Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mały balkon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 14 Cze - 20:07;

First topic message reminder :




Niewątpliwym urokiem tego miejsca jest dyskretny balon, wychodzący na południe. Wspaniałe miejsce na romantyczne schadzki.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 6 Lip - 21:52;

- Zawsze mógłbyś zostać asystentem i potem Profesorem. Ta szkoła ma wiele stanowisk. - zaproponowała pół żartem, pół serio, nie mając w zasadzie problemu z wyobrażeniem sobie go na jakimś stanowisku, najlepiej w zakresie sztuki lub magicznych stworzeń. Był też dobry z zaklęć. Zawsze miała do niego słabość, nie miała problemu z jego dotykiem, co nie zdarzało się często. A potem wpadła w mały monolog, nie mogąc się powstrzymać. Nie lubiła wychodzić na przemądrzałą, ale ostatnie dni spędziła nad tym przedmiotem i miała w głowie wciąż setki przyswojonych dat czy informacji, które miały zapewnić jej dobry stopień na egzaminie końcowym.
- To Genius, owszem. Do tej pory nie wiadomo, jakiego czaru użył Salazar, żeby nauczyć go swojej leglimencji, ale nie dałby rady bez pomocy pozostałej trójki. Wydaje mi się, że zakrawało nie tylko o użytkową magię, ale też transmutację i obronę przed czarną magią, bo musieli zaczarować tiarę tak, aby nie dało się jej zmanipulować i sama podejmowała decyzję. - zamilkła, krzyżując ręce pod biustem. Zadawał dobre pytania. Sama wielokrotnie analizowała, próbowała wymyślić schemat powstania tego czaru, bo intrygował ją fakt, czy byłoby możliwe nauczenie geniusa pozostałych rzeczy — jak mowa węży czy animagia poprzez odpowiednie połączenie chaosu i inkantacji. - Obstawiałabym połączenie? Geniusy wciąż są słabo zbadane. Czarna magia istnieje tak długo, jak zwykła magia. Kojarzy się z Voldemortem, co? Dlatego, że tym torturował. No i kwestia Salazara. W jakiś sposób historia nakierowuje ją na czarne charaktery, chociaż spójrz na Albusa czy Pottera, oni nie byli źli. Wydaje mi się jednak, że kluczową rolę odgrywa charakter. Im bardziej wyrachowany będziesz, im bardziej odetniesz emocje podczas penetracji umysłu, tym lepszy w tym będziesz. Już podczas pierwszej wojny sprawiała ona problemy aurorom, przechylała szale zwycięstwa na rzecz Śmierciożerców. Czytałam gdzieś, że Czarny Pan używał tego razem z imperiusem na olbrzymach, skłaniając je do przyłączenia się do siebie.
Złapała oddech, milknąc wreszcie. Znów zasypała go informacjami, więc wzruszyła przepraszająco ramionami, przygryzając na chwilę dolną wargę.
- Wybacz. Zasnęłam nad ranem nad rozdziałem o tej wojnie i Voldemorcie, na latach 1993-1995. Nie wiem, czego się spodziewać na egzaminie, a to dość popularny temat. Obstawiam jeszcze Quidditcha historie lub palenie czarownic, to też jest znane.
Wyjaśniła z westchnięciem, kładąc dłonie na kolanach.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 6 Lip - 22:09;

- Hmf, no tutaj muszę się zgodzić... powiązanie legilimencji z czarną magią ma sens, skoro jedno i drugie można wykorzystywać w bardzo różne sposoby, często też negatywne. Szkoda, że ludzie zamykają się tylko na jednej opcji - mruknął, odwracając na chwilę wzrok w zamyśleniu. Opinia publiczna wyjątkowo często nie zgadzała się z jego własną i uparcie doszukiwał się w niej jakichś luk, by wcisnąć swoje racje. - Nie jestem pewny tego odcinania emocji. Powiedziałbym, że to raczej kwestia panowania nad nimi i nawet wykorzystywania ich, bo przecież potrafią stanowić świetne źródło energii i motywacji. A przynajmniej tak wyczytałem - przyznał, samemu dzieląc się odrobiną wiedzy, bo jednak czytał o legilimencji w ogromnych ilościach i aż takim nowicjuszem nie można było go nazwać. Zwłaszcza, skoro był święcie przekonany, że to tylko kwestia czasu aż rzuci się na intensywne próby i w końcu poczuje moc wypływającego z jego ust Legilimens. - Coś ty, nie przepraszaj. Żałuję tylko, że wcześniej cię nie zapytałem - zaśmiał się krótko, zarzucając rękę na oparcie ławy, by przekręcić się jeszcze bardziej w stronę Ślizgonki.
- Oklepane tematy, ale pewnie słusznie powtarzasz. Ale chyba nie wysiedziałbym nad historią quidditcha... ogólnie do Historii Magii to ja niestety tak wybiórczo. - Przygryzł lekko wetknięty w wargę kolczyk, przekrzywiając lekko głowę. - Chociaż wszystko zależy od podejścia. Sama wojna też byłaby nudna, gdyby nie zainteresować się użyciem nietypowych rodzajów magii czy zjednaniem z takimi istotami jak dementorzy. Może i do quidditcha można znaleźć taki haczyk, jak chociażby... oryginalne wykorzystanie sprzętów miotlarskich. Jak Potter w Turnieju Trójmagicznym, albo jaki powód kryje się za zniczową pamięcią ciała. O, wpadłem kiedyś na artykuł, w którym była cała opowieść o spisku pomiędzy dwoma drużynami. Umawiały się na to, kto wygra w tym meczu i w jaki sposób, żeby wzbudzać jak największe sensacje pośród widzów. I wiadomości przekazywali sobie właśnie w zniczu. W ten sposób długo nikt nie mógł ich wykryć... - Sam się rozgadał, być może zachęcony małymi monologami Nessy, a może zwyczajnie stęskniony za jej towarzystwem, które zawsze opuszczał z głową pełną przemyśleń. Zahaczył palcami o jeden z rudych kosmyków, opadający na jej ramię, by jego końcówką musnąć policzek pani prefekt.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyWto 7 Lip - 20:17;

Zaśmiała się, kręcąc głową, przez co rude kosmyki wprawiły się w ruch. Wypowiedziane przez ślizgona słowa były przerażająco prawdziwe, kolejny raz utwierdziły ją w tkwiącym w jej głowie od dawna przekonaniu o tym, że większość społeczeństwa miała naprawdę płytkie horyzonty, radziła sobie tylko z jedną perspektywą.
- Tak. Leglimencję można wykorzystać na wiele sposobów, ale również na te dobre. O tym niestety zapominają. Nie ma skuteczniejszej metody przesłuchać lub próby wywarcia wpływu na niebezpiecznym obiekcie, nie licząc Imperiusa, którego nie możemy używać. - zgodziła się z nim, nawiązując jeszcze do czarnej magii. Nie miała pojęcia, że Nox tak zaangażował się w ten temat i faktycznie chciał opanować te trudną sztukę, wymagającą olbrzymiej pewności siebie oraz precyzji. - Hmmm. I tak i nie. Mogą być też przeszkodą. Wydaje mi się, że osoby o wysokiej empatii i wrażliwości nie będą w stanie tego opanować. Bądź co bądź, to naruszenie pewnego tabu, ludzkiej prywatności.
Dodała jeszcze swoją opinię, nie przecząc jednocześnie tej jego. Emocje można było wykorzystać na naprawdę wiele sposób, były udowodnione przypadki, że lepiej wpływały na kształtowanie chaosu, dzięki czemu zaklęcia były skuteczniejsze. Plotka głosiła, że w XI wieku sam Salazar był tak wybitnym czarodziejem, bo napędzała go nienawiść i chęć zachowania rodów jedynie ze Skorowidza. Szturchnęła go delikatnie łokciem z miną, że przecież zawsze mógł zapytać.
- Wbrew pozorom reforma o ochronie znikaczy i zastąpieniu ich zniczem była ważnym wydarzeniem historycznym, później wpływającym na wszystkie regulacje dotyczące magicznych stworzeń. Próbowano potem z wilkołakami, ale żaden nie chciał się rejestrować. - powiedziała ze spokojem, przenosząc na niego spokojne spojrzenie karmelowych tęczówek. Nie była fanką akurat tego rozdziału historii magii, bo sama za tym sportem nie przepadała. Ochrona praw stworzeń i skrzatów była ciekawsza, nie wspominając o tych oklepanych czarownicach, które jednak były interesujące. Milczała, słuchając go z uwagą — nie miała pojęcia o tej sztuczce ze zniczem i na bladej buzi wykwitło zaskoczenie. Wyglądała, jakby wszystko próbowała dokładnie zapamiętać. Gdy zahaczył palcami o jej włosy, nawet nie drgnęła, chociaż od dotyku palca na policzku, po ciele przebiegło przyjemne ciepło.
- Zapomniałam już, jaki z Ciebie przenośny kominek, wilczku. Jednak wiesz? Masz szczęśliwsze spojrzenie niż kiedyś. A historia ze zniczem.. Wooo, nie wpadłabym chyba na to. Jak ich złapali? Unieważnili te mecze? To pewnie było w tym przydługim rozdziale o tym nieszczęsnym sporcie, który czytałam tak.. No wiesz, mało dokładnie. Zapamiętam! Może da mi kilka punktów na egzaminie, jak poruszą ten temat? To byłaby miła odmiana od 1995 roku.
Druga wojna czarodziejów wciąż budziła emocje. Nigdy nie złapano wszystkich śmierciożerców, wciąż bano się, że cień tamtych dni kiedyś powróci pod nowym nazwiskiem. Oparła bezceremonialnie głowę o jego ramię, przymykając oczy.
- Tylko naprawdę starzy, kończący szkołę studenci rozmawiają o Historii Magii w czerwcu.
Westchnęła z nostalgią, uśmiechając się jednak kącikami ust. Nie miała pojęcia, kiedy ten czas tak szybko zleciał.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyWto 7 Lip - 20:47;

Pokiwał głową, chłonąc opinię Nessy, by zestawić ją ze swoją własną i wszystkimi tymi, które wyczytał. Dostał się do ogromnej ilości materiałów, wiernie pytając o zbiory znajomych, grzebiąc po bibliotekach i korzystając też z uprzejmości profesor Dear, która udostępniła mu szkolny Dział Ksiąg Zakazanych. Wiedział, że idzie dobrym tropem z tą legilimencją, nawet jeśli chwilami drażniło go tak długie babranie w samej teorii. Zawsze mu się wydawało, że był człowiekiem praktyki, a jednak kiedy przychodziło co do czego - wolał zabrać się za sprawę porządnie, byle nie przegapić czegoś istotnego i nie wyrobić w sobie złego nawyku. Ambicje, których zwykle u siebie nie dostrzegał, zwyczajnie mu na to nie pozwalały.
- Legilimencja wciąż lepsza od Imperiusa, tak myślę. Chociaż w gruncie rzeczy modyfikowanie wspomnień i związanych z nimi emocji... cóż, pewnie też może wpłynąć na ludzkie zachowania. Ale w Historii Magii mało o tym wzmianek - stwierdził, przy okazji zdradzając, że rzeczywiście obeznał się w temacie i nawet jeśli Nessa zaskoczyła go Tiarą Przydziału, to nie była osamotniona w swojej pokaźnej wiedzy.
- Och, z tym zniczem to niewątpliwie, ale... chyba nie dziwisz się wilkołakom, co? W dzisiejszych czasach dużo lepiej ludzie podchodzą do różnego rodzaju list, a i tak rejestr uważany jest za uwłaczający. - Wzruszył lekko ramionami. - Został wprowadzony ze złych pobudek, jak zresztą większość rzeczy związanych z wilkołakami. I nie tylko, dużo stworzeń nie jest zadowolonych z domniemanej wyższości czarodziejów. Spójrz chociaż na centaury i to, jak opierają się od wieków naszym wymysłom...
Wiedział, że ma mocne poglądy i nigdy nie bał się do nich przyznawać, choć czasem taktycznie wybierał milczenie. Przy Lanceley'ównie czuł się swobodnie, mówił prosto z serca i nie spodziewał się żadnej oceny. Przymknął lekko powieki na jej komplement, nagle czując żal, że pozwolił jej się tak od siebie oddalić. Powinien bardziej walczyć o tę znajomość, zamiast okazjonalnie korzystać z jej pomocy w nauce. Nessa zasługiwała na więcej, a on był zbyt skupiony na własnych problemach, by zainteresować się innymi.
- Jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek - przyznał, niemal zawstydzony tą myślą, którą zaraz odgonił rozbawieniem. Nie było sensu się teraz rozczulać. - Złapali ich przypadkiem, bo sędzia dotknął znicza przed rozpoczęciem meczu i to jego dotyk został zarejestrowany. Ale nie wiem co zrobili z meczami. - Objął ją ramieniem, przyciągając do siebie jeszcze bliżej, by zaciągnąć się znajomą mieszanką kawy i słodyczy, której nigdy nie potrafił w pełni nazwać. Skojarzenia pomknęły w stronę cynamonu, ale z kolei to określenie przylgnęło już tylko i wyłącznie do Sky'a, u wszystkich innych spadając na drugi plan. - Starzy, kończący szkołę i szalenie mądrzy studenci - poprawił ją, gładząc jej ramię kciukiem. - To co, masz jeszcze jakieś historyczne ciekawostki, czy chcesz ze mną poczytać o wojnie?
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyWto 7 Lip - 22:26;

Był Ślizgonem, niezależnie jak jego zachowanie mogło temu przeczyć. Mieli ambicje we krwi, gdy już się za coś zabierali — robili to na poważnie, szukając wszelkich informacji i niezwykle się przy tym angażując, chcąc osiągnąć spektakularny sukces. Pytanie nie brzmiało "Czy Mef się nauczy Leglimencji?", bo tego była Nessa akurat pewna, tylko: Kiedy mu się to uda? Był to proces czasochłonny, chyba trudniejszy nawet od opanowania animagii. Zwłaszcza że był wilkołakiem i pełnie mogły przeszkadzać mu w ćwiczeniach. Pamiętała, jak zachowywał się dwie doby przed pojawieniem się księżyca na niebie.
- Bo to te rzeczy, których czarodzieje się wstydzą. Zwykle mało o nich piszą. Są podejrzenia, że najwięksi królowie mugoli byli pod wpływem Leglimencji lub Imperiusa, co umożliwiło nam zachowanie dekretu tajności. Wydaje mi się, że ludzie się boją odpowiedzialności, która się wiąże z tą umiejętnością. I samej wiedzy. Historia nie raz pokazała, ile silniejsza jest wiedza od mocy czy złości. Wojny w gniewie nie wygrasz, a z dobrą informacją? Osiągniesz, co tylko chcesz. To nie moc sprowadziła Voldemorta to Potterów, tylko informacja właśnie. Kto wie, czy nie użył na tamtym człowieku Leglimencji? Był w tym mistrzem. Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że lata świetności czarnoksiężnika są jakieś wybielone. Czasem brakuje logiki i faktów, zwłaszcza pomiędzy rokiem od jego utraty ciała, aż do jego odzyskania.
Wzruszyła ramionami, znów robiąc przepraszającą minę na swój przydługi wywód. Takie gdybanie było najlepsze w całej historii magii, pozwiązywanie faktów i szukanie rozwiązań, o których nie chcieli pisać. Rody ze Skorowidza był dość wstydliwe, nie lubiły pokazywać porażek.
- Nie dziwie się wcale. Wiedziałeś, że kiedyś bycie Wilkołakiem to był przywilej i Cię za to szanowano? Dopiero potem, chyba po VII wieku to się zmieniło? Może trochę dalej, nie jestem pewna. Niemniej jednak te rejestry do ograniczenie swobody i skazanie Cię na tragiczną opinię publiczną. Mają szczęście, że przy animagii są zobowiązani do zachowania tajności stemplem. - wywróciła oczyma na samą myśl o wymysłach Ministerstwa. Rozumiała chęć zachowania porządku, jednak zrobiłaby to chyba inaczej, gdyby miała możliwości. - Akurat z Centaurów to my moglibyśmy czasem brać przykład. Nie myślałeś o karierze w departamencie ze stworzeniami? Mógłbyś zrobić wiele dobrego.
Zasugerowała swoim pytaniem kolejną ścieżkę, na której widzi przyjaciela. Nox miał cierpliwość do ludzi, a jednocześnie będąc wilkołakiem, rozumiałby potrzeby istot powiązanych w tak ścisły sposób z magią i inteligentnych. Rudej wcale nie przeszkadzało, że widywali się i rozmawiali tak sporadycznie. Nauczyła się, aby niczego nie oczekiwać, bo to się zawsze źle skończyło. Odizolowała się, była, ale jakby obok i nie musiała tworzyć aż tak grubego pancerza. Lubiła jednak widok szczęścia na twarzach ludzi, których darzyła szczególną sympatią, jak jego.
- Hmmm? A co się wydarzyło? Zasługujesz na to Mef. Na stabilność i szczęście. - oznajmiła z nutą ciekawości, zerkając w jego stronę. Przy głębszym wdechu, znajomy zapach wypełnił nozdrza. Parsknęła z niedowierzaniem na koniec zniczowej intrygi, która z pewnością zapisała się w historii. - W taki głupi sposób, tak genialny pomysł.. Eh, powinni to unieważnić — chyba że nie potrafili określić, ile gier było tak ustawionych.
Przytuliła się grzecznie, też go obejmując i zaciskając palce na materiale jego ubrania, co byłoby jej łatwiej się tak utrzymać — była dużo mniejsza. Na jego pytanie wydała z siebie ciche westchnięcie zamyślenia, kontemplując kolejny raz nad byciem starym studentem. Kiedy to się właściwie stało? Gdyby nie fakt, że szkoda było zaprzepaścić lata starań, nie oddałaby tej nieszczęsnej pracy.
- Mam nadzieję, że nasze drogi poza tymi murami czasem się zejdą. Lubię wiedzieć, że u Ciebie dobrze. A co wolisz? Mnie to obojętne, mój mózg nadaje na falach podręcznika z historii magii, tylko wybierz rozdział. Wiedziałeś na przykład, że podczas palenia czarownic w Stanach, jedna z nich uciekła przez animagię, zamieniając się w królika i odpływając statkiem do Europy? Mugole wierzyli, że porwał ją diabeł.
Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4498
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyWto 7 Lip - 22:54;

Lubił proces nauki. Stopniowe zwiększanie swojej wiedzy i umiejętności. Nie od dziś miał obsesję na punkcie pokonywania własnych ograniczeń, więc niezależnie od tego co się działo... brnął do przodu. Musiał. Ten jeden raz miał w dodatku ogromne wsparcie, więc tym lepiej czuł się ze swoimi postępami.
- Prawda, chociaż jak dla mnie nawet wcześniejsze lata są trochę pobieżnie opisane. Ten terror, który siali śmierciożercy, to... chyba po prostu pismo tego nie oddaje. Dobrze, że teraz możemy się tylko leniwie tym interesować - westchnął, przesuwając językiem po zębach w zamyśleniu. Czytanie o niezwykle wprawionych legilimentach rozbudzało w nim ambicje, a jednocześnie studziło jego entuzjazm. Nie wiedział, czy zdoła osiągnąć coś takiego - zwłaszcza, skoro nie chciał wykorzystywać tego w taki sposób, jak większość czarnoksiężników, których wiązano z tą umiejętnością. Mimowolnie powrócił myślami do tych wszystkich notesów i pamiętników, z których czerpał swoją wiedzę, oddzielając szaleństwo autorów od ich faktycznych zdolności.
Ale musiał dać radę. Przecież cały czas szedł do przodu...
- W końcu animag to człowiek - mruknął, po tym jak potaknął Nessie, bo wiedzę o wilkołakach wyssał z mlekiem matki. I jeśli legilimencja szła mu dobrze, tak w likantropii ciężko było znaleźć kogoś bardziej obeznanego - w końcu mało kto, nawet będąc jednym z nich, aż tak się tym interesował. I Mefisto zaśmiał się tylko cicho na pytanie swojej przyjaciółki, miło nim połechtany. - Wiesz, że myślałem? Ale chyba nie jestem gotowy na zobowiązanie względem Ministerstwa Magii. Może kiedyś, bo teraz... - Nie mógł, nie chciał. Marzyło mu się wprowadzenie zmiany do czarodziejskiego świata, ale wolał trzymać się na dystans od Ministerstwa. Nie spodziewał się też żadnych sukcesów w razie ewentualnego złożenia papierów.
- No... zakochałem się - przyznał, czując dziwną niezręczność i zarazem lekkość tego stwierdzenia. Było piekielnie szczere. - I Sky... naprawdę mnie uszczęśliwia. To dalej trochę abstrakcyjne. - Nessa zawsze miała o nim dobre zdanie, a Mefisto zupełnie nie wiedział czemu. Obejmował ją ciepło, zastanawiając się w duchu jakim cudem zasłużył sobie na tak kochanych ludzi i czemu w ogóle w nich wątpił. W końcu wielokrotnie tęsknił za rudowłosą, a przecież... tyle się nie widzieli i bez problemu wrócili do tego przyjemnego zgrania, które dzielili.
- Na pewno się zejdą - potaknął jej szybko. - Kręcą cię nietypowe umiejętności, co? Nie wiem dużo o animagii, szczerze mówiąc. Ale za to o magii bezróżdżkowej się kiedyś naczytałem trochę. Łatwiej pojąć, przynajmniej pozornie, bo też kojarzy się z wielkimi czynami, a nie podstępnym wyciąganiem informacji. I znowu tu można wrócić do Goldstein, ona- Merlinie, ona była wyjątkowa w tak wielu dziedzinach, nie? - Nietypowa legilimentka, mistrzyni magii bezróżdżkowej... i jakże ważna postać na kartach historii. W jej bibliografiach Mefisto również tonął, ciesząc się z tej przyjemniejszej strony, jaką opowiadała. - Czytałem w ogóle o takich badaniach, które były robione jakoś koło 2000 roku, z szukaniem powiązań między magią bezróżdżkową u czarodziejów, a takich stworzeń jak skrzaty domowe. No wiesz, na ile to jest podobne i na ile wykracza pomiędzy magię rozumianą przez różdżkowców. - I miał już się przymknąć, czując dziwne paplanie, które odblokował w nim chyba najmocniej Sky, ale wpadła mu kolejna myśl i błyskawicznie musiał się nią podzielić. - Wiem co jest ciekawego w historii jeszcze! Historia różdżek. To dopiero coś. Pewnie kojarzysz te porównania różdżek sprzed wieków z obecnymi? I omawianie najmniejszych i największych, jakie znaleziono... Nie wiem kto dźwigał osiemnastocalowy badyl, serio.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptySro 8 Lip - 20:46;

Z początku Nessa też była zdziwiona, że Mef trafił do Slytherinu — zwykle spędzał czas z borsukami, był miły i lojalny, pomocny. Z czasem jednak wychodziła na wierzch jego ambicja i spryt. Łatwo znajdywał rozwiązania w trudnych sytuacjach. Kiwnęła głową.
- Wydaje mi się, że to właśnie powód. Boją się, że jeśli coś napiszą — Ci, których nie złapali lub nowi wierzący w idee głoszone przez Voldemrota do nich wrócą. Poniosą karę za to, co napisali. To okropny rozdział historii, ale ważny i trochę przykre, że pozostajemy niedoinformowani. Gdybym nie szła w magię praktyczną, pewnie skupiłabym się na badania na ten temat. To interesujące, zwłaszcza stosowane przez niego techniki. - odpowiedziała zgodnie z prawdą, zgadzając się z nim jednocześnie kolejny raz. Mieli szczęście, że te mroczne czasy były już poza nimi. Nie walczyli o przetrwanie, nie musieli się bać o to, że rozmowa z mugolami wyszłaby na wierzch i coś złego mogło się stać. Wybrał sobie trudny cel, jednak ruda wierzyła, że im trudniej, tym lepiej. Dążenie do sukcesu małymi kroczkami przynosiło największą satysfakcję, zwłaszcza gdy wyciągało się ręce po coś, co tak wiele wybitnych postaci umiało, a w społeczeństwie "pospolitym" - praktycznie ta umiejętność nie istniała. Zależało jej, aby opanować magię bezróżdkową, chociaż skupiała się teraz głównie na wiedzy teoretycznej, zostawiając praktyczną na wyjazd do Nowego Orleanu. Nie tylko będzie miała tam więcej czasu na trening kontroli chaosu, ale również więcej możliwości na lekcje z Reedem. Polecone przez niego lektury jednak doskonale sprawdzały się przed snem. Uśmiechnęła się szerzej na jego słowa, nie mogąc powstrzymać wylewności i ściskając jego dłoń w przypływie radości, że w końcu mu się układało. Trafiał na trudnych partnerów wcześniej, wplątywał się w relacje, gdzie nie traktowano go poważnie. Nie tak, jak na to zasługiwał. Nessa uważała Mefa za atrakcyjnego, odkąd tylko poznali się we wczesnych latach szkolnych, jednak przez swój charakter i braki w zachowaniu towarzyskim, nigdy z tym nic nie zrobiła. Dobrze wyszło, bo ich przyjaźń była naprawdę ważna w ich życiu. Nie była warta zniszczenia dla krótkich bodźców fizycznych lub jednorazowego wyskoku.
- Wydaje mi się, że nie do końca musisz aż tak się uwiązać. Możesz prowadzić własne badania i dopiero potem się z nimi zgłosić, aby ruszyć je prawnie. Myślę, że byłbyś w tym świetny. Sky.. Skyler? Prefekt żółtych? Przyjemny chłopak, doskonale gotuje. Zawsze bardzo miły i energiczny, podoba mi się jego dbanie o swoich. Zadowolona zawsze byłam z jego pracy. Oj tam abstrakcyjne.
Wywróciła oczyma z rozbawieniem. Był uroczy z tym niedowierzaniem we własne szczęście, które malowało mu się na twarzy. Przyjemnie grzał. W jego dotyku nie było nic niewłaściwego, żadnego podtekstu. Czyste wsparcie, czysta dobroć. Jak mogłaby mieć o nim złe zdanie?
- Chyba jestem uzależniona od wiedzy. Nudzę się bez nauki. O tak, ona była wybitna, chociaż tak niepozorna. Zamierzam zająć się bezróźdzkową, gdy tylko wyjedziemy ze szkoły — ułatwiłaby mi życie przy animagii, a dodatkowo wymaga olbrzymiej pracy nad kontrolą chaosu, co zajmie mi sporo czasu i pozwoli jakoś przeżyć bez tych murów. Tak, jak mówisz — ona nie jest zła, więc czemu jej Leglimencji tak umniejszą? Jej udział w sprawie Grindelwalda, który też był wybitnym, chociaż złym czarodziejem!- westchnęła z rezygnacją, zerkając gdzieś w przestrzeń przed sobą. Była jedną z najwybitniejszych czarownic ostatnich lat, więc dlaczego skojarzenia z czarną magią wszystko psuły? Dlatego właśnie i tę dziedzinę chciała lepiej zrozumieć. Czy faktycznie służyła tylko do wyrządzania krzywdy, czy kryła w sobie zaklęcia, które wykraczały poza poziom zrozumienia społeczeństwa? Wystarczy spojrzeć na Morganę — była wybitna, pałała się białą magią uzdrawiania, a i tak sięgnęła po czary, które były tabu, stając się wrogiem. Co dawały, poza bólem?
- Pamiętasz nazwę artykułu? Chętnie bym przejrzała, przydałoby mi się, bo przecież one faktycznie są dość biegłe w magii i nie mają patyków. Mef, jesteś genialny. - oczywiście, że Nessa to zapamięta. Kiwnęła głową, nie mogąc powstrzymać rozbawienia na wyobrażenie tych olbrzymich różdżek, które z pewnością nie wchodziły nawet do plecaków. Jak niepraktyczne było rzucanie nimi czarów? Chociaż druidzi od setek lat wybierali długie i ciężkie laski drewniane, dając w nie rdzenie. Może w tym tkwił sekret ich biegłego posługiwania się magią leczniczą i wpływaniem na rośliny? Rozmowa im się kleiła. Temat tworzenia różdżek był obszerny, nawet nie wiedziała, jak wiele czasu spędzili na tym balkonie, co rusz poruszając nowy temat i najsłynniejsze różdżki wszechczasów na czele z tą czarną, którą kiedyś władał sam Albus Dumbledore.

|ZT x2
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 6 Gru - 1:50;

Muszę przyznać, że po prostu chcę to już mieć za sobą. Dostać sążny opierdziel, pogadać o tym, że do siebie nie pasujemy i po prostu skończyć mój najdłuższy do tej pory związek. Poważnie zastanawiałem się jak to się stało, że tak długo trwał. Zazwyczaj moje miłostki były intensywne i krótkie, a tym razem zostałem na znacznie dłużej bez specjalnych dramatów, które robiłem w swojej głowie wcześniej. Doszedłem również do wniosku, że chyba stało się tak pomimo mniejszego zaangażowania emocjonalnego niż w niektórych przypadkach. Zastanawiałem się czy to ma jakiekolwiek znaczenie.
Chociaż to ja zaproponowałem balkon i wybrałem miejsce, jakimś cudem trochę mi zajęło dojście na miejsce. Naprawdę się spieszyłem, ale niestety po drodze to uciekły mi schody, to źle skręciłem i w końcu dotarłem na miejsce jako drugi, chociaż wcale tego nie chciałem. Victoria już mnie oczekiwała. Poprawiłem torbę na ramieniu i postawiłem kołnierz grubej, czarnej kurtki. Śnieg wkradł się w mury szkolne, by być ponownie świadkiem historii naszego lepszego czy gorszego związku.
- Viks - mówię i macham ręką do dziewczyny na przywitanie, zbliżając się powoli. Gdyby chciała rzucić na mnie czar, na pewno zrobiłaby to bez problemów. Musiałbym zamienić jej rękę w jakiś ogon małpy, żeby ją powstrzymać; mam szczerą nadzieję, że obejdzie się bez zaklęcioczynów. W głowie już mam ułożony monolog. - Słuchaj, po pierwsze, obserwator napisał brednie. Ja i Cali jesteśmy tylko przyjaciółmi, przysięgam. A ja i Prudence... cóż kiedyś nas coś łączyło, to prawda, ale to przeszłość. Ale nie szukałem żadnych zniczy między ich nogami kiedy byłem z tobą - zaczynam niemalże na jednym wydechu, czując, że jak najszybciej chcę się pozbyć się wszystkiego co mam nie mam na sumieniu i co mi zarzucił obserwator. Szczerze mówiąc zakładam, że znam i tak wynik tego spotkania, bo Victoria jest raczej zbyt dumna, by przymknąć oko na takie plotki dość ją poniżające. A wszystko to by wierząc mi na słowo.

@Victoria Brandon
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4575
  Liczba postów : 2510
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 6 Gru - 22:28;

Oboje wiedzieli, że nie zmierzają w żadnym sensownym kierunku i czuła to od czasu spotkania w jego mieszkaniu. Było miło. Tyle była w stanie powiedzieć i ostatecznie dotarło do niej, że po prostu robią sobie krzywdę. Wiedziała, że mogli się spotykać, zdawała sobie z tego w pełni sprawę, ale na zupełnie innych warunkach, ot, po prostu jako przyjaciele, by razem się napić, czy poopowiadać sobie o tym, co się w ich życiu dzieje, ale po prostu nie było sensu ciągnąć związku, który, jak odkrywał, trudno było nim nazwać. Być może do tego nie dojrzała, a może jej oziębłość emocjonalna po prostu była tym, co powodowało, iż nie była w stanie przy nikim dłużej zagrzać miejsca. Była, jaka była i nie czuła najmniejszej potrzeby zmieniania się, wiedziała, że to nie miało sensu, póki nie krzywdziła innych, ale teraz zdawała sobie sprawę z tego, że jednak kogoś krzywdzi. Nie czytała jednak plotek, nie interesowała się nimi, oczywiście, obiły się o jej uszy, widziała również spojrzenia niektórych osób na korytarzach, ale była zbyt dumna, by przejmować się podobnymi sprawami. Poza tym dawno doszła już do wniosku, że faktycznie jej związek z Fillinem opierał się na zupełnie różnych oczekiwaniach i nie zamierzała go do siebie wiązać, bo nie była w stanie dać mu tego, czego chciał. To była prosta i logiczna kalkulacja, dlatego też, kiedy do niej podszedł spojrzała na niego zupełnie spokojnie. Poprawiła jedynie płaszcz, który na sobie miała i odgarnęła z upiętych włosów kilka płatków śniegu, by później położyć palce na ustach chłopaka.
- Fill - powiedziała dość łagodnie. - Nie wierzę w plotki - wyjaśniła spokojnie - i nawet uważnie ich nie słucham. Wiem, co mówi się za moimi plecami, ale nie wierzę, że mógłbyś coś zrobić, bo po prostu jesteś, cóż, zbyt porządny - stwierdziła i lekko wzruszyła ramionami, po czym spojrzała uważnie w jego oczy. - Musisz jednak przyznać, że oboje wiemy, że... nasze drogi nie bardzo do siebie pasują. Zoe zapytała mnie, czy cię kocham i czy ty kochasz mnie. Miałam czas, żeby o tym pomyśleć i doszłam do wniosku, że nie mogę cię oszukiwać i w żaden sposób ranić. Najwyraźniej jednak nie dojrzałam do poważnych uczuć i chcę, żebyś to wiedział - powiedziała spokojnie, nie brzmiąc na przerażoną, złą, czy w jakikolwiek sposób rozemocjonowaną. Była, jaka była. Chłodna niczym lód, wszystko wyraźnie przemyślała i skalkulowała, a teraz jedynie prowadziła poważną dyskusję. Taka była, nie widziała zatem sensu robienia scen, czy czegoś podobnego, nawet wtedy, kiedy podejrzewała, iż Fillin jest zazdrosny o Nessę, nie była w stanie wykrzesać z siebie jakichś większych emocji.

@Fillin Ó Cealláchain

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Irvette de Guise
Irvette de Guise

Absolwent Slytherinu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 667
  Liczba postów : 2703
https://www.czarodzieje.org/t19796-irvette-lavena-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19821-poczta-irvette#601307
https://www.czarodzieje.org/t19797-irvette-de-guise
https://www.czarodzieje.org/t19820-irvette-de-guise-dziennik#601
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyWto 29 Gru - 14:30;

Inny czas/ zadanie na kółko

Święta był magicznym czasem, który Irvette uwielbiała z całego serca. Zawsze przywodził jej na myśl miłe wspomnienia okraszone rodzinnym ciepłem i radością. Z wielkim uśmiechem podjęła się więc zadania, które postawił przed nią Klub Magicznych Wyzwań. Dekoracja zamku była czymś, co idealnie wpasowywało się w jej zainteresowania i choć zaklęć użytkowych zbytnio rzucać nie potrafiła, tak chciała zrobić, co w jej mocy, by pomóc ozdobić jakąś część szkoły i wnieść do niej trochę świątecznego klimatu.
Z samego rana udała się do cieplarni, by dorwać trochę jemioły i ostrokrzewu, które miała zamiar użyć w dzisiejszym zadaniu. Delikatnie zapakowała je tak, by nie uległy uszkodzeniu przy transporcie i ruszyła żwawo na trzecie piętro, gdzie to obrała sobie niewielki balkon za miejsce, w którym chciała pracować. Zaczęła od oczyszczenia miejsca przy pomocy prostego Chłoszczyść,a gdy już wszelkie ewentualne brudy zeszły jej z drogi, Ruda wzięła się do właściwej roboty.
Najpierw ułożyła malutkie girlandy z zebranych przez siebie wcześniej roślin i estetycznie związała je sznurkiem. Gdzie niegdzie powtykała malutkie czerwone kokardki, które kiedyś zakupiła w celu ozdoby własnego pokoju w Windsor. Zadowolona ze swojego dzieła zaczęła wieszać girlandy między słupami balkonu. Już samo to sprawiło, że dziewczyna zaczęła odczuwać świąteczny klimat.  Następnym krokiem była zmiana koloru filarów. Przemalowała je na czerwono biało tak, by przypominały cukrowe laski, tak chętnie zajadane podczas Bożego Narodzenia. Do tego wzięła ogromny kawałek szkarłatnego materiału i przy pomocy Colligatus zawiązała na kolumnach ogromne kokardy.
Gdy tę część miała już za sobą, zabrała się za słodki poczęstunek, który nie tylko miał służyć za świąteczną przekąskę ale i dekorację. Na srebrnej tacy ustawiła świąteczne babeczki w kształcie choinek. Niepozorne na pierwszy rzut oka miały swoje magiczne właściwości, które wychodziły na jaw dopiero, gdy ktoś się na nie skusił. Ruda wpadła na ten pomysł oglądając biegające wszędzie wokół pierniczki, które wywoływały różne efekty.
Gdy poczęstunek dla potencjalnych gości leżał już i kusił swoim wyglądem, Irvette zabrała się za ostatnią część, którą na dzisiaj zaplanowała. Wyciągnęła z bezdennej torebki kilka kolorowych kartoników i za pomocą najprostszych zaklęć zaczęła zmieniać je tak, by przypominały świąteczne prezenty. Barwę i fakturę materiału starannie zmieniała tak, że kolorystycznie pasowały do całej tej świątecznej scenerii. Starała się, by paczuszki reprezentowały kolorami hogwarckie domy. Monochromatyczne ze wstążką innego koloru w końcu były gotowe do rozłożenia na całej długości balkonu Ruda spacerowała po tarasie, ukrywając prezenty co kilka metrów tak, by mogły umilić dzień szczęśliwemu znalazcy.
W końcu zrobiła sobie ostatni spacer wzdłuż wszystkich powieszonych przez nią dekoracji, by sprawdzić, czy przypadkiem czegoś nie pominęła, lub nie umieściła w złym miejscu. Ostatecznie jednak, zadowolona z własnej pracy posprzątała po sobie i opuściła taras, udając się prosto na błonia.

//zt

Propozycja kostek:

______________________



 
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 4 Lip - 21:01;

Nie miała butów, ale nie potrzebowała ich przecież skoro biegali po zamku, prawda? Tak, musieli biec, wszak uciekali, wedle życzenia, z balu. Najpierw dobiegli do lochów skąd z tajemniczym uśmiechem zgarnął swój bezdenny plecak, a potem złapał dziewczynę za rękę i wspierając ją ruszył niemalże biegiem do zachodniego skrzydła zamku, gdzie urzędowali głównie studenci. Zwyczajni uczniowie rzadko zapuszczali się w te okolice, a jak wiadomo, Eskil otaczał się starszymi od siebie i całkiem nieźle orientował się na tym terenie. - Jak będzie ci za zimno to wezmę cię na plecy. - zaśmiał się, niby to żartując, a niby nie. Kazał im biec przez połowę drogi, a kiedy dostali niezłej zadyszki to zwolnił i zorganizował przekradanie się przy ścianie, miedzy filarami. Nikt ich nie gonił choć wzbudzali małe zainteresowanie pojedynczych jednostek. W pewnym momencie musieli minąć Irytka co doprowadziło do odpowiedniego poziomu adrenaliny. Przyłożył palec do ust i skradając się przemknął na trzecie piętro, starając się przy tym nie hałasować. - Dobra, to tutaj. Już nie musimy uciekać. - odsapnął i zdjął z siebie marynarkę, rzucając ją gdzieś na ławkę. - Zobacz, tu w powietrzu jest taki czar, co sprawia, że nie będzie nam wiał wiatr. - szturchnął powłokę między filarami, która niewidzialnie zafalowała udowadniając, że faktycznie jakaś magia musi tutaj tkwić. Jakby nie patrzeć są na wysokim balkonie i mają na niebie bezchmurną noc. Minął wielką doniczkę z tajemniczą rośliną i usiadł za trzecim filarem, okrakiem na murku, z jedną nogą zwisającą nad wysokim spadem na parter, a drugą opartą o podłogę. - Możesz mnie pochwalić, wziąłem coś rozgrzewającego, po czym nie będziesz zionąć ogniem. - przytrzymał plecak kolanami, zanurzył obie ręce w plecaku i po paru chwilach siłowania się wyciągnął ze środka niedużą beczułkę, a potem dwa samonagrzewające się kubki (jeden był w tańczące reniferki, a drugi z logo Slytherinu). Beczułka wylądowała obok wielkiej donicy. Chwilę później kubki parowały od tajemniczego złocistego płynu. - Zamknij oczy i wypij duży łyk. - zaproponował, zastanawiając się czy mu zaufa na tyle, aby wypić coś bez wiedzy co dokładnie znajduje się w środku naczynia. To był cieplutki, słodki miód pitny z antałka marki Hymer! - Dobra, co masz jeszcze na liście? Zamknąć cię w wieży, aby ten twój Rowan przypuścił szturm na Hogwart? To jakiś twój brat? Ja tam chętnie będę odgrywać rolę tego złego, co sprowadza cię na manowce. - zaoferował swoją skromną osobę do realizacji niekoniecznie grzecznych planów. Skrzyżował nogi na murku po to, aby siedzieć bliżej dziewczyny, bo nie można zaprzeczyć, że bardzo mu się podobało gdy go przytulała i chętnie wróciłby do tego punktu rozmowy. Niestety mógł teraz sobie o tym pomarzyć, a więc pozostało napojenie Puchonki miodem pitnym. Dodatkowo może okolica przypadnie jej do gustu? Chciała tą swoją romantyczność, niby obiecał jej takową realizację jednak nie był pewien czy trafi w jej gusta.

@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 4 Lip - 22:54;

  Plan Eskila był nagły i chaotyczny. Z początku Doireann nie wiedziała, co miała o tym wszystkim myśleć; w końcu biegła boso, bardzo dobrze czując fakturę kamiennych podłóg i bijących od nich chłód, dodatkowo znów musiała zadzierać sukienkę po tym, jak odkryła, że jej krótkie nogi zadziwiająco łatwo plączą się w materiał. Czuła się nieswojo, kiedy została pozostawiona na moment sama w lochach - zgarnięcie plecaka nie zajęło dłużej, niż dwie minuty, jednak Doireann zdążyła już wczuć się w klimat. Była cała spięta, krew buzowała w jej żyłach, a ona sama bardzo nie chciała być przyłapana na tym uciekaniu. Kiedy tylko zauważyła Clearwater’a, z ulgą złapała jego dłoń i pozwoliła pociągnąć się dalej - gdziekolwiek owe dalej miało w ogóle prowadzić. - Mi już jest zimo. - Odpowiedziała zdyszanym szeptem, bo w końcu nikt nie powinien ich usłyszeć. Mimo to za żadne skarby nie pozwoliłaby wziąć się na plecy. Podobało się jej skradanie między filarami, przystawanie za nimi na krótką chwilę, by potem rzucić się ku następnemu.
  Pobladła jedynie w momencie, gdy zauważyli lewitującego w powietrzu Irytka. Doireann rozumiałam Hankertona Humble’a (oraz każdego z jego następców) i to, dlaczego nieustannie próbował zwalczać złośliwego duszka. Sama wolałaby, gdyby ten nie błąkał się po korytarzach. Chwila grozy okazała się być jednak wynagrodzona odpowiednim widokiem. Wkroczyła za Eskilem na balkon i dopiero wtedy pozwoliła sobie chwilę uspokojenia. Przycisnęła dłoń do klatki piersiowej, skupiając się na moment na własnym oddechy. Półwil faktycznie zaproponował zrobienie jej czegoś, co przyśpieszy im bicie serca; nie spodziewała się jednak, że będzie to wyścig od lochów, po trzecie piętro.
  Przez moment wodziła wzrokiem za Ślizgonem. Widziała, jak pod wpływem jego dotyku zadrżała bariera, a tym bardziej nie umknął jej moment, w którym ściągnął marynarkę. Dopiero, kiedy chłopak oddalił się nieco, ruszyła za nim, zgarniając po drodze jego marynarkę. Wygładziła ją w dłoniach, a potem równo przewiesiła sobie przez zgiętą w łokciu rękę. Nie była pedantyczna - jedynie świadoma tego, że garnitury są na tyle kosztowne, że nie powinno rzucać się ich, jak popadnie. Szybko dogoniła Eskila i usadowiła się naprzeciw niego, z nogami zwieszonymi po jednej stronie barierki, tym razem kładąc ubranie na kolanach. Z dozą nieufności obserwowała, jak blondyn napełnia kubeczki płynem. Była niemalże pewna tego, że nie powinna pić rzeczy, których nie mogła w żaden sposób zidentyfikować. A tym bardziej zamykając przy tym oczu.
  Niezależnie do swoich pewności, wyciągnęła dłoń ku kubeczkowi z logiem Slytherinu, a potem wzięła łyk - pozwoliła sobie jednak nie zamykać oczu, cały czas spoglądając na Eskila. - Chwalę cię. - Powiedziała dopiero po degustacji. Była jednak jeszcze zbyt zgrzana, by uraczyć się większą ilością ciepłego naparu. Postanowiła poczekać, aż aura nocy odrobinę ją schłodzi. - Rowan to brat mojej matki. Z tym, że urodził się parę miesięcy przede mną. - Wzruszyła ramionami w geście “no i co poradzisz?” i wróciła spojrzeniem do półwila. - I wolałabym, żeby nikt nie myślał, że jesteś tym złym. Jeszcze zabiorą ci prawa adopcyjne, a ja już się przywiązałam. Nie można sobie tak brać introwertyków, a potem ich odkładać. - Posłała mu rozbawiony uśmiech, a potem raz jeszcze upiła odrobinę miod. Był naprawdę okrutnie słodki - Doireann zaś ubóstwiała słodycz wszelaką. Potem odstawiła kupek i odchyliła się odrobinę do tyłu, spoglądając na niebo. Było już na tyle ciemno, by móc zobaczyć, jak sklepienie rozjaśnia się setkami gwiazd. I, owszem, było to romantyczne.
  Clearwater z łatwością mógł stwierdzić, że dziewczynie się tutaj podoba.

@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptySro 7 Lip - 18:02;

Tak na dobrą sprawę on nie sprowadzał Doireann na złą drogę bowiem dziewczyna się temu opierała. Starał się uzmysłowić jej, że ma prawo bawić się, robić głupoty, dać się ponieść emocjom czy przebiegać z Wielkiej Sali do sąsiedniego skrzydła zamku i dodatkowo wspiąć się na trzecie piętro. Dostali niezłej zadyszki, włącznie z niewysportowanym Eskilem, który choć nieudolnie próbował wyrobić sobie masę mięśniową (nigdy nie dorówna w tym Lucasowi, ale marzyć można), ale bardziej od biegania w deszczu u boku Olivii kochał jednak słodycze. W życiu nic łatwo nie przychodzi!
Zastanawiał się czy dziewczyna zaufała mu na tyle, aby bić tajemnicze trunki z zamkniętymi oczami. Znalazła na to idealny półśrodek - degustacja z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, zatem widziała uśmiechniętego półwila, bo przecież łatwiej jest się wyszczerzyć aniżeli poprawić swoją kondycję fizyczną. Taki mały trening to też świetny sposób na utrzymanie rumieńca... na policzkach Puchonki rzecz jasna, choć i Eskil był lekko czerwony od tej zadyszki. Mógł sobie wyglądać przystojnie, ale tak czy siak był w połowie człowiekiem i jak człowiek reagował na wysiłek fizyczny, a jak wiadomo, wtedy nie wygląda się nader korzystnie. Nie zwracał jednak na to uwagi bo uwagę tę pochłonęła Doireann Sheenani. Nie przejął się zbytnio koligacjami z tym jej Rowanem, bo stanowił dlań jedynie puste imię bez niczego interesującego wokół. - Przywiązałaś się? A niech to szlag. - na nowo uśmiechnął się, ale tym razem wydawać by się mogło, że uśmiech z trudem zatrzymał się na krańcach jego policzków, bowiem gdyby mógł wylazłby poza mimikę i świecił wesołością niczym najsilniejsze "Lumos" świata. - Ja tam będę cię nosić ze sobą. A jak ktoś będzie chciał mi ciebie wyrwać to pogryzę. Albo... bardziej pasuje "podrapię". - oznajmił niezwykle zadowolony, że może sobie sam z siebie teraz żartować. Gdyby Beatrice go teraz słyszała...! Zrobiłaby mu jesień średniowiecza za takie teksty albo co więcej, zaskoczyłaby go i zareagowała nie tak jak powinna osoba, która odpowiada za nastolatka. Upił dwa spore łyki pitnego miodu przez co rozgrzane od biegu ciało jeszcze bardziej zwiększyło swoją temperaturę przez co musiał odkleić od karku uwierający kołnierzyk koszuli. - Będę musiał się tobą pochwalić paru Ślizgonom. - oznajmił jako opiekun introwertyka. - Spokojna głowa, jak im się za bardzo spodobasz to też nie pozwolę zabrać. Rzadko się dzielę. - suszył sobie zęby, zadowolony jak nigdy bo przynajmniej dobrze się bawili i nikt nie mógł im niczego w tym zarzucić. - Zobaczymy czy Obserwator zwrócił na nas uwagę i jeśli tak, to jak nas wykreuje... czy to ja mamię ciebie czy ty mamisz mnie. - gdybał sobie, odzyskując równy oddech i koloryt skóry na policzkach. Zamiast gapić się na gwieździste niebo, gapił się na dziewczynę siedzącą naprzeciw i stwierdził sobie w duchu, że taka kontynuacja balu też mu odpowiada. Być może nie powinien tak się jej przyglądać, ale skoro zgodziła się na adopcję to musiała się przyzwyczajać do pewnych eskilowych zachowań. Szturchnął lekko jej bosą stopę i gdy zwrócił na siebie jej uwagę, uniósł kubek z miodem i wzniósł toast - Za adopcję? - chciało mu się z tego śmiać bo przecież parę miesięcy temu został adoptowany.

@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptySro 7 Lip - 21:09;

  Życie Doireann mogło potoczyć się różnie. W końcu nie brak historii, w których to ktoś w końcu wyrwał się ze szpon narzuconych mu ograniczeń, by być wszystkim, co reprezentował sobą Eskil; a im mocniej społeczeństwo naciskało komuś na szyję, tym z większą furią dana osoba mogła swoją wolność wywalczyć. Puchonka była jednak daleka od tego, by uciec i nauczyć się życia na nowo. Gdyby zastanowiła się nad podobnym scenariuszem, szybko doszłaby do wniosku, że dostępny dla niej świat jest okrutnie mały  i nigdzie nie mogłaby znaleźć sobie miejsca. Dlatego w jej małej, nieświadomej rebelii Ślizgon zaczynał przybierać kształt krzaków, za którymi można by się schować, żeby palić papierosy, albo schodów w parku, z dala od głównej ścieżki, gdzie brało się łyk swojego pierwszego browaru.
  Tak oto znany ze swojego temperamentu i nienajmądrzejszych pomysłów Eskil Clearwater stał się bezpieczną przestrzenią do popełniania niegroźnych błędów dla pewnej dobrze ułożonej damy.
  Przywiązałaś się?. Niech go szlag, że skupił się właśnie na tym. Kiedy o tym pomyślała, to… faktycznie mogłaby chcieć się dowiedzieć o nim rzeczy najmniejszych i niekoniecznie ważnych, takich, o których nawet nie pomyślałby, aby komuś mówić. Miała w sobie potrzebę, aby poznawać ludzi na tyle, by móc stwierdzić, że już nic jej nie zaskoczy i w całej tej “nudzie” poczuć całkowity komfort i ufność. W końcu, w przeciwieństwie do Eskila, Doireann lubiła rzeczy stałe i przewidywalne. Nie byłaby szczególnie smutna, gdyby mogła myśleć o półwilu w podobny sposób.
  - Mogłabym się przywiązać. - Poprawiła się cicho, przy okazji prostując plecy. Chciała przybrać pozę, która nieco podkreśliła by świeżość znajomości i zaznaczyła, że jest między nimi jakiś dystans - nawet jeśli od paru godzin cały czas lądowali w dość czułych objęciach. Nawet jeśli ciało spisało się na medal, tworząc wokół siebie aurę pruderyjności, tak sama mimika dziewczyny mówiła raczej, że powinni już teraz znaleźć jakąś linkę i obwiązać sobie nią nadgarstki, bo jeszcze się zgubią i będzie nieszczęście.
  - Może, że nawzajem się trochę mamimy? - Zaproponowała ze wzrokiem wciąż wbitym w niebo. - Chociaż dzisiaj twoje mamienie jest zdecydowanie na wierzchu. - Uśmiechnęła się rozbawiona, a potem oderwała wzrok od sklepienia, najpierw kierując go ku swojej bosej stopie, a potem na Eskila. Obróciła się tak, by siedzieć skierowana twarzą w stronę chłopaka, podkulając przy tym nogi. Już nieco zmarznięte palce stóp pozwoliła sobie ukryć pod kolanami półwila; i znów była bliżej, niż na wyciągnięcie ręki. - Za adopcję. - Zawtórowała, również unosząc swój kubek. Zaraz potem na balkonie rozległo się ciche, ceramiczne stuknięcie.
  Po toaście odłożyła kubek za siebie, oparła łokcie o kolana, a potem brodę o splecione ze sobą dłonie. Przez parę sekund po prostu sobie na niego patrzyła, racząc go spokojnym uśmiechem. - Z kim konkretnie nie chciałbyś się mną dzielić? - Spytała. Wiedziała, że Eskil obracał się w nieco starszym towarzystwie - na tym jednak znajomość jego relacji się kończyła. Jeśli miała być pokazywana, a potem broniona pazurami, to wolałaby wiedzieć komu i przed kim.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptySro 7 Lip - 22:20;

Sęk w tym, że Doireann znała go z tej łagodnej strony. Gdyby dowiedziała się jaki potrafi być w najgorszych momentach to jedną z najspokojniejszych jej reakcji byłoby uciekanie gdzie pieprz rośnie. On powodował kłopoty. Wpadał w nie z impetem i zauważał ich obecność ze znacznym opóźnieniem. Sam tworzył problemy, czasami bardzo niebezpieczne, zahaczające o zdrowie otoczenia. Wypełniało go mnóstwo życia, taka dzika iskra, którą nie sposób opanować. Przy nim nuda się nie czepiała na dłużej niż kilka wdechów. Co chwila wymyślał coś głupiego, a gdy brakowało pomysłów to kłopoty same go znajdowały, a on wyłaził im naprzeciw jakby nie widział innego rozwiązania. Nie jest dobrym schronieniem dla nikogo, kto ceni sobie święty spokój i przestrzeganie zasad. Adopcja introwertyka nigdy nie powinna mieć w takim razie miejsca lecz jak już można było zauważyć, często podejmował decyzje pod wpływem uczuć. Nie zastanawiał się co będzie dalej, bo nie chciał się już martwić przyszłością. Przez parę miesięcy przejmował się każdym efektem swoich czynów i to zabrało radość z jego spojrzenia. Miał tego dosyć. Żył pełną piersią i popełniał masę błędów, ale dzięki temu to, co przeżywał wypełniało go aż po koniuszki palców. Chciałby, aby i Doireann poczuła to wszystko co on i pokochała to w taki sposób w jaki on to pokochał. Pozostaje mieć nadzieję, że osoba postronna zauważy ich relację i w porę ostrzeże Doireann, bo jednak pakowanie się w stałą relację z Clearwaterem gwarantowało regularne przyspieszenie bicie serca i nie mowa tutaj jedynie o jego chęci do pocałunków. - To jak zaczniesz się przywiązywać to pamiętaj, że mocno. Tak żebyś nie zgubiła się po drodze. - odpowiedział o dziwo, bystrze, a słowa nabrały trochę więcej głębi niż kiedykolwiek miało to swój udział w jego wykonaniu. Oparł plecy o ścianę, a po wypiciu reszty zawartości kubka, odstawił go na doniczkę. - Ciekawe jak to jest być omamionym. - zastanowił się po cichu, mówiąc to bardziej do siebie aniżeli do niej samej. - Tyle dobrego, bo jak przestaniesz patrzeć na to na wierzchu to jeszcze mi zwiejesz. To dlatego mówię, żebyś na wszelki wypadek przywiązywała się mocniej. - kiedy wsunęła stopę pod jego kolano to nie miał z tym absolutnie żadnego problemu. Jakby nie patrzeć to wyrzucił jej buty i skazał na bieganie na bosaka. Miałby w zanadrzu parę pomysłów jak ją rozgrzać, ale lepiej nie straszyć jej swoją wylewnością. Rad był, że wyszła z inicjatywą bo to tylko zachęcało, aby przesuwać granicę dotykania jak tylko się da. Oderwał plecy od ściany kiedy całkowicie schowała przy nim swoje stopy, których chłód czuł przez materiał tych eleganckich spodni, w które Sophie go wpakowała. Nie czuł się też źle gdy na niego patrzyła, a normalny człowiek w takiej sytuacji mógłby poczuć się co najmniej spłoszony. Oparł łokieć o swoje kolano i uśmiechnął się z lekką nutą zakłopotania. Przez chwilę nie odpowiadał tylko opuścił wzrok na jej splecione dłonie, a potem przypomniał sobie tych wszystkich przyjaciół, gdzie każdy miał swoją parę. Brawo półwilu, dobra robota. - Może Ace z Hufflepuffu mógłby chcieć cię zabrać, bo ci moi znajomi to wiesz, oni mają swoje pary i nie da rady wzbudzić w nich nawet najmniejszego ziarna zazdrości. - a widać było, że nie miałby nic przeciwko temu gdyby ktoś zerknął na nich zazdrosnym wzrokiem. Złamane serce bolało już mniej, ale gorycz cały czas w nim tkwiła. - Głównie zadawaliby mi pytania dlaczego się wokół ciebie kręcę. - wzruszył ramionami i oparł policzek o brzeg swojej dłoni. - A co będzie jeśli ja też się przywiążę? - zadał pytanie, opadając na nią spokojnym wzrokiem. - Jakbyś to zniosła? - dopytywał i przyglądał się jej z zainteresowaniem.
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyCzw 8 Lip - 15:48;

  Pewnym było, że ich kiełkująca relacja pełna była pewnych wyobrażeń, niekoniecznie w stu procentach pokrywających się z rzeczywistością. Półwil odkryłby co najwyżej, że Doireann potrafi dużo płakać, na widok nagle podniesionej ręki reaguje jak bity pies, a w sytuacji, w której jest absolutnie przerażona wcale nie ucieka - a zamiera. Jeśli więc zestawia się nie tylko jego harpią część - która obecnie zdawała się być najmniej prawdopodobnym zagrożeniem - a całokształt jego charakteru z papierowością i porcelonowością Puchonki, łatwo można było wysnuć wnioski, że oboje powinni trzymać się od siebie zdaleka. Byli jednak nastolatkami, nie odpowiedzialnymi dorosłymi.
  - Nie ma takiej opcji. - Pokręciła głową, gdy chłopak wspomniał o uciekaniu od niego. Być może faktycznie była jak matka - a ta do końca trwała przy mężczyźnie, który uchodził za prawą rękę przywódcy sekty. I chociaż to nie robiło z ojca Doireann dobrego materiału na męża, tak Sienna zapewne wciąż na niego czekała. Sheenani zaś, poza bycia papierową, płaczliwą córką swojej matki, była też przydzielona do domu Helgi Hufflepuff; była więc okropnie lojalna. I jeśli faktycznie przywiązałaby się do Eskila, to istniała realna szansa, że nie uprze się i zostanie. - Marynarze znają całkiem mocne węzły. Mogę się paru nauczyć. - Zapewniła go. Podobno dobry węzeł potrafił ratować życie na morzu.
  - Ace Taylor? - Dopytała. Chłopak był w szkole od... może pół roku? Sama zamieniła z nim w tym czasie jedynie parę zdań, raczej mocno informacyjnych. Trochę zdziwiło ją to, że Eskil czuł się z nim na tyle blisko, by mu ją pokazywać. - Ty chyba naprawdę lubisz, kiedy ludzie ci zazdroszczą. - Pokręciła głową, wciąż wyraźnie rozweselona. Nie wiedziała nic o jego sercowych zawodach, a tym bardziej o goryczy, którą wciąż czuł. Uznała więc, że to dziwny dodatek do jego wilowatego łaknienia, by mieć więcej i więcej. Ewentualnie... bycie młodym mężczyzną, który chciałby się pokazać w towarzystwie?
  Rozbawienie, pod wpływem pytań Eskila, zmieniło się w zmieszanie. - To zależy, jak się przywiążesz. - Odpowiedziała, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie przeszkadzała jej uwaga ze strony Drake'a, albo Olivii; była zdrowo racjonowana, nienatrętna, a co najważniejsze, ich relacja miała czas rozwinąć się w wolnym, ostrożnym tempie. Przy Clearwaterze czuła się, jakby wciąż biegli w górę schodów, przeskakując pomiędzy kolejnymi stopniami zażyłości; w takich warunkach łatwo było pomylić miłość z najmniejszym pożądaniem, a przywiązanie z całkowitym zachłyśnięciem się sobą nawzajem. - Myślę, że sobie z tym poradzę. - Stwierdziła po chwili. Jej usta wciąż ubrane były w nieśmiały półuśmiech.
  Z przywiązaniem nie można było w końcu wiele zrobić. Jeśli więc faktycznie narodzi się między nimi jakaś więź, to... Będą musieli częściej dla siebie być. Wysłać sowę, albo dwie, kiedy nie będą się widzieć, żeby zbyt mocno nie tęsknić. Przynajmniej tak widziało to porcelanowe serduszko Doireann.
  - Co byś im powiedział? - Spytała, starając się odbić piłeczkę. Była ciekawa, jak właściwie tłumaczyłby się z adopcji swoim przyjaciołom.

@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPią 9 Lip - 13:45;

Gdyby, a może raczej kiedy pozna Dorieann pod porcelanowym kątem to prawdopodobnie sam stwierdzi, że tak na dobrą sprawę między nimi jest głęboka przepaść. Czekać tylko aż zjawi się przy nim w nieodpowiednim czasie kiedy kłopoty wyciągną po niego swoje macki… czekać tylko na jej łzy kiedy uświadomi sobie, że Eskil nie uczy się zbytnio na błędach i o zgrozo, wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Otaczał się silnymi charakterami, osobami, których nie da się złamać. Wydawało mu się, że pod tą fasadą delikatności kryje się w dziewczynie silna moc charakteru. Zapewne za jakiś czas upewni się w swoich przypuszczeniach jak tylko zbliżą się zbytnio do kłopotów. Uśmiechnął się na myśl o tym, że od niego nie ucieknie. Chwilę później przypomniał sobie, że choć te słowa brzmiały w jej ustach pewnie to przecież nie znała go na tyle, aby wiedzieć, że mógłby niechcący dać jej kilka powodów do ucieczki. Miło jednak wiedzieć, że tego nie planuje. Pokiwał na znak głową, że chodzi o tego rudzielca o spojrzeniu łagodnej kochanej lunaballi. - O tak, bardzo lubię jak mi zazdroszczą. - bezpardonowo przyznał się do, co tu dużo mówić, tej wady. Oczywiście poziomy tej zazdrości mają swoje uwarunkowania, a one są znowuż zależne od jego aktualnego nastroju, pewności siebie i okoliczności. - Jeśli mi się spodobasz to przywiążę się na dłużej. - wyszczerzył się w jej stronę i przy okazji trącając ją w kolano, aby pomyślała, że sobie żartuje, a potem zwątpiła czy aby na pewno się przekomarza. - Zacytuję twoje słowa kiedy będziesz mieć dość. - zapewnił, nie mając szczególnej ochoty informować jej, że "radzenie sobie z Eskilem" to sport ekstremalny, a ona nie wyglądała na miłośniczkę adrenaliny. - A odpowiem, że miałem taki kaprys, że nic nie stoi na przeszkodzie by sobie kogoś adoptować, że poszedłem w ślady profesor Dear, która mnie adoptowała, że adoptowanie to też fajna zabawa, zwłaszcza jak będę cię zabierać w jakieś ciekawe i średnio bezpieczne miejsce w imię adrenaliny. - podsunął jej sporą dawkę informacji, aby wybrała sobie to, co według niej wydaje się najbardziej istotne. - Mówiłem ci, że spełnianie kaprysów jest cool. Polecam to samo, to rozpuszcza człowieka jak nie wiem, ale jest fajnie.- bo po co być względem siebie surowym bądź krytycznym skoro większość kaprysów można realizować przy odrobinie wysiłku bądź siły perswazji. - Rób co chcesz bo co cię powstrzyma?- kusił, zachęcał do rozrywki i zdradzania swoich aktualnych chęci.


@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPią 9 Lip - 19:09;

  No... Co ją powstrzyma? Ten wieczór miał swój specyficzny urok; bo nie dość, że w dość subtelny sposób naginali wiele zasad, które Puchonka miała wpojonych, to jeszcze Eskil skuteczne dusił jej wyrzuty sumienia swoją postawą. Jak to szło? Carpe diem? Doireann zagryzła mocniej usta i przyglądała się mu w sposób, który mówił, że teraz już ostatecznie rozważa wszystko, co było właśnie powiedziane.
  Była pod wrażeniem szczerości chłopaka. I chociaż czuła, jak ciarki przebiegają jej po plecach, gdy wspominał o ciąganiu jej w niebezpieczne miejsca, tak obecnie jej mózg postanowił się nad tym zbyt mocno nie zastanawiać. Być może była to zasługa pewności siebie Eskila. W końcu mówił o adrenalinie w taki sposób, że zdawał się być starym wyjadaczem, przy którym nic złego nie mogłoby się stać.
  - Mamy więc umowę. - Oświadczyła, wyciągając w stronę Eskila dłoń. Wszystkie palce miała podkulone, z wyjątkiem małego; ten, w oczekującym geście, był wycelowany ku górze. - Przywiążemy się już teraz, na okres próbny, a potem ci się spodobam i zostaniemy tak na dłużej. - Powtórzyła warunki, upewniając się jednocześnie, czy aby na pewno oboje się zrozumieli. Potem przysunęła swoją dłoń bliżej Clearwater'a, bym mógł swobodnie przypieczętować ich pakt. Kto potrzebuje podpisywania długich i zawiłych papierowych cyrografów, kiedy istniało wciąż działające pinky promise. - To na paluszek?
  A potem z niemą presją wpatrywała się w półwila, póki ten nie splótł z nią małych palców. Dopiero jeśli Eskil zdecydował się na sprzedanie swojej duszy paluchowemu demonowi, intensywność spojrzenia Doireann nieco zelżała. - Będę musiała przyłożyć się teraz do eliksirów. Taniej będzie robić eliksir spokoju, niż kupować go w zdwojonych ilościach. - Jak wiadomo, pewne rzeczy nie mogły też trwać wiecznie. Pewność siebie, która nagle objawiła się w Puchonce, zaczęła powoli uginać się pod ciężarem wątpliwości, które zdawały się czekać na moment, by o sobie przypomnieć. "Chyba zabrzmiałam zbyt nachalnie", "Czemu skupiamy się tylko na moich zachciankach?" i "Kiedy stałaś się taka atencyjna?" wybrzmiewały w jej głowie, na czele z niezwykle głośnym "KIEDY się mu spodobam?". Sheenani desperacko szukała sposobu, by poradzić sobie chociaż z częścią zarzucanych sobie rzeczy; a uciekniecie od bycia w centrum uwagi zdawało się być obecnie najłatwiejsze.
  - Skoro uciekliśmy już z balu, to moja lista się wyczerpała. Musimy teraz zrobić coś, na co ty masz ochotę. - Mówiła to nieco ciszej od pozostałych zdań, modląc się w duchu, by półwil utrzymał swój obecny poziom "ekstremalności".

@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyNie 11 Lip - 20:39;

Nawiązując do "niebezpiecznych wyjść" na wpół świadomie próbował jej podpowiedzieć, że on nie będzie wiecznie siedzieć na romantycznym balkoniku, trzymać za rączkę i machać nogami po zewnętrznej stronie murku. Prędzej czy później zapragnie adrenaliny i pójdzie tam, gdzie nie powinien. Po prostu. A to, czy ona będzie u jego boku to już kwestia jej odwagi, a jego wątpliwej odpowiedzialności za bezpieczeństwo drugiej osoby. Niestety nie należał do zbyt odpowiedzialnych osób choć trzeba przyznać, że i tak przez ostatnie miesiące nieco bardziej spoważniał.
- Okay, jeśli przez okres próbny ani razu przy mnie nie zemdlejesz ani nie uciekniesz ode mnie z krzykiem to wtedy automatycznie mi się spodobasz i umowa będzie na czas nieokreślony. - oznajmił wesoło, z charakterystycznym błyskiem w oku i poszerzającym się na twarzy uśmiechem, a potem nim miała się rozmyślić, zahaczył małym palcem swojej prawej dłoni o ten jej wyciągnięty, ciesząc się z nawet tak dziecinnego zawierania umów. Czuł w trzewiach, że wakacje przeżyje pełną piersią. Gdziekolwiek pojadą to zamierza chwytać świat garściami, a to oznaczało jedno: brak ograniczeń... jeśli ktoś osobiście nie będzie go pilnował.
- Spokojna głowa, zawsze, ale to zawsze noszę przy sobie dwa eliksiry: jeden uspokajający a drugi wiggenowy. - poklepał leżący obok jego nogi plecak. - Uspokajacz na wypadek nienormalnych nerwów, a wiggenowy cóż, przydatny jak człowiek nie potrafi magii uzdrawiania, a nie ma przy sobie profesjonalistów leczniczych. Ze mną nie zginiesz. - roześmiał się jakby wypowiedział wyjątkowo zabawny żart. Felinus nauczył go czegoś mądrego - posiadając antidotum na nerwy czuł się znacznie pewniej i nie obawiał się już, że jeśli jakimś cudem dostanie szału to ktoś ucierpi. Zdąży wypić uspokajacz, a posiadanie go przy sobie miało samo w sobie działanie relaksujące. Kiedy dziewczyna wspomniała o robieniu to, na co ma się ochotę to jego uśmiech, jeśli to w ogóle możliwe, poszerzył się jeszcze bardziej. To było długie pół minuty kiedy formułował w myślach swoje pomysły. W pewnym momencie przysunął się do Doireann i swoje przedramiona oparł na jej przedramionach, które to miała ułożone na swych kolanach. - Pomyślmy hmm... - zaczął się niby zastanawiać, ale błyszczące spojrzenie mówiło samo za siebie. - Co bym chciał? Wiele różnych rzeczy. Wybierz, które będą ci pasować. Albo pocałowanie cię właśnie tu i teraz, albo transmutowanie laski byłej profesor Whitehorn w węża, bo wiem, że przyszła dziś do Wielkiej Sali, albo wlanie do ponczu skrzaciego wina albo przekradnięcie się do łazienki prefektów albo popływanie w jeziorku albo zamrożenie sobie kawałka podłogi i jazda na łyżwach... mam wymieniać dalej czy wybierzesz coś z tej listy? - mówił to wszystko niemal na jednym tchu i przy każdym jakże elokwentnym "albo" zatrzymywał się na te pół sekundy i obserwował reakcje dziewczyny. To był ten okres próbny, który musiała przejść, jeśli ich umowa miała mieć charakter nieokreślonego terminu ważności. Puchonka mogła obserwować sobie z bliska bardzo ucieszone niebieskie oczy w których spozierało też wyzwanie - pytanie, czy je przyjmie czy nie jest jeszcze na to gotowa? Wybór miała solidny...

@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 0:39;

  Romantyczne wydanie Eskila wciąż pozostawiało wiele do życzenia; w końcu żaden ładnie wyglądający porcelanowy talerz nie był wart utraty pary całkiem nowych butów, ładne widoki z nastrojowego balkonu zdawały się odrobinę blednąć, kiedy zmarznięte stopy skutecznie odwracały uwagę od gwiazd, a cały wieczór były prawdopodobnie zrujnowany, gdyby Doireann zorientowała się, że pitny miód ma w sobie pewne procenty. Słabe, bo słabe, jednak stroniąca od wszelkich używek dziewczyna uznałaby to za największe pogwałcenie zasad, jakie mogłaby sobie w ogóle wyobrazić. Niech wszelcy bogowie będą błogosławieni za paraliżującą kubki smakowe słodycz. Pomijając jednak to wszystko... Puchonka nie chciała znów zacząć myśleć o tym, co będzie działo się jutro. Nie ważnym było, że następnym razem może zostać zaciągnięta przez oblicze samego bazyliszka, kiedy właśnie teraz było spokojnie, dobrze i miło.
  A nawet stopy lekko się jej rozgrzały, może nawet z wrażenia, że Eskil nosi przy sobie małą apteczkę. Nie zastanowiło jej, że chłopak w ogóle potrzebował eliksiru spokoju - sama piła go często, zwłaszcza w swoich wczesnych latach w Hogwarcie, ża nad podobnymi informacjami bardzo szybko przechodziła do porządku dziennego. Uznała więc, że jakikolwiek nie byłby powód Clearwater’a, by nosić go przy sobie, sama decyzja, by go mieć była na tyle odpowiedzialna, by tym razem nie brać się za pisanie ponurego scenariusza w głowie.
  "Eskil jednak potrafi być ostrożny!", wesoło rozbrzmiało w jej głowie, by zaraz potem zostać zalanym długą listą rzeczy, które mogliby właśnie teraz zrobić. Wzmianka o pocałunku jej nie zaskoczyła; chłopak już wielokrotnie wspominał o schadzce... i powiązanych z nią aktywnościami. Dlaczego miał więc nie skorzystać z okazji i nie wrócić raz jeszcze do tego tematu? Z początku więc nie przejęła się tym wcale - może ino, tradycyjnie dla siebie, zawstydziła się (chociaż bardziej ze względu na nagłą bliskość, niż jego słowa).
  Problem pojawił się przy kolejnych punktach. Transumotowanie laski w węża kobiecie, która dopiero co sprowadziła na świat dziecko było… Bardzo złym pomysłem. W ciele Whitehorn zapewne wciąż czaiły się pewne mieszanki hormonów, a te, pod wpływem stresu, mogłyby… Zahamować laktację? A skrzacie wino? Skąd Eskil  w ogóle miał skrzacie wino? Puchonka otworzyła usta, chcąc zadać to bardzo ważne pytanie - nie była jednak w stanie przedrzeć się przez kolejne propozycje. O ile ucieczka z balu nie była prawdziwie problematyczna - uderzała w końcu jedynie w uczucia Doireann oraz wpojone jej zasady - tak upicie balowiczów, zakradnięcie się do łazienki prefektów i wyjście poza mury, by popływać w jeziorze mogło już narazić ich oboje na nieprzyjemności. Na podobne szaleństwa nie była jeszcze gotowa.
  - To... - Zaczęła mówić cicho, ze sporą ilością powątpiewania w głosie. Naprawdę chciała zrobić coś, co byłoby również ekscytujące dla samego Eskila. Czuła, że półwil niekoniecznie się nudzi, jednak… Robili rzeczy, które były nowe dla niej. - To lodowisko... - Mówiła powoli, próbując dać sobie czas na badanie reakcji blondyna. Ten mógł zaś poczuć, jak na samą wzmiankę o ślizganiu się po lodzie, Puchonka podkuliła swoje bose stopy. ZDECYDOWANIE nie chciała odmrażać sobie palców, a czuła, że wrócenie się po buty nie było opcją. Pokręciła ze zrezygnowaniem głową i westchnęła. Mógłby wymienić jeszcze ze dwie rzeczy, albo chociaż… Wymyślić coś, co nie przerastało jej z taką łatwością. Wpatrywała się w niego spojrzeniem, które wprost prosiło o litość. Przecież Ślizgon musiał wiedzieć, jak absurdalnie brzmiały te wszystkie pomysły. Musiał zdawać sobie sprawę, że...
  "Ślizgon. Przebiegły Ślizgon.", zastąpiło niedawny zachwyt nad domniemaną ostrożnością chłopaka. Puchonka coraz mocniej nabierała przekonania, że zestawienie nie było w żaden sposób przypadkowe. Była gotowa obrazić się o to okrutnie i wyjść, jednak... Miała na swoich ramionach eskilowe dłonie, a przed sobą ucieszoną, piekielnie zadowoloną z siebie eskilową twarz. Jej spojrzenie uległo zmianie. Nie prosiło już o łaskę; pomału zaczęło przybierać na sile, by na koniec niemalże dorównać intensywnością willowemu spojrzeniu.
  Trwało to jednak krótką chwilę - do momentu, w którym nie skinęła głową, oznajmiając, że na coś się właśnie zgodziła. Wyciągnęła lekko rozedrgane dłonie i skierowała je ku twarzy półwila. Z każdym jej ruchem widać było, że nabyta przed chwilą pewność siebie ulatywała, ustępując jej sarniej, płochliwej naturze. Stała się zatem bardzo ostrożna; najpierw zahaczyła opuszkami o jego skórę, jakby nie była pewna, czy tym razem żadne z nich nie pęknie pod wpływem dotyku drugiego. Kiedy upewniła się, że ziemia nie otworzyła swych bram do piekieł, a szaleńcy nie zaczną krzyczeć o niechybnym końcu świata, położyła dłonie na jego policzkach. Widać było jej rozemocjonowanie i to, że pomimo zdradzającej czerwieni na policzkach i nierównym oddechu, próbowała być skupiona. Dopiero po paru uderzeniach serca odetchnęła głębiej i przysunęła się bliżej; tak blisko, na ile starczyło jej odwagi.
  - Musisz mi z tym pomóc. - Powiedziała miękkim, łamiącym się głosem, kiedy pokonanie pozostałych paru centymetrów okazało się dla niej zbyt dużym wyczynem.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 6:18;

Nie miał bladego pojęcia ile ten wieczór może znaczyć dla Doireann. Odbierał to jako po prostu urozmaicenie balu, który to opuścili w pośpiechu szukając sposobu na chociaż minimalne przyspieszenie bicie serca. W kategoriach jego szalonych i nieodpowiedzialnych pomysłów dzisiejszy wieczór był bardzo grzeczny, spokojny i niegroźny. Czynił już insynuacje w stronę dziewczyny, wspominając niby to w żartach o romantycznych schadzkach, ale miało to swój cel. Nie tylko jego zachcianki lecz również przyzwyczajanie dziewczyny do jakiegokolwiek śladu adorowania. Sądząc po łatwości powstawania rumieńca na jej policzkach to chyba nieczęsto ktoś smalił do niej cholewy. Ciekaw był co sobie o nim myśli. Nie ukrywał jakoś specjalnie swoich ciągotek do sytuacji wywołujących choćby śladowe ilości adrenaliny. To nie znaczy, że właził do Zakazanego Lasu, aby odnaleźć centaury czy akromantule. Zawsze towarzyszył mu osobisty powód - we wrześniu, z Sophie, nawiedzony las miał ukoić jego nerwy kiedy to zaczynały się jego harpiowe problemy. Wiele się od tego czasu zmieniło jednak z pewnością widać, że dalej pragnął przeżywania życia jak tylko się da. Chwytał garściami różne przeżycia, a ucieczka z balu nie była taka zła. Rozmawianie z dziewczyną też było fajne, bowiem zachęcał ją do buntu. Odsunął z wyobraźni wyraz twarzy Lucasa, który nie pochwaliłby takiego zachowania. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal! Bardzo wyraźnie widział pojawiające się na twarzy Doireann zmieszanie. Zarzucił ją wieloma rzeczami - zmniejszeniem dystansu, szalonymi pomysłami, w których połowę realizacji niezbyt wierzył. Ot, podsuwał jej rodzaj rozrywki, który to lubił. Wszystko da się zrealizować przy odrobinie szczęścia. Nie dał jej zbyt wygodnego pola do manewru, a i widział wyraźnie, że żadna z wymienionych opcji nie przypadła jej do gustu. Cicho westchnął, trochę zawiedziony, ale jednak nie odsuwał się bowiem czekał aż wybierze chociaż jedno, jakikolwiek trop. Mogła przecież sama wymyślić coś podobnej kategorii. Musi wybrać albo coś znaleźć! Nie oferował jej przejażdżki na akromantuli, a poza tym kto powiedział, że będą wszystko realizować dzisiaj. Jutro zaczynają się wakacje…
Nie ogarnął intensywności swojego spojrzenia. Nie dodał dwa do dwóch, przecież bardzo chciał, aby dokonała wyboru (niczym diablik szepczący do ucha listę pokus). Jej wzrok nie robił się ani maślany ani pełen zachwytu to nawet się nie zorientował w czym rzecz. - Zawsze coś.- mruknął z przekąsem bo jak to wyraźnie było po nim widać, miał nadzieję na coś bardziej "wow". Nie zamierzał jednak wybrzydzać. Przyjrzał się jej jeszcze ten jeden moment aby upewnić się czy coś innego nie chodzi jej po głowie. Nie umiał jednak czytać w myślach, ale za to jej dłonie… skutecznie zatrzymały go blisko siebie. Zupełnie zapomniał tego uczucia kiedy to ktoś dotyka jego twarzy. Palce Doireann były gładkie i mógłby przysiąc, że ma bardzo cienką skórę bowiem przez chwilę wydawało mu się, że czuje pulsowanie żyłek w opuszkach jej palców. Kącik jego ust od razu rozciągał się w niedowierzającym uśmiechu. Gdyby nie wyglądała przy tym jakby zaraz miała wyzionąć ducha to byłoby całkiem miło… Czekał aż odważy się na cokolwiek więcej, a ona wyczytała to chyba z jego oczu bo kilka sekund później jego policzki przykryły jej ciepłe dłonie. Nie potrafił się nie uśmiechnąć od ucha do ucha, bo tak łatwo było go teraz zachwycić! W jego oczach malował się lekki szok bowiem przecież podpuszczał ją z tą schadzką, całowaniem się czy przytulaniem. Poznawszy jej naturę nie spodziewał się, że mogłaby się na cokolwiek z tego zgodzić - musiałaby chyba upić się eliksirem euforii albo naćpać wilowego uroku. - Nie ma najmniejszego problemu. - ona miała miękki, łamiący się głos, on wesoły, odrobinę zabarwiony chrypką. Przesunął dłoń w okolicę jej szyi, pod warstwę miękkich loków, a potem nachylił się chętnie w stronę jej twarzy, przez parę sekund zapamiętując dokładnie mrowienie na skórze kiedy to kolejny raz poczuł zapach jej perfum. Mgnienie oka później delikatnie oparł swoje usta o jej wargi. Dopiero wtedy przypomniał sobie co o tym mówiła. Całowanie to jak zajadanie się płetwalkami. Na jednym trudno skończyć… a on udowadniał jakie to było prawdziwe. Nim Doireann miała się otrząsnąć, pocałował ją z większym wyczuciem, zamykając przy tym całkowicie powieki. Skórę ust miała tak delikatną jak palce dłoni; był przekonany, że to jej wargi tak pulsują ciepłem, a nie jego. Spodobało mu się to, więc sięgnął po kolejny pocałunek, który nie miał nic wspólnego z tym pierwszym, powitalnym. Naparł na jej usta swoimi, zabierając jeszcze kolejne scałowanie. Zachwycił się rytmem bicia swojego serca, bowiem uzmysłowił sobie jak bardzo tęsknił za takim ciepłym, spokojnym całowaniem. Mógłby przysiąc, że czuł na policzkach gorąc bijący z jej rumieńców. - Mogę jeszcze?- zapytał cicho, z nutą wesołości, tuż przy jej ustach. Nie chciało mu się tego kończyć. Ani myślał o konsekwencjach tego zachowania. Chwytał garściami każde nadarzające się przeżycie.


@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 9:32;

Chyba niemalże każdy człowiek korzystał z pewnego rodzaju uproszczeń i wzorów w myśleniu. Doireann, ze swoim podejściem do świata, mając do wyboru trzy opcje, szukała wśród nich tej, która byłaby najbardziej dogodna. Nie pomyślała więc, by zaproponować cokolwiek spoza eskilowej listy. Mocno chwyciła się propozycji, które padły ze strony półwila, rozważyła różne za i przeciw, po czym wybrała coś, co teoretycznie powinno być najłatwiejsze i nie pociągające za sobą wielu konsekwencji.
  Na boga, jakże się pomyliła. Zziębnięte stopy można było ogrzać, błąkanie nocą po błoniach jakoś wytłumaczyć, a stresem świeżo upieczonej matki… Nie, tym jednak trzeba było się przejmować bez względu na okoliczności. Puchonka nie była jednak w stanie zrozumieć, jakim cudem uznała TO za dobry pomysł, skoro na samo zbliżenie się do Clearwater’a reagowała nieznośną nieśmiałością. Pocałunek okazał się budzić w niej jeszcze głośniejsze i trudniejsze do zniesienia emocje, niż obejmowanie się w jadalni, dotyk jego dłoni na swojej szyi, czy nawet bezbożne pokazywanie młodej nogi odzianej w pończochę.
  Może całe to wydarzenie nie byłoby aż tak intensywne, gdyby chłopak pocałował ją raz, w delikatny i stonowany sposób, tak, jak na samym początku. Powitalna część pocałunku była przecież całkiem miła. Przyprawiła ją o miękkie kolana i jeszcze większe, ogólne rozedrganie - w końcu, z której strony by nie patrzeć, dziewczyna całowała się po raz pierwszy. Równie dobrze mogliby sobie teraz podziękować i rozejść się każde we własną stronę, a Sheenani wcale nie umierałaby aż tak bardzo przez wyrzuty sumienia; wielu rzeczy prawdopodobnie również by sobie nie wyobraziła. Eskil był jednak Eskilem; to, co było wystarczające dla Doireann, dla niego najwyraźniej było niczym więcej, jak okruszkiem.
  Nim zdążyła się zorientować, poczuła, jak Ślizgon przemknął się z kolejnym pocałunkiem. Zaskoczona zarówno samym jego nadejściem, jak i intensywnością, spięła się momentalnie. Kompletne nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. Oderwać go od siebie? A chciała go w ogóle odrywać? Kiedy Clearwater skupiony był na ustach dziewczyny, Sheenani rozegrała w głowie trzy możliwe scenariusze, każdy jeden gorszy od poprzedniego; zdążyła też pogodzić się w byciem wydziedziczoną, wymazaniem jej twarzy ze wszystkich możliwych zdjęć rodzinnych (a tego przecież nie zrobili nawet jej matce), może nawet utratą obywatelstwa. W końcu cały parlament, z Królową na czele, zgodziliby się, że “Nie wolno”.
  Rozluźnienie nadeszło na sam koniec, kiedy zorientował się, że nie ma tu nikogo, kto mógłby zrobić jej te wszystkie okropieństwa. Był Eskil, który już nie zdawał się być aż tak natarczywy; było też przyjemne, ekscytujące (chociaż wciąż trochę straszne) ciepło i poczucie niesamowitej, wszechogarniającej bliskości, której dotąd jeszcze nie miała okazji zaznać. Im mniej uwagi poświęcała swoim myślom, tym przyjemniejsze było to doznanie. Ślizgon mógł poczuć, jak jej mięśnie rozluźniają się pod jego palcami, kiedy Puchonka pozwoliła sobie przejechać kciukami po policzkach blondyna, a nawet nieco odważniej musnąć jego wargi swoimi. Kiedy tylko oderwał się od jej ust, dziewczynie wymsknęło się ciche, lekko oszołomione "ach".
  Tak oto Doireann zagięła czasoprzestrzeń, zamykając trzydziestoletnie rozmyślenia w czasie zaledwie parosekundowych pocałunków.
  - Dopiero teraz się pytasz? - I chociaż jej odpowiedz była zuchwała, tak to jej głosu nie wskazywał na jakąkolwiek zawziętość. Brzmiała tak, jakby miała wydać permanentną zgodę na wszelkiego rodzaju pocałunki. - Może... ostatni raz? - Dodała po chwili. Chciała wynieść z tego coś więcej, niż tonę zmartwień i wrażenie, że przez większość czasu była tak zestresowana, że chyba przegapiła najlepsze.
  I byle szybko - zanim znów przypomni sobie, że nic jej nie wolno.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 10:55;

Podczas gdy myśli Doireann biegały w popłochu, nie wiedząc jak się ukierunkować, w głowie Eskila królowała radość. Zero zmartwień, zero zastanawiania się nad efektami ubocznymi takiego zachowania (chociażby zakochanie), a koncentrował się po prostu na przyjemności. Z Doireann było inaczej niż kiedy całował innych. Tu nie miał na barkach bagażu emocjonalnego, który rozładowywałby w pocałunkach. Czuł się lekko, a ciepły dreszczyk przemykający sobie po plecach tylko podjudzał, aby zaczerpnąć z całowania Doireann tyle ile się da. Tak naprawdę nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji, bo może okazać się jednorazowa. Nie myślał jednak aż tak daleko tylko utwierdzał się w przekonaniu, że dziewczyna miała nie tylko delikatną skórę, ale też delikatny charakter. Powinien obchodzić się z nią nadzwyczaj ostrożnie i cóż, pierwsze dwa pocałunki można uznać za całkiem spokojne. Przy trzecim próbował dać jej do zrozumienia, że całkiem mu się to spodobało. Wyraźnie wyczuł moment gdy zastygła, jakby była zaskoczona tym, co się dzieje. Przez chwilę dopadło go zdezorientowanie, bo tak mocno się spięła. Zabrał rękę z jej szyi i wplótł we włosy, bo może to jej przeszkadzało? Merlin mu świadkiem jak odetchnął z ulgą kiedy dziewczyna w końcu się rozluźniła jakby w końcu do niej dotarło, że to beztroska przyjemność do której ma święte prawo. Zarejestrował nieśmiały i minimalny ruch jej ust, co utwierdziło go w przekonaniu, że nie całuje spetryfikowanej osoby, a żywą, ciepłą, przytomną. Wyduszone "ach" podtrzymało na jego twarzy uśmiech. Ktoś tu absolutnie nie chciał tego kończyć… przynajmniej tak sobie to powtarzał skoro trzymała dłonie przy jego twarzy. Wolną rękę oparł o kant balkoniku i cicho się zaśmiał. - Mogłem nie pytać.- odparł, wskazując jej jasno, że jest teraz bardzo uprzejmy skoro przerwał po trzecim pocałunku, aby zapytać czy ma dość. Ton jej głosu, a następnie przyzwolenie tylko go rozochociło. Czyżby Doireann chciała wybudzić z niego wygłodniałego czułości półwila? - Mhmm…- zdołał jedynie tyle odpowiedzieć bo zaraz szybko wrócił do jej ust, ale tym razem próbując je przy tym delikatnie rozchylić za pomocą swoich ust. Nie zdołał się powstrzymać (nawet nie próbował) aby koniuszkiem języka musnąć jej górną wargę. Zatopił palce w gęstych lokach i subtelnie, sekunda po sekundzie pogłębiał pocałunek, którego nie warto teraz liczyć bo jeszcze można dojść do wniosku, że "ostatni raz" Eskila może mieć wynik dwucyfrowy. Krew uderzyła mu do głowy, a skumulowała się trochę w okolicach kości policzkowych w postaci różowych plam. Oddychał już płycej byleby złapać z tego "ostatniego pocałunku" jeszcze trochę miękkości i smaku. Szukał więc koniuszka jej języka, aby też pokazać Doireann jak bardzo, ale bardzo warto chcieć się całować, najlepiej bez większych przerw. To nie był jego pierwszy pocałunek, a od tamtego czasu trafiło mu się ich na tyle intensywnych, że potrafił teraz się dostosować do ułożenia cudzych ust. Wystarczy chcieć. Ach, psst. Nie zamierzał przerwać dopóki Doireann sobie tego nie zażyczy.

@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 18:57;

  Czyli jednak był z Eskila gentelman? Może nie w cylindrze, z butami wypolerowanymi na połysk, który - by pocieszyć wybrankę serca - użyłby swoich wpływów, by naprawić wszystkie błędy jej rodziny, a taki, który w starym, zakurzonym fraczku wskakiwał na doczepkę woźnicą do powozów, brał jabłko ze straganu, kiedy tylko miał na to ochotę i kładł na parapecie niechlujnie zerwane polne kwiaty. Gentelman bez obycia, który potrzebował do szczęścia jedynie świata i tego, by czerpać z niego tak, jakby jutra miało nie być. Książki nauczyły Doireann jednego; tacy panowie, chociaż pełni pasji i namiętności, nie mieli w zwyczaju, by wić razem bezpieczne gniazdo i iść spokojnie przez życie. Przetaczali się niczym huragan, a potem gnali dalej - Puchonka miała za to zbyt krótkie nóżki, by nawet rozważyć opcję gonienia razem z nimi. Nie fantazjowała też nigdy o silnym i gwałtownym uczuciu, a o stabilności, tym, by nauczyć się dla kogoś grać na fortepianie i śpiewać swoje ulubione mugolskie “La Vie En Rose”.
  Czym jednak był fantazje o wiktoriańskich jegomościach, kiedy rzeczywistość wypchała ci w ramiona bardzo współczesnego i bardzo prawdziwego łobuza? Nie myślała już o niespełnionych wyobrażeniach, ani o tym, jak wiele osób z jej najbliższego otoczenia powiedziałaby jej, że bardzo się zawiodły. Miała teraz w głowie silny zapach żywicy i miękkość rozgrzanej skóry pod palcami. Tym razem reagowała na wszystko, co robił Eskil. Z typową sobie uległością pozwalała mu czerpać z pocałunku tak wiele, jak tylko chciał; próbowała też nie pozostawać aż tak okropnie pasywną, naśladując ruch jego ust. Pozbawiona zmartwień zrobiła się dużo czulsza; zupełnie, jakby jej papierowa, cieniutka skóra narastała ogromnym pancerzem za każdym razem, kiedy nieproszeni goście wkradali się do jej myśli. Była więc absolutnie zaskoczona i rozanielona tym, jak cudowne może być takie zwykłe całowanie - nie trzeba kochać bez pamięci, nie trzeba składać sobie przysięg.
  Nim zdążyła się zorientować w tym, co robi, zlikwidowała barierę w postaci jej nóg przyciśniętych do piersi, zawieszając je po jednej stronie barierki. Przesunęła swoje dłonie z jego policzków w głąb, by ostatecznie spleść je za głową Eskila. Łokcie zaś delikatnie opierała o jego ramiona. Trzymała go teraz jeszcze bliżej siebie, z niespotykaną dotąd dla siebie upartością, jakby chciała pokazać mu, że tak właśnie ma być. Mają być blisko, ma być gorąco i duszno, a co najważniejsze - ma jej nigdy z tych rozedrganych dłoni nie wylecieć.
  A potem zorientowała się w swojej postawie; tym, że ciągnie go na siebie, że swoim językiem haczy o jego - a co najważniejsze, że znów czuła się, jakby przeoczyła z nim etap pełzania i raczkowania, od razu rzucając się razem do dzikiego biegu. “Nie wolno”, jak zmora, wybrała najbardziej dogodny moment, by o sobie przypomnieć. Doireann poluźniła swoje objęcie, a potem wyślizgnęła się Eskilowi. Momentalnie wylądowała schowana po drugiej strony kolumny, z przyciśniętym do czerwonej twarzy dłońmi, nie dając mu nawet najmniejszej szansy na reakcję. Dopiero po paru długich sekundach odważyła się lekko wyjrzeć w stronę Clearwater’a. - To nie jest ucieczka, to jest pośpieszne przemieszczenie się. - Podkreśliła wciąż drżącym, rozemocjonowanym głosem. Obiecała w końcu nie uciekać; nie wiedziała jednak, od jak dużej odległości kończyło się dla Ślizgona zrobienie paru kroków w bok, a zaczynało zwianie. A w obecnym stanie była na tyle zestresowana, że wolała postawić na bezpieczne wyjaśnianie swoich intencji.

@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 19:43;

Bardziej od namawiania do złego do zabawy cieszył się, gdy mógł wziąć w tym aktywny udział. Dodatkowo, jeśli pokrywało się to z jego zachciankami to w taki oto sposób powstawał rozochocony Eskil, z którym może być trudno sobie poradzić. Kiedy zorientował się, że Doireann nie traktuje całowania jako największe świętokradztwo to chciał nasycić się tym na zapas. To nie tak, że całuje się z kim popadnie. Całować chciałby tylko tych, którzy jakimś cudem znaleźli się w pobliżu jego serca. Doireann przysunęła się do niego tamtymi rozmowami na szczycie drzewa, swoimi mądrymi uwagami gdzie choć czasami go pouczała, to nie reagowała złością kiedy z pomocą swojej beztroski obalał jej próby wyperswadowania z niego konkretnych zachowań. Tak na dobrą sprawę w normalnych warunkach nie zwróciłby na nią szczególnej uwagi, ale przykuła jego wzrok jednym z błysków w swoich oczach. Coś go wtedy przyciągnęło, co krok po kroku zachęcało do prowokowania obecnej sytuacji. Jego niepoliczalne już pocałunki były ciepłe, miękkie i spokojne. Próżno szukać w nich pokładów czułości (które są zarezerwowane jedynie dla pocałunków z bagażem emocjonalnym), ale to nie tak, że spłycał ich znaczenie. Bardzo spodobały mu się zauważalne już reakcje Doireann. W końcu wyrwała się z szoku, a dopiero wtedy świat mógł na chwilę przestać istnieć. Wszelkie zbędne myśli z niego uleciały, a te pozostałe koncentrowały się na scałowaniu każdego centymetra jej pulsujących ust. Ledwie zabrała swoje nogi, a pół sekundy później już się do niej przysunął, uwalniając w końcu drugą rękę, która to musiała służyć mu za podparcie. Teraz mógł położyć ją na plecach Doireann i z zachwytem wpaść w wir nieskończonych się pocałunków. Nie myślał o niczym innym jak o tym ciepłe i czułości, którą podarowywała mu poprzez muśnięcia palców czy odpowiedź ust. Niewątpliwie podekscytował się tak obfitym rozwojem sytuacji, a więc rysy jego twarzy złagodniały, skóra nabrała przykuwającego wzrok księżycowego blasku, jasne włosy nabrały soczystości w swej barwie i w swym nieładzie dodawały mu wilowego wydźwięku. Nim jednak ktokolwiek z nich miał zorientować się, że (halo!) jedna z wilowych cech nieśmiało wypełzła sobie na jego twarz… Doireann uciekła. Dla Eskila to była ucieczka, dosyć gwałtowna, jeśli nie mówiąc, że brutalna. W jednej chwili przytulał Doireann coraz bliżej swojego tułowia, a w następnej chwili jego dłonie opierały się już o pusty, choć wygrzany ciepłem Doireann, parapet. Wypuścił gwałtownie powietrze z płuc kiedy to zorientował się w wilowym położeniu. Rozmasował knykciami swój polik jakby próbował to z siebie zetrzeć i popatrzył na schowaną za filarem dziewczynę. Nie rozumiał. - Czemu…?- zapytał z żalem jakby właśnie zabrano mu bożonarodzeniowy prezent. Kilkakrotnie zamrugał i dopiero wtedy świat wrócił na swoje miejsce, a on zrozumiał co się dzieje. W oczach Doireann widział panikę. Może mylił się w interpretacji wszak nie był mistrzem obserwacji, co nie zmienia faktu, że jej zachowanie było dlań kubłem zimnej wody wylanej prosto w twarz. Wykrzywił usta w grymasie zirytowania. - Możesz, z łaski swojej, nie patrzeć na mnie z takim strachem?- zapytał kąśliwie i wyprostował plecy, opierając je zaraz o przeciwległy filar. - Jeśli za chwilę powiesz mi, że "nie wolno bo Rowan zakazuje" to ja dziękuję bardzo. - dla niego ucieczka była profanacją pocałunków, a do tego właśnie zatracał się w całowaniu jej, a ona uciekła w najgorszym momencie. Oparł przegub swojej ręki o czoło i bardzo głośno westchnął. Cóż, i tak dostał od niej więcej niż śmiałby przypuszczać. Niełatwo się jednak pogodzić z faktem, że to już koniec. Nie musiała go znać od lat, aby wiedzieć, że Eskil Clearwater zawsze chce "jeszcze więcej".

@Doireann Sheenani
Powrót do góry Go down


Doireann Sheenani
Doireann Sheenani

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 158
C. szczególne : Jest drobna i wygląda zdecydowanie młodo. | Na lewym barku ma blizny po Sectumsemprze, a pomiędzy łopatkami ma tatuaż. | Posiada kolczyk w nosie. | Końcówki włosów pofarbowane są na żółto.
Galeony : 352
  Liczba postów : 963
https://www.czarodzieje.org/t20296-doireann-sheenan#636815
https://www.czarodzieje.org/t20298-korespondencja-doireann-sheenani#637079
https://www.czarodzieje.org/t20295-doireann-sheenan#636813
https://www.czarodzieje.org/t20301-doireann-sheenani-dziennik#63
Mały balkon - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 EmptyPon 12 Lip - 22:07;

  Logicznym było, że nagłe przerwanie pocałunku nie przyjmie się ze szczęśliwą aprobatą ze strony półwila. Zwłaszcza, że rozświetlona skóra chłopaka mówiła jasno, jak się czuł, zanim Doireann wyślizgnęła się z jego objęć. Dziewczyna więc faktycznie, wpatrywała się w niego; bo wyglądał, jakby ktoś obtoczył go w brokacie, a potem skierował cały blask nieboskłonu właśnie na niego, a ona sama miała to do siebie, że potrafiła zapatrzeć się na zjawiska, które ją fascynowały. Jednocześnie w ogóle nie skupiła się na swoim spojrzeniu - roztrzęsionym i wystraszonym; jednak nie chłopakiem, a samą sobą i tym, że pozwoliła sobie na więcej, niż jeden pocałunek. Przylgnęła do niego cała - i była przerażona faktem, że przyszło to jej tak łatwo. Nie uznawała narracji, wedle której to ktoś mógłby ją do czegoś zmusić, czy podstępnie zmanipulować. Była świadoma, że od początku do końca odpowiadała za swoje czyny.
  W jej głowie rozpoczynał się już maraton samobiczowania, gdzie nie szczędziła sobie ostrych słów i kąśliwych uwag. Gdyby była zdolna pozwolić sobie na jakąkolwiek ekspresję złości wobec innych osób, pewnie nazwałaby go teraz "dupkiem", albo "dzieciakiem" i oznajmiła, że ma prawo przestać się całować, kiedy tylko będzie chciała. Bo o ile faktycznie było jej wstyd, że zostawiła go pod drugiej stronie (i to bez żadnego ostrzeżenia), tak nie spodziewała się usłyszeć od niego nic powiązanego z jej rodziną. Doireann nie była jednak silna, przebojowa, ani pyskata. Była krucha, skora do brania wszelkiej winy na swoje barki i udawaniu, że pewne rzeczy wcale jej nie bolą - bo jeszcze okazałoby się, że kogoś zabolałoby to, że została przez niego zraniona, a wtedy byłoby nieszczęście. A przede wszystkim, nie mogła znieść myśli, że ktoś mógłby się na nią gniewać. “Nie wolno” powstało po to, by było miło, spokojnie i wszyscy dookoła niej byli szczęśliwi. Problemem było to, że państwo Sheenani postrzegało pożądane zachowanie wnuczki w całkiem inny sposób, niż pewien ślizgoński nastolatek. Dysonans poznawczy szalał.
  - N-nie, Eskil, to nie tak. Przecież ja się ciebie nie boję. - Wydusiła po chwili i dla wzmocnienia swoich słów wyszła zza kolumny. Stanęła na balkonowej posadzce, zastanawiając się, jak to naprawić. Miała już do czynienia ze zirytowanym Clearwater’em; i na drzewie, i podczas balu. O ile pierwsza sytuacja udowadniała, że spokojne wyjaśnienie tego, co miało się na myśli mogło zadziałać, tak druga... Pokazywała coś zupełnie innego. Pozostało jej sprawdzić, jak tym razem zareaguje Eskil. Przecież umarłaby, gdyby się nie wytłumaczyła. - Przepraszam cię. Ja… Pomyślałam sobie, że jeszcze trochę, a całkiem się tam zapomnę i zrobię coś... - Puchonka wzięła głębszy oddech i wbiła spojrzenie w sufit, nerwowym ruchem odgarniając z twarzy włosy. Jedynym śladem o tym, że dziewczyna wcześniej zrobiła coś z włosami, był wplątany w loki grzebyk. - Co wykraczałoby poza całowanie. - Dokończyła dużo ciszej i szybciej. - Już całkiem bym się zbłaźniła.
  Nigdy nie wyznaczała granic. Nic dziwnego, że jej pierwsze “tutaj już dość”, było absolutnie nieporadne.

@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mały balkon - Page 3 QzgSDG8








Mały balkon - Page 3 Empty


PisanieMały balkon - Page 3 Empty Re: Mały balkon  Mały balkon - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mały balkon

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 4Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mały balkon - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
trzecie piętro
-