Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 16 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next
AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 08 2020, 13:20;

First topic message reminder :




Puchońska komuna




Regulamin


Każdy z mieszkańców ma takie samo prawo do tematu, więc pisząc tutaj trzeba się liczyć z możliwością ingerencji w wątek przez resztę.
Jeżeli nie pasuje Ci któraś z grafik/chcesz dodać opis pokoju/przedmiot do opisu jakiegoś pomieszczenia itp. - napisz do mnie, a edytuję posta! Pamiętajcie jedynie, że Wasze prywatne pokoje muszą być dość małe, bo większość domu zajmuje kuchnia i salon.
Puchońska Komuna jest otwarta dla wszystkich potrzebujących noclegu, więc śmiało można zgarniać tutaj na dowolny okres czasu swoich znajomków, niezależnie od barw ich domu.
Mechanicznie - nie musicie płacić nic za pobyt tutaj, ale fabularnie - mamy skrzyneczkę, do której każdy dokłada się w danym miesiącu tyle ile jest w stanie i... cóż, jeśli zabraknie, to wtedy się martwimy xD
Zameldowani w Komunie są tylko @Yuuko Kanoe i @Skyler Schuester - jednak jeżeli chcesz mieszkać tutaj tydzień, miesiąc czy nawet rok, to masz do tego prawo - wystarczy, że dogadasz się co do miejsca, które zajmiesz do spania.






POMIESZCZENIA


Główne:

Reszta:

Sypialnie:

Ogród:



Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon Lut 08 2021, 17:21, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ofelia Willows
Ofelia Willows

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.76
C. szczególne : Brak łuku kupidyna na górnej wardze.
Galeony : 463
  Liczba postów : 259
https://www.czarodzieje.org/t18464-ofelia-willows
https://www.czarodzieje.org/t18487-skrzynka-pocztowa-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18479-kuferek-ofelii
https://www.czarodzieje.org/t18514-ofelia-willows-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 01:37;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: łuski na twarzy, chęć zdjęcia ubrań i wykąpania się w jakimś zbiorniku.

- Haha, dzięki za troskę, ale postanowienie to postanowienie - Machnęła pobłażliwie ręką, jednocześnie puszczając oczko dziewczynie o rudych włosach. Następny drobny gest sprawiał, że blondynka coraz bardziej się rozluźniała w towarzystwie słowianki. Nie znała jej dobrze, w sumie to była ich pierwsza większa interakcja, ale już uważała ją za przemiłą osobę.
- Wszystko, tylko nie cekiny... - Jęknęła załamana, gdy dowiedziała się, co na pierwszy rzut oka ma na twarzy. Ze wszystkich możliwych opcji musiały być cekiny? Dało się zauważyć, że jej reakcja była inna o sto osiemdziesiąt stopni, niż jej towarzyszki. Straciła całą ochotę na imprezowanie - naprawdę nie przepadała za cekinami. Szybko otrząsnęła się z tego stanu, gdy zorientowała się, że Aleksandra, po prostu się pomyliła: - Całe szczęście... - Odetchnęła z ulgą, jakby kamień spadł jej z serca.
Magiczne imprezy mają to do siebie, że podczas nich, dzieją się naprawdę dziwne rzeczy. Mugole chyba by takiej nie przeżyli, nie wpadając przy okazji w załamanie nerwowe. Dla nas - młodych czarodziejów i wiedźm, były to sprawy w miarę normalne, choć niecodzienne. Przyznajmy przecież, że nie każda impreza jest powtarzana na co dzień. Gdyby to wszystko było powtarzane każdego dnia, to nawet mugole by się znudzili.
- Aż tak dobrze wyglądam? - Spytała skromnie widząc ekscytację dziewczyny. Czy to możliwe, że w łuskach wyglądała lepiej? Na pewno mniej przeciętniej, ale zdaniem Ofelii, trzeba było uważać, żeby oryginalność nie zmieniła się w kicz. Rozejrzała się po salonie w poszukiwaniu jakiegoś zwierciadła: - Masz może lusterko? - Spojrzała się w stronę dziewczyny, gdy nie udało się jej wyłapać żadnego wzrokiem. W swojej torbie posiadała takowy przedmiot, ale najzwyczajniej w świecie, nie chciało jej się po nią iść. Chciała osobiście sprawdzić, czy łuski przypominają te u trytona, czy może były bardziej jak te u śledzia...

@Aleksandra Krawczyk


Ostatnio zmieniony przez Ofelia Willows dnia Sro Kwi 22 2020, 10:04, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4249
  Liczba postów : 11894
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 01:43;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Już nie miś tuliś, ale nadal na haju

Nawet nie zauważył, jak Skyler odciągnął Mefa od towarzystwa. W tej chwili był wręcz pochłonięty tańcem pufków. Jego świadomość odpłynęła gdzieś bardzo daleko i trzeba było przyznać, że Max czuł się cudownie. Dawno nie miał okazji doprowadzić się do podobnego stanu. Salon zapełniał się coraz bardziej, przybywali spóźnieni goście w większości stanowiący borsuczych wychowanków. Solberg wziął kolejny łyk piwa, żeby utrzymać swój obecny stan. Nie wiedział kto dbał o przyprawianie napojów i jedzenia na imprezie, ale musiał przyznać, że wykonał świetną robotę. Uśmiechnął się do Bonnie, Gabrielle i Shawna, których zauważył, gdy wchodzili do pokoju. Na szczęście nie zauważył Flory i jej towarzysza ze Slytherinu. Zamiast nich, jego oczom ukazały się dwa majestatyczne pegazy sunące w stronę Skylera. Właśnie patrzył, jak jeden z nich macha ogonem, gdy usłyszał za sobą znajomy głos.
-Oliv! Przepięknie wyglądasz aniele. - Nie był  to przypadkowy komplement, gdyż w świecie, który widział obecnie Solberg, dziewczyna była posiadaczką pary ogromnych złotych skrzydeł, a ona sama roztaczała wokół siebie nieziemski blask.
-Skąd Ty je wytrzasnęłaś? Zaklęcie transmutujące? - Wyciągnął rękę, by dotknąć nieistniejących złotych piór. Jego oczy wciąż był nieobecne, a policzki coraz bardziej zaczerwienione. Nikt, kto by go zobaczył nie mógł mieć wątpliwości, że Max jest pod wpływem.... czegoś. Czego, nie wiedział nawet on sam. Miał jednak w planach odkryć tę tajemnicę, gdy tylko dowie się, kto był za to odpowiedzialny.

@Olivia Callahan

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 01:50;

Pomieszczenie: salon
Wygląd postaci: ma na sobie żółtą atłasową koszulę w czarne ciapki, żeby utożsamiać się z Puszkami heart A na głowie, między kudłami, znajduje się czerwona opaska z kocimi uszkami, bo obiecał Skylerowi Dom nr 2 - Page 3 693347448
Piwsko: Oliwa Prawdziwa
Efekt: "czujesz potrzebę podzielenia się swoimi sekretami z pierwszą napotkaną osobą"

Ciężko było mu racjonalnie wytłumaczyć swoje zachowanie i ten wewnętrzny pożar. Przecież Flora miała prawo do tego, by ułożyć sobie życie po swojemu i z kim tylko chciała. Nawet jeśli był to facet, który przytłaczał ją swoją osobowością. Subiektywnie stwierdzał, że do siebie nie pasowali, ale podobno przeciwieństwa się przyciągają, a poza tym... nic nie wiedział o ich związku. Może była szczęśliwa? Kim on był, żeby oceniać? A mimo to... czuł swoistą, nieodpartą potrzebę bronienia słodkiej Lunaballi. Czy był... zazdrosny?
Miał ochotę odprowadzić Lennoxa pod drzwi, które potem zatrzasnąłby za nim z hukiem. Miał ochotę wygarnąć mu, że nie zasługuje na to, by stać przy niebieskookiej Puchonce, że nie zasługuje na ten zaszczyt składania pocałunku na jej lśniących włosach... Czuł, że niewidzialna pięść zaciska się mu na szyi, że coś go dusi. Włosy na karku mu się zjeżyły, a krew w żyłach zabuzowała. Nie wiedział, czy bardziej drażniło go to, że Ślizgon potrafił utrzymać nerwy na wodzy i, niejako, wygrał ten pojedynek, czy to, że... sam tak głupio postąpił i nie wiedział, co w niego wstąpiło. Przez myśl przeszło mu, że właśnie stracił w oczach Flory, że jego burzliwa natura zniweczy ich wzajemną sympatię.
I wtedy Lennox dotknął swoją przebrzydłą łapą jego twarzy. Ba! Wykonał gest, jakby byli najlepszymi ziomkami! Bruno zacisnął szczękę tak mocno, że aż usłyszał swój zgrzyt zębów. Jego spięta sylwetka sprawiła, że przez ułamek sekundy wyglądał jak spetryfikowany. Ale tym razem nic nie zrobił, nie ruszył się na milimetr. Trochę z szoku, a trochę dzięki resztkom samokontroli. Jednak gdyby jego spojrzenie mogło zabijać (lub chociaż zamieniać w kamień), to Ślizgon byłby pierwszym gościem, który zaliczyłby zgon na tej domówce.
- Tak. Bardzo chętnie. - odpowiedział przez zaciśnięte zęby, wykrzywiając usta w cynicznym uśmieszku - Nie kłopocz się, umiem sam o siebie zadbać. - zaszczebiotał po chwili, w odpowiedzi na alkoholową propozycję (a raczej jej brak).
I nagle zostali sami. On i Flora. A jemu serce zabiło tak mocno, że miał wrażenie, że zaraz wyskoczy i i z głośnym plaśnięciem upadnie na parkiet. Złość odpuściła, poczuł się o wiele mniejszy i było mu bardzo, ale to bardzo, głupio. Spojrzał na dziewczynę niepewnie, a gdy nawiązała z nim kontakt wzrokowy, to uśmiechnął się ciepło, szczerze, naturalnie. Tak, jak uśmiechał się, gdy rozmawiali w Sali Wejściowej siedząc na zimnych schodach. Odkaszlnął.
- Przepraszam, nie wiem, co mnie podkusiło... - urwał, zastawiając się, czy przez to, że teraz się tłumaczył, nie wychodził na jeszcze większego kretyna. Wychodził? Zapewne. Patrzył na jej jasną, idealnie gładką cerę, na jej lekko zaróżowione policzki, na jej błyszczące, wielkie oczy, na jej smukłe ramiona... Patrzył i nie wiedział kompletnie, co powiedzieć. Jak wybrnąć. Nic. Pustka. Kompletna.
Zrobił mały krok w stronę miejsca, gdzie stały beczki pełne najróżniejszych piw. Nie, przecież jej tak samej nie zostawi. Zniżyłby się wtedy do poziomu Lennoxa... Niewiele myśląc, wycelował różdżkę w stronę pierwszej lepszej butelki piwa, która stała na widoku. Przyciągnął ją do siebie przy pomocy Accio, a potem otworzył także wykorzystując do tego różdżkę, ale już w mniej magiczny sposób. Aby zyskać na czasie i pozbierać nieco myśli - upił od razu, bez wahania, spory łyk trunku. Piwo było dziwne, specyficzne, bardzo gorzkie i jakieś takie... gęste. Nie posmakowało mu, ale było jedynym ratunkiem. Lecz gdy spojrzał na dziewczynę po raz kolejny, to poczuł dziwne zawirowania w głowie i... ogromną chęć zwierzenia się jej ze wszystkiego. Chciał być szczery, chciał się przed nią otworzyć. Tu i teraz.
- Flora, wiesz... - zaczął, a po sekundzie postąpił krok w jej stronę - Wydaje mi się, że nie pasujesz do Zakrzewskiego. On... na Ciebie nie zasługuje. Jesteś taka czysta. Taka nieskalana złem tego świata. - co do cholery się z nim działo? Dlaczego nie mógł przestać mówić? To, co trafiało do jego głowy prosto z serca, od razu zostało uwalniane przez jego aparat gębowy. Czuł, że zaraz zapadnie się pod ziemię, że zaraz ją zrani i zaprzepaści ich znajomość. Ale nic, na Merlina, nie mógł z tym zrobić!
- Czasem zastanawiam się, czy moja siostra też byłaby taka zdolna i wyjątkowa jak Ty, gdyby... gdyby wciąż żyła... - kurwa.
Nie. Nie. Nie.
On to powiedział? Powiedział to nagłos? Podczas imprezy z piwem w jednej ręce? Nagle owładnęło go przeraźliwe zimno, a sam widocznie pobladł. Spojrzał na dziewczynę wzrokiem pełnym przerażenia; był w ciężkim szoku.
A potem szklana butelka wyślizgnęła się z jego drżących dłoni i upadła na ziemię, roztrzaskując się i mocząc przy tym jego buty i spodnie. Czy mogło być gorzej?

@Flora J. Martell @Lennox X. Zakrzewski
Powrót do góry Go down


Ferdinand Emerson
Ferdinand Emerson

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182
Galeony : -124
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t18660-ferdinand-emerson#533690
https://www.czarodzieje.org/t19060-lepszy-emeron#551972
https://www.czarodzieje.org/t18661-ferdinand-emerson#533691
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 10:56;

Pomieszczenie: Salon
Efekt z cukierka 4 - komplementy

Niemal na śmierć zapomniał o tym, że dziś miał pójść z Lou na urodziny jej znajomej. Przypominając sobie o tym na ostatnią chwilę, był w niezłej dupie. Gdyby to nie była ona, pewnie wymyśliłby jakąś barwną historię, usprawiedliwiającą go z braku obecności, ale między składaną obietnicą, a zawartą umową pomiędzy tą dwójką, nie było żadnej różnicy.  Dopełniając wszystko Maxem, którego wciągał w to, by zrobić jej nazłość, po prostu musiał tam pójść. Krótkie spóźnienie można było jeszcze zrozumieć, podobnie jak niesamowity przypadek pojawienia się jasnowidza na ich drodze, ale nie brak prezętu, którego jeszcze nie posiadał. Miał tylko dwa, może trzy wyjścia na rozwiązanie tego problemu. Sięgnął po najprostszą - braterską przysługę. Gdy jego brat wyskoczył załatwić, co potrzeba, młodszy z braci mógł szybko ogarnąć jakiś outfit. Ubrał czarne potargane spodnie, biały podkoszulek, i czarny, rozpinany, wymięty sweter z kapturem. To tyle, uznał, że nic nie więcej nie trzeba poprawiać. Według niego wyglądał wystarczająco dobrze. Parę chwil później odebrał przesyłkę, składającej się z bukietów i teleportował na miejsce spotkania, gdzie pojawienie się Maxa, skomentował zrządzeniem losu. Nie byłby również sobą, gdyby nie poprosił go dla żartu o jakąś wróżbę na dziś, wiedział, że znajomy zawsze nosi ze sobą talię do Tarota.
Emeron nie miał większych oporów przed wejściem do środka. Tylko mina przyjaciółki była mocno zastanawiająca. Czyżby pierwszy raz widział ją, w chwili zawahania? W sumie jej się nie dziwił, ne znał tej części jej znajomych, ale za to wiedział, do czego sami byli zdolni.  To była jedna z tych pozytywnych i budujących myśli, której postanowił się dziś trzymać; z zaproszonym gryfonem mógł rywalizować, który z nich zrobi większą.. gafę. Nie musiał długo czekać. Zamiast najpierw poszukać solenizantek i złożyć życzenia, Moreau wybrała słodycze.
-Dobre to mało powiedziane. - skomentował, tuż zaraz po komentarzu odnoszącym się do tatuaży. Doskonale wiedział, że Lou za nim nie przepada, takie słowa z jej strony musiały być spowodowane działaniem cukierka. -Cukierki kłamczuszki. - dodał bez wahania biorąc jednego. Był przekonany, że i on teraz będzie mógł sypać kłamliwymi komplementami, słodszymi od gorzkiej prawdy.
Jego przyjaciółka robiła za przewodnika, a on nie miał żadnych przeciwwskazań, by w końcu poznać solenizantki i zwolnić rękę w której trzymał kwiaty.
-Miło mi poznać, Ferdinand Emerson. Wszystkiego najlepszego. - wtrącił zaraz po Lou podając bukiet i rękę. Z jego ust nie padło nic, co byłoby dziwne, a to było zastanawiające. Zaraz po tym, Emerson zaczął rozglądać się razem z Tłuczkiem, chociaż sam nie wiedział za czym, bądź za kim. Prawdopodobnie szukała drugiej solenizantki, a w tym jej pomóc niestety nie mógł, ale zobaczył postać, którą dość dobrze kojarzył. Chyba wszyscy ją kojarzyli w końcu była kapitanem drużyny z ich domu.
-Na alkohol u ciebie nie ma co liczyć Max? - rzucił przez ramię, patrząc jak dziewczyna szła w kierunku innego pomieszczenia. -Chyba zawsze ją podziwiałem.. Kurwa, czy ja to powiedziałem na głos? - zaśmiał się patrząc na Lou. Jeśli nie dostał tego samego, co ona to było źle. W innym przypadku było jeszcze gorzej..

@Loulou Moreau @Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 11:07;

Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: 3 Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?


Gabrielle zdawała sobie sprawę ze swojej urody, jednak często nie potrafiła dopuścić do siebie myśli, że podoba się chłopcom, a tym bardziej Shawnowi, który był przecież jej przyjacielem z dzieciństwa. Dlaczego jego przeciągłe spojrzenie, jakim obdarzył ją zaraz na wejściu wywołało u niej delikatny rumieniec, na szczęście ukrywała go za kosmykami włosów przez co wpadła we wstęgi, przy okazji zrywając jedną.
Rozglądając się po pomieszczeniu, nie mogła uwierzyć, jak wiele ludzi przyszło, a tym samym jak bardzo spóźnieni byli oni. Ostatnio pojawianie się o czasie wychodziło Gabrielle naprawdę marnie, a przez to, że była osobą mającą hopla na punkcie punktualności za każdym razem odczuwała coraz większe zażenowania.
Chwyciła rękę chłopaka odnajdując solenizantki, którym oboje złożyli życzenia, blondynka pozbawiona była świadomości, że przed imprezą Shawn coś wziął; nie wyglądał i nie zachowywał się inaczej.
Uradowana reakcja przyjaciółki na widok puszka uśmiechnęła się szeroko przytulając ją raz jeszcze, po czym Nancy znowu gdzieś zniknęła, wcześniej życząc im dobrej zabawy.
- Chyba się jej spodobał - stwierdziła, ciągnąc chłopaka bardziej w głąb salonu. Uniosła do góry prawą brew, przyglądając się swojemu towarzyszowi dłuższą chwilę.
-Wydajesz się być jakiś inny - zauważyła, próbując rozgryźć czym różni się osoba stojąca przed nią od tej, z którą rozmawiała na huśtawce, jednak nie potrafiła samodzielnie znaleźć rozwiązania. Zamiast tego przytuliła Krukona i wyszeptała mu na ucho "dzięki, że ze mną przyszedłeś". Wtedy też w oddali zobaczyła @Maximilian Felix Solberg który właśnie rozmawiał z jakąś dziewczyną, kiedy i on ją zobaczył - pomachał, a Gab odpowiedziała mu tym samym.
- To co? Napijemy się czegoś? - było to pytanie czysto teoretyczne, bo już sekundę później przyglądała się z uwagą piramidzie z beczek, w których znajdowało się piwo wspomniane przez Nancy.


@Shawn A. McKellen II
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 12:57;

Olivia nie zdawała sobie zupełnie sprawy z tego, co dzieje się z Maxem. Sądziła, że zwyczajnie dobrze się bawić, jednak wystarczyło, że spojrzał on na nią, by dostrzec mogła wyraźną zmianę w jego oczach; ich zielone tęczówki prawie całkowicie pochłonęła czerń, a ona sam wydawało się, że patrzy na nią pustym spojrzeniem, pozbawionym tej cudownej głębi, jaką widziała podczas ich ostatniego spotkania.
Czyżby był po wpływem działania jakiegoś eliksiru? Gdy pytanie to pojawiło się w myślach brunetki, zmarszczyła delikatnie nos. Szybko przekonując się o tym, że jej przypuszczenia są słuszne. Nigdy nie była w podobnej sytuacji i nie do końca wiedział, jak powinna się zachować, w dodatku Max widział coś czego nie było. Kiedy wspomniał o aniele, by po chwili przejść za nią prawdopodobnie po to by dotknąć nieistniejących skrzydeł, wpierw ogarnęła ją panika, jednak ta lubiąca żarty natura Gryfonki, postanowiła dać o sobie znać. Dlatego zamiast zaprzeczyć słowom chłopaka, Oli uśmiechnęła się do niego, prostując plecy, jakby chciała w pełnej okazałości pokazać mu to co znajdowało się na nich.
- Cudownie, że w końcu odkryłeś, że spadłam dla ciebie z nieba, bałam się, że odkryjesz to dopiero przy kolejnym spotkaniu - powiedziała, starając się zachować powagę, jednak kąciki ust dziewczyny drgnęły subtelnie ku górze.
Max wydał się być zafascynowany tym, co widzi, zupełnie jakby zobaczył ją po raz pierwszy w zupełnie innym świetle, co budziło u Olivii jednocześnie troskę, jak i rozbawienie.
- A co pijesz? - zapytała, jak gdyby nigdy nic, choć śmiała podejrzewać, że to właśnie w kubku, który trzyma Ślizgon znajduje się ciecz, odpowiedzialna za jego zachowanie i omamy.


@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 15:06;

Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: "Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?"
Piwo: Syreni Śpiew, 1
TORT: 4: Shawn gadał o Działalności Artystycznej

Musiałem przyznać, trochę dziwnie się patrzyło z taką rozkoszą na osobę, którą bardziej pamiętało się z czasów dzieciństwa, kiedy oboje mieliśmy po pięć-sześć lat. Teraz widziałem zupełnie inną osobę, z zachowanymi elementami charakterystycznymi, dzięki którym dane nam było się rozpoznać. Jej oczu nie sposób było zapomnieć, ich głębia pozostawała na długo w pamięci, nie dając o sobie zapomnieć.
Efekty zaczynały się pogłębiać, kolory zaczynały wirować, zmieniając się nieustannie i tworząc geometryczne i inne, ciężkie do opisania kształty. Od samego początku czułem jak krew się we mnie burzyła, a w tym momencie mogłem już oglądać przedziwne rzeczy, które działy się wokół mnie. Cały świat zwariował i miałem wrażenie, jakbym wskoczył do magicznego obrazu olejnego, wszystkie krawędzie były zaokrąglone, niebywale plastyczne. Zacząłem lekko się ruszać w rytm muzyki, którą słyszałem – nie mogłem stwierdzić czy była ona ogólnie w pomieszczeniu, czy pozostawała tylko w mojej głowie i wolałem tego nie poruszać, żeby przypadkiem nie wyjść na naćpanego.
Dłoń dziewczyny wydawała mi się niezwykle ciepła i przyjemna w dotyku. W każdym razie nie zamierzałem jej puszczać i na jej wniosek, pokręciłem twierdząco głową, dodając:
- Jestem prawie pewien, że tak. Raczej nie ma osoby, której tak… uroczy prezent by się nie podobał – mruknąłem, będąc powoli wdzięczny, że nie musiałem już patrzeć na tego puszka. W normalnych okolicznościach byłby przesłodki. To nie były jednak „normalne okoliczności” i patrząc na niego, mógłbym nabawić się niezłego stracha. Z mojej perspektywy ten mały stworek w każdej chwili mógłby nagle stać się gnomem, miniaturowym trollem, który chciał mnie za wszelką cenę zjeść. Wolałem sobie oszczędzić tego widoku.
Na jej pytanie, zatrzymałem się i z lekko podniesioną brwią popatrzyłem na towarzyszkę.
- Czemu tak uważasz? – Zapytałem ciekawy, zastanawiając się co konkretnie w jego zachowaniu było innego. Nie żebym prowadził obserwacje swoich zachowań, choć nie przeczyłem, takie wnioski były dla mnie nawet istotne, mogłem dzięki temu lepiej zataić mój stan – w moim odczuciu cudowny, wielowarstwowy, choć w oczach ogółu zbagatelizowany do zwykłego „ćpania”. Nie minęła jednak chwila, a zaraz Gab przytuliła mnie, szepcząc najpiękniejsze słowa tego dnia. Odwzajemniłem „przytulasa”, długo tkwiąc w wspólnym uścisku. Nie musiałem mówić tego na głos, mój uśmiech wiernie odzwierciedlał to, co chciałem powiedzieć – również bardzo jej dziękowałem, że mogłem te miłe chwile spędzać właśnie z nią.
- Chętnie. Dziś jednak oszczędzę sobie alkoholu. A ty, co pijesz? – Zapytałem, utwierdziwszy się w swojej decyzji. Alkohol zniwelowałby fazę, którą się delektowałem. Chwyciłem za dwa kufle i nalałem do nich piwa z losowych i różnych beczek. Do swojej nalałem jeszcze specjalnego soku, który niwelował efekt etanolu.
- No to za twoje zdrowie, Gabrielle. – Powiedziałem urokliwie, wznosząc toast za dziewczynę i tak naprawdę to ich przyjaźń i upiłem parę łyków, czując, że to było naprawdę dobre piwo, pominąwszy już sam fakt, że mój mózg robił fikołka i pianka przybierała każdy kolor tęczy. Sam smak był nieco jabłkowo-miętowy, w każdym razie niezwykle orzeźwiający. Moja faza powoli wzrastała na sile, czego byłem pewien, bo nagle zaczynałem mieć wrażenie, jakby na mojej skórze wyrosły pojedyncze łuski, mieniące najróżniejszymi kolorami. Ponadto, zaczęło mi być zdecydowanie za gorąco. A może to nie było to? Po prostu miałem cholerną ochotę ściągnięcia płaszcza i bluzy, od czego usiłowałem się powstrzymywać. Wolałem też nie mówić na głos, że Gab wyrosły rogi, bo jest możliwość, że to była tylko moja wyobraźnia i wtedy byłbym całkowicie spalony.
Ściągnąłem płaszcz i rzuciłem go pod stół, mając nadzieje, że pozostanie tam do końca imprezy. Wciąż czułem, że to było zdecydowanie za mało, najchętniej to bym w ogóle wskoczył do jakiegoś basenu. Pocierałem delikatnie łuski, jakby badając czy ich struktura również się różni od zwykłej skóry. Nigdy bym nie sądził, że halucynogenne efekty będą tak wyraziste – zawsze jakoś potrafiłem odróżnić je od rzeczywistości, teraz miałem z tym rzeczywisty problem.
- Emm, idziemy coś zjeść? – Zaproponowałem i pociągnąłem dziewczynę za sobą, ignorując wszystkie te tańczące orki wokół mnie, których projekcie jasno dawały mi do zrozumienia w jakim stanie byłem. Wzięliśmy sobie po kawałku różnych ciast, choć zaraz wymieniłem kawałek ciasta Gabrielle, gdy powiedziała mi, że ma uczulenie na czekoladę. Oboje mieliśmy to samo ciasto i pierwszy kęs był niezwykle ciekawy. Czułem wanilię i…
- Ej, w ogóle przepraszam, że tak nagle, ale muszę ci o czymś powiedzieć. Oglądałaś może „Ostatni Pocałunek”? Bo strasznie nurtuje mnie to przedstawienie. Nawet nie potrafię teraz wyrazić słowami jak bardzo jest przehypowane, gdzie pełno w nim dziur fabularnych i niepotrzebnych zagrań, których rolą jest wzbudzenie w widzu niepotrzebnych uczuć, wręcz wymuszenie ich. Męczy mnie to niezwykle, takie emocje powinny pojawiać się samoistnie, nie powinno się do tego pchać oglądającego, a on sam powinien mieć możliwość wyboru co tak naprawdę czuje w tej chwili. Strasznie powalone, zawsze czułem się dziwnie w towarzystwie innych, gdzie okazywało się, że byłem jedynym, kogo ten spektakl nie powalał. Zmarnowany potencjał, tyle ci powiem. – Zakończyłem, sam zaskoczony, że nagle wybuchłem z takim tematem. Rozejrzawszy się wokół, starałem się nie zwracać za wszelką cenę uwagi na tych wszystkich pół ludzi – pół zwierzęta, które ubrane w najdziwniejszy sposób przysłuchiwały się naszej rozmowie. Byłem pewny, że to tylko moja pieprzona wyobraźnia, choć nie mogłem być pewnym co do wyróżniających się rogów Gabrielle. Ja natomiast, nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy ściągnąłem z siebie wszelkie ubrania od pasa w górę – nawet nie miałem pojęcia gdzie je zostawiłem, czując po prostu, że nie powinienem teraz mieć niczego na sobie. Na lekko umięśnionym, szczupłym torsie były rozlokowane te same świecące łuski co na całym moim ciele. W dotyku wcale nie przypominały tych Proximy, raczej… nie wiem czego, smoka? Ryby? Nie potrafiłem określić.
Przytuliłem nagle Gabrielle, mówiąc jej za uchem w podziękowaniu:
- Dzięki, że mnie wysłuchałaś. – Odsunąłem się, czując nagłą chęć bliskości, która utrzymywała mi się, odkąd tu przyszedłem.
Dawno nie miałem tak dziwnego pierdolnika w głowie.

@Gabrielle Levasseur
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 17:00;

Pomieszczenie: salon
Efekt: komplemenciarski cukierek

Gdy odstawiał scenę zazdrości przy Skylerze, nie przejmował się tym, jak może to odebrać Victoria; w ogóle do tej pory mało się przejmował tym, co dziewczyna o nim myśli i nie czuł żadnej potrzeby, żeby z czegokolwiek się jej tłumaczyć, ale nagle dotarło do niego, że jeżeli ta ma zadatki na dziewczynę Fillina – no, a skoro sama się pofatygowała, żeby go tu zaprosić, to chyba mówiło samo za siebie – to znaczy, że będą mieli ze sobą sporo do czynienia, warto się więc postarać, by darzyła go choć nutą sympatii, albo przynajmniej nie niechęci. Dlatego tak gorliwie zapewnił ją, że będzie dziś trzymał nerwy na wodzy.
- A po co wybierać, skoro można mieć oba? – też pozwolił sobie na żarcik w odpowiedzi na jej słowa o imponowaniu kobietom rozmową a nie siłą, śmiejąc się jednocześnie z wątłego bicepsu Fillina, zaraz jednak spoważniał i dodał szczerze, chcąc przedstawić jasno swoje stanowisko i jakoś oczyścić atmosferę między nim a dziewczyną – Słuchaj, bywam głupi i narwany, nie powiem że nie, i wiem że nie pokazałem się od najlepszej strony na tamtej lekcji, i że nie podoba ci się że wciągam Fillina w takie draki, ale ja uważam że jesteś naprawdę spoko i mam nadzieję, że uda nam się jakoś dogadać i chociaż trochę mnie polubisz. Tak troszkę, troszeczkę, o tyle – zakończył, unosząc dłoń i pokazując dwoma palcami minimalną odległość i uśmiechnął się nieśmiało, bardzo chcąc żeby puściła w niepamięć tamtą felerną sytuację.
Przy alkoholach oczywiście nie obyło się bez docinków o jego byciu baranem, skwitował je jednak tylko śmiechem – normalnie by przywalił Fillinowi w łeb, ale przy Victorii postanowił kontrolować nawet takie kumpelskie bitki; na wyznanie dziewczyny o braku doświadczenia pokręcił z udawaną wielką dezaprobatą głową i oznajmił dziarsko:
- No, to dziś musisz nadrobić za te wszystkie lata!
Następnie zaś wzniósł toast razem z resztą ekipy, kątem oka dostrzegając swoją siostrę, która rozmawiała z jakimś kolesiem (będzie się musiał dowiedzieć, co to za typek) i Bonnie, nowopoznaną koleżankę z którą bardzo miło spędził czas, tarzając się w sowiej ściółce; napotkawszy jej spojrzenie, pomachał jej energicznie aż prawie rozlał swoje baranie piwo i wtedy też stwierdził, że to dobry moment, by odłączyć się od parki i do niej zagadać, nim jednak się ruszył, usłyszał dziwne słowa padające z ust Fillina. I nie, że jakieś absurdalne, bo mówił szczerą prawdę tylko, kurwa, dlaczego? Napotkał jego przerażone spojrzenie i zaraz zrozumiał, że nie mówił tego dobrowolnie; wiadomym było, że prędzej czy później powinien zwierzyć się Victorii z tego typu spraw, ale chyba lepiej, gdyby zrobił to w innym miejscu i czasie i - przede wszystkim - z własnej woli, a nie pod wpływem zaczarowanego piwa. Postanowił zainterweniować, niewiele myśląc.
- Moi rodzice nie pracują ani się nami nie zajmują i gdyby nie opieka społeczna to byśmy pozdychali z głodu – wypalił spanikowany, zagłuszając tym samym kolejne zwierzenia kolegi i żeby jakoś, sam nie wiedział, rozproszyć uwagę Victorii na dwa sekrety zamiast jednego?; jednocześnie wyjął mu piwo z ręki i wylał bezceremonialnie do jednej z beczek. Nie chciał wcale się dzielić z Victorią, ani w ogóle z nikim, takimi szczegółami ze swojego życia, ale tak wyszło, zadziałał instynktownie, robiąc to samo co Fillin, solidarnie, razem raźniej opowiadać o swoich tajemnicach w najmniej odpowiednim momencie, prawda? – No, tośmy sobie pogadali! Co oni, veritaserum dodali do tego piwa? Pojeby – dodał szybko, plotąc cokolwiek, żeby jakoś odwrócić uwagę od tych przykrych rzeczy które powiedzieli wcześniej; szybko wziął ze stołu butelkę zwykłego, dobrze im znanego Guinessa, który na szczęście stał obok tych dziwnych zagranicznych cudów – Co irlandzkie, to irlandzkie, nie? Masz, popij to – polecił, wciskając koledze butelkę – Spoko? – upewnił się, patrząc ze zmartwieniem na przyjaciela, a potem zerknął niepewnie na Victorię.


Ostatnio zmieniony przez Boyd Callahan dnia Pią Kwi 24 2020, 15:26, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 19:36;

Pomieszczenie: salon
Efekt: rumieńce na policzkach, skóra pachnąca kakao - może być wyczuwalne przez innych

Czuła się świetnie. Chyba właśnie tego brakowało jej ostatnio w życiu wypełnionym po brzegi szkołą. Jakby nie było to od rana do wieczora siedziała w lekcjach, oczywiście urozmaicając sobie czas wolny, bo inaczej już dawno by zwariowała. Przecież ile można zajmować się tylko jednym? Rutyna bywa cholernie męcząca i Puchonka odczuła to z całą siłą właśnie teraz, na imprezie urodzinowej dwóch starszych koleżanek z domu. Wszyscy tutaj wydawali się zapomnieć o swoich problemach, skupiając się po prostu na dobrej zabawie. I ona wcale nie zamierzała postępować inaczej.
- Nie lubisz cekinów? - spytała, wyglądając przy tym jak podręcznikowy przykład zdziwienia - otwarte szeroko oczy i usta ułożone w literę "o". Wydawało jej się czymś rzadko spotykanym, żeby ktoś nie lubił tych połyskujących małych kółeczek. Do tej pory chyba nie spotkała takiej osoby, chociaż też na co dzień raczej się o tym nie rozmawiało. Zdecydowanie był to temat znajdujący się na samym końcu listy o czym można gadać. Ona na przykład w życiu by na niego nie wpadła. A jednak teraz było inaczej i właśnie wokół cekinów krążyła ich konwersacja... Ale był też powód widoczny na twarzy Ofelii. Bez tego pewnie skupiłyby się na czymś innym.
- Czemu tak bardzo ich nie chcesz? Oczami wyobraźni widzę Cię w cudownej, cekinowej sukience, ale byś bosko wyglądała! - zachwycała się, niemal podskakując w miejscu na swoją wizję. Że też akurat dziewczyna musiała tak bardzo nie cierpieć tych drobniutkich błyskotek! No nic, w takim razie pozostawało jej jedynie snucie wyobrażeń co do ewentualnych outfitów Ofelii. Albo taka bluzeczka, jaką miała Violetta, ta dziewczyna, z którą poznała się na samym początku.
- Dziewczyno, wyglądasz świetnie. Nie jest to może coś, z czym mamy do czynienia codziennie, ale naprawdę robi super wrażenie. - zapewniła i wolną ręką dotknęła delikatnie łusek na twarzy koleżanki. Była strasznie ciekawa i nie mogła się przed tym powstrzymać. I tak jako zapalona miłośniczka opieki nad magicznym stworzeniami wytrzymała dość długo, nie rzucając się od razu po zobaczeniu tego... No właśnie, czego? Jak miała to nazwać? Cud natury? Efekt uboczny? Magiczny? W myślach zepchnęła te rozważania na bok, skupiając się na otaczającym ją świecie.
- Mam w torebce, ale nie wiem czy uda nam się ją znaleźć. - odpowiedziała i spojrzała w miejsce, w którym wcześniej odłożyła ją razem z kurtką. Najwidoczniej ktoś musiał przełożyć rzeczy Krawczyk, bo nie mogła dostrzec własności. Nie bała się, że zginą, o nie. Nawet jeśli ie odnajdzie ich przed powrotem do zamku, to odbierze je od dziewczyn w kolejnych dniach lub jakoś inaczej się z nimi dogada w tej sprawie. O to akurat się nie martwiła tym bardziej, że i tak nie miała w środku nic wartościowego. - To jest tak dobre, że chciałabym jeszcze, ale z drugiej strony nie wiem, czy to dobry pomysł. - smutny wzrok zawiesiła na kuflu, w którym zostało jeszcze trochę "Rajskiej Czekolady". O ile nie przepadała za piwem, tak to bardzo jej posmakowało i ku swojemu zdziwieniu, naprawdę pragnęła dolewki. Wzrokiem potoczyła po beczkach z alkoholem, przenosząc go następnie na znajdujący się niedaleko stolik. - Ej, przecież nie muszę w siebie wlewać procentów. Są wersje dla abstynentów. - powiedziała chyba bardziej do siebie, niż do Willows. Nie zamierzała też kierować się w tamtym kierunku od razu, bo zaraz poczułaby efekty w postaci okrągłego brzuszka od nadmiaru picia. A nie po to przecież ubierała spódnicę, żeby jeszcze w trakcie imprezy luzować pasek.

@Ofelia Willows
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 21:06;

Pomieszczenie: Salon
Przedmioty: Mantykora pluszowa, trzymany w dłoni cukierek szczerości i piwo od Lennoxa
Efekt: Jeszcze żaden

Flora chyba nigdy nie zostanie fanką imprez. Wszystko szło absolutnie nie tak, mogła odprowadzić tylko wściekłego Skylera wzrokiem, nie bardzo wiedząc, jak go udobruchać i sprawić, żeby przestał się gniewać. Jak mu wszystko wytłumaczyć, skoro nie zrobiła tego wcześniej? Ruchem dłoni poprawiła ramiączko od czarnego topu, naciągając je wyżej. Plus w tym wszystkim był taki, że zapomniała, jak wygląda i przestała czuć z tego powodu skrępowanie, chociaż na chwilę. W swojej głowie wciąż przecież była szarą, niewidzialną dla świata myszką i czuła się z tym naprawdę dobrze. Nie zauważyła nikogo, kto zerkałby w jej stronę, więc nie mogłaby zgodzić się z Lennoxem – no, może poza dzisiejszym eksperymentem, bo chyba nawet ona sama nie zdawała sobie sprawy, jaką pod dużymi swetrami i mundurkiem miała figurę.
Odwzajemniła spojrzenie ślizgona, zastanawiając się poniekąd, co pomyślał o Skylerze, bo z Mefisto przecież powinni się znać. Ona sama wciąż była w szoku, że ukochanym nieznajomym jej ukochanego puchona był właśnie słynny, wyrośnięty Nox. Nie wiedziała o nim zbyt wiele, bo nie interesowała się zbyt życiem innych ludzi, nie mając ku temu powodów, a przede wszystkim chęci. Często jednak przewijał się w towarzystwie mieszkańców domu Helgi, zupełnie tak, jakby trafił do Slytherinu przez przypadek. Nie chciała go oceniać, wydawać opinii pod wpływem tego jednego, niedorzecznego i głupiego spotkania, które na pewno na niej, jak i na chłopaku wywarło błędne wrażenie. Wiedziała jednak, że będzie musiała znaleźć w sobie odwagę i z nim porozmawiać. Westchnęła raz jeszcze, pytając swojego towarzysza o piwo, kiedy pojawił się obok Brunio, niespodziewanie łapiąc ją w ramiona i wywołując rumieniec na jej twarzy. Czy ktoś planował dzisiejszego wieczora zamach na jej życie? Nie wiedziała, czy bardziej krępujące było przytulenie go przez ubrania, które miała na sobie, czy może przez to, że przecież jeszcze w grudniu była nim prawdziwie oczarowana. Pewnie przez te loczki. Gdy złapała oddech, dwa grosze dodał jeszcze Zakrzewski, puszczając jej oczko i nazywając ją „najdroższą”, na co oblała się rumieńcem i wbiła wzrok w podłogę, zasłaniając twarz brązowymi lokami. Na Merlina, na pewno dostanie zawału i umrze dziś, a nawet nie mogła po maltretować spódnicy, bo miękki zamsz kurczowo przylegał do jej ciała. Przez to wszystko, nie dała też prezentu Nancy ani Yuuko, za co czuła się okropnie, jednak emocje i siła wydarzeń sprawiła, że całkiem o tym zapomniała! Zachowanie Tarlyego było tak nowe i zaskakujące, że nie miała pojęcia, co powinna myśleć i jak je interpretować. Dawno wiedziała, że są na płaszczyźnie przyjacielskiej, więc czy obecność ślizgona jako jej osoby towarzyszącej niepokoiła go tak bardzo, jak Skylera? Prawda była taka, że żaden z nich go nie znał. I chociaż próbowała wyrzucić z głowy myśl, że oceniali go przez pryzmat plotek i bójek, miała wrażenie, że tak właśnie było. Nie mógł być zazdrosny, chodziło o coś innego. Westchnęła, przesuwając palcami po powiekach, a dzięki magicznym kosmetykom, wcale nie wyglądała, jak rozmazana panda. Dlaczego ona w ogóle tu przyszła?
- Mhm... Dziękuje. Jakiś sok może? Byłoby cudownie.. - mruknęła cicho, odwracając głowę w stronę ślizgona, bo tak nakazywała kultura i przyzwoitość. Nie dostrzegła tam wyrazu, którego się spodziewała, co ją porządnie zaskoczyło i sprawiło, że dla odmiany udało się jej spojrzeć w jego błękitne ślepia bez większego skrępowania. Zmrużyła oczy na buziaka, uśmiechając się krótko pod nosem. Imponowało jej to, jak bardzo się starał i jak spokojnie reagował na rzeczy, które przecież z taką łatwością mogły wyprowadzić go z równowagi. Nie miała pojęcia, jak wyglądały naprawdę ich relacje, jednak śmiały gest w stronę Brunia sprawił, że przystąpiła nerwowo z nogi na nogę, modląc się, aby przypadkiem nie popsuła się w żaden sposób impreza dziewczyn. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Jak złagodzić tę napiętą atmosferę pomiędzy nimi. Odprowadziła Zakrzewskiego – oazę spokoju — wzrokiem, wracając uwagą do wysokiego gryfona, którego teraz omiotła spojrzeniem od góry do dołu, zatrzymując się na jego twarzy. Nie wyglądał, na zadowolonego, jego spojrzenie kipiało gniewem i zszokowaniem. Zwilżyła usta, zaciskając dłonie na własnych ramionach, które oplotła rękoma. - W.. Wszystko dobrze, Bruno?
Zapytała dla pewności cicho, robiąc krok w jego stronę. Chociaż wcale tej sytuacji nie rozumiała, nie chciała, aby żaden z nich miał popsute przyjęcie urodzinowe. Przesunęła spojrzeniem po wzorkach na jego koszuli, czując, jak się wewnętrznie denerwuje, jak wali jej serce z zawstydzenia tym wszystkim. Włącznie, ze swoim ubraniem. Ciepły uśmiech gyfona sprawił jednak, że zrobiło się jej lepiej, wróciły wspomnienia swetra w renifery.
- Nie.. W porządku, nie rozumiem, ale.. No, nic się nie stało. Ciesze się, że Cię widzę. - odparła, siląc się na naturalne brzmienie głosu. Zawsze było miło, gdy ktoś chciał wyjaśnić swoje zachowanie względem drugiego człowieka, nawet jeśli brakowało w tym logiki. Byli tylko ludźmi. Obserwowała, jak celuje różdżką w piwa i z pomocą zaklęć, przywołuje jedno do siebie. Była wdzięczna, że nie zostawił jej samej, bo by chyba uciekła, a potem nie była w stanie spojrzeć na nikogo, kto był w tym pomieszczeniu. Przesunęła palcem po swoim ramieniu, mknąc ku górze i zgarniając na plecy pukle brązowych włosów, wbiła spojrzenie w ciężkie buty, które miała na stopach. Na szczęście, była w nich sporo wyższa. Musiała też przyznać, że przy Hiszpanach, Brytyjczycy kompletnie nie potrafili się bawić. A taniec był taki cudowny! To bim im oczy z orbity wyszły, gdyby trafili na jedno z przyjęć organizowanych w ogrodzie jej domu, gdzie gromadziła się połowa dzielnicy i całe kuzynostwo.
- Tak? - zapytała cicho, wyrwana z zamyślenia, odchylając głowę do tyłu, aby na Bruna spojrzeć, który zbliżył się do niej, wywołując zaskoczenie na jej twarzy. To jednak było niczym w porównaniu z wyznaniem, które trafiło w jej uszy zaraz później. Zamrugała kilkakrotnie zaskoczona tym śmiałym wnioskiem, nie bardzo wiedząc i zareagować i co powiedzieć. Zacisnęła usta, kręcąc głową. - To naprawdę miłe, że masz o mnie takie dobre mniemanie, ale daleko mi do obrazu, jaki mi nadajesz. Wcale nie jestem taka dobra.. Nie pasuję do Zakrzewskiego.. Szkoda, że wszyscy oceniacie go bez próby poznania. On naprawdę nie jest złą osobą, niezależnie od tego, jak silny ma temperament. Jednak masz rację, ktoś taki jak, ja – raczej nie pasuje do nikogo, są lepsze dziewczyny w tym pokoju.
Wyjaśniła zawstydzona, chociaż w jej tonie brzmiała jakaś pewność siebie. Wzruszyła ramionami, odwracając od niego spojrzenie. Nie chciał źle, wiedziała przecież, był dobrym chłopakiem i nie potrafiła spoglądać na niego inaczej. Chciała coś jeszcze dodać, kiedy wspomniał o swojej siostrze. Przełknęła ślinę, prostując się i wbijając w niego zszokowane spojrzenie błękitnych oczu, rozchylając usta w próbie powiedzenia czegokolwiek. Czyli on też stracił kogoś ważnego dla siebie? Przez myśl przeszła jej matka, którą ledwo pamiętała. Nie dzieliła się tym z nikim, potrafiła więc zrozumieć bladość jego twarzy, zaskoczenie własnymi słowami. Miał takie przestraszone ślepia, łamało jej to serce. Sytuacje pogorszyło jeszcze roztrzaskane piwo, którego zapach wypełnił powietrze pomiędzy nimi, zwrócił uwagę wszystkich zebranych osób. Wyciągnęła dłonie, łapiąc jego rękę i posyłając mu krótki uśmiech, kiwnęła głową. - Brunio, już dobrze. - zaczęła łagodnie, wbijając ślepia w jego twarz, chcąc, aby wiedział, że mówiła szczerze. Przecież tyle kosztowało ją patrzenie bezpośrednio w oczy. - Jestem pewna, że Twoja siostra byłaby znacznie zdolniejsza, znacznie wyjątkowa ode mnie. I na pewno zawsze Cię pilnuje, ma na oku. Jest dumna, że ma takiego brata. Zawsze będzie żyła, tak długo, jak będziesz o niej pamiętał.
Te słowa zawsze powtarzała jej siostra matki, gdy miała gorsze momenty. Gdy ogarniała ją tęsknota za tym, czego nie zaznała. Stracenie rodzina, a stracenie rodzeństwa było jednak całkiem innym bólem, innym rodzajem więzi. Obydwie dość traumatyczne. Ścisnęła raz jeszcze jego dłoń, chcąc, żeby ochłonął, zanim puściła ją i kucnęła, uważając na spódniczkę i zaczęła zbierać duże kawałki szkła, rozsypane po całej podłodze. Nie chciała, żeby ktoś w to wpadł i się pokaleczył, a różdżkę miała w torebce. W jej spojrzeniu pojawił się jednak jakiś smutek, nostalgia. Nie miała pojęcia, co Skyler dodał do tego piwa, ale będzie musiała z nim bardzo poważnie porozmawiać, przecież niewinnym psikusem mógł kogoś skrzywdzić. Była pewna, że gryfon wcale nie chciał mówić jej o swojej siostrze, a jednocześnie potrafiła go teraz lepiej zrozumieć. Kolejny szklany odłamek ociekający piwem spoczął na drobnej dłoni, a ona znów westchnęła. Co jeszcze dziś się wydarzy?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4249
  Liczba postów : 11894
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 01:35;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: powooli trzeźwieje

W momencie, gdy jego palce nie spotkały oczekiwanej faktury piór, Max zorientował się, że to jednak nie żadne zaklęcie, a kolejna wizja. Stanął twarzą do gryfonki biorąc kolejnego łyka piwa. Był ciekaw, co jeszcze przyniesie mu ten wieczór.
-Czyli mówisz, że jesteś upadłym aniołem? W takim razie gdzie Twoje różki? - Ostatnie zdanie wyszeptał jej do ucha dając przy okazji buziaka w policzek. Na jej pytanie spojrzał dość zdziwionym wzrokiem na swoją prawie już pustą szklankę. Zamrugał parę razy, ale płyn znajdujący się w środku, nadal mienił się ślizgońską zielenią i krwistym szkarłatem.
-Rad...Nie czekaj... Bad trip? Chyba tak się nazywało. - Tyle było trunków do wyboru, że mógł się pomylić.
-Chcesz spróbować i wkroczyć do mojego świata? - Zapytał wyciągając naczynie w stronę gryfonki. Nie znał jej jeszcze na tyle, żeby wiedzieć jaki ma stosunek do tego rodzaju używek. W tej chwili jednak naprawdę mało go to obchodziło. Byli na imprezie, a one były od tego żeby się dobrze bawić. I taki właśnie był cel Maxa tego wieczoru.
-Polecam też babeczki. Niebo w gębie. - Wymruczał puszczając jej oczko z nadzieją, że załapię aluzję do jej rzekomego bycia aniołem.

@Olivia Callahan

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 14:29;

/oj trochę mam do nadrabiania
Pomieszczenie: Still salon
Efekt: łuski już ma, jeszcze ponosi naszyjnik H2O i zmieni się w syrenę

Naprawdę nie zdawała sobie sprawy z tego jak musi denerwować prefekta tym całym klejeniem się do Mefa, bo oczywiście zbyt szybko nie połączyła faktów. Dopiero, gdy wilkołak został od niej odklejony pod pretekstem złożenia życzeń drugiej solenizantce, uświadomiła sobie, że zapewne to był ten chłopak-nie-chłopak Noxa (w końcu aż tak dobrze jeszcze nie znała ich statusu oficjalnego). Trochę późno, ale zawsze lepiej niż nigdy.
Całe szczęście, że efekt feralnego cukierka zdążył już jakiś czas temu minąć i dzięki temu mogła już przestać garnąć się do kontaktu fizycznego z wszystkimi, którzy tylko znajdowali się w pobliżu. Zamiast tego mogła stać i rozkoszować się wciśniętym jej w dłoń przez @Nancy A. Williams. Co prawda wiedziała, że zapewne i ono jest zapewne podnarkotyzowane przez podstępnych Puchonów, ale może nie będzie tak źle. Nie wiedziała tylko, że właśnie otrzymała niezwykle ciekawego browarka. Wystarczyło jedynie kilka łyków orzeźwiającego trunku i cudownej nutce Tymbarka jabłko-mięty, by jej ciało pokryło się barwnymi łuskami. So she stood there, scales on her titties and she was like the fuck? Tego się nie spodziewała. I to bardziej niż Hiszpańskiej Inkwizycji. Mimo wszystko chyba nie było tak źle. Poza tym, że nagle zrobiło jej się również na tyle gorąco, że bez namysłu zrzuciła z siebie wierzchnią warstwę ubrania pozostając jedynie w jeansach i topie. Poza tym nie było tak źle... Pomijając to, że miała niesamowitą ochotę, by popływać sobie w jakimś chłodnym jeziorze lub wannie... ewentualnie w beczce pełnej piwa. Chociaż w niej najpewniej mogłaby się nieco podtopić, by wypić jeszcze nieco trunku. Oh well...
Uśmiechnęła się na widok zmierzającej w jej kierunku puchońskiej pani kapitan, która zostawiła ją na chwilę, by móc przywitać się z innymi nowo przybyłymi gośćmi. Na pytanie o to czy piwo jej smakuje jedynie przytaknęła z potwierdzającym pomrukiem Nie mogła narzekać na zły napitek. W zasadzie nawet zaczęło jej go nieco brakować.
- Widzę, że jesteś dziś rozchwytywana - zauważyła, biorąc w dłoń także kubek dla Nans, by nalać im obu kolejnej porcji alkoholu z dwóch najbliżej stojących beczek. Nie zwracała nawet uwagi na nazwę browara. Przynajmniej będą mieć małą niespodziankę.
Dopiero kiedy przysunęła się bliżej do Williams, by wręczyć jej wybraną porcję alkoholu zdała sobie sprawę z tego, że rozkoszna woń kakao, którą wyczuwała w powietrzu była roztaczana przez szatynkę.
- Mhm... Cudownie pachniesz na tej imprezie - niemalże zamruczała, ujęta jej zapachem. W końcu czy ktoś mógłby się oprzeć smakowitej woni kakao?
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 15:02;

Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: przestrzeń osobista nie istnieje xD
Piwo: Baranie rogi
Tort: 4 Shawn rzucał + 1 do magii leczniczej

Gabrielle również miała mały problem z tym, jak odnaleźć się w sytuacji, gdzie dorosły już chłopak okazuje się być najlepszym przyjacielem z dzieciństwa, bo patrząc w jego niebieskie, znajome oczy widziała zaledwie kilkulatka, z którym uwielbiała spędzać czas i choć on sam fizycznie się zmienił - jak również ona - to bez zmian pozostawało to, że czuła się przy nim naprawdę dobrze. To z tego powodu właśnie postanowiła na imprezę przyjaciółki zabrać Shawna jako osobę towarzyszącą i cieszyła się, że ten się zgodził.
Niestety nie miała pojęcia, że chłopak przed umówionym z nią spotkaniem postanowił coś wziąć, nie widziała również, jak zachowuje się osoba pod wpływem działania narkotyków czy używek, dlatego nawet jeśli widziała zmianę w jego zachowaniu, to zwyczajnie nie potrafiła zrozumieć jej przyczyny. Równie dobrze mogła winą obarczyć zjedzone na wejściu cukierki, których efekt zaczął po dłuższej chwili działać również na nią; zdała sobie sprawę, że przestrzeń osobista innych osób dla niej nie istniała, bo o ile przy pierwszym spotkaniu z McKellenem czy w drodze na imprezę wciąż utrzymywała między nimi pewien rodzaj dystansu, tak teraz znajdowała się coraz bliżej niego i prawie nie puszczała dłoni blondyna.
- Tak… Masz rację - pokiwała potwierdzająco głową, uśmiechając się przy tym szeroko. Nancy kochała zwierzęta równie mocno jak ona i choć Gabrielle początkowo myślała, by podarować przyjaciółce coś związanego z Qudditchem, bo przecież Williams właśnie została kapitanem ich drużyny, to szybko zrezygnowała z tego pomysłu, kiedy uświadomiła sobie, że zapewne większość pójdzie właśnie w tym kierunku, a ona chciała, by Nancy dostała od niej coś, czego się nie spodziewa, co nie będzie tak oczywiste.
- Wydajesz się być bardzo rozluźniony i bardziej otwarty niż mówiłeś że jesteś - zauważyła, patrząc jak wciąż się uśmiecha i przygląda wszystkiemu wokoło. Obraz jego postaci jaki miała przed sobą był zgoła odmienny od wizji jaką próbował jej przedstawić podczas ich rozmowy - A może to brak Promixa pozwolił Ci się otworzyć hm? - zapytał, patrząc na niego jakby z subtelną podejrzliwością, gdyż może właśnie tą przeszkodą w nawiązaniu relacji z ludźmi był jego gadzi przyjaciel na którym przywykł polegać? Była to tylko teoria i być może nie miała nic wspólnego z prawdą, zwłaszcza, że Gabrielle nie znała wszystkich faktów. Niemniej jednak dostrzegła, że niebieski tęczówki Shawna powoli pochłaniane były przez rozszerzające się czarne źrenice. Póki co odrzuciła od siebie myśl o tym, skupiając się na uśmiechu przyjaciela.
Okazanie mu wdzięczności poprzez zwykłe przytulenie oraz proste słowa było dla Gab naturalnym zachowaniem. Ostatnie tygodnie - wydawało jej się, że znalazła się w jakimś śnie, który z upływem czasu zmieniał się w koszmar, zaś przy Krukonie mogła o tym, chociażby tylko na chwilę zapomnieć.
- Też nie przepadam za alkoholem, więc poproszę coś dobrego, ale z sokiem - odpowiedziała, wciąż mając w myślach wspomnienia, które w pewnym momencie były czarną dziurą picia wina z Tylerem. Teraz zamierzała kategorycznie odmawiać wszystko, co zawierało nawet minimalną ilość zdradzieckiej substancji.
- Za nas - poprawiła chłopaka z uśmiechem chwyciła kufel, który jej podał, upijając z niego mały łyczek, by najpierw skosztować ciemnej cieczy, uznając jednak, że w smaku jest całkiem przyjemna upiła kolejny łyk, tym razem większy. Spojrzała w głąb trzymanego w dłoniach szkła, zastanawiając się chwilę czy przypadkiem i piwo w jakiś sposób nie zostało zaczarowane.
- A co jeśli picie i jedzenie na tej imprezie jest zatrute, a my właśnie staliśmy się królikami doświadczalnymi, na których ktoś postanowił zrobić eksperyment, bo młode osoby rzadko kiedy odmawiają jedzenia, a tym bardziej picia? - wypaliła nagle, wpierw patrząc na Shawna z bardzo poważną miną, by sekundę później zmarszczyć nos zaskoczona własną teorią spiskową, która nagle pojawiła się w jej umyśle, a ona nie potrafiła nie podzielić się nią z chłopakiem. Mimo niepewności odstawiła jednak kufel na bok, a kiedy ponownie spojrzała na przyjaciela stał on już pozbawiony płaszcza, zaś jego skóra zaczęła mienić się różnymi barwami, gdzie niegdzie usłana była była łuskami, przypominającymi rybie. Nie bacząc na ewentualne protesty chłopaka zrobiła krok w jego stronę, opuszkami palców dotykając skóry dłoni, na której była jedna z większym łusek.
- Ale śliczne - stwierdziła, oczarowana kładąc dłoń na jego policzku, który również się mienił. Wyglądało to tak, jakby tęcza tańczyła na jego skórze niczym w pięknym spektaklu, zachęcając do patrzenia. Dopiero z opóźnieniem dotarło do Puchonki to, że piwo miało widoczne efekty uboczne, które zapewne wystąpiły również u niej. Trochę wystraszona zabrała dłoń z twarzy chłopaka patrząc na własne ręce; oglądając je z zewnętrznej i wewnętrznej strony, lecz żadnej zmiany nie widziała.
- A ja? Zmieniłam się? - zapytała, zupełnie nieświadoma, tego, że z jej głowy wyrastają rogi.
Pokiwała entuzjastycznie głową w odpowiedzi na pytanie blondyna, od razu kierując swoje kroki w stronę stołu z przekąskami, które nie tylko pięknie wyglądały, ale również przyciąły zapachem. Mimowolnie Gab oblizała usta, rozglądając się za czymś, na co naprawdę miała ochotę - ostatecznie wybór padł na kawałek tort o cudownym smaku wanilii i czegoś jeszcze, czego nie była w stanie zidentyfikować.
Przeniosła spojrzenie znad kawałka ciasta na Shawna, kiedy zaczął mówić o przestawianiu, którego ani nie widziała, ani nie znała jego fabuły, niemniej jednak z zainteresowaniem wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, dając sobie chwilę na przetworzenie wszystkiego, by w końcu odpowiedzieć:
- Może po prostu nie jesteś w stanie poczuć tych emocji, bo nie do końca są one tobie znane? To znaczy, nie zrozum mnie źle, ale często ludzie na daną sytuację reagują inaczej właśnie z tego względu, że jedna z osób miała już do czyszczenia z podobnym zdarzeniem, zaś dla innej jest to nowość i tak naprawdę nie wie do końca co powinna czuć, przez co myśli, że dana emocja jest jej narzucona. To tylko luźna teoria, bo nie miałam okazji oglądać tego przedstawienia, ale chętnie dowiem się o czym było - uśmiechem zachęcając go, by zdradził całą fabułę. Była zaskoczona tym nagłym wyznaniem, jednocześnie ciesząc się, że w tak krótkim czasie, chłopak coraz bardziej się przed nią otwierał - oczywiście nawet przez myśl nie przeszło jej, że odpowiada za to kawałek zjedzonego tortu. Jednak trzeba przyznać, że była ogromnie zaskoczona, kiedy Shawn zaczął zdejmować z siebie ubranie stojąc przed nią nagi od pasa w górę. Poczuła delikatne zażenowanie tą sytuacją, które objawiło się czerwonymi plamami na dziewczęcych policzkach. - Chyba powinieneś się ubrać, wszystko w porządku? - zapytała, patrząc na niego ze zmarszczonym czołem.
- Tak się zastanawia… Czekolada ma szczególnie właściwości. Nie tylko stanowiła cudowną przekąskę, ale także służyła jako szczególne silne antidotum na osłabienie wywołane kontaktem z dementorem lub innymi szczególnie nieprzyjemnymi formami czarnej magii. Może więc powinieneś zjeść coś czekoladowego? Bo chyba stałeś się ofiarą jakiegoś zaklęcia - stwierdziła, zdając sobie sprawę, że jego zachowanie nie jest ani trochę naturalne. Ciężko było znaleźć jej w odmętach myśli zaklęcie które dawałoby takie efekty, jednak hipoteza wydawała się być poprawna - przynajmniej w odczuciu Gabrielle.
- Nie ma za co - dodała, kiedy ją przytulił w podziękowaniu.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 18:39;

Piwo: Rajska Czekolada
Efekt: Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao.

Pokręciła z rozbawieniem głową, kiedy Max odkrył jej postęp szybciej niż się tego spodziewała. Co prawda nie lubiła kłamać i ponad wszystko ceniła sobie szczerość, jednak taki niewinny żart był jak najbardziej dopuszczalny i w stylu panienki Callahan. Ponadto Solberg wydawał się być tak bardzo wstawiony lub też odurzony, że w brunetce obudziła się wręcz paląca potrzeba utarcia mu nosa. Szczerze powiedziawszy Oli nie przepadała za żadnym rodzajem alkoholu czy też innych używek, które w jej rodzinnym domu pojawiały się nader często; działały otępiająco i często doprowadzały do nieprzyjemnych sytuacji. Z tego powodu postanowiła i dziś ich unikać.
W momencie gdy ponownie stanął przed nią, położyła dłonie na biodrach.
- Nie chciałbyś ich zobaczyć - oznajmiła w odpowiedzi, mimo wszystko uroczo się uśmiechając, kiedy dał jej buziaka w policzek. Max w oczach Gryfonki był naprawdę słodki i uroczy, i nawet jego chwilowa niedyspozycja nie mogła zmienić jej zdania. Olivia automatycznie spojrzała w stronę stosu beczek, z których lało się piwo, po chwili przenosząc je w zupełnie inną część salonu gdzie zobaczyła @Boyd Callahan, któremu pomachał podskakując do góry. Chwyciła Maxa za rękę i podprowadziła do beczek. Żadna z nazw napisana na deskach niczego jej nie mówiła.
- Wezmę rajską czekoladę, ale z dodatkiem soku - powiedziała biorąc w dłonie kufel, tym samym nie przyjmując propozycji Maxa.
- Czy to twoje piwo sprawia, że masz omamy? - zapytała, upijając łyk własnego trunku. Oblizała usta na których pozostało trochę piany, mrucząc z zadowolenia - Kocham czekoladę - przyznała, mając nadzieję, że to jako jedyne nie ma skutków ubocznych, bo w końcu czekolada wykorzystywana była w magii leczniczej prawda?!
Aluzję do bycia przez nią aniołem skwitowała jedynie teatralnym wywróceniem oczami, jednak uśmiech przez ani jedną chwilę nie zniknął z jej ust.


@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 20:43;

Pomieszczenie: Pokój Sky'a -> wszędzie i nigdzie -> Salon
Efekt: Wrodzony urok -> pod koniec piję polityka, więc mówię przeciwieństwo tego co chcę, a Ty musisz w to wierzyć

Myśli rozpraszały mu się co chwilę, nie mogąc zdecydować czy chce zamknąć je na martwiącej go florkowej dramie, czy raczej pozwolić przyjemnie rozgrzać się tym, które uparcie krążyły wokół Ślizgona, lgnąc do idealnych krzywizn jego mięśni, czarującego uśmiechu i ciepła, które mogły zaoferować nie tylko dłonie. I tak zawieszony pomiędzy koniecznością a chęcią, wciąż był połowicznie w tej rozmowie, a połowicznie już miotał się po salonie. Jego świadomość pozbierała się w jedność dopiero przy tym przeciągłym pocałunku, po którym mógł odetchnąć z ulgą, zbierając w sobie siły do... bycia gospodarzem, bo w końcu chyba nim powinien być, a ukrywanie się podczas imprezy we własnym pokoju nie należało do odpowiednich zagrań. Przesunął dłonią wzdłuż pleców Mefisto, by klepnąć go zaraz w pośladek w niemym przekazie "powodzenia", samemu sobie powtarzając, że na pewno obaj świetnie poradzą sobie ze swoimi zadaniami.
Wziął głęboki wdech i rozejrzał się po obecnych, by zorientować się nieco w tym co się dzieje i dopiero na sam koniec zostawić sobie Florę. W końcu wypadało się przywitać ze znajomymi, a nie wiadomo w jakim humorze odejdzie od Hiszpanki. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to @Gabrielle Levasseur i klejący się do niej jakiś ziomek (@Shawn A. McKellen II), który zdecydowanie nie był jednym z samców alfa Slytherinu, do których myśli u boku dziewczyny zdążył się już przyzwyczaić. Ale... czy faktycznie miał prawo się dziwić po tak długim czasie nieaktualizowania swoich wiadomości?
 - Gab! - zawołał ją, od razu układając na twarzy uśmiech, starając się ukryć nutkę niepokoju, jak zawsze gdy przy swoich dziewczynach widział jakiegoś niepewnego dla niego osobnika. Przywitał się krótko z chłopakiem, z czystej formalności, zaraz porywając Gabrielle w ramiona w przyjacielskim uścisku, zwieńczonym całusem w tę śliczną blond główkę. Znaczył terytorium? Możliwe. - Cieszę się, że Cię widzę, Słońce. Pamiętaj, że zawsze jesteś tutaj mile widziana, więc możesz wpadać kiedy chcesz i poza imprezą - przypomniał jej, bo choć był pewien, że zdążył już o tym wspomnieć, to zwyczajnie... potrzebował zapewnić ją, że nawet jeśli między nim a Finnem sprawy się skomplikowały, to nie ma to wpływu na ich własną relacje. Nie musi wybierać strony. Zagadnął jeszcze tę dwójkę o to jak właściwie smakuje im tort i pożegnał się, zgarniając kilka pustych talerzy, by zanieść je do kuchni, przy okazji drugą dłonią łapiąc też jedną z pełnych misek. Po drodze, zwabiony zapachem czekolady, zaczepił @Aleksandra Krawczyk i @Ofelia Willows, zawieszając ciekawskie spojrzenie zarówno na zarumienionych policzkach pierwszej, jak i na błyszczących się w podobnym miejscu łuskach drugiej.
 - Uroczo wyglądacie. Szkoda, że nie mam aparatu, bo zaraz byście wylądowały na moim wizie - zagadnął z perfekcyjnie wyuczonym w pracy uśmiechem, starając się ukryć niepewne spojrzenie skierowane na Ofelię, chcące jakoś wybadać jak dziewczyna na niego reaguje, bo... Tęsknił. Zwyczajnie tęsknił i zdawało mu się, że dostrzegał dziś w niej coś, co odbiegało od normy, wymuszając na nim choć tak nikłą chęć zaingerowania. - Ciastko? Babeczka? - spytał, podsuwając miskę bliżej, by skusić je słodkim zapachem, mając cichą nadzieję, że Puchonki zdecydują się na to pierwsze, doskonale pamiętając w jakich proporcjach dodał do kruchych ciastek eliksiru euforii. Cierpliwie poczekał na ich reakcję i pożegnał się na ten moment, by zgodnie z planem czmychnąć do kuchni. 
 - O-ho, witam Panią Kapitan - przywitał się z @Morgan A. Davies, zatrzymując się w progu kuchni, od razu posyłając jej ciepły uśmiech. Włożył stosik talerzy do zlewu i zaraz podsunął się do Gryfonki jedną rękę kładąc jej na ramieniu, a drugą już podtykając jej trzymaną miskę z chaotyczną mieszanką ciasteczkowo-babeczkową. - Coś z tego na pewno sprawi, że nie będziesz miała ochoty kitrać się w kuchni - mruknął, sugestywnie poruszając brwią i cofnął się, odruchowo wygładzając dłonią materiał koszulki na brzuchu - Sam nie wiem czy to obietnica czy ostrzeżenie - prychnął cicho z rozbawienia, niesiony klimatem imprezy okazując dobry humor nieco bardziej, niż czuł go w rzeczywistości i wyciągnął różdżkę zza paska, rzucając jedno, ale za to niezwykle staranne zaklęcie, ogarniające nie tylko naczynia, ale i okruszki, które zdążyły już nanieść się gdzieniegdzie w trakcie imprezy. Czy to już pedantyzm? Rzucił jeszcze jakieś gratulacje a propos strategii trenowania Gryfonów, ale bądźmy szczerzy, na Quidditchu znał się tyle co nic, więc komplement oparty był jedynie na zasłyszanych plotkach, po czym pożegnał się z dziewczyną, by dalej powiększać koło, które "musiał" zatoczyć zanim trafi do Flory. 
Wracając do salonu wpadł prosto na @Bonnie Webber i @Saxa O. Sætre, które zaraz obie objął na powitanie, choć istniała dość duża szansa, że wcześniej już przemknął koło nich, zbyt zdenerwowany "poznaniem kolegi" Flory, by skupić się na tym co dzieje się wkoło. Ledwo zdążył je zagadać czy próbowały już tortu, a w porę przypomniał sobie o schowanych po kieszeniach niefortunnie trafionych niespodziankach. 
 - Przyjmiecie drobny bonus? - spytał dziewczyn, pochylając się do nich, by zarówno ruchem brwi jak i niskim pomrukiem głosu zasugerować zdecydowanie coś innego, niż balonowe upominki, które przed nimi wyciągnął. Zaraz wręczył Pluszowego Dementora Saxie, by do drobnej dłoni Bonnie wcisnąć Niezapominajkę i pożegnał się z Puchonkami, puszczając im oczko. Wystarczyło zresztą kilka kroków, by zarzucił ramię na @Seth I. C. Kennedy, którego... cóż, może nie znał jakoś wyjątkowo dobrze, ale czy to ma go powstrzymać przed wymruczeniem zadowolonego "Seeeeth" na jego widok, skoro w Puchońskiej Komunie oprócz Lennoxa wszyscy są mile widziani? Nieznajomym zresztą też by go nie nazwał, bo jako zdecydowanie-zbyt-kontaktowy Puchon zdążył z nim już nie raz pogadać, a nie ukrywajmy... Seth miał tego czasu w Hogwarcie nieco więcej od przeciętnych uczniów, więc i od Skylera wieczność nie mógł się urywać. 
  - Stary, słuchaj, nie jedz tego, tego ii.... tego też nie, bo stężenie eliksiru Ci da zdecydowanie zbyt duży odjazd, jak Ci się to tam zmiesza... - poinformował go szybko, wskazując na kilka wypełnionych jedzeniem misek, między innymi zwracając uwagę na ciastka, nie chcąc głośno rzucać hasłem "leki", o których jako prefekt Puszków musiał wiedzieć, ale niekoniecznie wiedział czy wie reszta. Jak na mistrza eliksirów przystało w chemię umiał całkiem nieźle i bez większego problemu umiał wyznaczyć te wywary, których z poszczególnymi lekami czy alkoholem łączyć zdecydowanie nie wypadało - Tort jest bezpieczny i eee, jak dodasz soku, stoi gdzieś tam przy beczkach, to piwo też. Znaczy względnie, bo to czeskie cholerstwo i efekty są nieco pokręcone. Jeszcze tego dobrze nie rozgryzłem, ale chyba głównie jakieś zwierzęce bajery - puścił go w końcu, by z pomrukiem zamyślenia wygładzić odruchowo materiał koszuli na własnym brzuchu, zastanawiając się czy jeszcze o czymś powinien wspomnieć i zaraz pstryknął palcami w geście olśnienia - A jakbyś potrzebował rozrywki, to polecam @Bruno O. Tarly. Gryfon, loczki, kocia opaska na głowie, no raczej nie przegapisz. Jakbyś na niego wpadł to rzuć, że ja Ci go sprzedałem i załapie intencje - dokończył, hamując nieco uśmiech przez ściągnięcie kącików ust w dół i wraz z krótkim klepnięciem chłopaka mężczyzny po ramieniu pożegnał się z nim i... i to był moment, w którym powinien podejść do @Flora J. Martell, ale gdy po lekkim kółku w końcu odnalazł ją wzrokiem, to nie odważył się zrobić już kolejnego kroku w jej stronę. Zamiast tego odwrócił się gwałtownie, jedynie w pamięci analizując scenę z udziałem Brunia, którą jeszcze przed chwilą miał przed oczami. 
Za dużo. Na tej imprezie po prostu działo się jak an jego mały, puchoni móżdżek za dużo i chyba właśnie zdał sobie w pełni sprawę z tego, że dłużej bez alkoholu - a przede wszystkim bez Noxa u boku - nie wytrzyma. Nalał sobie kolejnego piwa, świadomie wykluczając już to od rogów, to od sierści i to od czekolady, licząc, że tym razem trafi mu się ten słynny mocny rozweselacz i szukając wzrokiem Ślizgona podpił już kilka solidnych łyków, by w momencie gdy stanął koło Mefisto i @Yuuko Kanoe zdążyć już opróżnić kufel w 3/4. Uniósł zmartwione brwi, silnie świadom swojej porażki i żałosnej ucieczki, otwarł usta, by rzucić z pokorą "Speniałem, potrzebuję iść tam z Tobą", zamiast tego rzucając - Nailed it, już Cię nie potrzebuję.
Otworzył szerzej oczy, autentycznie przerażony tym co właśnie wydostało się z jego ust, już czując wzrastającą panikę w piersi na myśl, że Wilkołak potrafił tragicznie znadinterpretować jego słowa na trzeźwo, a co dopiero tak tragicznie poprzestawiane. - Dokładnie to miałem na myśli! - "naprostował" od razu, łapiąc Wilkołaka za dłoń, czując już zawroty głowy (miejmy nadzieję, że od stresu a nie od jednego kufla piwa, Panie Najmocniejsza-Głowa-Hufflepuffu) i zaciskając mocniej palce na wytatuowanej skórze spojrzał błagalnie na Japonkę. - Yuu, nie pomagaj mi - poprosił zaraz i warknął z irytacji. Niemal od razu z bezsilności przechylił swój kufel, by opróżnić go już całkowicie, zaraz też odstawiając go na pobliski stolik, chcąc uwolnioną w ten sposób dłonią przesunąć nerwowo po luźnych lokach. - Nie zerwiesz ze mną po tej imprezie - jęknął do Noxa i... zamrugał zdezorientowany, zaraz uśmiechając się głupkowato, bo akurat tym razem ten rewersujący każdą wypowiedź efekt, zadziałał na jego korzyść.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4519
  Liczba postów : 2503
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 22:32;

Pomieszczenie: salon
Efekt: Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy

Może nie powinna ich pouczać, czy robić czegokolwiek takiego, ale mimo wszystko czuła, że powinna spróbować im przekazać swoje zdanie. Nie do końca, tylko wiedziała, jak to zrobić i zaraz zresztą uśmiechnęła się na ich komentarze, w końcu faktycznie Fillinowi raczej daleko było do jakiegoś niesamowicie wielkiego faceta, a i Boyd nie sprawiał wrażenia chodzącej góry mięśni. Tak czy inaczej, obaj panowie dostali po małym plusiku, a Victoria wyciągnęła rękę w stronę Gryfona, by nieco poszerzyć pokazywany przez niego obszar lubienia.
- Tylko nie wpadajcie na pomysł jakiejś walki w budyniu, bo wtedy będę lubiła was troszkę mniej - rzuciła jeszcze w tym temacie, zagadując ich przy okazji o kwestię Fuja, bo słyszała, że na ich imprezie, na którą nie poszła z powodów oczywistych, odgrywał jakąś ważną rolę. Potem zaś zerknęła na Ślizgona, kiedy zaczął udzielać odpowiedzi na jej pytanie, a jasne oczy aż jej błysnęły z zadowolenia, zaś wyjaśnienie na temat babci przyjęła z prawdziwym spokojem, bo w końcu, czego innego miała się spodziewać?
- Poczekam, jestem strasznie ciekawa, czy faktycznie na kogoś traficie. Kto wie, może nawet na słynnego Brandona od króla Henryka - rzuciła jeszcze i wzruszyła ramionami, potem zaś skupiła się już na wyborze piwa, co robiła zdecydowanie na chybił trafił. Wiedziała jedynie, że sama chce to, które pachnie czekoladą, bo przemawiało do niej najbardziej na świecie. Rozbawiło ją to, jak podeszli do kwestii jej nieznajomości piwa, bo zachowywali się, jakby to miało być coś niesamowicie ważnego, ale później faktycznie postanowiła z nimi wznieść toast.
- Za nas - powtórzyła za Fillina, spoglądając na niego z pewną nutą zaciekawienia, a później upiła łyk piwa. Zamrugała, bo smakowało naprawdę czekoladowo i było całkiem przyjemne, chociaż tego na pewno by się nie spodziewała. Chciała już to jakoś nawet skomentować, gdy ni z gruszki, ni z pietruszki, Fillin zaczął dzielić się z nimi dość, w jej odczuciu, intymnymi sprawami. Kwestia babci była jeszcze w miarę w porządku i do zrozumienia, ale im dalej w las, tym robiło się coraz dziwniej, a Victoria aż lekko rozchyliła wargi, bo nie wiedziała, co ma z tym zrobić, po czym spojrzała na Boyda, kiedy ten też wypalił ze swoim problemem, co chyba zaczęło ją dziwnie przygniatać. Oparła się o skraj stołu, nie mając pojęcia, co powinna w tej sytuacji zrobić i mając dziwne przeczucie, że to jej wina. Spojrzała w stronę piw, które znajdowały się tak blisko nich, złapała głęboki oddech, ale to niewiele dawało. Widać było, że nachodzi ją ta dzika fala emocji, z którymi z trudem sobie radziła. Co ona zrobiła? Fillin na pewno nie chciał tego wszystkiego mówić! To było... Bardzo delikatne. Poczuła, że do oczu napływają jej łzy, zamrugała prędko i spróbowała napić się znowu piwa, żeby jakoś nad sobą zapanować, kiedy Boyd próbował ratować przyjaciela jakimś zwyczajnym trunkiem. Powinna chyba coś zrobić? Jakoś na to zareagować? Tylko wszystkie odpowiedzi wydawały się złe, a ona miała wewnętrzną blokadę, w chwili obecnej, przed dzieleniem się pewnymi sprawami.
- Przepraszam - wydusiła w końcu, bardziej w stronę swojego piwa, niż Ślizgona, bo była wręcz zażenowana własną osobą. W końcu mogła równie dobrze nie bawić się w te wyliczanki i podsunąć mu piwo, które piła sama.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyCzw Kwi 23 2020, 22:33;

BALON: pluszak - akromantula
Pomieszczenie: Salon
Efekt: Komplementy z cukierka! 6

+
Szukanie pisanek nr 7: C


Nie miał pojęcia, na chuj jej te ciastka. Borsuk? Co ona, kurwa, odpierdalała? Przekrzywił lekko głowę, a kiedy tylko usłyszał coś o imprezie, z miejsca postanowił się z nią ruszyć, mając w dupie to, czy wygląda imprezowo, czy nie. Jakie to w ogóle miało znaczenie? Nie miał co prawda żadnego prezentu, ale on w gruncie rzeczy nigdy nic nie miał, nie ma się co oszukiwać, więc postanowił po prostu robić piękne oczy, czy ki chuj. Na razie wziął te koszyki z ciastkami - skąd ona je kurwa wytrzasnęła, to nie wiedział - i ruszył za nią na miejsce spotkania. Omiótł wejrzeniem zebranych, z zadowoleniem dochodząc do wniosku, że jego zgniłozielona koszula w kolorze wojskowym, wyglądająca na nieco jakby zalaną i poprzecieraną, której rękawy miał jak zawsze wywinięte, mogła uchodzić za nieco elegancką. Czarne dżinsy, czarne trampki, dawały radę, a skórzana kurtka nie była mu obecnie do niczego potrzebna, więc wylądowała gdzieś z boku. Kiedy szli do solenizantki, pociągnął jeden ze sznurków, który połaskotał go w ucho i nagle trzymał w rękach pluszaka, co było w chuj dziwne, a potem zjadł cukierka, nie pytając w ogóle, skąd tyle dobroci.
- Ale ciągle brakuje tutaj króliczej łapki i koniczyn - zauważył Max na słowa Lou i rzucił zdziwione spojrzenie Ferdkowi, bo nie miał bladego pojęcia, co tu się odpierdala, po czym spojrzał ponownie na towarzyszącą im dziewczynę i nagle również wypalił, chuj wie po co: - Twoje włosy są naprawdę wykurwiste, wiesz, Lou? I pasuje ci ten kapelusz - po czym uniósł brwi i zrobił minę pełną niedowierzania, bo nie chciał wcale tego powiedzieć. Na całe jednak szczęście znaleźli się już właściwie przy solenizantce, więc trzeba było złożyć życzenia, po czym Max uśmiechnął się lekko.
- Obiecuję być grzeczny, A"Nancy A. Williams" - rzucił i mrugnął do niej. - Uśmiechaj się częściej, bo wyglądasz zajebiście - stwierdził jeszcze, zastanawiając się, ki chuj i co się z nim właściwie odpierdala, a później ruszył za pozostałymi towarzyszami, patrząc ze zdziwieniem na Ferdka, bo za chuja pana nie wiedział, skąd się to wszystko brało.
Kiedy ich kumpel zadał pytanie, Brewer popatrzył na niego niemalże z politowaniem, jakby chciał go zapytać, co on znowu za gówno odpierdala. To, że nie miał jeszcze osiemnastki i nie siedział na studiach, nie znaczyło, że był grzecznym chłopcem, bo do tego było mu w chuj daleko. Nic zatem dziwnego, że właściwie zaraz znalazł się przy piwie, bo przecież skoro już tu było, to impreza musiała się lać strumieniami, a nie być grzeczną potańcówką. Z miejsca olał ten cały pierdolony soczek.
- Polityk? O kurwa, to brzmi zajebiście - stwierdził Max, starając się całkowicie ignorować obecność Boyda, który chyba obecnie zajmował się jakimś pierdolonym trójkątem i po prostu sięgnął po piwo, nie zastanawiając się nawet, co z tego gówna może wyjść i jak to się może skończyć. Skoro było tutaj trochę najebanych, dziwnych rzeczy, to na pewno czekała ich szalona impreza. Może do białego rana, jakby się uprzeć, ale był pewien, że państwo idealni postanowią, że dzieciaki muszą iść spać i koniecznie wracać do Hogwartu, bo przecież nie wypada!
Tak czy inaczej, wziął to piwo i po prostu odsunął się gdzieś na bok, oparł plecami o ścianę, czy chuj wie co zrobił, ale nie zamierzał bawić się w kolejne wkurwianie Ślizgona i jego durnego psa, który jedynie by ujadał w okolicach jego kostek, więc po prostu postanowił zająć nieco dogodniejszą pozycję do tego, żeby się opierdalać aż do godziny, o której grzeczne dzieci muszą iść spać.
- Nie masz żadnego ghula, z którym mogłabyś grać na kasę - zauważył, kiedy dostrzegł, że Lou na niego spogląda. Co, chciała się znowu bawić w jakieś wyzwania, jak na imprezie z okazji świętego Patryka? Przylazł tutaj z nią, trochę jej na złość, trochę z uwagi na to, że mógł się wkręcić na imprezę, ale jakkolwiek by nie było, dalej doskonale pamiętał, co odjebała w domku na drzewie. Nie był jakiś zawistny i nie myślał o tym cały czas, planując jakąś zemstę, czy poniżenie, ale powiedzmy sobie szczerze, że jego poziom sympatii został nieznacznie zachwiany, bo mimo wszystko takich wszystkowiedzących ludzi miał serdecznie dość, dostatecznie długo tresowali go w domu. Z drugiej jednak strony, Lou bawiła się z nimi w czasie wielkiego lania wody, wpakowała niedawno ręce w brzytwotrawę, a teraz nawet nie komentowała jego pojawienia się, więc może poza tym jednorazowym, jebanym numerem, była w miarę normalna.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 01:17;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: słodka woń czekolady do końca imprezy, a dodatkowo baranie rogi i teorie spiskowe.

- To prawda, przyszło więcej ludzi niż mogłam się spodziewać... - Odpowiedziała rozglądając się po zebranych gościach. Oddała pustą szklankę @Violetta Strauss, pozwalając by teraz to ona coś dla nich wybrała. Bujała się lekko w rytm dochodzącej skądś muzyki, wszystkie problemy i zmartwienia jakby gdzieś zniknęły za sprawą magicznych procentów oraz cudownej atmosfery w mieszkaniu. Z uśmiechem przyjęła nowy trunek rumieniąc się jednocześnie na słowa krukonki. Niemal wszyscy jej dzisiaj słodzili, ale Strauss chyba przedawkowała Skylerowe cukierki, bo co rusz rzucała jakimś tekstem, który wprawiał Nancy w zakłopotanie i wywoływał rumieńce. Pocieszała się myślą, że już wcześniej alkohol nieco zaróżowił jej policzki i może pozostanie to niezauważone.
- Dziękuję! - Uśmiechnęła się odgarniając nerwowo włosy za ucho. Potrzebowała jeszcze trochę alkoholu by zupełnie się rozluźnić, umoczyła więc usta w piwie. Skrzywiła się nieznacznie, bo okazało się dużo mocniejsze niż poprzednie, choć w smaku było całkiem niezłe, z wyczuwalną orzechową nutą. Na jej czole pojawiła się pojedyncza zmarszczka, bo wraz z upitym alkoholem przyszła jej do głowy pewna myśl. Przecież niemożliwe, że ci wszyscy goście przyszli tu tak bezinteresownie. Za dużo ich, żeby nie był to czyjś tajny spisek. Czy maczał w tym palce prefekt? Najprawdopodobniej. Rozmyślając intensywnie nad możliwościami nie zauważyła nawet jak z boków głowy zaczęły wyrastać jej okazałe baranie rogi. Musiała natomiast podzielić się z Violą odkrytą właśnie prawdą.
- Myślisz, że Sky zapłacił tym wszystkim ludziom, żeby tu przyszli? To by miało sens... - Pokiwała smutno głową po czym spojrzała z niepokojem na swoją towarzyszkę marszcząc lekko nos. A co jeśli ona też nie jest tutaj z własnej woli? Może ktoś ją zmusił? Przyglądając się jej dopiero teraz zauważyła na twarzy krukonki łuski! Otworzyła lekko buzię ze zdumienia i wyciągnęła rękę, by sprawdzić czy są prawdziwe. Bezceremonialnie pogładziła dziewczynę dłonią po policzku badając jego fakturę. Najprawdziwsze łuski! To miało tylko jedno wytłumaczenie.
- Jakim cudem masz nogi skoro jesteś syreną? - Zapytała mierząc Viole poważnym spojrzeniem. W tym momencie święcie wierzyła w swoją teorię i absolutnie nie widziała innej możliwości jak ta, że oto dziwnym trafem stoi przed nią syrena. Nie odrywając oczu od magicznego stworzenia upiła kilka kolejnych łyków piwa, co spowodowało, że jeszcze bardziej nabrała pewności w słuszność swojej teorii.
Powrót do góry Go down


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 01:37;

Pomieszczenie: salon
Efekt z cukierka: "Czymże jest przestrzeń osobista? Zdecydowanie zapominasz o jej istnieniu i odczuwasz wewnętrzną potrzebę, by stale mieć z kimś jakikolwiek kontakt fizyczny. Free hugs dla wszystkich?"
Piwo: Syreni Śpiew, 1
TORT: 4: Shawn gadał o Działalności Artystycznej

Ja na używkach, a ja na trzeźwo to zupełnie dwa różne bieguny – można by wręcz rzec, że po wzięciu czegokolwiek, całkowicie zacieram granice i cechy swojego charakteru, zastępując je bardziej socjalnymi, bardziej przystosowanymi do poznawania nowych osób. Podsumowując, pewnie okazałoby się, że większość znanych mi ludzi poznałem na kwasie, Big Benie, Euforii czy innym narkotyku, zmieniając mnie nie do poznania. Nic więc dziwnego, że i Gabrielle zdołała to zauważyć, nie była przecież idiotką.
Wzruszyłem jednak ramionami, nie bardzo wiedząc jak miałbym jej o tym teraz powiedzieć. Wolałem w ogóle nie wspominać o tym, że zarzuciłem haluny przed spotkaniem, bo nie znaliśmy się na tyle dobrze, bym był w stanie powiedzieć, jaka byłaby jej reakcja. Na jej dodatkowe pytanie podniosłem lekko lewą brew.
- Chcesz powiedzieć, że Proxima trzyma mnie pod butem i nie daje mi rozwinąć skrzydeł? – Odpowiedziałem pytaniem na pytanie, uśmiechając się nieznacznie, rozbawiony samą perspektywą takiego zdarzenia. Nie mogłem winić Gab za taką wizję tego, co się we mnie właśnie działo – nie znała prawdy, tak więc musiała stworzyć swój własny pogląd na sprawę, a rzeczywiście – mój obecny stan i zachowania nie wpasowywały się w to, co mówiłem jej poprzednio na huśtawce.  
Objęcie ramionami drugiego człowieka było dla mnie naturalne tylko pod wpływem mocno odurzających i psycho-aktywnych środków. Na trzeźwo, nawet z najbliższymi rzadko zdarzało mi się tak bardzo naruszać własną przestrzeń osobistą, choć oczywiście nie mówię całkowicie nie – pewnie i zdarzy mi się przytulić siostrę czy przyjaciółkę i odczuć pewną przyjemność z tego ruchu, aczkolwiek było to równie rzadkie co spotkanie feniksa w naturalnym środowisku. Teraz jednak samo zbliżenie traktowałem bardzo swobodnie i pozytywnie, nie było we mnie żadnego skrępowania.
Po toaście upiliśmy po kilka łyków naszych pseudo-piw i od razu zaczynały dziać się dziwne rzeczy. Nie będąc pewnym co do rogów dziewczyny, jej nagłe przemyślenia wzbudziły we mnie przeczucie, że ktoś musiał magicznie doprawić zawartość tych beczek. Ja zaś popatrzyłem na nią z twarzą, jakbym całkowicie poważnie podszedł do tematu i rozbijał go na czynniki pierwsze.
- Nie wiem, choć się domyślam – rzuciłem z tonem archetypicznego Krukona, który wie wszystko o wszystkim. Szybko jednak dałem się zdemaskować, bo zaśmiałem się krótko, gdyż sama jej teoria spiskowa miała ziarenko prawdy – to, że picie było „zatrute” to nie mogliśmy mieć wątpliwości. Czy celem tego było poddanie nas przeróżnym eksperymentom? Jeśli było nim sprawdzenie, kto najszybciej zajmie wolny pokój oddając się różnym czynnościom to może sama teoria nie była tak absurdalna. Szybko jednak przestałem o tym myśleć, gdy na całym moim ciele zaczęły pojawiać się rybie łuski, połyskujące przeróżnymi kolorami, wspaniale wpasowującymi się w otoczenie i klimat imprezy. Co dziwniejsze, dałem dziewczynie swobodę dotykania mnie, badania łusek, czując przy każdym jej dotknięciu opuszkami palców przyjemny dreszcz rozchodzący się po ciele. Gdy położyła dłoń na moim policzku, instynktownie popatrzyłem jej w oczy, co było dość ciekawym przeżyciem – cała jej skóra składała się z tysięcy fraktali, które nie przestawały się ruszać, tworząc to coraz bardziej skomplikowane wariacje. Zapadłbym pewnie w swoistego rodzaju trans, gdyby Gabrielle nie odsunęła się, patrząc z przerażeniem (w moim przewrażliwionym mniemaniu tak właśnie było) na swoje ciało. Jej pytanie nieco mnie przestraszyło, bowiem nie miałem pojęcia co powiedzieć. Czy te rogi były prawdziwe? Nie byłbym nigdy pewien, dlatego szybko przeanalizowałem w głowie sytuację i stworzyłem strategię, która miała pomóc mi wydostać się z niezręcznej sytuacji.
- Nie, spoko, tylko rogi ci urosły, ale to nic takiego. – Powiedziałem żartobliwym tonem, podkreślając, że jakby okazałoby się to nieprawdą, od razu byłoby wiadomo, że to zwykły dowcip, a jak nie, to już wtedy ja miałbym pewność, że to nie halucynacja.
Tort był przepyszny, choć tak jak i piwo, doprawiony został magiczną szczyptą czegoś, co wywołało niekontrolowany słowotok w moich ustach, na temat, który nigdy bym nie poruszył na imprezie, choć się z nim osobiście zgadzam.
- O niesłusznie skazanym mężczyźnie na pocałunek dementora, przy okazji dostarczając wiele rozmyślań. Tak w skrócie. – Odpowiedziałem na początku, przerywając co jakiś czas, kosztując tort. –  Tyle, że to nie są emocje, które są jakieś wysublimowane czy jakieś specjalne. Tu mowa o pomyłce, więc jedyna emocja, o jakiej tu mowa to współczucie do czarodzieja, który zaraz miał stracić duszę. Jednak po drodze dostajemy przymilną otoczkę, która służy tylko do wzbudzeniu przekonania, że jest niewinny i należy go wypuścić. Całkowicie pozbawiony potencjał rozterek strażników: czy skazać więźnia zgodnie z dowodami i wyrokiem, czy powołać się na własny moralny kodeks, który nie pozwala ci doprowadzić do metafizycznej śmierci człowieka? Zamiast tego mamy moralizatorskie smęty jak tu smutno, bo on zaraz umrze. – Dokończyłem, mając nadzieje, że mówiłem z sensem i nie pomieszałem filmów, gdyż byłem na ostrej fazie i powoli zaczynał mi się język plątać. Raczej to był szczyt używki, mocniej już nie będzie, a jedynie będzie gwałtownie opadać, choć same wizje, które się działy przed moimi oczami były… oszałamiające.
Skończywszy opowiadać o fabule i swojej opinii, dopiero Gabrielle mnie uświadomiła o mojej nagości, która była dziwnie niekrępująca. Spojrzałem na siebie, gdzie na klatce piersiowej łuski układały się w tajemniczy wzór, który w normalnych okolicznościach uwieczniłbym na papierze, jako pamiątkę. Wtedy nie miałem na to sił, cały czas czując, jak podświadomość starała mi wcisnąć do głowy główną myśl wykąpania się w jeziorze.
- Hm, to z pewnością efekt tego piwa, wiesz. Łuuuski. – Podkreśliłem pociągle ostatnie słowo, zaznaczając, że przecież miało to bezpośredni związek z rybami, które raczej w ubraniach nie chadzają.
W międzyczasie, podszedł do nas śmieszny chłopak, który w moich oczach wyglądał dziwnie – jego blondwłosy były jednym wielkim złocistym sztormem – jasne nitki falowały w każdą stronę, układając się w geometryczne kształty, czasem przypominając mi upośledzone malunki kogoś na wzór Picassa. Zignorowałem jednak moje chore wizje i odsunąłem się nieznacznie, dając im odpowiednią przestrzeń, by mogli odpowiednio się przywitać. Zachciało mi się palić, nie miałem jednak pojęcia czy było tutaj na to pozwolenie, by dawkować nikotynę do płuc w pomieszczeniu. Nie chciałem jednak zostawiać Gab, dlatego też nic nie powiedziałem o swoim problemie i jeszcze dopowiadając @Skyler Schuester, że ciasto było wyborne. Gdy chłopak odszedł, natychmiastowo mój umysł wyrzucił go z pamięci i zapytałem Gabrielle, jakby nikt przed chwilą przy nas nie stał:
- Na co masz teraz ochotę? Jakby co, to nie musisz być ze mną cały czas, możesz też iść się, nie wiem, przywitać z innymi swoimi znajomymi czy coś. – Zarzuciłem tematem, nie chcąc, by złotowłosa czuła się przywiązana do mnie, tylko z faktu bycia jej osobą towarzyszącą.

@Gabrielle Levasseur
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 02:30;

pomieszczenie: salon-->balkon

Chichoczę się jeszcze z Boydem chwilę i z tego co mówimy, a potem jeszcze z tego co mówi Krukonka.
- No wiesz, to przecież prawdziwa przyjemność patrzeć jak tarzamy się w budyniu! - dodaję jeszcze machając zalotnie brwiami na taką niesamowitą wizję. Po chwili jednak już przepychamy się przez tłum do piw, niestety bez budyniu, ja gadam swoje, a Boyd nam szarmancko towarzyszy dzisiejszego wieczoru. Victoria nawet wydawała się być z niego znacznie bardziej zadowolona.
- Byłoby super - stwierdzam całkiem szczerze na to, że moglibyśmy poznać ducha z takiej kategorii, nie chcę jednak mówić jak rzadkie są takie przypadki, więc by nie zapeszać jedynie wracam się do stukania piwkami. I to naprawdę poważna sprawa, że Viks nigdy nie piła mojego ulubionego trunku. Ale zanim zdążę zrobić z tego jakąś niepotrzebna drakę, okazuje się, że to nie koniec niezręczności, jakby te wcześniejsze kłótnie to było za mało, bo oto w towarzystwie tej Krukonki najwyraźniej nic nie może iść tak po bożemu jak powinno.
Równie zaskakująca co moje pochopne słowa, była reakcja mojego przyjaciela, który bardzo słusznie zinterpretował moje łaknące pomocy spojrzenie; spodziewałem się takich rzeczy jak walnięcie mnie po głowie, zamkniecie mi siłą otwartej buzi, czy czegoś w tym stylu, zamiast tego jednak mój kochany Boyd postanowił solidarnie podzielić się swoim wstydliwym sekretem. Co teoretycznie zadziałało, bo nie udało mi się wypowiedzieć dalszych moich tajemnic, bełkotając coś ledwo zrozumiale, ale teraz obydwaj staliśmy przed Victorią jak barany, zwierzając się z rzeczy, które normalnie wyznalibyśmy swojej co najwyżej dziewczynie; chociaż osobiście nie sądzę, że mówiłbym którejkolwiek coś o swojej matce. Kiedy kończymy nasz koncert irlandzkiej żenady, Gryfon próbuje dzielnie jakoś naprawić sytuacje i po raz pierwszy od dawna jest znacznie bardziej elokwentny niż ja. Bo tylko stoję jak debil gapiąc się na swoje buty i potem na piwko, które wciska mi w ręce przyjaciel. Ufając mu piję kilka rozprężających chociaż trochę łyków.
- Spoko, spoko - mówię w końcu podnosząc wzrok na ziomka i wyciągam dłoń, by poklepać Boydzika po ramieniu, tam by odrobinę po męsku wyrazić swoje wielkie podziękowanie, nie mogąc tego okazywać jakoś zbyt mocno w obecnej sytuacji (na domiar złego, miałem wrażenie, że coś zaczyna śmierdzieć i faktycznie obok nas zaczął pałętać się Orzechujski).
Dopiero zerkam na Victorię kiedy słyszę od niej przerażone przepraszam. Ponieważ nadal nie mogłem za bardzo pozbierać swojej gadki, tylko kiwam głupio głową i zajmuje mi chwila zanim nie ogarniam, że dziewczynie jest niesamowicie przykro z zaistniałej sytuacji.
- Idź poszaleć - mówię do przyjaciela machając głową gdzieś w kierunku tłumu wolnych dziewczyn na tej imprezie; zażartowałbym, że niepotrzebnie przychodziłem z Viks, ale może na później sobie zapiszę ten świetny dowcip.
- Pójdę się przewietrzyć - stwierdzam do Victorii i myślę sobie, że nie wiem za bardzo co zrobić z jednej strony pierwsze co pomyślałem, że raczej nie chcesz ze mną spędzać czasu po takim wyznaniu, z drugiej, zrobiło Ci się naprawdę przykro. Dlatego zerkam na Ciebie przez ramię i wyciągam rękę w zapraszającym geście.
- Idziesz ze mną, Viks? - pytam i już powoli idę w stronę balkonu. Gdy na nim się znajdujemy biorę pachnącego wiśniami, magicznego papierosa, które palę jedynie po spożyciu większej ilości alkoholu. Albo najwyraźniej przy niekomfortowych sytuacjach jak ta. Podpalam go różdżką, bo tych wszystkich wrażeniach nie przejmując się specjalnie co pomyślisz o moim imprezkowym nałogu.
- Wyszło zręcznie i z gracją - mówię w końcu odzyskując mowę w postaci średniego żartu, kiedy chowam potrzebną do wcześniejszego odpalenia różdżkę do kieszeni. - Sorki za tamto co powiedziałem, jeśli ci się to nie podobało, to jasne, rozumiem wszystko - stwierdzam, że uprzedzę Cię przed mówieniem jakichś nieprzyjemnych słów o moim wyznaniu na temat kiepskich relacji z kobietami.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4249
  Liczba postów : 11894
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 03:09;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Łuski na ciele i chęć rozbierania się i pływania w piwie
Piwko: Syreni śpiew

Max nie miał pojęcia o tym, jak często używki pojawiały się w domu Oliv. Prawdę mówiąc niewiele wiedział o jej sytuacji rodzinnej, oprócz tych paru skromnych informacji, które dała mu nad oczkiem wodnym.  Efekt poprzedniego piwa powoli z niego schodził i świat, który widział wracał do normy. Zniknęły pufki i pegazy. Zostały jedynie złote skrzydła dziewczyny, które pewnie też niedługo odejdą już w zapomnienie.
-Chciałbym i to dużo bardziej niż te piękne, złote pióra które dzisiaj nosisz. - Puścił do niej oczko i dał się poprowadzić w stronę beczek z piwem. Gdy dziewczyna myślała nad wyborem, Max rozejrzał się po salonie. Dopiero teraz tak naprawdę zaczął ogarniać, co tu się działo. Gdy zauważył Florę w towarzystwie Lennoxa, jego ciało lekko zesztywniało, a przez jego twarz na sekundę przemknął wyraz... No właśnie, czego? Żalu? Złości? Rozczarowania? Sam nie do końca wiedział, co  to było. Był tylko pewien, że nie do końca pasuje mu ten obrazek. Szybko jednak powrócił do rzeczywistości i odwrócił się do Oliv. Nie miał zamiaru niszczyć nikomu urodzin przez niepotrzebne kłótnie i to jeszcze bez wyraźnego powodu.
-Sam nie wiem. - Przyznał, szczerze odpowiadając na pytanie dziewczyny. -Piwo, babeczki, cukierki...A najprawdopodobniej mieszanka wszystkiego. - Był ciekaw, co też jeszcze puchoni ukryli w swoich poczęstunkach dlatego sięgnął po nowy kufel i spojrzał na beczki z trunkami.
-Jak chyba każdy. Chociaż, Ty musisz kochać ją bardziej bo aż pachniesz czekoladą. - Skomentował, gdy jego nozdrza uderzyła fala słodkiego zapachu. Wiedział już w takim razie, jakie są efekty wypicia dwóch z dostępnych tu piw.
-Nie przewracaj tak na mnie oczami, aniele. - Zaśmiał się na jej teatralny gest i sięgnął po beczkę oznaczoną etykietką "Syreni Śpiew".
-Myślisz, że to zrobi ze mnie gwiazdę opery? - Zażartował biorąc łyk napoju. Okazało się jednak, że efekt był zupełnie inny niż ten, którego się spodziewał. Zobaczył, jak jego dłonie pokrywają się kolorowymi łuskami i poczuł przeogromną chęć wskoczenia do jakiejś wody. Instynktownie zdjął  siebie koszulkę, jakby właśnie miał iść nurkować.

@Olivia Callahan
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 11:47;

Pomieszczenie: Salon -> kuchnia
Efeft komplementy z cukierka; rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao. Czy chcesz, czy nie, roztaczasz wokół Ciebie słodką woń najlepszego deseru do końca imprezy

Tak, pierwszy raz wahała się przed wejściem na imprezę i było na to złożone tak wiele powodów, że nie byłoby sensu ich wymieniać. Powiedzmy, że wszystko dotyczyło zdolności prowokowania problemów przez dwóch jej towarzyszących Gryfonów, a także własne zdolności pakowania się tam, gdzie nie powinna, jak na zielarstwie z macaniem brzytwotrawy. Z drugiej strony, to była tylko impreza urodzinowa, prawda? Co złego mogło ich spotkać? Nic, prawda? A cukierki powinny być zwykłe, prawda? Emerson nie powinien się dziwić, że dziewczyna od razu sięgnęła po jednego. Słodycze były jej słabym punktem i często jadła je po tym, jak nieświadomie je zabrała. Teraz jednak sama żałowała, że go wzięła. Czyżby miała teraz mówić wszystko, co myślała o każdym? Choć chwila, właściwie to, co powiedziała, można uznać za komplement, więc chyba nie ma tak źle, prawda?
- Raczej nie kłamczuszki… - zaczęła odpowiadać przyjacielowi, gdy Max się odezwał, wprawiając dziewczynę w stan osłupienia. - Nie przypuszczałam, że naprawdę będziesz je chciał… I dziękuję - odpowiedziała, odwracając się pospiesznie, żeby nie patrzeć już na nich. Ferdek będzie mieć używanie, ale najgorsze, że cukierek nie wywoływał kłamstw. Cóż, przynajmniej usłyszała, że w czymś jej ładnie od gościa, od którego nie spodziewała się żadnego komplementu w ciągu najbliższych lat.
Odwzajemniła uścisk Nancy z uśmiechem na twarzy, próbując nie pokazać po sobie, jak bardzo nie przepada za takimi gestami. Już dość, że jedna osoba miała ją za nienormalną pod tym względem. Kiedy dziewczyna odeszła, Lou szukała jeszcze kogoś, do kogo mogłaby podejść i to nie dlatego, że chciała uciec Ferdkowi, ale zwyczajnie zaczynała się czuć nieswojo, a tego nie lubiła. Na szczęście na ratunek przybyło jej piwo, które sama wolała w wersji bezalkoholowej, nie do końca ufając samej sobie oraz tutejszym smakołykom. Skoro cukierek sprawiał, że prawiła komplementy każdemu, komu do tej pory tego nie robiła, to co wywołają ciastka? Z drugiej strony… To były ciastka i już teraz korciło ją, żeby jakieś złapać. Spojrzała na Ferdka, gdy pytał o piwo Maxa. Z tego co pamiętała, to nie miał nic przeciw procentom, ale nie odpowiadała. Za to prawie zakrztusiła się własnym, kiedy przyjaciel zaczął komentować Morgan.
- Tak, to było na głos. Masz swoje cukierki kłamczuszki... To jak ją tak podziwiasz, może pójdziemy do niej, gdy już wybierzesz swoje piwo? - spytała, trącając go łokciem i pijąc na nowo własne, czekoladowe. O tak, zdecydowanie to było najlepsze piwo, jakie tutaj mieli i nie interesowało jej, że właściwie innych nie kosztowała. Było czekoladowe… Spojrzała na Maxa, zastanawiając się mimowolnie, dlaczego tutaj przyszedł z nimi, bo wedle wszystkiego, powinien mieć jej dość po nieudanej próbie, a jednak trafiali na siebie jeszcze później parę razy. - No i tyle z adrenaliny związanej z hazardem… - odpowiedziała mu, wzruszając lekko ramieniem. Tak, z ghulem było całkiem zabawnie, szczególnie gdy zaczął tańczyć, ale przecież tu nie było nudno. Nie rozumiała jednak dlaczego do tego nawiązał. Właściwie nawet nie chciała się nad tym zastanawiać, dlatego pociągnęła lekko Ferdka za rękaw bluzy, pokazując gestem na kapitan drużyny.
- Moe! Ten oto cwaniak, zastanawia się nad zapisami do drużyny - zawołała do @Morgan A. Davies podchodząc bliżej i ciągnąc za sobą przyjaciela. Nie patrzyła, czy Max podszedł z nimi, czy został, gdzie stał i jedynie obserwował. Teraz liczyło się zapisanie Ferdka do drużyny na zasadzie niespodzianki. Miała jednak na tyle przyzwoitości, żeby nie powtarzać jej, jak bardzo on ją podziwia. Była pewna, że za chwilę sam coś powie, wyręczając ją. Spojrzała w dół i dostrzegła skarpetki kapitan. - O rany, jakie świetne! - rzuciła nagle, ze szczerym entuzjazmem.

@Ferdinand Emerson @"Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 12:58;

Pomieszczenie: salon
Piwo: Rajska czekolada
Efekt: Rumieńce wstępują Ci na policzki, a skórę opatula zapach kakao.

Olivia, choć zapytana nigdy nie zatajała informacji na temat swojej rodziny, to jednak nie dzieliła się nimi z każdym. Temat ten był trudny, nawet jeśli dziewczyna sprawiała inne wrażenie. Mogła mówić o rodzeństwie, jak chociażby o Boydzie, z którym łączyło ją tak naprawdę najwięcej lub o Peterze, który był wielkim fanatykiem astronomii, czego ona zupełnie nie pojmowała, lecz o rodzidzielach wypowiadał się rzadziej, z tego względu, że nie miała nic dobrego do powiedzenia o nich, a jeśli miała mówić o kimś źle, wolała wówczas milczeć.
Patrząc w oczy Maxa miała wrażenie, że ich kolor powoli wraca do normy, a czarna obwódka wokół źrenic już nie zagarnia ich pięknej zielni. Czy to świadczyło o tym, że efekt pitego przez niego trunku ustępował?
- Nie wiesz na co się pisze, Solberg - zaśmiała się, robiąc krok w jego kierunku, zbliżyła twarz do jego, tak jakby chciał go pocałować, lecz ostatecznie dała mu zwyczajnie pstryczka w nos, chytrze się przy tym uśmiechając.
Max jakby idąc za jej przykładem, również rozejrzał się po salonie, a jej samej nie umknął fakt, że gdy zatrzymał spojrzenie dłużej na jednej z par, spiął się, prostując plecy. Olivia podążyła za jego spojrzeniem, widząc piękną brunetkę w towarzystwie jakiegoś chłopaka, z którym wydawała się być blisko.
- Spokojnie, jeśli nie ta dziewczyna, to inna - pocieszyła Ślizgona, kładąc dłoń na jego ramieniu. Z jakiegoś powodu do razu założyła, że Max jest zakochany w owej brunetce, dlatego właśnie w taki sposób zareagował na jej widok z innym. Sama poczuła się jakoś dziwnie z myślą, że Ślizgon zainteresowany jest innymi dziewczynami, chociaż przecież to było naturalne, ona też podkochiwała się w wielu chłopcach jednocześnie.
Słysząc odpowiedź chłopaka przygryzła wewnętrzną stronę policzka, nie będąc pewną czy powinna w takim razie coś pić czy jeść. Niemniej jednak była to impreza urodzinowa, na której powinna się bawić, tak jak wszyscy. Z tą myślą upiła trochę piwa, którego sobie nalała. Max również sięgnął po kolejny kufel, tym razem trunku o nazwie syreni śpiew.
- Pachnę czekoladą? - zapytała, nieświadoma tego, że pod wpływem wypitego piwa zaczęła roztaczać wokół siebie zapach kakao, sądząc, że to alkoholowy napój tak pachnie. W dodatku na policzkach Gryfonki pojawiły się rumieńce.
Uniosła do nosa własną dłoń, żeby upewnić się, że chłopak mówi prawdę, a nie są to kolejne omamy. I rzeczywiście pachniała czekoladą.
-Mmmm….-zamruczała pod nosem, ten zapach był niezwykle piękny i już żałowała, że nie ma takiego żelu.
- Teraz będziesz nazywał mnie aniołem? - zapytała z rozbawieniem kręcąc głową, choć samo określenie było naprawdę urocze.
- Z tego co pamiętam z zajęć, to syreny poza wodą nie śpiewają zbyt pięknie - odparła, przypominając sobie jeden z tematów lekcji o magicznych istotach. Już była gotowa zatkać sobie uszy, gdyby usta Maxa opuściły nieznośne dźwięk, i jednak zamiast nich na jego ciele pojawiły się łuski mieniące się barwami tęczy, a on sam nagle bez powodu zdjął koszulkę.
Oli odchrząknęła uciekając spojrzeniem gdzieś w bok, przygryzając przy tym wargę. Czuła się dziwnie, a kolor na jej policzkach pogłębił się.
- Czy… Czy mógłbyś się… N…no ubrać? - zapytała, starając się nie patrzeć na pół nagie ciało chłopaka, choć wzrok sam uciekał jej w tamtą stronę.

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4249
  Liczba postów : 11894
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyPią Kwi 24 2020, 15:47;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Łuski na ciele i chęć rozbierania się i pływania w piwie
Piwko: Syreni śpiew

Nie miał pojęcia, czy dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że z każdym kolejnym słowem coraz bardziej intrygowała Maxa i sprawiała, że owszem, miał odpartą chęć poznania jej "gorszej" strony. W dużej mierze było tak przez ich relację, ale prawda wyglądała też tak, że ślizgon uwielbiał odkrywać różne twarze osób, z którymi spędzał czas. W końcu jak inaczej miał poznać pełną osobowość drugiego człowieka? Najgorsze było to, że sam niezbyt przepadał za odkrywaniem wszystkich swoich kart przed innymi. Zdawał sobie sprawę, że może to podchodzić pod hipokryzję, ale nie mógł nic na to poradzić, że były osoby, przy których bardzo musiał się pilnować z tym, którą twarz pokazuje.
-No właśnie! Nie wiem i przez to jeszcze bardziej chcę się dowiedzieć. - Odruchowo zmarszczył lekko nos, gdy gryfonka dała mu pstryczka.
-Oho! Taka jesteś? - Zaśmiał się razem z nią, po cichu planując już zemstę za tę podpuchę. Gdy Olivia wspomniała o dziewczynie, Max nie od razu połączył fakty. Dopiero po sekundzie dotarło do niego, że musiała zauważyć tę krótką zmianę w jego postawie. W pewien sposób nawet go to rozbawiło.
-Niestety to chyba niemożliwe. Flora jest jedyną kandydatką na to wyjątkowe miejsce. - Nie mógł powiedzieć dziewczynie całej prawdy, ani o liście, ani o zdarzeniach w kuchni. Przynajmniej nie teraz, dopóki to wszystko się nie wyjaśni, a na ten moment było do tego jeszcze daleko. Specjalnie dał Olivii odpowiedź, którą mogła zrozumieć w ten sposób. Był ciekaw, jak dziewczyna zareaguje. Zresztą nawet jej nie okłamał. W pewnym sensie, w całej tej historii tylko puchonka mogła zajmować miejsce jego siostry.
-Nie mów mi Callahan, że jesteś zazdrosna. - Dał jej lekkiego kuksańca i rzucił szybkie, ostatnie spojrzenie w stronę Flory.
-Czy pachniesz? Gdybym Cię nie widział, uznałbym, że mam przed sobą fabrykę czekolady. - Zapach dochodzący od gryfonki był naprawdę intensywny. Słodki, ale nie mdły. Sprawiał, że aż chciało się wgryźć w tę cudowną czekoladę.
-Dopóki nie zobaczę tej Twojej upadłej strony, to tak. - Skrzydła na plecach dziewczyny już zniknęły, a razem z nimi wszystkie efekty poprzedniej mieszanki jaką Solberg zażył. Tym bardziej był czas aby sięgnąć po kolejny trunek. Słowa Oliv przypomniały mu, że faktycznie, syreny nie są najlepszymi wokalistami po wynurzeniu się z wody. Sam pewnie nie chciałby być świadkiem jednego z ich "występów" poza wodą.
-Zawsze mogę wskoczyć do wody! Albo raczej do piwa, bo wody tu nigdzie nie widzę. - Nie spodziewał się, że za sekundę faktycznie będzie go ta opcja kusiła. W pewien dziwny sposób nawet podobały mu się łuski, które zaczęły porastać jego skórę. Do tego miały piękny kolor.
-Patrz Callahan, zamieniam się w rybę. Albo węża. Patrząc po łuskach, to blisko im do siebie. - Zaśmiał się nie mogąc powstrzymać chęci sprawdzenia faktury swojego nowego ciała. Gdy dziewczyna odwróciła się, próbując nie patrzeć na jego klatę, Max dopiero w pełni zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.
-No weź, jak mam pływać w ubraniu? - Odpowiedział jej coraz poważniej szukając wzrokiem zbiornika z wodą. By chociaż trochę zaspokoić swoją chęć zetknięcia się z cieczą, wziął kolejny łyk piwa. Łusek na jego ciele było coraz więcej. Nie tylko pokrywały już ręce ślizgona, ale także jego tors a nawet szyję.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Ferdinand Emerson
Ferdinand Emerson

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182
Galeony : -124
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t18660-ferdinand-emerson#533690
https://www.czarodzieje.org/t19060-lepszy-emeron#551972
https://www.czarodzieje.org/t18661-ferdinand-emerson#533691
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptySob Kwi 25 2020, 18:48;

Pomieszczenie: Salon -> kuchnia
Efeft komplementy z cukierka 2/2; piwo Polityk 1/2

Mina Maxa po wypowiedzianym komplemencie była bezcenna. Było to na tyle nieoczekiwane i spontaniczne, że Emerson wyszczerzył kły z zadowolenia. Nie tylko jemu przyjdzie najeść się dziś wstydu, a skoro nie będzie jedyny, to może nie będą mu wypominali tego, co dziś zrobi, czy powie. Wyobraził sobie, gdy któreś z nich rzuci - a pamiętasz jak.. i to urwane zdanie, bo zaraz jedno na drugie zrobiłoby nalot ze wstydliwych chwil. Aż przychodziła ochota na naukę czytania w cudzych myślach, która byłaby jeszcze lepsza, bo można byłoby poznać i te mniej przychylne, oraz skrywane tajemnice. Ah, ale koniec z marzeniami. Zakaszlał, zasłaniając usta pięścią, kiedy gryfon złożył deklaracje bycia grzecznym, udając przy tym, że zakrztusił się własną śliną. Co to miało być? Obietnica, której spełnić nie potrafił?
-Czyli mówimy miłe rzeczy, których normalnie byśmy nie powiedzieli.. - odpowiedział Lou i spojrzał jej prosto w oczy. Tkwił tak przez chwilę, czekają aż coś dziwnego powie, ale nic się nie stało. -Nie, to na nic. Tobie nie mam nic ciekawego do powiedzenia. - stwierdził z zadowoleniem, że w jej kierunku nie było żadnych udziwnień i skrzywił się z odrazą patrząc jak sięgają po piwo. Był to trunek, który rzadko pijał i niewiele z nich mu smakowało. Polityk brzmiało zachęcająco, ale już zaliczył wpadkę na cukierku, nie chciał mieć na sobie kolejnego efektu, który mógłby mu jeszcze bardziej skomplikować życie. Mhm.. Ferdinand oszukujący samego siebie byłby nowością.
-Jedyną formą hazardu na dziś, będzie przegrywanie resztki naszej dumy. Ech, niech stracę. To na zdrowie. - powiedział z dumą, choć mdliło go już na samą myśl o moralnym kacu, jaki jutro będzie miał. Stuknął się butelką ze znajomymi i upił kilka łyków. Doskonale wiedział, że jednym piwem nie zapije smutku, który czuł po tym, co powiedział i że Lou nie da mu spokoju. Miał szczerą nadzieję, że jakimś cudem po tej jednej butelce dziewczyna zapomni o swoim pomyśle, na które nawet nie warto było otwierać ust i komentować. Już od dawna znudził go ten temat i nie chciał go na nowo rozgrzebywać. Nie było takiej siły, żeby zmusić go żeby jej uległ. Tkwił w tym błędzie aż do teraz, bo zaraz miał zderzyć się z brutalną rzeczywistością.
-Dzięki, jesteś kochana, nie wiem co ja bym bez ciebie zrobił. Gdyby nie ty, w życiu nie odważyłbym się na coś takiego. - na coś takiego komentarzem Maxa byłoby - co tu się odpierdala, a on sam chciał jej powiedzieć kilka niestosownych słów. Stało się jednak inaczej. Było już za późno żeby zrobić krok w tył. W sumie to był już ciągnięty w stronę kapitan. Na szczęście nad pozostałymi częściami swojego ciała jeszcze panował, więc pacnął ją w tył głowy, dając do zrozumienia, że przesadziła.
-Moe! Jak się cieszę, że cię widzę. - teraz to zaczynał czuć bardziej zapach własnej wazeliny, niż trącającej czekoladą przyjaciółki. Trudno było stwierdzić, które z nich było słodsze. Wiedźma, która wykorzystywała okazję, czy on, robiący z siebie idiotę. Miał ochotę odgryźć sobie język nim powie o parę słów za dużo, zamiast tego upił trochę trzymanego w ręku piwa.
-Właściwie zawsze miałem ochotę zagrać parę mecz, nie wiem dlaczego wcześniej nie odważyłem się ci tego powiedzieć. Obiecuję, że dam z siebie wszystko. Racja! Świetne skarpetki. - to było kurwa dno. Właściwie, to miał ochotę kogoś skrzywdzić. Zakopał się w mule tak głęboko, że wątpił iż da radę się tego jakoś uratować. Nawet desperacka próba obrażenia jej części garderoby okazała się fiaskiem. Kłamał tak dobrze, że sam zaczynał wierzyć w brednie, które mimowolnie wypowiadał. Miał nadzieję, że chociaż gryfon z którym przyszli będzie miał na tyle rozumu, by go uratować.

@Maximilian Brewer @Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 EmptyNie Kwi 26 2020, 01:04;

Pomieszczenie: salon
Wygląd postaci: ma na sobie żółtą atłasową koszulę w czarne ciapki, żeby utożsamiać się z Puszkami heart A na głowie, między kudłami, znajduje się czerwona opaska z kocimi uszkami, bo obiecał Skylerowi Dom nr 2 - Page 3 693347448
Efekt: -

Był prawie pewny, że jego nagła chęć obnażenia się z największych trosk i wewnętrznych bolączek była efektem ubocznym tego podejrzanego, tłustawego piwa. Nie był skończonym głupcem, potrafił zapanować nad wypowiadanymi słowami. Przynajmniej... po części. A teraz? Teraz sam nie wiedział, jak powinien ocenić swoje zachowanie i to, co powiedział. Wolał więc nie myśleć, co miała w tym momencie w głowie biedna Flora. Wolał. Ale czy przychodziło mu to łatwo?
Ta doza pewności w jej głosie sprawiła, że jeszcze bardziej pożałował swojej niepohamowanej szczerości i przytyków w stronę Lennoxa. Tak, nie powinien go oceniać, a na pewno nie tak pochopnie. Darzył niechęcią większość Ślizgonów, ale dlaczego? Bo miał... uraz? Nie znał tego chłopaka za dobrze, właściwie nigdy z nim nie rozmawiał. A coś jednak wywoływało to palące uczucie w klatce piersiowej. I teraz ciężko było mu ocenić, czy czuł się tak zanim napił się podejrzanego trunku, czy dopiero po... Jego sumienie wolałoby tę drugą opcję.
- Nie, Flora, nie ma... nie ma lepszych. - zaprzeczył, mamrocząc nieskładnie i patrząc to na jej błyszczące oczy, to na drobne, nieliczne piegi. Gdyby tylko mógł jakoś dodać jej pewności siebie. Nie doceniała swojego uroku i swojej osobowości. Choć teraz mówił o wiele za dużo, a przy tym nie był w stanie zastanowić się, jaki wydźwięk mogą mieć jego słowa, to jej samoocena, zdecydowanie za niska, sprawiła, że na chwilę umilkł.
A potem nieszczęsna butelka wyślizgnęła mu się z rąk.
Stał przez chwilę jak wryty, jakby wrósł w parkiet. Był jak posąg, jak wątpliwej jakości rzeźba. Twarz zastygła mu w niemym zaskoczeniu pomieszanym z przerażeniem. Spojrzał w dół, na fragmenty ciemnego szkła oblepione przez tę zdradziecką ciecz. Gorzki zapach uderzył go w nozdrza, co szczęśliwie poskutkowało chwilowym ocuceniem. W tym samym momencie poczuł ciepło jej dłoni na swojej ręce. Ciarki obiegły całe jego ciało, a  piekące uczucie w środku przygasło, ustępując miejsca zwykłemu, bezpiecznemu ciepłu. Uzmysłowił sobie, że trzymała go tak od dłuższej chwili. I to był kolejny impuls, by mógł się ogarnąć. Uchwycił jej spojrzenie i w tym momencie to on poczuł się jak mała, spłoszona lunaballa. Wyciągnął w popłochu różdżkę i szybko skierował ją na swoją skroń, przymykając przy tym oczy, zupełnie jakby miał zamiar popełnić samobójstwo.
- Finite! - wypowiedział najszybciej, na ile było to możliwe. Kilka głębokich, łapczywych wdechów pomogło mu pojąć, że już wszystko wróciło do normy. Cóż, czy na pewno wszystko?
W dupie miał tłum i gapiów, nawet jeśli teraz część z gości im się przyglądała, to naprawdę mało go to obchodziło. Obchodziła go za to Flora. I czuł się jak skończony kretyn, gdy ujrzał ją krzątającą się wśród tego bałaganu. Schylił się odrobinę, by po sekundzie przykucnąć, tak jak ona zrobiła to chwilę wcześniej.
- Daj. Skaleczysz się. - powiedział cicho, odrobinę zachrypniętym głosem. Wyciągnął rękę w jej stronę i delikatnie zabrał spomiędzy jej palców szklany odłamek. Przez chwilę się mu przyglądał, dostrzegając swoje marne, żałosne odbicie. Wolną ręką ściągnął imprezową opaskę z głowy i jednym ruchem zmiażdżył ją w pięści. Plastik pękł na pół z charakterystycznym trzaskiem. - Chciałbym wytłumaczyć swoje słowa działaniem magii, ale nie chcę się usprawiedliwiać. - powiedział po chwili i nakierował różdżkę na fragmenty butelki i brudną plamę. Zaczął oczyszczać miejsce zbrodni prostymi zaklęciami, przenosząc śmieci do kosza, który znajdował się najbliżej nich. Połamana opaska wylądowała razem z potłuczoną butelką. Czas zacząć nowy etap domówki.
- Flora, powiem teraz coś serio. - zaczął, spoglądając na nią łagodnym wzrokiem. Byli teraz na równi, nie musiała zadzierać głowy, by na niego spojrzeć. I... odpowiadała mu ta perspektywa - Jeszcze nikt nigdy nie okazał mi tyle zrozumienia, co Ty w ciągu tych kilku minut. Mimo tego, że się wygłupiłem. Dziękuję. - uśmiechnął się nieśmiało, szczerze - Wiesz, nie żałuję, że powiedziałem Ci o mojej siostrze. Ale nie chcę Ci psuć zabawy. To smętne rozmowy na zupełnie inne okoliczności. - uderzyła go potrzeba zagarnięcia za jej ucho niesfornego kosmyka, ale zdusił ją w sobie, bo czuł, że mu zwyczajnie... nie wypada - Mam nadzieję, że miło spędzisz ten wieczór. - dodał, dźwigając się z kucków, by stanąć w dość swobodnej pozie. Jak gdyby nigdy nic.
Powinien odszukać Sky'a i napić się z nim, by ugasić wyrzuty sumienia. Ale tym razem liczył na coś normalnego, bez efektów ubocznych w postaci wprowadzania miłych Puchonek w zakłopotanie. Wyciągnął dłoń w stronę Flory, oferując tym samym swoją pomoc przy wstawaniu z podłogi. A potem omiótł wzrokiem parkiet, by upewnić się, że żadne drobinki szkła nie zagrażają już imprezowiczom.
I doszło do niego, że coś ten Lennox długo nie wracał.

@Flora J. Martell
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 2 - Page 3 QzgSDG8








Dom nr 2 - Page 3 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 3 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 16Strona 3 z 16 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 2 - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-