Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 16 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 16  Next
AutorWiadomość


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptySro Kwi 08 2020, 13:20;

First topic message reminder :




Puchońska komuna




Regulamin


Każdy z mieszkańców ma takie samo prawo do tematu, więc pisząc tutaj trzeba się liczyć z możliwością ingerencji w wątek przez resztę.
Jeżeli nie pasuje Ci któraś z grafik/chcesz dodać opis pokoju/przedmiot do opisu jakiegoś pomieszczenia itp. - napisz do mnie, a edytuję posta! Pamiętajcie jedynie, że Wasze prywatne pokoje muszą być dość małe, bo większość domu zajmuje kuchnia i salon.
Puchońska Komuna jest otwarta dla wszystkich potrzebujących noclegu, więc śmiało można zgarniać tutaj na dowolny okres czasu swoich znajomków, niezależnie od barw ich domu.
Mechanicznie - nie musicie płacić nic za pobyt tutaj, ale fabularnie - mamy skrzyneczkę, do której każdy dokłada się w danym miesiącu tyle ile jest w stanie i... cóż, jeśli zabraknie, to wtedy się martwimy xD
Zameldowani w Komunie są tylko @Yuuko Kanoe i @Skyler Schuester - jednak jeżeli chcesz mieszkać tutaj tydzień, miesiąc czy nawet rok, to masz do tego prawo - wystarczy, że dogadasz się co do miejsca, które zajmiesz do spania.






POMIESZCZENIA


Główne:

Reszta:

Sypialnie:

Ogród:



Ostatnio zmieniony przez Skyler Schuester dnia Pon Lut 08 2021, 17:21, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyNie Maj 10 2020, 21:10;

Pomieszczenie: salon
Efekt: czilera utopia przechodząca na nieokreślone efekty z Bad Tripa
Piwsko: Bad Trip

Tak to już jest na imprezach, że stoi się w grupce i nie ogarnia. Stał więc, co chwila kiwając głową, śmiejąc się i wtrącając mało znaczące komentarze. A piwo jakoś samo wchodziło, popijane co rusz, by przypadkiem nie zaschło w gardle. I stawał się coraz to bardziej pijany... Gdyby jeszcze wiedział, co tak właściwie pije! Chyba nie był gotowy na taki odlot. Nie był też gotowy na taki zwrot akcji, jaki czekał go przy tej upragnionej grze w butelkę...
- Wow, dziewczyny... - westchnął z nieukrywanym zachwytem, gdy tylko Viola i Nancy się do siebie zbliżyły. Były razem takie urocze. A na dobrą sprawę gra się jeszcze nie zaczęła!
- No tak, Maksiu. Zapomniałem, że z Ciebie taki niepoprawny romantyk. - parsknął z rozbawienia, posyłając @Maximilian Brewer buziaczka i mrugając zalotnie. A potem upił kolejny sowity łyk piwa. Kubek był w połowie pusty. Lub w połowie pełny, jeśli czytający jest optymistą. Zaczynało mu się dziwnie kręcić w głowie i musiał mocno wytężać wzrok, żeby widzieć ostre kontury. Przez moment myślał, że wypadła mu soczewka, ale nic bardziej mylnego. No bo przecież krótkowzroczność nie powoduje, że ściany zaczynają falować, a parkiet mieni się w pięciu barwach, prawda?
Zrzedła mu trochę mina, ale nie dawał po sobie poznać, że zaczyna mu odwalać. Po prostu nie mógł w pełni skupić się na zabawie i tym, co się działo. Max całował Violę, Viola chyba znów Nancy, sam nie wiedział. I wtedy... Wtedy dołączyła do nich ona. Serce mu na chwilę stanęło i musiał parokrotnie zamrugać, żeby upewnić się, że to nie zwidy. Ale jednak przyszła. Świeżo upieczona mama. Jego była. @Heaven O. O. Dear, we własnej osobie. Uśmiechnął się na tyle szeroko, na ile pozwoliły mu mięśnie szczęki. Czy był to szczery uśmiech? Cóż, połowicznie. Stare czasy, a jego jednak wciąż coś bolało w środku, gdy tylko ją widział. Uraz pozostał.
- Cześć, Heav. - odezwał się lekko zachrypniętym głosem. Nie powinnaś teraz usypiać Milki? Albo sprawdzić, czy nie ma Cię... chociażby na tarasie? Daleko ode mnie? Może dodałby coś poza samym suchym przywitaniem, ale faza od piwa znów uderzyła w jego zmysły i zakrzywiła rzeczywistość. Obrazy na ścianie zaczęły wirować, a gdzieś po stole przebiegła wiewiórka. Co było prawdą, a co złudzeniem? Postanowił wrócić do gry. Usiadł na podłodze i z ulgą zauważył, że z teraz czuł się nieco bezpieczniej, że nic już mu nie wirowało. Napił się więc jeszcze.
I ledwo odstawił swój kubeczek na ziemię, gdy zobaczył, że szyjka butelki skierowała się na jego osobę. Hehe, zajebiście! Jeden kącik jego ust uniósł się do góry, a on sam czekał na pocałunek od jakieś ładnej czarownicy. Tylko... Zaraz, zaraz, kto kręcił butelką? Odpowiedź przyszła szybko. Gdy tylko zobaczył, że padł ofiarą Ślizgona @William S. Fitzgerald, to zrzedła mu mina. Ale nie było już odwrotu. Game is game, a co dzieje się w Vegas... Will chyba też nie był z tego obrotu sprawy zachwycony, ale jednak... po chwili przyciągnął go za koszulę i pocałował. To było okropnie dziwne uczucie. Nie tak to sobie wyobrażał, a sam wzbraniał się przed tym całym swoim ciałem. Aż mu się szyja napięła. Gdyby Fitz nie był hetero, gdyby nie był Ślizgonem, to może, może...
- Um, no... - odkaszlnął, uciekając wzrokiem gdzieś na bok, co było błędem, bo pierwszy mebel w zasięgu jego wzroku zaczął zmieniać barwy. What the hell?! Czy to wina tego piwska? W pewnym momencie mignęła mu też rozwiana czuprynka @Skyler Schuester, którego chciał zawołać, ale znów zakręciło mu się w głowie. Tak, to ewidentnie to piwo. No ale teraz to już musi je dopić. - Powinno grać z nami więcej dziewcząt. - rzucił jeszcze, przejmując butelkę i wprawiając ją w ruch. Gdy szkło wirowało po parkiecie, on w głowie powtarzał jak mantrę "Tylko nie Heaven, tylko nie Heaven". Finalnie szyjka wskazała ponownie @Violetta Strauss. Odetchnął z ulgą.
- Panno Strauss, cóż za zaszczyt! - uśmiechnął się szelmowsko w kierunku Krukonki i zbliżył do niej, by po chwili ująć w dłoń jej podbródek i uraczyć ją długim, namiętnym pocałunkiem. Choć była to tylko niewinna zabawa, to jednak czuł presję przez... Heaven. Chciał się wykazać i udowodnić, że świetnie sobie radzi, że potrafi zaskoczyć. I, cóż, ten pocałunek był całkiem niezły.
Po wszystkim odsunął się od Violi, podał jej butelkę, a z twarzy nie schodził mu ten uśmieszek. Jedynie policzki lekko mu się zaróżowiły. Ale może to też od Bad Tripa? - Wybacz, Nancy. - skłonił się lekko w stronę Puchonki, by po chwili usiąść po turecku i dalej przyglądać się grze.
No, robiło się ciekawie. A mieniące się na kolorowo ściany tylko pogłębiały ten stan.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

CO WYPADŁO?
A jak amortencja, więc Viola Dom nr 2 - Page 7 1754368413
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyNie Maj 10 2020, 21:57;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: jestem po prostu Ravenhoe

Wyglądało na to, że ich grupka się powiększyła w momencie, gdy do zabawy dołączyła Heaven razem z drugą solenizantką. Viol oczywiście uśmiechnęła się do Ślizgonki, którą dobrze kojarzyła głównie przez jej kapitanowanie Slytherinowi i ogólnie grę w Quidditcha. Znaj swoich wrogów i trzymaj ich blisko czy coś... Zobaczymy jeszcze jak blisko uda im się być przy grze w butelkę. Heh.
Z niejaką satysfakcją obserwowała jak Fitzgerald niechętnie przyciąga do siebie za koszulkę Bruna, by go pocałować. Nie, żeby ją to jakoś szczególnie kręciło. Po prostu myśl o tym, że jakiś hetero samiec musiałby się całować przy grze z innym facetem była w jakiś sposób... zabawna? Tym bardziej, że to właśnie oni mieli większe opory przy tym, by wykonywać podobne zadania, a potem naprawdę nieźle jej się trafiło. Bo oto naczelny samiec alfa Gryffindoru wylosował ją swoją butelką namiętności i postanowił uczynić jej ten zaszczyt i przybliżyć się do niej.
- Cała przyjemność po mojej stronie, panie Tarly - rzuciła jeszcze w podobnym tonie nim w końcu Bruno zminimalizował odległość między nimi i w końcu złączył ich usta w namiętnym pocałunku.
Widząc, że chłopak raczej nie ma zamiaru szybko się od niej odsunąć, wplotła palce w jego kręcone włosy, przyciągając na chwilę nawet bliżej siebie. Chciał się chłopak wykazać? To miał do tego okazję.
Dopiero, gdy się od siebie oderwali Strauss chwyciła za butelkę i obróciła ją na podłodze, a ta po chwili kręcenia się wskazała na siedzącego niemalże naprzeciw niej Ferdinanda. Przesunęła się po podłodze w jego kierunku i nie marnując czasu na jakieś drobne uprzejmości po prostu pochyliła się ku niemu, by wpić się w jego wargi z wyjątkowym entuzjazmem. Jak dotychczas trafiło jej się jedynie męskie grono. Nie żeby narzekała, ale było to nieco zabawne. Dopiero po nieco dłuższej chwili oderwała się od Gryfona i z zadowolonym uśmieszkiem, oddała mu butelkę, by nią zakręcił.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

CO WYPADŁO?
H jak Ferdek brew
Powrót do góry Go down


Ferdinand Emerson
Ferdinand Emerson

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 182
Galeony : -124
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t18660-ferdinand-emerson#533690
https://www.czarodzieje.org/t19060-lepszy-emeron#551972
https://www.czarodzieje.org/t18661-ferdinand-emerson#533691
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyPon Maj 11 2020, 00:43;

pomieszczenie: salon
efekt: polityk

Festiwal zwierzęcych zachowań trwał w najlepsze. Emerson zaczął się bardziej pilnować, stosując się do zasady o wielkiej magicznej mocy nie otwieraj pyska bo czas pryska. Choć nie czuł się źle tym, że uwolnił się z uścisku przyjaciółki w tak chamski sposób. Nie spodziewał się cichych dni z jej strony, ciekawszy był sposób w jaki mu to wypomni. Nie było również potrzeby odciągania jej od innych dopóki miał ją na widoku.
I tak przemilczał zabawę słowną, gdzie na polityku wiele by nie ugrał. Ale już pomysł z butelką wydał mu się świetny! Na samym początku przynajmniej. Dość standardowa, luźna gra, którą chyba lubił każdy. Tylko ta świetność została błyskawicznie przyćmiona, gdy ogarnął, że płeć wylosowanej osoby nie miała znaczenia. No kurwa, no nie.. - pomyślał, nie wyobrażając sobie, że będzie musiał iść zaraz w ślinę z jakimś typem. Nawet nie mógł zaprotestować i odmówić wzięcia udziału, bo zaraz w zajebiście przekonujący sposób wyraziłby swoją aprobatę. Pomasował się po skroniach, wiedząc że wszystko co znajdowało się na stole z przekąskami i napojami teraz utrudniało mu życie. Usiadł, bo jeszcze innego wyjścia nie widział.
Butelka na początku traktowała wszystkich w dość łaskawy sposób, nie robiąc zbytniego „spustoszenia”. To była kwestia czasu i kiedy przyszła kolej na niego, Ferdinand odetchnął z ulgą. Trafiony przez Violkę mógł tylko czuć zadowolenie. Przysunął się do niej i pozwolił zrobić swoje, oszczędzając sobie wymiany uprzejmości, które byłyby teraz katastrofą. Nie pospieszał jej, było przyjemnie, ale jego myśli dryfowały powoli ku osobie, którą sam miał wylosować. Po przyjemności, jakim niewątpliwie był pocałunek krukonki, sam zakręcił butelką.
-Ekhm. - wydusił z siebie i spojrzał Lou w oczy i nie czekając przyciągnął za ubranie i przycisnął usta do jej. Nie było długo i namiętnie, choć nieźle smakowała, pewnie za sprawą czekolady.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

CO WYPADŁO?
Lou
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyPon Maj 11 2020, 13:43;

Butelka nie pyta, butelka rozumie. Choć ta może nie koniecznie rozumiała, biorąc pod uwagę komu, kogo podsuwała. Usiadła na ziemi obok Willa, korzystając z tego, że był jedynym, który ją przytulił i tym samym jakoś pomógł w znoszeniu braków po zjedzeniu babeczki. Zapamiętać - nie jeść nic od Puchonów. Za to piwo było świetne. Wbiła wzrok w Nancy, która na ich oczach stała się z czekolady i poczuła coś na kształt zazdrości, gdy Viola ją polizała. Sama miała na to ochotę, ale to nie powinno nikogo dziwić. Nancy była z czekolady! Przecież nie było niczego lepszego od niej do jedzenia. Na całe szczęście zaczęła się zabawa i mogła skupić się na sączeniu do końca swojego napoju, obserwując innych, jak się całują.
Właściwie było to dość zabawne, szczególnie że Strauss miała wyjątkowe szczęście. Czyżby wrodzony magnetyzm? Nie mogła też nie uśmiechnąć się szeroko, gdy William wylosował Bruna. Nie wiedziała o ich upodobaniach, ale niechęć do wykonania zadania była aż rażąca po oczach. Właściwie to myślała, że zrezygnują, a tu proszę! Aż nie mogła zapanować nad cichym śmiechem. Brawo! Znowu Viola, po niej Ferdi i tu zaczął się problem. W duchu zastanawiała się, co też przyjaciel zrobi, gdy wylosuje, chociażby Maxa, ale nie spodziewała się, że butelka wskaże na nią. Otwarła nieco szerzej oczy ze zdziwienia, widząc szyjkę odwróconą w jej stronę, po czym spojrzała na Emersona.
- Nawet… - zaczęła, chcąc powiedzieć, żeby nawet nie próbował, ale została przyciągnięta do niego i pocałowana. Chwała, że odpuścił sobie wczuwanie się w zabawę. Jeśli on miał opory przed całowaniem facetów, ona nie chciała trafić na kogoś, kogo traktuje jak brata. Kiedy już ją puścił, wpierw wypiła do końca swoje piwo, żałując, że nie było z alkoholem, a dopiero później złapała za butelkę. Tylko nie Emerson, ktokolwiek inny, wylosuj kogokolwiek innego. Najwyraźniej modły w głowie zadziałały, bo kiedy butelka się zatrzymała, wskazała…
- Viola, chyba nie będziesz mieć chwili spokoju - rzuciła z szerokim uśmiechem. Posłała Nancy przepraszające spojrzenie, zarówno przez to, że wyglądało, jakby dziewczyny były ze sobą bliżej, jak i dlatego że to były jej urodziny, a zainteresowanie, z powodu butelki, padło na Kurkonkę. Na tym się jednak skończyło jakiekolwiek rozmyślanie, bowiem po prostu przysunęła się do Violetty i kładąc dłoń na jej karku, pocałowała, tak, jak nakazywała gra, starając się nie myśleć, że pierwszy raz całuje dziewczynę. W końcu, jaka to różnica? Odsunęła się od niej z lekkim uśmiechem i rozbawionym spojrzeniem, żeby wrócić na miejsce.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

CO WYPADŁO?
A - Viola
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyPon Maj 11 2020, 15:18;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: -

Butelka chyba naprawdę ją lubiła. Aż zanadto, bo właściwie co trzecie zakręcenie lądowało na niej tak, że każdy z biorących udział w zabawie po kolei musiał ją całować. Tym razem została wybranką Loulou, która chyba nie miała zbytnich oporów przed tym, żeby przyciągnąć ją do siebie za kark i pocałować. Musiała przyznać, że było to naprawdę przyjemne doświadczenie. Zwłaszcza, że Moreau miała naprawdę cudowne pełne i miękkie usta, z których potrafiła korzystać.
Dłoń Strauss po raz kolejny powędrowała do butelki, by nią zakręcić i wylosować kolejnego szczęśliwca spośród siedzących w kręgu. Uśmiechnęła się jedynie z rozbawieniem, gdy zauważyła, że gwint butelki wskazał na siedzącą w pobliżu Ślizgonkę. Jeszcze niedawno stwierdziła, że prawdopodobnie ma mommy kink, a tutaj los podsuwa jej pod nos najprawdziwszą mamuśkę z Hogwartu. Czy to właśnie ironia losu? Bo jeśli tak ona wyglądała to nie miała nic przeciwko.
- Come here, mommy - rzuciła nieco zaczepnie w kierunku Dear, przybliżając się do niej i z początku jedynie musnęła wargi Heaven, drażniąc się z nią delikatnie, by w końcu wpić się w nie w o wiele namiętniejszym, pełnoprawnym pocałunku. W końcu po co się ograniczać?

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

CO WYPADŁO?
Gorąca mamuśka Hogwartu brew
Powrót do góry Go down


Heaven O. O. Dear
Heaven O. O. Dear

Student Slytherin
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,70
Dodatkowo : Dziecko - Milka O. O. Dear
Galeony : 17
  Liczba postów : 1297
https://www.czarodzieje.org/t16083-heaven-olive-octavia-dear
https://www.czarodzieje.org/t16087-margarita
https://www.czarodzieje.org/t16082-heaven-o-o-dear
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyPon Maj 11 2020, 18:25;

Gdyby za mocno oglądała się na obecność byłych na imprezie, to by się już zbyt wiele w życiu nie pobawiła - taka była prawda, więc Heaven kiwnęła tylko głową na widok Bruna, uznając, że jak nie będą się do siebie odzywać, to nie będzie tragedii. A gdyby miała być tragedia, to też by wcale nie narzekała, dawno się z nikim nie pokłóciła, trochę brakowało jej emocji, zwłaszcza od kiedy nigdzie nie rzucał jej się w oczy Pazu. Upiła sporego łyka swojego piwa, z zaskoczeniem uznając, że to jednak dokładnie to samo co poprzednio. Było słodkie i dobre, więc nie narzekała, obserwując z lekkim rozbawieniem jak Fitzgerald całuje jej byłego, co było niczego sobie widokiem. Zaraz gra potoczyła się dalej, a Viola ewidentnie była w centrum zainteresowania. Jakaś słodka gryfonka wykręciła prosto na nią i zaraz to krukonka trzymała w sobie butelkę, która chwilowo decydowała o wszystkim. Uśmiechnęła się, kiedy wypadło na nią. W końcu nieprzyszła tutaj, żeby biernie uczestniczyć w grze.
A jak już grała, to na całego. Cichym mruknięciem przyjęła jej słodkie muśnięcie i dobrze, że dziewczyna nie starała się drażnić jej dalej - i tak by jej to nie wyszło. Już po chwili Haeven złapała jej biodra i chętnie odwzajemniła śmielsze pocałunki, nie spiesząc się wcale do tego, żeby jakoś to przerwać. W końcu skoro krukonkę butelka dzisiaj tak lubiła, to musiała wypaść dobrze na tle tego małego tłumu. Na koneic odgarnęła jej jeszcze włosy za ucho i musnęła nosem policzek, oddychając chwilę w okolicy jej ust.
- Masz dzisiaj dużo szczęścia, nie? - szepnęła i w końcu rozsiadła się wygodnie, łapiąc butelkę. Zerknęła znacząco na Yuuko, sprawnym ruchem obracając butelkę i licząc, że ta zaraz zatrzyma się na uroczej puchonce. Niestety, tak się nie stało. I nawet nie przesadzała z tym niestety. Wypadło na Bruno. Skrzywiła się trochę w pierwszym odruchu. - Dobrze, że już trochę wypiłam. Nie wspominam tego szałowo - powiedziała rozbawiona, nie mogąc się powstrzymać od delikatnej szpilki. Wbrew pozorom, nie zamierzała tego robić na odwal. Komu jak komu, ale byłemu na pewno nie zamierzała prezentować jakiejkolwiek bylejakości. Oparła się na kolanach i przysunęła bliżej niego, łapiąc go za koszulkę i bez zbędnych wstępów pocałowała go, pewnie i zdecydowanie dbając o to, żeby to ona dominowała ten pocałunek i narzucała mu tempo. Chyba ta determinacja i chęć udowodnienia nie wiadomo czego sprawiły, że naprawdę się wkręciła i przez chwilę wcale nie miała ochoty odsuwać. A może to ta podwójna porcja czekoladowego piwa? A może po prostu gorący temperament Heaven, który miał ostatnio znacznie mniej okazji do ujścia. Trzymała dłoń na jego szyi i siedziała bardzo blisko, stykając się z jego ciałem. W końcu sięgnęła po butelkę za plecami, żeby przekazać ją w jego ręce.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

D, Bruncio 8D
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 01:15;

POMIESZCZENIE: Salon.

Żadna „norma”.
Przez ostatnie tygodnie, Mefistofeles był najczęściej wypatrywaną i zauważaną przez Liama osobą, w całej historii liamowego wypatrywania i zauważania osób. Trudno co prawda nie było przez jego dość wyróżniający się image, ale raczej chodziło o to, co Puchon czuł, ilekroć widział ten wytatuowany pyś i jak bardzo z tego powodu, wolał go unikać, o ile się dało.
Mimo tej niepewności, koszulka na tyle rozbawiła chłopaka, że byłby w stanie pociągnąć tę rozmowę w miarę luźno i naturalnie. Zresztą do tej pory, jakoś przeżyli wymijanie się na korytarzu czy zdawkowe zdania, jeśli już trzeba było je ze sobą wymienić. Dzielili jedną szkołę, te same korytarze, te same zajęcia… jednak Mefistofeles zachował się tak, że… w sumie… w sumie to o co chodzi?
Przekręcił głowę lekko na bok, jak szczeniak, któremu pierwszy raz pokazano smycz. Skupił się na słowach Ślizgona, ale nie potrafił zrozumieć, po kiego grzyba on mu teraz mówił o likantropii. Miał jakieś dodatkowe zajęcia na studiach i Rivai przerwał jego wywód? Skyler może go odpytywał? Niemniej chłopak kompletnie nie wyczuł w treści ani krzty groźby czy powagi, podchodząc do tego dość na wesoło. Najprawdopodobniej odebrał tę kwestię zupełnie na opak: jako zaproszenie do dyskusji i pokazanie, że między nimi wszystko jest w porządku i mogą rozmawiać normalnie.
- Przerwałem wam rozmowę o wilkołactwie? – zapytał niewinnie – I w sumie… to dość ciekawe, co mówisz. Skoro wilkołak zostawia trwałe zadrapania na ciele, dotyczy to też jego samego? Bo nie wiem jak Tobie, Mefisto, ale mnie ostatnio co chwila zdarza się jakoś „skrzywdzić”, a zadrapanie było ostatnim nadawanym programem w tej stacji telewizyjnej. – Merlinie słodki, on był tak dumny z tego porównania. MUGOLSKIEGO porównania. Aż się szerzej uśmiechnął i spojrzał krótko na Skylera, jakby szukał dodatkowej pochwały, że ładnie powiedział. – Rozplątywałem nici i jakoś się zadrapałem… zdarza ci się też czasem samemu zadrapać? – aż odruchowo spojrzał na jego palce, zaczynając czuć się całkiem swobodnie.
Dopóki czegoś mu nie uświadomiono.
Ok, przyciągnął go bliżej. Okaay, Mefisto zaczął coś gadać o zazdrości. Dobra… dobra.. Skyler coś mówi o.. o czym? Samotności? Zerwania…?
Loading… loading…
- Oh… - najpierw wytrzeszczył oczy. – OH. – później skulił się nieco chowając głowę w ramionach. – OJEJ. – a następnie zrobił minę pełną przerażenia. Zaczerwienił się jak burak, ale taka schowana forma Liama długo się nie utrzymała, bo natychmiast wyprostował się, by raz jeszcze spojrzeć na poduszkę.
To. Było. Nie. Na. Miejscu.
- Em… a.. amm.. o… kurczękurczękurczę-… – zaczął się plątać i przeskakiwać z nogi na nogę, próbując opracować naprędce plan w głowie, jak należycie pociągnąć tę sytuację dalej. Patrzył to na Skylera, to na Mefisto, jakby nie umiał się zdecydować do kogo co powiedzieć. A chwilę później zakręcił się jeszcze bardziej… a raczej to drugi Puchon go wykręcił w kierunku gej sceny. Nie. Więcej zaskoczeń tego wieczoru wcale nie wpływało pozytywnie na zdolności jego procesora. Przegrzał się. Co można było wnioskować po absolutnie zaczerwienionej buźce i rozgrzanych uszach.  
- No też nie wiedziałem o Williamie-… nie wiedziałem też, że jesteście parą-… - mówił o oktawę wyżej. Skyler, czy wiesz czym jest wizzenger? Czemu Liam o wszystkim musi dowiadywać się z opóźnieniem?! Na domiar złego naczelny cukiernik Hufflepuffu musiał wykręcić się z dyskusji i zrzucić wszystko na te chuderlawe barki ex-prefekta. I polazł. A niech Cię Helga łychą po łbie walnie!
Ale nie zastygł w przerażeniu, a pozostawiony sam na sam (nie licząc butelkowej balangi pocałunkowej tuż obok) z Mefistofelesem, od razu zaczął się tłumaczyć.
- Mef, absolutnie nie miałem pojęcia! Przysięgam! W życiu nie dałby mu takiego prezentu, gdybym wiedział, że jesteście razem! – o rany. To było tak upokarzające. I tak bardzo przysuwało na myśl przykre skojarzenia. Kolejny przyjaciel Liama i kolejny, z którym sam Rivai miał dość bliskie kontakty. I już pal licho, że mu się to średnio podobało. Z mnóstwa powodów. Nie chciał, żeby Mefisto był blisko Skylera, bo nie czuł się dobrze przy Ślizgonie, a ich bliska relacja raczej jawnie wskazywała na to, że Mef będzie bliżej prefekta, niż ktokolwiek. Czuł się niemal zdradzony, że Sky mu o niczym nie powiedział. Ile oni już ze sobą byli? Wiedział doskonale, że związkowe perypetie chłopaka były koszmarnie poplątane, ale wyglądali i przedstawili się tak, jakby oficjalnie byli parą-parą, a nie parą-kolesi-którzy-lubią-tylko-swoje-tyłki. Naprawdę nie mógł mu tego powiedzieć?! A nawet jak mu się ten związek nie podobał, to nie miał prawa odezwać się słowem. Nawet zażartować nie mógł w stylu nadopiekuńczego ojczulka z „Szanuj moją córkę, hultaju!”, bo czuł, że jego autorytet w oczach Mefa był zerowy. No i jeszcze ta głupia poduszka, nad którą tak się namęczył… dwukrotnie. Chyba zachciało mu się płakać.
- Jestem dobry z transmutacji. Ten nadruk wyczarowałem sam. Sam więc go też zmienię na coś innego. Ewentualnie zaszyję. – zaczynał brzmieć ciszej i trochę papierowo. – I więcej nie będzie takich akcji. – mówił o wszystkim. Nie tylko o tym, co stało się dzisiaj, ale i co działo się przez ostatnie osiem lat. Skyler nie będzie drugim Neirinem, gdzie rozmywała się granica między przyjaciółmi, a zbytnią intymnością.
Był tak zły, smutny i zawstydzony, że zaczynał czuć po prostu nic. Byle dopchać tę rozmowę do końca, zawrzeć porozumienie i przestać zbierać na sobie jego wzrok.
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 01:19;

Pomieszczenie: Balkon

Mam podobne wrażenie. Nie jestem z chłopców, którzy poddają się po paru próbach jeśli chodzi o dziewczynę. Jestem raczej kimś kto systematycznie próbuje mniej lub bardziej. Wystarczy pomyśleć o Chloé, z którą bardzo długo przyjaźniłem się po tym jak coś nas połączyło i trudno mi było zwyczajnie odciąć się od niej i potrzebowałem na to dużo czasu. Tym razem czuję jak wiele trudu wkładamy w to co się dzieje i między nami, jak próbuję to mozolnie odbudować i byłoby mi realnie przykro, gdybyś jednak się poddała po tym odrobinę wyczerpującym dla nas czasie. Zauważyłem też, że mam straszne problemy ze zrozumieniem Ciebie. Nie wiem czego ode mnie oczekujesz. Widzę jak czasem peszą Cię moje żarty, albo jesteś niezadowolona z moich zachowań (co akurat było niespecjalnie dziwne, każdy byłby tym akurat mało podekscytowany). Mimo to spotykasz się nadal ze mną, próbujesz mnie poznać, a ja ociężale staram się zastosować do Twoich zasad. A mam wrażenie, że było ich strasznie dużo. Nie możemy za mocno flirtować, za bardzo pokazywać swoich uczuć, czy nawet plotkować o związkach przyjaciół. Gdyby nie fakt, że powoli na ambicję wchodzi mi wejście w Twoje łaski, może zacząłbym się zastanawiać czy faktycznie mam tu o co walczyć. Nawet nie wiem czym są dla Ciebie istotne rozmowy, których teoretycznie ode mnie wymagasz.
- Jeszcze gorzej? - pytam odrobinę żartobliwie, tylko po to, żeby upewnić się, że nie o to Ci chodzi, bo mój humor często maskował rzeczy, o które faktycznie się obawiam. Szybko jednak staram się wysilić na poważny wyraz twarzy, wiedząc że jeszcze musi parę słów paść zanim będziemy mogli ponownie swobodnie żartować. Twoje słowa brzmią mądrze, jak w sumie większość które wypowiadasz. Jesteś przy mnie naprawdę chodzącym rozsądkiem; nie wiem czy to dobrze czy źle, ten zdecydowany balans.
- Okej, odłóżmy to na bok, bardzo dobry plan. Cóż za pech, że piwko akurat poruszyło taki temat... mogło zatrzymać się na opuszczającej mnie matce, przynajmniej nie straciłbym w Twoich oczach jako kandydat na... coś tam - mówię pod koniec zdania zdecydowanie tracąc rezon, nie wiedząc jak to dobrze ubrać w słowa, więc uznaję, że mądrzej będzie poprawić swoje loki. - Ja nie jestem wcale. Powiem Ci tajemnicę. Nawet jak jestem, to czasem złoszczę się bardzo krótko - mówię z uśmiechem, kiedy już stoimy naprzeciwko siebie całkiem blisko. I muszę przyznać, że nie do końca rozumiem ten Twój gest, bo nie jestem powiedzmy sobie specem. Jednak waham się przezornie widząc, że nie patrzysz na mnie w sposób, w którym powinienem się po prostu pochylić i ucałować. Zerkam przez okna zerkając co robi reszta grupy i unoszę do góry brwi widząc jak się rozhasali Puchoni. Patrzę na Ciebie rozbawiony, ale też ukontentowany, że nie zaglądają na balkon zdecydowanie zbyt zajęci sobą.
- Znam świetny sposób na finalne pogodzenie się - mówię i delikatnie pukam palcem w swoje wargi, uznając że nie mam nic do stracenia w ten wieczór.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 02:08;

Pomieszczenie: Salon

- Sam siebie też ranię trwale - przyznał, niezadowolony z tej lekkości wypowiedzi Liama. W napadzie zazdrości życzył mu po prostu zakłopotania, odbierającej mowy niezręczności, wzbudzającego refleksje niezrozumienia. Najwyraźniej grożenie nie było odbierane przez Puchona nawet w połowie tak negatywne, jak przyjaźnienie się z kimś jemu bliskim. - Ale i tak myślę, że to inni powinni mieć to w głowie, jak bawią się w prowokowanie wilkołaków - dodał, tym samym porzucając wszelką subtelność. Pewnie nawet pociągnąłby dalej ten temat, gdyby nie Sky, na którym najmocniej odbiło się całe to zamieszanie. Mefisto dał się przyciągnąć, wykręcając się zaraz, żeby zostawić na skroni prefekta ciepły ślad po krótkim cmoknięciu.
- Co? - Zdziwił się, zaraz porzucając kwestię zrywania, żeby samemu pomknąć spojrzeniem w stronę całujących się przy grze panów. - Kinda hot- ale chyba nie jest - dorzucił od siebie, akurat w tym jednym nie widząc niczego dziwnego. I chyba był zbyt pijany, żeby przeszkadzało mu skakanie po tematach, bo przynajmniej dzięki temu mógł bezkarnie dzielić się swoimi chaotycznymi myślami. Te z kolei zamieszały się tylko mocniej, gdy Sky'a zabrakło, a jedyną kotwicą do rzeczywistości pozostał Liam. Nic dziwnego, że Mefisto chętnie wykręcił się do niego bokiem, szukając swojego kubeczka i tym razem wlewając do niego tylko soku. Odruchowo gestem zaoferował swojemu rozmówcy napój, pewnie po prostu szukając jakiegoś zajęcia dla swoich rąk.
- Pamiętam - wtrącił tylko w paplaninę Rivaia, doskonale wiedząc jak dobre były jego umiejętności transmutacyjne, kiedy jeszcze rozmawiali. I to wytknięcie, kolejne już zresztą, pomogło mu nieco otrzeźwieć; spojrzał na Puchona z większą powagą, dopiero wyłapując w jego głosie nieprzyjemną beznamiętność.
Chciał się dalej denerwować.
- Do mnie chyba po prostu nie dotarło, że jesteście tak blisko - oznajmił cicho. Może i Sky nie powiedział Liamowi o swoim nowym statusie, ale jednak jakoś sobie zasłużył na tak intymną poduszkę. - Za mały ten świat. Znaczy... ten Hogwart. I w ogóle. Kurwa. Wiem, że on- że ja- nie chcę tego spieprzyć, okej? Nie mogę tego spieprzyć - i teraz już powoli wpadł w bełkot, gubiąc się w tańczących na rozgrzanych niespokojnym oddechem wargach wypowiedziach. Nie mógł wybrać co w tym wszystkim jest najbardziej niezręczne. - I nie chcę się z tobą teraz- Liam, bo ja serio nie mam złych intencji, ja po prostu... - Warknął na samego siebie, kręcąc z niedowierzaniem głową. Nie chciał się tłumaczyć, nie wiedział czemu w ogóle próbował to robić i nie miał pojęcia co może tym osiągnąć, poza dodatkowym ośmieszeniem się. Przecież miał świadomość, że nie jest dla Sky'a wystarczająco dobry i nic, co powie, tego nie zmieni.
Uciekł spojrzeniem w tłum, bez większego zainteresowania przyglądając się butelkowiczom. Nagle bardzo boleśnie złapało go to poczucie, które Liam przypadkiem zaczął rozbudzać już jakiś czas temu - to przypomnienie, że Mefisto faktycznie wcale nie jest dobrym człowiekiem. Że może mu zależeć, że może się starać, a ostatecznie i tak wszystko zepsuje, bo nie jest warto w ogóle tracić czasu ani na jego żałosne wyjaśnienia, ani po prostu na niego.
Nie chciał, żeby Sky się o tym dowiadywał.
Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 02:48;

POMIESZCZENIE: Salon.

Dopiero teraz ta cała pijacka paplanina o wilkołakach zaczynała nabierać dla chłopaka sensu. sprawiając, że poczuł się jeszcze gorzej. Raczej nie posądziłby Mefistofelesa o atak na kogokolwiek, bez większego uzasadnienia. Jakkolwiek wiedział, że zachował się poniżej dobrego smaku z tą poduszką, wciąż jawnego zagrożenia od Ślizgona nie czuł. Może był naiwny, może źle go oceniał… ale raczej nie kojarzył Noxa z kimś, kto rozdaje wpierdol na lewo i prawo. Swego czasu nawet go bawił ten dysonans między tym, jak się zachowywał – zwłaszcza względem jego – a tym, jak wyglądał. Wierzył, że Mefisto w życiu by go nie ugryzł, nie zadrapał, nie dotknął… ale sam fakt, że mówił takie rzeczy, był już dość ciężki.
W tym swoim tłumaczeniu z wyjątkową ulgą spojrzał na oferowany mu alkohol. Było mu trudno wytrzymać ze wszystkim, co powolnie trawiła jego głowa… ale ucieszył się na ten widok z innego powodu. Już nawet nie chodziło o to, żeby się upić i zapomnieć – i tak planował zawinąć się w tempie ekspresowym po wszystkim, co się dzisiaj stało. Ale bardzo chętnie przyjął kubeczek, choćby, żeby przytknąć do niego wargi i na chwilę zwolnić się z obowiązku mówienia czegoś. Nawet Liamowi czasem było ciężko z poczuciem, że musi coś mówić. Widocznie nawet on miewał momenty, gdzie chciało mu się już tylko milczeć.
- Nie oskarżam cię o żadne złe intencje. – przerwał mu szybko, dosyć twardo. Jasne, przeszkadzało mu to. Oczywiście, było w pizdu niezręcznie. O Merlinie, cieszyłby się jak głupi, gdyby to był okrutny żart… ale podtrzymywał wiarę, że Mefisto nikogo by nie skrzywdził. Jak mógłby go posądzać o cokolwiek złego, mając z nim praktycznie same miłe wspomnienia, wiedząc, że jego oskarżenia odbiły się od Ślizgona i walnęły go rykoszetem w ten głupi puchoni pysk? Nawet te gorsze chwile, jak w Komnacie Wspomnień, jawnie pokazywały, że Mefisto był racjonalnym, porządnym facetem.
Nie kwapił się do odpowiadania mu na cokolwiek więcej. W zasadzie stracił resztki humoru i za dużo negatywnych myśli kręciło mu się po głowie. Zmarnowany czas, nieprzyjemna rozmowa, absolutne niezadowolenie i poczucie, że znowu się coś zmieni. A najgorsze w tym wszystkim było to, że i tak się uśmiechnął.
- Wierzę, że będziesz dużo lepszą partią od byłych Skylera. Nie zamierzam się wtrącać. – powiedział, próbując utrzymywać ten uśmiech. Nie był wymuszony. Liam chyba nie umiał udawać takich rzeczy jak uśmiech… i zawsze robił to z jakąś szczerą intencją. Teraz na przykład bardzo chciało mu się rozryczeć, ale wolał przygotować się na jeszcze kilka zdań z przyjacielem, gdy tylko do nich wróci. To też nie tak, że stał tu teraz przed Noxem z zaszklonymi oczami, międląc nieupity kubeczek jak pluszowego misia dla pociechy. Trzymał się dobrze i nic nie wskazywało na to, żeby miał się rozsypać
Po prostu bardzo chciałby już móc to zrobić, więc zerknął zniecierpliwiony na drzwi, w których zniknął drugi Puchon z tym nieszczęsnym prezentem.
A miał jeszcze dwa inne prezenty do oddania-… ok, może zmiana planów. Niech Mefisto go po prostu tu zajebie na miejscu, gdy tak stoi do niego odwrócony. Nie będzie musiał robić już nic tego wieczoru-…
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 03:27;

Pomieszczenie: Salon

Nie obchodził go uśmiech Liama, jego zainteresowanie alkoholem, odwracanie się w stronę skylerowego pokoju. Mefisto kompletnie nie był w stanie dokładniej przeanalizować sytuacji, dając tylko kilku bodźcom przebić się przez barierę nietrzeźwości, wobec czego jedynie nabrały na swojej wadze. Słowa Liama pokonały alkoholowy szum zagłuszający część wilkołaczych myśli, jednocześnie dołączając się do tych, które... które rozbijały się tam już od miesięcy. "Będziesz dużo lepszą partią" nie zgrywało się z "Dla mnie byłeś wtedy przerażającym potworem". Ani "Jesteś pojebany". Ani "Wykorzystujesz go".
- Ale oskarżałeś - wyrzucił z siebie w końcu, zaciskając palce mocniej na kubeczku. Plastik miękko ugiął się pod palcami Mefisto, pozwalając kilku ostałym na ściankach kropelkom na wybicie się w powietrze, nim otwór zupełnie zniknął od coraz mocniejszego nacisku. I tak jak brzęczał nierównomierny szelest kubeczka, tak i głos wilkołaka zaczął się zdradziecko łamać, szukając odpowiedniej nuty gdzieś pomiędzy szeptem, a tłumionym unoszeniem głosu. - Ale oskarżałeś, kurwa, o rzeczy- nie mogę o tym nie myśleć. Nie umiem. Bo nawet jeśli nie miałeś racji ze wszystkim, to- to miałeś rację, okej? Nie rozumiesz? Ja to wiem, ja chcę tylko spróbować... - Przełknął ślinę z trudem, spojrzeniem błądząc po sylwetce Puchona, której widok kiedyś rozbudzał w nim przyjemne ciepło. - Nie mogłem... nigdy nie sprawiłem, żebyś spojrzał na mnie tak, jak tego chciałem... nigdy mi się nie udało i nigdy nie byłem wystarczający. I nie jestem. I nie będę. Dla nikogo. A Sky jeszcze po prostu o tym nie wie - zakrył na chwilę usta dłonią, odbierając sobie oddech i tym samym próbując przywołać się do porządku; uparcie ignorował wzbierającą mu w oczach wilgoć, dostrzegając już na korytarzu pozbawionego poduszki Schuestera. - Co jeśli spieprzę z nim tak jak spieprzyłem z tobą i też zobaczy we mnie potwora? - Nie wiedział po co pyta. Po co w ogóle szuka porady, po co zadręcza swoimi wątpliwościami Merlinowi ducha winnego Liama.
Rzecz w tym, że nie miał kogo innego spytać - ani tutaj, ani nigdzie. Tylko Rivai wiedział jak Mefisto potrafił się stoczyć, nawet kiedy dokładał wszelkich starań, by osiągnąć odwrotny efekt. Tylko jego Nox zepsuł na tyle, by wymusić na nim chamskie zachowanie z Komnaty Wspomnień. I chociaż zgubił się już w tym, o co teraz walczy, to wiedział jedno.
Nie chciałby siebie dla bliskiej sobie osoby. Nie zareagowałby z takim spokojem jak Liam, kiedy dowiedział się przed chwilą o nowym partnerze Sky'a.
A jednak uśmiechnął się szeroko do piekarza, jak gdyby zostanie sam na sam z Liamem wcale nie dobiło resztek imprezowego nastroju.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 04:35;

Pomieszczenie: Salon

Nie tego oczekiwał. Nie tego chciał i nie na to liczył. Gdy w końcu wzrok mógł paść na szukaną sylwetkę nie dostrzegł w niej ani pewności, ani tej znajomej gracji, a jedynie spięcie, nerwowe pochylenie i szarpane ruchy. Brwi automatycznie pomknęły mu w górę w zmartwionym zmarszczeniu, zaraz przenosząc się na tę dużo drobniejszą sylwetkę, by i w niej dostrzec wszystko to, co wskazywało na to, że zostawienie tej dwójki samej wcale nie było dobrym posunięciem.
Brawo, Schuester. Chapeau bas i toast dla Pana. Jak zwykle same dobre decyzje, przemyślane działania i strategia godna samego Aleksandra Wielkiego. I teraz myśląc o tym zwyczajnie... stanął, nie wiedząc czy ma iść dalej. Czy którykolwiek z nich chce lub potrzebuje jego obecności? Odruchowo już położył dłoń nieco poniżej mostka, próbując kontrolować nerwowo przyspieszający oddech, nie chcąc pozwolić sobie na panikę, bo miał już po prostu dość tego wszystkiego. Plan był taki prosty. Przecież te wszystkie cukierki, babeczki, ciastka i tort... to wszystko miało zapewnić przyjemną, ciepłą atmosferę, by nic nie było w stanie zepsuć urodzin uroczych Puchonek i szybkie zerknięcie w ich stronę uspokoiło go, że... dziewczyny najwidoczniej dobrze się bawią. Czyli... to tylko dla niego ta impreza przebiega tak topornie i problematycznie? To on przyciąga wszelkie problemy tego wieczoru? Chciał tylko się napić, spędzić czas z Mefisto, najeść się i zapalić coś z Bruniem, więc dlaczego wszystko czego się dotknie musi się sypać? I naprawdę miał ochotę po prostu się stąd teleportować, wziąć prysznic i położyć się do łóżka, ale... przecież był w swoim domu i to tutaj powinien zostać aż do ostatniego gościa, by rano pełny entuzjazmu podać śniadanie wszystkim tym, którzy zdecydowali się zostać u nich przez całą noc.
No i musiał mieć do tego Mefisto.
Wziął więc głęboki wdech i jak na mistrza wyuczonych uśmiechów przystało, przybrał jeden z nich i choć każdym łukiem perfekcji w niczym nie od biegał od najpromienniejszego uśmiechu z jego kolekcji, to oczy nie iskrzyły mu się zupełnie, gasnąc widocznie w nerwowym zmartwieniu.
- Gdybym wiedział, że będę miał współlokatora, to zaklepałbym większy pokój - wypalił od razu przy swoim powrocie, puszczając oczko do Liama, próbując udawać, że zupełnie nie zauważył napięcia między nimi, niczym prawdziwy król ignorancji i wyparcia, jednocześnie dłonią już szukając pleców Mefisto, by objąć go nieco i pogładzić ciepłem własnego ciała, nawet jeśli miałaby to być tylko dłoń sunąca rytmicznie w górę i w dół. - To jak, wybronił mnie? - spytał, wykręcając głowę, by spojrzeć w zieleń oczu Mefisto, całym sobą krzycząc niemo do obecnej dwójki "JA, JA, JA. SKUPCIE SIĘ NA MNIE", byle tylko oderwać ich od prowadzonej przed chwilą rozmowy, zakładając, że akurat o niego na pewno się nie kłócili. O niego nikt nigdy się nie kłócił. - Mam nadzieję, że nie mówił o- Ale chyba zamierzasz coś zjeść, co nie, Pufku? - rozproszył się nagle powracając spojrzeniem do Liama - Zrobiłem tego tyle, że masz wciągnąć taką porcję cukru, że tydzień będą Cię próbowali odratować w Mungu.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1884
  Liczba postów : 3450
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 10:04;

Choć Loulou odstawiła ją przy otwartym oknie w kuchni, wiewiórcza Davies ani myślała opuszczać imprezy. Przekicała po blatach w stronę salonu, opierając się, przynajmniej chwilowo, wszystkim kuchennym aromatom, aby móc obserwować zza framugi, co działo się w centrum imprezy. Szybko jednak straciła zainteresowanie na widok tego, że to nie słodycze były w tej chwili głównym punktem programu, a wirująca butelka.
Wróciła zatem do harcowania wokół pyszności, nadgryzając najpierw na próbę dwa, czy trzy rodzaje wypieków, by wreszcie wybrać ten jedyny, z którym związałaby się na dłużej. Całą resztę spisała na straty, dość zresztą dosłownie, nawet, jeżeli to było dosyć do niej niepodobne. Czyżby chciała przeszkodzić pozostałym w zabawie?
Trzymając ciacho zębami, łapkami chwyciła tacę z poczęstunkiem, aby potem zepchnąć ją na podłogę. Narobiła huku. Dla niej tak głośnego, że do jej głowy wdarła się panika i popłoch. Rzuciła się w stronę okna i opuściła dom, jednak jeszcze przez chwilę wyglądała, czy była w stanie swoimi czynami sprowokować jakąś reakcję. Potem zeskoczyła z parapetu i ruszyła w stronę szkoły, jeszcze długo nie zastanawiając się nad tym, czy i kiedy dany miał być jej powrót do swojej ludzkiej sylwetki. W tej też czuła się całkiem dobrze. I chyba miała mniej zmartwień.

// Pierwsza osoba, która zdecydowałaby się sprawdzić, co się stało w kuchni, ujrzałaby w oknie wiewiórkę z bezczelnie upchniętym w poliki ciastkiem, która następnie szybko czmychnęła na ogród. No i tacę z resztą ciastek na podłodze. //

[z/t]

@Loulou Moreau

______________________

But I ain't worried 'bout it
Dom nr 2 - Page 7 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 10:33;

Pomieszczenie: Salon -> kuchnia -> salon
Efekt: Pod koniec piję polityka

Nancy powoli przyzwyczajała się do tego, że Strauss odprawiała czasem bardzo dziwne rzeczy. Mimo to, nawet wiewiórka w domu nie wywołała w niej takiego zdziwienia jak to co odwaliło się kiedy usiadły na podłodze. Właśnie wbiła zniecierpliwione spojrzenie w Brewera, czekając na rozpoczęcie zabawy, kiedy coś mokrego dotknęło jej ramienia. Odruchowo podskoczyła, a spoglądając w bok wręcz ją zamurowało na widok krukonki częstującej się właśnie jej kawałkiem ciała.
- Eeee? Wszystko w porządku? - Zapytała nie wiedząc właściwie, czy się dosunąć, czy co zrobić, ale kiedy poczuła zęby (!) to położyła rękę na głowie Violki i delikatnie ją odsunęła, czując jak znowu czerwień wylewa się na jej policzki. Dziewczyna ewidentnie miała już niezłą fazę i chyba tutaj Williams zamierzała skończyć polewanie jej alkoholu.
Obserwując grę powoli zaczęła się zastanawiać jak to się w ogóle stało, że stwierdziła, że to świetny pomysł. Przecież ona nie miała zupełnie doświadczenia w takich grach! W ogóle w takich... Rzeczach. Za każdym razem kiedy butelka wirowała po podłodze Nancy wstrzymywała oddech, bojąc się, że zaraz wskaże na nią, a ona zdecydowanie wolała być obserwatorem, niż uczestnikiem. Zaczęło się całkiem zabawnie, szczególnie kiedy dane im było oglądać soczysty pocałunek Willa i Bruna, na który wszyscy łącznie z nią zareagowali bardzo entuzjastycznie. Im jednak dalej w grę, tym mina jej nieco rzedła. Czy ktoś rzucił jakieś zaklęcie na butelkę, że ciągle wskazywała na Viole? No kurcze, jakie było prawdopodobieństwo, że co drugi obrót padało na krukonkę? Z coraz większym poirytowaniem obserwowała jak Strauss obcałowuje wszystkich dookoła z całkiem sporym zaangażowaniem. Nie wiedziała, czy to efekt alkoholu, czy jaki inny czort, ale wzbudzało to w niej jakieś dziwne emocje, o które nigdy by się nie posądziła. Czy to lekkie ukłucie zazdrości? Kiedy Strauss w najlepsze całowała się Dearówna, z dużo większym zaangażowaniem niż to było konieczne, Nancy wstała i poszła do kuchni, bo z jakiegoś powodu trochę miała już tego dość, a poza tym zdawało jej się, że słyszała jakiś hałas.
Wkraczając do pomieszczenia stanęła jak wryta. Ktoś strącił cały talerz z ciastkami! Ktoś..? Podmuch wiatru ciągnący od otwartego okna nieco ją ocucił i dostrzegła siedzącą na blacie wiewiórkę. Zamrugała kilkakrotnie, zastanawiając się czy to jakieś efekty alkoholu, czy faktycznie siedzi tam małe zwierzątko, które ewidentnie było winne temu całemu zamieszaniu.
- Aww... Jak tu wlazłaś? - Nancy totalnie rozczuliła się na widok tego małego słodziaka i nawet wyciągnęła w jego kierunku kawałek ciasteczka, by poczęstować stworzonko (choć to już zdążyło samo się obsłużyć) i spróbować zanurzyć palucha w jego rudym futerku. Niestety jak tylko się nachyliła wiewiórka zniknęła za oknem, ignorując zupełnie jej podarunek. Williams nie pozostało nic innego jak tylko sprzątnąć zaklęciem cały ten bałagan. Wracając do salonu, zgarnęła z blatu trzy babeczki, dla trzech puchonek, które butelka z jakiegoś powodu usilnie omijała, a sobie dodatkowo zwinęła kufel z piwem o mało wdzięcznej nazwie polityk, bo czuła, że jeśli ma w to grać to jednak potrzebuje więcej, chociaż i tak wypiła już zdecydowanie za dużo alkoholu, a jutrzejszy dzień zapowiadał się koszmarem.
Usiadła ponownie w kręgu wzajemnej adoracji, ale bez puchonów i wcisnęła w łapki po babeczce dla Yuuko i Oli. Tak na pocieszenie, albo brak miłości, a sama zanurzyła usta w piwie, nie ograniczając się jednym łykiem, a od razu wyżłopała prawie połowę zawartości. Wytarła usta dłonią i wbiła zdeterminowane spojrzenie w kręcącą się butelkę, unikając patrzenia na Violette.

@Violetta Strauss @Nancy A. Williams @Loulou Moreau @Bruno O. Tarly @Aleksandra Krawczyk @Maximilian Brewer @William S. Fitzgerald @Ferdinand Emerson @Heaven O. O. Dear @Yuuko Kanoe @Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5703
  Liczba postów : 2291
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 11:39;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Polityk, Syreni Śpiew i Polityk

- Nie przekonasz się, jaki ze mnie romantyk, ale zobaczysz, że zrobię coś niesamowitego - rzucił do Bruna, łapiąc padającego od niego całusa i mrugnął do niego zaczepnie. Starał się mówić w miarę poprawnie, ale napierdalał takie farmazony, że to aż dupa bolała, na całe jednak szczęście jakoś jego propozycja gry przeszła, nim ostatecznie zdążył wszystko pierdolić, nic zatem dziwnego, że inni nie zareagowali na niego jak na jakiegoś skończonego pojeba. Pocałowanie Violi nie było dla niego żadnym problemem, ale równie dobrze mógłby całować Ferdka, Bruna albo Nancy, dla niego to nie miało żadnego znaczenia, na razie jednak siedział na podłodze i śmiał się coraz bardziej, bo co chwila trafiało na Krukonkę, więc miała jakieś zajebiste szczęście, czy coś, kurwa.
- Ty to Viola musisz być teraz w chuj nieszczęśliwa - stwierdził, oczywiście wszystko przekręcając, no ale nie bardzo umiał sobie z tym chwilowo poradzić, więc wychodziło w po prostu debilnie, ale w ogóle się tym nie przejmował. Jedyne, czego mógł żałować, to tego, że jakimś cudem pocałunki nie padały na niego. Parsknął z ubawienia, kiedy zobaczył, jaki nieporadny jest jego kumpel i aż pokręcił głową, bo ten sprawiał wrażenie niedoświadczonego bobasa, ale nie komentował tego w żaden sposób, bo wyszłoby jeszcze w chuj dziwnie.
Podparł się na rękach, czekając na to, co jeszcze może się odjebać i zerknął w stronę Nancy, starając się zrozumieć, dokąd ona się właściwie wybiera, ale ostatecznie uznał, ze nie było tematu i po prostu czekał na to, co się wydarzy. Wyglądało na to, że za chwilę Bruno znowu padnie ofiarą całusów, więc Max aż gwizdnął i poruszył zabawnie brwiami, czekając na to, co się tutaj jeszcze odpierdoli. Miał ten spokój, że sam nie był z nikim związany i mógł robić dokładnie to, co chciał, bez żadnych jebanych ograniczeń.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3162
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 12:49;

pomieszczenie: salon
efekt: podrabiana syrena + druga rajska czekolada -> Przypominasz teraz figurę z czekolady, nawet Twoje ubranie straciło wszystkie kolory na rzecz sepii. Tak samo zniknęły blizny czy niedoskonałości. Jesteś kusząco piękny lub uroczo słodka.

Nawet nie wiedząc kiedy, wypiła piwo przyniesione jej przez Nancy jeszcze przed rozpoczęciem całej tej gry w butelkę, w której de facto była chyba jedynie dla zasady. Cały czas zachwycona była łuskami na dłoniach i policzkach, chociaż tych drugich nie miała za bardzo jak zobaczyć. Zadowalała się więc przebieganiem po nich palcami, jakoby odgarniając wtedy włosy z twarzy. W pewnym momencie, kiedy butelka wskazała na Loulou, Krawczyk wstała i z pustym kubkiem podeszła do beczek z piwem, żeby oczywiście po chwili wrócić do kółka. Jakoś tak się jednak stało, że po drodze zdążyła wypić jedną trzecią dolewki rajskiej czekolady, co zaskoczona zauważyła dopiero po zajęciu poprzedniego miejsca. Nie spostrzegła za to, że jej włosy znacznie się wydłużyły, a sama stała się czymś na wzór czekoladowej figury. Poczuła jednak gorąco rozchodzące się po jej ciele, co zrzuciła na karb stłoczonego w kręgu towarzystwa.
Zamrugała, widząc podsuwającą jej pod twarz rękę z babeczką, dopiero po dobrych trzech sekundach uświadamiając sobie, że owa górna kończyna należy do Nancy, która najwyraźniej też musiała na chwilę odejść od gry. Wzięła od dziewczyny wypiek oblepiony trochę czekoladą. W żadnym wypadku jej to jednak nie przeszkadzało - przecież oznaczało dodatkową dawkę słodkości!
- Dzięki, kochana jesteś - powiedziała ze słodką minką, przez którą pewnie wyglądała jak dziecko. Wgryzła się w babeczkę, zastanawiając się, czy znów dostanie nagłego napadu miłości do wszystkich i będą się jej wydawać ze sto razy ładniejsi niż na co dzień. Nie, żeby mijając ich na korytarzach, myślała, że tacy nie są. - Nans, wypalisz w tej butelce dziurę, jak dalej będziesz tak uporczywie się w nią wpatrywać - zaśmiała się, bo Puchonka zdawała się jakby zaklinać szklany przedmiot, żeby zatrzymał się na osobie, na której by sobie życzyła. Wyglądało to dość śmiesznie, ale z drugiej strony wcale się jej nie dziwiła, bo do tej pory niektórzy zdążyli już być wylosowani po raz drugi, a one siedziały jak te sierotki. Czy butelka sugerowała, że borsucze dziewczęta nie powinny brać udziału w tej grze? Jeśli w następnej kolejce znowu nie wypadnie któraś z nich, to już naprawdę będzie coś nie tak.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4575
  Liczba postów : 2510
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 12:50;

Pomieszczenie: Balkon

Problem polegał na tym, że Victoria sama nie wiedziała, czego chce. Była, jakby na to nie spojrzeć, w pewnym sensie arystokratką i zdaje się, że to mocno się jej trzymało. Nie była dzieckiem, według ich miar była już osobą pełnoletnią, która mogła sama o sobie decydować, ale to nic nie znaczyło. Wymagała od siebie, więc wymagała również od innych, być może bycia idealnym, być może bycia kimś więcej. Nie umiała się po prostu dopasowywać, chociaż nie miała również problemu z tym, by przychodzić do innych, by się z nimi po prostu bawić, czy robić cokolwiek takiego. Była, co przyznawała sama przed sobą, dziwna. Pewnych rzeczy po prostu nie umiała złamać, a może nawet nie chciała tego robić, ale poddawanie się, bo tak, było chyba ostatnią z możliwości, na jakie można było się w jej przypadku natknąć. Nie lubiła czegoś porzucać, kiedy tylko się coś popsuło, nieważne, czy chodziło tutaj o ludzi, rzeczy, czy nią samą, nic zatem dziwnego, że teraz uparcie próbowała. Być może nawet mocniej, bo właśnie dowiedziała się, że oboje stoją tak po prawdzie przed murem, każdy tylko nieco innych i trudno się im po nich wspinać. Nie, nie zakładała z góry, że właśnie spotkała miłość swojego życia, czy cokolwiek takiego, bo chyba nie była typem kobiety, która w ogóle tak reagowała, jednakże nie mogła też po prostu powiedzieć, że ona w takim wypadku się w to w ogóle nie bawi.
Uśmiechnęła się do niego lekko i pokręciła głową, a nawet wywróciła oczami. Być może nieco dziwny gest z jej strony, być może nieco niepewny, ale w ten sposób, przynajmniej swoim skromnym zdaniem, wyraziła całkiem wiele. Nie chciała, żeby między nimi robiło się dziwnie, starała się więc po prostu odpuścić, pozwolić, by ten cały rozsądek, to całe skupienie, żeby to wszystko po prostu sobie poszło, żeby dało jej miejsce na oddech, żeby pozwoliło jej popłynąć. W jej wypadku to wcale nie było takie łatwe i być może Fillin już się zorientował, jak to wygląda. Być może, bo jednak wciąż jeszcze mało się znali, a ona nie do końca wiedziała, jak przełamać pewne lody, nawet te dotyczące jej samej. Trudno walczyło się z tym, co kryło się gdzieś w sercu, trudno było powiedzieć sobie, że można być kimś innym i pewnie właśnie z tego powodu umiała się tak spinać. Zachowywała się wiecznie, jakby zakładała jakiś sztywny gorset i nie umiała inaczej postępować. Poza sytuacjami, gdy decydowała się, powiedzmy, iść na żywioł. To jednak nie zdarzało się jej często, a jak spostrzegła obecnie, nieco półprzytomnie, spinała się jeszcze mocniej wtedy, gdy na czymś jej zależało i efekt był, cóż, niezbyt dobry.
- Tak? Jaki? - spytała zatem, unosząc lekko brwi. Uśmiechnęła się do niego lekko, nieco zachęcająco, na moment skupiając wejrzenie jasnych oczu na jego palcu. Doskonale wiedziała, co chce jej przekazać, ale chciała pograć jeszcze chwilę w tę grę, która dla niej samej była dość przyjemna. Nie zamierzał jej jednak jakoś szczególnie długo przeciągać, bo to mijało się z celem. Dawała jednak Fillinowi jasny znak, że wie, o co tutaj chodzi. Uniosła nawet lekko głowę, jakby nieco wyzywająco, może chcąc w ten sposób spytać, czy się odważy.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 14:07;

Pomieszczenie: Salon -> aktualnie łazienka.


Nie pochodził z religijnej rodziny, podobnie co większość czarodziejskich rodzin. Wiedział oczywiście na czym polegała wiara, że było mnóstwo jej rodzajów, a każdy wiązał się z masą ciekawych obrzędów i przekonań. Nigdy nie miał z tym najmniejszego problemu, ale jednocześnie nic nigdy nie pchało go do modlenia się do jakiegokolwiek boga. Ale jak psiamać inaczej wyjaśnić dzisiejszą kradzież sprzed kilku godzin? Przypadek? A może jakaś siła próbowała uchronić go przed pojawieniem się na tej imprezie? Czy zgubienie tej dziwacznej poduszki i perspektywa zrobienia jej od nowa nie była swego rodzaju ostrzeżeniem od tego pana-panów z góry, że „nie no, słuchaj… może jednak zostań dziś w domu…”
Im więcej mówił Mefistofeles, tym Liam bardziej żałował, że się zwyczajnie nie poddał i nie przyszedł tu z gołą ręką, ale o czasie. Wszyscy byliby jeszcze trzeźwi, nie byłoby żadnego prowokatora w postaci jego ogołoconej podobizny, pewnie zacząłby plotkować z dziewczynami, zażerać się ciastkami, popijać w tempie alkohol i kto wie, może to on by się teraz całował z Fitzem... Nie słuchałby teraz Mefistofelesa, który z pewnością musiał być pijany, bo Rivai nie wierzył, żeby mężczyzna kiedykolwiek powiedział mu takie rzeczy na trzeźwo.
Z początku wydawało mu się, że Ślizgon po prostu bełkocze. Wypomina mu te wszystkie okropne słowa, które Puchon rzucił w jego kierunku. Oh, Merlinie… czemu skazał go na przypominanie sobie czegoś, co ciągnie się za nim do dzisiaj? Liam przymknął oczy ze zbolałą miną. Przez tę cholerną rozmowę w Komnacie Wspomnień jakby nie patrzeć stracił kontakt z najlepszym przyjacielem, bo nie jest w stanie z nim normalnie rozmawiać. Balansuje jak bezpański pies między pustym pokojem w dormitorium Hufflepuffu, a domem rodzinnym w Londynie. A do tego okrutnie zbłaźnił się przed Mefistofelesem, później kajając się i przepraszając go za wszystko, co wtedy powiedział. Słodka Morgano… mdliło go ze stresu i emocji, ilekroć wspominał sobie ten felerny dzień… i ilekroć czuł na sobie te wszystkie konsekwencje. I on mu teraz, po spektakularnym coming oucie, że liże się z drugą, ważną postacią w jego życiu, znów mówi o tamtych oskarżeniach? Wycofał je! Wycofał je absolutnie wszystkie!
Mimo wszystko wytrzymałby te wspomnienie o obwinieniach. Po prostu zapewniłby go, że to absolutnie nieaktualne, żeby o tym nie myślał i nawet jak mówi, że Liam miał rację, to na bank tylko przez to, że jest podpity i nie mówi z sensem. Bolało, było nieprzyjemnie z nim tak rozmawiać… ale Mefisto musiał pójść o krok dalej i powiedzieć mu coś jeszcze.
- Co ty mówisz. – był w takim szoku, że zapomniał zaakcentować to jak pytanie. To była BOMBA. Kolejna, psiamać. Czy Liam wyglądał jak Hiroshima? Kradzież, trudy z odnawianiem prezentu poszły na marne, jego przyjaciel jest w związku z Mefisto, tsunami żenady, wspomnienie Komnaty, sytuacja z Neirinem, świadomość, że jego słowa dalej Ślizgona bolały… i jeszcze mu teraz mówi, że kiedyś coś do niego czuł? I o niego zabiegał? A Rivai tego nie widział? I przyrównuje swoje starania o niego do związku ze Skylerem? Na imprezie, której Skyler jest gospodarzem?! Zaczęło boleć go w piersi, a nogi się pod nim ugięły. Za dużo. Za dużo!
Odjęło mu mowę i nie odpowiedział na to nic. Zresztą jak mógłby? W jakich warunkach z tym wyskakujesz, Mef?! Jak miał to skomentować, gdy Sky już do nich szedł? Liam nie był ślepy (choć kwestia sporna, skoro niczego przez tyle lat nie zauważył…) albo przynajmniej nie był głupi (ok, też kwestia sporna) i wiedział, że drugi Puchon odczułby najbardziej, jakby dowiedział się, o czym sobie tutaj rozmawiali. Skyler miał chujowatą przeszłość, jeśli chodzi o związki. Brakowało mu kolejnej osoby, która okazała się być tak niepewna samej siebie…
Nie uśmiechał się, ale zmienił mimikę, gdy tylko prefekt dał mu szansę coś do siebie powiedzieć. Z szybko bijącym sercem, lekko rozedrganym ciałem, ale całkiem wesołym wyrazem twarzy, zareagował natychmiast, jakby tuszując, że cokolwiek między Mefem, a nim zaszło. Wybroni się z tej sytuacji, choćby miał kuźwa umrzeć wewnętrznie.
- Wybroniłem! – rzucił natychmiast, kładąc głęboki cień na wszystko co Ślizgon mu do tej pory powiedział. Nie będą o tym rozmawiać teraz. Znów spróbował zarazić Skylera pozytywną energią. Niech myśli, że po prostu było awkward przez tę poduszkę. – Aleee… mój prezent ewidentnie jest zbyt nie na miejscu. Zmienię ci go nieco, oki? Ubiorę się, albo nie wiem… przemodeluję twarz tak, żeby był tam wklejony Mefi, ooo! To by był pomysł na odkupienie win, nie? – zachichotał, mówiąc okropnie szybko. Dobrze, że nie odbiegało to specjalnie od standardów tego, w jaki sposób się wysławiał. Był wesolutki i całkiem wiarygodny. Zazwyczaj chujowy z niego aktor, ale teraz chodził o coś więcej, niż wygłupy. I miał nadzieję, że Mefisto pojmie po co jest ta gra z jego strony i włączy się do niej, udając, że nie było niczego. Nie będą psuć Skylerowi tej końcówki imprezy. Kosztem czegokolwiek czuli obydwoje. – Jakby nie patrzeć to podrasowane ciało będzie bardziej wiarygodne przy jego twarzy. – poklepał się po mizernym bicku, nie przestając uśmiechać. – Ewentualnie po prostu nadrukuję tam jakiegoś pokemona… o! Albo Legoshiego, pamiętasz? Tę postać z Beastars, którą oglądaliśmy! Ewentualnie jelenia… albo nawet zostawię pustą poduchę. Biały to też bardzo ładny kolor. I będzie modny tego lata. A przynajmniej ja sprawię, żeby był modny! Bo hej… w końcu jestem aspirującym projektantem mody, nie? Jeszcze z dwa lata i będę światowej sławy, ha! -  Gadulstwo potrafiło być naprawdę dobrym lekiem na odganianie negatywów. Po prostu trajkotał, trajkotał, trajkotał… i było znacznie łatwiej trzymać ten uśmiech. – Mmm… nie no, wiesz ty co, Sky… ja rozumiem, że zrobiłem ci trochę wstydu przed nowym chłopakiem, ale żeby od razu karać mnie wysyłką do Munga? Pffff… - nawet tak potrafił żartować z absolutną wiarygodnością. Nic się nie dzieje. Skoro mówi o Mefisto tyle razy, to naprawdę nic się nie dzieje, Sky. Jest okay! – A tak serio, to pewnie, że posmakuję wszystkiego! Tylko tak wiesz… między nami… to wparowałem na tę imprezę tak szybko, że nie zdążyłem opróżnić pęcherza… i BARDZO staram się tutaj nie skakać z nogi na nogę, więc zanim cokolwiek wezmę do buzi, to przejadę się na przystanek toaletowy, okay? O! I krytycznie ocenię kafelki w Twojej łazience! – posłał mu ostatnią zaczepnie głupiutką minę, po czym odłożył kubeczek i  odwrócił się do dwójki plecami, zmierzając w stronę toalety tak szybko, jakby naprawdę cisnęło go w kroku od co najmniej godziny.
Ale gdy tylko się odwrócił i wykonał pierwszy krok, oczy natychmiast mu się zeszkliły. Praktycznie pobiegł do tej łazienki, a gdy nareszcie został w niej sam… pękł. Usiadł na zamkniętej muszli, zakrył twarz dłonią i zaczął płakać.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 14:42;

W chaosie, który ogarnął każdą cząsteczkę mefistofelesowego ciała, kompletnie zapomniał o tym jednym drobnym szkopule - Liam nie wiedział jakimi uczuciami darzył go wilkołak. Nie wiedział, chociaż przecież powinien, bo z perspektywy Mefisto nic nie było równie oczywiste. To uganianie się, przymilanie, próby spędzania jak największej ilości czasu razem. Te sugestywne żarty, zazdrość nawet o Morrisa, dopraszanie się o randkę i potem podpisywanie pod to licznych spotkań. Te obietnice poprawy, wyznania starań ustatkowania się dla jednej osoby, przeprosiny za jakiekolwiek zbliżenia z innymi ludźmi. Te maślane spojrzenia, ignorowanie własnych potrzeb czy własnego zdrowia. Ta gotowość zaakceptowania nawet przyjaźni, byle tylko mieć go obok.
I jeśli to nie było wystarczające, żeby chociaż pochwycić czyjąś uwagę, to Mefisto nie był w stanie zrozumieć, że ubranie tego w konkretne słowa jakkolwiek by pomogło. Być może oślepł już na oczywistą życiową prawdę, trzymając się uparcie przeświadczenia, że Rivai nigdy nie chciał z nim rozmawiać na poważne, a kiedy był do tego zmuszany - wszystko szło źle.
- Sam też się całkiem nieźle bronisz - wtrącił cicho, potakując Liamowi i chętnie przysuwając się do Sky'a, nawet teraz po prostu odruchowo do niego lgnąc. Nawet nie próbował już potem przebić się przez dobrze sobie znane trajkotanie, tylko cichym śmiechem komentując poszczególne wypowiedzi, spojrzeniem łagodnie przesuwając z jednego wychowanka Hufflepuffu na drugiego, by pomimo otępionego alkoholem umysłu jakoś rozeznać się w ich nastrojach. Byli... spięci, wszyscy, cała trójka. Udawali. Starali się?
Odstawił pognieciony kubeczek obok tego liamowego, siląc się na spokojniejszy oddech. Nie mógł wiedzieć, że to zaszklenie w oczach chłopaka miało prowadzić do czegoś więcej, ale miał stuprocentową pewność, że nie poszedł do łazienki za potrzebą. W tej chwili dla Mefisto nie miało znaczenia czy zamierzał tam płakać, uspokajać się, czy chciał tylko od nich uciec - wszystko było równie złe. I równie mocno wywołane właśnie przez niego...
- Spieprzyłem - poinformował Sky'a, siląc się na szczerość, chociaż najbardziej chciał stąd po prostu wyjść. Rzucił tęskne spojrzenie w stronę drzwi, zaraz spadając z nim na kryształowe tęczówki. - Nie działam na niego dobrze. Ani on na mnie. - Przypominali sobie o zbyt wielu złych i bolesnych rzeczach, których dalej najwyraźniej nie zdołali odpowiednio przetrawić. - Sky, ja-  - muszę stąd wyjść. Teleportował się w znacznie gorszych sytuacjach niż upojenie alkoholowe, a zresztą - w najgorszym wypadku miał szansę się rozszczepić, a to wcale nie brzmiało tak źle. Mefisto złożył kilka drobnych pocałunków na policzku chłopaka, uśmiechając się z każdym coraz szczerzej. - Między nami wszystko w porządku, wiesz? Mam nadzieję. Uwielbiam cię. Serio. - Złapał na krótką chwilę jego wargi, zaraz wzdychając i łagodnie się odsuwając. - Idź do niego? - Zaproponował, a właściwie poprosił, nie wierząc zupełnie w to, że sam od siebie Sky'a próbował odgonić. I nawet nie ze względu na własne odczucia, bo Merlinie... chciałby utonąć w jego dotyku, spojrzeniu i głosie, zapominając o całym dramacie, jaki rozegrał się na tej imprezie.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1521
  Liczba postów : 2519
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 22:50;

Uśmiechał się, kiwał głową, ale przecież czuł, że wciąż wszystko jest nie tak jak powinno. Dłoń zaciskająca się na boku Mefisto wyczuwała spięcie wilkołaczych mięśni, a tak znajome trajkotanie Liama wcale nie rozluźniało jego własnych barków, bo czuł przecież wyraźnie, że kryje się w tym nerwowa nuta.
- Ubierz, ubierz, bo wybacz, ale nawet na poduszce brakuje jeszcze sporo mięśni, by chociaż zbliżyć się do poziomu Mefa - rzucił, pochylając się nieco do przodu, by dłonią poklepać skryty pod koszulką brzuch Mefisto, tylko dzięki swojej nieświadomości, że spór wykroczył poza imprezowe wydarzenia, potrafiąc brzmieć przy tym dość swobodnie - No i tatuaaaże - wtrącił tonem, który w jego mniemaniu nadrabiał za tysiąc innych słów, dalej po prostu słuchając Puchona, raz po raz wykręcając tylko głowę, by zerknąć w zieleń oczu Mefisto i choć próbował się jakoś wtrącać w ten monolog, to szło mu to dużo gorzej niż zazwyczaj, spinając się coraz bardziej, gdy wzrok wyłapywał kolejne szczegóły, które zdradzały, że Rivai zupełnie nie czuł się w tej sytuacji dobrze. Uśmiechał się i mu potakiwał, ale myśli już pognały ku przemyśleniom jako mocno spieprzył to spotkanie. To mogło się udać. Z całej tej trójki przecież... każdy był dla każdego w pewnym sensie ważny i wystarczyłoby porozmawiać, wyjaśnić kilka spraw, a przede wszystkim - wspomnieć Liamowi o nowym związku, bo przecież to nie tak, że zachował się nieodpowiednio. Zachował się tak, jak było to dla nich normalne i gdyby nie Wilkołak obok, to zapewne nawet nie pomyślałby, że coś jest nie tak. Ocknął się z transu dopiero, gdy Puchon kończył swoją wypowiedź i pomknął w stronę łazienki, więc i on sam wykręcił się do Mefisto, w końcu pozwalając nie tylko brwiom pomknąć w górę w geście zmartwienia, ale i ustom pozbyć się narzuconego uśmiechu.
- Sp... - zaczął, urywając natychmiast, zamiast tego mrugając w zdziwieniu, że Mefisto zdążył wyprzedzić go z zwebarlizowaniem identycznej myśli i zaraz już kręcił w proteście głową, nie zgadzając się na branie winy na siebie. Zarówno Liam jak i Mef ściągali ją na siebie, taktownie ignorując fakt, że można było tego wszystkiego uniknąć, gdyby tylko odezwał się do Puchona wcześniej, ale... Jeszcze nie tak dawno wydawało mu się, że jest "za wcześnie", by znów wyskakiwać przed Rivaiem z taką informacją, dopiero tak naprawdę... wczoraj mając ku temu lepszą okazję.
- Mefu... - mruknął, dużo wolniej od Wilkołaka zbierając w tym wszystkim myśli, i zaraz wzdychając cicho pod ciepłem pocałunków na policzku, uspokoił się chociaż trochę co do swojej relacji z Mefisto, a jednak ledwo musnął wilcze usta a westchnął już dużo ciężej zwyczajnie przytłoczony wrażeniami wieczoru, który miał być jedynie beztroską zabawą, a wyssał z niego całą energię. - Ja Ciebie też, ale... Mam dość. W sensie nie Ciebie, ale mam już dość... - urwał, zataczając koło dłonią, by metaforycznie ogarnąć całe otoczenie - TEGO wszystkiego - dokończył, przymykając oczy z kolejnym westchnięciem i oparł czoło o noxowy bark, nie pozwalając jeszcze mu się odsunąć, wciąż zamykając dłoń na materiale koszulki zakrywającym jego bok. - To za dużo. Co jak pójściem tam tylko wszystko pogorszę? - mruknął, myślami już mknąc do niepokoju o Florę i dochodząc do wniosku, że tylko brakuje, by jeszcze Finn albo Xavier pojawił się na imprezie.
- Jak wrócę, to się stąd zbieramy, poczekaj na mnie. Ostatni raz - wymruczał, wykręcając usta ku ciepłej szyi, tuż po tym jak jęknął cierpiętniczo, przylegając do Mefisto ciaśniej, by nieco naładować psychiczne baterie. - I nawet nie waż mi się zbliżać do tamtego całuśnego kręgu - dodał poważnie, cofając się nieznacznie, by zerknąć ostrzegawczo w cudowną zieleń i w końcu uśmiechnął się swobodniej, przyciągając Mefisto za kark, by krótkim pocałunkiem nabrać nieco pewności siebie do dalszych działań.
Kierując się w stronę łazienki odruchowo poprawiał włosy, próbując w tym geście znaleźć jakieś poczucie normy i zanim się zorientował wystukiwał już dziwaczny rytm o łazienkowe drzwi, wyciągając z siebie jakąś zachrypniętą nutę przy niskim przeciągnięciu "Liiaaaaam, wchodzę, nie musisz zapinać spodni"
Jedną dłonią sięgał już do różdżki, gdy nagle zamrugał zaskoczony, gdy ta druga bez problemu otworzyła drzwi i... uspokoiło go to nieco, że faktycznie pójście za przyjacielem było dobrym pomysłem, choć jeszcze przed chwilą ucisk za mostkiem zwiększał się z każdym krokiem, gdy myśli krążyły wokół jakiejś naiwnej nadziei, że można jednak się myli i Puchon wcale nie ryczy teraz w jego wannie.
No i mylił się, bo Rivai ryczał siedząc na muszli klozetowej, co było tylko nieco mniej dramatyczne i łamiące serce.
Przełknął ślinę i bez słowa podszedł do niego pochylając się nieco, by objąć chłopaka ramionami i przycisnąć zapłakaną twarz do swojego brzucha, by utulić go ciepłem i znajomym zapachem z nutą cynamonu.
- Przepraszam - mruknął, choć zrobił to tak cicho, że Rivai zapewne silniej odczuł wibracje jego przepony, niż faktycznie posłyszał konkretne słowo, więc przełknął znów ślinę, na chwilę jeszcze łapiąc ulotne myśli z nerwowym przygryzieniem wargi. - Przepraszam, Liam. Powinienem był Ci powiedzieć wcześniej, ale... - ale się boję. ale nie mogę przestać myśleć, że zaraz to spieprzę. ale nie sądziłem, że będzie mi tak zależeć. - Nie, bez "ale". Po prostu powinienem był Ci powiedzieć od razu. Wczoraj chociażby - poprawił się, w odruchu kręcąc lekko głową, dłonią bez przerwy głaszcząc Puchona po blond kosmykach w geście przeprosin.

# 16
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyWto Maj 12 2020, 23:35;

Pomieszczenie: Balkon

Akurat to w pełni rozumiem, bo na przykład o ile ja nawet jeśli czasami wiem co chcę, to bardzo szybko mi się to zmienia. I już po chwili nagle okazuje się, że moje pragnienia są kompletnie inne od tych o których oryginalnie myślałem. Czy nie jest to jakiś przywilej młodości? Móc postępować nierozsądnie, zgodnie z naszymi zachciankami, które często są zdecydowanie zbyt błahe, byśmy mogli się na nich wspierać? Jednak o ile ty wygląda na to, że dążysz do perfekcji. Jakiejś nieopisanej, niesamowitej chęci bycia najlepszą sobą, co równało się z rozważaniami czy ma to sens, skoro zaczęło się od tak wyboistej drogi; skoro nie jesteś przekonana co dokładnie czujemy, czy przypadkiem nie powinniśmy obudzić się z wypisaną na twarzy miłością. Ja zaś chcę pokonywać jeden problem na raz. Najpierw sprawdzić czy potrafię w ogóle być w związku, nie niszcząc go po drodze swoim nierozsądnym zachowaniem.
Tak naprawdę wywrócenie oczami sprawiło, że odrobinę i ja się rozluźniłem po tamtych nieprzyjemnych tematach. Oparłem się bardziej nonszalancko o barierkę, zamachałem brwiami, zerknąłem jeszcze raz na sodomę rozgrywającą się za naszymi plecami. Zauważyłem, że często trudno jest Ci się rozluźnić, ale jeszcze nie jestem pewny czy to sytuacje w których jesteśmy postawieni (jak nie bitka, to jakieś piwo wydobywające prawdę) sprawiają, że jesteś tak spięta, czy może nie masz w sobie nawet iskry natury awanturnika.
Ale oto w końcu mi dajesz jakiś wyraźniejszy znak. Uśmiecham się najpierw do Ciebie zaczepnie, jakbym był jednym z tych mniej grzecznych chłopców. A potem nie odpowiadając na pytanie, na powrót przybliżam się do Ciebie, kładę dłoń na biodrze i pochylam się, by pocałować Cię zanim nie uniknie mi moment, w którym przestajesz się wszystkim przejmować. Obejmuję Cię lekko, by w końcu wykraść coś co mogłem zrobić już dawno temu, gdybym nie był nierozsądnym Ślizgonem. Nasz pocałunek jest dla mnie... cóż, głównie czekoladowy. Niesamowicie wciąż pachniesz swoim kakaowym piwem, co pewnie już na zawsze będzie mi się kojarzyło z tym pocałunkiem na balkonie Puchonów. Po drobnym muśnięciu warg już odrobinę śmielej stykam się z Twoimi wargami, przygarniając Cię jeszcze bliżej. Na chwilę zatapiając się w chwili, mając nadzieję, że chociaż na chwilę poluzujesz swój niewidzialny gorset.
Powrót do góry Go down


Yuuko Kanoe
Yuuko Kanoe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Galeony : 4778
  Liczba postów : 1942
https://www.czarodzieje.org/t17924-yuuko-kanoe#507792
https://www.czarodzieje.org/t17975-yuuko
https://www.czarodzieje.org/t17925-yuuko#507797
https://www.czarodzieje.org/t19163-yuuko-kanoe-dziennik#561975
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 01:19;

Pomieszczenie: Salon
Efekt: Sky mówi, że mam się kleić do ludzi bo dał mi podwójną porcję afrodyzjaka...

Naprawdę nie planowała dawać się wciągać w jakieś dziwne gry, ale najwyraźniej nie miała większego wyboru, bo nim zdołała się obejrzeć Ślizgonka już prowadziła ją ku małemu kółku adoracji. Najchętniej wymsknęłaby się spod ramienia dziewczyny, ale zamiast to zrobić dała się posłusznie usadowić na miejscu i jedynie zerkała na znajdującą się tuż obok Dear. To wszystko się z pewnością nie skończy zbyt dobrze. Była tego niemal pewna.
Szczęśliwie żadna z osób jej nie wylosowała. Jednak zamiast tego butelka wskazała na siedzącą tuż obok niej Heaven przez co Puchonka mogła z dosyć bliskiej odległości podziwiać jej dosyć namiętny pocałunek z jedną z siedzących w kręgu dziewcząt. Chociaż oczywiście starała się odwrócić wzrok od tego przedstawienia, by nie sprawiać wrażenia... aż za bardzo tym zainteresowanej. Czuła jak jej policzki pokrywają jej się mocnym rumieńcem, który jedynie przybrał na sile, gdy Ślizgonka spojrzała na nią w znaczący sposób. W tej chwili żałowała, że nie miała w dłoni żadnego kubka z jakimkolwiek napojem, bo przynajmniej dzięki temu mogłaby chociaż częściowo zasłonić zaczerwienioną twarz.
Po chwili jednak znalazła sobie zajęcie w postaci babeczki, którą przyniosła jej Nancy. Z wdzięcznością przyjęła od niej słodycz, która musiała być przyrządzona zapewne ze sporą ilością jakiegoś specjalnego składnika, który nadawał nadzieniu wyjątkowy smak... i zapewne jakieś dziwne efekty. Już chwilę od zjedzenia owego przysmaku Yuuko czuła dziwną i nagłą potrzebę czyjejś bliskości... A Dear była w sumie najbliżej.
Z początku nieco niepewnie przysunęła się do dziewczyny zdecydowanie bliżej powoli, odważając się przemieścić swoje ramię tak, by ją delikatnie objąć. Nie bardzo wiedziała jak powinna się do tego wszystkiego zabrać. Wiedziała jedynie, że najchętniej wskoczyłaby Ślizgnce na kolana, ale raczej nie była na tyle śmiała, by zrobić coś takiego. Oby tylko ta nie miała jej za złe tego, że nagle zaczęła się do niej garnąć... Chociaż nie wydawała się osobą, której podobne rzeczy by przeszkadzały. Dlatego też powoli położyła jeszcze głowę na jej ramieniu, starając się nieco rozluźnić i skupić się na przyjemnym cieple bijącym od ciała dziewczyny.

@Heaven O. O. Dear
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4575
  Liczba postów : 2510
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 09:45;

Pomieszczenie: Balkon

Victoria sama zdawała sobie sprawę z tego, że z nią jest trudno. Nie była typową dziewczyną w swoim wieku, która umiała cieszyć się tym, co ją otacza. Inaczej, nie rozumiała tak do końca kwestii zakochiwania się, motylków w brzuchu i tego wszystkiego. Analizowała każdy szczegół, rozkładała go na czynniki pierwsze, a później, cóż, efekt był taki, jaki był i nie mogła nic na to poradzić. Chociaż, oczywiście, chciałaby. Uciekała od pozwalania na to, by niosły ją emocje, co pod wieloma względami nie było dobre, co kończyło się często, cóż, zdecydowanie nie tak, jak kończyć się powinno. Taka była prawda i pewnie z tego powodu, kiedy próbowała podchodzić do czegoś poważnie, a mimo wszystko właśnie to robiła z Fillinem, terazteraz kiedy wiedziała jeszcze więcej, aczkolwiek na pewno na tym etapie znajomości nie powinna była zagłębiać się aż tak mocno w jego uczucia. Klocek po klocku rozkładała wszystko, jej umysł nieustannie analizował, nieustannie sprawdzał, nieustannie gubił się w tym, co go otaczało. Z jakiegoś powodu Brandon pozbawiona była porywów serca albo też skutecznie stłamsiła je pod logiką i oczekiwaniami, że będzie taka jak jej dziadek. Błyskotliwa, mądra, gotowa na dosłownie wszystko, co nie zawsze się udawało. Efekt był, cóż, jaki był. Miotała się gdzieś we własnym gorsecie, we własnych przekonaniach, a teraz niewątpliwie była spięta całą sytuacją, jaka ich dotyczyła. Tylko, uparcie, poddawać się nie zamierzała.
Na razie jednak po prostu wykonała ten krok nad przepaść, by przekonać się, czy umie chodzić po linie, która została tam podstawiona. Nie była tego pewna, ale nie zamierzała uciekać. Zamknęła oczy, kiedy chłopak musnął wargami jej usta i położyła dłonie na przodzie jego koszuli, by nieznacznie zacisnąć palce na materiale. Przysunęła się nieznacznie, czując całkiem przyjemną falę przesuwającą się w dół kręgosłupa, coś jak łagodne, przyjemne bujanie, które miało kojarzyć się z tą właśnie chwilą. Nie obchodziło jej teraz zupełnie nic, to co się działo w domu nie miało znaczenia, właściwie nawet to, czy ktoś ich widział nie liczyło się ani trochę. Była w swoim świecie, razem z Fillinem, to się liczyło i to jej odpowiadało.
- Chyba wkrótce będę musiała wracać do zamku, bo spotka mnie godzina policyjna - powiedziała cicho, wprost w jego wargi, nie odrywając się od niego. - Wolałabym... żebyś tylko ty mnie odprowadzał - dodała jeszcze, równie cicho i pocałowała go raz jeszcze, może łagodniej, ale nieco zachęcająco. Nie chciała teraz biegać w tłumie upitych uczniów, zdecydowanie wolała wracać sama. Tylko z Fillinem.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 20:12;

Pomieszczenie: Łazienka.


"Liiaaaaam, wchodzę, nie musisz zapinać spodni"
Uniósł nieznacznie głowę, żeby spojrzeć na drzwi przez łzy. Wyglądał żałośnie. Nie zdążył się uspokoić ani trochę, gdy Skyler rozmawiał jeszcze kilka chwil z Mefisto. Tama pękła, a dwie, trzy minuty na zaklejenie w niej dziur taśmą klejącą zdecydowanie nie starczało. Dopełnieniem smutności tego zapłakanego obrazu był fakt, że nie zamknął drzwi do łazienki, dając osobom postronny wybitnie łatwy dostęp, by go teraz oglądać jak małpę w zoo.
Ich spojrzenia się spotkały. W zasadzie nie pamiętał czy kiedykolwiek przy Skylerze szczerze płakał. Zawsze był tą osobą w towarzystwie, która zarażała pozytywną energią. Potrafił zażartować sobie z każdego swojego nieszczęścia, a optymizm był jego drugim imieniem. Jeśli kiedykolwiek upuścił z oczu trochę wody, na pewno zrobił to ze śmiechu lub przez głupotę, gdy od tych swoich żywych gestykulacji w końcu włożył sobie palucha do ślepia… ale smutek zabierał ze sobą bez żadnych dodatkowych pasażerów. I dzisiaj też miał ochotę to zrobić. Jednak Sky okazał się mieć brzydki zwyczaj wparowywania ludziom do łazienek, gdy wyraźnie zapowiadali się z chęcią skorzystania z toalety. Chory fetyszysta. I jak miał to ugrać? Szczerze? Już w nic mu się nie chciało dzisiaj grać… Gdy tylko spojrzał chłopakowi w oczy, rozpłakał się tym mocniej, tym razem jak dziecko dopisując sobie nowy powód do listy „bo mnie zobaczył”.
Pomimo dopisania wstydu do swojej kolekcji negatywnych emocji, z najwyższą ochotą wtulił się w Skylera, rozpaczliwie szukając jakiegoś „ukrycia”, a już na pewno poczucia bezpieczeństwa. Schował twarz w jego brzuchu, mocno wtulając się do niego policzkiem czy czołem. Łkał, próbując się chociaż trochę uspokoić… i o dziwo – lub nie? – dość szybko zaczął mówić, jakby dźgnięty do odpowiedzi przez słowa Skylera.
- P-przepraszam… JA przepraszam! Tu nie chodzi o to… - wydukał, natychmiast próbując wparować się w sam środek słów przyjaciela, absolutnie nie przyjmując do wiadomości, że naczelny piekarz Hufflepuffu miałby brać tutaj winę na siebie. – Bardzo sta-starałem się, żeby nie zepsuć tej imprezy… a jestem na niej 20 minut i już k-każę Ci siedzieć ze mną na k-kiblu i pa-patrzeć jak p-płaczę. P-Posmarkałem s-się… – spróbował się uśmiechnąć, desperacko podejmując próby ucięcia tej ciężkiej atmosfery i dodania chociaż trochę żartobliwości do całej tej sytuacji. Odsunął się delikatnie, nerwowo i trochę za mocno wycierając sobie oczy. – Nie chodzi o to, że mi nie powiedziałeś-ś… p-po prostu… sam M-Mefisto… - zagryzł delikatnie dolną wargę, poważnie zastanawiając się, co on miał mu teraz w zasadzie powiedzieć? Nie chciał zmienić się teraz w smętną kulkę i kazać mu siedzieć ze sobą w łazience trzy godziny, słuchając jak pojebane relacje miał z jego świeżo upieczonym chłopakiem. Znów poczuł się cholernie sfrustrowany i przez chwilę znowu zapłakał, w końcu zaciskając zęby i mówiąc dalej:
- Ogarnę s-się, sł-słowo… tylko wręczę p-prezent Yuuko i Nancy. I zmykam.. i tak powoli koniec imprezy, p-prawda? – spróbował się wykręcić, wstając z muszli i dobywając do lustra. Mokre policzki, czerwone oczy, zasmarkany nos i żałość na twarzy, jakby mu rzut na aparycje nie wszedł… - M-Możemy po-pogadać j-jutro? A-Ale nie dziś? P-Proszę. - spojrzał na niego błagalnie. Dalej oddychał nierównomiernie, ledwie trzymając się na tych rozedrganym nogach.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3162
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 21:20;

pomieszczenie: salon
efekt: podrabiana syrena + ubrania w kolorze sepii i jestem kusząco piękna.

Zauważyła gdzieś wcześniej w pokoju zegar, który uparcie odmierzał czas, nawet na chwilę nie zatrzymując czy chociażby spowalniając wskazówek, dając tym samym uczniom Hogwartu więcej czasu na uczczenie urodzin dwóch Puchonek. To było nie fair, że czas tak szybko pędził do przodu w tak super okolicznościach, a jak już siedziała w dormitorium, nie mogąc znaleźć sobie zajęcia, miała wrazenie, że jakby na złość ciągnie się w nieskończoność. Śmiał się z niej. Ewidentnie miał ją za kolejną głupią istotę, która chce go powstrzymać w szaleńczym biegu, a której i tak się to nie uda, choćby próbowała wszystkiego. Nie mogła teraz co prawda znaleźć zegara wzrokiem, ale była prawie pewna, że niestety niedługo skończy się to, co dobre i będzie musiała wracać z resztą uczniów do szkoły. Żadnego znaczenia nie miał fakt, że tego nie chciała i bardzo ją to w tej chwili zaczęło irytować. Na twarzy Krawczyk pojawił się grymas niezadowolenia, które postanowiła zatopić, dopijając piwo z kubka. Może czekolada choć trochę załagodzi ból wywołany nagłym poczuciem niesprawiedliwości. Wpadła jednak na lepszy pomysł.
- Paaaaaarostatkiem w piękny reeeeejs - zanuciła, a na jej twarzy tak szybko, jak uprzednio pojawił się wyraz niezadowolenia, tak teraz zastępował go coraz szerszy uśmiech, aż w końcu wszystkim pokazywała zęby. Humor zmienił jej się diametralnie. - Statkiem na paaaaare w pieeeeekny rejs! - śpiewała, nieświadomie podnosząc głos, ale kompletnie jej to nie obchodziło. Niech patrzą na nią jak na wariatkę, mówią i myślą co chcą, ona i tak będzie robić swoje! - No co wy, nie znacie tego? - przerwała na chwilę popis artystyczny (czy tam festiwal żenady, jak zwał, tak zwał) i spojrzała po osobach zgromadzonych w okręgu. Nie zauważyła nawet momentu, w którym przerzuciła się na polski i nie pomyślała, że najzwyczajniej w świecie inni pewnie jej nie rozumieją. Jak w innym przypadku mogłaby zaśpiewać tę pieśń pieśni, którą znała dzięki rodzicom ojca, jeśli dalej posługiwałaby się angielskim? - No nieważne, nauczę was!
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 EmptyCzw Maj 14 2020, 02:36;

Pomieszczenie: salon

Choć gra była niewinna, choć liczyła się tylko dobra zabawa, a on nie widział nic niestosownego w takich zbliżeniach, to... uderzyło go dziwne uczucie, że poza tą imprezą, poza tą grą, nie ma co liczyć na choć odrobinę miłości czy czułości. Był jak wydmuszka, jak uschnięty liść, jak jakiś porzucony kundel. Kiedy ostatnio był w prawdziwym, szczerym związku? Kiedy ostatnio czuł coś ze wzajemnością?
Faza od Bad Tripa to puszczała, to powracała. A jak już wracała, to chyba ze zdwojoną siłą. Halucynacje wręcz go niepokoiły. Palenie zielska przy tym czymś było jak picie gorącego kakao przed snem. Już nie tknie więcej piwa na tej imprezie. Tylko to czekoladowe było normalne, choć pewnie większość osób określiłaby je jako piwsko dla bab. Ale miał to w głębokim poważaniu.
Zapatrzył się na kręcącą butelkę za bardzo. Mieniła się wieloma kolorami, jej kształt zdawał się być elastyczny, niejednorodny, wielowymiarowy. Wirowała tak szybko, a Bruno miał wrażenia, że lewituje. Szkło zdawało się stopniowo wznosić ponad parkiet, a sam parkiet... cóż, raz był różowy, raz niebieski, raz zmieniał się w szachownicę, a raz w murawę. Chyba zaraz wyrzyga całe to piwo.
- Czy Wy też... Czy tylko ja... Czy to piwo... - wymamrotał nieskładnie, odchylając się do tyłu i bardziej przywierając do desek. Dłońmi zaparł się mocno, upewniając się, że podłoga wciąż jest jego solidnym oparciem. Znów ucieszył się, że siedzi, a nie stoi. Stanie było ryzykowne.
Ale zaraz miał tego pożałować. Pożałować całej gry. Szyjka butelki znów wskazała na Violę. A potem Viola wylosowała @Heaven O. O. Dear (na ten pocałunek wolał nie patrzeć, jakoś tak... głowa sama odwróciła się w przeciwną stronę). A Heaven... No właśnie.
Uniósł obie brwi ku górze, niedowierzająco zerkając na podstępne szkło. Potem zmierzył wzrokiem swoją ex, jakby sugerował jej, że oszukuje, że specjalnie tak zakręciła butelką. Byłby skłony osądzić ją o użycie czarów, choć nie widział, żeby trzymała w dłoni różdżkę, no a bezróżdżkowości chyba nie zdołała się nauczyć, wszak była bardzo zajęta przez te wszystkie lata. I to właśnie różnymi różdżkami. Jeśli los znów z niego drwił to wybrał sobie słaby moment. On pamiętał, on wciąż miał jakiś uraz. A przecież minęło tyle lat. Dla niej był pewnie nieistotnym epizodem. Zdawał sobie z tego świetnie sprawę i... to chyba bolało najbardziej.
- Dobrze, że już trochę wypiłem - powtórzył jej słowa, niejako przedrzeźniając ton jej głosu - bo jeszcze wszedłbym do tej rzeki po raz drugi, a pełno w niej mułu i kelpi. - odgryzł się, jednocześnie podnosząc się i prostując swoją sylwetkę. Przysunął się do niej, uśmiechając trochę cynicznie, a trochę szelmowsko, łobuzersko. Robił dobrą minę do złej gry. Przejęła kontrolę, a on jej na to pozwolił... na początku. Potem chwycił ją w pasie i jednym, stanowczym ruchem przysunął jeszcze bliżej, napierając swoimi ustami odrobinę za mocno, zmuszając Heaven do odgięcia ciała lekko w tył. Nie był pewny, czy przez ten pocałunek chce udowodnić coś pannie Dear, czy sobie samemu. Na pewno nie planował tego w ten sposób. Ale skoro powiedziało się już A, to czas na resztę alfabetu.
Bez słowa przejął butelkę, a wolną ręką poprawił kołnierz swojej koszuli. Co, na Merlina, było w niej takiego, że dzisiaj wszyscy go za nią szarpali? Ech... Zakręcił szkłem lekko, obawiając się, że szyjka tego szatańskiego pomiotu znów wskaże na Heaven, ale na szczęście... padło na uroczą Gryfonkę @Loulou Moreau. Uśmiechnął się do dziewczyny, tym razem szczerze i ciepło. Kątem okna zerknął na @Maximilian Brewer, by wybadać jego reakcję, bo wydawało mu się, że ten kręci ze śliczną Lulu. Na ile było to prawdą - sam nie wiedział, bo ciężko było odgadnąć zamiary kumpla, tym bardziej, jeśli było się kimś takim, jak Tarly.
- Miła odmiana. - mruknął, zbliżając się do dziewczyny i ujmując delikatnie jej podbródek. Tym razem był delikatny, czuły a sam pocałunek subtelny i zdecydowanie nienachalny.

LITERKI DLA OSÓB:
A - @Violetta Strauss
B - @Nancy A. Williams
C - @Loulou Moreau
D - @Bruno O. Tarly
E - @Aleksandra Krawczyk
F - @Maximilian Brewer
G - @William S. Fitzgerald
H - @Ferdinand Emerson
I - @Heaven O. O. Dear
J - @Yuuko Kanoe

Wylosowanko:

C - Lulu Dom nr 2 - Page 7 3304533593
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom nr 2 - Page 7 QzgSDG8








Dom nr 2 - Page 7 Empty


PisanieDom nr 2 - Page 7 Empty Re: Dom nr 2  Dom nr 2 - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom nr 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 16Strona 7 z 16 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 11 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom nr 2 - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
-