mam nadzieję, że praca w Hogwarcie Ci się podoba i zapewnia sporo ekscytujących, a nie męczących wyzwań. Liczę też na  to, że sam nie zaniedbałeś swojej formy i również latasz na miotle zamiast być jednym z tych profesorów, który jedynie wymaga ruchu od uczniów, a sam nie podejmuje żadnych ćwiczeń.
Uważaj na siebie i nie daj wejść sobie na głowę. Liczę, że niedługo wpadniesz do mnie na herbatę, żebyśmy mogli nieco porozmawiać (nie, nie chodzi tu wyłącznie o moją córkę) jak za dawnych czasów. Chwilowo jednak mam dla Ciebie mały prezent. Nie zjedz wszystkiego od razu.  

Przepraszam.

Josh,

dziękuję, wszystko jest dobrze. Dostałam tylko mocno na treningu. Musiałam dłużej zostać u uzdrowiciela, zabronił mi też nadwyrężać rękę dwa dni. Nie mogłam przyjść na zajęcia. Dużo straciłam? Jak wypadła drużyna Gryfońska?
Mam nadzieję, że wszystko smakowało.

Hem

Mój Zbawco, Wybawicielu, Panie i Władco Quidditcha... Udało się. Dostałam odwieszenie. Nie wiem jak do tego doszło, ale z pewnością bez ciebie by się nie udało. Dziękuję z całego serca

cieszę się, że smakowało. I nieważne co zawsze będziesz moim Panem i Władcą Quidditcha. No i lepiej wywiąż się ze zobowiązania.
Jeśli chodzi o mecz to jesteś chętny na jakiś trening? Musisz spalić jakoś te cynamonki

zaprzeczyłabym, ale to całkiem możliwe. Chociaż zwykle nie wysyła wyjców.
Może być z kaflem, może być bez. Zależy mi jedynie na tym, by nieco polatać.

Profesorze,

Szanowny Profesorze Walsh

Istotnie ten list może być dla pana niespotykanie zaskakujący, zwłaszcza, że nie jest to kolejny list od być może ucznia lub osoby bliżej panu znanej, lecz pańska opinia i ekspertyza według mnie kwalifikuje pana, abym napisał bezpośrednio sowę, chociaż mówiąc szczerze spotkanie także byłoby miłym elementem. Jednakże domyślając się, że ciężki może być zawód nauczyciela, postanowiłem najpierw porozumieć się sową.

Nazywam się Timothy Tongue i jestem twórcą mioteł w Dolinie Godryka, jednakże to jedna z mniej istotniejszych rzeczy. Najbardziej zależy mi na tym czy byłby pan chętny pomóc mi w projekcie nowej miotły sportowej przeznaczonej dla młodych zawodowców, którzy dopiero zamierzają stawiać pierwsze kroki w profesjonalnym Quidditchu. Pańskie doświadczenie z uczniami, a także wcześniej w lidze brytyjskiej pomogłyby w moich początkowych badaniach, które będę mógł wykorzystać przy finalnym prototypie. Tak, wiem, że był pan graczem. W końcu czytałem gazety sportowe. Dlatego jeśli byłby pan zainteresowany lub ma pan jakieś dodatkowe pytania, z chęcią odpowiem w liście lub przy spotkaniu. Lub może pan kompletnie zignorować ten list.

Timothy Tongue

...czy Ty nie powinieneś aby sprawdzić, czy nie ma Cię na boisku? Albo nie wiem...zerknąć przez okno, aby dostrzec tę piękną kulę ognia lecącą w Twoją stronę, która zaraz ironicznie zgasi Twoje życie?

Wiesz, że zawsze czytam dokładnie listy, ale dziwi Cię, że akurat bardziej sfokusował mnie inny fragment? Co do... juniora... to widać, że wdaje się w Ciebie. Ty też wiecznie hasasz radośnie jak nimfa, masz za długi jęzor (ten werbalny) i wcinasz cynamonki. Cóż, ciebie już nie da się wychować, to jego tym bardziej, wiesz jak to mugole mówią - jaki pan taki kram. Dzięki Merlinie, że na mnie to nie oddziałuje. Cynamonki z wiadomych względów bym przeżył, ale do tej pory nie mogę rozgryźć, jak tak wiele słów może wychodzić z jednego człowieka.
Nie no to chyba nie jest aż tak poważna sprawa...
To nic takiego...
Jakby to ująć...
Co do Éléonore...to sam nie wiem. Poznaliśmy się przypadkiem, później jakoś tak poszło... już w sumie straciłem rachubę od jakiego czasu i...nie wiem jak to wyjaśnić, no spotykamy się i umm. Tyle? Dobrze się czuję w jej towarzystwie, ona przede mną nie uciekła z krzykiem a przy okazji dość dziwnie i jakoś tak nie umiem sobie tego poukładać. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale to dla mnie jakaś nowość. Przecież już byłem w związkach...miałem nawet narzeczoną...uch.

Mówienie o tym nawet Tobie jest jeszcze gorsze, bo czuję się przy tym jak skończony kretyn. Nigdy nie byłem zbyt dobry w uzewnętrznianiu się, ale chyba faktycznie potrzebuję o tym porozmawiać...

Chyba Cię za przeproszeniem abraksan w łeb kopnął jak wracałeś z potańcówki do zamku. Nie jestem zakochany. Widziałeś mnie zakochanego i nie wydaje mi się, aby wyglądało to podobnie. Droczymy się po przyjacielsku...i w ogóle... no może się spotykamy, ale zdecydowanie wybiegasz ponad to co się dzieje. A to że ją raz czy dwa pocałowałem nic nie znaczy. Poza tym zbyt często robisz odniesienia do cynamonek, jesteś zdecydowanie uzależniony.

...

No dobra. Może się nieco zauroczyłem, no ale bez przesady. Tu nie ma 'dalej', nic nie planuję i nie wyobrażaj już sobie, że będziesz rzucał kwiaty na moim ślubie. Już raz popełniłem ten błąd. Z planowaniem ślubu gwoli ścisłości, a nie z braniem Cię jako chłopca z koszyczkiem.

PS Na Celtyckiej robiłem Ci przysługę, a nie jak to ująłeś 'sztuczki'.

Mówisz, jakbyś mnie nie znał. Zaraz będzie ten moment w którym odmówię składania dalszych zeznań i skończy się na ilu...? Dwóch fazach? Wciąż się z Tobą nie zgadzam. Ale wiedz, że robi się poważnie, kiedy Joshua Walsh wyzywa kobiety od szmat. Naprawdę tak to wyglądało? Albo w sumie nie odpowiadaj. Ten temat mam już od dłuższego czasu zamknięty.

Nie zamknąłem oczu, ale wiem na pewno że nie jestem w stanie wyobrazić sobie Ciebie przystawiającego się do mojej p... Éléonore, a co za tym idzie nie umiem się do tego odnieść. To czyli kończymy temat? :)

Profesorze,

Uwierz, że po pierwszej szmacie zrozumiałem wystarczająco. Naprawdę. Co prawda nie sądziłem, że masz aż tak wyrobione zdanie w tej kwestii, natomiast, cóż. Wciąż podtrzymuję, że nie chcę o tym rozmawiać. Poza tym hola hola, kto powiedział, że masz mówić Éléonore cokolwiek? Jaki wizzbook? Joshua, co Ty planujesz?
Cokolwiek to jest - nie rób tego.

chciałam zapytać, czy nie znalazłby Pan może chwili czasu na rozmowę dotyczącą, cóż, ogólnie rzecz biorąc - mioteł. A co za tym idzie - również gry. Odnoszę wrażenie, że zdecydowałam już, co chciałabym robić w przyszłości, ale przydałyby mi się jeszcze rady od kogoś starszego i zdecydowanie bardziej doświadczonego w tym temacie.
Będę dozgonnie wdzięczna za wszystkie udzielone odpowiedzi wskazówki.

piszę w związku z naszą rozmową po testach sprawnościowych. Czy najbliższa sobota będzie Panu pasować, jeśli chodzi o ten trening?

Nie łapię się na takie podpuchy. Za długo Cię znam.
A co do miotły, to bardzo się cieszę. Wiem, jak bardzo bolała Cię utrata Błyskawicy... choć kompletnie się nie znam na miotłach, to mam nadzieję, że Nimbus się sprawdzi. I nie, nie namówisz mnie, żebym z własnej nieprzymuszonej woli wsiadł na nią, bo po prostu nie lubię i dobrze o tym wiesz. Jak kiedyś trzeba będzie skądś uciekać i odetną mi wszelkie drogi transportu (i własne nogi) to może wtedy.
Złapałeś tę osobę? Wiesz kto to? Ja na Twoim miejscu spróbowałbym się dowiedzieć... a później kazać szczotkować piłki szczoteczką do zębów, dopóki wierzchnia warstwa koloru by nie zeszła.

No nie mogłeś się powstrzymać. Zaraz, zaraz... skąd wiesz, że jedzie? Rozmawiałeś z nią? Joshua... uch. Dobrze, nie będę się wtrącał w Twoją relację z Christopherem, musicie to rozwiązać między sobą. Nie to co Ty w moją z Éléonore. Jesteś mendą, mówiłem Ci?



Mówiła coś ciekawego?

Nie mówiłeś, doszły mnie natomiast takie słuchy. Dobrze wiedzieć (że dowiaduję się ostatni). Co do zaklęć to fakt, musisz poćwiczyć i to nie tylko użytkowe, ale też defensywne. Tak tylko mówię. W razie czego. Bo ja już znam to Twoje 'grzecznie'. A na parapetówkę chętnie przyjdę. Miło, że mówisz już o mnie w liczbie mnogiej, zupełnie jakby Éléonore była moim alter-ego.

Co do O'Connora, cóż. Jest dość podobny do mnie jeśli chodzi o uzewnętrznianie się, miło się z nim rozmawia, ale zapewne sporo ukrywa. Podejdź do niego tak jak do mnie, to może będzie Ci łatwiej. Pomijając otoczkę eksponowania łydek... i innych żartów... albo dobra, nie, to było głupie porównanie. Nie próbuj zachowywać się przy nim tak jak przy mnie, bo skończy się to katastrofą. A co do flirtów, to Cię przypilnuję. Co powiesz na subtelne rażonko prądem za każdym razem jak zaczniesz przeginać? Ostentacyjnie kopał Cię w piszczel nie będę.

No... nie powiedziałem. Kiedy niby miałem to zrobić? Jak ratowałem szanowne cztery litery Twojego ukochanego po potańcówce? Czy jak wychodziłem z siebie zastanawiając się, czy jesteście cali pod kopułą tego aurora-kretyna? Później nie miałem okazji. Sam dobrze wiesz, że koniec roku to intensywny okres... poza tym na Merlina, Joshua. Masz za długi jęzor. Zupełnie jak Alex Junior.

Uch. Że Cię to dziwi. Nie, nie dowiaduj się... umówiłem się z nią. Nie chcę wiedzieć czego ona będzie się chciała dowiedzieć W ZWIĄZKU Z TYM ILE JEJ POWIEDZIAŁEŚ.

Jest cudowny! Na pewno o niego należycie zadbam. Jeszcze będziesz z nas dumny

Udało się. Przyjęli mnie do drużyny. I to nie byle jakiej. Mam grać w Srokach. Chyba dalej w to nie wierzę.

Możesz od przyszłego sezonu zacząć uważniej śledzić poczynania Srok, bo udało mi się! Podpisali ze mną kontrakt i od teraz będę latać w ich barwach.

Twój list mnie niepokoi. Pozwól, że taktycznie przemilczę pewne kwestie - opowiem ci o nich przy okazji, tak jak i przy okazji chyba trzeba będzie porozmawiać o twoim problemie. Z racji, że zaraz trzeba dopiąć ten wyjazd, myślę że na spokojnie zamienimy słowo już na miejscu. Dogadamy się co i jak.