Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 18 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 18  Next
AutorWiadomość


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 22 Gru 2019, 18:05;

First topic message reminder :


Polana

Jasne miejsce na plamie gęstego lasu przy Hogsmeade. Znajduje się stosunkowo głęboko i właściwie niewiele osób wie, że w ogóle tam jest. Okalają ją drzewa, a z jednej strony graniczy z jeziorem. Poza innymi gatunkami zwierząt, polanę licznie zamieszkują ogniki, które nocą rozświetlają ją swoim blaskiem.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySro 29 Sty 2020, 13:34;

Wydarzenie towarzyszące: już po wszystkim
Wylosowane kostki: daj mi spokój
Zdobycze: biżuteria Snotry
Dodatkowy efekt: meow

Ten krótki moment w trakcie całego balu, gdzie były stworzone wyłącznie dla siebie nawzajem i nikt inny nie istniał był w stanie bez reszty ją omamić. Łaknęła jej ust, lgnęła do jej ciepła, napawała się wzajemną bliskością. Kiedy w pewnej chwili odsunęły się nieznacznie od siebie, w jej spojrzeniu rysowała się błogość, czy wręcz nieobecność. Szybko jednak musiała doprowadzić się do porządku. Zamrugała, a w wypowiedzianych przez nią następnie słowach pobrzmiewały stanowczość i odpowiedzialność. Jak zwykle - pozorne.
- O tej porze uczniowie powinni już być w łóżkach. - Davies zabrzmiała wręcz karykaturalnie, a po swoim teatralnym wystąpieniu wyciągnęła dłoń w stronę Aconite, po czym obie skierowały się po płaszcze i do zamku. Dla nich bal właśnie przedwcześnie się skończył. Wieczór teoretycznie też już powinien.
Koniec końców nie był to najgorszy bal w jej życiu. Zdecydowanie nie. Poczęstunek okazał się zawodny, marzła, zaliczyła zaspę na kuligu, nawrzucano jej obraźliwych uwag i przeżyła taneczną traumę, którą następnie przynajmniej częściowo przełamała. Działo się sporo. Nic z tych wydarzeń nie było jednak dla niej tak istotne, jak towarzystwo Haze. I jej bliskość, której zakończenie szkolnej imprezy ani na moment jej nie odebrało.

[z/t x2]

______________________

But I ain't worried 'bout it
Polana - Page 9 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyCzw 30 Sty 2020, 16:18;

Wydarzenie towarzyszące: jemioła
Wylosowane kostki: C jak Centaur
Zdobycze: biżuteria i pierścionek
Dodatkowy efekt: komplementuje Willa oraz czuje do niego miętę 😂

William S. Fitzgerald w oczach stojącej u jego boku blondynki jawił się jako ten opanowany, spokojny, poukładany, dojrzały - był zupełnym przeciwieństwem Charliego, który niejednokrotnie udowodnił Gabrielle, że po części jest jeszcze dzieckiem. Być może przekonania na temat rudowłosego Ślizgona sprawiły, że widok jego pięści uderzającej w twarz buca-Boyda wywołał zaskoczenie, które malując się na jej twarzy na chwilę zamaskowało złość wywołaną przez niechlubne zaczepki. Gniew sprawił, że policzki dziewczyny nabrały odcienia, który równać mógł się z kolorem jej ust i gdyby tylko miała pewność, że w zderzeniu z twarzą Gryfona ona nie ucierpi bardziej postąpiłaby dokładnie tak samo jak jej towarzysz zamiast posiłkować się lodami - niestety była zbyt delikatna.
Nie była pewna, co wydarzyłoby się dalej gdyby nie interwencja nauczyciela, po minie Willa widziała, że gotów jest zadać kolejny cios, jeśli tylko brunet wykona w ich kierunku jakikolwiek ruch. Skłamałaby mówiąc, że postawa chłopaka jej nie imponowała, było w tym coś rycerskiego, co sprawiało, że czuła się ważna. Uczucie to podsycone zostało faktem, że gdy tylko dotknęła jego zaciśniętej pięści - rozluźnił ją. Uśmiechnęła się do niego, starając się osłabić żądzę mordu, która mogłaby pojawić się w jego myślach. Ewidentnie widać było, że żadne z nich nie chce - z powodu jakiegoś buca - rujnować tego wieczoru, który nawet z delikatnymi potknięciami był naprawdę cudowny. Cała śnieżna sceneria, o którą zadbali organizatorzy wywoływała ciepłe uczucia, choć wokół panował mróz.
Uwadze blondynki nie umknęło to, jak z każdym kolejnym krokiem William odzyskiwał panowanie nad własnymi emocjami. Widząc jak ociera lewą dłoń, dostrzegła jej czerwony, delikatnie odbiegającą od normy kolor. Mimochodem ujęła ją w swoje ręce, subtelnie opuszkami palców dotykając skóry chłopaka.
- Bardzo boli? - zapytała z wyraźną troską w tonie głosu, ale i spojrzeniu, kiedy pochwycił jej wzrok. Humor zdecydowanie jej się poprawił, jednak przez zaistniałą sytuację odczuwała pewne poczucie winy, tym bardziej, że to Will ucierpiał - ponownie - chcąc chronić ją. Zachowywał się zupełnie, jak rycerz, który zamiast lśniącej zbroi ma na sobie garnitur. Dopiero po kilkunastu sekundach zdała sobie sprawę, że instynktownie przesunęła się bliżej Ślizgona, wciąż w swoich dłoniach trzymając jego rękę. Gest ten wydawał się być dla niej tak naturalny, że do jej świadomości dopiero po dłuższej chwili dotarło, to co się dzieje; przygryzła dolną wargę, puszczając dłoń rudowłosego. Poczuła, jak chłód dzisiejszego wieczoru wkrada się między jej palce, zamazując uczucie ciepła towarzyszącego ich złączonym dłoniom.
Nie potrafiła powstrzymać słów, które same cisnęły jej się na usta, choć nigdy nie była dobra w komplementowaniu ludzi; sama zresztą przyjmować komplementów również nie potrafiła. Z jednej strony było to dla niej czymś zaskakującym, dlatego z rezerwą podeszła do kolejnej porcji lodów, którą zdążyła nabrać na łyżeczkę, jednak ta i tak zniknęła pomiędzy jej czerwonymi ustami. W gruncie rzeczy mówiła to, co chciała powiedzieć już od dawna, jednak wpierw się z Willem nie znosiła, a później nie było już okazji.
Na pytanie wzruszyła jedynie ramionami, jednocześnie obdarzając Fitzgeralda nieco tajemniczym uśmiechem. On w przeciwieństwie do niej, wydawał się być łasy na pochwały. Ach… Ci Ślizgonki zaśmiała się w myślach. Mimo wszystko rudowłosy należał do tej grupy ludzi, którzy zasługiwali na komplementy: wysportowany, przystojny, zabawny i czarujący. Czy chłopakom w jego wieku trzeba było czegoś więcej? W dodatku miał on coś takiego w swoim spojrzeniu, że ciężko było przejść obok niego obojętnie, a chęć aby znaleźć się w jego ramionach była coraz większą wraz ze zmniejszającą się odległością między jego ciałem, a ciałem jakiejkolwiek dziewczyny; każda miała go na oku. Gabrielle czasem zastanawiała się czy był on tego świadom.
- No tak, zapomniałam, że wy faceci macie swoją hierarchię rzeczy ważnych i ważniejszych - zaśmiała się w odpowiedzi. Czyżby i Will - podobnie jak ona - czekał na tą właściwą osobę?
Rozchyliła delikatnie wargi, które mimochodem przybrały kształt litery "o", kiedy rzucił w jej kierunku coś ala wyzwanie. W pierwszym momencie była tym zaskoczona, jednak po chwili zdała sobie sprawę, że mówi to w żartach, ale czy na pewno?
- A jeśli tak, to co? - odpowiedziała pytaniem, również podejmując się czegoś na kształt prowokacji, chcąc zobaczyć jego reakcję. Nigdy przedtem tego typu słowa między nimi nie padły, dlatego Gab nie zdziwiło to, że wywoływały u niej coś na kształt ekscytacji. Czy to dlatego, że lubiła wyzwania? A może chodziło o to czym poniekąd była sama propozycja? W odczuciu Puchonki potwierdzała ona zainteresowanie Williama jej osobą, nie tylko w roli koleżanki.
Skrzywiła się delikatnie widząc minę chłopaka, kiedy tylko porcja lodów zniknęła w jego ustach - nie był zadowolony, a kiedy określił ich smak, poczuła jak na samo jego wyobrażenie w jej policzkach pojawiają się dołeczki obrzydzenie.
- Może lepiej ich nie jedz - zaproponowała, jednak nie wyglądał on tak, jakby chciał sięgnąć po kolejną łyżeczkę.
- Może się przejdźmy, przystojniaku? Zobaczymy dokąd prowadzi ta ścieżka ze świec - zaproponowała i nie czekając na aprobatę Williama, wstała z ławki, wyciągając ku niemu swoją dłoń.
Kiedy ruszyli przed siebie, nie puściła jego ręki, wręcz przeciwnie - oparła głowę delikatnie o jego ramię, obdarzając go przy tym uroczym uśmiechem.
Atmosfera balu oraz jego oprawa wprowadzały w dziwnie romantyczny nastrój. Dróżka ułożona z zamkniętych w szkle świec, których światło migotało na białym puchu sprawiały, że wieczór stawał się jeszcze bardziej magiczny. Wolną dłonią Gabrielle trącała mijane gałęzie drzew, z których oblatywał śnieg. Zatrzymali się na chwilę, a wtedy wspięła się na palce opuszkami sięgając do zawieszonej wyżej łodygi, spadający z niej śnieg odkrył jej prawdziwe oblicze - była to jemioła.
Stanęła ponownie na pełnych stopach, przenosząc nieco zdenerwowane spojrzenie z rośliny na Willa. Utkwiła zielone tęczówki w jego twarzy, kiedy fala ciepła rozlała się po jej ciele, sprawiając, że serce w piersi blondynki zabiło mocniej.
Otworzyła zdumiona usta i jakby w transie ułożyła dłoń na policzku Ślizgona. Ciepło jego ciała mocno kontrastowało z zimnymi od śniegu palcami dziewczyny, jednak żadne wydawało się tym nie przejmować. Dopiero po kilkunastu sekundach poczuła w powietrzu woń dojrzałych winogron, zapach piasku obmywanego o poranku przez słone wody i tytoniu.
- Amortencja - wyszeptała.

Powrót do góry Go down


Aurora Therrathiel
Aurora Therrathiel

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : Znamię w kształcie listka na barku, tęczówki zlewające się ze źrenicami
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 747
  Liczba postów : 819
https://www.czarodzieje.org/t15543-aurora-therrathiel#417307
https://www.czarodzieje.org/t15571-necessitas#418867
https://www.czarodzieje.org/t15522-aurora-hestia-therrathiel#416768
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPią 31 Sty 2020, 00:00;

W gruncie rzeczy temat rodziny nieszczególnie mi przeszkadzał, choć wiedziałam, że muszę zachować czujność. Przykryłam swoje myśli za pomocą oklumencji i prowadziłam z Leonelem normalną dyskusję - byłam przyzwyczajona do mówienia tylko części prawdy o rodzinie, więc nie sprawiało mi to wielkiego problemu.
- Aurora była boginią zorzy porannej i brzasku, zaś poranek symbolizuje nadzieję, coś nowego. - odparłam, by po chwili zachichotać - To jeszcze można jakoś pasuje, ale na drugie zostałam Hestią, a na razi
Zaśmiałam się lekko myśląc o przygodach, które przeżywałam, o podwójnym życiu, tajemnych artefaktach i o trzech pierścionkach spoczywających w medalionie. Nie był to jednak jakiś potwornie gorzki śmiech. Byłam czasem ciutkę zgorzkniała, jednak nie na tyle by psuć atmosferę miłego wieczoru.
- Lojalność również. Choć w dużej mierze jest to także kwestia miłości - może mój ojciec kierował się lojalnością, gdy zabierał do siebie dziecko swojego brata, może ja sama miałam takie przesłanki, gdy angażowałam się w rodzinny biznes, ale samo to słowo wydawało mi się dość suche, w stosunku do silnej więzi jaka łączyła mnie z rodzicami i rodzeństwem, a już w szczególności z Cassem. Czułam, że to mnie wzmacnia.
Z trudem dokończyłam te paskudne lody, ale mimo ich smaku byłam zadowolona - z rozmowy, zabawy i przede wszystkim z miłego towarzystwa.
- Zdecydowanie lepiej - odparłam na jego pytanie dotyczące samopoczucia. Cieszyłam się, że wróciliśmy na parkiet - wolałam zostawić za sobą niedobre lody i osłabnięcie, na rzecz miłej zabawy. I tak właśnie było - tym razem taniec szedł nam zdecydowanie lepiej, może ze względu na swobodniejszą atmosferę. Poza drobnym incydentem podczas, którego zmiażdżyłam leżącą na parkiecie fiolkę obcasem (skąd do diaska się tam wzięła?, wszystko było w porządku, a ja czułam się zaskakująco spokojna i odprężona.
W pewnym momencie poczułam, że ręce Leonela, mówiąc eufemistycznie, delikatnie zbłądziły. Nie czułam się z tym jakoś strasznie niekomfortowo, choć trochę mnie to zaskoczyło, ale mimo wszystko było tu sporo znajomych twarzy i wolałabym, żeby jakiś młodszy kuzyn, złośliwy wujek albo ktoś z pracy nie zobaczył mnie w dość dwuznacznej sytuacji. Nie potrzebowałam plotek.
- Leonel- szepnęłam do ucha dyskretnie- Przesuń trochę dłonie.
Mój głos pozostawał miły - nie miałam żadnych pretensji, uznałam to za zbieg okoliczności i nie chciałam, żeby czuł się strofowany.

Wydarzenie towarzyszące: Taniec
Wylosowane kostki: E, Eliksir spokoju
Zdobycze: Dowolny punkt do kuferka
Dodatkowy efekt: Mój pocałunek spełnia zachcianki, czuję błogi spokój[/quote]
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPią 31 Sty 2020, 15:24;

Wydarzenie towarzyszące: taniec
Wylosowane kostki: C
Zdobycze: 1 pkt z DA
Dodatkowy efekt: Super densuję i dalej walę jeszcze komplementy

Przeniosła zdziwiony wzrok na jakieś chłopaka (@Akaiah Sæite), rozpoznając że chyba mówi po angielsku, ale przez jego jąkanie się zupełnie nie zrozumiała co wyrzuca z siebie w stronę Elijaha. Dopiero wypowiedź skierowaną do niej samej udało jej się rozszyfrować przez fakt, że wybrzmiała jakoś pewniej, może przez sam fakt, że zdanie było o wiele krótsze. Normalnie zapeszyłaby się straszliwie przez taki komentarz, ale była w zbyt dobrym humorze, a jej samoocena podskoczyła dzisiejszego wieczoru tak bardzo, że taki drobny przytyk nie zdołał zmącić jej radosnego nastroju.
- Ty się nie przejmuj. Ja Ciebie też nie! - zapewniła go pogodnie i pomachała mu nawet dłonią na pożegnanie, gdy ten zaczął panicznie się ulatniać. - Uroczy ten Kaj - skomentowała jeszcze ciepło, odprowadzając go wzrokiem i oczywiście zakładając, że Ejże powiedział "A! Kaj, ah...", a nie "Akaiah". Zawsze urzekały ją wady wymowy, choć w obcym języku były dużo bardziej problematyczne, mimo to miała ochotę zachichotać na myśl jakby wyglądała ich dłuższa rozmowa, gdyby np. trafili na siebie podczas zadania w jakimś kółku i nie mogli nawzajem zrozumieć dawanych sobie poleceń czy instrukcji. Jej dobry humor zelżał jednak gwałtownie, gdy tylko Elijah zaczął zagłębiać się w swoją wstydliwą historię. Od razu pożałowała, że w ogóle podrzuciła taki temat. Oczekiwała raczej jakiejś zabawnej historii związanej z czymś co mogłoby być źródłem uroczych docinków jak jakiś lęk z dzieciństwa, pomyłka, spanie z pluszowym łabędziem. Cokolwiek ale nie opowiadanie o tym jak inna kobieta pięknie wygląda i jak straciło się dla niej głowę. Spojrzała początkowo z nieśmiałym oburzeniem na Krukona, a dopiero gdy zerknęła na pozostałych i zobaczyła, że i oni dziwią się temu wyborowi historii, to powróciła do niego dużo pewniejszym spojrzeniem, ściągając usta w geście niezadowolenia. Chyba nawet magiczne lody nie były w stanie przebić się przez jej szok, bo mimo kotłujących się w głowie komplementów, nie odezwała się ani słowem, a jedynie dokończyła swój deser niezwykle energicznie i wyrzuciła do najbliższego kosza papierową miseczkę. Miała wrażenie, że poza jedzeniem jej usta będą ściągnięte przez resztę tego spotkania i miała racje, bo rozchyliła je nieco dopiero wtedy, gdy odciągana na bok zdziwiła się rodzajem komplementu, który posłał swojej siostrze. Skołowana rzuciła w ich stronę jeszcze jakimś komplementem, życząc im miłej zabawy z zachowaniem wszelkiej uprzejmej formalności w stronę nauczyciela.
Gładko z tej niezręcznej sytuacji przeszli do tańca, a ona znów miała okazję poczuć jak idealnie dopasowują się w swoich ruchach. Była pewna, że jej złość wybije ją z rytmu, a jednak zbyt swobodnie czuła się w jego ramionach i z ufnością poddawała się jego prowadzeniu, przez co i negatywne emocje zaczynały powoli zanikać, przypominając jej jak dobrze jeszcze przed chwilą się tutaj bawiła. Tak jak i piosenka zwalniała swój rytm, tak i negatywne myśli zwalniały tempa.
- Tobie dobrze nawet w tym żółtku ale Ty nie myśl, że jak jesteś przystojny to... - urwała, nabierając wątpliwości czy w ogóle ma prawo żeby się czegokolwiek czepiać. Już raz dzisiejszego wieczoru przemówiła przez nią zazdrość i okazało się, że prawie nie odegrała sceny przez to, że Elio spojrzał na własną siostrę. A jednak ten jego komentarz... - Ja myślę, że to niegrzeczne chwalić dekolt innej kobiety przy swojej dziewczynie - podjęła znów, na chwilę odrywając od niego dłoń, by założyć kosmyk włosów za ucho, przysuwając się w takt muzyki nieco bliżej. - Nawet jak to siostra - dodała ciszej, układając głowę na jego torsie.
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPią 31 Sty 2020, 21:31;

Wydarzenie towarzyszące: Lody Rozgrzewające
Wylosowane kostki: 2
Zdobycze: mjolner
Dodatkowy efekt: brak

Nie chciała chyba znać odpowiedzi Charliego, na jej bardzo otwarte, zaskakująco, zwierzenia. Dlatego chwyciła go w przelocie za krawędź mankietu, pociągajac sugestywnie w kierunku stolików z lodami. Zanim zadałby pytanie, co też jej chodziło po głowie w kwestii profesora Sharkera, zajęła się konsumowaniem rozgrzewajacej gardło… przyjemności. Nie spodziewała się, że te smakołyki zajmą jej wieczór. Do końca balu, nie odchodziła od stoiska z rozgrzewającymi lodami. Nie była dobrą partnerką, więc nie zdziwiło jej wcale, że kiedy Melusine pojawiła się na horyzoncie, Charlie wrócił do niej. Co działo się potem, Caelestine nie miała pojęcia. Otumaniona smakiem śmiatankowo-kremowych lodów, to właśnie im poświęciła całą swoją uwagę.
Tak właśnie miała zapamiętać bal… smakował goryczą odrzucenia i pysznymi lodami śmietankowymi.

zt dla mnie i Charliego
Powrót do góry Go down


Éléonore E. Swansea
Éléonore E. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : jasne piegi i wąskie usta
Galeony : 2413
  Liczba postów : 1152
https://www.czarodzieje.org/t17446-eleonore-e-swansea
https://www.czarodzieje.org/t17452-poczta-panny-eleonore#489449
https://www.czarodzieje.org/t17445-eleonore-e-swansea#489381
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPią 31 Sty 2020, 23:50;

Wydarzenie towarzyszące: mission accomplished!
Wylosowane kostki: -
Zdobycze: wungiel upgrade'owany do niebieskiego topazu
Dodatkowy efekt: -
Strój dla przypomnienia: szaro-błękitna suknia

...Czy już wcześniej wspominała, że bal idzie w złym kierunku? No to to, co miało się teraz wydarzyć, przechodziło ludzkie i nadludzkie pojęcie.
...Z pozoru wymiana komplementów i miłych słówek pomiędzy Voralbergiem, a jej młodszym bratem i jego uroczą dziewczyną nie była niczym groźnym ani niepokojącym. Wszak atmosfera takiej uroczystości sprzyjała kurtuazji i schlebianiu sobie wzajemnie. Do tego zbliżały się Święta, a wiadomo, że w tym szczególnym okresie każdy chce jak najbardziej oczyścić swoje sumienie i serce, stając się niewinnym i dobrym, jak biały aniołek. Jednakże w tym przypadku było to zdecydowanie nietypowe i prowadziło do skrajnej niezręczności...
...Gdzieś w międzyczasie tej niewinnej pogawędki partner panny Swansea zniknął, zapewne wykonując swoje nauczycielskie powinności. Skinęła mu głową, dając niewerbalne przyzwolenie na odejście. Spodziewała się takiego obrotu sprawy, była na to przygotowana idąc z nim w parze na zimowy bal. I po prawdzie była zaskoczona, że mimo wszystko większość imprezy spędził u jej boku, nie musząc nadzorować bawiącej się młodzieży. Teraz jednak sytuacja wymykała się spod kontroli nie tylko przy stanowisku z lodami, ale i na całej polanie... Czyżby wszystkie te krzywe akcje spowodowane były ingerencją magii?
...Po chwili jednak Alexander wrócił, akurat w tym momencie, kiedy to elijahowy aparat gębowy zaczął nadawać z prędkością godną rozregulowanej katarynki. Gdyby w tym momencie Éléonore piła cokolwiek, to już zapewne byłaby martwa przez udławienie, uduszenie i inne takie. A tymczasem umierała raptem wewnętrznie, ze wstydu. Choć apogeum żenady miało jeszcze nadejść... Młody Swansea rozkręcił się na dobre, opowiadał chyba najbardziej niezręczną i niestosowną historię ze swojego dzieciństwa. Sama Élé nie miała pojęcia, że coś takiego działo się w łabędzim serduszku jej małego braciszka. A teraz... teraz nie miała wątpliwości, że z tymi lodami było coś nie tak. Tylko... dlaczego na nią nie działały? Bo nie działały, prawda? Spoglądała to na Eliego, to na Alexendra, a oczy rosły jej i rosły; była w ciężkim szoku i nie wiedziała, jak uratować sytuację. Trudno było zatrzymać ten potok (to tsunami!) słów. Miała ochotę zatkać usta swojemu bratu. Osłupiała, a jej nietęga mina wyglądała zapewne nieelegancko. Dostrzegła niepewny, zdezorientowany wzrok swojego partnera i doskonale go rozumiała. Mogli sobie razem zbić piąteczkę, oboje stali jak wryci i posyłali sobie wymowne spojrzenia. Zmieniający się kolor włosów Eliego potwierdzał jego głębokie zawstydzenie. To był kolejny moment, kiedy Éléonore cieszyła się, że nie posiada tego daru, co Bliźniaki. Współczuła bratu, bo te cholerne lody obnażały go przed własną dziewczyną i przed... nauczycielem, co do którego żywił mieszane uczucia, po części z jej powodu. Z trwogą obserwowała, jak na platynową czuprynę wylewa się jajeczna breja. Czy mogło być gorzej?
...Otóż... mogło! Oczywiście, że mogło! Komplementów było chyba za mało, trzeba było te kwaśne sorbety osłodzić czymś jeszcze... Tylko że... dziewczyna odczuła to zupełnie inaczej i pochwała ze strony brata znokautowała ją niczym twardy obuch. Elijah już miał się wycofać, co było zdecydowanie dobrym posunięciem, kiedy to nagle wypalił tym tekstem. Jak Pandora po tym wszystkim nie wyjedzie do Czech, to będzie to sukces. Zatkało ją. Na chwilę, bo szybko przypomniało jej się, że to tylko złośliwa magia. Szybko, jak tu uratować brata...
- Dobrze, Eli, zrozumiałam przytyk. Na następny bal założę skromniejszą sukienkę. - może nie było to mistrzowskie ratowanie sytuacji, ale to był jedyny pomysł na jaki wpadła: przekręcić sens słów Elijaha, by brzmiały jak braterska uwaga względem wyzywającego stroju starszej siostry. Już wystarczająco niezręcznie było. Ledwo nie spaliła buraka. Odruchowo skrzyżowała też ręce, zakrywając nieco swój dekolt. Wzroku Alexandra unikała, jak ognia. Trzymała się tego, że on również zwala wszystko na te przebrzydłe lody.
...Miała ochotę już wracać do domu, szczególnie po tej całej akcji, ale jeszcze jeden taniec (bądź dwa) brzmiał całkiem kusząco. Poza tym też ratował sytuację.
- Tak, chętnie. Zatańczmy. - zgodziła się na propozycję Voralberga i dała się poprowadzić na parkiet. Musiała ochłonąć. Kto by pomyślał, że na otwartej przestrzeni zimą nabawi się takich duszności? Eli wraz z Pandorą również skierowali swe kroki na środek sali, gdzie wirowały już inne pary. Élé miała nadzieję, że młoda Czeszka wybaczy wszystko swojemu partnerowi.
...Oddali się muzyce, łączyli kroki w płynnym sunięciu po parkiecie, delikatnie przyprószonym śniegiem. Choć oboje wiedzieli, że na wszystkie nieprzyjemności i dziwne sytuacje tego wieczoru trzeba brać poprawkę, to jednak panowała pomiędzy nimi pewna niezręczność. Dziewczyna co chwilę sprawdzała, czy sukienka nie obniża jej się za nadto i czy lejący się materiał nie płata jej figli. Mimo to było całkiem przyjemnie tańczyć z kimś, kto czuje muzykę w podobny sposób, a przy tym zna się na rzeczy. Gdzieś w tłumie wypatrzyła @Ezra T. Clarke, były to jednak ułamki sekund i nie zdążyła złapać z nim kontaktu wzrokowego. W pewnej chwili miała też wrażenie, że mignęła jej Iskierka. Sama Éléonore nie chciała zwracać na siebie większej uwagi, poza tym impreza miała się już ku końcowi.
...Była zmęczona i marzyła, by wrócić do domu i położyć się do łóżka. Za dużo wrażeń i magii jak na jeden wieczór.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32448
  Liczba postów : 102460
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Polana - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 01 Lut 2020, 00:26;

Uwaga!
Od tego momentu nie ma już możliwości rozgrywania kostek. Wszelkie wydarzenia towarzyszące rozegrane po tym poście nie będą liczone do puli, która składa się na punkt kuferkowy. Wszystko zostanie rozliczone do 3 lutego.
Wciąż możecie pisać, choć zachęcam do kończenia wątków.

Wszystko rozliczone, w razie nieścisłości zapraszam na PW @Elijah J. Swansea.

______________________

Polana - Page 9 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Asphodel Larch
Asphodel Larch

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171
Galeony : 366
  Liczba postów : 301
https://www.czarodzieje.org/t17426-asphodel-larch
https://www.czarodzieje.org/t17469-rose#490313
https://www.czarodzieje.org/t17428-asphodel-larch?highlight=Asphodel
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 01 Lut 2020, 02:02;

Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy, ale wbrew pozorom, widząc oburzoną minę Chloé, nie pożałował. Może faktycznie lepiej było nie być aż tak Aspowym, jak zazwyczaj? To mogło nieść ze sobą pewne nieoczywiste skutki, chociaż oczywiście nie chciał też obrazić dziewczyny, więc miał nadzieje, że nie będzie się na niego za długo gniewać. Mimo wszystko uniósł brew na chwilę, przyglądając się jej zmarszczonej buzi.
- Zazdrosna? - zapytał zaczepnie i zaraz po tym ucieszył się, kiedy złość zaskakująco szybko z niej uszła. Obejmując ją w tańcu, zamyślił się na chwilę, kiedy jego wzrok nietrafnie opadł na Morgan i jego siostrę, które kleiły się do siebie w najlepsze. Musiał mocno się powstrzymywać, żeby nie puścić Chloé i tam nie podejść, żeby zrobić porządek z tą sytuacją. Szło mu jednak zdecydowanie za dobrze tego wieczora, żeby to niszczyć robiąc siostrze sceny. Zresztą, co by tak naprawdę osiągnął? Tak czy inaczej ostatecznie robiła co chciała, udałoby mu się co najwyżej popsuć jej trochę humor, a przecież tego nie chciał. Okazja była wyjątkowa, mógł przymknąć oko na sytuację, która zupełnie mu się nie podobała.
Po chwili dotarło do niego pytanie Chloé i zastanowił się krótką chwilę. Właściwie sporo się już natańczyli, a w tym ścisku robiło się powoli duszno.
- Hm, w zasadzie to może chodźmy się przejść, mam wrażenie, że strasznie tu gorąco - zauważył. Może chciał też po prostu spuścić siostrę z oka. Pewnych rzeczy lepiej było nie widzieć. Nie mógł sobie ufać, kiedy w każdej chwili miał ją w zasięgu wzroku. Kiedy dziewczyna przystała na tę propozycję, odebrali na chwilę kurtki i ruszyli w kierunku niewielkiego lasku. Spojrzał na nią z uśmiechem. - Ciepło ci? - upewnił się, bo dopiero co odeszli od nagrzanego fragmentu polany, a teraz kręcili się po wyjątkowo zimnej okolicy. Nawet w płaszczu można było zmarznąć. - Mam nadzieje, że dobrze się bawisz - spojrzał na nią pytająco. - I że obiecana randka jest dalej aktualna - dodał, bo miał już dość konkretny plan na to, gdzie zabierze dziewczynę i zamierzał go zrealizować. Chyba nie myślała, że poprzestanie na balu, prawda?
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 01 Lut 2020, 18:11;

Lawirowała między tańczącymi parami, ściskając zdecydowanie dłoń Gryfona i ciągnąc go za sobą wężykiem pośród wirujących sukni i stukotu obcasów. Kilka razy ktoś o mało w nich nie wpadł, ku rosnącej irytacji dziewczyny. Zapatrzeni w siebie, odcięci od rzeczywistości romantycy z prawdziwego zdarzenia. Prychnęła pod nosem, ganiąc ich w myślach. Gdy wreszcie udało im się wybrnąć z gąszczu tancerzy Darcy nie mogła powstrzymać ostentacyjnego westchnięcia. Nie ma co, świetnie się zapowiadał ten bal - najpierw Bruno wypada z sań, teraz robią z siebie pośmiewisko na parkiecie... Lepiej niech szybko znajdą to wino, bo na trzeźwo dziewczę może tego balu nie zdzierżyć. Ich kroki skierowały się więc w stronę bufetu, oddalając się od głośnej muzyki i wirujących par. Miejsce, w którym się zatrzymali, okazało się bardziej kameralne, niżby się tego spodziewała. Znajdowali się troszkę niżej niż scena, w naturalnym zakłębieniu polany, nieco z boku całej imprezy. W niewielkiej odległości za ich plecami zaczynał się las, stanowiąc pewnego rodzaju osłonę przed wścibskim wzrokiem, przynajmniej pozornie. Gdyby oddalili się jeszcze kawałek, nad ich głowami zaczęłyby się pojawiać pojedyncze świerkowe gałązki, pokryte śnieżnymi czapami i uginające się pod ich ciężarem. Same stoły z kolei nakryte były białymi, długimi obrusami, migoczącymi w świetle świec, co sprawiało wrażenie, jakby bufet wyrzeźbiono w lodzie lub śniegu właśnie. Na blacie aż roiło się od srebrnych półmisków pełnych owoców, bakalii, ciastek, koreczków, kanapeczek, pasztecików i całej plejady innych dań bankietowych, które Darcy widziała pierwszy raz na oczy. Wśród apetycznie wyglądających dań gdzieniegdzie widać było dzbany z ponczem albo grzanym miodem, jednak jak wzrokiem sięgnąć, nigdzie ani śladu butelek z winem.
-No no panie Tarly, jakimi ploteczkami mnie pan dziś uraczy? - uśmiechnęła się na jego komentarz, unosząc lekko brwi. Faktycznie warunki były idealne, by móc oceniać krytycznym okiem resztę towarzystwa, nie martwiąc się przy tym o bycie wciągniętym w dalsze tańce. Przypomniały jej się inne bale, kiedy również starała się ukryć przed gośćmi w jakimś ciemnym zakamarku przy orkiestrze lub za bufetem, jednak zawsze znalazł się jakiś lowelas od siedmiu boleści, który poprosił ją do tańca, a jej przecież nie wypadało odmówić. Tutaj podobna sytuacja była raczej mało prawdopodobna, co poprawiło jej humor po nieudanych pląsach i napawało optymizmem na mile spędzoną resztę wieczoru.
-Bal w zamku chyba nie jest tak klimatyczny, prawda? To znaczy...w Wielkiej Sali je się codziennie. zapytała nieśmiało. Zdawała sobie sprawę, że jeżeli takie uroczystości odbywały się w szkole, to zapewne była ona nie do poznania przez te wszystkie dekoracje, niemniej coś jej w tym nie grało. Przywykła do bali, które odbywały się w Central Parku, na szczycie wieżowców lub w salach bankietowych wielkich rezydencji w Waszyngtonie. -Jest...w porządku. - odparła z lekkim wahaniem. -Atmosfera jest całkiem inna niż bale świąteczne, w których brałam udział w Stanach. Mam wrażenie, że tutaj macie większy luz, że jest bardziej kameralnie. Chociaż ja po prostu nie przepadam za takimi widowiskami.
Ledwo skończyła, chłopak wyjął z kieszeni zawiniątko, które oboje otrzymali przy wejściu. -Wiem czym są strzelające niespodzianki - zaśmiała się ironicznie, przewracając oczami. -Ameryka to nie koniec świata - pomogła Gryfonowi odpakować cukierek, po czym sięgnęła po swój. Dopiero wówczas zdała sobie sprawę, że słodycz został w kieszeni płaszcza, który z kolei został jej zabrany tuż po przybyciu.
-Mój został w płaszczu. - wzruszyła ramionami. Najwyżej odpakuje go sama w dormitorium. Albo o nim zapomni. -Poszukajmy może tego obiecanego wina - dodała, odwracając się w stronę stołu. Ciasta, tarty, półmiski z lodami...wszystko to wyglądało bardzo apetycznie, jednak jak na złość Darcy nie miała ani krzty ochoty na pyszne łakocie. Rozglądała się za trunkiem, który umiliłby im resztę wieczoru, przy okazji stanowiąc dobrą wymówkę, by zwinąć się z przyjęcia w bardziej ustronne miejsce. Przechodziła właśnie obok pięknie zdobionej, srebrnej fontanny z czekoladą, kiedy dostrzegła znajomy kształt odbijający się w wypolerowanym na błysk naczyniu. Dziewczyna obejrzała się za siebie i dostrzegła szyjkę butelki, jeszcze nie otwartej, która schowała się za misą z owocami w karmelu.
-A co my tu mamy? - sięgnęła po długo szukany przedmiot i pomachała nim Tarly'emu przed nosem. Teraz wystarczy zgarnąć dwa kieliszki i będzie cacy..
Powrót do góry Go down


Chloé Swansea
Chloé Swansea

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165
C. szczególne : Kolczyk w nosie i naturalny magnetyzm.
Galeony : 390
  Liczba postów : 354
https://www.czarodzieje.org/t17753-chloe-swansea#499883
https://www.czarodzieje.org/t17778-piernik#500564
https://www.czarodzieje.org/t17754-chloe-swansea#499884
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 01 Lut 2020, 20:50;

Wydarzenie towarzyszące: -
Wylosowane kostki: -
Zdobycze: Miniaturka smoka opalookiego antypodzkiego
Dodatkowy efekt: Przekąski smakują dziwnie po lodach selerowych; robię, co każe Asp :)

Pytanie czy mniej aspowy Asp będzie lepszym czy gorszym Aspem niż prawdziwy? W końcu był ujmujący taki, jakby był i to był jego znak rozpoznawczy i w tym była jego wyjątkowość. Chloé nie znała drugiego chłopaka o takim charakterze albo po prostu obracała się wśród innych. Wydawało jej się, że w jej guście są zupełnie inni chłopcy, takie odwrotności Aspa. Dlatego młodego Larcha traktowała jak brata i nie patrzyła na niego inaczej. Dzisiejszy pocałunek (i jemioła i magiczne lody...) nieco zawróciły jej w głowie i wytrąciły z równowagi. Nadal jednak zachłyśnięta było młodością i szaleństwem i pewnie, jak to mówią, doceni, jak straci. Jednak nie ma co wybiegać za bardzo w przyszłość. Faktem jest, że tu i teraz rzeczywiście w jej postawie można było się dopatrzeć lekkiej zazdrości, choć mogła to być również urażona duma, że chłopak, z którym przyszła nagle przykleił się do innej.
- Może - odpowiedziała, wbijając w niego wzrok. - Co zrobisz z tym faktem? - skrzyżowała ramiona na klatce piersiowej, zanim Asp przyciągnął ją do siebie i przeszła jej złość. Zawirowali w kilku tańcach i Chloé bawiła się bardzo dobrze. Oczywiście jej reakcja na Haze i Moe była zupełnie inna niż Aspa. Dziewczyna ucieszyła się bardzo widząc Aconite w takiej sytuacji. Niech jej się wiedzie! Muszą niedługo spotkać się na jakieś ploteczki.
Chloé rozgrzała się na szczęście w tańcu, bo jeść nic już dzisiaj nie zamierzała, a to przekąski powodowały ciepło w ciele podczas tego balu.
- Dobry pomysł - przyznała Aspowi, kiedy zaproponował spacer. Przyda się kilka minut przerwy przed powrotem na parkiet. Na szczęście wzięli swoje płaszcze, więc Chloé otuliła się szczelnie. Ruszyła w kierunku lasu z Aspem u boku.
- Mhm, względnie, choć mogłoby być lepiej - powiedziała, motając się szalikiem tak, żeby zakryć każdy fragment szyi. Pod kołnierz najgorzej wiał wiatr.
- Zaskakująco dobrze - powiedziała, choć mogło to zabrzmieć niezręcznie. Poprawiła się. - To znaczy, spodziewałam się, że będzie świetnie - lubię takie imprezy - ale nie sądziłam, że aż tak - posłała mu szeroki uśmiech. Po prawdzie to przed balem wyrobiła sobie nieco krzywdzącą opinię, że z Aspem może być nieco nudnawo (w końcu ile razy podśmiewywały się z Haze z Aspa) i przyjemnie się zaskoczyła. Naprawdę ten bal przedstawił chłopaka w jej oczach w dużo lepszym świetle. Nie patrzyła na niego już tylko jak na brata. Nawet w ślizgońskiej duszy Chloé, która rzadko kiedy odczuwała wyrzuty sumienia pojawiło się coś na kształt lekkiego wstydu za wcześniejsze opinie. Ciekawe czy to wrażenie utrzyma się chociażby do jutra. Może to tylko atmosfera balu skłoniła ją do takich refleksji.
- Jasne, aktualna - powiedziała, choć ledwo powstrzymała się, żeby nie skrzywić się na dźwięk słowa "randka". - A co będziemy robić na tym spotkaniu? - zapytała, szczerze zainteresowana. W końcu pokazał, że potrafi zaskoczyć.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 03 Lut 2020, 03:41;

W tłumie było duszno i nieprzyjemnie. Co nuż ktoś na nich wpadał, obijał ramieniem, łokciem czy inną częścią ciała. Nie sprzyjało to rozmowom, nie mogli czuć się swobodnie.
Czy w ogóle mogli na takiej... uroczystości?
Z pomocą pewnego trunku, zapewne tak. Ale najpierw trzeba było dostrzec miejsce, gdzie ukryty był ten Święty Graal, uprzednio dostawszy się do stołów. Szczęśliwie - udało im się. Mogli odetchnąć z ulgą.
Bruno Tarly był wielkim łasuchem, kochał nie tylko gotować, ale i jeść. Zatem te wszystkie dania, przekąski i przystawki, które piętrzyły się na stołach, bardzo go radowały. O wiele bardziej niż udawanie, że potrafi się zatańczyć walca angielskiego w ciasnej marynarce. Przed rzuceniem się na te pyszności z prędkością godną wygłodniałego wilka powstrzymywała go jednak myśl, że nie nie znajduje się na balu sam. Sięgał więc tylko po małe kąski typu finger food raz na jakiś czas, żeby zachować pozory normalności i przyzwoitości.
- Hm, ploteczki? - zastanowił się, pocierając brodę kciukiem i obserwując wirujące po parkiecie osoby. Nie miał w zwyczaju obgadywać ludzi, ale to była tylko niewinna zabawa, oboje żartowali, musiał więc na szybko coś wymyślić. - Ploteczki to nie wiem, ale... O! Widzisz tamtego rudzielca? Jak obłapia tę biedną dziewczynę? Ona pewnie już odlicza sekundy do końca tego tańca. - wskazał ruchem głowy na jedną z tańczących par. Oj tak, z tego miejsca był świetny widok. Powinni mieć ze sobą tabliczki z numerami, by profesjonalnie oceniać zmagania innych czarodziejów.
- Wielka Sala podczas balu wygląda zupełnie inaczej. Ostatnim razem robiła ogromne wrażenie, natrudzili się nad zaklęciami i całym wystrojem. Właściwie to nie czułem się, jakbym był w Hogwarcie. - opowiadał, a ton jego głosu wskazywał na lekkie podniecenie. Choć nie był fanem takich uroczystości (podobnie jak Darcy), to zawsze imponowało mu to, jaką metamorfozę przechodziły szkolne komnaty dzięki czarom organizatorów. Przechodziło to jego pojęcie. On ledwo potrafił wyczarować kształtnego patronusa. - Ale tegoroczny bal bardziej mi się podoba. - dodał po chwili i uśmiechnął się w stronę dziewczyny. - Mam najlepsze towarzystwo na świecie. - mówiąc to, ukłonił się lekko przed swoją partnerką. W końcu byli na eleganckiej imprezie, czyż nie?
Faktycznie nie popisał się tym zbędnym tłumaczeniem Darcy genezy wybuchowych niespodzianek. Często paplał jak najęty, bez ładu i składu, niepotrzebnie. Ech, Tarly, czasem warto ugryźć się w język i nie marnować tlenu. Wyszczerzył się więc niewinnie i trochę przepraszająco, a po informacji, że niestety dziewczyna zostawiła swój prezent w płaszczu - przyłączył się do poszukiwań wina. W końcu to było celem tego wieczoru. To znaczy... nie tyle same poszukiwania, co konsumpcja tego trunku.
Jak się okazało - nie było to łatwe zadanie. Nauczyciele chyba nie chcieli, żeby młodzież się upijała na szkolnej potańcówce. I słusznie, byli tu także nieletni. Ale tej dwójki żadne zakazy się nie tyczyły. I tak zrobią to, na co mają ochotę.
- Bystre oko! - zawołał uradowany, gdy Darcy pokazała mu swoją zdobycz. No tak... tylko nie widział też żadnych kieliszków. Odszedł kawałek od niej, by rozejrzeć się po sąsiednich stołach, ale znalazł tylko kieliszki do wody, średnio pasujące do czerwonego wina. Jednak z braku laku... Zgarnął dwa i wrócił do Gryfonki. - Niestety mam tylko takie. - odstawił je na chwilę na stół, a sam zajął się butelką. Odkorkował ją przy pomocy różdżki i prostego zaklęcia, a potem rozlał burgundową ambrozję. - To... za ten wieczór. Żebyśmy go jakoś przeżyli. - posłał jej porozumiewawcze spojrzenie. Następnie upił niewielki łyk czerwonego wina. Tego mu było trzeba. Dawno nie pił czegoś tak dobrego, w głównej mierze dlatego, że... nie było go stać.
W pewnej chwili wpadł na niecny plan. Niedaleko polany, na której odbywała się ta wspaniała impreza, znajdowało się niewielkie jezioro. A choć muzyka była całkiem znośna, to jednak utrudniała trochę swobodną konwersację. Poza tym nie mieli pewności, czy mogą oficjalnie i na legalu spożywać alkohol w otoczeniu kadry nauczycielskiej. Tarly nie bardzo przejmował się szlabanami i ujemnymi punktami, ale jak było w przypadku panny Hirrland?
- Co powiesz na to, żeby zgarnąć butelkę i udać się na ten pomost? - zapytał, ujawniając swoje myśli.
Czy był to dobry pomysł, biorąc pod uwagę oblodzone deski owego pomostu i sporą warstwę śniegu pokrywającą niezagospodarowaną część polany? Dobre pytanie.
Powrót do góry Go down


Darcy U. Hirrland
Darcy U. Hirrland

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : amerykański akcent, blizna na lewym przedramieniu, przygarbiona postawa i czerwona szminka na ustach
Dodatkowo : Likantropia
Galeony : 118
  Liczba postów : 61
https://www.czarodzieje.org/t17869-darcy-u-hirrland?nid=1#505748
https://www.czarodzieje.org/t17906-korespondencja-darcy
https://www.czarodzieje.org/t17890-darcy-u-hirrland
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 03 Lut 2020, 20:41;

Sztukę uciekania po kryjomu z przyjęć Darcy miała opanowaną do perfekcji. Bez względu na to, czy były to akcje charytatywne, bale czy wystawne kolacje, dziewczę zawsze znalazło jakiś sposób, by zniknąć niepostrzeżenie i to zazwyczaj w taki sposób, że jedyną wściekłą osobą była jej matka. Czasami po prostu wychodziła do innego pokoju, tłumacząc się nagłą migreną i potrzebą odpoczynku, podczas gdy w rzeczywistości objadała się słodyczami lub piła podkradzione gospodarzom wino. Kiedy indziej szwendała się po ogrodach albo okolicznym lesie, mówiąc pozostałym gościom, że potrzebuje się wyciszyć albo całkowicie opuszczała przyjęcie, teleportując się do domu lub do centrum miasta i spędzając kilka godzin tak, jak tylko jej się zamarzyło. Płatała psiukusy niemagom, jeździła metrem, zwiedzała bary i kawiarnie - słowem wszystko to, czego normalnie jej zabraniano. Nic więc dziwnego, że z taką łatwością udało jej się umknąć z pomiędzy labiryntu par i zaciągnąć ich aż do bufetu. Tam, niczym w kuluarach, mogli bez poczucia winy oddać się ocenianiu wszystkiego, co ich otaczało.
-Fuj. - skomentowała popis rudzielca, którego wskazał jej Bruno - Myślisz, że to już napastowanie seksualne? - dodała ironicznie, odwracając wzrok w poszukiwaniu kolejnych nieszczęśników. - O, patrz tam! Przecież on jej zaraz pochłonie twarz - szturchnęła Gryfona wskazując mu migdalącą się pod jemiołą parę, która najwidoczniej myślała, że im dalej w gardło uda im się sięgnąć, tym więcej będą mieli szczęścia w nowym roku.
Słuchała opowieści Tarly'ego o pięknym wystroju Wielkiej Sali, próbując sobie wyobrazić, jak komnata mogła wyglądać rok temu, jednak co tu kryć, nie była dobrym marzycielem, a i kreatywność u niej szwankowała. Toteż słysząc, że tegoroczny bal jest dużo lepszy, zaprzestała nieudolnych prób odtworzenia dekoracji ubiegłorocznych i skupiła się na tym, co ją otaczało. Słońce zaszło już całkowicie, niebo stało się więc ciemnogranatowe, upstrzone malutkimi gwiazdami, niczym plama atramentu obsypana brokatem. Świece unoszące się nad ich głowami rzucały ciepły blask na całą polanę, a ich płomienie migotały w zaspach, choćby pod śniegiem zamknięto ułamki tęczy. Wysokie sosny zdawały się pochylić nad głowami gości w uprzejmym ukłonie, tworząc jakby zaczątki sklepienia. Faktycznie, organizatorzy spisali się na medal.
-Już się nie podlizuj. - przewróciła oczami, uśmiechając się do chłopaka. Koniec końców gdyby nie on, pewnie siedziałaby teraz w swoim pokoju popijając wino w samotności i czytając podręcznik do Transmutacji. I choć naprawdę nie przepadała za balami, to musiała przyznać, że na tym bawiła się nie najgorzej. Humor tym bardziej jej się poprawił, kiedy znaleźli upragniony trunek i mogli w spokoju zająć się tym, po co tu właściwie przyszli.
-W takim razie prowadź. - wcisnęła chłopakowi butelkę pod pachę, a sama złapała sporych rozmiarów półmisek z owocami i ruszyła za towarzyszem w stronę, gdzie jak się domyślała, znajdował się pomost.

[zt?]
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty że zr  Polana - Page 9 EmptyCzw 06 Lut 2020, 22:47;

Éléonore zapewne nie była świadoma jak bardzo był jej wdzięczny za tę próbę uratowania sytuacji – nawet jeśli ostatecznie nic a nic ona nie zmieniła. Fakt, że siostra dostrzegła jak bardzo nie chciał powiedzieć tego wszystkiego na głos i zamiast złościć się na niego, po prostu próbowała mu jakoś pomóc sprawił, że zrobiło mu się choć trochę cieplej na sercu. To zabawne, że jeszcze w wakacje dziwił się plotkom na temat jego i Elaine, a teraz sam wyczyniał rzeczy, które w oczach niewłaściwych osób byłyby jawnym dowodem na kazirodztwo wśród Swansea, którego swego czasu tak usilnie się doszukiwano. Paradoks.
Nie miał pojęcia jak na całą tę sytuację zareaguje Pandora i po prawdzie to w momencie kiedy odłączyli się od Voralberga i jego siostry, zadrżał nieco o swoje życie. Nie znał jej od tej strony, nie wiedział czego ma się spodziewać... wiedział za to w jak śmiercionośne narzędzie zmienia się w jej rękach zwykły wałek do ciasta. Kiedy raz zobaczyło się Pandorę wymachującą wałkiem na Irytka, nigdy nie można już było być spokojnym o własne życie, a co dopiero zdrowie. Nie podobało mu się to, że milczała, choć sam również nie powiedział ani słowa (szkoda, że dopiero teraz...); w tym wypadku cisza, która zwykle była jego sojuszniczką, przytłaczała go i sprawiała, że w głowie miał natłok niewygodnych myśli. Szczerze mówiąc, wolałby żeby na niego nakrzyczała, wyrwała się, powiedziała, że nie będzie tańczyć z takim kretynem – wszystko byłoby lepsze od zastanawiania się co takiego dzieje się teraz w jej głowie.
Weszli na parkiet i aż dziw brał jak łatwo było im się do siebie dopasować, nawet teraz, w sytuacji kiedy wisiało między nimi nieprzyjemne napięcie. Nie był to już tak oficjalny jak przed momentem taniec, ale mimo wszystko porwał ją w objęcia, nie przepadając za bardziej solową, a przez to i nowocześniejszą formą tańca. Potrafił odnaleźć się na klubowym parkiecie, ale nie sprawiało mu to tyle przyjemności co taniec połączony z kontaktem z partnerką. Unikał jej spojrzenia aż do momentu, gdy się odezwała; wówczas popatrzył na nią, marszcząc nieznacznie brwi, z miną wyrażającą ewidentny brak zrozumienia. Czy ona właśnie powiedziała mu, że jest przystojny? Skupił się raz jeszcze na swoich włosach i te pojaśniały nieco, choć wciąż nie wyglądały tak jak by sobie tego życzył.
Wciąż niczego nie rozumiejąc, przytulił ją mocniej; może wcale nie musiał wiedzieć co siedzi w jego głowie? Poczuł ulgę kiedy się do niego przybliżyła i zdawało mu się teraz, że to jedyne co tak naprawdę się liczyło.
Też tak myślę – zgodził się z nią niezbyt głośno – zwłaszcza kiedy ta dziewczyna ma o niebo lepszy dekolt niż jakakolwiek inna. Wiem co mówię, widziałem na uczcie powitalnej w Wielkiej Sali – uśmiechnął się sam do siebie na wspomnienie tamtego wieczoru. Był pokręcony, jak wiele innych w Hogwarcie, a mimo to już w tamtym momencie zawróciła mu w głowie. Pluł sobie w brodę, że tak długo zwlekał z jawnym okazaniem jej zainteresowania.
Wszystko ma lepsze, bo jest najpiękniejsza. Może nie jest zbyt mądra, bo wytrzymuje przy takim idiocie jak ja, ale można jej to wybaczyć. – Zaśmiał się pod nosem i wraz z kończącą się piosenką, przystanął. – Przepraszam, nie wiem co mi się stało, że wtedy to powiedziałem. I tamtą historię. Zupełnie ogłupiałem, może przez Ciebie, hm? – i zaśmiałby się raz jeszcze, ale zamiast tego skłonił ją do uniesienia głowy i nachylił się, by pocałować ją po raz kolejny tego wieczoru. Czy dało się tym znudzić?
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 08 Lut 2020, 16:22;

Przymknęła na chwilę oczy, oparta głową o jego bark, dając się prowadzić w tym tańcu na tyle ufnie, na ile uciekła z niej cała irytacja. Nie była wcale osobą, którą łatwo byłoby zdenerwować, a jednak Ejże wywoływał w niej taką mieszankę przeróżnych emocji, które wcześniej pozostawały uśpione, że i tę potrafił z niej wydobyć. Wciąż pamiętała smak ich pierwszej sprzeczki, która przerodziła się w serię namiętnych pocałunków i deklaracji. Zawsze wydawało jej się, że czerpie z życia ile może, a jednak dopiero w Hogwarcie poznała w pełni jak wiele ją omijało. Ostatnie kilka miesięcy było wyjątkowe i całkowicie dla niej nowe pod tak wieloma względami. Zdecydowanie - nie żałowała decyzji o przyjeździe tutaj, ani tego, że została mimo chwili słabości w szpitalu.
W pierwszej chwili zaśmiała się cicho, ale zaraz spróbowała ściągnąć rozbawione usta i nadąć policzki, by poudawać złą chociaż jeszcze przez chwilę. Przecież nie może zdradzić się w tym, że tak łatwo było mu ją udobruchać.
- Ej, ej, Panie złotewargi - zaczęła, szturchając go palcem w umięśniony brzuch - Ja myślałam, że wypada udawać, że Ty nic nie widziałeś - dokończyła, unosząc na niego wzrok, by zmrużyć rozbawione oczy. - Ale to nawet urocze, że Ty to pamiętasz - dodała ciszej, zastanawiając się czy faktycznie przez tyle czasu nie dała mu żadnych nowych widoków do wspominania.
I faktycznie znów poczuła się najpiękniejsza. W gładkiej czerwonej sukience, w objęciach troskliwego chłopaka, który przecież tak pięknie przepraszał. Może i jeszcze kilka miesięcy temu zrobiłaby samej sobie kazanie, żeby nie dawać tak mydlić oczu, a już na pewno nie cieszyć się, że ktoś wychwala piękno ponad umysł, nawet jeśli tylko w żartach i w ramach przeprosin. Teraz jednak nie umiała doszukać się w tych słowach złych intencji. Znów czuła się lekko, przyjemnie, jakby ten wieczór należał tylko do nich, a obietnica zbliżającego się pocałunku wywołała miłe trzepotanie wyimaginowanych skrzydełek w okolicach żołądka. Przymknęła oczy, skupiając się już tylko na cieple i miękkości darowanych jej ust, instynktownie już wędrując dłońmi do szyi Krukona, byle poczuć, że jest przy niej i nigdzie się nie wybiera. Odsunęła się nieznacznie z lekkim uśmiechem, by ciepło spojrzeć spod półprzymkniętych powiek w jego oczy, z rozmiłowaniem badając ciemniejsze pierścienie, zamykające czysty błękit nieba w ciasnych ramach tęczówek. - To my chyba razem ogłupieni - szepnęła, stając na palcach, by sięgnąć po jeszcze jeden pocałunek z taką czułością, jakby każdy mógł być tym ostatnim.
Tak jak i nie potrafili odmówić dziś sobie pocałunków, tak nie umieli przestać tańczyć, po każdej kolejnej piosence mówiąc sobie "jeszcze jeden, ostatni", nie przestając aż do czasu zakończenia balu, będąc jedną z ostatnich par na parkiecie.
Dla Pandory był to pierwszy prawdziwy bal, który w dodatku minął jej tak szybko, że wracając do zamku serce ściskało jej się z mieszanki przeróżnych emocji, które próbowała uciszyć poczuciem bezpieczeństwa w krukońskich ramionach.

|ztx2
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 10 Lut 2020, 12:41;

  Nie oponował, gdy ujęła jego dłoń we własne i opuszkami palców zaczęła delikatnie muskać zaczerwienioną od uderzenia skórę; w tym geście było coś kojącego, sprawiającego, że miłe ciepło rozlało się po jego wnętrzu. Odczucie to jeszcze bardziej spotęgowała wymalowana w jej oczach oraz wyraźnie wyczuwalna w głosie troska.
  — Nie, teraz już ani trochę — odpowiedział i uniósł kącik ust, obdarzając ją ciepłym uśmiechem, który rzadko pojawiał się w jego repertuarze. Kciukiem potarł lekko dłoń dziewczyny.
  Nie umknęło mu, gdy Puchonka przysunęła się bliżej, niemal stykając się z nim bokiem; zdawało się, że zrobiła to zupełnie bezwiednie, odruchowo wręcz – zwykle raczej pilnowała się, utrzymywała pewien dystans względem niego i to on był tym, który inicjował wszelki bliższy kontakt, przekraczał tą subtelną granicę wyznaczającą przestrzeń osobistą. Nie spuszczał z niej oczu, więc z łatwością wychwycił moment, w którym musiała uświadomić sobie co się działo i natychmiast puściła jego dłoń, zupełnie jakby to co uczyniła miało być czymś nie do końca… właściwym? A nie było przecież takie ani trochę, w sensie niewłaściwe. Wydawała się tak uroczo niewinna, gdy peszyły ją podobne chwile, choć jednocześnie wiedział, że wystarczyło ją nieco zachęcić, żeby stała się zdecydowanie śmielsza – tak jak podczas ich spotkania pod gruszą i pocałunku, którym się ono skończyło. To był całkiem fascynujący dysonans.
  Nie pozwolił jej tak od razu zabrać ręki – jeszcze nim zupełnie się wycofała, uchwycił ją z powrotem, łagodnie i zarazem stanowczo. Uniósł ją następnie do ust, by w iście szarmanckim stylu musnąć jej dłoń wargami, podtrzymując przy tym kontakt wzrokowy; towarzyszył temu ujmujący uśmiech.
  Roześmiał się, rozkładając przy tym lekko ręce na boki w geście ‘cóż rzec?’, gdy wspomniała o hierarchii rzeczy ważnych i ważniejszych. Z pewnym zaciekawieniem z kolei obserwował zmiany zachodzące na jej twarzy, gdy nieco prowokacyjnie rzucił swoją propozycją. Ucieszyło go, że dziewczyna najwyraźniej to podchwyciła, odpowiadając pytaniem na pytanie. Pewien udział mogła w tym mieć również treść ów pytania. Palcami wskazującym i kciukiem potarł parokrotnie podbródek, a jego oblicze przybrało jakby zamyślony wyraz.
  — Będziesz musiała przekonać się sama, jeśli to zrobisz — odparł, przyoblekając usta w tajemniczy uśmiech, a także puszczając jej oczko; Fitzgerald jak to Fitzgerald, niczego nie miał zamiaru ułatwiać, a tego typu prowokacje rzadko odnosiły w jego przypadku sukces. Był zbyt wprawiony w takie gierki, żeby im ulegać. Ponownie jednak wystarczyło wsłuchać się bardziej w ton głosu Ślizgona, aby wychwycić coś na kształt zachęty skierowanej w jej stronę. Daleko było temu do jakichkolwiek deklaracji, niemniej w ten subtelny sposób dawał do zrozumienia, że sam jest zainteresowany.
  Przyglądał się przez moment miseczce, jakby rozważał, czy da radę wmusić w siebie kolejną łyżeczkę tego paskudztwa, ale ostatecznie odsunął je stanowczym ruchem na bok. Czuł odrobinę rozczarowania, że ich smak nie dorównywał wyglądowi; może inne nie byłyby takie złe, ale nie miał zamiaru próbować, stracił zupełnie ochotę, nie wiadomo w końcu, czy nie kryje się tam więcej podobnie atrakcyjnych smaków. Poza tym posmak pozostały po tych chyba zdominowałby każdy inny, więc nie miało to i tak sensu.
  Szybko jednak przestał o tym rozmyślać, skupiając swoją uwagę na Gabrielle, gdy zaproponowała wspólny spacer.
  — Kimże byłbym, żeby odmówić tak urodziwej damie? — odrzekł, by następnie podnieść się w ślad za dziewczyną i zamknąć jej dłoń w swojej, znacznie większej. Przystosował swoje tempo do jej, kiedy ruszyli wzdłuż wyznaczonej migotającymi płomykami świec ścieżki, śnieg wokół aż się skrzył w ich świetle, sprawiając, że wszystko wokół wyglądało jeszcze bardziej magicznie. Odpowiedział uśmiechem, gdy oparła głowę na jego ramieniu. Czuł wyraźnie ciepło jej ciała u swojego boku, tak bardzo – i zarazem miło – kontrastujące z wszechobecnym chłodem, który zaczął nieco bardziej odczuwać, prawdopodobnie z powodu tych lodów, do których dojedzenia nie był w stanie się zmusić. Towarzysząca im cisza, zakłócana jedynie przez ledwie słyszalną muzykę i skrzypienie śnieżnego puchu pod stopami przy każdym kroku, wydawała mu się zaskakująco komfortowa, taka wręcz… naturalna.
  Nigdy nie określiłby się mianem jakiegoś wielkiego romantyka, ale nawet jemu zaczęła udzielać się atmosfera tego balu; organizatorzy bez dwóch zdań zadbali o stworzenie odpowiednio nastrojowego klimatu, podkreślanego przez fakt, że zabawa odbywała się na leśnej polanie. Obrana przez nich dróżka wiła się delikatnie między drzewami, których gałęzie aż uginały się od śniegu; dawały one wrażenie intymności, odcinając to miejsce od spojrzeń innych uczestników imprezy. Ślizgon przystanął, kiedy i dziewczyna to zrobiła, spoglądając jak dłonią sięga do jednej z wyższych gałązek, a kiedy puch z niej opadł ich oczom ukazała się jemioła; jej widok w tym ustronnym miejscu nie wydawał zbyt zaskakujący.
  Mimo że ostatni kontakt z tą roślinką wyglądał jak wyglądał, usta Williama i tak rozciągnęły się w uśmiechu. Wiązała się z nią w końcu pewna szczególna tradycja. Przeniósł wzrok na twarz Gabrielle i… przepadł zupełnie. Całkowicie zatonął w spojrzeniu jej oczu o zielonych tęczówkach; cały świat mógłby w tym momencie przestać istnieć, gdy tak się w nie wpatrywał, absolutnie urzeczony. Czy one zawsze były tak piękne i zjawiskowe? Pod wpływem dotyku jej chłodnej dłoni poczuł na skórze delikatne mrowienie, które jednak nie miało niczego wspólnego z różnicą temperatur. Chodziło o dotyk sam w sobie, tą namiastkę bliskości, której w tej chwili łaknął zdecydowanie więcej. Bezwiednie postąpił krok ku niej, zmniejszając dzielącą ich odległość. Puścił jej szept mimo uszu, nie do końca rejestrując co w ogóle powiedziała; magiczny wpływ jemioły skropionej eliksirem miłosnym sprawiał, że niemal wszystkie jego myśli skupiały się wokół samej Puchonki.
  — Byłem takim głupcem, że tak długo nie zauważałem jaką jesteś piękną i cudowną dziewczyną — wymruczał niższym, pełnym zmysłowości głosem, pochylając się lekko w jej stronę. — To, że jesteś tu właśnie ze mną czyni mnie najszczęśliwszym facetem na całej ziemi. — Starał się pozostać skupionym na jej oczach, mocno jednak dekoncentrowały go pociągnięte intensywną czerwienią usta, nagle dużo bardziej kuszące niż jeszcze przed paroma chwilami. Nieodparcie wręcz.
  — Nie musiałaś nawet się starać, już mnie masz — wyszeptał wprost w nie, owiewając ciepłem swojego oddechu. Nie dał jej czasu jakkolwiek zareagować na te słowa, nawiązujące poniekąd do wcześniej rzuconego wyzwania, od razu ujmując twarz dziewczyny w swoje dłonie i wpijając się w jej wargi; mocno, intensywnie, wręcz zaborczo, zupełnie jakby jutro miało nie nadejść. Fitzgerald wszak należał do ludzi, którzy nie wahali się brać tego, czego pożądali, niekoniecznie pytając przy tym o zgodę. Był tak spragniony jej warg, że w ogóle nie zwrócił uwagi, że nawet ona smakuje teraz selerem; nie miało to dla niego w tej chwili żadnego znaczenia. Jedną rękę zaraz przesunął na jej szyję, drugą natomiast ułożył na jej plecach, żeby móc ją do siebie bardziej przyciągnąć, poczuć jej ciało jeszcze bliżej własnego. Pogłębił przy tym pocałunek, językiem bezczelnie wdzierając się do wnętrza jej ust, drażniąc jej podniebienie. Miał wrażenie, że żadne słowa nie byłyby w stanie lepiej oddać co względem niej w tej chwili czuł; jak bardzo jej pragnął.
  Tak łatwo było mu obecnie zapomnieć, że zaledwie za otaczającymi ich drzewami wciąż w najlepsze trwał bal i wcale nie byli tak sami, jak mogłaby na to wskazywać atmosfera tego zakątka.

I – tak poza konkursem trochę już, ale generalnie jemiołka trafiła mocno :’D
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySro 12 Lut 2020, 17:50;

Wydawało się, że tylko otwarta prowokacja może zmusić Gabrielle do przekroczenia tej niewidzialnej granicy, której złamanie pozwala wedrzeć się w przestrzeń osobistą drugiej osoby, a która najczęściej była bardzo chroniona. Tymczasem Will potrafił "wymusić" to na niej zupełnie nieświadomie, wystarczyło, aby spojrzała na jego zaczerwienioną dłoń, by potrzeba znalezienie się bliżej niego pojawiła się samoistnie. Było to czymś zaskakującym, nie tylko dla Ślizgona, ale samej Gabrielle, która mocno broniła tej strefy, bojąc się zbliżyć do kogoś. Wydarzenia z przeszłości były dla niej swego rodzaju lekcją; należała do tych "odrobionych", z których wyciąga się odpowiednie wnioski, dlatego zazwyczaj to ona zachowywała dystans między nimi, jakby z obawy czy też zwykłej grzeczności. Powodem dla którego wzbraniała się bliskości rudowłosego było również to, że nie do końca jeszcze pewna była, jak mocno ich relacja uległa zmianie, nagle z nieprzyjemnych i kąśliwych uwag kierowanych w swoją stronę przeszli do pocałunku; to był wielki krok milowy.
Słysząc odpowiedź Williama oraz widząc jego delikatny, ale przede wszystkim ciepły uśmiech, którego miała okazję doświadczyć po raz pierwszy, odpowiedziała tym samym. Serce w piersi blondynki zabiło trochę mocniej, a fala ciepła, być może wywołana zjedzonymi lodami - tak przynajmniej sobie to tłumaczyła - rozlała się po jej drobnym ciele, sprawiając, że panujące wokół zimno przestało jej całkowicie przeszkadzać.
Opamiętanie; jak to zwykle bywało w przypadku Puchonki przyszło zbyt późno i nawet jeśli chciała zabrać dłoń William jej to uniemożliwił, chwytając ją łagodnie, lecz na tyle stanowczo, że skierowała w jego kierunku spojrzenie z niemym pytaniem malującym się w zielonych tęczówkach. Wówczas zrobił coś, co pozbawiło ją na kilka sekund oddechu, poczuła się niczym bohaterka romansów, które tak lubiła czytać. W geście tym jakby skrywała się swego rodzaju imtymność, która poprzez pocałunek, ale przede wszystkim spojrzenie w oczy chłopak została wyzwolona. W głowie blondynki myśli nagle przestały płynąć, na co dzień rwący potok analiz zniknął, zaś ciało dziewczyny skupiło się całkowicie na tym uczuciu, które wywoływał delikatny pocałunek w dłoń. W miejscu, gdzie skóra jej zetknięta była z ustami Williama poczuła przyjemnie mrowienie, które rozeszło się po całym jej ciele.
Fitzgerald miał w sobie ten ujmujący magnetyzm, który sprawiał, że ciężko było przejść obok niego obojętnie, a kiedy już ktoś miał okazję zostać z nim sam na sam; Gabrielle miała wrażenie, że wręcz rozpływa się pod wpływem spojrzenia jego ciemnych oczu.
Pokręciła głową z rozbawieniem, zdając sobie sprawę z tego, że ten nie zamierzał jej niczego ułatwiać, jednocześnie w głowie Levasseur zrodziło się pytanie: "Czy to subtelny znak, że jest mną zainteresowany?" Nim zdążyła je przeanalizwać, rudowłosy czarodziej przyjął jej propozycję spaceru, co wywołało szeroki uśmiech na ustach Puchonki.
Panująca wokół aura oraz cisza przerywana jedynie ich cichymi oddechami oraz skrzypieniem śniegu pod butami sprawiała, że Gabrielle chciała zostać w tym zakątku świata - z dala od innych - trochę dłużej.
I choć podobnie, jak William nie miała miłych wspomnień związanych z jemioła - najczęściej skropioną amortencją - i nie chodziło jedynie o te związane z zajęciami zielarstwa, ale również bliskie spotkanie zakochanego w niej Boyda, który pod wpływem działania amortencji (przypadkowego) obrał sobie ją za obiekt westchnień, to jej widok właśnie w tym momencie wywołał u niej delikatne uniesienie kącików ust. KIedy jej myśli zaczęły krążyć wokół osoby Callahana wzdrygnęła się delikatnie, jednak szybko zostały one przyćmiona obecnością Williama, którego uśmiech wręcz onieśmielał Gab. W jednej sekundzie poczuła to obezwładniające uczucie, zaś myśli mimochodem skupiły się całkowicie na Ślizgonie. Bodźce z zewnątrz z ledwością do niej docierały, a ona nie mogła wyzbyć się potrzeby dotknięcia chłopaka, by chociaż przez chwilę, raz jeszcze poczuć ciepło jego ciała.
Spojrzenie ciemny oczu utkwione zostało w niej, dostrzegła jak twarz chłopaka zmienia się. Przez chwilę przemknęło jej nawet przez myśl, że właśnie stała się centrum jego całego świata i zapewne gdyby tylko mogła poznać jego uczucia, szybko przekonałaby się, że miała rację. Zrobił krok w jej stronę, który powinien zmusić - poprzez nagłą bliskość chłopaka - do cofnięcia się, lecz zamiast tego uparcie stała w miejscu. Nabrała powietrza w płuca czując znajomą mieszankę zapachów, a w której pojawił się dodatkowo zapach perfum Ślizgona; teraz wyczuwalny intensywnej.
Przyjemny dreszcz przechodzący przez ciało Puchonki pojawił się w chwili, kiedy William wypowiedział pierwsze słowa. Nie potrafiła przyjmować komplementów, dlatego na policzkach Gabrielle szybko pojawiły się czerwone plamy, które wręcz krzyczały, że czuję się bardzo zawstydzona, lecz to nie zmusiło go do zamknięcia usta. Zamiast tego mówił dalej i więcej, a w słowach przez niego wypowiadanych było, coś takiego, że sama nie potrafiła zabrać głosu i zaprzeczy - co miała w zwyczaju robić.
W następnej sekundzie serce w piersi blondynki zatrzymało się, mózg zaczął pracować na przyspieszonych obrotach, analizując wypowiedziane przez Williama zdanie; "już mnie masz". Te trzy słowa odbijały się w jej myślach, w kółko i w kółko powtarzane. Czas jakby zatrzymał się w miejscu, a pośród wszystkiego najważniejsi byli oni. Ponownie nie była w stanie nawet zareagować kiedy wargi chłopak zetknęły się z jej, lecz nie poprzestał on na subtelnej pieszczocie, zupełnie jakby był wręcz spragniony jej warg złączył ich języki w namiętnym tańcu, a ona żarliwe oddawała ten pocałunek, który był tak bardzo inny od ich poprzedniego. Tym razem nie wyraziła na niego niemej zgody, Will po prostu wziął to czego chciał, a chciał właśnie jej. Gabrielle należała do dziewczyn, którym takie zachowanie nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie - sprawiało, że i ona nabierała pewności, dlatego kiedy otoczył ją, wspięła się na palce, swoje dłonie wplątując w jego włosy. Wszystkie te gesty i zagrania miały jeden cel: zbliżyć ich do siebie, przez co ich pocałunek stał się bardziej namiętny. Oboje całkowicie się w nim zatracili i czy to źle, że pragnęła go równie mocno jak on jej? Na pewno niewłaściwym było to, co doprowadziło ich do tego stanu. Nie była pewna ile czasu trwali w nim, nie potrafiła powstrzymać jęku, który mimowolnie opuścił jej wargi. To wszystko było niczym sen, a ona bardzo nie chciała się z niego wybudzić.


Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 24 Lut 2020, 12:40;

  Kłamstwem byłoby powiedzieć, że Ślizgon nie oczekiwał konkretnej reakcji z jej strony w związku ze swoim gestem godnym rasowego księcia. I nie czuł się zawiedziony, gdy dostrzegł jak aż zaparło jej dech w piersiach. Fitzgerald nie miał takiego poczucia romantyzmu jak Gabrielle, wiele rzeczy nie miało dla niego tego samego wydźwięku co dla blondynki, ale zdążył już dawno zauważyć, że należała do grona dziewczyn, które zdawały się mieć słabość do takich nieco pompatycznych gestów, toteż nie miał zamiaru jej ich szczędzić, gdy tylko nadarzała mu się okazja, nawet jeśli sam postrzegał je głównie jako środek do osiągnięcia celu. Zdawał sobie sprawę, że w ten sposób mógł prawdopodobnie kreować w jej oczach wizerunek nie do końca zgodny z rzeczywistością, bo jednak nie ma co się oszukiwać – żaden z niego książę na białym koniu (ewentualnie czarnej Błyskawicy, lepiej pasuje w jego przypadku), ale nie przeszkadzało mu to. W końcu jej to najwyraźniej sprawiało przyjemność, jemu zresztą również, więc nie było w tym nic złego, prawda?
  A poza tym nie dało się ukryć, że widok pięknej i ponętnej niewiasty – która w dodatku zdołała bardziej zwrócić jego uwagę – tracącej dla niego niemal zupełnie głowę za sprawą zaledwie jednego gestu podbijał jego i tak już dość wygórowane ego. Wprawdzie trudno byłoby go określić jakimś Casanovą czy innym koneserem damskich wdzięków, ale jednak wciąż pozostawał tylko młodym, pełnym wigoru facetem ze zwyczajnymi męskimi słabościami oraz potrzebami adekwatnymi do wieku i po prostu lubił tego rodzaju atencję ze strony płci przeciwnej, mimo że sam nie zawsze ją odwzajemniał. Nie wspominając, że posiadanie podobnego wpływu dawało mu swego rodzaju poczucie władzy oraz dominacji, co uwielbiał w równym stopniu.
  Musiał przyznać, że to była całkiem miła chwila oderwania; aura tego zakątka sprawiała, że całą resztę łatwo było zepchnąć na dalszy tor czy nawet puścić w niepamięć, skupiając się na tym co było tu i teraz. Trudno zaprzeczyć, że balowi daleko było do ideału, choć i tak bawił się całkiem dobrze, głównie za sprawą towarzystwa, ale jeśli jakiś jego moment miałby tym słowem określić, to wybrałby właśnie ten.
  Nie przejmował się intensywną czerwienią wykwitającą na licach Puchonki z każdym kolejnym słowem opuszczającym jego usta; nawet jeśliby chciał – a nie chciał – przestać prawić jej komplementy, amortencja sprawiała, że na ten moment nie miał większej kontroli nad swoim językiem. Zresztą karmazyn znaczący jej twarz na swój sposób schlebiał, bo oznaczał, że udawało mu się trafiać dokładnie w te strony, w które miał. Mało tego, William odnosił wrażenie, że to wprost idealna chwila, żeby jej o tym wszystkim powiedzieć, że lepsza długo mu się nie przytrafi, więc… mówił. Być może nawet więcej niż tak naprawdę chciał czy planował, ale obecnie nie mógłby się takimi szczegółami przejmować mniej.
  Nie odepchnęła go, gdy przypuścił tak bezpardonową ofensywę na jej usta, a wręcz przeciwnie – z żarliwością oddała pocałunek, jakby sama była tego spragniona w równym stopniu co on. Z głębi gardła Ślizgona wyrwał się pomruk zadowolenia, gdy wplotła palce w jego rudą czuprynę i przylgnęła do niego całym ciałem, niwelując zupełnie jakikolwiek dystans między nimi. Panujący wokół chłód przestał całkowicie mu przeszkadzać, rozpalał go wewnętrzny żar wywołany jej bliskością. Nawet nie wiedział, w którym momencie zdążył przyprzeć ją do drzewa, dając się zupełnie pochłonąć ogarniającej ich namiętności i niewypowiedzianym pragnieniom; jakby nie doświadczył tego na własnej skórze, to chyba trudno byłoby mu uwierzyć, że w tym dziewczęciu, które momentami zdawało się krępować zwykłym dotykiem, mogło kryć się aż tyle pasji i pożądania, a wszystko czego trzeba było, żeby ta jej strona ujrzała światło dzienne to zachęta. Skłamałby perfidnie twierdząc, że go to nie kręciło w żadnym stopniu. Z każdą mijającą sekundą zatracali się w tym coraz bardziej; jęk dobywający się spomiędzy jej warg podziałał na niego niczym jakiś katalizator, sprawiając, że kolejne hamulce puszczały, a kontrolę przejmowały pierwotne instynkty i narastające podniecenie.
  Upływ czasu nie miał dlań żadnego znaczenia, liczyło się jedynie to co miało miejsce tu i teraz, z nimi w samym centrum. Jednak wszystko co dobre musi kiedyś dobiec końca i nie inaczej było z tą chwilą przyjemności, choć obojgu zdawało się to zupełnie nie w smak. Ślizgon oderwał się od jej warg dopiero w momencie, gdy zaczęło mu brakować tchu; miał wyraźnie cięższy oddech, serce galopowało mu w piersi jak szalone, a czerń źrenic zupełnie pochłonęła brąz tęczówek. Nie odsunął się zanadto, w zasadzie nadal nie wypuścił jej z uścisku swoich silnych ramion, ale i tak nagle wydała mu się być tak nieznośnie daleko niż zaledwie ułamek sekundy wcześniej.
  — Chcę tu zostać jeszcze moment dłużej — zamruczał i pochylił się, wciskając twarz we wgłębienie między obojczykiem a szyją Gabrielle i zaciągając się charakterystycznym zapachem dziewczyny z dominującą nutą truskawek, jego ciepły oddech rozbijał się na jej gładkiej skórze. Nie zdołał oprzeć się pokusie – wciąż mocno upojony osobą panny Levasseur – i przeniósł się nieco wyżej, obdarowując szyję blondynki krótkimi, gorącymi pocałunkami, potem łuk jej żuchwy, by w końcu znów skupić się na ustach, ponownie tracąc rachubę czasu. Ostatecznie nie byłby w stanie określić jak długo tu byli, ile potrwał ten wspomniany ‘moment’, kiedy nadeszła niestety pora, żeby jednak opuścić ten zaciszny zakątek i ruszyć w drogę powrotną do zamku, po wcześniejszym odebraniu płaszczy. Prawdopodobnie całkiem ładną chwilę, bo bal zdawał się już powoli chylić ku końcowi.
   Wyjście poza zasięg magii roztaczanej przez jemiołę i spacer w mroźnym powietrzu pozwoliły mu odzyskać nieco klarowności umysłu, choć działanie rośliny było na tyle mocne, że Fitzgeraldowi wciąż trudno było oderwać myśli od postaci Puchonki. Nim więc dał Gabrielle wrócić do dormitorium, skradł jej jeszcze jeden pocałunek, tym razem krótki, acz pełen pasji, taki przez który mogły mięknąć kolana, zwieńczony ponętnym przygryzieniem wargi i zadziornie puszczonym oczkiem. Musiał przyznać, że pomimo potknięć (i jednego kretyna), to był naprawdę udany bal i chciał jej to dać do zrozumienia, ponownie stawiając czyny nad słowa, choć tymi drugimi też potrafił zręcznie żonglować.
  — Dobrej nocy, moja piękna. Żałuję, że w tym miejscu nasz wspólny wieczór się kończy, liczę jednak na powtórkę niebawem — rzucił, podkreślając te słowa wymownym ruchem brwi, by następnie wykonać w jej kierunku krótki salut i po tym oddalić się w swoją stronę, pewny, że w najbliższym czasie ciężko będzie mu się skoncentrować na czymkolwiek innym niż ona. Amortencja czy nie.

   | z/t x2
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 18 Kwi 2020, 15:51;

Przyszła pod dormitorium Ravenclawu ze świstkiem pergaminu, który dostała w odpowiedzi na swój list. Poczekała chwilę na Violę, trzymając miotłę pod ramieniem, zanim pomachała Krukonce papierem przed nosem.
- Możemy wyjść. But for God's bloody sake, jeśli odjebiesz cokolwiek pod moją opieką, przysięgam, że zapierdolę cię twoją własną miotłą - ostrzegła i schowała list. Viola mogła być pewna, że Hem jest boleśnie poważna.
- Ludzie rzucili się na błonia jak mrówki na kosz piknikowy, więc mamy niewiele opcji. Ale znam jedno miejsce w Hogsmeade, gdzie możemy spokojnie poćwiczyć i nikt nam nie przeszkodzi - a jeśli nie było protestu (kto by protestował przed dłuższym spacerem i wolnością po siedzeniu w Zamku?), ruszyły we wskazanym kierunku.
- Pożyczyłam szkolne piłki i myślę poćwiczyć uniki przed tłuczkami. Albo podania w czasie uników. Może być trudno i w chuj boleśnie, ale mam nadzieję, że po wszystkim damy radę dopełznąć do szkoły, by pielęgniarka wyleczyła nasze krwiaki. W razie naprawdę poważnych ran, mam ze sobą wiggenowy, więc możemy się tym ratować - przedstawiła swój plan na ćwiczenie. Oczywiście... Nie zamierza szastać eliksirem na lewo i prawo. Trzeba się w tym sporcie hartować! Czyli zacisnąć zęby i przetrzymać najgorsze. A jak się ma wybite zęby, to zacisnąć co innego. Można nawet poślady.
Na miejscu położyła walizkę i związała włosy w niskiego kucyka, coby nie przeszkadzały jej w czasie latania. A potem kucnęła, dostając kafel. Rzuciła go w stronę Violi.
- Gotowa? 3... 2... Lecą! - Otworzyła wieko i wypuściła tłuczki.

Kostka 1 - efektywność uników
Parzysta - unikasz tłuczka i wykonujesz podanie
Nieparzysta - obrywasz, tracąc kafel

Jeśli obrywasz:
Kostka 2 - część ciała
1 - nos
2 - plecy
3 - ręka lewa
4 - ręka prawa
5 - noga lewa
6 - noga prawa
Kostka 3 - siła uderzenia
A, B - 20%, obyło się bez siniaka, a nos jest cały
C, D - 40%, sporej wielkości, bolesny siniak / obity nos, ale jeszcze nie krwawi
E, F - 60%, poważny krwiak / krew ciurczy z nosa
G, H - 80%, poważne stłuczenie mięśni / rozbity nos
I, J - 100%, możliwe złamanie kości/nosa

Jeśli podajesz:
Kostka 2 - celność podania
Parzysta - bezbłędnie podajesz
Nieparzysta - niestety nie trafiasz
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 19 Kwi 2020, 00:45;

Jasne, że chciała trenować z Peril. W końcu jakby nie patrzeć Gryfonka zajmowała się tym zawodowo i dlatego zdecydowanie ceniła sobie jej rady i wskazówki. W końcu nie zawsze miało się okazję do tego, by trenować z aktywną zawodowo profesjonalistką, prawda? Kiedy jednak otrzymała sygnał od blondynki niemal natychmiast wypadła z dormitorium ze swoim Nimbusem na ramieniu, by następnie zatrzymać się tuż przed dziewczyną, która zaczęła jej wymachiwać przed samą twarzą pismem od Voralberga.
- Cześć Hem. Miło cię widzieć, Hem. Jasne, że nic nie odwalę. Chodźmy - przytaknęła jej i zgodziła się na to, by udać się na tereny przy Hogsmeade. To chyba było jedno z lepszych rozwiązań w takiej sytuacji.
Droga nie była jakaś szczególnie skomplikowana i Viol od razu poczyniła mentalną notkę, by częściej wybierać się na dłuższe spacery, gdy tylko będzie mogła w okolice Hogsmeade właśnie. Było tu dosyć sporo miejsca, a uczniowie nie zaglądali tu zbyt często. Idealnie wprost. Wysłuchała jeszcze instrukcji Hem, na które skinęła głową.
- Brzmi zajebiście. I na pewno nie będzie tak źle - stwierdziła, a następnie przygotowała się do wzbicia w powietrze.
Wyglądało jednak na to, że jej szczęście było baaardzo limitowane, a ironia stwierdzenia, że nie będzie źle postanowiła ją przybić do końca. Oto ledwo co wzbiła się w powietrze z kaflem pod pachą, gdy uwolniony przez Gryfonkę tłuczek trafił ją prosto w nos i to na tyle mocno, że wywołał krwotok.
- Nożgh... kurghwwaaa - warknęła, ściskając na chwilę skrzydełka nosa, starając się opanować krwawienie. Nie ma to jak dobry początek gry, prawda?

Kości: 1, 1, F
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 19 Kwi 2020, 06:24;

Nie była mistrzynią dobrego zachowania ani dobrego wychowania. Jej samej zdarzało się wplątywać w różne dzikie akcje. Dlatego nie oceniała dziewczyn. Jedynie stres dawał o sobie znać. Rzadko chciała ręczyć za kimś pozycją prefekta, jeśli nie znała go od absolutnie zawsze. Ostatnio zresztą dużo Hem ma problemów z presją i stresem. Miejscami to widać.
Odetchnęła, odpuszczając dziewczynie. Może latanie na miotle trochę Peril rozluźni. Wsiadła zatem na kijaszek, unosząc się po tym w górę i... Patrząc, jak tłuczek niemal od razu uderza Violę w twarz. Tego się nie spodziewała.
- That escalated quickly... - Wyrwało jej się mugolsko-memicznie, nim zleciała przejąć upuszczony przez Strauss kafel.
- Latanie z krwawiącym nosem może być trudne, ale jest wykonalne. Musisz głowę starać się pochylać w przód. Jak nie będziesz w stanie ćwiczyć, to krzycz. Preferencyjnie zanim spadniesz z miotły - zaczęła mieć wątpliwości, czy to dobry pomysł z treningiem w tak odległym miejscu. Nikt im nie będzie przeszkadzał... Ale też nikt nie usłyszy krzyków. Na razie ominęła tłuczek, skupiona na tym, czy Viola zdecyduje się na kontynuację ćwiczeń. Z jednej strony to quidditch. Tutaj musisz być twardy jak żelki z Biedronki. Z drugiej Hem nie była aż taką sadystką, by celowo masakrować dziewczynę. To tylko trening przed meczem, nie spartański sparing.
Zakręciła kółko wokół towarzyszki i kiedy ta zadeklarowała chęć do kontynuacji, Peril spróbowała jej podać kafel, jednocześnie omijając tłuczek, który chciał złamać jej rękę. W efekcie podanie było niezbyt celne. Ale przynajmniej Hem jeszcze żyje. Jeszcze.
Kolejka 1
Kostki: 4, 5
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 19 Kwi 2020, 18:57;

Kolejka: 2
Kości: 4, 3

Faktycznie dosyć szybko gra stała się interesująca w bolesnym tego słowa znaczeniu. Na pewno nie spodziewała się tego, że oberwie już przy samym wzbijaniu się w powietrze. Te tłuczki latały jak jakieś nienormalne. Miała jednak nadzieję, że to była jedyna taka wpadka i reszta jakoś jej pójdzie i to dosyć sprawnie.
- Dam radę. To nie moja pierwsza zjeba na miotle - stwierdziła, puszczając w końcu skrzydełka swojego nosa, z którego wciąż jeszcze delikatnie ściekała krew, ale całe szczęście już nie na tyle mocno, by przeszkadzać jej w grze.
Poza tym bezczynne wiszenie w powietrzu sprawiało, że była doskonałym celem dla tłuczków. Skrzętnie ominęła jeden z nich, gdy tylko się zaczął do niej zbliżać, a następnie podleciała po kafel, który został niezbyt celnie rzucony przez Peril. Szczęśliwie pochwyciła go w locie nim zdążył spaść na ziemię. Jednak po raz kolejny w pobliżu pojawił się szarżujący tłuczek. Strauss odchyliła się na miotle, wykonując przy okazji podanie do Hem, które jednak nie okazało się szczególnie celne, ale przynajmniej udało jej się uniknąć kolizji.
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 19 Kwi 2020, 19:33;

Tłuczki nigdy nie były normalne. Kto widział, aby dzieciaki latały w otoczeniu rozpędzonych kul z litego żelaza? Ktokolwiek to wymyślił był po prostu chory, chociaż dobrze wpasował się w potrzebę rozlewu krwi wśród nabuzowanych nastolatków. Zupełnie jak starożytne "chleba i igrzysk", teraz jest "pasztecików dyniowych i quidditcha". Różnica pokoleń zrobiła swoje, acz rdzeń został ten sam.
- Ja myślę - skomentowała i uchyliła się przed jednym tłuczkiem, podrywając miotłę dwa metry w górę. Niestety, teraz była na mało wygodnej pozycji, coby dobrze odebrać kafla od Violetty. Musiała zlecieć niżej.
Chciała to zrobić w miarę szybko i sprawnie. Opaść, złapać piłkę i uciec przez tłuczkiem, jaki krążył teraz trochę poniżej Peril. Niestety nie wyliczyła dobrze odległości. W momencie, w którym złapała kafel w ręce i miała odlecieć, czarna kula niemalże znikąd pojawiła się przed jej twarzą. Nos Hem uratowało tylko to, że tłuczek nie leciał szybko. Zakręcił niewiele przed jej twarzą i nie zdążył się rozpędzić. Zabolało, acz obyło się bez krwi.
- One chyba mają jakąś niezdrową preferencję... - Skomentowała, patrząc za upuszczonym kaflem. Wyleciał jej z rąk pod wpływem zaskoczenia z uderzenia.

Kolejka: 2
Kości: 1, 1, D
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 20 Kwi 2020, 13:41;

Kolejka: 3
Kości: nieparzysta -> 1, A

Ten kto wymyślił w ogóle te wszystkie tłuczki musiał być po prostu popierdolony, ale przynajmniej dzięki temu urozmaicił jakoś dzięki temu grę w Quidditcha. W zasadzie Strauss nie miała co na to narzekać, uwielbiała ten nagły przypływ adrenaliny na boisku i nie przejmowała się w ogóle obitymi narządami wewnętrznymi czy złamaniami, których doznała w wyniku zderzenia z kilkudziesięciokilogramową żelazną kulą.
Chwilowo szło im... naprawdę dosyć marnie. Co chwila dostawały tłuczkami, a ich celami najczęściej stawały się nosy dziewczyn, bo te najwyraźniej celowały w headshoty. Hem straciła kafla, a Krukonka ruszyła w jego kierunku, by chwycić go nim ten spadnie na ziemię. Starła się przy tym wykorzystać w pełni potencjał swojej miotły, by pochwycić piłkę. I udało jej się to. Kafel trafił w jej dłonie. Już zaczęła podrywać miotłę i chciała już usytuować się w odpowiedniej pozycji do podania, nawet już wykonywała rzut, gdy nagle znów tuż przed jej twarzą znalazł się tłuczek, który również wykonywał manewr i nie rozpędził się do szatańskich prędkości zanim uderzył ją po raz kolejny w nos, odnawiając przechodzący już powoli krwotok.
- Verfluchte...! - zaklęła, a jej dłoń po raz kolejny powędrowała do uszkodzonej części ciała. To chyba był jakiś żart.
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyNie 26 Kwi 2020, 14:51;

Usłyszała przekleństwo zanim zobaczyła ponownie krwawiący nos. Kliknęła z dezaprobatą językiem o podniebienie, po czym uniknęła swojego tłuczka.
- Cholerni fetyszyści - oceniła, na myśli mając piłki. Może jaki uczeń dla żartów dodał im zaklęcie, które kieruje tłuczki w stronę twarzy? Albo po prostu bazowo starają się jak najszybciej zrzucić zawodnika z miotły. Nie zastanawiała się nad tym nigdy nadmiernie, skupiona raczej na unikaniu zderzenia z nimi. Dynamika ich lotu to raczej dobry materiał na lekcję dla pałkarzy. Może więc faktycznie powinna zacząć ją zgłębiać, jeśli ma ambicję podciągnąć się też z innym pozycji? Wychodzi jej ignoranctwo we wszystkim, co nie było kaflem.
Zniżyła lot i zgrabnie złapała piłkę, upuszczonego przez Violę, unikając przy tym kolejnych ciosów. Będąc tak nisko, kątem oka zobaczyła coś kolorowego w trawie. Ale chwilowo miała na głowie inne problemy. Podała kafla do Krukonki, zanim zleciała niemalże tuż nad trawę. Przechyliła się, wyciągając dłoń oraz zgarniając z kępy trawy pisankę. Podrzuciła ją w rękach i schowała do kieszonki kurtki.
- Zając się spóźnił w tym roku - oceniła.

Poszukiwania pisanek, próba I: H - 70%
Kostki: 6,6
Kolejka: 3
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptyPon 27 Kwi 2020, 00:23;

Tura: 4
Kości: Obie parzyste

Z tym akurat musiała się zgodzić, bo te cholerne tłuczki zdecydowanie miały swój typ. Dokładnie jak jakiś fetyszysta, czyhający tylko na jedno. Nie sądziła tylko, że to akurat nosy staną się celem ich ataków, bo to było naprawdę bardzo bolesne. Dało się przeżyć, ale bolało jak diabli. Oby tylko dalej szło im już nieco lepiej.
I faktycznie wszystko nagle się odmieniło. Hemah w końcu wykonała celne podanie, które Strauss bez trudu odebrała. Kątem oka dostrzegła już zmierzający w jej kierunku tłuczek, więc nie tracąc czasu niemalże od razu poderwała miotłę w górę, by wykonać całkiem efektowną pętlę, pod którą przeleciała mordercza piłka. Chyba wcale nie było tak źle. Tym bardziej, że po całej akcji rzuciła bardzo trafnie do Peril. Chyba naprawdę weszły na właściwe tory.
Powrót do góry Go down


Hemah E. L. Peril
Hemah E. L. Peril

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 1140
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t16565-help-budowa
https://www.czarodzieje.org/t16590-help-me-mr-postman#458344
https://www.czarodzieje.org/t16566-help-budowa
Polana - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 EmptySob 02 Maj 2020, 14:38;

Tłuczki zdawały się odpuścić na parę chwil. Albo to dziewczyny się rozkręciły, bowiem coraz lepiej robiły uniki. Przez parę chwil Hem zdążyła zacząć żałować, że uwolniła dwa zamiast jednego... Ale teraz uwierzyła, że dadzą z nimi radę i nie wyjdą z tego niczym idealny materiał na cosplayerów Voldemorta.
Przejęła piłkę i uniknęła tłuczka pochylając się mocno w przód - niemalże kładąc na trzonku.
- Pozwolisz, nie będę tak akrobatycznie tego robić... Ale pętla pierwsza klasa - wyszczerzyła się do Krukonki. To naprawdę był ładny manewr, ale w meczu mógłby kosztować ich zbyt wiele czasu, czego Hem wolała unikać. Nawykła do szybkiej, sprawnej gry.
- To co, na koniec może jakieś bardziej zaawansowane manewry na dwóch ścigających? - Skoro już się dziewczyna rozkręca. Gryfonka podała jej niemalże prosto w ręce, pozwalając, aby tłuczek przeleciał przed jej twarzą, na szczęście nie dotykając.

Kolejka: 4
Kostki: 4, 4
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Polana - Page 9 QzgSDG8








Polana - Page 9 Empty


PisaniePolana - Page 9 Empty Re: Polana  Polana - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Polana

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 18Strona 9 z 18 Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 13 ... 18  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Polana - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-