Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 15 1, 2, 3 ... 8 ... 15  Next
AutorWiadomość


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Kwi 29 2018, 12:21;




Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.



Mógł być z siebie naprawdę dumny. Zamiast wylegiwać się w swoim dormitorium o kilka godzin dłużej, nie robiąc absolutnie niczego poza głaskaniem kota i gapieniem się na stronice komiksów, zmotywował się do wstania z łóżka i zawędrowania do biblioteki. Wiedział doskonale, że zbliżały się owutemy, więc chciał podjąć wszelkich starań, aby przygotować się do nich jak najlepiej, toteż sięgnął pierwszą lepszą książkę do transmutacji, zaczynając powtarzać materiał. I… tutaj kończy się ta kolorowa część, bo chłopak, choć w istocie siedział nad podręcznikiem, to myśli uciekały mu w zupełnie innym kierunku. Szczególnie, gdy doszedł do zaklęcia przemieniającego kamienne przedmioty w smoki…
Zbliżała się godzina rozpoczęcia zajęć z uzdrawiania, więc szybko odłożył książki na miejsce i wyszedł na zewnątrz. Przeczuwał, że za późno zorientował się, iż wypada mu już iść, toteż nie chcąc być mocno spóźnionym, wymusił na sobie bieg.
- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie. – wydyszał, zwalniając tempa dopiero tuż przy zebranej grupce osób. Uczniów było już całkiem sporo, toteż z miejsca założył, że jednak przybył po czasie. Nim zdążył lepiej rozejrzeć się po rozłożonym na polanie pobojowisku smutnych manekinów, jego oczy przywitały po kolei każdą znaną mu osobą. Przeczesał włosy, próbując uspokoić oddech, uśmiechając się przy tym niesamowicie sympatycznie do @Cherry A. R. Eastwood oraz @Ezra T. Clarke. Na ten moment niewiele więcej słów był w stanie wyrwać sobie z zadyszanej piersi, ale oboje nie musieli mieć żadnych wątpliwości, iż Liam cieszy się właśnie na ich widok. A później zwrócił uwagę na stojącego nieopodal @Mefistofeles E. A. Nox, na którego wyszczerzył się jeszcze szerzej. – Hi, handsome. – powiedział trochę ciszej, próbując nie roześmiać się na wspomnienie wysłanego listem zdjęcia we fraku. Niesamowicie poprawił mu tym humor, ale teraz wolał nie zwracać na siebie uwagi wszystkich zgromadzonych na polanie osób. Puścił mu tylko oko i podszedł szybko do @Neirin Vaughn, bo to do niego miał największy interes.
- Nei. – klepnął go ostrożnie w ramię w ramach radosnego, niemego „dzień dobry!” – Słuchaj! Po zajęciach musimy coś przetestować. Znasz Draconifors? Czytałem o nim właśnie w bibliotece i wpadłem na niesamowity pomysł. Możemy pograć w szach… o Merlinie… - nim zdążył roztrajkotać się na dobre, nareszcie zauważył pokrwawione manekiny. Zamrugał zaskoczony, przez jakiś czas nie mówiąc nic, aż w końcu uniósł spojrzenie na uzdrowicielkę i patrząc na nią zdecydowanie grzeczniej, niż jakby miał zwracać się do kolegów, pozwolił sobie zażartować: - To dzieje się z uczniami, którzy lekceważą zajęcia z uzdrawiania~?
Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 156
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Kwi 29 2018, 12:50;

Nora rozdzielała właśnie rannych ze złamaniami od tych z wbitymi przedmiotami, kiedy przybył @Holden A. Thatcher II. Pielęgniarka uśmiechnęła się do niego delikatnie, opuszczając różdżkę.
- Niewykluczone, że minął się z powołaniem - zażartowała delikatnie odnośnie tanecznego manekina, zanim kiwnęła głową. - Dzisiejszym państwa zadaniem będzie założyć im opatrunki. Zatrzymać krwawienie lub usztywnić złamanie - wyjaśniła w odpowiedzi na pytanie Gryfona, zanim przybyła reszta uczniów. Każdemu kulturalnie odpowiadała na powitanie.
Zwróciła uwagę na zdyszanego @Liam A. Rivai i zerknęła przelotnie na zegarek. Idealnie w czasie. W jego stronę również posłała łagodny uśmiech.
- Szwajcarska dokładność, rychlej w czas pan być nie mógł - uspokoiła subtelnie chłopaka, unosząc kąciki delikatnie wyżej na jego żart.
- Uzdrawiania i opieki nad magicznymi stworzeniami, szczególnie z profesorem Swannem - pozwoliła sobie na delikatniej mniej profesjonalne podejście do roli nauczycielki (mając wiele ciekawych doświadczeń z uczniami wracającymi z onms), zanim skupiła się na właściwej kwestii.
Odzew nie był co prawda powalający, ale nadal pielęgniarka cieszyła się, że choć te kilka osób przybyło na osobliwe zajęcia. Stanęła na środku, przed zgromadzonymi osobami, spoglądając po każdym z osobna i odnajdując wśród nich wyjątkowo znajome twarze. Dłużej zawiesiła wzrok na @Mefistofeles E. A. Nox, upewniając się, iż wyjątkowo tym razem podczas ich spotkania jest w jednym kawałku, nim rozpoczęła zajęcia.
- Niedługo zacznie się lato oraz wakacje. Wrócicie do domów, wyjedziecie na wczasy. Nie znaczy to jednak, że zakłócenia znikną. Chciałabym, abyście mieli to na uwadze, kiedy rzucacie zaklęcia. Także te uzdrawiające. W obecnej sytuacji lepiej zostawić kwestię leczenia nawet błahych ran lekarzom, a samemu zadbać tylko o bezpieczeństwo poszkodowanego, zanim magomedycy przybędą. Wiem, że to może brzmieć dla was - młodych, ambitnych ludzi z głowami pełnymi zaklęć - wręcz niemożliwie, aby odłożyć różdżki i nie uciekać się do zaklęć. Ale czasem tak jest lepiej.
Nora przywołała do siebie jednego z manekinów, którego przedramiona pocięte były niezbyt głębokimi ranami.
- W normalnych okolicznościach takie obrażenia można by było wyleczyć zaklęciem Vulnus Alere. Jest to urok, który zasklepia powierzchowne rany, skaleczenia, otarcia. Nic zbytnio rozległego - ujęła dłoń manekina i pokazała rozcięcia, wyglądem przypominające efekt zabawy z kotem lub wpadnięcia w krzak różany.
- Ruch różdżki jest prosty i miękki, a inkantacja wyraźna - po zaprezentowaniu "na sucho", rzuciła zaklęcie na manekina. Zamiast jednak zasklepić skaleczenia, urok pociął skórę fantoma kolejnymi ranami, głębszymi niż poprzednio i delikatnie krwawiącymi.
- Widzą państwo, o tym właśnie mówiłam. W warunkach szpitala takie zdarzenie to nie jest duży problem. Można rany zszyć nawet tradycyjnie, igłą i nitką. Ale z dala od szpitala, świstoklika czy sieci Fiuu, podobne zakłócenia mogą naprawdę narobić szkód. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby to była twarz. A zapewniam, że rozcięte powieki nie należą do najmilszych.
Za drugim razem różdżka Nory zblokowała się nieco, na szczęście za trzecim mogła zaprezentować zaklęcie wykonane poprawnie - zranienia z fantoma zniknęły, zostawiając skórę gładką.
- Ale przecież takie rany to nie powód, aby biec do magomedyka czy zakładać opaski uciskowe. Chciałam z państwem omówić te poważniejsze rany. Głębokie i krwawiące, zagrażające życiu - przywołała teraz innego manekina, jakiego przedramię przecięte było śladami niczym po tygrysich pazurach. Stróżką ciekła z nich krew.
- Tak duże obrażenia wymagają zaklęcia Vulnera Arcuatum. Ci z państwa, którzy rzetelnie odrabiają prace domowe, powinni je już znać. Zasklepia ono duże, głębokie i obficie krwawiące rany. Jest jednak bardzo trudne, wymagające skupienia oraz doświadczenia - zaprezentowała ruch różdżką, a potem rzuciła zaklęcie na fantoma.
I tym razem zakłócenia miały wiele do powiedzenia, kiedy ręka manekina pochlastana została rozległymi ranami. Jakby zaatakowała go niewidzialna bestia, orząc gumowe ciało aż do plastikowych kości i chlapiąc wszędzie sztuczną krwią. Pielęgniarka wskazała na krwawienie różdżką, zachowując profesjonalizm i spokój.
- Gdyby coś takiego zdarzyło się państwu z dala od szpitala, przybyły magomedyk jedyne, co mógłby zrobić, to zapisać godzinę zgonu. Dla człowieka śmiertelna jest utrata już 30% krwi przy nagłym krwotoku. Biorąc pod uwagę, że średnio mamy po jakieś 5 litrów, daje nam to półtora litra krwi do zejścia śmiertelnego. Przy tym tempie wypływu to kwestia sekund, zanim ranny zemdleje. - Przekręciła rękę manekina, aby pokazać lepiej, choć przez krew było ciężko cokolwiek dojrzeć - Przecięte są tętnice łokciowa i promieniowa, które biegną o tak - ruchem drewienka zarysowała ułożenie naczyń. - Dokładając do tego panikę, szok i stres obu stron, nie wróżę osobiście za dobrze takiemu nieszczęśnikowi.
Zasklepiła ranę tym razem udanym zaklęciem, aby pokazać jego prawidłowe działanie, zanim ruchem różdżki odesłała uzdrowionego fantoma. Przyniósł on sporej wielkości torbę i postawił przed pielęgniarką.
- Znacznie bezpieczniej dla rannego będzie założyć mu opatrunek. Przede wszystkim, w miarę możliwości, spłukać ranę obficie wodą. Radzę ostrożnie tutaj z używaniem Aquamenti. Wypalania ran nie stosuje się od średniowiecza - acz niezaprzeczalnie krwotok by zatamowało, ale jakim kosztem? Wyciągnęła z torby bandaż, gaziki oraz jałowe opatrunki. - Technika robienia opatrunku wchłaniającego jest bardzo prosta. Warstwa czystego materiału, chroniącego ranę przed zabrudzeniami - na innym manekinie pokazała, jak przykłada gazę na rozciętą rękę. - Gruba warstwa wchłaniająca. Tu jest ważne, że jak przecieknie, nigdy jej nie odsuwamy i nie zastępujemy nową, a po prostu nakładamy kolejną - pokryła gazę zwichutem ligniny. - Na koniec warstwa mocująca to wszystko razem - okręciła sprawnie bandażem.
Chwilę pielęgniarka poświęciła na pokazywanie różnych rodzajów bandażowania i tłumaczeniu ich wad oraz zalet, miejsc, na które je się stosuje i samej techniki bandażowania. Na koniec jej pokazu, manekin miał praktycznie każdą część ciała pokrytą jakimś opatrunkiem.
- To może wydawać się wiele, ale nie jest takie straszne, jak wygląda - uśmiechnęła się do uczniów. - A teraz proszę, niech każdy z was weźmie materiały z torby i wybierze sobie jednego fantoma. Na razie proszę wybierać tylko z tych po prawej, te po lewej są na drugą część ćwiczeń. Proszę, nie bać się - zachęciła ich jeszcze, otwierając szerzej torbę, by pokazać liczne bandaże, metry gazy i ligniny.

---------------------------------

Kwestie techniczne:
- Nie opisywałem dokładnie bandażowania. Jeśli ktoś chce sobie poczytać i/lub zastosować w poście, zapraszam tutaj. Są rysunki!
- Nie wymagam dokładnych opisów każdego wiązania. Można spokojnie to skrócić do jednego-dwóch zdań.
- Można nadal przychodzić! Na spóźnialskich Nora tylko pokręci z dezaprobatą głową. Lepiej niech od razu zabiorą się do roboty.

Termin I etapu: 3 maja, 23:59.

Rzucacie dwoma kostkami (z okazjonalnymi rzutami dodatkowymi). Sumujecie je następnie. Każde 5 pkt w kuferku z uzdrawiania dodaje Wam 1 pkt do sumy kostek. Kostki można dowolnie zaniżać, jeśli ktoś chce, ale nie podwyższać.
W przypadku, kiedy musisz powtarzać ćwiczenie i wypadnie Ci ten sam wynik, możesz rzucić raz jeszcze, a zdublowanych kostek nie musisz ujmować.
(Np. miałeś 3 za pierwszy razem, powtarzasz ćwiczenie i z drugiego rzutu wyszło Ci 2. Raczej nikt tego samego błędu nie popełni dwa razy, zatem możesz rzucić znowu. Za trzecim razem wypadło Ci 8. W poście ujmujesz, że poprawiasz zadanie z dobrym wynikiem.)

Kostki:
Spoiler:


Vulnus Alere: 3, 5, 2
Vulnera Arcuatum: 5, 3, 4
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyWto Maj 01 2018, 14:15;

Macham Nessie na powitanie, ale nie podchodzę do niej, bo Ślizgonka przystaje z grupą swoich znajomych, a mnie dziś niespecjalnie do kogokolwiek ciągnie. Nadal mam w głowie jeszcze dość świeżą rozmowę z Tildą i wolałbym się nie narażać na kolejne sprzeczki, zwłaszcza że nadal nie odrobiłem dwóch zaległych szlabanów.
Lekcja mugolskich technik obróbki ran nieznośnie przypomina mi o tym, jak rodzice leczyli mnie w niemagiczny sposób, bym dostał nauczkę za swoje wybryki. Wzdrygam się na samo wspomnienie gipsu na nodze i miesięcznego pobytu w domu za to, że próbowałem zeskoczyć z drzewa na dach i źle wymierzyłem. Rany po rzucaniu kuchennym nożem w tablicę na rzutki też pieką w mojej głowie, a blizna po szwach wciąż pozostaje na mojej ręce. Chociaż mama pracuje w szpitalu, zawsze przesadza, bo wie, kiedy może sobie pozwolić na takie babranie się z nami, a kiedy rany wymagają zaklęć. Poza tym mój młodszy brat nie jest w stanie używać różdżki, więc kiedy rodzice uczą go, jak sobie radzić bez magii, przy okazji wołają też mnie. Wbrew pozorom nie jest to wcale takie trudne, jakby się mogło wydawać. Wymaga jedynie kilku powtórzeń, ale gdy się przez całe życie bezmyślnie machało patykiem, nic dziwnego, że tak ciężko ogarnąć sytuację.
- Mugole też przemywają rany tylko wodą? – pytam z ciekawości pielęgniarkę, bo nawet jeśli zostałem nauczony bandażowania, mama i tak zawsze zostawia nam magiczne maści albo eliksiry. - A co, jeśli zakłócenia w ogóle nie pozwolą na rzucenie jakichkolwiek czarów? – dodaję jeszcze drugie pytanie, przypomniawszy sobie setki momentów w Egipcie, kiedy różdżka nawet nie działała odwrotnie niż powinna, a całkiem odmawiała mi posłuszeństwa. Nawet teraz to się zdarza i z dnia na dzień coraz częściej. Zaczynam się trochę obawiać, że jeszcze trochę i magia wyparuje całkowicie.
Mam ochotę się popisać, że już teraz, bez żadnych instrukcji potrafię założyć mugolski opatrunek. Chęć jak najszybszego ukończenia zadania sprawia jednak, że sam pod sobą wykopuję dołek, bo zapominam o tych wszystkich gazach i od razu owijam manekina bandażem, przez co sztuczna krew natychmiastowo przecieka na zewnątrz białej siatki. Rozglądam się za jakimś ratunkiem i sięgam po pierwszą rzecz, jaka rzuci mi się w oczy i wyda w miarę logiczna, więc w moich rękach ląduje coś o nazwie: lignina. Krew przestaje już tak przesiąkać, chociaż nigdy nie widziałem, żeby z kogokolwiek wyciekała z taką prędkością, jak z tego manekina. Może dla jego bezpieczeństwa lepiej byłoby przerobić go na mumię? Nie mam jednak zbyt wiele materiałów, a tym bardziej czasu, by dokonać tego sabotażu, więc po prostu siedzę na trawie i trącam moje dzieło ręką, po cichu licząc, że może i ta lalka zacznie nagle tańczyć.

kostki: 5 + 3 = 8
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyWto Maj 01 2018, 16:23;

Emily zauważyła, że ostatnio była naprawdę zakręcona. Zdecydowanie bardziej niż zwykle. O lekcjach, pracach domowych i wszystkim innym przypominała sobie w ostatniej chwili. Dobrze, że dzięki Nessie dotarła na te zajęcia. Zaśmiała się na słowa o przypominajce. Miała kiedyś taką, ale cóż... zgubiła ją. W dodatku ta zabawka nie pomagała jej tak bardzo, jak by mogła. W końcu sama świadomość, że się czegoś zapomniało, niezbyt często rozwiązywała problem.
- Ta kulka to dla mnie zdecydowanie za mało - przyznała, kręcąc głową. Kiedy Nessa wspomniała o punktach dla domu, Emily machnęła ręką. Nigdy jej to nie interesowało. Chodziła na zajęcia dla siebie, a to czy ich dom akurat tracił, czy zyskiwał punkty... Jasne, fajnie było wygrywać. Emily naprawdę należała do osób, które lubią wygrywać. Tyle, że to nawet nie była wygrana, która szła na jej konto, tylko na konto całej tej grupy, która jej zdaniem była efektem sztucznego, utrudniającego wszystko podziału. - E tam, to mnie obchodzi akurat tyle, co zeszłoroczny śnieg - podsumowała swoje myśli dziewczynie. Na miejscu okazało się, że Nessa i Ezra widocznie się nie znają. Spojrzała na niego z uśmiechem, na jego słowa o Fire.
- A szukasz jej? - spytała. No i faktycznie, Ezra się rozejrzał, a Emily postarała się utrzymać rozbawienie w sensownych granicach. Oni naprawdę w jakiś sposób ją rozbrajali. Dostrzegła uśmiech @Mefistofeles E. A. Nox, który dołączył na lekcję. O ile tak można było nazwać ten grymas na twarzy. Odwzajemniła to. Po chwili musieli skupić się na słowach nauczycielki. Ślizgonka była szczerze zainteresowana zajęciami i uważnie słuchała Nory. Podobało jej się, że będą musieli sięgnąć do tych bardziej mugolskich metod, aby opatrzyć manekiny. Była pewna, że takie zajęcia są bardzo potrzebne. Właściwie to w ogóle uważała, że powinni nauczyć się robić sporo rzeczy bez użycia różdżek, szczególnie teraz, kiedy najprostsze zaklęcie mogło skończyć się nieciekawie. Wychowywała się w czystokrwistej rodzinie, więc wszelką wiedzę o życiu mugoli musiała zdobywać sama.
Nie miała pojęcia, jak się za to wszystko zabrać. Postanowiła się zastosować do wskazówek nauczycielki i samemu robić to przemyślanie i sprawnie. O dziwo nie było z tym większego problemu, chociaż wszystko robiła na wyczucie, starając się po prostu, żeby wyglądało dobrze, trzymało się i na pewno było dobrze zabezpieczone. Udało jej się to bezbłędnie. Jej manekin nie wymagał żadnych popraw, ani udoskonaleń. Wyszło po prostu idealnie.
- Jak idzie? - spojrzała na Ezrę i Nesse, zadowolona ze swojego dzieła.

Kostki - 5+5=10
Powrót do góry Go down


Theodore Thìdley
Theodore Thìdley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 169
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t15846-theodore-thidley
https://www.czarodzieje.org/t15871-poczta-theo#428756
https://www.czarodzieje.org/t15868-theodore-thidley
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyWto Maj 01 2018, 23:54;

Spóźnianie się na lekcje było bardzo nie w jego stylu, zazwyczaj przychodził na czas lub nie przychodził w ogóle i nie umiał nawet wytłumaczyć jakim cudem nie zdążył na czas na lekcje Uzdrawiania. Normalnie, gdyby zorientował się, że jest już po czasie odpuściłby sobie zajęcia, ale Magia Lecznicza była czymś co chciał szkolić za wszelką cenę i nie mógł sobie odpuścić ani jednej lekcji z tego przedmiotu. Zresztą Nora chyba nie była tak bardzo przewrażliwiona do spóźnień, prawda?
Gdy tylko wraz z potrzebnymi rzeczami wszedł na polanę coś go zaczęło niemiłosiernie łaskotać w nos. Skrzywił się lekko i kichnął zakrywając usta jedną dłonią. No tak, nie bez powodu ostatnio unikał wychodzenia w zielone tereny jak ognia. Tam uczulenie na pyłki najbardziej dawało o sobie znać. Zanim dotarł do  niewielkiej grupy uczniów kichnął jeszcze z cztery razy, a oczy zaczęły mu łzawić, miał nadzieję, że nauczycielka nie wyprosi go z zajęć przez jego bezlitosne uczulenie.
-Przepraszam za spóźnienie- powiedział cicho szybko wzrokiem wyłapując jakie mieli do zrobienia zadanie. Nie przyglądał się twarzom zbytnio, gdyż nie pozwalały mu na to łzy w oczach, które sprawiały, że obraz mocno mu się zamazywał, a także nie chciał jakimiś rozmowami jeszcze bardziej denerwować pielęgniarki. Wziął prędko odpowiednie bandaże, inne jakieś plastry i zabrał się do wykonania zadania. Z początku nic mu nie szło, co nie było zaskoczeniem biorąc pod uwagę jego ciągłe kichanie, słabą widoczność i kompletny brak wprawy w zakładaniu opatrunku. Był pewny, że mimo zakłóceń dałby sobie lepiej radę z zaklęciem, co było dziwnym stwierdzeniem znając jego brak talentu do wymachiwania magicznym patykiem. Westchnął ciężko łapiąc się za nos by powstrzymać kolejny atak uczulenia. Może gdyby użył Wingardium Leviosa coś by mu się udało? Co prawda znając jego umiejętność władania różdżką nie spodziewał się jakiegoś oszałamiającego efektu, ale ręczne wykonanie nigdzie go dziś nie zabierze.
-Wingardium Leviosa- wyszeptał cicho upewniając się wcześniej, że Nora oddaliła się w innym kierunku. Ku jego zaskoczeniu nie poszło tak źle. Opatrunek był za luźny, krzywy i niedbały, ale przynajmniej był, a mu wyszło zaklęcie co było tak dziwną rzeczą, że aż zaprzestał kichania na pięć minut z szoku.      

Kostki: 2 i 1 :') i potem 1
Kuferek: 5, więc +1 do kostek
Powrót do góry Go down


Luke Williams
Luke Williams

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 57
  Liczba postów : 153
https://www.czarodzieje.org/t11985-luke-williams
https://www.czarodzieje.org/t11988-luke-williams
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptySro Maj 02 2018, 15:07;

Luke po reakcji dziewczyny domyślił się, że jednak nie to było celem jej spaceru. Widocznie wcale nie chciała udać się na te zajęcia, ale ucieszył się, że zmieniła zdanie. Jej towarzystwo z całą pewnością było umileniem tej lekcji.
- Widzisz, potrafię człowieka zmobilizować do dobrego - rzucił w jej kierunku i razem doszli na miejsce. Patrząc po przygotowanych przez nauczycielkę ofiarach, będą mieli ręce pełne roboty. Luke odmachał Ezrze, kiedy go zobaczył, kiwnął też głowę na przywitanie w kierunku Nessy. Poza tą dwójką albo nikogo nie znał, albo nie przepadał, więc skupił się na towarzystwie puchonki. Dołączył też do nich jakiś znajomy z jej domu, ale Luke kompletnie go nie kojarzył, więc przywitał się tylko i przedstawił. Skupił się po chwili na słowach nauczycielki. Czyli jednak będzie im dane popróbować bardziej mugolskich metod? Może i dobrze, przy obecnych zakłóceniach chyba faktycznie lepiej znać podstawowe zasady wykonywania takich rzeczy ręcznie. Kiedy wszystko już zostało objaśnione, wziął się za prace nad jednym z manekinów. Opatrywał go dosyć sprawnie i bez większego problemu. Dopiero po skończeniu uświadomił sobie, że zapomniał o warstwie wchłaniającej. Zamiast tego znalazła się ona na wierzchu, co nie było zbyt profesjonalne, ale powinno dać w miarę pozytywny skutek. Cóż, przynajmniej całość jako tako się trzyma, może jakimś cudem dotrwa do końca zajęć. Luke spojrzał na Cherry i przyjrzał się jej pracy. Właściwie nie miał pojęcia, jak dobra jest z uzdrawiania. Może gdyby nie działał tak szybko uświadomiłaby mu, że warto tam było dodać jeszcze te ligninę?
- Moje względnie się trzyma. Pomóc ci w czymś może?


Kostki - 6+3=9
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptySro Maj 02 2018, 22:16;

Poczuł na ramieniu klepnięcie i oderwał wzrok od manekinów, aby przenieść go na Liama.Wysłuchał jego wesołego trajkotania na temat zaklęcia z miną pozornie niezainteresowaną, wątpił jednak, aby to chłopaka zniechęciło. Szczególnie, że sam poczuł ukłucie zaciekawienia związane z owym zaklęciem. Granie w szachy nie brzmiało nadmiernie ekscytująco, ale jakby dodać trochę magii...
- Co to zaklęcie robi? - Dopytał, chociaż miał pewne przypuszczenia po samej nazwie. Sądził, że nie bez powodu ma w nazwie "Draco". Ale dokładnej formy zaklęcia nie kojarzył zbyt dobrze.
Byłoby fajnie, jakby tworzyło smoki. Czy to nie cudowne? Zaklęcie, jakie wyczarowuje małe, ziejące ogniem gady. Twój kieszonkowy jaszczur już dziś dzięki tym prostym ruchom różdżki...
Odleciał myślami na temat możliwych zastosowań takiego kompaktowego smoka (od zapalniczki po podrzucanie do łóżek osób, których się nie lubi), zatem niezbyt uważał na słowa nauczycielki. Rozproszyło jego myśli tylko przedstawienie się Krukona.
- Neirin. Miło poznać - uścisnęli sobie dłonie, zanim każdy skupił się na swoim zadaniu. Rudzielec nieco ociągając się i podpatrując, co Luke robi. Z ich gromadki zdawało się, że Krukon najwięcej ogarnia, zatem stał się niepisanym mentorem Vaughna. Niestety, nawet podglądając, co chłopak robi, rudzielec zdołał spartaczyć większość węzłów. W końcu poddał się i postanowił postępować wedle przeczucia. Słuchaj głosu serca, wpatruj się we własną duszę, wyjdź nocą i poczuj wiatr na twarzy, krzycz w niebo... Okej, poza tym ostatnim, nie na lekcji przynajmniej.
Efekt jego działań przypominał węzeł gordyjski, ale trzymał się, a o to w końcu chodziło, prawda? Neirin nie odczuł może dumy, patrząc na własne dzieło (cóż, zawodu też nie. Ani niczego innego po prawdzie), ale przynajmniej manekin już nie umierał. Chłopak poskładał resztę niepotrzebnych mu już rzeczy i spojrzał, jak idzie Liamowi. Gotów przyjść Puchonowi z pomocą, gdyby jakimś cudem Rivai radził sobie gorzej niż Vaughn.

Kostki: 7
Powrót do góry Go down


Finnegan Gilliams
Finnegan Gilliams

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : IV
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 153
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 297
  Liczba postów : 368
https://www.czarodzieje.org/t15453-finnegan-u-g-gilliams
https://www.czarodzieje.org/t15481-jakas-fest-szybka-szkolna-sowa#415787
https://www.czarodzieje.org/t15479-finnegan-u-g-gilliams
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 01:01;

Zajęć z magii leczniczej nie mogła opuszczać (teoretycznie żadnych nie mogła, ale od czego były bombonierki lesera). W końcu, jakby nie patrzeć, miała być uzdrowicielem. Była już na takim etapie wyprania mózgu, że nie pamiętała, czy było to życzenie rodziców, czy faktycznie jej marzenie.
Spóźniła się, ale to tylko dlatego, że myślała, że zajęcia będą w klasie. Może zajęcia miały dotyczyć alergii.
Nie dotyczyły. Na polanie znajdowały się ranne manekiny. Finn była świadoma tego, że alergie mogły być śmiertelnie niebezpieczne, ale choć sama nie miała żadnych alergii, tyle, że nie tak wyglądał wstrząs anafilaktyczny to wiedziała.
Przeprosiła za spóźnienie i usiadła gdzieś na boku, słuchając pielęgniarki. Było coś o wakacjach, więc Finn zaczęła podejrzewać, że czeka ich pogadanka o skakaniu na główkę do jeziora, używkach i kleszczach, z tym że tym razem z wizualizacją. W każdym razie osobiście miała już dość ciągłego poruszania podobnych tematów przy każdej okazji. Jakoś nie sądziła, żeby powtarzanie czegoś pizdylion razy lepiej działało. Jak ktoś był głupi to trudno. Odleciała na chwilę od tego co działo się na polanie, gapiąc się w chmury i szukając w nich różnych kształtów. Z lekkim opóźnieniem dotarło do niej, że przeszli do zadania praktycznego. Popatrzyła na swojego manekina, z którego leciała krew. Trzeba przyznać, że wyglądał dość realistycznie i Finn zrobiło się niedobrze. Nie mogła na to patrzeć. Nie żeby wiedziała co robi - chyba nawet zaczęła trochę panikować. Chwyciła bandaż i zaczęła szybko zawijać go na ranie, tamując krwawienie. Tam ścisnęła, tu owinęła, na koniec zawiązała i cześć. Krwi już nie było. Pewnie nie o to chodziło i na pewno nie wyglądało tak ładnie jak szpitalne opatrunki, ale efekt był ten sam, a w ratowaniu życia chyba chodziło bardziej o skuteczność niż estetykę. Gdyby mogła coś jeszcze zrobić, to zapytałaby manekina czy mu palce nie drętwieją i ewentualnie poluzowała bandaże, ale jeszcze nie była tak pierdolnięta, żeby gadać z manekinem. Ręka mu nie siniała (no raczej), więc nie było problemu.

Kostki: 7
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 15:41;

Uśmiechnął się tylko szerzej, dostając informację, że tym razem udało mu się uniknąć spóźnienia. Ktoś tak porządny, że aż zwraca uwagę na położenie własnego krawata, nawet gdy jest ukryty pod szatą, oczywiście musi mieć równie wielkiego bzika na punkcie punktualności.  Do tego: żart mu się udał, a Blanc rozświetliła twarz uśmieszkiem: kolejne +10 do dobrego humoru.
- To zaklęcie transmutacyjne, które potrafi przemienić kamienne przedmioty w małe smoczki! – powiedział już dużo ciszej, pilnując, by tylko Neirin był w stanie usłyszeć jego niegasnące entuzjazmem wywody. – Jeszcze go nie próbowałem… bo w zasadzie i tak późno odnalazłem samo zaklęcie i prawie spóźniłem się na zajęcia, ale! Podobno da się też nimi sterować przez krótki czas. – wyszczerzył ząbki, jakby już oczekiwał od Walijczyka, że dokładnie odczyta jego zamiary względem poznanego uroku. – Pomyślałem sobie „Łoo.. super! Można sterować smokiem, czad!”, a później zacząłem myśleć, jakie przedmioty można by zaczarować… i teraz słuchaj, bo najlepsze! – zrobił dramatyczną przerwę, wpatrując się w rudzielca z niezmiennym uśmiechem na twarzy. – W pokoju gier i zabaw są przecież kamienne szachy! Można przemienić je w małe smoczki, gdy będziemy chcieli wykonać ruch… wyobraź sobie jak epicko będzie wyglądać zbijanie! – okay, trochę mu nie wyszło to szeptanie pod sam koniec, bo perspektywa walk miniaturowych gadów, które nawzajem palą siebie żywym ogniem spodobała mu się za bardzo. Chłopięce zabawy…
Choć z wielkim trudem przyszło mu przygaszenie swojej palącej ekscytacji, pokusił się o przynajmniej kulturalne uciszenie, gdy Nora zabrała się za omawianie tematu dzisiejszych zajęć. Mówiła wystarczająco obrazowo, by Liamowi spełznął wesoły uśmieszek z twarzy, zastąpiony swego rodzaju powagą: wiedział doskonale, jak złe w skutkach potrafiły być zakłócenia… a jednocześnie jak bezsilny czuł się podczas ostatniego pojedynku z Mefistofelesem, gdzie nie był mu w stanie pomów w żaden znany sobie sposób. Toteż z uwagą wysłuchał objaśnień Nory, a następnie bez ociągania wziął się za opatrywanie manekina.
Po prawdzie… chyba starał się za bardzo? Owijał bandaż bardzo ostrożnie, jakby bał się, że byle fantom zaraz zawyje mu w rękach z bólu. Zdecydowanie nie żałował też materiału, robiąc o kilka warstw za gruby opatrunek, niemniej żadna czerwona plamka nie miała na tyle odwagi, by przebić się przez nałożoną przez Puchona biel. Nie wyglądało to bardzo profesjonalnie, ale działało doskonale!
Spojrzał z dumą na swoje dzieło, a później przekręcił łeb do Walijczyka: oczywiście z szerokim uśmiechem.
- Mungu nadchodzę! – powiedział wesoło. – Totalnie składam tam podanie o pracę~


Kostki: 11
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 20:30;

Jakimś cudem Sanne zniknęła Mefistofelesowi z pola widzenia równie nagle, co się w nim wcześniej pojawiła. Nie było zatem czasu na dociekanie odnośnie umówionego wcześniej tatuażu; Ślizgon przemknął spojrzeniem po okolicy, chcąc sprawdzić, czy dziewczyna wróciła po coś do Hogwartu, czy może go nie usłyszała i znalazła inne towarzystwo. Nie znalazł odpowiedzi, co trochę zepsuło mu humor. Stracił osobę do dręczenia i przy okazji nie dowiedział się, co van Rijn chciałaby zrobić z malunkiem na ciele, który dla niej szykował już od jakiegoś czasu. Wcisnął dłonie w kieszenie i pozwolił, aby jego wzrok przesunął się mimowolnie na Zakazany Las. Merlinie, tyle złych rzeczy mogło się tam dziać... a on wciąż uważał je za fascynujące miejsce. Ten piekielny zagajnik z pewnością należał do najbardziej czarodziejskich, w jakich miał okazję przebywać - a to zarówno plus, jak i minus.
Podniósł spojrzenie dopiero na biegnącą postać, która - jak słodko - zziajana była po pokonaniu tej (w gruncie rzeczy nie tak wielkiej) odległości. Wcześniejsze miny Mefisto do znajomych spokojnie można było nazwać nikłymi grymasami, bo dopiero teraz jego twarz rozjaśnił szeroki, szczery i pozornie rzadki uśmiech. Ten obejmujący nie tylko usta, ale i zielone oczy. Ten przywołujący malutkie zmarszczki i pokazujący równiutki rządek połyskujących bielą zębów. Nox zazwyczaj nie pozwalał sobie na takie nieprzemyślane, szczere reakcje; teraz nawet nie próbował ukryć tego, że widok @Liam A. Rivai poprawiał mu humor jak nic innego. Już czuł, że jeszcze tego pożałuje... chociaż Ezrę ostatnio widywał w jakimś średnim humorze, więc może nie trzeba było martwić się jakimiś durnymi docinkami?
Hi, handsome.
Cichy pomruk "no hej, młody" nijak nie ukrył faktu, że Mefisto prychnął pod nosem z rozbawieniem i spuścił wzrok, trochę jak skomplementowana nastolatka. Zerknął jeszcze potem na Puchona, kręcąc głową z niedowierzaniem i przygryzając wewnętrzną stronę policzka, żeby chociaż trochę powstrzymać głupie szczerzenie się. Wystarczyło jedno zdjęcie, żeby obaj przypomnieli sobie, jak dobrze jest się do siebie uśmiechnąć... Może jednak te eleganckie ubrania nie były takie złe?
Liam udał się do przyjaciela, ale na szczęście Blanc zaczęła już lekcję i trzecioklasista nie zdążył nawet zacząć się nudzić. Po prostu słuchał grzecznie pielęgniarki, z niebywałą przyjemnością chłonąc każde słowo, bo głos miała piękny. Sam z siebie zazwyczaj skłaniał się w stronę bardziej mugolskich opatrunków, a jednak teraz był na lekcji, w warunkach kontrolowanych, a jego ofiara to nie była własna kończyna, tylko taka fantomowa. Dlatego pokusił się na przetestowanie Wingardium leviosa... szkoda tylko, że zakłócenia magiczne jedynie wspomagały jego roztargnienie. Mefisto obejrzał się, czy Blanc nie ma nigdzie w pobliżu, bo te cholerne bandaże tworzyły coś naprawdę dziwnego. Pochylił się bardziej nad manekinem, z trudem powstrzymując przekleństwa i walcząc z różdżką, blokującą mu się co chwilę jakoś wyjątkowo podejrzanie. Zerknął raz jeszcze na pielęgniarkę i... i oczywiście stała tuż obok. Miała zatem świetny widok na manekina unieruchomionego i związanego jak jeńca... ozdobionego w dodatku kilkoma kokardkami. Bardzo męskimi, warto dodać.
- Dlatego zawsze po pełni przychodzę do Skrzydła Szpitalnego - usprawiedliwił się szybciutko, kłamiąc przy okazji tylko trochę. Nora nazwała jego dzieło fabulous, ale poprosiła o powtórkę... I tym razem Ślizgonowi do głowy przyszło użycie zaprezentowanego wcześniej zaklęcia Vulnera Arcuatum, bo uparcie nie wierzył w to, że zakłócenia mogłyby ponownie zniweczyć jego plany. Machał tym cholernym patykiem, usiłując wykrzesać z niego trochę magii, ale najwyraźniej nie zamierzała zacząć współpracować. Ostatecznie tylko westchnął sfrustrowany i zabrał się za robotę zupełnie normalnie, własnymi rączkami. Trzecie podejście okazało się najlepsze, chociaż jakimś cudem Mefistofelesowi udało się z tego wszystkiego zapomnieć o ligninie i dodał ją na sam koniec, kiedy bandaż już ociekał krwią. Oj, to zdecydowanie nie był jego dobry dzień... Zostawił nieszczęsnego manekina w spokoju, w zamyśleniu rozcierając pomiędzy palcami kilka kropelek sztucznej krwi.


Pierwsza próba: 4 i 1, potem dorzut na 4
Druga próba: 1 i 2, potem dorzut na 5
Trzecia próba: 4 i 5
Powrót do góry Go down


Cherry A. R. Eastwood
Cherry A. R. Eastwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : Ok. 160
Galeony : 182
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t15998-cherry-a-r-eastwood
https://www.czarodzieje.org/t16002-berry#436492
https://www.czarodzieje.org/t15997-cherry-a-r-eastwood
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 20:42;

- Co ja bym bez ciebie zrobiła, co? - Zażartowała, nie narzekając wcale z powodu zmienionych planów. Z zadowoleniem podczepiła się pod Luke'a i u jego boku czekała na rozpoczęcie zajęć. Zaraz dołączył też do nich @Neirin Vaughn, którego powitała szerokim uśmiechem. No proszę, czyli gdyby tylko nie wyskoczyła z Pokoju Wspólnego tak szybko, to być może i tak skończyłaby na tej polanie! Dotarł do nich jeszcze @Liam A. Rivai, ale Blanc rozpoczęła zajęcia i Cherry mogła pozwolić sobie tylko na kolejny uśmiech, bo wyjątkowo nie wypadało rozmawiać. Wszelkie słowotoki należało zachować na później...
Trochę martwiła się tym, jak wyjdą jej te opatrunki. Wcale nie była najlepsza w magii leczniczej, a zakłócenia nieźle dawały w kość. Wychodziło na to, że musiała robić wszystko rękoma, a to... no, to ją trochę niepokoiło. Najgorsze w tym wszystkim było to, że musiała poradzić sobie sama, a jej roztargnienie nie pozwoliło na zapamiętanie zbyt wielu szczegółów z pokazówki pielęgniarki. Szybko zrezygnowała z przypominania sobie co i jak, a zamiast tego skupiła się na czymś w stylu estetyki. Uparcie walczyła z bandażami, tworząc opatrunek na miarę prawdziwego artysty - a smykałki do tego nie miała za cholerę. Lekko zmrużonymi oczami wpatrywała się w swoje dzieło, usatysfakcjonowana tylko trochę. No bo... działało, nie? I wyglądało ciekawie. Inaczej, ale z pewnością ciekawie.
- Eee, nie, chyba nie... Moje też działa. Chociaż muszę przyznać, że to jakaś czarna magia jest - wydęła lekko wargi, oglądając się zaraz na kolegów z Hufflepuffu. Neirina wyglądał podobnie do jej czegoś, z kolei Liamowi poszło chyba najlepiej. Nie miał ani tajemniczych węzłów, ani ligniny na wierzchu. Nawet krwi nie było widać! - To już chyba wiemy do kogo lecieć po pomoc, w razie gdyby coś się stało! - Wyszczerzyła się radośnie do Rivai'a, a w razie gdyby zbyt mocno połechtało to jego ego, to zaraz subtelnie wskazała na prowadzącą zajęcia. - Profesor Blanc, oczywiście...


Kostki: 3 i 4, czyli 7
Powrót do góry Go down


Everett C. Harrison
Everett C. Harrison

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 72
  Liczba postów : 55
https://www.czarodzieje.org/t16028-everett-c-harrison#438008
https://www.czarodzieje.org/t16031-rimbaud#438025
https://www.czarodzieje.org/t16029-everett-c-harrison
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 20:59;

Gryfoni powinni się domyślić, że zostawianie mnie samego na kanapie w pokoju wspólnym, kiedy moje oczy otwierają się w cyklu kilkunastosekundowym, to nie jest pomysł godny orderu Merlina. To nie jest pomysł godny nawet orderu z ziemniaka. Kiedy tylko w pomieszczeniu zapadła miękka cisza, mój umysł wyzbył się wszelkich zahamowań i po prostu postanowił zregenerować siły przed zbliżającymi się zajęciami z uzdrawiania. Najwyraźniej jednak zapomniałem przełączyć się na tryb oszczędzania energii, bo drzemka potrwała znacznie dłużej niż powinna i właśnie tym sposobem leciałem na łeb, na szyję - Usaine Bolt lepiej by sobie nie poradził, serio - z wieży Gryffindoru, byle jeszcze załapać się na lekcję.
Na magii leczniczej akurat mi zależy - gdyby wypadło mi onms czy wróżbiarstwo, to psidwak ich ganiał, pewnie nawet nie podjąłbym trudu otwierania oczu. Nie wolno mi jednak zapominać, z jakiego powodu w ogóle wróciłem do Hogwartu. Na polanę wbiegam więc z pokorną miną, wierząc, że Nora nie będzie się na mnie gniewać za to niedbalstwo. I choć kobieta kręci głową, jednocześnie promieniuje liliową wyrozumiałością, które mnie uspokaja. Pozerkuję na najbliższych mi uczniów, aby zrozumieć, czym zajmujemy się tym razem; zakładanie bandaży nie jest mi obce, więc chętnie biorę się do roboty. Poniekąd chcę się trochę popisać, dostrzegając że wszystkim idzie naprawdę dobrze. Bandaż z lekkością przemyka pod moimi palcami, zgrabną warstwą otaczając ranę. Nie mogłoby być lep... Zdziwiony mrugam, kiedy szarawa biel przesiąka czerwienią, jakby na białą pościel rozsypano płatki róż. Rozlewa się niemal na cały opatrunek zanim orientuję się w swojej głupocie i przyciskam wierzch ligniną. Krzywizna moich ust może świadczyć, że nie jestem zbyt zadowolony... Wzrok ucieka mi na chwilę na bok, ściągnięty dobrze mi znaną czupryną. Czy tylko ja nagle nabieram ochoty na lody śmietankowe?

KOSTKI: 5 + 3 za kuferek = 8
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 22:44;

Zbiegam po moich długich schodach w wieży Ravenclawu, w biegu poprawiając swój granatowy turban. Dobrze wiem, że się spóźniam, ale miałam po prostu wiele ważnych rzeczy w Salonie Wspólnym. Dzieliłam się na szybko najnowszymi ploteczkami ze znajomymi, oceniając w skali od jednego do dziesięciu Gryfonów z naszych roczników. Nie popatrzyłam na zegarek, a raczej popatrzyłam, ale dopiero kiedy wszystkie osoby, które mnie osobiście interesują były już ocenione odpowiednio pozytywnie, bądź negatywnie.
Truchtam już po błoniach, równocześnie sprawdzając czy mam wszystko w torbie, przez chwilę stresując się, że nie mam różdżki, by po kilku sekundach zorientować się, że oczywiście jest tam gdzie zawsze. Widzę, że nie jestem jedyną, która robiła jakieś ważne rzeczy, bo przede mną biegnie jakaś znacznie szybsza niż ja sylwetka. Końcowe metry idę spokojnie, mając nadzieje, że po prostu wtopię się w tłum i będę udawać, że przyszłam już dawno. Nie wyszło mi to może specjalnie dobrze, więc przepraszam nauczycielkę i biorę się jak najszybciej do roboty. Siadam obok @Everett C. Harrison, który był lekko zdyszany jak ja.
- Widziałam jak biegniesz - mówię z uśmiechem i rozglądam się wokół, żeby podejrzeć kogokolwiek i dowiedzieć się co się dzieje. - Co tam u Ciebie? - pytam jak zwykle zajmując się niepotrzebną gadaniną, zamiast pracą. Jestem osobą manualną, wolę takie rzeczy niż nawet rzucanie zaklęć, czy nie daj boże, zapamiętywanie ciągu dat. - Widziałeś ostatni mecz,quidditcha? Mam nieodkryty talent do quidditcha - paplam dalej, równocześnie próbując zrobić odpowiedni opatrunek. O dziwo, idzie mi znakomicie, nawet lepiej niż Tobie, chociaż wiem, że bardzo się interesujesz się uzdrawianiem. Pokazuje mój bardzo mocno obandażowany twór. Najwyraźniej mam liczne nieodkryte talenty.

Kostki : 5, 6 8)
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 22:52;

Ruda omiotła spojrzeniem zebranym, sprawdzając, kto jeszcze pojawił się na dzisiejszych zajęciach. Jak zwykle dom węży nie popisał się frekwencją i zaangażowaniem, co młoda Lanceley skwitowała cichym westchnięciem. Tym samym powróciła całą swoją uwagą do @Emily Rowle i @Ezra T. Clarke, uśmiechając się pod nosem na dodatkowe pytanie dotyczące jej kuzynki. Zupełnie jakby blondynka podchwyciła temat, dostrzegając tak jak Nessa podczas imprezy ich aurę i pozytywne wibracje podczas tańca i rozmowy. Niemniej jednak życie Blaith nie było jej sprawą, bo i tak nie byłaby w stanie nadążyć za nią i jej pomysłami. Milczała chwilę, nie chcąc przerywać krukonowi, zatrzymując orzechowe ślepia na jego twarzy.
- Na chwilę? Czyli nie warto po pierwszym spotkaniu o Tobie pamiętać? Boże, to chyba nawet gorzej niż z moją sytuacją złotko. Jestem w szoku. - zaczęła z nutką rozbawienia w głosie, posyłając mu zadziorny uśmieszek. Drgnęła w miejscu, odgarniając kosmyki włosów za ucho i poprawiając torbę na ramieniu. - Bo masz z nią lepszy kontakt niż ja. Nie, chyba, że tak jak mówisz łatwo o Tobie zapomnieć, bo jesteś na chwilę. - kontynuowała ze wzruszeniem ramion, żartując oczywiście. - Nessa Lanceley. Miło mi.
Nie mogła odpuścić sobie zadziorności, chociaż dziewczyna nie wyglądała, jakby chciała mu dokuczać czy być specjalnie wredną. Taka jej natura, ciężka do zniesienia i nieznośna. Właśnie dlatego nigdy miss popularności Ness nie zostanie. Miała kontynuować rozmowę, kiedy odezwała się nauczycielka. Skupiła na niej wzrok i uwagę, zsuwając torbę i kładąc na ziemi. Poprawiła swój ślizgoński sweter, zgodnie z poleceniem kierując się do jednego z fantomów po prawej stronie, zabierając uprzednio poprzednie rzeczy. Kucnęła przy nim, przyglądając się chwilę w milczeniu. Musiała przyznać, że mugole mieli bardzo utrudnione życie i większe szanse na jego stracenie! Cieszyła się na takie lekcje, nie zawsze miała różdżkę pod ręką, a wypadki chodzą po ludziach. Jej samej mogło się to przydać w życiu, gdy jej małe, ciemne plany wyjdą na światło dzienne i uda się je zrealizować.
Zgrabnymi ruchami operowała bandażem, starając się jak najlepiej wzorować na tym, co pokazała im Pani Profesor. Była zdziwiona, że szło jej tak gładko i zgrabnie, zwłaszcza owijanie! Gdy myślała, że skończyła — robiąc ostatnie wiązanie, stabilizując bandaż, aby nie spadł, okazało się, że zapomniała o jednej z warstw. Pacnęła się ręką w czoło, przeklinając pod nosem bezgłośnie i zagryzając dolną wargę. Rozejrzała się dookoła, sięgając ostatecznie po ligninę i przykładając ją na wierzch, dodatkowo jeszcze zabezpieczając, aby nie spadła. Cofnęła dłonie, układając je na kolanach i westchnęła, unosząc w powietrze niesforny kosmyk spadający na jej bladą, drobną buzię. Na pytanie Emily obdarzyła ją spojrzeniem, wzruszając delikatnie ramionami.

- Skleroza nie boli. Ręce muzyka jednak są delikatnie i zwinnie, idzie mi z bandażem równie dobrze, co ze smyczkiem. - odparła z rozbawionym uśmieszkiem, puszczając jej oczko. Musiała się trochę usprawiedliwić, bo jak mogła zapomnieć o czymś tak istotnym, jak warstwa wchłaniająca. Przeniosła uwagę na chłopaka, odwracając głowę w jego stronę. Była ciekawa, jak idzie nowo poznanemu znajomemu. Nie mógł być nudną i przewidywalną osobą, skoro Fire znalazła sobie w jego personie godne towarzystwo.
- A jak u Ciebie właśnie, orzełku?

____

Kostki:4+4=8
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 23:31;

Nie miał pojęcia, dlaczego uczepiły się aż tak jego znajomości z Fire. Tak naprawdę przypadek sprawił, że były świadkami sytuacji, w których ta dwójka nie próbowała doprowadzić się nawzajem do autodestrukcji. Uważał, że były ciekawsze tematy niż jedna rudowłosa Gryfonka.
- Nie pleć głupot, młoda - zganił Emily z pobłażliwym uśmiechem. Tylko się rozejrzał, tak? To nie było szukanie. Chciał wiedzieć, kiedy w zasięgu zjawi się urzeczywistnienie jego koszmarów i od którego momentu lepiej będzie trzymać rękę na różdżce, tylko tyle. Zamiast Gryfonki dostrzegł jednak sympatycznego Puchona, którego uśmiech odwzajemnił. Liam był prawdziwym promyczkiem Hogwartu. Jako że miał dzień dobroci dla zwierząt, podobny gest skierował do Mefisto.
- Po pierwszym spotkaniu nie warto sobie robić nadziei - poprawił Nessę natychmiast, lekko się śmiejąc z jej przytyków. - Bo widzisz, szybko nudzę się ludźmi. Ty uważasz się za ciekawą osobę? - zapytał, zadziorność zwalczając zadziornością. Przesunął po Nessie oceniającym spojrzeniem, a z jego mimiki trudno było cokolwiek odczytać. - Nessa? To od Vanessy? Czy od potwora z Loch Ness? I mi również niezmiernie miło.
Lekko teatralnie się skłonił, posyłając jej uśmiech. Ezra miał cierpliwość do ludzi o podobnym poczuciu humoru, co Nessa i dlatego nie było mowy o obrażaniu się ani złym samopoczuciu. Wręcz przeciwnie, Ślizgonka wręcz go tym bawiła. Clarke miał słabość do ludzi z charakterkiem.
Potem niestety przyszedł czas skupiania się na zajęciach prowadzonych przez Norę. Ezra starał się jej słuchać, ale w gruncie rzeczy ani go to ziębiło, ani grzało. Połowę słów więc puścił mimo uszu, zapamiętując najważniejsze jego zdaniem fragmenty. Kiedy jednak przyszło co do czego, Clarke kompletnie nie miał pojęcia, co zrobić ze zwojami bandaży. Bezradnie spojrzał na Emi, która chyba skończyła jakiś mugolski kurs pierwszej pomocy. Śledził jej ruchy, próbując powtarzać je na swoim manekinie, ale wszystko działo się troszkę za szybko i Emily znacząco go wyprzedziła. Nie było więc co się cackać, Ezra po prostu zaczął wywijać bandażem raz w lewo, raz w prawo, raz robiąc wiatraczki, a potem supłając na dziesięć różnych sposobów. A to wszystko nie szczędząc ani skraweczka materiału i tworząc coś bardziej kokonopodobnego niż wartościowy opatrunek. Najważniejsze, że się trzymało, nie? Na pytanie dziewczyn wskazał swoje dzieło, które mówiło samo za siebie.
- Jakoś - odparł prosto, uśmiechając się pod nosem. Jak na niego to i tak było dobrze. - Może powinienem zwieńczyć to jakąś kokardą? - zapytał o ich zdanie i być może nawet by to zrobił, gdyby zostało mu trochę bandaża. Szkoda, że nie pomyślał wcześniej.

Było 10, zaniżam do 6
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyCzw Maj 03 2018, 23:33;

Z biblioteki, w której przesiadywała dość rzadko, wyszła wyjątkowo późno. Dała się pochłonąć przygotowywaniu materiałów do eseju z OPCM i tak wyszło, że dopiero pod koniec zorientowała się, że miała przyjść też na uzdrawianie. Magii leczniczej nie potrafiła się nigdy dobrze nauczyć, a niewątpliwie była to dziedzina przydatna. Dlatego Fire postanowiła zignorować całkowicie fakt, że będzie spóźniona. Nie lubiła Blanc podobnie jak innych zajmujących się uzdrawianiem czarodziejów, więc w sumie obojętne jej było, czy ją skarci, wyprosi z lekcji czy pozwoli wykonywać zadanie razem z innymi. Nie miała odpowiedniego humoru na cackanie się z pielęgniarką ani z nikim innym. Liczyła więc przede wszystkim na chwilę spokoju, a i nie próbowała udawać, że nie jest poddenerwowana.
Na polanę weszła w momencie, w którym Blanc przedstawiała działanie Vulnera Arcuatum. Gryfonka powiodła wzrokiem po wszystkich pokrzywdzonych manekinach i bardzo szczerze pożałowała, że będą ćwiczyć na nich. Manekin nie poczuje bólu, a była w takim humorze, że chciałaby go komuś zadać. Najlepiej niby przypadkowo, a jednak z pełną premedytacją poszarpać ranę, uszkodzić skórę i mięśnie. Panowała jednak nad tym pragnieniem. Gdy zaklęcie pielęgniarki przyniosło odwrotny efekt, Fire poczuła dziwne ukłucie. Dla niej nie przypominało to śladów po pazurach jakiegoś groźnego stworzenia - rozległe cięcia skojarzyły się Szkotce z Sectumsemprą... Odruchowo pomyślała o własnych bliznach i o wydarzeniu sprzed roku. Tak, wtedy zdecydowanie było sporo paniki. I mnóstwo krwi, która wyciekała z Blaithin wraz z jej życiem. Zorientowała się, że dobre parę chwil stała i patrzyła na tego pokrwawionego manekina. Byleby nikt się nie przyglądał... Zauważyła pełen dezaprobaty wzrok Blanc, na który jedynie przewróciła oczami.
Choć na polanie było wielu jej znajomych, żadnego nie zaszczyciła spojrzeniem. Ani krótkie powitania, ani przelotne uśmiechy nie były teraz potrzebne rudowłosej. Planowała usiąść daleko od wszystkich, ale na widok @Mefistofeles E. A. Nox podeszła bliżej Ślizgona.
- Gratuluję, pod twoją opieką przeżyłby pewnie nawet kilka minut. - stwierdziła sarkastycznie, wybierając sobie fantoma z pokiereszowaną nogą. Wzięła bandaż i zorientowała się, że właściwie to nie ma pojęcia, jak to powinna zrobić. Prosić o pomoc absolutnie nie zamierzała, jakieś uwagi i wskazówki od Mefisto też natychmiast zbyłaby prychnięciem. Zaczęła więc tworzyć jakieś poplątane wzory, tak na oko oceniając, czy nie wyglądają zbyt głupio. Trochę ją to nawet pochłonęło, więc kiedy skończyła, prezentowało się to dziwnie, ale chyba skutecznie.
Wtedy też wpadła na pomysł, jak zmarnować jeszcze więcej bandaży i wyciągnęła różdżkę, którą wycelowała w wilkołaka obok. Niewerbalne Wingardium Leviosa w jednej chwili poderwało kilka zwojów bandaży, które oplotły zgrabnie ramiona Mefisto, niczym białe węże docierając do szyi Ślizgona. Wymusiły na jego ramionach cofnięcie, żeby związać dłonie za nadgarstki za plecami Noxa. Kącik ust drgnął Fire delikatnie, gdy magicznie pociągnęła mocniej za bandaże i wzmocniła znacząco ucisk. Ot tak, postanowiła się nieco pobawić.
- Dlatego wolałabym nie używać manekinów. Byłbyś moim ulubionym pacjentem. - przyznała, choć ciężko było nie wyczuć w tych słowach drwiny. Nie zamierzała Noxa tak przetrzymywać, dlatego mógł sam się oswobodzić z tych "więzów". Musnęła go tylko po policzku końcem jednego z bandaży.

Bandaże: 4 i 5, ale obniżam sobie do opcji 6,7
Wingardium Leviosa tak poza lekcją: 4
Powrót do góry Go down


Nora Blanc
Nora Blanc

Nauczyciel
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 156
  Liczba postów : 411
http://czarodzieje.forumpolish.com/t10959-poczta-nory-blanc
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPią Maj 04 2018, 14:14;

Pielęgniarka przechadzała się po polanie, obserwując poczynania uczniów. Niektórym szło naprawdę dobrze w kwestii bandażowania... Ale prawdziwą plagą było zapominanie o ligninie. Zupełnie, jakby z głów uczniom wyparowało, że sensem opatrunku wchłaniającego jest wchłanianie krwi. Skupiali się nie na tym, co najważniejsze. Nie mogła jednak narzekać, pomimo lekkiej prowizorki jak na pierwszy raz poszło im i tak wspaniale.
Nora przystanęła chwilę dłużej przy @Holden A. Thatcher II, aby odpowiedzieć na jego pytanie.
- Owszem. Kiedyś dezynfekowano rano spirytusem lub wodą utlenioną, obecnie jednak zrezygnowano z nich całkiem. Mugole doszli po wielu badaniach do wniosku, że mogą wywoływać martwicę tkanek i opóźniać gojenie się rany. Odkazić można tylko skórę dookoła - Doprawdy, niemagiczne istoty mają strasznie ciężko, musząc czekać, aż się wszystko pogoi własnym tempem i samoistnie... Aż z nudów w trakcie czekania zaczęli badać, jak reagują różne rany. To się nazywa godna pochwały nuda.
- Jeśli zakłócenia nie pozwolą na rzucenie zaklęć, warto pomyśleć o zabieraniu ze sobą bandaża. Wrzucić go w plecak czy torbę przed wyjściem z domu, nie jest ciężki. Ale jeśli go nie mamy, starczą nawet ubrania. Prowizoryczne przyłożenie zwiniętej koszulki do rany i mocne jej przyduszenie powinno ograniczyć krwawienie. Butelkę z wodą także można mieć - wytłumaczyła w miarę głośno, aby też inne osoby słyszały, zanim odeszła od Gryfona, taksując wzrokiem przychodzące osoby.
- Postarajcie się nie spóźniać tak grupowo, inaczej zmusicie mnie do wyciągania konsekwencji - zagroziła grupie, ściągając lekko usta. Jedną-dwie osoby można zrozumieć, ale teraz miała wrażenie, że po czasie dołączyła połowa grupy.

(Poniżej w spojlerze znajdują się interakcje manekinów z osobami je składającymi. Możecie przeczytać tylko część odnoszącą się do Waszej postaci, a resztę spokojnie zignorować.)

Spoiler:

Panna Blanc przemierzyła polanę, aby następnie różdżką odesłać większość już opatrzonych manekinów na bok, gdzie grzecznie usiadły. Sama pielęgniarka przystanęła na środku, jak poprzednio, by kontynuować zajęcia.
- Muszę przyznać, że jestem z Was zadowolona. Z opatrywaniem poradziliście sobie naprawdę dobrze, jedynie miejcie na przyszłość na uwadze, że lignina jest naprawdę ważna w tym typie opatrunków. Myślę, że już większość z Was przekonała się o jej roli, kiedy parciany bandaż przesiąkł dość szybko krwią.
Przywołała do siebie różdżką kolejnego manekina, tym razem z wbitym w przedramię podłużnym przedmiotem. Przypominał nieco ołówek.
- W okolicznościach sprzyjającej magii, taki tkwiący w ranie przedmiot moglibyśmy usunąć zaklęciem Astral Forcipe - zaprezentowała ruch różdżką. Raz... Drugi... Trzeci... Drewienko jej się zablokowało i nie mogła rzucić zaklęcia, zatem pokaz nieco się przedłużał. Dwukrotnie nie mogła poprawnie wykonać uroku, za trzecim ołówek drgnął i wbił się z obrzydliwym mlaśnięciem głębiej między kości przedramienia.
- Oczywiście w przypadku zakłóceń lepiej nie ryzykować przebicia ważnego organu wewnętrznego, jakby to było wbite w pierś, przykładowo - rzuciła zaklęcie drugi raz, licząc, że uda się wyciągnąć ołówek. I udało, ale nie wyszedł łagodnie. Zamiast tego wybiło go znów w ciało, aż przebijając przedramię na wylot, wystrzelił z niego, aby wbić się w stopę. Niekoniecznie o to Norze chodziło... Ale efekt jest. Ołówka już w ręce nie ma.
- Dodatkowo, tkwiący w ranie przedmiot działa jak forma korka, tamującego krew. Widzą państwo, wcześniej fantom krwawił słabiej, teraz zaś krew wypływa zauważalnie szybciej. Ryzykujemy także uszkodzeniem nerwów i ścięgien, kiedy siłą wyrywamy przedmiot z ciała. Lepiej zatem nie ruszać niczego, co jest w ranie, jeśli zdarzy nam się być świadkiem przebicia. Najbezpieczniej przedmiot ustabilizować, zostawiając w ciele. Magomedycy zrobią resztę - wyciągnęła z torby kilka zwojów bandaża, kucając przy stopie fantoma. Manekin posłusznie uniósł nogę, aby lepiej pokazać tkwiący w śródstopiu ołówek.
- Usztywnienie jest bardzo proste. Na otwartej ranie umieszczamy czysty materiał lub gazik. Kładziemy następnie zwinięty bandaż - może to być też ubranie, chusteczki, nawet zrolowany papier czy szmaciana torba - po obu stronach przedmiotu. Dodatkowo, materiał wchłonie krew i dociśnie brzegi rany, ograniczając krwawienie. Na koniec wszystko mocno bandażujemy na ósemkę, dookoła przedmiotu. Ważnym jest, aby nie zakrywać ciała obcego, a obandażować go tak, aby było wciąż widoczne. Jak tłumaczyłam już panu Holdenowi, zatamować krwawienie można poprzez dociśnięcie rany. Jeśli ktoś zobaczy zakrwawiony opatrunek, może odruchem docisnąć go ręką, wbijając przedmiot głębiej w poszkodowanego lub raniąc siebie - zaprezentowała sposób opatrywania, trzecim bandażem okrążając ołówek i owijając stopę.
- Jeśli przedmiot przebija ciało na wylot, postępujemy tak samo z obu stron. Trochę więcej zabawy jest przy ciele obcym wbitym w oko - wyprostowała się, odsyłając skaczącego na jednej nodze nieszczęśnika. Jego miejsce zastąpił drugi, posiadający wyjątkowo twarz. Albo raczej, same oczy, tkwiące w morzu silikonowego różu, okrywającego czaszkę fantoma. Z jednego oczodołu wystawała różdżka.
- Chciałoby się opatrzeć tylko jedno oko, prawda? Tak, aby drugim ranny mógł nadal widzieć, co się wokół niego dzieje - ustabilizowała różdżkę, owijając ją następnie bandażem i robiąc z fantoma pirata. - Proszę. Wygląda pięknie, nieprawdaż? - Uśmiechnęła się uroczo do zgromadzonych, prezentując opatrzonego manekina niczym główną wygraną w teleturnieju.
- Ale co się stanie, kiedy naprawdę ranny zacznie się rozglądać? - Manekin poruszył wolnym okiem, wodząc nim po grupie. Różdżka, usztywniona przez opatrunek, drżała lekko, nie mogąc się w pełni ruszyć.
- Wodzić będzie także rannym okiem. Czystym odruchem. A skoro okręciliśmy różdżkę bandażem, patyczek nie może się ruszać. Ranny sam sobie powiększa ranę, rozdzierając rogówkę o różdżkę. Jeśli opatrzymy oba oczy, pacjent nie będzie nimi ruszał, chroniąc się przed pogorszeniem własnego stanu oraz dodatkowym bólem.
Odesłała manekina, robiąc sobie chwilę przerwy. Dużo tłumaczenia na raz. Na szczęście już kończą. Przywołała subtelnym ruchem jednego jeszcze fantoma, jakiego będzie na dziś potrzebować. Miał brzydko wykręconą dłoń, zaś z przedramienia wystawały dwie kości o nierównych, poszarpanych końcach.
- Ostatnią kwestią, jaką poruszę, jest złamanie otwarte. Postępuje się z nim podobnie, co z ciałem obcym w ranie. Oczywiście, nie mówię tu o Astral Forcipe. Z zaklęć można wykorzystać Ferula, które usztywnia nam kończynę lub pójść o krok dalej, pokusić się o Locus, jakie nastawia złamaną kość.
Chciała zaprezentować Ferula, niestety zamiast okręcić usztywnieniem ramię manekina, zrobiła to ze swoją rękę. Uśmiechnęła się przepraszająco do uczniów, poświęcając parę sekund na ściągnięcie bandaża. Po tym kontynuowała.
- Więcej o tych zaklęciach będzie na następnych zajęciach. Na razie skupić się należy na postępowaniu z wystającą kością. Usztywniamy ją podobnie, jak każde "ciało obce", chociaż definitywnie kość obca nie jest. Można kość delikatnie okryć czystym materiałem przed opatrzeniem.
Odetchnęła, kiedy skończyła prezentować opatrywanie złamana otwartego.
- To tyle z teorii na dzisiaj. Czas na więcej praktyki. Proszę, po lewej czekają na was manekiny ze złamaniami otwartymi oraz przebite różnymi przedmiotami. Jeśli ktoś nie czuje się na siłach, nic wbrew sobie. Może zrezygnować z tej części lekcji, a wrócić do opatrywania ran.

---------------------------------

Kwestie techniczne:
- Jak wcześniej, nie wymagam dokładnych opisów postępowania, można skracać.
- Jeśli postać z jakichś przyczyn nie czuje się na siłach podejść do manekinów (złamania otwarte wyglądają drastycznie), wycofuje się i rzuca raz jeszcze kostkami na opatrywanie ran z poprzedniego posta.

Termin II etapu: 7 maja, 23:59

Rzucacie dwoma kostkami (z okazjonalnymi rzutami dodatkowymi). Sumujecie je następnie. Każde 5 pkt w kuferku z uzdrawiania dodaje Wam 1 pkt do sumy kostek. Kostki można dowolnie zaniżać, jeśli ktoś chce, ale nie podwyższać.
W przypadku, kiedy musisz powtarzać ćwiczenie i wypadnie Ci ten sam wynik, możesz rzucić raz jeszcze, a zdublowanych kostek nie musisz ujmować.
(Np. miałeś 3 za pierwszy razem, powtarzasz ćwiczenie i z drugiego rzutu wyszło Ci 4. Raczej nikt tego samego błędu nie popełni dwa razy, zatem możesz rzucić znowu. Za trzecim razem wypadło Ci 9. W poście ujmujesz, że poprawiasz zadanie z dobrym wynikiem.)

Kostki:
Spoiler:

Astral Forcipe: 5, 5, 6
Ferula: 6
Powrót do góry Go down


Holden A. Thatcher II
Holden A. Thatcher II

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175
C. szczególne : anorektycznie chudy, ma kilka tatuaży i kolczyków, naderwane ucho, blizny na twarzy, rękach i plecach, bardzo widoczne cienie pod oczami
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 296
  Liczba postów : 1006
https://www.czarodzieje.org/t15930-holden-a-thatcher-ii#430782
https://www.czarodzieje.org/t15933-pluszak#430790
https://www.czarodzieje.org/t15929-holden-a-thatcher#430780
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPią Maj 04 2018, 20:15;

Unoszę brwi w akcie zdziwienia, bo to, o czym mówi do mnie @Nora Blanc, jest dość zadziwiające. Zawsze uważałem mugoli za fascynujących, zwłaszcza że muszą sobie radzić bez magii w każdym momencie swojego życia, niezależnie od tego, co by się z nimi działo, a tu coś takiego.
- Mugole naprawdę potrzebowali aż tylu badań, żeby się zorientować, że robią sobie krzywdę? – pytam naprawdę zdziwiony, nie rozumiejąc ich toku rozumowania. Nie wiem jednak, czy to pytanie było jeszcze skierowane do pielęgniarki, czy po prostu musiałem powiedzieć to na głos. Chociaż jeśli pierwotnie uważali tę swoją niedotlenioną wodę za cud techniki, to nic dziwnego, że nie dostrzegali jej błędów. Aja się dziwię, że dziadek tak długo dochodził do siebie po przejściu na emeryturę. Mugolscy lekarze to jakiś przeżytek.
Kiwam głową i dziękuję za radę, przypominając sobie przy tym, jak w Egipcie kombinowaliśmy z ubraniami, żeby opatrzyć sobie rany. Sam rozwaliłem sobie pół twarzy po starciu z buchorożcem i owinąłem głowę porwanymi rękawami, żeby choć trochę uchronić zadrapania przed brudem i palącym z nieba żarem.
Spoglądam na mojego manekina i dźgam go palcem, a wtedy jego głowa obraca się w moją stronę jak w jakimś przerażającym horrorze. Gdyby nie to, że jest biały dzień, a wokół znajduje się mnóstwo uczniów, pewnie już dawno uciekałbym z przerażenia. Wiem jednak, że lalki są zaczarowane, a skoro jest obok nauczycielka, ten dramatyczny fantom bez wyrazu twarzy nie zrobi mi krzywdy. Postać unosi rękę i dźga mnie w bok w podobny sposób, co ja ją i wtedy trochę się odsuwam, choć robię to automatycznie. Nie przepadam za takimi atakami z zaskoczenia, zwłaszcza że mam okropne łaskotki, a najwyraźniej ten manekin to wyczuwa i postanawia wykorzystać.
- To tak się chcesz bawić? – mówię do kupki silikonu, uśmiechając się do niej szeroko, gdy proponuje mi gestem grę, ale pomimo braku mózgu chyba ma jakieś zalążki inteligencji, o czym przekonuję się chwilę później.
Raz, dwa, trzy. Kamień.
Sądzę, że fantom po raz kolejny wystawi nożyce, bo taki jest zazwyczaj pierwszy ruch większości ludzi, ale ten zaskakuje mnie papierem. Takiego cwaniactwa totalnie się nie spodziewam, więc trochę się do niego krzywię.
Raz, dwa, trzy. Kamień.
No drugi raz nie może mi tego zrobić! Po raz kolejny próbuję przechytrzyć tę kupę plastiku, ale na nic się to zdaje, bo on najwyraźniej czyta mi w myślach. Czy nieposiadanie żadnych odbiorników zmysłów sprawia, że wchodzi się na wyższy level świadomości i zyskuje telepatię? Nawet jeśli tak, raczej nie poświęciłbym niczego, bo zbyt mocno tęskniłbym za widokiem nieba, muzyką i smacznym jedzeniem.
- Dawaj jeszcze raz – proponuję manekinowi, bo nie ma już sensu próbować z trzecim ruchem, skoro ogrywa mnie w dwóch pierwszych. Zanim wykonam swój gest, szukam jeszcze wzrokiem Nory Blanc, by sprawdzić, czy mnie przypadkiem nie obserwuje.
Raz, dwa... a chuj z tym. Papier.
Ha! I tu cię mam, parszywa zabawko wypełniona ketchupem! Jeden zero dla mnie, przynajmniej ten jeden raz. A chociaż miałem być spokojny i trzymał się mnie gorszy humor, mój nowy kolega poprawia mi humor.
Nożyce.
I znów wygrywam! Wystawiam język do manekina, chociaż ten i tak tego nie zobaczy, a szkoda. Wygrywam dopiero w drugim podejściu, ale i tak mnie to cieszy, jakbym zdobył sam jeden puchary domów i qudditcha jednocześnie.
- Dzięki za grę, mały – mówię do niego i klepię go po głowie, a gdy moje spojrzenie spotyka się ze wzrokiem pielęgniarki, wracam do pracy. Nie powiem, żeby mnie to cieszyło, bo widok otwartych złamań jest okropny, ale nie mam większego wyboru, a nie chcę z siebie robić ofiary losu. Nim jednak podejdę do swojej nowej ofiary, rozglądam się jeszcze wokół i parskam śmiechem, gdy widzę, że @Theodore Thìdley dostaje chusteczkę od swojej kukły, a @Nessa M. Lanceley bezustnego całusa w dłoń. Zabawne lalki, to muszę przyznać.
Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak okropnego, więc pomimo instrukcji pielęgniarki nie do końca wiem, jak się zabrać za leczenie nowego towarzysza niedoli. Gorzej z nim raczej nie będzie, a że nie czuje bólu – w przeciwieństwie do moich kolegów – rodzi mi się w głowie pomysł, żeby przetestować, czy moja wilowata różdżka nadal ma okres. Sięgam po nią, kiedy dostrzegam, że Nora Blanc zajmuje się spóźnialskimi i celuję w ranę silikonowej kukły.
- Astral Forcipe – szepczę, mając nadzieję, że coś mi się jednak uda, ale są to złudne wyobrażenia, bowiem kończyna tego zasrańca zostaje przebita na wylot. Próbuję go uspokoić, ale ten już macha rękami, zwracając na siebie uwagę wszystkich wokół, przez co obrywa mi się od Blanc. - Sorry no, nie chciałem – burczę do kukły i odsuwam się od niej, zanim oberwę łapą po twarzy. Moją uwagę przykuwa inna, taka z oczami, bo z daleka wydaje się całkiem przyjazna i lepsza w obyciu. Znów jednak się mylę, bo te gały są upiorne. Z jednej leci krew, druga wpatruje się we mnie, jakby chciała sprawdzić, co mam w środku. Wzdrygam się i natychmiast zabieram się za owijanie tego ustrojstwa, nie omieszkując się też zahaczyć bandażem o drugie oko, by ten fantom już się na mnie dłużej nie gapił. Ta lekcja z sekundy na sekundę jest coraz dziwniejsza i kolejny raz w tym miesiącu czuję się, jakbym tylko śnił, a to wszystko wokół było jedynie nocną marą. Gdy kończę owijać głowę manekina, nawet się nie starając, by to było równe, szczypię się w rękę. I czuję ból, a na dodatek na skórze zostają mi ślady po paznokciach, więc otoczenie jak najbardziej jest realne. Albo dochodzę już do tego momentu, kiedy nie odróżniam swoich własnych myśli od rzeczywistości.

gra z silikonem: 4, 4, 3 (przegryw ze mnie)
druga gra: 5, 5, 6 (ha!)
zadanie II: 2, 2 > 6
poprawa zadania: 5, 1 > 6
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Maj 06 2018, 18:26;

Przyglądała się swojemu manekinowi z zainteresowaniem. Był równie drobny i szczupły co ona, starała się, więc zabandażować go najlepiej jak potrafiła. Faktycznie, zapomniała o warstwie wchłaniającej, jednak ruda, zauważając swój błąd, starała się jak najszybciej go naprawić. Nie chciała przecież, żeby się wykrwawił! Poprawiła jeszcze warstwę ligniny, którą dołożyła na koniec, upewniając się, że nie spadnie. Wiązanie było jednak stabilne. Dziewczyna drgnęła zaskoczona, gdy fantom chwycił jej dłoń i wykonał gest przypominający jej ucałowanie, niczym prawdziwy gentlemen. Uśmiechnęła się pod nosem, gdyż fantom miał w sobie więcej szlachetności niż przeciętny mężczyzna w szkole.
— Wzięłabym Cię ze sobą, gdybym mogła. Jesteś naprawdę czarujący.— rzuciła cicho w jego stronę, kładąc dłonie na swoich kolanach, nadal siedząc na trawie. Zrobiła to oczywiście tak, aby nikt poza kukłą nie miał prawa tego usłyszeć. Podniosła spojrzenie, rozglądając się dookoła. Najpierw zatrzymała wzrok na @Emily Rowle , jej manekin zaklaskał i tym samym skupił na sobie uwagę Lanceleyówny. Ona też trafiła na ciekawy egzemplarz, a sądząc po jego reakcji i po tym, jak wizualnie prezentowała się robota dziewczyny — był bardzo zadowolony. Kąciki ust rudej drgnęły nieznacznie.
— Świetnie Ci poszło, masz zdolne i zwinne rączki. Nie myślałaś o pracy u munga?—zapytała z wrodzoną zadziornością. Ems znała ją jednak na tyle, żeby wiedzieć, że dziewczyna nie ma nic złego na myśli i sposób, w który wypowiedziała pytanie, był dla niej czymś absolutnie naturalnym. Nie miała o co się wściekać. Po zlustrowaniu blondynki wzrokiem posłała przeciągłe spojrzenie krukonowi. Widząc, jak ozdobił się fantom, zadowolony i doceniający najwidoczniej działania chłopaka, zaśmiała się cicho pod nosem, błądząc wzrokiem pomiędzy przedmiotem do ćwiczeń, a @Ezra T. Clarke.
— No i gdzie ta kokarda? Jeśli mam wybrać, to zdecydowanie od potwora z Loch Ness. Wiesz, bywam równie trudna i zabójcza co on. —zaczęła z rozbrajająca wręcz szczerością, wzruszając delikatnie ramionami z wrodzoną nonszalancją. Odgarnęła kosmyki włosów z twarzy, rozglądając się dookoła — przypatrując, jak pozostałym poszło opatrywanie ran i tym samym wykonanie pierwszego ćwiczenia. Spojrzenie na dłużej zatrzymało się na @Holden A. Thatcher II - który jak zwykle był wyjątkowym obiektem do obserwacji. Tak jak on parsknął śmiechem na jej kulturalnego fantomka, tak ona odwzajemniła gest, gdy ten przegrał ze swoim w grę. Kiwnęła mu głową z zadziornym uśmieszkiem, unosząc dłoń i machając w jego stronę palcami. Powróciła jednak zaraz do Ezry, wydając z siebie ciche "hmmm", sugerujące zamyślenie. — Ciekawą? Niespecjalnie. Człowiek o zdrowych zmysłach unika mojego towarzystwa, Panie Clarke.—
Dziewczyna przerwała, powracając wzrokiem do nauczycielki. Rozpoczęła ona bowiem drugą część zadania, wcześniej omawiając ich poczynania i przechodząc dalej. Każdemu jednak poświęciła chwilę swojej uwagi. Nessa w milczeniu wpatrywała się w kobietę, widocznie zaangażowana i zainteresowana tematyką zajęć. Gdy wspomniała o zaklęciach, ślizgonka instynktownie sięgnęła po różdżkę do leżącej nieopodal torby, zaciskając ją w małej dłoni. Kosmyki jej włosów zakołysały się leniwie pod wpływem mocniejszego podmuchu wiatru. Westchnęła, kiwając głową na znak zrozumienia i wstała, poprawiając swój mundurek. Odważnie, bez cienia obrzydzenia czy strachu podeszła do jednego z manekinów znajdującego się po lewej stronię. Wybrała znów mniejszego niż pozostałe, posiadającego wystającą, metalową rurę z jego klatki piersiowej. Rana mocno sączyła, więc musiała ona uszkodzić ważniejsze naczynia krwionośne. Zaopatrzona w odpowiednie rzeczy i swój magiczny kijek, usiadła przed nim na trawie. Postanowiła pójść za radą uzdrowicielki i odpuścić sobie czarowanie przy zakłóceniach magii, nie chcąc zabić swojego magicznie ożywionego przyjaciela. Delikatnie, a pewnymi ruchami ustabilizowała przedmiot, nie wyjmując go z rany. Nie czuła wstrętu, od krwi i wystających wnętrzności nie robiło się Nessie słabo. Złapała za czyste gaziki i umieściła je dookoła przedmiotu, upewniając się, czy jest go wystarczająco dużo, aby być dobrą warstwą chłonną. Następnie chwyciła za bandaż, z którym miała już wprawę i zaczęła owijać ranę w kształt ósemki, pozostawiając wystającą rurę w spokoju i nie zakrywając jej. Upewniła się, że wszystko jest porządnie zrobione, oraz że warstwa gazików nie puszcza i nie przesiąka przez bandaże. Po wszystkim westchnęła cicho, podnosząc spojrzenie na fantoma i posyłając mu zadziorny uśmieszek, sugerując, że będzie żył. Chyba. Rozejrzała się dookoła, przez chwilę wędrując wzrokiem za nauczycielką. Sprzątnęła swoje miejsce pracy i zerknęła z ciekawością na ślizgonkę i krukona.
—Będą żyli?—rzuciła w ich stronę z nutką ciekawości w głosie. Cóż zrobić, gdy złośliwy ton tak samoistnie jej przychodził? Nie potrafiła inaczej! Nucąc sobie niemalże bezgłośnie pod nosem, przeniosła spojrzenie na różowego, który jednak zdecydował się na magię i uszkodził swojego manekina. Taki był już chyba urok Holdena, że wszystkiego musiał próbować.

____

Kostki:6+5=11[/i]
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Maj 06 2018, 19:19;

Nie spodziewał się towarzystwa Fire, ale zupełnie mu ono nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie. Mefistofeles uniósł lekko kącik ust, kiedy jego wątpliwe umiejętności uzdrowicielskie zostały tak łaskawie skomentowane. No, trzeba było przyznać, że za szczególnie się nie popisał, kiedy maltretował fantoma raz za razem. Ponoć do trzech razy sztuka, prawda?
- Myślisz, że bardziej miłosierne byłoby dobicie go? - Zainteresował się, podczas gdy manekin wyklął go na swój niemy sposób i zaraz poszedł w cholerę, nieszczególnie doceniając poprawny już opatrunek. Nox wywrócił oczami, wlepiając zaraz spojrzenie w prowizoryczny opatrunek, który zrobiła Gryfonka. Zanim dostał szanse na skomentowanie go, poczuł jak owijają się wokół jego rąk zaczarowane zwoje bandażu. Ściągnął łopatki, niezbyt walcząc z węzłem oplatającym nadgarstki. Uśmiechnął się za to szerzej, sprawdzając jak bardzo poluzowany był materiał i na jak wiele mógł sobie pozwolić.
- Czemu tak lekko? - Zainteresował się, przekrzywiając lekko głowę. Doskonale wiedział, że mógłby szybko się wyplątać na wolność... Ale przecież w tym nie byłoby żadnej zabawy. Świdrował Dearównę spojrzeniem zielonych tęczówek, bawiąc się trochę w aktora i przywołując bardziej uległą postawę. - Wiesz, co lubię... - Mruknął cicho i nisko, by zaraz zacmokać z dezaprobatą i odrzucić materiał na bok. Nie dodawał już nic, bo manekin sam zajął się Gryfonką i związał jej nogi. Tak też można... Sam zajął się manekinem, którego mu przydzielono - takiego z piękną raną na nodze. Mefistofeles zafiksował się mocno na tych wszystkich wbitych w ciała przedmiotach... i kompletnie nie wziął pod uwagę, że szarpanie zaklęciem może skończyć się fatalnie. I tak właśnie skończył z kością udową w ręku, mrużąc powieki z odrobiną zaskoczenia. No i teraz cały był już w sztucznej krwi...
- Co, że niby to jest potrzebne? - Niestety, Blanc upewniła go w przekonaniu, że bardzo - Nox musiał odłożyć swoją nową zabawkę i spróbować ponownie. Co gorsze, druga próba użycia zaklęcia skończyła się niemal równie tragicznie, bo Nox wbił przedmiot jeszcze mocniej i koniec końców, wyleciał on z drugiej strony fantomowej nogi. Przy trzecim podejściu trafił mu się manekin z nogami tak połamanymi, że Mefisto już z góry wiedział o swojej porażce. Ostatecznie próby założenia jakichkolwiek opatrunków skończyły się tym, że poprzesuwał mu kości i - a co! - zrezygnował, żeby znowu nie skończyć z jakimś wyrwanym fragmentem ciała w ręku. - To nie jest mój dzień - uznał, podejmując ostateczną próbę. Tym razem postanowił się poważnie skoncentrować... i jakoś poszło. Ostrożnie, powolutku, z efektem trochę zbyt luźnego, acz względnie skutecznego opatrunku. Mefistofeles przysiadł na trawie, cały w krwi, ale nawet dość dumny. Zerknął na Blaithin, chcąc sprawdzić jak jej poszło.



Pierwsze podejście: 8 z dorzutem na 3, ale w sumie to sobie obniżam na 4 i 2...
Drugie podejście: Znowu 8, ale obniżam sobie na 4 i 5.
Trzecie podejście: ZNOWU 8. I dorzut na 2. Obniżam do 2 i 2.
Czwarte podejście: 9 8)
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Maj 06 2018, 21:22;

- Zdecydowanie. - zgodziła się ze Ślizgonem, chociaż nie była fanką miłosiernych rozwiązań. Manekin i tak nie mógł nic czuć, był jedynie bezmyślnym tworem z plastiku, według Fire nie różnił się niczym od pustego kałamarza... Te jednak najwyraźniej Blanc zaczarowała tak, żeby w jakiś sposób reagowały i naśladowały ludzkie odruchy. Fire zmarszczyła brwi, gdy fantom Noxa postanowił odejść. Obserwowała później pojawiający się na wargach Ślizgona uśmiech, którego nie odwzajemniała.
- Bo... - wyprostowała się nieco, żeby przekrzywić głowę w podobny sposób, tyle że w drugą stronę. Patrzenie prosto w oczy Noxa nie stanowiło dla niej wielkiego wyzwania, nawet jeśli mogła domyślić się, co chodzi po głowie Ślizgonowi. Sama również ściszyła swój głos, jak gdyby przekazywała mu teraz bardzo ważne, ściśle tajne informacje. - Za dużo tu ludzi. A ja noszę odznakę i powinnam zachowywać się grzecznie. Może później, Nox.
Chciała wzruszyć ramieniem, ale w tym momencie manekin Gryfonki najwyraźniej wyczuł, jak bardzo ma go gdzieś i postanowił się zemścić. Spojrzała na niego wściekle, gdy tylko bandaże zaczęły związywać jej nogi. Szarpnęła za białe więzy (ta paskudna kokardka!) i odrzuciła je na bok, jednocześnie uwolnioną stopą kopiąc manekina w pozbawioną twarzy... twarz. Miała go po dziurki w nosie i zdecydowanie nie liczyła na dalszą współpracę. Połamałyby go tak, że Blanc mogłaby go używać także na następnej lekcji dotyczącej wyjątkowo tragicznych przypadków, ale ostatecznie zdusiła złość w sobie. I tak była gotowa mu jeszcze ukręcić ten plastikowy kark, gdyby zechciał znowu się rzucać. Dlaczego tak ją rozsierdził jakiś silikon?
Jeszcze przez dłuższą chwilę wyobrażała sobie z przyjemnością, jak staje w płomieniach, gdy dostała kolejnego - pierś miał przebitą nożem. Fire przyjrzała się temu z bliska, wykazując nawet minimalne zainteresowanie tym, jak mocno utkwił w materiale manekina. Całkiem zabawne, że wiedziała, jakie to uczucie.
Nie pamiętała już natomiast w jaki sposób zajęli się taką raną magomedycy w jej przypadku. Wspomnienia zatarły się mocno i wiedziała tylko, że w Mungu bardzo jej się nie podobało, a każde zaklęcie lecznicze zaczęło budzić w niej później odrazę. Wycelowała różdżką w nóż, żeby wyciągnąć go prezentowanym przez Blanc zaklęciem - i siup. Błyskawicznie wręcz wysunął się z piersi fantoma, a Fire zdążyła tylko uchylić się przed tym pociskiem. Zniknął momentalnie i tylko głośny dźwięk rozbitego szkła uświadomił Blaithin o tym, co musiało się z nim stać. Z ust Gryfonki wyrwało się krótkie "ups". Gorzej, że z otworu po ostrzu trysnęła krew i Fire skrzywiła się, gdy uwaliła sobie nią ręce.
- Widzę, że tobie idzie jeszcze lepiej. - skomentowała, widząc kość udową w ręce Mefisto. Męczył się chyba nawet dłużej niż Fire, bo ona przy drugim podejściu miała już dużo łatwiej. Zabrała się za usztywnienie dużego kawałka szkła w barku manekina, nawet jeśli wyglądało to wyjątkowo paskudnie. Pracując usłyszała słowa Noxa i tylko prychnęła.
- To nie jest twój dzień, miesiąc, rok, życie...
W ruchach Szkotki nie było ani krzty delikatności, ale zrobiła to szybko i sprawnie, kończąc zgrabnym bandażem. Spojrzała na Noxa niemalże w tym samym momencie, kiedy i on skończył. Nie mówiła jednak nic, mając ochotę tylko na gorący prysznic, pod którym mogłaby zmyć z siebie całą tę sztuczną krew, którą się pobrudziła. Swoją drogą, Ślizgon też wyglądał, jakby tego potrzebował.
Popatrzyła na Blanc licząc na to, że da im upragnione pozwolenie zabrania się stąd.


I próba:  5 i 4, ale obniżę sobie do 3 i 3
II próba: 10 + 1 pkt z kuferka to 11
Powrót do góry Go down


Everett C. Harrison
Everett C. Harrison

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 72
  Liczba postów : 55
https://www.czarodzieje.org/t16028-everett-c-harrison#438008
https://www.czarodzieje.org/t16031-rimbaud#438025
https://www.czarodzieje.org/t16029-everett-c-harrison
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyNie Maj 06 2018, 22:22;

Nie spodziewam się, że po takim spóźnieniu jeszcze załapię się na interesujące towarzystwo, toteż sam go nie szukam, nawet jeśli obecność innych ludzi zawsze jest mi miła. Moje rozkojarzenie i tak oscyluje na wysokim poziomie skoro całą drogę nie zauważyłem, że marchewki skrobała mi krukońska znajoma. Mogłem przecież na nią zaczekać - zawsze raźniej było spóźnić się razem. I wtedy spartaczyć razem zadanie, jeśli nie znało się konkretnego polecenia.
- Och, czyli mojej godności już nic nie uratuje - przyznaję, a mój głos brzmi poważnie. Kto mógłby powiedzieć, że w tym samym momencie oczami wyobraźni widzę siebie biegnącego niczym tryumfator olimpiady, uwielbiany i podziwiany... I choć wewnętrznie bardzo mnie to bawi, zaraz wracam myślami na ziemię. Nie miałem szans wyglądać zbyt korzystnie w obliczu wiatru, który chlastał mnie po twarzy. - Ciekawe ile muszek połknąłem podczas dyszenia jak lokomotywa. Ogólnie to wiesz, po prostu zaspałem, jak to mam w zwyczaju - dodaję trochę tym zażenowany. Tryb szkolny kompletnie mi nie podchodzi i wyczerpuje kilkakrotnie w ciągu dnia zapasy energii, tym samym zmuszając mnie do drzemek. Drzemki sprawiają, że notorycznie się spóźniam. Więc za moje spóźnienia odpowiedzialny jest tylko i wyłącznie system szkolny.
Nie przeszkadza mi, że Mo woli zajmować się rozmową niż opatrywaniem manekinów. Uśmiecham się lekko pod nosem, lubiąc jej słuchać. Obecność Krukonki ma w sobie coś odświeżającego - jak woda z jeziora, którą pryska się sobie na twarz w upalny poranek, jak wiosenny deszcz i poranna rosa. Jednocześnie stanowi uosobieniem soli; dopiero z nią wydobywa się prawdziwy smak.
- Nie mów Gryfonom, ale trzymałem za ciebie kciuki - zdradzam jej szeptem, pastwiąc się nad swoimi opatrunkiem. Kątem oka widzę, że Mo idzie to sprawniej. Nie czuję jednak z tego powodu złości ani zazdrości, nawet jeśli chcę pokazać się z dobrej strony. Dlaczego tak złe emocje miałbym kierować do kogoś, kogo tak lubię? Zresztą, mój manekin przynajmniej mnie docenia, bo wciska mi w rękę czekoladową żabę. Patrzę na niego ze szczerym zachwytem - jestem pogromcą słodyczy i fakt, że manekin tak wpasowuje się w mój gust, sprawia, że robi mi się cieplej na sercu. Ani na moment nie zapominam o zasadach wpojonych i przez ojca, by dobrem zawsze się dzielić, więc od razu odwracam się w kierunku mojej towarzyszki.
- Na jakie okrucieństwo masz ochotę? Chcesz spróbować jej głowy czy łapek? - pytam Mo i choć kąciki moich ust się nie unoszą, żartobliwy ton robi swoje. Nie dane jest nam dalej zbyt wiele rozmawiać, bo znowu podejmuje głos Nora, której słowa chłonę z najwyższym zainteresowaniem. I z wielki zainteresowaniem obserwuję efekty zaklęć. Mały wzdrygnięcie się przechodzi przez moje plecy, kiedy widzę, że nawet tak wprawionej nauczycielce coś nie wychodzi. Uzdrawianie, szczególnie w czasach zakłóceń, jest chyba najbardziej niebezpieczną dziedziną magii.
Nie zamierzam rezygnować z dalszej części lekcji, nawet jeśli nie jestem pewny, czy jestem gotowy na widok każdego urazu. Moje ręce odrobinę na początku drżą, kiedy podchodzę do manekina i staram się każdy ruch wykonywać bardzo delikatnie, jakby w moich rękach znajdował się żywy człowiek. Nic nie mogę poradzić na empatię do tego jegomościa, nawet jeśli w teorii nie zna on uczucia cierpienia. Jego pobratymiec dał mi przecież czekoladową żabę!
Tak bardzo skupiam się na tym, aby nie sprawić mu bólu, że zapominam o wyjęciu przedmiotu z rany. O Godryku Gryffindorze! Zanim zdążam naprawić swój błąd, manekin uderza ręką w opatrunek, tworząc kolejną ranę.
- Nie, nie, nie! Dlaczego to zrobiłeś? - wyrzucam mu z żalem i głębokim poczuciem niesprawiedliwości. Miałem to przecież właśnie poprawić! Zamiast tego muszę się mierzyć z dodatkową karą od Nory. Zachowanie manekina wprawia mnie jednak w tak duże zniechęcenie, że nie przykładam takiej wagi do poprawnego założenia bandaża. Nie doceniam nawet pomocy manekina - nie jest on w stanie odkupić swojej winy w moich oczach. Patrzę zrezygnowany na Melusine. Mam nadzieję, że chociaż jej dobrze poszło to drugiej zadanie.

Kostki: 5 +3 za kuferek = 8 i dorzut 5
Powrót do góry Go down


Neirin Vaughn
Neirin Vaughn

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 196cm/106kg
C. szczególne : Oparzenia: prawa noga, część nogi lewej, część torsu, wnętrze prawej ręki. Blizny po porażeniu prądem: wewnętrzna część lewej dłoni i przedramienia.
Galeony : 1502
  Liczba postów : 1214
https://www.czarodzieje.org/t15703-neirin-vaughn#423773
https://www.czarodzieje.org/t15736-kruk-pocztowy#424226
https://www.czarodzieje.org/t15719-neirin-vaughn#423916
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPon Maj 07 2018, 17:51;

A jednak. Tak, jak rudzielec sądził, Liamowi poszło dużo lepiej. Ciężko byłoby wypaść gorzej na tle Neirina, kiedy ten tak nie uważał, co prezentuje nauczycielka.
- Powinieneś. Przyjęliby cię z zamkniętymi oczami - skomentował pracę kolegi, zanim zapatrzył się nieco w niebo, myśląc o zaklęciu.
- Sądzisz, że takie smoki mogłyby się zabijać? One potem wracają do bycia znów pionkami? Czy taki zabity smok byłby pokruszonym pionkiem? - Tyle pytań, żadnej odpowiedzi... Na koniec zadał najważniejsze.
- Kiedy zagramy w takie szachy?
Jego skupienie rozbiły gratulujące Liamowi manekiny. Chłopak też cicho zaklaskał, stojąc obok fantomów. Niewiele się od nich różnił, ba, wręcz te silikony były bardziej ekspresyjne od niego. To już o czymś świadczy... Niemniej, brawo, Rivai, masz oklaski na stojąco.
Skupił się następnie na lekcji, tym razem pragnąć dobrze wypełnić polecenie. Poprawić się. I rzeczywiście, udało się. Niewykluczone, że to kwestia jego obojętności na cierpienie fantoma. Żadna, nawet najbardziej krwawa rana nie była mu straszna. Sprawnie opatrzył złamanie otwarte, na koniec przysiadając na trawie obok fantoma i spoglądając, jak tam sobie radzi Liam oraz Cherry.

Kostki: 5, 6
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPon Maj 07 2018, 18:48;

Nie można było mu zarzucić, że się nie starał, bo przecież fantoma bandażował z ogromnym zaangażowaniem płynącym prosto z serca pozbawionego umiejętności uzdrowicielskich. Ucieszyło go zatem, że manekin go nie potępiał, a nawet na swój sposób docenił, wkładając kwiatki w opatrunek. Chyba mało to było higieniczne, ale jakie ładne.
- Kokardki nie ma, są fiołki - zaśmiał się Ezra, zachwycony wyczuciem estetycznym swojego pacjenta. On specjalnie nie rozglądał się po innych twarzach, wiedział, że znajdzie zarówno pretendentów do stołka w Mungu, jak i kompletnych laików podobnych do niego. - Ja tam nie słyszałem, żeby Nessie zrobiła komukolwiek krzywdę. Więc może tylko według legendy "trudna i zabójcza"? A wiadomo, że je można weryfikować - odparł, puszczając jej oczko. Clarke już niejednokrotnie przekonywał się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. - Zapamiętam na pewno. Co nie znaczy, że z rady skorzystam.
Clarke nie uczył się na błędach, jeżeli chodziło o uzdrawianie. No starał się słuchać, słowo honoru, ale po zaledwie kilku zdaniach orientował się, że odpływa myślami hen, hen daleko. Kobieta mówiła bardzo dużo i bardzo mądrze... I to był jej zasadniczy problem w odczuciu Krukona. Ogólnie to te pokazy niespecjalnie mu się podobały, ponieważ Clarke miał dużą awersję do ran i samo oglądanie ich budziło w nim nieprzyjemne odczucia.
Nie miał ochoty za bardzo gmerać przy rannym manekinie i spróbował być sprytny - kiedy tylko Nora zajęła się kimś na innym końcu polany, Ezra zdecydował się użyć zaklęcia. Magia go lubiła, dlaczego miałoby się nie udać? Tym bardziej, że od razu zauważył, że przedmiot siedział w fantomie mocno; no jak on miałby to zrobić rękami? Z zawziętą miną starał się wyciągnąć z niego rzecz i gdy to się stało, jego twarz rozświetlił tryumfujący uśmiech... Który zaraz został zmazany przez mdlejącego manekina, sztuczną krew, która na niego kapała i miną Nory pod tytułem "zabierzcie tego tumana".
- Oj? Sorry, bracie - poklepał go po ramieniu, oddając kość udową ze skruszoną miną. No nie chciał przecież, samo tak wyszło. Przy drugiej próbie postanowił już zrezygnować z kombinowania i wykonać zadanie własnoręcznie. Nie powiedziałby, że wcale nie wzdrygał się przed drastycznymi urazami - jego metodą było po prostu patrzenie tylko jednym okiem. Z ustami wykrzywionymi obrzydzeniem zajął się usztywnianiem odłamka szkła, który wbił się nieopodal obojczyka fantoma. Okropne. Dobrze, że poszło mu całkiem sprawnie i mógł odstąpić od manekina. Wniosek z tych zajęć był taki: jeżeli ludzie mieli się ranić, to zdecydowanie nie w jego obecności.

KOSTKI: 10 obniżone na 4, dorzut na 1
Druga próba 12
Powrót do góry Go down


Luke Williams
Luke Williams

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 57
  Liczba postów : 153
https://www.czarodzieje.org/t11985-luke-williams
https://www.czarodzieje.org/t11988-luke-williams
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPon Maj 07 2018, 20:25;

Luke spojrzał na dzieło dziewczyny i uśmiechnął się. Widocznie artystyczna dusza Cherry ujawniała się nawet przy zajęciach uzdrawiania, co było całkiem urocze. Reakcje manekinów były naprawdę zabawne, jego wyraźnie się do niego uśmiechnął i pochwalił za wykonane działanie. Szkoda tylko, że na chwile opuścił ligninę. Cóż, pewnie dlatego daje się ją pod spód. Następnym razem bardziej to przemyśli. Wyjątkowo rozbawiła go reakcja manekina Cherry, który naprawdę chciał docenić jej kunszt artystyczny.
- Wygląda na to, że trafiłaś na bratnią duszę - pokręcił głową i dalej skupił się na słowach nauczycielki. To oczywiście nie był koniec tego wszystkiego. Tym razem nie poszło już mu tak dobrze, rana jego manekina była naprawdę paskudna i szczerze mówiąc nie miał pojęcia jak się za to zabrać. W pewnym momencie udało mu się trochę pokombinować z bandażami i zakrył wszystko ja należy. Zaraz, zaraz... chyba jednak nie tak, jak należy. Uświadomił sobie, że nie powinien był tego zakrywać i już chciał cofnąć ten nieprzemyślany ruch, ale manekin swoimi ruchami skutecznie mu to uniemożliwił. To by było na tyle z jego powodzenia na tej lekcji. Nauczycielka na szczęście nie była zbyt surowa dla jego dzieła i kazała mu jedynie wykonać dodatkowy opatrunek dłoni. Udało mu się zrehabilitować, bo z tym już wszystko poszło jak należy i po chwili mógł uznać zadanie za udane. Z drobnymi komplikacjami, ale jednak.


Kostki - 3,4,4
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Student Slytherin
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : -72
  Liczba postów : 1809
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Miejsce piknikowe QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe EmptyPon Maj 07 2018, 21:27;

Reakcja manekina naprawdę ją rozczuliła, podała mu dłoń i uśmiechnęła się. Spojrzała na Nesse, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Mam nadzieje, że to miał być komplement - zaśmiała się i posłuchała tego, co znowu nauczyciel ma im do powiedzenia. Naprawdę, była skupiona, starała się odnotowywać wszystkie wskazówki w głowie i wydało jej się że jest przygotowana na kolejny etap. Otwarte rany nie wydawały jej się też szczególnie przerażającą perspektywą. Gdyby pomyślała choć przez chwilę, na pewno przyszłoby jej do głowy, że pierwsza część poszła jej po prostu zbyt dobrze. Nazywała się Emily Rowle. Logiczne było, że nie obejdzie się bez jakiejś tragicznej sytuacji na takich zajęciach. To się po prostu aż samo prosiło. Wiedziała jak to się potoczy, kiedy zobaczyła jakiego pacjenta dostała tym razem. Tańczył jak poparzony a ona patrzyła na niego z wyrazem załamania na twarzy. Przecież jego nie da się utrzymać w miejscu, nie mówiąc o opatrywaniu licznych złamań. Wzięła głęboki wdech i mimo wszystko podeszło do tej kreatury, która w swoim szalonym ruchu tanecznym poturbowała jej fryzurę. Emily przewróciła oczami i starała się usztywnić jakoś tego delikwenta. Naprawdę próbowała, łapała z każdej strony, starała się to jakoś opleść... jednak w momencie, kiedy poczuła poruszanie się kostki, aż odskoczyła z niezadowoleniem. To było stanowczo za trudne zadanie, więc czym prędzej postanowiła zmienić manekina.
Zaśmiała się sama z siebie, kiedy trafiła na tego kolejnego. To co zobaczyła było obrzydliwe i poważnie zastanowiła się, jak to zrobić, aby nie zepsuć tej części lekcji całkowicie. Odłamek szkła w oku budził w niej dreszcz niepokoju, a uważne spojrzenie manekina nie poprawiało tej sytuacji. Sprawnie i jak najszybciej zabandażowała mu to oko. Niestety, jak po chwili się zorientowała - zapomniała o poprzednim. Manekin zaczął mrugać i rozglądać co nie wpłynęło pozytywnie na poprzedni opatrunek. Emily już chciała czmychnąć stamtąd subtelnie, ale nauczycielka od razu wychwyciła ten błąd i wygłosiła jej reprymendę. Ślizgonka wyjątkowo nie lubiła być karcona na lekcjach, więc skrzywiła się nieznacznie, przeprosiła i spojrzała na pozostałą dwójkę. @Nessa M. Lanceley
- Żyć może jakimś cudem będą, ale w tej sytuacji, kiepską im wróże przyszłość - mruknęła pod nosem, trochę zdenerwowana swoją porażką, ale jednocześnie w pewien sposób rozbawiona. Spojrzała na @Ezra T. Clarke, kręcąc głową.
- Lepiej, żebyśmy nigdy sami nie wylądowali na bezludnej wyspie. Padniemy szybciej niż dopłyniemy - stwierdziła oczywisty fakt. Dobrze, że chociaż pierwsze zadanie na koncie miała wykonane w miarę poprawnie. Może nie wbije się nauczycielce w pamięć jako ta najgorsza.

Kostki: było 8, obniżyłam do 2. Potem 2, poprawa zadania 6, dorzut 3
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Miejsce piknikowe QzgSDG8








Miejsce piknikowe Empty


PisanieMiejsce piknikowe Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe Empty;

Powrót do góry Go down
 

Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 15Strona 1 z 15 1, 2, 3 ... 8 ... 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Miejsce piknikowe JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-