Jezioro Androsa Niezwyciężonego jest największym zbiornikiem wodnym w całej Dolinie Godryka. Znajduje się tu również bardzo dużo roślin wodnych jak i... stworzeń. Pływanie pod wodą wiąże się z ogromnym ryzykiem napotkanie tutejszych mieszkańców, a więc lepiej zachować ostrożność. Woda tutaj jest bardzo zimna, a dno niezwykle głębokie. Można pływać tu łódeczką.
Z kilku stron jeziora przybita jest tabliczka z ostrzeżeniem o dużej ilości podwodnych (i niekiedy agresywnych) zwierząt.
Spojrzała na to co on sam wyczarował, no tak zaklęcia, zapomniała o nich, za bardzo skupiła się na aspekcie zielarskim, by pomyśleć o rzucaniu zaklęć. - Dobry pomysł z tym zaklęciem - pochwaliła chłopaka z szerokim uśmiechem na ustach, co jak co, ale to było bardzo mądre posunięcie, bo faktycznie zrobiło jej się od razu cieplej, aż odetchnęła z ulgą radości. Klasnęła w dłonie zadowolona, no to przynajmniej jedną roślinę mogli mieć z głowy skoro i on ją znał, a to już nieco ułatwiało jej sprawę, przynajmniej był to dobry krok w stronę wspólnej nauki. - Masz rację, z tego co czytałam, można niego zrobić jeszcze wywar żywej śmierci, bo po wypiciu jego osoba ta zasypia w bardzo głęboki sen, a z boku faktycznie może to wyglądać jak śmierć - rzekła to niechętnie marszcząc przy tym brwi, to był niezbyt dobry użytek z tej rośliny, ale w niektórych wypadkach z pewnością byłby użyteczny. - Jasne! To będzie Twoje pierwsze zadanie, poszukania tej rośliny, w razie co mogę podpowiadać - mrugnęła w twoją stronę porozumiewawczo z rozbawionymi oczami i wstała od stołu z lepszym humorem i zapraszającym gestem zaprosiła Yuri'ego do siebie, w końcu skoro mieli się uczyć, to poszukiwania tej rośliny, nie powinno stanowić dla niego większy problem.
Yuri Sikorsky
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Odwołałem zaklęcie i stanąłem obok dziewczyny. Byłem od niej nieco wyższy i bałem się czy nie walnę głową o szczyt kuli. -Szkoda, że nie możemy się przemieszczać razem z naszą sferą. Z drugiej strony trochę się rozgrzaliśmy i teraz będąc w ruchu raczej nie zmarzniemy tak prędko. W razie czego mów mi - znam zaklęcie rozgrzewające - powiedziałem z uśmiechem. Następnie ruszyliśmy na poszukiwania rośliny. Już na samym początku wiedziałem, że nie mam co wypatrywać charakterystycznych kwiatków. Zgodnie z tym co wspominała Allison roślina kwitła latem. Obecnie nie zostało mi nic oprócz wypatrywania jej po kształcie liści. Szukałem tak dobrze znanych mi zebranych w kupki szerokich lancetowatych liści. Problem w tym, że nie mogłem nic wypatrzeć. Czyżby roślina nie występowała na tym obszarze? Po wyglądzie obstawiałbym, że gleba jest dostatecznie kamienista. Podróżując po okolicy postanowiłem urozmaicić moje poszukiwania rozmową z dziewczyną. -Mogę mówić do ciebie w jakimś zdrobnieniu? Allison tak oficjalnie brzmi... - zapytałem.
- Nic nie szkodzi, myślę, że się przejdziemy i jakoś się rozgrzeje machnęła lekko na to ręką, to nie tak, że zaraz zamarznie ani nic z tych rzeczy, po prostu, było jej chłodno i tyle, więc z pewnością zaraz jej przejdzie, dlatego też ubrała się cieplej, wiedząc, jak jest na zewnątrz. - A gdybym faktycznie zmarzła, można użyć zaklęcia - dodała dla otuchy własnej, ale i dla chłopaka, bo jak co, ale zaklęciami czasami można faktycznie się ogrzać, ale dziś zaklęcia totalnie nie przyszły jej do głowy zestresowana całą tą sytuacją. - Hm możesz mi mówić Ali - odrzekła z uśmiechem i na dodatek zapomniała, że roślina, której teraz szukają nie rosną w listopadzie, więc znalezienie je będzie niemożliwe, chyba że ktoś uprawia ją w jakiejś szklarni. - Hm chyba wybrałam złe miejsce do poszukiwań jeśli chodzi o Asfodelus'a, pewnie rośnie gdzieś w szklarni, ale teraz to nie pora na ten typ rośliny - zmieszała się nieco, nie przewidziała poszukiwań roślin w terenie, zwłaszcza że Asfodeus przed chwilą omawiany rósł w totalnie innym miesiącu, ale to nic nie szkodzi, zawsze można poszukać innej, o ile wcześniej tyłek jej nie zmarznie.
Yuri Sikorsky
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
Spojrzałem na dziewczynę zdumiony kiedy stwierdziła, że roślinki może tutaj nie być z racji pory roku. Przecież Asfodelus był mrozoodporny więc mimo późnej pory powinien sobie rosnąć gdzieś nadal. A może to był tylko test, którym chciała sprawdzić czy ją uważnie słuchałem? Z drugiej strony nie chciałem się z nią kłócić jeśli rzeczywiście uważała, że nie ma tutaj tego Asfodelusa... Musiałem wybrnąć z tego dyplomatycznie. -Może rzeczywiście tutaj nie rośnie jednak moim zdaniem to raczej nie tyle kwestia pory roku co gleby. Asfodelus lubi tereny skalne i mimo, że tutaj są sprzyjające warunki to wszędzie dookoła jak okiem sięgnąć jest las. Raczej wszelakie nasiona miałby utrudnioną przeprawę, żeby się tu dostać. Spojrzałem na dziewczynę, która już miała zaróżowione od zimna policzki. -Na pewno nie chcesz przerwać? Co prawda uroczo wyglądasz z zaczerwienionymi policzkami ale nie chciałbym żebyś się przeze mnie przeziębła - powiedziałem zanim ugryzłem się w język. Ty debilu! Znowu pakujesz się w to samo? Mało ci jednego nieudanego związku z młódką to znowu chcesz powtórki z rozrywki? Po co ja prowokujesz? Może ci się podoba ale to nie powód żeby ponownie ryzykować uwikłaniem się w taką relację. Nie mogłeś inaczej sformułować pytania kretynie? - wyrzucałem sam sobie w myślach.
To chyba nie był dzień dla niej, czuła to w kościach w momencie gdy popełniała błąd za błędem, może nauka sama w sobie też była błędem? Tego też niestety nie wiedziała i zaczęła powątpiewać we własną decyzję jaką podjęła jeżeli o ich wspólne spotkanie. Zmarszczyła brwi drepcząc w ziemi jakieś ślady i nie bardzo wiedziała, czy to już ze zdenerwowania, czy po prostu doszła do wniosku, że to wszystko nie ma sensu. Jej umysł ocknął się bardziej gdy Yuri zaczął mówić o kwiecie, na co faktycznie Ali przeoczyła, niedobrze, to chyba nie był dzień dla niej. - Tak masz rację. Wybacz, dziś popełniam wiele błędów, to chyba przez ten stres - odrzekła ze słyszalnym zestresowanym tonem, nie chciała wypaść źle, ale pogoda nie była dziś jej sprzymierzeńcem, czuła to w kościach, w momencie gdy chodziła nerwowo od miejsca do miejsca starając się rozgrzać własne ciało. Z kolei na jego kolejne słowa stanęła jak wryta i zdezorientowana, a jednocześnie jeszcze bardziej zawstydzona, trochę jakby połączone z zakłopotaniem. Odkaszlnęła, tego się nie spodziewała, choć w sumie i tak wszystko idzie po nie jej myśli,więc... Wszystko się może stać jakby nie było.
Potem nastała cisza.
Jedna długa minuta ciszy nastała między nimi, gdyż Ali starała się pozbierać swoje myśli jednocześnie starając się odpowiedzieć coś w miarę sensownego. - Doceniam twój komplement mój drogi, jednak z jedną rzeczą mogę się zgodzić, może warto przerwać nasze poszukiwanie ziół na dziś, to chyba nie mój dzień i zaczyna robić się zimno. Potrzebuje czegoś na rozgrzanie więc może w drodze powrotnej możemy zahaczyć o jakąś restaurację nim wrócę do Hogwartu - Mówiła na głos jednocześnie myśląc na głos i zastanawiając się, czy to dobry pomysł, brzmiało okej, rozgrzeje się jakąś kawą albo czekoladą, a potem mogłaby wrócić do swojego pokoju i do swojego łóżka. - Pasuje ci takie coś? Tylko koc trzeba wziąć - W sumie tylko tę jedną rzecz trzeba wziąć, wszystko inne miała przy sobie, no i tyle z dzisiejszej lekcji, chyba nie wyszło jej najlepiej. Nauczycielka będzie z niej średnia. Podeszła do stołu i spojrzała na podręcznik, a następnie złożyła go i włożyła do swojej torby, a by zająć jakoś swój umysł, podniosła z ławki koc i zaczęła go składać wpatrując się w niego intensywnie. Raczej chciała skupić na czymś wzrok i jednocześnie pozwolić sobie na zebranie myśli i zastanowieniem się co powinna poprawić jeżeli chodzi o przygotowania.
Yuri Sikorsky
Wiek : 33
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Liczne tatuaże, lewa noga pokryta bliznami po walce z mantykorą
-Ja... ja... przepraszam. Nie wiem... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Po prostu... powiedziałem pierwsze co mi przyszło na myśl... Nie powinienem - zacząłem się jąkać starając się wytłumaczyć mój komplement, który mimo, że był prawdziwy to nie był zamierzony. Kiedy dziewczyna zaczęła zbierać koc i była odwrócona do mnie tyłem wziąłem kilka głębszych oddechów na uspokojenie. Na szczęście nie zareagowała gniewem na mój tekst. Eeech... Nie miałem obycia w sprawach damsko-męskich i potrafiłem zachować się jak ostatni debil. -W sumie możemy iść. Wystarczy na dzisiaj tych lekcji. Trzeba też się odprężyć - powiedziałem do dziewczyny. Wtedy też mój wzrok padł na znajdujący się na granicy lasu krzak. Szerokie i lancetowate liście zebrane w niewielkie grupki po kilka sztuk były nieco słabo widoczne z tej odległości ale nie mogłem tego pomylić z czymś innym. To był z pewnością asfodelus. Jednak nic nie powiedziałem tylko uśmiechnąłem się pod nosem odwracając wzrok i patrząc na jezioro.