C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Klub założony przez Maximiliana Solberga i Lucasa Sinclair, nastawiony głównie na drinki i dobrą zabawę. Z głośników cały czas leci muzyka, a na podestach można dostrzec zgrabne tancerki i tancerzy. Choć wystrój może wydawać się luksusowy, bar nie jest nastawiony tylko na taką klientelę. W piwnicy znajduje się laboratorium eliksirowarskie Maxa, gdzie chłopak warzy eliksiry, jakie dodawane są do ich autorskich drinków. Jeżeli macie dobry kontakt z właścicielami możesz zaopatrzyć się u nich w niektóre z magicznych mikstur. W klubie znajduje się również V.I.P room, a to co się tam dzieje, zostaje w ścianach tego pomieszczenia. W każdy piątek w klubie zatrudniany jest dj puszczający muzykę na żywo.
Autorskie drinki:
Stworzone przez chłopaków magiczne koktajle z dodatkiem warzonych przez Maxa eliksirów:
„Spokojna głowa” - Whisky sour z dodatkiem eliksiru spokoju
„Płonący Feniks” – Rum z pomarańczami, przyprawami i eliksirem pieprzowym dobry na zimowe wieczory i przeziębienia
„Szczęście początkującego” – Blueberry lavender coctail z paroma kroplami felix felicis
„Piąty wymiar” – Klasyczne martini z dodatkiem do wyboru: eliksiru otwartych zmysłów lub eliksirem tęczowym
„Pierwszak” – Mojito z eliksirem młodości
„Grom z jasnego nieba” – Espresso martini z dodatkiem do wyboru: gromu, eliksiru czuwania lub euforii
„Tłuczek Brooks” – Przepalanka Avgusta z dodatkiem eliksiru bełkoczącego
Amarlena - Tani, a raczej najtańszy winiacz dostępny w dwóch odsłonach: Brzoskwiniowy podawany z krakersami oraz Wiśniowy podawany z chipsami.
Kostki na eliksiry spod lady:
W klubie można zaopatrzyć się też w niektóre z magicznych mikstur przygotowywanych przez Solberga. Asortyment uwzględnia wszystkie eliksiry zawarte w autorskich drinkach oraz: migrenowy, po-zatruciowy, regenerujący, dictum oraz nopuerun. Chłopaki nie sprzedają eliksirów zaawansowanych i specjalnych.
1,2,6 – dostajesz cokolwiek poprosisz w cenie równej 50% ceny spisowej 3,4,5 – niestety to nie jest Twój szczęśliwy dzień, nie dostajesz nic.
Urodziny Harmony:
Urodziny Harmony Seaver
Nadszedł dzień wielkiego święta. Siedemnaste urodziny to wydarzenie, które trzeba odpowiednio celebrować i Max bardzo dobrze to wiedział. Klub Pure Lux został przygotowany tak, by każdy znalazł coś dla siebie. Siedem sal zostało podzielone tematycznie na siedem kontynentów. Główne pomieszczenie, gdzie znajduje się parkiet, jest centrum całego wydarzenia. Goście mogą śmiało poruszać się po całym lokalu, a jedynie wstęp do Maxiowego laboratorium jest surowo wzbroniony i pilnowany przez pracowników. Główny bar został opłacony, więc kosztami picia, tak samo jak żadnej innej rozrywki nie musicie się przejmować. Na start każdy otrzymuje kieliszek szampana, by wspólnie wznieść toast na cześć solenizantki. O północy wjeżdża tort, więc zostawcie sobie na niego trochę miejsca i bawcie się dobrze!
To tutaj pojawia się każdy z gości, po przekroczeniu progu "Luxa". Wszędzie widać lód i śnieg, a tu i ówdzie można spotkać bardzo realistyczne psingwiny. Tylko Solberg wie, że jeszcze godzinę temu, były to bezdomne koty, wyłapane na Pokątnej. W sali Antarktydy znajduje się ogromny parkiet i podest dla DJa. Tutaj też mieści się główny bar i pierwsza z niespodzianek. Uwaga, wieje tutaj chłodem!
Atrakcja
Tam, gdzie zazwyczaj widać podesty dla tancerzy i tancerek, teraz znajduje się lodowisko! Przed wejściem, każdy może wybrać lub wylosować łyżwy, jakie na siebie założy. Ich rozmiar magicznie dopasowuje się do nogi łyżwiarza.
1.Różowe - Sunąc po lodzie czujesz niezwykłą lekkość. Twoje ostrza delikatnie topią pierwszą warstwę lodu, a kropelki wody unoszą się i wirują wokół Ciebie, jakby tańczyły w rytm Twoich ruchów. 2.Niebieskie - Zostawiasz za sobą lodowe ślady. Twoje ruchy sprawiają, że za Tobą pojawiają się lodowe wzory kwiatów i winorośli. 3.Złote - Pisane Ci jest błyszczeć! Gdy tylko założysz łyżwy na nogi, Twój strój zamienia się W sukienkę konkursową i owszem, magia nie patrzy na to, czy akurat nie jesteś chłopakiem! 4.Białe - Gdy tylko dotykasz stopą lodu czujesz, jak całe Twoje ciało zostaje ogromnie obciążone. Nic dziwnego, bo właśnie znalazłeś się w bardzo realistycznym przebraniu Morskiego Olifanta! 5.Holograficzne - Początkowo masz wrażenie, że oprócz zajebistych łyżew, nic więcej Cię nie spotka. Nic bardziej mylnego! Gdy tylko wykonasz pierwszy zakręt, nad lodowiskiem pojawia się magiczny reflektor, który podąża za Tobą aż do zejścia z lodowiska. 6.Cytrynowe - Zdecydowanie nie da się Ciebie pominąć! Twoje łyżwy, przy każdym kontakcie ostrza a lodem, wydają dźwięk, niczym piszczący nos klauna!
Jedzenie i napoje
Kuchnia jest niezwykle prosta i oparta głównie na rybach i rozgrzewających napojach.
1. Plumki - Do wyboru smażone, pieczone i duszone. Podbijają zdrowie każdego, kto je zje! 2. Potrawka Moczygęby - Obowiązkowa dla każdego imprezowicza, skutecznie niweluje skutki zbyt dużej ilości wypitego alkoholu. 3. Wściekłe kałamarnice - Dzięki nim jesteś w stanie wytrzymać pod wodą nawet pół godziny! 4. Lodowe gwiazdki - Lekkie niczym śnieżny puch deserki, w kształcie płatków śniegu. Sprawiają, że włosy tego, kto je skosztował, stają się białe. 5.Ognista Whisky 6.Rum porzeczkowy 7. Samogon
Afryka
W tym pomieszczeniu odnajdą się Ci, którzy wolą zdecydowanie bardziej gorące klimaty i chłodne drinki. Wszędzie widać skóry zwierząt i palmy, a z boku znajduje się mała "oaza". Odważycie się sprawdzić, czy to w środku, to na pewno woda? Tutaj możecie rozkoszować się przede wszystkim muzyką graną na różnego rodzaju bębnach.
Atrakcja
Każdy, kto napije się z "Oazy" może liczyć na niespodziewany efekt! Rzućcie k6:
1. - Twoja skóra robi się grubsza, a zamiast nosa wyrasta Ci trąba! Może bycie ludzką hybrydą słonia nie jest najbardziej atrakcyjne, ale przynajmniej możesz wypić o wiele więcej nim się całkiem upijesz! 2. - Nie wiesz jak, nie wiesz dlaczego i nie wiesz kiedy, ale posiadłeś cudowną moc, wykonywania magicznej sztuczki! Za każdym razem, jak sięgniesz czyjegoś ucha, w Twojej dłoni pojawia się banan. 3. - Uff, jak tu gorąco! Przez następne trzy posty czujesz niesamowite ciepło i nie możesz myśleć o niczym innym tylko o tym, że chcesz zrzucić z siebie ubrania! 4. - Próbujesz napić się z magicznego źródełka, a to, zamienia się w Twoich dłoniach w piasek. Jednak nie byle jaki, bo jak się lepiej przyjrzysz, zdajesz sobie sprawę, że to brokat w wyjątkowo oryginalnym kolorze! Od Ciebie zależy, jak go wykorzystasz. 5. - Gorąca atmosfera zdecydowanie się podgrzała, a to wszystko za sprawą dolanej do Oazy Amortencji. Kto dziś będzie Twoim wybrankiem? Efekty odczuwasz przynajmniej przez 3 posty. 6. - Trafiło Ci się coś zdecydowanie mniej.... Oczywistego. Po napiciu się, zaczynasz widzieć świat we wszystkich kolorach tęczy, a czas jakby dla Ciebie spowolnił się dwukrotnie. Efekt odczuwasz przynajmniej przez 3 posty.
Jedzenie i napoje
Tu królują owoce i słodkie drinki. Jeśli szukasz orzeźwienia, podjedź do ustawionego pod ścianą bufetu!
1. Plater owoców - Tu żadnej zagadki nie ma. Na platerze znajdziecie każdy orzeźwiający i egzotyczny owoc, jaki możecie sobie wymarzyć. 2. Malinowy zawrót głowy - Czujesz, że samemu to nawet żal się wysikać. Zdecydowanie potrzebujesz kontaktu fizycznego z drugą osobą. 3. Banabongo - Niewielkie babeczki bananowo-cynamonowe sprawiające, że każdy kto je zje, nie może powstrzymać się od śpierwania! 4. Miętowy memrotek 5. Malinowy znikacz 6.Łzy Morgany Le Fay
Ameryka Północna i Ocean Spokojny
Lądujecie w kolorowym świecie majów i azteków. Wszędzie jest ciemno, a w mroku widać tylko fluorescencyjne symbole i maski. Na podeście w kształcie azteckiej piramidy króluje DJ, zapuszczający techno wymieszane z tradycyjną muzyką tych ludów. Czegoś takiego na pewno jeszcze nie słyszeliście. Wiecie natomiast, że jest to jedyna taka dyskoteka w całym kraju! U podnóży piramidy stoi basen, gdzie każdy, po wypiciu eliksiru, może poczuć się jak prawdziwa Syrenka z Karaibów i potańczyć w wodzie!
Atrakcja
Kiedy balujesz u Solberga musisz liczyć się z tym, że zmienisz się w coś, lub kogoś innego. Tym razem, klasycznie postawił na syreny, ale tylko on wie, że pozmieniał nieco receptury na Somnium i każda fiolka jest nieco inna. Rzuć k6, by zobaczyć, co trafi się Tobie! UWAGA! Maxiowe syrenki nie posiadają ubrania na górną część ciała!
1. - Zdecydowanie jesteś najbardziej oryginalną syreną na imprezie. Zamiast jednego ogona, wyrastają Ci dwa, a każdy z nich ma inny kolor. Jaki? Pierwszy ogon to barwa Twojego ulubionego owocu, a drugi - kolor Twojego ulubionego kwiatu. 2. - Idealnie wpasowujesz się w klimat tego miejsca. Na Twojej twarzy pojawia się makijaż w kształcie azteckiej maski i zarówno on, jak i Twój ogon, są fluorescencyjne! 3. - Jesteś najbogatszą syreną w tym bajorku! A przynajmniej z pozoru. Całego Ciebie obrzuca biżuterią z... Czekoladowych monet! 4. - Czy to ptak? Czy to samolot? Nie, to Ty - syrenka na speedzie! Nie potrafisz ustać w miejscu. Musisz cały czas się ruszać. Dobrze, że DJ gra do końca imprezy! 5. - Trafiła Ci się prawdziwa córa pirata i ryby. Zaczynasz bajdurzyć, co Ci ślina na język przyniesie, a do tego klniesz jak prawdziwy syn morza. 6. - Ty jesteś dziś piękniejsza! Działasz na najbliższą osobę w otoczeniu, jak Amarlena na żula. Przyciągasz do siebie głosem, wyglądem, a nawet samym spojrzeniem.
Jedzenie i napoje
Jak Ameryka Północna to zdecydowanie potrawy dobrze przyprawione i czekolada. Ogrom kakao wręcz, bo jedna ze ścian tworzy wodospad z płynnej czekolady. Tak, idealnie się do niego zmieścisz.
1. Nacho z Sirachą - Coś dla fanów pikantnego jedzenia i pikantnego humoru! Kojarzysz typowego wujka na imprezie i jego niewybredne zaloty? Tak, przez następne trzy posty to właśnie Ty, a żeby nie było wątpliwości, dostajesz nawet bujne wąsiko pod nosem! 2. Trytoni przysmak - Jestem królem dowcipów! Wszystko Cię bawi i co rusz przypomina Ci się jakiś żart. 3.Jambalaya - Stajesz się niesamowicie ciekawski i próbujesz wpychać wszędzie swojego nochala. 4. Czekoladowe serca - Kakaowe słodycze w kształcie anatomicznego organu odmładzają Cię o 10 lat! 5. Kakaowy likier - Słodki, acz wysokoprocentowy napój dodający wigoru. Dzięki niemu do końca imprezy na pewno nie zabraknie Ci sił na zabawę! 6. Tequila!
Ameryka Południowa
Kolejna sala zdecydowanie jest najbardziej kolorowa ze wszystkich. Trafiliście na prawdziwy, Brazylijski karnawał! Wszędzie pełno jest barwnych piór i ozdób, a pod sufitem latają papugi, które czasem przysiądą gdzieś na ramieniu i poskrzeczą komplementy do ucha.
Atrakcja
To miejsce to raj dla fanów zmysłowej samby! Na platformie ustawionej pośrodku sali czekają na was najlepsi tancerze "Luxa", gotowi wziąć was w obroty. Jest tylko jedna zasada, na podest nie ma wejścia bez tradycyjnego, karnawałowego stroju! Rzućcie k6 lub wybierzcie sami, jaki wam przypadł.
1.Biało-niebieski - Coś to nie jest Twój dzień. Gdy dotykasz dłoni tancerza czujesz, jak ogarnia Cię smutek. Wasza Samba to raczej Depresja niż żywy taniec rodem z karnawału. 2.Czarno-złoty - Wystarczy spojrzenie w oczy partnera do tańca i już wiesz, że magia zadziałała, bo.... Zamieniliście się płciami! 3.Purpurowo-srebrny - Wiadomo, że jak Samba to bioderka. Szkoda tylko, że Twoje odczepiły się od reszty ciała i dylają kilka kroków przed Tobą! Nie martw się, to tylko iluzja i mija gdy tylko zejdziesz z parkietu. 4.Żółto-zielony - Wstępuje w Ciebie dzika energia. Przebierasz nóżkami, jakbyś nie tylko był urodzony do tego tańca, ale też jakbyś leciał na jakiś wspomagaczach! Twój partner ledwo za Tobą nadąża! 5.Czerwono-beżowy - Zakładasz ten strój i czujesz się nagle dziwnie lekko. Nie powinno to być niespodzianką, bo Twój strój zmienił się z materiału w body paint. 6.Pomarańczowo-brązowy - Połączenie niczym pomarańcza w czekoladzie. Więc nie dziw się, że jak zejdziesz z parkietu każdy ma na Ciebie ochotę!
Jedzenie i napoje
1. Arepas bravas - Po zjedzeniu tego przysmaku, zostajesz pozbawiony wszelkich wątpliwości. Wstępuje w Ciebie niesamowita odwaga. Może to dobry moment, by zrobić to, czego się zawsze wstydziłeś? 2. Stek z kołkogonka w bąbelkowym sosie - Po zjedzeniu, gdy tylko się odzywasz, z Twojej buzi wylatują kolorowe bąbelki. 3. Roastatoes - Pieczone ziemniaczki, po których masz ochotę dissować wszystkich i wszystko wokół 4. Mocca brasiliana - Wyjątkowa kawa sprawiająca, że z Twoich ubrań wyrastają pióra, jak u egzotycznego ptaka, a Ty lewitujesz 5-10cm nad ziemią. 5. Matcha siłacza - Po wypiciu nawet kilku łyków, wstępuje w Ciebie niesamowita siła fizyczna. Może to czas ponosić solenizantkę na rękach? 6.Vino bambino - Czerwone, wytrawne wino sprawiające, że ten, kto się go napije, mówi do wszystkich zdrobnieniami jak do dziecka, lub szczeniaczka.
Australia i Oceania
Wszystkich tych, którzy wolą nieco bardziej przyziemne klimaty, zaprasza sala Australii i Oceanii. Tutaj znajdziecie swojskiego, mięsistego grilla i piwko. Dużo piwka!
Atrakcja
W tym miejscu czeka was stary, dobry konkurs picia piwa. Zasady są banalne. Każdy ma przed sobą 6 piwek i kto pierwszy je wypije ten wygrywa. Rzucacie 6xk100 i porównujecie z kostkami przeciwnika. Im mniejszy wynik, tym szybciej pijecie oczywiście!
Jedzenie i napoje
1.Stek z kangura w liściach eukaliptusa - Widzieliście kiedyś koalę? Jeśli tak, to wiecie czego się spodziewać, jeśli nie... Cóż, stajecie się spowolnieni i ledwo kumacie, gdzie góra a gdzie dół. Lekki haj bez palenia dla miłośników liści. 2.Wątróbka z cebuli - Potrawa była tak pyszna, że zapomnieliście kompletnie o zmartwieniach, które was gryzą. W waszej głowie pozostaje tylko szczęście! 3. Szaszłyki warzywne - Nawet na grillu znajdzie się coś dla wegetarian. Pieczone warzywka są idealne i lekkostrawne, ale nie zwykłe. Po tym smakołyku budzi się w was zwierzę. Jakie? Oczywiście, że kangur! Hopsacie wesoło wokół, bo chodzenie jest dla ludzi! 4. Australijski Stout - Mocne, ciemne piwerko, szybko uderzające do głowy. Po jego wypiciu, widzicie dużo lepiej w ciemności! 5. Wyspiarska IPA - Posiada lekko słonawy posmak morski i jest bardzo dobre na trawienie. W dodatku każdy, kto go spróbuje zaczyna widzieć wszelkie stoły i lady barowe jako deski do surfowania, na których koniecznie musi popływać! 6.Piwo figowe - Coś dla fanów smakowych trunków. Każdy, kto się go napije, nagle odblokowuje swoją wewnętrzną kobiecość, bez względu na płeć!
Azja i Ocean Indyjski
Sala Azjatycka czerpie bardzo mocno z japońskiej kultury. Nic więc dziwnego, że to jasne, kolorowe miejsce pełne słodyczy i oczywiście dobrej zabawy!
Atrakcja
Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że można tu wziąć udział w magicznym karaoke. Piosenek do wyboru jest mnóstwo, więc wybieracie co wam w duszy gra, ale to nie wszystko, bo musicie jeszcze wybrać swój mikrofon! Do tego rzucacie k6:
1. Mikrofon w kształcie syreny sprawia, że pokrywacie się łuskami, ale za to wasz głos jest wręcz nieziemski! 2. Mikrofon w kształcie pandy sprawia, że nagle stajesz się strasznie leniwy. Stanie? Za dużo wysiłku. Lepiej się położyć na czas wykonu i poturlać po scenie. 3. Mikrofon w kształcie łososia sprawia, że Twoje zmysły niesamowicie się wyostrzają. Jesteś w stanie wywąchać nawet zasikany zaułek przecznicę dalej! 4. Mikrofon w kształcie zouwu sprawia, że nie jesteście w stanie zaśpiewać żadnych słów. Za to przepięknie ryczycie do melodii. 5. Mikrofon w kształcie pająka sprawia, że zaczynacie dosłownie chodzić po ścianach w trackie wykonu. Tak, zyskujecie nadludzką przyczepność i możecie wykonywać triki o jakich zwykłym śmiertelnikom się nie marzy. 6. Mikrofon w kształcie pappara sprawia, że skrzeczycie okropnie. Co jak co, ale nie da się was słuchać i w końcu ktoś postanawia przegnać was ze sceny.
Jedzenie i napoje
1.Kokospanki - Po ich zjedzeniu masz wrażenie, że śnisz, ale to tylko halucynacje. I to jakie! Widziałeś kiedyś kosmitów zrobionych z rożków lodowych? A może ściana wyznawała Ci sekrety Twoich przyjaciół? 2.Cukrowe grzybki shitake - Po czymś takim nie ma opcji na realny świat. Cukier rozpuszcza się na Twoim języku, a Ty zaczynasz podróż do piątego wymiaru. Jesteś pewien, że zaraz sam Merlin zdradzi Ci tajemnice wszechświata. 3.Marcepanowe smoki - Słodkie jak miód, ale w ustach pieką jak chili. Nic dziwnego, że po nich ziejesz ogniem. Nie martw się, nie zabijesz nikogo, bo ten ogień łaskocze każdego, kto się na niego napatoczy. 4.Wino palmowe 5.Sake 6. Mleczne koktajle - Słodkie napoje w każdym smaku, jaki można sobie wyobrazić. Stawiają na nogi lepiej niż nie jeden energetyk.
Europa i Ocean Atlantycki
Ostatnia sala przenosi nie tylko w miejscu, ale i czasie. Trafiacie na strawę do średniowiecznej Europy. Na wejściu do pomieszczenia wasze stroje zmieniają się w zbroje, ale nie ma co się martwić, są one leciutkie, niczym z lnu i wcale nie ograniczają ruchów i możliwości zabawy!
Atrakcja
W takim miejscu można robić tylko jedno! Zostaliście zaproszeni do turnieju o pukiel włosów solenizantki. Zwycięzca może być tylko jeden! Żeby go wyłonić dobieracie się w pary i rzucacie literką. Im bliżej J, tym lepiej wam idzie. Dwie osoby z literką najbliżej A odpada z turnieju i tak do momentu, aż zostanie ostatni rycerz na polu bitwy. Uważajcie tylko, bo walczycie niezwykle śmiertelną bronią! Gumowymi łyżwami!
Jedzenie i napoje
1. Do wyboru, do koloru! Przygotowano zarówno zwykłe z mięsem, ruskie, z grzybami, ale także z magicznym nadzieniem. Rzuć k6, jeśli się na nie decydujesz: 1, 6 - z serem! Ślimak, ślimak pokaż rogi, dam ci sera na pierogi... Po ich zjedzeniu wyrastają Ci ślimacze czułki. Powinieneś uważać na swoje oczy, które znajdują się na ich końcu i przyzwyczaić do nowego punktu widzenia. 2, 5 - z dziczyzną! Pierogi dla prawdziwego faceta, a dowodem na to jest potężne poroże, które wyrasta po ich zjedzeniu. 3, 4 - ze śliwkami! Nawet jeśli nie jesteś fanem pierogów na słodko, musisz przyznać, że te są naprawdę pyszne. Zresztą widać od razu, że zostajesz ich fanem - Twoje ciało przybiera intensywny fioletowy kolor. Efekty utrzymują się przez 3 posty. 2.Nadziewany łabędź - Przysmak dawnych lat, ale działający do dziś. Stajesz się po nim giętki aż nadto. Jakby ktoś wyparował Ci trochę kości z ciała. 3.Pieczone kasztany - Zgodnie z tradycją, to przepiękny afrodyzjak. Tak cudny, że nie możesz powstrzymać się przed podrywaniem współimprezowiczów najbardziej żenującymi tekstami. 4.Różowy druzgotek 5. Papa vodka 6.Grzany miód z korzeniami
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia 7/9/2023, 21:40, w całości zmieniany 8 razy
Był naprawdę napalony na pomysł wynajmu tejże miejscówki, bo od kiedy tylko zobaczył ten lokal, mieszczący się w piwnicy, wiedział, że to miejsce idealne dla nich. To był znak. Znak, że powinni otworzyć ten klub. Wiedział, ze to możliwe i był pewny, że to doskonały pomysł. Niesamowicie podobała mu się ta perspektywa i był pewien, że tak jak przy współpracy przy ich własnym elku, tak i teraz odniosą z Maxem sukces. Był pewien i - był mega podekscytowany. Ale na razie pora była na to, aby obejrzeć piwnicę, którą oferował do wynajmu mężczyzna w średnim wieku, mieszkaniec kamienicy oddalonej o kilkaset metrów od jego własnej na ulicy Pokątnej. Umówił się z nim, że przyjdą z Solbergiem popołudniu tego dnia, a kumplowi powiedział, że spotkają się przed budynkiem, w którym mieszka Lucas. Kiedy zobaczył przyjaciela na ulicy, na jego ustach momentalnie rozciągnął się szeroki wyszczerz. - Siemasz. Gotowy na pierwszy krok do otwarcia imprezorni? - spytał, wyrazie podjarany tym wszystkim (a najgorsze było to, że chodził taki od kilku tygodni!). Pewnie składowych takiego stanu rzeczy było więcej - bo i wspólne mieszkanie z Aliną, zaręczyny, a teraz próby ogarnięcia własnego biznesu z Maxem. To wszystko sprawiało, że czuł jak rozpoczyna się dobry okres w jego życiu. O ile nie najlepszy jak do tej pory.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie chciał zbytnio napalać się na to wszystko. Wiedział, że życie nie jest takie proste i prawdopodobnie będzie to jeden z wielu lokali, jaki obejrzą nim zdecydują się na coś, co będzie spełniało ich oczekiwania i do tego nie zrujnuje ich skrytek w Gringotcie. Mimo to, próbował podejść do wszystkiego pozytywnie, a po powrocie z Malediwów humor naprawdę mu dopisywał. Wszystko zdawało się iść w lepszym kierunku i miał nadzieję, że tak też pozostanie. O wyznaczonej godzinie pojawił się przed domem Lucasa z wielkim bananem na ryju. -Brachu, pozwól się kurwa ten raz porządnie wyściskać! Jeszcze raz wielkie gratulacje! - Rzucił na przywitanie, obejmując go, jak naprawdę rzadko się do zdarzało. Cieszył się szczęściem kumpla i wiedział, że zarówno Sinclair jak i jego wybranka podjęli dobrą decyzję, a on miał zamiar ich wspierać bez względu na własne przekonania. -Oczywiście, że gotowy! Miejmy ten lokal z głowy i zajmijmy się już rekrutacją tancerek. - Zażartował oczywiście, bo nie były sobą, gdyby choć raz poważnie odpowiedział na jakieś pytanie. Nie docierało jeszcze do niego to, że faktycznie mogą coś razem utworzyć. To było coś zupełnie innego niż wszystko, co do tej pory robili. Mieli podjąć wiążącą decyzję biznesową, która znacząco mogła wpłynąć na ich życie. Życie, które zaskakiwało Maxa na każdym możliwym kroku. -No to gdzie to cacko? - Zapytał, gdy pozwolił Lucasowi przejąć pałeczkę i zaprowadzić ich na miejsce, bo w końcu sam nie miał pojęcia, gdzie dokładnie powinni się udać.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Może i ostatnio zachowywał się jak niepoprawny optymista, ale nie miał powodów, żeby było inaczej. Czuł, że wiele planów, które sobie założył jakiś czas temu, powoli odhacza na swojej przysłowiowej liście, bez większych problemów je realizując. A więc dlaczego miał nie nastawiać się pozytywnie? Tym bardziej, kiedy miał szykować plan działania na biznes z najlepszym kumplem. Wierzył, że dadzą radę. Jak zawsze. - Korzystaj, póki mi się jeszcze stan cywilny nie zmienił - rzucił na jego słowa, po czym wyściskali się niczym góralskie serki. Bardzo dawno nie widział Solberga, przez co zdążył stęsknić się za przyjacielem, a dodatkowo okoliczności, w jakich przyszło im się spotkać, sprawiały, że cieszyła go perspektywa, że przez otworzenie wspólnego klubu w najbliższym czasie, będą mogli więcej czasu spędzać razem. - Dzięki, mordo. Wiem, że nam zawsze kibicowałeś. I wiem, że bardzo chcesz ten kawalerski zrobić... - dodał jeszcze po chwili, śmiejąc się i patrząc na niego z rozbawieniem. No raczej, że Max będzie organizatorem jego wieczoru kawalerskiego. Co prawda jeszcze im z Alise tak śpieszno do ślubu nie było, ale bez wątpienia Lu wiedział komu powierzy akurat to zadanie. - Na tancerki przyjdzie czas, jak tylko pozbędziemy się tej wszechobecnej grubej warstwy kurzu. - odparł równie żartobliwie jak były Ślizgon, po czym oczami wyobraźni zobaczył klubowe wnętrze, tego pustego pomieszczenia, które udało mu się oglądnąć mimochodem, kiedy ustalał termin spotkania z właścicielem, na które de facto właśnie zmierzali. Dla niego też to było nie do pomyślenia, że zdecydowali się na coś takiego, ale przecież już raz podjęli się realizacji bardzo trudnego zadania, jakim było stworzenie własnego, autorskiego eliksiru. I tym razem, wierzył, że dokonają niemożliwego. - Z naszego mieszkania to jakieś pięć minut na piechotę. Nie daleko, nie? Sam nie wierzyłem w ten przypadek. To znak, stary, mówie Ci - tłumaczył, przekonany, że to Merlin podsunął im miejsce o tak dobrej lokalizacji (praktycznie w najbardziej ruchliwej części Pokątnej), idealnym na klub rozkładzie pomieszczeń w piwnicach i do tego w całkiem dobrej cenie, jak na te wszystkie aspekty. Nic tylko dogadać się z właścicielem i brać!
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Do syreniego podchodził z podobną dozą uwagi, choć wtedy sytuacja była nieco inna. Na eliksirach się znał. Na zarządzaniu barem? Ni chuj! Starał się jednak nie przejmować wszystkim na raz, a powoli radzić sobie z wyzwaniami, jakie przed nimi powstawały z tego tytułu. Max zapisał się nawet na staż na sprzedawcę, by nieco podszkolić się w tej całej sztuce biznesu i musiał przyznać, że pierwszy tydzień szedł mu naprawdę dobrze. Nawet udało mu się wprowadzić małą zmianę, która miała ułatwić wszystkim robotę. Co jak co, ale Pippin nie był Dearami. -No chyba nie mówisz, że jak się zmieni, to nie będę mógł Cię klepnąć po dupie! - Wyszczerzył się i zamachnął otwartą dłonią, jakby miał zamiar wymierzyć mu sporego klapsa, po czym jednak pierdolnął mu mukę w ramię. -Kurwa, nadal w to nie wierzę. Ty mężem... - Pokręcił głową biorąc głęboki wdech. Potrzebował zdecydowanie więcej czasu, by to wszystko przetrawić. Pamiętał, jak wydawało im się, że ich szkolne szaleństwa nie będą miały nigdy końca a tu nagle jeden z nich zaczyna poważne życie. -No oczywiście, że kibicowałem! Chociaż serduszko boli, że wolisz spędzić życie z nią, nie ze mną. - Złapał się teatralnie za serce i otarł niewidzialną łzę z kącika oka. Trochę dramy musiał odjebać, choć cholernie cieszył się z tego, co Lucas postanowił uczynić. Nie co dzień w końcu spotyka się taką dziewczynę jak Alise. -To chyba jeszcze dużo czasu, co? - No cóż, na przyjemności trzeba było jeszcze poczekać, ale był pewien, że przez to będzie jeszcze bardziej warto. Zresztą, narazie i tak wszystko pozostawało w sferze planów i marzeń, dopóki faktycznie czegoś nie postanowią. -Jakby sam Salazar Ci go pod chatą wybudował, jak kociołek kocham! - Faktycznie nie brzmiało to specjalnie jak przypadek. W dodatku świadomość, że to już za rogiem sprawiła, że Max zaczął coraz bardziej się niecierpliwić, a co za tym szło odpalił szluga, by nieco ten stres zredukować. Oczywiście poczęstował i kumpla.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Owszem, w przypadku tworzenia Somnium bez wątpienia Max nie miał się co martwić branżą w której poruszał sie jak przysłowiowa ryba w wodzie. Jednak specyfika tego wywaru - konkretnie jego ścisłe połączenie z transmutacją gatunkową - sprawiała, że obaj mieli ciężki orzech do zgryzienia, jeśli chodzi o połączenie warzenia mikstur z samym procesem nadania eliksirowi kluczowych właściwości przemiany człowieka w syrenę. I wtedy też z początku wiedzieli dobrze, że to przedsięwzięcie zmusi ich do ostrego podszkolenia w dziedzinie transmutacji. Byli świadomi, że nie jest to takie proste, ale ostatecznie podołali - udało się. Czyli jednak wiara w siebie miała tutaj niemałe znaczenie, jeśli chodzi o mobilizacje przede wszystkim. -A tego akurat nie możesz robić ciągle i nieprzerwanie aż do momentu mojego zgonu - rzucił, pokazując mu język i machinalnie robiąc unik, kiedy zobaczył jak przymierza się do klapsa. Zaśmiał się i pokręcił lekko głową z udawanym niedowierzaniem, po czym usłyszał kolejne słowa kumpla i roześmiał się na dobre. - No nie? Przecież to jest nie do pomyślenia. Ja nie wiem jak Alise to się udało - faktycznie jeszcze rok temu obaj mieli pstro w głowie, oglądali się za co rusz to nowymi obiektami pożądliwym wzrokiem i napierdzielali w chochliki pałkami na boisku Quidditcha. A teraz? Każdy z nich był w poważnym związku i zapowiadało się, że każdy skończy mocno spantoflony przez drugą połówkę... - Weź, nie maż się. Jak ogarniemy tą knajpe, to będziesz mnie miał jeszcze serdecznie dość - odparł na jego wyrzuty i widząc jego teatralne gesty, szturchnął go łokciem w bok. Faktycznie bardzo rzadko się teraz spotykali, zwlaszcza, że Max teraz nie mieszkał w zamku i nie uczył się w Hogu, ale halo! byli w trakcie poważniej zmiany tego stanu rzeczy, więc jeszcze chwila, a będą spać w jednym pomieszczeniu (pod barem). - Sporo. Chyba, że zainwestujemy w jakąś armie skrzatów, co nam to ogarną w trymiga. - zaśmiał się, przyspieszając jednoczešniw kroku, bo tak samo jak kumpel juz nie mógł się doczekać, aż dotrą na miejsce. Kolejna salwa śmiechu rozbrzmiała na ulicy, kiedy usłyszał powiedzonko Solberga. - W takim razie trzeba złożyć ofiare Salazarowi w postaci utuczonego świniaka. - rzucił rozbawiony, czując, że jego mięśnie brzucha dawno nie miały takiej porcji śmiechu. Naprawde dobrze było widzieć tego debila. Kilka minut później dotarli na miejsce. Lucas zapukał do mieszkania czarodzieja, który oferował im lokal, a potem ten zaprowadził ich na tyły kamienicy, do ktorej prowadził zaniedbany ogrodek. Niezbyt zachęcające otoczenie, ale z tym też można było coś zrobić. - I mówi pan, że co tutaj wcześniej było? Rupieciarnia, aaa no tak... Ale nie wygląda najgorzej. Prawda, stary? Szczerze, myślałem, że takie pomieszczenie po latach nieużywania będzie wyglądać gorzej... - mówił, wchodząc po kilku schodkach wgłąb pomieszczenia, od razu sięgając po różdżkę, aby rzucić Lumos Sphaera by kula światła za moment podążając za nimi oświetlała wnętrze. - I tak byłoby tutaj od cholery roboty... Trzeba by było dostosować go pod rodzaj lokalu, w jakim chcemy działać, ale chyba... nadaje się. Co myslisz? - zwrócił się do Solberga, rozglądając się po pomieszczeniu, zaglądając w rózne kąty, aż wreszcie przeniósł wzrok na przyjaciela, czekając na jego opinie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wejście nieco głębiej w dziedzinę, jaką była transmutacja naprawdę przydało się Maxowi. Zresztą zapewne gdyby nie to, w życiu nie pomyślałby o podjęciu się wyzwania, jakim była animagia i choć obecnie chciał skupić się na ułożeniu swojego życia, tak wciąż nie odpuszczał tego tematu, próbując w każdej wolnej chwili go po prostu zgłębić w teorii, by jak najlepiej przygotować się do praktyki. -Mógłbyś chociaż raz w życiu, RAZ, nie psuć mi marzeń? - Nie żeby klepanie kumpla po tyłku było spełnieniem jego snów. Doskonale wiedział, że Lucasa nie da się przemycić na tęczową stronę mocy, choć nie znaczyło to, że miał zamiar zrezygnować z prób i żartów. W końcu w Luizjanie się udało, to czemu Londyn miał być inny? -Nikt tego nie wie. Trafiła CI się cudotwórczyni. - Dodał wciąż rozbawiony, po czym już nieco poważniej pociągnął temat zaręczyn swojego przyjaciela. -Skąd wiedziałeś, że to ten moment? Od dawna się zbierałeś? - Co jak co, ale naprawdę był ciekaw, jak do tego doszło i co działo się wtedy w głowie Lucasa i nie miał zamiaru czynić z tego tytułu zbyt wielu złośliwości. -Nie ma takiej opcji! Będę wydzwaniał do Ciebie jak pójdziesz się wysrać, tak będę przyzwyczajony do Twojej obecności. - Tym razem to Max pokazał mu język i zdecydowanie zdawał sobie sprawę, że nie był to niemożliwy scenariusz. Był w stanie to zrobić choćby dla samego żartu, a świadomość, że Lucas wie, że go na to stać, jeszcze bardziej poprawiała mu humorek. -Na armię skrzatów mnie zdecydowanie nie stać i szczerze chyba lepsza satysfakcja, gdy zrobimy to własnymi rękoma, nie uważasz? - Wyraził swoją opinię, jednocześnie po raz kolejny musiał przyznać, że finansowo nie idzie mu najlepiej. Zresztą, nie było to żadne zdziwienie, skoro większość tego co miał szła na dragi i alkohol. -Mówisz, że świniak wystarczy? Jestem w stanie i dziewicę poświęcić jeżeli pomoże. - Sam potrzebował tej dawki głupawki, którą mógł mu zagwarantować tylko Sinclair. Wiele mogło się zmienić, mogli podejmować dojrzalsze decyzje i układać swoje życia, ale ta dynamika między nimi była raczej niezmienna i za to Max kochał ich relację. Z ciekawością przyglądał się jak Lucas wita właściciela i ten prowadzi ich do lokalu. Przejście przez zapuszczony ogródek już sprawiło, że w szmaragdowych tęczówkach pojawił się tajemniczy błysk, a gdy w końcu Solberg i Sinclair znaleźli się w piwnicznym pomieszczeniu, młodszy z nich całkowicie zamilkł, rozglądając się uważnie po wnętrzu. Słuchał wymiany zdań między towarzyszami, lecz nie uczestniczył w niej. Chłonął tylko wiadomości, a w głowie powstawał już pewien obraz. -Jest... - Zaczął szukać odpowiedniego słowa, gdy Lu zapytał go o opinię. -Idealny! - Szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy. -Ta wnęka zajebiście nadaje się na bar, a metraż pozwala na urządzenie parkietu i nie tylko! - Zaczął łazić po sali i pokazywać rękoma miejsca, o których właśnie opowiadał. -Martwi mnie tylko to, że mamy jedno pomieszczenie na zaplecze. Przydałoby się coś więcej. - Wyraził swoją opinię, gdy obejrzał drugą salę, która miała robić im za pomieszczenia służbowe. Nie był pewien, czy jest to wystarczające, choć zdawał sobie też sprawę z tego, że powoli budziły się jego chore ambicje i jego wyobrażenie mogło być zdecydowanie zbyt drogie jak na możliwości, jakie posiadali.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
-Raz w życiu mogłem Ci pozwolić się klepnąć, więc masz o czym fantazjować - zażartował, poruszając sugestywnie brwiami, poczym wyprzedził go na moment, aby demonstracyjnie zakołysać przed nim biodrami, śmiejąc się. Merlinie, oni byli razem niereformowalni i z boku na pewno wyglądali jak dwóch kompletnie niedokrzałych nastolatków, ale o dziwo mentalnie powoli zaczynali dojrzewać. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby od czasu do czasu się powygłupiać, prawda? No dobra, może troche częściej niż "od czasu do czasu" w ich przypadku. - Chyba już Ci o tym pisałem. Miałem kompletnego doła po śmierci babci. Alise była jedyną osobą, przed którą się otworzyłem. I wtedy tym co uświadomiło mi, że jest tą wyjątkową osobą było to, że nawet nie zawahała się, aby zaproponować, że możemy wziąć ślub, tylko po to, aby zapewnić Eskilowi opieke. - przerwał na moment, wspominając tamtą rozmowe w domu Rowle'a - Była gotowa to dla mnie zrobić. I dla mojego kuzyna oczywiście. Ale to był chyba ten moment kiedy uświadomiłem sobie, że chce z nią być do końca życia. I uznałem, że nie ma na co czekać. I obmyśliłem plan, kiedy pakowałem sie do Arabii, uznając, że to bardzo dobre miejsce, aby zadać to pytanie. - uśmiechnął się sam do siebie i przeniósł wzrok na kumpla, pewny, że ten go zrozumie. Chyba wystarczyło, że po prostu to poczuł - to, że to ten moment. Parsknął śmiechem, słysząc swoistą obietnice Solberga, wyobrażając sobie podobną sytuacje. Oj tak, kumpel byłby w stanie iść za nim do kibla, wyznawając mu miłość i mówiąc, jak bardzo się za nim stęsknił. Co za cyrk. Ale za to go kochał. Za chwilę jednak szybko wszedł temat remontu lokalu i kiedy Max uznał, że są w stanie zrobic go sami, Lu kiwnął głową, zgadzając się z nim. - No pewnie. Myśle, że damy rade ogarnąć. Oby tylko nie było za bardzo zaniedbane. - myślał na głos, oczywiście mówiąc o miejscu, które ma posłużyć im za lokal na klub. - Dziewice? Solberg, to chyba zbyt cenna ofiara. Nawet klub nie jest tego warty. - zażartował, uczepiając się akurat tej kwestii. Kiedy zostali zaprowadzeni przez właściciela do piwnicy i mogli rozeznać się i rozejrzeć po pomieszczeniach do wynajęcia , szybko podjęci bardzo konretną rozmowe co do miejsca, ktore bez wątpienia mieściło się w ich wymaganiach co do lokalu na klub. Ucieszyło go, że przyjaciel podzielał jego zdanie co do tego, że to miejsce jest wręcz idealne pod ich wymagania. - O tak, tu mógłby być bar, doskonale. Ale myślisz, że ten parkiet nie byłby za mały? - spytał go, przechadzając się i wizualizując sobie tę perspektywe. - Hmm, rzeczywiście. Wypadałoby mieć jeszcze jakieś dodatkowe pomieszczenie. - przyznał, po czym odwrócił się do wlaściciela, a ten po chwili milczenia, jakby troche niechętnie wyznał, że można zagospodarować jeszcze jedno miejsce. Po chwili poprowadził ich przez mniejszy kwadrat, który miał im posłużyć za zaplecze, gdzie niewielkimi ukrytymi schodkami zeszli do małej klitki. O tym wcześniej nie wspominał... - Dość ciasno... Ale możemy też to wykorzystać, tak? - zwrócił sie do mężczyzny, omiatając wzrokiem niewielkie wnętrze. Lucas nie wiedział co można byłoby na tak małej powierzchni zorganizować, przez co przeniósł spojrzenie na kumpla, czekając na to co on o tym myśli.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Jakby nie patrzeć do dorosłych i poważnych biznesmanów było im w chuj daleko. Max nigdy jednak na to stanowisko nie aspirował i wiedział, że nawet jeżeli klub wypali, to nie przesiądzie się nagle na garnitury i korpogadkę. Mimo wszystko wciąż pozostawał sobą i miał nadzieję, że tego nikt mu nie odbierze. -Złota kobieta z tej Alise. Nie każdy były gotów na takie poświęcenie. No, ale serio cieszę się, że się udało! Mam szykować Andrzeja na świadka? Ma już doświadczenie. - Zachichotał przypominając sobie swój nielegalny ślub z Tori, kiedy to figurka była istotą odpowiedzialną za obrączki. Spisał się wtedy na medal i gdyby nie to, że Max miał również ludzkich znajomych, pewnie i na prawdziwy ślub by smoczka wybrał. Jeżeli do takowego kiedykolwiek miałoby w ogóle dojść. Oczywiście, że byłby w stanie. Widzieli się już wcześniej nago i dla Maxa nie był to problem. Zresztą, nawet jakby się nie widzieli, to dla Maxa nie byłby to żaden problem, ale tę kwestię można było już pominąć. Nie wyobrażał sobie jednak sytuacji, by mógł mieć kumpla dość, choć spodziewał się, że wspólny biznes może nie raz być przyczyną jakiś waśni między nimi. -Jeśli nic dosłownie nie leci na łeb i nie trzeba użerać się z pleśnią czy grzybem, nie powinno być tak tragicznie. - Dołączył się do klubu głośnego rozmyślania, choć lokal naprawdę wydawał mu się wprost stworzony pod ich klub. -No i tu masz świętą rację. Za dziewicę to z osiem by nam musieli zaproponować i butelkę najlepszej Whisky po tej stronie globu. - Zaśmiał się. Zdecydowanie mieli popierdolony system wartości. Ważne było jednak, że wzajemnie się rozumieli. -Zawsze można go jakoś trochę powiększyć. Wyburzyć kawałek tej ściany na przykład... - Przygryzł w zamyśleniu lekko wargę, próbując wyobrazić sobie ten metraż po urządzeniu. Oczywiście miał jeszcze kilka debilnych pomysłów, na które zastanawiał się czy Lucas przystanie, ale do tego mogli przejść później. Z zaciekawieniem schodził po schodach zastanawiając się, co takiego może właściciel jeszcze kryć. Gdy jednak zobaczył to małe pomieszczenie poczuł, jak na serduszku robi mu się ciepło a na twarz pojawiło się czyste szczęście dopełnione ognikami w oczach. -Lucas... - Spojrzał na kumpla jak na najcenniejszy kawałek wołowiny. -Mógłbym tu urządzić sobie moją pracownię? - Zabrzmiał jak słodkie dziecko błagające o cukierka, dodatkowo wyglądając jak słynny Kot w Butach ze Shreka. Normalnie czuć było, że o niczym innym Solbreg nie marzy jak o zaszyciu się w tej piwnicy z kociołkiem. -Oczywiście do celów biznesowych głównie! Mógłbym nieco urozmaicić serwowane tu drinki, czy coś... - Zaczął szukać rozwiązania, które miałoby też praktyczne i sensowne rozwiązanie bo domyślał się, że a darmo to pomieszczenie raczej nie jest a oni na pieniądzach na pewno nie spali.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Kiedyś ją ozłoce. Jak się dorobimy - rzucił w odpowiedzi, po czym słysząc o smoczku kumpla zaśmiał się - Doświadczenie? Chyba w podrywaniu mojej narzeczonej w ogródkach na błoniach - zażartował, wspominając pierwsze spotkanie Alise z Maxem i jego pogoń za Andrzejem. Nie dość, że Argent ma słabość do smoków to jeszcze te lgną do niej jak ćmy do światła. O nie, nie. Żadnych miotaczy ognia na ich ślubie! To jasne, że im więcej czasu będą ze sobą spędzać z Solbergiem i im więcej będą mieć spraw na głowie, tym łatwiej będzie o sprzeczkę. W końcu prowadzenie interesu we dwóch wiązało się z tym, bo naturalnie każdy z nich może mieć inne zdanie w tej samej kwestii. Jednak Lucas wiedział, że co by się nie działo, ma oparcie w przyjacielu i ufa mu bezgranicznie, bo inaczej przecież nie zaproponowałby wspólnego otwarcia biznesu. - Buda stoi, grzyba ani pleśni nie ma, więc myślę, że damy radę sami. Chyba, że grasuje tam poltergeist. Wtedy będzie trochę pod górke... - myślał na głos, marszcząc nieco brwi i pocierając sobie kark, kiedy nagle wpadał na taką ewentualność, o której właściciel mógł ich nie poinformować. - Najpierw może otwórzmy ten klub, a potem zastanowimy się nad tym na ile go wycenić - odparł rozbawiony na jego słowa odnośnie całego pakietu wymiennego. Pokiwał głową z uznaniem, na propozycję Maxa odnośnie zburzenia ściany i powiększenia miejsca do tańczenia. Oznaczałoby to, że mieliby więcej roboty niż obstawiali na początku, ale w zamian lokal wyglądałoby dokładnie tak jak go sobie wymarzyli. Zdecydowanie opłacało się spiąć dupę, bo już widział te migoczące światła i bar pełen magicznych alkoholi. Widząc niezbyt pokaźne pomieszczenie, które zdecydował się pokazać im właściciel, nie za bardzo wiedział jak mogą je zagospodarować. Nic na niego nie pasowało. A jednak Max widocznie miał na niego plan. I to nie byle jaki. Widząc jego słodką minkę, uniósł lekko brwi, wiedząc co się święci, choć nie miał pojęcia o co konkretnie kumpel chce go prosić. Uśmiechnął się jednak, słysząc o pracowni, w dodatku takiej, która zaopatrzałaby w eliksiry potrzebne do magicznych drinków. To był genialny pomysł! - Zajebisty pomysł, stary, ale... zmieścisz się w tej klitce? Tu ledwo postawisz regał na składniki i stolik z kociołkiem... - nie chciał kumplowi podcinać skrzydeł, ale dla niego samo słowo pracownia kojarzyło się z miejscem, gdzie można swobodnie pracować, a tutaj jednak była dość mała przestrzeń. Ale w sumie dla niego samego może by wystarczyła?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
- To się biedna naczeka. - Prychnął, bo choć oczywiście wizja bycie miliarderami była cudowna, tak jakoś nie sądził, by miało się to stać w przeciągu najbliższych kilku lat. Nowy biznes raczej nie od razu przynosił zyski, a jeżeli już to na pewno nie tak duże, by móc kogokolwiek ozłocić. -Zawsze coś! Boisz się, że Alina by Ci odmówiła, jakby zobaczyła Andrzeja w muszce na waszym ślubie? - Wyszczerzył się w jego stronę wyobrażając sobie tę sytuację. Sam miałby wielki dylemat między uroczym smoczątkiem a Lucasem. Wspólny biznes mógł okazać się koszmarem dla ich przyjaźni, ale z drugiej strony Max też nie wyobrażał sobie tego przedsięwzięcia z kimkolwiek innym. Uzupełniali się nieźle. Lucas był tym bardziej twardo stąpającym po ziemi i zdecydowanie bardziej odpowiedzialnym, a Max z kolei miał łeb pełen pomysłów, który był przez kumpla skutecznie filtrowany. Obydwoje zdecydowanie mieli w sobie jednak tę potrzebną dozę szaleństwa, która mogła sprawić, że klub okaże się sukcesem. Zresztą nie bali się zaryzykować, a bez tego nigdy nie mieliby pewności, czy biznes wypali, czy też nie. -Klub z poltergeistem? Tego jeszcze nie było. - Zaśmiał się, wyobrażając sobie tę oryginalną atrakcję, choć sam raczej wolał żadnego ducha w to nie angażować. Potrzebowali ludzi, ale na to najpierw musieli mieć lokal. - Ty tak zawsze wszystko po bożemu i po kolei? Daj mi choć raz wyjść poza schemat. - Wystawił język w jego stronę, choć oczywiście wiedział, że Sinclair ma rację. Max jeżeli jednak chodziło o plany zawsze wybiegał daleko w przód, co czasem sprawiało, że wiele z nich po prostu musiał odłożyć na bok, gdyż życie pokazywało mu, że jednak nie wszystko idzie tak pięknie jakby tego chciał. Słodka minka, uroczy głosik i ten błagalny ton... Max zdecydowanie żył nadzieją, która zburzona mogła doprowadzić go do wielkiego smutku. Na szczęście przyjaciel nie miał zamiaru podcinać mu skrzydeł, choć musiał spojrzeć na to nieco bardziej logicznie. -No i co z tego? Na początek wystarczy, a potem się pomyśli. Może będzie dało się ją jakoś rozbudować? - Ostatnie pytanie skierował do właściciela przybytku i choć faktycznie obecnie było tu ciasno, Solberg był pewien, że taki metraż na obecną chwilę mu wystarczy.
+
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Na pewno by się zawahała przez chwilę - odparł na jego słowa z rozbawieniem, mając na myśli oczywiście silną słabość Argentówny do ognistych stworzeń. Ale gdyby wiedział, że nawet jego kumpel miałby wątpliwości przy tym wyborze... oj, ich przyjaźń usiadłaby na włosku. To prawda, różnili się z Solbergiem pod wieloma względami, ale można było zauważyć, że mimo to potrafią realizować wspólne wizje, idąc na kompromisy i rozważając niektóre kwestie tak, aby ostatecznie każdy z nich był zadowolony. Bo można było połączyć wizjonerskie myślenie Maxa z tradycyjnym podejściem Lucasa, tak aby nikt nie był rozczarowany. A to dlatego, że faktycznie potrafili się uzupełniać i pracować wspólnie, bez zbędnych konfliktów. - I nie będzie. Takie współpracownika ciężko kontrolować - uznał niezwykle niepoważnie, śmiejąc się pod nosem i wyobrażając sobie jaki chaos mógłby wprowadzić duch pokroju Irytka. Zdecydowanie tego nie chcieli - No stary, Merlin nakazuje raczej najpierw kupić lokal, a potem ewentualnie go sprzedać, ale jeśli Ty masz inną wizję, to możesz mi o tym opowiedzieć. Tylko najpierw muszę poinformować Alinę, że będzie musiała mi wysyłać do Azkabanu paczki ze słodyczami - prychnął rozbawiony, kręcąc lekko głową i wyobrażając sobie reakcję Alise na tę prośbę. I ta dwójka poważnych, dorosłych osób chciała otwierać biznes i zarabiać pieniądze... Podobał mu się pomysł z pracownią i po słowach Maxa, zaczął usilnie główkować nad tym jak zorganizować tą klitkę tak, aby wszystko co potrzebne kumplowi się tam zmieściło. Miał wielką nadzieję, że może da się jakoś powiększyć tą przestrzeń, by chociaż w którymś kącie umiejscowić niewielki kącik na najpotrzebniejsze zapasy składników. - Tak? Można coś pokombinować? - spytał mężczyznę, który na początku wzruszył ramionami, kiedy usłyszał pytanie Solberga odnośnie rozbudowy ukrytego zaplecza. Lucasowi bardziej chodziło o to czy sam właściciel pozwoli im nieco zmodyfikować to pomieszczonko za pomocą magii, by mogli je pod siebie zagospodarować. W końcu tylko wynajmowali, więc musieli mieć jego zgodę, jeśli chcieli coś zmienić. I ostatecznie facet im na to pozwolił, uznając, że mogą próbować, o ile nie naruszy to całej konstrukcji piwnicy. Powiedział też, że chce być obecny przy pracach remontowych, aby zobaczyć co będzie się działo z jego lokalem. To zrozumiałe. Po kilku minutach rozmowy, umówili się mężczyzną nazajutrz na spisanie umowy i wpłacenie pierwszej raty za wynajem. Pod tym względem właściciel poszedł im bardzo na rękę i obdarzył zaufaniem, stwierdzając, że są "konkretnymi gościami". A poza tym ich pomysł z klubem bardzo mu się spodobał i wydawało się, że sam Garry będzie często w nim bywał w przyszłości. Ale koniec końców lokal już był ich. I nie posiadali sie z tego powodu z radości.
|zt x2|
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie mógł uwierzyć, że tym razem będą przekraczać próg tego lokalu będąc jego oficjalnymi właścicielami. Co prawda ledwo ten hajs uzbierał, ale nie mógł pozwolić, by Lucas sam wyłożył tak ogromną kwotę na coś, co miało być ich wspólną własnością. Max nawet był już po kursie, dzięki któremu nieco lepiej rozumiał te wszystkie biznesowe chuje muje i inne dzikie węże. -Potrafisz w to uwierzyć stary? To wszystko jest kurwa nasze! - Rozłożył ramiona, gdy tylko weszli do lokalu z zamiarem wzięcia się za jego remont. Jeżeli chcieli mieć tutaj klub jak się patrzy, to musieli włożyć w niego naprawdę sporo pracy, a Solberg chciał otworzyć to przed własną emeryturą. -Od czego zaczynamy? Ekipa od burzenia ściany widzę wykonała już swoją robotę. Miejsca się zrobiło od cholery. - Spojrzał na pomieszczenie, które zdecydowanie się powiększyło i musiał przyznać, że teraz zdecydowanie lepiej widział tutaj parkiet niż w momencie, gdy dobijali targu. -Masz jakiekolwiek doświadczenie w takich robotach? Czy liczymy na szczęście, że to wszystko nie jebnie jak się za to chwycimy? - Wyszczerzył się do kumpla wiedząc, że ten jest tak samo zajarany tą wizją co on. Co prawda stres gdzieś tam w środku był, że mimo wszystko im się nie uda i tylko wyjebią hajs w błoto, ale nie byliby sobą, gdyby nie podjęli tej ryzykownej próby spełnienia swojego marzenia.
Jemu też długo zajęło oswojenie się z myślą, że będą mieli własny interes. Nawet po podpisaniu umowy najmu z właścicielem lokalu, nie do końca to do niego docierało. Dopiero, kiedy przyszło im zająć się szukaniem ekipy do pierwszych prac i załatwianie formlaności związanych z ogólnym remontem, zdał sobie sprawe, że zaczyna się coś wielkiego. Oczywiście, obydwaj byli świadomi, że równie dobrze może się okazać, że ich pomysł nie wypali, jednak Lucas był dobrej myśli. Zaangażowali się w przygotowania, a pierwszym etapem miał być generalny remont wynajętej piwnicy. Zaśmiał się, wchodząc razem z Maxem do przestrzennego pomieszczenia, kiedy ten kolejny raz zaczął się nim ekscytować. Samemu Sinclairowi też ciężko było ukryć podeskcytowanie, choć wiedział doskonale, że jeszcze masa pracy przed nimi. - Nadal nie mogę do końca się z tą myślą oswoić, ale tak, stary - mamy to - rzucił do niego, przechadzając się po dość dużej przestrzeni, która nagle się pojawiła, po zburzeniu kilku ścian. Teraz mieli do dyspozycji naprawdę całkiem nieglupi metraż. - Hm, chyba wypadałoby w pierwszej kolejności odrestaurować tynki. Po tych robotach na ścianach jest masa kurzu i wyglądają gorzej niż na początku. A jeśli chcemy zamontować porządne oswietlenie, chyba potrzebujemy dobrego gruntu - uznał, patrząc na pokryte pyłem i kurzem ściany, którym przydałoby się odnowienie. A dopiero potem można planować jakieś konkretniejsze prace. - Raczej licze na pomoc Merlina, bo szczerze mówiąc oprocz takich prostych rzeczy, nigdy nie robiłem takiego remontu - odpowiedział kumplowi po chwili. Fakt faktem doprowadzał do porządku pokój, który pozwolił mu zająć w swoim domu Charlie, ale nie było w tym większej filozofii i na pewno nie było to pomieszczenie, w którym miało być tyle sprzętu, co tu w przyszłości. Liczył na to, że z Maxem jednak jakoś temu podołają. W końcu co dwie głowy to nie jedna. Ruszył więc ku wejściu, gdzie przyglądając się najpierw poszczególnym elementom niewielkich schodków, wyjął różdżkę, aby za pomocą zaklęć transmutacyjnych zacząć odnawiać zerdzewiały stelarz, do momentu aż efekt był zadowalający. Transmutacja była naprawdę przydatna w wielu przypadkach. - Ej, a myślisz, że zrobienie iluzji wody na schodach, byłoby przegięciem? - zwrócił się do Solberga, kiedy naszła go taka myśl. Już od dawna myślał nad tym jak nadać ich klubowi oryginalnego charakteru, dlatego główkował nad różnymi kwestiami.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Fakt, że Sinclair był nastawiony pozytywnie do całego przedsięwzięcia tylko pchało Maxa do przodu. Gdyby nie kumpel, Solberg pewnie nie zdecydowałby się na taki krok, a tu wiedział, że ma oparcie i że razem wypływają na głębokie wody własnego biznesu w tak młodym wieku. Obawy gdzieś tam były, ale nie chciał o nich myśleć. Musieli skupić się na tym, by wszystko zaczęło w końcu działać, a w obecnym stanie nie było mowy o jakimkolwiek otwarciu. -Dziwne, naprawdę.... Kto by pomyślał, że moją pierwszą poważniejszą inwestycją będzie lokal pod własny bar. - Zaśmiał się kręcąc głową. To było nieco abstrakcyjne, a jednocześnie realne jak nigdy. -To prawda. Na szczęście kabloza już pomontowana, więc nie musimy sami kuć w tym gównie. Założę się, że nie byłoby czego zbierać, gdybyśmy sami się za to zabrali. - Dał mu kuksańca w bok, choć oczywiście miał więcej racji niż żartu w swojej wypowiedzi. Nie byli budowlańcami i choć posiadali magię, niektóre rzeczy lepiej było zostawić fachowcom. -Czyli jesteśmy w dupie, cudownie! - Wykrzyknął, rozkładając ramiona i zaraz potem wybuchając śmiechem. Chwycił znajdującą się gdzieś tam na kupce narzędzi szpachelkę i uniósł ją ku górze. -To do roboty Panie współwłaścicielu! Szpachla sama się nie nałoży. - Zaczął szukać reszty potrzebnych przyrządów, w międzyczasie dosłownie podrzucając Lucasowi to, co mogło mu się przydać. -Iluzja wody? - Przystanął na chwilę w zamyśleniu. -Pomysł dobry, pytanie jak z wykonaniem! - Po raz kolejny wszedł na żartobliwe tory. - A tak serio, to oprócz tego, że trzeba będzie to odnawiać, raczej nie powinno być problemu. - Zamyślił się jeszcze na chwilę, mając już w głowie plan, jak wiele rzeczy powinni zrobić, by były miarę trwałe. -A myślisz, że parkiet zamieniający się czasem w basen, to przeginka? Mam pełno prypanych pomysłów i jesteś tu od tego, żeby powybijać mi te najchujowsze z głowy, pamiętaj! - Wystawił mu język, choć akurat ta rola była bardzo ważna. Gdyby nie Lucas, Max mógłby zrobić z tego miejsca chujwieco.
Kostki:
Tak na urozmaiconko rzuć sobie k100, żeby zobaczyć ile procent przedmiotów rzucanych Ci przez Maxa łapiesz, a ile katastrofy tworzysz. Im więcej tym mniejszy problem!
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Podejrzewał, że Max ucieszy się z pomysłu, który przyjaciel zaproponował mu jakiś czas temu, jednak nie miał pojęcia, że wzbudzi to w nim aż tak duże emocje. Owszem, miał nadzieję, że zajmie czymś jego głowę od rzeczy, o których zdecydowanie myśleć nie powinien, jednak nie spodziewał się aż takiego efektu. Kto by pomyślał, że realizując własne marzenie o prowadzeniu własnego biznesu i wciągnąwszy w nie przyjaciela, przyczyni się do poprawy jego ogólnego samopoczucia. Naprawdę był dobrej myśli, pod każdym względem, jeśli chodzi o to przedsięwzięcie. - Daj spokój. Pewnie wszystko by pierdolnęło, gdybyśmy się tylko dotkli tego. Poszło troche kasy na fachowców, ale przynajmniej mamy pewność, że dobrze to wszystko jest zrobione - odparł z rozbawieniem na jego słowa, usuwając się nieco przed jego szturchnięciem i klepiąc go mocno dłonią po plecach. Gdyby mieli jakiekolwiek doświadczenie w tego typu pracach, mogliby spróbować coś pokombinować, a tymczasem byli kompletnie zieloni. Parsknął śmiechem i pokiwał głową, kiedy kumpel uznał, że prawdopodobnie spierdolą to jak nic. Cóż, to było prawdopodobne, ale nie pewne! Na szczęście, obaj umieli w transmutacje i wiele rzeczy mogli bez problemu odnowić, choć nie wszystko. Ale mieli zacząć od czyszczenia ścian. Kiedy Max zaczął rzucać do niego wszelkiego rodzaju przyrządami i narzędziami, które mieli do dyspozycji, w pierwszej chwili starszy Ślizgon nie spodziewając się tego, zrobił tylko unik (co miał we krwi, bo jednak na boisku Quidditcha warto umieć unikać takich tłuczków na przykład), a dopiero po chwili posłał kumplowi głupkowate spojrzenie, po czym zaczął próbować łapać przedmioty. Jednak miały one nieregularne kształty i ostre krawędzie, przez co nie było to takie proste zadanie. I tak po chwili Sinclair oberwał jakimś śróbokrętem w czoło i jęknął głośno, kucnąwszy, aby uniknąć kolejnych uderzeń. - Kurwa, stary to bolało - rzucił do niego z lekką pretensją, pochylając głowę nad kolanami i rozmasowując sobie miejsce uderzenia. Świetnie, jeszcze nie zaczęli remontu, a już robią burdel jak zwykle. - Dobra. Ale myślisz, że jak trwałe może być takie zaklęcie iluzji? Trzeba będzie je często odnawiać? - spytał o jego opinie, kiedy już doszedł do siebie, wstał i przystanął przy schodkach. - Ej, to wcale nie jest chujowy pomysł! Jest kurwa genialny! Możemy też przez to wypromować nasz eliksir, kumasz to? Wiesz jakie nasze syreny będą widowiskowe? Który klub to ma? - nawijał wyraźnie podekscytowany, a oczy wręcz błyszczały mu przez te emocje. Aż wyobraził sobie na środku tej przestrzeni, która teraz stała pusta, duży basen, a w nim tancerki, które z reguły demonstrowały pokaz tańca, a wtedy pluskały się w mieniącej się wodzie zbiornika, prezentując przepiękne, kolorowe ogony trytonie.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oczywiście, że się zajarał. Dawno nie miał takiego powodu do egzystowania i czegoś, co przynosiło mu powiew świeżości, którego potrzebował. Monotonia i stagnacja były największymi wrogami Solberga zaraz po nim samym. -No dokładnie. Jak mam jebnąć to chociaż niech jebnie od najlepszej imprezy w tym pierdolniku, a nie od krzywo postawionych ścian. - Musiał się tutaj zgodzić, bo fachowcami to byli raczej marnymi, a chcieli przecież mieć w miarę sprawny biznes. A przynajmniej na tyle, by im się nic na łeb nie zawaliło. Transmutacja była jedną z niewielu pewnych dziedzin, których byli w stanie się podjąć bez obawy, że ktoś umrze. Jakby nie było musieli się dość mocno w temacie rozwinąć przez to, że tworzyli oparty na tej gałęzi magii eliksir. I to dość zaawansowany eliksir, który ostatecznie zadziałał. Jako że obydwoje grali w quidditcha i nie raz sprawdzali swój refleks w praktyce, Max nie spodziewał się, że Lucas nie złapie kurwa niczego, co było w niego rzucane. No może prawie niczego, ale i tak powinno być dużo lepiej. -Przepraszam, pocałować, poajać? - Zapytał ze skruszoną minką, jakby naprawdę się przejął i nawet zmierzał w stronę Lucasa, by ewentualnie pobłogosławić go swoimi wargami, choć oczywiście doskonale wiedział, jaka będzie reakcja ziomeczka. -Raz w miesiącu? Jak się skupimy. - Wyszczerzył się, bo oczywiście przy spierdoleniu sprawy mogliby i co godzinę to odnawiać. Liczył jednak, że jak już się za to wezmą to tak, by nie dokładać sobie za dużo niepotrzebnej roboty. Na entuzjazm Lucasa nieco się zaciął. Rzucił to trochę dla żartów i zdecydowanie nie spodziewał się takiej reakcji. Wałek utknął mu w ręku, a druga dłoń automatycznie sięgnęła po paczkę szlugów. -W sumie to... Żaden! Ja pierdolę będziemy pionierami na rynku. - Zaśmiał się, po czym poczęstował Lucasa szlugiem i sam wziął jednego, którego następnie odpalił. -Ale chyba codziennie to przeginka, co? Można by to jakoś dawkować.... Nie wiem... - Pokminił trochę, wracając do machania wałkiem. Co jak co, pogaduszki są super, ale remont się sam nie zrobi, a miało tu być przecież KURWA PIĘKNE!
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
- Ej, ej. Najzajebistszą imprezą będzie otwarcie, więc lepiej, żeby nie pierdolnęło - uznał, śmiejąc się pod nosem i będąc pewnym, że impreza na otwarcie klubu będzie spektakularna. Każdy kto ich znał, mógł się takiej właśnie biby spodziewać. - A właśnie, robimy jakieś tematyczne otwarcie czy po prostu syrenki, dużo gorzały i muza na całego?- przyszło mu na myśl zaraz po tym jak wspomniał o pierwszej imprezie w tym lokalu. W końcu chcieli czymś zaskoczyć swoich gości, prawda? To prawda w transmutacji byli całkiem dobrzy i tu akurat mogli się tym pochwalić, więc dlaczego nie wykorzystać tego faktu i nie walnąć jakiegoś zajebistego zjawiska, z którym ludzie mogli kojarzyć ich klub? Więc jak najbardziej był za tym, żeby trochę się pobawić i zapewnić gościom fajne bajery, które mogą ich przyciągnąć do kolejnego odwiedzenia klubu. Quidditch to jedno, a łapanie ostrych i kanciastych narzędzi to zupełnie inna sprawa. Ale w sumie Lucas powinien się cieszyć, że jakiś metalowy klucz nie wylądował mu w oku. Albo w brzuchu. - A idź mi z tą gębą... - jęknął bynajmniej z czułością w stronę kumpla, kiedy ten nachylił się jakby chciał ucałować obolałe miejsce. Robił to specjalnie, bo doskonale wiedział jaki Sinclair ma odruch, kiedy słyszy takie rzeczy w swoim kierunku. - O, to raz w miesiącu, to nie ma tragedii. A potem już nabierzemy wprawy, to będzie dla nas jak pierdnięcie - podsumował rozbawiony, po czym wziął się za usuwanie za pomocą magii resztek starego tynku, który mieli wymienić na nowy, po to by zmienić wystrój pomieszczenia. Już widział oczami wyobraźni te światła, które oślepiają młodych imprezowiczów. Nie mógł sie już doczekać. - Kurwa, stary tu będą tłumy, ja Ci mówie - dołączył się do entuzjastycznej reakcji przyjaciela, tym samym biorąc od niego fajkę i odpalając ją, zaciągnął się. - To może tylko weekendy? Wtedy będzie pewnie najwięcej ludu i będzie cieszyć. - zaproponował, sięgając po farbę i wałek, by też wziąć się do roboty. A mieli jej jeszcze przed sobą naprawdę sporo.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No i dlatego właśnie Lucas był jego najlepszym kumplem. Jak już coś robili to na całego, a nie dla picu. -A masz jakiś pomysł na temat? Wiesz, że ja chętnie jebnę tu Karaiby, Kosmos, czy cały zamek Disneya! - Jeśli było to możliwe, zajarał się jeszcze bardziej. Otwarcie musiało być ogromnym wydarzeniem, którego nikt nie zapomni. W końcu to ten dzień miał zachęcić klientów do tego, by wracali w ich nie do końca skromne progi. Całe szczęście, że nie polegali tylko na swoich zdolnościach remontowych, bo klub nigdy by nie powstał skoro woleli kręcić bekę i rzucać w siebie przedmiotami. Max musiał wykorzystać sytuację i zagrać na tej "czystej heteroseksualności" kumpla, proponując buziaka w ałka. -Pfff, jak zwykle nie wiesz co tracisz. Muszę zabrać Cię kiedyś na powrót do Luizjany. - Wystawił mu język, po czym rozproszył się syrenim tematem. -No to raz w miesiącu będzie git. Jak ludzie zaczną się domagać więcej, to pomyślimy nad tym. Ale chyba nie wątpliwości, że Somnium będzie tu towarem podstawowym zaraz obok Ognistej, no nie? - Optymizmu to mu nie brakowało w tym temacie. Może nie widział tego jako produktu zmieniającego świat, ale zdecydowanie mógł się przydać tym, którzy szukali dobrej zabawy i czegoś nieco innego, niż mieli na co dzień. -Sprowadzimy tu kurwa każdego! Będę stał z parasolkę przed lokalem i naganiał klientów. W sumie, mogę znać kogoś, kto by nam kilka osób zwabił... - Pomyślał o swoim dawnym kochanku, choć kontaktu z nim to nie miał od roku. Był ciekaw, czy Morales jeszcze pamięta o jego istnieniu i czy za małą odpłatą byłby w stanie sprowadzić im kilka lubiących zabawę osób. Tak szybko jak jednak pomyślał o mężczyźnie, tak myślami przeszedł zupełnie na inne tory. W końcu remont się sam nie zrobi, prawda?
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Apropo "paru osób chętnych do zabawy", niedługo zajęło ekipie remontowej przybycie na miejsce. Była to trójka czarodziejów - dwóch mężczyzn oraz jedna kobieta. Pierwszy z nich był tęgim jegomościem w meloniku, który praktycznie od samego wejścia zaczął wyciągać z kapelusza materiały budowlane oraz stół z drugim śniadaniem i butelką ognistej whisky, do środka, za pomocą różdżki oczywiście, pakując unoszący się w powietrzu kurz czy jakieś inne śmieci do utylizacji. Drugi mężczyzna - równie tęgi - charakteryzował się zaś ciągłym ssaniem końcówki różdżki i wydychaniem nozdrzami kłębów gęstego dymu, który natychmiast osiadał na ścianach i przyjmował różne kolory, od jaskrawych i neonowych po pastelowe i przygaszone. Non stop zmieniał jednak zdanie - tutaj jasnym było, że potrzebna była ręka właściciela. Kobieta - najwyraźniej przedstawiciel firmy wykończeniowej - rozpoczęła od przywitania się z obecnymi w środku czarodziejami, jednocześnie posyłając miarki budowlane w każdy kąt i zbierając wymiary lokalu. - Dzień dobry - powiedziała żywo, spod pachy wyciągając katalog z praktycznie wszystkimi meblami, jakie tylko można było sobie wyobrazić. Choć gazetka była grubości cienkiego zeszytu, czarownica kartkowała ją i kartkowała - jasnym było to, że przedmiot był zaklęty urokiem powiększająco-zmniejszającym.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Zabawa i przekomarzanki zostały przerwane przez nową ekipę w budynku. Max w sumie to się cieszył, że w końcu się pojawili, bo może i zostały szczegóły do dogadania, ale pewnych rzeczy sami z Lucasem nie byli w stanie ogarnąć i potrzebna była tutaj ręka fachowca. -No dzień dobry. Widzę ekipa w komplecie. Wiele nie zostało do zrobienia, więc przejdźmy od razu do rzeczy. - Powiedział Max, bo nie był mistrzem tych rzeczy. Chciał już mieć to z głowy i zobaczyć końcowy efekt. Ciekawość była silniejsza niż rozsądek, ale na szczęście był obok też Lucas, który nieco go temperował. -Piwnicę, jak rozmawialiśmy, ogarniamy sami. Was potrzebujemy do głównej części. Ściany raczej ciemniejsze, coś w tym odcieniu.... - Zaczął, pokazując coś w katalogu, jaki kobieta przed sobą miała, po czym zaczęli kminić nad umeblowaniem. -Myślę, że bar zawijany. Co do kanap, nie mam pojęcia, które będą najwygodniejsze. Jakieś sugestie? - Zaczął, mówiąc to, co już wcześniej udało mu się z kumplem dogadać. Liczył jednak, że kobieta swoim fachowym okiem doradzi im w tej czy tamtej sprawie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Drugie zdanie Solberg musiał powtórzyć z prostego powodu - mężczyzna w meloniku ze sporą werwą zaczął za pomocą zaklęć wyrywać parkiet z podłogi i także chować go do swojego kapelusza. Jednocześnie ze środka zaczęły wyskakiwać płyty, panele czy co tam sobie Max albo Lucas wcześniej zamówili, oczywiście z podziałem na odpowiednie, klubowe strefy - w końcu nikomu nie był potrzebny parkiet do tańca za barem albo na zapleczu. - To... - powiedziała kobieta, wskazując na dwie strony wypełnione sofami i fotelami w identycznym stylu, ale w przeróżnych kształtach i formacjach - pojedyncze, podwójne, dla czterech czy ośmiu osób, narożniki i półokrągłe. Proste, eleganckie, srebrno-biało i pasujące do wszystkiego - ...albo te... - kontynuowała, przewracając kilka stron i wskazując podobne rozstawienie, tylko w innym stylu - wiśniowe, przypominające nieco dziewiętnastowieczne meble, z elementami z ciemnego drewna - ...to? - spytała, wskazując kolejną stronę, pełną czarnych foteli i kanap, które wręcz dziko zapraszały do spędzenia na nich upojnej nocy z drugą połową lub połówką wódki - uzbrojone były nawet w wysuwane miski, które od razu pozbywały się wszelkich nieczystości, gdyby ktoś nie dał rady dobiec do łazienki - No i może to - dodała, wskazując na ostatni zestaw kanap neonowych, które w zależności od rytmu i melodii zmieniały swoje kolory - Ewentualnie, proszę przekartkować i dać znać - dodała, wciskając drugi, identyczny katalog w ręce Solberga.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Na zapleczu to i by się parkiet nie wmieścił. Max cieszył się, że ściany były dość wysokie i alkohole mogły pomieścić się na półkach za barem, bo raczej magazyn był tam na najbardziej potrzebne rzeczy. Max patrzył na fotele i najchętniej to by wziął po jednym z każdego rodzaju, bo mu się podobały, a na wystroju to się chuja znał. Zawołał więc Lucasa, żeby ten mu pomógł i w końcu zdecydowali się na nowoczesne, a jednocześnie dość klasyczne modele, w stonowanych kolorach. Oczywiście dla loży VIP standardy były nieco inne. -Jeszcze co do kwestii oświetlenia... Wiadomo, że nie może być zbyt jasno, ale w pewnych miejscach lampy to się przydadzą i teraz pytanie, co tutaj bierzemy. W mugolskim świecie królują LEDy, dobra inicjatywa na małe doświetlenie obszaru, bez dużej roboty, ale nie wiem, może znacie jakieś lepsze rozwiązanie... - Rozmowa toczyła się w najlepsze. Katalog był kartkowany, a zmiany w lokalu powoli wchodziły w życie na miarę możliwości. Całe szczęście chłopaki mieli podobną wizję i dość jasno sprecyzowane priorytety, a dzięki inspiracjom z gazetki, Max nabierał też pomysłów na swoją pracownię, której najbardziej nie mógł już się z tego wszystkiego doczekać.
//zt x2
+
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oficjalne otwarcie "Pure Lux"! Klub wita w swoich progach wszystkich, którzy lubią dobrą zabawę i jeszcze lepsze drinki. Wszędzie słychać muzykę zapewnianą dziś przez jednego z najbardziej znanych czarodziejom Dj`ów , a kolorowe światła tylko dopełniają całego imprezowego obrazka. Pośrodku parkietu robotę robią tancerze a między nimi znajduje się basen, którego woda mieni się wszelkimi kolorami tęczy.
Jedzenie i drineczki
• W asortymentcie macie wszystko co zawarte jest w opisie lokacji w wersji alkoholowej oraz virgin.
• Przekąski do chrupania:
Spoiler:
1. Smocze łuski - Mieniące się kolorami magiczne nachosy dostępne w trzech stopniach pikanterii: przeciętnym, palącym i smoczym.
2. Kminkowe kafle - Niewielkie kulki chlebowe otoczone w kminku i innych przyprawach. Idealne do przegryzienia piwerka.
3. Paluchy trolla - Wykonane z sera i chleba paluchy, o wybitnie charakterystycznym zapachu. Warto jednak przekonać się do ich spróbowania, gdyż smak rekompensuje wszelkie nieciekawe doznania związane z wonią przekąski.
4.Księżyc w pełni - Są to po prostu chipsy. Podstawową wersją jest smak solony, ale można dostać też "czerwony księżyc" o smaku papryki. W zależności od intensywności czerwieni, można spodziewać się różnej ostrości przekąsek.
5.Bazyliszek - Bardzo cienkie kiełbaski w occie z kulkami pieprzu imitującymi oczy legendarnego węża.
6. Plumki w śmietanie - Nazwa mówi sama za siebie ;)
Konkurs taneczny
Po tym, jak Max pięknie was tutaj przywitał, ogłosił konkurs na najlepsze wygibasy. Możecie zrobić użytek z obszernego parkietu lub wskoczyć na podest i wić się wokół jednej z rur. Wszystko zależy od was, a zwycięzca otrzyma w nagrodę małe co nieco od Solberga.
Zasady:
Do swoich punktów z Działalności Artystycznej dodajecie rzut k100, co stanowi wasz wynik bazowy. Do tego dorzućcie k6, na zdarzenie dodatkowe:
1- Ktoś był tu przed wami i swoją niestabilną ręką wylał drinka, czego obsługa nie zdążyła posprzątać. Ślizgasz się i wywalasz, nabijając sobie efektownego siniaka. -10 do k100.
2- Spodziewać się można było wielu rzeczy, ale chyba nie niespodziewanego partnera. Jeden z uczestników imprezy postanawia do Ciebie dołączyć, co dość mocno wybija Cię z rytmu. -10 do k100.
3- Idzie Ci tak średnio. Ni to źle, ni to dobrze. Uwagi nie zwracasz, co niekoniecznie musi być czymś złym. -5 do k100.
4- Początkowo łapiesz rytm dość poprawnie, ale wraz z każdą kolejną nutą coraz bardziej się rozkręcasz i przykuwasz jedno, czy dwa spojrzenia więcej. +5 do k100
5- Idzie Ci naprawdę dobrze! Widać, że to nie Twoje pierwsze taneczne rodeo i wijesz się przed publiką, jakby to był dla Ciebie chleb powszedni. Może drinki odpowiednio Ci w tym pomogły, a może po prostu masz talent. +10 do k100.
6- Kradniesz całe show! Nie ma osoby w klubie, która by się na Ciebie nie spojrzała i nie wzdechnęła z zachwytu. Może czas pomyśleć o karierze tancerza? +10 do k100.
•Kodzik:
Kod:
<zgs> Punkty z DA:</zgs> <zgs> K100: </zgs> <zgs> K6: </zgs> <zgs> Ostateczny wynik: </zgs>
• Konkurs trwa do końca Grudnia.
Syreni brodzik
Na samym środku klubu znajduje się mieniący się kolorami basen, do którego każdy z was może wskoczyć. Przed wejściem jesteście częstowani Somnium Sirenis, które pomoże wam wyhodować sobie ogony i przez chwilę poczuć się jak przepiękne syrenki i to dosłownie! Możecie rzucić k6, by zobaczyć, jak dokładnie zadziała na was eliksir:
1- Zamiana następuję za szybko i nim zdążycie wejść do wody już jesteście w syreniej postaci. Potrzebujecie pomocy kogoś dwunożnego, by wczołgać się do zbiornika.
2- Eliksir zadziałał chyba trochę za mocno. Gdy tylko otwieracie usta, najbliższe wam dwie osoby czują się w waszym kierunku, jak nakarmione Amortencją i nie są w stanie was zignorować. Na szczęście efekt ten trwa tylko 2 posty!
3- Machanie ogonem wcale nie jest takie proste, jakby się wydawało. Średnio sobie radzisz i przy okazji strzelasz ogoniastego liścia najbliższej osobie.
4- Oho, chyba zostało wypite już za dużo. Alkohol wszedł w reakcję z eliksirem, który nie do końca zadziałał tak, jak powinien. Gdy tylko otwierasz usta, brzmisz jak zarzynany łoś połączony z obdzieranym ze skóry niemowlakiem. Zdecydowanie nie jest przyjemnie Cię słuchać, przez następne 2 posty!
5- Jesteś tak oszołomiony tą całą przemianą, że nawet nie zauważasz jak wpadasz na sąsiednią syrenę! Wasze włosy splątują się ze sobą i potrzebujecie dłuższej chwili i efektownych wygibasów, żeby wykaraskać się z tej sytuacji.
6- Wszystko wydaje się być w porządku, jedynie Twoje łuski nie nabrały intensywnych barw i jesteś wyjątkowo mroczną czarną syreną wśród kolorowych okazów.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia 4/12/2022, 20:49, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
W końcu nadszedł ten dzień. Max sam nie wierzył, że się doczekał i mimo wszelkich przeciwności dał radę dopiąć wszystko na ostatni guzik. Denerwował się cholernie, nie mając pojęcia, czy w ogóle będzie mieć jakąś klientelę, choć postawił na dość srogi rozmach. W końcu, wyszedł ze swojego laboratorium w różowym garniaczku i podszedł do baru po szklaneczkę Whisky na uspokojenie. Miał jeszcze chwilę nim otworzą drzwi, a musiał przyznać, że nie pamiętał, kiedy ostatnio by się tak stresował czymkolwiek związanym ze swoją karierą. W końcu nadeszła godzina zero i ludzie zaczęli się schodzić, gdy lokal był odpowiednio zapełniony, Solberg wyszedł na środek parkietu, z mikrofonem i rozpoczął mowę powitalną. -Witam was wszystkich w nowym miejscu na mapie imprezowego Londynu. Pure Lux, to miejsce, gdzie każdy będzie witany z otwartymi ramionami. Muszę wspomnieć, że miejsce to nie powstałoby bez pomocy moich dobrych przyjaciół, Lucasa Sinclair i Darrena Shaw, których wkład jest nieoceniony. Ci z was, którzy mnie znają wiedzą, że na dobrej zabawie i dobrych drinkach znam się bardzo dobrze, więc zachęcam do spróbowania autorskich drinków. Obiecuję wam, że to jedyny tego typu bar w tym kraju. Wiem, bo większość zwiedziłem. - Prychnął śmiechem, po czym rzucił spojrzenie Dj`owi. -Głodni wrażeń mogą też zasmakować Somnium Sirenis w naszym basenie lub wziąć udział w konkursie tanecznym. A teraz nie będę was już dłużej zanudzał. Życzę wam miłej zabawy w progach "Pure Lux"! - Zszedł ze sceny, a muzyka rozbrzmiała w każdym kącie lokalu. Solberg od razu praktycznie zapalił peta, rozglądając się po wnętrzu i obserwując, jak całe to wydarzenie się kręci.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Basil Kane
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 182
C. szczególne : heterochromia, wiecznie pogryzione wargi
Nie mogło go tu przecież zabraknąć. Wprawdzie wyszykował się i wystroił jak szczur na otwarcie kanału, to przecież wiedział, że będzie stąd wychodził tyłem, za dwa dni, albo go stąd wyniosą nogami do przodu, więc po co elegancja to nie wiadomo, skoro powinien był postawić na wygodę. Zawitawszy w progi Lux przywitał się z kilkoma znajomymi twarzami i skierował się w stronę baru, w którym nie oszczędzając wątroby, rozpoczął imprezę od dwóch strzemiennych na rozgrzewkę, dopiero potem biorąc jakiegoś bardziej zmyślnego black russiana, nim zwrócił spojrzenie wraz z innymi gośćmi w stronę centrum lokalu, by wysłuchać przemowy świeżo upieczonego gospodarza. Dołączył się do gromkich braw i chciał nawet podejść, pogratulować, jednak ilość fanów i śmietanki towarzyskiej, która zaraz zleciała się wokół Solberga, skutecznie go zniechęciła, przynajmniej na kilka chwil. Sączył grzecznie drineczka, obserwując @Maximilian Felix Solberg, a kiedy ten w końcu uwolnił się od części poklepujących i gratulujących mu ludzi, kiwnął do niego z okolic barowych, uśmiechając się jak wąż. - Już mam zacząć mówić do Ciebie "proszę pana" i całować w pierścień, czy jeszcze się kumplujemy. - zaczepił, puszczając oko i uniósł szklankę z drinkiem- Na sto lat co najmniej. - zasugerował toast i upił łyka, nim odstawił szklankę i uściskał przyjaciela serdecznie, by przekazać mu, jak bardzo jest z niego dumny- Nie chce Cię zatrzymywać, bramy sławy i brokat czekają. - wyszczerzył zęby, puszczając go, by ten mógł dbać o swoje obowiązki gospodarza- Ja chyba pójdę w tany... - zmrużył oczy. Ale to jeszcze kilka drinków...