Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Nabrzeże

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy, rażąco stonowana mimika
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 523
  Liczba postów : 1395
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Cze 12 2020, 22:02;


Nabrzeże


Teren jest bardzo podmokły, ziemia i trawy miękkie, wilgotne. Każdy krok pozostawia za sobą wgłębienie w podłożu. Jest tu mnóstwo owadów, zwyczajnych jak i magicznych. Lepiej ubrać się w długi rękaw, gumowe obuwie i zasłonić twarz, jeśli nie chcesz wyjść stąd pokąsany. W tym miejscu organizowane są wycieczki turystyczne, a czarodzieje przychodzą tu w poszukiwaniu ziół i rzadkich roślin, za które można dostać fortunę.

Jeśli chcesz, możesz jednorazowo rzucić 1k100, aby poznać scenariusz dodatkowy.

Spoiler:

Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Nabrzeże QzgSDG8




Moderator




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Lip 13 2020, 17:48;

Kość: 20

Ból głowy nie ustępował. Nie mówił o tym innym, bo to byłoby zdecydowanie niepotrzebne pierdolenie, a ostatecznie czego by chciał, to martwienie w tym wypadku Finna, czy nawet Lou. Tylko chłopak był w stanie połączyć tę informację z czymś więcej, ale mimo wszystko nie chciał przy nich sprawiać wrażenia pieprzonej łajzy, która sobie z niczym nie radzi, to dopiero byłoby cudownie piękne gówno. Pewnie właśnie dlatego uległ namowom Patrica i postanowił ruszyć przed siebie, chuj wie gdzie, byle gdzieś, gdzie była woda. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że duch kapitana statku próbował go jakoś nastraszyć, ale za chuja pana mu nie wychodziło, bo Max po prostu nie srał w gacie na te wszystkie bzdury, jakie się tutaj pojawiały i nawet chyba chętnie uczestniczyłby w tych wszystkich makabreskach, jakie miały miejsce w opowieściach ducha, nic zatem dziwnego, że Patric często się śmiał i mówił, że byłby z niego zajebisty marynarz, pirat, czy coś tam i pewnie gdyby tylko mógł, to poklepałby Maxa po plecach na znak, że równy z niego gość. Swoją drogą podobały mu się też te tatuaże, które Brewer miał na rękach, więc wszystko wskazywało na to, że wygrał z tym pieprzonym duchem jakiś los na loterii, bo zdążył już zauważyć, że Finn miał się pod tym względem o wiele gorzej.
Zatrzymał się na chwilę, by przesunąć palcami po czole, ale doskonale wiedział, że to nie zatrzyma jego bólu głowy, liczył jednak na to, że poczuje się, chociaż nieco lepiej i nie myśląc o niczym szczególnym, zrobił krok w przód, by zaraz się na czymś poślizgnąć i jebnął o ziemię. Warknął wściekle pod nosem, bo takie rozwiązanie ani trochę mu się nie podobało, na dokładkę wstrząs jedynie wzmógł nacisk na skroniach, a on nie miał bladego pojęcia, do czego to ostatecznie może doprowadzić i jak może się z tym czuć. Wolałby nie dostać jakiejś pojebanej wizji na środku mokradeł, bo to byłoby straszne gówno. Poruszył się, żeby jakoś się pozbierać i właśnie wtedy zorientował się, że wyjebał się na truchle aligatora. To nie było zbyt przyjemne odkrycie, ale nie było też w chuj tragiczne, dało się to znieść, w końcu nie wpierdolił się w to całym ciałem, a jak będzie trzeba, to po prostu pójdzie się umyć i tyle, pierdolenie nie było mu do niczego potrzebne. Szkoda tylko, że tak się jebnął, że teraz bolała go kość ogonowa, a w głowie zaczynało mu naprawdę wściekle huczeć, co nie zwiastowało niczego dobrego. Ile tu byli? Dwa, czy trzy dni, a on miał wrażenie, że z każdym dniem czuje się trochę gorzej, co było wkurwiające w chuj, w końcu obiecywał sobie, że to będzie naprawdę dobry wyjazd, a jeśli nie borykał się z pulsowaniem w skroniach, to robiło mu się niedobrze. Zajebiście? Nie miał pojęcia, skąd to wszystko się brało, ale odnosił wrażenie, że Nowy Orlean i jego przesycenie dziwną magią, duchami, tym wszystkim, ma na niego tragiczny wpływ, z którym za nic nie jest w stanie sobie poradzić. To nie było najprzyjemniejsze odkrycie i właśnie z tego powodu uznał, ze najlepiej będzie się gdzieś przejść i przestać na tym koncentrować. To miał. Truchło aligatora. Na dokładkę, po jego drugiej stronie, chyba właśnie coś go wpierdalało.

@Aslan Colton

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Lip 17 2020, 16:48;

/W innym czasie

kostka: 44
Spoiler:

Zabłądziła.
Jakimś cudem zboczyła z wyznaczonej ścieżki i po pewnym czasie trafiła na inną, która z każdą kolejną minutą stawała się coraz bardziej mokra i błotnista. Po co zatem szła dalej? Przecież mogła zawrócić, kiedy tylko się zorientowała w sytuacji. I właśnie tu pojawił się problemem, bo choć chciała to zrobić i zaczęła nawet iść dróżką w kierunku, z którego przyszła, to gdzieś po drodze znowu musiała źle skręcić i ostatecznie wcale nie udało jej się "uciec" z tego miejsca. Nie ma co, Krawczyk, orientację w terenie to ty masz świetną! Nie miała koło siebie ani żywej osoby, ani swojego ducha Chrisa, który mógłby ją stąd wyprowadzić. Niestety akurat dzisiaj postanowił dać jej święty spokój i gdy tylko się rano obudziła, przywitał się z nią, wyleciał z domku i tyle go widziała. A tak bardzo by się teraz przydał, bo na pewno znał te tereny...
Nie wiedziała, gdzie idzie, a raczej gdzie zaprowadzi ją ścieżka, którą podążała, ale coraz bardziej odnosiła wrażenie, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Zawędrowała na mokradła, na których roiło się od różnych niebezpiecznych roślin i stworzeń. Aligatorów na przykład. Za cholerę nie chciała z jakimś stanąć oko w oko akurat teraz. Prawdopodobieństwo, że wróciłaby do pensjonatu bez żadnych obrażeń było bardzo małe, i choć miała wiedzę z zakresu ONMS, to jednak nie zawsze dało się przewidzieć zachowanie zwierzęcia.
Dlaczego musiała zabłądzić na tych głupich mokradłach?
Coś błysnęło po prawej stronie. Gwałtownie odwróciła się w tamtym kierunku i sięgnęła do różdżki, żeby chociaż spróbować się obronić. Nie dostrzegła jednak żadnego zagrożenia, a przynajmniej nic wyglądającego na tyle groźnie, że wręcz zdawało się krzyczeć "uciekaj, jeśli jeszcze chcesz żyć!", bo widziała jedynie latające roje jakichś owadów, które zresztą musiała co chwila odpocząć ręką. Zrobiła krok w bok, wchodząc tym samym w trawę sięgającą jej niemal do kolan, ale zainteresowało ją wygniecenie przy drzewie, które było jakieś dwa, trzy metry od głównej ścieżki. Poczuła na nogach mokre muśnięcia trawy. Starała się stawiać jak największe kroki, żeby szybciej pokonać odległość, ale nie było to takie łatwe, bo miała wrażenie, że powoli się zapada. W końcu jednak dotarła na miejsce i schyliła się, chcąc przeszukać podłoże za tym nieznanym czymś, co wcześniej błysnęło. Przecież sobie tego nie wyobraziła. Obeszła drzewo dokoła, nie odnajdując nic wartego uwagi i dopiero kiedy ponownie znalazła się na początkowej pozycji, dostrzegła leżący na mchu kamień. Pewnie znowu by go pominęła, gdyby jego kawałek nie zajaśniał. To przykuło jej uwagę. Podniosła znalezisko i oczyściła je z mchu i innych paprochów, a następnie uniosła pod światło. Nie miała wątpliwości, że to nie był zwykły kamień i będzie musiała pójść do kogoś, kto powie jej na jego temat coś więcej.

@Adrien D. Vegh
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Lip 20 2020, 01:41;

kość: 70 - rozegram potem

Był zachwycony tymi wakacjami. Po raz pierwszy w życiu czuł się naprawdę spokojnie i przede wszystkim beztrosko. Nie miał na głowie nauki, nieznośnych pacjentów w Mungu czy co gorsza rodziców, którzy non stop mówili mu co ma robić. Mógł w pełni korzystać z urlopu i to w miejscu tak magicznym i niesamowitym. Był w stanie oddychać pełną piersią, bez obaw i nadmiaru odpowiedzialności ciążących na barkach. I zamierzał wykorzystać pobyt w Luizjanie na sto procent. Żył. A to w przypadku Aslana Coltona zdarzało się bardzo rzadko.
I właśnie z tą myślą, wesoło łaskoczącą go z tyłu głowy, opuścił swój pokój. Przemierzał okolice pensjonatu jak na skrzydłach. Z błyskiem w oku rozglądał się dookoła, chłonąc obcy krajobraz – Nowy Orlean miał tyle do zaoferowania. Uparcie ignorował cichutki głosik Rosie, która namawiała go na wyjście do wesołego miasteczka. Był tam ostatnio z Freją i po takiej ilości atrakcji i dziwnych akcji, zdecydowanie miał dość. Teraz czuł zew przygody. Chciał odkryć nowe miejsce, zaspokoić głód wiedzy i ciekawość, która pchała go do przodu.
Nim się obejrzał, a znalazł się na mokradłach. Uważnie obserwował teren, starając się zachować największą ostrożność. Sprawdził czy ma w kieszeni różdżkę i ruszył dalej. Z każdym kolejnym krokiem zapadał się coraz bardziej w podmokłą trawę, z obrzydzeniem spoglądając na brudne buty. Jego pedantyczne serce mocno cierpiało, ale nie było sensu ich czyścić.
I wtedy ujrzał w oddali Maxa. Szeroki uśmiech rozświetlił aslanową twarz – doktor Brewer to zdecydowanie osoba, z którą mógł odkrywać tajemnice Luizjany i tego cholernego bagna. Powoli stawiając kroki, podszedł do niego, w międzyczasie zaznaczając swoją obecność chrząknięciem i machaniem. Spojrzał w tę samą stronę co on i gdy dotarło do niego, co widzi, skrzywił się nieznacznie. – Co do kurwy – mruknął, zawieszając wzrok na aligatorze, a raczej jego pozostałościach. – Jemu to nawet karawan nie pomoże – wyszczerzył się, stosując ich klasycznie powitanie. Nie widział co dokładnie konsumowało resztki gada, ale szczerze mówiąc wolał nie znać odpowiedzi na to pytanie. Niewiedza sprawiała, że czuł się nieco bezpieczniej i pewniej. Na wszelki wypadek wyciągnął różdżkę z kieszeni i podwinął rękawy bluzy, przygotowując się do ewentualnej walki.
W pierwszej chwili chciał wyciągnąć papierosa i go odpalić, ale złowrogi wzrok Rosie skutecznie zgasił ten pomysł w zarodku. Z zaskoczeniem zauważył, iż od początku wypadu nie miał ochoty ani palić ani pić – po używki sięgał z przyzwyczajenia, ale zawsze coś hamowało te odruchy. Czy faktycznie to Nowy Orlean miał na niego taki dobry wpływ? A może po prostu zaczął dojrzewać do myśli, iż robi się naprawdę dorosły i powinien kierować się rozsądkiem? Nie miało to jednak w tamtym momencie znaczenia, wszak miał przed sobą truchło jebanego aligatora. – Czy oni zawsze muszą nas wypierdolić na drugi koniec świata, bez jakiejkolwiek informacji jakie cholerstwo czyha za rogiem? – westchnął. Niby od zawsze wychowywał się w magicznym świecie, od dziecka trenowany był na aurora i przygotowywany na masę niebezpieczeństw, które mogły go spotkać, a i tak za każdym razem dziwił się, gdy napotykał na swej drodze jakieś nieznane kurewstwo.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Lip 20 2020, 22:29;

Kotna: E, następna jednopostowa samonauka na 2000 znaków
Scenariusz: 97, skrzeloziele

Mokradła brzmiały na całkiem przewidywalny scenariusz, jeżeli chodziło o 'improwizowanie' podczas wycieczki krajoznawczej. Davies zdążyła trochę się już przekonać o tym, że większość kierunków, w które można byłoby się skierować, prędzej czy później kończyły się jakimiś terenami podmokłymi.
- Tu chyba nie znajdziemy jedzenia. - skwitowała, zatrzymując się nad specyficzną rzeczką, czy też może zdewastowanym zalaniami strumykiem. Czy ryzykowali, trafiając tutaj i spędzając tutaj więcej czasu, niż potrzebowali na decyzję co do dalszego kierunku podróży? W końcu na początku zakładali, że nie było sensu ryzykować i pchać się przed szereg, jeżeli chodziło o różnego rodzaju urazy. W pewnym momencie, w mętnej wodzie dostrzegła znajomą sylwetkę rośliny, którą przecież niedawno miała okazję stosować dzięki kursowi Swanna. Skrzeloziele? W takich warunkach? Nie miała wątpliwości, że magia maczała w tym palce. Choć być może po prostu nie znała się na roślinach i właśnie w takim otoczeniu najlepiej rosła znaleziona zielenina. Upewniając się, że nic wokół nie miało zamiaru jej zjeść, sięgnęła po plecak i zaczęła w nim grzebać, by wreszcie zmienić zaklęciem jakiś ołówek we względnie ostry nóż i przywłaszczyć sobie spostrzeżone znalezisko. Co w tym czasie robił Iggy?
- Nie daj się porwać. Jednego opiekuna już mam na sumieniu. - okej, to nie była do końca prawda, ale miała w tym swój spory udział. Dlaczego w tej sytuacji tak ją to bawiło?
- Sprzedawałam zioła stąd zanim to było modne.
A zatem lokacja była w okolicy popularna dla zbieraczy chwastów i łowców rzadkości? Choć Morgan faktycznie miała chyba sporo szczęścia w poszukiwaniach, zakładała, że dużo łatwiej byłoby tutaj skończyć jako żer dla owadów, niż wzbogacić się o coś ultrarzadkiego.

@Ignacy Mościcki

______________________

But I ain't worried 'bout it
Nabrzeże UEEDvST
dancing on the clouds below


Ostatnio zmieniony przez Morgan A. Davies dnia Czw Lip 23 2020, 09:13, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyWto Lip 21 2020, 15:40;

Kostka na dodatkowy scenariusz: 12
Litera na zachowanie ducha: F

Czy był jakiś plus tego, że para współlokatorów wybrała się na przechadzkę akurat w kierunku mokradeł? Cóż, gdy zaczęli się do nich zbliżać, duch-opiekun Ignacego zdecydował mu się objawić i wydawał się bardzo zadowolony z celu ich wędrówki.
Puchon zerkał co jakiś czas zaciekawiony na ducha starszej kobiety, którego już ochrzcił w myślach mianem Pani Babki. Co więcej, aby uspokoić Morgan co do tego, że wcale nie jest szalona, opisał jej pokrótce staruszkę, zwracając uwagę na suknię przypominającą firankę, jak i na to, iż posługiwała się w celu komunikacji z nim bardzo dziecinnymi zagadkami. Nie omieszkał także zwrócić uwagi na to, że odkąd się pojawiła, praktycznie co chwilę obsypywała go komplementami. Skromność tego chłopaka, aż powala na kolana, prawda?
Jeśli zadowoliłoby to twoje kubki smakowe, to jest tu dużo owadów – uśmiechnął się kwaśno.
Jakby dla potwierdzenia swoich słów, chwilę później zabił szybkim ruchem dłoni kolejnego komara próbującego wyssać z niego krew. Zdecydowanie będzie trzeba się zaopatrzyć w sporą ilość preparatów odstraszających to robactwo lub przyzwyczaić się do używania na co dzień zaklęcia, które by je odstraszało.
I nie mogłaś powiedzieć wcześniej? To właśnie taka informacja, którą większość ludzi uważa za kluczową! - mruknął bez większego przekonania, przyglądając się, jak dziewczyna próbuje dobrać się do magicznej rośliny.
Rozejrzał się dookoła, taksując podejrzliwym wzrokiem pobliskie drzewa, krzaki i przede wszystkim nieco mętną toń strumyka, przy którym się akurat zatrzymali. Jeśli tutejsze bagna posiadały przedsionek, to właśnie się w nim znajdowali. To tutaj zwyczajny las łączył się z bardziej podmokłymi terenami. Gdyby miał zgadywać, to znając życie, jeśli dalej będą podążać tą samą drogą, w ciągu najbliższej godziny trafią w sam środek mokradeł. A im bliżej centrum, tym bliżej do potencjalnych legowisk tutejszej fauny. Skrzywił się na samą myśl.
Trzeba było nalegać na to wesołe miasteczko, pomyślał w duchu, przeklinając swoje dobre serce. To wszystko przez to, że był to dopiero początek wyjazdu i pierwsze porządne wyjście z Morgan. Gdyby zaczął na wszystko narzekać i próbować ustawić całą wycieczkę zgodnie z własnymi preferencjami, to nie wywarłby zbyt dobrego pierwszego wrażenia. A na czym jak na czym, ale na dobrej prezencji, zwłaszcza na początku znajomości, bardzo mu zależało.
Nie chcąc już dłużej stać, jak kołek, gdy rudowłosa próbowała położyć swoje ręce na skrzelozielu, Ignacy ruszył powoli w stronę ścieżki, która wydawała się bardziej uczęszczana od innych. W jego oczach równało się to mniejszemu zagrożeniu.
Idziemy dalej? - spytał, odwracając się za siebie i zaczynając iść tyłem. – Może trafimy na jakąś budkę z żarciem pośrodku niczego i będziemy mogli szybko się stąd ewak...
I właśnie wtedy poślizgnął się i wpadł na wpół zjedzone zwłoki aligatora. Wydał z siebie głuchy okrzyk i praktycznie odskoczył od martwej bestii, sunąc po błotnistej ziemi z powrotem w stronę Morgan.
Wiedziałem, że to się tak skończy! - syknął.
Z wyraźną paniką w oczach stanął na nogach i bardzo, ale to bardzo uważnie rozejrzał się dookoła, a jego ręką powędrowała w stronę kieszeni, w której znajdowała się jego różdżka. Cokolwiek zjadło tego krokodyla, musiało być większe albo sprytniejsze od niego. I żadna z tych opcji nie napawała zbytnim optymizmem.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Nabrzeże QzgSDG8




Moderator




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyWto Lip 21 2020, 21:45;

Kość: 20

Max poważnie zastanawiał się nad tym, czy na pewno chce wiedzieć, co właśnie wpierdala ze smakiem aligatora, ale im dłużej się przyglądał tej niesamowitej czynności, tym bardziej dochodził do wniosku, że woli się w to nie wpieprzać, bo kto wie, czy padlinożerca nie okaże się nagle mięsożerca i nie uzna, że Brewer jest również smakowitym kąskiem, który należałoby pochłonąć w całości. Szczerze mówiąc - wolał się od tego gówna trzymać z daleka, tym bardziej że i tak zorientował się, iż wielkie zęby na moment się zatrzymały, jakby faktycznie istota zdała sobie sprawę z tego, że jest tutaj coś smaczniejszego. Albo uznała go za konkurenta do tego rozpieprzonego truchła, którym teraz zapewne będzie walił na kilometry, jeśli szybko nie pójdzie się umyć. Biorąc zaś pod uwagę, że właśnie znajdował się gdzieś w chuj daleko na bagnach, to raczej nie mógł liczyć na to, iż skręciwszy za najbliższym drzewem trafi prosto pod przyjemnie chłodny prysznic. Nic z tego. Pozostawało mu zatem jedynie otrzepać się z pozostałości tego śmierdzącego gówna i obserwować to coś, co jednak pochłaniało tej wątpliwej jakości przysmak, przy okazji trzęsąc się chyba z radości, co było co najmniej, kurwa, obrzydliwe i Max poczuł, jak mu się coś w żołądku wypierdala. Tym razem nie miało to chyba żadnego związku z Patrickiem i jego potwornym jęczeniem, że takie szczury lądowe to nigdy nie są w stanie znieść choćby lekkiego bujania. Też coś, kurwa jego mać. Drgnął lekko, gdy usłyszał chrząknięcie, zerknął przez ramię i uśmiechnął się szeroko na widok Aslana, z którym co prawda prawie się nie znali, ale mieli już jednak coś wspólnego i doskonale wiedzieli, jak zagaić najprostszą nawet rozmowę.
- Doktorze Colton. Stwierdzam zgon, bo umarł - odpowiedział na to, równie błyskotliwe i mrugnął do chłopaka, a później znowu spojrzał w stronę, gdzie znajdowały się zęby tego czegoś, co tak mlaskało wpierdalając aligatora. Był jednak zdecydowanie ostatnią osobą, która chciałaby się zapoznawać z tym padlinożercą, nic zatem dziwnego, że cofnął się nieznacznie, a później sam sięgnął po papierosy, mając nadzieję, że w ten sposób faktycznie zagłuszy napierdalanie w głowie i to bulgotanie w żołądku, jakie nie były mu do niczego potrzebne. Dym nieco go uspokajał, powodował, że w pewien sposób się kołysał i na całe szczęście jemu cieszenie się tym wszystkim nie zostało odebrane, chociaż Patrick potwornie marudził i jęczał twierdząc, że to wcale nie jest tytoń, a jakaś w rzyć chędożona podróbka, a on to się jak zawsze na niczym nie zna. Może miał rację, ale Max jakoś nie miał zbyt wielkiej ochoty palić fajki, czy cygar, miał na to zresztą wyjebane. Uniósł lekko brwi na kolejną uwagę Aslana, a później uśmiechnął się kącikiem ust.
- Słyszałem, że w zeszłym roku to była pustynia - zagaił spokojnie, nie mając bladego pojęcia, czy faktycznie było tak samo za każdym razem, ale biorąc pod uwagę stwierdzenia Finna, a teraz też Aslana, coś musiało być na rzeczy. Może za rok czeka ich jakaś dzicz, przez którą będą musieli przedzierać się do pensjonatu albo coś równie mądrego? Przeciągnął się, obserwując wciąż kątem oka aligatora, jakby obawiał się, że truchło poruszy się o własnych siłach, a następnie zerknął na Aslana. - Jakby nam powiedzieli, to potem nie mieliby zabawy, kiedy będą się gapić, jak zapierdalamy po jakiś gównianych miejscach, próbując przeżyć. Słyszałem coś o jakimś nawiedzonym porcie, czy czymś podobnym i muszę tam pójść, bo inaczej to mnie chyba pierdolnie ze zniecierpliwienia. No i Patrick się chyba posika z radości, jak się tam wybiorę. W sumie, czy duchy szczają? - rzucił jeszcze i zmarszczył brwi zastanawiając się nad tym niezwykle istotnym zagadnieniem, jakie właśnie wpadło mu do głowy.

@Aslan Colton

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptySob Lip 25 2020, 08:49;

- Stare baby wrzeszczą i śmierdzą.
Taktowna uwaga na temat ducha Iggy'ego przecięła powietrze, a Morgan w odpowiedzi wyłącznie na krótką chwilę posłała jej niecierpliwe i zawiedzione spojrzenie. Czy duch był w stanie wyczuć zapach innego ducha? Nie mówiąc już o tym, że Kotna najzwyczajniej okazywała się wyjątkowo agresywną jednostką.
- To raczej one mają chrapkę na nas, niż odwrotnie. - sami przecież tu przyszli, więc nikt inny nie był winny tym wszystkim pogryzieniom. Pchanie się w paszczę lwa zwykle nie kończyło się szczególnie radosnymi rezultatami. A w paszczę komara?
- Może rzeczywiście rozsądniej byłoby najpierw coś zjeść? - cała ta wędrówka dość solidnie zdążyła dać im w kość - i to jeszcze zanim trafili na truchło aligatora. Czy to był dobry moment na to, by wypróbować teleportacji zanim i oni mieli paść ofiarą już nie tylko komarów, ale i czegoś, co zeżarło wielkiego gada?
- Jesteś cały? To akurat nie moja robota. - zapewniła pomimo wcześniejszych 'gróźb', bo przecież pułapki były podobno jej specjalnością. Nic jednak bardziej mylnego.
- Miało być bez aligatorów. - jęknęła z ubolewaniem, bo nie po to obiecywali sobie spokojną wycieczkę, by nagle i tak skończyło się tak, jak zawsze. Gdyby jednak rzeczywiście brali obietnice do siebie, ta podróż nigdy nie skończyłaby się na jakichś szemranych mokradłach. Ahoj, przygodo!
- Ciekawe, czy mógłby to zrobić wilkołak.
- Jeżeli nie zależy Ci na pamiątkach to powoli możemy stąd wracać. - zaproponowała ostrożnie, czując narastające obawy odnośnie tego, co jeszcze mogłoby ich tutaj spotkać. Liczyła się z tym, że wypad w losowe miejsce mógł być ostatecznie dość rozczarowujący, ale żeby od razu okazał się śmiertelnym zagrożeniem? Chyba potrzebowała tutejszej mapy.

@Ignacy Mościcki

______________________

But I ain't worried 'bout it
Nabrzeże UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptySob Lip 25 2020, 14:40;

Na wzmiankę o jedzeniu pokiwał gwałtownie głową, wciąż uważnie taksując wzrokiem otoczenie. Im szybciej się stąd zabiorą, tym lepiej dla nich. Znajdą drogę powrotną, skoczą do miłej, uroczo wtrojonej knajpy w mieście, spróbują lokalnych specjałów i na tym skończą swoją przygodę z Luizjaną na ten dzień.
Jestem skłonny w to nawet uwierzyć – odparł, otrzepując ręce z błota.
Nie był specjalistą od zwierząt, podobnie jak nie miał doświadczenia z medycyną i powiązanymi z tą dziedziną naukami, jednak nawet on był stanie zauważyć, że to nie człowiek doprowadził aligatora do takiego stanu. Musiała się tutaj wywiązać jakaś walka pomiędzy dwoma bestiami. Walka o terytorium, a może o pożywienie? Sam fakt, że zwłoki były tylko w połowie zanurzone, sugerował, że tajemniczy przeciwnik mógł zaatakować znienacka, dosyć szybko pozbawiając go życia. Szczerze wątpił, aby Morgan planowała podczas tych wakacji zaliczyć walkę jeden na jeden z wielkim gadem pośrodku bagien. A już na pewno nie podczas pierwszych kilku dni wyjazdu. Bądźmy realistami.
Zależy mi! Tylko niekoniecznie na takich w formie truchła – mruknął, rozglądając się wciąż dookoła.
Jasne, mogli się teleportować stąd z powrotem do pensjonatu w ciągu kilku sekund, jednak równie dobrze mogli też cofnąć się kawałek, idąc na piechotę. Może udałoby im się dzięki temu znaleźć jakąś bardziej uczęszczaną drogę prowadzącą do miasta lub wesołego miasteczka? Poza tym im bliżej jakichś większych struktur i atrakcji dla turystów by się znaleźli, tym mniejsza była szansa na to, że natkną się na jakiegoś agresywnego gada.
Ignacy spojrzał w stronę ścieżki, która ich tutaj przyprowadziła. Było ich dwoje i na dodatek mieli ze sobą duchy. Teoretycznie powinny one znać te tereny lepiej od nich. W końcu spędziły tutaj już sporą ilość czasu. Co więcej, mogli też polegać w pewnym stopniu na własnym zmyśle orientacji w terenie. Cóż, na babcię lepiej nie liczyć, pomyślał, gdy zrozumiał, że poza zagadkami staruszka nie ma do zaoferowania żadnej przydatnej wskazówki. Wydawała się wręcz zadowolona, że trafili w te okolice. Ciekawe, czy wciąż byłaby taka radosna, gdyby zaraz coś go tutaj zagryzło i musiała to gdzieś zgłosić. Czy spotkałaby ją jakaś kara za to, że nie dopilnowała studenta? Czy duchy w ogóle da się ukarać?
Możemy zawrócić – powiedział, starając się brzmieć w miarę pewnie. – Pójdziemy w stronę ośrodka, a potem skręcimy na drogę prowadzącą do miasta.
Jeśli szczęście im dopisze, może nawet natkną się na jakąś grupę uczniów zmierzającą w tym samym kierunku co oni. Razem zawsze raźniej, prawda?

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Caelestine Swansea
Caelestine Swansea

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 21
Wzrost : 163cm
C. szczególne : piegi
Dodatkowo : jasnowidzenie
Galeony : 1418
  Liczba postów : 781
https://www.czarodzieje.org/t17494-caelestine-swansea#491230
https://www.czarodzieje.org/t17580-michael-angelo#493038
https://www.czarodzieje.org/t17526-caelestine-swansea#491698
https://www.czarodzieje.org/t18629-caelestine-swansea-dziennik#5
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptySob Lip 25 2020, 21:34;

Kostki: 86

Błądziła po bagnach już jakiś czas. Nie wiedziała gdzie się znajduje, a Stave najwyraźniej czerpał satysfakcję z każdej minuty spędzonej na tym terenie. Nie miała do tego dostosowanego odzienia, ani stroju, dlatego na jej mlecznej skórze szybko wykwitły oparzenia po nieznanego pochodzenia roślinach. Z początku nie przyglądała im się wcale, ale kiedy nogi zaczęły ją swędzieć od jadu z roślin wżerającego się w skórę i ukąszeń, zaczęła spoglądać sobie pod stopy. Pluszaki dawno schowała do torby, ponieważ przeszkadzały jej w odstraszaniu od siebie robactwa. Stave, choć zachwycony powrotem na bagna, zdawał się w końcu poczuć jakieś wyrzuty sumienia. Caelestine wyglądała jak kupka nieszczęścia. Pogryziona, poparzona, obolała od długiego marszu. Włosy miała poskręcane i lepiące się do skóry. Było jej gorąco, a pot oblewał jej buzię i plecy. Zmagała się z tą wędrówką od długiego czasu, a nigdy nie cieszyła się dobrą kondycją. Przystanęła przy jednym z drzew, ocierając brudnym rękawem twarz, ale nie marudziła. Po prostu musiała złapać oddech. Oparła się o konar, przytrzymując swoją rękę w łokciu i chociaż wiedziała, że to nie jest straszny sen, bo strasznych snach się akurat znała, dla pewności uszczypnęła się w rękę. Lekkie zaczerwienie od razu wstąpiło na skórę. Nie pocieszał ją nawet fakt, że po długim marszu zaczęła rozpoznawać nazwy roślin wokół niej. Pomogło jej to na tyle, że wiedziała po cześci które z nich unikać. Większość z nich doświadczalnie, bo już wiedziała które gryzą, które parzą, a które wypuszczają trujące gazy.
Nie odezwała się jednak słowem do Stave'a. Była wycieńczona tą podróżą i chyba przez chwilę przestawała podzielać jego pasję do wilkołaków i wampirów.

zt
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyNie Lip 26 2020, 23:57;

Kostka: 46 - kamień wśród mchu / 40g

  Przyszedł tu już wcześniej, zaaferowany lekturą na temat roślin wodnych i perspektywą znalezienia ich na tych podmokłych terenach. Który pasjonata zielarstwa nie skorzystałby z takiej okazji? Co prawda przyszedł kompletnie nieprzygotowany, bowiem gumofilców to on na pewno nie założy, z drugiej strony jednak mając na sobie ubrania na długi rękaw które skutecznie ochroniły go przed ewentualnym podrażnieniem przez okoliczną roślinność. Błądził więc, tak od dłuższego czasu - zerkając na różnorakie krzewy, krzewinki i inne pnącza, tu skubiąc listek, tam łodyżkę i chowając sadzonki do torby. Z pewnością użyje ich później, a przynajmniej spróbuje poznać ich właściwości, choć miałyby być trujące.
  Przemierzał więc kolejne połacie lasu, w miarę nieźle orientując się, gdzie był i jak wrócić na polanę domków. Usłyszenie trzasków w okolicy było kwestią czasu, ale mimo wszystko - choć wiedział, jak ogromny błąd to był - postanowił się tym nie przejmować i poszukiwać dalej, szczególnie że jego oczy dostrzegły w krzakach coś błyszczącego, co dość szybko przykuło uwagę jego paserskiej natury. Sięgnął dłonią w krzaki, nie zważając na dziwne pokrzywy i wyjął... kamień? Czy to jakaś dobra passa, że co rusz znajdował szlachetne głazy, które nadawały się do wykorzystania w ramach sprzedaży? Trzask.
  Podniósł głowę, tym razem już wiedząc, iż ewentualny przeciwnik jest dość blisko. Powoli wyjął różdżkę ze swojego schowka i rozejrzał się, szukając źródła dźwięku. Bynajmniej nie pomagał mu fakt, że był chyba teraz w najgorszych chaszczach, na jakie mógł natrafić i jedynie dziękować Merlinowi, że nie okazały się trujące. Cóż. A prowodyrkę całego zamieszania znalazł dość szybko, zważywszy, że zanim w ogóle ją dostrzegł to wpadł na nią z takim impetem, że oboje wpadli do pobliskiej, dość głębokiej kałuży.
Powrót do góry Go down


Aslan Colton
Aslan Colton

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Galeony : 1931
  Liczba postów : 1014
https://www.czarodzieje.org/t18403-aslan-colton#524234
https://www.czarodzieje.org/t18431-aslan-colton#525085
https://www.czarodzieje.org/t18426-aslan-colton
https://www.czarodzieje.org/t18721-aslan-colton-dziennik
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Lip 27 2020, 00:28;

Diagnoza, którą wystawił Max była trafna. Aslan z obrzydzeniem spojrzał po raz kolejny na zwłoki aligatora, ze smakiem wpierdalane przez nie wiadomo co (im dłużej się zastanawiał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ta wiedza jest mu kompletnie zbędna). – Nie mogę się nie zgodzić, doktorze Brewer – uśmiechnął się do Gryfona, próbując odciągnąć swoje myśli od tego nieszczęsnego gada, a raczej jego resztek. Brrr. Na Merlina, skoro tak niebezpieczne zwierzę jak aligator, ot tak padło ofiarą nieznanego agresora, to bał się pomyśleć co by się stało z nim czy Maxem, gdyby tylko postawili zły krok. Krukon wzdrygnął się, coraz bardziej zestresowany sytuacją, w której się znalazł. Nie od dzisiaj wiadomo, że odważnym lwem był tylko z imienia i gdyby los stworzył mu okazję do ucieczki, spieprzałby z tych nieprzyjemnych mokradeł szpagatami. Był jednak w towarzystwie, które cenił – może nie znali się zbyt dobrze, ale mimo wszystko dobrze mu się z Maxem współpracowało na zajęciach, więc i z tym sobie jakoś poradzą. A przynajmniej to sobie uparcie powtarzał, nakładając na twarz maskę sugerującą niewzruszenie całym tym cyrkiem, w którym jak zwykle brał udział, niekoniecznie z własnej woli.
Kichnął, czując tytoń. Tutaj, w Nowym Orleanie, nikotyna tylko potęgowała ból głowy, który zdarzał się u Aslana niezwykle rzadko – kiedy na imprezach z Lyallem wypalał całą paczkę. Pomimo uzdrowicielskich zapędów, nie miał żadnych problemów ze swoim nałogiem, jednocześnie twierdząc, że każdy ma jakieś wady i słabości. W automatycznym odruchu dotknął kieszeni, chcąc wyciągnąć swoją paczkę, w ostatniej chwili porzucając ten plan. Nie był do końca przekonany czy warto, ze względu na stare nawyki, maksymalizować u siebie dyskomfort, który i tak towarzyszył mu od początku wakacji. – Aż nie chcę myśleć gdzie nas poślą za rok. Pewnie do jakiejś jebanej dżungli, gdzie sami będziemy musieli zbudować sobie szałas, jeśli mamy zamiar spać w pozornie wygodnym miejscu – westchnął ciężko. Kilka sekund później parsknął śmiechem, wyobrażając sobie jak stoi nad kupką drewna, z zamiarem zbudowania prowizorycznego lokum, za chuja niechroniącym przed niebezpieczeństwem czy warunkami atmosferycznymi. – Ale w sumie, wtedy to już będę nudnym asystentem w Mungu, niemającym czasu na rozrywki czy urlop – wzruszył ramionami. Świadomość rychło zbliżającej się dorosłości (takiej prawdziwej) powodowały u Coltona drgawki i ochotę wyszalenia się tu i teraz, póki miał taką możliwość. – To jest pytanie, na które nie zna odpowiedzi nawet sam Merlin – stwierdził z udawaną poważną miną. – Ale to ciekawe, bo mój duch chce non stop łazić do wesołego miasteczka i uparcie namawia mnie na odkrycie w sobie cząstki dziecka. No kurwa, czasem aż sam nie wierzę, że ona tak na serio. Jak spytałem Rosie o jakieś większe atrakcje, no właśnie na przykład coś w stylu tego portu, o którym mówisz, to cisza jak makiem zasiał. Zignorowała mnie, żeby po godzinie napierdalać mi nad uchem o karuzelach. Brakuje mi do niej sił, ale w zasadzie jest niegroźna – zalał Brewera monologiem. Max pewnie miał mocno wyjebane w aslanowego ducha dziewczynki, ale czemu miałby się tym z nim nie podzielić? Miło było w końcu ponarzekać. – Może chodźmy trochę dalej, no nie mogę patrzeć na tego biednego aligatora – mruknął, ruszając do przodu. Prawda była taka, że nie chciał podzielić jego losu.
Nie zdążył nawet zrobić kilku kroków, a już wdepnął w jakieś krzaki. – Ile jeszcze cierpień czeka mnie w życiu – zastanowił się na głos, sycząc cicho z bólu. Te pieprzone chwasty parzyły go nawet przez spodnie. Byłoby mu łatwiej, gdyby z powrotem stanął na neutralnym gruncie, ale nie wpadł na tak błyskotliwy pomysł.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Lip 27 2020, 13:30;

Jednego była pewna - założenie krótkich spodenek nie było mądrym posunięciem. Z drugiej strony przecież nie zamierzała zapuszczać się w aż tak podmokłe tereny. Gdzie był Chris, kiedy go potrzebowała? Od trawy miała mokre nogi i czuła każde, najmniejsze nawet muśnięcie jakiejś rośliny, a co za tym idzie również i robactwa. To drugie było zdecydowanie mniej przyjemne i kiedy tylko spojrzała w dół i zobaczyła wspinające się po łydce czarne pająkopodobne coś, aż podskoczyła, dusząc w sobie okrzyk. Zaczęła przebierać w miejscu nogami, chcąc strzepać to paskudztwo, bo mimo iż pająków się nie bała, to jednak były ohydne. A te ich długie odnóża...
Momentalnie podjęła decyzję. Schowała kamień do kieszeni i wybiegła z trawy jak oparzona, marząc tylko o tym, aby ponownie znaleźć się na ścieżce. No nie do końca jej się to udało. Połamała po drodze kilka gałązek, dlatego przerażona pisnęła, kiedy poczuła, że coś w nią wbiega - albo może na odwrót - spodziewając się dzikiego zwierzęcia. Nie zdążyła nawet dobyć różdżki, żeby w razie czego się obronić, bo siła uderzenia powaliła ją na ziemię. A dokładniej wprost w kałużę.
Lepiej być nie mogło.
- Szlag - zaklęła, otwierając oczy, które na szczęście zamknęła, uniemożliwiając dostanie się do nich brudnej wody. Znieruchomiała, zamiast jakiejś bestii widząc chłopaka. W sumie w innym wypadku zapewne już byłoby po niej, więc chociaż tyle dobrego, że nie było jednak realnego zagrożenia. - Następnym razem może bardziej uważaj, jak chodzisz - stęknęła, próbując podnieść się do pozycji siedzącej; niestety bez skutku. Zupełnie zignorowała przy tym fakt, że ten upadek to była też trochę, o ile nie całkowicie, jej wina, bo jak opętana uciekała z wysokiej trawy, nie rozglądając się przy tym dokoła, czy nikogo nie ma na drodze. - I mógłbyś ze mnie zejść, bo leżenie w kałuży jednak do najprzyjemniejszych doznań nie należy?
Była przemoczona, poobijana i poirytowana całym tym zajściem, którego kompletnie nie potrzebowała do pełni szczęścia. Spojrzała jeszcze wymownie na chłopaka, jakby chcąc go w ten sposób pogonić, bo częściowo ją przygniatał i uniemożliwiał podniesienie się. Żałosny obraz musiała sobą przedstawiać w tej chwili. Nie pomyślała nawet o tym, żeby podać mu swoje imię, a bo po co.

@Adrien D. Vegh
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyCzw Lip 30 2020, 22:13;

  Nie spodziewał się, że spotka kogokolwiek w tych jakże bujnych chaszczach. Naprawdę. Prędzej założyłby się o to, że zaraz wyskoczy na niego aligator wielkości konia, chcący odgryźć mu nogi. Choć zważywszy na to, jakie rodzaje stworzeń się tutaj przewijały, to prędzej znalazłyby mu miłość jego życia, aniżeli zrobiły krzywdę. W każdym razie… wylądowanie na innym człowieku skwitował gromkim „kurwa”, które wyrwało się z jego ust dość nies…nie, w zasadzie to w pełni świadomie wyraził swoje zaszokowanie tym wulgaryzmem.
  Nie zdążył złapać równowagi, tak więc całym swoim ciężarem spadł na dziewczynę. Plusy w minusach były takie, że podłoże było dość miękkie, tak więc prawa fizyki pozwoliły mniej odczuć ból spowodowany jego ciałem. Z drugiej strony tym sposobem jeszcze mocniej wbił ją w błoto. Ale przecież to nie była jego wina! Skąd miał wiedzieć, że jakakolwiek żywa dusza wybierze się w gęstwinę… no właśnie, po co? On miał przynajmniej jakiś cel, pytanie tylko, czy ona również… czy po prostu się zgubiła.
  - Przecież nie zrobiłem tego specjalnie. – burknął i bez jej prośby podnosząc się z tej jakże niekomfortowej sytuacji. Wyciągnął dłoń w jej kierunku, aby pomóc jej wstać, bo choć był cynikiem, to jeszcze posiadał jakiegokolwiek ostatki dobrego wychowania. Niezależnie od tego czy tę rękę chwyciła bądź nie, odsunął się już po chwili – aby uprzednio upewniając się co do jej tożsamości – doprowadzić się do porządku zaklęciem. Przemoczone do suchej nitki ubranie w żadnym stopniu nie było przyjemne. Jej tego nie proponował – okaże się jeszcze wojującą feministką i nie daj Merlinie oburzy się, jakby co najmniej ją obraził.
  Być może zerknął na nią nieco spod byka, ale z drugiej strony był ciekawy. Nie mógł więc nie zadać tego jakże oczywistego pytania, które padło już po chwili, a mianowicie – Co robisz tak głęboko na mokradłach?
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Nabrzeże QzgSDG8




Moderator




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyCzw Lip 30 2020, 22:43;

Max miał to do siebie, że właściwie dość łatwo zjednywał sobie ludzi, chociaż za chuja pana nie miał pojęcia, jak to robi, to się po prostu działo i jakoś z tym płynął. Były oczywiście jednostki, z którymi napierdalałby się po mordach do usranej śmierci, albo takie, które sam zakopałby sto metrów pod ziemią z największą jebaną przyjemnością, ale Aslan zaliczał się do grona osób, które lubił, które mu odpowiadały i z którymi po prostu mógł spędzać czas bez większego pierdolenia, a na dokładkę wyglądało na to, że obaj próbowali zmierzać w tym samym kierunku, jeśli chodzi o ich rozwój kariery, czy czegoś tam, przy czym Krukon był starszy, więc pewnie o wiele szybciej pójdzie mu to wspinanie się po drabince sławy, czy może raczej - jebanego zniechęcenia, bo wszyscy będą na niego wrzeszczeć i obrażać się, kiedy coś pójdzie nie tak z badaniami, czy leczeniem ich bliskich. Parsknął jednak z ubawienia, kiedy Aslan przepowiedział im tak świetlana przyszłość na następne wakacje i potarł lekko brodę.
- Selekcja naturalna. Kto wpadnie na to, żeby użyć zaklęć albo niebezpiecznych roślin, żeby zrobić sobie odpowiednie lokum, może wrócić do szkoły. Bo po prostu przeżyje - stwierdził na to i lekko wzruszył ramionami, a potem nieznacznie przekrzywił głowę, by spojrzeć uważniej na chłopaka. - Idziesz na staż? - zapytał, bo sam również zastanawiał się nad tym, kiedy zabrać się za to pieprzone gówno, ale nie wiedział jeszcze, czy ma odpowiednio wiele doświadczenia. Łeb do zaklęć i informacji miał całkiem niezły, trzeba było to przyznać, w końcu wbicie sobie do niego masy danych na krótko przed egzaminami, było co najmniej sporym wyczynem, ale jednocześnie pokazywało, że chyba jednak Brewer przypadkiem całkiem nieźle wybrał swoją drogę i zrobił to zadziwiająco świadomie, jeśli można byłoby tak powiedzieć. Ostatecznie bowiem nauka uzdrawiania sprawiała mu całkiem wiele przyjemności i nie obawiał się ani trochę tego pierdolenia roszczeniowych pacjentów, czy czegoś podobnego, istniało zatem prawdopodobieństwo, że po prostu poradzi sobie na tak odpowiedzialnym stanowisku, jakie zamierzał zająć.
- Bo ja wiem? My ciągle śpiewamy szanty i łazimy po mokradłach, a poza tym jest jeszcze ten port, no i wyścigi na tratwach, na które też muszę się wybrać. Chuj z tym, że nie umiem pływać, najwyżej się utopię i jednego kretyna będzie mniej, czy coś. Ale nie narzekałbym jakoś bardzo, gdybym miał iść do wesołego miasteczka, chociaż to pewnie dlatego, ze w życiu tam nie byłem, więc przynajmniej przekonałbym się, o co chodzi. No, a poza tym Patrick wiecznie napierdala mi o jakichś morskich katastrofach i innych ciekawostkach, ale chyba jest zawiedziony, bo w ogóle się ich nie boję. Kurwa, nie wiem, na jakiej podstawie oni nas dobierali, ale to brzmi jak jakaś pojebana łamigłówka, której nie da się po prostu rozwiązać - stwierdził na to i aż pokręcił głową, zaciągając się zaraz papierosem, a później skinął głową na znak, żeby faktycznie odeszli na bok, co ani trochę mu nie przeszkadzało. Uniósł lekko brwi, kiedy Aslan wpierdolił się w jakieś krzaki, a następnie nieznacznie przekrzywił głowę.
- Będziesz tak w nich stał i cierpiał, czy jednak bierzemy się za spierdalanie z tej okolicy, zanim sami nie wiemy co przestanie wpierdalać aligatora i zechce zjeść nas? - rzucił rozbawiony.

@Aslan Colton

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyNie Sie 02 2020, 19:55;

Może i przez błoto nie odczuła tak mocno upadku, ale każdy kij ma dwa końce i w tym przypadku brak większych urazów przypłaciła jakże przyjemną kąpielą w brudnej wodzie. O tym właśnie marzyła, odkąd pojawili się w Luizjanie, a teraz chłopak pomógł jej osiągnąć ten cel i to szybciej, niżby się spodziewała. Cóż, przynajmniej mogła to już odhaczyć na liście wakacyjnych rzeczy do zrobienia.
Ale aktualnie najbardziej chciała po prostu wstać, bo woda dostawała się wszędzie i im dłużej w niej leżała, tym bardziej nieprzyjemne to było.
Odparła coś bliżej niezrozumiałego na jego słowa i chwyciła dłoń chłopaka, kiedy ją wyciągnął, żeby z jego pomocą stanąć na nogach. Z przyzwyczajenia chciała otrzepać się z kurzu i dopiero napotykając rękoma mokre spodenki, przypomniała sobie, że tym razem na niewiele się to zda. Już sięgała po różdżkę, żeby pójść w ślady szatyna i rzucić na siebie odpowiednie zaklęcie, ale ze zdziwieniem i strachem stwierdziła, że wcale jej nie ma. Zamarła, aby po chwili z bijącym sercem zacząć dokładnie przyglądać się podłożu w poszukiwaniu zguby.
- Szukam szczęścia - mruknęła, może niezbyt przyjaźnie, ale była zajęta rozglądaniem się w tym błocie za różdżką, żeby doprowadzić się do porządku, bo paradowanie w brudnym i przemoczonym ubraniu jakoś jej się nie uśmiechało. No i tym bardziej nie chciała zgubić swojego magicznego patyka, bo to by oznaczało wydawanie kupy kasy na nowy, a wolałaby jednak uniknąć takich nieprzewidzianych wydatków. Westchnęła poirytowana i przeczesała dłonią włosy, odwracając się przodem do chłopaka. - Przepraszam. Po prostu się zgubiłam i ten upadek nie poprawił mi humoru, a teraz jeszcze nie wiem, gdzie jest moja różdżka - powiedziała i wypuściła powietrze nosem, próbując się uspokoić. Co najlepsze kamień, który znalazła w mchu przy drzewie, nie wysunął się z kieszeni i wciąż w niej tkwił. Dałaby wszystko, żeby to on wpadł gdzieś do kałuży zamiast tego ważnego dla czarodziejów patyka.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyWto Sie 04 2020, 15:48;

- Może ten aligator też szukał tutaj pamiątek. - zasugerowała, widząc jednocześnie, że gadowi poniekąd ta sztuka się udała. W końcu wygryzione w ciele rany też można byłoby uznać za sprawę wartą intensywnych wspomnień. Nie spełnił jednak innego z warunków - oddalenia się stąd w jednym kawałku. A przecież to chyba było w ich przypadku chyba nawet ważniejsze, skoro raczej unikali obrażeń. Choć aligatory też ponoć mieli omijać...
- Tak jest! - zgodziła się z 'opiekunem', bo jego plan brzmiał całkiem sensownie, zwłaszcza, jeżeli nie mieli w planach szukania guza na siłę. Ostatecznie nie tak trudno było o to nawet, gdy nie próbowali.
- Możesz go też tutaj zamordować bez świadków. Ahoj, przygodo!
Nawet nie zaszczyciła Kotny spojrzeniem, a jedynie wykrzywiła usta w jakimś zażenowanym grymasie. Co jej się nie podobało w towarzystwie Puchona? Litości. A przecież wszyscy tu obecni mieli mieć ze sobą mniejszą lub większą styczność przez całe wakacje.
- Wystarczy mi wspólny wróg w postaci braku bieżącej wody w domku. Nie potrzebuję wynosić stąd walki o przetrwanie. - zaczynała brzmieć na nieco zmartwioną otoczeniem, w którym się znaleźli. Przed nimi był przecież dość długi spacer, zanim mogliby uznać, że znaleźli się we względnie bezpiecznym miejscu. Tylko po czym dałoby się to stwierdzić? Po sąsiedztwie jakiejkolwiek cywilizacji?
- Specjalnie zawalasz egzaminy? - wypaliła w pewnym momencie, nawet nie patrząc na Puchona, być może bojąc się nieco miny, czy reakcji, jaką by ją potraktował. Nie potrafiła jednak milczeć, kiedy w jej głowie każda myśl rozbijała się o potrzebę ewakuacji z miejsca, w którym >coś< tak brutalnie rozprawiło się z kilkumetrowym aligatorem.

@Ignacy Mościcki

______________________

But I ain't worried 'bout it
Nabrzeże UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyCzw Sie 06 2020, 16:17;

Jeśli ich nowy, a teraz jeszcze na dodatek niezbyt żywy kolega faktycznie przybłąkał się w te okolice, poszukując jakichś egzotycznych suwenirów, to najwyraźniej mu się to udało. Szkoda tylko, że nie udało mu się stąd oddalić wystarczająco szybko, zanim to coś go dopadło. Gdyby wyniósłby się stąd wystarczająco szybko, nie tylko ocaliłby swoje życie, ale także oszczędziłby im zbędnych nerwów. Cóż, coś najwyraźniej poszło nie tak.
–  A więc chodźmy –  powiedział, a następnie ruszył ścieżką, którą tutaj przyszli, licząc, że dziewczyna ruszy za nim.
Starał się nie poruszać ani zbyt szybko, ani za wolno. Chciał sprawiać wrażenie, jakby nic się tutaj nie wydarzyło. Jeśli nie będą zwracać na siebie zbytniej uwagi, to nawet jeśli zabójca krokodyla wciąż gdzieś tutaj czyhał, istniała wysoka szansa, iż nie będzie zawracał sobie głowy dwójką turystów, która nawet nie chce go niepokoić.
Jeśli zaś chodzi o Kotnę, to miała naprawdę dużo szczęścia. Gdyby Ignacy był w stanie ją zobaczyć oraz usłyszeć, to po takim komentarzu zapewne zmierzyłby ją tak morderczym spojrzeniem, że zmusiłby ją do natychmiastowego zdematerializowania się.
–  Więc postarajmy się takowej uniknąć –  mruknął, starając się jakoś zrelaksować.
Nie było to takie łatwe, biorąc pod uwagę, że jego wzrok automatycznie przenosił się z jednego krzaka na drugi, tylko po to, aby chwilę później skierować się w stronę niezbadanej toni pobliskiego strumienia. Cały czas badawczo analizował otoczenie, chociaż naprawdę wolałby nie brać pod uwagę tego, że coś może na nich w każdej chwili wyskoczyć i zaatakować.
Kiedy Morgan spytała go o egzaminy, zwolnił nieco kroku i spojrzał na nią wyraźnie zdziwiony jej bezpośredniością. Co to w ogóle było za pytanie, zwłaszcza biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich się teraz znajdowali?
–  Oczywiście, że tak –  zaczął, starając się ukryć swoje podirytowanie. –  Dawno temu dowiedziałem się o tajnym stowarzyszeniu w Hogwarcie. Przyjmują tylko i wyłącznie osoby, które podczas całej swojej nauki w szkole nie zdały co najmniej trzy razy. To elitarna grupa i zapewnia masę profitów, jeśli do nich dołączysz. Pomyślałem, kurczę, może spróbuję? I o to jestem.
Jasne, była to opowiastka wymyślona na poczekaniu, jednak Gryfonka chyba raczej nie miała ochoty słuchać o jego prawdziwych problemach powiązanych z nauką. Zwłaszcza teraz, gdy znajdowali się pośrodku mokradeł, a przed chwilą znaleźli truchło krokodyla na środku drogi.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Sie 07 2020, 02:47;

  Absolutnie nic nie robił sobie z kąśliwych odzywek, jakie rzucała w jego kierunku. Naprawdę nasłuchał się ich już w życiu tyle, że mógłby sobie nimi zapełnić książkę i wydać jako tomik poezji tekstów w kierunku Adriena. Nie dziwił się jej, że odpowiedziała mu zgryźliwie, bowiem on w jej sytuacji z pewnością byłby równie zły, natomiast z racji, że to on był hmm… na górze, to jakoś mniej odczuł skutki zamoczenia się wodą do której wlecieli. Poza tym jego różdżka wciąż była dzierzona w jego dłoni, tak więc w miarę szybko mógł doprowadzić się do względnego porządku i nie przejmować się tym, co się wydarzyło, zupełnie jakby nic nie miało miejsca.
  Przyglądał się jej z ciekawością przez chwilę, niczym zaciekawiony kot przechylając głowę i próbując wyciągnąć z jej zachowania wszystko co było mu potrzebne w tej chwili do szczęścia. Taki właśnie był – musiał wiedzieć wszystko, a jeśli nie wszystko to jak najwięcej o człowieku, z którym właśnie miał do czynienia. Ona nie była wyjątkiem. Machnął swoją różdżką, a magiczny patyk dziewczyny bardzo szybko wyłonił się z dna kałuży lądując mniej więcej niedaleko jej dłoni na tyle, że mając lepszy refleks bez problemu mogła go złapać.
  - Tu. – rzucił bardziej beznamiętnie niż zamierzał, a na jego twarzy nie widniał nawet cień czegokolwiek innego niż ludzka neutralność i powaga. – Zgubiłaś się? – spytał po chwili, próbując wywnioskować cokolwiek ze swoich obserwacji. Wyglądała na dość zmieszaną? Nieco zmęczoną i sfrustrowaną, tak więc nie znajdowała się tutaj krótko. Na dodatek tak ostentacyjne wpadnięcie na nią raczej nie wskazywało na to, że zbierała sobie po prostu kwiatki. Być może się mylił. Ale nie sądził.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Sie 07 2020, 08:14;

Ruszyła za Ignacym, dość żwawo przestępując przez kałuże, gałęzie, muł i wątpliwego pochodzenia rośliny, nie zastanawiając się dłużej nad tym, co takiego mogliby jeszcze znaleźć w okolicy, kiedy wydawało się, że właśnie w tej chwili, oddalając się od ewentualnego zagrożenia,  mniej lub bardziej walczyli o życie.
- Hej, nie jest źle, przynajmniej wiemy już, że nie warto było zostawać tam na dłużej. - rzuciła w ramach jakiegokolwiek pocieszenia, ale jednak była poniekąd wdzięczna aligatorowi, że stanowił swego rodzaju ostrzeżenie. Mogli być dzięki temu bardziej świadomi ryzyka, w jakim znajdowali się, stercząc w jednym miejscu. Czy zdawanie sobie sprawy z ewentualności bycia zjedzonym nie pomagało uniknąć takich niesprzyjających okoliczności?
Po tonie Puchona zdała sobie sprawę, że bycie zjedzoną mogłoby jej nie ominąć. Albo przynajmniej bycie uduszoną za bezczelne pytania.
- Przepraszam. - wakacje nie były momentem, w którym chciało się rozmawiać o szkole w ogóle, a co dopiero w sytuacji, gdy niekoniecznie byłby to temat przyjemny. Zmrużyła brwi, nie będąc pewną, co powinna mu odpowiedzieć, by jednocześnie nie brnąć w bajki, ale i nie robić mu jakichś wyrzutów.
- Mamy czas, jeśli chcesz pogadać o tych... profitach. - czy wyraziła się na tyle trafnie, by dać mu do zrozumienia, że mogłaby mu chętnie pomóc ze szkolnymi kłopotami? Nie miała pojęcia, na czym mogły polegać, jednak o ile nie polegały na frekwencji na lekcjach, z żadną inną zawiłością nie powinno być problemów. Skrzywiła się z zakłopotania.
- Zakładam, że bycie opiekunem na szkolnych wycieczkach to większe profity. Na przykład... Łazienki w domkach. - pomijając już fakt, że zdecydowanie bardziej widziałaby go właśnie w roli wychowawcy małoletnich uczniów (może niekoniecznie najmłodszych, czy najbardziej ryzykujących na wyjazdach życiem), ale przede wszystkim najzwyczajniej dobrze mu życzyła. Przedłużona edukacja miała swoje plusy, magia Hogwartu potrafiła wywołać na ludziach niebywałe efekty. Ale łatwo było też wpaść przez to w jakieś błędne koło.

@Ignacy Mościcki

______________________

But I ain't worried 'bout it
Nabrzeże UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Sie 07 2020, 14:26;

Uniosła pytająco brwi, widząc, jak się jej przygląda. Wiedziała, że nie prezentuje się najlepiej - grunt to zrobić dobre pierwsze wrażenie! - i przez to czuła się jeszcze bardziej nieswojo, będąc pod taksującym spojrzeniem. Zwalczyła chęć skrzyżowania ramion i stworzenia w ten sposób pewnego schronienia, a zamiast tego umieściła swoje dłonie na biodrach i przeniosła ciężar ciała na jedną stronę, żeby zaraz odwzajemnić spojrzenie. Przyjęła ciut agresywną postawę, ale była w dość bojowym nastroju. Jak nigdy. Chociaż to nie jej wina, że nie czuła się dobrze, kiedy tak się w nią wpatrywał bez słowa i szukała jakiegoś sposobu, żeby pewność siebie przynajmniej częściowo wróciła. Nie miała przy tym żadnych złych intencji, bo przecież nie rzuci się na niego z pięściami czy coś podobnego.
To był odruch. Po prostu widząc nadlatującą różdżkę, wyciągnęła po nią rękę, w ogóle się nad tym nie zastanawiając. Zacisnęła na niej palce, stwierdzając z ulgą, że jest w jednym kawałku. Chwała Merlinowi za to. Mogła zatem spokojnie przejść do rzucenia odpowiedniego zaklęcia i doprowadzenia się wreszcie do porządku, po pierwsze dla własnego komfortu, a po drugie wolała jednak jakoś wyglądać, skoro już z kimś rozmawiała.
- Dzięki - powiedziała, po czym wymamrotała formułkę, aby pozbyć się z siebie całego błota, a następnie wysuszyć ubranie, na które składały się krótkie spodenki i jakiś kolorowy top. Nie ma co, idealne połączenie na wycieczkę w głąb mokradeł. Tylko ona mogła tak zabłądzić i pół biedy, jeśli to byłoby w mieście, gdzie wokół pełno było ludzi. Tutaj nie liczyła na spotkanie ani jednej żywej duszy, poza oczywiście mieszkańcami tych podmokłych terenów, a ich nie powitałaby z otwartymi ramionami, więc mimo wszystko ucieszyła się, wiedząc, że nie jest tak całkiem sama. Inna sprawa, że zaraz to mogło się znowu zmienić z powodu jej zachowania.
- Tak. A ciebie co tu wywiało? Umówiłeś się z aligatorem na randkę? - spytała z uniesionym lekko kącikiem ust, pozwalając sobie na ten jakże śmieszny tekst. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby odszedł szybkim krokiem, wymigując się od dalszej rozmowy jakąś marną wymówką.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Sie 07 2020, 16:21;

Przynajmniej mamy niezłe tempo, pomyślał Puchon, w duchu ciesząc się, że oboje są przez treningi w miarę dobrej formie. Im szybciej się stąd oddalą, tym lepiej.
Fakt, przynajmniej będzie wiadomo, którą drogę omijać w najbliższej przyszłości – mruknął, robiąc duży krok nad kępą podmokłych krzaczków.
Rozejrzał się dookoła. Wprawdzie wciąż nie czuł się w pełni bezpieczny, jednak ciągłe zwiększanie odległości między nimi a truchłem aligatora, zdecydowanie sprawiało, ze z każdym kolejnym krokiem czuł się nieco lepiej. Kiedy już dostrzegą na horyzoncie bramę pensjonatu, być może zepchnie wspomnienie o tym jakże traumatycznym zdarzeniu do najciemniejszych zakamarków swojej podświadomości.
Przeprosiny Gryfonki skwitował odwróceniem się w jej stronę i powolnym skinieniem głowy. Może nie powinien się tak unosić? W końcu nie miała pojęcia, dlaczego tak opuścił się w nauce, a okoliczności również nie sprzyjały przejmowaniem się dokładnym układaniem pytań w głowie czy dobieraniem najlepiej pasujących w danym momencie słów. Poza tym emocje także robił swoje. Sam w końcu przed chwilą spanikował. Mimo wszystko czuł, że pytanie Morgan będzie rozbrzmiewać w jego głowie, ilekroć będzie miał gorszy nastrój.
Nie, nie trzeba. W końcu to wakacje trzeba trochę wypocząć, jak ludzie – odparł z krzywym uśmiechem.
Tym razem zdecydował się na jak w miarę neutralną wypowiedź, ponieważ domyślił się, że jej propozycja nie miała nic wspólnego z jego wymyślonym naprędce opowiadaniem.
Pewnie tak – wzruszył ramionami, starając się wyzbyć resztek śladów wrogości z głosu. – Z drugiej strony, wyobrażasz sobie biegać całe dnie za tymi małolatami z pierwszych roczników, gdy są puszczone samopas i mogą robić, co im się tylko żywnie podoba? Może i potrafią posługiwać się magią, ale w gruncie rzeczy, to wciąż dzieci. Wystarczy, że wpadną na jakiś durny pomysł i zrobią sobie krzywdę, a wtedy to właśnie ty będziesz winny. Lub winna.
Nie potrafił sobie wyobrazić samego siebie, jako opiekuna w środowisku, które tak trudno było kontrolować. Szkolna klasa czy nawet zamek Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie to było jedno, ale Luizjana na drugim końcu świata, gdzie na każdym kroku można było się natknąć na aligatory, duchy, złodziei i wraki dziwnych statków, była czymś zupełnie innym. Skoro sam dobrze nie znał tej okolicy, to w jaki sposób, jako wychowawcza czy tam opiekun na wyjeździe, miałby zadbać o bezpieczeństwo uczniów.
Możliwe, że nie doceniał własnych możliwości i sprawdziłby się świetnie w tej roli, jednak lubił założenie, według którego czasami lepiej było nie pchać się na jakieś stanowisko, jeśli nie miało się, chociaż cienia podejrzeń, że można się okazać lepszym od osoby mającej już całkiem niezłe doświadczenie. Gdyby miał do wyboru wysłanie na wycieczkę krajoznawczą z pierwszoroczniakami kogoś takiego jak on lub dowolnego nauczyciela z grona pedagogicznego, jego decyzja byłaby prosta.

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Adrien D. Vegh
Adrien D. Vegh

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183
C. szczególne : ma szpiczaste uszy i dość cyniczne spojrzenie
Galeony : 224
  Liczba postów : 56
https://www.czarodzieje.org/t18276-adrien-d-vegh#524538
https://www.czarodzieje.org/t18429-adorjan
https://www.czarodzieje.org/t18415-adrien-d-vegh#524537
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPią Sie 07 2020, 23:00;

Delikatnie zmarszczył brwi na ten jej… żarcik. Choć po pierwszym wrażeniu mógłby pomyśleć, że powinien się zastanowić nad tym czy w istocie było to mówione na wpół serio czy jednak rzuciła to pytanie z pełną powagą. Uniesienie przez nią kącika ust chyba dość mocno rozwiewało te wątpliwości i choć nie był pewien, czy ten jej retoryczny kawał do końca go rozbawił, to delikatnie parsknął.
  - Można tak powiedzieć. Zajmuje się badaniem zwyczajów godowych gawiali.- odpowiedział jej z pełną powagą i naprawdę nie szło się domyślić czy to był żart czy mówił serio. Wyjął pojemnik snusu i zerknął na nią, po chwili otwierając i wkładając sobie jedną torebeczkę między dziąsła. – To naprawdę interesujące zagadnienie, zdecydowanie lepsze i ciekawsze niż gubienie się. – kontynuował, starając wyglądać się mądrzej niż w istocie był, a i trochę mniej przypominać swój nieco wychudły, kryminalny wygląd. – Na przykład… wiesz że aligatory sobie wybierają płeć? Samce wykluwają się w cieple, samice w chłodniejszych temperaturach. – rzucił w sumie jedyną ciekawostka jaką pamiętał jeśli chodziło o te stworzenia, wzruszając przy tym ramionami. W sumie nie miał pojęcia dlaczego w to brnął i dlaczego akurat postanowił kontynuować temat, który zresztą ona zaczęła, niemniej musiał przyznać, że odrobinę go to bawiło.
  - A tak naprawdę to oczywiście żartuję i nie zajmuję się krokodylami. – rzucił uśmiechając się w jej kierunku i marszcząc przy tym uroczo nos. Zarzucił sobie okulary przeciwsłoneczne na nos, wyglądając teraz jak typowy bad boy z trzeciej liceum i wskazał jej ręką drogę. – Do domków w tamtą stronę. – dodał po wszystkim, powoli ruszając w tamtym kierunku i zerkając czy idzie za nim. No cóż zawsze mogłaby mu nie zaufać i próbować dalej się szlajać w tylko znanym sobie kierunku, natomiast nie bardzo go to obchodziło. On swoje zrobił.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1820
  Liczba postów : 3435
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyNie Sie 09 2020, 10:12;

- Brzmisz jak najrozsądniejsza osoba w szkole. - w pewnym momencie rozłożyła ręce, a jej wypowiedź brzmiała tak, jakby miała ochotę dodać 'więc jak, na tuptające szpiczaki, jeszcze jej nie ukończyłeś?'. Nie powiedziała jednak tego na głos, chcąc choć trochę oszczędzić mu przykrości.
- Wypuszczanie nawet młodych, teoretycznie dorosłych czarodziejów w obce, silnie magiczne i przepełnione duchowością miejsca to proszenie się o kłopoty. Nie mówiąc już o tutejszej faunie... - mało wokół było zagrożeń? Aligatory, wampiry, wilkołaki, nawiedzone domy, statki widmo, cmentarze, miejsca pamięci. Naprawdę łatwo było o kłopoty, a żadne z nich nie dostało szczegółowych instrukcji, dokąd mogli się zapuszczać, a dokąd niekoniecznie powinni. Zresztą, nawet gdyby tak się stało, kto w wakacje przejmowałby się zaleceniami? Chodziło o zabawę, poznawanie tajemnic, odkrywanie kart Luizjany.
- Kiedyś zamkną ten nieszczęsny Hogwart, a Hampson dostanie buzi w Azkabanie. - pokręciła głową z rosnącym przejęciem, zapędzając się chyba coraz bardziej w wytykanie szkole i jej personelowi absurdów, do jakich się dopuszczano. Jakie to ostatecznie miało znaczenie? Raczej znikome. A przecież dwoje uczniów właśnie miało sporo szczęścia, że nie zamieniło się miejscami ze zjedzonym aligatorem. Szok.
- Rozumiem, że masz już dość wrażeń na dziś? - zapytała ze śmiechem, być może przecząc wszystkiemu, co powiedziała wcześniej. W końcu nie byłaby w stanie w pierwszym dniu usiedzieć w miejscu, gdy ich domek sam nakłaniał do ewakuowania się z niego i jak najrzadszych wizyt. Czy Iggy miał już tylko w planach pierwszy wakacyjny posiłek i spanko?

@Ignacy Mościcki

______________________

But I ain't worried 'bout it
Nabrzeże UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyNie Sie 09 2020, 18:07;

Zaczerwienił się lekko, słysząc komplement, który padł z ust Morgan. Prawdę mówiąc, czasami miał ochotę oddać trochę własnego rozsądku, aby przekazać go paru mniej racjonalnym znanym mu osobom. Może w ten sposób szybciej wyzbyliby się swoich głupich pomysłów?
Swój swego pozna, Panno Davies – odparł uprzejmie.
Puchon przytaknął żywo na wspomnienie o tutejszych zwierzakach, ciesząc się, że przeszli na nieco bardziej neutralny temat. Gdyby się tak uważniej pochylić nad tematem, to wystarczyłoby przygotowanie jakichś broszurek reklamowych lub krótkiego wykładu zaraz po przybyciu, aby przygotować uczestników wyjazdu na najbardziej powszechne niebezpieczeństwa. Głęboko wierzył w to, że możliwe było zorganizowanie tego w przystępny sposób.
Ciekawe czy inne akademie magii też mają takie problemy. Jakoś trudno mi uwierzyć, że jedynie Hogwart wydaje się taki – zaciął się na dłuższą chwilę, nie mogąc znaleźć odpowiedniej frazy. – Mało zainteresowany kwestiami bezpieczeństwa. Założę się, że jakby dokładnie to sprawdzić to połowa mostów i wież nie jest zabezpieczona.
Akurat na ten temat, prawdopodobnie każdy wieloletni uczeń czy student Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie byłby w stanie napisać niemały elaborat. Chyba tylko ktoś, kto spędzał każdą wolną chwilę w bibliotece lub dormitorium mógł być zupełnie nieświadomy niebezpieczeństw czyhających w zamku na każdym kroku. Chociaż, z drugiej strony? Niektóre magiczne woluminy też potrafiły mieć swoje humory i płatać nieprzyjemne figle.
Aby znaleźć więcej dowodów na to, jak bardzo luźny stosunek miał dyrektor do zabezpieczeń mających na celu ochronę studentów, wystarczyło spojrzeć na szkole boisko. Jak bardzo Ignacy nie kochałby Quidditcha, tak trudno było nie zauważyć tego, że widownia nie była chroniona tak dobrze, jak być powinna. Czy trybuny były obłożone jakimiś wymyślnymi zaklęciami, aby odgonić zbuntowane i żądne krwi tłuczki? Czy teren samego boiska był jakoś zaczarowany, aby zmniejszyć impet uderzenia, kiedy któryś z graczy spadał z miotły? Wystarczyłoby trochę kreatywności i czasu, a wszystko byłoby dużo bardziej bezpieczne. A przynajmniej zmniejszyłaby się drastycznie liczba wizyt graczy w Skrzydle Szpitalnym na długi czas.
Jasne, można było posłużyć się argumentem, że był to element całego doświadczenia, ale nikt nie miał stu procentowej pewności, iż takie tłumaczenie trafi do każdego człowieka. Aż dziwna, że na szkołę już dawno nie nałożono jakichś dzikich kar.
Na najbliższe kilka godzin? Owszem – powiedział, zastanawiając się, jak wiele tego typu zdarzeń jest w stanie przeżyć w ciągu jednego dnia. – Aczkolwiek wieczorem możemy wyjść gdzieś do miasta. Albo jakiegoś inne dnia. Tylko na Merlina, upewnij się, że tym razem będziemy wiedzieć, gdzie idziemy.
Uśmiechnął się lekko pod nosem. Wolał nie pakować się od razu z jednej przygody w drugą. Na ten moment wystarczyło mu starcie z wrzeszczącą klamką, pierwsze spotkanie z duchem staruszki i wdepnięcie w truchło aligatora. Potrzebował chwili czasu dla siebie, aby dojść z tym wszystkim do porządku dziennego. Skoro aż tyle spotkało ich w tak krótkim czasie, to będzie musiał szybko przywyknąć do takiego natłoku drastycznych zdarzeń. A kto wie, co przyniosą następne tygodnie?

@Morgan A. Davies
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Nabrzeże QzgSDG8




Gracz




Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże EmptyPon Sie 10 2020, 23:30;

Nie da się ukryć, że trochę się zdziwiła, kiedy usłyszała z jego strony parsknięcie. Ten tekst był okropnie słaby, beznadziejny i w ogóle dno dna; była tego w pełni świadoma, więc oczekiwała raczej wyśmiania w twarz. Z drugiej strony to było tak żałosne, że reakcja chłopaka zdawała się idealnie wręcz pasować, choć ona sama miała ochotę palnąć się z otwartej dłoni w czoło. Czasem powinna się zastanowić ze dwa razy, zanim coś powie.
Słuchała z uniesioną brwią jego słów, nie wiedząc, czy powinna je wziąć na poważnie, czy wypuścić drugim uchem - w przeciwieństwie do niej nie zdradził się nawet lekkim uniesieniem kącika ust. Jeśli w istocie zajmował się badaniem zwyczajów godowych krokodyli, to zapewne doskonale dogadałby się z duchem Felinusa, który również interesował się tym tematem. Z ciekawością śledziła ruchy jego rąk, kiedy wyjął jakieś pudełeczko, a następnie umieścił coś w buzi. Chyba pierwszy raz coś takiego widziała.
- O wypraszam sobie, nic nie przebije gubienia się, a jeśli twierdzisz inaczej, to musisz kiedyś spróbować gdzieś zabłądzić - zaoponowała, po chwili zdając sobie sprawę, że ten plan miał jedną małą lukę. - Chociaż nie wiem, czy da się spróbować, bo raczej nie da się tego zaplanować - stwierdziła, marszcząc delikatnie brwi, bo nie wiedziała, czy wyraziła się dostatecznie jasno. - Teraz już wiem. Czekam, aż ta informacja przyda mi się w życiu - parsknęła rozbawiona. Jak tak dalej pójdzie, to po całym tym wyjeździe do Luizjany będzie wiedziała o krokodylach więcej niż o innych zwierzętach. W pewnym sensie jej to nie przeszkadzało, bo przecież chciała lepiej poznać tutejsze stworzenia, ale na razie ograniczało się to tak naprawdę tylko do tych wspomnianych gadów.
Coś było w jego uśmiechu - a może i całym chłopaku - że kiedy się odwrócił, również ruszyła z miejsca i zrównała z nim krok.
- Masz tak dobrą orientację w terenie czy prowadzisz mnie na jeszcze większe bagna, żeby tam zostawić na pożarcie? - zapytała, zerkając na niego z ukosa. W gruncie rzeczy nie miała podstaw ani mu ufać, ani tego nie robić, ale fakt faktem, że była teraz niejako zdana na jego łaskę, bo mógł ją stąd wyprowadzić do ludzi. - I skoro nie jesteś badaczem, to czym się zajmujesz?
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Nabrzeże QzgSDG8








Nabrzeże Empty


PisanieNabrzeże Empty Re: Nabrzeże  Nabrzeże Empty;

Powrót do góry Go down
 

Nabrzeże

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Nabrzeże JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-