Moje poszukiwania w Venetii nie były do końca udane, ale znalazłem kilka informacji, które mogą pomóc w seaverowej sprawie. W tamtejszej bibliotece w książce "Figuracja klasyczna w sztuce - Historia i najwięksi artyści" zdążyłem zanotować następujące zdanie:
"To, jak wyglądała figuracja w XXw. w dużej mierze jest zasługą L.L.S. Wielkiego artysty, który przyjechał na tę ziemię sto lat wcześniej, by przekazać wiedzę i otworzyć nam oczy na nowe możliwości patrzenia na sztukę."
Pod tym cytatem znalazłem naszkicowany ołówkiem symbol muchy, tej samej którą znaleźliśmy w liście. Niestety zanim doczytałem więcej wyproszono mnie i raczej nie będę mógł się tam pokazać przez parę miesięcy. Dołożyłem za to wszelkich starań, by dowiedzieć się więcej na temat figurancji i tajemniczego L. L. S. Zbiory londyńskie w tej dziedzinie niestety są mocno ograniczone, ale udało mi się znaleźć nazwiska, które mogą odpowiadać artyście, którego szukamy. W "Encyklopedii największych artystów XVIII-XIXw." pojawiły się cztery osoby z pasującymi inicjałami, ale oddzieliłem dwa, które zdają się najbardziej wiązać z naszą sprawą. Są to Louis Laret Sanford, rzeźbiarz oraz Lawrence Lorenzo Swansea, malarz. W książce "Figuracja i spadek jej popularności w latach 1845-1871" znalazłem więcej informacji o samej figuracji i o powyższej dwójce. Jak podaje autor, portrety i rzeźby magiczne nagle skupiły się na martwej naturze i pokazywaniu piękna przedmiotów, odchodząc od magicznego przedstawiania ludzi i zwierząt. Wciąż jednak pozostali artyści, którzy czerpali inspirację z istot żywych, a jednymi z nich była wspomniana wcześniej dwójka. Obydwaj opuścili kraj, szukając inspiracji poza jego granicami oraz próbując na nowo przekonać ludzi do powrotu do artystycznych korzeni. Tworzyli ruchome rzeźby i obrazy budzące zachwyt w całej Europie, choć u nas patrzono na nie zdecydowanie mniej przychylnym okiem. Nie znalazłem jednak informacji dlaczego tak się stało. Czy kryje się za tym brak zrozumienia dla artystów? Chwilowa moda? A może coś więcej? Może Tobie uda się odkryć coś więcej, droga Lisico. Bądź jednak ostrożna. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przez cały pobyt w bibliotece byłem bacznie obserwowany.