Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dom państwa Whitelight

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyWto 26 Gru - 17:58;

First topic message reminder :


Dom Beatrice i Camaela


Dom Beatrice i Camaela został zaczarowany w taki sposób, że tylko osoba, która już w nim była, lub bezpośrednio od Beatrice bądź Camaela dowiedziała się o jego położeniu geograficznym, mogła go odnaleźć. W innym wypadku nie było to możliwe. Ten zabieg pozwalał na pozbycie się ewentualnych niechcianych gości.


Front domu


Dom znajduje się w mocno zalesionym miejscu, z dala od wzroku ludzkiego i centrum miasteczka, na delikatnym wzniesieniu. Z jego werandy rozpościera się przepiękny widok na Dolinę Godryka co zdecydowanie zachęca do spędzania wieczorów w tym miejscu. Drewniane ściany i kamienne murki idealnie się ze sobą komponują tworząc bardzo enigmatyczne wrażenie.



Ogród cz.1




Ogród cz.2


Ogród jest mocno zadrzewiony i może sprawiać wrażenie mocno zdziczałego. Jednak w całym tym rozgardiaszu jest jakiś urok, który sprawia, że to miejsce jest jeszcze bardziej magiczne


Parter:
Piętro:




Ostatnio zmieniony przez Beatrice L. O. Whitelight dnia Czw 17 Lut - 10:35, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyCzw 8 Lip - 13:33;

Westchnęła, słysząc kolejne jego słowa i pokręciła głową, modląc się do wszelkich bóstw na tym świecie, aby dały jej cierpliwość. Gdyby w otrzymała od nich siłę, prawdopodobnie mogłaby tego dzieciaka zabić, a przecież nie widziała się w azkabanowych ciuchach. Zakryła twarz jedną dłonią i przymknęła na kilka chwil powieki, rozkoszując się ciemnością, która pod nimi zapanowała.
- Po to, że już tydzień temu ci mówiłam, żebyś wyrzucił niektóre zniszczone rzeczy i kupił nowe - powiedziała wolno i bardzo wyraźnie. Tak, zdecydowanie, cierpliwość była jej bardzo potrzebna. Jej zasoby zawsze były niewielkie, jednak teraz, mając nastolatka!! w domu, okazywało się, że i tak były niewystarczające.
Odsunęła dłoń od twarzy słysząc jego śmiech. Z zainteresowaniem spojrzała na niego, aby po chwili usłyszeć te słowa. Jakim cudem on jeszcze żył, nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie.
- Wiesz, przygotowuję eliksir do którego bardzo potrzebuję członków ciała półwila... - rzuciła niby zwyczajnym tonem, ale wyraz jej twarzy pozostał dziwnie zimny i obojętny. Nie wiedziała, czy Eskil zdążył poznać ją na tyle, aby zrozumieć, kiedy żartowała, a kiedy tego nie robiła. W końcu była naprawdę bardzo dobra w ukrywaniu swoich emocji i odczuć. Niejednokrotnie słyszała, że kiedy naprawdę chciała, potrafiła ukryć wszystko. Co prawda zależało jej na tym, aby utrzymywać pozytywne relacje z chłopakiem, ale nie mogła się teraz powstrzymać przed taką drobną uszczypliwością. Nawet ostatecznie kącik ust nieco podniósł się jej do góry, choć mógł nie zauważyć tego gestu.
Przeszli do tematu, który Beatrice nieco bardziej interesował i stresował jednocześnie. Miała dosyć ogólny pogląd na to, jak wyglądało wcześniej życie chłopaka, ale nie wiedziała, czy jej działania będą odpowiednie. Teraz, kiedy znajdował się pod jej opieką, chciała dla niego jak najlepiej. Przeszedł bardzo dużo, został nagle wrzucony do kompletnie obcego sobie życia, na pewno czuł się cholernie zagubiony i zestresowany tym, co miało miejsce. Co prawda pieniądze nie załatwiały nigdy problemów, jednak Beatrice śmiała sądzić, że to ważne, aby chłopak mógł poniekąd czuć się niezależny. Dlatego nieco zaskoczyła się, słysząc taki sprzeciw z jego strony. Mylnie interpretując jego oburzenie już chciała pytać, czy jej stawka nie jest aby za mała, kiedy po sekundzie czy dwóch zrozumiała, o co chłopakowi chodzi.
- Eskil, nie wydurniaj się - powiedziała po chwili kręcąc przy tym głową. Odrzuciła czarny pukiel włosów z powrotem za ucho i dopiero wtedy kontynuowała. - Mnie na pieniądzach nie zależy, a chcę, żebyś czuł się swobodnie. A jeśli nie będziesz chciał tych pieniędzy, to po prostu utworzę ci skrytkę w banku i tam będę je umieszczać, aby odebrał je sobie później. Jako twój opiekun mogę to zrobić - posłała mu nieco złośliwy uśmiech, który miał powiedzieć "więc masz się mnie słuchać gówniarzu!", czyli coś, czego ona sama nie wyraziła słowami. Założyła nogę na nogę i przeniosła swoje spojrzenie na rozpościerający się przed nimi widok Doliny. - Byłeś w ogóle w mieście? Widziałeś coś? Dolina Godryka jest naprawdę piękna o każdej porze roku - zagadnęła go, ciekawa czy pozwolił sobie na podobną wyprawę od momentu, kiedy się tutaj wprowadził.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyNie 11 Lip - 21:00;

- A ja mówiłem, że nienawidzę chodzić po sklepach. Już raz Sophie mnie zawlekła na zakupy i szczerze to ja już wolę szlaban w złotej klatce profesora Williamsa niż przymierzanie tych ciuchów... - odparł niby w żartach, a jednak gdzieś w tym kryła się nuta powagi. Nie chciał kupować nowych ubrań bo to oznaczało, że musiałby je przymierzyć. Jak każdy rasowy mężczyzna unikał tego momentu jak ognia. Widział po nauczycielce, że testował jej cierpliwość, ale naprawdę starał się zachowywać spokojnie. Nic jej nie zniszczył. Niczego nie zalał, nie doprowadził do eksplozji ani nawet nie uronił jednej kropli swojej/czyjejś krwi. Tylko raz w środku nocy dobijał się do jej sypialni wołając głośno, że kot zgubił się w garderobie i chyba z kimś walczy bo tak się drze, że nie da się spać. Ot, nastoletnie problemy...?
Groźby kobiety robiły na nim wrażenie, bo... tak naprawdę w głębi serca trochę się jej bał. Doskonale pamiętał ten dzień kiedy lodowatym tonem opieprzała go za to, że upił się z Hunterem. Od tamtej pory wolał unikać tego rodzaju głosu tylko sęk w tym, że dosyć często go prowokował. W odpowiedzi twarz mu stężała od niepewności, ale zaraz to zacisnął zęby i dumnie uniósł podbródek. - Na gacie Merlina, to dlatego nie widziałem Astrid od miesiąca! Przerabiasz ją na składniki od eliksirów! - wybałuszył na nią oczy (próbując na siłę rozśmieszyć kobietę, aby wydała się, że tylko żartowała i wcale nie uszczknie mu kawałka palca w imię nauki) a potem złapał się za głowę. - Gdzie ta harpia kiedy jest potrzebna? - zapytał sam siebie i kukał na kobietę czy to ten moment kiedy ostatecznie traci do niego cierpliwość czy jednak poczucie humoru w niej zwycięży i przestanie wyglądać tak zimno, obojętnie i po prostu strasznie. Po dłuższym pomyślunku musiał stwierdzić, że chyba woli jednak próbować ją rozśmieszać niż rozmawiać o tak wysokim kieszonkowym. To takie dziwne musieć być wdzięcznym za coś, czego ona nie musi robić. - To nie jest jakaś podpucha? Test? - pytał podejrzliwie kiedy już zapewniła, że umieści mu pieniądze w skrytce bankowej (jak on nigdy w życiu w banku Gringrotta nie był!). - I co, będę mógł wydać to na głupoty? Roztrwonić to bez zastanowienia? I nie będzie za to awantury? - zmrużył oczy i węszył, szukając drobnego druczku, który zmieniałby postać rzeczy. Oparł się o drewniany filar i podwinął jedną nogę bliżej siebie. - Byłem już w Dolinie Godryka, ale nie chcieli wpuścić mnie do rezerwatu. Nie jestem pewien czemu ale strasznie mnie tam ciągnie, bardziej niż Zakazany Las. - wypalił bez zastanowienia bowiem Beatrice czasem sprawiała, że nie miał ochoty udawać, że pragnie czegoś niekoniecznie bezpiecznego. Co tu dużo mówić, zyskała jego zaufanie i udowodniła, że go nie zawiedzie... ale już opierdzieli to bez mrugnięcia okiem. Gdzie tu sprawiedliwość?
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyCzw 15 Lip - 8:35;

- A ten szlaban szybciutko da się załatwić - zapewniła chłopaka luźnym tonem. Ale w sumie nie zamierzała wchodzić mu z butami w życie. Skoro nie chciał wydawać kasy na ciuchy, nie zamierzała wtrącać się w jego decyzje. Był prawie pełnoletnim czarodziejem, więc pewnie wiedział co robił. Beatrice poza tym miała wrażenie, że prawdopodobnie, gdyby tylko chciał, mógłby okazywać się o wiele bardziej dojrzałym zachowaniem, niż nawet on sam mógł siebie o to podejrzewać.
Straty materialne nie miały dla niej większego znaczenia. Na razie przede wszystkim martwiła się tym, aby chłopak poczuł się jak najkorzystniej w miejscu, w którym przyszło mu przebywać. Na pewno to nie było dla niego łatwym doświadczeniem, więc prawdopodobnie nawet nie byłaby zła, gdyby zniszczył jej jakiś bardzo drogocenny eliksir.
No nie mogła już dłużej utrzymać powagi na twarzy, kiedy rozwalił ją doszczętnie tak prostym stwierdzeniem, jakoby przyczyniła się w jakiś sposób do rzekomego zniknięcia niejakiej Astrid. Parsknęła śmiechem pod nosem, a jej twarz ładnie złagodniała, kiedy śmiech wstąpił na jej usta. Już wcześniej zdarzało jej się słyszeć, że w takich momentach wyglądała nieco bardziej ludzko, jakby naturalnie, choć nieszczególnie przejmowała się tymi opiniami. W końcu już dawno uznała, że opinia innych na jej temat nie jest jej do szczęścia potrzebna. Niemniej miło było zrelaksować się we własnym domu, nawet z praktycznie obcą osobą u boku i nie musieć udawać jak zwykle pełnej powagi, szyku i elegancji.
- Tak, dokładnie tak. Lepiej nie wchodź do mojej pracowni, bo zobaczysz tam, co Ciebie czeka - zdecydowała się przedłużyć swój własny żart i to było naprawdę miłe uczucie. Podciągnęła jedną nogę, tak, aby stopę oprzeć o siedzisko zajmowanego przez nią krzesła. Otoczyła nogę ramionami a podbródek oparła na swoim kolanie. Prychnęła głośno pod nosem słysząc jego kolejne słowa i przeniosła na niego harde spojrzenie czarnych tęczówek.
- Ja nigdy nie kłamię - stwierdziła krótko, acz treściwie, jednocześnie mając nadzieję, że te słowa wyjaśniają wszystko. Jednak Eskil miał jeszcze dalsze pytania, co pozwoliło jej sądzić, że tę kwestię delikatnie należało rozwinąć. Westchnęła, wykonując młynka czarnymi oczami, choć nie była pewna, czy mógł on zwrócić na to uwagę. - Możesz zrobić z tymi pieniędzmi, co tylko zechcesz. To są twoje pieniądze i ja nie zamierzam wtrącać się w twoje decyzje. Chcesz sobie na coś odłożyć, bardzo proszę. Wolisz wydać to na głupoty, nie mam nic przeciwko - wzruszyła lekko ramionami uznając że chyba nie ma co bardziej rozwijać tej kwestii. Sama przynajmniej uważała że nic więcej tutaj do powiedzenia nie było.
- Po części nie dziwię się, że nie chcieli cię tam wpuścić - powiedziała po chwili milczenia. Kontemplowała w myślach nad tym tematem przez chwilę, aż zdecydowała powiedzieć mu więcej na ten temat. - Nie zrozum mnie źle, ale przez twoje pochodzenie, może to być dla ciebie szczególnie niebezpieczne. Z rezerwatu bardzo blisko do miejsca, gdzie jak powszechnie wiadomo, żyją wile. Pewnie dlatego odczuwasz tak ogromną potrzebę pojawienia się tam - nie było co owijać w bawełnę tego tematu. Nie był on prosty, a prędzej czy później, Eskil sam by się domyślił, skąd ten pociąg akurat do tego konkretnie miejsca. Albo by się nie domyślił i naraził na naprawdę ogromne niebezpieczeństwo.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyNie 18 Lip - 21:21;

Prychnął w typowy dla siebie sposób kiedy coś mu nie pasowało. - Chociaż na czas wakacji odpuść mi szlabany. Mam dość wiecznych ograniczeń. Już w ciągu roku szkolnego trzeba się wiecznie pilnować, żeby nikt mnie nie wykr... znaczy się, żeby nic nie odwalić. - niemal się przejęzyczył! Z drugiej strony to Beatrice Dear. Doskonale musiała zdawać sobie sprawę co za ziółko trzyma w swoim domu. Ciężko było mu zwracać się do niej po imieniu (czego póki co taktownie unikał), a i jeszcze tkwiła między nimi niezręczność. Musiał jednak przyznać, że dało się z nią fajnie porozmawiać i nie zanudzała monotonnym głosem. Może dzięki temu jego SUMy z Eliksirów podskoczyły na bardzo wyciągnięty Zadowalający z dwoma minusami?
Odetchnął z ulgą kiedy Beatrice uległa procesowi rozśmieszania. Wyglądała przy tym jak... beztroska nastolatka? Nie mógł wyjść z podziwu, a przecież gdy była wściekła to dostawał zimnych dreszczy ze strachu. Teraz, gdy pozwoliła sobie na więcej wesołości to nie potrafił uwierzyć, że ktokolwiek mógłby się jej bać. Zaraz jednak przywołał się do porządku. Robin też wyglądała słodko i niewinnie, a gdy się wściekała to połowa Hogwartu ją słyszała.
- Eee tam, serio myślisz, że chce mi się siedzieć w pracowni eliksirowara po tym, co urządziłaś nam z Eliksirów na koniec roku? Ja dziękuję bardzo! - uniósł obie ręce w geście absolutnego poddania. Mogła być spokojna. Eskilowa noga tam nie postanie, przynajmniej nie dobrowolnie. Ciągnęło go na zewnątrz, na długie spacery czy wylegiwanie się na trawie. Zmrużył oczy kiedy zapewniła, że nigdy nie dopuszcza się kłamstwa. Nie wiedział czy jej wierzyć czy jednak potraktować ją jako dorosłą, która go zdradzi, jeśli uzna, że to będzie wszystko dla jego dobra? Nie, nie może tak o niej myśleć. Ufał jej, halo. To nie czas na takie podejrzliwości. Skrzyżował ręce na ramionach, bowiem jej swobodne podejście do gospodarowania tak wielkim kieszonkowym było nietypowe. Na końcu języka miał zapytanie czy pozwoli na kupno papierosów, ale uznał, że nie ma co przeginać. - Aaa... bo wiesz, ja we wrześniu mam urodziny i będę mógł zaprosić parę znajomych w ostatni weekend wakacji? - zapytał niewinnie, odwracając wzrok w kierunku wylegującego się na słońcu kota. Nie wspominał o ilości "znajomych" ani o tym, że zamierzał się upić na swoją siedemnastkę bowiem obiecał Lucasowi, że jeden drugiemu wleje do gardła ognistej whiskey. A może to Hunter? Tak czy siak, chciał się wybawić, a zanim do tego dojdzie to wypadałoby wybadać sytuację na ile mógłby sobie tu pozwolić. Skoro z takim luzem podeszła do kwestii wydawania pieniędzy...
Usiadł niższym schodku i łokcie opierał o ten na wysokości swoich pleców. - Wiem, że to gdzieś w Dolinie Godryka i właśnie strasznie mnie kusi, żeby pójść bliżej. - powiedział wprost, bez zastanowienia. Znała go już na tyle, aby wiedzieć, że taka myśl mogłaby zagościć w jego umyśle na stałe. Zaraz jednak bardzo wyraźnie się wzdrygnął kiedy przypomniał sobie, że tam zginął jego ojciec. Nagle owionął go chłód i spiął mięśnie. - Z drugiej strony to chyba stado hipogryfów mnie tam nie zaciągnie. - dodał zaraz i wyprostował się na schodku, ale już bardziej nerwowo. - Dziwne, co nie? Kusi mnie strasznie, ale też aż mi słabo na samą myśl... - wstał ze schodka jakby nagle bliskość rezerwatu zaczęła go uwierać. Jak to Eskil, gdy wstał, to musiał trącić stopą szklany dzbanek, który postanowił rozbić się na drobne kawałki. - Niech to szlag. - przeklął sobie pod nosem i odruchowo sięgnął, aby to wszystko posprzątać (bo głupio byłoby mu to zlekceważyć na oczach Beci), co doprowadziło do pokaleczenia sobie palców. Głośno westchnął. - Nic nie mów, wiem. - nawet nie zerkał na kobietę tylko stopą zsunął większe kawałki szkła (jeden mniejszy przebił się przez materiał skarpetki i drasnął mu stopę, co dzielnie zlekceważył, aby nie udowodnić jakim był obecnie imbecylem) z przejścia.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyWto 20 Lip - 13:08;


Może i faktycznie powinna mu nieco odpuścić. Problem polegał na tym, że sama kompletnie nie wiedziała, w jaki sposób powinna się zachowywać w tej sytuacji. W końcu dotychczas nawet nie marzyła o posiadaniu potomstwa, aż tu nagle okazywało się, że właśnie stała się opiekunem nastoletniego czarodzieja, który miał już wykształcone swoje zdanie, pewne swoje nawyki, których na pewno nie zamierzała z niego wypleniać. Nie była odpowiedzialną za to osobą. Jedna jej brew uniosła się ku górze, a ona sama podążyła spojrzeniem w stronę półwila.
- Chciałeś powiedzieć wykryć? Na Merlina... myślisz, że serio niektórych twoich zachowań nie widać? - parsknęła lekkim śmiechem, bo była naprawdę w wyśmienitym humorze. Doskonale pamiętała, jak sama była w jego wieku i była święcie przekonana, że wszystko, co chciała ukryć, zawsze takim pozostawało. Że kadra nauczycielska nie miała prawa dowiedzieć się o niektórych spośród uczniowskich wybryków. Tymczasem gdy zmieniła się jej perspektywa, okazywało się, że kadra po prostu nie chciała zauważać niektórych rzeczy. Papierkologi było z tym co niemiara, a przecież niekiedy przewinienia były tak błahe, że po co robić sobie dodatkową pracę? Jako nauczyciele a niektórzy dodatkowo jako opiekunowie mieli wystarczające urwanie głowy, aby jeszcze przy każdym byle wykraczającym poza regulamin wykroczeniu musieć zwracać na to uwagę. To trochę tak jak ze ściąganiem na lekcji. Każdy myślał, że jest tak cudownie niedostrzegany, taki sprytny, dopóki nie zasiadł za nauczycielskim biurkiem, gdzie dostrzegł, że wszystkie nieprawidłowości są podawane niczym na srebrnej tacy. Rozumiała jednak to, że sam Eskil tego nie zauważał. Była taką samą osobą, choć ona miała nieco łatwiej ze względu na możliwość ukrycia się za swoją metamorfomagiczną powłoką.
Zaczynała naprawdę czuć się swobodniej w jego obecności. Nie spodziewała się, że do tego dojdzie, a tymczasem wychodziło na to, że mogła nawet przywyknąć do jego obecności w tym domu. Był on duży i na ogół pusty. Od kiedy przygarnęła kota, to ten wędrował za nią niestrudzenie zarówno po korytarzach zamku jak i prywatnego domostwa. Jednak teraz miała odczucie, jakby w końcu wstąpiło w to miejsce życie. Miła odmiana od codziennej pustki, która normalnie tutaj panowała. Przyglądała się chłopakowi, kiedy pytał ją o pozwolenie odnośnie tego, czy może zaprosić znajomych, aby świętować swoje urodziny. Jakby nie patrzeć, siedemnaste urodziny to bardzo ważne wydarzenie, nic więc dziwnego, że chciał je uczcić w odpowiednim gronie. Analizowała w głowie to, co właśnie powiedział, wiedząc, że wyjdzie na tą najgorszą, kiedy mu powie, że nie powinien czegoś takiego robić. Choć z drugiej strony, dlaczego miałaby mu nie pozwolić na imprezę urodzinową? Ciężkie było to decydowanie o cudzym losie...
- Jeśli mi obiecasz, że nikt nie wejdzie do mojej pracowni oraz że dom nie wybuchnie, to chyba nie ma żadnych innych przeciwwskazań - powiedziała w końcu, powoli ważąc każde słowo. W sumie taka była prawda. Jeśli będzie przestrzegał tych dwóch reguł, to mogło być dla niego całkiem fajne wspomnienie.
Przeszli do tematu znacznie bliżej związanego z samym pochodzeniem chłopaka. Uważnie go słuchała, przypatrując się całej jego postawie, która niejednokrotnie już mówiła jej więcej, niż same usta chłopaka. A że obserwatorem była cholernie dobrym to mogła dzięki temu zrozumieć, co konkretnie nim kierowało.
- Nie powinieneś udawać się samodzielnie w tamte rejony. Szczególnie do momentu kiedy nie będziesz mógł używać czarów poza terenem Hogwartu - powiedziała powoli, naprawdę uważając tego typu zachowanie za skrajną głupotę. Wiedziała mniej więcej jakie niebezpieczeństwo mogłoby tam czyhać na chłopaka i nie zamierzała pozwolić na to, by cokolwiek mu się stało. - Jeśli faktycznie będziesz chciał tam iść, to pójdę tam razem z tobą, ale nie powinieneś nawet brać pod uwagę, aby udać się tam samodzielnie - strącił stopą dzbanek, co skutecznie przeniosło jej uwagę na aktualną sytuację. - Przestań, zrobisz sobie... no, za późno - westchnęła i wstała ze swojego miejsca. Proste reparo wystarczyło aby dzbanek wrócił do swojego kształtu, a jeden zagubiony w stopie Eskila odłamek, wydostał się i dołączył do pozostałych. - Pokaż te dłonie - poprosiła, gotowa rzucić odpowiednie zaklęcia, które mogą zatamować niewielkie ranki i je uleczyć. Normalnie jak z dzieckiem...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 21 Lip - 21:42;

Choć Beatrice teraz parsknęła śmiechem kiedy niemal tu się przejęzyczył (oczywiście, że musiała to wyłapać, jakżeby inaczej) to nie wypierał się możliwości takiego wypowiedzenia się. Ba, uśmiechnął się półgębkiem do kobiety. - Oczywiście, że niektórych rzeczy po mnie nie widać. Jakbyś wiedziała wszystko ty albo profesorowie to… to nie chcę wiedzieć co byście ze mną zrobili.- był dumny z tej przewagi jaką daje tajemnica, do której nie mają dostępu dorośli. Zaraz jednak jego uśmiech samoistnie się zatarł bo fakt faktem, jedna z tych tajemnic nie była zbyt przyjemna. - Ale tak jak obiecałem, o ważnych rzeczach ci powiem. - dodał pośpiesznie i odwrócił wzrok bowiem wypowiedziane słowa trochę go zawstydziły. Ufał jej, bo sobie na to zapracowała. Ba, ona ufała jemu, a to odwaliło więcej roboty niż jakiekolwiek pedagogiczno-psychologiczne zagrywki kadry nauczycielskiej. Wystarczy mieć podejście do nastolatka, a nawet ten zbuntowany otworzy swoje serce. Dała mu wiele powodów do zaufania. Tak jak najprawdziwszy nastolatek na świecie testował cierpliwość swojego nowego rodzica. Sprawdzał granice, a kiedy zapytał o wyprawienie imprezy w tym pięknym domu… nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo. To było naprawdę podjerzane. - Serio się zgadzasz? Czemu tak szybko? A co, jeśli będę się obściskiwał na ganku z dziewczyną albo będę pić poncz? - nie wspominał, że ma być jedna butelka ognistej whiskey dla wszystkich, ale i tak niedowierzał, że na tak wiele mu pozwala. Aż tak mu ufała? To było… wow… albo genialna podpucha.
Chwilowe rozważania o polanie wil dosyć szybko go zniechęciły do samodzielnej wycieczki. Miała rację - bez magii czy umiejętności teleprotacji nie było sensu się tam wybrać. - Nie chce mi się tam iść bo jeszcze wpadnę na mamusię i mamusia może chcieć postanowić mnie ukatrupić.- przyrzekł, choć brzmiało to oschle. Poczuł się nieswojo, zatem wstał, zademonstrował swoją gapowatość, znów wystraszył kota (w końcu ten wydrapie mu oczy za ten chaos), pokaleczył się, chciał posprzątać, co spowodowało kolejne skaleczenie - innymi słowy Eskil pełną gębą. Cofnął ręce kiedy kobieta rzuciła czar. Podskoczył na jednej nodze, gdy z drugiej stopy wyskoczył odłamek szkła. - Aua!- poskarżył się, bo choć ranka mała to upierdliwie bolesna. Bez oporu pokazał jej swoje dłonie, układając je wnętrzem w kierunku nieba. Raptem trzy skaleczenia, w tym jedno głębokie. - To co, trochę krwi do eliksirów? Gdzie nakapać?- i wtedy zauważył pierścionek na jej dłoni, właśnie wtedy kiedy stała blisko. Rozdziawił usta. - Masz narzeczonego?!- wskazał brodą na jej palec. - Błagam, nie Patton. Może Swann? Bo chyba nie profesor Voralberg?! On podobno jest wilkołakiem. - autentycznie się przeraził, że miałby oglądać drugiego profesora w tym domu, w którym pozwolono mu mieszkać. - Powiedz, że ktoś fajny…- swoboda wypowiedzi wychodziła mu coraz lepiej. Cóż, byli sami, a to też wiele pomagało.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyPon 26 Lip - 11:45;


Nie skomentowała jego słów, uznając, że nie ma to większego sensu. Niech żyje sobie w błogiej nieświadomości, słodkim przeświadczeniu, że wszystko co robi, co chce, aby było utajnione, takim właśnie pozostawało. Miało to możliwość wykreowania pewnego rodzaju działania, które to w odpowiednim momencie mogłaby podjąć, gdyby sprawy zaszły za daleko. Na razie wszystko było w porządku, więc nie zamierzała nadto ingerować w wolność swojego podopiecznego.
- Spróbuj tylko nie powiedzieć - oznajmiła lekkim tonem, mimo to świdrując go spojrzeniem czarnych tęczówek. Darzyła go zaufaniem i w zamian pragnęła tego samego. W końcu, byli na siebie skazani przynajmniej na kilka lat, czy tego chcieli czy nie. Beatrice miała jednak świadomość, że to wcale nie wyglądało w taki sposób. Nie będzie nagłego odcięcia, kiedy chłopak zakończy naukę. Prawdopodobnie oboje zbyt mocno zaangażują się w tą relację. I będa mimowolnie ją kontynuować.
Była zaskoczona tym, że sam Eskil uznał za dziwne jej xzgodę na planowana przez niego imprezę. Dla niej było to raczej naturalnym krokiem. W jaki inny sposób mogłaby mu pokazać, że naprawdę ufa mu i że chce, aby poczuł się w jej towarzystwie swobodnie?
- A dlaczego miałabym sie nie zgodzić? Jeśli coś zniszczysz, to to odkupisz. A jak masz się upić, to wolę, żebyś zrobił to tutaj, niż upijał się po kątach w Hogwarcie - wyjaśniła swoje stanowisko w tej sprawie dosyć precyzyjnie. Bo naprawdę właśnie tak uważała. Poza tym, była rodzicem od piętnastu minut. Musiała się jeszcze wszystkiego nauczyć i zrozumieć. Kto wie, może popełniała właśnie karygodny bląd? Ale ta wiedza przyjdzie z czasem.
Chwilę później już pomagała chłopakowi w tym, aby doprowadzić jego ręce do stanu pierwotnego po tym, jak je pokaleczył w bardzo nieładny sposób. Oczywiście, że udzieliła mu należytej pomocy, bo przecież nie mogła inaczej. Chłopak sam nie mógł rzucać czarów a i wątpiła, czy znałby jakies, które teraz mogłoby mu pomóc. Parsknęła śmiechem i odgarnęła wolną dłonią czarny kosmyk włosów.
- Zaraz przyniosę odpowiednią fiolkę - zażartowała od razu, skoro weszli ponownie na temat pobierania krwi półwila w celach eksperymentalnych. Wzdygnęła się zaskoczona, słysząc jego nagły wybuch. Zapomniała o pierścieniu, który zdobił serdeczny palec jej dłoni. Jakby odruchowo na niego spojrzała i dopiero po chwili przeniosła czarne spojrzenie na Eskila. Mógł w nim dostrzec nieco zamieszania. - No tak, tak wyszło. - stwierdziła, jakby właśnie rozmawiali o pogodzie a nie o potencjalnym opiekunie prawnym Eskila. Odchrząknęła cicho, jakby dając tym sobie nieco odwagi. - Oświadczył mi się, kiedy powiedziałam, że chcę zostać twoim opiekunem prawnym - przyznała z lekkim uśmiechem i parsknęła śmiechem słysząc kolejne jego słowa. - Nie, to ani nie Swann, ani nie Patton, a tym bardziej Voralberg. I do każdego z nich powinieneś się zwracać panie profesorze - upomniała go, rzucając ostatnie zaklęcie na jego dłonie, które pozwoliło na to, aby zasklepiły się niewielkie obecne dotychczas ranki. - Nie, to Camael Whitelight, profesor transmutacji - wyjaśniła mu jeszcze, świadoma, że taka informacja bądź co bądź, była dla niego istotną.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 28 Lip - 18:26;

- Całowanie się z dziewczyną albo chłopakiem też jest ważne? - zachichotał okrutnie, chcąc sprawdzić jak Beatrice na to zareaguje. Będzie zażenowana, zaskoczona (choćby tym, że jej nowe dziecko już się z kimś całuje… ) czy podjedzie do tego jak zawsze ze stoickim spokojem? Nie miała na sobie powłoki metamorfomagicznej, a więc łudził się, że nie ukryje swojej pierwszej reakcji.
Nie ukrywał zaskoczenia takim przyzwoleniem na zrobienie imprezy urodzinowej. Nie dopytywał już, aby się nie rozmyśliła. - Albo w Hogsmeade.- zaśmiał się, wspominając pijaństwo z Hunterem, bardzo brutalne cucenie, macanie Camaela, zauważenie, że Beatrice ma cycki… poczerwieniał z zażenowania dosłownie sekundę później. Zacisnął dłoń, aby na podłogę skapnęła kropla jego krwi. - Co za marnotrawstwo składnika alchemicznego!- oburzył się, śmiejąc się z ich żartowania, które sprawiło, że zapałał do Beatrice szczerą sympatią. Pomyśleć, że kiedyś się jej straszliwie bał! Oczywiście doskonale wiedział, że potrafiłaby wywołać w nim lęk odpowiednią tonacją głosu i mimiką. Budziła respekt, ale potrafiła być mega przyjemna.
Trudno było objąć rozumem fakt, że Beatrice zaręczyła się. - Co mówiłaś o dzieleniu się ważnymi rzeczami…?- zapytał z przekąsem, bardzo wymownie na nią spoglądając. Nie oczekiwał odpowiedzi. Poznawszy okoliczności oświadczyn wybuchnął śmiechem. Nawet nie poczuł działania zaklęcia, ot, chwilę później miał już zdrowe dlonie, a rozbity dzbanek był wspomnieniem. Rozmasował je, śmiejąc się. - Na gacie Merlina, szkoda, że nie widziałem miny tego kogoś! Jak zareagował na wieść, że masz w domu zajebistego nastolatka?- dopytywał (wplecione przekleństwo miało sprawdzić na ile może sobie pozwolić ze słownictwem poza zamkiem), chętny dowiedzieć się czy został potraktowany jako obciążenie czy zwyczajny gratis to Beatrice. - Nie ma ich tutaj to nie muszę ich profesorować. - oczywiście, że się zbuntował, nawet w takiej sytuacji. Usłyszawszy nazwisko wybranka, minę miał dosyć zabawną. Podrapał się po łepetynie. - Emm… gratulacje?- uśmiechnął się, ale oczy pozostały okrągłe jak dwa galeony bo nie miał pojęcia co mam myśleć o profesorze Whitelight.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyPią 30 Lip - 9:27;

Westchnęła dosyć ostentacyjnie, kiedy wspomniał o całowaniu się i o tym, czy aby na pewno nie powinien informować Beatrice o podobnych poczynaniach w swoim wykonaniu.
- Takie informacje śmiało możesz mi darować, jeśli uznać, że nie chcesz o tym ze mną rozmawiać - powiedziała w końcu. Sama nie do końca chciała poruszać z nim takie tematy. Jeszcze nie poczuła się komfortowo w roli tego całego opiekuna, a już miała dyskutować z nim na temat jego związków? Merlinie, uchowaj!
Temat zszedł w nieco inne rejony, gdzie to Beatrice musiała powiedzieć chłopakowi nieco więcej na temat jej związków i tego, że w zasadzie to może niedługo zyska tatę... Kompletnie zapomniała o tym, że przecież ten aspekt na pewno w jakimś stopniu dotyczył Eskila. W końcu Camael miał się z nią związać na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie, czy jakoś tak to szło. A tymczasem sytuacja stała się nieco bardziej zagmatwana, niż którekolwiek w ogóle podejrzewało.
- Tym nie zdążyłam się podzielić, bo było wiele innych ważnych spraw do załatwienia - odparła od razu, przybierając poważny wyraz twarzy. Jeszcze tego brakowało, aby Eskil ganił ją za... małe przeoczenie, którego się dopuściła! Śmiech, który potem wybuchnał w jego ustach, zaraził ją, wykrzywiając kąciki jej ust ku górze. A potem i ona zaśmiała się głośno, bo ta sytuacja naprawdę była poniekąd komiczną. - Jeszcze wtedy nie miałam w domu nastolatka, ale chyba zareagował nieźle, skoro i tak mi się oświadczył - stwierdziła naprawdę lekkim tonem. Nie ulegało żadnej wątpliwości to, że Camaelowi naprawdę na niej zależało. W innym wypadku, czy mimo wszystko by ją pragnął?
Przyglądała się chłopakowi z nieskrywaną ciekawością, doszukując się w jego reakcji czegoś więcej. Tyle że nie musiała za bardzo tego szukać, bo Eskil zdawał się być otwartą księgą, z której każdy mógł czytać, a już szczególnie ktoś tak wyczulony na odruchy międzyludzkie, jak Beatrice.
- Ty nie chodzisz na transmutację... - stwierdziła, bo nawet nie musiała o to pytać. Po prostu wiedziała, że tak jest, a jego mina mówiła wszystko to, czego chłopak sam niedopowiedział. Pokręciła głową, uśmiechając się nieco wrednie w jego kierunku - To już wiem, jaki przedmiot, zaraz po eliksirach, stanie się twoim ulubionym w szkole - dodała po chwili, cholernie ciekawa tego, jak na ten niejawny przymus zareaguje.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyNie 1 Sie - 21:13;

Niestety nie udało się zbić Beatrice z pantałyku. Była ciężkim zawodnikiem, ale trzeba przyznać, że świetnie się z nią rozmawiało. Trzymała nerwy na wodzy i odpowiadała dyplomatycznie, a on wciąż czuł się przy niej swobodnie. - Nie będę wtajemniczać cię w szczegóły, bo mnie ukatrupisz.- zaśmiał się i odrobinę, ledwie zauważalnie poczerwieniał (dla osoby postronnej jest to nie do zauważenia). Cieszył buzię bo udało mu się dostrzec w kobiecie jakikolwiek błąd, choćby najmniejszą skazę (serio, jej blizny były cholernie ciekawe ale nie uważał je za wadę a za coś zajebistego!), a ona potraktowała to śmiertelnie poważną miną. Teatralnie wzdrygnął się i potarł dłońmi swoje przedramiona. - Brr, powiało zimnem.- a i faktycznie dostał gęsiej skórki, co mogło dać solidny wydźwięk. Nie rozumiał tej kobiety. W jednej sekundzie mrozi powagą, a w następnej wybucha śmiechem. - Musi mieć niezłe jaja... Jak myślisz, spodobam mu się?- wyszczerzył się, rozkładając ręce na boki i prezentując swoją zacną osobistość. Cóż, jego frekwencja na transmutacji pozostawia wiele do życzenia. To dziedzina magii, która w ogóle do niego nie przemawiała choć fajnie byłoby znać parę zaklęć... Sęk w tym, że wszystkie, nawet najprostsze, wymagały wkuwania wiedzy, a tego Eskil nie lubił. O nie, nie rozmawiamy o szkole w wakacje. Och, chyba woła mnie moja figurka rogogona... JUŻ IDĘ!!- i zwiał. Po prostu zwiał Beatrice sprzed nosa, biegnąc w kierunku swojego pokoju i uciekając przed dalszą częścią poważnych rozmów. Nie miał pojęcia co ma myśleć o tym, że Beatrice będzie mieć męża (nie jest na to za młoda? Przecież ślub biorą starzy ludzie...) ani też o tym, że jej mężem będzie profesor.

| zt x2
Eskil rozliczone
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 18 Sie - 5:36;

Impreza urodzinowa

Krótkie wprowadzenie:

To ma być jego dzień. Nie namęczył się jakoś szczególnie przy przygotowaniach, bowiem wysokie kieszonkowe od Beatrice pozwoliło kupić dużo słodyczy i piwa kremowego. Nie przystrajał domu bo… na Merlina, czy ten dom może być piękniejszy niż jest? Nie obchodził go wystrój, a ludzie, których zaprosił. Nie miał pojęcia kto zechce przyjść, ale wierzył, że najlepiej wszyscy naraz. Na szybko zawiesił tylko kilka lampek z Niebieskim Ogniem, który mu oczywiście wyczarowała Beatrice bo choć świętował urodziny dzisiaj to w rzeczywistości miał je dopiero pierwszego września. Siedział zatem na schodach na ganku i czekał na gości. Beatrice kazała założyć białą koszulę, żeby wyglądał przyzwoicie skoro już kogoś zaprasza. Nawet uczesał włosy dzięki czemu nie wyglądał jak siedem nieszczęść. Nie mógł doczekać się gości z prostego powodu - będą się bawić, słuchać głośno muzyki, pić alkohol (oby Robin wzięła ze sobą whiskey!), tańczyć, jeść, gadać, śmiać się, żartować… niewiele potrzebował prócz obecności najfajniejszych osób.
Wstał kiedy tylko usłyszał trzask teleportacji. - No nareszcie… jeszcze trochę a koty zeżrą wszystkie słodycze. - zawołał na powitanie do wszystkich i pomachał wielką ręką do tych, co stali w ogródku. - Wchodźcie do środka, do salonu, no tam prosto i w prawo. Siadać gdzie popadnie, choćby na komodzie, uwaga na koty…- od razu kierował do odpowiedniego miejsca. Usta nie zamykały się nawet na chwilę. - … powinny być dwa i Lucyfer, jeśli przyszedł. Gdzie mi tu buty zdejmujesz, no właź w butach, fajna chata, co nie? - gadał, gadał i gadał, cały czas stojąc na schodkach, nieopodal drzwi.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 18 Sie - 20:50;

Zaproszenie od Eskila wywołało na twarzy dziewczyny ogromne zdziwienie. Nie sądziła, że może zaliczać się do grona jego znajomych, a może chciał to zmienić? Tylko po ostatniej wpadce miała co do tego duże wątpliwości, natomiast w głowie brunetki zaświtała myśl, iż nie ma pojawić się tam ze względu na niego, choć niewątpliwie liczył na bonus w postaci prezentu, tylko dla Doireann, którą - jeśli naprawdę łączyła ich bliska relacja - zaprosił jako jedną z pierwszych na urodzinową imprezę. Z drugiej strony ciężko było jej zrozumieć chłopaka, nie potrafiła pojąć niektórych z jego zachowań, podobnie jak swoich gdy znajdowała się w towarzystwie półwila.
Mając tak duży mętlik w głowie nie czuła się z tym wszystkim zbyt dobrze, a przede wszystkim z zaproszeniem. Niemniej doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Sheenani i impreza, gdzie nie będzie brakowało alkoholu - siedemnaste urodziny ma się tylko raz! - nie jest zbyt dobrym, a wręcz brutalnym połączeniem i nie mogła w takich okolicznościach zostawić przyjaciółki samej. Oczywiście wcześniej uprzedziła Puchonkę, że zamierza się tam pojawić i spotkają się na miejscu, ale ostatecznie wśród licznych gości, ciężko było jej odnaleźć znajomą twarz, a gdy Eskil zaczął mówić i mówić skupiła się na nim, chcąc mieć za sobą życzenia i wszystkie związane z tym grzeczności, łącznie z uśmiechem. 
- To "Czarne Historie" mugolska gra, której zasady są tak łatwe, że nawet ty to ogarniesz, Clearwater - zaśmiała się, nie mogąc odpuścić sobie niewybrednego komentarza, którym gdy tylko miała ku temu okazję, chętnie go zaszczycała. Potem odeszła, stając gdzieś z boku, by inni również mogli wręczyć prezent solenizantowi.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyPią 20 Sie - 14:28;

Siedemnaste urodziny Eskil mógł mieć tylko raz w życiu, więc Robin oczywiście zamierzała się na nich pojawić. Nie było po prostu innej opcji. Choć robiła sobie z niego żarty i udawała, że ma ważniejsze rzeczy do odbębnienia tego dnia, było to oczywiście tak dalekie od prawdy, jak to tylko możliwe. Nie wyobrażała sobie ominąć urodzin przyjaciela. Potrafiła niejednokrotnie zachowywać się dziwacznie, ale nie aż tak.
Ubrała się w sposób, który pozwalał jej dopasować się do każdej okazji, kompletnie nie wiedząc, czego może się spodziewać. W końcu Eskil powiedział o tym, że ich opiekunka domu ma zabrać z jednego miejsca w Dolinie w kolejne. Sama kompletnie nie wiedziała, gdzie się mieści dom nauczycielki i nawet nie próbowała zgadywać. Po prostu pojawiła się w umówionym miejscu o odpowiedniej godzinie, witając się z tymi kilkoma osobami, które również miały pojawić się na urodzinach Eskila.
Kiedy zobaczyła chłopaka, na jej ustach od razu wykwitł promienny uśmiech. Ze swojej torebki wyjęła obiecaną butelkę whisky i ruszyła do niego żwawym krokiem. Poczekała kulturalnie, aż wszyscy odejdą i ostentacyjnie wyciągnęła przed siebie dłonie wraz z butelką.
- Wiesz, czego ja ci życzę i chyba nie muszę się powtarzać - oznajmiła, dalej się uśmiechając i podając mu trunek na ten wieczór. A potem bezpardonowo przytuliła go do siebie, mocno ściskając chłopaka.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 214 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 511
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySob 21 Sie - 1:18;

Mógł się spodziewać że zostanie zaproszony na chyba najważniejsze urodziny Eskila. W końcu znali się nie od dziś, a Drake kilka razy mu pomógł dając na przykład wypracowanie na transmutację, żeby przypadkiem Pantalon Craine mu głowy nie urwał. Dobrze że prezent dla Eskila kupił jeszcze podczas pobytu w Jamalu, kiedy przemierzał z Doireann tamtejszy bazar. Wszedł do domu zaraz za Liv i Robin. Na jego nieszczęście, impreza przypadała na dzień zaraz po pełni, więc jego osłabienie było całkiem spore. Raczej szaleć nie będzie.
Poczekał aż Robin skończy tulić półwila i sam przeszedł do składania życzeń. -Wszystkiego najlepszego Eskil. Proszę...- Przytuli go może później, jak z osłabienia będzie leciał z nóg. Ale póki co przyszła pora na danie mu prezentu. Wręczył mu więc ładnie zapakowaną Shishę Jamalską z nadzieją że ta mu podpasuje. Wziął też ze sobą talię kart, więc w razie czego będą mogli zagrać w durnia jeśli nie będą mieli już co robić.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyNie 22 Sie - 18:11;

.  Nikogo z obecnych nie zdziwiłby fakt, że Sheenani nie miała największego doświadczenia w imprezach; a przynajmniej tych mniej oficjalnych, gdzie całość zachowania wraz z przebiegiem wydarzeń nie były ściśle określone przez sztywne ramy (chociaż i te znała głównie z wiktoriańskich powieści). Urodzinom Eskila daleko było od szykownego bankietu, toteż czuła się dość… zagubiona? Chłopak nie wspominał w zaproszeniu nawet o wymaganym stroju, skazując Puchonkę na spędzeniu dziwnie długiej, niesamowicie stresującej godziny na siedzeniu przed szafą i próbą podjęcia jakiejkolwiek decyzji. Była nawet niebezpiecznie blisko stwierdzenie, że nie pójdzie - jednak mogła wyobrazić sobie, że to zraniłoby chłopaka do żywego. Tego przecież nie chciała.
  Pojawiła się w wyznaczonym miejscu punktualnie, ubrana w wybraną w prawdziwych katuszach sukienkę, dzierżąc w dłoniach ozdobną papierową torbę. Pomału docierał do niej fakt, że jeden list od profesor Dear zdołał zdziałać więcej, niż jej własne gorliwe przekonywanie i zaraz, za momencik, spędzi swoją pierwszą, na dodatek całkowicie legalną noc poza domem. Kiedy już znalazła się na progu domostwa uznała, że chyba jednak troszeczkę się bała. Pluła sobie w brodę, że zachciało jej się upinać włosy, pozbawiając się tej naturalnej bariery z loków. Prześlizgnęła się między gośćmi, uczepiając się na moment ramienia Olivii. - Pilnuj mnie, dobrze? - Spytała, absolutnie nie mając na myśli tego, że mogłaby przesadzić w alkoholowej libacji, a raczej tym, że zamknęłaby się w końcu łazience i nie wyszła do samego świtu. Wiedziała też, że przyjaciółka dobrze zrozumie jej prośbę.
  Przez chwilę obserwowała, jak kolejne osoby podchodziły do Ślizgona, wręczając mu prezenty i składając życzenia. I kiedy zorientowała się, że właściwie sporo osób już przeszło przez eskilowe ramiona, uznała (szepcząc to przy okazji trochę spanikowanym głosem do callahanowego ucha), że ona wcale nie chce być ostatnia, bo to przecież mogłoby ściągnąć sporo uwagi i chyba musi już tam iść. Zebrała więc w sobie odwagę i ruszyła ku chłopakowi - małymi, niepewnymi kroczkami, po drodze ubierając policzki w rumieniec. Myślała o tym, co trzymała w torbie, ostatecznie żałując tak mocno spersonalizowanego prezentu. Mogła kupić mu wino. Albo jednak rozczarować go książką. Książką o winach najlepiej. Bogowie…
  - Hej… - Wydusiła z siebie, kiedy już stała naprzeciw Eskila, unosząc pakunek na wysokość swojej piersi. Uśmiechała się wstydliwie, kiedy przekazała go w dłonie chłopaka. Nawet nie siliła się na wzniosłe życzenia, doskonale wiedząc, że jej inteligencja zawodziła, kiedy półwil był obok. - Wszystkiego najlepszego, Eskil. Ja… chyba nie zrobiłam ci najmądrzejszego prezentu. - Ostatnie zdanie powiedziała cicho, rzucając niepewne spojrzenie w stronę torby.
  Ta zawierała w sobie dwa pudełeczka. Mniejsze skrywało niebieski kamień uśpionego wspomnienia, wyraźnie jaśniejący, kiedy Sheenani była w pobliżu, którego oprawa przypominała smoczą łapę. Obok położona była karteczka.
Liścik:
Drugie opakowanie, znacznie większe zawierało domowej roboty babeczki, nad którymi Puchonka musiała spędzić zdecydowanie zbyt dużo czasu. Nie odważyła się jednak na to, by go przytulić. Dookoła stali przecież ludzie, co skutecznie ją blokowało.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyNie 22 Sie - 21:11;

Nie było opcji, żeby nie pojawił się na imprezie u Eskila. Nie dość, że miała tam być Robin której trzeba było pilnować, to jeszcze obiecał Ślizgonowi, że powtórzą zgona, którego zaliczyli wtedy w pubie. Tym razem jednak Trice nie miała ich zawijać z melanżu, a całość miała dziać się w jej domu. Już samo to zachęcało. Nawet on, jako jej kuzyn nie wiedział gdzie dokładnie znajduje się jej gniazdko, a w dodatku nie dowierzał, że pozwoliła Clearwaterowi urządzić w nim imprezę, podczas której oblewali jego siedemnaste urodziny. Przecież to będzie totalny rozpierdziel, czy ona zdaje sobie z tego sprawę?
W każdym razie pojawił się na stacji, gdzie Eskil nakazał w liście się stawić, od razu odnajdując w grupce osób swoją dziewczynę i witając się z nią czule. Kilka minut później sama Beatrice zgarnęła wszystkich z peronu, przenosząc przed swój dom. Zdążył pochwalić jej jeszcze urokliwy domek, zanim ta nie deportowała się w inne miejsce, a goście weszli do środka, gdzie przywitał ich sam jubilat (oczywiście w swoim stylu). Ustawił się do kolejki osób składających życzenia, puszczając Robin przodem. Sam w swoim pakunku miał butelkę ognistej, sowity zapas słodyczy z Miodowego Królestwa oraz woreczek z Proszkiem Natychmiastowej Ciemności i bombonierkę lesera. Wiedział, że wszystkie te rzeczy Ślizgon wykorzysta należycie. O to nie musiał się martwić.
- No, chłopie. Długo myślałem nad tym czego Ci życzyć i w końcu na to wpadłem! Żebyś się w końcu wyspał - zaczął pół żartem, pół serio, śmiejąc się wręczając mu prezent. - A tak serio, to nie jestem dobry w formułki, więc po prostu wszystkiego najlepszego. Bombonierkę pewnie wiesz jak wykorzystać, a proszek... zawsze łatwiej spieprzać przed nauczycielem w ciemności. - posłał mu oczko, po czym życząc mu jeszcze raz wszystkiego dobrego nawet go uściskał. Oczywiście nie za długo, bo Robin stała obok, ale w końcu miał urodziny! I to nie byle jakie - od dziś był pełnoletni. To trzeba koniecznie opić. Dlatego sięgnął po dwie butelki piwa kremowego, przygotowane na stoliku, otworzył je i podał jedną Ślizgonce.
- Okej, czyli masz wolną chatę? Trice naprawde aż tak bardzo Ci ufa? Po tym co widziała u Felinusa na mieszkaniu? - zapytał Eskila, kiedy już wszyscy go wyściskali i obrzucili prezentami. - Bo my już razem piliśmy. I było epicko do tego stopnia, że Beatrice zgarniała nas do domów. - wytłumaczył Robin, która nie była świadoma tego, że jej chłopak i najlepszy przyjaciel już raz napruli się porządnie, a tym bardziej nie wiedziała, że prawdopodobnie dziś może się to powtórzyć.

@Eskil Clearwater @Robin Doppler
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyPon 23 Sie - 17:28;

Nie mógł się ich doczekać, poganiał ich zatem gestem dłoni. Pierwsza napatoczyła się Olivia, którą zaprosił czysto spontanicznie i bez większego pomyślunku. Nie pałali do siebie zbyt wielką sympatią, ale... może postanowił dać szansę, aby naprostować jakoś relację albo po prostu lepiej, aby Doireann miała tu też przyjaciółkę, bowiem zamierzał dzisiaj pić alkohol. Odebrał od niej pakunek i podrapał się po łepetynie.
- Dzięks, skoro tak mówisz to zagram w to jutro, ale gdzie jakiś urodzinowy uścisk, halo? - rozłożył ręce na boki i posłał jej spojrzenie sugerujące, że chyba o czymś zapomniała. Zdawał sobie sprawę, że to nie było w ich zwyczaju, ale teraz go to nie obchodziło. Uściskał ją krótko, acz mocno, a potem wskazał jej główne pomieszczenie domu.

Wyszczerzył się od ucha do ucha kiedy napatoczyła się Robin. Co mógł poradzić na swój bananowy uśmiech, ona zawsze odpowiadała tym samym. - Gdybym był złośliwy to zapytałbym czemu przyszłaś w samym staniku, ale nie jestem dzisiaj złośliwy tylko kochany. - zarechotał i wykonał profilaktyczny unik przed potencjalnym zdzieleniem w ucho za ten tekst. Zaraz to objął ją swymi długimi kończynami, a whiskey odkładając na stojącą za drzwiami komódkę. Pozwolił sobie przez chwilkę miażdżyć ramiona Robin, oczywiście dla żartu i tylko pół minuty. - Dzięki, właź do środka i zobacz jaka zajebista chata. - skinął brodą za siebie.

Na widok Drake'a otworzył szerzej oczy.  - Chłopie, wyglądasz jakbyś wczoraj balował i to beze mnie. Kac morderca? - chłopak nie musiał go przytulać, Eskil go mocno poklepał po ramieniu i żałował, że nie ma Lucasa ani Felinusa, bo zaczynał się bać, że Drake może nie dotrzymać im dzisiaj kroku. - Wiesz co, ziomuś? Zrobimy ci herbatę z prądem. EJ, ROBIN! ZRÓB HERBATĘ Z PRĄDEM DLA DRAKE'A, OKEJ?! - wydarł się na cały głos do przyjaciółki, wierząc, że ta będzie wiedziała co robić. - Dzięki za prezent, zajmę się nim w wolnej chwili. Dotocz się do Liv. - nachylił się w jego stronę i mruknął konspiracyjnym szeptem: - Z tego co wiem to jest wolna. Idź ją bajeruj, idź. - poklepał go znów po ramieniu i odprowadził uśmiechem.

Całkowicie nie zauważył, że tuż w zasięgu ręki stała Doireann. Tak schowała się za gośćmi, że dopiero kiedy Drake i Liv weszli do środka to ją spostrzegł. Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Siema, czy to coś czarnego na szyi to miała być kokardka? - zapytał, drocząc się i susząc przy tym zęby. Widząc jej minę postanowił zerknąć od razu co za prezent mu wręczyła. - Ej, zajebiste to, ale czemu błyszczy? - zerknął przelotnie na liścik i skomentował to szerokim uśmiechem. Bardzo, bardzo szerokim, a ta iskra w oku... - EJ, LIV, WEŹMIESZ TE BABECZKI?! DOIR JE PRZYNIOSŁA, MUSIMY JE DOŁOŻYĆ DO RESZTY! NA SAMĄ GÓRĘ, OKEJ?! - wydarł się ponownie, odwracając głowę w kierunku Gryfonki. Podał jej babeczki, a kiedy zobaczył za plecami Doir Huntera, podszedł do dziewczyny i przelotnie ucałował kącik jej ust. - Śmiało, do środka. Znajdę cię jeśli gdzieś się zapadniesz. - puścił jej oczko i przepuścił ja w drzwiach, aby mogła uciec w ramiona Olivii albo prosto w ręce Robin.

- Wiesz co, Dear, odstawiłeś się jak szpiczak na otwarcie kanału. Siema, chłopie. - uściskał go, bo bądź co bądź cieszył się na widok jego gęby. Ich relacja całkowicie wyzdrowiała i dzięki temu mógł mu na nowo dogryzać. Przejął prezent i potrząsnął nim, zastanawiając się co włożył do środka. - Jeśli jest tam joint z glicynii błyskawicznej to chyba normalnie oprawię cię w ramkę i powieszę nad łóżkiem. - rechotał w drzwiach, zawiesił ramię na jego barku i wleźli razem do domu jako ostatni. - Ej, Robin, mogę tego gościa oprawić w ramkę i powiesić nad łóżkiem? Będzie ci potrzebny jeszcze? - zagadywał, śmiejąc się w głos i niejako dziękując za życzenia. W końcu wszyscy wleźli tam, gdzie chciał i choć nie było ich nazbyt dużo, to jednak cieszył się, że przybyli. - No mówię ci, zgodziła się bez problemu. Też czułem, że to podejrzane, ale to potem będę się tym martwić. - poklepał go po ramieniu i popatrzył czule na dwie butelki ognistej whiskey.
- Dobra, Drake, polej nam i będę pilnować czy pijesz. Masz nabrać koloru zanim zaliczysz zgona. Hunter, ty też. Masz pić, nie obchodzi mnie to. Obiecałeś. - komunikował, podając butelkę alkoholu Gryfonowi.
- Ej, słuchajcie, mamy totalnie wolną chatę na całą noc. Liv, znasz jakieś zaklęcia muzyczne? Rzucisz coś w eter? Tort przyjedzie potem, bo zamówiłem dopiero dzisiaj rano, bo zapomniałem, serio. - gadał teraz do wszystkich jednocześnie, siadając sobie na oparciu fotela, obok Doireann. Gapił się po kolei na wszystkich, a jego ślepia błyszczały typową eskilową wesołością. Wszystkie prezenty były w jednym miejscu, niektóre otwarte, inne jeszcze nie.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptyWto 24 Sie - 8:29;

Eskil ją zaskoczył, a raczej ta jego otwartość, której nigdy wcześniej względem niej nie okazał. Ściągnęła lekko brwi wyraźnie zdziwiona, kiedy ten rozłożył szeroko ramiona, domagając się uścisku. Jakby w lekkimi szoku zrobiła pół kroku naprzód delikatnie zaciskając swoje drobne ręce na jego ciele i lekko poklepując po plecach w nadziei, że ten gest będzie wystarczającym. I chyba się udało, bo po chwili była już wolna. 
- Ślicznie wyglądasz - oznajmiła mając przyjaciółkę (@Doireann Sheenani) w zasięgu wzroku, która prezentowała się naprawdę uroczo, zwłaszcza, że sama Olivia postawiła na niezbyt wyszukany strój, ubierając jeansową koszulę i czarne spodnie , dodatkowo jej nos zdobiły okulary, które co jakiś czas poprawiała, gdy odsuwały się lekko w dół. 
- Zawsze - odpowiedziała na prośbę Doireann, lekko się przy tym uśmiechając, natomiast wrażenie, że to właśnie z powodu Puchonki, Clearwater zaprosił ją na dzisiejszą imprezę stawało się coraz bardziej nieznośne. Niemniej nie byłaby sobą, gdyby ciągle zaprzątała sobie tym myśli, choć nie omieszkała zapytać o to chłopaka przy najbliższej okazji, choć może nie dziś? Mieli się dobrze bawić, więc postanowiła się na tym skupić.
Kolejni goście wręczali Ślizgonowi prezenty, a ona zgodnie z jego poleceniem zabrała babeczki odkładając je na stół, gdzie było wiele innych smakołyków. Widząc swoje ulubione żelki chwyciła jedną, obchodząc się z żelowym misiem w bardzo humanitarny sposób - najpierw odgryzła mu głowę. I nim zdążyła zjeść go do końca dostała kolejne zadanie do wykonania.
- Jane - rzuciła niezbyt wyraźnie wciąż w ustach mając smakołyk, choć po chwili pomieszczenie wypełniła muzyka .
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 5:19;

.  Doireann posiadała dość ciekawą właściwość. Jeśli już kogoś polubiła, ale tak mocno i z całego serca, to postrzegała taką osobę niemalże wyłącznie w superlatywach. Bez względu na to, jakich błędów by nie popełnili, zawsze byli dla Puchonki piękni, mądrzy i dobrzy. Dlatego też bez cienia najmniejszej wątpliwości, nawet jeśli Olivia postanowiła się nie stroić, odpowiedziała prostym i szczerym; - Dziękuję. Ty też pięknie wyglądasz. - Poza tym zareagowała na komplement w typowy dla siebie sposób - odrobinę się zmieszała, ale jednocześnie widocznie ucieszyła. No bo kto nie lubił słyszeć, że wygląda ślicznie (a zwłaszcza w momentach, kiedy to spędziło się parę godzin, by być ładnym)?
  Odpowiedź Callahanówny przyniosła jej naprawdę wiele ulgi, zwłaszcza, że jej naczelny opiekun Drake… Cóż, wyglądał, jakby miał za sobą naprawdę ciężki dzień i ostatnie, czego dzisiaj potrzebował, to rozhisteryzowana przyjaciółka. Było to też jakąś dodatkową motywacją (na wypadek, gdyby wizja popsucia siedemnastych urodzin Eskila nie wystarczała), by bez względu na wszystko, nie pozwolić sobie wpaść w popłoch.

  Eskil zdecydowanie nie zawiódł nikogo w byciu Eskilem. Był energiczny, rozgadany i zdawał się być naprawdę podekscytowany; a mimo to Doireann miała cichą i malutką (najmniejszą na świecie!) nadzieję, że nie uraczy jej żadnym wyszukanym komentarzem. Ta jednak umarła szybko i (miejmy nadzieję) bezboleśnie, zmieciona z tego padołu łez już na samym początku imprezy. Puchonka jakoś tak automatycznie chwyciła się za tę nieszczęsną kokardę, kiedy nieśmiałość objawiła się na jej twarzy bez żadnych skrupułów. Sheenani bez wątpienia była znacznie łatwiejsza do speszenia, kiedy dookoła byli ludzie. - No wiesz co… - Mruknęła cicho, chociaż w jej niezręczności nie sposób było dostrzec żalu. Teraz najwyraźniej rozchodziło się o zachowanie pozorów.
  Mimo to zrobiło się jej jakoś tak miło. Eskil, jak skończony idiota, darł się o jej babeczkach, robiąc z nich coś ważnego. Musiały wylądować na stole, bo Doireann je zrobiła. Cieszyła się, że ludzie nie wyglądają jak te wszystkie przeźroczyste głębinowe ryby, bo wtedy całe zgromadzone towarzystwo, włącznie z kotami, mogłoby zobaczyć, jak jej małe serduszko rozrasta się do monstrualnych rozmiarów. Nie wspominając nawet o tych motylach w brzuchu, kiedy chłopak nachylił się, by złożyć całkiem niewinny pocałunek.
  Kiedy już mogła uciec w głąb mieszkania, uczyniła to bez żadnej zwłoki, jak najszybciej odnajdując swoich przyjaciół. I, bogowie, nie musiała być przeźroczysta, by wszystko było po niej widać. Łącznie ze zmartwieniem stanem Drake’a. - Dobrze się czujesz? - Spytała, siadając w fotelu nieopodal chłopaka. - Może Eskil znalazłby jakieś zioła na wzmocnienie? - Dodała zaraz, jakby nadchodząca libacja w ogóle do niej nie docierała. Na dobrą sprawę w życiu nie widziała pijącego Lilac’a. Liv z resztą też. Ich widok w ogóle nie łączył się jej z alkoholem. - Olivio, wiesz, co mogłoby mu… - Zamilkła na moment, z cichą fascynacją przyglądając się dekapitacji żelka. Gryfonka miała swoje jedyne słuszne sposoby na zjadanie niektórych słodyczy, a te zawsze były interesujące do obserwacji. - Pomóc?

  Nadzieję na zaopiekowanie się schorowanym Gryfonem Eskil zabił równie finezyjnie, co poprzednią, podając chłopakowi butelkę ognistej. Naszła ją myśl, że może powinna przystopować z byciem typową Doireann. W końcu przeżycie w trudnych warunkach zawsze wymagało pełnego zrozumienia sytuacji i adaptacji. A przecież nie odstawanie od towarzystwa było dziś dla Puchonki ważniejsze, niż kiedykolwiek. Półwil wiedział, że można było spodziewać się po niej pewnej drętwości, podobnie dwójka Gryfonów, jednak… byli tu przyjaciele Eskila, a na nich chciała zrobić możliwie jak najlepsze wrażenie.
  Na wieść o braku tortu zareagowała lekkim i krótkim poderwaniem się z fotela, jakby była gotowa polecieć do kuchni i upiec coś już w tej chwili (co ostatecznie udowadniało, że nie bycie Doireann nie należało do jej mocnych stron). I tak, jak ciasto wprawiało ją w niekontrolowane podskoki, tak bliskość Clearwatera skutecznie wbiła ją w siedzenie. Minimalnie i raczej mało świadomie przechyliła się w stronę chłopaka, wzrok kierując wszędzie, byleby nie na blondyna.
  Było jej dziwnie - bo niezręcznie i miło jednocześnie.
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 214 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 511
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 6:28;

Musiał przyznać że rzadko kiedy widział Doireann aż tak wystrojoną. Przynajmniej jak na nią. Kolczyków mimo wszystko na niej nie oczekiwał, bo już w Jamalu wspominała że nie ma zamiaru uszu sobie przekłuwać. Kiedy półwil się wydarł do Robin o to żeby zrobiła mu herbatę, poczuł się jak wtedy kiedy go Felek większej bombardy uczył i ta wyszła mu nieco za mocno, i efekcie końcowym pierdolnęła tak mocno że na chwilę ogłuchli, a babcie w Hogsmeade pospadały z mioteł. -Nie, po prostu nie mogłem spać więc całą noc łaziłem. - No co? Prawdę powiedział. Przez zdecydowanie większą część nocy nie spał, tylko wył do księżyca. Później zdołał zaliczyć kilka krótkich drzemek, ale nie rozwiązywało to problemu. -Nie trzeba. Czekaj... Z jakim prądem? - Nie ogarniał do końca o jaki prąd chodzi, bo raczej nie elektryczny. Zwłaszcza że w tej okolicy sieci elektrycznej raczej nie było. Wiadomo przecież jak magia i energetyka idą ze sobą w parze. Tak samo jak Eskil i nauka. Niby mogą, ale w nie za dużych ilościach. No i oczywiście Doireann, jak zwykle, przejęła się tym że jest zmęczony. Ech... Tak jak w szkole mógł się z tego wytłumaczyć, teraz wiele opcji było niemożliwych. Zwłaszcza że chyba zarejestrowała jego nocny wypad w Arabii. Dzięki Morganie że jej papug go nie śledził wtedy. -Tak, tylko nieco niewyspany jestem. Nic wielkiego.- A na jej następne słowa poczuł ucisk w żołądku. W tym tempie Eskil wepchnie mu skrzeloziele przez przypadek i godzinę zabawy gryfon będzie miał z głowy. Dosłownie bo będzie ją w wiadrze trzymał.-Bez przesady. Jeszcze nie umieram. - Ale będę jak mnie upiją za mocno... Ruszył więc zgodnie z zaleceniami Clearwatera i usiadł nieopodal Liv. Nie żeby w głowie miał podrywanie. Dużą większą ochotę miał na głaskanie kotów. Wyszukał w stercie słodyczy befsztykowe lizaki, wziął jednego i zaczął ssać. Nie wie czy to przez wilkołaczą krew, ale naprawdę je lubił. Chociaż niektórzy mogli nie podzielać jego upodobań. Zwłaszcza Doireann dla której lizaki o smaku krwi były jakąś herezją godną stosu. -Jak chcesz mi pomóc, to możesz powiedzieć że za pięć minut mamy Transmę z Crainem. Przez najbliższą godzinę będę wyglądać normalnie. - Zażartował przerywając na moment ciamkanie lizaka. Nie kontynuował jednak odrazu, bo otrzymał od solenizanta dosyć ważne zadanie polania im wszystkim alkoholu. Wolał co prawda ani siebie ani puchonki nie rozpijać ze względu na psychiczne bezpieczeństwo zgromadzonych tu osób, ale... Siedemnaste urodziny ma się tylko raz, a Drake swojej imprezy z tej okazji nie miał. Każdemu do szklanki nalał ognistej whisky. Ciekawe po ilu szklankach Drake padnie nieprzytomny?
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 8:36;

No tak... Czego innego mogłaby spodziewać się z ust Eskila, jak nie przytyku? Od razu na jej twarzy pojawiło się prawdziwe oburzenie, a na usta cisnęły najczarniejsze klątwy skierowane w stronę półwila.
- A żeby cię w końcu grom pierdolnął, Eskil - burknęła pod nosem, ale oczywiście nie mogła gniewać się na niego zbyt długo, więc po chwili na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, gdy, jakby dla podkreślenia, że trochę mniej go lubi! uderzyła go z pięści w bark. A co, niech ma za swoje...
Poczekała, jak Hunter również wręczy Eskilowi prezent i złożył życzenia, a sama w tym czasie rozglądała się z ciekawością po pomieszczeniu oraz innych gościach. Na dłuższą chwilę zawiesiła wzrok na @Doireann Sheenani którą nieszczególnie kojarzyła ze szkolnych korytarzy, jednak to musiała być ona. Uśmiechnęła się w jakiś nieodgadniony sposób. Kto by pomyślał, że tak mała i drobna istotka tak bardzo zawróci w głowie jej przyjacielowi...
- Będzie potrzebny, więc się już od niego odklej - stwierdziła i jakby dla potwierdzenia prawdziwości swoich słów, po prostu złapała @Hunter O. L. Dear za rękę i pociągnęła w głąb mieszkania, nie zapominając o tym, aby jeszcze ostentacyjnie ucałować swojego chłopaka prosto w usta. No i przez ramię obróciła się tylko po to, by pokazać Eskilowi język.
Podeszli do @Drake Lilac i jak to Robin miała w zwyczaju, czyli bez najmniejszego nawet skrępowania uszczypnęła chłopaka w policzek. Było to zdecydowanie łatwiejsze, bo przecież chłopak usiadł, a normalnie raczej mało prawdopodobne, by mogła sięgnąć do nich ot tak. Jak to wyszło, że w jej towarzystwie znajdowali się sami tacy wysocy mężczyźni?
- Powiem ci chłopie, że naprawdę wyglądasz paskudnie - stwierdziła z miną, jakby była przynajmniej naczelną uzdrowicielką w Mungu. Szybko jednak ta zaginęła, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Robin jestem, a Tobie bardzo dobrze zrobi porządna porcja whisky - zawyrokowała, a po chwili już miała w dłoni różdżkę. Przywołała zaklęciem jakąś szklankę a następnie nalała do niej sporej ilości alkoholu, który jako pierwszy napatoczył się dziewczynie w dłoń. - Gwarantuję ci, że jak się nieco napijesz, to odżyjesz - zapewniła go jeszcze, wręczając mu szklankę z trunkiem. Oh, zamierzała dopilnować, aby nikt nie wyszedł stąd dzisiaj o własnych siłach… Ale tego nie zamierzała mówić głośno, pozostawi to dla nich niespodzianką.
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 15:32;

- Przynajmniej mam gust, ale... widze, że Ty też nabrałeś szyku. Trice wybierała tę koszulę? - dogryzł kumplowi (@Eskil Clearwater), wskazując na jego dość elegancki ubiór, który w jego przypadku nie był codziennością. Bo u Deara koszule to była norma. - Czekaj, czekaj. A czy ja mam coś do gadania w ogóle? I tam nie ma glicynii! Chcemy, żeby ludzie żywi wyszli z tego domu, prawda? - zaśmiał się, a kiedy Eskil zwrócił się do @Robin Doppler), zaczął się chichrać jak opętany. Ogarnął się dopiero, kiedy mu odpowiedziała i władczo chwyciła go za rękę, ostentacyjnie odciągając go od Clearwatera. Zaśmiał się ponownie, tym razem tuż przy jej ustach, kiedy go cmoknęła, jednak po chwili zabrał od niej więcej, całując ją przez chwilę, kiedy znaleźli się przejściowo w korytarzu. - Lubię kiedy jesteś tak subtelnie zazdrosna - mruknął do niej kiedy się odsunął, aby otaczając  ramieniem dać się poprowadzić gdziekolwiek tylko chciała.
- Z grzeczności nie odmówię w takim razie - oznajmił na słowa Eskila, który znowu pojawił się przy nich, zachęcając wysokiego Gryfona i jego samego do picia. Za moment Robin zaczęła robić to samo. Idąc w jej ślady, kiedy przygotowywała trunek dla @Drake Lilac, również przywołał dwie puste szklanki, aby za moment napełnić je alkoholem. Jedną z nich podał swojej dziewczynie. - A ja jestem Hunter. Miło mi. I dawaj, wypijmy zdrowie za solenizanta i od razu za nowe znajomości. - zwrócił się do chłopaka, stukając się najpierw z nim szklanką, a potem z Robin, posyłając jej zawadiacki uśmiech, po czym upił spory łyk ognistej, czując jak przyjemne, palące ciepło rozlewa sie po jego gardle i przełyku, docierając do żołądka.
Po chwili usłyszał przyjemną dla ucha muzykę i dostrzegł niedaleko przyjaciółkę (@Olivia Callahan), która jak dobrze usłyszał robiła im za dj'a. Pomachał do niej, aby do nich podeszła.
- Napij się z nami. Zanim tort przyjedzie, musimy być w dobrych humorach - oznajmił wesoło, podając dziewczynie pustą szklankę, po czym odłożył na moment swoją, aby nalać jej whisky. Niechże ta impreza się rozkręca!
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 17:49;

Musiał gdzieś ulokować swój nadmiar energii. Gdzieś na tyłach głowy towarzyszył mu smutek związany z faktem, że babcia nie dożyła tego momentu jednak pogodził się z tym na tyle, aby raczyć wszystkich, bez wyjątku, swoim eskilowym uśmiechem. Wyszczerzył się do @Robin Doppler kiedy go zdzieliła pomimo jego próby uniknięcia ciosu. - Albo "Diffindo" w łeb, co? - parsknął śmiechem, bo jakoś nie potrafił brać do siebie jej zagrywek. Co rusz ktoś coś do niego mówił, ale odnajdywał się w tym bez problemu. Nie miał żadnych oporów przed byciem w  centrum uwagi. - Sam wybierałem. - prychnął w kierunku Huntera i parsknął śmiechem kiedy ten wspomniał o wychodzeniu żywym z tego domu. Powątpiewał w taką możliwość, bo przecież mieli się bawić, co nie? Przeniósł wzrok na @Drake Lilac, klepiąc go współczująco po ramieniu zanim ten dotoczył się na kanapę.
- Umierać będziesz, ale nad ranem, z powodu kaca. - zapewnił go gorliwie, ciesząc się, że miał w Robin wsparcie. Jak nikt postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce za co był jej wdzięczny. Miał tyle osób do upilnowania, że hej.
- Nie migdalić się tu! - sięgnął po poduszkę i rzucił nią w kierunku Robin oraz @Hunter O. L. Dear. Niech się cieszą, że nie było to jedzenie! Między nimi wszystko było w porządku co nie znaczy, że jego "wymóg rekompensaty" przestał obowiązywać. Co za ludzie! Sięgnął dwa kieliszki z whiskey, posyłając krótki uśmiech Liv za dobrą muzykę. Nachylił się za to do Doireann. - Wypij choć trochę za ten dzień. - zniżył nieco głos, posyłając jej uśmiech jeden z tych cieplejszych. - Zamierzam ich trochę upić to chociaż udawaj, że nadążasz. - dodał, wsuwając między jej dłonie szklankę z bursztynowym alkoholem. Kiedy wzniesiono toast, z wielkim bananem na twarzy upił spory łyk, krzywiąc się przy tym ogniu rozlewającym się po gardle.
- ZAJEBISTE! - oznajmił i wcisnął się bezpardonowo między Doireann a Olivię, siadając wygodnie w najlepszym miejscu. Muzyka nastrajała do podtrzymania świetnego humoru i nie mógł się doczekać aż wszyscy upiją się na tyle, aby można było tańczyć na stole.

- OKAY! UWAGA! - zawołał, zwracając na siebie uwagę. - "Prawda czy wyzwanie". Tu. Teraz. Zaczynamy ode mnie. - nie pytał czy chcą wziąć w tym udział, bo jak nic ktoś mógłby kręcić nosem, a na to nie było czasu. Odstawił na moment kieliszek i powiódł wzrokiem po gościach. Nie musiał wyjaśniać zasad, były jasne. Jego wzrok padł na dłużej na @Olivia Callahan, którą to objął ramieniem i posłał szeroki wyszczerz.
- Prawda czy wyzwanie, Liv? - ach, te złośliwe iskry w spojrzeniu nie mogły wróżyć niczego dobrego. Kiedy padło "wyzwanie" zabrał rękę z jej ramienia i suszył zęby, jakby właśnie czekał na tę odpowiedź. Byli zdecydowanie zbyt trzeźwi jak na szalone pomysły, a więc łaskawie wymyślił coś łagodniejszego.
- Ułóż z ciastek wieżę wyższą niż butelka whiskey. Jeśli w trakcie się zburzy, pijesz dodatkową szklankę whiskey, co do ostatniej kropelki. - przygryzł kącik ust i oparł się wygodnie, czekając aż przystąpi do dzieła.
Powrót do góry Go down


Olivia Callahan
Olivia Callahan

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Galeony : 624
  Liczba postów : 1117
https://www.czarodzieje.org/t18233-olivia-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18263-pegaz
https://www.czarodzieje.org/t18234-olivia-callahan
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 20:22;

Być może była nieco niegrzeczna, poświęcając Drake'owi (@Drake Lilac) odrobinę mniej uwagi niż pozostali, chociaż podyktowane było to głównie tym, że chłopaka nie znała zbyt dobrze, a nadmierne zainteresowanie mogłoby zostać przez niego źle odebrane. Z tego też powodu stanęła sobie tuż obok stołu z przekąskami, zajmując się głównie nimi skoro tak wesoło i zachęcająco się do niej uśmiechały wołając "zjedz mnie". I przecież nie mogła odmówić, dlatego chętnie pochwyciła dwa misiowe żelki, jednego z nich odkładając gdzieś na bok z obietnicą, że do niego wróci, gdy tylko włączy muzykę, o co poprosił ją Eskil. 
Słysząc znajomą nutę, która po chwili wypełniła przestrzeń mimochodem zaczęła uderzać rytmicznie stopą o podłogę, dodatkowo cicho podśpiewując sobie pod nosem. 
-Hm… - mruknęła wychodząc ze strefy komfortu, gdy gdzieś w eterze usłyszała swoje imię, kierując spojrzenie na Doireann (@Doireann Sheenani), która starała się zwrócić jej uwagę, zanim wsadziła do ust resztę gumowego misia. - Witamina C? - odpowiedź Oliv brzmiała bardziej jak pytanie, czemu dodatkowo towarzyszyło wzruszenie ramiona, mające świadczyć o tym, że jednak posiadała nikłe doświadczenie jeśli chodziło o picie oraz jego skutki.  
Wiedząc zapraszający gest Huntera ruszyła ku towarzystwu zajmując miejsce obok Doir, ale nie umiała odmówić sobie uroczego uśmiechu, którym obdarzyła przyjaciela. Cieszyła się, że między nimi już wszystko gra, bo bardzo za nim tęskniła, chociaż gdy był w towarzystwie Robin zachowywała wobec niego pewien dystans. Na wzmiankę o alkoholu skrzywiła się znacznie, i już miała odmówić, bo tej jej kompletnie nie służył ale patrząc po twarzach innych zrozumiała, że nie ma wyjścia, dlatego przyjęła szklankę z bursztynowym płynem, lekko uśmiechając się do puchońskiej przyjaciółki w dłoni której wylądowała podobna. 
Obróciła szkło kilka razy w palcach próbując przekonać się do whisky, ostatecznie dochodząc do wniosku, że musi to po prostu wypić. 
- Zdrowie solenizanta! - rzuciła, co sprawiało, że pozostali poszli za jej przykładem, choć w przeciwieństwie do Huntera czy Drake'a czy samego Eskila trunku który miała ubyło znaczenie mniej niż z ich szklanek. A potem z ust Ślizgona padły słowa sprawiając, że o mało nie zachłysnęła się płynem, który wciąż miała w ustach. A fakt, że została wybrana jako pierwsza niczego nie ułatwiał. Obdarzyła Eskila (@Eskil Clearwater) spojrzeniem mówiącym "ty tak na poważnie?", a gdy zrozumiała, że tak, tylko westchnęła. 
- Wyzwanie - oznajmiła jakby od niechcenia, chociaż w rzeczywistości trochę się obawiała. Niemniej pytania często były znacznie trudniejsze, uderzając w sprawy zbyt prywatne a tymi nie chciała dzielić się ze zbyt dużą grupą osób. 
- Proste - prychnęła od razu wybierając ciasteczka, które jej zdaniem wydawały się najodpowiedniejsze - A jeśli mi się uda, to wtedy pijesz ty? - zapytała ze złośliwym uśmieszkiem, układając wieżę sięgającą już do połowy butelki. Trzeba przyznać, że szło jej to całkiem sprawnie, jednak gdy zostały jej do ułożenia ostatnie trzy, pozostałe zaczęły się niebezpiecznie chwiać, ostatecznie lądując na blacie stołu, a ona zmuszona była wypić. 
Palące uczucie w przełyku nie chciało ustąpić, policzki Callahan nabrały różowego odcienia, natomiast jasne talerze oczu zalśniły od łez. Zdecydowanie alkohol był zbyt mocny. 
- Hunter (@Hunter O. L. Dear), pytanie czy wyzwanie? - zapytała, wskazując na przyjaciela z iście diabelskim uśmieszkiem, a słysząc o wyzwaniu zatarła dłonie. - Musisz ułożyć przynajmniej pięć wersów wiersza miłosnego dla Robin (@Robin Doppler), w tym właśnie momencie - poleciła - Jeśli spotka się z naszą aprobatą pijesz jeden kieliszek, jeśli nie wtedy dwa - dodała na koniec, skoro mieli się bawić….
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 21:21;

Impreza zapowiadała się przednio. Było alko, było dobre towarzystwo, muzyka, Eskil w dobrym humorze. To naprawdę mogła być niezapomniana impreza. W końcu jeśli jego kuzynka udostępniła im swój dom, to nie mogło być inaczej. Żeby tylko jeszcze przypominał on jej gniazdko, jeśli tu wróci po kilku godzinach...
Machnął zbywająco ręką w stronę Eskila, jeszcze kiedy oboje z Robin tkwili w krótkim pocałunku, a Dear usłyszał jego słowa. Co za durna obietnica, że nie będą całować się na jego oczach. Musiał kiedyś przywyknąć do tego. W końcu byli jego przyjaciółmi. Później wznieśli toast za Ślizgona, na co Hunt zaśmiał się, słysząc jego entuzjazm wobec picia. Ognista wchodziła praktycznie tak dobrze jak ten absynt wtedy, w barze, przez co był pewny, że za godzinkę, dwie Eskil będzie równie zabawny co wtedy. A on prawdopodobnie razem z nim.
Usłyszawszy o pomyśle zagrania w popularną grę, na jego ustach rozciągnął się szeroki uśmiech. Posłał zadowolone spojrzenie Robin, po czym krzyknął: "JESTEM ZA!", nawet jeśli Eskil wcale nie pytał, tylko oznajmiał fakt. W końcu to jego impreza. W każdym razie dobrze dobierał atrakcje. Jako pierwsza poszła na odstrzał Oliv. Kiedy usłyszał co ma zrobić, wyrwało mu się ciche "buuu. Przysiadł na oparciu kanapy, na której już nie było miejsca i chwytając Robin w talii, pociągnął ją sobie na kolana, obserwując co się będzie działo.
- Ej, ale nie zadania dla przedszkolaków... - jęknął, patrząc znacząco na Clearwatera, który wymyślił owo wyzwanie. Ostatecznie tylko wywrócił oczami i patrzył na starania Callahan. I tylko te starania były godne oglądania*. W końcu wieża z ciastek, zanim dosięgnęła szyjki butelki, stojącej obok, runęła. Wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy dziewczyna podniosła szklankę do ust i chyba w tym właśnie momencie Gryfonka wypatrzyła go sobie, aby wybrać do wyzwania. Cóż, nie narzekał. W końcu przyszedł tu, żeby się bawić.
- Wyzwanko. Ale coś oryginalnego poproszę. - odezwał się, jak to miał w zwyczaju pewnym siebie tonem, po czym prawie zakrztusił się whisky, którego łyka upił, słysząc owe zadanie. - WIERSZ?! Callahan, serio? - wykrztusił z siebie, wyraźnie zszokowany tym co wymyśliła. Ale nie było opcji, aby się tego nie podjął, przez co pociągnął znów ognistej ze swojej szklanki, po czym zerknął na swoją dziewczynę. - To nie będzie zbyt piękne... - rzucił w ramach przeprosin, po czym zaśmiał się, niedowierzaniem kręcąc głową.
Potrzebował kilku chwil, aby spróbować sklecić choćby pierwsze trzy słowa jakiejkolwiek rymowanki na próbę, w myślach. Nigdy nie pisał wiersza! Jednak widząc ponaglające spojrzenie Olivii, odchrząknął i uznał, że pierdoli to, najwyżej będzie beka.

- Kilka lat Cię wkurzałem,
i tyle razy na korytarzach mijałem,
ale nigdy nie było okazji,
żeby użyć głębszej fantazji
i zapytać, czy mogę tej nocy kochanie
wkurzać Cię aż ranek nas nie zastanie

Sam miał trudności z wypowiedzeniem tego wszystkiego poważnym tonem i najprawdopodobniej widząc ich miny, co chwilę przerywał, ale ostatecznie wymyślił wiersz. Co prawda było to na poziomie takim, że aż wstyd, ale przynajmniej wyszło zabawnie. Spojrzał rozbawiony na Robin, wiedząc, że ona najbardziej doceni jego starania. W końcu to było takie romantyczne. Poczekał na werdykt i jeśli stwierdzili, ze nie postarał się wystarczająco, napił się dwa razy. A w innym wypadku... też napił się dwa razy...
Sunąc wzrokiem po wszystkich zebranych, w jednej chwili zdecydował kogo chce wybrać. Zatrzymał spojrzenie na @Doireann Sheenani i uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Jesteś Doir, prawda? Co wybierasz: pytanie czy wyzwanie? - zapytał, aby po chwili usłyszeć, że dziewczyna preferuje tę drugą opcję. Wyszczerzył zęby jeszcze bardziej, kiedy przeniósł wzrok na Eskila. - Słuchaj, bardzo chciałbym usiąść na tej kanapie, ale nie ma tam za bardzo miejsca widzę. Twoim wyzwaniem będzie usiąść Eskilowi na kolanach i siedzieć dopóki ten nie wybierze wyzwania od któregoś z nas - oznajmił niezwykle zadowolony z siebie, bo nie dość, że przez to zadanie zyska miejsce na wygodnej kanapie i zasiądzie tam z Robin (na kolanach, a jakże!) to jeszcze przyczyni się do tego, aby dość nieśmiała dziewczyna znalazła się bliżej Clearwatera. Widział w Jamalu, że spędzają ze sobą dość sporo czasu, a Robin mówiła, że mają się ku sobie, więc dlaczego szczęściu nie pomóc?

*patrzcie już zaczynam rymować! XD
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 EmptySro 25 Sie - 22:56;

.  Miała ambiwalentne odczucia, kiedy w jej dłoniach wylądowała szklanka z whisky. Z jednej strony… Cóż, nie chciała pić. Nie chodziło nawet o to, że nie przepadała za widokiem pijanych ludzi (a i tak pogodziła się z faktem, że będzie niedługo widziała ich sporo), przez co nie wyobrażała sobie samej siebie w podobnym stanie. Największą przeszkodą był smak; nie była w stanie znieść odrobiny alkoholu w wiśniowych czekoladkach, bo już tam jego ostrość była nazbyt intensywna. W szklance miała zaś bardzo męski trunek, który słynął nie tylko ze swojej mocy, ale i tego, że dziewczęta o wrażliwych podniebieniach umierały, kiedy zbyt długo koło niego stały. Czy… coś w tym stylu. Z drugiej - były to urodziny Eskila, szkło nie było nawet w połowie pełne, a chłopak prosił ją tak, jakby niczego więcej poza tymi paroma małymi łyczkami od niej nie oczekiwał. Kim była, by łamać mu teraz serce? - Dobrze. - Kiwnęła głową, odwzajemniając uśmiech Ślizgona. - Ale tylko troszeczkę. - Dodała, wciąż wierząc w te słowa.
  Kiedy tylko zbliżyła szklankę do ust, Eskil wcisnął się pomiędzy ją, a przyjaciółkę. I chociaż propozycja gry trochę ją martwiła - bo nie wyobrażała sobie, że byłaby w stanie wymyślić coś na odpowiednim poziomie - tak postanowiła nie przejmować się tym zbyt mocno. Może i nie była najbardziej kreatywną osobą, ale za to naiwność pozwalała jej pokładać nadzieję w przyzwoitość grupy. Całkowicie nieświadoma upiła łyk, by przez kolejne parę długich sekund nabrać pewności, że półwil pomylił whisky z kwasem siarkowym.
  “Właściwie to nie jest tak źle”, myślała, kiedy pieczenie w gardle zaczęło ustępować, obserwując jednocześnie poczynania kolejnych osób. Tam Liv budowała wierzę z żelek, gdzieś obok Eskil przypatrywał się cukierniczej budowli tak, jakby ostatkami sił powstrzymywał się przed zmieceniem jej z powierzchni ziemi, a niewyspany Drake starał się nadążać za całą akcją. Ona sama nie musiała robić zbyt wiele; po prostu siedziała z grzecznie ułożonymi dłońmi na kolanach (te zaś wciąż ściskały szklankę), prosta jak struna, uśmiechając się w swój bardzo uprzejmy sposób. Co jakiś czas odbiegała wzrokiem w bok, szukając dwójki wspomnianych kotów. I wcale nie po to, by mieć pretekst, by oglądać ich z odległości paru metrów.
  Pomysł Callahan z wierszem był wspaniały. Był to może tani romantyzm, podszyty złośliwością i żartem, ale bogowie, romantyzm to romantyzm. Doireann lubiła KAŻDY - a ten, w który zamieszana była poezja, nawet niskich lotów, zajmował specjalne miejsce w jej serduszku. Uśmiechała się więc szerzej, wyzbywając się odrobinę tej przesadnej sztywności, będąc obecnie prawdopodobnie najgorliwszą fanką Huntera. Do momentu, w którym nie zorientowała się, że patrzy na nią.
  Motywację przy wyborze miała podobną, co jej przyjaciółka - było wiele kwestii, często mocno nieoczywistych, o których wolała nie mówić. Ślizgon mógłby myśleć, że wybiera dla niej proste i przyjemne pytanie, nieświadomie zahaczając o coś przykrego. Wciąż mogłaby kłamać, jednak znała siebie - wszyscy obecni bez przeszkód zorientowaliby się po jej minie, że coś jest nie tak. Poza tym… dotychczasowe wyzwania nie były okropne. - Wyzwanie. - Niemalże od razu pożałowała. Przez chwilę patrzyła na Dear’a w milczeniu, a jedyną zmienną były jej coraz mocniej rumiane policzki. Potem chciała ratować się stwierdzeniem, że przecież półwil pewnie nie chce. Obróciła więc głowę w kierunku Eskila i… cholera jasna, chciał.
  Hunter nie postawił jej nawet ultimatum. Nie było żadnego “wypij pół butelki duszkiem, jeśli tego nie zrobisz”. Nie miała więc większego wyboru; mogła albo wpakować się komuś na kolana, albo rzucić się biegiem w stronę wyjścia i wyprowadzić z Anglii. Wzięła głębszy oddech i wstała ze swojego miejsca. Starała się zachować dumny wyraz twarzy, jak wszystkie heroiny, o których czytała, kiedy te szły na szafot, jednak to nerwowość była pierwszym, co rzucało się w oczy. Pochyliła się nad stołem, chcąc odłożyć szklankę, kiedy nagle uznała, że zwalanie całej winy na pijaństwo mogłoby pomóc jej zachować twarz przed samą sobą. Przechyliła więc szkło, wypijając tyle, na ile mogła się zmusić (i było to niewiele), by zaraz potem strzepnąć eskilowe łapska z jego własnych kolan. - Błagam cię Eskil, nic nie mów. - Szepnęła, chociaż byli w na tyle małym gronie, że bez problemu każda osoba mogła to usłyszeć. Westchnęła, dobrze wiedząc, że od tej pory Clearwater będzie jedynie stawiał na pytania, po czym usiadła. Ledwo, bo ledwo i w pewnym odrętwieniu, ale siedziała.
  Rozemocjonowanie potrzebowało się jednak jakoś objawić. Dziewczyna zaś ze wszystkich sił próbowała nie odskoczyć od półwila, ani nie schować się w łazience. Spojrzała więc na Drake’a (@Drake Lilac), z jakąś niespotykaną do tej pory zawziętością. Weźmie go ze sobą na dno. To jest wojna, tu nie ma litości. - Pytanie, czy wyzwanie Drake? - I kiedy ten wybrał, uraczyła go pełnym przejęcia i niezwykle szybkim; - Dlaczego-i-gdzie-ty-się-po-nocach-włóczysz?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dom państwa Whitelight - Page 6 QzgSDG8








Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty


PisanieDom państwa Whitelight - Page 6 Empty Re: Dom państwa Whitelight  Dom państwa Whitelight - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dom państwa Whitelight

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dom państwa Whitelight - Page 6 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Domy i mieszkania
-