Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 15 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next
AutorWiadomość


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyNie Kwi 29 2018, 12:21;

First topic message reminder :




Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.



Mógł być z siebie naprawdę dumny. Zamiast wylegiwać się w swoim dormitorium o kilka godzin dłużej, nie robiąc absolutnie niczego poza głaskaniem kota i gapieniem się na stronice komiksów, zmotywował się do wstania z łóżka i zawędrowania do biblioteki. Wiedział doskonale, że zbliżały się owutemy, więc chciał podjąć wszelkich starań, aby przygotować się do nich jak najlepiej, toteż sięgnął pierwszą lepszą książkę do transmutacji, zaczynając powtarzać materiał. I… tutaj kończy się ta kolorowa część, bo chłopak, choć w istocie siedział nad podręcznikiem, to myśli uciekały mu w zupełnie innym kierunku. Szczególnie, gdy doszedł do zaklęcia przemieniającego kamienne przedmioty w smoki…
Zbliżała się godzina rozpoczęcia zajęć z uzdrawiania, więc szybko odłożył książki na miejsce i wyszedł na zewnątrz. Przeczuwał, że za późno zorientował się, iż wypada mu już iść, toteż nie chcąc być mocno spóźnionym, wymusił na sobie bieg.
- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie. – wydyszał, zwalniając tempa dopiero tuż przy zebranej grupce osób. Uczniów było już całkiem sporo, toteż z miejsca założył, że jednak przybył po czasie. Nim zdążył lepiej rozejrzeć się po rozłożonym na polanie pobojowisku smutnych manekinów, jego oczy przywitały po kolei każdą znaną mu osobą. Przeczesał włosy, próbując uspokoić oddech, uśmiechając się przy tym niesamowicie sympatycznie do @Cherry A. R. Eastwood oraz @Ezra T. Clarke. Na ten moment niewiele więcej słów był w stanie wyrwać sobie z zadyszanej piersi, ale oboje nie musieli mieć żadnych wątpliwości, iż Liam cieszy się właśnie na ich widok. A później zwrócił uwagę na stojącego nieopodal @Mefistofeles E. A. Nox, na którego wyszczerzył się jeszcze szerzej. – Hi, handsome. – powiedział trochę ciszej, próbując nie roześmiać się na wspomnienie wysłanego listem zdjęcia we fraku. Niesamowicie poprawił mu tym humor, ale teraz wolał nie zwracać na siebie uwagi wszystkich zgromadzonych na polanie osób. Puścił mu tylko oko i podszedł szybko do @Neirin Vaughn, bo to do niego miał największy interes.
- Nei. – klepnął go ostrożnie w ramię w ramach radosnego, niemego „dzień dobry!” – Słuchaj! Po zajęciach musimy coś przetestować. Znasz Draconifors? Czytałem o nim właśnie w bibliotece i wpadłem na niesamowity pomysł. Możemy pograć w szach… o Merlinie… - nim zdążył roztrajkotać się na dobre, nareszcie zauważył pokrwawione manekiny. Zamrugał zaskoczony, przez jakiś czas nie mówiąc nic, aż w końcu uniósł spojrzenie na uzdrowicielkę i patrząc na nią zdecydowanie grzeczniej, niż jakby miał zwracać się do kolegów, pozwolił sobie zażartować: - To dzieje się z uczniami, którzy lekceważą zajęcia z uzdrawiania~?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Daniil Egorov
Daniil Egorov

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182
C. szczególne : rosyjski akcent, postura tancerza
Galeony : 100
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t22487-daniil-artyom-nikola-cirilowicz-egorov#746222
https://www.czarodzieje.org/t22550-poczta-daniila
https://www.czarodzieje.org/t22486-daniil-egorov-kuferek#746221
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Lis 07 2023, 21:15;

Wewnątrz odrobinę się niecierpliwię, chociaż staram się nie dać tego po sobie poznać. No tak, Brytyjczycy. Mam wrażenie, że nawet gdyby Terry przyszedł tutaj zapłakany, na pytanie co u niego odpowiedziałby, że „dobrze” i nie byłaby to nawet kwestia tego, że tak bardzo wstydziłby się powiedzieć, że coś jest nie tak – choć podejrzewam, że nie byłoby to bez znaczenia – a przede wszystkim wychowania i kultury, która programuje ich najwyraźniej tak, by na wszystko odpowiadali z uśmiechem. Różnic kulturowych jest wiele, ale to jedna z tych, które frustrują mnie najbardziej. U nas nikt nie udaje, że wszystko jest świetnie, ale też przede wszystkim nie pyta, jeśli nie interesuje go odpowiedź. No, od tej zasady są oczywiście wyjątki, ale taka jest, zdaje mi się, ogólna tendencja.
Może niepotrzebnie dramatyzuję i rzeczywiście jest po prostu przemęczony nauką i brakiem snu, ale i tak unoszę nieznacznie brew, wpatrując się w niego tak, jakbym samym wzrokiem miał wyrwać z niego prawdę i trochę żałuję, że nie mam takich umiejętności.
Może ty się powinieneś wyluzować i wyspać. Albo wypić tę swoją słynną czekoladę — o tak, wciąż pamiętam o jego propozycji, po prostu nie miałem dobrej okazji, by się o nią upomnieć. To jednak nie oznacza, że nie zamierzam w końcu się za to zabrać. Unoszę kąciki ust w lekkim uśmiechu, mam nadzieję, że nie jestem zbyt natrętny. Nie chcę mu sugerować, że wygląda źle, bo to przecież dalekie od prawdy, ale jeszcze bardziej nie chcę, żeby czuł się źle. I tylko szkoda mi, że nie jestem choć trochę lepszy w pomaganiu ludziom w takich sytuacjach, nie bardzo wiem, co zrobić, żeby ktoś czuł się lepiej. Bo co ja niby wiem? Mogę mu co najwyżej zatańczyć.
Patrzę, jak na moich oczach wraca w niego znana mi energia i przygryzam policzek, żeby się nie roześmiać. Patrząc na niego jeszcze przez moment z góry, mierzwię jasną czuprynę, aż w końcu sam klękam na kocu i zajmuję miejsce obok niego, w swoim stylu kompletnie ignorując przestrzeń osobistą.
Znasz się na wynalazkach mugoli? — zagaduję z zaciekawieniem. Ja nigdy się tym nie zajmowałem, w Durmstrangu nie było mugoloznawstwa, albo było w późniejszych latach, ale ojciec uznał je za zbędne. Właściwie o mugolach nie wiem kompletnie nic i nie wynika to z moich uprzedzeń, bo są mi oni kompletnie obojętni, a, cóż, z ignorancji i braku potrzeby. Zerkam na Terry'ego kątem oka, ale zaraz wracam do wzrokiem w stronę książki i marszczę brwi, myśląc nad ksywką. I tylko na chwilę rozluźniam się, rozbawiony jego nickiem.
Ja wcale nie dumaju, żebyś ty był terrible. Bardziej terrymisu — jestem mistrzem śmiania się z własnych żartów, ale nawet ja widzę, jakie to było beznadziejne. I dlatego właśnie nieco chichoczę, bo wydaje mi się to tak głupie, że aż śmieszne. — To może dance? — zastanawiam się na głos trochę nieostrożnie. Szybko dociera do mnie, co właśnie powiedziałem i wpadam w lekką panikę — bo to od moich inicjałów i tworzy słowo — tłumaczę się pospiesznie. Nie kłamię, ale jednocześnie mówię to z nieco przesadną nadgorliwością, tak jakby od tego, żeby mi uwierzył zależało moje życie. No bo trochę zależało. Mam ochotę potrzeć z zażenowania i złości na samego siebie czoło, ale wtedy już kompletnie pokazałbym, że coś jest nie tak, więc zamiast tego przywołuję na twarz lekki uśmiech — moja mama miała poczucie humoru. Ale to może głupi pomysł. Może ja się powinien nazywać po prostu daniil, pewnie i tak nikt takiego nie ma.

@Terry Anderson
Powrót do góry Go down


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, w trakcie mutacji
Galeony : 432
  Liczba postów : 565
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyNie Lis 12 2023, 19:40;

Trudno o osobę, która bardziej niż Terry przypominałaby otwartą księgę. Z jego twarzy dało się wyczytać dosłownie wszystko: każde najmniejsze strapienie, zamyślenie, gorączkowe główkowanie czy tłumiona ekscytacja od razu malowały się na piegowatej twarzy, przyjmując postać szkarłatnego rumieńca, krzywego uśmiechu, płomiennych iskierek w oczach lub nieobecnego, przygaszonego wejrzenia. Pomimo wielu starań, chłopak zwyczajnie nie potrafił skutecznie ukryć własnych myśli - mankament, który czynił go beznadziejnym kłamcą, co z kolei przysparzało wielu problemów, gdy prowadzony tryb życia niekoniecznie zgadzał się ze szkolnym regulaminem. Sam Terry zdążył się już dawno pogodzić z tym, że jeden rzut oka zwykle wystarczał, by dowiedzieć się o nim niemalże wszystkiego, co bynajmniej nie oznaczało, że chłopak nie próbował od czasu do czasu zachować pewnych informacji dla siebie. Z jakim skutkiem? Cóż, o to trzeba by było zapytać obcujące z nim jednostki.
Co do zasady Puchon nie miał zresztą nic przeciwko jawnemu okazywaniu pełnej palety przeżywanych emocji, bezgranicznie otwarty i empatyczny. Był daleki od przekonania, że złość czy smutek należy szczelnie zamknąć i nosić w sobie, by za żadne skarby nie ujrzały światła dziennego. Zawsze starał się stanowić oparcie dla innych w trudnych chwilach, nie miał więc – przynajmniej zazwyczaj – oporów, by samemu zwierzyć im się z własnych bolączek. W Hogwarcie było jednak inaczej. Tutaj każde zachowanie pociągało za sobą niepokój o to, jak zostanie odebrane i czy przypadkiem chłopak nie zrobi z siebie pośmiewiska. Za żadne skarby nie chciał wypaść na dziwaka czy półgłówka, co jak na złość najczęściej doprowadzało do zgoła przeciwnych rezultatów.
Nic więc dziwnego, że zapytany o samopoczucie, całkowicie zbagatelizował własne dokuczliwości, które choć od kilku dni nie dawały mu spokoju, to nie stanowiły przecież poważnego problemu – nie był chory, nic mu nie dolegało, ot pewnie hormony bawią się z nim w dutka. Zresztą rok w rok boczył się z powodu powrotu do szkoły, nie było więc nic niezwykłego w jego nienajlepszym humorze.
- Jestem wyluzowany. – zapewnił, ponownie zbywając obawy Daniila lekceważącym machnięciem ręki – Poczekaj do maja, wtedy zobaczysz mnie w prawdziwej panice. – uśmiechnął się żartobliwie, choć było w tej uwadze sporo prawdy. Szkolne wyniki nie były może dla Puchona kwestią życia i śmierci, ale skłamałby, gdyby powiedział, że całkowicie nie przejmował się zbliżającymi SUMami. A mając na uwadze, jak chłopak radził sobie ze stresem… oby skrzaty domowe zaopatrzyły kuchnię w pokaźny zapas słodkości.
- Oh, nie wiedziałem, że już jest słynna. – uniósł brwi w rozbawieniu, przypominając sobie ich rozmowę podczas zajęć z magicznego gotowania. Rozejrzał się dookoła, jak gdyby się nad czymś zastanawiał, po czy pokręcił głową z poważną mina – Nie nie, jeszcze jest zbyt ładna pogoda na moją gorącą czekoladę. To jest specjalny rarytas na mroźne wieczory, kiedy za oknami ciemno, szaleje wichura i pada jak z cebra. Albo jeszcze lepiej! Kiedy sypie śnieg!
Nie była to do końca prawda, ale dla celów humorystycznych Terry pozwolił sobie na niewielkie przeinaczenie rzeczywistości. W gruncie rzeczy mógłby nawet teraz zaciągnąć Ślizgona do lochów, by wspólnie uraczyć się płynnym szczęściem pod postacią gorącego napoju. Chociaż sądząc po rozłożonym kocu, chłopak miał inne plany na popołudnie – plany, w które Terry zuchwale się wprosił, zbyt podekscytowany wizją niesienia pomocy, by chociaż rozważyć, czy jego obecność jest tam w ogóle mile widziana. Już otwierał czarodziejski zeszycik na pierwszej stronie, gdy poczuł, jak Ślizgon mierzwi mu włosy i bez tego pozostające w kędzierzawym nieładzie. Zadarł głowę, spoglądając na chłopka spod przymrużonych powiek wzrokiem, który jasno dawał do zrozumienia „kiedyś się zemszczę”. Gdyby zamiast Daniila stała przed nim Harmony, zapewne w tej samej chwili Puchon rozpocząłby wojnę na łaskotki, doprowadzając dziewczynę do łez i histerycznego śmiechu, nie znał jednak Ślizgona na tyle, by pozwolić sobie na podobną poufałość.
Zawahał się na moment słysząc pytanie chłopaka, uświadamiając sobie, co przed chwilą powiedział. Zarumienił się lekko i zerknął przelotnie na siedzącego obok Ślizgona, próbując ocenić zawczasu jego reakcję, na informację, którą zaraz zamierzał mu zdradzić.
- Ciężko, żebym się nie znał. Wychowywałem się wśród mugoli, moi rodzice nie są magiczni.  – starał się, by jego głos brzmiał nonszalancko, jak gdyby rzucił coś zupełnie oczywistego, do czego nie przywiązywał większej wagi. Jego pochodzenie nie było co prawda żadną tajemnicą, niemniej Terry czuł się niekomfortowo, ilekroć temat pojawiał się w rozmowie. I choć usilnie próbował sprawiać wrażenie obojętnego, mimowolnie zesztywniał, oczekując nerwowo na reakcję Daniila.
Był bardziej niż dumny z tandetnej gry słownej, którą wykorzystał tworząc swój „profil” na wizbooku. Nie była to żadna ambitna zagadka, niektórzy nazwaliby ją nawet oklepaną, jednak Puchon przywykł do niej i szczerze polubił, przekonany, że dowcipnie oddaje ona jego prawdziwa naturę. Właśnie dlatego wybuchnął głośnym śmiechem na rozczulający komentarz Ślizgona, którego za grosz nie spodziewał się dzisiaj usłyszeć.
- Dowcipniś, co? Dogadamy się. – posłał szeroki uśmiech w kierunku chłopaka, kiedy wreszcie udało mu się zapanować nad szaleńczym chichotem. Nie miał wygórowanego poczucia humoru, głupie, dziecinne żarty śmieszyły go nawet bardziej niż zawoalowane intrygi.
- Od twoich inicjałów? – zapytał z nagłym ożywieniem – No, teraz musisz się pochwalić Danny. – cmoknął z niewinnym uśmiechem zdrabniając imię towarzysza. O ile w ogóle można tu mówić o zdrobnieniu. Nie umknęło jego uwadze nagłe zmieszanie chłopaka, a ponieważ nie mógł wiedzieć, co naprawdę przyczyniło się do zmiany humoru Ślizgona, Terry całą winą obarczył swoje głupie pytanie.
- To znaczy nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. Przepraszam, nie chciałem być wścibski. – spłonął rumieńcem, w duchu wyrzucając sobie nietakt. Doskonale rozumiał, dlaczego ktoś mógłby nie chcieć zdradzać podobnej informacji – sam przecież nie dzielił się z innymi pełnym imieniem, przedstawiając się zawsze jako Terry, a nie Terrence. Chyba umarłby ze wstydu, gdyby ktoś wołał go w ten sposób na korytarzu.
- E tam głupi pomysł, mi się podoba. – spróbował udobruchać Ślizgona, po czym zamyślił się, ważąc w myślach obie propozycje – Oba brzmią super. Jakby trochę nagiąć wymowę, to możesz też użyć denial, ale to już chyba przesada. – zabębnił długopisem o czystą, niezapisaną stronicę tytułową – To jak? Wolisz być Panem Tanecznym czy zostajemy przy imieniu?
Powrót do góry Go down


Daniil Egorov
Daniil Egorov

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 182
C. szczególne : rosyjski akcent, postura tancerza
Galeony : 100
  Liczba postów : 151
https://www.czarodzieje.org/t22487-daniil-artyom-nikola-cirilowicz-egorov#746222
https://www.czarodzieje.org/t22550-poczta-daniila
https://www.czarodzieje.org/t22486-daniil-egorov-kuferek#746221
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyNie Lis 19 2023, 16:19;

Wolę nie oglądać go w złym stanie, zwłaszcza jeśli ma wtedy wyglądać na bardziej udręczonego, niż w tym momencie. Ale może to ze mną jest coś nie tak, może to ja powinienem przejmować się bardziej, w końcu na koniec roku czekają mnie całe te owutemy, o których wszyscy ciągle mówią. Mam ogromne braki w programie, ale mimo to jakoś się tym nie stresuję, trochę tak, jakby wcale mnie to nie dotyczyło. Może po prostu Hogwart wciąż jest dla mnie tak obcy, że nie czuję, jakby szkolne problemy były również moimi prywatnymi? Cóż, w gruncie rzeczy to wolę się nie przejmować. Przynajmniej bezproblemowo przesypiam całe noce.
Dla mnie jest — odpowiadam z rozbawieniem — menya nikt na żadną inną nie priglaszal, i nikt nie gadał o żadnej z takim entuzjazmom — słucham go i oczyma wyobraźni doskonale maluję sobie w głowie odpowiednią scenerię dopasowaną do jego słów. Zimową, przytulną, niezwykle przyjemną. Patrzę na niego z zamyśleniem, aż w końcu cicho się odzywam: — jak ty to ładnie powiedział — nie zważam na jego śmiech, na to, że był to żart. Jestem zupełnie szczerze urzeczony — to ja mogu poczekać. Zaprosisz mnie, jak będzie idealny moment? — moje słowa chyba przeczą idei zapraszania gdzieś kogoś, skoro sam wywieram na nim tę presję, ale nie przejmuję się tym, za bardzo ciekaw... czego właściwie? Chyba nie do końca samego smaku czekolady, bo ten jest mi znajomy, prędzej tego, co uzna za moment idealny. I czy będzie chciał się nim ze mną podzielić. Bardziej niż sam przysmak, interesuje mnie spojrzenie na jesień i zimę jego czami, zmianę perspektywy, a może i ujrzenie Hogwartu z odrobinę przyjemniejszej strony.
Zadając swoje pytanie, jakoś nie wziąłem pod uwagę, że rodzicami Terry'ego mogą być właśnie mugole. Niby jestem świadomy, że to tutaj wcale nie jest taka rzadka sprawa, ale w Durmstrangu nie uczył się nikt, kto nie miał odpowiednio wysokiego statusu krwi. Było to moim zdaniem krzywdzące i niezrozumiałe, ale nigdy wystarczająco mocno, bym miał z tym wchodzić w dyskurs. Ten problem nie dotyczył ani mnie, ani nikogo, kogo znałem. Aż do teraz.
Przekrzywiam głowę i wpatruję się w niego bez słowa, w każdym razie przez pierwszą chwilę, kiedy zastanawiam się, czy powinienem był w ogóle pytać, i czy to jest moment na to, żeby go za to od razu przeprosić. Z drugiej strony jeśli teraz go przeproszę, czy nie będzie to wyglądać tak, jakby mugolskie pochodzenie było powodem do wstydu? Nieźle się wkopałem. Wzdycham bezgłośnie i w tym samym momencie uderza mnie pewna myśl. Marszczę brwi.
Musiało Ci być trudno, na początku — nawet nie pytam, a stwierdzam, snuję domysły i szukam w jego twarzy jakiegoś potwierdzenia. Mam wrażenie, że mimo lekkości, z jaką mi o tym powiedział, jest spięty. Więc może jednak powinienem był przeprosić? — to tak jakby ty nagle przyjechał z Rosji, ale ty umiał tylko gavarit po ruski. — Uśmiecham się nie dlatego, że wydaje mi się to zabawne, a z tego względu, że udało mi się znaleźć coś, co tak mocno nas łączyło. Jestem tutaj obcy, ale on też kiedyś był. To pocieszające. — Ile czasu minęło, zanim ty się poczuł tutaj kak doma? — dopytuję z zainteresowaniem, również dla samego siebie, tak jakby jego odpowiedź miała mi pomóc oszacować, ile jeszcze czasu będę się tak męczyć.
Danny
Lubię, jak tak do mnie mówią, nawet nie dlatego, że rzeczywiście brzmi to jak zdrobnienie, a ze względu na to, że czuję się, jakbym tu przynależał. Moje imię wypowiedziane w ten sposób nie brzmi tak obco, nie na miejscu. Już nie sprawia problemów, żeby wymówić je tak, jak rzeczywiście brzmi w moim języku. Uśmiecham się, wpierw lekko, a potem mocniej, tuż zanim parskam lekkim śmiechem.
To ty się teraz skup, Terry, bo tego jest dużo. Jestem Daniil Artyom Nikola Cirilowicz Egorov. Cirilowicz to nie imię, to... otczestwo — marszczę brwi, bo nawet nie znam tego słowa po angielsku. Może wcale nie istnieje? — wy chyba nie macie czegoś takiego. Mój ojciec był Ciril, to ja jest Cirilowicz. A on był Ivanowicz. Pisze się tak — na moment przejmuję od niego długopis i na kartach Wizbooka zgrabnie wpisuję wszystkie swoje imiona cyrylicą; wygląda to o wiele lepiej, niż te moje angielskie kulfony. „Даниил Артём Никола Кирилович Его́ров” — nawet w ojczystym języku jest to koszmarnie długie imię. Mama nieźle sobie ze mnie zażartowała.
Ja lubię jak Ty mnie pytasz — oznajmiam beztrosko i wzruszam przy tym ramionami — to znaczy, że się interesujesz. A ja lubię jak ty się interesujesz — w moich słowach jest dużo prawdy, ale szczerzę się szeroko, żeby jakoś to ukryć. O tak, uwielbiam być w centrum uwagi, czuję się wtedy jak ryba w wodzie. Problem polega jednak na tym, że poza tańcem nie umiem jej na siebie zbytnio ściągać. Może to i lepiej.
To może dance, to całkiem śmieszne. Denial też jest dobre, ale czy ja jest taki niedostępny? — śmieję się, wcale nie oczekując odpowiedzi.

@Terry Anderson
Powrót do góry Go down


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, w trakcie mutacji
Galeony : 432
  Liczba postów : 565
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyCzw Lis 23 2023, 23:13;

Szczerze podziwiał mądre, inteligentne osoby, które miały wystarczająco samodyscypliny, by przysiąść do nierzadko nudnych podręczników i godzinami wkuwać daty, nazwiska, receptury… Darzył ogromnym szacunkiem każdego, kto wykazywał się wiedzą podczas zajęć, szczególnie gdy stała za nią autentyczna pasja lub choćby cień zainteresowania omawianym zagadnieniem. Sam nie należał jednak do elitarnego grona prymusów, nie przywiązując większej wagi do własnych osiągnięć naukowych. Oczywiście cieszył się, otrzymawszy wysoką ocenę lub zdobywszy kilka dodatkowych punktów domu, ale nigdy nie była to dla niego sprawa życia lub śmierci. Zdecydowanie bardziej zależało mu na nawiązywanych w szkole przyjaźniach i to właśnie na ludzkim aspekcie edukacji skupiał swoją uwagę. Bardziej niż przekazywaną wiedzą, interesował się życiem bliskich mu osób – ich sukcesami, problemami, codziennymi błahymi sprawami. Gdyby ktoś go o to zapytał, Terry bez zastanowienia wolałby zostać zapamiętany jako osoba, na której można polegać i w której towarzystwie każdy czuje się dobrze, niż jako najwybitniejszy uczeń swoich czasów. Być może brakowało mu ambicji, ale jak do tej pory chłopak nie przejechał się na wyznawanych wartościach.
- Ah, no chyba że tak. – uśmiechnął się nieco szerzej, miło połechtany, że Daniil pamiętał ich rozmowę i zdawał się naprawdę wyczekiwać wspólnego czekoladowego wieczoru. Bo gorącą czekoladę pija się oczywiście tylko wieczorami. – Jeszcze się nauczysz, że kiedy w grę wchodzi czekolada, to nie bawię się w półśrodki. – Terry nie znał drugiej osoby, która byłaby w stanie mówić z podobną pasją o kakaowym deserze. Czasem jego entuzjazm nabierał iście absurdalnych rozmiarów, przez co niektórzy żartowali sobie, że upodobanie chłopaka do czekolady zakrawa o obsesję. Ile w tym prawdy… cóż, niech no tylko ktoś spróbuje odciąć go od dostaw z Miodowego Królestwa.
- Oh...um...dziękuję? – speszył się nieco, słysząc cichy komplement, wypowiedziany w dodatku z taką powagą w głosie. Przekaz był jednak na tyle miły, że chłopak szybko odzyskał beztroski humor – No jasne, że tak! W końcu Ci obiecałem prawda? Byłbym potworem, gdybym teraz odmówił Ci skosztowania tej kakaowej ambrozji, szczególnie jeśli jest słynna. – wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, w myślach już wyobrażając sobie ten idealny zimowy wieczór z gorącą czekoladą, piankami i śniegiem za oknem. Było coś pokrzepiającego w snuciu planów z nowopoznanym Ślizgonem – pierwszy raz od dawna Terry poczuł, że może wyczekiwać w Hogwarcie czegoś innego, niźli tylko zakończenia roku szkolnego i powrotu do domu na dwa miesiące wakacji. Namiastka normalności w tym zwariowanym miejscu.
Mimowolnie spiął się, gdy wypłynął temat jego niemagicznego pochodzenia. Nie wstydził się tego, że był mugolakiem, ale mimo to niechętnie poruszał tę kwestię. Każda wzmianka o jego dawnym, zwyczajnym życiu boleśnie przypominała, jak nie na miejscu chłopak czuł się w Hogwarcie. Znał mnóstwo osób, które tak jak on wychowywały się w świecie bez czarów, a jednak świetnie odnalazły się w nowej rzeczywistości, chłonąc wszystko, co magiczne społeczeństwo miało do zaoferowania. Jego przypadek był inny, dlatego nawet gdyby w zamku nikt nie zwracał uwagi na czystość krwi, to Terry i tak nie czułby się tu w pełni komfortowo. A przecież rzeczywistość wyglądała inaczej. Nie miał pojęcia, jaki stosunek do mugolaków miał Daniil, ale najwyraźniej miał się za chwilę przekonać. Spojrzał hardo na Ślizgona, gotów w razie potrzeby odeprzeć szyderstwa i obelgi, jednak nic takiego nie padło ze strony chłopaka. Wręcz przeciwnie, reakcja chłopaka była tak daleka od tego, czego Terry mógł się spodziewać, że przez moment tylko wpatrywał się w rozmówce zbity z tropu. Ludzie różnie reagowali na jego pochodzenie – jedni z pogardą inni z zaciekawieniem, jakby był nietypowym okazem w zoo, a jeszcze inni zbywali tę informację machnięciem ręki i nie przywiązywali do niej większej wagi. Komentarz Daniila wyróżniał się na tym tle niezwykłą przenikliwością.
- Tak, chyba tak… - zaczął niepewnie, nadal zdumiony tym, jaki obrót przyjęła ich rozmowa. Nie spodziewał się tyle zrozumienia ze strony Ślizgona, choć jeśli się nad tym zastanowić, to faktycznie dostrzegał aż nadto podobieństw między sytuacją Daniila, a jego osobistymi doświadczeniami. Zalała go fala tym większej sympatii wobec chłopaka i może właśnie dlatego zdobył się na szczerość, odpowiadając na następne zadane przez niego pytanie.
- A kto powiedział, że czuję się tu jak w domu? – uśmiechnął się smutno, w myślach przyrzekając sobie zrobić wszystko, co w jego mocy, by Daniil poczuł się w Hogwarcie najlepiej jak to możliwe. Nie był w stanie cofnąć czasu ani odzyskać straconych na wstydzie i strachu lat, ale mógł zadbać o to, by nikt więcej nie doświadczył tego co on.
Odetchnął z ulgą, słysząc śmiech chłopaka, zaraźliwy i sprowadzający ich rozmowę z powrotem na dobre tory. W końcu są rzeczy ważne i ważniejsze, a Daniil nadal nie dokończył zakładania Wizbooka! Słysząc pełne imię i nazwisko chłopaka, Terry rozdziawił buzię w niemym podziwie. 
O rany, ale to ładnie brzmi razem. Tak wyniośle. Jakbyś był arystokratą! – z podekscytowaniem obserwował, jak Ślizgon kreśli znaczki, których Terry za żadne skarby nie byłby w stanie samodzielnie rozszyfrować. – Woah. Zupełnie zapomniałem, że przecież w Rosji jest inny alfabet. – zarumienił się, zawstydzony własną ignorancją – Wygląda trochę jak runy.
Ucieszył się, kiedy Daniil – po raz kolejny zresztą – zapewnił go, że nie ma nic przeciwko jego pytaniom, których Terry miał z każdym spotkaniem coraz więcej. Bardzo go ciekawiło, jak chłopak wspominał ojczysty kraj, za czym tęsknił, co go skłoniło do przeprowadzki – najchętniej dowiedziałby się nim wszystkiego i to najlepiej od razu.
- Lepiej nie mów takich rzeczy, bo potem się nie odpędzisz od moich pytań. – posłał mu pełen rozbawienia uśmiech, jednocześnie odbierając zgarnięty przed chwilą zeszyt i uzupełniając pierwsze pole 
– Okej, zatem witaj na wizbooku dance. Tutaj możesz wpisać swoje dane, wiesz, imię, szkolny dom, data urodzenia… z tym powinieneś sobie dać radę, to to zostawimy… - zerknął na chłopaka w razie gdyby ten uznał, że jednak potrzebuje pomocy, na przykład w tłumaczeniu poszczególnych pozycji. – O i teraz patrz. Tutaj możesz wklejać zdjęcia albo pisać co ci ślina na język przyniesie. – przewrócił stronę, przechodząc do właściwej części magicznej książeczki – W zależności od tego, jak sobie wybierzesz, dany wpis będzie widoczny tylko dla Ciebie albo dla wszystkich Twoich znajomych albo w ogóle dla wszystkich. Jeśli chcesz kogoś znaleźć, to celujesz różdżką i wymawiasz jego imię i nazwisko. Masz spróbuj! – oddał mu notes, ciekaw, czyj profil chłopak postanowi odwiedzić w pierwszej kolejności.
Powrót do góry Go down


Antosha Avgust
Antosha Avgust

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : mocny rosyjski akcent, niski głos; poważny, nieprzystępny i mało ekspresyjny
Galeony : 564
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t19662-antosha-avgust#587797
https://www.czarodzieje.org/t17516-poczta-profesora-antoshy-avgusta#491595
https://www.czarodzieje.org/t19663-antosha-avgust
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Sty 29 2024, 11:34;

Wciąż trwała piękna, mroźna zima, a ponieważ Antek był entuzjastą natury, uznał że absolutnie musi na którejś z lekcji skorzystać z uroków tej wspaniałej pory roku. Zaprosił więc co odważniejszych śmiałków na szkolne błonia, na których przygotowane były - nikt nie powinien być zdziwiony - rozmaite narzędzia sportowych tortur. Godzina była wczesna, powietrze rześkie, a Antoszek dziarski i energiczny jak zawsze. Oby tylko uczniowie podzielali ten entuzjazm...
W ramach powitania zgromił wzrokiem wszystkich zgromadzonych i bez zbędnych wstępów zarządził:
- Na rozgrzewki tam pobiegną i wy nie macie się starać pokonać przeszkodi, tylko zrobić to. Szybko i porządnie, a jak któryś będzie narzekał to może od razu iść sobie. No, ruszają się! - szturchnął w plecy pierwszą osobę z brzegu na znak, że każda sekunda się liczy. A potem obserwował ich zmagania i pilnował żeby wśród tych łamag nie było ofiar śmiertelnych.

ETAP I
ROZGRZEWKA

Jest to klasyczny, antkowy tor przeszkód - kto bywał na poprzednich lekcjach ten wie Miejsce piknikowe - Page 14 1754368413 Fabularnie kicamy po błoniach, mechanicznie rzucamy oraz 5xk6, gdzie każda kostka oznacza jak sobie radzimy w kolejnych przeszkodach oraz 3xliterę na tłuczki.
Ofc można samemu interpretować czy sukces/porażka to kwestia umiejętności postaci czy jakiś losowy fuks czy pech. Nie ma przerzutów, bierzemy życie jakim jest!

1. Lodowisko  - biegniesz, biegniesz i nagle robi się niesamowicie ślisko, co zaskakuje cię jak zima drogowców.
kostki:

2. Zaspy - niespodziewanie śniegu robi się coraz więcej i potrzeba niemało siły i determinacji, by się przez niego przedrzeć. Może zamiast miotły trzeba było zabrać łopatę do odśnieżania?
kostki:

3. (Syzyfowy) Bałwan - gdy już wydostaniesz się ze śniegu, nie tylko wyglądasz jak bawłan, ale i musisz go ulepić. Znaczy toczyć wielką śnieżną kulę, oczywiście pod górę.
kostki:

4. Lawina - dotarłeś na szczyt, myślisz że to koniec? Otóż nie. Z górki należy teraz zejść, a żeby było ciekawiej (i szybciej), motywacją jest goniąca cię śnieżna lawina.
kostki:

5. Morsowanie - wisienka na torcie tego treningu. Musisz przebrnąć przez zaczarowaną sadzawkę zanurzony po pachy w lodowato zimnej wodzie.
kostki:

Oprócz tego co jakiś czas atakują was tłuczkośnieżki! Rzucić 3xliterą, by dowiedzieć się w co obrywasz.
ała:

Termin: do 6.02
Potem będzie tydzień na II etap, a potem ferie więc na spóźnialskich nie czekam Miejsce piknikowe - Page 14 1444931037

Kod:
Kod:
<zg>Tor:</zg> 1,2,3,4,5
<Zg>Tłuczki:</zg> A,B,C
<Zg>Bonus na II etap:</zg> lepszy wynik/gorszy wynik
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Sty 29 2024, 14:58;

Tor: 1 2 4 1 1
Tłuczki: AJJ literalnie XD
Bonus na II etap: gorszy wynik

Czy był 'co odważniejszym śmiałkiem' ? Niekoniecznie. No ale przecież głupio ominąć lekcje mioteł - jeszcze by mu wróciło złudne poczucie, że nauczyciele quidditcha nie dybią na życia uczniów, a lekcje z latania na miotle mogą nie bazować na napaści, torturach i atakach tłuczkami. Ktoś by jeszcze głupio pomyślał, że quidditch i katanie na miotle to nie tylko unikanie tłuczków, głupi!
Ubrany w ciepły golf, na który wciągnął swój miotlarski dres i ochraniacze, udał się na piknikowe miejsce, raz jeszcze zachodząc w głowę, dlaczego wszyscy jak ognia unikali ćwiczenia latania na miotłach na boisku przeznaczonym do latania na miotłach. Wysłuchał co Avgust ma do powiedzenia i ze zdziwieniem prawie się nie wyjebał w śniieg kiedy ten stetryczały dziad popchnął go ponaglająco. Spojrzał na niego z oburzeniem, zaskoczony, że w tym zramolałym ciele jest jeszcze jakaś siła, ale jak trzeba, to trzeba, ruszył na rozgrzewkę.
Najpierw, jak ostatni głupi i naiwny myśląc, że to tylko bieganie, wbiegł na lodowisko, na którym już na starcie zarobił tłuczkiem w ramię i wypierdolił pięknego orła, lądując ze stęknięciem na dupie, jakby głaz spadł w kamieniołomie. Może to wkurwienie związane z obolałą dupą, ale jak już się podniósł z lodu i wszedł w zaspy, to szedł jak lodołamacz, albo odśnieżarka, robiąc sobie w zaspach przejście niczym zawodnik rugby przebijający się przez przeciwników. Cóż tych sukcesów, kiedy dosięgł go kolejny tłuczek, tym razem prosto w brzuch. Prawie się przy tym zrzygał, oglądając nienawistnym spojrzeniem na Avgusta, który wymownie kazał mu palcem toczyć kule pod górę i tylko złorzeczenie w duchu chyba go przekonało do tego, by ją jakoś przed siebie pchać. Czy imaginował sobie, że to Antosza i jak go wepcha pod górkę, to będzie go potem mógł z niej zepchnąć? Jak najbardziej. Każda motywacja się liczy!
Ale czy na pewno każda? Ledwie złapał oddech, a tu nadeszła motywacja rzeczywiście, w postaci lawiny na widok której pisnął i zaczął przebierać nogami, jakby od tego zależało jego życie, bo chyba w zasadzie zależało. Nawet nie zauważył, na kogo wpadł, zgarniając go ze sobą, zamieniając się w plątaninę nóg i rąk.
Gdy śnieg ich w końcu wypluł, wynurzył głowę z zaspy i rozejrzał się za staranowaną osobą.
- Wszystko ok..? - stęknął, wyciągając rękę, by pomóc #osobapomnie wyjść ze śniegu, bezskutecznie, bo wtedy dosięgnął go jeszcze jeden tłuczek, wbijając z powrotem do zaspy.
W tym momencie Swansea leżał w śniegu i patrzył w niebo, myśląc o tym, że quidditch to jednak nie jest sport dla niego i pierdoli to wszystko, wraca do hokeja. Oczywiście nie mógł pomarudzić za długo, bo Avgust zaraz go pogonił do sadzawki, w której prawie się utopił.
Po rozgrzewce nie wyglądał ani ciut na rozgrzanego, przeczuwając,  ze w następnym etapie prawdopodobnie nie będzie się już w stanie ruszać.
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta
Galeony : 530
  Liczba postów : 704
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Sty 29 2024, 18:29;

Tor: 5, 4, 5, 5, 4 + poprawki toczenia kulki 5->1->6
Tłuczki: J, I, E
Bonus na II etap: lepszy wynik

Lekcje profesora Avgusta kojarzyły się Kate bardziej z survivalem, niż treningiem, ale mimo tego stawiła się na błoniach, również zastanawiając się, co też odstręczającego było w boisku do Quidditcha, że wszystkie ćwiczenia odbywały się poza jego granicami? Ubrana w czarny golf, bluzę, ocieplane gacie do ćwiczeń w niskich temperaturach, stawiła się wśród całej reszty kwestionujących swoje wybory studentów. Włosy związała w niską kitkę, a na głowę wciągnęła czerwoną czapkę z godłem, podkreślając nią swoją przynależność do domu Lwa. Wysłuchała bardzo skąpych wyjaśnień dotyczących ich następnych poczynań - brzmiało dość prosto, biec przed siebie i pokonywać przeszkody. Okej, da się zrobić.
Życie bardzo szybko ją zweryfikowało, gdy wywaliła się na lodzie blisko pięć razy. Do tego w momencie swojego największego rozchwiania oberwała tłuczkiem w łokieć. Syknęła z bólu, bo był to ten sam, który kiedyś nadwyrężyła na treningu. Z zaspami miała trochę prościej, bo @Lockie I. Swansea tak utorował drogę, że wystarczyło podążać jego śladem i pokonać przeszkodę bez bólu. Później okazało się, że mieli toczyć kulę śniegu pod górę i Kate musiała do tego zadania podejść aż trzykrotnie. Za pierwszym razem kulka rozpadła się w połowie góry i nauczyciel nie zaakceptował ponownego rozpoczęcia z innego miejsca niż z samego dołu. Przy drugiej kuli tak skupiła się na uklepywaniu śniegu, że nie zauważyła szybującego tłuczka, który walnął ją prosto w brzuch. Zgięła się w pół, wpadając na kulę i rozbijając ją doszczętnie. Z wielkim trudem rozpoczęła toczenie kolejnej, czując podchodzące do gardła śniadanie i tępy ból w trzewiach. Może pękła jej śledziona? Cóż, jej męczarnie skończą się szybciej. Nie narzekała, przynajmniej nie na głos - zmarszczone brwi zdradzały jednak, że w głowie posyłała bardzo dużo nieprzyjemnych epitetów w kierunku Avgusta... Ostatecznie wytoczyła kulę pod górę i mogła przejść do kolejnej "atrakcji". Zejście wydawało się zaskakująco proste w teorii, w praktyce jednak zjechała razem z zaspą i Lockiem, który dodatkowo nieco przygniótł ją w tym śniegu.
- Chyba - odparła na jego pytanie, lecz zanim zdążyła go zobaczyć, ponownie zniknął w zaspie, a ona usłyszała tylko głuche uderzenie tłuczka. Miała śnieg absolutnie wszędzie, czuła go nawet w majtkach. Jedynym plusem tego zjazdu był fakt, że szybciej znalazła się u podstawy górki, toteż bliżej miała do wody. Morsowanie było ostatnim, na co miała ochotę, ale lodowata woda na chwilę zagłuszyła pulsujący ból odczuwany w łokciu, kolanach i w zasadzie każdym włóknie mięśniowym jej ciała po wycisku, który przed chwilą dostała.
A najgorsze, że jeszcze po tym wszystkim mieli latać...
Powrót do góry Go down


Saskia Larson
Saskia Larson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz dwa charakterystyczne pierścionki na lewej dłoni: z lisem i z czerwonym klejnotem. Zazwyczaj trzyma się z boku i nie angażuje, jeśli nie musi - nie, że jest nieśmiała, raczej ma wszystko w dupie.
Dodatkowo : kapitanka drużyny Krukonów
Galeony : 278
  Liczba postów : 584
https://www.czarodzieje.org/t18235-saskia-kia-larson
https://www.czarodzieje.org/t18368-saskowa-gaja#523010
https://www.czarodzieje.org/t18364-saskia-kia-larson
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Sty 29 2024, 19:55;

Tor: 2, 1, 4, 1 (sorka, następna osobo), 2
Tłuczki: G, C, E
Bonus na II etap: lepszy wynik

Nie ma mowy, że kiedykolwiek by się do tego przyznała, ale jej ulubionym nauczycielem był Avgus. Może dlatego, że wzbudzał jej podziw - tak, jak i strach - lub źródłem tej niespodziewanej aprobaty był fakt, że wydawał się nieco odklejony, jednocześnie mówiąc z tym śmiesznym akcentem, rozstawiając uczniów, jakby przygotowywał ich do obowiązkowej służby wojskowej. Innymi słowy, nie przypominał nikogo innego z kadry nauczycielskiej. Chłop wyglądał i brzmiał, jakby w latach swojej świetlności po kilku głębszych chodził szukać w syberyjskich lasach niedźwiedzi, by siłować się z nimi na rękę i dokładnie taki sam poziom subtelności okazywał na lekcjach. Jeśli po zajęciach z miotlarstwa u Avgusta nie kończyło się obitym niczym worek treningowy, to cóż, prawdopodobnie Antosha kazał tej osobie popitalać w podskokach, zanim przeszedł do rozgrzewki. Tak już był porządek rzeczy - od względnego rozsądku był Walsh.
Krukonka, zaopatrzona w porządne ochraniacze na kolanach i skórzane rękawiczki dodatkowo wzmacniane paskiem w nadgarstkach, założyła strój sportowy, zabezpieczając go zaklęciami utrzymującymi temperaturę ciała. Coś jej podpowiadało, że okaże się to przydatne. Ruszyła biegiem przez lodowisko, dziękując bogom za to, że jej buty nie ślizgają się tragicznie po lodowej tafli. Za każdym razem, gdy ujeżdżała jej noga, zręcznie przeskakiwała w kierunku nieudeptanegofragmentu lodu, okraszonego niewielką warstwa białego puchu. Już miała uznać ten śnieg za swojego największego sojusznika podczas rozgrzewki, a tu w pełnym zdziwieniu, pojedynczy krok po opuszczaniu lodowiska sprawił, że zapadła się po pas w zaspie. Krok po kroku, zapadała się jednak coraz głębiej, stękając z wysiłku, gdy całą zmagazynowaną siłę poświęcała na przepchanie ciężkiej, wilgotnej, ubitej śnieżnej ściany - i gdy nie fakt, że ktoś podał jej rękę (#pomocy), ciągnąc w bok, gdzie schowany pod bielą teren był wyższy, prawdopodobnie wkrótce musiałaby zacząć budować tunel.
Śnieg na ubraniach sprawiał wrażenie, jakby musiała ćwiczyć z kilku kilogramowym obciążeniem. Co gorsza, przed nią widniała nie lada górka, pod którą kilka osób próbowało wtoczyć kulę. Zacisnęła szczękę. Oddychając ciężko, niemal boleśnie, zabrała się do pracy., Stawiała krok za krokiem, nie rozglądając się na boki, tylko tocząc tą pierdoloną kulę, jakby od tego zależało jej życie. Na samej górze Saskia miała ochotę paść w zaspę i przemienić w lodową rzeźbę. Była tak wyczerpana, uda paliły ją mocą smoczego ognia, że nawet myśl o zamarznięciu wydawała się jej lepszym rozwiązaniem, niż kontynuowanie rozgrzewki. Cichy głosik powtarzał jej jednak, że już prawie finisz, jeszcze tylko z górki.
Ruszyła więc, ale spazmy przypominające łamanie kości, sprawiały, że podwinęła jej się stopa. O, o. Tracąc równowagę, machała rękoma, niczym nielot, próbując przejąć kontrolę nad sytuacją. Szala jej osobistego szczęścia przechyliła się gwałtownie w stronę pecha, gdy upadając, zaorała twarzą w śnieg. Nie miała szans, turlając się w dół, a zbierane razem z nią zaspy z każdym kolejnym metrem zamieniały się w coraz większą lawinę. W tym całym ferworze huku, walki o oddech i pulsującego bólu w szczęce, nie usłyszała nawet, że ktoś krzyknął. Poczuła jednak, że zabiera na wycieczkę w dół kogoś ze sobą (#następnaosoba), tworząc razem kulę godną największego bałwana. Z jednej strony myślała, że to się nigdy nie skończy, chociaż upadek w dół nie mógł trwać dłużej niż kilkanaście sekund.
Ży... żyjesz? — wymamrotała, nie będąc nawet pewną, czy ona sama żyje. Przez moment nie była w stanie się podnieść, z nogą leżącą na czymś miększym, co mogło być czyimś brzuchem. Albo twarzą. Całe ciało bolało tak, jakby bito ją metalowymi prętami, przez co nawet nie poczuła uderzenia tłuczka - zamiast tego przewróciła się na bok, spluwając w śnieg mieszanką śliny i krwi z pękniętej wargi. Widząc kontrastującą czerwień, w panice przesunęła językiem po zębach, szukając jakiegoś ubytku.
W objęcia lodowatej wody weszła niemal na pełnym automacie, skupiając się na bólu - bo ból, w przeciwieństwie do strachu, był czymś, co malało z każdym podejmowanym krokiem. Nic ci nie grozi...
... bo to tylko staw, to tylko staw, nic więcej, niczego tu nie ma — nie zdawała sobie sprawy, że mamrocze pod nosem, wbijając nieruchome spojrzenie w linię drzew, za nic nie chcąc dopuścić do tego, by zerknąć na ruch wody. Ta była ciemna, nie zdradzając co było na dnie, a jej głowa produkowała już najgorsze możliwe scenariusze chowające się za każdym podejrzanym odczuciem, gdy ocierała się o coś udami lub łydkami. Nie panikuj. Gdy w końcu poziom wody zaczął się zmniejszać, a krukonka finalnie znalazła się na brzegu, ból nie był już tak intensywny, pozwalając w pełni rozgościć się na scenie wyczerpaniu.
Najłatwiejsze chyba za nami... — rzuciła do Kate, zatrzymując się nieopodal niej na tymczasowej mecie. Oddychała ciężko, opierając dłonie na kolanach. Zrezygnowała z dalszego small-talku, skupiając się na tym, by jakoś uspokoić walenie serca po wysiłku i fakt, że wydaje z siebie świszczący dźwięk - co, jakkolwiek głupie się nie wydawało, nieco ją zawstydzało. W tym zimnie nawet nie czuła, jak puchnie jej rozbita warga, co niejako można było uznać za szczęście w nieszczęściu.


Powrót do góry Go down


Augustine Edgcumbe
Augustine Edgcumbe

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Dodatkowo : metamorfomag, prefekt
Galeony : 148
  Liczba postów : 723
https://www.czarodzieje.org/t21305-augustine-edgcumbe#688941
https://www.czarodzieje.org/t21354-august#690461
https://www.czarodzieje.org/t21307-augustine-edgcumbe#688946
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Administrator




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Sty 29 2024, 23:25;

kostki
Tor: 6,5,3, 6 bo lece z Saskia, 4
Tłuczki: CEB
Bonus na II etap: gorszy wynik

Nie jestem pewny czy pójście na trening Antoshy jest dobrym pomysłem na pochorobowe zajęcia. I prawdopodobnie ominąłbym lekcję w związku ze swoim zdrowiem, ale kiedy planuję nie iść spotykam @Marla O'Donnell, która idzie sobie z jakąś paczką ludzi. Odrywa się jednak od @Ruby Maguire kiedy przechodzę i coś zaczyna ględzić, że mam iść na zajęcia. Ostatnio gadaliśmy jakiś czas temu i uważałem, że powiedziałem same mądre i zrozumiałe rzeczy. Oczywistą sprawą jest też, że skoro nagle zaprasza mnie na wspólną lekcję - to pójdę. Odwracam się więc i najspokojniej na świecie zaczynam iść za Marleną, jedynie kiwając głową na zgodę, że wyruszam. Pozwalam im sobie gadać, niespecjalnie próbując się wtopić w towarzystwo jakąś gładką gadką (takie to zaskoczenie).
- Jest zimno - zauważam bardzo spostrzegawczo kiedy stoimy już na zewnątrz. Zdejmuję z kaptura swoje czarne nauszniki i bez pytania zakładam na głowę Marleny. Z całej ekipy Gryfonów i Baxterów, jaki pierwszy wyruszam na tą przygodę. I miało się okazać to bardzo kiepskim wyborem. Najpierw wypierdalam się na lodzie raz podczas głupiego biegu. W zaspach już jest znacznie lepiej, bo powiększam metamorfogicznie swoje łapska i dzięki temu przechodzę przez śnieg jak prawdziwy taran. Wyciągam też @Saskia Larson, którą znajduję po drodze gdzieś już zasypaną w śniegu. Co by się zdarzyło gdyby utknęła tu na zawsze, a Antek by nawet nie zauważył? I szczerze mówiąc mogłem zostawić ją tam, bo przynajmniej wtedy by nie doszło do kolejnych serii niefortunnych zdarzeń. Kiedy tylko udaje mi się dostać na kulę, całkiem nieźle swoją drogą, i rozpoczynam schodzenie na dół, słyszę jakieś niepokojące dźwięki za mną. Odwracam się i ledwo udaje mi się krzyknąć. Próbuję odskoczyć w bok, ale dostaję tłuczkiem w czoło, więc wpierdalam się w cały ambaras. - SAS... - co miało być jej imieniem, ale nie kończę, bo oto turlamy się razem na sam dół. Automatycznie gdzieś tam obejmuję Krukonkę i powiększam swoje plecy, żeby przyjąć na siebie ten upadek. Też mam wrażenie, że lecieliśmy sto lat. Takie to już mam szczęście.
- Chyba żyję - mruczę i nie chce mi się aż komentować tego jak jej szło na tym treningu. Oglądam swoje ręce i dotykam swojego czoła, szukając na nim siniaka po tłuczku. - Zgubiłaś zęba - dodaję do Saskii, całkowicie żartując ale równocześnie mówiąc to poważnym tonem. - Przynajmniej szybko zeszliśmy - stwierdzam i staram się podnieść, by otrzepać się jakoś. Wstaję obolały i podaję dłoń koleżance z Ravku, wolałbym teraz rzucić szkołę i zostać gajowym niż iść morsować.

______________________

I'm almost never serious, and I'm always too serious.

Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3115
  Liczba postów : 1718
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Sty 30 2024, 00:34;

Tor: 5, 3, 5 (-> 1 -> 3 -> 5 -> 3 -> 3 -> 1 -> 1 -> 4), 6, 6
Tłuczki: E H D
Bonus na II etap: lepszy wynik

Lekcja z Antoszką wydawała jej się wręcz obowiązkiem; może i nigdy nie aspirowała do miotlarskiej kariery i nieszczególnie jej zależało na tym, żeby coś w tym aspekcie osiągnąć, jednak miała nadzieję na zdobycie pucharu w ostatnim roku szkoły, dlatego dziarsko w towarzystwie @Fitzroy Baxter i jego bliźniaka oraz @Ruby Maguire człapała na błonia, gotowa dać z siebie wszystko. Na widok @Augustine Edgcumbe, który snuł się parę metrów dalej, przeprosiła towarzystwo i ruszyła w jego stronę, bez żadnego pardonu oznajmiając: - Przyda ci się trochę ruchu, idziemy do Antka.
I pociągnęła go na zajęcia, próbując wypełnić przestrzeń między nimi paplaniną i nieszczególnie istotnymi plotkami, byleby nie musieć poruszać tematów, które August z siebie wyrzucił podczas ich ostatniej rozmowy. Przyzwyczajona do ciszy z jego strony, nakurwiała jak katarynka to opowiadając mu o swoim psie, to o tym, że Rysiek poczęstował połowę domu parówkami w cieście francuskim, po których wszyscy wylądowali w skrzydle szpitalnym. Na jego uwagę, że jest zimno, skinęła jedynie głową, a gdy nałożył jej na uszy nauszniki, zarumieniła się i mruknęła ciche dziękuję, bo łatwiej było wypierać wszystkie fakty niż przyznać się, że był to przemiły i czuły gest, którego od dawna nie zaznała ze strony żadnego chłopca. Dyskretnie rzuciła na przyjaciela zaklęcia rozgrzewające i przywitała się z nauczycielem gromkim PRIVET, po czym zaczęła obserwować poczynania Augusta na torze przeszkód, czując nieprzyjemne ukłucie w okolicy serca, kiedy ten beztrosko turłał się po śniegu z Sasanką. Mogła sobie wmawiać, że jej to nie rusza i że to tylko niewinne konsekwencje koszmarnie trudnego wycisku, jednak za każdym razem gdy ten zbliżał się do Krukonki albo obrywał tłuczkiem, zamierała i automatycznie zaciskała dłonie w pięści.
Ruszyła tuż za nim, niemal od razu dostając piłką w łokieć i wypierdalając się na lodzie, a każda próba powstania kończyła się porażką. Zacisnęła zęby i przez zaspy przedarła się niczym tebo - byleby mieć to za sobą i móc wytargać Krukona ze szponów Saskii, która niczemu winna, padła tego ranka ofiarą największej ilości przekleństw wylatujących z jej ust.
Wydawać by się mogło, że lepienie bałwana będzie najprzyjemniejszą częścią całego tego przedsięwzięcia, ale nie. Okazało się, że była w tym równie słaba co w odczytywaniu jasnych i klarownych sygnałów od Edgcumbe’a - co rusz spierdalała się na dół, zmieniając się w jedną wielką kulę śnieżną, dopiero za setnym razem docierając na sam szczyt z tą zasraną kulką. Napędzana złością - sama nie wiedziała już na co - zaczęła schodzić na dół, a dodatkową motywacją była goniąca ją lawina. Nie bez powodu walczyła o powrót czucia w nogach i ostatecznie niczym zgrabna gazela śmignęła na sam dół, unikając większego uszczerbku na zdrowiu. Przed sadzawką dorwała w końcu swoich przyjaciół, oddychając z ulgą, że są cali i zdrowi. - Pozwól, że go porwę - uśmiechnęła się do @Saskia Larson o wiele bardziej oschle niż planowała i pociągnęła Augusta za kurtkę za sobą przez lodowaty przerębel, mknąc do przodu jakby goniło ich stado akromantul. - Oby tym razem nic mi nie przebiło ręki na wylot - parsknęła wspominając ich przygodę z ostatnich ferii i gdy w końcu pokonali przeszkodę, oparła czoło o ramię Krukona dysząc ciężko. - Mieliśmy iść razem - powiedziała z wyrzutem, którego sama się nie spodziewała. Przecież nie miał wobec niej żadnych zobowiązań, sama zgrabnie zmieniła temat i udawała, że to tylko żarty. - Nie zostawiaj mnie - podniosła głowę, spoglądając na niego wielkimi sarnimi oczami z nadzieją, że okaże się ponownie tym rozsądniejszym i mądrzejszym ziomkiem w ich duecie pełnym niedopowiedzeń i szczeniackich ucieczek przed tym co oczywiste.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Winnifred A. Seaver
Winnifred A. Seaver

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.78 m
C. szczególne : włosy jasny brąz, niebieskie oczy, piegi na nosie
Galeony : 90
  Liczba postów : 117
https://www.czarodzieje.org/t22665-winnifred-a-seaver
https://www.czarodzieje.org/t22677-blyskawica#759289
https://www.czarodzieje.org/t22658-winnifred-a-seaver#758302
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Sty 30 2024, 21:56;

Tor: 4, 4, 4, 5, 5
Tłuczki: B, E, C
Bonus na II etap: gorszy wynik

Jest zdeterminowany, nawet jeśli trzeba wstać o świcie. Dwie puszki alakazam i czuje się, jakby sama Gertie Keddle obudziła go ze snu, chcąc zdradzić mu sekrety zapomnianych, pradawnych technik Quidditcha. To lekcje z gier miotlarskich są jego pasją. Nigdy przenigdy nie przepuścił żadnych zajęć u Avgusta, a uczniom, którzy skarżyli się na Antosze, pisząc na niego petycje, pluł na tę kartkę bez najmniejszych oporów niczym prawdziwy kryminalista. Gdyby ktoś go zapytał, za rzekłby się, że zrobiłby to ponownie bez żadnych wyrzutów sumienia.
Te zajęcia o świcie, z morderczym torem przeszkód są niczym pielgrzymkę do świętego posągu Morgany w Rzymie. Czuł, że żyje, kiedy mięśnie rozrywały się w bólu, a serce ze zmęczenia chciało wyrwać mu się z piersi.
Profesor z rosyjskim akcentem, który świadczył z pewnością o wypiciu dużej ilości wschodniego mocnego alkoholu vodki, nie mógł go zawieźć i tym razem po wygłoszeniu swojej krótkich instrukcji.
- Zrobić to, zrobić to. - Powtarza, skacząc jak czirliderka, szczekając zębami, bo chłód ostro nadal ociera się o niego, a cała ta rozgrzewka przed nimi.
Ubrany w wygodny dres nie może chcieć od życia więcej niż tylko zacząć biec. Los tak chce, że stoi sobie obok @Morgan A. Davies.
- No to jak tam Morgan, jak przeżyjemy, idziemy na dobrego grzańca, ja stawiam. - Rzuca jej ten seaverowski rodowy uśmiech i biegnie.
Wpadnięcie na lodowisko jest tym, co jego rodzina ma w krwi, a raczej siostra. Leci przez tafle niezdarnie, bo jeżdżenie na łyżwach to jego pięta achillesowa. Mogłoby być gorzej, gdyby nie te ćwiczenia z Harmony. Teraz, chociaż nic sobie nie połamał, tylko tłuczek rypnął go w czoło — fal start. Przez moment widzi gwiazdy przed oczami, ale nie ma co czekać na to, że jakaś spadnie! Podnosi się i...
Wpada w śnieg po pachy, przedzierając się jak szaleniec. Łydki ma chyba ze stali bez łopaty się obejdzie! Cały w śniegu, mokry i z guzem na czole, pcha kule pod górę, nie jest najgorzej, no przez moment tylko, kiedy tłuczkiem obrywa w łokieć, chwila nieuwagi, a strach zagląda mu w oczy, na szczęście utrzymuje kule i wpycha ją na szczyt.
To chyba koniec. Udało się, ale nie to żaden koniec, a dopiero początek. Winnifred zawsze mógł się pochwalić niebywałą kondycją, ale jednak profesor Avgust wychowywany przez niedźwiedzice to twardy zawodnik, takie treningi tylko z nim!
Śnieżna lawina to za wiele, bo tu się potyka, tam się ślizga i zjeżdża z górki, zbierając po drodze siniaki. Na szczęście tłuczki sobie odpuściły. Przez myśl mu przechodzi, że zobaczyłby Darby na miotle, ale nie na tym treningu, Antoszka tu zabijał młodych czarodziei, a ich truchła zakopywał pod Zakazanym Lasem.
Przejście przez sadzawkę jest niczym, wyrok śmieci, ale czego nie robi się dla Quidditcha i poganiającego groźnie palcem profesora Avgusta.
Zmarznięty Seaver wychodzi na brzeg, sprawdzając co z Davies, może ją ta lawina zabrała, niektórzy tam obijali się o innych...
- Nie ma to, jak śmierć zagląda w oczy, od razu czuje, że żyje! - Wypowiada to, przypominając raczej sopel, zwisający z hogwarckiej rynny niż siebie. - To kiedy latamy? - Ten zabójczy entuzjazm wyrywa się z jego sinych ust, a guz na czole może świadczyć nie tylko o dostaniu tłuczkiem, a i wstrząśnieniu mózgu.
Powrót do góry Go down


Fitzroy Baxter
Fitzroy Baxter

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 187
C. szczególne : kolczyki w uszach, skóry i dresiki, platynowe, czasem różowe włosy
Galeony : 74
  Liczba postów : 255
https://www.czarodzieje.org/t22092-fitzroy-baxter#724120
https://www.czarodzieje.org/t22388-poczta-fitza#738236
https://www.czarodzieje.org/t22091-fitzroy-baxter#724103
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Administrator




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Sty 30 2024, 23:19;

Tor: 6 5 3 6 4
Tłuczki: IEF
Bonus na II etap: lepszy wynik
kostki i bałwan za 2 razem

Po chorobie jestem pełny zapału! Szczególnie na miotły na których dawno nie byłem. Bardzo się cieszę, że Antosha je prowadzi. Uwielbiam uroczego Josha, ale w przyszłości planuję być poważny i groźny jak Avgust. I tak samo przystojny, bo już uważam, że wyglądam jak jego drugi syn. A mówię tę ciekawostkę @Ruby Maguire, która idzie sobie obok mnie. Dodaję jeszcze niby-szeptem, że @Royce Baxter z pewnością nie mógłby za takiego uchodzić, bo przecież totalnie morda nie teges. Marla chwilę z nami idzie, ale nagle ucieka gdzieś sobie, więc ja podczas drogi próbuję wrzucić w zaspę Rubsona, a potem Rojs, żeby nie czuł się opuszczony przeze mnie. Kiedy docieramy staję jak najbliżej nauczyciela. - DZIEŃ DOBRY - krzyczę, żeby mnie zauważył i macham do niego jak szaleniec. - Miło Pana widzieć jak zawsze! - dodaję jeszcze jak ostatni lizus, uśmiecham się szeroko. Kompletnie nie przejmuję się jaka minę miał nauczyciel na moje wesołe słowa, bo już biegnę na tor by pokazać się z JAK NAJLEPSZEJ strony.
Bieg to bieg i jak tylko natrafiam na coś śliskiego, jedynie śmigam przez kawałek sadzawki, jakbym uczył się z Remką tańca na lodzie. Potem jednak nadchodzą problemy, bo gdzieś skręcam w jakieś totalne zaspy i utykam nagle po drodze. - Ej, kurwa! - krzyczę, bo coś nie mogę się wydostać i liczę na to, że może Rubson się nade mną zlituje, a może chociaż mój brat (#pomocy). Kiedy jakoś się wygrzebuję jestem tak umęczon, że trudno mi robić tego bałwana i dopiero za drugim podejściem jakoś mi się udaje. A potem już idzie mi z górki. Dosłownie, bo zbiegam jak sarenka. - RUBY JESTEŚ? - krzyczę kiedy tylko dotarliśmy na morsowanie. Łapię dłoń Gryfonki, by przypadkiem mi się nie utopiła taka mała i drobna idę jak prawdziwy bohater przez ten rześki strumień.
- O chuj, wszyscy będziemy chorzy - stwierdzam jakby bardzo rozbawiony tym faktem.

______________________

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 542
  Liczba postów : 1564
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Sty 31 2024, 16:44;

Tor: 1 - 5, 2 - 3, 3 - 156, 4 - 3, 5 - 6
Tłuczki: H (nic), H (nic), J (brzuch)
Bonus na II etap: lepszy wynik

Szła na miotły, bo co jej innego pozostało, przecież wszystkie jej ziomki tam szły, więc nie mogła być gorsza. Trochę taka niemrawa była, bo była przekonana, że u Antka na lekcji nie będzie wcale tak miło i przyjemnie i wcale jej nie chodziło o połamane kończyny, ale spodziewała się czegoś znacznie gorszego. Spojrzała na @Fitzroy Baxter z niedowierzaniem, kiedy zaczął się podlizywać nauczycielowi i nawet posłała to spojrzenie do @Royce Baxter.
Lizus — powiedziała pomiędzy głośnymi kaszlnięciami, ale nie dane jej było dalej naśmiewać się z Baxtera, bo mieli tor przeszkód do pokonania. W pierwszej kolejności pomyślała, że mogła się cieplej ubrać. Merlinie co Antosza wymyślił, to nie było ludzkie! Przede wszystkim dlatego, że szło jej b e z n a d z i e j n i e. Wszystko zrzuciła na nocny dyżur, po którym spała tylko dwie godziny, ale nie sądziła, że zrobi z siebie takiego bałwana – dosłownie. Już przy pierwszej przeszkodzie odniosła spektakularną klęskę, kiedy wyjebała się na lodzie p i ę ć razy i wiedziała, że za kilka godzin będzie miała takie siniaki na kolanach, że jutro to nie wstanie raczej. W zaspach najpierw pomogła Fitzowi się z nich wydostać, a potem on pomógł jej, bo tak samo utknęła i mało brakowało, żeby została w nich na wieki wieków, ale całe szczęście jakoś sobie oboje pomogli i już biegli dalej. Tylko po co? Bo Ruby aż klęła pod nosem szpetnie, kiedy wielka śnieżna kula spadła jej dwa razy, a ona oczywiście z nią. Za trzecim razem miała ochotę już krzyczeć i mało brakowało, by zrezygnowała z lekcji, choć do trzech razy sztuka. Tłuczki myślały to samo, bo dopiero trzeci walnął ją w brzuch, na co stęknęła i rozwaliła tłuczka zaklęciem. Byłoby przecież szkoda zrezygnować, skoro kolejna przeszkoda poszła jej TAK SAMO ŹLE i spadła sobie wesoło razem z lawiną śniegu, nabijając sobie kolejnych siniaków. Była pewna, że po tej lekcji ktoś Fitzowi będzie chciał zakładać niebieską kartę… Dopiero przy morsowaniu odetchnęła, cóż, najpierw to się wydarła, bo woda była przeraźliwie zimna, ale ostatecznie nie okazało się to takie złe. Nie sądziła co prawda, że zostanie pasjonatką morsowania, ale przynajmniej to jej tak nie wkurzało jak spektakularne niepowodzenie na absolutnie każdej poprzedniej przeszkodzie.
Jutro pół szkoły zasmarkane będzie — potwierdziła, kiwając głową — Dobra wychodzimy, bo zaraz nam kończyny odpadną, już są fioletowe, patrz — zarządziła, chcąc zapobiec ponownej utracie ręki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Sty 31 2024, 19:20;

Tor: 6,6,6,3,5
Tłuczki: czoło, plecy, stopa
Bonus na II etap: gorszy wynik

Przyszedł czas na to, co Max akurat w Hogwarcie lubił - Antoshkowy wpierdol. Nie wątpił, że Avgust szykuje dla nich jakiś morderczy tor przeszkód i absolutnie nie zdziwił się, że miał rację. Gdy przybył na miejsce i spojrzał na to, co ich czeka, uśmiechnął się pod nosem. Kondycję miał bardzo dobrą, od kiedy nie niszczył sobie zdrowia używkami, ale nie uważał, że był w stanie przejść przez to wszystko perfekcyjnie. Mimo to z radością podjął się wyzwania i ruszył.
Sam był pod wrażeniem jak bezproblemowo przebył pierwsze trzy przeszkody. Dosłownie. Unikał wszelkich pułapek i gnał przed siebie jak rącza łania. Był tak zadowolony z siebie, że aż nie zauważył tłuczka, który na szczycie wzgórze jebnął mu prosto w czoło. Maxa aż zamroczyło. Był pewien, że po tym zostanie przynajmniej okropny siniak. Mimo to postanowił wytrwale kontynuować swoje zadanie. Niestety, równowagi nie miał za wiele po tym starciu i bieg w dół zbocza go pokonał. Sturlał się, zniosło go i zatrzymał się dopiero nad brzegiem wody, do której miał wejść. Nie raz morsował w życiu, ale zazwyczaj robił to nieco inaczej. Tym razem odwagi dodał mu drugi tłuczek, który z rozpędem wjebał się w jego plecy i wepchnął do wody, a że Max stał na brzegu i zbiornik był tu płytki, to nie skończyło się wcale dobrze. Zakrztusił się wodą i był pewien, że zaraz wyzionie tam ducha. Jakimś tylko cudem udało mu się wygrzebać na brzeg, gdzie na dobitkę oberwał jeszcze tłuczkiem w stopę tak, że usłyszał jak ta mu pęka. Ból rozlał się po ciele ślizgona, ale ten nie wyglądał, jakby miał zamiar coś z tym zrobić. Dopiero po dłuższej chwili leżenia na glebie, postanowił wyjąć różdżkę i posklejać się na tyle, żeby móc dalej brać udział w lekcji.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Helen 'Hex' O. Eastwood
Helen 'Hex' O. Eastwood

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176 cm
C. szczególne : Piegi | Tatuaż | Krzaczaste brwi | Blizny | Kwadratowa szczęka | Umięśniona sylwetka
Galeony : 192
  Liczba postów : 264
https://www.czarodzieje.org/t22641-helen-octavia-eastwood#756965
https://www.czarodzieje.org/t22647-caine#757321
https://www.czarodzieje.org/t22643-helen-octavia-eastwood#757186
https://www.czarodzieje.org/t22676-helen-octavia-eastwood-dzienn
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyCzw Lut 01 2024, 12:32;

Tor: 6,6,4,5,5
Tłuczki: J, B, D - czoło, brzuch, kolano
Bonus na II etap: gorszy wynik

Hex uwielbiała zajęcia prowadzone przez Antoszę Avgusta. Cieszyła się z każdego wyjścia na zewnątrz, a tu dodatkowo wiązało się to z survivalem. A kto jak kto, ale Eastwood miała w tej kwestii ogromne doświadczenie. Założyła najlepsze ze swoich wojskowych butów - czarne desanty aż lśniące od pasty. Te buty potrafiły przebrnąć przez wszystko. Dodatkowo grube spodnie z kieszeniami w kolorach moro, a na gore kurtka z ociepleniem na ciało. Nie kwapiła się o żadne dodatki podkreslajace przynaleznoec do domu. A odznakę wcisnęła głęboko do jednej z wewnętrznych kieszeni, licząc na to, że nie pojawi się konieczność ogłaszania wszem i wobec, że parę dni temu została prefektem. Chociaż plotki po szkole niosły się szybko.
Przybiegła na błonia lekkim truchtem, budząc mięśnie. Oddychała pełną piersią i bez trudu ogarnęła sobie sama rozgrzewkę tuż przed rozpoczęciem biegu. O tak, już czuła, że będzie wycisk. Nagle zrobiło się cholernie ślisko, ale to nie stanowiło problemy dla Hex. Ważyła dużo i miała ciężkie buty, więc zdołała powoli przebrnąć przez lodowisko. Bez ani jednego upadku. A widziała, że niektórzy pięć razy lądowali na własnych kończynach. Eastwood dusiła w sobie śmiech z tych rozpaczliwych wygibasów i wkurwów. Po lodowisku weszła w wielkie zaspy, ale tutaj ponownie przydała się potężna siłą bicepsów i umięśnionych łydek dziewczyny. Raz dwa wytorowała sobie drogę, prując naprzód jak garboróg. Wyskoczyła z zasp i otrząsnęła się ze śniegu, jak pies. Ulepiła ogromną kulę własnymi ręcami, a potem wtargała ją na pagórek, w pewnym momencie prawie wrzucając ją sobie na ramię. Dyszała już nieco, a pot spływał Helenie po plecach, ale podobało jej się to. I wtedy, szczęście się skończyło. Dziewczyna zaczęła sprawnie schodzić w dół, ale uderzył ją tłuczek prosto w czoło. Aż zadzwoniło w głowie. Zachwiała się, a potem runęła w dół niczym wielka kula śnieżna. Bolało zwłaszcza, gdy przeturlała się przez kawał drzewa lub skałę. Dodatkowo nie zdążyła wstać na nogi, kiedy kolejny tłuczek tym razem obrał sobie za cel brzuch Eastwood. Kurwa! Zgięła się z grymasem na twarzy, bo cofnęło jej się trochę śniadanie. Dopiero po chwili zdołała iść dalej... Ale wejście do wody było po prostu durne. Zdarzało jej się morsować, ale musiałaby się do tego rozebrać do bielizny, a to było ciut nie halo. Widziała, jak uczniowie wpadają do sadzawki niczym śliwki w kompot i w końcu również to zrobiła z niechęcią. Wtedy tłuczek numer trzy uderzył Helenę prosto w kolano. Momentalnie zatopiła się po czubek głowy w lodowatej wodzie, krztusząc się. Na szczęście dość prędko zdążyła przejść dalej i po prostu usiąść na brzegu, rozmasowując poobijane ciało. Wtedy zauważyła ledwo żywego Solberga, który chyba został połamany przez Antoszę.
- Mam wezwać pomoc czy coś? - zapytała chłopaka.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Mulan Huang
Mulan Huang

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Galeony : 1145
  Liczba postów : 1400
https://www.czarodzieje.org/t20227-mulan-huang#630198
https://www.czarodzieje.org/t20246-lacze-lan
https://www.czarodzieje.org/t20228-mulan-huang#630207
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPią Lut 02 2024, 16:34;

Tor: 2 (bez szwanku), 6 (idę dziarsko), 5 (parzysta po trzech przerzutach), 1 (spadam ja i osoba za mną!!), 2 (bonus na dobre)
Tłuczki: BHI
Bonus na II etap: lepszy wynik

Może i na ogół nie interesowała się szczególnie wybitnie miotlarstwem, ale na lekcję Antoszki postanowiła jednak przyjść i pochwalić się tym jak prezentowały się jej zdolności. Niby nie były najgorsze jak twierdziły inne Gryfy, ale wciąż z pewnością daleko było jej do poziomu zawodowców, a można było odnieść takie wrażenie, że oczekiwania nauczyciela byłyby prawie że niemożliwe nawet dla pro zawodników. Z pewnością jednak to nie mogło jej zrazić i sprawić, by zrezygnowała z zajęć.
Może i nie było prosto, ale wydawało się, że szło jej naprawdę nieźle. Musiała tylko się pilnować na tym cholernym lodowisku, aby faktycznie nie wyjebać się ani razu, ale najwyraźniej urodziła się w połowie pingwinem albo jakimś innym stworem, co nie ma problemów z dreptaniem po lodzie. Taka przynajmniej była mogła być teoria odnośnie jej dotychczasowych sukcesów. Brnięcie przez zaspy również nie zdawało się być szczególnie trudne dla kogoś typu Mulan. Mało to razy musiała łazić w takich warunkach po lesie? Jednak były jakieś plusy z pracy w rezerwacie. Wnioski zdawały się w tym wypadku niemalże wysnuwać same.
Dopiero później przyszła pora na komplikacje. Huang nie była krzepkim Syzyfem ani żuczkiem gnojarzem, aby profesjonalnie toczyć kule. Mało tego, była naprawdę blisko szczytu, ale spierdoliła się na sam dół. Musiała zrobić jeszcze trzy dodatkowe podejścia nim w końcu udało jej się to zrobić tak jak trzeba. Wtedy mogła przejść do kolejnej przeszkody, ale lawina po raz kolejny postanowiła wysłać jej wyraźny sygnał od kosmosu, że jednak nie warto. Mało tego, że sama została zmieciona z górki to jeszcze wpadła na inną osobę, którą wspaniałomyślnie pociągnęła za sobą. Cudownie.
Całe szczęście odzyskała rezon już na morsowaniu. Wskoczenie do lodowatej lody było naprawdę orzeźwiające i zdawało się być tym, czego potrzebowała. Musiała jakoś się otrząsnąć i przygotować do tego, co przygotował dla nich Antoszka, bo jedno było pewne: łatwo już było. Teraz jedynie podkręci trudność.
Powrót do góry Go down


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, w trakcie mutacji
Galeony : 432
  Liczba postów : 565
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyPon Lut 05 2024, 01:50;

Tor: 6 (żyję) 5 (śmierć przez zasypanie) 3>3>6 (śmierć syzyfowa) 4 (śmierć lawinowa z Mulan) 3 (śmierć przez zamarznięcie)
Tłuczki: JEJ !!!
Bonus na II etap: gorszy wynik

Od czasu pechowego biwaku, Terry panicznie bał się lekcji u profesora Avgusta. Unikał nauczyciela na wszystkie znane mu sposoby, nawet jeśli oznaczało to obranie dwukrotnie dłuższej trasy przez zamkowe korytarze, byle tylko nie znaleźć się dostatecznie blisko gabinetu nauczyciela miotlarstwa. Nie mógł jednak zrezygnować z zajęć. Dlatego pojawił się tego mroźnego poranka na polanie niczym skazaniec idący na wyrok z tą różnicą, że Puchon – w przeciwieństwie do wyimaginowanego skazańca – miał na sobie co najmniej trzy warstwy ubrań, które jak miał nadzieję, uchronią go przed lodowatym wiatrem i ujemną temperaturą. Starał się nie rzucać w oczy, zajmując miejsce gdzieś pośrodku tłumu, modląc się w duchu, by nauczyciel zapomniał o jego wybryku z początku roku. Choć od jego bójki z Baxterem minęło już kilka miesięcy, Terry nadal wpadał w panikę, ilekroć wzrok profesora Avgusta chociażby prześlizgnął się po jego osobie, a myśl, że nauczyciel mógłby rzucić w jego kierunku jakiś komentarz dotyczący całego zdarzenia napawała chłopca prawdziwym przerażeniem.
Na razie lekcja toczyła się jednak zwyczajnie i Terry wraz z resztą obecnych ruszył do biegu przez śnieżny tor przeszkód. Początkowo szło mu nawet nieźle – pomimo odczuwalnego zimna utrzymywał stałe tempo i plasował się gdzieś pośrodku grupy. Nawet nieoczekiwana zmiana podłoża na powierzchnię śliską niczym lodowisko nie wybiła go z rytmu – godziny spędzone na łyżwach z Harmony i Oliverem najwidoczniej nie poszły na marne. Dobra passa nie mogła jednak trwać wiecznie i już kilka metrów dalej Puchon zaczął mieć znaczne trudności z poruszaniem się do przodu poprzez zaspy sięgające mu do pasa. Brodził ile sił w nogach, próbując odgarniać na boki ciężki, biały puch, jednak na nic się to zdało – przesunął się zaledwie o kilka centymetrów, gdy ziemia pod nim zapadła się znienacka, a on ugrzązł po pachy w śniegu. Dygocząc z zimna wyciągnął do góry ręce, próbując zwrócić na siebie czyjąkolwiek uwagę, bo bez pomocy nie mogło być mowy, by wydostał się z tej białej pułapki (#help). Gdy wreszcie trafił mu się jakiś miłosierny Samarytanin, Terry nie miał ani czasu, ani możliwości, by mu podziękować. Podczas gdy tkwił w zaspie, reszta grupy wyminęła go i oddaliła niebezpiecznie, a chłopak za żadne skarby nie chciał skończyć biegu ostatni. Na domiar złego wszystkie jego ubrania przesiąkły śniegiem i teraz chłopak dygotał z zimna jak galaretka. Zaciskając szczekające zęby zabrał się za następne zadanie, do którego (a jakże!) musiał podchodzić kilkukrotnie – sztywne z mrozu dłonie okazały się na tyle nieporadne, że ulepienie najprostszego bałwana przerodziło się w czynność niewiarygodnie skomplikowaną. Ale nawet na tym pasmo jego porażek się nie skończyło. Ledwo stanął na szczycie, już musiał z niego schodzić. Terry miał ochotę paść na ziemię i stoczyć się na dół niczym ta cholerna kula, z którą cackał się przez ostatnie paręnaście minut. Niebiosa najwyraźniej postanowiły spełnić prośbę chłopca, bo nim zdążył uczynić choćby krok w dół, coś – a raczej ktoś – wpadł na niego z impetem, pociągając za sobą w dół wśród tumanów śniegu. No super. Nim się wreszcie zatrzymali, Anderson stracił wszelkie chęci do kontynuowania zajęć. I gdyby nie kąsający do bólu mróz, być może nigdy nie podniósłby się na nogi, pozostając pod śnieżną pierzynką aż do wiosennych roztopów.
P r z e z a b a w n y m  zrządzeniem losu, Terry nie musiał czekać do roztopów, by potaplać się w zimnej wodzie. Puchon wyszedł z lodowatej sadzawki z mordem w oczach, całkowicie zapominając o wcześniejszym strachu przed profesorem Avgustem. Jeżeli ten wariat chce go zabić, to Terry przynajmniej nie powinien poddać się bez walki. Stając obok reszty uczniów, chłopak łypał na nauczyciela spode łba takim wzrokiem, jaki można było napotkać jedynie w najgorszych dzielnicach brytyjskich miasteczek.
Powrót do góry Go down


Estelle Welland
Estelle Welland

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 160
C. szczególne : za wszelką cenę unika kontaktu wzrokowego (!); bardzo delikatne piegi, łagodne rysy twarzy
Dodatkowo : półwila
Galeony : 75
  Liczba postów : 113
https://www.czarodzieje.org/t22764-estelle-welland#767400
https://www.czarodzieje.org/t22774-kuki#767625
https://www.czarodzieje.org/t22749-estelle-welland#767110
https://www.czarodzieje.org/t22773-estelle-welland-dziennik#7676
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Lut 06 2024, 17:33;

Tor: 6 (bez szwanku), 4 (bez szwanku), 3->3->6 (po trupach do celu), 6 (godność zachowana), 5 (marznę)
Tłuczki: B, I, E -> czoło, nic, łokieć
Bonus na II etap: gorszy wynik

Każdy miał swój sposób na przekazywanie wiedzy czy uczenie i nie można było nikomu odmówić kreatywności w tym, co robił. I nawet jeżeli jej ciało zobaczyło więcej siniaków w ciągu tych wszystkich zajęć, to nie mogła zaprzeczyć, że bawiła się przednio. Czuła się... inaczej! Czuła się nawet i lepiej, chichocząc jak opętana, nawet jeżeli po samą szyję zakopana była w błocie.
A w tym przypadku w śniegu. Nie oczekiwała niczego innego, tylko takiego wycisku, może i nawet przemocy, jak za każdym razem. Nie zawiodła się, zawsze to jakieś nowe wyzwanie! Jak ona je lubiła! Udało jej się przecież tak ładnie – zręcznie prześlizgnęła się przez lód, bo przecież ta nauka jazdy na łyżwach nie poszła w las; zaspy okazały się zaskakująco przyjemne do przeskakiwania, ale ta śnieżna kula? I to w takie zimno? Był to co najmniej śmieszny środek wychowawczy, ale przecież nie mogła narzekać! To nie w jej stylu. I jak za pierwszym razem upadła razem z kulą, to jedynie prychnęła; zrzuciła winę na tłuczkośnieżkę, która zaskoczyła ją poprzez uderzenie w czoło. Jak upadek powtórzył się drugi raz, to zmarszczyła brwi i stwierdziła, że chyba całej swojej siły do tego użyje; wtedy to zadziałało. Prawie się uśmiechnęła, jak już stała na samym szczycie; tylko ta lawina pokrzyżowała jej plany celebracji. Całe szczęście, udało jej się uniknąć całkowitego upadku, zatopienia się w śniegu, a do tego jeszcze tego tłuczka. I teraz był dobry moment na celebrację! Dlatego weszła do tej sadzawki czy innej wody, przeszczęśliwa...
Tylko po to, żeby oberwać w łokieć, a po wyjściu trząść się niczym owsika. I jak już tak stała, to objęła samą siebie tymi ramionami. Zimno. Ale za to jak ekscytująco! Zaraz pewnie się pochoruje, tak się skończy ta cała dobra zabawa.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyWto Lut 06 2024, 20:36;

Choć od samego momentu ogłoszenia zajęć była przekonana, że u Avgusta letko nie będzie, tym bardziej w zimowych okolicznościach, to jednak nie nastawiała się, że na dzień dobry przyjdzie jej zostać skatowaną do tego stopnia. Antosha załatwiał im przy każdej możliwej okazji szkołę życia, po której albo nic już dla człowieka nie było straszne, albo sprawiało, że od mioteł, latania, aktywności na zewnątrz, czy w ogóle samego  nieodpowiedzialnego pomysłu wychodzenia z łóżka definitywnie się stroniło i unikało, jak ognia. Nie inaczej miało być i tym razem. A zaczęło się bardzo niewinnie, odratowaniem się i całkiem sprawnym pokonaniem oblodzonego fragmentu trasy. Koszmar zaczął się chwilę później i ani trochę nie miał w planach się zakończyć.
- Winni? Jak stąd już nigdy nie wyjdę to nic nie będzie z grzańca. - zawołała do towarzyszącego jej na treningu Seavera, który dzielnie pokonywał kolejne przeszkody, co szło mu wyraźnie lepiej, niż Morganie. Zbolała mina rudowłosej jasno wyrażała zrezygnowanie i bezsilność, co zdarzało się u niej mniej więcej równie rzadko, co bycie dumną ze swoich zaklęciarskich poczynań. Wyciągnęła ręce ku górze, by pokazać, jak bardzo znalazła się w czarnej dupie i dokąd sięgał jej unieruchamiający śnieg. Wreszcie uratowana z opresji podziękowała mu gorąco i powiedziała sobie, że nie może już więcej narzekać i choćby skały turlały jej się po głowie to nie powie ani słowa.
Życie powiedziało 'sprawdzam'.
Toczyła tę przeklętą śnieżną kulę na szczyt czterokrotnie, za pierwszym razem była już niemal u szczytu oberwała tłuczkiem w łokieć i przyszło jej zaczynać od nowa, a potem szło jej tylko gorzej. W końcu poszło - kosztem potu, sił życiowych, chęci do życia i zdrowia psychicznego. Nie pisnęła ani słowa. Ani wtaczając śnieżkę na sam szczyt, ani z tego szczytu potem się bezwładnie spierdalając staczając, jak wcześniej jej nieszczęsne śniegowe kule. Widząc nadchodzący etap morsowania uznała, że już jej wszystko jedno. Jeżeli właśnie w taki sposób miała odejść z tego świata, to niech i tak będzie. Weszła do wody na nic już nie licząc, niczego nie oczekując, bez strachu i nadziei na ratunek. A I TAK BYŁO TRAGICZNIE. Gdyby nie to, że istniało ryzyko powybijania sobie zębów lub odgryzienia języka przez szczękanie nimi z zimna, pewnie zwyzywałaby wodę, że do niej plumpki szczają. Morsowanie udowodniło jej, że jednak wciąż trochę jej na pozostaniu żywą zależało. Choć aby o tym pamiętać, musiała kurczowo trzymać się tej ostatniej nici zdrowego rozsądku. Grzaniec. Myśl o grzańcu.
Chętnie wykąpałaby się w grzańcu.

@Winnifred A. Seaver

Tor: 2, 5, 5 → 3 → 3 → 2, 3, 3
Tłuczki: E H H XD (1x łokieć)
Bonus na II etap: gorszy wynik

______________________

But I ain't worried 'bout it
Miejsce piknikowe - Page 14 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Royce Baxter
Royce Baxter

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : czasem noszę kolczyki w uszach i nosie
Dodatkowo : kapitan drużyny Ślizgonów
Galeony : 65
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t22103-royce-baxter#724449
https://www.czarodzieje.org/t22188-royce-baxter#729937
https://www.czarodzieje.org/t22093-royce-baxter#724266
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Lut 07 2024, 14:05;

Tor: 5, 6, 5*, 1, 2, *dorzut 2
Tłuczki: A D H (ramię, kolano)
Bonus na II etap: lepszy wynik

Lekcja u Antoszy była świętością, ale i gwarancją tygodniowego odchorowywania jej później w skrzydle szpitalnym. Pod względem znęcania się jest jeszcze gorszy niż moja matka, ale nie śmiem nawet słowem się odezwać i broń Merlinie narzekać. Myślałem, że w towarzystwie brata będzie mi łatwiej znieść tę niedolę, ale ten jak zwykle pajacuje, popisując się przed Ruby. Oczywiście nie jestem mu dłużny, gdy próbuje wepchnąć mnie do zaspy i nacieram mu ten łysy czerep śniegiem, niesamowicie z siebie dumny, że w końcu nikt nie ma wątpliwości, że @Fitzroy Baxter jest skończonym bałwanem.
Na miejscu kiwam głową do Antka, na wszelki wypadek niewiele się odzywając, bo jest to człowiek oszczędny w słowach i gestach (co mi bardzo imponuje!!). Wzdycham kiedy Fitz podlizuje się nauczycielowi i odwzajemniam spojrzenie z @Ruby Maguire, która jest tym faktem równie zażenowana co ja. Ale co poradzimy, że Fitz nie ma za grosz godności.
Ja też ją tracę na tym torze przeszkód. Już na lodowisku daję prawdziwy popis kasztaniarstwa, wywalając się p i ę ć razy jakbym był jakimś Whitelightem a nie Baxterem. Co za dramat. W dodatku obrywam tłuczkiem w kolano i aż zginam się w pół, żałując, że się w ogóle urodziłem. Morale mi wzrastają, kiedy pokonuję zaspy niczym prawdziwy strongman - opłacało się ćwiczyć nogi z Mel B. Cisnę dalej pod górę, wypierdalając się jak ostatni frajer, bo kolejny tłuczek naparza mnie prosto w ramię, przez co gubię moją kulę. W dupie już mam tego całego quidditcha i karierę sportową, poproszę tatę, żeby załatwił mi ciepłą posadkę w ministerstwie, gdzie będę siedział całymi dniami i popijał kawkę. Cały upocony jak świnia, ale wciąż ostro zdeterminowany, docieram na sam szczyt z zamiarem zejścia niczym rącza łania. Nie przewidziałem jednak, że Antosza zaserwuje nam lawinę i w efekcie sam turlam się w dół niczym kula, po drodze taranując kogoś. Krzyczę w przelocie sorka i gdy upewniam się, że nikogo nie zabiłem, docieram pod sadzawkę. W pierwszej chwili zastanawiam się czy Antek postradał zmysły, ale odpowiedź jest oczywista. Mknę za Rubsonem i Fitzem, a lodowata woda orzeźwia mnie na tyle, że na nowo wraca mi werwa i energia. - Jak to jest rozgrzewka to nie chcę wiedzieć jak będzie wyglądała dalsza część zajęć - jęczę do moich gryfońskich towarzyszy, którzy też coś psioczą, że będą chorzy. Wyłażę czym prędzej z wody i rzucam na nas po kolei zaklęcia osuszające i rozgrzewające.

______________________




inspired by the fear of being average
Powrót do góry Go down


Aoife Dear-Aasveig
Aoife Dear-Aasveig

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : V
Wiek : 15
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 165cm
C. szczególne : Farbowane na biało włosy, bardzo jasna cera, trochę piegów na nosie, jasnobłękitne oczy, ubiera się jak gotka.
Galeony : 239
  Liczba postów : 182
https://www.czarodzieje.org/t22625-aoife-v-a-dear-aasveig#755526
https://www.czarodzieje.org/t22700-ifciowa-poczta#760405
https://www.czarodzieje.org/t22628-aoife-v-a-dear-aasveig#755734
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Lut 07 2024, 15:15;

Tor: 2 2 4 4(ale Royce ma 1) 1
Tłuczki: B D G
Bonus na II etap: gorszy wynik

Aoife była zaprawiona w bojach przez mróz Norweskiej dziczy, więc taki tor przeszkód nie robił na niej większego wrażenia. Dziewczyna po kolei śmigała przez wszystkie etapy z łatwością wręcz zakrawającą o nudę. Nie narzekała jednak, absolutnie! Uważała, że oto wreszcie pojawiły się zajęcia godne uwagi, coś co nawiązywało do poziomu jej poprzedniej szkoły. Coś z jej preferencji. Była zachwycona, tym bardziej, że mogła popatrzeć z wyższością na większość otaczających ją osób.
Przez lodowisko śmigała jak mistrz, sunąc z wdziękiem baleriny, zaspy zaś pokonywała z konsekwencją i determinacją. Toczenie kuli wydawało jej się lekką przesadą, ale z jej ust nie padło słowo krytyki. Zrobiła swoje i ruszyła dalej, by zmierzyć się z lawiną. Poszłoby jej świetnie, gdyby nie Royce, który runął na nią i zgarnął ją ze sobą w dół. Turlając koszmarnie się poobijała i to był początek tragedii.
- Royce?! Pajacu, złaź ze mnie! - naskoczyła na niego, rozzłoszczona jak dzika kotka za to, że zepsuł jej takie pasmo sukcesów. Rzuciła w niego z wściekłością śnieżką ( @Royce Baxter), ale zaraz potem sama oberwała i to trzykrotnie, z czego tłuczek uderzający w czoło na moment ją kompletnie ogłuszył i przełączył coś w jej systemie termoregulacji. Kiedy wlazła do sadzawki, zaczęła się cała trząść. Ona, królowa lodu w tej śmiesznej, rozmokniętej krainie szarego deszczu. Żenujące. Żałosne. I wszystko przez kapitana, który przez ostatnie miesiące w kółko wysługiwał się Lockiem.
Powrót do góry Go down


Jenna Hastings
Jenna Hastings

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 13
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 145
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek. Bardzo rzadko się uśmiecha, a jej słownictwo jest zaskakująco rozbudowane.
Galeony : 250
  Liczba postów : 395
https://www.czarodzieje.org/t20652-jenna-hastings#654948
https://www.czarodzieje.org/t20720-poczta-jenny-hastings#657820
https://www.czarodzieje.org/t20653-jenna-hastings#654950
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Lut 07 2024, 15:31;

Tor: 1 5 2 3 6
Tłuczki: GED (jak ten z Ziemiomorza xD)
Bonus na II etap: lepszy wynik

Jenna była sumienną uczennicą z zamiłowaniem uzdrowicielskim. I to właśnie lekarska pasja obudziła w niej poczucie obowiązku, by konsekwentnie ćwiczyć. W końcu w zdrowym ciele zdrowy duch! Dzielnie podeszła więc do toru przeszkód, który poszedł jej... No cóż. Słabo. Naprawdę słabo. Najpierw zaliczyła solidny upadek na lodowisku, obijając sobie szlachetne cztery litery, a później zapadła się w zaspach, które ewidentnie były zaprojektowane dla kogoś wyższego. Pisnęła spanikowana i zaczęła się miotać, wołając o pomoc. Nie miała pojęcia, kto ją wyciągnął, bo zestresowana poderwała się do biegu, gdy tylko wydostała się na wolność.
Miała zrobić bałwana, turlając kulkę pod górę i chyba to była jedyna rzecz, która tak naprawdę jej wyszła, zapewne dlatego, że sama przed sekundą robiła za bałwana. Zejście z górki znów było porażką, bo mała krukonka kolejny raz się przewróciła i poobijała. Może właśnie dlatego było jej już wszystko jedno, kiedy wlazła do marznącej sadzawki? Ba, wręcz jej to pomogło, bo ocuciło ją, ochłodziło bolące stłuczenia i dodało energii do dalszej walki!
Powrót do góry Go down


Antosha Avgust
Antosha Avgust

Nauczyciel
Wiek : 46
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : mocny rosyjski akcent, niski głos; poważny, nieprzystępny i mało ekspresyjny
Galeony : 564
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t19662-antosha-avgust#587797
https://www.czarodzieje.org/t17516-poczta-profesora-antoshy-avgusta#491595
https://www.czarodzieje.org/t19663-antosha-avgust
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Lut 07 2024, 17:49;

Obserwował zmagania uczniów, jak zwykle niezbyt ukontentowany osiąganymi przez nich wynikami; co prawda tor był skonstruowany tak, że prawdopodobnie tylko jakiś niesamowity komandos (np. on sam) był w stanie przebyć trasę bez szwanku, ale nie wspominał o tym na głos. Wiadomo, że przecież reprymenda jest najlepsza motywacją. Kiedy było trzeba, interweniował, choć w większości dzieciaki same ratowały się wzajemnie przed utonięciem w śniegu - sam musiał tylko wyciągnąć z zaspy zignorowanego przez resztę @Terry Anderson.
- Ty widzisz. Jak kolegów bije się, to potem żodyn nie pomoże tobie - upomniał go z nadzieją że gówniarz zapamięta sobie raz na zawsze że nie warto wszczynać bójek; ledwo to pomyślał, zobaczył jak @Aoife Dear-Aasveig szkaluje i mierzy śnieżką w @Royce Baxter. Prawdopodobnie sobie zasłużył, bo to ślizgoński gagatek był, ale Antoszek i tak się zdenerwował. - AOIFE! TO NIE PLAC ZABAWI JEST - huknął na nią oburzony; ręce opadały po prostu. Niby dorośli ludzie, a zachowywali się jak dzieci. Dzieci, łamagi i ofermy. I lenie. - MAKSIM, CO TO ZA LEŻENI? Sypialni masz tam w zamku, wstawaj albo wracaj tam - zrobił burę jeszcze @Maximilian Felix Solberg, który postanowił nonszalancko wylegiwać się na śniegu, a przecież nic takiego mu się nie stało, ot parę tłuczków go musnęło.
Wreszcie wszyscy dotarli na metę; Antoszek spojrzał surowo na spoconych, zmęczonych i przemoczonych uczniów, kiedy ustawili się przed nim całą grupą i wydał werdykt, o który nikt nie prosił i nikt nie potrzebował:
- N i k t nie zrobił jak miało być - westchnął ciężko, a potem kontynuował, mówiąc do poszczególnych uczniów, którzy zwrócili jakoś jego uwagę swoimi poczynaniami: - Marlena, ty siły nie masz, pewno jesz za mało, ale determinacji to jak mało który. Dostaniesz tam dla Gryfindora pięć punkti. Stella, z ciebie może coś by było, jakbyś ty przyłożyła się - rozpoczął od POCHWAŁ dla @Marla O'Donnell i @Estelle Welland, bo Wang zagroziła mu jakiś czas temu, że musi stosować też jakiś pozytywny przekaz albo go zwolni. Nie żeby mu się to podobało, ale nie miał zamiaru ryzykować bezrobocia. - Cała reszta: s z k o d a g a d a ć. Morgana, Rubi, co to miało być? - dodał z dezaprobatą do @Morgan A. Davies i @Ruby Maguire, po których spodziewał się znacznie więcej, a potem usłyszał jak @Winnifred A. Seaver się odzywa i przeniósł chmurny wzrok na niego. Co za pajac. - Tobie śmierć w oczy zajrzi jak nie przestaniesz mi tu głupot gadać - fuknął na niego zirytowany i machnął ręką w stronę schowka na sprzęt. - Ty leć lepij tam do kantorka, kufer dla zniczów przynieś mi - zarządził, uznając że szkoda strzępić języka na dalsze uwagi i czas zacząć dalsze ćwiczenia. - Fiodor! - mówił do @Fitzroy Baxter i celowo użył złego imienia by ostudzić nadmierne spoufalanie się chłopaka, który bardzo entuzjastycznie się z nim przywitał. Lizusostwa Antek nie znosił. - Idź ty lepij z tym tam... jak mu tam... bo ja nje wiem, czi on znicza od tłuczka odróżni - wysłał chłopaka za Seaverem, w którego intelekt nagle zwątpił, a potem rozejrzał się jeszcze raz po wszystkich i przypomniał sobie, kogo jeszcze miał upomnieć.
- Aoife, ty jeszcze raz biegnij tam, bo przedtem źle zrobiła. Pajacowanie i rzucanie w kolegi śnieżkami to nie było w zadaniu - powiedział surowo, a potem przydybał jeszcze @Lockie I. Swansea. - Ty. Chodź tu na środek i przypomnij wszystkim co pamiętać trzeba jak na mrozie lata się. Tylko jak nie wiesz, to mów że nie wiesz i czasu nie trać nam - polecił, postanowiwszy sprawdzić młodego ślizgońskiego entuzjastę mioteł. Kiedy Ślizgon uraczył kolegów opowieścią, Antek przedstawił ekipie bałwanów zadanie z jakim mieli się zmierzyć w kolejnej części lekcji. A było ono proste: złapać znicza.


Etap II
Znicz w zamieci

Gratuluję wszystkim, którzy przeżyli, najgorsze już za wami!! Waszym zadaniem jest teraz złapanie znicza (każdy ma swój osobisty), który miota się w paskudnej śnieżnej zamieci, jaka rozpętała się nad boiskiem (a może to Antek wyczarował, kto wie). Miejsce piknikowe - Page 14 1754368413

Rzucacie 2xk100 - pierwsza wartość odpowiada szybkości uciekającego znicza, a druga waszej. Finalnie udaje wam się go złapać, jeśli uzyskacie wyższy wynik niż znicz.
Za każde 15 punktów z GM w kuferku (sprzęt się nie liczy) można zrobić przerzut każdej kostki oprócz tej na szybkość znicza. Liczy się ta wylosowana jako ostatnia.

Rzucacie 3xk6 by dowiedzieć się jak radzicie sobie z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi podczas lotu. 
1. Powietrzna gołoledź:
2. Mgła:
3. Potężna wichura:

Rzucacie k6 na tłuczkośnieżki:
ała:

Modyfikatory:
> plus 10 do waszej k100 jeśli orzeźwiło was morsowanie
> minus 10 do waszej k100 jeśli dobiło was morsowanie
> plus 15 do waszej k100 jeśli postać jest szukającym w drużynie
> minus 10000000000 dla Lokiego za wyzwanie Antulka w myślach od starych dziadów:/

@Aoife Dear-Aasveig - fabularnie masz przebiec drugi raz tor, nie musisz rzucać kostek ani tego opisywać tylko wystarczy wspomnieć jednym zdaniem że to zrobiłaś; następnie od wyniku k100 na szybkość odejmujesz 10 za zmęczenie po podwójnym biegu.

Każdy kto wziął udział w II etapach dostanie 5 punktów dla domu, a kto złapie znicza to dodatkowe 5!! Proszę je uwzględnić w kodzie poniżej to zminimalizujemy ryzyko że coś pochrzanię i o kimś zapomnę przy przyznawaniu heart


Kod:
Kod:
<zg>Znicz:</zg> k100 + modyfikatory + dodatki z kostek k6 = ostateczny wynik
<Zg>Gracz:</zg>k100 + modyfikatory + dodatki z kostek k6 = ostateczny wynik
<Zg>Punkty dla domu:</zg> wpisz ile

Termin: 14.02 do końca dnia

@Lockie I. Swansea @Kate Milburn @Saskia Larson @Augustine Edgcumbe @Marla O'Donnell @Winnifred A. Seaver @Fitzroy Baxter @Ruby Maguire @Maximilian Felix Solberg @Helen 'Hex' O. Eastwood @Mulan Huang @Terry Anderson @Estelle Welland @Morgan A. Davies @Royce Baxter @Aoife Dear-Aasveig @Jenna Hastings
Powrót do góry Go down


Kate Milburn
Kate Milburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta
Galeony : 530
  Liczba postów : 704
https://www.czarodzieje.org/t22617-kate-milburn#754903
https://www.czarodzieje.org/t22619-poczta-kate#755024
https://www.czarodzieje.org/t22618-kate-milburn#754964
https://www.czarodzieje.org/t22650-kate-milburn-dziennik#757550
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptySro Lut 07 2024, 21:20;

Znicz: 9 + 60 - 10 = 59
Gracz:88 +10 + 5 = 103
Punkty dla domu: 5+5 :)

Spojrzała na @Saskia Larson, która zatrzymała się obok niej, dysząc ciężko. Ona sama wyłącznie skinęła głową na jej słowa, walcząc z drżącą od zimna szczęką i ciężkością, którą czuła w płucach po takim wysiłku. Z lekką satysfakcją zwróciła uwagę, jak bardzo zmachana była Krukonka - choć całe jej ciało było szalenie spragnione tlenu, nie pozwoliła samej sobie na pokazanie, jak wykańczający był ten tor przeszkód, nawet jeśli miałaby zemdleć. Utrzymała się jednak na nogach, choć czuła nieprzyjemne mrowienie zarówno w głowie, jak i wszystkich mięśniach, nie wspominając już o chłodzie. Skorzystała szybko z zaklęcia rozgrzewającego, które rzuciła ukradkiem na swoje stopy, bo jeszcze chwila i pewnie odpadłyby jej paliczki.
Nauczyciel nie wypowiedział się zbyt pochlebnie na temat ich walki o życie. Generalnie nie spełnili jego oczekiwań i byli bandą patałachów, fajnie. Kate nie miała siły nawet rozzłościć się wewnętrznie na tak przykry komentarz. Pozostawało cieszyć się, że nie została ani wezwana do odpowiedzi jak Lockie, ani personalnie skrytykowana. To jeden z tych niewielu razy, w których cieszyła się, że ktoś nie zwracał na nią uwagi.
Poza tym ich męki nie dobiegły końca, bowiem niedługo mieli przejść do następnej części zajęć. Mieli złapać znicza, każdy swojego, lecz żeby nie było zbyt prosto - w ogromnej zamieci śnieżnej. Zagęszczenie drobinek śniegu w powietrzu było tak duże, że w pierwszej chwili nie widziała nic poza szarą, szybko wirującą ścianą. Dodatkowo oberwała kilkoma śnieżkotłuczkami, odpowiednio w kolano, stopę i ramię, w to ostatnie dwukrotnie. Dwóch udało jej się uniknąć, ale chyba wyłącznie za sprawą ślepego szczęścia, bo czy mogła powiedzieć, że doskonale dostrzegała zagrożenie? No niezupełnie. Udało jej się natomiast złapać znicz, więc wylądowała na ziemi po całym tym szalonym powietrznym kursie, ścigając w drżącej dłoni wyrywającą się, skrzydlatą złotą kulkę.
Powrót do góry Go down


Saskia Larson
Saskia Larson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz dwa charakterystyczne pierścionki na lewej dłoni: z lisem i z czerwonym klejnotem. Zazwyczaj trzyma się z boku i nie angażuje, jeśli nie musi - nie, że jest nieśmiała, raczej ma wszystko w dupie.
Dodatkowo : kapitanka drużyny Krukonów
Galeony : 278
  Liczba postów : 584
https://www.czarodzieje.org/t18235-saskia-kia-larson
https://www.czarodzieje.org/t18368-saskowa-gaja#523010
https://www.czarodzieje.org/t18364-saskia-kia-larson
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyCzw Lut 08 2024, 16:20;

Znicz: 26 + 5 + 15 = 46
Gracz: 74 + 10 = 84
Punkty dla domu: 10


   Ostatni cień względnej radości spowodowanej treningiem zniknął, jak ręką odjął, gdy rozszalała się śnieżna burza - a lekcja, wbrew warunkom pogodowym nie została przerwana. Boleśnie czuła całe swoje ciało, od metalicznego posmaku w ustach, przez palenie w płucach, drżenie mięśni, szczególnie tych w łydkach, które niezależnie od tego, jak próbowała stanąć, trzęsły się w jakimś bojowym rytmie, aż po przeraźliwy chłód - nawet jeśli zaklęcie suszące podziałało na przemoczone ubrania, to wilgoć w jakiś niekomfortowy sposób przyległa do jej skóry.
   Natychmiast ruszyła na Czyżyku do góry, powtarzając sobie w duchu, że im prędzej złapie znicza, tym szybciej będzie mogła wrócić do zamku. Nie była szukającą, nigdy wcześniej nie grała na tej pozycji, jedyne doświadczenie, jakie miała na ten temat to wynikające z obserwacji Victorii i przeczytanych z podręczników o teorii Quidditcha. Nie zmieniało to jednak faktu, że ciężko było jej odmówić sprytu, pomyślunku i typowego zacięcia, kiedy przecinała mroźne powietrze, pnąc się coraz wyżej i wyżej, gdzie śnieżna mgła nie była już tak gęsta, a przejrzystość powietrza lepsza, niż się spodziewała. Jedyne, przed czym nie dało się ustrzec, to potężny wiatr, który pomimo tego, że wiał jej w plecy, dając jakąś przewagę, równie mocno - jak nawet nie bardziej, przyśpieszał lot znicza.
   Niemal przytuliła się do miotły, kuląc się w sobie, by do minimum zimniejszych opór powietrza, dzięki czemu ostateczne złapanie znicza nie zajęło jej dużo czasu. Właściwie, jak na standardy lekcji Avgusta, to w porównaniu do rozgrzewki, główna część zajęć była wyjątkowo łatwa. A przynajmniej tak myślała, gdy zniżając lot prosto w objęcia zacinającej śnieżycy, która ograniczała widoczność na długość ręki, nie dostała tłuczkiem. A później kolejnym. A później jeszcze jednym i jeszcze jednym, aż straciła rachubę, zaciskając zęby z bólu równie mocno, jak palce na trzepoczącym skrzydełkami zniczu.
Powrót do góry Go down


Lockie I. Swansea
Lockie I. Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw i jakiś elegancki golfik, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty
Galeony : 1306
  Liczba postów : 1224
https://www.czarodzieje.org/t22245-lachlan-innocent-swansea#731964
https://www.czarodzieje.org/t22255-jakko-sowa-locka#732448
https://www.czarodzieje.org/t22244-lockie-i-swansea-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t22717-l-i-swansea-dziennik#764926
Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 EmptyCzw Lut 08 2024, 17:49;

Znicz: 17 + 30 za 3 na mgłę = 47
Gracz: 63 - 10 za morsowanie + 5 za 5 w gołoledzi = 58 (-10000000000 za starego dziada)
Punkty dla domu: 5+5

Słuchanie Avgusta jak był rozsierdzony, było niemal tak tragiczne, jak słuchanie O'Malleya, cmokającego z dezaprobatą, jakby byli skończonymi debilami. Kiedy został wywołany na środek jak w przedszkolu, aż się wzdrygnął i spojrzał na nauczyciela wielkimi oczami, nie wiedzieć czemu myśląc, że ten powie "żartowałem!". Stanął jednak przed grupą, poważnie zamyślony.
- O ciepłych majtach..? - bąknął pierwsze, o czym sam pamiętał, jak miał latać na mrozie, jednak jedno spojrzenie Avgusta sprawiło, że mu się te zmrożone szare komórki w trymiga odmroziły - Znaczy eee... c-ciepłe, warstwowe ubranie, zabezpieczenie sprzętu olejami mrozoodpornymi, gogle z zaklęciem antyszronowym i zastosowanie zaklęć kontroli termicznej, aby uniknąć odmrożeń. - czy mówił dobrze? Nie wiedział. Wiedział, że musi coś powiedzieć, bo bał się reakcji profesora na przyznanie się, że "nie wie".
Wsiadł potem na miotłę, chociaż całkowicie już odmarzła mu dupa, mimo to wolał to niż to, co musiała robić @Aoife Dear-Aasveig, na którą tylko spojrzał ze współczuciem kiedy znów posłał ją w zaspy. Na wyciągnięcie różdżki i rzucenie na siebie calefieri poczekał jednak, aż odleci wystarczająco daleko od tego psychopaty, bo jeszcze by mu nawrzucał, że mróz hartuje ducha czy ciało i kazał mu lecieć dalej w dresach zamarzniętych na lód. Plusem (i minusem) była niespodziewana zamieć, w której miał nadzieję, że Antosza nie zobaczy, iż ten nie chce zamarznąć na śmierć. Może to rozgrzewające zaklęcie, ale tnąc za błyskającym zniczem, nawet mu nie odmarzły palce, wprawdzie zarobił bombę na łeb zaraz przy starcie, bo "tłuczenie uczniów + A.Avgust = w.n.m" (jak głosił napis na drzwiach toalety przy szatniach), ale leciał dalej, otrzepując łeb ze śniegu. Wichura czy nie, uczepił się tego złotego znicza, słysząc w głowie tylko nieznane mu inkantacje legendarnego artysty Magursky'ego "-ważaj, -ważaj" więc uważał. Nie wystarczająco, by całkiem uniknąć zarobienia w ryj kolejnym śnieżko-tłuczkiem, ale wystarczająco, by nie zgubić z oczu znicza, którego ostatecznie dogonił i choć łapy mu odmarzały, to tak się złapał tej złotej kulki, jakby jego życie miało się cudownie odmienić w momencie, w którym wyląduje na ziemi ze zniczem. Faktem jednak było, że jedyne co mógł tym odmienić to skwaszoną minę Antoszy na taką skwaszoną, ale trochę mniej. Lub bardziej. Nigdy nie wiadomo.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Miejsce piknikowe - Page 14 QzgSDG8








Miejsce piknikowe - Page 14 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 14 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 15Strona 14 z 15 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Miejsce piknikowe - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-