C. szczególne : leworęczność, dupa nie zaklęciarz, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,Telepatyczne połączenie z Brewerem
Klub założony przez Maximiliana Solberga i Lucasa Sinclair, nastawiony głównie na drinki i dobrą zabawę. Z głośników cały czas leci muzyka, a na podestach można dostrzec zgrabne tancerki i tancerzy. Choć wystrój może wydawać się luksusowy, bar nie jest nastawiony tylko na taką klientelę. W piwnicy znajduje się laboratorium eliksirowarskie Maxa, gdzie chłopak warzy eliksiry, jakie dodawane są do ich autorskich drinków. Jeżeli macie dobry kontakt z właścicielami możesz zaopatrzyć się u nich w niektóre z magicznych mikstur. W klubie znajduje się również V.I.P room, a to co się tam dzieje, zostaje w ścianach tego pomieszczenia. W każdy piątek w klubie zatrudniany jest dj puszczający muzykę na żywo.
Autorskie drinki:
Stworzone przez chłopaków magiczne koktajle z dodatkiem warzonych przez Maxa eliksirów:
„Spokojna głowa” - Whisky sour z dodatkiem eliksiru spokoju
„Płonący Feniks” – Rum z pomarańczami, przyprawami i eliksirem pieprzowym dobry na zimowe wieczory i przeziębienia
„Szczęście początkującego” – Blueberry lavender coctail z paroma kroplami felix felicis
„Piąty wymiar” – Klasyczne martini z dodatkiem do wyboru: eliksiru otwartych zmysłów lub eliksirem tęczowym
„Pierwszak” – Mojito z eliksirem młodości
„Grom z jasnego nieba” – Espresso martini z dodatkiem do wyboru: gromu, eliksiru czuwania lub euforii
„Tłuczek Brooks” – Przepalanka Avgusta z dodatkiem eliksiru bełkoczącego
Kostki na eliksiry spod lady:
W klubie można zaopatrzyć się też w niektóre z magicznych mikstur przygotowywanych przez Solberga. Asortyment uwzględnia wszystkie eliksiry zawarte w autorskich drinkach oraz: migrenowy, po-zatruciowy, regenerujący, dictum oraz nopuerun. Chłopaki nie sprzedają eliksirów zaawansowanych i specjalnych.
1,2,6 – dostajesz cokolwiek poprosisz w cenie równej 50% ceny spisowej 3,4,5 – niestety to nie jest Twój szczęśliwy dzień, nie dostajesz nic.
Impreza:
Otwarcie "Pure Lux"
Oficjalne otwarcie "Pure Lux"! Klub wita w swoich progach wszystkich, którzy lubią dobrą zabawę i jeszcze lepsze drinki. Wszędzie słychać muzykę zapewnianą dziś przez jednego z najbardziej znanych czarodziejom Dj`ów , a kolorowe światła tylko dopełniają całego imprezowego obrazka. Pośrodku parkietu robotę robią tancerze a między nimi znajduje się basen, którego woda mieni się wszelkimi kolorami tęczy.
Jedzenie i drineczki
• W asortymentcie macie wszystko co zawarte jest w opisie lokacji w wersji alkoholowej oraz virgin.
• Przekąski do chrupania:
Spoiler:
1. Smocze łuski - Mieniące się kolorami magiczne nachosy dostępne w trzech stopniach pikanterii: przeciętnym, palącym i smoczym.
2. Kminkowe kafle - Niewielkie kulki chlebowe otoczone w kminku i innych przyprawach. Idealne do przegryzienia piwerka.
3. Paluchy trolla - Wykonane z sera i chleba paluchy, o wybitnie charakterystycznym zapachu. Warto jednak przekonać się do ich spróbowania, gdyż smak rekompensuje wszelkie nieciekawe doznania związane z wonią przekąski.
4.Księżyc w pełni - Są to po prostu chipsy. Podstawową wersją jest smak solony, ale można dostać też "czerwony księżyc" o smaku papryki. W zależności od intensywności czerwieni, można spodziewać się różnej ostrości przekąsek.
5.Bazyliszek - Bardzo cienkie kiełbaski w occie z kulkami pieprzu imitującymi oczy legendarnego węża.
6. Plumki w śmietanie - Nazwa mówi sama za siebie ;)
Konkurs taneczny
Po tym, jak Max pięknie was tutaj przywitał, ogłosił konkurs na najlepsze wygibasy. Możecie zrobić użytek z obszernego parkietu lub wskoczyć na podest i wić się wokół jednej z rur. Wszystko zależy od was, a zwycięzca otrzyma w nagrodę małe co nieco od Solberga.
Zasady:
Do swoich punktów z Działalności Artystycznej dodajecie rzut k100, co stanowi wasz wynik bazowy. Do tego dorzućcie k6, na zdarzenie dodatkowe:
1- Ktoś był tu przed wami i swoją niestabilną ręką wylał drinka, czego obsługa nie zdążyła posprzątać. Ślizgasz się i wywalasz, nabijając sobie efektownego siniaka. -10 do k100.
2- Spodziewać się można było wielu rzeczy, ale chyba nie niespodziewanego partnera. Jeden z uczestników imprezy postanawia do Ciebie dołączyć, co dość mocno wybija Cię z rytmu. -10 do k100.
3- Idzie Ci tak średnio. Ni to źle, ni to dobrze. Uwagi nie zwracasz, co niekoniecznie musi być czymś złym. -5 do k100.
4- Początkowo łapiesz rytm dość poprawnie, ale wraz z każdą kolejną nutą coraz bardziej się rozkręcasz i przykuwasz jedno, czy dwa spojrzenia więcej. +5 do k100
5- Idzie Ci naprawdę dobrze! Widać, że to nie Twoje pierwsze taneczne rodeo i wijesz się przed publiką, jakby to był dla Ciebie chleb powszedni. Może drinki odpowiednio Ci w tym pomogły, a może po prostu masz talent. +10 do k100.
6- Kradniesz całe show! Nie ma osoby w klubie, która by się na Ciebie nie spojrzała i nie wzdechnęła z zachwytu. Może czas pomyśleć o karierze tancerza? +10 do k100.
•Kodzik:
Kod:
<zgs> Punkty z DA:</zgs> <zgs> K100: </zgs> <zgs> K6: </zgs> <zgs> Ostateczny wynik: </zgs>
• Konkurs trwa do końca Grudnia.
Syreni brodzik
Na samym środku klubu znajduje się mieniący się kolorami basen, do którego każdy z was może wskoczyć. Przed wejściem jesteście częstowani Somnium Sirenis, które pomoże wam wyhodować sobie ogony i przez chwilę poczuć się jak przepiękne syrenki i to dosłownie! Możecie rzucić k6, by zobaczyć, jak dokładnie zadziała na was eliksir:
1- Zamiana następuję za szybko i nim zdążycie wejść do wody już jesteście w syreniej postaci. Potrzebujecie pomocy kogoś dwunożnego, by wczołgać się do zbiornika.
2- Eliksir zadziałał chyba trochę za mocno. Gdy tylko otwieracie usta, najbliższe wam dwie osoby czują się w waszym kierunku, jak nakarmione Amortencją i nie są w stanie was zignorować. Na szczęście efekt ten trwa tylko 2 posty!
3- Machanie ogonem wcale nie jest takie proste, jakby się wydawało. Średnio sobie radzisz i przy okazji strzelasz ogoniastego liścia najbliższej osobie.
4- Oho, chyba zostało wypite już za dużo. Alkohol wszedł w reakcję z eliksirem, który nie do końca zadziałał tak, jak powinien. Gdy tylko otwierasz usta, brzmisz jak zarzynany łoś połączony z obdzieranym ze skóry niemowlakiem. Zdecydowanie nie jest przyjemnie Cię słuchać, przez następne 2 posty!
5- Jesteś tak oszołomiony tą całą przemianą, że nawet nie zauważasz jak wpadasz na sąsiednią syrenę! Wasze włosy splątują się ze sobą i potrzebujecie dłuższej chwili i efektownych wygibasów, żeby wykaraskać się z tej sytuacji.
6- Wszystko wydaje się być w porządku, jedynie Twoje łuski nie nabrały intensywnych barw i jesteś wyjątkowo mroczną czarną syreną wśród kolorowych okazów.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Nie Gru 04 2022, 20:42, w całości zmieniany 6 razy
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : VII
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, dupa nie zaklęciarz, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wygibasy z Basilem i kolejne drinki co nieco poprawiły mu humor, ale prawdą było, że Max powoli miał dosyć tego wieczoru. Oczywiście był naprawdę zadowolony z tego, jak potoczyło się otwarcie. W życiu nie spodziewał się zobaczyć tylu znajomych i nieznajomych twarzy, co dość miło go zaskoczyło, ale wciąż jeszcze nie docierał do niego prawdziwy sens tego wszystkiego. Czuł za to ogromne zmęczenie, nasuwające się na jego młode powieki. Gdyby tylko mógł poszedłby spać wraz z tymi, którzy powoli opuszczali lokal. Niestety był tutaj gospodarzem i nie mógł sobie na to pozwolić. Z rozczarowanie zauważył, że Paco już definitywnie zniknął tak samo, jak wszyscy najbliżsi przyjaciele Felixa. Solberg postanowił więc na chwilę zniknąć w swoim laboratorium, by naładować baterie, a gdy w końcu ostatni goście opuścili Pure Lux, walnął się na kanapie w V.I.P roomie i w ułamku sekundy odleciał, nie mając nawet sposobności pomyśleć o sprzątaniu całego tego imprezowego bałaganu.
//zt z otwarcia.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Josephine Harlow
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Zawsze starannie wykonany manicure.
Urok i zawadiacki uśmiech... Gdyby jeszcze je posiadał, to może i coś by zdołał nimi zadziałać, ale stety niestety - Josephine pozostawała obojętna wobec tych sztuczek stosowanych przez mężczyznę. Nie był pierwszym i na pewno nie ostatnim, bo w tej pracy była narażona na napalonych samców i jakoś musiała sobie z tym radzić. Ten i tak nie był jeszcze najgorszy, niektórzy bowiem byli aż nazbyt bezpośredni i wtedy już nawet nie starała się powstrzymać swojego języka. I tak zawsze wracali jak bumerang, głupcy. Gdyby tylko potrafiła czytać w myślach i dowiedziała się, co siedziało w głowie Austera, zapewne też momentalnie zmieniłaby podejście z tego względnie miłego. Szczęśliwie dla nich obojga nie miała jednak takiej umiejętności, więc jedynie zajęła się wycieraniem jakiejś szklanki. - Nie, umarłam właśnie teraz i to przez te żałosne teksty, gratulacje - powiedziała i wydała z siebie coś na podobieństwo zniecierpliwionego westchnięcia. A więc tak to się miało dalej potoczyć, klasyczek, no dobra. - Jeśli myślisz, że zaraz przeskoczę przez ladę i wyciągniesz mnie z klubu do swojego mieszkania, to jesteś w wielkim błędzie - dodała po chwili, patrząc na niego chłodnym wzrokiem. Pomijając już to, że z żadnym z tych kolesi nigdzie by nie wyszła, ich mniemanie o sobie było doprawdy zdumiewające i może nawet godne pozazdroszczenia, bo przecież nie każdy tak wysoko się cenił. Niektórzy jednak mocno się przeceniali. - Powiedz mi, ile kobiet do tej pory udało ci się na to wyrwać? - zagadnęła jeszcze, ni to faktycznie zainteresowana, ni to pragnąc mu pokazać, jak marny był w tych swoich próbach. Nie miała w tym sumie żadnego celu, ale skoro i tak już się przypałętał i sama mu odpowiedziała... Mogła to jeszcze chwilę pociągnąć, dopóki bar nie zostanie zasypany zamówieniami i będzie zmuszona do opuszczenia swojego fascynującego rozmówcy.
Benjamin Auster
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
- Ach, dziękuję, staram się jak mogę - odpowiedział ironicznie, upijając ze spokojem kolejny łyk drinka. Mierzył Josephine spojrzeniem zastanawiając się, kto ją kiedyś aż tak bardzo skrzywdził, że musiała na co dzień przyjmować tak bardzo obronną pozycję. Do głowy mu nie przyszło, że po prostu mogła mieć dość bycia bezczelnie podrywaną, że miała po dziurki w nosie takich jak on. Pijanych, zadufanych w sobie dupków. - Nawet nie śmiałbym tak pomyśleć - skłamał, bo właśnie to przecież było jego celem. No Auster, tym razem szczęście ci jednak nie sprzyja, przemknęło mu przez myśl, gdy spojrzał na piękną, ale i niewzruszoną barmankę. - Nie oceniaj mnie taką niską miarą, to, że szukam towarzystwa nie oznacza przecież, że chcę cię zaciągnąć do łóżka. Czasami fajnie jest po prostu z kimś porozmawiać. Kolejne kłamstwo wydobyło się z jego ust, ale jego mina w dalszym ciągu pozostała niewzruszona. Jedyne do czego Ben nie był przyzwyczajony to mówienie prawdy i prostolinijność w stosunku do kobiet. Być może ze względu na to, że urodził się zły, być może udział miało w tym to, że jego matka opuściła go gdy był zaledwie dzieckiem. Benjamin nigdy nie potrafił nauczyć się do nich szacunku. Zresztą, czy można było powiedzieć, że szanował ludzi w ogóle? Szczerze wątpię. - Nie chcesz wiedzieć - odpowiedział z niebezpiecznym błyskiem w oku, poprawiając się na krześle. Upił kolejny łyk i posłał w jej stronę kolejny uśmiech. To, że była taka chłodna, ironiczna i niedostępna nie zrażało go wcale. Lubił wyzwania. - Lepiej powiedz mi, ilu takich jak ja zdążyłaś już dzisiaj spławić. - westchnął teatralnie, spoglądając na swojego drinka. Po czym zaatakował z zupełnie innej strony. - I w skali od jeden do dziesięć. Jak bardzo podłechtało ci to ego? - był zaczepny, zadziorny, może nawet trochę bezczelny. Chciał ją sprowokować by uchyliła rąbka tajemnicy, powiedziała coś o sobie, zabawiła go rozmową. Co miał do stracenia? Najwyżej wywalą go stąd na zbity pysk, ale to nie byłby przecież pierwszy raz.
Josephine Harlow
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Zawsze starannie wykonany manicure.
- Uważaj, bo ci uwierzę - rzuciła w odpowiedzi z ironią i nieznacznie zacisnęła usta. W rzeczywistości ani przez chwilę nie była skłonna do uwierzenia w jego słowa - nie była aż tak naiwna, a on nie wyglądał na człowieka, któremu po prostu powinna ufać w takich kwestiach. Poza tym oni wszyscy byli tacy sami. Pitu pitu na patyku, gadka szmatka, cyk bajerka i zmierzanie do jednego. Niektórzy wręcz przyznawali się wprost co do swoich zamiarów, ale ten tu przed nią najwyraźniej nie miał tego w zwyczaju. Skoro więc tego nie robił, równie dobrze mogła dalej pociągnąć tę farsę, a nuż wyciągnie z niego jakieś ciekawe informacje lub też on sam po wypiciu drinka nieumyślnie coś chlapnie. - Masz rację, nie chcę - odpowiedziała zgodnie z prawdą, tym samym się z nim zgadzając. Może liczył na to, że będzie drążyć, dzięki czemu mógłby się pochwalić liczbą kobiet, które udało mu się powalić na kolana, ale nie miała takiego zamiaru. Zgasiła temat jak papierosa i odrzuciła go gdzieś na bok, zapominając o jego istnieniu. Jego miłosne podboje były ostatnią rzeczą, jaka ją interesowała. Zanim zdążyła odpowiedzieć na jego pierwsze pytanie, już wyskoczył z kolejnym niczym Filip z konopi. Choć zwykle nie dawała po sobie poznać, że coś ją zaskoczyło, tak tym razem nie potrafiła ukryć swojej reakcji. Uniosła brwi, podnosząc na niego wzrok z widoczną mieszanką niedowierzania i pewnego niesmaku. - Zaraz licznik wskaże o jednego za dużo, a mojego ego nie jest połechtane ani trochę. To źle? - powiedziała obojętnym głosem, a następnie oparła się o ladę, spoglądając gdzieś ponad jego ramieniem. - To teraz moja kolej. W skali od jeden do dziesięć, w jak szybkich podskokach chcesz stąd spierdalać? - spytała z prawie niedostrzegalnym błyskiem rozbawienia w oczach. Co prawda nie zamierzała na razie pozbywać się go sprzed baru ani nawet z lokalu, ale nikt nie zabraniał jej małego postraszenia klientów.