Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Sklep i Herbaciarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Emerson Berkley
avatar

Student Ravenclaw
Wiek : 31
Galeony : -17
  Liczba postów : 398
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty12.06.10 18:59;

First topic message reminder :


Sklep i herbaciarnia

Herbaciarnia znajduje się na najwyższym, piątym piętrze budynku. Zarówno personel, jak i pacjenci mogą tutaj przyjść w każdej chwili, napić się herbaty, lub specjalnych, leczniczych ziół i chociaż przez chwile zapomnieć, że znajdują się w szpitalu. Magidietetyk często odwiedza herbaciarnie i przepisuje konkretne mieszanki swoim pacjentom dbając o to, aby odpowiednio współgrały z dietą. Można tutaj kupić również inne napoje i drobne przekąski.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty06.12.23 18:30;

Jeśli Rhode nawet mu odpowiedziała, nie był w stanie usłyszeć jej po tym, jak padł pierwszy okrzyk. Odwrócił się w stronę chłopaka, domyślając się, że stało się coś, co mógłby określić radosnym mianem: z dupy, i zwyczajnie podniósł się podświadomie, wiedząc, że nie powinien siedzieć z założonymi rękami. Otaczali ich uzdrowiciele, właściwie każdy z nich mógłby coś w tej chwili poradzić, mógłby coś w tej chwili zmienić albo zrobić, ale najwyraźniej nikt się do tego nie kwapił, co Max skwitował jedynie cichym parsknięciem. Skoro właśnie tak sobie radzili w sytuacjach kryzysowych, bo do takiej należał niewątpliwie mdlejący człowiek, to może zwyczajnie lepiej byłoby nie posyłać ich na izbę przyjęć. Jedynie Merlin raczył wiedzieć, co mogło ich tam czekać, i jak paskudnie mogłoby zostać odebrane to, co tam miało się wydarzyć.
- Odsuńcie się - stwierdził jedynie, dość stanowczo, nie mając ochoty na przysłowiowe kopanie się z koniem, bo to do niczego by nie doprowadziło i znalazł się przy chłopaku, właściwie od razu pozbywając się rany, jaka pojawiła się na jego ręce. - Jakoś nie zauważyłem krwawienia? To chyba tylko szok spowodowany tym poparzeniem. Nie jest aż takie groźne, ale zaraz się nim zajmę - powiedział całkowicie swobodnie, płynąc przez to bez najmniejszego problemu, jednocześnie próbując posadzić go na podłodze, żeby nigdzie się nie wyrywał i przypadkiem nie zrobił sobie dodatkowej krzywdy. Już i tak nie prezentował się najlepiej, a dokładnie mu kolejnych, niesamowicie ciekawych elementów, na których musiałby się skupić, mijało się całkowicie z celem. Dlatego też Max robił wszystko, żeby skupić na sobie jego uwagę, odnosząc wrażenie, że jego rozmówczyni zajęła się pozostałymi zebranymi, nie chcąc robić tutaj sztucznego tłoku, bo gapie byli w tym wszystkim najgorsi. A już w ogóle ci, którzy znali się na uzdrawianiu!

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32721
  Liczba postów : 108320
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty09.12.23 8:47;

Z ludźmi tak już było, że spodziewali się wypadków wszędzie, tylko nie u siebie. Najwyraźniej pozostali uzdrowiciele dokładnie tak traktowali spokojną herbaciarnię - jak miejsce, gdzie byli po pracy, gdzie byli bezpieczni i żaden chaos, żaden problem nie mógł ich znaleźć. Jak bardzo niewłaściwe było to podejście, mógł się przekonać pracownik, który był bliski omdlenia i początkowo nie zorientował się, że ktoś do niego podszedł. W końcu jednak zareagował na spokojny ton, nie rozumiejąc, czy uzdrowiciel śmiał się z niego, czy nie. Zmarszczył brwi, wpatrując się w swoją dłoń, na której przed momentem widział rozcięcie.
- Krwawiłem… Chyba… Może jednak nie? Boli jak diabli - mówił, nie odrywając spojrzenia od swojej dłoni, nie rozumiejąc, jak mogło dojść do tego, że się zranił kiedy miał tyle zamówień, których musiał dopilnować. Zamówień! Nagle oczy chłopaka otwarły się szerszej, a ten szarpnął się, próbując zabrać rękę. - Muszę dokończyć herbaty, nie macie czasu, jesteście w pracy… Ja jestem w pracy… To nic, to nic… Później przyjdę sprawdzić, teraz muszę dokończyć zamówienia… Zwolnią mnie - mówił pod nosem, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego, rozglądając się wokół z wyraźnym szokiem, nie będąc zdolnym do poprawnego myślenia.


~Josh

______________________

Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7141
  Liczba postów : 2415
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty09.12.23 19:01;

Max nie zamierzał oglądać się na pozostałych, bo w niczym by mu to nie pomogło, ani nic by to nie zmieniło, jedynie przeciągnęłoby to, co się działo, najpewniej prowadząc do problemów, jakich próbowali do tej pory uniknąć. Nic zatem dziwnego, że zwyczajnie koncentrował się na chłopaku, wierząc w to, że ten mimo wszystko zaraz wróci do pełni świadomości i przytomności, jakiej zdawał się wciąż nie odzyskiwać. Nie było to niczym dobrym, by nie powiedzieć, że kryło się w tym coś całkowicie niewłaściwego, nic zatem dziwnego, że złowiwszy w tłumie spojrzenie Rhode, skinął jej lekko głową na znak, że najpewniej będzie musiała za chwilę zająć się tym właśnie nieoczekiwanym pacjentem. Nie mogli go zwyczajnie zostawić, nie mogli pozwolić na to, żeby zajął się dalszą obsługą zebranych osób, bo zrobiłoby się z tego jedno wielkie gówno i co do tego miał absolutną pewność. To zaś było coś, czego zwyczajnie musiał uniknąć za wszelką cenę, jeśli nie chciał, żeby zaraz w Mungu zrobiła się niezła afera. Nie chciał również stać się w niej jakimś głównym podejrzanym, bo na pewno miałby po tym przesrane.
- Zaraz temu zaradzimy, bo i tak nie będzie się dało zająć zamówieniami, jeśli ból dalej będzie wygrywał ze wszystkim innym - powiedział spokojnie, zastanawiając się mimowolnie, skąd właściwie brało mu się to opanowanie, skąd właściwie pochodził ten spokój ducha, jaki go przepełniał, to poczucie, że dosłownie wszystko jest takie, jak być powinno. Nie zamierzał jednak się nad tym jakoś poważniej zastanawiać, po prostu rzucając kolejne zaklęcia, krok po kroku przywracając chłopaka do stanu używalności, by później faktycznie oddać go w inne, zapewne lepsze ręce, które były w stanie go uspokoić, a może również jakoś wpłynąć na niego, by zaraz nie rzucił się do pracy. W przeciwieństwie do Maxa, który choćby chciał, nie mógł już dłużej obijać się tutaj, zapominając całkowicie o tym, jak się pracowało, jak zajmowało się pacjentami.

z.t
+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty15.06.24 12:02;

Cieszył się na spotkanie z Noreen, choć jednocześnie czuł się zdenerwowany. Od kłótni z Maxem nie czuł się dobrze, a niepokój nie chciał go opuścić ani na chwilę. Nie pomagało w tym również zachowanie pielęgniarek, które wiedziały, że uzdrowiciel Brewer był jego partnerem i starały się zrobić wszystko, żeby pomóc mu szybciej stanąć na nogi. Nie wiedział, czy codzienne otwieranie jego nóg, aby wprowadzić do środka dziwne specyfiki było naprawdę zlecone, czy na wzór uzdrowiciela Dickinsa chciały w ten sposób pomóc. Jednocześnie nie dawał mu spokoju brak odpowiedzi ze strony pozostałej trójki opiekunów, którzy stracili czujność i podeszli za blisko smoka. Obawiał się, że ich stan był poważniejszy, niż wydawało się, gdy widział ich w ostatnich chwilach przed utratą świadomości. Jednak nie martwił się o nich tak, jak zapewne powinien. Wiedział, że byli w dobrych rękach, a także miał świadomość, że działali wtedy w pełni skupieni i wiedzieli, co robią, na co się narażają. Miał nadzieję, że wyjdą z tego i będzie mógł im to jakoś wynagrodzić, że zdołają świętować zamknięcie handlarzy.
Jednak tym, co najbardziej go męczyło, była kłótnia z Maxem. Chciał z nim pomówić, ale wiedział, że dopóki w pełni nie zrozumie jego wybuchu, nie zdoła tego zrobić. Jednocześnie nie potrafił rozszyfrować jego zachowania i potrzebował pomocy. Liczył na to, że Noreen w jakiś sposób zdoła mu pomóc jak kiedyś, gdy jeszcze wspólnie chodzili do Hogwartu i składała jego poranione ciało.
Z pomocą wózka inwalidzkiego, który sam przesuwał się w odpowiednio wolnym tempie, dotarł do szpitalnej kawiarni, gdzie czekał na przyjście Noreen. Cieszył się przy okazji, że uciekł od pielęgniarek i ich szczebiotliwych obietnic, że Max do niego przyjdzie w odwiedziny. Wiedział, że przyjdzie, ale wiedział też, że powinien znaleźć chwilę na odpoczynek. Nie wyglądał najlepiej, na pewno nie odżywiał się odpowiednio, a do tego wciąż był wściekły. Jeśli więc Huang chciał mu pomóc, chciał o niego zadbać, musiał zacząć od wyjaśnienia wszystkiego, co się działo, co sobie powiedzieli. Do tego jednak potrzebował pomocy, kiedy sam gubił się w tym, co się działo.
- Noreen - powitał kobietę, unosząc rękę, aby zwrócić na siebie jej uwagę, gdy tylko zobaczył, że wchodzi do kawiarni. - Wybacz, że nie wstanę się przywitać, ale jeszcze muszę korzystać z wózków - dodał w ramach usprawiedliwienia, uśmiechając się do niej nieco przepraszająco, wskazując na swoje nogi. Pozornie wyglądały normalnie, ale gdy się im przyglądało, widać było, że nogawek spodni nie wypełniało ciało w taki sposób, w jaki powinno. Wciąż jeszcze kości i mięśnie nie zregenerowały się w pełni i nie mógł ryzykować pogorszenia ich stanu, próbując na nich stawać.
- Co słychać u ciebie? Dziękuję, że przyszłaś… Zamówiłem już herbatę dla nas, za chwilę dostaniemy dzbanek - poinformował, czując się nagle dziwnie niezręcznie.

@Noreen Finch

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty15.06.24 22:53;

List od Longweia powitała początkowo z radością, która dość szybko przerodziła się w konsternację i zmartwienie. Sam fakt, że Huang nie był w stanie pojawić się nigdzie indziej niż w szpitalnej kawiarni był dość wymowny, a kiedy nałożyło się do tego wszystkiego kłopoty uczuciowe, Noreen stała przed nie lata wyzwaniem. Skoro jednak tak pięknie pisali sobie o przyjaźni, powinna stanąć na wysokości zadania i odwiedzić przyjaciela, by chociaż spróbować pomóc mu rozwiązać jego obecne problemy.
A i tak najcięższa była dla niej podróż do Munga.
Nie przekroczyła progu gmachu szpitalnego od... W zasadzie od ostatniego dnia swojej pracy na Oddziale Urazów Pozaklęciowych. Święty Mung jawił się w jej głowie jak nawiedzony dom, pełny duchów przeszłości, zjaw i mar nękających ją wspomnień - po cichu liczyła, że kiedyś będzie w stanie do niego wrócić, ale choć minął niemal rok, uczucie, które wezbrało w jej wnętrzu jawnie zaprzeczyło, jakoby był to dobry moment na takie decyzje. Z wariacko bijącym sercem wpatrywała się w manekin, który niegdyś każdego dnia (i często nawet nocami) witał ją i pozwalał jej przekroczyć szybę witryny. Mimo że tak wiele czasu minęło od ostatniego przejścia, uczucie wywołane przez przekraczanie bariery zimnego szkła odezwało się w jej ciele jak od wieków znana melodia, wzburzając w jej brzuchu zarówno stado motyli, jak i kłębiący się przy żołądku, ściskający boleśnie strach.
Co jeśli go spotka?
Starała się nie dopuszczać do siebie takiej możliwości i gdy tylko jej kroki zaczęły odbijać się echem w korytarzu, przyspieszyła, chcąc jak najszybciej znaleźć się na piątym piętrze w herbaciarni. Dotarłszy do umówionego miejsca, zmachana i zarumieniona od szaleńczego biegu po wszystkich kondygnacjach schodów, weszła do środka i rozejrzała się w poszukiwaniu Longweia.
Jego widok niemal zwalił ją z nóg.
- Wei - powiedziała słabo, dopadając go i niemal natychmiast oplatając jego szyję rękami. - Dlaczego nie odzywałeś się wcześniej? Merlinie, co się stało? - zarzuciła go pytaniami, nie kryjąc ani w głosie, ani w oczach zdenerwowania i zmartwienia. Przykucnęła przy jego wózku, nie chcąc wisieć nad nim, jeszcze nie pomyślawszy o przysunięciu sobie zwykłego krzesła.

@Longwei Huang
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty17.06.24 11:58;

Nie wiedział o jej problemach życiowych, o tym, że może mieć problem wkroczyć do Munga. Gdyby wiedział o wydarzeniach z jej przeszłości, z pewnością nie prosiłby jej o przyjście, ale też wówczas nie zdobyłby się na rozmowę o własnych problemach z kimś innym. Był to niewątpliwie duża zmiana w jego osobie – gotowość do proszenia o pomoc w sprawach życiowych, w których nie potrafił sobie poradzić, zamiast po prostu iść przed siebie z wiarą, że wszystko odpowiednio się ułoży, czy jeszcze inaczej – całkowicie poddając się drugiej osobie. Teraz zupełnie nie wiedział, w którą stronę powinien ruszyć i widok Noreen ucieszył go do tego stopnia, że nawet nie zesztywniał, gdy kobieta objęła go za szyję. Zamiast tego uniósł rękę, aby objąć ją lekko na powitanie, odkrywając, że był to naprawdę miły gest, którego być może potrzebował w tej chwili bardziej, niż podejrzewał.
- Wpadłem w wir prac, bo staram się nad powiększeniem terenu na rezerwat, żeby złożyć w jedno miejsce wszystkie osobniki jakie mamy, zamiast rozrzucać je po całym terenie kraju i jakoś… Przepraszam, będę odzywał się częściej, nie tylko w chwili potrzeby – wytłumaczył się niemal odruchowo, po chwili uśmiechając się odrobinę, z wyraźną skruchą w spojrzeniu. Zaraz też sam sięgnął w stronę krzesła, aby nieznacznie przysunąć je do nich, proponując Noreen, żeby usiadła, bo tak będzie jej z pewnością wygodniej.- Nie doceniliśmy nielegalnych handlarzy… To była sprawa, jaka w
ybuchła dobre dwa lata temu. Informacje o smokach, z których pozyskiwano składniki, pełno zgniłych łusek, ledwo żywe stworzenia… Jednak kiedy przebudził się Starszy Smok handlarze też zniknęli i nie mieliśmy o nich informacji aż do teraz, gdy pojawili się u nas, mając nowe osobniki i wszyscy uznaliśmy, że nie mamy chwili do stracenia… W skrócie mówiąc aurorzy się spóźnili, a my nie mogliśmy czekać, bo handlarze próbowali uciec, a z informacji jakie mieliśmy, to poza teren kraju… Więc ruszyliśmy na nich, jeden stażysta został trafiony klątwą i wykrwawiał się, a przeciwnik chciał go dobić, więc rzuciłem się na pomoc… Jedno zaklęcie odbiłem, ale do drugiego moja ochrona była za słaba i tak mam zmiażdżone kości i mięśnie w łydkach. Prognozy są takie, że będę póki co na wózku, później kule aż nie zacznę chodzić, zależnie od tego jak będzie się wszystko leczyć i jak ja podejdę do rehabilitacji
– odpowiedział dość wylewnie o powodzie dla którego był w szpitalu, a także co mu dolegało, przesuwając dłonią po kolanie. Czuł się z tym dziwnie, zupełnie jakby zakładał, że Noreen też będzie teraz krzyczeć na niego, podobnie do Maxa, albo gorzej, po prostu wyjdzie. Uśmiechnął się lekko w podziękowaniu za herbatę, gdy tylko postawiono na stoliku dzbanek z dwoma filiżankami i spojrzał znów na przyjaciółkę z wyraźnym zagubieniem.
- Wiesz… Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Max był naprawdę wściekły i mam wrażenie, że rozumiem, ale nie do końca? Bo miał za złe, że starałem się ochronić stażystę, że nie wycofaliśmy się, nie zaczekaliśmy na aurorów, że przedłożyliśmy… Ja przedłożyłem, skoro jestem ich przełożonym też, smoki nad nasze bezpieczeństwo, ale żaden z nas nie wycofałby się wtedy. Trzech opiekunów, starając się mi pomóc podeszli za blisko jedynego silnego smoka i leżą teraz na oddziale Maxa… Nie jestem dumny z tego, jak wszystko się skończyło, ale nie mogę powiedzieć, że nie jestem zadowolony z tego, że zdołaliśmy ich zatrzymać, ale wszystko traci na znaczeniu, kiedy wracam myślami o kłótni i… Nie wiem, czy mogę wracać do mieszkania, czy to no… – mówił coraz ciszej, wyraźnie nie wiedząc jak powinien ubrać wszystko w słowa, nie będąc przyzwyczajonym do rozmów o uczuciach, o emocjach, czując się dziwnie, gdy tak obnażał się przed Noreen, ale liczył, że dzięki temu pomoże mu zrozumieć prawdziwy powód złości Maxa.

@Noreen Finch

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty19.06.24 23:51;

Nie oczekiwała, by wiedział, jak dużym wyzwaniem było dla niej przekroczenie progu tego szpitala, wszak bardzo skrzętnie ukrywała swoje realne motywy porzucenia zarówno pracy tutaj, jak i dalszych perspektyw rozwoju. W gruncie rzeczy wstydziła się tych decyzji, uważała, że czyniły ją słabą w oczach innych, bo gdyby spojrzała racjonalnie na wszystko, to nie ona stanowiła główny problem w zaistniałej farsie. Odsłanianie przed kimkolwiek wydarzeń tamtego felernego okresu w jej życiu było czymś więcej niż opowiedzeniem przykrej historii. Było pokazywaniem jątrzących ran, ciągle rozdrapywanych i nie mogących się zabliźnić. Nie zbliżała się jeszcze ani o krok do momentu, w którym mogłaby z pełnym przekonaniem stwierdzić, że jest gotowa stawić temu wszystkiemu czoło. Wrócić na swój stary oddział, za którym tak potwornie tęskniła, spojrzeć w oczy wciąż pracującego tam personelu i wytrzymać ich wzrok, nie spuszczając własnego, nie panikując i nie marząc o ukryciu się na najbliższe dwie doby w składziku na miotły. Przede wszystkim nie była gotowa, by stanąć ponownie twarzą w twarz z osobą, która złamała ją w pół i wyrzuciła z własnego życia jak nikomu niepotrzebny grat. Perspektywa takiej konfrontacji mroziła jej krew w żyłach i choć znajdowała się tu teraz z Longweiem, gdzieś z tyłu głowy czaiła się natrętna myśl, że w każdej chwili mógł przekroczyć próg sklepiku.
Fakt, że Wei tak długi czas spędził zamknięty na oddziałach, przechodząc od jednych uzdrowicieli do drugich i dopiero teraz odzywał się do niej, nawet niekoniecznie w t e j sprawie, w innych okolicznościach mógłby nieco godzić w jej pojęcie przyjaźni, którą sądziła, że w ostatnim czasie odnawiali. Była jednak zbyt przejęta jego kiepskim stanem, by roztrząsać tę kwestię, w tej chwili najmniej istotną.
Słuchanie jego historii było ciężkie - częściowo dlatego, że rysowane jego słowami obrazy były przerażające, drastyczne i stanowiły świadectwo poważnego zaniedbania służb, które powinny być w tamtej chwili wsparciem. Chciała oburzyć się na wieść, że "aurorzy spóźnili się na miejsce" - w dobie patronusów, całej masy sygnałów alarmowych, nakładanych na słowa haseł przyzywających, spóźnienie na podobną akcję było w jej ocenie niedopuszczalne. Ale ponownie, była dobrą słuchaczką, toteż pozwoliła mu dokończyć wyjaśnianie okoliczności, przez które się tu znalazł. W międzyczasie skorzystała z przysuniętego jej stołka, moszcząc się na nim niezgrabnie i ukrywając ściśnięte ciasno ze sobą wargi w okowach własnych palców.
- Wei... To okropne - wydusiła z siebie w końcu, ponownie omiatając wzrokiem jego pokiereszowane nogi, teraz skryte pod materiałem naciągniętych na nie spodni. - Jeszcze raz, co Ci się stało? Zmiażdżone kości? Wózek, potem kule, rehabilitacja? - powtórzyła po nim urywanie, kręcąc nieco głową, jakby wpadające doń informacje musiały wskoczyć na odpowiednie miejsce, by zrozumiała cały przebieg wydarzeń. - Co masz na myśli? - zapytała, pijąc do wzmianki, że nie do końca rozumiał powód złości własnego partnera w całej tej sytuacji. Zmarszczyła nieco brwi, bo czy było w tej historii coś jeszcze, czego ona nie wyłapała? - Cała ta sytuacja... W ogóle nie jest twoją winą. Z tego, co zrozumiałam, to aurorzy zawalili sprawę, a inni wykazali się zupełnym brakiem rozsądku, podchodząc za blisko smoków - podsumowywała pokrótce, wyliczając rozliczne błędy wynikające z totalnej dezorganizacji akcji. - Max jest wściekły? - powtórzyła jeszcze, patrząc na niego z ogromną troską i uwagą swoimi sarnimi oczami, w których malowała się każda z odczuwanych emocji. Przez podziw, po strach i współczucie.
Ale czy dziwiła się Brewerowi, że był zły? Nieszczególnie...

@Longwei Huang
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty27.06.24 15:05;

W mniemaniu Huanga nie spędził w szpitalu tak długiego czasu, jak mogło się wydawać. Ponad tydzień nim ostatecznie wysłał nakreślony w przypływie emocji list. Teraz był w trakcie rehabilitacji po tym, jak złożono jego kości i mięśnie, które jednak wciąż nie były w stanie utrzymać jego ciężaru, więc chwilowo musiał poruszać się na wózku. Jednak wszystko to zdawało się Huangowi nie ważne, jak drzazga w dłoni, która przeszkadza, ale w końcu przestanie. Był pewien, że stanie na nogi, że po ich zmiażdżeniu zostaną tylko blizny, które zacznie ignorować, ale nie wiedział, co miał zrobić z Maxem. Widział, że ten wciąż był na niego zły i choć zaglądał do niego, choć upewniał się, jak się czuł, te rozmowy przypominały wymiany zdań między obcymi, co jedynie pogłębiało strach Huanga. Strach przed utratą tego, co naprawdę było dla niego ważne i nie wiedział, co miał zrobić. Potrzebował pomocy, a gdy w końcu Noreen zgodziła się z nim spotkać, zgodziła się go wysłuchać, zaczynał wątpić w słuszność spotkania. Ostatecznie przez tyle lat, gdy miał podobny problem, który opierał się na emocjach, po prostu zaciskał zęby i parł naprzód, a wszystko układało się samo. Jednak teraz chciał, żeby było inaczej, żeby naprawdę było tak, jak sam tego chciał.
- Tak, czarnomagiczne zaklęcie które zmiażdżyło mi nogi od kolan w dół. Kości już złożyli i mięśnie, ale jeszcze za wcześnie, żebym mógł próbować stać. Mam rehabilitację i później kule, gdy będę w stanie stać… Zakładam że do końca miesiąca to się uda i zamierzam tego się trzymać - powtórzył, uśmiechając się nieznacznie kącikiem ust. Później jedynie słuchał, jak wyliczała błędy akcji i aż skrzywił się, przypominając sobie słowa Maxa, które rezonowały z jego własnymi wyrzutami sumienia. Kiedy podano im herbatę i znów byli sami przy stoliku, Huang odetchnął nieco ciężej, przez chwilę patrząc na swoje kolana, nim znów uniósł spojrzenie na Noreen.
- Wszystko jest moją winą od mojego stanu po ich stan i to, że walczą o życie. Ja jestem ich przełożonym i wiedząc, że aurorzy jeszcze nie dotarli na miejsce, powinienem był zaczekać. Kiedy stażysta biegł w stronę smoków, powinienem był go zatrzymać, a gdy upadł trafiony czarnomagicznym zaklęciem i się wykrwawiał, powinienem był kazać im się wycofać. Gdybym lepiej wszystko przemyślał, gdybym nie kierował się tylko naszym wspólnym pragnieniem dorwania tamtych pseudohodowców i uratowania smoków, być może żaden z nich nie byłby w szpitalu… - zaczął mówić, próbując ukryć złość, jaką czuł mimo wszystko względem samego siebie. Był wciąż zadowolony, że dopięli swego, że zdołali uratować smoki, a hodowców złapano, ale żałował tego, jaki koszt przyszło im zapłacić, jaki wciąż płacili. Chciał wierzyć, że nie straci żadnego z ludzi, ale wiedział, że nie wszystko można zdobyć wiarą.
- Max to samo mi zarzucił. Bezmyślne rzucanie się w niebezpieczeństwo w imię ratowania smoków, ratowania innych. Zarzucił, że w ogóle nie pomyślałem o nim, że nie liczę się z nim, a każde moje tłumaczenie, że nie mogłem zostawić stażysty, gdy tamten wyglądał, jakby chciał go dobić, że nie mogliśmy się wycofać, bo zabraliby smoki i zniknęli z Wysp, jedynie dolewały oliwy do ognia. Jest… Wściekły, ale zdawał się przy tym zrezygnowany… - dodał jeszcze, marszcząc brwi. Miał wrażenie, że coś mu umykało w tym wszystkim, że choć wydawało się, że rozumie zachowanie partnera, nie do końca pojmował jego źródła. Ostatecznie Brewer raczej nie był zły za to, że zajmował się smokami, a ta praca wiązała się z ryzykiem, ale jeśli nie o to, to o co?

@Noreen Finch

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty02.07.24 18:08;

Tydzień czy dwa tygodnie - był to długi okres czasu w obliczu tego, że jego życie mogło skończyć się w sekundę ze względu na karygodne niedopatrzenia służb magicznych. Wei musiała zdawać sobie sprawę z tego, jak niebezpieczną pracę wykonywał i ile mogło w niej pójść nie tak. Pewnie liczył się też z konsekwencjami. Musiał jednak zrozumieć, że nie wszyscy wkoło niego byli równie pogodzeni ze stopniem niebezpieczeństwa, na jakie się narażał.
- Co za paskudztwo - skomentowała, słysząc po raz kolejny, czym został zaatakowany. W jej głosie dało się wyczuć głębokie zniesmaczenie i cień pogardy, oczywiście nie w kierunku Huanga, bo on tu był niczemu winny, a w kierunku czarnoksiężników, którzy uciekali się do tak potwornej magii. Noreen pracując na oddziale urazów pozaklęciowych naoglądała się w swoim krótkim życiu naprawdę wielu okropieństw i wyniosła z niego dwie nauki. Jedną z nich było, by nigdy nie ufać nikomu w stu procentach. Drugą, by szanować magię, bo nikt jeszcze nie określił jej limitów i możliwości. Niektóre umysły pracowały nad zaklęciami mającymi przysłużyć się społeczności, inni zdawali się wymyślać coraz gorsze narzędzia tortur. - Pamiętasz, kto prowadzi twoją rehabilitację? - zapytała jeszcze, nim przeszli do kolejnych tematów, ponieważ chciała dowiedzieć się, czy przypadkiem nie znała jego rehabilitantów osobiście.
Zmarszczyła brwi, kiedy zaczął wyliczać własne "przewinienia". Odwracał kota ogonem od faktu, że w ogóle nie powinien się w tej sytuacji znaleźć w pierwszej kolejności.
- Wei, rozumiem, że czujesz się odpowiedzialny - powiedziała, kładąc mu delikatnie rękę na ramieniu. - Ale nie możesz brać odpowiedzialności za wszystko i wszystkich. To tak nie działa - dodała, robiąc zatroskaną minę. Nie chciała, by przypisywał sobie całą winę i wymierzał sobie nią karę, biczując się w myślach za podjęte decyzje. Ich słuszność trudno teraz było ocenić, bo nie mieli zmieniacza czasu, by sprawdzić, czy inne działanie przyniosłoby taki sam efekt. Może ich wycofanie doprowadziłoby do jeszcze większej katastrofy? - Czy jest jakaś szansa, że słowa Maxa w jakiś sposób rzutują na twój osąd? Że widzisz się przez ich pryzmat, a nie przez to, jak faktycznie to wszystko wyglądało? - zapytała jeszcze, chcąc na chwilę odwrócić jego uwagę. Ale z tego co mówił, wniosek był jeden. - On Cię kocha - stwierdziła, wzdychając cicho. - Jest wściekły i przerażony, bo Cię kocha i mógł Cię stracić.
Czyż nie było to oczywiste? Szukanie w kimś winy, by znaleźć ujście dla własnego strachu o utratę ukochanej osoby?

@Longwei Huang
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty11.07.24 22:50;

Uśmiechnął się lekko na jej komentarz, po czym podał nazwisko lekarza prowadzącego rehabilitację, jak i nazwisko lekarza, który go leczył - Dickinson. Zdążył się dowiedzieć, że trafił w ręce jednego z lepszych rehabilitantów w tym szpitalu i choć był pewien, że mówili tak absolutnie o każdym, trzymał się nadziei, że dzięki temu będzie mógł szybko stanąć na nogi. Wiedział, że to nie było nic łatwego, ale informacja, że jeśli wszystko będzie dobrze, to ze szpitala wyjdzie o kulach, a pod koniec lipca może już nie będzie potrzebował laski, była obiecująca.
Kiedy mówił kolejne słowa, przyjmując częściowo słowa Maxa, widząc w nich więcej prawdy niż początkowo chciał przyznać, czuł się złamany z wielu przyczyn, na polu zawodowym, ale i prywatnym. Szukał pomocy, bo zwyczajnie nie wiedział co miał zrobić, nie widział, w jakim kierunku powinien się ruszyć i choć czuł się żałośnie, prosząc o pomoc w czymś tak intymnym, wiedział, że bez tego nie zdoła odratować związku, jaki był dla niego ważniejszy, niż kiedykolwiek przypuszczał, że będzie.
Skrzywił się nieznacznie, kiedy dopytała, czy słowa Maxa miały wpływ na jego osąd aby po chwili całkowicie znieruchomieć, wpatrując się w przyjaciółkę w oszołomieniu. To nie miało sensu. To, co mówiła, co sugerowała, czy może czego była pewna, nie miało najmniejszego sensu, a jednocześnie sprawiło, że serce w piersi Huanga uderzyło mocniej. Tych słów jeszcze od niego nie usłyszał, tego wyznania, które przecież nie powinno być ważne w obliczu słów, że był dla niego wszystkim. Sens był taki sam, a jednak teraz Wei czuł jak palą go uszy, które gwałtownie pokryły się rumieńcem. Uniósł dłoń, aby przetrzeć nią oczy, starając się wyciszyć emocje, jakie w tej chwili jedynie mu przeszkadzały.
- To nie ma sensu, Noreen. Jeśli chodziłoby o to, że kocha… Czy naprawdę wytykasz osobie, którą kochasz, którą mogłeś stracić, każdy błąd, zarzucasz brak zdolności samodzielnego myślenia… - urwał, nie chcąc mimo wszystko powtarzać wszystkiego, co mówił Max, gdy sam wiedział, że te słowa miały na celu zranienie go.  - Chodzi mi o to, że kiedy mogłaś starcić kogoś ważnego, ale ten żyje, to chyba wyrażasz zadowolenie z tego faktu, zamiast stawiać na ostrzu noża cały związek… - dodał, uśmiechając się nieznacznie, próbując zamaskować w ten sposób ból, jaki mimo wszystko czuł na samo wspomnienie kłótni. - I częściowo masz rację, że jego słowa wpływają na mój osąd… I to też nie tak, że nie mogę obarczać siebie winą, kiedy to ja planowałem akcję i byłem za nią odpowiedzialny. Wiem, że każdy z nas zatrudniając się jako opiekun smoków liczy się z tym, że możemy zginąć za sprawą stworzeń, które darzymy sympatią, ale też nie powinienem ich na to narażać. Nie wiemy, co wydarzyłoby się, gdybym kazał się wycofać, ale teraz walczą o życie i nie wiem, co będę musiał powiedzieć ich rodzinom, gdy do nich nie wrócą. W tamtej chwili byłem pewien, że dokonuję właściwych decyzji, ale teraz nie wiem dla kogo były najlepsze - dla mnie tylko, czy dla nas wszystkich - dodał jeszcze, zaraz sięgając po herbatę. Potrzebował zająć czymś dłonie, żeby nie skubać materiału szpitalnego stroju. Nie potrafił też spojrzeć na Noreen, gdy kolejny raz jego wspomnienia odtwarzały tamte wydarzenia, a on miał wrażenie, że nie widzi już niczego, poza samymi błędami.

@Noreen Finch

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty14.07.24 16:49;

Pokiwała głową, wyrażając w ten sposób uznanie co do przypadającego mu uzdrowiciela. Nie mogła powiedzieć złego słowa o Dickinsonie, bo jedynym, co mogło przemawiać na jego niekorzyść, było ewidentne zgorzknienie, które jednak odchodziło na dalszy plan w obliczu tak wspaniałych efektów terapeutycznych, jakie zdołał osiągnąć z wieloma trudnymi przypadkami. Historia, która przydarzyła się Longweiowi, nie należała do najprzyjemniejszych, a jej skutki pewnie będą się odzywać jeszcze miesiącami po zakończonej terapii, ale wierzyła w sens powodzenia tej misji, jeśli to tamten człowiek miał jej przewodzić. Zapewniła przyjaciela, że był pod dobrą opieką - prawdopodobnie zresztą za sprawą samego Brewera. Była niemal pewna, że ruszył niebo i ziemię, by Huang trafił pod bezapelacyjnie najlepszą pieczę w całym Mungu.
Choć jej komentarz był prosty i skąpy w słowach, wywarł na nim zdecydowanie duże wrażenie, co ją samą niemal rozbawiło i tylko cudem powstrzymała się od parsknięcia śmiechem na widok jego poczerwieniałych z zawstydzenia uszu. Nie sądziła, by odsłaniała przed nim jakieś wielkie tajemnice - ba, byłaby do tego momentu pewna, że Wei doskonale zdawał sobie sprawę z faktycznej istoty natury jego relacji z Maxem. Pamiętała, jak natknęła się na nich jeszcze w zimie podczas imprezy urodzinowej u Ryana, odniosła wrażenie z odbytych z nimi rozmów, że mieszkali razem i układali sobie wspólne życie. Czy aż tak zaskakujące było odkrycie, że się wzajemnie kochają? Czy do tej pory ten oczywisty fakt umykał ich uwadze? Nie powinna ich w żaden sposób oceniać, bo zaraz z rezygnacją wspomniała, jak wielu musiało dostrzegać sygnały rychłego końca jej małżeństwa, nim ona sama przejrzała na oczy.
- To ma bardzo dużo sensu, Wei - zaprzeczyła jego stwierdzeniu, kręcąc głową w wyrazie lekkiej pobłażliwości. Był uroczy, gdy próbował całym sobą zaprzeczyć, jakoby miała rację w kwestii uczuć żywionych doń przez jego partnera. - Ludzie robią wiele dziwnych rzeczy z miłości. I ze strachu. Nie uwierzysz jakich kłótni potrafiłam nieraz słuchać na oddziale - dodała, tym razem już nie maskując prychnięcia rozbawienia, które opuściło jej usta. - Każdy radzi sobie inaczej z tego typu stresem, może po prostu szuka winnego? Teraz jesteś nim Ty, może za tydzień będzie nim on sam? Silne emocje odbierają zdrowy rozsądek. Poza tym to wcale nie musi mieć związku z Tobą i z faktem, czy rzeczywiście wykazałeś się takim czy innym brakiem odpowiedzialności i pomyślunku. Myślę, że on nie walczy z Tobą, tylko z sobą samym - mówiła, płynąc w tej daleko idącej analizie. Jej zdaniem tak to właśnie wyglądało. Prawdopodobnie Max nie do końca potrafił poradzić sobie z odczuwanym strachem, więc wyładowywał swoje emocjonalne rozterki na Longweiu, obwiniając go za siłę własnych emocji. - Podjąłeś się ciężkiego zawodu obarczonego ryzykiem. Pewnie nie pierwszy raz znalazłeś się w zaognionej sytuacji, ale może dopiero teraz dotarło do niego, z czym tak naprawdę wiąże się twoja praca? Serio mógł się wystraszyć, Wei - powiedziała jeszcze, nieco broniąc Maxa, z którym w ostatnim czasie czuła się związana bliżej niż kiedykolwiek. Gdy odsłaniał przed nią kolejne warstwy swojej osobowości, dostrzegała, jak złożoną osobą był i jak wiele rzeczy kryło się gdzieś głębiej, niedostępne dla wzroku postronnych ludzi. Cała ta farsa mogła być wyłącznie jego próbą odsłonięcia przed Longiem wrażliwych miejsc, skrytych na co dzień pod twardym pancerzem.

@Longwei Huang
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty16.07.24 20:54;

Zabawne, że można być świadomym uczuć, ale ich nie nazywać. Mówić o bliskości, o tym, jak ważny ktoś jest, ale nie nazywać rzeczy po imieniu. W chwili, w której słyszy się te wyjątkowe słowa, wszystko zdaje się nagle inne, choć przecież od dłuższego czasu wciąż było to samo powtarzane, ale za pomocą innych słów, czy gestów. Dokładnie to sprawiało, że Longwei rumienił się w niekontrolowany sposób i nie potrafił znaleźć sensu w całej kłótni. Potrzebował chwili, aby przełknąć zaskoczenie, którego nie powinno być, aby raz jeszcze spojrzeć na całokształt kłótni i… Wciąż nie widział sensu w tym, co mówiła Noreen, choć jednocześnie jej wyjaśnienia brzmiały całkiem logiczne. Wiedział, że zwykle ludzie szukali winnych, kiedy czuli się zranieni, kiedy mieli wrażenie, że coś stracili, ale czy naprawdę tak było i w tym przypadku?
- Wyglądał na zrezygnowanego, jakby całkowicie odpuścił wszystko, dlatego tak… – powiedział cicho po chwili, nie mając na tyle samozaparcia, aby przyznać, że nie był pewien, czy kłótnia, jaką przetrwali, nie miała być ich ostatnią, ponieważ nie miał wracać do mieszkania. Próbował znaleźć w zachowaniu Maxa podpowiedź, coś, co pokazałoby mu, że jego chęć powrotu do mieszkania nie jest odwzajemniona. Jednak niczego takiego nie widział. Właściwie nadziei na szybki powrót także nie dostrzegał, a jedynie rezygnację oraz smutek.
- Zarzucił, że w ogóle nie liczę się z nim i nie wziąłem pod uwagę tego, jak on będzie się czuł, kiedy ja z tego nie wyjdę i wiesz… Nie do końca nie ma racji, ale w chwilach ryzyka nie ma czasu na dodatkowe myśli poza tu i teraz, tym co trzeba zrobić – powiedział jeszcze nim przymknął oczy odchylając głowę w tył. Odkąd nie wyciszał własnych emocji, miał wrażenie, że odczuwał je zdecydowanie mocniej, niż wcześniej, a rozmowa z Noreen tyle je pobudzała. Nie wiedział, co miał o tym wszystkim myśleć, nie chciał negować uczuć, ale nie chciał także zdobywać nadzieję na coś, co może nie miało się spełnić. Miał jednak wrażenie, że jego przyjaciółka wiedziała, o czym mówiła i w kwestii emocji Maxa, doszukiwania się w nim winy za wszystko przez to, że kocha i się martwi, było trochę sensu. Pozostawał jeszcze brak wiary w jego uczucia, w jego pobudki do tego, żeby z nim być, zarzuty, że nie podejmował własnych decyzji, ale tego nie potrafiłby w pełni wyjaśnić Noreen. Odetchnął ciężko, nim znów na nią spojrzał, uśmiechając się lekko, z wyraźną wdzięcznością w spojrzeniu.
- Dziękuję, teraz chyba lepiej rozumiem większą część kłótni i wiem, co robić dalej… I jednocześnie przepraszam, że tak późno się odezwałem – odezwał się, sięgając po herbatę, czując się odrobinę lepiej. Miał więcej motywacji do tego, żeby szybciej wrócić do mieszkania, gdy jeszcze czekała go kolejna rozmowa z Maxem. Czy związki nie miały być proste…?

@Noreen Finch

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty17.07.24 22:24;

Nie wszyscy byli dobrzy w werbalizowaniu odczuć, co nie musiało iść w parze z kiepską ich manifestacją. Wei z Maxem byli ze sobą związani już tyle czasu, że musieli żywić wobec siebie nieco większe uczucia niż wyłącznie sympatia, a przynajmniej jej jako postronnej obserwatorce tej dwójki dane było tak myśleć. Rozumiała jego szok i zaskoczenie, bo nie dla wszystkich wszystko musiało być od razu tak jasne, jak dla niej. Jej też prościej było mówić ze swojego punktu widzenia, bo nie tkwiła w tej relacji fizycznie ani emocjonalnie, to nie dotyczyło jej samej. Czasem nabranie perspektywy było kluczem do zrozumienia pewnych kwestii i może właśnie dobrze się stało, że mężczyzna podzielił się z nią tą historią. Czuła się jak tłumacz, przekładający opowieść na inny język, by czytelnik mógł w pełni zrozumieć jej sens - i tak właśnie działo się z jej przyjacielem, gdy pomału docierała do niego ta nowa realizacja. Zupełnie jakby dała mu okulary, dzięki którym w pełni ujrzał kolory i kształty, zamiast rozmazanego, nieczytelnego zarysu.
Uśmiechnęła się do niego współczująco, może trochę pokrzepiająco, by dodać mu otuchy w całym tym zmartwieniu.
- Wei, naprawdę myślę, że w jego reakcji nie do końca chodzi tylko o Ciebie. Max... Nie jest łatwym charakterem, musisz przyznać - parsknęła śmiechem dla lekkiego rozładowania sytuacji. - Nie jestem miłosnym guru i pewnie jestem ostatnią osobą, od której powinieneś brać jakiekolwiek rady związkowe - dodała jeszcze, wywracając oczami, wchodząc w bardzo autoironiczny ton, bo Wei może nie był aż tak wtajemniczony w jej romantyczne porażki (choć zacieśnili więzy, wciąż miała duży problem z mówieniem o krzywdzie, która ją spotkała, nawet tym najbliższym), ale patrząc na jej historię miłosną z byłym mężem była prawdopodobnie najmniej kompetentna z grona jego znajomych, by wypowiadać się o utrzymaniu związku. Z drugiej strony przeżyła w swoim życiu tę wielką, piękną miłość i związane z nią niepewności, także jeśli mogła czymś służyć, to na pewno doświadczeniem. - Tam się toczy jakaś głębsza walka. Jeden z jego demonów znalazł ujście i upatrzył sobie Ciebie jako winowajcę, przekuwając całą winę za jego strach na twoje występki. To oczywiste, że w sytuacji zagrożenia walczysz o przeżycie, a nie zastanawiasz się, co pomyśli Max, nie rób sobie z tego tytułu wyrzutów - dodała jeszcze, bo widziała, jak bardzo ciążyły mu wypowiedziane przez partnera słowa. Brał na siebie sto procent winy, co jej zdaniem nie było do końca słuszne. - Mam spore przeczucie, że to nie jest jeszcze wasz koniec - zapowiedziała z pogodniejszym uśmiechem, potrząsając trochę jego ramieniem, by spróbował rozluźnić się nieco i odetchnąć z ulgą. - Ale musicie o tym porozmawiać, jak oboje ostygniecie - orzekła na koniec o tym, o czym sam już doskonale wiedział. Machnęła ręką na jego słowa, bo w ostatecznym rozrachunku liczył się fakt, że w ogóle się odezwał, a nie kiedy to zrobił. Cieszyła się w głębi duszy, że obdarzył ją tak silnym zaufaniem, by zwierzyć się z podobnej historii. Liczyła, że będzie w stanie zrobić dla niego coś więcej, niż być wyłącznie uważnym uchem.

@Longwei Huang
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3741
  Liczba postów : 1186
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty19.07.24 17:15;

Zdecydowanie jej słowa otwierały oczy Longweia, sprawiały, że nieco inaczej spoglądał nie tylko na tę jedną kłótnię, ale na ostatnie pół roku. Widział, jak wiele pogmatwało się w jego relacji z Maxem, jak wiele zdołali skomplikować, choć przecież wszystko mogło być łatwiejsze, gdyby rozmawiali od początku wprost o tym co czują. Wyglądało jednak na to, że mimo wymagania od niego, żeby mówił o emocjach, uzdrowiciel także zachowywał niektóre dla siebie, albo zwyczajnie nie chciał o tym mówić z uwagi na swoją przeszłość. Huang rozumiał, że złe doświadczenia wpływały na kolejne decyzje i nie komentował tego nigdy, co jakiś czas jedynie przypominał partnerowi, że nie był jego ex. Teraz za to czuł się tak, jakby Noreen rzuciła lumos maxima na tę część ich związku, która ciągle pozostawała w cieniu pozostałych problemów oraz wydarzeń, a która powinna raczej grać pierwsze skrzypce.
Zaraz też zaśmiał się, kiedy wspomniała o charakterze jego partnera. Lepiej nie mogła tego określić, ale też charakter Maxa nigdy nie stanowił dla Weia problemu. Jego wybuchy złości przyjmował, a od pewnego czasu zaczął odpowiadać, zaczął z nim dyskutować, zamiast przyjmować po prostu jego zdanie. Na moment opiekun smoków spoważniał, spoglądając uważnie na przyjaciółkę, kiedy uderzyła w autoironiczny ton. Wiedział, że ludzie nie robili tak bez powodu, choć nie potrafił zwykle domyślić się, co też kryło się w ich przeszłości. Teraz mimowolnie zastanawiał się, co wydarzyło się w życiu Noreen, że w taki sposób o sobie mówiła, ale nie pytał. Nie chciał naciskać na nią, biorąc pod uwagę, że mógł również nie być odpowiednią osobą do słuchania o tym. Zaraz też kobieta kontynuowała temat, wskazując na kolejne możliwe powody takiej reakcji Brewera, sprawiając, że Huang na moment spuścił spojrzenie na herbatę, zastanawiając się nad jej słowami.
- Wiem o jego przeszłym związku i… Wydaje mi się, że masz sporo racji… I z pewnością porozmawiamy, bo nie chcę zostawiać tak wszystkiego. Mam też nadzieję, że się nie mylisz co do końca – dodał, czując, że pali go kark i uszy, które pokryły się znów głęboką czerwienią. Nie zdawał sobie sprawy, że było po nim widać determinację, z jaką zamierzał walczyć o związek. Nie należał do osób, które poddają się przy byle przeszkodzie, a w ten sposób chciał patrzeć na odbytą kłótnię – jak na przeszkodę, którą można łatwo pokonać. Był wdzięczny Noreen za poświęcony mu czas, czując, że rozmowa z nią wszystko mu rozjaśniła, pomogła uporządkować wszystko tak, żeby powstał z tego zrozumiały obraz tego, co powinien zrobić, jak powinien się zachować.
- Jak tylko wydobrzeję, zabieram cię na obiad – zapowiedział jeszcze, czując, że to i tak będzie za mało, aby wyrazić wdzięczność, ale też… Czy nie próbował umówić się z nią wcześniej na wspólne jedzenie? Czy nie miała wpaść do nich na obiad? Pora była małymi krokami dążyć do realizacji dawnych postanowień.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Noreen Finch
Noreen Finch

Nauczyciel
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : często w towarzystwie kruka
Galeony : 1004
  Liczba postów : 363
https://www.czarodzieje.org/t22652-noreen-finch#757668
https://www.czarodzieje.org/t22683-poczta-noreen#759648
https://www.czarodzieje.org/t22653-noreen-finch#757669
https://www.czarodzieje.org/t22685-noreen-finch-dziennik#760145
Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty24.07.24 22:37;

W gruncie rzeczy cieszyła się, że mogła jakkolwiek przysłużyć mu się swoimi przemyśleniami i obserwacjami, choć nie były zbyt wnikliwe, to jednak okazywały się być celne. Nie miała z Brewerem aż tak zażyłej znajomości, by wiedzieć wszystko o jego przeszłych relacjach i faktycznie przeżytych traumach, ale domyślała się, że jak każdy człowiek miał zapisanych kilka historii na kartach swojego żywota. Nie było to problemem, o ile cienie przeszłości nie kładły się na teraźniejszych perspektywach.
Liczyła, że chłopaki rozwiążą swoje problemy szybko i sprawnie, wszak oboje mieli najwyraźniej coś sobie do powiedzenia. Drogą do rozwiązania ich konfliktu była ewidentnie po prostu szczera rozmowa, bez hamulców i filtrów, przez które przepuszczaliby swoje wypowiedzi. Radykalna szczerość! Oczywiście mądra była myśląc sobie o tym wszystkim, ale niestety podobny pomyślunek nie szedł w parze z pozytywnymi doświadczeniami w życiu. Może kiedyś będzie gotowa, by mówić o swojej przeszłości otwarcie. Z Weiem na pewno miałaby mniejsze opory niż z kimś, kogo ledwie poznawała. Choć ich kontakt urwał się na kilka dobrych lat po szkole, powrót do stanu sprzed rozłamu nie wydawał się trudny - na pewno nie po tym, jak sam wyciągnął do niej rękę i poprosił o radę.
Koniecznie musicie porozmawiać - pokiwała głową ze zrozumieniem, ciesząc się z ostatecznej decyzji mężczyzny w kontekście dalszych kroków z Maxem. Uśmiechnęła się do niego ciepło, bo sama miała nadzieję, że nie pomyliła się zbytnio w swoim osądzie sytuacji. Zasługiwali na szczęśliwy koniec i życzyła im go gorąco. - Nie wiem, czy pamiętasz, ale od… Grudnia wisicie mi tę kolację - stwierdziła ze śmiechem, uchylając rąbka własnej pamiętliwości. Nie krył się w niej jednak żaden wyrzut lub co gorsza zarzut, bo doskonale rozumiała, jakimi torami potrafiło toczyć się życie. Wystarczyło spojrzeć na ich dwoje - w szpitalnej herbaciarni. - Nadrobimy jak wrócisz do pełni sił. I jak zapanuje zgoda - dodała, bo w gruncie rzeczy ich pierwotne plany zakładały wyjście w trójkę i to na ich realizację liczyła.
Dopili herbatę w nieco lepszych nastrojach, a następnie rozstali się z poczuciem, że właśnie zawiązali supeł pięknej relacji. Noreen obiecała, że póki będzie w Anglii, zamierzała wpadać w odwiedziny. Wyszła z Munga z uczuciem lekkości w środku, jakby zupełnie zapomniała, jak nacechowane było to dla niej miejsce.

/ztx2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Sklep i Herbaciarnia - Page 3 QzgSDG8








Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty


PisanieSklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty Re: Sklep i Herbaciarnia  Sklep i Herbaciarnia - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Sklep i Herbaciarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Sklep i Herbaciarnia - Page 3 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
szpital sw.munga
-