlokatorka idealnie wyczuła, czego jeszcze brakuje w kapitańskiej, sportowej garderobie. Kolejny upominek, który tak jak wszystkie poprzednie wywołał ogromny uśmiech i ciepło na sercu. Wstała, by za pomocą zaklęcia przenieść te wszystkie rzeczy do swojego pokoju, a kiedy zamknęła za sobą drzwi wracając do salonu zauważyła nowego gościa (@Morgan A. Davies). Uśmiechnęła się promiennie na jej widok i podeszła się przywitać. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć zanim gryfonka przyciągnęła ją do siebie w naprawdę porządnym uścisku.
- Moe! Ale się cieszę, że przyszłaś! - Przyznała najzupełniej szczerze. Podziękowała za wszystkie słowa wsparcia i za życzenia po czym zabrała się za otwieranie paczuszki. Kiedy jej oczom ukazała się karta z tym pięknym podpisem zaśmiała się w głos, bon skomentowała bezradnym "Merlinie, nie trzeba było", ale ponownie złapała dziewczynę w objęcia.
- Dziękuję! Do konkurencji mi daleko, ale dam z siebie wszystko! - Obiecała. To niesamowite jaka przyjazna atmosfera panowała między szkolnymi drużynami. Bardzo doceniała fakt, że rywalizacja pozostawała jedynie na boisku, bo gdyby przenosiło się to na sfery prywatne pewnie nie chciałaby brać w tym udziału. A tu sama kapitan Gryfonów wspierała ją tak ciepłymi słowami! Odsunęła się w końcu, by jej dłużej nie zatrzymywać i uśmiechnęła się zanim Davies zniknęła gdzieś w tłumie. Wtedy dopiero zauważyła Florę, której wcześniej nie dostrzegała pewnie ze względu na wyjątkowy jak na nią strój. Przekrzywiła nieco głowę zastanawiając się czy to na pewno ona, kiedy jej uwagę przyciągnął znajomy głos. Odwróciła się, by wpaść prosto w ramiona @Gabrielle Levasseur.
- Gabi! - Ucieszyła się na jej widok. Wiedziała, że ostatnio jej przyjaciółka ma wiele na głowie i do końca nie była pewna, czy ją dzisiaj tu zobaczy. Na szczęście oto stała przed nią wraz z chłopakiem, którego Nancy kojarzyła z zajęć, szczególnie w ostatnim czasie. - Cześć! Dziękuję, że przyszliście! Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. - Uśmiechnęła się do tej dwójki, posyłając przyjaciółce jednocześnie spojrzenie mówiące, że będzie chciała jeszcze pogadać o tym “przyjacielu”. Jej uwagę jednak szybko przykuł wyjątkowy, puchaty prezent.
- Słodka Helgo, czy to puszek?! - Pisnęła nachylając się do klatki, w której znajdowało się malutkie, futrzaste stworzonko. Szybko wsadziła paluchy do środka, by je pogłaskać. - Dziękuję! - Rzuciła się blondynce na szyję i ucałowała ją w policzek. - Muszę pomyśleć jak go nazwę... - Przejęła wszystkie prezenty i wysłała je od razu zaklęciem do swojego pokoju. Tam zwierzaczek na pewno będzie miał więcej spokoju, a po imprezie Nancy się nim odpowiednio zaopiekuje. Shawnowi również serdecznie podziękowała zarówno za trunek, którego jeszcze nie miała nigdy okazji spróbować, jak i za miłe słowa.
- Tam macie pyszne słodkości, które wyszły spod ręki Skaya, a tam macie piwa, częstujcie się! Jest bardzo dużo do wyboru, na pewno coś znajdziecie! - Poinstruowała chwytając za swoją szklankę, w której wciąż znajdowało się nieco trunku. Upiła kilka kolejnych łyków, znów czując to przyjemne ciepło i rozejrzała się spoglądając po gościach uśmiechając się sama do siebie. Powoli zaczynało jej szumieć w głowie.

Powrót do góry Go down


Ofelia Willows
Ofelia Willows

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
Galeony : 463
  Liczba postów : 259
https://www.czarodzieje.org/t18464-ofelia-willows
https://www.czarodzieje.org/t18487-skrzynka-pocztowa-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18479-kuferek-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18514-ofelia-willows-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 0:50;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: łuski na twarzy, chęć zdjęcia ubrań i wykąpania się w jakimś zbiorniku.

Ofelia, bez większej namowy, powędrowała za młodszą puchonką w stronę beczek. Pomimo ochoty na kremowe piwo, wybrała jednak te tajemnicze beczki. Chyba chęć rozerwania się i uwolnienia od trzymającego ją stresu była silniejsza. Pożegnała jeszcze wzrokiem butelkę upatrzonego alkoholu i znalazła się pod zaczarowanymi browarami. - Chyba musimy uważać, co pijemy. - Zaśmiała się, przytaczając w myślach dziwne zachowania innych imprezowiczów. Z ciekawością patrzyła na różne beczki, nie mogąc się zdecydować, co wybrać. Nie ukrywała zazdrości, gdy @Aleksandra Krawczyk wzięła alkohol, który ewidentnie miał w swoim składzie czekoladę: - Zazdroszczę Ci... Od czekolady mam problem z pryszczami, a nie chce mi się wyrabiać tego eliksiru na czyraki, ehh... - Westchnęła ciężko, tylko gdy jej aktualna towarzyszka nalewała sobie tego trunku. Odeszła dwie beczki dalej i bez zbędnego przedłużania, przygotowała sobie kufel "Syreniego Śpiewu". Miała już dolewać sobie soku, który miał wyeliminować alkohol, ale ze względu na jej aktualny stan, zdecydowała się tego nie robić.
- Może, to z twojego kufla? - Zasugerowała słowiance i sama wzięła kilka łyków swojego zaczarowanego piwa. Pierwsze, co poczuła, to orzeźwiający smak jabłko-mięty, który przebijał się przez gorycz piwa. Następnie, poczuła swędzenie na szyi oraz kościach policzkowych. Z ciekawością dotknęła twarzy i poczuła zgrubienia na skórze. - Co to jest? Wcześniej nic nie miałam na twarzy... - Spytała się, lekko zaniepokojona sytuacją, cały czas badając swoje lico. Po dłuższym macanku, przypominało to jej cekiny, takie tanie, miękkie cekiny, których tak bardzo nienawidzi. W pewnym momencie nabrała ją jeszcze ochota na kąpiel, ale nie w byle jakiej wannie, a w jeziorze. Ta myśl odeszła jeszcze szybciej niż przyszła i dziewczyna, wciąż zaniepokojona, badała swoją buzie. Nic nie przychodziło jej do głowy, dlatego z błagalnym wzrokiem patrzyła na Aleksandrę...


Ostatnio zmieniony przez Ofelia Willows dnia Sro 22 Kwi - 10:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 10:46;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: rumieńce na policzkach, skóra pachnąca kakao - może być wyczuwalne przez innych

Jeśli miała być w stu procentach szczera, to czasami żałowała, że do Souhvězdí uczęszczała tylko rok i to w dodatku jako jeszcze tak naprawdę dziecko. Fakt, że nie płakała zbytnio, kiedy przeprowadzali się do Anglii i czekała ją zmiana szkoły na Hogwart, bo nacisk kładziony na astronomię w czeskiej placówce był dla niej męczący. Nie potrafiła zapamiętać tych wszystkich dziwnych nazw konstelacji, gwiazd czy innych rzeczy związanych z tym przedmiotem. Prawdopodobnie z wiekiem miałaby z tym mniej problemów, jednakże wtedy nawet cieszyła się z przenosin. Oczywiście wiązało się to też z zostawieniem przyjaciół, do których zdążyła się przywiązać, ale nie miała wyboru. Co jeszcze było na minus to to, że teraz z Anglii miała zdecydowanie dalej do dziadków zarówno w Polsce, jak i w Rosji i odwiedziny były możliwe jedynie w czasie wakacji, ewentualnie świąt. Mimo wszystko jakaś jej cząstka tęskniła za murami Souhvězdí, za tym bezkresem zielonych terenów na zewnątrz budynku. Było to w pewien sposób przyjemne, ta świadomość, że dokoła są sady i rozwija się inna roślinność, a ludzi nie ma.
- Wiesz, zawsze możesz ode mnie spróbować, żeby nie nalewać sobie całego kufla. - zaproponowała po słowach dziewczyny widząc, jak spojrzała w stronę beczki z piwem, którego nalała sobie Krawczyk. Co prawda faktycznie tak jak wcześniej powiedziała Ofelia powinny uważać, więc mieszanie nie wydawało się być dobrym pomysłem, ale jeden łyk przecież nie powinien zaszkodzić. Chyba. W każdym razie to już będzie decyzja starszej Puchonki i ona mogła tylko zaproponować pewne wyjście z sytuacji.
- Nie mam zielonego pojęcia. Znaczy z kufla pewnie też, ale wcześniej nie było to tak intensywne. - odpowiedziała i nie, żeby jej to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Upajała się tym zapachem, dzięki któremu jej humor stawał się jeszcze lepszy. A może była to zasługa procentów w alkoholu? Nie, przecież nawet jeszcze nie wypiła tego, co sobie nalała. Ciekawe. Może pozostali goście też byli już pod wpływem różnych efektów dzięki jedzeniu i napojom? Wydawało jej się to całkiem prawdopodobne. Otrząsnęła się z wpatrywania się w pozostałych, kiedy dotarły do niej słowa dziewczyny. Miała coś na twarzy? Niemożliwe, Al dopiero co z nią rozmawiała i wszystko było super. Chyba że...
- O słodka szyszymoro, Ty masz na twarzy cekiny! - powiedziała z zachwytem. Dlaczego ona nie postanowiła skusić się na to piwo, co dziewczyna? Szyja i policzki Puchonki świeciły się za sprawą cekinów, a ruda podeszła bliżej, żeby lepiej się im przyjrzeć. Takie rzeczy przecież nie zdarzają się często. - Nie, czekaj... - zmarszczyła brwi, przybliżając twarz jeszcze bliżej. Coś jej nie pasowało. - To są ŁUSKI! - otworzyła szeroko oczy i powiedziała to zdecydowanie zbyt głośno, niż było trzeba. Nie potrafiła ukryć ekscytacji na ten widok, bo kurcze, sama chciałaby tak połyskiwać! - Mateńko, to jest cudowne. - oczy jej błyszczały, kiedy wciąż wpatrywała się w łuski. Ciekawe, ile czasu będą się utrzymywać.

@Ofelia Willows
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 11:09;

Balon: 1 -> 2
Cuks: 2 -> tulę wszystkie i wszystkich 2/2
Piwko: Rajska Czekolada 0%
Ubiór: klik1 - tako mam bluzę, klik2 - reszta, skarpetki so w borsuki!11
Fanty: zabawkowa akromantula
Pomieszczenie: salon, ale ulatniam się do kuchni!

Przebijając się przez pomieszczenie, zdążyła jeszcze zahaczyć po bezalkoholowe piwko o silnie czekoladowym smaku. Już od pierwszego łyku poczuła otulającą ją woń czekolady, którą wcześniej zresztą dało się wyłapać od Nancy, choć wtedy jeszcze uznała, że to po prostu kwestia puchońskiego pomieszczenia. Trochę przywykła, że większość z zajmowanych przez nich siedzib pachniało pysznościami i słodyczami. Czy to był krzywdzący stereotyp? Dzisiaj nie miała nastroju na zupełnie nic krzywdzącego.
- Yuuko, najlepszego, skarbie! - w końcu i do niej się dopadła, znów przy tym nie mogąc się powstrzymać przed utuleniem jej z siłą i czułością troskliwego misia. Przez jakiś czas nie wypuszczała jej z objęć, bo i po co, skoro sprawiało to tyle przyjemności? Wreszcie jednak trochę się otrząsnęła z przytulaśnego amoku.
- Doskonałe puchoparty. - pochwaliła inicjatywę i organizację z szerokim uśmiechem, jednocześnie trochę rozglądając się po pomieszczeniu i znajdujących się w nim osobach, już teraz zebranych radośnie i tłumnie. Być może właśnie tego im trzeba było pod koniec trudnego roku w szkole. A jak przy okazji dało się bawić wspólnie i celebrować czyjeś święto? Najlepiej!
- Ale ja nie o tym! Nie znalazłam nic na podniesienie odporności... - zagadnęła, mrugając zaczepnie w kierunku Azjatki. Co to był za przypadek, że poznały się lepiej niż z widzenia właśnie w sytuacji, gdzie obie cierpiały na magiczne choróbska?
- Ale mam coś na odwrócenie uwagi od trosk. - dobranie się do kolejnej paczki z plecaka poszło jej na tyle gładko, że już po krótkiej chwili wciskała w dłonie Kanoe pudełeczko ozdobione złotym papierem, na którym co jakiś czas zdarzały się pojedyncze wybuchy płomieni.
- Nie poparz się! - ostrzegła jeszcze przez samym papierem, uznając, że cała reszta była wyjaśniona w środku. Znajdował się tam bowiem model smoka - Walijskiego Zielonego, łagodnego, jednego z najładniejszych, ale i niszczycielskiego, gdyby go sprowokować - wraz ze zdobionym gadzimi wizerunkami zaproszeniem na Smocze Igrzyska, które miały odbyć się w Hogwarcie na przełomie maja i czerwca. Dokładna data miała pojawić się na zaproszeniu wkrótce.
Na koniec pochyliła się w kierunku Puchonki i potraktowała ją buziakiem w policzek, a potem zmyła się do kuchni, gdzie liczyła, że będzie mniejsze zamieszanie. Tam też zostawiła podobny prezent dla Skylera - ze smokiem - z charakteru dominującym tak, jak panicz Schuester Rogogonem Węgierskim, zaproszeniem i pozdrowieniami, które nie zapominały o tym, by wypić za zdrowie również nieurodzinowego dziś gospodarza. Ale gdzie posiał się pan prefekt?

@Yuuko Kanoe @Skyler Schuester

______________________

But I ain't worried 'bout it
Dom nr 2 - Page 2 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 15:41;

BALON: przypominajka

Cukierek efekt: 4 Zawsze uważałeś, że Twoja koleżanka ma ładny nos, ale nigdy jakoś nie umiałeś go skomplementować? Dobrze się składa, bo po tym cukierku każda miła myśl, która pojawi Ci się w głowie, musi przejść też przez usta.

Pomieszczenie: salon

Zaproszenie na imprezę urodzinową Yuuko było dla Olivii zaskoczeniem, gdyż poza spotkaniami prefektów, nie miała z dziewczyną bliższych relacji, jednak jednocześnie nie potrafiła jej odmówić. Trochę się denerwowała; raz, że nie miała pojęcia czy prezent spodoba się dziewczynom, dwa nie bardzo wiedziała kto tam jeszcze będzie i czy spotka tam kogoś znajomego, a trzy nie wiedziała zupełnie w co powinna się ubrać, chociaż ten problem wydawał się być najmniej poważny. Ostatecznie wybrała czerwoną sukienkę bez ramiączek do połowy ud, jeansowa kurtkę i czarne tenisówki, włosy, jak zwykle zostawiła rozpuszczone.
Trzymając w dłoniach dwa zapakowane w papier prezentowy kartoniki, przekroczyła próg domu od razu zaplątując się w zwisające z sufitu złote wstążki.
- Ej… co… Co jest? - zapytała, próbując odgarnąć je sprzed twarzy, kiedy ktoś oznajmił, że powinna po prostu pociągnąć za jedną z nich, co też uczyniła. Zrobiła większe oczy widząc opadający kolorowy balonik, który mimochodem wywołał szeroki uśmiech na ustach brunetki. Przy pomocy różdżki przebiła go, a w jej dłoniach znalazła się przypominajka.
- Ale super! - krzyknęła uradowana, gdyż w jej przypadku będzie to naprawdę przydatny gadżet, dlatego od razu schowała go do kieszeni kurtki. Wśród tłumu odnalazła obie solenizantki, które aktualnie rozmawiały z jakąś blondynką i chłopakiem, dlatego postanowiła nie podchodzić. Zamiast tego zaniosła oba prezenty do pokoi dziewczyn, oczywiście z karteczką od kogo je dostały. Nie chciała im przeszkadzać w rozmowach, odeszła gdzie na bok, zjadając cukierkach, którego chwyciła na wejściu. Wtedy przed oczami mignęła jej postać Maxa (@Maximilian Felix Solberg), który wydawał się być w naprawdę dobrym humorze. Uśmiechnęła się, zakładając kosmyk ciemnych włosów za ucho, po czym podeszła do chłopaka.
- Cześć! - przywitała się radośnie.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 17:03;

Pokój: wychodzę z sypialni Sky'a do salonu
Efekt: brak, ale zmieniam koszulę na koszulkę

Na najświętsze co?
Z lekkim uśmiechem pokiwał głową, trochę zbyt rozkojarzony samym tym, że Sky rzeczywiście mógłby go nazwać swoją zabawką - i to w wyjątkowo pozytywnym znaczeniu. Ugryzł się już w język, nie wytykając mu, że przedstawianie faktycznie sobie darował, ale... ciągania za obrożę już nie. Sam nie widział w tym przecież niczego złego, a obawiał się, że trafi tylko w kwestię magicznych efektów imprezowego poczęstunku (do której planował wrócić, po prostu w jakichś spokojniejszych okolicznościach).
- Chcę powiedzieć, że to możliwe - poprawił Skya, żałując tak skromnych pocałunków i mimowolnie błądząc już myślami w stronę kolejnych. Cóż, chciał Puchonowi poprawić humor i miał na to całą masę pomysłów... tylko wykonanie w obecnej sytuacji nieco go martwiło, wobec czego ograniczył się do tego czułego przytulania. Nie chciał Lennoxa rozgrzeszać i nagle dopisywać mu samych szczerych intencji - nie miał ku temu żadnych przesłanek. Nie widział też niestety sensu w natychmiastowym pogrążaniu go, chociaż starał się znaleźć też perspektywę Sky'a i zobaczyć jak w jego oczach prezentował się Zakrzewski. Po prostu... wtedy od razu zaczynał zastanawiać się jak on wyglądał, jeszcze kilka miesięcy temu.
- Po coś tu jestem, nie? - Odparł tylko pomiędzy pocałunkami, zaraz już śmiejąc się na zauważenie sporego problemu odzieżowego, przed którym stanęli. Prawdę mówiąc, gotowy był narzucić z powrotem poplamioną koszulę, nie przejmując się jej barwą - chciał ją tylko wysuszyć, by materiał nie przyklejał się drażniąco do ciała. - Lubisz moje bary - wytknął mu w przypływie przyjemnej pewności siebie, odruchowo łapiąc koszulkę i zaraz parskając z niedowierzaniem. - Aż taki zazdrosny o Violę jesteś? Już jej o tobie mówiłem... - Pozostało mu jedynie zakryć tors nieszczęsnym napisem "Sorry girls I suck dicks", pod nosem jeszcze tylko mamrocząc, że "no i jak ja się prezentuję". Złapał prefekta na progu, przyciągając go do dłuższego pocałunku, w którym chciał spróbować rozbudzić te ekscytujące, imprezowe nastroje. Niby mu się udało, ale i tak wolałby już sprawdzić miękkość nowego materaca Sky'a...
- Dobra... znajdę was zaraz, bo chyba powinienem- nie wiem czy pokazywanie się Florze w tej koszulce jest lepsze niż w poplamionej koszuli - pożalił się, niezadowolonym grymasem pokazując, że wcale wcześniej nie żartował - nie tak wyobrażał sobie poznanie Hiszpanki. W końcu tylko machnął ręką i po prostu wrócił do tej paszczy borsuka (wait what), w której narobiło się jeszcze więcej tłumu.
- Hej, Yuuko! - Zagadnął entuzjastycznie, odnajdując @Yuuko Kanoe gdzieś w pobliżu stołu z jedzeniem; idealnie zdążył zgarnąć po drodze swojego zagubionego fruwokwiatka w doniczce z własnoręcznie namalowanymi, poruszającymi się "na wietrze" kwiatami wiśni. Odruchowo obejrzał się jeszcze za Sky'em, zaraz już z cichym westchnieniem powracając do Puchonki. - Wybacz, takie imprezy to chyba jednak nie mój żywioł... Ale, w ogóle, wszystkiego najlepszego. - Small talk też nie był jego żywiołem, na Merlina. - Ta wiśnia... nie wiem czy nie jest trochę oklepanym motywem? Nawet jeśli, to ja jakoś dalej go lubię... a łatwiej było mi to wpleść niż coś muzycznego. Bo dobrze kojarzę, że zajmujesz się muzyką? - Mów, mów. Będzie, że się starałeś.
Powrót do góry Go down


Seth I. C. Kennedy
Seth I. C. Kennedy

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.83 m
C. szczególne : blizny przy nadgarstkach po cięciu, mała blizna na szyi od otarcia od sznura; zmęczone spojrzenie, często niekontaktowy i śpiący przez leki; rozczochrane włosy, spory zarost
Galeony : 125
  Liczba postów : 19
https://www.czarodzieje.org/t18745-seth-i-c-kennedy
https://www.czarodzieje.org/t18746-popo
https://www.czarodzieje.org/t18740-seth-i-c-kennedy
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 17:14;

BALON: 1, Lunaballa
Pomieszczenie: Salon
Efekt: szepcze ci miłe słówka (jeden zjedzony cukierek), 5


Dawno nie był na żadnej imprezie. Nie chciał przegapić urodzin Nancy i Yuuko. Wydawało mu się, że jest zbyt zmęczony na takie przyjęcia, ale w końcu przyjaźnił się z Nancy, zdecydowanie to z nią miał bliższą relację niż z Kanoe. Nie wiedział za bardzo, jak ma się ubrać, więc tylko poprawił włosy i uśmiechnął się sam do siebie w jakiejś witrynie sklepowej, w której ujrzał swoje odbicie. Na sobie miał te zwykłe codzienne ciuchy tylko bez szaty studenta Hogwartu. Do Hogsmeade głównie dostał się na piechotę. Nie zatrzymywał się po sklepach, bo właściwie nie za bardzo wiedział, co miałby kupić Nancy i jej przyjaciółce Yuuko. Widocznie żaden z niego przyjaciel, ale naprawdę się starał. Razem z ciocią upiekł babeczki z imionami solenizantek z nadzieniem jabłkowym, malinowym i jagodowym. To chyba wystarczy. Żaden z niego kucharz ani cukiernik nie był, ale w gruncie rzeczy jakiś wybitnych umiejętności nie musiał posiadać do takich skromnych specjałów.
Chyba nigdy tu nie był. Zastanawiał się, czy dobrze trafił i dostał odpowiedni adres od Nancy. Obiecał przecież, że wpadnie, więc się pojawił i był na odpowiednim miejscu. Nie miał wątpliwości, spoglądając na złote wstążki. Pociągnął za jedną i od razu zaczął szukać po kieszeniach, czym mógłby przebić ten tajemniczy balonik, skrywający w sobie jakąś ciekawą tajemnicę. W kieszeni znalazł agrafkę, którą zawsze zapinał górną część swojej dżinsowej kurtki, ponieważ guzik się w niej urwał. Nie chciało mu się tego naprawić nawet magicznym sposobem.
Słychać było niezbyt niegłośne przebicie balonika, z którego wypadł pluszak i cukierek. Stworzenie przypominało, a raczej było Lunaballą. Przychodziło się na urodziny i samemu dostawało się prezent. Fajnie. Spojrzał na drugą niespodziankę, którą był cukierek i nie miał pojęcia czy zjeść go. Chyba nie za bardzo miał ochotę na słodycze. Najpierw napiłby się czegoś. No, ale co tam jeden cukiereczek. Wziął do ust słodycz, mając jakąś wielką ochotę na miłe słowa.
Zabawa powoli się rozkręcała. Wydawało się tu naprawdę sporo osób, a Seth na pewno nie zamierzał pić niczego z alkoholem. To na pewno nie polepszyłoby niczego. Nie trudno było odnaleźć Nancy i Yuuko wyglądały ślicznie. Podszedł wpierw do @Nancy A. Williams, która może znalazła chwile wytchnienia od życzeń i prezentów.
- Chyba się spóźniłem. Ślicznie wyglądasz. Masz cudowne włosy. - Nie miał pojęcia, dlaczego to powiedział. Na pewno coś z tym cukierkiem było nie tak.
- Przyniosłem babeczki, ale chyba nie mam żadnych szans z wypiekami Sky'a. - Rozejrzał się, spoglądając na pyszności zafundowane przez chłopaka. Wypieki Setha były całkowicie normalne i zapewne Yuuko nie miałaby żadnych oporów, aby spróbować jedną z nich.
- Macie coś bez alkoholu? - Chciało mu się pić, ale nie mógł sobie legalnie i zdrowo procentować. Brał leki regularnie, a niedługo miał zażyć kolejne. Nie mógł po prostu pić. Dzisiaj tego się trzymał. Też dziwnie się czuł tu w takim tłumie. Dużo osób przyszło i pewnie jeszcze więcej zamierzało tu wpaść. Miał zamiar pobujać się trochę i się zmyć stąd.
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 22:45;

Pomieszczenie: Salon
piwo: 4 Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao. Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy.
Efekt z cukierka 4 - komplementy

Nie była pewna, co powinna na siebie włożyć, ani co dać w prezencie urodzinowym, ale wiedziała, że chce osobiście złożyć Nancy życzenia i wraz z nią oraz innymi świętować urodziny. Yuuko niestety nie znała prawie wcale. Liczyła na to, że nie będzie z tego powodu większego problemu, a żeby poczuć się pewniej, postanowiła zabrać ze sobą Emersona. Zawsze miała z kim w razie czego pogadać i dzięki komu czuć się swobodniej. Ubrała się dość wygodnie, zakładając krótkie czarne jeansowe spodenki, złotawy cienki sweterek oraz czarne trampki. Całość dopełniła mocniejszym niż zazwyczaj makijażem oraz kapeluszem. Spoglądając do lustra, czuła się dobrze, więc pozostało już tylko złapać Ferdiego i razem z nim iść na urodziny. Prezent, czy raczej upominek, dla Nancy trzymała w dłoniach przez chwilę. Dosłownie. Planowała poprosić o pomoc przyjaciela, w końcu kosz z ciastkami i pluszowym borsukiem w środku nie były poręczne, ale wtedy wpadła na Maxa. Nie ma to jak szczęście, choć musiała przyznać, że ostatnimi czasy jakby odrobinę zelżał jej stosunek do niego. Przynajmniej w trakcie zajęć, na których nie było zbyt wielu możliwości do rozmawiania, a tym samym do irytowania się wzajemnie. Nie wiedziała, co było przyczyną jego komentarzy, nawet nie zdołała się na tym skupić, bo gdy chcąc się upewnić, że nie trafi na niego na imprezie, spytała, czy idzie na nią, ten oczywiście musiał przekręcić jej słowa. Jedno, czego się nauczyła, to tego, że Brewer potrafił być uparty jak osioł. Wcisnęła mu się w ręce kosze z ciastkami, aby niósł je do miasteczka.
Kiedy stanęli przed drzwiami, poczuła, że mimo wszystko nie jest pewna wejścia tam. Spojrzała na dwóch Gryfonów, z którymi przyszła, przygryzając nerwowo policzek od środka. Chciała powiedzieć, żeby nie zostawili jej samej, ale zrezygnowała z tego. Nie była dzieckiem, poradzi sobie. Wchodząc do środka, zwróciła uwagę na baloniki, ale podarowała sobie przebijanie ich. Podobały jej się takie i choć widziała, że gość przed nimi coś z nich otrzymał, sama zrezygnowała. Zainteresowała się za to cukierkami, biorąc jeden z nich do ręki i w końcu wkładając do ust.
- Dobre są… - powiedziała, spoglądając na Emersona i Maxa, licząc, że i oni się poczęstują, a ona nie wyjdzie przy tym na łasucha. - Nie mówiłam ci tego, ale masz naprawdę ciekawe tatuaże - odezwała się, zawieszając spojrzenie na Brewerze, nim zdążyła ugryźć się w język. W życiu nie powiedziałaby mu tego, ale teraz jakoś… Wszystko było w porządku i tak, jak chciała, prawda? - To idziemy do solenizantki, a potem…? - spytała, zerkając na przyjaciela. Ciakawa była ile osób spośród Puchonów znał i czy z tej okazji i ona powiększy grono swoich znajomych.
Rozejrzała się po salonie, dostrzegając w końcu @Nancy A. Williams, do której podeszła od razu, ciągnąc za sobą chłopaków. - Nancy! Wszystkiego najlepszego! Nie jestem dobra w wymyślanie prezentów, wybacz - rzuciła radośnie, na koniec uśmiechając się przepraszająco. W koszu poza ciasteczkami z czekoladą znajdował się borsuk, ruszający uroczo noskiem na zapach ciastek. Przynajmniej szybciej wyczuje słodkości, niż zrobi to dziewczyna. - Z całą pewnością już ktoś ci to mówił, ale świetnie wyglądasz - dodała, po czym nie chcąc zatrzymywać solenizantki, rozejrzała się za czymś do picia i podeszła do beczek z piwami. Tym razem postanowiła nie ryzykować i dodała specjalnego soku, dzięki któremu piwo straciło procenty, ale nie swój smak. Czekolada. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, patrząc na Maxa.

@Ferdinand Emerson @Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptyWto 21 Kwi - 23:17;

Piwko: Oliwa sprawiedliwa

Zaczepiam mojego uroczego, kurczakowego ziomka z ferii, kiedy nagle ku mojemu lekkiemu zdumieniu Boyd włącza się do rozmowy nie do końca zadowolony z jej przebiegu. Bez słowa słucham tyrady wygłoszonej do @Skyler Schuester, przez mojego walecznego Gryfona i nie przerywam go, ani nie uspokajam; z lekkim wzruszeniem pozwalając mu na te zazdrosne słowa, po prostu pełne jakże męskiej, pełnej miłości, przyjaźni.
- Sorka, Sky, każdy ma swojego zazdrosnego mężczyznę życia, wiesz jak to jest - krzyczę do oddalającego się w popłochu Puchona. Jeśli nawiązuję też do jego życia, to zdecydowanie nie myślę o wytatuowanym przesadnie wilkołaku, który mimo że ma już chyba jakieś 30 lat (przynajmniej tak trochę wygląda), wciąż chodzi do nas do szkoły. Coraz mocniej podejrzewam do zwyczajnie o pedofilie i szczerzę martwię się o naiwnego Puchona. Ale niestety nie mam czasu nad tym długo pomyśleć, bo oto muszę zająć się Victorią!
- Tak jest - zgadzam się posłusznie na chodzenie w koszulach, niczym prawdziwy samiec alfa, a wtedy drugi samiec alfa tłumaczy się jakże gorliwie dziewczynie ze swoich przewinień. Na słowa Viks kiwam tylko głową, nie chce mi się ponownie wpadać w ten grząski grunt. - Cholera, byłem przekonany, że dziewczyny lecą tylko na mięśnie i takie bójki, w końcu tyle pakowałem - żartuję ze swojej postury na rozluźnienie atmosfery. Pacam się w głowę kiedy przypominasz mi o duchu, którego miałem szukać. Przez to wszystko dawno nie pytałem rodziny o poszukiwania. - Ostatnio jak pisałem do mojej babki to mówiła, że dziadek zapisał na krótki okres takiego gościa, nie jest pewna czy Brandon, Brendon, czy jeszcze inaczej. W każdym razie jak domyślasz się, że szukanie duchów nie jest łatwe, szczególnie, że moja babcia... - urywam nagle stając przed tymi piwkami w końcu, bo dodałbym, że nie wychodzi z domu, ale nie mam nastroju na dzielenie się problemami psychicznymi mojej rodziny, więc tylko rzucam mimowolnie przelotne spojrzenie na Boyda, całkiem automatycznie. - Jest już starsza. Ale bardzo zajarała się zadaniem! - kończę jeszcze całą opowieść, przerywaną przepychaniem się przez ludzi, pukaniem po talii dziewczyny, czy oglądaniem się za moim przyjacielem, czy aby na pewno jest obok.
- Dzięki - mówię zdziwiony do przyjaciela, który nas znienacka komplementuje. - Nie mam takich piw - mówię wzruszając ramionami kiedy oglądam wszystkie obecne tam trunki. Za to na żart o milczeniu, nie mam pojęcia o co chodzi, więc tylko patrzę niezrozumiale na ziomka i to właśnie milczenie towarzyszy temu żartowi ze świata, który średnio znamy, a jednak Boyd czasem próbuje mnie w niego wdrożyć niezrozumiałym tekstami. - I tak już jesteś baranem, więc... - mówię na te rogi i wącham piwko, które wybrała sobie Wiktoria, które wydawało się mocno damskie. Na jej wyznanie zszokowany podnoszę wzrok na koleżankę. - Jezu, Viks, gdybym o tym wiedział, to nie zgodziłbym się być Twoim plus jeden! - żartuję, tylko trochę udając przerażenie. - Nie wiesz co w życiu najlepsze - dodaję jeszcze i zastanawiam się jeszcze czy nie mówię stuprocentowej prawdy, skoro nawet piwka jeszcze nie siąpiłaś. Biorą od Ciebie butelkę, którą mi wybrałaś i podnoszę ją, by stuknąć się z moimi towarzyszami.
- Za nas! - mówię i pociągam sążny łyk alkoholu z mojej butelki piwka. Krzywię się odrobinę czując ten niespecjalnie przyjemny smak i aż ze zdziwieniem zerkam co takiego w nim jest, że tak dziwnie smakuje. Aż biorę jeszcze jeden łyczek, jako prawdziwy piwosz, żeby zobaczyć co to takiego może być. I tuż po tym, kiedy ponoszę wzrok na Victorię, nagle moje usta otwierają się, a z nich wypadają słowa, które wcale nie miały paść.
- Moja babcia ma agorafobię, nie chodziło o jej wiek, czasem mamy z nią mocne problemy. A moja matka zostawiła mnie jak dostałem list do Hogwartu i do tej pory widziałem się z nią tylko dwa razy. Strasznie mnie tym zraniła i podejrzewam, że przez nią nie umiem do końca ludziom zaufać, zaś moje związki z dziewczynami bywają jakieś wybrakowane, że czegoś w nich brakuje - oznajmiam znienacka dziewczynie i dopiero kiedy kończę z przerażeniem otwieram oczy. C o j a r o b i ę. Dlaczego? Zerkam na piwo, które właśnie piłem, kiedy orientuję się co może być tego przyczyną i podnoszę wzrok na stojącego obok mnie ziomka, ze szczerym strachem. Na dodatek już po raz kolejny otwieram buzię, by kontynuować moje wynurzenia i chociaż mój podbródek lekko drga, czuję, że po prostu nie mogę, nie mogę tego zatrzymać.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 EmptySro 22 Kwi - 1:01;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao. Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy.

Upewniwszy się, że Gabrielle wraz ze swoim towarzyszem mają wszystko czego potrzebują, pożyczyła im jeszcze dobrej zabawy i przeprosiła na moment, bo zobaczyła w drzwiach charakterystyczną czuprynę @Seth I. C. Kennedy. Podbiegła szybko (na tyle na ile pozwalały jej wysokie buty), by zamknąć przyjaciela w uścisku. Do końca nie była w zasadzie pewna czy przyjdzie, nie chciała też zbytnio go namawiać, żeby sam zdecydował i nie czuł z jej strony presji.
- Tak się cieszę, że przyszedłeś! - Przyznała i dopiero wtedy odsunęła się nieco wypuszczając chłopaka z objęć. - Ojej, dziękuję. - Poprawiła odruchowo włosy dłonią, rumieniąc się przy tym nieznacznie, ale bynajmniej nie z powodu komplementu, a alkoholu, z którego przed chwilą opróżniła szklankę. Jej spojrzenie w końcu padło na przyniesione babeczki i na sam ich widok poczuła jak zwiększa się produkcja śliny w jej ustach. Zdecydowanie miała zamiar zaraz się wgryźć w jedną z nich.
- Są idealne i na pewno przepyszne, dziękuję! - Obdarzyła chłopaka promiennym uśmiechem, a następnie odstawiła wypieki na stół z jedzeniem, by wszyscy mogli się nimi częstować. Sama chwyciła jedną z nich, tę na której widniało jej imię i od razu wgryzła się w ciasto. Malinowa! Z ust wydobył jej się mimowolnie cichy pomruk zadowolenia, ale zaraz padło pytanie, na które powinna odpowiedzieć. Zasłoniła buzię dłonią i pokiwała głową starając się szybko przełknąć.
- Mhm... Tam obok beczek jest taki sok. Jak go dolejesz do piwa to traci procenty. - Odpowiedziała po chwili uśmiechając się przepraszająco. - Częstuj się, wszystkie są pyszne. Tak jak twoje babeczki. - Puściła mu oczko uśmiechając się wesoło i ponownie wgryzła się w ciasto. Zaraz jednak usłyszała swoje imię, przeprosiła więc starszego puchona, życząc mu jeszcze dobrej zabawy i podeszła przywitać się z gromadką gryfonów, którzy właśnie wkroczyli do mieszkania (@Loulou Moreau, @Ferdinand Emerson, @Maximilian Brewer). Uściskała Lou i przedstawiła się przyprowadzonym przez nią chłopakom. Maxa generalnie znała, bo bardzo ciężko było nie zwracać na niego uwagi podczas zajęć, ale nigdy oficjalnie ze sobą nie rozmawiali, więc on mógł nawet nie wiedzieć o jej istnieniu.
- Jejku, jaki słodki! Dziękuję! - Ucieszyła się na widok borsuka, który w tym domu zapewne będzie miał przechlapane i będzie miał pełen nos roboty. Już teraz otoczony słodkościami ruszał noskiem jak szalony. Kiedy z całą trójką dopełnili już powitalnych formalności, posłała wszystkie upominki zaklęciem do swojego pokoju i życzyła im świetnej zabawy. Żałowała, że nie może spędzić z każdym ze swoich gości nieco więcej czasu, ale ich frekwencja zupełnie ją przerosła.
Kiedy wydawało się, że to już wszyscy i drzwi pozostawały w końcu zamknięte nieco dłużej wróciła do @Violetta Strauss, którą zostawiła już jakiś czas temu z piwem. Swoje zdążyła już wypić do dna i lekko szumiało jej w głowie, dzięki czemu w końcu nieco się rozluźniła.
- Dobre? - Zapytała wskazując na szklankę z syrenim śpiewem. Jej rajska czekolada była przepyszna i właśnie zastanawiała się, czy kolejną kolejkę pić to samo, czy zmienić nieco repertuar.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 2 - Page 2 QzgSDG8








Dom nr 2 - Page 2 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 2 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 16Strona 2 z 16 Previous  1, 2, 3 ... 9 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 2 - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-