Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Magiczne jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Scarlett Maya Saunders
Scarlett Maya Saunders

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : rezerwowy pałkarz, wężoustość
Galeony : 627
  Liczba postów : 1439
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4683-scarlett-maya-saunders
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4687-sms
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7174-scarlett-maya-saunders
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyNie Mar 16 2014, 20:16;

First topic message reminder :


Magiczne jezioro

To tutaj możesz się odprężyć, wspaniale się bawiąc. Woda jest tu zawsze czysta i ciepła. Uważaj jednak na magiczne, wodne stworzenia, których jest tu całkiem sporo! A nieopodal znajdują się liczne łowiska, gdzie hodowane są między innymi pumpki. I strzeż się demonów wodnych!

Można tu kupić wszystkie statki ze spisu!






Kurs – Kapitan Jachtu


WYMAGANIA:
Pierwszy rzut określa nastrój egzaminatora. W zależności od wyniku będziesz mógł popełnić więcej, mniej, lub tyle samo błędów ile dopuszcza się standardowo.
Nastrój:


Następnie rzuć zwykłą kostką, żeby określić ilość błędów, które popełniłeś. Możesz popełnić maksymalnie 1 błąd, żeby egzaminator zaliczył ci ten poziom (chyba, że poprzednia kostka mówi inaczej). Jeśli popełnisz więcej błędów, możesz spróbować po raz kolejny. Pamiętaj o opłaceniu wszystkich popraw.  

Ilość błędów:

Rzuć taką ilością liter, jaka odpowiada ilości popełnionych przez ciebie błędów, żeby dowiedzieć się, co poszło nie tak. W przypadku wyrzucenia dwóch takich samych literek - jedną z nich możesz przerzucić.

Rodzaj błędu:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyNie Paź 22 2023, 15:19;

Literka Jamiego - E

Z autokaru wyszedł ledwo przytomny. Drzemka była przednia, ale powrót do rzeczywistości już zdecydowanie trudniejszy. Wlókł się za @Jamie Norwood licząc na to, że idą w dobrym kierunku, bo szczerze to niewiele jeszcze do niego docierało, co dzieje się wokół. Gdyby mógł, spałby jeszcze trochę. Cóż, życie rzadko słuchało tego, co Max chciał.
-Nie wiem, co planujesz, ale ja rozkładam graty i walę w kimę. - Podzielił się ze współlokatorem planami. Gdyby był sobą, zapewne już miałby w ryju szluga, a w łapie litra Ognistej, ale póki co, jeszcze trzymał się swojej trzeźwości, a objęcia Morfeusza wydawały się o wiele bardziej kuszące. -Ognisko? Dobra to jeszcze szamka. - Dopiero teraz zauważył ogień tańczący nieopodal. Tak, to były jego klimaty i na ten widok nieco się obudził. -Szaszłyczka? - Zaproponował, wyciągając kija z przysmakiem w stronę Jamiego, po czym sam usiadł i zaczął opiekać swoje jedzenie. Uwielbiał zapach dymu i trzaskający wesoło ogień, choć nie mógł zbyt długo się w niego wpatrywać. W płomieniach zaczął dostrzegać coś, co wywołało nieprzyjemną reakcję, na co chłopak odwrócił się i puścił pawia za siebie, wyjątkowo nikogo nie brudząc. Trząsł się lekko, ale jak zwykle starał się przybrać pozę, że wszystko jest w porządeczku i po chwili już wpychał sobie do ryja kawałek szaszłyka.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Saskia Larson
Saskia Larson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz dwa charakterystyczne pierścionki na lewej dłoni: z lisem i z czerwonym klejnotem. Zazwyczaj trzyma się z boku i nie angażuje, jeśli nie musi - nie, że jest nieśmiała, raczej ma wszystko w dupie.
Dodatkowo : kapitanka drużyny Krukonów
Galeony : 278
  Liczba postów : 584
https://www.czarodzieje.org/t18235-saskia-kia-larson
https://www.czarodzieje.org/t18368-saskowa-gaja#523010
https://www.czarodzieje.org/t18364-saskia-kia-larson
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyNie Paź 22 2023, 19:15;

Literka: E - zemsta pieczarek, ale rozgrywamy jeszcze Marcelkowe I

Ssanie w brzuchu uświadomiło jej, że ostatnim spożytym posiłkiem było śniadanie - stresowała się wtedy meczem, wmuszając w siebie kilka łyżek orzechowej owsianki. W rezultacie nie dziwnym było, że krążyła wokół ogniska niczym lew okrążający przyszłą zdobycz, gdy tylko kiełbaski, ziemniaczki i pieczarki wrzucone zostały na ruszt. Z nikim nie rozmawiała, nic jej nie interesowało, gapiła się tylko w ogień, jakby siłą wzroku chciała przyśpieszyć proces pieczenia. Głodna Sasia, to zła Sasia, a bycie panią marudą na wycieczce to niezbyt wypada, więc gdy tylko pieczarki nieco się przyrumieniły, zgarnęła je na papierowy talerzyk, opadła na drewniany pień, co robił za naturalne siedzisko i zalała wszystko pokaźną porcją keczupu.
Och, uch — wydobyło się jej z ust, razem z rozgrzanym oddechem, gdy walczyła w nierównej walce z rozżarzoną pieczarą, mamlając ją i przesuwając językiem, by do cna nie spalić sobie wnętrza ust. Właściwie to po tym pierwszym gryzie, to już nic nie czuła, oprócz mrowienia policzków, żadnego smaku, czy to dobre, czy nie, czy surowe, czy ugotowane. Kij z tym, zjadła, otarła usta wnętrzem dłoni i dopiero wtedy rozejrzała się po obozie, szukając wzrokiem namiotu, który przypadł jej z @Marcella Hudson.
Nie przeszkadzało jej, że ostatnio ciągle na siebie trafiają - chociaż dzieliła je spora różnica wieku, wyglądało na to, że się dogadywały. Może dalekie były od nazwania się przyjaciółkami, balansując w granicach ciepłej znajomości, ale ciężko było reagować na krukonkę inaczej, niż uśmiechem. Wszędzie jej było sporo, tej wiecznie rozbawionej gaduły, przekraczającej granice, by sięgać po to, czego chciała - Saskia niemal odnajdowała okruszki samej siebie, gdy ją obserwowała. Zabrała swoją torbę, kierując swoje kroki do ich wspólnego namiotu. Właściwie była tak zmęczona, że marzyła o piżamce i miękkiej podusi, ale coś jej mówiło, że noc nie będzie spokojna.
Niczym grom z jasnego nieba, jej żołądek wykonał fikołka i zwinął się w precelka, informując o tym fakcie przeciągłym bulgotaniem. Zgięła się w pół, dłonią zasłaniając usta, bo czuła, że pieczarki postanowiły pokazać grawitacji, gdzie raki zimują.
Mmmmgmmgmm — wymamrotała elokwentnie, informując o swojej przypadłości na tyle na ile potrafiła. I chociaż jeszcze pół godziny temu była okazem niemego zdrowia, to teraz kropla potu spływała jej po czole, a organizm dał ultimatum: albo górą, albo dołem. Spoconą dłonią oparła się o Marcellę, która była na pogotowiu, gotowa biec po Huxleya i... chcąc nie chcąc (bardziej to drugie), zwymiotowała prosto na jej błękitny sweterek, ozdabiając go pieczarkowym nadrukiem. Morgano droga, ten moment będzie ją prześladował do usranej śmierci. Wciąż trzymając się za brzuch, opadła na śpiwór, czekając na dobicie (pojawienie się uzdrowiciela), marząc o tym, by ziemia ją pochłonęła (dosłownie). Całe szczęście, eliksir, który został jej podany, zadziałał, a zatrucie surowymi grzybami minęło, jak ręką odjąć. Tylko jej godność wydawała się uciec gdzieś daleko i zgubić drogę do domu. Czym prędzej chciała zasnąć.
Ciepłe światło dnia przebijało się przez jej powieki. W pierwszym odruchu, nie uznała tego nawet za dziwne, ale gdy tylko jej umysł się ożywił, poczuła, że coś się nie zgadza - w końcu, jakim cudem promienie przebijały się przez płachtę namiotu? I czemu ten śpiwór nagle jest taki wilgotny, nierówny i łaskoczący jej skórę, niczym... trawa. Otworzyła oczy, podnosząc się do pionu. Wcale nie była w żadnym namiocie, zamiast piżamy miała na sobie zwiewną sukienkę, niemal dziecięcą, w białe koronkowe kwiaty. Rozejrzała się zdezorientowana, odnajdując spojrzeniem Marcellę.
Tak, ale... — odpowiedziała i słysząc swój głos, jeszcze bardziej zapadła się w odczuwane zdziwienie. Tak dziwnie było go słyszeć po niemal miesiącu, głośno i wyraźnie. — To sen? Jak? I gdzie my właściwie jesteśmy? Ćpałyśmy coś?

Powrót do góry Go down


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, w trakcie mutacji
Galeony : 432
  Liczba postów : 565
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyNie Paź 22 2023, 21:21;

Zaślepiony złością, zdegustowaniem, ale i słodkim uczuciem ulgi, Terry okładał pięściami Krukona, który z jakiegoś powodu wcale się nie bronił. Wątpił, by jego ciosy mogły spowodować większe obrażenia, w końcu daleko mu było do wyciskającego ciężary siłacza, niemniej nie zaprzątał sobie w tamtej chwili głowy możliwymi konsekwencjami swoich czynów. Czuł się tak, jakby pękł w nim długo noszony balon, pełen tłumionych od dawna, często sprzecznych ze sobą emocji, które teraz zalały go z taką mocą, że całkowicie zagłuszyły jakikolwiek rozsądek. Oprzytomniał dopiero, kiedy dotarły do niego słowa Leroy’a wypowiedziane z tak racjonalnym chłodem, że podziałały na Puchona niczym kubeł zimnej wody. Zawahał się, zastygając na moment w pozie przypominającej jeden z greckich posągów – z uniesioną ręką, gotowy do ataku. Nim jednak w pełni uświadomił sobie obraz sytuacji oraz skalę własnych czynów, namiot ponownie uniósł się w powietrze, a materiał, który do tej pory krępował ich ruchy, naprężył się nad ich głowami. Terry poczuł jak czyjeś silne ręce odciągają go od Krukona, by po chwili spojrzeć w twarz rozwścieczonego profesora Avgusta. Przełknął głośno ślinę i spuścił głowę, kiedy nauczyciel huczał nad nim reprymendy. Fair, należało mu się. Już miał poinformować nauczyciela, że przecież jego współlokator nie pozostaje bez winy, kiedy zdał sobie sprawę, że nadal nie ściągnięto z niego zaklęcia, które zapoczątkowało całą bójkę. Podniósł wzrok z zamiarem zasygnalizowania Avgustowi, że potrzebuje, by zdjęto z niego urok, bo jego własna różdżka wala się gdzieś między rozrzuconymi rzeczami obu chłopców, gdy wtem dostrzegł, w jakim stanie znajduje się młody Baxter. Puchon poczuł, że ziemia osuwa mu się spod nóg. On to zrobił? Oczami szerokimi niczym spodki przyglądał się nabrzmiałej twarzy współlokatora, śledząc sączącą się z nosa krew i podbródek, który powoli zaczynał sinieć, czeriweniąc się intensywnie. Był przerażony widokiem obrażeń, nie dlatego, że nie przywykł do brutalnych obrazków – w Hogwarcie zadziwiająco łatwo o złamania, a nawet i gorsze przypadłości – lecz ponieważ to on sam był ich przyczyną. Co go opętało? Nie przypuszczał, że był zdolny do czegoś takiego, znajdował się więc w głębokim szoku na widok rezultatów własnych poczynań, Poczuł, jak zjedzone przy ognisku kiełbaski podchodzą mu do gardła – przepełniał go nowy rodzaj odrazy, tym razem wycelowany w samego siebie. Chciał przeprosić, wytłumaczyć, pomóc to jakoś naprawić, jednak nie był w stanie wydać z siebie ani jednego dźwięku. Posłusznie odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku granicy obozowiska. Drżały mu dłonie, a kolana zdawaly uginać się pod ciężarem, który jeszcze kilka godzin temu spokojnie były w stanie unieść. Chłopak początkowo zamierzał wykonać profesorskie polecenie i okrążyć kemping dwadzieścia razy, jednak gdy tylko dotarł na skraj lasu i przymierzył się do truchtu, zmienił zdanie, obierając przeciwny kierunek. Wszedł między drzewa i idąc na oślep, broczył między coraz gęściej rosnącymi konarami, chcąc znaleźć się jak najdalej od namiotów i przebywających w nich ludzi. Szedł i szedł, zostawiając daleko w tyle światła kempingu i odgłosy wycieczkowiczów. Kiedy wreszcie opadł z sił, usiadł ciężko na ziemii, opierając się plecami o pień dębu czy innego jesionu – trudno ocenić wśród otaczających ich ciemności. Sam nie wiedział, jak długo siedział skulony w kłębek wśród korzeni, trzęsąc się spazmatycznie. Co mu odbiło? Nie przepadał za Leroy’em, fakt, no i Krukon sam go sprowokował, ale to nie usprawiedliwia przemocy, do której posunął się Anderson. Po policzkach ciekły mu słone strumienie łez, przez które czuł do siebie tym większą odrazę. Był zły na siebie, zawstydzony własną reakcją, przerażony napadem agresji, a przede wszystkim mocno skonfundowany. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się pobić kogoś tak mocno. Jasne, wdawał się w bójki, jak każdy chłopak z jego osiedla, ale to? A Baxter nawet się nie bronił… W pewnym momencie Puchon zwymiotował, zwracając w pobliskie krzaki całą niestrawioną do tej pory zawartość żołądka. 
Kim ty jesteś? To pytanie kołatało mu w głowie niczym potężny dzwon. Nie poznawał sam siebie, takie zachowanie było do niego niepodobne. Skoro pobił Krukona bez powodu, to do czego jeszcze był zdolny? Czy był złym człowiekiem? Nigdy tak nie uważał, ale teraz nie mógł mieć pewności. Miał wrażenie, że zawiódł oczekiwania wszystkich, łącznie z samym sobą. Przecież rodzice wychowywali go na dobrego chłopaka, pomocnego, grzecznego, może trochę łobuzerskiego, ale na pewno nie na okrutnika. Piętnastolatkiem wstrząsneła kolejna fala torsji, na myśl o tym, jak zareaguje jego mama, otrzymawszy list z informacją, że jej brutalnie syn pobił innego ucznia. To z kolei nasunęło mu kolejne pytanie...Czy inni już wiedzą? Zacisnął mocniej powieki, kiedy wyobraził sobie jak Val, Harmony, Elaine – wszyscy spojrzą na niego jutro z pogardą, obrzydzeniem, może nawet nienawiścią. Sam był sobie winien, zachował się jak skończony wariat.
Pociągnął nosem. Bał się stanąć ponownie przez Krukonem, nie dlatego, że spodziewał się zemsty, a z powodu obawy, co zobaczyłby na jego twarzy – satysfakcję? odrazę? złość? Wiedział, że powinien przeprosić, z resztą szczerza żałował swojego wybuchu, jednak nie potrafił zmusić się do wstania z miejsca i powrotu do namiotu. Jak po czymś takim mieliby spać obok siebie? Nie, nie może wrócić. Mocniej objął kolana ramionami i schował między nimi głowę. Nie miał nawet różdżki, by odczynić zaklęcie, które nadal przytwierdzało jego język do podniebienia. Nie żeby miał do rana z kimkolwiek rozmawiać…

@Leroy Baxter
Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPon Paź 23 2023, 13:29;

@Daniil Egorov  @Valerie Lloyd

Kostki: W poście Val (sorki, wstawiam z tele xD)

Nie był pewien czy problem tkwił w jego mdłościach czy jednak to Daniil speszył się tą bliskością na tyle, że i rozmowa w Czarokarze nie kleiła im się zbyt dobrze. Był pewien, że w nieco bardziej sprzyjających mu warunkach przycisnąłby chłopaka dość szybko, by dowiedzieć się czy wszystko jest w porządku, jednak ilekroć próbował się odezwać, od razu krzywił się mimowolnie z nieprzyjemnego ucisku na żołądku.
- Nie bez powodu wilki nie mają skrzydeł - wymamrotał, gdy z ulgą przyjął informację, że mogą wysiąść już na zewnątrz, a on mógł wyskoczyć z Czarokaru i zachłannie złapać dla siebie pierwszy haust świeżego powietrza. Zdążył tylko zawrócić się po ich bagaże, a już ściągał brwi w niezadowoleniu, że nauczyciele postanowili dopasować ich w pary, których sensu kompletnie nie potrafił zrozumieć. Nie miał zielonego pojęcia kim była skazana na niego Valerie, domyślając się jedynie, że nie może być nikim z jego rocznika, a prawdopodobnie też nikim ze Slytherinu, więc i nie był w stanie ocenić czy przy głośniejszym kichnięciu nie zostanie oskarżony o napaść z pobiciem.
- Jakbyś się w nocy stęsknił za wilkołaczą ochroną, to wierzę, że mnie znajdziesz - rzucił do Daniila na pożegnanie, mrugając do niego zaczepnie, gdy zakładał już swój plecak na jedno ramię, próbując wmówić samemu sobie, że mdłości po locie minęły mu na dobre i że to wcale nie przez nie zdecydował trzymać się na dystans od zapachów jedzenia przy ognisku. Księżyc na niebie (a raczej jego brak) też wyraźnie podpowiadał mu, że nie jest to najlepszy czas na integrację, bo i zbyt wiele wysiłku wymagałoby od niego udawanie zainteresowania poruszanymi przez innych tematami - dość pewnie pokierował się więc do namiotów, by pomóc przy ich rozkładaniu, chętnie ucząc się tej nowej dla siebie sztuki, bo i przecież w Rezerwacie takich wynalazków nie mieli, czując się całkiem dobrze w swoich drewnianych chatkach. Kilka razy musiał wejść i wyjść z pierwszego postawionego namiotu, by w pełni zaakceptować to jakie możliwości miała tutejsza magia i zwątpić czemu właściwie dobrano ich do namiotów jedynie w pojedyncze pary, bo gdyby sam takową wycieczkę organizował, to pewnie upchnąłby uczniów jeden na drugim w zaledwie trzech namiotach. Chyba że zależałoby mu na tym, by po tej jednej nocy powstało kilka nowych par bądź zwiększyła się populacja Czarodziejów. Gdzieś między jednym namiotem a drugim, któryś z troskliwych Puchonów (bo kto inny mógłby rozdawać jedzenie z takim efektem?) wcisnął mu do ręki jagodziankę, której z czystego rozsądku nie odmówił, mimo wszystko będąc pewnym, że głód w nocy może podpowiadać mu mało zgodne z regulaminem wycieczki pomysły. Wszelkie wspomnienia odczuwanych mdłości zniknęły zresztą wraz z pierwszym gryzem świeżego wypieku, a i on sam jakoś tak nabrał od razu ochoty, by jednak skorzystać z socjalnego aspektu tego wyjazdu, jednak gdy w końcu dotarł do ogniska, to i mało kto jeszcze przy nim pozostał, więc i po łyknięciu tego czy owego od co hojniejszych uczestników postanowił sprawdzić czy przydzielona mu panna podzieliła już ich namiot wyraźną granicą na pół.
- O - rzucił jakże błyskotliwie, zatrzymując się w wejściu do namiotu, gdy tylko ciemne spojrzenie sięgnęło twarzy dziewczyny, którą kojarzył z Czarokaru - z wtedy, gdy jeszcze nie rozpoczął się jego koszmar z mdłościami. - Dobry wieczór - wymruczał więc już zaraz, uśmiechając się z nieskrywanym zadowoleniem, bo i może po swojej luźnej zaczepce nie otrzymał od niej żadnej w zamian, ale też nie usłyszał w odpowiedzi nic nieprzyjemnego, a i nawet jej spojrzenie, gdy puszczał jej oczko na znak niegroźnego żartu, nie wydawało się być przepełnione złością ani strachem. - Już sobie zajęłaś wygodniejszy materac? - zagadnął żartobliwie, rzucając swój plecak na ziemię, chcąc wybadać na ile płochliwa jest właściwie tajemnicza Valerie, będąc ciekaw czy ta oburzy się na oskarżenie, szybko ustąpi mu miejsca czy może jednak zaakceptuje, że jest to jedynie luźno rzucony żart. - Jestem ciekawy co myślisz o tym wszystkim - zdradził, zrzucając na plecak i swoją bluzę, czując przecież, że w namiocie dość szybko rozgrzeje się i bez niej. - O tym, że wrzucono Cię do namiotu z jakimś obcym… starszym?… na pewno choć trochę starszym studentem - doprecyzował niespiesznie, niemal teatralnie w swoim rozbawieniu, bo i testowanie na ile inni się go boją zawsze było dla niego dobrą zabawą, gdy mógł wierzyć, że może ten strach przykryć swoim urokiem osobistym. - Przyznasz mi się? - pociągnął w typowej dla siebie bezpośredniości, gdy siadał już obok niej, woląc od razu sprawdzić jaki dystans fizyczny wyznaczy mu jego współlokatorka, uśmiechem jednak zdradzając, że liczy na jego deficyt, gdy z czujnym spojrzeniem w jej oczach dopytywał: - Czy to strach czy jednak ekscytacja?
Powrót do góry Go down


Leroy Baxter
Leroy Baxter

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 181
C. szczególne : Heterochromia
Galeony : 75
  Liczba postów : 92
https://www.czarodzieje.org/t22575-leroy-baxter#750844
https://www.czarodzieje.org/t22577-leroy-baxter
https://www.czarodzieje.org/t22576-leroy-baxter#750845
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPon Paź 23 2023, 16:44;

Leroy wstał, kiedy Antosza ściągnął z niego Terry'ego. Stanął obok i załzawionymi oczyma obserwował połajankę, którą zbierał Puchon. Jego twarz nie miala zadneho wyrazu. Baxter po prostu nadal był zaskoczony jak odbiło chlopakowi. Nie rozumiał tego i cieszył się w duchu, że podjął właściwą decyzję i nie probówał sie bronić. Jeszcze spróbowaliby zwalić na niego część winy. A tak... Bylo sprawiedliwie.
Nosem z głośnym trzaskiem odzyskał poprawny kształt dzięki zaklęciu Episkey. Kilka świeżych kropel krwi popłynęło mu na wargi.
- Nie trzeba, dziękuję. - odpowiedział profesorowi Avgustowi i wrócił do na nowo postawionego namiotu. Położył się i szybko zasnął. Śniło mu się absolutne nic.

[Z/T dla mnie i @Terry Anderson]
Powrót do góry Go down


Elaine Morieu
Elaine Morieu

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : fioletowe paznokcie, charakterystyczny zapach perfumy(mieszanka cytryny, mandarynki, konwalii, jaśminu i drzewa sandałowego)
Galeony : 35
  Liczba postów : 567
https://www.czarodzieje.org/t22452-elaine-morieu#743747
https://www.czarodzieje.org/t22456-krakers#743891
https://www.czarodzieje.org/t22451-elaine-morieu#743694
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPon Paź 23 2023, 21:19;

Oplątana pajęczą siecią nie mogłam się ruszyć nawet o centymetr, przyklejona mazią do ziemi. Jeśli tak miałam umrzeć, to była to jakaś chora zagrywka losu - mając arachnofobię umrzeć zjedzoną przez pająka. Bałam się, tak cholernie się bałam, że nawet nie byłam w stanie się zdobyć na szloch. Zamarł on w moim gardle, uwidoczniając się jedynie poprzez wykrzywioną mimikę twarzy i łzy wypływające z oczu. Zdołałam się pogodzić ze swoim losem, bo zapewne zanim ktoś do mnie dotrze, to będzie już za późno, kiedy też nadciągnął mój rycerz na białym koniu. A dokładniej to pani rycerz.
Kilka uderzeń serca później, wpadłam w Odeyę, przytulając się do niej i ściskając materiał jej odzienia tak mocno, jakby miała mi zaraz gdzieś uciec. - P-p-p... - wydałam jedynie z siebie, nie będąc w stanie wydukać całej nazwy stworzenia. Byłam tak roztrzęsiona, że potrzebowałam bodźca kierującego, który wskazałby mi cel. Zapewne wróciłam na pole namiotowe, trzymając się gryfonki za ramię i bok. Czy działo się coś więcej, tego nie wiem, bo po prostu padłam, mając zdecydowanie za dużo wrażeń jak na moją głowę.

@Odeya Worthington
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym
Galeony : 407
  Liczba postów : 504
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyWto Paź 24 2023, 16:10;

Ostatnimi czasy w jej życiu wydarzyło się tak wiele, że powoli i po cichu w swojej głowie stosowała pewien podział. Na nową i na starą Val. Wakacje, podczas których Roland spędził w jej domu tak wiele czasu, obłapiając jej matkę jak jakąś nastolatkę. Wycieczka do Venetii, gdzie dowiedziała się, że jej sympatia podoba się jej najlepszej przyjaciółce. No i Pure Luxe… Zdecydowanie te trzy wydarzenia stanowiły punkt przełomowy, sprawiając, że umarła Val i narodziła się Val.
Dawniej bardzo by się speszyła, w sumie natychmiast po zorientowaniu się, że ktoś wszedł do namiotu. A teraz? Podniosła się niespiesznie, opierając ciężar ciała na łokciach. Pewnie kiedyś zakryłaby ramiona, onieśmielona prezentowaniem swoich wdzięków przed zupełnie obcym młodym mężczyzną. Jednak w tamtej chwili nie czuła ani grama strachu w swoim sercu i nie sposób powiedzieć, jaki udział w tym miała magiczna jagodzianka a jaki fakt, że przechodziła mentalną metamorfozę.
- Dobry, dobry – wymruczała w odpowiedzi, śmiało prężąc pierś do przodu. Może nie były to jakieś spektakularne widoki, ale czy nie to jej kiedyś poradził Wacław?
Widziała, że jest zadowolony. Ale ona była chyba jeszcze bardziej. Leniwie i opieszale, jakby każdy jej ruch był gruntownie przemyślany, podniosła się w końcu do pozycji siedzącej. Poprawiła włosy, które w międzyczasie oczywiście opadły jej na twarz. Spoglądając na niego, nie mogła się powstrzymać – przegryzła delikatnie wargi, bo w jej głowie pojawiały się już teraz bardzo niewybredne obrazy. Póki co trzymała ręce przy sobie, chociaż gdyby to zależało tylko do niej dałaby mu już teraz skraść jej pierwszy pocałunek.
- Nie jestem pewna czy wygodniejszy. Twojego nie sprawdzałam, musiałbyś mnie do niego zaprosić. – Niewinny uśmiech, który wstąpił na jej twarz, tak mocno kontrastował z tym co powiedziała. Dokładnie wiedział, co ma na myśli, jeśli tylko mógł zobaczył spojrzenie, którym omiotła jego sylwetkę.
Co było jeszcze łatwiejsze, bo w ruch za plecakiem szybko zrzucił z siebie bluzę. Val nie należała do osób płytkich, no ale nie była też przecież ślepa. Nagle zrobiło jej się tak gorąco, że chętnie poszłaby w ślad za Wilkim i również pozbawiła się jeszcze kilku warstw.
Słysząc, co mówi nie mogła nie uśmiechać się coraz szerzej. Obcy, starszy, student. No totalnie jej typ. Ale on nie mógł o tym wiedzieć, toteż starła się ukryć ten grymas, co dosyć nieudolnie jej w sumie wychodziło. Owszem, próbowała odwrócić głowę gdzieś w prawo, umknąć przed jego czujnym spojrzeniem, ignorowała również dzielnie pąsowe rumieńce, które wstąpiły na jej twarz. Z trudem nie trzymała jeszcze ręce przy sobie, zwłaszcza, że usiadł tak blisko. Co o tym wszystkim mogła myśleć Lloyd? Gdy patrzyła na niego nie miała wątpliwości, że nie może mu po prostu powiedzieć ot tak, prawdy. Tego, że w myślała sobie, ze w końcu po roku porażek miała chyba zajebiste szczęście.
Przysunęła się bliżej niego, skracając niepotrzebny dystans. Długo zastanawiała się nad odpowiednią ripostą, a tuż przed udzieleniem odpowiedzi położyła mu rękę na kolanie. Która stamtąd mogła zawędrować w naprawdę różne miejsca.
- Myślę, że postąpiono bardzo nieroztropnie, stawiając cię na mojej drodze. Do niczego ci się nie przyznam, ale powiem ci jedno. Są rzeczy, których boję się bardziej od spędzenia nocy akurat z tobą.

Powrót do góry Go down


Marcella Hudson
Marcella Hudson

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Dodatkowo : wężoustość
Galeony : 531
  Liczba postów : 394
https://www.czarodzieje.org/t22455-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22458-poczta-panienki-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22454-marcella-hudson
https://www.czarodzieje.org/t22684-marcella-hudson-dziennik#7597
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyWto Paź 24 2023, 18:10;

Saskia się nie skarży. Jest miła, wiele nie mówi, bo jak tu coś wtrącić przy marcelinkowym paplaniu. Sporo starsza studentka trzeciego roku, ale dla Marcelli to żaden problem, wręcz przeciwnie to tak jakby dostała prezent na gwiazdkę, spędzając czas z Larson. W końcu niedługo skończy sobie szkołę i ucieknie gdzieś daleko.
Pieczarkowa przygoda pani kapitan odcisnęła piętno na jej ulubionym błękitnym sweterku. Dawno już o tym zapomniała, nawet pobiegła w nim do namiotu profesorów, robiąc niezbyt dobre wrażenie grzecznej krukonki, ale sytuacja została szybko wyjaśniona, no i żadnego alkoholu nie było od niej czuć!
Teraz jednak smacznie sobie spały, a żadna z nich nie wie, że kiedy tylko ich głowy spoczęły na poduszkach to jedna z nich była z Nokturnu!
- Może to przez pieczarki? - Mówi cicho, ale nie jest za bardzo przekonana do tej opcji, ani że profesor Williams pomylił mieszanki, podając Larson coś odlotowego? W końcu to ona jest we śnie Hudson nie na odwrót, a właściwe we wspomnieniu, bo sny są bardziej pokręcone mniej takie rzeczywiste i poukładane, jak ładny domek, kilka drzew, łąka, a tam dalej las.
- U moich dziadków na wsi. - Rusza w stronę dziewczynki bawiącej się na łące. - Szybko chodź! - Biegnie, nie patrząc czy Larson podąża za nią, właściwie i tak nie ma wyjścia. - Oh patrz to mała ja! - Wskazuje palcem na dziewczynkę, której rozpuszczone włosy powiewają na wietrze, ubranej w kwiecistą sukienkę. Dziesięciolatka zrywa kwiaty, a gdzieś z daleka babcia woła, żeby za daleko się nie oddalała, bo zaraz obiad. Mała Marcella tylko kiwa z przejęciem, szukając kolejnych kwiatów na wianek, natykając się na węża w wysokiej trawie. Hudson zaczyna syczeć w języku węży, a wąż jej odpowiada.
- Spotkałam tu zaskrońca, widzisz ten żółty pasek, to on nie kąsa, gorzej jakby miał zygzaki. - Tłumaczy Sasi jakby właśnie referowała jej przebieg filmu przyrodniczego. - Tu kolejny raz rozmawiałam z wężem. - Pewnie Sasia nic nie rozumie, kiedy dziewczynka ze wspomnień rozmawia z wężem, ale Marcella nie spieszy się z przetłumaczeniem tej sceny.
- Wyglądasz jak księżniczka. - Zwraca uwagę na strój krukonki, sama zaś spoglądając na siebie. - Ojaaa ja też. - Prezentują się jak wyjęte z jakieś sklepowej wystawy dla dzieci lub kolekcji perwersyjnych zbieraczy.

@Saskia Larson
Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySro Paź 25 2023, 13:31;

@Valerie Lloyd

Gdy uciekła od niego spojrzeniem z trudem powstrzymał się od niemal odruchowego chwycenia za jej podbródek, by wykręcić jej głowę z powrotem w swoją stronę, zamiast tego wybierając łagodniejszą wersję nachylenia się do niej, by gonić ją czujnością ciemnych oczu, które próbowały ocenić ile lat właściwie mogła mieć przydzielona mu na tę noc dziewczyna.
Cieszyło go to drobne speszenie, te rumieńce i uśmiech nieudolnie skryty w kącikach ust, ale to na to przysunięcie i inicjację dotyku czekał, odbierając je jako przyzwolenie, którego w słowach wcale nie potrzebował.
-Mhm, bardzo to było nierozsądne z ich strony - przyznał zadowolonym pomrukiem, chętnie zrzucając ciężar odpowiedzialności na kogoś innego, by z tym większą beztroską pozwolić sobie na sięgnięcie dłonią do raz już poprawianych niesfornych kosmyków, łagodnie odgarniając je za ucho Valerie. - A może wiedzą, że jako dwie pełnoletnie osoby… - podjął cicho, wykorzystując tę bliskość, by przesunąć od razu dłoń dalej, po jej barku po plecach aż do samego biodra, by za nie przysunąć sobie dziewczynę jeszcze nieco do siebie. - …sami możemy decydować co z taką sytuacją zrobić - dokończył, tym stwierdzeniem pełnoletności zrzucając ze swoich barków ostatnie okruszki odpowiedzialności, którą przywrócić by już mogło tylko stanowcze zaprzeczenie Valerie. - Sama przecież wiesz najlepiej czego chcesz, prawda? - podpowiedział jej cichym pomrukiem, gdy testowo przesuwał już nosem po jej policzku, niespiesznie zbliżając się ciepłem oddechu do jej ust, przy których mimowolnie uśmiechnął się triumfalnie. Zacisnął mocniej rękę na jej biodrze, by przytrzymać ją sobie blisko przy pierwszym pocałunku, zaraz już wolną dłonią sięgając do jej policzka, gdy pogłębiał pocałunek chętnie rozchylając jej usta swoimi.
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym
Galeony : 407
  Liczba postów : 504
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySro Paź 25 2023, 15:53;

Choć to ona pierwsza go przecież dotknęła, niemal zadrżała, gdy poczuła jak odgarnia jej włosy za ucho. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, bo dopiero teraz dotarło do niej co się tu właściwie dzieje. Ona mu się rzeczywiście podobała, a jego intencje były jasne jak słońce. Czy Val to przeszkadzało? Nie, ona sama w tej chwili była teraz spragniona przyjemności, zupełnie jakby nie robiła tego… no cóż, całe życie.
Zdziwienie szybko ulotniło się z jej tęczówek ustępując miejsca ciekawości. Co więcej, choć nie była wcale pijana, czuła się otumaniona tą chwilą. Jego cichym pomrukiem, tym jak delikatnie jego ręka wędruje po jej plecach, ale jednocześnie jak stanowczo ją do siebie przyciągnął za biodro. A stamtąd było już bardzo niedaleko miejsc, gdzie nie dotykał jej nikt i nigdy.
- Myślę, że bardzo niedobrze byłoby nie wykorzystać tej sytuacji - przymknęła oczy, bo znowu usłyszała cichy pomruk i poczuła jego twarz tak blisko swojej. Nie powstrzymała już dłużej garnących się do niego rąk, zanurzyła szczupłe palce w jego włosach. Mimo to nie odważyła się jako pierwsza skrócić tych resztek dzielącego ich dystansu. Trwała w milczeniu z przymkniętymi oczami, czekając na to, aż Wilkie w końcu ją pocałuje. Doskonale wiedząc, że gdyby teraz się wycofał, złamałby jej chyba tym serce.
Nie widziała więc uśmiechu, który błąkał się na jego ustach tuż przed. Zarejestrowała, że coś mówił, być może był jeszcze nie do końca zdecydowany, czekając jeszcze na werbalne przyzwolenie. Valerie nie była jednak w stanie znaleźć w sobie słów, które odpowiednio oddadzą, co tak właściwie teraz czuje. Spojrzenie pewnie by wystarczyło, ale trochę się bała, że jeśli otworzy oczy to już go nie zobaczy. A to takie głupie, przecież wręcz czuła jego kuszącą bliskość. Postawiła więc na gest, który dość jednoznacznie wyrażał całe zniecierpliwienie, które w sobie kryła. Przyciągnęła go nieznacznie do siebie i wreszcie ich usta się zetknęły.
Gdy tylko poczuła ciepło jego miękkich warg, zapomniała o wszystkich, którzy byli przed nim. W końcu pierwszy pocałunek w życiu można przeżyć tylko jeden raz. Czując jego ręce na swoim ciele, z jednej strony jedną stanowczo przyciągającą za biodro, a drugą, o wiele bardziej delikatną na policzku trwała w niewygodnej pozycji tylko jeszcze przez krótką chwilę. Przez te pierwsze kilka sekund, gdy ich usta najpierw się złączyły, a potem pocałunek z każdą chwilą stawał się coraz to głębszy. Ale Val jeszcze czuła niedosyt. Czy dało się jeszcze bardziej skrócić dzielący ich dystans?
Oderwała się od niego tylko na chwilę, a dziki uśmiech satysfakcji przemknął przez jej twarz. Spojrzała najpierw na jego oczy, a potem na usta. Gdy siadała na nim okrakiem, zdążyła jeszcze mruknąć po cichu.
- Chcę ciebie, Wilkie. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości - Oparła ręce o jego ramiona i pochyliła się, aby znowu złączyć ich usta w pocałunku. Tym razem to ona zaczęła i nie zamierzała skończyć, dopóki… no właśnie, dopóki co?
Przecież nigdy nie robiła takich rzeczy.

Powrót do góry Go down


Thomas Maguire
Thomas Maguire

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 179
C. szczególne : mam bardzo dziewczęcą twarz, upierdliwe rodzeństwo i piękne włosy, których nie umiem ogarnąć
Galeony : 142
  Liczba postów : 477
https://www.czarodzieje.org/t21412-thomas-maguire#693589
https://www.czarodzieje.org/t21422-poczta-thomasa#694418
https://www.czarodzieje.org/t21417-thomas-maguire#694123
https://www.czarodzieje.org/t21463-tommy-maguire
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Paź 27 2023, 15:42;

kostka: d

W autobusie wpieniam i awanturuję się niczym rozjuszony hipogryf, atakując bogu ducha winnego Augusta. Zosia bardzo szybko próbuje interweniować, ale mojego zapału nie ostudza nawet studencka mieszanka, którą hojnie zgarniam i wpierdalam sobie do buzi, żeby nie powiedzieć kilku słów za dużo, bo już też Antosza z przodu krzyczy, że jakiś Maksim śpi. Dodatkowo podburzony jakimś obwiesiem, przez którego nie mogę wyrzucić żalu, już mam kontynuować burdę, kiedy mój przyjaciel zaczyna mnie szczerze przepraszać. Pomimo siedzenia w oparach eliksiru, bardzo szybko trzeźwieję, gdy słyszę z ust Krukona kochany. Tyle lat przyjaźni, a ja nigdy nie zostałem przez niego tak ładnie nazwany. Co najlepsze, jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby tyle mówił. To utwierdza mnie w przekonaniu, że zostaliśmy okrutnie naszprycowani jakimiś narkotykami. – Wybaczam – odpowiadam krótko, co najmniej jakbyśmy zamienili się osobowościami i to teraz ja będę tylko odburkiwał to, co konieczne, a August trajkotał na pół autokaru. Prawda jest jednak taka, że wolę trzymać mordę krótko, bo świadomość, że coś jest nie tak nie wpływa jakoś mocno na to, że umiem powstrzymać się przed robieniem awantury. – Ktoś nas chyba otruł – informuję konspiracyjnie Zofię, żeby wiedziała i w razie czego wzywała pomoc, ale reszta drogi upływa nam względnie spokojnie.
Kolejny etap wycieczki okazuje się już być bardzo przyjemny, a mianowicie ognisko nad jeziorem. Jestem oburzony, że nie trafiłem do namiotu z Zofią, ale nie zamierzam się poddawać. Gdy siedzimy wszyscy przy ognisku i pieczemy smakowite kiełbaski (ja w wersji wege, bo ze względu na swoją dziewczynę zaczynam myśleć bardziej g l o b a l n i e, a nie tylko o sobie!!), szturcham Zofindę w ramię. – A gdybym tak oddelegował Augusta do innego namiotu, a ty byś przyszła do mnie, a nad ranem znów zrobimy wymiankę to chyba nikt się nie skapnie, co? – aż jestem sam zaskoczony tym, że planuję złamać narzucone zasady, ale na swoje usprawiedliwienie jestem po prostu szaleńczo zakochany i nie wiem czy zniosę tak długą rozłąkę ze swoją ukochaną. – August, mój kochany przyjacielu – zaczynam szczebiotać do Krukona, troszkę podśmiewując jego zapał i energię, jaką miał w czarokarze. – Musisz mi pomóc, bo mój teść chyba niezbyt mnie polubił i próbuje stanąć na drodze do naszego szczęścia. To znaczy mojego i Zosi. Zamienisz się z nią namiotami? Pięknie prosimy!! – wpatruję się w przyjaciela ze szczerą nadzieją, że zgodzi się na takie machlojki. Do wyboru ma leżenie z nami w trójkę, ale tego mu już nie mówię, bo niczym prawdziwy mecenas trzymam tego asa w rękawie w razie gdyby zachował się niefajnie i nam odmówił.

@zoe brandon @augustine edgcumbe

______________________

i read the rules
before i break them
Powrót do góry Go down


Daniil Egorov
Daniil Egorov

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182
C. szczególne : rosyjski akcent, postura tancerza
Galeony : 100
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t22487-daniil-artyom-nikola-cirilowicz-egorov#746222
https://www.czarodzieje.org/t22550-poczta-daniila
https://www.czarodzieje.org/t22486-daniil-egorov-kuferek#746221
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Paź 27 2023, 19:11;

Kostka: G → zimno mamy! :C

Wydarzenia z autobusu okropnie mnie peszą. Zdawałoby się, że mi i Wilkiemu udało się osiągnąć swego rodzaju równowagę i choć nie mogę powiedzieć, że od czasu lekcji DA udało mi się poczuć przy nim całkiem swobodnie, to jego towarzystwo znów było dla mnie bezsprzecznie przyjemne... a teraz siedzę w autobusie wciśnięty w jego kolana z braku miejsca i czuję się jak nadbagaż, za wielka walizka, żeby wcisnąć ją w przeznaczone dla niej miejsce. Jestem napięty jak struna i całą drogę spędzam właściwie bez ruchu. Nie pomaga mi to, że zewsząd otacza mnie rześka woń mięty, a osoba, która ją roztacza ma wyraz twarzy, jakby moje towarzystwo było dla niej najgorszą z kar. Nie mam oczywiście świadomości, jak egocentryczne są moje myśli, po prostu w całej swojej naiwności zakładam, że jego mina jest związana z moją bliskością... i kiedy spoglądam na nią raz, więcej już nie patrzę w jego stronę, udając, że fascynuje mnie wszystko dookoła.
Z czarokaru wysiadam tak szybko, jak to tylko możliwe i oddycham głęboko rześkim powietrzem, próbując jakoś się uspokoić. Jak to możliwe, że z tych wszystkich osób padło akurat na mnie? Wcale nie jestem niezadowolony z doboru par, bo czuję, że muszę uciec, zejść Wilkiemu z oczu i samemu też na moment się od niego oddalić.
Zresztą trafiam świetnie, bo w moim jest ta miła, rozgadana Gryfonka, Garmoniya – bo tak właśnie brzmiała w moich ustach.
Privet! — witam się z nią po rosyjsku, bo przecież na lekcji gotowania dała mi do zrozumienia, że coś niecoś potrafi — zimno tu jak na Syberii, czy mi się wydaje? — mówię tuż po tym, kiedy w pełni wchodzę do środka i ściągam z siebie płaszcz – czego natychmiast żałuję.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Paź 27 2023, 20:49;

Kostka: J, możemy sobie pogadać

Szalony dzień, szalone przygody, szalona jazda autokarem a i w końcu szalony mecz! Co zabawne, najbardziej oberwała właśnie w autokarze, a nie na miotle. Drobny wyścig z Val skończył się guzem na głowie, całe szczęście ostatnie trzy miesiące spędziła nad książkami o uzdrawianiu i było w stanie szybko pozbyć się jakiegokolwiek śladu porażki. Tę już w ogóle zatarła, gdy na meczu udało jej się złapać znicza. Co za akcja! Co za pojedynek! Rany, ale by jeszcze wsiadła na miotłę!
No ale wszystko co dobre musiało się kończyć… Oczywiście po to, żeby zaczęło się jeszcze lepsze! Przecież czekało ją obozowanie nad jeziorem! To dopiero akcja! Co prawda w namiocie było trochę zimno, ale to nic, czego trochę kocy i gorącego naparu nie mogło załatwić. Co z magią? Jak zwykle była zbyt coś, a tym razem zbyt podekscytowana wszystkim innym, by pomyśleć, że przecież różdżkę miała i mogła coś spróbować zrobić. Z drugiej strony to już chyba prędzej wytańczyłaby się aż do rozgrzania i spocenia, niż dałaby radę jakoś to miejsce ogrzać. Poprzednio jak bawiła się temperaturą pomieszczenia, wywołała tam prawdziwą epokę lodowcową i to w obecności prefektki. Także chyba nawet lepiej, że czary nie były jej pierwszym czy chociaż i ostatnim pomysłem.
To, co za to było ciepłe to ten jej firmowy, promienny uśmiech, który rozlał jej się na twarzy jak tylko Daniil pojawił się w namiocie.
- No hej! – zawołała wesoło, zaraz przygryzając palec w zastanowieniu, który to po chwili podniosła z iskierkami w oczach i szczerym zachwytem, że sobie coś przypomniała. – Dobryy vecher, prawda? – zachichotała, ciesząc się tak, jakby co najmniej na bieżąco przetłumaczyła mu cały Szekspirowski dramat na rosyjski, a nie tylko przywitanie. Cóż, tak to już miała w zwyczaju, przeżywała wszystko wielce, głośno, kolorowo i ze zdecydowanie zbyt dużą dawką entuzjazmu, która tak bardzo nie mieściła się w jej ciele, że często do pary i zaangażowaniem pasującym do wysokiego brzmienia jej słów podskakiwała i gestykulowała. Teraz co prawda siedziała, ale ręce latały jej tak, jakby planowała wznieść się razem z namiotem. – Coś w tym jest, chociaż akurat na Syberii nie byłam – prychnęła żartobliwie, po chwili już podchwytując jego i swoje słowa. – Ale o Merlinie, ale bym chciała ją zobaczyć! Miałeś okazję? Musi być niesamowicie piękna! Chociaż jeżeli jest faktycznie bardziej surowa od rosyjskich trenerów, to chyba bym tego nie przetrwała. Przynajmniej ona nie krzyczy… Chyba że jednak tak? – i dopiero żart wraz ze śmiechem zatrzymał tę samonapędzającą się lawinę słów, kiedy spojrzała na niego równie intensywnie co ciekawsko, niemalże merdając całą sobą w oczekiwaniu na odpowiedź. Przed faktycznym kiwaniem się na boki powstrzymała ją chyba tylko niechęć do spłoszenia nowego kolegi. Bo, jak przystało na jej entuzjazm jak u rodowodowego golden retrievera, oczywiście już uznała go za swojego nowego kolegę.

Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 973
  Liczba postów : 987
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Paź 27 2023, 20:50;

E

Mógłby powiedzieć, że był wyspany, gdyby nie to, że bolał go kark. Zesztywniał cały od spania na siedząco i nawet fakt, że opierał się o Solberga nie pomagał. Kierował się za pozostałymi, pilnując jedynie czy Max wciąż jest w pobliżu, czy przypadkiem nie odłączył się, widząc doskonale jak śpiący był drugi chłopak. W pewnym stopniu Norwood marzył o możliwości powrotu do snu, skoro nie wiedział, co czekało na nich kolejnego dnia, ale jednocześnie czuł rosnący głód. Jakby w odpowiedzi na jego wewnętrzny dylemat dotarli na miejsce, gdzie rozpalono ognisko.
- Plany mam podobne, ale dopiero jak zjem - zgodził się z Solbergiem, po chwili uśmiechając się krzywo, kiedy i ten ruszył w stronę płomieni. Namiot musiał na nich poczekać, skoro wpierw postanowili napełnić żołądki. Wziął szaszłyka od Maxa i ustawił go nad płomieniami, aby odpowiednio dopiec. Nie mówił nic, nie widząc potrzeby ciągnięcia rozmowy, czując, jak powoli schodzi z niego zmęczenie. Mimowolnie zaczął zastanawiać się, co można było zaplanować na zajęcia z miotlarstwa i uzdrawiania, jeśli nie łamanie ich. Może była to odpowiedź na fakt, że zwykle zapominali używać różdżek, kiedy łamały ich tłuczki? Jego przemyślenia przerwał jednak Solberg, którego coś zemdliło. Jamie nie zdążył nawet zareagować, kiedy ten już zachowywał się, jak gdyby nigdy nic.
- Co to było? - mruknął jedynie, zaczynając jeść własnego szaszłyka, nie dostrzegając, że pieczarki były niedopieczone. To poczuł dopiero, kiedy skierowali się do namiotu i kładli się do spania. Ból żołądka był nie do zniesienia, tak jak gorączka. Co prawda wolałby, żeby Max podał mu jakiś eliksir, ale domyślał się, że chłopak nie miał przy sobie niczego odpowiedniego, więc resztką sił wysłał patronusa do profesora uzdrawiania, licząc, że @Huxley Williams zdoła go wyleczyć.

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySob Paź 28 2023, 15:25;

@Valerie Lloyd

Dla dojrzałych oczu:
Powrót do góry Go down


Daniil Egorov
Daniil Egorov

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182
C. szczególne : rosyjski akcent, postura tancerza
Galeony : 100
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t22487-daniil-artyom-nikola-cirilowicz-egorov#746222
https://www.czarodzieje.org/t22550-poczta-daniila
https://www.czarodzieje.org/t22486-daniil-egorov-kuferek#746221
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySob Paź 28 2023, 18:38;

Kiwam głową i tylko odrobinę poprawiam jej akcent, bo, jak już zdążyłem się przekonać, odpowiedni zaśpiew w ustach brytyjczyków okazuje się nie lada wyzwaniem, jakby pewne głoski wcale nie chciały im przejść przez usta. Niemniej robi mi się bardzo miło, że Harmony odpowiada mi w ojczystym języku i nawet jeśli to tylko głupie, nic nieznaczące „dobry wieczór”, to czuję się nagle bardzo komfortowo, trochę wręcz... wzruszony. No i jej radość zdecydowanie mi się udziela. Szybko zapominam o tym, ile stresu kosztowała mnie sama postać, i że jestem z jej powodu zły na cały świat.
Ja chyba kiedyś był na nartach z rodzicami, ale ja był mały i nie pomnyu za dobrze. Więc chyba się nie liczy? — tak naprawdę to mogło być dowolne inne miejsce w górach, nawet niekoniecznie w Rosji. To nie był długi wyjazd, nie mieliśmy wiele czasu na inne sporty niż taniec, w tamtym okresie tata wiecznie jeździł na jakieś przedstawienia. Trudno było znaleźć chwilę na spędzanie czasu całą rodziną – choć wtedy jeszcze nam się to udawało. To był dobry czas. — Surowi rosyjscy trenerzy? — śmieję się nieco gorzko — mów mi jeszcze, ja ze swoim mieszkałem — mówię, nim gryzę się w język, bo przecież staram się nie mówić o tym, że trenowałem, i co właściwie. Harmony nie wydaje mi się osobą, która miałaby się ze mnie śmiać... ale na taką, która prędko wygadałaby się reszcie szkoły już tak. Choć może oceniam ją niewłaściwie.
Wiesz szto, ja pojdu i zobaczę, czy w innych pałatkach też tak zimno. A jeśli niet, ja mogu poprosit kogoś, żeby nas przenocował? A Ty może spróbuj tutaj jakoś nagrzać? — proponuję i staram się nie brzmieć, jakbym jej rozkazywał, a wyłącznie delikatnie sugerował. Rzucam jej nawet uśmiech, żeby załagodzić swoje słowa.
Wychodzę na zewnątrz ze sporym entuzjazmem, bo jest to w pewnym sensie wymówka, żeby odwiedzić Wilkiego i, cóż, przeprosić go za to, że w czarokarze i tuż po wyjściu z niego zachowałem się jak gbur. Teraz kiedy trochę już ochłonąłem (może powinienem być jednak wdzięczny za temperaturę w namiocie?), widzę, że przesadziłem. A na domiar złego nie jestem pewien, czy chłopaka nie męczyła po prostu choroba lokomocyjna i wolę się upewnić, czy wszystko jest już w porządku.
Wilku? Czy w Waszej pałatce też tak zim... — wołam już od progu, nim wcisnę się do środka, a kiedy już to robię, zatrzymuję się wpół zdania i wpół kroku, zgięty również wpół, ale za to zupełnie zaskoczony. Można było o tym namiocie powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że było w nim zimno – pod jakimkolwiek względem. Zszokowany widokiem, który zastaję, stoję w progu zupełnie sparaliżowany i głupio wpatrzony w zupełnie nagi biust dziewczyny, której imienia nawet nie znam. — Na Rasputina, izvini... ja prosto chciał spytać, czy u was też tak cholodno, bo w naszej pałatce to tyle stopni, jakby nas rozbili na Sybirze i ja się zastanawiał czy może... ale... już wiem, że nie — powinienem stąd po prostu iść, wiem to, ale zamiast tego w stresie paplam jak najęty, myląc jeszcze więcej słów niż zwykle, a nogi kompletnie odmawiają mi posłuszeństwa.

@Harmony Seaver, @Wilkie Marrok, @Valerie Lloyd
Powrót do góry Go down


Valerie Lloyd
Valerie Lloyd

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym
Galeony : 407
  Liczba postów : 504
https://www.czarodzieje.org/t22001-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22003-poczta-val
https://www.czarodzieje.org/t22002-valerie-lloyd
https://www.czarodzieje.org/t22007-valerie-llyod-dziennik
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyWto Lis 21 2023, 23:09;

Z kolei w głowie Val mknęło tyle ulotnych myśli, że nie sposób by je wszystkie zliczyć. Przede wszystkim bała się, że zepsuje to co jest teraz pomiędzy nimi, że zrobi coś, co zaburzy tę atmosferę. A przecież to takie głupie. Była jednak bardzo młoda i w ogóle nie miała doświadczenia, ale nie trzeba było wyśmienitej intuicji, by zrozumieć że pomruki wydobywające się z kuszących warg Wilkiego oznaczały, że wszystko jest dobrze.
I że będzie tylko lepiej.



I wtedy usłyszała nieznajomy głos.
- O kurwa – wymsknęło jej się, jeszcze z tą rozkoszą wybrzmiałą w głosie. Bo przecież wargi Wilkiego były tam gdzie były, a Val nie umiała do końca powstrzymać odruchów swojego ciała. Pierwszą reakcją dziewczyny na wkroczenie intruza do namiotu było natychmiastowa zmiana pozycji. Zakryła rzecz jasna piersi rękami, zsunęła się z kolan Wilkiego i skryła za nim, zupełnie jakby to miało jej w tej sytuacji jakkolwiek pomóc.
- No tu jest ciepło – odpowiedziała po chwili milczenia, bo naprawdę nie wiedziała co należy powiedzieć. Val odwróciła się jeszcze, aby zgarnąć koc leżący nieopodal i przykryła nim przede wszystkim siebie, ale i Ślizgona. Odruchowo się do niego przytuliła, chociaż może przecież nie powinna, ale to on stanowił w tej chwili jedyny mur pomiędzy niespodziewanym gościem, czytaj okrutną rzeczywistością a nią samą. Prawda była taka, że i tak mieli niesamowite szczęście, bo intruz nie wyglądał i nie zachowywał się jakby był z kadry nauczycielskiej. Ci to by im dopiero zrobili jesień średniowiecza.
Chrząknęła, a jej głos się załamał, gdy mówiła.
- Khm, możemy jakoś pomóc? – bo przecież kompletnie nie wiedziała, że panowie się znają. Spojrzała z przerażeniem na Wilkiego, oczekując od niego jakiejś mądrzejszej reakcji.

Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySro Lis 22 2023, 22:09;

Wykręcił głowę instynktownie, nie myśląc wcale o tym, że faktycznie natrafi spojrzeniem na źródło dźwięku, którego sens dotarł do niego ze znacznym opóźnieniem. Zaczął się już prostować, dłońmi sunąc z bioder Val wyżej, by zakryć ją ciasnym przyciągnięciem jej do siebie, a jednak ta, niczym spłoszona łania, zdążyła umknąć mu w bok. Z cichym cmoknięciem niezadowolenia wykręcił się za nią odruchowo, jak na myśliwskiego psa przystało, by zaraz jednak uśmiechnąć się w mimowolnym rozczuleniu tym, że Puchonka wcale nie uciekała, a wręcz skryła się za nim w pokładach niczym nie popartego zaufania.
- Jak Ty go rozumiesz? - prychnął cicho do dziewczyny, obejmując ją pod kocem, by przyciągnąć ją jeszcze bliżej, gdy uciekał już spojrzeniem do Ślizgona. - Daniil, ja Ciebie w ogóle nie rozumiem jak Ty tak szybko gadasz - rzucił głośno i wyraźnie, nie zamierzając przyznawać się przecież, że to jemu samemu ciężko się myślało, skoro krew nie zdążyła jeszcze w pełni wrócić mu do głowy. - Zamykaj wejście i mów co Ci potrzeb- a, Daniil - przerwał sam sobie, upominając się, że wypada przytulaną przez siebie Puchonkę przedstawić. - To jest Vic... Wan... Wa... Val. Valerie - strzelał z czujnym spojrzeniem na dziewczynie, by po jej mimice odczytywać na bieżąco czy idzie w dobrą stronę, nim nie przypomniał sobie w końcu imienia, którego dziewczyna nawet mu nie podała. Chyba. - Przeurocza, prawda?
Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Sty 26 2024, 00:19;

Aportował się na obrzeża Londynu chwilę przed umówionym czasem, jak zwykle zresztą, bo wychodził ze wcale nie błędnego założenia, że jego jest łatwiej wypatrzeć niż mu wypatrzeć kogokolwiek innego, więc umawiając się z kimś zazwyczaj, cóż, dawał się znaleźć. Ubrany w długi płaszcz z czesanej wełny, z kubkiem ciepłego kakao, obserwował z daleka magicznie zaczarowaną na okres zimowy taflę lokalnego jeziora. Z tej perspektywy wydawała się niemal jak zimowy park rozrywki, z tymi straganikami z poczęstunkiem, stoiskami z figurkami i odgrodzoną sekcją dla łyżwiarskich świrów. Przez myśl przemknęło mu wspomnienie pobytu w Lyon i tego, jak piękne były rzeźby na ich festiwalu - oczywiśćie nie spodziewał się naiwnie, że angielska młodzież była w stanie ukulać z lodowych bloczków cokolwiek poza średnio udanymi podobiznami wsobnie chowanych łupduków.
Miał jeszcze chwilę takie poczucie w duchu, że go tu nie powinno być, że miał pełne ręce roboty na ranczo, ale nawet Ogórek już, nieśmiało, bo nieśmiało jak to elf domowy, kazał mu się wynosić czasem i widywać z ludźmi. Dopiero perspektywa wyjścia gdzieś z Williamsem przekonała go ostatecznie do tego pomysłu i rozciągnął usta w pięknym, uprzejmym uśmiechu, widząc znajomą twarz uzdrowiciela.
Uniósł dłoń w geście przywitania, zanim jeszcze byli w zasięgu swojego głosu, bo się przecież nie zamierzał drzeć w jego kierunku, choć, no, przeszło mu to przez myśl. Pochylił się lekko, mrużąc oczy, kiedy Hux był już wystarczająco blisko, badawczo przyglądając się jego twarzy. Zdążył się naczytać o gorszopryszczce więcej, niżby się sam po sobie spodziewał, że chciał wiedzieć, więc karmił swoją ciekawość teraz kontrolą skóry Williamsa w poszukiwaniu potencjalnych blizn po fioletowych bąblach.
Przemknął uważnym spojrzeniem po jego twarzy z tegoż niebezpiecznego bliska, nim nie zajrzał mu w oczy i nie uśmiechnął się pięknie.
- Taki sam. - zawyrokował cicho, prostując się. Zaraz jednak, całkiem niespodziewanie, objął mężczyznę ciepłym uściskiem, dbając jednocześnie o to, by nie oblać go swoim kakao. Tak jak wspominał mu już w liściku dowiązanym do świątecznego prezentu, tak i sam przed sobą musiał przetrawić tę świadomość, że zwyczajnie się za nim stęsknił. Miał wrażenie, że uczucie tęsknoty jest mu zupełnie obce względem ludzi niebędących członkami jego najbliższej rodziny, a jednak miesiące pozbawione choćby zdawkowego kontaktu z Williamsem okazały się tym bardziej męczące, czego świadomość uderzała go teraz podwójnie, kiedy już się zobaczyli.
- Dobrze Cię widzieć. - odchrząknął miękko, puszczając go w końcu, całego takiego zaskoczonego tym niespodziewanym kontaktem, i wskazał mu wejście na teren zamrożonej części jeziora.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Sty 26 2024, 12:36;

Uznałem, że to dobry moment na to by w końcu wyjść z domu i spotkanie z nauczycielem ONMS, który od kiedy przybył do Hogwartu był dobrym przyjacielem to idealny pretekst by ruszyć się z domu. Już zaraz miałem wrócić do zamku, ale może i wypadałoby najpierw wyjść ze swojej gabry. Ubieram się tak jakby od tego zależało moje życie. Zakładam wielką, czerwoną kurtkę na której pojawiają się i znikają wybuchające eliksiry i równie ciepłą czapkę, która bardzo skrzętnie zasłaniała mi nawet końcówkę ucha.
Teleportuję się w okolice jeziora bardzo zgrabnie, jako że znałem te jezioro dość dobrze. Rozglądam się wokół w poszukiwania Atlasa. Trzeba przyznać, że nie jest specjalnie trudno go znaleźć. Wyróżniał się wzrostem i urodą wśród zwykłych, szarych ludzi wokół.
- Atlas! - ja bez krępacji krzyczę do mężczyzny i macham ręką, jak zwykle nie przejmując się niczym. - Ciebie też! - odpowiadam i popadam w przyjacielskie objęcia, klepiąc go radośnie po plecach. Również oczywiście tęskniłem i nie miałbym problemu z powiedzeniem tego oraz też nie sądziłem, że jest to uczucie zarezerwowane dla członków rodziny czy ukochanych. Dobrze, że nie umiem czytać w myślach, inaczej byłbym bardzo zdziwiony jak Rosa postrzega czasem świat. Na razie jednak próbuję skupić się na czymś innym, bo przez chorobę aż ciężko mi walczyć z urokiem mężczyzny, muszę się jak najszybciej zająć czymkolwiek.
- Tak mi głupio, że akurat na święta nic Ci nie sprawiłem, kiedy ty mi takie miłe rzeczy wysłałeś. Dlatego przygotowałem Ci coś - zaczynam już wesoło paplać i otwieram torbę, którą mam przewieszona przez ramię macham ręką, by przywołać do siebie prezent dla Atlasa. Ten z niewielkiej paczki od razu powiększa się znacznie. Wsadzam w dłonie przyjaciela mój prezent, wpierw odstawiając na chwilę kakao. - Masz to eliksiry, które sam zrobiłem. Ale nie są takie zwykłe, wszystkie opisane. Ten skraplasz na poduszkę i powinieneś mieć po tym tylko przyjemne sny, ten wlewasz do ognia i będzie ci pachniało lasem w całym domu, ten do butów i nie będą śmierdziały ci stopy... Chociaż to raczej ci się nie przyda na pewno ci nie śmierdzą - opowiadam i pokazuję na każdą fiolkę, bardzo elegancko opisaną.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Sty 26 2024, 16:08;

Puścił kubeczek, pozwalając mu, by polewitował chwilę, gdy Huxley wcisnął mu w ręce pudełko z podarkami. Jak każdy próżny jegomość, Atlas uwielbiał prezenty. Zawsze uśmiechał się za nie wdzięcznie, cały taki uradowany umiłowaniem, które ktoś mu okazywał wraz z podarkiem. Wrodzony egocentryzm Rosy przez tyle lat upewniał go w przekonaniu, że takie zachowania są naturalne, a ludzie po prostu pragną sprawiać mu przyjemność, że nie czuł się chyba nigdy skrępowany żadnymi prezentami. Zaśmiał się ciepło pod nosem, gdy entuzjazm WWilliamsa wziął nad nim górę i ten zaczął trajkotać jak to miał w zwyczaju, wesoło wyjaśniając mu przeznaczenie i zawartość każdej fiolki. Jednak opiekun zwierząt, choć słuchał słów bruneta, niekoniecznie skupiał spojrzenie na prezentowanych mu kropelkach, przyglądając się twarzy Huxa, jakby nie widział jej już zbyt dawno i chciał na nowo zapamiętać każdą śmieszną zmarszczkę wokół oka, utrwaloną w skórze tymi jego wiecznymi, pełnymi ekspresji uśmiechami.
- Nie musisz mi niczego dawać. - powiedział, sam siebie zaskakując tymi słowami, bo chyba nie zdarzało mu się odmawiać podarkom - Ale dziękuję, na pewno znajdą zastosowanie. Nawet te na śmierdzące stopy. - zaśmiał się serdecznie, niemal jak wróżka z bajki. Trudno było mu ocenić, czy śmierdziały mu stopy. Tak się lubował w balsamach, mydłach i perfumach, że pewnie było o to trudno, ale jeśli krople mogły zniwelować odór skarpety, to na pewno posłużą do pryskania nimi Ogórka, który po pracy w zagrodzie przesiąkał aromatami obornika.
- Cieszę się, że prezenty się spodobały. Teraz widzę, że schudłeś w czasie choroby. Jeśli garnitur będzie źle leżał, możemy się wybrać na poprawki. - zapewnił, bo oczywiście, choć garnitur mógł wydawać się średniackim prezentem, Rosa zapewne zamówił go w jakimś absurdalnym salonie mody męskiej w Mediolanie. Zaklęciem znów pomniejszył pudełko, by ukryć olejki w przepastnej kieszeni płaszcza, wyciągając jedną rękę po lewitujący kubek, drugą skierował w stronę uzdrowiciela, wnętrzem do góry, w wyczekującym geście, jakby spodziewał się, że ten go za nią chwyci.
- To dość skromna wystawa, muszę przyznać - odpowiedział o tej rzeźb wystawie, na którą Huxleya wyciągnął - Byłem na święta w Lyon i ich festiwal lodowych rzeźb jest spektakularny, Musisz pojechać tam ze mną w przyszłym roku. - niby jedynie opowiadał, ale w tym musisz ewidentnie krył się jakiś brak akceptacji odmowy- Tutaj jednak jest rzeźba jednego z uczniów, McAllana z czwartego roku, krukona... -i kierując kroki do wejścia na taflę ochoczo opowiedział mu o swoim nieśmiało rozwijającym się uczniu, który odkrywał w sobie pasję do działalności artystycznej.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Sty 26 2024, 20:15;

Mówię jak szalony o połowie buteleczek, jakbym miał potem robić jakiś quiz Atlasowi z tego która fiolka jest do czego. Tylko czasem zwracałem mu uwagę, by patrzył na prezent, a nie na mnie, ale odrobinę byłem już przyzwyczajony, że Atlas miał jakąś manierę, by patrzeć się na kogoś i peszyć swoim atrakcyjnym wzorkiem (nie wiem czy wzrok mógł być atrakcyjny, ale przy jego genach taka była prawda).
- A dziękuję, że nie muszę - oznajmiam uprzejmie z uśmiechem i śmieję się wesoło kiedy mówi o tych nieszczęsnych skarpetach. - O, wiesz co, te do skarpet możesz dać Antoshy. On wydaje się ponury, ale tak naprawdę uwielbia niesamowite żarty - podpuszczam nagle Atlasa, uznając że to naprawdę doskonały i bardzo zabawny pomysł. Trzymam też kciuki by przy tym być. Aż klaszczę w dłonie na ten doski pomysł.
- Schudłem? Może trochę. Powinienem się cieszyć w moim wieku mężczyźni hodują brzuch piwny, a ja zapadam na średniowieczne choroby i chudnę! Jest dobry i tak, nie schudłem trzydziestu kilo tylko ze trzy - dodaję jeszcze i patrzę na swoje chude dłonie, które jako jedyne mi wystawały spod góry ciepłych ubrań. I wtedy też Atlas wyciągnął swoją dłoń w jakimś nieokreślonym geście. Pytająco kładę wytatuowaną rękę na jego pięknej rączce.
- Hm? Tak, lodowe rzeźby są... moją ukrytą pasją - chichoczę pod nosem ale skwapliwie kiwam głową kiedy ten oznajmia, że koniecznie muszę pojechać do Lyonu. Nie byłem we Francji lata, nadal niepewny czy chciałbym tak wracać.
- Wypierdolę się na tym lodzie pięć razy zanim dojedziemy do jego rzeźby, znając moje szczęście - stwierdzam z westchnieniem. - Z czwartego roku? - dodaję jeszcze zdziwiony by się upewnić.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptyPią Sty 26 2024, 20:49;

Jasne oczy zlustrowały Huxleya, kiedy ten tak uprzejmie mu podziękował, jako że Atlas oczywiście pracował nad sobą i zmieniał się chyba na lepsze, to jednak wciąż nie miał wyczucia do tych subtelności angielskiego poczucia humoru. Co więcej, kolejną sugestię o obdarowywaniu olejkiem profesora Avgusta odebrał z niemal śmiertelną powagą, zapisując w pamięci, że ma cuchnące stopy. Oby nie wylądował z nim w pokoju na ferie, ale jeśli wyląduje to - no cóż - weźmie olejek eteryczny ze sobą.
- W Twoim wieku. - parsknął rozczulony. Czasami Hux miał tendencje do podkreślania swojego wieku w sposób, który Atlasa z niewiadomych powodów niesamowicie urzekał. Jakby rzeczywiście był sędziwym dziaduszkiem, ledwie nadążającym za otaczającym go światem- Z jakiegoś niejasnego powodu teraz chciałbym Cię zobaczyć z brzuchem piwnym. - oznajmił rzeczowo, a jego jasne spojrzenie przebiegło po jego okutanej w eliksirową kurtkę formie. Brunet zawsze wydawał mu się na tym drobniejszym końcu spektrum, jeśli chodziło o budowę ciała, zresztą dobrze pamiętał ze spa, że do zdziadziałego brzusia mu jeszcze daleko.
Najswobodniej, jakby to była rzecz oczywista i gest codzienny, zaplótł palce na tej chudej dłoni i wsadził obie do kieszeni swojego płaszcza, popijając kakao.
- Lodowe rzeźby to jedno, ale na tym festynie sprzedają takie nadziewane wątróbki różecznika... - rozmarzył się z lekkim uśmiechem. Ostatnio uświadomił sobie, że kuchnia francuska bije angielskie ciężkie żarło na głowę. Sugestia, która powinna do niego dotrzeć wraz z tym żartobliwym zdaniem, że lodowe rzeźby to niekoniecznie co Hux chciałby oglądać, więc może wizytacja na magicznym lodowisku niekoniecznie była trafionym planem, przeleciała gdzieś koło głowy Rosy zupełnie nie cumując w bajorku jego fantazji związanych z dzisiejszym popołudniem. Czuł się doskonale, emanując ciepłym urokiem jak żarówka, która zetknęła się z bateryjką po pół roku leżenia bezużytecznie w szafie.
- Och miejmy nadzieję, że obejdzie się bez kontuzji. - uniósł brwi na to wypierdalanie się - Ale jak coś, to na mnie - zasugerował - jak już masz na coś lecieć. Złapię Cie. - rzucił lekkim tonem, unosząc kubek do ust, by ukryć lekki uśmieszek pod nosem- A tak, taki chudy, rudy. Swansea mu spuścił głowę w kiblu na trzecim piętrze przed balem bożonarodzeniowym. Łamaga. Ale utalentowany. - streścił mniej więcej o kim mówi, prowadząc ich pomiędzy straganikami w stronę wystawy rzeźb. Jego oczy lustrowały przekąski i napoje, a także małą budkę z pamiątkami w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby uświetnić to i tak doskonałe spotkanie.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySob Sty 27 2024, 14:15;

Gdybym wiedział, że Atlas odbierze mój żart o słowach na temat Antoszy tak dosłownie, na pewno nie wyskakiwałbym z takim żartem. A tak, nawet nie zauważam, że teraz Rosa jest święcie przekonany, że Antek ma śmierdzące stopy. Niestety, tak się rodzą plotki i zostałem ich prowodyrem. No pięknie. Może jednak dzięki temu Antosha dostanie jakiś masaż olejkami eterycznymi od Atlasa jeśli trafią razem do pokoju.
- Hm? Każdy ma jakiś fetysz - oznajmiam ze zrozumieniem kiedy Rosie marzy się zobaczenie mnie z brzuchem piwnym. Ja wolałbym uniknąć tego jak długo tylko mogę. Cieszę się, że mam na sobie moją wielką kurtkę, dzięki temu Rosa nie może swoim spojrzeniem dostrzec żadnych ewentualnych mankamentów mojej jakże nietuzinkowej urody.
Przyjmuję to splecienie naszych dłoni dość naturalnie, bo przecież zaraz mamy wejść na lód. No i Atlas tak emanował urokiem, że pewnie nawet jakbym postanawiał stawiać jakieś granice dotykowe, nie udałoby mi się to zbyt przekonująco zrobić. - Przez Zoe jestem ostatnio zagorzałym wegetarianinem. Wyrzuciłaby mnie z domu gdyby dowiedziała się, że pojechałem z tobą na festyn jeść biedne różeczniki - zagaduję półwila ciekawostką żywieniową, która z pewnością go bardzo interesuje.
Nie tam, nic nie miałem przeciwko rzeźbom lodowym, trzeba czasem wyjść poza swoją strefę komfortu. Jakakolwiek sztuka była właśnie dla mnie takim miejscem. - Powiedzmy, że ci wierzę - dodaję na jego zapewnienia, że mnie złapie. - Elijah Swansea? - pytam świetnym żartem, że nauczyciel mógłby podtapiać uczniów od czasu do czasu. Zwyczajnie tyle było tych Swanseów, że czasem trudno było się połapać. - To wiesz coś o tych rzeźbach? - pytam jeszcze czekając na jakieś super historie.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Atlas M. O. Rosa
Atlas M. O. Rosa

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 198
C. szczególne : czar wili rozdawany na lewo i prawo, ogromne zainteresowanie każdym rozmówcą, lekki zapach lawendy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 2035
  Liczba postów : 1028
https://www.czarodzieje.org/t21769-atlas-malte-otto-rosa#711050
https://www.czarodzieje.org/t21773-kartki-do-atlasu#711160
https://www.czarodzieje.org/t21770-atlas-m-o-rosa#711053
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySob Sty 27 2024, 15:11;

Zerknął na Huxleya z ukosa, z pewnym błyskiem w jasnym oku, uśmiechając się zagadkowo.
- Niektórzy więcej niż jeden. - oznajmił, bo o ile piwny brzusio nie był koniecznie szczytem jego fantazji dotyczących Williamsa, to nie mógł bez kłamstwa powiedzieć, że nie miał innych. Więcej niż jednej.
- Wegetarianinem? - uniósł lekko brwi. Przechodził przez ten etap kiedy Ginan miała okres buntu i agitowała w domu, że skorom matka walczy we francuskim ministerstwie o prawa magicznych istot, to oni powinni mieć znacznie większy szacunek do zwierząt. Teraz, stety-niestety, im robił się starszy, tym chętniej oddawał się swoim zachciankom, w związku z czym żadne ograniczenia, czy to kulinarne, czy moralne nie znajdowały żyznego podłoża w jego głowie. Uśmiechnął się, zastanawiając, czy Huxley rzeczywiście odmówiłby wzięcia do ust wszelkiego rodzaju mięsa.
- Postaram się o tym pamiętać - powiedział lekkim tonem, posyłając kubek po kakao do kosza- żadnego mięsa. - położyłby dłoń na piersi, udając obietnicę, ale wiedział, że kłamie.
Zaśmiał się wesoło, imaginując Elijaha spuszczającego głowę uczniom w sedesie, bo choć słyszał, że za studenckich czasów był on dzielnym i groźnym kapitanem drużyny, to jednak nie sprawiał wrażenia takiego szkolnego terrorysty.
- Jest taka legenda z moich stron. - podjął kiedy wyszli spomiędzy straganów przed małą wystawkę lodowych figur. Niektóre z nich wyglądały dość pokracznie i trzeba było dobrze się zastanowić co autor mógł mieć na myśli, nim się odgadło, że to tańcząca lunaballa czy śpiący hipogryf, inne mieniły się w słońcu prezentując doskonałe proporcje łabędzia, rozkładającego przeźroczyste, lodowe skrzydła, czy małej centaurzycy, brykającej w miejscu- O chłopcu, który był szalenie zazdrosny o talent lodowego rzeźbiarza i w przeddzień festiwalu lodowych rzeźb zakradł się do jego pracowni zniszczyć jego konkursową pracę. - dotarli przed rzeźbę stworzoną przez rzeczonego ucznia Hogwartu, który zaprosił Atlasa na tę piękną wystawę. Przedstawiała odchylonego w tył chłopca, zaklętego w pozycji wiecznego upadania- Kiedy jednak dotknął lodu, sam stał się lodową bryłą, dzięki której rzeźbiarz wygrał festiwal. - uśmiechnął się lekko - Germańskie legendy nie mają dobrych zakończeń, okazało się, że rzeźbiarz nie miał talentu, tylko rzucał klątwy na stworzenia i ludzi. - tego jednak uczniowi nie powiedział, chłopak więc najwyraźniej zainspirowany opowiastką stworzył rzeźbę tego niecnego rzezimieszka, który włamał się do pracowni rzeźbiarskiej.
- Idziemy na łyżwy. - oznajmił, przyglądając się Williamsowi i zaciskając lekko palce na jego dłoni. Zakładał, że Hux może jeszcze nie być całkowicie w pełni swoich sił witalnych, mimo że poziom wesołego trajkotania oscylował już w okolicach normy. Dopiero po chwili zorientował się, że znów to robi. Nie prosi. Nie pyta. Domaga się. Odchrząknął więc, reflektując się i rzucił mu piękny uśmiech - Jeśli masz ochotę. Możemy też zobaczyć, czy mają na straganach coś wegańskiego? - kosztowało go to wiele wysiłku, ale od ponad roku, odkąd Anna rozgniotła go swoją ucieczką, pracował nad tym, by mieć więcej świadomości względem towarzyszących mu ludzi, zamiast pławić się w bezbrzeżnym poczuciu bycia centrum wszechświata.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8




Administrator




Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 EmptySro Sty 31 2024, 00:59;

- W to nie wątpię jeśli chodzi o ciebie - mówię z uśmiechem, mając raczej na myśli jego ogólne fantazje, w końcu mógł mieć na pewno co tylko sobie wymarzył.
- Tak. Znaczy wiesz, nieszczególnie mnie obchodzi czy będę jadł mięso czy nie. Magiczne zamienniki są całkiem w porządku, a skoro ma się z tego cieszyć Zosia... Wystarczająco długo nie byłem obok niej - wzruszam ramionami, by podkreślić to jak obojętne mi to jest. Jadłem je ponad czterdzieści lat. Jeśli faktycznie jak twierdzi moją córka, wpłynie to lepiej na moje zdrowie (bo nie wiem czy samopoczucie społeczne to będę coś na co zwracał uwagę, a tak to określała), to co mi tam szkodzi. Ja nie miałem problemu ze zmienianiem przyzwyczajeń.
- Tak żadnego mięsa w miejscu publicznym, żeby chociaż Zosia nie widziała. To ty powinieneś agitować razem z nią - dodaję jeszcze, bo w końcu on też jest nauczycielem ONMS. - Ja i tak będę rozwalać flaki zwierząt na eliksiry, średni ze mnie weganin - dodaję jeszcze oczywistą sprawę jako osoby specjalizującej się w eliksirach od uzdrawiania.
Teraz jednak kieruję się za Atlasem posłusznie trzymając jego rękę i słuchając jego historii z uwagą, jakbym był jednym z uczniów na jego lekcji. Co jak co, ale z pewnością na ONMS każdy był bardzo zainteresowany przedmiotem kiedy ten opowiadał. Albo zainteresowany nauczycielem i wyglądał jakby go słuchał.
- O jaka super legenda - stwierdzam, bo mnie naprawdę zaciekawiło opowiadanie Atlasa. - Czyli dobrze, że chciał go wydać! Z ciekawostek, może nie tak nostalgicznych, ja mieszkałem na portowej wsi. Tam mówili, że jeśli jakiś nietypowy ukąsi cię w przeddzień wielkiego wydarzenia, przyniesie to nieszczęście. I wiesz, byłem z mugolskiej rodziny i długo w to wierzyłem. Dopóki nie zrozumiałem, że istnieją langustniki - opowiadam swoją super historyjkę, chociaż moja była znacznie bardziej przyziemna niż legenda od Atlasa.
Już mam coś mówić na temat jeżdżenia na łyżwach, ale wtedy ten zarzuca mi takim pięknym uśmiechem, że jedynie kiwam głową na potwierdzenie. - No dobra, możemy iść, ale mówię nigdy nie byłem w tym świetny... Znacznie bardziej wolałem miotły. A potem coś zjemy - dodaję jeszcze i parskam śmiechem, równocześnie kręcąc głową na jego słowa o wege żarciu.

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Magiczne jezioro - Page 8 QzgSDG8








Magiczne jezioro - Page 8 Empty


PisanieMagiczne jezioro - Page 8 Empty Re: Magiczne jezioro  Magiczne jezioro - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Magiczne jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 9Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Magiczne jezioro - Page 8 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
za Londynem
-