Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Herbaciany Raj

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next
AutorWiadomość


Drake Bennett
Drake Bennett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 301
  Liczba postów : 240
http://czarodzieje.org/t4899-drake-bennett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4902-drastyczna-poczta
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 2 Kwi 2013 - 23:02;

First topic message reminder :




Ten pokój z pewnością ucieszy miłośników herbat. Na wszystkich ścianach są ustawione w rządkach torebeczki ze wszystkimi herbatami świata, które w dodatku same się uzupełniają. Niestety, przygotowanie napoju nie jest już tak magiczne - w kącie stoi stary piecyk z kociołkiem, w którym to trzeba zagrzać wodę. Ta jednak zawsze się w nim znajduje i sama się uzupełnia, więc jeden problem z głowy!
Możesz przysiąść na puchowym dywanie, albo niczym cywilizowany człowiek - przy jednym ze stolików.

Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują!
Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptySob 18 Kwi 2020 - 2:20;

Była w stanie zrozumieć jego zdezorientowanie. Miał wstrząs mózgu, obite oczy i nos. Lennox go pięknie urządził, a ona nie była w stanie go powstrzymać i będzie się najpewniej za to obwiniała do końca świata. Bo gdyby była silniejsza, gdyby była lepszym uzdrowicielem i wpadła na pomysł z jakimś zaklęciem, sięgnęła po różdżkę, była bardziej rozmowna — do tego wszystkiego by nie doszło. Brunetka zacisnęła usta, przymykając na chwilę oczy i łapiąc oddech. Drobne dłonie zacisnęły się w piąstki, aż kostki jej zbielały i wyróżniały się na tle śniadej karnacji. Była zdenerwowana. Nie miała pojęcia, czego się spodziewać po Felixie, który okazał się mieć tak wiele twarzy. Skyler na pewno byłby zły, że przyszła tu sama, ale przecież i tak go ciągle dezorientowała. Uniosła powieki, wbijając w niego spojrzenie błękitnych tęczówek, których obwódki były odrobinę ciemniejsze od reszty. Kiwnęła głową na jego słowa, starając się nawet uśmiechnąć. Bo co miała zrobić? Nie była przecież zła na niego — już nie, bo w początkowej reakcji i w szoku odrobinę go obwiniała, chociaż serce doskonale wiedziało, że tak przecież nie wolno. Zrobiła krok w przód, rozluźniając dłonie i pozwalając im opaść wzdłuż ciała, zmniejszyła troszkę dystans pomiędzy nimi. Nawet jeśli ten list mówił prawdę, ojciec to zrobił, a całe jej wyobrażenie rodziny legnie w gruzach — to przecież stojący przed nią, blady ślizgon nie był niczemu winien.
- Tak.. Przepraszam, że tak się stało. Przepraszam, że musiałeś tak cierpieć i znosić taki ból. - zaczęła cicho, przełykając głośniej ślinę i wbijając wzrok w czubek swoich butów, drgnęła niespokojnie. Chciała, żeby wiedział o tym, co krążyło jej po głowie i co było ważniejsze od całej reszty. - Ciesze się, że wyszedłeś z tego cały. Nie powinieneś był go atakować, wiesz o tym, prawda? To nie jest zły chłopak, on jest po prostu impulsywny..
Westchnęła ciężko, wzruszając delikatnie ramionami. Nie chciała go bronić, zachował się źle i powinien był powstrzymać złość, ale wiedziała, że w głębi siebie chciał dobrze. Po prostu stracił panowanie, a przynajmniej tak sobie powtarzała. Zwilżyła usta, przesuwając palcami po kosmykach brązowych włosów, które zaraz zgarnęła za ucho i korzystając z okazji, zacisnęła tkwiący w płatku kolczyk pomiędzy palce, uspokajając się za sprawą dotyku chłodnej biżuterii. Wiedziała, że się denerwował. Stał niczym kamienny posąg, blady i przejęty, a ona go wcale nie obwiniała, tylko była słaba w rozmowach z innymi ludźmi, zwłaszcza gdy dotyczyły one jej samej. Łatwiej było słuchać, niż opowiadać. - Tamten dzień nie powinien tak wyglądać.. - mruknęła cicho, robiąc jeszcze krok w jego stronę. Nie wiedziała nawet, czy usłyszał. Jak mógł zrozumieć, że jest jej przykro i że wie, że musiał czuć się oszukany, samotny. Musiał czuć się paskudnie. Nie potrafiła przecież wypowiedzieć tego na głos. Niewiele myśląc, wolną dłoń wyciągnęła i złapała za kraniec jego koszuli, zaciskając materiał w palcach.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4014
  Liczba postów : 11784
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptySob 18 Kwi 2020 - 4:29;

W jego głowie krążyło mnóstwo myśli, emocji i słów, które chciał, a wręcz powinien wypowiedzieć. Jego usta były jednak uparcie zamknięte. Słuchał tego, co mówiła Flora i z każdym słowem, które wypowiadała, jeszcze mniej rozumiał, co się tutaj działo. Patrzył się na dziewczynę z niedowierzaniem w oczach. Utrzymanie wzroku na jej pięknej twarzy było bolesne, a zarazem nie możliwe dla niego było spojrzenie gdziekolwiek indziej. Tak jak w kuchni, Flora dokładnie przyglądała się swoim stopom przez większość czasu. Nie złościło go to dzisiaj. Nie miał już w sobie tej agresji, którą wtedy widziała. Nie odpowiedział jej z początku, gdy przerwała swoją wypowiedź. Był w zbyt dużym szoku. Przyszedł tu, żeby prosić ją o wybaczenie, a zamiast tego ona przepraszała jego. Gdy zrobiła krok w stronę Solberga, intuicyjnie odsunął się od niej. Nie chciał zrobić jej znowu krzywdy, wolał trzymać się na dystans mimo, że miał ogromną ochotę ją przytulić. Dopiero, gdy Flora zrobiła następny krok i chwyciła go za koszulę, grzecznie został na swoim miejscu.
-To nie Ty powinnaś przepraszać. - W końcu jego usta zaczęły wydawać składne dźwięki. Mówił spokojnie, prawie szepcząc. Nie wynikało to z jego chęci pokazania puchonce, że jest już spokojny, ale raczej z tego, że po prostu nie był w stanie inaczej. Odczuwał niemiłosierną suchość w gardle i co chwilę musiał nawilżać wargi, aby móc kontynuować.
-Zachowałem się jak idiota, a Ty nie byłaś niczemu winna. Musiałaś być tak samo wstrząśnięta tym gównem jak ja. Wyżyłem się na Tobie, bo nie potrafiłem sobie poradzić z tą sytuacją, a Ty mimo, że nie byłaś niczemu winna, oberwałaś najmocniej. Mimo mojego irracjonalnego zachowania próbowałaś mi pomóc, a ja Cię odtrąciłem. Nie wiem, czy jesteś w stanie mi to wybaczyć, ale nie chcę żebyś mnie kiedykolwiek takiego znowu oglądała. Zareagowałem jak rozpieszczone dziecko, totalny kretyn... - Wyrzucił to z siebie prawie na jednym oddechu. Miał jeszcze wiele przymiotników określających jego zachowanie tamtego popołudnia, ale były one mniej cenzuralne i nie chciał wygłaszać takiej wiązanki przy Florze. Było to co najmniej zabawne biorąc pod uwagę, jak zwracał się do niej w kuchni. -Gdyby Zakrzewski wtedy nie przyszedł.... Boję się o tym myśleć. - W tym momencie głos mu się załamał, a oczy zaszkliły. Odwrócił od niej wzrok bo nie był w stanie patrzeć na nią wiedząc, co zaraz powie.
- Flora... Ja Cię prawie uderzyłem. - Powiedział to tak cicho, że sam ledwo dosłyszał własne słowa. Tego było dla niego za wiele. Emocje przytłoczyły go do reszty. Bezsilnie osunął się przed dziewczyną na kolana. Próbował stłumić szloch, ale nie był w stanie. Wiedział, jak duży błąd popełnił i bał się konsekwencji. Nie było dla niego ważne, czy dziewczyna była jego siostrą, czy też nie. Była najbardziej niewinną i delikatną istotą, jaką znał i powinien się o nią troszczyć, a nie przyprawiać o utratę świadomości.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 20 Kwi 2020 - 20:15;

Obydwoje mieli głowy pełne pytań, na które wciąż nie znali odpowiedzi – mnóstwo wątpliwości. Nie lubiła, gdy jej życie pogrążone było w chaosie, bo i bez tego była nieśmiała, miała problemy z codziennością. Dodatkowe lęki i niepewności były jej niepotrzebne. A jednak od wydarzeń w kuchni Martellówna za nic nie mogła się uspokoić, porzucić goryczy porażki i zawodu, który wtedy odniosła. Nie chodziło o to, że była zła na Felixa i Lennoxa, chociaż ta bijatyka była kompletnie niepotrzebna, a Zakrzewski nie musiał się wtrącić, ale o nią samą. Nie powinna była dopuścić do takiego rozwoju wypadków. Niby jak miała być dobrym, cenionym uzdrowicielem, kiedy nie potrafiła poradzić sobie ze zwykłą sprzeczką pomiędzy uczniami, powstrzymać rozlewu krwi. Czuła na sobie jego spojrzenie i chociaż jej błękitne ślepia nie były w stanie wyjść mu naprzeciw spojrzeniu chłopaka. Bała się, czuła wstyd. Wciąż nie rozmawiała z ojcem, chociaż powinna była dla jego dobra – bo jeśli faktycznie okazałoby się, że był jej bratem, to czy nie powinni poznać się lepiej i zachować, jak rodzeństwo? Zacisnęła dłonie w piąstki, ignorując tkwiący na jednym ręku bandaż, pod którym wciąż widniały rozcięcia i blizny od potłuczonego kubka. Nie chciała o tym zapomnieć. Co rusz wracała spojrzeniem do swoich trzewików, nie chcąc go jednak rozzłościć. Gdyby mogła, to odwróciłaby się i wyszła, a jednak nawet na to nie potrafiła się zdobyć, starając się w jakiś sposób uporządkować te szalone, głupie myśli i tchórzostwo, które tak często miało nad nią kontrolę. Dziś przynajmniej nie zapowiadało się, aby miała dostać ataku paniki. Musiałą go też przeprosić, bo pozwoliła – a raczej nie miała siły, aby zapobiec jego obrażeniom. Podeszła więc bliżej, łapiąc oddech. - Powinnam. Miałeś prawo być zły, a ja, jako niedoszły, przyszły uzdrowiciel powinnam zapewnić Ci bezpieczeństwo, powstrzymać Lennego..
Odparła równie cicho, podobnie jak on, zwilżając usta językiem. Najgorsze, że atmosfera w pokoju wcale nie wydała się rozrzedzać, nadal dałoby się pokroić ją widelczykiem od ciasta i podać na pięknych, zdobionych talerzykach. Zdawała sobie sprawę, że czuł się winny swojego wybuchu i chciał pokazać, że normalnie wcale nie był tak agresywnym człowiekiem. Miał wyrzuty sumienia, które malowały się delikatnym różem na jego policzkach, a które nie umknęły jej uwadze. Próbowała jednak stawiać się w jego sytuacji tyle razy – gdy życie zostaje wywrócone do góry nogami, a Ty zwyczajnie toniesz, bo nie wiesz, co utrzyma Cię na powierzchni, kiedy to, w co wierzyłeś, okazuje się kłamstwem. - że nie była w stanie się na niego gniewać. Chciała coś powiedzieć, jednak on pierwszy ruszył z monologiem, które nie miała odwagi przerwać. Słuchała uważnie, co rusz wędrując spojrzeniem po jego buzi, doszukując się na twarzy najmniejszych zmian. Kręciła głową, zaprzeczając, wprawiając w ruch pukle brązowych włosów, które ze świstem przecinały powietrze. O dziwo, teraz spojrzała mu w oczy. - Miałeś do tego prawo, jesteśmy tylko ludźmi.. I owszem, byłam w szoku i nie chciałam nawet wziąć pod uwagę tego, co mówisz, a jednak nie jest to powód, aby w jakikolwiek sposób dać Ci się odtrącić i pozwolić, żebyś skończył na tej podłodze w takim stanie. A ja na to pozwoliłam. Więc to ja jestem okropna, ja powinnam Cię przepraszać.
Brzmiała łagodnie, chociaż głos jej odrobinę drżał. Wyglądała, jakby wiedziała, co mówi i całkiem w to wierzyła, niezależnie od tego, jak bardzo próbował zrzucić wszystko na siebie. Flora bardzo szybko musiała dorosnąć, zaopiekować się domem i młodszym bratem, kiedy ojciec popadł w depresję i nie radził sobie ze zwykłym, codziennym życiem po śmierci żony. Poczuła nieprzyjemny ucisk w okolicach serca, rozluźniając jednak dłonie. Ślizgon był blady, jego oczy błyszczały poczuciem winy i nie mogła znieść, że w taki sposób na nią patrzył, chociaż nijak miało się to do spojrzenia, którym tamtego popołudnia w kuchni obdarował ją Zakrzewski. - Gdyby Lennox nie przyszedł, nie byłbyś w skrzydle szpitalny, Nie miej, mu proszę za złe, on jest trudnym, ale dobrym człowiekiem.... Zawsze działa impulsywnie, bezmyślnie podążając za instynktem. Ma jakiś rad, bo zawsze wie, gdy mam kłopoty.
Wzruszyła ramionami, wzdychając ciężko – bo wspomniany chłopak nie raz już ją uratował z opresji, czy to przed znęcającymi się nad nią uczniami, czy z innych kłopotów, które wpadała. Teraz też chciał jej pomóc, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał, wierząc, że kierował się egoizmem. - Prawie. Nie uderzyłeś, zmieniłeś kierunek, bo nie chciałeś mnie uderzyć. Nic się nie stało. Już dobrze..
Złapała oddech, obserwując go w milczeniu chwilę, tocząc wewnętrzną walkę z tym, co mogła i co powinna zrobić. Był młody, każde z nich reagowało emocjami, ale już kiedyś jej ktoś powiedział, że swoim zachowaniem strasznie prowokowała agresora, a ona nie mogła nic z tym zrobić, ulegając swojemu tchórzostwu. Szalę przelało jego osunięcie się na podłogę. Niewiele myśląc, podeszła do niego i objęła mocno jego szyję, przytulając twarz nad swoje piersi – bo mając skrzaci wzrost, nawet nie była pewna, czy dosięgnąłby ramienia. Żaden chłopak nie lubił pokazywać słabości, przymknęła więc oczy, jedną ręką głaszcząc go po plecach, a drugą po włosach, nucąc pod nosem jakąś melodię kołysanki hiszpańskiej, którą za dzieciaka tak często śpiewała jej matka, gdy się bała. Musiała go jakoś uspokoić. - Naprawdę, już dobrze. Nie obwiniaj się, proszę.
Szepnęła cicho, przysuwając usta do jego czoła i dając mu krótkiego całusa, zupełnie tak, jak robiła Victorowi, gdy ten przychodził do niej zapłakany z misiem w ręku, gdy jeszcze mieszkała w domu.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4014
  Liczba postów : 11784
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPią 24 Kwi 2020 - 5:15;

Jej podejście niezmiernie go dziwiło. Nie rozumiał, dlaczego dziewczyna czuje, że powinna go przepraszać. To on zaczął na nią wrzeszczeć i atakować i to przez niego doszło do tej cudownej bijatyki. W mniemaniu Maxa, Flora nie była niczemu winna.
-Przecież mi pomogłaś. Próbowałaś w każdym razie. - Faktycznie dziewczyna nie była w stanie do końca pomóc narwanemu wtedy Solbergowi. Może nawet i dobrze, że postanowiła wtedy od niego odejść.
-Cieszę się, że trzymałaś się od tego z daleka. - Widząc jej spojrzenie otworzył ponownie usta domyślając się, co dziewczyna może wtrącić. -Naprawdę, nie patrz tak na mnie. W tym całym zamieszaniu Ty też mogłaś oberwać. Nie znam dobrze Zakrzewskiego, ale mogło się wszystko zdarzyć. Też nie byłem wtedy sobą. - Gdyby dziewczyna próbowała ich rozdzielić, mogła przez przypadek oberwać sama. Szczególnie, że Max wyprowadzał większość ciosów na ślepo.  Ślizgon nie skomentował obrony Lennoxa, którą puchonka wygłaszała. Nie dlatego, że ją ignorował, ale dlatego że sam nie do końca wiedział co o tym myśleć. Z jednej strony na miejscu Lennoxa zachowałby się pewnie tak samo, gdyby wszedł gdzieś i zobaczył podobną scenę do tej, która tego dnia rozgrywała się w kuchni. Jednak coś w sposobie, jaki Zakrzewski się do niego zwracał i nie ukrywając patrząc na jego reputację, sprawiało, że Solberg był zmieszany całym tym bagnem. Jakby miał coś powiedzieć pewnie zdecydowałby się na zdanie w stylu "Nie jestem zły, że mnie pobił, tylko na to jak się do mnie zwracał". Ale te słowa brzmiały dla niego jakoś tak niewystarczająco. Nie chodziło też nawet o samego Maxa, ale też  o to, jak Lennox mówił do Flory. A ona stała teraz przed nim i go broniła. A w dodatku nazywała go "Lennym"...
Nie potrafił uwierzyć w to, jak łagodna i kochana była Flora. Mimo tego całego cyrku nadal stała tutaj i nie odtrącała go. Wręcz przeciwnie, z każdą chwilą była coraz bliżej i do nie tylko w tym dosłownym, fizycznym sensie. Gdy przytuliła jego głowę, poczuł, jak powoli zaczyna ogarniać go spokój. Nie spełniał się najgorszy ze scenariuszy, jaki Solberg układał przed tym spotkaniem. Prawdę mówiąc, nie zakładał żadnego pozytywnego zakończenia tej rozmowy, co w jego przypadku było sprzeczne z naturą Solberga. Zawsze starał się widzieć chociażby najmniejszy promyk nadziei, ale tym razem czuł, że mocno zawalił sprawę.
-To była moja wina i dobrze o tym wiesz. Pogodziłem się z tym. - Powiedział dopiero, gdy się uspokoił. Czekając na spotkanie z Florą bardzo dużo myślał o tym całym wydarzeniu i wiedział, że nikt prócz niego nie był tam winny. Był gotowy ponieść tego konsekwencje. Jeżeli jednak miało się okazać, że byli rodziną, Max uważał, że trafiłby na najlepszą siostrę z możliwych.
-Przyrzekam, że to się więcej nie powtórzy. - Powiedział, gdy podniósł się z kolan. Łzy na jego twarzy wciąż był jeszcze mokre, ale nie czuł się przez to zawstydzony, czy skrępowany. Patrzył jej prosto w oczy. Musiała wiedzieć, że mówi szczerze.
Czuł, jak ta rozmowa wypompowała z niego wszystkie siły. Usiadł więc na najbliższym fotelu. -Napijemy się herbaty na rozluźnienie? - Zaproponował Florze lustrując wzrokiem dostępne opcje.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptySro 29 Kwi 2020 - 3:10;

Fora była bardzo specyficzną dziewczyną – jej nietuzinkowe, przesadnie dobre podejście do świata zawsze wzbudzało zaskoczenie, niestety częściej zakrawając na głupotę niż szlachetność. Miała olbrzymie pokłady wiary w drugiego człowieka, starała się akceptować każdego, wierząc, że należy żyć tak, aby i inni mieli swobodną możliwość. Nie oceniała, a gdy czuła potrzebę przeproszenia, zwyczajnie to robiła. Chociaż zaprzeczał – sądziła, że swoim sposobem bycia oraz reakcją mogła go do tego sprowokować, a na nadmiar złego, wcale nie udało się jej powstrzymać Lennoxa przed spowodowaniem u Felixa wstrząsu mózgu. Zacisnęła usta, kręcąc głową.
- Nie dość dobrze. - odparła uparcie, całkiem głośno i pewnie, jak na siebie. Uciekła zaraz wzrokiem, wbijając go we własne buty, pozwalając sobie na zaczerpnięcie głębszego oddechu, który chłodem przemknął przez jej drobne, rozgrzane emocjami ciało. Wciąż serce waliło niczym oszalałe w piersi, a każde kolejne słowo, które ślizgon wypowiadał – malowało się jakimś grymasem niezadowolenia. Nic by się nie stało, gdyby oberwała przypadkiem, bo przecież nie byłaby to wina żadnego z nich. Otwierała już usta, żeby coś powiedzieć, jednak spomiędzy warg nie uciekło żadne słowo, które mógłby usłyszeć. Przesunęła błękitnymi ślepiami po jego twarzy, widząc to zmieszanie i konsternacje. Zakrzewski zawsze wzbudzał wiele kontrowersyjnych przemyśleń, zdążyła się do tego przyzwyczaić, jednak tak na dobrą sprawę, to nikt nie próbował go lepiej poznać. Oceniali go przez pryzmat większych lub mniejszych błędów, zapominając, że każde takie zachowanie miało swój powód. Tak samo, jak Solberg miał powód, aby postąpić tak, a nie inaczej i dlatego pewnie nie miała mu niczego za złe. To nie było tak, że broniła Lennoxa bez powodu – wierzyła, chyba że skoro byli w jednym domu, to mogli się dogadać. Roztrząsanie tego, co już się wydarzyło i doszukiwanie się osobny mniej lub bardziej winnej nie miało żadnego sensu. Rozluźniła zaciśnięte w piąstki dłonie, czując mrowienie w palcach i pieczenie po wbitym wcześniej w skórę szkle. - Naprawdę, to nie jest ani Twoja wina, ani jego. Gdybym zachowała się inaczej, nic złego by Ci się nie stało.
Dodała jeszcze ze wzruszeniem ramion cichutko, przymykając na chwilę oczy. Trudno było jej przemówić do głowy, gdy już zdążyła się na coś uprzeć. Widząc bladość Felixa – jego drżące wargi, błyszczące oczy, zarumienione od bezradności i pretensji uszy, nie mogła go przecież zostawić samego. Zignorować. Niezależnie czy ten list okazałby się prawdą, czy kłamstwem, to był przecież drugim człowiekiem, który potrzebował pomocy. Nie potrzebowała niczego innego, aby zrobić krok do przodu. Objęła go, głaszcząc po włosach, wpatrując się w milczeniu w przestrzeń i tuląc do piersi, niczym młodszego brata. Pokręciła głową na jego słowa, dłonią przesuwając po jego karku i szyi, łapiąc za podbródek i z olbrzymim zawstydzeniem na policzku, zadzierając mu głowę do góry tak, aby na nią spojrzał. Przez chwilę nawet zerknęła mu w oczy, znów kręcąc głową. - Przestań. Już dobrze, puść to w niepamięć. Ludzie popełniają błędy, to nic złego.
Odwróciła spojrzenie, kciukiem zbierając mu jeszcze łzy z policzków, gdy wstawał, po czym cofnęła dłonie, robiąc krok w tył, chwilę przechodząc — ze stopy na stopę, próbując się uspokoić. Nie wytrzymała jednak długo bez swoich nerwowych tików, więc ręka wystrzeliła do góry, łapiąc za kolczyk i tym samym nie zauważyła nawet, że usiadł, co uznałaby za mądrą decyzję, zważywszy na to, że kolorem przypominał mugolską kredę. Gdy wspomniał o herbacie, odetchnęła i kiwnęła głową. - Tak. Jaki chcesz smak? Przygotuję.
Oznajmiła cicho, znów nieśmiało, bo chociaż wyjaśnili sobie tak wiele, wciąż pozostawała tą samą niezdarną i pełną zawstydzenia puchonką, która zapominała słów i ich znaczenia w obliczu nowych znajomości. Sięgnęła filiżanki, zagotowując wodę i przesunęła spojrzeniem po dostępnych smakach. Żałowała, że nie przyniosła ciastek. Cisza pomiędzy nimi była znacznie lżejsza, niż ta, która snuła się po wnętrzu pomieszczenia chwilę po tym, jak Martellówna tu przyszła. Co będzie dalej? Jak miała go traktować? Chociaż jej otoczona brązowymi kosmykami włosów, śniada buzia, nie zdradzała niczego, cały czas się zastanawiała.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4014
  Liczba postów : 11784
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 4 Maj 2020 - 4:50;

Zaczynał widzieć, że ta dyskusja donikąd ich nie zaprowadzi. Flora była przekonana, że w jakiś sposób zawiniła, mimo że nie miało to najmniejszego sensu. Do tego Max też nie miał zamiaru odpuścić i przyznać, że dziewczyna ma rację. Za bardzo winny się czuł. Nie potrafiłby zwalić na nią całej winy i odpowiedzialności. Przecież puchonka chciała tylko w spokoju upiec ciastka. To on tam wparował robiąc awanturę, zamiast spokojnie z nią porozmawiać.
-Zrobiłaś co mogłaś. Odtrąciłem Cię, pamiętasz? - Felix pamiętał to aż za dobrze. Nienawistne spojrzenie utkwione w Lennoxie i spanikowana dziewczyna próbująca go opatrzyć. Jej blada skóra, drżące ręce i mokre od łez oczy... Solberg jeszcze długo nie zapomni obrazków z tego wydarzenia. Miał momenty, gdzie oglądał ten dzień scena po scenie, jak w kalejdoskopie. Był wtedy poirytowany i lepiej było trzymać się od niego z daleka. Miał nadzieję, że dzięki dzisiejszemu spotkaniu z Florą, te chwile ustaną. Że w końcu będzie mógł spać...
Gdy tuliła go do swojej piersi czuł, jak się uspokaja. Miała w sobie tę kojącą moc. Jak ktokolwiek mógł się na nią gniewać. Jak można było zaatakować tak ciepłą osobę. Głowa Maxa pękała od tych wszystkich myśli i wrażeń. Najchętniej wyszedłby z herbacianego raju i skierował się prosto do swojej skrytki z alkoholem. Lub do osób, które mogły mu zapewnić mocniejsze używki. Tak bardzo nie dawał sobie rady z emocjami. W takich chwilach najchętniej wyłączyłby wszystkie uczucia i pozbył się swojego człowieczeństwa, by choć na chwilę przestać czuć. Miał 16 lat i chciał czuć się jak dziecko, którym przecież jeszcze był, a nie użerać się z milionem problemów, z którymi nie jeden dorosły nie wiedziałby co zrobić. Życie jednak miało wobec niego widocznie inne plany.
Udało mu się w końcu na tyle uspokoić, by atmosfera lekko się rozluźniła. Spojrzał na półki, na których można było znaleźć ogrom rodzajów herbaty. Sam nie za bardzo znał się na tym napitku. Dużo częściej pijał kawę, dlatego też postanowił zdecydować się na coś bezpiecznego.
-Jest tu może biała herbata? Może być czysta jeżeli nie ma smakowych. - Ze wszystkich herbat chyba ten rodzaj smakował mu najbardziej. Do tego działał na Maxa kojąco. Obserwował Florę, która krzątała się wokół czajnika i filiżanek. Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Jak przejść od czegoś takiego do normalnej rozmowy?
-Dostałem wezwanie do gabinetu Profesor Dear. - Przyznał w końcu.Skoro już tu byli i rozmawiali, chciał jak najbardziej wszystko wyjaśnić. Mogła to być jego jedyna okazja. Nie wiedział jeszcze co powie nowej opiekunce Slytherinu. Wszystko tak naprawdę zależało od pytań, jakie miała mu zadać.
-Wezmę to na siebie. - Powiedział po chwili milczenia. -Wiem, że próbowałaś zgarnąć całą winę na siebie, ale naprawdę myślałaś, że Ci uwierzą? Flora, dlaczego to zrobiłaś? - Spytał spokojnie przenosząc wzrok na jej sarnie oczy. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzyły, że Martellówna była w stanie go tak urządzić. Niesamowicie dziwiło go, że próbowała w tak jawny sposób oszukać Perpetuę.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptySro 6 Maj 2020 - 16:45;

Była uparta jak osioł i to czasem w najmniej odpowiednich momentach. Nie mogła wybaczyć sobie, że pozwoliła Lennoxowi tak potraktować Felixa i widocznie odciągała go zbyt słabo, nie zdając sobie jednak sprawy, że Zakrzewski był typem chłopaka, który jak już doznawał adrenalinowego zastrzyku połączonego z nutą agresji, zwyczajnie był nie do powstrzymania, brnąc często na ślepo do przodu. Jego poczucie winy nie było tu potrzebne. Zdawała sobie sprawę – nie raz słyszała właściwie od osób, które niezbyt przykładnie ją traktowały, że postawa, jaką sobą reprezentuje, może być błędnie odbierania i zamiast wyciszać, dodatkowo prowokować. W nerwach i emocjach, które tamtego dnia targały młodszym ślizgonem, a przede wszystkim w ich podłożu, które przecież pierwotnie było jakąś oazą i ucieczką, to wcale się nie dziwiła, że sprawy przybrały taki, a nie inny obrót. Nawet jeśli chciał ją uderzyć, to przecież tego nie zrobił, ostatecznie krzywdząc znów siebie, poprzez atakowanie ściany. A te były znacznie silniejsze od ludzkich pięści.
- Wygląda na to, że po prostu zareagowałam za słabo. Nic dziwnego, że mnie odtrąciłeś, miałeś ku temu powód. Nie znaczy to jednak, że nie powinnam była naciskać.
Wytłumaczyła cicho, czując, jak dłonie ponownie zaciskają się jej w pięści. Bezradność była takim uczuciem, który chyba każdy najmniej lubił, a ją często prześladowało. Drobne gabaryty, brak pewności siebie czy umiejętności przebicia się przez tłum sprawiał, że nawet jeśli chciała, niewiele mogła zrobić. Nikt nie traktował jej poważnie. Przed oczyma zatańczyły jej makabryczne obrazy po raz kolejny – krew, rozsypana mąka, strącony kubek, miała wrażenie, że w ustach znów poczuła metaliczny smak krwi. Po ciele przebiegł jej nieprzyjemny dreszcz, sprawiający, że na chwilę zacisnęła powieki. Nie on jeden miał problemy ze snem. To, że został doprowadzony do takiego stanu i ona nic z tym nie zrobiła..
Nie mogła go zostawić już nigdy więcej. Czuła się poniekąd odpowiedzialna i chociaż nie lubiła dotyku, naruszania przestrzeni osobistej przez innych ludzi, tuliła go do piersi z niesamowitą łagodnością. Miała wrażenie, że gest, który tak często za dzieciaka dawała Viktorowi, był tym, czego i Felix potrzebował. Dłonią głaskała go po plecach, wbijając spojrzenie w ścianę, nie mogąc znieść tego, jak drżał i jak smutno błyszczały jego oczy. Przygryzła dolną wargę, wciąż nucąc piosenkę. Był tylko nastolatkiem. Mama Flory zmarła, gdy ta była dość młodziutka, a ojciec kompletnie się rozsypał. Musiała szybko dorosnąć, aby pomóc ciotce w zajmowaniu się domem oraz młodszym bratem, bo przecież kobieta poza niańczeniem ich, miała również swoje życie. Wiedziała, że nie jest w stanie, ale poniekąd chciała młodemu zastąpić mamę, której twarzy mógł już pewnie nie pamiętać, gdyby nie chwile utrwalone na magicznych fotografiach. Niezależnie od tego, czy ten list był prawdziwy i czy chłopak był synem jej ojca, nie mogła go zostawić. Nie był niczemu winny. Bała się tego, jak przekształci się jej relacja z ojcem, bo Martellówna mogła wybaczyć wszystko, ale nie zdradę i przede wszystkim tego, że porzuciłby własne dziecko, bo miał ją. Zabrał ślizgonowi to, co przecież mu się należało. A brak wiedzy o jego istnieniu nie byłby żadną wymówką. Konfrontacja musiała nadejść, ale nie potrafiła nawet o tym myśleć. - Już dobrze, naprawdę. Nie jestem na Ciebie zła, przestań się obwiniać.
Odetchnęła, gdy wspomniał o herbacie i kiwnęła głową, kierując się w stronę czajników. Półki uginały się od rozmaitych mieszanek, jednak zanim zabrała się za poszukiwanie wybranego przez niego rodzaju, nastawiła wodę i przygotowała dwie, obszerne filiżanki. Nie mogła pogodzić się z myślą, że nie upiekła ciastek, jednak nie była w stanie wchodzić jeszcze do kuchni.
- A jaki owoc byś chciał? Mam tu z maliną lub granatem. - zapytała już nieco łagodniej, bez drżenia głosu, który wcześniej wypełniała niepewność. Atmosfera faktycznie się rozluźniła. Gdy wybrał, nasypała po dwie lub trzy łyżeczki do każdego naczynia, wybierając odpowiednią puszkę. Stała przy czajniku, stukając palcami o blat stolika, nie zajmując jeszcze fotela. Trochę zbladła, gdy wspomniał o wezwaniu przez ich nową opiekunkę, przygryzając dolną wargę w zaniepokojeniu. Wolałaby, żeby to wszystko było na nią. Obydwaj mieli już dość kłopotów i problemów za uszami.
- To nie w porządku. Możemy coś wymyślić, uwierzą w końcu, że to byłam ja! - odparła, odwracając się przodem do niego ze zmarszczonym nieco nosem, uparcie wbijając w niego niebieskie ślepia. Na jego pytanie westchnął, bezradnie wzruszając ramionami. Zajęła miejsce na podłokietniku jego siedziska, wpatrując się w czajnik, który lada moment miał oznajmić wesołym gwizdem, że woda jest gotowa. - Bo tak byłoby najlepiej. Dlaczego nie? Skoro może to wam pomóc. Nie chcę, żebyś ani Ty, ani Lenny miał kłopoty.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4014
  Liczba postów : 11784
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPią 8 Maj 2020 - 4:38;

Nie wyobrażał sobie, żeby Flora była w stanie powstrzymać ich wtedy. Musiałaby chyba użyć magii, bo bez tego zostałaby najzwyczajniej w świecie zmiażdżona lub zignorowana. Żaden ze ślizgonów nie myślał zbyt logicznie, a Max to już na pewno. Jakby Lennox stał tam z piłą tarczową i groził, że go przetnie na pół, i tak by się na tę piłę rzucił. Sam nie rozumiał, dlaczego milczenie Flory tak go wtedy złościło. Przecież niczym go nie prowokowała, a jego gniew z każdą sekundą rósł coraz bardziej. Może dlatego, że miał wrażenie, iż cała ta sytuacja nie obchodzi jej, a przecież powinna jakoś zareagować. Felix zapewne oczekiwał, że dziewczyna tak samo popadnie w gniew.
-Dobrze wiesz, że to by nic nie dało. Nie obwiniam Cię i Ty też nie powinnaś. W tamtej chwili to była sprawa między mną, a nim. - Jej upartość wywoływała w nim smutek. Nie chciał, by niepotrzebnie zwalała na siebie odpowiedzialność za czyny innych. Szczególnie, że praktycznie była tylko niewinnym świadkiem całego zdarzenia. Próbowała poprawić sytuację, ale została odtrącona i na tym jej rola się kończyła. Nie prowokowała żadnego z nich, nie namawiała do dalszej agresji. Nic z tych rzeczy. Dlatego też Max nie widział i nie rozumiał jej toku myślenia. Zobaczył, jak zaciska piąstki i  zamyka oczy. Nie wiedział, czy była świadoma, że jej ciało się trzęsie. Delikatnie chwycił jej dłoń.
-Wszystko w porządku? - Nie wiedział, jak bardzo to wszystko na nią wpłynęło i jakie chwilowe powroty do tamtego dnia ją nawiedzały. Może powinien był wysłać jej flakonik eliksiru uspokajającego. Zanotował sobie w myślach, żeby na pewno to zrobić. Prawdę mówiąc, sam wiele by skorzystał gdyby go zażył. Nie wiedział, jak wielki szok zafundował dziewczynie, ale zdawał sobie sprawę jak niedojrzale podszedł do tak delikatnego tematu. Sam pewnie też by nie uwierzył, gdyby ktoś rzucił mu takim listem w twarz. O takich rzeczach się nie powinno krzyczeć. Niestety, człowiek mądry po szkodzie. Gdyby myślał tak wtedy, nie staliby tu dzisiaj debatując, kto jest bardziej lub mniej winny. Kiwnął tylko głową, gdy wspomniała, że nie jest na niego zła. To była tylko jedna skreślona z listy emocja. Nie oznaczało to, że nie ma do niego żalu, czy że nie zranił jej dość mocno swoim zachowaniem.
-Granat. Zdecydowanie granat. - Uśmiechnął się do niej lekko. Z ulgą przyjął zmianę nastroju jaki między nimi panował. Nie było idealnie, ale było lepiej. Dużo lepiej. Jednak zrzucenia kamienia z serca jest wspaniałym uczuciem. Mimo, że zazwyczaj jest to bardzo trudne dla obydwu stron.
Max ponownie się spiął, gdy zauważył zmartwienie na twarzy Flory wywołane jego wyznaniem o liście Dear. Dla niego nie było to nic wielkiego. Zasłużył sobie na karę i takowej się spodziewał. Jak widać, jednak puchonka dużo bardziej się tym przejęła. Nie mógł się lekko nie zaśmiać na jej reakcję. Nie wyobrażał sobie, jak bardzo naiwna musiałaby być osoba, która uwierzyłaby w winę Flory.
-To nie przejdzie, wiesz o tym. - Gdy usiadła na podłokietniku jego fotela, delikatnie położył jej rękę na plecach w uspokajającym geście. Wiedział, ze chciała dobrze, ale w tej sytuacji nie mogła nic już zdziałać.
-Słuchaj, doceniam, że się martwisz i nie mam pojęcia, jak Ci się kiedykolwiek odwdzięczę, ale naprawdę jestem w stanie odpowiedzieć za własną głupotę. - Robiło mu się miło na sercu, gdy słyszał jej słowa, ale nie mógł pozwolić, by dziewczyna była niesłusznie oskarżona.  
-Chyba dość dobrze znacie się z Lennym? - Nie mógł się powstrzymać od zadania tego pytania. Położył lekki nacisk na jego imię, a raczej wersję, której używała Flora. Mogło zabrzmieć to nieco bardziej gorzko niż planował, ale był ciekaw relacji, jaką ta dwójka miała.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 19 Maj 2020 - 21:34;

Nie była fanką przemocy, niezależnie czy miała ona podłoże psychiczne, fizyczne czy magiczne. Uważała, że konflikty nie prowadzą do niczego, a żadna wojna w gniewie i nienawiści nie została wygrana, bo wtedy popełnia się najwięcej błędów. Obydwoje mieli w oczach szał tamtego popołudnia. Ich tęczówki lśniły adrenaliną, złością, chęcią wyżycia się. Wiedziała, że ktoś tak mały i słaby, jak ona – nie mógł nic zrobić, a jednak chciała próbować, musiała próbować. Pewnie dlatego targały nią wyrzuty sumienia. Felix jej nie znał, nie mógł wiedzieć, że ona niezwykle rzadko okazywała te najsilniejsze emocje, nie potrafiąc znaleźć dla nich ujścia i jednocześnie nie chcąc sprawiać problemu. Milczenie było jej najskuteczniejszą linią obrony, podobnie jak wyuczona, kamienna i spokojna twarz. Obchodziły ją jego słowa. Czuła strach, niepewność, zwątpienie, rozczarowanie, ale i współczucie, bo był w znacznie gorszym położeniu, niż ona. Flora nie wiedziała wtedy, co mogła dla niego zrobić i co powiedzieć, żeby poczuł się lepiej. Teraz też nie była pewna, ale bez amoku było łatwiej.
- Więc nie obwiniaj siebie, to może ja przestanę ze sobą Felix. Nie możemy jednak udawać, że nic się nie stało. Ta sprawa dotyczyła mnie w takim samym stopniu, jak Ciebie czy Lennoxa. - odparła wciąż z upartością w głosie, wzruszając ramionami i posyłając mu pociągłe spojrzenie błękitnych tęczówek. Nie byłoby tej całej sytuacji, gdyby nie ona i ta reakcja, więc dlaczego spodziewał się, że puchonka odpuści? Bezsilność była tym z czym radziła sobie zdecydowanie najsłabiej. Przed oczyma ciągle pojawiały się obrazy obijanego przez Zakrzewskiego, Solberga i ten nieszczęsny, lecący kubek, który podobnie, jak ona – robił się na małe kawałki. Pewnie sama się trochę na to wszystko nakręcała, ale nie mogła nic z tym zrobić. Daleko jej było od ideału. Gdy złapał jej dłoń, poczuła, jak przyjemne ciepło rozchodzi się jej po ciele. Zacisnęła palce na jego własnych, kiwając głową z łagodnym uśmiechem. Nie zauważyła, jak się trzęsie, zbyt pogrążona roztrząsaniem tego, co przecież się już wydarzyło i czego powinna się już pozbyć. Przyglądała się chwilę twarzy chłopaka, mimowolnie szukając podobieństw, których w blasku wpadającego przez wysokie okna słońca, widziała coraz więcej. Podobny kształt buzi, kolor oczu, a nawet i odcień tęczówek. Nie zwróciła uwagi, jak raz jeszcze zacisnęła jego dłoń, zanim skierowała się w stronę imbryków. Herbata była doskonałym pomysłem.
- Dobrze. - złapała za wskazaną przez niego mieszankę, nasypując do dwóch filiżanek. Musiała przyznać, że tutejsza kolekcja porcelany była niezwykle urokliwa. Flora wszystko przygotowała, podając mu napar i siadając obok niego – właściwie to nawet na tym samym fotelu, ze zmartwioną miną. Nie chciała, żeby miał kłopoty. Przez to, że opiekowała się młodszym bratem od tylu lat, miała silnie rozwinięty instynkt opiekuńczy oraz poczucie odpowiedzialności względem drugiego człowieka. Felix nie wyglądał jednak na zadowolonego, ani też przekonanego do jej wersji wydarzeń. Ruchem dłoni zgarnęła brązowy kosmyk włosów za ucho, nie ruszając się, nawet gdy dłoń chłopaka dotknęła jej pleców. Na chwilę nadmuchała policzki z niezadowoleniem, przenosząc na niego wzrok.
- Dlaczego nie? Przecież mogę kłamać. Ty ciągle pakujesz się w jakieś kłopoty, o Lennoxie nie wspomnę. Jeszcze was wyrzucą. - zauważyła, a brew jej drgnęła nieco ku górze. Wyciągnęła rękę, łapiąc za filiżankę i przysuwając ją do siebie. Delikatny aromat uderzył w nozdrza, wywołując uśmiech. Zrobiło się jej lżej od samego zapachu i ciepło rozbiegające się po ciele od trzymanego naczynia. - Nie musisz mi się odwdzięczać. Nie przeszkadza mi oberwanie ten jeden raz, zwłaszcza że się należy.
Wzruszyła ramionami, pozwalając sobie na posłanie mu delikatnego uśmiechu. Zwilżyła usta, czując smak granatu. Miał rację, doskonała herbata, chociaż wciąż zbyt ciepła, aby cieszyć się dużymi łykami. Na jego pytanie zastygła w bezruchu, wpatrując się w przestrzeń przed sobą. Czy ona dobrze się znała z Lennoxem? Nie miała pojęcia. Zacisnęła usta, stukając paznokciami w porcelanę. Odwróciła głowę w jego stronę, patrząc mu w oczy, czując, jak się rumieni. - Lenny jest... Jest trudny i pełen niespodzianek, ale to dobry chłopak, jeśli pamiętasz o szacunku do jego wolności i niezależności. Ah i jeśli niczego od niego nie wymagasz, po prostu przyjmujesz. Nie jestem pewna, czy go dobrze znam. Dlaczego pytasz?
Odparła cicho z delikatnym mruknięciem zamyślenia przy końcu, jakby wciąż zastanawiała się nad poprawną odpowiedzią. Nikt wcześniej nie pytał o jej relacje z Zakrzewskim ani o jej myśli na temat jego osoby. Poprawiła się, upijając łyka. Przymknęła oczy, czując fale gorąca w przełyku, chociaż wcale jej nie przeszkadzała. Była przyzwyczajona do niezwykle ostrych potraw, więc gorące jedzenie czy picie nie robiło na niej wrażenia.
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4014
  Liczba postów : 11784
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 8 Cze 2020 - 4:33;

Prawda. Felix nie znał Flory i to był jeden z większych problemów. Przez spokój, jaki dziewczyna zachowywała, Solberg nie wiedział co w tamtej chwili działo się w jej głowie. Jedyne, do czego był dopuszczony to mowa jej ciała, która szybko z niedowierzania przeszła w lęk przed jego reakcją. Potrzebował jednak wtedy rozmowy, chociaż nie zdawał sobie wtedy z tego sprawy.
Przemoc nigdy nie była jego pierwszym wyborem przy rozwiązywaniu problemów, ale nie uciekał od niej. Jeżeli zachodziła potrzeba wchodził w sam środek walki i trwał w niej do końca. Nie był to przejaw ani mądrości ani dojrzałości, ale Max był przecież jeszcze dzieckiem. Starał się podchodzić do niektórych spraw bardziej poważnie, ale tamtego dnia nie poradził sobie z emocjami.
-Oczywiście, że nie możemy. Stało się i trzeba się z tym pogodzić, ale proszę nie wmawiaj mi, że to dotyczy Zakrzewskiego w tym samym stopniu. Znalazł się tam przypadkiem. Nie powinno go tam wcale być. - Flora miała rację. Zaprzeczanie, że w kuchni doszło do tego wszystkiego nie miało sensu. Solberg nie mógł jednak zgodzić się z dodaniem do tego równania Lennoxa. Koleś nawet nie wiedział, dlaczego ta cała sytuacja miała miejsce. Z punktu widzenia Maxa po prostu wyczuł okazję do obicia komuś mordy i z niej skorzystał.
Obydwoje obwiniali złe osoby, a nawet gdyby, to robili to zbyt prędko. Powinni przede wszystkim patrzeć w stronę swoich rodziców, bo to oni byli tak naprawdę winni całej tej sytuacji. Trzeba było wyjaśnić otrzymany przez Maxa list jak najprędzej, bo bez potwierdzenia, ani zaprzeczenia tej historii, cała ta awantura nie miała sensu.
Jej obecność i dotyk dłoni był dla niego kojący. Mimo tak krótkiej relacji, jaka ich łączyła potrafił dostrzec ogromne serce puchonki i jej troskę. Nawet jeżeli nią nie była, Flora zdecydowanie sprawiała, że Max czuł się jakby był w towarzystwie rodziny. Ślizgon nie potrafił teraz analizować podobieństw ani różnic między nimi. Zamiast tego szukał na jej buzi emocji i wskazówek, co ma zrobić i powiedzieć, jak może naprawić to wszystko, co sprawiło, że teraz tutaj stali.
Gdy Flora wzięła się za szykowanie herbaty, umysł Solberga wciąż pracował na najwyższych obrotach. Mimo, że jego ciało już się uspokoiło,jego myśli nadal były porozrzucane i nie potrafił skleić z nich odpowiedniego obrazka. Nienawidził być w takiej sytuacji. Wziął podaną przez nią filiżankę i upił łyk gorącego napoju. Uwielbiał to uczucie, gdy wrzątek spotykał jego wargi. Nie rozumiał ludzi, którzy musieli najpierw ochłodzić napój, by następnie dopiero go wypić. Gdy Flora ponownie się odezwała, odłożył naczynie na stół i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
-Naprawdę? Ty poważnie uważasz, że to przejdzie? Sama mówisz, ja ciągle się w coś pakuje. Jeżeli wezmę to na siebie przynajmniej zabrzmi to jakkolwiek wiarygodnie. - Trochę bawiła go wiara Flory we własne słowa. Nie potrafił wyobrazić sobie, że w tej sytuacji to on uznałby za ofiarę całego zdarzenia, a ona za jego sprawcę.
-Nie wyrzucą mnie za jedną bójkę. Jakby tak było już dawno zakończyłbym swoją edukację. O mnie się naprawdę nie martw. - Sam czasami dziwił się, jakim cudem jeszcze wpuszczają go na teren zamku, ale nie miał zamiaru na tę chwilę narzekać. W końcu to dzięki szkole miał okazję poznać tyle zajebistych osób i przeżyć tyle ciekawych historii.
Przemilczał jej stwierdzenie pt: "Należy mi się". Pokręcił po prostu z rezygnacją głową i westchnął lekko. Widać uparci byli obydwoje tak samo i zdecydowanie równie trudno było przekonać ich do innej racji.
Patrzył jak zastyga na pytanie o Lennoxie, a na jej policzki wyszedł rumieniec. Czyżby zadał niewłaściwe pytanie? Może temat był delikatny, a on niechcący go poruszył? Nim jednak zdążył jakkolwiek zareagować, Flora postanowiła udzielić mu odpowiedzi.
-Trochę dużo tych "jeśli". - Mruknął. To, co mówiła o Lennoxie wcale nie poprawiało obrazu ślizgona w oczach chłopaka. Wręcz przeciwnie, Zakrzewski brzmiał jak ktoś, od kogo Max zdecydowanie wolał trzymać się z daleka.
-Po tym opisie wnioskuję, że na pewno lepiej niż ja. - Dorzucił jeszcze nim ponownie sięgnął po swoją filiżankę.
-Chyba powinniśmy już się zbierać. Mam nadzieję, że następne nasze spotkania będą już tylko lepsze. - Powiedział w końcu, gdy obydwoje opróżnili swoje porcelanowe filiżanki. Na pożegnanie obdarował Florę buziakiem w policzek i obydwoje rozeszli się w swoje strony. Solberg cieszył się, że dali radę choć trochę wyjaśnić całe zdarzenie i miał nadzieję, że już niedługo dowiedzą się całej prawdy na temat tego, kim są.


//zt x2
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 17:07;

Punkt ósma i czekał na Larę w umówionym miejscu. Przez te cztery godziny w jego postawie i wyglądzie nie zmieniło się nic prócz jednego - pozbył się szkolnego mundurka i ubrał w zwyczajne ciuchy, no, może bardziej czyste i wyprasowane, a i pozbawione kociej sierści. Powitał dziewczynę swoim standardowym wyszczerzem i zabrał kilka pięter niżej po drodze oczywiście mówiąc o wszystkim i niczym. - Rozpadało się jakby sam Merlin się na wszystkich wkurzył. Wyobraź sobie jak te zmokłe kury będą nam zazdrościć kiedy schowamy się w ciepełku z gorącym miodem. Wyniosłem spory zapas, a i zabezpieczyłem żeby nikt nam nie wypił zanim nie dotrzemy na miejsce. Nie, nie wyciągnę nas na tę pogodę, nie jestem bez serca. - zapewniał i przez chwilę szedł tyłem do kierunku trasy, aby móc zagadywać dziewczynę z typową dla siebie swobodą. Dopiero po przepuszczeniu jej przodem do pokoju okazało się, że dwa magicznie powiększone kufle pełne złotego słodkiego płynu (z pianką i posypką!!) stały na stoliku. Oparta o nie leżała kartka, krzycząca na każdego "nie dotykaj! Nie twoje! Jak ruszysz to znajdę cię i obleję!!", a zapisana pismem Jeremy'ego i też przezeń zaczarowana. Kto jak kto, ale umiał bronić jedzenie przed cudzymi żołądkami. - Ma tylko dziesięć procent alkoholu, a kufle nagrzały nam kuchenne skrzaty więc miód będzie non stop ciepły. - usadowił się od razu na bardzo miękkiej sofie robiąc też miejsce dziewczynie jeśli chciałaby siedzieć obok, choć miała do wyboru jeszcze kilka foteli i miękki dywan. Rozciągnął ramiona nad głową, a potem wyrzucił wrzeszczącą kartkę do kominka. Podsunął dziewczynie ciężki kufel miodu i sam objął swój unosząc w górę. - To wznieśmy toast za nasze niedoszłe małżeństwo, za kocią sierść, dobre fajki, kartę stałego klienta McMagic i… za święty spokój. - posłał jej wesołe spojrzenie nie mając nic przeciwko dalszym toastom. Dyskretnie wpatrywał się w rysy jej twarzy i obserwował zachowanie mowy ciała, aby wywnioskować czy poczuła się coś lepiej przez te cztery godziny czy jednak na niewiele pomogła ich wcześniejsza rozmowa.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 19:28;

No dobra, nie do końca przypuszczała, że jeśli tylko się zgodzi na ten miód pitny, to będzie musiało to mieć miejsce teraz, zaraz natychmiast, czyli za kilka godzin. Ona potraktowała to raczej jako tak zwane "kiedyśtam", czyli bliżej nieokreślony termin w przyszłości, który w większości przypadków, odwlekany jest w nieskończoność i nigdy finalnie nie następuje. Innymi słowy, ten dzień z pewnością był pewien zaskoczeń, które, jak widać, nie miały mieć jeszcze końca. A skoro Jeremy uznał, że bluza Lary jest przynajmniej bardzo mocno niewyjściowa, uznała, że najlepszym pomysłem będzie po prostu ją zdjąć. W końcu w zamku nie było tak zimno jak na zewnątrz, więc zwykły t-shirt powinien w zupełności wystarczyć. W końcu zeszła do pokoju wspólnego z delikatnym uśmiechem na ustach, kiedy zobaczyła chłopaka. Bo nie ma co oszukiwać, mimo wszystko cieszyła się na myśl, że tego wieczoru nie będzie po raz kolejny siedzieć w dormitorium i smrodzić w nim fajkami. Że w końcu zrobi coś co tak bardzo różnić się będzie od jej dotychczasowej rutyny.
Słuchała go uważnie, zastanawiając się w zasadzie nad tym, gdzie będą szli. I odetchnęła w duchu, kiedy usłyszała, że nie opuszczą murów zamku. Byłoby to jej ostatnim pragnieniem tego dnia. A kiedy w końcu znaleźli się w miejscu docelowym, Lara miała ochotę jeszcze szerzej się uśmiechnąć. Szybko zerknęła na kartkę, która oparta była o kufle i uniosła jedną brew ku górze. - Widzę, że zadbałeś o wszystko - kiwnęła głową w stronę zabezpieczenia antykradzieżowego, po czym powoli zajęła miejsce na tej samej kanapie co on. Nachyliła się nad kuflem i powąchała ostrożnie jego zawartość. Poczuła, jak ślina zaczyna gromadzić się w jej ustach. -Mam nadzieję, że jest tak dobry, jak dobrze pachnie - złapała kufel w dłoń i uniosła, delikatnie zaskoczona jego wagą. Podciągnęła jedną nogę i umieściła stopę pod kolanem drugiej, czując się znacznie luźniej w swojej skórze, niż dotychczas. - W takim razie może jeszcze za ciebie, że mnie tutaj wyciągnąłeś - dodała do jego słów jeszcze to co, mocno jej dzisiaj przez te kilka godzin odosobnienia siedziało w głowie. Bo czuła się tak, jakby dzisiaj poczyniła milowy krok w kierunku normalności. Upiła niewielką ilość trunku i przymknęła oczy, rozkoszując się jego wspaniałym smakiem. Kompletnie nie tego się spodziewała. Kilka razy miała okazję próbować już miodu pitnego, ale ten był bez porównania do wszystkiego, co do tej pory piła. - Na Merlina, skąd ty to masz? - zapytała po chwili, odstawiając kufel na blat stolika i ocierając usta z pianki, która na nich została. Chciałaby mieć dojścia do miejsc, gdzie dają takie wspaniałe trunki, jak ten właśnie.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 19:54;

Kiedyśtam miało nastąpić dzisiaj i taki był pierwotny plan. Najgorsze były samotne wieczory, a skoro przy Larze nie siedział żaden z jej przyjaciół to uznał, że skoro sam ma wolny wieczór to może wprosić się w towarzystwo dziewczyny. Oboje poczują się lepiej mogąc być "samotnym" obok siebie, w jednym pomieszczeniu i przy takim samym trunku. Poza tym nie potrafił ukryć sam przed sobą, że zaciekawiła go swoją osobą. Chciał dowiedzieć się o niej czegoś więcej bowiem jakoś nigdy wcześniej nie zwracał na nią szczególnej uwagi. Nie była przecież w jego typie, a jednak gdy przyszło co do czego to odnosił wrażenie, że mogą się nieźle dogadywać. Choć wciąż widział na jej twarzy ślady smutku to jednak w spojrzeniu nie było tej obojętności co cztery godziny temu. Nie był pewien czy ma się już cieszyć czy jeszcze poczekać. Obiecał sobie dołożyć wszelkich starań aby tego nie spieprzyć. Niech się dziewczyna poczuje lepiej, a on… a on po prostu wypełni wolny wieczór towarzystwem. Ileż można wracać do kawalerki, gdzie czekał na niego jedynie kot. - Jedzenie i alkohol to świętość, moja droga. Nie dzielę się z byle kim. - wypiął dumnie pierś i poczęstował ją swoim szerokim uśmiechem wierząc, że kiedyś zarazi się tą mimiką i pokaże mu jak zmienia się jej wyraz twarzy kiedy gości na nim hojny uśmiech. - Smak jest lepszy niż zapach. - zapewnił ciesząc się, że usiadła obok niego. Usadowił się przodem do niej, jedną rękę zarzucając o oparcie miękkiej sofy. Tak, buty też zrzucił, panowała tu przyjemna ciepłota. - O nie, to jak za mnie to i za ciebie, że nie posłałaś mnie na wierzbę bijącą. - poruszył zaczepnie krzaczastymi brwiami i suszył te zęby, suszył bo to było łatwe zwłaszcza, że nieudawane. Kufle zetknęły się u swych brzegów i po chwili oboje zachwycali kubki smakowe słodkim smakiem rozgrzewającego miodu. Piana osiadła mu na górnej wardze i pod nosem i absolutnie nie zamierzał jej ścierać, bo wiedział, że wygląda komicznie - a chciał rozbawić Larę. Spoglądał na jej bardziej ożywioną mimikę. - Z barku skrzata Irka. Zawarłem z nim pakt, że on mi daje antałek miodu, ja mu duszę. - odparł bez zająknięcia i mrugnięcia okiem. Upił kolejny łyk alkoholu i oparł się wygodnie o sofę, wzdychając z ulgą. Za oknem błyskało okrutnie, a więc cieszył się dodatkowo, że są w ciepłym pokoju w zamczysku. - Uoou, już mnie rozgrzewa od środka. Lepiej niż whiskey. Okay, jestem chyba szczęśliwy. - przymknął oczy i z tymi białymi wąsami delektował się smakiem i nastrojem, czekając oczywiście aż Lara taktownie zwróci mu uwagę na fakt, że się epicko ubrudził.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 21:47;

Dosyć oczywistym mogło wydawać się dla wszystkich, że Lara była dosyć... aspołecznym człowiekiem. A ostatnimi czasy już w ogóle skutecznie odstraszała od siebie wszelakich ludzi. Nic dziwnego więc, że nawykła do pozostawania sama sobie i nawet nie próbowała już zabiegać o cudze towarzystwo. W tym jednak momencie, gryfon mógł być ciekawym kompanem. Zapewne w normalnych okolicznościach z pewnością nie miałaby z nim żadnego kontaktu. Obracał się w towarzystwie, które nie miało z nią i jej charakterem nic wspólnego. Chociaż w sumie, już raz się przekonała, że czasami człowiek potrafił się pozytywnie zaskoczyć. Wywróciła oczami, gdy usłyszała komentarz odnośnie dzielenia się jedzeniem i alkoholem. - Uważaj, bo jeszcze poczuję się wyjątkowa - mruknęła pod nosem, uznając, że będzie to najlepszy z możliwych komentarzy. Jeszcze nie zanosiło się na to, aby mógł zobaczyć na jej twarzy bardzo szeroki uśmiech, jednak powoli, bardzo powoli wszystko szło w dobrym kierunku. Może kiedyś, w innym świecie i czasach...
Nie komentowała, kiedy wspomniał o toaście też za nią, bo nawet nie wiedziała, w jaki sposób powinna to zrobić. Dziwnie poczuła się z tym, że coś podobnego zaproponował. Delikatnie zagryzła dolną wargę, na szczęście nie musiała nic więcej mówić. Miód pitny wspaniale rozgrzewał jej ciało i umysł. I pozwalał na chwilę zapomnieć o wszystkich problemach, które notorycznie cały czas ją nawiedzały. Przymknęła powieki, i odchyliła głowę do tyłu, pozwalając, aby oparła się na oparciu kanapy. Otworzyła powieki, aby spojrzeć na swojego towarzysza i... parsknęła śmiechem, którego kompletnie się nie spodziewała. Ten wspaniały wąs był katalizatorem, który uwolnił z jej trzewi dźwięki, które zapomniała, że w ogóle może z siebie wydawać. W połączeniu z jego całkowitą mimiką, wyglądało to przynajmniej tak, jakby próbował postarzeć się o jakieś kilkanaście lat. I, nie ma co się oszukiwać, doceniała fakt, że tak się w tym momencie starał. Nie była pewna, czym sobie na to zasłużyła, ale chyba kiedyś udało jej się coś dobrego w życiu zrobić, skoro teraz los się odwdzięczał. - Wyglądasz jak głupek - stwierdziła, dalej się uśmiechając. -A duszę sprzedałeś zbyt tanio. Walczyła bym o dwa antałki przynajmniej - dodała, po czym po prostu przysunęła się do niego. Skoro był dzisiaj dzień zaskoczeń, to powinien trwać w najlepsze. Dlatego po prostu przejechała palcem ponad jego górną wargą, wycierając jego wspaniały wąs i oblizując potem palec z resztek piany. Tak wspaniały trunek, nie powinien się marnować, nawet w najmniejszej ilości! Dla niej było to dosyć logicznym sposobem myślenia, tylko nie była pewna, co na to... właśnie, jak on miał na imię?
-Błagam, powiedz mi, że mas na imię Jackson - oczy rozszerzyły jej się dosyć mocno, kiedy zadała to pytanie retoryczne. Bo nie chciała być tą, która nawet nie pamięta imienia.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 22:19;

Tak na dobrą sprawę to nie miał pojęcia czy oni mieli ze sobą cokolwiek wspólnego. Znał jedynie jej imię! To nie działa w ten sposób, że każdy zna każdego ze swojego hogwardzkiego domu. Wiele osób mijało się ze sobą i tak naprawdę się absolutnie nie znali więc trudno oczekiwać, aby ta dwójka wiedziała o sobie cokolwiek więcej oprócz jedynie powierzchownych plotek bądź czyichś opinii. Oboje wyróżniali się spośród nudziarzy swoimi charakterami jednak istotnie były one na tyle odmienne, iż nigdy nie trafili do tej samej ekipy znajomych. Migała mu raz po raz czy to na gryfońskiej imprezie Morgan czy może gdzieś na trybunach bądź w Wielkiej Sali ale poza tym nie umiałby powiedzieć o niej nic ponadto. A teraz dzielił się miodem, siedział z nią w przytulnym miejscu, patrzył jej w oczy i zawziął się, że doprowadzi ją do śmiechu. Po prostu, bez większego powodu. Uniósł wymownie brwi jakby chcąc jej zasugerować, że gdyby nie była wyjątkowa to nie dałby jej swoich świętości jednak prawda była taka, że Dunbar miał w trzewiach dobre serce i tak czy siak choćby z oporem i niechęcią to potrafiłby się podzielić najsmaczniejszym i choćby ostatnim smakołykiem. Jak już wcześniej to udowodnił był człowiekiem o dobrze rozwiniętej empatii. Potrafił też wygłupiać się i zachowywać przy tym twarz, a nawet jeśli sytuacja wymagała zrobienia z siebie idioty… to dla tego sukcesu warto było się poświęcić. Jej śmiech był tak samo dla niego niespodziewany jak i dla niej, choć przecież do tego dążył! Odsunął potylicę od oparcia sofy i przyglądał się z zachwytem zmienionej mimice dziewczyny i gdy tak sobie porównał jej wyraz twarzy sprzed czterech godzin to powinien wyjść z siebie i sam sobie uścisnąć rękę w ramach serdecznych gratulacji. Wyszczerzył się, poruszył mięśniami wokół ust próbując jeszcze bardziej się wygłupić poprzez strojenie min. - Kto powiedział, że sprzedałem swoją duszę? Na moją Irka nie stać. - oczywiście łgał jak długi ale na potrzeby utrzymania jej uśmiechu mógł kłamać dalej tak długo jak nie będzie to wyrządzać nikomu szkody. Temperatura jego ciała podskoczyła radośnie o jakieś dwa stopnie kiedy Lara nie tylko zmniejszyła na nowo ich odległość ale też otarła jego usta… wydawało mu się to przy tym tak pociągające iż gdyby miał na sobie krawat to musiałby go właśnie poluźnić. W jego ciemnych ślepiach pojawiła się bardzo łakoma iskra kiedy to zapatrzył się jak piana roztapia się na czubku jej języka. Kominek grzał jak opętany. Teraz to on parsknął śmiechem kiedy okazało się, że dziewczyna nie zna jego imienia. - Powinienem poczuć się urażony. - a nie wyglądał; zamiast tego nie spuszczając z niej spojrzenia upił kolejny łyk miodu, celowo na nowo brudząc pianą skórę nad górną wargą lepiej by się tak szybko nie skończyła . Nie czuł oporu przed zrobieniem z siebie głupka jeszcze chwilę bądź dwie. - Zrób to jeszcze raz i zgaduj dalej. Pierwsza litera się zgadza. - nieumyślnie brzmiało to jak niewypowiedziana obietnica o nieznanej treści. Sukces, osiągnął dziś sukces, spontanicznie, bez większego planowania, udało się i oby nie okazało się to jedynie ulotną chwilą ciepła bo inaczej szlag go trafi.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyPon 5 Paź 2020 - 23:16;

Pewne było jedno: jeśli by oceniać Larę tylko na podstawie zasłyszanych na jej temat plotek, nikt nie mógłby wyrażać się o niej w żaden pochlebny sposób. Co zresztą nie było wcale kłamstwem, jeśli zwróci się uwagę na fakt, odnośnie tego, jakie o niej krążyły od dawna po zamku, a żadna nie miała nawet najmniejszej zgodności z rzeczywistą prawdą. Ona jednak miała to w dupie. Nauczyła sie ignorować dziwne szepty na jej temat, przekonana, że ten, kto naprawdę będzie zainteresowany, dowie się wszystkiego, w swoim czasie i od odpowiednich osób. Niech więc mówią, co im ślina na język przyniesie, jeśli miało to w jakikolwiek sposób podbudować ich ego czy ambicję, czy cholera wie, co jeszcze. Zamiast reagować, starannie dobierała swoje grono znajomych, które oscylowało wokół zaskakująco małej liczby i tyle. Nie udzielała się na imprezach, bo nie była na nie zbyt często zapraszana. Nie chodziła zbyt często na mecze quidditcha, bo nie lubiła tej gry. Dlatego każdorazowe spotkanie, musiało być wręcz tym przypadkowym. Jak właśnie to pod tym dziwnym mostkiem, które skutkowało czymś tak nieprawdopodobnym, jak śmiech w jej wykonaniu. Bo gdyby ktoś jeszcze kilka godzin wcześniej powiedział jej, że będzie się tego dnia śmiać, szczerze i prawdziwie, zapewne uznałaby, że najadł się on czegoś baaardzo nieodpowiedniego ze szkolnych zasobów eliksirowarskich i po prostu poszła by w swoją stronę, byle dalej od źródła niepokoju. A teraz? O ile wcześniej miała cień nadziei na to, że coś się zmieni w niedługim czasie, tak teraz, było tego znacznie więcej. I przybywało z każdą chwilą, kiedy siedziała obok Gryfona i raz po raz popijała miód. Dlatego więc ponownie sięgnęła po swój kufel i znów pozwoliła, aby złocisty płyn rozgrzał jej ciało. Ciche westchnienie wydostało się z jej ust, bo naprawdę nie mogła porównać tego smaku z niczym, co do tej pory jadła bądź piła. A nawet, gdyby spróbowało, nic nie mogłoby być równie wspaniałym. - No przecież sam tak powiedziałeś przed sekundą! - oburzyła się delikatnie, że tak próbował łgać jej w żywe oczy, nie do końca pewna, co w zasadzie miał dokładnie w tym momencie na myśli. Nie dane jej jednak było zastanawiać się nad tym zbyt długo, bo przecież musiała go ratować od wyglądania jak totalny błazen, co szło mu wyjątkowo łatwo. I... nie miała ochoty wrócić na swoje dawne, tak odległe miejsce, jak jeszcze przed kilkoma minutami. Widziała, że jego wzrok mógł stać się trochę bardziej mętny, ale nie przejmowała się tym nadto. Faktycznie, powoli robiło się coraz cieplej za sprawą kosztowanego przez nich trunku jak i kominka, w którym ogień wciąż mocno się palił. Znów się delikatnie uśmiechnęła widząc, jak postanowił ponowić tę samą sztuczkę. - Daj spokój. Przecież będę zgadywać wieki! - jęknęła delikatnie, mając nadzieję, że może to go jakoś przekona do szybszego zdradzenia prawdy. - Poza tym, ty znasz moje imię, więc to trochę nie fair, nie uważasz? - dodała po chwili, mimowolnie przysuwając się, by znowu wykonać ten sam gest. Jednak teraz, zamiast ponownie oblizać palec (przecież za dużo słodyczy, to jednak nie zdrowo), po prostu wytarła go o jego polik, z dosyć wrednym uśmieszkiem na ustach. -W całej brodzie wyglądał byś lepiej, niż tylko z wąsami - powiedziała jeszcze, znów odsuwając się trochę, by nie wyglądało to tak, jakby chłopaka nagabywała. Jeszcze coś sobie o niej pomyśli...
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 6:42;

Co ma być to będzie. Skoro nadarzyła się okazja to kto wie, może zakumplować się  z nową osobą (jego ostatni rok studiów…) to nie ma co narzekać. Będzie za jeszcze większą ilością osób tęsknić kiedy odejdzie w świat za pracą. Teraz mógł się skoncentrować na delektowaniu miodem w całkiem przyjemnym towarzystwie. Gdyby byli w innym miejscu to nie skończyłoby się to na jednym kuflu, oj nie. - Powiedziałem, że dałem mu duszę, a nie że "swoją duszę", w antałkach by mi się nie wypłacił. Piję i jem dużo, jestem niebezpiecznie nienajedzonym koneserem. - nakreślił poniekąd sytuację tego jak mniej więcej wyglądał ze strony kulinarnej - jeść wszystko i w ogromnych ilościach, a potem jęczeć, że na zimę hoduje sobie oponkę. Przynajmniej będzie mu ciepłej… chyba. Rad był z jej oburzenia, wszystko co miało związek ze zmianą mimiki mogło jej dobrze zrobić. - No fakt, to nie fair. Ale miałbym dać informację ot tak? Tak bez niczego? - szczerzył gębę wyolbrzymiając jedną rzecz do rozmiarów niepotrzebnie większych jednak miał w tym swój ukryty cel. Plan skrystalizował się kiedy to w rozsmarowała pianę na jego poliku. Przygryzł kącik ust próbując powściągnąć mimikę i nie zdradzić jakie mu teraz wyzwanie rzuciła. - O żesz ty. Ja do ciebie z miodem, a ty do mnie z pianą? - uniósł brwi i odstawił kufel z powrotem na stolik, a gdy wracał do poprzedniej pozycji to trzymał w ręku różdżkę. - Och, masz ją we włosach. Jak to się stało? - wskazał na jej myszkową fryzurę i czekał na ten krótki moment kiedy na niego nie patrzyła aby posłać z tyłu jej głowy w okolicach karku zaklęcie "Ludere" czyli wszystkim dobrze znany czar wytwarzający pianę. - Jeśli pokonasz mnie w tej bitwie to powiem ci co będziesz chciała. - oznajmił podnosząc się do pionu. Nim opuścił na dobre sofę puścił jej jeszcze oczko, nieco zaczepnie, a chwilę później znalazł się za fotelem gotów się bronić dzielnie przed wszelkimi atakami. Miał nadzieję, że dziewczyna podłapie zabawę a nawet jeśli nie do końca to chociaż postanowi się na nim zemścić i podejdzie bliżej. Tak, czekał na to, przemoczy ją do ostatniej suchej nitki. Na zachętę wytworzył sobie na twarzy piankową brodę. - Racz waść przyjąć wyzwanie, trzpiotko powabna. - modulował głos na starczy i roztrzęsiony, a i skinął jej głową, aby podjęła się kontrataku.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 11:14;

Skoncentrowanie się na tym, co tu i teraz, było dla niej bardzo ważne. Dlatego postanowiła po prostu cieszyć się naprawdę bardzo dobrym towarzystwem, w jakim przez przypadek się znalazła. Gdyby zaczęła myśleć o przyszłości lub przeszłości, jej nastrój gwałtownie uległ by zmianie, a ona naprawdę bardzo ciężko walczyła tego dnia o to, by czuć się jak najlepiej. Nie dokonała tego samodzielnie i miała świadomość, że pewnie będzie przez długi czas dziękować temu chłopakowi za wyciągnięcie w jej stronę pomocnej dłoni. I dokonaniu czegoś, czego naprawdę nikt nie zdołał zrobić od kilku miesięcy. Bez wątpienia stawiało go to w wyjątkowym położeniu, bo jak przejść obojętnie obok kogoś, kto być może uratował cię przed samą sobą? - W sumie, za twoją duszę, ktoś mógłby dać ci tylko otyłość, nadwagę i cukrzycę - stwierdziła luźno, na podstawie słów, które do tej pory zasłyszała od niego, dotyczących jego wspaniałej diety żywieniowej. I miała dziwne przeczucie, że bardzo daleko od prawdy nie znajdowała się w tym momencie. Nie mogła jednak dłużej nad tym dywagować, bo właśnie ośmielił się na czyn tak haniebny, że zabrakło jej słów na jakikolwiek komentarz odnośnie tego zachowania. Jej usta bardzo szybko się poruszały, kiedy z dosyć dużego uśmiechu, nagle przekształciły się w bardzo równe "O". Do ust dołączyły wytrzeszczone oczy, bo nie wierzyła w to, co właśnie się działo. A zaraz potem usta zacisnęły się w wąską linię, a brwi zmarszczyły znacząco. - Nie zrobiłeś tego! - warknęła, kompletnie zaskoczona i zapominając na chwilę o przyjaznym nastawieniu do świata, jakie większą część dnia jej dzisiaj towarzyszyło. Sięgnęła dłonią w stronę swojego karku i faktycznie, zdjęła stamtąd znaczną ilość piany. Strzepnęła jej resztki z palców i wpatrywała się w Gryfona, złowrogo mrużąc oczy. Ta zniewaga krwi wymaga! No, może nie dosłownie, ale nie zamierzała pozwolić na to, aby ten wytrzeszcz na jego twarzy po czymś takim trwał w najlepsze! Odstawiła kufel na blat stolika, bo mimo wszystko trunek był tak wspaniały, że grzechem byłoby choć w minimalnym stopniu zmarnować. Wstała z miejsca, standardowo wyciągając różdżkę z kitki na głowie, przez przypadek zrzucając na podłogę nadmiary piany, które wciąż ją ozdabiały, bo przecież nie pozbyła się jej jeszcze całkowicie. Wycelowała nią, nie w chłopaka, ale w fotel, za którym się tak ładnie krył w tym momencie. Skoro tak mu się podobał... rzuciła zaklęcie "zlep" tym samym mając nadzieję, że przytwierdzi go do jego "tarczy". A następnie rzuciła już prosto na niego zaklęcie "Herbifors" wyobrażając sobie, jak wspaniale będzie wyglądał, kiedy jego głowę, zamiast włosów, ozdobią wspaniałe stokrotki! - Nie wiesz, na jaką wojnę się porwałeś, Josh! - zawołała w jego stronę, mając szczerą nadzieję, że w jej słowach zawarta jest choć odrobina prawdy i że za chwilę się nie okaże, że miała właśnie do czynienia z jednym z najlepszych uczniów w dziedzinie zaklęć w tej szkole. Sama miała dosyć znaczące braki pod tym względem i szczerą nadzieję, że aż nadto nie przewyższał jej wiedzą.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 11:56;

Miał dystans do siebie i choć nie wyglądał najgorzej to zdawał sobie sprawę, że jak dalej będzie się w ten sposób żywić (nie pogodził się z brakiem Skylera w domu…) to prorocze słowa Lary ziszczą się w ciągu paru najbliższych lat. Nie był jednak osobą, która obraża się wobec takiej odpowiedzi. - W najgorszym przypadku będę pulchną kulką i będziesz mogła turlać mnie po błoniach, a jak będę miękki to i nawet będziesz mogła się przytulać. - wynajdywał na upartego korzyści w niezbyt przyjemnym scenariuszu i też pokazywał dziewczynie, że niełatwo go zranić byle słowem. Nauczył się podchodzić do pewnych spraw na luzie bowiem gdyby miał przejmować się każdym niezbyt ciekawie brzmiącym komentarzem. Teraz… nie czas się tym przejmować, próbował ją rozruszać! Ta groźna mina uzmysłowiła mu, że chyba ją tym wkurzył i jednak w końcu zostanie wysłany na bijącą wierzbę skoro powziął się na taki śmiały gest! Sama się prosiła, czuł się sprowokowany i nie żałował. Ten już wypity do połowy miód zaburzył działania jego instynktu samozachowawczego bowiem nie zlękł się jej miny, a powinien, prawda? Wycelowała różdżkę więc odskoczył czym prędzej od fotela i chyba dobrze, że to zrobił… ale drugi czar go dosięgnął i gdy do jego nozdrzy dobiegł zapach stokrotek, a włosy pojaśniały bielą i zielenią… wybuchnął jeszcze większym śmiechem. - Jesteś zajebista! - zawołał i cofając się wył ze śmiechu, poprawiał "kosmyk włosa" za ucho, potrząsał głową i wpadł na komódkę, z której w ostatniej chwili złapał spadający wazon ze zwiędłym kwiatem. Śmiech rozbijał się od ściany pokoju, a cieszył się głośno i donośnie. - Teraz ci się podobam? - rozłożył ręce na boki i się szczerzył prezentując swoje nowe jestestwo. W następnej sekundzie doskoczył w kierunku dziewczyny śląc kolejne "Ludere"! - Tylko piana, bo będzie niesprawiedliwie! I nie utop moich pięknych włosów, bo jeszcze zwiędną! - przemknął czym prędzej bliżej regału z książkami i wysłał na Larę jeszcze dwa zaklęcia, z których jedno wyszło całkiem imponująco. Zerwał jeden płatek i zawołał "au!", bo o dziwo to bolało! W dłoni kwiatek zamienił się w jego czarny włos więc wygiął usta w podkówkę bo myślał, że będzie mógł jej takiego podarować ot tak, dla zabawy. Coraz bardziej mu imponowała i zaiste musiała się postarać, aby zetrzeć z jego twarzy zachwycony uśmieszek. Ten człowiek miał wysokie poczucie humoru!
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 12:23;

Cudnie, po prostu cudnie. Czyli wychodziło na to, że za niedługi czas będzie miała za zadanie turlać po błoniach kogoś, kto nie będzie w stanie samodzielnie poruszać nóżkami. Świat malował się w super kolorowych barwach w tym momencie, nie ma co ukrywać. A kiedy spojrzała na niego, ta wizja, bardzo ożywiona, stanęła przed jej oczami. Jak z pomiędzy fałd tłuszczu wciąż uśmiechają się szeroko te super ciepłe oczyska, jakie gryfon posiadał. - Nie będę cię tulić, bo się utopię w tym tłuszczu - zawyrokowała, jakby ta kwestia nie podległa żadnym dalszym negocjacjom. Chociaż ciężko było jednak stwierdzić, co przyniesie życie i dziewczyna, w dosyć dosadny sposób, nauczyła się już, aby nie brać w nim dosłownie niczego za pewniak. Czasami zapieranie się nogami i rękoma przed zrobieniem czegoś, skutkowało tym, że i tak człowiek danej czynności się podejmował. Tylko jakoś nastawienie zawsze w trakcie się zmieniało. Ile to już razy mówiła, że z pewnością czegoś nie zrobi, a potem mimo wszystko podejmowała się takich działań? Niezliczoną ilość razy... Jednak cieszyła się, że jej słowa nie uraziły chłopaka, a wręcz przeciwnie, podtrzymywały wciąż szeroki uśmiech na ustach. Niewątpliwie posiadał ogromny dystans do siebie, bo przecież ile razy już próbowała go w ciągu jednego dnia zniechęcić do jej osoby? Tak, uporu i poczucia żartu nie można było mu z pewnością odmówić. I niestety (bądź stety?) znów parsknęła śmiechem, kiedy jej zaklęcie ostatecznie go dosięgło i na włosach pojawiły się piękne, białe stokrotki. Wyglądał komicznie, a jego wyszczerz tak szeroki, że widziała zęby mądrości w jego ustach, nie dodawał powagi całej sytuacji. Nie skomentowała jego słów odnośnie jej rzekomej zajebistości, bo i nie miała na to czasu. Musiała dalej się śmiać, kiedy wpadł na jakiś mebel. Odruchowo podniosła dłonie do ust, aby ukryć rozbawienie jego ślamazarnością, no bo jaki sens miało rozsierdzać jeszcze bardziej kogoś, kto jak widać, nie znał żadnych granic czy umiaru. - Wyglądasz po prostu obłędnie - ironizowała bardzo mocno, a uśmiech zmył się z jej twarzy. Pisk wydostał się z jej ust, kiedy mocno się zbliżył, ponownie używając na niej zaklęcia, które wyczarowało jeszcze większą ilość piany. No tego z pewnością się nie spodziewała. Otarła ją ręką z twarzy i dopiero wtedy zauważyła, że cała jej koszulka była w tym czymś, znacznie ją przemaczając. A skoro ona była mokra, a on znów znalazł się w strategicznym, obronnym miejscu... - Trochę wody im nie zaszkodzi! - po czym rzuciła zaklęcie "aquamenti", mając nadzieję trafić prosto w ten wyszczerzony ryjek. Widziała, jak strumień wody świsnął przez pomieszczenie w jego stronę, więc miała nadzieję, że dotrze do celu, bądź chociaż w minimalnym stopniu zmoczy go. W końcu chyba nie wypadło, żeby sama w tym momencie była miss mokrego podkoszulka. Inicjator również powinien mieć z tego tytułu jakieś "profity". Na szczęście, w razie czego mogła zgonić swoje zachowanie na miód. Fakt, trunek jej też delikatnie zaszumiał już w głowie, bo nie nawykła do picia żadnej ilości alkoholu. A pół kufla zniknęło już jakiś czas temu.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 12:44;

Teraz mógł udowodnić, że potrafi zmieniać ekspresję twarzy z dziecinną łatwością. Uśmiech na moment zgasł, usta wygiął w podkówkę, a wzrok przypominał spojrzenie niesłusznie zbitego psa. - No to będę samotną i opuszczoną kulką. - zacisnął wydętą wargę, demonstracyjne pociągnął nosem i chwilę później już o tym zapomniał bo czas walczyć o godność i zamoczyć Larę jeszcze dziesięcioma zaklęciami. Istotnie gdzieś głęboko w sercu poczuł takie dźgnięcie, nieprzyjemne, piekące ale był na tyle rozweselony i przejęty poprawą humoru dziewczyny, że zamierzał się babrać tym dźgnięciem. Śmiała się, on nawet nieumyślnie ją rozśmieszał i w sumie nie musiał się jakoś specjalnie starać, po prostu był sobą. Piany było zdecydowanie za mało, czuł silną potrzebę zalania całego pokoju puchatą konsystencją i cieszyć tym oczy. Zasady szkolne? Kto w takich warunkach myślał o jakichś regulaminach? Bawili się, oboje tego potrzebowali i to było ważniejsze niż wszystko inne. Jednym zamaszystym ruchem starł z twarzy resztki piany i zajęty śmianiem się serii nie zauważył mknącego w jego stronę strumienia wody. Ochlapało go od włosów aż po koszulkę, która została z takim trudem wyprasowana… otworzył szeroko buzię z szoku, potrząsnął głową i zamrugał powiekami aby pozbyć się lecącej po twarzy wody. Otarł twarz przedramieniem i popatrzył spod wilgotnych rzęs na dziewczynę. - Teraz to już nie ma litości. - w jego głosie zabrzmiała złowroga wróżba kiedy ciskając zaklęciem wodnym w jej stronę szybko pokonał dzielącą ich odległość, złapał ją w pasie (będzie bardziej mokrzy, yey!) i przytknął kraniec różdżki do czubka jej głowy, wyczarowując na nią dwukrotną falę piany. Nie puszczał jej, aby miała trudność z rzucaniem zaklęć z tak bliskiej odległości. Kantem dłoni, którą trzymał różdżkę zaczął wcierać pianę w jej włosy. - Jeremy. Albo Jerry. - powiedział blisko jej twarzy i trzymał różdżkę w gotowości aby odpowiedzieć pięknym za nadobne. - Poddajesz się? - potrząsnął głową, aby z kwiatkowłosów pochlapać ją kroplami wody. Nie ma litości!
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 13:36;

Widząc szybką zmianę jego oblicza, poczuła, jak coś w jej wnętrzu się poruszyło w taki miły sposób. Bo musiała przyznać, jego mina była poniekąd rozczulająca i nie zdziwiłaby się kompletnie, gdyby za chwilę jej oznajmił, że na taki wyraz twarzy wyrywa więcej lasek, niż na szeroki uśmiech. Westchnęła, teatralnie przewracając oczami. - No już już. Będę Cię kochać. W końcu, jako niedoszłego męża, chyba powinnam - a pewnie gdyby jeszcze przez jakiś czas gościł na jego twarzy taki rodzaj mimiki, może zgodziła by się na wszystko, byle tylko uleczyć ten "ból". W końcu, powinna pomóc komuś, kto pomagał jej, prawda? Nawet, jeśli ta pomoc równoznaczna była z popychaniem kulki tłuszczu przez całe błonia. Poza tym czuła gdzieś głęboko, że nawet takie zadanie sprawiłoby jej radość, o ile Jeremy brałby w tym udział. Nie miała jednak czasu na dalsze rozpatrywanie tej kwestii, bo właśnie okazało się, że najskuteczniejszą obroną jest atak. Tym razem to ona wyszczerzyła zęby w szerokim (tak, naprawdę!) uśmiechu, kiedy zobaczyła, jak spektakularny efekt osiągnęła. Mogła tylko marzyć o tym, by woda go dosięgnęła, a tymczasem aktualnie skapywała z niego aż na posadzkę w zdecydowanie zbyt dużej ilości. Poczuła pewnego rodzaju dumę sama z siebie i miała ochotę wręcz poklepać się sama po plecach w geście złożenia gratulacji. Słysząc jego słowa, automatycznie odwróciła się z zamiarem ucieczki, bo już wiedziała, że chłopak rzucone wyzwanie traktował równie poważnie, co i ona. Nie zdążyła jednak nigdzie uciec, bo nagle poczuła uderzenie wody, co spowolniło jej ewakuację. Znów zapiszczała głośno, nie podejrzewając się nawet wcześniej o zdolność uwalniania takich dźwięków, kiedy objął ją w pasie, tym samym całkowicie uniemożliwiając ucieczkę. Krzyk ugrzał jej w gardle, kiedy ponownie zalała ją fala piany. I jeszcze jedna, całkowicie wykluczając zdolność mówienia na dłuższy czas. Zdążyła tylko zamknąć oczy i próbować na oślep trafić go pięścią gdziekolwiek, ale nie było to takie proste zadanie, bo trzymał ją zaskakująco mocno. Atak zakończył się, a jej adrenalina buzowała w ciele. Dopiero po chwili otworzyła oczy, bojąc się, że wykorzysta to do kolejnego ataku. Zamiast tego zobaczyła tylko różdżkę wycelowaną prosto w nią i niewypowiedzianą obietnicę na jego twarzy, że to nie wszystko, na co go stać. -Dobra, dobra! - zawołała z naprawdę szeroko otwartymi oczami. Przymknęła je, kiedy krople z jego kwiato-włosów dostały się do jej oczu. -Tym razem wygrałeś, ale to tylko jedna bitwa, Jerry - dodała po chwili, mimo ewidentnej przegranej wciąż się uśmiechając. Była cała mokra, jej włosy zapewne wyglądały jak siedem nieszczęść, grożono jej różdżką i właśnie przegrała. Ale od dawna nie czuła się tak żywa i po prostu, po ludzku szczęśliwa. Więc dla niej ta przegrana miała bardzo słodki smak, którym naprawdę próbowała się rozkoszować, nie myśląc o niczym innym.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 17:33;

Nawet gdyby chciał to nie zdołałby utrzymać teraz tej smutnej mimiki bowiem słowa Lary - choć wypowiedziane żartem - prawie go rozczuliły i musiał się przy tym uśmiechnąć tylko inaczej, jakoś tak… cieplej? A może się po prostu wydawało. - Trzymam cię za słowo i będę cię cytować kiedy będziesz mieć mnie dość. - puścił jej oczko dołączając do ogólnego żartu. Mogli dalej toczyć pianę bitwę, a jednak musiał przyznać, że dziewczyna na celny rzut zaklęć. Przemoczona koszulka od razu przykleiła się do jego ciała i nabrała swoistego ciężaru; gdyby nie fakt, że są w szkole to od razu by ją z siebie ściągnął bowiem bycie przemoczonym nie należało do komfortowych odczuć. Zemścił się, choć lepiej powiedzieć, iż odpłacił się pięknym za nadobne, a wcale nie starał się wycelować tak perfekcyjnie. Udało mu się jednak, mógł ją złapać, moczyć i dokuczać, a napędzał go ten wyszczerz jakim go poczęstowała. Naprawdę mu się udało… starał się i zmienił posępną i pełną przygnębienia minę na ten szeroki uśmiech. Cieszył się jak głupi do sera, nabrał pewności siebie, że jednak jego pajacowanie służy innym. O to zawsze chodziło, czyż nie? Nie puszczał jej od razu, nie miał do niej za knuta zaufania skoro pamiętał jej wzrok, gdy rzucił jej wyzwanie. Opuścił jednak różdżkę i dokończył rozcieranie piany po jej karku i ramionach, aby dobrze nasiąkła posmakiem przegranej. - Jeden zero dla mnie. - oznajmił i przywołał do nich dwa kufle miodu. Dopiero gdy mieli je w dłoniach to wypuścił Larę wierząc, że nie odważy się zbezcześcić trunku mydlaną pianą ani niczym innym. Przeczesał swoje stokrotkowe włosy, zarzucił nimi teatralnie do tyłu i upił spory łyk alkoholu. - Chodź, idziemy się suszyć i… mam jeszcze trochę jedzenia dla nas. - zakomunikował entuzjastycznie i skinął jej głową aby usiedli na miękkim dywanie przy rozpalonym kominku. Odkleił od siebie koszulkę, poruszył materiałem i wykrzywił się jak ten na nowo przylgnął do skóry. Machnął różdżką na dalszą komodę i zakończył działanie zaklęcia niewidzialności na kilku smakołykach - puszka kandyzowanych ananasów, batony "smoczy język" z Miodowego Królestwa, pączek z nadzieniem czekoladowym, jakieś suszone morele i czipsy! Przywołał to wszystko do siebie, a kufel postawił obok swojego kolana kiedy już usiadł na dywanie ze skrzyżowanymi nogami. - To jako zwycięzca żądam żebyś nakarmiła mnie ananasami. - uśmiechnął się od ucha do ucha i podsunął jej puszkę łakoci wierząc, że dziewczyna sprosta wyzwaniu! Jeremy łaknął cudzej atencji, pieszczot i kontaktu więc doprowadzał do niego przy każdej nadającej się okazji choć potrafił przystopować jeśli ktoś naprawdę sobie tego nie życzył.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 18:48;

Szczerze mówiąc, miała delikatną nadzieję, że jej własne słowa, nie zostaną szybko wykorzystane przeciwko niej. Przynajmniej tak właśnie było w większości przypadków. Jednak teraz sprawa miała się troszeczkę inaczej. Bo w sumie nie narzekała by w żaden sposób, gdyby zażądał od niej tej "miłości" w niedługim czasie, innymi słowy po prostu kolejnego, niezobowiązującego spotkania. Nie zdawała sobie sprawy po dziś dzień, jak takie zwykłe, pozornie nic nie znaczące akcje, są jej potrzebne. Kontakt z innymi ludźmi był bardzo ważnym w procesie leczenia się z... no właśnie, z czego? Z samotności? Z izolacji społecznej? Jak zwał tak zwał, ale chyba jeszcze większe znaczenie miał ten pozytywny kontakt. Była przekonana, że z Jerrym mogła właśnie na coś takiego liczyć. I raczej nie zapowiadało się na to, aby szybko miała mieć dość chłopaka i jego szerokiego uśmiechu zajmującego większą część twarzy. No, o ile kolejnym razem nie sprawi, że będzie tak mokra, jak teraz. Oddychała szybko delikatnie zmęczona po tych wojażach. Przyglądała się jego różdżce i twarzy na zmianę, szukając w nich oznak, które wskazywałyby na ukryte intencje i niespodziewany atak pomimo podniesienia z jej strony białej flagi. Musiała jeszcze znieść poniżające dalsze brudzenie pianką, które pewnie w jego odczuciu było niczym pokazanie swojej wyższości i siły. Wykonała młynka oczami na ten gest, by po chwili przejechać dłońmi po swoich mokrych i mydlanych włosach, próbując chociaż jakoś je przygładzić. Takie strąki, jakie jej zafundował, z pewnością nie miały prawa wyglądać w żaden sposób atrakcyjnie. Automatycznie złapała kufel w dwie ręce i zdrowo pociągnęła, bo przez przemoczone ubrania czuła, jak powoli zaczyna jej się robić zimno. Teoretycznie ogrzewanie ciała powinno rozpocząć się od pozbycia przemoczonego odzienia, ale kocyk w płynie również mógł dobrze zadziałać. Uniosła jedną brew na wzmiankę o jedzeniu kompletnie zaskoczona. - Ty naprawdę jesteś przygotowany na wszystko - przyznała z uznaniem w głosie, kiedy klapnęła obok niego przed kominkiem. Wyciągnęła swoje długie nogi do przodu i postawiła kufel obok. - Powiedz jeszcze, że masz fajki, a będę cię wielbić dozgonnie - spojrzała na niego z błyskiem w oku, kiedy te wszystkie smakołyki lewitowały w ich stronę. W to akurat, że będzie posiadał papierosy, szczerze wątpiła, ale jak to mówią, nadzieja umiera ostatnia. Prychnęła pod nosem, biorąc puszkę ananasów w dłoń. Wycelowała w nie różdżka i otworzyła zaklęciem. Wsadziła paluchy do środka, wyciągając jedno, pomachała nim przed nosem chłopaka i bezpardonowo wsadziła sobie do ust. - To, że przegrałam, nie znaczy, że przegrałam również swój honor, a ty zyskałeś moje niewolnicze poddaństwo - spróbowała powiedzieć z pełnymi ustami, ale z pewnością tak prawidłowo brzmiało to tylko w jej głowie. Po czym znowu uśmiechnęła się z miną pod tytułem "ciekawe, czy się ośmieli", bo pomimo przegranej w jednej wojnie, tak łatwo nie zamierzała się poddać w innej. Jakby na potwierdzenie swoich słów, sięgnęła po kolejnego ananasa, zamierzając go spałaszować ze smakiem.
Powrót do góry Go down


Jeremy Dunbar
Jeremy Dunbar

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 179
C. szczególne : Ruchome tatuaże na prawym ramieniu, wyszczerz na gębie, kocia sierść na ubraniu, zapach gumy balonowej.
Galeony : 175
  Liczba postów : 960
https://www.czarodzieje.org/t17312-jeremy-p-turner#485467
https://www.czarodzieje.org/t17314-awiza-pana-dunbar#485553
https://www.czarodzieje.org/t17313-j-turner#485466
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 19:11;

Nie mówił nic o potencjalnym następnym spotkaniu bo szczerze mówiąc nawet o tym teraz nie myślał. Zajmował się tym co jest tu konkretnie, faktem, że udało się zrobić dobry uczynek i miło spędzić czas. Bitwa została zakończona jego zwycięstwem i mogli iść się suszyć przy kominku bo przecież przyzwoitość nie pozwalała paradować w negliżu w miejscu do którego może wejść dosłownie każdy. Choć był kochliwy i otwarty, a nieśmiałość nie była jego cechą to jednak wolał pewne elementy życia pozostawić na spotkania o charakterze zdecydowanie bardziej prywatnym. - E tam, po prostu wiedziałem, że możemy być głodni. - wzruszył ramionami i wzniósł spojrzenie ku górze bowiem powoli stokrotki traciły swój uroczy kształt i powracały do wilgotnych czarnych strąków robiących za jego włosy. Od razu dorwał się do batona, otworzył i połowę zjadł jednym kęsem, a potem popił miodem. Słodycz rozlała się po jego ustach, a w oczach pewien rodzaj szczęścia. - Jak ja mam teraz żyć kiedy nie będziesz mnie wielbić, bo fajki mam w domu? - zapytał z udawaną trwogą, którą to zakończył posłaniem jej cokolwiek przepraszającego spojrzenia. Popalał raz na jakiś czas i głównie w swojej kawalerce, do szkoły nie przynosił tytoniu, nie czuł ku temu żadnej potrzeby. Nie mógł uratować jej w tej kwestii, niestety wszystkiego przy sobie nie miał. - Ej nooo! - popatrzył na nią z autentycznym żalem! Właśnie przełknął drugą część batona (z chili!) i był gotowy dać się nakarmić ananasem, a ten zniknął w jej ustach… a on popatrzył na nią z takim smutkiem i niemym wyrzutem, iż miał nadzieję, że to poruszy jej nieczułe serce! - Nie chcę niewolniczego poddaństwa ale trochę więcej atencji i przyjacielskiego rzucania do mojej buzi słodkich ananasów. Albo morelek. - wyjaśnił rozbrajająco (nawet jak na siebie) szczerze (czym się zdziwił). Zabierała kolejnego ananasa, a Jeremy wyglądał jakby odbierała mu kawałek duszy. Mimo wszystko jej nie powstrzymywał. Oczywiście gdzieś w kącikach oczu czy najmniejszej zmarszczce przy ustach czaiła się wesołość, jak to cały on. - No ale skoro wolisz łamać mi serce… tylko wy, morelki, mnie rozumiecie. - otarł nieistniejącą łzę z policzka i przytulił do niego paczuszkę suszonych owoców. Zgrywał się nieustannie, to było takie proste i warte tego spotkania. Potrząsnął głową kiedy mrowienie dało mu znać, że nie ma już na sobie stokrotek. Próbował je zaczesać ale i tak wyglądał przy tym jak siedem nieszczęść. Starał się nie przyglądać za bardzo Larze bowiem nagle zdał sobie sprawę, że siedzi przed nim w mokrym podkoszulku i siłą rzeczy mógłby się za bardzo nacieszyć widokami, a wolał nie wpędzać jej w zażenowanie.
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 EmptyWto 6 Paź 2020 - 19:33;

W zasadzie do teraz nie zdawała sobie sprawy z faktu, że rzeczywiście jest trochę głodna. Jak na złość poczuła jak w jej brzuchu rozpoczyna się dziwaczny koncert, który postanowiły zagrać jej jelita. Miała szczerą nadzieję, że słyszy to tylko ona w tym momencie, bo mimo wszystko, mogło by to być trochę żenującym odkryciem. Uniosła swój kufel ponownie do góry i upiła sporo z jego zawartości, delikatnie zaskoczona faktem, że płyn wciąż pozostawał ciepły. I w taki wspaniały sposób roznosił to ciepło po całym ciele. Płomienie w kominku powoli suszyły ich ubranie, a jej było tak miło i przyjemnie, że najchętniej po prostu położyłaby się na plecach z błogim uśmieszkiem na ustach i nie ruszała już nigdy. Bądź przynajmniej do momentu, kiedy kufel wciąż będzie pełen, płomienie wciąż będą w kominku. -Jakoś dasz radę dalej żyć - wzruszyła ramionami, przymykając oczy. Stopą o stopę zrzuciła buty nie będąc zaskoczoną, że nawet skarpetki ucierpiały w tej wojnie i chyba szybciej by było, gdyby ze wszystkich swoich ciuchów najpierw wyżęła wodę, niż pozwoliła im samodzielnie schnąć. Mogło to trwać godzinami, ale jakoś szczególnie mocno się tym nie przejmowała. Dawno nie czuła się tak odprężona i w szczególności spokojna. Jakby problemy nie istniały i nie czekały, aby za chwilę zaatakować. Miała dziwne przeczucie, że za tę chwilę błogiego rozbawienia, zapłaci bardzo srogo bólem i cierpieniem, ale oddalała tę myśl, spychała w głąb świadomości. Jakoś da sobie z tym radę. W końcu do tej pory tak było, to czemu teraz coś miałoby się zmienić?
Znów parsknęła śmiechem, kiedy zobaczyła ten niemalże autentyczny ból w jego oczach, gdy zaczęła pożerać jego zdobycze. Coś, czego Jerry nie wiedział na jej temat do tej pory, to fakt, że też lubiła jeść. Może nie w takich ilościach, jak on i nie takie dziwaczne kombinacje (serio popił słodkiego batona jeszcze słodszym miodem?!). Mimo wszystko, nie mogła przecież być aż tak okrutnym człowiekiem, dla kogoś, kto był tak miłym dla niej. -Znaj moją dobroć i łaskę, bo mogłabym sama zjeść te ananasy - po czym po prostu podstawiła mu prosto pod usta ten jeden kawałek, który właśnie zamierzała zjeść. Zgodnie z jego wolą. -Już już, nie będę ci łamać serduszka - dodała, po czym w dosyć przyjacielski sposób wsadziła dłoń w jego włosy, które już stały się włosami i poczochrała je delikatnie, uśmiechając się przy tym. A potem po prostu zrobiła to, co zamierzała zrobić już wcześniej. Założyła nogę na nogę i położyła się plackiem na plecach, podkładając jedno ramię pod głowę. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w otoczenie. Gdzieś, jakby w innej krainie krzyczały dzieciaki biegające po korytarzu. Za oknem rozległ się kolejny grzmot, bo nic nie zapowiadało się na to, aby burza miała szybko przeminąć. W kominku wesoło trzeszczał ogień rozgrzewając ich ciała. A ona słuchała tego wszystkiego, jakby jutra miało nie być.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Herbaciany Raj - Page 14 QzgSDG8








Herbaciany Raj - Page 14 Empty


PisanieHerbaciany Raj - Page 14 Empty Re: Herbaciany Raj  Herbaciany Raj - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Herbaciany Raj

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 18Strona 14 z 18 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17, 18  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Herbaciany Raj - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
trzecie pietro
-