Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 20 z 25 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 25  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32483
  Liczba postów : 102760
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Specjalny




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Paź 17 2010, 19:06;

First topic message reminder :




Najczęstsze miejsce spotkań głownie studentów. W owym pomieszczeniu można znaleźć wygodne fotele nieopodal kominków, z których młodzi uwielbiają korzystać zimą. Znajduje się tu również sporych rozmiarów pianino. Wnętrze utrzymane jest w różnych barwach, od granatu, poprzez kremowy i kilka innych barw.
Można tu zarówno prowadzić intymne rozmowy, jak i wpaść na wielką imprezę dla poprawy humoru, czy też jeszcze innego w zasadzie najmniej ważnego powodu. W zwykłych dniach, zwykle to właśnie tutaj studenci uczą się informacji z wykładów.

Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!

Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Cze 15 2020, 20:50;

Przytaknął luźno na jej odpowiedź, bo przez ten żartobliwy ton kompletnie się nie zorientował, że Bonnie może mówić poważnie o ewentualnym zgnieceniu go, gołym okiem było przecież widać, że jest taka drobna, że pewnie i lekka jak piórko. Osobiście uważał, że jest zbiorem samych zalet i nie powinna mieć kompleksów na żadnym punkcie, dlatego nie byłby w stanie wskazać żadnej wady w jej wyglądzie, gdyby jednak ktoś zmusił go do zgadywania w tej kwestii, to zbyt duży gabaryt byłaby w ogóle poza wszelakimi opcjami; już prędzej uznałby, że dziewczyna wolałaby ważyć więcej. Choć dla niego była w sam raz dokładnie taka, jaka była. Na jej szczupłym ramieniu było mu naprawdę wygodnie, aż głupek nie brał pod uwagę tego, że może jej niekoniecznie.
- Chyba ja twoją - odparł, bo po chwili refleksji dotarło do niego, że powinien był wziąć się w garść ze względu na jej towarzystwo; nadal było mu bardzo gorzko po meczu, ale też uświadomił sobie, że jeśli się teraz nie wysili i nie postara, to naprawdę nic z tego nie będzie, a Bonnie tylko się zmartwi, że nie potrafiła mu pomóc. Nie siedziała przecież w jego głowie, nie mogła wiedzieć, że sama jej obecność już przynosi ulgę, dlatego słuchając jak opowiada o swoich braciach, odetchnął więc sobie głęboko i spróbował wykopać z głowy gryzące go myśli. Zamiast nich wpuścił te dużo przyjemniejsze, rozlewające w głowie i w ogóle wszędzie to miłe ciepło, na przykład świadomość, że to niewinne, bezwiedne głaskanie zmieniło się w splecione dłonie i wcale nie zamierzał cofać swojej, przeciwnie, zacisnął ją lekko, tak by faktycznie ją trzymać, a nie tylko stykać je ze sobą. Co się właśnie działo? Nie wiedział. Nie myślał o tym. Myślał zupełnie beztrosko o przygodach Bonnie z dzieciństwa, o jej braciach i zwierzętach.
- Ale zestaw. U mnie też tak jest, co jedno, to inne - odpowiedział, podejmując wreszcie jakiś temat z większym zaangażowaniem niż jedno słowo, a potem nie mógł się nie uśmiechnąć przy historii o karmieniu demimoza watą cukrową - Czyli zawsze miałaś rękę do niewidzialnych zwierząt? - skomentował, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie z testralem, które z jakiegoś nieznanego powodu zapadło mu w pamięć jako coś znacznie bardziej istotnego niż tylko karmienie kościstego źrebaka; sam nie wiedział dlaczego, przecież nic takiego poza tym się wtedy nie wydarzyło. A jednak wspomnienie tego popołudnia było wyjątkowo ciepłe - Ale wiesz co... nie spodziewałem się, że jesteś zdolna do wszczęcia aż takiej awantury - dodał, uśmiechając się jeszcze trochę mocniej, i wtedy poczuł jak Bonnie subtelnie zrzuca go ze swojego ramienia, za co oczywiście nie obraził się wcale, tylko natychmiast się podniósł i nieco wyprostował, tak że znów siedział oparty o sofę - O, przepraszam. Nie myślałem, że się zasiedzę tak długo - usprawiedliwił się, próbując złapać jej spojrzenie, ale nie patrzyła na niego tylko gdzieś w dół; zahaczył więc tylko wzrokiem o ich dłonie (bardzo miły widok) i wpatrzył znów w migoczący w kominku ogień,  tak przytulny i mocno kontrastujący z coraz bardziej rozbestwiającą się za oknem burzą, o której zdążył prawie zapomnieć, mimo głośnych grzmotów i intensywnych błysków. Wolną ręką sięgnął po odstawioną wcześniej na bok butelkę i słuchając kolejnych historii, dokładał kolejne elementy do układanki osoby Bonnie i sączył miód, zbliżając się niebezpiecznie do opróżnienia całego i licząc na to, że to nie będzie oznaczało końca spotkania; nie miał ochoty się stąd ruszać, i to wcale nie przez zawieruchę na zewnątrz. Małe rzeczy składały się na bardzo sielankowy obraz, nie wiedział jednak, jaki procent całości stanowią i na ile są po prostu wyselekcjonowanymi miłymi wspomnieniami; chciałby oczywiście poznać cały obraz, ale wydawało mu się, że to niekoniecznie jest dobry moment na wypytywanie ją o głębsze zwierzenia. Może kiedyś samo wyjdzie. Sympatyczne opowieści zostały przerwane błyskawicą tak srogą, że przez chwilę można było odnieść wrażenie, że zapłonęło całe niebo; nie był to przyjemny widok, poczuł też od razu napięcie Bonnie, która aż straciła wątek kolejnej wypowiedzi.
- Mogę zasłonić te kotary, to nie będzie tak widać - zaproponował, przypominając sobie, że kiedy był w schronisku z panicznie bojącą się burzy Alise, to zasunięcie zasłon trochę pomogło. Wtedy też z wielkim zdziwieniem uświadomił sobie, że wrócił myślami do tamtego spotkania bez towarzyszącego mu zazwyczaj ukłucia żalu i złości na samego siebie, a raczej neutralnie; ot, było, minęło. Wyglądało na to, że czas wreszcie zaczynał robić swoje.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Cze 15 2020, 22:01;

Potrząsnęła głową na znak, że wcale nie testuje jej cierpliwości. On? Nie, on jedynie sprawiał, że chciała być przy nim lepszą sobą. Pragnęła zaskarbić sobie jego przyjaźń, a o czymś więcej marzyła jedynie w zaciszu swojego umysłu. Nie uważała, aby miał ją kiedykolwiek pokochać, ale to nie znaczy, że ma go skreślać. Chciała być blisko niego, stać się dla niego kimś ważnym, żeby mógł na niej polegać w trudnych chwilach. Udowodnił jej, że ma szansę stać się taką osobą wszak trzymał jej dłoń, a ona tym samym była pełna szczęścia. Chciałaby, aby poczuł to, co ona teraz, właśnie w tym momencie, gdy podzielił się ciepłem swojej skóry. Gdyby popatrzył w jej oczy znalazłby tam mieszankę wzruszenia i szczęścia z którego nie umiałaby się wytłumaczyć. Wszystko to pochodziło od niego, od tego miejsca, gdzie jego palce oplatały brzeg jej dłoni i to było cudowne samo w sobie. - Proszę cię, tebo mi znikał co dwie minuty i przez chwilę myślałam, że profesor Swann da mi naganę za zgubienie stworzenia. - choć wiedziała do którego zwierzaka nawiązywał to jednak poruszyła inny przykład, bowiem przy testralu wypadałoby wyjaśnić dlaczego je widzi. - Ale się znalazł... stał obok mnie. Tebo, nie profesor. - dodała jeszcze, bowiem choć był na tych samych zajęciach to pamiętała, że Morgan byłą w jego towarzystwie, a ona blisko Saxy. Już tamtego dnia jej wzrok uciekał w jego kierunku... bardzo szybko się zakochała i powinna się nad tym porządnie zastanowić, gdyby... czuła taką potrzebę analizy. Cieszyła się, że dał się trochę wciągnąć w rozmowę. - Dzieci są nieprzewidywalne, na szczęście z tego wyrosłam i nie krzyczę wniebogłosy gdy ktoś nie chce jeść mojej waty cukrowej. - zapewniła i uśmiechnęła się do wspomnienia, do Boyda, do siebie samej... do tego wieczoru, który zapadał głęboko w jej pamięć. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jest niepozorna, drobna i teoretycznie nieszkodliwa. A mimo wszystko skrywała w sobie pewne cechy i nie chwaliła się nimi, bowiem odwykła już od prób wyłudzania pochwał, aprobaty czy komplementów. Pogodziła się ze swoim niezbyt atrakcyjnym wizerunkiem. Nie mogła uwierzyć, że Boyd nie zwracał na to uwagi i jednocześnie udowadniał, że lubi ją za jej charakter. Próbowała zebrać się w sobie i podnieść wzrok, gdy go tak bezczelnie zrzuciła lecz nie zdołała odnaleźć w sobie odwagi. Rozmasowała jedynie bark i uśmiechnęła się przepraszająco, choć pewnie tego nie dostrzegł skoro miała opuszczoną głowę. I jej wzrok padł na ich dłonie i nagle zapragnęła przytulić do jej wierzchu policzek, zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że ma prawo do spoufalenia się.
- Och nie, nie trzeba. - wypaliła zdecydowanie za szybko i aż podniosła w końcu ten nieszczęsny wzrok; najpierw zerknęła na Boyda a potem na odsłonięte okno. Nie mogła pozwolić, aby wstał, bo wtedy zabierze dłoń. Nie miałaby nic przeciwko odgrodzenia ich od błysków burzy, jednak wolała już cierpieć ten dyskomfort niż potem stanąć twarzą w twarz ze swoim żalem, gdyby jego dłoń miała już nie powrócić. - A może ty chcesz opowiedzieć coś więcej o sobie? Mówię ci tak dużo i trochę mi głupio, bo brzmię jakbym się przechwalała. - skrzyżowała z nim wzrok i posłała w kierunku jego serca cieplejszy uśmiech, który samoistnie wpełzł na jej usta i nie chciał ani zblednąć ani zniknąć. Nie ruszała się z miejsca, aby nie prowokować rozstania. Powoli rodziła się w niej panika, że ten moment nadchodzi, a ona nie jest na to gotowa. Nigdy nie będzie wystarczająco nastawiona na rozłąkę z nim i ten żal będzie towarzyszył jej zawsze. Opuściła wzrok na jego dłoń, aby zobaczyć, że na wpół świadomie szukała kciukiem śladów po pazurach magokota. Nie było ich, wszystkie zniknęły, zagoiły się, a ona specjalnie dla nich uczyła się trudnego zaklęcia leczniczego.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyWto Cze 16 2020, 10:14;

Spojrzał na nią z powątpiewaniem, gdy tak energicznie zaprzeczyła potrzebie zasłonięcia okien, bo brzmiała i wyglądała raczej jakby właśnie tego chciała, tylko z jakiegoś powodu postanowiła się nie przyznawać; może i powinien wstać i zrobić to mimo jej słów, stwierdził jednak, że nie będzie jej uszczęśliwiać na siłę. I przede wszystkim, co było trochę, trochę tylko samolubne, odnosił wrażenie, że jak teraz raz zwiększą dystans, to potem już nie będzie tak łatwo znów go przerwać, że ten dziwny czar pryśnie, jak tylko jedno z nich się ruszy. A wcale tego nie chciał, nie chciał uwalniać swojej dłoni spod jej palców i opuszczać tej bańki mydlanej, w której miał wrażenie, że razem siedzą. Nie mógł nie odwzajemnić jej uśmiechu, który towarzyszył pytaniu, choć zawarta w nim prośba sprawiła, że nie odpowiedział od razu, tylko musiał się chwilę zastanowić; nie miał pojęcia, co takiego mógłby jej odpowiedzieć, żeby było chociaż w połowie tak miłe jak jej historie. Nie miał zbyt wielu wspomnień z wczesnego dzieciństwa, rodzice też się z nim nie dzielili żadnymi wesołymi wspominkami, potem zaś wszystko jawiło mu się jako długie pasmo ganiania się z kolegami gdzieś między murkiem z mało profesjonalnym graffitti krytykującym działanie organów  ścigania a osiedlowym śmietnikiem, a w szkole to już tylko quidditch i quidditch w kółko, przetykany wesołymi przygodami typu tajniackie picie piwa po krzakach w Hogsmeade. Żałosne miał to życie dosyć, jak tak sobie pomyślał, żadnych kolorowych wat cukrowych i hibiskusów, tylko rzucanie kamieniami w przejeżdżające samochody i urządzanie konkursów na plucie w dal.
- Ale ciebie się tak dobrze słucha, a ja nie mam takich sympatycznych anegdotek - stwierdził wreszcie dość bezradnie, przeczesując pamięć w poszukiwaniu czegoś, czegokolwiek, czym mógłby się podzielić. Wolałby, żeby dalej to Bonnie się  z nim dzieliła różnymi rzeczami, uznał to jednak za dość sprawiedliwe, że teraz faktycznie powinna być jego kolej; całkiem to było miłe, że chciała się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Szkoda tylko, kurwa, że nie miał za bardzo nic ciekawego do powiedzenia - Hm. Nie wiem, ale dobra, mogę ci na przykład powiedzieć, jak się zainteresowałem quidditchem, bo u mnie w domu to w sumie nikogo to nie obchodziło i raczej uważają, że sport to głupota. Ale miałem w Cork takiego najlepszego przyjaciela, nazywał się Rory i mieszkał dosłownie za płotem ze swoim starym, i ten jego stary był takim zapalonym kibicem, ale takim że wiesz, na Księżyc by sobie załatwił świstoklik, gdyby tam grali jakiś mecz, i on tak strasznie chciał to z kimś przeżywać, no a Rory... miał to w dupie. Typ wolał sobie wić wianki z mleczy i takie tam, w ogóle jakby z innej planety był, ale generalnie świetnie się dogadywaliśmy, no, a Domhnall, znaczy ten ojciec, nie mógł tego zczaić i ciągle go uszczęśliwiał na siłę jakimiś biletami, a oni w ogóle nie mieli kasy, no po prostu ostatnie knuty na to przepierdalał, niepoważny facet w ogóle, w każdym razie, ja mu strasznie zazdrościłem, nawet nie tego qudditcha, po prostu, opcji bycia gdziekolwiek indziej niż w domu, bo mnie to raczej nigdzie nie zabierali, bo nie mieli... e... czasu, no i w końcu jakoś tak wyszło, że zabrał na któryś mecz mnie, bo Rory tak się poryczał, że nie chce jechać, że myśleliśmy że będzie trzeba go reanimować zaraz. No i to było po prostu zajebiste. I wszyscy nagle szczęśliwi, bo tak, Domnhall był zadowolony, bo miał kogo uczyć o qudditchu, Rory był zadowolony, bo wreszcie stary dał mu spokój z tym sportem, a ja byłem zadowolony, bo tak strasznie, strasznie mi się to spodobało. Nie wiem, czy gdyby on mnie tym nie zaraził, to czy bym teraz nie robił czegoś innego, chociaż nie mam pojęcia co by to mogło być... ale moje początki w lataniu w praktyce były... były kurwa straszne. Były gorsze niż dzisiejszy mecz - podsumował, uśmiechając się trochę z nostalgią na wspomnienie tego ile razy na miotle wylądował w jakiejś ścianie, zanim się nauczył jakoś ją ogarniać; wiele znajomych myślało, że urodził się po prostu z jakimś talentem, ale wcale tak nie było, a bez tej miłości, którą zaszczepiło mu oglądanie rozgrywek na boisku, niekoniecznie miałby tyle samozaparcia, żeby się nie poddać i ćwiczyć najpierw samo utrzymanie się na miotle, a potem inne manewry i pałowanie - W mieście, to znaczy, na tych dziwnych obrzeżach miasta, na których mieszkam, za bardzo nie było co robić. Oprócz quidditcha to jeszcze lubiłem odwiedzać dziadków, oni mieszkali na wsi, no i tam to wiesz, codziennie budowaliśmy jakieś bazy w lesie albo chodziliśmy nad jezioro i chyba nie było dnia żebym nie skończył z obdartymi kolanami albo bólem żołądka od nażarcia się jakichś niezidentyfikowanych borówek. Nic specjalnego, ale wtedy mi się wydawało, że to najfajniejsze dni - dodał jeszcze, bo udało mu się znaleźć kolejną, wydawało mu się, całkiem miłą rzecz do opowiedzenia. Chyba nawet jeszcze lepiej mu się zrobiło, jak sam mógł sobie pogadać; wspomniawszy o początkach swojej miłości do quidditcha i o tym, ile już zdążył się nauczyć i jak opłaca się ciężko pracować, ta przegrana bolała jakoś mniej,  a skoro na początku się nie poddał, to teraz też nie powinien. Posłał Bonnie jeszcze jeden uśmiech i zamilkł wreszcie, by zająć się na chwilę piciem miodu, bo zaschło mu w gardle od tego opowiadania; miał nadzieję, że jej nie zanudził i może odwrócił przy okazji trochę uwagę od tych paskudnych grzmotów za oknem.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyWto Cze 16 2020, 19:32;

Ciekawa była wszystkiego, co miało z nim związek. Skoro przydarzyły się okoliczności, gdy jedno z nich o sobie opowiadało to może i on podzieli się czymś, co tylko doda jej powodów do kochania go jeszcze mocniej. Wtem uzmysłowiła sobie, że nie powinna uciekać przed nim wzrokiem bowiem wiele rzeczy może jej teraz umykać, a poza tym ma szansę wpatrywania się w rysy jego twarzy bez obaw, że ktoś (zwłaszcza on) mógłby uznać to za dziwne. - Muszę zostawić parę anegdotek na inne okoliczności poza tym jak dowiesz się o mnie wszystkiego to jeszcze się znudzisz. - na końcu języka miała słowa, które w minimalnym stopniu mogłyby przybliżyć jej uczucia towarzyszące, gdy mówił i zachwycał ją swoim akcentem. Podniosła zatem wzrok, aby nie tracić już żadnego ułamka jego mimiki i czekała aż wybierze ze wspomnień te, którymi chciałby się z nią podzielić. Co mu sprawiało przyjemność? Czy tęskni za tamtymi czasami pełnymi beztroski? Zawiesiła na nim spojrzenie swoich szarych oczu i słuchała. Nie potrafiłaby wypowiedzieć imię "Rory'ego" z tym samym akcentem tak samo jak imię jego ojca. Obserwowała go gdy opowiadał, wyłapywała zmianę mimiki i wsłuchiwała się w wyrzucane słowa choć na moment wprowadzające ją do jego świata. Wyobrażała go sobie młodszego, ale z tym samym spojrzeniem, a potem powracała do rzeczywistości i z rozczuleniem rejestrowała, że się rozgadał. Kontrast między początkiem spotkania a teraz był powalający.
- Myślę, że gdyby nie ten twój sąsiad, którego imienia nie umiem wypowiedzieć to odkryłbyś tę pasję w Hogwarcie. Wiele osób spotyka się z tym sportem dopiero w zamku i wtedy dostrzega, że to może być ich sposób na życie. - pozwoliła sobie zauważyć, aby też nie gdybał co by było "gdyby nie sąsiad". - Skoro szło ci tak opornie na początku to wydaje mi się, że to większa satysfakcja kiedy opanujesz coś mistrzowsko. Wtedy jest taka świadomość, że zapracowałeś na dane umiejętności. - przy okazji przedstawiała swoje podejście do niektórych aspektów życia. Nie chciała brzmieć zbyt filozoficznie, a więc starała się opisać swoją postawę w sposób zwięzły. Niektóre talenty wymagały ogromu pracy i nawet jeśli ktoś posiadał smykałkę do jakiejś dziedziny to i tak okupione musiało to być czasem i poświęconymi wieczorami. Czuła się tak mile tu i teraz, dokładnie w tej minucie, kiedy mogła trzymać jego rękę i słuchać śpiewnego akcentu. Mógł opowiadać i o chrobotkach, a i czułaby się identycznie. - To chyba znak, że jesteś niezniszczalny skoro niejadalne borówki są ci niestraszne? - uśmiechnęła się szerzej, bo w sumie gdy ona wracała poobijana czy posiniaczona (nie miało to związku z bazami, a raczej nieprzyjemnymi doświadczeniami z rówieśnikami) to z reguły rodzice się tym nie przejmowali stawiając na te tzw. "bezstresowe wychowanie" przez które przegapili krzywdę jaką jej wyrządzano. Zamrugała, aby odpędzić te myśli i skoncentrować się na nowo na chłopaku, a nie na złych myślach i bardzo donośnych grzmotach do których dołączył stukot gradu. - Uhm, pogoda oszalała... zostaniesz dzisiaj w zamku? Teleportacja w tych warunkach jest niezbyt ciekawym pomysłem. - to mogło dać jej niejako informację ile ma jeszcze czasu, aby nastawić się na pożegnanie. - Szkoda, że nie przeniosłam się do Hogwartu wcześniej. Myślałam o tej szkole trzy lata temu, ale dopiero w tym roku się udało. Nie sądziłam, że będzie tu tak przyjemnie. - z tobą rzecz jasna. Nagle zapragnęła mu powiedzieć jak bardzo cieszy się, że tu jest.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyWto Cze 16 2020, 20:49;

- Ja się tak szybko nie nudzę jak już się czymś - (kimś) - zainteresuję - zapewnił, chociaż doskonale wiedział o co chodziło Bons i jednocześnie ucieszyło go, że nie dość, że dopuszcza jakieś inne okoliczności do zdradzania mu więcej o sobie, to jeszcze chyba podchodzi do nich z co najmniej takim samym entuzjazmem, co on. Dotarło do niego wtedy, że niemalże wszystkie ich spotkania do tej pory, od wypadku w sowiarni po dzisiejsze trzymanie za ręce, poza dokładnie jednym, kiedy to zaprosił ją do Trzech Mioteł,  były przypadkowe albo spontaniczne, jakby ich drogi zupełnie naturalnie się przeplatały. Pewnie gdyby nie przegrali meczu, nie siedzieliby teraz tutaj razem, może udałoby im się porozmawiać na zwycięskiej imprezie Gryfonów, gdyby dziewczyna na nią przyszła, ale z pewnością takie spotkanie miałoby wtedy zupełnie inny wyraz. Jaki? Tego już się nie dowiedzą. Sam nie do końca wiedział, jak to się stało, że w końcu przestała mu ciążyć ta gula w gardle, która do tej pory uniemożliwiała mówienie i kiedy dokładnie zaczął ją zarzucać opowieściami o swoich wspomnieniach i poczciwym Domhnallu, który zaraził go pasją do quidditcha; nie były to zbyt barwne historie, ale to wszystko, co miał. Zamyślił się chwilę nad słowami Bonnie, stwierdzając, że może mieć dużo racji i pokiwał głową.
- Prawda, nie ma co gdybać - przytaknął, bo właściwie to sam nie lubił się zbytnio rozwodzić nad alternatywnymi scenariuszami, które mógłby poznać tylko wtedy, gdyby potrafił cofać czas, a raz, że nie potrafił i dwa, że wcale nie czuł potrzeby. Czasem tylko przemykało mu nieśmiało przez myśl, co by robił, gdyby nie latał i... wyglądało na to, że nic; trzymał się więc tak kurczowo tej jednej, jedynej rzeczy, która wychodziła mu w życiu dobrze. Tego już jednak nie mówił na głos, bo chyba nie bardzo było się czym chwalić, zwłaszcza że Bons miała takie szerokie zainteresowania, dużą wiedzę o magicznych stworzeniach, rękę do roślin i talent nawet do uzdrawiania, a przy tym była tak miłą i ciepłą osobą, że nie sposób było się przy niej długo denerwować i nie uśmiechać. Przyćmiła nawet ciężar przegranego meczu, co było dla niego jakąś magią znacznie bardziej skomplikowaną niż magiczny przeszczep serca czy najbardziej zaaawansowane zaklęcia transmutacyjne; z wewnętrznego zachwytu nad jej osobą wyrwał go dopiero stukoczący bardzo głośno grad, który dobijał się do okna komnaty jak natrętny gość. Na słowa Bonnie przeniósł na chwilę wzrok na rozpościerający się za szybą widok, chociaż niebo poczerniało do burzowych chmur tak, że prawie nic nie było widać, dźwięki jednak bezsprzecznie wskazywały na to, że na błoniach odbywa się istny armagedon. Miała rację, zarówno teleportacja, jak i udanie się pieszo do Hogsmeade nie brzmiały teraz jak najrozsądniejszy pomysł, ale na razie i tak nigdzie się nie wybierał.
- Umówiłem się z Fillinem w mieszkaniu na zapijanie smutków, ale nie spieszy mi się, wrócę jak się uspokoi - odpowiedział spokojnie w akompaniamencie głośnego grzmotu, który zabrzmiał jakby komentował z dezaprobatą te plany. Nie wiedział, czy burza potrwa jeszcze tylko chwilę czy kilka godzin, a gdyby tylko Bonnie zechciała mu towarzyszyć, nie miałby nic przeciwko temu, by zamieć nie kończyła się jeszcze długo, długo. Nie zamierzał bowiem ruszać się z tego pokoju, a już na pewno nie udawać się do wieży Gryffindoru, gdzie mogła go czekać albo grobowa atmosfera albo sztuczne pocieszenia i poklepywania po plecach - nie zniósłby teraz ani jednego ani drugiego. Tu było dobrze. Idealnie.
- Ja tam się cieszę. Jakbyś się przeniosła wcześniej, to już byśmy zdążyli się dobrze poznać. A tak... to mamy jeszcze dużo do opowiedzenia i odkrycia - odparł optymistycznie, kierując się bardzo prostą logiką, i może powinien był zachować dla siebie tą radość związaną z powolnym poznawaniem jej, może powinien był rzucić coś bardziej nonszalanckiego, ale nie chciał wymyślać nic na siłę, tylko mówić szczerze. Posłał dziewczynie uśmiech, zanim zadał jej jakieś następne, pozornie nic nie znaczące pytanie, które miało sprowokować kolejną dawkę miłych, niewinnych historii; siedzieli tak i rozmawiali jeszcze długo, aż wielka ulewa i gradobicie przerodziły się wreszcie w zupełnie zwyczajny deszcz, ciemne chmury ustąpiły z nieba, z którego zaczęły nieśmiało wyzierać ostatnie, zachodzące już promienie słońca, a dopiero gdy nastał wieczór i ściemniło się zupełnie, podnieśli się leniwie by udać - niestety - każde w swoją stronę. Opuszczał zamek ze znacznie lżejszym sercem, niż gdy wchodził do środka, bogatszy nie tylko o nowe informacje, ale i... uczucia?
Coś mu się wydawało, że za moment z Fillinem będą rozmawiać nie tylko o meczu.

/ztx2
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptySob Lis 07 2020, 16:34;

Może i Lucas uważał go za hipokrytę, ale były tematy, których odpuszczać nie zamierzał. Jednym z tych niewielu była transmutacja, którą postanowił opanować na tyle, na ile był w stanie, a sił miał na naprawdę wiele. Nie bez powodu więc umówił się ze Strauss. Był pewien, że krukonka mimo braku głosu będzie w stanie pomóc mu skorygować kilka błędów, które zdarzało mu się popełniać. Może nie była wiele starsza, ale zdecydowanie wiedziała więcej w tym temacie od niego.
Oczekując na Violę, zabrał się za zrobienie im trochę miejsca. Nie miał zamiaru spalić kolejnej sali w zamku, więc jedno, czy drugie zaklęcie ochronne były jak najbardziej na miejscu. Dodatkowo poprzesuwał meble pod ścianę, by zrobić im trochę miejsca. Był ciekaw, jak jego nowa różdżka będzie się sprawdzać. Ponoć rdzeń z oka feniksa dodawał zaklęciom transmutacyjnym siły, ale Max wiedział, że sam skład patyczka nie zrobi z niego zajebistego czarodzieja.

@Violetta Strauss

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptySob Lis 07 2020, 20:20;

Wyglądało na to, że ostatnimi czasy coraz więcej osób przychodziło do niej w związku z nauką kolejnych zaklęć z różnych dziedzin. Powinna czuć się wyróżniona? Może. Chociaż akurat tym razem miała okazję do tego, by odwdzięczyć się Solbergowi za to, że użyczył jej aż 8 niuchaczy. To był prawdziwy biznes.
Weszła wybranej przez Ślizgona komnaty ze swoim nieodzownym notatnikiem spoczywającym na zranionej dłoni. Oczywiście, że musiała przygotować sobie wcześniej przemówienie na sam początek, bo inaczej po prostu zrobiłaby chujowe wejście, a nie wejście kruka.

Vertebra Verto służy do zmieniania jednego zwierzęcia w drugie. Pobawimy się zatem w zmienianie szczura w inne większe zwierzątka

Tyle słowami wstępu, gdy tylko rzuciła prostym ruchem nadgarstka ożywiła zapisane zdania, które wybrzmiały wprost z dziennika wymówione magicznym głosem. Po chwili przysiadła się do chłopaka i odłożywszy notatnik na bok sięgnęła do kieszeni bluzy, z której wyciągnęła szarawego szczura. Ratthew po raz kolejny miał zostać obiektem testowym zaklęć. Powoli zaprezentowała Maxowi odpowiedni ruch różdżką, który towarzyszył w normalnych okolicznościach inkantacji, a następnie przy użyciu zaklęcia przemieniła swojego pupila w szarego prążkowanego kota, który natychmiast najeżył swoją sierść.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptySob Lis 07 2020, 22:40;

Kwestia niuchaczy to była błahostka, ale Max spał spokojniej od kiedy nie bał się, że znajdzie jakiegoś kreta w swoich skarpetkach. Uczniowie po przecież nie kadra zdołali widocznie wypędzić tę całą inwazję. Solberg jakoś nie słyszał o jakimś profesjonalnym łapaczu, który by im ten problem rozwiązał.
W końcu jednak pojawiła się Viola, która bez zbędnego pierdolenia przeszła do rzeczy. Do tego nie zamierzała dać Maxowi pobawić się w jakieś proste transformacje, a od razu przemieniła wyciągniętego przez siebie szczura w kota.
Ślizgon nie miał zamiaru jednak marudzić i od razu uniósł różdżkę, by zamienić tego kota w coś podobnego. Wypowiedział na głos zaklęcie, wykonał gest i patrzył, jak zupełnie nic a nic się nie dzieje. Jedynym efektem było litościwe spojrzenie zwierzaka, które rzucił w jego stronę.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 08 2020, 00:43;

Cóż jej te kilka niuchaczy pomogło jej w uzyskaniu nieco lepszej nagrody za ich schwytanie. Za to z pewnością mogła być wdzięczna Solbergowi. W końcu galeony nie rosły na drzewach, a od pewnego czasu starała się być jak najbardziej niezależna finansowo i utrzymywać się jedynie z własnych pieniędzy.
Przez chwilę przyglądała się temu jak Ślizgon próbuje coś zdziałać ze stojącym przed nim kotem. Przypuszczała, że łatwiej przyjdzie mu zmiana nieco większego zwierzaka w mniejszego, ale jak widać chyba nie szło to jakoś szczególnie udanie. Westchnęła i zaczęła wypisywać w powietrzu krótki komunikat.
Spróbuj z jakimś małym zwierzęciem. Jest prościej

Sama raz jeszcze poruszyła różdżką, wykonując odpowiedni gest i skupiając się na przemienieniu szarego kota w na pewno dużo mniejszą żabę, która nie powinna sprawiać aż tak wielkiego problemu Maxowi. Oby tym razem mu się udało. Potem będą zwiększać poziom trudności. Stopniowo.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 08 2020, 16:12;

Galeony zdecydowanie były wielkim plusem całej tej akcji. W końcu mógł sobie pozwolić na zakup nowej różdżki, na którą zbierał od jakiegoś czasu.
Jego nadzwyczajny pokaz umiejętności dał Strauss obraz tego, jakim wspaniałym zaklęciarzem tak naprawdę jest. Może i transmutacja była tym, co wychodziło mu najlepiej, ale nie oznaczało to, że wychodziło zawsze.
-Z wielką chęcią. - Powiedział, gdy Viola zaproponowała zmniejszenie poziomu trudności, do "transmutacji dla debila". Spojrzał na wyczarowaną przez nią żabę i przez chwilę zastanawiał się, w co powinien ją przemienić. W końcu jednak uznał, że nie będzie szedł po coś wyjątkowo trudnego, a skupi się na łatwiejszej, ale precyzyjnej przemianie.
-Vertebra Verto. - Wypowiedział celując w żabę, która już po chwili zaczęła przypominać bardziej jaszczurkę. Może nie idealną, ale zdecydowanie jaszczurkę.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 08 2020, 21:40;

Transmutacja dla debila może to nie była. Może raczej dla nieporadnych. Całe szczęście zadziałało to, bo już po chwili miała przed sobą coś, co zaczęło przypominać jaszczurkę. Takie bardziej podłużne... I z ogonem. Nie no jaszczurka jak w mordę strzelił. Chociaż aż tak na zwierzętach się nie znała także mogła to być i salamandra albo traszka. Merlin wie.
W każdym razie uśmiechnęła się delikatnie i wykonała kolejny ruch różdżką, towarzyszący niewypowiedzianemu przez nią zaklęciu. Postanowiła nieco już podkręcić poziom trudności i przemienić prawie-że-jaszczurkę, którą miała przed sobą w małego chomika, którego transmutacją miał się teraz zająć Solberg. Oby poszło mu to teraz równie dobrze o ile nie lepiej.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Lis 09 2020, 15:04;

Sam nie wiedział, co się ostatnio działo, ale wszystko to, z czym zazwyczaj nie miał problemu, nagle sprawiało mu trudność, czego idealnym przykładem była lekcja u Beatrice. Może było to przemęczenie wynikające z jego ciężkiego startu w tym roku, a może po prostu było to jakieś fatum, które zaczynało powoli ustępować. Solberg nie mógł być pewien, ale też nie zamierzał tego analizować. Miał robotę do zrobienia i to było teraz najważniejsze, nawet jakby miał w trakcie polec.
Jaszczurka jaka była, każdy widział. Zdecydowanie nie była żabą, a to już zwiastowało pierwszy sukces. Gdy Viola zamieniła ją w chomika, Max już praktycznie zapomniał, że był to jeszcze przed chwilą jej szczur.
Max nie był mistrzem w zwierzęta, dlatego też musiał chwilę pomyśleć, co zrobić z chomikiem. Ostatecznie zdecydował się na coś trochę większego, ale bez szaleństwa.
Machnął różdżką, wypowiadając na głos zaklęcie. Chomik jakby trochę urósł i zmienił kolor futerka, a jego uszy mocno się wydłużyły.
-Miał być królik. -Przyznał Violi, patrząc na tę dziwną krzyżówkę, którą stworzył. -Czekaj, spróbuję jeszcze raz. - Był zawzięty i nie chciał się tak łatwo dać głupiemu zaklęciu. W głowie przywołał jak najbardziej wyraźny obraz królika, ostrożnie wypowiedział formułkę i ku swojemu zdziwieniu, po chomiku nie było już śladu. Stał przed nim zając jak w mordę strzelił.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Lis 09 2020, 19:20;

Naprawdę szło mu coraz lepiej. Przejść z chomika do królika nie było wcale tak łatwo. Jak widać praktyka czyniła mistrza, a Strauss nie zamierzała próżnować. Cieszyło ją to, że Solberg skupiał się tak na rzucaniu zaklęcia, które mu pokazała jeszcze chwilę wcześniej. I w dodatku poprawiał sam siebie, bo po drugiej próbie faktycznie chomik przemienił się w dosyć ładnego zajączka.
Biedny Ratthew musiał jeszcze przejść kilka prostych metamorfoz. Tym razem Krukonka stwierdziła, że wrócą mniej więcej do punktu wyjścia. Wykonała dbały ruch różdżką ponad szczurem, a raczej chwilowym królikiem, którego uszy skróciły się nagle, a ogon wydłużył, powoli przemieniając zwierzę w kota, którym był po pierwszej jej udanej próbie rzucenia zaklęcia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Lis 09 2020, 21:56;

Skupiał się, bo musiał. Brał udział w wyścigu szczurów, tylko że był jego jedynym uczestnikiem. Dzień za dniem coraz mocniej na siebie naciskał nie rozumiejąc, skąd się to bierze. Tłumaczył sobie całą tę sytuację projektem, nad którym pracował z Lucasem, ale gdzieś głęboko wiedział, że to wcale nie o to chodzi.
Był zadowolony z przemiany chomika w królika. Nie był to jeszcze pokaz mistrzostwa, ale się dało. Dlatego też trochę bardziej pozytywnie spojrzał na kota, który ponownie zagościł między nimi.
-Vertebra Verto! - Po raz kolejny padło z jego ust, a na miejscu puszka znalazł się pieseł. Słodziak zaczął wpatrywać się raz w Maxa, raz w Violę swoimi wielkimi, błyszczącymi oczyma.
-Aż żal będzie go znikać. - Powiedział, drapiąc zwierzaka za uszkiem. -Dobra, a dam radę go zmienić w coś pierzastego? Albo łuskowatego? - Zapytał wiedząc, że w teorii jest to wykonalne, ale bardziej interesowało go, czy krukonka uzna, że ON sobie z tym zadaniem poradzi.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyPon Lis 09 2020, 23:00;

Czasami po prostu tak było, że nagle odzywała się pewna ambicja, która kazała doskonalić się dalej nawet w sztukach, które wcześniej nie należały do głównego nurtu zainteresowań danego ucznia. Przerabiała to kilka razy. Czasami po prostu pojawiało się pojedyncze zagadnienie, które chciało się zgłębić. Czasem z kolei była to ogólna ciekawość daną dziedziną i chęć lepszego zrozumienia jej. Powody były różne. Efekt zawsze ten sam.
Skinęła jedynie głową na pytanie Solberga, samej wykonując po raz kolejny towarzyszący Vertebra Verto gest, wycelowując różdżkę w chwilowego pieska, by przy pomocy zaklęcia przemienić go w niewielką małpkę. Cóż przynajmniej dzięki temu będzie nieco ciekawie, a Max będzie mógł wykazać się swoimi zdolnościami jeśli chodziło o transmutację.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptySro Lis 11 2020, 20:29;

Pocieszył go fakt, że jego ambicje zostaną zaspokojone, ale dużo mniej to, że nagle ze szczeniaczka musi się zmierzyć z małpką.
-Serio? - Zapytał unosząc do góry jedną brew, bo przed chwilą nie potrafił nawet kota ogarnąć, a co dopiero prawie człowieka. Mógł tam stać i marudzić, że kruki to przecież wiedzą więcej i potrafią więcej (przynajmniej z założenia), ale nie miał zamiaru marnować swojego i przede wszystkim Violi czasu na takie bzdety.
Zamiast tego, zdecydował się pokazać ambicje godne wychowanka Slytherinu. Skupił się bardziej niż dotychczas, wyobrażając sobie zwierzę, które chce osiągnąć. Myślał o każdej kosteczce, która musiała zostać zastąpiona, każdej nowej części ciała, która powinna się pokazać i starej, która miała zniknąć. Wypowiedział zaklęcie i na początku małpka lekko się tylko skurczyła, i została pozbawiona ogona. Nie. To nie mogło się tak skończyć. Jeszcze raz zebrał się w sobie najbardziej jak mógł i wypowiedział zaklęcie. Tym razem stało się to, co sobie wyobrażał. Ręce zwierzaka zamieniły się w skrzydła, a jego ciało pokryło się piórami. W przeciągu chwili małpka zamieniła się w orła, który przeleciał nad ich głowami.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptySro Lis 11 2020, 23:43;

Wzruszyła jedynie ramionami. Może i małpka była nieco człekopodobna, ale zdecydowanie nie była człowiekiem. No i była zdecydowanie mniejszych rozmiarów. Solberg nie powinien mieć z nią większych problemów. Wystarczyło jedynie, by dobrze się skupił i poprawnie wymówił zaklęcie.
Obserwowała przez jakiś czas jego poczynania. Z pewnością musiała stwierdzić, że Ślizgon radził sobie o wiele lepiej z każdym wymówionym zaklęciem. Sama przez pewien czas przyglądała się orłu i myślała nad tym w jakie zwierzę powinna go przemienić. Dopiero po dłuższej chwili wykonała odpowiedni ruch różdżką, skupiając się na tym, by zmienić zwierzę w pewnego nielota. Skrzydła orła zdecydowanie skurczyły się po to, by zmienić się w krótkie łapki, a majestatyczny ptak wkrótce wpadł w jej ramiona jako dosyć przerażony opos. Ale było warto!
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4272
  Liczba postów : 11914
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyCzw Lis 12 2020, 00:42;

Widać było zdecydowany progres i to nawet taki, z którego Solberg był po cichu zadowolony. Przejście przez to zaklęcie krok po kroku było może i nie najbardziej skomplikowaną rzeczą, ale zdecydowanie skuteczną. Najpierw jaszczurka, później pies, a teraz orzeł... Ślizgon cieszył się, że potrafi nie tylko zmienić kręgowce w inne, ale robić to też między gatunkami o różnych wymiarach i stopniu ewolucji.
Gdy Viola zamieniła jego majestatycznego ptaszka w oposa już wiedział, czym ukoronuje dzisiejszą pracę. Mógł celować w słonia, czy żyrafę, ale miał już ssaki, miał coś pierzastego, więc przyszedł czas na łuski.
-Vertebra Verto - Po raz ostatni uniósł różdżkę i patrzył, jak opos dosłownie wyślizguje się krukonce z rąk, gdy zamienił go w węża. Słodkiego, małego, wężyka albinosa, który zasyczał gdy tylko uderzył o ziemię.
-Chyba już wystarczy na dzisiaj. Dzięki za pomoc, na pewno się odwdzięczę! - Powiedział patrząc, jak Viola przywraca swojego szczura do oryginalnej postaci i chowa go do kieszeni, by następnie skierować się do wyjścia. Biedny zwierzak musiał się dzisiaj nacierpieć w imię nauki.

//zt x2

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down
Online


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 22 2020, 14:19;

kostka: 6, zyskuję punkt do elków, pani Dear będzie zachwycona moim pierwszym punktem w kuferku.

Dochodziła dziesiąta wieczór ale Eskil ani myślał iść przestrzegać regulaminu, zasad i tych innych pierdół. Został zmuszony (!!) siedzieć całe dwie godziny (!!) bez przerwy (!!) na transmutacji. Potrzebował zatem odreagować a kiedy wyczaił na korytarzu swojego dobrego kumpla chwycił go za łokieć i odwiódł go od pomysłu powrotu do wieży Gryffindoru. - Chyba nie zamierzasz iść tak wcześni spać? - prychnął cokolwiek prowokująco aby zyskać jego zgodę na wszystko. Szczerze powiedziawszy to brakowało mu trochę tych wszystkich ludzi ze swojego rocznika. Tkwił kolejny rok z "małolatami" młodszymi od niego o cały rok ale to nie znaczy, że zamierzał odciąć się od ziomków z którymi zna się od pierwszej klasy. Holował Gryfona korytarzami, kluczył w taki sposób, aby mijający ich nauczyciele byli przekonani, że ci dwaj wracają już do dormitorium. - Byłeś w skrzydle dla studentów? Mają znacznie lepszy pokój wspólny, skrzaty przynoszą tam żarcie, nauczyciele się prawie w ogóle tam nie zapuszczają i jest tam niezły luz. To niesprawiedliwe. - podburzał Cassa do przytaknięć i pełnego poparcia takiego a nie innego punktu widzenia. Tym samym zdradził koledze cel ich dzisiejszego skradania się tam, gdzie zazwyczaj uczniaki się nie zapuszczają. Szukał tego pokoju dobre dwadzieścia minut zanim udało się pchnąć żelazne drzwi i zajrzeć do środka. - Droga wolna, cho. - skinął głową i przekroczył próg. - Wow, też chcę taki pokój a nie te lodowate lochy. - wzdrygnął się. Zawsze ale zawsze narzekał na chłód panujący w podziemiach i szczerze tego nienawidził, a musiał to znosić dobre kilka lat. Przesunął dłonią po oparciu miękkiego fotela, zabrał ze stolika gryzącego czekoladowego żuczka i pochłonąwszy go dwoma kęsami zatrzymał się przy parapecie. Rozsunął zasłony i zerknął na widoki, a nim miał się zachwycić genialnym widokiem na Zakazany Las drgnął słysząc dziewczęcy głos z kąta pokoju. Jakaś studentka gadała jak najęta o swoim wypracowaniu, a głos miała przy tym donośny i irytujący. Nie zareagowała na ich przybycie w żaden sposób, na całe szczęście. Eskil wpakował swój zadek na jeden kraniec parapetu i skinął Cassowi, aby przysiadł z drugiej strony. W ten czas się akurat nachylił konspiracyjnie w jego stronę. - Psst. Zwędziłem fajka Lucasowi. Dziwne świństwo pali, ale słyszałem, że za którymś razem już są smaczne. Jak tamta dziewczyna sobie pójdzie to co ty na to? - uniósł brwi, a jego twarz rozjaśnił uśmiech, który bez problemu mógł uchodzić za zaiste rozbrajający.
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 22 2020, 15:01;

Kosteczka: 5 - Jeden z uczniów wyjątkowo niezdarnie zbierał rzeczy i ewakuował się ze stolika obok, przez co zawartość jego kubka wylądowała na twoim ubraniu! Na szczęście napój nie był już aż tak ciepły, co nie zmienia faktu, że zdecydowanie pozostawił na Twoim ubraniu nieprzyjemną, ciemnobrązową plamę. Nieznana osoba, cała zaczerwieniona, zdołała się wymsknąć z pomieszczenia z cichym "przepraszam", w wyniku czego musisz sam uporać się z problemem. Aby pozbyć się szpecącego wyglądu, rzuć Chłoszczyść!

Tego dnia mógł już spodziewać się naprawdę wszystkiego. Generalnie wydarzyło się tyle, że wcale by się wielce nie zdziwił, gdyby nagle, po raz zresztą wtóry, wyskoczyła na niego cała chmara chochlików kornwalijskich, które tym razem zdecydowanie z większym skutkiem niźli ostatnio nafaszerowałyby go nożami i wszelkiej maści ostrymi przedmiotami przebijając na wskroś... W sumie – perspektywa spędzenia w skrzydle szpitalnym, w łóżku kilku dni wydawała się przedziwnie wręcz kusząca i posuwał się w swoich myślach do tego, że mógłby stanąć jak wryty, niczym tarcza i dać się po prostu pokroić... Tak, zdecydowanie zmęczenie nie sprzyjało mu specjalnie, zwłaszcza ostatnio, a najlepszym z tego wszystkiego zdawało się być, że niespecjalnie jakiekolwiek próby odpoczynku jakkolwiek na niego oddziaływały. Może czas najwyższy znaleźć eliksir gwarantujący dwa tygodnie czasu wolnego.
- Ej... - Powiedział nim zorientował się kto właściwie ciągnął go za ramię. - Eskil na Merlina co ty znowu kombinujesz! - Odwrócił się już w pełni w jego kierunku nie ukrywając konsternacji malującej się dość mocno na jego twarzy. Nie zamierzał komentować nawet komentarza o swoich planach, bo faktycznie... Akurat planował się położyć.

Znali się, to prawda. Ba! Nawet się ze sobą całkiem nieźle dogadywali, aczkolwiek nie dało się nie zauważyć przepaści dzielącej ślizgona z gryfonem. Lubiący leniuchować i lekkoduszny przyjaciel Cassiana zdawał się być jego kompletnym zaprzeczeniem, a zwłaszcza widząc to jak bardzo wielką transformację Beaumont przeszedł przez ostatnie dwa lata. Znacznie dojrzał, dużo rzeczy zrozumiał, a także zaakceptował to jak bardzo w życiu i o nim samym jeszcze wie. Coraz rzadziej posuwał się do typowej dla swojego domu brawury czy spontaniczności, odpowiedniej z kolei dla jego wieku. W tym wszystkim właśnie Clearwater wydawał się być czynnikiem, który kompletnie nie zważając na to co dzieje się z chłopakiem wkładał przysłowiowy kij w mrowisko i poruszał jego powoli popadające w stagnacje kości i choć chłopak jeszcze nigdy nie posunął się do tego by mu podziękować, to naprawdę - przeważnie był mu za to wdzięczny. Przeważnie.
- Zdarzyło mi się... - Na dobrą sprawę właśnie zorientował się, że nie miał okazji opowiedzieć ślizgonowi o Ignacym i o tym wszystkim co wewnętrznie odczuwa. Z drugiej zaś strony jakoś nadal czuł się skrępowanym by jakkolwiek komukolwiek o tym opowiadać. Nic nie było jeszcze pewnego, na dobrą sprawę puchon zapewne nadal nie miał pojęcia o zamiarach Cassa, a jednak... Wszystko zdawało się zmierzać wręcz idealnie w odpowiednim kierunku. - Ja tam nie narzekam... Widziałeś pokój wspólny gryfonów?

Przypomniał sobie, że na dobrą sprawę na początku roku część ślizgonów faktycznie spędzała noce w dormitoriach innych domów. Tym samym Eskil być może miał opcję by przesiadywać w tym niesamowicie przytulnym i ciepłym miejscu. Pełne głębokich foteli, płonących kominków i złoto-czerwonych barw miejsce wspólne wszystkich członków domu Godryka Gryffindora jawiło się jako prawdziwe miejsce, w którym ognisko domowe płonęło żywym ogniem.

Wsłuchał się w to co mówił chłopak, a w kącikach jego oczu pojawił się niewielki ognik. Generalnie, dla pełnej jasności, nie przepadał za papierosami – nie zamierzał na pewno palić nałogowo. Niemniej jednak... Uczucie odprężenia, które potrafiło się po nich pojawić teraz mamiło go wspomnieniem pierwszego zaciągnięcia się dwa lata wcześniej. Może faktycznie... Powinien pozwolić sobie na drobne zaszalenie ze ślizgonem. Poszwendać się, powspominać, zapalić i po prostu odpocząć?
- Em... - Nie odpowiedział, tylko mu przytaknął. Wiedział, że jakiej decyzji by nie podjął i tak by przy tym był, a zapewne Eskil koniec końców i tak by go przekonał. Zajął miejsce na końcu parapetu w opozycji do Clearwatera i przyjrzał mu się dokładniej. - Jak ci tam? No wiesz... Znów na piątym roku? - Zagaił nieśmiało.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 22 2020, 15:21;

Eskil dalej był tak samo niedojrzały jak dotychczas. Nie myślał o swojej przyszłości, nie obchodziły go oceny, a naukę traktował jako największe zło. Celebrował wolny czas, nakłaniał innych do chillowania i wychodził z siebie byleby przekonać do swoich racji. Nie dało się ukryć, że lubił spędzać czas z ludźmi o podobnym podejściu do życia i choć u Cassiana zauważył czasem zbyt wielką powagę to nie zamierzał zrezygnować z prób sprowadzenia go na manowce. Nie musiał być wiecznie poważny, nie musiał przecież przejmować się ocenami czy nie wiadomo czym. Należało zakraść się w ciekawe miejsca i tam oddawać pełnemu odpoczynkowi. Dlaczego miałoby być inaczej? Nie słuchał jego protestów, przecież dawno nie rozmawiali dłużej niż czas wypowiedzenia dwóch zdań. Wypadałoby podtrzymać znajomości skoro denerwowali go piątoklasiści. Na całe szczęście Gryfon nie opierał się na tyle solidnie aby zaprzepaścić wizytę w studenckim pokoju. Zastukał kłykciem palca wskazującego w szybę, a następnie roztarł ją z wilgoci. - Nie wiem czemu nauczyciele tak cisną wszystkich uczniów, a studentom pozwalają na wszystko. - co rusz zaznaczał niesprawiedliwość między dwoma bastionami szukając na twarzy Cassiana poparcia, aprobaty... czegokolwiek co potwierdzi, że to dalej ten sam kumpel sprzed roku. Nie zamierzał chyba ochłodzić ich relacji przez to, że Eskilowi się nie zdało? - Nie widziałem waszego pokoju, ale coś ty, serio mówisz, że jest lepszy niż to? - przesunął dłonią w powietrzu zakreślając otoczenie w którym się znaleźli. Podwinął nogę w kolanie bliżej swojego brzucha. Rozmasował łydkę z której zdążyły wygoić się krwawe pręgi. - Ale tutaj zasad jest mniej, jak pokój opustoszeje to możemy sprawdzić co tam pali mój kuzyn. - nie będzie przecież zdradzać, że już próbował i niemal wypluł z tego powodu płuca. Potarł policzek i zatrzymał jasny wzrok na chłopaku. - Nudy. - wzruszył ramionami. - Profesor Dear ma ochotę rozszarpać mnie na strzępy, wszyscy nauczyciele jęczą to samo, że czemu nie zdałem i te sprawy... niewiele się zmieniło oprócz tego, że nie mam już w klasie swoich kumpli. - zmarszczył nos wybitnie niezadowolony z tego faktu. Sam był sobie winien. Nie uczył się, nie przejmował ocenami, a kiblowanie nie ruszyło go na tyle by miał się wziąć do nauki w tym roku. Trwał listopad a już zyskał kilka solidnych Trolli. - Ty, wiesz, że namówiłem Cali Regan by poszła ze mną na bal halloweenowy? Nie miałem o czym z nią gadać i dalej nie wiem jakim cudem się zgodziła ze mną pójść. Zaprosiłem ją dla zabawy. - roześmiał się cokolwiek melodyjnie nieświadom, że gdy zapraszał Ślizgonkę na bal to niekontrolowanie do głosu doszła ta jego druga, nieludzka część. - A ty z kimś tam byłeś? - zerknął na dziewczynę, która mijała ich właśnie i wciąż głośno opowiadała o eliksirze snu. Dogadałaby się z Dear, no ileż można tego słuchać? Nie obchodziło go, że do eliksiru snu było potrzeba siedem wysuszonych korzeni figi abisyńskiej ani soku z młodej mandragory. Wywrócił oczami i powrócił wzrokiem do Gryfona.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyCzw Lis 26 2020, 23:02;

To aż zadziwiające jak bardzo Cassian i Eskil byli do siebie podobni jeszcze te dwa czy trzy lata temu. Jak bardzo nie przejmowali się nauka i konsekwencjami mając wszystko i wszystkich w poważaniu, a ich jedynym zmartwieniem danego dnia było to, gdzie szwendać się tego wieczoru i u kogo zaliczyć potencjalny szlaban. Życie wtedy sprowadzało się jedynie do miłych, prostych myśli, które na dłuższą metę nie zagrzewały dłużej miejsca w podświadomości i szybko ulegały materializacji w ten czy inny sposób. Jednak, gdy Beaumont pękł... Złamał się i próbował się pozbierać musiał przejść swego rodzaju metamorfozę - musiał zażegnać swoje konflikty i pogrzebać starego siebie – bo zmierzał donikąd.
- W sumie to... W sumie to nie wiem. - Mrużąc nieznacznie oczy i faktycznie się nad tym zastanawiając. - Wiesz... Oni są już dorośli i teoretycznie nad nimi nie trzeba już sprawować takiej opieki jak nad nami. I tak Eskil, ja wiem. My też jesteśmy dorośli, ale u nich to chyba trochę inny wyznacznik tej dorosłości.

Generalnie mimo całego tego zamotania się z własnymi myślami to chyba właściwie tak było. Student to był jednak student, który sam decydował jakich przedmiotów chce się uczyć i jak daleko planuje się kształcić. Uczeń musiał uczyć się do skończenia tego 17 roku życia, a potem mógł, ale nie musiał kontynuować nauki. Może kadra Hogwartu przywykła, że uczniów niestety trzeba “motywować” do nauki, podczas gdy studenci raczej sami garną się do zdobywani wiedzy.

Cassian ocenił porównawczo oba pokoje, pamiętając doskonale wygląd pokoju wspólnego gryfonów. Faktycznie, być może ten był bardziej... Wyposażony. Niemniej uczucie przytulności zdecydowanie bardziej odczuwalne było w dormitorium domu Godryka. Pomachał zatem porozumiewawczo głową przystając na jakiś bliżej nieokreślony stan pośredni i zainteresował się podkradzionymi Lucasowi papierosami.
- Myślisz, że Lucas nie zauważy, że mu wędzisz fajki? - Zagaił uśmiechając się podstępnie na twarzy. W żadnym wypadku nie życzył źle przyjacielowi. Po prostu... Czuł, że Sinclair, prędzej czy później, zechce zweryfikować ilość wypalanych przez siebie papierosów. - W sumie... To jednocześnie twój prefekt, a to rodzi... Nowe możliwości karania. - Zażartował Beaumont, bo przecież znał ślizgona i wiedział, że nawet mimo całej tej towarzyszącej mu prefektury to naprawdę był bardzo w porządku chłopakiem. Ignacy z resztą też.

Cassian postanowił nie komentować nawet sytuacji niezdania chłopaka. Był to tylko i wyłącznie jego wybór a on – jedyne co powinien robić, to trwać przy nim. Faktycznie mieli teraz lekki problem z widywaniem się, ale musieli jako tako to przetrwać, jeśli chcieli dalej jakkolwiek funkcjonować. Niemniej gryfon chciał jakoś pomóc chłopakowi, pokazać, że go wspiera. Jego ręka spokojnie spoczęła na jego ramieniu i zacisnęła się na nim dając jakoby wyraz wsparcia. Eskil mógł spodziewać się po chłopaku tak rady jak i porządnego ochrzanu, jeśli zajdzie taka potrzeba. W końcu znali się nie od dziś.

Dwie wychodzące dziewczyny, które ich mijały wydawały się wyjątkowo przykuwać uwagę towarzysza młodego Beaumonta. Samego gryfona niespecjalnie zdawały się interesować ich dysputy na jakikolwiek temat by nie były... Przynajmniej do czasu, póki kubek ciepłej, na całe szczęście nie gorącej herbaty, nie wylądował na jego kolanach.
- O kurwa... - Warknął podskakując. Jednocześnie starał się maskować jakiekolwiek zdenerwowanie. Westchnął głośno przerywając zdający się trwać w nieskończoność lament dziewczyny, w którym to przepraszała go, a on wyciągając różdżkę rzucił szybkie “Chłoszczyć.”. - Już, już... Nic się nie stało. - Dodał uśmiechając się delikatnie, choć dość sztucznie i dał im odejść. Faktycznie... Poza tym, że była to niezbyt miła niespodzianka to nic takiego się nie stało.

Cassian jakby starając się zapomnieć o zaistniałym incydencie popatrzył w jego kierunku z niedowierzaniem. Czyżby młody ślizgon zaliczył jakaś wtopę?
- Chcesz mi powiedzieć, że poszedłeś z Cali na bal i zamiast zająć się rozrywką szukałeś tematów do rozmowy? - Zaśmiał się delikatnie pod nosem. - Myślę, że naprawdę wystarczyłby jeden temat by jakkolwiek to pociągnąć... - Brnął w dowcipy dalej jednocześnie krępując się zadanym przez chłopaka pytaniem. Niemniej planował odpowiedzieć zgodnie z prawdą. - Ja? Ja byłem... Z Prefektem Hufflepuffu. Z Ignacym.

Momentalnie zdawał się szukać na jego twarzy chociażby cienia emocji zastanawiając się jego zdania na ten temat. Jakiegokolwiek komentarza. Nie wiedział jak Clearwater planował się ustosunkować względem tego i jakie żarty planował rzucać. A to właśnie na nie chciał się chłopak przygotować.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 29 2020, 14:59;

- A weeeeź, to niby co, musimy mieć po siedemnaście lat żeby traktowali nas poważnie? - wywrócił oczami i właśnie teraz nieświadomie pokazywał, że istotnie jest jeszcze smarkaczem o niedojrzałym punkcie widzenia świata. Cokolwiek by nie zostało powiedziane to tak czy siak będzie zawsze narzekać na niesprawiedliwość - to domena buntownika, którym wszak się stał kilka lat temu. Kadrę nauczycielską uważał za czepialską, a prefekci to lizusy... do czasu aż nie dowiedział się, że jeden z nich istotnie jest jego jakąś tam rodziną. - Nawet jak zauważy, że mu ich ubywa to nie ma podejrzeń żeby myśleć, że to ja. Oficjalnie nie palę, c'nie? - poruszył zaczepnie brwiami i uśmiechnął się z wyższością nad tym swoim epickim planem podkradania fajek. Ba, nie tylko do tego lepiły mu się dłonie. Nie oddawał pożyczonych piór, przypominajek, trzech galeonów, atramentu czy mieszadełka do kociołka. Nie miał do tego głowy, a były to takie pierdoły, że nawet nie spamiętywał co komu i ile. Był przekonany, że Cassianowi też coś wisi, może zwrot za kupno piwa? Nie wiedział, nie zapisywał i dodatkowo nie czuł się z tego powodu jakoś szczególnie źle. - Karania? - parsknął śmiechem i nachylił się w kierunku Gryfona w konspiracyjnym szepcie. - Okazało się, że Lucas jest moim bratem ciotecznym, uwierzysz? Jest pobłażliwy i wątpię by miał mnie za coś karać skoro dopiero co odkrył, że ma kuzyna. - a zamierzał wykorzystywać te koligacje tak długo jak Lucas miał na to pozwolić. Wyprostował ramiona, dumny z siebie i z zaistniałej sytuacji. Eskil nigdy nie miał rodzeństwa ani kuzynowstwa, był rozpieszczonym jedynakiem i w sumie niski domowy budżet sprawił, że nie jest okrutnie arogancki i nieprzyjemny. Niestety lubił wysługiwać się innymi i wykorzystywać sytuacje na własną korzyść. Uniósł wysoko brwi kiedy jakaś dziewczyna wylała na Gryfona gorącą kawę. Otwierał usta, żeby ją opieprzyć za opieszałość jednak Cassian w tym samym czasie uznał, że nic się nie stało, a Eskilowi przypomniało się, że nie są na swoim terenie i nie powinien skakać do starszych bo jeszcze ich przepędzą. Kiedy dziewczyny wyszły to zeskoczył z parapetu i zamknął za nimi drzwi, a potem żwawym krokiem wrócił naprzeciw Gryfona. - E tam, dziewczyny są nudne. - zawyrokował na podstawie swoich "bogatych" doświadczeń (a przecież nawet się z nikim nigdy nie całował, ale o tym przecież nikt nie wie, prawda?). Wyciągnął z kieszeni szkolnej szaty trochę pogniecionego papierosa i wygładzając go palcami zerknął nagle na Cassiana z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. - Eeee... z kim? - przymknął jedno oko próbując przypomnieć sobie twarz wspomnianego kolesia. - Zaraz. Co? Z chłopakiem? - zamrugał lekko zdezorientowany tą informacją. Ni stąd ni zowąd po jego karku rozlało się gorąco. Odchylił plecy bliżej chłodnej ściany i spoglądał na chłopaka tak jakby widział go pierwszy raz na oczy. - Ale on jest przecież stary! - nagle przypomniał sobie twarz wspomnianego prefekta. - I jest studentem! I jest przecież facetem. - minę miał cokolwiek zdezorientowaną. - Czemu ty się bratasz z takimi staruchami? Przecież on ma z trzydzieści lat, jest taki zarośnięty i w ogóle... - gestykulował przy tym aby dać ujścia swojemu nieskończonemu zdziwieniu.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 29 2020, 17:01;

Być może nie było między nimi zbyt dużej różnicy wieku, ale zdecydowanie różnica charakteru, chociażby w tej sytuacji była aż nazbyt widoczna... Cassian wiedział, że jego życie beztroskie musiało się skończyć w wieku siedemnastych urodzin, bo tak naprawdę... Nie mógł mieszkać już ze swoja rodziną. Będzie musiał coś wynajmować, samemu żyć i... Jakoś to wszystko przytłoczyło go, ale i pchało dalej. Zaraz kończył Hogwart, a co za tym szło naprawdę zostawał samemu w tym wszystkim.

Gryfon też przewrócił oczami na stanowisko swojego przyjaciela. Niemniej jednak postanowił nie drążyć dalej tematu. Tak, żeby nie próbować chłopak przekonać do swojej racji, bo to do niego nie docierało, a jednocześnie by go specjalnie nie rozjuszyć.
- Wydaje mi się, że Lucas nie jest na tyle głupi... Ale masz rację. Zobaczymy, kiedy zorientuje się, że jego kuzyn kradnie mu fajki. Daje ci maksymalnie dwa miesiące. - Zaśmiał się patrząc na niego porozumiewawczo. Wiedział, że tak czy siak nic specjalnego nie może go spotkać. Lucas nie był ani oprawcą, ani specjalnie złym człowiekiem. Całkiem nieźle sprawdzał się w pełnionej przez siebie roli, a co za tym szło... Chyba pasowało do niego jedynie karcące spojrzenie i jakiś krótki szlaban. - Ej Eskil! Myślisz, że Gemino działa na papierosy? - Zagaił, kiedy tylko ta myśl wpadła mu do głowy.

Zaklęcie kopiujące w tym momencie, mogło okazać się bardzo przydatne, niemniej... Cass nie był pewien, czy osiągnęliby zamierzony przez siebie efekt. Z jedzeniem o ile dobrze pamiętał nie działało tak prosto jakby człowiek mógł sobie tylko o tym wymarzyć. Machnął do ślizgona głową wyciągając swoją różdżkę. Jeśli nie spróbują, to się nie przekonają... Prawda? Jednocześnie uśmiechnął się pod nosem na komentarz chłopaka odnośnie dziewczyn.
- Tak... Dziewczyny są nudne. - Mruknął żartując całkowicie z zaistniałej teraz sytuacji.

I od tego momentu pojawiły się schody... Schody, których chłopak niesamowicie chciał uniknąć, a jednak - należało się w końcu im przeciwstawić. Oczywiście już wielu jego znajomych wiedziało, że woli mężczyzn. Pomijając już fakt, że jest dwudziesty pierwszy wiek i to całkowicie normalne, to przede wszystkim... Sami zaobserwowali niektóre rzeczy. Dziwnym było to, że Clearwater nie wyciągnął wniosków samemu.
- Czy to aż takie szokujące? -Zagaił unosząc brwi ku górze i splatając swoje ręce na wysokości klatki piersiowej. - Tak, jest facetem i tak, jest starszy. - Na jego twarzy była pełna powaga. Dotykał swojego dość mocno intymnego tematu i powoli, sekunda po sekundzie zaczynał się nim denerwować, a to sprawiało tylko tyle, że... Planował naprawdę zapalić tego papierosa dla uspokojenia. - Eskil... Do niczego nie doszło. - Powiedział w końcu ze zrezygnowaniem. - Ale... Nie zdziw się, jeśli kiedykolwiek będę jeszcze z facetem, dobra? - Powiedział kładąc mu rękę na ramieniu i posłał wymuszony uśmiech chcąc załagodzić całą sytuację.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyNie Lis 29 2020, 20:22;

Wciągnął nogę na parapet i oparł ją o kolano drugiej. To pozycja mówiąca jasno i wyraźnie, że został zainteresowany tematyką rozmowy na tyle, że nie zamierzał teraz przerywać ich przedsięwzięcia. Najwidoczniej wiele rzeczy umknęło mu w ostatnim czasie. Cóż się dziwić skoro przez całą jesień spałby do oporu zamiennie ze szlajaniem się po godzinach nocnych w zakazanych rejonach. - Zakładając, że w tygodniu zwędzę mu dwa fajki to w ciągu miesiąca uzbierałbym nawet i pół paczki, a i przy tym zaoszczędzę. Wiesz ile to kosztuje galeonów? Pewnie z dwadzieścia, a znowu z kasą u mnie krucho. - wywrócił oczami jakby był to przykry obowiązek być biednym przez kilka miesięcy. Nie od dziś wiadomo, że jego babcia po prostu chorowała i budżet mieli nieźle wychudzony. To oznaczało brak pieniędzy na swoje zachcianki, a więc tym bardziej miał mniejsze opory przed kradzieżą tych kilku papierosów. - Nie wiem. - zmarszczył jasne brwi i popatrzył na fajka. Nie umiał za bardzo czarować, a tym bardziej duplikować przedmiotów. Kiedy ostatnio "sprawdzał" (na lekcji, bo musiał) to wychodziło mu to miernie ale z tego powodu, że nie chciało mu się do tego przyłożyć. - Dobra, starczy nam jeden. Nie możemy przesiąknąć za bardzo tym zapachem bo jeszcze jakiś upierdliwiec nas dorwie i będą kłopoty. - pomyślał o wszystkim! Wyciągnął różdżkę z tylnej kieszeni spodni i przez dobrą dłuższą chwilę stukał jej krańcem o framugę okna, potem o klamkę i z powrotem. Zamiast jak przystało na człowieka uchylić okno chciał zmusić je z pomocą magii to posłuszeństwa. Po siódmym stuknięciu klamka poruszyła się i okno uchyliło się do takiego stopnia, aby dało radę wcisnąć tam rękę z palącym się papierosem. Niestety chłód leciał prosto na Eskila i aż się z tego powodu wzdrygnął. Podał papierosa Gryfonowi aby uczynił powinność i wpatrywał się przy tym weń oszołomiony. - Nie, on nie jest starszy. On jest STARY, Cassian. - nie mieściło mu się w głowie jak można chcieć czuć cokolwiek do kogoś starszego (według Eskila) o dziesięć lat. - To wy kręcicie ze sobą? I miałoby dojść do CZEGOŚ? Do tego, co mam na myśli, że myślisz? - tutaj kącik jego ust drgał do uśmiechu jak to bywa wśród nastolatków kiedy padała tematyka dotycząca aspektów intymnych. - Eeee... - jakże mądry początek zdania, Eskilu! Naciągnął rękawy mundurka na dłonie i poczuł się ciężki gdy cassianowa dłoń drugi raz spoczęła na jego ramieniu. Czy podejrzewał go o lubienie chłopaków? Szczerze powiedziawszy nigdy nie zwracał na to uwagi. Dopiero niedawno zaczęło mu świtać w głowie zainteresowanie płcią przeciwną bowiem to, że chłopaki też mogliby mu się podobać to jeszcze nie wiedział. - No dooobra...? - druga inteligentna odpowiedź na miarę Clearwatera. Dobrze, że Lucas tego nie widział. Zaserwowałby sobie imponującego facepalma. - Nie no, Cassian, ale ja muszę zapytać. Wiem, że to beznadzieja, ale MUSZĘ. - akcentował wyraźnie słowa i gapił się teraz na kolegę jakby ten naprawdę spadł z księżcyca. - Ty do mnie nie będziesz zarywać, co nie? Wolisz tego starego, racja? MERLINIE, ja wiem który to. Czy on nie ma trzech metrów wzrostu? Nie przeszkadza ci, że taki stary? - nie odpuści, nie potrafił przejść z tym do porządku dziennego co było komiczne zważywszy na to jak to wszystko przeżywał i nieudolnie próbował ułożyć sobie w głowie. Wbrew wszelkim pozorom na jego twarzy nie było widać ani śladu strachu czy obrzydzenia. To tylko ten niepokojący gorąc na karku mógł rozproszyć uwagę jednak dzielnie się temu opierał.
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8




Gracz




Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 EmptyWto Gru 01 2020, 11:20;

Cassian nie komentował kompletnie ilości papierosów podbieranych przez chłopaka. Skrycie w duchu uważał, że jest ich znacznie więcej niźli jednie pół paczki miesięcznie. Przeważnie tak chyba było, że w ilościach, które tyczyły się przyjemności, a papierosy chyba właśnie tak zaliczano, kompletnie nie zwracano uwagi na takie... Drobnostki. Niemniej jednak może Eskilowi może faktycznie sprzyjało szczęście i w tym wszystkim znał swoje limity i wiedział, kiedy przestać? Kiedy nie może przekroczyć tej granicy by nazwać siebie uzależnionym?
- Ja się w przyszłym roku muszę wyprowadzić od rodziców... Nie musisz mi nic mówić o tym, że z kasą jest krucho. - Westchnął głośno przecierając dwoma palcami wewnętrzne kąciki oczu, jakby chcąc jak najbardziej zamaskować spojrzenie i nie dopuścić Clearwatera zbyt daleko. Rodzinne wyznania to nie był temat na teraz i na dziś.

Niepocieszony, z ewidentnym grymasem na twarzy schował różdżkę do kieszeni. Miał nadzieję, że uda mu się jakoś poczarować i jednocześnie... Sprawić przyjemność ślizgonowi? W ten sposób na dobrą sprawę nie musiałby się posuwać do kolejnej kradzieży. Przynajmniej przez jakiś czas. Uniósł ręce ku górze w geście obronnym i już całkowicie pogodzony ze stanowiskiem swojego kompana jedynie dodał.
- Dobrze, dobrze. Jak uważasz.

Gdyby tylko młody gryfon mógł przewidzieć, że to eskaluje do takiej konwersacji to ugryzłby się jakieś dziesięć razy nim wspomniałby o tym, że był na balu z Ignacym. Kompletnie nie spodziewał się tego, że Eskil zareaguje właśnie tak, ale z drugiej strony... W sumie chyba powinien? Przewrócił oczami i westchnął przygotowując się na szersze wyjaśnienia.
- Dobrze... Zacznijmy od początku. Es... Stary to jest Swann, albo Patol. Ignacy jest starszy. - Zaakcentował dość mocno nie chcąc, żeby go spowinowacił w umyśle z jakimiś nieprzyzwoitymi myślami odnośnie dobieranych partnerów wiekowo przez samego siebie. - Do czegoś w sensie... Do niczego nie doszło. Tak kompletnie do niczego. - Popatrzył ze zrezygnowaniem na kompana celowo przy tym unikając odpowiedzi na pytanie odnośnie tego, czy kręcą ze sobą. - Nie Eskil... Nigdy za żądne skarby nie pomyślałbym, że chcę do ciebie zarywać. - Mówiąc to położył sobie rękę na sercu w geście przysięgi. Całość oczywiście byłą przesadnie teatralna, a przez to podkreślała charakter żartu tej wypowiedzi.

Na dobrą sprawę... To nie była nie wiadomo jak wielka różnica wieku, a dodatkowo... Cass czuł się przy nim całkiem dobrze – kompletnie jej nie odczuwając. Czuł się swobodnie, ale zdecydowanie nie był jeszcze gotów na publiczne deklaracje. Te z kolei powinny wynikać z ich prywatnych ustaleń - a takich nie było.
- Eskil. Nikt nie ma trzech metrów wzrostu... - Dodał z uśmiechem na ustach. - I Nie... Nie przeszkadza mi, że jest taki stary. Poza tym... Nic z tego nie ma. To nie jest jakiś wielki deal. Poszliśmy razem i tyle. Nie nakręcaj się. - Dodał już na sam koniec szturchając go ramieniem. Wiedział, że chłopak ma tendencję do... Szybkiego eskalowania i rozentuzjazmowania. - A z tobą jak? Masz kogoś teraz na celowniku? - Zagaił chcąc bardzo zmienić temat.


@Eskil Clearwater
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Komnata czterech domów - Page 20 QzgSDG8








Komnata czterech domów - Page 20 Empty


PisanieKomnata czterech domów - Page 20 Empty Re: Komnata czterech domów  Komnata czterech domów - Page 20 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Komnata czterech domów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 20 z 25Strona 20 z 25 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 25  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Komnata czterech domów - Page 20 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
pierwsze piętro
-