Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next
AutorWiadomość


Liam A. Rivai
Liam A. Rivai

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178 cm.
C. szczególne : Wiecznie uśmiechnięty pyś.
Galeony : 534
  Liczba postów : 782
https://www.czarodzieje.org/t15707-liam-a-rivai#423856
https://www.czarodzieje.org/t15717-liam#423907
https://www.czarodzieje.org/t15708-liam-a-rivai#423857
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Kwi 29 2018, 12:21;

First topic message reminder :




Polana w tym miejscu jest dobrze nasłoneczniona i ukwiecona. Uczniowie, którzy zostali na weekend w Hogwarcie lubią rozkładać tu obszerne koce i oddać się odpoczynkowi, choć nierzadko przychodzą również z książkami. W okolicy panuje idealna cisza, przerywana jedynie odgłosami natury. W oddali widać trybuny boiska, a czasami latające małe punkciki, czyli zawodników odbywających trening.



Mógł być z siebie naprawdę dumny. Zamiast wylegiwać się w swoim dormitorium o kilka godzin dłużej, nie robiąc absolutnie niczego poza głaskaniem kota i gapieniem się na stronice komiksów, zmotywował się do wstania z łóżka i zawędrowania do biblioteki. Wiedział doskonale, że zbliżały się owutemy, więc chciał podjąć wszelkich starań, aby przygotować się do nich jak najlepiej, toteż sięgnął pierwszą lepszą książkę do transmutacji, zaczynając powtarzać materiał. I… tutaj kończy się ta kolorowa część, bo chłopak, choć w istocie siedział nad podręcznikiem, to myśli uciekały mu w zupełnie innym kierunku. Szczególnie, gdy doszedł do zaklęcia przemieniającego kamienne przedmioty w smoki…
Zbliżała się godzina rozpoczęcia zajęć z uzdrawiania, więc szybko odłożył książki na miejsce i wyszedł na zewnątrz. Przeczuwał, że za późno zorientował się, iż wypada mu już iść, toteż nie chcąc być mocno spóźnionym, wymusił na sobie bieg.
- Dzień dobry! Przepraszam za spóźnienie. – wydyszał, zwalniając tempa dopiero tuż przy zebranej grupce osób. Uczniów było już całkiem sporo, toteż z miejsca założył, że jednak przybył po czasie. Nim zdążył lepiej rozejrzeć się po rozłożonym na polanie pobojowisku smutnych manekinów, jego oczy przywitały po kolei każdą znaną mu osobą. Przeczesał włosy, próbując uspokoić oddech, uśmiechając się przy tym niesamowicie sympatycznie do @Cherry A. R. Eastwood oraz @Ezra T. Clarke. Na ten moment niewiele więcej słów był w stanie wyrwać sobie z zadyszanej piersi, ale oboje nie musieli mieć żadnych wątpliwości, iż Liam cieszy się właśnie na ich widok. A później zwrócił uwagę na stojącego nieopodal @Mefistofeles E. A. Nox, na którego wyszczerzył się jeszcze szerzej. – Hi, handsome. – powiedział trochę ciszej, próbując nie roześmiać się na wspomnienie wysłanego listem zdjęcia we fraku. Niesamowicie poprawił mu tym humor, ale teraz wolał nie zwracać na siebie uwagi wszystkich zgromadzonych na polanie osób. Puścił mu tylko oko i podszedł szybko do @Neirin Vaughn, bo to do niego miał największy interes.
- Nei. – klepnął go ostrożnie w ramię w ramach radosnego, niemego „dzień dobry!” – Słuchaj! Po zajęciach musimy coś przetestować. Znasz Draconifors? Czytałem o nim właśnie w bibliotece i wpadłem na niesamowity pomysł. Możemy pograć w szach… o Merlinie… - nim zdążył roztrajkotać się na dobre, nareszcie zauważył pokrwawione manekiny. Zamrugał zaskoczony, przez jakiś czas nie mówiąc nic, aż w końcu uniósł spojrzenie na uzdrowicielkę i patrząc na nią zdecydowanie grzeczniej, niż jakby miał zwracać się do kolegów, pozwolił sobie zażartować: - To dzieje się z uczniami, którzy lekceważą zajęcia z uzdrawiania~?
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4409
  Liczba postów : 2114
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Kwi 14 2020, 18:26;

Trudno powiedzieć, co musiałby zrobić Max, żeby zdenerwować Josha. Być może nie powinien pozwalać mu na takie słowa, ale też nie byli w trakcie lekcji. Dodatkowo dzieciak go zwyczajnie bawił i zaskakiwał szybkością ripost. Jednak nie był to teraz czas na podziwianie i sprawdzanie, czy na wszystko znajdzie odpowiedź, więc Josh machnął jedynie ręką na jego wzmiankę o taśmie. Było coś ważniejszego od szarpania słownego z Gryfonem - drugi na miotle. Dlatego skupił się bardziej na tym, aby Bruno nie spadł przy samym wsiadaniu na miotłę. Trzeba przyznać, że zaplusował w oczach Walsha, ale pewnie niewiele znaczyło to dla chłopaka. W końcu nie chodził na jego zajęcia, nie grał, wcale nie latał, więc co mu po dobrej opinii u profesora miotlarstwa.
- Największym problemem jest strach. Jeśli się nad nim zapanuje, miotła przestanie być taka straszna - odparł na wyrażenie miłości do koni. Najgorszy był strach, ale przecież dwie dziewczyny na ostatnich zajęciach sobie poradziły, to dlaczego Bruno miały tego nie zrobić? Josh wierzył w niego i zamierzał asekurować go, ale pozwolić, żeby wzniósł się nieco w powietrze. Obserwował, jak ten siada na miotle, pilnując, aby miotła nie ruszyła gwałtownie w górę, jednocześnie słuchając Brewera.
- Można nazwać to motorkiem… Rodzaj drewna niewiele tu mówi. Proszę przypomnieć sobie, co mówiłem niewiele wcześniej i spojrzeć jeszcze raz na ich motorki... Panie Orzechowski… Proszę się wysilić jeszcze odrobinę. Samochody wyścigowe mugoli i miotły niewiele się różnią. Ich budowa musi być przemyślana, aby mogły pokonywać opór powietrza. Jeszcze raz pytam, co może wpływać na różnicę w szybkości tych dwóch modeli? - spytał, myśląc konkretnie o witkach. Wierzył, że jeśli chłopak przypomni sobie różnicę w budowie wyścigówek w porównaniu do osobowych, zaskoczy. Opływowy kształt był ważny i wiedzieli to twórcy mioteł. Witki Nimbusa były z tego powodu specjalnie dobrane i ułożone, aby mieć smuklejszy kształt, czego niestety nie zrobili twórcy Zmiatacza, który wyglądał, zdaniem Walsha, jakby miotłę piorun trafił. Spojrzał na Tarly’ego, rpzekrzywiając nieco głowę.
- Wygodnie? To teraz odrobinę w górę i proszę zawisnąć czyli… Odbijamy się DELIKATNIE od ziemi, ciągnąc trzonek ku górze, a następnie ustawiamy go an nowo w poziomie, zawisając w powietrzu. Proszę się nie martwić, pilnuję, żeby nic się nie stało - poinformował zachęcającym tonem.


Bruno, jeśli chcesz….
Spoiler:


______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 6930
  Liczba postów : 2355
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySro Kwi 15 2020, 23:25;

Czy był zawiedziony? Może trochę, bo jednak bawiło go sprawdzanie, jak wiele mogą niektórzy wytrzymać, zwłaszcza kiedy byli nauczycielami, a zatem powinni mieć nad nim jakąś władzę. To jednak nie zawsze działało, a chłopak zdecydowanie nie szanował każdego starszego od siebie czarodzieja, co już takie piękne na pewno nie było, ale zawsze wychodził z założenia, że na szacunek się pracuje, a nie otrzymuje się go w jakimś jebanym pakiecie zaraz po tym, jak osiągnie się pełnoletniość. Być może nauczyło go tego życie, jego własny dom, jego własne zmagania, które doprowadziły go w miejsce, w którym właśnie stał. Nieważne. To było pierdolenie i zastanawianie się nad czymś na zapas, co nie miało sensu, ani znaczenia w tej właśnie chwili. Niemniej jednak Walsh, który olał jego komentarz, a nawet nie zaczął się na niego wydzierać i odejmować mu punktów za kolejne bezczelne odzywki, co najmniej go intrygował. Taki mocny? Kurwa, trafiła kosa na kamień, ja pierdolę.
- Wie pan, profesorze, to nie za bardzo jest coś, co mnie interesuje - mruknął jeszcze, przy okazji bardziej skupiając się na Tarlym, niż na miotle, bo miał szczerą nadzieję, że chłopak nie zleci, ostatecznie byłaby to niejako jego wina i chyba wtedy wyłapałby całkiem niezłego wkurwa, ale starał się tym jednak nie przejmować. Tak na wszelki wypadek. Z drugiej strony, Walsh po coś tutaj, kurwa, stał, nie był tylko do ozdoby i od karania ich, ale od pilnowania tego, żeby nawet takim pieprzonym starym koniom, jak oni, nic się nie stało. - No... Silnik, koła, mechanizm napędowy, benzyna... Bo ja wiem, może czaruje się je inaczej, żeby nadać im inne właściwości, czy coś. W końcu coś tam ponoć lata wyżej, a coś szybciej, co nie? Drewno może być... puste w środku? Jak w rowerach. Cieńsze. Mieć bardziej opływowe kształty - zaczął dodawać, całkiem już strzelając, a te witki to jakoś wcale go nie przekonywały, a przy okazji pewnie i tak, kurwa, jednym uchem słuchał, a resztę spraw miał w dupie, więc teraz zachowywał się mniej więcej tak, jakby rzucał pierdolonymi nożami do poruszającej się cały czas tarczy, ale był w chuj głupi, jeśli chodzi o sprawy związane z miotlarstwem, więc Bruno musiał mu wybaczyć, jeśli przypadkiem z uwagi na jego pierdolenie zarobią jakimś wykurwistym szlabanem albo Tarly pierdolnie w pierwsze lepsze drzewo, bo tak się też pewnie mogło zdarzyć, czy coś, kurwa jego mać. Na dokładkę te całe instrukcje Walsha z jakiegoś powodu, chociaż powinny go w chuj śmieszyć, bardziej wzbudzały w nim jakieś obrzydzenie, którego nie umiał za dobrze określić, jakby po prostu na samą myśl o lataniu, chciał mu się już rzygać. To wyraźnie nie było coś dla niego i choćby skały srały, nie zamierzał wpychać się na miotłę.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyPią Kwi 17 2020, 22:25;

Chciał to mieć już za sobą, ale z drugiej strony czuł pewną blokadę. Jakby niewidzialne siły odciągały go od miotły i kurczowo przytrzymywały przy ziemi. Czy to te niewidzialne duszki z jego ramion? Czy może on sam? I jego... fobia? Gdyby go ktoś rano obudził i powiedział, że sam z siebie zgłosi się do nadprogramowego ujeżdżania miotły, to z pewnością zaśmiałby się tej osobie prosto w twarz. A teraz? Teraz zastanawiał się, czy jego Nimbus jest bardziej gorącokrwistym rumakiem, czy potulnym kucykiem do hipoterapii...
Czy bliska obecność nauczyciela pomagała? Tak... połowicznie. Może Walsh zdołałby, w razie potrzeby, uchronić go od rozmiażdżenia sobie twarzy o najbliższe drzewo, ale jednak... nie łatwo było pokonać lęk wysokości, który związany był z nim od niepamiętnych czasów, jak jakieś przekleństwo. Miał akrofobię tak silną, że obawiał się, że gdy tylko zasiądzie na miotle, to dostanie ataku paniki. Ale... póki co nie było tak źle. Słuchał słów Maxa, które trochę go rozbawiły. Sam lepiej nie opisałby tych latających kijków. I może dzięki temu udało mu się trochę wyluzować? Nie miał już takich spiętych mięśni, a w nogach powróciło czucie. Skinął więc głową w stronę nauczyciela, przymykając lekko powieki, zupełnie jakby zbierał się do medytacji. A może właśnie uznał, że pomodli się do wszelkich bóstw? Cóż, nawet jeśli nie wierzył w ich istnienie, to dodatkowa asekuracja zawsze była mile widziana!
Odepchnął się podeszwami od ziemi, a trzon miotły skierował lekko ku górze, wedle zaleceń profesora, których (o dziwo) słuchał. Spodziewał się, że nic się nie wydarzy i zadziała nań magia przyciągania ziemskiego, ale... nie. Miotła zaczęła wznosić się powoli, wraz z nim, a on poczuł dziwne mrowienie w nadgarstkach. W pewnej chwili nie mógł już wymacać trawy palcami stóp, co wywołało w nim napływ gorącej fali. Fali, która rozlała się od czubka jego głowy, przez kark, ramiona, aż do ud. Przełknął głośno ślinę, z prawdziwą trudnością i skupił się na tym, by nie ześlizgnąć się z tego zajebiście wygodnego siedziska. Był pewny, że jego serce chce mu się wyrwać z klatki piersiowej. Może nie chciało uczestniczyć w zbliżającej się katastrofie? Bo przecież... przecież zaraz coś się stanie złego. Musi. Zawsze tak kończyły się jego przygody z lataniem.
Aczkolwiek... tym razem było inaczej. Nie mógł powiedzieć, że ta zabawa sprawiała mu jakąś przyjemność (bo nie), ale nadal żył. Znajdował się już na odpowiedniej wysokości, ten pożądany metr nad ziemią lub nawet ciut wyżej. I nic się nie schrzaniło! Zupełnie nie wierzył w swoje szczęście. Czuł się, jakby mu się to śniło. Na szczęście sen nie zmienił się jeszcze w koszmar.
- O ja pierdolę... - zaklął pod nosem, bo mimo wszystko opanowywały go silne emocje. Wyprostował nieco sylwetkę i rozejrzał się na boki. Spojrzał na Brewera i spróbował się nawet uśmiechnąć w jego kierunku, co niestety skończyło się jakimś krzywym grymasem na jego bladej twarzy. Mimo wszystko nie było tak źle, a nawet mógł stwierdzić, że było zaskakująco dobrze. Czuł, że to wszystko sprawka nauczyciela, że to Walsh panuje nad miotłą i dzięki temu jeszcze z niej nie spadł, ani nie zaczął kręcić bączków wokół Bijącej Wierzby.
No ale nigdy nie powinno się chwalić dnia przed zachodem słońca, nieprawdaż?


Losowanko: 6 Witchy
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4409
  Liczba postów : 2114
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyCzw Kwi 23 2020, 16:41;

Uśmiechnął się pod nosem, słysząc komentarz Maxa, ale i tu znów nie odpowiedział. Nie miał ochoty dopytywać się, jakim sportem był zainteresowany Gryfon, ani czy w ogóle czymś z tej kategorii się zajmował. Teraz miał proste zadanie, na którym miał się skupić i udzielić odpowiedzi nieco większego polotu, niż “motorek w witkach”. Najwyraźniej cierpliwość opłacała, bowiem zaczął odpowiadać i choć z początku nieco się plątał, tak koniec był zadowalający.
- Tak, odpowiednie ukształtowanie drewna, nadanie mu bardziej opływowych kształtów, pozwala osiągać większe prędkości. Miotłą musi swoim kształtem odpowiadać lecącej na niej osobie, która pochylając się, chcąc przyspieszyć, musi razem z miotłą przebijać się przed powietrze, jak przez mur. Gdyby nie dbano o ich kształt, nie można byłoby osiągać dużych prędkości, a także groziłoby to wypadkiem. Dobrze - pochwalił, uśmiechając się lekko, nie spuszczając jednak spojrzenia z Bruna. Teraz jego bezpieczeństwo było priorytetem. Nie mógł dopuścić, aby spadł i choć może nie był na tyle wysoko, aby naprawdę zrobić sobie krzywdę, tak zwyczajnie jeszcze bardziej uprzedziłby się do mioteł. - Jeszcze jedno pytanie panie Orzechowski, dość proste. Dlaczego do latania wybrano miotłę? - rzucił jeszcze w kierunku bardziej opornego, po czym wciągnął powietrze, aby spokojnie zwrócić się do Bruna. Wiedział, że to, co teraz powie, nie spodoba się chłopakowi i w gruncie rzeczy, może on spanikować.
- Skoro czuje się pan już na niej swobodnie, a przynajmniej o tyle, o ile jest to możliwe… Proszę spróbować polecieć do przodu i zawrócić. Sprawdzimy, jak miotła reaguje na pana gesty. Proszę robić to zdecydowanie, mimo strachu, inaczej nie będzie wiedziała, co ma robić - poinstruował, przerywając zaklęcie, którym trzymał miotłę. Jednak nie opuszczał różdżki, gotów w każdej chwili albo łapać Gryfona, albo przytrzymać Nimbusa. Obserwował go uważnie, reagując a jakąkolwiek sugestię, że miotłą zaczyna szaleć. Ostatecznie mogła wznieść się ponad dopuszczalną w tej chwili wysokość, albo nagle zacząć przyspieszać. Już i tak widział, że chłopak chyba tylko cudem nie zaczął wołać o to, żeby mógł wylądować. Choć kto wie, może takie latanie jednak mu się spodoba? Nie, na to jednak Josh nie liczył. Jedyne, czego chciał, to żeby przy następnych pracach pamiętali, że w zależności od ich śmieszkowej odpowiedzi, mogą znowu trafić na tego typu zajęcia. Uśmiechnął się kącikiem ust, obserwując, jak Bruno przymierza się do nowego zadania. Ciekawe, w którym momencie będzie musiał go łapać.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 6930
  Liczba postów : 2355
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySob Kwi 25 2020, 23:40;

Z trudem powstrzymał się przed tym, żeby wywrócić oczami albo zachować się w jakiś inny, nie do końca właściwy sposób. Wkurwiała go cała ta sprawa, a opowiadanie o miotłach, kiedy chuja o nich wiedział, było dla niego chyba jeszcze gorsze. Zmyślał, bo nic innego mu nie pozostawało, tyle dobrego, że profesor zdawał się być w miarę zadowolony z tego jego jebanego stękania, bo inaczej pewnie gniliby na tej pierdolonej polanie do rana, jeśli nie dłużej. Już i tak miał dość, a najgorsze było to, że ten pierdolony miotlarski świr zdawał się całkiem dobrze bawić, co Maxa nie tylko wkurwiało, ale nieco również dobijało. Nie dało się go za bardzo ruszyć, to było właściwie oczywiste i nie wiedział, jak może go podejść, co było pewnego rodzaju wyzwaniem. Nie na tę jednak chwilę, kiedy Bruno właśnie majtał nogami w powietrzu.
- Bo ktoś akurat miał ją pod ręką? Ja to bym wolał już latać na dywanie, wygodniej, większa powierzchnia użytkowa i raczej nie dostaniesz odcisków od trzymania, hm, trzonka - mruknął na to, bo pytanie Walsha było dla niego już całkowicie kosmicznie. Nigdy się nad tym nie zastanawiał, więc coś podobnego nie miało dla niego właściwie żadnego znaczenia i teraz jedynie zerkał na profesora, jakby chciał mu powiedzieć, że ten chyba właśnie się z jakiejś miotły spierdolił, potem w końcu przekrzywił głowę, dochodząc do wniosku, ze im bardziej się postara, tym stary może ich stąd szybciej puści i wywrócił oczami za jego plecami. - Bo łatwo było ją ukryć przed mugolami, nikt nie podejrzewał, że miotła stojąca w kącie domu może mieć jakieś magiczne właściwości - powiedział w końcu, łypiąc jednocześnie w stronę Bruna i mając wrażenie, że za chwilę coś się pierdolnie.
Poruszył się niespokojnie, bo nie był do końca pewien, czy to jest przeczucie, czy po prostu bał się, bo sam nie latał i był w chuj pewien, że Tarly, który też trzepał dupą przed wznoszeniem się w powietrze, nie jest jakimś sokołem wędrownym, a raczej marną kurą i zaraz pierdolnie o ziemię. Nie czuł bólu głowy, nie działo się nic dziwnego, ale jednak udzielał mu się jakiś niepokój, nic zatem dziwnego, że w końcu kopnął jakiś kamień, starając się nad sobą zapanować.
- Może lepiej... jakby zszedł - burknął, ale nie do końca wyraźnie, bo po prostu nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Wsunął dłonie w kieszenie spodni i miał nadzieję, że już wkrótce Walsh da im spokój i pozwoli robić to, na co mieli większą, kurwa ochotę.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyPon Kwi 27 2020, 02:33;

Czuł w kościach, że czeka go jakieś niepowodzenie. Tego dnia miał zdecydowanie za dużo szczęścia. Zawsze wierzył w wewnętrzną równowagę, więc jak życie układało mu się za dobrze, to szykował się na rychłe spieprzenie owej sielanki. Najpierw wygrał w papier-kamień-nożyce, a potem bez większych problemów zasiadł na Nimbusie. Miotła była posłuszna i grzeczna niczym najspokojniejszy kucyk, który skory jest nawet współpracować z rozwydrzonymi bachorami. Gryfon nie mógł do końca pojąć, dlaczego idzie mu tak łatwo, nie był też przez to zdolny do całkowitego wyluzowania się. Właściwie... wątpił, że kiedykolwiek przełamie swój lęk. Przecież nie tyczył się tylko mioteł. Gdyby to był... latający dywan, to zachowywałby się identycznie. Miękka faja.
Jeśli nauczyciel faktycznie panował nad tym przeklętym latającym kijkiem, to Bruno podziwiał jego wielozadaniowość i podzielną uwagę. Choć on sam takiego daru nie posiadał i teraz skupiał całą swoją energię na zadziwiająco-statecznym Nimbusie, to słyszał jednak część wypowiedzi o specyfikacjach mioteł. I tylko utwierdzał się w tym, jaka to była dla niego czarna magia. Trochę wątpił w to, że zapamięta cokolwiek z tej dodatkowej, karnej lekcji, bo większość rzeczy od razu wyparowywała z jego głowy. Głowy przejętej siedzeniem na miotełce.
- O, a właściwie dlaczego nie ma w Hogwarcie latających dywanów? - zapytał nagle, szczerze zaciekawiony. Max jakby czytał mu w myślach. Nie to, żeby chciał sobie polatać na okurzonym kawałku materiału, broń Merlinie, ale... temat był nawet intrygujący. A przy tym mógł na chwilę oderwać myśli od faktu, że przed chwilą stopy już oderwał. Od ziemi.
Tak. Był spanikowaną kurą. Kurczakiem, czy innym kiwi, pozbawionym umiejętności latania. Wisiał teraz na takiej wysokości, że byle dzieciak z magicznej rodziny wyśmiałby go sowicie. I kiedy usłyszał propozycję od Walsha, to aż się zakrztusił. Ciśnienie w uszach mu wzrosło do tego stopnia, że propozycja Brewera wydawała się odległym, niewyraźnym szeptem. A była taka cenna! Ten chłopak to miał same dobre pomysły!
- Czyli, że mam... - zaczął, analizując w głowie swoje położenie. Wyszedł przed nauczycielem już na takiego kretyna, że chyba nie miał co się przejmować tym, co dalej będzie o nim sądził. Mógłby teraz się zbuntować i zeskoczyć z miotły, czyż nie? Wystarczy tej zabawy, Max udzielił wielu odpowiedzi, nawet zaskakująco dobrych, a on wlazł na miotłę. Tak, zeskoczenie z Nimbusa było dobrym pomysłem i właśnie zamierzał wcielić go w życie.
- W zasadzie jest jeden gest, który chciałbym przekazać miotle. - uśmiechnął się półgębkiem, spoglądając w dół, na koniuszek rączki miotły. Przekrzywił swoją sylwetkę na prawo, jednocześnie podciągając lewą nogę ku górze, żeby ułatwić sobie zeskakiwanie.
I to był błąd.
A może błędem były jego bezczelne myśli i chęć pokazania kijkowi środkowego palca? Czy miotła to wyczuła? Najwidoczniej, bo gdy tylko oderwał od niej jedną dłoń - ta wystrzeliła do przodu, niczym pchnięta zaklęciem. Zaskoczony i przerażony, zdołał tylko chwycić trzonek mocniej, odruchowo kierując go do góry. Kolejny błąd? Jakżeby inaczej! Ale przecież nie mógł myśleć trzeźwo, gdy właśnie odmerliniał się jeden z jego koszmarów. Nimbus nie przestawał lecieć na wprost, jednak teraz wznosił się wraz z chłopakiem wyżej i wyżej. A on poczuł, jak ześlizguje się z siedziska, z którym jeszcze przed chwilą chciał się rozstać.
- Spróchniały chujku! - wysapał do miotły przez zaciśnięte zęby - Postaw. Mnie. Na. Ziemi. - kostki palców mu pobielały, podobnie jak twarz. Rozwiane włosy wchodziły mu do oczu, ale doskonale widział dorodną sosnę, do której zbliżał się zatrważająco szybko. Nie mógł myśleć logicznie, nie wiedział, co robić, ale przylgnięcie do Nimbusa wydawało się najrozsądniejsze. Przynajmniej chroniło przed upadkiem.
Wiedział, że Walsh miał różdżkę w pogotowiu. Nadzieja na ratunek była wyrazista. Ale to, co przeżył i to, jak się zbłaźnił... zostanie z nim na długo.


xD
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4409
  Liczba postów : 2114
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Kwi 28 2020, 21:54;

Od kogoś, kto z miotlarstwem miał więcej do czynienia niż dwójka Gryfonów obok niego, Josh wymagałby więcej. Dokładniejszych odpowiedzi, znania podstawowych faktów. Od tej dwójki nie potrzebował tylu rzeczy wiedzieć. Wystarczyło, żeby ruszyli głowami i udzielili odpowiedzi innych niż "potrafi zamiatać". Właściwie był zadowolony z tej, powiedzmy, lekcji dla opornych. Trochę się pośmiał, trochę poudawał, że daje im wykład, trochę napięcia zbudował, nie mówiąc nic o ewentualnym szlabanie...
Uśmiechnął się lekko, kiwając przy tym głową na znak, że dobrze chłopak kombinuje. Rzeczywiście miotła była wybrana, aby nie wzbudzać podejrzeń mugoli. Dlaczego nie dywan?
- Miotła była w każdym domu, niezależnie od jej pozycji społecznej. Dywany niekoniecznie. Przeciwnie jest na Dalekim Wschodzie, gdzie dywan od zawsze był w posiadaniu każdej rodziny. Dlatego tu latamy na miotłach, a tam na dywanach - odpowiedział na zadane pytanie, a uśmiech nie schodził mu z twarzy, choć utrzymywał się głównie w kąciku ust. Niestety to, co zaczęło się dziać później, zachwiało jego wiarą w rozsądek dzieciaków w chwilach stresu.
Spoważniał, patrząc badawczo na Maxa, jakby chciał się zapytać, czy to brak wiary w przyjaciela, czy element jasnowidztwa. Nie było jednak czasu na dociekanie, bowiem pan Tarly postanowił, jakże mądrze i odważnie, zeskoczyć z miotły. Najbardziej idiotyczny pomysł, jaki Josh widział w wykonaniu początkującego.
- Proszę po prostu wylądować, nie robić... - zamilkł, gdy drgnęła i ruszyła do przodu. - Na złamane skrzydło znicza - rzucił cicho, gdy miotła zaczęła reagować, ale nie tak, jak życzyłby sobie siedzący na niej chłopak. Widząc, że Bruno zaczyna przylegać całym ciałem do miotły, co zawsze skutkowało przyspieszeniem, wycelował różdżka i rzucił niewerbalne immobilus. Niepokorny duet Bruno oraz miotła zatrzymali się w powietrzu, a on spokojnie do nich podszedł, starając się nie przeklinać, ani nie śmiać. Kiedy znalazł się dostatecznie blisko, złapał trzonek miotły dłonią i spokojnie skierował ją w dół.
- Teraz proszę spokojnie zsiąść z miotły… Wszystko w porządku? - spytał, spoglądając uważnie na Gryfona. Podejrzewał, że chłopak może być nieco przerażony, skoro bał się latać, a teraz miotła zaczęła wariować. Patrzył więc na niego łagodnie, z lekkim uśmiechem, ale bez cienia kpiny. Nigdy nie naśmiewał się z nielotów, choć akurat to było zabawne.
Kiedy w końcu wszystko było we względnym porządku, podziękował im za spotkanie. Liczył na to, że teraz będą nieco uważniej pisać prace domowe, nie chcąc kolejny raz stawać przed podobnym wyborem. Oby, bo nie był pewien, czy przy następnym razie nie będzie jednak się śmiać.

/zt

@Maximilian Brewer @Bruno O. Tarly
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5799
  Liczba postów : 2446
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySob Maj 02 2020, 18:09;

To był jeden z tych prostych, całkowicie zwyczajnych wiosennych dni, kiedy słońce świeciło dość mocno, wiał przyjemny wiatr i zanosiło się na ciepły deszcz. Aura zdecydowanie wpływała pozytywnie na gajowego, który z uśmiechem spoglądał w przyszłość i poświęcał czas na zajmowanie się roślinnością. Miał już zdecydowanie więcej sił, a przygoda w Zakazanym Lesie była dla niego obecnie mobilizacją do zajęcia się sobą, nauki nowych zaklęć, skupieniu się na transmutacji i tym wszystkim, co mogło mu się przydać, kiedy ponownie wybierze się pomiędzy ciemny gąszcz. Na razie nie zapuszczał się zbyt daleko, ale również nie miał ku temu żadnych powodów, wszystko wskazywało bowiem na to, że obecnie okolica była spokojna, choć Christopher podejrzewał, iż jest to ni mniej, ni więcej, cisza przed nadchodzącą burzą. Tego dnia jednak zupełnie się na tym nie skupiał, miał bowiem inne, ważniejsze rzeczy na głowie. Jak chociażby drzewa owocowe, których kilka rosło w pobliżu chaty. Musiał spulchnić wierzchnią warstwę ziemi i przyszykować odpowiedni nawóz, by pomóc im teraz we wzroście. Nie chciał na razie ich podlewać, bo był niemalże pewien, że do wieczora spadnie deszcz, wolał więc poczekać, jak sytuacja faktycznie się rozwinie. Na razie zresztą miał inne zajęcie, któremu musiał poświęcić się przy drzewkach - trzeba było z nich usunąć zimowe pąki. Zaschnięte pąki na jabłoniach i gruszach nie były niczym dobrym, nie wyrastały z nich ani kwiaty, ani w przyszłości owoce, nic zatem dziwnego, że Christopher wspinał się, by pozbyć się wszystkich, niechcianych lokatorów na drzewkach. W końcu nie mógł dopuścić do tego, by zwyczajny kwieciak zniszczył te piękne rośliny, starał się więc, by wszystko poszło jak najlepiej.
Niestety, im wyżej sięgał, tym bardziej przeszkadzało mu słońce. Świeciło coraz mocniej, a on nie bardzo był w stanie patrzeć w górę, gdzie również znajdowały się zimowe pąki. Radził sobie, jak mógł, ale skoro na nosie miał już jedne okulary, trochę trudno byłoby wracać teraz do chaty po soczewki i ciemne szkła. Zatrzymał się więc, starając się przypomnieć sobie zaklęcie, co prawda krótkotrwałe, ale mogące mu w tej sytuacji pomóc. Przez chwilę trwał w zawieszeniu, bo mimo wszystko nie używał go zbyt często, ale potem skinął w końcu głową.
- Fallat - rzucił, ale widać nie do końca starannie, bo różdżka, którą wydobył dopiero ze skrytki przy pasku, sypnęła w niego ciemnymi gwiazdkami i odmówiła współpracy. Pokręcił na nią głową, bo to nie było to, czego oczekiwał i odchrząknął, sięgając ponownie po zaklęcie osłaniające wzrok. Odchrząknął więc, spoglądając jeszcze raz w stronę wyższych gałęzi, do których musiał dotrzeć, a których nie widział zbyt dokładnie przez słońce i uniósł ponownie różdżkę, by wypowiedzieć raz jeszcze: - Fallat - ale o wiele staranniej. Zamrugał, spojrzał w górę i uznał, że zaklęcie zaczęło działać, więc prędko wspiął się w górę, korzystając z tej prostej pomocy. Faktycznie, fallat było zaklęciem dość krótkotrwałym, bo gdy znalazł się już tam, gdzie chciał, zaczął dostrzegać, że to słabnie, musiał więc ustawić się nieco inaczej, by słońce mu nie przeszkadzało, ale poradził sobie całkiem nieźle.
Zapomniał jednak zupełnie, że fallat nie może być zbyt często powielane. Rzucił je jeszcze dwa, może trzy razy i spostrzegł faktycznie, że jego moc staje się coraz mniejsza, aż w końcu zrezygnowany uznał, że choć jest czar pomocny, to jedynie krótkotrwały i bardziej obciążający rzucającego, niż pomocny. Nic dziwnego, że poszedł ostatecznie do chaty, by wziąć ciemne szkła i wrócić do pracy, w końcu drzewek było sporo, a on wykonał jedynie część pracy. Chciał skończyć najpierw z zimowymi pąkami, by później przyszykować się do zadymiania, ale tym zamierzał zająć się, gdy zrobi się już nieco ciemniej i chłodniej, by przypadkiem ogień nie wymknął mu się spod kontroli. Za wczas było jeszcze na wystawianie pułapek na owady, więc w tym wypadku Christopher chciał się skupić na pracach pozwalających mu na prostą osłonę drzew. Jednocześnie zaś myślał, czy nie istnieją inne, pomocne zaklęcia, które ułatwiłyby mu spoglądanie w górę. Fallat bowiem nie zdawało egzaminu.
Nim jednak zabrał się za szukanie odpowiedzi w tym temacie i zdecydował, że to najwyższa pora udać się do biblioteki, postanowił przeprowadzić dość szczegółowy eksperyment, który odpowiedziałby mu na pytanie, ile dokładnie razy może użyć tego pozornie prostego zaklęcia, nim to odejdzie w niepamięć. Co bowiem dokładnie oznaczało krótkotrwałe działanie? I po ilu próbach zaklęcie naprawdę słabło? To były zagadnienia, które o dziwo, niesamowicie wręcz ciekawiły mężczyznę. Widać, choć skończył już szkołę, nadal posiadał w sobie prawdziwy głód nauki i nie mógł sobie odmówić zdobywania dalszej wiedzy.
Dokończył swoje działanie na dzień dzisiejszy, a ponieważ słońce znajdowało się jeszcze na niebie, aczkolwiek o wiele niżej, postanowił jeszcze zrobić obchód po ścieżkach biegnących tuż przy skraju Lasu i upewnić się, że nie pojawiły się tam żadne problemy. Co prawda nie wierzył w pojawienie się akromantul tuż przy błoniach, ale wolał dmuchać na zimne. Zamierzał później zatrzymać się na polanie, po drugiej stronie Zakazanego Lasu, gdzie mógłby jeszcze sprawdzać swoje działanie. Nic zatem dziwnego, że zabrał ze sobą swój notes - zawierający wszystkie informacje o roślinach i zwierzętach, a także inne ważne notatki, jakimi mógł się posługiwać, gdy była potrzeba - oraz ołówek. Dotarłszy na miejsce późnym popołudniem, usiadł na jednym z powalonych pni i wyciągnął nogi przed siebie, po czym wyjął różdżkę i odchrząknął. Zanotował sobie, że to będzie próba pierwsza, ale druga tego dnia. Co prawda działania te dzieliło już kilka godzin, ale ciekaw był, jak zaklęcie zadziała teraz.
- Fallat - powiedział zatem pewnie, gdy uniósł różdżkę i zaraz zamrugał, po czym spojrzał w słońce, jednocześnie zaczynając odliczać sekundy, jakie miną, nim będzie musiał odwrócić wzrok. Doszedł ledwie do pięciu, kiedy musiał zamrugać. Odnotował tę kwestie, nadal zastanawiając się, czy wpływ na to miało jego wcześniejsze działanie, czy być może tak dawno nie używał tego czaru, że teraz miał z nim spory problem. Wszystko było możliwe, a jemu pozostawało ćwiczenie. Wypowiedział zatem raz jeszcze fallat, by przetestować patrzenie w górę, potem ponownie i zapisywał sobie wszystko. Przy szóstej próbie odkrył, że czar nie jest w stanie już w ogóle na niego wpłynąć. Jednocześnie doszedł do wniosku, że ma od tego wszystkiego chyba nieco zmęczone oczy, co również dodał do swoich notatek. Nie wiedział, czy powinien, ale doszedł do wniosku, że warto byłoby pomówić o tym z profesorem zaklęć, który być może byłby w stanie mu te kwestie objaśnić. Przy okazji był pewien, że mężczyzna mógłby mu polecić inne zaklęcia, które byłyby bardziej użyteczne w pracy. Jeśli nie, musiał zastanowić się nad specjalnymi szkłami, by naprawdę było mu wygodnie. W końcu zaklęcia też miały swoje ograniczenia, a jak tutaj odkrył i zanotował - nawet całkiem spore. A fallat nie było na pewno czarem, jakiego używają uczniowie pierwszego roku, dostrzegał tu zatem swoistą sprzeczność. Trudność, w tym wypadku, niekoniecznie szła w parze z użytecznością.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Maj 03 2020, 21:56;

Skoro już rozmawiali o tym treningu, to Victoria nie mogła sobie za nic w świecie odpuścić. Musiała ćwiczyć, musiała być coraz lepsza, musiała coś robić, żeby nie siedzieć w miejscu, bo to naprawdę nie było to, czego oczekiwała od życia i samej siebie. Teddy zawsze był dobrym graczem, więc liczyła na to, że podpatrzy u Puchona jakieś ciekawe techniki, czy coś, co pozwoli jej latać jeszcze lepiej. Zabrała część sprzętu drużynowego, bo miotły nie posiadała nadal, poza tym miała jednak swój kompas, bo był teraz dla niej czymś w rodzaju talizmanu i ubrana na sportowo, pojawiła się równo o wyznaczonej godzinie w miejscu, które wybrali do rozpoczęcia swojego małego testu. Miała nadzieję, że będą się faktycznie ścigać, ale nie miała również nic przeciwko temu, żeby trenowali rzucanie do celu, podawanie sobie piłek, a co najdziwniejsze, czuła dreszcz ekscytacji na myśl, że mogliby przejść do wykonywania jakiś szalonych akrobacji w powietrzu. Prędkość sprawiała jej coraz większą przyjemność, stawała się czymś, od czego dziewczyna była chyba niezdrowo wręcz uzależniona. Pamiętała doskonale nie tylko wyścig dookoła Wierzby Bijącej, ale również ten dziki pęd, jaki osiągnęła, gdy w czasie towarzyskiego meczu z Gryfonami, zaczęła nagle opadać gwałtownie w dół, z szaloną prędkością, wyciągając z nimbusa tyle, ile tylko był w stanie jej dać, ile był w stanie jej w tym wszystkim ofiarować. Było tego zaś dużo, czuła to doskonale i aż wewnętrznie płonęła z niecierpliwości na myśl, że mogłaby tak gnać dalej i dłużej.
Cieszyła się też z powodu tego, że będzie mogła po prostu porozmawiać sobie z Teddym. Lubiła go, w końcu mieli podobne zainteresowania, przed świętami nawet zdarzyło im się nieco ze sobą flirtować, co w gruncie rzeczy było całkiem miłe, ale potem chłopak musiał wyjechać i wszystko się urwało. Poza nicią sympatii, jaką do niego zachowała, a teraz spokojnie posłuchałaby tego, co ma jej do powiedzenia, jeśli oczywiście tylko chciał gadać o swoich problemach. I po prostu chciała miło spędzić z nim czas, odświeżając nieco znajomość, ucząc się od niego i przy okazji proponując, że pomoże mu z zaległościami, jakich w gruncie rzeczy narobił sobie zapewne przez ten czas nieobecności w Hogwarcie. Teraz już dobrze rozumiała, dlaczego musiał wyjechać, ale nie chciała również pozwalać na to, żeby przypadkiem został gdzieś w tyle, bo to nie było coś, co wydawało jej się miłe. Dlatego zamierzała podzielić się z nim wszystkimi swoimi notatkami z tego czasu i w razie konieczności, wyjaśnić mu wszystko!
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Maj 05 2020, 01:54;

Kiedy tylko zmówili się na wspólny trening - Thaddeus ani myślał zwlekać z przygotowaniami. Nie daj Merlinie, jeszcze by zapomniał w ferworze walki, że umówili się na teraz-zaraz-natychmiast. Chociaż w przypadku Victorii byłoby to chyba niemożliwe - chłopak zwyczajnie... dostrajał się do doskonale zorganizowanej Brandonówny. Zwłaszcza, że dziewczyna sama z siebie proponowała spotkanie - i pomoc. I choć chciałby przekonywać sam siebie, że perfekcyjnie poradzi sobie sam - tak wiedział, że wsparcie się przyda, zarówno te w miotlarstwie jak i po prostu w szkole. Trzy miesiące zaległości to wcale niemało.
Poza tym, lubił towarzystwo Brandon. I zdawało się, że ona jego także.
Heeej Viks! Jak zawsze pierwsza! — zawołał już z daleka, brnąc przez polankę żwawym krokiem. Ubrany był na sportowo, odpowiednio do już zdecydowanie bardziej letniej pogody - podebrał też sprzęt drużynowy Puchonów, który w jego przypadku ograniczał się jedynie do miotły i ochraniaczy. Więcej na sam trening nie było mu potrzebne.
Pierwsze co jednak zrobił, kiedy tylko dotruchtał do dziewczyny - to rzucił miotłę na ziemię i zamknął ją w swoich ramionach. Na krótko - unosząc ją delikatnie nad ziemię i wykręcając jeden obrót - wyszczerzył się przy tym od ucha do ucha, przypominając sobie jak drobniutkiej postury była.
Czuję się jakbym Cię rok nie widział — zaśmiał się, odsuwając się od Victorii o krok i mierząc ją wyraźnie zaciekawionym spojrzeniem. Zupełnie nie nachalnym jednak, bo sprzężonym z ciepłym uśmiechem i niewymuszonym thaddeusowym komplementem. Który choć szczery, mógł nie przypaść jego towarzyszce do gustu: — Ślicznie Ci z piegami. Zimą było ich mniej — zauważył jeszcze, przenosząc jednak swoją uwagę na Nimbusa, którego na powrót wezwał do swojej dłoni.
Rzucił spojrzenie miotle trzymanej przez Krukonkę.
Nie Księżycowa Brzytwa? — nawiązał do ich rozmowy na wizzbooku, ciągle nie tracąc uśmiechu. Nie kpił, absolutnie, sam w końcu był fanem Zmiataczy, które już dawno wyszły z obiegu. Z kolei Błyskawice nigdy mu nie odpowiadały: nie przepadał za czarnym kolorem. Miło było porozmawiać z kimś o miotłach - wiedząc, że nie zanudzi się go na śmierć, a nawet liczyć na sensowną dykusję.
Wolisz poćwiczyć technikę czy masz ochotę na wyścig wokół polany? — spytał, choć raczej doskonale znał odpowiedź. — Chyba, że na rozgrzewkę po prostu polecimy do boiska i z powrotem. Streścisz mi ostatnie miesiące.
Jednocześnie usiadł bokiem na unoszącym się nad ziemią Nimbusem, w każdej chwili gotów przerzucić jedną nogę nad trzonkiem i ruszyć w przestworza. Patrzył wyczekująco na Victorię, czekając na jej decyzję.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyCzw Maj 07 2020, 22:51;

Literka: B

Gdyby się gdzieś spóźniła albo chociaż pojawiła jako druga, to byłby cud! Była tak obowiązkowa, tak uparta i tak zdecydowana na działanie, że trudno byłoby zakładać, że miałaby coś potraktować niepoważnie. Och, może tak spojrzałaby na zajęcia z wróżbiarstwa, czy coś podobnego, bo nadal w to nie wierzyła i uważała, że to wszystko straszne zmyślanie. Nie miała do dzisiaj pojęcia, skąd niektóre osoby wzięły na lekcji odpowiednie słowa, ale doszła do wniosku, że pewnie w jakiś sposób oszukiwali, bo inaczej było to niemożliwe. Tak, słyszała o przepowiedniach, wiedziała o istnieniu jasnowidzów, ale nadal nie była w stanie w to uwierzyć, tak po prostu i nic nie mogła na to poradzić. Zdecydowanie inaczej było z lataniem, czy zaklęciami, gdzie po prostu gnała na złamanie karku, gotowa do działania.
Uśmiechnęła się do Teddy'ego i chciała już coś powiedzieć, kiedy nagle porwał ją w ramiona i okręcił się z nią, jakby była jakimś piórkiem. Chwyciła się go dość mocno, nie spodziewając się jednak takich rewelacji z jego strony, chociaż śmiała się ciepło, bo było to po prostu miłe. Ostatecznie zaś położyła dłoń na policzku i potarła go, jakby chciała pozbyć się piegów. Marzyła raczej o idealnej cerze, bez żadnych znamion, czy innych mankamentów, ale nie zamierzała o tym rozmawiać z Teddym, bo i tak by tego nie zrozumiał! Zamiast tego podziękowała mu nieco niepewnie, bo chyba jednak miała pewien problem z komplementami, chociaż nie wiedziała nawet, jaki i skąd się brał, ale znowu, to na pewno nie był moment na to, żeby próbować wszystko rozwiązać. Logiczne myślenie musiało pójść do kąta i tam sobie posiedzieć, to było dla niego najlepsze miejsce, teraz w końcu mieli ćwiczyć, a ona miała czas, żeby opowiedzieć chłopakowi o wszystkim, co się działo.
- Nie, Brzytwa jest w domu, nie mogę jej tak sobie zabierać do szkoły. Wiesz, to jedna z pierwszych, więc jest zbyt cenna, żebym ją sobie rozbijała na okolicznych drzewach. I mamy się ścigać! A do tego najlepszy jest nimbus - powiedziała na to i cała się właściwie rozpromieniła. Kochała latać, ale dopiero teraz zaczęła to w pełni dostrzegać i doceniać, jakby nigdy wcześniej nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Zdaje się, że wyścig dookoła Wierzby Bijącej był dla niej jakimś punktem zwrotnym, przełomem, który popchnął ją naprzód i pozwolił na to, żeby ruszyła z miejsca. Powoli wszystko wskazywało na to, że zaczynała odkrywać własną drogę, że znajdowała coś, od czego nie mogła i nie chciała uciekać, to zaś fascynowało ją w takim stopniu, że zdawała się wręcz kipieć energią, która przelewała się przez nią, jak przez brzegi złoconego pucharu.
- Ścigajmy się, pokażesz mnie, na co cię stać - zakomunikowała na to i rzuciła, że do boiska i z powrotem, po czym przywołała do siebie nimbusa i nie minęła nawet chwila, a była już w powietrzu, by zaraz opowiadać Teddy'emu o tym, jak ścigali się dookoła Wierzby Bijącej i chyba w momencie, w którym mówiła o tym, jak dostała po twarzy, wpadła prosto w gałęzie najbliższego drzewa, wywinęła niemalże młynka i stwierdziła, że znowu jest podrapana. Też coś!


Wydarzenia:
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySob Maj 09 2020, 22:17;

Literka: F jak Feniks
A może by tak spróbować jakichś akrobacji? Kto wie, co się przyda w czasie meczu.

Widząc jak Victoria się rozpromieniła na wspomnienie o miotłach - Thad upewnił się jedynie w tym, że dziewczynę naprawdę Quidditch porządnie wciągnął. No, może nie do końca jeszcze sam Quidditch - ale miotlarstwo jak najbardziej. A to już był bardzo dobry pierwszy krok, ku temu, by stać się naprawdę dobrym zawodnikiem. Albo właśnie twórcą mioteł - o czym oboje wspominali w swoich wizzbookowych rozmówkach.
W takim razie wyścig, niech będzie — przytaknął Krukonce z ochotą, przerzucając nogę przez trzonek miotły, by przyjął poprawną pozycję do lotu - nie wystartował jednak, czekając, aż sama Viks dosiądzie swojego nimbusa. Zrobiła to jednak w mgnieniu oka - co spotkało się z pociesznym uśmiechem na twarzy Thaddeusa. Sam poczuł jak ogarnia go ekscytacja, kiedy wzbili się już w powietrze - nie tyle ta przejęta od Brandon, jak ta wyprodukowana samoistnie. Dopiero teraz, czując wiatr i pęd powietrza poczuł, jak bardzo za tym tęsknił - jak dawno nie latał na miotle. Zdawało mu się, że dopiero teraz był zdolny wziąć pełny oddech - aż płuca i policzki rozciągnięte od uśmiechu go zabolały. Trzy miesiące absencji od podniebnych wyczynów to zdecydowanie za dużo.
Aż rozpędził się aż nadto, wykręcając kilka zgrabnych gwoździ i beczek w powietrzu. Ileż to razy udawało mu się właśnie takim manewrem przejąć przerzucany przez innych ścigających kafel... A jego wielkie łapy tylko to ułatwiały - choć zdaniem większości bardziej nadawałby się na pałkarza. Zdecydowanie bardziej jednak wolał tłuczków unikać - niż je śledzić i ciskać nimi w innych. Był chyba za mało bezwzględny - nie wyobrażał sobie, żeby celować w taką Victorię... albo Peregrine.
Z zamyślenia wyrwał go odgłos łamanych gałęzi, więc szybko skierował swój wzrok na Victorię.
Na Merlina, Viks, żyjesz? — żywo się zaniepokoił, wyhamowując nieco i zbliżając się do Krukonki w czasie lotu. Doskonale wiedział, że takie zderzenia nawet z cienkimi witkami mogły skończyć się co najmniej nieciekawie - Victoria wyglądała jednak... Na jeszcze bardziej zdeterminowaną. Thaddeus na taki widok roześmiał się w głos, poprawiając uchwyt na trzonku nimbusa.
Pokaż tę swoją szybkość szukającej! — rzucił dziewczynie rękawice - i nachylając się nad miotłą - znacznie przyspieszył, gnając w kierunku odległego boiska.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Maj 10 2020, 12:46;

Literka: F

Grać zawodowo? Nie, nie była co do tego przekonana, chociaż oczywiście, mogła spróbować swoich sił. Była jednakże niemalże pewna, że tak naprawdę o wiele właściwsze w tym wypadku byłoby po prostu tworzenie mioteł, szukanie czegoś, co okaże się być niesamowicie prędkie. Jeśli mugole tworzyli auta wyścigowe, stworzone do wielkich prędkości, ona najwyraźniej planowała, jak wykonać taką miotłę właśnie albo inny pojazd, który zachwyciłby czarodziejów swoim pędem i niesamowitymi możliwościami. Ponieważ jednak była zakochana na zabój w pewnej miotle, to kto wie, czy sama faktycznie nie stworzy nowej wersji Księżycowej Brzytwy. Słoneczna Iskra brzmiała nawet dobrze, gdyby się nad tym zastanowić, więc istniało spore prawdopodobieństwo, iż myśl ta ostatecznie w niej rozkwitnie i pozostanie z nią już na zawsze.
Uśmiechnęła się do niego, kiedy tylko przystał na ten wyścig, a później machnęła ręką na znak, że wszystko z nią w porządku, kiedy tylko wpakowała się w drzewo, bo co to tam, przeżyła już spotkanie z Wierzbą Bijącą, jakieś marne gałęzie nie były dla niej wcale takie straszne, więc po prostu ruszyła dalej. Prędkość stawała się coraz większa, ale mimo wszystko, nie tylko o to tutaj chodziło. Nic więc dziwnego, że wzbiła się wysoko w powietrze, zostając nieco za Teddym, a później zaczęła opadać gwałtownie w dół, wykonując coś na kształt wściekłej spirali, co wcale jej nie przeszkadzało. Trzymała się miotły pewnie, wiedziała już, jak nimbus lata, toteż nie bała się pomknąć na nim niemalże aż do ziemi i gwałtownie wzbić się znowu w powietrze, by już wielkim pędem pognać za Puchonem. Huczało jej w uszach, serce biło jej jak wściekłe, ale to było to! Boisko było już blisko, nie mogło jej tak po prostu umknąć, a wiatr, który uderzał jej w twarz, jedynie pobudzał w niej gorącą krew. Nie wiedziała, czy wyprzedzi swojego przeciwnika, została w końcu w tyle, ale na razie cieszyła się po prostu prędkością, przykładając się jeszcze mocniej do miotły i licząc na to, że jest na tyle lekka, by ta pomknęła jeszcze szybciej.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Maj 10 2020, 15:53;

Literka: J jak Jednorożec
Już koniec? Może jeszcze jedno, małe kółko?

Znowu wpadł po uszy - zdawał się już niemal zapomnieć jak wiele radości niósł za sobą taki pęd wprost przed siebie. Thaddeus był po prostu stworzony do lotu na miotle - staruszek nie raz nie dwa powtarzał mu, że urodził się w powietrzu (i prawdopodobnie też w powietrzu wyzionie ducha, co już tak pocieszne nie było). Oczywiście Edgcumbe brał poprawkę na słowa dziadka i nigdy do końca mu nie wierzył, kiedy Archiego ponosiła fantazja - zwłaszcza, że przy takich dywagacjach Meropa zazwyczaj teatralnie przewracała oczami. Archibald po prostu chciał widzieć swojego wnuka jako zawodowego gracza Quidditcha - do czego chłopak konsekwentnie dążył.
I choć fizycznie niezbyt odpowiadał ideałowi ścigającemu - tak umiejętnościami widocznie nadrabiał. Zaraz po "rzuceniu rękawicy" Victorii, nachylił się nad trzonkiem miotły, starając się pochylić jak najniżej, trzymając łokcie tuż przy ciele. Aerodynamika - słowo klucz, a to, że Thad w tym momencie nie trzymał w jednej ręce kafla tylko mu pomagało. Miał wrażenie, że nimbus po prostu go niósł - zwłaszcza, że skorzystał ze swojego triku by przyspieszyć. Był większy niż standardowy ścigający, więc musiał kombinować - korzystając z praw fizyki. Stracił co prawda chwilę, by unieść się na odpowiednią wysokość - ale potem pikując w dół, prosto ku boisku Quidditcha wszystko nadrobił.
Z szerokim, pełnym zadowolenia uśmiechem stwierdził, że doleciał pierwszy - obrócił się więc w kierunku nadlatującej Brandon i wykonał zwrot, gnając tym razem w jej kierunku. Popisując się nieco, ale też zwyczajnie ćwicząc zwrotność - zrobił wokół Krukonki kilka pętli, starając się nie kolidować z torem jej lotu.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Maj 10 2020, 17:43;

Literka: C

Był szybszy, ale tłumaczyła to sobie tylko i wyłącznie tym, że na początku miał pewne fory. Nie zamierzała jednak przestawać i nawet wtedy, gdy zaczął zataczać dookoła niej kolejne kółka, nie chciała zrezygnować. Tym bardziej że odbierała to jako swoistą zaczepkę ze strony Puchona, nic zatem dziwnego, że daleko było jej do tego, by się poddać. Krew niemalże gotowała się jej w żyłach, całą sobą czuła, że powinna mknąć, że powinna działać dalej, miała wrażenie, że rozpędzenie się jeszcze bardziej to nic, to za mało, potrzebowała więcej i więcej, jakby jej głód był nienasycony. Jedynie parsknęła pod nosem, gdy Teddy zatoczył kolejny okrąg.
I kiedy tylko słońce zaczęło świecić jej prosto w oczy, dziewczyna wykonała gwałtowny zwrot przez lewy bok, co wyglądało, jakby nagle położyła się w powietrzu, jednocześnie przytulając do miotły tak mocno, że niemalże stanowiły jedność. Zawróciła, nurkując jednocześnie, by nie zderzyć z Teddym, a później pomknęła jak szalona w stronę lasu, nie bacząc już zupełnie na nic. Starała się wymijać wszystkie przeszkody w jak największym pędzie, bo zależało jej na przetestowaniu własnej zwrotności, ale również, cóż tu dużo mówić, na przekonaniu się, jak szybka potrafi być, a już zwłaszcza w porównaniu ze swoim towarzyszem. On był zawodowcem, ona amatorką, ale była od niego o wiele drobniejsza, więc wykonywanie gwałtownych zwrotów i popędzanie miotły nie były dla niej aż tak trudne i niebezpieczne, jak mogłoby się wydawać. Tak czy inaczej - złapała głębszy dech, a później przyspieszyła, jak bardzo było to możliwe, gdyby to były wyścigi konne, pewnie w tej chwili niemalże by frunęła, skoro jednak już to robiła... Cóż, mknęła niczym iskra i nieważne, że piach czy cokolwiek sypało jej się w twarz!
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyNie Maj 10 2020, 19:15;

Literka: A jak Amortencja
Nic się nie dzieje, lecisz spokojnie dalej.

Czy jego kręgi wokół Viks były zaczepką...? Może trochę - chociaż nazywanie go zawodowcem daleko mijało się z prawdą. Do tego mu jeszcze odrobinę brakowało - niewiele, ale nie ma co naginać faktów. Póki co był tylko i wyłącznie studentem Hogwartu i ścigającym w szkolnej drużynie Quidditcha Hufflepuffu. A to, że zamierzał jak najszybciej zacząć karierę profesjonalnego gracza - pozostawało w pierwszym planie na przyszłość.
W czasie gdy Viks wykonała gwałtowny zwrot - momentalnie podążył za nią, starając się zrównać z dziewczyną. Kiedy to zrobił - delikatnie trącił ją barkiem, nie po to jednak, żeby wyprowadzić ją z równowagi. Z wyczuciem - bo w czasie takiego pędu wystarczył jeden fałszywy ruch, żeby oboje wylądowali w parterze - zepchnął ją z obranego wcześniej toru lotu, nakierowując na opuszczone przez nich wcześniej miejsce piknikowe. Zostawił tam coś, co przyda im się w dalszej części treningu.
Próbowałaś kiedyś Zwodu Wrońskiego? — próbował przekrzyczeć wiatr świszczący im w uszach - i nie czekając na odpowiedź Krukonki, poderwał się do góry, przygotowując przestrzeń pod wybrany manewr. Co prawda sam był ścigającym - ale wychodził z założenia, że akurat ich dwie pozycje były do siebie bardzo podobne. A co im przeszkadzało trochę akrobacji podczas... wyścigu? Dodatkowe punkty za pokazówkę! I doświadczenie do meczu.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyPon Maj 11 2020, 10:46;

Literka: J

Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że był bliżej grania zawodowego niż ona i to nie było żadną tajemnicą. W pewnej chwili zastanawiała się nawet, czy nie powinna się tym zająć, ale to nie do końca było to, czego pragnęła, gdzieś tam w głębi to czuła i była pewna, że to powinno wyglądać inaczej, że jej życie idzie odmiennymi torami. Teraz jednak w ogóle się na tym nie skupiała, a już na pewno nie wtedy, kiedy Teddy znalazł się tak blisko i zaczął ją po prostu zaczepiać. Musiała się mocniej chwycić, bo tego się nie spodziewała i dla ustabilizowania lotu wywinęła szalone kółeczko, bo chyba było jej jeszcze mało tego wszystkiego, potem zaś znowu zrównała się z Puchonem i była w stanie odpowiedzieć na postawione przez niego pytanie.
- Nie! Jeszcze! - krzyknęła, starając się przedrzeć przez pęd powietrza, jakie wpadło jej wprost do gardła i starało się zepchnąć ją gdzieś na bok. To było coś! Nigdy nie sądziła, chyba że coś podobnego może po prostu płynąć w jej żyłach, a teraz okazywało się, iż pod wieloma względami była po prostu stworzona do latania. Może miała to w sobie z powodu urodzenia? Niewielu było Brandonów, którzy zupełnie i całkowicie odsuwali się od magicznego transportu i pewnie gdyby uważniej poszukała w drzewie genealogicznym, znalazłaby tam niewątpliwie zawodników okrytych chwałą w swoich czasach. Nie zazdrościła im tego, ale była pewna, że mogłaby spróbować do nich dołączyć. Ale nie chciała! Chciała teraz dotrzeć do polany, z której wystartowali i jeśli to możliwe, dotrzeć tam jako pierwsza.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Maj 12 2020, 14:17;

Literka: H jak Hipogryf
Nagle z gałęzi przed tobą podrywa się stado ptaków! Uważaj, bo jeszcze w nie wlecisz;

Przez krótką chwilę dosłownie serce podeszło mu do gardła - kiedy Victoria wywinęła szalonego młynka, gdy się do niej zbliżył. W pierwszej chwili myślał, że dziewczynę trącił zbyt mocno, a ta strącona z toru lotu spadnie na łąki - choć był niemal pewien, że zrobił to z absolutnym wyczuciem i ostrożnością. Szczęśliwie - Brandon zrobiła tylko podniebną akrobację, omal nie przyprawiając starszego kolegi o przedwczesny zawał.
Mógł jednak ze spokojem ducha wzbić się w powietrze, próbując przygotować sobie tor lotu pod Zwód Wrońskiego - i właściwie wyszłoby mu to prawie idealnie... Gdyby nie to, że kiedy pikował już w dół, z najbliższych krzaków wyfrunęło wprost na niego stado ptaków. Przeklęte kosy i ich żółte dzioby.
Musiał gwałtownie odbić i wyhamować - aż szarpnęło go w powietrzu. Dalej jednak pewnie trzymał się miotły i choć manewr kompletnie mu nie wyszedł - nie zrażając się i przeklinając pod nosem ptactwo - znów przyspieszył, nadrabiając stracony dystans do Victorii.
Naprawdę wymagało od niego sporo wysiłku i płaszczenia się na trzonku miotły, żeby w końcu siąść jej na ogonie - i choć mógłby podjąć próbę wyprzedzenia jej na ostatniej prostej... To nie zrobił tego - tak samo jak nie skorzystał z okazji, żeby sfaulować dziewczynę trałem. Gdyby mierzyła na ścigającą, być może by się pokusił - poza tym w głowie dalej miał jej szalone kółeczko, wolał więc nie kusić losu.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Maj 12 2020, 23:15;

Literka: D

Zerknęła w stronę Teddy'ego, kiedy ten zaczął szykować się do wykonania właściwej akrobacji, więc nieco zwolniła, ale nie była w stanie w pełni się na tym skoncentrować, bo to, co naprawdę ją teraz ciągnęło, to szybkość, to dobrnięcie do łąki, wylądowanie i krzyczenie z radości. Być może jednak ona również nieco przestraszyła się ptaków, które przemknęły w jej pobliżu, bo na moment zwolniła, a później poczuła, jak miotła nagle wykonuje dziwny podskok. Co się stało? Zdała sobie nagle sprawę z tego, że nimbus nie do końca jej słucha, że właśnie postanowił bawić się w kucyka, który będzie brykał jej jak szalony. Nic zatem dziwnego, że przyłożyła się do niego jeszcze mocniej, by prawie się na nim położyć, próbowała ustabilizować lot, co jednak nie było aż tak łatwe, bo miotła postanowiła nieoczekiwanie żyć własnym życiem. Czyżby chciała jej pokazać, że nie ma z nią aż tak łatwo? Kto wie...
Była już tak blisko, była pewna, że lada moment i będą mogli lądować, ale miotła z nią walczyła, a ona nie zamierzała się poddać. Nie wiedziała, na ile ten pojedynek będzie wymagał od niej siły, a na ile cierpliwości, ale właśnie dostała kolejną nauczkę od losu. Magiczne pojazdy również umiały żyć swoim życiem i jak widać, pokazywały charakterek w najmniej odpowiednich momentach. Mruknęła pod nosem coś, że jak nie przestanie, to jej później wszystkie witki naprostuje, ale to jakoś nimbusa nie skłoniło do tego, by się uspokoił.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySro Cze 17 2020, 13:16;

Literka: J jak Jednorożec
J - Już koniec? Może jeszcze jedno, małe kółko?

Trzymał się blisko ogona jej miotły, będąc tuż za nią i manewrując w ślad za jej ruchami w powietrzu. Również za nią ominął stado ptaków - które wcześniej to jego wytrąciły z prawidłowego manewru. Zmarkować jednak jej pląsów na Nimbusie nie był w stanie - mógł się jedynie roześmiać na ten widok, wyprzedzając Krukonkę i pikując w stronę ich startu i mety jednocześnie.
Sam właściwie nie pamiętał kiedy miotła płatała mu figle - ostatni raz chyba... na trzecim roku? Dokładnie tak. W końcu trudno zapomnieć faktu, że właśnie przez szkolną miotłę - miast odbić od ścian trybun w czasie treningu - wleciał prosto w ich konstrukcję. Potłukł się wtedy niesamowicie - choć to był ostatni raz, kiedy miotła odmówiła mu posłuszeństwa.
Dobrze więc, że dziewczyna poskramiała Nimbusa akurat nad łąką - akurat w jego obecności. I choć właściwie wygrał ich mały wyścig - to jednak nie zeskoczył z miotły, podlatując jeszcze w pobliże Victorii, by w razie czego ją po prostu asekurować.
Tylko nie schodź gwałtownie na ziemię, bo znowu bryknie — rzucił do niej, kiedy lądowali - ze swoim zwyczajowym szerokim wyszczerzem.
Sam postąpił jednak na odwrót - ześlizgując się z miotły jeszcze na ziemią, lądując twardo na uklepanym kawałku łąki. Od razu podbiegł do torby, którą tu wcześniej przytargał - wyjmując z niej nieco już sfatygowanego kafla i rzucając go od razu do Victorii z krótkim: — Orientuj się Viks!
Zaraz potem odszedł kawałek dalej, wynajdując nieco większy kawałek w miarę płaskiego terenu, bez spadów. Wygrzebał z kieszeni spodni różdżkę - tym razem jej nie zapomniał - i używając Scribo, narysował w powietrzu trzy okręgi mniej-więcej średnicy klasycznej quidditchowskiej pętli. No dobra, były trochę krzywe i znacząco mniejsze - choć tylko to drugie było zamierzone.
Pobawimy się w rzuty karne — co prawda w Quidditchu nic takiego nie występowało, ale wierzył, że Brandonówna zrozumie ogólny zamysł. — Najpierw to ja będę bronił, próbuj mnie zmylić, zamarkuj rzut na inną pętle niż rzeczywiście będziesz rzucać. Wiesz o co chodzi. Trzy rzuty, potem spróbujemy się zamienić.
Wraz z ostatnim słowem machnięciem różdżki uniósł narysowane pętle w górę i sam wzbił się w powietrze, zajmując miejsce tuż przy nich.

__________________________________

No to tak, moja boska mechanika 8D

Jeden post to jeden rzut - w każdym jednym poście rzucasz 2k6 - na wybór pętli, na zmyłkę i 1k100 na siłę rzutu (do zmyłki).

Mechaniczne cuda:
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4909
  Liczba postów : 2642
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptySro Cze 17 2020, 13:36;

Kości: 2, 2 i dorzut: 10

Miotła zdawała się robić, co chciała, a ją nieco to irytowało, ale postanowiła się nie poddawać i jakoś udało jej się uspokoić i wyrównać lot nad łąką. Zerknęła w stronę Teddy'ego, jednocześnie zastanawiając się, co on właściwie wykombinował, a później uniosła nieznacznie brwi. Złapała kafla, patrząc przy okazji na to, co się działo i obserwując, jak chłopak rysuje pętle. Dobrze, chyba wiedziała mniej więcej, o co mu chodzi, ale aż pokręciła głową z rozbawieniem, bo nie była za dobra w tym, co właśnie jej proponował. To znaczy, tak, próbowała grać na pozycji ścigającej, ale chyba nie do końca się na tym polu sprawdzała, choć oczywiście, mogła poćwiczyć, a co za tym idzie, mogła wybić się jeszcze bardziej, zdobyć to, czego jej brakowało.
- No dobrze, ale jak trafię cię w sam środek twarzy, to wybacz - powiedziała, śmiejąc się przy okazji cicho, a później wzięła się do rzutu. Początkowo nawet wydawało jej się, że oszuka Teddy'ego, ale najwyraźniej zbyt mocno koncentrowała się na miejscu, w które miała rzucić, bo ostatecznie nic z tego nie wyszło i była, cóż, na przegranej pozycji. Skoro tak, to już w tym temacie nie mogła zbyt wiele poradzić i pozostawało jej jedynie próbować dalej.
Czas jednak kończył im się nieubłaganie i nawet nie zorientowali się, kiedy wypadało już wracać do zamku. Co prawda udało im się nieco poćwiczyć, ale z całą pewnością nie tak wiele, jakby mogli, niemniej jednak dziewczynie ani trochę to nie wadziło, w końcu ruszyła się i przy okazji zobaczyła, jakie możliwości ma Teddy, a to też było ważne.


//zt x2
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4966
  Liczba postów : 12174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyPon Paź 05 2020, 05:00;

Kostki na niuchacze: 5,F

Scenariusz:


1 p.n

Potrzebował się wyżyć. Ostatnio tyle dziwnych rzeczy działo się w jego życiu, że musiał znaleźć sposób, na upuszczenie z siebie tych wszystkich emocji, które w nim siedziały. Będąc jednak nadal grzecznym chłopcem i pamiętając słowa przyjaciela, poprosił go o wspólny trening. Do meczu niewielu już brakowało, a formę zawsze można było przecież poprawić.
Obydwa boiska były aktualnie pozajmowane, więc wziął pod pachę swojego Pioruna i udał się na łąkę na błoniach. Tutaj nie powinni nikomu przeszkadzać. W oczekiwaniu na Lucasa, narysował różdżką linię wyznaczające ich dzisiejsze, prowizoryczne boisko oraz posklejał z patyków zastępcze bramki. Gdy miejsce było już przygotowane, zaczął się rozgrzewać. Krótka przebieżka wokół "boiska" i kilka ćwiczeń rozciągających powinny wystarczyć na początek.


@Lucas Sinclair

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyPon Paź 05 2020, 14:46;

Niuchacze: 3
Scenariusz:C
OPIS:

Mecz z Gryffonami zbliżał się wielkimi krokami, a Lucas ostatnio zaniedbał całkiem latanie na miotle, przez brak czasu, który wynikał z obowiązków prefekta. Przed wakacjami przynajmniej biegał regularnie, próbując utrzymać formę, a teraz, cały wrzesień minął mu jak z bicza strzelił, gdzie był na porannym joggingu może raz w tygodniu.
Warto było wykorzystać pretekst treningu, aby wyciągnąć Solberga. Wiedział, że przyjacielowi dobrze zrobił pałowanko, po tak stresujących tygodniach. A nic nie odhamia tak jak porządne przyfasolenie tłuczkiem w kumpla. Wziął więc szkolną miotłę ze schowka (zauważając, że o dziwo jeszcze panuje w nim porządek, po tym jak z Keyirą wysprzątali go generalnie po poprzednim sezonie i wakacjach) i udał się we wskazane przez Maxa miejsce.
- To co? Ciupiemy? - krzyknął do młodszego Ślizgona, widząc go już z daleka, rozciągającego się  - Musimy koniecznie odzyskać honor po ostatnim sezonie. - dorzucił po chwili, wykonując pare wymachów ramionami, aby niego rozgrzać stawy. Potem kilka skłonów, rozciąganko i był gotowy do działania.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4966
  Liczba postów : 12174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Paź 06 2020, 11:57;

2 p.n

Długo nie musiał czekać, aż pojawi się Lucas. Starszy ślizgon bez zbędnego pierdzielenia przeszedł do rzeczy.
-Mam nadzieję, że to coś da. Zeszły sezon był tragiczny. - Potwierdził słowa kumpla. W zeszłym roku szkolnym nie mieli się czym pochwalić w kwestii quidditcha. Max miał nadzieję, że ten sezon naprawdę będzie lepszy. Szczególnie, że nie wiedział, czy nie jest to jego ostatnia szansa na zdobycie szkolnego pucharu.
-To co, zaczynamy? - Wzbił się na swojej miotle i podleciał pod jedną ze zrobionych przez siebie wcześniej pętli. W ręku już dzierżył pałkę, a w drugiej dłoni spoczywała różdżka, którą właśnie celował gdzieś za plecy Lucasa. Chochliki. Krótkie zaklęcie paraliżujące nie załatwiło jednak sprawy, bo właśnie zobaczył, jak przyjaciele intruza rozwalają kieszonkowe bagna w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą robili rozgrzewkę.
-Oho! Chyba mała zmiana planów. - Zwrócił się do Sinclaira. -Co powiesz na mały trening celności i zwinności? - Uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oczach pojawił się charakterystyczny błysk.


Kostki:

Rzucamy k6.

Chochliki:

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Paź 06 2020, 21:21;

Kostka: 6

Już spodziewał się wystrzelenia w powietrze tłuczków, które zlały by mu dupsko, kiedy zauważył że kumpel celuje różdżką w jego kierunku. Odruchowo obejrzał się i skrzywił, a następnie zaklął.
- To nie mógł być spokojny trening, co? - rzucił do Solberga, kiedy ten rzucał Drętwote na kilku gagatków. Sam również sięgnął po magiczny patyk, aby spróbować tego co ostatnio w przypadku tych nicponi w miarę podziałało, czyli zaklęcia spowalniającego. I dokładnie w tym samym momencie, Max za jego plecami stwierdził, że dzisiaj pałują chochliki.
- Powiem: kurwa, z przyjemnością. - odparł, zasadzając jednemu ze spowolnionych brzydali prosto w ryjek. Gdyby nie ta niebieska krew, byłoby to bardziej przyjemne...

Kostki j.w.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4966
  Liczba postów : 12174
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 EmptyWto Paź 06 2020, 21:51;

Kostka: 6 8)

3p.n.

Atak w głowę Lucasa mógł skończyć się średnio przyjemne, szczególnie że ślizgon odruchowo się odwrócił. Na szczęście jednak Max nie uszkodził Lucasa i trafił tylko w chochlika.
-Dawaj, kto więcej! - Rzucił wyzwanie i już brał zamach by posłać tłuczek w stronę niebieskich stworzonek. Piłka trafiła idealnie w skupisko trzech chochlików i naznaczyła błonia ich krwią. Trochę flaków pospadało do rozwalonych na ziemi kieszonkowych bagien.
-Jupi! I taki trening to ja rozumiem. - Zawołał robiąc kółeczko wokół boiska i szykując się do kolejnego natarcia.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Wto Paź 06 2020, 22:24, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Miejsce piknikowe - Page 4 QzgSDG8








Miejsce piknikowe - Page 4 Empty


PisanieMiejsce piknikowe - Page 4 Empty Re: Miejsce piknikowe  Miejsce piknikowe - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Miejsce piknikowe

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 15Strona 4 z 15 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 15  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Miejsce piknikowe - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-