Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Zagajnik

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyWto Maj 21 2013, 19:38;

First topic message reminder :


Zagajnik

Ciche, przyjemne miejsce, osłonięte przed centralną częścią parku bujną roślinnością. Znajduje się tutaj tylko jedna ławeczka, bo często nie ma tu żywego ducha! Poza fauną, oczywiście.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySro Kwi 27 2022, 20:58;

- Uwielbia kłaść pysk na cudzych kolanach. Zbiera te wszystkie głaski jakby w domu nie był wystarczająco rozpieszczany. - uśmiech zdobił jej usta bo jednak opowiadała o czworonożnym przyjacielu, który niemal co wieczór ogrzewał jej stopy poprzez futerkowe zasypianie na nich. Cieszyła się, że jednak Abel tak nie przeszkadza bo nie miała dzisiaj sił na awantury z nerwowymi ludźmi.
Nie umknęła jej ta widoczna zmiana na jego twarzy kiedy wypowiedziała imię Felinusa. Nie potrafiłaby przeoczyć czegoś tak wymownego. Lekko się spłoszyła, zakłopotała ale taktownie udawała, że tego nie spostrzegła. Nie chciała zaburzać jego komfortu, a i to nie był jej interes. Nie wiedziała nawet, że ma jakiekolwiek bliższe relacje z Felinusem. Do tej pory nie potrafiła w pełni przywyknąć do świadomości, że jej kuzyn woli mężczyzn, a minęło już dużo czasu. Uniosła w zaskoczeniu brwi kiedy otrzymała od niego taką bezpośredniość.
- Czy jest na świecie ktoś, kto nie zna mojego narzeczonego? - zaśmiała się, ale spomiędzy jej ust wydobyła się para. Zamarła bo jednak nie było tego chwilę wcześniej. Psiak zaskomlał.
- To nie ty go płoszysz... - wyszeptała i rozejrzała się z roztargnieniem po okolicy. - Słyszysz? Jest bardzo cicho. Nawet ptaki nie ćwierkają. Wiatr nie wieje. - Abel zatrząsł się jeszcze bardziej i zaczął wyrywać w drugą stronę. Miała problem aby utrzymać obrożę. Ogarnął ją strach. Czuła się obserwowana.
- Proponuję abyśmy stąd odeszli. Coś jest nie tak. - poprosiła Maxa. Choć ledwie co się znali to jednak podświadomie czuła, że powinni trzymać się razem do momentu aż się stąd nie zabiorą.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5460
  Liczba postów : 12718
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyCzw Kwi 28 2022, 09:01;

-Brzmi jak mój Buddy, chociaż on mimo wieku uwielbia bardziej agresywne ataki w postaci skakania i ślinienia ludzi po każdej możliwej części ciała. - Odpowiedział równie radośnie. Zwierzaki zdecydowanie potrafiły poprawić humor i pomóc przełamać lody. Nie wspominał jednak o tej bardziej niesfornej części swojego zwierzyńca, która potrafiła nieźle napsuć czasem krwi.
-Raczej nie skoro uczy połowę obecnej społeczności. - Sam może wielkim miłośnikiem Voralberga nie był, ale zdolności magicznych mu odmówić nie mógł tak samo jak faktu, że wiele się pod jego okiem nauczył mimo swojego różdżkarskiego beztalencia.
W mig atmosfera się spsuła, a gdy Samantha zauważyła logicznie, że coś niedobrego wokół nich się dzieje, Max zaczął w końcu łączyć kropki i wysnuł wniosek, który nie mógł być w żaden sposób błędny, bo co jak co ale doświadczenie już miał, a i świat wokół zaczął się pokrywać szronem.
-Proponuję, żebyś przygotowała się do rzucenia patronusa, czuję że będziemy mieć gości. - Powiedział spokojnie, jakby byli na kawie w parku, a nie mieli zaraz stanąć twarzą w twarz z istotą głodną ich dusz. -Potrafisz? - Zapytał jeszcze, widząc już na horyzoncie zakapturzoną postać i czując, jak ogarnia go coraz większa beznadzieja. Naprawdę powoli zaczynał myśleć, że wykupił po pijaku jakiś program lojalnościowy DEMENTOR+ tak często ostatnio spotykał te gówniane istoty. Jakby tego było mało, kątem oka dostrzegł między roślinnością jebane czerwone ślepia. Poczuł jak nogi mu miękną i choć uprzednio wstał, by kulturalnie porozmawiać z kobietą, tak teraz oparł się o ławkę, wywalając za nią zawartość swojego żołądka. Był zupełnie nieprzydatny w tej chwili do niczego, trzęsąc się i modląc, by ten koszmar się zakończył albo dzięki patronusowi kobiety, albo przez szybkie wysysanie duszy przez lecącego w ich stronę dementora.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPią Kwi 29 2022, 17:53;

Miło było spotkać podobnego do niej psiarza. Z przyjemnością wpadłaby w rozmowę o tej tematyce jednak sytuacja zaczynała robić się niepokojąca. Dotychczas przemieszczała się o tej porze dnia z Alexandrem i nigdy nie zaprzątała sobie głowy, że mogłoby coś ich zaatakować wszak kto ośmieliłby się krzywdzić mistrza zaklęć... ale teraz skupienie się na rozmowie było niemożliwe. Pies skomlał i wyrywał się, temperatura otoczenia spadła, kolory świata wyblakły, a ją obleciał strach, poczucie beznadziejności kiedy na horyzoncie dostrzegła zakapturzoną sylwetkę. Otworzyła szeroko oczy bo nie była odważną czarownicą. Posiadała silny charakter, silną wolę ale była kobietą, która nie potrafiła tak dobrze walczyć. Panika w głosie Maxa trzymała ją przy zdrowych zmysłach bo inaczej uciekłaby z krzykiem.
- T-tak, u-umiem... - wydusiła z siebie, z przerażeniem patrząc na zbliżającą się postać. Abel zawył i wyrwał się do ucieczki z takim impetem, że przy tym ją przewrócił. Obtarła sobie dłonie ale podnosząc się, szybko wyjęła różdżkę. Max wymiotował, trząsł się a ona czuła się teraz za niego odpowiedzialna. Stanęła przed nim, ze łzami w oczach, z nieszczęściem wciskającym się przez każdą komórką jej ciała. Dementor był wielki, ponury, lodowaty, stał tak blisko, a przerażająca dziura w jego kapturze skrywała okropne oblicze. Czuła, że zaraz je dostrzeże. Powinna się poddać bo przecież nie ma szans, aby kiedykolwiek miała być jeszcze wesoła i radosna. Wtedy przypomniał się jej Alex. Oczyma wyobraźni zwizualizowała sobie jego potężną sylwetkę stojącą tuż za jej ramieniem. Niemal czuła jego gorący oddech na karku. Drugą ręką podnosił jej dłoń dzierżącą różdżkę w kierunku dementora. Słyszała tembr głosu ukochanej osoby. Jestem z tobą. Poczuła się wtedy bezpiecznie.
- Expecto... Expecto patronum. - nie była w stanie tego wykrzyczeć, głos miała drżący, schrypnięty ale czuła, że się jej uda. Przecież szczęście ma w swoim sercu, swoją miłość, która jest najlepszym katalizatorem tego zaklęcia. Z krańca jej różdżki wydostała się srebrzysta smuga, zwieńczona na końcu bardzo ruchliwym, małym i energicznym... zimorodkiem. Wleciał z impetem w kierunku dementora, który zawodząc cofnął się na pół metra. Trzęsła się z emocji, łzy ciekły ciurkiem po jej policzkach ale zaciskała mocno zęby i zamachnęła się różdżką, a srebrzysty zimorodek odpędził dementora jeszcze dalej. Chwilę później zrezygnowany odleciał, a Samantha... usiadła ciężko na ławce i przytuliła ramiona i tułów do swoich nóg, zginając się w pół i oddychając bardzo głęboko. Nie była odważną czarownicą.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5460
  Liczba postów : 12718
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySob Kwi 30 2022, 11:30;

Ta, nie był największym miłośnikiem zwierząt, ale Buddy i reszta ekipy z Inverness były jego oczkiem w głowie, a zwykłe psy potrafiły sprawić, że na jego twarzy gościł szczery uśmiech. Czasem nawet zazdrościł czworonogom beztroskiego życia.
Całe szczęście Sam potwierdziła, że potrafi w patronusa, bo mieliby naprawdę przejebane. Zakapturzona postać leciała w ich stronę, jakby nie marzyła o niczym innym niż o ich smakowitych duszach, które mogłaby wyssać. Max dość szybko stał się jednak jeszcze bardziej bezużyteczny, jeśli to w ogóle było możliwe, rzygając za ławkę w czasie, gdy roztrzęsiona kobieta samotnie stawiała czoła złowieszczej istocie. W końcu zagrożenie uciekło dzięki mocy miłości Samanthy do Alexa, o czym Max na szczęście nie wiedział, bo już w ogóle by zwątpił w patronusy i całą resztę. Jego wybawicielka klapnęła na ławce, a on jeszcze raz wyrzucił z siebie zawartość żołądka, otarł usta i usiadł obok niej.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, w jakim stanie znajduje się kobieta. Drżącą dłoń położył więc na jej barku, w ciepłym geście.
-Dziękuję. - Powiedział cicho. -Przepraszam, że Cię z tym zostawiłem. - Dodał jeszcze, czując się cholernie winny wpędzenia jej w tę całą sytuację. Z tego, co działo się wokół niego ostatnimi czasy oczywiście uznał, że dementor zwęszył jego obecność i dlatego pojawił się tu i teraz.
-Mogę jakoś pomóc? - Zapytał z czystym zmartwieniem w tęczówkach, czując się niespodziewanie niezręcznie. Przez chwilę wahał się nieco, bo w końcu nie znał jej wcale, ale ostatecznie stwierdził, że pierdoli konwenanse i przyciągnął kobietę do siebie, by ją objąć. Sam też tego potrzebował w tej chwili, wciąż trzęsąc się jak galareta. Co mogło się przecież stać, najwyżej oberwie bombą na ryj i tyle.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySro Maj 04 2022, 19:08;

Roztrzęsienie nie chciało jej opuścić. Pierwszy raz w życiu miała styczność z prawdziwym dementorem. Czy to nie śmieszne, że dorosła wiedźma nigdy nie widziała tego prawdziwego zła? Choć potwór ledwie musnął ją swym oddechem to jednak drżała, czując się jak w dniu kiedy jej pierwszy narzeczony zmarł. Potrzebowała chwili, aby się otrząsnąć i na nowo być silną panią psycholog, która gotowa jest podnieść kogoś na duchu. To zawstydzające, że akurat teraz sama potrzebowała wsparcia choć była sporo starsza od swojego rozmówcy. Podniosła wzrok na chłopaka, a jej źrenice były nieco rozszerzone. Nabrała powietrza do płuc ale strach wcale nie przeminął.
- Nie przepraszaj mnie za nic. Najważniejsze, że sobie poszedł. - głos nawet nie drgnął z emocji co przeczyło mimice. To znowuż udowadniało, że potrafiła brzmieć pewnie nawet kiedy atakowała ją chwila słabości - lata żmudnej i trudnej praktyki panowania nad modulacją głosu. Max był blady, też się bał, a więc powinna teraz być oparciem. Jak miała mu powiedzieć, że potrzebuje chwili? Najszybciej naprawiłby ją Alex poprzez samą swoją obecność, ale teraz go nie ma. Nie chciała go niepokoić bo wiedziała, że dostałby furii i nie zdziwiłaby się gdyby w akcie zemsty nie postanowił wytropić tego dementora i roznieść go na strzępy. Kochany!
Przytulenie przez obcego chłopaka było dla niej dziwne, ale nie niekomfortowe. Dzięki temu wyczuła jak się ten trzęsie - zupełnie jak ona! Odwzajemniła uścisk i nerwowo zaśmiała się.
- Słodka Morgano, trzęsiemy się jak galarety. - poprawiła włosy i nagle zachłysnęła się powietrzem.
- Abel! Och nie, Abel uciekł, kiedy przyszedł dementor. - zasłoniła dłonią usta i rozejrzała się z paniką po okolicy. Choć nogi jej drżały to podniosła się z ławki i nawoływała psiaka. Merlinie, a co jeśli coś mu się stało?!
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5460
  Liczba postów : 12718
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyCzw Maj 05 2022, 14:21;

Nie widział jej reakcji jako coś złego. Może dlatego, że sam po raz któryś z kolei widział już dementora, a ten wciąż sprawiał, że czuł się fatalnie. Kobieta przynajmniej potrafiła się bronić i pokonać strach na tyle, by przywołać to jedno, ważne wspomnienie, wypełniające ciepłem jej serce i przywołać patronusa. Solberg był tego pozbawiony i w starciu z dementorem mógł liczyć na niespodziewany ratunek, albo po prostu pogodzić się z tym, że zaraz umrze, a raczej zostanie pustą wydmuszką, zmuszoną do życia bez jakiejkolwiek radości. Smutna prawda była taka, że ostatnimi czasy czuł się tak prawie bez przerwy. Jakby we śnie jakiś dementor pocałował go, zostawiając przypadkiem malutki kawałek duszy, który czasem budził się i wywoływał na młodej twarzy uśmiech. Przez większość czasu jednak czuł się wyjątkowo pusty i samotny nawet, jeśli otaczały go przyjazne i znajome twarze.
Nie odpowiedział, czując się cholernie winny. Tak, najważniejsze, że dementor spierdolił w pizdu pogoniony świetlistym zimorodkiem, ale skąd mieli pewność, że nie wróci? Max marzył już tylko o tym, by wrócić do domu i zakopać się w pracy, czy czymkolwiek innym, co pozwoli mu zapomnieć o uczuciach i otaczającej go beznadziei. Nie czuł się wcale źle przytulając kobietę mimo, że przecież się w sumie nie znali. Nigdy nie było to dla niego problemem, choć już nie mógł powiedzieć tego samego o fakcie, że Samantha zauważyła, jak bardzo nastolatek również się trzęsie.
-Czekaj, mam coś, co trochę nam pomoże.  - Uśmiechnął się słabo, po czym chwycił swoją torbę i wyjął z niej dwie czekoladowe żaby, podając jedną kobiecie. Może nie lubił się ostatnio z jedzeniem za mocno, ale wiedział już bardzo dobrze, że trochę cukru pomaga na spotkania z zakapturzonymi chujkami.
-Ab..? Abel! Znajdziemy go, spokojnie. Jest coś co na niego działa? Smakołyki? Gwizdanie? Martwe wiewiórki? - Dopiero teraz zauważył, że psina faktycznie zniknęła z zasięgu wzroku. Trzeba było bezsprzecznie ją znaleźć, bo chuj z duszą, ale piesków to gubić nie wolno!

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyCzw Maj 05 2022, 20:17;

Przed powrotem do domu należy opanować emocje, otrzeć powieki, unieść podbródek i przywrócić sobie sprężysty chód. Pozbycie się przeżytego niedawno strachu zajmie jej kilka dłuższych chwil bo jednak przypomnienie sobie miłości do Alexa podniosło ją mocno na duchu. Krótkie przytulenie zainicjowane przez ledwie znajomego chłopaka odebrała jako coś miłego a nie naruszenie prywatności. Nie miała problemu związanego z wylewnością. Doceniała jego gest. Uśmiechnęła się leciutko, jakby na próbę kiedy wyjął znikąd dwie czekoladowe żaby. Obróciła w palcach opakowanie jednak na słodkości nie miała ochoty. Bo to Alex jest antidotum na wszystko.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś słodkiego. - przyznała w szoku. Kilka miesięcy temu kupiła sobie skrzata domowego bo nie miała ani czasu ani cierpliwości do przygotowania posiłku, a więc też zapominała o deserach. Jadła na szybko. Po spotkaniu dementora obiecała sobie nadrobić ten deficyt.
Najgorsze w tym wszystkim był fakt, że Abel gdzieś się zapodział, a ona nie zdążyła się jeszcze pozbierać na tyle, aby sprawnie i skutecznie odnaleźć psiaka. Nie mógł odbiec za daleko...
- ... jest ze mną emocjonalnie związany. Powinien wrócić, ale i tak się martwię. Teoretycznie dementorzy nie interesują się zwierzętami, ale skoro Abel ma ze mną więź... - starała się opanować, ale ta panika trochę ją martwiła.
- Alex na niego gwiżdże, jak odbiega. Ode mnie nigdy nie odchodzi i nie muszę go nawoływać. - ruszyła niezbyt pewnym krokiem w kierunku, w którym wydawało się jej, że pies odbiegł. Wołała go po imieniu, przedzierała się niekiedy przez krzewy i jakieś sześć minut później usłyszała z oddali szczekanie. Odetchnęła z ulgą.
- Uff, wróci. Już się bałam, że go nie odnajdę. - zaprzestała poszukiwań bo wiedziała, że Abel już powraca i zaraz będzie w zasięgu wzroku. Przeczesała palcami włosy i nabrała powietrza do płuc.
- Proponuję ewakuować się stąd... i napoić się dużą ilością gorącej czekolady. Wyglądasz dosyć blado. Jak się czujesz? - i pierwszy raz w trakcie tego spotkania zakotwiczyła w nim wnikliwy wzrok akwamarynowych oczu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5460
  Liczba postów : 12718
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySob Maj 14 2022, 15:28;

Całe szczęście, że nie siedział w głowie kobiety, bo pewnie przewróciłby oczami i ponownie zwrócił zawartość żołądka gdzieś za ławkę. Rozumiał już teraz, że możliwe jest głębsze przywiązanie do drugiego człowieka, ba, nawet słowo "miłość" nie wywoływało już w nim takiego cynizmu jak kiedyś, ale no kurwa bez przesady. Nigdy nie był typem, co spija sobie z kimś z dzióbków i słodkopierdzi w kółko, a pierdolenie, że ktoś jest antidotum na wszystko... Cóż, Max pewnie mniej zasłodziłby się gdyby w godzinę wpierdolił cały asortyment Miodowego Królestwa.
-Gdybyś miała kiedyś ochotę, śmiało uderzaj. Zawsze coś przy sobie mam. - Uśmiechnął się, choć w oczach widać było czający się smutek. Nawyk ten wyrobił sobie głównie przez Felka, który potrafił wpierdzielić tyle cukru, że głowa mała.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu jakichkolwiek wskazówek. Zajęcie czymś głowy było w tym momencie tym, czego potrzebował, więc podwójnie chętnie miał zamiar wcielić się w rolę psiego detektywa.
-Spokojnie, na pewno nic mu nie zrobią. - Zapewnił ją, choć oczywiście ni chuja nie wiedział, czy mówi prawdę. Nie znał się na dementorach, jedyne co wiedział to to, że za chuja ich nie lubił i najchętniej wbiłby im nóż w te puste ryje, gdyby tylko jakkolwiek miało to zadziałać.
-Voralbergiem nie jestem, ale gwizdać umiem, może zadziała. - Zaproponował, po czym złożył usta w charakterystyczny dzióbek i gwizdnął przeciągle próbując nasłuchać, czy czworonóg przybiegnie do nich, czy jednak będzie miał go głęboko w poważaniu. On gwizdał, Sam wołała a do tego obydwoje czujnie rozglądali się na boki, by przypadkiem nie przegapić żadnego śladu obecności Abla. W końcu usłyszeli szczekanie i mogli spokojniej odetchnąć wiedząc, że piesek jest niedaleko.
-Mówiłem, że... - Zaczął, po czym przerwał, bo kątem oka dostrzegł coś, co musiał sprawdzić. Zostawił kobietę z jej pupilem tam, gdzie stali a sam ruszył w stronę srebrzystego blasku. Gdy doszedł do źródła tej aury zorientował się, że ma przed oczami coś niezwykle rzadkiego i cholernie cennego. Otworzył więc swoją torbę, wyjął z niej puste fiolki, które zawsze nosił na wszelki wypadek i ostrożnie zaczął zbierać księżycowe łzy, by przypadkiem żadnej z nich nie zmarnować. Nie mógł uwierzyć własnemu szczęściu. Najchętniej wykrzyknął by z radości, ale zamiast tego w jego głowie już powstawał plan, jak wykorzysta ten cudowny składnik.
-Przepraszam... Tak, ewakuacja to najlepszy plan, a czekolada brzmi jak zbawienie. - Przytaknął z widocznie szerszym uśmiechem, gdy jego myśli wciąż kręciły się wokół nowej zdobyczy. -Wszystko w porządku, nie przejmuj się. - Jak zwykle zapewnił, choć jak zwykle było to wierutne kłamstwo, w które miał nadzieję pewnego dnia sam uwierzyć.

+

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Samantha Carter
Samantha Carter

Nauczyciel
Wiek : 36
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172
C. szczególne : Zapach anyżu i słodkich migdałów, wysokie obcasy, chłodny odcień oczu, czarny pierścionek zaręczynowy na palcu serdecznym;
Galeony : 110
  Liczba postów : 256
https://www.czarodzieje.org/t20633-samantha-carter#653602
https://www.czarodzieje.org/t20635-lotta#653650
https://www.czarodzieje.org/t20634-samantha-carter-kuferek#653603
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyWto Maj 17 2022, 18:35;

Kto by pomyślał, że zwykły spacer z psem skończy się odpędzaniem od dementora? Choć w pracy zajmowała się właśnie wspieraniem osób po kontakcie z tymi istotami to dopiero teraz poczuła na własnej skórze co to znaczy. Znając panią Carter to gdy tylko się otrząśnie to dogłębnie przeanalizuje własne odczucia i przekuje je w wiedzę, dzięki której łatwiej będzie jej nazwać niektóre emocje u osób z którymi pracuje. Z dwojga złego to wyniesie z tej sytuacji więcej dobrego aniżeli złego. Nie skończyło się to źle choć czuła w kościach, że dzisiaj musi wziąć długą gorącą kąpiel, wypić dwie lampki wina i zadbać o to, aby umysł odpoczął przed następnym dniem pracy.
Przykucnęła kiedy Abel wybiegł spomiędzy krzaków... z patykiem w pysku. Roześmiała się i dzięki temu od razu poczuła lepiej. Przed chwilą było mroźnie, przykro, nieszczęśliwie a taki Abel merda ogonem, ślepia ma błyszczące i wydawało się, że spotkanie z dementorem było jedynie przykrym snem. Podrapała psiaka za uszami i napawała się miękkością futra, ciesząc się, że szybko się odnalazł. Dopiero za parę chwil przypomni sobie, że ta rasa magicznych zwierząt zawsze, ale to zawsze odnajdzie swojego właściciela, który notabene znajdował się właśnie tuż przed nim. Podniosła głowę i posłała uśmiech Maxowi. Zauważyła, że coś tam robił przy krzewach, ale nie dopytywała co dokładnie. Oboje powoli wracali do równowagi po tym wydarzeniu.
Jeśli wyczuła, że w jego odpowiedzi czai się fałsz to nie dawała tego po sobie poznać. Może jedynie coś w jej oku błysnęło, jakaś iskierka domysłu, może troski obcej osoby, trudno stwierdzić lecz możliwe dostrzec.
- Tak więc zapraszam na trochę gorącej czekolady. - podniosła się do pionu tuż po tym jak podpięła smycz do psiej obroży. - Mam nadzieję, że Ministerstwo zorganizuje dodatkowe kursy nauki zaklęcia patronusa. To trudny czar, ale dzisiaj ocalił nam życie. Wiesz, jeśli chciałbyś kiedyś go rozpracować to nic nie stoi na przeszkodzie, aby... - kierując się ku wyjściu z parku opowiadała dźwięcznie chłopakowi o możliwości podrasowania swoich umiejętności. Starała się mówić z wyczuciem, aby wybadać czy w ogóle jest zainteresowany opanowaniem tego czaru. Niejako zaproponowała mu pomoc w tej kwestii. Nie była nauczycielką i być może to był właśnie klucz do dokładniejszego wyjaśnienia jak rozpracować to zaklęcie i przy tym własne uczucia, aby dzięki temu osiągnąć na tej płaszczyźnie sukces. Gawędził wszak dziś z psychoterapeutką...

| zt x2
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPią Cze 24 2022, 22:44;

Była absolutnie przekonana o motywach swoich działań. Nie tylko z resztą o motywach, o samej słuszności również - jeśli człowiek całe swoje życie funkcjonował w kłamstwie, a kiedy miał możliwość naprostowania go... to je prostował. Proste działanie, przynajmniej w teorii. W praktyce Audrey - choć działała punkt po punkcie, dokładnie tak jak sobie założyła - niezmiennie czuła się zwyczajnie... zagubiona. Oszukana. Zraniona. Mniej niż po odkryciu tajemnicy swojej matki, ale te uczucia - obojętnie jak nie próbowałaby ich przerabiać - nie znikały. Doskonale wiedziała czemu. Dlatego też właściwie w jeden dzień podjęła decyzję o diametralnej zmianie swojego poukładanego życia, na które tak ciężko pracowała - i zaczęła przygotowania do przeprowadzki do swojej ojcowizny... której nigdy nawet nie widziała.
Mimo swojego zdecydowania w podejmowaniu tych drastycznych kroków - Merlin jej świadkiem, czuła się jak skończony (i to absolutnie niedyskretny) stalker. Mając jedynie listy, imię i nazwisko brata oraz jego adres musiała zabawić się w detektywa. Tak też trafiła do Hogsmeade. Tak też - wypytując wszystkich o niejakiego Walsha - znalazła się w miejskim parku, gdzie podobno uczył dzieciaki latać na miotłach. Tak też skończyła siedząc na ławeczce i przyglądając się grupie dzieciaczków śmigających w powietrzu na polecenia mężczyzny. Serce by się jej na ten widok cieszyło - gdyby nie to, że swoje zielone oczy intensywnie wlepiała w rosłą sylwetkę brata. Bardzo dobrze, że siedziała, bo kolana miała jak z waty - stać ją było jedynie na przyciskanie do piersi przewiązanego konopnym sznurkiem pliku listów.
Cały, c a l u t k i, trening przesiedziała walcząc ze sobą, czy aby na pewno powinna wstać i zaczepić tego mężczyznę. Obcego faceta, przecież. Obcego faceta... o ciemnych oczach i włosach. Zupełnie jak Eileen. Uśmiechniętego, w ten sam specyficzny - szczery ale nieco oszczędny - sposób co jej matka. Ich matka. Jakim prawem miałaby burzyć mu jego poukładane życie? Czy jej działania były samolubne - skoro sama, swoje życie miała w kawałeczkach - czy wręcz przeciwnie?
Musiała potrząsnąć głową, odganiając wątpliwości. Joshua miał prawo poznać prawdę. Decyzję podjęła przecież już dawno i nie powinna się wycofywać. Najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa - a tym bardziej niewiedzy. Jej wahanie szybko skończyło się, kiedy zauważyła jak wesoła, miotlarska brygada zbiła się w grupkę do zbiórki - a potem zaczyna się rozchodzić. Audrey wzięła jeden głęboki, uspokajający wdech, nim nie zerwała się na równe nogi.
Panie Walsh! — zawołała miękkim, śpiewnym głosem... czując jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Lepiej jednak nogi, niż ton - nie szło określić jak dziwnie było jej wołać kogoś swoim własnym nazwiskiem.
Pomachała do mężczyzny, żeby zwrócić jego uwagę, przybierając zakłopotany uśmiech. Dalej czekała, aż ktoś zdejmie z siebie zaklęcie Kameleona i rzuci do niej tekst, że jest w ukrytej kamerze. Jak w tych wszystkich programach telewizyjnych...
Nic takiego się jednak nie wydarzyło przez ostatnie pół roku.
Przepraszam, mogę prosić na moment? — Tak, jasne, moment. Oczywiście.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySob Cze 25 2022, 19:16;

Uczenie w Hogwarcie oraz bycie opiekunem Puchonów było tym, co uwielbiał. Jednak brakowało mu gry, brakowało obcowania z kaflem, gonienia na miotle. Z tego powodu zaczął uczyć także chętnych spoza zamku. Szybko zebrał grupę młodocianych miłośników quidditcha, z których miał niemal drużynę. Spotykał się z nimi regularnie w trakcie roku szkolnego, ale na czas wakacji robili przerwę. Tego dnia miał z nimi ostatni trening, więc starał się zrobić coś ciekawszego. Kazał dzieciakom wskoczyć na swoje miotły i stwarzał dla nich kolorowe obręcze, przez które mieli przelatywać. Zabezpieczył jeszcze teren zagajnika, żeby w przypadku upadku, nikt sobie nie zrobił krzywdy. Zachęcał dzieciaki do pokonywania swojego lęku przed wysokością, ale nie naciskał na nic. W końcu rzucił im kafla, dzieląc na dwie drużyny, obserwując, jak próbują sobie wzajemnie go odebrać. Nie liczyły się punkty, a przerzucanie do członków swojej drużyny.
Josh widział jednak, że nie byli sami w zagajniku. Przywykł do tego, że czasem rodzice dzieciaków przychodzili na treningi, aby obserwować swoje pociechy. Jednak kobieta, która ich obserwowała nie wyglądała znajomo. Nie pamiętał, żeby widział ją kiedykolwiek, więc szybko przestał przejmować się jej obecnością. W końcu dzieciaki wylądowały na ziemi i zaczęły rozchodzić się, wracając do swoich domów. Większość została odebrana przez rodziców, a część w większej grupie udała się do centrum Hogsmeade. Josh miał również zbierać się do domu, gdy usłyszał, że nieznajoma go woła.
Miała dziwny akcent, więc albo miała wadę wymowy, albo pochodziła z innego kraju. Podszedł do niej z lekkim uśmiechem na twarzy, jakim zawsze raczył obcych, nie chcąc żeby zrażali się do niego z powodu blizn na twarzy.
- W czym mogę pomóc? Jeśli chodzi o treningi to w trakcie roku w szkolnego odbywają się dosyć często, ale ponieważ w wakacje jadę z Hogwartem, będą ograniczone do jednego dnia co dwa tygodnie - powiedział wskazując gestem na miejsce za sobą, gdzie jeszcze przed chwilą ćwiczył z młodzieżą, po chwili wspierając dłonie na biodrach.
Teraz, będąc bliżej nieznajomej miał dziwne wrażenie, jakby gdzieś ją kiedyś widział. Nie było to co końca możliwe, gdyż wątpił, że nie zapamiętałby jej i nie wolałaby go raczej per panie Walsh. Był więc pewien, że miał z nią do czynienia pierwszy raz, ale jej oczy, rysy twarzy, zdawały się znajome, jakby mimo wszystko gdzieś już je widział.

@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySob Cze 25 2022, 22:53;

Przez krótką chwilę miała nadzieję, że mężczyzna zwyczajnie jej nie usłyszy - albo po prostu zignoruje - i pójdzie w swoją stronę. Nadzieja ta jednak była wyjątkowo głupia, w końcu gdyby rzeczywiście tak było, Audrey musiałaby zebrać swoje kolana do kupy i ruszyć za Walshem. Jej plan znacząco odsunąłby się w czasie, a przecież i tak... trochę od śmierci Eileen minęło. Kobieta jednak nie zwykła działać pod wpływem chwili - i nie chciała ryzykować przekazywania takich wieści listownie. Zwłaszcza, że sama w takim wypadku odcięłaby się od możliwości poznania swojej rodziny. Jeśli już się za coś brała: to od początku do samego końca.
Stała więc tak, jak zakłopotana dziewczynka - wlepiając zielone tęczówki w nieuchronnie zbliżającego się mężczyznę. Świat jakby zwolnił na ten krótki moment, kiedy ze słabo ukrywaną ciekawością lustrowała jego sylwetkę. Z każdym jego krokiem, kiedy z metra na metr był coraz bliżej - widziała w nim zatrważające wręcz podobieństwo. Źrenice jej się rozszerzyły - bynajmniej, nie z powodu blizn na twarzy Joshuy, które początkowo wzięła po prostu za grę światła i cieni. Tylko przez jego oczy. Dosłownie identyczne, w barwie, w kształcie - na lewej tęczówce miał nawet identyczne, delikatnie ciemniejsze wybarwienie, zupełnie jak Eileen.
Musiała zamrugać gwałtownie - i zamknąć usta, które w szoku delikatnie uchyliła - żeby zebrać się w garść i nie wyjść na idiotkę.
Oj nie, nie chodzi o treningi — zaprzeczyła, kręcąc głową i mechanicznie zaciskając palce na ściskanych w dłoni listach. — Joshua Walsh, prawda?
W głowie miała dosłownie miliony scenariuszy, które sama snuła na wypadek takiej sytuacji. Widziała jednak ich dwójkę w zupełnie innych okolicznościach. W domu, w kawiarni może albo murach szkoły... Ułożyła każde zdanie, na każdą okoliczność - rzeczywistość jednak zweryfikowała. Chwyciła się więc najprostszego rozwiązania: prawdy.
Wyciągnęła przed siebie listy, tak, żeby mężczyzna mógł dostrzec dokładnie wypisanego nadawcę i adresata.
Jestem Audrey Walsh — przedstawiła się. — Córka Eileen i Keitha. I... wygląda na to, że twoja siostra — wypaliła jeszcze, starając uśmiechnąć się uprzejmie, choć wyszedł jej po prostu krzywy grymas.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Cze 26 2022, 15:18;

Obserwował kobietę, zastanawiając się mimowolnie dlaczego przygląda mu się z tak dziwnym wyrazem twarzy. Nie rozumiał dlaczego aż rozsunęła usta, jakby w zdziwieniu i jeszcze przez chwilę podejrzewał, że ma to coś wspólnego z jego gra w Katapultach, kiedy padły wyjaśnienia z ust nieznajomej.
- To musi być zbieżność imion i nazwisk - odpowiedział prosto, martwym tonem, nie próbując spoglądać poniżej jej twarzy, nie chcąc widzieć tego, co próbowała mu pokazać. Już wcześniej dostrzegał plik czegoś, co mogło być listami, albo kartkami. Po jej słowach podejrzewał, że to będą jego listy, a tych nie chciał za nic w świecie widzieć.
Audrey Walsh. Siostra.. W uszach Josha narastał pisk, a on sam miał wrażenie, że kręci mu się w głowie, że nie wie jak oddychać. Panika. Wiedział co to, choć nie czuł tego od wielu lat, od dnia, gdy dowiedział się o rozstaniu rodziców, o tym, że właściwie go porzucają, twierdząc, że to tymczasowe. Miał już trzydzieści pięć lat i ojciec wciąż nie potrafił go w pełni zaakceptować, a matka nie odpisała mu na żaden z listów, nie przyjechała na pogrzeb babci, nie dała znaku życia. Teraz nagle dowiadywał się, że ma siostrę. Ba, nie tyle córkę jego matki, ale też jego ojca. Ich matki. Ich ojca. To było absurdalne.
- Musiała pani pomylić osoby. Jestem jedynakiem i z tego co mi wiadomo, nie ma możliwości, aby moi rodzice… - zaczął, ale urwał, gdy tylko wspomnienia, dawno zatarte, niemal wymazane z pamięci, nagle odtwarzały się w jego głowie. Matka, która nagle zaczęła przeglądać jego rzeczy z dzieciństwa, piorąca jego śpioszki, uśmiechającą się dziwnie do jego dawnych zabawek. Ojciec, który nie rozumiał o co chodzi, kiedy pytała o zmianę mieszkania na większe o jeden dodatkowy pokój. To wszystko działo się niewiele przed dniem, gdy otrzymał list z Hogwartu, kiedy wszystko się zniszczyło. Nie było powiedziane, że Eileen nie była wówczas w ciąży, ale dlaczego nie powiedziała o niczym? Dlaczego, jeśli to rzeczywiście była prawda, nie wróciła szybciej do Anglii? Czyżby wolała z nowym dzieckiem ułożyć sobie życie, zapominając o pierwszym, skoro miał teoretyczną opiekę? Jak miał traktować obcą kobietę jak siostrę, kiedy…
- Przepraszam, muszę już iść - powiedział prosto, siląc się na lekki uśmiech, próbując wyminąć kobietę i wrócić do domu. Z zagajnika do jego domu nie było daleko, mógł się przejść. Mógł też się teleportować, ale podejrzewał, że w takim stanie szybciej się rozszczepi, niż dotrze tak, gdzie chciał. Wiedział jedynie, że musi odsunąć się od nieznajomej, od Audrey, która nosiła takie samo nazwisko, której rodzice nosili takie same imiona, co jego, a która nie mogła być jego siostrą. Nie mogła. Wolał odsunąć się od niej, uciec jak dziecko, niż próbować to zrozumieć, kiedy nie wiedział, co miał o tym myśleć.
Jestem Audrey Walsh, córka Eileen i Keitha. I... wygląda na to, że twoja siostra, czyli jak jednym zdaniem sprawić, żeby czyjś świat, i tak stojący na kruchych fundamentach, zaczął się zapadać.

@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Cze 26 2022, 16:20;

Zmarszczyła z niezrozumieniem brwi, kiedy Joshua nawet nie rzucił okiem na listy, które mu podsuwała. To były jej główne dowody - pomijając własną osobę, którą naturalnie mężczyzna mógł zanegować. Szybko jednak niezrozumienie rozpaliła iskra gniewu na pierwsze słowa brata.
To żadna zbieżność — wypaliła niemal agresywnie. Żadnego "udowodnij"? Gdzie się wychowałaś? Jak wyglądała twoja matka? Nic? Po prostu zamierzał jej istnienie wyprzeć? Oczywiście, że zamierzał. Spodziewała się takiego scenariusza, ale uważała, że dorosły mężczyzna będzie raczej bardziej chętny na skonfrontowanie faktów, aniżeli odganiania jej jak natrętnej muchy.
To żadna pomyłka — dodała jeszcze, równie gorączkowo, czując jak i jej krew zaczyna szumieć w uszach. Ciśnienie momentalnie podskoczyło, wywierając nieznośny nacisk na skronie. Wbiła swoje spojrzenie prosto w jego oczy - szukała w nich czegoś. Zrozumienia, ciekawości, powątpiewania - czegokolwiek, ale nie paniki! Zupełnie jakby chciał, żeby teraz zniknęła, rozwiała się w powietrzu. Tylko ona tutaj stała, mocno na ziemi, tuż przed nim - z dowodami swoich słów w dłoniach. Uważał ją za pomyloną wariatkę? Kto bez absolutnej pewności zaczepiałby obcą osobę, żeby wmówić jej, że są rodzeństwem?
Przepraszam, muszę już iść... Jakby ktoś strzelił jej prosto w policzek. W pierwszym szoku jedynie zamrugała gwałtownie, z czystym niedowierzeniem wędrując spojrzeniem za wymijającym ją Walshem. Szybko jednak odzyskała kontrolę nad swoimi kończynami i wręcz wściekłym krokiem ruszyła za mężczyzną.
Uciekasz? Naprawdę? — rzuciła za nim, przyspieszając, by dorównać jego długim krokom. Bezceremonialnie chwyciła go za przegub, chcąc zatrzymać go w miejscu. — Myślisz, że przelatywałabym całą Europę, żeby stroić sobie z Ciebie żarciki? — atakowała go, nie chcąc pozwolić mu na ucieczkę - wolała zagonić go w kozi róg i zmusić do obrony. Do skonfrontowania się z prawdą, z którą dotychczas to ona sama toczyła bitwę.
Nie wiedziała tylko czego winna się chwycić, jakiego faktu, żeby jej uwierzył i zwyczajnie w swoim wyparciu jej nie wyśmiał.
Eileen nie żyje, z-zmarła — wypaliła, a głos jej się załamał. Musiała szybko odchrząknąć, ponownie unosząc listy, które ściskała teraz jak tonący chwytający się brzytwy. — Nie wiedziała o śmierci Irène. Nigdy nie otworzyła żadnego listu. Ale ja tak. — Żal przebijał się przez jej miękki ton bardzo wyraźnie, kiedy z desperacją próbowała podchwycić spojrzenie brata. Jakby chcąc niewerbalnie przekazać mu, że nie tylko jego życie wywracało się do góry nogami.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Cze 26 2022, 22:24;

Nie chciał wierzyć w to, że kobieta jest jego siostrą, skoro to stawiało wszystko na głowie. Przez lata przeszedł przez wszystko — od gniewu na rodziców, przez tłumaczenie, aż skończył na obojętności, rozżaleniu. Teraz okazywało się, że nie wiedział o tak drobnym szczególe, jakim było rodzeństwo. Poczucie bycia porzuconym było większe, niż myślał, że kiedykolwiek może być. Nie chciał zachowywać się jak dzieciak, nie chciał być jak jeden z tych, którym próbował być wzorem, ale nie potrafił stanąć w miejscu i pomyśleć. Nie chciał wiedzieć, co zobaczy w listach, ale nie spodziewał się, że Audrey zatrzyma go w miejscu. Nie spodziewał się też poczuć drugiego uderzenia, jakim były słowa o śmierci matki i tym, że nawet nie czytała jego listów.
Dopiero teraz Walsh spojrzał na plik listów, większość pisana dziecięcą ręką. Wiedział, co w nich się znajdowało, pamiętał, o czym myślał, gdy je skrobał, gdy próbował złożyć słowa w piękne zdania. Pamiętał, jak opisywał jej pierwszy dzień w Hogwarcie, że dostał się do Hufflepuffu, że znalazł przyjaciół. Pamiętał, jak chwalił się dobrymi ocenami z przedmiotów, które lubiła, że zaczął grać w drużynie quidditcha. Wierzył, że jeśli będzie dobrym uczniem, że jeśli będzie dawał z siebie wszystko, to matka wróci. Wierzył, że znów będą razem, jeśli tylko będzie dobrym, przykładnym synem. Rozumiał złość ojca, który przez lata był oszukiwany, trzymany w niewiedzy w sprawie czegoś, czego zupełnie nie rozumiał. Nie wiedział tylko, dlaczego matka go opuściła, gdzie zrobił błąd, że już go nie chciała, że wolała zostawić go u babci i wyjechać. Z każdym kolejnym rokiem, gdy nie otrzymywał odpowiedzi od matki, gdy babka wyglądała na coraz bardziej zmartwioną, on próbował odpuścić. W końcu, po śmierci babki uznał, że nie warto, a teraz słyszał, że Eileen nawet nie otwarła tych listów.
- Czego ode mnie oczekujesz? - spytał cicho, wyraźnie próbując zachować spokój, choć jego oczy wyraźnie zdradzały sprzeczne emocje, szkląc się od napływających łez. - Nie chcę ich widzieć. Wiem dokładnie, co w nich jest, pamiętam każde słowo, które pisałem, licząc na to, że ona wróci. Licząc na to, że przeczyta te listy i uzna, że chce do mnie wrócić. Tymczasem wraca nieznana mi kobieta, która zamiast przysłać wpierw list, decyduje się powiedzieć mi osobiście, że jest moją siostrą - mówił dalej, przeciągając dłonią po włosach, mając ochotę krzyczeć. Wierzył, że powoli wszystko się układa i nagle znów był w punkcie wyjścia.
- Przyjeżdżasz nagle i mówisz, że ona nawet nie przeczytała tych listów. Czego… Czego oczekujesz… Audrey? - dodał ciszej, patrząc na kobietę zagubionym spojrzeniem, żałując, że nie było przy nim teraz męża. Nie wiedział, co powinien robić, co powinien mówić, nie był w tym nigdy dobry. Mówił jedno, choć myślał drugie, a w tym momencie był w zupełnej rozsypce.

@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPon Cze 27 2022, 09:21;

Ona z kolei nic nie rozumiała - próbowała, ale naprawdę nie znajdowała żadnego sensownego wytłumaczenia na sytuację, w której oboje się znaleźli. Dla niej ich matka była po prostu nieszczęśliwą, samotną kobietą, którą ona - Audrey - chciała uszczęśliwić. Pozostawioną przez męża, z niewiadomego powodu, mieszkającą daleko od ojczyzny, wiecznie zajętą pracą i wykopaliskami, do samej praktycznie śmierci. Bez żadnej rodziny, bez żadnego wsparcia - miała jedynie swoją córkę i nikogo więcej. Tymczasem prawda okazała się zupełnie inna i na samą myśl o ogromie tego kłamstwa, młoda Walsh czuła zawroty w głowie. Nie wiedziała nic o swojej matce, którą znała całe życie - mało tego! Okazało się, że jednak ma rodzinę. Rodzinę, którą to Eileen zostawiła i zwyczajnie uciekła, pozbawiając tak ważnego aspektu nie tylko siebie, ale też swoją córkę. Porzucając swoje starsze dziecko, syna - który przecież idąc do szkoły na pewno jej potrzebował. Audrey wyczytała to w listach Joshuy, tę nieopisaną tęsknotę i prośbę, zamkniętą w koślawym piśmie ledwo-co nastolatka. Doskonale przecież pamiętała jak sama, wielokrotnie, potrzebowała wsparcia matki, kiedy jeszcze uczyła się w Qahir al-Falak. Czy chciała w jakiś sposób wynagrodzić Joshowi te braki?
Nie, nawet gdyby chciała - nie byłaby w stanie.
Prawdy — odpowiedziała krótko na pytanie mężczyzny, ani na chwilę nie poluzowując chwytu na jego nadgarstku. Trzymała go kurczowo, jakby w obawie, że kiedy tylko rozluźni palce, to ten zniknie. Pobiegnie albo teleportuje się, a ona zostanie tu sama, jak idiotka, z plikiem listów - bagażem winy, którą niosła ich matka. Którą zrzuciła na nich.
Serce ją autentycznie bolało, gdy mężczyzna obrzucił ją tak ciężkim, szklanym spojrzeniem. Może, gdyby byli odrobinę chociaż bliżej to teraz objęłaby go po prostu, bo przecież nie był w tej całej absurdalnej sytuacji sam. Sama poczuła pod powiekami łzy, kiedy wymówił jej imię.
Posłuchaj Joshua — głos jej drżał, ale nie mogła przecież milczeć i liczyć, że sama jej obecność wystarczy. Jej osoba była mu teraz jedynie problemem, byli sobie zwyczajnie obcy. Ale nie z jego, ani jej winy. — Nie oczekuję, że rzucisz mi się teraz w ramiona. To by było idiotyczne. Nie liczę na to, że jakkolwiek mnie przyjmiesz — mówiła powoli, ostrożnie, uważając, żeby nie złamał jej się ton. — Ale niektóre sprawy powinny być wyjaśniane osobiście. To jest jedna z nich, nie sądzisz? — spytała cicho, miękko, opuszczając trzymane dotąd niczym tarczę listy. — Całe życie byłam pewna, że jesteśmy same. Chowając Eileen dowiedziałam się, że mam brata. Rodzinę, o której nie miałam zielonego pojęcia. Jak mogłabym napisać taki list, licząc, że adres się nie zmienił?
Z wahaniem, ale puściła przegub Joshuy, opuszczając ramiona wzdłuż tułowia. Westchnęła ciężko, głęboko, starając się nie zapomnieć o oddychaniu. Czuła się niemniej zagubiona niż jej rozmówca - zupełnie sama, w obcym kraju, w pogoni za przeszłością.
Oczekuję rozmowy. Nie wyjaśnień, bo myślę, że obojętnie jak byśmy się nie starali, to tego nie wyjaśnimy, to nie nasza dola. Po prostu rozmowy — starała się ubrać swoje myśli w odpowiednie słowa. — Potem zdecydujesz, czy w ogóle warto mnie poznać. — Miała jedynie nadzieję, że już nie zdecydował - skoro stała tu, tuż przed nim.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPon Cze 27 2022, 20:01;

Joshua. Bezwiednie skrzywił się, słysząc swoje pełnie imię, ale nie poprawił jej, nie powiedział, żeby mówiła do niego po prostu Josh. Była intruzem, który wtargnął nagle w jego niemal poukładane życie. Nie zapraszał jej, nie chciał jej tu, ale też nie potrafił tak zwyczajnie powiedzieć jej, żeby zostawiła go w spokoju i zapomniała. Chciała prawdy, zamiast cieszyć się tym, co miała wcześniej. Chciała czegoś, o czym nie miała bladego pojęcia, o czym nie wiedziała absolutnie nic i tym samym nie zdawała sobie sprawy, w co się pakuje. Czuł się też dziwnie dotknięty, mając świadomość, że akurat ona, siostra, przeczytała jego listy. Zupełnie, jakby miała teraz możliwość rzucić na niego zaklęcie cruciatus, znając wszystkie jego słabe punkty. Nie był jednak tym samym Joshem, który pisał listy, nie chciał już tego, czego pragnął jako nastolatek, a mimo to miotał się we własnych myślach.
- Rodzinę? - spytał nagle, wychwytując to jedno słowo z jej wypowiedzi, której słuchał, a która w żaden sposób nie potrafiła go opanować. Niedowierzanie przeszło w gniew, jaki zaczął w nim nagle płonąć. Gniew, który przez lata kierował wobec samego siebie, który ostatecznie odwrócił w kierunku nieobecnych w jego życiu rodziców, teraz wymierzał w siostrę, choć nie zwykł do takich zachowań. - Rodziną nazywasz zupełnie obcych sobie ludzi, z którymi łączy cię jedynie krew? Dla tej nici przywiązania porzuciłaś swój dom, żeby tutaj trafić i co dalej? Chcesz połączenia z rodziną, której nie ma od dwudziestu czterech lat? - zapytał, niemal cedząc słowa przez zęby, nie pozwalając łzom stoczyć się po policzkach, przełykając je gniewnie i choć nie krzyczał, nie dało się nie dostrzec wściekłości, która zaczęła brać nad nim przewagę. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zamiast tego uniósł w górę dłoń, próbując uciszyć kobietę, zanim zacznie wchodzić z nim w dyskusję, odwracając się samemu do niej plecami, wsuwając palce jednej dłoni we włosy.
Wiedział, że nic z tego, co się działo, z tego co czuł, nie było winą Audrey, a mimo to miał ochotę zranić ją tak, jak sam się czuł. Chciał odtrącić ją tak, jak ich matka odtrąciła jego, jak ich ojciec wyparł jego część, akceptując go jedynie w formie kłamstwa. Wyjął różdżkę, aby wysłać patronusem wiadomość do męża o tym, że nie wróci do domu za szybko, że coś mu wypadło, co musi wpierw rozwiązać.
- Rozmowy i prawdy, ale nie wyjaśnień… Nie masz zbyt wielu wymagań? - mruknął pod nosem, zanim zaproponował, aby usiedli jednak na ławce, nim postanowi teleportować się do domu. - Nie mamy więcej rodzeństwa. Wyjeżdżając do Egiptu, musiała być w ciąży, skoro jesteś też jego córką… Zostawił ją, gdy po nastu latach bycia razem okazało się, że nie wiedział o niej właściwie nic. Była dla niego tym, kim on chciał, żeby była - udawała mugolkę, wyrzekając się magii. Powiedziała mu, gdy otrzymałem list. Wściekł się, wyprowadził do Londynu, a ona, zamiast zmierzyć się z tym, do czego doprowadziła, zostawiła mnie u swojej matki i wyjechała. On też nie wie, że istniejesz - zaczął mówić prosto, niemal beznamiętnie, wpatrując się w obrączkę na palcu, którą stopniowo obracał na palcu. Gniew się wypalał, a on czuł się dziwnie pusty ze świadomością, że Eileen zmarła. Mimo tego, że zostawiła go przeszło dwadzieścia lat wcześniej, dopiero teraz poczuł się naprawdę pozostawiony sobie.

@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyWto Cze 28 2022, 10:20;

Chciała prawdy, bo bez niej nie mogłaby cieszyć się tym co miała. Kiedy odkryła listy, poczuła jakby zderzyła się ze ścianą, a cały jej świat rozsypał się na kawałeczki. Nie mogłaby zignorować przeszłości, machnąć ręką na fakt, że wszystko co dotychczas miała za pewnik okazało się zwyczajnym kłamstwem. Wiedza - to było jej prawdziwe pragnienie, jak mogłaby więc żyć z taką niewiedzą? Elementarna wiedza o swoich własnych korzeniach i pochodzeniu, coś co stanowi podwaliny człowieka, byłaby poza jej zasięgiem. Nie liczyła na serdeczne przyjęcie, łzawe powitania po latach - nie była naiwna, nie była głupia, liczyła się z wyparciem, odrzuceniem, gniewem czy nawet nienawiścią. Znała koszta - jedyne co mogła ją wstrzymywać, to uczucia drugiej strony.
Nie chciała nikogo krzywdzić. W jej równaniu jednak pociągnięcie kłamstwa Eileen dalej było zdecydowanie bardziej krzywdzące, aniżeli - nareszcie! - wyklarowanie całej sytuacji.
Rodzinę — potwierdziła, niespecjalnie przejmując się tym tłumionym wybuchem mężczyzny - choć serce rozpaczliwie wtulało jej się w mostek, tak rozum pozostawał klarowny. Jego słowa bolały, ale była na to przygotowana, zwłaszcza kiedy pierwszy szok spotkania przeminął. Trafiła, odnalazła go - w tym momencie nie mogła już odpuścić. — A jak mam takich obcych nazywać? To, że czegoś lub kogoś przy nas nie ma wcale nie przeczy jego istnieniu. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rodzinę kogoś, kto był całe życie od niej odcięty. — Nie chciała się jakkolwiek usprawiedliwiać, ale też nie zamierzała przytakiwać - skoro się z jego słowami absolutnie nie zgadzała. — Mogę mieć ciotkę, której nie widziałam całe życie, co nie zmienia faktu, że łączy nas krew i jest moją rodziną podług wszelkich definicji. — Chyba powinna ugryźć się w język i darować sobie takie porównania, ale nie miała zamiaru dać się stłamsić graniem na emocjach.
Nie mówiłam o żadnym przywiązaniu ani połączeniu... — sprostowała jeszcze, chrząkając krótko. — Może już teraz jestem bezczelna, ale prawdziwą bezczelnością byłoby pragnienie czegoś takiego. — Starała się być z ich dwójki tą zimnokrwistą, co podchodzi do łączącego ich absurdu na chłodno. W końcu to Josh teraz nagle zderzył się z przeszłością - ona miała już trochę czasu na jej przetrawienie.
Dlatego z prawdziwym współczuciem - ale nie litością - wpatrywała się w brata, gdy ten miotał się w miejscu, walcząc z emocjami. Gotów była przyjąć jego złość, jeśli tylko była to opłata za prawdę, której tak pragnęła - dla ich dwójki. Chociaż zdębiała odrobinę, gdy Walsh wyjął różdżkę - z wielką ulgą przyjęła fakt, że chciał tak jedynie przekazać wiadomość przez patronusa. Ostatecznie: nie znała tego człowieka z bliznami na twarzy.
Zależy jak na to spojrzeć — próbowała uśmiechnąć się lekko na pytanie mężczyzny, gdy na sztywnych nogach dosiadała się do niego na ławce. — Nie wymagam noclegu w twoim domu. — Naturalnie, choć trochę chciała rozładować napięcie swoim kiepskim żartem. Rychło w czas, bo zaraz potem Joshua dał jej to, czego tak chciała - prawdy.
Słuchała go więc, z kamienną twarzą, czując jak wzbiera w niej ból, z każdym kolejnym zdaniem. Krótkimi, oszczędnymi wyjaśnieniami, za którymi krył się absurdalny ogrom kłamstw i oszustw Eileen. Najpierw okłamywała męża, nie mierząc się z konsekwencjami - potem porzuciła syna, strącając odpowiedzialność na swoją matkę - a na samym końcu okłamała swoją córkę, ale i całą resztę, salwując się ucieczką i żyjąc tak, jakby nic się nie stało. Jakby mogła to wszystko zwyczajnie zamieść pod dywan, bez absolutnie żadnych konsekwencji. Audrey zastygła w bezruchu, obejmując się ramionami - jakby w ten czerwcowy dzień nagle zrobiło się lodowato. Gorączkowo błądziła wzrokiem po źdźbłach trawy, jakby to właśnie w nich mogłaby odnaleźć odpowiedź na pytanie: Dlaczego?
Chciała spokoju i odpowiedzi, a otrzymała jedynie więcej pytań. Cały natłok, który wręcz odbierał jej dech, promieniując bólem w klatce piersiowej. W końcu jednak przypomniała sobie jak się oddycha i podniosła wzrok na siedzącego obok Josha. Uśmiechnęła się do niego - nie wiedząc nawet kiedy, po policzkach potoczyły jej się łzy.
A więc to tak. — Jej beztroski, radosny niemal ton kontrastował wyraźnie z udręką i rozżaleniem w zielonych oczach. — Nareszcie wiem, dlaczego jestem sama — przyznała, spojrzeniem wędrując do obrączki na dłoni mężczyzny. — Cieszę się, że Ty nie — stwierdziła z rozbrajającą szczerością, mrugając szybko, by powstrzymać nieustannie napływające łzy. Pociągnęła nosem, jak mała dziewczynka - którą teraz czuła się jak nigdy przedtem - próbując otrzeć mokre policzki. Musiała... sobie z tym poradzić. Z konsekwencjami działań Eileen, które otrzymała w spadku.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Lip 03 2022, 14:18;

Nie wymagam noclegu w twoim domu. To jedno zdanie sprawiło, że przez moment Josh spoglądał na siostrę z rozbawieniem w spojrzeniu. Rozbawieniem, które szybko zostało zaduszone przez skołowanie. Chciała prawdy, chciała znaleźć rodzinę, dowiedzieć się o niej wszystkiego, ale nie oczekiwała przywiązania, czy połączenia. Miał ochotę zaśmiać się, ale czuł się tym wszystkim zbyt zmęczony. Ona chciała tylko dowiedzieć się, czego pozbawiła ją Eileen przez swoje kłamstwa i nie oczekiwała niczego, ale jednocześnie sprawiała, że on zaczynał mieć mętlik w głowie. Całe życie był jedynakiem i nie przeszkadzało mu to, a teraz… Co gdyby uznał, że chciałby mieć siostrę? Zamierzała tak po prostu wyjechać po tym, jak dowie się wszystkiego? A może chciała poznać ojca?
Opowiadał jej wszystko w skrócie, w streszczeniu, nie mając ochoty rozwodzić się nad ich rodziną i tym, co było złe. Nie widział też powodu, aby opowiadać jej o dobrych dniach, których nie mogła być świadkiem, skoro jeszcze wtedy się nie narodziła. Jednak nie spodziewał się, że kobieta zacznie płakać. Czuł się z tym dziwnie. Z jednej strony chciał ją pocieszyć, z drugiej — sama się w to wpakowała, otwierając korespondencję i upierając się, że będzie go szukać. Uśmiechnął się jedynie lekko, gdy wyraźnie nawiązała do jego obrączki. Westchnął ciężko, samemu wpatrując się w różowo-kremowy kawałek muszli,  który otaczał jego palec.
- Mam męża. Wzięliśmy ślub w Sylwestra. Ojciec o tym nie wie - powiedział spokojnie, przekręcając obrączką na palcu. - Słuchaj… Jak ty to sobie wyobrażasz? Naprawdę pytam, o czym myślałaś, gdy postanowiłaś mnie odnaleźć. Mówisz, że nie chcesz przywiązania, czy raczej, że nie o nie prosisz. Tylko spójrz na to moimi oczami - mówił dalej, czując, że jemu samemu coś zaciska gardło, utrudniając mówienie. - Byłem jedynakiem i nigdy nie chciałem rodzeństwa. Tak, jak marzyłem o tym, że matka wróci, że będzie jak dawniej, tak nigdy nie pragnąłem rodzeństwa. Teraz okazuje się, że mam siostrę. W tej chwili nie wiem, co czuję, nie wiem, czego chcę, ale… Gdy już wiesz o wszystkim, zamierzasz wyjechać? Czy chcesz jeszcze poznać ojca? - wyrzucał z siebie kolejne pytania, czując się bardziej zagubiony. Czuł jednak, że odpowiedź na te pytania była ważna. Potrzebował wiedzieć, co Audrey zamierzała, aby wiedzieć, co samemu zrobić. Nie chciał jednak rozmawiać o tym z mężem. Jeszcze nie. Tak, jak żałował, że nie było przy nim Chrisa, tak nie chciał go w to wciągać, w to bagno, jakim była jego rodzina, zlepek różnych osób, związanych krwią i niczym więcej.

@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPon Lip 04 2022, 09:47;

Skłamałaby mówiąc, że nie brała pod uwagę możliwości, że Joshua chciałby ją poznać - bo jednak i taki scenariusz przewinął się przez jej skrupulatne i długoterminowe analizy. Po prawdzie zakładała raczej nieco czarniejszy scenariusz - może kilka spotkań i rozejście się tego całego rewelacyjnego absurdu po kościach. Kontakt grzecznościowy, okazyjny, od czasu do czasu - może jakieś życzenia na urodziny, kartka na Święta, uprzejme ale oszczędne uśmiechy. Początkowy szok, nad którym jej brat przejdzie po prostu do swojej codzienności, której przecież nie chciała mu zaburzać. W zupełności wystarczyło, że swoje życie przewróciła do góry nogami.
Nic nie mogła jednak poradzić na toczące się po policzkach łzy - w pewnym momencie emocje zwyczajnie brały górę i musiały znaleźć w czymś ujście. Audrey nie zwykła krzyczeć - a w tym konkretnym wypadku ciężko jej było zamknąć się na tyle szczelnie, by odwlec w czasie swoją reakcję. W sumie była wdzięczna Joshowi, że nie zrobił w jej kierunku żadnego gestu. Dzięki temu nie pękła bardziej - a i w chwilach słabości człowiek przywiązywał się błyskawicznie, czego mogli uniknąć.
Męża? — Potok łez zamienił się jedynie w szklaną taflę na spojrzeniu, które skierowała na mężczyznę. W jej tonie nie szło doszukać się zdziwienia czy nawet szoku - bardziej zainteresowania. — Świeżaki z was! — Uśmiechnęła się lekko, wierzchem dłoni przecierając wilgotne policzki. Chwilowa zmiana tematu pomogła jej się opanować. — Najważniejsze, że jesteście w tym razem — dopowiedziała jeszcze miękko i zupełnie szczerze - nie chcąc ani składać sztucznych gratulacji, ani odnosić się do niewiedzy ojca. Jeszcze nie do końca doszedł do niej fakt, że ma nie tylko brata, ale i żyjącego rodzica. Poza tym, uważała, że rodzice nie muszą wiedzieć wszystkiego - i choć sama była bardzo blisko z Eileen, tak matka nie znała jej całego życiorysu... tak jak i Audrey jej, jak widać.
Eeee... cóż... — zacięła się nieco, gdy to Josh zaczął zadawać pytania. Miał do tego pełne prawo - jednak nie sądziła, że to nastąpi tak szybko. — Nie zmuszę Cię do tego, żebyś chciał mnie znać — stwierdziła prostolinijnie, wzruszając sztywno ramionami. — Teraz jestem Ci obca, to czy chcesz... albo będziesz chciał, żeby było inaczej zależy od Ciebie — zaczęła, pociągając nosem i wycierając resztki łez z kącików oczu. — Na razie nigdzie nie wyjeżdżam. Od września będę nauczycielką astronomii w Hogwarcie. Wcześniej uczyłam w Souhvězdí. Wiesz, zawsze to jakieś rozszerzone referencje. — Próbowała zaśmiać się lekko, ale wyszedł jej z tego jakiś ochrypły, dziwny dźwięk. Westchnęła ciężko, zupełnie nie wiedząc jak odpowiedzieć na ostatnie pytanie - wlepiła wzrok w swoje kolana.
Nie wiem. Chciałabym, ale... nie wiem. Nie wiem jak by to przyjął. I czy w ogóle by przyjął. Córka i do tego czarownica... Nie wiem — przyznała po prostu - bo na ewentualność poznania ojca nie była absolutnie przygotowana.



Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4246
  Liczba postów : 2146
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyCzw Lip 07 2022, 17:02;

Spojrzał na kobietę uważnie, niemal podejrzliwie, gdy upewniała się, że ma męża. Była drugą nową osobą, drugą kobietą, którą miał okazję poznać w ostatnim czasie i podejrzewał, że zareaguje tak samo, jak poprzednia. Niemal szykował się na to, że będzie musiał za chwilę bronić swojego związku przed dziwnymi uprzedzeniami, czy wątpliwościami, przed niezrozumieniem, jednak w głosie Audrey, poza drżącym od wcześniejszego płaczu tonem, nie słyszał niczego takiego. Była to miła odmiana, a ulga, jaką odczuł, pokazała mu, że mimo wszystko zależało mu na jej zdaniu, że od tego, jak zareaguje, zależy wszystko. Zaraz też uśmiechnął się do niej blado, gdy zauważyła, jak świeżym małżeństwem był z Chrisem.
- Nie było łatwo go zdobyć - przyznał cicho, pocierając po chwili policzek dłonią, czując, że o mężu mógłby opowiadać godzinami, wspominając ich początki. Mógł rozmawiać o tym, co wtedy czuł, czego chciał, jak się zmieniał pod wpływem kolejnych oporów Chrisa, ale jednocześnie miał świadomość, że to nie był odpowiedni moment. Być może nawet kobieta nie chciałaby o tym słyszeć, skoro nie znali się właściwie wcale. Może kiedyś, jeśli ostatecznie zdecydują się rozmawiać, albo nigdy, jeśli uznają, że nie potrzebują się wzajemnie do dalszego szczęścia.
Zdecydowanie nie spodziewał się usłyszeć, że dostała posadę w Hogwarcie. Miała zacząć pracować w tym samym miejscu, co on. Serce mężczyzny ponownie uderzyło szybciej w zdecydowanie przestraszonym rytmie, sprawiając, że na chwilę przestał oddychać, wpatrując się przed siebie.
- Ja… Uczę miotlarstwa w Hogwarcie… Chris zielarstwa… - powiedział nieco martwym tonem, przymykając oczy, słuchając jej odpowiedzi w sprawie ojca. Próbował nie uśmiechać się krzywo, gdy tylko zrozumiał, że nawet ona nie jest pewna, co powinna zrobić. Z pewnością powinien jej opowiedzieć w tym momencie o ich ojcu, ale czuł, że wiadomość, iż będą wspólnie pracować, zwyczajnie odebrała mu resztę sił na rozmowę.
- Kiedy się zdecydujesz, daj mi znać. Zaprowadzę cię do niego… - poprosił jedynie cicho, podnosząc się z ławki. Czuł, że nowiny, jakie usłyszał tego dnia, nie były czymś, co mógłby ot tak przetrawić, przyswoić. Obawiał się, że czekają go ciche dni z mężem, gdy nie będzie, potrafił mu o niczym powiedzieć. Nie wtajemniczał go w bagno swojej rodziny od czasu wakacji w Luizjanie, gdzie powiedział mu jedynie o rozwodzie rodziców. Nie tłumaczył dlaczego, ani jak wszystko wyglądało. Teraz wiedział, że będzie musiał to zrobić.
+
@Audrey Walsh

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Audrey Walsh
Audrey Walsh

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 171cm
C. szczególne : Bardzo miękki, śpiewny akcent | Pogodne spojrzenie | Ciężki zapach perfum gourmand (róża, pomarańcza, cynamon)
Galeony : 242
  Liczba postów : 128
https://www.czarodzieje.org/t21445-audrey-walsh#696424
https://www.czarodzieje.org/t21447-poczta-audrey#696514
https://www.czarodzieje.org/t21444-audrey-walsh#696419
https://www.czarodzieje.org/t21448-audrey-walsh-dziennik#696517
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPon Lip 11 2022, 13:36;

Akurat ona doskonale wiedziała, że nie miała najmniejszego prawa oceniać cudzych związków - po pierwsze: nie mając punktu odniesienia; po drugie: z jakiej racji miałaby wtryniać się w cudze preferencje? Bądź co bądź, najważniejsze było szczęście i jeśli nikt nikogo aktywnie swoimi wyborami nie krzywdził... Co więcej mogłaby rzec? Widziała jak Joshua szuka cichego oparcia w nieobecnym teraz mężu, a to jej w zupełności wystarczyło.
Nie było łatwo, ale chyba było warto, co? — Jakaś uradowana nuta przebiła się przez jej miękki ton, gdy mężczyzna się do niej uśmiechnął. Blado, bo blado, ale jednak - i dziwne uczucie ścisnęło jej serce, jakby dopiero teraz doszło do niej, że dla Josha rodzina, bliscy byli wyjątkowo ważni. Gdzie nagle pojawiła się ona - niby-rodzina, ale w żadnym wypadku nie bliska, na pewno nie w odpowiedni dla niego sposób. Zrozumiała w jednym momencie jak bardzo namieszała teraz w jego systemie wartości i postrzeganiu świata - gdzie zwyczajnie nie miał gdzie jej zaklasyfikować.
Cóż. Mogła na odpowiednią etykietę poczekać w biurze rzeczy znalezionych.
O... Oboje uczycie? — Też ją ta informacja zaskoczyła, jednak szybko się zreflektowała: — Wieża astronomiczna jest raczej kawałek od cieplarni i boiska, nie? — Próbowała go jakoś... pocieszyć? Tak, chyba tak - w jakiś pokrętny sposób dać znać, że nie zamierzała mu się w żaden sposób narzucać.
Kiedy podniósł się z ławki - ona także stanęła na równe nogi, przytakując w cichej zgodzie na jego propozycję... spotkania z ojcem. Ojcem. Będzie musiała to jeszcze przetrawić i porządnie przemyśleć.
Jeśli będziesz chciał porozmawiać... — podjęła jeszcze. — Wyślij mi sowę, zatrzymałam się w Dziurawym Kotle. Albo znajdź mnie na wizzbooku, jeśli używasz — rzuciła, uśmiechając się do brata delikatnie. Najchętniej w tej chwili by go po prostu uściskała - ale ograniczyła się tylko do lekkiego, pożegnalnego uścisku ramienia - nie wymagając nawet, żeby podał jej dłoń.
A potem oboje rozeszli się w swoje strony.

|EOT



Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7128
  Liczba postów : 2385
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptySro Lis 02 2022, 21:44;

Właściwie mógłby wrócić do mieszkania. Mógłby zrobić cokolwiek sensownego, ale zamiast tego włóczył się po okolicy, odkrywając, że coś się zmieniło. Trudno było powiedzieć, co, ale przestał w końcu bać się własnego cienia i wyglądało na to, że zaczął robić się normalniejszy, więc zaczął się nawet zastanawiać, czy może byłby w stanie wyleczyć drobne zadrapanie albo coś podobnego, nie powodując przy okazji katastrofy w postaci wyrwania czyichś flaków. Właściwie to swoich własnych, bo nie zamierzał testować swoich zdolności na kimś innym, ale żeby przekonać się, jak mu szło, najpierw wypadałoby sobie ten głupi ryj rozwalić. Nie mógł więc wrócić do mieszkania, przynajmniej na razie, bo obawiał się, że wpadnie tam na Huanga i dostanie od niego zjebę, za robienie problemów z dupy, skoro miał być grzecznym chłopcem i nie przesadzać z pewnymi rzeczami. Tak więc został po zajęciach w okolicy zamku, starając się zrozumieć, co się znowu do cholery działo – zupełnie, jakby mu niektórych rzeczy odjęło, jakby nie miał już połowy zmartwień, jakie mieć powinien, jakby wszystko wzięło, wyparowało i nie wiadomo, co się stało. Wyglądało na to, że bóstwa Avalonu ostatecznie doszły do wniosku, że nie chce im się już z nim bawić i oddały mu wszystko, co się zjebało, w tym również pamięć o Mushu, która nieoczekiwanie wyskoczyła w jego łbie, jak jakiś posrany diabeł prosto z pudełka. Wróciło, wszystko wróciło, a Max aż przeklął głośno, nie umiejąc się do końca skoncentrować na tym, co się dookoła niego działo.
Sięgnął po paczkę papierosów, żeby jednego z nich zapalić, nie zastanawiając się tak właściwie nad tym, co robił. Bo właściwie nie robił nic konkretnego, pozwalając na to, żeby to, co go otaczało, po prostu go niosło, żeby życie toczyło się samo, bez tego posranego lęku o wszystko, co się dookoła niego działo, czego w pełni nie rozumiał, co go męczyło, co powodowało, że chciał zatrzymać tę posraną kolejkę górską i po prostu z niej wysiąść. Wiedział oczywiście, że ma przed sobą kolejny niezły burdel, ale nie mógł nic na to poradzić, sam postanowił się w niego wpakować, więc nie mógł z tego powodu narzekać. Dlatego też zaciągnął się po prostu głęboko, starając się dojść do porozumienia z samym sobą, ale musiał przyznać, że czuł się chwilowo, jak jakaś piłka, która za nic nie była w stanie usiedzieć w spokoju, w jednym miejscu i zachowywała się, jakby ją ktoś nakręcił. Przynajmniej był teraz bardziej sobą, niż przy tych wszystkich lękach, ślepocie, koszmarach i innych problemach, jakie go nawiedziły.
Wyraźnie jednak kwestia związana z magią leczniczą, ze zdolnościami, których tak bardzo potrzebował, nie dawała mu spokoju, bo jakby nigdy nic wsunął papierosa między wargi, by z wprawą wymierzyć cios pierwszemu lepszemu drzewu i spojrzeć na pulsujące, krwawiące otarcia, które wskazywały na to, że zdecydowanie odpowiednio naruszył ciało. Odpowiednio dla pojebanego eksperymentu, jakiego właśnie się podejmował.

@River A. Coon

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyPią Lis 11 2022, 15:50;

To był jeden z tych dni, gdy nie miał ochoty pracować ani nawet przebywać z kimkolwiek, a jednak cisza samotności szybko uświadomiła mu, że jego myśli są jeszcze bardziej męczące od jakiegokolwiek towarzystwa. Wszystkich bliskich znajomych poprosił już jednak o czas dla siebie i zwyczajnie głupio było mu przyznać się, że tak po prostu mógł zmienić zdanie, więc zatkał uszy muzogramem, podkręcając głośność na granicy bolesności, byle tylko zagłuszyć próbujące zrozumieć jego uczucia myśli autorefleksji.
Bo w końcu póki nie próbujesz zrozumieć samego siebie, nie masz też szans dojść do wniosków jak żałosne odruchy obronne posiadasz.
Zdążył obejść połowę błoni i ruszył właśnie w stronę dostrzeżonej ławki, a jednak ledwo zaczął się do niej zbliżać, a uderzyło go jak nudny jest taki odpoczynek i jak obnażona na widok innych byłaby w takim miejscu jego samotność. Dochodząc więc do ławki nie zawahał się ani chwili, by kolejny krok postawić na jej siedzeniu, a jeszcze następny na oparciu, wyciągając ręce z kieszeni skórzanej kurtki, by z takiego wybicia skoczyć na pobliskie drzewo, nieco obdzierając dłonie od prób utrzymania się na szorstkiej korze. Uczepił się jednej z grubszych gałęzi i po chwili niezręcznej walki podciągnął się na niej całkowicie, wspinając się nawet wyżej, by wygodnie usiąść pomiędzy stabilniejszym rozgałęzieniem. I choć raz na jakiś czas wiercił się do zmiany pozycji, to w gruncie rzeczy odnalazł nieco spokoju w tej wilgotnej od wcześniejszej mżawki scenerii i dał ukoić rakunie serce znanymi sobie piosenkami. Zapewne niedługo sam poderwałby się z miejsca, by wrócić do szkoły na darmową kolację, dając zaalarmować się zmarzniętym policzkom i cicho pociągającym nosem co do ilości spędzonego na zewnątrz czasu, a jednak to drobne wibracje drzewa wybudziły go z letargu.
- E-ej! - wyrzucił z siebie instynktownie, gdy tylko zerknął w dół, zamglonymi z zaspania oczami dostrzegając rozmytą postać w dole. - Jak chcesz się bić z drzewami, to zapraszam do bijącej wierzby. Nieładnie tak walczyć z kimś, kto nie może oddać! - pouczył go nieco zbyt głośno, bo dopiero wyciągał zaburzający mu poczucie ciszy muzogram z uszu, zsuwając się na niższą gałąź, chęcią złapania czyjejś obecności dając wabić się do Brewera jak w kleszcze słabo zamaskowanych sideł. - A jak potrzebujesz sparingu, to możesz- możesz... - urwał, bo obsunął się na trzymanej gałęzi, ani nie mogąc sięgnąć gruntu stopami o oparcie ławki ani też nie mając siły w zmarzniętych mięśniach, by podciągnąć się znów w górę, więc i szybko zdecydował się na dokończenie myśli w inny sposób: - Możesz mi pomóc.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7128
  Liczba postów : 2385
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Moderator




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Lis 27 2022, 20:26;

Ostatnie, czego się spodziewał, to spotkać tutaj jakiegoś innego człowieka. Zakładał, że w pobliżu nie było nikogo, a on po prostu mógł sobie swobodnie testować najróżniejsze pierdoły i głupoty. Nie było lepszego sposobu przekonania się, czy jego zdolności rzucania zaklęć leczniczych wróciły, niż po prostu spróbować postawić na nogi samego siebie. Nie był, na razie, aż tak pojebany, żeby specjalnie w tym celu się zarażać, żeby faktycznie próbować szukać aż takiego guza, ale już rozpierdolona ręka całkiem dobrze się do takich zadań nadawała. Ot, wystarczyło zatamować krwawienie, wystarczyło sięgnąć po bandaże i całą resztę tych pierdół, które mogłoby postawić go na nogi, więc był pewien, że to dobra opcja. Została jednak przerwana przez drugiego chłopaka, który nawijał do niego jakieś dyrdymały, a ostatecznie zawisł przed nim, niczym jakaś małpa, nie do końca wiedząc najwyraźniej, co miałby w tej chwili zrobić. Co Max skwitował rozbawionym uśmieszkiem, czającym się w kąciku jego ust.
- I co będę z tego miał? - zapytał, przekrzywiając lekko głowę, a później bez najmniejszego ostrzeżenia, objął chłopaka, przyciągając go dość blisko siebie, wiedząc, że kiedy tylko ten puści się trzymanej obecnie gałęzi, cały ciężar jego ciała zostanie powierzony ramionom Maxa. Brewer był silny, trenował w końcu boks i preferował dość bojowe rozrywki, które pozwalały mu na rozładowanie negatywnych emocji, więc nie sądził, żeby miał problem z utrzymaniem chłopaka, nawet jeśli ten kołysał się przy nim w sposób nie tylko zabawny, ale i na swój idiotyczny sposób - sugestyny. Przynajmniej Max tak to odczytywał, czy raczej chciał tak to odczytywać, doskonale się tym faktem bawiąc, jak przez większość swojego życia, zachowując się znowu całkowicie niepoważnie.
- Możemy tak zostać albo możesz puścić już to biedne drzewo, które tak bezczelnie pobiłem, ale nie wiem, czy masz ochotę stać się zakładnikiem smoka, czy jakiegoś innego gnoma - dodał, spoglądając w górę na chłopaka, unosząc przy okazji jedną brew i uśmiechając się do niego zaczepnie, samym kącikiem ust, pokazując mu wyraźnie, że tak naprawdę bawił się teraz wręcz wyśmienicie i nie zamierzał tego przerywać. Bo i nie miał po co, ostatecznie bowiem dobra rozrywka zawsze, ale to zawsze, była w cenie.

@River A. Coon

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


River A. Coon
River A. Coon

Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 174
C. szczególne : Ruchome tatuaże, drobna przerwa między lewą jedynką a dwójką, melodyjny głos, lekko włoskie zaciąganie, zapach (figa, cytryna, czarna porzeczka, cedr)
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 257
  Liczba postów : 557
https://www.czarodzieje.org/t21577-river-a-coon-williams#701443
https://www.czarodzieje.org/t21595-poczta-racoona#702795
https://www.czarodzieje.org/t21594-river-a-coon-williams-kuferek#702747
https://www.czarodzieje.org/t21603-river-a-coon-dziennik#702930
Zagajnik - Page 8 QzgSDG8




Gracz




Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 EmptyNie Lis 27 2022, 22:15;

- Eee... - zaczął niezwykle elokwentnie, orientując się, że nie ma wcale nic interesującego do zaproponowania i nawet ściągnął już brwi, gotowy rozpocząć improwizowaną tyradę o tym, że warto pomagać bliźnim bezinteresownie, a jednak zamiast tego gaspnął pod nagłym naciskiem gryfońskich ramion, nie puszczając się jednak desperacko trzymanej gałęzi. I to wcale nie tak, że wątpił w siłę Brewera, ale jakoś tak odruchowo pochwycił się gałęzi mocniej, mimowolnie spinając się na wizję przygrzmocenia tyłem głowy w ziemię chwilę po tym gdy tylko się jej puści. Zdecydowanie nie tak chciał zginąć.
- Myślę, że z gnomem bym sobie jakoś poradził - sapnął, próbując powolnie zsunąć się w dół po gałęzi, by przenieść napięcie z ramion na przedramiona, a zaraz i same dłonie, a jednak ledwo udało mu się zerknąć w dół na ten bezczelny uśmieszek, a już wzrastała w nim panika, że Gryfon zaraz straci z nim równowagę i obaj grzmotną o zmarzniętą ziemię. - Merlinie, trzymaj mnie mocniej - wyrzucił z siebie z nerwowym śmiechem, zaciskając palce na jego ramionach, na moment zapominając, że Gryfonowi nie wypada bać się tak niewielkiej wysokości, bo i było coś przerażającego w świadomości, że teraz upadek nie zależał już tylko od niego samego, a wręcz w większości od najwidoczniej świetnie bawiącego się jego kosztem Brewera.
- Ale tak możemy zostać - zaproponował, pozwalając sobie na uśmiech, nie zamierzając się przecież przyznawać do tak żałosnego lęku, więc i zamierzając grać swoją rolę jak tylko potrafił w takich okolicznościach najlepiej. - Chyba że teraz jestem Twoim zakładnikiem, hm? - podsunął rozbawionym pomrukiem, szukając zaczepki w ciemnych oczach, drobną ekscytacją w swoich własnych próbując przegonić resztki strachu, gdy tylko poczuł się nico stabilniej. - To co, chcesz coś w zamian czy jednak bezinteresowny z Ciebie rycerz? - podpytał, zaraz śmiejąc się już beztrosko, strzelając wesołymi iskierkami z oczu, gdy dodawał: - Bo jeśli oczekujesz bogactw albo cnoty, to musisz poszukać w innym zamku.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Zagajnik - Page 8 QzgSDG8








Zagajnik - Page 8 Empty


PisanieZagajnik - Page 8 Empty Re: Zagajnik  Zagajnik - Page 8 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Zagajnik

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 8 z 10Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Zagajnik - Page 8 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-