k100: 58przygoda: C ...
modyfikatory i punkty: + 23 =
81 Skłamałaby mówiąc, że tego nagłego poruszenia ze strony Ceda nie wzięła w chociaż minimalny sposób do siebie, w końcu niemal idealnie zgrało się to z jej przybyciem i zajęciem za nim ławki. Myśli w głowie kotłowały jej pod czupryną, jedynie nieco złagodzone oszczędnym przywitaniem, próbując odgadnąć jego motywy — wpadła na jeden, malujący jej się całkowicie żenującą tragedią, gdy subtelnym ruchem, przysunęła brodę do swojego ramienia i niby chcąc się w ten sposób podrapać, nabrała głęboko powietrza. Ale nie, nie pachniała
dziwnie. Nawet nuta olejku arganowego nie była mocno wyczuwalna, nie na tyle, by i największego antyfana zmusić do zmienienia ławki.
Dopiero gdy spojrzeniem odnalazła odwrócone lusterku, nieprzypadkowo umieszczone w tej pozycji, gdy wszystkie inne szklistymi taflami skierowane były ku twarzom, zrozumiała, że to naprawdę był
zbieg okoliczności, a prawdziwy powód nie miał nic wspólnego z nią, tylko z czymś chociaż dla niej niezrozumiałym, to istotnym dla chłopaka. Nawet chciała zaryzykować rzucenie spojrzenia za siebie, ale wtedy drzwi się otworzyły, a profesor Rain skradł jej uwagę (albo raczej jego szata, którą uznała za jedną z najpiękniejszych rzeczy, jakie widziała).
Przybranie wizerunku kogoś innego od razu jej się spodobało, ale jej entuzjazm ostygł w chwili, gdy przydzielono jej Utytłanego Urga. Niby tak, było to ciekawe, było to wyzwaniem, było nieoczywiste i wymagało kreatywności, ale... klapnęła dłońmi w uda, motywując się do wstania. Uzna to za zabawę, kolejne popołudnie spędzone na przygotowaniach do występów
jeśli tylko upatrywałaby przyjemności w stepowaniu na scenie jako butny goblin. Z obszernego wieszaka z ubraniami wybrała coś, co wydawało jej się wystarczająco nieokreślone i komfortowe, do wypowiedzenia buntu przeciwko ludziom.
Wracając do ławki, zwolniła przy biurku nauczyciela. Zrobiła krok w przód i dwa w tył, obejmując oburącz naręcze ubrań, znad którego w
@Issy Rain wpatrywało się oczarowane spojrzenie:
—
Przepraszam, ale... to taka piękna szata. I te kwiaty, wyglądają jak prawdziwe! — Przyjrzała się różowym płatkom, które poruszyły się delikatnie, jakby smagane wiosennym wiaterkiem. Była niemal pewna, że roztaczają wokół siebie słodką mgiełkę aromatu —
szyte na zamówienie? Dałabym się pokroić za chociaż fragment tego materiału. Ostatnie zdanie dodała nieco ciszej, czując, jak ciepło rozlewa się po jej policzkach. Jednak to była najprawdziwsza prawda, w głowie Darby materiał wirował już wokół jej bioder na którejś z podrzędnych, barowych scen, z których śpiewać będzie nadchodzącym latem.
Dygając lekko, skończyła pogawędkę z nowym nauczycielem, ale nawet nie dane było jej usiąść. Urwany jęk dotarł do jej uszu i na szczęście ułamek sekundy zajęło jej zlokalizowanie źródła. Włosy Adeli (
@Adela Honeycott) wydawały się oznajmiać niepodległość, przy okazji przyduszając gryfonkę, której spanikowane spojrzenie prosiło o pomoc. Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym znalazła się tuż za nią z różdżką wycelowaną w jej głowę i
finite wyrzuconym z siebie na wydechu.
—
Carmilla się mści zza grobu? — Wymamrotała z cieniem śmiechu zmieszanego z ulgą, gdy złote włosy opadły wzdłuż ramion dziewczyny. Nawet pozwoliła ich sobie dotknąć, przeczesując palcami, zanim schyliła się nieco, zerkając w lusterko i dodała, że totalnie ta zemsta nieuzasadniona, bo makijaż zrobiony przez Adelę powinien trafić na okładkę magazynu K-MAGic.
Finalnie samej przystąpiła do charakteryzacji. Właściwie wszystko w Darby było
nie tak, bo gdzie Urg był łysy, tam ona nadmiernie splątana lokami, gdzie jego uszy sterczały po bokach, jej przylegały do czaszki, wściekłości spojrzenia ciężko było szukać, jak i typowych goblinich cech — chociaż domyślała się, że nie każdy by się akurat z tą częścią zgodził. Majstrowała zaklęciami przy swojej twarzy, skutecznie transmutując ją w docelowy wygląd, tracąc coraz bardziej siebie samą w odbiciu, aż do momentu, kiedy
coś się wydarzyło. Skóra, dotąd gładka, teraz pokryta była pękającymi bąblami. Spanikowana nie mniej, niż wcześniej Adela, próbowała to odkręcić, ale nic nie działało.
Schowała twarz w dłoniach, zjeżdżając na krześle tak nisko, że niemal zniknęła pod blatem.