Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Pracownia Eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Emmet Andy Thorn
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Wilkołak, Kapitan Hufflepuffu, Ścigający
Galeony : 1135
  Liczba postów : 541
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9348-emmet-andy-thorn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9350-sowa-emmeta#260306
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9351-emmet-andy-thorn#260313
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptySro 10 Wrz - 17:07;

First topic message reminder :


Pracownia Eliksirów


To nieszczególnie znane miejsce znajduje się na Ulicy Pokątnej i spełnia dokładnie wszystkie możliwe warunki, by zainteresowali się nim tylko nieliczni. Chodzi mianowicie o tych, których interesuje coś więcej niż kupno eliksiru w pobliskiej aptece.
Właśnie ta pracownia oferuje niezwykle wyrafinowaną usługę eliksirowara. Jeśli tylko chcesz być znanym na całym świecie mieszaczem chochlą, wejdź i przystąp do kursu.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyWto 12 Paź - 19:58;

Egzamin wstępny: 5, 3 | I poprawka -> 4
Cześć praktyczna: 3, 6 | II poprawka -> 6 | III poprawka -> 1 dorzut: nieparzysta | darmowa poprawka -> 2 dorzut: parzysta
Egzamin końcowy: teoria: 6 | IV poprawka -> 2 | V poprawka -> 7 | praktyka: 6 | VI poprawka -> 9

Kiedy otrzymał sowę z datą i godziną kursu na eliksirowara, był podekscytowany. Spakował wszystkie potrzebne rzeczy, aby pierwszego dnia udać się na egzaminy wstępne. Na szczęście do pracowni, w której miał odbywać się kurs miał niedaleko z mieszkania. Gdy otrzymał pytanie od kobiety, która przywitała wszystkich w pomieszczeniu, od razu skupił się na tym co ma zrobić. Opisanie zakazanych przez Ministerstwo eliksirów nie było łatwe, a dodatkowo Lucas był odrobinę zestresowany tym, że już na wstępnie może sobie nie poradzić. Jego przyjaciel był ekspertem od wywarów, a Sinclair owszem znał się na nich dość dobrze, ale nie był tak pewny swoich umiejętności i wiedzy. Więc może dlatego tego dnia nie poradził sobie z pytaniem, które wystosunkowała do niego czarownica. Niestety ale jego krótka odpowiedzi nie wystarczyła, aby tym razem mu się powiodło. Inaczej było kolejnego dnia, kiedy był już przygotowany przede wszystkim psychicznie na to, że dopadną go nerwy. Otrzymując pytanie, które tym razem nie sprawiło mu większych trudności, sprawił, że komisja nie potrzebowała nawet zadawać mu dodatkowych pytań. Wyczerpał temat i był z siebie dumny.
Gdy przyszło w końcu do zajęć praktycznych, Lucas wraz z pozostałymi uczestnikami szkolenia, dowiedział się, że każdy ma przypisanego asystenta w postaci instruktora i wraz z nim mają uwarzyć eliksir. Ślizgonowi przypadła Amortencja. Ucieszył się w duchu, bo jednak wiele razy sporządzał ten wywar i był pewien, że nie powinien mieć z nim większych problemów. Okazało się być jednak inaczej. Najwidoczniej był tak pewny siebie, że ze szybkości popełnił jakiś podstawowy błąd, który doprowadził do tego, że najsilniejszy eliksir miłosny, którego spodziewał się w swoim kociołku był zdatny jedynie do wyrzucenia. Musiał spróbować kolejnego dnia. Napięcie go nie opuszczało, jednak starał się z kolejną próbą powoli i skrupulatnie dodawać poszczególne składniki, tak aby znowu czegoś nie popsuć. Los jednak chciał, że zagadał się z instruktorem i ponownie stracił rachubę w kolejności wrzucanych do kociołka składników i znów wywar nie wyszedł. Był załamany, bo wiedział, że umie uwarzyć Amortencję, a jednak coś szło nie tak i ciągle odnosił porażkę. Dopiero za czwartym podejściem, kiedy dostrzegł, że jego asystent coś dodaje do kociołka niepostrzeżenie, domyślił się, że to o to mogło chodzić i dlatego ciągle jego wywar nie przypominał tego prawidłowego. Tym razem jednak w porę zareagował i udało mu się uratować sytuację i tym samym przejść do ostatniej części kursu.
Na jego nieszczęście egzamin końcowy, przed którym stanął znów składał się z dwóch etapów. Najpierw trzeba było rozpisać się na rolkę pergaminu odnoście konkretnych trucizn. Ale na Merlina, co tu pisać o wywarach, które są zakazane i nigdy tak naprawdę nie miał z nimi styczności oprócz wspomnianego fragmentu w podręczniku. Czas mijał, a Lucas nie był w stanie napisać wymaganej ilości informacji, przez co nie została mu zaliczona ta część. Musiał do niej przystąpić jeszcze raz. A potem jeszcze raz. Nie poznawał sam siebie, bo jednak zawsze był dobry w teoretycznych zagadnieniach, a tym razem odnosił porażkę za porażką. Jednak po kilku dniach w końcu udało mu się przejść ten etap i dotrzeć do części praktycznej, która polegała - a jakże! - na ugotowaniu wskazanego eliksiru. Jednak, dopiero po kilku minutach pracy i dorzucania składników do kociołka nad palnikiem, Lucas zauważył, że zamiast wody w jego kociołku początkowo chyba znajdował się inny eliksir. Zaczął on reagować bardzo gwałtownie po dodaniu sproszkowanego kła węża i tworzyć gęstą pianę. I mimo, że ostatecznie chłopak opanował wszelkimi siłami sytuację, to czas na uwarzenie eliksiru się skończył i niestety musiał podejść do zadania ponownie. Ale nie chciał się poddawać i załamywać. Był już tak blisko zdobycia certyfikatu. Pojawił się więc kolejnego dnia, aby powtórzyć egzamin. I chwała Merlinowi, udało mu się z chłodnym umysłem oglądnąć wywar, który został dla niego przygotowany, aby stworzyć plan działania. Wystarczyło dodać do bulgoczącej mikstury, która prawdopodobnie gotowała się już kilka godzin i była gotowa do kolejnego etapu warzenia, kilka ziół a następnie wykonać kilka ruchów różdżką nad kociołkiem, aby po upływie czasu jaki posiadał, przedstawić komisji prawidłowo wykonany wywar. I udało się! Ukończył kurs, zdobył certyfikat i pierwszy raz czuł, że włożył w to zadanie maksimum wysiłku. Ale ostatecznie udało się i to się liczyło.

zt
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5459
  Liczba postów : 12717
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyCzw 2 Gru - 17:06;

Ścieżka kariery - Alchemik

Kostka: 93 - dostaję porcję eliksiru neonu

Gorzkie uczucia związane z tym miejscem sprawiały, że nie spodziewał się kiedykolwiek jeszcze tutaj wrócić, a przynajmniej nie w najbliższym czasie. Gdy jednak zobaczył, że pracownia poszukuje pomocy w masowej produkcji eliksiru neonu, który miał zostać użyty podczas tegorocznego Sylwestra, nie potrafił tak po prostu tego zignorować. Dość chwiejnym krokiem udał się więc na Pokątną z własnymi przyrządami i chęcią pomocy tym, którzy diametralnie obniżyli jego poczucie własnej wartości. Możliwe, że właśnie przez ten gest, chciał udowodnić im, że wcale nie jest tak kiepskim eliksirowarem, jak pokazał na egzaminie certyfikującym.
Przekroczył próg pracowni i przywitał się z kilkoma znajomymi twarzami. Od razu skierowano go do miejsca, gdzie mógł ustawić swoje stanowisko, choć zdziwiono się, że przyszedł do pracowni eliksirów z całym swoim majdanem. Max jednak zdecydowanie preferował pracę na własnym, zaufanym sprzęcie i jedyne co z chęcią przyjął to potrzebne mu składniki.
Bez zbędnego pierdolenia podwinął rękawy i wziął się do roboty. Woda się grzała, a sztylet pracował, siekając zawzięcie kolejne ingrediencje, by następnie wrzucać je do kociołka i mieszać z całą resztą. Magiczny moździerz ucierał kolejno liście i przyprawy, a gdy Solberg usłyszał charakterystyczne trzaskania dobiegające z gotującej się mikstury wiedział, że czas zacząć proces monotonnego, dwudziestominutowego mieszania w tę i we w tę.
Machał chochlą, co jakiś czas zerkając na odmierzającą czas klepsydrę. Miał dziwne wrażenie, że czas biegnie w zwolnionym tempie, choć wiedział, że jest to tylko złudne uczucie, które dopadało go zawsze w tych mniej ciekawych chwilach. Nie mógł jednak pominąć tak ważnego dla całego procesu etapu. Patrzył na to, jaki kolor przyjmuje wywar i czekał aż w końcu osiągnie odpowiedni odcień, by mógł przejść dalej. W międzyczasie pokój zapełniał się kolejnymi eliksirowarami, którzy postanowili pomóc pracowni w tym zadaniu.
Kątem oka obserwował ich metodykę pracy i wychwytywał przydatne sztuczki oraz błędy, które chętnie by pomógł wyeliminować. Nie odzywał się jednak specjalnie, gdy nie był o nic pytany. Oddał jedynie swoją szałwię czarodziejowi, który przez swoją nieuwagę kompletnie zmasakrował ten składnik tak, że ten nie nadawał się już do niczego, może oprócz zaparzenia z niego herbatki. Max wiedział, jak poradzić sobie bez tej konkretnej ingrendiencji, która była w tym wypadku dość łatwo zastępowalna poprzez pręciki nagietka. Po raz kolejny ściągnął na siebie zdziwione spojrzenia, ale nie miał zamiaru się tym jakkolwiek przejmować.
W końcu mógł przestać mieszać i zabrać się za finalny etap warzenia neonowego eliksiru. Zgniecione owoce dzikiej róży marynowane w soku z tykwobulwy ponownie zostały wrzucone do moździerza i utarte na naprawdę drobniusieńki proszek, który następnie wylądował w kociołku, którego zawartość ulegała już wychłodzeniu. Gdy eliksir przejawił całą tęczową gamę barw, Solberg wiedział, że robotę skończył i mógł przelać wywar do odpowiednich fiolek, po drodze nie zapominając też o sobie i odkładając jedną porcję na użytek własny. Całą resztę przekazał osobie odpowiedzialnej za to przedsięwzięcie i po uprzednim wysprzątaniu do czysta swojego stanowiska, opuścił pracownię, czując się zdecydowanie lepiej, niż gdy kilka godzin wcześniej przekraczał jej próg by rozpocząć swoją pracę nad noworocznym projektem.


//zt

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Wacław Wodzirej
Wacław Wodzirej

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Miodowe końcówki włosów | dziwny wąs pod nosem | pieprzyk po lewej stronie nosa | blizna na lewej ręce | zawsze gotów rzucić w Ciebie kasztanem
Galeony : 1862
  Liczba postów : 1007
https://www.czarodzieje.org/t21017-waclaw-wodzirej#675364
https://www.czarodzieje.org/t21021-poczta-wacka#675681
https://www.czarodzieje.org/t21018-waclaw-wodzirej#675372
https://www.czarodzieje.org/t21057-waclaw-wodzirej#676702
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyCzw 6 Sty - 1:33;

listopad 2021r.

Kurs eliksirowara
ładnie opłacone tutaj

Egzamin wstępny: 6, 2
Poprawka: 3, 2
Poprawka 2: 6, 6

Na początku był podjarany całym tym kursem, bo heloł, w końcu zaczął robić coś ze swoim życiem, żeby ruszyć z buta z realizacją życiowych planów. Trochę późno, ale no. Jeśli można się tak długo opierdalać to czemuż by sobie tak nie robić?
Niemniej kurs ruszył pełną gębą, a sowa z informacją o egzaminie wstępnym było jak błogosławieństwo czy inna niespodziewana erekcja, która zachęca do stosunku. Jednak rzeczywistość głośno krzyknęła, że nie ma kolorowo. Eliksir leczniczy. Wacuś to pierdolił, o magii leczniczej nic nie wiedział i właściwie nie zamierzał zmieniać swojego poziomu wiedzy tylko z względu na robienie mikstur. Był nieugięty, trochę na egzaminie kłamał, trochę improwizował i wszystko skończyło się fiaskiem. Trudno. Budżet bolał, ale poprawka się odbyła.
Wielosokowy. To już bardziej przygotował się z tych zbędnych luksusów medycznych. Coś tam powiedział o etapach przygotowywania tego znanego eliksiru. Mia PR, owszem, ale czy Wacław miał o nim wiedzę? Niezbyt, co postanowił nadrobić, bo jednak wielosokowy przyda mu się w magicznym burdelu. Dlatego postanowił uznać ten etap egzaminu za naukę i przestrogę, by nic nie bagatelizować.
Może z tego powodu znów trafił na potkę leczniczą? I tym tym razem poszło mu świetnie! Wręcz trzykrotnie lepiej niż za dwoma pierwszymi podejściami. Dlatego opowiadał o eliksirze na odrastanie zębów niczym o najlepszej ze swoich kochanek. Opisywał każe muśnięcie, każde potrzebne doń ziółko oraz jak warto zrównoważyć wywar do odpowiedniego zęba. Komisja była w szoku. Puchon również.

Zajęcia Praktyczne: 6, 3

Kto daje dziecku do robienia Wywar Żywej Śmierci? Jakiś pojeb, ale bardzo dobrze, że Wacuś był już studentem i co najwyżej dużym chłopcem. Jego partner zaś zdawał się jakoś rocznikowo młodszy i chyba nieco nie wiedział, co się dzieje. Chociaż może była to wina Puchona, który od początku mówił jak to bardzo chciał robić Amortencję. Pewnie to rozpraszało towarzysza, który skakał w głowie między dwoma przepisami i miewał momenty zawahania. Te były bardzo złe przy silnych eliksirach, dlatego Wodzirej starał się patronować nad wszystkim samodzielnie. No, nie nad wszystkim, bo nie był typem kontrolującym i pokładał w ludziach zaufanie. Szczególnie do takich, którzy na danej rzeczy znać się powinni. Później przyszła refleksja, że nie mają jeszcze papierka, więc właściwie są laikami.
Dlatego Wacuś bardzo się przestraszył, kiedy chłop chciał mu wpierdolić śluz ropuchy przy końcówce warzenia wywaru. Powstrzymał go. Komisja to widziała. Była zachwycona. Wodzirej również, bo zdał ten etap bez poprawek. Bał się z tego cieszył, bo to eliksiry i jeśli się czegoś o nich nauczył w ostatnim czasie to to że nic o nich nie wie.

Egzamin końcowy:
*teoria: 2, 3 => 5
*praktyka: 2, 5 => 7
=> 12p - trochę niezdane
Poprawa:
*teoria: 4, 2 => 6
*praktyka: 5, 3 => 8
=> 14p. - tak akurat

No nie było to najlepsze wyświetlenie na egzaminie końcowym, ale nie mogło być najgorsze. Problem zaczął się w wtedy, kiedy znajomy powiedział studentowi: opijemy twoje zdanie. Opili tak, że Wacław zaliczył ino szybki prysznic i wszedł na egzamin. Dlatego załamał się, kiedy na teorii kazali pisać małą książkę o eliksirku. tra ge dia Nawet nie taka antyczna, co byłoby miłym zaskoczeniem. Puchon dzielnie walczył pisząc względnie mądre słowa, ale głównie opierał się na laniu wody i bajdurzeniu. Wypisał wszystkie synonimy do koloru tej cholernej mikstury w jednym zdaniu, udając że ma to sens. Pewnie nie miało, ale mniejsza o tę drobnostkę. Skończył, oddał, załamał się.
Praktyka zaś była zadowalająca, ale w ogólnym rozrachunku nie aż tak, żeby zdać całościowo. Może gdyby Wacław miał czas na uwarzenie mikstury detoksykującej i dopiero na podjęcie się walki z egzaminem to wyskrobałby z tego całego ambarasu więcej...
Niemniej! Powrócił dnia kolejnego, przygotowany na pisemne tortury. Nadgarstek miał przygotowany, chociaż pisał notatkę o eliksirze z goryczą w każdym słowie. Wiedział, że idzie mu źle. Czuł, że lepiej niż wczoraj. Przynajmniej dziś nie wyglądał jak żywy trup lub ofiara źle ugotowanego Wywaru Żywej Śmierci. W ogóle było to piękną nazwą na eliksir i może właśnie skupianie się Wodzireja na nieuzasadnionej etymologi niektórych naparów zaniżało jego merytoryczne słowa w podobnych pracach? Zapewne tak, ale chłop nie chciał tego sprawdzać.
Praktyko, och, słodka praktyko! Jakaś ty jesteś cudowna, bo przy tobie wiedza łączy się równie słodko co mięta z lawendą. Warzony eliksir nie wybuchł nikomu w twarz, a wręcz można uznać go za zrobiony nader przeciętnie, czyli tak żeby zdać!
Wacław wyszedł z tego małego piekła kręcąc zadem do nuconej w głowie Violetty Villas.

/zt
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyPon 29 Sie - 14:42;

Samonauka - eliksiry | Warzenie eliksiru hematografowego

Pierwsza wizyta na Pokątnej wiązała się z rozmową z szefem biura. Teraz natomiast była kierowana czystą chęcią znalezienia ciekawego miejsca i spędzenia trochę czasu nad kociołkiem.
Właściwie to najczęściej myśląc o eliksirach myślała od razu o wiggenowym, szkiele-wzro czy organi sanentur... czyli tych powiązanych ściśle z uzdrawianiem. To właśnie te wydawały się najbardziej przydatne. Owszem, fajnie było wypić jakąś miksturę, która powoduje, że widzisz wszystko w odwrotnych barwach albo pobawić się eliksirem wzrostu, ale na Merlina, nie były to eliksiry, które na dłuższą metę miały sens. A uzdrawiające dosłownie ratowały życie. Pracując jako auror tym bardziej czuła, że powinna mieć pod ręką zapas kilkunastu fiolek różnego rodzaju. Do tej pory nie przygotowywała się w taki sposób, więc niczego przy sobie nie nosiła, ale teraz wydawało się to logiczne.
Ariadne znalazła w końcu miejsce pracowni. Stanęła przy stole i wysypała zebrane oraz zakupione składniki. Pokrzywa, liście lulka i korzeń asfodelusa. Miała również parę innych, drobnych ingrediencji wspomagających, ale ta trójka to rdzeń eliksiru. Przejechała dłonią delikatnie po roślinach. Lubiła, gdy gotowała z samych roślin, bo składniki odzwierzęce często były obrzydliwe.
Wzięła dwie grube księgi, jedna dotyczyła przygotowywania składników, a druga już stricte mieszania w kociołku. Ariadne nie posiadała własnego. Zresztą, nawet dobrego miejsca do gotowania takich oparów nie miała. Gdyby tak zakupiła własne mieszkanie... Przeczytała gdzieś w gazecie, że w Hogsmeade jest gdzieś jakaś publiczna pracownia eliksirów, co wydawało się idealnym rozwiązaniem. Nie dość, że nie musi kupować własnego sprzętu laboratoryjnego, to jak napaskudzi to przynajmniej nie w swojej sypialni. Oby tylko nikt się tam nie pojawiał w czasie warzenia. Ariadne wolałaby być sama. Wtedy pracowała ze wzmożonym skupieniem, a teraz w planach miała uwarzyć eliksir hematografowy, co było bardzo wymagające. Całkiem możliwe, że wszystko szlag trafi i nic z tego nie wyjdzie. Może nie był to idealny wybór, jeśli chodzi o mikstury przydatne aurorowi, ale myślała, że znajdzie się dla niego użycie. Ważne, aby próbować swoich sił. Trening czynił mistrza.
Zabrała się do grzania wody, pilnując temperatury różdżką. Miała trochę czasu, więc przeglądała rozdział dotyczący krojenia liści. Niby nie wymagało to specjalnych umiejętności. Im dłużej czytała o przygotowaniu eliksiru tym więcej pewności siebie nabierała. Po zagotowaniu wody wzięła nóż i przygotowała korzeń oraz liście obu roślin. Wszystko drobno pokrojone wrzuciła do kociołka. Zaczęła ostrożnie mieszać, czując specyficzny ziołowy zapach unoszący się w pracowni. Ariadne wiedziała, że gdy eliksir będzie gotowy, nie będzie dało się wyczuć jego woni oraz nie będzie miał smaku. Pół godziny później postanowiła zaprzestać mieszania i pozostawić eliksir do ostygnięcia. W tym czasie nadal przeglądała księgi. Ostatecznie wzięła głęboki oddech, po czym przysunęła twarz do mikstury. Nie wyczuła żadnej nuty roślin użytych w recepturze. Wzięła palcem kropelkę do ust i nie odróżniłaby tego od zwykłej wody. Co prawda, aby mieć pewność, mogłaby wlać trochę swojej krwi. Inkantację potrzebną do odczytania jej składu znała. Nie chciała jednak marnować przygotowanych porcji, więc wszystko przelała do trzech fiolek. Ucieszona niczym małe dziecko, schowała przygotowany eliksir do torby, po czym zajęła się sprzątaniem pracowni. Trochę jej na tym zeszło i poczuła uderzenie zmęczenia, gdy tylko wyszła na ulicę Pokątną.

/zt
+
Powrót do góry Go down


Ariadne W. Wickens
Ariadne W. Wickens

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 171
C. szczególne : owocowe perfumy | elegancki ubiór | łagodny, delikatny głos
Galeony : 841
  Liczba postów : 529
https://www.czarodzieje.org/t21609-ariadne-willow-wickens#703422
https://www.czarodzieje.org/t21613-poczta-ariadne-wickens#704304
https://www.czarodzieje.org/t21610-ariadne-willow-wickens#703604
https://www.czarodzieje.org/t21614-ariadne-w-wickens-dziennik
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyWto 30 Sie - 8:04;

SAMONAUKA - ELIKSIRY | WARZENIE ELIKSIRU Dictum

Pomijając poprzednią wizytę w pracowni, nie miała nadal za bardzo doświadczenia w warzeniu eliksirów. Ostatni raz przygotowywała mikstury w Ilvermorny i pamiętała, że czasami wychodziło jej to lepiej, czasami gorzej. Nie była to dziedzina, z której Ariadne przodowała, ale nie była też kompletnym głąbem w tej kwestii. Proste eliksiry jakoś tam robiła. Mogła poszczycić się tym, że nic jej nigdy nie wybuchło w twarz. Do tej pory.
Przysiadła na ławeczce, wypakowując potrzebne rzeczy oraz ziewając szeroko. Zjawiła się w pracowni jeszcze przed pracą, a więc wczesnym rankiem, kiedy ulice Londynu dalej oblepione były senną poświatą. Wybudziła się już mocną kawą bez mleka, żeby móc skupić się na eliksirze. Nie chciała usnąć nad kociołkiem i wpaść w niego twarzą. Tym razem składniki zakupiła w innym miejscu niż wcześniej, chcąc poznać lepiej tutejszy rynek. Chciała rozeznać się w cenach zarówno w stolicy Anglii, jak i w Dolinie Godryka czy też Hogsmeade. Ariadne lubiła oszczędność, ale sprawdzała również dokładnie jakość produktów. Te, których użyła w eliksirze hematografowym były w zadowalającym stanie. Miała wtedy też własnoręcznie zebrany rumianek lekarski. Obejrzała księżycową rosę, ślaz i bezoar wyłożone na miękkiej szmatce na stole. Im również nie mogła zarzucić nieświeżości. Jak na stosunkowo tanią wartość były to naprawdę dobre i rzadkie składniki. Wyglądało na to, że wystarczy przygotować sprzęt i zabrać się do gotowania, bez zbędnego przeciągania. Wykalkulowała dokładnie ile ma czasu zanim będzie musiała pojechać Błędnym Rycerzem do Ministerstwa. Wstawiła wodę i zajęła się cięciem roślin na wąskie paski oraz wyciskaniem z nich soków. Księżycowa rosa pachniała wspaniale; Ariadne chciała w poprzednią pełnię udać się na jej zbiory, ale nigdzie nie znalazła tej rzadkiej rośliny. Być może następnym razem się uda. Ślazu natomiast dotykać nie lubiła ze względu na śliskość liści. Postanowiła, że zajmie się nim magicznie, bez konieczności brudzenia rąk. Największy problem miała z przygotowaniem bezoaru, ponieważ musiała porządnie skruszyć kamień w moździerzu, a przesadnie silna nie była. Pomogła sobie znowu zaklęciami i w końcu udało się uzyskać sypki proszek. Wszystko dodawała po kolei, pilnując odstępów czasowych. Mieszała raz w prawo, raz w lewo. Powtarzalność ruchów pozwalała na odpłynięcie myślami trochę dalej, do akt, które musiała dzisiaj przejrzeć w biurze.
Z początku przezroczysta woda zaczęła nabierać ciemniejszej barwy. Ariadne mieszała dopóki kolor nie był już wyraźnie orzechowo brązowy. Sugerowało to wyraźnie, że warzenie eliksiru dobiegło końca, a dictum powinno działać prawidłowo. Ten eliksir dziewczyna postanowiła zbadać, smakując na palcu odrobiny mikstury. Jej słony smak trafiał w punkt. Trochę niczym sos sojowy. Ariadne uśmiechnęła się i nalała do fiolek trzy porcje przygotowanego eliksiru. Schowała je do torebki. Ostatnie dwa dni spędziła na intensywnej pracy nie tylko w biurze, ale i w wolnym czasie, kiedy ćwiczyła swoje umiejętności. Była z tego faktu niezmiernie zadowolona, a zapas eliksirów pozwalał dziewczynie odetchnąć spokojniej. W końcu nawet w wypadku jakiejś wyjątkowej sytuacji w pracy mogła mieć pod ręką rozwiązanie. Kto wie, czy nie natknie się na kogoś pod wpływem zakazanych substancji i dictum okaże się kluczowe w ocuceniu tej osoby? Albo czy ktoś nie zostanie otruty i wtedy idealnie przyda się eliksir hematografowy? Oczywiście, Ariadne planowała uwarzyć jeszcze więcej leczniczych mikstur, ale musiała myśleć o rozsądnym rozplanowywaniu swojego czasu, jak też i pieniędzy.
Wstała i opuściła pracownię eliksirów po jej uprzednim sprzątnięciu.

/zt
+
Powrót do góry Go down


Mary Horvath
Mary Horvath

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 167
Galeony : 92
  Liczba postów : 46
https://www.czarodzieje.org/t21847-marie-horvathova#714484
https://www.czarodzieje.org/t21854-panna-horvath?nid=9#716285
https://www.czarodzieje.org/t21848-mary-horvath?nid=1#714481
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyPią 16 Gru - 18:00;

Kurs eliksirowara
Londyn, styczeń 2010

Egzamin wstępny:1, 6
Zajęcia praktyczne:2, 1, parzysta
Egzamin końcowy:2+3, 2+2
poprawka 1+2, 3+3
poprawka 5+5, 6+3


Obiecała rodzicom dyplom, więc będzie dyplom. Musi w końcu z czymś przyjechać na wakacje, bo nie na święta wielkanocne, jej rodzina nie bardzo była wierząca, zresztą jeśli już to byli tam jacyś ewangelicy. Ale to nie o tym.
Marysia jeszcze nie wiedziała jakim jest pechowcem, bo rzecz działa przed całym jej egzaminem i kursem nauczycielskim i stażem, który zobaczymy jak jej pójdzie, na razie źle.
Początki były pełne nadziei. Mary wpłaciła pieniądze za kurs, czekała na sowę i w końcu pojawiła się na sali, losując swój zestaw pytań i skupiając się na nim. Magiczne zioła i grzyby! Znakomicie. Mary pewnie akurat przerabiała ten materiał w szkole, więc zaczęła recytować całą swoją wiedzę niemalże jakby był to hymn państwowy, aż musiała jej kobiecina z komisji przerwać, na szczęście oznajmiając, że trzy razy na tak, przechodzi dalej.

I tak przechodząc do części praktycznej wylosowała wywar Żywej Śmierci, który będzie się za nią ciągnął też w późniejszych egzaminach. Może gdyby teraz się przyłożyła i lepiej zwracała uwagę na to, co robi jej instruktor to w przyszłości nie oblałaby na nauczycielskim? Nie wiadomo. Istotne jednak, że coś zaczęło w kotle buchać w nieodpowiedni sposób, a Marie w przypływie paniki zamieszała chochlą w kotle i co, łyso było egzaminatorom, bo najwyraźniej stary, sprawdzony sposób zadziałał. Gdyby ten kociołek był telewizorem to po prostu walnęłaby w niego pięścią.

I tak przyszedł luty, a później marzec i kwiecień, bo dobra passa Marysi skończyła się najwyraźniej wraz z mieszaniem chochlą i dopiero na wiosnę udało jej się udowodnić, że faktycznie ma w głowie jeszcze trochę oleju i esej, nad którym poprzednimi razy tak się pociła w końcu się trzymał kupy i dupy. I może przy okazji poprawiła trochę swój angielski w piśmie. I opisała dokładnie te eliksiry niebezpieczne, nie pisząc tylko ogólnikowo o ich składzie (bez ładu). I tak nawet nie zauważyła kiedy jej cztery godziny spełzły na tym elaboracie, ale z ulgą odczytała wyniki na tablicy ogłoszeń dnia następnego, oczekując egzaminu praktycznego z niecierpliwością. Po nocach nie spała. Przydałby się jej teraz taki wywar żywej śmierci... Chociaż na salę weszła z jakimś spokojem. Po jakimś czasie człowiek chyba już nie ma siły się tak denerwować. Zwłaszcza, kiedy ma dobre przeczucia, a tym razem Mary nie zawiodła, skupiając całą swoją uwagę na eliksirze, który czekał na nią już trochę za długo i stracił swoje magiczne właściwości. Ale to nic, bo Marysia to sobie z nimi poradziła rachu ciachu, szkoda, że nikt ze szkoły tego nie widział, bo jak to potem niby udowodni? Certyfikat mogłaby pokazać, ale wiadomo jacy są ludzie. Ważne, że stara będzie dumna i pewnie powiesi kopię dyplomu w kuchni, kiedy Mary już po zdanym egzaminie poszła z uśmiechem odebrać oryginał.
Powrót do góry Go down


Casey O'Malley
Casey O'Malley

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Dodatkowo : półwil
Galeony : 337
  Liczba postów : 295
https://www.czarodzieje.org/t21252-casey-o-malley#685333
https://www.czarodzieje.org/t21260-mewa#685449
https://www.czarodzieje.org/t21258-casey-e-o-malley#685433
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptyWto 30 Sty - 16:43;

Kurs eliksirowara
październik 2011

    Casey pracę eliksirowara zaczął już w trakcie trwania studiow. Nic dziwnego, że na samym początku popełniał wiele błędów. Bywał niedospany na kursie przygotowawczym, albo poprzedniego dnia zbyt mocno zabalował na imprezie, bo chociaż eliksiry traktował bardzo poważnie – zresztą także terapeutycznie – nie potrafił sobie odmówić jeszcze na pierwszym roku studiów przyjemności i zwykłych, męskich uniesień. Dlatego, chociaż naturalnie od zawsze interesował się zagadnieniami, jakie omawiali na kursie, bez przygotowania teoretycznego, oblał pierwsze podejście. Nawet pomimo ogromnej posiadanej wiedzy z tego zakresu. Ponadto, wiele z odpowiedzi uznawał za oczywistość, dlatego udzielał krótkich, lapidarnych odpowiedzi. Nie zgadzał się z nim jednak egzaminator. Dwa dni z rzędu omawiał to samo zagadnienie wydzielin magicznych zwierząt, drugiego dnia już nauczony doświadczeniem, że mężczyzna wymagał znacznie więcej niż zdawkowych, konkretnych wypowiedzi, wymusił więc na sobie trochę więcej słów. Kolejnego dnia jego wiedza wprawiła egzaminatorów w osłupienie – a może tylko wili urok?
    Podobnie miało się z zadaniem praktycznym. Najpierw Eliksir niewidzialności – który wykonywał w pośpiechu, pewny swoich umiejętności. Skończyło się katastrofą, kto by się spodziewał, że rzeczy wykonywane po łebkach zakończą się wybuchem gęstej brei? On mógł, ale to był jeszcze czas jego braku pokory wobec eliksirów i ich kapryśnej natury. Wywar Żywej Śmierci, ważony przez niego dla rozrywki we własnym zaciszu jeszcze w siódmej klasie, wydawało by się był równie prostym zadaniem, a i tu coś poszło nie tak i wrócił do punktu wyjścia, zdając ten etap dopiero za trzecim razem.
    Błędy nic go nie uczyły, bo kiedy doszło do egzaminu końcowego, akurat imprezował urodziny jednej z koleżanek. Nie pamiętał nawet w czyim łóżku się obudził, ale daleko od swojego mieszkania, gdzie mógłby sobie powtórzyć materiał przed samym wyjściem. Spytany jednak o ten egzamin dziś, nie pamiętałby jego przebiegu, ani teorii, ani praktyki. Pamiętał tylko ostatnie podejścia – te, w których zdał śpiewająco.


Egzamin wstępny: 4 i 3; poprawa: 4 i 5 (zdane)
Zajęcia praktyczne: 4 i 5; poprawa: 2 i 5; poprawa II: 1 i 3 (zdane)
Egzamin końcowy - teoretyczny: 1 i 3; poprawa: 5 i 6 → 11 (zdane)
Egzamin końcowy - teoretyczny: 2 i 1; poprawa: 6 i 4 → 10 (zdane)
Opłata: tutaj

| zt
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 295
  Liczba postów : 673
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 EmptySro 28 Sie - 12:15;

Kurs eliksirowara - lipiec 2022

Gdy ukończył szkołę i oznajmił, że nie zamierza od września pójść na studia, Beverly była wściekła. Wyobrażała sobie, że jej przygłupi syn był na tyle rozsądny by zdawać sobie sprawę, że bez zawodu w dzisiejszym świecie trudno o godne życie. Jego to jednak nie interesowało, był zbyt skupiony na planie podróży, który przygotowywał miesiącami by zajmować sobie głowę kursami, które każdy może zrobić w dowolnym momencie. Nie mógł jednak zlekceważyć Beverly, to ona w tamtym momencie miała prawną opiekę nad nim i bez jej wyraźnej zgody jego plany o wyjeździe ległyby w gruzach. Zacisnął zęby i wraz z otrzymaniem dyplomu absolwenta Hogwartu, zapisał się na kurs eliksirowara.
Zaproszenie na egzamin wstępny przyszło po niecałych dwóch tygodniach. Pierwszy dzień lipca miał być tym, który pokaże mu czy jest sens zdobywać wykształcenie zawodowe w eliksirach, które do tej pory były wyłącznie jego pasją. Postanowił nie udawać kogoś kim nie jest, nie czytać na akord setek stron ciężkich woluminów by na tym egzaminie wypaść dobrze. Pojechał pod wyznaczony adres z otwartą głową. Przed salą zastał kolejkę czarodziei i wiedź w różnym wieku, którzy czekali na ten sam egzamin co on. Pół dnia zajęło zanim dostał się na rozmowę podczas której dostawał szczegółowe pytania o zastosowanie w eliksirach ziół i grzybów na przykładzie blekotu. Nie mówił wiele, starał się jednak by to co mówi było precyzyjne i wyczerpujące. Po trzydziestu minutach opuścił salę z przyzwoleniem na udział w zajęciach praktycznych, które odbywały się w kolejnym tygodniu.
Kolejne jego zajęcia z kursu wymagały od niego zdecydowanie więcej. Byli dobierani w dwuosobowe zespoły, co sprawiało, że Benjamin nie czuł się komfortowo. Nie był najsympatyczniejszym czarodziejem, a starsza czarownica, która z nim przy kociołku, również nie wyglądała na zachwyconą koniecznością pilnowania szczeniaka. Do przygotowania dostali wywar żywej śmierci, który w końcowej klasie szkoły również dostał do przygotowania przez prof. O'Malley. Nie spodziewał się, że to jest jakiś szczególny wyznacznik posiadania wybitnych umiejętności eliksirowarskich, ale najwyraźniej był w błędzie, skoro i tutaj dopadł go ten eliksir. Pracował starannie, pamiętając surowe komentarze nauczyciela. Jego partnerka nie wydawała się równie zaangażowana, wręcz odnosił wrażenie, że szuka sposobu na popsucie eliksiru. Patrzył na nią kontem oka. Bredziła pod nosem coś niezrozumiałego. Gdy on zgniatał żuki środkiem noża, ona postanowiła za sabotować ich prace i wrzucić do kociołka liście szałwii. Nie udało jej się. Benjamin w dobrym momencie złapał ją za nadgarstek, a cały incydent swoim czujnym okiem wychwycił instruktor. Kobieta została wyproszona z sali, a dalsze prace nad eliksirem prowadził już sam. Skończył w ostatnim momencie, a roztwór okazał się wystarczająco dobry by mógł przejść dalej.
Końcowy egzamin okazał się wyłącznie formalnością. Napisanie eseju na cały pergamin o trujących właściwościach tojadu w eliksirach leczniczych było ciekawym tematem, często poruszanym na zajęciach pozalekcyjnych w szkole. W dodatku Beverly sama zwracała mu na to uwagę, gdy miał do przygotowania coś na zapas do apteczki domowej. Na egzaminie praktycznym wylosował natomiast eliksir wiggenowy, który każdy szanujący się czarodziej powinien znać.
Po miesiącu, gdy pokazał matce uprawnienia do wykonywania zawodu, ta niechętnie zgodziła się na jego podróż do Europy. Oboje dostali to co chceli.

Rzuty kośćmi: link
Egzamin wstępny: 1, 5
Zajęcia praktyczne: 2, 3;
Egzamin końcowy: 6, 2; 4, 5
Łączna suma z egzaminu końcowego: 17
Opłata: link

zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Pracownia Eliksirów - Page 2 QzgSDG8








Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty


PisaniePracownia Eliksirów - Page 2 Empty Re: Pracownia Eliksirów  Pracownia Eliksirów - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Pracownia Eliksirów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Pracownia Eliksirów - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Pokątna
-