Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Park im. Rubeusa Hagrida

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySob Mar 23 2013, 13:06;

First topic message reminder :


Park im. Rubeusa Hagrida

Przepiękny park znajdujący się w samym centrum Alei Amortencji, dzięki czemu każdy z mieszkańców ma do niego blisko. Jest dosyć duży, porośnięty bujną roślinnością, która jest magiczna - drzewa nigdy nie gubią liści, a jedynie zmieniają barwę jesienią, kwiaty zaś i krzewy nigdy nie więdną. Znajdują się tutaj ławki oraz magiczne lampiony oświetlające park nocą. W samiuteńkim jego sercu jest niewielki most, na którym lubią przebywać zakochani. Plotki głoszą, iż to w tym miejscu Harry Potter oświadczył się niegdyś Ginny Weasley. Czy to prawda? Nie wiadomo.
Czemu Rubeusa Hagrida? Można tu czasem dojrzeć naprawdę niezwykłe stworzenia...



Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Shawn A. McKellen II
Shawn A. McKellen II

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Dodatkowo : Wężoustość
Galeony : 62
  Liczba postów : 599
https://www.czarodzieje.org/t18432-shawn-a-mckellen-ii
https://www.czarodzieje.org/t18733-poczta-shawna
https://www.czarodzieje.org/t18448-shawn-i-mckellen
https://www.czarodzieje.org/t18840-shawn-a-mckellen-ii-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Maj 04 2020, 11:51;

Te dwa proste w wymowie słowa tym trudniej wymówić, kiedy znało się ich prawdziwe znaczenie, wiedziało czego one wymagały od tej jednej osoby. Dla mnie uczucie to, jakim było miłość, pozostawało obce na płaszczyźnie indywidualnego przeżywania, mając większe pojęcie teoretyczne, definicyjne i popkulturowe, głównie to ostatnie, z zasady siedzenia w niej wystarczająco głęboko, by mieć już po dziurki w nosie wszelkie odwołania miłosne do klasyków teatru.
Różniliśmy się z Gabrielle jeszcze tym aspektem, gdzie szczerość nie była u mnie postawiona odgórnie, wcale się do niej zawsze nie dostosowałem. Nie czułem się nigdy obciążony jakimkolwiek ciężarem kodeksu moralnego, którego najwidoczniej nie miałem, dając sobie wybór najlepszego dla mnie rozwiązania, nieprzystosowanego do jakiejś emocji czy poglądu, który w dłuższym rozrachunku mógłby być dla mnie zgubny. Niemniej, wcale nie było tak, że byłem fałszywym człowiekiem z wieczną maską pozorów i kłamstw. Miałem możliwość takiego zachowania, co nie było równoznaczne z czynieniem w ten sposób. Przy Gabrielle dawno nie czułem takiej swobody działania, wypowiadania własnych myśli i emocji. Nie musiałem przed nikim zgrywać nikogo innego, nie czułem tej niezręczności, którą na pewno poczułbym przy każdej innej osobie, jeśli ta byłaby tak blisko mnie. Tutaj natomiast, będąc w przyjacielskim uścisku, nie mogłem znaleźć odpowiedniejszego dla mnie miejsca, jakoby jej objęcia były idealnym miejscem dla mnie, a moje ramiona idealnie otulałyby jej drobne ciało. Będąc tak blisko siebie, poczułem woń słodkich truskawek, która od razu przypisana została ciele Gabrielle w mojej głowie, już od tej chwili zawsze z nią kojarząc ten charakterystyczny zapach.
Ten drobny pocałunek był z kolei pierwszym w moim życiu od osoby z „zewnątrz”, osoby nieprzypisanej do mojej rodziny. Oczywiście całkowicie wypierałem sobie wszelkie pocałunki sceniczne, pozbawione tak bogatego ładunku emocjonalnego, jaki był w tej chwili. Jej chłodna dłoń była niczym puszysta kołderka dla mojego policzka, popatrzyłem na Gabrielle nieco rozmarzonym wzrokiem, samemu nie będąc pewien czym zajmowałem swoje myśli. Analiza działań nie zawsze się sprawdzała, podobnie było w tej chwili, gdzie jakbym miał wszystko sobie przetrawić i w dziwny sposób wyjaśnić, nie byłoby to dla mnie możliwe, za dużo było w tym obcych, niepoznanych mi nigdy wcześniej emocji.
Starałem się zbytnio nie myśleć o samym fakcie wzięcia używki i niepodzielenie się tą informacją z dziewczyną. Czysto obiektywnie myśląc, to ja powinienem nie ukrywać tego faktu przed przyjaciółką, miałem jednak nadzieje, że nie będzie miała mi tego za złe, choć powinna. Nie zamierzałem tego ukrywać w nieskończoność, przy następnej okazji, gdyby nadszedł ten temat zamierzałem ją o wszystkim poinformować.
Sam nie miałem żadnego doświadczenia wśród płci pięknej, tak naprawdę to z Gabrielle przełamując pierwsze bariery międzypłciowe, oczywiście pomijając kontakt z siostrą, z którą sprawa również wyglądała odrobinę inaczej. Zawirowania miłosne zawsze były tym przywilejem drugiego McKellena, który na tej płaszczyźnie zdecydowanie przodował z wycofanym mną, wolącym nie wychodzić ze swojej „jaskini”, w której tworzyłem scenariusze i pomysły na wyrażenie samego siebie i swoich pomysłów.
- Analizowanie nie jest złą drogą, choć doświadczając czegoś zupełnie nowego, ciężko ci będzie to zanalizować, przemyśleć w sposób racjonalny. Niektórych rzeczy też nie warto analizować, pozostawiając je w sferze emocjonalnej, nie myśląc „dlaczego” i „po co”. - Odpowiedziałem, lekko wzruszywszy ramionami, samemu nie będąc pewien do czego się odnosiłem.
Podrapałem się po czubku głowy w rozmyśleniu, wciąż będąc w niejakim uścisku z Gabrielle. Jej oddech na mojej szyi wzbudzał we mnie niezwykle przyjemne dreszcze, niepozwalające mi chłodno myśleć, tym bardziej w takiej sprawie jak ta. Nie miałem pojęcia jak to przedstawić, więc po prostu powiedziałem z góry na dół, nie ubarwiając niczego po drodze. Na chwile zamknąłem oczy, jakby skupiając się nad czymś bardzo wyraźnie i po kilku sekundach wróciłem, patrząc z góry na jasnowłosą przyjaciółkę.
- Jeśli twoim celem jest ukrycie swoich uczuć, musisz nauczyć się obrazować każdą emocję. Nie tylko te powierzchowne, albo jeden typ relacji. Chcąc dobrze odwzorować nienawiść, wyjdzie ci to sztywno i nieprzekonująco, jeśli nie będziesz umiała lawirować między nią, a normalnymi uczuciami, które też musiałabyś przedstawić w wiarygodny sposób, by uniknąć przerysowania własnych uczuć, co sprowadzi się do absurdu i efektu odwrotnego od zamierzonego. – Lekko się schyliłem, patrząc Gabrielle prosto w oczy, następnie muskając paliczkami palców jej prawy policzek, by zaraz przysunąć się jeszcze bliżej twarzą jej ucha i szepnąć do niego bardzo cichym i spokojnym tonem.
- W grze aktorskiej musisz zapomnieć kim jest dla ciebie ta druga osoba. – Zrobiłem przerwę, dłonią zjeżdżając na szyję dziewczyny, lekko naciskając na jej kark, masując go palcami. – Musisz wmówić sobie samej taki obraz osoby, jaki chcesz by on był, a nie taki jakim jest on naprawdę. – Każdy mój szept powiedziany był pozbawiony jakiejkolwiek nieśmiałości, słychać w nim była nadzwyczajna pewność i opanowanie.
Odsunąłem się lekko, urywając tą intymną atmosferę i uśmiechając się lekko do Gabrielle. Zmiana, która we mnie przed chwilą zaszła, zapadła w zapomnienie, ja zaś wróciłem do swojego własnego ja, nie oddając się już aktorstwu.
- Już rozumiesz? – Zapytałem, mając nadzieje, że nie przestraszyłem w ten sposób przyjaciółki, aczkolwiek inaczej nie potrafiłem przekazać tego, co miałem na myśli. Emocje burzyły się i we mnie, czego się wcale nie spodziewałem i próbowałem póki co odgonić od siebie te myśli. Grając na scenie, nie zdarzało mi się wybuchać emocjonalnie i poza grą, wyraźnie zaznaczając granicę między aktorstwem, a personalnymi uczuciami – w tej chwili cała ta scenka wzburzyła mnie do tego stopnia, że oddychałem płycej, choć nie chciałem tego ujawniać przez Gabrielle, nie umiejąc się wytłumaczyć z tego zachowania.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySro Maj 13 2020, 22:09;

Różnice między nimi, które widoczne były nawet na pierwszy rzut oka, sprawiały, że relacja tej dwójki mogła okazać się naprawdę czymś wyjątkowym; należało zaznaczyć, że różnili się głównie na płaszczyźnie etycznej i emocjonalnej. Swoją postawą przedstawiali dwa odmienne spojrzenia - ona wciąż kierowała się moralnymi rozważeniami, często zbyt mocno komplikując sobie życie, gdy większość decyzji podejmowała pod wpływem uczuć, natomiast on wiele rzeczy poddawał chłodnej kalkulacji starając się robić, tak by wychodzić na tym najlepiej ze wszystkich. Z jednej strony ich znajomość wydawała się być kompletną pomyłka, zaś z drugiej mogła być szansą na rozwój każdego z nich.
Oczywiście uwadze blondynki nie umknął fakt, że w jej towarzystwie Shawn czuje się pewnie, jednocześnie nie miała pojęcia, że jest on aż tak bardzo zamknięty na inne osoby. Mając okazję oglądać go w różnych sytuacjach widziała inne zachowania, zgoła różniące się od siebie. Ale czy mogła już na postawie tak nikłej znajomości z nim wydać jakiś osąd? Wątpliwe. Gabrielle nie należała do osób, które szybko wysuwały opinie na temat innych, tym bardziej nie miała zamiaru postępować tak wobec kogoś, kto kiedyś był dla niej ważny. Cierpliwie czekała na to, jak ich relacja dalej się rozwinie, chciała przede wszystkim poznać Shawna w nowej odsłonie, bo nie trudno było dojść do wniosku, że przez te wszystkie zmienił się.
Levasseur miała to do siebie - choć sama do końca nie zdawała sobie z tego sprawy - że potrafiła budzić w innych reakcję, których się po sobie nie spodziewali. Jej otwartość oraz szczerość nie tylko w słowach opuszczających usta, ale również gestach sprawiały, że ciężko było nie odwzajemnić tego samego. Czując jak ramiona Krukona zaciskając się wokół jej drobnego ciała uśmiechnęła się szeroko, kręcąc przy tym zabawnie głową, zatapiając twarz w zagłębienie między szyją a obojczykiem. Objęła blondyna łącząc palce dłoni za jego plecami, oderwała głowę unosząc ją do góry, po czym dała chłopakowi całusa w brodę. Był to kolejny pocałunek, którym go obdarzyła w przeciągu ostatnich kilku minut i nie czuła się z tym ani trochę źle. Lubiła czuć bliskość z drugą osobą, a sam Shawn nie wyrażał jakiegokolwiek sprzeciwu. W dodatku traktował go zupełnie inaczej niż Willa czy Charliego, z tego powodu okazanie mu czułości przychodziło blondynce znacznie łatwiej. Nie zastanawiała się długo nad swoimi czynami, nie kalkulowała w jaki sposób mogą one zostać odebrane, dzięki czemu wszystko wydawało się prostsze, ich relacja była prostsza, co bardzo jej odpowiadało.
Oczywiście fakt, że Shawn bierze używki Gabrielle byłoby dużo łatwiej zaakceptować, gdyby wiedziała o tym od początku, lecz łatwo jest tak powiedzieć, kiedy nie kieruje nami swego rodzaju strach; była w stanie to zrozumieć - sama przechodziła przez coś podobnego, wciąż odkładając rozmowę z Williamem.
Dała sobie chwilę na zastanowienie nad wypowiadanymi przez przyjaciela słowami. Wciąż wpatrywała się chłopaka swoimi zielonymi tęczówkami, jakby chciała znaleźć tam odpowiedź na pytania, które mimowolnie pojawiły się w jej głowie. Nie była do końca pewna, jak McKellen to robił, jednak jego słowa zawsze wywoływały u niej chwilą konsternację.
- A co jeśli ktoś nie potrafi przestać myśleć, jednocześnie zbyt często poddając się uczuciom? - zadała kolejne pytanie, oczywiście mając na myśli swój przypadek, chociaż nie chciała zdradzać tego jeszcze przed chłopakiem. Było kilka takich kwestii, które wołała omówić z nim jako założenia teoretyczne zamiast otwarcie powiedzieć, że ona należy do tej grupy osób.
Z zaskoczeniem oraz coraz większą radością przyjmowała to w jak łatwy sposób im się rozmawiało i jak z jednego tematu potrafili przejść do kolejnych. Teoretycznie nie mówili o niczym wzniosłym czy problemtycznym, były to zwykłe rozmowy, których ostatnio bardzo jej brakowało, ale wszystko zbliżało ich do siebie coraz bardziej.
Prośbą mimowolnie opuściła usta Gabrielle, kiedy tylko jej myśli skupiły się po raz kolejny na postaci Charliego Rowle. Ich relacja była bardzo skomplikowana i mimo, że ona sama darzyła go głębszym uczuciem, chciała się tego wszystkiego wyzbyć, wiedząc, iż zakończy się to tragicznie przede wszystkim dla niej, gdyby w to brnęła. Patrzyła na Shawna z błaganiem wymalowanym na twarzy, a gdy przymknął na chwilę powieki poczuła, jak robi się jej gorąco. Niepewność. Już dawno uczucie to nie zawładnęło nią tak namacalnie, wywołując nie tylko gorącą falę, ale również szybsze bicie serca. Przymknęła powieki czując na swojej skórze dotyk Krukona. Wysłuchała się w ton jego głosu, chłonąc każde wypowiedziane przez niego słowo. Rozchylił delikatnie wargi, kiedy jego dłoń zjechała na jej szyję, wstrzymała oddech, nie będąc w stanie wykonać nawet najmniejszego ruchu. Jak on to zrobił?!
Ocknęła się dopiero, gdy się odsunął. W odpowiedzi na pytanie pokiwała jedynie twierdząco głową, nie będąc w stanie wydać z siebie najcichszego dźwięku. Oblizała usta, robiąc dodatkowy krok w tył. Popatrzyła na Shawna zdezorientowana, jakby trochę nie pewna, tego czy co to wydarzyło się przed chwilą, nie było przypadkiem wytworem jej szalonej i zbyt bujnej wyobraźni. Nie sądziła, że mimo inicjatywy McKellena, on również czuł mieszankę niezrozumiałych emocji, które wypełniały każdy atom jego ciała - sądziła, że go to zupełnie nie ruszyło.
- Chcę żebyś mnie tego nauczył, ale jeśli masz mnie tego nauczyć, to musisz wiedzieć o co chodzi, prawda? - zapytała i choć nie miała pewności, czy chce już o tym mówić, wiedział, iż w pewnym momencie będzie to nieuniknione.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyNie Gru 13 2020, 00:14;

Wynajmowanie mieszkania może i jest super studenckie, ale im dłużej to robię, tym bardziej dochodzę do wniosku, że nie zachęca do tego co powinno być (teoretycznie) najważniejsze, a mianowicie do nauki. Żeby dojść stąd do klasy potrzeba dużo więcej czasu, niż żeby zrobić to z dormitorium albo jakiegokolwiek, nawet najbardziej odległego, miejsca w zamku. Nawet jeśli przeteleportuję się pod samą bramę Hogwartu (a nadal trochę boję się to robić) to i tak idzie się dłużej. Nie mówiąc już o warunkach atmosferycznych, które ostatnio nie są najlepsze. Zupełnie nie mogę pojąć dlaczego Lucas wyprowadził się z dormitorium już na samym początku roku, szczególnie, że przecież on ciągle się uczy, no i bywa na wszystkich zajęciach, nawet na IKE (wciąż nie dowiedziałam się po co mu to). Druga najgorsza rzecz we własnym mieszkaniu to potrzeba robienia zakupów. Teraz, kiedy idę do sklepu, bo okazało się, że do zwyczajnych kanapek zabrakło mi najważniejszego składnika, czyli chleba, bardzo żałuję, że nie mam własnego skrzata, który mógłby wszystko zrobić za mnie. Kiedy kolejnym razem będę w zamku, koniecznie muszę zabrać z tamtejszej kuchni jakieś zapasy...
Idę więc do sklepu spożywczego po chleb. Merlinie, jak to brzmi - tak dorośle i odpowiedzialnie. Droga prowadzi przez park, który akurat prezentuje się wyjątkowo zachęcająco do spacerów. Spadł śnieg i nawet jeszcze nie zdążył się roztopić, w dodatku kolejne płatki powolutku spadają z nieba. Rozsądnie ubrałam zimowy płaszcz (ciemno-zielony) i wełnianą (różową) czapkę, więc nie jest mi zimno. Starając się nie myśleć o tym, że na jedzenie i różne rzeczy potrzebne do ogarnięcia mieszkania pójdzie pewnie cała wypłata i znowu nie dołożę nic do moich oszczędności na miotłę, próbuję cieszyć się okazją do krótkiej przechadzki. Słyszałam gdzieś, że w tym parku można spotkać niektóre gatunki magicznych stworzeń - taki trochę mniej niebezpieczny Zakazany Las. Ciekawe czy to samo można powiedzieć o roślinności? Cudownie by było, gdyby po byle składnik nie trzeba było iść do lasu, może chociaż takie paprocie? I właśnie kiedy myślę sobie o paprotkach, zauważam znajomą postać - poznaję go głównie po czapce, którą na pewno już kiedyś widziałam na jego głowie. Idzie w tym samym kierunku co ja, tyle że wolniej, dlatego kilka nieco szybszych kroków pozwala mi go dogonić.
- Eskil! - wołam już w momencie, kiedy kładę rękę na jego ramieniu, jakbym chciała go powstrzymać przed ewentualną ucieczką. - A już myślałam, że zapadłeś się pod ziemię.
To nie tak, że nie przejęłam się tym, co działo się, kiedy ostatnio się widzieliśmy. Po prostu straszną wersję chłopaka zepchnęłam w dalsze zakamarki swojej pamięci i kiedy teraz widzę go normalnego, bardzo staram nie wyobrażać, że wygląda inaczej. W przeciwieństwie do niego nie mam w zwyczaju nikogo unikać, chyba że akurat spotkanie wyjątkowo nie jest mi na rękę, bo nie mam ochoty z daną osobą rozmawiać. Wydaje mi się, jednak, że tutaj nie o to chodzi - w końcu podczas wyprawy do lasu dogadywaliśmy się całkiem nieźle, no i jeszcze to co napisał mi Lucas.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyNie Gru 13 2020, 14:14;

Dziwił się, że pozwolono mu na wycieczki do Hogsmeade po tym co odwala. Słaba nauka, sprawianie kłopotów... póki jednak miał tę wolność to nie narzekał. Unikanie profesor Dear wychodziło mu całkiem dobrze, a skoro Skyler ociąga się z nałożeniem na niego szlabanu to korzystał z ostatnich chwil wolności. Istotnie, czapkę miał zawsze taką samą i chodził w niej przez większość dnia, nawet w zamku. Nic dziwnego, że niektórzy go rozpoznawali poprzez notoryczne zakrywanie głowy nawet w dormitorium slytherinu. Szwendał się odłączywszy się od grupy znajomych i był ewidentnie zatopiony w myślach. Rozważał co zrobić w następnej kolejności - posłuchać Lucasa i próbować siebie ogarnąć czy uznać, że ten nic nie rozumie i nie będzie rozmawiać z żadną słodką opiekunką Puchonów. Z drugiej strony podobały mu się eksperymenty z Odeyą, a znowuż Robin czasem go przerażała swoją gotowością ujrzenia jego mniej przystojnego oblicza. Jakoś tak odruchowo rozmasował swoje szczupłe policzki jakby wciąż pamiętał uczucie rozciągającej się skóry deformującej jego twarz do naprawdę paskudnego stopnia. W pewnym momencie oparł łokcie o barierkę i zagapił się na horyzont, a więc gdy ktoś do niego dobiegł to zorientował się dopiero usłyszawszy znajomy głos. Zerknął przez ramię i na widok Sophie przełknął głośno ślinę. Kurczę! Nie miał pojęcia o czym ma z nią rozmawiać, czy w ogóle chce z nią rozmawiać... bo nie wiedział czy ona dalej chciałaby go lubić. Po tym, co się wydarzyło. Obrócił się przy barierce i oparł o nią pośladkami, a wzrok zatrzymał na młodszej siostrze Lucasa. Jej dłoń absolutnie mu nie ciążyła, ale wyczuł, że to po to aby przypadkiem nie zmył się jej sprzed oczu. - Ja? Skąd. Szlajam się póki nikt mnie jeszcze nie dorwał. - robił dobrą minę do złej gry, przystroił usta w luzacki uśmiech byleby ukryć, że czuł się przy niej skrępowany. - Ale chyba już zostałem dorwany. - poklepał ją lekko po nadgarstku i zaraz schował dłonie do kieszeni szaty aby nie przemarznąć. - Co tam słychać? Udało ci się ogarnąć resztę składników do eliksirów? - zapytał niby to swobodnym tonem choć w środku coś go kłuło. Do tej pory nie wiedział dlaczego wziął całą winę dla siebie. Ledwie się znali, nie był jej nic winien, a on wziął wszystko na siebie i ją krył. Nie był pewien czy dobrze zrobił, ale co się stało to się nie odstanie. Pocieszał się myślą, że skoro sama go zagadnęła to znaczy, że nie zraził jej do siebie tak jak to z góry zakładał. Gdzieś w swoim wnętrzu czuł, że mogliby się nieźle dogadywać jeśli uda się pokonać te kilka przeszkód, które się między nimi wytworzyły. Eskil był dobry w udawaniu i okłamywaniu innych (oraz siebie) dlatego próbował kreować się na beztroskiego, który absolutnie niczym się nie przejmuje. Szkoda, że mijało się to z prawdą.

@Sophie Sinclair
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Gru 14 2020, 20:19;

Kiedy już wiem, że Eskil mi nie ucieknie - chyba że zrobi jakiegoś dziwnego fikołka przez barierkę albo przepchnie się obok mnie, ale chyba nie jest taki niemiły? - puszczam go i krzyżuję ręce na piersi, bo w sumie nie mam co innego z nimi zrobić, kiedy się zatrzymujemy.
- No nie wiem, jest prawie pewna, że cię nigdzie nie było. I nie mówię tylko o lekcjach, nawet na obiedzie w Wielkiej Sali ani razu cię nie widziałam. Przestałeś jadać czy co? Ja za to wynajęłam mieszkanie tutaj niedaleko i mam tyle z nim roboty, że nawet nie miałam czasu zrobić tego eliksiru... a resztę składników kupiłam, nie chciałam już po nie chodzić, zresztą chyba ci mówiłam, że jeden to tylko rośnie w Japonii czy gdzieś tam indziej, daleko - rozgaduję się od razu, co jest dla mnie całkiem normalne i wcale nie tylko tego dlatego, że Eskil jest taki dziwny, więc gadam i gadam, żeby nie było niewygodnej ciszy. W końcu poruszę temat tamtego dnia, przed tym na pewno się nie uchroni, ale na razie badam grunt. Zdobyta w Zakazanym Lesie paprotka, a w zasadzie jej zarodniki, leży w słoiku i czeka na odpowiedni moment. Nie odważyłam się znowu iść szukać innym potrzebnych mi składników w jakiejś zakazane miejsce, uznając, że zawsze to jednak oszczędność, więc nie jest źle.
- A u ciebie? Poradziłeś sobie w końcu z tym wypracowaniem? Miałam ci przecież pomóc a się wcale nie odzywałeś - nawiązuję powolutku do tego o czym wtedy gadaliśmy. Jeśli miał zadane wypracowanie to czas na jego oddanie już musiał dawno temu minąć, więc naprawdę bardzo musiał nie chcieć ze mną rozmawiać, skoro nie napisał nawet w tej sprawie.
Za sprawą Lucasa wiem o co może chodzić Eskilowi, dlatego postanawiam być dla niego miła, przynajmniej teraz, kiedy widać, że ciągle się wszystkim przejmuje. Ja na pewno trochę mniej, chociaż pewnie łatwiej byłoby mi przejść do porządku dziennego, gdyby przez ostatni czas tak nie wygłupiał się z tym całym unikaniem. Teraz uważnie go obserwuję, doszukując się jakichś dziwnym zmian w jego twarzy, ale nie widzę żadnych, przynajmniej tych strasznych, na przykład czarnych oczu, które tak mnie wtedy przeraziły.
Chwilowo zapominam po co właściwie szłam i przestępuję tak z nogi na nogę, chowając teraz ręce do kieszeni i starając się nie zasypać ślizgona od razu wszelkimi pytaniami czy spostrzeżeniami, które cisną mi się na usta właściwie od momentu kiedy sobie poszedł uciekł bezczelnie do łazienki, a ja trochę oswoiłam się z myślą co widziałam.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Gru 14 2020, 20:56;

A niech to szlag, szukała go? A on tak bezczelnie jej unikał bo nie wiedział co miałby jej powiedzieć ani jak się zachowywać. Powinien być bardziej otwarty skoro jest jego kuzynką i zależy mu, aby go polubiła i zaakceptowała. Szkoda, że to wszystko było tak pokićkane i poplątane, że nie umiał zachowywać się w pełni normalnie. Udawanie, że nic się nie stało też nie będzie mogło trwać wiecznie. - Eeee... no ostatnio spóźniałem się na obiady bo mnie zaczęli cisnąć z pracami domowymi. - wykrzywił się i to była w sumie prawda. Kazano mu siedzieć w bibliotece i pisać wypracowania, co zazwyczaj kończyło się zapisaniem kilku zdań a resztę czasu wypełniał drzemką. Zaraz jednak słuchał o tym, że gdzieś się tu wyprowadziła. W sumie to fajny pomysł mieszkać w Hogsmeade, ale to znaczy, że będzie miał ich mniej w pokoju wspólnym ślizgonów a to było już mu nie w smak. Skoro od niedawna o sobie wiedzą to chciał spędzać z nimi więcej czasu. Niestety ostatnio kiepsko to okazywał; przekazywanie jasno swoich odczuć zaczynało sprawiać mu pewną trudność. - Skoro w Japonii to pewnie jakiś drogi ten składnik. - podziwiał ją, że chciało się jej szukać wszystkich suplementów eliksiru. Eskil poszedłby na łatwiznę i zapewne wyręczałby się innymi ludźmi aby dostać to, czego chce jak najmniejszym kosztem energii. Opuścił wzrok kiedy zapytała go o wypracowanie dla profesor Dear. Postukał palcami w metalową zimną barierkę i niechętnie wydukał odpowiedź. - Nie ogarnąłem tego na czas, Dear się na mnie wściekła i to ona kazała mi siedzieć w bibliotece dopóki tego nie napiszę. Oddałem jej w drugim terminie i dostałem Okropny więc nie jest źle. Nie miałem nawet szans się upomnieć bo była na mnie taka wściekła, że hej... - nie było to do końca prawdą ale skoro nie patrzył jej w oczy to może mu uwierzy. Mógł poprosić Sophie o pomoc ale nie mógł się przełamać. Gdyby go teraz nie złapała to minęłoby jeszcze trochę czasu zanim by nawiązał z nią normalną rozmowę. Póki nie poruszała tematu szlabanu to było jakoś znośnie. Czuł się przez nią bacznie obserwowany i było to krępujące. Potarł wnętrzem dłoni swój policzek jakby chcąc upewnić się, że wygląda normalnie. Na końcu języka miał oschłą uwagę w stylu "przecież nie zmienię się ot tak" co byłoby kłamstwem bo już pokazał, że nad tym absolutnie nie panował. - Eee... i jak tam przygotowania do świąt? - postanowił się szybko odezwać i nakierować rozmowę na jakiś neutralny grunt byleby nie kusić zagajeniem na temat krycia jej kosztem swojej wolności. Zerkał na Sophie raz na jakiś czas, ale ewidentnie było mu głupio.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Gru 14 2020, 22:25;

Kiwam głową na jego tłumaczenia, nie zastanawiając się za bardzo czy to prawda czy nie. Na pewno to co mówi brzmi jak bardzo dobry powód, żeby przychodzić na posiłki w dziwnych godzinach.
- O to rzeczywiście, nic dziwnego, że cię nie widziałam. Nie wiedziałam, że już tak cisną, na studiach jest całkiem spokojnie, no ale ja już nie muszę chodzić na wszystko i jakbym nie chciała robić takich eliksirów to bym ich po prostu nie robiła. - Udaję jak to bardzo w to wszystko wierzę. - Nawet nie taki bardzo drogi. Na pewno taniej go kupić, niż lecieć na wyprawę do Japonii i iść do tamtejszych zakazanych lasów. - Uśmiecham się lekko, że niby takie śmieszne to co mówię. Nie zastanawiałam się za bardzo nad ceną składnika, po prostu go kupiłam, bo potrzebowałam, stwierdzając wcześniej, że nie ma szansy dostać go samemu.
Widzę po zachowaniu Eskila, że zaczyna mu być niewygodnie z tym na co schodzi rozmowa i wcale nie muszę patrzeć mu w oczy, żeby wiedzieć, że to co mówi brzmi po prostu głupio i całkiem nieprawdopodobnie. Że niby szybciej był samemu siedzieć po nocach nad wypracowaniem niż poprosić mnie o pomoc? Na pewno.
Strasznie to dziwne uczucie - takie, którego do tej pory nie znałam. Nie pomyślałabym nigdy, że w moim życiu pojawi się ktoś, kogo będę mogła nazwać swoim młodszym kuzynem. Zawsze byłam przyzwyczajona, że to ja byłam tą najmłodszą, więc to o mnie trzeba było się troszczyć, mi mówiono, że robię głupoty i w ogóle. A teraz jestem trochę w odwrotnej sytuacji, bo chociaż wszystko jest takie nowe i na pewno nigdy nie będę prawdziwą, starszą kuzynką, co to jest odpowiedzialna i tak dalej, to jednak jest jakoś inaczej. Kiedy więc Eskil już nie ma nic więcej do powiedzenia na temat pracy domowej z eliksirów i zaczyna temat świąt (czuję się trochę jakbyśmy byli dwoma starowinkami na targu, co to rozmawiają o byle bzdetach, bo czekają na klientów i jakoś muszą zająć czas), stwierdzam, że dłużej tak nie może być, bo to jest strasznie głupie i mnie przynajmniej bardzo nudzi.
- Jejku, Eskil. Jak bardzo chcesz to mogę ci opowiedzieć o tym co mam zamiar robić na święta ale tylko pod warunkiem, że naprawdę cię to ciekawi - zaczynam, uświadamiając sobie, że może akurat chce to wiedzieć, ale i tak mówię dalej. - Ale pomyślałam, że może na przykład wolałbyś wiedzieć, że powiedziałam Lucasowi jak to było naprawdę w Zakazanym Lesie. Że wcale tam za tobą nie poszłam. I zupełnie nie wiem dlaczego powiedziałeś, że to wszystko twoja wina. Mogliśmy ustalić jakąś wspólną wersję. - Zarzucam go pretensjami. Chyba nie tak to powinno wyglądać, ale po prostu tak wyszło. Kiedy Lucas spytał się mnie na wizzie co zaszło w Zakazanym Lesie, nawet nie myślałam, żeby mu kłamać, chociaż zabawnie było się z nim poprzekomarzać. Jednak znał mnie na tyle, że bez problemu sam odgadł, a ja mogłabym tylko przytaknąć. Mówiłam mu to wtedy jako bratu, a nie prefektowi, więc skoro już chciał wiedzieć... to niech mu będzie. Nie do końca zważam na sens tego co mówię, na przykład czy moglibyśmy coś wtedy bez słów czy wymownych gestów ustalić, ale wyobrażałam sobie to tak, że powiemy coś, na co obydwoje będziemy się zgadzać, a nie jakoś tak... emocje Eskila wezmą górę.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyWto Gru 15 2020, 07:20;

Z tego wszystkiego podniósł na nią w końcu wzrok. Uwierzyła mu? Powinien się cieszyć, odetchnąć z ulgą czy jednak niedowierzać? Przygryzł kącik ust i słuchał jej słowotoku próbując odgadnąć co się kryje za pseudo sposobną rozmową. - Zazdroszczę. - mruknął choć myślami był gdzie indziej. Czuł pod skórą, że nie o to tutaj chodzi. Tak na dobrą sprawę to nigdy nie miał nikogo poza babcią a więc nie miał pewności czego Sophie od niego oczekuje. Rozmowa na temat rzeczy codziennych? Przecież oboje wiedzą, że bardziej się ekscytują i dogadują kiedy wspólnie knują. Nie spodziewał się, że początkowe dogadywanie się przed zakazanym lasem może przerodzić się w trwałą przyjaźń… jeśli rzecz jasna Eskil pójdzie po rozum do głowy i zacznie być wobec niej szczerym, a przede wszystkim byłoby warto przestać uciekać przed jej spojrzeniem. - Ciekawi mnie. - broni się bo istotnie miał powód zadania jej tego pytania. Nie wiedział czy przyjadą do niego i do babci. Babcia jest przykuta do łóżka, choć było to trudne to wiedział, że babcia nie pożyje długo. Nigdy nie wiedział kiedy będą to jej ostatnie święta. Co prawda Lucas zapewniał, że spędzą je razem, ale czy Sophie też? Byłby gotów ich zaprosić (choć nigdy nie przygotowywał sam świąt i to go trochę przerażało, że miałby być za to odpowiedzialny) ale najpierw wolałby wybadać jej plany. Zbiła go z pantałyku wyznaniem. Wybałuszył na nią oczy, w gwoli ścisłości, błękitne, spokojne, bez śladu czerni. - Co?! Czemu mu powiedziałaś? Teraz wie, że kłamałem! - na chwilę zbulwersował się bowiem wszystko to, co zrobił szło na marne. Lucas właśnie odkrył, że Eskil dużo kłamie. Na Merlina, miał się nie dowiadywać! Sophie pokrzyżowała mu plany. Teraz śmiał podejrzewać, że Lucas zachowa to dla siebie i nie przekaże tej wiedzy Skylerowi. Bardzo, bardzo chciał wierzyć, że kuzyn nie zmieni surowości szlabanu z powodu wyjawionego (kolejnego) kłamstwa. Ostatnio zabrał go do łazienki prefektów a to dało Eskilowi nadzieję, że faktycznie Lucas stoi po jego stronie nawet z odznaką prefekta na piersi i potrzebą przestrzegania zasad. Nie zmienia to faktu, że Eskil się trochę zezłościł. Nie wziął pod uwagę, że Sophie może się mu przyznać i nie wiedział jak się do tego odnieść. - Niby jak miałem z tobą cokolwiek ustalić skoro Skyler się na mnie gapił?! - niechcący podniósł głos. Na gacie Merlina, Lucas wie, że kłamał. Dziwne, że nie przyszedł jeszcze go opieprzyć. A może dopiero to się stanie, a Sophie go tylko uprzedza? - Dlaczego to popsułaś? - zapytał z wyrzutem. Wszystko poszło na marne, teraz Lucas będzie nim rozczarowany. - Mogłem powiedzieć prawdę, no tak. - prychnął w złości, a wypowiedź zabarwił ironią. Ładne mu podziękowanie! Już wcześniej trochę żałował, że całą winę wziął na siebie a teraz czuł się bardziej głupio niż dotychczas. Nie chciał odpowiadać dlaczego to zrobił bo sam nie był tego pewien. To chyba próba przypodobania się jej… ale chyba zabrał się za to ze złej strony. Nigdy nie okazywał empatii ani tym bardziej nie nadstawiał za nikogo karku. Do tego wszystkiego wstydził się przed Sophie, że była świadkiem jego nieludzkiej wściekłości. - Gdybym wiedział, że lubisz szlabany to bym się nie odzywał. - burknął czując się dotknięty do żywego jej szczerością… choć była to też lojalność wobec brata. Powinien ją podziwiać ale teraz bardziej obawiał się silnego rozczarowania Lucasa zwłaszcza, że sam Eskil planował z Robin i Hunterem coś, czego Lucas mógłby nie pochwalić. To mieszało mu w planach, a żal nie ułatwiał sprawy.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyWto Gru 15 2020, 23:39;

- Och. Okej - mówię, kiedy Eskil mówi, że ciekawią go moje święta, bo w sumie myślałam, że puści mimo uszu to co na ten temat powiedziałam. Przeważnie takie rzeczy chcą wiedzieć tylko bliskie osoby, typu rodzina i przyjaciele a do mnie wcale nie dociera, że on może być kimś takim dla mnie. Prawda jest taka, że nie potrzebuję kolejnej bliskiej osoby, a już na pewno nie tak nagle. Eskil nim obwieścił swoje pokrewieństwo miał pewnie trochę czasu, żeby się z tą myślą oswoić, a ja nawet nie wiem czy cała ta sytuacja mi się podoba. - Nie przygotowuję się jakoś specjalnie, pewnie albo zostanę tutaj z Lucasem, albo pojadę z Cali do jej rodziny - mówię więc w wielkim skrócie. Lubię święta ale nie za rodzinną atmosferę, której nigdy nie czułam w takim sensie, że cała rodzinka miałaby siedzieć przy stole i być szczęśliwa. Podobają mi się za to wszystkie te ozdoby, ładne piosenki, śnieg i szał zakupowy - tym właśnie są dla mnie święta. No i jeszcze krótką przerwą od szkoły.
- I tak wiedział, że kłamałeś - mówię z przekonaniem i nawet trochę się dziwię, że Eskil jeszcze tego nie wie. Przecież wtedy Lucas wyszedł za nim, więc musieli rozmawiać, prawda? Widać nie zależało mu tak bardzo, żeby za wszelką cenę poznać prawdę, tylko miał inne priorytety. Cieszę się, kiedy to sobie uświadamiam, bo to znaczy, że wcale nie stawia bycia prefektem na pierwszym miejscu, nawet jeśli często mi się tak wydaje.
- Jakbyś się na niego nie wściekał i pozwolił mi też coś powiedzieć to może jakoś by się udało! - Też się denerwuję, niech sobie nie myśli, że tylko on może. Nie mam pojęcia, po co tak mu to wszystko teraz wypominam, skoro to już nie ma znaczenia. Jestem raczej zdania, że nie ma co rozpamiętywać przeszłości, ale w tej chwili to podejście zupełnie nie chce działać. Zastanawiam się przez chwilę czy aby chłopak zaraz znowu nie zacznie przypominać potwora, ale obserwując go uważnie mogę stwierdzić, że wcale się na to nie zapowiada. Poprzednim razem chyba najpierw coś zmieniło się w rysach twarzy, a dopiero potem cała zadziała się reszta.
I chociaż pozwalam w pierwszej kolejności przemawiać swoim emocjom, to i tak zauważam, że w tym co Eskil mówi zdecydowanie najbardziej wybrzmiewa jego przejęcie tym, że Lucas się dowie. Wciągam głęboko powietrze i przez chwilę nic nie mówię, skubiąc palcami lewy rękaw.
- Nie musisz się tym wszystkim przejmować. - Mój głos jest teraz zaskakująco spokojny, jakbym dosyć szybko opanowała wcześniej zdenerwowanie. - Myślę, że Lucas już się przyzwyczaił, że czasem jest okłamywany, tak to jest jak się jest starszym i w dodatku przeważnie przestrzega się zasad. - Uśmiecham się lekko mówiąc to, bo wydaje mi się, że wiem co musi czuć, chociaż sama nigdy nie miałam podobnych dylematów. - Chyba nie jestem najlepszą kuzynką - zauważam, trochę jakby pojednawczo, ale też nie wyjaśniając co mam na myśli. Czyli, że na przykład plan był taki, że z nim pogadam, żeby przypadkiem nie pomyślał, że nie chcę go znać, a wyszło tak, że zaczęłam bezsensu się kłócić.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySro Gru 16 2020, 07:22;

Przygryzł wewnętrzną stronę policzka i przyglądał się przez chwilę Sophie jakby próbował podjąć decyzję. - Ymm… wiesz… mam babcię. Starą. I no… to też babcia Lucasa. Taka prawdziwa. I chciałaby… wiesz, mówiła mi, że chciałaby abyście przyjechali chociaż na kilka dni. Na święta. - dukał bowiem zaproszenie jej było dosyć mocno onieśmielające. Mieszkali w bardzo małym mieszkaniu gdzie trzy osoby to już tłok ale mimo wszystko mógłby jakoś to przełknąć dla babci. Czuła się różnie, raz bardzo źle, raz wyśmienicie ale nie wstawała z łóżka. Fajnie byłoby zrobić jej niespodziankę w postaci Sinclairów. Oczywiście, że to pomysł Eskila, babcia nie wiedziała jeszcze o Sophie. Westchnął głęboko ale przy okazji zaczerpnął chłodnego powietrza dzięki czemu jakoś się ogarnął. Jęknął głośno kiedy stwierdziła, że Lucas wiedział od początku jaka jest prawda. No tak, znał Sophie znacznie lepiej i może mu coś nie pasowało w przedstawionej wersji wydarzeń. Zacisnął na nowo zęby kiedy zarzuciła mu wybuch harpiej złości. - Myślisz, że to planowałem?! - burknął gniewnie ale zaraz zaatakowały go wyrzuty sumienia i stłumił złość w zarodku. Niebezpiecznie zbliżali się do największego wstydu Eskila tamtego wieczoru. Lepiej nie podjudzać Sophie, już i tak się przez niego zdenerwowała. - Jak mam się tym nie przejmować? Gdyby Skyler nas nie przyskrzynił to może by nie trzeba było kłamać Lucasowi. - wciąż obwiniał prefekta naczelnego zamiast siebie. Szukał winnych wokół a przecież to on przyczynił się do tego chaosu. Spokój dziewczyny wpłynął i na niego. Rozluźnił mięśnie palców i podniósł wzrok na dziewczynę kiedy stwierdziła, że jest kiepska w byciu kuzynką. Co to w ogóle znaczy "dobra kuzynka"? Jaka relacja wówczas jest wskazana? Od zawsze był jedynakiem. Nie miał ludzkich krewnych. Prychnął. - A ja to co? Święty idealny kuzyn który wrzeszczy na prefekta naczelnego? - kącik jest ust zadrżał z rozbawienia swoimi słowami. Po jego twarzy rozlała się fala gorąca a w sercu zatliło się małe ciepło. Poczuł, że jest gotowy wypowiedzieć to ważne słowo. - P-prze...przepraszam za... za tamto. - mimo wszystko przeprosiny ciężko przechodziły przez jego gardło. Zazwyczaj unikał tego jak ognia ale zależało mu na akceptacji Sophie. Chciałby ominąć ten temat ale jak zdołał wyczaić to dziewczyna w końcu do tego dojdzie i to poruszy. Nie potrafił dłużej utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego więc spojrzenie utkwił na guziku jej zimowego płaszcza. Ta rozmowa była krępująca pomimo wszelkich eskilowych chęci, a wszystko to rozbijało się o reakcje Sophie.


@Sophie Sinclair
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySro Gru 16 2020, 22:45;

Słuchając tego co ma mi do powiedzenia Eskil, od razu zauważam, że musi być to dla niego ważne. Nie spodziewałam się propozycji spędzenia świąt z nimi - kuzynem o którym dopiero co dowiedziałam się, że nim jest i nieznajomą kobietą. Jeszcze nawet nie wiem czy tego chcę, ale świętowanie w innej atmosferze niż ta, co zawsze była w domu, czyli obiad w drętwej atmosferze, jakieś byle jakie prezenty pokazujące jak bardzo moja matka i ojczym mnie nie znają, a potem ucieczka do swojego pokoju - to wszystko wydaje się być bardziej zachęcające.
- Czyli zapraszasz mnie...  znaczy nas, żebyśmy spędzili z tobą święta? - dopytuję, zastanawiając się czy mówił już też o tym Lucasowi i jeśli tak, to dlaczego nic na ten temat nie wspomniał. Może chciał, żeby Eskil sam mi powiedział?
- A skąd mam wiedzieć, od początku byłeś taki nakręcony, jak tylko nie pozwolił nam iść bez niego do zamku - stwierdzam ciągle rozzłoszczona i nawet prycham do tego. Nie mam pojęcia jak działają te jego wilowe moce ale jak dla mnie wyglądało to tak (i dlatego zakładam, że tak właśnie było) jakby najpierw się zdenerwował, a po tym jak zaczął krzyczeć na Skylera to zaczęły się te wszystkie dziwne zmiany. - W sumie to może Skylerowi też nie trzeba było tak bardzo kłamać - zauważam, kiedy jest już zdecydowanie zbyt późno na takie wnioski i teraz nie mówię tego złośliwe, nawet jeśli w taki sposób mogą brzmieć moje słowa. Akurat pomysł, żeby przeinaczać fakty od początku był naszym wspólnym i kłamanie tak jakoś naturalnie wyszło.
Chyba sama nie wiem co to znaczy być dobrą kuzynką, po prostu od razu zakładam, że nią nie jestem. Lucas wydaje się doskonale wiedzieć jak robić takie rzeczy - być opiekuńczym, mądrze mówić, panować nad emocjami i w ogóle wszystko. Nawet nie myślę, że potrafiłabym tak samo.
- Całkiem podoba mi się taki kuzyn. Ile można takich grzecznych lucasów? - przyznaję i uśmiecham się nawet bardziej. Mój jest był kochany i super pomocny, ale gdybym poprosiła go o pójście ze mną do Zakazanego Lasu to na pewno by mnie odwiódł od tego pomysłu a nie ze mną poszedł stwierdzając, że składniki można gdzieś kupić.  
- Już ci właściwie wybaczyłam - mówię zaraz, żeby nie musiał zbyt długo patrzeć się na swoje ubranie. - Wiem przecież, że nie jesteś normalnie takim potworem, tylko mam nadzieję, że nie będziesz tak robił za każdym razem jak się na mnie zezłościsz? - staram się obrócić to wszystko trochę w żart, całkiem możliwe, że przejęłam się jego wyglądem mniej, niż Eskil sobie wyobrażał. Co prawda trochę się obawiam, że mógłby tak się znowu zamienić gdybyśmy się po prostu pokłócili, ale wtedy Lucas przecież jakoś go uspokoił. Staję obok i tak samo jak on opieram się o barierkę, po czym lekko trącam go w ramię. - No i dzięki, że wtedy tak wziąłeś winę na siebie - dodaję jeszcze, bo na początek wyskoczyłam z tym, że nie powinien tego robić i chociaż nadal nie rozumiem po co to zrobił, to tak naprawdę było miłe. - Jeśli naprawdę chcesz to chętnie przyjdę na święta. Ubralibyśmy choinkę, zrobili pierniki... umiesz cokolwiek gotować? Bo ja wcale, więc to na pewno będzie katastrofa - Przechodzę zaraz do tematu świąt, myśląc sobie, że może rzeczywiście powinnam tak zrobić, w końcu wyjazd z Cali nie ucieknie, można to zrobić też w wakacje, a Gwiazdka jest tylko raz w roku.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 10:31;

Po co się odzywał… było teraz tak niezręcznie, zwłaszcza kiedy Sophie chciała potwierdzenie tego, co właśnie z trudem z siebie wyrzucił. Już i tak miał lekko pociemniałe policzki a to zdradzało, że wszelakie rozmowy trudne bądź emocjonalne wpędzały go w zakłopotanie. Zmarszczył usta i pokiwał głową na znak, że oczywiście, to jest zaproszenie. Będzie ciężko wszystko zorganizować ale skoro może udałoby się aby przyjechali… to babcia się ucieszy. On też, bo przy ich stole wigilijnym nigdy nie było tłoku. Mogliby się powygłupiać bo w domu nie byłoby sztywnych zasad i regulaminów a swoboda. Podobała mu się ta wizja. - Teraz to mówisz? Mogłaś się odezwać pierwsza. Siedziałaś cicho na sofie i pozwalałaś mi kłamać. Ani razu nie pokazałaś, że chcesz się przyznać. - może i w świetle zasad hogwardzkich winę ponosił on lecz gdy rozmawiali twarzą w twarz to nie brał wszystkiego na swoje barki. Winę ponosili oboje a nie da się już tego odkręcić. Najwyżej następnym razem (a wierzył, że takie w końcu się wydarzą) będą bardziej czujni i zawczasu ustalą potencjalną wersję wydarzeń bądź umówią się, że nie będą kłamać Lucasowi ani Skylerowi. Uniósł wysoko brwi kiedy przyznała, że podoba się jej w roli kuzyna. Mimowolnie jego usta rozsunęły się w zadowolonym uśmiechu. - Lucas zawsze był taki… wzorowy i idealny? - jak miło, że może się czegoś o nim dowiedzieć od jego siostry. Wiedział już, że nieskazitelny kuzyn pali papierosy bo przecież mu je podkrada, ale inne wady… nie zauważył. Eskil mógł się chwalić całkiem uderzającą urodą ale to Lucas jest idealny jeśli mowa o wartościach wewnętrznych. Prychnął kiedy użyła słowa "potwór". - To się nazywa harpia. - poprawił ją z goryczą w głosie ale nie było w tym żadnej złości. - Nie no, raczej nie… znaczy się, no ja tego nie ogarniam, to się samo dzieje, a ostatnio jakoś tak żywiej… - posłał jej niepewne spojrzenie czy aby zaraz się od niego nie odsunie w obawie, że doskoczy do niej tak jak do Skylera. Nie mógł też dać jej obietnicy, że przy niej się to nie wydarzy. Ba, było wysoce prawdopodobne, że mogłoby się tego dojść jeśli zostaną spełnione pewne warunki. Tym szturchnięciem i podziękowaniem wywołała na jego twarzy uśmiech, którego nie umiał powściągnąć. Tego mu brakowało, a gdy to dostał poczuł się lżej i lepiej. - Nasza stara choinka non stop przede mną ucieka, a gotować COŚ TAM umiem. - lecz jego umiejętności pozostawiały wiele do życzenia. Nigdy nie musiał robić sobie jedzenia, ale od czego są przepisy, prawda? Od lat mają tę samą choinkę, sztuczną oczywiście, trochę ogołoconą z igieł, ale im wierną. Nie przelewało im się, ale jakoś w domu dawali radę o tym zapomnieć. - Babcia się ucieszy, co dostaję od niej list to pisze o Lucasie a jak ogarnęła, że jesteś i ty to się prawie popłakała, że teraz będzie mieć troje wnuków, a nie tylko mnie. - trochę kłamał, ale znał babcię na tyle dobrze, że taka reakcja będzie niemalże stuprocentowo pokazana. - Będę z satysfakcją gapić się jak was rozpuszcza. - zaśmiał się bowiem babcia była tą kobietą, która wciska wnukom zapas słodyczy. Oparł łokcie o barierkę i westchnął z ulgą. Mogą już z Sophie normalnie rozmawiać, nie musi już jej więcej unikać. Kamień spadł mu z serca i w duchu był jej wdzięczny, że wzięła sprawę w swoje ręce.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 19:42;

Specjalnie tak ciągnę Eskila za język, bo widzę, że musi być mu niezręcznie. I wcale nie robię tego złośliwie (może tylko odrobinę), po prostu jeśli chce, żebym przyszła, to niech nie boi się tego powiedzieć. Jeszcze się okaże, że ja przyjdę, a on przez cały czas będzie udawał, że mnie nie widzi - to na pewno nie byłoby fajne.
- Ciekawe niby jak, skoro wszyscy gapili się na to w co się zamieniłeś. A nawet jak próbowałam coś powiedzieć, to i tak nie słyszeli, bo byli skupieni na uspokajaniu ciebie - mówię to wcale niedelikatnie, no i nawet nie myśląc, żeby takie było. Nigdy nie myślę o tym, co jest dla kogo miłe, tylko mówię co mi przychodzi do głowy i potem ewentualnie (jeśli odczuwam taką potrzebę) próbuję wszystko odkręcić. Tak też działam, że najpierw bez zastanowienia wygaduję potencjalnie krzywdzące rzeczy, a zaraz potem mówię coś miłego.
- Nooo w moich oczach tak. Zawsze mi mówił, co można robić a czego nie, dziwne, że dopiero na studiach został prefektem. Jak dla mnie mógłby nim być już od piątej klasy. - Wiadomo, że znam Lucasa od trochę innej strony niż inni i nawet jeśli w innych okolicznościach robił jakieś mniej niegrzeczne rzeczy to przy mnie starał się (a nawet przeważnie był) wzorem do naśladowania.
- Okej, harpia. - Przewracam oczami, kiedy mnie poprawia, przecież wiem jak to się nazywa, akurat tyle o wilach słyszałam, chociaż nie do końca wiem jak wyglądają te harpie kiedy nie są pół-wilami. - To jakby się tak znowu stało i w pobliżu by nie było Lucasa to co powinnam zrobić, żeby mnie nie rozszarpał? - pytam, bo kto wie. Tak jakoś może się stać, że go zdenerwuję.
- Jak będziemy razem to na pewno ją bez problemu złapiemy! - Nawet te rozmowy są jakieś dziwne, bo w domu nigdy nie miałam ochoty ubierać choinki, zresztą nikt mi nawet tego nie proponował. - Czyli coś tam zrobimy. Umiem robić eliksiry, więc to chyba nie może być dużo trudniejsze, wystarczy trzymać się przepisu. - Gotowanie świątecznych przypraw brzmi jak super zabawa. I może być nawet przyjemniejsze niż eliksiry, skoro można bez przeszkód wszystkiego próbować, bez obawy, że wyrosną jakieś dziwne zęby albo się uśnie nie zawsze. - Na pewno będzie bardzo miło... - Nie wiem co powiedzieć, bo nawet sobie tego wszystkiego nie wyobrażam. Uśmiecham się lekko, tak trochę niepewnie. - Wiesz, u nas na święta nigdy nie było zbyt przyjemnie, wcale nie miałam ochoty jeździć do domu i dlatego nie zamierzałam tam jechać w tym roku - zdradzam Eskilowi.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 20:40;

Opuścił znowu wzrok, a jego policzki zaatakował rumieniec głębokiego zawstydzenia. Szkoda, że nie umiał zapaść się pod ziemię. Do tej pory było mu cholernie głupio i źle, że ktokolwiek musiał go uspokajać, interweniować, reagować bo odwalało się coś obcego czego nawet Eskil nie ogarniał. Wbijał wzrok w chodnik, w ubłoconą kępkę trawy jakby tam była zapisana recepta na wyrwanie się z tej niezręczności i zakłopotania. Nie skomentował słów Sophie, gardło miał ściśnięte, a słów mu brakło. Milczał nawet kiedy odpowiadała mu na zadane wcześniej pytanie dotyczące Lucasa, który miał zadatki na bycie jego idolem. Tak bardzo zapędził się w zażenowanie i wyrzuty sumienia, że czuł się jakby został zaatakowany niewidzialnymi diabelskimi sidłami, a jakikolwiek ruch sprawi, że coś zacznie go boleć. Zacisnął mocno usta i gapił się na tę głupią kępkę trawy. Sophie zadawała mądre pytania, a Eskil krzyczał w myślach bo nie umiał na nie odpowiedzieć. - N-nie wiem. - niemal to wyszeptał. - Nie wiem, Sophie. Chciałbym wiedzieć ale nie wiem. - skrzyżował ręce na ramionach. - Wiem tylko, żeby wtedy mnie... żeby mnie wtedy nie dotykać. - wzdrygnął się i dukał wszystko pod nosem. Określenie "żebyś mnie nie rozszarpał" też go dosyć mocno zabolało. - Naprawdę wyglądałem tak jakbym chciał zrobić krzywdę? - zapytał tonem wypranym z jakiejkolwiek swojej typowej radości czy buńczuczności. Wiedział, że wyglądał agresywnie i dziko, ba, on naprawdę chciał potrząsnąć wtedy Skylerem i zmusić go żeby przestał mówić. To przytłaczało, czuł się przez to jeszcze gorszy. Wziął głęboki wdech, zmusił się do zaczerpnięcia świeżego powietrza aby choć trochę wyrwać się z tego przygnębienia wyczuwalnego teraz w jego głosie i widocznego w postawie. - To się dobrze składa, możecie przyjechać do mnie i do babci. Nie mamy dużego mieszkania, ale jest przytulnie i nikt się z nikim nie kłóci, jest spokojnie... - zachęcał choć już bez tego wcześniejszego polotu. - Nie musicie jechać tam gdzie nie chcecie. - jeśli jednak by nie przyjechali to nie tylko by babci serce pękło ale sam Eskil z pewnością by to jakoś przeżył. Naprawdę podobała mu się myśl, że ma większą rodzinę nawet jeśli faktycznie z Sophie nie jest ani trochę spokrewniony.
Powrót do góry Go down


Sophie Sinclair
Sophie Sinclair

Absolwent Slytherinu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172 cm
Galeony : 600
  Liczba postów : 826
https://www.czarodzieje.org/t18692-sophie-sinclair#534986
https://www.czarodzieje.org/t18769-poczta-sophie#538251
https://www.czarodzieje.org/t18691-sophie-sinclair#534984
https://www.czarodzieje.org/t18698-sophie-sinclair-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Gru 17 2020, 23:42;

Wydaje mi się, że wszystko jest okej i ślizgon tak jak wcześniej mi odpowie i będziemy dalej bezsensu kłócić się na temat czegoś, co już dawno miało miejsce i nie ma po co tego roztrząsać. Najpierw nie zauważam, że coś się dzieje, ale chwilę później zaczynam mu się przyglądać i może patrzeć na w dół tę swoją bardzo interesującą kępkę trawy, ale ponieważ jestem od niego trochę niższa, to jak jeszcze przekrzywię głowę to mogę całkiem nieźle dostrzec wyraz na jego twarzy.
- Eskil? Ej, Eskil. - Trącam go lekko w dłonią w ramię. - Nie powinnam tak mówić, prawda? - Po jego zachowaniu, zaciśniętych ustach i tym, że patrzy gdzie indziej niż na mnie uświadamiam sobie, że to co powiedziałam było złe i krzywdzące, dlatego teraz próbuję się z tego wycofać, tylko nie wiem jak to zrobić umiejętnie, żeby całą sytuacją zamienić na bardziej znośną, przede wszystkim dla Eskila. Jestem naprawdę słaba kuzynką.
- Hmm, to już jest jakaś wskazówka - mówię ostrożnie, nie będąc teraz pewną co powinnam a czego nie. Być może gdybym o wszystko to pytała dużo delikatniej, a nie tak wyjeżdżała z tymi  "potworami", to czułby się lepiej z tą rozmową. - Wyglądałeś jakbyś przez chwilę nad sobą nie panował - odpowiadam, postanawiając, że nie będę wdawać się w większe opisy i jednocześnie zastanawiając się jak bardzo Eskil przy takiej przemianie jest w stanie kontrolować to co się z nim dzieje. Z tego wszystkiego co mówi (i czego nie mówi) wnioskuję, że niespecjalnie. Myślę też, że może lepiej by było, gdybyśmy już więcej o tym nie rozmawiali. Przez chwilę wydawało się, że już wszystko między nami zostało uporządkowane, a potem, kiedy zaczęłam zadawać pytania znowu coś się stało. Zapewne nie byłabym w stanie wcale nie wypytywać Eskila co się z nim dzieje, ale przynajmniej gdybym ustaliła sama ze sobą jak to robić odpowiednio...
- Może chciałbyś pójść na gorącą czekoladę? Niedaleko na ulicy Amortencji jest cukiernia, są tam też dobre ptysie i inne słodkości - proponuję, właściwie całkiem zapominając po co szłam przez ten park. Trochę co prawda jestem głodna, ale może ciastko i czekolada wystarczą. - Moglibyśmy porozmawiać o świętach, wymyślić co dokładnie będziemy robić i w ogóle... - Nawet jeśli on ciągle uparcie wpatruje się w ziemię, to ja patrzę na jego policzek, starając się złapać jego wzrok, gdyby przypadkiem postanowił go odwrócić. Nie jestem pewna czy po tym wszystkim Eskil będzie chciał ze mną iść, czy może nie ucieknie do zamku a potem znowu przez jakiś czas nie będzie się odzywał, aż nie natkniemy się na siebie przez przypadek.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPią Gru 18 2020, 07:36;

Wydusił z siebie westchnienie i podniósł wzrok na Sophie kiedy wypowiedziała jego imię. - E tam, masz prawo tak mówić. Mówisz prawdę. - ale jemu ciężko było się z tym oswoić. Wolał wyobrażać sobie, że nie wyglądało to tak źle jak było w rzeczywistości. Sophie sprowadzała go na ziemię i podkreślała to, co Lucas mu mówił - powinien próbować nad tym panować. Tylko jak?! To frustrujące. Miał naburmuszoną minę bo padające słowa były niewygodne, dźgały go jak atak kolki po zbyt szybkim i nieumiejętnym przebiegnięciu kilku kilometrów. - Lucas rzucił na mnie wtedy jakieś dziwne zaklęcie. Przez kilka chwil nie wiedziałem co się dzieje. I trochę pomogło. Ale za mało. - buczy pod nosem, ale dalej nie znalazł żadnego mądrego sposobu na wyciszenie złości kiedy w tym harpim gniewie nad sobą nie panuje na tyle na ile byłoby to konieczne. Spetryfikowanie byłoby dobrym rozwiązaniem gdyby nie niosło ryzyka większej furii w przypadku niepowodzenia. Nie wiedział. Po prostu nie wiedział i było mu głupio. Propozycja pójścia na słodkie widocznie go ożywiła. Popatrzył na Sophie i się lekko uśmiechnął. - Za czekoladę jestem w stanie zrobić dużo! Ale nie mów tego Lucasowi. - na siłę próbował nadać swojemu głosowi trochę wesołości. Nie wyszło to tak jakby chciał, ale przeczuwał, że jak usiądą w ciepełku i nie będą poruszać trudnych tematów to będzie lepiej. - Okay, słuchaj, możemy nauczyć klamkę od drzwi wejściowych śpiewać kolędy zamiast jej nieśmiertelnego "zamknij mnie gargulcu". Ale nie mogę rzucać czarów w domu więc potrzeba do tego ciebie… - pozwolił Sophie zaprowadzić ich do cukierni a po drodze wdrażał ją w plan co mogliby zrobić z pomocą jej różdżki, aby tegoroczne święta były przyzwoite i udane. Nie uciekł już przed nią. Próbował być fajnym młodszym kuzynem choć początki mieli dosyć burzliwe.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyWto Wrz 07 2021, 17:28;

Po krótkiej wymianie wiadomości na Wizzengerze, Zeph dobrze wiedział, że ta rozmowa miałaby się według niego odbyć "teraz, dzisiaj, zaraz". Jednak nawet jeśli tego chciał - musiało to poczekać. Praca nie pozwalała się zwolnić, a jemu dodatkowo zależało jednak na niej. Odkąd stracił możliwość kompletnego grania w Quidditcha z jedną ręką, musiał szukać alternatywy. I to właśnie jakieś... chyba już trzy miesiące temu(?) taką okazję zyskał. Więc jeśli czasem życie daje ci już faktycznie jakieś cytryny to równie dobrze możesz zrobić sobie herbatę lub lemoniadę. Twój wybór, twoje cytryny. Dlatego nawet w Arabii spędzał tak mało czasu z innymi. Po prostu... żył sobie bez innych. Tylko z pracą. Ale te jedno wydarzenie sprawiało, że całkiem długo zajmowało mu zapomnienie. Aż do momentu, gdy to wszystko się skończyło i po prostu... Jakby nagłe poczucie winy powróciło. Myślał, że mu przejdzie, myśli odejdą... Że może będzie dla niej to bezpieczniejsze. No, był durniem. Kompletnym durniem.
Ostatnie pożegnanie w pracy z ochroniarzem i w momencie, kiedy tylko było możliwe spokojne teleportowanie się do parku w Hogsmeade, nadal był w swoich roboczych ubraniach z tym, że część szaty odesłał już do zamku, a rękawy podwinął dostatecznie wysoko, aby nie ukrywać swojej protezy. Odsłaniał się? Być może. Przecież jeśli tu przyjdzie to i tak wie... wszystko? No, dobra. Prawie wszystko. Jeśli chciała też o coś zapytać... To chyba był po takim czasie gotowy. Spokojnie więc trzymał gazetę z Prorokiem Codziennym, przyglądając się pewnym artykułom. Na szczęście na żadnym z nich nie widniała wiadomość o Hogsmeade i kolejnym ataku wilkołaka...
Aż do momentu, kiedy nie przyszła... Poczuł się trochę nieswojo, ale z drugiej strony zdecydowany. No pain, no gain.
Hej. – Ledwie rzekł, zerkając na boki.

Powrót do góry Go down


Aurora N. Taylor
Aurora N. Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172
C. szczególne : Kilka tatuaży, burza loków na głowie, silny amerykański akcent
Galeony : -159
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t20361-aurora-nora-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20368-niepoczytalna-poczta-aurory#644120
https://www.czarodzieje.org/t20363-aurora-n-taylor
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Wrz 20 2021, 22:58;

Chociaż minęło już sporo czasu od kiedy ostatnio widziała Zepha i z pewnością zdążyła przyzwyczaić się do informacji, która jak grom z jasnego nieba runęła na nią w czasie wakacji, wysłana ostatnio wiadomość na wizzengerze nieco zbiła ją z tropu. W zasadzie myślała, że ich znajomość skończyła się szybciej niż się zaczęła i przez chwile obawiała się nawet ich późniejszego spotkania w szkole. Zwłaszcza, że mieszkali w jednym domu i trudno byłoby udawać, że się drugiej osoby wcale nie zna. Nie była również do końca pewna czy to co powiedział jej w barze powinno w ogóle wyjść z jego ust, a już napewno nie w stronę osoby, którą zna się cóż… słabo. Dlatego umawiając się z nim na spotkanie nie była pewna niczego. Czuła się trochę jakby ktoś nią sterował, jakby była jakąś postacią w dziwnej grze, w której nikt nie wie co stanie się za 5 minut. I o ile normalnie wcale by się taką sytuacją nie zestresowała, na ogół lubiła przecież spontaniczne akcje i jak nikt umiała się w nich odnajdywać,  tak perspektywa samotnego spotkania z tak…niepewną w tej chwili dla niej osobą jaką jest Zeph nie wydawała jej się jakkolwiek racjonalna. Prawdopodobnie dlatego po jego pytaniu czy wybiera magiczne czy niemagiczne miejsce, bez zastanowienia wybrała to pierwsze - mimo wszystko w świecie czarodziejów czuje się bezporównania pewniej i silniej.
Umówili się w parku w Hogsmeade i po cichu musiała przyznać, że ucieszyło ją to z conajmniej dwóch powodów. Po pierwsze byli wśród ludzi, po drugie - miała okazje żeby się przejść. Ostatnie dni obfitują w iście angielską pogodę, przez co Aurora wychodzi z zamku naprawdę rzadko. A jeżeli ma szanse się przejść i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, nawet jeżeli okraszone jest deszczową i pochmurną aurą, dlaczego ma nie skorzystać. Być może są to ostatnie w miarę ciepłe dni, kiedy jest jeszcze w stanie robić coś innego niż leżeć plackiem przed rozpalonym kominkiem i z utęsknieniem czekać na lato, dlatego gdy tylko zauważyła że najwyższy czas się zbierać, nałożyła na nogi długie czarne kalosze, włosy spięła w wysokiego, luźnego koka, a na ramiona narzuciła skórzaną kurtkę i w ostatniej chwili sięgnęła po leżącą na łóżku torebkę. Droga przebiegła jej szybko i przyjemnie, a nawet ze zdziwieniem (pozytywnym!) stwierdziła, że zza ciężkich chmur nieśmiało przebija się jesienne słońce. Z tego też powodu w parku było dość sporo osób, dlatego początkowo wcale nie zauważyła siedzącego na ławce Gryfona, zakrywającego się dodatkowo wielką brytyjską gazetą. Szczerze mówiąc rozpoznała go po tej jednej rzeczy, której tym razem wyjątkowo nie ukrywał - po protezie.
-Hej -Opowiedziała, chwilę wcześniej podchodząc dostatecznie blisko, aby móc normalnie rozmawiać, jednak na tyle daleko żeby zachować przynajmniej pozorną ostrożność. Nieświadomie zacisnęła dłonie na pasku od torebki i skierowała swoje spojrzenie w jego stronę.
Czy się denerwowała?
Chyba tak.
I chyba dopiero teraz rzeczywiście to poczuła.


@Zephaniah van Wieren
Powrót do góry Go down


Zephaniah van Wieren
Zephaniah van Wieren

Dorosły czarodziej
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : Tatuaż z łapą nundu na przedramieniu, Blizny i uszczerbki na zdrowiu: Dziennik
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 591
  Liczba postów : 590
https://www.czarodzieje.org/t19733-zephaniah-van-wieren
https://www.czarodzieje.org/t20064-sowa-zefka
https://www.czarodzieje.org/t19732-zephaniah-van-wiener
https://www.czarodzieje.org/t20207-zephaniah-van-wieren-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyPon Wrz 27 2021, 11:38;

Rozejrzał się na boki, ale nadal trzymając gazetę w swoich rękach, czytał więcej o tym w jaki sposób radzą sobie drużyny Quidditcha i czy nie wydarzyło sie coś... zdecydowanie dziwnego jak na warunki świata magicznego. A tak naprawdę po prostu faktem było, że nie umiał odwrócić w jej stronę swojej twarzy. Patrzeć na nią, zbierać myśli, domyślić się czy tak naprawdę to spotkanie miało sens. Z innej strony, przecież zaprosił ją po to, aby mogli porozmawiać, a ona... na to zaproszenie odpowiedziała. To wszystko powodowało, że nie wiedział nawet w jaki sposób zacząć rozmawiać z nią. Jak sprawić, żeby zachęcić ją, aby usiadła. Tak jakby jakiś magiczny gul wystąpił mu w gardle, a on nie wiedział jak zacząć. Wychodziło na to, że miała tutaj zapanować cisza. Dłuższa cisza.
I po takiej dłuższej ciszy, jeśli w ogóle usiadła na ławce, ale w dalekim dystansie od niego... Zrozumiał to. Był w końcu potworem z bajek, który pożerał małe dziewczynki w czerwonych ubrankach, kierujące się w kierunku domu swoich babć. Kto by się zresztą nie zlęknął. A jednak... van Wieren w pewnym momencie musiał się odezwać. Wtedy... To jest kiedy coś się wydarzyło. Chodziło raczej o sytuację.
Wyobraź sobie, że jesteś w barze Hogsmeade. Siedzisz wygodnie i świętujesz swoje urodziny z kimś, kto w sumie dobrze wpasowuje się w twój gust. Pijecie dużo, alkoholowych i bąbelkowych napojów. Bąbelki się w tobie zbierają i zaczynają gasnąć. Nie dzieje się wtedy nic... Po prostu żyjesz swoim życiem. – Zaczął powoli, chociaż nic tak naprawdę to nie mówiło. Nic nie mogło powiedzieć "czym była ta sytuacja". Zastanawiał się czy chciał o tym w ogóle mówić, ale w pewnym momencie zaczął iść dalej. – Ten dzień się kończy, ale bąbelki nadal w tobie są. Parę dni mija... Myślisz, że dzisiaj zarobisz wystarczająco dużo pieniędzy na zbliżające się wakacje po tym co wydarzyło się na stadionie Quidditcha. Jest... dobrze, czujesz, że żyjesz. Że twoje życie nie będzie takie złe. Komuś czasem pomożesz i jest dobrze... A potem... trafiasz na złą osobę. – Ostatnie cztery słowa mówił z wielkim trudem, nie mogąc ich swobodnie przełknąć. Mieszały się z jego wnętrznościami i trudno mieliły. Nie mógł ze spokojem przejść dalej, więc odłożył gazetę, aby patrzeć się na drzewo. Zerknąć na swoją protezę. – ...Potem budzisz się w szpitalu i widzisz, że osoby, które chcesz mieć przy sobie cię odrzucają i nie wiesz nawet czemu... Boisz się, twoje życie zaczyna zmieniać się. Nadchodzi noc. Czujesz się tak, jakby te bąbelki z twoich urodzin już tak mocno urosły, że zaczynają rozrywać twoje ciało. Zaczynasz pęcznieć, czujesz się chory... Oczami nie widzisz tego świata normalnie, nawet nie wiesz czy potrafisz w stu procentach nad sobą kontrolować, chociaż masz zapewnione eliksiry. I to wszystko idzie ciągle... ciągle... ciągle... ciągle... Miesiąc w miesiąc. Miesiące zamieniają się już prawie w pół roku... A sam nie wiesz co dalej z tym zrobić... – Dopiero wtedy spojrzał na nią z wielkim strachem we własnych oczach. Tak, jakby te wspomnienie tamtej nocy na nowo odżyło. Serce mocniej biło, a dłoń lekko naderwała gazetę. – Tak się czuję co pełnię... Tak się czuję na co dzień. Nie wiem co robić. I nie zmienię już tego. – Zakończył. Wrócił wzrokiem do gazety.

Powrót do góry Go down


Aurora N. Taylor
Aurora N. Taylor

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172
C. szczególne : Kilka tatuaży, burza loków na głowie, silny amerykański akcent
Galeony : -159
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t20361-aurora-nora-taylor
https://www.czarodzieje.org/t20368-niepoczytalna-poczta-aurory#644120
https://www.czarodzieje.org/t20363-aurora-n-taylor
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySob Paź 02 2021, 13:34;

Absolutnie nie postrzega go jako potwora. Nie żyje w magicznym świecie od wczoraj, doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest to coś, co sam sobie wybrał. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby dla siebie takiego życia. Jednak taka wiadomość może dość mocno wstrząsnąć drugą osobą, zwłaszcza jak została przekazana w taki sposób, ze nie było możliwości jakkolwiek mentalnie się do tego przygotować. To spadło na nią jak grom z jasnego nieba i najzwyczajniej w świecie nie wiedziała jak miała wówczas zareagować. Dlatego w akcie lekkiej paniki i szoku, nie myśląc zbyt długo nad tym co w tamtej chwili czuł Zeph, wyszła z baru jak najszybciej, kierując się w potencjalnie bezpieczne miejsce, jakim były pokoje pełne innych uczniów i nauczycieli.
Teraz jednak stała tu sama, zaciskając nerwowo dłonią ramię przerzuconej przez ramię torebki, a wzrok ostrożnie kierując w stronę siedzącego na ławce chłopaka. Trwająca kilkadziesiąt sekund cisza była jedną z najbardziej krępujących w jej życiu i kiedy już chciała się odezwać, usłyszała wydobywające się z jego ust słowa. Słuchając pierwszych zdań i nie bardzo rozumiejąc o co chodzi, zmarszczyła lekko brwi, dalej jednak przetwarzając kolejne napływające w jej stronę informacje. Bardziej niż sama treść, rzeczą która dotknęła ją najbardziej był sposób jego wypowiedzi, w której autentycznie słyszała smutek i ogromy ból. Gdy skończył, ostrożnie usiadła na ławce, a widząc jego pełne strachu spojrzenie, sama odwróciła wzrok w inną stronę, zupełnie jakby nie potrafiła udźwignąć tego, co właśnie na nią spadło.
-Zeph, ja…ja nie wiem co powiedzieć. -Zaczęła, w myślach karcąc się za to, jaką jest fatalną pocieszycielką. Zamknęła na chwile oczy, jakby chciała poukładać w myślach to, czego przed chwilą się dowiedziała. Było to niezwykle trudne doświadczenie dla niej, dlatego tym bardziej nie wyobrażała sobie co musi czuć Zephaniah. Odruchowo położyła swoją dłoń na jego, zupełnie jakby chciała mu tym samym dać znać, że nie jest sam, mimo że ostatnie tygodnie mogły sprawić wrażenie, jakby ona już dawno zrezygnowała z ich znajomości. -Nie nienawidzę Cię. -Powtórzyła to, co wcześniej napisała mu na wizzengerze, wierząc w to, że wypowiedzenie tych słów na głos da im poważniejszy i bardziej prawdziwy wydźwięk, zwłaszcza ze sam przed chwilą wspomniał o odrzuceniu.
Była taką egoistką.
Przez ostatnie tygodnie kompletnie się do niego nie odzywała, mimo że wcześniej całkiem dobrze się dogadywali i był on w zasadzie jedną z niewielu osób, które mówiły jej coś więcej niż głupie „co tam”. Była zdezorientowana, trochę się bała, a jednak kompletnie nie myślała co przeżywa on sam. Przez cały ten czas ani razu nie napisała tego głupiego „co tam”, którego sama tak bardzo nie lubiła, a jednak często stanowiło dalszą drogę dla dalszej rozmowy. Wolała udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a najlepiej zapomnieć o całej sprawie, która przecież jej konkretnie wcale nie dotyczy.
-Jest mi cholernie przykro, nie potrafię sobie wyobrazić przez co przechodzisz… -Powiedziała w końcu, ponownie kierując wzrok w jego stronę. Chciała się uśmiechnąć, dać mu jakiś znak, ze będzie dobrze, że przecież nie siedzi w tym sam, ale nie potrafiła. Zamiast tego posłała mu smutne, mało pokrzepiające spojrzenie, sprawiając wrażenie jakby chciała przejąć od niego chociaż cześć jego bólu. -Zeph, ale czy ty…czy otrzymałeś od szkoły jakąś pomoc?

@Zephaniah van Wieren
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySro Kwi 06 2022, 20:37;


Niby podążył do wyjścia za Rocco, a jednak sam nie wiedział kiedy dokładnie go wyprzedził, ciągle mając wrażenie, że jeśli odejdzie jeszcze chociaż jeden krok od Puchońskiej Komuny, to poczuje się lepiej. O tym, że dalej idzie i wciąż nic nie mówi zorientował się wtedy, kiedy odgłosy obcych kroków gdzieś z tyłu skusiły go do odwrócenia się i zobaczenia, że Mererid i James również wyszli z tej nieszczęsnej imprezy.
- Przepraszam - wyrzucił z siebie wreszcie, przystając gdzieś w okolicach wejściu do parku, który zawsze łączył wszystkie odnogi Alei Amortencji, stanowiąc bezpiecznie neutralne terytorium zarówno pomiędzy kamienicami, jak i domkami jednorodzinnymi. Wyjął z kieszeni papierośnicę i zapalił wiśniowego słodkiego pufka, od razu oferując też papierosy obu Gryfonom, na żadnym z nich nie potrafiąc skupić dalej niespokojnego spojrzenia. Czuł się głupio - jak dziecko przyłapane na złym uczynku i czekające na karę, chociaż przecież doskonale wiedział, że niedojrzałym gówniarzem w tej sytuacji był prefekt Slytherinu. - Problem w tym, że nie wiem czy bardziej przepraszam za to, że ci o niczym nie powiedziałem, czy jednak za samo przyjście na tę imprezę, bo to dopiero było idiotyczne - pociągnął dalej, zawieszając wreszcie spojrzenie na Ashu, by zorientować się, że ten nie wziął ze sobą nawet żadnego płaszcza, przez co automatycznie posłał w jego stronę niewerbalne Fovere, widoczne jedynie przez drgnięcie jego różdżki. Miał wrażenie, że jego milczenie w sprawie związku nie było aż takim zaskoczeniem, bo wydawało mu się, że nigdy nie musiał tego robić - nie przyprowadzał nikogo do domu, nie przedstawiał rodzicom, starał się też nie pokazywać bratu ze złamanym sercem. Wszystko, co Rocco wiedział, pochodziło głównie z opowieści, albo może ewentualnie zdjęć... i Raffaello nie czuł nigdy potrzeby oficjalnego ogłaszania kto dokładnie mu się podoba, więc nie wiedział dlaczego teraz czuje się aż tak źle ze świadomością, że to wcale nie wyszło naturalnie, tylko zostało wydarte mu siłą - taką, której w dodatku nie rozumiał.
- Przepraszam, że w ten sposób się dowiedziałeś, Rocco - zdecydował wreszcie, obracając papierosa w palcach. - Mererid dowiedziała się przypadkiem... i domyślam się, że jest blisko z Jamesem?
Powrót do góry Go down


Rocco Swansea
Rocco Swansea

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
Galeony : 65
  Liczba postów : 108
https://www.czarodzieje.org/t20865-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
https://www.czarodzieje.org/t21058-poczta-rocco
https://www.czarodzieje.org/t20907-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptySro Kwi 06 2022, 23:49;

Generalnie w naszym rodzinnym domu raczej nie było nacisku na zwierzanie się ze swojego miłosnego życia. To nie tak, że nie było na to przestrzeni - po prostu nikt nigdy o to nie prosił, a już na pewno niczego nie wymuszał, dając sporą przestrzeń i swobodę w tej kwestii całej tójce. Dlatego nie dziwiłem się, że Raf nie uznał za konieczne informowanie mnie o swoim nowym romansie, chociaż musiałem przyznać, że sytuacja była trochę inna, skoro w grę wchodził mój znajomy z roku.
To nie znaczy jednak, że mi to przeszkadzało. Było trochę niezręczne, pewnie, ale skoro tego chcieli, jeśli oboje dobrze się czuli w takiej nietypowej relacji, czemu nie. Byłem zwolennikiem teorii, że wiek to tylko liczba i niewiele mówi o konkretnej osobie i oczywiście siebie samego uważałem już za w pełni dorosłego. Potrafiłem sobie wyobrazić pociąg do starszej, dojrzalszej osoby.
- Dobra, dobra, już tak nie przepraszaj, koniec końców to nic takiego - pokręciłem głową, dużo bardziej przejmując się tym jak i dlaczego zostali w taki sposob zdemaskowani. Niezależnie od mojej opinii na ten temat, dopuszczanie tej informacji do szerszej publiki było trochę kontrowersyjne, nie byłem nawet pewien, czy mój brat nie może przez to stracić pracy. Po co ktoś miałby pakować go na minę. - Nie wiem tylko, kiedy zdążyłeś sobie nazbierać takich wrogów. Czy to raczej przyszło z tobą w komplecie? - zerknąłem na Asha, zaskoczony, że Raf wspomniał o Mer. Dlaczego ona miałaby chcieć takiej afery? Zwłaszcza teraz, na tej imprezie, na której zdawała się dobrze bawić. Wydawała się o wiele za miła na tę całą akcję.
- Jest jakis powód, czemu postanowili rozkręcić taką aferę? Co ich to obchodzi - zapytałem, trochę po prostu zaciekawiony, bo prawdę mówiąc nie miało to zbyt wielkiego znaczenia. Mogli mieć swoje powody, może nawet obiektywnie usprawiedliwiające taki głupi wybryk, ale nie zamierzałem niczego usprawiedliwiać. - Będziesz miał przez to jakieś problemy?
Powrót do góry Go down


Ashley S. A. Phoenix
Ashley S. A. Phoenix

Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : często nosi żeński mundurek, rzadko pokazuje się bez makijażu; piegi; atencjusz
Galeony : 214
  Liczba postów : 277
https://www.czarodzieje.org/t20841-ashley-s-a-phoenix#665168
https://www.czarodzieje.org/t21005-poczta-ashley-s-a-phoenix#674412
https://www.czarodzieje.org/t20857-ashley-s-a-phoenix-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t20858-ashley-s-a-phoenix-dziennik
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Kwi 07 2022, 21:43;

Z każdym kolejnym krokiem wszystko to docierało do niego bardziej. Sytuacja stawała się coraz bardziej realna, a on sam coraz bardziej roztrzęsiony, więc gdy tylko zdał sobie sprawę, że jego dłonie zaczynają drżeć zdradziecko, szybko splótł ręce na piersi, by ukryć to w tym obronnym geście. Odruch ten uchronił go przed instynktownym sięgnięciem do Raffaello, gdy tylko znalazł się bliżej niego, a ich spojrzenia złączyły się choć na chwilę. Przez większość czasu jednak świadomie unikał wzroku obu Swansea, pozwalając głowie na pochylenie, rezygnując z wmawianej sobie pozy i zadartej w górę brody, bo i wcale nie czuł, że jest sens udawać, że nie tak wyobrażał sobie upublicznienie ich związku.
Emocje to grzały, to znów chłodziły go naprzemiennie, więc i dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że drobne drżenie z emocji przeszło w drżenie z chłodu wczesnowiosennego wieczora, a on coraz chętniej poddawał się negatywnym myślom, nie mogąc przywołać do siebie żadnej z pozytywnych wizji, które zdążyli nakreślić po nakryciu ich przez Mererid. Przystanął, niby jak najbliżej Raffaello, a jednak w bezpiecznym dystansie, próbując uspokoić się słodkim zapachem znajomych papierosów i nie pomyślał nawet, że nagła fala przyjemnego ciepła mogła płynąć z rzuconego na niego zaklęcia, bo zbytnio już był skupiony na próbie wyłapania piwnych oczu. Chciał przeprosić, naprawdę chciał, czując jak to jedno słowo wierci mu się gdzieś pod językiem, a jednak nie potrafił wydusić tego z siebie, nie chcąc by usłyszał to ktokolwiek poza Raffaello, nawet jeśli Rocco sam już wywnioskował, że to on jest powodem wszystkich tych problemów.
- To nie są wrogowie, tylko roztrzęsiona Gryfonka, która zapomniała, że ludzie nie istnieją po to, by spełniać jej niedojrzałe fantazje - wyrzucił z siebie, ściągając brwi i błądząc znów spojrzeniem gdzieś po odległym kącie parku - A, no i jej byczek, który zamiast dać jej to, czego ta tak desperacko potrzebuje, woli odpierdolić idiotyczną akcję publicznie, zamiast się, kurwa, dowiedzieć, czy przypadkiem jego słodziutka przyjaciółka nie zwariowała już do reszty od tych idiotycznych powiedzonek, które tak namiętnie próbuje wcisnąć sobie do głowy, że nie ma miejsca już na nic więcej - dodał szybciej, mimowolnie podnosząc nieco głos w łapiących go emocjach, coraz mocniej napinając mięśnie splecionych ciasno rąk, bo niezależnie od tego jak bardzo nienawidził teraz wszystkiego co składałoby się na Mererid Tew, to nie potrafił zapomnieć tego, jak dobrze mu się z nią rozmawiało i jak ta potrafiła pozytywnie zareagować na każdy jego najdurniejszy pomysł.
I byłby gotów się kłócić kto z nich teraz ma większe prawo czuć się zdradzonym.
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Kwi 07 2022, 22:20;

Potrząsnął lekko głową z niedowierzaniem, niezbyt wiedząc jakim cudem dla Rocco to nie było nic takiego, ale mogąc się z tego jedynie cieszyć. Przez ten krótki okres panikowania w salonie Puchońskiej Komuny i spaceru w okolice parku zdążył sobie wyobrazić już setki czarnych scenariuszy, w których młodszy Swansea mógł czuć się zdradzony czy zawiedziony, tymczasem Raffaello absolutnie nie mógł się doszukać w jego spojrzeniu czegokolwiek niepokojącego; nie widział tam odrazy, nie widział tam złości, nie widział tam nawet nagany.
- Mm, znalazł świetny sposób na sprawdzenie czy powiedziała mu prawdę - mruknął ponuro, odruchowo sięgając do Asha, by położyć mu dłoń na ramieniu i samym lekkim uciskiem starając się go jakoś pokrzepić, czy może też uspokoić. Miał wrażenie, że moment publicznego i głośnego powiedzenia prawdy pozbawił go tej bariery ostrożności, którą miał wcześniej, więc nawet nie wziął pod uwagę upartego utrzymywania dystansu, zamiast tego instynktownie go skracając. - Mererid ma problem z tym, że Ash jest zajęty - doprecyzował, zerkając na Rocco z zaciekawionym błyskiem w oczach, bo w gruncie rzeczy wcale nie wiedział co łączy go z Gryfonką. - Dowiedziała się przypadkiem i od razu okrzyknęła mnie pedofilem, więc- co nie jest prawdą - przerwał sam sobie, nie wiedząc czy lepiej jest się bronić, czy uznawać to za oczywistość, ale nie potrafiąc przestać się martwić tym, co takie oskarżenie może zrobić z czyjąś - w tym przypadku, jego - reputacją. - I nigdy nie było, poznaliśmy się jak Ash był już pełnoletni - zaznaczył, robiąc przerwę na mocniejsze zaciągnięcie się papierosem, który już zaczynał parzyć go w palce. - Mogę mieć problemy, nie wiem. Zależy jak bardzo sprawa zostanie rozdmuchana, ale już same plotki są wystarczająco kłopotliwe. - Wszyscy wiedzieli jak szybko dyrektorka Wang poradziła sobie ze sprawą profesora Fairwyna i nawet jeśli była to zupełnie inna sytuacja, to i tak sprawiała, że Raffaello nieszczególnie wierzył w jej ugodowość i przymykanie oka. - Myślę, że i tak wezmę teraz kilka dni wolnego - przyznał, zmieniając niedopałek w guzik i wrzucając go do kieszeni, z której od razu wyjął też znowu papierośnicę - to nie był dobry moment na ukrywanie uzależnienia czy próbę walki z nim.
Powrót do góry Go down


Rocco Swansea
Rocco Swansea

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
Galeony : 65
  Liczba postów : 108
https://www.czarodzieje.org/t20865-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
https://www.czarodzieje.org/t21058-poczta-rocco
https://www.czarodzieje.org/t20907-rocco-swansea?highlight=Rocco+Swansea
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyNie Kwi 10 2022, 22:40;

- Czyli co, chodzi po prostu o zazdrość? - pokręciłem głową, zawsze zaskoczony, że taka głupota może mieć tak opłakane skutki. No i przede wszystkim, o ile potrafiłem zrozumieć jeszcze, żę Mer powiedziała coś w emocjach i nie bardzo myślać o konsekwencjach rozprzestrzeniania takich informacji, to to co zrobił James już kompletnie nie miało sensu. Coś mi się w tej historii nie kleiło, ale nie chciałem wprost podważać słów nowego chłopaka mojego brata.
- Czyli nie poszło o jakąś zdradę? - dopytałem w końcu, kończac dopalać papierosa i mając nadzieje, że te uspokoją wszystkich chociaz odrobinę. Nie miało to co prawda większego znaczenia, ale chciałem jakoś zrozumieć pełen rozwój wydarzeń, bo narazie po prostu kompletnie nie docierały do mnie motywy tamtej dwójki.
- No w każdym razie nie jesteś nauczycielem, więc nikt ci nie wmówi, że wykorzystujesz jakoś swoją pozycję, chyba, że jakoś podejrzanie powydłużałeś mu terminy zwrotu. No i grunt, że wszystko jest legalne, a ludzie niech sobie gadają co chcą, kogo to tak naprawdę obchodzi - chyba jedyna realna konsekwencja, która miała ich spotkać, to były krzywe, a może nawet jedynie zaciekawione spojrzenia. Wątpiłem, żeby to specjalnie ruszało Rafa, nie byłem pewny jak jest z Ashem.
- Z plusów, w końcu poznałem kogokolwiek, z kim się spotykasz. Przyznam, że nie wiek zaskoczył mnie najbardziej. Jak się w ogóle poznaliście? - dopytałem nagle, nie chcąc, żeby jakoś źle odebrał mój komentarz, bo przecież nie miałem nic przeciwko niehetero relacji u mojego brata, aczkolwiek zauważyłem, że ta myśl została ze mną dość mocno i na dłużej, niż bym się po sobie spodziewać. Jakby było w tym coś odrobinę niekomfortowego, chociaż przecież biorąc krok w tył i patrząc na to na chłodno, kompletnie tak nie uważałem.
Chyba po prostu chodziło o zaskoczenie.
Powrót do góry Go down


Raffaello Swansea
Raffaello Swansea

Nauczyciel
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
C. szczególne : Lawendowo-waniliowy zapach, zadbane loki, dużo biżuterii
Galeony : 891
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t17708-raffaello-erin-valery-swansea#497901
https://www.czarodzieje.org/t17725-ciambella#498510
https://www.czarodzieje.org/t17712-raffaello-e-v-swansea#498158
https://www.czarodzieje.org/t20797-raffaello-swansea-dziennik#66
Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 EmptyCzw Kwi 21 2022, 15:04;

- Żadnej zdrady - przytaknął pewnie, może nieco za szybko i zabierając te słowa z ust Asha, ale przecież ufając mu na tyle, by również nie mieć co do tego żadnych wątpliwości. Fakt faktem, był jakoś w stanie wyobrazić sobie, że Mererid po jednej randce miała oczekiwania co do kolejnej i współczułby jej, gdyby po prostu była zawiedziona... ale sytuacja rozwinęła się za bardzo, by Raffaello mógł spojrzeć przychylniej na sytuację Gryfonki, już nie widząc jej w roli jedynej czy nawet głównej poszkodowanej. - Zazdrość... tylko nie wiem czy bardziej zazdrość Mererid o Asha, czy jednak Jamesa o Mererid - napomknął jeszcze, wracając to wcześniej zbytej byle wzruszeniem ramionami kwestii zazdrości, dopiero teraz zaczynając nieco trzeźwiej zastanawiać się nad motywami Ślizgona, nawet jeśli dalej nie potrafił go w jakikolwiek sposób usprawiedliwić.
Mruknął cicho w łagodnym potaknięciu, powoli przyswajając słowa brata. Teoretycznie miał rację, bo nie powinno być żadnych większych konsekwencji, a praktycznie takie informacje aż prosiły się o rozwijanie plotek, które mogłyby jeszcze mocniej zaszkodzić jego reputacji. I nie chciał teraz roztrząsać czarnych scenariuszy, więc po prostu milczał, mając nadzieję, że faktycznie uda mu się nie przejmować opinią innych. Nie był tylko pewien, czy przez Rocco nie przemawia w tej kwestii gryfońska odwaga, której Raffaello brakowało.
- Zawsze myślałem, że jak już kogoś będę przedstawiał, to jakoś tak ładniej, a nie przypadkiem na imprezie - zaśmiał się cicho. - Poznaliśmy się jakoś na początku roku, na błoniach. Nałóg się czasem jednak przydaje - dodał, wymownie unosząc trzymanego papierosa. - Ash najpierw wziął mnie za studenta, potem za nauczyciela... potem już wpadliśmy na siebie w bibliotece i umówiliśmy się, że pooprowadzam go po Hogsmeade - wyjaśnił, przyciągając do siebie swojego partnera bliżej, by objąć go pewniej ramieniem - może trochę z rozczulenia, a może trochę dla pokrzepienia go, bo jeśli Raffaello takie "przedstawianie rodzinie" wychodziło nieco niezręcznie, to dla Asha już w ogóle mogło być zwyczajnie dziwne. - ...ale dobra, wiecie co - upomniał się nagle, potrząsając lekko głową. - Na takie szczegóły to możemy wyskoczyć kiedyś na kawę, a ja nie chcę was odciągać od imprezy...
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 QzgSDG8








Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty


PisaniePark im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty Re: Park im. Rubeusa Hagrida  Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Park im. Rubeusa Hagrida

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 7Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Park im. Rubeusa Hagrida - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
-