Miejsce, do którego trafiają poszkodowani. Jednocześnie jest to jedno z miejsc, w którym odbywają się praktyki, staże i kursy na pracowników szpitalu świętego Munga. Niemal zawsze zastaniesz tu tłum ludzi, więc lepiej ustaw się w kolejce.
Ostatnio zmieniony przez Leonardo Taylor Björkson dnia Czw Sie 21 2014, 15:08, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Skinął głową, że owszem, wiedział gdzie go zastać w razie potrzeby. Oczywiście miał nadzieję, że będzie ona zachodzić jak najrzadziej, ale ostatecznie to właśnie Brewerowi ufał w kwestii swojego zdrowia i jak już miał do kogoś iść z jakimś problemem, to właśnie do niego. -Biegnę latać codziennie z zasłoniętymi drogami oddechowymi. Nie tak planuję zejść z tego świata. - Owszem, mogła to być jakaś metoda, ale ostatecznie potrzebował też zmysłu węchu do pracy, nie mógł go tak po prostu wziąć i tłumic tylko dlatego, że po świecie szalały halucynacje. Miał już trochę doświadczenia z utratą kontaktu z rzeczywistością, a skoro znał przyczynę, to był pewien, że jakoś spokojniej będzie w stanie to ogarnąć. -Dobra, zapamiętam, żeby Ci wjebać po sezonie. - Znów posłał mu szeroki uśmiech. Co jak co, ale trochę mu się jeszcze do czegoś nogi przydawały. Z drugiej strony też nie miał zamiaru przecież odgryzać ręki, która go karmi. Czy tam leczy w tym wypadku akurat. -Kurwa. - Mruknął tylko, nie rozwijając, skąd to przekleństwo się wzięło. Skoro jednak linia czasu prezentowała się w ten sposób, to nie mógł mieć tak do końca pewności, że z jego psychiką wszystko było w porządku. -Czyli ogólnie wszelkie imprezowe tematy i fantomowe wpierdole, to te wróżki. - Podsumował, próbując poskładać sobie to wszystko do kupy. Przynajmniej tyle coś mu się rozjaśniło. Fakt, że bark był sprawny i nie wymagał większej interwencji mocno go podbudował. O ile bez nóg, jakoś jeszcze by sobie poradził, tak rąk akurat potrzebował nie tylko do pałowania, ale i do eliksirów. Zdecydowanie były to jego ulubione kończyny, których strata mocno by go zabolała. -Dobrze wiesz, że żaden eliksir mi nie straszny. Co innego może sądzić moja wątroba, ale powinna być w dobrym stanie, dbam o nią od zeszłego roku. - Prawie że się obruszył na to pytanie. On i uczulenie na magiczne mikstury. Jeszcze czego! Zaraz też zmarkotniał słysząc o tym, że będzie musiał pojawiać się w tym przeklętym przybytku dużo częściej. -Ty mnie ewidentnie nienawidzisz. - Burknął, ale nie protestował. Zależało mu na powrocie do sprawności bardziej niż na głupiej kłótni o rehabilitację. -Weź mnie chociaż skieruj do tej ładnej magirehabilitantki. Jak już muszę cierpieć, to coś mi się należy w zamian. Jak jej było? Grace? - Postanowił jednak coś dla siebie ugrać w tym całym cierpieniu.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Maximilian Brewer
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Max wzruszył lekko ramionami, na znak, że niestety nie było zbyt wielu opcji radzenia sobie z tym pyłem, dodając, że wpychał się faktycznie wszędzie. Było go dużo na otwartej przestrzeni, ale znajdował go nawet we własnym mieszkaniu, co oznaczało, że również Londyn nie był bezpiecznym miejscem. Właściwie gdzie się człowiek nie ruszył, tam miał szansę wpaść w pułapkę tego smogu, co wcale dobre nie było. I widać nie podobało się również jego imiennikowi, który przeklął, a później dopytał o te halucynacje, co Max potwierdził, dodając jednak, że nie miał wszystkich możliwych informacji. Wyglądało jednak na to, że faktycznie wszystkie halucynacje związane z wróżkami były nieco zabawne, przynajmniej dla nich. Nie sądził, żeby podobne rzeczy naprawdę śmieszyły któregokolwiek czarodzieja, ale może dałoby się znaleźć takie jednostki. Skinął jednak jedynie głową na kolejną uwagę Solberga, kątem oka widząc, że pióro uzupełniło dane dotyczące eliksirów w karcie pacjenta, a później przez chwilę wyraźnie zastanawiał się, jak ma podejść do tego, co widział. Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy usłyszał, o co dokładnie prosił go imiennik i westchnął ciężko, przyznając, że mógł to zrobić, po ładnej prośbie, ale liczył za to na oklaski. Nie miał jednak nic przeciwko temu, żeby zaczepić jedną z dziewczyn zajmujących się rehabilitacją i poprosić ją o to, żeby wzięła pod swoje skrzydła Solberga. To, czy będzie mu się to podobało, będzie musiał ocenić już sam. - Z uwagi na możliwe obciążenie i zasinienia na pewno włączymy eliksir łagodzący, żeby ciało łatwiej się leczyło. Zobaczymy, jak będzie z terapią, bo najwyżej dodamy ci rozluźniający mięśnie, ale o tym musi zdecydować ktoś, kto ci tę nogę dokładnie wymaca we właściwym momencie. Oczywiście wiggenowy w mniejszej ilości, wspomagająco. Przede wszystkim jednak, jak nie chcesz tej nogi rozwalić do zera, unieruchomienie. Wstępnie zalecam pięć dni, to minimalny czas. Do tego suche okłady, zaraz ci pokażę, o co dokładni chodzi – powiedział, a pióro starannie odnotowywało każde jego zalecenie, wybraną przez niego dawkę i sposób podania. Max zajął się również wykonaniem odpowiedniego okładu na nodze imiennika, przestrzegając go, że nie żartował z tym siedzeniem w miejscu, jeśli chcieli uniknąć grzebania w jego ciele. Mógł wlepić mu cały wiggenowy, ale to było doraźne, bo nawet ciało czarodzieja potrzebowało pewnej naturalności, żeby wszystko wróciło do pełnej normy.
______________________
Never love
a wild thing
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kochał Brewera całym swoim pokaleczonym serduszkiem, ale wciąż był uzdrowicielem, który grzebał Solbergowi we flakach i kościach, co w sytuacjach zawodowych, dla gryfona, sprawiało lekką niechęć ze strony jego imiennika. Rozmowa o pyłku była o wiele przyjemniejsza niż o kondycji fizycznej Felixa, więc ciągnął ją, dopóki niestety nie umarła samoistnie. -Mogę Ci nawet zatańczyć na głowie. - Wyszczerzył się weselej, widząc światełko w tym spierdolonym tunelu. Eliksiry przyjął bez marudzenia, odnotowując z ulgą, że żadnego z nich nie miał na liście swoich potencjalnych uzależnień. A to było coś wyjątkowego w jego przypadku. -Grace może mnie macać gdzie chce i w każdej sytuacji. - Humor już na dobre mu wrócił, gdy pomyślał o chwilach z piękną czarownicą. Nie żeby planował cokolwiek zdziałać w jej temacie, ale trochę poczarować mógł. -Biorę wszystko. Spodziewałem się jakiś pięciu miesięcy, więc jesteś moim zbawicielem. Mówiłem Ci już, że Cię kocham? - Złapał kumpla za łeb i pocałował go w czoło. Fakt potrzeby rehabilitacji i leczenia go nie cieszył, ale skoro miało to trwać tylko chwilkę, to jakoś łatwiej mu było to wszystko znieść. Wysłuchał więc wszystkich instrukcji bardzo uważnie, by niepotrzebnie nie przedłużać swoich mąk, po czym jeszcze raz powiedział, że uwielbia Brewera i wyszedł z gabinetu, pozwalając uzdrowicielowi wrócić do swoich obowiązków. Tych bardziej poważnych i mniej problematycznych.
//zt x2
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees