Obecny czas to Pią 10 Maj - 23:10

Znaleziono 2 wyników

Dom nr 2

[Przepraszam, że zaginam czasoprzestrzeń i prawdopodobnie mocno mieszam rzeczywistość, ale klasycznie nie ogarniam]

Pomieszczenie: salon
Wygląd postaci: ma na sobie żółtą atłasową koszulę w czarne ciapki, żeby utożsamiać się z Puszkami heart A na głowie, między kudłami, znajduje się czerwona opaska z kocimi uszkami, bo obiecał Skylerowi Topics tagged under freehugs on Czarodzieje 693347448
Efekt: w tym poście jeszcze #freehugs

W pomieszczeniu panowała taka atmosfera i swoista aura, że już czuł się zjarany i podpity, choć był trzeźwy niczym niemowlę. Zupełnie jakby ktoś rozpylił coś podejrzanego w powietrzu.
Dziewczyny były rozchwytywane, a do wyręczania prezentów ustawiała się wręcz kolejka (prawdziwa komuna w prawdziwej komunie), więc nie śmiał zatrzymywać dłużej Nancy. Na pewno podczas tej imprezy będą mieli jeszcze okazję do ucięcia sobie miłej pogawędki. O ile wcześniej za bardzo się nie sponiewiera. On, dla jasności.
A do tego była już krótka droga. Szczególnie, gdy widział zezwierzęcone wersje Prefektów i innych studentów.
- Dotrzymuję obietnic. Mam też coś do spalenia. I nie są to średniowieczne czarownice. - zbliżył się do wesołej kompanii i odpowiedział na równie wesołą zaczepkę @Skyler Schuester, wplatając w swą wypowiedź zawadiackie mrugnięcie powiekami i suchy żart z zakresu Historii Magii. Caine Shercliffe powinien być dumny! Dał się obmacać po kocich uszkach i właśnie wtedy uderzyła go myśl, że...
Właściwie dlaczego miałby się obawiać jakiegoś dwumetrowego Ślizgona? Miał potrzebę uściskania każdego na swojej drodze, to miał. I czy była to wina magicznych cukierków, czy jego rozwiązłości, to już była kwestia sporna. Prosimy nie oceniać. A więc, niewiele myśląc, zagarnął swoimi ramionami Skylera, ofiarowując mu najbardziej serdeczny uścisk świata. Przyjemne ciepełko rozlało się po jego wnętrzu, ale może tak naprawdę było to złudne uczucie i jedyne, co się rozlało, to piwo, które Puchon dzierżył w dłoni? Nie był pewny.
A potem wszystko zadziało się bardzo szybko. Dla niego aż za szybko.
On sam zaciekawił się żywo minimalistycznymi obrazami, które wisiały na ścianach w interesującej kompozycji, potem ktoś go szturchnął, ktoś coś krzyknął, no rozgardiasz niesamowity. Mignęła mu gdzieś @Bonnie Webber, której chyba powinien odwdzięczyć się jakoś za ostatnią bitwę na jedzenie. Jednak w tym momencie nie mógł tam podejść i zagadać, bo inna ważna osoba zaprzątnęła mu głowę. @Flora J. Martell! Jeszcze zanim wybrał się na przyjęcie urodzinowe, zastanawiał się, czy spotka na nim właśnie Florę. A teraz ledwo ją poznał w tym outficie. Gdyby nie jej nieśmiały gest w jego kierunku, to prawdopodobnie wziąłby ją za jakąś zupełnie przypadkową dziewczynę (a potem sobie tego nie wybaczył do końca świata). Niestety jego radość nie trwała długo, bo u boku niebieskookiej Puchonki trwał niestrudzenie jakiś przychlast. I to jeszcze ślizgoński przychlast! Schuesterowi też się to chyba nie podobało, bo nagle zmienił się nie do poznania, co szczególnie przykuło uwagę Tarly'ego. Dopiero w tym momencie rozpoznał w tej podstępnej twarzy @Lennox X. Zakrzewski, którego przecież kojarzył z łączonych zajęć.
Prywatna zabaweczka Martellówny
- Co, do chuja? - zapytał szeptem sam siebie, gdy tylko do jego zaczerwienionych uszu doszły te piekące, bolesne słowa. Sam nie wiedział, dlaczego tak żywo na nie zareagował. Ale czuł, gdzieś wewnątrz siebie czuł, że musi coś zrobić.
Podszedł do Flory i Lennoxa, gdy tylko Sky i Mefisto się oddalili. Odruchowo wyprostował sylwetkę, dodając sobie kilka cennych centymetrów wzrostu. Jeszcze nie miał planu na to, co powie. Jeszcze nie wiedział, co zrobi. Improwizował, as always.
- Flora! Piękna, jak zawsze. - obdarzył dziewczynę intensywnym spojrzeniem, a potem uścisnął krótko jej drobne ciałko na przywitanie, nie zważając na to, co w tym momencie robił jej, tfu, partner. Którego zresztą obdarzył nieco cynicznym uśmieszkiem chwilę później.
- Cześć, Lenor. Wyglądasz, jakbyś właśnie wychodził. - spojrzał na niego nieco zmrużonymi oczami, a ton jego wypowiedzi był dość... impertynencki. Jakaś niewidzialna siła wznieciła ogień w jego wnętrzu. Ogień, który stopniowo trawił go od środka i sprawiał, że piekły go policzki. Znów skrzyżował ramiona, jakby wzbraniał się przed nagłą, potencjalną ochotą na sprzedanie darmowego uścisku Lennoxowi.
Nie, tego by nie zniósł.
by Bruno O. Tarly
on Pon 20 Kwi - 4:02
 
Search in:
Domy Jednorodzinne
Temat: Dom nr 2
Odpowiedzi: 403
Wyświetleń: 12990

Dom nr 2

BALON: pluszowy dementor
Pomieszczenie: salon, wbijam na imprezę
Wygląd postaci: ma na sobie żółtą atłasową koszulę w czarne ciapki, żeby utożsamiać się z Puszkami heart A na głowie, między kudłami, znajduje się czerwona opaska z kocimi uszkami, bo obiecał Skylerowi Topics tagged under freehugs on Czarodzieje 693347448
Efekt: przez dwa posty rozdaje wszystkim darmowe przytulasy (więc właściwie jest sobą) #freehugs

Podobno na domówkę wypada się odrobinę spóźnić.
Cóż, czy rzeczywiście obowiązywały takie zasady? Nie był pewny. Ale jedno wiedział: dom Skylera był otwarty dla wszystkich, o każdej porze dnia i nocy. Tak, wiedział to, choć zamierzał odwiedzić go po raz pierwszy na jego puszkowych włościach. No ale przecież znał Schuestera. Jego otwarte serce. I jego wyrozumiałość.
A tak się jakoś złożyło, że zapakowanie prezentów zajęło mu zdecydowanie więcej czasu, niźli zakładał. Cała sypialnia była pokryta wzorzystym papierem, taśmą klejącą i kolorowymi wstążkami. Czy to Gwiazdka przyszła wcześniej? Nie, to Tarly nie miał za grosz talentu i zdolności manualnych! Mocował się, szarpał, sapał, próbował zaklęć, a mimo to szło mu mozolnie. Starał się jednak za wszelką cenę i nie poddawał. Zależało mu, żeby prezenty zacnie się... prezentowały.
Na jego niewielkie spóźnienie wpływ miało też to, że do Hogsmeade wybrał się na pieszo, spacerkiem. Tegoroczna wiosna rozpieszczała, a wieczór był całkiem ciepły. Właściwy dom odszukał bez większego problemu. Może dlatego, że już z tych murów biła swoista imprezowa aura? Gdy znalazł się pod drzwiami, to bez większej krępacji chwycił za klamkę i wparował do środka. Od razu uderzyła go fala ciepła, która uświadomiła mu, że jednak na zewnątrz nie było specjalnie gorąco. Policzki mu się zaróżowiły, a skóra dłoni zapiekła od nagłej zmiany temperatury. A potem wpadł na złoto-żółte wstążki. Ktoś tam do niego krzyknął, żeby wziął balona. No to wziął, co miał nie wziąć. Choć z naręczem prezentów było to nie lada wyzwanie. Balonik był dość ciężki i w środku niewątpliwie coś skrywał, ale zanim się nim zajął, to ściągnął z siebie swoją pseudo-skórzaną kurtkę i rzucił gdzieś w kąt, czy coś; no nie zważał na to szczególnie. Jak już będzie się zbierał w drogę powrotną (o czym aktualnie, rzecz jasna, nie myślał, no halko), to po prostu skorzysta z niezawodnego Accio. Fajnie czasem być czarodziejem, hehe. Przeczesał włosy palcami, upewniając się, czy kocia opaska nadal znajduje się na swoim miejscu. A potem przebił balonik i zerknął, co mu się wylosowało. Na widok pluszowego dementora zaśmiał się perliście, szczerze rozbawiony. Odłożył zabawkę na pobliską półkę, zarzekając się w duchu, że będzie o niej pamiętał, choćby skończył imprezę pijaniutki pod stołem. Natomiast cukierka pochłonął od razu, niewiele myśląc.
Po chwili, z uśmiechem, ruszył wgłąb salonu, rozglądając się po pomieszczeniu, w celu odszukania dwóch najważniejszych dziewczyn. Był pod wrażeniem tego, jak oryginalnie urządzone było mieszkanko. A dekoracje? No mistrzostwo! Zakochał się w tym klimacie jak w pewnym Rosjaninie. Czuł się też wspaniale. Miał w sobie ogromne pokłady życzliwości, miłości i chciał wszystkich uściskać. Nawet Ślizgonów, a co!
Pierwszą dostrzegł @Yuuko Kanoe i choć nie znał dziewczyny za dobrze (właściwie tylko z widzenia), to rozpoznał ją od razu. Dzikich tłumów na imprezie jeszcze nie było, a dziewczyna posiadała przy tym wyjątkową urodę.
- Hej, Yuuko! - zawołał w jej stronę i podszedł do niej dziarskim krokiem, by po chwili uściskać ją serdecznie, bo jakoś tak... miał taką niezrozumiałą potrzebę - Wszystkiego najlepszego! - uśmiechnął się szeroko i wyciągnął w stronę dziewczyny niewielkie pudełeczko zapakowane w żółto-kremowy papier. W środku znajdowała się skrzyneczka wypełniona różnymi rodzajami herbat i ciasteczkami domowej roboty - Mam nadzieję, że Ci posmakują. Ciastka sam piekłem. Wyszły całkiem niezłe, choć do skajowym bym nie porównywał. - wyjaśnił. A potem uzmysłowił sobie, że dziewczyna ma prawo nie kojarzyć jego imienia - Yyy, Bruno. Tarly. - dodał pospiesznie, wymachując palcem wskazującym. Chwilę później wypatrzył drugą gwiazdę, @Nancy A. Williams, stojącą chyba przy alkoholach, więc w sercu imprezy. Ukłonił się grzecznie pannie Kanoe i ruszył w stronę swojej znajomej. W tym przypadku także nie krępował się z przyjacielskim uściskiem.
- Stu lat, Nancy! Wszystkiego najpuchońszego. - wymruczał jej w ucho, nadal ściskając jej drobne ciało. Po parunastu sekundach oderwał się od niej i wcisnął jej w ręce prezent. Pudełeczko było sporej wielkości, zapakowane w musztardowy papier i przewiązane złotą kokardą w czarne kropki. W środku znajdowała się szczelnie zapakowana buteleczka bahanocydu, niewielki bukiet żonkili (które, jakimś cudem, trzymały się w świetnej kondycji) i czekoladowa żaba - Jak nastrój? - zagadał do dziewczyny, przyglądając jej się uważnie. Wyglądała prześlicznie.
W pewnej chwili mignęło mu coś żółtego i pierzastego. Czy był to wielki ptak z Ulicy Sezamkowej? Cóż, na puchońskiej imprezie (i do jeszcze w domu Skylera) wszystko było możliwe, ale do tego pomysłu podchodził, mimo wszystko, sceptycznie. I minęło kilka chwil, nim rozpoznał w tym przebraniu swojego kumpla i jednego z gospodarzy.
- Na mężnego Godryka, Sky! - wydarł się do niego, powstrzymując wybuch śmiechu tak usilnie, że aż się zakrztusił - Zarosłeś, stary. - pokiwał głową, lustrując @Skyler Schuester wzrokiem. Coraz trudniej było mu zachować powagę, a kąciki jego ust unosiły się coraz to wyżej i wyżej. Zrobił kilka kroków w ich stronę i w tym momencie dostrzegł, że @Mefistofeles E. A. Nox też zamienia się w zwierzaka. Tylko stojąca obok Krukonka zdawała się być w pełni sobą.
- Party Animal nabiera nowego znaczenia, co? - wyszczerzył się, krzyżując ręce na piersi. Jakoś tak od tych wszystkich życzeń i przywitań zaschło mu w gardle. Tak, koniecznie musiał uzupełnić płyny! Ale najpierw... miał wielką ochotę wtulić się w ramiona Puchona, tylko... czy wypadało mu to przy Noxie?
Nie chciał zaczynać imprezy od zbierania swoich zębów z parkietu.
by Bruno O. Tarly
on Nie 19 Kwi - 2:25
 
Search in:
Domy Jednorodzinne
Temat: Dom nr 2
Odpowiedzi: 403
Wyświetleń: 12990

Powrót do góry

Skocz do: