Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pokój Życzeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next
AutorWiadomość


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyNie Paź 27 2019, 23:50;

First topic message reminder :




Chyba najfajniejsze pomieszczenie w całym Hogwarcie. Wystarczy coś sobie wymarzyć, a już to mamy. Niestety, nie można tam wyczarować jedzenia, ani picia, także jeśli chce się przygotować romantyczną kolację, posiłek trzeba przynieść samemu. Jedną z większych zalet jest, że gdy jesteś w środku osoba która nie wie czymś stał się dla ciebie ten pokój nie może dostać się do środka. Aby pojawiły się drzwi, przez które można wejść, należy przejść trzy razy wzdłuż ściany, myśląc o odpowiedniej rzeczy.

UWAGA: Aby wejść obowiązkowo należy rzucić kostką w pierwszym poście. Nieparzysta – udaje Ci się wejść, parzysta – niestety nie udaje Ci się wejść. Jeśli już raz odkryjesz lokację możesz odwiedzać ją bez ponownego rzucania kością. Zezwala się zdradzić lokalizację tematu dwóm osobom towarzyszącym.


Rekonstrukcja bitwy o Hogwart:

Parsknął, tak po prostu, bo i cóż innego miał jej odpowiedzieć na to głupie zwrócenie mu uwagi.
- Bo Terry Watts jest pustym cwelem. - Podkreślił to po raz kolejny, ściągając brwi w nieco gniewnym wyrazie. - Nie ma zielonego pojęcia o sztuce… a w dodatku przyklejał Claudine muchy do warkocza, gdy byliśmy w trzeciej klasie, a potem rechotał, gdy dałem mu za to w zęby. - Przypomniał jej z zabójczą precyzją, nie mając pojęcia czy Caelestine w ogóle wie, o której sytuacji mówi. Mówił cokolwiek, byleby tylko odwrócić jej uwagę od bólu i konsekwencji wiążących się z tym stanem u jego siostrzyczki. Przy okazji wykazał się nieostrożnością, gdy tak okrutnie i jakże bezmyślnie się przed nią obnażył. Przyznał się, w końcu się przyznał, że zależy mu na Dinie trochę bardziej, niż to zawsze mówił. Był przekonany, że szczerze jej nienawidzi i właśnie tak zawsze oboje to wszystkim przedstawiali, gdy bez krępacji tłukli się słowami na korytarzu. Wychodziło jednak na to, że Swansea dbał o nią… na ten swój popierdolony sposób, którego nikt wokół nie pojmował.
Nie chmurzył się dłużej, niż było to konieczne, po prostu spacerował nerwowo wzdłuż ściany, mając nadzieję, że Caelestine po prostu go posłucha i przywoła myślą coś - cokolwiek - z czego mogliby w tym momencie skorzystać. Cokolwiek miękkiego uratowałoby mu życie, nawet zwykła, prosta kanapa. Kiedy pojawiła się klamka, bezmyślnie chwycił ją między palce i trochę niezdarnie, bo wciąż trzymał Cysię, przekroczył próg. Zatrzasnąwszy za sobą drzwi pokoju życzeń po prostu się roześmiał. Spontanicznie i gardłowo, ale tak szczerze jak od dawna się nie śmiał.
- Jak TY to zrobiłaś. - Poprawił ją, a jego głos wręcz drżał od tłumionego rozbawienia. - Naprawdę? Mogłaś wyobrazić sobie wszystko, a ty chciałaś zobaczyć dom? - Zapytał uszczypliwie, ale przeszedł przez pokój, aby wsunąć Puchonkę do jej własnego łóżka. Ułożył ją na miękkich poduszkach, nachylając się w ślad za nią, aby ucałować jej czoło. Robił tak zawsze, gdy trapił ją jakiś wyjątkowo paskudny sen… czyli stosunkowo często przy jej wieszczych tendencjach.
- Potrzebujemy przemeblowania? - Zapytał zaczepnie, nie potrafiąc powstrzymać się od drobnej uszczypliwości nawet w stosunku do niej i w sytuacji, w której ewidentnie cierpiała. Rozejrzał się jednocześnie po wykreowanej przez nią rzeczywistości, doszukując się w niej czegoś smutnego, czego po prostu nie potrafił w tym momencie nazwać. Wątpił czy kiedykolwiek będzie umiał to zrobić. I zadała mu pytanie. Tak kompletnie abstrakcyjne, że nawet przez myśl mu nie przeszło odpowiedzieć inaczej.
- Dyniowe - chlapnął głupio, zaciskając mocniej wargi, gdy uświadomił sobie, że to niewłaściwa odpowiedź. - Nie, marchewkowe chyba bardziej. - Zmienił zdanie, spoglądając na jej rudawą czuprynę z zainteresowaniem. - Dlaczego pytasz?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 18:19;

Nie miał pojęcia czy ma rację. Reagował na bazie własnych odczuć i nie owijał w bawełnę. Nie potrafił zrozumieć jak mógł pomyśleć, że mogłaby mu bezgranicznie zaufać. Są różne rodzaje zaufania, niektóre zaawansowane, inne standardowe. Najwyraźniej jej zaufanie nie jest tak intensywne jak sobie wyobrażał. Nie wiedział co siedzi w jej głowie jednak jej reakcje zmieniały się w mgnieniu oka. Raz oglądał jej szeroki uśmiech, który zaraz to zmazał swoją dociekliwością, potem niemalże skraj łez, a teraz oburzenie. Trochę tego nie ogarniał; może za wolno myślał. - Ani razu nie powiedziałem, że zachowuję się wzorowo. - odparował z przekąsem na jej zbulwersowanie. Miał swoje za uszami, wbrew pozorom zdawał sobie sprawę z własnych wad i jakoś nie kwapił się do ich eliminacji. Nie o to tu jednak chodziło. Podniósł głowę kiedy zerwała się na równe nogi, a jej nerwowe chodzenie z miejsca na miejsce zwiastowało przypływ wściekłości. Gotów był odpuścić i dać jej to, czego chce, ale prowokowała do reakcji i nie mógł pozostać dłużnym. Zadrżał z zimna ujrzawszy pośpiesznie wytartą łzę z jej policzka. Zajebiście! Kolejny raz doprowadził Robin do płaczu. Zasługuje na medal największego idioty świata.
- Nie ufasz na tyle, aby powiedzieć mi po co ci ta wiedza. - wydusił z siebie ochrypłym tonem, a usłyszał w swoim głosie dziwną zaciętość, upór. Podniósł się, bo nie zamierzał siedzieć na mchu kiedy na niego wrzeszczy. Wyrósł te czternaście centymetrów nad nią, rzecz jasna ze skrzyżowanymi ramionami, a ta poza potrafiła powiedzieć więcej niż słowa. Podniósł na nią gwałtownie wzrok kiedy padło słowo "chronić" oraz "bagno- tkwię po same uszy". To było dziwne, ale nagle wypełniła go czyściuteńka złość, nieskalana żadnym innym uczuciem, a i podsycana przez harpię, która wcale nie chciała z niego wyjść, a jedynie sygnalizowała, że nie należał do osób kruchych. Podszedł nerwowo te półtora kroku w jej stronę, aż niemal ich bose stopy się ze sobą zetknęły u szczytu palców, a jego błękitne oczy wydawały się jaśniejsze niż zazwyczaj. To zapewne gra sztucznego słońca. - Nie. Jestem. Dzieckiem. Nie musisz mnie przed niczym chronić. - niemal to wycedził, ale nie podnosił głosu. Wpatrywał się w jej oczy z rzadko spotykaną intensywnością. - Przypomnę ci o czymś. - zamknął palce na jej przedramieniu, gdzie zostawił szramy na jej skórze. Odsunął rękaw jej zwiewnej koszulki i dotknął zgrubień po własnych pazurach. - Nie ochroniłem cię przed samym sobą. Powiedziałaś mi, że dasz sobie z tym radę. - nie pozwalał jej wejść sobie w słowo. - Zaryzykowałaś zdrowie i naszą relację, a ja na to pozwoliłem. POZWOLIŁEM, Robin. Uwierzyłem ci, że dasz radę i że nie muszę cię osłaniać, bo jesteś silna. Więc do jasnej avady, uwierz i mnie. - nie mówił głośno, naprawdę. Ostatnie słowa zabrzmiały niemal prosząco. Jego głos jednak drżał, wprawiał powietrze między nimi w coraz większe napięcie, nie było też na nim żadnego śladu wilowania. To bardziej harpia (którą tak czy siak był) wypełniła go od środka, ale po to, by potwierdzić własną pewność siebie. Podniósł drugą rękę, aby zakryć palcami jej usta. Delikatnie, z wyczuciem. Świat mógłby teraz zawirować i go zwalić z nóg od towarzyszącemu temu uczuciu. - Nie mów mi, że to co innego, Robin. Cokolwiek by to nie było, tak jak ja wciągnąłem cię w świat mojej harpii, tak ty wciągnij mnie w swój problem. A jeśli nie chcesz, to wszystko będzie jasne. - chciał jeszcze jej powiedzieć, że nie musi być wiecznie silna, że może być przez jakiś czas słaba, a to nie jest nic złego. Tak jak wtedy kiedy bała się zasnąć. Przecież przyszedł do niej, jak i przyjdzie ją wykopywać z bagna, skoro w nim tkwiła. Miała jednak święte prawo o niczym mu nie mówić. Mógłby ją oczywiście zmusić ale oboje wiedzieli, że nigdy tego nie zrobi. Nie chciał ślepego wyznawania tajemnic. Jeśli nie jest w stanie mu zaufać normalnie to znaczy, że na to nie zasługuje. Będzie bolało, ale cóż, ostatnio co chwila coś boli, więc kwestia przyzwyczajenia. Opuścił dłoń z jej ust, jednak zapomniał chyba o tej na jej przedramieniu.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 18:57;

Tak naprawdę nawet nie potrafiła racjonalnie wytłumaczyć, skąd brała się w niej ta złość. Z logicznego punktu widzenia, nie miała ku niej żadnych podstaw, jednak Robin już dawno nauczyła się, że w przypadku kiedy miała do czynienia z Eskilem, jakakolwiek logika szła się, kolokwialnie mówiąc, jebać. Emocje brały we władanie całe jej ciało i sama dziewczyna czuła się niemalże tak, jakby zupełnie nie była w stanie reagować sama o sobie, zmuszona do tego, aby słuchać się tego, co aktualnie miało miejsce w jej głowie i sercu. Zazwyczaj to drugie wygrywało w jakimkolwiek przypadku. A Robin mogła tylko patrzeć, niczym postronny obserwator na to, jak to wszystko się zmienia. Jak jej słowa wypowiadane pod wpływem uczuć i chwili, powoli jeszcze bardziej utrudniały wszystko. Nie wyjaśniały nic, często komplikowały w paskudny sposób. Czasami miała wrażenie, jakby była tylko gościem w swoim własnym ciele. Jak i teraz, kiedy ta głupia łza urwała się w końcu z uwięzi i popłynęła po jej policzku. Wcale nie chciała płakać! Nie zamierzała tego robić. Zgodnie z tym, co sądził półwil, w końcu była silna i nieustraszona. Łzy nie pasowały do kogoś takiego i nigdy nie powinny mieć miejsca na jej twarzy. A jednak, były. I żyły własnym życiem. Warknęła głośno słysząc kolejne jego słowa. Jak on mógł nadal tego nie rozumieć?! Jak on mógł sądzić, że tutaj chodzi tylko i wyłącznie o zaufanie! Gdyby tak było, już dawno powiedziałaby mu wszystko, bo prawdopodobnie nie było w jej życiu drugiej tak bardzo ważnej istoty, jak stał się dla niej Eskil. Spotkali się w tak absurdalnych warunkach, a mimo wszystko, wciąż byli przy sobie, gdy którekolwiek tego potrzebowało. Jak on mógł kwestionować jej zaufanie względem niego?! Zatrzymała się w swoim dziwnym spacerze, kiedy chłopak wstał i się do niej zbliżył. Znów nerwowo otarła kolejną łzę, zła sama na siebie za to, że w ogóle się pojawiła. Na Merlina, co z nią było nie tak… Jakby automatycznie podniosła na niego spojrzenie, kiedy znalazł się tak blisko. Wpatrywała się w te jasne tęczówki zauważając w nich… to wszystko, co mówił. – Przecież nigdy nie mówiłam, że nim jesteś – odpowiedziała cicho, wciąż patrząc na jego twarz. Czuła się tak, jakby oderwanie od niego wzroku miało sprawić jej fizyczny ból. Nie wiedziała, czy bać się tego stanu, czy raczej się nim rozkoszować. Więc tkwiła tak w miejscu, nie ruszając się nawet o milimetr, kiedy sięgnął po jej lewy nadgarstek. Skrzywiła się brzydko, czując jak jego palce prześlizgują się po obecnych tam szramach. Słuchała kolejnych jego słów czując, jak każde kolejne odciskało się na niej bardzo głęboko. Miał rację. Cholerną rację. I już otwierała usta, aby mu o tym powiedzieć, ale ubiegł ją, zakrywając jej usta własną dłonią. Więc stała tak, dalej słuchając tego, co miał do powiedzenia, jakby kompletnie nic innego nie miało w tym momencie znaczenia. Czuła, jak jej serce wali rozszalałe, choć kompletnie nie rozumiała, dlaczego tak się dzieje. Słuchała go dalej, szukając na jego twarzy jakiejkolwiek oznaki tego, że jednak jego słowa za chwilę miały okazać się kłamstwem. Niestety (?), nic podobnego nie znajdowała. Więc kiedy delikatnie zabrał swoją dłoń z jej ust, wciąż nie powiedziała nawet słowa. Biła się z myślami nie zdolna do tego, aby jakąkolwiek wypowiedzieć na głos. Bała się tego, że jeśli to uczyni, to rozleci się na kawałki i nie będzie już czego zbierać. Naprawdę, nie chciała, aby ktokolwiek ucierpiał. A tu jeden, bardzo uparty półwil pakował się w to wszystko z całym możliwym impetem. – Wiem, że dasz radę – powiedziała w końcu bardzo cicho. Wzięła bardzo głęboki oddech, jakby biła się z własnymi myślami, ale wcale tak nie było. Wiedziała, co powinna zrobić, bo w innym wypadku oznaczałoby to, że za chwilę go straci. – Czy wystarczy ci na razie, jeśli ci powiem, że ta wiedza jest mi potrzebna do chronienia samej siebie? – zapytała w końcu, równie cichym głosem. Czuła, jak napięcie między nimi narastało, choć nie potrafiła w żaden racjonalny sposób wyjaśnić, dlaczego w ogóle tak mogło być. Niemniej doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie chce pozostawić go z tylko taką wiedzą. - Hipnoza, mówi ci to coś? – oczywiście, że komu, jak komu, ale jemu na pewno mówiła wiele. – Chcę się tego nauczyć. I nikt nie może tego wiedzieć. Zbyt wiele niebezpiecznych osób się nią zajmuje, o których wspominać nie mogę. A przed którymi chcę cię ochronić – nie wiedziała, czemu właściwie zdecydowała się na to, żeby mu to wszystko powiedzieć, nawet jeśli to nie była całość. Ale znacznie więcej, niż była skłonna mu przekazać na samym początku. Może będzie w stanie uznać to za jakiś sukces. W szczególności, kiedy przysunęła się do niego jeszcze trochę, jakby wykończona tym, co właśnie powiedziała. Przymknęła powieki i oparła się głową o jego bark, wdychając znajomy i kojący zapach lasu, który kojarzył jej się tylko z Eskilem.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 19:27;

Widział za dużo tych łez. Wywoływał je przez swój upór i dociekanie. Raz na jakiś czas uaktywniała mu się determinacja kiedy czuł, że ma rację. Jego obowiązkiem jest przypomnieć jej jak wiele mogli stracić w chwili gdy to postanowili "obejrzeć harpię". Skończyło się to źle i teoretycznie powinien przejść załamanie nerwowe, a tak się nie stało. Uwierzył Robin, że sobie z tym poradziła. Hunter nigdy mu tego nie wypomniał choć Eskil do tej pory nie umiał go za to przeprosić (a może czynem już udało się wybielić tamte skazy?). Chciałby, aby ktoś inny uwierzył w niego z tą samą mocą, a więc prosił o to Robin. Nie miał pojęcia czy udźwignie tę tajemniczą prawdę skoro ledwie sobie radził z przepowiednią Freddie. Wolał jednak zaryzykować niż przyznać się do swoich wątpliwości. Robin pomogła mu właśnie teraz zrozumieć, że niepotrzebnie wyładowuje na niej swoją frustrację z nazywaniem go dzieciakiem, bowiem faktycznie nigdy tego nie zrobiła. Nie ona, tylko kto inny, a co bardzo, ale to bardzo go mierziło i denerwowało. Nie wiedział jak ją za to przeprosić, język stał się taki ciężki i wysuszony kiedy tknęła go myśl, że wypadałoby jednak okazać skruchę. Czy kiedykolwiek zacznie przychodzić mu to łatwo? Nie skomentował tego zatem, wierząc, że Robin nie doczepi się tego, a jeśli już, to nie teraz, nie tutaj. Otaczał ich las, cudowny, choć sztuczny las, powinien leżeć plackiem na trawie i obijać się aż do godziny nocnej, a on próbował przekonać Robin, że może go obciążyć swoją tajemnicą skoro to ją tak przygniata. I on nie umiał przerwać teraz kontaktu wzrokowego, który nie miał nic wspólnego z wilowaniem czy hipnozą. To co innego, czego nie umiał sklasyfikować. Widział teraz każde drgnienie jej źrenic, każdą choćby najmniejszą wilgoć w kącikach jej oczu, jeśli jakakolwiek łza miałaby stamtąd wypłynąć. Ba, widział wszystkie gromy jakie w niego ciskała, ale teraz też... szok? Nie był pewien jednak miał świadomość, że jego słowa dotarły tam, gdzie miały trafić. Czuł to. Brwi Eskila drgnęły gdy wyszeptała, że wierzy w niego. Czy aby na pewno? Przed chwilą chciała go chronić. Nie przerywał jej jednak, nieruchomo spoglądając w ciemne, duże oczy, bo nigdzie indziej nie potrafił. W jego spojrzeniu pojawiło się wyraźnie niezrozumienie kiedy padły słowa, że potrzeba jej wiedzy do ochrony własnej. - Nie do końca rozumiem... ale dobra. - brakowało mu ważnych elementów układanki ale uznał, że skoro być może idą ku porozumieniu to warto jednak zaakceptować pewien stan rzeczy w ciemno. Nie wszystko, ale ten drobny element już tak. Merlin mu świadkiem, że nie brał nawet pod uwagi hipnozy. Nawet na myśl mu nie przeszło, że mogłaby się tym zainteresować. Być może gdyby był ambitnym uczniem Voralberga to jego mózgownica załapałaby skąd zainteresowanie drugą stroną wilowatości, ale w rzeczywistości był po prostu Eskilem i czasem olśnienie przychodziło ze sporym opóźnieniem. Nie wiedział co o tym myśleć. Całkowicie zbiła go z pantałyku. Kiedy oparła czoło o jego bark, odruchowo podniósł ramiona i ją zamknął w uścisku, przytulając do siebie tak, jak go kiedyś tego nauczyła. Wypuścił głośno powietrze z płuc, nieświadom, że je przez chwilę wstrzymywał. - Okej. Nikomu ani słowa. - odezwał się po dłuższej chwili, zamykając na moment oczy i pochylając się w kierunku jej ramienia, by jej włosy połaskotały jego policzek. - Ym... obrona to oklumencja, a legli albo hipnoza to bardziej atak... ale co, ktoś cię atakował? - odsunął się na moment, aby znaleźć jej spojrzenie. Nie, nie zabierał rąk osiadłych wokół jej ramion. Postanowił uszanować i nie dopytywać czy wydarzenia z Norwegii mają związek z tą dziedziną magii. - Czemu akurat hipnoza? - i też nie jest tą osobą, która ma ją uzmysłowić, że nauczenie się jej jest cholernie trudne bo zapewne doskonale zdawała sobie z tego sprawę. W końcu umiał oderwać od niej wzrok, ale w kierunku rozpuszczonych włosów, które to zgarnął z jej ramienia gestem na wpół świadomym. Ot, by połaskotały skórę jego dłoni i usatysfakcjonowały zmysł dotyku własną miękkością. Być może był zbyt głupi aby zrozumieć, że hipnozą parali się czarnoksiężnicy. Być może nawet o tym nie wiedział. Równie dobrze mógł nawet nie zwrócić na to uwagi skoro i półwilowie nie należeli do najbardziej lubianych osób poprzez to, co potrafili robić. Trudno stwierdzić skąd jego spokojna reakcja choć dobrym przypuszczeniem byłoby stwierdzenie, że jest po prostu nieświadomy, że hipnoza jest magią ściśle powiązaną z zakazaną wiedzą.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 19:58;

Nie wiedziała, czy aby przypadkiem nie zmarnowali tego miejsca. W założeniu mieli tutaj miło spędzić czas w swoim własnym towarzystwie, rozmawiając o wszystkim i o niczym, w dużej mierze skupiając się na rozmowie dotyczącej jego wilowatych umiejętności. No, tak prezentował się plan Robin, jednak jak zwykle wyszło na to, że plany jedno, a ich realizacja to kompletnie coś innego. Kompletnie nie związanego z pierwotnym zamysłem. I tak, zamiast teraz leżeć i byczyć się na naprawdę realistycznej trawie, to stali na przeciwko siebie, ciskając w siebie nawzajem takim spojrzeniem, które mogło bardzo łatwo podpalić obecne wokół nich drzewa. A potem to spojrzenie w przypadku Robin zmieniło się na takie znacznie bardziej delikatne, którego pochodzenia nie potrafiła w żaden sposób zrozumieć. Czuła, jak ogarnia ją zmęczenie. Nienawidziła takich bezpośrednich konfrontacji, jak ta, która właśnie miała miejsce. Pociągnęła nosem, ale żadna łza nie popłynęła. Nie wiedziała czemu, jednak nie zamierzała tego dociekać. Jaki był w tym sens? Wolała napawać się tym, że być może jednak udało im się nieco zakopać tę kłótnię, nim na dobre rozgorzała. Jak uprzednio ona jemu, tak teraz Eskil nie przerywał, kiedy wylewała z siebie kolejne informacje, stojąc tak blisko i wciąż patrząc prosto w jego błękitne tęczówki. Wiedziała, że póki nie powie mu wszystkiego, to prawdopodobnie będzie to na tyle nieskładne i niezrozumiałe, że nie pojmie do końca, o co jej chodzi. Poza tym, była mu winna wiedzę. Dobrze powiedział, że on wciągnął ją w świat wili i półwili. Ona powinna dać mu szansę samodzielnie zadecydować, czy w ogóle będzie chciał mieć z nią dalej coś wspólnego, z pełną świadomością faktu, czego Robin zamierzała się podjąć. Bo nie, nie miała w planie odpuszczać. Ona nigdy nie odpuszczała. Zacisnęła mocniej powieki, kiedy otoczył ją swoimi ramionami. Odruchowo podniosła swoje ręce i otoczyła nimi chłopaka w pasie. To dziwne, ale naprawdę czuła się obok niego bezpieczna. Nigdy nawet nie brała pod uwagę tego, że harpia kiedykolwiek mogłaby zrobić jej krzywdę. Wierzyła w niego i wiedziała, że by ją powstrzymał. Więc bez skrupułów przytulała się teraz do jego torsu, wdychając ten aromat i uśmiechając się pod nosem, kiedy jej włosy zostały przez niego zaatakowane. Również się od niego odsunęła, słysząc kolejne jego słowa. I o dziwo nie dostrzegła spodziewanego oskarżenia w jego oczach, kiedy zaczął zadawać pytania. - Jakoś nie wydaje mi się, żeby legilimencja czy oklumencja były dla mnie adekwatne. Powiedzmy, że uznałam, że... najlepszą obroną jest atak - powiedziała powoli rozważając każde słowo. Nie była pewna, jak może mu powiedzieć, że w zasadzie to hipnozą zainteresowała się bezpośrednio przez jego doświadczenie z Felinusem, kiedy to czuła, jakby na nią samą rzucany przez Eskila urok, działał bardziej, niż na Puchona. Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy odsunął kilka kosmyków jej włosów. - A dlaczego nie hipnoza? Wiem, że jest uważana, za coś strasznego, że ludzie nią władający nie posiadają żadnych skrupułów. Ale, przecież tak nie jest. To, że chcę zajmować się hipnozą, nie znaczy, że od razu będę złym człowiekiem - głos się jej nieco załamał przy ostatnich słowach, nieświadoma tego, że potrzebowała chyba potwierdzenia z jego ust, że przecież się przez coś takiego nie zmieni. Nie mogła się zmienić. Dla niej hipnoza miała kompletnie inne znaczenie, niż dla wszystkich tych ludzi, których poznała.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 20:25;

Czasami intensywność rozmowy i spojrzeń wyciągały z człowieka całą energię. On jeszcze nie czuł zmęczenie, zapewne z tego względu, że nie dzielił się z nią żadną tajemnicą, a póki co to nalegał, aby mu jednak zaufała i nie próbowała go chronić. Być może chciał udowodnić całemu światu, że potrafi sobie poradzić z trudnymi rzeczami. Dał radę z mimikiem to i da radę z sekretem Robin. Okay, była to wiedza nietypowa, trochę abstrakcyjna dla takiego zwyczajnego Eskila ale jednak nie potrafił się zorientować, że gdyby był bardziej oczytany to powinien właśnie teraz próbować jej wyperswadować ten pomysł albo po tysiąckroć wspomnieć jakie to trudne, złe i nielubiane przez resztę świata. On znowuż jakoś to zaakceptował choć nie skojarzył jeszcze skąd się narodził w niej taki pomysł. Fakt, że był szalony dosyć szybko zrozumiał. Robin Doppler miała w sobie coś z wariatki i akurat to mu się w niej podobało, choć czasami i spędzało sen z powiek. W końcu, po tych paru minutach napięcia, na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. - No tak, to w twoim stylu. Atakować zamiast bawić się w obronę. - musiał przyznać to na głos, a było to rzecz jasna oczywistością. W jego opinii oklumencja byłaby dla niej bardziej zdatna do wyćwiczenia wszak ma w podorędziu Felinusa, który się tym para. Miałaby nauczyciela albo chociaż podstawy, a hipnoza? On miałby jej powiedzieć jak to się robi? Hipnoza wilowatyczna oraz hipnoza zwykła miały ze sobą wspólnie jedynie podstawy podstaw. Działały poza tym na innych zasadach, ale może gdyby faktycznie zastanowił się nad sobą i w końcu rozpracował to "zauroczenie" to byłoby mu łatwiej zrozumieć samego siebie, a i być może przyczyniłby się w czymś Robin. Może znalazłaby w tym jakąś wskazówkę jak ćwiczyć. Na końcu języka miał pytanie na kim chce ćwiczyć i czy on teraz ma być tym, który będzie jej pakował się w ręce i kazał mianować chrobotkiem doświadczalnym kiedy ubiegła go swymi słowami. Od razu odnalazł jej spojrzenie, słysząc w słowach dziwny ton. Zauważył przy okazji czające się na jej twarzy ciepło, teraz powoli zasłaniane obawą przed nazwaniem złym człowiekiem. Wziął głęboki wdech. - A ja ci coś powiem jeszcze. Może uda się brzmieć mądrze, poczekaj. - odchrząknął i przesunął dłonie na wysokości jej przedramion, a potem jakoś tak bardzo chcący złapał ją za rękę. - Od kiedy słuchamy stereotypów, hm? - uniósł jedną brew, spoglądając na nią pytająco. - Nie wyobrażam sobie, żeby hipnoza miała sprawić, że nagle będziesz jakaś zła. Poza tym ej, kto jak kto, ale ty masz największe szanse to ogarnąć bo potrafisz przekonać ludzi do wielu szaleństw i to bez użycia magii. Więc jak będziesz używać do tego hipnozy to już w ogóle, wow. - nie to miał powiedzieć, ale paplał niechcący to, co ślina przyniosła na język. Chciał ją podnieść na duchu bowiem jej zbolały ton głosu wwiercał mu się w czaszkę niczym najboleśniejszy dźwięk świata. - A to hipnoza po to, bo nie wiem, żeby żaden legilimenta cię nie tknął? Ani inny głupi półwil? - dopytał jeszcze, sycąc się tą chwilą (być może krótką) kiedy trzymał sobie jej rękę w swojej, tak jak kiedyś. Wydawało się, że minęły eony od dnia gdy ich dłonie spotkały się w tej pozycji. Chciałby poznać jej motywację. Dowiedzieć się dlaczego w tym tonie.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 21:03;

Czy miało sens tłumaczyć mu, dlaczego akurat hipnoza? Czuła, że powinna to zrobić, chociaż wcale nie chciała. Głupio było tak przyznać samej przed sobą, jak i przed nim, że gdyby nie jego zachowanie i jego obecność w jej życiu, to prawdopodobnie nawet by o tym nie pomyślała nigdy. A po prostu dzięki niemu poczuła impuls do tego, aby bardziej się chronić, jakkolwiek dziwnie to brzmiało. Owszem, z jego strony nie groziło jej niebezpieczeństwo, tego była kompletnie pewna. Jednak nie mogła wiedzieć, co przyniesie życie. A wciąż pozostawała tylko dosyć mizernej postury czarownicą, która mogłaby okazać się naprawdę łatwym celem. Tego typu ukryta broń zdecydowanie mogłaby działać na jej korzyć w niektórych sytuacjach. – Ale Eskil, sam musisz przyznać, że to tylko na początku brzmi tak głupio. Ale jakby się nad tym tak nieco bardziej zastanowić, to wiesz, że mam rację – powiedziała, jakby próbowała jeszcze przekonać samą siebie do tego, że faktycznie tak jest. Że nie zbzikowała próbując podjąć się czegoś, co było kompletnie nieosiągalnym. Doceniała, że nie był kolejnym, który na dzień dobry dostarczył jej wykład moralny odnośnie tego, jak głupie to jest, jak wiele czasu i pracy będzie musiała poświęcić, bez widocznego w zasięgu ręki celu. Że być może po latach wciąż nie będzie w stanie nic zrobić, a zamiast tego, stanie się zepsutą osobą, przesiąkniętą czarnomagicznymi myślami. Że kompletnie zapomni, po co to chciała robić, zbyt przejęta faktem, że potrafiła rzucać kolejne zakazane czary… Niechętnie uniosła na niego swoje spojrzenie, kiedy uznał, że będzie w tym momencie brzmiał w mądry sposób. Wciąż widoczne były na jej twarzy te wszystkie wypowiedziane na głos obawy, ale i te, na których wypowiedzenie się jednak nie zdecydowała. Słuchała jego kolejnych słów bez nawet jednego dźwięku ze swojej strony, czując, że mówił względem niej prawdę. Że próbował jej to przekazać całą swoją postawą, spojrzeniem, delikatnym uściskiem dłoni, którym ją obdarzył. – Ja naprawdę nie chcę krzywdzić ludzi – powiedziała w końcu, równie cichym głosem, co wszystko, co dotychczas przekazała. Przymknęła na chwilę powieki, milcząc. Wzięła głęboki oddech i mimowolnie uśmiechnęła się nieco, słysząc kolejne jego słowa. – Jeden głupi półwil w moim życiu w zupełności wystarczy. Innych nie chcę – zaśmiała się krótko na te słowa, choć podobnież nie powinno się śmiać ze swoich własnych żartów. Ale ona nie mogła teraz się powstrzymać. Jakoś tak miała wrażenie, że powoli ulatywała cała ta spięta atmosfera, która krążyła wokół nich jeszcze kilka minut temu. Teraz było jakoś tak nieco luźniej, swobodniej. Nawet nie przeszkadzało jej, że wciąż jej dłoń spoczywał pomiędzy jego palcami. Nawet delikatnie ścisnęła ją, uśmiechając się do niego. – Dzięki, Eskil – dodała po chwili, dalej zerkając na niego z delikatnym uśmiechem na ustach, który mógł się znacznie bardziej kojarzyć z Robin Doppler, jaką wszyscy znali, a nie tą dziwną, ponurą wersją, którą przed chwilą reprezentowała.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 21:24;

Usłyszał własne westchnięcie będące zarazem reakcją na ten wysiłek umysłowy jaki wkładał w nadążanie za konwersacją i zmiennością nastrojów dziewczyny. Na całe szczęście spór został rozwiązywany, udało się znaleźć jakieś rozwiązanie. Jeśli nazywać rzeczy po imieniu to Eskil właśnie przekonał Robin, aby mu zaufała. Udało mu się. Jakimś cudem nakłonił ją (i to bez używania wilowatości, a sensownych argumentów), aby w niego uwierzyła i gdy to zrobiła to on poczuł wyraźnie, że sobie poradzi z tą "hipnozą" bez problemu. Przejdzie z tym co szarej codzienności do czasu aż nie odkryje, że jest to dziedzina nauki zakazanej, do której nie miał jeszcze wyklarowanego podejścia. Nie miał styczności z czarną magią i nie interesowała go w żaden sposób. Zaakceptował ambitny plan Robin i nie zamierzał jej od tego odwodzić bo jeśli miała jakieś wątpliwości to w jej kwestii pozostawało odkryć czy są słuszne czy jedynie przejściowe. Nie rozumiał jednak dlaczego czuła potrzebę "ochronienia" go przed tą wiedzą. Nie potrafił znaleźć w tym żadnego niebezpieczeństwa z którym miałby się mierzyć. Musiał to sprecyzować bowiem jego mózg wyczerpał na dzisiaj cały zapas mądrości i bystrości.
- Może tak, może nie. Zależy od sytuacji, ale każdy ma własne podejście. - wzruszył ramionami bowiem kwestia ataku zamiast obrony to już preferencje indywidualne. W trakcie potyczki z mimikiem chciał najpierw chronić siebie, a gdy okazywało się to średnio skuteczne to wówczas przeszedł do ofensywy. Nie przekładał tego jeszcze na inne płaszczyzny życia. - Przecież nikogo nie krzywdzisz. - zmarszczył brwi, już trochę ogłupiały. - Nie martw się czymś czego nie ma. To zatruje twoje myśli. Pieprzyć stereotypy. Rób swoje, a resztę miej w poważaniu. - teraz zabrzmiał jak prawdziwy Eskil, który namawia do beztroski i zajmowania się własnymi sprawami. Zachęcał do porzucania zmartwień, których powodów w chwili obecnej nie było. Oboje wiedzieli, że Robin nie zwykła krzywdzić ludzi i nauczanie się tej hipnozy niczego w tej kwestii nie zmieni. W tej kwestii był całkowicie spokojny. - Co? Zdradzasz mnie z jakimś głupim półwilem?! - palnął zanim się zastanowił, a miał to być żart. - Nie zgadzam się na innych wilowatych w twoim życiu. Domagam się pełnej uwagi. - zapewniał, może dalej sobie dowcipkował, a jednak kryła się za tym prawda. Nie byłoby nic gorszego oprócz utraty jej zainteresowania. Zdawał sobie sprawę, że lubiła go jako Eskila, a nie jako półwila, ale czasem warto akcentować swoje pochodzenie, dzięki któremu w ogóle Robin chciała go poznać. Bez tego nie miał pojęcia czy kiedykolwiek by miał się z nią zaprzyjaźnić. Uścisk jej ręki przyniósł mu trochę ulgi, ale też niepokój. Pozwalała mu na to, a on nie wiedział co myśleć. Postanowił zrobić kolejną mądrą rzecz: czym prędzej przestać myśleć. Czyż nie jest prawdą, że głupi ma szczęście? Może i jemu w końcu mogłoby się poszczęścić. Wywrócił oczami kiedy mu dziękowała. Brzmiało to formalnie, a tego Clearwater nie lubił. - A czemu mówisz, że się przez to 'topisz"? Czy to jest już to, o co mam nie pytać? - zapytał i zamiast stać jak kołek po prostu ją pociągnął w kierunku lasu, aby ucięli sobie krótki spacerek. Zapomniał puścić jej ręki. Przynajmniej już nie płakała ani nie wrzeszczała. Ponownie mógł oglądać cienie uśmiechu do którego go przyzwyczaiła.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 22 2021, 22:38;

Dziwne było to wszystko. Nie bardzo potrafiła pojąć to własnym rozumem. Jeszcze kilka minut temu miała ochotę zabić Ślizgona, tymczasem aktualnie po prostu stała obok niego, delikatnie się uśmiechając i naprawdę ciesząc się z faktu, że ten znajdował się obok. Czasami zastanawiała się nad tym, jakim w ogóle cudem była w stanie czuć tak dużo jednocześnie i tak szybko zmieniać swoje nastroje. Może naprawdę posiadała coś w sobie z Edith, która to była ucieleśnieniem wariactwa wszelakiego? Może jednak nie była tak bardzo podobna do ojca, jak pierwotnie sądziła... Jak widać, niektóre cechy charakteru były ewidentnie tymi, które nie miały prawa należeć do jej dosyć statecznego ojca. Więc każdy człowiek w jej otoczeniu musiał mieć od groma cierpliwości, bądź ochotę zginąć. Nadążenie za kimś takim, jak Robin, nie było zadaniem łatwym. Tym bardziej nie mogła uwierzyć, że Eskil jeszcze nie uciekł, gdzie pieprz rośnie, tylko wciąż spędzał czas w jej towarzystwie. I im obojgu naprawdę sprawiało to przyjemność. Nawet takie kłótnie jak ta przed chwilą były potrzebne. Po to, aby teraz mogli uśmiechać się do siebie w taki, a nie inny sposób. Nie zamierzała zbyt mocno roztrząsać tych wszystkich tematów, nie do końca pewna tego, czy chłopak aby na pewno zrozumiał wszystko w taki sposób, w jaki ona to postrzegała. Nie chciała, aby zaczął patrzeć na nią źle tylko dlatego, że chciała zrobić coś podobnego. Owszem, zadanie nie było łatwe, ani dobrze postrzegane przez społeczeństwo, a już z całą pewnością nie było ono legalne. I może lepiej o tym nie wspominać w tym momencie... Mruknęła coś pod nosem w odpowiedzi na jego słowa, spuszczając wzrok na otaczającą ich trawę. Poruszyła swoją stopą, wprawiając kolejne źdźbła w ruch. Dalej uśmiechała się delikatnie, ale wciąż widoczna była w niej niepewność, która na pewno zdradzała chłopakowi bardzo dużo na temat tego, jak ciężko było się jej podzielić tym wszystkim z nim. Parsknęła ponownie śmiechem pod nosem, słysząc kolejne słowa, jakie wydobyły się z jego ust. Uniosła wzrok ku górze, a jej brew automatycznie podniosła się nieco do góry. - Tak, zdradzam cię z przynajmniej dwoma półwilami i jeszcze jednym wilem. A no i przy okazji, ćwierćwile też zaliczasz do zdrad, czy raczej niekoniecznie? - no dobra, teraz znacznie mocniej brzmiała jak Robin, chociaż wcale nawet nie chciała, aby w ten sposób się to wszystko tak potoczyło. Mówiła to, co myślała, a aktualnie myślała, że najlepszym sposobem będzie znów powrót na normalne tory ich znajomości. Przecież nie mogłaby nawet rozważyć zastąpienie Eskila jakimkolwiek półwilem. Lubiła go za to, jaki był, a nie kim był, bądź stawał się w chwilach złości. A potem ruszyła razem z nim na zwiedzanie tego dziwnego lasu, który udało jej się wyczarować, przy niewielkiej pomocy pokoju życzeń. Zastanawiała się chwilę nad słowami, które skierował w jej stronę, patrząc przed siebie. Nogami zahaczała o kolejne duże rośliny, które pokryte były rosą. Wspaniale było czuć to pod własnymi stopami, nawet jeśli nie do końca było to realne. - Powiedzmy, że już zdążyłam nabawić się przez to nie małych kłopotów. - powiedziała w końcu, zerkając na niego przelotnie. Nie wiedziała, czy domyśli się, że miało to związek z wydarzeniami w Norwegii. O kolejnych, jednak tym razem na Nokturnie, nie mógł mieć pojęcia, bo o tym wiedziała tylko ona i Irvette. I tak musiało pozostać, jeśli nie chciała nadużywać zaufania hipnotyzerki. Zerknęła na swoją dłoń, która wciąż pozostawała w uścisku palców Eskila, kiedy spacerowali po tym dziwnym lesie. Ktoś patrząc na nich z boku mógłby uznać ich za zakochaną parę. Robin kompletnie nie wiedziała, co sądzić na ten temat... Dlatego ponownie podniosła wzrok na jego twarz i posłała w jego stronę uśmiech, który mógł wyglądać dobrze tylko i wyłącznie na jej wargach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4256
  Liczba postów : 11905
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 00:05;

Mimo znacznej poprawy Max wciąż czuł do siebie wyrzuty za zaistniałą sytuację, co nie pozwoliło mu do końca zostawić tego wydarzenia z przeszłości. Zdecydowanie jednak lepiej sobie z tym wszystkim radził, co było widać podczas spotkania Boyda w tegoroczne ferie, gdy to grali razem nawet w Rozbieranego Barona. Małymi kroczkami, lecz postępował naprzód w tej kwestii, co na pewno było dla niego znaczące. Wiedział, że Olivia też w pewien sposób przez to wszystko ucierpiała i choć czuł, że zjebał zostawiając ją wtedy samej sobie, nie potrafił postąpić inaczej.
Nie był do końca pewien, w którym momencie ich drogi zaczęły się rozdzielać choć potrafił wskazać wiele wydarzeń, które mogły mieć na to wpływ. Zapewne sama Olivia nie była kilku z nich świadoma. Max często podejmował decyzje uznając, że tak będzie dla kogoś lepiej, bez uprzedniej konsultacji z zainteresowanym. Znał siebie. Nie chciał ranić, więc gdy uważał, że może zbyt mocno się do kogoś zbliżył, zaczynał powoli się wycofywać. Odbudowywać te wszystkie mury, które wcześniej burzył.
-Czasami. - Uśmiechnął się podkreślając to słowo, po czym spróbował wyobrazić sobie tę przeuroczą scenkę. Tak, to zdecydowanie musiało być piękne. -Oryginalnie przyznam. Nie wiem czy byłby to pierwszy zwierz jaki przyszedłby mi do głowy. - Dodał z nieco większym zamyśleniem, po czym spojrzał na nią gdy usłyszał ten lekki przytyk. -Jakoś odniosłem inne wrażenie. - Pokazał jej język nawiązując nie tylko do ich znajomości, ale i do innych, które przez lata w Hogwarcie zdążył nawiązać. Co prawda gryfonka miała też rację, ale przecież nie byłby Solbergiem, gdyby skupił się na tych kilkunastu przypadkach, które omijały go szerokim łukiem.
-No proszę, proszę. W końcu pokazujesz różki pani prefekt. - Włożył ręce do kieszeni, bawiąc się znajdującą się w jednej z nich zapalniczką i zastanawiając, czy powinien tutaj palić. Chwilowo jednak zrezygnował z tego pomysłu, starając się skupić na czymś innym.
-Ta, Potterowi wszystko wychodziło. Nie zdziwiłbym się, jakby połowa z tego to były bujdy. No ale jeżeli faktycznie im wyszło, to na pewno gdzieś leżą informacje na ten temat. - Nie był największym fanem tej postaci. Uważał kult zbudowany wokół niego za przesadzony i rozdmuchany, choć kilka zasług chcąc nie chcąc trzeba było mu przypisać. Miał już jednak dość poruszania jego wielkich czynów na historii magii. Chętniej sięgnąłby po jakieś wcześniejsze okresy historyczne, czy nawet te związane z innymi kulturami, zamiast kurczowo wałkować wciąż bohaterstwo jednego gryfona. -Ta szkoła nigdy ich wszystkich nie odkryje. Tego akurat jestem pewien. A bazyliszka to chętnie bym pogłaskał. - Zaśmiał się krótko wyobrażając sobie choćby próbę podobnego czynu. Pewnie nawet by się nie zorientował jak leżałby martwy, bo z ciekawości musiał spojrzeć w te legendarne ślepia.
Dla Maxa już sam fakt spisania czegoś na listę przekreślał spontaniczność tego działania. Wolał od razu brać się do akcji niż zostawiać takie przyjemności na później. Nie zawsze były to dobre decyzje, ale na pewno dzięki nim stworzył wiele ciekawych wspomnień, które często poprawiały mu humor. Bądź przyprawiały o dreszcze, gdy akurat jego mózg postanowił przypomnieć sobie o czymś bardziej pojebanym niż zabawnym a podobnych akcji też zaliczył w swoim życiu kilka.
Na temat Amortencji mógł rozwodzić się godzinami. Ostatnie dwa miesiące spędził zamknięty z tym eliksirem w jednym pomieszczeniu próbując zrozumieć naturę jego działania i choć uzyskał wiele odpowiedzi wciąż nie do końca rozumiał parę istotnych kwestii. Ważne jednak było, że poznał już z sześćdziesiąt możliwych sposobów na zgon jeżeli na którymś etapie spierdoli się przygotowania, co też było raczej przydatną wiedzą, jeżeli ktoś nie miał zamiaru zbyt szybko opuszczać ziemskiego padołu. Skoro jednak Olivia nie zadawała więcej pytań, on sam nie ciągnął tematu.
-Chciałabyś! - Zaśmiał się lekko, również przygotowując do starcia, po czym na chwilę jego mina spoważniała, gdy musiał zastanowić się nad nagrodą. -Przegrany zabiera wygranego na zakupy w Miodowym. Muszę uzupełnić zapasy bo o ile kocham nasze skrzaty, o tyle jeszcze tydzień i zacznę mieć koszmary o warzywach strączkowych. - Puścił jej oczko, ponownie szykując się do walki. Wciąż trzymał się rozpisanej mu przez Brooks diety, ale ostatnio skrzaty miały jakąś dziwną obsesję na punkcie bobu i fasoli, które zaczęły naprawdę wychodzić mu już nosem. Zabiłby za kilka kwachów, czy chociażby cukrowych piór.
Fiolka sprawiła, że całkowicie zapomniał o tym, czemu mieli się właśnie oddać. Przynajmniej do momentu, aż poczuł lekkie uderzenie, a szkło prawie że nie wypadło z jego rąk.
-Osz Ty! Nie ładnie tak atakować bezbronnego. - Pokręcił rozbawiony głową, wsłuchując się w jej następne słowa.
-Oczywiście, że dobrze znam Olę. Biedna kobieta. Bez różdżki przy Willu? - Zapytał retorycznie, choć tak naprawdę przecież gdyby Fitzgerald był ostatnim chujem to próbowałby ostrzec puchonkę. Przyjaźnili się i miał jej dobro na względzie. -Czekaj... Od tego dziwnego trolla w Norwegii? Co żeście poświęciły? - Zapytał nieco bardziej podejrzliwie, gdy zdał sobie sprawę z tego, gdzie dziewczyny się wybrały. Sam musiał zabić węża, ale wiedział że co niektórzy woleli wyciąć sobie kawałek własnej nogi. A przynajmniej tak podejrzewał, że to była przyczyna.
Na kolejny atak był już bardziej przygotowany i zdążył zrobić unik.
-Orientuj się! - Rzucił w jej stronę fiolką, a gdy gryfonka była zajęta jej łapaniem, i zacisnęła swoje drobne dłonie wokół naczynia, Max sam zastosował jej poprzedni trik.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 06:42;

Lubił te chwile gdy po świeżej dawce złości Robin podłapywała żart, jakkolwiek nieudolny by on nie był. Choć jeszcze przed momentem nie było mu do śmiechu, tak teraz mimowolnie uśmiech sam osiadał na jego ustach. Standardowo wywrócił oczami. - Żebyś wiedziała. Zamierzam być jedynym półwilem którego lubisz!- bardzo płynnie uśmiech przeszedł w Eskilowy wyszczerz, z którym to wszedł dziś do tego pokoju. Nie lubił sprzeczać się z Robin bo dziewczyna potrafiła reagować emocjonalnie i czasem odnosił wrażenie, że wystarczy choćby najmniejsze złe słowo, aby ją nieodwołalnie rozjuszyć. Skoro na nowo się uśmiecha - choć nie z taką pompą jak zawsze - to można nazwać to pewnego rodzaju sukcesem, prawda? Sama myśl, że miałaby przenosić swoje zainteresowanie chociażby na Astrid sprawiała, że się w nim harpia denerwowała. Tak to bywa, gdy na pierwszy plan wychodzi samolubność. Chciał mieć Robin na wyłączność, a wizyta w Pokoju Życzeń była idealnymi ku temu okolicznościami. Ciepło, miękko i zewsząd otaczała leśna aura. Czego chcieć więcej? Może znalazłoby się parę aspektów ale lepiej nie wypowiadać wszystkiego na głos. Odpowiedź dziewczyn nie dostarczyła mu wystarczającej ilości informacji. Zerkał na nią i widział w jej spojrzeniu zmęczenie tematem. Gdzieś na dnie świadomości podejrzewał, że może mieć to związek z wydarzeniami w Norwegii jednak nie wypowiadał tego na głos, nie mając ku temu pewności. - Powiało grozą i pewnie nie masz na myśli Działu Ksiąg Zakazanych?- wypytywał dosyć delikatnie, pozwalając Robin dawkować informacje z wygodnym dla siebie tempem. Wewnątrz siebie cieszył się, że mu zaufała. Udało się! To było cudowne i wcale nie potrzebował do tego oszustw. Zerkał z ukosa na jej profil kiedy już spacerowali. Las wytworzył przed nimi usłaną mchem ścieżkę, która prowadziła ich labiryntem po szerokim pomieszczeniu Pokoju Życzeń. Opuścił wzrok, niechcący na jej stopy i odsłonięte kostki. Wciąż nie rozumiał jak można w zamku chodzić z odsłoniętymi nogami i to w marcu, kiedy panował tu ziąb. Nie rozumiał dziewczyn. Poczuł na twarzy jej uśmiech, a gdy go zobaczył odpowiedział tym samym. Ścisnął jej dłoń. - Robin…- ten wydźwięk jej imienia w jego ustach zwiastował jedno: powiem coś, co nie przychodzi łatwo. Wzrok standardowo pomknął gdzieś na wysokość koron drzew. Zawiał miły wiaterek. - A ty mnie dalej lubisz?- niewinne pytanie! Wystarczy zerknąć na jego napięte policzki i usta, aby zorientować się, że nie pyta o zwykłe lubienie. Sam nie wiedział co chciał tym pytaniem osiągnąć. Nie miał pojęcia czemu o to pyta prócz tego, że odpowiedź jest dla niego ważna. Zrobił większy krok, aby wyminąć wystający na ich drodze korzeń. Cóż, przynajmniej nikt nie może im przeszkadzać w rozmawianiu o wszystkim i niczym.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 13:00;

Nie zamierzała narzekać na fakt, że Eskil poniekąd chciał zawładnąć jej życiem w dużej części. Lubiła spędzać czas w jego towarzystwie. Nad wyraz dobrze potrafili się porozumieć w nawet najbardziej spornych kwestiach. Co prawda oboje posiadali bardzo mocne charaktery, ale mimo to bardzo często dochodzili do kompromisu, bardziej bądź mniej satysfakcjonującego dla jednej ze stron. Ale jednak. Więc jeśli Eskil uważał, że miał wyłączność na wilowanie w jej życiu, to ona się z tym w pełni zgadzała. Po co miała zaprzątać sobie głowę jeszcze większą ilością problemów, skoro te, które wywoływał Ślizgon były naprawdę mocne i pochłaniały od cholery czasu. Więc po prostu parsknęła śmiechem, kiedy wspomniał o innych półwilach. Nie zamierzała mu mówić, że w sumie to profesor Whitehorne również była półwilą i ją też lubiła, ale to by było chyba nie ładne zachowanie z jej strony. W szczególności kiedy osiągnęli jakieś tam porozumienie, co w ich przypadku wcale nie było takim prostym zadaniem. Zamiast tego wolała cieszyć się z jego obecności obok, w miejscu, gdzie nie istniały żadne inne problemy. Nie było Huntera, nie było Fillina, nie było nikogo, kto miałby im przeszkodzić, bo i nikt nie wiedział, czym pokój życzeń stawał się dla nich, kiedy się tutaj pojawiali. Więc nikt nie mógł ich tutaj szukać. Szła wolnym krokiem przed siebie, ciesząc się uściskiem jego dłoni na jej własnych placach i ciepłem, które od niej promieniowało. To było takie proste i takie bezpieczne, że aż zupełnie zapominała o tym, co było wcześniej. I co prawdopodobnie wisiało nad nimi, gotowe zaatakować w najmniej odpowiednim momencie. Parsknęła śmiech słysząc jego słowa odnośnie Działu Ksiąg Zakazanych, jednak nie zdecydowała się na to, aby skomentować to w jakikolwiek sposób. Uważała, że i tak powiedziała mu tego dnia naprawdę bardzo dużo i chyba nie powinna więcej. Powinien przemyśleć to sobie wszystko na spokojnie, bez kolejnej bombardy zrzucanej na jego głowę. A znając Robin, to takich bombard będzie jeszcze od cholery, bo przecież nie była człowiekiem, który siedział na dupie i nie reagował. Musiała działać, bo inaczej nie żyła. I przez to bardzo często pakowała się w najróżniejsze kłopoty, choć wcale tego nie planowała. Jak i teraz, kiedy sądziła, że wszystko jest ok, że nie należy się niczym stresować. Słysząc, jak wypowiada jej imię, zerknęła w jego stronę, ciekawa co zastanie na wilowatej twarzy. Delikatnie zmarszczyła brew, kompletnie nie spodziewając się tego, co będzie dalej. Zatrzymała się w pół kroku, kiedy on przeszedł nad dziwnym korzeniem. Pytanie padło z jego ust, a ona nie była pewna, czy to to pytanie, które dziewczyna mogła się spodziewać usłyszeć od chłopaka. Trybiki przeskakiwały w jej głowie w najlepsze, kiedy zastanawiała się nad tym. Trwało to może dwie bądź trzy sekundy, nie na tyle długo, aby chłopak mógł zacząć się martwić. – Oczywiście, że cię lubię, co ci strzeliło do głowy? – odpowiedziała w końcu głosem, który zwiastował, że wyczuła jakiś minimalny podstęp w jego słowach. Ale chyba wrodzona ciekawość kazała się jej zachować w taki sposób, jakby pozwalała mu się rozwinąć. Choć sama nie była pewna, czy chce, aby chłopak to robił. Dobrze było tak, jak było. Zmiany nie były wskazane. Ale, jak widać, nie zawsze nieuniknione.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 13:23;

Trzeba przyznać, że wszelkie wizyty w tym pokoju stały się teraz jedynie z udziałem Robin, a ich wspólną małą tradycją stało się upragnienie leśnego otoczenia. To było piękne, że gdy zwierzył się jej, że czuje się najlepiej wśród drzew to zaczęła współdzielić jego pragnienie o którym już nie mówił tak głośno jak kiedyś. A Robin pamiętała i przez to nie mógł nasycić się ich porozumieniem. Udowodnili wszem i wobec, że mogą pokłócić się znienacka i to o coś czego się człowiek nie spodziewa w chwili trwania takiej sielanki. Miał jej opowiadać o hipnozie, a choć już mogła mieć pewność, że dostanie od niego wszystko, czego jej trzeba tak najwyraźniej wyciągnął z niej wiele energii i "nauki" musiały przejść na następny dzień. Będą mogli zacząć na czysto bowiem w chwili obecnej gdyby miał wilować to mógłby mieć problem z koncentracją. Uświadomiwszy sobie ciepło bijącej z jej dłoni zaczął coraz wyraźniej odczuwać temperaturę jej skóry. Choć dziewczyna potrafiła dzisiaj zmienić swój nastrój z sekundy na sekundę tak po raz kolejny poczuł się w jej towarzystwie spokojniejszy. Spaprał to swoim pytaniem na które odpowiedziała tak, jak mógł to przewidywać. Nie chciało mu się wierzyć, że nie wyczytała z niego o jakie lubienie chodzi, a jego mózg podsuwał mu scenariusz, że wybrała bezpieczniejszą opcję udzielenia odpowiedzi. Cokolwiek nerwowo zaśmiał się słysząc jej podejrzliwy ton. To ona była ekspertem od knucia. Cały czas gapił się gdzieś na linię drzew, przed siebie choć skoro się zatrzymali to wypadałoby na nią spojrzeć bo jeszcze nie daj Merlinie, zabierze rękę. Wtłoczył do płuc powietrze. Dobrze wiesz, że nie o takie lubienie mi chodzi.- prychnął choć od środka zżerało go zawstydzenie. Nie powinien najpierw sam określić swoich odczuć, a dopiero pytać o to Robin? Robił wszystko na opak, jak zawsze. - Czy lubisz mnie tak jak wtedy zanim wszystko spaprałem amortencją?- to było zbyt odważne pytanie, ale już przeniósł na dziewczynę wzrok, aby zauważyć pierwszy odruch, który potrafi powiedzieć więcej niż następujące po tym słowa. Nie powinien wymagać od niej odsłaniania się, ale jeśli powie mu wprost, że do przeszłości już nie wrócą to będzie mógł próbować odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jak nic Hunter ukatrupiłby go za tego typu pytania kierowane do dziewczyny, do której coś czuje - i przynajmniej wie co. Eskil dalej był gdzieś pośrodku i dlatego tak się czaił, próbował zorientować w sytuacji. - Ej. Żadnej ochrony, wszystko wprost.- przypomniał jej, aby przypadkiem nie zechciała rzucić mu w twarz zasłony dymnej w postaci unikania gorzkiej prawdy. Podniósł się po "odstawieniu" przez Huntera, ba, nawet z nim trochę gadał, więc podniesie się po wszystkim. Powinien sam deklarować swoje odczucia, a zamiast tego badał jej. Coś czuł, że się srogo na tym wywinie. Odwrócił po chwili wzrok kiedy zdał sobie sprawę, że mógł zamknąć jadaczkę i przestać psuć każdą spokojną chwilę.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 13:52;

Kompletnie zapomniała o tym, po co pierwotnie tutaj przybyli. Że gdzieś tam znajdowały się wciąż niedojedzone do końca babeczki, ich wszystkie rzeczy, buty, jego sweter. Po co miała przejmować się tak prozaicznymi rzeczami, skoro aktualnie krzątali się bez większego celu po Pokoju Życzeń. Miała wyciągać od niego informacje na temat hipnozy, ale jak zwykle zakończyło się to w taki sposób, że skupili swoją uwagę na kompletnie innym zagadnieniu, choć żadne z nich tego nie planowało. Ale w ich przypadku już po prostu tak było. Rozpraszali się z prędkością małego dziecka po zbyt dużej ilości cukru. Ona zmieniała swoje nastroje równie często, choć nie zawsze było to jej celem i planem. I tak teraz, uśmiech powoli znikał z jej warg, kiedy powoli docierało do niej to, o co dokładnie pytał. No bo przecież nie mogło być normalnie… Nie mogli przez chwilę obyć się bez dziwnych problemów, tylko wciąż tworzyli wokół siebie kolejne. Świetnie, po prostu świetnie. No i jeszcze to że nie patrzył na nią, kiedy ona usilnie próbowała odczytać cokolwiek z jego twarzy. Spuściła swój wzrok na ich złączone dłonie, zastanawiając się, czy aby na pewno było to dobrym pomysłem. Na Merlina… wszystko jej podpowiadało, że to dla niego może oznaczać coś innego, niż dla niej samej, ale nie chciała mimo to zabierać swojej dłoni z dala od jego własnej. Nie zareagowała na jego śmiech, niepewna, co może powiedzieć, czy zrobić. Kolejne słowa rozbrzmiały w jej głowie. Zaczęły tłuc się po ściankach, nie chcąc ulecieć. Nie o takie lubienie mi chodzi… I co ona miała teraz zrobić. Przełknęła ślinę czując, jak zaczyna się jej robić sucho w gardle. Nie wiedziała, czy on na nią patrzył, czy nie, bo ona jakoś bała się podnieść swój wzrok do góry. Zbyt zafrasowana tymi dłońmi, które tak ładnie ze sobą współgrały. Serce zaczęło jej bić bardzo szybko. Stresowała się tym, co właśnie miała zrobić, czy powiedzieć. Bo wiedziała, że cokolwiek nie powie, to już nigdy nie będzie tak samo, jak było do tej pory. A ona naprawdę nie chciała nic zmieniać. Cieszyła się jego przyjaźnią, towarzystwem. Po cholerę to wszystko komplikować. – Eskil, ja nie wiem… - powiedziała w końcu, podnosząc na niego swój wzrok. Czaił się tam ból, bo nie mogła udzielić mu bardziej konkretnej odpowiedzi. Odchrząknęła cicho, delikatnie marszcząc brwi. Nie wiedziała, co mogłaby więcej powiedzieć. Zrobić. Nie chciała tego wszystkiego niszczyć. – Wtedy, jak mi to wszystko powiedziałeś, zabolało. Bardzo mocno zabolało. I nie wiem, czy ja… no… po prostu nie wiem. Cieszę się twoim towarzystwem i lubię spędzać z tobą czas. Z jakiegoś powodu ciebie poprosiłam, żebyś do mnie przyszedł wtedy, w Norwegii. – ale wcale nie zamierzała mówić, co było pierwotnym powodem wystosowania zaproszenia w jego kierunku. Chciała wtedy, aby użył swojej wilowatości i dzięki temu mogłaby zasnąć spokojnie. Jednak nie zrobiła tego wiedząc, że on nie chciał tego stosować na niej. I po prostu trwał przy niej, co dawało jej wiele ukojenia. Ale czy kryło się za tym coś więcej… Miała ogromny mętlik w głowie, a jego jasne oczy nie pomagały rozwiązać zagadek, które kołatały się pod sklepieniem czaszki. – Nie chcę cię stracić – powiedziała jeszcze, dosyć cichym głosem. Naprawdę tego nie mogłaby znieść.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 14:14;

Idiota, idiota, idiota, idiota. Nie lubił trudnych tematów to czemu do diaska takowy poruszył? Nagle zachciało mu się widzieć co sądzi o nim Robin. Nie mógł oswoić się z myślą, że będzie tylko przyjaźń? Nie potrafił sam siebie zdeklarować, a chciał iść zgodnie z uczuciami. Potrzebował dużo nieokreślonego czasu, aby ułożyć wszystko na nowo i odkryć jakie uczucia, kiedy i przy kim mu towarzyszą. A jednak nie, dopytywał Robin łudząc się, że to rozjaśni mu w głowie i sprawi, że to ciepło w sercu rozrośnie się dziko po całym ciele jak wtedy gdy pierwszy raz się pocałowali. Wspomnienie tamtego dnia od razu pojawiło się przed jego oczami i wydawało się, że miało one miejsce ono lata temu. Robin milczała, a on przez ten czas umarł jakieś dwa razy, a i w międzyczasie powtarzał sobie, że pytanie nie jest łatwe i na jej miejscu też mógłby zaciąć się przy udzielaniu odpowiedzi. Czemu to musi być takie straszne? Nie wiedzieć co dokładnie czuje? Mógł się zamknąć. Odpowiedź Robin go w tym utwierdziła. Nie ma co wspominać, że zabolało go to od poziomu mostka aż do wysokości gardła bo sam przecież jest sobie winien. Odwrócił wzrok i zaciskał mocno zęby aż szczęka go rozbolała. - A, no tak. Nie no, rozumiem. To normalne, że… no wiesz… że nie. - podobny bezmiar smutku towarzyszył mu wtedy w igloo kiedy z Hunterem podjęli wspólną i w końcu, rozsądną decyzję. Teraz też cała jego radość oklapła, a smutek rozlał się po trzewiach i chciał zaognić gorącem skulminowanym pod oczami. Przełknął głośno ślinę i wspiął się na wyżyny swoich umiejętności aktorskich. - Ja ci mówiłem, że się łatwo mnie nie pozbędziesz. A jak nie mówiłem, to mówię właśnie teraz.- lekko ją szturchnął, ubrał usta w uśmiech nie mający absolutnie żadnego wpływu na spojrzenie, które cały czas skierowane miał wszędzie indziej, a nie na nią. Odebrał jej słowa jako odmowę i nie umiał znaleźć w tym żadnej nadziei, że jednak coś mogłoby być. Sama przyznała, że bardzo mocno ją zabolało, że przez amortencję całował się z kimś innym i z tego powodu musiał wziąć "przerwę" w zakochiwaniu się w niej aby wydostać się z bałaganu w jaki niechcący wpadł. Teraz już jest względnie spokojnie, a jednak szkody wywołane eliksirem miłości rozlewały się poza jego i Huntera. Obaj chcieli uchronić przed tym Robin i choć stawali na rzęsach, by się udało, tak jednak cierpiała. Z winy Eskila. Tłamsił w sobie ten coraz narastający smutek i zasłaniał się uśmiechem. - Dobra, ta hipnoza.- rozpaczliwie zmieniał temat, aby odwrócić własną uwagę od uczuć. - Nie wiem jak ona działa u kogoś, ale u mnie to bazuje mocno na no, eeee… uczuciach. - ruszył naprzód, ciągnąc ją lekko za sobą bo nie był zdolny zabrać dłoni choć wiedział, że powinien. Nie myśl o tym. Nie myśl o tym.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 16:22;

Olivia nie potrafiła zrozumieć dlaczego zaczął się oddalać, bo tak naprawdę wystarczyło, by z nią szczerze porozmawiał - o swoich wątpliwościach czy o strachu. Nigdy nie miała wobec niego żadnych oczekiwań, zazwyczaj biorąc to, co jej dawał. Prawdą było, że ich znajomość w pewnym momencie zaczęła iść w kierunku którego żadne z nich się nie spodziewało. Było to coś złego? Skoro nie było jednoznaczne, bo wciąż oboje mieli wybór, byli wolni i wydawało się, że im to pasuje. Widocznie pomyliła się w ocenie całej sytuacji, a ostatecznie po prostu to zostawiała. Max uciekał, znalazł nowych przyjaciół, może nawet miłość, a ona choć początkowo było ciężko, nauczyła się żyć, ze świadomością, że ich czas minął. Zaczęła nabierać dystansu do jego osoby, nieświadomie mu to okazując, chociaż nie taki miała zamiar, było to silniejsze od niej - zaczęła wznosić własne mury. 
W gruncie rzeczy byli do siebie dość podobni, z tą tylko - znaczącą - różnicą, że ona wolała otwartą konfrontację niżeli tchórzostwo i ucieczkę. Niestety ciągłe szukanie kontaktu z Solbergiem, kiedy ten ewidentnie go unikał z czasem stało się zbyt męczące - przede wszystkim psychicznie - zwłaszcza, że to on posiadał więcej kart przetargowych, chociażby w postaci kuponów, które dostał od niej w prezencie urodzinowym - tyle tylko, że ona kompletnie już o nich nie pamiętała. 
- Ej, no wypraszam sobie! Myślisz, że mi wychowance domu lwa jako pierwsze zwierzę na myśl przyszedł jakiś gad?! - zapytała, jakby z oburzeniem, a na pewno zdziwieniem, że mógł tak pomyśleć. W tonie głosu dziewczyny rozbrzmiewały również rozbawienie, które nieumiejętnie chciała ukryć. - Oczywiście, że najpierw zmieniłam się w słodkiego aczkolwiek dużego kotka. Chcesz zobaczyć? - zapytała, nawet nie kryjąc ekscytacji jaką wywoływała w niej każda tego typu przemiana. Nie była w stanie dokładnie określić, co wówczas czuła; była to na pewno mieszkanka różnych emocji, która jawiła się brunetce jako coś przyjemnego. Nic dziwnego, że nagle zapragnęła poświęcić nieco więcej swojego czasu, a przede wszystkim uwagi transmutacji oraz animagi, która zaczęła ją zwyczajnie fascynować. Zadziwiające, jak z pozoru nieznaczące sytuacje w jakie los rzuca strukturę ludzką, mogą na nią wpłynąć. Wcześniej Callahan nie rozważała nawet tego, by zagłębić się w sztukę transmutacji, którą uważała za mniej przydatną niż zaklęcia, a teraz postanowiła poszukać kogoś kto pomógłby jej ją opanować. Pierwszą myślą była Nessa Lanceley, absolwentka szkoły, była prefekt naczelna i prymuska. Musiała tylko znaleźć sposób, aby nawiązać z nią kontakt, co ułatwić mogło to, że zaczęła ona staż w Hogwarcie. 
Oczywiście zrozumiała jego aluzję w której ewidentnie pił do ich znajomości, ale zamiast się nią przejąć uśmiechnęła się zawadiacko - To tylko wrażenie, nie schlebiaj sobie, Solberg - rzuciła próbując zachwiać jego pewnością siebie, choć nie dało się ukryć, że miała do niego pewną słabość, nawet jeśli sama nie użyłaby takiego określenia. Po prostu mu ufała i głównie o to w tym wszystkim chodziło, ponieważ każde inne uczucie, jakie się w niej rodziły względem niego, odrzucała. Nie czuła się gotowa by obdarzyć kogoś "czymś więcej", wziąć odpowiedzialność za drugą osobę, wiedząc, że zdolna jest do tego, by ją skrzywdzić. To świadczyło o dojrzałości Olivii nawet jeśli poniekąd krzywdziła samą siebie. 
- Owszem, zdarza się. Przyznaje się do winy - zaśmiała się, na jego komentarz. W zasadzie Max nie miał okazji poznać jej z tej strony, którą znał chociażby Percival. Przy Ślizgonie zawsze była tą rozważną, nawpłującą go do porządku, zwyczajnie grzeczną, ale to była zaledwie część natury brunetki, ta druga skryta za metalową tabliczką rzadko mogła ujrzeć światło dziennie, zwłaszcza, że z dwójki rodzeństwa wśród murów szkoły to zawsze Boyd pakował się w kłopoty, a ona dla zachowania równowagi ich unikała. 
- Nie bądź taki zazdrosny - powiedziała, słysząc w jego głosie pewnego rodzaju wyrzut - Tobie też wychodzi wiele rzeczy, a Potter, po prostu był postacią która w tamtym momencie była potrzebna w świecie czarodziei. - przyznała, bo sama też nie potrafiła zrozumieć tego uwielbiania dla osoby chłopaka z blizną. Niemniej w historii każdej nacji istniał ktoś taki, kto dawał nadzieję i rozbudzał patriotyzm oraz wiarę, u mugoli też kilku a nawet kilkunastu takich by się znalazło. 
Nie mogła się nie zgodzić ze zdaniem chłopaka, na którego słowa przytaknęła,zaraz wybuchając śmiechem - Zanim byś go dotknął leżała byś już martwy - wypowiedziała jego myśli na głos - Nie jest raczej typowym zwierzątkiem domowym, swoją drogą ciekawe w jaki sposób Riddle ściągnął go do Hogwartu? - pozwoliła sobie wypowiedzieć nurtujące ją pytanie na głos, nawet jeśli nie oczekiwała, że Max zna na nie odpowiedź. W gruncie rzeczy Bazyliszek był po prostu wielkim wężem, a one wykluwają się z jaj, więc może po prostu Tomowi udało się wejść w posiadanie takowego? Była to kolejna z tajemnic tej szkoły. 
Myślenie Maxa odnośnie listy wydawało się być dość ograniczone, wszakże zapisywanie czegoś w takiej formie wcale nie przekreślało spontaniczności. Punkt zaczepnie to jedno, natomiast to co działo się po drodze często stanowiło czystą improwizację, w rzeczywistości nie dało się niczego zaplanować, nie dało się określić w którym momencie wydarzy się dana rzecz, bo to działo się samoistnie. Wielokrotnie miała okazję się o tym przekonać, często tylko dlatego, że podjęła decyzję pod wpływem impulsu bądź emocji, które od czasu do czasu też dopuszczała do głosu. 
Nie widziała sensu, by dalej męczyć bruneta pytaniami o amortencję skoro informacje jakie uzyskała uznała za wystarczające, zwłaszcza, że według niej randka z Moriusem była pierwszą i ostatnią, skoro ten postanowił jej teraz unikać. Oczywiście nie czuła się z tym źle, bo tak naprawdę byli sobie zupełnie obcy, a w dodatku nie poczuła tak zwanych "motyli w brzuchu". Ostatnio kompletnie nie patrzyła na chłopaków w innym kontekście niż kumple, chociaż kiedyś zauroczała się prawie co tydzień; teraz potrzebowała czegoś więcej. 
- Nudziarz z ciebie - mruknęła, słysząc o co mają walczyć, bo sama myślała o nieco odważniejszej nagrodzie albo chociaż niebezpieczniejszej, jak wizyta na Nokturnie, ale ostatecznie przyjęła rzuconą propozycję, bo uwielbiała Miodowe Królestwo, a nie pamiętała już, kiedy tam była. Prawdopodobnie jeszcze przed wakacjami, bo od kiedy zaczęła zakradać się nocą do szkolnej kuchni gdzie zawsze witano ją kubkiem gorącej czekolady z piankami, nie potrzebowała zaopatrzać się w sklepie. 
- A co do tego wszystkiego mają warzywa strączkowe? - zapytała wyraźnie marszcząc brwi. Nie miała zupełnie pojęcia o czym mówił, co tylko pokazywało jak daleko od siebie byli. Sama nie przepadała za fasolą, groszkiem czy ciecierzycą, mocno stroniąc od tych warzyw, które w jej odczuciu wszystkie smakowały tak samo i miały dziwaczną konsystencję, a na myśl o tym, że ktoś jadł fasolowe brownie robiło jej się niedobrze. 
W odpowiedzi na słowa Maxa uśmiechnęła się szeroko, uciekając przed nim, natomiast kiedy ten zaczął pytać a w dodatku okazało się, że dobrze znał Olę w pierwszym momencie zareagowała milczeniem, za chwilę robiąc poważną minę. 
- Nooo, ja dałam swoją nerkę, stąd mam tą bliznę teraz - powiedziała i jakby dla potwierdzenia swoich słów podniosła bluzkę pod którą znajdował się dość świeży opatrunek, chociaż nie miał nic wspólnego z tym co mówiła. Zwyczajnie poparzyła się w kuchni, a że nie potrafiła poradzić sobie z zaklęciem, postawiła na mugolskie sposoby. - A Oli powinieneś zapytać sam - dodała z coraz większym trudem zachowując powagę, dlatego by się nie roześmiać przygryzła wewnętrzną stronę policzka. 
Zdążyła tylko usłyszeć "orientuj" kiedy w jej stronę poleciła fiolka, a potem poczuła uderzenie. 
- Ty mały gadzie! - krzyknęła za nim, próbując powstrzymać szklane naczynie przed rozbiciem. Wiggenowy mógł się jej przydać, z tego powodu schowała go do torby, ponownie łapiąc kierownice i goniąc za Solbergiem. - Przede mną nie uciekniesz nigdy - zagroziła mu, jednak zamiast uderzyć w żółty samochodzić odbiła się od bariery, uderzając głową w swoje siedzenie. Zabolało. Poprawiła włosy, zaczesując je do tyłku, kiedy brązowa kurtyna na chwilę przesłoniła jej widok.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 18:36;

Chyba nikt nie lubił trudnych tematów i zagadnień. Ludzie świadomi ich unikali przekonani o tym, że te niewygodne tematy nie mogły prowadzić do niczego więcej. Nigdy nic dobrego nie mogło z tego wyjść. Wszystko przez nie się psuło i niszczyło. Ale z drugiej strony, była w stanie zrozumieć, dlaczego dla Eskila była to ważna rozmowa. A przynajmniej próbowała. Cały czas przecież żyła w przeświadczeniu, że to wszystko przeminęło. Że to cokolwiek co samodzielnie i niespiesznie wytwarzało się pomiędzy nimi, dokonało swojego żywota, bo chłopak podjął jakąś decyzję. Że uznał, że jednak to nie ma sensu, a ona mogła dalej sądzić, że te wszystkie słowa, które Hunter kierował w jej stronę, a które dotyczyły rzekomych uczuć Eskila względem niej, były tylko i wyłącznie wymysłem jego dziwnej głowy. Wciąż mogła się łudzić. Sądzić, że tak właśnie było. A tymczasem właśnie okazywało się, że być może niekoniecznie. Bo przecież w innym wypadku, po co by mu była podobna wiedza odnośnie tego, w jaki sposób ona postrzega jego? Chyba nie interesował by się tym faktem, gdyby ten nie był dla niego istotnym. Nie mogła mu dać jasnej odpowiedzi, bo sama takiej nie znała. Miała wrażenie, że powoli wszystko sobie układał, tymczasem właśnie okazywało się, że nie mogła tego zrobić. Nie bez sprecyzowania, co sama czuła względem Eskila i jak bardzo miało to zaważyć na jej dalszej relacji z nim. Jak to miało wyglądać. Serce się jej łamało na miliony kawałków, kiedy mówiła prawdę, a ten odwracał wzrok. Uśmiech całkowicie zniknął z jej twarzy, kiedy próbowała wyczytać cokolwiek z jego twarzy. Widziała tylko obłudę, na którą myślał, że się nabierze. Że nie zwróci uwagi na to, jak bardzo ją w tym momencie okłamywał. Oddech ugrzązł w jej gardle i ledwie przeciskał się przez ścianki. To było straszne. Naprawdę okrutne. Ona zachowywała się okrutnie. Ale skoro zaczęli ten temat… – Eskil… - pociągnęła go za rękę, kiedy próbował zmienić temat ponownie na ten, który ich tutaj przywiódł i nie rozmawiać dalej o tym, co teraz było ważnym. Zatrzymała go w miejscu, bo nie mogła znieść myśli, że ruszą dalej. Może nie powinna tego robić, ale czuła, że musi. Dla własnego dobra. I prawdopodobnie jego również. Powoli wyplątała dłoń z jego uścisku i położyła ją na jego policzku. To samo zrobiła z drugą swoją dłonią, tym samym zmuszając go, aby opuścił wzrok i spojrzał na nią. Patrzyła w jego jasne oczy, nie mogąc oderwać od niego wzroku. Jej serce biło jak oszalałe, choć nie rozumiała dlaczego. Nie rozumiała, co do niego czuła. Czy była to tylko i wyłącznie przyjaźń. Czy chciała czegoś więcej, a po prostu wcześniej nie miała ku temu sposobności. Pogubiła się w tym wszystkim. Jej wzrok był cholernie niepewny, kiedy stała tak blisko niego. – A ty, co ty w końcu czujesz? – zapytała cicho, niepewna, czy chce usłyszeć ostatecznie odpowiedź. Patrzyła prosto w jego oczy, nie pozwalając mu uciec spojrzeniem. Skoro ona miała się określić, to on też powinien, czy tego chciał, czy nie. Innej opcji w ogóle nie zamierzała w tym momencie brać pod uwagę. Więc wciąż trzymała jego twarz w objęciach własnych dłoni, czekając na to, co zrobi, bądź powie dalej.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyWto Mar 23 2021, 22:04;

W jaki sposób miał podjąć decyzję i sprecyzować własne odczucia skoro nie miał pojęcia jak się za to zabrać? Nie potrafił sobie wyjaśnić czemu poruszył ten temat. Może wierzył, że dzięki temu znajdzie wskazówkę co robić dalej? Lubił Robin, a te wszystkie drobne ciepłe rzeczy stawały się coraz to trwalszym zwyczajem za którym zaczynał tęsknić w chwilach kiedy przykładowo nie mieli czasu ze sobą pogadać przez całą dobę. Głowa potrafiła od tego pęknąć, a kiedy usłyszał odpowiedź Robin to zinterpretował ją negatywnie. Śmiał wierzyć, że miałaby go dalej lubić w ten sposób po tym, co zrobił? Kto jak kto, ale Eskil potrafił spaprać nawet najprostszą relację i czy ktoś mu uwierzy, że w wielu przypadkach było to nieumyślne? Próbował ukryć fakt, że zrobiło mu się smutno. Zdrowy, prawdziwy smutek, przykrość, która rozlała się po nim stopniowo aż go pochłonęła. To tak jakby dostał właśnie kosza choć wcale nie trzymał w rękach piłki. Źle się za to wszystko zabierał ale nie wiedział jak inaczej postąpić. Radził się Lucasa lecz akurat teraz nie potrafił wydobyć z odmętów pamięci jego złotych rad. Za bardzo się zasmucił myślą, że jednak popsuł to, co mogłoby między nimi rozwinąć się w cokolwiek, co wyszłoby za ramy przyjaźni. Próbował zmienić temat, odwracał wzrok i nawet ubierał usta w uśmiech. Zapomniał jednak, że Robin zdążyła go poznać przez te parę miesięcy lepiej niż wieloletni znajomi. Zrobiło mu się głupio, że go przyłapywała nad tym nieudolnym odwracaniu uwagi i udawaniu, że szybko zaakceptował odpowiedź. Zapewne będzie się to za nim ciągnąć teraz dłuższy czas aż oswoi się na nowo z sytuacją. Zatrzymał się kiedy pociągnęła go za rękę, ale nie potrafił podnieść na nią wzroku bo wtedy przeczyta z niego jak z otwartej księgi. Nie chciał uchodzić za mięczaka ani za jakiegoś przewrażliwionego matoła. Tym bardziej wolał nie odnajdywać w jej spojrzeniu współczucia, żalu czy bólu związanego z podsunięciem mu gorzkiej prawdy. Nabrał głęboki wdech gotów jednak dalej zgrywać się i zapewniać, że mogą robić wszystko, na co mają ochotę, byleby nie było to związane już z tą tematyką. Musiał dojść do siebie, a najłatwiej mu to przyjdzie kiedy będą udawać, że wcale nie jest smutno. Ten moment kiedy zabrała rękę poczuł jako ukłucie gdzieś w okolicach serca. Schował dłonie do kieszeni swoich spodni i uparcie gapił się na ich stopy jakby nagle stały się niesamowicie ciekawe. Wystarczyło, że dotknęła jego policzka, a już wiedział, że będzie musiał na nią spojrzeć. To pułapka. Ta druga ręka, to ciepło i zapach po obu stronach twarzy... to zawsze będzie pułapką bez wyjścia. Teraz udawanie uśmiechu już mu nie wychodziło. Słysząc jej głos musiał podnieść wzrok. Pozostawało wierzyć, że wcale po nim nie widać tego smutku. Zapewniał, że dalej będą siebie mieć, bez względu na poziom relacji. Padło to trudne pytanie na które próbował odpowiedzieć sobie od dwóch miesięcy. Ten jej poważny wzrok, wyczekiwanie przerywane szybszym oddechem... Nie umiał znaleźć słów choć z reguły nie miał problemu z gadaniem. - Tęsknięzatym. - wydukał niewyraźnie, bo przecież przyznawanie się do swoich potrzeb było takie niemęskie, co nie? Tak to sobie wyobrażał. Słabościom precz. - Szlag mnie trafia jak dociera do mnie, że w każdej chwili możesz się w kimś zakochać i o mnie wtedy zapomnisz. - może to nie była taka odpowiedź jakiej oczekiwała, ale ta szczerość która z niego teraz padała była zadziwiająca.- Próbuję... próbuję ogarnąć się po tej amortencji, jest prawie dobrze ale tak strasznie samotnie. - to też nie była właściwa odpowiedź. Wyciągnął rękę z kieszeni, by zakryć palcami materiał jej koszulki na wysokości bioder. Nie dotknął jednak jej skóry, nie oparł na niej ręki. Muskał jedynie gładki szeleszczący materiał jej ubrania. Nie wiem o co mi chodzi oprócz tego, że chcę żeby było tak lekko jak ostatnio kiedy tu razem byliśmy. - te słowa otulił już szeptem, uciekając w międzyczasie wzrokiem w kierunku ich stóp. Robin robiła to specjalnie. Przez jej ciepłe dłonie robiło mu się milej na sercu i więcej z siebie wyrzucał. Mówił to, co z reguły był w stanie powiedzieć co najwyżej Sophie albo Lucasowi, bez obaw, że mogą sobie o nim coś dziwnego pomyśleć.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptySro Mar 24 2021, 15:14;

Kiedy brakowało w jej dniu kontaktu z Eskilem, czuła się tak jakoś dziwnie. Nie potrafiła zrozumieć tego, skąd coś podobnego się brało. Bezapelacyjnie przywiązała się do chłopaka, czy tego chciał, czy nie. Stał się bardzo ważną częścią jej życia. Osobą, na której naprawdę mogła polegać w wielu kwestiach. Ktoś mógłby powiedzieć, że to dziwne, być może zważywszy na jego wiek, czy t, jak dziecinnie niekiedy potrafił się zachowywać. Ona nigdy nie odczuwała tego w podobny sposób. Eskil był dla niej ważnym. Nie wyobrażała sobie, aby kiedyś mogło go zabraknąć. I poniekąd rozumiała, dlaczego zadawał te wszystkie pytania, choć zrozumieć nie chciała. Poruszanie się po omacku nigdy nie stanowiło dobrego rozwiązania, bez względu na to, czego dotyczyła sytuacja. Sama też nie chciałaby tkwić w niepewności tylko… No właśnie. Ona nie wiedziała, dlaczego chciał to zrozumieć. Nie miała pojęcia, że istniała szansa na to, że traktuje ją inaczej niż tylko jak przyjaciółkę. Z bliskością nigdy nie miała problemów. Przytulanie czy nawet głupie zaczepianie dla śmiechu było dla niej czymś kompletnie normalnym. Skąd mogła wiedzieć, że dla niego niekoniecznie? Że tkwiło w nim coś, czego samodzielnie nie potrafił rozwiązać. Znała go dobrze i widziała, że jej słowa zostały przez niego bardzo źle przyjęte. Może jeszcze kilka miesięcy temu skłonna byłaby uwierzyć w to, co właśnie sobą prezentował. Jednak przez ten naprawdę krótki czas, poznała go naprawdę bardzo dobrze. I serce się jej krajało, kiedy widziała, jak wielki ból z niego promieniował po jej słowach. Nie mogła tego tak zostawić, dlatego właśnie próbowała jakoś to naprawić, choć prawdopodobnie jej czyny siały jeszcze większy mętlik w jego głowie. Nie wiedziała, że to działało na niego aż tak bardzo. Nie przypuszczała tego nawet. Prawie że nie oddychała, kiedy czekała na odpowiedź z jego strony. Jednocześnie tak bardzo jej pragnęła, jak i się jej obawiała. Nie pewna, jak poradzi sobie z dostarczoną przez chłopaka wiedzą. Ale uparcie nie spuszczała wzroku z jego twarzy. Nie była do tego zdolna. Musiała wiedzieć. I musiała znać prawdę tak samo mocno, jak i on musiał. Oderwała wzrok od jego twarzy tylko po to, aby przenieść go na swoje dłonie, które wciąż spoczywały na jego policzkach. – Też mi tego brakuje – powiedziała cicho, pozwalając sobie na delikatne westchnienie przy tych słowach. Naprawdę, czuła się tak, jakby właśnie robiła coś strasznego, łamała mu serce, choć wcale tego nie chciała zrobić. Automatycznie, odruchowo pogładziła jego policzek swoim kciukiem, delikatnie przymykając powieki przy kolejnych jego słowach. Walczyła sama ze sobą, aby nie zrobić coś głupiego, nie powiedzieć czegoś, co będzie żałować. – Eskil, nigdy mnie nie stracisz. Cokolwiek by się nie działo, nie zamierzam się od ciebie odsuwać. – dodała po chwili, uchylając powieki i znów tonąc w tym błękitnym spojrzeniu. Nie mogła sobie wyobrazić tego momentu, kiedy chłopak miałby przestać być częścią jej życia. Nie ważne pod jakąś postacią, musiał w nim uczestniczyć. – Nie mogę… jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym miała się od ciebie odsunąć, bez względu na wszystko – powiedziała bardzo cicho. Nie dopowiedziała tego, co chodziło jej po głowie. Że przecież wciąż przy nim była, mimo faktu, jak bardzo ją skrzywdził. Że dalej pragnęła aby był obok. Ale czy wciąż pragnęła, aby był z nią… Sama nie wiedziała, czy w tej kwestii potrafiłaby mu ponownie zaufać. Niemniej żadne z tych słów nie wyszło na wierzch jak i ta myśl, że być może już się w kimś zakochiwała, choć sama jeszcze nie powiedziała tego na głos przed sobą ani przed nikim innym. - Nie jesteś samotny - wyszeptała jeszcze, wciąż chcąc nawiązać z nim kontakt wzrokowy, choć znów uciekał, jakby bał się przed tym, co może się jeszcze stać. Ona cholernie się tego lękała.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptySro Mar 24 2021, 20:23;

O ile byłoby łatwiej gdyby miał w podorędziu lustro Ain Eingrap. Rozejrzałby się po Pokoju Życzeń, aby sprawdzić czy magia tego miejsca podarowałaby mu pojedynczy wgląd w taflę lustra. Nie miał jednak jak, bowiem Robin otulała jego twarz ciepłymi dłońmi i musiałby być masochistą, aby teraz się z tego wyswobadzać. A może kompas marzeń? Cokolwiek! Potrzebował czegoś, co mu poprawnie zinterpretuje aktualne uczucia. Nie wiedział jak się za to zabrać. A może po prostu tamto zakochanie sprzed miesiąca nie było w stanie powrócić do tej pierwotnej siły? Co, jeśli to przepadło bezpowrotnie bo nażarł się ciastkami z amortencją? Na samą myśl o tym miał ochotę wyjść z siebie i nie, nie stanąć obok. Wypuścić harpię na wolność, aby przez przynajmniej parę minut nie myśleć. Oderwać się od świadomości, że spartaczył to, co mogło między nimi być. Gdyby był bardziej zdecydowany to Robin zapewne wiedziałaby już dawno, co czuje. A teraz... nie wiedział co robić. Odmowa dziewczyny zabolała, ale to były konsekwencje tego, co jej zrobił. Dojrzała myśl zagościła w jego topornej łepetynie, a wypowiedziana była głosem babci - jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Przez to wszystko nie potrafił wytrzymać za długo w bezpośrednim kontakcie wzrokowym. Wcześniej nie miał z tym problemu ale teraz za dużo się kotłowało w jego czaszce, aby miał pozwolić Robin wszystek w sobie oglądać. Oczywiście dziewczyna i tak wiedziała swoje, a on dziecinnie się zasłaniał udawaniem, że wcale nie jest mu przykro. Drgnął kiedy przyznała, że i jej brakuje tamtej lekkości przy ich ostatnim spotkaniu w Pokoju Życzeń. Wbrew pozorom te słowa podziałały na niego niczym eliksir przeciwbólowy. Kolejne ciche słowa dziewczyny również działały kojąco. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo potrzebował ich usłyszeć. Nawet jeśli ona się zakocha w kimś innym (awrgh!!!) to nie zapomni o nim. Zamknął oczy, by zapamiętać ten ton, to ciepło, to poczucie bycia w centrum jej uwagi nie tylko wzrokowej, ale też i w myślach. Rozluźnił się, opuścił barki, wypuścił powietrze z płuc. Zmiana w jego postawie była niemalże namacalna. Przysunął się o te pół kroku, obejmując ją ciepło w talii, przytulając do siebie na całej długości tułowia. Po prostu zanurzył się w zapachu jej ubrań i włosów po to, aby napawać się faktem, że nie jest sam. - Ostatnio było mi aż niedobrze od tej samotności. - burknął niewyraźnie pod nosem, jednocześnie przecząc jej stwierdzeniu. Potrzebował wygadać się mocno Lucasowi i powiedzieć mu pełną prawdę, z imionami, z osobami, z wszystkim. Wtedy poczuje się lepiej bez tych niedopowiedzeń i tajemnic. - Ale pocieszam się, że jedno się nie zmieniło. - zaśmiał się sucho, trochę słabo. - Dalej mnie denerwuje, że Hunter się wokół ciebie kręci. Nie wiem czy to mi kiedyś minie. - nie wiedział czy jej o tym kiedyś mówił, że faktycznie widok Huntera w jej towarzystwie wywoływał w nim zryw zazdrości. Teraz się niejako do tego przyznawał. - Jak widzę, że idziecie korytarzem to mam ochotę wepchnąć się między was i rozpychać łokciami. - odsunął się z uścisku i dopiero teraz pozwolił zajrzeć sobie do oczu. Uff, nie było tak źle. Smutno, ale teraz już trochę lżej choć nie ustalili w sumie co do siebie czują oprócz tego, że muszą za wszelką cenę się przyjaźnić i widzieć, spotykać, przytulać, rozmawiać, wymykać, spędzać czas. Cokolwiek to oznacza, muszą to praktykować. Powiódł spojrzeniem po jej twarzy, powoli, leniwie, nieśpiesznie. To było okrutne i niesprawiedliwe, ale dalej potrzebował czasu, aby sam siebie rozszyfrować. Niestety Robin nie będzie przecież czekać aż się namyśli, a on nie ma prawa od niej tego wymagać. Westchnął cicho. Lucas mówi, że to kiedyś minie. Uśmiechnął się lekko, na próbę, a potem wsunął dłonie do kieszeni spodni. Nie powinien mącić jej w głowie, a widział jak na dłoni, że wytrącił ją ze spokoju.

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4256
  Liczba postów : 11905
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyNie Mar 28 2021, 16:11;

Szczere rozmowy nie były mocną stroną Maxa. Szczególnie te, które wiązały się z jego uczuciami i wątpliwościami. Nawet przy Felku miał z tym problem, choć gdy ponosiła go złość wiele rzeczy z zadziwiającą łatwością się z niego wylewała. Nie był to jednak najlepszy sposób na jakikolwiek dialog, a obecnie też nie miał już nawet sił na tę całą złość. Ferie pomogły mu naprawić kilka relacji, ale zdecydowanie nie wszystkie. Ta z Olivią wydawała się być zdecydowanie luźniejsza niż wcześniej i choć Max nie miał pojęcia ani dlaczego tak się stało, ani jak może to naprawić.
-No już, już wiem, gadziny są okropne. - Zaśmiał się na jej niby oburzenie. -Jasne, że tak! Jak dla mnie możesz mi tu całe zoo przedstawić, chętnie popatrzę. - Zachęcił ją do zmiany postaci, bo szczerze chciał na własne oczy zobaczyć ten niebywały talent, jakim dziewczyna została dziś obdarzona. Sam już parokrotnie wcześniej myślał o animagii, ale zawsze miał ważniejsze projekty na głowie. Czy to było coś dla niego? Nie miał pojęcia, choć chętnie sprawdziłby, czy ktoś zauważy, jak przez miesiąc żuje sobie liść mandragory.
-Skoro Ty tego nie robisz, sam muszę sobie trochę powlewać. - Wyciągnął w jej stronę język, choć dziewczyna nie wiedziała, że jego pewność siebie ostatnimi czasy dość poważnie poleciała w dół i choć została nieco podreperowana przez udane zakończenie pracy nad eliksirem, nie była na tym samym poziomie co wcześniej. Nie miał zamiaru tego jednak pokazywać. Trzymanie maski, że wszystko jest na najlepszym porządku było zdecydowanie łatwiejsze niż wchodzenie na dość grząskie tematy, których nie poruszał praktycznie z nikim. Może powinien zrobić jakąś masową wycieczkę z przyjaciółmi do Białej Jaskini?
-Nie powiem, podoba mi się ta wersja Ciebie. Co już udało Ci się nabroić? - Szczerze był ciekaw, jakie punkty regulaminu łamała Olivia. Dobrze pamiętał, jak mówiła mu, że potrafi pokazać różki i jak odpowiedział jej, że chciałby kiedyś być tego świadkiem. Opcji na łamanie zasad było jednak wiele i ciężko było Maxowi wybrać tę najbardziej prawdopodobną.
-Zazdrosny? - Szczere zdziwienie wymalowało się na jego twarzy. -O kolesia, na którego spadała robota, jaką powinni wykonać bardziej doświadczeni czarodzieje, a w szczególności Ministerstwo? O dzieciaka, który nie potrafił przeżyć roku bez tego, że ktoś próbował go zajebać? Daj spokój... - Pokręcił głową bo szczerze nie widział powodu do zazdrości. Najzwyczajniej w świecie nie uznawał kultu Pottera, co nie zmieniało tego, że facet miał w życiu przesrane jak mało kto. Używana do propagandy pacynka, która tylko próbowała bronić się przed śmiercią.
-Warto spróbować tak, czy siak. - Wyszczerzył się na wzmiankę o padaniu trupem. W końcu nie każdego dnia człowiek miał szansę dotknąć żywego bazyliszka. Chociaż akurat ten konkretny od dawna leżał już ponoć martwy, co było niewiele znaczącym dla Maxa teraz szczegółem.
-Zdecydowanie nie typowe, ale wolę wielkiego węża niż jakieś wredne kruczysko czy inne gówno. - Solberg i miłość do zwierząt zdecydowanie nie szły ze sobą w parze. Tolerował naprawdę niewiele istot magicznych, co nie było raczej tajemnicą. Zdecydowanie bardziej wolał ludzi, choć oddałby każdego gdyby miał wybierać między człowiekiem a swoim starym psiskiem. No, może prawie każdego.
-Oho! Jesteś pierwszą osobą, która postawiła tak odważną tezę. - Pokręcił rozbawiony głową, gdy nazwała go nudziarzem. Max miał jednak dosyć wrażeń i nie chciał pakować się w nic, czego mógł niedługo żałować (haha kurwa ha), dlatego też wybrał dość bezpieczną opcję i chwilę później dobili targu.
-A to mają, że Gwizdek znalazł nową pasję i karmi mnie nimi bez przerwy. Nigdy nie sądziłem, że można tęsknić za zapiekanką z pora tak mocno. - Wyjaśnił swoją wcześniejszą wypowiedź. Sam nie pamiętał, czy Olivia była świadoma jego diety czy też nie. Raczej nie chodził chwaląc się tym na prawo i lewo. Ot po cichu próbował po prostu wrócić do formy, co dość dobrze mu wychodziło.
Skrzywił się nieco słysząc następne słowa bo o ile zdawał sobie sprawę z tego, że był to żart, o tyle jakoś po ostatnich dniach średnio go podobne bawiły. Wiedział jednak, że dziewczyny raczej by nie posunęły się do bardziej drastycznych rozwiązań, co nieco go uspokajało.
-Nie taki mały. - Zaśmiał się na jej słowa, gdy jego samochodzik uderzył w ten, w którym siedziała gryfonka i już uciekał gdzieś dalej, by nie mogła go dorwać.
-My, węże zawsze znajdziemy szczelinę, przez którą się przeciśniemy w poszukiwaniu bezpieczeństwa. - Dodał jeszcze z uśmiechem, przypuszczając na nią kolejny atak.

@Olivia Callahan

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 29 2021, 09:14;

Złość? Prawdopodobnie przepełniała ona jedynie Maxa, dlatego też ciężko było mu podjąć dialog. Callahan nie rozumiała, tego, że człowiek może być nią owładnięty przez długi czas, choć niejednokrotnie również poznała jej smak, objawiający się ostatecznie goryczką. W gruncie rzeczy Gryfonka nie była stworzona do negatywnych emocji, które najczęściej tak szybko, jak się u niej pojawiały - znikały.
Podobnie było z Solbergiem, przez pewien czas miała do niego ogromny żal, była na niego wściekła, lecz ostatecznie uczucia te zostały wyparte, a ona odzyskała równowagę, nawet jeśli jej ceną był dystans między nimi. Bo oczywiście nie była święta! Okłamała go, a on zwyczajnie chciał uwierzyć w prawdziwość jej słów, teraz nie mając pojęcia jak należy postępować. I prawdopodobnie przez długi czas nie będzie wiedział, w dodatku jaki miałby w tym cel? Wydawało się, że ta luźna relacja mu odpowiada, zwłaszcza, że tą bardziej zażyłą dzielił teraz z Felkiem.
Słysząc zachętę ze strony chłopaka, prawie natychmiast wyskoczyła z autka, po raz kolejny zdejmując ubranie poprosiła by nie patrzył, a po chwili pomieszczenie wypełnił ryk lwa o pięknej, złotej grzywie i ciepłym spojrzeniu. Stawiając łapę za łapą - co wyglądało nieco pokracznie - podeszła do Ślizgona, trącając go łbem, by ją pogłaskał, a potem zwierzęcym rykiem poprosiła by wyszedł z samochodzika. Oczywiście chwilę to trwało, bo ich komunikacja była utrudnia, lecz gdy stanął na nogach rzuciła się na niego, jakby uśmiechając, kiedy udało się jej go powalić. Liznęła go po twarzy.
Nie była pewna ile czasu trwała ich przepychanka, wzięła Maxa nawet na swój grzbiet, robiąc z nim kilka okrążeń wokół pokoju, dopóki nie padła zmęczona, ponownie zmieniając się w siebie. 
- To jest po prostu świetne! - oznajmiła z entuzjazmem mimo wciąż płytkiego, pełnego zmęczenia oddechu - Chcę zostać animagiem - dodała, nieco ciszej i jakby do samej siebie, choć brunet bez problemu mógł to usłyszeć. Na twarz dziewczyny wciąż widniał uśmiech, który poszerzył się na słowa Maxa. 
- Na komplementy trzeba sobie zasłużyć - zauważyła, oczywiście poniekąd sobie żartując. Jasne, że nie miała pojęcia o tym wszystkim co działo się z chłopakiem, wszakże sam osiągnął ten stan, sukcesywnie się od niej oddając, aż ostatecznie łączyła ich tylko pozorna znajomość, pozbawiona wznioślejszych uczuć czy większych zażyłości. Nic więc dziwnego, że choć nie wierzyła dokładnie w to co jej prezentował w żaden sposób tego nie komentowała, jednocześnie starając się wydobyć z niego trochę pozytywnych emocji. Chociaż na pierwszy rzut oka całe ich spotkanie wyglądało na spontaniczne, to nie bez powodu wybrała pokój życzeń, zmieniając go w wesołe miasteczko. Pozory. Ślizgon sam je stwarzał, ale jednocześnie chyba zapomniał, że inni również potrafią to robić. Zmora ludzkości, a czasami jedyna, słuszna droga. 
- W zasadzie to nie ma się czym za bardzo chwalić - przyznała, jakby w zawstydzeniu przygryzając dolną wargę, bo jej przewinienia były naprawdę niewielkie, a w dodatku nie wszystkie doszły do skutku. Jakby los uparcie chciał wmówić jej, że ta droga nie jest dla niej. Łamanie regulaminu nie przychodziło Oliv z taką łatwością, jak Maxowi czy Boydowi, wciąż pamiętała o odznace prefekta którą nosiła. 
Kiedy zeszli na temat Pottera ponownie wsiadła do swojego samochodzika, śmiejąc się w odpowiedzi na słowa bruneta. 
- Mam wrażenie, że czasem idziesz podobną ścieżką - wytknęła mu, nawiązując do wszystkich wydarzeń jakie ostatnio miały miejsce w jego życiu, jednak nie zamierzała pouczać chłopaka. Miał własny rozum, nawet jeśli odnosiła wrażenie, że używa go za rzadko. Wciąż odnosiła wrażenie, że z uporem maniaka dąży do destrukcji, odrzucając dobro w swoim życiu, niejako się nad sobą użalając, a przede wszystkim nad swoją przeszłością z którą związany był za bardzo. Dodatkowo otaczał się ludźmi, którzy jedynie ułatwiali mu to, by nie mógł z nią zerwać, chociaż stwarzał zupełnie inne pozory. Jeśli człowiek chce a nie potrafi czegoś zrobić, to znaczy, że tak naprawdę tylko się oszukuje, że jest gotów do zmiany - tak uważała, chociaż żadne podobne zdanie nie opuściło jej ust. Po prostu przez chwilę w milczeniu się w niego wpatrywała, ostatecznie porzucając ten temat, zachowując neutralność. 
- Ja za to kocham psy i konie - przyznała - Kiedyś chciałabym mieć własną stadninę i kilka psiaków, zamiast kotów, bo są zbyt oczywiste dla starej panny - dodała, ponownie poniekąd żartując. Z drugiej strony zdradziła mu jedno ze swoich marzeń, na które już teraz odkładała galeony. Zamierzała też znaleźć dodatkową pracę, by móc to robić szybciej, a później wyrwać się z domu. Miała cel w życiu, chociaż nie do końca związany ze światem magii, bo nie była pewna czy chce w nim zostać. 
Zawtórowała mu śmiechem, bo rzeczywiście teza była dość odważna, niemniej zawierała w sobie odrobinę prawdę, jeśli Max na ten moment miał dość wrażeń, których Olivia obecnie szukała.
- Sądziłam, że bardziej tęsknisz za pizzą niż zapiekanką, bo słowo por nie brzmi w niej zachęcająco - odpowiedziała, lekko się przy tym krzywiąc. Nie był tak, że nie lubiła warzyw, po prostu niektórych unikała. 
- Niemniej dobrze, że cię dokarmia, dzięki temu na pewno wyglądasz lepiej - dodała, a wykorzystując fakt, że pochłonięci byli rozmową, ponownie uderzyła w jego autko, zaraz sama obrywając. 
- Jestem bardziej rozważna niż ty Solberg - stwierdziła widząc jego minę - I znacznie sprytniejsza niż węże - zaśmiała się, szybko go objeżdżając, po tym uderzyła w niego od tyłu, chociaż ostatecznie to Ślizgon odniósł zwycięstwo. 


z tematu x2
+
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyPon Mar 29 2021, 16:12;

Mogła tylko podejrzewać, jak wiele różnych emocji się w nim kotłowało. I nawet podejrzewała to od czasu, kiedy rozmawiali w igloo, zaraz po jej wypadku. Ale to, co teraz malowało się na jego twarzy, przyprawiało wręcz o dreszcze. Naprawdę chciała mu pomóc, ale kompletnie nie wiedziała, w jaki sposób mogłaby to zrobić. Co powiedzieć, aby poprawić mu nastrój. Co jeszcze mogła uczynić. Niemniej, nie zamierzała robi i mówić nic, co byłby kłamstwem. Eskil na to nie zasługiwał. Był dobrym człowiekiem i ostatnie, co chciałaby robić, to dawać mu jakąkolwiek złudną nadzieję. Przecież nawet on sam nie był pewien tego, co działo się z jego emocjami. A co dopiero ona, kiedy rozumiała, że zmieniło się tak wiele od momentu, gdy ostatni raz byli tutaj wspólnie w pokoju życzeń. Jednak mimo wszystko, nie zamierzała pozwolić na to, żeby chłopak wycofał się z jej życia. Tego nie była w stanie znieść i ta myśl boleśnie odbijała się od jej czaszki, kiedy zerkała w jego stronę. Wiedziała, że bez Eskila nic nie byłoby już takim samym. I nie zamierzała pozwolić na to, aby coś się zmieniło. Nawet, jeśli miałoby ją to bardzo mocno kosztować. Widziała, jak się rozluźnił, jakby pojął coś bardzo ważnego. Kiedy tylko poczuła, jak jego dłonie oplatają jego talię, od razu przycisnęła się do niego jeszcze mocniej. Przymknęła na chwilę powieki, rozkoszując się znajomym ciepłem jego ciała. – Nigdy nie będziesz sam. Nie pozwolę na to – powiedziała bardzo cicho, z ustami niemalże przy jego uchu. I faktycznie, świadoma tego, jak ważne były to słowa, nie bała się ich wygłosić. Bo nie mogła pozwolić na to, aby chłopak kiedykolwiek cierpiał dlatego, że jej nie ma obok. Nie skomentowała słów odnośnie tego, że wizja Huntera i jej razem tak bardzo go irytuje. Jaki był w tym sens, skoro wszystko zmierzało ku temu, że podobny widok będzie musiał znosić? Uśmiechnęła się pod nosem słysząc kolejne słowa, ale nie odsunęła się nawet na milimetr. – Jakbyś miał więcej siły, to mógłbyś w takiej sytuacji spróbować uprowadzenia, ale tak… marne szanse – stwierdziła i parsknęła lekkim śmiechem prosto do jego ucha.  Pozwoliła mu się odsunąć i poczęstowała go uśmiechem. Bo nie mogła inaczej. I nie chciała brać pod uwagę myśli, że jeszcze kiedyś mógłby być w jej towarzystwie smutny.

/Zt x2
+
Powrót do góry Go down
The author of this message was banned from the forum - See the message


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 647
  Liczba postów : 2694
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyCzw Kwi 15 2021, 08:37;

Irvette nie miała pojęcia, że w tym zamku znajduje się podobne miejsce. Gdy @Tristan Kerganton Jej o nim powiedział od razu uznała, że będzie idealne do niektórych z jej hobby. Dziś jednak wędrowała tutaj z gryfonem w innym celu.
-Czyli mówisz, że wystarczy przejść się wzdłuż ściany myśląc o tym czego się potrzebuje? - Dopytała jeszcze dla pewności. Hogwart skrywał naprawdę wiele tajemnic choć wydawało się, że mało co może przebić tak uniwersalne i magiczne pomieszczenie jak pokój życzeń.
W końcu stanęli na siódmym piętrze przed kamienną ścianą, w której za chwilę miały pojawić się drzwi. Irvette pomyślała przez chwilę, po czym zgodnie z instrukcjami chłopaka spróbowała sprawić, by wejście pojawiło się przed ich oczami.

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyNie Kwi 25 2021, 12:17;

Samonauka

Nie chciała tracić czasu. Miała dziwne przeczucie, że im więcej zwlekała i gadała i innymi osobami, tym bardziej osuwała się od swojego osobistego celu, jakim było zrozumienie podstaw hipnozy. Chciała tę wiedzę posiąść czym prędzej, ale cały czas coś stawało jej na przeszkodzie. Dlatego tym razem znów udała się do pokoju życzeń, gdzie przecież nie mógł dostać się nikt nieodpowiedni.
Rozsiadła się wygodnie na zielonej polanie, w którą to ukształtował się dla niej pokój życzeń. Wyjęła z płóciennej torby zwoje czystego pergaminu, samopiszące pióro oraz niesamowicie przydatną przy tej nauce książkę, którą zdobyła w Norwegii. Otworzyła ją na rozdziale, który stanowił odnośnie „Historii badań nad hipnozą”. Robin od zawsze uważała, że niezwykle istotnym jest jak najdokładniejsze zapoznanie się z rozważanym problemem. Znając podstawę, można było w późniejszym czasie przejść do jej praktycznego zastosowania, czy też chociaż podjęcia takich prób. Odsunęła kilka zgubionych kosmyków z twarzy i przystąpiła do lektury.
– Zachodni badacze zwrócili po raz pierwszy uwagę na zjawisko hipnozy na przełomie XVIII i XIX wieku za sprawą stworzonej przez niemieckiego lekarza Franza Antona Mesmera teorii „magnetyzmu zwierzęcego”, czy też „uniwersalnego fluidu”, nazywanego także mesmeryzmem. – zatrzymała się na chwilę przy przeczytanym zdaniu. Dokładnie przeanalizowała je w myślach, upewniając się, że zrozumiała z niego jak najwięcej. Następnie chwyciła pióro w dłoń i przepisała to zdanie na pergamin. Tak, jak się spodziewała, przeczytane w książce zdanie zniknęło i pozostało po nim tylko biała strona. Na szczęście posiadała kopię napisaną na nowym pergaminie. Uśmiechnęła się sama do siebie i ruszyła dalej. – Jego teoria zakładała istnienie fluidu magnetycznego rozumianego jako forma oddziaływania na siebie ludzi i zwierząt. Według Mesmera, fluid magnetyczny może przenosić się z jednej osoby na drugą, a terapeuta może wywołać przypływy lub odpływy fluidu i wykorzystywać owe zmiany do leczenia chorych, w czym teorie jego przypominają bioenergoterapię.
Czytała dalej kolejne karki tej książki, gdzie było dokładniej objaśniana geneza hipnozy samej w sobie. Rozprawiano o oddziaływaniu czysto psychologicznym na osoby, gdzie jak Robin to przeczytała, to zmarszczyła delikatnie brwi. „Dopiero w późniejszych latach udowodniono, że u podstawy zdolności hipnotyzerskich stała pewność co do właściwości swoich działań. Wykazywano, że pacjenci niewidzący, że Mesmer zbliża do ich ciała dłoń lub magnes, nie odczuwali w żaden sposób jego oddziaływania, natomiast odczuwali je wówczas, gdy widzieli zabiegi Mesmera lub byli przekonani o tym, że ów już je rozpoczął. Czysto psychologiczne znaczenie samego magnesu w zabiegach przeprowadzanych przez Mesmera wykazano podmieniając go na zwykły kawałek żelaza. Pomimo owych licznych argumentów za uznaniem psychologicznych aspektów terapii, Mesmer do końca swojego życia oficjalnie podtrzymywał swoje koncepcje magnetycznych fluidów, jednocześnie odcinając się od wyjaśniania obserwowanych efektów jego terapii oddziaływaniami psychologicznymi takimi, jak sugestia czy hipnoza. Léon Chertok w swojej pracy z 1989, pomimo przekonań samego Mesmera, nazwał go prekursorem badań nad hipnozą, jakkolwiek ograniczającym się przy tym do prób wyjaśnień czysto fizjologicznych, przy pominięciu aspektów psychologicznych”. Zamyśliła się nad przeczytanymi słowami. Przetarła oczy, aby utrwalić sobie to jeszcze raz w myślach wszystko. Upewniła się, że zapisany na pergaminie tekst jest taki sam jak słowa przez nią zapamiętane.
Małymi kroczkami dążyła do celu.

Zt.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8




Gracz




20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 EmptyNie Kwi 25 2021, 12:37;

Samonauka II

Słońce zaszło już dawno temu, jednak ona niespecjalnie miała jak to zauważyć. Kolejny dzień siedziała w pokoju życzeń, który to stał się jej największym powiernikiem, kiedy w grę wchodziła nauka hipnozy, która stała się dla dziewczyny tak bardzo ważnym aspektem. Tak jak i wiele poprzednich dni z rzędu, tak i dzisiaj siedziała ponownie na podłodze w pokoju życzeń i zgłębiała kolejne strony lektury.
– Termin „hipnoza” został wprowadzony około 1658 roku przez szkockiego lekarza Thomasa Margota posługującego się mesmeryzmem, po czym został ogólnie przyjęty. Tym niemniej, podkreśla się, że termin ten pochodzący od greckiego słowa hypnos oznaczającego „sen” mylnie i jak się wydaje bezpodstawnie sugeruje pokrewieństwo stanu hipnotycznego ze snem. Margot uważał stosowane przez siebie zabiegi hipnotyczne za rodzaj oddziaływań psychologicznych. – zawiesiła się na chwilę nad przeczytanym przez nią zdaniem. Coś jej tutaj nie pasowało. Wstała z podłogi i zgodnie z tym, co wiedziała, co zrobić, pomyślała życzenie. Chciałabym książkę, która dokładniej wyjaśni to zagadnienie. Kiedy otworzyła ponownie oczy, u jej stóp leżał nieznany jej wolumin. Otworzyła go na jednej z początkowych stron i zaraz zobaczyła, że był tam idealnie potrzebny jej fragment. Łapczywie zaczęła go czytać.
„Datowanie powstania terminu hipnoza nie są dokładnie zbadane przez czarodziejskich badaczy. Zakłada się, że termin ten powstał znacznie wcześniej niż przed wspominanym przez szkockiego lekarza Thomasa Margota 1658 rokiem, jednak nie ma co do tego dokładnych danych potwierdzających to.”
Faktycznie. Wydawało jej się głupotą, że dopiero w tym roku ktoś wpadłby na to, że istnieje hipnoza i to rodzaj sztuki perswazji umysłu. Po wielu dniach zapoznawania się z kolejnymi rozdziałami książki, tyle już wiedziała. Teraz jednak zagłębiła się w kolejne rozdziały, stanowiące o podatności na hipnozę.
„Podatność na hipnozę jest nieodłącznie związana z podatnością na sugestię rozumianą jako tendencja osoby zahipnotyzowanej do akceptowania komunikatów i informacji przy częściowym zawieszeniu zwykłego krytycznego osądu. Innym jeszcze czynnikiem determinującym podatność na hipnozę jest skłonność bycia zaabsorbowanym pewnymi bodźcami oznaczająca zdolność do ignorowania (niedopuszczania do świadomości) bodźców pochodzących spoza obszaru, na którym w danej chwili skoncentrowana jest uwaga. Istotną rolę w podatności na hipnozę odgrywa także skłonność do dysocjacji rozumiana jako tendencja do oddzielania i wyłączania z obszaru świadomości poszczególnych elementów takich, jak wrażenia percepcyjne, wspomnienia, aktywność ruchowa – w takim przypadku elementy te mogą być odbierane przez osobę zahipnotyzowaną jako niezależne od jej woli lub obce, niejako niedotyczące jej.”
Robin zatrzymała się na dłuższą chwilę w tym miejscu. Zdanie to owszem było dosyć długie, jednak czuła, że niezmiernie ważne w procesie jej późniejszego praktycznego zastosowania umiejętności. Oznaczało to, nie mniej, nie więcej, że osoba, która ma dużą podatność na przyswajanie sugestii ze strony innych osób, na pewno będzie posiadała równie dużą podatność na sztukę hipnotyzowania. Wiele jej to podpowiadało względem potencjalnych osób, na których powinna wypróbować swoje umiejętności w przyszłości. Należało jeszcze dokładnie zapoznać się ze sposobem wdrażania hipnozy w życie…

Zt.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

20 - Pokój Życzeń - Page 7 QzgSDG8








20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty


Pisanie20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty Re: Pokój Życzeń  20 - Pokój Życzeń - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pokój Życzeń

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 12Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: 20 - Pokój Życzeń - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
siodme pietro
-