Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Brama wejściowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Administrator




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySro Cze 19 2013, 18:19;

First topic message reminder :


Brama wejsciowa

Wielka brama, która stanowi ostatnią przeszkodę na drodze z Hogsmeade do Hogwartu. Przed uczniami, czy nauczycielami otwiera się ona automatycznie. Natomiast osoby, które już zakończyły naukę w zamku, muszą czekać przed wrotami, na woźnego, który zweryfikuje, czy daną osobę może wpuścić. Spokojnie, zwykle nie trzeba na niego długo czekać! Specjalne zaklęcia od razu powiadamiają go o nowym przybyszu.  

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Kwi 08 2017, 00:33;

Ja tam wiem swoje i Lotta na pewno zrobiła się zazdrosna, bo skrycie sama marzy o tym, żeby mieć mnie na własność pod każdym względem, ehe. A tak poważnie, jeśli naprawdę obawiała się, że zostawiłbym ją dla jakiejś innej laski, to jest jeszcze bardziej irracjonalną istotą niż sądziłem i bogom dzięki, że nie wyraziła swoich obaw na głos, bo chyba bym ją wyśmiał. Cokolwiek by się działo, przecież ona była najbliższą mi osobą na całym świecie. Przeszła wszystkie moje testy przyjaźni, trzymała moje sekrety dobrze, potrafiła mnie wysłuchać i przede wszystkim wytrzymuje ze mną od tych ośmiu lat. Jakim prawem miałbym zostawić za sobą tak długą i owocną relację? Hudson, serio?
Zmarszczyłem nieco brwi, słysząc, w jaki sposób zaczyna swoje wyznanie. Możliwe, że sprawa była poważniejsza niż na początku sądziłem i zaraz mogłem się dowiedzieć znacznie gorszych rzeczy. Nawet pozostawiła temat mojej pracy, co już wydawało mi się nienaturalne - normalnie by mnie przetrzepała i zawaliła pytaniami o wszystkie szczegóły, a teraz? Wydawała się być bardzo zdenerwowana i kiepsko zbierała się w sobie, by w końcu wydusić z siebie tą rzecz. Zatrzymaliśmy się, więc popatrzyłem na nią wyczekująco.
- No mów, bo mi zaraz ucho zwiędnie od nastawiania - powiedziałem, udając, że wyginam uszy w jej kierunku, licząc, że chociaż na chwilę się odpręży.
Ale potem zrzuciła na mnie prawdziwą bombę. Nie wiedziałem nawet, czy śmiać się, czy płakać, czy może ją skrzyczeć. Walker? Nie słyszałem, żeby należał do monogamistów, a to już zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie. No i Lotta, która w ogóle chyba nie podejmowała aktów seksualnych z innymi ludźmi, nagle miałaby się z nim prawie przespać? Co w ogóle oznacza to PRAWIE?
- Przyznam szczerze: myślałem, że masz zdecydowanie lepszy gust niż naczelne jebadło szkoły - powiedziałem na początek, zaciskając usta. Trochę się wkurzyłem, przyznaję. Nie, skłamałem - bardzo się wkurwiłem. - Wystarczy, że na chwilę spuszczę Cię z oka i lecisz się ruchać z chłopakami? - dodałem, nie kryjąc już frustracji w głosie. Dopiero wtedy Lotta wybuchnęła płaczem, a mój gniew trochę zelżał. Szybko zanalizowałem jej słowa jeszcze raz i zapytałem: - Co właściwie oznacza "prawie się przespałam"? Doszło do czegoś? Ciągnęłaś mu? Jak bardzo żałujesz? Kiedy to było? - Okej, to nie było jedno pytanie, ale ich potok i prawie przy każdym z nich lekko potrząsałem jej ramionami, żeby pospieszyć ją do udzielania odpowiedzi i żeby jakoś się otrząsnęła.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Kwi 08 2017, 12:42;

Uwagę o naczelnym jebadle szkoły puściłam mimo uszu. Nie mnie było to oceniać - nie wnikałam w życie seksualne innych ludzi aż tak dokładnie, a taką łatkę można było przypiąć bardzo wielu osobom. Chociażby Leonardo - mój były chłopak i nasz dobry znajomy, też miał słabość do kobiet i trudno było go nazwać wybitnie przyzwoitym, a przecież był naszym kumplem i to z kim spał w żadnym stopniu nic nie zmieniało. Oczywiście Calum miał sporo racji - nie powinnam w towarzystwie kogoś tak bardzo zainteresowanego seksem pozwalać na dwuznacznie sytuacje, aczkolwiek nie zamierzałam przyznać mu tego wprost.
- Wcale nie lecę z nikim ruchać, przecież... - pisnęła oburzona, aczkolwiek widząc gniew chłopaka przystopowałam, bo nie chciałam go rozjuszać, aczkolwiek uważałam, że postawa, którą w tym momencie przybrał wyglądała co najmniej tak jakby czuł się odpowiedzialny za moje życie seksualne. Troska była w porządku, aczkolwiek czułam się odrobinę niezręcznie. Po chwili zalała mnie fala pytań, na którą nie byłam przygotowana. Jako, że byliśmy już za bramą - na terenie szkoły to skołowana przycupnęłam na ławce bezskutecznie próbując powstrzymać łzy. Byłam przerażona i roztrzęsiona, a szczegółowe i niezbyt delikatnie pytania mojego przyjaciela pogłębiły mój stan, szczególnie pytanie o obciąganie mnie zabolało. Skąd on w ogóle wpadł na ten pomysł?! Chłopak energicznie potrząsał moimi ramionami jak gdyby chciał zmusić mnie do szybszej odpowiedzi,ale to tylko utrudniało mi otwarcie się. W końcu przymknęłam oczy i jednym ciągiem, tak by nie zdążył mi przerwać, wyrzuciłam z siebie odpowiedzi na jego pytania w odwrotnej kolejności.
- Trzy tygodnie temu. Oczywiście, że żałuję. Nie ciągnęłam mu.
Mówiłam z pozorną obojętnością, aczkolwiek byłam zażenowana i smutna. Pewnie powinnam powiedzieć, że "bardzo żałuję", ale to nie była prawda - jasne, męczyły mnie wyrzuty sumienia, ale "bardzo" było w tym wypadku zbyt dużym słowem - niezależnie od tego jak było mi teraz źle, pamiętałam, że w tamtej chwili czułam się cudownie.
Po chwili wróciłam do odpowiedzi na kluczowe pytania lekko upraszczając pewne skomplikowane fakty i znowu wyrzucając je z siebie jak karabin, żeby Calum nie zdążył mi przerwać:
- W kuchni skrzaty poczęstowały mnie swoim winem, a on akurat tam był. Trochę pogroził mi szlabanem, ale finalnie napił się ze mną.Wypiliśmy dwa wina skrzatów i ognistą whiskey grając w pytania i gadając. Nie wiedziałam, ze to wino było takie mocne. Oblałam sobie całe włosy i ubranie, więc musiałam się umyć. Poszliśmy do łazienki prefektów, wskoczyliśmy do wanny i dalej graliśmy... - w końcu przerwałam. Nie wiedziałam jak to powiedzieć, jednakże miałam świadomość, że Calum nie był głupi i już się domyślił, że raczej nie kąpałam się w ubraniach, a pytania, które sobie zadawaliśmy raczej nie dotyczyły szkoły albo Quidditcha - ... potem zaczęliśmy się całować i niezbyt miałam nad sobą panowanie. Na szczęście William to zakończył - powiedział, że nie jest tak podły, żeby uprawiać seks z kimś kto jest w takim stanie jak ja.
Westchnęłam cicho i zamilkłam.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Kwi 08 2017, 22:32;

W sumie już zdążyłem zapomnieć, że Leonardo był kiedyś tam jakimś chłopakiem Lotty i bardzo dobrze, że nie wspomniała o nim na głos, chcąc porównać go do Walkera. Wszystko wszystkim, całe to doklejanie łatek może i faktycznie mijało się z celem, ale Leonardo miał tę jedną cechę, która zdecydowanie odróżniała go od Walkera - był znacznie milszym i cieplejszym człowiekiem z natury, nie chłodną, posągową figurą, która nie liczyła się z niczyimi uczuciami. Walker do tej pory nie przeszkadzał mi z tą swoją śliczną buźką i zarozumialstwem wypisanym na twarzy, ale skoro między nim i Lottą do czegoś doszło, a jeśli w tym wszystkim on na coś nalegał, nie ręczyłem za siebie.
Wszystko to potoczyło się jednak zgoła odmiennie niż sądziłem. Słuchałem jej opowieści z nieco rozdziawionymi ustami, nie wiedząc, co miałbym jej na to powiedzieć. Automatycznie pożałowałem zapewnienia o nieocenianiu sprawy - już miałem bardzo wyraźne osądy w głowie.
- Do trzech tygodni nie powiedziałaś mi ani jednego słowa na ten temat? Może chcesz mi powiedzieć coś jeszcze, bo widzę, że potrafisz dosyć długo nie puszczać pary z ust - odezwałem się sucho, nie kryjąc rozgoryczenia. Cóż, myślałem, że jednak przyjaciele informowali się w miarę na bieżąco o sprawach tak istotnych. I tu nie chodziło wyłącznie o jej życie seksualne, bo ono jako takie naprawdę mnie nie obchodziło. Oczywiście wszystko dopóty, dopóki nie był z nim (życiem) związany jakiś nieczuły jełop, upojenie alkoholowe i poczucie winy... A o tą wzmiankę o ciągnięciu, okej, tu mnie trochę poniosło, ale nie wiedziałem, czy prawie przespanie się dotyczyło seksu penetracyjnego, czy np. wliczała w to wszystko seks oralny? Wolałem sprawdzić, a skoro twierdzi, że nic z tych rzeczy się nie stało, uspokoiłem się - już samo to potwierdziło mi, że nie zaszło nic poważniejszego. Odetchnąłem wewnętrznie, ale na zewnątrz wciąż patrzyłem na nią ze zmarszczonymi brwiami, słuchając dalszych szczegółów.
- Okej, więc zaczęło się od tego, że postanowiłaś wykorzystywać skrzaty do usługiwania Ci i podawania alkoholu, okej - Czepiałem się, wiem, ale nie uszło to mojej uwadze ze względu na to, że Lotta tak wytrwale broniła praw skrzatów i uważała, że wysługiwanie się nimi urągało godności dobrego człowieka czy jakoś tak. - No to z tego, co opowiadasz, wynika, że nieźle razem zabalowaliście. I co, dał Ci w końcu ten szlaban? - spytałem. Byłem kąśliwy, ale na samą myśl, że Hudson i Walker spoufalali się w ten sposób... Bleh, rzygać mi się chce. A jeszcze ta wanna, Merlinie, musiała mu po pijaku świecić dupskiem? - Oszczędź mi tego, bo jeszcze będę musiał iść zwalić w krzakach - przerwałem jej opowieści o namiętnym całowaniu w łazience. - Więc finalnie okazało się, że Walker miał więcej rozsądku niż Ty? Naprawdę, nie poznaję Cię, Hudson. Nie mam pojęcia, co też Ci strzeliło do głowy, żeby upijać się z tym człowiekiem i dać się zaciągnąć do wanny. Może Ty jednak zostań przy tych swoich nudnych zajęciach dnia codziennego, co? - powiedziałem, ale poczułem, że ostatnie zdanie było zdecydowanie zbyt ostre, niż miało. Spuściłem nieco z tonu, westchnąłem ciężko i podjąłem rozmowę jeszcze raz: - Martwię się o Ciebie, po prostu. Ostatnio w ogóle nie miałaś dla mnie czasu, z braku laku nawet poszedłem do roboty. I nagle okazuje się, że masz przede mną jakieś tajemnice, do tego robisz rzeczy naprawdę nieodpowiednie i zupełnie do Ciebie niepasujące. Jesteś pewna, że nikomu się jeszcze nie pochwalił, że prawie Cię zaliczył? - Ostatnie pytanie kierowałem wyłącznie z troski, bo naprawdę obawiałem się tego, że chłop zacznie gadać i zaraz powstaną paskudne plotki na temat Lotty.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 00:23;

- Prawie się do mnie nie odzywałeś! - pisnęłam. W normalnej sytuacji pewnie bym krzyknęła, ale byłam zbyt roztrzęsiona - Co miałam zrobić? Włamać ci się do w dormitorium i powiedzieć: "Hej Calum, co słychać, jestem puszczalską szmatą"?
Okej, spodziewałam się, że będzie na mnie zły - ale że aż tak? Po pierwsze - mimo, że nie było okazji to w końcu znalazłam odpowiednią sytuację, żeby mu to powiedzieć. Czekał wprawdzie dość długo na moje wyznanie, ale nie ukryłam tego przed nim, więc nie czułam się (przynajmniej w tej materii) szczególnie winna. Po drugie - moje poczucie winy było dla mnie wystarczającą karą, więc agresja ze strony mojego przyjaciela wpędzała mnie w rozpacz, jednakże Calum wiedział jak obudzić we mnie wojowniczą lwicę. Mógł mnie jechać ze względu na Williama i pewnie miał rację, a ja nie miałam siły się bronić, ale dotarł do tematu skrzatów to troszkę się wkurzyłam:
- Jeśli przychodzisz do kogoś porozmawiać na temat walki o jego prawa a ten ktoś częstuje Cię czymś to uważasz, że to jest usługiwanie? - nie ukrywajmy, naprawdę byłam w stanie znieść wiele jego uwag, ale ta była mocno przesadzona - Możesz mnie nazwać "głupią szmatą" za tą sytuację w łazience, ale co jak co, ale jestem ostatnią osobą, którą możesz uważać za wykorzystującą skrzaty domowe
Spojrzałam mu w oczy z dumą i złością, ale po chwili znowu wrócił temat Williama, więc pośpiesznie opuściłam oczy zasmucona. Wewnętrzny złośliwiec kazał mi odpowiedzieć mu, że jak ma ochotę to może sobie zwalić, ale szybko zapanowałam nad swoją mroczną stroną. Doskonale wiedziałam, że w tej sytuacji Calum miał rację i nie powinnam polemizować. Tekst o nudnych zajęciach zabolał, tekst o braku rozsądku również, jednakże czułam się tak złą i nieprzyzwoitą osobą, że nie miałam zamiaru polemizować. Nawet nie wpadł mi do głowy absurdalny pomysł, że Dear mógłby być zazdrosny - ktoś mógłby tak pomyśleć, ale ja miałam świadomość, że chłopak chce dla mnie jak najlepiej, więc ignorując tekst o szlabanie i wszystkie wypowiedzi dotyczące mojej nieodpowiedzialności szepnęłam tylko:
- Nie powiedział nikomu, a przynajmniej nikomu kto podałby to dalej. Sprawdziłam. Poza tym mam go w garści, gdybym tylko chciała mogłabym obalić jego skrzętnie budowany wizerunek. Co nie zmienia faktu, że i tak, masz stuprocentową rację - zachowałam się jak straszna szmata i beznadziejna przyjaciółka. Przepraszam.
Zrobiłam małe i bardzo delikatne śledztwo i tak jak się spodziewałam - nikt nie miał o tej sytuacji pojęcia. W łazience doszło do pokazania ludzkiej twarzy Williama i chłopak miał świadomość, że gdyby komukolwiek powiedział o zaistniałej sytuacji zniszczyłabym mu skrzętnie budowany wizerunek okropnego chuja. Ale nie chcę się na tym skupiać. Przeprosiłam Caluma, bo czułam, że skrzywdziłam nie tylko siebie, ale również jego. Naprawdę nie zasługiwałam na jego przyjaźń.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 00:40;

Wiadomo, że się wkurzyłem, przecież była jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą osobą w całym moim życiu do tej pory. Ciężko było mi zaakceptować fakt, że i jej noga czasem się podwija i robi durne rzeczy. To Hudson zawsze była tą bardziej rozsądną z naszej dwójki i jeśli ktoś miał odwalić coś głupiego, to raczej byłem to ja i wtedy ona strofowała mnie. Nie lubiłem, kiedy te role się odwracały, bo wtedy ja wychodziłem na nieczułego i chamskiego gnoja, ona płakała i zawsze wychodził z tego dramat, mimo że ja chciałem dobrze za każdym razem. Teraz też nie było inaczej.
Uniosłem brwi wysoko w górę i parsknąłem śmiechem.
- Wiesz co, Hudson... Na taki tytuł trzeba sobie zasłużyć i to czynami, na które Ty się do tej pory nie odważyłaś - powiedziałem. - Zresztą to działa też w drugą stronę. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem rozmawialiśmy dłużej niż przez 5 minut na lekcji, bo albo musiałaś się uczyć i znikałaś w bibliotece, albo leciałaś do pracy, albo robiłaś staże - dodałem jeszcze, bo Lotta tak jakby nie zauważała, że sama miała dość napięty grafik. - Zresztą tu nawet nie o to chodzi, nie mam zamiaru Ci wypominać tego, że robisz coś konstruktywnego ze swoim życiem. Wręcz przeciwnie, to dobrze. Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że to nie jest tylko moja wina - Celowo unikałem stwierdzenia, że to nasza wspólna wina, bo sam jako tako się nie poczuwałem do niej.
Temat skrzatów również olałem, bo nie miałem zamiaru o tym dyskutować. Rzuciłem tę uwagę tylko po to, żeby ją sprowokować i żeby ją trochę wkurzyć. Może było to nieodpowiednie zachowanie z mojej strony, że w takiej chwili przeciągałem strunę, ale z Lottą czasem nie dało się inaczej. Prawdopodobnie jakbym jej nie wkurzył, nie przestałaby ryczeć i zamknęłaby się w sobie, już nic mi nie mówiąc. Pominąłem też kolejną szmatę, która poleciała z jej ust. Cholera, to trochę niezdrowe. Nie wytrzymałem jednak, kiedy nazwała się szmatą po raz trzeci.
- Dziewczyno, Ty masz jakieś szmacie zboczenie. Żebym mógł Cię uznać za taką, musiałabyś się najpierw zeszmacić, wiesz? O ile mi wiadomo, przelizanie kogoś nie stanowi jakiegoś niesamowitego osiągnięcia, więc zejdź już z siebie - powiedziałem w końcu, nie wytrzymując tego. - Jesteś super laską i kompletnie nie rozumiem, dlaczego miałabyś się nazywać w ten sposób. I boli mnie trochę, że uważasz, że ja mógłbym nazwać Cię tak samo. Co jak co, ale aż takim chujem nie jestem, żeby rzucać do Ciebie wyzwiskami bez pokrycia - dodałem, obruszony. - Też przepraszam, mogłem wykazać więcej inicjatywy - rzekłem po chwili, już spokojnym głosem i nawet uśmiechnąłem się lekko (albo tylko mi się zdawało).
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 13:55;

No cóż, jasne - zdarzało mi się go strofować gdy robił głupoty, ale mimo wszystko starałam się być delikatniejsza niż on, więc biorąc pod uwagę, że Calum był ode mnie silniejszy psychicznie większość moich uwag zwyczajnie po nim spływała.To ja zazwyczaj ryczałam z powodu wyrzutów sumienia, że śmiałam się go czepiać.
Co do mojego zabiegania i zaniedbywania naszej przyjaźni - faktycznie miałam dość mało czasu, ale przynajmniej starałam się spędzać z nim chociażby chwilkę - np. proponując wspólną naukę (co zazwyczaj odrzucał) albo gadając z nim moment na lekcji. Nie zamierzałam jednak teraz bawić się w dyskusję na temat tego po czyjej stronie jest wina, bo miałam świadomość, że prawda jak zwykle pewnie stoi gdzieś pośrodku.
- Okej, masz rację - powiedziałam wzdychając - Postaram się znajdować więcej czasu. Zaraz kończę staż i będzie lepiej, obiecuję.
Byłam bardzo słowną osobą i wszyscy wiedzieli, że gdy coś obiecuję to nie rzucam słów na wiatr tylko to robię, dlatego moje "obiecuję" było bardziej wartościowe niż w przypadku większości ludzi. Calum znał mnie i na pewno miał świadomość, że gdy mówię "postaram się" to nie pierdolę od rzeczy tylko serio zaczynam się starać. Taka już byłam.
Uśmiechnęłam się ironicznie próbując bezskutecznie zetrzeć łzy i rzuciłam odrobinę ignorując dalszą część jego monologu:
- To jak mam się nazwać? Niedoszłą szmatą?
Po chwili sama parsknęłam śmiechem słysząc jak absurdalne rzeczy pierdolę.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 14:20;

Może to kwestia wychowania czy też miejsca, gdzie dane mi było wzrastać i kształtować zalążki mojej osobowości, ale nie miałem oporów przed mówieniem tego, co naprawdę sądziłem na dany temat, nawet jeśli moją rozmówczynią była Lotta, której kondycja psychiczna nie miała się najlepiej. Miała tego pecha, że po pierwsze niezbyt ruszały mnie czyjeś łzy, a po drugie już tyle razy widziałem, jak wybuchała płaczem z byle powodu, przez co zdecydowanie uodporniłem się na tego typu zagrywki. I nie twierdzę, że robiła to specjalnie, bo zarówno po wyrazie jej twarzy, jak i po głosie widziałem i słyszałem, że naprawdę żałuje tego, co zrobiła i naprawdę jest jej przykro. Dlatego też nie naciskałem na nią więcej i dałem jej uspokoić się.
Na temat tej wspólnej nauki i rozmawiania na lekcjach - cóż, nie był to dla mnie atrakcyjny model spędzania czasu wolnego. Nie wiem, może za bardzo przyzwyczaiłem się do tych wcześniejszych szkolnych lat, kiedy to mogliśmy siedzieć razem w pokoju wspólnym, zbijać bąki, dyskutować o przeróżnych sprawach, przemycać z wielkiej sali paszteciki lub tosty i zajadać się nimi przy kominku - brakowało mi tej beztroski. Teraz na studiach wszyscy byli bardziej zabiegani, chodzili do pracy, robili te zajszczane kursy, myśleli o przyszłości, a w tym wszystkim tkwiłem ja, rozdarty między tym, co chcę, a tym, co powinienem i o czym mówię wszystkim naokoło. Brakowało mi jej obecności przy tego typu rozterkach, żeby poradziła mi, co i jak, czym lepiej się zająć, od czego zacząć, żeby mnie zmotywowała itd. Nie były to tematy do poruszania podczas nauki w bibliotece czy też podczas 5minutowej przerwy na lekcji... Nie drążyłem jednak po usłyszeniu przeprosin. Pozostało mi jedynie liczyć na to, że dotrzyma słowa i wygospodaruje dla mnie odrobinę więcej czasu.
- Nazywasz się Hudson i może przy tym pozostańmy - powiedziałem, uśmiechając się do niej szeroko. - No już, przestań się mazać, nic takiego się nie stało. Na szczęście. Nawet nie wiesz, jak się wkurwiłem, że ten laluś Walker miał łapska gdzieś w twoim pobliżu? - dodałem jeszcze, krzywiąc się na samo wspomnienie jego nazwiska. - Mam nadzieję, że będzie trzymał gębę na kłódkę, bo w innym wypadku może mu się coś stać - rzuciłem jeszcze. Niech Lotta wie, że cokolwiek się stanie, ja jestem u jej boku. - To co, nie wypytujesz mnie o tą moją pracę? - zapytałem, po czym stwierdziłem, że już sam zacznę temat. Niech jej myśli odpłyną chociaż trochę od tych przykrych wspomnień i naszej prawie kłótni. - Otóż, nie będę Cię już torturował tą niepewnością. Pracuję w sklepie z amuletami w Londynie. I jest całkiem spoko. Mam farta, że trochę się na tym znam, to nawet udaje mi się opchnąć co nieco klientom - powiedziałem, zerkając na jej twarz i oczekując jej reakcji. Lotta doskonale wiedziała o moich zainteresowaniach, ale czasami nie udawało jej się powstrzymać drwiącego uśmieszku.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 16:07;

Trochę racja - płakałam bardzo często, ale nie była to żadna zagrywka emocjonalna, ani nic z tych rzeczy, gdy płakałam to niemal zawsze czułam się bardzo podle i zdecydowanie nie umiałam grać jakichś emocji - z mojej twarzy wyzierały prawdziwe emocje.
Nie chciałam już mówić nic o Williamie. Calum ewidentnie był do niego negatywnie nastawiony i uważał, że spora część winy stała po stronie Walkera, którego uważał za dupka. W gruncie rzeczy tamtego wieczora odkryłam inną, nieznaną mi stronę chłopaka, jednakże nie zamierzałam tego mówić Dearowi, bo miałam świadomość, że i tak mi nie uwierzy, a na dodatek będzie wściekły.
Wzmianka o sklepie z amuletami odrobinę mnie rozbawiła, ale nie zamierzałam tego okazywać. Bez problemu zachowałam kamienną twarz i z entuzjazmem zaczęłam gratulować chłopakowi pracy i dyskutować z nim na jej temat. Mimo, że jego zamiłowanie wróżbiarstwem i tego typu sprawami zawsze mnie dziwiło i momentami śmieszyło, to starałam się szanować jego podejście do życia.
Po dłuższej dyskusji na temat amuletów (o których nie miałam zbytniego pojęcia) rzuciłam:
- A propos Twojej pracy, mam coś dla Ciebie w tym klimacie!
Wyciągnęłam z torby drobną paczuszkę. Nie była to wprawdzie kryształowa kula, ale coś równie ciekawego. Pod warstwami kolorowego papieru pakowego krył się Kompas Marzeń. Ten mały, niepozorny przedmiot zamiast wskazywać północ rzekomo wskazuje miejsce, w którym znajduje się to, o czym najbardziej marzymy. Średnio wierzyłam w te brednie, ale słyszałam, że pomaga on bardzo przy nauce wróżbiarstwa, więc stwierdziłam, że mu się spodoba. Z uśmiechem podałam mu paczuszkę.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 18:56;

Bardzo miło było w końcu porozmawiać z nią o czymś konkretnym, a nie tylko jakiś głupi small talk na pięć minut. Właśnie tego mi najbardziej brakowało w całej tej naszej rozłące - rozmowy, takiej z prawdziwego zdarzenia. Lotta ogarnęła się w końcu, przestała beczeć i powróciła do swojej normalnej, radosnej postaci, co skwitowałem szerokim uśmiechem zadowolenia. Nie okazała zaskoczenia ani rozbawienia, kiedy wyznałem jej miejsce swojej pracy, co również mnie usatysfakcjonowało. Bardzo chciałem, żeby kiedyś potraktowała moje zainteresowania zupełnie poważnie i zrozumiała, że wróżbiarstwo ma dla mnie dokładnie takie samo znaczenie jak dla niej opieka nad magicznymi stworzeniami. Każdy był w czymś dobry i o ile ona potrafiła nauczyć się poskramiać smoki (czego gorąco jej pogratulowałem, bo jak dla mnie trzeba mieć naprawdę niezłe jaja, żeby w ogóle zdobyć się na coś takiego), ja znałem się na magii amuletów i fascynowały mnie kryształowe kule. Wysłuchałem wszystkiego na temat jej stażu w ministerstwie, ciesząc się, że dobrze jej się tam wiedzie. Sam nie miałem zbyt wiele do opowiadania, bo istotę pracy w sklepie zdążyłem zawrzeć we wcześniejszych kilku zdaniach, a poza tym jedyne, czym się zajmowałem, to nauka na bieżące lekcje. Wspomniałem, że skumplowałem się z tą Brazylijką Devi, co chyba się Lotcie spodobało - sama już ją znała z zajęć artystycznych, gdy pracowały razem w grupie.
W pewnym momencie zatrzymała się i powiedziała, że ma coś dla mnie, a ja, zupełnie zbity z tropu, zmarszczyłem brwi, przyglądając się jej uważnie, jak wyciąga z torby...
- Kompas marzeń! - wykrzyknąłem, prawie wyrywając jej go z ręki. - Jakim cudem udało Ci się go zdobyć? - zapytałem z niedowierzaniem, patrząc raz na nią, a raz na to piękne cacko. Nie ukrywam, że perspektywa korzystania z kompasu była niesamowicie kusząca, wiele czytałem o jego zdolnościach wskazywania "marzeń". Aż mnie ręce świerzbiły, aby go użyć! Opamiętałem się jednak, przecież ten kompas musiał kosztować ją kupę kasy. - Poważnie mówisz, że to dla mnie? Musiałaś się nieźle wykosztować - powiedziałem i uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
Powrót do góry Go down


Lotta Hudson
Lotta Hudson

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174
C. szczególne : Mała blizna na palcu dłoni, mocne oparzeliny na rękach i lekkie na szyi
Galeony : 1875
  Liczba postów : 1231
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13872-lotta-hudson?nid=5#367718
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13932-lotta-hudson
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13931-lotta-hudson
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Kwi 09 2017, 22:16;

Dobrze się czułam z tym, że znowu gadaliśmy normalnie - trochę o jego pracy, trochę o mojej, o stażu i kursie. Calum był taki kochany gdy mi gratulował! Cieszyłam się również, że skumplował sięz Devi, ja również ją całkiem polubiłam. Wracając do tematu mojego prezentu:
- Wiesz co, nie, kupiłam to dla siebie, a teraz robię sobie z Ciebie bekę, bo nie mam serca. - powiedziałam ironicznie, po chwili wybuchając śmiechem - Jasne, że dla Ciebie, głupku.
Uwagę o pieniądzach puściłam mimo uszu. Nie ukrywam, że zarabiałam bardzo przyzwoicie, do tego doszły mi pieniądze za staż i inne nieoczekiwane przypływy gotówki. Po za tym liczyłam, że w tym miesiącu uda mi się załapać na stypendium z opieki nad magicznymi stworzeniami. Zresztą nie po to zdecydowałam się na kupno takiego prezentu, żeby teraz narzekać na pieniądze - skoro go kupiłam to widocznie miałam za co. Nie zamierzałam też ujawniać mu jak go zdobyłam, bo w gruncie rzeczy sama nie wiedziałam jak to mi się udało. W sumie nie powiedziałam czarownicy w sklepie nic szczególnego oprócz kilku rzeczy na temat Caluma.
- Powinniśmy powoli iść w stronę zamku. - rzuciłam zmieniając temat, żeby chłopak nie dopytywał zbyt bardzo o okoliczności zdobycia kompasu- Zaraz będzie kolacja.
Powrót do góry Go down


Calum O. L. Dear
Calum O. L. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 192cm
Galeony : 822
  Liczba postów : 1276
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14113-calum-isaac-dear#372995
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14192-calum-isaac-dear#374288
http://czarodzieje.forumpolish.com/t14139-calum-dear
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyPon Kwi 10 2017, 17:42;

Rozpromieniłem się, kiedy powiedziała, że kompas naprawdę należy do mnie. Nie miałem pojęcia, jakich umiejętności musiała użyć, by go zdobyć, ale nie posiadałem się ze szczęścia. Niby nie jestem materialistą, ale ten gest i ten konkretny prezent tyle dla mnie znaczył, że prawie się wzruszyłem. Objąłem Lottę ręką i ścisnąłem ją mocno.
- Dzięki, Hudson, jesteś najlepsza - powiedziałem i w sumie naprawdę tak myślałem. A słysząc jej kolejne słowa, zaśmiałem się. - A wiesz, że bardzo często ciągniesz mnie na jedzenie? Jak tak dalej pójdzie, to mnie utuczysz! - dodałem. To wcale nie byłoby najgorsze, przydałoby mi się trochę przytyć, chociaż chyba wolałbym nabrać mięśni niż tłuszczu. Tylko że do nabrania mięśni trzeba było się trochę wysilić, a aż tak mi się jednak nie chciało. - Zobaczymy, co na to kompas - podekscytowany wyciągnąłem przed siebie kompas i uważnie obserwowałem, jaki kierunek pokazuje grot wskazówki. No prawie się wywróciłem, jak pokazał mi Hogwart. - Widzisz, Hudson, wyszło szydło z worka. Moim marzeniem jest jedzenie! Chodź, nie marnujmy czasu - powiedziałem, pociągając ją za sobą. Szliśmy w ten sposób aż do drzwi wejściowych.
A, kompas rzeczywiście pokazywał wielką salę.

//ztx2
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyWto Paź 03 2017, 23:12;

/ Po grze w sklepie

Tak dawno nie była w tym miejscu. Nie sądziła, że się tutaj ponownie znajdzie. Hogwart był pięknym, to nalezało przyznać, ale ona swoją przygodę z nim już dawno zakończyła. Dla niej to był etap, który zakończyła i nie widziała powodu dla którego miałaby do szkoły wracać. W końcu, pobrała całą niezbędną naukę, jaką młody czrodziej mógł posiadać. Teraz waża była dla niej praca.
Jej dzisiejsza wizyta w tym miejscu była niezapowiedziana i zupełnie przez nią nieplanowana. Wszystko to było przez Vivien. Z jednej strony Beatrice cieszyła się niezmiernie, że siostra wyjawija jej te informacje, z drugiej jednak nienawidziła za to, że zburzyła jej idealne życie. Na szczęście pierwsze odczucia były znacznie silniejsze niż te negatywne.
Przez dłuższy czas dziewczyna nie wiedziała, co zrobić. Spacerowała po mugolskim Londynie nie zdolna do podjęcia żadnej decyzji. Miała cholerny mętlik w głowie i nie była w stanie się uspokoić. Wiedziała, co należy zrobić, ale jednocześnie miała nadzieję, że to wszystko samo się jakoś rozwiąże i wyjaśni. Okłamywała sama siebie łudząc się w taki sposób. Ale w sumie ludzie często wypierali niewygodną prawdę na rzecz idealnego kłamstwa. Bea nie chciała robić czegoś takiego sama sobie. Musiała porozmawiać z Maxem.
Dlatego właśnie był wieczór, gdy zjawiła się przed bramami hogwartu. Nie chciała robić choćby jednego kroku więcej w kierunku murów zamku. Nie wiedziała, co powiedzieć, od czego zacząć, a przede wszystkim jak uspokoić skołatane nerwy. Wiedziała natomiast, że nie mogła tego dłużej odwlekać. Powoli, kroczek po kroczku, ruszyła przed siebie. Wiedziała gdzie szukać swojego narzeczonego.
Zobaczyła go w oddali. Jej serce wykonało fikołek w powietrzu nie do końca pewne, czy powinno się cieszyć na jego widok, czy może raczej rozpaść na kawałki. Ona sama też nie była tego pewna. Zrobiła kolejnych kilka kroków, pod połami peleryny ściskając różdżkę. Czuła, że ściska ją zbyt mocno, ale nie mogła temu zaptrzestać.
Gdy była już w odległości ok kilkudziesięciu metrów od Maxa, zaskoczyła samą siebie. Wyciągnęła różdżkę i krzyknęła, celując w niego: -acusdolor
Niestety, ale jej różdżka jakby w ogóle nie zareagowała na to, co Beatrice chciała zrobić. Sfrustrowana spojrzała tylko na swojego narzeczonego i podeszła bliżej opuszczając różdżkę.
-Co masz mi do powiedzenia? zapytała, gdy była już blisko niego. Popchnęła go mocno do tyłu czując, że musi to zrobić. Łzy same zaczęły napływać do jej oczu po raz kolejny tego dnia. -Co masz mi kurwa do powiedzenia?! - krzyknęła w jego kierunku.
Wycelowała ponownie, chcąc znów rzucić zaklęcie.
Ceruisam! - krzyknęła, jednak niestety nie zobaczyła żadnego efektu, jakby jej zaklęcie zadziałało w zupełnie odwrotny sposób.



Sprostowanie
~~~~
Beatrice nie pojawiła się na terenie Hogwartu, tylko przed bramą. Zgodę na pojawienie się otrzymałam.

Kostka: #1 rzut
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 5pkt.
• z transmutacji - 4pkt.
• z uzdrawiania - 3pkt.

Kostka: #2 rzut
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 5pkt.
• z transmutacji - 4pkt.
• z uzdrawiania - 3pkt.
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyCzw Paź 05 2017, 18:17;

Max był nieco zaskoczony sową od Beatrice. Coś mu tutaj się nie podobało. Już nawet przez list czuła ten oschły do niego ton. Kurde. Coś przeskrobał? Nie mógł pojawić się u niej w domu, zwyczajnie obawiał się jej rodziny. Po co miał się z nimi użerać? Beti doskonale wiedziała, że Max próbował za każdym razem unikać tego miejsca. Można powiedzieć, że nie był to jego ulubionym miejscem. Ale panna Dear pewnie doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nie mógł powiedzieć nic złego na temat jej rodziny w jej obecności, ale chcąc nie chcąc kobieta pewnie doskonale zdawała sobie sprawę, że przyjaciółmi z jej rodziną nie zostaną. No ale cóż. Nic nie mógł na to poradzić. On się naprawdę starał, ale jeżeli zaraz na wejściu go się krytykuje i po samym wzroku jej rodziców stwierdza się, że mają ochotę go conajmniej zabić to co on mógł zrobić.
Nie mógł zawieść dziewczyny, doskonale wiedział, że musiała się nieco postarać żeby się tutaj pojawić więc nie mógł jej tak po prostu wystawić. Obawiał się tego spotkania, ale przez całą drogę do bramy wejściowej nie wiedział o co może jej chodzić. Ale dopiero po chwili zorientował się. No tak. Młodsza Dear. Czyżby nie utrzymała tej ich tajemnicy, a raczej jego tajemnicy? Na pewno. Beatrice pewnie z innych powodów nie zachowywałaby się tak. Bał się tego spotkania, ale nie mógł tak zwyczajnie schować się w Zakazanym Lesie. Nie był tchórzem i był przygotowany na wszystko. Przecież Beatrice również była człowiekiem i mogła go zrozumieć. Jednakże nie wiedział dokładnie co ślizgonka jej tak naprawdę powiedziała.
Kobieta na samym wejściu rzuciła w niego zaklęciem. Cholera! Coś na pewno było nie tak. Na szczęście zaklęcie kobiety odmówiła posłuszeństwa i Maxowi nic się nie stało. Poza tym Max nie rzuciłby na nią żadnego zaklęcia. Nie mógłby jej tego zrobić, więc przyjąłby te zaklęcia jak jej cudowne pocałunki. - Beatrice miło Cię widzieć. - przywitał się z nią. Chciał jakoś załagodzić sytuację. Może go zobaczy i trochę jej serce zmięknie. Przecież mówiła, że go kocha, tak? Może sobie odpuści. - Jak mniemam rozmawiałaś z Vivien. Przecież z tego co wiem nie dogadujecie się, nie? Ale widzę, że jeżeli chodzi o moją osobę potrafiłyście się dogadać. Powiesz mi w sekrecie co takiego Ci naopowiadała? - zapytał. Musiał wiedzieć, bo nie mógł się jakoś do tego odnieść skoro nie wiedział co tak naprawdę wiedziała. Nie chciał powiedzieć za dużo, bo możliwe, że jeszcze pogorszy swoją sytuacje, a naprawdę tego nie chciał. Obawiał się, że dzisiejszego dnia stanie się coś czego będzie żałował do końca życia. Dopiero co dostała od niego pierścionek zaręczynowy, a co będzie jak dzisiaj mu go odda? Max na pewno będzie załamany, ale przyjmie to z godnością. Nie miał zamiaru się wieszać z tego powodu. Może jakoś się wszystko ułoży. Na pewno panna Dear będzie potrzebować więcej czasu i może wszystko zrozumie i przemyśli. Da mu następną szansę. Nie mogli przecież patrzeć na to co było wcześniej, bo nic by z tego nie było.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Paź 07 2017, 16:05;

Gdy Beatrice zobaczyła jego reakcję, nie wiedziała, jak sama powinna zareagować. Zbiła ona ją z pantałyku. Jego ton i zachowanie mówiły, że nie wiedział o czym Beatrice do niego mówi. Rozpaliła się w niej iskierka nadziei, że może jednak to wszystko było tylko chorym żartem ze strony jej rodzeństwa. Coś w rodzaju zmowy, która miała za zadanie utrzeć nosa Beatrice i może ją czegoś nauczyć. Ale gdy przyjrzała mu się wnikliwiej, potrafiła wyczuć, że nie jest z nią całkowicie szczery względem słów, które w pierwszej chwili w jego kierunku rzuciła. Jej mina nie mogła wróżyć nic dobrego.
-A wiesz, gdy trzeba, umiem porozumieć się z bliźnim. - rzuciła oschłym tonem, zaplatając dłonie na wysokości klatki piersiowej. Wrogość i gniew biła z niej wręcz na kilometr. Szybkim ruchem dłoni otarła łzy, które niechciane pojawiły się na jej policzkach. Nie zamierzała okazywać swojej słabości. Nigdy tego nie robiła i teraz chciała pozostać w tym konsekwentna.
Jego kolejne słowa jeszcze bardziej ją rozjuszyły. Jej gniew był jak dzikie zwierze, które po wielu latach niewoli w końcu mogło uciec na wolność i siać spustoszenie.
-Destiny Sharewood, William Olsson, mówi Ci to coś? - powiedziała cicho, czując, że jej furia za niedługo opanuje całe jej ciało. Nim chłopak zdazył powiedzieć choćby jedno słowo, kontynuowała - Z obojgiem miałeś ciekawe relacje jak mniemam. I to dodatkowo w czasie, gdy byłeś ze mną i rzekomo mnie kochałeś. Szkoda, że wszyscy o tym wiedzieli w hogwarcie a mnie zapomniałeś o nich wspomnieć! - ostatnie słowa wykrzyczała prosto w twarz chłopaka.
Nim zdążyła zapanować nad samą sobą, czy też tym, co zamierzała właśnie zrobić, jej prawa pięść ruszyła prosto w kierunku jego twarzy. Wiedziała, że tak zachowują się tylko mugole, ale miała to w nosie. Ostatnio na magię nie mogła liczyć, więc zamierzała poradzić sobie w inny sposób.
Z niekrywaną radośćią patrzyła, jak trafia w prawą część szczęki chłopaka.
-JAK MOGŁEŚ MI TO KURWA ZROBIĆ?! - krzyknęła, odsuwając się do tyłu i patrząc na niego nienawistnym spojrzeniem.
Nigdy nie sądziła, że ktoś taki jak Max, którego kochała ponad wszystko i z którym chciała spędzić resztę swojego życia, będzie w stanie skrzywdzić ją w tak dotkliwy sposób. Nigdy nie sądziła również, że ona sama będzie zachowywać się w tak okropny sposób. Ale jak widać, ludzie naprawdę potrafili się zmienić, niekiedy nie do końca z własnej woli.
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyNie Paź 08 2017, 15:28;

No tak. Kompletnie nie wiedział jak ma zareagować na pierwsze słowa dziewczyny. Gdy tylko usłyszał nazwiska dobrze znanych mu osób pokręcił lekko głową. No tak sprawka jej ukochanej siostry. Dobrze wiedział, że Viv nie odpuści. Cholera o co tej dziewczynie chodziło, dlaczego tak bardzo chciała się na nim zemścić. Przecież z nią to jest nieaktualne, poza tym do niczego wielkiego nie doszło prócz kilkurazowych pocałunków, przecież to o niczym nie świadczy, a to było z pewnością przed Beti. Wszyscy byli przed Beti, nie przypominał sobie, że Destiny wróciła gdy już był z Beatrice, więc nie rozumiał potoku słów Viv wypowiedzianych i zakodowanych w głowie Dear. No cóż. Skoro chciała się zemścić to nie musiała znać dokładnych dat, tak? Wystarczy że powiedziała to co chciała powiedzieć, a jej siostra w to uwierzyła. - Viv jest sprawcą, tak? Beatrice ja nie wiem o co jej chodzi. Destiny jak dobrze pamiętasz była moją dziewczyną, kochałem ją, ale odeszła. Odeszła dość dawno, owszem wróciła, ale jedynie zamieniłem z nią kilka słów i na tym się skończyło. Zniknęła po raz kolejny. Ciebie nigdy nie zdradziłem i nie wiem o co chodzi Twojej siostry. Will.. No cóż, to była bardziej przygoda niżeli coś wielkiego. Chłopakowi już dawno powiedziałem, że nic z tego nie będzie i to też było przed Tobą. Wiem, że moje słowa teraz pewnie nie za wiele się zdadzą, bo wierzysz swojej ukochanej siostrzyczce, ale nie chce mieć z Tobą na pieńku. - powiedział do niej. Po co się dziewczyna cokolwiek odzywała swojej siostrze, skoro nawet nie znała prawdy? Z Willem nic nie było, nawet nie byli parą. Dostał kosza i to przed powrotem do Beatrice. Może i kilka razy się jeszcze z nim widział, ale rozmowa kończyła się na picie kremowego piwa i nic więcej. - Ty naprawdę chcesz wierzyć w plotki wypowiedziane na korytarzu w Hogwarcie i usłyszeniu przez Twoją siostrę? - spojrzał na nią z podniesionymi brwiami. To był poważny związek i nie powinna wierzyć w takie rzeczy mimo iż powiedziała jej to własna siostra z którą Max również był, ale było od początku powiedziane, że nic z tego nie będzie. Zbyt duża różnica wieków, a Viv chciała chyba bardziej oderwać się od codzienności niż ścielić z Maxem przyszłość. - Tyle mam Ci moja droga do powiedzenia. Ty zrobisz jak uważasz. Jeżeli myślisz, że będę biegał za Tobą i Cię przepraszał, bądź stokroć powtarzał to samo to się mylisz. Kocham Cię, ale znam swoje prawa i godność mi na to nie pozwala. - może gdyby to była prawda Max mógłby biegać za kobietą, ale nie uznawał się za winnego, gdyż wszystkie te znajomości były zawarte przed nią. Viv najprawdopodobniej chciała się na nim zemścić, ale nie widziała go wraz z Willem od dłuższego czasu. Z Destiny również, bo jej tutaj nie było. Mogła jedynie go zauważyć z nią rozmawiających, ale nic szczególnego się wtedy nie stało. Jedynie ją przytulił, bo bądź co bądź stęsknił się za nią, ale dobrze wiedział, że już wtedy to uczucie zupełnie w nim wygasło.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyPon Paź 09 2017, 22:08;

Nie wiedziała, co powinna myśleć o tym wszystkim a tym bardziej co zrobić z sytuacją, w której się znalazła. Nie było co ukrywać, kochała Maxa od bardzo dawna i myślała, że to będzie ten mężczyzna, z którym przyjdzie jej się zestarzeć. Ale z drugiej strony wiedziała, że Vivien nie mówiłaby jej takich rzeczy nie mając dowodów na pokrycie swoich słów. W końcu nawet jeśli za sobą nie przepadały, to dziewczyna nigdy otwarcie nie skrzywdziłaby Bei wiedząc jak to wszystko wygląda. Tego akurat czarnowłosa była pewna.
-Vivien by mnie nie okłamała. - powiedziała cicho już znacznie spokojniejsza niż jeszcze przed kilkoma sekundami. W tym momencie wiedziała, co powinna zrobić. Gdy te słowa wyszły z jej ust, miała stu procentową pewność, że są one prawdziwe. I że bardzo głęboko w nie uwierzyła.
-Wybacz mi, ale nie jestem w stanie tak dłużej. - powiedziała równie cicho, co wcześniej. Zrobiła jeden krok do tyłu, odsuwając się od chłopaka, a potem kolejny, który ją samą zaskoczył. -Max, my ciągle się kłócimy, od głupot zaczynając, a na ważnych rzeczach kończąc. Nie umiemy się porozumieć. - powoli zdjęła pierścionek ze swojego palca serdecznego i podała go chłopakowi. -Ja Ci już nawet nie ufam. Nie wiem, kiedy mnie okłamujesz, a kiedy mówisz prawdę. To nie tak powinno wyglądać. A my chcemy spędzić w ten sposób resztę swojego życia?
Wiedziała, że ona nie mogłaby całe życie kłócić się z kimś, kto miałby być dla niej najważniejszą osobą pod słońcem. A z pewnością nie o tak ważne i istotne rzeczy.
-Gdy Cię widzę jednocześnie czuję radość, miłość ale również nienawiść. Nie potrafię nad tym zapanować i nie wiem jak to miałoby dalej funkcjonować. - kontynuowała. Była cholernie załamana tym, że w końcu pozwoliła, aby jej uczucia względem Maximiliana tak bardzo się skrystalizowały. -Nie chcę tak dłużej się czuć. Nie mogę. Wszystko się miesza i przez to czuję, że zatracam siebie. Przepraszam, ale to dłużej nie ma sensu.
Po tym słowach odwróciła się z zamiarem odejścia. Nie mogła teraz rozmawiać z nim dłużej a tym bardziej nie chciała. Bała się, że zrobi coś, czego będzie żałować, a tego by sobie nie wybaczyła.
Czym prędzej uniosła dłoń z różdżką ku górze, a po chwili w oddali pojawił się autobus, który potrafił przemieszczać się o wiele szybciej niż jakikolwiek inny na świecie. Beatrice miała nadzieję wsiąść do niego i nie musieć kontynuować tego spotkania. Było jej zbyt ciężko
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyPią Paź 13 2017, 10:18;

Max zawsze miał wiele tłumaczeń na temat swojego zachowania, wiele osób go za to podziwiało, bo zawsze potrafił się wytłumaczyć i tak naprawdę nikt nie był pewny w jego winę, ale tutaj nie miał kompletnie pojęcia jak to zrobić. Miała czarno na białym, przecież sama Vivian, jej siostra to powiedziała. Co jest potężniejsze od rodziny? Nawet jeżeli się dobrze nie dogadują dobrze wiedziała, że ślizgonka nie zrobiłaby jej na złość. Chociaż, doskonale Viv nie znał i nie wiedział do czego była tak naprawdę zdolna, ale chyba nie zrobiłaby tego siostrze, nie kłamałaby ją. Miała rację. Max już za tych czasów trochę romansował, ale wtedy nie był tego uczucia pewien. Tak naprawdę to jedynie o Willa mogła być zazdrosna, bo z nim chociaż się pocałował, ale z resztą? Z Des to chyba sama wiedziała bo to było dawno i jeszcze uczęszczali do Hogwartu. Dobrze wiedziała, że wyjechała i dopiero teraz wróciła, ale nic z tego nie było i nie będzie gdyż znowu zniknęła. Nie mógł zatrzymać panny Dear przy sobie na siłę, bo to nie o to chodzi. - Nie ufasz mi?! Beatrice co Ty mówisz do cholery? Jesteśmy zaręczeni! - krzyknął i z niedowierzaniem kiwał głową. Każdy przecież popełniał błędy no ale tak, zapomniał przecież jak Beatrice się nazywa, jakie nosi nazwisko. Więc nie można było uznać, że za chwilę się do niego przytuli. Jedynie mógł mieć nadzieję, że miłość tutaj zwycięży i po jakimś czasie kobieta mu przebaczy. Ale skoro wyszło wszystko na jaw nie miał zamiaru jej okłamywać.
- Chyba nie chcesz tego wszystkiego kończyć tylko dlatego, że spotkałem się parę razy z kimś innym. Nic się tak naprawdę nie wydarzyło, nie spałem żadnym z nich. - powiedział do niej. Mówił prawdę, to że było kilka pocałunków to jednak nie znaczyło, że to była wielka miłość. Max tutaj, Beatrice w Londynie i to wszystko się tak potoczyło. - Mam nadzieję, że przemyślisz to wszystko. Beatrice mieliśmy się związać na całe życie. - powiedział do niej i schował ręcę do kieszeni. Nie obawiał się kobiety, ani jej różdżki. Nie mógłby ją skrzywdzić, jeżeli ta będzie próbować rzucić na niego zaklęcie on będzie musiał je przyjąć na klatę.
- Wiesz chyba jaka jest Twoja siostra. Przecież kilka niewinnych spojrzeń to nic wielkiego, tak? BEATRICE JA CIĘ NIE ZDRADZIŁEM! - krzyknął w jej kierunku. Widział, że ta była do niego całkiem odwrócona, dlatego musiał się postarać, żeby zwróciła na niego jeszcze uwagę. Ale nie nalegał, domyślał się jak się czuła i nie mógł na nią nalegać.
Powrót do góry Go down


Beatrice L. O. Whitelight
Beatrice L. O. Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Czarne oczy, przenikliwe spojrzenie, blizny na dłoniach, ukryte po metamorfomagią, tatuaż na łopatkach (kuferek), obrączka z białego złota na palcu serdecznym lewej dłoni
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 1647
  Liczba postów : 1755
https://www.czarodzieje.org/t14885-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t14920-poczta-beatrice-l-o-o-dear#397481
https://www.czarodzieje.org/t14915-beatrice-l-o-o-dear
https://www.czarodzieje.org/t18356-beatrice-l-o-o-dear-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyWto Paź 24 2017, 12:59;

Słyszała jego słowa, ale jakby w ogóle one do niej nie docierały. Nie była pewna, czy dobrym pomysłem jest kontynuowanie tego spotkania właśnie w tym momencie. Musiała to wszystko przemyśleć, musiała na spokojnie się nad tym zastanowić. Teraz, gdy Max stał tuż za jej plecami, nie było to z pewnością możliwe.
- Nie chcę o tym teraz rozmawiać. To za dużo. To wszystko jest zbyt dziwne i pomieszane. Muszę to wszystko przemyśleć. - powiedziała cicho, jednak nawet nie chciała w tej chwili spojrzeć na Maxa.
Ale kolejne słowa, które wypowiedział chłopak sprawiły, że Beatrice odwróciła się w jego kierunku z nieskrywaną niczym nienawiścią w oczach.
- Więc dla Ciebie zdrada to tylko seks, tak? Że wszystko inne to nigdy zdradą nie będzie, bo seks jest najważniejsz i tylko on się liczy? - wysyczała w jego kierunku. Nie wiedziała na ile zdoła go tymi słowy przyszpilić i sprawić mu ból. - Czyli mówisz, że gdybym ja teraz Ci czysto teoretycznie oznajmiła, że przelizałam się z połową szkoły i klientów, którzy mnie w pracy odwiedzają, to nic by to nie znaczyło, bo przecież "Hej, ja z nimi nie spałam!" Nie ruszyłoby Cię to?! - czuła, jak furia ją ogarnia. Musiała się stąd ulotnić, jak najszybciej. Inaczej może zrobić coś, czego naprawdę zacznie żałować. O ile tego już nie zrobiła, bądź nie powiedziała.
- Nie sądziłam, że staniesz się kiedyś takim człowiekiem, Max. - rzuciła tylko w jego kierunku na odchodne i wsiadła do błędnego rycerza. Nie zamierzała prowadzić dalej tej dyskusji. Dla niej ten temat na chwilę obecną był zakończony.

/Zt.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySro Paź 02 2019, 17:45;

Nie przypuszczał, że będzie się aż tak denerwował. 
Głównym problemem było chyba to, że nie wiedział w jaki sposób Pandora postrzega całe to spotkanie. Po prawdzie... nawet sam nie wiedział co ma o nim myśleć. Czy to była randka? Nie, chyba nie, wszak gdyby nią była, zabrałby się do tego nieco inaczej i nie zaprosiłby jej, używając do tego komentarza na wizbooku! Choć z drugiej strony gdyby faktycznie nią była, wcale by nie narzekał. Nie miał wątpliwości co do tego, że Pandora mu się podoba – była śliczna, miła i interesująca; nie znał jej za dobrze, ale miał ochotę ją poznać, a już samo to świadczyło o tym, że warto było chociaż spróbować. Zastanawiał się czy przypadkiem za bardzo się nie spieszy; czy to możliwe, że w ich sytuacji randka byłaby jeszcze niestostowna? Rzecz w tym, że dziewczyna była tu zupełnie nowa i pierwszy miesiąc najpewniej upłynął jej w zatrważającym tempie. Otaczali ją sami obcy ludzie i spodziewał się, że miała przez to w głowie całkiem duży mętlik. Martwił się, że w takim układzie absorbowanie jej swoją obecnością jest zwyczajnie niesprawiedliwe. 
Poza tym wciąż miał w głowie to, w jaki sposób zaakcentowała słowo „kolega”, którym zwróciła się do niego na lekcji gotowania. Rozumiał, że był to pierwszy dzień zajęć i w ogóle go wówczas nie znała, ot, tyle co parę chwil na powitalnej uczcie, które w dodatku rozpoczęły się dość niezręcznie. Rozumiał to, ale mimo wszystko czuł, że został wtedy wsadzony do jednej z tych szuflad, do których wkłada się wszystko to, z czym nie do końca wiadomo co z robić. Czuł, że jeśli chciał, by przestała go postrzegać przez pryzmat koleżeństwa, będzie musiał niemało się postarać... ale zdecydowanie był na to gotowy.
W związku z tymi rozterkami, miał z ich spotkaniem jeden kłopot – nie do końca wiedział jak powinien wyglądać... i przede wszystkim czy powinien wziąć ze sobą kwiaty. Miał to szczęście, że nawet na co dzień lubił się nosić dość elegancko, dlatego nie musiał obawiać się, że przesadzi. Założył na siebie dokładnie wyprasowaną, białą koszulę, szare spodnie i jasnobeżowy jesienny płaszcz, na wszelki wypadek wziął też ze sobą czarny parasol ze zdobioną rączką. Wychodząc z domu, zerknął w lustro i skrzywił się, widząc, że jego starannie ułożone włosy znów nieco zmieniły swój kolor – zależało mu na tym, by zachowały złocisty odcień blondu, one natomiast to rozjaśniały się, to przyciemniały, oscylując między platyną a brązem. To chyba przez wypadek Elaine utracił nieco kontrolę nad swoją magią. 
Przed bramą Hogwartu pojawił się w iście swoim stylu – z kilkunastominutowym wyprzedzeniem. Wszedł na teren szkoły i rozejrzał się za Pandorą, tej jednak jeszcze tu nie było. Nagle poczuł, że powinien był jej coś przynieść... że choć bukiet zdawał się być przesadą, źle czuł się z tym, że nie miał dla niej absolutnie niczego. Jego wzrok przykuły jesienne liście w barwach złota, brązu i żywej czerwieni. Zebrał kilka z nich – te najładniejsze – i za pomocą magii ułożył je w taki sposób, by kształtem przypominały bukiecik róż.
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyCzw Paź 03 2019, 18:04;

Co do charakteru ich dzisiejszego spotkania nie miała żadnych wątpliwości. Nie była to randka. Świadczyły o tym wszystkie argumenty. Zaprosił ją na kawę przez wizbooka, a dodatkowo zrobiła to również Eleine, a więc zapewne rodzeństwo zaplanowało to wspólnie, może jako sposób na to, by miło przywitać przyjezdną. Propozycja padła bardzo wcześnie, co Pandorze wydawało się oczywistym dowodem za niewinnością tego wydarzenia. Ostatecznym argumentem było jednak to, że Elijah otaczał się kobietami i właściwie nie widziała jeszcze, aby rozmawiał z jakimkolwiek chłopakiem, który nie należał do jego rodziny. Możliwe, że był to zwykły przypadek, jednak nie zaprzeczało to pogłoskom o tym, że Krukona "wiele łączyło" z poszczególnymi dziewczętami. Pandora była więc święcie przekonana, że gdyby Elijah, posiadając tak duże doświadczenie, miał kogokolwiek zaprosić na randkę, na pewno nie wahałby się przed użyciem tego słowa, aby wyraźnie naznaczyć charakter spotkania! Poza tym szczerze wątpiła, że akurat ona miałaby zostać w ten sposób wyróżniona (chyba, że zdążył już wykorzystać wszystkie inne opcje). Mimo wszystko... czuła, że sama nie traktuje tego jako zwykłego spotkania, chociaż nie zamierzała się do tego przyznać - nawet sama przed sobą. Katerina rzucała jej co chwilę jakieś sugestie czy żarty, zauważając, że dzień wcześniej przygotowała nawet strój na przebranie, jednak sama Pandora nie brała tych komentarzy na poważnie. W końcu przyjaciółka doskonale wiedziała jak ostrożna potrafiła być Doux w sprawach sercowych, a to że zależało jej, aby wyglądać ładnie i schludnie, było zupełnie oddzielnym tematem. Prawdą jednak było, że nie mogła doczekać się spotkania i co chwila uciekała myślami do alternatywnych sposobów w jaki mogłoby się zakończyć. Postanowiła poświęcić chwilę na naukę, aby czas oczekiwania minął jej nieco szybciej, jednak niedługo później zorientowała się, że zwykłe prace domowe nie będą wstanie odciągnąć jej uwagi. Skorzystała więc z faktu, że została sama w pokoju i wyciągnęła swój pamiętnik, który zaniedbała przez intensywność pierwszego miesiąca w Hogwarcie.  Nie zdążyła nawet opisać wszystkich najważniejszych wydarzeń, gdy zdała sobie sprawę, że jej zegarek wskazuje dokładnie taką samą godzinę, jaką wskazywał pół godziny temu. Przerażona wstała gwałtownie, wybiegając z pokoju, aby złapać pierwszą napotkaną osobę i zapytać ją o aktualny czas.
- Eee, szesnasta czterdzieści, wszystko dobrze? - usłyszała w odpowiedzi, za co zdążyła jeszcze podziękować, jednak już w następnej chwili w pośpiechu naciągała na nogi cienkie rajstopy. Ubrana chwyciła torbę i wybiegła w stronę korytarza, zapominając spakować przygotowanych wcześniej, leżących na jej łóżku rzeczy. W połowie drogi zorientowała się też, że zostawiła na stoliku swój pamiętnik, jednak postanowiła zaufać koleżankom, że żadna nie pokusi się o jego przeczytanie.
Zwolniła dopiero, gdy poczuła na rozgrzanych policzkach chłód jesiennego powietrza i uśmiechnęła się, widząc w oddali zarys męskiej sylwetki. Z każdym krokiem szła jednak mniej pewnie, nie wiedząc czy zmierza w stronę odpowiedniej osoby i dopiero gdy Krukon odwrócił się do niej przodem, uśmiechnęła się z ulgą.
- Ejże! - przywitała go odruchowo, zapominając o prawidłowej formie imienia. Sięgnęła po jego rękę, podwijając nieznacznie rękaw płaszcza i pochylając się w stronę chłopaka, aby spojrzeć na zegarek. - Siedemnasta i sześć. Przepraszam, że Ty musiałeś na mnie czekać - powiedziała, jednak nie była w stanie ukryć szczęścia, że zdążyła zanim stwierdziłby, że nie zamierza dłużej stać tutaj sam jak palec. Puściła go i tą samą dłonią odgarnęła niesforne kosmyki z zaczerwienionych od pośpiechu policzków, na końcu poprawiając też okulary. Jej wzrok przesunął się z jego twarzy na starannie ułożone włosy i dopiero teraz zrozumiała, dlaczego nie mogła go poznać.
- Tobie tak też dobrze - stwierdziła, wskazując na jego głowę - ale najlepiej było i tak na uczcie - dodała, powstrzymując się od śmiechu na wspomnienie ich pierwszego spotkania. Ten miesiąc minął jej tak szybko i choć działo się tak wiele, to zaskakująco mało zmieniło się od pierwszego dnia. O upływającym czasie, przy każdym spojrzeniu w lustro, przypominała jej tylko długość włosów. Nie mogła zdecydować się czy chce zacząć je ponownie hodować, tak jak nosiła je w Czechach, czy raczej powinna je znów przyciąć, jak zrobiła to jadąc do Hogwartu. W rezultacie nie były ani takie, ani takie. Tak jak i ona wciąż tkwiła gdzieś pomiędzy.
- Oh, jakie piękne - zawołała z zachwytem, dopiero teraz zauważając bukiecik w dłoni Elijaha. - To dla Eleine? - zapytała, gryząc się w język, aby nie zapytać od razu co u niej. Nie chciała zadawać tak prywatnych pytań już na wstępie, poza tym słyszała same plotki, nic pewnego. W końcu jeżeli Eli będzie chciał, to sam coś powie, prawda?
Tętno po biegu uspokoiło się już zupełnie i zdała sobie sprawę, że co chwilę się uśmiecha. Nie widziała Krukona przez ostatni tydzień i... chyba naprawdę brakowało jej jego obecności.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Paź 05 2019, 02:27;

Powoli zaczynał się niepokoić.
Chodząc nerwowo w tę i we w tę, zerkał co i rusz na zegarek, dodając sobie tym tylko więcej stresu. Wpierw średniej długości wskazówka przeskoczyła za dwunastkę, a potem nieubłaganie przesunęła się na dwójkę, sprawiając, że zmarszczył brwi. Jak na osobę niezwykle punktualną przystało, w okolicach czwórki był już zupełnie przekonany, że został wystawiony i przerażało go z jak wielkim ciężarem w żołądku wiązała się ta świadomość. Nie powinno zależeć mu aż do tego stopnia... jeszcze nie. A mimo to nie mógł znieść myśli, że Pandora mogłaby nie przyjść na umówione spotkanie.
Skoro nie przyszła na zwykłe przyjacielskie spotkanie, musiała naprawdę nie chcieć się z nim widzieć. Może narzucił jej się wtedy na wizbooku i publicznie nie chciała powiedzieć wprost, że nie ma ochoty na żadne wspólne wyjście, natomiast w przypadku sowy brakło jej odwagi, by odmówić? Wyglądała na miłą dziewczynę, może źle czuła się ze zbywaniem go, a potem spanikowała? Nieświadomie zacisnął zęby na dolnej wardze, w głowie nieprzerwanie kalkulując jakie jest prawdopodobieństwo, że jeszcze się zjawi, a jeśli tego nie zrobi – jaka jest tego dokładna przyczyna.
W całym tym wewnętrznym zamieszaniu zupełnie zapomniał o tym, by spoglądać w stronę zamku, kiedy więc dziewczyna zmierzała w jego stronę, z początku w ogóle jej nie zauważył. I jakież było jego zaskoczenie kiedy w końcu się to stało! Pełen ulgi uśmiech rozlał się na jego wargach i autentycznie odetchnął, czując się tak, jakby przez tych kilka minut chwytał za mało tlenu. Miał okropny uraz do bycia wystawianym; panicznie bał się, że sytuacja sprzed półtora roku mogłaby znów się powtórzyć.
Pando...ooo?...ra! – przywitał ją przeciągle, zaskoczony, że chwyciła go za rękę. Zupełnie się tego nie spodziewał i udało jej się zbić go tym z pantałyku. Zawiesił spojrzenie na zaczerwienionych policzkach i rozwianych ognistych kosmykach, nagle żałując, że wyjątkowo nie ma ze sobą aparatu. Na Merlina, wyglądała tak uroczo, że na moment utkwił w milczeniu, kontemplując układ piegów znaczących jej twarz. Odchrząknął, uświadamiając sobie nagle, że zbyt mocno odpłynął w swój własny artystyczny świat, a przy tym zarumienił się nieznacznie, przypominając sobie o tym, że jego metamorfomagia okropnie dziś szwankowała. Normalnie zakryłby zdradliwy rumieniec wstydu magicznym kamuflażem, ale dziś nie był w stanie tego zrobić. Zamiast tego przesunął dłonią po włosach, tak jakby miało to w czymkolwiek pomóc i zaśmiał się, może trochę nerwowo.
„Swansea, to nie Twoja pierwsza w życiu randka. Do licha ciężkiego, to nawet nie jest randka.”
Na uczcie prawie spaliłem się ze wstydu, dziś jest trochę lepiej. Przysięgam, że zazwyczaj nad tym panuję. – Swoją uwagą, podobnie jak wcześniejszym chwyceniem go za rękę, zbiła go z tropu do tego stopnia, że zupełnie zapomniał o trzymanym w ręce bukieciku liścianych róż. Trzeba przyznać, że szło mu dziś nieprzeciętnie – ich spotkanie trwało mniej niż kwadrans, a on już zdążył zrobić z siebie zamotanego idiotę bez języka w gębie. Dopiero jej pytanie sprawiło, że spuścił wzrok na „kwiaty”, a potem podniósł na nią pytające, pełne niezrozumienia spojrzenie.
Dla Elaine? – powtórzył, a potem zaklął w myślach i pokręcił energicznie głową, dokładając do tego uśmiech – pierwszą rzecz, której nie spieprzył koncertowo –Nie, nie, są dla Ciebie! Ela czuje się już nieźle – to mówiąc, wręczył jej bukiet, niezadowolony, że wyszło to zupełnie inaczej, niż ułożył sobie w myślach. Miał ją zaskoczyć, a tymczasem wyszło na to, że nie potrafi porządnie wręczyć dziewczynie bukietu liści. Westchnął w duchu i zatrzymał na niej wzrok.
Wystraszyłem się, że już nie przyjdziesz. Chyba za bardzo przywykłem do tego, że jestem wystawiany. – zaśmiał się, znów nieco nerwowo. Czy mówił za wiele? Nie zdarzało mu się to często, ale w tym festiwalu porażek być może było miejsce i na zbędne gadulstwo. Nie oceniał przy tym tego, że się spóźniła – lubił punktualność, ale nie potrafiłby się na nią za to gniewać... pytanie tylko, czy z tonu jego głosu dało się wyczuć, że nie ma jej za złe? Wystraszony, że pomyśli sobie za dużo, dodał – ale warto było czekać, skoro tak ładnie wyglądasz. Idziemy?
Wskazał dłonią w stronę bramy znajdującej się kilkanaście metrów za jego plecami. Dzięki sprawionemu jej komplementowi – nawet jeśli niezbyt wymyślnemu – ogarniające go zdenerwowanie opadło w choć niewielkim stopniu. Czuł, że w końcu zrobił coś tak, jak należy.
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySob Paź 05 2019, 22:55;

Nie przejęła się zbytnio utkwionym w nią wzroku chłopaka, przyzwyczajona do tego, że ludzie komentują jej czerwoną po wysiłku twarz. Speszyła ją natomiast obecność podobnej (choć dużo lżejszej!) czerwieni na jego policzkach, bowiem to zjawisko uświadomiło Pandorze jej nietakt. Była pewna, że ciemniejszy kolor włosów jest celowy i dlatego tak pewnie go skomentowała, w swoim mniemaniu pozytywnie. Okazuje się jednak, że nie tyle co wytknęła mu brak kontroli nad swoją zdolnością, ale jeszcze nawiązała do jaskrawego przypadku, gdy widziała to po raz pierwszy. Zdecydowała, że lepiej jest odejść od tematu, niż przeciągać go teraz przeprosinami, które mogłyby podsunąć Krukonowi pomysł, że naprawdę miałby się czego wstydzić. Zapewne skarciłaby się w myślach za swoje spóźnienie i pierwszy komentarz, gdyby nie to, że jej głowa buzowała aktualnie od radości i ekscytacji na myśl o dzisiejszym wieczorze. Nie miała zbyt wielu okazji do zwiedzania w ciągu tego miesiąca i cieszyło ją to, że Dolinę Godryka pokaże jej akurat Elijah. Nie byłaby sobą, gdyby wcześniej nie zapoznała się z jakimiś przewodnikami po tym miejscu, jednak suche fakty nijak mają się do wiedzy, którą zdobywa się po prostu mieszkając w danym mieście.
W pierwszej chwili ze zdziwienia rozchyliła lekko usta i mrugnęła podwójnie, patrząc wciąż na bukiet. Trwało to zaledwie chwilę, bo gdy przyjęła już "różyczki", trzymając je delikatnie obiema dłońmi, spojrzała na nie z ponownym zachwytem. Nigdy wcześniej nikt, włącznie z nią, o tym nie pomyślał, a przecież wydawało się to tak pasującym do niej podarunkiem. Jej upodobania florystyczne były dość specyficzne i zdecydowanie zwykły bukiet róż nie zrobiłby na niej chociaż w połowie tak dobrego wrażenia, jak potrafiły to zrobić niektóre pojedyncze kwiaty. Liście cieszyły ją tym bardziej, że nie zostały "odebrane" naturze. Spojrzała z uznaniem na Eliego, chociaż nie wiedziała w jakim stopniu świadomie zrobił tak ekologiczny i zero waste gest.
- Dziękuję Tobie - powiedziała, uśmiechając się ciepło, odrywając wzrok od prezentu, aby spojrzeć w oczy Krukona. Nie przekonało jej jednak słowo "nieźle". Zdecydowanie bardziej wolałaby usłyszeć, że dziewczyna czuje się już "dobrze". - A my się z nią oglądamy dzisiaj?  - spytała, mimowolnie ze zmartwienia marszcząc nieco brwi i przyciskając różyczki do piersi. Kolejne słowa przypomniały jej o obawach odnośnie kobiecego towarzystwa Elijaha i dopiero teraz pomyślała, że może chłopak rozdał już dziesiątki podobnych bukietów, jednak szybko odsunęła od siebie tę myśl, nie chcąc umniejszać życzliwości tego gestu.
- Może Ty powinieneś nie tak często próbować - rzuciła, nie będąc w stanie ukryć nutki zazdrości, przez co od razu zrobiło jej się głupio. Automatycznie przypisała fakt tego, że ktokolwiek mógłby go wystawić temu, że musiał umawiać się na zbyt wiele spotkań. W końcu im większa liczba prób, tym większa szansa na taką sytuację. - Ja przepraszam Ciebie - dodała cicho, chcąc przeprosić za niemiły komentarz, jednak można to było odebrać też za ponowne przeprosiny za spóźnienie. Musiała przyznać, że po komplemencie Elijaha, przeszła jej ochota na dąsy i nie mogła doczekać się, aż znajdą się w jakimś ciepłym miejscu, aby móc zdjąć z siebie płaszcz i ciepły szalik. To nie tak, że miała jakąś silną potrzebę, aby pozbyć się przy nim kilku ubrań. Chciała po prostu zaprezentować swój dzisiejszy strój w pełnej okazałości. Chyba o to właśnie jej chodziło.
Przeszli za bramę Hogwartu i dopiero teraz poczuła stres, uświadamiając sobie, że czeka ją teleportacja. Zawsze wcześniej wybierała podróż kominkiem, jednak w Hogwarcie nie miała takiej możliwości. Gdyby dystans do pokonania był mniejszy, to z pewnością zaproponowała by miotłę.
Złapała bukiet jedną dłonią, przytulając go ostrożnie do siebie. Przysunęła się do Elijaha, łapiąc go pod rękę i zacisnęła niepewnie palce na jego przedramieniu.
- Ja... - zaczęła, jednak urwała, unosząc głowę ku górze, aby spojrzeć na twarz chłopaka i w ten sposób przekazać mu subtelnie wzrokiem swoje obawy. - To mój pierwszy raz.
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu wielka i paskudna blizna, ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 3556
  Liczba postów : 3212
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyWto Paź 08 2019, 18:14;

Najwyraźniej nie spodziewała się otrzymać od niego kwiatów, co miało swoje plusy i minusy. Z jednej strony cieszył się, że udało mu się ją zaskoczyć (w dodatku pozytywnie, jak zdołał wyczytać z jej miny), z drugiej – oznaczało to, że albo nie uważała tego spotkania za randkę, albo jego samego za osobę, która mogłaby pokusić się o „kwiaty”. Nie wiedział co byłoby dla niego przykrzejsze, nawet jeśli już wcześniej miał świadomość, że dzisiejszy wypad do Doliny w istocie może nie być dla niej niczym więcej niż przyjacielskim spotkaniem.
Właściwie co ona w ogóle o nim wiedziała – i co zdążyła wywnioskować samodzielnie? Czy zdoła dowiedzieć się tego dzisiejszego popołudnia? Na nowo poczuł w sobie zdenerwowanie; a co jeśli się wygłupi? Zazwyczaj się tym nie przejmował, ale trzeba przyznać, że wyjątkowo mocno zależało mu na tym, by wywrzeć na niej pozytywne wrażenie.
Pochwycił jej spojrzenie, nie przestając głupio się uśmiechać. Postanowił sobie, że następnym razem wręczy jej bukiet z prawdziwego zdarzenia.
Myślę, że zobaczymy ją w kawiarni, uparła się, że pójdzie dziś do pracy, mimo że ojciec wolałby żeby siedziała jeszcze w domu – przewrócił oczyma, nie bardzo wiadomo czy na lekkomyślność bliźniaczej siostry, czy nadopiekuńczość rodziciela. Osobiście nie popierał żadnego z nich – uważał, że Elaine nie powinna jeszcze w pełni wracać do codziennych obowiązków, ale jednocześnie wiedział, że bezczynność i „zamknięcie” w domu źle na nią działało. Dlatego też nie oponował, a wręcz przeciwnie, wybrał akurat tę kawiarnię w pewnym sensie po to, by sprawić jej przyjemność.
Przekrzywił nieznacznie głowę z bliżej nieokreśloną miną, usilnie starając się nie dopuścić do tego, by między jego brwiami pojawiła się zdradzająca konsternację zmarszczka. „Tak często”? Co mogła mieć na myśli? Zanim zdążył jakkolwiek zareagować (przez dobrą chwilę po prostu na nią patrzył, zupełnie oniemiały), ona już pospieszyła z przeprosinami. Pokręcił głową, jakby chciał zaprzeczyć.
Nie, w porządku, po prostu... nie myślisz chyba, że ja... – mimika ostatecznie wymknęła mu się spod kontroli, a ciemne brwi (włosy znów ściemniały mu aż do brązu) zbliżyły się do siebie, wyrażając zdziwienie i intensywną potrzebę wybrnięcia z sytuacji. Odchrząknął, gdyż zaczął plątać się w nadmiarze myśli. – To wcale nie jest często – powiedział w końcu, zresztą zgodnie z prawdą. Grono jego znajomych składało się w dużej mierze z kobiet, to prawda, ale prawdziwych randek nie miał za sobą aż tak wiele. Jego życie uczuciowe w gruncie rzeczy było pasmem porażek i niepowodzeń. Do tej pory był w tylko jednym związku i tylko raz poważnie się zaangażował, co przypłacił złamanym sercem, które musiał leczyć przez całe wakacje. Ale Pandora... skąd niby miała o tym wiedzieć? Westchnął cicho i przywołał na twarz uśmiech. Pewnie źle się wyraził i dlatego wyciągnęła takie, a nie inne wnioski; to nie było zresztą najlepsze miejsce na to, by wchodzić w dyskusje – o wiele przyjemniej będzie im rozmawiać w ciepłej kawiarni.
Kiedy wyszli już poza teren szkoły, wyjął różdżkę z kieszeni płaszcza i popatrzył na nią, jakby chciał się upewnić czy jest już gotowa. Ewidentnie nie była, co nieco go zaskoczyło – zdążył przywyknąć do tego, że z teleportacji korzysta co najmniej kilka razy dziennie. W jego przypadku nie wiązało się to z żadnymi nieprzyjemnymi odczuciami, a bardzo ułatwiało mu to życie.
W Czechach nie robicie kursu w wieku siedemnastu lat? – zapytał odruchowo, prawie od razu ganiąc się w myślach. Wolną od różdżki dłoń położył na jej drobnych palcach wczepiających się w jego ramię i posłał jej ciepły uśmiech. – Po prostu mi zaufaj – powiedział łagodnie – nie przypuszczałem, że swój pierwszy raz przeżyjesz akurat ze mną. – Dodał, śmiejąc się cicho; głupim żartem chciał nieco poprawić jej humor i odciągnąć myśli do teleportacji. – Zamknij oczy. Policzę do trzech i obrócimy się w miejscu. Tylko trzymaj się mnie mocno.
Starał się brzmieć uspokajająco, ale nie wiedział czy w ogóle mu to wychodziło. Delikatnie uścisnął jej dłoń, policzył do trzech i osunęli się w niebyt.

| z/t x2
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptyWto Lis 12 2019, 21:20;

Składanie pewnych obietnic jest nierozsądne, dlatego też Dinie nie zdarzało się niczego obiecywać. Co więcej, tak umiejętnie manipulowała słowami, że nawet rozmówcy przekonani o jej szczerych intencjach mogli przekonać się jak łatwo jest obrócić znaczenie zdania przestawiając szyk wypowiedzianych słów. Dona nie lubiła składać obietnic bo wiązały się one nierozerwalnie z poczuciem zobowiązania, a choć oszustwo, matactwa i wymigiwanie się z raz złożonych powinności było jej drugą naturą, to od pewnego czasu nosiła w sobie przedziwne poczucie niejasnego honoru związanego z tą konkretną relacją.
Absurd i bezbrzeżna abstrakcja tego co się ostatnimi czasy działo między nią a tym zaśmierdłym padalcem Cassiusem Swansea przerastało przerastało jej inteligencję kognitywistyczną. Miała wrażenie, że ich odwieczna rywalizacja i niesłabnąca niechęć na przestrzeni lat ewoluowała do czystej formy sztuki, a teraz nie wypadało już podstawiać sobie nóg, teraz to już była wyższa klasa zadań specjalnych, wymagająca nie tylko taktycznych posunięć, planowania wszystkiego z wyprzedzeniem, zawoalowanej gry słów i przede wszystkim honoru, którego wcale nie miała pod dostatkiem.
Wychodząc ze szkoły wciąż biła się z myślami, niosąc w niedużym, zmaltretowanym plecaku, który stanowczo widział lepsze czasy pudełko z prezentem oraz termos niezgody, niczym Eris ze złotym jabłkiem w rękawie pokonała trasę do bramy w czasie trzy razy dłuższym niż rzeczywiście mógłby on jej zająć. Zgodnie z przykazaniem Cass'a ubrała się raczej ciepło, w trapery w których normalnie idzie na zajęcia ONMSu jesienną porą i sporo za dużą skórzaną kurtkę prawdopodobnie podpierdoloną Gunnarowi kilka lat temu pod którą mieściła się akurat idealna ilość swetra i szalika, żeby nie zmarznąć.
Pogoda wcale nie była przesadnie straszna, niebo choć podejrzanie szare wydawało się dość jasne, jakby słońce gdzieś za tym gradientem obłoków jednak istniało i próbowało Anglii objawić swoje istnienie. Zgarnęła włosy za ucho spoglądając ponurym wzrokiem na lśniącą broszkę wpiętą w sweter, ostatnią pamiątkę po człowieku, do którego już nigdy w życiu nie będzie mogła się odezwać i zasunęła idący po skosie suwak kurtki palcami ledwie wystającymi z przydługich rękawów. Wiadomo, że dama nigdy się nie spóźnia i trochę wstyd jubilatowi w dzień urodzin kazać czekać, no ale co poradzić, jak tu trzy razy trzeba się było zastanowić czy w ogóle wyjść z zamku, a potem piętnaście razy w ciągu drogi rozważyć, czy nie zawrócić.
Powrót do góry Go down


Cassius Swansea
Cassius Swansea

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Niewielkie blizny łobuza weterana, dość często ma ślady farby na dłoniach. Na lewej dłoni nosi prostą i cienką złotą obrączkę.
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 2149
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t16705-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t16709-hyperion
https://www.czarodzieje.org/t16706-cassius-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18287-cassius-swansea-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySro Lis 13 2019, 00:17;

On nie miał takich problemów jak jego księżniczka na ziarnku grochu. Podjęcie decyzji o punktualnym stawieniu się na umówionym miejscu spotkania było dla niego tak naturalne jak wzięcie kolejnego, zdradzieckiego łyku zatrutego powietrza. Rozpalony papieros tkwił przy jego twarzy nieomal bez przerwy, tylko w różnych konfiguracjach. Kiedy zdążył zaśmierdnąć od intensywnego zapachu voldemortków, wybierał te czysto miętowe, aby nieco się odświeżyć. Potem znowu szalał z różnymi smakami, kolorami i zapachami, przeplatając to wszystko ziołem pożyczonym od siostry, gdy pożalił się na chroniczne bóle głowy. Źle znosił ten dzień, było to widać nawet poprzez jego maskę niewzruszenia i arogancji, jakiej oczywiście nie omieszkał dzisiaj włożyć. Strzepnął popiół na ziemię, po raz kolejny poprawiając pozycję. Siedział, a właściwie leżał na swoim motocyklu, obrócony plecami do kierownicy. Wpatrzony w mętne, szare niebo starał się nie myśleć o niczym konkretnym. Jego myśli przechylały się jak drewniana łódź targana sztormem, nie potrafiąc zagrzać miejsca w żadnym konkretnym miejscu. Ledwie muskały wszystkie odpowiednie tematy, bo w dniu dzisiejszym żaden z nich nie był tak naprawdę odpowiedni i godzien tego, aby go analizować. 13 listopada nic nie było takie, jakie być powinno. Język ścierpł mu już od papierosów. Odrzucił od siebie w połowie niedopalonego Hogsa, czując że jeśli wmusi w siebie jeszcze jednego to zwymiotuje jeszcze zanim ta jego królowa życia postanowi się pojawić. Przysunął dłonie do własnych oczu, rozmasowując je, aby nieco sobie ulżyć, gdy ciężkie jak grad wspomnienia spadły na jego otoczone czarnym materiałem ramiona. Ćwieki szczęknęły o siebie, kiedy kurtka zeszła się ze sobą w kilku miejscach, a ciężkie buty uderzyły twardziej o zmarzniętą ziemię, gdy kilka minut później wyprostował się do pozycji siedzącej. Gdyby wiedział, że będzie na nią tak długo czekał to nie czekałby wcale. Nie sądził, aby było warto, nie tym razem. Trawiony jakimś dziwnym rodzajem niestrawności życiowej nie pragnął niczego więcej jak samotności, a jednak wcale nie udał, że jej nie zauważa, kiedy wreszcie wyłoniła się zza żywopłotów. Siadając przodem, wsparł się łokciami o lśniący motocykl i w zamyśleniu śledził jej ruchy. Było w nich coś dziwnie hipnotyzującego… znaczy bardziej, niż zazwyczaj. Zapatrzył się, nawet nie orientując się kiedy przyczłapała wreszcie do niego, wyglądając raczej jak cebula, aniżeli królowa piękności. Tylko dlaczego, aż palce mu ścierpły, kiedy posłał jej badawcze spojrzenie?
- Hej - odezwał się pierwszy, przebijając ciszę głosem nie głośniejszym od szeptu, ale na takim odludziu zdecydowanie słyszalnym. Analizując jej sylwetkę starał się zrozumieć co takiego właściwie się stało, co się zmieniło? Nie potrafił tego rozgryźć. - Widzę, że chociaż raz się posłuchałaś. - Zauważył bezlitośnie, wskazując ruchem głowy najpierw na jej buty, a potem na wystające z kurtki rękawy.
Powrót do góry Go down


Dina Harlow
Dina Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 164
Dodatkowo : Pół wila, prefekt
Galeony : 916
  Liczba postów : 857
https://www.czarodzieje.org/t17491-claudine-harlow#491028
https://www.czarodzieje.org/t17497-pumpkin#491256
https://www.czarodzieje.org/t17493-dina-harlow#491062
https://www.czarodzieje.org/t18297-dina-harlow-dziennik
Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 EmptySro Lis 13 2019, 01:53;

Przyglądała mu się mijając posągi skrzydlatych dzików i zasłaniając usta dłonią, kiedy wsadziła nos w otwór rękawa by chuchnąć na kostniejące palce. Patrzyła na motor, którego czarny lakier lśnił nawet pomimo braku słońca tego dnia, chromowane orurowania i ... brak kasku na głowie Swansea. Nie od dziś wiadomo, że była tchórzem, tak, więc zanim jeszcze zdążyła pomyśleć trzeźwo o czymkolwiek, jej głowa już wypluła pierwsze pięć errorów związanych ze strachem wsiadania na tę piekielną maszynę. Gdy dotarła do jego miejsca spoczynku, już siedział na baczność, już te swoje parszywe oczy wlepiał aż swoje zmrużyła zawistnie w odruchu bezwarunkowym, bo wciąż nie przywykła, że ta powściągliwa twarz  to chłodne spojrzenie mogło za sobą kryć cokolwiek innego niż podstęp i chęci ubliżania. Wiele lat ścierali się na różnych płaszczyznach, pewnych nawyków nie da się wyprzeć.
- Hej. - odpowiedziała odejmując rękaw od nosa. Na jego słowa złapała krawędzie za dużej kurtki niczym poły sukienki i dygnęła z gracją, po czym zrobiła piękny piruet prawie jakby rzeczywiście kiedyś była baletnicą. Złoty kosmyk włosów wyślizgnął się nawet na wietrze z kołtuna jaki zaplątała bezmyślnie z tyłu głowy. Oto Twoja dzisiejsza cebula, panie Swansea, kolejna odsłona warzywa strączkowego. Ma warstwy, to już zależy co Ty z tymi warstwami zrobisz.- Nie miałam wyjścia. Taki dzień, co zrobić. - uniosła brwi, wzruszając lekko ramionami, a jej usta przeciął przebłysk jakiegoś lekkiego uśmiechu. Zrobiła krok bliżej, żeby się pochylić i nieznacznie, bardzo oszczędnie musnąć policzkiem jego policzek w jakiejś idiotycznej imitacji pocałunku, jakby nagle zapomniała jak to się robi i chrząknęła lekko prostując się.
Owiewający go zapach papierosów przypomniał jej o czymś jeszcze, sięgnęła więc do zapinanej na suwak kieszeni i wydobyła z niej paczkę papierosów, do których dołączony był breloczek z gołą babą. Zjednoczone Wile. Proszę uprzejmie, jaka żartownisia.
- Wszystkiego najlepszego. - wyciągnęła papierosy w jego kierunku. To w zasadzie nie był przygotowany przez nią prezent, ten miała bezpiecznie zapakowany w tej wyblakłej szmacie, którą usilnie próbowała nazywać tornistrem, ale wracając ze śmiertelnego Nokturnu zobaczyła te fajki w jednym ze sklepów z wyrobami tytoniowymi na wystawie i nie mogła się powstrzymać. No bo to chyba oczywiste dlaczego i tłumaczyć nie trzeba.
- Rozumiem, że mam na to wsiąść. - powiedziała znów unosząc wąskie, jasne brwi i wsadzając ręce w kieszenie. Na usta cisnęło się, że abso-kurwa-lutnie nie ma takiej możliwości, bo życie jej jeszcze miłe, a on wyglądał na podejrzanie nietrzeźwego mimo, że nie cuchnął jak gorzelnia. Niestety, umowa była zupełnie inna i choć nie była to umowa, to jednak Harlow czuła pewne zobowiązanie względem tego dnia choćby dlatego, że chciała uciszyć tym własne sumienie, które wierciło się niespokojnie na myśl o pozostałych rzeczach jakie zawierał w sobie plecak.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Brama wejściowa - Page 2 QzgSDG8








Brama wejściowa - Page 2 Empty


PisanieBrama wejściowa - Page 2 Empty Re: Brama wejściowa  Brama wejściowa - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Brama wejściowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 5Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Brama wejściowa - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
-