Wynik rzutu kością K6: 6
Pole: 16
Wykorzystane skróty: x/4
Zebrane dobra: chrust, irga
Zdobyte punkty uratowania świąt 15
Choinka:

Uciekł przed tymi szalonymi rzeźbami, czy czym to właściwie było i musiał przyznać, że to mu się wcale nie podobało. Ten lis, który musiał gdzieś tutaj w pobliżu wyć, był niesamowicie irytujący i spowodował, że Frederick całkowicie się na nim skupił, nie do końca wiedząc, dokąd właściwie jedzie. Las był, cóż, lasem, nie miał w sobie niczego niesamowitego, może poza tym miejscem postojowym, które właśnie zaczęło majaczyć na horyzoncie. Należało jednak zastanowić się, czy aby na pewno było prawdziwe, bo ostatecznie tego nie można było wcale być pewnym po tym, co się tutaj działo. Kozioł zaczął jednak zwalniać, najpewniej zmęczony ciągnięciem sań, więc Frederick pozwolił mu na to i rozejrzał się uważnie. Miał tutaj, jak sądził, jakąś herbatę, czy coś podobnego, ale prawdę powiedziawszy, nie czuł się spragniony. Podejrzewał również, że częstując się, popełniłby jakiś błąd, może zostałby otruty albo spotkałoby go coś podobnego. Rozejrzał się zatem jedynie, starając się zorientować, jak daleko było jeszcze do szkółki sosen, pozwalając kozłowi na wypoczynek, a gdy ten znów był pełen sił, Frederick pogonił go, by faktycznie jechali dalej.

Wynik rzutu kością K6: 6
Pole: 14 oraz 1
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga
Zdobyte punkty uratowania świąt 10
Choinka:

- Uważaj! - zdążyła jeszcze tylko krzyknąć do Mulan, gdy wtem kozioł skręcił gwałtownie i poniósł ją jakąś wąską ścieżką między drzewami, gnając na łeb na szyję, nie mając wyraźnie ochoty się zatrzymać. Nie umiała powiedzieć, dokąd dokładnie tak pędził, było to jednak na swój sposób niepokojące, a ona zupełnie nie była w stanie powiedzieć, co tu się dzieje. Zwierzę dostało bowiem takiego pędu, takiej niechęci do przebywania w miejscu, w którym była, że zgubiła Mulan, zgubiła drogę, a kiedy znalazła się na jakimś wzgórzu, odetchnęła głęboko, z pewnym trudem. Nie była pewna, co tu się właściwie wydarzyło, była oszołomiona, ale dostrzegła jemiołę na drzewie i zwyczajnie postanowiła do niego podejść. Jazgot krzyczał swoje, bawiąc się chyba przy tym doskonale i nie był w stanie rozpoznać zagrożenia, jakie właśnie przed nimi wyrosło. Dla Victorii było zaś całkowicie za późno, bo zwyczajnie postanowiła spróbować wspiąć się na drzewo i... uruchomiła klątwę. Jej palce zamieniły się w sople lodu, a ona aż syknęła, zdając sobie sprawę z tego, że kryła się tutaj chyba czarna magia, czy coś równie obrzydliwego. Coś, z czym nie chciała mieć do czynienia, a jednak - miała.
- Jedziemy - rzuciła do kozła, gdy tylko wróciła na sanie, gorączkowo myśleć, jak cofnąć to, co się wydarzyło.

Wynik rzutu kością K6: 5
Pole: 21
Wykorzystane skróty: x/4
Zebrane dobra: chrust, irga, chrust
Zdobyte punkty uratowania świąt 15 + 10 = 25
Choinka:

Kozioł mknął przed siebie, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Znowu był pełen sił, po tym krótkim odpoczynku, jaki mu się przytrafił i Frederick był pewien, że za chwilę uda się im dotrzeć do szkółki sosen. Wydawało mu się, że za drzewami majaczyły już pierwsze świetlne łuny, zwiastujące, że znajdując się blisko tego miejsca, więc zdziwił się nieco, gdy zaczęli znowu zwalniać. Zaraz jednak spostrzegł paśnik, zwierzynę i wszystko stało się jasne. Tak samo, jak i to, że miał możliwość nazbierać znowu chrustu, co uczynił, chociaż oczywiście Jazgot darł się w najlepsze, zachowując się, jakby nie chciał mu na to pozwolić. Widać nudziło mu się potwornie i miał ochotę śpiewać kolędy, a nie bawić się w jakiegoś szaleńca, który z niewiadomych powodów zbiera szyszki i inne dziwne rzeczy, jakie w niczym, teoretycznie, nie były w stanie mu pomóc. Frederick zignorował go, dołożył patyki do odpowiedniego kosza, a potem ostrożnie poprowadził kozła dalej, zachęcając go do biegu.

Wynik rzutu kością K6: 3 na dorzucie 2
   Pole: 10
   Wykorzystane skróty: x/4
   Zebrane dobra: odrobina jemioły
   Zdobyte punkty uratowania świąt 10 na razie
   Choinka:

Widziała dokładnie jak znajdująca się przed nią Victoria na chwilę straciła władzę nad swoimi saniami, które gwałtownie skręciły. Na moment straciła ją z oczu. Nie była pewna, gdzie powinna wyjechać, ale stwierdziła ostatecznie, że najlepszym, co mogła teraz zrobić było skręcenie w otwarty teren, który nie był osłonięty zewsząd drzewami. Przynajmniej dzięki temu mogłaby się stać nieco lepiej widoczna dla Krukonki.
Nie przewidziała jednak tego, że zamiast drzew przestrzeń będzie pokryta dziwnymi lodowymi rzeźbami, które sprawiały niezwykle upiorne wrażenie. Wydawało jej się, że wszystko było z nimi w porządku, ale nagle te poruszyły się. Gryfonka nie należała do tych strachliwych jak można było sądzić po jej domu, ale nawet ona wiedziała, że najlepszym co mogła teraz zrobić było spierdalać w długą.
Pospieszyła kozła, ale i tak w czasie ucieczki została zaczepiona przez kilka rzeźb i zgubiła wcześniej zebraną jemiołę. Przynajmniej po części. W końcu jednak uciekła i znalazła się szczęśliwie po raz kolejny w pobliżu swojej koleżanki od transmutacji.
- Wszystko w porządku? - dopytała ją jeszcze, wydzierając się na tyle, aby Brandon jadąca przed nią mogła ją usłyszeć.

Wynik rzutu kością K6: 2
Pole: 16
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga
Zdobyte punkty uratowania świąt 10
Choinka:

Sople lodu na jej palcach powoli odchodziły w niepamięć. Im była dalej od nieszczęsnego drzewa, tym wszystko stawało się jakby lepsze, jakby łatwiejsze i mogła na swój sposób spokojnie oddychać. Widać klątwa była powiązana z miejscem, co było odkryciem ciekawym, ale tym razem Victoria jakoś nie miała nadmiernej ochoty wracać się i sprawdzać, o co w tym wszystkim chodziło. Miała rozglądać się za patykami, szyszkami i roślinnością, jaka przydałaby się na ozdoby w wiosce, a tymczasem mknęła przed siebie, nie do końca wiedząc, co powinna zrobić i czy właściwie cokolwiek powinna faktycznie wyczyniać. Odnosiła bowiem wrażenie, że tutaj decydował kozioł, który właśnie się zatrzymał. W miejscu pachnącym miodem, herbatą i wszystkim, co słodkie, co mocno ją zdziwiło. Nie była do końca pewna, ale podejrzewała, że mogła mieć przed sobą jakąś mało przyjemną fatamorganę albo kolejne przekleństwo ze strony Elge. Dlatego wolała nie ryzykować i zwyczajnie poczekała tutaj chwilę, przyglądając się swoim dłoniom i wyglądając Mulan, ale nie była w stanie jej dostrzec. Zniknęła jej gdzieś z oczu, a kiedy okazało się, że kozioł się niecierpliwi, nie pozostało jej nic innego, jak ruszyć dalej przed siebie, nie czekając na Gryfonkę, mając nadzieję, że ta za chwilę jednak ją dogoni. Oby.

Wynik rzutu kością K6: 2 na dorzucie 6
   Pole: 12
   Wykorzystane skróty: x/4
   Zebrane dobra: odrobina jemioły
   Zdobyte punkty uratowania świąt 10 na razie
   Choinka:

To zdecydowanie nie był koniec jej burzliwych przygód z polanami Merfox, które okazały się kryć o wiele więcej tajemnic oraz dziwów niż mogła się spodziewać. Ledwo wymknęła się lodowym rzeźbom, a już trafiła na pole, gdzie roiło się od świetlików. Normalnie nie miałaby nic przeciwko nim, ale miała w swoim towarzystwie liska, który podskakiwał i chciał złapać ogniki do pyska. Sama Mulan musiała przytrzymać swoją lisią przyjaciółkę przed podobnymi zabawami. Nie było to jednak takie proste, bo w trakcie pilnowania Mable zapomniała o swoim własnym bezpieczeństwie, co przypłaciła przypaloną rękawiczką, która nadawała się później jedynie do wyrzucenia. Przynajmniej jednak nie zrobiła sobie nic więcej i mogła śmiało jechać dalej.

Wynik rzutu kością K6: 4
Pole: 20
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga, jemioła
Zdobyte punkty uratowania świąt 10 + 10 = 20
Choinka:

Dalsza droga była już jakby nieco wolniejsza, spokojniejsza, jeśli można było tak to nazwać. Victoria rozglądała się uważnie, wiedząc, że nie mogła ponownie wpaść w tę samą pułapkę, musiała zachować czujność, nie mogła pozwolić sobie na potknięcia, czy inne problemy, nie mogła tak zwyczajnie znowu zderzyć się z klątwą. Ta na całe szczęście już prawie ją opuściła, ale nadal nie było w tym niczego przyjemnego. Właściwie czuła się z tym wszystkim, co najmniej paskudnie, ale po prostu odsuwała to na bok. I właśnie dzięki temu dostrzegła jemiołę, do której nie chciała się zbliżać. Może inaczej, nie chciała zbliżać się do drzew, na których ta rosła, bo to było coś, co ją odstraszało, ostatecznie bowiem nie było wiadomo, czy i te nie były przeklęte, czy nie kryło się w nich coś, co Victorię by zaatakowało.
Używał więc najłatwiejszego na świecie accio, zmuszając pasożyta do tego, by oderwał się od swego żywiciela i wylądował w jej rękach. A konkretniej w jednym z koszy, w którym było dostatecznie wiele miejsca, by pomieścić jej zdobycz. I nie zamierzała jakoś szczególnie mocno zaprzyjaźniać się z tą jemiołą, obawiając się tego, co może się z tym wiązać. Lepiej było trzymać ją na odległość. Na znaczną odległość.

Wynik rzutu kością K6: 4
Pole: 24+
Wykorzystane skróty: x/4
Zebrane dobra: chrust, irga, chrust
Zdobyte punkty uratowania świąt 25 + 15 = 40
Choinka: C - F

Droga w istocie była już tak naprawdę prosta. Zbliżyli się spokojnie do szkółki sosen, właściwie jadąc truchtem, co było całkiem wskazane, biorąc pod uwagę przygody, jakie tutaj mieli. Kozioł zwolnił w okolicach płotu, a później spokojnie uznał, że tutaj zaczeka, poruszając łbem i nie spoglądając nawet na Fredericka. Widać było, wiedział doskonale, co miał robić i po co był im potrzebny, skoro zaś tak, nie było powodu, dla którego musiałby jakoś bacznie zwracać uwagę na człowieka, z którym jechał. Shercliffe nie skomentował tego w żaden sposób i w towarzystwie Jazgota ruszył na poszukiwania właściwego drzewka. Znalazł nawet jedno, ale to na jego oczach zamieniło się w wielkiego grzyba, co skwitował zirytowanym parsknięciem, zastanawiając się jednocześnie, czy w tej wiosce było cokolwiek normalnego. Ponieważ odnosił dziwne wrażenie, że niestety nie. Zupełnie. To był jakiś koszmar, a on się w koszmary bawić nie zamierzał, więc zwyczajnie ruszył na poszukiwanie nowego drzewka. To było łatwiejsze, niż płakanie nad rozlanym mlekiem, czy próba transmutowania sosny na powrót z tego grzyba. I w końcu trafił na choinkę, którą uznał za właściwą, z pomocą Jazgota wydobył ją z ziemi i wraz z nią skierował się do sań, gdzie starannie umieścił w przeznaczonym dla niej miejscu. Teraz mógł wracać do wioski, mając nadzieję, że to już koniec przygód.

z.t

Wynik rzutu kością K6: 1 -1 bo skrót
   Pole: 12->17 ze skrótu
   Wykorzystane skróty: 1/4
   Zebrane dobra: odrobina jemioły
   Zdobyte punkty uratowania świąt 10 na razie
   Choinka:

Kompletnie nie wiedziała czego właściwie powinna się spodziewać po tym choinkowym lesie. Przez długi czas sunęła saniami przez pola i polany, a teraz kozioł poprowadził ją w gęstwinę drzew i krzaków. Na nowo zaczęła wyglądać w swoim otoczeniu czegoś, co mogłoby się nadawać jako ozdoba do zawieszenia na finalną choinkę. Można byłoby się spodziewać tego, że zdążyła już o tym zapomnieć, ale wcześniej po prostu inne rzeczy ją zajmowały. Takie jak próba przeżycia na terenie, który okazał się dla niej dużo bardziej nieprzewidywalny i niebezpieczny niż się tego spodziewała.
Miała wrażenie, że udało jej się w końcu dostrzec coś czego mogłaby użyć w charakterze dekoracji świątecznej, ale niestety rzeczywistość po raz kolejny musiała ją przytłoczyć, bo kozioł odmówił współpracy. Mable również wydawała się być wyjątkowo niezainteresowana tym, aby udzielić jej asysty w uzyskaniu składnika. Nie zostało jej zatem nic innego niż pogodzić się z tym, że musi zrezygnować z tych konkretnych zbiorów.

Wynik rzutu kością K6: 2
Pole: 22 i 3
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga, jemioła, szyszki
Zdobyte punkty uratowania świąt 20 + 5 = 25
Choinka:

Na początku gnali, nie wiadomo dokąd i nie wiadomo po co tak właściwie, a teraz jechali bardzo powoli. I Victorii właściwie to nie przeszkadzało, miała bowiem na czas na pilnowanie swoich nieszczęsnych dłoni, miała możliwość przekonać się, że w okolicy nie czai się nic złego. Aczkolwiek nadal nie była w stanie powiedzieć, gdzie znajdowała się Mulan, bo ta jeszcze jej nie dogoniła. Nic zatem dziwnego, że zaczęła rozważać możliwość posłania do niej patronusa i może by to zrobiła, gdyby nie to, że znaleźli się nagle pośród świerków i pełno było tutaj szyszek. Dokładnie takich, jakich potrzebowali do ozdób, tak więc Brandon postanowiła się zatrzymać. I tym razem nawet wyszło jej to prosto i z klasą, a nie tak beznadziejnie, jak wcześniej. Gorzej było z samym zbieraniem szyszek, bo to nie wychodziło jej już tak dobrze, ale też nie zamierzała narzekać. W końcu znalazła ich kilka, na tyle ładnych, że można było je wykorzystać, a nie tylko uznać za coś, co trzeba będzie wrzucić do pieca albo nakarmić tym jakieś stworzenia, które jakimś cudem uznawały szyszki za swój przysmak. Bo pewnie takie też były, Victoria była o tym zwyczajnie przekonana, ale prawdę mówiąc, nie miało to żadnego podłoża w jej wiedzy. Magiczne stworzenia i w ogóle stworzenia, były dla niej czarną magią, nie znała ich, nie rozumiała i potrafiła dogadać się właściwie tylko z Paskudą, być może z uwagi na podobne charaktery.

Wynik rzutu kością K6: 6
   Pole: 23
   Wykorzystane skróty: 1/4
   Zebrane dobra: odrobina jemioły
   Zdobyte punkty uratowania świąt 10 na razie
   Choinka:

Przyspieszyła zdecydowanie. Kozioł jakby nagle otrzymał napływ nowych sił, które wykorzystał do ciągnięcia sań. Miała wrażenie, że już jest przed samą szkółką drzewek, ale oczywiście coś musiało się zjebać. To już zdecydowanie było jej parszywe szczęście, bo za każdym razem musiała wbić się w coś, co było zdecydowanie pojebane i stanowiło dla niej potencjalne zagrożenie.
Nie miała pojęcia, co właściwie się stało i czym było to coś, co nagle oblepiło jej twarz. Była jedynie pewna tego, że kompletnie straciła orientację w terenie i nie miała pojęcia gdzie właściwie się znalazła. Powinna być tuż przed szkółką sosen. Zgłupiała na chwilę. Wydawało jej się, że jest już otoczona drzewami, które czekały jedynie na przystrojenie, ale nie była pewna czy na pewno dotarła tam, gdzie powinna chociaż polarne liski coś do niej krzyczały i zachęcały do działania.

Wynik rzutu kością K6: 2
Pole: 24 i niepowodzenie
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga, jemioła, szyszki
Zdobyte punkty uratowania świąt 20 + 5 = 25
Choinka:

Właściwie mogła powiedzieć, że teraz jej droga przypominała spacer. Powolny, bardzo powolny, nigdzie się nie spieszyła, a szkółkę sosen widziała już naprawdę dobrze. Majaczyła przed nią, oświetlona, piękna i cudowna, taka miła, że Victoria miała naprawdę nadzieję, że za chwilę do niej dotrze. Prawdę powiedziawszy, była już zmęczona tą całą pomocą w uratowaniu świąt, tą przygodą za przygodą i z przyjemnością wróciłaby do łóżka, żeby zapaść w sen i nabrać sił. Bo właściwie miała wrażenie, jakby ktoś przeciągnął ją przez niesamowicie długi mecz i miał nadzieję, że... Victoria zmarszczyła lekko brwi, bo usłyszała trzaskanie i zdała sobie po chwili sprawę z tego, że miażdżą właśnie szyszki. Westchnęła, starając się uratować sytuację, ale czegokolwiek by teraz nie robiła, nie wychodziło jej z tego nic pożytecznego. Właściwie znajdowała jedynie zniszczone, zgniecione szyszki i nie miała co z nimi zrobić. Lepiej było zatem zostawić je na miejscu i skierować się po prostu do szkółki sosen, by tam wybrać właściwą choinkę. Obejrzała się jeszcze, bo odnosiła wrażenie, że ktoś powoli się do niej zbliża, może nawet nie tak powoli, jednak nie widziała jeszcze Mulan. Postanowiła zatem ruszyć dalej i poczekać na nią przy samym płocie, skąd będzie miała możliwość obserwowania pięknych sosen. Nim jednak się to stało, dostrzegła Mulan i za chwilę już do niej podbiegała.
- Wszystko w porządku? - zapytała, bo odnosiła wrażenie, że nic nie było w porządku.

Wynik rzutu kością K6: 3
   Pole: 26!
   Wykorzystane skróty: 1/4
   Zebrane dobra: odrobina jemioły
   Zdobyte punkty uratowania świąt 10
   Choinka: J

W końcu dotarła do tej cholernej szkółki sosen. Mogła teraz wybrać jedną sosenkę, która miała okazać się godną tego, by zostać udekorowaną tą niezwykle biedną i lichą jemiołką, którą zebrała po drodze. To była szkółka drzewek. Roiło się w niej od różnego rodzaju iglaków, a ona stanęła przed jednym, który wydawał jej się całkiem dorodny.
Do czasu.
Chyba jej pech na nowo się aktywował, bo gdy tylko obrała sobie cel to sosna zaczęła topić się w miejscu. Wyglądało to tak jakby ktoś oblał ją jakimś niewidzialnym kwasem, który rozpuszczał drzewo coraz bardziej z kolejną chwilą. Pęczek ciężko zarobionej jemioły wypadł Huang z pokiereszowanych i poparzonych rąk, aby żałośnie wylądować na śniegu z głuchym dźwiękiem. Szalejący wokół wiatr zdawał się jedynie drwić ze starań Gryfonki, która praktycznie nic nie zarobiła w tym szalonym wyścigu.
- No ja pierdolę... - mruknęła do siebie na ten cudowny widok, a później z jej gardła wydobył się kolejny pomruk, gdy tylko stanęła obok niej Victoria.
Chyba nie musiała jej odpowiadać na to pytanie, bo to, że nie było w porządku było widoczne idealnie na pierwszy rzut oka.
- Wracajmy. Chcę się napić grzańca - powiedziała z głębokim przekonaniem, że nie musiała dodawać do tego słów z tobą.

Wynik rzutu kością K6: 3
Pole: 24+
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: irga, jemioła, szyszki
Zdobyte punkty uratowania świąt 35
Choinka: E

Victoria nie wiedziała, jak bardzo nie w porządku miało być to, co wydarzyło się później, ale przynajmniej Mulan do niej dotarła. Nie zgubiła się, nie zraniła, nie spotkało jej nic złego, a przynajmniej na tyle złego, żeby została wykluczona z tego wyścigu. Podróży? Cokolwiek to właściwie było, ostatecznie Gryfonce udało się dotrzeć na miejsce i nie wyglądała tak źle. Może nie nazbyt idealnie, ale ostatecznie wszystko wskazywało na to, że była cała i zdrowa, choć diabelnie zmęczona. Tak samo, jak Victoria, co było doskonale czuć w ich zachowaniu.
Ruszyły zatem po choinki, a Victoria miała wrażenie, że to jest prawdziwe wyzwanie. Nagle żadne drzewko jej nie odpowiadało, żadne nie było tym, jakie chciałaby i powinna ze sobą zabrać. Pewnie właśnie dlatego zamarudziła między roślinnością o wiele dłużej, niż powinna i kiedy w końcu wróciła do sań, wciąż sprawiała wrażenie, jakby nie osiągnęła tego, czego chciała. Nie była najlepsza w podobnych rzeczach, a tutaj jeszcze dodatkowo musiała wydobyć choinkę z ziemi i jej nie uszkodzić. Na całe szczęście kozioł czekał na nią tam, gdzie go zostawiła i mogły w końcu wracać do wioski, by tam oddać swoje zdobycze i, jak miała nadzieję Victoria, odpocząć. Nawet z tym grzańcem.

z.t z Mulan

Wynik rzutu kością K6: 2
Pole: 2
Wykorzystane skróty: 0/4
Zebrane dobra: -
Zdobyte punkty uratowania świąt -
Choinka:

Razem z Rocky'm przemierzali dalej Merfox Village. Helen była nieco znudzona po pobycie w pracowni, ale jak zobaczyła kozły polarne z saniami i drogę w lesie to od razu rozjaśniło się jej spojrzenie. Uwielbiała gry terenowe, była do nich po prostu stworzona, podobnie jak Rocky. W ogóle nie przeszkadzało jej, że będzie tę przygodę odbywać sama (nie licząc lisa). Lubiła samotność. Dlatego wskoczyła na sanie i pognała kozła naprzód. Rozglądała się dookoła, ale niedługo stało się to bardzo utrudnione przez gęste gałęzie. Musiała przykucnąć, aby nie zostać boleśnie podrapaną igłami. Początkowa część tej przygody wydawała się bardzo malownicza oraz spokojna.

Wynik rzutu kością K6: 6
Pole: 8
Wykorzystane skróty: 0/4
Zebrane dobra: 10 szyszek
Zdobyte punkty uratowania świąt +10
Choinka:

Kozioł spokojnie pokonywał drogę. Helen miała mapę, więc mniej więcej wiedziała, jak się powinni kierować, ale głównie to ufała instynktowi swojemu oraz zwierzęcia. Czerpała dużą przyjemność z jazdy saniami i jak już przestało być tak gęsto z gałęziami to wystawiła głowę. Zauważyła, że Rocky jednak się nudził i wybiegł naprzód.
- A jak się zgubisz? - zapytała, ale wzruszyła ramionami, bo bynajmniej nie chciała go pilnować. W końcu wiedziała, jakie to dzikie stworzenie. Niespodziewanie oberwała szyszką. No świetnie, zachciało mu się zabawy... Hex następną szyszkę już złapała dzięki szybkiemu refleksowi. Potem kolejne dziewięć... - Znudziłeś się wreszcie, Rocky? - zagadnęła wymęczonego psotami lisa, który wskoczył do sań, aby jechali dalej. Zdołali spory kawałek drogi przebrnąć.

Wynik rzutu kością K6: 4 i 3
Pole: 12
Wykorzystane skróty: 0/4
Zebrane dobra: 10 szyszek
Zdobyte punkty uratowania świąt +10
Choinka:

Wydawało się, że zbliżyli się do polany ze sztucznymi ogniami. Po co komu te durne fajerwerki? Hex za nimi nie przepadała, straszyły zwierzęta i potem wszędzie leżały po nich śmieci. Ale to jednak nie były petardy, a świetliki. Dosyć dziwne o tej porze roku... Być może to jakieś magiczne coś. Początkowo Eastwood planowała do nich podjechać, ale ostatecznie wskazała Rocky'emu miejsce.
- Weź to sprawdź. - wysłała lisa, który jednak natychmiast odbiegł z powrotem od świetlików ze szczeknięciem. To była dość wyraźna sugestia, aby się stąd raczej zabierać. Helen nie chciała się poparzyć, dlatego skierowała kozła naprzód, bez oglądania się na nietypowe zjawisko. Przynajmniej wyszła cało z tego spotkania.

Wynik rzutu kością K6: 6 i C
Pole: 18
Wykorzystane skróty: 0/4
Zebrane dobra: 10 szyszek
Zdobyte punkty uratowania świąt +10
Choinka:

Jechali w całkowitym spokoju. Właściwie to przebrnęli ponad połowę drogi, a nic złego się nie wydarzyło. Aż dziwne, biorąc pod uwagę ostatnie przygody w tej okolicy Helen, które ciężko było uznać za pełne sukcesów. A tutaj radziła sobie dobrze, co jakiś czas wychylając się, aby pogłaskać kozła ciągnącego dzielnie sanie. Rocky'emu też nie szczędziła pieszczot i czasami przeczesywała palcami jego futro. W pewnym momencie musieli się zatrzymać. Droga się rozwidlała, a na mapie jakoś tego nie opisano. No więc... Hex myślała, że może kozioł domyśli się, gdzie iść, ale jednak nie. Musiała podjąć decyzję. Zdała się na swoje nieomylne zdolności orientacji w terenie i wyczucia, po czym skręcili w lewo. Dopiero później przekonali się, że to prawidłowy wybór, bo droga prowadziła ich bez przeszkód dalej. A kto wie, co czekało na drugim zakręcie? Teraz się już raczej nie dowie. Planowała bez przystanków dojechać do szkółki i wziąć choinkę.

Wynik rzutu kością K6: 5
Pole: 24+
Wykorzystane skróty: 1/4
Zebrane dobra: 10 szyszek
Zdobyte punkty uratowania świąt +15
Choinka: B

Świąteczne marzenie
Lisek: Rocky
Gdzie: tutaj

Helen oczywiście nie dawała wytchnienia kozłowi. Pruła do przodu bardzo wytrwale, narzucając prędkie tempo i brnięcie przez zaspy śniegu. Nie chciała marnować czasu, więc kierowała się prosto do miejsca docelowego. Może i kryły się tu ciekawsze rzeczy, ale cóż, wolała mieć to za sobą. Skorzystała w pewnym momencie ze skróty i wjechali niemalże wprost do szkółki sosen. Tam Hex wypatrzyła choinkę, która przypominała właściwie ją samą. Wyrośnięta, trochę brzydka, ale do okiełznania... Zdecydowanie uśmiechnęła się pod nosem i razem z Rocky'm wyciągnęli korzenie drzewka z ziemi. Potem pozostało zapakować tego giganta na sanie i... nagle lis pociągnął ząbkami za rękaw Gryfonki. Wyjaśnił, że ma takie swoje małe marzenie i chce wykopać nową norę w lesie przy pracowni Papy Świąt. Eastwood tylko lekko uniosła brew, ale ostatecznie powiedziała, że pójdzie z nim poszukać dogodnego miejsca. Znaleźli idealne nieopodal strumyka w lesie. Rocky wziął się do intensywnego kopania, a Hex przysiadła na skale, obserwując przyrodę dookoła. Po kilkunastu minutach duża nora wyglądała całkiem przyzwoicie, a Rocky skakał z radości. Z dotychczasowych przeżyć to podobało jej się najbardziej.
Mieli już wracać do kozła, kiedy po raz trzeci usłyszeli tajemniczą melodię. Teraz brzmiało to bardziej jak szczekanie albo zawodzenie.
- Okej, koniec tego, idziemy to sprawdzić i tyle. - stwierdziła stanowczo, a Rocky pokiwał łebkiem.

/zt