Chociaż cała sieć sklepów z eliksirami rodu Dear składa się z kilkunastu sklepów (większość znajduje się w Wielkiej Brytanii, ale są również placówki zagraniczne) to sklep w Dolinie Godryka jest poniekąd główną siedzibą firmy - ma on najszerszy asortyment ze wszystkich sklepów i właśnie tutaj znajduje się magazyn. Często kręci się tutaj również zarządzająca sklepem Victoria Dear i inni członkowie rodziny. Eliksiry są sprzedawane w pięknych, ręcznie wykonywanych flakonach.
Podana w spisie cena dotyczy jednej porcji eliksiru!
Można tu zakupić wszystkie eliksiry zwykłe oraz eliksiry lecznicze proste oraz wczesnoszkolne (bądź składniki do nich) ze spisu eliksirów, które mają przypisaną cenę i nie są zakazane.
Istnieje również możliwość zamówienia eliksiru przez sowią pocztę. Eliksiry, których nie znajdziesz w asortymencie, są dostępne na życzenie (konieczna gra albo wymiana listów z pracownikiem) Cena eliksiru przyrządzanego na zamówienie zależy od wielu czynników, jednakże zazwyczaj wynosi ona od 10g do 70g, w przypadku trudnych eliksirów może sięgać nawet do 300g.
Wycieczki po sklepach były swego rodzaju "terapią" dla Bridget, choć nie jestem pewna czy można mówić o terapii w związku ze zdarzeniem, które jeszcze nie nadeszło. Myślała ostatnimi czasy bardzo intensywnie o tym, co powinna zrobić w związku z propozycją Lysandra. Czy wyprawa do Egiptu nie była zbyt niebezpieczna? Miała twardy orzech do zgryzienia, rozmyślając non stop, czy to aby na pewno dobry pomysł. Nosiła się z tym tak długo, że aż przybyła do Doliny Godryka, do Lotty, by porozmawiać o tym wszystkim, przy czym ostatecznie i tak więcej bawiła siostrzeńca, niż wspominała o tropicielu. Nie powiedziała jej nic, Lotta pewnie by jej zabroniła ruszać się z Anglii, a Bridget gdzieś w głębi duszy czuła, że raczej powinna pojechać. Wstąpiła do sklepu z eliksirami Dearów po drodze, chcąc kupić eliksiry wiggenowe. Tak na wszelki wypadek. Może będzie się czuła lepiej z tą myślą, gdy ej apteczka będzie pełniejsza? Jak pomyślała, tak zrobiła. Coś jeszcze tknęło ją, aby dokupić eliksir antykoncepcyjny. I nie, nie chodziło o towarzystwo z wyprawy...
/zt
Melusine O. Pennifold
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Chciałabym złożyć zamówienie na dwa eliksiry wiggenowe. Prosiłabym o dostarczenie ich do Hogwartu na nazwisko Leighton. W kopercie załączam wyliczoną kwotę.
Podczas przerwy świątecznej siedziałem w domu, w swoim pokoju, ważąc wszystkie decyzje, które zamierzałem podjąć. Wyprawa do Egiptu? Wahałem się, już nawet nie przez wzgląd na towarzystwo, które miało mi towarzyszyć, lecz przez sam fakt tego, iż była to wyprawa z dużym potencjałem ciężkich uszkodzeń cielesnych, a jak wiadomo nie należałem do osób lubujących się w traceniu kończyn. Niemniej jednak czułem ekscytację przed zbliżającym się wyjazdem. Z dnia na dzień rosła ona coraz bardziej. Nie mówiłem w domu zbytnio, po co mi to wszystko. W zasadzie nie mówiłem wiele, jedynie "przejąłem" wartę na kilka chwil w sklepie, gdy matka poszła zerknąć na zaplecze. Wsadziłem w kasę hajs, zgarnąłem swoje fiolki, a matce powiedziałem tylko, że zabieram to co zwykle - czyli moje leki. Nie dociekała, nie miała po co.
/zt
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Prosiłabym o odłożenie 3 eliksirów wiggenowych do jutrzejszego wieczora na nazwisko Thìdley. Zjawię się prawdopodobnie tuż przed zamknięciem.
T. Thìdley
Taki oto list posłałam do sklepu Dearów w Dolinie Godryka, sama siedząc w hogwarckiej sowiarni. Tę noc zamierzałam spędzić w Hogsmeade, wynajmując pokój w jednym z lokali, by móc popracować do później nocy w ciszy i samotności, a następnego dnia zdążyć na wszystkie poranne zajęcia. Jako że zbliżała się przerwa świąteczna, i tak większość zamierzała wrócić do domów. Po skończonej pracy udałam się do Hogsmeade na krótkie zakupy w cukierni i następnie teleportowałam się do Doliny. W drodze do domu wstąpiłam po zamówione eliksiry, wdając się w krótką pogawędkę z panią Dear. Chciałam jednak szybko wrócić do ojca i sprawdzić, jak się miewa.
Potrzebuję trzy eliksiry wiggenowe. Wybacz, że nie zjawiłem się osobiście, ale czas mnie goni. Wygodniej mi nawet wysłać sowę, niż pojawić się u rodziców i poszperać w pracowni matki. Wyślij je proszę jak najszybciej.
W zasadzie i tak nie miał co robić przed wyprawą, bo postanowił wziąć urlop, żeby się "przygotować". W rzeczywistości odwiedził matkę i głównie nic nie robił... ale to matka mu próbowała wcisnąć na wyprawę eliksir pieprzowy. No tak, przecież w Egipcie na pewno się przeziębi. Tym nie mniej znalazł jednak chyba najlepszy sklep z eliksirami w tej części świata i to przed nim się pojawił w przeddzień wyjazdu. W środku panował półmrok i czuć było specyficzny zapach, nie tak ostry jak w aptece, ale na swój sposób podobny. Ekspedientka z uśmiechem doradzała mu w doborze ekwipunku, jednak ostatecznie Jasper postawił na minimalizm i kupił trzy eliksiry wiggenowe. Z obietnicą wysłania sowy do przemiłej i bardzo profesjonalnej kobiety za ladą, puszczając jej oczko teleportował się do domu.
Beatrice L. O. Whitelight
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dzisiejszego dnia miała tylko jeden cel. Potrzebne jej były eliksiry. A konkretniej mówiąc, eliksiry wiggenowe. W końcu nie zamierzała udawać się do Egiptu bez odpowiedniego zabezpieczenia w kształcie eliksirów uzdrawiających. A niech coś się stanie jej, bądź jej towarzyszą? Nie wybaczyłaby sobie, gdyby z taką wiedzą na temat eliksirów, jaką posiadała, nie była w stanie im pomóc. Nie zamierzała brać ze sobą kociołka, wszystkich ewentualnych składników i innych mniej potrzebnych rzeczy. Byłoby to uciążliwe i z pewnością niewygodne. Dlatego postawiła na 3 proste flakoniki. Zauważyła, że ostatnimi czasy ten eliksir miał ogromne wzięcie. Zamawiano go na potęgę, w przeróżnych ilościach. Widać wiele osób czekały ciężkie wyprawy. Nie różniła się pod tym względem od nich. Dlatego wzięła swoje eliksiry, napisała szybką notatkę do matki, że wyjeżdża na przynajmniej kilka dni i wyszła ze sklepu, uiszczając wcześniej odpowiednią opłatę.
/Zt.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Długi okres odkładania pieniędzy dobiegł końca. Teoretycznie miał kupić sobie motor, ale na zabój potrzebował teraz eliksirów. Jego wymarzony Turnov będzie jeszcze musiał zaczekać. Gryfon zjawił się w sklepie około godziny 19, teleportował się zaraz po zajęciach licząc, ze sklep będzie jeszcze otwarty. Ubrany w granatową koszulę z długim rękawem, ciemne jeansy i skórzane buty raczej nie wyglądał na studenta. Miał lekkie obawy, ze wpadnie na Vivien lub co gorsza na Fire, ale wnętrze budynku było puste. Zresztą, co one mogłyby tu robić, przecież są w zamku. Zaczerpnąwszy głębiej powietrza zaczął się rozglądać szukając eliksirów po który przyszedł. Jeden dostrzegł w gablocie, dwóch pozostałych albo nie było albo były schowane przed postronnymi oczami. Założył ręce na piersi i się nieco skulił. Nie przypominał tego roześmianego gwiazdora którym był w szkole, wyglądał bardziej jak przestraszony dzieciak. Cóż takiego mogło spotkać młodego Cairndowa, że stracił swój blask? Westchnąwszy podszedł do kasy i jeśli był obok niej dzwonek to go użył. W innym wypadku stał i czekał aż ktoś przyjdzie i go obsłuży.
Beatrice L. O. Whitelight
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Wiedziała, że ten dzień nie będzie należał do udanych. Tak jak i kilka poprzednich. Co z tego, że wyprawa do Egiptu się udała i wszystko zakończyło się dobrze, skoro Claude w ogóle się do niej nie odzywał? Nie wiedziała, o co mu chodzi i co gorsza, jak sobie z tym poradzić. Czuła się niemal tak, jakby była nie sobą. Nie potrafiła temu zaradzić i dopiero w teraz zdała sobie sprawę z faktu, jak ważną osobą stał się dla niej rudzielec. No ale niestety, fakt był faktem i do pracy chodzić musiała. I radzić sobie z codziennymi problemami, które w niej napotykała. A ten dzień należał do szczególnie ciężkich. Od samego rana problemy po prostu się piętrzyły. Zaczęło się od spóźnionej dostawy eliksiru wielosokowego. Miała ona pojawić się dziś rano, bo o godzinie 12 miał przyjść klient, który zamówił znaczną część zamówionej dostawy. I niestety, dostawa nie przyszła. Opóźnienia na głównym magazynie spowodowały, że to właśnie Beatrice musiała świecić oczami przed klientem i go przepraszać. Co z tego, że ją zwyzywał, co z tego, że miała ochotę kogoś udusić. Najlepsze było dopiero przed nią. Kolejny klient był na tyle nierozgarnięty, że wychodząc ze sklepu potłukł dwa różne eliksiry. Ich mieszanka i chęć posprzątania tego przez Beatrice sprawiły, że na jej prawej dłoni pojawiły się brzydkie bąble. Bolały i swędziały jednocześnie i dopiero znaczna dawka eliksiru wiggenowego pomogła dziewczynie uporać się z tą przypadłością. Wyszła na zaplecze, aby chwilę odetchnąć dopiero w momencie, kiedy nikogo nie było na sklepie. Ledwie zdążyła usiąść na stołeczku, gdy zadźwięczał uporczywy dzwonek obwieszczający przybycie nowego klienta. Zaklnęła siarczyście i ruszyła w kierunku sklepu. Przy ladzie stał młody chłopak z dziwnym wyrazem twarzy. -W czymś mogę pomóc? - zapytała Beatrice unosząc jedną brew ku górze. Miała tylko nadzieję, że ten klient nie doprowadzi jej do białej gorączki.
Gdyby wiedział w jakim humorze będzie sprzedawczyni to by przyszedł jutro. Niestety ostatnio wchodził tam gdzie nie powinien i obrywał po łbie. Gryfon wpadł w małą konsternację układając w głowie wypowiedź która miałaby przekonać do sprzedanie eliksiru. Został w takim stanie przyłapany przez kobietę, na oko nie wiele starszą od niego. Kolejny młody Dear, w duchu pogratulował starszemu pokoleniowi płodności i chęci do wychowania tylu dzieci. Ekhm, ale to nie temat na dziś. -Mam taką nadzieję. Chciałbym zamówić antidotum do amortencji, oraz kupić eliksir spokoju i... Zaciął się przy ostatnim bo doskonale wiedział, ze nie jest zwykłym zamówieniem. A jeśli go wyśmieje i wywali na zbity pysk? Teoretycznie co mogła więcej zrobić, magomilicję wezwać? Nie no, aż tak niebezpieczny ten eliksir nie był. Jaka szkoda, ze był tak kiepski z eliksirów, sam by go sobie uwarzył. ...eliksir tęczowy. Nigdzie go nie zauważyłem, ale wolę się upewnić. Dmuchnął we włosy który spadły mu na oczy. Przeklęte długie kudły, musi je wreszcie obciąć. Wiatr we włosach mógł już skreślić z listy ulubionych rzeczy, więc nie było powodu żeby dalej hodował takie długie. Gryfon popatrzył się na Beatrice zastanawiając się jak zareaguje. Jeśli go kojarzyła z meczu Quidditcha to zapewne dziwiła się, że Valerian Cairndow może zachowywać się tak niepewnie.
Beatrice L. O. Whitelight
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to zapewne nie wstawałby z miejsca. Prosta prawda znana od wieków. Chłopak nie miał prawa przewidzieć tego, w jakim nastroju będzie panna Dear. Nic dziwnego zresztą, ona sama ostatnimi czasy nie była w stanie tego przewidzieć. A jeszcze dzisiaj, wszystko dodatkowo działało na nią zacznie gorzej, przez brzydkie poparzenie, którego się nabawiła i którym nawet nie miała czasu porządnie się zająć. Z zainteresowaniem słuchała składanego przez niego zamówienia. Już po usłyszeniu tonu pierwszych słów, zdała sobie sprawę z tego, że jego prośby nie będą normalne. I wiele się nie pomyliła. Dlatego pewnie uniosła jedną brew do góry, słysząc jak pyta o eliksir tęczowy. Był to silny eliksir, który miał specyficzne działanie i był sprzedawany u nich tylko na specjalne zamówienie. Ktoś, kto od tak po prostu przyszedł sobie tutaj z ulicy, nie mógł go dostać. -Eliksir tęczowy? - zapytała, z krzywym uśmieszkiem na ustach, który nie mógł zwiastować niczego dobrego. Odwróciła się tyłem do chłopaka i podeszła do odpowiedniego regału. Od razu znalazła kilka przykurzonych flakoników z zawartością odpowiedniego antidotum oraz eliksiru spokoju. Podeszła z powrotem do lady i położyła je przed chłopakiem, wciąż uśmiechając się wrednie. -A po co Ci taki ciekawy eliksir? - zapytała po chwili ciszy, szczerze zainteresowana tym, jaki kit będzie próbował jej wcisnąć. Doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że wielu młodych czarodziejów, stosowało ten wywar do tego, aby po prostu się naćpać jak jacyś mugole.
Przynajmniej spełniła się jedna rzecz: eliksiru tęczowego tak łatwo nie dostanie. Gdzieś w głębi duszy miał małą nadzieję, że obejdzie się bez komplikacji, ale od spotkania sprzedawczyni wiedział, że nic z tego. Ściemniać nie potrafił, gdyby spróbował to nawet skończony idiota by to zauważył. Prawda również nie była dobrym pomysłem, bo brzmiała dziecinnie zdecydowanie nieprzekonująco. Przez myśl przeszło mu zapłacenie za otrzymane eliksiry i zawinięcie się ze sklepu, ale duma mu na to nie pozwalała. Był gryfonem, nie będzie spieprzał z podkulonym ogonem bo nie ma pomysłu na załatwienie sprawy. Skoro potrafił kombinować latając na miotle to i teraz sobie da radę. -Przeczytałem w spisie, że pozwala zapomnieć o problemach. Biorąc pod uwagę co się ostatnio wyprawia oraz moją nieciekawą sytuację prywatnie uznałem, że potrzebuję chwilę wytchnienia. Wzruszył ramionami nie wiedząc co więcej dodać. Spowiadać się z sytuacji w domu nie zamierzał, tym bardziej, że nie była aż tak bardzo powiązana. Ostatecznie nie zapomni o ciężkim stanie zdrowotnym matki ani o nieciekawej sytuacji finansowej, nawet gdyby naszprycował się eliksirem na tydzień. Wyobraził się siebie jako typowego menela spod mostu który prosi o pieniądze by mógł zapić smutki. Ta myśl wywołała na jego twarzy zarys rozbawienia, który zniknął zaraz po pojawieniu. Jeszcze sobie Beatrice pomyśli, że chłopak ma nierówno pod sufitem. Nie żeby było to dalekie od prawdy...
Beatrice L. O. Whitelight
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Miała to szczęście, że potrafiła rozróżnić prawdę od kłamstwa. I niejednokrotnie korzystała z tej małej umiejętności, sama kontrolując swoją mimikę w taki sposób, że pozostawała niewzruszona, z kamiennym wyrazem twarzy. Wynikało to z faktu, że przez wiele lat musiała uczyć się kontrolowania własnych odruchów w taki sposób, aby nie doprowadzać do ciągłych zmian metamorfomagicznych. To też doprowadziło do umiejętności rozpoznawania przeróżnych, nawet najmniejszych mrugnięć które mogłyby pojawić się na twarzy jej rozmówcy. Mogła szybko zorientować się w sytuacji i rozczytać, o co tak naprawdę danej osobie chodziło chociaż niejednokrotnie próbowali oni mocno to ukryć. Tak jak i w tym wypadku, kiedy klient na tak proste pytanie uraczył ją takim opisem. Wiedziała, że coś jest w tym prawdziwego, ale nie do końca mówi jej prawdę. Nie winiła go za to, nie musiał się jej spowiadać. Ale z pewnością powinien co nieco powiedzieć, aby otrzymać to, po co przyszedł. Bo w tym wypadku, to ona rozdawała karty i mogła szybko zakończyć tę partię. -Wiesz, że to jest silnie uzależniający eliksir? Coś jak mugolskie narkotyki? - zapytała wyprawnym z emocji głosem. Nie chciała się zdradzić z tym, że sama dokładnie zna działanie tego eliksiru. Kiedyś, gdy była młodsza, podwędziła mamie jeden jego flakonik i zużyła razem z przyjaciółką. Było to z pewnością ciekawe i pouczające doświadczenie... - Poza tym, on nie daje Ci wytchnienia. On daje chwilowe zapomnienie o realnym świecie, a to ogromna różnica. Bo po tym pół godziny rozkoszy, wszystko nagle uderza w Ciebie z takim impetem, że niejednokrotnie niektórzy nie dają sobie rady. Zakończyła swój wywód i ni z gruchy, ni z pietruchy, odwróciła się od chłopaka i ruszyła w kierunku zaplecza. W najbardziej odległym regale, gdzieś w samym kącie, była półka z najmniej dostępnymi dla ogółu eliksirami. Szybko odnalazła odpowiedni flakonik, w którym jak wiedziała, był eliksir tęczowy. Flakon z tej partii miał już sporo czasu, ale dzięki odpowiednio rzuconym zaklęciom zabezpieczającym, był w idealnym stanie, dokładnie takim, jak wtedy, gdy Beatrice go uwarzyła. Wzięła jeden flakon, wciąż jeszcze zakurzony i wróciła do Gryfona. Postawiła go przed nim i spojrzała mu prosto w oczy wzrokiem, przed którym nie jeden i nie dwóch by uciekło. -Jesteś gotowy na te kilka jednorożców i trochę bajkowego, różowego deszczu, w zamian za to, jaki ból Cię po tym ugodzi? - zapytała szczerze zainteresowana tym, jaką odpowiedź przyjdzie jej usłyszeć z jego ust.
Słysząc o uzależnieniu i narkotykach uniósł brwi ze zdziwienia. Cholera, o tym nic nie pisało! Ścisnął mocno usta nie wiedząc co na ten argument odpowiedzieć. Blefowała wykorzystując jego niewiedzę czy mówiła prawdę? W tej chwili z pewnością nie uzyska odpowiedzi na to pytanie, a wizja Valeriana spod mostu przestała być śmieszna. Oj nie, tak nie zamierzał skończyć. Jeszcze ta druga wzmianka o gwałtownym powrocie emocji...nie, to nie jest dla niego. -Jestem uzależniony od wyzwań i adrenaliny, ale idiotą bym się nie nazwał. Skoro w taki sposób przedstawiasz sytuację to podziękuje, zapędów masochistycznych nie mam. Ehh, tak to jest kiedy człowiek próbuje znaleźć coś na własną rękę, a autorzy nie zawrą dość ważnej informacji. Macie coś innego na uspokojenie? Oczywiście oprócz eliksiru spokoju. Eliksir tęczowy odpadał, buteleczka trzymana przez kobietę nadal kusiła i zachęcała by ją wypróbował, ale teraz zdecydowanie nie był w stanie na takie rzeczy. Przyszedł tutaj, że sobie pomóc a nie jeszcze bardziej wkręcić śruby. Mógł oczywiście zapłacić za dwa eliksiry i wyjść, ale skoro miał przed sobą sprzedawcę to trzeba było wykorzystać okazję. Wzrok miała onieśmielający co świadczyło o jej mocnym charakterze. Doskonale, lubił rozmawiać z takimi ludźmi. Odwzajemnił spojrzenie, teraz już nie pełne niepewności ale ciekawości.