SUPER, ŻE CI SIĘ PODOBAJĄ, BARDZO SIĘ CIESZĘ!
Ilość zużytych materiałów, tuszu głównie, zależy od tego co byś konkretnie chciał, bo wiadomka, że na kontury kotka pójdzie mniej, niż na cieniowanego smoka na całe plecy, czy coś ten deseń, więc tak bez szczegółów nie umiem powiedzieć.
Pewnie! Możemy się złapać jakoś po lekcjach i pokażę Ci co tam mam, chyba, że od razu mi napiszesz co by Cię interesowało, to ogarnę propozycje!

Kasa na to, o czym ostatnio rozmawialiśmy.
Dzięki za fatygę.


Boyd

Eskil!

Bardzo dziękuję za prezent świąteczny! Kubek jest prześliczny i już piłam z niego kaweczke i super się sprawdza i świetnie prezentuje. Jak tylko mnie stąd wypuszczą, przetestuje też kompas. Ale na razie jeszcze się nie zapowiada... W każdym razie, mega cieszę się z prezentów i mam nadzieję, że upominki ode mnie także dotarły.

Życzę Ci Wesołych Świąt jeszcze raz i nie mąć dziewczynom w głowach za dużo!

Odeya Worthington

Kochany Eskilu,

Obiecalam, ze wysle! Musialam dotrzymac danego slowa, bo inaczej nie byla bym soba! Mam nadzieje, ze w czasie kiedy sie nie widzielismy, miales okazje do cwiczen. Jesli nie, to rob to natychmiast, bo jak wroce do szkoly po nowym roku, to na pewno to sprawdze! I nawet nie probuj sie wymigac, bo cie udusze!

Szczesliwego nowego roku i do szybkiego zobaczenia!

Robin

Szanowny panie Clearwater,

Niestety, ale ze względu na nadmiar obowiązków, jakie mnie przygniotły bezpośrednio przed przerwą świąteczną, nie byłam w stanie zaprosić pana na rozmowę. Niemniej, nie oznacza to, że nigdy ona się nie odbędzie i prawdopodobnie pan sam najlepiej wie, dlaczego pragnę zamienić z panem kilka słów.

Z radością pragnę pana zaprosić na prywatne spotkanie w pokoju nauczycielskim w poniedziałek czwartego stycznia, o godzinie osiemnastej. O tej porze z pewnością nie będzie w tym pomieszczeniu żadnego nauczyciela, który mógłby przeszkodzić nam w rozmowie, którą niechybnie musimy odbyć. Niestety, nie mogę zaprosić pana do mojego prywatnego gabinetu, ponieważ ten jest w remoncie.

Będe niezmiernie rada, jeśli przyjmie pan moje zaproszenie nie radzę mnie ignorować...

Z wyrazami szacunku,
profesor Beatrice L. O. O. Dear

Tyle mówiłem, że drugie należy do Ciebie, żebym mógł Cię mieć na oku, a ostatecznie zapomniałem Ci do dać.

Wszystkiego dobrego w nowym roku!

Nie bądź śmieszny; Tobie bardziej się przyda.

Zależy. Parę dni na pewno, z ustępowaniem. Im mniej gwałtownych ruchów będziesz wykonywać, tym tkanki szybciej się zregenerują.

Jakby wystąpiły jakieś powikłania, nie poprawiało się - daj znać.

Po prostu uważam, że nawet jeżeli nie będziesz próbował - może Ci się przydać. W szczególności, gdy magia lecznicza nie jest Twoim atutem.

Nie robiłem tego w celu uzyskania późniejszego rewanżu, podziękowań, zwrotu eliksirów, galeonów lub czegokolwiek. Zrobiłem to z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie potrzebuję niczego w zamian.

W sumie, jeżeli tylko się zgodzisz, mogę mieć jedną prośbę, wymagającą użycia Twojej zdolności hipnozy.

Spokojnie - w legalnym tych słów sensie. Muszę tylko wiedzieć, czy się wyrazisz chęć wzięcia udziału w czymś takim.

Eeeeee... nie, nie nagadała. I nie, to nie podstęp. I tak, po tym, co widziałem - chcę. Uczę się na własną rękę oklumencji, a naprawdę trudno jest znaleźć kogokolwiek, kto mógłby chcieć namieszać w mojej głowie w ramach potrenowania tej umiejętności.

W kwestii legalności - zawsze mogłeś pomyśleć, że chcę osiągnąć jakąś własną, majątkową korzyść. Jak widzisz, mam trochę inne plany.

Jeżeli nie wiesz, czy umiesz, to myślę, że nadarzyła Ci się idealna okazja, by świadomie spróbować kogoś zahipnotyzować. Zobaczyć, czy Ci się uda. I wcale nie będę miał nic przeciwko.

Ona też Cię o coś w tym stylu poprosiła?

Tak, obrona umysłu przed dostępem z zewnątrz. I podejrzewam, że hipnoza działa niezależnie od orientacji, więc o to się w sumie nie martw. Jak nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Najwyżej coś wymyślimy w razie potencjalnych problemów.

Uwierz mi, to jest jedno z tych mniejszych szaleństw, których się podjąłem. I tak, dałbym się zahipnotyzować. Nie mam nic do stracenia.

Nie dziwię się, też bym odmówił. Skąd wiem? Po prostu. I to od całkiem dawna.

Dla mnie nie ma problemu. Gdyby coś miało się wydarzyć, to możliwe, że Robin zareaguje przed nastąpieniem jakiejkolwiek tragedii. A jeżeli mam jakoś pomóc w jej obserwacjach (tak szczerze, nie wiem, czym się dokładnie zajmuje w tej kwestii), to myślę, że tym bardziej nie zmienię własnej prośby.

Kiedy będziesz chciał, dostosuję się do terminu.

Byłoby miło, gdyby zostało to dochowane jako tajemnica. Wolałbym uniknąć jakichkolwiek nieprzyjemnych pytań.

Czego bardzo nie lubię? A to zależy. Na pewno nie chciałbym, żeby pewne fakty z mojego życia wyszły na zewnątrz. Albo żebyś kazał mi się rozebrać do naga pośrodku sali. Takie głupie rzeczy, ot co. Takie, podczas których moja prywatność zostaje zaburzona.

Tak, przekażę jej odpowiednie informacje. Podejrzewam, że gdybyśmy jej nie przekazali informacji na ten temat, to zapewne nie skończyłoby się to zbyt dobrze. Doppler dzierży w sobie silną osobowość i nie sądzę, by to, co miało ostatnio miejsce, przyczyniło się do jej złamania.

Pozwalam. I tylko jemu.

Nie wiem, różne rzeczy chodzą po głowie innych ludzi, soooo. Różnie z tym bywa, naprawdę. Dajmy, że miałbym wypalić swój największy sekret, z którym. Albo opowiedzieć wstydliwą sytuację z własnego życia. Albo kazałbyś mi wypić napój nieznanego pochodzenia, czego bym też nie zrobił. Albo zrobić komuś krzywdę... no, jest tego wiele. Tylko muszę nad tym bardziej pomyśleć.

W sumie, życie jako gumochłon byłoby znacznie prostsze... Ogarnij, ja się dostosuję.

co to za jakieś tajemnice? Mów mi tu szybko kto będzie z Tobą ćwiczył! Ja wiem, że trening uroku raczej nie jest niebezpieczny i wyjdzie Ci na dobre - doceniam też, że mi o tym wszystkim mówisz, zanim się do tego zabierzecie; naprawdę się cieszę, że postanowiłeś mi zaufać - ale na Merlina! Gadaj z kim, bo takie sekrety mnie nie bawią!
Co do Dear - myślałem, że jej nie lubisz... Nie spodziewałem się, że przyjmiesz jej pomoc, kiedy odrzuciłeś pomysł rozmowy z Whitehorn. Naprawdę wie co może Ci pomóc? Skąd? Nie wiem co o tym myśleć, ale z drugiej strony chciałbym wierzyć, że znajdzie się osoba, która wie więcej na temat Twojej genetyki niż ja. Próbowałem szperać po książkach, ale wszędzie jest mowa o wyrobieniu kontroli umysłu, nauce samokontroli, poprzez odpowiednie oddychanie i takie tam inne, bardziej treningi autonomiczne, polegające na uspokojeniu psychiki. Tylko nie wiem czy w Twoim przypadku to wystarczy, a przede wszystkim nie wiem dokładnie jak to się robi. Powinniśmy poszukać specjalisty, który potrafi naprawdę Ci pomóc, wiesz? Może magipsycholog?

Dobra, już chyba wiem o kogo chodzi. Wiem kto jest dobry w uzdrawianiu, umie zachować tajemnice i kto Cię ogarniał w jeziorze. Wszystko się zgadza. Eskil, tylko nie rób nic na siłe. Pamiętaj, że od razu wszystkiego nie będziesz umiał. Stopniowo, powoli. Fajnie, że już wcześniej próbowałeś (mam nadzieję, że na kimś kto wyraził na to zgodę i był w pełni tego świadomy), tylko chce Cię prosić, żebyś uzbroił się w cierpliwość. Trochę Cię już znam i wiem, że chciałbyś wiele rzeczy osiągnąć już-tu-i-teraz, ale w większości przypadków tak się nie da. Proszę Cię, pamiętaj o tym przy ćwiczeniach.
Robin ma racje. To nie jest zabawa. Wpływanie na innych ma swoje konsekwencje. Ty na pewno nie chciałbyś, aby ktoś zmuszał Cię do czegoś poprzez taki dar. Trzeba go umiejętnie wykorzystywać, dlatego mam nadzieję, że uda Ci się w pełni nad tym panować i używać w kontrolowanych warunkach. To ciekawe, że Dear chce Cię poprowadzić z tej strony... W sumie nie pomyślałam o takim rozwiązaniu, chociaż nie wiem czy jest to do zrobienia. Jestem ciekawy co Ci powie.
Dobra, już Ci nie truje. Daj znać jak poszły pierwsze ćwiczenia i jak ogólne wrażenia. Chcę szczegółowy raport! Bo jak nie to i tak się dowiem wszystkiego, zobaczysz. Pamiętaj o tym, co Ci pisałem i powodzenia!

Coś, na czym mogłoby Ci zależeć, a czego ja bym Ci nie dał... to może kluczyki do Ogniomiota? Przyznaj, chciałbyś takim samochodem pojeździć. Za kółkiem, a nie jako pasażer. A ja bym Ci go za Chiny nie oddał, bo mnie kosztował w pizdu pieniędzy.

Tak, napisałem do Robin. Wkurzona, że znowu coś się dzieje, ale chce przy tym być. I raczej nas nie zamieni na ozdoby przy kominku.

Eskil,

Potrzebuje z toba porozmawiac. I nie bede sciemniac, wiec powiem wprost, ze z toba i Hunterem jednoczesnie. Sprawa jest dla mnie pilna i prosze przyjdz do tego pokoju na szostym pietrze. Pojawie sie tam na pewno, a naprawde musze z wami porozmawiac.

Caluski,
Robin

Szanowny panie Clearwater,

Pamiętam, że obiecałam Ci pomoc i wciąż podtrzymuję te słowa. Rozumiem Twoje obawy i oczywiście dalej chcę jakoś pomóc Ci opanować Twoją genetykę. Myślę, że możemy spotkać się za kilka dni w moim gabinecie. Zrobię co tylko będę w stanie, abyś poczuł się z tym wszystkim pewniej.

Z poważaniem,
profesor Beatrice L. O. O. Dear

Szanowny panie Clearwater,

Ja do niczego nikogo nie zmuszam. Jeśli nie odpowiada ci termin, bardzo proszę, znajdź inny, który będzie dogodny względem moich innych obowiązków w tym zamku. Jeśli jednak takowego nie dostarczysz, podtrzymuję to, co napisałam w poprzednim liście.

Z wyrazami szacunku,
profesor Beatrice L. O. O. Dear

Stary, lol, Ty naprawdę zgubiłeś kameleona? Jesteś pewien, że na błoniach, w okolicach cieplarni? Bo szczerze... No, kameleony preferują dość wysoką temperaturę. I trochę wątpię, byś go teraz znalazł, jeżeli plątał się przez jakiś czas na zewnątrz. Tak szczerze szczerze.

Jest, do jasnej ciasnej, zima.

Jak coś będę widział, wiedział... lub go znajdę, to dam znać.

Nie no, do najgroźniejszej raczej by nie polazł. Raczej. A jesteś pewny, iż nikt Ci go nie podjebał? No, jakby nie było kameleon to atrakcja trochę, no i, nawet jeżeli rzeczywiście go tam zostawiłeś... to wiesz, ktoś mógł uznać "ale fajny kameleon" i go sobie wziąć. Mając w dupie to, iż ktoś go szuka.

Spoczi.

Opie, wiedziałem, na co się piszę. Zgodziłem się praktycznie na wszystko, wiedząc, że możesz rzucić na mnie hipnozę. Także no, na chillerze.

Osobiście polecam zaklęcie accio, działa również na istoty żywe. O ile ktoś nie wsadził go do klatki, to powinien szybko pojawić się u ciebie. W innym wypadku pytałabym Vin-Eurico. Pan Miś z pewnością prowadzi jakiś sierociniec dla wszystkich porzuconych i zgubionych zwierząt w Hogwarcie. Może twój kameleon również tam trafił?

PS. JAK można zgubić kameleona? Przecież to jedne z najwolniejszych zwierząt na świecie!

   

Cześć!

wiem, że to może zabrzmi absurdalnie, ale chciałabym zaprosić Cię na randkę. Tak, dobrze czytasz - na randkę! Spotkajmy się w dzień walentynek w miejscu zwanym białą jaskinią

Pamiętaj, ten kto nie ryzykuje nie pije szampana.

Nieznajoma