Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ławki pod wielkim drzewem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Dexter Vanberg
Dexter Vanberg

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 2342
  Liczba postów : 1898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2680-dexter-vanberg#91111
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2721-dexterkowe-lisciki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7160-dexter-vanberg#204285
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyWto 1 Paź - 20:14;

First topic message reminder :


Lawki pod wielkim drzewem

W północno-wschodniej części dziedzińca na parterze stoi wysokie i wiekowe drzewo pod którym można znaleźć kilka ławek. Są one zwykle licznie oblegane w czasie cieplejszych dni. Na niektórych z nich można znaleźć pamiątki pozostawione przez uczniów: tajemnicze podpisy, klasyczne serduszka, czy charakterystyczne inicjały autorów, które po dodaniu sumują się w "wielką miłość".

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 24 Wrz - 19:31;

Gotowa była bronić imienia nauczyciela, który imponował jej swoją wiedzą i fajnymi lekcjami. Popierała całkowicie oburzenie Bird jednakże nie okazywała tego tak donośnie i ekspresyjnie bowiem była na to zbyt nieśmiała. Wojownicze słowa miały zakończyć się słownym wsparciem bowiem odwagi na więcej jej nie starczy. A teraz nie mogły już kontynuować wspólnego bulwersowania się skoro zostały napadnięte przez chochliki kornwalijskie. Nie miała pojęcia, że przez wakacje tak się namnożyły, ale sądząc po ich piskach mają w sobie ogrom energii do psocenia. Ściskała łokieć Bird, a minę miała identyczną jak ona. - Yyy… - zdołała z siebie wyrzucić dosyć niemądry jęk wobec zapewnienia, że właśnie uratowała jej życie. Cóż, po prostu zauważyła niebezpieczeństwo sekundę przed Bird. W innych okolicznościach to zapewne blondynka musiałaby ratować ją, a nie na odwrót. - Oj, masz rację! Pod przyłbicą ucieka… i kufer! Są w kufrze! - krzyknęła i idąc w ślad za koleżanką rzuciła się w kierunku rozwalonego wieka z którego wydostawało się kilka niuchaczy. O dziwo (!) pierwszego złapała dosyć szybko, bo ten utknął łebkiem w kielichu i musiała go uwolnić. Niestety musiała również użyć zaklęcia spowalniającego oraz lewitującego bo nie miała gdzie go odłożyć i schować. - Poczekaj tu na mnie! Zaraz złapie twoich kolegów. - poprosiła słodko dziobastego i kucnęła, próbując złapać turlającego się jegomościa. Dokładnie w tym samym momencie chochliki zrzuciły kociołek który minął Bons dosłownie o cal. Dziewczyna krzyknęła, do jej oczu napłynęły pojedyncze łzy gdy serce podskoczyło do gardła. - Na Merlina, one chcą nas zabić. - jęknęła i ruszyła na poszukiwanie drugiego niuchacza, który zajęty upychaniem do pełnej torby złotego łańcuszka nie zauważył lecącego w jego stronę zaklęcia spowalniająco-lewitującego. - Mam dwa! hej, jeden jest za tobą! - uprzedziła dziewczynę w obawie, że ta mogłaby niechcący nadepnąć na stworka.
Powrót do góry Go down


Bird Burroughs
Bird Burroughs

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Galeony : 70
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t19602-bird-burroughs#582706
https://www.czarodzieje.org/t19605-ptaszki-ptaszki#582801
https://www.czarodzieje.org/t19603-bird-burroughs#582707
https://www.czarodzieje.org/t19670-bird-burroughs-dziennik#58845
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 25 Wrz - 15:21;

Zanim Ptaszka zdążyła się zorientować, niuchaczy na dziedzińcu namnożyło się dosyć sporo. Doliczyła do dziewięciu, ale przemieszczały się na tyle szybko, że pewnie niektóre z nich policzyła kilkakrotnie. Musiała się też nieźle nasiłować, żeby ten którego trzymała w rękach się nie wyrwał. – No już, spokojnie, nic ci nie zrobię... – próbowała go przekonywać i przez sekundę była pewna, że negocjacje się powiodły, bo niuchacz zamarł w jej rękach, ale jak się okazało, z zupełnie innego powodu! Spodobał mu się medalik, który Bird nosiła na szyi i wyciągnął po niego łapki. – O nienienienie... – Żeby ocalić bezcenny dla niej przedmiot, Bird upuściła niuchacza na ziemię, ale na szczęście przypomniała sobie wreszcie dzięki Bonnie, że przecież dysponuje różdżką. Zaklęcie spowalniające dosięgnęło zwierzątko mniej więcej w tym samym momencie, w którym Bird dostrzegła kociołek przelatujący nad okiennicą. – Uważaj! – krzyknęła, z przerażeniem patrząc, jak ten wbija się w ziemie dosłownie pod stopami Bonnie. Atak jednak się nie skończył! Chochliki zresztą nie poprzestały na kociołku, teraz wyrzucały z okna książki. Bird nie miała nawet czasu, żeby spojrzeć za niuchacza znajdującego się za nią, bo musiała odskoczyć na bok, żeby nie oberwać Runami dla zaawansowanych. – Jak... – kolejny unik – to... – uskoczyła przed Mięsożernymi drzewami światazatrzymać? – Nie mogła myśleć z pulsującym bólem głowy. Jeden skok Burroughs później chochliki zmieniły cel. – Wingardium leviosa! – Zaklęcie zatrzymało w powietrzu opasłe tomiszcze mknące prosto w głowę Bonnie.

@Bonnie Webber
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 25 Wrz - 20:19;

To istne szaleństwo, a one znalazły się w samym epicentrum. Dwukrotnie serce podeszło jej do gardła, a nie zapowiadało się na spokój. Mimo wszystko zgodnie z Bird postanowiła wyłowić uciekinierów. Nie mogła stać bezczynnie, a co jeśli zrobią krzywdę noworocznym uczniom? Rozejrzała się bezradnie po okolicy naiwnie wierząc, że odnajdzie wzrokiem Skylera, który wszak wiedział co robić w każdej sytuacji. A one? Jedna walczyła o swój naszyjnik, a druga kuliła się ze strachu przed chochlikami. Powinna zebrać w sobie więcej odwagi, być taka jak Boyd. Właśnie tak zmotywowana podjęła się próby wyprostowania i namierzenia kolejnego stworka. - Teraz ty uratowałaś moje życie! - zawołała do Puchonki i chowając głowę w ramionach przeskoczyła nad czyimiś gryzącymi klapkami, aby dostać się do dziewczyny. Niemal wczepiła się w jej ramię. - O, to ty mnie osłaniaj a ja przyciągnę niuchacze, spowolnię je a potem gdzieś wciśniemy żeby nie uciekły. Dobrze? - przestawiła na szybko całkiem sensowny plan działania. Upewniwszy się, że obie wiedzą co robić przyciągnęła zaklęciem lewitujące dwa niuchacze i zawiesiła je w powietrzu za plecami Bird. Trzęsącą się dłonią skierowała różdżkę w zaplątanego w bransoletkach turlającego się niuchacza. Trzykrotnie spudłowała zaklęciem spowalniajacym i dopiero później udało się go zatrzymać nim miał uderzyć w pień drzewa. Podskoczyła z okrzykiem kiedy następny próbował się wspiąć po jej łydce. - O nie, on chce moje kolczyki. Sio, idź sobie, nie dam! - próbowała się wyswobodzić. Nie rzucała zaklęcia bowiem była niemal przekonana, że trafi w siebie a nie w zarozumiałego niuchacza. Potrzebowała wsparcia.
Powrót do góry Go down


Bird Burroughs
Bird Burroughs

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Galeony : 70
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t19602-bird-burroughs#582706
https://www.czarodzieje.org/t19605-ptaszki-ptaszki#582801
https://www.czarodzieje.org/t19603-bird-burroughs#582707
https://www.czarodzieje.org/t19670-bird-burroughs-dziennik#58845
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyNie 27 Wrz - 15:34;

Dobry plan! – zgodziła się od razu, poprawiając chwyt na swojej różdżce. Czujnym spojrzeniem przejechała po rzędzie okien, starając się wykryć, z którego z nich chochliki miały zamiar zaatakować je w następnej kolejności. W jednym z nich zobaczyła ruch, a chwilę później w ich kierunku już leciało krzesło. Powtarzając formułę zaklęcia, Bird zmieniła trajektorię jego lotu, sprawiając, że wylądowało miękko na ziemi. Kilka pustych szklanych fiolek wyfrunęło z okna w tym samym czasie, ale na szczęście chochliki użyły zdecydowanie zbyt dużo siły, bo przeleciały obydwu Puchonkom nad głowami, rozbijając się o ziemię za nimi. – Uważaj na szkło! – uprzedziła Bonnie. Miała nadzieję, że żaden niuchacz nie pomyli odłamków z błyskotkami i nie pokaleczy sobie o nie łapek.
To nie dla ciebie! – zawołała Bird do niuchacza przymierzającego się do okradnięcia Bonnie z kolczyków i kilkoma susami podbiegła do dziewczyny, żeby złapać zwierzątko w ręce. Wykorzystując jego zaskoczenie, szybko wymierzyła w niego różdżką, rzucając zaklęcie spowalniające, po czym położyła go na trawie obok kolegi z przyłbicy, który w tym czasie przesunął się o jakieś dwa centymetry. Szybko podniosła głowę, żeby w międzyczasie nie paść ofiarą chochlików. – Co one wyrabiają? – zawołała, wskazując ręką okno. Właśnie taszczyły do niego całą ławkę z zamiarem wyrzucenia jej na dziedziniec. Zgrzyt drewna o kamień sprawił, że blondynka zmarszczyła brwi, bo dźwięk dodatkowo spotęgował ból. Bird złapała się z jękiem za głowę. To było nie do zniesienia!
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 1 Paź - 20:18;

Wydusiła do Bird gorące podziękowania za skuteczną osłonę ale też uratowanie jej kolczyków. Niuchacz był zaiste bardzo łakomym na błyskotki zwierzakiem i niestety dosyć zwinnym. Dzięki Puchonce starcie zostało wygrane jednak te latające krzesła i szkło wzbudzało już niepokój. - To było śliczne zaklęcie, Bird! - posłała jej cokolwiek skromny acz radosny uśmiech gdy ta zajęła się krzesłem w tak elegancki sposób. Dzięki temu mogła zauważyć jak jeden dziobasty jegomość wspina się po kamiennym filarze z dziobem napchanym galeonami. Uniosła różdżkę na wysokość swoich oczu, celowała przez dłuższą chwilę i wystrzeliła zaklęcie lewitujące wprost w niuchacza. Blask objął jego futrzaste ciałko i dzięki temu mogła przyciągnąć go do siebie. Przytuliła go leciutko i wolną ręką uwalniała jego dziób od nadmiaru galeonów. Mógłby się jeszcze udusić! - One są urocze, ale nie rozumiem jak mogły przymierzyć się z chochlikami. - spetryfikowała maluszka i położyła obok już "zebranych". Podwinęła rękawy szarego puchońskiego mundurka i zadarła głowę, aby zapoznać się z następną przeszkodą. - Zatrzymajmy ją razem! Ławka nie ma szans z podwójnym "depulso" albo nasze dobre "arresto momentum". - podsunęła propozycję i przysunęła się bliżej dziewczyny bowiem z każdą sekundą chochliki coraz dalej wypychały zawaloną ławkę. Miała nadzieję, że dadzą radę, bowiem… na ucieczkę było już za późno!
Powrót do góry Go down


Bird Burroughs
Bird Burroughs

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 155
C. szczególne : kwiatowy zapach, szeroki uśmiech i radosne iskierki w spojrzeniu; piegi; na szyi zawsze nosi medalik ze św. Antonim.
Galeony : 70
  Liczba postów : 156
https://www.czarodzieje.org/t19602-bird-burroughs#582706
https://www.czarodzieje.org/t19605-ptaszki-ptaszki#582801
https://www.czarodzieje.org/t19603-bird-burroughs#582707
https://www.czarodzieje.org/t19670-bird-burroughs-dziennik#58845
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptySro 7 Paź - 16:28;

Ukłoniła się figlarnie w podzięce za komplement, odwzajemniając uśmiech koleżanki. – Może się zorientowały, że w trakcie rozróby mają łatwiejszy dostęp do błyskotek – zgadywała, bo dla niej to przymierze było zupełnie niespodziewane. To był jedyny związek chochlików z pociesznymi, grubiutkimi niuchaczami, jaki była w stanie znaleźć.
Jazgot był trudny do zniesienia, ale na szczęście Bonnie zachowała zimną krew. Bird skinęła głową. – Depulso na trzy? – zapytała z sercem w gardle. Czujnie obserwowała okno. – Raz... dwa... – Chochliki jeszcze przez chwilę siłowały się z ławką, ale ta w końcu przechyliła się i zaczęła spadać. – Trzy! – wykrzyknęła Bird i zaraz po tym promień wystrzelił z jej różdżki. Ławka poleciała w bok, omijając puchonki i – na szczęście – wszystkie niuchacze. Gdy Burroughs pochyliła się, żeby odetchnąć z ulgą, dostrzegła jeszcze jedno zwierzątko, schowane za zbroją. Szybko rzuciła w jego stronę zaklęcie spowalniające.
Sytuacja chyba została opanowana. – Bons, ale jesteś dzielna! – powiedziała, ściskając lekko koleżankę. Bird nie sądziła, żeby poradziła sobie w pojedynkę. – Złapałam dwa niuchacze! A ty jak sobie poradziłaś? – zapytała.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPon 26 Paź - 19:16;

Zmrużyła nieznacznie oczy wobec całkiem sensownego wytłumaczenia dziewczyny. Podrapała się po policzku i musiała przyznać, że nigdy w swoim życiu nie spotkała tak barwnego sojuszu między dwoma gatunkami. - To całkiem mądre rozwiązanie choć na Merlina, niecodzienne. Chochliki i niuchacze. Wszystkie takie urocze, a tu proszę, chaos godny Irytka. - nabrała powietrza do płuc i z całej siły woli starała się nie cofnąć ze strachu przed potencjalnym niepowodzeniem. Nie należała do odważnych dziewcząt, ale tutaj chodziło o wyjście cało z tarapatów. Ta ławka naniesie nie tylko ogromu hałasu i bałaganu, a dodatkowo im obu może się coś stać! Tylko i wyłącznie Bird powstrzymywała Bons swoją obecnością przed ucieczką gdzie pieprz rośnie. Zacisnęła palce na rękawie mundurka Puchonki i razem z nią wypowiedziała inkantację choć niestety drżącym głosem. Od razu skuliła ramiona i zamknęła oczy jakby w obawie, że jednak im się oberwie. Na szczęście nie stało się nic złego, głos koleżanki pozwolił jej otworzyć oczy i popatrzeć na stan rzeczy. Chochliki wydały z siebie okrzyk pełny zawodu i wyniosły się psocić gdzie indziej. Bons odetchnęła z głęboką ulgą. Pochyliła się przed siebie opierając dłonie o swoje kolana i poświęciła pełną minutę na opanowanie oddechu. Po chwili popatrzyła na Bird z niedowierzaniem. - Ja? Dzielna? Co ty mówisz! Nogi mi się trzęsły ze strachu! - zaśmiała się aby ukryć zakłopotanie, które jednak było widać po rumieńcu na policzkach. Wyprostowała się i zgarnęła włosy w zwyczajną kitkę ułożoną wygodnie na karku. - Cztery. O, aż cztery! Wow. - pogłaskała czarne futerko spowolnionego niuchacza i uśmiechnęła się czule. - Bird, kochana, słuchaj, ja nie dam rady ich łapać. To męczące. - a nie była w zbyt dobrej kondycji, aby biegać za stworzonkami i ratować zamek wraz z innymi łowcami zwierzaków. - Chcesz je ode mnie przejąć, aby Swann spojrzał na ciebie łaskawiej kiedy pokażesz mu ile ich zebrałaś? - gotowa była odstąpić swoje "łupy" koleżance, której przydadzą się do uzyskania większej chwały dla Huffelpuffu.

| przepraszam za zwłokę, kajam się srogo Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 3304533593 |
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 13 Maj - 14:38;

To przykre, że tyle dni ze sobą nie rozmawiali. Gorszy jest jednak fakt, że nie potrafił zdobyć się na porządną rozmowę. Ilekroć powtarzał sobie, że już czas przerwać milczenie to przypominał sobie ból, który chyba na stałe ulokował się na dnie jego serca. Trudno to lekceważyć. Chciał spotkać się z Robin, bo tęsknił za rozmawianiem i odwalaniem dementorskimi scen, ale z drugiej strony wiedział z czym to się wiąże. Musi oswoić się z nowym stanem rzeczy. Miał już za sobą rozmowę z Hunterem i nie było tak źle jak dotychczas przypuszczał. To znaczy, że teraz trzeba przełamać to szaleństwo i powrócić do dni kiedy mogli rozmawiać o wszystkim. Dzisiejszy dzień był ku temu dobrą okazją. Ronin miała urodziny. Szukał jej z rana (to znaczy około południa, bo zanim zebrał się z łóżka i ogarnął na tyle, aby mieć odwagę do niej podejść to zbliżała się godzina obiadu) chcąc za wszelką cenę uniknąć spotkania jej w godzinach popołudniowo-wieczornych, gdyby na przykład wybierała się na randkę. Nie chciał tego widzieć ani nawet wiedzieć jakie ma plany na później. Nie ubrał się na to jakoś specjalnie elegancko bo szczerze powiedziawszy nawet o tym nie pomyślał. Wszystkie jego myśli oscylowały przy tym, aby zachowywać się względnie normalnie i ignorować ból złamanego serca. Chciał się upewnić czy między nimi będzie w porządku… Robin była gdzieś w okolicach dziedzińca; znalezienie jej w zamku było dziecinnie proste albo to on po prostu nauczył się podążać śladem jej stóp? Należała do grona rozpoznawalnych dziewczyn w Slytherinie więc zadanych kilka pytań przypadkowych uczniów przywiodło go na osłoneczniony dziedziniec. Zatrzymał się przy kamiennym filarze i przez moment na nią patrzył, ciesząc się, że siedzi sama, a nie w towarzystwie. Powtarzał sobie w myślach milion zdań, które mógł jej powiedzieć na początek takiego spotkania. Zastanawiał się czy nie brzmią sztucznie, ale gdy tak zerkał na nią z oddali (raptem parę sekund!) to wszystkie plany diabli wzięli. Opuścił wzrok na trzymany w ręku mały pakunek, który stanowił nieźle zapakowany prezent (nie, on tego nie pakował; wymęczył Sophie, aby mu to ładnie okleiła). Nabrał powietrza do płuc bo im dłużej zwleka tym większa szansa, że stchórzy. Ruszył w jej stronę, a każdy krok nie miał w sobie nic z pewności siebie. Raz w połowie drogi zwolnił jakby chcąc zawrócić póki go nie widzi. Nie zrobił tego, zmusił swoje nogi, aby zaniosły go jeszcze bliżej białej lawki. Jak na złamane serce to dudniło całkiem głośno w jego trzewiach. Czemu się denerwował? Zatrzymał się przed nią, rzucając na jej osobę swój cień, odcinając ją tym samym od promieni słońca. Nie ma już odwrotu. - Nie myślałaś chyba, że nie wiem o twoich urodzinach?- usłyszał swój nieco schrypnięty głos kiedy to użył jednego z wielu zdań, które dopracowywał przez dobrą godzinę. Nie wręczył jej prezentu by nie dopuścić do sytuacji, że poczuje ciepło jej dłoni - standardowy zestaw "trzymania się z daleka" choć w wersji absolutnego minimum. Najzwyczajniej w świecie położył opakowanie na jej kolanach (czy tam zeszycie), a było to pudełeczko mieszczące się we wnętrzu dłoni, lekkie, ciepłe od jego własnych rąk, kiedy to ściskał opakowanie przez ostatnie kilkanaście minut. Usiadł sobie na ławce, obok niej, bez pytania rzecz jasna. - Kiepski jestem w życzeniach, no ale wszystkiego najlepszego, eee, korzystaj mądrze i nie wykorzystuj tego przeciwko mnie. I nie płaciłem za to nic, więc nie uznaję słów "nie mogę przyjąć" czy coś w ten deseń.- wydusił z siebie na jednym tchu, zaraz to nerwów drapiąc się po skroni bo oto za moment usłyszy jej głos, wyczuje w nutach jej wypowiedzi szczere intencje, a będzie musiał zachowywać się przy tym normalnie, bez nawet najmniejszego cienia grymasu. W pudełku był mały amulecik z ukrytą w kamieniu rośliną jemioły (która delikatnie wibrowała od skrywanej w sobie magii i niestety nie wiedział jakiej) oraz buteleczka Veritaserum, którą wygrał w wielkanocnym wyścigu jackalope. Eliksir prawdy przyda się bardziej dziennikarce niż półwilowi. Oparł nadgarstki o swoje kolana, pochylając się dosyć mocno w kierunku świeżo ściętego trawnika i tak sobie czekał aż dziewczyna rozpakuje prezent i na to zareaguje. Standardowo omijał jeszcze jej spojrzenie, dopiero przygotowywał się do tej konfrontacji. Próbował zapomnieć o tej ciężkości za mostkiem. Nie był już rozemocjonowany ale tak łatwo nie wyzbyje się z siebie żalu i smutku, że jednak pokochała kogoś innego. Miała prawo, a od teraz muszą odnaleźć równowagę na innej płaszczyźnie relacji.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 13 Maj - 16:36;

Jak to możliwe, że ostatnie dni w jej życiu były wspaniałe i paskudne jednocześnie? Ktoś mógłby powiedzieć, że to po prostu nierealne aby jedna osoba odczuwała tak wiele różnorakich emocji w tym samym czasie. Ale ewidentnie ta sama osoba nie miała sposobności poznać Robin, czyli królowej wszystkiego co popaprane. I o ile naprawdę cholernie się cieszyła z faktu, jak potoczyła się jej relacja z Hunterem, tak nie mogła odczuwać tego szczęścia w pełni. Wiedziała doskonale czemu tak jest, chociaż nie mówiła tego głośno. Nie potrafiła. Wciąż obwiniała się o to, co zrobiła Eskilowi. Jak go potraktowała. Jak jakąś zabawkę, która zużyta powinna być odstawiona w kąt. Merlin jej świadkiem, że cholernie ciążyło jej to na sumieniu. A jeszcze bardziej, kiedy spędzała czas w towarzystwie Huntera. To chore. Głupie i beznadziejne. Wiedziała o tym, ale mimo wszystko trwała w tym gównie po uszy, nie zdolna do tego, aby zrobić cokolwiek, co pozwoli na uratowanie wszystkiego. Powinna się odezwać do Eskila i z nim porozmawiać. Może dzięki temu uda im się dojść jakoś do ładu i składu z tym wszystkim. Jednak nie mogła się ku temu przemóc. O ile chłopak wciąż pozostawał dla niej ważnym, tak paskudna świadomość faktu, że złamała mu serce, ciążyła jeszcze bardziej, niż powinna. Jakieś dziwne przekonanie mówiło jej, że nie powinna zakłócać jego spokoju, bo przecież doskonale wiedział, gdzie w razie czego może ją odnaleźć. Mijały jednak kolejne dni, a ona wciąż nie miała z nim najmniejszego kontaktu. I czuła się z tym faktem fatalnie. Ilekroć ulubiony półwil pojawiał się w jej myślach, tak często jej nastrój momentalnie się pogarszał i tylko obecność Huntera obok mogła cokolwiek na to poradzić. Miała już tego serdecznie dosyć. Czasami próbowała znaleźć ten konkretny moment, kiedy jej życie tak bardzo się pokomplikowało, ale to zadanie było po prostu nierealne. Tak więc zamiast zajmować się tak głupimi rzeczami jak rozmyślanie nad tym, jak bardzo popaprane jest jej życie, próbowała skupić się na obowiązkach dnia codziennego. Szło jej to cholernie źle. Widzieli to zarówno w szkole jak i w pracy. Jej artykuły nie miały już „tego czegoś”, choć Robin usilnie starała się zrobić wszystko, co w jej mocy, aby im to przywrócić. Dlatego tego dnia postanowiła skorzystać z pięknej pogody, usiąść na dziedzińcu i dalej pisać rozpoczęty poprzedniego dnia artykuł. Krew z nosa szybciej płynęła niż ona przelewała słowa na pergamin… Siedziała na tej ławce już kilka nieszczęsnych godzin i to był po prostu jeden wielki dramat. Nawet nie pamiętała, jaki dzisiaj dzień. Że ma dzisiaj urodziny. Zbyt skupiona na wszystkim wokół, kompletnie nie patrzyła w kalendarz. Dalej próbowała coś pisać, kiedy nagle coś przysłoniło słońce, które dotychczas świeciło prosto na nią. Z konsternacją zmarszczyła brwi i podniosła wzrok do góry. Ogromny kleks powstał na kawałku pergaminu, który trzymała na kolanach, ale kompletnie się tym nie przejmowała. Patrzyła oniemiała na Eskila, który stał przed nią. Ile to już czasu minęło od ich ostatniego spotkania? – U…urodzinach? – zapytała niepewnie, bijąc się jednocześnie z myślami i sama ze swoim ciałem. Chciała się do niego rzucić i go uściskać, ale przecież nie mogła tego zrobić. Nie po tym wszystkim. – Zaraz, to dzisiaj piętnasty? – te słowa wypowiedziała już bardziej we własną stronę, niż w jego kierunku. Dalej patrzyła na niego, bojąc się chociażby mrugnąć, kiedy podał jej pakunek i usiadł obok niej na ławce. Podążyła za nim wzrokiem, nawet nie zwracając uwagi na ten podarunek. Jego obecność obok była chyba najlepszym prezentem, chociaż nie powiedziała tego rzecz jasna głośno. – Eskil, nie musiałeś mi nic dawać… – jęknęła kręcąc głową z dezaprobatą. Odrzuciła na ziemię i poplamiony pergamin i kałamarz z którego wylała się resztka atramentu na trawę i wzięła w dłoń małe pudełko. Otworzyła je dosyć sprawnie i spojrzała do środka aby zapoznać się z zawartością. Jakaś dziwna gula wzruszenia pojawiła się w jej krtani, kiedy patrzyła na amulet i fiolkę jakiegoś eliksiru. Po chwili ponownie podniosła na niego wzrok – Naprawdę nie musiałeś – dodała po chwili szczerze i z głębi serca.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 13 Maj - 18:59;

Miał nadzieję, że faktycznie czas wyleczy rany. Nie miał żadnej innej alternatywy, która pomogłaby mu zapomnieć... no dobra, mógłby dać się porwać wylewnemu Marcusowi jednak z nim zapominanie jest krótkotrwałe jak na te przypadkowe chwilowe spotkania. Nie mógł sobie nim pomagać. Przy Doireann odpoczywał tak mentalnie, bo nie musiał się w niczym wysilać, a rozmowa z dziewczyną przychodziła łatwo. Niestety póki co nie znalazł niczego ani nikogo, kto mógłby raz a porządnie pomóc mu wyjść na prostą z tym uczuciem porzucenia i niechcenia. Pozostał mu czas. Przykre jest też to, że mierziło go cudze szczęście. Chciał aby Robin i Hunter byli szczęśliwi ale... w głębi serca chciał być powodem tych uczuć. Teraz, kiedy wzajemnie siebie uszczęśliwiali, on trzymał się z daleka, aby nie musieć oglądać ich radości skoro nie potrafił jeszcze przejść z tym do porządku dziennego. To przykre jednak prawdziwe choć pocieszający jest fakt, że to raczej etap przejściowy prowadzący do pogodzenia się z tym, na co nie ma już wpływu. Przełamał to gorzkie milczenie, które podtrzymywał od ilu... dwóch tygodni? Nie miał pojęcia ile minęło czasu, ale bolało tak samo jak tamtego dnia z tym, że teraz nad tym całkiem panował. Dostrzegł wyraźnie, że nie spodziewała się jego obecności (nie chciał wiedzieć czy czekała tu na Huntera czy po prostu spędzała sobie czas w samotności), a kleks który ozdobił pustą stronę pergaminu mówił więcej niż tysiąc słów. Serce podchodziło mu do gardła ze stresu, ale dzielnie ignorował ten stan, siadając po prostu obok na znak, że wcale nie zamierza teraz jej unikać. Są jej urodziny, nie mógł w takim dniu jej ignorować. Skoro dzisiaj milczenie zostało przerwane to znaczy, że już do tego nie będzie mógł wrócić. Z jednej strony nie chciał już takiej sytuacji bo strasznie mu jej brakowało ale z drugiej strony bał się tego co będzie dalej. - Yhym. Od dzisiaj nie jesteś już nastolatką. - pokiwał głową, nie dociekając jednak czym zaprzątała sobie głowę, że zapomniała jaki dziś dzień. To znaczy, że niczego nie organizowała... albo ktoś planował organizować coś dla niej. Niestety Eskil nie zaliczał się do grona pomysłodawców, ograniczając się do podarowania prezentu i próby rozmawiania. - Ta, jasne, co byłby ze mnie za... - gorąc uderzył jego twarz kiedy ból serca promieniował aż do gardła - ... przyjaciel gdybym olał twoje urodziny. - bo przecież mówiła, że chciała się z nim widywać, prawda? Odwoływał się do tego choć miał świadomość, że od teraz nie mogło między nimi dojść do żadnych interakcji fizycznych. Tak jak niegdyś przy Hunterze, tak przy niej musiał udać się na odwyk od zwykłego ciepła, aby łatwiej oswoić się zesfriendzonowaniem. - Zemścisz się na mojej siedemnastce. - dodał jeszcze i choć czuł jej spojrzenie na sobie to strasznie trudno było mu je odwzajemnić. Próbował się do tego zmobilizować ale to wszystko go przygniatało i nie pozwalało skrzyżować się ich spojrzeniu. - Czy ty przeczytałaś co to za eliksir...? - zapytał z udawaną nutą zniecierpliwienia, bo nie dawał jej eliksiru euforii, a cholernie drogie veritaserum! Teraz już lekceważył robinowe "nie musiałeś", bo tekst był zgoła oklepany. W końcu udało mu się podnieść wzrok, przelotnie zerknąć w jej czekoladowe oczy i przy tej sekundzie straszliwie za nimi zatęsknić. Niech ten czas płynie szybciej... niech się wszystko unormuje tak jak być powinno...
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 21 Maj - 8:41;

Nie ma co ukrywać; Robin doskonale wiedziała, że zapomnieć to wcale nie taka łatwa sprawa, jakby się mogło wydawać osobą z zewnątrz. Ktoś, kto nie był w to wszystko zamieszany, mógłby sądzić, że wcale nie potrzeba tak wiele wysiłku, aby ktoś stał się tylko przeszłością. Ona na pewno by się z tym nie zgodziła. Nie po tym wszystkim, co przeszli i jakie mieli wspólne doświadczenia. Na Merlina, przecież w całym tym czasie razem z Eskilem naprawdę mocno zdążyli się do siebie zbliżyć. Ten czas, kiedy nie było półwila obok niej, był strasznie dla niej ciężki. Przywykła do codziennych żartów, głupich dowcipów, czy wspólnego objadania się kolejnymi porcjami słodyczy. Jednak teraz, kiedy patrzyła w jego jasne tęczówki, czuła się…. naprawdę dziwnie. Czuła, że to wszystko jest nie takie, jakim być powinno. Oboje się męczyli, chociaż nie rozumiała czemu. Ale pomimo tego, że być może występował tutaj jakiś dyskomfort, był on zmieszany ze szczęściem. Wynikało ono z jednego, bardzo prostego faktu, chłopak przerwał milczenie, które zadręczało ją od dłuższego czasu. I miało niewiele wspólnego z jej nowym uczuciem, które pojawiło się względem Huntera. Czuła, jakby zyskała coś wyjątkowego kosztem czegoś równie dla niej ważnego. To chyba nie powinno wyglądać w taki sposób… Zapach jego ciała doleciał do jej nozdrzy, kiedy usiadł obok niej. Tak wspaniale kojarzący się z samymi dobrymi chwilami. Coś przewróciło się w jej żołądku, ale dzielnie zignorowała to uczucie. Uśmiechnęła się niemrawo słysząc jego słowa. - Taaa, teraz powinnam zacząć zachowywać się jak dorosły człowiek, co?- prychnęła pod nosem, bo nawet z jej ust, a może szczególnie z jej ust, brzmiało to wręcz irracjonalnie. Westchnęła delikatnie słysząc tę chwilę zawahania w jego głosie. Słowo przyjaciel tak bardzo nie oddawało całej złożoności ich relacji, jak to tylko było możliwe. Uśmiech na jej ustach stał się nieco bardziej naturalny, kiedy usłyszała kolejne jego słowa. - A żebyś wiedział, nie odpuszczę takiej okazji! Będziesz błagał o litość! - starała się uśmiechnąć szeroko, choć nie była pewna, czy to jej wyszło. Przeniosła wzrok z powrotem na flakonik, któy trzymałą w dłoni. Podniosła go na wysokość oczu, aby odczytać napis na etykiecie. A kiedy w końcu dotarł do niej sens słów, jakie były tam zapisane, spojrzała na niego, jak na idiotę. -Chyba sobie ze mnie kpisz! Veritaserum?! Przecież to kosztuje majątek! - no oczywiście, że takiego prezentu nie mogła przyjąć i nawet nie zamierzała. Biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji życiowej obecnie znajdował się Eskil, spaliłaby się ze wstydu, gdyby z pełną świadomością naciągnęła go na takie koszta...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 21 Maj - 19:20;

Tęsknota za nią zżerała go od środka. Straszliwie przez to cierpiał, wielokrotnie chciał iść w jej stronę, powiedzieć, że nie zgadza się z jej werdyktem, a nawet żądać, aby upewniła się czy faktycznie kocha Huntera... ale przecież Eskil tak nie działa. Zrozumiał dobitnie podaną informację, że to nigdy się nie zmieni, i aby nie pozostać całkowicie samemu należało zadbać o przerwanie milczenia. Próbował wykrzesać z siebie nieco entuzjazmu jej urodzinami, ale było dosyć niezręcznie kiedy rozmawiali ze sobą po tak długim czasie. Dla niego ta cisza trwała całą wieczność, a usłyszeć teraz jej głos, a nawet swoje imię w jej ustach... to było coś znajomego, ciepłego, kojarzącego się przyjemnie i bezpiecznie. Wstrzymał oddech, aby przez ten czas bezdechu przywołać swoje myśli do porządku. Nie ma tu miejsca na żaden chaos, zasady są jasne i należy ich przestrzegać. Słysząc jej słowa wywrócił oczami, a to było tak eskilowe, że i usta poszły w ruch, rozciągając się z lekkim uśmiechu. Choć Robin wywołała w nim dosyć solidną dawkę cierpienia, tak teraz znieczulała to swoimi słowami. - Możesz sobie próbować być dorosła, ale póki mam coś w tej kwestii do powiedzenia to nie będzie ci tak łatwo. - zapewnił wszak był autorem wielu głupich akcji, scen i pomysłów, w które wciągał zwłaszcza blondynkę, a teraz planował, że w przyszłości dojdzie do tego też Hunter, którego pragnął trzymać w pobliżu dla komfortu psychicznego. To pokićkane - przez nich cierpiał, ale też mimo wszystko za nimi tęsknił i do nich lgnął. Czyżby był masochistą? Jeśli tak, to cóż, trzeba się z tym pogodzić. - Czy ty właśnie mi grozisz? I że co, że niby jeszcze obetniesz mi włosy przed urodzinami żebym wyglądał jak człowiek? - pytał retorycznie, ale też kontrolowanie, jakby chciał uzyskać od niej potwierdzenie - tak, zrobię to, spędzimy razem czas, będziemy się przekomarzać i jednocześnie wewnątrz pozostawiać myśli dotyczące ich innego etapu relacji. Cały czas czuł niedosyt Robin. Było mu mało i to uczucie było okropne zwłaszcza, że ten deficyt miał pozostać w nim już całe życie. Miał ochotę jęknąć z żalu, ale zacisnął zęby i nie pozwolił sobie na to. Głośno westchnął i rozmasował swoje czoło. - Na gacie Merlina, widać, że nie słuchałaś co do ciebie mówiłem. - skarcił ją słowami, ale próżno było szukać w tym złości. - Nie wydałem na to nawet sykla. Wygrałem w zawodach, a że tobie bardziej się przyda eliksir prawdy to jest twój, o ile nie będziesz go testować na mnie. - przypomniał to, co powiedział chwilę temu kiedy do niej dołączył. Wcisnął ręce do kieszeni szaty bo tak strasznie korciło go, aby przysunąć się bliżej jej ciepła. Trzeba jednak przyznać, że zachowywał się całkiem grzecznie - zdecydowanie bardziej odpowiedzialnie aniżeli było to w przypadku odpuszczania sobie Huntera.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 27 Maj - 8:52;

To, co ostatnio powiedziała Eskilowi, było prawdopodobnie najtrudniejszą rzeczą w jej życiu. Wiedziała, że tę sytuację można rozwiązać w dwojaki sposób. I najbardziej dobijał ją fakt, że w zasadzie to ona nie mogła o tym zadecydować. To wszystko pozostawało w rękach Eskila. Musiał podjąć decyzję, czy mimo słyszanych przez nią słów, będzie chciał mieć dalej z nią cokolwiek do czynienia, czy nie będzie w stanie jednak temu podołać i woli odciąć się kompletnie. Ta bezczynność i czekanie na jego werdykt niczym na zbawienie była najgorsza. Ale przecież nie mogła naciskać. Grzecznie czekała, choć wcale nie miała ochoty. Wolała iść do jego dormitorium i walić pięściami w drzwi dopóki jej nie otworzy i nie powie, że dalej mogą się przyjaźnić. Chyba pierwszy raz w życiu wykazała się dorosłym podejściem do życia, bo jednak tego nie zrobiła. Pozwoliła mu to wszystko przetrawić. A teraz widząc go obok siebie, nie mogła się nadziwić, jak głupia była, że jednak tego nie zrobiła. Jej przyjaciel ewidentnie cierpiał. A ona nie zrobiła nic, aby mu pomóc przez to przejść. Uśmiech który pojawił się na jego ustach nieco przypominał ten, którym zwykł w normalnych okolicznościach częstować. Ciasny supeł w jej żołądku, nieco się rozluźnił. - No mam nadzieję. Nie chcę być dorosła. To się wiąże z obowiązkami i w ogóle… - jęknęła naprawdę zdegustowana wizją Robin Doppler chodzącej w garsonkach i szpilkach, z ciasno spiętymi włosami w kok tuż nad karkiem i z wyniosłą miną dorosłej osoby. Nie, nie mogła do tego dopuścić, nie ma opcji. Zdecydowanie bardziej wolała wszelakie głupie pomysły, jakimi miał ją uraczyć Eskil. Im częściej będzie blisko niej, tym częściej wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Uśmiechnęła się nieco złośliwie na dźwięk jego kolejnych słów. - Oczywiście, że tak! Eskil, wyglądasz jak lump. Pamiętaj, że zawsze mogę wejść do waszego dormitorium i obciąć ci je jak będziesz spał - nie groziła. Obiecywała, że nie zamierza zaprzestać swojego spotykania się z półwilem, jeśli tylko on wyrazi chęć do dalszego utrzymywania ich znajomości. A wydawało jej się, że te prezenty, które dał jej z okazji urodzin, były swojego rodzaju symbolem pokoju. Ona sama cholernie to doceniała. Przewróciła efektywnie oczami tak, jak tylko ona potrafiła to zrobić.- Dobra, dobra! - przerwała mu szybko. - Skoro nie wydałeś na to nawet knuta, to muszę ci podziękować - stwierdziła, uśmiechając się szeroko w jego stronę. Powoli rozluźniała się i czuła, że jeszcze może być tak, jak było dawniej. Na pewno oboje potrzebowali na to jeszcze wiele czasu, ale czuła, że byli na dobrej drodze. - Swoją drogą, to skąd wiedziałeś, że dzisiaj się starzeję? - zapytała jeszcze, dalej przyglądając się niewielkiemu flakonikowi, który jej podarował. W myślach już ustalała, w jakich okolicznościach najlepiej będzie go wykorzystać. No i zgodnie z zaleceniem Eskila, nie zamierzała nadużywać tego produktu względem niego samego. Tego by jej chyba nie wybaczył a i czuła sama, że tak naprawdę wcale nie potrzebuje veritaserum, aby dowiedzieć się czegokolwiek od Ślizgona. Jeśli chciała, to sam jej wszystko mówił. Po co w tym celu używać tak drogocenny eliksir...
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptySob 19 Cze - 11:33;

Powinien martwić się, że Robin staje się dorosła? On sam dalej nie miał tych siedemnastu lat (już niewiele brakowało!), ale nigdy dotąd nie odczuwał specjalnie różnicy ich wieku. Teraz też towarzyszyło mu przeczucie, że pomimo dzielących ich lat to będzie mógł na nią liczyć. Oboje przechodzili swoje małe prywatne piekło kiedy czas miał leczyć wyrządzone rany. Wzajemnie siebie poranili i nie dało się tego naprawić. Musieli przejść z tym do porządku dziennego. Nie było tak źle jak mógłby przypuszczać. Rozmawianie z Robin przychodziło mu tak naturalnie jak oddychanie. Nie musiał się wysilać, po prostu mówił i choć z początku wyczuwalny był w nich stres tak ten z każdą chwilą przemijał. Wystarczyło, że zachowywała się tak jak go do tego przyzwyczaiła. Dopiero jej szeroki uśmiech przypomniał mu, że poniekąd ją za to kocha jednak dzielnie zacisnął zęby i udawał sam przed sobą, że wcale o tym nie pomyślał. - Będę ci pomagać lekceważyć obowiązki. - zadeklarował, puszczając też jej oczko. Na gacie Merlina, coraz więcej ciepła rozlewało się po jego klatce piersiowej bowiem samo rozmawianie z nią jak za dawnych czasów rozluźniało jego ramiona. Tęsknił za nią jak diabli, ale nie mógł jej tego powiedzieć. Wiedziała o tym, prawda? Pewnych rzeczy nie trzeba wypowiadać, bowiem są oczywiste. - Obiecanki-cacanki. Od ferii grozisz mi obcięciem włosów i nic z tym nie robisz. Chyba poproszę Ruby o to... ale nie, ona mi utnie przy tym uszy. To może Dorieann albo eee... Hope... mniej krwiożerczo... - dumał sobie na głos i zerkał kątem oka na Robin. Wymieniał imiona dziewczyn po to, aby samemu siebie przekonać, że ma wiele osób wokół siebie, w których mógłby ulokować swoje uczucia. Należy sobie to wmówić i przede wszystkim faktycznie zainteresować się innymi dziewczynami, a nie Robin, która w dodatku jest już zajęta. - Ty mi już lepiej nie dziękuj, bo jeszcze nadejdzie drugi koniec świata. - próbował się roześmiać przy tym nietypowym żarciku, który prawdopodobnie nie zostanie zrozumiany i poniekąd mu to wyszło. Dźwięk jaki z siebie wydobył mógł śmiało uchodzić za wesoły. Wyprostował plecy, siadając wygodniej na ławce - okrakiem i przodem do Robin - i to też był niezawodny znak, że pożegnał się ze stresem i powoli wracał stary, dobry Eskil. Dało się to też zauważyć poprzez ułożenie ust, jeszcze bliższe uśmiechowi, którym ją wielokrotnie raczył. - Wizbook coś ci mówi? Imię Hunter też? Krwawy Baron? Plotki, ploteczki? Jesteś dosyć popularna w Slytherinie. - przekomarzał się z nią, bowiem zadała mu pytanie zgoła bezsensowne. Dla chcącego nic trudnego, a on chciał wiedzieć kiedy ona (oraz Hunt) obchodzą urodziny. - To gdzie urodzinowe ciastko dla mnie? - dopytał, unosząc jedną brew.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPon 21 Cze - 9:27;

Wcale nie zamierzała tak szybko dorosnąć! Naprawdę ceniła sobie fakt, że pomimo wszystko wciąż ma sposobność zachować w sobie tak typowy dla młodzieńczego wieku optymistyczny sposób bycia. Nie wątpiła w ludzi i nie chciała zacząć tego robić. Nie zamierzała zacząć sztywno trzymać się wyznaczonych przez jakiekolwiek kanony standardów tylko po to, aby udowodnić, jaką to super dorosłą osobą się nie stała. Wciąż pozostawała tą samą Robin co jeszcze kilkanaście godzin wcześniej. Dalej chętną do niesienia pomocy przyjaciołom i bliskim, skłonną do tego, aby naprawdę poświęcać się dla innych. Bo taka właśnie była. I wiek, który właśnie zawitał na jej karku, wcale nie miał tego zmienić. Obecność Eskila obok niej w tym momencie była bardzo pomocna w całym procederze nie ulegania modzie na dorosłość. Zwłaszcza, gdy składał tak piękną deklarację jakoby dzięki niemu miała mieć lepszą możliwość lekceważenia tego, co powinna robić. Zmarszczyła groźnie brwi, słysząc kolejne jego słowa. Bezmyślnie odłożyła wszystko, co miała na swoich kolanach na bok i sięgnęła w stronę swojej torby. Wymacanie różdżki zajęło jej kilka chwil, ale ostatecznie znalazła się ona w drobnej dłoni blondynki. - Zapraszam serdecznie. Zrobię to choćby i w tej chwili. A nie będziesz mnie zastępował jakąś Ruby-Smubi czy tam Dżordżaną... - prychnęła pod nosem, bo świadomość tego, że ktoś inny miałby to robić za nią była naprawdę drażniąca. A przecież nie powinna być, prawda? Przecież to ona wyraźnie powiedziała, że "nic z tego nie będzie". Zachowywała się głupio, jednak nic nie mogła na to poradzić. - To co, tniemy? - zapytała jeszcze po chwili, kiedy już z pewnością zrozumiał, że wcale nie żartowała i ta myśl mogła zakorzenić się w jego czaszce. Dalej na niego zła, znów prychnęła pod nosem kiedy wspomniał o tak oczywistych rozwiązaniach na to, aby poznać jej datę urodzin. Gniewnie skrzyżowała ręce na wysokości klatki piersiowej, z różdżką wciąż tkwiącą w dłoni i niebezpiecznie skierowaną ku górze. - Ta, popularna... - wymruczała pod nosem i ostentacyjnie wykonała pięknego młynka oczami. Zerknęła na niego kątem oka, kiedy wspomniał o urodzinowym ciastku. Oczywiście żadnego nie miała, ale przyznawać się do tego nie zamierzała, co to, to nie. - Jakbyś był grzecznym wilowatym, to byś dostał - oznajmiła, ostentacyjnie unosząc podbródek ku górze, choć robiąc to kompletnie nie świadomie. Jednak Eskil znał ją już na tyle, że na pewno musiał zwrócić na to uwagę.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 24 Cze - 14:04;

Odetchnął z ulgą. Pomyśleć, że szedł do niej z duszą na ramieniu, a teraz byłby w stanie wyrwać ją sobie całą i wtłoczyć do ciała Robin, gdyby tylko sobie tego zażyczyła. Na jego ustach tkwił już eskilowy uśmiech, a w jej spojrzeniu były te jego ulubione iskry, oznaczające nic innego jak bystry umysł. Testował sobie jej reakcję na wieści, że on ma koleżanki. Dobre koleżanki. Z żadną się co prawda nigdy nie całował (a gdyby to tak zmienić…), ale wierzył, że może Robin mogłaby być odrobinę zazdrosna? Jej zbulwersowanie było dla niego niczym ciepły okład na rany jednak nie doszukał się w tym niczego, co mogłoby dać mu nadzieję, że zmieni swoje zdanie. Pozostało więc to zaakceptować. Zakrył palcami kawałek jej dłoni oraz kawałek różdżki, napierając na nie w odpowiedni sposób, aby zniżyła broń i w niego nie celowała. Nie potrafił się przy tym nie uśmiechać szerzej. Schlebiała mu. - Ja dziękuję, lubię swoje uszy, a głowa mi się jeszcze przyda. - szkoda, że wcześniej nie rzucał takimi tekstami! Serce by rosło z radości a teraz po prostu się uśmiechał, bo przypomniał sobie, że to takie łatwe przy ten blondynce. Och, urażonej blondynce. - Nawet dziesięć dziewczyn nie byłoby w stanie…- tak się zdziwił swoimi słowami, że bardzo mocno ugryzł się w język. Auć! Boli! Skrzywił się z bólu i na parę sekund zasłonił usta wierzchem dłoni. Nie można kończyć takich zdań. - Ja niegrzeczny? Niegrzeczne było ćpanie glicynii. Co, tęsknisz już za tą brzydką gębą?- sturchnął ją lekko w ramię, zaczepiał ją. - Są twoje urodziny. Rozchmurz się bo inaczej zacznę cię łaskotać i nawet Hunter cię nie uratuje. - pogroził, wyjątkowo podekscytowany wizją, że mógłby do tego doprowadzić.
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 1 Lip - 10:52;

Poniekąd czuła przerażenie związane z tym, jak daleko zabrnęła ich relacja. Wiedziała, że oboje zaangażowali się nader bardzo. I serce łamało jej się na milion kawałków za każdym razem, gdy docierał do jej głowy fakt, że to ona, nikt inny, jest powodem bólu, który czasami spozierał zza jasnych tęczówek półwilowych oczu. Nigdy nie chciała go skrzywdzić. W żaden sposób. I nie mogła pogodzić się z faktem, że mimo to, właśnie tak się stało. Kiedy jednak siedzieli teraz tak blisko siebie, nie mogła uwierzyć w to, że jej Eskil powracał. Że być może nie wszystko jeszcze było stracone. Mieli szansę wrócić na właściwe tory w ich relacji i ten uśmiech to potwierdzał. Jak więc mogła odpowiedzieć w jakikolwiek inny sposób niż tak samo szerokim uśmiechem? No, chyba że zdarzały mu się momenty, jak właśnie ten, kiedy testował jej cierpliwość i wystawiał ją na naprawdę ciężką próbę. Mimo że nie mogła i nie powinna tego robić, tak nie była w stanie powstrzymać się od nieco roszczeniowej postawy. Jeszcze nie była sobie w stanie wyobrazić półwila z jakąś inną dziewczyną (bądź facetem) u boku, co nie oznaczało, że nie życzyła mu szczęścia! - Zaraz ci ją utnę przy samej dupie... - zagrzmiała. I nie, nie musiał kończyć kolejnego zdania, aby dokładnie zrozumiała, o co mu chodzi. Nieco ją tym kupił oraz tym delikatnym gestem, kiedy to postanowił złapać jej dłoń, coby za bardzo nie nadużywała dzierżonej weń różdżki. - Głupi jesteś i tyle... - burknęła pod nosem, w bardzo jednoznaczny sposób mówiąc o tym, co naprawdę o nim myśli. A znał ją na tyle, aby wiedzieć, że wypowiadane słowa są kompletnym przeciwieństwem myśli. Już miała mu wybaczyć, już miała przestać być oburzoną, jednak zmusił ją do tego, by zmieniła swoje zdanie. - Ooo, co to, to nie! Sam się naćpałeś nie wiadomo jak bardzo! Hunter ci wtedy powiedział, żebyś wziął JEDNEGO bucha! - standardowo Eskil próbował zgonić winę na wszystkich, tylko nie siebie. I pomyśleć, że niespełna rok temu tak bardzo ją to irytowało a teraz tylko napawało śmiechem... - Oboje wiemy, że nawet harpia nie jest w stanie sobie ze mną poradzić, więc ciebie to tym bardziej się nie boję - ostentacyjnie prychnęła pod nosem, bo jakoś tak kompletnie się go nie bała. I kompletnie nie wierzyła w to, że coś podobnego mógłby zrobić.
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 1 Lip - 18:00;

Co się stało to się nie odstanie. Ona go nie chciała, on ją chciał, ale poznał swoje miejsce. Takie jest życie, prawda? Podobno tego kwiatu jest pół świata. Może kiedyś wpadnie mu w oko jakaś inna dziewczyna albo... Marcus chłopak, aby mógł przenieść swoje zainteresowanie na kogoś, kto mógłby je odwzajemnić. Pozostało teraz wczuć się na nowo ich przyjaźń i nie przekraczać jej granic. Niestety cały czas czuł w sobie, że wystarczyłoby tylko jedno jej skinienie, aby jego postanowienia szlag jasny trafił. Nie był jednak w stanie tak długo się z nią nie widywać. Tęsknił za nią. Chciałby ją mocno przytulić lecz póki co nie mogli. Wiedział, że wyczyta z jego twarzy tę potrzebę, a więc odwrócił wzrok i coś tam poprawił przy bucie.
- No pewnie, że jestem głupi. Uczyłem się od mistrzyni. - od razu wstał z ławki bo wiedział, że za to oberwie po łbie, jeśli zaraz nie wypruje mu flaków. Uniósł ręce w geście obronnym choć sam sobie napytał biedy. - Doskonale wiesz, że nie możesz mnie teraz zabić bo potrzebujesz mnie do uwielbiania i ćwiczeń. - dolewał oliwy do ognia i strategicznie cofał się, gotów uskakiwać przed rozeźloną dziewczyną. Świętują teraz nie tylko jej urodziny ale też ten fakt, że na nowo rozmawiają i wydaje się, że jest między nimi już "okej". Machnął ręką na stare wspominki, których ślad dalej znajdował się na jej przedramieniu. Wybaczyła mu, on wybaczył sobie, zrozumieli swoje błędy i głupoty, nie ma co do tego wracać... aż tak. - Mi pasi  jak nie zmieniam się w poczwarę. Wywaliliby mnie za to ze szkoły więc wiesz, musisz się zadowolić zwykłym, zwyczajnym, przeciętnym mną.- rozłożył ręce na boki i miał plan, że jeśli Robin się rzuci na niego z rękoma to będzie po prostu spieprzać, choćby po całym dziedzińcu i błoniach. Nie da się jej złapać choć bardzo by tego chciał.

+
Powrót do góry Go down


Robin Doppler
Robin Doppler

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Galeony : 1400
  Liczba postów : 1202
https://www.czarodzieje.org/t19800-robin-doppler#600127
https://www.czarodzieje.org/t19810-robin-i-jej-sowa#600759
https://www.czarodzieje.org/t19808-robin-doppler#600671
https://www.czarodzieje.org/t20573-robin-doppler-dziennik
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 2 Lip - 11:04;

Skrępowanie, choć w znaczącym stopniu ustąpiło, wciąż jeszcze towarzyszyło ich dzisiejszemu spotkaniu. Wolała jednak taki kontakt z Eskilem, niż żaden. To niesamowite, jak w tak krótkim czasie ich znajomości zdążyła się przywiązać do półwila. Ten ostatni czas, kiedy nie mieli ze sobą praktycznie żadnego kontaktu, był dla niej naprawdę cholernie trudnym do zniesienia. Miała wrażenie, jakby w jej ciele brakowało znacznego kawałka i w żaden sposób nie mogła zapełnić pustki, która tam zapanowała. Wiedziała, kto jest w stanie to zrobić i cierpliwie czekała na moment, kiedy będzie chciał to uczynić. O ile w ogóle będzie tego pragnął.. Rzeczywistość jednak przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Wciąż jeszcze potrafili się komunikować, jak gdyby nigdy nic. Kamień spadł z jej serca i powoli zmieniał się w drobny pył. Próbowała od razu go zdzielić, jednak był przygotowany na jej działania i szybko odskoczył. Tak więc zatoczyła się na ławkę, aby w ostatniej chwili uchronić swoją twarz przed sponiewieraniem poprzez podparcie się dłonią o jej siedzisko. - Gdyby nie to, że tak cię lubię, to pewnie już byś tutaj wisiał - oznajmiła bez większego przekonania, świadoma faktu, że zapewne i tak jej nie uwierzy. Dalej się nieco boczyła na chłopaka, ale nie mogła tego robić zbyt długi czas. Coś wymruczała niewyraźnego pod nosem w odpowiedzi na jego słowa, bo nie wiedziała, co innego może zrobić. Trafił w punkt i zapewne doskonale zdawał sobie z tego sprawę. W końcu jednak wstała z ławki na równe nogi, dalej dzierżąc różdżkę w dłoni. - No skoro nie mam wyjścia, to biorę co dają, chociaż pewnie wolałabym coś lepszego niż byle nastolatek - odgryzła się pięknym za nadobne i korzystając z tego, że chłopak jest bezbronny i tak kusi rozłożonymi szeroko rękoma, szybko wycelowała w niego i niewerbalnie rzuciła zaklęcie Levicorpus, mając nadzieję, że Eskil za chwilę zawiśnie...
Nie była pewna, ile jeszcze czasu się wydurniali w taki sposób, ale pewna była jednego: wracali do siebie. Jakkolwiek by to nie brzmiało, ona po tym spotkaniu była w stanie uwierzyć, że wszystko ułoży się dobrze. Musiało. Musiała odzyskać swojego Eskila, czy półwil tego chciał, czy nie.
+
Zt.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPon 6 Wrz - 1:10;

żaba

Może pogoda nie jest najładniejsza, ale wcale mi to nie przeszkadza w szwendaniu się głównie po dziedzińcu i błoniach. To zazwyczaj robiłem w rodzinnej willi i nie miałem ochoty tego zmieniać. Dopiero śnieg mnie przepłoszy z powrotem do jaskini w której trzymali Ślizgonów; naprawdę to okrutne, że musieliśmy tam siedzieć, szczególnie dla takiej wrażliwiej duszy jak ja!
Dziś w końcu chociaż przez chwilę nie padało, a ja mogłem poświęcać się swojemu hobby - leżałem na ławce szukając celu dla swojego życia. I go znalazłem! Grzebiąc w torbie udało mi się dopaść czekoladową żabę. Otwieram wobec tego leniwie opakowanie, by pobawić się w dziecinne zbieranie kart. Jednak w momencie kiedy to robię żaba z prędkością światła wyskakuje z opakowania. W trzech podskokach ucieka mi, by ewakuować się prosto na ramię przechodzącej obok dziewczyny. Zrywam się z ławki krzycząc STÓJ do rudowłosej nieznajomej (czy Hogwart roi się od rudowłosych panien?). Pokazuję jej gestem, by stała spokojnie. Teraz ja, niczym moja żaba wcześniej, prędko podskakuję w kierunku dziewczyny i ściągam z jej ramienia czekoladowy przysmak. Ten jednak patrzy na mnie z wydawać się mogło smutnym wyrazem twarzy; wypuszczam żabę z rąk, by pozwolić jej żyć swoim życiem.
- Zapominam, że to tylko słodycze - stwierdzam i kręcę lekko głową. Spoglądam na swoją kartę spod swoich dużych, złotych okularów, które unoszę delikatnie. Mam do też na sobie stanowczo za dużą, wiszącą na mnie, granatową koszulę oraz workowate, szare, podwinięte ponad kostki spodnie. Dziś tylko na pierwszy rzut oka wyglądam jak Cam, na drugi - już jest gorzej. - Och, spójrz jest podobna do Ciebie! Miejmy nadzieję, że wasze historie nie będą się pokrywać - mówię pokazując jej kartę Mirabelli, uśmiechając się uprzejmie do Puchonki.
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPon 6 Wrz - 22:32;

Jesień powoli zaczynała dawać o sobie coraz wyraźniejsze znaki i można było ją odczuć praktycznie w każdy wrześniowy poranek. Za to przyjemne były jeszcze popołudnia. Dlatego, tego dnia chciała wykorzystać jedno z nich, aby skończyć kilka swoich szkiców do teczki. Zabrała więc z dormitorium swój zestaw do rysowania, cały folder z rozpoczętymi projektami i wyszła na dziedziniec, aby cieszyć się piękną, jesienną pogodą.
Przez chwilę szukała wolnego miejsca, na którejś z ławeczek, jednak były ode bardzo rozchwytywane w pierwszy od kilku dni w miarę słoneczny dzień, przez co miała z tym problem. I tak przechodząc obok wielkiego drzewa, nagle usłyszała za plecami czyjś głos i znieruchomiała na komendę, która dotarła do jej uszu. Przyciskając mocniej do piersi teczkę i niewielkie, skórzane etui na ołówki zastygła, czekając, aż obok niej pojawi się łudząco podobny do nauczyciela transmutacji Ślizgon. Była dobrą obserwatorką i już jakiś czas temu dostrzegła to podobieństwo, a jednocześnie słyszała plotki o tym, że nie tylko siostra profesora Whitelighta ale również jego brat, uczęszczają do Hogwartu. Chłopak stojący przed nią był jak kopia nauczyciela, jednak w tej chwili miał na nosie okulary, które nieco zmieniały jego twarz. Dlatego też, nawet w pierwszej chwili, kiedy go zobaczyła, nie pomyliła go z jego bratem. Za to kiedy, sięgnął do jej ramienia, zakłopotana niemal od razu poczerwieniała na policzkach, patrząc na niego skonsternowana. Czego on od niej chciał?
Dopiero, kiedy zobaczyła w jego dłoniach czekoladową żabę, zrozumiała. Obserwowała jak wypuszcza ją z rąk, aby podnieść na niego, nadal lekko skrępowane spojrzenie.
- Wybacz, ale ja nawet nie wiem kim ona była... - odparła na jego słowa, jeszcze bardziej zawstydzona swoją niewiedzą na temat znanych czarodziejów. Bliżej było jej do mugolskiego świata, zdecydowanie, zatem ruchoma ilustracja kobiety na karcie, którą jej pokazywał nic jej nie mówiła - i nawet nie przeszło jej przez myśl, aby udawać, że jest inaczej. - Ale... faktycznie, jesteśmy trochę podobne - dodała po chwili, nieco ciszej, starając się jakoś podtrzymać rozmowę, bo młody Whitelight nadal stał przed nią i nie sprawiał wrażenia, jakby miał tak po prostu zaraz odejść, traktując ją jak przypadkowego przechodnia.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyWto 7 Wrz - 23:47;

Wykonuję uspokajające gesty, coby dziewczyna nie pomyślała, że próbuję ją tutaj napaść pod drzewem. Jakkolwiek absurdalnie by to mogło nie brzmieć. Ale w końcu jakiś nieznajomy biegnący na obcą dziewczyną, a ludzie w Hogwarcie bywają wprost nieobliczalni!
Kiedy ta czerwienieje na mój nagły ruch, w którym niemalże łapię ją za ramię uśmiecham się do niej anielsko, by nie przejmowała się moimi nagłymi zrywami. Wkrótce jednak żałośni wypuszczam słodycz z ręki, by mogła do końca życia hasać wesoło po hogwarckich błoniach.
- Myślisz, że będą żyć wiecznie? - pytam jeszcze filozoficznie zanim czekoladowa żaba nie znika z pola widzenia. Po zwróceniu jej wolności, odwracam się w kierunku rudowłosej Puchonki, tylko po to by zauważyć podobieństw między nią, a kobietą na karcie.
- Och, nie znasz? Nie ma co się wstydzić, niektóre osoby na kartach są tak idiotyczne, że nie mam pojęcia dlaczego się tu znalazły. Mirabella pojechała na wakacje nad jeziora, gdzie zakochała się i kompletnie straciła głowę. Dla trytona. Chciała wziąć z nim ślub, ale niestety... rodzina, kwestie prawne, nie mogła tego zrobić. Więc sama przemieniła się w rybę na brzegu jeziora i postanowiła najwyraźniej pod tą postacią żyć ze swoim trytonem. Od tamtego dnia nikt jej nie widział - opowiadam chętnie całą historię kobiety, która opowiadam z duża dawką ekscytacji, jakby to  wszystko miało jakiekolwiek znaczenie. Lubię historię. - No w każdym razie całkiem romantyczne, jakby na to nie spojrzeć! - mówię i chowam kartę do kieszeni spodni. - Podobne, ale nie aż tak, bo nie masz takiej kwaśnej miny co Mirabella, więc wyglądasz dziś znacznie piękniej. No nic, nie będę Ci przeszkadzał, widzę, że masz jakieś poważne plany. - Najpierw rzucam niefrasobliwym komplementem, a potem wskazuję na foldery w jej dłoniach. Podnoszę na chwilę do góry okulary przeciwsłoneczne, by ułożyć je na złotych lokach. Sam zaś przesuwam brązowymi tęczówkami po teczce, którą trzymała w dłoniach Puchonka z niekrytym zainteresowaniem.
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptySro 8 Wrz - 20:14;

Nie przestraszyła się jego samego czy też dość specyficznego zachowania, a raczej perspektywy, że chłopak może sobie z niej stroić żarty, a za rogiem może czyhać gromadka jego kolegów, którzy będą się śmiali z jej reakcji. Taka już była, zawsze gdzieś tam z tyłu głowy miała myśl, że może trafić na złośliwych ludzi, dla których stanie się obiektem żartów.
I nawet po pierwszych kilku minutach rozmowy nie miała pewności czy Ślizgon jest autentyczny w swoich gestach czy słowach. Nic nie mogła poradzić na to, że zwyczajnie nie mogła go wyczuć.
- Yy, myślę, że na pewno nie. Pewnie natrafi na nią jakiś pierwszak, złapie i odgryzie jej głowę - przedstawiła najbardziej prawdopodobny scenariusz jej zdaniem, kiedy tak patrzyli jak czekoladowa żaba znika za jednym z krzewów. Zaraz jednak usłyszała całą historię wielkiej miłości  czarownicy znajdującej się na karcie chłopaka. I choć cała opowieść wydawała się nieco dziwna, to i tak Davies ujęła za serce. I Whitelighta o dziwo również, jeśli wierzyć jego słowom.
- Masz rację, to piękna historia. Tyle była w stanie poświęcić dla miłości... - odważyła się skomentować, podnosząc na niego wzrok, kiedy schował kartę z czekoladowej żaby do kieszeni. A potem usłyszała komplement i automatycznie szkarłat wkradł się ponownie na jej policzki, przez co zrobiło jej się cieplej. Spojrzała na niego niepewnie, kiedy posłał w jej kierunku ostatnie zdanie. Jej odpowiedź nadeszła zupełnie automatycznie.
- Ależ, nie przeszkadzasz. W sumie to... szukałam wolnej ławki, aby się rozsiąść z... moimi szkicami - odpowiedziała dość rzeczowo, zerkając w stronę ławeczki, którą zwolnił. - Będziesz jej jeszcze potrzebował? Czy mogę... ją sobie użyczyć? - spytała po chwili, starając się ze wszystkich sił, aby nie zabrzmiało to niegrzecznie.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 9 Wrz - 4:08;

Jakie to przykre! Gdybym wiedział, że dziewczyna była kiedykolwiek obiektem żartów oczywiście nigdy nie próbowałbym takich zagrywek. Mam wiele wad, ale nie jest to złe wychowanie. Na dodatek na tyle wyższe niż u starszych członków mojej rodziny, że nie dyskryminuję nie tylko jeśli chodzi o wygląd, ale też o pochodzenie czy inne tego rodzaju bzdety.
Kolejna osoba nie potrafi wyczuć mojego zachowania. Dobrze, że żadna z nich tego nie mówi, bo byłbym naprawdę zaniepokojony swoim stylem bycia. Przez kilka minut.
- Okej, wobec tego zakładając, że żaden pierwszak nie podniesie brudnej żaby z trawy, co wtedy... - gdybam sobie dalej, bardzo przejęty życiem jakichś magicznych słodyczy na obecną chwilę. Prędko jednak o tym zapominam, by opowiedzieć historię osoby z magicznej żaby. Ponieważ lubię historię magii, a szczególnie te nieszczególnie mądre tematy, z wielkim entuzjazmem opowiadam o miłości kobiety z karty.
- Owszem piękna opowieść. Chociaż ciekawe co robili skoro ona była rybą, a on trytonem. Kiedy pomijasz platoniczność tej relacji, zaczynasz zastanawiać się nad bardzo płytkimi sprawami - dodaję jeszcze już niezbyt nieromantyczne, przechodząc do intymnych szczegółów pożycia seksualnego ryby z trytonem. Kompletnie nie przejmuję się rumieńcem na twarzy dziewczyny, bo naturalnie wychodzą ze mnie całkiem szczere komplementy. To jeden z moich nielicznych darów.
- Ależ oczywiście - zgadzam się natychmiast i wskazuję na ławkę na której wcześniej biwakowałem. Jej słowa traktuję jako zaproszenie do dalszej rozmowy więc kiedy zmierza w stronę siedziska, idę za nią. - Jesteś artystką, skoro robisz szkice? Jakiego rodzaju? - pytam po drodze z zaciekawieniem, w końcu gdyby nie rodzice, z pewnością skupiałbym się na działalności artystycznej, pozostawiając historię magii w tyle. - Gdybym miał więcej... samozaparcia starałbym się również w podobnych dziedzinach. Och, Harry jestem - paplam dalej, w końcu przypominając sobie o tym, że się nie znamy i wyciągam kurtuazyjnie dłoń w jej kierunku.
Powrót do góry Go down


Stephanie Davies
Stephanie Davies

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 169cm
Galeony : 743
  Liczba postów : 245
https://www.czarodzieje.org/t18500-stephanie-davies#527141
https://www.czarodzieje.org/t18509-korespondencja-stefanii#527458
https://www.czarodzieje.org/t18502-kuferek-stefy#527140
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Gracz




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyCzw 9 Wrz - 21:09;

- ...rozpuści się na słońcu? - dokończyła niepewnie, lekko marszcząc brwi i jednocześnie zastanawiając się czy to możliwe. To naprawdę było iście filozoficzne rozmyślanie, a Puchonka pomimo, że miała dość romantyczną naturę, w tej kwestii myślała bardzo racjonalnie. Bo przecież taka żaba z czekolady nagle nie zamieszka wśród normalnych, żywych płazów. Chyba...
Usłyszawszy jego wątpliwości na temat związku Mirabelli i trytona, najpierw nie zrozumiała o co chłopakowi konkretnie chodzi.
- Chyba wystarczyło im po prostu, że mogą żyć razem na dnie tego jeziora - podchwyciła jego rozmyślanie co do pary zakochanych, a dopiero kiedy zdała sobie sprawę z tego, że może chodzić mu o konkretne problemy międzygatunkowe, uciekła wzrokiem, mocniej przytulając do siebie swój notatnik. Ten chłopak mógłby zdobyć Order Merlina w zawstydzaniu Puchonek...
Pytając o wolne miejsce na ławce oczywiście nie spodziewała się, że Ślizgon zasiądzie na niej obok dziewczyny. Po prostu chciała go uwolnić od swojej obecności, bo przecież już złapał żabę - którą koniec końców ponownie wypuścił - i teraz nie był zmuszony już z nią rozmawiać. Ale najwyraźniej tego chciał, co nieco wybiło Davies z pantałyku. Zajęła miejsce, nieco spięta, widząc jak siada przy niej, a kiedy zapytał o jej profesję, przez chwilę milczała, czując się niepewnie w rozmowie o niej. Nie lubiła o sobie mówić. Krępowało ją to.
- Zajmuje się trochę... projektowaniem ubrań. I szyciem ich. - wyjaśniła krótko, kładąc swoją teczkę na kolanach i nerwowo gładząc jej okładkę dłonią. Słysząc w końcu dla odmiany jeden fakt na jego temat, a potem widząc wyciągniętą w jej kierunku dłoń, podniosła wzrok. - Stephanie. - podała mu rękę, aby ją lekko uścisnąć i posłać w końcu lekki uśmiech. - Co to znaczy, że brakowało Ci samozaparcia? Kim chciałeś być? - spytała odważniej, zerkając na niego. Była ciekawa co pokrzyżowało mu plany z wymarzoną karierą.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8




Administrator




Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 EmptyPią 10 Wrz - 3:02;

- Przy obecnej pogodzie prędzej utopi w kałuży - stwierdzam niespecjalnie optymistycznie, a jednak wesołym tonem, bo już przestaje mnie obchodzić los biednej żaby. Ważne, że ja dałem jej te kilka dni czy godzin wolności.
Uśmiecham się rozbawiony na jej dość naiwne stwierdzenie o tej rybiej miłości. - Och, komu by to wystarczało - stwierdzam ze śmiechem na jej bardzo romantyczne podejście. Ta dopiero po chwili wydaje się orientować o czym mówię i ponownie wprawiam ją w zakłopotanie. Ignoruję to i tym razem - mówiąc nieskromnie (jak zwykle), bywam do tego przyzwyczajony.
Nie jestem pewny czy Puchonka aby na pewno chce mojej obecności, bo wydaje się być niespecjalnie przekonana. Zwalam to jednak na karb mojej przytłaczającej otwartości, do której może nie podchodzić tak luźno jak ja. Prędko jednak przestaję się tym przejmować zafascynowany tematem, którym się zajmuje. To znacznie ciekawsze niż pisanie, malowanie czy granie na jakimś powszechnym instrumencie.
- To brzmi świetnie! Bardzo cenię pasję u innych. Szczególnie jeśli jest tak interesująca. Nie obrażę się jeśli pokażesz mi jakaś swoją pracę. Chyba, że są ściśle tajne, bądź ukrywasz swój talent przed nieznajomymi - mówię wskazując na notatnik, którym tak troskliwie się zajmuje. Kiwam głową na przywitanie. - Miło mi, Stephanie. Zobacz, już nie jesteśmy nieznajomymi - witam się grzecznie. Znacznie bardziej wolałem rozmawiać o niej niż o mnie, bo akurat nie byłem szczególnie dumny z tego, że porzucałem tak niecne niektóre zainteresowania dla dobra rodziny. - Lubiłem zawsze rzeźbić. A potem wprawiać je w ruch. Ale rodzina wolała żebym zajmował się czymś innym, więc zacząłem pracować nad Historią Magii. I teraz w żadnym nie jestem przesadnie świetny - streszczam swoją smutną opowieść, kompletnie nieprzejęty jej tragicznym wydźwiękiem. Za to rozpieram się na swojej połowie ławki i uśmiecham się wesoło do Stephanie. - Tylko nie mów żadnej pocieszającej gadki. Nade mną nie ma co się użalać - mówię prędko, bo skoro byłem Whitelightem, aż głupio czasem oczekiwać od innych słów pocieszenia jak to ciężko mi jest w życiu; zdawałem sobie sprawę, że to nie byłaby prawda.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 QzgSDG8








Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty


PisanieŁawki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty Re: Ławki pod wielkim drzewem  Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ławki pod wielkim drzewem

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 11Strona 10 z 11 Previous  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ławki pod wielkim drzewem - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Parter
 :: 
dziedziniec
-