Matthew Wilkins prowadzi swoją magiczną menażerię już od wielu lat i widział w swoim zawodzie już naprawdę wiele trudnych przypadków. Jego dewizą zawsze jest jednak to, aby nie ulegać i spełniać wszystkie, nawet najdziwniejsze życzenia klientów, bo przecież na tym polega jego praca. Po trzydziestu latach pracy w tym zawodzie, pan Wilkins postanowił nauczać głodnych wiedzy chętnych. Kto wie, może kiedyś przekaże komuś swoją menażerię?
Kurs - Treser Zwierząt:
Kurs - Treser Zwierzat
W celu zdobycia umiejętności „treser zwierząt” należy przejść przez trzy etapy szkolenia. Piszecie jeden post, w którym podsumowujecie ukończenie każdego etapu, a po ukończonym pomyślnie kursie możecie zgłosić się w odpowiednim temacie o przyznanie umiejętności do kuferka.
Wymagania: • Kurs płatny: 90G (zapłać) • Poprawa: 5G • Do podejścia należy posiadać min. 10pkt z ONMS • Ukończona szkoła magiczna Ukończenie kursu: • Nagroda: +4pkt ONMS • Po ukończeniu kursu po certyfikat zgłoś się w tym temacie.
CZĘŚĆ PIERWSZA: Egzamin sprawdzający wiedzę teoretyczną odnośnie tresowania i pracy ze zwierzętami.
Kości:
1 – Pytania były proste. Dotyczące zachowania zwierząt w trakcie posiłków. Czując się pewnie w tym temacie, rozgadałeś się... Popełniając błąd. Kuguchary wcale nie lubią mieć misek z jedzeniem blisko miejsca spania! Stresujesz się, ale poprawiasz szybko oraz maskujesz własne potknięcie wiedzą na temat psidwaków. Zdajesz do następnej części. 2 - To był dobry dzień na podjęcie kursu. Egzaminatorzy zdają się mieć dobry humor, żartujesz sobie z nimi. Pytania też nie są trudne. Masz wymienić tylko kilka gatunków płochliwych węży i opowiedzieć o ich zachowaniu względem człowieka. Postanawiasz zabłysnąć, wspominając też o budowie ich terrariów. Egzaminator docenia Twoją i szybko wypisuje Ci zaświadczenie na ukończenie pierwszej części kursu, brawa! 3 - Być może po tym dniu nauczysz się już na zawsze, że w stosunku do egzaminatorów warto być miłym. Wpadając do menażerii potrącasz jakiegoś mężczyznę, który okazuje się być właścicielem. Niestety, dowiedziałeś się tego już po tym, jak zdążyłeś na niego nakrzyczeć, aby patrzył, gdzie łazi. Zapracowałeś sobie tym samym na bardzo trudne i skomplikowane pytania dotyczące zachowania ptaków egzotycznych. Na szczęście byłeś dobrze przegotowany – wybroniłeś się z każdego. Możesz przejść do dalszej części kursu. 4 - Wygląda na to, że naprawdę wiesz jak rozmawiać z klientami. Co prawda dostałeś niezbyt dobre pytanie – miałeś przeanalizować język ciała psidwaka – ale braki w wiedzy zakrywasz sprawnymi żartami oraz zbaczaniem w te rejony behawioryzmu zwierzęcego, na których znasz się mocniej. Robisz to tak sprawnie, że egzaminator nawet nie zauważa, iż de facto nie odpowiedziałeś na zadane pytanie. Jest za to pod wrażeniem Twojej wiedzy o życiu stadnym ferni. Tak czy siak, ten przechodzisz wybitnie! 5 – Nikt nie spodziewał się takiego pytania. Życie gumochłonów? Czy egzaminator jest poważny? Gapisz się na niego w szoku, że w ogóle gumochłony mają jakieś życie. Przecież one chyba nic innego nie robią poza leżeniem w kałuży własnego śluzu. W taki sposób na pewno nie zdasz tego kursu, jutro czeka Cię powtórka. (Zapłać i spróbuj ponownie) 6 - Masz po prostu pecha. Ze wszystkich zwierząt, o które mogli Cię zapytać, akurat te z wieloma głowami? Co ci przychodzi na myśl? Widłowąż. Zaczynasz zatem o nim mówić, a egzaminator Cię nie zatrzymuje. Dopiero, gdy umilkłeś, informuje Cię, że mocniej na myśli miał traszkę dwuogoniastą, bo to częściej spotykane zwierzę niż widłowąż, ale nie pomyliłeś się w niczym. Dostajesz zatem promocję do następnej części kursu.
CZĘŚĆ DRUGA Nauka tresury, dbanie o podopiecznych menażerii.
Kości:
1 - To chyba nie był Twój dobry dzień. Kilka godzin starałeś się nauczyć czegoś nowego dużego, grubego szczura, który nawet nie chciał się kręcić w kołowrotku. Twoje starania nie przyniosły jednak żadnych skutków. Dopiero tygodniowa tresura wyszkoliła zwierzaka. Przechodzisz dalej. 2 - Mała dziewczynka chciała kupić różowego puszka pigmejskiego, jednakże okazało się, że żaden z nich nie był odpowiednio przyzwyczajony do ludzi. Przyszła do Ciebie ze stworzonkiem, które ciągle wyrywało jej się z rąk. Wziąłeś go na kilka dni, niestety pufek okazał się tak toporny i płochliwy, że którejś nocy uciekł Ci z klatki. Co prawda znalazł się na drugi dzień, ale musiałeś pogodzić się z porażką. Zapłać i spróbuj ponownie. 3 - Dzisiaj szło Ci wspaniale. Miałeś za zadanie nauczyć miot kugucharów korzystania z kuwety. Trochę to zajęło i było kilka wpadek, ale pod koniec tresury większość maluchów wiedziała już, co ma zrobić, jak natura zacznie wołać. Brawo, zdajesz! 4 – Dostałeś terrarium z nowym nabytkiem menażerii, pięknym, złotym wężem mahoniowym. Twoje zadanie było proste – przyzwyczaić go do brania na ręce. Niby nic skomplikowanego, ale węże to coś, co ewidentnie nie było twoim konikiem. Gad Cię pogryzł przy pierwszej próbie, a właściciel, widząc to, zlitował się oraz dał Ci kilka rad. Z ich pomocą udało Ci się przekonać węża do siebie oraz wyjmowania z terrarium. Zdajesz. 5 – Tego dnia dostałeś papugę. Była bardzo głośna – szybko się domyśliłeś, że problem tkwi w oduczeniu jej krzyków. Ciężko jednak było wytrzymać w jednym pokoju z nią. Parę razy wymsknęło Ci się przekleństwo, kiedy ptak darł dziób. Co prawda kiedy Willkins przyszedł ocenić Twoje starania papuga już nie krzyczała... Ale podchwyciła od ciebie przekleństwa! Teraz wypowiadała się gorzej niż szewc, a Ty oblałeś z kretesem. 6 - Kilka długich godzin uczyłeś wyjątkowo upartą sowę tego, w jaki sposób powinna wysuwać nóżkę, aby można było odwiązać od niej list. Kiedy wreszcie Ci się udało, zawołałeś Matthewa, aby pokazać mu czego dokonałeś. Pełen podziwu, pozwolił Ci kontynuować naukę w trzecim etapie. Gratulacje!
CZĘŚĆ TRZECIA Tresowanie na zamówienie, dobór akcesoriów, sprzedaż.
Kości:
1 - Próbowałeś oswoić kuguchara, którego poprzedni właściciel bił. Zwierzak był agresywny oraz nieufny względem ludzi po poprzednich przejściach. Byłeś prawie pewien, że udało Ci się go ugłaskać, kiedy ten zaatakował wściekle Twoją rękę, gryząc ją aż do krwi. W końcu go do siebie przekonałeś, ale w drodze powrotnej do domu musisz zahaczyć o Munga. Uzyskałeś jednak uprawnienia tresera zwierząt. 2 – Ta część kursu nie należy do najłatwiejszych. Twoim zadaniem było nauczyć kudłonia opieki nad pegazami, bowiem ten osobnik wyjątkowo twardo stał przy zwykłych koniach. Starałeś się ze wszystkich sił, ale zupełnie nie mogłeś znaleźć wspólnego języka z magicznym humanoidem. Zapłać i popraw kurs. 3 – Dostałeś pod opiekę szczenię psidwaka. Miałeś przygotować je do pracy z niewidomym czarodziejem. Trzeba przyznać, że praca z psowatym szła tragicznie. Zajmował się wszystkim, tylko nie tym, co od niego oczekiwałeś. Matthew musiał przyznać, że podejście miałeś dobre, ale przegapiłeś znaczącą rzecz – psidwak nie nadawał się od początku na przewodnika ze względu na zbyt zabawowy charakter. Powinieneś zauważyć to po pierwszych treningach. Na szczęście, kolejną próbę masz za darmo! 4 – W hodowli pegazów narodziło się kilka źrebiąt, ale pracownicy nie mieli czasu przyzwyczaić ich pod siodło. Dostałeś zatem za zadanie zająć się jednym z młodzików. Praca z nim szła tak cudownie, że aż przykro ci było się rozstawać z energicznym, uroczym źrebakiem. Jedno jest pewne, maluch świetnie będzie przygotowany dla przyszłych jeźdźców. Otrzymujesz uprawnienia. 5 - Po pomoc zgłosił się do Ciebie młody chłopak z ptasznikiem, którego chciał rozmnożyć. Napotkał jednak problem – samica co złożyła jaja, zaraz je niszczyła albo zjadała. Wystarczyło kilka godzin (oraz wiedza dotycząca żywienia ptaszników), abyś rozwiązał problem, podsuwając inną dietę oraz przyzwyczajając samiczkę do obecności jaj w terrarium. Gratulacje, otrzymujesz uprawnienia tresera! 6 – Jedna z klientek zażyczyła sobie, aby wyszkolić jej kruka do przynoszenia poczty. Podjąłeś się tego osobliwego zadania. Rzuć kostką raz jeszcze. Parzysta – szybko przekonujesz się, jak inteligentne to stworzenie. Tresura nie sprawia Ci żadnego problemu i zdajesz. Nieparzyste – przeceniłeś własne możliwości. Kruk okazał się nie tyle głupi czy odporny na tresurę, a po prostu złośliwy. Z premedytacją Cię ignorował albo robił wszystko wbrew Tobie – zwyczajnie go bawiła Twoja złość. Niestety musisz podejść do tego etapu jeszcze raz, płacąc 5g.
Kurs na tresera zwierząt - styczeń 2020 Etap I 4 - zdane Etap II 3 - zdane Etap III 3 -> 6, parzysta - zdane
Rok po rzuceniu studiów, przyszła pora na zajęcie się swoim dorosłym życiem. Nie mogłem ciągle siedzieć na utrzymaniu rodziców, musiałem zacząć zarabiać swoje pieniądze. Mój brak studiów dość mocno ograniczał moje pole do popisu, zdołałem jednak odnaleźć pracę wymagającą jedynie podstawowego wykształcenia i wykonanego kursu, sprawdzającego moją wiedzę. Nie pozostało mi nic innego, jak podejść do wspomnianego kursu i po zdaniu egzaminów, zdobyć wymagany dyplom. Moje pierwsze zadanie na egzaminie okazało się dość...śmieszne. Otrzymałem pytanie, na które nijak nie byłem w stanie odpowiedzieć. Zamiast tego, zacząłem lawirować słownie wokół tematu, po chwili kompletnie z niego zbaczając. Wbrew sobie zdołałem oczarować moich rozmówców, ba, zrobiłem to na tyle, że egzaminator nie zauważył braku odpowiedzi na swoje pytanie. Zaliczył mi ten etap z szerokim uśmiechem, a ja opuściłem pokój zaciskając usta, równocześnie zadowolony ze swoich zdolności i zawiedziony poziomem swojej wiedzy. Oj mało brakło. Następne zadanie okazało się dla mnie banalnie proste. Miałem nauczyć młode kugucharów korzystać z kuwety. Biorąc pod uwagę, że musiałem zrobić to samo z moim Mistriasem wiele lat temu, jeszcze bez specjalistycznej wiedzy i podejścia, to teraz nie było szans, bym zawalił zadanie. Podszedłem do tego pewnie, może nieco zbyt pewnie, bo zdarzyły mi się dwie małe wpadki. Liczył się wynik ostateczny, dlatego pod koniec mojej tresury, większość maluchów wiedziała co ma zrobić, kiedy poczuje biologiczną potrzebę. Aż mi było żal, kiedy musiałem je opuścić. Później w moje ręce trafił psidwak. Pomimo dobrego podejścia, nie byłem w stanie zapanować nad psem. Egzaminator po chwili stwierdził, że w zasadzie nie ma się jak przyczepić do mojej pracy, ale zganił mnie za niedostrzeżenie już na samym początku, że pies nie nadawał się do tresury na wskazaną pozycję. Pozwolił mi podejść do zadania jeszcze raz, tym razem trafiłem na kruka. Zwierzę będące symbolem mojego szkolnego domu dość szybko nawiązało ze mną więź, także praca z nim była przyjemnością i w zasadzie jedynie formalnością. Oddałem zwierzę, wyuczywszy je wszystkiego, czego oczekiwała klientka. Dzięki temu ukończyłem pozytywnie wszystkie egzaminy, co upoważniało mnie do odebrania dyplomu i rychłego rozpoczęcia pracy w nowym miejscu.
z/t
Longwei Huang
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
No i jednak zrobił krok w stronę awansu. Jednak tym razem Longwei nie spoglądał krzywo na staż, który rozpoczynał, skoro robił go dla siebie. Robił go dlatego, że sam chciał, a nie dlatego, że chciał tego jego ojciec. Nie uważał pracy opiekuna smoków jako coś złego, ale widząc, co dzieje się na wyższych szczeblach, zaczął zastanawiać się, czy naprawdę nie można było niczego zmienić. Pierwszy tydzień stażu mijał mu naprawdę dobrze. Hodowanie magicznych stworzeń nie wydawało się tak trudne, jak mówili. Właściwie czuł się jak plumka w wodzie, kiedy jego pomysły były interesujące dla pozostałych. Wei mimowolnie zaczynał się zastanawiać, czy nie popełnił błędu przy wyborze zawodu, skoro najwyraźniej tym, w czym czuł się najlepiej, było po prostu zajmowanie się własnym stadem konkretnego gatunku. Hodowla była być może tym, w czym po prostu był najlepszy, a co tłumaczyło jego pomysły i plany. Wyraźnie został doceniony przez szefostwo, nagle dostając premię. Wiedział, że nie powinien się cieszyć, skoro przed nim były jeszcze dwa tygodnie stażu, ale był dobrej myśli.
z.t.
______________________
I won't let it go down in flames
Longwei Huang
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Od początku stażu wszystko szło tak, jakby był urodzony do pracy hodowcy magicznych stworzeń. W większości skupiał się na smokach, ale pozyskiwał wiedzę również o innych gatunkach, mając wrażenie, że wszystkie zadania jakie otrzymywał, wykonywał z dziwną lekkością. Dostrzegali to także pozostali współpracownicy oraz szef. Longwei ze zdumieniem przyjął zmianę w jego godzinach, gdy otrzymał zgodę na zakończenie pracy, kiedy wykona wszystkie swoje zadania. Dzięki temu wracał do domu dobre dwie godziny wcześniej. Każdego dnia. Nie mogło być lepiej, szczególnie że pensja pozostawała taka sama, więc nic nie tracił. Mógł za to w trakcie drogi do domu wstąpić jeszcze do biblioteki, aby uzupełnić wiedzę z zakresu hodowli, starając się nie mieć żadnych braków i być przygotowanym do szerszej pracy ze smokami, niż tylko tresowania ich. z.t.
______________________
I won't let it go down in flames
Longwei Huang
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
STAŻ HODOWCA ZWIERZĄT - TYDZIEŃ III kostka1 oraz parzysta upominek pożegnalny5 ( 100g)
Początek stażu był właściwie idealny. Być może dzięki temu, że na co dzień pracował ze smokami, zajmował się ich tresowaniem, nie widział trudności w hodowaniu magicznych stworzeń. Musiał jedynie czytać więcej na ich temat, aby uzupełniać swoją wiedzę na temat pozostałych gatunków. Dalej wszystko toczyło się równie gładko, kiedy potrafił skończyć pracę dwie godziny wcześniej i miał czas na dalsze doszkalanie się, na doczytywanie odpowiednich książek w bibliotece. Jednak nic nie mogło iść jak z płatka przez cały staż. Nie zorientował się, kiedy narobił sobie zaległości w papierkowej robocie, jedynym elemencie swojej pracy, a także stażu, którego nie lubił. Ostatni dzień przybył znacznie szybciej, niż powinien, a on biegł do pracy niemal spóźniony. W równym pośpiechu zajmował się obowiązkami, nie chcąc zostawić po sobie złego wrażenia, ani nieskończonej pracy. Nie powinno nikogo dziwić, że gdy biegł korytarzem, nie dostrzegł leżącego na ziemi pudła i przewrócił się, choć było to ogromne niedopowiedzenie. Wyłożył się jak długi, uderzając nosem o posadzkę. Krew lała się z niego strumieniem i był pewien, że mógłby poradzić sobie z tym problemem przy pomocy jednego zaklęcia, gdyby kiedykolwiek przyłożył się do uzdrawiania. Zamiast tego musiał prosić współpracowników o pomoc. W ramach pocieszenia dostał na odchodne dodatkowe galeony, które przyjął wdzięcznie, ale o wiele bardziej cieszył go dyplom ukończenia stażu, z którym mógł udać się do Ministerstwa.
z.t.
______________________
I won't let it go down in flames
Yuri Sikorsky
Wiek : 34
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
By zmienić pracę musiałem przedsięwziąć odpowiednie ku temu kroki. I takim było zdanie kursu na tresera zwierząt. Jak wszystkie kursy zaczęło się od części teoretycznej. Zdałem ją bez najmniejszych problemów. Co prawda pytania były na tyle łatwe, że w pewnym momencie moje myśli pędziły dużo szybciej niż słowa i rąbnąłem głupi błąd, że kuguchary lubią miski z jedzeniem blisko swojego legowiska ale już po chwili zamaskowałem swój błąd płynnie wypowiadając się na temat zwyczajów posiłkowych psidwaków. Tak czy siak bez problemów zostałem przepuszczony do następnej części i stanąłem za ladą sklepową. Kiedy drzwi do menażerii otworzyły się i weszła do środka mała dziewczynka a jej wzrok spoczął na mnie od razu przeczułem, że przyleci właśnie do mnie i da mi problem przez który nie zdam. I się nie myliłem. Problemem okazał się puszek pigmejski, który za diabła nie chciał przebywać w towarzystwie ludzi. Oczywiście wystarczyło żeby potrzymała go przez jakiś czas u siebie w domu zanim zwierzątko się przyzwyczai ale oczywiście musiała przylecieć z tym zadaniem do mnie. Wziąłem go na kilka dni do klatki ale bydle oczywiście którejś nocy musiało uciec. Znalazło się dopiero na drugi dzień ale egzamin oczywiście oblałem. Zapłaciłem poprawkę ale drugiem razem zdarzyło się dokładnie to samo. Co to? Jakaś epidemia niepokornych puszków pigmejskich? Dopiero za trzecim razem szczęście mi dopisało - dostałem miot małych kugucharów, które miałem nauczyć korzystania z kuwety. Co prawda zadanie zajęło mi cały dzień i kilka razy musiałem wycierać podłogę, na którą nasikały kocięta ale pod koniec dnia większość małych kotków leciała do kuwety za potrzebą i nie paskudziła podłogi. I wreszcie mogłem przejść do następnej i ostatniej części egzaminu. Tym razem przyszła do mnie klientka, która chciała żebym wyszkolił jej kruka do przynoszenia poczty. Spodziewając się trudności zabrałem się za szkolenie ptaka. Jakież moje było zdziwienie kiedy zwierzę łapało wszystko w mig. Zaledwie po kilku dniach mogłem zwierzaka oddać klientce i zgłosić się po certyfikat potwierdzający zdanie przeze mnie kursu.