Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Brzeg rzeki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4
AutorWiadomość


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyCzw Kwi 09 2020, 22:32;

First topic message reminder :


Rzeka


Niedaleko centrum przez miasteczko przepływa niewielki strumyk, który jedynie nadaje uroku okolicy. W ciepłe dni, aż do późnej jesieni, często można zaobserwować ludzi piknikujących przy brzegu wody. Jest to okolica bardzo przyjemna do spacerów zarówno w dzień jak i wieczorami, tak urzekająca, że czasem nawet można zaobserwować tu, zachęcone przyjemnym cieniem i wysokimi trawami, dzikie zwierzęta podchodzące do wodopoju.
Kości wydarzeń:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5638
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Kwi 01 2023, 22:01;

Niektórzy uznaliby, że dwójka Gryfonów nie należała do najbystrzejszych na świecie, że zdecydowanie powinni coś ze sobą zrobić, nieco bardziej się ogarnąć i w ogóle skoncentrować się na tym, co chcieli w życiu ogarnąć. Dotyczyło to głównie Maxa, który ostatecznie za moment miał skończyć studia, miał pracować naprawdę poważnie w Mungu, a zamiast koncentrować się na czarach, nauce i zachowywaniu się, jak przystało na uzdrowiciela, łaził po krzakach, tataraku i nie wiadomo czym jeszcze, żeby ratować jakieś sarny. Trudno było powiedzieć, skąd właściwie mu się to brało i z jakiego powodu przystawał na podobne szaleństwa, ale tak właściwie nie czuł się z tego powodu źle, żeby nie powiedzieć, że czuł się wręcz wyśmienicie. Faktem było, że w tej chwili przypominał lekarza siedzącego od pięciu lat w okopach, ale jakoś się tym szczególnie nie martwił.
- Ty wiesz, że mogliśmy to zrobić z odległości, nie? - stwierdził, kiedy dziewczyna w końcu rzuciła zaklęcie, a jego nagle naprawdę to rozbawiło, gdy zdał sobie w pełni sprawę z tego, jakimi byli debilami. Musieli naprawdę bardziej uważać na to, co wyprawiali, jeśli chcieli to przeżyć, musieli skupić się na tym, czym się zajmowali, a nie na jakimś łażeniu po krzakach.
- Hej, jestem pewien, że jak następnym razem je spotkamy, to przyniosą nam w podziękowaniu dary lasu albo przybędą nam z odsieczą w najmniej spodziewanym momencie, kiedy pomyślisz sobie, że to już twój koniec. Wiesz, tak zawsze jest na filmach - stwierdził, kiwając głową, uważając, że jego stanowisko w tej sprawie jest naprawdę istotne, a co więcej, ma po prostu rację. Brzmiało to, rzecz jasna, całkowicie i niepodważalnie debilnie, ale jemu się podobało.
Jak i cała ta wyprawa, więc nieco żałował, że muszą już wracać, ale faktem było, że leżenie w błocie do usranej śmierci na pewno nie było wskazane. Niby działało zbawczo na cerę, ale jakoś Max nie miał aż takiej ochoty, żeby przekonywać się, czy była to prawda. Nic zatem dziwnego, że przystał na to, żeby wracali, tylko po to, by jako pierwszy wyłożyć się na leżakach, gdy trafili na to zaczarowane miejsce.
- Ty, chyba sam Merlin wiedział, że będziemy potrzebowali takiego miejsca. Należy nam się za nasze wielkie poświęcenie dla okolicznych jeleni. Brakuje tylko drinków z palemką - powiedział, wyciągając przed siebie nogi, kiedy i Harmony zajęła miejsce na jednym z leżaków i mogli po prostu rozkoszować się odpoczynkiem, jaki słusznie należał się im po tej popierdolonej wyprawie.

z.t x2

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySro Maj 24 2023, 18:16;

kostki: 3; amortencja

Ostatni miesiąc był po prostu… chaotyczny. Zbyt chaotyczny, jak na jego upodobania. Zdecydowanie preferował święty spokój, ale jak mógł to osiągnąć, skoro to było tak… trudne? Nie potrafił zapanować nad niczym, co go otaczało, a to było… frustrujące. Chociaż to i tak za mało powiedziane. Nie potrafił zapanować nad swoim czasem, co wcześniej nie przynosiło mu żadnych problemów. Nie mógł się skupić na nauce, co było nie do zaakceptowania. Zbliżał się koniec roku szkolnego, przy okazji jego siedemnaste urodziny, a więc był coraz bliżej momentu, w którym będzie w końcu mógł podejść do egzaminów na teleportację, nawet postarać się o prawo jazdy na magiczne samochody. Na koniec, co najważniejsze, nie mógł zebrać własnych myśli i zająć ich czymkolwiek, a w tym wypadku nawet kimkolwiek innym. Harmony Seaver. Drobna, krzykliwa blondynka. Jego niemal zupełne przeciwieństwo. Gryfonka, która, pomimo swojej postury, potrafiła zaskoczyć krzykliwością, ilością energii, czy nawet samą sobą. Jego też zaskakiwała. Znali się od pierwszej klasy; dzieliły ich ledwo dwa miesiące w wieku, a jednak, przez ostatnie pół roku, zachwycała go coraz bardziej. Tak, zachwycała. Przestał patrzeć na to jak na niespodzianki; jak na sprawy, których tylko nie do końca się spodziewał i nie potrafił na nie w czas zareagować. Patrzył na to wszystko jak na drobne zachwyty. Patrzył na nią tak, jakby była najpiękniejszym ze wszystkich dzieł stworzonych ludzkimi dłońmi. Jak najpiękniejsze z dzieł, stworzone choćby i magią. Ona sama była jak magia. A każda rzecz, jaką robiła, sprawiała, że nie potrafił wyjść z zachwytu. Tak, tak właśnie się wobec niej czuł. Dokładnie takie odczucie miał w swojej głowie. Zachwyt.

Już nawet nie zauważył, kiedy zaczął dosłownie ignorować obecność Orfeusza. Jakoby ten przestał wywoływać na nim jakiekolwiek wrażenie, a jego nieuchwytna muza taką właśnie miała pozostać. Oddaloną od niego; istniejącą jedynie w jego dziełach, które i tak nie były już aktualne. Nie zauważył, kiedy to kolejne szkice przestały być męskimi dłońmi o długich palcach, a stały się delikatnymi, dziewczęcymi twarzami, o najpiękniejszym z uśmiechów, jaki tylko było dane mu widzieć. Nie zauważył, kiedy mała łyżwiarka pojawiała się w jego głowie coraz częściej, ale jeżeli miał być z samym sobą szczery, nawet mu to nie przeszkadzało. Komponował, a w głowie miał obraz Harmony, sunącej po lodzie do kolejnych dźwięków spod jego palców. Tak bardzo chciał, żeby to mogło się spełnić. Tak bardzo chciał, żeby każdy kolejny z jego utworów był potencjalnym podkładem muzycznym do jej kolejnych występów, nawet tych prywatnych. Nawet tych, które będzie mógł oglądać sam.

Chciał komponować dla niej. I tylko dla niej. Dla nikogo innego. Była chyba jedną z niewielu osób, przy których czuł tak ogromny komfort, gdy tworzył. I nie potrafił zrozumieć, czy to po prostu przez zaufanie, jakim ją darzył, czy to fakt, jak bardzo ją lubił, a może…

Ty, ja, spacer? Będę czekał przy schodach. Było ciepło. On i tak nie potrafił skupić na czymś sensownym. Mógł ją wyciągnąć na wspólne wyjście. Po prostu się przejść i nic więcej. Nie, żeby planował zaproszenie, które może mu w ogóle nie wyjść. Mógł się po prostu zestresować. Dlatego przez cały ten czas nawiązywał do czegoś zupełnie innego.

- Jak się w ogóle czujesz? - nie odzywał się z własnej woli. Nieintencjonalnie był niedostępny też i dla niej. Nie licząc pojedynczych lekcji. Przypadkowych spotkań. Krótkich konwersacji przez wizzengera. I na bieżąco obserwowania jej poczynań na tle sportowym. - Kiedy znowu na lód? - oczywiście, że chodziło mu o zawody. Mógł o nich słuchać niemal nieustannie. Mógł tak naprawdę jej słuchać bez przerwy. Dlatego patrzył na nią i nawet drobno się uśmiechał, prowadząc ją nad rzekę w Hogsmeade. Po prostu. Nie spodziewał się, że zastaną tu… Kącik relaksacyjny? Wybornie; chyba ich dwójce było to naprawdę potrzebne. Wziął swojego drinka, usiadł na leżaczku, oczywiście upewniając się, że wszystko w porządku z Moony i…

Jakoś tak nagle wszystko zaczęło pachnąć ładniej. Bardziej cytrusowo. On sam poczuł się tak, jakby zaczął odpływać. Czy… ten napój miał jakieś procenty? Nie, to chyba nie to. To chyba coś innego.

Patrzył na blond Seaverównę z małym uśmiechem na ustach. Nieco się rozpływał, faktycznie. Czuł się jakby lżejszy. I nawet nie zdążył zareagować; jakby podświadomie wyciągnął własną dłoń w jej kierunku. Siedzieli dosyć blisko siebie, więc nie było problemem, żeby ujął jej rękę we własną, delikatnie i dość ostrożnie, kciukiem przejeżdżając po jej knykciach. I nadal jej słuchał.

Dopiero z pierwszym łykiem zorientował się, czym było uczucie, które męczyło go od tak długiego czasu. Uczucie, którego nie potrafił wyjaśnić. Miłość. On się zakochał. Zabawne, nigdy nie myślał, że odczuje coś takiego, a jednak. I chyba pierwszy raz pozwolił sobie odpłynąć we własnych uczuciach…

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySro Maj 24 2023, 19:49;

Chaotyczność dopadła także i ją, w dodatku w najmniej spodziewany czy chciany sposób. Nie potrafiła nawet dokładnie powiedzieć, co się stało, kiedy to już się działo, brutalnie wyrywając ją z komfortu jej codzienności w sam środek czegoś, co całkowicie, absolutnie i obezwładniająco ją przerosło. Wszystkiego było za szybko, za dużo, zbyt głośno nawet jak na nią, a uporczywe, męczące myśli nie przestawały krzyczeć i napływać z każdej strony, gubiąc ją coraz dalej. Nie potrafiła zupełnie odnaleźć samej siebie, mając wrażenie, jakby przez ostatni miesiąc tylko rzucało nią między następnymi wydarzeniami, czekając, aż się złamie. Walczyła z nimi wręcz na złość wszechświata, nie była to jednak walka ani sprawiedliwa, ani chociaż wyrównana. Na początku te buty, które, choć udawało się utrzymać przy działaniu, nie były w żaden sposób bezpieczne. Później Max postanowił ot, tak wrócić, poprzewracać jej dzień do góry nogami, wnieść tyle śmiechu ile tylko się dało i… Zniknąć. Poszukiwania go prowadziły zupełnie donikąd, a rewelacja za rewelacją tylko bardziej niszczyły nadzieje na jego odnalezienie, niż prowadziły do rozwiązania, sprawiając, że jedyny koniec, jaki mogła dostrzec to ten najbardziej niewłaściwego koloru. A do tego wszystkiego media postanowiły zabawić się z jej wizerunkiem i dobrą opinią. To był niby tylko głupawy artykuł na jakimś szmatławcu, ale gdy ona sama robiła wszystko i z całych sił, mimo kontuzji, bólu, niebezpiecznego sprzętu, mimo że każdy dzień spędzała na dyskomforcie zarówno w rehabilitacjach jak i jeszcze gorszym podczas treningu, byle tylko utrzymać podium, był to cios, który ranił mocniej, niż chciałaby przyznać. I niż powoli byłaby w stanie przyjąć.

Ty, ja, spacer? Będę czekał przy schodach.

Wzięła głęboki oddech i… Uśmiechnęła się, jakby odzyskała błogość. Nie, coś więcej. Grunt pod nogami.

Nawet nie wiedziała, kiedy przytłamszona tym wszystkim przestała się skupiać na nauce i po prostu wisiała w swoich myślach w ciemnych, odległych miejscach, którymi zaskakująco wcale nie były dla niej notatki z zaklęć. On sprowadził ją z nich jedną wiadomością. Przy całych tych niepewnościach, trudach i przeszkodach, nagle poczuła się bezpiecznie, stabilnie, tak jakby weszła do domu po długiej nieobecności i poczuła znajomy zapach, konkretnych czterech ścian, nawet jeżeli zdążyły w czasie rozłąki trzy razy zmienić kolor. Artie zapewniał jej komfort, jakiego nawet nie wiedziała, że potrzebuje i jakiego nikt inny wokół siebie nie roztaczał w tak prosty, naturalny sposób. On był przy niej, nawet samą wiadomością niemalże mogła usłyszeć spokojny głos, od którego humor sam jej się poprawił.

Na zewnątrz wyszło słońce.

Nie czekała na nic, natychmiast założyła wygodne buty i wybiegła z pokoju, spiesząc się na spotkanie, jakby to miało odejść, chociaż wiedziała, czuła całym sercem, że przecież Artie by nie uciekł. Że będzie na nią czekał, nieważnie, gdzie teraz się nie krzątała, czy to ciałem, czy myślami. Bezpieczna ostoja.

Zaskakujące, jak przez wiele lat znajomości można było kogoś poznać tak bardzo, że sama relacja z nim stała się tym miejscem, domem. Nie umiała tego inaczej opisać czy zrozumieć, gdyby miała to wytańczyć, zabrakłoby jej lodu i tchu, po prostu tak było. Fakt tak pewny i niezaprzeczalny jak rumieńce na jej twarzy i nagła radość, gdy go zobaczyła. Chwila, krótka sekunda, w której serce jej przyspieszyło, gdy po prostu podeszła się przytulić. Wtulić. Odnaleźć. Wzięła głębszy oddech, zaciągając się jego zapachem i, jakby nic nigdy się nie stało, jakby maj wcale nie wisiał nad nią burzowymi chmurami, uśmiechnęła się szczerze, promiennie, w sposób, który powoli stawał się gestem dla niego. Ruszamy?, zaćwierkała, po prostu dając się prowadzić. Nawet jej własne tempo przy nim zwalniało, znajdując ten obezwładniający spokój.

Nie przeszkadzała jej cisza i milczenie, przynajmniej nie przy Artiem. Zazwyczaj była tą, która z bezdźwiękiem walczyła całą sobą, swoją energią i krzykliwością, kiedy brawurowo zapowiadała najnowsze pomysły i przygody. Teraz? Teraz mogła cieszyć się chwilą bliskości. Gdy byli razem, swoboda znajdowała się nawet w cichym oddechu.

Nawet w pytaniu, które zdawałoby się, że powinno ją przytłoczyć, złamać całą otoczkę subtelnego, miękkiego rozluźnienia. Wcale tego nie zrobiło, wręcz przeciwnie, delikatnie zachichotała, kręcąc głową z niedowierzaniem.

- Chyba jestem na fali, skoro pismadełka postanowiły potraktować moje łyżwiarstwo jako gorący temat? - prychnęła, samej sobie się dziwiąc, że mogła ot, tak mu o tym powiedzieć. Lecz znowu, kluczem była jego obecność. Ostatnio rzadko się widywali, stęskniła się, szczerze i z całego serca czekała na takie właśnie momenty jak ten teraz. Kolejny już raz naszła ją myśl tak dziwnie obca, a zarazem bliższa niż cokolwiek innego, mogłaby się do tego przyzwyczaić. - Prawie co weekend… Szalone tempo, chociaż następny chyba dopiero za dwa tygodnie, wiesz, w ten wszystkie wydarzenia są odłożone - miała ochotę ugryźć się w policzek, jak mógłby nie wiedzieć? Przygotowania do balu Beltane trwały i powoli dobiegały końca, a wszelkie inne życie kulturalno-rozrywkowe po prostu ucichło, dając czarodziejom czas na świętowanie. - A ty? Powinnam wyciągnąć cię gdzieś wcześniej i sama sprawdzić, żeby egzaminy cię zupełnie nie zjadły, przepraszam - i podarowała mu kolejny z uśmiechów, który już nie był Seaverowym, w którym oprócz radości było przede wszystkim ciepło. Przywiązanie. - Poprawię się, obiecuję! - zachichotła, a zaraz na ich drodze stanął kącik relaksacyjny.

To chyba znaczyło, że mogli zacząć już się poprawiać, choć tak naprawdę do poprawy nie było niczego. To, co mieli, jak mieli, było… Przyłapała się na tym, że chyba pierwszy raz komfort na chwilę się rozpłynął, jakby pod brzmieniem słowa wystarczające. Nie chciała się na tym skupiać, zdecydowanie nie teraz, czuła się na to zbyt dobrze, zbyt szczęśliwa. Po prostu zamówiła picie, jedną z ciekawszych herbat i zajęła miejsce na leżaku, delektując się pogodą, towarzystwem i…

Dotykiem.

Jeżeli chciała nie myśleć, czy ich relacja było dokładnie taka, jaka być mogła, to naprawdę jej to nie wychodziło. Nie cofnęła jednak dłoni, jak mogłaby zrezygnować z tego ciepła? Sama trochę się rozpłynęła, przymknęła oczy, wystawiając się bardziej w stronę przyjemnego słońca i uśmiechnęła pod nosem, błogo, niezaprzeczalnie radosna. Miała wrażenie, że jej policzki znów zdradzały ją przed każdym i tylko złośliwie nie przed nią samą, gdy trochę ją zapiekły, wcale nie od majowych promieni.

- Nawet nie wiesz jak tego potrzebowałam - westchnęła w końcu, sama nie wiedziała, czy bardziej ze śmiechem czy z przejęciem, było to po prostu szczere i całkowicie skierowane do niego uczucie, które zawierało zbyt dużo osobnych emocji, przeżyć i wdzięczności za ten dzień, by można było zamknąć je w jakiekolwiek klamry. - To nie był prostu miesiąc - słowa te popłynęły same, niemalże bezwiednie, kiedy całą sobą czuła, że mogła powiedzieć mu wszystko. Ścisnęła lekko jego dłoń, lustrując jego własne ruchy, kciukiem wodząc po delikatnej skórze, niespiesznie kręcąc na niej kółka, jakby samym tym gestem chciała powiedzieć “dziękuję, że jesteś”.

I nie przestawaj.


Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyCzw Maj 25 2023, 00:55;

- Jest dobrze - odpowiadał tak zawsze. Za każdym razem. Każdemu i na niemal wszystkich okazjach. Nawet jeżeli nie było dobrze. Nawet jeżeli był w najgorszym możliwym momencie. W tej właśnie chwili jednak czuł, że to była jedyna słuszna odpowiedź. Pomimo egzaminów, zajęć, wszystkich trosk, które miał na głowie, właśnie w tym momencie czuł, że wszystko z niego wyparowało. Całe te złe emocje. Może to przez jej dotyk, obecność, albo słowa, jakie do niego kierowała. Może to jej prezencja. Może fakt, że… była. I dawała mu to specyficzne poczucie w dole brzucha; czy to były te słynne motylki? Czy on naprawdę właśnie teraz ich doświadczał? Jeżeli tak… to był pierwszy raz, kiedy w ogóle czuł się w taki sposób. A to oznaczało, że to była faktyczna miłość. A przynajmniej wszystko na to wskazywało. Wszelkie jego reakcje, odczucia, a do tego ten dziwny szum w głowie, kiedy tylko patrzył na jej twarz. I cieszył się jej szczęściem. Jak dobrze było widzieć ją zrelaksowaną, uśmiechniętą i…

Jakby jego organizm działał normalnie, pewnie byłoby jeszcze mocniej widać jego zawstydzenie. Na ten moment jedyne, co mógł zrobić, to tylko nieznacznie przekrzywić głowę, jakby nie chciał patrzeć wprost na jej oczy. Wprost na jej twarz. Miał wrażenie, że całe te uczucia są na nim wymalowane, a… to nie było normalne. Ukrywał je przecież tak dobrze; dlaczego nie potrafił przestać się delikatnie uśmiechać, patrząc na jej twarz? Dlaczego nie umiał zapanować nad odruchowym głaskaniem jej dłoni? Jakby nie ten gest i drink w drugiej dłoni, pewnie teraz chowałby się za własnymi palcami. Albo drapał tył swojej głowy. Kręcił palcami własne włosy. Dlaczego się tak niemiłosiernie tym wszystkim stresował? I nie wiedział, co do końca robić, poza… zaufaniem własnym instynktom. Te chyba lepiej od niego wiedziały, co należy robić w tej sytuacji.

- Mhm… A pomyśleć, że najgorsze egzaminy będą dopiero za rok… - kończące szkołę. Otwierające możliwość potencjalnego studiowania. Dla niego bezzwątpienia jedne z najważniejszych; naprawdę zależało mu na tym, żeby kontynuować edukację. Poznawać więcej. Dowiadywać się więcej. Uwielbiał się uczyć. Może to był powód, dlaczego znajdował się w akurat niebieskim, Hogwarckim domu. Ścisnął jej dłoń, w końcu decydując się odwrócić od niej spojrzenie i skupić się na moment na wodzie. Pomyśleć, że fascynowała go niemal tak bardzo, jak przerażała…

W ciszy dopijał drinka. Cieszył się majowym ciepłem, choć nieszczególnie przepadał za słoneczną pogodą. Preferował deszcz i chłód, ale… Moony wyglądała tak pięknie w słońcu. Była taka… jej skóra wydawała się wręcz błyszczeć. W tym momencie mógłby ją nawet narysować, ażeby tylko zachować ten widok na zawsze. Mógłby wpatrywać się wciąż na jej twarz, ale… nie w tym momencie. Coś sprawiało, że po jego ciele rozchodziło się gorąco, kiedy teraz na nią patrzył. Dlatego… poczeka, aż naczynie będzie puste, zanim odwrócił głowę w jej stronę. Zanim znów spojrzał na jej twarz, a jego usta same utworzyły uśmiech.

- Mam… mam do ciebie ważne pytanie, Moony - aż wstał z wygodnego siedzenia, nie puszczając jej dłoni. Pomógł i jej wstać; westchnął i dopiero uwolnił ich ręce; uniósł dłoń do swojego karku i podrapał się po nim, odwracając od niej wzrok. Znowu. - Ale… może zaraz. Chodź, przejdźmy się jeszcze - zaproponował, idąc przed siebie. Spojrzał, czy idzie za nim; zaproponował jej nawet swoje ramię, żeby się za nie złapała. W myślach wyzywał się za to, że nie potrafił po prostu zapytać wprost. Za to, że po prostu się wstrzymywał. I nie potrafił nic z tym zrobić. - Ładna dziś pogoda, prawda?

To nie było pytanie, które chciał zadać, ale już postanowił w to lecieć. Nie potrafił znowu na nią spojrzeć. Po prostu… nie był w stanie. Nie rozumiał. Patrzył przed nich, żeby przypadkiem nie wpadli do wody. Żeby nie zrobili sobie żadnej krzywdy. Żeby Moony nie pobrudziła sobie butów. Nie mogła przecież wyglądać… mniej idealnie.

Nawet nie wiedział, czy oduczy się patrzeć na nią w innym świetle.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyWto Cze 13 2023, 17:06;

Jest dobrze zaszumiało jej w głowie bardziej, niż mogły to zrobić jakiekolwiek wielkie epitety. Chyba nie było bardziej właściwego określenia, w swojej prostocie zawierającego wszystko to, co się między nimi działo. Bo prawda była taka, że nie miała najmniejszego pojęcia co to było dokładnie. A może lepiej byłoby powiedzieć czym to było dokładnie? Ich przyjaźń zawsze wydawała jej się jedną z najstabilniejszych rzeczy na tym świecie, cokolwiek by nie miało miejsca, gdziekolwiek by nie byli, byli przyjaciółmi. Wiedziała to tak mocno i powtarzała z takim zapałem, że nie zauważała nawet, kiedy przyjaźń stawała się coraz bardziej otwarta na nowe interpretacje. Kiedy mieściła w sobie silną tęsknotę, pełne zrozumienie, całkowite poświęcenie, absolutny, domowy wręcz komfort, coraz mocniejsze przytulenia, intymniejsze bliskości, codzienne troski i myśli, po prostu i całkowicie o sobie nawzajem.

Tak długo był jej stabilną i niezmienną ostoją, tak długo ona była tym samym dla niego, albo przynajmniej chciała i starała się nią być, że gdy w końcu pole do interpretacji się skończyło, gdy zabrakło miejsca na ukryte, nieświadome intencje w ich własnej, wspólnej przyjaźni, poczuła się, jakby zaraz miało zmienić się wszystko. Jakby całe te słowa i długie rozdziały ich relacji miały wywrócić się do góry nogami. A przy tym wszystkim i tak czuła spokój.

Jak mogłaby nie czuć, kiedy trzymał jej dłoń?

- Nie strasz nawet, nie wyobrażam sobie tego - gdyby miała wolną dłoń, pewnie złapała by się za głowę, ale zamiast tego po prostu chichrała się w głos. Schodził z niej cały stres, rozpływał się w śmiechu. Gdy byli razem wszystko było dużo prostsze.

Blask słońca rozpływał się różową barwą pod przymrużonymi powiekami, ale nawet spod nich czuła na sobie wzrok chłopaka. Uśmiechnęła się szerzej, otwierając powoli oczy z miną, jakby chciała się go radośnie spytać ”co tam?”, a gdy jej zieleń spojrzenia spotkała się z jego własną, rozpłynęła się jeszcze trochę bardziej. Czuła… Sama nie wiedziała, jakby rozbroił ją jeszcze trochę, tym swoim uśmiechem dając jej zupełnie inne odczucie ciepła, dotkliwsze i bardziej obecne od tego słonecznego.

Nie chciała jeszcze wstawać, nie chciała, żeby to się kończyło, żeby cokolwiek zaburzyło chwilę relaksu i tego niesamowitego, miękkiego komfortu. Ale jeżeli sam to zaproponował… Chyba mogło być tylko lepiej? Nie uwierzyłaby, gdyby ktoś powiedział, że Artie miał zrobić coś, co by im mogło zaszkodzić.

Zmarszczyła lekko brwi, słysząc tę zapowiedź i ścisnęła jeszcze jego dłoń, jakby chciała powiedzieć, że mógł powiedzieć jej wszystko. Bo naprawdę mógł. Była gotowa przyjąć każdy sekret i problem jak swój własny, by mogli razem się z nim zmierzyć. Przecież byli drużyną od dnia jeden.

- Pytaj o co chcesz - zapewniła, nim puścił jej rękę. Może i odczułaby jakieś drobne uczucie pustki, nieprzyjemny chłód na dłoni, ale zaoferował jej ramię tak szybko, że jeszcze nie zdążyła się zachmurzyć, a rozpromieniła się bardziej.

Nie naciskała na niego, do niczego nie zmuszała, dała mu czas na ułożenie właściwych słów, czymkolwiek by one nie były, gdy ona sama cieszyła się pogodą. Co jakiś czas przeskakiwała z nogi na nogę, innym razem po prostu zerkała na Artiego z czułością, przywiązaniem i tym samym, dziwnym uczuciem, które nawiedzało ją ostatnio z każdą myślą o chłopaku. Nie było to nic nieprzyjemnego, wręcz przeciwnie, zdawało się jedynym właściwym sposobem, w jaki mogła się przy nim czuć, w jaki mogła kierować do niego wszystkie swoje emocje - z najszczerszym oddaniem i… No właśnie. Możliwe, że gdzieś w głębi już zdawała sobie sprawę, czym to było. Co kryło się za jednym, urywanym oddechem, niż rozpływała się do normy pod jego obecnością. Czym było to nagłe, szybsze zabicie serca, gdy widziała go pierwszy raz danego dnia i czemu wręcz wyrywała do niego z otwartymi ramionami, szukając jego ciepła. I dlaczego tak bardzo starała się, żeby czuł się przy niej dobrze, chciany, akceptowany, by mógł być bez skrępowania sobą, ze wszystkimi kantami i ostrościami, które nie tak dawno przed nią osłonił. Chciała się o nie ranić i kłóć, jeżeli to by sprawiło, by jego dotykały rzadziej.

- Idealna na spacer - zachichotała z rozbawieniem, ściskając mocniej jego ramię, wręcz się do niego przytulając. Próbowała ciekawsko znów złapać jego wzrok, jakby to właśnie w spojrzeniu miała znaleźć właściwe pytanie, ale Krukon odwracał od niej głowę. - Hej… - mruknęła dużo spokojniej, ciszej, wyciągając wolną dłoń, by poprawić mu niesforne blond loczki, muskając przy tym opuszkami palców jego skórę. Były to gesty, których przyjemność i ciepło odkryli nie tak dawno, w skrzydle szpitalnym, a które czuła, że już zostaną jej w nawyku. Nie chciała, by wychodziły z jej nawyku, ani by musiała się do tego zmusić, żeby je wymazać z pamięci. - Coś cię trapi?

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyPią Sie 18 2023, 12:18;

Stopniowo zaczął sobie zdawać sprawę z tego, co było składnikiem “wyjątkowym” napoju, który przed momentem miał jeszcze w dłoni. Napoju, który przecież zaakceptował w dobrej wierze; miał się całkiem zrelaksować, prawda? A to miało mu to ułatwić. I chociaż jedyne eliksiry, które go interesowały, to były jego leki, nie mógł nie zauważyć ciekawej zależności smaku oraz zapachów, które jeszcze moment wisiały w powietrzu. I tak jak zapach deszczu, tak niepasujący do pogody, oraz zapach ogniska, którego przecież nigdzie dookoła nie widział, znikły, tak pozostał jeden. Cytryna z pomarańczą. Dwa charakterystyczne cytrusy, które czuł od Harmony. Czy zdarzyło mu się to kiedykolwiek już zauważyć? Fakt, że pachniała tak, jak warzona na jednych zajęciach amortencja? Najsilniejszy z eliksirów miłosnych, którego zapach zależał tylko i wyłącznie od osoby, której dane było go wąchać?

Z czasem też zaczęło do niego docierać, że przecież Moony pachniała tak zawsze. Wyglądała jak najszczęśliwszy promyczek słońca, jej uśmiech mógł porównać do przyjemnych łaskotek, które sprawiały, że sam chciał się tylko uśmiechać. Nieustannie. Przez jedno spojrzenie. I była najprawdziwszym cudem – małą kulką energii, rozpromienioną; pełną najpozytywniejszej energii. Tak bardzo niepasującą do niego, a jednak pachnącą cytrusami. Pachnącą tak, jak jego ulubione zapachy, dość specyficznie oddziałujące na jego nos i receptory węchu. Zachwyt. Naprawdę nie było innego słowa, którym mógłby ją określać. I pomyśleć, że nawet pod wpływem amortencji, która to teoretycznie powinna raczej zachęcić go do sprzedawcy, był wpatrzony w nią niczym w najpiękniejsze dzieło, jakie było mu dane oglądać. I pomyśleć, że on naprawdę myślał, że to tylko przyjaźń, obierająca zupełnie inny tok przywiązania. Nie, to nie tak. Och, jak on by chciał rozumieć te wszystkie dziwne uczucia, które teraz w sobie miał…

… bo w tej sytuacji było to nijak pomocne. Chciał móc ją zapytać – po prostu. Najzwyczajniej. Najlepiej jeszcze z przytupem, a więc musiałby się jakoś ładnie uśmiechnąć. Naprawdę ładnie. I postarać się przy okazji nie wpaść do wody jak ostatni debil, bo wtedy cały czar by prysł. Nie miał pojęcia, czemu go to tak stresowało; przecież zapytał ją już, czy pójdą na najbliższy bal, a przynajmniej tak mu się kojarzyło, ale… Nie, nie rozumiał. Bardzo dziwnie się z tym czuł. Nie potrafił zrozumieć.

Nawet jej słowa mu nie pomogły. Jeszcze bardziej się… speszył? Może raczej zawstydził; w tym momencie właśnie to słowo mu bardziej pasowało do sytuacji. Wydawało się odpowiedniejsze i bardziej na miejscu. I nawet jeśli te drobne gesty, które wykonywała w jego stronę, były czymś, do czego teoretycznie zdążył przywyknąć, był… nieco bardziej zakłopotany tym nagłym gestem, co próbował za wszelką cenę ukryć. Jakby chciał, żeby to było takie proste; nie mógł przecież iść wzdłuż brzegu w nieskończoność, a ona przecież nie będzie wiecznie nań czekać, racja?

- Nie, to nic takiego, ja… - po prostu westchnął. Stanął w miejscu. W końcu odwrócił głowę w jej stronę, próbując nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Jak to robiła, że mogła się w ogóle nie starać i wyglądać tak pięknie? Pozwolił sobie na jeszcze jeden uśmiech, zanim na moment całkiem spuścił głowę. Miał się odwrócić i iść dalej, ale coś go zatrzymywało. I nie wiedział, czy to zbierająca się w nim odwaga, czy to po prostu fakt, że w każdym momencie mógł wpaść do wody, ale… Stał tak. Kilkanaście sekund. - Czy chciałabyś pójść ze mną na bal? - najpierw podniósł głowę, a później dopiero zapytał. Bez tak szerokiego uśmiechu. Nawiązywał z nią kontakt wzrokowy. - Znaczy, um, ja… - i ten cały czar pewnego siebie Artiego prysł, kiedy tylko zorientował się, że w końcu to powiedział. Zajęło mu to… moment. Niedługi, ale przez te kilkanaście sekund patrzył jej prosto w oczy z małym, niemal uroczym uśmiechem na wargach. Dopiero po ich upływie odwrócił wzrok i, gdyby nie anemia, pewnie byłby w tym momencie oblany rumieńcem. Czasami opłacało się chorować.

- Zrozumiem, jeżeli ktoś już cię zaprosił, wiesz… - mógł się pospieszyć. Nie odkładać tego na ostatnią chwilę. Z drugiej strony, przecież sam pytał, czy poszłaby z nim na bal, przy tym niefortunnym wydarzeniu ze skamienieniem… Och, Moony, musisz mu jeszcze sporo rzeczy wybaczyć. Po prostu go za bardzo onieśmielasz swoim urokiem, a on sam jeszcze nie za bardzo wie, jak sobie z tym wszystkim poradzić. - Ale pomyślałem, że… fajnie byłoby pójść… no wiesz. Razem. Jak… przyjaciele?

Ile by dał, żeby w tym momencie zabrakło mu języka w gardle i nie powiedział tego, co powiedział. A ile więcej by dał, żeby ten stan przyjacielstwa był zupełnie inny…

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyPią Sie 18 2023, 14:07;

Nie do końca wiedziała, dokąd to wszystko miało prowadzić, dokąd Artie ją prowadził. Ale ufała mu tak bardzo, że to nie miało znaczenia. W żadnym kontekście. Nie przejmowała się dokąd właśnie szli, ani tym, gdzie zmierzała ich rozmowa. Była zupełnie spokojna. Szczęśliwa. I chociaż uśmiech zdawał się być jej najczęstszym dodatkiem, a radość podstawową emocją towarzyszącą jej od świtu do nocy, teraz była wręcz zachwycona. Czym dokładnie? Tego też nie umiała przypisać, nie chciała się nad tym zastanawiać, zaprzątać sobie myśli niepotrzebnym teoretyzowaniem, kiedy mogła po prostu cieszyć się wspólną chwilą. Miała wrażenie, że ostatnio cały ich czas spędzany razem należał do tych cennych, istotnych momentów, nawet jeżeli tak jak teraz polegały tylko na spacerze. Może to właśnie nimi była zachwycona - momentami? Albo tym, z kim je spędzała - zachwycona nim? To wcale nie byłoby ani dziwne, ani niezwykłe. Nieustannie ją zaskakiwał, za każdym razem, gdy zdawało się jej, że już go poznała, że mogła powiedzieć z pewnością i dumnie uniesionym noskiem, że wiedziała wszystko, on udowadniał jej w jak wielkim błędzie była, zabierając ją w kolejną podróż. Poznawanie go było niekończącą się przygodą, z której za nim w świecie by nie zrezygnowała. Nie znała ich finalnej destynacji, nie wiedziała nawet, czy taką mieli, ale była absolutnie pewna, że to właśnie na tej drodze chciała być. Ucząc się kolejnych, nowych zachwytów.

Przystanęła razem z nim, czekając. Nie przeszkadzało jej to. Mogła czekać i cały spacer, a nawet dłużej. Mogła czekać tyle ile trzeba było, jeżeli chodziło o niego. Nawet jeżeli skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie spieszyło jej się do poznania tego tajemniczego coś powiedzieć. Nie należała do osób cierpliwych, jeżeli coś ją zainteresowało, chciała to odkryć od razu, jeżeli coś skradło jej uwagę, pragnęła w momencie znaleźć wszystkie tego sekrety, jeżeli za rogiem czaiło się coś ekscytującego, potrzebowała przeżyć to natychmiast. Przy Artiem, choć po tylu latach przyjaźni wciąż tego nie rozumiała i coś czuła, że zrozumienie zwyczajnie nie przyjdzie, czekanie też było częścią tej przygody. Zawieszenie w zachwycie.

Gdy tylko na nią spojrzał, uśmiechnęła się promienniej, słodziej, jej policzki uniosły się uroczo w górę, a przy kącikach ust powstały dołeczki, jakby ten jeden poświęcony wzrok, jeden nieśmiały uśmiech, naprawdę rozjaśniły jej dzień. Bo tak faktycznie było. Cała przez to była uśmiechem, nawet w tej radości uniosła ramiona, jakby mimika to było za mało, by wyrazić wszystko.

Omal nie prychnęła śmiechem, nie z niego, nie na pomysł zaproszenia, a na to, że naprawdę myślał, że mogłaby zapomnieć o tym, jak to on zaprosił ją. Tamtego dnia… Gdy tak pięknie go skamieniała. Przyglądała mu się błyszczącymi od wesołości oczami i mocniej zacisnęła usta, chichot powstrzymując w wyraźniejszym uniesieniu kącików. Promieniała. I była tak absolutnie rozbawiona i zachwycona zarazem, że nie mogła tego nie wykorzystać. Nie była nieśmiała, ale jak mała dziewczynka splotła za plecami ręce i zaczęła się krecić na boki, jakby w zastanowieniu, chociaż na jej twarzy nie było nic poza absolutną pewnością i szczęściem.

- No wiesz… - zaczęła śpiewnym tonem, robiąc pierwszy, niewinny kroczek. Przecież widziała, jak zerkał na wodę, więc, w tej swojej małej zabawie, zaczęła powoli go obchodzić, żeby w końcu to ona stała od strony rzeki. - Faktycznie ktoś mnie zaprosił - wyćwierkała, przystając przed nim gdy za jej plecami szumiała woda, odcinając ją od niego, jakby właśnie stanęła pomiędzy nim a niebezpieczeństwem. - I z tego co pamiętam już z tym kimś zgodziłam się pójść na bal - uśmiechnęła się w końcu szeroko, z lekkim, dziewczęcym chichotem. - Ale nigdy nie dostałam podwójnego zaproszenia, jest to bardzo komplementujące! - powiedziała słodko, patrząc mu prosto w oczy miękkim spojrzeniem. - Więc tak, podwójnie przyjmuję zaproszenie - dygnęła lekko, jakby właśnie była księżniczką z bajki, zaproszoną na bal. Trochę tak się właśnie czuła. - Bardzo chętnie pójdę z tobą na bal.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptyPią Sie 18 2023, 22:15;

I w ten prosty sposób sprawiła, że Arthur Gadd, spokojny i opanowany Krukon, powoli czuł, jak traci nad sobą kontrolę. Początkowo był zmartwiony – jak to, spóźnił się? Ktoś inny zdążył zadać jej pytanie, którego zadanie kosztowało go tyle nerwów? Nie, przecież sam ją zapytał, ale… wtedy nie miał prawa wiedzieć, że bal faktycznie się odbędzie. Dlaczego więc tak bardzo się tym wszystkim zestresował?

Właściwie, jakby Harmony się nie zgodziła, w życiu by na ten bal nie poszedł. Nie ma takiej opcji – nawet nie ciągnęło go w takie miejsca, a tym bardziej do ludzi. Co on miałby niby robić na balu całkiem sam? Nie miałby chyba z kim rozmawiać nawet; to nie były miejsca dla niego. Co najwyżej wpadłby ledwo na moment, zrobił te wszystkie rytuały na szczęście i zniknął, zanim to wszystko by się zdążyło porządnie rozwinąć. A tak, teraz... mógł snuć dopiero sny o tym, jak dobrze będzie bawić się w towarzystwie Moony, bo przecież teraz nie dość, że musiał się pojawić, to jeszcze musiał dotrzymywać jej towarzystwa. I zapewnić odpowiednią zabawę.

Był tak szczęśliwy, że nawet zapomniał o tym, że ani słowa nie wspomniała o jego zaznaczeniu, że idą jako przyjaciele i nic więcej. Ale nie zamierzał tego roztrząsać. Chciał żyć chwilą. I dlatego skłonił się jej, niczym królewicz swojej królewnie...

Tylko po to, żeby stracić równowagę na i tak śliskim gruncie. Mruknął jedynie z niezadowolenia, ale tym razem nic by go już nie uratowało przed upadkiem do rzeki. Dobrze, że to był leniwy i spokojny strumyk, choć minął dobry moment, zanim jego głowa znalazła się nad powierzchnią. Wyciągnął nawet swoją dłoń w kierunku Gryfonki, korzystając zapewne z pomocy, żeby wydostać się z wody i popatrzył na siebie.

- Najwyraźniej wyczerpałem zapas szczęścia na dzisiaj - zażartował, patrząc na samego siebie w tym stanie. Co innego mógł powiedzieć? Zgodziła się pójść z nim. Co z tego, że drugi raz. Oficjalnie miał swoją partnerkę. - Odebrać cię wcześniej? - spojrzał na nią. Cały mokry. Nawet mu nie przeszkadzało to, w jakim był teraz stanie.

@harmony seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Sie 19 2023, 00:47;

Obserwowała jego reakcję z najszczęśliwszym uśmiechem i błyszczącymi psotnie oczkami. Chciała go trochę zaskoczyć, ale nie sądziła, że zrobi to aż tak bardzo i musiała przyznać, że było to nawet bardziej niż trochę urocze, gdy zdał sobie sprawę, że od początku chodziło o niego. Jak mogłoby nie chodzić o niego? Przecież, pod koniec dnia, to zawsze był on. On do którego pisała. Którego nocą wciągała w problemy. Z którym dzieliła się odkryciami i którego nie mogła się doczekać u swojego boku na kolejnej przygodzie.

To zawsze był on.

Chciała z nim iść. Gdyby mogła teraz usłyszeć jego myśli to chyba walnęłaby go przez łeb albo dała całusa w policzek. Jedno z dwóch albo nawet oba na raz. Niczego nie musiał i zawsze zapewniał jej dobrą zabawę. Od zawsze i wierzyła, że na zawsze. Nie widziała sytuacji, w której mogłaby się z nim źle bawić. Każda chwila z nim była bezcenna i…

- Artie! - pisnęła ze śmiechem, gdy chłopak wpadł do wody. Zaraz zeszła do niego kawałek, pilnując, by się nie wywrócić i podała mu rękę. Chwilę nawet źle czuła się z tym, że się zaśmiała, w momencie przestraszyła się, że coś mogło się stać, obejrzała go zmartwionym wzrokiem.

A jemu humor dopisywał jak widać nawet aż za bardzo. Artie Gadd zażartował.

- To chyba będzie trzynaście - powiedziała absolutnie rozpłynięta na sercu, nie mogąc przestać przyglądać mu się z tym uwielbieniem, zachwytem i przywiązaniem. Podeszła krok bliżej i wyciągnęła do niego dłoń, żeby poprawić mu trochę te mokre włosy i wyciągnąć z nich patyczek, który pokazała mu ze śmiechem i odrzuciła zaraz na bok. - Uważaj, z takimi propozycjami zaraz mi też wyczerpie się limit szczęścia. Poproszę - uśmiechnęła się i jeszcze zerknęła na jego ramię. - Mogę… Partnerze? - wyćwierkała wesoło, wyciągając do niego rękę.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Sie 19 2023, 01:14;

Zapomniał o tym, że liczyła. Chyba przez właśnie ten fakt udało jej się złapać go z zaskoczenia, przez co mogła usłyszeć krótki, niezobowiązujący śmiech. Z jego własnej głupoty i faktu, na jak wiele sobie pozwalał w jej towarzystwie. Serio, żarty? W takiej sytuacji? Ale to chyba świadczyło, jak wygodnie się przy niej czuł. Jak bardzo jej ufał. Jak bardzo sprawiała, że miał ochotę odrzucić swoje bariery, jak gdyby wcale ich nie pielęgnował tak starannie przez tyle lat. Wystarczyło jedno spojrzenie. Jeden uśmiech.

Prawda była taka, że zawsze była gdzieś blisko niego. Prawie jak Eli. A jednak to, co go z nią łączyło, było... inne. Wydawało się czymś zdecydowanie wyjątkowym. I jeszcze nie wiedział, co czeka go w przyszłości, czy nawet na balu, ale... Nie mógł się tego doczekać.

Zanim podał jej swoje ramię, wyciągnął swoją różdżkę, używając prostego zaklęcia, żeby pozbyć się wody z siebie i swoich ubrań. Dopiero kiedy ta ponownie nalazła się na swoim miejscu, podał jej swoje ramię. Już całkiem suche. Od którego zdecydowanie nie zmoknie. I posłał jej niewielki uśmiech, niemal przepraszający.

- Pewnie planujesz już strój... prawda? - uniósł brew w górę, ale po chwili jego wyraz twarzy wrócił do neutralnego. - Znaczy... słyszałem, że to dobrze wygląda, jeżeli para przychodzi ubrana w sposób dobrany i... - no, to teraz się wkopał. I trochę zestresował. Bo jak mógł jej powiedzieć, że chciałby, żeby wyglądali na dopasowanych? Nawet nie wiedział, czy byłby w stanie, choć do pięt jej dorównywać w pięknie. Przecież ona promieniowała, podczas kiedy on... No właśnie. On po prostu był...

I nawet pomimo tego zakłopotania, o dziwo nie odwrócił od niej spojrzenia. Jakby czekał na jej słowa uspokojenia.

@Harmony Seaver
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Sie 19 2023, 09:16;

Oczywiście, że liczyła. Wtedy jeszcze nadążała za każdą kolejną rewelacją. Już niedługo miała już po prostu porzucić to całe liczenie, po prostu w pełni cieszyć się zaskoczeniami, jakby miały być dla nich na zawsze czymś naturalnym, niezmiennym i pewnym. Że będą swoimi przygodami. Teraz jednak jeszcze każda wprawiała ją w zdziwienie i, przede wszystkim, w zachwyt. Bo zachwycał i fascynował ją z każdym dniem bardziej, każdą tajemnicą mocniej, każdą zdjętą barierą tylko potwierdzając jej, że na pewno chciała być obok - choć ani razu wątpliwości nie miała.

I wprost nie mogła się doczekać odkrycie kolejnych takich sekretów, nazwania ich nawet jej własnymi.

Przyjęła jego ramię radośnie, oddając mu kolejny uśmiech, wesoły, pełnym, nie bojąc się nim zdradzić, jak bardzo ją ta propozycja cieszyła. Jak dużo szczęścia przynosił jej po prostu fakt, że był obok i że mogli pójść tam razem. Mogłaby już teraz zatańczyć, powstrzymywało ją chyba tylko to, że nie chciała, by któreś z nich wylądowało w wodzie, ale jej krok i tak stał się żywszy, bardziej energiczny, podskakujący nawet. Co chwila na niego zerkała tym podekscytowanym spojrzeniem, jakby właśnie pytała “wiesz, że idziemy razem?”. I może to było infantylnie wręcz dużo radości, ale przy nim wcale się nie wstydziła, w końcu była kierowana do niego.

- Tak! - rozentuzjazmowała się jeszcze bardziej. - Pokazałabym ci aleee… Chyba chcę zostawić ją jako niespodziankę - uśmiechnęła się słodko, patrząc świecącym wzrokiem na niego, nie mogąc doczekać się już balu. - Ale zdradzę ci, że będzie długa, czerwona i cała w kwiaty, taka wiesz, pasująca do Gryffindoru - mrugnęła do niego, podskakując bliżej i przytulając się do jego ramienia. - Tak więc, czuj się zaproszony do kombiowania, co będzie pasować. Zaskocz mnie, przygotuję dla ciebie numer czternaście gotowy do odhaczenia - zachichotała, na chwilkę przytulając policzek do jego ramienia, by znów podnieść głowę i spojrzeć na niego cała rozradowana. Miała wrażenie, że samo serce jej się śmiało! - Tylko w sekrecie ci powiem - szepnęła, nie wiedziała skąd całe te wygłupy, po prostu chciała się cieszyć całą sobą z nim! - Że naprawdę we wszystkim wyglądasz dobrze - zapewniła bez cienia zwątpienia. Naprawdę nie kłamała, chłopak ubierał się z taką elegancją, a jednocześnie naturalnie, jakby z bezwysiłkowym pięknem, że nie dało się go zobaczyć wyglądającego “źle”. Poza tym… - A ze mną u boku to już w ogóle zawsze dobrze wyglądasz - wyćwierkała żartobliwie, choć i to uważała za absolutną prawdę. Po prostu pasowali u swojego boku. Tylko tyle i aż tyle.

Powrót do góry Go down


Artie Gadd
Artie Gadd

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 178
C. szczególne : pierścienie i sygnet + blizny na palcach; bandaż na lewej ręce; sińce pod oczami; częste krwotoki z nosa; pieprzyki na twarzy; blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Galeony : 39
  Liczba postów : 413
https://www.czarodzieje.org/t22039-arthur-gadd#721478
https://www.czarodzieje.org/t22041-listy-artiego#721652
https://www.czarodzieje.org/t22022-arthur-gadd#720896
https://www.czarodzieje.org/t22042-arthur-gadd#721654
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Sie 19 2023, 21:50;

Ostatni miesiąc był po prostu chaotyczny. Ale kiedy tak patrzył na nią obok, na jej uśmiech i to, z jaką energią podchodziła do tego wszystkiego, to wszystko zdawało się ustępować. Fakt, że ta była obok, napełniał go dawką nowej energii. Takiej, która dawała mu przekonanie, że przecież jeszcze jest w stanie tyle osiągnąć. Napędzała go do działania, chociaż jeszcze nie do końca wiedział, skąd to wszystko się dokładnie brało. Ale była obok. To było dla niego chyba najważniejsze. W takiej sytuacji nie mógł w zasadzie na nic innego narzekać. Z nią obok mógł podbijać cały świat, ale to chyba mogli mówić o sobie wzajemnie. Taki odpoczynek we własnym gronie był im chyba potrzebny, o ile nie wskazany. Mogli w końcu zapomnieć o szkolnych troskach, trochę się ze sobą pośmiać; spędzić ze sobą czas, którego im najwyraźniej brakowało. Czas, który zdawał się zwolnić, kiedy tylko stali obok siebie. Nie wyobrażał sobie już chyba nikogo innego na jej miejscu. I, szczerze mówiąc, cieszył się niemiłosiernie, że to właśnie ją zaprosił na bal. Inaczej naprawdę w ogóle by na niego się nie wybrał.

- Onieśmielisz wszystkie gwiazdy na niebie - zapewnił, wyobrażając już ją sobie w tej sukience. Pięknej. Czerwonej. Tak bardzo do niej pasującej. Widział to, oczami wyobraźni... ale pewnie na żywo będzie wyglądała jeszcze piękniej. Tego był pewny. - Coś... coś postaram się wymyślić - dodał jeszcze, uśmiechając się do niej raz jeszcze. Pozwolił sobie na szybszy krok. Wracali już przecież do zamku, ich wspólny czas powoli dobiegał końca... - A myślisz, że w tym roku będzie jakiś wakacyjny wyjazd? - bo przecież obiecał, że pojedzie z nią.

@Harmony Seaver


+
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 EmptySob Sie 19 2023, 22:47;

Była obok i nie chciała być nigdzie indziej. Ostatni miesiąc nie był najprostszy i nic nie wskazywało na to, że miał stać się w jakiś sposób łatwiejszy, ale przy nim, rozmawiając, spacerując, po prostu będąc obok - obok jego energii, uśmiechu, tembru głosu, po prostu i najwspanialej obok niego zupełnie zapominała, że cokolwiek złego mogło się dziać. Nie przy nim i nie z nim. Gdyby teraz zaproponował jej rzucenie tego wszystkiego i podbój świata, zgodziłaby się bez sekundy zastanowienia, choć naprawdę cieszyło ją, że jednak tym razem był to “tylko” podbój balu.

Nie będziesz tańczyć sama. Pamiętała jego słowa, które wybrzmiewały teraz nadając rytm jej wesołym krokom, sprawiając, że uśmiech stawał się jeszcze promienniejszy, cieplejszy. Oczywiście, że nie będą tańczyć sami tak długo, jak mieli siebie tuż obok. Tyczyło się to i balów i… I wszystkiego. Może to infantylne, może nawet naiwne, ale naprawdę wierzyła, że mogli tak wyruszać wszędzie, ramię w ramię podbijać kolejne przygody, czymkolwiek by to nie było.

- Oczywiście, że tak z takim partnerem. Będą mi ciebie zazdrościć - odbiła komplement, samej czując ciepło rozlewające się od serca po całym jej ciele. Nigdy nie miała problemów z przyjmowaniem komplementów, była tak pewną siebie osobą, że robiła to naturalnie i z gracją, a jednak, gdy takie słowa padły z jego ust, aż na chwilę świat jej zwirował, nim znalazła właściwą odpowiedź. - Nie mogę się doczekać - zapewniła, wpatrując się w niego chwilę rozmarzonymi oczami, jakby już próbowała sobie wyobrazić jego kreację, a zaraz ścisnęła mocniej jego rękę, wzdychając wesoło. - Musi być! Jeżeli nie będzie, zgłaszam bunt! Przecież pamiętasz naszą umowę o walizce? - wyszczerzyła się i zaczęła paplać jak to ona miała w zwyczaju o wszystkich miejscach, które przychodziły jej do głowy, gdzie mogliby pojechać i dlaczego chciała akurat tam, wymieniając atrakcje, które mogliby razem zobaczyć. Koniecznie razem.

/zt x2

Powrót do góry Go down


Sponsored content

Brzeg rzeki - Page 4 QzgSDG8








Brzeg rzeki - Page 4 Empty


PisanieBrzeg rzeki - Page 4 Empty Re: Brzeg rzeki  Brzeg rzeki - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Brzeg rzeki

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 4Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Brzeg rzeki - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Okolice Hogsmeade
-