Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 16 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 12 ... 16  Next
AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Kwi 08 2020, 13:20;

First topic message reminder :




Puchońska komuna




Regulamin


Każdy z mieszkańców ma takie samo prawo do tematu, więc pisząc tutaj trzeba się liczyć z możliwością ingerencji w wątek przez resztę.
Jeżeli nie pasuje Ci któraś z grafik/chcesz dodać opis pokoju/przedmiot do opisu jakiegoś pomieszczenia itp. - napisz do mnie, a edytuję posta! Pamiętajcie jedynie, że Wasze prywatne pokoje muszą być dość małe, bo większość domu zajmuje kuchnia i salon.
Puchońska Komuna jest otwarta dla wszystkich potrzebujących noclegu, więc śmiało można zgarniać tutaj na dowolny okres czasu swoich znajomków, niezależnie od barw ich domu.
Mechanicznie - nie musicie płacić nic za pobyt tutaj, ale fabularnie - mamy skrzyneczkę, do której każdy dokłada się w danym miesiącu tyle ile jest w stanie i... cóż, jeśli zabraknie, to wtedy się martwimy xD
Zameldowani w Komunie są tylko @Yuuko Kanoe i @Skyler Schuester - jednak jeżeli chcesz mieszkać tutaj tydzień, miesiąc czy nawet rok, to masz do tego prawo - wystarczy, że dogadasz się co do miejsca, które zajmiesz do spania.






POMIESZCZENIA


Główne:

Reszta:

Sypialnie:

Ogród:



Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon Lut 08 2021, 17:21, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Cze 12 2020, 02:08;

Przyciągał go do siebie mocniej, chcąc wyraźnie czuć na sobie ciężar perfekcyjnie wyrzeźbionego ciała, w każdym ruchu cudzych-a-jednak-swoich mięśni odszukując nieco wytchnienia, dłonią we włosach szybko wpadając w gładzący rytm. I dopiero teraz uderzyło to w niego w pełni. Trzymał go na kolanach z taką czułością, jakby był najdrobniejszym z jego partnerów, tymczasem jego przedramię mogło konkurować średnicą z udami niektórych byłych. Odchylał głowę, zachęcając do wtulenia się w ciepłą szyję, choć zaledwie kilka godzin wcześniej wilkołaczy instynkt mógłby podpowiadać mu zatopienie tam ostrych jak sztylety kłów. Sam dwukrotnie dał pobić się w parku całkiem po mugolsku, a tymczasem Ślizgon znał zaklęcia, których on sam, nawet jakby umiał, nie śmiałby użyć. I z pełną mocą swojej naiwności wierzył, że wcale nie ma żadnej innej mrocznej strony, a jedynie spójna całość składająca się na Mefisto, którego wciąż dobrze znał i rozumiał, nawet jeśli część jest jeszcze nieodkryta. Bo przecież widział w nim tę opozycyjność, te kontrasty i te pozornie się wykluczające elementy. To, jak gładko potrafi przejść z bycia uroczym do seksowności, czy raczej stale utrzymując tę mieszankę w ciągłej bitwie. To, jak momentami panikuje zupełnie, by w innych zachować zimną krew. To, jak bywa bezmyślny, by innym razem przemyśleć wszystko aż w nadmiarze. To, jak miesiącami utrzymywał dyscyplinę, by za chwilę pokazać, że nie potrafi powstrzymać się choćby i na kilka minut. I teraz po prostu musi zrozumieć, że umiejętności lecznice jego chłopaka też miały swoją opozycyjną parę.
- Żeby... - zaczął, ale urwał od razu, sam nie wiedząc jak miałby sformułować to zdanie, by wyrazić teraz już chyba nieco podświadomy lęk, nie chcąc myśleć o Mefisto jako o kimś zdolnym do złego. - Mef...ja... - urwał znów, wzdychając i otulając dłońmi policzki Ślizgona, by ułatwić sobie spojrzenie w zieleń, chcąc znaleźć w niej odpowiednie słowa, ale przede wszystkim dobroć, którą przecież do tej pory zawsze w Noxie widział. - Nie podoba mi się to. Ne podoba mi się myśl, że masz negatywną relację z kimś takim, że ktoś Cię źle traktuje, że się mścisz, że w ogóle znasz czarną magię i nie chcę byś krzywdził kogokolwiek, nawet jeśli to jest ktoś taki jak Bloodworth - szeptał, wyliczając powoli, próbując wyrzucić z siebie choć część negatywnych myśli i jak najszybciej rozproszyć się pracą dłoni, które opadły na skryte pod ubraniem boki, by przemknąć dalej na plecy i przyciągnąć Wilka do ciaśniejszego objęcia. - Nie chcę się martwić tym czy to na Tobie ktoś nie będzie chciał się zemścić, więc powiedz mi, że to był tylko pojedynczy przypadek - mruknął jeszcze ciszej, splatając dłonie na lędźwiach Ślizgona, by zamknąć go przy sobie. - I że wcale nie chcesz nikomu nic... Że tylko przy samoobronie...
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Cze 12 2020, 02:29;

Rozpraszał się już nie tylko samą bliskością, ale też nieposłusznymi myślami. Uciekły szybko w stronę tej nagłej pewności, jaka tliła się przyjemnym cieple w zaćmionym niepokojem sercu - w końcu wiedział co czuł, nawet jeśli nie miał jeszcze pojęcia w jaki sposób ułożyć wargi, by odpowiednio to zwerbalizować. I wcale nie chciał, bo wyznanie Sky'owi miłości w obliczu takich tematów wydawało się tragiczną profanacją; Puchon zasługiwał na dużo, dużo więcej. Na bardziej wypracowane deklaracje, konkretne, na przepełnione samymi pozytywnymi emocjami.
Kocham cię.
Kochał boleśnie, wstrzymując oddech przy słuchaniu wyliczeń tego cudownego chłopaka. W końcu wypuścił rozedrgane powietrze spomiędzy lekko rozchylonych, nagrzanych zniecierpliwieniem warg, których smak musiał nareszcie odcisnąć na skylerowych ustach. Pocałunek był czuły, ale gorący. Mefisto szukał intensywności, która nie tylko zapewniłaby chłopaka o jego dobrych zamiarach, ale pomogłaby też zapomnieć o wszelkich błędach przeszłości; sam zatracił się w tej desperackiej próbie przekazania czułością wszystkiego, włącznie z tym, że on również potrafi dobrze całować. Zarzucił Puchonowi ręce na szyję, palcami muskając krótkie włosy na karku i przyjemnym spięciem mięśni przysuwając się jeszcze bliżej, jak gdyby zamierzał kraść oddechy Sky'a już przez wieczność...
- Nie powiem, że nie chcę - oznajmił cicho, nie żegnając się w pełni z jego wargami. - Teraz nie chcę, ale sytuacje są różne. I nawet jeśli nie chcę, to mogę. - Wystarczyła odpowiednia dawka złości, żeby w Mefisto coś przeskoczyło i zmusiło go do skorzystania z rękoczynów. - Nie powiem ci, że to wszystko się zmieni, ale Sky... mogę ci obiecać, tak w pełni szczerze, że się postaram. - Zacisnął powieki mocniej, łącząc ich czoła i drżeniem warg zdradzając jak blisko był do zainicjowania kolejnego pocałunku. - Postaram się, żeby to był już pojedynczy przypadek. I żebyś był szczęśliwy. - Nie była to obietnica idealna, a prędzej dość wymijająca... Ale była szczera i realistyczna, więc czy tym samym nie zyskiwała na wartości?
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Cze 12 2020, 11:44;

Zieleń wymknęła mu się na rzecz pocałunków, które pomagały rozluźniać nieświadomie napięte mięśnie. Oddawał mu wszystkie oddechy, sam sobie dopowiadając odpowiedzi, pełen wiary w swojego Wilka, nie chcąc widzieć w tym pocałunku próby ucieczki od rozmowy, a jedynie zapewnienie im obu komfortu. Bo przecież wierzył całym puchonim sercem w to, że Mefisto nie jest jak Finn i jego "chce" byłoby w afekcie, a nie z potrzeby cudzej krzywdy. Że nie jest jak Neirin, który nawet jeśli jakiś powód miał, to uciekał się do absurdalnego poziomu sadystycznej brutalności. I że nie jest jak Cassius, który gotów był skoczyć od spokoju do furii bez wyraźnego powodu. I dał się tym rozproszyć, uspokoić, oczarować ciepłem, bliskością i tym przyjemnym uczuciem, które rozwiązało mu węzeł w żołądku, by mógł poczuć tam charakterystyczną lekkość. Przymknięte powieki ciągnęły go ku senności, więc tym silniej wodził dłońmi po ukochanym ciele, by pozostać przy nim przytomnym we wkradającej się w bliskość błogości. Westchnął bezgłośnie w wargi, z którymi nie mógł się jeszcze pożegnać, mimowolnie nieco ściągając brwi w próbie przypomnienia sobie co sam jeszcze przed chwilą powiedział, by teraz zrozumieć na co odpowiada Mefisto. I dostał to, czego potrzebował. Zapewnienie, że nie chodzi o zaplanowaną i pożądaną krzywdę dla samego faktu krzywdy w oderwaniu od podmiotu. Że pojawią się s t a r a n i a, mające na celu uniknięcia agresji. Dostał przede wszystkim to, co tak cenił przecież Mefisto - szczerość. A przynajmniej naiwnie wierzył w to, że gdyby chodziło tylko o uspokojenie go, to Ślizgon mógłby dobrać dużo lepiej kłamliwe słowa, by uśpić w pełni jego czujność.
- Jestem - zapewnił go cicho, wbrew nieprzespanej nocy i supłowi w żołądku, podążając za tym uczuciem, które nosił przy sobie w każdy pozostały dzień miesiąca, bez wahania też stwierdzając przed samym sobą, że przecież nigdy z nikim nie był jeszcze tak szczęśliwy i garść zmartwień, nawet jeśli miał ją trzymać częściej, nie była w stanie zepsuć tej pewności. - Ufam Ci - dodał szeptem, sięgając już po kolejny pocałunek, po części chcąc tym zapewnić Mefisto, że nic się nie zmieniło, a po części... wyryć w jego pamięci to zaufanie, by łatwiej było mu w przyszłości powstrzymać się przed pochopną decyzją. Wkradł się dłonią pod materiał jego koszulki, stęsknionymi palcami badając ciepło jego skóry na plecach, by w końcu zacisnąć dłoń bezpośrednio na jego boku, zawsze powracając tam z tym samym uwielbieniem.
- Ale jak coś zrobisz, to masz mi powiedzieć - mruknął, z trudem rozchylając powieki i pozwalając w końcu ustom na szczery uśmiech, nawet jeśli wciąż był dość słaby - Żebym tylko nie pożałował, że pozwalam Ci latać bez smyczy - dodał, wpadając powoli w zatraconą luźność, nosem sunąc po mefistofelesowym policzku, aż nie wyznaczył nim ścieżki do ucha, pozostawiając na linii tatuaży drobnego całusa. - To co, śniadanie? Tu czy u Ciebie?
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Cze 12 2020, 13:33;

Wierzył, że to tylko kwestia czasu, aż Sky pozna go jeszcze lepiej. Wszystko wychodziło na jaw i wystarczyło chwilę poczekać, by Mefisto znowu wplątał się w jakąś sytuację, w której odstąpiłby od ideałów kulturalnego zachowania. I czuł, albo chciał czuć, że nie może być zły w najprostszym rozumieniu tego słowa, skoro z taką łatwością przychodzi mu obiecanie starań bycia lepszym. Bo nieważne jak bardzo i jak często miał ochotę uderzyć Nathaniela, ani ile przyjemnego zła faktycznie w swoim życiu wyprowadził - to wszystko było niczym w obliczu obezwładniającego pragnienia przytrzymania Sky'a przy sobie.
- Ja też - mruknął, bo pomimo wszelkich zmartwień faktycznie był szczęśliwy. Zwłaszcza, kiedy bliskość i zmęczenie tak ładnie się przeplatały, zakrywając mniej pożądane części zwykle nieznośnie nadpobudliwego umysłu. Odbił automatycznie uśmiech na swoich ustach, kiwając głową w kolejnej obietnicy; nie chciał sekretów. Już i tak miał ich wystarczająco dużo, by dręczyły go w koszmarach, więc nie powinien dokładać ich więcej. - Mmm, uważaj, bo jeszcze cię do tego zachęcę... no wiesz, tak na wszelki wypadek - mruknął, łapiąc dłoń Sky'a i przesuwając ją znacząco na swoje gardło, jak gdyby chciał pokazać gdzie dokładnie miałaby zostać zaciśnięta smycz. Przymknął powieki z zadowoleniem, dwa oddechy później podnosząc się już i zeskakując na podłogę, z ręką wyciągniętą ponaglająco do swojego partnera.
- Zdecydowanie u mnie. Obiecałeś kąpiel, śniadanie i nagość - przypomniał mu, zgarniając różdżki, żeby jak najszybciej porwać Puchona do Wilczej Nory.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPon Sie 31 2020, 01:02;

Krążył bez celu po Londynie od dobrych kilku godzin. Choć właściwie to od kilku dni - jeśli już miałby być precyzyjny. Kompletnie nie wiedział, co ze sobą zrobić. Nie mógł wrócić do Hamilton, do swojego rodzinnego domu. Po prostu nie mógł. Nie teraz. Nie, kiedy po przekroczeniu progu oczekiwałby tubalnego głosu Archibalda, który każe mu zdjąć buty, zanim uświni ulubiony dywan Meropy. Babki nie było już na świecie - ale oboje musieli się do tego przyzwyczaić z Archiem. Teraz zabrakło także staruszka, a Thada... zwyczajnie to przerosło.
Nie był gotowy na to, żeby zostać sam.
Akurat zajeżdżał na stację, żeby zatankować swój motor - kiedy wizzbook zaalarmował go o nadchodzącej wiadomości. Nie pamiętał w ogóle, żeby wkładał tę magiczną książkę w motocyklową kurtę. W ogóle mało pamiętał przez ostatnie dni - jedynie ulatujący w górę dym z papierosów, które zastępowały mu jedzenie. I pełną współczucia minę recepcjonisty w hotelu, w którym wynajmował pokój.
Odczytawszy wiadomość od Nancy... nie uśmiechnął się. Ale zielone oczy choć na moment przestały być matowe. Nie mógł zignorować przyjaciółki - mogąc choć na chwilę oderwać swoje myśli od... aktualnej sytuacji. Był pewien, że nie chciał nikogo widzieć, ale... Williams nie była byle kim. Więc, kierowany impulsem, poleciał.
Zajeżdżając niemal wszystkie konie mechaniczne, które miał pod bakiem - dotarł do Hogsmeade, z rykiem czterosuwowego silnika parkując tuż pod domem Puchonów. Pierwsze co, to zdjąwszy kask, już niemal automatycznie sięgnął po Błękitne Gryfy - lokując jednego papierosa między wargami i odpalając go od mugolskiej zapalniczki. Obracając dym na podniebieniu - dopiero teraz zgasił silnik i zszedł na ziemię, opierając się jednym biodrem o motocyklową ramę. Wyjął wizzbooka i naskrobał Nancy krótką wiadomość.
A potem obrócił się w kierunku drzwi i... czekał. Bijąc się z myślami, czy rzeczywiście powinien tu podjeżdżać, czy będzie w stanie się uśmiechnąć, czy... nie zepsuje dnia Williams.

@Nancy A. Williams
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyWto Wrz 01 2020, 22:28;

Jak tylko dotarły do niej informacje, że Thaddeus jest już w okolicach Hogwartu, nie mogła się nie odezwać. Jej przyjaciel lubił nagle pojawiać się i znikać, dlatego nie mogła przegapić okazji do spotkania, jeśli akurat znajdował się gdzieś w jej zasięgu. Przerzuciła kilka kartek w wizzbooku, szukając zdecydowanie zbyt długo nieodświeżanej konwersacji i szybko napisała kilka zdań. Znali się nie od wczoraj i już po chwili wyczuła, że coś jest nie tak. Zmarszczyła czoło w wyraźnym zmartwieniu, zastanawiając się, co też mogło dręczyć jej przyjaciela. Kilka kolejnych wiadomości, wymienianych kiedy przekładała się z boku na bok w swoim łóżku, tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że stało się coś złego. Jej umysł automatycznie zaczął tworzyć czarne scenariusze, podsuwając coraz to gorsze wizje. Na szczęście nie musiała zbyt długo opierać się na swoich domysłach, bo sygnał wiadomości poinformował ją, że Puchon czeka już pod drzwiami Komuny.
Zerwała się z łóżka, dokładnie tak jak siedziała, w spodniach od piżamy i za dużej, sportowej bluzie, kompletnie się tym nie przejmując. Przebiegła przez pusty salon, by zaraz dopaść do drzwi i otworzyć je z impetem. Na widok przyjaciela uśmiechnęła się radośnie od ucha do ucha i po prostu rzuciła mu się na szyję, zamykając chłopaka w uścisku. Wtuliła twarz w jego ramię, rejestrując zapach papierosów, który wcześniej raczej mu nie towarzyszył, a na pewno nie z taką intensywnością.
- Stęskniłam się... - mruknęła w motocyklową kurtkę, zanim odsunęła się na odległość ramion, by spojrzeć na Puchona uważnie. Wyglądał inaczej niż kiedy widzieli się ostatnio. Zniknął szeroki uśmiech, a w oczach zamiast roześmianych ogników czaił się smutek i... Pustka? Między jej brwiami pojawiła się pojedyncza zmarszczka, świadcząca o zmartwieniu, ale nie zamierzała jeszcze o nic pytać. Zamiast tego ponownie przywołała na twarz ciepły uśmiech, który nie dosięgnął jednak zmartwionych oczu i zaprosiła bruneta do środka.
- Wejdź, nikogo jeszcze nie ma. Yuu jest w Japonii, Sky pewnie u Mefa, a Ignacy... Sama nie wiem, ale jestem sama. - opowiadała prowadząc Thaddeusa do środka, najpierw do kuchni, by zaproponować mu coś do picia i nastawić wodę w czajniczku, a potem do swojego pokoju. Usiadła na łóżku ze skrzyżowanymi nogami i skinęła na przyjaciela, zachęcając, by do niej dołączył.
Czekoladowe tęczówki ponownie odnalazły te zielone, należące do jej ulubionego Puchona, próbując znaleźć w nich odpowiedzi na niezadane pytanie. Nie wiedziała jak zacząć, nie chciała być natrętna, zbyt wścibska. Choć zainteresowanie jego problemami wynikało tylko i wyłącznie z troski, to mogło być rożnie odebrane.

@Thaddeus H. Edgcumbe
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Wrz 02 2020, 17:08;

| Nie przeszkadzajcie sobie, to tylko mój spam samonaukowy, więc zdecydowanie w innym czasie. latif

Jego pokój zdecydowanie nie był duży - właściwie często określał go mianem wnęki, a jednak nie potrafił pożałować wygospodarowania w nim miejsca na sporych rozmiarów skrzynię, w której pokrywie trzymał przygotowane przez siebie eliksiry, poprzypinane do stworzonej tam półki pasami i poukładane z pedantyczną dokładnością w sobie tylko znanym systemie. W jej wnętrzu natomiast, w licznych pudełeczkach, słojach i fiolkach, tkwiły różnorodne składniki, które w miarę możliwości swojego portfela starał się uzupełniać, by w kryzysowej sytuacji nie słać w pośpiechu sowy po brakujące ingrediencje.
Tym razem nagła sytuacja, wymagająca wyciągnięcia srebrnego kociołka z szafy, mogła zdawać się dość błaha, a jednak z całkowitą powagą odmierzał wysuszone ziele skrzypu polnego i drobne, ciemne kulki owocu jałowca, gdy w miseczce koło jego kolana leżała już świeżo ścięta w ogródku pietruszka. Właściwie nie potrzebował konkretnie tego eliksiru, a jednak im dłużej przyglądał się swoim zapasom, tym bardziej stwierdzał, że żadna z różnokolorowych fiolek nie nadaje się do deseru, który chciał sprezentować Loulou. Potrzebował wywaru, który w swoim smaku będzie na tyle ziołowy, że da zabić się ostrością papryczki chilli, a jednocześnie będzie miał do zaoferowania jakiś efekt, który zadziorna Gryfonka ma szansę uznać za interesujący. W końcu doszedł do wniosku, że dla młodziutkiej uczennicy, okazja postarzenia się o kilka ładnych lat może okazać się dużo ciekawszą opcja od eliksiru wzrostu, którego całą fiolkę miał w swoich zapasach.
Nie dało się też ukryć, że swój wybór motywował zawartością sakiewki, bo w czasie wakacji jego fundusze stopniały zupełnie, a przecież potrzebował ich całkiem sporo na urodziny swojego chłopaka i eliksir postarzający był jednym z najtańszych interesujących go eliksirów, nie wspominając nawet o tym, że sporą część składników zebrał własnoręcznie nie tylko z ich puchońskiego ogródka, ale i z lasu obok domu Mefisto, nie musząc wcale nadszarpywać swoich zapasów zużyciem zbyt wielu magicznych składników, których ceny kilkukrotnie prześcigały proste w uprawie zioła.
I choć doskonale znał na pamięć większość poznanych przez siebie eliksirów, rozumiejąc już zależność składników na tyle, by móc je dowolnie modyfikować według swoich potrzeb, to dla spokoju ducha i tak sprawdził odpowiedni przepis, najpierw dokładnie odliczając czy proporcje składników zostały odpowiednio zachowane podczas dopasowania ich ilości do potrójnej porcji, która idealnie pasowała do wielkości jego kociołka; dopiero później czytając bez pośpiechu wypisane zalecenia postępowania, by upewnić się, że nie zapomniał o żadnym z punktów składowych.
Rozstawił się ze swoim kociołkiem na tarasie, korzystając z resztek dobrej pogody, by nie nagromadzać wilgoci w salonie i zadbać o odpowiedni dopływ świeżego powietrza, gdy podgrzewał już alkoholową bazę wywaru, nie martwiąc się o zawarte w niej procenty, które w  większości zdążą z niej wyparować podczas kilkugodzinnego warzenia. Gdy tylko przezroczysta toń zaczęła nabierać na białości, dorzucił do niej grubo posiekaną pokrzywę lekarską, która znana była przede wszystkim z wykorzystania jej w eliksirze wzrostu, a więc mogła, ale wcale nie musiała zostać dodana do wywaru postarzającego, a jednak stwierdził, że dla wiarygodności nie zaszkodzi dodać młodziutkiej Lou kilku centymetrów wysokości, nawet jeśli sama nie była wcale niska nawet jak na dorosłą już osobę. W moździerzu rozdrobnił wszystkie pozostałe zielne składniki, zaklęciem pomagając sobie przy mieleniu owoców jałowca, by do powstałej papki odmierzyć z pedantyczną dokładnością sześć kropli ropy z czyrakobulwy - nie więcej niż dwie na porcję, by jej smak i zapach przemknął niezauważony! - by wykorzystać to, jaki wpływ ta roślina ma na doleczenie wszelkich niedoskonałości nastoletniej cery. Stuknął różdżką w kociołek, zmniejszając płomień pod nim do przyzwoitego minimum, dopiero wtedy stopniowo dodając roślinny kleik, po czym zakleciem zachęcił chochlę do stałego mieszania w ledwie bulgocącej toni. Przez chwilę stał tak, w skupieniu kontrolując kolor wywaru, by upewnić się, że nie musi dosypywać do niego żadnych odzwierzecych składników i oceniając, że wszystko przebiega prawidłowo… pozostawił w spokoju kociołek wraz z jego zawartością na bitą godzinę, podczas której jedynie dwukrotnie wychylał głowę zza drzwi, by sprawdzić czy zaklęcie mieszające nie wymaga powtórzenia lub płomień nie przygasł nawet od tak delikatnego jak tego dnia wiatru. W końcu odmierzył jedną porcję, wciąż parującego od ciepła eliksiru i w ozdobnej miseczce poniósł ją wprost do kuchni, czekając aż reszta kadzi ostygnie zupełnie, dopiero wtedy przelewając ją do przygotowanej wcześniej fiolki, skrupulatnie opisując naklejoną na nią etykietę, zapisując na niej nazwę eliksiru, wprowadzone modyfikacje, a także nie tylko datę przygotowania, ale też szacowaną datę ważności, by przygotować się na wypadek, gdyby to ktoś poza nim potrzebował skorzystać z jego zapasów.

| zt
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Wrz 02 2020, 17:09;

Zaczął nucić pogodnie jedną z nieznanych mu piosenek, której melodię podłapał z luźnego pobrzękiwania Mefisto na jego ukulele, gdy z przyzwyczajenia dezynfekował już nie tylko różdżkę i blat, ale też doczyszczał i tak przecież dokładnie umyte ręce. Gdy piekł dla siebie - a rzadko zdarzało mu się robić coś tylko dla siebie, więc śmiało można rozszerzyć tę zasadę również na Mefisto - mógł pozwolić sobie na pewne nieścisłości, jak chociażby podjadanie palcem kremu czy smakowanie sosu prosto z mieszającej go szpatułki, jednak gdy przygotowywał cokolwiek dla innych, musiało być smacznie, przepisowo i przede wszystkim - piekielnie perfekcyjnie.
Szczególnej perfekcji wymagał od siebie przy przygotowywanym dziś przepisie, skoro śmiał nazywać go swoim popisowym numerem, bo choć poszczególne czekoladki nie wyglądały ani nie smakowały wcale aż tak wyjątkowo, to jednak jako całość tworzyły dość imponujące zestawienie, wymagając od cukiernika kreatywności, cierpliwości i ogromu przygotowań, by zagwarantować, że każda z czekoladowych kulek posiadać będzie zupełnie różne od siebie nadzienie.
W pierwszej kolejności zaklęciem poukładał na blacie wszelkie dostępne w kuchni składniki wraz z miseczką gorącego eliksiru postarzającego, które zdawały się nadawać do wykorzystania, by uzupełnić te, w które zaopatrzył się specjalnie do planowanego przepisu. W myślach odnotowywał już odpowiednie proporcje i mieszanki, zaklęciem mierząc ile śmietany może poświęcić na krem, a ile musi pozostawić na rozmiękczenie czekolady, by uzyskać odpowiednio roztapiające się nadzienie.
Przygryzł wargę w zadowoleniu, zaglądając do szuflady pełnej przemyconych zapasów słodyczy, uznając, że urozmaiceń starczyłoby mu na trzykrotność tego, co planował przygotować dla Lou, po czym odruchowo zakasał i tak już ciasno podwinięte rękawy białej koszuli, by zabrać się do pracy, ustawiając nad paleniskami trzy garnki z wodą, której zaklęciami pomógł nieco w szybszym dobrnięciu do wymarzonej przez niego temperatury. Nad każdym bulgoczącym wesoło naczyniem zawiesił w powietrzu szklaną miskę, dzieląc między nie trzy rodzaje czekolady, pilnując by mieszające je łyżki nie przerwały swojej pracy, dbając o idealne i bezproblemowe topnienie. Wziął głębszy wdech, by od tego momentu przyspieszyć swoje ruchy, nie chcąc spędzić w kuchni całej nocy, a jednocześnie wciąż być zadowolonym z osiągniętego efektu. Przyzwyczajone do pracy w piekarni ciało nie narzekało zupełnie na ciągłe spięcia mięśni podczas nieustannie rzucanych zaklęć, które raz zalewały wrzątkiem świeżo mieloną kawę, innym razem ubijały krem śmietankowy z kakao, by zaraz tę gładką masę wymieszać dokładnie z rozdrobnioną babeczką. Jedną ręką formował gwiazdkę z białej czekolady i migdałów, by drugą rzucać na nią zaklęcia chłodzące, opuszkami palców stale kontrolując poziom twardości biało-kremowej masy, zanim nie otoczył jej ciasteczkową kulką wymieszaną z drobinkami pokruszonych lizaków.
Perełką całej tej czekoladkowej ruletki miała być ta jedna, wyjątkowa kulka, która z zewnątrz nie różniła się wcale od reszty, a jednak natrafienie na nią miało poskutkować natychmiastowym efektem. Chwycił jeden z wolnych kubkowych garnuszków, wlewając do niego resztkę śmietany, w której utopił rozkrojoną na dwie połówki papryczkę chilli. Nie ufał na tyle ogniowi, by powierzyć mu tak delikatne zadanie, samą różdżką manewrując w ten sposób, by zapenić sobie odpowiednią temperaturę, wydobywając z czerwieni jak najwięcej ostrości, na stałe wpisując ją w niepozornie wyglądającą biel śmietany. Dopiero gdy same opary parującej cieczy wystarczały, by oczy łzawiły mu od drażniącego szczypania, wspomógł się magią, by bezkontaktowo wyciągnąć papryczkę z kąpieli, na jej miejsce dolewając porcję przygotowanego niedawno eliksiru. Upewniwszy się, że składniki odpowiednio się połączyły, spróbował zmniejszyć ich objętość przez wygotowanie z nich części płynów, tworząc w ten sposób intensywną esencję, której zarówno smak, jak i zapach, spróbował zabić ciężką od procentu kakao czekoladą. Rozlał powstałą masę na plat, uparcie formując ją w kulę, czekając aż stężeje od utrzymywanego nad nią zaklęcia chłodzącego, dopiero później otaczając ją mleczną czekoladą i ozdabiając drobną posypką tej gorzkiej. Ostrożnie umieścił ostatnią czekoladkę w pudełku, krytycznie przyglądając się harmonijnej całości, drobnymi kosmetycznymi zaklęciami poprawiając niewidoczne dla niewprawionego oka niedoskonałości i dopiero wtedy odetchnął spokojniej, nawet nie próbując spoglądać na zegarek, woląc nie wiedzieć ile czasu mu to zajęło. Z zadowolonym uśmiechem odgarnął jasne kosmyki, uciekające mu ku zmęczonym oczom, pozwalając sobie na odpoczynek dopiero wtedy, gdy rzucił już odpowiednio dużo zaklęć czyszczących, doprowadzając kuchnię do porządanego przez siebie stanu.

| zt
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyWto Wrz 08 2020, 00:44;


Nie lubił samotności.
Może kiedyś był w stanie uznać siebie za samotnego wilka, błąkającego się po lesie omegę, zdziczałego basiora... ale od kiedy w jego życiu pojawił się Sky, Mefisto odkrył w sobie nagłe zapotrzebowanie na atencję, preferowanie - jego atencję. I chociaż myślał, że nie będzie miał większego problemu z pogodzeniem się z tą rozłąką, jaką oznaczało mefistofelesowe ukończenie Hogwartu, to rzeczywistość dogoniła go boleśnie szybko. Niezależnie od tego ile zmian (nareszcie pełnych!) w warsztacie na siebie narzucał, jak dużo czasu poświęcał nauce legilimencji i ile dodatkowo rozglądał się za dalszymi zmianami w swoim nagle dorosłym życiu... i tak odczuwał brak kilkusekundowych spotkań ze Sky'em na szkolnym korytarzu, wspólnych kaw w skrzaciej kuchni i tych spacerów do Hogsmeade. Bo może nie zdążyli zrobić tam razem zbyt wiele, ale Mefisto pamiętał każdy najdrobniejszy szczegół, mimowolnie licząc na więcej, co już nigdy miało nie nadejść.
Miał dużo na głowie. Warsztat, legilimencję, tatuatorskie spotkania z klientami, regularne treningi, poszukiwania odpowiedniego lokalu na wiernie rozplanowywany bar, a do tego wszystkiego nie mógł przestać martwić się Litką, która nagle zachorowała i z każdym dniem marniała w oczach. Ślizgon stopniowo przechodził przez wszystkie poziomy zaniepokojenia, stopniowo niemalże ignorując jej samopoczucie, by potem spróbować domowych metod i w końcu zabrać ją do magicznego weterynarza, wyklinając przepełniony grafik Neirina i wspierając się jedynie jego rekomendacją innego specjalisty. I chociaż nie dostał żadnej konkretnej odpowiedzi, to i tak czepiał się wszelkich wskazówek, próbując pomóc kocicy w każdy możliwy sposób.
Może po prostu potrzebował odreagować?
Sam nie wiedział co podkusiło go do wpakowania się do Puchońskiej Komuny, by zagarnąć dla siebie nieszczególnie pielęgnowany ogródek swojego chłopaka. Wiedział, że jego nie będzie, a sam akurat miał dzień wolny, więc bez jakiegokolwiek odwlekania, zabrał się do pracy. Szybko zbudował trzy palety z doniczkowymi szufladami, przy malowaniu rozważając skorzystanie z magii, by ostatecznie dojść do wniosku, że nic nie uspokaja nawet w połowie tak bardzo, jak aktywność fizyczna. Dlatego też z rozpędu zabrał się za ogradzanie i pielęgnowanie grządek już zasadzonej zieleniny.
Może po prostu tęsknił?
Rzucił Puchonowi na wizzengerze krótką wiadomość, że spotkają się za jego domem, nim nie zabrał się za prace końcowe, krytycznie spoglądając na swoje dzieło. Ale nie mógł ukryć, że całkiem podobało mu się ustawienie na niewielkiej powierzchni trzech palet, w tęczowej sadząc tylko kwiaty, w niebieskiej i fioletowej dodając do nich jeszcze zioła, a w grządkach pozostawiając warzywa. I zupełnie stracił poczucie czasu, grzebiąc w ziemi już gołymi rękoma, z rękawicami luźno rzuconymi obok i ubraniem całym pokrytym plamami.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyWto Wrz 08 2020, 02:28;

Niezależnie od tego jak zestresowany lub zmęczony był, wystarczyła ta jedna, drobna przerwa na kawę, by nabuzować go dodatkową energią na resztę dnia. Z uśmieszkiem ukrywanym za podparciem się na dłoni odpisał swojemu chłopakowi, że nie musi czaić się na tyłach, a może śmiało wejść do środka i podjeść sporo zapiekanki ziemniaczanej, którą zrobił wczoraj w hurtowej wręcz ilości, skoro nawet wspólnymi siłami wszystkich lokatorów Puchońskiej Komuny nie udało im się opróżnić żaroodpornego naczynia, zaraz dorzucając jeszcze jakiś sucharek o tym, że przyda im się pomoc prawdziwie wilczego apetytu.
Zagadnął Panią Chambers, sprzedając jej drobną plotkę z wakacji o jednym z ich klientów, który był opiekunem w Luizjanie, zaraz sprzątając wystawę po lodach opowiadał jej też o tym, że rozważa kupno psa, ale myśli o wspólnym zamieszkaniu ze sowim chłopakiem i martwi się o to, jak taki futrzak polubiłby się z jego kotką, w zamian słuchając o koleżance męża jej siostry, która rozstała się ze swoim chłopakiem po dwóch miesiącach wspólnego mieszkania, choć ich związek wydawał się taki cudowny przez całe dwa lata jego trwania. Zbierając się do wyjścia ze swojej niezwykle krótkiej zmiany, miał wciąż w głowie śmiech kobiety, gdy ta żartowała, że dziewczyny to zawsze w trakcie związku zachwalają swoich ukochanych, by po zerwaniu wyliczać ich wady, jakby miały za zadanie napisać cały słownik negatywnych cech. Porzucił jednak wszelkie wątpliwości za sobą - pierwszy krok po teleportacji stawiając już tylko z radosną myślą spotkania się ze swoim Wilkiem.
- Cześć, Piękny - przywitał się od razu w tak typowy dla nich sposób, patrząc tylko i wyłącznie na to swoje seksowne szczęście, gdy pokonywał już dzielący ich dystans, by z cichym pomrukiem zadowolenia sięgnąć po utęskniony pocałunek, nie mogąc zrozumieć jak udało mu się dorwać kogoś tak perfekcyjnego. - Co kombinujesz? - wymruczał zaczepnie, łapiąc go za przedramię, by zerknąć na jego brudną od ziemi dłoń, gładko opadając spojrzeniem dalej, by gaspnąć w zaskoczeniu na dokonane przez Mefisto rewolucje. - Aż boję się spytać ile sobie zażyczysz za taką profesjonalną usługę - rzucił rozbawiony, nie mogąc jeszcze oderwać rozbudzonych do ekscytacji oczu od tych wszystkich kolorów i odcieni zieleni, by w końcu uciec do tej jedynej perfekcyjnej, tkwiącej w oczach Mefisto, by złapać jego usta do drobnego pocałunku, z którego nie był już w stanie pozbyć się uśmiechu, zaraz i tak dziękując mu cicho za to, że zawsze potrafi tak celnie trafić swoimi niespodziankami. - Niemożliwy jesteś z tą swoją spontanicznością - mruknął, puszczając go, by przysunąć się bliżej do jego dzieła, co chwilę wykręcając głowę z pytaniem czy dobrze odgadł poszczególne rośliny, próbując zrozumieć czym jego ukochany się kierował, umieszczając je w konkretnym zestawieniu. - Jak Litka? Co powiedział uzdrowiciel? - dopytał, urywając listek mięty, by położyć go sobie na języku, by przeżuć go dla odświeżenia oddechu przed kolejnymi pocałunkami, których nadejścia był dość pewien, nawet jeśli wzrokiem szukał już lubczyku, którego chciałby dodać do kolacji. - W ogóle to super się składa, że na to wpadłeś, bo kupiłem wczoraj Rhodiolę, żeby mieć ją pod ręką do eliksiru czuwania, ale muszą ją zasadzić jakby... z kamieniami? - zerknął na Mefisto niepewnie, ściągając brwi w próbie przypomnienia sobie tego, co mówił mu mężczyzna w sklepie - Merlinie, nie wiem, nic nie zrozumiałem, ale z podręcznika wiem, że wymaga skalniaka.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyWto Wrz 08 2020, 11:40;

Stracił rachubę czasu, przejęty uklepywaniem ziemi i upewnianiem się, że wszystkie rośliny dostały dokładnie tyle uwagi, ile potrzebowały. Na chwilę odrzucił wszystkie myśli na bok, dając się wyrwać z tego letargu dopiero w momencie, w którym dotarł do niego ten najpiękniejszy głos; poderwał się i szybko odwrócił do swojego chłopaka, mimowolnie unosząc kąciki ust w oznace nadchodzącego uśmiechu.
- Nie ma co szaleć z tym profesjonalizmem... - mruknął wymijająco, wychylając się do kolejnych pocałunków, by dopiero po chwili odpuścić i obserwować jak Sky przygląda się kolorowym paletom. Chciał zapewnić go, że sam pomoże z dbaniem o całą tę zieleninę i może jednak pociągnie raz jeszcze drewno kolorem, bo tęcza wydaje mu się mało wyrazista; chciał przeprosić za tę samowolkę i jednocześnie pochwalić się, że mogą uznać to za prezent z okazji czegoś tak abstrakcyjnego jak półrocznica. Ale zamiast tego nie odezwał się w ogóle, potakując tylko cichymi pomrukami na pytania Sky'a odnośnie konkretnych sadzonek. Bo dalej miał wrażenie, że zrobił za mało i nie tylko powinien bardziej się postarać, ale przy okazji jeszcze chciał. Wrócić do tej trzeźwości umysłu, którą oferowała praca fizyczna i uspokajać się świadomością, że coś robi.
- Niewiele... trochę nie miał pomysłu o co chodzi i zaczął wymyślać, że może to stres. Tylko, że nie mam pojęcia co takiego stresującego mogło ją strzelić akurat wtedy, jak wróciłem z Luizjany, no bo... no bo tak prawdę mówiąc, to ona zaczęła opadać z sił zaraz po tym jak wziąłem ją na ręce - zauważył, bezmyślnie przecierając dłonią twarz, by chociaż odrobinę rozmasować skronie, w tak banalnym geście szukając jakiejś pomocy. I tylko roztarł sobie w kilku miejscach odrobinę brązu przerzucanej chwilę temu ziemi, zaraz z westchnieniem wsłuchując się już w słowa swojego chłopaka, w końcu garnąc się do niego z cichym "dla ciebie to i górę przeniosę". I chociaż brzmiało to wyjątkowo żartobliwie, to sam Mefisto nie byłby tego taki pewny - przecież czuł, że spróbowałby wszystkiego.
- Nie wiem czy nie skoczę na weekend do Nowego Orleanu i tam nie popytam o choroby zwierzaków. Zaczynam już trochę wariować, że coś jej przywiozłem, bo... no raczej ciężko ludziom zarazić zwierzaki, ale może przez likantropię... nie mam pomysłów - przyznał z frustracją wyraźnie wybijającą się w głosie. Oplótł Sky'a w pasie rękoma, starając się polegać na samych przedramionach, by przynajmniej jemu oszczędzić zgubnego efektu nieumytych rąk. - Dobra, no, mów do mnie. Po co ci eliksir czuwania i jak twój dzień? - Dopytał po cichym odchrząknięciu, próbując jednak przywołać trochę więcej entuzjazmu do tego uparcie ponurego głosu.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Wrz 09 2020, 01:33;

Pokręcił głową w niedowierzaniu dla tej wiecznej skromności swojego Wilka, nie chcąc do końca dopuszczać do świadomości, że to niska samoocena dyktuje mu tę niemożność docenienia w pełni swoich zasług i walorów. Zerknął na niego ciepło, mimowolnie unosząc nieco kącik ust pod myślą, że gdyby tylko Mefisto, choć na krótką chwilę, mógł spojrzeć na siebie jego oczami, to z pewnością zrozumiałby jak wartościową i dobrą jest osobą. Bo w końcu on sam dziwił się codziennie, jak udało mu się zdobyć tylko dla siebie ten ideał, który każdy swój pomysł przekuwał podczas realizacji w czystą perfekcję. Zaraz jednak wykręcił głowę ku tęczowej palecie, chcąc ukryć, że brwi wygięły mu się w zmartwione łuki, gdy tylko posłyszał pierwsze słowa odpowiedzi na pytanie o kotce.
Nie miał pomysłu o co chodzi.
To właśnie ta niewiedza była zawsze najgorsza. To nie ciemności człowiek się boi, ani nie śmierci, a właśnie niewiedzy. I to ta niewiedza podsuwała jego Wilkowi tak absurdalne pomysły, by obwiniać się za złe samopoczucie kotki, której choroba mogła być przecież wywołana czymkolwiek. Dlatego też westchnął cicho, nie wiedząc jeszcze czy powinien odciągnąć myśli Mefisto od tych problemów, czy wręcz przeciwnie, skoncentrować się na nich maksymalnie, by wspólnymi siłami spróbować Litkę jakoś wzmocnić.
- Pamiętaj, żeby tylko podnosić je z kolan, a nie pleców - upomniał go cicho i śmiertelnie poważnie, przymykając oczy, gdy we wtuleniu się w perfekcyjnie wyrzeźbione ciało, chował twarzy w zagięciu jego szyi, by cmoknąć go tam subtelnie, wyobrażając już sobie jak jego chłopak, niczym mitologiczny Atlas, trzyma dla niego abstrakcyjny ciężar na barkach. Zaciągnął się jego zapachem, dając rozczulić się tym, że nie tylko dla niego, ale i nawet dla swojej kotki jest w stanie zrobić tak wiele, nie przeliczając jej życia na koszt Świstoklika w dwie strony. - Hmm, to trop, który warto sprawdzić - przyznał mu dość niechętnie, nie wiedząc jak miałby odciągnąć od Mefisto myśli, że to on przyniósł do Litki tę chorobę, jednocześnie nie zniechęcając go do próbowania wszystkiego, wiedząc, że ten nigdy nie wybaczyłby sobie śmierci ukochanego zwierzęcia, gdyby nie miał pewności, że spróbował wszelkich dostępnych dla niego sposobów.
- Pracowicie. I każdy kolejny będzie wyglądał pod tym względem podobnie, dlatego eliksir czuwania zawsze może się przydać - wyjaśnił, kciukiem próbując zetrzeć z policzka Mefisto ziemiste ślady, nim nie rozproszył się zerknięciem w tę najpiękniejszą zieleń, przerywając to czyszczenie, by przyciągnąć go go do siebie znów bliżej za kark, by oprzeć ich czoła o siebie. - Znam odpowiednie dawkowanie. Mam wiedzę i doświadczenie - przypomniał mu, chcąc ukrócić jakiekolwiek moralizatorskie rozmowy o szkodliwości długotrwałego stosowania eliksiru czuwania, skoro to on miał być w tym związku Mistrzem Eliksirów, znając niektóre z nich od wszystkich stron. I zaraz westchnął ciężko, czując jak zmartwienie o kotkę łapie silniej i jego, to właśnie w zwróceniu się do eliksirów szukając wytchnienia  - Mefu, chcę chociaż spróbować pomóc - mruknął po krótkim pocałunku, który choć jak zwykle instynktownie przybierał najlepszą formę, to nie rozluźniał żadnego z nich odpowiednio, gdy nie mogli w pełni zatracić się w fizyczności, choć na chwilę odcinając się od ciążących na nich obowiązkach czy zmartwieniach. - Niezależnie od tego, jaka to choroba, to jakieś wzmocnienie organizmu może się przydać, by dać organizmowi więcej siły do walki - zaczął tłumaczyć, odsuwając się od niego nieznacznie, tylko na tyle, by determinacją i pewnością zaklętą w jasnych oczach, przekonać Mefisto do zgody na jego propozycję. - Mógłbym uwarzyć jej jakiś eliksir wzmacniający. Wiem w którym segregatorze mam notatki o dopasowaniu natężenia składników, by dopasować wywar pod małe zwierzęta.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Wrz 09 2020, 02:10;

Otworzył już usta, chcąc jakoś wyrazić swoją dezaprobatę dla wspierania się eliksirami w momencie, w którym wcale nie brzmiało to koniecznie, a jednak zamknął je z powrotem pod wpływem skylerowego spojrzenia. I powoli skinął głową, zgadzając się z jego uwagą, bo przecież jeśli komuś miał zaufać w kwestii zażywania czarodziejskich wywarów, to właśnie jemu. Jakkolwiek sceptycznie nie podchodziłby do wspomagania się magią i zwiększania jej natężenia w organizmie, nie był w stanie dyskutować na ten temat ze Sky'em, zwyczajnie... wierząc mu i uspokajając się pod jego słowami. W końcu nie mógł podważać puchoniego zdania, kiedy to zostało przywołane z takim wdziękiem jeszcze przed tym, jak Mefisto miał szansę podzielić się swoimi zmartwieniami.
- I masz mnie - przypomniał swojemu słońcu, unosząc lekko kącik ust w formie jakiegoś delikatnego pokrzepienia, żeby nie wychodzić na aż takiego ponuraka, gdy jeszcze czepiał się planów Sky'a na przygotowywane eliksiry. - I możesz na mnie zrzucać jakąś robotę, no. Jakąkolwiek - dodał nieco niezręczniej, nie wiedząc nawet jak przekazać swojemu uczciwemu prefektowi, że służy każdym rodzajem pomocy, który tylko jest dla niego dostępny. W końcu odbębnienie jakichś pracek domowych nie wymagało wstępu na teren Hogwartu, a Mefisto zdecydowanie wolał przypomnieć sobie traumę pisania nudnych esejów na tematy okołozaklęciowe, niż obserwować jak jego chłopak ślęczy po nocach.
- To nie jest głupi pomysł - przyznał z namysłem, niemal pustym spojrzeniem błąkając się po twarzy ukochanego, by w końcu zatrzymać zieleń na tych pięknych wargach, które w dodatku przywołały cenną mądrość. I Mefisto trzymał Sky'a przy sobie jeszcze przez chwilę, w końcu postępując krok w tył i otrzepując dłonie, nie pozbywając się przy tym nawet połowy przylepionej do skóry ziemi. - Dobra, ale- tak teraz? Długo to trwa w ogóle? Bo nie chcę też dzisiaj siedzieć tu tak do nocy, bo... nie wiem, próbuję ją w ogóle przestawić na delikatniejszą karmę, żeby sprawdzić czy jakoś na to zareaguje... I muszę zobaczyć wieczorem, czy coś zjadła. - Pociągnął Sky'a do wnętrza domu, ostatnim spojrzeniem obrzucając poustawiane w ogrodzie palety, by upewnić się, że na pewno zostały stabilnie porozmieszczane. - Czekaj, umyję ręce... tak mnie w ogóle tknęło z tym jedzeniem dosyć przypadkowo, bo ojciec mówił, że miała dość słaby apetyt. Z tym, że w lato to jest zupełnie normalne, bo jednak koty się rozleniwiają, mniej biegają i przez to też mniej rzucają się na jedzenie - zauważył, pochylając się nad zlewem i na chwilę milknąc, by dopiero przy podparciu się ociekającymi dłońmi o blat zerknąć na Puchona, pozwalając sobie na luźną kontynuację. - Swoją drogą, zasadziłem ci w szklarni trochę więcej tojadu i nie pamiętam kiedy ostatnim razem tyle kichałem...
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptySro Wrz 09 2020, 18:47;

- I po Ciebie sięgać będę zdecydowanie częściej, niż po eliksiry - pociągnął dalej, drobnym całusem naznaczając jego kość policzkową, by już w całości uspokoić swojego Wilka, choć niekoniecznie miał teraz na myśli jakąkolwiek jego pomoc w odciążeniu go w obowiązkach. Ale wcale też nie planował korzystać z Eliksiru Czuwania częściej, niż byłoby to konieczne, raczej przygotowując go sobie na czarną godzinę, a już z pewnością zachowując jego zapasy na czas egzaminów, gdy każda godzina snu będzie brzmiała dla niego jak koszmar straconego czasu. - Ale no, nie ukrywam, że muszę się się bardziej przyłożyć do nauki, niż przez ostatni semestr - dodał ostrożnie, nie za bardzo wiedząc jak miałby subtelnie dać znać swojemu chłopakowi, że wcześniej zbyt silnie dawał mu się rozpraszać, co niezbyt pozytywnie odbiło się na jego ocenach, skoro nie chciał sobie pozwolić na zaniedbanie innych znajomości czy pomocy, jaką mógł oferować dziadkom. - Zawaliłem już kartkówkę z Ziele. Znaczy... no zdałem niby, ale nie tak, jakbym tego chciał - przyznał się, bardziej skupiając się na tym gdzie powinien teraz być, niż na drodze, którą zdążył już przejść, robiąc ogromne postępy w tym przedmiocie w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Przeczesał palcami ciemne kosmyki, zaczesując je czule, by zaraz i tak pociągnąć je nieco do przodu z zaczepnie uniesioną brwią układając na czole swojego Wilka zgrabnego loczka, którego urok musiał skomentować lekkim uśmiechem. Za chwilę jednak i tak dał pociągnąć się w stronę domu, zachwyconym spojrzeniem żegnając nowe elementy puchońskiego ogrodu, by w cichych pomrukach potaknięcia skupić się na każdym kolejnym słowie Mefisto, próbując wyciągnąć z tego jakieś informacje, które przydałyby mu się podczas decyzji, po które konkretnie składniki powinien sięgnąć.
- Czyli... może chodzić po prostu o osłabienie? - dopytał, zaklęciem otwierając już okno w kuchni, by zadbać o odpowiednią cyrkulacje powietrza, co może i nie było konieczne, a jednak zdecydowanie przyjemniejsze od warzenia eliksirów w dusznych lochach. - Jeśli mam jej zrobić po prostu coś na wzmocnienie... podkręcenie apetytu i odporności... to powinienem wyrobić się w dwie godziny. Mam już półprodukty na wiggenowy, regenerujący, pieprzowy, więc tylko... kilka ziół, łączniki, proporcje, stężenie - zastanawiał się głośno, nie przejmując się zupełnie nieskładnością swojej wypowiedzi, skoro to swobodne mamrotanie dojść miało tylko do tych uszu, które wybaczały mu wszystko.
Nie lubił spontaniczności i zdecydowanie nie czuł się w niej komfortowo, a jednak całym sercem chciał pomóc nie tylko Litce, ale i samemu Mefisto, nie chcąc widzieć go stroskanego czymkolwiek. Mózg więc błyskawicznie próbował uporządkować informacje, wytyczyć ścieżkę działań, by móc rozpleść ją na dwie osobne trasy pomiędzy ich dwoje, które dopiero pod koniec spotkają się przy efekcie ich starań.
- Uuu, więcej? Dużo więcej? Czy to już ten czas, gdy ufasz mi na tyle, by pić mój Tojadowy? - rzucił, posyłając Mefisto pytające spojrzenie, zanim złapał go za dłoń, splatając ich palce w luźne łączenie i pociągnął go do swojej wnęki, chcąc skorzystać nieco z jego mięśni, od razu wciskając mu do rąk srebrny kociołek, do którego podrzucił skrupulatnie dobrane fiolki i pudełeczka z potrzebnymi składnikami. Sam spod łóżka wyciągnął jeden ze swoich organizatorów, lekkim klepnięciem w wilczy pośladek zachęcając Mefisto do wspólnego powrotu do kuchni, gdzie od razu zabrał się za rozstawianie wszystkich przyborów w tylko sobie znanym porządku.
- Właściwie to mógłbyś przynieść trochę świeżego tojadu, to suszony sobie zostawię na zimę - zasugerował, pochylając się, by cmoknąć swojego Wilka w ramię, dopiero cichym pomrukiem bliżej szyi prosząc go, by faktycznie ściął dla niego kilka łodyg. - Trzeba korzystać z ostatnich dni, kiedy jeszcze kwitnie, bo jest wtedy dużo silniejszy - dodał cicho w usprawiedliwieniu na to wykorzystywanie swojego Wilka, samemu zabierając  się już za rozpalanie ognia pod kociołkiem, gdy tylko przy pomocy aquamenti zalał srebrne denko krystalicznie czystą wodą.
- I masz do wyboru gapienie się na mnie, opróżnianie naszych zapasów jedzenia albo posiekanie tego przyniesionego tojadu - poinformował go z lekkim uśmiechem, próbując nie rozkazywać już swojemu chłopakowi i nie wykorzystywać go bardziej, niż było to konieczne, samemu już wzrokiem błądząc po szybko wertowanych kartkach posegregowanych notatek.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyCzw Wrz 10 2020, 00:36;

- Słusznie - mruknął niechętnie, a jednak szczerze. Czuł już, że zupełnie bezsensownie daje się rozproszyć świadomości, że ich główne zajęcia nie są możliwe do połączenia; że tęskni, chociaż wcale nie ma ku temu żadnych sensownych podstaw. Bo nawet jeśli Sky'a ma mniej, to dalej ma go dużo, a przy okazji przecież nie chce stać się dla niego kolejnym czynnikiem zwiększającym zmęczenie. I nie mógł nie poprzeć planów porządniejszego zabrania się za naukę, szukając już w sobie jakiejś abstrakcyjnej siły do motywowania ukochanego, ignorując przy tym swój nagle rozbudzony egoizm. - Ale chociaż nie wymagaj od siebie za dużo, co? - Dodał ostrożnie, czułym spojrzeniem przemykając po tak jawnie wielbionej sylwetce, jak gdyby chciał doszukać się mniej lub bardziej widocznych spięć mięśni. Nie wiedział jeszcze, czy to sprawdzanie stanu Sky'a to bardziej jego własna paranoja, czy jednak coś sensownego i wynikającego z solidnej dawki obowiązków. Ale prawda była taka, że nie zmieniło się wcale aż tak dużo, bo Mefisto był całkiem pewny, że prefekt naczelny nie ma jakoś kosmicznie dużo więcej do roboty, a za przygotowywanie się do pracy dyplomowej jego Puchon zabierał się ze sporym wyprzedzeniem...
Trochę zgubił się przy rozważaniach swojego partnera odnośnie potrzebnych eliksirów, cichym "nie wiem" przyznając, że mętlik w jego głowie kończył się czymś w rodzaju pustki. Czysto teoretycznie wierzył, że zwykłe osłabienie uzdrowiciel zwierzęcy dałby radę zdiagnozować, a jednak nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że mogło chodzić o coś więcej.
- To nie jest kwestia ufania tobie, tylko- nie wiem, prędzej sobie? Ale odpowiedź brzmi tak. Chciałbym, żebyś- - urwał, wahając się nagle, boleśnie przytłoczony świadomością, że właśnie obarczał Sky'a dodatkową odpowiedzialnością, wcale nie uszczuplając jego napiętego grafiku. - No wiesz, żebyś kiedyś może spróbował? Ale to tak bez jakiegoś pośpiechu, bo mam dobre sprawdzone miejsce, więc... za przesadzanie się wziąłem w ogóle dlatego, że się tak rozrosło i no... - Niezręczne wyjaśnienia zgubiły się gdzieś po drodze, zakryte przenoszonymi przyrządami, dzięki którym Mefisto w końcu przymknął się i odetchnął. I zupełnie bezmyślnie pokiwał głową, zgadzając się na dalszą pracę z tojadem, byle tylko do czegoś się przydać.
- Ej, ej. Ale chcę buziaka - oznajmił, odciągając Sky'a od notatek, by zajrzeć w jego jasne tęczówki i ponownie skosztować tych perfekcyjnych warg, koncentrując się przed dobrą chwilę tylko i wyłącznie na upragnionym pocałunku. Westchnął mu w usta, zaraz później już odsuwając się i z mrukliwym "zaraz wracam" znikając z powrotem w ogródku. Zgarnął z ziemi porzucone wcześniej rękawice, do szklarni wchodząc już z nimi na dłoniach, mimowolnie wstrzymując oddech w próbie bezsensownej obrony przed intensywnymi zapachami zasadzonych tam roślin. Przykucnął przy ruszanej chwilę temu grządce, różdżką starannie ucinając łodygi w odpowiednich miejscach. Na chwilę musiał przerwać, czując pieczenie łzawiących oczu, by w końcu zupełnie zrezygnować z kilku dodatkowych pędów, zabierając co mógł i czym prędzej wychodząc na świeże powietrze.
- Ej, Sky, mogę... podjechać potem po Litkę i wziąć ją tutaj? - Wypalił lekko łamiącym się głosem, odchrząknięciem poprzedzając całą serię kichnięć, po których musiał zatrzymać się dwa kroki od deski. Zlustrował spojrzeniem ciemną barwę zerwanych kwiatów, przez krótką chwilę zastanawiając się jakim cudem wpływają na niego aż tak mocno. - Bo tak sobie myślę, że może zmiana scenerii ją trochę rozrusza, no i... tak szczerze mówiąc, nie chcę spać sam - kontynuował, ignorując wzmacniającą się chrypę, gdy zabierał się już za krojenie tojadu. Nieprzyjemne drapanie rozlało mu się po podniebieniu, zupełnie znienacka chwytając drogi oddechowe, z kataru przechodząc w niemożność złapania pełnego oddechu. Ale Mefisto tylko poprawił rękawiczki, mrugając kilka razy szybciej i pochylając się bardziej nad swoją zmorą, nie chcąc niepokoić Sky'a głupimi słabościami. - Nie będę przeszkadzać...
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Wrz 11 2020, 14:20;

Nigdy nie wymagał od siebie za dużo. Tego był pewien. Wymagał od siebie tylko to konieczne minimum, którego wymagali od niego inni. Nie był wcale wzorowym uczniem, sympatię nauczycieli raczej zgarniając dla siebie przez próby umilenia im ich własnych zajęć lub chociaż w miarę możliwości nie uprzykrzania ich im, jeśli tylko mógł sobie na to pozwolić. Z mało których przedmiotów był naprawdę dobry i jeśli już postanawiał się do jakiegoś przyłożyć, to dopiero wtedy zależało mu na ocenach, stanie wiedzy i tego, jak ten stan postrzegali inni. I patrząc na ilość pracy dyplomowej do napisania, liczbę godzin do przepracowania w obu piekarniach i nawet nie na samą listę dodatkowych obowiązków, a na presję, jaka się z nimi wiązała, tym silniej czuł, że potrzebuje więcej czasu ze swoim Wilkiem, ciesząc się jak głupi, że i on szuka okazji do dodatkowych spotkań.
- Ja nie chcę próbować. Ja chcę go zrobić. Jestem całkiem pewny siebie co do tego, szczerze mówiąc - przyznał, unosząc jasne spojrzenie na Mefisto, by dopiero po złapaniu zielonych tęczówek uśmiechnąć się z pewną dozą dumy dla swoich postępów - Przez ostatnie pół roku sporo się o likantropii, Tojadowym i samym tojadzie naczytałem- pociągnął dalej, nie musząc już chyba dodawać, że w teorii miał już opanowany każdy, choćby najdrobniejszy etap przygotowywania wywaru, nie mając najmniejszych wątpliwości co do tego, jakie stężenie tojadu powinien dobrać w zależności od jego jakości i wiedząc doskonale, jak ją wcześniej sprawdzić.
Oparł dłoń o ciasno zapisane kartki, drugą sięgając do karku Mefisto, by przytrzymać go przy sobie, gdy wydłużał zażądanego buziaka o kilka kolejnych, następne rozcierając już po jego policzku, chcąc dobrnąć aż do ucha i wymruczeć mu ciche "Kocham Cię", które musiało starczyć za wszelkie podziękowania za jego obecność. I w ten sposób dorobił się drobnego uśmiechu zadowolenia, który trzymał się go uparcie, gdy wertował swoje notatki, na dłużej zatrzymując się na tych stronach, które zdobył od Gabrielle po jej praktykach z koła Fauny. Wyciągnął drobną kartkę, rozpisując już sobie problematyczne składniki do obliczenia ich potrzebnej ilości, a jednak pozostawiając drobną lukę, by dopytać się o wagę Litki, bo choć mógł podać ją na oko, tak nie potrafił odmówić sobie tej precyzji, która mimo że nieznacznie, tak jednak przybliżała go do zwiększenia szansy na powodzenie. Wykręcił się więc, sięgając do jednej z górnych półek po wielki słój miodu bzyczków, już zaraz kontrolnie zerkając we wrzącą w kociołku wodę, by całkowicie zgasić ogień pod srebrem i dopiero wtedy, po lekkim schłodzeniu płynu zaklęciem, dodał hojną porcję lepkiego złota, mieszając kadź, aż nie upewnił się co do zniknięcia wszelkich gródek bzyczkowego cukru. Spojrzał krytycznie na odcień uzyskanego złota, decydując się dodać nieco więcej miodu i upewniając się, że na dnie nie ma żadnego mętnego osadu, wzniecił drobny ogień pod kociołkiem, zaczynając hartowanie wody miodowej.
- Jasne - przytaknął mu od razu, nie odrywając jeszcze spojrzenia od ucieranej w moździerzu suszonej mięty z spyloną już kocimiętką, unosząc rozbawione kąciki ust przy "na zdrowie", uznając, że to właśnie to wspomniane już przez Wilka niegroźne(!) kichanie. Dał zaalarmować się natomiast ostatnimi słowami Mefisto, dopiero wtedy dostrzegając, że coś jednak jest nie tak nawet w samej pozie, jakie przybrało perfekcyjne ciało i w pierwszej chwili zupełnie błędnie połączył wszystkie te widoczne objawy z tym, jak musi czuć się jego chłopak, nie tylko zestresowany o zdrowie ukochanej kotki, ale też z nagłym ograniczeniem ich wspólnego czasu. Odruchowo otarł dłonie o ścierkę przewieszoną przez ramię,porzucając ją na blacie i doskoczył do swojego Wilka, od razu lgnąc do niego dłońmi.
- E-ej, kochanie, nigdy mi nie przeszkadzasz - zapewnił, gładząc go dłonią po boku, zaraz już otulając nią jego policzek, by wykręcić jego głowę, chcąc zerknąć w tę najpiękniejszą zieleń jego oczu. - Mogę- Co do... Mef, kurwa, przepraszam - wypalił nieskładnie, dopiero widząc białka podrażnione czerwienią, domyślił się, że to nie smutek łamie głos Mefisto, tylko wspomniana alergia wykracza zdecydowanie poza niegroźne kichanie. Brwi zadrżały mu w mieszance złości i zmartwienia, łapiąc ukochanego za nadgarstki, by potrząsnąć mu dłońmi zupełnie jak małemu dziecku, gdy chce się, by upuścił oślinioną zabawkę z rąk, zaraz już ciągnąc go ku rozwartemu na oścież oknu, by złapał świeżego powietrza.
- Mefistofeles, kurwa jego tojadowa, naucz się mi odmawiać - warknął na niego, choć brwi już w pełni wygięły się w stroskane łuki, gdy przygryzał wargę, celując różdżką w porzuconą przez siebie ścierkę, by przykryć nią miskę z tojadem. - Nie wiedziałem, że to aż tak... Nie pisali o tym nigdzie. Polazłeś tam z myślą, że każę Ci to robić wiedząc, że to problem i podejrzewając jakąś moją sadystyczną satysfakcję, że mi się będziesz dusić czy uznałeś, że nie muszę wiedzieć i najwyżej mi padniesz, a ja dowiem się po sekcji zwłok? - ciągnął dalej, rozgadując się od łapiącej go paniki, gdy czułymi otarciami zgarniał z oczu Mefisto wszelką wilgoć, dopiero po tym podając mu bawełnianą chusteczkę. - Jedź do domu, nie siedź mi w tych oparach. Wróć z Litką za półtorej godziny, to już tojad zdąży się wygotować, a kuchnia przewietrzyć - dodał już ciszej, drobnymi pocałunkami na policzku przepraszając go za całą tę sytuację, ledwie słyszalnym "naprawdę nie wiedziałem" chcąc zapewnić go o tym, że spodziewał się tylko kilku kichnięć. - Zważ Litkę i napisz mi na wizie ile konkretnie jej wychodzi, tylko... wolałbym, żeby była tylko w moim pokoju, bo- No nie wiem czy to zakaźne, ale lepiej, żeby nie zaraziła Hime.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Wrz 11 2020, 17:56;

Szybko zorientował się jak boleśnie ignoranckie było jego podejście i jak nietrafnie dobierał słowa, podczas gdy poruszali tak bliski i tak istotny dla niego temat. Zawiesił spojrzenie na tym delikatnym uśmiechu swojego chłopaka, powstrzymując się od wtrącenia na szybko swoich wyjaśnień, bo nawet to wydawało mu się nietaktowne w obliczu tak pięknego zjawiska, jakim było połączenie dumy i pewności nie tylko w słowach Sky'a, ale też jego zachowaniu.
- Przepraszam, nie o to mi chodziło, bo... cóż, wierzę tobie jak nikomu innemu, ale nie chcę dokładać ci obowiązków. Nie chcę, żebyś martwił się jeszcze czymś dodatkowym, a ja tego potrzebuję jednak naprawdę dużo... - I znowu urwał, nie chcąc dodawać, że zwykle sam zajmował się również zapewnianiem zapasów wywaru tojadowego dla swojego ojca; proszenie o podwójną porcję już zupełnie nie wchodziło w grę, a przynajmniej nie zdaniem Mefisto.
Ale faktycznie uspokoił się dopiero w momencie, w którym delikatne pocałunki Sky'a odwzorowały uczucia targające samym wilkołakiem; mruknął z zadowoleniem coś, co miało oznaczać "też cię kocham", a jednak zniekształciło się przyjemnym rozleniwieniem tej bliskości, której nie potrafił mieć dość.
Zapatrzył się na głęboki fiolet roztartych płatków kwitnącego tojadu, patrząc jak delikatny pyłek zsypuje się z grubego materiału rękawic ochronnych; pozwolił, by barwy zmieszały mu się w oczach, łączone wilgocią zachodzących na zieleni łez. I sam był święcie przekonany, że nie jest tak źle, bo kichanie ustąpiło, a to ono najbardziej wstrzymywało pracę... A jednak krojenie na wyczucie nie mogło być perfekcyjne, zwłaszcza kiedy brak uwagi wzrastał ze względu na chrapliwy oddech i palenie rozlane po podniebieniu. I to dlatego Mefisto dał się odciągnąć od deski, samemu odbijając już puchonie przeprosiny, bo swoją winę widział jedynie w tym, że porywał się na coś, czego nie mógł zrobić odpowiednio.
- Spokojnie - wymamrotał, tylko trochę próbując się przebić przez poddenerwowany monolog swojego partnera. Ściągnął rękawice i rzucił je na deskę, potem już grzecznie czekając, aż Sky skończy to całe ugłaskiwanie go, po którym i tak niezbyt delikatnie przetarł oczy zakrytym materiałem koszuli przedramieniem. - Nie wiedziałem, że tak mnie złapie, zazwyczaj jest raczej delikatnie. Ale przecież nic mi nie jest... - zauważył, przyciągając Puchona do siebie, by nacieszyć się świeżymi podmuchami powietrza, które po drodze poruszały już nutę cynamonu. - Nie planowałem w ogóle padać... - dodał niskim pomrukiem, odciskając uśmiech na szyi swojego ukochanego, w którą zaraz wgryzł się w celu pokazania, że wszystko jest w porządku i rzeczywiście nie ma potrzeby panikować.
- Dobra- dobra, pójdę. Ale tylko dlatego, że jak się tak denerwujesz, to mam ochotę prosić o wybaczenie na kolanach - zdradził i odsunął się, już pewniejszym spojrzeniem przemykając po jego ciele, może na odrobinę dłuższą chwilę zatrzymując je w okolicy puchoniego krocza. Ale grzecznie postąpił jeszcze jeden krok w tył, kręcąc głową z rozbawionym niedowierzaniem. - Idę. Kochaj mnie, nawet pomimo alergii. I głupoty. Znaczy, o głupocie wiedziałeś już wcześniej, więc... - Puścił mu oczko i w końcu zniknął w zgrabnym teleportacyjnym skoku prosto na ganek Wilczej Nory.
Musiał przyznać, że powrót do domu nie był wcale taką złą opcją. Miał czas posiedzieć chwilę z Litką, wejść pod prysznic i zmyć z siebie wszystkie ślady wykonanej w ogrodzie pracy, przy okazji pozwalając sobie jeszcze zapomnieć o ataku alergii. I kiedy pakował się do samochodu, ze spakowaną torbą i śpiącą w transporterze kotką, mógł dopiero przyznać przed samym sobą, że pomimo całego zamieszania… cieszył się na spędzenie nocy ze swoim chłopakiem.
- Rozważałem dramatyczne zatrąbienie pod domem, ale nie wiem czy jesteś sam? - Zagadał, wchodząc z powrotem do Puchońskiej Komuny, w jednym ręku trzymając  transporter z Litką, a w drugim obracając kluczyki zaparkowanego pod domem samochodu. - Ona chyba jeszcze nigdy nie była taka spokojna w czasie podróży…
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Wrz 18 2020, 19:16;

Machnięciem ręki zbył mefistofelesowe zmartwienia, nie zamierzając pozwolić, by jakiekolwiek obowiązki były ważniejsze od tego, by pomóc swojemu Wilkowi, nie wspominając już wcale o tym, że zwyczajnie… chciał zająć się tym stałym elementem jego życia, jakby w ten sposób już teraz cementował ich związek. Chciał, by i to było ich tradycją. Chciał, żeby Mefisto ufał mu bezgranicznie i sobie też chciał wierzyć, że jest w stanie zająć się czymś tak ważnym i odpowiedzialnym. I wszystkie te myśli ścisnął w jedno, pewne "Chcę", które musiało wystarczyć Mefisto za zapewnienie, że nigdy nie będzie postrzegał tego jako obowiązku.
- Yhm, po prostu lubisz jak się martwię - mruknął cicho, przyciągając swoje szczęście bliżej, czy może właściwie sam przylgnął do niego mocniej i choć wyganiał go właśnie z domu, to wcale nie miał ochoty go puszczać. - A może lubisz jak się wkurzam? - dodał, mimowolnie wpadając w drżący szept przez zadowolenie z formy, do jakiej uciekł Mefisto, by ugryzieniem na szyi pokazać mu, że czuje się dobrze. Przeczesał palcami ciemne kosmyki, przesuwając dłoń na mefistofelesowy policzek, musząc spiąć mięśnie, by nie powędrować nią dalej, pod wrażeniem, jakie Mefisto na nim zrobił samym spojrzeniem, choć przecież czarował go i tak całym sobą, każdym gestem, słowem, napięciem perfekcyjnych mięśni, uśmiechem… I choć wzrok musiał trzymać uparcie utkwiony w zieleni, by nie zdradzać zbyt wyraźnie jak kusząca była opcja dostania takich przeprosin, tak uśmiechnął się zaraz rozbawiony, żegnając się ze swoim Wilkiem ciepłym "Kocham". Drobny uśmiech zresztą trzymał się go jeszcze długo, rozczulając się idiotycznie nad krojonym tojadem, nie mogąc uwierzyć w samobójcze zapędy Mefisto, który przekraczał wszelkie normy lekceważenia swojego zdrowia dla czegoś, w czym przecież bez problemu mógł go wyręczyć. Zwinnie uporał się z utarciem ziół, odmierzając proporcje do podanej mu przez wizbooka wagi kotki, pozwalając wywarowi zagotować się ponownie dopiero wtedy, gdy przestawił drobny kociołek na parapet przy otwartym oknie, nie chcąc, by toksyczne opary niepotrzebnie wypełniały jego perfekcyjnie czystą kuchnię. Zaklęciem ułamał kawałek bezoaru, pozwalając mu utonąć w bulgoczącej toni, by załagodził działanie trujących kwiatów, lepiej dostosowując ich działanie do wrażliwego systemu pokarmowego zwierzęcia. Sprawdził temperaturę, gęstość i kolor mikstury, pozostawiając jej dochodzić do siebie w spokoju przez następne półtorej godziny. Oparł kraniec różdżki o brodę, szybko analizując co właściwie musi dzić zrobić, co chce, a co powinien, w pierwszej kolejności sprzatając kuchnię ze wszelkich pozostałości warzenia eliksirów, zaraz już zaklęciem zawieszając w powietrzu pergamin z notatkami z zielarstwa, zaklęciami pomagając sobie przy szybszym przygotowaniu dwóch różnych farszy, by móc tak jak lubi - całkowicie po mugolsku - przygotować ciasto na pierogi.
- Mhm, jeśli przyjedziesz, by zabrać mnie na jedzenie, to trąb i w dwie sekundy będę Twój - wymruczał, nie odrywając jeszcze spojrzenia od zapisanych łacińskimi nazwami kartek, na ślepo zawijając brzegi trzymanego przez siebie pieroga. - Chyba… Musimy jej to podać na siłę, bo okej, nawaliłem kocimiętki, ale wciąż będzie dość paskudne i pikantne, więc raczej sama z siebie tego nie wypije… - zaczął tłumaczyć, gdy tylko jasne spojrzenie przemknęło po ukochanym ciele, pozwalając brwiom wygiąć się lekko w zmartwieniu, gdy wzrok odnalazł w końcu transporter z kotką. - Mogę ją wziąć na ręce, bo lepiej, żebyś Ty jej to podał… Chyba, że poradzisz sobie sam - dodał, wycierając już dłonie z mąki o przewieszoną przez ramię ścierkę, podchodząc do kociołka, by przelać do fiolki pół porcji gorącego wywaru, uzupełniając drobną fiolkę eliksirem regenerującym. - Ale nie mam żadnej strzykawki ani nic, więc… może znasz jakieś zaklęcie czy coś… - dodał niepewnie, strzepując zakorkowaną buteleczkę, by uzyskać jednolity kolor, dopiero wtedy schładzajac ją nieco zaklęciem
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyPią Wrz 18 2020, 19:25;

Choć lakoniczną odpowiedzią na postawione przed nim pytanie stało się “może”, to samo spojrzenie Mefisto mogło zdradzić, że w rzeczywistości nie było nad czym się zastanawiać i doskonale wiedział, że wytrącony z równowagi Sky jest po prostu dalej pociągający, choć na subtelnie inny sposób. I Mefisto starał się już o tym za bardzo nie myśleć, mimo wszystko mając na uwadze zdrowie kotki i swoją trasę do domu, a później z powrotem do Hogsmeade… ale skłamałby, gdyby powiedział, że nie zastanawiał się nad tym denerwowaniem swojego Puchona chwilę dłużej.
- Zatrąbię, żeby spędzić wspólnie czas - poprawił go, dopiero po wejściu do kuchni dostrzegając, że samotność nie była tutaj największym problemem, bo Sky najzwyczajniej w świecie miał co robić. Nie tylko się uczył, ale przy okazji dbał o wszystkich tak typowym dla siebie przygotowywaniem jedzenia, wymuszając na Mefisto uśmiech, będący mieszanką rozczulenia i zawstydzenia, bo przecież obiecał, że nie będzie przeszkadzał. Zerknął dyskretnie na zegarek, chcąc się upewnić, że nie przyjechał przedwcześnie, zaraz przestępując niespokojnie z nogi na nogę, bo znowu miał wrażenie, że zabiera się za zbyt wiele i niepotrzebnie kombinuje, podczas gdy prawda była taka, że nie był żadnym specjalistą. Ale siedziały mu w głowie ogólnikowe odpowiedzi uzdrowiciela zwierzęcego i zapewnienia Sky’a, że przygotowywane przez niego cudo w razie czego nie będzie wcale inwazyjne, a on sam… cóż, z samym podanie leku nie powinien mieć problemu.
- Mmm, może ją potrzymaj, to ja… zaklęciem raczej dam radę, nie jest tego dużo - stwierdził ostrożnie, pozerkując na trzymaną przez chłopaka fiolkę. - Dobra, załatwimy to szybko i ona pewnie po prostu dalej pójdzie spać… - Dodał, pozwalając sobie na ciche westchnienie, gdy kierował się już do puchoniego pokoju, trzymając się wcześniej wyznaczonych mu zasad, by nie pozwalać jej na wałęsanie się po domu, niezależnie od tego czy rzeczywiście by z tego skorzystała. Postawił transporter w nogach łóżka, wyciągając kotkę delikatnie, ostrożnie, czując drżenie osłabionego zwierzęcia, które zwykle prezentowało tak silną energię; podał ją Sky’owi ze zbolałym wyrazem twarzy, próbując powstrzymać się od werbalizowania swojego współczucia i tego bolesnego poczucia bezsilności, którego nie mógł się pozbyć.
Wziął buteleczkę z eliksirem, by pobrać go cichym Ex iniecto, chwilę później przytykając już różdżkę do miękkiego futerka, by dodać In iniecto i bezboleśnie zaaplikować Litce przyrządzoną przez Puchona miksturę. A potem kilka dobrych sekund stał i się gapił, jak gdyby zwierzę nagle miało ożyć i zachować się jak prawdziwy okaz zdrowia, dopiero potem orientując się, jak głupie są te nierealne oczekiwania.
- Dziękuję - mruknął do Sky'a, odbijając to drobnym pocałunkiem na jego skroni. - Powiedz mi… czy ja się załapię na te pierożki?... - Dopytał, głaszcząc już ułożoną na łóżku kotkę, chcąc jeszcze kilka minut na upewnienie się, że wszystko jest w porządku, albo raczej - że nie jest gorzej. I dopiero wtedy zabrał kilka swoich książek i notes, drepcząc za ukochanym z powrotem do kuchni, by objeść go z czego tylko mógł i zarządzić herbatę, w samej nauce starając się już nie przeszkadzać.

/zt x2
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:17;

Myślał, że po powrocie do Puchońskiej Komuny będzie lepiej. Liczył na panujący w niej spokój i znajome kąty, na ten komfortowy wystrój wnętrz i przyjemne zapachy, nagle tak doskonale wyczuwalne po tym palącym dymie płonącego domu. Chciał odetchnąć bliskością Sky’a i zapomnieć o całej złości, trzymającym go przerażeniu i poczuciu, że nie wytrzyma ani sekundy dłużej. Ale prawda była taka, że nic w Puchońskiej Komunie nie wyglądało tak samo. Niezależnie od tego, gdzie nie potoczyłby się wzrok Mefisto, czuł się niewłaściwie - trochę jak po długich wakacjach, kiedy wszystko wydaje się dziwnie inne, choć nie da się tego odpowiednio ubrać w słowa.
- Sky - zaczął ostrożnie, jak gdyby nie wierzył też w swój własny głos, dziwiąc się jego zdradzieckim drżeniu. Przekierował zielone spojrzenie na swojego chłopaka, nie mogąc pozbyć się spięcia mięśni, które już teraz zdradzało, że jest zestresowany, a jednak… miał wrażenie, że tak jeszcze nigdy nie było. Nigdy nie wahał się tak mocno i nigdy nie czuł, że nie ma innej opcji. - Możemy- możemy porozmawiać? - Spytał, uciekając od zwykle tak kuszącego go kontaktu fizycznego, pod pretekstem sięgnięcia po swoją bluzę, porzuconą na ustawionej przy nogach łóżka torbie. Nie biorąc pod uwagę tego, jak bardzo był brudny od sadzy, krwi i trawy, zarzucił materiał na ramiona, wzdrygając się pod wspomnieniem tego, jak robił to za niego Neirin, chcąc zakryć wychłodzone i poranione ciało zdruzgotanego wilkołaka.
Nie powinien mówić. Wiedział, że nie powinien niczego mówić, bo już tego nigdy nie cofnie. Bo nawet jeśli różdżka będzie go kusiła sięgnięciem po Obliviate, albo nawet spróbowaniem tej nieszczęsnej legilimencji, to nie mógłby… nie tylko dlatego, że obiecał, ale też dlatego, że znałby już puchonią reakcję i sam nigdy by jej się nie pozbył. Nie powinien mówić, bo przecież przez całe dwa lata udało mu się milczeć, nie zdradzając niczego nikomu, nie dając się wytrącić z równowagi. Rzecz w tym, że Mefisto chyba jakoś podświadomie zawsze wiedział, że to tylko kwestia czasu, aż pęknie. Nigdy nie wierzył w swój happy end, odgórnie zakładając, że w końcu się załamie, a wszelkie przyjemności jego życia jedynie prowadzą ładną ścieżką nad urwisko, z którego sam skoczy.
- Muszę ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak, bo nigdy tego nikomu nie mówiłem i- i to trudne, ale to chyba ogólnie nie mogłoby być proste, bo- kurwa, przepraszam - wydyszał, zapowietrzając się żałośnie, gdy wyrzucał z siebie ciche słowa, zaklęciem wyciszając pomieszczenie dla własnego “spokoju ducha”, przynajmniej w tej jednej kwestii. A potem usiadł na brzegu łóżka, odkładając drewienko obok i zaciskając palce na materacu. Uniósł spojrzenie na swojego partnera, z trudem łapiąc powietrze przez lekko rozchylone wargi. - Bo właśnie zobaczyłem, ile Finn stracił i dotarło do mnie, że… że ja tyle razy straciłem wszystko, ale to było nic, bo nigdy nie miałem tak wiele do stracenia, jak teraz, a ja tak bardzo nie zasługuję na całe to szczęście - kontynuował, zaciskając powieki.
Za dużo ognia, za dużo Occidere. Za dużo poczucia, że nawet jeśli on ufa, to Sky wcale nie powinien ufać jemu.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:24;

Był zmęczony, ale szczęśliwy. Z tą myślą kładł się dziś do łóżka po raz pierwszy. Teraz szedł w jego stronę z nieprzyjemnym uczuciem odrealnienia. Z myślą jak krucha jest ta otaczającą go rzeczywistość, próbując zdystansować się od mimowolnego przyjmowania na siebie choć części uczuć, które mogły teraz targać Finnem. I choć czuł ogromną dumę ze swojego Wilka, tak słowa pochwały grzęzły mu w gardle, bo myśli ciążyły mu obawą i nieprecyzyjnym lękiem. Mimo skrycia się w bezpiecznym pokoju wciąż czuł to trzepotanie serca, towarzyszące spoglądaniu w otchłań Szatańskiej Pożogi i marzył tylko o tym, by móc w końcu uspokoić się zupełnie, w ciasnym wtuleniu się w swojego Wilka. By czuć się bezpiecznie. Stabilnie. By kochać i ufać, nie musząc martwić się innymi odczuciami.
- Hm? - mruknął, dając wyrwać się z ponurego zamyślenia, odruchowo nie tylko wzrokiem, ale i dłonią chcąc sięgnąć do swojego chłopaka, teraz jak nigdy wcześniej potrzebując jego bliskości. - Jasne - wyrzucił z siebie od razu, idiotycznie dając złapać się drobnej panice, choć wiedział przecież, że tym razem te słowa nie mają szans zapowiadać żadnego końca. Było im razem szalenie dobrze i tego był pewien, jak niewielu rzeczy na tym świecie. Kochał go całym sobą i równie mocno był kochany. Tym silniej zaniepokoił się tą niewiedzą, nie mogąc domyślać się powodu dla tak wyraźnego spięcia Mefisto, a jednak na oślep próbując już strzelić, że może chodzić o ogień lub sam fakt utraty dachu nad głową.
Usiadł przy nim, próbując wstrzymać się od kontaktu fizycznego, skoro sam Wilk zdawał się dystansować, a jednak ledwie ten zaczął mówić, zdradzając zbyt dużo poddenerwowania, a jego dłoń instynktownie pognała już do jego pleców, by pogładzić je uspokajająco. Zamrugał kilkukrotnie, próbując przegonić z powiek senność, rozumiejąc już, że rozmowa zapowiada się na dużo poważniejszą, chcąc podejść z szacunkiem do obaw swojego chłopaka, które były przecież po tysiąckroć ważniejsze od czegoś tak przyziemnego jak zmęczenie.
- Mefisto, kochanie… To tylko rzeczy. Możemy Twoje pamiątki jakoś zabezpieczyć zaklęciami albo lepszym kufrem, a wszystko inne można przecież kupić - zaczął od razu nieco sennie, zdecydowanie bardzo cicho, mimo zaklęć wyciszających mając wrażenie, że przy jakichkolwiek wyznaniach normalny ton głosu wydaje się być nieprzyzwoicie głośny. - No i zawsze będziesz miał gdzie się zatrzymać. Tutaj, u swojego ojca… u moich dziadków - kontynuował, gładząc już Mefisto po ciemnych kosmykach, opóźnieniem zmęczenia zdając sobie sprawę, że ta obawa straty wcale nie była tym, czym Wilkołak chciał się z nim podzielić, niemal zachłystując się pod wrażeniem tego, że to on miałby być tym "tak wiele".
- Mef, spójrz na mnie - poprosił, choć wcale nie zamierzał czekać na wykonanie tego zadania, bo drugą dłonią objął już twarz ukochanego, by nakierować jego zielone spojrzenie wprost na siebie - Możesz mi powiedzieć wszystko. Tak po prostu. Tak jak czujesz, nie układaj tego w głowie. Nie musi być idealnie - zapewnił go, uśmiechając się delikatnie, w pełni swojej puchoniej naiwności nie wątpiąc w to, że nie ma takiej rzeczy, która mogłaby zniechęcić go do swojego na zabój kochanego przecież chłopaka.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:29;

Jęknął cicho, gubiąc się w swojej własnej bezsilności i braku decyzyjności, nie mogąc zupełnie odnaleźć się w sytuacji, którą przecież sam nakreślił. Nie wiedział, czy powinien odmawiać Sky’owi bliskości, skoro zwykle stanowiła ona czynnik bardzo komfortowy; nie miał pojęcia co mówić i jak mówić, coraz bardziej bojąc się tego, że przypadkiem, w emocjach, podejmuje kolejną złą decyzję. Nie miał prawa męczyć swojego chłopaka tak tragicznym wyczuciem czasu, a tym bardziej nieodpowiednie było nagłe robienie z siebie ofiary w momencie, w którym to on zawinił. I tylko potrząsnął lekko głową, próbując jakoś odgonić swoje myśli i przy okazji poinformować Sky’a, że idzie złym tropem, co i tak zaraz chyba sam zauważył.
Uniósł spojrzenie na kryształowe tęczówki, czując jak jego własne zaczynają szklić się w narastającej panice. Tu nie było żadnego “idealnie” - wiedziałby, bo przecież przeprowadzał tę rozmowę w swojej głowie od dobrych kilku miesięcy, zawsze ostatecznie uznając ją za skazaną na porażkę.
- Kocham to, jak na mnie patrzysz - szepnął, mimowolnie odwlekając to tragiczne wyznanie, którego nie był w stanie ubrać w słowa. - I nie mogę sobie poradzić z myślą, że to się zmieni… - Poderwał się chwiejnie z łóżka, uciekając od tych bezczelnie uspokajających go dłoni, bo ich ciepło i znajoma faktura to nie było coś, czym powinien się rozpraszać. Zamiast tego pokręcił się odrobinę po podłodze, wyklinając niewielki rozmiar puchoniego pokoju, w którym nawet nie mógł pozbyć się nadprogramowej energii poprzez nerwowe dreptanie z kąta w kąt. - To jest okropne, bo ja- w gruncie rzeczy wiedziałem, że będę musiał ci powiedzieć od momentu, w którym zorientowałem się, że cię kocham, tylko… nie wiedziałem jak to zrobić, ale ta legilimencja… chciałem ją wykorzystać, żeby po prostu pokazać ci to wspomnienie, bo słowami- ale to trwa za długo, bo to… to chyba była wymówka, żebym dłużej mógł się tobą cieszyć - westchnął, przecierając dłonią twarz, by przynajmniej spróbować doprowadzić się do porządku, dodatkowo denerwując się na siebie za robienie sceny. - Ale chciałem ci powiedzieć, przysięgam. Bo ci ufam. Bo nawet gdybyś stwierdził, że nie możesz tego zachować w tajemnicy, to ja- no, nie mógłbym mieć ci tego za złe, więc… - Plątał się, czując jak bredzi i tylko konfunduje swojego chłopaka, nie dając mu żadnych konkretnych informacji, a zamiast tego tańcząc dookoła. Podparł się w końcu ramieniem o ścianę, zaplatając ręce na klatce piersiowej w geście nie tyle zamknięcia, co bardziej przytulenia samego siebie.
- Zostałem zaatakowany przez dwóch kłusowników w Zakazanym Lesie, w maju 2018 roku - wydusił, spojrzeniem przemykając po każdej możliwej powierzchni, która tylko nie była jego chłopakiem, bo niczego nie bał się bardziej od jego reakcji. - I byłem głupi, i mnie zdenerwowali. I uznałem, że zamiast uciekać, mogę ich postraszyć i przegonić, bo przecież… no wiesz, złapanie wilkołaka nie jest takie proste… Ale im się udało mnie zranić i- i odciąć mi ogon - ciągnął dalej, wzdrygając się pod wspomnieniem tego dziwnego braku; pod samym dźwiękiem uderzenia o ziemię czegoś, co nie powinno tego robić, dopiero później bólem orientując się o swoim obrażeniu. Mefisto zupełnie bezwiednie sięgnął jedną dłonią do swoich pleców, rozżalony świadomością, że wyczarowywanie ogona dla urozmaicenia zbliżeń ze Sky’em nie jest jedynym intensywnym wspomnieniem, jakie miał z tymi partiami swojego ciała. - I nie mogłem już uciec, bo zamknęli mnie w płonącej klatce. Takiej ciasnej, że nie mogłem się ruszyć na krok, bo pręty- pręty paliły prawie do kości… bo chcieli, żebym był nieruchomo, bo wtedy mogli wyrywać mi zęby. Jeden po drugim, powoli, pozostałe krusząc moimi własnymi szczękami, a ja… - Urwał, zakrywając usta dłonią, walcząc ze ściskającymi go mdłościami. Teraz zrozumiał kolejny aspekt trzymania tego wspomnienia w tajemnicy - nie musiał przeżywać go na nowo, przypominając sobie stanowczo zbyt wiele szczegółów, które tak pieczołowicie utrwaliły wizyty dementorów w Azkabanie. - Byłem tak przerażony, tak upokorzony. Wściekły. Obolały. Nie mogłem myśleć i wtedy ta klatka zniknęła… I to było prawdziwe szczęście w nieszczęściu…
W końcu uniósł spojrzenie na swojego partnera, nie kryjąc spływających mu po policzkach łez, gdy wyrzucał z siebie tak nierealnie brzmiące słowa, tracąc siły do dokładniejszego podążania krok za krok śladami własnych wspomnień.
- S-Sky, zabiłem ich…
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:41;

Nie ma dobrej reakcji na to, gdy ktoś jest tak pewien, że zareagujesz źle. Spiął się mimowolnie, zaniepokojony, że coś może się popsuć, ale… ale przecież nie mógł już tego zatrzymać. Nie mógł powiedzieć, że nie musi wiedzieć, że nie musi słyszeć, cokolwiek kryło się za mefistofelesową tajemnicą. Sam fakt odmowy wysłuchania wyznania w takim momencie popsułby już wszystko, pokazując, że faktycznie może być coś, co mogłoby ich rozdzielić, a przecież obiecywał, że liczy się tylko teraz i nie może rozliczać swojego pechowego Wilka za cokolwiek, co przytrafiło mu się w przeszłości. Dlatego też uspokoił się nieco, gdy tylko usłyszał, że chodzi o coś, co stało się jeszcze przed wyznaniem ich miłości, by zaraz spiąć się ponownie pod zrozumieniem, że musi chodzić o coś poważnego, skoro mógłby stwierdzić, że nie może zachować tego dla siebie.
I… w jednej chwili zapomniał zupełnie, że ma to być historia o winie Mefisto, zbyt silnie łapiąc się oburzenia, że jego Wilk musiał mierzyć się z ryzykiem spotkania kłusowników przy każdej pełni. Empatia od razu owinęła się wokół niego, wokół tej niesprawiedliwości społecznej, która stanowi jego codzienność, nie wokół dwóch nieznajomych sylwetek, które samą nazwą kłusowników odepchnęły go od siebie, z każdą kolejną informacją budując ich obraz przed swoimi oczami jako odczłowieczone karykatury, którym bliżej do bestii, niż łagodnemu w jego wspomnieniu Wilkołakowi. Zadrżał, niemal czując na języku metaliczny posmak krwi, błyskawicznie przypominając sobie jakie to uczucie, gdy gęsta czerwień miesza się ze śliną, podduszając zdominowane tą mieszanką gardło, które mdłościami próbowało wyswobodzić się z tej tortury. To, gdy jest się gotowym umrzeć, byle nie tkwić dalej w ciasnej pułapce bólu. I musiał zaciskać dłonie na krańcu materaca, by nie podejść do swojego Wilka, instynktownie chcąc schować go w ramionach, skoro ściągnięte w współodczuwanym cierpieniu brwi nijak nie potrafiły poradzić sobie z ogromem uczuć, które nim teraz targały.
I nie zareagował dobrze.
Gwałtowne przypomnienie, że ta historia kryje w sobie zakończenie, którego Mefisto bał się zdradzić i do którego on sam nigdy by się nie posunął, nawet gdyby posiadał taką możliwość. Zakończenie skrajne, brutalne, ale… czy zbędne? Czy nie właśnie o takich sytuacjach myślał, gdy próbował znaleźć jedyne usprawiedliwienie dla morderstwa. Jako mniejszego zła, bo przecież gwałtowne przecięcie sznurków życia tych, którzy zbyt często nadszarpywali cudzych? Teraz nie potrafił spojrzeć na to w ten sposób, bo oddech zamarł mu w piersi, by powrócić spłycony, przyspieszony, choć z odruchową próbą kontrolowania go dłonią dociśniętą do siebie na wysokości przepony.
Zdecydowanie nie zareagował dobrze.
Ale nie potrafił inaczej, gdy zwyczajnie nie rozumiał tak wiele, w panice tracąc już zdolność logicznego myślenia i umysł ogarnął mu już tylko jeden lęk - zabiorą mu Mefisto. Ktoś się dowie, ktoś coś usłyszy, ktoś znajdzie ciała i pogubione kły Wilkołaka. Ktoś rozpozna szczęki jakiego zwierzęcia połamały kości i zaczną grzebać, drążyć, szukać. I uwaga spadnie na raz już złapanego Wilka.
Poderwał się gwałtownie, machając dłońmi w próbie odgonienia od siebie tej oblepiającej go paniki, nie potrafiąc w pełni jej do siebie dopuścić, gdy widział swojego chłopaka w takim stanie, nie chcąc też wcale ścierać jego łez z policzków, by trwały między nimi jako dowód jego koniecznej dla rozgrzeszenia skruchy.
- Mef, c-co jak się ktoś dowie? Jak ktoś się domyśli? - wyrzucił na wydechu, dopadając dłońmi do umięśnionych barków, by złapać dla siebie równowagę, czując już, jak zawroty głowy chcą go pociągnąć w ciemną nieprzytomność, dając się przygnieść ciężarem zdobytej informacji. - Nie możesz do Azkabanu, nie dasz- Ja nie dam- Na pewno nikt o tym nie wie? - dodał pospiesznie, gubiąc kilka słów po drodze, mimowolnie trzęsąc się już ze strachu nad wizją cierpienia swojego Wilka, całych lat spędzonych bez niego, pustej rzeczywistości, w której to niby Mefisto musiałby żyć w otoczeniu Dementorów, a jednak on też wciąż czułby na karku ich oddech, czegokolwiek by nie robił, nie mogąc czerpać z tego przyjemności.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:41;

Chciał to powiedzieć już od dawna. Sprawdzić, jak te słowa układają się w jego ustach i czy są w stanie dodać jeszcze więcej realności do tego, co niby się wydarzyło, a jednak dalej posiadało rangę niemożliwego koszmaru. Chciał się przyznać, rozważał to zresztą wielokrotnie, ale nawet przed samym sobą nie był w stanie sobie na to pozwolić. I chociaż zupełnie na to nie zasługiwał, teraz ani nigdy, to poczuł jak zalewa go bolesna ulga, bo w końcu… ktoś wiedział. W końcu Mefisto nie był jedyną osobą, która wiedziała, kim jest. W końcu, po dwóch latach gryzienia się w język, miał szansę zostać zrozumianym - przez Sky’a, dla którego chciał być kimś innym, ale jednak.
Odetchnął ciężej, próbując skupić się na swoim partnerze, a nie bólu tak dawnej pełni, o którym dużo łatwiej było mu normalnie zapomnieć, gdy koncentrował się głównie na jej zakończeniu. Przetoczył załzawionym spojrzeniem po tej ukochanej sylwetce, nie będąc w stanie dostrzec szczegółów, bo wilgoć notorycznie wzbierała mu się pod powiekami, jak gdyby nie miał szans uciec od tego bycia nie tylko okropnym, ale też żałosnym. I kompletnie źle zinterpretował początek tej widocznej u Puchona paniki, kuląc się już z przykrą świadomością, że nie zasługiwał na nic więcej, niż zgnojenie go jak psa.
- Właśnie ci powiedziałem, że zabiłem dwójkę ludzi… a ty mówisz mi, że nie mogę pójść do więzienia? - Wydusił, w pierwszej chwili chcąc odsunąć się od tego dotyku, by zamiast tego zadrżeć pod nim i po prostu tak zostać. Przetarł dłonią twarz, pozbywając się przynajmniej części zniekształcających pole widzenia łez, mokrą zieleń zawieszając na Sky’u z całym ogromem bólu. Dalej nie rozumiał? Nie widział, dlaczego Mefisto tak wzbraniał się, gdy Sky nazywał go dobrym? Nie domyślał się, jakie koszmary wyrywały go ze snu? Nie wpadł na to, że tyle drobnych blizn po nacięciach było właśnie urzeczywistnieniem wilczych wyrzutów sumienia? Nie olśniło go, czemu Mefisto aż tak źle mógł czuć się w Azkabanie, gdy pomimo niewinności płacił za prawdziwe winy? - Nikt nie wie. Nei mnie pozbierał rano, a Blanc mnie wyleczyła, ale… nikt nie wie co ja zrobiłem - wyjaśnił powoli, nieco niewyraźnie, bo gardło ściskało mu się od nadmiaru emocji, nad którymi nie potrafił zapanować. Samego spotkania z kłusownikami nie mógł zataić, przy okazji nawet nie chcąc, bo przecież nie był jedynym wilkołakiem, który zaglądał do Zakazanego Lasu. - I nikt się nie dowie, bo ja- ja już rano pozbyłem się wszystkich śladów, więc- Sky, wysłałbyś Nathaniela do Azkabanu za mniej - zauważył słabym jękiem, nie wytrzymując i lgnąc dłońmi do ukochanego ciała, w razie gdyby miał się to okazać ostatni raz, kiedy może sobie na to pozwolić. Przemknął drżącymi palcami po jego bokach, czując jeszcze ciepło nagrzanej od gęstych płomieni skóry i szorstkość zabrudzonych sadzą miejsc.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:42;

- Nie możesz - jęknął błagalnie w przytaknięciu, uparcie łapiąc spojrzeniem zieleń i od razu spinając się pod widokiem bólu, który w niej dostrzegł, próbując nie pozwolić łzom na wkradnięcie się do własnych oczu, by nie rozkleić się zupełnie, gdy tylko pierwsza fala paniki ucieknie z jego organizmu. - Nie możesz - powtórzył stanowczo, jakby faktycznie wydaniem rozkazu miał upewnić się, że jego Wilk go nie zostawi i nie pozwoli ich rozdzielić, jakby wszystko zależało tylko od jego woli.
Nikt nie wie. Złapał się tych słów desperacko, dopiero wtedy mogąc swobodniej złapać oddech, zaraz mimowolnie wzdrygając się na dźwięk wyrażenia “pozbyłem się”, zaciskając palce mocniej na trzymanych barkach, by zaraz i tak uciec dłońmi do ukochanych policzków, by przytrzymać go, zupełnie nie wiedząc co zrobić, by pozbyć się tego mdlącego uczucia ściskającego mu żołądek.
- Co? Mef, kurwa, to co innego. On jest- Chciałeś tego? Powtórzyłbyś to? - zapytał niekontrolowanie unosząc nieco głos, nie panując nad emocjami nazbieranymi tej nocy, chcąc tylko, by wszystko powróciło do normy; by położyli się do snu i resztę nocy spędzili tak, jakby zupełnie nic się nie zmieniło. Jakby dom Finna wciąż stał kilka numerów obok, a jego własny chłopak nie był mordercą, a jedynie wiecznie pokrzywdzonym przez los mężczyzną. - T-torturowali Cię, a Ty nawet- Nie byłeś w ludzkiej postaci, żeby myśleć trzeźwo. Jeśli ktoś bije psa, a on go ugryzie, to pies nie jest tym złym i… - zaciął się, gorączkowo chcąc usprawiedliwić swojego Wilka, gubiąc się w tym czy samo to porównanie nie jest już obraźliwe, aż jęknął z bezsilności, wycofując się gwałtownie, by usiąść na łóżku i schować twarz w dłoniach, bo jakkolwiek by chciał załagodzić ciężar tej wiadomości, tak zwyczajnie nie potrafił, dając jej się przytłaczać z każdą chwilą bardziej. - Przecież widzę, że żałujesz. Wiem, że żałujesz, bo jesteś dobry, a to właśnie odróżnia dobrych ludzi od złych, że- że się żałuje, że nie robi się złych rzeczy dla przyjemności albo zysku, tylko żeby przetrwać i ja… - urwał znów, czując, że nerwowe naciskanie na zamknięte powieki zupełnie nic nie daje, bo zdradziecka wilgoć i tak jakoś spod nich uciekała, nie pozwalając wszystkim emocjom pozostać wewnątrz, więc zachwiał się niestabilnie, ocierając dłonie o własne uda. - Ja- Ja nie wiem, Mef. Nie wiem co mam- Nie wiem jak mam Ci pomóc. Kocham Cię tak cholernie mocno i nie wiem co robić - wyrzucił z siebie, gubiąc oddechy, bo nie wiedząc jak ułożyć w uporządkowanym katalogu informacji tę nową, która nijak nie pasowała do czegokolwiek z tego, co już się tam znajdowało i z każdym z trudem zagarniętym dla siebie oddechem dawał dominować się temu uczuciu żałosnej bezsilności, które nie chciało odpuścić go od pierwszego dnia w szkole, gdy tylko wkroczył do Wielkiej Sali z nową odznaką na piersi.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 EmptyNie Wrz 20 2020, 14:42;

W pierwszej chwili chciał Sky’a przy sobie przytrzymać, drżąc lekko w reakcji na jego wypowiedzi, nie mając odwagi zabrać głosu aż do momentu, w którym ten jasno by się go nie zrzekł. Ale tylko przesunął smutno palcami po uciekającym ciele, nie pozwalając sobie na taką bezczelność, jaką byłoby jeszcze narzucanie mu się jakkolwiek; tylko spojrzeniem nie opuścił go ani na chwilę, próbując się jak najszybciej pozbierać, by chociaż nie zalewać się już łzami. Ale wiernie omijał krystaliczne tęczówki, nie chcąc zobaczyć jak mocno zmienił to spojrzenie, które tak kochał.
- Ty chyba… nie musisz nic robić. A już zwłaszcza mi pomagać, bo to- to chyba nie jest coś, z czym można pomóc - wydusił, odbijając się od ściany, żeby podejść do Puchona i uklęknąć przed nim na podłodze, siadając, z dłońmi niepewnie zahaczającymi o te skylerowe. Nie wiedział już nawet czy panikuje bardziej z powodu natłoku wspomnień, czy jednak wizji utraty ukochanego… i chyba w jakiś pokrętny sposób zaczął się uspokajać, a może bardziej wyłączać, zwyczajnie nie będąc w stanie przyjąć tych wszystkich emocji, które się w nim tak rozbijały. - Przepraszam, że ci tak powiedziałem - szepnął, doskonale wiedząc jak tragiczny moment wybrał. Widział przecież, że Sky chodził przemęczony od rozpoczęcia roku i wcale nie dawał sobie odetchnąć, a tej nocy już wystarczająco najadł się stresu. I chociaż czuł, że w rzeczywistości trzymanie tej tajemnicy choćby o sekundę dłużej było jeszcze gorsze, tak nie mógł pozbyć się wrażenia, że i teraz kierował się egoizmem… albo chociaż słabością?
- Żałuję tego. I nie powtórzyłbym… nie chciałbym powtórzyć. Ale nie wiem czego wtedy chciałem - przyznał cicho, przypominając sobie o zadanych mu pytaniach, których nie powinien przemilczeć, skoro już zeszli na ten temat. Czasem warto było wyrzucić z siebie wszystko za jednym zamachem, by nie poruszać kilkukrotnie tej samej kwestii. - Byłem pewien, że mnie w końcu zabiją… i kiedy ta klatka zniknęła, ja po prostu… ja wiem, że przez tę część ludzkiego umysłu, którą zapewnia tojadowy, nie korzystam z wilczych możliwości nawet w połowie, bo po prostu nie chcę. Bo to za dużo siły i za dużo instynktów, i to jest niemożliwe do zrozumienia, i… - Uciekł spojrzeniem gdzieś w bok, chcąc znaleźć słowa, którymi opisałby swoje przemyślenia, które przecież zbierał całe dwa lata, próbując zrozumieć to, co zaszło w jego własnej głowie. - I oni traktowali mnie jak zwierzę, i ja wtedy… chyba chciałem nim być? Nie wiem czego chciałem… Nie wiem nawet czy to była próba ucieczki, czy- czy zemsta, ale wydawało mi się, że to jedyna opcja i t-to się samo wydarzyło, ale Sky, to było… - Jęknął, uderzając czołem w puchonie kolano, bo nie był w stanie nawet przecisnąć przez gardło wyznania, że to było brutalne, a on dalej doskonale pamiętał smak ludzkiej krwi, rozlewający się po podniebieniu. - Powiedz mi, co ja mogę zrobić dla ciebie - poprosił, próbując jakoś wrócić do rzeczywistości, w której na pierwszym planie powinien być już tylko Sky. - Chcesz, żebym- nie wiem, żebym sobie poszedł? Albo… nie wiem, co mogę zrobić. Przez dwa lata nie wymyśliłem, co mogę z tym zrobić.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 2 - Page 9 QzgSDG8








Dom nr 2 - Page 9 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 9 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 16Strona 9 z 16 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 12 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 2 - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-