Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Stara altanka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyWto Maj 21 2013, 17:34;

First topic message reminder :




Podłoga altanki jest wyścielona petami po papierosach, a na ławkach wypalone są dziury po nich. Drewno przesiąknięte jest zintensyfikowanym zapachem dymu papierosowego, a gdzieniegdzie na słupkach czy ławce wyryte są różdżką podpisy uczniów z aktualnych i dawnych lat. Uczniowie i studenci (a czasem i nauczyciele) męczeni nałogiem papierosowym podkradają się tu o różnych porach, by popalać - należy jednak uważać, bowiem kilkoro nauczycieli zna tę miejscówkę i czasami tu zagląda, by przepędzać niesfornych uczniów.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Kwi 08 2020, 16:25;

Patrząc z oddali na Charliego ciężko było rozpoznać w nim postać Ślizgona, którą Gabrielle miała okazję oglądać tak wiele razy, że w jej pamięci wyrył się jako osoba nie rozstająca się ze sportowym stylem oraz kolorowymi skarpetkami. Zanim jeszcze podeszła miała cichą nadzieję, że widok postacie malującej się przed nią jest jedynie mirażem, wyobrażeniem, stworzonym przez jej urojony, zmęczony wysiłkiem umysł, który w rzeczywistości był niemożliwym do ujrzenia.
Niestety, im bliżej altanki się znajdowała, tym wyraźniej widziała twarz bruneta, czuła typowy dla niego zapach perfum, w którym brakowało nuty palonego tytoniu, a jednak sprawiało to, że stał się on namacalny, realny.
Walcząc z pokusą odwrócenia się na pięcie i opuszczenia tego miejsca, weszła do altanki, nonszalancko opierając się o jedną z balustrad. Z wiadomego powodu, nie miała ochoty na konfrontację z chłopakiem, jednak obiecała samej sobie, że będzie zachowywać się przy nim naturalnie, jednocześnie dając mu poczucie tego, że między nimi nie zmieniło się nic, choć tak naprawdę niejako sama wywróciła ich relację najpierw o 180 stopni, stawiając na głowie wszystko to, co do tej pory zbudowali, by po chwili po raz kolejny odwrócić wszystko o kolejne 180 stopni wracając do punktu wyjścia, w którym nie wkroczyli jeszcze na drogę złych decyzji.
Przygryzła dolną wargę, patrząc na niego z wyraźnym zdziwieniem, a oznaka rozbawienia jego widokiem widoczna była w uniesionych kącikach ust. Drgnął, by po chwili okazać speszenie, które nie miało zupełnie nic wspólnego z prowokacją, która do tej pory była niejako jego nałogiem.
Jego zachowanie było zupełną odwrotnością tego, co reprezentował sobą na co dzień, budziło w Gabrielle mieszane uczucia, których nie potrafiła jednoznacznie określić. Mimochodem roześmiała się słysząc jego pytanie, kręcąc głową z dezaprobatą.
- Może stąd mój najdroższy - zaczęła podchodząc do niego, ewidentnie wkraczając w jego przestrzeń osobistą. - Że wyglądasz jak Twoje zupełne przeciwieństwo, w dodatku słowa opuszczające twoje usta brzmią niczym werterowskie, a jeśli wiesz o czym mówię, to nie mam żadnych wątpliwości, że albo dostałeś zaklęciem albo wypiłeś nie ten eliksir, co trzeba - powiedziała, uśmiechając się do niego szeroko. Jeśli nie robił sobie z niej właśnie żartów, byleby tylko w ten sposób zwrócić jej uwagę, to naprawdę miał poważny problem. Może uderzył się w głowę? Z tą myślą w głowie i zmarszczonym nosem obeszła go, sprawdzając czy przypadkiem nie nosi gdzieś śladów uderzenia, jednak niczego takiego nie dostrzegła.
Nie potrafiła oderwać od niego pełnego rozbawienia spojrzenia, które lustrował postać Ślizgona doszukując się coraz większej liczby niuansów, które zupełnie do niego nie pasowały. Pochyliła się jeszcze w jego kierunku, przymykając delikatnie oczy, po czym zaciągnęła się powietrzem, które nie miało w sobie typowej dla Charliego woni tytoniu, a było jedynie mieszanką wiosennego powietrza oraz męskich perfum. Swojego odkrycia nie skomentowała jednak w żaden sposób, poza nieco ironicznym uśmieszkiem. Tak równie szybko, jak znalazła się przy brunecie, tak szybko odsunęła się, wracając do swojej poprzedniej pozycji ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Nie wiedziała czy powinna śmiać się z takiego obrotu sprawy czy wręcz przeciwnie.
Z uzasadnionego powodu usta blondynki opuścił sarkastyczny śmiech, którego nie potrafiła powstrzymać. Czy on naprawdę wspomniał coś o niespełnionej miłości? Uderzyła się otwartą dłonią w czoło, czując, że sytuacja staje się właśnie pięknym obrazem ironii losu.
- Rowle, jeszcze kilka dni temu nie wiedziałeś czym jest miłość, a teraz tak po prostu kontemplujesz sobie nad sensem tej niespełnionej? Czy mnie pamięć nie myli, czy przypadkiem nie mówiłeś mi, że nie jesteś zdolny do tak wyniosłych uczuć? - pytanie za pytaniem opuszczało usta Gabrielle, a poziom dziwnej irytacji narastał w niej coraz bardziej z każdą upływającą sekundą. Teraz Charlie zachowywał się, jak hipokrytka, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich ostatnie spotkanie, podczas którego ona wyznała mu, że się w nim zakochuje.


Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySob Kwi 11 2020, 21:04;

Stojąc nawet przed lustrem, Charles samego siebie nie poznawał. Odrzucał go ten grzeczny i inteligentny wygląd, brakowało mu kolorowych skarpet i do tego dres był dużo wygodniejszy, niż te przylegające spodnie czy koszula ze swetrem. Niewiasta zbliżyła się, a z każdym kolejnym krokiem jej piękno było dla niego bardziej widoczne. Drobna buzia otoczona burzą blond włosów, duże i łagodne oczy, pełne usta. I to ciało! Uniósł dłoń, przysłaniając nią usta i zarumienił się, czując, jak serce wali mu w piersi na widok podkreślonych dopasowanym ubraniem krągłości. Odłożył tomik na kolana, wbijając w niego zawstydzone spojrzenie. Chrząknął dyplomatycznie, pogrążony w poszukiwaniu opisujących ją epitetów, chociaż żaden nie był w stanie oddać piękna znajdującego się blisko niego. Jego rozbudzone, wrażliwe wnętrze zdawało się doskonale już rozumieć inspiracje poetów, bo gdyby sam potrafił, napisałby na jej cześć balladę. Pamiętał ich rozmowę, ich chwile, ich układ. Pamiętał smak jej ust. Wszystkie te myśli kręciły mu się w głowie niczym pojebana karuzela, a jednak nie mógł rzucić godnego komentarza ani ruszyć się z miejsca, nerwowo poruszając stopami w tych kurewskich lakierkach. Był pewien, że je spali, gdy tylko wróci do normalności! Kolejny raz próbował sobie nawet przypomnieć czy jadł lub pił coś podejrzanego. Perlisty śmiech wyrwał go jednak z zamyślenia, sprawiając, że odwrócił głowę w jej stronę i z rozdziawionymi ustami wpatrywał się w nią, niczym w obrazek.
- Jak można być tak pięknym? - zapytał retorycznie, trochę szeptem. Gdy jednak nazwała go najdroższym, poczuł się speszony. Zadrżał, gdy się zbliżyła i wbił wzrok we własne buty, czując, że zaraz na pewno zemdleje albo umrze. Zapach truskawek mieszał się z perfumami i pachniała jak jakiś deser. - Schlebia mi Twoja troska, piękna Gabrielle, jednak zapewniam się, nic takiego się nie wydarzyło..
Wytłumaczył cicho, trochę pokrętnie i jąkając się przy tym, nerwowo przesunął dłonią po swetrze i poprawił wystającą spod niego koszulę. Kręciła się dookoła niego, a on nie potrafił na nią spojrzeć, bo przecież jak miał radzić sobie z takim widokiem. Zacisnął na chwilę oczy i chociaż wyglądał jak onieśmielony piątoklasista, bardzo kurwił w myślach. Patrzyła na niego z takim rozbawieniem, że było aż mu głupio! Obrócił książkę w dłoniach. Gdy się pochyliła, on się odsunął i spojrzał na nią pytająco, cały przestraszony. - Jak tak robisz, to myślę, że chcesz mnie pocałować.
Wypalił, zaraz znów odwracając głowę, speszony własnymi słowami. Przesunął się, robiąc jej miejsce obok siebie, bo przecież nie będzie tak stała. Słuchał jej z odrobiną wstydu.
- Każdy się zmienia, rozkwita niczym kwiat. Dociera do Ciebie sens głębi uczuć, gdy w nich zatoniesz. - zaczął ze wzruszeniem ramion, starając się brzmieć na fajnego i wyluzowanego. Bo co miał powiedzieć? Nie miał pojęcia co sprawiło, że czuł te wszystkie, pokrętne rzeczy od dwóch dni! Poprawił okulary na nosie, obdarzając ją pociągłym spojrzeniem. Znów stuknął palcami w trzymany tom poezji. - A i owszem, mówiłem.. Serce mi pęka, jak bardzo musisz przeze mnie cierpieć, piękna!
Wstał gwałtownie, podchodząc do balustrady, rzucając wcześniej książkę i złapał za deskę, wyglądając ponad nią chyba ze zrozpaczoną miną. Jak mógł tak ją skrzywdzić? Z drugiej strony przekleństwa ucichły, a sam Charlie myślał już tylko o samobójstwie.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPon Kwi 13 2020, 20:03;

W spojrzeniu Charliego było coś dziwnego, patrzył na nią w taki sposób, że czuła się skrępowana, nawet jeśli w jego zielonych tęczówkach nie dostrzegła ani odrobiny pożądania czy namiętności, która wywoływała u niej rumieńce na policzkach. Było w nim coś innego, czego nie potrafiła nazwać i o dziwo, wcale się jej to nie podobało. Zwyczajnie nie pasowało to do Rowle'go, którego znała.
Również mając w pamięci ich wspólne chwilę; te spędzone na zwykłych rozmowach, czy też przepełnionych pocałunkami i żądzą rozpalającą ich ciała, ciężko było jej się odnaleźć w tej nowej sytuacji. Tak naprawdę od spotkania w sali baletowej świadomie unikała towarzystwa Ślizgona, bardziej skupiając się na własnych potrzebach. Próbowała za wszelką cenę zapomnieć o uczuciach, które w niej obudził, odgrodzić się od nich, choć nie była pewna czy to dobry kierunek.
Tymczasem los postanowił zakpić z drobnej blondynki po raz kolejny, przy okazji karając również Charlie, który stał się właśnie przeciwieństwem samego siebie. Docierało to do Gab bardzo powoli; widziała jego reakcję, słyszała słowa opuszczające jego usta, ponadto wywoływało u niej rozbawienie, zwłaszcza kiedy nerwowo zaczął poruszać stopami odzianymi w lakierki.
- Dobrze wiesz, jak można - odpowiedziała, ewidentnie nawiązując do jednej z ich rozmów, w których to przyznała się czyja krew płynie w jej żyłach. Czuła, że nie oczekiwał od niej odpowiedzi, jednak nie potrafiła zatrzymać słów opuszczających jej usta.
Ciężko było jej rozgryźć dlaczego Charlie zachowuje się w taki sposób, lecz postanowiła po prostu to zaakceptować.
- Niech będzie, że Ci wierzę - zaśmiała się. Wydawał się być tak bardzo speszony jej widokiem, tylko dlaczego? Przecież znali się długo i wydawało jej się, że na tyle dobrze, iż nie jej postać nie powinna budzić w nim takich emocji, prawda?
Kiedy wspomniał o pocałunku, w jej głowie od razu pojawiła się paskudna myśl zemsty, z rodzaju tej słodkiej, bo przecież wciąż nie odebrała się za akcję, kiedy wkręcił ją, że sypiają ze sobą, gdy straciła pamięć.
- A jeśli naprawdę chce cię pocałować? - zrobiła krok w kierunku chłopaka, pochylając ku niemu głowę, tak że ich czoła stykały się ze sobą, a ona patrzyła wprost w jego ciemnozielone oczy. Bawiło ją to, że się jej boi, właściwie czuła się niczym ofiarą, która właśnie stała się drapieżcą.
Nie dała mu szans, by drugi raz odwrócił wzrok, chwyciła w dłonią jego brodę, zmuszając go do patrzenia w jej oczy. Odległość zaledwie kilku centymetrów, która dzieliła ich usta, nagle została przez Gabrielle zmniejszona, lecz zamiast go pocałować, uśmiechnęła się delikatnie przy jego twarzy.
- Czy ja dobrze rozumiem? Chcesz mi przez to powiedzieć, że właśnie zatopiłeś się głębi uczuć? Kim jest ta szczęściara? - kolejne pytania, niczym grad padający z ciemnych chmur - nagły i niespodziewany - opuścił usta Gab. Mimo, że chłopak chciał wyjść na wyluzowanego wydawał się być spięty bardziej niż kiedykolwiek.
- Charlie, przecież ja nie cierpię przez ciebie. Nie twoja wina, że niczego do mnie nie czujesz - oznajmiła, choć w rzeczywistości serce jej pękało, nie dała tego po sobie poznać, bo i po co? To niczego nie zmieniało.
Gdy odszedł, podeszła do niego od tyłu, nie bacząc na jego ewentualne prostety, chwyciła go za nadgarstek, siłą wręcz - o dziwo miała jej na tyle dużo - zmuszając by odwrócił się w jej stronę. Nim zdołał coś powiedzieć czy w jakikolwiek sposób zareagować, zatopiła dłoń w jego włosach, drugą chwytając za sweter po czym wpiła się w jego usta. Przymknęła oczy ignorując bicie swojego serca, które wręcz wyrywało się z piersi, w odmęty umysłu wypchała głos zdrowego rozsądku, który krzyczał z rozpaczy nad jej zachowaniem.

Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Kwi 22 2020, 02:20;

Sam siebie nie poznawał i chociaż zastanawiał się bardzo intensywnie nad tym, jak Gabrielle go postrzega, nie był w stanie zapytać. Żadne słowo nie chciało opuścić jego ust, jakby blokowane, a zamiast tego uciekło z nich westchnięcie. Przez umysł przebiegło kolejne porównanie, nawiązujące do zjawiskowej urody jasnowłosej puchonki, której smak ust tak dobrze znał, a którego przez paraliżujące go onieśmielenie i wstyd nie mógł sobie przypomnieć. Była jak hipnotyzujący kwiat. Miała znacznie jaśniejsze oczy od niego. Piękne, opatulone wachlarzem kruczoczarnych rzęs tęczówki naprawdę były niczym te rzadkie i pożądane przez wszystkich szmaragdy. Brunet zwilżył usta, łapiąc się na tym, że jednocześnie nie był w stanie znieść jej intensywnego sposobu bycia, a jednocześnie chciał, aby patrzyła tylko na niego. Uczucia zdawały się rozchodzić po jego ciele z każdym oddechem.
Wszystko wydawało się rozmazane od dwóch dni. Wiedział, że nie jest sobą i pluł na siebie, dałby sobie w ryj, gdyby tylko mógł, za każdym razem, gdy dostrzegał własne odbicie. Znajome, a tak obce. Czy ona zauważyła? Czy widziała go w podobny sposób? Przeniósł spojrzenie z jej twarzy – chociaż w oczy nie patrzył – prosto na trzymane przez siebie tomisko wierszy, łudząc się, że wśród słów poetów znajdzie rozwiązanie. Zupełnie, jakby romantyczne uniesienia, których nie rozumiał, których się bał i brzydził, były sposobem na wszystko. Cały świat przecież opierał się na uczuciach! Stuknął w okładkę palcami, chrząkając, starając się pozbyć zawstydzenia. A co jeśli zakocha się w nim mocniej i tylko ją zrani? Jakkolwiek ta wizja by go nie doprowadzała do szału, nie był w stanie ruszyć się z miejsca. Poruszył stopą nerwowo, czując jej rozbawione, a jednocześnie pełne zaskoczenia spojrzenie. - Nie wiem. Jesteś niczym najpiękniejszy, najdroższy, najrzadszy z klejnotów i żaden śmiertelnik nie powinien Cię dotykać, piękna Gabrielle.
Wytłumaczył cicho, odrobinę jąkając się przy jej imieniu, bo przecież tyle siły kosztowało go wypowiedzenie tak śmiałego komplementu. Jego twarz zalał kolejny rumieniec, dopełniając go zaraz wdzięcznym i czułym wręcz uśmiechem, że postanowiła mu uwierzyć. Gdzieś w środku jego prawdziwe „ja”, zaśmiało się gorzko, bo przecież była mądra. Wszyscy wiedzieli, że coś z nim jest nie tak, tylko nikt nie potrafił znaleźć przyczyny. Może coś zjadł? Może ktoś mu dolał eliksiru do piwa? Przełknął ślinę, zerkając w jej kierunku, zaskoczony. Oczy miał wytrzeszczone, usta tkwiły w rozchyleniu. Co to miało znaczyć? Otwierał je i zamykał, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć słów. - W.. Wydaje mi się, że będę musiał z tym żyć, jeśli takie jest Twoje życzenie..
Wyszeptał, przesuwając dłonią po szyi nerwowo, biegnąc palcami w stronę karku, bo oblał się zimnym potem. Żałosne, zupełnie jakby mieli całować się po raz pierwszy, a przecież czuł ją całym sobą tyle razy. Za każdym razem spotkania te pełne były pociągu fizycznego, jakichś iskier, którym niewiele brakowało do zapłonu. A teraz to nawet nie potrafił porządnie zaczarować jej tekstem, pierdoląc jakieś romantyczne bzdury, chociaż z drugiej strony, to pamiętał, że ona je przecież lubiła. Gdy z zaskoczenie chwyciła jego brodę – czego nie zauważył wcześniej, bo się zamyślił – drgnął nerwowo w miejscu, tkwiąc w pułapce. Sparaliżowało go, twarz mu płonęła, wpatrywał się w nią bez słowa, bezbronnie. Zacisnął powieki, gdy się zbliżyła. Głupia! Dlaczego tak się znęcała? Chociaż bawiło go to w środku i znał przyczynę ego zachowania, jego ciało robiło zupełnie coś innego, niż powinno. Pokręcił głową, uznając, że nie powie. Sekrety był ważne, pozwalały odpływać w świat fantazji i wyobrażeń. Przełknął ślinę, podnosząc na nią spojrzenie. - Tematem jest nieszczęśliwa miłość, moja piękna niezapominajko. Nie ma tu chyba szczęścia, bo nikt nie wie, jak je złapać?
Wytłumaczył całkiem rzeczowo, nawiązując do jednego z wierszy. Posłał jej krótki, przepraszający uśmiech, bo na pewno nie spełniał oczekiwań kogoś takiego, jak ona i uciekł niczym tchórz, łapiąc oddech i poluźniając koszulę pod szyją, poprawił też sweterek. Serce waliło mu w piersi jak dzwon, jakby stawił czoło najtrudniejszemu wyzwaniu w życiu. - Skąd możesz to wiedzieć? Niezbadane są wyroki serca! Nie zniosę myśli o Twoim cierpieniu!
Wyrzucił z siebie prawie ze łzami w oczach, czując nieprzyjemny dreszcz, uścisk. Zadrżał, nie mogąc opanować poczucia winy, chociaż na pewno znajdowała się tam również domieszka zażenowania i wstydu z własnego postępowania, którego przyczyny jeszcze nie odkrył. Zbliżyła się nagle, łapiąc jego nadgarstek i wykorzystując efekt zaskoczenia, obróciła go w jej stronę. Nim zdążył powiedzieć słowo, zamknęła mu usta pocałunkiem, łapiąc wcześniej za sweter i włosy, przyciągając go do siebie. Cofnął się pół kroku, bo nogi aż mu się ugięły, opierając się o drewnianą kolumnę. Nieśmiało przesunął palcami po talii dziewczyny, kładąc na niej dłonie. Całował subtelnie, delikatnie, bez pośpiechu. Poznawał smak ust na nowo, badał je oddechem. Miał ochotę zemdleć. W głowie miał prawdziwy kocioł, eksplozja emocji, którą wywołała, sprawiła, że zadrżał pod jej dotykiem, posłusznie poddając się prowadzonym przez nią akcją, szepcząc jej pomiędzy wargi fragment jednego z utworów, który zapamiętał. Prawił o gwiazdach.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyCzw Kwi 23 2020, 21:02;

Zmiana wywołana u Charliego była prawdopodobnie efektem głupiego żartu lub zwykłej pomyłki, której sam dokonał, oczywiście nieświadomie. Musiało istnieć racjonalne wytłumaczenie, czego Gabrielle była bardziej niż pewna i choć przyznała mu rację, jakoby nic nadzwyczajnego w jego życiu się nie wydarzyło, nie zamierzała tak łatwo odpuścić tego tematu i dowiedzieć się - już bez udziału Ślizgona - czy ktoś jeszcze padł ofiarą zmiany osobowości. Takie rzeczy nigdy nie przechodzą bez echa, a fakt, że zamek nie jest wcale taki wielki, jedynie ułatwiał wszystko.
Na razie jednak zamiast analizować - co w przypadku blondynki było zjawiskiem zadziwiającym! - postanowiła skupić się na chwili obecnej. Ciemnozielone oczy Charliego wpatrywały się w nią tak intensywnie, jakby chciał zajrzeć wprost do jej duszy. Gabrielle po raz pierwszy ciężko było znieść to spojrzenie, od ich ostatniego spotkania w jej życiu wydarzyło się tak wiele skomplikowano-kompromitujących rzeczy za które było jej zwyczajnie wstyd. W dodatku czuła się, jakby go zdradziła i to nie raz. Czy powinna tak czuć? Przecież nie byli parą. Nie byli na wyłączność, ba! teraz nawet nie łączył ich żaden układ. Więc dlaczego, kiedy tak na nią patrzył budziły się w niej wyrzuty sumienia? Odwróciła wzrok, pozwalając by tym nagłym gestem blond kosmyki opadły jej na twarzy, jak gdyby chciała by przesłoniły znamiona wstydu objawiające się różowymi plamami na policzkach.
Co kryło się w myślach "nowego" Rowle'go? Ciężko było jej stwierdzić, jednak gdyby ktoś zapytałby ją czy ta zmiana jest dobra, od razu zaprzeczyłaby. I nie chodziło o to, że on sam zapewne czuł się okropnie w takim wydaniu, ani o to, że znała go zupełnie innego - zwyczajnie rozchodziło się o fakt, że o ile była romantyczką o tyle taki styl bycia chłopaka zupełnie jej nie odpowiadał; był zbyt przerysowany, wręcz karykaturalny. Dla Gabrielle liczyły się gesty, jak splątanie palców dłoni, jak możliwość spania w koszulce przesiąkniętej zapachem ukochanego, jak truskawkowe tarty jedzone wspólnie na podłodze. Tylko to miało znaczenie - nie wyniosłe wiersze, których opasły tom Ślizgon tak mocno ściskał w swoich dłoniach.
Gdy ponownie zabrał głos wstrzymała oddech, zmarszczyła czoło, a z malinowych ust znikł rozbawiony uśmiech, zamiast tego rozchyliła je subtelnie w geście zaskoczenia słowami opuszczającymi usta bruneta. To co mówił było piękne, patrząc na niego nie mogła nie dostrzec, jak wiele kosztowało go, by wypowiedzieć to na głos, lecz jednocześnie poczuła dziwne ukłócie w okolicy serca, bo nie miała pewności czy naprawdę tak myśli, tylko nigdy wcześniej przez mur jaki zbudował wokół siebie nie był w stanie tego powiedzieć, czy jest to jedynie jakiś efekt uboczny tej całej zmiany. Jak powinna się do tego odnieść? Osobie, która zwyczajnie nie potrafiła przyjmować komplementów było trudno odnaleźć się w tej sytuacji.
- To piękne słowa, Charles - oznajmiła trochę drżącym głosem i niepewnością wymalowaną w spojrzeniu po dłuższej chwili. I tym razem zachowała się inaczej niż miała w zwyczaju, czy te zmiany były dostrzegalne? Ciężko było wytłumaczyć dlaczego zaszły, choć odpowiedź zdawała się być banalnie prosta; dystans. Było to coś, co dziewczyna pragnęła na ten moment osiągnąć w ich relacji, lecz jednocześnie nie potrafiła tego zrobić. Czuła wciąż to dziwne przyciąganie, nawet jeśli pod tą postacią był dla niej nieco odpychający, to patrząc w jego znajome, zielone tęczówki nie mogła powstrzymać chęci dotknięcia go czy znalezienia się bliżej - to było silniejsze od niej.
Subtelny uśmiech uniósł kąciki ust Gab ku górze, gdy zauważyła, jak się rumieni; zabawne, jeszcze jakiś czas temu to ona reagowała w taki sposób w jego obecności. Po chwili opuścił je cichy, dźwięczny śmiech, zaś pokusa z każdą chwilą stawała się coraz większa. Trzeba przyznać, że panienka Levasseur była pamiętliwą bestią i szkoda było jej nie skorzystać z okazji, jaka właśnie się pojawiała - w tym byli do siebie podobni, on też wykorzystał sytuację, gdy blondynka straciła pamięć.
Przyjęła jego wytłumaczenie z uśmiechem i nie zamierzała dociekać, miała wrażenie, że mimo wszystko jakąś część znanego jej Charliego w nim była, wszakże nazwanie jej niezapominajką - kochała te kwiaty i mały one dla niej ogromne znaczenie - był dobrym zagraniem, po którym odpuściła.
Słysząc kolejny raz o cierpieniu westchnęła, patrząc na niego z wyraźną troską. Odnosiła wrażenie, że to on cierpiał teraz bardziej niż ona. Gabrielle pogodziła się po prostu z tym, co było oczywiste - chłopaka nie łączyło z nią nic poza fizycznością - to ona przegrała tą grę. I nie cierpiała, zamiast tego pakowała się w głupie sytuacje, które jeszcze bardziej komplikowały wszystko, ale za to pozwalało zapomnieć o uczuciach rozdzierających serce i duszę. Tym, co jednak ją zaskoczyło, było pytanie opuszczające usta Ślizgona. Zmarszczyła nos w chwilowym zastanowieniu, po czym podeszła do niego, kładąc dłoń na ramieniu.
- Charles, oboje to wiemy. Proszę cię, nie mieszaj mi głupimi pytaniami w głowie. Wrócisz do dawnego stanu i będzie jak dawniej, między nami nie będzie niczego więcej, bo na to nie pozwolisz - powiedziała, starając się nie dać po sobie poznać, jak wiele kosztuje ją wypowiedzenie tych słów, a serce po raz kolejny rozpadało się na kawałki. Bo co jeśli teraz właśnie przekreślała ich szansę? - Nie! krzyknęła na siebie w myślach, jednocześnie próbując wytłumaczyć jego zachowanie i to co mówił efektami ubocznymi, bo nie mógł tego wszystkiego myśleć, prawda? Prawda?!
Nie zamierzała dłużej zwlekać, chcąc przy okazji przekonać się czy wciąż czuje do niego to samo, czy wciąż budził w niej tą palącą potrzeba bycia z nim. Złączyła ich usta w subtelnym pocałunku, całkowicie zatracając się w tej chwili, po raz kolejny czując te dziwne wyładowania elektryczne między ich ciałami, a serce w piersi blondynki prawie nie wyskoczyło. Było to zupełnie coś innego, ani trochę nie podobnego do tego, co czuła gdy otumaniona amortencją całowała usta Williama czy Tylera. W Charlim było coś niesamowitego, coś co pragnęła odkryć, co nie dawało jej spać, był w każdej sekundzie, minucie i godzinie. Był zagadką na resztę życia. To było prawdziwe i kiedy to dotarło do Gab zrozumiała, że popełniła błąd pozwalając sobie na ten pocałunek. Z cichym westchnięciem odsunęła się od chłopaka, patrząc na niego ciężkim do zidentyfikowania spojrzeniem.
- Poczułeś coś? - zapytała rzeczowo, spodziewając się przeczącej odpowiedzi, która utwierdziłaby ją w przekonaniu, że jej uczucia nie są i nigdy nie będą odwzajemnione.
Powrót do góry Go down


Charlie O. Rowle
Charlie O. Rowle

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
Galeony : 1802
  Liczba postów : 829
https://www.czarodzieje.org/t17714-charlie-oliver-rowle#498256
https://www.czarodzieje.org/t17716-cygaro#498257
https://www.czarodzieje.org/t17715-charlie-oliver-rowle#498254
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Kwi 26 2020, 02:57;

Modlił się w duchu, aby te niedorzeczne i okropne zachowania, jak najszybciej mu minęły. Cenił sobie szczerość, bycie sobą – a teraz reprezentował jakąś fasadę pełną niezrozumiałych przez niego emocji, obłudę. Nie potrafił jednak znaleźć przyczyny, logicznego rozwiązania swojego problemu. Nie kojarzył, aby cokolwiek podejrzanego zjadł lub wypił w przeciągu ostatnich dwóch dni, więc skąd u licha wziął się ten efekt.? Jęknąłby przeraźliwie, może nawet tupnął nogą i uderzył w coś z przeraźliwym grymasem niezadowolenia na twarzy, gdyby tylko miał pełną kontrolę nad swoim ciałem, jak i myślami, które zdawały się całkiem zmienić swój bieg. Widział ją dobrze – tak znajomą, a tak obcą jednocześnie. Dostrzegał całą gamę nowych kolorów jawiących się w jej gestach czy spojrzeniach, inaczej odbierał melodyjne brzmienie głosu, nie miał nawet odwagi przyjrzeć się dokładnie ponętnemu ciału, ukrytemu pod przylegającym doń materiałem sportowego odzienia. Powinna w ogóle w tym stroju poruszać się po terenie szkoły? Jeszcze ktoś ją w krzaki weźmie, a potem będzie płacz. Rowle pokręcił głową do swoich myśli z zaniepokojeniem, przygryzając dolną wargę. Patrzyła jakoś dziwnie. - Gabrielle, coś się stało? Masz smutne, błyszczące oczy. Nie rozumiem.
Wypalił, wysuwając dłoń i pozbywając się natrętnych, złotych kosmyków z jej pomocą tak, aby bez przeszkód zerkać na drobną, śliczną buzę. Zaraz jednak zawstydził się ogromnie, opuszczając spojrzenie i pośpiesznie cofając rękę, chowając ją gdzieś za siebie. Zupełnie, jakby naruszanie jej przestrzeni osobistej było dla niego czymś nowym, a on nie miał do tego żadnego prawa. Znała go na tyle, aby wiedzieć, jak stłamszony i malutki teraz się czuł, jak nieporadny w swoich czynach był. Brakowało mu elegancji, nonszalancji, a przede wszystkim pewności siebie. Przytulenie do torsu wierszy nie robiło z niego poety, podobnie zresztą, jak recytowanie ich na głos. Wciąż nie rozumiał fascynacji romantyczek wersami, które poza przelaniem na papier, nie miały przecież żadnego znaczenia. Czy nie lepiej było zabrać kobietę na obserwację rozgwieżdżonego nieba, niż pisać o tym rymowane wersy? Spomiędzy jego warg wciąż uciekały kolejne słowa, szczerze-nieszczere, prawiące o jej osobie. Sam się zawstydził, znów łapiąc potężny chlust powietrza, który wypełnił spragnione nikotyny płuca. Czuł tęsknotę, ale wspomnienie odruchu wymiotnego z rana skutecznie zniechęcało go do podjęcia kolejnej próby palenia. Po co miał się wkurwiać? Zwłaszcza że dla odmiany, zamiast uderzania pięściami w meble, chciało mu się zwyczajnie z bezradności i bezsilności płakać. Brew mu drgnęła, gdy dosłyszał niepewność, drżenie w jej głosie. Posłał jej pociągłe spojrzenie, trzymając bezpieczną odległość – przynajmniej na razie. Widział przecież, jak wiele emocji w niej wywoływał. Zawsze tak było czy tylko postrzegał świat inaczej przez to, co się z nim działo? Nie wiedział. - Wybacz.. Nie chciałem sprawić Ci przykrości... Co mam zrobić, żebyś nie miała takiej miny?
Zapytał niepewnie, chociaż w jego głosie dało się wyczuć jakąś nutę zawziętości. Patrzył na nią chwilę w milczeniu, ostatecznie unosząc dłoń i mierzwiąc brązowe włosy palcami, przeczesał je tak, że stworzyły dość chaotyczną fryzurę. Skupiło go to jednak na tyle, że zapomniał o wyrazie jej buzi, przestał szukać wielkich słów na ich określenie, bo chociaż przeczytał je w czytanym przez siebie tomisku, nie znał przecież ich prawdziwego znaczenia. Poza dziwnym ciepłem, które z każdym oddechem roznosiły się po jego ciele, czuł jeszcze jakieś wyrzuty sumienia. Czy on ją skrzywdził, chociaż wcale tego nie chciał, bo korzystał z ich układu i dobrze się bawił? Z drugiej jednak strony, nigdy do niczego jej nie zmuszał, nie narzucał. Zwykle to ona podejmowała decyzję lub wręcz nakłaniała go do czegoś poprzez swoją moc, czego wcale jej nie miał za złe. To było całkiem seksowne, chociaż jego ogólnie rzecz biorąc nie trzeba było długo namawiać. Nie kontrolował tego, co mówił, a jednak uśmiech pojawił się na twarzy i rozjaśnił jej lico na tyle, że i ślizgonowi zrobiło się lżej. Gdyby mógł, rzuciłby jakimś żartem, sprawił, że by się śmiała. Zamiast tego pierdolił bez sensu o cierpieniu i innych głupotach, nie mogąc wyrzucić z myśli poezji, wciąż dzierżonej w dłoni. Przełknął ślinę, gdy położyła mu dłoń na ramieniu, słuchając jej bez słowa. Patrzył trochę w jej śliczne, zielone oczy, a trochę przesuwał po pokrytych znacznie mniejszym niż jego, rumieńcem policzkach. Rozchylił usta, nie mając pojęcia, co odpowiedzieć. Nie chciał jej mieszać, a jednocześnie nie miał na to wpływu. Nie był romantycznym chłopakiem, nie miał dziewczyny, nie był lojalny. Był dupkiem i skurwysynem, na którego żadna normalna, szanująca się czarownica i porządnym statusie krwi nie zasługiwała. Kiwnął więc głową, przygryzając dolną wargę i z pełnią wstydu, wyrzutów sumienia i jakieś nieopisanej iskry żalu, spojrzał na bok, gdzieś na drewnianą deskę od konstrukcji altanki.
Pocałowała go nagle, przypierając do muru. Zamrugał zaskoczony, oddając jednak gest zaangażowaniem i czułością, nieśmiało ją obejmując. Miała pełne usta o słodkim smaku, który tak dobrze znał, a jednak dziś na próżno szukać było na nich truskawkowego posmaku. Nie mógł jednak skupić się na określaniu owocu, bo była tak zajmująca swoim zapachem i ciałem, że wbił się w jej usta z pasją i pożądaniem, emocjami, których sam nie rozumiał, które podsyłała mu głowa, inspirowana widocznie wierszami. Nie śpieszył się wcale, ostrożnie splątywał ich języki ze sobą, łącząc również oddechy i czując dreszcz na ciele, który zostawił mu gęsią skórkę. Drugą dłonią przesunął wzdłuż jej pleców, zahaczając o jasne kosmyki włosów, mrucząc cicho, widocznie zadowolony i zachęcony. I już serce zabiło mu mocniej, gdy puchonka nagle się odsunęła, zostawiając niedosyt. Uniósł powieki, spoglądając na jej twarz. Śliczna, drobna twarz pokryta była rumieńcem, spoglądała na niego tymi błyszczącymi niczym dwie wielkie gwiazdy oczyma, sprawiając, że rozchylił usta w zaskoczeniu. Wciąż trzymał ją w talii, zaciskając dłoń.
- Poczułem co? - powtórzył szeptem, zawstydzony, mrugając. Przełknął ślinę, nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, które mogłyby zobrazować ten kocioł emocji, który miał w swojej głowie. Czuł ciepło, uścisk w brzuchu, jakieś dziwne wiersze rozbrzmiewały mu w głowie, a to wszystko w akompaniamencie truskawek. - Zaparło mi dech w piersiach.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Kwi 26 2020, 20:53;

Gabrielle mimo, iż dostrzegała zmiany w wyglądzie i zachowaniu Ślizgona, to w żadnym wypadku nie potrafiła odczytać jego myśli, nawet jeśli każdy gest chłopaka przesiąknięty był większą ekspresją niż wszystkie inne, jakie do tej pory dane było jej widzieć. Nie miała pojęcia co kryje się w głowie bruneta - tego określić nie potrafiła nigdy, zawsze cierpliwie czekając, aż on sam wyjawi jej wszystko, zwyczajnie nie chciała wchodzić do jego umysłu, snując niepotrzebne domysły. Z tego też powodu całkowicie pozbawiona została świadomości tego, jak w danej chwili jest przez Charliego postrzegana. W dodatku nie sądziła, że może on dostrzec w niej coś jeszcze, znaleźć niuanse, których wcześniej nie widział, być może nawet on sam tego nie wiedział.
- Wszystko w porządku - zapewniła go, otrząsając się z własnych myśli, w krainę których uciekła na kilka sekund, trochę zaskoczona tym, że zdołał to zauważyć. Wstrzymała na chwilę oddech, gdy zbliżył swoją dłoń zagarniając kilka kosmyków blond włosów, zaś subtelny uśmiech uniósł kąciki ust ku górze, gdy w głowie Puchonki pojawiło się wspomnienie, jak kiedyś wśród zielonych liści wykonał wobec niej podobny gest. Wtedy go jeszcze nie lubiła, nazwała dupkiem, a mimo wszystko wciąż z nim rozmawiała, pozwalając na to, by na stałe zagościł w jej życiu.
Czy on również pamiętał ich pierwsze spotkanie? A może postać drobnej, blondwłosej czarownicy zatarła się wśród innych dziewczyn zajmujących jego czas i frapujących myśli? Mimowolnie zrobiła pół kroku w tył, wyraźnie wyznaczając dystans. Gabrielle zawsze była osobą terytorialną, dlatego sama myśl, że Rowle z równie wielką pasją i namiętnością całował usta innej dziewczyny budziła w niej złość, ale również zawód. Westchnęła. Jeśli zacznie w taki sposób myśleć o Ślizgonie będzie w stanie szybciej wyzbyć się uczuć względem niego, była tego pewna (albo przynajmniej chciała bardzo w to wierzyć). Z drugiej strony, wystarczyło, że zielone tęczówki zatrzymały się na jego twarzy, by każde z negatywnych uczuć zniknęło, a w oczach Gabrielle pojawiła się szczera troska i miłość. Widziała, jak nieporadny i stłamszony był, znała go na tyle, że zdawała sobie sprawę z tego, jak wiele bólu sprawa mu ta postawa, którą na co dzień gardził; nie był przecież wielkim romantykiem, który lubował się w patetycznych wyznaniach. Ujął ją całym sobą, dlatego że właśnie taki nie był; lubiła nawet to, jak nazywał ją "mała", choć wciąż i wciąż od samego początku próbowała wpoić mu, że nie powinien tak mówić.
Mieli wiele momentów i chyba ich limit został już przekroczony - tak sądziła. Dane im było więcej niż ona sama mogłaby marzyć.
- Nic, po prostu nie rób nic. - powiedziała, uśmiechając się, może on jeszcze tego nie dostrzegał, jednak Gabrielle powoli zaczynała ponownie stawiać swój mur, który chronić miał ją właśnie przed takimi rozterkami; znajdowała się w impasie i na ten moment jedynym co mogła zrobić to odgrodzić się. Tak naprawdę to ona przegrała w ich grze, a Charlie nie powinien się tym przejmować. W tej relacji, to ona była tą słabszą, z góry skazaną na porażkę, bo choć początkowo chciała sobie z niego zażartować i ostatecznie posunęła się do tego, by pocałować bruneta, to zaraz tego pożałowała - zemsta nie okazała się być ani trochę słodka,wręcz przeciwnie - obudziła w niej ponownie te wszystkie uczucia, których nie chciała czuć. Ale mogła na to jakoś zaradzić?
Tak, jak nagle go pocałowała, tak samo szybko odsunęła swoje usta od jego, kiedy emocje stały się zbyt silne, by mogła je znieść. W napięciu czekała na jego odpowiedź, nawet jeśli dobrze wiedziała, jak ona zabrzmi, lecz to usłyszała wywołało u blondynki zaskoczenie. Wyswobodziła się z objęć Charlie, robiąc kolejne dwa kroki w tył. Spięła mięśnie, poważniejąc. Wpatrywała się w niego dłuższą chwilę, a z każdą sekundą zaskoczenie mijało, zamiast tego twarz dziewczyny zaczęła przypominać posąg - pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu.
- To spróbuj to wszystko, co czułeś unicestwić - oznajmiła, po czym obróciła się na pięcie i odeszła.
Musiała.


Zt x2

Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Kwi 29 2020, 22:54;

California zaczęła ten dzień iście leniwie – bez większego pośpiechu wstała z łóżka (można pokusić się o stwierdzenie, że wręcz zwlekła, bo materac cichutko błagał o jak najdłuższe wylegiwanie się pod osłoną baldachimu), ubrała zdecydowanie zbyt lekką sukienkę, otuliła się waniliową mgiełką i podjęła decyzję o opuszczeniu śniadania. Nie spodziewała się, że skrzaty zaskoczą ją i przygotują cokolwiek, co będzie w stanie przełknąć, dlatego w ramach pierwszego posiłku, wypiła jaśminową herbatę.
Gdy wyjrzała przez okno i ujrzała słońce, które przykryło zielone tereny Hogwartu złocistym kocem, narzuciła na siebie sweter i skierowała swe kroki na błonia. Kochała lochy i dormitorium usłane szmaragdowymi tonami, ale w momencie, gdy miała okazję poczuć na skórze ciepłe promienie, nie potrafiła dłużej usiedzieć w zimnych murach zamku.
Początkowo chciała się wybrać nad jezioro, ale śmiech puchońskiej ekipy, roznoszący się echem po okolicy, kazał jej zmienić destynację. Potrzebowała kilku godzin spokoju, ciszy i swojego towarzystwa, a tępy ból w płucach tylko przypominał, że organizm domaga się kolejnej dawki nikotyny.
Ruszyła w kierunku starej altanki i choć miała świadomość, że jest to miejsce znane i często kontrolowane przez nauczycieli, machnęła na to ręką. Nie podejrzewała nikogo o skrupulatne wykonywanie swoich obowiązków, zwłaszcza w sytuacji, w której pogoda zachęcała do innych aktywności aniżeli tropienia uczniów łamiących regulamin.
Odgarnęła pety z podłogi i usiadła na drewnianych deskach. Wystawiając twarz do słońca, zaczęła rozkoszować się ciepłem muskającym policzki i pierwszy papierosem, którego tego dnia odpaliła. Dym delikatnie obejmował jej blade lico, zmuszając do mrużenia oczu, aby zniwelować uczucie szczypania.

@Ruben R. Skuja
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyCzw Kwi 30 2020, 13:23;

Nie był w stanie długo siedzieć w zamku, kiedy przez futrynę okien zakradały się do jego wnętrza ciepłe, słoneczne plamy, odwzorowujące na ścianach kształty napotkanych na swojej drodze przedmiotów i skupiając na sobie wzrok Skui, wyczulonego na ten widok. Ręka sama powędrowała w stronę aparatu, wiernie czekającego na szafce nocnej. Na wszelki wypadek wziął zapasowy film – coś mu podpowiadało, że ten dzień będzie owocny w artystyczne próby. Wydawało mu się, że całe wieki czekał na nadejście słonecznego sezonu i chociaż zima była wyjątkowo fotogeniczna ze swoimi stonowanymi barwami i widowiskowymi pejzażami, nie była w stanie wygrać serca Rubena z takim konkurentem, jakim była ognista kula kąpiąca świat w swoim blasku.
Wyszedł na błonia w poszukiwaniu inspiracji. Cienie koron drzew położone na murach wywołały spust migawki, tak samo jak tafla jeziora, która z daleka wyglądała, jakby drugie słońce schowało się pod jego powierzchnią i stanowiło idealne tło dla kilku cienistych sylwetek uczniów rozłożonych leniwie na brzegu. Nie spieszył się; delektował się promieniami, nawet niesforny uśmiech wymknął mu się z ukrycia na twarz. Już dawno nie mógł sobie pozwolić na odbycie spaceru z rozpiętą kurtką i rozchełstanym szalikiem. Na uczczenie tego dnia, udał się w swoje ulubione miejsce – do starej altanki, za konstrukcją której lubił się chować, bo mieszkańcy Hogwartu zazwyczaj zwracali uwagę jedynie na jej wnętrze. Tymczasem w godzinach popołudniowych na jej tyłach rozlewała się słoneczna plama, tworząc dla niego idealne wypoczynkowe warunki.
Tym razem jednak ktoś już znalazł się w tym miejscu. Ruben zatrzymał się w pół kroku. Aparat sam powędrował do twarzy. Przez chwilę przyglądał się dziewczynie przez wizjer. Przyłapał jej twarz zasnutą podświetlonym słońcem dymem, a spust migawki potoczył się echem – i zaraz w wizjerze Ruben zauważył, że i on został przyłapany. Zanim pomyślał, uwiecznił też na zdjęciu jej zaskoczenie. Dopiero potem opuścił aparat. Nie wiedział, co strzeliło mu do łba – zazwyczaj nie fotografował ludzi. Zwłaszcza dlatego, że wypadało zapytać ich o pozwolenie, co wymagało od niego jakichkolwiek społecznych umiejętności, których zwyczajnie nie posiadał. W pierwszym odruchu miał ochotę spierdolić z miejsca zdarzenia, zwłaszcza że szok mógł łatwo przerodzić się we wściekłość, zapowiadającą się w spojrzeniu dziewczyny. Jeśli chciał kiedykolwiek wykorzystać te zdjęcia, musiał zaryzykować zdrowie i życie i załatwić to tu i teraz. – Przepraszam… to było idealne ujęcie, nie mogłem zmarnować – powiedział na wstępie, ostrożnie stąpając w jej kierunku.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyCzw Kwi 30 2020, 18:38;

Dym przyjemnie gryzł płuca, a słońce tańczyło walca na jej piegowatym nosie. Cali, po raz pierwszy od kilku dni, poczuła niewyobrażalny spokój. Oczyściła umysł ze wszystkich zbędnych myśli i po prostu siedziała, wygrzewając ciało w złocistych promieniach. Opatuliła się szczelnie swetrem – nie mogła nic poradzić na to, że gdy tylko błonia wesoło kąpały się w pierwszych przebłyskach wiosny,  niesiona tęsknotą za kalifornijskim ciepłem, zakładała zwiewne sukienki, które nie stanowiły żadnego zabezpieczenia przed chłodnymi podmuchami wiatru.
Dźwięk migawki aparatu był dla niej piękną melodią, ale w obecnej sytuacji wprawił ją w niemałe zaskoczenie. Nie spodziewała się, że o tej porze przyjdzie tu jakiś amatorski fotograf, zwabiony możliwością zrobienia kilku ujęć. A już na pewno nie sądziła, że to właśnie ona padnie ofiarą i ktoś uwieczni jej twarz, wyrzeźbioną dłutem zdziwienia. Szybko odnalazła obiekt niszczący ten błogi spokój i wbiła w niego malachitowe sztylety.
W momencie cała się zjeżyła, jakiś dziwny prąd przeszedł jej po plecach (zwiastujący zmianę nastroju, jednak nie potrafiła określić jakie emocje zaczęły w niej szaleć). Żyły pompowały wzburzoną krew, a kiedy usłyszała nieudolne przeprosiny i zbędne tłumaczenia, wypuściła powietrze ze świstem. Oczy Cali zwiastowały nadchodzącą burzę, którą resztkami sił powstrzymywała, czekając aż intruz podejdzie bliżej. Wyciągnęła nogi pokryte gęsią skórką przed siebie i taksowała go wzrokiem. Nie umiała odnaleźć tej twarzy w swojej skromnej kolekcji, co dodatkowo ją frustrowało i uniemożliwiało wbicie szpileczki tam, gdzie zaboli najbardziej. Czuła się obdarta z prywatności, o którą w tym przeklętym zamczysku było tak trudno. Dłoń jej drżała, gdy resztkami sił kierowała ją w stronę spierzchniętych od słońca i dymu ust.
Naprawdę matka cię nie nauczyła, że naruszanie czyjegoś spokoju leży daleko poza granicami kultury? Nie wspominając o tym, że jako potencjalny artysta powinieneś szanować obiekt, który fotografujesz. Zrobisz wszystkim przysługę, jeśli oddasz aparat komuś bardziej doświadczonemu – głos jej wręcz zgrzytał od nadmiaru buzującej złości. Nie umiała powstrzymać tej szczeniackiej odzywki. Odwróciła wzrok od chłopaka z nadzieją, że wsadzi sobie to idealne ujęcie głęboko w dupę i wróci do piekła, skąd pewnie przyszedł. Rozrywało ją od środka, a skrępowanie zmieszane z rozdrażnieniem kazało jej wpijać paznokcie w kościste kolana.
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Maj 03 2020, 15:45;

Zjeżył się, gdy tylko pierwsze zdanie opuściło jej usta. Zacisnął usta w wąską kreskę, palce zbielały, zaciskając się na aparacie. Nie, moja matka nie zdążyła mnie wiele nauczyć, cisnęło mu się na usta – ale nie zwykł opowiadać o tym aspekcie swojego życia, nikomu, nigdy. A już zwłaszcza nie wkurwionym na niego dziewojom mordujących spojrzeniem. Skurczył się odrobinę pod tym jej oceniającym wzrokiem i dziwił sam sobie, że jeszcze nie machnął na nią ręką, odchodząc w swoją stronę. Nie mógł zmarnować tych ujęć, tak sobie to wytłumaczył – musiałby wyrzucić odbitki, a jego fotograficzna intuicja podpowiadała, że naprawdę nie chciał tego robić.
Niby w jaki sposób...cię nie uszanowałem?, chciał zapytać, ale ugryzł się w język w połowie i przełknął swoją dumę. Znalazła się pani ważna, której nie można nawet stanąć przed oczami, żeby nie było to widziane jako brak szacunku. Cisnęło mu się na usta wiele komentarzy na ten temat, przez chwilę obracał je na języku – ale wiedział, że tym sposobem niczego z nią nie ugra. Na rzucanie mięsem w razie czego nigdy nie było za późno, na zamknięcie japy – niekoniecznie. Dlatego z wyraźną niechęcią zmienił ton swojej wypowiedzi. – Jeśli oddam aparat, to nie będę mógł zdobywać doświadczenia. To się... tak jakby trochę mija z celem – powiedział, wkładając rękę do kieszeni. Nie patrzył na nią – wolał nie. I tak nie spodziewał się zobaczyć tam czegokolwiek oprócz niechęci, marszczącej gniewnie gładkość jej (nieprzeciętnej) urody. Znacznie wolał obraz, który przed chwilą uchwycił na filmie od tej wersji, która przed nim stała. – Tak jak już wspomniałem, przepraszam. Miałem tylko sekundę na podjęcie decyzji. Mogę ci oddać te odbitki, zrobisz z nimi co chcesz. Jeśli nie będą ci się podobały... – Wzruszył ramionami. Już na samą myśl o tym, co dziewczyna mogła z tymi zdjęciami zrobić, jego wewnętrzny artysta przewracał się niespokojnie.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Maj 03 2020, 19:32;

Zwróciła uwagę na jego niecodzienną reakcję, nie wiedziała tylko które jej słowa tak bardzo go ugodziły. Nie potrzebowała jednak tej wiedzy – była przekonana, że to ich pierwsza i ostatnia konfrontacja w życiu, którą on zaraz zakończy. Ale nie, bo postanowił strzępić ryj dalej, ignorując jej uwagę o naruszaniu spokoju i postawę anty-wszystko.
- Może ci się wydaje, że jesteś świetnym ninją, ale muszę cię rozczarować – nie jesteś. A jeśli nie pojmujesz tak prostych spraw, jak szacunek czy spokój, to przykro mi, że brakuje ci podstawowej edukacji – rzuciła beznamiętnie, w duchu śmiejąc się z tego, jak wielką hipokrytką była. Ale on nie mógł o tym wiedzieć. I wcale jej nie było przykro, co doskonale mógł wyczytać z tych kurwików szalejących w jej spojrzeniu.
Przez chwilę chciała zignorować jego uwagę, ale trzymanie języka za zębami, gdy prawda sama cisnęła się na usta, nie należało do jej mocnych stron. Przybrała teatralną pozę myśliciela i po kilku sekundach wyrzuciła z siebie: - Pomyślałeś kiedyś, że z celem mija się jakakolwiek twoja próba parania się sztuką i najzwyczajniej się do tego nie nadajesz? – zgasiła papierosa, z całej siły wgniatając go w ziemię. Ręce wciąż jej drżały i jeszcze kilka minut temu myślała, że powodem tego jest intruz, teraz bezczelnie stojący przed nią, ale podświadomie czuła, iż jest inaczej. Nie miała jednak w głowie schematu tych wszystkich reakcji i czuła się trochę, jakby błądziła po ciemnym lesie w poszukiwaniu jakichkolwiek poszlak. Odbijało się to na jej twarzy swoistego rodzaju mgłą i niepewnością.
Uniosła brwi, gdy po raz kolejny usłyszała przeprosiny. Zbiło ją to nieco z tropu, bo nie przywykła do tego, że ktoś w jej otoczeniu przepraszał – sama nie potrafiła tego robić i to słowo było dla niej maksymalnie obce. – Pozostaje mi tylko życzyć ci, żebyś w ważniejszych sytuacjach podejmował trochę lepsze decyzje – nieszczerość tych słów aż paliła jej przełyk, bo najzwyczajniej w świecie nie obchodziło ją życie chłopaka. – I naprawdę ci muszę mówić gdzie mam te odbitki? Nie wydaje mi się, aby były warte czyjejkolwiek uwagi.
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Maj 06 2020, 11:54;

Zignorował jej uwagę o szacunku i spokoju – miał pojęcie o tym pierwszym, drugie znał na wylot, bo w końcu sam nieprzerwanie szukał wytchnienia w samotności, odgradzając się od spojrzeń i nic nieznaczących rozmów chwilami wręcz panicznie. Z tego powodu doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tak, może i zwichrzył jej moment spokoju, ale to ona podjudzała zawieruchę, próbując sprowokować kłótnię. Gdyby podjął temat, pewnie by jej się to udało, dlatego przemilczał tę uwagę.
Tak, pomyślałem – powiedział beznamiętnie. Nie raz, nie dwa razy tak pomyślał, ale ostatecznie zawsze dochodził do tego samego wniosku, którym niespodziewanie dla samego siebie postanowił się z nią podzielić. – Ale gówno mnie obchodzi, czy się nadaję, czy nie. To jedyna rzecz, którą chcę robić. – Wzruszył obojętnie ramionami. Miała pecha – trudno jest boleśnie wbić szpilkę w miejsce, które oberwało już tyle razy, że organizm wytworzył wokół niego grubą, ciężką do rozerwania tkankę. Jego ojciec o to zadbał, próbując kpieniem z jego artystycznych zainteresowań i docinkami na temat wyników jego pracy skłonić go do zainteresowania się biznesem. Jeżeli nawet Ingusowi się nie powiodło, to tym bardziej nie miała szans nieznajoma dziewczyna.
Nie mógł powstrzymać nikłego uśmiechu, wypowiadając następne słowa. – Jeszcze nie widziałaś zdjęć, więc nie wiadomo, czy to była zła, czy dobra decyzja – zauważył. Miał przeczucie, że to, co znajdzie na filmie, wcale go nie rozczaruje. Był niemal przekonany, że naciśnięcie spustu było dobrą decyzją – niekoniecznie to samo zdanie miał na temat rozpoczęcia tej dyskusji, ale tego akurat nie mógł uniknąć, jeżeli nie chciał zmarnować potencjału drzemiącego obecnie na światłoczułej taśmie ukrytej wewnątrz aparatu, który obecnie przyciskał do piersi jak największy skarb. – Jak ci je pokażę, nie będzie ci się musiało wydawać. Będziesz mogła powiedzieć "a nie mówiłam" i wyrzucić je do śmieci, jeśli faktycznie będą takie tragiczne i niewarte uwagi – zaoferował, a zaraz potem chytry błysk pojawił się w jego spojrzeniu. W końcu naprawdę wierzył, że tak się to nie skończy – nie dlatego, że taki był pełen zaufania do swoich własnych umiejętności, a dlatego, że fotografowany obiekt był naprawdę, naprawdę ciekawy. Z każdą chwilą był coraz bardziej przekonany, że najwyraźniej uchwycił szczególnie niespotykaną chwilę, w której temperament dziewczyny nie odznaczał się boleśnie na pierwszym planie, zamiast tego pozwalając na obserwację jej rozluźnionej twarzy, za którą czaiło się coś nienazwanego – jakieś głęboko skrywane rozedrganie, które na moment pstryknięcia migawki pokryło się z jego własnym skrywanym głęboko drżeniem. Nie chodziło nawet o piękną twarz, która z pewnością przykuwała do siebie uwagę – Ruben nie miał w zwyczaju uwieczniać po prostu ładnych rzeczy. Gdyby nic pod tą ładną maską nie było, zdjęcia faktycznie uznałby za słabe, ale wraz z tym, co kryło się pod powierzchnią... cóż, można już było mówić o pięknie. (Uświadamiając to sobie wzdrygnął się nieznacznie w niepokoju.) – A jeśli się okaże, że nie są takie najgorsze... będę mógł je wykorzystać? – zapytał. Może to nie był dobry moment, ale postanowił zaryzykować, traktując to jak zakład, w którym zuchwale oceniał swoje szanse na dosyć wysokie.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Maj 10 2020, 15:53;

Spojrzała na niego zaciekawiona. Po raz pierwszy od początku ich starcia sprawił, że zalążek zainteresowania pojawił się w jej tęczówkach. Może i krzyczała głośno, iż sztuka nie jest dla każdego i że nie powinien się tym zajmować, ale w głębi duszy bardzo ceniła, gdy ktoś wbrew wszystkiemu i wszystkim robił to, co go pasjonuje. Sama często stała na pograniczu i w ferworze wewnętrznej walki miała ochotę spalić najmniejszy ślad swej twórczości, w ostatniej chwili jednak powstrzymywana przez ten cichutki głosik rób to dalej. Nie mogła więc mieć do niego pretensji ani wciąż wylewać wiadro pomyj na coś, czego w gruncie rzeczy nawet nie widziała. Tak samo jak nie mogła przestać byś sobą i pozwolić mu, aby dojrzał w niej te dziwne pokłady podziwu względem jego upartości. – Jak mniemam, większość rzeczy cię gówno obchodzi – burknęła jedynie, wciąż mocno roztrzęsiona na samo wspomnienie dźwięku migawki.
Uśmiech chłopaka zbił ją z tropu (zdarzało się to naprawdę rzadko), co tylko pogłębiły jego słowa. Był tak cholernie pewny - może nie tyle swoich umiejętności, ale tego, że zdjęcia wyszły dobrze. Czy istniał cień szansy, iż jednak jakkolwiek znał się na fotografii? A może po prostu igrał z nią, próbując zasiać w niej ziarno ciekawości (niechętnie przyznawała się przed samą sobą, że już to zrobił) i zmusić do wydania zgody na wywołanie kliszy, aby potem ze zwycięstwem powiedzieć myliłaś się. – Chyba nie chcę ich widzieć – oznajmiła, wcinając mu się w zdanie. Zawsze, gdy tylko stała po drugiej stronie obiektywu, drżała na samą myśl, że ktoś będzie w stanie dojrzeć prawdziwą Cali, tę schowaną pod kilkoma warstwami ubrań, masce obojętności i walecznie bronioną sztyletami ostrych słów, których nie bała się wypowiadać. Jego pewność siebie wskazywała na to, że w małym stopniu dojrzał Californię bardzo niekalifornijską – pochmurną, przygaszoną, zagubioną. I myśl ta przebijała bańkę złudnego poczucia siły, którą udawała, że dysponuje. – Ale ty dalej nie rozumiesz, że to nie jest kwestia dobrego lub złego ujęcia. Jego po prostu nie powinno być – powiedziała, usilnie broniąc się przed kiełkującą w niej ciekawością.  – Nie lubię, gdy uwiecznia się moją twarz na zdjęciach. A zwłaszcza, gdy robi to ktoś nieznajomy, niemający żadnego pojęciao czym, Cali?o mnie.
Była przerażona, że ot tak, sprzedała mu siebie, swoje obawy, ubierając je w zgrabną aluzję do jego czynu sprzed kilku chwil. Prawda była taka, że nie lubiła po prostu siebie. A wizja, iż będzie to widać na fotografiach, powodowała u niej migotanie przedsionków. Podkuliła nogi pod siebie, obejmując je rękami przypominającymi wątle gałązki i oparła głowę o kolana. Modliła się w duchu do bogów, którzy nie istnieli, aby intruz dał sobie spokój i poszedł, zostawił ją tutaj, aby mogła się w samotności rozpaść. Żeby zapomniał o taśmie aparatu, który tak wbijał w swoją klatkę piersiową. Prośby jednak zostały zignorowane, jak zresztą zwykle, a Reagan stała przed istotnym dylematem – rzucić na niego Avadę czy jedynie otulić słodkim Obliviate.
- Wykorzystać? – powtórzyła po nim; jej głos przeskoczył po pięciolinii uczuć jak nóż przesuwający się po talerzu pod złym kątem, wydając nieprzyjemny, skrzypiący dźwięk. – Nie wiem co masz zamiar z nimi zrobić, ale jeśli starasz się namówić mnie do wydania ci błogosławieństwa, to robisz to naprawdę nieudolnie – podjęła kolejną próbę zamaskowania prawdziwych uczuć kpiną i ironią. Wewnątrz cała się trzęsła, bo nadmiar nieznanych emocji stopniowo paraliżował jej drobne ciało.
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySob Maj 16 2020, 03:04;

Zauważył tę zmianę w jej wyrazie twarzy, ale nie potrafił stwierdzić, co się zmieniło. Ciekawe; co to było? Gdyby mógł, najchętniej zbadałby to przez wizjer aparatu w sekwencji przed i po. Najchętniej w czerni i bieli. Był dobry w wyłapywaniu zmian nastroju, ale głównie obrazem – nie potrafił nigdy zręcznie nazwać tych rzeczy po imieniu.
Zastanawiał się nad tym przez chwilę, zanim nie uświadomił sobie, że to było głupie. Bez sensu. Chciał od tej dziewczyny tylko zgodę na wywołanie zdjęć, nic więcej. Później będzie się od niej trzymał z daleka.
Chyba że pozwoliłaby mu kiedyś zrobić więcej ujęć?
Nie, nieważne. I tak niezbyt często fotografował ludzi – chyba że przypadkiem, jak teraz.
A ty pewnie dużo mniemasz – odparł mrukliwie. Nie zależało mu na tym, żeby dziewczyna go usłyszała – to nie był ton, który chciał przybrać. Wyrwało mu się mimowolnie, ale jeśli miałby wejść w polemikę z nieznajomą, zwłaszcza na tym poziomie, to zawartość taśmy filmowej równie dobrze mógłby wyrzucić przez okno.
Pilnuj się, Skuja.
Zignorował jej uwagę – powiedziała chyba, więc sprawa nie była najwyraźniej przesądzona. Nie chciał tak łatwo dać za wygraną. Co to było za poświęcenie, rzucić okiem na dwie fotografie? Ani nie zabierze jej to dużo czasu, ani nie będzie kosztowało zbyt wiele wysiłku. Pewnie sądziła, że wyszła grubo albo brzydko – była w końcu młodą dziewczyną, Ruben nonszalancko przypisał ją do kategorii tych naiwnie przywiązanych do swojego wizerunku. Z jakiego innego powodu mogła nie lubić być na zdjęciach? Może z dokładnie tego samego, z jakiego i on zawsze ustawiał się po przeciwnej stronie aparatu.
Nie próbowałem uwiecznić na zdjęciu twojej twarzy – próbował wytłumaczyć. Nie wiedział do końca, jak to ująć, żeby go zrozumiała. W końcu brał ją za kompletną amatorkę, jeśli chodziło o pojmowanie sztuki – chociaż wciąż było to za duże słowo, żeby określił nim swoje zdjęcia, to jednak właśnie to próbował zrobić, a nie żerować na jej urodzie. Jej rysy dosyć skutecznie zasłaniał zresztą dym, wyraźnie rysujący się w wilgotnym powietrzu. – Chodziło o nastrój... scenę... – szukał słów, ale żadne go nie satysfakcjonowało. – Może jak spojrzysz, to zrozumiesz, o co mi chodziło? – zaryzykował, przeczesując dłonią włosy, wyjątkowo nieskryte za materiałem czapki ani kaptura.
Użyć w portfolio – sprostował szybko i twardo. Domyślał się, co sobie pomyślała – faktycznie, trochę niefortunnie dobrał słowa. Aż zaklął w myślach, z zażenowaniem zamykając na chwilę powieki, ale szybko wrócił do pokerowego wyrazu. Postanowił nie tłumaczyć się dalej, bo pewnie jeszcze pogorszyłby sprawę.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Maj 20 2020, 04:06;

Dreszcz przerażenia przeszedł przez jej odstający kręgosłup, gdy zobaczyła cień bystrości w jego oczach. Zauważył? Myśl ta nieznośnie wibrowała w głowie Cali, która od zawsze strzegła swoich emocji jak największych sekretów. Fakt ich nierozumienia budził w niej niepokój, a potęgowała to świadomość, że ktoś potrafił to dostrzec. Stojący przed nią chłopak z każdą kolejną chwilą intrygował ją coraz bardziej; nie dała jednak tego po sobie poznać. Musiałaby zupełnie postradać zmysły, żeby po jego haniebnym czynie i kilku minutach rozmowy okazać mu chociażby odrobinę zainteresowania.
Usłyszała tę uwagę i prychnęła cicho. – Wszystko musisz komentować? Czasem warto zachować niektóre uwagi dla siebie – burknęła, splatając ręce na piersi w obronnym geście. Nie zauważyła nawet, że robiła dokładnie to, o co go właśnie beształa. Z reguły nie wdawała się w zbędne dyskusje, niesiona pewnością, iż nie wnoszą one nic wartościowego dla obu stron. Tym razem nie potrafiła zatrzymać słów, wypływających z jej spierzchniętych ust z prędkością światła, zanim zdążyła się jakkolwiek nad nimi zastanowić. Co ty robisz, Reagan? W co się pakujesz?
- Ach tak – skomentowała, zlękniona do szpiku kości. Skoro nie chciał uwiecznić jej twarzy to co takiego próbował złapać na fotografii? Strach krążył w jej żyłach; bała się obnażenia i bezbłędnego rozszyfrowania. Nie wiedziała czym jest wstyd – czułaby się znacznie pewniej stojąc przed nim nago z myślą, że próbuje zarejestrować jej ciało. Ale nie emocje, nie duszę (czy to palące uczucie to oznaka wstydu?). Broniła ich zawzięcie, nie tylko przed obcymi, ale i przed najbliższymi. Nauczona doświadczeniem uważała, że tylko bardzo wąskie grono zasługuje, aby oglądać ją bez obronnych kodów. Nie wspominając o tym, że dezaktywowanie ich kosztowało ją sporo wysiłku.
Wzięła głęboki wdech, próbując uspokoić skołatane serce. Uśpił jej czujność nastrojem i sceną, ale wciąż nie była pewna jego intencji. Wciąż była wystraszona, usilnie skrywając to pod skorupą pogardy, ironii i werbalnej agresji. – Powiedziałabym ci, żebyś spierdalał, ryży chujku, ale mam przeczucie, że tego nie zrobisz i dalej będziesz mnie gnębił o zgodę na wywołanie tych zdjęć. Dlaczego aż tak zależy ci na dwóch ujęciach, bez większej pewności, że wyszły dobrze? Prawdopodobnie są zniekształcone i nieostre przez dym. Jeśli potrzebujesz takiego nastroju to nie wiem, odpal kadzidła i je sfotografuj, bez konieczności proszenia ich o możliwość umieszczenia tego w portfolio – sama była zaskoczona ilością słów, które z siebie wyrzuciła. Powoli kiełkował w jej skroniach tępy ból, spowodowany przez zmęczenie i nadmiar interakcji społecznych. Osiągnęła dzisiaj chyba tygodniowy limit i szczerze żałowała, że wyczerpała wszystkie siły na rozmowę z jakimś rudym imbecylem. – Tak chyba będzie prościej dla nas obojga – podsumowała cały wywód, ponownie wpijając paznokcie w kolana.

@Ruben R. Skuja
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyNie Cze 14 2020, 22:51;

Zmrużył lekko oczy. Coś znowu zmieniło się w jej wyrazie, chyba kilka emocji na raz przemknęło jej przez twarz, ale nie potrafił nazwać żadnej z nich, bo skutecznie przysłaniała je niechęcią – to znał wyjątkowo dobrze. W myślach migawka aparatu klikała raz za razem. Sam nie wiedział, dlaczego miał ochotę wykonać całą serię fotografii, uwiecznić te subtelne drgnięcia mięśni mimicznych, dogłębnie je zbadać, przestudiować pod lupą obiektywu – do czego mu to miałoby służyć? Oczywiście, że do portfolio, do czego innego miałoby to służyć?
Miał ochotę odprychnąć, wyrzucić złośliwie ironię tych słów, bynajmniej nie nadaną celowo. Chcąc nie chcąc, posłuchał jej rady – wcale nie dlatego, że chciał, po prostu czuł, że musiał, że to prędzej zaprowadzi go do wyznaczonego celu. Zamiast tego uniósł tylko wysoko brwi – przed tym już nie potrafił się powstrzymać, a gest wyrażał wystarczająco wiele, by nie czuł potrzeby werbalnego zaznaczania swojej racji. Mogliby się tak przecież przepychać w nieskończoność. A on wcale nie chciał tkwić z nią w słownych potyczkach. Chciał świętego spokoju – i zapewnić swoim zdjęciom przestrzeń do zaistnienia. Nic oprócz tego.
I oprócz ponownego prześwietlenia jej aparatem w próbie odczytania zaszyfrowanych w zielonych tęczówkach podprogowych wiadomości.
Oszalałeś, Skuja. Szybko wyrzucił ostatnią myśl z głowy. Nie, nie, święty spokój był dla niego ważniejszy. A przecież to się wzajemnie wykluczało. Załatwi z nią tylko sprawę tych dwóch odbitek i nie będzie musiał z nią nigdy więcej rozmawiać, patrzeć, przebywać w jej towarzystwie.
Dokładnie tak – potwierdził. Czyżby w końcu zrozumiała? Czy to "tak" miało się przerodzić w kolejne, to, które chciał usłyszeć, które pozwoliłoby mu wreszcie pójść dalej, nacieszyć się promieniami słońca, cichym dźwiękiem migawki i błogą samotnością? Cóż, przeliczył się.
Machinalnie wyciągnął rękę, żeby z wyraźnym niezadowoleniem przygładzić swoje włosy, natychmiast żałując, że zapomniał o czapce i że nie był uzbrojony w kaptur. Słuchał jej wywodu z rosnącą irytacją. Jaki był jej problem? To były tylko dwa zdjęcia. Gdyby zgodziła się na jego propozycję, nic by na tym nie straciła – a tak oboje tracili swój czas. Bo nie, nie miał zamiaru spierdalać.
Prościej dla obojga... Co za kpina, z ust kogoś, kto komplikował tę sytuację do granic możliwości. Niech Rowena go trzyma, bo zaraz straci całą cierpliwość, której resztki wzywał, żeby nie odszczeknąć się jej na podobnym poziomie. Równie dobrze mógł mówić do kamienia, ale niech będzie – powtórzy jeszcze raz. Nie ma to jak poświęcenie dla sztuki, nie?
Nie da się sprowokować takiego nastroju – powiedział powoli, zaciskając oczy, żeby nie widzieć jej twarzy, bo jak nic, wybuchłby. Dopiero po zaczerpnięciu długiego oddechu, powoli uniósł powieki, żeby kontynuować swój wykład. – To nie jest to samo, jeśli nie występuje organicznie. Po prostu... kurwa, naprawdę nie możesz po prostu na nie potem spojrzeć? Ile to ci zajmie czasu, dwie sekundy? – spytał zrezygnowany. – To naprawdę nie będzie trudne – dodał. Dla niej nie będzie trudne, dla niego to już była droga przez męki. Oby te zdjęcia faktycznie były tak dobre, jak mu się wydawało – bo jeśli okaże się, że wspinał się na wyżyny swoich dyplomatycznych umiejętności po nic, to chyba wyrzuci swój aparat z wieży – a potem sam za nim wyskoczy.
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPią Cze 19 2020, 02:56;

Brak komentarza i idąca za tym cisza, rozbrzmiewały złowrogo między nimi. Przyszła tutaj po spokój, a paradoksalnie prowokowała go dalej i subtelnie spychała na sam kraniec, aby móc potem ze szczerym zachwytem obserwować tańczące w jego oczach kurwiki złości. Tylko w ten sposób mogła nauczyć się jak funkcjonują inni. Ich reakcje były swoistym drogowskazem, który wykorzystywała do maskowania własnych deficytów. Właśnie dlatego wyprowadzanie ludzi z równowagi to coś, czego nigdy sobie nie odmawiała – a on zdawał się z tym walczyć poprzez ignorowanie, co jeszcze bardziej ją wkurwiało.
Nawet kilka głębokich wdechów i słońce, wciąż otulające blade policzka, nie było w stanie jej uspokoić.
Satysfakcja nadeszła szybciej niż przewidywała – niezadowolenie wykrzywiające rysy nieznajomego, spowodowane jej uwagą dotyczącą koloru włosów, było widokiem wynagradzającym przynajmniej część katuszy, które właśnie przechodziła. Nieświadomie trafiła w czuły punkt i od razu zanotowała to w pamięci; tak na wszelki wypadek, jakby intruz planował po raz kolejny zburzyć wyraźne granice, które stawiała. Wciąż jednak pozostawała niewzruszona – starała się nie zdradzać, że jakkolwiek dostrzega zmiany w mimice rozmówcy, aby potem zaskoczyć go jeszcze bardziej.
Przewróciła oczami; była zirytowana do granic możliwości. Ileż razy można komuś tłumaczyć jedno słowo nie, jednocześnie dając do zrozumienia jak bardzo jest się zmęczonym daną konwersacją? Jak widać wiele, a chłopak stojący przed nią zdecydowanie nie pojmował najprostszych komunikatów. Przekleństwo opuszczające jego usta dodatkowo ją nakręciło i upewniło w przekonaniu, że wydanie zgody na wywołanie zdjęć to najgorszy z możliwych pomysłów. – Nie, nie mogę – odparła ostro, gwałtownie wstając. Różnica wzrostu między nimi działała na jej niekorzyść, na co zwróciła uwagę z ledwo zauważalną złością, przemykającą po twarzy. – Bo właśnie zmarnowałeś co najmniej pięć minut mojego życia, w trakcie których próbowałeś nieudolnie mnie przekonać. Tak więc owszem, te dwie sekundy będą dla mnie naprawdę trudne – wysyczała, zadzierając wysoko nos i patrząc mu prosto w oczy. Czuła jak drętwieje jej całe ciało, co było jasnym sygnałem, że pokłady cierpliwości się kończą. A z racji tego, że zostawiła różdżkę w dormitorium, wolała nie ryzykować wybuchu, z którego zdecydowanie nie wyszłaby w najlepszym stanie. Odgarnęła włosy z twarzy, żeby doskonale widział malującą się na niej furię i sam doszedł do wniosku, że gra nie jest warta świeczki. Krew niebezpiecznie wrzała w żyłach, prowokując ją do dalszego prowadzenia tej bezsensownej, werbalnej walki.
Już sam fakt, że wdała się z nim w niepotrzebną dyskusję był niepokojący. Teraz tylko upewniła się w przekonaniu, iż zdecydowanie powinna jak najszybciej oddalić się i poszukać spokoju gdzie indziej – lata świetlne od tego bezczelnego i wyzwalającego w niej najgorsze odczucia fotografa (pożal się Merlinie).
- Tak więc po raz ostatni powtarzam – nie. Straciłeś swój i mój czas. Twoje portfolio musi się obyć bez tych zdjęć – powiedziała twardo, zgarniając z ziemi zapalniczkę.
Nie zamierzała dłużej kontynuować tej farsy. Po prostu, kurwa, nie miała na to sił. To on powinien stąd pójść – pozwolić jej rozkoszować się wiosną i przede wszystkim ciszą, niezmąconą niczyim towarzystwem. A skoro nie potrafił odczytać tych wszystkich znaków, które dobitnie mu przekazywała, to sama musiała postawić następny krok.
Posłała mu ostatnie, ostrzegawcze spojrzenie, przesycone gniewem i poszła w kierunku jeziora, mając cichą nadzieję, że gromada puchońskich imbecyli już dawno się stamtąd wyniosła.

/zt
Powrót do góry Go down


Ruben R. Skuja
Ruben R. Skuja

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 179 cm
C. szczególne : przywidziało Ci się coś
Galeony : 45
  Liczba postów : 140
https://www.czarodzieje.org/t18445-ruben-r-skuja?nid=9#525864
https://www.czarodzieje.org/t18472-rubensowe-listy#525879
https://www.czarodzieje.org/t18454-ruben-r-skuja?nid=10#525866
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySob Cze 20 2020, 15:44;

Widząc to zadowolenie, które odmalowało się na jej twarzy, gdy dostrzegła, że trafiła ze swoją obelgą, Ruben nie powstrzymał prychnięcia. Ten obraz stał w zupełnym antagonizmie do tego, co zobaczył wcześniej, co skłoniło go do zrobienia zdjęcia. Jakby stała się zupełnie inną osobą, kiedy tylko w jej orbitę wpadł zupełnie nieświadomy jej uroczego usposobienia Ruben.
Gdyby wiedział, chyba już wolałby przegapić to idealne ujęcie. O ile byłby w stanie się powstrzymać – ale tego już nie był w stanie stwierdzić, postanowił tego nie roztrząsać.
To stanowcze, zdecydowane "nie" było już chyba ostateczne – Ruben przestał walczyć ze swoim niezadowoleniem i po prostu szczerym wkurwieniem, które wykrzywiło natychmiast rysy jego twarzy. Maska, którą założył i która miała mu pozwolić na przejednanie nieznajomej, rozpłynęła się w ułamku sekundy. Nie miał potrzeby się dłużej hamować – i nie zamierzał tego robić.
Równie dobrze to mogła być sekunda i już by mnie nie było, gdyby nie to, że wyżej srasz niż dupę masz. – Seria słów wystrzeliła, zanim na dobrą sprawę Ruben zdążył się nad nimi zastanowić – ale nie żałował ich, wręcz mu ulżyło, że nie musi dłużej ukrywać, co o niej myśli. Podtrzymał przy tym kontakt wzrokowy, naprężając się przy tym i jeszcze bardziej górując nad nią wzrostem. Przypominała mu te małe psy zaczepno-obronne, dobre do szczekania i niewiele ponad to. Nie znosił ich. – Nawet dobre zdjęcia nie są warte użerania się z takimi uprzywilejowanymi księżniczkami, jak ty – stwierdził. A gdy dziewczyna odwróciła się i odeszła, wystawił w stronę jej pleców środkowy palec, zanim nie prychnął ponownie. Ścisnął oburącz swój aparat, którym miał ochotę cisnąć o ziemię. Twórcza wena poszła się jebać dzięki dziewczynie.
Niezadowolony, ruszył ukryć się w jakimś przyjemnym, oddalonym od spojrzeń miejscu, by spróbować zrelaksować się w promieniach słońca.
O ile zrelaksowanie się będzie jeszcze dzisiaj możliwe.

/zt
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPon Wrz 07 2020, 19:11;

Pierwsze spotkanie z Loulou w tym roku przyniosło ze sobą... Ciężar transmutacji. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak dziewczyna była zachłanna na wszelkiej maści naukę i jak bardzo chciała pogłębiać wiedzę w każdej możliwej tylko dziedzinie. Tym bardziej nic dziwnego, że kiedy Cassian wspomniał tylko o tym, że planuje przysposobić się trochę bardziej z transmutacji była pierwszą, która zgłosiła się do jakiejkolwiek współpracy. Chociaż nie zawsze się dogadywali, a ich relacja zazwyczaj przypominała gorzko-słodki dżem niźli ciepłą, acz rozmemłaną słodką czekoladę, to trzeba było przyznać jedno – nigdy nie było im nudno. Kąśliwe uwagi i gesty tej dwójki były często zauważalne z wielu metrów, tym bardziej, że i jedno, i drugie potrafiło porwać się emocjom.

Ten dzień był jednak szczególny, sama nauka była szczególna. Cassian uczył się bowiem nowego zaklęcia, którego wcześniej nie trenował, a które wydawało mu się niesamowicie ciekawym. Transmutowanie czegokolwiek stanowiło wyzwanie, ale transmutowanie czegoś w smoka, który w dodatku jako tako jest pod kontrolą naszej magii to już brzmiało jak kompletna czarna magia. Jak magia pełna zabawy.

Na tę okazję przygotował kilka przedmiotów, które udało mu się pozbierać z dna kufra. Liczył, że ich przemiana nie będzie jakkolwiek wpływać na to jak zachowają się potem smoki, bo co prawda niektóre z nich były tymi, które służyły przez lata. Na drewnianym stoliczku altanki, którą też przecież zaproponował na wspólne spotkanie, postawił blaszany kubek, który walał mu się od kufra do kufra chyba od pierwszego roku nauki. Umieścił też zegarek, który dostał kiedyś na urodziny i jako przedmiot zapasowy pusty inkaust z czwartego roku, którego nie miał sentymentu wyrzucić, nie wiedzieć w sumie, dlaczego, a który okazywał się być mało efektywnym, ze względu na ogromną dziurę w dnie.

Potem przyszedł czas na rozłożenie stronic pełnych notatek. Nosiły one znamiona wielu godzin spędzonych w bibliotece, dzięki którym mógł pozyskać takie informacje. I chociaż zdecydowanie opierał się na rysunkach, które przerysował z ogromnego woluminu, to jednak jakaś treść i wiedza się tam znajdowała. Czy liczył na zaimponowanie Loulou? Niespecjalnie... Wiedział, że nie ma chyba bardziej wymagającej osoby w gronie znajomych, dlatego wszelkie słowa pochwały były swego rodzaju miodem lanym na serce, ale to... To było zdecydowanie za mało, a przynajmniej tego się spodziewał.


@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPon Wrz 14 2020, 12:53;

Bezpieczniej było nie zastanawiać się jakim cudem do grona lubianych osób, nieomal przyjaciół, zaliczała tę, czy inną osobę. W przypadku Brewera, czy Cassiana nie byłoby w końcu tak łatwo znaleźć odpowiedź z racji na to, jak obaj potrafili działać jej na nerwy. Ten pierwszy zdecydowanie mocniej, ale nie oznaczało to, że i Beaumont nie zasługiwał na medal. Mimo tego, z wielką chęcią umawiała się z nim na kolejne wspólne chwile nauki. Teraz mieli skupić się na transmutacji. Zależało jej na tym, powoli dostrzegając przydatność. Wciąż nie wiedziała, kim chciałaby zostać po szkole, ale podejrzewała, że transmutacja przyda jej się w większości zawodów. Dodatkowo miała dość Pattona spoglądającego na nią z tym swoim krzywym uśmieszkiem. Nienawidziła tego. Wolała więc spędzić więcej czasu na nauce i móc się w końcu zaśmiać mu w twarz. Choć może nie był to dobry pomysł, ale grunt to mieć motywację.
Z paczką musów-świstusów szła w kierunku starej altanki. Trzeba było przyznać, że choć rzeczywiście robiło się odrobinę chłoniej, niż było latem, pogoda wciąż pozwalała na noszenie szortów i dziewczyna korzystała z tego, jak tylko mogła. Teraz też, z kapeluszem w formie ozdoby, z dowiązaną do szlufki szortów fioletową chustką i białą, luźną bluzką, kierowała się ku Gryfonowi. Tym razem zaklęcie wybierał Cassian, co wpływało na jej zaciekawienie.
- Jestem - rzuciła zamiast powitania, zbliżając się do altanki. Włożyła kolejnego cukierka do ust, nieznacznie zaczynając lewitować, aby po chwili przysiąść obok chłopaka, przyglądając się przedmiotom leżącym na stole i jego notatkom. - No więc co dzisiaj mamy? Oooo, zmiana w smoki? - dopytała, odrobinę zaczepnym tonem, ale z wyraźnym zadowoleniem. Nie próbowała jeszcze tego zaklęcia, więc wszystko mogło się zdarzyć. Wyciągając paczkę słodkości w stronę chłopaka, złapała za jedne notatki, aby przyciągnąć je do siebie i zacząć czytać.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPon Wrz 14 2020, 19:37;

Relacja z Loulou faktycznie była intrygująca. Niemniej jednak... Nauka wspólna wychodziła im lepiej niż dobrze. Nic dziwnego, ze tak często spędzali czas w towarzystwie woluminów i spalajacych się świec, których upływ wosku na bieżąco informował ich jak dużo już czasu stracili na pochłonięcie jakiegoś zagadnienia i rozeznaniu się w nim. Nie raz i nie dwa zdażyła się już im sytuacja, że budzili się po paru godzinach praktyki połączonej z mniej przyjemną teorią, orientując się, że poświęcili już wystarczającą ilość czasu.

Z transmutacją każde z nich miało większy bądź mniejszy problem. Oboje musieli poświęcić jej więcej czasu i po prostu ja nadgonić. Ze spotkania na spotkanie na zmianę przygotowywali zagadnienia, a z racji tego, że przecież Cassian nie znosi magicznych stworzeń, to lepszego rozwiązania niż praktykowanie przemiany w niewielkie smoczki nie mogli sobie przecież znaleźć, nie podchodząc oczywiście do tematu zbyt ironicznie. Po prostu gryfon, wybierając akurat ten urok wiedział, że to już jest troszeczkę inny poziom magii. To nie było rozmnażanie i redukowanie ilości pucharów znajdujących się na stronie. Teraz mówili już o czymś, co można względnie zaliczyć do bytów podejmujących jakąkolwiek akcję.

Cassian widząc towarzyszkę swojej niedoli posłał jej przyjazny uśmiech witając się tym samym z nią. Od razu wiedział, że to nikt inny jak Panna Moreau, kiedy dziewczyna zapuściła swoją szyję wprost w kierunku notatek sprawdzając co będzie tematem spotkania. Nie mógł pohamować parsknięcia, które przedarło się przez wielokrotne próby zatrzymania go.
- Tak, to jednak na pewno ty. Właśnie przeszłaś weryfikację... - Komentował żartując z jej zachowania. W międzyczasie zdążył wcisnąć jedną z lodowych kuleczek, która sprawiła, że momentalnie, na krótką chwilę uniósł się kilak centymetrów nad ziemią. - To zaczynamy chyba z teorią. Słyszałaś już o tym zaklęciu?


@Loulou Moreau
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Paź 07 2020, 22:18;

Pokazała mu język, gdy zaczął się śmiać o weryfikacji jej osoby, aby po chwili zupełnie zatracić się w czytaniu opisu zaklęcia. Zamiana przedmiotów w niewielkie smoki brzmiała dobrze, ale nie była tak łatwa, jak się wydawało. Im dłużej wczytywała się w opis zaklęcia tym większych obaw nabierała.
- Przykro mi, ale nie dam rady tego zrobić – mruknęła, krzywiąc się z wyraźnym niezadowoleniem. Sięgnęła do wnętrza własnej torby, żeby wyjąć z niej notes, w którym prowadziła notatki o zaklęciach, jakie planowała przećwiczyć przy najbliższej okazji. - Wydaje się podobne do tego, ale znacznie bardziej skomplikowane. Może zaczniemy od prostych motyli? Znaczy prostych... Jeszcze nie próbowałam – dodała, otwierając notes i podając go Gryfonowi, sięgając przy okazji po kolejnego cukierka. Lewitując nad ławeczką, przysunęła się bliżej niego, aby nie tracić z oczu notatek i móc je czytać przez jego ramię.
- Przemienia niewielkie przedmioty w motyle, ale należy pamiętać, że nie są to żywe stworzenia. Poważnie informują o takich rzeczach? Ciekawe też, co znaczy „małe przedmioty” -- zaczęła czytać opis zaklęcia na głos, jednocześnie komentując go, co było po prostu silniejsze od niej. Zerknęła na przedmioty przyniesione przez Cassiana, dochodząc do wniosku, że powinny mieścić się w kategorii “małych”.


post 1 samonauki

Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyCzw Paź 08 2020, 19:17;

Na twarzy Cassiana malował się dziwny grymas zdziwienia jakby doświadczył czegoś czego kompletnie się nie spodziewał. Nie odczuwał z tego powodu ani satysfakcji, ani zażenowania, jedynie czysty szok wywołany niczym innym jak przyznaniem się Loulou do tego, że ona czegoś nie potrafi. Ściągnął usta w wąską linię wpatrując się w nią dłużej niż to było potrzebne, po czym, z czysto cynicznych pobudek posłał jej niepokojący uśmiech.  
- Dobrze, dobrze... Motyle też mogą być. - Odparł nadal wpatrując się w nią z niedowierzaniem.  

Wyciągnął podręcznik, który otworzył na stronie zawierającą w miarę prostą zmianę przedmiotu w motyle. W międzyczasie pozwolił sobie uprzątnąć sporządzone wcześniej notatki odnoszące się do smoków. Był prawie pewien, że gest i ruch różdżką są inne, a zatem nawet starannie przerysowane ilustracje na nic się zdadzą. Ze stołu zniknął również zegarek, bo wewnątrz niego obudziła się przedziwna, ale jakże prawdziwa myśl... A co, jeśli nie będą w stanie go odczarować? Nie nosił go co prawda, ale było to o tyle niebezpieczne, że mógłby stracić go bezpowrotnie. Czort jeden wiedział, czy motyle nie zechcą odlecieć w siną dal.  
- Zaraz zobaczymy... - Powiedział podnosząc pusty inkaust z dziurą w dnie mając nadzieję, że nada się do tego idealnie. - To jest chyba wielkości takiego większego motyla. Nie powinno być z tym problemu.  

Odnośnie informowania o rzeczach pozornie idiotycznych, miał względem tego swoją teorię. Na dobrą sprawę nie brakowało w Hogwarcie ani ludzi nierozgarniętych, ani takich, którym brakuje piątej klepki. Nic więc dziwnego, że musieli zachować podejście względem wszystkich równe. Wiedzę natomiast najlepiej zrównać na najniższym z możliwych poziomów. Wtedy już człowiek nie ma, jak się rozczarować.  
- Pamiętajmy, że debili nie brakuje. - Mimo tego, że osąd był chłodny i srogi, to był też prawdziwy. - Chętna do pierwszej próby na sucho? - Zapytał spoglądając w jej kierunku i stawiając inkaust po środku stolika. - Zaczniemy od poprawnej inkantacji.

Zajrzał do podręcznika i starał się dokładnie podzielić zaklęcie tak, by jego wymowa nie stanowiła problemu. Niemniej jednak mierzył się z większym problemem niż panna Moreau. Jego silny, szkocki akcent często na pierwszy rzut oka dość uniemożliwiał poprawną artykulację, a co za tym idzie zazwyczaj musiał próbować ciężej i częściej.  


@Loulou Moreau

Kostki na wymowę:

NieparzystaWymowa okazała się dokładna, a głos nie złamał się na żadnej sylabie inkantacji. Brawo! Pierwszy krok do finalnego opanowania zaklęcia został przez ciebie zaliczony i jedynym czym należało się teraz przejmować był fakt poprawnego wykonania gestu.  

ParzystaNiestety... Coś poszło nie tak. Być może złamał ci się głos w pewnym momencie. Przeciągnęłaś/łeś może samogłoskę za długo? Być może to akcent padł w złym momencie. Niemniej... Błąd jest zauważalny i trzeba popracować nad artykulacją inkantacji. Po nieudanej próbie rzuć kostką jeszcze raz.  

W przypadku dwóch nieudanych prób zaglądasz do podręcznika, na którego marginesie sporządzono delikatny komentarz odnośnie tego, jak efektywniej podzielić sylaby. Po zauważeniu go od razu chwytasz w mig poprawną wymowę i możesz przejść do ćwiczenia ruchu różdżką.
 
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptyPon Paź 12 2020, 19:52;

1 - udane

Zmarszczyła brwi, wpatrując się w jego uśmiech, a jej własne usta zaciskały się powoli z cienką linię. Nie przyznawała się często do porażek, do błędów, niewiedzy, ale wychodziła z założenia, że skoro już tyle razy ze sobą współpracowali przy nauce, nie powinna go okłamywać. Jednakże jego zachowanie sugerowało, że powinna była zamaskować własną niewiedzę.
- Przestań się tak wgapiać we mnie. Nic się nie zmieniło i wciąż mogę dorobić ci rogi, jeśli tylko mnie zirytujesz – warknęła na niego, unosząc buntowniczo brodę. - Chcesz marnować czas na zaklęcie, które może nie wyjść, to droga wolna. Ja zamierzam przećwiczyć inne, które jest szybsze do opanowania, a na pewno pomoże przy wybranym przez ciebie – dodała, a jej ciemne spojrzenie mogłoby ciskać gromy. Czasem zapominała jakim wrzodem na tyłku potrafił być Cassian i jak łatwo mógł ją wyprowadzić z równowagi. Zupełnie jak Max, z którym chłopak się przyjaźnił. Dobrali się... Szczęśliwie chłopak zgodził się na ćwiczenie zaklęcia przemieniającego przedmioty w motyle, więc wkrótce na tym się skupiła.
- Mn... Debili nie brakuje... Dobra, z ważniejszych rzeczy piszą tu, że działa przez około godzinę, czyli jeśli jakiś nam ucieknie, wiemy za ile go szukać - zauważyła, poprawiając się na ławce i kładąc swoją różdżkę na blacie stolika, obok notatek. Nie chciała za szybko łapać za nią i próbować rzucać zaklęcia. Skinęła mu lekko głową na znak, że jest gotowa, po czym sprawdziła jeszcze raz nazwę, oraz opisaną wymowę zaklęcia. Szkocki akcent Cassiana rzeczywiście mógł utrudniać wymowę, zaś jej francuski, przynajmniej w tym przypadku, nie stanowił większego problemu.
- Papiliofors – wymówiła powoli, ostrożnie, ale koniec końców poprawnie. Uśmiechnęła się kącikiem ust do siebie, po czym spojrzała na chłopaka. - Ciekawi mnie, tak przy okazji, kiedy znowu Patol zrobi zajęcia – nie potrafiła nie skrzywić się przy mówieniu, przypominając sobie starego profesora transmutacji.

Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Stara altanka - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 EmptySro Paź 14 2020, 21:04;

Kostki: 6 i 6

Drobne uszczypliwości i kąśliwości wydawały się Cassianowi naturalnym porządkiem rzeczy w przypadku akurat ichniejszej dwójki. Ich relacja była dziwna, specyficzna... Niemniej jednak jakoś się utrzymywała, a sam gryfon nie był w stanie dokładniej określić się, dlaczego. Być może to właśnie ta cząstka jadu wplatana w co poniektóre słowa zachowywała się niczym klej, który ich spajał. Z drugiej strony zawsze mógł to być Brewer i jego równie nietypowa relacja z dziewczyną Coś niewątpliwie nie pozwalało im od siebie odpocząć, ale nikomu to specjalnie nie przeszkadzało.  

W kącikach jego oczu aż rozbłysło widząc obruszenie spowodowane swoim zachowaniem. Motywację do pracy już miała, więc nie pozostawało nic innego jak jedynie działać.  
- No to dobrze, dobrze już... - Powiedział powstrzymując się przed dalszymi uszczypliwościami i chowając swój delikatnie szyderczy uśmieszek. - Papiliofors... Motyle... - Dodał jedynie kręcąc swoją głową.  

Już wypowiedzenie tego słowa sprawiło mu niespodziewany kłopot, a co dopiero kontynuowanie nauki przy inkantacji... Akcent chłopaka narzucał pewne ograniczenia, które za każdy razem musiał przezwyciężać. Twardy, szkocki, dodatkowo wyspiarski nalot nie chciał tak łatwo odzierać się z własnej tożsamości by od niechcenia umożliwić naukę chłopakowi. Dlatego też pierwsza próba podzielenia wyrazu na sylaby okazała się totalnym nieszczęściem.  
- Cholera... - Westchnął sepleniąc cały czas ten zlepek liter, tak mocno dla niego problematyczny. - Jestem w stu procentach pewien, że będzie się zmierzchać niż to opanuję...  

Nikt nigdy nie mówił, że w przypadku nauki nowych zaklęć będzie łatwo, niemniej... Niektóre wydawały się wręcz niesamowitą drogą przez mękę. Transmutacja natomiast wydawała się wręcz wyjątkową drogą krzyżową, z dość okazałą koroną cierniową na głowie każdego, kto starał się nią przemierzyć.  
- Papilli... - Zaprzestał, po czym szybko warknął. Kompletnie czerwony z zawstydzenia na twarzy zajrzał do podręcznika. Dopiero tam na marginesie odnalazł inny sposób wymawiania tego zaklęcia. Bardziej prosty w odbiorze, skupiający się na tym, by wymowa była lżejsza. - Papiliofors. - Wydukał wymawiając każdą sylabę dźwięcznie i poprawnie. - No nareszcie... - Dodał biorąc głęboki wydech.  

Teraz należało przejść do poprawnego gestu, który był zaprezentowany w podręczniku. Był on podobny do innych zaklęć polegających na podobnej przemianie przedmiotów w określone zwierzęta. Niemniej jednak Cassian nigdy z takowego nie korzystał, dlatego też skupił się na nim jeszcze mocniej niż na poprzednim zadaniu.  


@Loulou Moreau

Rzuć kostką K6:

1 i 6 – Ruch nie ma w sobie za krztę gracji. Jest kompletnie bez wyrazu i jakby niesamowicie mechaniczny. Dodatkowo przy ponownej próbie opanowania ruchu, coś cię rozprasza i różdżka wypadając z twojej dłoni ląduje na stole.  

2 i 5- Coś tam już łapiesz, niemniej nie jest to jednak do końca to co powinno być. Postanawiasz spróbować jeszcze raz. (Rzuć ponownie kostką K6)

3 i 4 – Wszystkie trzy etapy, początek, środek i zakończenie okazują się idealnym odwzorowaniem zyskując przy tym na finezji. Opanowujesz tę umiejętność bez większych problemów więc teraz pozostaje przejść do połączenia ze sobą dwóch elementów.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Stara altanka - Page 6 QzgSDG8








Stara altanka - Page 6 Empty


PisanieStara altanka - Page 6 Empty Re: Stara altanka  Stara altanka - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Stara altanka

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 12Strona 6 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 10, 11, 12  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Stara altanka - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-