Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Wschodni brzeg jeziora

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 17 z 21 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Next
AutorWiadomość


Eveline Aquila
avatar

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Metamorfomagia
Galeony : 180
  Liczba postów : 402
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty28.04.11 19:51;

First topic message reminder :


Wschodni brzeg jeziora

Wschodni brzeg wielkiego jeziora w dużej mierze zagarnęła linia gęstych drzew, dzięki czemu jest jednym z mniej okazałych. Jest także nieco podmokły, przez co niekiedy można w tym miejscu wpaść w ogromną kałużę, za to właśnie tutaj można obserwować najlepsze zachody słońca w całym Hogwarcie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty24.11.20 2:34;

Team Langustnik Ladaco

Kostka1 k6: 3 - 1 = 2
Kostki2 k6: 2, 2, 5
Kostki na atak: gryzie mnie ladaco, przez co mam pecha i gorączkę oraz jestem zielona na twarzy
Łączny wynik: 2 + 11 (reszta drużyny) = 13
Choroba: @Fillin Ó Cealláchain pomoże mi z gorączką
Kolizja: -

- No to następnym razem jak ją spotkam, na co nieszczególnie liczę, to narysuję jej środkowy palec – stwierdziła i wzdrygnęła się na wspomnienie tej paskudnej wiedźmy, która w niezbyt elegancki sposób pokazała jej swoją jawną niechęć. Czym wtedy zawiniła? Nie wiedziała. Tak samo jak nie potrafiła określić teraz za jakie grzechy była zmuszona biegać, niczym szalony magizoolog w rezerwacie i przenosić stworzenia do jeziora, Merlin jeden wie po co. Jęknęła cicho, kompletnie zniesmaczona przymusem wykonania jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Rozmasowała skronie i opatuliła się szczelniej kurtką, przekonując się w myślach, że to nie jest najlepsza pora i czas na narzekanie. – Chyba wejdę to tej wody tylko po to, aby ukryć w niej twoje zwłoki – odpyskowała na jego nieprzychylny komentarz i zmarszczyła brwi. Mimo wszystko, scenariusz Fillina wydawał się bardzo prawdopodobny, ale nie zamierzała przyznawać mu racji.
Zanim się zorientowała co się dzieje, część drużyny już pobiegła, w popłochu zgarniając kolejne langustniki i dzielnie przenosząc je z miejsca na miejsce. Zdjęła odzienie wierzchnie, stwierdzając, że to świetny pomysł, który znacznie ułatwi jej koordynację i może choć odrobinę poprawi skuteczność.
Pocisnęła do przodu; trochę nieporadnie wyłowiła pierwszego Ladaco z akwarium i szpagatami popruła z nim do jeziora, po drodze wypierdalając się z trzy razy, ale ostatecznie osiągając sukces. Przy drugim stworzeniu poszło jej podobnie – poślizgnęła się na trawie, w efekcie zyskując niegroźnego siniaka na przedramieniu, jednak zdołała go wpierdolić do wody. Była coraz bardziej zdeterminowana i nastawiona na wygraną.
Jak gdyby nigdy nic popierdalała z trzecim langustnikiem, kiedy ten zaczął ją znienacka atakować. Skurwibąk ugryzł ją w nadgarstek, na co zareagowała krzykiem i siarczystym przekleństwem. Było jej wszystko jedno czy nauczyciel to usłyszy czy nie. Zaczęła machać w popłochu rękami, wypuszczając Ladaco z dłoni.
Chwilę jej zajęło ogarnięcie, że w zasadzie nic złego się nie stało, a ugryzienie nie było groźne – ot, malutkie ślady zębów, po których za jakiś czas nie będzie śladu. Automatycznie też poczuła, że zrobiło jej się niesamowicie zimno. A więc zdjęcie kurtki nie było dobrym pomysłem, toteż zaczęła jej szukać, nie do końca pamiętając gdzie ją rzuciła. Wtedy też usłyszała dramatyczny krzyk Fillina, który znikąd pojawił się tuż obok, zasypując ją gradem informacji o odniesionych obrażeniach. Dzisiejsza lekcja nie była łaskawa dla nikogo. Gdy chłopak podszedł bliżej, zapomniała o zagubionym płaszczu, bo tak oto zrobiło jej się gorąco (i to nie bynajmniej na jego widok). Zerknęła na swoje dłonie, które wyglądały najzwyczajniej w świecie normalnie, toteż nie zrozumiała wzmianki o złym kolorze. – O czym ty mówisz? – spytała zdziwiona. – To nie jest odpowiednia pora, abyś krytykował to, jak się ubrałam – zwróciła mu uwagę, bo przecież chyba o to chodziło, skoro na pierwszy rzut oka odcień jej skóry był w porządku. Zaraz potem przypomniała sobie o ugryzieniach, o których jej tak gorliwie opowiadał. Zaklęcie, które rzucił, nie pomogło na gorączkę, ale za to uśmierzyło ból po zębach langustnika. – Pokaż – złapała jego dłonie, aby przyjrzeć im się z bliska. No niezbyt znała się na uzdrawianiu, jednak mimo wszystko, zmartwiła się stanem przyjaciela i nie zamierzała tego tak zostawić. – Astral Forcipe – wyciągnęła różdżkę i za pomocą inkantacji oczyściła ranę, a następnie wyczarowała zwój bandażu, którym owinęła fillinowe ręce. – Jesteś rozpalony – zauważyła, mając niejasne wrażenie (bo przecież nie wiedzę), że podwyższona temperatura to efekt upierdolenia przez langustnika.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1564
  Liczba postów : 4799
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty24.11.20 13:04;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 6
Kostki2 k6: 1,1,3,5(po przerzucie,2,4
Kostki na atak: 1(+1 w dorzucie)+4
Łączny wynik: 12+4(Jula)= 16
Choroba: @Maximilian Felix Solberg

Słuchając słów Huxleya, skrzywiła się lekko. Cóż, przynajmniej wiedziała, skąd  w szkolnym jeziorze się wzięły te cholerne druzgotki, które zwykłe poławianie jabłek na balu potrafiły urozmaicić odrobiną krwi. Nie swojej, rzecz jasna.

- Kurwa – westchnęła pod nosem, zastanawiając się, jak dziś ucierpi. Bo tego, że wyjdzie z lekcji bez urazów, nawet nie brała pod uwagę. Naprawdę zaczynała mieć powoli dosyć, że niemal co tydzień, musiało jej się coś przytrafić. Jak nie słoik skrzeloziela wybuchający jej w dłoniach, to starcie z gargulcami na Patonaliach, czy też przenoszenie dzikich i straumatyzowanych stworków do jeziora.

Kiedy usłyszała komendę start, westchnęła raz jeszcze i ruszyła śladem członków swojej drużyny. Początkowo szło jej całkiem nieźle, a nawet lepiej, niż nieźle. Była na tyle szybka, że w czasie, kiedy inni walczyli ze swoimi stworzeniami, ona zdążyła obskoczyć drugi kurs, dzięki czemu już po chwili wpakowała do wody cztery druzgotki. Niestety, przyroda zawsze dąży do równowagi, dlatego początkowe sukcesy zamieniły się w pasmo bólu i porażek. Do bezpieczniej czwórki dorzuciła jeszcze jednego druzgotka, ale kolejne dwa to były harpagany, jakich mało. Pierwszy z nich pogryzł dziewczynę po dłoniach i to Williams musiał zanieść go do jeziora. Drugi był jeszcze gorszy. Nie tylko sam ją zaatakował, ale jeszcze wpił się mackami w jej dłonie, rozrywając kurtkę i zostawiając na Krukonce długie i bolesne smugi.

- Max, mógłbyś? – spytała, marszcząc wściekle brwi i wskazując na rozciętą skórę, z której powoli sączyła się krew.


Ostatnio zmieniony przez Julia Brooks dnia 25.11.20 11:18, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry Go down


Hunter O. L. Dear
Hunter O. L. Dear

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
Galeony : 2009
  Liczba postów : 788
https://www.czarodzieje.org/t19794-hunter-ossian-lewis-dear#599888
https://www.czarodzieje.org/t19804-sowa-huntera#600487
https://www.czarodzieje.org/t19795-hunter-o-l-dear#599914
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty24.11.20 13:47;

Team Szczuroszczet

Kostka1 k6: 6 -1 -1 +1 +1 -1 (za Maxa) -1 (za Cali)= 4
Kostki2 k6: 5 (-1)| 2 | 3 (-1)| 1 (+1) | 6 (-1) | 1 (+1)
Kostki na atak: 6
Łączny wynik: 1 (Yuuko) + 4 -> 5
Choroba: włochate uszy (jak ktoś wie jak to ogarnąć - zapraszam)
Kolizja: @Cali Reagan i @Maximilian Felix Solberg

Rysowanie zwierzaków choć nie było łatwe to dopiero po tym etapie zaczynała się prawdziwa zabawa. O ile w ogóle można było tak określić obcowanie z niebezpiecznymi stworzeniami, które były źle traktowane w przeszłości. Ale dobra, mieli przenieść je do jeziora. Wydawało się proste, ale kiedy wszyscy nagle zaczęli tak kursować tam i z powrotem - zrobiło się niezłe zamieszanie. Na początek oczywiście musiało zacząć się porządnie i sam nie wiedział jak to zrobił, ale kiedy przenosił jednego ze szczuroszczetów ten dotknął jego ust i nagle na jego uszach pojawiły się kolorowe włosy. Cudownie, na pewno bardzo do twarzy mu z tęczowym zarostem w tamtych okolicach. Kolejny zwierzak, mimo śliskiej trawy pod nogami został w mgnieniu oka przeniesiony do wody. Ale z następnym nie było tak łatwo, bo przez jakiś gwałtowny ruch, stworzenie stało się agresywne i Williams musiał interweniować. Ostatecznie ta sztuka nie liczyła się do puli drużyny. Eh, szkoda. Za to poszło mu sprawnie z kolejnym szczuroszczetem, który wylądował w jeziorze i gdyby nie to, że zagapił się odrobinę, gdy odwracał się aby wziąć następne stworzenie, nie wpadłby na @Cali Reagan.
- Przepraszam! - krzyknął do niej i już chciał lecieć dalej, ale nie miał z czym. Zwierzak mu szmychnął. Pięknie. Przed końcem czasu zdołał jeszcze chwycić jednego szczurka i pobiegł z nim w stronę brzegu, kiedy to tym razem inny Ślizgon zderzył się z nim. Skrzywił się, kiedy podczas "stłuczki" szczuroszczet trzymany przez niego w rękach wyślizgnął się z nich i uciekł jak poprzedni. Nie patrząc już nawet na @Maximilian Felix Solberg, przez którego stracił zwierzaka, odwrócił się, mając nadzieję, że zdąży wrócić jeszcze po jednego, ale niestety czas już się skończył. Nie miał za złe chłopakowi, że na niego wpadł, ale jednak liczył się tutaj czas i dlatego nie wdawał się w większe rozmowy.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty24.11.20 15:15;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 6 -1 -1 -1= 4
Kostki2 k6: 4, 2 , 3 przerzucone na 6 , 3 (przerzut na 3) , 6 , 3
Kostki na atak: 2 z siłą 6 , 5 - Szczuroszczet , 4 Langustnik
Łączny wynik: 16
Choroba: Generalnie to wykrwawiam swoją rękę od ugryzienia i gorączkę i kolorowe włosy na uszach. Załatwię to z Felkiem.
Kolizja: Hunter O. L. Dear oraz Violetta Strauss

Czuł, jak robi mu się słabo, gdy Felek się nim zajmował. Musiał naprawdę stracić dość dużo krwi, chociaż latając z druzgotkami, aż tak tego nie odczuwał. Posłusznie usiadł i dał się sobą zająć, a po przetoczeniu krwi, czuł się zdecydowanie lepiej.
-Ta, dzięki. - Mruknął ze słabym uśmiechem do Felka, po czym posłusznie został na miejscu.
Przynajmniej był tak do momentu, gdy nie zauważył poharatanej Brooks, idącej w jego stronę. Poderwał się na nogi czując, jak lekko kręci mu się w głowie i spojrzał na dłoń krukonki.
-Pewnie, pokaż mi to. - Rzucił na siebie szybkie Rennervarte i zabrał się za opatrywanie koleżanki. Jako, że mieli do czynienia z druzgotkami najpierw wyssał z jej ciała jad, by następnie zacząć machać zaklęciami z rodziny "Vulnera" nad ranami Julki.
-Jest lepiej? - Zapytał, gdy wydawało mu się, że zrobił już wszystko co w jego mocy, a krew przestała sączyć się z ciała krukonki.


@Felinus Faolán Lowell @Julia Brooks

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia 27.11.20 2:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 0:47;

Team Langustnik Ladaco

Kostka1 k6: 5 + 1 + 1 -1 = 6 8)
Kostki2 k6: 1,2,6,4,1
Kostki na atak: kostki i link
Łączny wynik: 5 + 0 XD + 6 + 2(cali) =13
Choroba: @Cali Reagan i ja się leczymy
Kolizja: -

Kiwam tylko głową, nie komentując już więcej felernej wiedźmy w pubie, wsłuchując się pilnie w zadanie od Huxa. Mimo wszystko jednak prychając lekko ze śmiechem po insynuacji mojej towarzyszki i kręcę głową.
- Nawet mnie nie udałoby ci się nigdzie ukryć. Ani nie miałabyś sił, ani wystarczająco sprytu w zaklęciach. Ja mógłbym na przykład za to zamienić cię w langustnika i mielibyśmy wtedy więcej punktów dla drużyny, chociaż tak byś się przydała - zauważam bardzo bystro z uśmiechem i pyrgam przyjaciółkę lekko w ramię, co pewnie dla tej chudziny było wyjątkową siłą i cud, że nie leżała już na ziemi.
A potem zaczyna się już dziki pościg, gdzie z pięć razy chyba mijam się z Cali, która więcej tarza się po ziemi niż cokolwiek chodzi na nogach. Coś bym jej pomógł, ale idę na rekord z przenoszeniem zwierzaków, więc nie mam czasu na takie głupoty jak ratowanie przyjaciółki z jej jeżdżenia po trawie.
Ale wkrótce to się zmienia, bo potrzebuję pomocy, więc od razu biegnę oczywiście do Californii (daleko się wybrałem na to leczenie), chociaż dobrze wiem, że obydwoje jesteśmy z uzdrawiania ciołkami. Więc jedynie próbujemy jakichś żałosnych zaklęć na sobie, nadal gorący (a jakże, jak zwykle); co najwyżej naprawiając swoje lekkie rany. Wtedy to wpada na Hunter wywalając moją towarzyszkę. Ponownie klnę głośno, łapiąc jeszcze Cali po drodze, więc nie mam czasu na opierdzielanie ziomka, który już zdążył uciec.
- Oszaleli wszyscy - stwierdzam rozgorączkowany (dosłownie) i ja również ściągam swoją grubą kurtkę na ziemię, byle gdzie. - Widzisz jak na siebie działamy? - mówię prędko na naszą temperaturę, powtarzając pewnie żart, który mówiła większość osób.
- Chodź, musimy się ostudzić! - oznajmiam jakbym i ja nie był przy zdrowych zmysłach i biorę za rękę Cali, a nawet ją podnoszę kiedy ta orientuje się co robię i nie patrząc na jej protesty wraz ze Ślizgonką wchodzę do bardzo chłodnego jeziora, zaciskając ręce na jej talii, by nie uciekła i śmiejąc się głośno, kiedy wkraczamy do wody aż do pasa. Oczywiście nie tam gdzie wrzucali stworzonka.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 12:17;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 2 przerzucone na 1 przerzucone na 4 + 1 = 5
Kostki2 k6: 1, 4, 3 przerzucone na 3 przerzucone na 4 przerzucona na 4... i ostatni zwierzak 2
Kostki na atak: 2, 3 dorzut do pierwszej 4
Łączny wynik: 3 (Felek) + 3 (Max) + 4 (Cass) + 2 (Ofelia) + 4 (Jula) + 5 -> 21
Choroba: dość głębokie rany na dłoniach, po pogryzieniu i podłużne ślady po ściśnięciu łapskami
Kolizja: -

Wydawało się, że William specjalnie wybrał niebezpieczne istoty, aby uczestnicy lekcji mogli sami na siebie doznać ran, zadanych przez nie i poćwiczyć tym samym leczenie obrażeń. Pomysłowe, ale ryzykowne, bo jednak istniało ryzyko, że coś może pójść nie tak, a nie wszystko da się ogarnąć na raz przez nauczyciela... W każdym razie mieli swoje akwarium, w którym znajdowały się druzgotki i fakt, że były dodatkowo bardzo pobudzone i niejako "złe" na ludzi za wcześniejsze traktowanie w przeszłości, wcale nie pomagał. Zadanie się zaczęło a Lucas chwycił pierwsze stworzenie i poszło mu o dziwo bezproblemowo, szybko zdążył jeszcze nawrócić i przenieść kolejne. Jednak z kolejnym zwierzaniem nie było już tak prosto. Sinclair musiał zbyt gwałtownie do niego podejść, bo druzgotek zaczął się szamotać w jego rękach i pogryzł go po dłoniach. Skrzywił się, widząc krew, ale nie zatrzymał, w ostatniej chwili, przy brzegu wrzucając stworzenie do wody. Łapska następnego druzgotka, zacisnęły się na jego ramieniu tak mozno, że pozostawiły podłużne ślady. Dobrze, że ostatni, którego zdołał przenieść był już grzeczny i mimo poślizgu, w który wpadł Ślizgon kilka razy, ostatecznie stworzenie także znalazło się w jeziorze. Dłonie dopiero wtedy zaczęły go piec, kiedy podchodził do @Cassian H. Beaumont, który potrzebował pomocy w wleczeniu ran.
- Jasne. Pokaż. - chwycił ostrożnie jego ręce, aby najpierw obejrzeć obrażenia zadane przez druzgotka. Podniósł różdżkę i wycelował w rany, skupiając się na tym maksymalnie. - Durito. Astral Forcipe. - obserwował jak utkwione w ranie Gryfona resztki palców zwierzęcia odklejają się od jego szramy na ręce, aby następnie przystąpić do uleczenia reszty obrażeń - zarówno głębszy ślad po szponach jak i te powstałe po zębach druzgotka zasklepił za pomocą Vulnera Arcuatum. - Okej i gotowe - oznajmił Cassowi, posyłając mu uśmiech.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 14:40;

Team Druzgotek
Kostki na atak: nie ma, langustnik mnie dziabie
Pomoc: Pomagam @Julia Brooks ujarzmić ancymona 1/2.
Łączny wynik: 3 4 + 1 [ratuję] (@Felinus Faolán Lowell) + 3 (@Maximilian Felix Solberg) + 4 (@Cassian H. Beaumont) + 2 (@Ofelia Willows) + 4 (@Julia Brooks) + 5 (@Lucas Sinclair) = 23 pkt
Choroba: Tylko gorączka, mam pecha, ale koniec końców leczę @Lucas Sinclair.
Kolizja: Wpada na mnie @Fillin Ó Cealláchain, na szczęście (moje) to on traci zwierzaka.

Kiedy to zostawił Maximiliana wreszcie w spokoju, przechodząc do swoich czynności, w dłoniach niósł, o dziwo, bardzo spokojnego druzgotka, który nie szarpał się na każdą ze stron, gdy to starał się wykonywać swoje obowiązki rzetelnie. Glany wojskowe nie pomagały mu w przedzieraniu się przez ten naznaczony wcześniej dystans, jak mógłby w rzeczywistości podejrzewać, a błotnisty, śliski wręcz teren, wydawał się nie stanowić zbyt dobrego towarzysza. Zdradliwy, podstępny, czekający na jakąkolwiek dozę nieuwagi - taki to właśnie był ten obowiązkowy element wystroju, na którego Lowell uważał. I zastanawiał się nad tym, jak jego drużynie idzie, a kiedy rozejrzał się po obecnych, kiedy to starał się w sumie to wykonać, poczuł, jak zalicza, mimo własnych uwag co do poruszania się w linii, kolizję. Mimowolne zamknięcie oczu i zaciśnięcie zębów pozwoliło mu zachować resztę równowagi, którą to odznaczał się, mimo powierzonego przez Williamsa zadania, na każdym kroku. Niestety - zwierzę należące do Fillina postanowiło obrać go sobie za cel, a zanim zdołał się wycofać, poczuł, jak zwierzę szczypie go niemiłosiernie swoim brakiem szczęścia w dłoń, na której pozostał tylko i wyłącznie niewielki ślad. Felinus wiedział jednak, co to może oznaczać, a po krótszej chwili poczuł ciepło rozlewające się po jego ciele, połączone z gęsią skórką. Szlag by to.
Nic jednak z tym nie mógł zrobić; sam jedynie pochwycił w amoku tych zdarzeń własne stworzenie, by tym samym próbować przejść przez dalszą część wyznaczonej trasy. Jezioro jedynie czekało na to, aż druzgotek ponownie się w nim pojawi, niemniej jednak, znowu, coś musiało nastąpić. Felinus skierował czekoladowe oczy dookoła, no i się zdziwił, że taki ogrom obrażeń nastąpił, bo tego kompletnie się nie spodziewał. A przynajmniej w ilości, z którą wszyscy zdawali się mieć do czynienia. @Julia Brooks została zaatakowana przez magiczne stworzenie, na co on porzucił swoją obecną trasę, by tym samym jej pomóc. — Daj, pomogę ci z tym purchlakiem. — oznajmiwszy, przystawienie drugiego kolegi spowodowało, że zwierzę znacząco się uspokoiło. Zdziwiło go to, ale koniec końców, kiedy to zbliżyli się wystarczająco do jeziora, ta mogła go wrzucić z powrotem i pójść w kierunku odpoczywającego Solberga. Cassian miał poharatane ręce, Lucas także, a na dokładkę on zmagał się z uszczypnięciem. Puchon chwycił się aż za głowę, czując falę nadchodzącego, delikatnego oszołomienia, niemniej jednak szybko się otrząsnął, podchodząc tym samym do prefekta Slytherinu. Dzisiejsza lekcja obfituje w liczne urazy, a do tego został powołany na przewodniczącego grupy zajmującej się eskortą tych podwodnych istot. Aż z wrażenia westchnął cicho pod nosem.
Lucas? Jezz, co za gówna. Pokaż, uleczę. — zaproponował, kiedy to się zbliżył na wystarczającą odległość, jedną dłonią trzymając wierzgającego się od czasu do czasu druzgotka, którego najchętniej cisnąłby Expulso prosto w stronę jeziora, niemniej jednak nie mógł tego zrobić. Zamiast tego obmył świeżą, czystą, ogrzaną wcześniej wodą rany, rzucając wpierw Haermorrhagia Iturus i Durito, aby Sinclair nie musiał zmagać się z uczuciami bólowymi. Dopiero potem przeszedł do machania różdżką na lewo i prawo, robiąc to w dość sprawny sposób. W ruch poszło niewerbalne zaklęcie, którym to zasklepił głębsze obrażenia, wyciągając z nich wcześniej możliwe ciała obce za pomocą Astral Forcipe. Sam nie zwracał na siebie jakiejś większej uwagi przy tym, skupiając się przede wszystkim na wyleczeniu obrażeń, jakie to zaznał Ślizgon podczas starcia z tymi stworzeniami. Pod koniec zawiązał ładny bandaż, będąc poniekąd pod kopułą czaszki dumnym z własnych umiejętności.
Kiedy swoją robotę skończył, Felinus kiwnął w stronę prefekta i tym samym udał się we własną stronę, przenosząc już stworzenie do końca. — Na spokojnie, idzie nam całkiem nieźle! — powiedział głośniej, ignorując obrażenia, jakie można było przy tym zyskać.
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 17:10;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 1 + zgodnie z kostką go tracę, ale @Felinus Faolán Lowell mi pomaga = 1
Kostki2 k6: najpierw 2, przerzucone na 2, przerzucone na 2 (XD), przerzucone na 3, przerzucone na 4, a ostatecznie przerzuciłam na 6
Kostki na atak: 6
Łączny wynik: 1 (bo Felek pomaga) + 23 (reszta drużyny) = 24
Choroba: -
Kolizja: @Freddie Moses (niech Merlin ma mnie w swojej opiece)

Łeb mu pękał, każde mrugnięcie powodowało kolejne fale mdłości, rysunek wyszedł mu co najmniej chujowo, a teraz jeszcze Huxley stwierdził, że to świetny pomysł zrobić kilka przebieżek od akwarium do jeziora, przenosząc niebezpieczne stworzenia. Brakowało mu słów, aby skomentować tę farsę. I sił, aby jakkolwiek zaprotestować.
W czasie, gdy on się przygotowywał mentalnie do tego wielkiego przedsięwzięcia, Felek pierdolnął motywacyjne przemówienie, a następnie drużyna ruszyła szaleńczo przed siebie, popierdalając z druzgotkami w tę i z powrotem. Wziął kilka głębokich wdechów, powstrzymał odruch wymiotny i pobiegł do akwarium, ostrożnie wyciągnął z niego zwierzę i truchtem pomknął do jeziora. Był tak skupiony na niezrzyganiu się, że nie zauważył pędzącej z naprzeciwka dziewczyny, w którą elegancko się wpierdolił. – Pardon! – krzyknął spanikowany, wypuszczając druzgotka z rąk.
Potem wszystko zadziało się tak szybko, że ledwo ogarniał. Puchonka zademonstrowała swoje jawne niezadowolenie, jej szczuroszczet wlazł mu na mordę, w efekcie czego wyrosły mu w uszach kolorowe włosy (what the fuck), pojawił się również Felinus, który zajął się jego zwierzakiem. Karuzela spierdolenia kręciła się w najlepsze. Zaczął się niezdarnie tłumaczyć i przepraszać dziewczynę, ale nie był pewny czy jest ona przekonana co do jego niewinności. Uważał, że ze względu na kurwitnego kaca (i nie musiał tego obwieszczać na głos, bo był widoczny na kilometr), należała mu się jakaś taryfa ulgowa.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 20:10;

Team Druzgotek
Kostki na atak: -
Pomoc: Pomagam @Aslan Colton ujarzmić ancymona 2/2.
Łączny wynik: 3 4 (@Felinus Faolán Lowell) + 3 (@Maximilian Felix Solberg) + 4 (@Cassian H. Beaumont) + 2 (@Ofelia Willows) + 4 + 1 [ratuję] (@Julia Brooks) + 5 (@Lucas Sinclair) + 1 [ratuję] (@"Aslan Colton) = 24 pkt
Choroba: Odzywa się we mnie pech ze strony langustnika ladaco - rozcinam sobie prawą łydkę o perfidnie ostry kamień, jest stłuczona, krwawi. Wpadam sobie radośnie do jeziora, siedzę w nim i mam bóle fantomowe, jestem półprzytomny. Do tego występują skutki po wcześniej działającej truciźnie druzgotkowej i gorączka po langustniku.
Pomaga mi @Lucas Sinclair.
Kolizja: -

Nie no, to, co się działo, było jakimś żartem, bo kiedy to starał się donieść biednego już druzgotka do jeziora, to przy okazji musiał natknąć się na kolejne komplikacje. Czekoladowe oczy skierowały się w stronę następnego zderzenia czołowego, podczas którego ucierpiały dwie osoby, ale obecnie, ze względu na swoją przynależność tylko i wyłącznie do jednej drużyny, musiał trochę zignorować samą Puchonkę, by tym samym zająć się magicznym zwierzęciem ze strony @Aslan Colton. Nim się obejrzał, a zdołał znacząco spowolnić zwierzaka za pomocą Immobulus, kiedy to chwycił z powrotem za różdżkę, by tym samym wystosować odpowiednie zaklęcie. Dłoń zacisnęła się na niej mocniej, kiedy to poczuł znowu gęsią skórkę; opuszki palców zaczęły dokładniej i subtelniej badać strukturę trzymanego przedmiotu, kiedy to udało mu się spokojnie ujarzmić stworzenie, które początkowo wcale nie było aż tak chętne do współpracy. Sam, gdy wystawił do niego spokojnie dłoń, uniknął początkowego spotkania z ostrymi jak żyletki zębami. Mimowolnie uskoczył, czując, jak trzymany przez niego druzgotek wkurza się już porządnie, niemniej jednak zdołał na tyle szybko ogarnąć sytuację, by tym samym pomocna dłoń nie zmarnowała się, a on, no cóż, mógł podejść do jeziora i tym samym wypuścić zwierzę w stronę wolności. Jednocześnie kiwnął porozumiewawczo głową w stronę Krukona, szybkim krokiem odchodząc i tym samym skupiając się na jednym zadaniu.
I wszystko było w jak najlepszym porządku, ale do czasu. Brzeg jeziora nie wydawał się być zbyt głębokim, kiedy to już miał wrzucić stworzenie do jego odpowiednich warunków podwodnych. I nim się to stało, śliska powierzchnia błota nie pozostawiła ani cienia wątpliwości przy tym, by zemścić się brakiem szczęścia w wyniku uszczypnięcia ze strony langustnika ladaco. Noga ześlizgnęła mu się wyjątkowo perfidnie, kiedy to istota magiczna ledwo co zawitała u siebie, odpływając ciut dalej; prawa łydka haratnęła o wystający, ostry kamień, powodując nie tylko rozdarcie materiału, ale także jedną z głębszych ran tłuczonych, połączonych z niezbyt przyjemnym rozcięciem oraz obrzękiem. Nie było to pozytywne, lecz przyzwyczajenie do bólu, które zawsze było jakimś rozwiązaniem, gdy los śmiał się perfidnie w twarz, nie spowodowało u niego żadnego większego skrzywienia. Zamiast tego ciut mocniej zacisnął zęby, mrużąc oczy. — Kurw... — nie zdołał powiedzieć, nie zdołał dokończyć, kiedy to plusk wydobył się z jeziora. Jego sylwetka powiodła z siłą grawitacji w stronę zimnej tafli. Lider drużyny wpadł do niego w pięknym stylu, o mało co nie wprowadzając do swoich płuc dodatkowych problemów. Smugi szkarłatu przedzierające się przez wcześniej czyste jezioro, nie pozwalały wcale tak łatwo na ukrycie obrażeń, których doznał, kiedy to się częściowo wynurzył, odczuwając mimowolny ból w okolicy podbrzusza; syknął, pierdoląc całą tę sytuację, ale obecnie wydostać się nie mógł. Musiało się to odezwać w najgorszym z momentów, kiedy jeszcze przy okazji był na tyle oszołomiony, że nie funkcjonował na razie tak, jak powinien, czując mimowolne dreszcze oraz mgłę na umyśle, pozostając koniec końców w jeziorze, półprzytomny, z zamkniętymi oczami, grzbietem dłoni na własnym czole, zanim nie uzyskał pomocy ze strony @Lucas Sinclair.
Dasz radę na to spojrzeć? — zapytał się otumanionym głosem, kiedy to już wydostał się z tego całego zgiełku, mogąc skorzystać z pomocy kogokolwiek, widząc obecnie obraz uraczony mroczkami. Chodziło mu głównie o dolną kończynę, z której wydobywała się posoka o kolorze iście czerwonym. Tego się dzisiaj nie spodziewał - ześlizgnięcie, rozcięcie sobie łydki, gorączka, nadmierny pech, a do tego bóle fantomowe. Sam stał się bardziej blady niż zazwyczaj, ale to głównie ze zmiany temperatury.
Miał na razie trochę dość.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty26.11.20 23:05;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 2 przerzucone na 1 przerzucone na 4 + 1 = 5
Kostki2 k6: 1, 4, 3 przerzucone na 3 przerzucone na 4 przerzucona na 4... i ostatni zwierzak 2
Kostki na atak: 2, 3 dorzut do pierwszej 4
Łączny wynik: 4 (Felek) + 3 (Max) + 4 (Cass) + 2 (Ofelia) + 5 (Jula) + 5 (Lucek) +1 (Aslan)-> 24
Choroba: ogarnięte przez Felka
Pomoc: @Felinus Faolán Lowell

Gdyby ktoś go zapytał czy ta lekcja była ciekawa, odpowiedziałby, że cholernie. Jednak była też dość wątpliwie bezpieczna, bo ostatecznie każdy uczeń czy student mógł doznać niemałych obrażeń, nie mają szczęścia. I sam fakt, że nie można było samemu siebie uzdrowić także wiele utrudniał, bo zanim ktoś po pierwsze zauważy, że któraś osoba jest ranna (w tym całym zamieszaniu, gdzie jest gonitwa, rywalizacja), po drugie zanim zareaguje i uda mu się za którymś razem wreszcie pozbyć się ran za pomocą magii - może minąć dość dużo czasu. A umówmy się, większość z nich nie była dobrze przeszkolonym personelem z kliniki świętego Munga, który to wiedział dokładnie jak postępować w takich sytuacjach, gdzie mieli do czynienia z poważnymi uszkodzeniami ciała; niejednokrotnie również dostaniem się jadu stworzenia do organizmu. Nie wiedzieli też jak działać w stresie, w jakiej kolejności mieli zajmować się obrażeniami. Wszystko trzeba było wypracowywać sobie "na już" - widząc konkretny przypadek. To jakby wpuścić bandę studenciaków na izbę przyjęć we wspomnianym Mungu.
Po tym jak pomógł Cassianowi chciał jeszcze wrócić do akwarium, w którym znajdowało się jeszcze kilka ich druzgotków, aby przenieść je do jeziora, jednak te poharatane dłonie wcale mu w tym nie pomagały. Krwawił coraz bardziej i wkurzało go to, że nie mógł się sam uleczyć. Poza tym drugą rękę miał osłabioną, na skutek ataku innego druzgotka, który zaplótł łapska na jego ręce i ścisnął z olbrzymią mocą. I dlatego właśnie jak tylko wyciągnął stworzenie z akwarium, to runęło mu do stóp, bo nie miał siły go utrzymać. I właśnie w tym momencie koło niego pojawił się Felinus, proponując mu pomoc.
- Dzięki, stary. Cholery mają ostre zębiska, choć dobrze, ze tylko na tym się skończyło... - przyznał, po tym jak Lowell sprawnie poradził sobie z jego obrażeniami. Sam nie wyglądał za ciekawie; widoczny pot na jego czole i karku, mógł świadczyć o podwyższonej temperaturze... Pewnie zdołałby wypatrzeć coś jeszcze, gdyby Puchon jak gdyby nigdy nic nie pochwycił zwierzaka, którego wcześniej niósł i nie poszedł dalej nabijać im punkty, chrzaniąc coś o tym jak to zajebiście im idzie. - Hej, Fel... - zaczął, jednak ten już biegł ku wodzie, aby wrzucić do niej druzgotka. Jednak jeśli uważał, że nic mu nie jest, może rzeczywiście nie było tak źle i to tylko gorączka.
Jednak po kilku minutach, kiedy Sinclair zajął się przenoszeniem kolejnych stworzeń, dopatrzył wreszcie Lowella i nie było z nim najlepiej. Zwłaszcza z jego nogą, ale to było tylko to co było widoczne gołym okiem. Oczywiście od razu sięgnął po różdżkę, znajdując się przy nim w mgnieniu oka.
- Ja pierdole, aleś się urządził... - nie mógł się powstrzymać od komentarza, jednocześnie pomagając Felkowi usiąść na pobliskiej skale, żeby jak najbardziej odciążyć jego nogę. Później, zostawił już dla siebie resztę przemyśleń na temat tej durnej lekcji, która nieźle pokiereszowała niejednego i zabrał się do roboty. Niezbędne było natychmiastowe zatrzymanie krwawienia, które sączyło się z poważnej rany na łydce, to od razu uczynił za pomocą Haermorrhagia Iturus, aby następnie znieczulił okolicę rany. - Cholera, tylko mi nie odpływaj - mruknął do niego, widząc, że robi się niemalże siny na twarzy. Zanim zajmie się uszkodzeniem na łydce musiał na szybko sprawdzić czy aby noga nie jest złamana, co trochę opóźniło moment zasklepienia rany.
- Vulnera Arcuatum... Vulnera Arcuatum... - zaczął goić głęboką szramę zaraz po rzuceniu Surexposition, dzięki któremu miał pewność, że kończyna Felinusa jest cała. Kiedy udało się wyleczyć ranę i dodatkowo wyczarować bandaże, które elegancko pokryły dany obszar, niezwłocznie przeszedł do obniżenia gorączki, która ewidentnie dawała Puchonowi w kość i coraz gorzej wyglądał na twarzy. Na szczęście tracił przytomności, chociaż Lucas miał wrażenie, że kontakt z nim był już bardzo ograniczony, dlatego postanowił również użyć Rennervate, aby chłopaka ocucić i nieco wyrwać z tego oszołomienia, spowodowanego przez wysoką temperaturę. - Siedź jeszcze, nie ruszaj się, proszę Cie - odezwał się jeszcze do niego, bo mogło się wydawać, że już skończył, jednak widząc na trawniku wokół nich ile krwi stracił Felinus, Sinclair musiał jeszcze wyrównać ten ubytek. Przystawił ponownie koniec różdżki do ciała chłopaka, stosując Transfusion, które w kilka chwil przetoczyło mu przynajmniej to pół litra krwi, które na oko stracił w wyniku krwawienia.
- Jak się czujesz? - spytał, odstawiając czubek różdżki od jego ramienia. Widział, że chociaż pozbył się większości efektów po atakach magicznych stworzeń, było coś jeszcze co przeczył u chłopaka. Bo ten widocznie cierpiał, ale Lucas nie wiedział jak mu pomóc, nie wiedząc co się z nim dzieje. Nie miał nawet przy sobie żadnego eliksiru, który mógłby chociaż uśmierzyć ewentualny ból. Dlatego zostawił go na moment, aby podlecieć do torby, którą zostawił przed lekcją pod jednym z drzew i chwilę później wrócić do Puchona z butelką wody w ręce. Rzucił proste Glacius, a przeźroczysta ciecz w środku zamarzła. - Trzymaj - owinął przedmiot w bawełnianą chusteczkę i podał Felkowi, licząc na to, że choćby przyłożenie jej sobie do czoła da mu jakąkolwiek ulgę.
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty27.11.20 0:00;

Team Druzgotek
Kostki na atak: -
Pomoc: -
Łączny wynik: 4 (Felek) + 3 (Max) + 4 (Cass) + 2 (Ofelia) + 5 (Jula) + 5 (Lucek) +1 (Aslan) -> 24
Choroba: Delikatne otumanienie, nic poza tym. Pomaga mi @Lucas Sinclair.
Kolizja: -

Takie siedzenie w wodzie nie było ani ciekawe, ani zbyt korzystne, ale koniec końców pomagało, poprzez pozostałe czynniki, zwyciężyć w wyniku wysyłanych do organizmu bodźców. Lowell podejrzewał, wiedział wręcz, z jakiej to okazji objawy odezwały się wyjątkowo perfidnie, kiedy to lodowatość muskała jego ciało na każdym kroku. Pierdzielony langustnik ladaco, który to sprzedał mu za darmo pecha, tak naprawdę wpłynął na wiele rzeczy. Może pozwolił ujarzmić zwierzęta pozostałych, gdy poruszał się po gęstwienie wschodniego brzegu, ale nie zamierzał zbyt tolerować tego, że nic się nie działo. W pewnym momencie, niczym kochanka, zasłonił jego usta, oczy, odebrał zdolność widzenia, wymęczył. Wszystko strzeliło jak grom z jasnego nieba podczas sztormu, rozrywając płachty materiału, kiedy to statek kołysał się niespokojnie w rytm czarnych, odzywających się z przeszłości, fal. I tak się czuł, kiedy to tracił ciepło, przykrywając na chwilę wierzchem własnej dłoni czoło, jakoby próbując się zmusić do wstania. Na nogę nie zwracał uwagi, prędzej na chwilowe oszołomienie, mniejszy kontakt z rzeczywistością oraz przechodzącą falę bólu, z którą to zmagał się ostatnio niezwykle często. Nie przejmował się tym, że może zamarznąć. Obecnie chciał odpocząć, zanim to umysł nie odezwał się w jego stronę mocniej, jakoby sprzedając tym samym mocne uderzenie, że musi działać.
Rzeczywistość jednak nie była tym, czym chciałby się przejmować, a jednak. Przymuszając samego siebie, wydostał się do brzegu, korzystając tym samym z pomocy Lucasa. Niemniej jednak, nie zamierzał być kimś kompletnie ułomnym, dlatego nie bez powodu poruszał się na skaleczonej nodze tak, jakby było to tylko drobne zharatanie skóry, nic więcej. Nie lubił, gdy ktoś musiał się nim zajmować. Tyle cholernych lat zajmował się sam sobą, a teraz musiał prosić kogoś o pomoc, bo takie były zasady tego wszystkiego... Wkurzało go to, aczkolwiek nie okazywał swojej frustracji, ze spokojem, jakby tej rany w ogóle nie miał, odzywając się do Lucasa. Mogło to być jak płachta na byka, nie powinien tego robić, ale chuj. — Nie przejmuj się. — powiedział już bardziej przytomnie, nie zamierzając być prowadzonym ani pod ramię, ani z pomocą. Chyba to, że musiał prosić o pomoc, wkurzyło go bardziej i wywołało wyrzut adrenaliny do ciała, w związku z czym momentalnie stał się bardziej świadom otaczającego go rzeczywistości. Sam doprowadził siebie do pobliskiej skały, w miarę równymi, przepełnionymi częściową równowagą krokami, spoglądając na krwawiącą ranę, która wydawała się nie kończyć pod względem ilości krwi, którą wypuszczała. Trochę kręciło mu się w głowie, kiedy to zmienił pozycję, aczkolwiek, koniec końców, starał się pozostawać w pełni przytomny; nawet jeżeli było mu zimno, a dłonie pozostawały wyjątkowo chłodne.
Czasami i tak bywa. — pozwolił sobie na słaby uśmiech, kiedy to usłyszał pierwsze słowa o urządzeniu samego siebie. No tak, nie poprosił wcześniej o pomoc z gorączką, bo tak naprawdę nie widział sensu. Nie było to coś, o co musiał się specjalnie martwić, w związku z czym był skłonny przesunąć te objawy na trzeci plan. Czwarty. Piąty. — Nie, spokojnie. — odpowiedziawszy, powstrzymał się od przekręcenia własnymi oczami w ramach znudzenia, kiedy to musiał siedzieć i korzystać z pomocnej dłoni Sinclaira. I o ile do niego nic nie miał, to zawsze się leczył sam. I chciał się leczyć sam, wiedząc, że wtedy ma kontrolę nad tym procesem. Nie bez powodu Lowell unikał od cholery szpitali, lecząc się na własnej chacie, nawet jeżeli był zagryziony w cholerę przez pustniki, a potem postanowił pobawić się w dźganie w ramach swoistego treningu. Chciał się leczyć sam, a obecnie czuł się jak wkurzony gówniak, który musi udowodnić, że nic mu nie jest. Bo nic mu nie jest. Chuj z nogą, chuj z tym, gdyby nie rąbane nakazy i zakazy, pewnie już byłoby po wszystkim. Bez zwracania na siebie uwagi. Szybko i dyskretnie.
Nie potrzebuję bandaża. — powiedział, powstrzymując Lucasa od rzucenia zaklęcia, kiedy to już bóle fantomowe przeszły, a on mógł spokojnie skupić się na tym, co robił Ślizgon. Otumanienie występowało nadal, w delikatnym stopniu, przyzwyczajony już do utraty krwi, niemniej jednak do wstrząsu nie dochodziło. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to spoglądał na zaleczanie rany. Wolałby się tym zająć samemu, ale nie, nie mógł, w związku z czym siedział spokojnie i odcinał się powoli od tego wszystkiego. I mimo że opatrunek był zalecany, nie zamierzał z niego skorzystać. — To tylko krew. Nie umrę przecież, nie utraciłem jej zbyt dużo. — powiedział, opierając to trochę na własnym doświadczeniu. Nie lubił być leczony. Ni chuja, nie nadawał się do roli pacjenta, udowodniał to często, udowadniał to w cholerę, kiedy pierwsze zajmował się Maximilianem, a potem dopiero samym sobą. W Skrzydle Szpitalnym też, pal licho złamania otwarte, ważniejsze gadanie z kumplem w nocy. Nie bez powodu czekał, niezbyt chętnie, ale koniec końców nie wiercił się, pod kopułą czaszki prowadząc dyskusję z samym sobą. Obiecał Maximilianowi, że będzie na siebie zwracał uwagę, ale, kurwa mać, sam chciał się leczyć, a nie musieć korzystać z łaskawości innych. Mając ochotę założyć ręce na ramiona, poczekał, aż Transfusion dopełniło swojego celu, samemu odzyskując prędzej przytomność, kiedy to Rennervate, wcześniej rzucone, pozwoliło mu bardziej powrócić w ramiona rzeczywistości. Czekoladowe oczy obserwowały tęczówki, a kiedy to usłyszał pytanie, wziął wdech. — Lepiej. Dziękuję. — powiedział, wstając z miejsca.
Prosty zamiar sprawdzenia nogi polegał głównie na podniesieniu kolana do góry, spięciu mięśni i ich opuszczeniu. Kiedy to nie poczuł krwi, mógł odetchnąć z ulgą. Też, zaczął doceniać zdolności uzdrowicielskie prefekta; jakby nie było, wiele osób miało problem z prawidłowym zasklepieniem ran. Otwierały się, przyczyniały do ponownego krwawienia. Nie bez powodu sprawdził także, uderzeniem łydką na kamieniu, czy pod wpływem uderzenia rana nie otworzy się do stanu poprzedniego. Jakież nie było jego zdziwienie, kiedy to okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. — Dobrze leczysz Vulnerą Arcuatum. Nie masz problemów z fazą końcową zasklepiania ran. — przyznał, wydobywając te słowa spokojnie, mimo jeszcze delikatnych problemów z mgiełką otaczającą jego umysł. Przyjął potem, naprędce, butelkę z zamrożoną wodą, dziękując raz jeszcze za pomoc, mimo że sam najchętniej by się uleczył, by tym samym podejść do radosnej ferajny inwalidów, spoglądając ukradkiem oka na pozostałych uczestników tej niebezpiecznej zabawy. Silverto i mógł funkcjonować dalej.
Maaaaaaaaax. — powiedział, kiedy to uwiesił się na nim z tyłu własnymi rękoma, zsuwając je w dół, gdzie łokcie pozostawił gdzieś poniżej obojczyków. Całość procederu była wspomagana przez pozycję, w jakiej siedział Ślizgon - różnica wzrostu pod tym względem nie była korzystna, ale, koniec końców stał, opierając część ciężaru własnego ciała na tym należącym do kumpla. — Mam nadzieję, że się nie ruszałeś z miejsca. — napomknął, opierając się koniec końców o jego głowę. Może nie oczekiwał żadnej odpowiedzi, a prędzej wypatrywał gdzieś końca zajęć, choć podejrzewał, że to nie jest koniec zabawy.
Czy to wszystko, co ma do zaoferowania profesor Williams?
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty27.11.20 2:16;

Team Druzgotek

Kostka1 k6: 6 -1 -1 -1= 4
Kostki2 k6: 4, 2 , 3 przerzucone na 6 , 3 (przerzut na 3) , 6 , 3
Kostki na atak: 2 z siłą 6 , 5 - Szczuroszczet , 4 Langustnik
Łączny wynik: 3+ 4 = 7
Choroba: Generalnie to wykrwawiam swoją rękę od ugryzienia i gorączkę i kolorowe włosy na uszach. Załatwię to z Felkiem.
Kolizja: Hunter O. L. Dear oraz Violetta Strauss

Gdy Julka była już w dobrym stanie, Max ponownie opadł na kamień czując, że jeszcze nie do końca wróciły mu wszystkie siły. Sam z siebie zjebał w myślach, że faktycznie można było zająć się wcześniej chociażby tym krwotokiem.
Siedział sobie spokojnie, obserwując zmagania innych z istotami, a szczególnie Lowella, który musiał oddać się w ręce Lucasa. Solberg wyobrażał sobie, jak puchon musi cierpieć przez to, że ktoś inny go leczy, ale nie dał po sobie poznać, że coś takiego chodzi mu po głowie. Zajął się własnymi myślami, które zdecydowanie oddaliły się od szkolnych błoni, gdy nagle poczuł na swoim ciele czyjeś dłonie. Odruchowo zadarł głowę do góry i uśmiechnął się na widok przyjaciela.
-Grzecznie prawie ciągle siedziałem gdzie kazałeś. - Wyszczerzył się, odpowiadając szczerze na pytanie.
-A Ty jak tam, panie kapitanie? Zbawiłeś już całą drużynę? - Rzucił chociaż musiał przyznać, że Felek dość dobrze sprawdzał się jako lider, co było dość ironiczne biorąc pod uwagę fakt, że sam wolał trzymać się raczej w cieniu.


@Felinus Faolán Lowell

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty27.11.20 2:34;

Team Druzgotek

Kostki na atak: -
Pomoc: -
Łączny wynik: 4 (Felek) + 3 (Max) + 4 (Cass) + 2 (Ofelia) + 5 (Jula) + 5 (Lucek) +1 (Aslan) -> 24
Choroba: Delikatne otumanienie, nic poza tym.
Kolizja: -

Nie bez powodu nie lubił oddawać się w dłonie innych osób; na jego twarzy może nie znajdował się grymas niezadowolenia, ale koniec końców, kiedy to wreszcie udało mu się uwolnić spod opiekuńczych rąk samego prefekta Slyhterinu, podszedł do osób odpoczywających, skupiając się tym samym głównie na kumplu, z którym to trzymał sztamę. Nie bez powodu uwiesił się na nim, kiedy to sam może nie czuł się do końca w pełni sił, ale koniec końców mógł być z siebie całkiem dumny. Nie okazywał tego, aczkolwiek sam uważał, że wykonał kawał naprawdę dobrej roboty. Czasami trudno jest doprowadzić samego siebie do mety, a co dopiero całą drużynę - czekoladowe tęczówki musnęły spojrzeniem po pozostałych uczestnikach zabawy, jakoby zastanawiając się nad tym, czy jest jeszcze jakaś dusza, której mógłby pomóc. Kiedy okazało się, że jednak nie ma, Lowell wziął głębszy wdech, kręcąc własną głową.
Prawie? — zapytał się go, posyłając mu lekki, widoczny uśmiech, niemniej jednak nie zamierzał się denerwować z tak błahego powodu. Zamiast tego przystanął na chwilę, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle koniec końców na tym się skończy lekcja, czy jednak profesor Williams dorzuci jeszcze jakimś dodatkowym etapem. Felinus podejrzewał jednak, że to może być poniekąd koniec - zważywszy uwagę na obrażenia, jakie wiele osób uzyskało, koniec końców kolejna część zajęć mogłaby być istną katorgą. Przynajmniej opieranie się na kumplu pozwalało mu zapomnieć o problemach dnia codziennego. — Przyznaj się, co takiego robiłeś? — kolejne pytanie opuściło jego usta, kiedy to sam otrzymał, w ramach rewanżu, dość proste.
W zbawcę mógł się bawić, ale czy to jest opłacalne? Sam nie wiedział, kiedy to spojrzenie brązowych obrączek źrenic wylądowało raz to na Solbergu, raz to na pozostałych uczestnikach zabawy. Mógł się zastanawiać, ale koniec końców... uratował drużynę przed utratą dwóch zwierzaków, wyleczył dwie osoby, a do tego sam jeszcze musiał korzystać z czyjejś pomocy. Trochę go to wkurzało, ale koniec końców efekt był i to się liczyło. — Czy ja wiem, czy zbawiłem... przypominam tylko, że u nas wszyscy ogarniają uzdrawianie. W mniejszym lub większym stopniu. — pstryknął go w czubek głowy, chcąc zakomunikować, że ten sukces jest wspólnym. Nie jego, jako lidera, lecz po prostu wspólny.
A i tak czy siak wolał trzymać się gdzieś w cieniu.
Po krótszej chwili wyciągnął z kieszeni widoczne klucze, do których to przyczepiona była mała plakietka. Małe, nowe, urocze, praktycznie nowe, a jednak poddane działaniu wody, kiedy to sam Lowell wpadł do jeziora. Westchnąwszy ciężko, zaciskając ramiona, musiał jedną rękę początkowo zdjąć, niemniej jednak szybko powrócił do swojej pozycji wyjściowej. Opierając się o Solberga, nie bez powodu wepchnął mu je do dłoni charakterystyczny przedmiot, jakoby chcąc zakomunikować swój zamiar. — Będziesz chciał się przejechać? Zrobimy sobie tripa po lekcji. — powiedziawszy, rozciągnął się ostrożnie.

@Maximilian Felix Solberg
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty29.11.20 20:11;

Team Langustnik Ladaco

Kostka1 k6: 4 + 1 = 5
Kostki2 k6: 6, 3, 6, 2; 3 -> 1
Kostki na atak: 6, 4 z dorzutem 2 - mam kolorowe kudły na uszach i małe zadrapania w okolicach kostek
Łączny wynik: 13 + 5 = 18
Choroba: niby nie?
Kolizja: @Morgan A. Davies i kolejna osoba ze szczuroszczetów, ktora napisze (+ traci ona zwierzaka, z racji że nie wiedziałam kto będzie jeszcze pisał, a kto nie, pozwoliłam sobie rzucić kostkę na podstawie tego co było rozpisane w spoilerze pod 6 <; )

Przenoszenie zwierząt z tych wielkich akwariów do jeziora nie było tym, co myślała że będą robić na zajęciach z magii leczniczej. Prawdę mówiąc w ogóle nie spodziewała się, że na jakichkolwiek zajęciach przyjdzie im się z czymś takim zmierzyć. Była to duża odpowiedzialność, dosłownie wszystko mogło pójść nie tak, więc zdziwiła się, że profesor postanowił ich w ten sposób 'wykorzystać', tym bardziej, że stworzenia podobno były po przejściach... A to na pewno nie miało ułatwić im zadania.
Już przy pierwszym langustniku napotkała na swojej drodze problemy, chociaż zaczęło się bardzo niewinnie. Jeszcze z pewnej odległości udało jej się dostrzec, że jedna osoba z jej drużyny wyraźnie nie radziła sobie ze stworzonkiem, a cała sytuacja szybko stała poważniejsza i dziewczyna potrzebowała pomocy.
- Pewnie, sekunda - odparła na pytanie rudowłosej (@Irvette de Guise) i sięgnęła po swoją różdżkę, jednocześnie nieco mocniej obejmując langustnika wolną ręką, aby ten jej przypadkiem nie uciekł. - Coeur Blessé - powiedziała, robiąc po chwili gwałtowny ruch głową w tył, kiedy jej podopieczny usiłował się uwolnić i prawie ją przy tym dźgnął w gardło. Przyjemnie. - Wydaje mi się, że już wszystko powinno być okej. Jest? - spytała, chcąc się upewnić, że nie trzeba jeszcze w jakiś sposób pomóc dziewczynie, a kiedy dostała satysfakcjonującą odpowiedź, uśmiechnęła się do niej lekko i ruszyła w dalszą drogę ku jezioru. A w każdym razie spróbowała, bo ledwo udało jej się wstać, a poczuła, jak ktoś w nią wbiega. Albo może to ona weszła wprost pod czyjeś nogi? Nie była taka pewna, jak to faktycznie było, ale tak czy siak doszło do kolizji.
- Przepra- SZAAAAM!
Krzyknęła, pisnęła - właściwie wydała z siebie odgłos będący gdzieś pomiędzy tymi dwoma, wyginając się przy tym dziwnie w jedną stronę, kiedy szczuroszczet, którego niosła @Morgan A. Davies zaczął wspinać się po jej ramieniu. A że Puchonka miała zajęte ręce (bo nie chciała przecież wypuścić langustnika), nie mogła się skutecznie bronić. Może niezbyt rozważnie zaczęła się więc szarpać na boki, próbując go z siebie zrzucić i w końcu jej się to udało, najpierw jednak cwane stworzenie znalazło się blisko jej twarzy, zbyt blisko, w pewnym momencie nawet ją muskając. I okej, mogła być wielbicielką zwierząt, ale tak bliski i przede wszystkim niepożądany kontakt nie był miłe widziany. Zwłaszcza, że jak się okazało, na jego skutek wyrosły jej na uszach kolorowe kudły.
Cudownie.
Na szczęście przy przenoszeniu kolejnego langustnika nie napotkała żadnych problemów, a nawet udało jej się zyskać trochę na czasie i wypuścić do wody jeszcze jednego, chociaż jak można się było domyślać, tak bajkowo być nie mogło. Zaliczyła następną kolizję z przypadkową osobą, przy której szczuroszczet boleśnie pogryzł ją po nogach. Obrażenia nie były duże, ale jednak odczuwała je, kiedy szła i to pewnie z ich winy przy kolejnym przenoszonym langustniku wywaliła się po drodze dobrych kilka razy. Ale ostatecznie to było jej największe zmartwienie, więc nie było tragedii. No i kolorowe kępki na uszach. Chętnie pozbyłaby się i jednego, i drugiego.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty29.11.20 21:46;

Team Szczuroszczet

Kostka1 k6: 3 + 1 + 1 - 1 (XD) = 4
Kostki2 k6: 1, 5, 1
Kostki na atak: 2; 5 - upada i mnie mocno kąsa po nogach 4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 1004277969
Łączny wynik: 4 (moje) + 1 (Yuu) + 4 (Holden) + ??? = 9
Choroba: HELP ME PLZ (@Morgan A. Davies?)
Kolizja: -

Mało się odzywał, co trochę nie współgrało z jego osobowością, ale rzeczywiście odrobinę go to zadanie wciągnęło i wyjątkowo skupiał się na nim. Kreślił kolejne linie, niemalże nosem jeżdżąc po pergaminie i poprawiając detale swojego szczuroszczeta. Dawno nie był na lekcji Działalności Artystycznej i może zatęsknił za bazgraniem? Merlin wie.
Dopiero jak skończył swoje arcydzieło, to przeniósł wzrok na swoich ziomeczków ze szczurkowej grupy. Nie był pewny tego, co się działo, bo oślepił go blask srebrnej kurtki Puchonki, ale... chyba dziewczyna kradła jakieś magiczne Bambino Boydowi. Uśmiechnął się krzywo, wstając i podchodząc bliżej tej dwójki. Oczywiście uprzednio odłożył na trawę swój rysunek, wkładając w tę czynność ogrom delikatności.
- Prawdziwy gentlemen powiedziałby kredki, coby panienka nie zmarzła bez odzienia wierzchniego... Dlatego ja wybiorę kurtkę. Fajnie błyszczy. - poszerzył uśmiech, mierząc wzrokiem cały look @Freddie Moses. Mógłby oślepiać swoich wrogów z kilometra. - Dzięki, ziomuś, choć raz mi coś nawet wyszło. - podziękował jeszcze @Boyd Callahan, bo wcześniej tego nie zrobił, a wypadało. Faktycznie był z tych swoich wypocin całkiem dumny. Ale nie mógł spocząć na laurach, bo kolejna część zadania czekała. I nie wydawała się taka easy peasy lemon squeezy.

Wysłuchał całej przykrej historii o stworzeniach, z którymi dzisiaj pracowali i nawet smutno mu się zrobiło. Znów nielegalne hodowle, znów brak serca i empatii ze strony czarodziejów, którzy myślą, że są lepsi od wszystkich istot na tej planecie. Nóż się w kieszeni otwierał, nie wspominając już o różdżce, która w takich sytuacjach gotowa była do ciskania najgorszymi zaklęciami świata.
Przenoszenie zwierząt do jeziora brzmiało może łatwo, ale nie mogli zapominać, że te stworzonka super przyjaźnie do ludzi nie są nastawione nawet na wolności. A co dopiero takie skrzywdzone, które utrwaliły już sobie, że czarodziej równa się zagrożeniu.
Na początku szło mu nieźle. Miał jako-taką wprawę w obcowaniu ze zwierzętami, szczególnie tymi szczuropodobnymi, więc sprawnie brał w ręce kolejne zwierzaki i przenosił je do wody. Oczywiście dłonie sobie zabezpieczył rękawicami, tak jak Pan Merlin powiedział. Czasami szczuroszczet się wyrywał, czasami nie. Jednak nawet jego świetne podejście do zwierząt nie pomogło w końcowej fazie zadania. Jeden huncwot wyrwał się z brunowego uścisku i upadł na ziemię. Musiało go zaboleć, bo spanikował totalnie i zaczął gryźć Gryfona po kostkach. Odpowiednie buty przegrały w starciu z dzikim stworzeniem i jego zębami. Zaczęło go piec, a ból stawał się z każdą minutą coraz bardziej uciążliwy. Przez materiał zaczęła przebijać też krew, aż w końcu chłopak poddał się z okiełznaniem wodnego szczura - zwyczajnie nie miał już siły.
- Pani Kapitan, helpunku! - zawołał do @Morgan A. Davies, siląc się na uśmiech, choć nie było to łatwe w zaistniałej sytuacji, gdy na jego ryło wtaczał się grymas bólu. Przyjąłby chętnie pomoc od kogokolwiek, naprawdę. Sam był w stanie obwiązać się jedynie tym cholernym bandażem, a to nie byłoby zbyt praktyczne.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3437
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty30.11.20 0:32;

Team Szczuroszczet

Kostka1 k6: 2
Kostki2 k6: 5, 34, 3 po przerzucie
Kostki ataku: 4, 2, pogrys mjeeee
Łączny wynik: ode mnie nic, bo jeden uciekł a drugiego wytrąciła mi Ola, 9
Choroba: pokąsał mnie szczuras ale dycham
Kolizja: -

Vulnera Ferre, Calvorio klątwa śpi

Nie zdążyła nawet komukolwiek dać do zrozumienia, że powinien na siebie uważać, bo chyba wszyscy naraz postanowili narażać się dzikim zwierzętom bez większych oporów i przygotowania. Zresztą - należała do tej grupy również w tym znaczeniu, bo i ona w pewnym momencie bardziej zaczęła skupiać się na wszystkim wokół zamiast zadania. Podczas przenoszenia pierwszego z potworów zwróciła się ku Tarly'emu, by chociaż zatamować krwawienie, a w tym czasie szczurocosiek wypadł jej, pokąsał jej łydkę na pożegnanie i uciekł w jakimś bliżej nieokreślonym kierunku. Ostateczne jednak jakiekolwiek jej lecznicze wysiłki wymagały dużego skupienia, a zdrowie członków jej grupy było dla niej istotniejsze od przenoszenia samych stworzonek, czy w ogóle zwracania uwagi na ich przedsięwziecia. Nawet, jeżeli Davies nie miała zbyt dużych umiejętności w usuwaniu fizycznych uszkodzeń.
- Vulnera Ferre. - mruknęła pod nosem, przykucając przy Brunku i uśmiechając się do niego na tyle pokrzepiająco, na ile pozwalała jej niepewność związana z przeklętym (dosłownie) czarowaniem. Chłopak znał się na zwierzętach trochę lepiej od Davies. A przynajmniej lepiej je rozumiał, bo samą wiedzę 'książkową' mieli pewnie podobną. Nic dziwnego, że zdołał mocniej od niej przyczynić się do wyniku drużyny.
- Jeszcze Uszatek. - zapowiedziała i podrzuciła brwiami z nietęgą miną. Trudno było wyczuć, czy chodziło o niesmak związany z pomaganiem Ślizgonowi, czy brak pomysłu na to, jak miałaby czegokolwiek w tym wypadku dokonać. Złapała po drodze jakiegoś grzecznego i wystraszonego szczuroszczeta, by załatwić dwa problemy naraz.
- Dear! - powstrzymała się od krzywienia się, kiedy wypowiadała to nazwisko. Mimo wszystko nie kojarzyło jej się AŻ TAK źle, skoro Blaithin przez tyle lat była jej, chcąc nie chcąc, prefektką i wzorem. Z którego jednak należało uważać, jakie cechy się czerpało.
- Myślisz, że Butcher doliczy Cię z tymi uszami do naszych szczuroszczetów? - po tej uprzejmej sugestii jednak zdecydowanie spoważniała i wycelowała w chłopaka rózdżką, skupiając się wyłącznie na futrzastych uszach. Dla żadnych furrasów na jej zmianie nie było przyzwolenia.
- Calvori-OLAA! - wrzasnęła, bo w tym samym momencie panna Krawczyk wpadła na nią, wywołując całą falę nieszczęśliwości. Szczuroszczet przepadł na amen, zaklęcie zostało zaburzone i jeszcze samej Oli oberwało się zarosniętymi uszami.
- Mmm... Hej, przynajmniej pozbyliśmy się Twojej przypadłości. Tylko może nie zaglądaj przez jakiś czas w lustro... - odezwała się do Huntera, widząc efekty swojego zakłóconego zaklęcia. Włosy z uszu zniknęły bardzo ładnie, ale największy problem leżał w tym, że chłopak został również pozbawiony jednej brwi oraz wszelkich włosów znajdujących się w promieniu kilku centymetrów od lewego ucha.

@Hunter O. L. Dear @Bruno O. Tarly @Aleksandra Krawczyk

______________________

But I ain't worried 'bout it
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Cali Reagan
Cali Reagan

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Galeony : 1006
  Liczba postów : 745
https://www.czarodzieje.org/t18857-california-reagan#541882
https://www.czarodzieje.org/t18893-kalifornijska-poczta#543682
https://www.czarodzieje.org/t18878-cali-reagan#543255
https://www.czarodzieje.org/t18932-cali-reagan-dziennik#544825
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty02.12.20 21:42;

Team Langustnik Ladaco

Kostka1 k6: 3 - 1 = 2
Kostki2 k6: 2, 2, 5
Kostki na atak: gryzie mnie ladaco, przez co mam pecha i gorączkę oraz jestem zielona na twarzy
Łączny wynik: 18 z Olą (chyba)
Choroba: z @Fillin Ó Cealláchain zbijamy gorączkę w jeziorze
Kolizja: -

- Czy to wyzwanie? Tylko żebyś potem nie narzekał, że podjęłam się próby utopienia cię – oznajmiła zawzięcie, uśmiechając się na samo wyobrażenie tego jak żałośnie by jej to wszystko wyszło. – Taki jesteś dobry z transmutacji, a dalej nie wpadłeś na pomysł, żeby zmienić hmm nie wiem, orzech albo cokolwiek w mózg i go sobie magicznie zaaplikować pod czaszkę – podsunęła mu całkiem mądrą (w swoim mniemaniu) myśl, rzutującą na komfort jego dalszego życia. Gdy Fillin tyrpnął ją w ramię, lekko się zachwiała, ostatecznie utrzymując się w pionie. W ramach komentarza na ten nieelegancki czyn, wystrzeliła w jego stronę cichą wiązankę przekleństw, wypowiedzianą z mocno słyszalnym szkockim akcentem, który uwydatniał się, gdy zaczynała tracić cierpliwość.
Stała sobie spokojnie i wesoło dywagowała z Fillinem, podejmując jakieś próby wzajemnego uleczenia się, kiedy znienacka wpadł na nią Hunter, krzycząc marne „przepraszam”. Co jej z jego przeprosin, skoro straciła równowagę i po raz kolejny dzisiejszego dnia wylądowała na ziemi. – Kurwa – burknęła pod nosem, złapała przyjaciela za ramię i podniosła się, czując jak ulatuje z niej cała energia (do działania i życia). – Mhm, przy tobie robię się słaba i chora, tak chcesz działać na kobiety? – spytała zaczepnie.
Ani się obejrzała, a już Fillin targał ją w stronę jeziora. Zanim dotarł do niej sens jego słów, bezpardonowo ją złapał i wpierdolił do lodowatej wody. – Fi-illin, t-ty p-pojebie – jęknęła, szczękając zębami z zimna. Zacisnęła dłonie w pięści, bo wiedziała, że na nic zdają się jakiekolwiek protesty, a tym bardziej wyrywanie się z jego uścisku. Jej wątły szkielet uniemożliwiał jakiekolwiek manewry związane z użyciem siły, której po prostu nie miała. – Tylko morsowania tu dzisiaj brakowało – westchnęła, kręcąc głową. Może i faktycznie fale gorąca się uspokoiły, tak więc pomysł Ślizgona okazał się całkiem trafny, ale jakim kosztem? Pomimo tego, bawiła się jednak świetnie i nie zamierzała jakoś ostentacyjnie udawać, że jest inaczej. Czy w ogóle kiedykolwiek w jego towarzystwie była pozbawiona rozrywki i szczerej, przyjacielskiej beztroski? Zaśmiała się, równocześnie lewą stopą spróbowała go podkosić i pozbawić równowagi, przypominając sobie o obietnicy, którą mu złożyła chwilę temu - wręcz była zobligowana do podtopienia go. – Wiesz, następnym razem jak będziesz chciał wziąć udział w konkursie na miss i mistera mokrego podkoszulka to zadbaj o to, żebym miała na sobie coś innego niż sweter – parsknęła, wskazując na swój ubiór. Jednocześnie z niemałą satysfakcją obserwowała jak Fillin przewraca się i ląduje dupą na dnie jeziora. Nie przewidziała jednak tego, że wciąż ją trzymał i poleciała razem z nim.
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 627
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Administrator




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty03.12.20 1:01;

Team Szczuroszczet

Kostka1 k6: 6 - 2 zabiera mi Butcher XD - 1 Aslan = 3
Kostki2 k6: kostki i link
Kostki na atak: [url=2, 3, 3]2, 3, 3[/url]
Łączny wynik: 9 + 3 = 12
Choroba: pogryziona przez szczura mocno, przez druzgotka posiniaczona, dramt
Kolizja: Dwa razy "niechcacy" wpadam na @Aslan Colton, który raz traci przeze mnie

Ledwo kończymy nawalanie się obrazkami ja wzruszam ramionami na wieści o kurtce, którą mądrze zdecydował się wybrać Bruno.
- Masz. Ale musisz mi uszyć taką samą - oznajmiam rzucając mu swój srebrny skarb, bo oto już szykuję się do biegu. A jest on naprawdę zażarty! Bez problemu łapię szczurze skurwiele i biegnę prędko na drugą stronę. Co jestem tak bezlitosna i tak mocno nie ogarniam zwierząt, że profesor Butcher aż dwa razy podbiega do mnie, by zganić mnie za szczura i zabrać mi go z rąk. Jestem więc naprawdę wściekła, że aż dwa razy straciłam w taki głupi sposób straciłam szczuroszczeta. Jednak wracam szybko do akcji już przenosząc kolejnego, kiedy to jakaś pizda zionąca alkoholem nie wpadła na mnie tak, że się wyjebałam, a on stracił swojego potwora.
- Co kurwa robisz, pojebie! - krzyczę na chłopaka zanim nie wstanę i nie biegnę do jeziora, by nie wrzucić swojego szczura do wody. Jednak niestety bolą mnie teraz palce po długich szponach druzgotka, więc jestem jeszcze bardziej wściekła na pijanego Krukona, szamoczącego się po drodze. Dlatego też biegnę, by specjalnie z całej siły wpierdolić się w niego. Nasze zwierzęta oczywiście urządzają jakiś dziki taniec podczas którego atakują nas ponownie.
- O KURWA, PRZEPRASZAM, NIECHCĄCY - mówię wcale nie przejmując się uciekającym mi zwierzakiem. Kiedy kolejny szczur mi o mało nie ucieka i jeszcze ostro mnie drapie po nóżkach, coraz bardziej mnie irytuje ta lekcja. Dlatego, żeby ją sobie umilić na ostatniej przebieżce po raz ostatni PONOWENIE NIECHCĄCY wpierdzielam się w Aslana. - Ojejeje, tak gapa ze mnie - mówię kiedy wstając rozglądam się za nauczycielem, a kiedy go nie widzę przy podnoszeniu kościstego tyłka udaje mi się przywalić łokciem w nos Krukona.
Naprawdę nieźle się ubawiłam pod koniec tej imprezy, mimo że naprawdę sporo szczurów straciłam.
Powrót do góry Go down


Huxley Williams
Huxley Williams

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 183
C. szczególne : biegające po ciele tatuaże, w pracy przykryte długimi rękawami, chociaż wychodzą na ręce i czasem na szyję | pojedynczy kolczyk szeherezady w uchu
Galeony : 1489
  Liczba postów : 1463
https://www.czarodzieje.org/t19615-huxley-butcher-williams#583118
https://www.czarodzieje.org/t19619-rzeznik#583498
https://www.czarodzieje.org/t19616-huxley-butcher-williams#583130
https://www.czarodzieje.org/t19753-huxley-butcher-dziennik#59438
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Administrator




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty03.12.20 3:14;

Koniec Lekcji

Muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż takiego chaosu (no cóż, niestety bywa tak, że nie do końca przemyślam niektóre rzeczy) i to co się działa wokół. Z lekkim przerażeniem patrzę na rój uczniów walczących o swoje, tarzających się po ziemi, próbujących uleczyć się po ranach stworzeń. Te bywały bardzo dzikie, oczywiście głównie przez to co przeżyły wcześniej. Wiele z nich na zawsze będzie bardzo agresywne. Uczniowie jednak jako tako radzili sobie z nimi. Oczywiście całkiem często musiałem ratować stworzenia przed zbyt silnymi uściskami czy butami uczniów, przez co na szczęście wielu sporo mi umknęło. A co do przekleństw za każdym razem kiedy je słyszałem... cóż zwyczajnie udawałem, że kompletnie ogłuchłem na nie przez jakiś czas, bo musiałbym odjąć z tysiąc punktów za wszystkie zberezeństwa, które próbowali mniej lub bardziej skutecznie powstrzymać przed krzyknięciem. Oczywiście niektóre rzeczy nie mogłem popuścić płazem nawet ja zdołałem zauważyć, że jedna para Krukona i Puchonki wpadła na siebie aż 3 razy! Za każdym razem z hukiem i przekleństwami.
- Proszę państwa tracicie po 10 punktów za to zachowanie! - krzyczę do nich i przy tym patrzę groźnie na @Aslan Colton, który jak zauważyłem nie złapał żadnego zwierzaka, chociaż sam kapitan drużyny mu w tym pomagał. - Wyjątkowo rozczarowujące - oznajmiam tonem jakby było mi faktycznie przykro (bo jest!) do Krukona, naprawiając prędko jego obitą twarz po mniej lub bardziej celowych przewalanakach się po ziemi. Po drodze odejmuję też 5 punktów dwójce Ślizgonom, którzy postanowili wykąpać się w jeziorze, natychmiast wysyłając ich do skrzydła szpitalnego, wciskając im odrobinę wcześniej ważne upominki, które każdy miał dostać.
- Słuchajcie, zwycięża niesamowita... drużyna druzgotów! Serdecznie gratuluję. Każdy stąd dostaje dodatkowe pięć punktów dla swojego domu. Miałem też dać upominki tylko dla tej drużyny, ale dostałem sporo kubeczków za moją akcję od agencji ratującej zwierzaki przed kłusownikami, więc każdy z was dostanie ten samonagrzejący się kubek... który działa co prawda tylko na kilka razy, ale ma bardzo ważny przekaz! - oznajmiam i podnoszę do góry kubeczek, który każdy dostanie. Rozdaję każdemu i w międzyczasie jeszcze wyjmuję dodatkowy prezent.
- Wszyscy walczyliście oczywiście świetnie... zakładam, że niektórzy z was mieli pecha - mówię i ponieważ znajduję się gdzieś w okolicy @Morgan A. Davies, której kładę dłoń na ramieniu, by poklepać pocieszająco, nie przejmując się kapitanem Langustników by go pocieszać. Z pewnością to nie z powodu jakichkolwiek ulg dla Gryfonów w mojej głowie!
- A i jeszcze. Za wyjątkowe zaangażowanie na dzisiejszej lekcji muszę jeszcze nagrodzić @Felinus Faolán Lowell, najlepszego team lidera, którego miałem na lekcji! - mówię i wołam chłopaka do siebie machnięciem dłoni; podaję mu z pozoru zwykły kocyk koloru musztardowego, który tak naprawdę jest kocykiem sygnalizującym, pomagającym w uzdrawianiu. Jego również klepię wesoło po chudym ramieniu. - Okej, to by było na wszystko! Każdy kto nadal jest niezdrowy zapraszam do mnie, wszystko naprawię! - oznajmiam wycofując się do tyłu by przebadać potrzebujących.

Rozliczenie

Punktacja domów:

+1pkt za jeden etap
+2pkt za dwa etapy
każdy dostaje kubek samonagrzewający działający 3 razy*

*inspiracja na dodanie prezentu niedorównanym Bozikiem!

______________________

 Courage is not living without fear
Courage is being scared to death and doing the right thing anyway

Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty01.03.21 20:18;

Z pewną dozą radości przyjął fakt, że Lucas był gotów spotkać się z nim i popracować nad finalnym (miejmy nadzieję) etapem ich eliksiru. Maxowi naprawdę brakowało ostatnio kumpla, który znikał na długie okresy wśród książek, obowiązków i randek z Alise, czego akurat Solberg nie miał mu za złe. Dobrze było jednak znów zobaczyć tę znajomą mordkę.
Jako, że mieli sami spożywać dzisiaj swoje eliksiry, Max przygotował polowe stanowisko do eliksirów, gdzie już czekał z gotową bazą na przybycie Lucasa. Początek receptury obydwoje znali bardzo dobrze, ale musiał pokazać Sinclairowi to, czego dowiedział się od Huntera. Dodatkowo zabrał ze sobą szczura, którego ostatnio przemienił, w celu demonstracji ranek, jakie u niego zauważył i świeżego gryzonia, by w razie potrzeby służył im za kolejnego chętnego do spróbowania wywaru. Mimo, że było to dla ślizgona ciężkie, zrezygnował z zażycia jakichkolwiek eliksirów uspokajających i zjadł porządne śniadanie, by mieć pewność, że ich dzieło nie wejdzie w niepożądaną reakcję z jakąś inną miksturą, jaka znajdowałaby się w jego organizmie.
-Lu, mordo! - Zawołał radośnie, gdy zobaczył na horyzoncie kumpla. Od razu podszedł w jego stronę i po męsku go wyściskał. Ostatnio widzieli się chyba w grudniu, lub tuż po Nowym Roku, co było naprawdę niespotykane dla tej dwójki.
-Nie sądziłem, że aż tak się ucieszę na widok tej Twojej mordy. Szluga? - Poklepał go po policzku, po czym zaproponował papierosa ze świeżej paczki i sam poczęstował się jednym, odpalając go od smoczej zapalniczki, którą dostał od przyjaciela na urodziny.
-Bazę już mam, ale musisz na własne oczy sprawdzić, czy to nie wybuchnie. No i muszę się z Tobą skonsultować w kwestii tych ranek. Popatrz. - Bezceremonialnie wziął na ręce szczura, odwrócił do góry brzuchem i rozszerzył łapki, by pokazać Lucasowi o co chodzi. -Trochę zaropiałe, ale według mnie dyptam powinien dać radę. No albo zwykły rumianek, Ty się tu bardziej znasz na zdrowiu, ale żadne z nich nie powoduje reakcji niepożądanej, więc kwestia tylko dobranie tego, co bardziej odpowiednie. - Rozgadał się, przedstawiając Lucasowi jasno całą sytuację. Był lekko poddenerwowany, ale i zajarany całą sytuacją. W końcu po to przez tak długi czas się przygotowywali, by teraz coś z tego wyszło, prawda?

@Lucas Sinclair

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty02.03.21 19:55;

Naprawdę długo zeszło im z pracą nad eliksirem. Skłamałby, gdyby powiedział, że nie zdziwiło go to, że to tak dużo czasu im zajęło. Jednak myślał, że jeśli wiedzą co chcą zrobić, jeśli skupili się na części transmutacyjnej wystarczająco, doszli do wprawy, doszukali się składników, to już mają pół sukcesu. Ale jednak samo testowanie i doszlifowanie drobnostek, dopieszczanie wywaru, tak, aby działał dokładnie tak jak tego chcą, bez żadnych skutków ubocznych, było cholernie trudne. Dopiero teraz z perspektywy czasu, kiedy mieli tą całą drogę za sobą, mógł to stwierdzić i naprawdę podziwiać tych, który wynaleźli takie magiczne mikstury, które chociażby powodują wyhodowanie nowej kości. Był pełen podziwu dla nich, chociaż w tej chwili także i dla Maxa i dla siebie, bo byli na dobrej drodze, żeby zakończyć prace nad syrenim eliksirem.
Ale trzeba było zaznaczyć, że dużo więcej wkładu w ten wywar miał jednak sam Solberg. Kumpel naprawdę ambitnie podszedł do samego przedsięwzięcia i chciał dopiąć wszystko na ostatni guzik, wkładając w to wszystko całe swoje serce. To było wiadome, bo kochał prace z kociołkiem i widać było po nim, że sprawia mu to niewiarygodną frajdę. Może to właśnie sprawiło, że cały proces nie zajął im kolejne pół roku, lub nawet dłużej. Cenił przyjaciela za tą sumienność i starania, którymi się wykazywał, bo sam przez liczne zajęcia i życie prywatne, tylko asystował, znajdując zaledwie kilka faktów i informacji, które pomogły im dojść do pewnych wniosków, by w końcu wspólnymi siłami - miejmy nadzieje - osiągnąć cel, który sobie założyli.
- Stary, kurwa, czuje sie jakbym Cię lata nie widział - przywitał go entuzjastycznie, szczerząc się i naprawdę ciesząc ze spotkania z przyjacielem. To prawda, miał teraz mega dużo obowiązków, z którymi się nie wyrabiał i coś musiał poświęcić, kiedy przyszło do przerwy miedzysemestralnej i wybrał właśnie czas spędzony sam na sam z dziewczyną. Jednak tego mu cholernie brakowało po wakacjach, które spędzili osobno. - Jasne, dzięki - poczęstował się papierosem, oferowanym przez Ślizgona, po czym odpalił go od swojej zapalniczki, prezentu świątecznego od Soph.
Widząc cały arsenał, nawleczony przez kumpla, pokiwał głową z uznaniem, zawieszając swoje spojrzenie na klatkach ze szczurami, aby po chwili pochylić się, by przyjrzeć się jednemu z nich, którego wyciągnął Max, aby mu pokazać skutki uboczne poprzedniej wersji wywaru.
- Dyptam jest dobry na wszystko, nie zaszkodzi dodać kilka płatków, ale mamy w sumie ślaz, a ten też działa leczniczo. Może wystarczy ten rumianek jednak... - odparł, zastanawiając się głęboko nad tym, jakby zniwelować ranki, które prezentował w tej chwili szczur. - Krwawe ziele też jest z tych mocniejszych, leczniczych. I dodatkowo ma działanie przeciwbólowe, więc jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że przemiana może sprawiać jakiś ból... - myślał na głos, zerkając raz po raz na przyjaciela pytająco. Wszystko było możliwe, a tego akurat nie wiedzieli, bo z ogoniastym zwierzęciem ciężko było się dogadać. Ciekawy był co na to Solberg.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty02.03.21 21:20;

Sam nie wiedział, czy był zdziwiony tym faktem. Prawdę mówiąc miał duże braki w tym zakresie, tak samo jak Lucas, więc najpierw musieli je nadrobić, by mieć pewność, że się w całym tym procesie nie zabiją. Max ze względu tak naprawdę na zawieszenie miał czas pchnąć wszystko do przodu. Może i chęci za bardzo nie było, ale musiał wypełnić czymś cały ten czas, a to było coś, na czym najbardziej mu mimo wszystko zależało.
-Nawet mi nie mów! Mam Ci naprawdę wiele do opowiedzenia, bo w Norwegii działy się super pojebane rzeczy, ale to na spokojnie przy flaszce się omówi. Dzisiaj czeka robota. - Wyszczerzył się czując, jak gorszy nastrój chwilowo znika, dodatkowo stłumiony eliksirem spokoju, jaki zażył z samego rana.
Szczurek miał drobne ranki, choć nie były to już te gówna, które pokazywał Felkowi. Wystarczył składnik łagodzący i mogli mieć nadzieję, że nikt nie pozwie ich za uszczerbek na zdrowiu. Pokiwał głową słuchając tego, co miał do powiedzenia Lucas, po czym jego oczy się rozjaśniły.
-Krwawe ziele? Moje ulubione! Że też na to nie wpadłem. Dobra, to podwijaj kiecę i siadaj za kociołek. Ja już miałem tę przyjemność. - Ustąpił mu miejsca, mając zamiar odwrócić dzisiaj role. W końcu sam mógł się cieszyć ostatnio drobnym sukcesem, gdy w samotności testował nową recepturę wywaru.
-Na pierwszy ogień wrzucasz te wnykopieńki, co to Dear nam polecił, a potem jedziesz zgodnie z przepisem aż do olejku tłoczonego z dzikiej róży. - Poinstruował Lucasa, obracając w rękach sztylet. Był gotów siekać i dusić, aż ich eliksir nie będzie wyglądał co najmniej tak dobrze, jak wersja, którą podał szczurowi. Gryzonia zamknął w klatce, bo ten miał im się jeszcze pewnie przydać.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty03.03.21 20:54;

Wiadomo, szarpnęli się z tym wynalazkiem naprawdę mocno, bo rzeczywiście na początku byli zieloni w transmutacje międzygatunkową, ale z czasem zaczęli studiować temat i trenować, co przyniosło im efekty. Na szczęście nie trafiło na leniwców, więc stawiając sobie cel, dążyli do niego skrupulatnie i to przyniosło im efekty.
- Jasne, przy flaszce zawsze - odparł na jego słowa, wyszczerzając zęby w uśmiechu i zerkając na jego stanowisko, przy którym już wszystko do owej pracy było przygotowane. Faktycznie, samą bazę już dobrze znali, więc świetnie, że Max od razu miał ją przygotowaną, a w tej chwili przechodzili do etapu bardziej zaawansowanego, gdzie znajdowały się specyficzne składniki, którymi chcieli osiągnąć konkretne skutki. Teraz tylko modlić się o to, że po wprowadzeniu zmian w recepturze, nie będzie żadnych większych efektów ubocznych. Za chwilę, kiedy miał przed oczami poranione łapki szczura, zaproponował krwawe ziele, a kumpel przyjął ten pomysł z widocznym entuzjazmem.
- Spróbujmy, zobaczymy co wyjdzie - oznajmił, jednocześnie wskakując za kociołek, by dosłownie zakasać nieco rękawy grubego swetra, na który rzucone było silne zaklęcie ogrzewające, by za moment wziąć się za wskazane przez Maxa składniki. - Wnykopieńki? To nie wygląda jak pędy wnykopieńków... - mruknął pod nosem, podnosząc naczyńko z posiekaną częścią rośliny w kolorze intensywnie zielonym. Najczęściej w eliksirach używało się właśnie pędów, dlatego Sinclairowi coś tu nie pasowało. Po wyjaśnieniu sprawy zaczął wrzucać do bulgoczącego wywaru kolejne elementy, które miały dać im odpowiednią konsystencję, aż w końcu zatrzymał się po dolaniu wspomnianego przez Maxa oleju.
- Okej, jak mniemam, teraz skrzelo? Czy na tym etapie używałeś już transmutacji? - spytał ostrożnie, zerkając na przyjaciela, który prawdopodobnie już miał cały przepis w głowie trzymał się właśnie jego, aby eliksir wypadł jak najlepiej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty06.03.21 5:07;

Obydwoje dość mocno zaangażowali się pod tym względem i choć transmutacja była cholernie skomplikowaną i trudną dziedziną, jakoś wyszli z nią na prostą i byli gotowi zasiąść teraz do eliksiru, co dla Maxa było jak kolejny prezent bożonarodzeniowy.
Skoro już w kwestii flaszki byli dogadani, nadszedł czas zabrać się do roboty. Biedny szczurek po raz kolejny znalazł się w pozycji, gdzie z rozłożonymi nogami ktoś oglądał jego rany. Dziś jednak badanie było zdecydowanie szybsze i pozbawione nieprzyjemnej atmosfery, jaka nastąpiła później. A przynajmniej Max miał taką nadzieję, bo potrzebowali skupienia, nie emocji.
-Zabić nas to nie powinno. - Nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy wszystko pójdzie dobrze, ale opcje śmiertelności raczej udało mu się już wykluczyć. Wszelkie składniki, które mogły przyczynić się do ich rychłego zgonu już dawno zostały wyeliminowane i zapisane w pamięci ślizgona, gdyby przypadkiem przyszło mu do łba poprawiać kiedyś tę recepturę.
-Bo to najświeższe z najświeższych, a do tego zerwane nieco wcześniej. Ponoć młode pędy wzmacniają transmutację. - Wyjaśnił, by Lucas nie musiał się obawiać. Faktycznie zazwyczaj stosowali nieco bardziej brunatne, dojrzałe już pędy. Patrzył, jak Sinclair ze skupieniem dodaje kolejne elementy, a zdenerwowanie i ekscytacja zawładnęły wnętrzem młodszego ze ślizgonów. Był cholernie ciekaw, co z tego wszystkiego wyjdzie. Miał tylko nadzieję, że krwawe ziele nie cofnie ich do punktu wyjścia.
-Skrzelo na samym końcu. Żeby wywar działał pełną godzinę. - Wyjaśnił, po czym wskazał na pergamin z notatkami. -Teraz wypowiadasz to zaklęcie i myślę, że będzie to moment na dodanie krwawego zielska. Jak nie jebnie wrzucasz dwie miarki włosów demimoza, skrzelo i podajesz szczurowi. - Wyjaśnił, obserwując poczynania przyjaciela gotów w razie potrzeby zainterweniować. W końcu zawsze była szansa, że coś akurat jebnie, a przy Maxie wzrastała ona naprawdę wysoko.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty07.03.21 17:29;

Niestety, ale taka była rola ich gryzonia, który służył im do testów, bo przecież jakoś musieli wstępnie sprawdzić jak działa wywar zanim podadzą go samym sobie. Ranki nie były głębokie, ale rzeczywiście sam fakt, że znowu szczurek był męczony nie było najlepsze. Lucas miał tylko nadzieję, że jednak dodanie krwawego ziela, wyeliminuje ten skutek uboczny syreniego eliksiru.
- Nie no, kwestia jednego składnika, który jest w bezpieczny, z tego co czytałem, nie powinna zadziałać toksycznie ani nic... - odparł na jego słowa, będąc pewnym, że akurat krwawe ziele nie ma żadnych przeciwskazań co do łączenia go z innymi składnikami. Co prawda już jedną wpadkę przeżyli, przy okazji warzenia pierwowzoru czarodzieja, który był miłośnikiem centaurów, ale teraz nie powinno być większych komplikacji.
Pokiwał głową, z widocznym uznaniem, słysząc o ekstraświeżej roślinie, która miała podkręcić magię transmutacji, co wydawało mu się dość prawdopodobne. W dodatku, skoro Max konsultował się z Dearem, który podobno znał się na rzeczy, nie pozostawało nic, tylko zaufać Hunterowi. Po chwili wziął się za wywar, zgodnie z dokładnymi zapiskami Solberga, po czym zatrzymał się z pytaniem we wskazanym przez niego wcześniej miejscu. Był przekonany, że teraz właśnie czas na skrzeloziele, ale jednak nie.
- Aa, no tak, to logiczne przecież - przyznał, karcąc się w myślach za to, że nie wpadł na coś tak oczywistego. Zerknął na kartkę, którą podsunął mu kumpel i widząc znajome zaklęcie, skierował różdżkę nad kociołek by wypowiedzieć jego formułę. - Okej, to ile dajemy? Myślę, że tak dziesięć gram wystarczy, co? - spytał, sięgając po krwawe ziele i odmierzając wspomnianą ilość. Poczekał na odpowiedź Maxa, po czym wsypał tyle ile uznali za słuszne, a następnie odczekał moment, czy zajdzie jakaś reakcja. Nic się nie stało, więc w kociołku wylądowały dwie miarki włosów demimoza, a potem oddzielone wypustki ze skrzeloziela. Zamierzał odpowiednią ilość razy, by po chwili nabrać eliksiru do pipety i rozchylając pyszczek gryzoniowi, podać mu płyn. Nastąpiła decydująca chwila, podczas której Lucas nieco zaczął się denerwować co się za moment stanie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4254
  Liczba postów : 11902
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8




Gracz




4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty08.03.21 13:03;

No tak, lepiej żeby zwierzak się trochę pomęczył niż oni. Zdecydowanie nie miał zamiaru sprawdzać, czy te ranki mogą wywołać poważniejsze skutki, choć sam przecież trochę oberwał podczas wcześniejszej pracy, czego efektem była sącząca się z ciała dziwna ciecz, którą wciąż miał w kuferku, by poddać dokładniejszej analizie gdy tylko znajdzie chwilę.
-Wiesz, że "nie powinno" nie zawsze oznacza, że tak się nie stanie. - Uśmiechnął się porozumiewawczo, choć sam miał nadzieję, że tym razem obejdzie się bez większych przebojów. W końcu miał ostatnimi czasy naprawdę dość urazów, szpitali i eliksirów leczniczych.
Miał nadzieję, że Lucas wszystko ładnie odczyta z jego bazgrołów, choć przez lata ich znajomości prefekt nauczył się już dość nieźle rozszyfrowywać hieroglify, co było widać po tym, jak sprawnie i poprawnie radził sobie dzisiaj z przepisem. Ani się nie obejrzeli, a już mieli przed sobą ostatni etap, a emocje we wnętrzu Maxa diametralnie urosły.
-Dziesięć powinno wystarczyć. Nie chcemy przesadzić w drugą stronę. - Zgodził się co do zaproponowanej dawki, bo wydawała się być najbardziej rozsądną. Sam był ciekaw, jak ostatecznie to wszystko się potoczy. Wodził wzrokiem między kociołkiem, Lucasem i szczurem, przy okazji odpalając kolejnego peta z ekscytacji szczególnie, gdy prefekt wziął na ręce szczurka i wlał mu eliksir do pyszczka.
-No to wielka chwila prawdy. - Powiedział patrząc, jak zwierzakowi zrastają się w ogon łapki. -Jak Ci się podoba nasz szczuron? - Zgrabnie połączył szczura i trytona w jedno, nowe słowo, choć tak naprawdę ten etap już widział i czekał co się stanie, gdy przerwą działanie eliksiru. -Trzeba sprawdzić, no nie? - Nerwowo zerknął na Lucasa, gdy ten już wystarczająco przyjrzał się zwierzakowi, po czym podszedł do gryzonia i przerwał działanie eliksiru, by mogli skontrolować kwestię ranek.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Sponsored content

4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 QzgSDG8








4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty


Pisanie4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty Re: Wschodni brzeg jeziora  4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Wschodni brzeg jeziora

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 17 z 21Strona 17 z 21 Previous  1 ... 10 ... 16, 17, 18, 19, 20, 21  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: 4 - Wschodni brzeg jeziora - Page 17 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
jezioro
-