Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Korytarz na VII piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 16 z 17 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty11.06.10 18:30;

First topic message reminder :




Korytarz tak został nazwany przez samego sir Galahada... a raczej jego zbroi, która stoi w tym miejscu od niepamiętnych czasów. Nie rdzewieje, ale też nie da się jej przesunąć, a więc nawet jeśli na nią wpadniesz to nie przewrócisz jej, a jedynie nabijesz sobie guza. Jej faktura jest bardzo zimna, a plotki mówią, że przyłbica wydaje z siebie słowa w dawnym dialekcie, jednak w większości czasu zbroja zachowuje się jak typowe, niemagiczne opancerzenie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty12.04.21 15:03;

Szok. W momencie, gdy mijają jego pierwsze oznaki do człowieka zaczyna docierać, jak naprawdę wygląda rzeczywistość. A ta Olivii malowała się w ciemnych barwach; czuła nieprzyjemne pulsowanie w skroniach, zapewne wywołane stresem któremu została poddana, choć tak naprawdę trochę na własne życzenie, czuła ból promieniujący od ramienia, a do jej nozdrzy dolatywał zapach krwi wywołujący rewolucję w żołądku, ale starała się jakoś trzymać. Zawsze uważała się za silną osobę, dlatego i tym razem nie mogła poddać się emocjom, które na chwilę ją przytłoczyły, do tego stopnia, że gdy Eskil puścił jej ciało, osunęła się. Mieszkana uczuć trudna do opisania, a jednocześnie tak banalna - przerażenie, zawsze wywołuje mimowolne reakcję, sprawia, że człowiek traci kontrolę, której na kilkanaście sekund pozbawiona była również Gryfonka. 
Teraz z każdą która upływała odzyskiwała jej coraz więcej, uspokajający głos Robin nie wpływa tylko na Eskila, ale sprawiał, że i Olivia odzyskiwała oddech. Trochę walczyła nim odważyła w końcu otworzyć oczy, chociaż nie miała w sobie tyle odwagi by spojrzeć jakich szkód dokonała harpia. Zamiast tego podpierając się ręką, którą miała w całości, wstała, z uwagą obserwując działania Ślizgonów, którym powoli udawało się uspokoić Eskila. Jego naturalny głos rozbrzmiał między ścianami korytarza, a słowa które wypowiedział zdawało się, że skrywają więcej niż można było przypuszczać i Merlin jej świadkiem, że rozumiała je bardziej niż pozostała dwójka Ślizgonów, bo sama podobnych słów użyła kilka tygodni wcześniej w rozmowie z Maxem, też czuła, że została sama, chociaż niby posiadała kogoś kogo nazywała przyjacielem. Nie jej jednak było oceniać zachowanie Huntera wobec Eskila, bo raz nie była to jej sprawa, a dwa, że miała nieco ważniejsze rzeczy na głowie. W pierwszej kolejności potrzebowała czyjejś pomocy i to osoby, która nie wyda jej przed nauczycielami, chociaż miała pewne obawy, że relacja z całego zdarzenia i tak do nich trafi przez usta Robin. Ta nie lubiła Oliv, podobnie jak Gryfonka jej, nawet jeśli nie miały ku temu konkretnego powodu, bo wydarzenie z zajęć tańca było zwykłym zbiegiem okoliczności. Był jeszcze Hunter i choć wiedziała, że ten nie zdradzi jej, a tym bardziej swojego przyjaciela, to już słyszała jego opieprz w głosie, bo była pewna, że bez tego się nie obejdzie i na nic zdadzą się jej tłumaczenia, że chciała dobrze, robiąc z siebie mięso armatnie.
Czy powinna teraz coś powiedzieć, czy może ulotnić się, kiedy jednak uwaga całej trójcy skupiała się jedynie na sobie? Zdecydowanie ta druga opcja bardziej przypadła dziewczynie do gustu, zwłaszcza, że nie miała ochoty zmierzyć się obecnie z konsekwencjami swoich czynów. Naprawdę wkurzyła Eskila przez co nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, a w dodatku pod skórą czuła, że pozostała dwójka jeśli skupi uwagę na niej, to spotka się jedynie z wyrzutem i pouczeniami, jak nieodpowiedzialnie się zachowała - każdy mądry po fakcie. Jedynie to, że Clearwater w końcu odważył się wyrzuci z siebie ciążące mu słowa niejako napawało ją dumą, co prawdopodobnie też było głupie. 
Pomachała delikatnie chcąc ściągnąć na siebie spojrzenie Robin, tylko po to, by dać jej znać, że na nią już pora. Nie chciała się odzywać, by przypadkiem jej głos na nowo nie rozjuszył harpii, która była okrutnym, obrzydliwym, ale w oczach Olivii również niezwykle fascynującym stworzeniem, zwłaszcza, że okazało się, iż z Eskilem tworzy jedność. To odkrycie zszokowało ją najbardziej.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty12.04.21 19:33;

Tak naprawdę, kiedy w grę wchodziła harpia, wszystko było możliwe. Mogli zakładać, że ta część właściwa Eskila jakoś się przebudzi i w porę przejmie swoje ciało, ale przeważnie, jeśli pojawiały się emocje bestia pojawiała się i karmiła się nimi niczym drapieżnik świeżym mięsem. I chociaż Hunter nie wiedział jak doszło do tego, że Eskil stracił kontrolę, nie chciał nad tym gdybać. Ważne było w tej chwili, aby odciąć ją od potencjalnych ofiar. Owszem, każdy mógł się tą ofiarą stać, ale Dear musiał przyznać, że w pewien sposób ulżyło mu, kiedy Robin zwróciła uwagę harpi na niego. Posłał jej porozumiewawcze spojrzenie, przenosząc wzrok na jej różdżkę nieznacznie potrząsnął głową, dając do zrozumienia, aby jej nie używała. Okej, przynajmniej harpia zostawi w spokoju dziewczyny... Jednak nie był już taki chojrak, kiedy szpetna paszcza znalazła się zaledwie kilka centymetrów od niego, a zdeformowane ręce uniosły się do jego ramion. Przed całkowitym sparaliżowaniem strachem uratowała go w pewnym momencie myśl, że mimo wszystko ciągle ma do czynienia z Eskilem. Nijako zobaczył w dzikim spojrzeniu harpi ten sam ból i wściekłość, którą tyle razy ostatnio widywał w oczach Clerawatera. Nie był w stanie się poruszyć, jedynie wpatrywał się w te przerażające ślepia, a one wlepione były w jego twarz. Cała ich krótka, aczkolwiek bardzo intensywna i burzliwa relacja mignęła mu przed oczami i pozostawiła za sobą wstyd i poczucie winy. Tak, Hunter wiedział co to poczucie winy, chociaż rzadko dawał po sobie poznać, że może go ono gnębić. Dlatego właśnie wypowiedział to jedno słowo, które cisnęło mu się na usta, nie zważając na obecność Robin czy Olivii. Widział w harpii mroczną stronę Eskila - nastolatka, który jeszcze nie potrafi radzić sobie ze swoimi negatywnymi emocjami, zamiast tego gromadzi je w sobie jak stare rupiecie, a kiedy się nie mieszczą pojawia się sprzątacz - harpia. I pomimo tego, że Hunt przeważnie podważał inteligencję i wewnętrzną siłę Clearwatera, tak naprawdę uważał, że chłopak jest w stanie sam uprzątnąć ten bałagan. Może. Tylko musi nad tym pracować. Musi mieć impulsy, który go do tego popchnie. Słysząc ten łagodny i spokojny głos Robin, jeszcze bardziej wierzył w to, że Eskilowi uda się opanować swojego lokatora. Dlatego mówił do niego te rzeczy, próbując skłonić go do tego, aby wypchnął z siebie harpię i odzyskał kontrolę. Wtem zobaczył mokry ślad na jego policzku, który zostawiła pojedyncza łza, spływająca w dół. Znowu coś przewróciło mu się w żołądku i poczuł jak wielki głaz opada mu na klatkę piersiową, uniemożliwiając zaczerpnięcie powietrza. A potem poczuł gwałtowne i mocne pchnięcie, więc sapnął mimowolnie wypuszczając powietrze z płuc, jednocześnie spodziewając się upadku, który jednak nie nastąpił. Harpia - choć już bardziej przypominająca Eskila - chwyciła go za ramiona, krzycząc, tak jak chciał. To co leżało chłopakowi na sercu. Oboje tego potrzebowali - i harpia i on. Hunter spojrzał na niego z żalem w oczach, wiedząc, że ma racje. Tak, był sam. Wcześniej miał całkowite oddanie Robin, które niejako popsuł poddając się działaniu amortencji. Miał też poniekąd i jego, kiedy przeżywali wspólnie uniesienia, w tamtych chwilach cudowne i niezapomniane. I nagle to wszystko się zburzyło. Musiał powiedzieć Ślizgonce o swoich wątpliwościach, zaprzepaścił szansę na jej uczucie, przez to, że zaczął czuć coś do Deara. Ale jego też stracił, bo koniec końców ten nie poczuł tego samego do niego, a utwierdził się w uczuciu do Robin. Został sam. I teraz jeszcze śmierć babci i ta żałoba. Wszystko było nie tak, a on czuł się osamotniony... Chociaż Hunter nie mógł zgodzić się z tym do końca. Kolejne uspakajające słowa Robin, na którą spojrzał przez ramię Clearwatera. Poczuł jak paznokcie Eskila - już na szczęście nie tak długie i ostre jak szpony harpii - wdrążają się w jego skórę na barku, powodując ból i lekki grymas w kąciku jego ust. Ale to nie powstrzymało go od ponownego podniesienia wzroku na Eskila. - Nie jesteś sam. Masz nas oboje. - zapewnił go, równie łagodnym tonem co jeszcze przed chwilą dziewczyna. Wiedział, że będzie musiał tłumaczyć się jej z tych słów po wszystkim, ale teraz liczyło się to, aby to do Eskila dotarło. W końcu Robin też zależało na tym, aby ten czuł się tak jak w tej chwili. Osamotniony, przegrany, zmęczony... Jeśli Eskil po chwili otworzył oczy, Hunter złapał i jego za ramię, by zacisnąć na nim lekko palce, próbując okazać, że to nie tylko puste słowa. Naprawdę chciał od teraz w jakiś sposób być dla Eskila przyjacielem. Nie wiedział czy potrafi, ale chciał tego, bo nie znosił harpi, która zżerała Clearwatera od środka.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty12.04.21 20:00;

Pozornie mogłoby się wydawać, że najgorszy kryzys został już zażegnany. Robin kompletnie nie widziała, na ile jej myśli były prawdziwe, a na ile były tylko pobożnym życzeniem sfrustrowanej nastolatki. Pewne było natomiast jedno; padały tutaj słowa i deklaracje, których sedna w ogóle nie rozumiała. Gdyby nie wciąż realne zagrożenie ze strony harpii, na pewno od razu zaczęłaby zadawać im pytania, aby dowiedzieć się o co tu chodzi?! To jednak musiało poczekać. Mieli ważniejsze zadanie z Hunterem i jak widać, jej pertraktacje z harpią powoli przynosiły jakieś rezultaty. Czuła się niemalże jak matka, która namawiała swoje dziecko do zjedzenia brukselki. Dziecko pozornie miało głęboko w poważaniu, co się do niego mówiło i tylko niekiedy, przez przypadek pokazywało, że to nie do końca prawda. Jak i teraz, kiedy Eskil krzyczał w ich stronę kolejne słowa. A ona wciąż musiała pozostać miłą i kochaną Robin, która miała doprowadzić wszystkich do szczęśliwego finału.
Krzyk Eskila uniósł do góry włoski na jej przedramionach. Naprawdę nie wiedziała, jakim cudem nie dała po sobie nic poznać. Wciąż trzymała się dzielnie, dalej patrząc prosto w jego twarz i nie dowierzając temu, co widziała. Tej pojedynczej łzie, która spłynęła po jego policzku. Była bardziej wymowna, niż jakiekolwiek inne czyny czy słowa, które się tutaj wcześniej ukazały. Robin nawet nie chciała wiedzieć, jak wielka desperacja ogarnęła chłopaka, skoro ujawnił łzy. Na Merlina, znała go tyle czasu i on nigdy nie płakał.
Pisnęła, kiedy popchnął Huntera do tyłu. Jej lewa dłoń automatycznie powędrowała do góry, aby zakryć usta. Powoli na jej lico wkradało się przerażenie, ale wtedy przypomniała sobie o jeszcze jednej osobie, która wpakowała się w to wszystko. Spojrzała w stronę Olivii. Wcale nie uspokoił ją widok Gryfonki. Korzystając z okazji, że Eskil całkowicie skupił się na Hunterze, ruszyła w jej stronę, gotowa pomóc. Przystanęła obok niej, na szybko przyglądając się jej ciału. Jęknęła, widząc krew która przyozdobiła jej szkolny mundurek.
– Jak to się stało? – zapytała, celując różdżką w stronę ramienia dziewczyny. Jedno sprawnie rzucone zaklęcie pozwoliło jej wyczarować bandaże, które w delikatny sposób mogły przez jakiś czas powstrzymać upływ krwi. Dopiero wtedy podniosła wzrok na oczy Gryfonki. – Przepraszam, ale nie jestem w stanie zrobić nic więcej – wyjaśniła, nieco zawstydzona tym, że jej wiedza uzdrowicielska ograniczała się do opatrzenia komuś w bardzo prowizoryczny sposób rany. Zerknęła przez ramię, aby zobaczyć, co działo się na arenie, gotowa w każdym momencie użyć jakiegoś czasu, gdyby jednak Eskil postanowił znów pozwolić harpii dojść do głosu. Na ten moment nie widziała takiej konieczności, ale nie wykluczała, że sytuacja mogła jeszcze zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Tego bardzo by nie chciała, ale musiała się liczyć z taką ewentualnością. Choć coś jej podpowiadało, że tylko Hunter mógł pomóc Clearwaterowi tym razem okiełznać jego bardziej dziką naturę...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty12.04.21 20:18;

Nie potrafił spuścić z niego oka. Obwiniał go o te uczucia, a przecież sam nie był bez winy. Sęk w tym, że ciężko przychodziło mu pogodzenie się z rzeczywistością. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo w sobie to wszystko trzymał dopóki Olivia nie wytrąciła go z równowagi i dopóty nie pojawiło się tych dwoje Ślizgonów, których miał ochotę oglądać codziennie. Im bardziej harpia ustępowała - a był to proces powolny i niezbyt przyjemny, bowiem czuł się trochę nago - tym bardziej docierało do niego zmęczenie wywołane przez długi czas spiętymi mięśniami. W tych dwóch słowach wylał z siebie naprawdę sporo emocji i widział w spojrzeniu Huntera, że ten doskonale odebrał cały ten bagaż emocjonalny jaki się z tym wiązał. To przyniosło ulgę. Okay, Hunter był tego świadomy, nie negował, nie zaprzeczał i nie nakazywał mu przestać to czuć. Pisk Robin wywołał w nim zimny dreszcz, a więc tym chętniej zamknął oczy, aby nacieszyć się chwilą stania tuż przy Hunterze; ba, trzymania go za ramiona na wypadek gdyby ten chciał się cofać, odchodzić, wyrywać, a na to nie był jeszcze gotowy. Skoro nie mógł rościć sobie do niego żadnych praw, to chociaż tyle mu się należy, prawda? Otworzył oczy i zobaczył te jego zielonkawe, a ciężar jego dłoni na ramieniu sprowokował resztę harpich cech - włącznie z siateczką czarnych żyłek na białkach oczu - do wycofania się. Powoli, spokojnie, wszystko wracało do normy. Czerń tęczówek bladła, a pół sekundy później pojawił się jego błękitny kolor. - Trzymam cię za słowo. - wydusił z siebie eskilowym głosem. Opuścił swoje ręce wzdłuż ciała, z żalem, ale wtem uświadomił sobie, że Robin musiała to wszystko widzieć, a on nie mógłby powiedzieć jej prawdy. Zerknął na Huntera z udręką w oczach i dyskretnie (ehe, jasne) potrząsnął głową jakby chciał mu powiedzieć, że za nic w świecie nie mogą wyjaśnić tych kilku zdań dziewczynie. W końcu mógł odwrócić się w kierunku dziewczyn. Popatrzył na blondynkę. - Siema? - zapytał żałośnie i rozmasował wnętrzem dłoni swoje czoło. - Do jasnej avady, po co ci to było? - te słowa kierował już do Olivii, w której kierunku powoli podszedł, rzecz jasna na miękkich nogach. Chciałby oprzeć się na ramieniu Huntera, ale nie mógł. Każdą komórką ciała czuł, że ten stoi te pół metra obok. Nie musiał go widzieć. Dopiero teraz uzmysłowił sobie, że dziewczyna jest ranna. - KUR-WA. - wymsknęło mu się, wraz z jękiem. - Wystarczająco brzydki byłem czy ci mało? - niestety te słowa nie były wykrzyczane ani wysyczane, bo nie miał na to sił. - Tego chciałaś? Czy myślałaś, że co? Że pokrzyczę sobie i pójdę? - rozłożył ręce w geście bezradności, nie wiedział co robić, chciał usiąść, oprzeć się o kogoś, o coś, cokolwiek. Mundurek kleił mu się do ciała od potu i choć największy ból z siebie wyrzucił (i pewnie za jakiś czas przyjdzie ulga) tak nie potrafił pozbyć się złości skierowanej na Gryfonkę, która zabrała się za coś cholernie niebezpiecznego własnym i eskilowym kosztem.


+
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty12.04.21 20:40;

Nie przypuszczała, że Robin mimo swojej niechęci do jej osoby nie pozwoli jej od tak odejść, a dodatkowo jeszcze udzieli pomocy, kiedy Hunter wciąż zajmował Eskila, próbując przywrócić go do normalnego stanu i choć z jej perspektywy wydawało się to naprawdę trudne, to Ślizgonowi jakby przyszło z łatwością, jakby nie robił tego po raz pierwszy. 
- Szybko? - odparła na pytanie blondynki, chociaż wydźwięk jej słów bardziej wskazywał na pytanie niżeli odpowiedź, jakiej oczekiwała. Takowej nie była w stanie udzielić, bo musiałaby przyznać się do własnych błędów, a to dla Callahan było trudne, a już na pewno potrzebowała do tego znacznie więcej czasu. Skupiła całą swoją uwagę na pannie Doppler, która przy pomocy prostego zaklęcia owinęła ranę zadaną przez pazury harpii bandażem, na co brunetka odpowiedziała uśmiechem pełnym wdzięczności nawet jeśli było to rozwiązanie tylko na chwilę. - Poradzę sobie, dziękuję - powiedziała poprawiając szatę, w której ziały teraz dziury więc próba doprowadzenia jej do jako takiego stanu nie była warta zachodu. Będzie musiała kupić nową, albo po prostu zszyć tą, co w przypadku Gryfonki było bardziej prawdopodobne - nie stać jej było na nową. 
Zaraz po wypowiedzeniu podziękowań do Robin postanowiła się ulotnić i poszukać Percivala. Był on osobą na którą mogła liczyć, a mając tego świadomość za aktualny cel wzięła sobie odnalezienie go. Zrobiła nawet krok, kiedy pojawił się przy nich Eskil, równie zły jak wcześniej, chociaż jego wściekłość skierowana była w nią. Zacisnęła dłonie w piąstki, gryząc się w język zanim hardo wyznała mu prawdę, zdając sobie sprawę z tego, że ponownie mogłaby go wkurzyć. Zamiast coś powiedzieć opuściła głowę, patrząc na swoje buty, których czubki wystawały spod szaty. Nie wiedziała co ma powiedzieć, wszystko to co przychodziło jej do głowy mogłoby się spotkać z krytyką każdego z nich, dlatego w tym przypadku milczenie było znacznie lepszym rozwiązaniem. 
- Po prostu stąd idźmy i zapomnijmy o sprawie - oznajmiła w końcu, biorąc przed tym głęboko wdech, jakby chciała wyrzucić z siebie zupełnie inne słowa. Te brzmiały tak spokojnie i dość dziwnie, biorąc pod uwagę to wszystko, co się wydarzyło. - Przepraszam, po prostu przepraszam - dodała, czemu towarzyszył cichy syk, kiedy nieświadomie poruszyła ramionami, co skutkowało bólem, a potem zwyczajnie obróciła się na pięcie i odeszła, robiąc wpierw trzy kroki, a potem puszczając się biegiem. Nie potrafiła patrzeć im wszystkim w oczy, przynajmniej nie teraz. 


z tematu
+
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty13.04.21 8:52;

Już od jakiegoś czasu widział te nić porozumienia, która łączyła go z Eskilem, ale zapierał się z całych sił, aby nigdy nie przyznać, że ona istnieje. Widać to było w ich rozmowach i nawet jeśli się kłócili, to bardziej sami prowokowali te niezgodne kwestie, chcąc pokazać jak bardzo ten druhi nie ma racji. Owszem, nieco inaczej patrzyli na świat, jednak w tym momencie, kiedy patrzył na wracającego do własnego ciała Eskila, uwierzył, że ten potrzebował pomocy, a nie ciągłej krytyki, którą Dear wiecznie go obdarzał. Lubił się go czepiać. Uwielbiał to robić, bo to na początku podsycało to dziwne uczucie w jego klatce piersiowej, które wywoływał Ślizgon. A później po prostu myśl, że musi go nie znosić osadziła się w jego umyśle, po to aby ich zachowanie nie dawało podejrzeń Robin. I wiedział też, że dziewczynie zależy na Clearwaterze. Niejednokrotnie obserwował jak bardzo o niego dbała, ile była w stanie dla niego poświęcić. Może z początku dlatego był o niego zazdrosny, ale z czasem pojął, że on też chce dbać o nich oboje. Doszedł do tego, że uczucie, którym darzy dziewczynę ma zupełnie inny, głębszy charakter niż to więź, która łączy go z Eskilem. Bo coś bezsprzecznie ich łączyło. Poza tym po rozmowie ze Ślizgonką na dachu, nie miał wątpliwości, że ona również patrzy w jego kierunku. Może martwić się o Eskila, może mu pomagać, może go przytulać, ale to na Hunterze jej zależy w ten sposób. Teraz był tego pewien i potrafił to wszystko rozróżnić. Jednak co mu z tego, kiedy po zniknięciu harpii, ciągle patrząc w oczy Eskilowi, widział w nich ból, a w tle słyszał głos Robin, zajmującej się Olivią. W jednym momencie, kiedy Eskil odwrócił się do nich, Hunt dał sobie sprawę z tego, że Doppler słyszała wszystko. Spojrzał na nią nieco przerażony - nieco mniej niżeli przed chwilą był przed harpią - by napotkać jej wzrok w momencie kiedy Oli zaczęła podnosić się z miejsca i wszystkich przepraszać. Nic z tego nie rozumiał, bo przecież nie wiedział, że to Callahan wywołała harpie celowo, dlatego przeniósł na nią spojrzenie, by złapać ją jeszcze zanim puściła się biegiem i zapytać czy wszystko w porządku. Jednak chyba była w szoku, bo za chwilę zniknęła w korytarzu. Chciał zająć się przyjaciółką, ale po pierwsze zbyt przejęty był tym co wyszło podczas jego rozmowy z Eskilem, a po drugie nie bardzo potrafił zrobić coś więcej niż zrobiła Robin. Miał nadzieję, że Oli będzie miał kto opatrzeć i zająć się. Tymczasem spojrzał na Robin niepewnie, ale postanowił wykorzystać fakt, że dziewczyna też pewnie chciała wiedzieć co sprowokowało harpie, dlatego zwrócił się chwilę później do Eskila. - Dlaczego ona, do cholery to zrobiła?
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. O. Dear
Beatrice L. O. O. Dear

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek)
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1653
  Liczba postów : 1759
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty13.04.21 14:00;

Sytuacja wydawała się być opanowaną? Nic bardziej mylnego. Znikąd na środku korytarza pojawił się srebrny lew, który zatrzymał się obok waszej trójki. Spojrzał w stronę półwila i przemówił głosem profesor Dear.




Eskil, natychmiast do mojego gabinetu. Nie przyjmuję sprzeciwu i lepiej szybko przebieraj nogami.



Po przekazaniu tej wiadomości, patronus rozmył się i wszystko wydawało się być takim, jakby ten nigdy nawet w tym miejscu się nie pojawił. Nie pozostawało nic innego, jak udać się na spotkanie.

Zt x 3
Powrót do góry Go down


Camael Whitelight
Camael Whitelight

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 185
C. szczególne : tęczówki w kolorze oceanu; bransoletka z morskiego szkła i syrenia bransoleta; zapach Lordków i drzewa sandałowego; tatuaż z Oazy Cudów na łopatce; pierścień kameleona
Dodatkowo : animag
Galeony : 1150
  Liczba postów : 1361
https://www.czarodzieje.org/t18633-camael-ariel-whitelight
https://www.czarodzieje.org/t18638-alphard#533258
https://www.czarodzieje.org/t18634-camael-whitelight#533045
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Moderator




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty30.09.21 20:29;

post pracowniczy – wrzesień

Skinął nowej dyrektorce głową, kiedy ta poprosiła go o zajęcie się metalowymi i potencjalnie niebezpiecznymi dla uczniów z klątwą magnesu przedmiotami w zamku, jedynie posyłając Carine’owi chłodne spojrzenie, gdy tenoczywiście musiał wtrącić swoje trzy grosze. Zawsze zdumiewał go fakt, że lata mijały, a ten człowiek ani trochę się nie zmieniał, przez co Camael pałał do niego jeszcze większą niechęcią. Przyjął więc z ulgą wiadomość, że wcale nie będzie musiał współpracować z drugim nauczycielem transmutacji, nie bezpośrednio w każdym razie. Szybko przypomniał sobie, w którym miejscu w Hogwarcie znajduje się najwięcej zbroi i zaoferował się Wang, że właśnie tam się uda najpierw, zanim któryś z uczniów nie przyciągnie do siebie ich wszystkich na raz – to mogłoby być tragiczne w skutkach. Westchnął jednak, kiedy przypomniał sobie, że w Hogwarcie nie mógł się teleportować, a musiał dotrzeć aż na siódme piętro. Niemniej, bez dłuższej zwłoki udał się tam, chcąc załatwić sprawę możliwie jak najszybciej i nie dać Pattonowi zbyt wielu powodów do wytykania mu czegokolwiek. Musiał przyznać, że im dłużej był nauczycielem, tym mnie Patton miał do powiedzenia w jego kierunku, choć rzecz jasna swoje ględził dalej, to większość była jedynie typowymi dla niego słowami pogardy, które Camael puszczał mimo uszu. Jednocześnie poprosił też dyrektorkę, by zwyczajnie dała mu dzisiaj siódme piętro do przypilnowania, skoro i tak chwilę tam posiedzi, to mógł jednocześnie skontrolować, czy żaden z uczniów nie szwęda się niepotrzebnie po zamku, kiedy już dawno księżyc zdobił niebo.
Nie jego wina, że obrazy na piątym piętrze go zatrzymały. Nie mógł się powstrzymać przed wtrąceniem swoich trzech groszy, gdy postaci z ram żywo dyskutowały o konieczności banicji Irytka. Uniósł więc brew i odparł, że czasem są dla poltergeista trochę zbyt ostrzy, gdy spadło na niego ogromne oburzenie ze strony obrazów. Musiał więc rozwinąć własną myśl i zanim się obejrzał księżyc już wisiał na nieboskłonie znacznie wyżej, więc Whitelight niemalże pobiegł na siódme piętro, przysięgając, że rzuca papierosy. Każdy jednak kto go znał, doskonale wiedział, że w jego przypadku to jedynie puste słowa.
Przyszedłszy jednak na odpowiedni korytarz, wyjął różdżkę ze specjalnej kieszeni swojego swetra i niemalże od razu zabrał się do pracy. Zaklęcie nie było trudne, właściwie należało do absolutnych podstaw transmutacji, co sprawiało, że mógł je rzucać prawie że przez sen. Zaczął od pierwszej zbroi, która zmieniła się w swoją drewnianą wersję, gdy niewerbalne morfio na nią padło. Camael uniósł brew, dochodząc do wniosku, że to wygląda zbyt groteskowo. Skierował więc na nią różdżkę ponownie i przy użyciu tego samego zaklęcia zmienił ją w plastik, choć do złudzenia przypominający metal. Jedynie brak charakterystycznego, metalicznego błysku ją zdradzała, a jednak Whitelight uznał, że walory estetyczne zostały zachowane. Przeszedł więc do kolejnej zbroi, i kolejnej, powtarzając dokładnie to samo zaklęcie, które nie wymagało od niego zbyt wiele. Na ostatniej się zatrzymał, doskonale pamiętając, że należała do sir Galahada. Nie sądził, że z tą zbroją jest w stanie coś zrobić i zaklęcie zadziała. Czuł się też niebywale nie na miejscu, próbując przemienić zbroję rycerza okrągłego stołu, szczególnie w tych czasach, gdy odkrycia archeologiczne tak zbliżały czarodziejską społeczność do legend. Uznając więc, że skoro zbroja i tak jest niemożliwa do ruszenia – nie będzie w nią niepotrzebnie ingerować.

|zt

______________________


She couldn't care less, and I never cared more, so there's no more to say about that.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty18.05.22 21:53;

Na dupsko Merlina, na święta chcę kieszonkową sztalugę, powiedz o tym moim rodzicom, czy coś — wysapała tuż za plecami Rocco, kiedy natknęła się na niego na korytarzu tuż po długiej wędrówce schodami. Może i w dół, ale za to z jakim skupieniem! Za nią sunęła posłusznie nieco pomniejszona sztaluga i podobrazie, a w ręku trzymała skrzyneczkę z farbami i pędzlami. Choć jej ton wskazywał na niezadowolenie, rozpromieniła się na widok kuzyna, wiedziona nagłą, genialną rzecz jasna myślą. Dotknęła kręconych włosów Gryfona, podobnych w dotyku do jej i jej brata (Swansea widocznie lubili włoskie kombinacje) i zagarnęła je za jego ucho, odsłaniając profil. Złapała za podbródek, uniosła nieco głowę, obróciła w jedną i w drugą stronę, wszystko to w ogromnym skupieniu. W końcu zacmokała z zadowoleniem, mamrocząc pod nosem „będzie idealnie” i zreflektowała się, że zachowuje się jak wariatka. Jej oblicze zmieniło się w jednej chwili, z pełnego skupienia i surowej oceny przeszła do uroczej minki, która zwykle zwiastowała, że będzie trzeba coś dla niej zrobić.
Roccoooo — zamiączała, uwieszając się na jego ramieniu. Trochę poszerzyło się od czasu, kiedy dotykała go po raz ostatni. W ogóle urósł przez te półtora roku, kiedy jej nie było. Zmężniał... a to właściwie bardzo jej odpowiadało. Zapomniana sztaluga spadła z hukiem na ziemię, ale postanowiła chwilowo to olać. — Bo ty jesteś taki ładny, wiesz przecież. Zapozujesz, prawda? — skończyła wciąż uwieszona na jego ramionach i ucałowała go nawet w policzek, zanim wyprostowała się i znów zmieniła o jakieś 90 stopni, bo choć pozostawała uśmiechnięta, to widać było, że nie zamierza odpuścić.
Powrót do góry Go down


Rocco Swansea
Rocco Swansea

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
Galeony : 84
  Liczba postów : 176
https://www.czarodzieje.org/t20865-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
https://www.czarodzieje.org/t21058-poczta-rocco
https://www.czarodzieje.org/t20907-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty18.05.22 23:43;

Należenie do rodu Swansea niezaprzeczalnie wiązało się z posiadaniem specyficznej, różnorodnej rodziny. Miałem wrażenie, że każde odgałęzienie było zupełnie inną historią i tylko dlatego, że wszyscy raczej pozostawali otwarci, tolerancyjni i przede wszystkim - stawiali rodzinę wysoko, niezależnie od niewątpliwych różnic, tylko dzięki temu udawało im się utrzymywać bliskie relacje i tak licznie spotykać przy różnych okazjach.
- Przekażę, a jak będziesz dla mnie miła to sam ci ją dam. Dobrze, że pianina nie trzeba wszędzie targać - stwierdziłem, samemu będąc wykończonym samą myślą o takim zbędnym wysiłku. To oczywiście był też minus, czasami pewnie fajnie by było zmienić otoczenie i pograć poza swoim pokojem w domu i salą muzyczną w Hogwarcie. Byłoby łatwiej, jakbym miał trochę poręczniejszy instrument.
Skrzywiłem się teatralnie, kiedy dziewczyna bez większych zahamowań zaczęła traktować mnie jak swojego prywatnego modela, o ile w ogóle jak żywą osobę. Mimo to zaraz zmieniłem na bardziej neutralną, żeby faktycznie mogła dokonać swojej szybkiej oceny, doskonale wiedząc na co to się zapowiada. Nie miałem nic do roboty, więc nie miałem też nic przeciwko.
- Miło, że udajesz, że mogę powiedzieć nie. Zapozuje, ale proszę pamiętać, że jestem najlepszym kuzynem i dopisuje ci to do długu. Moje modelingowe predyspozycje mają swoją cenę - pokręciłem głową. Prawdę mówiąc zawsze byłem ciekawy jak tym razem uchwyci mnie Leight - generalnie, lubiłem pozować. Byłem raczej cierpliwy i utrzymywanie pozycji nawet przez kilka godzin nie stanowiło problemu, a zawsze fajnie było popatrzeć na efekty końcowe.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty19.05.22 0:09;

No wiesz! Zawsze jestem. — prychnęła z udawanym oburzeniem, wzdychając tak mocno, gwałtownie i na wskroś teatralnie, że kosmyk włosów znajdujący się najbliżej twarzy podskoczył na co najmniej dziesięć centymetrów. — To ja załatwię ci takie pianinko na gitarze jakie mieli retro mugole, widziałam kiedyś w tych śmiesznych kolorowych pudełkach. Wyglądałbyś — zapauzowała, zastanawiając się, czy zdradzanie, że głupio było dobrym pomysłem — wspaniale oczywiście.
Zresztą tak czy inaczej nie sądziła, żeby Rocco mógł z czymkolwiek i w czymkolwiek wyglądać źle, byli pod tym względem bardzo podobni. Pewnie namawiałaby go na modeling, ale po pierwsze straciłaby pewnie swojego najwdzięczniejszego modela do obrazów, a po drugie ani myślała robić sobie konkurencję.
Długu! Och, jesteś okropny. To jest sztuka, to trzeba przecież wspierać. Ludzie od setek lat kładą pieniądze na mecenat, a ty nie wesprzesz własnej... bratanicy. Powinieneś dbać o młodsze pokolenie — jak zwykle skorzystała z okazji żeby wytknąć mu, że jest jej wujkiem, choć w myślach sama nazywała go kuzynem. Wydęła już i tak wystarczająco duże wargi i kucnęła, żeby pozbierać z ziemi rozsypane przedmioty. Sztaluga wymagała poskładania, bo popękała w paru miejscach, ale reparo szybko załatwiło ten problem. Wcisnęła Rocco skrzynkę z farbami i ponownie wzniosła przedmioty w powietrze, tym razem mając nad nimi nieco lepszą kontrolę.
Zresztą słuchaj, zaraz ci opowiem i jeszcze będziesz chciał mi za to dopłacić. Jest tutaj taka sala pełna kolorowych witraży. W taką pogodę musi być obłędne światło. — Spojrzała na niego, chcąc wybadać, czy jest skłonny połknąć haczyk, zanim powie mu, w jaki sposób światło najlepiej by na nim wyglądało...
Powrót do góry Go down


Rocco Swansea
Rocco Swansea

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
Galeony : 84
  Liczba postów : 176
https://www.czarodzieje.org/t20865-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
https://www.czarodzieje.org/t21058-poczta-rocco
https://www.czarodzieje.org/t20907-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty19.05.22 22:24;

Nie miałem pojęcia jak wyglądają te dziwne instrumenty, ale raczej moja mina nie wskazywała na ogromny entuzjazm. I już sobie wyobrażałem, jak twarzowo mi by w tym było, po przerwanej wypowiedzi kuzynki.
- No przecież pomogę i to nie pierwszy raz, mówię tylko, że się mogę kiedyś za to upomnieć. Mi też przydałby się jakiś sponsor, a nie - może w końcu nie musielibyśmy z Jinxem kraść alkoholu z barku Rafa. Możliwość prawdziwej pracy zbliżała się wielkimi krokami a ja wciąż nie miałem pojęcia, za co dokładnie się zabrać. Może kariera modela nie byłaby wcale takim głupim pomysłem? Nie wydawało się to specjalnie ciężkie zajęcie, raczej elastyczne godzinowo. Z jakiegoś powodu nieszczególnie chciałem zarabiać na muzyce. A może po prostu ryzykować, że spróbuje i poniosę zbyt bolesną porażkę w czymś, co naprawdę było dla mnie ważne. Dużo łatwiej było bawić się innymi rzeczami - i dopóki nie jestem starszy ani bogatszy to jestem kuzynem - przypomniałem jej, kręcąc głową.
- No, brzmi nieźle - spojrzałem na nią nie bez podejrzeń, bo podpadało mi, że przekonuje mnie do tego, na co już się zgodziłem.
Umiejętność operowania kolorami to było coś, czego naprawdę zazdrościłem bardziej uzdolnionym plastycznie artystom. Sam prawdę mówiąc miałem o tym niewielkie pojęcie. Jak trzeba było coś namalować - byłem w stanie zrobić to pewnie względnie przyzwoicie, ale z pewnością nie miało to tego czegoś. Tego wyczucia, detalu, pomysłu. Właśnie dlatego nigdy specjalnie się w to nie pchałem, trzymając się sztywno swojego pianina. - Do czegoś zmierzasz, czy na pewno tam idziemy? - zapytałem, biorąc pod rękę wręczony mi zestaw farb.
Powrót do góry Go down


Leighton J. Swansea
Leighton J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Duże usta, kilka pieprzyków, ślady farby na rękach
Galeony : 277
  Liczba postów : 647
https://www.czarodzieje.org/t21367-leighton-lea-joanne-swansea#691779
https://www.czarodzieje.org/t21382-panna-sowa#692448
https://www.czarodzieje.org/t21368-leighton-lea-j-swansea#691780
https://www.czarodzieje.org/t21499-leighton-j-swansea-dziennik#6
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty20.05.22 8:55;

Sponsora… — powtórzyła po nim z namysłem i rzuciła mu niemu jeszcze jedne oceniające spojrzenie, tym razem pod zupełnie innym kątem. — Z taką buzią od razu szukałabym sugar daddy — uniosła kąciki ust, ale wcale nie wyglądało to tak, jakby żartowała. No i nie żartowała. Nie uważała tego za coś złego, sposób na życie jak każdy inny, do tego wygodny i bez wątpienia dochodowy. I tak wychodziła z założenia, że jazdy człowiek sprzedaje się w taki czy inny sposób. Dlaczego jej wdzięcznie się przed obiektywem było postrzegane lepiej, niż wdzięcznie się przed zamożnym człowiekiem? Pisma z jej sesjami, nierzadko bardzo odważnymi, mogły trafić w ręce każdego oblecha. Jeśli tak na to spojrzeć, to była to praca mniej wdzięczna i bardziej brukajaca, niż handel ciałem.
Idziemy — odpowiedziała i natychmiast się zreflektowała, ruszając w kierunku, w którym spodziewała się znaleźć odpowiednie pomieszczenie. Czytała o nim w książce poświęconej architekturze hogwarckiego zamku, ale nigdy nie była tam osobiście. Po drodze otwierała każde drzwi, których nie kojarzyła jako sale lekcyjne. — No, więc skoro brzmi nieźle, to wyobraź sobie jakim marnotrawstwem dobrej scenerii byłby mundurek. Wszystko by zniszczył. Kolorowe światło najlepiej będzie wyglądać na nagiej skórze. — prześlizgnęła się głosem po tej informacji, nadając jej najnaturalniejszego pod słońcem wydźwięku. Chętnie zmierzwiłaby niesforne loki Rocco w ramach dodatkowego pokracznego wsparcia, ale nie miała chęci na ponowne składanie swojej sztalugi, gdyby znów straciła panowanie nad zaklęciem.
W tym samym momencie natrafiła na właściwie drzwi i mało subtelnie wcisnęła go do środka, mamrocząc jakieś przeprosiny, kiedy stanęli już w rozświetlonej wszystkimi kolorami tęczy.
Możesz zostać w bieliźnie — zaproponowała łaskawie, delikatnie opuściła sztalugę na podłogę i ruchem różdżki zamknęła za sobą drzwi, jakby chciała dać mu do zrozumienia, że już jej nie ucieknie.

{z t. x2}
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty30.10.22 21:04;

Czuł się idiotycznie, że zajęło mu to tyle czasu. Zastanawianie się nad tym, gdzie zginęła ta fotografia, strawiła tyle dni jego życia, że zaczynał wątpić we własną inteligencję. Zdążył nawet pokazać odbitki swojej modelce, przedyskutować plany na przyszłą sesję, nie przespać pięciu nocy zastanawiając się jak to możliwe, że zgubił zdjęcie. Nigdy mu się to nie zdarzyło, fotografia była jego najszczerszym, najpilniej strzeżonym sekretem, nigdy nie gubił tego, co było aż tak cenne, co przedstawiało przerośniętą wręcz wrażliwość jego spojrzenia na rzeczywistość. Czuł się jak kretyn, szukając tego zdjęcia wszędzie, w ciemni, w dormitorium, na korytarzach, był prawie gotów napisać o tym ogłoszenie, zmyślić historię o kolekcji, z której mu coś zginęło — oczywiście nie jego, pytać ludzi, zgłosić nagrodę. Dopiero kiedy przeżuwał kanapkę podczas popołudniowej przerwy na podwieczorek, kiedy bezmyślnie obserwował szkolną gawiedź, patrząc na grupę gryfonów, terroryzujących pierwszorocznego puchona poprzez przerzucanie się podpierdoloną mu torbą. Prawie się zakrztusił kawałkiem chleba, tak szybko zerwał się na równe nogi.
Zrobiło mu się najpierw duszno, gorąco, poczuł, jak mu się krew w żyłach pali, później jak stal wrzucona w zimną wodę, stężały mu mięśnie i pociemniało przed oczami. Przewijały mu się w głowie sceny z ciemni, na zmianę z pogrzebem Morgany, z uszczypliwościami na wróżbiarstwie i całokształtem osoby Rivera. Zachciało mu się wymiotować, co zignorował, zarzucając torbę na ramię i jak nafurany buchorożec ruszył szkolnymi korytarzami, widząc tylko czerwień.
Czemu nie przyszło mu to do głowy wcześniej? Był tak zdławiony zamglonym wspomnieniem chwili czułości w Hogsmeade, kiedy uświadomił sobie, że uzewnętrznia się przed Coon'em, mimo że wcale przecież nie chce, że musiał przeoczyć tę podłą kradzież. Dał mu przecież jasno znać, że te zdjęcia były poza jego zasięgiem. Że to tak, jakby ukradł mu organ, a Bazyl, jak bez wątroby, jak bez nerki, chory przez te dni szukał powodu swojej bolączki. Nie słyszał nic, pretensji potrąconych na korytarzu uczniów, woźnego, który krzyczał, żeby uważać, bo podłoga śliska, zaskoczenia ducha, przez którego przebiegł, kiedy przemierzał przestrzeń siódmego piętra, jak wilk, ze wzrokiem skupionym w poszukiwaniu jednej tylko twarzy, tych włosów, tego uśmiechu, błysku perełek zdobiących jego szyję. Och jak on chciał teraz zerwać te perły i patrzeć, jak rozsypują się po posadzce.
- River... - sapnął do siebie, widząc, jak gryfon podnosi się z miejsca, gdzie tkwił przycupnięty przy jednym z parapetów. Dotarł do niego w kilku susach, upuszczając torbę, chwycił go za kark bez słowa, przypierając przodem do ściany, docisnął go do niej swoim torsem. Nim zdołał wydusić z siebie jakieś słowa, jego gorący, drżący oddech odbił się od gryfońskiego ucha zapowiedzią nadchodzącej, wielkiej krzywdy. Tylko komu zadanej?
- Nie mogłeś się powstrzymać, co? - szepnął mu w szyję, nachylając się w stronę jego twarzy, jedną stopą blokując jedną jego nogę, wolną ręką chwytając jeden z jego nadgarstków - Po prostu nie mogłeś. Musiałeś postawić na swoim, Coon, co? - cedził sucho, na krótkich wydechach. Czuł, jak jego serce tłucze się głupio w jego piersi, tak bardzo, że z pewnym strachem zastanawiał się, czy jego echo nie rezonuje aż to klatki piersiowej przypartego do muru Rakuna.

@River A. Coon
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty30.10.22 21:59;

To było jedno z tych spokojnych popołudni, które obfitowało w nudę i zmęczenie na tyle, że nawet nie było mu szkoda czasu poświęconego na senne szkicowanie na jednym z nasłonecznionych parapetów. Tego dnia ignorował głód nieco zbyt długo, jakoś nie mając po drodze do Wielkiej Sali, wciąż mając do roboty zbyt wiele bądź zbyt mało, by chcieć pokonać tyle schodów dla czegoś tak spokojnego jak jedzenie. I w pierwszej chwili to dziwne uczucie pomylił właśnie z niby wwiercającym mu się w brzuch głodem, zbyt późno orientując się, że przecież i drobny dreszcz niepokoju próbował ostrzec go przed ściskającym go spojrzeniem zbliżającego się do niego łowcy. Zdążył jeszcze sapnąć w zaskoczeniu, wypuszczając z rąk otwartą torbę, z której od razu wysunął się zarówno szkicownik, jak i wizbook w akompaniamencie kilku nadgryzionych ołówków. Nie zdołał przeanalizować szybko rozpalających go od środka emocji, więc i słysząc wyrzucane w jego stronę słowa wcale nie wiedział, czy spina się z oburzenia i strachu czy jednak ekscytacji, niby sięgając wolną dłonią w tył do Bazylowego biodra, jednocześnie wcale nie wiedząc czy nie chce przyciągnąć go bliżej.
- Mhm - wymruczał w mimowolnym przytaknięciu, potrzebując jeszcze chwili w tym przyjemnym cieple skontrastowanym z chłodną twardoscią ściany, której chropowatą od starych kamieni fakturę badał trudnym do ostudzenia policzkiem. - Dobra gra wstępna - przyznał, przymykając na moment oczy, by zmobilizować się do próby ucieczki, której wcale nie chciał, nawet jeśli wmawiały sobie, że jej potrzebuje. - Ale fatalne miejsce. Cofnij się, zanim nas ktoś znajomy zobaczy - zaprotestował w końcu, mając wrażenie, że ma na to tylko tę chwilę czasu, póki jego głośne bicie serca nie zsynchronizowało się jeszcze z tym przyjemnie wybijanym na jego plecach. - Pewnie miałeś nadzieję na… - podjął, błądząc wolną dłonią po ścianie w poszukiwaniu stabilniejszego oparcia, chcąc odepchnięciem się pomóc sobie w zdobyciu większej kontroli, by uciec z pozycji, w której nie chciałby zostać przyłapanym przez innych Gryfonów. - ...przytaknięcie, że lubię stawiać i zaproszenie do dormitorium - dokończył, próbując wykręcić głowę, by choćby zerknąć na Kane'a kątem oka, nie wiedząc o co może mu chodzić, bo i nie brał pod uwagę, że ten faktycznie może szukać jednego zdjęcia sponad tak wielu. - Zaraz się wyprowadzam, więc to też Twoja ostatnia szansa…
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty30.10.22 23:06;

Zacisnął palce mocniej, czując jak wzbiera w nim gniew. Gniew? Albo całkiem inna, równie paląca emocja, do której Bazyl nie miewał sentymentu. Jego ciało zareagowało dreszczem na tę wolną dłoń, po omacku lądującą na jego biodrze, jednak w odpowiedzi na to odsłonił zęby w grymasie zniecierpliwienia, jak pies, ostrzegawczo, instynktownie. Czego innego się mógł spodziewać po gryfonie jak nie kpiny? Dlaczego spodziewał się czegokolwiek? Aż tak całkowicie zgłupiał?
-Nie obchodzą mnie Twoi znajomi. - szepnął cicho, bo wiedział, że jeśli nie będzie szeptać, to zacznie drzeć mordę na cały głos. Przez myśl mu przeszło "o czym Ty pieprzysz?" ale podświadomie dobrze wiedział o czym, bo jego ciało zareagowało drgnięciem na tę prowokację.
Wciąż trzymając w jednym ręku jego nadgarstek puścił jego kark, tym samym dając mu przestrzeń, by rzeczywiście odepchnąć się od ściany. Była to jednak krótka chwila wolności, Bazyl w swojej głupiej strefie czerwieni tracił jakąkolwiek logikę działania, a to przecież ponoć gryfoni są impulsywni. Jego dłoń, jak zimny wąż, z karku przesunęła się w poprzek chłopięcego barku, owijając ramieniem wokół szyi. Zacisnął dźwignie odstępując rzeczywiście od ściany, dalej ciedząc mu do ucha. Nie chciał patrzeć mu w twarz, unikał dostrzeżenia jego oczu. Pamiętał te pełną zapału i miękkości minę, jaką zachwycił się na ścieżce zdrowia i coś bolało go w środku na myśl, że tak naiwnie i głupio dał się zmanipulować tym oczom.
- Nie jestem jednym ze stu twoich głupich gryfonskich kolegów, River. - zadrżał, kiedy dotarł do niego sens wypowiadanych przez Gryfona słów. W innych okolicznościach być może dotarłaby do niego prędzej treść o wyprowadzce, teraz jednak słyszał jedynie znów bełkot o niczym konkretnym- Może jednak Solberg Cię rozgryzł i rzeczywiście najpierw trzeba Ci coś złamać, żebyś przestał kpić. - to mówiąc pociągnął wyżej trzymany wciąż nadgarstek. Było mu źle i chciał to źle przelać na Rivera. Miał pretensje do siebie, o to, że chciał chyba w gryfonie coś dostrzec, powód dla którego tak lekko się przed nim obnażał, a nie było takiego powodu, poza jego własną ślepotą i naiwnością. Przyznanie się do tego kosztowało go zbyt wiele, decydował więc demonizować chłopaka, by dać ujście temu, co niewygodne.
-Zapytam tylko raz. Gdzie jest moja fotografia? - warczał, próbując nie podnosić głosu.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty31.10.22 14:01;

Cmoknął z dezaprobatą na podrzuconą mu odpowiedź, pozwalając sobie na drobny uśmiech, gdy poczuł, że może cofnąć się od ściany, by zaraz jednak spiąć się w nieco większym stresie, bo i w mocniejszym chwycie, z którego nie potrafił się wyswobodzić zaczął też dostrzegać, że mimo ich wzlotów i upadków Kane nigdy nie zachowywał się tak. Ściągnął mimowolnie brwi pod komentarzem, który tylko upewnił go w tym, że tylko on balansuje tutaj na granicy żartów, nie dostrzegając poruszającego go przecież niebezpieczeństwa.
- Basil… - zaczął, chcąc przypomnieć mu, że przecież mówił mu wcześniej, że wcale nie zamierza się z nim bić, ale momentalnie umilkł czując się absurdalnie głupio z tym jak miękko z jego ust wybrzmiało to imię. - Puść mnie - warknął więc w kontraście, czując jak oddech spłyca mu się wraz z szybciej bijącym w panice sercem, gdy próbował zamknąć dłonie na Basilowym przedramieniu, by odciągnąć je od swojej szyi. - Skąd mam wiedzieć gdzie rozrzucasz swoje nudesy? Puść mnie, kurwa, bo… - podjął, szarpiąc się nieco mocniej, bo i niespokojniej przez strach przed tym, że nie wie już, czego ma się spodziewać, po nagle agresywnym Bazylu, którego do tej pory szczyt możliwości był bardziej atrakcyjny niż przerażający. Szarpnął się więc w bok, chcąc obrócić ich razem, a jednak zatrzymał się gwałtownie, martwiąc się, że w bezmyślnej szarpaninie uszkodzi leżący w kieszeni jego spodni muzogram, stanowiący teraz większość jego dobytku. - Słodka Morgano, jaki Ty jesteś czasami zjebany - jęknął cierpiętniczo w poczuciu głębokiej beznadziei i żałosności, z każdą chwilą mając mocniejsze wrażenie, że szarpanie się nie ma sensu, a jednak choć doskonale wiedział, że to zaginione zdjęcie przy sobie ma, to przecież przyznanie się do tego nie wchodziło zupełnie w grę - ukradł je, nie dał się złapać i teraz było jego. Ten fakt nie podlegał dyskusji. - Co Ci nagle odjebało? Idź- Idź się wyżyć na kimś innym i wróć później… - wyrzucił z siebie, mając wrażenie, że głos łamie mu się zdradliwie, więc i dodał szybko: - Nie takiego podduszania oczekuję.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty31.10.22 14:35;

W przekorności gryfona było coś, co nawet mogłoby go ucieszyć. Zawsze czuł satysfakcję z temperowania krnąbrności, urabiania charakterów, wyznaczania im prostszych ścieżek, niż czysty chaos. Minął się ewidentnie z powołaniem, bo może powinien tresować wściekłe psy, albo być naczelnym mistrzem jakiejś lokalnej ciemni dla osób o wyszukanych fetyszach. Mimo to cmokniecie, które opuściło usta Rivera, zdawało się go jedynie bardziej rozdrażnić i kiedy zapiekło go w środku w reakcji na to miękko wypowiedziane, jego własne imię, westchnął, tak drżąc, że prawie brzmiał, jakby rzeczywiście warczał. Chciał go puścić, przecież wiedział, z czym równać się będzie obtłuczenie jego głowy na terenie szkoły i zdawał sobie sprawę z konsekwencji ewentualnej bójki, ale... czuł się oszukany. Czuł się głupi. Nie mógł sobie z tym poradzić w żaden sposób. Wydawało się, że pod dotykiem ozdobionych pięknie palców Coon'a, o kolorowych paznokciach połyskujących w świetle wpadającego przez okno słońca, wydawało się, że pod tym lekkim naporem ramię ślizgona jakby ustąpiło, ale jedynie nieznacznie.
- Powiedziałem, że nie jestem jednym z Twoich kolegów, żeby gubić nudesy. - prychnął, puszczając go w końcu, ale znów tylko na chwilę. Pchnął gryfona na ścianę, siłę impetu wykorzystując do tego, by odwrócić go twarzą w swoją stronę i z chrzęstem kłykci o kamień uderzył ręką koło jego głowy, stawiając barierę między nim a oknem, na którym ten przed chwilą siedział.
Spojrzał mu w oczy ciemniejącymi ze złości oczami. Twarz, która była zazwyczaj zastygła w różnych wyrazach niechęci i zblazowanego umęczenia tym razem ściągnięta była zimną, poważną złością. Kurwiki w oczach, wespół z drżeniem mięśni zdradzały jak wielce przelała się ta gorzka czarka gniewu w brzuchu ślizgona. Zaciskając mocniej pięść wspartą o ścianę, niemal czuł, jak krótkie paznokcie wbijają mu się w skórę wnętrza dłoni. Powoli, siląc się na opanowanie, podniósł drugą rękę wierzchem do góry w wyczekującym geście.
- Nie będę się powtarzał. - wspomnienie Morgany sprawiło, że jego brwi drgnęły, jednak w tej chwili miał nadzieję, że River tego nie zauważył. Myśl o tamtym wieczorze sprawiała, że co tylko uspokoił drżenie mięśnia karku, to ten wracał jak tik, ze zdwojoną siłą. Patrzył na twarz gryfona, który rzeczywiście tak doskonale nauczył się udawać, że byłby Bazyl gotów uwierzyć w jego niewinność, gdyby ten pociąg już nie ruszył z górki, pchany własną wagą nabierał rozpędu, na końcu wiadomo, jak zawsze czekał tylko kolosalny karambol, z którego Kane wyjdzie uszkodzony o kolejny odłamek zdrowego rozumu.
- To jest teraz Twoja rozrywka, River? - warknął, zaciskając dłoń, którą przed chwilą miał jeszcze wyciągniętą- Ubaw po pachy, robić ze mnie debila. No jak widzisz, ja się nie śmieje. - opuścił spojrzenie na ziemię, gdzie z paszczy torby wyzierały porozwalane graty gryfona, jakby miał nadzieję dostrzec tam swoje zdjęcie. Mógłby je wtedy wziąć po prostu i odejść. Nigdy więcej nie musieć nawet rozmawiać z tym gościem. Ale nie. Przecież nie mogło być tak prosto. Kiedy poniósł na niego wzrok, wyglądał przez chwilę, jakby coś go rzeczywiście bolało, zaraz jednak pochylił się do niego, tak blisko, że widać było, jak mu drżą w złości płatki nosa- Może rzeczywiście jestem debilem - powiedział gorzko, znów mając w głowie tę nocną ciszę, chwilę lekkości kiedy dogasało zaklęcie lumos, tlące się na końcu różdżki - Ale szybko uczę się na błędach i jestem okropnie mściwy. - zacisnął zęby, przełykając z trudem ślinę przez zaschnięte gardło- Odzyskam to zdjęcie. - powiedział niezachwianą pewnością w głosie, jakby rzeczywiście był sędzią wizengamotu i wyrażał swój sąd ostateczny. Choćby miał się włamać do gryfońskiego pokoju wspólnego cegła po cegle. Czuł, że ta durna fotografia, to teraz już symbol tej żałosnej słabości, w której dał się przyłapać jak ze spuszczonymi spodniami, symbol jego porażki. Porażki, za którą w środku przecież się uważał.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty01.11.22 22:50;

Gaspnął mimowolnie przy zderzeniu plecami ze ścianą, zaraz spinając się w odruchowym przymknięciu oczu, jakby to naprawdę mogło załagodzić ból uderzenia, które wcale jednak do niego nie dotarło. W głowie momentalnie zakiełkowała mu myśl, że może Bazyl jedynie blefuje, tak naprawdę nie będąc gotowym do przemocy, a jednak coś w jego oczach nie pozwalało mu do końca w to uwierzyć. Zmrużył więc własne w czujnej analizie, niemal z wyrzutem zerkając na otwartą w oczekiwaniu dłoń, bo według jego świętej logiki Bazyl zdecydowanie zbyt długo - zgodne z przewidywaniami! - nie zauważył braku skradzionego mu zdjęcia, a więc i stracił do niego wszelkie prawa.
- Ogólnie rzadko się śmiejesz - zauważył, sam dziwiąc się sobie ile pretensji potrafił wcisnąć w to jedno stwierdzenie, jakby naprawdę należały mu się za to przeprosiny lub chociaż zapewnienie, że nie jest wcale jedynym, przy którym Ślizgon był tak poważny, bo nawet jeśli nie miał do tego żadnych pobudek, chciał wierzyć w wyjątkowość swojej pozycji w Bazylich oczach.
Wstrzymał oddech, przeskakując spojrzeniem to z jasnego na ciemne oko, to znów odwrotnie, mimowolnie rozluźniając się na moment w opływającej myśli, że w końcu miał możliwość przyjrzeć się tym skrajnym kolorom w padającym przez okno świetle.
- Po co? - zapytał szeptem, samemu dopiero teraz ściszając głos, bo i w obecnej pozycji czuł się już znacznie lepiej - swobodniej i pewniej, gdy mógł bezpośrednio przyglądać się twarzy chłopaka, a i układy ich ciał mogły sugerować bardziej utknięty między bliskością flirt, a nie rozwijającą się dynamicznie bójkę. Niezależnie od tego co było prawdą, liczyły się przede wszystkim pozory. - Co w tym zdjęciu jest takiego, że nie możesz sobie odpuścić? - dopytał jeszcze ciszej, jakby Bazyl mógł wyczytać sens zadanego mu pytania z samej intensywności wbitego w niego spojrzenia, które złościło się przez sam fakt, że Kane gotów był skreślić go tak łatwo, ceniąc go niżej od byle zdjęcia. - Chodzi o Ciebie czy o modelkę?
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty02.11.22 12:41;

Milczał. Nie tego się spodziewał. Milczał, bo młyn myśli i emocji, choć rozpędzony lawiną, zdawał się miękko opływać gryfona, w którym nie było w tym momencie takiej przekory ani buty, by walczyć. Milczał i patrzył na niego, kiedy ten z pretensją, ale zaskakującym spokojem brał na siebie te fale gniewu, którymi ślizgon niemal promieniował, jak odpad radioaktywny. Przyjmował kolejne, surowe słowa stojąc pod ścianą, a jednak nie spuszczał wzroku. Basil nie mógł nie uznać tej głupiej gryfońskiej cechy za coś szalenie interesującego, mimo że sam ledwie trzeźwo myślał, to te wzburzone fale ocierając się o smukłą sylwetkę Rivera, nie wywołując kontrreakcji, jakby się wypłaszczały.
Milczał dalej. Kiedyś śmiał się może więcej, później zaczął więcej czuć i przestało mu być do śmiechu. Ani sobie radził z tym, ani z hormonami, a jeszcze mniej radził sobie w interakcjach międzyludzkich, ale nie planował się z tego tłumaczyć. Powoli wziął głęboki wydech, zaciskając silnie zęby, bo... nie wiedział, co ma mu powiedzieć. Nigdy się specjalnie nie zastanawiał czy śmiał się często, czy rzadko, ale sam fakt, że ktoś, na dupę Merlina, durny gryfon zwrócił na to uwagę prędzej, niż ktokolwiek z jego bliższych znajomych...
Cmoknął bezgłośnie, poruszając dziwnie głową.
- Bo jest moje. - odpowiedział z rozbrajającą szczerością i prostotą- Po prostu... moje. - nie wiedział, jak to nazwać. Robione przez niego fotografie były częścią świata, który oglądał i który nazywał sam dla siebie w swojej głowie. Zdjęcia były dla niego czymś bardzo intymnym, czym niespecjalnie był gotów się dzielić, stając się nagle tak pruderyjnym i zawstydzonym jak młodziutka gęsiareczka ze średniowiecznych legend. Robiło mu się coraz ciężej pod tym gryfońskim spojrzeniem, czuł się oceniony, czuł się obnażony, mylnie rozumiał żal, chowający się między Rakunowymi rzęsami, odbierając go jak pretensję, a na te nie był gotów. Zupełnie bezmyślnie oderwał pięść od ściany, nie zauważając nawet czerwonej kropelki krwi, która zdążyła spłynąć z przerwanego naskórka w stronę nadgarstka i obiema dłońmi sięgnął twarzy chłopca, obejmując ją z obu stron. Śródręczem obu rąk zasłonił mu oczy, wiedziony jakimś automatycznym odruchem, chcąc odizolować się od tych jego wielkich, wilgotnych tęczówek.
- Nie chcę, żeby ktoś oglądał... - zamilkł, przełykając z trudem ślinę- Nie chcę, żeby ktoś patrzył na to, co ja widzę. - zupełnie nie potrafił ubrać myśli w słowa, a takim przecież był oczytanym gogusiem, erudytą za pięć knutów.
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty08.11.22 0:39;

Prychnął cicho, faktycznie oceniając, bo i w lakonicznym tłumaczeniu Ślizgona widział tylko dobrze znajome "tak bo tak", które tak dusiło go ze strony ojca w dzieciństwie, że już w wieku jedenastu lat popchnęło go to do ucieczki do innego kraju. I to wcale nie tak, że musiał wszystko rozumieć, bo i bez zrozumienia gotów był przecież podążać za przyjaciółmi, a jednak tym Ci różnili się od Bazyla, że im mógł do tego na ślepo zaufać. Niezależnie od tego jak naiwny by nie był i jakkolwiek mocno instynktownie ciągnęło go do Kane'a, nie mogło to zaburzyć tego cichego głosu rozsądku, który podpowiadał mu, że ten jest zbyt zmienny, a więc i nieprzewidywalny, by skoczyć w ogień na jego rozkaz. Im dłużej wpatrywał się w ciemniejsze z oczu (które przez drobne podobieństwo do jego własnego mocniej przekonywało go swoim ciepłem, którego doszukiwał się nawet wtedy, gdy to spowodowane było płomieniami złości), tym mocniej przekonywał sam siebie, że musi coś na to odpowiedzieć, jakoś zaprotestować, bo przecież zdjęcie nie było jego. Już nie.
- C-co-... - jednak wydusił z siebie jedynie, gdy skrupulatnie układaną w głowie wypowiedź rozsypał zupełnie niespodziewany gest, pozostawiając go z pustką dużo głębszą od czerni, która odebrała mu wzrok, bo ta przecież załamywała się na krańcach bazylowych dłoni wspomnieniem nasłonecznionego popołudniowym słońcem korytarza. - Ale ja chcę oglądać - wydusił z siebie równie buńczucznie co pochopnie, w drobnym szoku dzieląc się pierwszą z myśli, która wtargnęła do panującej w jego głowie pustki. - Modelka patrzy, aparat patrzy, więc ja też chcę móc patrzeć - zażądał, jakby naprawdę miał do tego jakiekolwiek prawa, nie przyjmując jednak odmowy, więc i ignorując głośno bijące serce chwycił za bazylowe nadgarstki, by pociągnąć jego dłonie w dół, przytrzymując je pewniej. - Oddam Ci zdjęcie i nie zabiorę żadnego więcej, jeśli pozwolisz mi patrzeć - zadeklarował spontanicznie, nawet nie zamierzając analizować tego dlaczego tak bardzo mu na tym zależało i dlaczego tyloma iskrami determinacji ciskało teraz jego spojrzenie wprost w tak niemożliwego do zrozumienia Bazyla.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty08.11.22 10:17;

Było to zarazem cechą szlachetną jak i okropnie nierozsądną, zarówno umiejętność podążania za kimś bez zrozumienia go, jak i chęć zrozumienia kogoś, kto zachowywał się jak porażony, kiedy tylko ktoś przejawiał wobec niego zainteresowanie. Basil jednocześnie mógłby zarówno kazać mu w ten ogień skakać, jak i samemu, z sobie tylko znanego powodu, w ten sam ogień się rzucić. Działał na podstawie własnych analiz, które plątały się niejasno w jego głowie, szeleszcząc sugestiami, by żyć tak, żeby nikt nigdy nie wiedział, jaki jest Twój następny krok. Nabawił się niechcianych zachowań w odpowiedzi na presję, a im dalej spychał swoje emocje, tym trudniej było mu sobie z nimi radzić, kiedy te nawarstwiały się jak śnieg na dachu, a jego stoicyzm i zdrowy rozsądek, niczym ten dach, zaczynały skrzypieć pod ich ciężarem. W normalnych okolicznościach powinien po prostu poprosić o zwrot tego zdjęcia, nie okazywać jak wiele dla niego znaczyło. Logiczny Bazyl zdawał sobie z tego sprawę. Niestety, coś w tej relacji z Coonem było bardzo chemicznego, co nie pozwalało mu na dotarcie do tej logiki, odizolowanie się i działanie według zwyczajowego kodeksu bazyla. Nie lubił tego, bał się tego, robiło mu to ogromny nieporządek w poukładanych, życiowych planach.
Przeżuwał w stresie swoje wargi, patrząc na koszulkę gryfona z drżącymi brwiami, korzystając z tych kilku oddechów, kiedy mógł opuścić swój pióropusz, pawi ogon i spróbować połapać uciekające oczka swoich myśli, nim całkiem się tu przed nim popruje. Zamrugał szybko, z przerażeniem zauważając delikatny filtr wilgoci, pojawiający się na krawędziach jego wzroku. Potrząsnął głową, jakby ten gest mógł odgonić tę wilgoć, jakby to była tylko natrętna mucha.
Ja chcę oglądać.
Zacisnął ponownie zęby, kiedy River odjął jego ręce od swojej twarzy i podniósł wyżej podbródek, maskując swoje straszne zmieszanie.
- Dlaczego? - zapytał, jednym słowem próbując objąć te wszystkie słowa, jednym pytaniem zrozumieć, dlaczego miałoby go interesować to, co uwieczniał na fotografiach. Modelka przecież nie miała wyboru. Aparat był tylko narzędziem. Nikt nie patrzył na te zdjęcia, bo po prostu chciał. Więc dlaczego?
Prawie się cofnął pod ciężarem tego uporu, które biło z twarzy gryfona. Zaskakująco przekonujący ton głosu, trudna do opisania charyzma, niemożliwy do uchwycenia odpowiednim słowem, czy zwykłym dotykiem żar jego własnych, choć tak nieznośnie spontanicznych przekonań. Cechy na wskroś gryfońskie, tak obce, że mu się w głowie przepalały bezpieczniki i wymagało to stu procent wysiłku i samoprzekonania, by nie odwrócić spojrzenia. Dłoni jednak z uchwytu Coona nie wyrwał, a minę, choć usilnie starał się zachować neutralną, drżenie brwi zdradzało, że miał nietęgą, na krawędzi czegoś bardzo ulotnego. Strachu?
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty08.11.22 23:35;

Ściągnął brwi, momentalnie czując jak zalewa go gorąca fala irytacji, bo choć nie umiał ubrać tego w słowa, to przecież wiedział, że sztuka jest sztuką dopiero wtedy, gdy oddziaływała na innych. Dlatego sam siebie rzadko śmiał nazywać artystą, woląc widzieć w sobie bezpieczniej brzmiącego rzemieślnika, mając też przecież skłonność do bardziej użytkowych niż ozdobnych czy symbolicznych dzieł. Nabrał gwałtownie powietrza w płuca, gotów zapytać się skąd Bazyl może wiedzieć, że to, co tworzy, ma jakąkolwiek wartość, jeśli nie powiedzą mu tego inni, ale szybko zdał sobie sprawę z tego, jak żałośnie i nago to brzmi. Powietrze uleciało więc z niego jak z niepoprawne zawiązanego balona, co zwieńczył wzruszeniem ramion i ucieczką spojrzenia w bok na ten krótki moment, gdy wyrzucał z siebie "Po prostu chcę". Zacisnął mocniej palce na trzymanych nadgarstkach, jakby w obawie przed nagłą ucieczką Bazyla, gdy ten zda sobie sprawę, że wcale nie ma co liczyć na inteligentną i przemyślaną odpowiedź, bo nawet jeśli jakieś myśli kłębiły się teraz w Rakuniej głowie, to wszystkie były powstrzymywane przed uzewnętrznieniem. - ...Proszę - dodał ciszej, instynktownie, gdy tylko spojrzenie powróciło mu do ciemniejszego z oczu, by zaraz speszyć się urażoną dumą pod tym jasnym, więc i dodał bardziej wyzywająco do ślizgońskiej ambitności: - To pomoże rozwinąć się nam obu.
Powrót do góry Go down


Basil Kane
Basil Kane

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 751
  Liczba postów : 702
https://www.czarodzieje.org/t21736-breasal-o-cathain-zanglizowane-basil-kane#709152
https://www.czarodzieje.org/t21738-bazyl#709234
https://www.czarodzieje.org/t21735-basil-kane#709151
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty09.11.22 10:01;

Bazyl nie postrzegał swoich fotografii jako sztuki, nie szukał więc dla niej uznania i niespecjalnie rozumiał, że miarą jej wartości jest to, jak oddziałuje ona na innych. Postawiony przed taką sugestią mógłby poczuć się niemal urażony, w końcu o to cała była pretensja, że ktoś oglądał coś, czego nikt nie miał oglądać. Jakością jego zdjęć nie było to, czy podobało się to komukolwiek, nie miało się przecież podobać, te zdjęcia to były jego intymne myśli uwiecznione w postaci obrazu, jakby miał autystyczny umysł, który nie rozumiał słów, konstruował wizjami zdania. Wpatrywał się w Coon’a z niesłabnącą uwagą, zauważając, że jego złość i niepokój bardzo szybko wyciszyły się w klamerkach chłopięcych rąk, zapiętych wokół jego nadgarstków. Zerknął na jego mocniej zaciskające się palce tylko przez chwilę, dostrzegając, że dziś miał chyba inny kolor paznokci niż ostatnio.
Po prostu chcę nie było żadnym argumentem, ale przecież sam przed chwilą, nieumiałek w wyrażanie swoich myśli, chciał swoje zdjęcie odzyskać, bo tak. To ciche proszę, jak ptasia główka wychylająca się zza gałązki, z tym bystrym spojrzeniem, które z butą rzucało takie straszne wyzwania jakby nigdy nic. Kane zmrużył oczy, zaciskając lekko zęby w wielkiej podejrzliwości. Mieliło się w nim to poczucie zdrady, o które się potykając, biegł tu wycisnąć z Rivera życie, złość na tę miękkość gryfona, która wpływała na niego jak melasa, i radość głupią z jego uwagi i strach przed tym wzruszeniem, o które się niebezpiecznie otarł.
Cofnął się krok, potykając o torbę, jakby potrzebował się zdystansować od tej bliskości, która zakwitła między nimi w tym krótkim momencie i wyswobodził ręce z objęć gryfona, by zebrać niedbale jego rozsypane rzeczy i podnieść tę wybebeszoną torbę. Odchrząknął, podając mu ją, jakby to miało wystarczyć za przeprosiny za bezpodstawną napaść w biały dzień, jednak nim wypuścił pasek z ręki, sięgnął dłonią do środka i wyjął pierwszy z brzegu notes.
- Biorę jako zakładnika. - poinformował, podnosząc go do góry na wysokość wzroku - Do czasu, aż odzyskam fotografię. - uniósł brwi i wcisnął go do swojej torby - Żebyś się przypadkiem nie rozmyślił… - dodał, by sprecyzować, choć z ich dwójki to chyba Bazyl był stanowczo bardziej niestabilny w swoich decyzjach i zachowaniach. Wycofał się tyłem, przyglądając Riverowi i odszedł.

+
Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty09.11.22 11:04;

Brakowało mu nie tylko argumentów, ale nawet i pustych słów, by spróbować jakkolwiek Bazyla przekonać do siebie i swojej racji, więc tylko wpatrywał się w niego z błaganiem przykrytym oczekiwaniem i niecierpliwością, nawet jeśli z sekundy na sekundę prośba w jego oczach stawała się coraz bardziej desperacko widoczna. Wstrzymał oddech, bo i serce zatrzepotało mu paniką w klatce, gdy poczuł jak trzymane nadgarstki wyrywają mu się spomiędzy palców, zapowiadając porażkę, a jednak nie ruszył się z miejsca, pozwalając jedynie brwiom na łagodne złamanie się pod ciężarem bezsilności. Te zaraz jednak podskoczyły w górę, a on cały spiął się w gotowości do instynktownej walki czy pogoni, podejrzewając, że sięgnięcie Bazyla po jego torbę nie może wróżyć nic dobrego. Spojrzeniem czujnie śledził więc każdy ruch, chcąc wyłapać choćby i najmniejsze drgnięcie mięśni, przy pierwszej możliwej okazji łapiąc swoją własność, by przycisnąć ją do piersi z brwiami ściągającymi się w oburzeniu na tak jawną kradzież, którą właściwie bardziej nazwałby przywłaszczeniem.
- Jestem Gryfonem - prychnął cicho, naburmuszając się momentalnie w urażonej dumie. - Słowo honoru powinno Ci wystarczyć - dodał, nieszczególnie zwracając uwagę na to, który z notesów wylądował w dłoni Kane'a, bo i to w jego oczach wciąż się gubił, szukając ukrytych tam emocji, które rozpamiętywać będzie mógł przez najbliższe dni, nie wiedząc jak zapewnić sobie więcej tych wrażeń. - Do tego musiałbym myśleć… - burknął cicho, niby będąc złym na Ślizgona, a jednak to na sobie się wyżywając, idiotycznie głupio czując się z tym jak grzecznie czekał w miejscu, aż chłopak nie wycofa się na większą odległość. - ...napisz do mnie, to się umówimy! - rzucił w końcu za nim, gdy ten był już na tyle daleko, by bezpiecznym było gwałtowne wykręcenie się w stronę parapetu, by grzmotnąć w niego swoją torbą, uwolniwszy ręce mogąc schować twarz w wyrazie najwyższego zażenowania. Jęknął cierpiętniczo, całym sercem nienawidząc się za to, że to było mu szybciej, bo i przecież stanowczo wmawiał sobie, że nie ma ku temu żadnych powodów; a jednak uśmiechnął się mimowolnie przy wymruczanym cicho "hombre loco", gdy wciskał już w uszy muzogram, musząc przejść się na błonia, by choćby spróbować rozchodzić rozciągające się w nim bezmyślne emocje.

|zt x2

+
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32721
  Liczba postów : 108320
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8




Specjalny




Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty01.09.23 18:06;




Fotelowa Bójka



Ten dzień wydaje się całkiem spokojny, zupełnie, jakby nic nie miało cię zaskoczyć. Wygląda na to, że tym razem uczniowie i studenci potrafią się zachować, a może to odznaka prefekta tak na nich działa? Może po prostu są jeszcze rozleniwieni po wakacjach, które dopiero co dobiegły końca. Wszystko jest spokojne, bardzo spokojne i może właśnie to powinno cię zaniepokoić.

Wtem słyszysz okrzyki z siódmego piętra, niosące się echem po Wielkich Schodach. Kiedy docierasz na miejsce okazuje się, że trwa pojedynek między uczniami szóstych klas, wyraźnie podburzanych przez Irytka, który wyzywa ich od tchórzy i namawia do walki. W końcu na twoich oczach jeden z uczniów przemienia drugiego w fotel. Co robisz?

@Marla O'Donnell @Victoria Brandon @Drake Lilac @Xion S. Grey @Zoe Brandon @Augustine Edgcumbe @Elizabeth Brandon @Anna Brandon @Charlotte Brandon @Mina Hawthorne





______________________

Korytarz na VII piętrze - Page 16 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Korytarz na VII piętrze - Page 16 QzgSDG8








Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty


PisanieKorytarz na VII piętrze - Page 16 Empty Re: Korytarz na VII piętrze  Korytarz na VII piętrze - Page 16 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Korytarz na VII piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 16 z 17Strona 16 z 17 Previous  1 ... 9 ... 15, 16, 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Korytarz na VII piętrze - Page 16 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
siodme pietro
-