Tutaj uczniowie i studenci zajmują się roślinami o średnim stopniu zagrożenia. Nie są one tak niebezpieczne, jak mandragory czy wnykopieńki, jednak również trzeba poświęcić im sporo uwagi.
Opis zadan z OWuTeMów:
OWuTeMy - Zielarstwo
Wchodzisz do Pokoju Czterech Pór Roku, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Zielarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku Sali, gdzie panuje wiosna, a dookoła rosną przeróżne rośliny. Przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Estella Vicario oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Uchawi. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na skraju stołu, przy którym wykonujesz egzamin, leży sporej długości kawałek pergaminu, na którym postać odznacza poprawne odpowiedzi. Pierwsze zadanie, to rozpoznanie jakie rośliny zostały posiane w poszczególnych donicach. Drugie zadanie to zapisanie reakcji odżywiania się różnych, wyjątkowych roślin, które wbrew pozorom nie biorą pożywienia z światła! Są to na przykład rośliny podwodne, do których nie dociera tyle promieni słonecznych, by zachowała fotosynteza, rosiczki i inne czarodziejskie cuda.
Zasady: Rzucasz dwoma kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z zielarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
zadanie nr 1:
Wynik kostki nr 1:
1 – Fatalnie ci poszło, bulwy w trzeciej doniczce przeszły twoje najśmielsze oczekiwania. Starasz się jednak zachować spokój, by komicja nie wyczuła wszechobecnego napięcia. Zaznaczasz losowo rośliny, mając nadzieje, że tak będzie dobrze. 2 – Pierwsze nasionka były wręcz zbyt banalne. W połowie drogi zaczęła się dopiero tragedia. Siadasz przed pergaminem, nie poddajesz się, wpisujesz najbardziej prawdopodobne według ciebie nazwy. Nie jest to spełnienie twoich marzeń, jednak lepsze to niż nic. 3 – Twoja wiedza w końcu na coś się zdała! Rośliny śmigają ci między przekleństwami w twojej głowie. Kojarzysz je, jednak czy wszystko dobrze napiszesz? Dożyjemy, zobaczymy, teraz jednak uzupełniasz pergamin swoimi propozycjami. 4 – Nie jest źle, tylko dwie roślinki sprawiają ci jakoś problem. Resztę wpisujesz z rozmachu, a czas, który ci pozostał wykorzystujesz na główkowanie na tymi dwoma „kwiatkami”. Będzie dobrze, musi być! 5 – Rozpoznajesz wszystkie rośliny, umieszczasz odpowiednie nazwy na pergaminie i z głowy. Mogli dać coś trudniejszego, masz wrażenie, że to dopiero przedsmak trudności tego egzaminu 6 – Nasiona? Od zawsze uwielbiasz je rozróżniać! Wpisujesz odpowiedzi z zapartym tchem, po czym z szybkością światła dopisujesz ciekawostki lub tworzysz rysunki rozwiniętych już roślin. Niech komisja wie, że rozumiesz temat nieprzeciętnie!
zadanie nr 2:
Wynik kostki nr 2:
1 – Co masz zapisać? Nie orientujesz się całkowicie, fotosyntezę jeszcze dałby się znieść, ale to? Nie, zdecydowanie nie jest to twoją najmocniejszą stroną. Postanawiasz więc napisać tam cokolwiek i modlisz się, by komicja nie zauważyła podpuchy. Może będą mieć gorszy dzień i pominą to w twojej pracy? 2 – Znasz cały jeden schemat, brawo! Co tam, że pozostałe pięć jest dla ciebie czarną magią. Najważniejsze, że nie zawalasz całego zadania. Choć masz wyrzuty do siebie, że nie przeczytałeś do końca podręcznika, to jednak mogło być gorzej. 3 – Piszesz połowę schematów z miejsca, nawet nie zastanawiasz się, czy nie popełniasz właśnie największego błędu w swoim życiu. Nad resztą główkujesz, piszesz jakieś równania skrócone, jednak dochodzisz do wniosku, że to nie ma sensu. Skreślasz je, po czym trzymasz za siebie kciuki. 4 – Napisałeś wszystkie równania, jednak gdzieś w tyłu głowy świta ci, że popełniłeś parę błędów. Za późno już, gdyż zbyt szybko oddałeś prace. To zawsze lepiej, że napisałeś z błędem niż byś nie napisał. 5 – Piszesz równania bezbłędnie, choć zajmuje ci to sporo czasu. Są to jednak na pewno dobre odpowiedzi. Uśmiechnij się, można było trafić na rozmnażanie paprotników! 6 – Piszesz z szybkością błyskawicy dobre odpowiedzi, po czym dopisujesz środowiska, w jakich zachodzą te zjawiska. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, jednak w świecie czarodziei to drugie raczej ci nie grozi.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - zielarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Szybkość:13 i 18 +2 z kuferka Kwiaty:7 łubin i 4 jaskier Wszystkie zebrane kwiaty: 4 (niezapominajki), 7 (łubin), 4 (jaskier azjatycki)
Anastazja była strasznie dumna z niezapominajek, a pochwała nauczyciela jeszcze bardziej ją ucieszyła. Zupełnie tak jak słowa @Harmony Seaver o jej szybkości, choć tutaj znów pierwsze skrzypce zagrała nieśmiałość. Zarumieniła się i nie odezwała, ale spojrzała na Gryfonkę błyszczącymi oczyma i uśmiechem na ustach. Dziewczyna wydawała jej się bardzo sympatyczna i Krukonka miała ochotę się z nią zaprzyjaźnić, ale nie miała pojęcia co powiedzieć, dlatego na wszelki wypadek wolała milczeć. Drugie zadanie było zdecydowanie trudniejsze od pierwszego. Łubin jeszcze jako tako kojarzyła, chociaż zdecydowanie musiała zajrzeć do zielnika, ale jaskier azjatycki? W jego przypadku Anastazja nawet nie wiedziała od czego zacząć. Siedziała z zielnikiem dłuższy czas, chodząc od kwiatka do kwiatka, porównując i zastanawiając się czy to aby na pewno ten gatunek, czy może jednak inny, zwykle dochodząc do wniosku, że to jednak nie to, czego szukała. W końcu wszyscy już mieli kwiatki, a ona wciąż nic, dlatego denerwowała się coraz bardziej, obawiając się, że nie sprosta zadaniu. Aż wreszcie poszukiwane kwiatki zamajaczyły jej gdzieś w gąszczu i dziewczynka z ulgą zaczęła je zbierać. Udalo jej się to naprawdę w ostatniej chwili i chociaż, ale za to udało jej się znaleźć nieco więcej łubinu niż dwóch rodzajów kwiatków. Kiedy wreszcie zebrała co trzeba, wróciła do nauczyciela, tym razem stając na tyłach tłumu innych uczniów. Jej entuzjazm nieco osłabł, ale i tak przyjemnie jej się szukało roślinek, nie mówiąc już o samym przebywaniu w cieplarni.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Ku jej zdziwieniu, z jakiegoś bliżej nieznanego sobie powodu została obdarowana przez profesora jeszcze kilkoma niezapominajkami. Nie miała już nędznych czterech, tylko siedem i choć nadal nie była to powalająca na kolana ilość, to jednak robiła różnicę. Koszyk nie był już tak porażająco pusty i miała nadzieję, że kolejne kwiaty pozwolą jeszcze bardziej go zapełnić. Trochę jednak mina jej zrzedła, kiedy profesor podał nazwy następnych roślin, których mieli szukać. - Ni cholery nie wiem, co oznaczają te nazwy - odpowiedziała Maxowi i podrapała się po głowie, jakby w ten sposób chciała przyspieszyć procesy myślowe lub wydobyć z zakamarków pamięci wygląd tych kwiatków. Wiedziała, jak wygląda jaskier, ale jaskier azjatycki? Może ta druga część była tylko dla zmyłki i chodziło dokładnie o taką roślinę, o jakiej myślała, ale zostawał jeszcze łubin. Westchnęła z ulgą, gdy Max sięgnął po książkę, bo sama na to w tamtej chwili nie wpadła, a przecież było to tak proste rozwiązanie ich problemu, że aż głupie. - Nie każdy bohater nosi pelerynę - mruknęła pod nosem z rozbawieniem. Kiedy już wiedzieli, jak wyglądają kwiatki, ruszyli na poszukiwania, choć i tak stracili już nieco czasu na przyglądaniu się rysunkom w podręczniku. Trudno, lepiej późno, niż wcale! Ostatecznie nawet udało jej się upolować całkiem sporo tych jaskrów i łubinów, mimo że tempo miała naprawdę powalające.
Trzy niezapominajki. TRZY. Zrozumiałaby to, gdyby była totalnie zielona w temacie zielarstwa, ale tak? No wstyd i niedowierzanie, ot co. Pojojczyła więc jeszcze dobrą chwilę Carly, dopóki profesor nie zarządził kolejnej rundy poszukiwań i tym razem dał im aż dwie rośliny do zebrania. To już mogło wprowadzić mały chaos, ale sama Ela zacierała łapki, bo na taki rozwój wydarzeń czekała. - No nie wiesz jak wyglądają jaskry? - spytała szczerze zaskoczona, bo dla niej to było tak oczywiste jak wynik działania dwa plus dwa. Rozejrzała się, a następnie palcem wskazała na kwiatki, które znajdowały się niedaleko nich. - To akurat nie są te, ale mają bardzo podobny kształt, może nieco bardziej kulisty. Szukaj więc kulek, to może coś upolujesz - poradziła, po chwili dodając jeszcze, że mogą mieć różne kolory, ale czy Norwood to usłyszała, to już inna kwestia. Sama też udała się w końcu na poszukiwania wspomnianych kwiatków, choć niewątpliwie szło jej to o wiele wolniej niż wcześniej przy niezapominajkach. Znalazła jednak osiem łubinów i sześć jaskrów. Może nie był to wynik, z jakiego byłaby jakoś bardzo dumna, ale przynajmniej wynosił więcej niż trzy. Doprawdy nie wiedziała, jak później spojrzy w oczy profesorowi Walshowi.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
- Do niespodzianki, rzecz jasna. Ale myślę, że jeśli spojrzy pani uważniej w zielnik, to znajdzie pani odpowiedź - powiedział, uśmiechając się ciepło do Laeny, kiedy dzieciaki wciąż jeszcze biegały w poszukiwaniu kwiatów, mając nadzieję, że sprawi im to faktycznie przyjemność. Nie chciał, żeby traktowali jego lekcje jako coś skończenie nudnego, a skoro za moment miały nadejść egzaminy, zamierzał dać im coś, na czym faktycznie mogliby się skupić, nie martwiąc się jednocześnie zbytnim obciążeniem wiedzą, czy czymś podobnym. Spojrzał w stronę uczniów, wiedząc, że jego kolejne komendy z całą pewnością niektórych wprowadzą w niepewność, ale mimo wszystko uważał, że to była dobra lekcja. Kwiaty były trudne do rozpoznania, jednak podobnie było z roślinami leczniczymi i trującymi, które występowały w naturze i na które można było natknąć na każdym kroku. Spostrzegawczość, ale również wiedza, mogły wiele osób w takiej chwili uratować, powstrzymując ich przed sięgnięciem po coś, co ostatecznie mogłoby ich zabić. I dokładnie po to była mu ta lekcja, która stanowiła jedynie przymiarkę do jego dalszych planów. - Lwia paszcza! - oznajmił, kiedy niektórzy zbierali jeszcze jaskry, ciekaw tego, jak prędko zareagują. Zaraz jednak na jego ustach pojawił się chochliczy uśmiech, który wskazywał na to, że planował coś jeszcze. I gdy uczniowie pognali już w stronę kwiatów, jakie wskazał, odezwał się ponownie: - Ostróżka i zwartnica!
UWAGA: Ponieważ Christopher podał trzy rodzaje kwiatów, rzucacie kostki oddzielnie na każdą z nich.
Szło jej dobrze, co wcale nie było zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, jak wiele swojego życia poświęcała roślinom. Musiała jednak przyznać, że Harmony radziła sobie równie dobrze. Różnice między wynikami dziewcząt były praktycznie znikome, choć Irv nie rywalizowała stricte z samą gryfonką. Skupiała się na wykonaniu zadania, choć ten element wyścigu dość pozytywnie działał na rudowłosą prefektkę. Słysząc więc, jak Profesor Walsh rzuca kolejną nazwę, nie czekała, biorąc się od razu do akcji. Prawdę mówiąc, ten ledwo zdążył skończyć, a Irvette już zbierała lwie paszcze do swojej kolekcji, by następnie, niewiele wolniej pozyskać również dość pokaźną ilość zwartnic. Dopiero pod koniec, coś nie do końca poszło zgodnie z jej planem i straciła trochę czasu przeciskając się przez resztę uczestników lekcji w poszukiwaniu ostróżki. Zajęło jej to zdecydowanie zbyt wiele, jak na gust dziewczyny, ale na szczęście, mniejszą prędkość nadrobiła dość pokaźną ilością zerwanych roślin, co było dość dobrą rekompensatą, w jej mniemaniu.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
- Widzisz, do czegoś się jednak przydaję - powiedział Oli, uśmiechając się do niej i przy okazji marszcząc lekko nos, a później uniósł wysoko brwi, kiedy padła kolejna nazwa, nie mając pojęcia, co to jest, chociaż wydawało mu się, że gdzieś ją słyszał. Dlatego też najpierw zaczął sprawdzać, co dokładnie zbierają inni, żeby przekonać się, po co ma sięgnąć, a dopiero później zaczął w ogóle wsadzać łapy między kwiaty. Dokładnie tak samo postąpił w przypadku kolejnych roślin, za którymi mieli biegać, wymieniając się z Olą uwagami na temat tego, że było to jakieś nieopisane szaleństwo. Zastanawiał się, dokąd właściwie to zmierzało, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, jak niewiele roślin rozpoznawał, jak niewiele roślin cokolwiek do niego mówiło, powodując, że czuł się jak skończony półgłówek. Zdecydowanie musiał jeszcze wiele się nauczyć i chociaż czas studiów mu się kurczył, wiedział doskonale, że bycie uzdrowicielem wymagało od niego dalszego rozwoju. A skoro już zdawał sobie z tego sprawę, to nie zamierzał się zatrzymywać, tylko działać. Jak najszybciej.
______________________
Never love
a wild thing
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Carly zaśmiała się głośno, kiedy Lizzie w taki sposób skomentowała jej brak wiedzy, zaraz zapytując ją o kilka kuchennych sprzętów, żeby pokazać jej, że człowiek mimo wszystko nie musiał znać się na wszystkim. W końcu nie byłaby jej przyjaciółką, gdyby podobne, drobne, złośliwości nie wchodziły w ogóle w rachubę. Nie zmieniło to jednak faktu, że zaraz pięknie podziękowała jej za pomoc, a później rozdziawiła buzię, bo za diabła nie miała pojęcia, co się dzieje. Lwie paszcze brzmiały jak coś, co miało paszczę i zdaje się, że mama jej o tym mówiła, więc jakoś udało jej się te kwiaty wygrzebać. Ostróżki odszukała, bo inni się na nie rzucili, ale zwartnice brzmiały dla niej jak jakieś zwrotnice i nie miała pojęcia, o co chodzi. - Zwa-co? Czego mam szukać? Kawałków metalu? - zapytała Lizzie całkiem zrozpaczona, a później razem z nią skierowała się na poszukiwania tych roślin, mając wrażenie, że profesor po prostu zmyślał te nazwy na poczekaniu, żeby sprawdzić, czy zorientują się, że robi z nich idiotów, czy nie.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Przydawał się i to nawet bardzo. Sama nie zabrała książki na zajęcia, jakoś kompletnie o tym zapominając, ale w końcu od czegoś się miało przyjaciół, dlatego kiedy profesor Walsh wyskoczył z kolejnymi nazwami, znowu skitrała się na boku z podręcznikiem, bo o ile wiedziała, jak wyglądają lwie paszcze, to jakieś ostróżki i zwartnice były jej zupełnie obce. Brzmiało to niemal jak czarna magia. Opis i kolorowe obrazki niewiele jej jednak pomogły, bo i tak musiała ze zmarszczonymi w zastanowieniu brwiami przyglądać się, czego szukają takie zielarskie orły jak @Irvette de Guise. Ona raczej nie mogła się mylić, dlatego po krótkim zapuszczeniu żurawia, Krawczyk wreszcie wzięła się do roboty. Nie mogła przecież czekać w nieskończoność, bo wszystko by jej zgarnęli. Z lwimi paszczami poradziła sobie bez problemu, a o dziwo udało jej się też znaleźć całkiem sporo ostróżek i kilka zwartnic. Wrzuciła wszystko do koszyka, popatrując przy okazji na jego zawartość. Zawsze mogło być lepiej, ale nie spodziewała się, że trudność będzie rosła z każdą kolejną rundą i to aż tak bardzo.
Pacnęła się otwartą dłonią w czoło na słowa Carly o szukaniu kawałków metalu. Czasami nie miała już siły do wyjaśniania jej wszystkich tych zielarskich rzeczy i tym razem też zaczynała powoli się poddawać i wątpić, czy to ma w ogóle jakiś sens. Jednocześnie nie kryła swojego rozbawienia, bo jeśli ktoś miał wywalić z takim tekstem i pomysłem, to była to właśnie Norwood. I to w sumie w niej ceniła. Oczywiście wyjaśniła jej pokrótce, czego dokładnie ma szukać i że to nie jakiś złom, a piękne kwiatki i na pokaz wyciągnęła w jej stronę jedną zwartnicę, którą udało jej się akurat upolować. I była to jedna z trzech, jakie w ogóle udało jej się znaleźć. Doprawdy nie wiedziała, czy to był jej słabszy dzień, czy zwyczajnie była aż tak beznadziejna w takich zabawach, bo znowu poszło jej tragicznie. Jedynie lwich paszcz udało jej się nazbierać rekordowo, bo aż osiem, a reszta? Szkoda gadać. Co się jednak nalatała po cieplarni to jej, a przecież dobra zabawa była najważniejsza. Chociaż fajnie byłoby mieć się też czym pochwalić na koniec...
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Ledwo zdążyła się ucieszyć, że profesor dał jej kolejne kwiatki, a już zostali zawołani do zbierania nowych gatunków. Lwia paszcza! Znała ten kwiat, lubiła prawie tak bardzo jak hibiskusy! Puściła się pędem, by zaraz usłyszeć dwie kolejne nazwy. - Ostrooo-co?! – wykrzyknęła roześmiana, zatrzymując się w pół kroku. Dobrze, że to zrobiłaby spojrzeć na atlas kwiatów, bo właśnie przed dwoma takimi stała. Zerwała je nim ktokolwiek zdołał jej zabrać i popędziła szukać następnych. – Nigdzie ich nie ma! – krzyknęła, rozglądając się za upartymi ostróżkami, nie mogąc ich wypatrzeć. Cóż, przynajmniej lwiej paszczy i zwartnicy miała pod dostatkiem.
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Charlotte donikąd się nie spieszyło i w sumie wyszło jej to na dobre, bo kiedy tylko usłyszała o lwiej paszczy, okazało się, że miała ją tuż obok obcasów. I to całkiem satysfakcjonującą ilość. Wzruszyła ramionami, gdy zebrała wszystkie łodyżki, stwierdzając, że tyle zdecydowanie powinno jej wystarczyć i ruszyła dalej, wybijając rytm spokojnymi krokami na wysokich obcasach. Zupełnie nie rozumiała tego pośpiechu, patrząc trochę z góry na biegające zewsząd dzieciaki, ciepłem obdarzając jedynie Lizzie, ciesząc się, że miała dobrą zabawę. Kiwnęła też głową z uznaniem na znalezisko @Irvette de Guise i uśmiechnęła się do niej, koszyk dziewczyny wręcz pękał w szwach, ale któż jak nie jej przyjaciółka mógłby tak zabłysnąć na lekcji z zielarstwa. Niespiesznie wyciągnęła atlas roślin, dokładnie sprawdzając nazwy, kształt listków i kwiatów, aż w końcu zaczęła swój spacer wśród grządek, zbierając polecone gatunki i porównując je jeszcze raz z ilustracjami.
Laena Aasveig
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
- Hmmm… W takim razie chyba nie będę psuć sobie niespodzianki – zachichotała, odkładając zielnik. Była ciekawska i ta ciekawość zjadała ją i teraz, ale o ile zabawniej było zostać zaskoczoną! Skoro przyszła uczestniczyć w tym z uczniami tak, jak uczennica, nie zamierzała się domyślać tylko porwać tym drobnym wygłupom. – Widzę jest pan równie skory do spot co wróżki w Hogsmade – zażartowała, komentując jego małe namieszanie uczniom w planach i w końcu sama poszła po kwiatki. Szła dokładnie tam, gdzie wszyscy już przeszli lub gdzie widziała, że dobiec nie zdążą, bo byli po zupełnie przeciwnej stronie. W ten sposób wiedziała, że może we wszystkim uczestniczyć, jednocześnie dając im się po prostu bawić i być dziećmi, bo nawet jeżeli część z nich rocznikowo można było nazwać dorosłymi, jeszcze trochę życia musieli przejść, żeby się w pełni takimi nazwać. I nie było to nic złego, cieszyło ją, że wszyscy mogli poczuć tę chwilę beztroski. Sama się jej oddała, nucąc, gdy zrywała kolejne kwiaty. Szczęście chyba postanowiło jej dopisać, bo były to kolejne gatunki, których wypatrzyła całkiem sporo, zupełnie nieruszonych przez uczniów.
Anastazja naprawdę nie mogła zrozumieć dlaczego idzie jej to wszystko tak wolno. Lwią paszczę znała doskonale, a jednak znalezienie jej zajęło krukonce zatrważająco dużo czasu. Wreszcie jednak je dostrzegła, nawet w calkiem przyjemnej liczbie. Calkiemn niedaleko dostrzegła też ostróżkę i zebrała jej równie dużo. Te kwiatki znała, lubiła, kojarzyła z wspolnie spędzonych z matką chwil. Ale zwartnica? Dziewczynka nie miała nawet pojęcia co to jest, więc zaczęła gorączkowo przeszukiwać zielnik. Wreszcie znalazła, a potem się okazało, że i te kwiatki rosły calkiem blisko, choć nie było ich zbyt wiele. Niestety czas na wykonanie zadania mocno się skurczył, dlatego Anastazja musiała sobie darować dalsze poszukiwania. Ostatecznie znalazła wszystko, czego było jej trzeba, więc nie przejmowała się średnimi zbiorami. Liczył się fakt, liczyła się jakość, nie ilość! I dlatego dość zadowolona z siebie powędrowała z koszyczkiem do nauczyciela, zastanawiając się jakie kwiatki profesor każe im szukać w nastepnej kolejności.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Christopher jedynie się uśmiechnął, zapewne na potwierdzenie stwierdzenia Laeny, faktycznie doskonale się teraz bawiąc. Był jak chochlik, który rozdaje na prawo i lewo kuksańce, który krył się pośród kwiatów i który z tego powodu był naprawdę zadowolony. Pozwolił na to, żeby uczniowie dalej zbierali potrzebne im rośliny, przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc, aż w końcu klasnął w dłonie, zwracając na siebie ich uwagę. - Wystarczy. Na razie - powiedział spokojnie, spoglądając na zebranych, zerkając na kwiaty, jakie udało im się zdobyć, przy tej okazji nieznacznie marszcząc nos, jakby zastanawiał się, czy poradzą sobie z kolejnym zadaniem. - Każdy z was dostał zielnik. Zachęcam was do tego, żeby teraz uważnie mu się przyjrzeć, bo znajdziecie tam potrzebne wam informację. Chcę, żebyście z zebranych kwiatów ułożyli wiadomość. Coś czytelnego, a nie coś całkowicie losowego! Żeby jej dopełnić, możecie poszukać dodatkowych kwiatów, wybranych przez was z zielników. Pamiętajcie tylko, że macie coraz mniej czasu - stwierdził, a później klasnął ponownie w dłonie, tym samym pozwalając im na to, żeby ruszyli do walki, nie chcąc zatrzymywać ich już ani chwili dłużej. Wierzył, że uda im się zdobyć odpowiednie rośliny i przynieść mu to, co należało, to, co w ogóle miało sens.
Zasady: 1. Każdy z was rzuca k100 gdzie: 1 - 20: do waszego bukietu możecie dodać jeden rodzaj kwiatów; 21 - 40: do waszego bukietu możecie dodać dwa rodzaje kwiatów; 41 - 60: do waszego bukietu możecie dodać trzy rodzaje kwiatów; 61 - 80: do waszego bukietu możecie dodać cztery rodzaje kwiatów; 81 - 100: do waszego bukietu możecie dodać pięć rodzajów kwiatów. 2. Po podsumowaniu waszych dotychczasowych zdobyczy dodatkowo, poza wynikiem z powyższego rzutu, @Irvette de Guise może dodać do bukietu trzy rodzaje kwiatów, @Harmony Seaver może dodać do bukietu dwa rodzaje kwiatów, a @Elizabeth Brandon może dodać do bukietu jeden rodzaj kwiatów.
3. Nie musicie używać wszystkich zdobytych kwiatów, wasza wiadomość musi jednak mieć jakiś sens. Tutaj znajduje się słownik mowy kwiatów, który umieszczony jest w zielnikach, które otrzymaliście na początku lekcji. Skorzystajcie z nich! 4. Obowiązkowy kod:
Kod:
<zgss>Dodatkowe rodzaje kwiatów:</zgss> [url=LINK]Tutaj wpisz wynik k100[/url] <zgss>Wykorzystane kwiaty:</zgss> Tutaj podaj ich nazwy i ilość
5. Termin: 27 maja do 21:00.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Wyścigi między grządkami w końcu się zakończyły i przyszedł czas, by dowiedzieć się, co mają zrobić z zebranymi przez siebie kwiatami. Irvette uśmiechnęła się słysząc o tworzeniu bukietów, które miały przekazać konkretną wiadomość. Tak, to było zdecydowanie coś w jej guście i patrząc na to, co miała już w koszyku, dokładnie wiedziała, w którą stronę chce pójść ze swoją ukrytą wiadomością. -Oh, j'ai quelque chose de spécial. J'aimerais envoyer ces bouquets après les cours. - Szepnęła do @Charlotte Brandon, a w szmaragdowych oczach pojawił się niebezpieczny błysk, który zniknął, gdy tylko rudowłosa odwróciła się, by dobrać jeszcze kilka rodzajów kwiatów, które przepięknie dopełniłyby jej wizję. Najpierw schyliła się po wrotycz i laur, a następnie zwróciła swoją uwagę na oleandry, różaneczniki i piwonie. Tak, nigdy nie zaszkodziło dokładnie podkreślić sedna swojej wiadomości, a w tym wypadku, miało to być jasne ostrzeżenie. Idę po Ciebie, więc się strzeż. Widząc, jak Irvette pracowała, można było pomyśleć, że robi bukiet dla kogoś, kogo darzy sympatią. Delikatny uśmiech na jej twarzy nie znikał nawet na chwilę, gdy aranżowała kwiaty, dekorowała wiązankę i ostrożnie dbała o to, by wszystko było na swoim miejscu. Momentami nuciła nawet jedną z pieśni, z jej ulubionej sztuki teatralnej, którą we Francji oglądała praktycznie na okrągło. Jeśli jednak ktokolwiek spojrzał głębiej na przesłanie pracy Irvette, zdecydowanie cały ten obrazek zaczynał robić się mniej radosny. Bukiet ostrzegał, informował o niewdzięczności i konsekwencji, które miały z niej wyniknąć. Konsekwencji, które ślizgonka bardzo dobrze wiedziała, jak ma wyciągnąć, jeśli tylko odbiorca bukietu postanowi ostrzeżenie zignorować, bo - zgodnie z tym, co oznaczał dodany do bukiety laur - rudowłosa nie miała zamiaru się zmieniać, chyba że po własnej śmierci.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Z wymyśleniem wiadomości, którą miała ułożyć z kwiatów, miała niemały problem. To chyba właśnie to zajęło jej najwięcej czasu, choć przecież zwykle jej głowa aż kipiała od przeróżnych myśli i pomysłów. Postanowiła trochę zmodyfikować polecenie, ale na tyle, żeby nadal zawierało tę najważniejszą część - przekaz wiadomości. Zaczęła tworzyć bukiet, który miał powiedzieć jednej z najbliższych jej osób, jak ją widzi. Można powiedzieć, że miał to być taki kwiecisty opis tej osoby w oczach Elizabeth. Miała nadzieję, że to też przejdzie. Wzięła więc do swojego bukietu jaskry, wykorzystując wszystkie, które zebrała, czyli łącznie sześć sztuk. Promieniowanie wdziękiem zdecydowanie opisywało wybraną osobę, podobnie jak duma i czystość, wobec czego do jaskrów dołączyły zwartnice i śniedki baldaszkowate. Nie wiedziała, jak duże dzieło ma stworzyć, wobec czego postanowiła się nie ograniczać - jedyną przeszkodą mogła być jej niewielka dłoń, która mogła pomieścić ograniczoną ilość kwiatów. Dorzuciła jeszcze te swoje trzy marne niezapominajki, bo zdecydowanie ta osoba wręcz krzyczała swoim stylem bycia "nie zapomnij mnie", kilka stokrotek i na sam koniec róże brzoskwiniowe, bo w końcu bukiet bez róż to nie bukiet. Niewinność i skromność idealnie dopełniły całego obrazu. Czy prezentował się ładnie? Według niej tak, choć widać było, że nie miała takiej smykałki do ich tworzenia. Może gdyby miała więcej czasu...
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego, że ostatecznie będzie musiał układać jakieś bukiety, że będzie miał składać wiadomości z kwiatków, których nawet do końca nie rozumiał. Nadawał się do tego, jak kozia dupa na trąbę, ale nie zaprotestował, dzielnie, choć nieco marudnie, otwierając zielnik, przy okazji podsuwając go pod nos @Aleksandra Krawczyk, jakby liczył na to, że przyjaciółka wpadnie na jakiś genialny plan, co mogą zrobić, co mogą poskładać i jak to wykorzystać. Oczywiście, było to z jego strony niepoważne, ale średnio coś przychodziło mi do głowy. - No dobra, te kwiaty to się ani kupy, ani dupy nie trzymają - stwierdził, kiedy już zorientował się, co właściwie przed sobą ma i zaczął wertować kolejne strony, szukając czegoś, co mogłoby wyrazić jakieś logiczne zdanie. To było jednak niesamowicie trudne, więc zaczął polegać na odczuciach, jakie po prostu przychodziły mu do głowy, starając się utworzyć z tego jakieś przesłanie. Może Ola byłaby w stanie je zrozumieć, ale podejrzewał, że dla wszystkich innych osób zebranych w szklarniach, wiadomość była absolutnie nieczytelna. To zaś właściwie lepiej, bo nie musiał się przed nikim tłumaczyć, co przedstawiał ten zbitek różnych, dziwacznych roślin, jakie nieoczekiwanie przed sobą miał. - No, może lepiej, żeby jednak ktoś inny robił bukiety dla pacjentów.
______________________
Never love
a wild thing
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Mieli układać bukiety? Tego to Carly na pewno się nie spodziewała, ale wydała z siebie zadowolony pisk, bo zdecydowanie jej się to podobało i zaraz też rzuciła się w stronę zielnika, odkrywając, że ten mógł okazać się naprawdę, ale to naprawdę przydatny. To zaś w pełni jej odpowiadało i miała się niewątpliwie z czego cieszyć. Zerknęła na to, co robiła Lizzie, a później zaczęła wertować trzymaną książkę, by dowiedzieć się, co mogła zrobić, co mogła wykorzystać, jak poskładać kwiaty. Część z tych, które zdobyła, odłożyła na bok. Niezapominajki, jaskry i lwie paszcze nie były jej ani trochę potrzebne do tego, co chciała wyrazić, a miał to być jeden wielki entuzjazm, radość i coś, czego nie dało się w żaden sposób zatrzymać. Nic zatem dziwnego, że po prostu popędziła przed siebie, szukając aminka i buwardii, biegając z książką tuż przed nosem, żeby na pewno nie pomylić się w doborze roślin. Poszło jej to jednak zadziwiająco dobrze i nawet sama sobie pogratulowała, chociaż musiała przyznać, że cały jej bukiet był dość mocno ekstrawagancki, abstrakcyjny i jakiś taki szalony. Ale może właśnie o to chodziło, skoro miał sobą coś wyrażać, a nie tylko wyglądać? Kto tam wie!
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Żadnego genialnego planu z jej strony nie było i Max musiał obejść się smakiem, kiedy jedyne, co zrobiła po podsunięciu jej zielnika to wzruszenie ramionami i jakby opadła z sił, wspierając się o blat. Nigdy nie tworzyła bukietów z jakąś specjalną myślą, przekazem. Zwykle po prostu dbała o to, aby kwiaty pasowały do okazji i do siebie wzajemnie, bo dobranie ich od czapy nie było sztuką. I tak na przykład w jej ojczyźnie podarowanie komuś chryzantem na urodziny nie spotkałoby się raczej z wielkim entuzjazmem. Czas jednak naglił, więc coś tam powoli zaczęła dziubdziać, z początku bez większego planu, mając nadzieję, że ten nakreśli się po drodze, w tak zwanym międzyczasie. - Nigdy nie myślałam o zostaniu florystką, ale zaczynam doceniać ich pracę - powiedziała w pewnym momencie, próbując tak ułożyć kwiaty, żeby nie rozleciały jej się w rękach. Robienie bukietów wcale nie było takie proste, jak mogło się wydawać. Odrzuciła większość z zebranych wcześniej kwiatów, na które tak polowała, a zamiast nich dobrała sobie inne, korzystając przy tym z pomocy zielnika, bo skąd miała znać ich znaczenie? I tak w jej bukiecie znalazły się niezapominajki, zwartnice oznaczające dumę, wilczomlecz na znak wytrwałości, zwycięska tawuła, a także uzupełniający to wszystko jaśmin na znak przywiązania i wawrzyn szlachetny oznaczający chwałę i sukces. To była taka jej mała laurka zwieńczająca te wszystkie szkolne lata.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Dodatkowe rodzaje kwiatów:2 + 2 z bonusu = 4 Wykorzystane kwiaty: Niezapominajka – nie zapomnij o mnie; łubin – wyobraźnia; jaskier azjatycki – promieniejesz wdziękiem; rumianek pospolity – energia w przeciwnościach; barwinek pospolity – czułe wspomnienia; kwiat gruszy – uczucie komfortu; heliotrop – szczere przywiązanie;
Język kwiatów. Uśmiechnęła się szeroko na samą myśl. Sama się nim nie posługiwała, kwiaty były dla niej przepięknym prezentem i liczyła się myśl, z którą były dawane. Radość po dostaniu bukietu czy korony kwiatowej była dla niej tak silna, że chyba nawet nigdy nie zastanowiła się, czy mogły znaczyć coś więcej poszczególne elementy bukietu. Tylko dla kogo mogłaby zrobić swój? Od razu pomyślała o swoim najlepszym przyjacielu, z którym była w tej szkole od dnia jeden, kiedy zauważyła te złote loczki wystające znad podręcznika. I o bukiecie, który jej nie tak dawno dał, ile przyjemności jej tym sprawił, jak bardzo podniósł na duchu i jak bardzo była mu wdzięczna za tamten moment i ogólnie wszystkie razem spędzone. Właśnie na tej zasadzie chciała ułożyć bukiet. Z tymi myślami. Stworzyć prezent, który mówił, jak bardzo była przywiązana do niego i szczęśliwa, że mieli tyle wspomnień i nie mogła doczekać się tworzenia tysiąca kolejnych.
Ostatnio zmieniony przez Harmony Seaver dnia Nie Maj 28 2023, 09:34, w całości zmieniany 2 razy
Charlotte Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Dodatkowe rodzaje kwiatów:5 Wykorzystane kwiaty: Niezapominajka (nie zapomnij mnie), łubin (wyobraźnia), lwia paszcza (przypuszczenie), ostróżki (lekkomyślność), zwartnice (duma), wyrotycz (wypowiadam ci wojnę), wilczomlecz nadobny (raduj się), tuberoza bulwiasta (niebezpieczna przyjemność), szafran uprawny (strzeż się nadmiaru), żonkil (pożądanie)
Bukiet dla kogoś? Wywróciłaby oczami, ale za bardzo szanowała profesora Walsha, żeby to zrobić. I w sumie nie żałowała, że się powstrzymała, bo gdy otworzyła atlas, czytając wszystkie znaczenia, coraz bardziej zdawała sobie sprawę jak wyrafinowaną i cudownie podstępną wiadomość można było komuś zostawić. Dodatkowo na słowa @I aż złośliwie uniósł jej się prawy kącik ust, gdy oczy błysnęły podobną iskrą, świadczącą jasno, że nie wyjdzie z tego nic dobrego. - Oh s'il vous plaît s'il vous plaît, je suis sûr que celui qui l'obtiendra sera ravi – odparła niebezpiecznym tonem, chichocząc zaraz cicho. – Tellement ravi qu'il se soit gardé. Powiedziała, biorąc do swojego bukietu dodatkowo szafran, oznaczający „strzeż się nadmiaru”. Chociaż swojego bukietu wysyłać nie zamierzała, oznaczałoby to przegraną w tej ich małej grze z tajemniczym mężczyzną, cóż, może chociaż tak mogła się trochę wyzbyć myśli o nim. Nie wiedziała, czy stworzyła bukiet ładny i wyważony, ale na pewno zamykał w sobie to, co myślała, co się zadziało i że za wszelką cenę zamierzała wygrać w tym… Cokolwiek by tam między nimi się nie zadziało.
Laena Aasveig
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
Dodatkowe rodzaje kwiatów:5 Wykorzystane kwiaty: Niezapominajka (nie zapomnij mnie), łubin (wyobraźnia), lwia paszcza (przypuszczenie), zwartnice (duma), kamelia (moje przeznaczenie jest w twoich rękach), lak (wierność wbrew przeciwnościom), len zwyczajny (dostrzegam twoją dobroć), lewkonia (dla mnie zawsze będziesz piękny), koniczyna majowa (powrót szczęścia)
- Oh, one mają tyle znaczeń – powiedziała do Chrisa, przeglądając atlas. W momencie, w którym zdradził sekret dzisiejszych zajęć, już wiedziała komu będzie chciała wysłać bukiet. Swojemu choremu bratu. Teraz tylko pozostawało znaleźć właściwe słowa w kwiatach. – Coraz bardziej widzę, jak można tego użyć we wróżbach – uśmiechnęła się do niego i zabrała się za zbieranie dodatkowych kwiatów, żeby domknąć swoje myśli. Nie wiedziała w jakim stanie świadomości będzie jej brat, gdy dostanie bukiet, ale to nie było ważne. Kiedyś na niego spojrzy. Kiedyś zda sobie sprawę. Zamierzała do tego doprowadzić, znaleźć rozwiązanie, nie ważne ile by to zajęło. Z tymi wszystkimi uczuciami wybijającymi w jej sercu i emocjami, jakimi kierowała do rodziny, do niego, z całym poświęceniem, jakiego się podjęłaby znaleźć lek i ludzi, którzy nad nim pracowali, albo którzy pracować dopiero mieli zacząć, wzięła się za dobieranie właściwych kwiatów. Chciała powiedzieć mu, że go kochała i zrobiłaby wszystko, żeby znów był zdrowy, bo wiedziała, że pod przykryciem choroby wciąż krył się on, jej kochany braciszek.
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Christopher obserwował ich wszystkich, starając się dostrzec, co wybierają, ciekaw tego, jakie ostatecznie przedstawią mu kwieciste kreacje. Miał świadomość, że nie wszystkim podobała się ta lekcja, że być może woleliby, gdyby wyglądała nieco inaczej, może oczekiwali czegoś bardziej niebezpiecznego, ale naprawdę nie zamierzał załamywać nad tym rąk. To nie doprowadziłoby do niczego dobrego, nic również by nie zmieniło w jego planach, czy postrzeganiu tego, co się dookoła niego działo. Wiedział, co i jak chciał im przekazać, wiedział również, że czasami człowiek po prostu musi uprzeć się przy swoim, bo inaczej po prostu wszyscy wejdą mu na głowę. - Tak sądziłem, że to może okazać się pomocne - powiedział, uśmiechając się do Laeny, a później, kiedy czas minął, podziękował wszystkim za przybycie na lekcję, mając nadzieję, że ostatecznie wszyscy dobrze się bawili.
z.t dla wszystkich
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
spotkanie stowarzyszenia miłośników przyrody - wrzesień
W cieplarni drugiej można było spotkać rośliny niegroźne i groźne, ale nic naprawdę niebezpiecznego. Było to stosunkowo spokojne miejsce, dobre do przeprowadzania spotkań kółka, jak i nie wymagające nadzoru profesora. Słysząc od profesor Vicario, że niestety rośliny uzdrawiające zostały zaatakowane przez szkodniki, Norwood doszedł do wniosku, że mogą spróbować wraz z pozostałymi członkami koła z tym pomóc. Co prawda nie rozumiał, w jaki sposób można było dopuścić do podobnego niedopatrzenia, żeby w szkolnych cieplarniach rozmnażały się szkodniki, ale nie komentował tego. Odnalazł profesora Walsha, którego dopytał o sposób walki z nimi i powiadomił, w której cieplarni będą zajmować się roślinami. Mimo wszystko nie chciał zabierać koła do cieplarni z najgroźniejszymi gatunkami, nie mając ochoty na pilnowanie młodszych członków, ani tłumaczenie się później profesorom. Jednocześnie cieplarnia z samymi nautralnymi roślinami była cóż, trochę nudna. Tam też miała wziąć pierwszoklasistów profesor Vicario, więc nie mieliby co robić. Ogłosił spotkanie koła i czekał w cieplarni, aż wszyscy przyjdą, wcześniej przygotowawszy rękawice ochronne i specjalne eliksiry do usuwania szkodników oraz szmatki. Tym razem czekała ich zabawa bez użycia różdżek, ale był przekonany, że do miłośników przyrody nie należały osoby, które bały się nieco ubrudzić. - Okazało się, że przez wakacje nie doglądano cieplarni i na sporej części roślin uzdrawiających zaczęła żerować miodownica ziołolubna. Naszym zadaniem jest odnaleźć w tej cieplarni te doniczki, w których mamy szkodniki, przenieść je tutaj na stół, a następnie zajmiemy się pozbywaniem robaków - mówił prosto, bez zbędnych wstępów, wierząc, że tak naprawdę wszyscy potrafią rozpoznać właściwe rośliny. Przypomniał sobie jednak, że nawet jeśli to nie będą wiedzieć, jak wyglądają te chore, więc odchrząknął jeszcze i wskazał na stojącą przed nim na środku stołu doniczkę z czyrakobulwą. - Kto wie, jak rozpoznać obecność miodownicy ziołolubnej to będzie mieć chwilę odświeżenia pamięci, pozostali słuchają. Jej ciało jest małe, dorasta ledwie do centymetra, pokryte jest czymś, co przypomina watę. Może się mylić z nasionami, więc jeśli widzicie na roślinie jakieś nasiona, to nawet nie zastanawiajcie się, czy jakąś inna obok próbuje się rozmnożyć, tylko od razu dawajcie na stół - powiedział pokazując palcem na widoczne na czyrakobulwie miodownice. - Dodatkowo wydzielają jakby żywicę, którą trudno zobaczyć, ponieważ przybiera kolor rośliny, skutecznie utrudniając jej pozyskiwanie światła. Inaczej mówiąc, liście będą się nieco kleić, będą mieć na sobie warstwę jakiejś substancji, więc również takie dajemy na stół. Dobra, to chyba tyle, jak ktoś jeszcze ma coś do dodania w temacie miodownic to śmiało i bierzemy się do pracy - dodał, po chwili dając znać, że pora szukać roślin.
Etap I - termin do 27.09 Jesteśmy w cieplarni, gdzie znajdują się groźniejsze rośliny, nie znajdziecie tutaj zwykłego rumianku. Miejcie więc oczy szeroko otwarte, gdy zaczniecie wkładać ręce pomiędzy kolejne liście. Rośliny tu spotykane są z zakresu niegroźnych i groźnych.
Rzuć k6 na to ile roślin znajdujesz - za każde 10pkt w kuferku z zielarstwa możesz dodać sobie jedną roślinę więcej. Dla każdej dorzućcie k100 żeby wiedzieć, co znajdujecie
Rzuć literką na wydarzenie dla każdej odnalezionej rośliny:
wydarzenie:
A - spokojnie przenosisz roślinę, aż tu obok ciebie tentakula zaczyna cię atakować, najwyraźniej uznając za niebezpieczeństwo - dorzuć k6, gdzie 1 i 6 oznaczają upuszczenie przenoszonej rośliny przez próbę uchylenia się przed tentakulą, masz wtedy jedną roślinę mniej.
B - czujesz zapach wilkomiętki, choć nie widzisz, gdzie dokładnie ta stoi, zapach jest jednak na tyle mdły dla ciebie, że zaczynasz kichać, nie rozumiejąc jak na wilkołaki może to działać odprężająco
C - masz chyba pecha, ponieważ, kiedy przechodzisz z rośliną do stołu, stojące na ziemi czekające na przeniesienie do innej cieplarni wnykopieńki, uważają cię za zagrożenie i kolczaste pędy jednej rośliny owijają się wokół twojej nogi i choć roślina jest młoda i nie robi ci większej krzywdy poza kilkoma zadrapaniami, potrzebujesz pomocy, żeby uwolnić się z pędów, ale przez to nie masz czasu przenieść innych roślin, tu się kończy etap.
D - sięgasz po roślinę i widzisz, jak miodownica ziołolubna przenosi się na kolejną roślinę, która stała tuż obok, przenosisz więc je obie - masz jedną roślinę więcej
E - kiedy sięgasz po roślinę, część miodownic zaczyna wchodzić na twoją rękę. Próbując zrzucić je z dłoni, musisz uważać, aby nie upuścić rośliny - dorzuć K6 gdzie 1 i 6 oznaczają upuszczenie rośliny i jej zniszczenie przy tym, masz wtedy jedną roślinę mniej.
F - sięgając po roślinę, obok ciebie pęka jeden z bąbli czyrakobulwy, obryzgując cię swoją śmierdząca ropną substancją. Po tym na pewno zostaną plamy, jeśli szybko nie wyczyścisz.
G - przyglądasz się kwiatom glicynii błyskawicznej i choć wiesz, a może nie wiesz, że należy obchodzić się z nia ostrożnie, postanawiasz sprawdzić, czy mimo wszystko miodownica ziołolubna nie zaatakowała również tej rośliny, wyciągasz więc rękę i czujesz przebiegające wyładowania, które wywołują drętwienie ręki, nie jesteś już w stanie przenieść kolejnych roślin, tu się kończy twój etap.
H - widzisz leżącą na ziemi roślinę niemal całkowicie przemienioną w bursztyn, więc od razu przenosisz ją na stół, masz jedną roślinę więcej
I - pod stołami w najdalszej części cieplarni jest przyjemnie ciepło dla roślin i ciemno dla tych bardziej wymagających, jak diabelskie sidła, które przypadkiem trącasz nogą, a te od razu zaczynają cię łapać, jeśli masz przy sobie różdżkę, możesz uwolnić się sam, w przeciwnym wypadku potrzebujesz pomocy, przez co nie masz czasu przenieść innych roślin, tu się kończy twój etap.
J - idzie ci naprawdę sprawnie, masz wrażenie, że dostrzegasz wszystkie zarażone rośliny i z prędkością światła stawiasz na stole kolejne doniczki, masz dwie rośliny więcej
Kod:
<zgss>Kuferek</zgss> wpisz punkty z zielarstwa <zgss>Rośliny</zgss> podlinkuj rzut k6 i rzuty k100 na to jakie rośliny znajdujesz i ile <zgss>Wydarzenia</zgss> podlinkuj kości wydarzeń, jeśli trafiasz na C, G, I te rośliny kończą twój etap, tzn. brakło ci czasu żeby więcej podać (np. losujesz 5 roślin, ale przy drugiej masz wydarzenie C, na stół udało ci się więc donieść tylko jedną roślinę) <zgss>Ostateczny wynik</zgss> napisz, ile roślin udało ci się postawić na stole i jakie to są rośliny
Kuferek 5 RoślinyKostki 3 rośliny Kostki - 56 - bieluń dziędzierzawa, 45, 44 - wilkomiętka x2 Wydarzenia Kostki - D + 1 roślina, D + 1 roślina, F - roślina mnie oblewa ropną substancją Ostateczny wynik 5 sztuk, bieluń dziędzierzawa x3, wilkomiętka x2
Weszła do cieplarni z lekkim uśmiechem na ustach, były to jedne z niewielu zajęć, które ubiła od dziecka, a być może dlatego też po prostu miała obszerną wiedzę na ten temat dzięki kobietom, które ją tego uczyły, dlatego też stanęła przy swoim stanowisku i założyła rękawice, przysłuchując się słowom i w zamyśleniu lekko kiwała głową na zgodę. W sumie to powinno akurat być łatwe zadanie, dlatego też od razu wzięła się do roboty. Zaczęła od przechadzania się między roślinami w poszukiwaniu szkodników siedzących na roślinach, nie minęła krótka chwila a znalazła bielunia dziędzierzewa, ale problem był w tym, że osobnik ten przeniósł się na inną roślinę, przez co potrzebowała zanieść na stół dwie rośliny zamiast jedną. Po odniesieniu donic wróciła w poszukiwaniu szkodników, ponownie znalazła ją na wilkomiętce i ponownie szkodnik przenosił się na inną sztukę, a więc powtórzyła swoje zadanie, przynosząc kolejne dwie donice na stół. Na sam koniec gdy już sądziła, że jej zadanie się zakończyło, poczuła w powietrzu ropny zapach, a dopiero po chwili zorientowała się, że czyrakobulwy wybrudził ją ropną substancją. - UGH! - pisnęła zdegustowana całą tą sytuacją, skrzywienie na jej twarzy również nie było przesadzone, takich atrakcji się nie spodziewała. Wyciągnęła dłoń z rękawicy, a następnie sięgnęła po swoją różdżkę i wycelowała w miejsce, w którym się ubrudziła, a następnie użyła na nim zaklęcia: - Tergeo - gdy wszystko zniknęło, westchnęła z ulgą, różdżkę schowała, a na dłoń z powrotem wsunęła rękawice, by móc wrócić do pracy. Także koniec końców na stół trafiło pięć donic, co uważała za całkiem dobrą ilość jak na nią.
Marcella Hudson
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : piegi na całej twarzy, gęste brwi, rumiane policzki i pomalowane usta
Jako członek Stowarzyszenia Miłośników Przyrody, Marcella nie boi się stojących przed nią wyzwań. Chociaż jej wiedza dotycząca roślin jest mniejsza niż zwierząt, to nie ma nic przeciwko, aby nauczyć się czegoś więcej, zwłaszcza że to Jamie postanawia zorganizować spotkanie koła. Lubi go to taki uroczy chłopak, ale to nie dlatego że jest półwilem, a może dlatego. No i jest bardzo mądry! - Cześć Jamie! - Macha do niego entuzjastycznie, nawet jeśli może mu się to nie spodobać. W końcu drużyna SMP ma dzisiaj bardzo ważne zadanie. Pozbywanie się robaków, które sieją epidemie na tutejszych roślinach. Słucha uważnie informacji na temat miodownicy ziołolubnej, a także przygląda się czyrakobulwie, którą pokazuje ślizgon. Miodownice można pomylić z nasionami? Ciężka sprawa. - Miodownica jest w stanie przemienić swojego żywiciela w bursztyn! - Dodaje zachęcona przez Norwooda do udzielenia kolejnych informacji, które zakodowała, czytając coś kiedyś, a może niedawno. - Swoją drogą, dlaczego nazywa się miodownica? Bo się wszystko lepi jak od miodu? Bo przecież miodu nie lubi prawda? - Zadaje pytanie Jamiemu, zabierając się do pracy. Nie musi jednak czekać na potwierdzenie swojej ciekawostki, którą oznajmiła na początku, ponieważ od razu znajduje roślinę w bursztynie. - O bursztynowa, patrzcie! - Prezentuje okaz, który podnosi na stół. Poszukuje dalej schorowanych roślin, w ochronnych rękawicach buszując po cieplarni. - Apsik! Czuje gdzieś tu wilkomiętke.- Na jednym kichaniu się nie kończy, trzeba przyznać, że ten zapach daje po nosie. Kiedy sięga po krwawe ziele, miodownice wchodzą na jej rękę. Macha dłonią, ale niestety puszcza donice, ta rozbija się, dlatego przy ciemierniku nie popełnia już tego samego błędu. Odnajdując czyrakobulwe, ponownie zbiera jej się na kichanie. - Apsik! Ale się nakicham, czemu to tak swędzi w nosie. - Ponowny zapach wilkomiętki drażni nozdrza Marcelli, ale takiego pracownika tylko ze świecą szukać, ponieważ dalsza część idzie jej świetnie. - Skończyłam! - Odwraca się w stronę przewodniczącego, chcąc mu się pochwalić, jak jej dobrze poszło.