Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyCzw Wrz 27 2018, 20:15;


Klinika dla stworzeń magicznych


Klinika prowadzona jest od pokoleń przez czarodziejską rodzinę Llewellynsów. W tym miejscu nie da się poczuć zaniedbanym. Pomimo ogromnych terenów rozciągających się za Londynem, pracownicy dokładają wszelkich starań i bardzo skutecznie podtrzymują dobrą renomę placówki. Znajdują się tu wybiegi dla najprzeróżniejszych stworzeń magicznych, kilka budynków i mnóstwo zieleni. Nie musisz martwić się o swojego pupila - Llewellynsowie nie przyjmują do pracy byle kogo.
Twój kuguchar zachorował? Pegaz dziwnie się zachowuje? Potrzebujesz porady odnośnie opieki nad walijskim zielonym smokiem? Sierść unilamy zdaje się zbyt szorstka? Psidwak miał wypadek? To właśnie tutaj znajdziesz uzdrowicieli zwierzęcych, gotowych do pomocy!

Możesz tutaj również dokonać drobnych zakupów:
• Łańcuch Scamandera - 170g
• Pokarm dla zwierząt – 2g
• Dodatki (grzebyki, obroże itp) – 8g
• Klatka dla wybranego zwierzaka – 20g

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102430
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Specjalny




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyCzw Wrz 27 2018, 22:49;

Praca w klinice Llewellynsów była z pewnością czymś, czego nie było warto trzymać w tajemnicy. @Neirin Vaughn powinien czuć się zaszczycony przyjęciem na posadę asystenta uzdrowiciela zwierzęcego właśnie w tej placówce. Już pierwsze dni spędzić mógł w przekonaniu, że kierujący kliniką czarodzieje są niesamowicie sympatyczni, pozytywni nastawieni do świata i po prostu niezwykli - nie dało się jednak przeoczyć ich zapału, ambicji, a także wymagań. Nowy pracownik nie był spuszczany z oka ani na chwilę. Chyba po prostu wszystkim krążyła po głowie myśl, że niedoświadczony student nawet przypadkiem może zaszkodzić reputacji Llewellynsów; zdecydowanie lepiej było pomóc mu wdrożyć się w pracę. Nic dziwnego, że jego pierwsze zadania głównie polegały na sprzątaniu, przygotowywaniu poszczególnych pomieszczeń dla uzdrowicieli zwierzęcych, a także przyzwyczajaniu się do pracy z prowadzoną w klinice dokumentacją.
W końcu nadszedł moment, w którym Neirin dopuszczony został rzeczywiście do stworzeń magicznych - kiedyś musiał, prawda? W klinice wiecznie było dużo pracy i nie można było pozwolić na to, żeby ktoś obijał się przy bardziej wygodnych robótkach.

Rzuć kostką, aby sprawdzić co ci się przytrafi:
1, 2 - Zostajesz oddelegowany do jednej z zagród, w której czekać ma hipogryf. Poznajesz oczywiście całą historię choroby stworzenia, które wychowywane było w czułych objęciach bogatej rodziny czystokrwistej, a następnie zupełnie przypadkiem zaplątało się w nieznane rejony. Hipogryf został odnaleziony, ale najwyraźniej "w dziczy" czymś się zatruł, stąd też jego obecność w klinice. Teraz wszystko ma być w porządku, a tobie pozostaje nakarmienie stworzenia. Masz odpowiednio przygotowane mięso, masz wszystkie informacje... I kiedy wkraczasz do zagrody orientujesz się, że znasz tę bestię. Wracają do ciebie wspomnienia z odbytego przed wakacjami szlabanu, który skończył się niefortunnym przeniesieniem w okolice Hogsmeade i spotkaniem z - tym oto - hipogryfem. Rzuć kostką raz jeszcze. Parzysty wynik: stworzenie doskonale cię pamięta. Chociaż główny problem stanowiło zachowanie twojego towarzysza, teraz nie jest to istotne. Hipogryf nie zamierza współpracować, spogląda na ciebie nieufnie i doskonale wiesz, że zbliżenie się to za duże ryzyko. Nie udaje ci się wykonać zadania i musi zrobić to inny pracownik... Kiepski początek. Nieparzysty wynik: chyba masz szczęście, bo hipogryf odwzajemnia ukłon i chociaż nie pozwala na zbyt wielkie zbliżenie, to nic złego się nie dzieje. Zostawiasz jedzenie, a przechodzący obok uzdrowiciel wydaje się zachwycony twoim podejściem - perfekcyjnym nawet wobec tak nieufnych zwierzaków!
3, 4 - Kiedy na recepcji zjawia się spanikowana czarownica ze zranionym niuchaczem, nie można kazać jej czekać. Wszyscy uzdrowiciele są niestety zajęci i nie ma kto zająć się stworzeniem - poza, oczywiście, tobą. Dostałeś proste polecenie, żeby zaczekać i tylko przyjrzeć się problemowi... Ale widzisz, że możesz szybko sprawę załatwić. W łapkę niuchacza wbita jest długa, srebrna spinka. Znasz zaklęcia, masz dostęp do eliksirów - bierzesz sprawy w swoje ręce. Rzuć kostką raz jeszcze. Parzysty wynik: dostajesz naganę, czego pewnie nawet się spodziewałeś. Młody uzdrowiciel, który przyszedł zająć się niuchaczem, rzuca w twoją stronę jakby wyuczoną formułką, potem z kolei gratuluje i przyznaje, że wszystkim świetnie się zająłeś. Do twojej pensji dołączona zostaje premia w postaci 20 galeonów, o którą musisz zgłosić się w odpowiednim temacie. Nieparzysty wynik: problemu nie robią wcale uzdrowiciele (ci są raczej zadowoleni z pokazu twoich umiejętności), ale właścicielka niuchacza, która przypadkiem usłyszała fragment rozmowy i dowiedziała się, jakie stanowisko rzeczywiście obejmujesz. Jej niezadowolenie wynika z "braku profesjonalnej pomocy uzdrowicielskiej". Ostatecznie otrzymujesz naganę i zostaje ci przydzielony zaszczyt załatwiania papierkowej roboty przez następny tydzień. Mogło być znacznie gorzej!
5, 6 - Mogło ci się trafić tyle fascynujących zadań... ale nie. Tobie przydzielone zostaje wysprzątanie pomieszczenia, w którym ustawione zostało ogromne terrarium, zamieszkiwane przez toksyczki. Chociaż wiele osób nie może pojąć fenomenu posiadania wielkich ślimaków w formie domowych pupili, nie tobie jest oceniać. Wiesz tylko, że kilka toksyczków zostało tu sprowadzonych na badania, a inny asystent miał zająć się ich wyniesieniem do innego terrarium. Ty zatem wkraczasz z różdżką w gotowości i specjalnymi czarodziejskimi środkami do pozbywania się jadowitego śluzu przesłodkich, zmieniających kolor bestyjek. Jak się okazuje - nie będzie wcale tak kolorowo. Jeden z toksyczków został pominięty podczas tymczasowej przeprowadzki i schował się za sporym kamieniem, przybierając podobną do niego barwę. Zajęty sprzątaniem, zupełnie go nie zauważasz; ten zaś zbliża się i, zupełnie przypadkowo, pełza sobie obok, zahaczając o twoją stopę. Nie jest to kwestia twojej czujności, bo zwyczajnie byłeś zajęty - wina spada na innego asystenta, który zapomniał o stworzeniu. Nie zmienia to faktu, że masz zniszczonego buta i pomimo szybkich reakcji, śluz poparzył cię w stopę. Pamiętaj, aby podczas następnego wątku pamiętać o dyskomforcie związanym z gojeniem się rany i znacznym kuśtykaniu!

______________________

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyNie Wrz 30 2018, 18:58;

Renoma placówki nie pozwalała jej zatrudniać byle kogo. Powinien się cieszyć, że go wzięli, w dodatku tuż po skończeniu szkoły. To nie tylko zaszczyt, ale też niesamowite wyróżnienie dla umiejętności rudzielca. A jednak Neirin przyjął owy fakt ze stoickim spokojem. Nie osiadł na laurach, nie wywyższał się. Polecenia wykonywał w ciszy, nie kłócąc się praktycznie z nikim. Nieważnie, czy to było sprzątnięcie pegaziego łajna, czy uzupełnienie dokumentów, dla otoczenia mógł się wydawać niezmiernie pokorny. Niektórzy mieli tendencję tracić głowę z powodu każdego pomniejszego osiągnięcia i pozować na uzdrowicieli z Bożej łaski już pierwszego dnia pracy, gardząc tak przyziemną pracą. Na szczęście nie Neirin. Chyba tym samym zdobył sympatię ludzi w ośrodku. Byli niesamowicie otwarci oraz mili dla nowego pracownika, on z kolei wysłuchiwał ich wywodów, przyzwyczajony do paplaniny Liama. Chyba tym spokojem oraz cierpliwością zaskarbił sobie przychylność kilku co bardziej rozgadanych...
Nadeszła okazja na wykazanie się. Wziął z kuchni przygotowane dla hipogryfa mięso, po czym udał się na wybieg. W trakcie drogi przeczytał kartę stworzenia. Wygląda, że nic mu poważnego nie dolega. To dobrze. Mniej problemów, zwłaszcza, że zwierzaków teraz nie brakuje. Podobno gorzej bywa tylko w styczniu, kiedy nawiedza ich fala niechcianych albo nietrafionych prezentów, z którymi ludzie nie mają, co zrobić.
Odłożył teczkę na parapet, wychodząc poza ośrodek. Robiło się chłodno, acz nie na tyle, aby nie dał rady przespacerować się w samym fartuchu - chociaż wciąż nie nawykł do tego stroju - na drugą stronę polany usłanej wybiegami. Gorzej, że na widok stworzenia sprawy się skomplikowały.
Miał proste zalecenie, aby zanieść mięso na wybieg. Nic więcej. Wejść, przejść się, wyłożyć mięso, wyjść. Ale tego hipogryfa ciężko pomylić z jakimkolwiek innym. Był czarny z plamą białego na szyi oraz jedną skarpetką na tylnym kopycie. Taki sam, jaki przegonił ich przez las dwa miesiące temu.
Spróbował się pokłonić. Stworzenie ani drgnęło, obserwując go pomarańczowymi ślepiami. Zaryzykował zatem zbliżenie, na co bestia zerwała się i bijąc skrzydłami, podbiegła do ogrodzenia.
Przechodząc nieopodal uzdrowiciel zalecił chłopakowi oddalenie się. Nie był zbyt zadowolony, że musi sam to zrobić, niemniej przejął od rudzielca wiadro i pokłonił się hipogryfowi. Stworzenie uległo dopiero, kiedy Neirin stanął dostatecznie daleko, pozwalając wejść na swój wybieg i chętnie jedząc.
Tyle dobrego, że przynajmniej mięsem nie pogardził. Vaughn zaś dostał za zadanie umycie wiader i misek po karmieniu pacjentów. Znów mało ambitne. Acz lepsze to aniżeli opieprz.

2, 2

zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102430
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Specjalny




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySro Paź 31 2018, 14:03;

Praca uzdrowiciela zwierzęcego byłaby z pewnością prostsza, gdyby tylko dało się jakoś sensownie z pacjentem porozumieć. Naturalnie, po zachowaniach zwierząt wiele można było wywnioskować, ale niekiedy najprostsze informacje mogłyby ułatwić sprawę. @Neirin Vaughn miał - albo raczej, mógł mieć - drobną przewagę ponad swoimi współpracownikami. Tego dnia akurat przypadło mu asystowanie przy zbadaniu młodego przedstawiciela pytonów królewskich, którego zachowanie ponoć bardzo niepokoiło właściciela.
Wąż leżał zwinięty w kulkę, a właściciel dopowiedział swoje zmartwienia odnośnie zmniejszonego apetytu, ograniczonej ruchliwości, a także ostrzegawczego syczenia przy próbach nawiązania kontaktu. Neirin mógł domyślać się o co chodzi, ale pełnił rolę asystenta i to uzdrowiciel zabrał się za pracę.
Sam wąż znacząco się ożywił, unosząc łeb i wychwytując spojrzenie Puchona. Intuicja, czy może zwykłe szczęście? Syknął do chłopaka przeciągle, licząc na nawiązanie nici porozumienia.

Rzuć kostką:
Parzysty wynik: Cóż, nie jesteś wężousty. Uczysz się, czytasz, trenujesz - nie zmienia to faktu, że płynnie się w języku węży nie porozumiewasz. Pyton usilnie tłumaczy co się dzieje, ale ty wyłapujesz jedynie poszczególne słowa, w dodatku chyba niezbyt poprawnie. „Jabłko”, „mydelniczka”, „minotaur” i „bieganie na linie” zdają się nie mieć sensu. Czy węże mogą mieć akcenty? Tracisz czas na próby porozumienia się z wężem i ostatecznie dostajesz krótką reprymendę od uzdrowiciela; przeszkadzasz przy badaniach. Zostajesz wyproszony z pomieszczenia - fakt faktem, pyton bardzo wyraźnie się z tobą żegna! Niestety, z twojej pensji zostaje potrącone 15 galeonów.
Nieparzysty wynik: Pyton nawija jak najęty i na początku z pewnością ciężko go zrozumieć. Dostrzega, że wyłapujesz jakieś poszczególne słówka - zwalnia i przysuwa się, zadowolony ze współpracy. Uzdrowiciel unosi brwi z zaskoczeniem i obserwuje tę komiczną rozmowę. Wąż skarży się na karygodne zachowanie swojego właściciela, który próbuje traktować go jak przytulankę, a w dodatku organizuje w mieszkaniu mnóstwo imprez. Szczegółowy opis intymnych przeżyć właściciela i jego partnera był z pewnością zbędny (i pewnie odrobinę niezrozumiały), ale zarówno ty go nie potrzebowałeś, jak i oburzony wąż. Wniosek jest prosty - problemem jest stres i brak dobrej kryjówki. Uzdrowiciel wydaje się zachwycony i kiedy tylko kończysz tłumaczyć mu o co chodzi, idzie porozmawiać z właścicielem. Rzuć kostką raz jeszcze: parzysty wynik - otrzymujesz 1pkt z ONMS, nieparzysty wynik - twoja nagroda to 30 galeonów premii.

______________________

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyCzw Lis 01 2018, 23:40;

Spoglądał co jakiś czas na węża, trzymając się jednak w stosownej odległości od stołu. Był tylko asystentem, co zdążyli mu parokrotnie zaznaczyć w czasie pracy. Nie wychylaj się, rób, co swoje... Ciężko, kiedy nie potrafisz nawet wyczuć granic. Oraz bardzo chcesz coś zrobić. Jednak po kiepskim starcie z hipogryfem chyba chłodniej nań patrzono. Czyżby teraz miał okazję poprawić swój wizerunek w oczach starszych uzdrowicieli?
Zawołano go do stołu, aby podał stetoskop. W pierwszej chwili nie zwrócił wielkiej uwagi na syk węża, biorąc go za ostrzeżenie. Szybko jednak dotarło doń, że to nie złość czy agresja, a zwrócenie uwagi. Zatrzymał się zatem, spoglądając na gada. Pyton, wysuwając język, rozluźnił nieco sploty ciała, aby podsunąć się do krawędzi stołu. Rudzielec z kolei - nie przejmując się reakcją uzdrowiciela - kucnął, aby mieć oczy na wysokości łepka gada.
Początkowo nijak go nie rozumiał. Stworzenie syczało szybko, przejęte sytuacją oraz tym, że nareszcie ktoś je może zrozumieć. W końcu może wyrzucić z siebie wszystko, co go trapi. Dało się ponieść emocjom, co wcale nie pomagało w zrozumieniu. Z tych paru słów, które Neirin pojął, nie dało się wyczytać całości problemu.
Prawdopodobnie tępa mina Walijczyka sprawiła, iż pyton przerwał na moment, a potem zaczął raz jeszcze, dużo wolniej. Teraz chłopak był w stanie więcej zrozumieć, co jakiś czas kiwając głową na znak, iż go słucha. Sam się nie odzywał. Ze dwa razy próbował, ale nic mu nie wyszło. Też nie było takiej potrzeby. Gad paplał jak najęty, nic zatem dziwnego, iż Puchon wszedł w tryb biernego słuchacza. Jak zawsze przy Liamie.
Gdy pacjent skończył, nie omieszkał pogładzić go po łepku na uspokojenie, bowiem kolejne próby odpowiedzenia mu spełzły na niczym. Najważniejsze, że sporo zrozumiał z jego wypowiedzi.
Student wyjaśnił uzdrowicielowi, iż problem jest w zbyt częstym noszeniu pytona. Zakłóceniu mu spokoju, trzymaniu terrarium w pokoju, w którym bywają liczni goście. W głośnych stosunkach (tyle tylko zrozumiał z monologu gada, chociaż mógł się domyślać, iż niektóre syknięcia odnosiły się do męskich genitaliów, a inne do pozycji. Wolał jednak na ten moment nie wnikać. Wiedza dotycząca opisu męsko-męskiego stosunku w wężomowie nie przyda mu się póki co mocno) oraz chęci przytulania i dotykania gada wtedy, kiedy ten powinien wyjątkowo być zostawiony w spokoju - jak po jedzeniu czy przed wylinką.
Uzdrowiciel zdawał się być zadowolony i natychmiast poszedł porozmawiać z właścicielem. Neirin za to spędził jeszcze trochę czasu z pytonem, nim wrócił do swojego domu. Oby mu się polepszyło, bo trzeba przyznać, że Puchon niechętnie rozstawał się z tak gadatliwym i kontaktownym stworzeniem. Jak trafi do nich kolejny raz, może przekona pracowników, aby odebrać go nieodpowiedzialnemu właścicielowi... Na razie musiał wrócić do dalszej pracy i przestać rozmyślać o adopcji kolejnego węża.

5, 1

zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102430
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Specjalny




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyCzw Lis 29 2018, 13:10;

Nie tylko stworzenia magiczne trafiały do kliniki Llewellynsów. Miejsce w pełni dostosowane do pomagania hipogryfom, niuchaczom, sowom czy kugucharom, równie dobrze radziło sobie ze zwierzętami mniej kojarzonymi z magią. W końcu na podobnych zasadach można było pomóc zwykłemu kotu lub królikowi. Niektórzy zaś mieli jeszcze większe fantazje, sprowadzając do domu najprzeróżniejszych pupili. @Neirin Vaughn równie często asystował przy leczeniu psidwaków, co chomików. Zapewne jednak nie spodziewał się, że akurat tego dnia w klinice pojawi się czarownica z małym rudym liskiem. Zwierzę typowe, czy też nie, potrzebowało pomocy i to właśnie głównie Puchonowi przypadła opieka nad nim. W końcu powinien mieć mniej problemów z lisem, niż - dajmy na to - gryfem, prawda?

Rzuć kostką.
1, 2 - Czarownica jest niesamowicie zestresowana. Zupełnie nie wie co ze sobą zrobić i bardzo chaotycznie wyjaśnia, co się jej pupilowi stało. Podobno lisek trafił pod jej opiekę przypadkiem przez znajomego, raptem kilka dni temu - co więcej, już przytrafiła się mała tragedia. Zwierzę nieprzypilnowane wpadło w porzuconą w lesie pułapkę i przy okazji zatruło się substancją, mającą na celu zabicie szkodników. Na szczęście doskonale wiesz jak mu pomóc. Czarownica z kolei dalej panikuje i przyznaje, że nie wie jak się zwierzakiem zajmować. Zaczyna dopytywać, czy może nie znasz kogoś zainteresowanego przygarnięciem takiego rudego malucha, bo wolałaby oddać go w dobre ręce niż męczyć u siebie. Jeśli zdecydujesz się wziąć lisa, musisz ponieść koszta dalszego leczenia. Doprowadzenie do porządku odrobinę zaniedbanego maleństwa wyniesie cię 50 galeonów.
3, 4 - Lis, jak się okazuje, ma całą jedną łapkę poranioną. Jego właścicielka nie wydaje się przejęta, a wręcz przeciwnie - narzeka na rudego nicponia i denerwuje się, że w ogóle musi się nim zajmować. Pogania wszystkich w klinice, w końcu w ogóle traci cierpliwość. Widząc twoje oddanie zwierzęciu, oferuje byś go kupił. Musiałbyś zapłacić 65 galeonów, ale przynajmniej miałbyś pewność, że nic złego więcej lisa nie spotka. Fakt faktem, twój szef nie jest zbytnio zadowolony z takiego obrotu spraw i przypomina, byś nie plątał się więcej w sprawy klientów.
5, 6 - Właścicielka lisa wygląda na zmęczoną. Chyba nie wiedziała, że ten zwierzak będzie miał aż tyle energii i raczej niezbyt zna się na opiece nad nim. Maluch strącił w domu wazon i pociął się odrobinę ostrymi odłamkami, ale szybko jesteś w stanie temu zaradzić. Niestety, kończy się to wybuchem euforii liska, który zaraz postanawia narobić trochę zamieszania. Strąca parę cennych składników i eliksirów, zanim w końcu udaje ci się go uspokoić. Okazuje się, że masz do niego rękę - malec znacząco łagodnieje i zajmuje się zabawą z tobą. Właścicielka jest pod wrażeniem i w końcu przyznaje, że opiekuje się nim tylko tymczasowo, a ogólnie to szuka mu nowego domu. Jest gotowa oddać ci go tu i teraz; pamiętaj tylko, aby zapłacić 60 galeonów za zniszczenia, których dokonał malec w klinice pod twoją opieką.

______________________

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Gru 01 2018, 21:51;

Nie spodziewał się lisa. To nie pierwszy raz, jak dają mu zająć się jakimś zwierzęciem samodzielnie. Wszak szczur czy papużka nie wymagają aż wołania uzdrowiciela, który w tym czasie walczy z upartym hipogryfem albo stara się unieruchomić pegaza. Od tego w klinice są asystenci, by błahe przypadki nie zajmowały czasu innym pracownikom.
Ale lisek? To je w ogóle można trzymać? Chociaż kto tu ocenia... Ktoś, kto ma lunaballe. Położył szczeniaczka na stole. Przystąpił do badania, oceniając stan malucha już z miejsca na nieprzyjemny. Drżał cały, z pyska leciała mu obficie ślina, nie licząc tego, że piszczał, starając się ustać na wątłych nóżkach. Szukając pomocy, podpełzł do ręki rudzielca, skamląc oraz tuląc się do niej.
Nie trzeba było tutaj speca, aby ocenić, że mały jest zatruty. Z resztą, tyle też dało się wywnioskować z dość zawiłych słów właścicielki. Kobieta kręciła się po pomieszczeniu, bliska odgryzania paznokci ze stres. Nie umiał jej zrozumieć. Co tutaj da denerwowanie się? Trzeba działać, a nie dawać się panice. Zresztą rudzielcowi wszelkie nadmierne emocje były obce.
Skupił się na wyciągnięciu trucizny z organizmu liska. Maluch piszczał, kobieta tylko gorzej się stresowała. Ale musiał to zrobić. Przytrzymał ciałko psowatego, zanim pozbył się większości trutki z żył i narządów. Zgarnął ją do jednej z pustych fiolek, zanim zostawił wycieńczonego malucha na stole.
Szukał właśnie fiolek z eliksirem pozatruciowym i regenerującym, kiedy kobieta pociągnęła go za fartuch. Spojrzał na nią z góry - w dosłownym tych słów znaczeniu, była od niego znacznie niższa - zanim spytała, czy nie dałoby się znaleźć lepszego domu dla liska. Spojrzał po stole, a potem odpowiedział coś wymijająco.
Przelał eliksiry do butelki, mieszając je z odrobiną mleka. Założył na pojemnik smoczek, zanim delikatnie wziął liska na kolana. Chociaż wyczerpany, zaczął ssać. Wkrótce ziewnął i przysnął, zwijając się w kłębek na kolanach Walijczyka.
Gładził go jeszcze parę chwil, zanim poinformował kobietę, że weźmie go do siebie. Zauważalnie jej ulżyło i szybko opuściła lecznicę. Neirin zaś skończył sprzątać, uzupełnił dokumentację, a potem uiścił wszystkie opłaty za użyte eliksiry. Kupił też parę na następne dni. Trochę zajmie, zanim maluch dojdzie do pełni sił.
Do domu wrócił, trzymając go pod kurtką, aby nie zmarzł.

Sugervirus: 6
1
zt
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 04 2018, 20:53;

Kiedy łapało go przeziębienie zupełnie nic sobie z tego nie robił. Był ostatnią osobą zainteresowaną własnym zdrowiem i owszem, czasami wychodził z tego koślawo, ale Hollowi po prostu nie zależało. Inaczej rzecz się miała z Ebi - jego ukochaną kotką, u której byle kichnięcie powodowało lawinę zmartwień Cecila. Tak było i tym razem, ale wszystko wskazywało na to, że biedne stworzenie wyjątkowo ciężko przechodziło jakąś infekcję. O przyjeździe do kliniki zdecydował moment, w którym przyuważył jak kotka chłodzi łebek opierając go w osobliwy sposób o ścianę; nigdy tego nie robiła.
"- To tylko kot, przejdzie mu.
Otóż nie. To nie był "tylko" kot i dlatego zaraz po tym zdarzeniu był już w połowie drogi. Z rozpędu zapomniał rękawiczek i czapki, ale grunt, że Ebi miała ocieplony transporter. Nad sobą będzie utyskiwał później, kiedy już będzie czas. Przed nim zamajaczyła klinika, akurat wtedy, gdy zaczęły mu już odmarzać ręce. Wprawdzie był tu po raz pierwszy w życiu, a jednak na wyczucie udało mu się trafić do odpowiedniego budynku.
W środku było zaskakująco ciepło i jak na tego typu miejsce - nawet przyjemnie. To czego Cecil obawiał się najbardziej to ziszczenie wszystkich stereotypów jakie przychodziły mu na myśl, gdy słyszało się słowo "klinika". Nie słyszał jednak żadnego agonalnego wycia umierającego zwierzęcia, korytarz był czysty, a i tłumu nie było. Nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego jak komicznie musi wyglądać - z wilgotnymi, rozczochranymi włosami w łagodnym odcieniu szarości, niedopiętym płaszczem i czerwonymi dłońmi, z wielkim transporterem mieszczącym w środku najwspanialszego kota świata - jego kota.
- Ktokolwiek? - rzucił niepewnie w przestrzeń, nie widząc nikogo z personelu. Ebi zachrapała donośnie, co tylko upewniło go w przekonaniu, że kot miał katar i jego obawy były słuszne.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 04 2018, 21:45;

Tamtego dnia było leniwie. Zdążył nawet przygotować eliksiry dla swojego liska, wciąż wychodzącego z nieprzyjemnego zatrucia. Pomimo tego, że stworzenie miał od niedawna, zdążył się do niego przywiązać. Co też jest proste w przypadku Walijczyka. Zwierzęta niemalże z miejsca zdobywają jego miłość - tę okazywaną nie mimiką czy słowami, a pełnymi troski gestami. Czułość ukryta pod maską obojętnej twarzy. Na szczęście owa nie przeszkadza żadnemu czworonogowi.
Fiolki uderzały o siebie w kieszonce fartucha; szkło dzwoniło o szkło przy każdym kroku. Druga kieszeń pełna była papierów, a ta na piersi - wszelkich artykułów piśmienniczych użytecznych do zapisywania co ważniejszych rzeczy. Nie lubił dokumentacji, musiał jednak ją prowadzić mniej lub bardziej systematycznie. Oczywiście lepiej, aby była regularnie uzupełniana, wtedy nie potrzebował zostawać po godzinach i spisywać rzeczy z pamięci.
Na pewno wśród tego wszystkiego plątały się jakieś pojedyncze, puste fioleczki, liście zbyt brzydkie do użycia w eliksirze, losowe przekąski dla zwierząt zapakowane w małe woreczki oraz wiele więcej śmiecia, nad chaosem którego jakimś cudem Neirin panował. Przerzucał go w dłoniach tyle razy, że doskonale wie, w której kieszonce ma znalezionego na chodniku galeona, a w której kawałek skorupki jajka memortka. Gorzej znaleźć to na już, kiedy akurat jest potrzebne.
Ziewnął, przeczesując ręką włosy. Niby nie miał teraz nic konkretnego do zrobienia, ale pomyślał, że zajrzy do szczuroszczetów. Ot. Może im wyczyści, może dodatkowo nasmaruje rany, dostali ostatnio całe stadko pogryzione i zapuszczone...
Wszedł głównym wejściem, przystając dwa kroki za Cecilem. O, ma transporter. Ciekawe co w nim. Oh. Zapewne jest chore. Biedne małe.
- Pierwszy raz? - Spytał, dostając z kieszonki niewielki zeszyt. Chociaż wydawał się zwyczajny, obłożono go zaklęciami umożliwiającymi odszukanie informacji o już figurujących w rejestrze pacjentach oraz dającymi możliwość dopisania nowych.
Niech to będzie jakiś stały pacjent. Odejdzie chłopakowi konieczność wypełniania zeszytu.
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 04 2018, 22:02;

Jak to możliwe, że nie usłyszał podzwaniania fiolek i crescendo skorupek jaj uderzających o inne cuda w kieszeni fartucha? Albo raczej - jak to możliwe, że nie usłyszał kroków? Może dlatego, że skupił się na Ebi, może dlatego, że ostatnio prawie w ogóle nie sypiał. Tak czy owak, o istnieniu mężczyzny dowiedział się dopiero w momencie, kiedy ten odezwał się tuż za jego plecami. Szlag.
Cecil wyprostował się gwałtownie, po czym obrócił na pięcie i... musiał odchylić głowę. Facet był wysoki. Czemu i jemu natura nie ofiarowała kilku dodatkowych centymetrów? Ach, prawda. Natura była suką, która ewidentnie miała z nim jakiś problem.
Włosy przez chwilę zaszły mu fioletem, by zaraz wrócić do uprzedniej szarości. Jedynie ciemne oczy chłopaka wbrew zaistniałej sytuacji wpatrywały się w rudzielca ze stoickim spokojem, jakby wcale przed chwilą nie dostał zawału.
- Pierwszy? A tak, pierwszy. Moja kotka jest chora. Tak sądzę, bo... - tu urwał, po czym przykląkł przy transporterze i począł ostrożnie go otwierać, nie chcąc narażać i tak już zabiedzonego zwierzęcia na dodatkowy stres.
- Ebi głośno oddycha od wczoraj. Jest osowiała, nie je, no i nie wiem czy to ma znaczenie, ale zauważyłem, że opiera łebek o ścianę - wyjaśnił pokrótce, uchylając drzwiczki pojemnika. Nie wyciągał jej ze środka na siłę, po prostu wystawił ręce i czekał, aż jego podopieczna sama wygrzebie się na zewnątrz, co też zrobiła i zaraz przewaliła się na bok. Cecil zamarł na moment, jego włosy zmieniły ton o ciemniejszy. Na szczęście zaraz spostrzegł, że kotka oddycha.
- Zazwyczaj zachowuje się inaczej, ma zespół Downa. Ale nigdy w ten sposób. - To był rzadki widok. Hollow, który na ogół z pozoru był zimny jak tyłek Eskimosa był najwyraźniej o krok od histerii, ale hamował się z tym póki co. Na razie puchaty kłębek nieszczęścia przy jego kolanie był ważniejszy niż ktokolwiek inny.
Delikatnie dotknął palcami futerka i łagodnie je zmierzwił, wiedząc doskonale, że Ebi boi się nieznanych zapachów. Tu musiało ich być mnóstwo, w końcu ten sam korytarz przemierzyła niezliczona ilość innych magicznych stworzeń.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 04 2018, 22:18;

Przyglądał się drobnej postaci, skupiając szczególną uwagę na włosach. Spotkał już metamorfomaga w swoim życiu, jednak jego użycie mocy nie było tak spektakularne. A może wręcz przeciwnie, to chłopaczek przed nim teraz szczycił się byle jarmarcznymi sztuczkami, a nie godnymi podziwu umiejętnościami? Nie jemy oceniać.
Złapał jednak zwiechę umysłową, nie reagując dostatecznie szybko na poczynania petenta. Zamrugał, odciągając myśli od rozważań na temat trudów metamorfomagii, zanim spojrzał na leżącą na posadzce kulkę nieszczęścia, będącą niegdyś zapewne pełnym życ-- chwila, zespół Downa?
Tego jeszcze nie widział. Nie potrafił powstrzymać ciekawości, w wyniku której kucnął i wyciągnął dłoń w stronę kotki. Osowiałość stworzenia sprzyjała; jeśli nie zareagowała negatywnie, pogładził ją lekko po policzku, zauważając już teraz, jak ciężko oddycha. Ale potem się opanował, przypominając samemu sobie, że jest w pracy.
Wyprostował się.
- Schowaj ją proszę do transportera. Nie wypuszcza się zwierząt na korytarzu. To dla niej obce miejsce - a to zawsze wróży problemy. Jak nie stres samego stworzenia, tak mogło coś się na biedaczkę rzucić. Pal licho, że obecnie hol był pusty. - Zajmiemy się wszystkim w gabinecie - poinformował, zanim na moment ponownie schował zeszyt do kieszonki. Wyciągnął poznaczoną bliznami rękę i położył ją na miękkich włosach Krukona.
- Wpierw jednak muszę założyć jej kartę pacjenta. Gdzie są twoi rodzice? - Spytał i chociaż wszystko wskazywało na obojętność, gest prostego mierzwienia kudełków zdawał się być wyjątkowo ciepły. Chyba uznał dzieciaka przejętego losem pupila za uroczego.
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 04 2018, 22:37;

Nie kontrolował swoich przemian. Nigdy nie aspirował do osiągnięcia czegoś więcej w tym zakresie, a zdolność uważał za zwyczajnego pecha utrudniającego mu życie. W życiu usłyszał już wiele uszczypliwych komentarzy na ten temat, miał tego po uszy.
Pierwszy raz w życiu był ze zwierzęciem w takim miejscu. Rodzice nigdy nie pozwalali mu nawet na chomika, a co dopiero bardziej wymagające stworzenie. Nie rozumiał zasad, więc dopiero gdy mężczyzna wytłumaczył mu dlaczego kotka powinna pozostać w transporterze skinął bez dyskusji głową i pomógł jej wejść z powrotem. Jedyną rzeczą jaką zrobił mimowolnie był krótki grymas, gdy magoweterynarz wyciągnął rękę do Ebi. To było silniejsze od niego, Cecil z natury nie ufał ludziom i nie lubił, gdy ktoś kręcił się w pobliżu tego, co dla niego ważne. I był nieprawdopodobnie terytorialny, ale w końcu dotarło do niego, że to specjalista i przecież musi się nią zająć.
Zamknął transporter i zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, poczuł rękę mierzwiącą mu włosy. Te nie zmieniły tym razem koloru, choć zauważalny był fioletowawy poblask, który można było równie dobrze pomylić z grą światła. W tym stanie był jednym wielkim chodzącym kameleonem.
Zmroziło go, ale poza tym obojętny wyraz twarzy mężczyzny spotkał się z równie beznamiętnym ze strony Cecila. No to padła kosa na kamień.
- Mam ukończone osiemnaście lat, a ojca wolałbyś nie spotkać - odparł spokojnie, starając się zignorować tę niezrozumiałą próbę wtargnięcia w jego przestrzeń osobistą. Tę fizyczną, bo pytania były dla niego oczywiste. Miał problem z dotykiem samym w sobie, z pewnych powodów się go obawiał. Na dodatek nie chciał być traktowany protekcjonalnie, w końcu przez całe życie musiał udowadniać wszystkim po kolei, że doskonale sobie ze wszystkim radzi. Tylko wyjątkowo nie teraz, bo Ebi była jego oczkiem w głowie. Hollow był w stanie stąpać twardo po ziemi, zniechęcać zimnem i lakonicznością oraz być irytującym panem wszystkowiedzącym tylko wtedy, gdy jego kot miał się dobrze.
- Nie jadła nic od wczorajszego wieczora. Podawałem jej wodę, nie przebywała w przeciągu. Ostatnio pluła futrem cztery dni temu, a dzisiaj spała na lewym boku - wyrecytował nagle, zupełnie bez związku z tematem. Po prostu czuł, że musi to powiedzieć. Nie przeszkadzało mu, że ktoś mógłby uznać, że tak dokładna znajomość życia pupila może być nieco przerażająca, ale dla kogoś o podejściu analitycznym i problemami z jakimi borykał się Cecil to był chleb powszedni.
Ręce zadrżały mu lekko, więc potarł je o siebie i odwrócił wzrok.
- No bo ona zawsze śpi na prawym.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 11 2018, 13:31;

Nie zwrócił uwagi na jego spięcie. Nie odznaczał się zbyt dużą empatią; zrozumienie emocji innych przychodziło chłopakowi z dużym trudem, spaczone było faktem, iż sam Walijczyk ich niemalże nie posiadał. Zmiany kolorów włosów odbierał jako nic ponad interesującą anomalię magiczno-fizyczną.
Wpatrywał się w twarz chłopaka nieco dłużej, niż wypadało. Więc jest pełnoletni? Niech mu będzie.
- Oh? A co, jest wilkołakiem? Nie boję się ich - odpowiedział zgodnie z prawdą. Ciężko rzec, kim musiałby być rodziciel Cecila, aby Neirin odmówił spotkania z nim. Ojca Mefisto, na wpół zdziczałego wilkołaka, przytulił zeszłej pełni. Czego mało nie przypłacił życiem.
- Nie teraz. Mówiłem, w gabinecie - ukrócił jego wywód. To może poczekać parę chwil. Kotka nie umiera, tylko jest przeziębiona. Rudzielec nie zabrzmiał jednak na poddenerwowanego, a zwyczajnie obojętnego. Nie teraz, to nie teraz.
Minął chłopaka, machając różdżką i zgarniając transporter ze stworzeniem. Ten poderwał się z ziemi, aby polecieć za asystentem do jednego z korytarzy.
- Proszę za mną - rzucił jeszcze do Cecila, wchodząc do gabinetu. Zostawił otwarte drzwi, aby chłopak wiedział, gdzie iść. I tak, oceniając po tym przywiązaniu, nie odstąpi Neirina na krok.
Ostrożnie ulokował transporter na stole, chowając po tym różdżkę do specjalnej kieszonki w fartuchu. Na biurku rozłożył pergaminy, pióro i tusz.
- Wypełnij tutaj informacje o sobie oraz o kotce - standardowe. Imię, nazwisko, adres. Wiek kotki, czy na coś przewlekle choruje. Etc.
- Ja zajmę się podstawowymi badaniami - poinformował, podchodząc do wagi, aby przygotować odpowiednie odważniki.

5 > 3 > 1 > 2, wykorzystane przerzuty 3/3
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyWto Gru 11 2018, 16:42;

Ojciec wilkołak? W sumie to nie widział go od tak dawna, że wszystko było możliwe. Prawdopodobnie Cecila zupełnie by to nie obeszło, gdyby tylko trzymał się z daleka od niego i matki.
Widząc, że mężczyzna podąża do gabinetu Cecil również podążył jego śladem, obserwując transporterek ze swoją cenną nieszczęsną kluską. Miał nadzieję, że facet nie puści go w skarpetkach przy podliczeniu kosztów, choć te akurat były w tym momencie kwestią mocno drugorzędną.
- Oczywiście - odparł już nieco spokojniej, podchodząc do biurka z rozłożonymi na nim dokumentami. Uzupełnił imię, nazwisko, wiek kotki opiewający na sześć lat oraz swój adres. W adnotacji odnośnie innych chorób zawahał się; zespół Downa był w jej przypadku dość oczywisty, ale papierkologia to papierkologia. Zapisał wszystko, co mogłoby okazać się istotne i przejrzał dokument jeszcze raz, by upewnić się czy aby niczego nie pominął.
- Chciałem zapytać... - urwał, nie chcąc przeszkadzać kiedy Neirin przygotowywał się do badań. Nigdy nikogo o to nie zapytał obawiając się odpowiedzi, ale pewna zasłyszana niegdyś informacja czasami spędzała mu sen z powiek. Odłożył pióro i zaczekał, aż mężczyzna dokończy.
- Słyszałem, że koty obarczone zespołem Downa żyją krócej. Nie miałem okazji skonsultować tego z fachowcem, więc byłbym wdzięczny, gdyby mi pan powiedział.
Ebi chrapnęła donośnie ze swojej kryjówki, na którą to padło zaniepokojone spojrzenie Cecila. Z drugiej strony, w końcu była w dobrych rękach, więc raczej nie było się czym martwić. Pozwolił sobie usiąść na chwilę, dopiero teraz dotarło do niego jak bardzo jest zmęczony. Nie spał ostatniej nocy - nie, żeby była to jakaś nowość w jego przypadku - a buty miał całkiem przemoczone, o reszcie nie wspominając. Po powrocie zamierzał zajrzeć do skrzydła szpitalnego i poprosić o eliksir pieprzowy.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySro Gru 19 2018, 21:52;

Skupił się parę chwil na swoim zadaniu, niespiesznie ważąc kotkę. Wkrótce też w jej stronę popłynęła taśma miernicza, która sama zebrała podstawowe rozmiary. Neirin podszedł za to do biurka, przejmując kartki od Cecila. Spisał na nich otrzymane cyferki, przerzucając potem wzrokiem całość karty. Wyglądało, że wszystko jest w porządku.
- Hm? - Uniósł spojrzenie na kolorowego chłopaczka. - Neirin - nie trzeba mu panować. On sam nigdy nie zwracał się do nikogo tym tytułem, jeśli go Liam nie przymusił. Zamyślił się potem nad odpowiedzią.
- U ludzi zespół Downa łączy się ze spadkiem odporności. Chorzy często umierają z powodu zakażeń i powikłań po nich - odpowiedział sucho. Takie były fakty. - Dodatkowo nie są wykluczone inne problemy zdrowotne, jak zaburzenia nerwowe. Więc jeśli wcześniej nie zdarzy się poważna choroba, starość istotnie dopadnie ją szybciej - powinien chyba Krukona w tym momencie pocieszyć. Rzucić jakieś "odejdzie szczęśliwy". Zawahał się nawet chwilę. Śmierć jest naturalnym elementem życia i trzeba się z tym liczyć.
- Ale na pewno czuje, że jest kochana - to chyba musiało starczyć. W kwestiach emocji rudzielec jest okropny. Zostawił kartki i podszedł do kotki.
- Czarodzieje nie zwracają na to takiej dużej uwagi - zauważył, ostrożnie i łagodnie badając stworzenie. - Lubię poczytać mugolskie podręczniki, ale na temat tego zespołu u kotów jeszcze nie trafiłem. Co ty na to, abym poszukał więcej informacji i skontaktował się z tobą listownie? - Zaproponował, zostawiając malucha. Nie trzeba było chłopakowi wiele, by ocenić jego stan.
- Przeziębiła się. Zaraz jej damy coś - odwrócił się, aby zacząć szukać po szafkach. - Ogólnie jest w dobrej kondycji, ale trochę się odwodniła - ocenił poprzednie pomiary.
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Gru 29 2018, 14:38;

Neirin. Osobliwe imię, Cecil nigdy podobnego nie słyszał. Nie natknął się również na takie w żadnej książce, a tych w rękach miał nie tak znowu mało. Zerknął przelotnie na mężczyznę usiłując oszacować jego wiek. Obiektywnie wyglądał mu na starszego, ale nigdy nie był dobry w zgadywankach. Krukon mimo wszystko bezpieczniej czuł się używając oficjalnego, sztywnego "pana", niż zwracając się w tak bezpośredni sposób do osoby, której nie znał. Przybrana konwencja rozmowy zmusiła go jednak do opuszczenia swojej strefy komfortu i dopasowanie się do zasad narzuconych przez uzdrowiciela.
- Neirin. - Często powtarzał końcówki zdań czy urywkowe słowa wypowiedziane przez kogoś wcześniej. Echolalia były jedną z cech charakterystycznych jakie się w nim utrwaliły i przestał na to zwracać uwagę.
Przechylił lekko głowę i przyjrzał się Ebi, której było już chyba wszystko jedno. Mężczyzna musiał mieć rękę do zwierząt, bo kotka zupełnie się nie przejmowała i pozwalała mu praktycznie na wszystko. Cecil przycisnął brzeg kciuka do dolnej wargi w zamyśleniu; kierując się tym co właśnie zasłyszał, powinien zadbać o odporność swojej podopiecznej. Wizja odebrania mu jej przez starość także nie jawiła mu się w jasnych barwach, ale taka już była kolej rzeczy. Mógł natomiast zadbać, by zwierzę przeżyło wszystkie swoje lata w najlepszym zdrowiu i opiece.
- Jest bardzo bystra. Przeczuwa moje ataki zanim sam cokolwiek zauważę. Wtedy mogę im zapobiegać - zauważył, ponieważ zawdzięczał stworzeniu więcej niż z pozoru mogłoby się wydawać. Hollow wierzył gdzieś w środku, że tamtego dnia ich spotkanie nie było kwestią przypadku. Byli sobie potrzebni nawzajem.
- Listownie? - W jego głosie pobrzmiało zaskoczenie. Tego pozytywnego rodzaju, ponieważ tendencja do komunikowania się w taki sposób ostatnimi czasy malała. Ludzie woleli raczej skupić się na nowych technologiach, ale Cecil preferował słowo odręcznie pisane.
- Jasne. Przy okazji sam może dowiem się czegoś więcej, skoro już mam okazję - odparł pogodnie, a nerwy opuściły go całkiem gdy utwierdził się w przekonaniu iż jego kotka po prostu się przeziębiła. Nie było to nic nazbyt poważnego, a szybka reakcja i wizyta u kompetentnego specjalisty nie dopuściły do kłopotliwych powikłań. Kotka była odwodniona i z pewnością zmęczona, ale odtąd wszystko powinno już mieć się ku lepszemu.
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyPon Gru 31 2018, 14:53;

Nie przeszkadzało mu nieco osobliwe zachowanie chłopaka. Sam swoim postępowaniem w wielu momentach odbiegał od normy, kimże więc jest, aby oceniać? Czy raczej... Zwyczajnie się nie przejmował, nie umiejąc zdefiniować "normy". Ani odchyleń od owej.
- Ataki? - Subtelnie się zainteresował, zerkając kątem oka na Cecila, kiedy przestawiał liczne fiolki na półkach, poszukując odpowiednich.
- Padaczka? - Pierwsze, co przyszło chłopakowi na myśl. Czyżby kotka miała jakoś ostrzegać przed potencjalnym zagrożeniem wynikającym z zaczynających się drgawek? Nie jest to tak całkiem naciągane jako, że zwierzęta umieją wyczuwać przeróżne choroby.
Jeśli Krukon nie odpowie, Neirin nie będzie naciskał. Niektórzy nie chcą dzielić się swoimi chorobami ze światem. Metaforycznie lub dosłownie. W przypadku tych zakaźnym jest to wręcz wskazane.
Dobył w końcu, co szukał i odwrócił się, zerkając pod światło na zawartość fiolek.
- Dam ci eliksir pieprzowy. Zmieszaj go z mokrą karmą. Jest słabszy niż dla ludzi, a w fiolce są trzy porcje, każda na inny dzień. Do tego zadbaj, aby pomieszczenie, gdzie odpoczywa, było dobrze nawilżone, nie będą wysychać śluzówki. Katar jej szybciej odpuści. Powinna już po drugiej porcji wrócić do spania na odpowiednim boku i przestać charczeć - wbrew pozorom zwrócił uwagę na te nawyki przy odpoczynku. U ludzi autyzm i Down wiążą się z wieloma rytuałami, których zmiana nie zwiastuje niczego dobrego.
- Wspominałeś, że jest marudna w kwestii jedzenia - a kto nie jest w czasie choroby? - Rozważ kupienie jej na ten czas lepszej karmy. Albo innego smaku. Są gotowe musy z mięsa. Często chore koty chętniej jedzą takie papki, bo nie wymagają gryzienia i łatwiej je przełykać. Dodatkowe rozgniecenie widelcem przy mieszaniu z eliksirem będzie wskazane - dorzucił, stawiając fiolki w stojaczku na biurku. Usiadł, aby zanotować wzięcie leków.
- Myślę, że to będzie wszystko. W razie problemów nie wahaj się przyjechać. A o liście będę pamiętał - nie uśmiechnął się doń, ale w pewien sposób można było odnieść wrażenie, że jest pozytywnie nastawiony względem Cecila.
Powrót do góry Go down


Cecil H. Hollow
Cecil H. Hollow

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 30
  Liczba postów : 23
https://www.czarodzieje.org/t16847-cecil-h-hollow#469450
https://www.czarodzieje.org/t16848-cecil-h-hollow#469459
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyPon Gru 31 2018, 16:04;

Cecil nie znał Neirina. Zasadniczo powinien był kojarzyć go choćby z widzenia, obaj uczęszczali do Hogwartu. Ten drobny mankament można było łatwo wytłumaczyć - Hollow nie był duszą towarzystwa i miał raczej wąskie grono znajomych a i nowych nie szukał. Puchon sam w sobie zdawał się być osobliwy, więc chłopak założył, że również należy do ludzi stroniących od hałaśliwych spędów i prowadzących tryb życia na uboczu, obserwując.
Słysząc iż mężczyzna podłapał temat Cecil skrzywił się na granicy zauważalności; szlag by to, miał czasami za długi język. Z drugiej strony nie ukrywał się z tym jakoś szczególnie uznając, że dzięki temu ktoś o podobnych problemach będzie mógł doradzić mu coś w temacie.
- Z dwojga złego chyba wolałbym zostać przy swoim niż mieć padaczkę. Mam napady paniki, tak od czasu do czasu - sprostował spokojnie, przy czym jego szarawe włosy zaczęły z wolna przybierać coraz to jaśniejszą barwę. Odkąd miał pewność że jego kotka - oczko w głowie - nie traci jednego ze swych dziewięciu żywotów wyraźnie stanął na nogi. Jeśli z Ebi wszystko było w porządku, Hollow mógł wrócić do swojego oswojonego trybu postrzegania wszystkiego przez pryzmat.
Zmiana smaku karmy. Że też na to nie wpadł. Co prawda jego podopieczna preferowała jeden konkretny rodzaj karmy, ale Neirin miał w tym swoją słuszność; być może zje coś nawet tylko przez wzgląd na ciekawość. Spróbować na pewno nie zaszkodzi.
- Suplementuję jej w ten sposób niektóre witaminy, żeby jej wzmocnić odporność. Przy papce z tuńczyka raczej ciężko mówić o wyczuwaniu innego smaku niż rybny, więc powinno zadziałać. - Kącik ust drgnął mu niekontrolowanie, a za zmianą w postawie podążyły piegi. Ich ilość zwiększyła się i drobne, rdzawe punkciki wybiegły poza obszar nosa i policzków szturmując skronie. Jakąkolwiek emocję nieświadomie próbował przez to przekazać.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko, odezwę się również gdy Ebi dojdzie do siebie. I zgłoszę się na kontrolę, to chyba pierwszy raz kiedy nie próbuje odgryźć palców uzdrowicielowi.
Odebrał fiolkę z eliksirem pieprzowym, mając nadzieję że nic nie wyleje mu się w kieszeni. Kotka wpełzła leniwie z powrotem do transportera i najwyraźniej była gotowa by wrócić do domu.
- Kluczowe pytanie... - przypomniał sobie, po czym upchnął obie dłonie w kieszeni. - ...ile to wychodzi kosztowo?
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyPon Gru 31 2018, 20:15;

Pokiwał wolno głową na znak, iż rozumie.
- Zespół lęku napadowego - mruknął, zastanawiając się nad czymś, na razie jednak nic więcej nie powiedział. Zasięgnie w tej sprawie informacji z pewniejszego źródła, jednak chłopak może mieć pewność, że i pod względem tego osobliwego zaburzenia rudzielec się z nim skontaktuje.
Na razie wpisał, co potrzebował, do papierów, zanim postukał piórem w powierzchnię pergaminu, tworząc niewielkie kropeczki w kącie zwoju.
- Suplementujesz? To dobrze. Ważna kwestia przy jej podatności na choroby - ocenił, kończąc i składając wszystkie dokumenty. To było proste i przyjemne. Z jednej strony dobrze - nie zmęczył się, mała szansa na popełnienie błędu, każdy zadowolony. Z drugiej... Z drugiej nie chciał spędzić życia, przypisując przeziębionym kotom eliksir pieprzowy. Czuł, że szybko straciłby to zainteresowanie zawodem, jakie obecnie posiada. Nadzieję na przypadki, które pchałyby go każdego ranka do pracy mocniej niż "potrzebujesz hajsu do życia". Pieniądze stanowią zgoła słaby motywator względem Neirina. Póki co jednak nie narzekał, wszak kotka była dla Cecila ważna. I to Walijczykowi starczy.
Skinął głową, zgadzając się na kontrolę. Chłopak przesadza? Niektórzy mogliby tak owy fakt odebrać, Neirin jednak nie uważał troski o przyjaciela za nadmierne panikowanie. Nie umiał też docenić komplementu. Niewykluczone, iż kotka nie chce mu odgryźć palców ze zwyczajnego zmęczenia.
- Ślij patronusa, gdyby zdarzył się nagły wypadek. Dziesięć galeonów - podsumował. Pięć za eliksir, pięć za wizytę. Nie była wymagające, więc i nie miał potrzeby zdzierać ze studenta nie wiadomo jakiej kwoty.
Kiedy już wszystko zostało rozliczone, a kotka znalazła się bezpiecznie w transporterze, pożegnali się równie oszczędnie, co powitali. Rudzielec skierował się niespiesznie w stronę wybiegów, aby zerknąć na znajdujące się w lecznicy testrale.

zt
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32437
  Liczba postów : 102430
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Specjalny




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyCzw Sty 24 2019, 16:01;

@Neirin Vaughn


Musiałeś dziś przyjść do pracy wcześniej. Lekarze przeprowadzali zabieg na jednym z małych pacjentów, który trafił do was w stanie krytycznym. W związku z tym, Twoim zadaniem było oprzątnięcie zwierząt będących u was na leczeniu oraz podanie im jedzenia, oraz leków. Zabrałeś się więc do pracy, chcąc jak zwykle z każdej czynności wyciągnąć doświadczenie i zdobyć wiedzę..
Rzuć Kostką!
Możliwe Scenariusze:
1,6  Sporo zwierząt zostało już wypuszczonych do domu, więc nie miałeś zbyt dużego pola do popisu i szybko obrobiłeś się z opieką. Usiadłeś więc w jednym z gabinetów i postanowiłeś zabrać się za uzupełnianie kart pacjentów, mogąc przy okazji poczytać opisy chorób i sposoby leczenia zalecane przez lekarzy. Dowiedziałeś się wielu ciekawych rzeczy, a zdobyte informacje z pewnością przydadzą się w przyszłości. Do Twojego kuferka wędruje 1 punkt z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Zgłoś się po niego w odpowiednim temacie!

2,3 Jednym z Twoich pacjentów okazał się Widłowąż, którego ktoś uwolnił z pułapki zastawionej w lesie. Jasne było, że egzemplarz pochodzi z czarnego rynku i znalazł się w Wielkiej Brytanii nielegalnie. Nie mogliście jednak odmówić mu pomocy. Zabrałeś się więc za sprzątanie i szykowania jedzenia, obserwując gada, ponieważ węże należały do Twoich ulubionych stworzeń. Gad również przyglądał Ci się badawczo, jednak nawet najmniejszy syk nie wydobył się z żadnej z głów. Musiałeś go rozjuszyć zmianą opatrunku na grubym cielsku, gdyż prawy pysk niebezpiecznie wystrzelił w stronę Twoich rąk..
Rzuć kostką jeszcze raz!
Parzysta: Wiedziałeś, że nie uda Ci się uniknąć kłów, więc zacząłeś mówić coś pod nosem — nawet nie zdawałeś sobie sprawy, że używasz języka węży! Zwierzę zatrzymało łeb, a pozostałe dwa uniosły się do góry i przyglądały Ci się badawczo, ostatecznie przytakując i wracając ze spokojem na miejsce, pozwalając się zająć ranami. Niewątpliwie to olbrzymi sukces do opanowania w pełni ich języka
Nieparzysta: Próbowałeś coś powiedzieć, jednak jeszcze bardziej zdenerwowałeś widłowęża i poczułeś nieprzyjemne ukłucie w okolicach lewej części dłoni, a następnie palący ból, rozchodzący się ciepłem pod skórą. Miałeś pecha, bo głowa podejmująca akcje była jadowita! Na szczęście w klinice było antidotum, które zażyłeś i dzięki szybkiej reakcji skończyło się tylko na opuchnięciu i niedowładzie dłoni. Dodatkowo musisz odjąć z konta 30 galeonów, które jest opłatą za użycie cennego serum. Zgłoś to w odpowiednim temacie!

4,5  Oprzątnąłeś wszystkie klatki poza tą, w której siedział niewinny Memortek. Przyglądał Ci się badawczo, przekręcając główkę i śledząc każdy Twój ruch. Gdy poruszyłeś rękoma zbyt gwałtownie, ptaszek podfrunął do góry i ze strachu opróżnił pęcherz, prosto na Twoją głowę! Poczułeś nieprzyjemną, śmierdzącą breję spływającą po włosach i szyi. Korzystając z okazji, Memortek wyleciał z klatki i musiałeś go ganiać po całym gabinecie, za co dostałeś reprymendę od jednego z lekarzy, gdyż ptak miał ranne skrzydełko.

______________________

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Mar 14 2020, 14:59;

Od ponad dwóch miesięcy tułał się po magicznych weterynarzach i albo żądali krocie za konsultację albo umawiali na wizytę za pół roku, a jego sowa niknęła w oczach. Od dłuższego czasu cierpiała na stawy, a w ciągu tego tygodnia jadła mniej niż pisklę memortka. Uznał, że dość czekania i obijania się między "profesjonalistami". Zapakował Amandę do klatki i wybył na długą drogę do kliniki Llewyllynsów. Zrezygnował z teleportacji zwyczajnie z troski o sowę, której wstrząsy mogłyby zaszkodzić. Z ogromną niechęcią musiał skorzystać z mugolskich środków transportu, by dostać się poza granice Londynu. Zwracał na siebie uwagę, bowiem taszczył ze sobą ogromną klatkę ze skuloną sową i tylko jakaś starowinka dobrotliwie się doń uśmiechała, gdy zmartwiony zaglądał raz po raz na swojego pupila. Specjalnie na ten dzień wziął dzień wolny w pracy - i tak złożył wczoraj wypowiedzenie, więc mógł wykorzystać zaległy urlop. Po metrze przyszedł czas na taksówkę, a tutaj pojawił się większy problem, bowiem kilku kierowców mu odmówiło, bowiem nie chciało przewozić takiej wielkiej klatki. Musiał zapłacić znacznie więcej niż normalnie (dobrze, że bladym świtem wymienił w magicznym kantorze galeony na dolary) i w końcu, zmarznięci znaleźli się na parkingu przed kliniką. Podziękował taksówkarzowi i poczekał aż ten odjedzie i dopiero wówczas wyruszył na poszukiwania odpowiedniego wejścia. Placówka była rozległa, więc potrzebował dodatkowych dwudziestu minut na odnalezienie się w okolicy. Wiedział, że ta klinika była jedną z najlepszych, a więc przygotował więcej gotówki, bowiem żarty się skończyły. Amanda mizerniała w oczach i nie wyjdzie stąd dopóki ktoś jej nie pomoże. Pchnął ramieniem drzwiczki i po szybkim wypełnieniu formularza w recepcji nakazano mu usiąść w poczekalni. Tak też zrobił, a klatkę postawił między swoimi kolanami. Widząc smutne ślepia sowy otworzył drzwiczki i z pewnym trudem udało się ją przetransportować na jego prawe przedramię. Oparła główkę o jego bark i chyba drzemała, a mógłby przysiąc, że słyszał jej głośniejszy oddech. Z ponurą miną wbił wzrok w tykający zegar, który też próbował go "pocieszyć", informując go co pięć minut, że już niebawem ktoś go przyjmie. Napomknął też, że bez umawiania się wcześniej na wizytę czas oczekiwania może się wydłużyć. Pogładził ptaszysko po piórach i z westchnięciem czekał na przyjęcie.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Mar 14 2020, 17:05;

Przesunęła spojrzeniem po poczekalni klinki, gdzie udało się załapać jej do pracy — być może nie było to spełnienie jej największych marzeń i opieka nad smokami, jednak wciąż darzyła olbrzymią miłością wszystkie z magicznych stworzeń. I chociaż rodzice pchali ją ku uzdrawianiu, aby objęła przyjemną i bezpieczną posadę w mungu - nawet płacąc za kurs, który rzekomo miał ją do tego pomysłu przekonać, wciąż nie mogła pozbyć się z serca niebezpiecznego rezerwatu w Rumunii. Alise była dziewczyną, która nie potrafiła udawać i działać wbrew sobie. Nie było dziś wielu klientów, miała więc sporo czasu na uprzątnięcie recepcji oraz wszystkich formularzy, uzupełnienie wpisów. Wysłali ją do pomieszczenia z kartami wszystkich pacjentów, aby odniosła walące się segregatory z nowymi zwierzętami. Nie dostawała zbyt wiele profesjonalnych zadań, czasem pozwalali jej asystować prawdziwemu uzdrowicielowi zwierzęcemu lub podawać leki pacjentom przyjętym na leczenie stacjonarne. Miała też w kompetencjach początkowe zebranie danych i wykonanie podstaw, które potem przekazywała starszemu i doświadczonemu koledze. Tak było i tym razem, bo gdy tylko wróciła i umyła ręce, koleżanka skierowała ją do czekającego z sową chłopaka, dając klucze do jednego z gabinetów. Poprawiła więc swój jasny uniform, zgarniając złoty warkocz na plecy i ruszyła w jego stronę.
- Pan Dunbar i Amanda? - zaczęła, stając przed nim i zerkając w trzymany w rękach w formularz, po czym uśmiechnęła się pogodnie, kiwając mimowolnie głową na przywitanie. Była pewna, że go już gdzieś widziała, więc nieco bezczelnie zawiesiła błękitne ślepia na twarzy gryfona, badawczo po niej przesuwając. - Nazywam się Alise, mam zająć się wami do przyjścia uzdrowiciela. Zapraszam za mną, wszystko mi Pan opowie w gabinecie.
Wskazała ręka w stronę drzwi z wielką ósemką, idąc zaraz obok i zerkając na przygaszoną sowę, westchnęła cicho. Zawsze trochę jej pękało serce, gdy widziała chore lub cierpiące zwierze. Jej syndrom bohatera działał silnie nawet w przypadku niższych niż ludzie gatunków. Zamknęła za nimi drzwi, odkładając klucz na jedną z szafek. Kwadratowe pomieszczenie było nowocześnie i dobrze wyposażone, na środku stał metalowy stół do oględzin zwierząt, na którym poprosiła, aby postawił klatkę. Było biurko z krzesełkiem dla lekarza oraz z dwoma po przeciwnej stronie, a także mnóstwo szafek z lekami, strzykawkami czy książkami, mającymi pomóc w rozpoznaniu.
- Przepraszam, że musiał Pan tyle czekać, jestem Pewna, że jeden z uzdrowicieli się dość szybko zjawi. - podeszła do chłodnego blatu, odkładając na niego arkusz oraz pióro, aby złapać za rękawiczki i wsunąć je na dłonie. - Może mi Pan coś opowie o Amandzie na początek? Wygląda na grzeczną sówkę. Hmmmm, może da się przekupić małym smakołykiem?
Zapytała z łagodnością w głosie, ruchem głowy pilnując, aby warkocz pozostał przy kołysaniu się na plecach, chociaż przy każdym, gwałtowniejszym ruchu chciał spłynąć jej na ramię. Pomijając obserwowanie małego pacjenta, zerkała również na Jeremyego, zmartwiona jego wyrazem oczu oraz buzi. Nie mogła ignorować nieszczęścia innych, nawet tych, których nie znała. A może i znała, tylko zapomniała? Wyjazd z Hogwartu na tak wiele miesięcy sprawił, że jej życie towarzyskie — wcześniej tak bogate i zapełnione wymysłami Carson, praktycznie nie istniało. Tak się pozmieniali, że nawet nie była pewna, kogo zna. Odwróciła się, sięgając po jeden ze słoików z blatu i łapiąc go w dłonie, znów znalazła się przed klatką z sówką.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Mar 14 2020, 17:47;

Nie chciał sam przed sobą przyznać jak bardzo był przygnębiony z powodu stanu sowy. To przecież takie niemęskie... a jednak większość myśli lawirowała wokół chorej Amandy, którą nazwał tak dla żartu i nim odnalazł zastępcze i prawowite imię to pierwotne pozostało. Może był człowiekiem zabieganym, ale dbał o swoje pupile. Sowa i od niedawna kot - pilnował, by miały wszystko, co potrzebne. A tu proszę, wylądował w klinice i był bezsilny. Usłyszawszy głos podniósł głowę i skinął nią, potwierdzając swoją tożsamość. Widział jasną postać - biały uniform i złote włosy, ale szczerze powiedziawszy pierwszy raz w życiu nie przyjrzał się ani twarzy ani oczom. Za bardzo się martwił, zbyt przejęty był, aby zwracać uwagę na drugą osobę, która chce wszak udzielić im pomocy. Podniósł pustą klatkę, a sowę dźwignął, mrucząc do niej cicho, że teraz gdzieś pójdą i nie musi prostować skrzydeł. Nie dałaby rady. Nie latała od dawna. Wszedł za asystentką (?) do gabinetu i temu miejscu też się nie przyjrzał. Klatkę postawił na podłodze i z największą delikatnością (a miał jej w sobie sporo wbrew pozorom) zdjął z przedramienia sowę i posadził ją na zimnym metalowym stole do badań. Pozostawił dłoń na jej grzbiecie, jakby bał się, że sowa się przewróci i dopiero wówczas skierował wzrok na dziewczynę, która musiała być w jego wieku. Miała niebieskie oczy. Zawsze wydawało mu się, że osoby o tej barwie oczu muszą być z natury dobre.
- Od tygodnia zjada tyle, co pisklę memortka. Nie poluje. Nie lata. - wymieniał i starał się, by jego głos nie drżał. Odwrócił wzrok od dziewczyny po to, by nie zdradzić się niczym wrażliwszym. Zawiesił spojrzenie na skulonej Amandzie, której pióra już dawno utraciły swój blask. - Ma problem z prostowaniem skrzydeł, a poprzedni weteryna... uzdrowiciel zwierzęcy sprawdzał jej mięśnie i okazało się, że nie może dotknąć dziobem dolnej partii ciała. - nawet nie wziął ze sobą żadnych dokumentów dotyczących przeprowadzonych dotychczas badań, bo najzwyczajniej w świecie zapomniał. - Budzi się w ciągu dnia i pohukuje w taki... bolesny sposób. Nie wiem co jej jest, ale martwię się. - pogładził gładkie i przerzedzone pióra. Nie mógł popatrzeć na Alise, bowiem obawiał się, że napotka tam zaniepokojenie, a wtedy wystraszy się bardziej o zdrowie swojej pupilki.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Mar 14 2020, 21:02;

Ludzie głupio wstydzili się uczuć, które mieli do innych ludzi, a co dopiero do zwierzą, czego krukonka w ogóle nie potrafiła pojąć. Dla niej od zawsze stworzenie rodzinne było zupełnie, jak jeden z członków, o którego tak samo trzeba było dbać - jak nie mocniej, by były od nas całkiem zależne - i też równie mocno opłakiwać w przypadku straty. Gdy ona wybierała się ze swoimi końmi lub zwierzętami do uzdrowiciela, wyglądała prawdopodobnie tak samo blado i na równie przygnębioną, co on. Współczuła mu, bo na pierwszy rzut oka - nawet bez licencji i mając tylko podstawową wiedzę, widziała, że ze zwierzątkiem nie jest najlepiej. Zacisze gabinetu było jednak lepsze do takich rozmów. Odetchnęła cicho, zaciskając palce na arkuszu i skupiając uwagę na pracy, zawiesiła spojrzenie na Amandzie.
- Rozumiem. Długo już nie latała? To poważny problem, szybko im mięśnie sztywnieją i potem przy nagłych zrywach po dłuższym siedzeniu, może nastąpić ich zerwanie lub zapalenie. - wytłumaczyła łagodnie, wpisując przekazane przez niego informacje do formularza, podchodząc następnie bliżej sowy i wyciągając w jej stronę ręce. Przesunęła palcami ostrożnie po jej piórach, sprawdziła łapki i pazurki. Przyjrzała się delikatnie dzióbkowi, zerkając w oczy. Starała się nie pokazywać po sobie zbyt wielkiego zmartwienia, zabrała się więc za wpisywanie w tabelki, podsuwając słoik Dunbarowi. - Spróbuj jej dać smakołyk, to bomba energetyczna i na pewno poczuje się trochę lepiej. Robią je u nas w klinice. Przepraszam, Pan.
Poprawiła się szybko, przenosząc na niego przepraszające spojrzenie. Jej charakter często utrudniał jej pracę. Olbrzymie pokłady empatii i do tego klient wyglądający na rówieśnika sprawiały, że zapominała o wymaganych zwrotach grzecznościowych. Skrobała chwilę, wracając spojrzeniem do skulonej sówki.
- Rozumiem. Dobrze Pan zrobił, że Pan przyszedł. Amanda jest już wiekowa, prawda? Ma bystre i doświadczone oczy, a przerzedzone pióra świadczą o podeszłym wieku. Pazurki też nie są już tak twarde, jak u młodych osobników. A jak z piciem wody?
Przesunęła dłonią po główce stworzenia, drapiąc ją palcem pod bródką i mówiąc jej jakieś ciche, delikatne słowa mające dodać otuchy. Zaraz jednak wróciła do obowiązków, ostrożnie biorąc się za sprawdzanie skrzydeł. Skoro nie mogła ich prostować to znaczyło, że tak pierwotny ruch dla ptaków sprawiał jej dyskomfort, musiała więc bardzo uważać na to, co robiła - aby nie zrobić jej większej krzywdy.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptySob Mar 14 2020, 22:19;

- Ogólnie to ona tak źle się czuje od miesiąca i od jakichś dwóch tygodni nie wysyłam jej nigdzie z listami ani paczkami. Przez to nie poluje i musiała zmienić dietę na taką puszkowaną ze sklepów. - wyjaśnił, spoglądając teraz na Alise z większą przytomnością, bowiem odkrył, że przecież ona może właśnie mu powiedzieć jak pomóc Amandzie. Nie była profesjonalną uzdrowicielką zwierzęcą, ale musiała posiadać nadprogramową wiedzę. Dopiero teraz odkrył, że skoro jest w jego wieku to być może studiowała w zamku. Niestety jej nie kojarzył, zbyt wiele blondynek znał i jej imię niewiele mu mówiło.
- Poprzedni uzdrowiciel dał mi jakieś eliksir o trudnej nazwie, której teraz sobie niestety nie przypomnę i to pomagało jej na te stawy przez co paradowała na początku po parapecie. - wyjaśnił, w końcu odzyskując nieco rezonu i przyglądał się bacznie prowadzonemu badaniu. W innej sytuacji wykazałby się jednak zawodowym zrozumieniem i nie patrzyłby na czyjeś pracujące dłonie lecz w chwili obecnej zachowywał się jak typowy przejęty właściciel chorego zwierzaka.
- Jesteśmy w podobnym wieku, to jeśli nie przeszkadza ci to możemy być na "ty". - machnął na to ręką, bowiem te tytuły były dla niego zbędne, skoro byli tutaj sami. Oficjalny ton wprowadzał czasami więcej napięcia i zmieniał strukturę powietrza, zagęszczając atmosferę powagą sytuacji. Odkręcił słoik i wyciągnął stamtąd smakołyk i gdy Alise zapisywała coś w tabelce, on podsunął brązowe ciastko pod dziób sowy. Podrapał ją po piórach na szyi i zajrzał do jej zamglonych ślepi. Nie miał pojęcia czy i wzrok jej nie wysiadał, bowiem sięgnęła po smakołyk... wydawać się mogło, że po zapachu. Zjadła i ucieszył się z tego drobiazgu, choć były czasy, że pochłaniała tłuste wiewiórki jak on czipsy. - Przyznam szczerze, że nie wiem ile ona ma lat. Ze mną jest osiem, a gdy ją kupowałem to pytałem o sowę, której nikt nie chciał i była to Amanda. Sprzedawca menażerii mówił, że doświadczone sowy są mniej sprzedajne, bo ludzie wolą jak najmłodsze. - mówił i mówił, choć przecież nie musiał streszczać tego okresu. Nie było to potrzebne, a jednak nim się obejrzał wtajemniczył Alise w kawałek tej historii i sposobu w jaki jedenastoletni Jeremy Dunbar wybrał sobie zwierzaczka. - Wodę pije, ale w większości właśnie śpi w takiej skulonej pozycji. - zabrał dłoń, by zrobić Alise więcej miejsca. Nagle nie wiedział co z nimi zrobić. Nie schowa ich do kieszeni, nie skrzyżuje ich na barkach, a nie chciał stać jak idiota. Wstrzymał oddech, gdy dziewczyna delikatnie unosiła skrzydła sowy. - To chyba ją boli. - złapał się za włosy i popatrzył z przerażeniem na tę scenę. Powinien zamilknąć i dać jej pracować, ale uzmysłowił sobie, że martwił się bardziej niż przypuszczał. O sowę. To takie niemęskie, a jednak prawdziwe.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8




Gracz




Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów EmptyNie Mar 15 2020, 19:11;

Zmarszczyła brwi, słysząc o tym, jak Amanda długo pozostawała na ziemi i unikała latania. Poza stawami i kośćmi mogło chodzić o zwyrodnienia kręgosłupa rzutujące na jakość całego jej życia, uciskające na nerwy w sposób uniemożliwiający latanie, jak i samodzielne czyszczenie dolnych partii ciała. Błękitne ślepia chwilę pozostawały na Jerrym, aby zaraz powędrować w stronę zwierzątka, znów je pogłaskać. To była stara sowa, a na upływ czasu niestety nawet magia nie miała zbyt wielu możliwości poza legendarnym kamieniem filozoficznym. Może, gdy była mała, za długo siedziała w klatce, miała ograniczony dostęp do latania i rzutowało to na słabszy rozwój mięśni? A może przeciwnie, może od pisklaka była przeforsowana, co skutkować mogło przeforsowaniem kręgosłupa już od pierwszych miesięcy życia.
- Dobrze, że dałeś jej odpocząć i karmiłeś ją z puszki, są dobrze zbilansowane witaminowo. Jak długo brała eliksir i dlaczego przestała? Czy przy przyjmowaniu mikstury pojawiały się również inne objawy? - zapytała , pochylając się i łapiąc pióro w dłonie, aby znów na pergaminie zgrabnym pismem naskrobać uzyskane od niego informacje. Zaznaczyła, że nie pamiętał nazwy eliksiru. - Co więcej może Pan o tym środku powiedzieć? Barwę, może zapach? Wszystko będzie pomocne dla naszego uzdrowiciela.
Nie przeszkadzało jej, jak obserwował ruchy dłoni sprawdzające stan sówki. Martwił się, kochał ją. Nie widziała w tym nic złego — wręcz przeciwnie, ujmowała ją ta troska. Sama kochała przecież wszystkie magiczne stworzenia. Na jego słowa uśmiechnęła się, kiwając głową.
- Dzięki, dopóki nie ma moich przełożonych. Kojarzę Cię ze szkoły, nie kumplujesz się czasem z Boydem? Powinniśmy być na jednym roku nawet. - zapytała z ciekawością, przechodząc z drugiej strony stołu i spoglądając na drugą ławkę sówki, uśmiechnęła się pod nosem, bo chociaż odruch nóżek miała prawidłowy. Alise ostatnio była na meczu, a poza kilka razy zaczepiała gryfona, gdy stał z kolegami, przez co miała przeświadczenie, że widziała tam Jerry’ego. Wpisując to w kolejną rubrykę, gdy on dał jej smakołyk, który ochoczo zjadła. Martwiły ją też zamglone oczy zwierzątka, jednak nie przyjrzała się im jeszcze dokładnie, nie chcąc wszystkim na raz sówki stresować. Słuchała go z rękoma na piersiach, obracając pióro w dłoni. Kiwnęła głową z uśmiechem, odkładając przedmiot na blat i podchodząc do sprawdzenia skrzydeł. - Masz ją sporo czasu, a do tego dałeś jej dom, gdy nikt jej nie chciał. Dobry z Ciebie człowiek, starsze zwierzęta zwykle umierają samotnie w klatkach.
Wzruszyła delikatnie ramionami ze smutkiem i oburzeniem w głosie na otaczającą ich rzeczywistość. Tak niestety było. Nie dało się uratować wszystkich, a nawet kupując pięć sów — trudno było je utrzymać, gdyż nie były przystosowane do życia na wolności i polegały na człowieku. Ostrożnie uniosła skrzydło, dotykając go palcami piór i zgięć. Nie była zachwycona, ale dzielnie to znosiła. Argent uwinęła się najszybciej, jak mogła. - Wiem, przepraszam. Musiałam sprawdzić. Może chce jeszcze jedno ciastko? Możesz ją wziąć na ręce, uspokoi się.
Zaproponowała na pocieszenie, odchodząc od metalowego i zimnego stołu, łapiąc za swoje arkusze i znów notując pośpiesznie, pogrążona chwilę w skupieniu. Robili jej straszne piekło, jak coś pomyliła.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów QzgSDG8








Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty


PisanieKlinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty Re: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów  Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klinika dla stworzeń magicznych Llewellynsów JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
za Londynem
-