Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Izba przyjęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Leonardo Taylor Björkson
Leonardo Taylor Björkson

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
Galeony : 710
  Liczba postów : 716
https://www.czarodzieje.org/t8096-leonardo-taylor-bjorkson
https://www.czarodzieje.org/t8123-sowka-leosia#225778
https://www.czarodzieje.org/t8124-leonardo-taylor-bjorkson
https://www.czarodzieje.org/t19087-leonardo-taylor-bjorkson-dzie
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyCzw 21 Sie 2014 - 14:44;

First topic message reminder :


Izba przyjec


Miejsce, do którego trafiają poszkodowani. Jednocześnie jest to jedno z miejsc, w którym odbywają się praktyki, staże i kursy na pracowników szpitalu świętego Munga. Niemal zawsze zastaniesz tu tłum ludzi, więc lepiej ustaw się w kolejce.


Ostatnio zmieniony przez Leonardo Taylor Björkson dnia Czw 21 Sie 2014 - 15:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość
The author of this message was banned from the forum - See the message


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyNie 25 Paź 2020 - 16:38;

Nigdy nie cierpiał teleportować się wraz z innymi.
Sytuacja w Luizjanie przyczyniła się do takiego, a nie innego podejścia, kiedy to chwycił za rękę Maelynn, by tym samym zetknąć się z okrutną rzeczywistością w postaci potencjalnych skutków takiego procederu. Nie zamierzał ponownie przyczynić się do utraty czegokolwiek, dlatego skupił się maksymalnie na celi, woli i namyśle, by przypadkiem nie teleportować ich bez wątroby lub nerki. Nie chciał przyczyniać się do kolejnych krzywd; sytuacja z panną Strauss była już na tyle poważna, że sam nie przejmował się własną bezpłodnością. Nie uważał, żeby jądra były mu potrzebne; mając odpowiednią terapię hormonalną, mógł sobie bez nich poradzić. Brak strun głosowych wydawał się być znacznie poważniejszą wadą; głosem wykrzyczy o pomoc, a tym, co ma między nogami - nieszczególnie.
Sytuacja z atakiem paniki nie była żartem, a prędzej czymś, czym powinien się zająć; nie bez powodu podchodził do tego wszystkiego z należytą dozą powagi. Kurs na asystenta uzdrowiciela miał, jakieś doświadczenie także, ale nadal, nie był magipsychiatrą. Nie pałał się w zagłębianie w struktury poszczególnych myśli, jak również nie mógł pomóc; przynajmniej nie teraz, kiedy jego doświadczenie nie było za duże. To pokazywało, że może fizyczne rany jest w stanie zasklepić zaawansowanymi zaklęciami, ale gdy przychodzi porozumieć się z ludzką psychiką, on sam wymięka.
Dałem ci ją. Uznałem jednocześnie, że nie chcesz, by za dużo osób widziało cię w takim stanie. — odpowiedział prosto, nie rozgadując się zbyt szczególnie na ten temat. W Mungu, chociażby na stanowisku recepcjonistów, pracuje naprawdę wielu studentów, jak również innych osób. Czy to w sklepiku, czy to jako sprzątacze; nieważne. Ważne to, że pracują. A wiedział, iż tłumaczenie się z tego wszystkiego nie należałoby do najprzyjemniejszych czynności; ale, nie uważał jednocześnie, że ma się czego wstydzić. Po prostu niektóre rzeczy powinny pozostać tam, gdzie ich miejsce; pod kopułą czaszki, poza wścibskim wzrokiem innych. Rozumiał ukrycie jej twarzy, rozumiał wszystko; nawet jeżeli kontakt fizyczny z drugim człowiekiem nie jest dla niego komfortowy, o ile sam go nie zainicjuje, był gotów się poświęcić, nawet jeżeli większość uważała go, poprzez plotki, za niepoczytalnego i kompletnie ignorującego kręgosłup moralny studenta. Gdzieś jednak, pod skórą i tkankami, znajdowały się cechy, które reprezentował, jako przedstawiciel Hufflepuffu. Pozwalał to odkryć tylko nielicznym. Nie odpychał, nie przyczyniał się do kolejnych obrażeń. — W porządku. — zapamiętał imię, powoli podchodząc (jakimś cudem nie było dużej ilości poszkodowanych), do pani przyjmującej pacjentów, by tym samym rozpoznać w niej byłą współpracownicę. Rzucił spokojnym, lekkim podniesieniem kącików ust do góry w jej stronę, w prostym geście kiwnięcia głową, by tym samym przedstawić sytuację.
...nie zażyła żadnych uspokajających, atak przeszedł, ale nadal, wymaga kontaktu ze specjalistą. Magipsychiatra Emily Ferian bodajże. — nie kojarzył osobiście tego nazwiska, nawet jeżeli sam profesor Williams wypisał mu skierowanie do lekarza specjalisty, niemniej jednak wierzył, że dobrze wszystko zapamiętał. Nie, był pewien tego; jego pamięć nie zawodziła go, nawet w sytuacjach kryzysowych. Pani poprosiła ich wspólnie do przejścia do odpowiedniego gabinetu, gdzie, jak się okazało, osoby umówione wcześniej z uzdrowicielką, musiały jeszcze chwilę poczekać. Pozostawił jej własną bluzę, nie przywiązując do tego jakiejś większej uwagi; nie zamierzał jednak czekać, nie zamierzał ingerować w jej prywatne sprawy, wiedząc, gdzie znajduje się ta cienka i łatwa do przekroczenia granica. Nie był godzien jej przekraczać; gdzieś szacunek to prywatności jeszcze posiadał. Wiedział, że umysł to kraina, która może być niezrozumiała; wiedział to, kiedy Breeden przekroczyła próg gabinetu, kiedy to mignął ostatni raz czekoladowymi tęczówkami, zanim ponownie się w nim pojawiła, zabrana prawdopodobnie na dalszą obserwację. Nie bez powodu skierował swoje ostatnie kroki tam, skąd przyszedł; nie miał uprawnień, by się czegoś więcej dowiedzieć. Niewiele osób ryzykowałoby utratę pracy, a od znajomej dowiedział się tylko, że została wzięta na dodatkowe odmęty sprawdzania jej stanu zdrowia psychicznego. Wdzięcznie pokiwał jej głową za tę informację, zanim teleportował się, pozostawiając to wszystko w rękach uzdrowicieli.
On uzdrowicielem nie jest. Może go udawać, ale ludzkiej psychiki nie uleczy; pozostawało prywatnie wykonywać ten zawód, zaleczając poniesione przez własną głupotę obrażenia. Nie bez powodu zatrzymał się na chwilę jeszcze, zanim zdołał się teleportować do samego siebie, mrużąc oczy w geście może nie tyle zmęczenia, co bardziej z własnej bezsilności.

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPią 21 Maj 2021 - 16:45;

Staż na uzdrowiciela
Retrospekcja - 1998 rok

W końcu spełniały się jej marzenia o zostaniu uzdrowicielką - zdała wszystkie odpowiednie kursy wręcz śpiewająco, za sobą miała również odpowiednie studia, praktyki... Został jedynie staż. Perpetua doskonale wiedziała, że nie będzie łatwo - że jeśli chodzi o pracę z ludźmi i to jeszcze w sytuacjach prawdziwie kryzysowych, to nie raz i nie dwa natknie się na krzywe spojrzenia i niepochlebne słowa. W większości pod wpływem emocji - na co przecież była przygotowana.
Pół swojego krótkiego życia przygotowywała się do tego zawodu - nie miała zamiaru odpuścić. Nie sądziła jednak, że tak szybko jej nerwy i postanowienia zostaną poddane prawdziwej próbie... Po pierwsze - chyba pierwszy raz w życiu się spóźniła. Zwyczajnie, po ludzku, zaspała. Ona - która zawsze pojawiała się przed umówionym czasem. I może to nie byłoby tak druzgocące, gdyby nie to, że miała asystować uzdrowicielowi dyżurnemu i trzy razy - TRZY RAZY - pod rząd pomyliła fiolki z eliksirami. Ostatecznie starszy kolega odesłał ją, żeby mu nie przeszkadzała - a Whitehorn jeszcze na odchodne stłukła jeden z flakowników. Chodziła tego dnia rozedrgana, nie mogąc pozbierać myśli do kupy. Wszystko leciało jej z rąk. Dosłownie. Przynajmniej dopóki na korytarzu nie dopadł jej Sterling - który zgarnął ją do swojego gabinetu i zaparzył kawę. Odetchnęła pod skrzydłami swojego mentora, właśnie tego potrzebowała. Jego spokoju i zapewnienia, że sobie poradzi - bo przecież wiedziała, że nie wszystko zawsze będzie dobrze.

Kostka: 2
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 26 Maj 2021 - 13:44;

Staż na uzdrowiciela
Retrospekcja - 1998 rok

Szpital Świętego Munga wcale nie oszczędzał młodej Perpetuy Whitehorn - absolutnie. Przygotowanie teoretyczne miała wręcz doskonałe - w końcu od lat siedziała nad księgami traktującymi o magii leczniczej, odkąd tylko na własne oczy zobaczyła jak jeden z uzdrowicieli składa jej pogruchotaną po upadku z miotły nogę. Nauczyciel uzdrawiania w Hogwarcie nie mógł już wręcz na nią patrzeć - tak często koczowała pod jego gabinetem z nadprogramowymi pytaniami. Pół swojego pokoju miała zawalone medycznymi lekturami i jeszcze większą część własnymi zapiskami i wnioskami. Co innego jednak wiedza teoretyczna - a co innego praktyka, a to dokładnie weryfikował Mung i sławetna izba przyjęć, gdzie w godzinach szczytu można było przeżyć istne piekło. Takie piekło dopadło właśnie dziś złotowłosą, która już od rana, odkąd tylko zaczęła kolejny dzień stażu, musiała biegać po salach i gabinetach niczym kurczak z odciętym łbem. Niby tylko zbieranie dokumentacji pacjentów - ale nie mogła żadnych teczek pomieszać, a ich pękatość i nieszczelne zamknięcia wcale nie ułatwiały sprawy. Jakby tego było mało - ciągle ją ktoś zatrzymywał z pytaniami o swoich bliskich - i musiała odsyłać ich do odpowiedniego lekarza prowadzącego. Sama sobie dziwiła się, że wszystkich uzdrowicieli pamiętała - czuła się wręcz mistrzynią gry MEMO.
W końcu jednak musiało się coś posypać - Perpetui brakowało dokumentacji jednego z pacjentów oddziału pozaklęciowego. Czyli pacjenta, który MUSIAŁ mieć dokumentację, żeby móc podjąć odpowiednie leczenie. Zwłaszcza, że uzdrowiciel dyżurny właśnie w tej chwili miał się nim zająć i potrzebował tych dokumentów - młoda Whitehorn na początku, na spokojnie przejrzała wszystkie papiery. Jeden raz. Dwa razy. Trzy razy... W końcu zaczęła panikować, czując wręcz oddech dyżurnego na karku. Zaczęła wręcz składać w myślach modły do Morgany - kiedy dosłownie cudem w jednej z teczek znalazła się poszukiwana zguba. Dosłownie trupioblada z przejęcia, wręczyła uzdrowicielowi dokumenty, dukając jeszcze przeprosiny okraszone zakłopotanym uśmiechem. To było pierwsze i ostatnie roztrzepanie w jej karierze - musiało być.

Kostka: 6 (parzysta)
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyWto 22 Cze 2021 - 16:54;

Staż na uzdrowiciela
Retrospekcja - 1998 rok

Zanim się obejrzała jej staż właściwie dobiegał końca - nic z resztą dziwnego, czas w Mungu zawsze magicznie przyspieszał i zanim człowiek się obejrzał, to mijały tygodnie, a nie godziny. Sama Whitehorn nie mogła się już doczekać, kiedy zacznie właściwy etat w magicznym szpitalu, już nie jako stażystka, a pełnoprawna uzdrowicielka - a to miało nastąpić już całkiem niedługo. Zwłaszcza, że dała się już na oddziale poznać jako obiecujący medyk, nie tracący zimnej krwi - nawet jeśli jej krew była jednak gorętsza niż przeciętnej czarownicy.
Wykonywała swoje rutynowe działania, kiedy właściwie potrącił ją uzdrowiciel dyżurny, który na - delikatnie mówiąc - spokojnego nie wyglądał. W pierwszej chwili ruszyła za nim, żeby w razie czego służyć pomocą - wzięła to za reakcję na jeden z nagłych przypadków na Izbie Przyjęć, do którego jej przełożony został wezwany, ale... Zatrzymali ją inni uzdrowiciele, jednocześnie wręcz kryjąc się po kątach na widok dyżurnego. Naturalnie, chciała wiedzieć co się stało - i rzecz jasna nie dostała żadnej rzetelnej odpowiedzi. Niemniej, Perpetua doskonale wiedziała, kiedy ktoś kłamie albo kręci - po medykach zwłaszcza młodych było to widać jak na dłoni. Ledwo schowała się za rogiem, przytuliła się do ściany podsłuchując rozmowę kolegów po fachu. Wazon... Naprawdę, wazon? Cóż, nie jej kwestionować sentymentalizm przełożonego. Z doświadczenia jednak wiedziała, że w takich przypadkach nie rozchodziło się o sam przedmiot, a o wspomnienie z nim związane, więc... Czemu by tego naczynka nie zastąpić?
Jak pomyślała, tak zrobiła - w moment obróciła na Pokątną, w drodze powrotnej do Munga dopieszczając jeszcze wazonik zaklęciami transmutacyjnymi, które znała. Pamięć miała dobrą, a w gabinecie dyżurnego była średnio kilkanaście razy dziennie. Wazon wyglądał dosłownie identycznie. I nie tylko ona tak sądziła! Hux stwierdził, że jest lepszy niż oryginał - co dodatkowo złotowłosą pokrzepiło - a sam dyżurny omal nie wyściskał jej ze szczęścia. Cóż, ostatecznie kryzys udało się zażegnać, a przecież właśnie o to chodzi w pracy uzdrowiciela, prawda?

Kostka: 2 (parzysta) + upominek (100G)
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 7 Lip 2021 - 22:40;

Staż na uzdrowiciela, lipiec 2021

Nie do końca wierzył w to, że jego marzenie faktycznie się spełnia. Od razu po zakończeniu szkoły odbył rozmowę z ordynatorem szpitala o chęci zrobienia stażu, na którą ten przystał z dosyć sporym entuzjazmem. Aslan, pomimo pracowania w Mungu jako recepcjonista, wykazał się niejednokrotnie i wbrew pozorom był tam rozpoznawany - ze swojej wciąż poszerzanej wiedzy, zaangażowania i pasji, nawet jeśli jego zadaniem było segregowanie stosów dokumentów czy umawianie wizyt pacjentów.
Okazało się to jednak pewnego rodzaju przekleństwem, bo gdy zjawił się w budynku, zwarty i gotowy do szlifowania swych uzdrowicielskich umiejętności, mało kto zwracał na niego uwagę. Większość machała na niego ręką, dochodząc do wniosku, że doskonale wie co ma robić i sobie poradzi, bo przecież zna zasady, które tam panowały. W efekcie, nieco się nudził, ale nie narzekał i zagryzał mocno wargi, powstrzymując zbędne komentarze. W spokoju obserwował pracę innych, czasem wtrącił jakąś uwagę i starał się być pomocny, nawet przy tak prozaicznych czynnościach jak podanie komuś leczniczego eliksiru czy przygotowanie sali na kolejnego pacjenta.

kość: 4
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyCzw 12 Sie 2021 - 18:19;

KURS Uzdrowiciela

-> link do wszystkich kostek.
część pierwsza: 3, zdane
część druga: 4, zdane
część trzecia: 3, zdane
część czwarta: 2, zdane
część piąta: 3 niezdane -> 1 niezdane -> 6, zdane
Test: 11 - zaliczone

koszt: 110g

wypadki przedmiotowe:

Dziękowała Merlinowi za odporność na paskudne widoki. Pacjent, który został skierowany pod jej opiekę wyglądał jakby wpadł do betoniarki, a nie kociołka. Między innymi z tego powodu nie chciała pracować przy Wypadkach Przedmiotowych, bo inaczej utraciłaby wiarę w inteligencję narodu. Wdała się w krótką pogawędkę z pacjentem. Sympatycznym głosem zebrała od niego wywiad na temat zdarzenia i przeprowadziła kilka dodatkowych badań polegających na przeszukaniu całego ciała pacjenta na wypadek gdyby gdzieś jeszcze odpadał mu kawałek skóry, a on tego nie czuł. Cóż, fakt, że czuł cokolwiek było cudem, bo gdyby miał odrobinę większego pecha to upodobniłby się do Voldemorta. Bez problemu odnalazła odpowiednie zaklęcia i zajęła się najpoważniejszą raną. Zostawiła pacjenta dosłownie na dwie minuty, aby skierować go na badania krwi (bardzo prawdopodobne jest to, że resztki eliksiru mogły dostać się do krwioobiegu), a to wystarczyło, aby pacjent jej zwiał. Powstrzymywała wybuch śmiechu, ale przebiegła w obcasach parę pięter, pytając o uciekiniera. Na szczęście został znaleziony, co skwitowała westchnięciem i obietnicą przywiązania do łóżka, jeśli znów będzie chciał zwiać. Przecież mają mu tu pomóc...

urazy magizoologiczne:

Może i była przekonana o swojej odporności na paskudne widoki, ale to?! Co ten człowiek musiał zrobić hipogryfowi, skoro ten w akcie zemsty postanowił go wgnieść w ziemię? Czy w tym czarodzieju było cokolwiek, co nie należało naprawić? Słodka Morgano! Spędziła na tym pacjentem bite sześć godzin. Najpierw musiała go bardzo głęboko uśpić bowiem jego nerwy oraz ból utrudniały w leczeniu. Chętnie porozmawiałaby z nim po ustabilizowaniu, ale niestety, nie mogła. To kurs, nie praca. Zacisnęła zęby i urabiała się po pachy. Ubrudzona od krwi, wykończona, ale udało się udzielić czarodziejowi niezbędnej pomocy. Zaleciła mu leżeć w bezruchu przez miesiąc, bo jeśli jeszcze raz pójdzie na spotkanie z hipogryfem to nie będzie już czego składać... Uśmiechnęła się słabo do opiekuna kursu za pochwałę za pracę i zapytała czy miałby coś przeciwko, gdyby nie zdrzemnęła się w pokoiku socjalnym. Hipogryf... o zgrozo.

zakażenia magiczne:
Zdiagnozowanie groszopryszczki to... pryszcz. Przechodziła tę chorobę w drugiej klasie nauczania podstawowego, a więc nie miała najmniejszego problemu w rozpoznaniu które uszkodzenia ciała wywołała choroba, a które zatrucie eliksirami. Powzięła wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa, aby choróbsko się nie rozrosło na cały personel medyczny. Martwiła się czy o czymś nie zapomniała, ale okazało się, że zadbała o wszystko. Cóż, miło usłyszeć pozytywne opinie na swój temat po tym, jak przy wypadkach przedmiotowych uciekł jej pacjent. Uff.

zatrucia eliksiralne i roślinne:

Nie wierzyła własnym oczom. Co za soczysta zieleń zdobiła lica tego chłopaczyny! Od razu wyeliminowała opcję zarażenia się poprzez ukąszenie, bo pacjent nie posiadał żadnych ran otwartych. Trafiła na amatora, który postanowił ugotować sobie toksycznego homara-langustnika. Zamiast od razu go ratować (a cóż mogła zrobić poza zleceniem płukania żołądka i lekkiej diety), usiadła obok i cierpliwie wyjaśniła dlaczego stało się to, co się stało. Dzięki temu w końcu znalazła się w swoim żywiole - rozmowie z pacjentem, który nie rozumiał jak to możliwe, że upieczony langustnik landaco wciąż jest trujący. Cóż, pech nie opuści chłopaka przez tydzień, a więc lepiej odpowiednio przygotować jego psychikę do tej wiadomości. Udało się jej to bez problemu, bo przecież uczyła się na magipsychiatrię. Dzięki temu opiekun kursu ponownie był z niej zadowolony.

urazy pozaklęciowe:

Urazy Pozaklęciowe trochę ją przerażały. Dostała pacjenta, który przelewał się przez ręce. Lada moment odwodni się na tyle, że zapadnie w śpiączkę. Presja. Wywarto na niej bardzo dużą presję i zmuszali do pośpiechu. Wolała ustabilizować pacjenta, ale oni kazali jej przygotować od razu eliksir... na Merlina, Eliksiry były jej najmniej ulubioną dziedziną uzdrawiania. Przez to wszystko pomyliła się i pogorszyła stan pacjenta. W normalnej sytuacji byłaby przerażona i spanikowana. Teraz zdołała zapanować nad emocjami i szybko naprawiła swój błąd. Dopiero wieczorem, tego samego dnia, musiała odreagować swój błąd. To było straszne, ale ostatecznie zdała kurs. Test poszedł jej wyśmienicie i dzięki temu dostała odpowiednie uprawnienia. Nareszcie!
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPon 13 Wrz 2021 - 16:55;

Staż na uzdrowiciela, lipiec 2021
etap drugi

Staż póki co mijał mu bez większych przygód czy ekscesów, ot, robił to, co do niego należało, jak gąbka chłonął nowe informacje i wiedzę, przekazywaną przez uzdrowicieli, skrupulatnie notując wszystkie uwagi czy rady, jakie otrzymywał.
Czuł się w szpitalu jak ryba w wodzie; niestraszne mu były złamania, urazy, lejąca się krew, a zgiełk, który tam panował, sprawiał, iż jego serce biło szybciej - w końcu robił to, co kochał.
Zaangażowanie Lwa nie umknęło współpracownikom i uzdrowicielowi dyżurnemu, który doszedł do wniosku, że nie trzeba go pilnować na każdym kroku, a co więcej - może szybciej wracać do domu, jeśli wypełni wszystkie swoje obowiązki wcześniej. I tym oto sposobem, czmychał do domu, do swojej Freli, znacznie prędzej, bo zadania, jakie otrzymywał, wykonywał z pasją z prędkością światła.

kość: 2
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyWto 10 Maj 2022 - 22:39;

/po ingerencji MG

Po zdarzeniach z rezerwatu, gdzie nie tylko poznał kogoś nowego, ale jeszcze przekonał się jak bolesne są ugryzienia langustnika. Właściwie nie stałoby się nic, z czym nie potrafiłby sobie poradzić, gdyby nie fakt, że w jego ciele utknął fragment skorupy stworzenia. Nie było to nic przyjemnego, a możliwe komplikacje sprawiły, że Longwei wolał teleportować się do Świętego Munga, żeby tam poszukać pomocy. Na miejscu okazało się oczywiście, że wielu innych czarodziei szukało również pomocy, co sprawiało, że Huang miał ochotę jęknąć z irytacji. Zamiast tego grzecznie usiadł, czekając na swoją kolej, przyglądając się kolejnym nowym przypadkom. Nie był jedynym, który został ugryziony przez langustnika. Nim jednak zdołał dostrzec, czy ktoś jeszcze miał problem z kawałkiem skorupy w swoim ciele, usłyszał, jak wołają go do uzdrowiciela. Skierował się we wskazanym kierunku, kulejąc z powodu bólu, słuchając jednocześnie marudzenia skrzata domowego, który szedł za nim, czyszcząc posadzkę z jego krwi. Longwei wiedział, że nie powinien się tym przejmować, ale i tak czuł się odrobinę dziwnie.Uzdrowiciel przyglądał mu się z zaciekawieniem, kiedy mężczyzna uniósł spodnie, odsłaniając swoją łydkę. Poza śladem ukąszenia przez langustnika z jego nogi wystawał kawałek skorupy, którego mężczyzna nie chciał sam usuwać. Pamiętał, że spożycie mięsa tego stworzenia, na wzór homara, było mało rozsądnym pomysłem. Z tego powodu zastanawiał się, czy jeśli zbyt długo skorupa stworzenia będzie miała kontakt z jego krwią. Spojrzał więc z nadzieją na uzdrowiciela, który wpierw zaczął prawić mu niemalże kazanie na temat tego, jak nierozważne było w tych czasach zapuszczanie się do rezerwatu.Longwei obserwował, jak uzdrowiciel ostatecznie zaczyna bez słów machać różdżką, sprawiając, że skorupa powoli zaczęła wysuwać się z jego nogi. Nie było to przyjemne, bolało, ale opiekun smoków jedynie zacisnął zęby, nie zamierzając wydać z siebie żadnego syknięcia. Kiedy w końcu kawałek langustnika opuścił jego ciało, Longwei podziękował, zamierzając opatrzyć się samemu, ale znikąd pojawił się skrzat domowy, który przytrzymał go w miejscu, aby uzdrowiciel mógł dokończyć zabieg. Obejmowało to oczyszczenie rany zaklęciem, podanie mu eliksiru uśmierzającego ból i przyspieszającego gojenie, którego nazwy Longwei nie potrafił zapamiętać. Dopiero po zakończonym badaniu pozwolono mu wstać i skierować się do wyjścia. Po drodze zdążył wielokrotnie wpaść na kogoś, został oblany dziwnym, śmierdzącym eliksirem, o mało się nie przewracając. Pech... Tak, zdecydowanie musiał zapamiętać, że informacja, iż ugryzienie langustnika skutkuje niesamowitym pechem nie było kłamstwem. Zapłacił za leczenie, po czym teleportował się do swojego domu, gdzie padł ze zmęczenia po emocjonującym dniu.

/zt


@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 2732
  Liczba postów : 1075
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 22 Cze 2022 - 17:54;

/po wątku pracowniczym

Nie wiedział nawet kiedy teleportowano go do Munga, kiedy został posadzony w izbie przyjęć i kazano mu czekać. Nikt ze współpracowników nie mógł z nim zostać i rozumiał to. Wszystkie pary rąk były potrzebne do pomocy przy smokach, więc nikt nie mógł czekać z nim, aż przyjmą go, spiszą, co mu się stało i wyznaczą uzdrowiciela, który się nim zajmie. Longwei nawet nie przejmował się marudzeniem jego współpracowników na temat jego braku podstawowej wiedzy w uzdrawianiu. Dlaczego miał się tego uczyć, skoro od tego był szpital, apteki i uzdrowiciele?
Próbował więc czekać dzielnie, aż nadejdzie jego pora na leczenie, próbując jednocześnie nie zemdleć z bólu. Praca przy smokach uczyła wytrzymałości, zwiększała odporność na ból, ale każdy miał swoje granice i złamany bark zdecydowanie nie był czymś, co można było ot tak przetrzymać. W końcu Huang zaczął dopytywać, kiedy i do niego przyjdzie uzdrowiciel, mając wrażenie, że ma jednak złamanie otwarte, choć starał się nie patrzeć w stronę uszkodzonej ręki. Ostatecznie, czego nie widać, boli mniej.
Z chwili na chwilę czuł się coraz gorzej, gdy czekał, aż w końcu ktoś nim się zajmie, prosząc w końcu o podanie eliksiru, czy rzucenie zaklęcia, o zrobienie czegokolwiek, co zadziałałoby przeciwbólowo. Dopiero wtedy zwrócono na niego uwagę. Okazało się, że jedna z pielęgniarek wołała go już wcześniej, ale Longwei przez odczuwany ból zdawał się jej nie słyszeć, ale zamiast podejść do niego, zajęła się innym pacjentem. Uzdrowiciel, widząc stan barku opiekuna smoków, jedynie pokręcił głową. Powoli sprawdzał, czy poza złamaniem nie doszło do większych urazów, ostatecznie rzucając odpowiednie zaklęcia, które wyleczyły złamanie i nastawiły bark. Zalecono mu również wypijanie eliksirów, które miały uśmierzyć ból, gdyż podobno pomimo wyleczenia złamania, mógł jeszcze przez kilka dni odczuwać dyskomfort w ramieniu. Jednocześnie uzdrowiciel zainteresował się drobnymi otarciami, które powstały, gdy upadł na ziemię, rozwodząc się nad problemem, jaki stanowiły groźne magiczne stworzenia, dodając, jak wiele szczęścia Longwei miał, skoro przybył do nich jedynie ze złamanym barkiem. Jednak Huang nie słuchał już go, skupiając się na tym, że znów potrafił, choć z bólem, ruszać ręką, a więc będzie mógł następnego dnia sprawdzić, co się stało z zębaczem i w jakim jest stanie.
Podziękował za leczenie, po czym skierował się do wyjścia, płacąc jeszcze za wizytę, mając nadzieję, że nie wróci do Munga zbyt szybko.

/zt

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Dion U. C. Heartling
Dion U. C. Heartling

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : Czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu
Galeony : -353
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t21574-budowa#701435
https://www.czarodzieje.org/t21581-poczta-doktora-heartlinga#701476
https://www.czarodzieje.org/t21576-dion-u-c-heartling-kuferek#701439
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 3 Sie 2022 - 19:36;

Etap I: 2; płatna poprawa: 3, zdane
Etap II: 3, zdane
Etap III: 3, zdane
Etap IV: 2, zdane
Etap V: 4, zdane
Test: 9, oblane; płatna poprawa: 10, zdane
Zapłata: 100g + 5 + 5 = 110g

2017 rok

Czuł, że jest gotowy, chociaż też prawda była taka, że nie miał innej opcji - musiał być gotowy, musiał pokazać się z jak najlepszej strony i musiał udowodnić, że nazwisko Heartling dalej oznacza tą samą pogoń za perfekcją, co do tej pory przedstawiali starsi uzdrowiciele z tego rodu. Dionysus nie zamierzał w siebie wątpić, znając szpital już może nieco za dobrze przez odwiedzanie rodziców, zachłannie łapane studenckie wolontariaty i mniej chwalebne wypadki, które na jakiś czas przygwoździły go do tutejszych łóżek.
Początek okazał się być trudniejszy, niż młody Heartling się spodziewał - Wypadki Przedmiotowe przywitały go czymś, co przypominało "zwykłe" oparzenia, ale okazało się być znacznie większym problemem. Przegapienie krwotoku wewnętrznego nie było w żaden sposób możliwe do usprawiedliwienia i Dion doskonale wiedział, że to strach kazał mu działać w najbardziej oczywisty sposób, lecząc jedynie powierzchowne rany; nie zdziwił się informacją, że koniecznie musi poprawić ten etap i ponownie zjawić się na przedmiotowym dyżurze. Drugie podejście wykonywał dużo staranniej, być może aż zbyt podręcznikowo, czym nie zyskał sympatii zestresowanego pacjenta - nie spodziewał się jednak, że go tym od siebie przegoni, ale skoro poparzony czarodziej szybko został znaleziony... cóż, przynajmniej Dion wiedział nad czym pracować.
Nie ukrywał, że na Urazach Magizoologicznych zależało mu najmocniej, bo to też tym najbardziej chciał się zajmować. Podszedł do sprawy metodycznie, przeprowadził dokładny wywiad i przedstawił dyżurnemu uzdrowicielowi swój plan leczenia... tylko po to, by dowiedzieć się, że chociaż wszystko sobie dobrze poukładał, to stracił na to za dużo czasu i innemu asystentowi przypadł zaszczyt leczenia pokiereszowanego przez hipogryfa czarodzieja. Zabrakło w tym wszystkim złości, ważniejszy był żal - ewidentnie nie był tak gotowy, jak mu się wydawało, ale przynajmniej mógł oglądać, mógł się upewniać, mógł zbierać doświadczenie i mógł z każdym dniem kursu starać się coraz bardziej.
Z Zakażeniami Magicznymi, gdzie trafiła mu się groszopryszczka i z Zatruciami Eliksiralnymi i Roślinnymi, na których należało rozpoznać zatrucie ladaco, poradził sobie wręcz śpiewająco - może nie śpiewająco w wykonaniu Diona, ale kogoś utalentowanego niewątpliwie. Zaczął powoli czuć się lepiej, przyzwyczajać do tego wkładu pracy i wreszcie zarówno myślał, jak i działał, strategicznie wykorzystując wiedzę, na którą przecież pracował całymi latami. Kolejne drobne potknięcie miał na Urazach Pozaklęciowych, gdzie pomylił zaklęcia - na szczęście naprawił swój błąd na tyle szybko, że etap kursu został uznany za zaliczony. Poczucie winy i widoczny na twarzy zranionego mężczyzny ból ciążyły jednak Heartlingowi uparcie, przez co na test przyszedł zupełnie rozkojarzony; potrzebował chwili i rozmowy z jednym z uzdrowicieli, by nieco się uspokoić i przypomnieć sobie, że pomyłki się zdarzają, a najważniejsze jest szybkie naprawianie ich. I kiedy oddawał pergamin z poprawą testu, wcale nie wiedział czego się spodziewać - podejrzewał tylko, że samo zaliczenie będzie ważniejsze od konkretnego wyniku, który raczej nikogo nie zadowoli. Do rodziców udał się z uśmiechem na ustach i dyplomem w ręku, a także zachowanymi dla siebie sekretami o tych niedociągnięciach, które przytrafiły mu się po drodze do wymarzonego sukcesu.

/zt


Ostatnio zmieniony przez Dion U. C. Heartling dnia Sro 3 Sie 2022 - 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Dion U. C. Heartling
Dion U. C. Heartling

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : Czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu
Galeony : -353
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t21574-budowa#701435
https://www.czarodzieje.org/t21581-poczta-doktora-heartlinga#701476
https://www.czarodzieje.org/t21576-dion-u-c-heartling-kuferek#701439
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 3 Sie 2022 - 19:45;

Staż uzdrowiciela - etap I
2017 rok; kostka: 1, -20g

Nie spodziewał się, że aż tak dziwne będzie podejście do uzdrowicielskiego stażu - miał już przecież za sobą kurs, który przyzwyczaił go nieco do pracy w szpitalu. Szybko okazało się jednak, że samo podejście Diona niesamowicie dużo zmieniało, a jego roztrzepanie... Cóż, na pewno nie pomógł fakt, że już pierwszego dnia wpadł na korytarzu na piękną uzdrowicielkę, która musiała mieć w żyłach krew wil, co już kompletnie wybiło młodego asystenta z równowagi. Starał się jakoś nadrobić wszystkie potknięcia, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na dłuższą metę nie może tylko żartować i wkładać tyle pracy w czynności, które dla innych zajmowały kilka krótkich chwil. Pierwszy tydzień upłynął na unikaniu żarcików innych pracowników Świętego Munga i na próbach, bo Heartling dalej czuł, że robi to, do czego został stworzony; poddanie się nie wchodziło w grę. Nie przejmował się tym, że zostaje dłużej i omija premie - oprócz uznania innych, sam chciał poczuć się nieco pewniej.

/zt
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 3 Sie 2022 - 19:52;

KURS NA UZDROWICIELA, OTTAWA 2017

Doskonale wiedziała kim chce być i co musi zrobić, żeby to osiągnąć. Szła przygotowana do szpitala, stukając niewielkimi obcasami o posadzkę, idąc za resztą osób, z którymi najpewniej dzieliła marzenia. Rzecz w tym, że była przekonana o swoich znacznie większych predyspozycjach niż inni, których mijała. Uważała, że zwyczajnie jej się to należy, czuła się tak jakby była już urodzona ze znajomością zaklęć uzdrowicielskich. Ostatnie dni, a nawet tygodnie, jeśli nie miesiące – spędzała na nauce, przerywaną przygotowaniami do ślubu. Mimo to priorytetowała egzamin na uzdrowiciela, bo przecież od tego zależało całe jej życie, a do ślubu było jeszcze trochę czasu. Z torbą wypchaną pergaminami z notatkami, przekroczyła próg odpowiedniej sali i skinęła głową egzaminatorom w geście uprzejmości. Na pierwszy ogień miała rozprawić się z wypadkami przedmiotowymi. Nie przepadała za tą dziedziną, uważała, że większość pacjentów była zwyczajnie głupia, nieumiejąca korzystać z magicznych przedmiotów. Byłą tutaj jednak po to, żeby się wykazać i właśnie to zamierzała zrobić. Przyjęła pacjenta zgodnie z normami szpitala, przeprowadziła dokładny wywiad i… zabrała się do pracy. Oceniła stopień poparzeń i rany na ręce, decydując się na dwa lecznice zaklęcia. Zmroziła czarodzieja wzrokiem, kiedy ten zaczął narzekać na jej pracę i bez słowa podała mu jeszcze odpowiedni eliksir, załatwiający sprawę. Wiedziała, że wszystko zrobiła tak jak trzeba, posłała jednak dziękujący uśmiech uzdrowicielowi, który zaprosił ją na kolejny etap.
Urazy magizoologiczne nie były jej konikiem, to Dion lubował się w magicznych stworzeniach i tym co mogły wyrządzić czarodziejowi. Trafił do niej pacjent po ataku hipogryfa, szybko dostrzegła liczne złamania i zadrapania, starała się uspokoić pacjenta, rzucając kolejne zaklęcia, nastawiając kolejne kości. Na samym końcu zajęła się złamaniem otwartym, a pech chciał, że od rana nic nie jadła. Zrobiło jej się słabo i idiotycznie straciła przytomność na kilka minut, choć sama uważała, że nie ma to nic wspólnego z obrażeniami, jakby nie chciała przyznać przed samą sobą, że nie jest dość twarda. Liczyło się, to, że zaliczyła i ten etap.
Nie była laikiem z zakażeń, jej taka zajmował się tym większość swojego życia. Nie trudno było rozpoznać groszopryszczkę, która zdawała się być tak charakterystyczna. Zdawała sobie sprawę z zagrożenia i postanowiła działać jak zawsze – szybko i dokładnie. Odizolowała pacjenta od reszty, poinformowała personel szpitala o zaistniałej sytuacji, a następnie podała im odpowiednie szczepionki. Z dumą przyjęła pochwałę, czując, że właśnie to było jej miejsce na ziemi.
Nie sądziła, że będzie miała jakiekolwiek kłopoty z zatruciami. Zaskoczenie jednak wymalowało się na jej twarzy, kiedy zobaczyła pacjenta z zieloną twarzą. Nagle miała pustkę w głowie, tak niepodobną do siebie, nie dopuszczała wcześniej myśli, ze coś może pójść nie tak. W końcu zdecydowała się na przyznanie do niewiedzy, a uzdrowiciel jedynie kazał jej zastanowić się do jutra. Sęk w tym, że kolejnego dnia także nie wiedziała co zrobić. Zaczynała panikować, gdy znów miała po prostu zjawić się kolejnego dnia. Przeszukiwała książki jakby była opętana, odganiała łzy rozpaczy i wdzierającą się do jej głowy histerię. Nie mogła sobie z tym poradzić, następnego dnia nerwy wzięły nad nią górę, kiedy zaśmiała się z zielonej twarzy pacjenta, zaraz potem zakrywając w szoku usta dłonią. Wiedziała jak wielki błąd popełniła, jak wielkim nietaktem się wykazała. Nie tego jej uczono, gdyby tylko matka to widziała… I dopiero piątego dnia, przy tym samym pacjencie, udało jej się ustalić przyczynę zielonej barwy twarzy. Jakby przypadkiem pomyślała o langustniku, kiedy tłumaczyła swojego niewyobrażalnego pecha. Dobrze zdiagnozowała pacjenta i go wyleczyła, ponownie przepraszając za poprzedni wybuch śmiechu, tłumacząc to stresem.
Ostatni dzień był czymś, co lubiła najbardziej. To właśnie z urazami pozaklęciowymi łączyła całą swoją przyszłość, chcąc pójść w ślady swojej mamy. Kiedy tylko zobaczyła pacjenta, lampka zapaliła się nad jej głową. Była przekonana, że całkiem niedawno czytała o podobnym przypadku. Od razu podała mu odpowiedni eliksir i z wdzięcznością przyjął uzdrowicielskie gratulacje. Bez chwili zwłoki przystąpiła też do testu na koniec kursu. Może to był błąd, ponieważ poszedł jej okropnie. Tłumaczyła to emocjami związanymi z pacjentem. Wiedziała, że to głupie potknięcie, bo przecież była pewna swojej wiedzy. Następnego dnia zdała już egzamin końcowy śpiewająco, z dumą odbierając certyfikat.

Kości:
część pierwsza: 46
część druga: 5
część trzecia: 3
część czwarta: 66664 (opłata) → 2
część piąta: 2
test: 1, 4, 2 (opłata) → 6, 5, 4
Płatność: 110g

|zt|
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 3 Sie 2022 - 20:03;

STAŻ NA UZDROWICIELA, OTTAWA 2017
ETAP PIERWSZY

kostka: 3

Była podekscytowana, właśnie tego dnia miała zacząć się jej kariera uzdrowicielki, coś na co czekała całe swoje życie, coś co sprawiło, że tak wiele poświęciła, praktycznie całą swoją młodość. Weszła do szpitala cała w skowronkach, niemal pobiegła do szatni przebrać się w swoje łososiowe scrubsy. Jej zapał jednak szybko ostygł, kiedy co chwila przełożony uzdrowiciel pytał ją o imię. Nie była do tego przyzwyczajona, lubowała się w lekkim błysku podziwu – nie dla niej, a jej rodziny – kiedy wspominała o swoim nazwisku. Nie była też przyzwyczajona do bycia niewidzialną. Bo chociaż większość czasu spędzała nad książkami, to zawsze zdawało się, że była całkiem popularna. Czuła się tak, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody, a może w końcu ktoś musiał? Może właśnie tak miała się przekonać, jak jest w prawdziwym życiu, kiedy nikt nie stoi za twoimi plecami, żaden z nauczycieli nie szepcze innemu dobrego słowa o tobie. Jedno było pewne – nie zamierzała zbyt długo zostać anonimowa, za to pragnęła się wykazać, zostać zauważoną. Wypełniała papiery najlepiej jak umiała, zgłaszała się na ochotnika na izbę przyjęć i oddziały, by w końcu ktoś ją dostrzegł. Ją i jej talent, o którym była tak przekonana. Liczyła na to, że Merlin ma ją w opiece i kolejne tygodnie stażu będą lepsze.

|zt|
Powrót do góry Go down


Dion U. C. Heartling
Dion U. C. Heartling

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : Czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu
Galeony : -353
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t21574-budowa#701435
https://www.czarodzieje.org/t21581-poczta-doktora-heartlinga#701476
https://www.czarodzieje.org/t21576-dion-u-c-heartling-kuferek#701439
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyCzw 11 Sie 2022 - 12:42;

Staż uzdrowiciela - etap II
2017 rok; kostka: 5, samonotujące pióro

Początki były trudne, z kolei zaraz później nastąpił pewnego rodzaju okres stagnacji - jakiegoś takiego dziwnego spokoju, który wydawał się niemalże nudny. To dokumentacja najczęściej trafiała w ręce Dionysusa i chociaż wiedział, że taka jest rola stażystów, to i tak tęsknie wyczekiwał godzin, które mógł poświęcić na obserwację pracy doświadczonych uzdrowicieli. Spędzał w Mungu mnóstwo czasu przy odwiedzaniu rodziców czy łapanych wakacyjnych wolontariatach, ale teraz widział go z zupełnie nowej perspektywy... i pewnie dobrze, że dostał trochę tego spokoju, dzięki któremu mógł się do tego przyzwyczaić.
I niby nie brał pod uwagi rezygnowania czy czegokolwiek w tym stylu, a jednak znalezienie niczyjego samonotującego pióra odebrał jako dobry omen - w końcu zbierał takie pisaki od kiedy pamiętał i miał ich całe kolekcje... więc może w ten sposób wszechświat chciał mu pokazać, że jest w dobrym miejscu i może to miała być nagroda za to, że nie wątpił nawet wtedy, kiedy nie działo się nic ciekawego?

/zt
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyNie 14 Sie 2022 - 14:29;

STAŻ NA UZDROWICIELA, OTTAWA 2017
ETAP DRUGI

kostka: 5

Jej staż trwał w najlepsze a ona czuła się jak ryba w wodzie. Była cieniem uzdrowicieli, którzy pozwalali jej z czasem brać sprawy we własne ręce. Polowała na ciekawe przypadki, które pozwalały jej się wykazać, choć nigdy nie podlizywała się komukolwiek. Była na to zbyt dumna, zbyt pewna swoich umiejętności i wiedzy, którą pieczołowicie szlifowała, spędzając godziny nad księgami i jeszcze więcej czasu obserwując uzdrowicieli z większym stażem. Wiedziała, że to jej miejsce na ziemi, że dobrze wybrała swoją własną ścieżkę kariery i co więcej – szpital, w którym odbywała staż. Nie marudziła, choć dopiero przyzwyczajała się do niemal chronicznego zmęczenia, do pracowania ponad siły, nie chcąc zawieźć siebie, ani swojej rodziny. To, że była na innym kontynencie o niczym nie świadczyło, miała wrażenie, że wciąż czuje na karku gorący oddech matki, która stale patrzy jej na ręce i której przecież tak bardzo chciała dorównać, choć zdawało się to niemożliwe. Pewnego wieczoru, który spędzała na wypełnianiu ogromnej ilości kart, spostrzegła samotne samopiszące pióro, które mogło jej wiele ułatwić – że też wcześniej o tym nie pomyślała! Znalezione nie kradzione, prawda? Wzięła je sobie, mając nadzieję, że jednak nikt nie zacznie go nagle szukać, a jej praca będzie znacznie przyjemniejsza.

|zt|
Powrót do góry Go down


Dion U. C. Heartling
Dion U. C. Heartling

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : Czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu
Galeony : -353
  Liczba postów : 88
https://www.czarodzieje.org/t21574-budowa#701435
https://www.czarodzieje.org/t21581-poczta-doktora-heartlinga#701476
https://www.czarodzieje.org/t21576-dion-u-c-heartling-kuferek#701439
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyCzw 18 Sie 2022 - 14:53;

Staż uzdrowiciela - etap III
2017 rok; kostka: 6 i 6, więc +100g

Nie był pewny, w którym dokładnie momencie przestał traktować staż jako staż, zamiast tego widząc go po prostu jako swoją pracę. Przyzwyczaił się do teleportacji między Hogsmeade a Londynem i nie widział w tym już niczego niewygodnego, zwłaszcza skoro w Mungu czuł się nawet bardziej jak w domu, niż w swoim studenckim mieszkanku. Trzeba przyznać, że było dość spokojnie - a przynajmniej na tyle, na ile mogło być, skoro mimo wszystko mowa o szpitalu i licznych dyżurach spędzonych nie na nieco bardziej ustabilizowanych oddziałach, a na Izbie Przyjęć. I to właśnie tam najbardziej podobało się Dionysusowi, więc nie narzekał, z dnia na dzień tylko coraz pewniej czując się ze swoimi obowiązkami i coraz chętniej wydłużając godziny pracy.
Martwił się tylko, że nie pokazuje się z wystarczająco idealnej strony - bądź co bądź, po Heartlingach naprawdę wiele oczekiwano, skoro nazwisko zyskało już swoją uzdrowicielską renomę. Koniec stażu wiązał się więc ze stresem, jakiego wcześniej nie było, bo oto miał nadejść ostateczny moment... w którym Puchon dowiedział się, że czeka na niego ciepła posadka właśnie tutaj, w jego wymarzonej lokalizacji. Nie zastanawiał się ani przez sekundę, tylko chętnie przyjął premię, podpisał papiery i opuścił Munga z takim uśmiechem, z jakim zazwyczaj do niego wchodził - tym razem po to, by faktycznie pochwalić się najbliższym pozytywnym zakończeniem stażu.

/zt
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyWto 23 Sie 2022 - 13:15;

STAŻ NA UZDROWICIELA, OTTAWA 2017
ETAP TRZECI

kostki: 54 | 4

Obawiała się końca stażu, jednocześnie nie mogąc się doczekać tej chwili. Nie wiedziała jak sobie poradzi jako niezależna uzdrowicielka, choć niczego bardziej nie pragnęła jak samodzielnie podejmowanych decyzji. Zawsze była indywidualistką, zawsze dążyła do niezależności i działania wedle własnych zasad. Męczyło ją pytanie o każdą rzecz, bieganie między przełożonym, upewnianie się, że to co chce zrobić leży w zakresie jej możliwości. Dlatego też ostatni tydzień jawił się niecierpliwością i jak zwykle – ogromem pracy. Pomiędzy sprawdzaniem stanów pacjentów, wypełniała karty i dokumentacje z należną uważnością, by zaraz biec zamieść wypełnione papiery szefowi. Lawirowała między kartonami, kiedy usłyszała swoje nazwisko. Odwróciła się więc, by odpowiedzieć na zadane jej pytanie asystentki i potknęła się. Z przerażeniem zobaczyła jak cała dokumentacja wpada w wiadro wody. Przeklęła pod nosem, klnąc także na tego, kto zostawił pełne wiadro niezidentyfikowanej cieczy na środku szpitalnego korytarza. Wyjęła pergaminy i wysuszyła je szybkim zaklęciem, pozerkując na zegarek i orientując się, że to wszystko działo się już po czasie! Thalia nienawidziła spóźnialstwa, a teraz sama była tego idealnym przykładem. Oddała jednak dyrektorowi wszystko co potrzebował i przyjęła z wdzięcznością upominek w postaci galeonów. Udało się.

|zt|
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2933
  Liczba postów : 1324
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPią 9 Wrz 2022 - 19:36;

Wcale, ani trochę, ani ciut, za żadne skarby, nie chciała tutaj być. Cóż jednak z tego, skoro Carly nie bardzo miała wyjście i wiedziała, że jeśli nie uda się do Munga, jej wstrętna choroba z całą pewnością zacznie postępować. Skoro już złapała to świństwo, musiała się go pozbyć, jednocześnie pomstując pod nosem, domyślając się, skąd pochodził ten niezwykły, niesamowicie wspaniały dar, o którym - jak na razie - powiedziała jedynie swojemu największemu, najlepszemu i chyba jedynemu męskiemu przyjacielowi. Oznajmiła mu to za pośrednictwem krótkiej wiadomości, wywierając na nim obietnicę, że na razie nic nikomu nie powie i uda się z nią do Munga, by trzymać ją za rączkę, kiedy ona będzie przechodziła śmiertelne katusze i równie śmiertelne zażenowanie. Bo mimo wszystko coś takiego nie należało ani ciut do przyjemności! Nic a nic i wolałaby tego wszystkiego uniknąć, było jednak za późno, mleko się rozlało, a ona musiała jakoś łatać to, co się działo, jednocześnie czując narastający cień irytacji.
- Jakieś pomysły, jak nagrodzić wspaniałego mężczyznę, który dał mi tak nieoczekiwany i wyśniony prezent? - zapytała, kiedy znaleźli się już w Mungu i uśmiechnęła się krzywo, ironicznie, mając wrażenie, że naprawdę ze wszystkiego, co jej się przydarzyło w czasie wakacji, to właśnie było kwestią najgorszą i najpaskudniejszą.
Spalone ręce? Złamany nadgarstek? Niedowidzenie? To wszystko było niczym, w porównaniu z chorobą weneryczną, która po prostu ani ciut jej do życia nie pasowała i niszczyła dosłownie wszystko, choć oczywiście nie jej reputację. Była jednak z tego powodu zła i zamierzała o wszystkim poinformować również brata, czyniąc to z odpowiednim wyczuciem i humorem, ale najpierw musiała podjąć się leczenia, nie chcąc, żeby to paskudztwo wlokło się za nią dalej, żeby się ciągnęło, jak jakieś flaki z olejem.
- Może nie powinnam cię w ogóle dotykać! Jeszcze się okaże, że to się roznosi przez samo przebywanie w swoim towarzystwie - parsknęła, wiedząc doskonale, że Dante zapewne musiał jeszcze trawić jej opowieść o dziesięciu kopiach Hariela, od których najpewniej wzięła się ta oto wenera, choć, jak zapewniła, do niczego pomiędzy nią a którąś z tych kopii nie doszło. A może był tak również i prawdziwy osobnik, od których te wzięły właściwy wygląd? Tego wiedzieć nie mogła, ale w obecnym stanie Hariel jawił jej się, jak oślizgła żaba, jakiej nie chciała nigdy więcej dotknąć.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Dante Feliciano Cavazos
Dante Feliciano Cavazos

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Pojedyncze tatuaże na ciele, charakterystyczna hiszpańska uroda, nosi kolczyki, liczne bransoletki oraz wisiorki.
Galeony : 24
  Liczba postów : 14
https://www.czarodzieje.org/t21671-dante-feliciano-cavazos#706577
https://www.czarodzieje.org/t21687-poczta-dantego#706786
https://www.czarodzieje.org/t21681-dante-feliciano-cavazos#706694
https://www.czarodzieje.org/t21697-dante-feliciano-cavazos-dzien
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySob 10 Wrz 2022 - 12:00;

Świat magiczny był ciekawym miejscem. Mimo, że różnił się od mugoli, to jednak czarodzieje też mieli swoje dziwne choroby, na przykład weneryczne. I jakkolwiek współczuł przyjaciółce załapania jednej z nich, to jednak kiedy tylko napisała mu o tym, nie mógł powstrzymać śmiechu. Sytuacja była dla niego dość absurdalna. Chociaż trzeba było przyznać, że również sam nie raz miał swędzący problem, który wymagał wizyty u uzdrowiciela. Na szczęście jego rodzina korzystała z dość wysokiej jakości usług uzdrowicielskich, więc mogli nie tylko liczyć na skuteczne leczenie problemów Dantego, ale też dyskrecję. Mimo, że Dante był rodzinnym skandalistą, to jednak sam wolałby, by nie wyszła do prasy informacja, że syn hiszpańskiego polityka cierpi na wstydliwą chorobę tylko dlatego, że nie mógł utrzymać zapiętego rozporka w spodniach. O tyle dobrze, że chociaż większość tego typu chorób, magia potrafiła skutecznie i dość szybko wyleczyć.

- Nałożyć mu pas cnoty? Zaproponować mu wizytę w św. Mungu na odpowiednim oddziale w Wielkiej Sali? - Zaproponował, zmierzając wraz z przyjaciółką do Izby Przyjęć. Przyszedł z nią jako moralne wsparcie w dość wstydliwej sytuacji. Sam nie mógł uwierzyć, żeby miała takiego pecha, że bez małej przyjemności zaraziła się tego rodzaju chorobą. - Coś wymyślimy, jak już tylko się z tego wyleczysz. - Dodał jeszcze, otwierając przed dziewczyną drzwi. Mimo swojego dość gorącego charakteru, nadal potrafił być tym szarmanckim dżentelmenem. Spojrzał na puchonkę, kiedy zasugerowała, że mógłby się od niej zarazić samym przebywaniem obok niej. Parsknął.

- A myślisz, że ja już nie miałem wenery? Kochana, kiedy widzisz innych modeli podczas sesji zdjęciowej, to nie sposób nie zaproponować im wizyty w jakimś ustronnym miejscu - zaśmiał się. Wiedział doskonale, że przed przyjaciółką może mówić w pełni otwarcie. Nigdy nie przebierał w słowach. Doskonale więć wiedziała o jego podbojach. Tych podbojów oczywiście nie mógł nazwać miłosnymi. Były to raczej szybkie spotkania. W końcu Dante niespecjalnie przywiązywał się do ludzi. No może lubił jednego ze swoich kochanków, który de facto był synem przeciwnika politycznego jego ojca, a zarazem synem obecnego hiszpańskiego Ministra Magii. Może nawet coś do niego czuł, kiedy tylko spotykali się raz na jakiś czas. Trudno powiedzieć. Chociaż nawet kiedy z nim romansował, raczej nie odmawiał sobie flirtów czy tzw. "one night stand".

- Ale może następnym razem pójdźmy na jakieś wino czy ognistą - powiedział i zerknął na flakoniki z eliksirami, które chyba bardziej dla ozdoby stały za recepcją. W jednym momencie jego spojrzenie skrzyżowało się z jakimś młodym i całkiem przystojnym uzdrowicielem. Na jego ustach od razu pojawił się uśmiech. - Cofam to, możemy tutaj częściej wpadać - rzucił.
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2933
  Liczba postów : 1324
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPon 12 Wrz 2022 - 21:25;

- Bardzo podoba mi się propozycja z tym, żeby wszyscy wszystko usłyszeli – stwierdziła, kiwając lekko głową, kiedy Dante wymieniał kolejne możliwości i zapewne gdyby tylko było to możliwe, to uśmiechnęłaby się w tej chwili bardzo złośliwie. Nie zamierzała tak tego wszystkiego zostawiać, nic z tego, uważała, że sprawa powinna dobiec końca, a każdy, kto mógłby być nią żywo zainteresowany, powinien się o niej dowiedzieć. Nawet jeśli wszystko było tylko sprawą niezbyt miłej magii, Carly nie zamierzała tak do końca grzecznie siedzieć i udawać, że nic się nie stało. To nie było zdecydowanie w jej stylu, a ponieważ uwielbiała wręcz plotki i uwielbiała wiedzieć wszystko, co możliwe, zamierzała również tym razem odpowiednio sprzedać posiadane przez siebie informacje, dokładnie tak, żeby móc je później wykorzystać.
- I co? Chciałbyś znowu mieć i sprzedawać ją w jakimś zacisznym kąciku? – zapytała, specjalnie wieszając się na jego ramieniu, zupełnie, jakby chciała mu w ten sposób powiedzieć, że jeśli sobie tylko życzył, to ona bardzo proszę, była skłonna oddać mu trochę tej swojej choroby, proszę bardzo, mógł ją sobie wziąć, przetrawić, nosić i robić z nią, co chciał. Nawet zarażać przystojnych modeli, na wspomnienie których oczy Carly aż zabłyszczały, jakby chciała powiedzieć, że ona bardzo chętnie zaprzyjaźniłaby się z jednym, czy drugim, żeby przekonać się, czy byli cokolwiek warci.
Bo to, że zakochiwała się raz na jakiś tydzień i nieustannie skakała z kwiatka na kwiatek, nie było dla niej niczym dziwnym, zaś po wydarzeniach tych wakacji, jej serce było zdecydowanie gotowe na to, żeby zakochać się w kimś kolejnym. Stałość nie była na pewno dla niej, więc skoro skończyło się na tym, że Hariel, choćby pośrednio, ją zaraził, to teraz należało znaleźć sobie nowy, lepszy obiekt westchnień, by się na nim skupić w ciągu nadchodzących kilku tygodni. Nic wielkiego, z całą pewnością, bo Carly zwykła fascynować się mężczyznami z jakiegoś błahego powodu, a później z reguły szła dalej.
- Wino, żebym utopiła w nim smutki – zakwiliła, kiedy weszli do właściwego pomieszczenia, by zaraz zakwilić jeszcze bardziej i przysunąć się nieco bliżej Dantego. Wyszeptała mu na ucho, że mogłaby przychodzić tutaj zdecydowanie częściej, ale może niekoniecznie z przypadłością, jakiej się nabawiła, bo było to co najmniej nieodpowiednie, kiedy miała przed sobą takie obiecujące możliwości. Nic zatem dziwnego, że spłoniła się po same czubki uszu.

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Dante Feliciano Cavazos
Dante Feliciano Cavazos

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : Pojedyncze tatuaże na ciele, charakterystyczna hiszpańska uroda, nosi kolczyki, liczne bransoletki oraz wisiorki.
Galeony : 24
  Liczba postów : 14
https://www.czarodzieje.org/t21671-dante-feliciano-cavazos#706577
https://www.czarodzieje.org/t21687-poczta-dantego#706786
https://www.czarodzieje.org/t21681-dante-feliciano-cavazos#706694
https://www.czarodzieje.org/t21697-dante-feliciano-cavazos-dzien
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptySro 14 Wrz 2022 - 20:25;

- Wiesz, jakbym miał do wyboru mieć chorobę, a jej nie mieć, to jednak zdecydowałbym się na tę drugą opcję - odparł. Mimowolnie objął Scarlett, w końcu byli przyjaciółmi, więc nikogo nie powinno dziwić to, że potrafią czasami chodzić tak, jakby stanowili parę. Niektórzy spekulowali pewnie, że Dante został usidlony przez dziewczynę, ale cóż... jego orientacja jednak kierowała go w stronę facetów, więc trudno powiedzieć, jak silnej amortencji musiałaby użyć jakaś dziewczyna, że móc usidlić Hiszpana.

- Z tego co wiem, to mugole mają leki, których nie można łączyć z alkoholem. Więc mam nadzieję, że dadzą ci jakiś szybki eliksir i będziesz mogła pić. Skoro już jesteśmy w Londynie to aż żal nie skorzystać z tej okazji! - Tę swoistą propozycję ukrył pod jakże oczywistym stwierdzeniem, mając przy okazji nadzieję, że dziewczyna zrozumie aluzję. Czy Dante dużo pił? No cóż, lubował się w różnych trunkach z procentami, które uderzały równie mocno w ciało, co w umysł. Nierzadko poddawał się krążącemu w żyłach i aortach alkoholowi, pozwalając by zmysły raz na jakiś czas wyzwoliły się z narzuconych im kajdan. Może z czasem zrozumiałby, że nie potrzebuje alkoholu, by dać sobie trochę pofolgować. Z drugiej strony często na trzeźwo był bardziej otwarty niż niejeden czarodziej, a także niejeden mugol.

Na jego ustach od razu pojawił się ten specyficzny rodzaj tajemniczego uśmiechu, kiedy tylko Scarlett poparła go, co do częstszego przychodzenia do św. Munga.
- Yhym, teraz żałuję, że poszedłem na eliksiry, transmutację i magiczne gotowanie zamiast na uzdrawianie. Z drugiej strony chyba nie chciałbym zajmować się leczeniem niektórych przypadłości. - Skrzywił się na samą myśl o niektórych dziwnych naroślach na ciele niektórych chorych osób. Zdecydowanie był nazbyt delikatny, by zmagać się z czarodziejskimi wydzielinami i innymi niezbyt przyjemnymi dolegliwościami. - Nie, co najwyżej mogę mu zrobić coś dobrego na obiad, ale ni cholery nie zostanę uzdrowicielem - mruknął.
Powrót do góry Go down


Scarlett Norwood
Scarlett Norwood

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Galeony : 2933
  Liczba postów : 1324
https://www.czarodzieje.org/t21546-scarlett-norwood#699531
https://www.czarodzieje.org/t21555-serniczek#699868
https://www.czarodzieje.org/t21548-scarlett-norwood#699535
https://www.czarodzieje.org/t21554-scarlett-norwood-dziennik#699
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyNie 2 Paź 2022 - 20:53;

- Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, co? - odparła na to, uśmiechając się do niego dość szeroko, a jej ciemne oczy błysnęły lekko. Wyglądało na to, że mimo wszystko pod tym akurat względem byli do siebie podobni i chociaż mogli narzekać na skutki uboczne pewnych szaleństw, to nie zamierzali od nich w pełni uciekać, bo to niechybnie oznaczałoby, że musieliby odmówić sobie również przyjemności. Zabawne było to, że Tiara Przydziału uznała jednak, że o wiele bardziej nadają się do innych domów, a nie do Gryffindoru, gdzie zapewne takie cechy charakteru były bardzo, ale to bardzo na miejscu. Wszędzie jednak musiały i trafiały się wyjątki, jak również czarne owce, o jakich nie można było tak sobie po prostu zapomnieć. Oni zaś najwyraźniej idealnie wpisywali się w ten właśnie schemat.
- Żadnych leków, po których nie można pozwolić sobie na odrobinę przyjemności! - rzuciła, niemalże pisnąwszy, przytulając się do przyjaciela, jakby zamierzała w ten sposób powiedzieć mu, że powinien ją ratować. Teraz, natychmiast i to bezapelacyjnie, bo inaczej ona po prostu zwariuje. Nie podobało jej się ani trochę to, że musieli biegać po szpitalach, a gdyby miało się jeszcze okazać, że przez dłuższy czas miała być świętsza od papieża na wielu płaszczyznach, to ona chyba wolała podziękować. Z drugiej strony choroba, jaka się jej uczepiła, była na tyle paskudna, że chciała się jej jak najszybciej pozbyć.
Zaraz jednak uśmiechnęła się na jego słowa, by zauważyć, że podobno przez żołądek wędrowało się do serca, a ona miała akurat w tym całkiem spore doświadczenie. Ostatecznie jej potrawy podbijały faktycznie serca licznych osób, a wiele z nich uległo czarowi jej ciasteczek, była zatem przekonana, że to było naprawdę dobre rozwiązanie, gdy mowa o zdobywaniu czyichś uczuć. Albo części ciała, bo niekoniecznie trzeba było mówić od razu o miłości. Westchnęła zaraz popisowo, by ostatecznie spojrzeć raz jeszcze na przyjaciela.
- Czy to nie mogłaby być jakaś kobieta w średnim wieku? Jak ja mam mu wyjaśnić, na co jestem chora, przecież to absolutnie niedopuszczalne - powiedziała, zaraz jednak w jej oczach pojawił się błysk, a Carly zrobiła przerażająco wręcz smutną minę, która nie wyglądała wcale sztucznie. - Chociaż to nie moja wina, że do tego doszło… Jeszcze dostałam w twarz…

______________________

I come from where the wild
wild flowers grow
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPon 6 Lut 2023 - 18:51;

Kurs na asystenta uzdrowiciela; styczeń 2023
Etap I: 6 zdane
Etap II: 5 zdane
Etap III: 1 niezdane → 6 zdane

Max nie do końca wiedział, czy jego decyzja o tym, żeby w końcu zabrać się za kurs na asystenta uzdrowiciela była w pełni trafiona. Czuł się z tym, co najmniej gównianie, kiedy nagle okazało się, że przyszła pora, żeby zmierzył się z własnymi pomysłami, mając świadomość, że nie mógł ich tak po prostu zostawić, bo to byłoby dopiero chujowe. Tak więc zabrał się do roboty, mając wrażenie, że teraz dopiero przekona się, czy jego wyobrażanie i dotychczasowe doświadczenia miały cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Było już co prawda nieco późno na potencjalną zmianę decyzji, ale z drugiej strony, zawsze mógł to zrobić, uznając, że jednak za chuja pana się do czegoś nie nadawał. Ogólnie takie rzeczy się zdarzały, ale skoro już wlazł między wrony, to musiał krakać, jak i one.
W pierwszym tygodniu otrzymał za zadanie przygotowanie Szkiele-Wzro i przetestowania go na sowie, co było w jego mniemaniu nieco dziwacznym zadaniem, ale nie próbował nawet protestować. Z drugiej strony może lepiej, że podobne rzeczy miał testować na zwierzętach, a nie na ludziach, bo ci ostatni byli na pewno o wiele bardziej skłonni do tego, żeby opierdolić go z góry na dół, jeśli coś pójdzie źle. Jakby nie było, Max przyłożył się do postawionego przed nim zadania, starał się je wykonać poprawnie, dbając o szczegóły i nawet próbował być ostrożny, obchodząc się z sową. Nic zatem dziwnego, że zrobił bardzo niepocieszoną minę, kiedy skrzydło biednego ptaszyska zaczęło nagle puchnąć, a on za chuja pana nie wiedział dlaczego. Mógłby oczywiście kombinować, ale domyślał się, że traciłby wtedy tylko cenny czas, więc znalazł jak najszybciej uzdrowiciela i poprosił go o pomoc. O dziwo, zostało to docenione, a jemu wyjaśniono błędy, które popełnił, żeby po raz kolejny nie wpierdolił się w takie samo bagno, jak tego dnia.
Wyglądało na to, że szło mu całkiem nieźle i chociaż był zmęczony całym kursem, chodzeniem na studia i ogólnym rozpierdolem, jaki go otaczał, nie zamierzał rezygnować. Coraz bardziej wciągał się w to, co robił i kiedy został wezwany do wykonania kolejnego zadania, odnosił wrażenie, że oczy to mu błyszczały, jakby w gorączce. Chciał coś zrobić, chciał się sprawdzić i właśnie nadarzała się ku temu okazja. Wysłuchał więc uważnie polecenia, jednocześnie marszcząc lekko brwi, mając wrażenie, że spotykał się tutaj z co najmniej pojebanymi przypadkami. Spojrzał na dzban, a potem dostrzegł rękawice, które od razu postanowił wykorzystać, nie zamierzając babrać się z żadnym brudawkolepem. Na chuj zresztą miałby to robić, skoro miał innych z niego wyleczyć. Rękawice ze smoczej skóry zdecydowanie lepiej nadawały się do kontaktu z tym syfem, więc udało mu się wydobyć pufka z dzbana, a potem bez najmniejszego problemu rzucić vulnus alere. Musiał przyznać, że z tym testem poradził sobie całkiem nieźle.
O wiele gorzej było z kolejnym. Został postawiony przed drącym się dzieciakiem i rozhisteryzowanymi rodzicami, nie bardzo wiedząc, co miał ze sobą zrobić, czym się zająć i jak się zachować. Nie chodziło nawet o stres, co o kompletny brak zrozumienia sytuacji i zagubienie, jakie z tego wynikało. W efekcie pozostawało mu poddać się, obserwować z boku poczynania uzdrowiciela, starając się nie tylko zrozumieć, co się tutaj odpierdalało, ale również zrozumieć, jaki jest właściwy sposób postępowania w tej sytuacji. Kiedy znowu wezwano go do podobnego zadania, było już lepiej. Przynajmniej tak sądził, kiedy zdołał poradzić sobie z dzieciakiem, a także jego rodzicami, nie mówiąc o tym, że był pewien, że wie, co się tutaj stało.
Pilnujący go uzdrowiciel musiał jednak sprowadzić go na ziemię, wskazując na inną chorobę od tej, jaką udało mu się zdiagnozować. Max musiał przyznać, że była to co najmniej gówniana sytuacja, ale ostatecznie uznano, że pomyślnie zdał kurs, że poradził sobie na tyle dobrze, że mógł od tej pory przychodzić na praktyki i sprawdzać się w podobnych sytuacjach. Inna sprawa, że cały ten kurs pokazał mu, jak wielu rzeczy musiał się jeszcze nauczyć i jak wiele pokory musiał przyjąć, żeby faktycznie ostatecznie móc powiedzieć, że był z niego znośny uzdrowiciel.

z.t

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 349
  Liczba postów : 430
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyPią 31 Mar 2023 - 18:49;

Post pracowniczy marzec 2023


Istniała pewna bardzo ważna zasada, która mówiła o tym, by nigdy, ale to przenigdy nie wypowiadać w szpitalu słów “jaki dzisiaj spokój”. Wszyscy doskonale wiedzieli, że po tym zdaniu, czy zaledwie westchnięciu nagle cały świat stanie do góry nogami, a oni nie usiądą przez następne dziesięć godzin. Dlatego Thalia teraz siedziała w jednym z pokojów dyżurnych i solidarnie ze swoimi współpracownikami milczała, w ogólnej zgodzie, że lepiej nie rozmawiać niż komuś miałyby się wymsknąć te słowa.
Czytała właśnie głupoty z Pororoka, prychając pod nosem na koszmarne artykuły i popijając kawę, która przypominała raczej smołę, kiedy do pokoju wszedł dyżurny Smallflower, oznajmiając wszystkim wokół, że kompletnie nic się nie działo. Wystarczyło kilka minut, by Heartling już biegła na oddział, przyjmując nastolatka, który wypił zły eliksir. Poziom adrenaliny w jej krwi w mgnieniu oka wzrósł, dając jej energię do działania i stymulując wszystkie neurony w mózgu, gdy gorączkowo tworzyła plan działania. Kochała swoją pracę, ale w momentach takich jak ten, gdy na łóżku leżało jeszcze dziecko - miała ochotę rzucić nieprzyjemną klątwę na dyżurnego za te kilka, z pozoru nieszkodliwych słów.
Szybko doszła do wniosku, że miała do czynienia z przedawkowaniem wywaru żywej śmierci. Bez chwili wahania, przejęła stery, kierując asystentami i innym personelem medycznym, jakby było dla niej to całkowicie naturalne. W jednej chwili potrafiła zapomnieć o całym merlinowym świecie, skupiając się tylko i wyłącznie na pracy. Zawsze uważała to za coś niesamowitego, coś co sprawiało, że zwyczajnie wiedziała, że kilka lat temu dokonała właściwego wyboru, choć czasem myślała, że nie miała go wcale.
Zaczęła od sugervirus, mając nadzieję, że uda jej się usunąć truciznę z organizmu. Nikt jednak nie potrafił jej udzielić odpowiedzi na pytanie: ile tego wypił. Czuła się jak ślepy we mgle, nie znosiła działać na wyczucie. Przekazała wyciąganie trucizny asystentowi, podczas gdy ona już rzucała transfusion. Nie wiedziała ile to trwało, zanim stwierdziła, że wystarczy – a może ktoś jej o tym powiedział. Poleciła jednak, jak w transie, przemieścić chłopaka na intensywną terapię, by móc go cały czas monitorować, podczas gdy ona poszła porozmawiać z rodziną. Wiele osób uważało, że uzdrowiciele byli pozbawieni wszelkich emocji. Czasem też się tak czuła, w chwilach takie jak ta, gdy przekazywała suche informacje, informując, że zrobili i robią wszystko co w ich mocy, lecz stan był poważny, choć stabilny.
Często powtarzali sobie, że organizm to nie zegarek Thìdley’ów, nie działał idealnie, zawsze coś mogło się zmienić - na lepsze, albo na gorsze, czasem czuła się jak na loterii. Właśnie tak było tym razem, gdy stała przed salą młodego czarodzieja, patrzyła jak uwijają się przy nim asystencji. Intuicja bowiem nie dawała jej spokoju, nie mogła pozbyć się tej jednej myśli, że poszło zbyt łatwo.
Źle znosiła pomyłki, ale tym razem oddałaby wszystko, by się mylić. Wychodząc ze szpitala wciąż miała w głowie chwile, gdy wszystko zmieniło się z sekundy na sekundę. Gdy biegła korytarzem na salę zabiegową, rzucając zaklęcia przywracające czynności życiowe. Intuicja rzadko ją zawodziła, ale nawet wtedy, gdy kolejnymi zaklęciami zdiagnozowała rozwarstwienie aorty – nie pomogła.
Uzdrowiciele nie byli bez uczuć, bez emocji, byli za to mistrzami w ich maskowaniu. Thalia pamiętała każdego pacjenta, którego straciła i tym razem nie miało być inaczej. Miała ochotę krzyczeć, mimo całej magii, którą posiadali, wciąż nie byli bogami, wciąż nie potrafili wygrać ze śmiercią, zamiast tego jednak przyjęła kolejnego pacjenta.

|zt
Powrót do góry Go down


Bertha 'Birdy' Shercliffe
Bertha 'Birdy' Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 31
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : wielkie oczy
Dodatkowo : Legilimencja
Galeony : 77
  Liczba postów : 29
https://www.czarodzieje.org/t22157-bertha-ursula-shercliffe#727103
https://www.czarodzieje.org/t22158-birdie-shercliffe-kuferek#727104
Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 EmptyCzw 13 Kwi 2023 - 21:51;

2013/11/23

Część I - wypadki przedmiotowe
4 dorzut parzysta

Praca uzdrowiciela nie należy ani do łatwych ani do prostych, a przystąpienie do kursu wiązało się nie tylko z poważnym wydatkiem ale i wystawieniem na wiele czynników mających wpływ na dalsze decyzje. Trafienie na narzekających pacjentów nie pomagało wcale w skupieniu się na pracy, jednak Bertha starała się robić wszystko tak, by z powodzeniem udowodnić komisji, że opanowała mistrzowsko wszystkie dziedziny wymagane do tytułu uzdrowiciela. Przy wypadkach przedmiotowych miała nieszczęście trafić na idiotę, który wysadził własny kociołek pracując nad eliksirem i jeszcze pouczał ją na temat pracy, którą wykonywała ona sama, mimo, że oczywistym było to, że nie miał pojęcia nawet o własnych zadaniach. Początkowo chciała go po prostu ukoić i odesłać do domu, ale pod naciskiem spojrzenia egzaminatorów podała również odpowiednie eliksiry, by pacjent przestał być męczydupą.

Część II - urazy magizoologiczne
1

Kierując się kolejnego dnia na egzamin z uzdrawiania wypadków magiozoologicznych miała duszę na ramieniu. Z jednej strony jako Shercliffe'ówna powinna panować nad sobą i mieć pojęcie o tym, co zaraz doświadczy - z drugiej między innymi właśnie na to, jak straszne potrafią być zwierzęta, nie podążyła ścieżką kariery innych Shercliffe'ów.
Stając twarzą w twarz przed pacjentem pokiereszowanym przez hipogryfa pobladła nie na żarty i to nie zostało przeoczone przez prowadzącego egzamin. Przełknęła jednak ślinę, przypominając sobie zaradność i sprawność z radzeniem sobie z hipogryfami przez jej braci, wyciągnęła różdżkę i pomyślała, że przecież to nie może być trudniejsze od starcia z hipogryfem. Musiała mu pomóc, a jej talent do zaklęć był teraz jej najlepszym narzędziem.
Z łatwością poskładała biedaka do kupy, nawet mimo tego jak się wydzierał i tym samym zaskarbiła sobie aprobatę egzaminatora.

Część III - zakażenia magiczne
2

Wybierając się na oddział zakażeń miała złe przeczucia. Ze wszystkich dziedzin magicznych urazów i dolegliwości to te zakaźne wydawały jej się zawsze najbardziej niebezpieczne i to tych zakaźnych preferowała unikać w materii swoich obowiązków. Prawda była jednak taka, że jako uzdrowiciel musiała, prędzej czy później, zetknąć się z wszystkimi przypadkami możliwych wypadków by być przygotowaną. Nawet jeśli wiedziała już, że jej kariera będzie opierać się na pomocy zupełnie niezwiązanej z chorobami zakaźnymi, co więcej, jej uwaga będzie skupiona na czarodziejowych umysłach, bez konieczności fizycznego kontaktu z nimi, wiedziała, że musi dać tu z siebie wszystko.
Z pewnym, ciężko ukrywanym obrzydzeniem kompletnie pomyliła chorobę, która dolegała biednemu pacjentowi pokrytemu wysypką. Podała mu na dodatek złe leki, które jak się okazało, cudem pomogły mu na błędną diagnozę. Ciesząc się swoim szczęściem przeszła do kolejnego etapu egzaminu, miała jednak w pamięci myśl, by następnym razem nic takiego się nie wydarzyło.

Część IV - zatrucia eliksiralne i roślinne
1

Kierująć kroki na oddział zatruć miała dobre myśli. Dzisiejszy dzień wydawał jej się być udanym dniem na wyzwanie, a widząc biednego pacjenta pozieleniałego na twarzy westchnęła. Przejrzawszy kartę, zabrała się za prawienie morałów - w czym od dziecka była po prostu najlepsza - robiąc dwugodzinnyw ykład na temat tego, jak rozróżnić langustnika ladaco od zwykłego homara. Była tak zawzięta w tłumaczceniu niuansów, że rozrysowała proste grafiki na odwrocie karty pacjenta i niemal czcuła jak jej ojciec jest dumny z jej niesamowitej wiedzy. Podała potem pacjentowi odpowiednie leki i zobaczyła zadowolony uśmiech egzaminatora, który uniósł kciuk w jej stronę. Zmarszczyła brwi nie będąc pewną jak sie z tym czuć.

Część V - urazy pozaklęciowe
5

Stawiając się na ostatnią część egzaminu przed testem była skupiona, tak, by nie popełnić żadnej gafy na finiszu. Widząc przydzielonego pacjenta bezbłędnie rozpoznała objawy - niedawno miała przyjemność zapoznać się z odpowiednią literaturą dotyczącą akurat tego zaklęcia, bo według niej Remoredo było dość egzotyczne i rzadko spotykane wśród czarodziejów w tych stronach. Natychmiast skierowała się po odpowiednie eliksiry, tłumacząc pacjentowi jak je zażywać i niemal jak ręką odjął jego najgorsze objawy zaczęły ustępować.
Podniosła spojrzenie na opiekuna pacjenta, a widząc jego uznanie skinęła głową, przyjmując gratulację. Został już jej jedynie test.

TEST
13 - zaliczony

Zaliczenie testu wydawało się już formalnością. Jako osoba, która skrupulatnie przygotowywała się, jak na krukonkę przystało, całe swoje życie do każdego możliwego egzaminu - stawiając się na finałowym teście na stanowisko uzdrowiciela była bardziej niż gotowa. Wykorzystała maksimum dostępnego czasu, by ze spokojem i wyczerpująco odpowiedzieć na wszystkie pytania, a gdy oddała pergaminy, okazało się, że z sukcesem zaliczyła wszystkie etapy.
Mogła szczycić się tytułem uzdrowicielki.

zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Izba przyjęć - Page 6 QzgSDG8








Izba przyjęć - Page 6 Empty


PisanieIzba przyjęć - Page 6 Empty Re: Izba przyjęć  Izba przyjęć - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Izba przyjęć

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 9Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Izba przyjęć - Page 6 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
 :: 
Parter
-