Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Małe jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8073-syberyjska-dzikuska#225025
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Małe jezioro - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Małe jezioro - Page 6 Empty


PisanieMałe jezioro - Page 6 Empty Małe jezioro  Małe jezioro - Page 6 EmptyCzw Maj 19 2016, 13:27;

First topic message reminder :


Małe jezioro

To niewielkie jezioro jest również dość płytkie. Na próżno szukać w nim rzadkich magicznych istot, co najwyżej można tu natrafić na parę magicznych, niegroźnych ryb. Czarodzieje często spędzają czas nad brzegiem wody, czy to na pomoście, czy na licznych, zielonych terenach. Zachęcające są także łódki, możliwe do wypożyczenia.

Koszt wypożyczenia łódki - 10g
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Małe jezioro - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Małe jezioro - Page 6 Empty


PisanieMałe jezioro - Page 6 Empty Re: Małe jezioro  Małe jezioro - Page 6 EmptySob Lip 10 2021, 19:32;

Nie wyspał się tego dnia kompletnie, ale i tak wstał z uśmiechem, podekscytowany, że w końcu Kyran poczuł się na tyle dobrze, że mógł bez wyrzutów sumienia (dobra, z niewielkimi) zostawić Fillina samego na warcie i spotkać z Fredką, której nie widział raptem dwa tygodnie, ale w jego głowie urosły one do jakiegoś niedorzecznie długiego okresu czasu. Umówili się na piknik, bo tak któreś z nich palnęło, i prawdę mówiąc, chyba nigdy na takowym nie był, ale co w tym skomplikowanego, wrzucić w plecak jakąś szmatę do siedzenia i coś do żarcia, no nic, więc tak właśnie zrobił, a potem włożył ogromny wysiłek w to, by prezentować się przyzwoicie. Nie miał zbyt wielkiego pola do popisu, bo ostatnie pół roku, miał wrażenie, było dla niego pod tym względem równią pochyłą i obecnie zdecydowanie bliżej było mu wizerunkowo do jakiegoś nieszczęśnika w przedostatnim stadium gruźlicy niż wschodzącej gwiazdy Quidditcha i potencjalnego kandydata na zostanie jednym z jesiennych miesięcy w kalendarzu tygodnika Czarownica - ale przecież nie ma takiej brzydoty, której nie uratuje odpowiednio elegancka koszula. Wygrzebana z dna komody starego, pamiętająca jeszcze czasy drugiej wojny czarodziejów perełka, miała wszystko czego potrzebował: luźny rękaw o okropnej długości prawie-do-łokcia, maskujący nie już tak imponujący jak kiedyś bicek, tonację kolorystyczną utrzymaną w okolicach oczojebnego pomarańczu, odwracającą uwagę od zmęczonej, poszarzałej twarzy i - co najważniejsze - nadruk splątanych w bojowym tańcu hipogryfów i widłowęży, dający jasno do zrozumienia, kto tu jest największym samcem alfa na dzielni. Znaczy takim nie był, ale przecież nikt mu nie zabroni sprawiania pozorów. Efekt końcowy pozostawiał wiele do życzenia (choć staremu chyba zaimponował, bo pożegnał go uprzejmym pytaniem: a co ty się tak młody odjebałeś jak szczuroszczet na otwarcie kanału? ha ha kup mi fajki po drodze), ale kiedy już aportował się na miejscu, Fredka wcale nie wyglądała na rozczarowaną, kiedy go zobaczyła. Wręcz przeciwnie! Zareagowała bardzo entuzjastycznie, ciesząc mordę, tak jak on zresztą; spodziewał się raczej zbicia piątki na powitanie niż całusów i przytuleń, ale ani trochę nie narzekał na taki obrót spraw, nie miał też zamiaru zbyt szybko wypuszczać jej z objęć, skoro już tak ochoczo rzuciła mu się w ramiona. Dopiero kiedy poczuł znajomy miętowy zapach, uświadomił sobie, jak za nim tęsknił; i za jej durnymi tekstami, za prostackimi odzywkami, za idiotycznymi żartami, za uśmiechem szaleńca i za każdym niedorzecznym pomysłem; za wspólnym przesiadywaniem z piwkiem w pubach albo ewentualnie w krzakach i we dwójkę rozkręcaniem zawsze najlepszej imprezy; za kościstym łokciem wbijanym w bok w ramach przyjacielskiego kuksańca i szturchającym go niechcący, kiedy w nocy wierciła się na tapczanie, rozwalając się na całej powierzchni; za rozczochraną głową i zaspanym wzrokiem, kiedy się budziła i natychmiast musiała spadać; za śmiesznymi wzorkami na paznokciach, do których malowania zdawała się mieć większą cierpliwość niż do wszystkiego innego na świecie razem wziętego. Zupełnie normalne odczucia wobec kogoś, kogo darzymy platoniczną sympatią przecież. - A ty wykurwiście - odwdzięczył się kulturalnie równie eleganckim komplementem, i równie zgodnym z prawdą; przecież musiałby być ślepy, żeby nie zauważyć tej subtelnej zmiany w jej twarzy, no i tej spektakularnej sukienki. Miał tylko nadzieję, że to nie dlatego, że po ich spotkanku miała randkę z jakimś angielskim frajerem. Znaczy, nie że miał nadzieję, mogła się spotykać przecież z kim chciała; tak tylko się zastanawiał, z jakiej okazji ten wysiłek, gryząc się w język żeby nie spytać, bo gdyby usłyszał odpowiedź twierdzącą, pewnie rzuciłby się z tego pomostu prosto do wody i tyle byłoby z pikniku. - Dokładnie tak chujowo jak się spodziewałem! - odpowiedział dziarsko, ignorując zupełnie to dziwaczne pyrgnięcie i sam złapał Fredkę za rękę ale tylko i wyłącznie po to, żeby ją pociągnąć w stronę pomostu, no bo przecież jakby jej powiedział "e chodź" no to na pewno by nie dosłyszała, tak głośno tam było, ptaki świergoliły jak pojebane. - Przedwczoraj wróciłem w końcu na chwilę do domu i na wejściu dostałem wpierdol od jedenastolatki i to i tak było najfajniejsze, co mnie tam na razie spotkało. - zrelacjonował po drodze. - Przebijesz takie atrakcje? - spytał, żywo zainteresowany tym jak Fredka spędziła te dwa tygodnie, bo z lakonicznych listów raczej niewiele można było się dowiedzieć; nie żeby mu to przeszkadzało, średnio lubił się porozumiewać przez korespondencję. Kiedy dotarli na pomost, wydobył z plecaka gustowny kocyk w serduszka, podjebany którejś siostrze, machnął zamaszyście zapraszającym gestem w jego stronę, gdy już wyścielił drewnianą podłogę niczym najwspanialszy perski dywan i sam usiadł, szykując się do dalszego wyjmowania przyniesionych przez siebie wiktuałów. - Oliwka mi gadała, żebym wziął jakieś owoce i sałatkę z czymśtam i coś jeszcze, ale uznałem że pierdolę takie coś i przywiozłem ci irlandzkie piwko iiiiiiii frytki, bo w naszym Magicu są lepsze, sama zobaczysz. - oznajmił zachęcającym tonem, kładąc wszystko na kocu, chociaż w środku był nadal tak podekscytowany widokiem Fredki (czego miał nadzieję, że nie było po nim widać), że nawet niespecjalnie miał ochotę cokolwiek jeść.
Powrót do góry Go down


Freddie Moses
Freddie Moses

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Dodatkowo : Jasnowidz
Galeony : 634
  Liczba postów : 630
https://www.czarodzieje.org/t19792-frederica-moses#599664
https://www.czarodzieje.org/t19793-freddie#599831
https://www.czarodzieje.org/t19791-frederica-moses#599644
https://www.czarodzieje.org/t19873-frederica-moses-dziennik#6063
Małe jezioro - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Małe jezioro - Page 6 Empty


PisanieMałe jezioro - Page 6 Empty Re: Małe jezioro  Małe jezioro - Page 6 EmptyPon Lip 12 2021, 22:45;

Pewne niedoskonałości, zmęczenie, mniejszy bicek. Wcale mi to nie przeszkadzało. Kiedy bliżej poznawałam Boyda był wyrośniętą kupą nieszczęścia, po wielkiej tragedii osobistej. Teraz wydawał się być wręcz okazem zdrowia. Szczerzę się jak głupia, dopiero po chwili zauważając, że odrobinę dłużej przytulaliśmy się na powitanie, niż wymagałaby przyzwoitość (której i tak nie posiadaliśmy). Miałam wcześniej w zwyczaju prędko uciekać z ramion Callahana. Nie tylko dlatego, że straszliwie wiercę się podczas snu; ale również za często przyłapywałam drobnych gestach, które wychodziły same z siebie. Kiedy zasypiał, bezwiednie wyciągałam rękę, by delikatnie przesuwać po bladej skórze na jego torsie; a jak ja powoli odpływałam w sen, na pożegnanie całowałam zawsze jego przylegające do mnie ramię. W nielicznych momentach, gdy nie trzymaliśmy się razem, a on wybuchał śmiechem na żart innej dziewczyny, czułam jak paląca mnie zazdrość, gorzeje od środka, aż czułam w gardle gorzki smak, nadciągających wróżb. Uśmiechałam się też w momentach, w których kompletnie nie miałam powodu. Gdy marszczył szerokie brwi, przechodząc w fazę kompletnego skupienia, podczas pisania czegokolwiek, nadal lekko opornymi ruchami. Do tego doszły rzeczy na, których przyłapałam się w swoim własnym domu. Tak głupie, że widząc co robię, spotkałam się ze zmieszanym spojrzeniem swoich jasnych tęczówek w lustrze, po tym jak mechanicznie powąchałam list od Boyda, jakbym chciała sprawdzić czy jest gdzieś ten znajomy element. Kompletnie zażenowana wyrzuciłam list do śmietnika. A potem przeszukiwałam kontener, by ponownie go odszukać. Po tak żałosnych zachowaniach zostało mi ubrać się lepiej niż zwykle na nasz piknik. Nawet jeśli chciałam długo nie zauważać żadnych znaków na niebie i ziemi. Odpowiadam szaleńczym uśmiechem na jego komplement. Pąsowieje jak dziewica, kiedy ten niefrasobliwie łapie mnie za rękę, ja zaś dość niezręcznie dopasowuję się do jego kroków. Zakładam, że mówi o swojej siostrze i kiwam lekko głową słysząc te wyznania.
- Mam nadzieję, że wygrała - rzucam radośnie kiedy wspomina o bitce, podnosząc iskrzące spojrzenie na Boyda. - No i tyle masz do powiedzenia? - pytam próbując dźgnąć go łokciem, co było odrobinę utrudnione przez to, że trzymałam nadal jego dłoń.
- Matka jest wniebowzięta, bo skończyłam szkołę, mam przyzwoite oceny, nie uciekłam z domu, nie zaćpałam się i idę na studia. Myślałam, że się popłacze ze szczęścia. Już zaczyna bełkotać o tym, że słyszała o jakimś chłopcu z rodu z darem. Powiedziałam jej, że spotykam się dziś z Irlandczykiem z mugolskiej rodziny. Trochę to ubarwiłam, ale nie mogłam się powstrzymać od tego, musiałbyś zobaczyć jej minę, żeby to docenić. Mój ojciec popsuł zabawę mówiąc, że to przecież bez znaczenia, a matka zaczęła być nagle poprawna, wyliczając jakimś cudem zalety Irlandii, w których znalazła się też duża liczba owiec - zaczynam paplać do Callahana. Nagle przestaję być niezręczna kiedy zaczynamy rozmowę, zwykle szczerze wymienialiśmy się swoimi niezbyt bystrymi spostrzeżeniami, więc rozpędzam się i mówię wszystko co mi zapadło w pamięć, w tym historyjkę z dzisiejszego dnia.
Rzucam się na kocyk i patrzę na wyjmującego szamkę Gryfona.
- Nie lubię owoców. Ani sałatek... Ale chciałabym zobaczyć jak jakąś robisz! - stwierdzam i biorę frytkę z Dublina, która smakuje dokładnie tak samo jak angielska, więc z powątpiewaniem unoszę brwi, spoglądając na Boyda. Próbuję zerknąć do tego barłogu co przyniósł i kręcę z niezadowoleniem głową. - Byłeś w Mcmagicku i kupiłeś fryteczki bez burgera? - pytam niedowierzająco. Popłakałabym dłużej nad tym faktem, ale stwierdzam, że nie ma co, bo właśnie oznajmiam, że uda mi się wsadzić mu więcej frytek do mordy, niż on mi. Nie pytając go czy chce jeść, czy nie biorę żarcie i zaczynam pakować mu do buzi. Podczas szamotania z nim, sadowię swój kościsty tyłek na Boydzie, by było wygodniej mi wykonać zadanie, oczywiście. - A potem pójdziemy na łódki z piwkiem? - proponuję ze śmiechem, nie przerywając próby upchania fryteczek w gębie chłopaka.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 31974
  Liczba postów : 92292
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Małe jezioro - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Małe jezioro - Page 6 Empty


PisanieMałe jezioro - Page 6 Empty Re: Małe jezioro  Małe jezioro - Page 6 EmptyPią Maj 27 2022, 14:11;

Spacerowanie po Dolinie Godryka było czymś cudownym. Przyroda i magia żyły tu w komitywie, tworząc atmosferę sprzyjającą samotnym wędrówkom, kontemplacji i temu, co japońscy mugole nazywali shinrin yoku. Tak było oczywiście jeszcze do niedawna. Brak księżyca wywrócił wszystko na drugą stronę. Hogsmeade zostało zalane, zwierzęta wodne szalały, lunaballe zniknęły, a dementory powróciły. Młody Puchon aka  @Peter Stryder, zachęcony swoją niedawną wyprawą nad strumyk, postanowił kusić los. A może po prostu zapomniał o czyhających wszędzie zagrożeniach. Co by nie było tego przyczyną, los się postanowił od niego odwrócić. Chłopak beztrosko spacerował wzdłuż linii brzegowej jeziora, kiedy to dostrzegł błysk tuż pod powierzchnią wody. Wciąż mając z tyłu głowy nie tak dawny sukces, o czym przypominały mu galeony brzęczące w sakiewce, zanurzył dłoń w wodzie… i był to błąd. Okazało się bowiem, że to młode trytony postanowiły wyciąć mu psikusa. Chłopak nie zdążył się nawet zdziwić, kiedy już znajdował się pod powierzchnią. Trytony były bezlitosne. Bawiły się nim jak kot ranną myszą, a kiedy skończyły, wyrzuciły go na powierzchnię jak zużytą zabawkę, którą się znudziły. Chłopak, półnagi, zziębnięty oraz zadrapany, nie miał wyjścia, jak tylko uciekać stąd w podskokach w poszukiwaniu pomocy medycznej.

/ Niniejszy post jest pokłosiem zignorowania kostek na dementory oraz kelpie w temacie „Strumień”. Spotkanie z trytonami pozostawiło wiele zakażonych ran na Twoim ciele, które nie chcą się goić. O ile większość z nich wywołuje jedynie dyskomfort, o tyle jedna z nich, na Twojej dominującej ręce, jest na tyle paskudna, że znacznie zmniejsza Twoje umiejętności magiczne. Do pierwszego dnia wakacji, za każdym razem, kiedy Twoja postać rzuca jakieś zaklęcie, musisz rzuć k6 na powodzenie. Parzysta oznacza, że udało Ci się rzucić czar, nieparzysta oznacza niepowodzenie. Do tego proszę o napisanie 1 postu na 1500 zzs w skrzydle szpitalnym lub Mungu. W razie pytań zapraszam:  @Julia Brooks. Proszę również oznaczać mnie w postach.

______________________

Małe jezioro - Page 6 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Małe jezioro - Page 6 QzgSDG8








Małe jezioro - Page 6 Empty


PisanieMałe jezioro - Page 6 Empty Re: Małe jezioro  Małe jezioro - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Małe jezioro

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 6Strona 6 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Małe jezioro - Page 6 JHTDsR7 :: 
Dolina Godryka
 :: 
Okoliczne tereny
-