Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Stoliki przy jeziorze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Maj 21 2013, 19:37;

First topic message reminder :


Stoliki przy jeziorze

Na samym, samiuteńkim końcu parku, aż za Lawendowym Szlakiem, znajdują się drewniane stoliki z widokiem na hogwarckie jezioro oraz tereny przyległe. Idealne miejsce na odpoczynek od cywilizacji.



wiklinowe kukły:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32438
  Liczba postów : 102435
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyNie Maj 22 2022, 19:19;

The member 'Darren Shaw' has done the following action : Rzut kośćmi


'Kostki - k6' :
Stoliki przy jeziorze - Page 9 5SgqgHx

______________________

Stoliki przy jeziorze - Page 9 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Maj 23 2022, 22:47;

Kosteczki: I; 3,6
Punkty: 12C (Darek -3)

- Błotoryje to dużo silniejsze bestie. Gdzie by ci taki psidwak dał radę?
- odparła jeszcze na komentarz Darrena po oczywistym parsknięciu śmiechem na jego wspomnienie o Błotoryju. Cóż, jak widać dziwne przygody imały się go nawet jeśli Strauss nie było w pobliżu.
- Jak widać. Nie spodziewałam się, że nauka czarnej magii odegra się na mnie w ten sposób - westchnęła raz jeszcze.
Kiedyś myślała, że praktyki i wiedza czarnomagiczna pomoże jej zarówno w nauce OPCM poprzez zrozumienie działania czarnej magii. Miała jej pomagać, chronić i tak dalej, a tymczasem obrywała od wszechświata za samo obcowanie z podobną sztuką. Życie jednak nie było sprawiedliwe.
- Dlatego, że po prostu nie znasz zbyt wielu takich osób - wtrąciła jeszcze na uwagę chłopaka.
Chociaż jakby na to nie patrzeć to akurat nie orientowała się by ktoś w Hogwarcie poza profesorem Reedem zajmował się faktycznie podobną dziedziną. Tyle jeśli chodziło o kadrę, a uczniowie, którzy mieli podobne skłonności i których umiejętności faktycznie mogły wykraczać poza jej własne raczej opuścili już mury szkoły.
Zaraz też syknęła z zaskoczenia, gdy tylko gargulka Darrena uderzyła w jej własną i sprawiła, że jedna z kulek prysnęła wprost na nią dziwną substancją. Z początku nie odczuwała żadnych efektów, które jej towarzyszyły. Przynajmniej nie dopóki nagle nie stała się dużo bardziej świadoma tego jak jej własne ubranie jej ciąży i obciera się o skórę w nieprzyjemny sposób, a atak langustnika chociaż nie był szkodliwy sprawił, że przez całą jej rękę przemknął promień silnego bólu. 
Całe szczęście, że dwójka Krukonów była jednak na tyle ogarnięta, aby odeprzeć przy pomocy zaklęć atak dziwnych homarów, odpychając je od siebie i transportując do pobliskiego zbiornika wodnego. Tyle dobrego, że nie było ich aż tak wielu. No i po pozbyciu się ich trzeba było jeszcze jakoś zabezpieczyć magicznie ich miejsce posiedzenia przed kolejną falą naporu tych małych gnojków.
- Dobra. Langustniki pokonane. To jak, kurwa, gramy? - zapytała jeszcze prefekta nim chwyciła jedną ze swoich gargulek, aby cisnąć nim na pole ich dotychczasowej kulkowej walki. I oto udało jej się uszczknąć nieco z dareczkowych punktów, lądując pięknym zagraniem. Szach mat.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyNie Kwi 16 2023, 19:56;




Wiklinowe kukły


Podczas wielkiego balu Beltane odbywać się będą tradycyjne, celtyckie obrządki z nim związane, w tym także palenie wiklinowych kukieł. Te jednak trzeba dopiero zrobić! Wszystkie materiały czekają przygotowane, potrzeba już tylko chętnych czarodziejów do ich wykorzystania!

Oczywiście i przy tych stoiskach nie mogło zabraknąć magii! By urozmaicić obrządek kukieł, materiał został zaczarowany przez wróżki, by kukły z niego zrobione odgrywały różne sceny, pasujące do święta w trakcie ich palenia. Problem jest taki, że magia w gałązkach wpływa też na osobę, która je zaplata.

Rzut k6 na magię w wiklinie:

Miłej zabawy i powodzenia!


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 10:37;

Kostka wikliny: 1 - radość

Szczerze? No nie spodziewała się, że ten dzień nadejdzie i skłamałaby, gdyby powiedziała, że szczęka jej nie opadła, kiedy @Maximilian Felix Solberg do niej napisał. Nie złościła się, ostatnio sama doskonale zrozumiała co to jest zbieg chujowej okoliczności kiedy dwa razy w ciągu jednego tygodnia wylądowała w szpitalu… A później raz jeszcze kolejny! Po prostu ekscytowała się, jak to już miała w zwyczaju, na nową przygodę! Była kulką nieokrzesanej energii i wizja możliwej wycieczki na horyzoncie tylko napędzała ją do działania.
Wersje robocze książek ojca zawsze trzymała blisko siebie, podobały jej się bardziej, niż te drukowane egzemplarze. Kiedy jeszcze miał spisanie swoje autentyczne odczucia i nagłe skojarzenia, które później, ze względu na „przejrzystość dla czytelnika” musiały zostać zmienione w publicystyczną gadkę. Dla niej to właśnie ta esencja z oryginałów opowiadała i zdradzała najwięcej.
Co prawda pewności nie miała, czym bardziej zadowoliłby się Max, więc do ogromnej torby sportowej spakowała zarówno robocze pierwopisy jak i wersje edytorską, ale jeszcze z ołówkowymi dopiskami ojca, żeby żadna z myśli się nie zgubiła. Finalnie wyglądało to tak, jakby już spakowała się na wyjazd, torba aż skrzypiała od przepełnienia i pozostawało tylko ufać materiałowi, że nie rozejdzie się w szwach.
Ruszyła dziarsko, choć z przyczyn wiadomych i ważących jak cegłówki, nie tak skocznie do Hogsmade pod tablicę ogłoszeń, rozglądając się za chłopakiem. W sumie to nie umówili się na coś konkretnego, więc chyba tam powinni się spotkać, zanim coś wybiorą?
Jak widać wielkie umysły myślały podobnie. Chociaż trochę czasu minęło odkąd go ostatni raz widziała, twarzy największego troublemakera Hogwartu łatwo się nie zapomina.
- Hej! Max! – zawołała machając mu prawą ręką wciąż zamkniętą metalowej ortezie i uśmiechnęła się promiennie… I ze złośliwym błyskiem w oku zarzuciła w jego stronę torbą z książkami. – Orientuj się! – zaśmiała się rozbawiona. Niczym nie ryzykowała, jeżeli jej nie złapał, cały czas miała ją przewieszoną przez ramię, więc cenne książki by nawet nie upadły.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 10:48;

Kostka wikliny: 4

Musiał w końcu zacząć nadrabiać to, co stracił podczas swojej nieobecności. Jedną z pierwszych osób, z którymi się skontaktował była Harmony, z którą przecież umówił się jeszcze przed całą tą Antarktyczną zarazą. Ucieszył się, gdy wciąż chciała się z nim spotkać i choć nie łatwo było mu opuścić swoje laboratorium, to w końcu wyszedł z tej piwnicy, wziął porządną kąpiel, wskoczył w ładna koszulę i aportował się do Hogsmeade.
Widział gryfonkę już z daleka, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Co prawda był nienaturalnie blady i dość wychudzony po ostatnich przygodach, ale humor mu dopisywał. Przynajmniej jego skóra nie była już niebieska, a to zawsze był jakiś plus. Wyciągnął ręce, by złapać torbę, ale ta bezpiecznie dyndała na ramieniu dziewczyny.
-Cześć piękna! - Przywitał się z nią, dając jej buziaka w policzek. Nie wiedział czemu, ale poczuł, że należy jej się milion komplementów. -Nieźle mnie zrobiłaś. Powinienem się domyślić, że nie rzucisz tak cennych towarów, ot tak. - Skomplementował jej zmyłkę, po czym sięgnął do swojej torby, by wyjąć z niej niewielki upominek. -Małe zadośćuczynienie. Zerwałem te kwiaty w Kolumbii. Są co prawda tylko dekoracyjne, ale ponoć wpływają dobrze na oczyszczenie myśli w pomieszczeniu, w którym się znajdują. - Przekazał jej niewielką sadzonkę bladożółtych kwiatów, które starannie zabezpieczył, po czym rozejrzał się wkoło żeby zobaczyć, co takiego ich tu czeka.
-Idziemy w kukły? Padniesz z wrażenia na widok moich artystycznych talentów. Choć Twoim pewnie nie dorównają. - Puścił jej oczko, powoli krocząc do stanowiska z wikliną. -Opowiadaj o tych paluchach, bo widzę, że wciąż nie do końca doszłaś do siebie. No i oczywiście pytaj o co tylko chcesz. - Wskazał na jej ortezę, która nieco Maxa zmartwiła, ale nie chciał psuć im nastroju swoimi zmartwieniami. Widział, że gryfonka tryska energią, więc uważał to za zdecydowanie dobry znak.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 11:22;

Wyszczerzyła się jak głupia na komplement i pochwalenie jej wspaniałych, lisich zdolności! Już normalnie cała była radością a teraz czuła się, jakby ktoś dołożył do jej pieca pozytywnej energii. Cóż, może to ta wizja wycieczki, którą jej obiecał? Na pewno nie miała zamiaru się zastanawiać, dlaczego ma aż tak dobry humor, trzeba go było wykorzystać w pełni!
- Oddałabym przysługę, ale za niska jestem – wytknęła na niego język, czując coraz większą ochotę na wygłupy. – Za sprytna jestem dla ciebie! – posłała mu łobuzerski uśmieszek, ale już normalnie oddała torbę. – To mój bilet na podróż, wiesz, trzeba dbać o swoje interesy i… Ojeju! – aż podskoczyła leciutko. Zawsze szczerze cieszyła się na drobiazgi od znajomych, ale ten przyjęła co najmniej jakby to był niezużywalny świstoklik. Tak, radość zdecydowanie ją rozpierała. – Nie trzeba było! Dziękuję!
Pokiwała głową i, już bez obciążenia, ruszyła tym swoim taneczno-skocznym krokiem z błogością zaciągając się świeżym powietrzem i zapachem wiosny.
- Moim plastycznym talentom? – prychnęła, powstrzymując się przed pełnym wybuchnięciem śmiechem. – Kochasiu, jestem tancerką, moje zdolności manualne kończą się na zrobieniu sobie makijażu – pokręciła głową z niedowierzaniem, ale to wcale nie zmniejszało jej chęci do próby sił w zrobieniu tej kukły. Mogła się założyć, że dzięki temu będzie jeszcze zabawniej. – To? To nie przez to durne lustro – machnęła ortezą. – Pan przeuroczy smok postanowił się powyzłośliwiać i pierdolnął mną na treningu w kamienie… W sensie nie dosłownie on, ale przez jego magię. Rozwalił mi buty do jazdy, biodro, kość w ręce i zapewnił wesoły wstrząs, hej, przynajmniej odwiedziłam Maxa w Mungu! – opowiadała o tym, jakby już to w ogóle nie miało na nią wpływu. Faktycznie raczej śmiała się już z tej całej sytuacji i wspaniałego przywalenia głową w głaz w rzece, ale sama po sobie nie spodziewała się, że tak lekko przyjdą jej żarty ze zniszczenia butów. Póki co zrzucała to faktycznie na wiosnę w powietrzu i dobry humor spotkaniem. – A ty? Gdzie żeś siedział zaszyty? Mrugnij dwa razy a uratuję cię i nakarmię – zażartowała, kiwając na niego głową, jednak w śmiechu tym było i trochę zmartwienia. Nie wyglądał jak okaz zdrowia, ale nie zamierzała pchać się z butami tam, gdzie była nieproszona. Sama przecież też ostatnio ledwo co jadła, żeby nie powiedzieć, że specjalnie się głodziła i nie uważała tego za coś alarmującego. Ale była gotowa poprawić mu humor, jeżeli cokolwiek by się faktycznie działo! Chociaż, patrząc na Maxa akurat niedoboru tego nie było po nim widać.
Stoliki z kukłami były całkiem blisko i dziewczyna w podskokach dopadła do tego, przy którym ktoś zaczął swój projekt i jak widać go nie dokończył. Bardzo dobrze! Może jej kukła będzie miała kształt chociaż zbliżony do człowieka z tą gotową bazą! Czym prędzej położyła na kukle rękę, posyłając Maxowi triumfalny uśmiech.
- Moje, zaklepane! Robię tego! – zaśmiała się, szybko jednak pożałowała swojej decyzji, bo kukła zdawała się podzielać jej entuzjazm do świata i w momencie chciała wstać. – Nie, nie, nie, no koleś! – zaśmiała się, popychając figurę na stół. – Rozpadniesz się, jak się będziesz tak wiercił, później z tobą zatańczę!
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 11:52;

Widać obydwoje mieli nastrój wręcz wyborny, więc nie zostało nim nic innego, jak z tego korzystać w pełni.
-Chyba uwarzę Ci zapas eliksiru wzrostu, jak jest to jedyna przeszkoda. - Zaproponował, po czym wspaniałomyślnie się nachylił, żeby mogła się odwdzięczyć. Zdecydowanie Harmony była jedną z tych drobinek, które nawet na palcach nie dosięgały temu olbrzymowi do głowy. -I taki talent marnuje się w Gryffindorze. Jak tylko wrócę do Hogwartu idę do Tiary zgłosić reklamację! - Skomentował jej spryt, który zdecydowanie bardziej pasowałby do Slytherinu w jego opinii, ale niestety, a może i na całe szczęście, nie on decydował o tym, jak magiczna szkoła jest prowadzona. -A daj spokój. - Machnął tylko ręką, choć jej radość była jak miód na jego serce. Nie spodziewał się chyba aż takiej reakcji na ten podarek. Sam jednak nie mniej się ucieszył, gdy w końcu dorwał atlasy i choć przewiesił sobie torbę przez ramię, to wyjął jeden z nich i zaczął z fascynacją przeglądać jego stronnice do tego stopnia, że pierwsze słowa Harmony, zupełnie do niego nie dotarły.
-Patrząc po Twojej twarzy, jest to nadzwyczajny talent. Ale skoro wolisz taniec, musimy kiedyś spotkać się na parkiecie! - Nie potrafił sobie w tej chwili wyobrazić, żeby mógł taką okazję odpuścić. Nawet rozejrzał się, czy przypadkiem nie ma tu gdzieś miejsca do tańczenia, choć obecnie nic takiego nie zauważył. Nie żeby mu to miało przeszkadzać, ale najpierw mieli inne rzeczy do zrobienia.
-Czekaj... CO?! - Zamknął aż atlas i wybałuszył oczy na gryfonkę, słysząc o smoku i tym, jak ja pogruchotał. -Maxa? Jemu też się coś stało, czy mówisz o pracy? - Przejął się dość mocno, bo znal Brewera, który również był magnesem na różne dziwne sytuacje. Cały spokój, jaki czuł, gdzieś się rozpłynął i poczuł się przez chwilę jakby znów był w Amazońskiej puszczy. -A teraz oprócz tej ortezy, jak się trzymasz? - Zapytał, lustrując ją uważnie wzrokiem, jakby chciał znaleźć jakikolwiek błąd popełniony przez uzdrowicieli w Mungu. Tak, nie miał zaufania do lekarzy i nie krył się specjalnie z tym faktem.
-Miesiąc spędziłem w Avalonie, szkoląc się nieco z uzdrawiania, a potem wywiało mnie do Kolumbii, gdzie.... No trochę się rozczarowałem i w dodatku złapałem vomilę. Jak wróciłem od razu stanąłem przed kociołkiem, ale coś poszło nie tak i też bujałem się w Mungu. Teraz już chyba wszystko okej. - Obejrzał swoje dłonie, jakby chciał się upewnić, czy na prawdę straciły już cały siny odcień. Nie rzygał, a to już był dla niego największy plus.
Stanowisko z kukłami poprawiło Maxowi humor i poczuł, że nagle ma ochotę zgarnąć je wszystkie i poprzytulać. Jakoś jeszcze się powstrzymał, śmiejąc się z Harmony, która już leciała do roboty. -Spokojnie, nie ukradnę Ci jej. - Zapewnił ją, biorąc w obroty innego wiklinowego ludzika. -Yyyy.... Wiesz, jak się za to zabrać? - Zapytał ją, patrząc jak tańcząca kukła próbuje uciec od dziewczyny. Solberg wziął kilka witek i zaczął coś z nimi kombinować, upewniając się uprzednio, że atlasy są odpowiednio zabezpieczone, bo nie wybaczyłby sobie, gdyby cokolwiek złego się z nimi stało.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 13:20;

- Gdzież żeś był całą moją młodość, gdy urosnąć nie mogłam?! – westchnęła teatralnie, zaraz korzystając z okazji, by faktycznie cmoknąć chłopaka w policzek. – Teraz to już za późno, przynajmniej takie wielkoludy jak ty muszą się trochę wysilić by dostać nagrodę! – zauważyła z elokwencją, śmiejąc się wesoło ze swojego drobnego żartu. Niech takie olbrzymi się schylają, skoro chciało im się rosnąć, a co! – Tiara na pewno będzie zachwycona, przeprosi grzecznie i z pokora przyzna ci rację… I tak oto będę tracić punkty dla Ślizgonów! Idealny układ, Gryfy tym samym jeszcze bardziej wyjdą na prowadzenie! Możemy iść nawet teraz po tę reklamację!
Nie przeszkadzało jej, że nie mógł się powstrzymać przed obejrzeniem książek, przecież sama doskonale to rozumiała, wyczekując z niecierpliwością kolejnych egzemplarzy! Uśmiechała się z dumą, gdy przelatywał przez kolejne strony, jakby to ona co najmniej stworzyła ten atlas.
- Hej, zdradzę ci sekret – szepnęła do niego konspiracyjnie, dużo mniej ukradkowo się chichrając. – Są tam wersje nieedytowane, czyste obserwacje – wyszczerzyła się z zadowoleniem, czekając na reakcję chłopaka. Skoro tak go wciągnął oficjalny atlas, niech zaczeka jak zobaczy faktyczne notatki!
- Dziękuję! Jak miło, że ktoś docenia! – szturchnęła go zaczepnie. – Oj tam wolę nie wolę, cieszę się tym, że się udało spotkać! Po prostu w tańcu nie czeka mnie upokorzenie - prychnęła, przypominając sobie jak ostatnim razem skończyły się jej próby rzeźbienia smoka… W sumie nic dziwnego, że Lodowy zemścił się za taką zniewagę na jego pobratymcach.
- Nie, nie, spokojnie! Max jest cały i zdrowy, chyba że jego przełożony zdążył mu jednak urwać łeb, straszny burak – zachichotała sprzedając te drobne plotki. – Max mnie z tego wyciągał, więc byłam w najlepszych rękach, w końcu gryfoński honor, no nie? – poruszała głupawo brwiami, jednak faktycznie cieszyła się, że wtedy trafiła na Brewera. Może i dopiero się uczył, ale miała do kolegi dużo większe zaufanie, niż gromiącego wzrokiem lekarza. – A biodrem zajmują mi się fizjo od Baxterów, także też powoli wychodzę na prostą… Plus wiesz, jestem tak naszprycowana przeciwbólami z Munga, że mógłbyś mnie teraz kopnąć w tę rękę i bym nie poczuła. Uwierz na słowo i nie testuj – mrugnęła do niego.
- Merlinie, ty nawet chorować nie umiesz na nudno! Szanuję! – zaśmiała się, nie mogąc uwierzyć ile można było mieć szczęścia w nieszczęściu. Nawet jeżeli Max by tego szczęściem nie nazwał, jak dla niej chorowanie nawet na wymuszonej przygodzie było lepsze niż zamknięcie w szpitali. – Ten to pożyje. Pół świata zwiedzi, a ja tutaj tylko tłuczki przyciągam i ludzi w kamień zmieniam… Spokojnie! To też mi już przeszło… No, przynajmniej ta petryfikacja, nigdy nie wiesz kiedy dorwie cię Brooks z tłuczkiem! – dodała w drobnych wygłupach szeptem, stając przy tym na palcach, jakby właśnie bała się, że zaraz na nich wyskoczy. Zaraz jednak wywróciła oczami, znów chichocząc i poklepała go po ramieniu. – Dobrze, że już się trzymasz. Świat nie będzie czekać na podbicie!
Wymagało to trochę perswadowania siłą, ale póki co udało jej się kukłę ułożyć na stole.
- Hmmm – przyjrzała mu się podejrzliwie, zaciskając usta w wąską linię i marszcząc brwi. – Kto cię tam wie, nie ma co ryzykować! – i ze śmiechem skierowała na niego witkę, która zaraz zaczęła obracać w palcach, próbując rozgryźć jak to się w sumie powinno pleść. – Metodą prób, błędów i płaczu ze śmiechu nad absurdalną porażką? – zaproponowała z rozbawieniem, po prostu biorąc się do pracy, której kukła wcale jej nie ułatwiała, co chwila się wiercąc i ruszając którąś z niedokończonych kończyn w rytm treli ptaków. – Gościu! Im dłużej będziesz się ruszać, tym mniej będziesz mógł tańczyć – ale to zdawało się nie być wystarczająco przekonujące dla szamotającej się kukły.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 13:41;

-Pewnie w lochach, marząc po kryjomu o otruciu Patola. - Odpowiedział ze śmiechem, lekko czerwieniąc się, gdy dostał od niej w końcu buziaka. Do jasnej Morgany, na prawdę nie miał pojęcia, co go dzisiaj trzasnęło. Chyba za długo samotnie siedział wśród małp i lian. -A tam, Puchar Domów to bajeczka, która ma nas zmotywować do nauki. Jebać to. - Wzruszył ramionami, bo akurat nigdy specjalnie nie był fanem tej rywalizacji, którą uważał za dość niesprawiedliwą i zdecydowanie nie motywującą. Miał własne ambicje, które pchały go ku zdobywaniu wiedzy, a nawet najlepszy zestaw eliksirowarski nie był w stanie przekonać go do nie wpadania w kłopoty. -Jak gryfy wygrają Puchar, osobiście im do niego nasram. - Dodał jeszcze, nie bacząc na to, że stoi w obecności młodej damy, przed którą może nie wypada rzucać takimi tekstami.
Podniósł wzrok na Harmony, gdy odezwała się konspiracyjnym szeptem, a gdy doszły do niego jej słowa, źrenice chłopaka rozszerzyły się jak po naprawdę dobrym towarze. -Nie gadaj! Czyli wszystkie niewygodne stwierdzenia też tu są? No teraz to nie licz na to, że Ci je prędko oddam! - Jeszcze żwawiej zaczął się przyglądać trzymanemu egzemplarzowi, wczytując się w odręczne notatki, które zdecydowanie warte były uwagi. Miał w planach przepisać choćby i cały atlas, gdyby uznał, że jest w nim wiedza, której potrzebuje.
-To się jeszcze okaże! Ale też się cieszę, że w końcu Cię widzę! Brakowało mi Twojego uśmiechu. - Ponownie skomplementował dziewczynę, wpatrując się w nią dziwnie maślanymi oczętami, by chwilę później odetchnąć na wieść, że jego przyjacielowi nic się nie stało.
-Tak, naprawdę polecam jego opiekę. Zna się skurczybyk na rzeczy. - Pokiwał głową nieco uspokojony. -Nawet nie wiem, kto jest jego przełożonym, ale ja trafiłem na bardzo spoko panią doktor, która znała się na eliksirach. Muszę kiedyś do niej zagadać.... - Trochę myślał na głos, wspominając rozmowę z doktor Heartling. Zrobiła na nim naprawdę dobre wrażenie, co było niespotykane w podobnych okolicznościach. -No tak, przeciwbólowe czynią cuda, a Baxterzy też wiedzą, co jest pięć. Tylko uważaj na siebie, dobra? I nie przesadź z tymi eliksirami. Jakbyś miała jakieś wątpliwości, albo czegoś potrzebowała, śmiało do mnie uderzaj. - Położył jej dłoń na ramieniu, by pokazać, że zawsze może na niego liczyć. Jakby nie było, miał doświadczenie w dostarczaniu eliksirów leczniczych, które zresztą modyfikował, by smakowały, a nie odrzucały. No i przetestował ich tyle na sobie, że był bardziej niż pewny, że działają, jak powinny, albo i lepiej.
-A daj spokój. Jakby to ode mnie zależało, sam bym się poskładał, ale znalazł mnie pracownik i nie miałem jak go powstrzymać. W każdym razie Kolumbijski szaman jest do dupy. Zamiast się czegoś dowiedzieć, tylko mnie ućpał Ayuahuascą i doprowadził do skrajnego wykończenia. Za to Avalon..... Kochana, tam bym mógł prawie zamieszkać! Tyle wspaniałych roślin i do tego fauny, nimfy i inne cuda. Mówiłem Ci, że moja nowa różdżka ma rdzeń z rogu fauna? Zajebiście mi się sprawdza i jak kiedyś się jej coś stanie, to chyba umrę z rozpaczy. - Rozgadał się nieco. Co prawda miał nieco złych wspomnień związanych z rajską wyspą, ale musiał przyznać, że oferowała ona naprawdę wiele ciekawych rzeczy i gdyby miał więcej czasu, chętnie dłużej by na niej zabawił. Niestety obowiązki wzywały i kiedyś musiał wrócić do Wielkiej Brytanii. -Tłuczki Brooks są śmiercionośne, więc jeśli to ją zamieniłaś w kamień, to może i lepiej dla Ciebie. - Zaśmiał się, wiedząc bardzo dobrze, jak jego przyjaciółka nie pierdoliła się w tłuczkowym tańcu. Zresztą, sam nie raz wylądował przez nią w skrzydle szpitalnym, a raz nawet wybiła mu z głowy efekt Amortencji, za co był jej dozgonnie wdzięczny.
Zmrużył lekko oczy, jakby zastanawiał się, czy może jednak nie ukraść Harmony kilku witek, ale ostatecznie tylko się zaśmiał i postanowił najpierw spojrzeć na własnego delikwenta. -To brzmi jak dobra opcja. Zobaczmy, co z tego wyjdzie, prawda piękny? - Zapytał, tuląc do piersi kilka witek, bo nie mógł się już powstrzymać, po czym zaczął powoli próbować je pleść, co okazało się trudniejsze niż myślał. -Ejjj. Bo zrobię się zazdrosny. Myślałem, że najpierw mnie uraczysz tańcem. Nie wiem, czy trójkącik z drewniakiem mi odpowiada. - Wytknął gryfonce lekko zazdrosny, a lekko rozbawiony, ze sznurkiem w ustach, który musiał sobie przytrzymać, by jakoś związać nim witki, które wypadały mu spomiędzy palcy.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPon Kwi 17 2023, 15:45;

- Mogłeś nie marzyć, a zrobić to, kiedy miałeś okazję. Zostałbyś bohaterem, a teraz co? Patol vice, ja pierdole – szturchnęła go łokciem, by zaraz załamać ręce. Jak widać młoda dama w wychowie ze starszym bratem w słowach nie przebierała, jeżeli chodziło o najbardziej znienawidzonego profesora szkoły, który w dodatku skosztował teraz większej władzy. – Pomnik ci postawię, jeżeli go otrujesz, ba! Nastawię nawet drugi policzek! – mrugnęła do niego zaczepnie. – Ty no! Ten gryf tutaj stoi kochasiu! Spróbuj, a osobiście wsadzę ci go do tego tyłka i masz na to moje słowo – obiecała bardzo złowrogo, ale oprócz jej tonu nic więcej strasznego w niej nie było. Wygłupiała się pełną parą, śmiała się w głos i ogólnie dawała się ponieść radosnej atmosferze, która zdawała się ich nie chcieć opuścić. Zresztą, jakby spróbowała, pewnie by ją dogoniła i przywlekła z powrotem!
Nie kryła ani trochę satysfakcji ani lisiego, wszystkowiedzącego uśmieszku, kiedy zobaczyła jego zaskoczenie. Dumnie się wypięła, krzyżując ręce na piersi.
- No i kto jest zajebisty? – co prawda to nie tak, że jakoś szczególnie się natrudziła, żeby te książki zdobyć, musiała… Otworzyć szafkę. Ale to wcale nie przeszkadzało w cieszeniu się z tego, jakby co najmniej je smokowi spod łap wyrwała. – Proszę bardzo, smacznego. Nie ważne kiedy wrócą, ważne, żeby nie zniszczona. Chyba nie muszę mówić, że drugich takich nie ma?
Serduszko jej się lekko rozpłynęło na ten komplement. Zawsze tak gdzie szła, starała się brać ze sobą uśmiech i nadmiar entuzjazmu, przyjemnie było usłyszeć, że nie pozostawało to niezauważone.
- Coś ty dzisiaj taki miły?! – posłała mu ten swój firmowy, promienny uśmiech, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Książki już dostałeś, nie mów, że masz jeszcze jakiś interes? – oczywiście nie trudno było zauważyć, że to także były żarty, zdecydowanie nie była pierwszą do oskarżania o taką interesowność, szczególnie kiedy widziała, że obydwoje dobrze się bawili.
- Oj tak! I jest zaskakująco cierpliwy – przytaknęła sama sobie, bo naprawdę wciąż była pod wrażeniem jak udało mu się na raz ogarnąć wściekłego przełożonego i wrzeszczącego rosyjskiego trenera, jednocześnie wyprowadzając ją na prostą. No… W jednym momencie prawie ją do zawału doprowadził, ale każdemu się zdarzało. – O, ta doktor może wiedzieć coś, co by ci się przydało? – dopytała szczerze zainteresowania, pamiętała przecież jak pisał jej, że utknął ze swoimi pracami. Jeżeli u niej mógł coś popchnąć, to mogła trzymać za to kciuki. – Uważa… No dobra, nie będę ci kłamać, za bardzo to nie uważam – prychnęła, machając ręką. Zdecydowanie nie uważała, biorąc pod uwagę, że dzień po wyjściu ze szpitala, w którym była przez wstrząs, poszła na siłownię ćwiczyć, dwa dni później biegać, a trzeciego dnia na trening miotlarski, po którym zresztą znów wylądowała w szpitalu. Do najrozważniejszych nie należała, przynajmniej samozaparcia odmówić jej się nie dało! Chociaż pielęgniarka nazwała to raczej słowami „uparta jak osioł”. – Serio mogę?! – ucieszyła się, chyba każdy w Hogwarcie słyszał, że jego eliksiry były najlepsze. – Masz tylko jedną szansę odmówić, później będę ci truć o przeciwbólowe! Te szpitalne są mocne, ale to paskudztwo.
Z największym zaangażowaniem słuchała o jego ostatnich mniej i bardziej wymuszonych podróżach, co chwila poganiając go kiwnięciem głowy, że chciała słuchać dalej lub robiąc wielkie oczy, gdy się czymś zachwyciła.
- Mój drogi, narzekasz, że dostałeś najwyższej jakości Ayuahuascę? Cóż za niewdzięcznik! – zażartowała, trącając go, zaraz jednak uśmiechnęła się z troską, mogła się śmiać, ale zdecydowanie wolałaby, żeby na jego wojażach nikt go do grobu nie zapędził. – A tak serio to cieszę się, że cię tam nie wykończyli. Już wszystko po tym dobrze? A co do Avalonu… Musisz mi go w takim razie kiedyś pokazać! Jeju! Co do roślin! Miałeś okazję pójść do magicznego lodowca na Antarktydzie, zanim cię odesłało do Avalonu? Jak nie, mam coś, co powinno ci się spodobać! I koniecznie pokaż różdżkę! – znów podskoczyła jak piłeczka, ekscytując się wszystkim o czym mówił Max i co sama miała na to do odpowiedzenia. Najchętniej zadałaby mu właśnie wszystkie możliwe pytania o ten Avalon, by samej zarzucić go godzinnymi obserwacjami z Antarktydy, co mogła poradzić na to, że była ciekawa świata i cała nim rozentuzjazmowana. Nie potrafiła usiedzieć długo na dupie w jednym miejscu, czy tak po prostu przejść obok fantastycznej historii ze świadomością, że mogłaby jej nie poznać. Za dużo było do odkrycia, żeby się na to nie cieszyć.
A dziś w dodatku jakoś tak cieszyła się przynajmniej trzy razy mocniej.
- O nie, nie, nie. Jeszcze mi życie miłe, żeby Julkę w kamień zmieniać! Jakbym to zrobiła, to by się sama odpetryfikowała, żeby mi przydzwonić. Jestem gryfonem, ale nie samobójcą! – zaśmiała się, aż wzdrygając się teatralnie od tej wizji wściekłej Brooks, wystarczy, że już ostatnio zagrała jej ostro na nerwach podczas treningu. Długo by nie pożyła, gdyby ją do tego jeszcze skamieniała.
- To lepiej szybko pleć temu delikwentowi partnerkę do tańca, do tango trzeba dwojga – posłała mu całusa w powietrzu, zaraz skupiając się na tych witkach. Dlaczego nikt nie ostrzegał, że to wcale nie było proste? I że z jedną sprawną ręką było kilka razy trudniej? No dobra, może to drugie wynikało z oczywistej oczywistości, ale i tak! – Czekaj, tak to my do niczego nie dojdziemy, a chyba chcesz te mną ten taniec? – chciała podejść i mu pomóc z tym sznurkiem, ale jej kukła postanowiła znów wyrwać się w tany. – No czy ty możesz…![b] – więc zamiast po raz kolejny z nią walczyć, po prostu wskoczyła na stół, usiadła na piersi wiklinowego ludzika i ustawiła się do Maxa tak, żeby mogła ten sznurek potrzymać. – [b]Dobra, dajesz, wiążesz, zaraz mi z moim pomożesz bo nie da się go wiązać i trzymać jednocześnie! – zażartowała, samej też podtykając trochę witek pod kolejne węzełki.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Kwi 18 2023, 09:37;

-A powiem Ci, że tak jak jest chujem nad chuje, tak jednak czegoś mnie nauczył. Chociaż nadal marzę o wlaniu trucizny w tę jego zarozumiałą gębę, to fakt. - Prychnął. Jakoś nigdy nie miał problemów z Crainem, ale to dlatego, że zazwyczaj nie miewał problemów z transmutacją i belfer po prostu nie miał się do czego doczepić. Bardzo dobrze rozumiał jednak, dlaczego był tak mocno znienawidzony przez szkolną społeczność i sam nie pałał do tego starego dziada sympatią. -Oho! Dla takiej nagrody to zdecydowanie warto! - Wyszczerzył się jak debil, myśląc, że w tej chwili otrucie nauczyciela przyszłoby mu zdecydowanie łatwiej niż te parę lat temu. W końcu jakby nie było, nie próżnował i mimo braku wstępu do szkoły, wciąż rozwijał swoją wiedzę. -Grozisz, czy obiecujesz? Bo powiem Ci, że może nie być to takie złe. - Wyciągnął ku niej język, przekomarzając się z dziewczyną. Wiedział oczywiście, że sama jest gryfonką, ale nie był to wystarczający powód do tego, by zaprzestać szykanowania tego hogwarckiego domu dla zabawy.
Wiele mógł jej zarzucić, jakby się wysilił, ale w tej chwili Harmony zaimponowała mu tak, że wyjebało poza skalę. -Oczywiście, że ja! - Musiał sobie trochę powlewać, po czym jakby się zreflektował. -No i Ty, mi guapa. - Puścił jej ponownie oczko, nie wierząc wciąż, że tak cenne manuskrypty trafiły w jego ręce i mógł czerpać z ich wiedzy garściami. -Chyba nie muszę mówić, że prędzej dam sobie jaja uciąć niż pozwolę, by cokolwiek im się stało? - Odpowiedział pytaniem na pytanie. Co jak co, ale zdecydowanie wiedział, co szanować, a te księgi miały nie tylko wartość merytoryczną, ale i sentymentalną dla Seaver, więc miał zamiar dbać o nią, jak o swoje drogocenne składniki.
Przechylił głowę, słysząc jej pytanie, bo nie uważał, by cokolwiek było nie tak z jego podejściem. Może faktycznie trochę słodził jej więcej niż zwykle, ale czy musiał od razu czegoś chcieć? No dobra, chyba rozumiał, skąd w głowie gryfonki wzięły się takie myśli. -Moim interesem jest upewnić się, że będziesz mieć cudowny dzień. Czy to aż tak dziwne? - Spodziewał się odpowiedzi, ale nie mógł się powstrzymać. Coś go widocznie dzisiaj jebło i nie chciało puszczać. Może i dobrze, bo po ostatnich przygodach potrzebował choć jednego dnia odpoczynku od wszelkich natrętnych myśli.
-Wątpię. - Przyznał szczerze, porzucając już temat Brewera, skoro obydwoje zgadzali się, że kumpel był zajebisty i przechodząc do sprawy doktor Heartling. -Ale jest zainteresowana tematem i może mieć kilka ciekawych pomysłów. Myślę, że fajnie będzie po prostu z nią pogadać na ten temat i tyle. - Przyznał szczerze, bo choć kobieta była uzdrowicielką, to nie sądził, by mogła pomóc mu w tym, co go interesowało. -Przynajmniej jesteś szczera. - Pokręcił głową. Nie mógł powiedzieć, że cieszyła go ta odpowiedź Harmony, ale przynajmniej nie próbowała udawać, że jest inaczej. Max miał tylko nadzieję, że dziewczyna wiedziała, że zawsze może na niego liczyć, w jakąkolwiek sytuację by się nie wpakowała. Poza tym bardzo dobrze ją rozumiał, sam nie potrafił siedzieć bezczynnie bez względu na to, jaką Avadą przed chwilą oberwał, czy jakie zwierzę postanowiło zrobić sobie z niego przekąskę.
Nie spodziewał się aż takiej reakcji na tę drobną propozycję. Miał wrażenie, że jest to sprawa oczywista, ale widocznie była taka tylko dla niego. -Daj spokój, wiesz, że za możliwość siedzenia przy kociołku dam się pochlastać. Powiedz tylko, czy masz jakieś alergie pokarmowe, albo czy jest jakiś smak, którego nie trawisz, to przygotuję Ci odpowiednie menu. - Wcielił się w rolę szefa kuchni, choć tak naprawdę jego praca nie była aż tak wyrafinowana. Eliksiry lecznicze znał praktycznie na pamięć przez to, jaki tryb życia prowadził on i jego znajomi, więc ich modyfikacja była dla Maxa miłą odmianą.
Prychnął słysząc jej odpowiedź. Faktycznie, sam jeszcze niedawno by się dziwił, gdyby ktoś powiedział mu, że będzie narzekał na taki haj. Musiał przyznać, że chętnie by jeszcze raz, bardziej świadomie, oddał się temu doświadczeniu, ale wiedział też, że zdecydowanie nie powinien. No i poszedł do szamana po odpowiedzi, a nie po dragi. -Widzę, co masz na myśli i masz rację. Towar prima sort, choć ostatnio raczej jestem na ścieżce czystości, więc mam mieszane uczucia. No i do rzyganie po fakcie raczej średnio opłacalne biorąc pod uwagę, że żadnej prawdy objawionej nie uświadczyłem, jak obiecywali. - Nieco rozwinął temat ucieszony, że może na luzie z kimś o tym pogadać, niekoniecznie wchodząc w inne niuanse swojego życia. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak mu brakowało podobnych momentów. -Tak, już okej. I nie martw się, Avalon jest pierwszy na liście. W wakacje porywam Cię tam i już wiem, co dokładnie Ci pokażę! Ale nie, niestety na Antarktydzie nie miałem okazji się tam udać. Może dla rewanżu Ty mnie tam zabierzesz? - Zaproponował, poruszając sugestywnie brwiami. Oczywiście średnie wspomnienia miał z tych ferii, ale ciekawiła go Antarktyda i jeśliby mógł, chętnie by ją poeksplorował, a lepszego towarzystwa sobie wyobrazić teraz nie potrafił. -Trzymaj! - Praktycznie rzucił Harmony swoją różdżkę. Oczywiście cenił ją, bo leżała mu jak żadna poprzednia, ale wciąż bardziej dbał o kociołki niż o ten magiczny patyk. Zaklęcia nigdy nie były i raczej nie miały stać się czymś, co przemawiałoby do Maxa tak mocno, jak magiczne wywary.
-A daj spokój. To nie aż tak ryzykowne. Musisz kiedyś spróbować, serio! - Podpuszczał ją nieco, do małego pojedynku z Brooks. Znał przyjaciółkę i wiedział, że ta się nie da bez walki, ale zdecydowanie bawiła go wizja miny krukonki, gdyby zorientowała się, że taki skrzacik po prostu ją wziął i spetryfikował. To by mogło być przepiękne doświadczenie.
-Spieszę się! Niestety nie mam sprawnych palców do tego typu robótek. - Puścił jej oczko, nie kryjąc się nawet z podtekstem, jaki czaił się w  jego słowach. Pochylił się jednak nad kukłą i spróbował przyspieszyć swoją pracę, ale wcale nie było to takie proste. -Oczywiście, że chcę! - Potwierdził ciekaw, co takiego gryfonka ma w zanadrzu. Nie spodziewał się, że ta jak rodzona kowbojka, przygwoździ jego kukłę, by ułatwić mu robotę. Był nieco pod wrażeniem i przez chwilę milczał, obserwując drobniutką dziewczynę. -Och, tak, już.... - Ocknął się i chwycił mocniej sznurek, wiążąc go wokół witek. Zdecydowanie tak było łatwiej, widać współpraca popłacała od czasu do czasu. -Możesz mi go jeszcze dziabnąć, o tam? - Wskazał mały splot, który musiał dociągnąć sznurkiem, po czym nachylił się i przytulił Harmony. -Dzięki za pomoc. Jesteś nieoceniona! - Chwilę trzymał ją w ramionach, po czym wypuścił, dając znak, że może zejść z jego kukły. -Czas zabrać się za Twojego pacjenta. Trzymasz, czy wiążesz? - Zapytał, gotów przejść znów do działania.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Kwi 18 2023, 11:18;

- To przynajmniej ciebie, jedyne co od niego ostatnio wyciągnęłam to to, żeby nie chodzić do Zakazanego Lasu w pełnię – pokręciła głową z niedowierzaniem, prychając rozbawiona. Jaki debil wysyłał niepełnoletnich do lasu w taki dzień tylko za niefortunny incydent przy kociołku i to nie na jego zajęciach. – No więc widzisz, oferta aktualna i otwarta zawsze – mrugnęła do niego. To nie tak, że życzyła komuś źle. Po prostu całemu światu życzyła dobrze, a to mogło stać się tylko, jakby Patol łaskawie się z niego usunął. – Słuchaj, jak tak ci się ta wizja podoba, mogę ci ją dorzucić do głównej nagrody – odpowiedziała żartem, zmieniając szkalowanie domu na większe szkalowanie profesora.
Wyszczerzyła się jak głupia na te przekomarzanki, świetnie bawiąc się grą słów i odpowiedzi, podrzucając sobie to lekkie uszczypnięcia, to komplementy. Sama była straszną zadziorą, więc odnajdowała się w tym nie tylko bez problemu, a wręcz z przyjemnością, bez zająknięcia przyjmując i odbijając czy to złośliwość czy pochwałę, podskakując przy tym z nogi na nogę radośnie.
- Równie zajebisty co skromny, co? – zażartowała, chociaż naprawdę uważała Maxa za jednego z tych najbardziej przebojowych ludzi pod słońcem i ani chwili w to nie wątpiła, nawet jeżeli trochę się z niego naigrywała. – Żebyś wiedział! Patrz jaki zgrany zespół zajebistych ludzi, w sam raz na przygody! – poruszyła zaczepnie brwiami, niby miała już obiecaną wycieczkę, ale nie zaszkodziło jeszcze umocnić swoją pozycję w tej kwestii. – I bardzo dobrze, bo, chyba nie muszę mówić, – wyszczerzyła się do niego, papugując jego ton – że sama to zrobię, jeżeli nie podejmiesz się takiego poświęcenia dla nich – prawda była jednak taka, że gdyby wiedziała, że chłopak nie będzie szanować tych egzemplarzy, w życiu by mu ich nie dała. Zaoferowała je właśnie dlatego, że miała pełną świadomość, że będzie o nie dbał.
- Cóż, jak ujmujesz to w ten sposób, mogę dołożyć do tego interesu i zaoferować upewnienie się, że ty twój też będzie fantastyczny! – zaśmiała się, wyciągając do niego rękę. – Umowa stoi? – bo skoro przyszedł się tutaj dobrze bawić, to naprawdę nie miała mu czego zarzucać. Przy wyjściach z nią śmiech zawsze był w pakiecie!
Pokiwała głową ze zrozumieniem, pozostawało liczyć na to, że te książki i trochę wiedzy pani doktor pomogłyby mu spojrzeć na sprawy, nad którymi pracował, inaczej. Może pod nowym kątem łatwiej by mu było dojść do tego, do czegokolwiek dążył?
- Mówisz? To może kiedyś bez chlastania dasz się namówić na wspólne spreparowanie paru takich eliksirów? Muszę się za nie porządnie wziąć po ostatnich… No, chyba że chlastanie jest właśnie częścią umowy, wtedy też możesz no mnie liczyć – dodała zadziornie. – Ale serio dzięki, jak chcę wystartować w najbliższych zawodach, muszę się porządnie docisnąć, a nie jest to wcale bezbolesne, można powiedzieć, że szybko schodzę ze swoich zapasów – przyznała, kręcąc przy tym głową z rozbawieniem. Zaskakująco lekko się jej o tym mówiło, w ogóle mogła się z tego śmiać, Max musiał naprawdę do serca wziąć sobie to zapewnienie jest dobrego dnia bo, choć nie wiedziała jak to robił, nawet ta durna kontuzja ją bawiła.
- Ścieżka czystości? – spojrzała na niego, trochę zaskoczona, ale zaraz uśmiechnęła się słodko i położyła mu rękę na ramieniu, chcąc pokazać, że mu kibicowała. – Dobrze to słyszeć, serio. Tylko troszeczkę przykro, że w takim razie ayuahuascę będę pić sama – wytknęła na niego język, żartując sobie, bo posłodzić można było, wszem, ale nie bez wygłupów. Co prawda żadnego takiego towaru na rękach nie miała, ale na pewno w którymś momencie, miała nadzieję, że dużo bliższym niż dalszym, zamierzała Amazonię odwiedzić, a wtedy strzeż się świecie, będzie szaleć jak nigdy! – Taki rewanż to ja rozumiem! – wyszczerzyła się. – Oszalejesz jak pokaże ci jedno miejsce. Aż nie wiem czy mówić ci teraz, czy zostawić niespodziankę… Chyba niespodziankę, zaskoczę cię znowu! – obiecała i, choć na razie nawet nie były to plany a tylko przerzucanie się pomysłami w dobrym humorze, już wyobrażała sobie jego minę jakby zobaczył prehistoryczne składniki.
Złapała szybko różdżkę, nie chcąc, żeby coś tak cennego upadło i obejrzała ją zaciekawiona. Sama nie była jakąś mistrzynią zaklęć, żeby nie powiedzieć, że raczej nogą stołową, ale widziała wyraźnie, że to, co trzymała było niezwykle cenne i potężne.
- Piękna! – wyćwierkała z nieukrywanym zachwytem, po czym przeniosła na niego ciekawski wzrok. – To kiedy jakiś popis waszych umiejętności? – i podała mu różdżkę, na wszelki wypadek jednak bez jej rzucania.
Tylko pokręciła głową na propozycję petryfikacji Brooks. Po pierwsze i na całe szczęście już wszystkiego nie kamieniała dotykiem, a po drugie była pewna, że nie było takiej siły na świecie, która powstrzymałaby Julkę przez tłuczkową zemstą.
- Pfff, złej baletnicy przeszkadza rąbek od spódnicy – zażartowała, wytykając na niego język. Podroczyłaby się może i bardziej, ale każda chwila nieuwagi skutkowała próbą ucieczki kukły, więc wszystkie pomysły musiała schować do kieszeni na następny raz. – No to dawaj! – zawołała, przygważdżając kukłę do stołu. Dobrze, że to była wiklina, z czymkolwiek cięższym jej pokaz kowbojskich umiejętności raczej nie byłby tak popisowy. – Się robi szefie – wyćwierkała wesoło, pochylając się do właściwego splotu i czym prędzej dodając witek. Trzeba było działać, póki mieli przewagę zaskoczenia, a krnąbrne ludziki nie znalazły na to sposobu. – Jak za kukłę tak dziękujesz to zaczekaj, jak zatańczymy, na to zachowaj komplementu – ale przytulasom nigdy by nie odmówiła, więc też objęła Maxa, ciesząc się miło spędzanym czasem, naprawdę miała ochotę cały czas się śmiać i skakać z ekscytacji! Tylko to drugie nie sprzyjało pleceniu, więc jakoś się powstrzymywała. – Trzymam! – odpowiedziała z entuzjazmem i szybko, nim jeszcze ludzik zdążyłby zauważyć, z której strony go powaliło i jego położyła na stole. – Dawaj wiąż! Ten się szarpie mocniej! – zaśmiała się w głos, nawet nie chcąc sobie wyobrażać, jak głupio musieli teraz wyglądać.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Kwi 18 2023, 12:31;

-Po pierwsze, to odradzam chodzenie tam kiedykolwiek, a po drugie... CO?! - Nie miał pojęcia, o czym dokładnie dziewczyna mówi, ale nie brzmiało to najlepiej pod żadnym względem. -Chyba jednak odpuszczę. Znam dużo przyjemniejsze rzeczy, które mi się tam zmieszczą i raczej przy nich zostanę. - Harmony nie miała jeszcze okazji poznać Salazara, a przynajmniej Max nie przedstawił jej go jako swojego partnera, ale wiedziała, że chłopak nie tylko w dziewczynach gustuje.
-Żebyś wiedziała. - Dał się porwać tej uszczypliwości. Kiedyś miał dużo większe mniemanie o sobie, ale życie mocno sprowadziło byłego ślizgona na ziemię. Nie miał zamiaru jednak sobie dzisiaj ubliżać, skoro dzień był taki piękny i radosny. -Ahoj, przygodo! - Potwierdził tym zawołaniem jej słowa, bo nie dało się zaprzeczyć, że dobrali się idealnie.
Złapał się obrończo za krocze, krzywiąc lekko, gdy usłyszał tę niesamowicie poważną groźbę. - No już, już zrozumiałem. Chcę jeszcze trochę pokorzystać z życia. - Potulnie się pokajał, bo choć powiedział jedno i nie zamierzał pozwolić, by książkom się coś stało, to jednak wcale nie chciał pozbywać się swoich klejnocików.
-Podoba mi się, choć nie wiem, czy może być jeszcze lepszy. - Fakt, nie spodziewał się, że wyjście z piwnicy aż tak na niego wpłynie szczególnie, że tam też bawił się doskonale. Widać jednak kociołek nie zawsze zastąpi ludzkie towarzystwo, a szczególnie towarzystwo Harmony.
-Chcesz się pouczyć? Czemu nic nie mówisz?! Pisz, kiedy Ci pasuje i wezmę Cię pod swoje skrzydła. Faktycznie, nie ma to jak być samowystarczalnym, ale oczywiście, jako Twój dostawca też chętnie będę robił. - Przypieczętował umowę, bo dla niego była to czysta przyjemność. Miał tylko nadzieję, że Harmony nie będzie brała z niego przykładu w kwestii nadużywania eliksirów, bo nie miał zamiaru nikogo w szpitalu odwiedzać. Powtarzał to od dawna i raczej nie widział, żeby miał zmienić zdanie.
-Nie martw się, będę stał z boku i trzymał Ci włosy, jak się zacznie rzyganko. Ja pasuję, choć jakbyś chciała się kiedyś napić, to tego sobie nie odmawiam całkowicie. - Puścił jej oczko, uśmiechając się z wdzięcznością. Naprawdę doceniał to wsparcie i choć nie chciał prawić jej morałów i zabraniać, miał tylko nadzieję, że jakkolwiek będzie na siebie uważać, bo sam Solberg był najlepszym przykładem na to, jak używki potrafią zniszczyć człowieka i jak ciężko później wrócić do normalności.
-Zdecydowanie zostaw na niespodziankę, bo nie jestem cierpliwy i będę chciał się tam znaleźć już zaraz. - Rozsądnie zgodził się z jej decyzją, bo znał siebie na tyle, że ni chuja nie poczekałby na nią, by razem się tam wybrać, jeśli by wiedział, co i gdzie go dokładnie czeka.
Z lekka dumą patrzył, jak gryfonka ogląda jego różdżkę. Wiedział, że nic takiego nie jest dostępne w żadnym sklepie i tylko dzięki szczęściu i dobroci nimf, udało mu się zdobyć tak cenny rdzeń. -Choćby i teraz! - Szmaragdowe tęczówki błysnęły, a ubranie Harmony zmieniło barwy na zielono-srebrne, a na plecach jej kurtki zawitał wąż, zwijający się w kształt serca. Tak, jeśli chodziło o transmutację, Max nie potrzebował większej zachęty do jakichkolwiek ćwiczeń szczególnie, że po kryjomu chciał zostać animagiem, nad czym wciąż pracował w towarzystwie Marlenki.
-Słuchaj, świat by nie wytrzymał, jakbym był aż tak idealny. - Wzruszył ramionami, jakby nigdy  nic, choć chwilę później znów się uśmiechał, bo nie potrafił zachować dzisiaj powagi, nawet w najmniejszym stopniu.
Współpraca szła im naprawdę dobrze i już po chwili jedna z kukieł była porządnie spacyfikowana sznurkami i czas było zabrać się za czekającą niecierpliwie towarzyszkę.
-Skoro tak chętnie unieruchamiasz, to muszę zacząć bardziej na Ciebie uważać. - Prychnął, ale nie rozpraszał się i gdy tylko Harmony skoczyła na swojego wiklinowego przeciwnika, zajął się wiązaniem witek, jak najdokładniej potrafił. -Pan chyba potrzebuje eliksiru spokoju. - Warknął, gdy kukła zaczęła mocniej się szarpać. -No. Siedź. Ty. Pacanie.... - Wymruczał, ale po chwili poziom irytacji skoczył mu nieco wyżej, więc po prostu wyjął różdżkę i rzucił na wiklinę Petrificusa.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Kwi 18 2023, 13:41;

- Co, co? Ten twój Patolek taki wspaniałomyślny, że wysłał mnie za karę do Zakazanego Lasu w pełnię! I nie! – przerwała już tutaj, śmiejąc się w głos bo wiedziała, że łatwo można było wywnioskować, że jej się należało, biorąc pod uwagę jej zdolności do pakowania się w kłopoty. – Nie zasłużyłam sobie na to, to nie było jego miejsca, żeby dać cię karę, profesor Sanford w ogóle nie uważała, że zrobiliśmy coś złego! Patol po prostu był obok i stwierdził, że to jakże wspaniały pomysł… Mówię ci, odjebało mu od tej władzy! – wywróciła oczami, będąc w pełnym szoku jakim cudem tego gościa jeszcze nie wywalili. – Cóż, w takim razie nie będę się tam pchać, pozostaje życzyć dobrej zabawy? – skomentowała wesoło.
Dobry humor nie przestawał jej dopisywać i tylko rósł w siłę z każdymi kolejnymi wygłupami. Naprawdę jak tak dalej pójdzie, to zaczęłaby tańczyć już chyba na stołach razem z kukłami. W towarzystwie Maxa czuła się fantastycznie, nie pamiętała, kiedy ostatni raz mieli okazję spotkać się i porozmawiać, zdecydowanie zbyt dawno, ale miała wrażenie, jakby ten czas zupełnie nie minął, a oni widzieli się zaledwie wczoraj.
- Przyda się! Muszę się serio z nich podciągnąć, wiesz, im bliżej sezon tym oceny bardziej cierpią – machnęła na to ręką ze śmiechem, bo w sumie kto by się nimi aż tak przejmował, kiedy świat można było podbijać na wiele więcej sposobów niż bycie prymusem. – Prywatny dostawca, jak miło! Ale tak serio to naprawdę liczę na to, że szybko będę mogła z nich zejść. Po prostu potrzebuję czegoś na przepchnięcie się przez kontuzję, później już bailando – wyszczerzyła się do niego, bo naprawdę nie chciała być zależna od przeciwbóli tak, jak teraz i naprawdę cieszyła się, że to tylko kwestia przejściowa.
- Ach, wiedziałam, że zawsze można na ciebie liczyć! I do muszli i do kieliszka, jesteś niezastąpiony! – szturchnęła go lekko. – Jak tak mówisz, to może faktycznie wpadnę do ciebie przetestować towar przed urodzinami? Mam nadzieję, że to zapisane w serduszku dalej jest aktualne – podroczyła się trochę, bo nie sądziła na serio, żeby z obietnicą imprezy roku ja wystawił.
- Dobrze, zostawię wszystkie sekrety Antarktydy na następną wycieczkę, nie pożałujesz!
Nie spodziewała się prezentacji tu i teraz i aż podskoczyła, choć w sumie tego dnia podskoki u niej nie były jakoś szczególnie towarem deficytowym, gdzie jej ubranie w momencie zmieniło kolor. Obróciła się dookoła własnej osi, podziwiając jak srebrna część materiału połyskiwała na słońcu. Cóż, była łyżwiarką, uwielbiała migoczące stroje i tym Max jeszcze bardziej zrobił jej dzień. Nawet jeżeli zrobił z niej chodzącą flagę wężów.
- Może powinieneś przemyśleć karierę stylisty? – zaśmiała się, jeszcze chwilę podziwiając strój. – Z taką kreacją to już naprawdę musimy pójść tańczyć!
Tylko najpierw musieli jeszcze poradzić sobie z tymi niesfornymi kukłami. Chociaż te, po użyciu zaklęcia, przestały stanowić jakikolwiek problem.
- O! No i to jest zajebisty pomysł, dziesięć na dziesięć za wykonanie! – zawerdyktowała, szczerząc się jak głupia. – … W sumie ile to się utrzyma? – jakoś niespecjalnie było jej szkoda problematycznej kukły, szczególnie, że wreszcie mogła uzupełnić mu nogi wikliną bez ryzyka skopania w twarz, no ale koniec końców figury te miały się ruszać i występować.

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4226
  Liczba postów : 11847
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Kwi 18 2023, 14:02;

Słysząc te słowa, Max wkurwił się nie na żarty.
-Co, kurwa? Czy ich pojebało do reszty? Już zapomnieli jak to wyczarowali barierę, żeby nikt tam nie właził? Co za jebane kutafony. - Splunął na ziemię, bo przypomniało mu się, jak bardzo nienawidził hipokryzji i bezmyślności, jaka panowała wśród zamkowej kadry. Widać nic się tam nie zmieniło, choć Hampson już dawno nie pełnił funkcji dyrektora. Musiał aż odpalić peta, bo poczuł, że inaczej tak łatwo się nie uspokoi. Uśmiech jednak znów zagościł na jego twarzy już po chwili. Tak, Harmony zdecydowanie wiedziała, z której strony uderzyć, by poprawić mu humor.
-Egzaminy chyba nie będą takie złe, od kiedy Dear nie ma. Kochałem te jej sprawdziany. - Przyznał, z nieco rozmarzonym spojrzeniem. Tęsknił za Beatrice i martwił się, bo naprawdę długo nie słyszał od niej słowa, ale wiedział, jak mniej więcej wygląda sytuacja i domyślał się, ze kobieta nie chce teraz niepotrzebnych interakcji. Pozostawało mu więc czekać i pracować, by jak tylko kobieta wróci, móc przedstawić jej kolejne pomysły, lub nawet gotowe projekty. -Jasne, kto by chciał całe życie łykać to świństwo. - Skrzywił się, nie komentując faktu, że on zaliczał się poniekąd do tej grupy osób. Cóż, Harmony nie wiedziała o wszystkich jego problemach i może lepiej, by tak właśnie pozostało.
-Oczywiście, że aktualne! Przecież nie żartuję w takich kwestiach! A co do degustacji, to jest to ważna część. Bo co, jak sprzedam Ci jakiś trefny towar? Tak być nie może, musisz wszystko dokładnie sprawdzić! A ja, jako dobry przyjaciel, będę weryfikował Twój gust, porównując z własnymi kubkami smakowymi. - Zaoferował się jak prawdziwy dżentelmen, w okrężny i nieco bardziej kulturalny sposób, zapraszając ją po prostu do najebania się pod jego skrzydłami, w Luxie.
Nie wątpił, że ich wycieczki będą niezapomniane. Nie mógł się sam ich doczekać, choć obecnie chciał i potrzebował spędzić trochę czasu tutaj, w rodzinnych stronach i zregenerować się po ostatnich wojażach i chorobach, jakie nałapał.
-Myślisz? Może faktycznie minąłem się z powołaniem. - Udał, że się zastanawia, gdy tak patrzył na swoje dzieło. -Tańczyć? W tym? O nie, ma mowy! - Oburzył się, po czym zaczął znów machać różdżką i choć błyskotki, kolorystyka i symbole zostały te same, to jednak teraz, Harmony stała w profesjonalnej kiecce do tańca, na którą wciąż zarzucona była kurtka. -Teraz mogę się z Tobą pokazać na parkiecie. - Wyszczerzył się, a sam zmodyfikował magią swój strój tak, że stał teraz w srebrno-zielonym, błyszczącym garniaku. -Pasujemy do siebie idealnie. - Skomentował jeszcze, poprawiając muszkę z symbolem węża, która zawiązywała się pod jego szyją.
Byli nie dość, że najbardziej zaangażowanymi, to jeszcze najlepiej ubranymi uczestnikami, przy stoisku z wikliną. Ciężko było oderwać wzrok od tej migoczącej w słońcu dwójki, co w żadnym pozorze nie dziwiło, gdy uprawiali sobie kukłowe rodeo. -Powinno kilka minut trzymać, więc lepiej się pospieszmy. Ale dziękuję, za docenienie. - Posłał jej buziaka, po czym szybko zaczął uwijać się z kukłą gryfonki, a gdy obydwie były już odpowiednio powiązane, wzięli się za dekoracje.
-Ufff. Robota skończona. Mogę teraz prosić panią do tańca? - Zapytał, gdy skończyli, pochylając się i delikatnie całując wierzch dłoni Harmony.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4712
  Liczba postów : 2482
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyCzw Kwi 20 2023, 18:55;

Magia w wiklinie: 6

Victoria zdołała jakoś zapanować nad tym pluciem kwiatami, chociaż musiała przyznać, że czuła się z tym nadal nieco dziwnie, dość mocno zmęczona, nie mając pojęcia, jak powinna zareagować na te szaleństwa. Musiała jednak przyznać, że podobało jej się w okolicy, że otaczało ją tak wiele interesujących rzeczy, że nie umiała się nawet na chwilę zatrzymać, starając się znaleźć dla siebie coś nowego, coś fascynującego. Spacerowała, rozglądając się wszędzie, gdzie to możliwe, uśmiechając się ledwie widocznie, jakby wstydziła się tej wielkiej radości. Nie umiała jej zresztą zbyt dobrze wyjaśnić, mając świadomość, że nie brała się z żadnego konkretnego miejsca, że nie odnosiła się do niczego bliskiego jej sercu. To była jedna z tych dziwnych emocji, jakich nie umiała opisać, jakich nie umiała nawet nazwać, która z wielu względów ją fascynowała. Choć nadal, pozostawała dla niej całkowicie nieodgadniona, bo nie znajdowała w niej niczego logicznego.
Jak choćby teraz, gdy zatrzymała się przy wiklinowych kukłach, mając świadomość, że nie była najlepsza w zaplataniu wianków, że nie była najlepsza w tworzeniu zabójczo pięknych przedmiotów. Owszem, szło jej o wiele lepiej, niż przed rokiem, a nauka pod okiem Larkina niewątpliwie wiele jej pomogła, była jednak pewna, że wciąż wiele jeszcze miała do zrobienia, do nauczenia się, do dostrzeżenia tego, czego nie widziała do tej pory. A mimo to z wielką przyjemnością zaczęła przesuwać pomiędzy palcami wiklinę, mając wrażenie, że świat pełen jest pytań, pełen wątpliwości, jakie z całą pewnością należało rozwiać, jakie trzeba było zakończyć, by dostrzec to, czego się poszukiwało.
Nic zatem dziwnego, że westchnąwszy cicho, poddała się tej chęci uczestniczenia w przygotowaniach, tej ogólnej radości, jaka chwilowo przynajmniej zagłuszała niepewność dotyczącą smoków i problemów, pożarów, wybuchów i rzeczy, jakie jej zdaniem nie powinny w ogóle mieć miejsca. Miała zresztą wrażenie, że wiklina sama gnie się pod jej palcami, że układa się w taki sposób, jak tego chciała, chociaż wciąż w jej głowie krążyło proste pytanie: dlaczego?

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyNie Kwi 23 2023, 18:58;

Magia w kukle: 5

Przygotowania do obchodów Celtyckiej Nocy były taką samą tradycją, jak wzięcie udziału we właściwym święcie, toteż jako czarodziej z krwi i kości nie chciał i nie zamierzał tego przegapić. Został tak wychowany, brał w tym udział przez... właściwie całe swoje życie. Co prawda dziś w głowie były mu raczej zdjęcia, niż faktyczne pocenie się nad wiankami, kukłami i tańcami, ale tak czy inaczej nie mogło go tutaj zabraknąć.
Dziś zdążył już obskoczyć naukę kulningu i był naprawdę zadowolony z ujęć, które udało mu się tam złapać. Miał ze sobą dwa aparaty, jeden mugolski, do ukochanych przez niego nieruchomych zdjęć, drugi tradycyjny. Och, no i trzeci, polaroid zaklęty w wisiorek, który dostał od Moe. Tego nie zamierzał dziś używać, ale, cóż, zawsze miał przy sobie.
Dotarłszy nad jezioro, gdzie miało mieć miejsce splatanie wiosennych kukieł z wikliny, kucnął, chcąc dobrać odpowiednie ustawienia. W końcu zbliżył oko do aparatu i...
Vicks?! — zawołał w stronę @Victoria Brandon. Na pewno się nie pomylił, miała w swojej posturze coś tak... dumnego w możliwie najbardziej naturalny sposób, że wyhaczyłby ją nawet w tłumie na Pokątnej. Zanim się podniósł, skorzystał z faktu, że odwróciła się ku niemu i zrobił jej fotkę mugolskim aparatem, uśmiechając się do niej niewinnie.
Jak idą przygotowania? — zagadnął ją wesoło, kiedy w końcu podniósł się na nogi i pokonał dzielącą ich odległość. Przywołał sobie wiązkę wikliny z sąsiedniego stoiska, bo skoro Brandon zaczęła splatać swoją kukłę, to zamierzał wziąć z niej przykład, korzystając z tego, że będą mogli zamienić choć kilka słów. W szkole nie było to możliwe – nie miał na to czasu, a poza tym byłoby... dziwnie, prawda?
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4712
  Liczba postów : 2482
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptySob Kwi 29 2023, 20:23;

Nie spodziewała się, że spotka tutaj kogoś znajomego. Teoretycznie powinna brać to pod uwagę, w końcu przygotowania do święta były czymś całkiem zwyczajnym, czymś, do czego często się uciekało, co radowało wiele osób, co jednoczyło rodziny i powodowało, że ludzie byli szczęśliwsi. Tylko jakoś tak skupiała się na tej wiklinie, że autentycznie nie wpadła na to, że faktycznie może napatoczyć się tutaj na kogoś, kto będzie chciał z nią rozmawiać, kogo zaciekawi jej osoba na tyle, że zechce poświęcić jej nieco więcej uwagi i po prostu z nią pobyć. Odwróciła się więc, trzymając wciąż w palcach wiklinę, która sprawiała wrażenie, jakby chciała pociągnąć ją za rękaw koszuli, jakby już w tej chwili pragnęła się czegoś od niej dowiedzieć, poznać sekrety i odpowiedzi na pytania, które były równie stare, co świat. Spojrzała nieco zdziwiona na Elijaha, rozchylając przy tej okazji wargi, by posłać mu po chwili lekki, ledwie widoczny uśmiech, którym obdarzała bliskie sobie osoby.
- Elijah - przywitała się z nim, żeby zaraz, z pewną dozą rozbawienia, poprawić się, tytułując go profesorem, ciekawa, jak ten do tego podejdzie. To nie była z jej strony żadna złośliwość, była po prostu zainteresowana tym, jakie obecnie młody mężczyzna miał podejście do swojego życia, zajmowanej pozycji, do studentów i swoich dawnych znajomych, którzy wciąż jeszcze nie opuścili szkolnych murów. Dzieliło ich niewiele, a jednocześnie bardzo wiele i miała tego pełną świadomość.
- Ani dobrze, ani źle, chociaż zdążyłam już pluć kwiatami i znaleźć rośliny, które pogryzły mnie w palce. Niezbyt przyjemne, prawda? Nie jestem pewna, czy powinnam próbować sił gdzie indziej, bo jeszcze się okaże, że coś zniszczę - przyznała, ostrożnie zaplatając kukłę z wikliny, starając się nadać jej jakiś kształt, mając wrażenie, że na końcu języka ma miliony pytań. - A tobie jak idzie? Teraz, w szkole? Co u ciebie słychać? - wyrzuciła więc z siebie, wiedząc, że to chyba nie było do końca uprzejme, ale nie chciała również powstrzymywać się przed próbą dowiedzenia się, co było słychać u jej dawnego kapitana.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptySro Maj 10 2023, 20:34;

Kukły: 1

Otaczających ich atrakcji było zdecydowanie więcej. Każda z nich wydawała się ciekawa i Christopher miał nadzieję, że uda mu się gdzieś zabrać ze sobą Josha. Wiedział jednak, że jego mąż ma teraz sporo na głowie i nie próbował mu przeszkadzać w jego planach, uważając, że ten powinien się rozwijać, dokładnie tak, jak sobie to sam postanowił. On w tym czasie miał zaś możliwość poznawania innych osób, wyłażenia ze swojej skorupy i rozwijania się tam, gdzie do tej pory kulał i zdawał się mimo wszystko nie mieć tylu sił. Skoro jednak zdecydował się a profesurę, skoro postanowił przestać wiecznie od wszystkiego uciekać, nadeszła najwyższa pora na to, żeby po prostu rozmawiał z innymi ludźmi i spędzał z nimi czas.
- Muszę przyznać, że te kukły wyglądają całkiem interesująco. Kilka z nich na pewno było również przy ścieżce, ale nie wiem, jak dokładnie je zaplatać – powiedział, kiedy wraz z Laeną przeszli nieco dalej, spacerując po prostu po okolicy, przyglądając się trwającym przygotowaniom i komentując je. Christopher zastanawiał się, czy kobieta zechciałaby się jeszcze gdzieś wybrać, mając wrażenie, że ta cała zabawa, jaka tutaj trwała, była dla niej całkiem miła. Może nie była jakaś niesamowita, ale wyglądało na to, że pozwalała jej na ciepły uśmiech, na całkiem swobodne spędzanie czasu. A to, co by nie mówić, również było ważne. W końcu nie można było cały czas skupiać się na problemach, czy czymś podobnym.
- Nie wiem, jakie różnice w obchodzeniu święta można dostrzec między Anglią a… – dodał, zawiesiwszy głos, spoglądając nieco uważniej na Laenę, starając się przypomnieć sobie, czy wspominała, skąd dokładnie pochodziła. Nie chciał jej urazić, ale był również ciekaw tego, co jeszcze mogła mu powiedzieć, o czym wspomnieć i co ciekawego wnieść do posiadanej przez niego wiedzy. Bo to, że mogła ją uzupełnić, było dla niego oczywiste.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1413
  Liczba postów : 547
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptySro Maj 10 2023, 20:55;

Kukły: 2

Kręcił się po okolicy, nie mając najmniejszej ochoty na to, żeby wracać do domu. Wiedział, że robiło się coraz później, ale to nie miało dla niego znaczenia. Nie lubił przebywać w zamkniętych pomieszczeniach, o wiele lepiej czując się na otwartych przestrzeniach, gdzie absolutnie nic go nie ograniczało. Kochał wolność, taką, jaką sam sobie stworzył, jaką wybrał, jaka mu odpowiadała. Dlatego też nie było nic dziwnego w tym, że spacerując po wiosce czuł się o wiele lepiej, niż gdziekolwiek indziej. Mógł oczywiście tkwić w jakimś pomieszczeniu i słuchać tego, czy tamtego, ale to nie był jego styl życia, to nie był jego sposób spędzania czasu. Dlatego tez mógł powiedzieć, że w pewnym sensie był wdzięczny swojej matce za to, że tak bezczelnie wygnała go na przygotowania na te święta, że bez ceregieli kazała mu nauczyć się tańczyć, bo w końcu Josephine nie mogła tkwić sama, jak kołek w płocie.
Mogła, rzecz jasna, i zamierzał tego dopilnować, ale na razie miał dzięki temu inne rzeczy do roboty. Zatrzymał się, kiedy spostrzegł, że ludzie zaczęli przygotowywać jakieś kukły z wikliny i przypomniał sobie, że widział podobne na ścieżce, którą pomagał dekorować. Nie były może jakieś niesamowicie piękne, ale były interesujące. Przede wszystkim zaś ciekawe było to, jak wyglądał proces twórczy, jak dokładnie ja tworzono, jak zamieniano je w ozdoby, które miał przed nosem. To było coś, co w tym wszystkim najbardziej go intrygowało. Ich walory artystyczne, jeśli istniały, znajdowały się jednak poza percepcją Fredericka.
Dla niego zupełnie inne rzeczy były piękne. To, co było naturą i to, co kryło się na nieboskłonie, zawsze było mu najbliższe. Nie jakieś niesamowite, nie jakieś idealnie cudowne, bo on nie umiał postrzegać w ten sposób otaczającego go świata, ale mimo wszystko było w tym coś ciekawego. Coś, w czym mógłby się zagłębić. Mimo to wiedziony zaintrygowaniem sięgnął po wiklinę, chcąc się przekonać, co dokładnie się w niej kryło.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyPią Maj 12 2023, 21:52;

Wiklinowe kukły: 2

Nigdy nie przywiązywał szczególnej wagi do celtyckich wierzeń, natomiast z pełnym przekonaniem postanowił wziąć udział w przygotowaniach do słynnego święta, przede wszystkim z czystej, ludzkiej ciekawości. Nie zastanawiał się wcześniej, z których atrakcji dokładnie chciałby skorzystać. Ot, szedł tam, gdzie go nogi poniosą, a że spacerowym krokiem dotarł akurat nad brzeg jeziora, gdzie tłumy ludzi zajmowały się tworzeniem wiklinowych kukieł, stanął niedaleko popalając papierosa i podziwiając wykreowane zarówno przez amatorów, jak i wykwalifikowanych artystów dzieła. Nie był to może ulubiony przez niego wytwór sztuki, natomiast był w stanie docenić kryjące się w obrządku piękno. Podobał mu się zwłaszcza finalny etap w postaci spopielenia wierzbowych postaci, wyraźnie wskazujący na efemeryczność ludzkiego żywota i nieunikniony proces przemijania.
Zaciągnął się chmurą siwego, tytoniowego dymu, zerkając już nie tylko na celtyckie rzeźby, ale i twarze zebranych w pobliżu czarodziejów, zdziwionym uniesieniem brwi kwitując nieoczekiwane znalezisko. Co jak co, nie spodziewał się bowiem, że natrafi tutaj na Fredericka, który ze sztuką miał tyle wspólnego, co śmierciożercy z pacyfizmem. – Shercliffe! – Zasygnalizował jednak mężczyźnie swoją obecność, tuż po dogaszeniu peta i przeciśnięciu się ramionami pomiędzy grupką dogryzających sobie wzajemnie młokosów. – Gdzie zgubiłeś narzeczoną? – Postanowił mu również zaraz dogryźć, domyślając się że to właśnie Josephine mogła namówić wybranka serca na udział w nie do końca odpowiadającej jego osobowości rozrywce.
Powrót do góry Go down


Laena Aasveig
Laena Aasveig

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 239
https://www.czarodzieje.org/t22055-laena-aasveig
https://www.czarodzieje.org/t22057-l#722340
https://www.czarodzieje.org/t22056-laena-aasveig
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptySob Maj 13 2023, 15:11;

Kukła: Ciekawość i świstoklik

Laena chłonęła otaczające ją przygotowania, będąc coraz bardziej zafascynowaną, musiała przyznać, że bardzo dużo ją ominęło kiedy całe poranki spędzała na nauce kulningu i choć do tej pory po prostu sunęła przez swoje dni w Hogwarcie, dając się prowadzić tak samo wróżbą jak i własnemu błądzeniu, nagle zachciało jej się za atrakcjami gonić. Coraz bardziej rozumiała, czemu wszyscy ekscytowali się tymi przygotowaniami, choć były odmienne od tego, do czego przywykła, nie mogła odmówić im uroku i tej ciekawości, która w niej coraz bardziej rosła. Miała mnóstwo pytań, ale zamiast je zadawać chyba po prostu wolała samej znaleźć odpowiedzi.
- Skoro nie wiesz, to tym ciekawiej będzie spróbować – podsunęła, samej mając ochotę zmierzyć się z wikliną. – Może jest to w miarę podobne do wianków? – zastanowiła się na głos, jednak żadne doświadczenie, którego w tym zakresie zdecydowanie było jej brak, nie podpowiadało jej jak się za to zabrać.
Tak więc ruszyła w stronę stołów przy jeziorze, na których rozłożone były pozaczynane, nieskończone a nawet i prawie zupełnie nie zaczęte kukły. Co ciekawe, wiele z nich się ruszało i wyprawiało dużo dziwnych rzeczy, jakich rzeźby z wikliny robić zdecydowanie nie powinny. Niemniej była to kolejna wesoła część tego wszystkiego.
- Norwegią – uśmiechnęła się, rozpromieniona rozmową o jej domu. – Miejsce, w którym mieszkałam nie miało swojej nazwy. Było dzikie, oddalone od jakiejkolwiek cywilizacji, mówimy na takie tereny i stany bycia friluftsliv – dodała, spodziewając się, że nazwa jej kraju mogła być zbyt obszerna. – Na pewno nie mamy czegoś takiego – zachichotała, znajdując w końcu kukłę, nad którą czuła, że mogła pracować. Była już na tyle rozpoczętym projektem, że nie powinna niczego popsuć. – Nawołujemy wszystkie zwierzęta leśne, magiczne istoty, zbieramy się klanami w jednym miejscu, palimy olbrzymie ogniska i tańczymy aż do świtu, świętując razem z naturą. Wspaniałe przeżycie, pełne obcowanie z przyrodą, powiedziałabym nawet, że bycie częścią niej samej – wspominała błogo, a ciepłe emocje napływały do niej coraz silniejszymi falami.
Powrót do góry Go down


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1413
  Liczba postów : 547
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Maj 16 2023, 20:27;

Drgnął lekko, kiedy tylko usłyszał swoje nazwisko i obejrzał się, żeby dostrzec zbliżającego się do niego Moralesa. Mężczyzna nie miał najwyraźniej cierpliwości do dzieciaków, które ich otaczały i zamierzał po prostu utorować sobie między nimi drogę, co ani trochę Fredericka nie dziwiło. Nie należeli do najbardziej czarujących istot na świecie, chociaż oczywiście, w przypadku Salazara można było się sprzeczać. Ostatecznie wiedział, jak powinien prowadzić swoje interesy, wiedział więc, że czasami uśmiech i otwartość były tym, co mogło zaprowadzić go na szczyt. Shercliffe wolał jednak swoją ciemność, oddalenie i samotność, czy jakkolwiek można było nazwać to, że był tak skrajnie indywidualny i gburowaty. Jak było jednak widać na załączonym obrazku, nie tylko on postanowił zachowywać się, jak cham, co skwitował lekkim, ledwie dostrzegalnym uśmiechem.
- Szuka sposobu na to, żeby wepchnąć kopyta w szpilki - powiedział prosto, nie wspominając nawet słowem o tym, że jeszcze nie tak dawno sam paradował po okolicy w ciele centaura. Trafiło mu się, jak ślepej kurze ziarno, tak samo, jak wcześniej rano te namolne łupduki, które nie chciały mu dać spokoju. Na całe szczęście lisa już się obawiały i wolały się przed nim schować, żeby przypadkiem nie skończyć w jego paszczy. Sam również zwiewałby przed takim stworzeniem, nie chcąc skończyć jako jego kolacja, śniadanie, czy jakiś inny posiłek.
- A ty postanowiłeś się odmłodzić, czy przywiała cię tutaj chęć zapoznania się z niesamowitymi świątecznymi zwyczajami? - zapytał, kiedy kawałek wikliny oplótł się wokół jego palca, jakby w żaden sposób nie chciał go puszczać. Frederick zmarszczył brwi, starając się go pozbyć, ale najwyraźniej magia zaklęta w tym kawałku drewna była na tyle silna, że nie zamierzała dawać za wygraną. - Wygląda na to, że tutaj utkniemy.

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyWto Maj 16 2023, 20:31;

- Zapewne tak. Tylko wiklina jest nieco twardsza od łodyg kwiatów - powiedział, uśmiechając się lekko, mając wrażenie, że całkiem naturalnie zaczynali przechodzić do traktowania się na stopie koleżeńskiej. Nie widział w tym niczego złego, postrzegając to nawet, jako coś dobrego, jako wychodzenie do ludzi, poznawanie ich, orientowanie się w tym, czego ci chcieli, czego mogli oczekiwać, czego poszukiwali w życiu. Poza tym on sam również się otwierał, przestając zachowywać się, jak jakiś skorupiak, który nie miał najmniejszego pojęcia, jak powinien przejść przez swoje życie.
Nic więc dziwnego, że opowiedział Laenie, jak dokładnie mugole zajmowali się wyplataniem koszy z wikliny. Pamiętał o tym, bo jego dziadkowie kiedyś pokazali mu program tego dotyczący i zrobiło to wtedy na nim spore wrażenie, wydawało mu się jednak, że tutaj, w tej magicznej krainie, wszystko wyglądało inaczej. I nie chodziło jedynie o to, że wiklinowe kukły się unosiły, siadały, że były zdecydowanie żywsze, niż powinny. Po prostu wszystko, co ich otaczało, różniło się od mugolskiego świata, od tej zwyczajnej wikliny, która zdawała się o wiele twardsza. Ale to nie przeszkadzało Christopherowi, który po prostu cieszył się tym, co miał, tą wiosną, która nieoczekiwanie się do nich zakradła, powodując, że mógł iść przed siebie z uśmiechem.
- Muszę przyznać, że brzmi to bardzo ciekawie. Kilka lat temu... Trochę więcej, podróżowałem po Europie, ale nie udało mi się trafić na coś podobnego. A szkoda, bo z przyjemnością wziąłbym w tym udział i przekonał się, jak to naprawdę wygląda. Tutejsze tradycje wydają się przy tym zdecydowanie bardziej mdłe - przyznał, wspominając również o tym, jak świętowali przed kilkoma laty, gdy wstążki porywały ich do tańca. I wtedy, kiedy Perpetua musiała ratować jego i Josha z opresji, odganiając od nich wile. To było całkiem miłe wspomnienie, chociaż jednocześnie było w nim coś dziwnego, w tym, że właściwie już wtedy dookoła nich znajdowali się różni pomocnicy.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Laena Aasveig
Laena Aasveig

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Duże, kryształowo-błękitne oczy, często chodzi z wiankami na głowie
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 239
https://www.czarodzieje.org/t22055-laena-aasveig
https://www.czarodzieje.org/t22057-l#722340
https://www.czarodzieje.org/t22056-laena-aasveig
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptyCzw Maj 18 2023, 21:03;

Nawet naturalniej czuła się, mogąc przejść na ty. W jej domu, wśród wszystkich magicznych stworzeń wszyscy traktowali się równo, wszyscy byli dziećmi natury, żyjąc w niej na takich samych prawach i dzieląc swoje dni w harmonii. Tutaj tego nie było, nauczyła się używać „pan”, „pani” i innych „grzeczności”, które dla niej były dość wymuszone. Korzystała z nich na tyle długo, że przestały być niewygodne, ale gdy mogła po prostu swobodnie z kimś porozmawiać, czuła się jakby trochę wolniejsza i bliższa swoich korzeni. Lżejsza można by rzec.
Gdy tylko wzięła się za wiklinę, poczuła… Dziwną chęć pytania o wszystko i opowiadania równie dużo. Z natury była ciekawską istotą, ale nigdy nie zdarzały jej się rozważania o wszystkim i niczym, ani nigdy tak bardzo nie interesowało jej, dlaczego jej różdżka jest z takiego drewna i czy można ją zrobić z kamienia. Było to dość nietypowe uczucie, które ją obezwładniło podobnie, jak jej kukłę, która zaczęła przysłuchiwać się ich rozmowie z największym zaangażowaniem.
Laena aż uśmiechnęła się szerzej, wpatrując się z zainteresowaniem w Christophera.
- Po całej Europie?! – aż zaskoczyło ją samą, ile fascynacji miała w swoim głosie, a wiklinowy ludzik zdawał się powtarzać jej pozę, czekając w takim samym napięciu na ciąg dalszy. – W jakimś konkretnym celu czy dla samej podróży? Oczywiście jeżeli mogę zapytać – wtrąciła od razu, nie chcąc wprawić mężczyzny w dyskomfort. – Nazywasz to mdłym? – zachichotała, rozkładając ręce i wskazując wszystko to, co ich otaczało. – Choć coś w tym jest, że nasze obchody są bardziej… Dzikie. Niezmienne od setek, setek lat. Bardzo chętnie otworzę tę tajemnicę w przyszłym roku. Mile widziany jest każdy, kto chce wraz z naturą świętować nadejście pory życia – zapewniła, kiwając głową i zaczęła swoje plecenie, starając się rozpracować właściwe ruchy i ułożenia witek, żeby się trzymały.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 EmptySob Maj 20 2023, 20:52;

- Może nie dokładnie całej, ale byłem w wielu miejscach, w wielu krajach, spałem pod gołym niebem i wpatrywałem się w gwiazdy – powiedział, dostrzegając przy tej okazji jej entuzjazm, uśmiechając się lekko, mając wrażenie, że z każdą kolejną chwilą rozmowy czuli się swobodniej w swojej obecności. To zaś było zdecydowanie dobre, pozwalając im lepiej się poznać, pozwalając im również lepiej zrozumieć to, jak wzajemnie do siebie podchodzić. Spędzali w pracy całkiem sporo czasu, więc lepiej byłoby, gdyby faktycznie zawarli przyjacielskie stosunki i byli w stanie dyskutować na tematy nie tylko związane z uczniami. Wszystko wskazywało jednak na to, że był w stanie rozmawiać z Laeną o różnych rzeczach, znajdując w tym prawdziwą przyjemność, czując jednocześnie, że faktycznie zmierzali we właściwą stronę.
- Cóż, potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć samego siebie, żeby zrozumieć to, dokąd chcę się udać i czego chcę od życia. To było coś, czego bardzo potrzebowałem – wyjaśnił prosto, nie chcąc opowiadać jej całej historii nieszczęśliwej miłości i błędnych wyborów, ale mimo wszystko domyślał się, że kobieta i tak domyśli się, co za tym stało. Nie było trudno odgadnąć, co może człowieka skierować w taką drogę, co może nakłonić go do działania, co może popchnąć go do zmian, jakich nikt inny nie był w stanie uchwycić.
- Jeśli opozycją do tego jest zjednoczenie z naturą, to jest to mdłe – powiedział łagodnie, ostrożnie starając się zaplatać wiklinę, czując jednocześnie wielką radość z tego, że nadeszła wiosna. Otaczało ich wszystko to, co sprawiało mu przyjemność, ale mimo wszystko był dzieckiem dziczy, był kimś, kto kochał spędzać czas w lesie, pośród przyrody, ubłocony i zmęczony, o czym wspomniał, zapewniając Laenę, że gdyby tylko chciała, mogli skoro świt wybrać się do Zakazanego Lasu, żeby przekonać się, co dokładnie się tam czaiło. Był pewien, że Josh uzna to za zabawne, a jednocześnie będzie się cieszył, że jego mąż znalazł kogoś, kto podzielał jego szalone pasje.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Stoliki przy jeziorze - Page 9 QzgSDG8








Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty


PisanieStoliki przy jeziorze - Page 9 Empty Re: Stoliki przy jeziorze  Stoliki przy jeziorze - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Stoliki przy jeziorze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 11Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Stoliki przy jeziorze - Page 9 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-