Ten nieduży sklep znajdujący się w samym centrum ulicy Pokątnej, jest stworzony z myślą o miłośnikach i graczach Quidditcha. Można tu dostać zarówno starsze modele mioteł jak i te najnowsze. Do kupienia są tu także przybory do konserwacji mioteł, specjalistyczne książki oraz szaty do Quidditcha. W sklepie zawsze panuje lekki tłok, w końcu to najpopularniejsza dyscyplina magicznego sportu, a to najlepiej zaopatrzony pod tym względem sklep w Londynie.
Miotły: Miotły użytkowe (+2 pkt do Gier Miotlarskich) - 100g Miotły sportowe lat XX-tych (+4 pkt do Gier Miotlarskich) - 200g Światowej klasy miotły wyścigowe (+6 pkt do Gier Miotlarskich) - 600g*
* jeżeli próbujesz kupić miotłę trudną do zdobycia (zagraniczną z premią +6 do Gier Miotlarskich), przed wejściem rzuć kością-k6:
Zagraniczne miotły:
1, 3, 5 - nie udało się, sprzedawca mówi Ci, żebyś przyszedł za tydzień, może wtedy któryś model się pojawi. 2 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Starsweeper XXI. 4 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Varápidos. 6 - w tym tygodniu dostępna jest dla Ciebie miotła Yajirushi.
Po rzuceniu kością, ponowny rzut przysługuje Ci najwcześniej w poniedziałek rozpoczynający kolejny tydzień.
Nie ma możliwości zamawiania zagranicznych mioteł listownie.
Szczegóły dotyczące dostępnych modeli mioteł znajdziesz w spisie.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nie potrafiłaby zliczyć tego ile razy jej noga przestąpiła próg markowego sprzętu. To był jeden z jej ulubionych sklepów i takich, który miał w swojej ofercie to, czego zawsze potrzebowała najpilniej. Tym razem chciała jednak wspomóc kolegę z drużyny i zakupić dla niego miotłę po tym jak wykazał się w meczu. Liczyła na to, że własny sprzęt da Rauchowi motywację do ciężkiej pracy i będzie mógł się z nią oswoić na tyle, by czuć się swobodniej w powietrzu. Przede wszystkim jednak nie był to szkolny zajechany model. Korzystając z okazji podpytała jeszcze sprzedawcę o to czy aktualnie posiadają jakieś zagraniczne modele, którymi była zainteresowana jakiś czas temu. Szczęśliwie w ofercie znajdował się japoński model Yajirushi. Ten sam, na którym latał jej znajomy należący do Toyohashi Tengu. Oczywiście, że postanowiła ją zakupić wraz z Nimbusem 2015, który miał należeć do Juliusa. Po uiszczeniu opłaty za oba modele, opuściła teren sklepu.
poniżej zamieszczam listę produktów, które chciałabym zamówić wraz z prośbą o przetransportowanie ich na teren zamku Hogwart. W wyznaczony na dostawę dzień dbiorę je osobiście u bram szkoły.
chciałabym zamówić Waszą kartę podarunkową upoważniającą do 50% rabatu na wybraną sportową miotłę. Dla pewności odbiorę ją osobiście u bram szkoły w wyznaczony na przesyłkę dzień. Z góry dziękuję i pozdrawiam, wyliczoną kwotę galeonów umieszczając w sakiewce przy nóżce tej biednej sowy.
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
chciałbym złożyć u Was zamówienie na komplet sportowych ochraniaczy. Odliczona kwota sześćdziesięciu galeonów znajduje się w sakiewce dołączonej do niniejszego listu. Proszę o porządne zapakowanie ich i wysłanie na adres zamieszczony na odwrocie koperty.
C. szczególne : Przedramiona pokryte w znakach runicznych i symbolach szamańskich, będące dawnymi oznakami jego powiązań z czarną magią. Na plecach posiada skaryfikację heksagramu, obecnie zabliźniony acz nadal możliwe do wyczucia wypuklenia. Pozostają zakryte pod ubraniami. Blizny po poparzeniach na wewnętrznych stronach dłoni.
Chciałbym stworzyć u państwa grubsze zamówienie ze szczególnym uwzględnieniem tego jaka treść ma się znaleźć na załączonej wiadomości zwrotnej i do kogo konkretnie. Sowa posiada już odliczoną kwotę. Chcę zakupić: sportowe ochraniacze, magiczna koszulka do quidditcha, kask quidditchowy, rękawice sportowe. Adres wysyłkowy znajduje się na mniejszym kawalku wiadomości.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Tak, Strauss była typowym miotłozjebem i musiała kupić sobie kolejną miotłę wyścigową, bo w sumie czemu miałaby tego nie robić skoro miała sporo hajsów na koncie? Dlatego też po raz kolejny pojawiła się w markowych sprzętach, aby wybrać kolejną do kompletu miotłę. Tym razem jednak postawiła na amerykańską markę. Starsweeper wydawał się być odpowiednią dla niej miotłą. Przez jakiś czas przyglądała się modelowi, który pokazywał jej sprzedawca. Z pewnością prezentował się wspaniale. Krukonka skinęła głową i sięgnęła po galeony, aby wręczyć odliczoną sumę mężczyźnie za ladą. Miała nadzieję, że sprawdzi on się jedynie na boisku.
Przekuwanie praktyki w mistrzostwo: taki miała plan, kiedy o absurdalnie niepoprawnych godzinach wpadała do Markowego i zamykała się w warsztaciku na zapleczu. Do znudzenia powtarzała nieoryginalne procedury zdejmowania obręczy, prostowania wici, umieszczania ich na trzonku i zbierania nową klamrą. Szkolne nimbusy, turystyczne butle, przedpotopowe zamiatacze, modele i marki zbijały się w jej umyśle w jedną, wielką, bezkształtną breję doświadczenia i odruchowości, których potrzebowała, jeżeli faktycznie miała zamiar wziąć się za swoją miotłę na poważnie. Właściciel nauczył się już nie przeszkadzać jej, kiedy była tu zamknięta i zaprzątnięta swoim twórczym szałem. Dzisiaj była mu za to wyjątkowo wdzięczna, bo irytowało ją wszystko i wszyscy. A teraz, za zatrzaśniętymi drzwiami, w ciszy i spokoju, otoczona miotłami i zapachem pasty żywicznej, czuła się nieźle. Uśmiechnęła się pod nosem na widok paczki leżącej przed nią na stole monterskim. Znała ten pergamin, pieczęć, a nawet doskonale domyślała się zawartości. Dziś przyszło jej wykonać przegląd szkolnym Nimbusom, na których sama latała. Zakasała rękawy ciepłej bluzy i zwinęła włosy w kitkę. Różdżkę odłożyła obok pary obcęgów i kilku mniejszych obcążków, naoliwiła palce i zaczęła od witek. Nie była pewna, czy to pozostałości meczu, czy jakiegoś wyjątkowo błotnego treningu, ale wszystkie nadawały się do generalnego czyszczenia. Jedna po drugiej, miotły lądowały na stojakach już bez wici, które zwijała sznurkiem i umieszczała w beczce z czyszczącym eliksirem. Trzonki, jak to trzonki, widać było po nich brak jednego, kochającego właściciela. Wspólne, znaczy niczyje, westchnęła do siebie i zaczęła sumiennie polerować i pastować niegdyś elitarne, teraz nadal-całkiem-dobre miotły. Różdżką oczyściła obręcze i nałożyła wici na odświeżone trzonki. Po chwili zastanowienia stuknęła jeszcze w każdą z mioteł różdżką i z zadowoleniem spostrzegła, że osiągnęła dokładnie to, czego chciała. Do Hogwartu wracała porcja świeżutko wypastowanych, naoliwionych i nasmarowanych, wyprostowanych i czystych jak nigdy szkolnych mioteł. Na trzonku każdej z nich, w połowie wysokości, widniała niewielka, niemalże niewidoczna inskrypcja.
Twoja miotła została ogarnięta przez AA. Jak się nie podoba, to spadaj.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Rzadko kiedy ostatnio bywała na Pokątnej, jednak tego dnia przybyła z konkretnym planem. Stanąwszy przed najbardziej znanym sklepem miotlarskim w Londynie, a nawet w całej tej części Anglii, podziwiała przez chwilę model Błyskawicy Doskonałej, wystawionej w szklanej gablocie, zachęcająco połyskującej wypolerowaną rączką. Jednak nigdy nie była miłośniczką tych właśnie mioteł. Owszem, były szybkie i zwinne, jednak czasami potrzeba było czegoś więcej. Oczekiwała, aby miotła miała duszę, która ją wręcz uwiedzie. Jej wysłużony Piorun VII poszedł do generalnej konserwacji i miała do niego sentyment, jednak postanowiła, że zainwestuje w jeden z zagranicznych modeli. Wchodząc do lokalu, pełnego sprzętu miotlarskiego, nie zakładała z jaką miotłą pod pachą wyjdzie. Pozwoliła sobie zażyczyć u sprzedawcy wszystkie produkowane poza wyspami i jakież było jej zdziwienie, kiedy ekspedient położył przed nią zaledwie dwa modele. Wystarczyło jednak tylko kilka chwil, aby dostrzegła, że nawet bez wsiadania na brazylijską zmiatarkę, ma z nią bliżej nieokreśloną więź. Varápidos prezentowała się niezwykle okazale, ale przecież nie o wygląd tutaj chodziło (choć Pat musiała przyznać, że w tej kwestii była to miłość od pierwszego wejrzenia). I tak wyszła ze sklepu w posiadaniu nowej miotły wyścigowej, którą nie mogła się doczekać aż wypróbuje w powietrzu.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Raczej nikogo nie dziwił fakt, że po raz kolejny Strauss znajdowała się w Markowym Sprzęcie. Tym razem znowu zajmowała się przeglądaniem mioteł sportowych. Jej kolekcja może i już była dosyć sporych rozmiarów, ale to wcale nie świadczyło o tym, że zamierzała zrezygnować z dalszego jej wzbogacania. W końcu była rasowym miotłozjebem, który mógł się pochwalić swoim naprawdę swoistym hobby. Udało jej się nareszcie upolować zagraniczny kąsek, południowoamerykańskiego asa na miotlarskim rynku, ślicznego Varápidosa, który wyglądał jak marzenie. Nie zamierzała się jednak ograniczać i już zaraz sięgnęła jeszcze po Błyskawicę Doskonałą, aby wspierać również brytyjski rynek, który mógł się pochwalić wieloma niezwykle pieczołowicie wykonanymi modelami. Po uiszczeniu sporej sumy galeonów za oba egzemplarze, nareszcie mogła opuścić sklep.
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Nie planował zmieniać miotły – Błyskawica mogła nie być ani najnowszym, ani najbardziej wyszukanym modelem dostępnym na rynku, ale służyła mu wiernie, odkąd wszedł w jej posiadanie; można wręcz rzec, że swój sprzęt znał na wylot i wiedział dokładnie jak nim operować, żeby wyciągnąć maksimum możliwości. W dodatku mimo starannej pielęgnacji miotła nosiła na sobie pewne ślady użytkowania, co jedynie nadawało jej charakteru; szczególnie, że każdy z ów śladów niósł za sobą historię. Nie oznacza to oczywiście, że nie był ciekaw tych ekstrawaganckich, zagranicznych modeli, które w swojej ofercie czasem miewał sklep na Pokątnej. W minionym tygodniu odwiedził Markowy Sprzęt do Quidditcha, żeby uzupełnić zapasy środków do konserwacji miotły i nawet z czystej ciekawości podpytał o te egzotyczne cacka, ale akurat nie trafił i żadnego nie mieli na stanie. Sprzedawca poinformował go za to, żeby przyszedł w przyszłym tygodniu, może wtedy uda im się coś zagranicznego sprowadzić. I tak miał jakieś drobne sprawunki do ogarnięcia, więc przy okazji ponownie zaszedł do miotlarskiego emporium w kolejnym tygodniu. Ku jego uciesze okazało się, że pośród rodzimych modeli w tym tygodniu znalazł się także japoński Yajirushi. Jej wygląd zdecydowanie przykuwał uwagę, choć oczywiście nie to było najważniejsze w światowej klasy sportowej miotle. Wypytał o jej parametry, przetestował i zdecydował się na zakup, bo kto bogatemu zabroni? Błyskawica zdecydowanie nie miała wypaść z łask i wciąż miała stanowić jego główną miotłę, ale odrobina egzotyki od czasu do czasu na pewno nie zaszkodzi. Poczekał aż sprzedawca zapakuje sprzęt, by następnie przekazać mu sakiewkę z odliczoną sumą galeonów i opuścić sklep wraz ze swoim nowym nabytkiem oraz formującym się w głowie planem, żeby go wypróbować w akcji.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Po ostatnim treningu nie mógł powiedzieć, że jego sprzęt prezentował się wzorowo. Kapitan dał im taki wycisk, że nawet reparo nie pomagało ogarnać co poniektórych wad sprzętu, a przecież na dniach miał odbyć się mecz w Hogwarcie, w którym to dobrze byłoby się prezentować co najmniej w porządku. W związku z tym poszedł na Pokątną - korzystając z czasu wolnego - aby zrobić zakupy i zaopatrzyć się w nowy osprzęt. Dzięki Merlinie jego miotła była cała, bo jakby jej miało się coś stać, to tymi oto gołymi rękami zamordowałby kapitana. Wszedł do środka i od razu poszedł do półek, wybierając po kolei wszystko co było mu potrzebne i prosząc sprzedawcę o dodatkowe poprawki czy dopasowanie do jego upodobań. Ostatecznie wyszedł obładowany po pas, inwestując jeszcze w pierdoły do czyszczenia mioteł i inne tego typu duperele. Jakby nie patrzeć musiał się przygotować, tak więc czemu nie zrobić tego raz a porządnie? [zt]
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Oczywiście, że dwie światowej klasy sportowe miotły to zdecydowanie za mało. Wprawdzie wciąż głównie latał na swojej nieodzownej Błyskawicy, której nadal nie planował wymieniać na żaden nowszy model, ale to wcale nie stało na przeszkodzie, żeby wzbogacić swoją kolekcję o kolejne sprzęty latająco-zamiatające. Ot tak, dla siebie, bo był w końcu zapalonym miotlarzem i miał na to galeony, a bogatemu nikt przecież nie zabroni, prawda? Był dość stałym bywalcem Markowego – regularnie zaopatrywał się tu w środki niezbędne do konserwacji swoich mioteł, bo tu mieli najszerszy wybór. Dziś zaszedł po zapas pasty polerskiej, bo mu się skończyła i dodatkowo został bardzo mile zaskoczony, gdy właściciel – mając zapewne w pamięci jego prośbę – oznajmił, że udało mu się akurat sprowadzić kilka sztuk Starsweepera XXI, jeśli wciąż jest zainteresowany. Rzecz jasna jak najbardziej był, bo to jeden z dwóch amerykańskich modeli, na które czaił się od jakiegoś czasu, ale dotychczas nie miał szczęścia na nie natrafić podczas swoich wizyt w tym miotlarskim emporium. Teraz nawet nie zastanawiał się nad zakupem, bo podobna okazja długo może mu się nie trafić. Dokonał jedynie szybkich oględzin północnoamerykańskiej Gwiezdej Zmiatarki, żeby przypadkiem nie kupować kuguchara w worku, po czym przekazał sprzedawcy odliczoną sumę galeonów i wraz ze swoim nowym nabytkiem opuścił sklep, nie mogąc się już doczekać momentu aż będzie mógł go wypróbować.
chciałabym zamówić u Państwa miotłę sportową, model Błyskawica oraz cały ekwipunek zawodnika Quidditcha z dostawą na wskazany adres. Odpowiednia suma znajduje się w kopercie.
Jak mówi stare porzekadło, gdy dobija Cię rzeczywistość, popraw sobie humor zakupami! I tak właśnie postanowiła zrobić, bo wygrana Ślizgonów stanowiła dla niej cierń w gorejącym sercu. Z sakiewką ciężką od galeonów szwędała się po Pokątnej. Tu kupiła sobie nowe butelki do eliksirów, tam porządny stek i piwo, ale finał tej wyprawy mógł być jeden. Rzecz jasna, był to sklep miotlarski! Krukonka przejrzała najnowszą prasę i kilka z czasopism wylądowało w jej koszyku, podobnie jak słoik z lawendową pastą miotlarską czy dwa nowiutkie szaliki Os z Wimbourne, prezent dla bliźniaków brata. I na tym miały się skończyć te zakupy, kiedy nagle sobie o czymś przypomniała. Z uśmiechem na twarzy ruszyła w kierunku stoiska z miotłami. Od razu wiedziała, po co zmierza. Chwyciła w dłoń znajdującą się na wystawie Błyskawicę Doskonałą. Obejrzała ją dokładnie pod każdym kątem, sprawdzając, czy wszystkie witki są ułożone tak, jak powinny, a potem zamieniła z zaprzyjaźnionym sprzedawcą kilka zdań, po czym zabrała miotłę na testy. Miotła różniła się od jej „Boydena”, ale to nie był sprzęt dla niej, a dla kogoś innego. Kilka tygodni treningu i jedność z miotłą powinna zostać osiągnięta. Taką przynajmniej miała nadzieję. Rzuciwszy na kontuar złote galeony, chwyciła zapakowaną miotłę za trzonek i z plecakiem wypchanym innymi fantami, opuściła sklep, do którego tak ją ciągnęło.
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Kostka na zagraniczną miotłę sprzed wieków…:4 – Varápidos
Ze wszystkich trzech zagranicznych modeli sportowych mioteł południowoamerykański Varápidos okazał się najtrudniejszy do sprowadzenia. W miotlarskim emporium na Pokątnej zaopatrywał się w zasadzie we wszystko, co było mu niezbędne do pielęgnacji i konserwacji sprzętu, więc bywał tam z bardzo dużą regularnością. Wprawdzie część sprawunków mógł zamawiać listownie (co czasem robił), ale zdecydowanie bardziej wolał wybrać się po nie osobiście – często w końcu można było natrafić na rozmaite nowinki, na które nie był zamknięty, choć jak chyba każdy miał swoje sprawdzone marki. Przy każdej takiej wizycie podpytywał sprzedawcę o zagraniczne miotły, a konkretniej Varápidosa, ale zwykle ten albo rozkładał bezradnie ręce, albo mu oferował w zamian którąś z pozostałych dwóch, w których posiadaniu już był. Cóż, Brazylijczycy okazywali się wyjątkowo oporni, jeśli chodzi o eksport swojego rodzimego sprzętu na rynek brytyjski. Aż tak bardzo uraziły ich dumę wciry od Bułgarów te kilka lat temu, że do teraz wciąż żywili aż tak wielki uraz? Cokolwiek tak naprawdę stało na przeszkodzie, nie mógł nic z tym zrobić (nawet rozpoznawalne nazwisko niczego nie ułatwiało) i musiał się uzbroić w cierpliwość. Dość sporo, bo minęły całe miesiące nim sprzedawca w końcu miał dla niego dobre wieści. Oczy Ślizgona aż rozbłysły na widok sprzętu rodem z Południowej Ameryki, który znalazł się na ladzie przed nim. Obejrzał miotłę dokładnie, a następnie przetestował na ile umożliwiały to warunki sklepowe, choć zrobił to bardziej dla formalności niż z potrzeby – już po zobaczeniu Varápidosa był zdecydowany na jego zakup. Długo w końcu na ten moment czekał! Zostało mu jedynie przekazać sprzedawcy odliczoną sumę galeonów za samą miotłę oraz pozostałe zakupy, po które tu w ogóle zaszedł, by następnie opuścić sklep wraz ze swoją nową zabawką.
Pieniądze to była ciekawa rzecz. W jednej chwili nie masz na cokolwiek i możesz liczyć jedynie na stypendium z Hogwartu i Ministerstwa, plus jakieś drobne zarobione za ladą sklepu miotlarskiego w Hogsmeade. W drugiej dają Ci tyle, że nie wiesz, co z tymi pieniędzmi robić. I w takiej sytuacji była Brooks. Nie dało się ukryć, że sportowcom płacono więcej, niż przeciętnemu czarodziejowi, pracującemu na ministerialnym stanowisku czy za barem. Nie miała dwudziestu lat, a już dorobiła się bardziej, niż jej rodzice przez całe swoje życie. I pamiętała o tym. Pamiętała, skąd była, jakie były jej korzenie i to, że pieniądze nie są najważniejsze. Bo nie były, ale były potrzebne i dzięki nim mogła pomagać drużynie, kupując sprzęt zawodnikom Krukonów. Dziś jednak nie myślała o innych, a o sobie. List od zaprzyjaźnionego sprzedawcy sklepu miotlarskiego, którego była stałym bywalcem, wysłał jej list o ściągnięciu, specjalnie dla niej, miotły z odległej Japonii. Spośród wszystkich dostępnych na rynku modeli, to właśnie kawałek azjatyckiego drewna pociągał ją najbardziej, może dlatego, że był niemal niedostępny. Po otrzymaniu listu od razu aportowała się na Pokątną. Weszła do sklepu, odpowiedziała uśmiechem lub pomachaniem kupującym, którzy rozpoznali ją ze zdjęć w „Proroku” i jak najszybciej udała się do sprzedawcy. Po wymienieniu uprzejmości poszła z nim na zaplecze, gdzie czekała na nią miotełka. Wciąż zapakowana, wciąż pachnąca żywicą i pastą. Dziewczyna wzięła ją w dłonie i spojrzała badawczo na właściciela, a gdy ten pokiwał głową, z uśmiechem wyszła przez zaplecze na zewnątrz, gdzie od razu na nią siadła. Testy trwały może z kilka minut. Jakie były wnioski? Były dwa. Po pierwsze, miotła była świetna, ale nie równała się z jej podrasowanym Nimbusem. Po drugie – była zdecydowana ją kupić. Nawet jeżeli nie przyjdzie jej na niej latać zbyt często, to będzie stanowiła piękną ozdobę garażu. A jak „Boyden” popełni rytualne sudoku, będzie mogła bez problemu się na nią przesiąść. Stojąc przy kasie, rozdała jeszcze kilka autografów, zapozowała do kilku zdjęć, po czym sfinalizowała zakup i wsiadła na japońską błyskawicę. Drogę powrotną do Doliny Godryka pokona w powietrzu. Będzie miała aż nadto czasu, by się zaznajomić z nowym zakupem.