Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Huśtawka ogrodowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 14 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 14  Next
AutorWiadomość


Elisabeth Shepherd
Elisabeth Shepherd

Nauczyciel
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 51
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySro Wrz 12 2012, 22:48;

First topic message reminder :

]



Huśtawka ta odwiedzana jest często przez zakochańców. Wystarczy raz ją trącić a będzie huśtać samodzielnie, powoli i przez dobrą godzinę. Co więcej okoliczne aromaty kwiatów w magiczny sposób zmieszały się przez co w powietrzu wyczuć można zapach swojej amortencji - nie mota ona jednak zmysłów, a jedynie uprzyjemnia spędzony tu czas.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Quentin Lewis
Quentin Lewis

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : teleportacja, legilimencja & oklumencja
Galeony : 48
  Liczba postów : 64
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5897-quentin-lewis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5921-quentin#168984
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Cze 24 2013, 10:49;

Cóż, abstrahując od rysowania, Quentin Lewis mógł być spokojnie postrzegany jako ofiara losu. Nie dość że rudy, to jeszcze niewyobrażalnie piegowaty, sunął przed siebie na tych koślawych nogach, co chwilę potykając się o rzeczy materialne i niematerialne. Chociaż te niematerialne często spadały na niego jak wielka trzydrzwiowa szafa i nie dawały możliwości na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Nie biorąc pod uwagę wszystkich wyżej wymienionych niedogodności - Quen od dwóch lat żył życiem spokojnym, zrównoważonym, pełnym sztuki, muzyki, miejscami mugolskiego kina. Nie był samotnikiem, co to to nie - do bestii towarzyskich zaliczyłby go tylko dureń, mimo to ten chłopiec miał skromne grono bliskich sobie osób, umiał porozmawiać z tymi dopiero poznanymi oraz tymi, z którymi był na tzw. "półmetku". 
Skazą na jego zrównoważonej i iście wymarzonej egzystencji była niemożność podjęcia decyzji związanych z przyszłością - ot, praca, ot, zarobki. Zawsze może wypruć do przodu i zostać kierowcą dźwiga, ewentualnie koparki, zaczaruje kierownika zmiany... nie, to on będzie kierownikiem zmiany, a co! i będzie prowadził spokojne życie spokojnego robotnika, nauczy się pić piwo i jeść kanapki z majonezem. Krócej - życie jak w Madrycie! Ale bez hiszpańskiego słońca, za to z angielskimi deszczami. A może już na zawsze będzie pracował w małym sklepie muzycznym, dzięki któremu nie umarł z głodu i miał pieniądze na opłacenie mieszkania. Chociaż krew zalewała mu wszystkie komórki nerwowe, jak słyszał popiskiwania dwunastoletnich dziewczynek, których ulubionym wykonawcą był jakiś kanadyjski gówniarz z babskim głosem. Syf, kiła i mogiła. Jak to mówił Bill Hicks - it makes me fucking sick. 
- Londyn jest okej. Tak na dobrą sprawę to we mnie zero Londyńczyka, bo wychowałem się w Liverpoolu - mruknął. - Stąd akcent brzmiący tak, jakbym był farmerem z Virginii. 
Wyszczerzył zęby i sięgnął do torby, po czym wyciągnął z niej, wait for it, pękatą papierową torebkę z M&M's'ami! Postawił ją na ławce i teatralnym gestem nakazał Blair, aby brała, wchłaniała i dała się porwać magii tych kolorów. 
- Czasem się zastanawiam, co jest lepsze - jedzenie czy seks? Jakoś nie mogę się zdecydować. 

Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Cze 24 2013, 17:16;

Oj tam od razu ofiara losu, może wcale nie było z nim aż tak źle, a właściwie wyolbrzymiał całą sprawę? Wiadomo, że każdy miał sporo wad i niektórych po prostu nie dało się zaprzeczyć, ani zredukować, ale chyba po prostu trzeba je zaakceptować. I odezwała się ta, co lubi mieć kompleksy. Jak nie dwa, to przynajmniej całą garść, którą może wyrzucić wtedy, kiedy stoi nago przed lustrem i z zamyśleniem przygląda się temu, co przebudowałaby co najmniej dziesięć razy nie pytając nikogo o zdanie. Ale chyba nie dane jej było podjąć tak radykalnych decyzji, bo wtedy już nie byłaby sobą. To nie ta sama Blair. Nawet w środku, gdzieś głęboko, tęskniłaby za tym kim była, a nie za tą nową wersję, która pewnie po jakimś czasie wykształciłaby nowe defekty. Tak uważała Bibi. I chyba dobrze myślała. No mniejsza. Urodziła się w kraju, gdzie gorączka i kangury były pierwszym skojarzeniem. Urodziła się w kraju, gdzie po prostu nie dało się siedzieć w jednym miejscu. Dzięki Bogu te czynniki pozwoliły jej zachować sylwetkę, która była całkiem w porządku. Przynajmniej tyle.
Co do jedzenia i seksu. Właściwie to była sprawa dyskusyjna. Nie żyje się po to, aby jeść, a jje się po to, aby żyć. Logiczne, prawda? A że jest to też przyjemność to druga sprawa... Zaspokaja to pewne podstawowe potrzeby człowieka. A czy seks jest potrzebą wyższego rzędu czy niższego? To w sumie też podlega dyskusji. Pierwotnie seks ma służyć do rozmnażania się, ale przecież ludzie się zabezpieczają i robią to tylko dla przyjemności... W takim razie biorąc pod uwagę, że zarówno seks i jedzenie spełniają tam jakieś potrzeby, więc... Więc to chyba zależy od człowieka. A to co wybrałaby Blair? To co wybrałaby Blair chyba na razie pozostanie tajemnicą, co by nie zdradzać za dużo... Choć czy te ciągłe ukrywanie myśli jest zdrowe? Podobno nie. Hm. Trzeba o tym kiedyś pogadać.
- Może jedz i uprawiaj seks jednocześnie to zauważysz, które bardziej Cię zajmuje. - Rzuciła tą luźną myśl próbując to sobie wyobrazić, ale jakoś nie mogła. Po prostu te dwie rzeczy kłóciły się ze sobą i cóż... Chyba do siebie nie pasowały, ale czy stereotypy nie są po to, by je burzyć? Może akurat Quentinowi się wszystko uda. KTO WIE! Hehs.
Powrót do góry Go down


Quentin Lewis
Quentin Lewis

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : teleportacja, legilimencja & oklumencja
Galeony : 48
  Liczba postów : 64
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5897-quentin-lewis
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5921-quentin#168984
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Cze 24 2013, 17:57;

Zmian nie należy prowokować, zmianom należy się poddawać! Oczywiście tylko tym, które przychodzą naturalnie, wywołane przez doświadczenia albo refleksje. Ach te refleksje dotyczące życia, słodkie refleksje mające działanie destrukcyjne i usypiające. Ileż to on spędził nocy na zastanawianiu się nad tym, czy rzeczywiście jest normalnym chłopcem i czy nie ma w sobie potrzeby uduszenia własnego ojca gołymi rękami. Rozmyślania owe przeważnie kończył konkluzją, że jego nienawiść jest zarówno uwarunkowana genetycznie (odziedziczona po matce), jak i nabyta. W końcu przez osiemnaście lat Quentin w swoim domu odgrywał rolę drzewa ze szkolnego przedstawienia. Niee, pan Lewis nie potrzebował się zmieniać. Mógł być małym skrytym psychopatą z obsesją na punkcie rysowania płci nadobnej. Mógł, prawda?
Zresztą, wracając do zmian, według chłopaka Blair nie musiała się zmieniać wcale. Znał ją krótko i niezbyt intensywnie, ale przecież była takim kochanym australijskim promykiem słońca! Odciskiem małej kangurzej łapki na tym jego nudnawym życiu.
Owszem, seks, tak jak i jedzenie, był jednym z warunków przetrwania gatunku ludzkiego. Pytanie pozostawało jedną – co, na dłuższą metę, dawało więcej satysfakcji? Nie było dobrej odpowiedzi, te dwie czynności muszą po prostu na stałe zawitać w życiu, aby to było pełne radości i uśmiechu. W tej chwili Quentinowi przez głowę przemknął obraz tańczących kolorowych stworków, które kiedyś widział w telewizorze stojącym w witrynie mugolskiego sklepu. Tuliły się jak popieprzone. Wzdrygnął się. Był to obraz tak zły, że aż przerażający. Ale normalne mugolskie dzieci chyba to lubiły, sądząc po dzikich piskach i mlaskaniach milusińskich przyczepionych do dłoni dorosłych.
- Seks i jedzenie równocześnie, serio? Grozi to zakrztuszeniem, w konsekwencji być może śmiercią, więc chyba wolę żyć w nieświadomości.
Mrugnął do niej i wpakował sobie do ust garść małych kolorowych kawałków nieba. Chrupał, wlepiając wzrok w dziewczynę. Musiał być niesamowicie pociągający. Tak bardzo, że właśnie w tej chwili przelatujący nad ich głowami ptak, z ekscytacji narobił mu na spodnie.
I jak tu zaprzeczać temu, że Quentin jest ofiarą losu. Westchnął ze zrezygnowaniem.
- Serio. SERIO. Chłoczyść!
Plama zniknęła, poczucie bycia magnesem na nieszczęścia zostało.
Powrót do góry Go down


Blair Blake
avatar

Nauczyciel
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 121
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Cze 24 2013, 18:18;

- Bo Ty byś chciał wszystko na szybko! Przecież można powoli. W sensie jeść i uprawiać seks. Z pewnością można by było gdybyś tylko spróbował. A Tobie marzy się wszystko na szybko! Bleh! - Uśmiechnęła się, przecież to oczywiste, że żartowała. Sama nie potrafiła sobie tego wyobrazić i chyba to na zawsze pozostanie w sferze wizji niespełnionych. Zdarza się! Za to dobrze, że z innymi rzeczami nie miała już takich problemów, bo rzeczywiście ktoś pomyślałby, że z niej artystyczna fajtłapa i tyle z tego by było. A przecież nie było z nią wcale tak źle. Czasem naprawdę zachowywała się jak rasowy bajkopisarz. Kochała nawet te momenty, kiedy koloryzowanie historii przychodziło jej z łatwością, niczym lot na miotle. Ciekawy czy Quentin lubił latać? Jeśli nie to całkiem niefajnie. Hm.
Nie mniej jednak to wszystko spowodowało, że Blair całkowicie chyba zapomniała o tym, iż powinna pójść do Hogsmeade i spotkać się z Audrey, która niewątpliwie była jedną z niewielu osób w drużynie, która jakoś ogarniała ich wspólne treningi. W końcu była kapitanem. I przez to Bibi miała wrażenie, że Audrey jako jedyna myśli za nich wszystkich na boisku i jakoś jeszcze nie zapomniała po co tu przyjechali. To nawet dobrze, bo w innych okolicznościach to już w ogóle poczułaby się jak uczeń Hogwartu. Jeszcze powinni ją wrzucić do jakiegoś domu zamiast przypisywać jej coś takiego, iż jest wspaniałym dzieckiem z sąsiedniej szkoły i życie znów będzie dziwne i piękne. I to chyba był główny powód dla którego podniosła się z ławki i posłała spokojne spojrzenie Quentinowi.
- Muszę już iść, a ponieważ prześladują Cię ptaki i inne stworzenia, to będę Twoim bohaterem i nawet przejdę się z Tobą aż do zamku, co byś nie przepłacił spotkania tutaj życiem. - Była taka litościwa, że aż łezka się kręciła w oku. Ale idąc ku końcowi tej powieści to można jeszcze stwierdzić, że z Blair to w ogóle uczynne dziecko. Kiedy tylko Lewis się zgodził na taki układ to jeszcze mu nawet próbowała opowiedzieć wszystko o składzie swojej drużyny w Qudditch'a i ukradła jeden z rysunków, żeby schować sobie na pamiątkę. W sumie genialnie rysował i trzeba było to rozpowszechnić. Hm..

[zt x2]
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPią Sie 30 2013, 21:12;

Gabriel obserwował Hogwarckie życie z daleka. Nadchodził wieczór najwspanialszy okres dnia dla Gabriela. Dlaczego? Wieczorem życie tutaj jak, by ustawało wszyscy bez wyjątku przenosili się do pokojów wspólnych lub siedzieli w bibliotece. W końcu można było odetchnąć od tego wszystkiego i znaleźć swoją nisze, swój azyl. Po całym dniu był już zmęczony ukradkowymi spojrzeniami, plotkami na swój temat, co zrobił a często jest sam zaskoczony i zastanawia się czy naprawdę byłby do tego zdolny? Nie miał pojęcia, czemu niektórzy zajmują się wymyślaniem plotek na jego temat. Brak zajęć? A nauczyć się kilku zaklęć przeciw wilkołakom to już nie łaska? No i miał dosyć ciągłego morderczego spojrzenia skierowanego w jego stronę albo słyszenia, jakim, to jest dupkiem i ogólnie zły. Ludzie widzieli to , co chcieli zobaczyć i nic więcej. Łatwiej jest uwierzyć, że człowiek jest z gruntu zły i zepsuty niż doszukać się ukrytego piękna. Tylko czy Gabriel miał owe piękno? Mógłbym powiedzieć, że nie i, że nikt jeszcze go nie odnalazł, ale przecież to nie prawda, bo jednej osobie się udało. Ale jej już nie ma, a to było tak dawno temu. Dwa lata? Może więcej sam już nie pamiętam. Więc czy teraz miał gdzieś w sobie to skrywane piękno, które tylko czeka aż je ktoś odkryje? No cóż może ma może nie.
Chłopak wyszedł z zamku niosąc ze sobą gitarę. Był ubrany jak zwykle na czarno. Czarne spodnie, czarna podkoszulka i rozpięta skórzana kurta oczywiście też czarna. Kochał ten kolor, więc cóż poradzić? Nie przeszkadzało mu to , że moknie, bo deszcz nie mógł mu zepsuć nastroju. Ba! On uwielbiał jak pada zawsze w, tedy, kiedy szedł przez deszcz w głowie mu układał się jeden wiersz, który zmieniał już niezliczone razy a i tak nigdy go nie zapisał.

Gdybym żył setki tysiące lat czy zdołałbym połączyć ze sobą dwa serca? Chociaż bijące w jednym rytmie, tak blisko siebie, tak kochające, że aż boli na zawsze oddzielnie, nigdy razem. A ja będąc deszczem wznoszę się do góry i upadam chcąc je połączyć. Są tak blisko a zarazem tak daleko. Niebo i ziemia oraz ja, deszcz…

Gabriel uśmiechnął się sam do siebie i skierował się tam, gdzie nikt nie będzie go szukać. No, bo, kto, by go szukał w takim ogrodzie? Chłopak usiadł niedaleko huśtawki opierając się o drzewo i nastrajał swą gitarę. Nie lubił używać zaklęć tak jak poniektórzy on lubił ją nastrajać ręcznie. Czemu? Sam chyba nie wiedział. Kiedy uznał, że jest gotowa chłopak zamknął oczy pozwalając, by muzykawypełniła całe jego istnienie. Uwielbiał grać sam dla siebie bez publiczność w, tedy czuł się wolny, swobodny bez cudzych spojrzeń i bez żadnych zmagań z tym, co chce a z tym, co powinien.

Zajęte :3
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPią Sie 30 2013, 21:53;

Bell uwielbiała wychodzić wieczorami. Oficjalnie patrolowała korytarze, przez wprowadzony ostatnio stan wyjątkowy musiała robić to o wiele częściej i dokładniej niż kiedyś. Co prawda jeszcze nie było ciszy nocnej, zostało do niej całkiem sporo czasu, ale już teraz wyszła z Pokoju Wspólnego, nie zamierzając wracać tam szybciej niż za kilka godzin. Wzięła ze sobą jedynie różdżkę i książkę - pomniejszoną magicznie - i obie rzeczy włożyła do kieszeni. Może, póki jeszcze nie musiała wypełniać swoich obowiązków, usiądzie gdzieś, w jakimś miłym miejscu i poczyta? Z taką mniej więcej myślą skierowała się na błonia. Ostatnio niemalże ciągle padało, angielska pogoda zdawała się chcieć przypomnieć uczniom, że wrócili do domu, do szkoły i nie są już na wakacjach, teraz co prawda nie było takiej ulewy jak przez ostatnie kilka dni, ale deszcz wciąż siąpił, nie dając o sobie zapomnieć. Nie było wątpliwości, że po jakimś czasie ubranie przemoknie całkowicie. Dlatego właśnie Bell założyła niebieski, nieprzemakalny płaszczyk, na głowę zarzuciła kaptur, chociaż kilka rudych kosmyków i tak wymykało się na zewnątrz. Powietrze było takie rześkie! Z każdą chwilą robiło się też chłodniej, ale na razie krukonka się tym nie przejmowała.
Szła przed siebie i pewnie nigdy nie wpadłaby na pomysł zajrzenia do Kwiecistego Ogrodu, ale już z daleka usłyszała muzykę. I to jaką! Ktoś grał na gitarze, a ona tak uwielbiała jej słuchać. Szczególnie, że ta która słyszała wydawała się być całkiem niezła... nie znała się co prawda, mogła więc tylko stwierdzić, że jej się podoba. To właśnie to, co usłyszała, skłoniło ją, by wejść do ogrodu i podejrzeć kto to tam siedzi. Przechodziła kwiecistymi alejkami, coraz to bardziej zbliżając się do źródła dźwięku, starając się iść niezauważalnie i jak najciszej, żeby tylko osoba nie przerwała grania. W końcu wyjrzała zza krzaka i dojrzała chłopaka siedzącego pod drzewem. Już na pierwszy rzut oka wydał jej się znajomy. Nie szła jednak dalej, stojąc tak obok krzewu z przekwitniętymi już, czerwonymi różami i słuchając. Gdyby tylko chłopak podniósł wzrok, zapewne by ją spostrzegł, jej niebieski płaszczyk mocno kontrastował z ciemną zielenią, chociaż nie siedział zwrócony twarzą w jej stronę.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Sie 31 2013, 07:01;

Gdy Gabriel skończył grać przez chwilę się nie poruszał, nie otwierał oczu pozwalałby ostatnie nuty wypełniły całą jego świadomość. On już tak miał, gdy grał niezależnie, czy to był fortepian, czy też gitara. Muzyka przenosiła go w inny wymiar pozwalałby wypełniła całą jego dusze, całą świadomość, by muzyka popłynęła przez jego ciało przenosząc go w zupełnie inne miejsce niż w rzeczywistości był. Gdy chłopak otworzył oczy przez chwilę patrzył się z rozmarzonym spojrzeniem przed siebie i cicho westchnął przenosząc spojrzenie ku szaremu niebu. Gdzieś w oddali migotały pierwsze gwiazdy, a może to sobie tylko wyobraził? Gabriel nie rozumiał jak można nie lubić deszczu tego nastroju, który ze sobą niesie. Tych kilka dni zapomnienia, która deszcz zmyje wraz z nadchodzącym słońcem.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem i ponownie zamknął oczy grając jeszcze jedną melodię. Była to jego ulubiona piosenka może dla tego, że słowa idealnie pasowały do niego samego? Być może. Ponownie przeniósł się w inną rzeczywistość zupełnie inną pod każdym względem niż ta tutaj, chociaż zdawała się być taka sama. Tylko jeszcze jedna melodia potem wróci grzecznie do zamku i do swego dormitorium.. Teoretycznie. Bo, kto wie, na kogo trafi po drodze? On ma przecież talent do spotykania ludzi w najbardziej nietypowych miejscach i sytuacjach. Czyżbym znów wykrakał?
Gdy Gabriel skończył grać dłuższą chwilę jeszcze siedział nieruchomo. Nie chciał z stąd odchodzić wracać do zamku, gdzie wszystko dalej się toczy w tym samym rytmie. Chciał pozostać tutaj, gdzie czas zdawał się zatrzymać, gdzie miejsce zdawało się koić nadwyrężone nerwy, gdzie nie było nikogo, gdy zakłócał tą idealną chwilę.

Chce wrócić tam, gdzie upadki są zawsze miękkie, ludzie uczą się na błędach i są mądrzejsi z wiekiem. Słyszałem o tych miejscach nikt nie wie jak tam dolecieć, słyszałem o tych ludziach chyba żyją w innym świecie…

Gabriel cicho westchnął uświadamiając sobie, że chcąc nie chcąc trzeba wracać do zamku. Z skąd ta nagła zmiana do przestrzegania regulaminu? Od tak po prostu nie miał ochoty na kłótnie z nauczycielem lub prefektem, który, by go złapał po ciszy nocnej i powiedział, jaki to on jest nieodpowiedzialny, nierozsądny i głupi. Można chyba jeden dzień spędzić bez tego wszystkiego prawda? Gabriel wstał i odwrócił się i w, tedy dopiero spostrzegł postać, która go obserwowała. Przez chwilę myślał, że to tylko sen i nie mógł rozpoznać osoby stojącej przed, nim. Zdawała się wyglądać jak nie z tego świata jak oderwana gdzieś z innego wymiaru. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, kto przed, nim stoi a na jego ustach wykwitł miły uśmiech.
- Chyba jeszcze nie ma ciszy nocnej? – Zapytał dla pewności. Bell jedyna osoba w całym tym zamku, która poznała Gabriela z innej strony niż inny. Ba! Ona mogła śmiało powiedzieć, że poznała Gabriela a przynajmniej pewną jego część. Farmacja dla niego była zupełnie innym światem. Nie ważne, czy to był Paryż, Marsylia, czy też Lille. Tam wychodząc wieczorami można było odetchnąć uspokoić się odnaleźć ukryte piękno w uliczkach Francuskich miast. Nie to , co w Londynie, gdzie wszystko zdawało się być przesiąknięte tajemnicą i mrokiem. Bynajmniej takie wrażenie odnosił Gabriel.
Chłopak zerwał białą lilię i stanął przed dziewczyną wręczając jej kwiatka. Zawsze wręczał białą lilię, kiedy uznał, że osoba na to zasługuje i, gdy obecna chwila na to zasługuje. Bell była zupełnie inną osobą niż poznał w Hogwarcie. Nie była pusta i nie kierowała się stereotypami. Po za tym trudno zapomnieć o kimś, kto blisko dwa miesiące zamieszkiwał w jego domu i o kimś, z kim spędzał niemalże każdy wieczór na Francuskich ulicach lub w ogrodzie na jego posiadłości. Więc dlaczego nie odzywał się do dziewczyny, gdy przyjechał do Hogwartu? Przecież mogła mu pokazać cały zamek z czystej przyjemności lub w ramach swych obowiązków. Może po prostu bał się nawiązać z kimś bliższe relacje? Z całą pewnością nie można ich było nazwać przyjaciółmi, ale to wcale nie oznaczało, iż nie mogli się nimi stać, gdyby Gabriel, chociaż trochę zmienił swoje postępowanie i, gdyby nie bał się komuś zaufać. Niestety, strach przed zdradą, bólem był zbyt silny paraliżował wszystkie jego komórki zaś instynkt nakazywał się wycofać, uciekać.
- To tak na przeprosiny. – Powiedział wciąż się uśmiechając i puszczając do niej oczko. – Chyba nie jesteś zła? – Zapytał dla pewności. A jak myślisz idioto? Ja bym bynajmniej był wściekły na osobę, którą można było polubić a która później się nie odzywa, chociaż jest znajduje się tak blisko ciebie. Ale ja to ja, więc nie ma, co porównywać.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Sie 31 2013, 14:50;

Deszcz nieustannie siąpił, maleńkie kropelki wody spływały po płaszczu. Bell włożyła ręce do kieszeni, żeby one nie podzieliły jego losu i nie były tak samo mokre. Stała wciąż w tym samym miejscu, słuchając i chociaż pochylona głowa wydawała jej się tak bardzo znajoma, w tym momencie nie zastanawiała się kto to może być. Dopiero kiedy granie na chwilę ustało, a chłopak poruszył się, spoglądając przed siebie, w głowie Bell pojawiło się imię - Gabriel. Tutaj? Patrząc stąd była niemal (chyba?) całkowicie pewna, że to musi być on. Nie znała przecież nikogo innego kto wyglądałby... tak. Zresztą ludzi się nie myli, nie takich z którymi spędziło się trochę czasu, nawet jeśli było to już kilka lat temu. Nie mogła tylko wymyślić skąd się tutaj wziął. Wielka Brytania a Francja, to był przecież... no, kawałek drogi. Może studiował? Jeszcze go nie widziała, ale przecież rok szkolny dopiero co się zaczął.
Uśmiechnęła się sama do siebie, kiedy ponownie zaczął grać. Ciekawe czy długo będzie jeszcze tutaj stała niezauważona. Widać chłopaka tak bardzo pochłaniała muzyka, że nie dostrzegał obserwującej go postaci. Jeszcze tylko chwilka i sama do niego podejdzie - mówiła w myślach sama do siebie. A potem siedział nieruchomo i Bell już miała zamiar zrobić pierwszy krok, ale on się podniósł i ją zobaczył. Uśmiechnęła się szeroko na jego słowa. Co za powitanie! Nie miała mu tego za złe, sama nie lubiła zaczynać rozmów tak zwyczajnie.
- Nie ma - odparła. Tak jej się przynajmniej wydawało. Czy to ważne? Szczęśliwi czasu przecież nie liczą, a ponieważ ona do nich należała, nigdy nie nosiła zegarka. Na jednej z wież znajdował się zegar, to dzięki niej mogła się dowiedzieć czy już powinna wyganiać uczniów do dormitoriów.
- Wiesz jakie znaczenie ma biała lilia? - zapytała z uśmiechem, biorąc kwiat w obie dłonie i przyglądając się jej płatkom. Teraz, wieczorem, były zwinięte ale wiedziała, że jak wstanie słońce otworzą się i lilia będzie prezentowała się prześlicznie. Lubiła je, ale nigdy nie zdarzało się, żeby je od kogoś dostawała.
Naprawdę tak bardzo różniła się od innych osób zamieszkujących Hogwart? Być może Gabriel nie miał szczęścia i nie spotkał jeszcze odpowiedniej osoby. Albo nie chciał spotkać ani poznać, dlatego nie dopuszczał do siebie możliwości, że niektórzy mogą być całkiem w porządku. Bell nie była przecież jakaś wyjątkowa, ot, lubiła ludzi po prostu. I w odróżnieniu od większości dziewczyn nie wskakiwała do łóżka każdemu napotkanemu chłopakowi - wcale nie wskakiwała, ciągle wierzyła, że kiedyś spotka tego jedynego.
- Przeprosiny? Za co? - Domyśliła się, że chodziło o to, że się nie odzywał. Tak samo zresztą jak i ona. Być może za bardzo pochłonęło ich własne życie, a spędzone razem wakacje wydawały się należeć do innego, całkiem nierealnego świata. - Nie jestem. - Spuściła wzrok na swoje buty, przecież, jeśli już, byli tak samo winni, żadne nie napisało ani jednego listu.
Chciała spytać co tutaj robi, czemu nie jest we Francji i... w sumie nie wiedziała o co innego mogła spytać. A wydawało się, że jeśli spotkają się jeszcze kiedyś, będą mogli rozmawiać i rozmawiać.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Sie 31 2013, 15:53;

Gabriel patrzył się w jej oczy obserwują każdy jej krok, gest, spojrzenie, cokolwiek. Po raz kolejny młody chłopak ze Slytherinu mnie zaskoczył, gdyż nie zaglądał do jej umysłu, nie czytał jej myśli tak jak to zawsze czynił. Zawsze był tym, który ma przewagę, który wie więcej, bo czytał myśli i przewidywał zamiary drugiej osoby, ale umysłu Bell nawet nie tykał. Dlaczego? Może dla tego, że Bell była jedyną osobą łącząco go w jego starym życiu, jakie kiedyś posiadał jedynym mostem, który, chociaż był zniszczony to jednak wciąż można było po, nim przejść. Gabriel zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni od ich ostatniego spotkania w jego życiu wydarzyło się dużo nowych rzeczy, chociaż nie wróć wydarzyło się tylko jedna rzecz tylko jedna śmierć, która zmieniła wszystko. Jego dusza pękła i rozsypała się na kawałki niczym upuszczona szklanka, której nie można naprawić zaklęciem. Nie można też amputować zmarłych kawałków duszy w takich chwilach liczy się pomocna dłoń, która pokaże, że na dworze wciąż świeci słońce, która pokaże, że wciąż warto walczyć o lepsze jutro i, że świat wcale nie zmienił się na gorsze, że każdy czasem upada, ale trzeba walczyć, trzeba wstać. Niestety, taka ręka się nie ukazała świat odwrócił się od Gabriela.. Chociaż nie to nie prawda. To Gabriel odwrócił się plecami od świata zerwał wszystkie przyjaźnie, wszystkie więzi, jakie miał, by pozostać samemu na własne życzenie sam sobie podciął skrzydła i spadł jak Ikar w morze smutku, rozgoryczenia i żalu. Sam o tym doskonale wiedział, że za swój upadek jest tylko on winien i nikt inny, lecz, czy to cokolwiek zmieniało? Nic.
- Tak wiem. – Powiedział odwzajemniając uśmiech zresztą on zawsze się uśmiechał, więc to nie było nic nowego to jedno u niego nie zniknęło ten jego wieczny tajemniczy uśmiech, który upiększał jego twarz. Chociaż są różne gusta tak, że..
Gabriela także nie lubił nosić zegarka i nigdy go nie miał, chociaż na siedemnaste urodziny go dostał od „Ojca” W końcu to była tradycja czarodziejów, jednakże nie podobała mu się myśl, że miał być zniewolony przez czas on cenił sobie wolność ponad wszystko i zawsze miał wystarczająco czasu. Na wszystko. Zresztą pomagało to , że tak mało sypiał maksymalnie pięć godzin i to wszystko. Nie , nie cierpiał na bezsenność spowodowaną jakąś chorobą, koszmarami, czy też wspomnieniami. On po prostu potrzebował tylko tyle snu, by wypocząć fizycznie i psychicznie.
No tak Gabriel jakoś nieszczególnie interesował się ludźmi z tego zamku, ale jak wspominałem był już innym Gabrielem nie tym, który łatwo zawierał nowe znajomości, który ufał i wierzył w ludzi. Teraz tylko bawił się ludźmi i trzymał ich blisko siebie do momentu aż się nimi nie znudzi lub dopóty nie dostanie od nich to, czego chciał i właśnie dla tego Bell była pod tym względem tą wyjątkową, bo nigdy nie myślał o niej jak o marionetce, zabawce. Zawsze w niej widział dziewczynę, która nie przestaje się uśmiechać, z którą można porozmawiać i, która nie skrytykuje jego muzyki lub poglądów na chwilę obecną. Przede wszystkim zaś dla tego, że umiała dotrzeć do Gabriela i sprawić, że najpierw się zastanowi, nim coś powie a przecież to chłopak, który z reguły czyni całkowicie na odwrót.
Jakoś nieszczególnie dziwiło go to , że Bell nie wie, ile czasu jest już tu Gabriel. Mijał ją czasem na korytarzu i omijał wspólnych lekcji. Czasem ją widział, lecz zawsze w czyimś towarzystwie lub z głową w chmurach w takich chwilach Gabriel zatrzymywał się i zagadywał przypadkową osobę nie zwracając uwagi na Bell zaś ona nie zwracała uwagi na niego. Dlaczego tak czynił? Sam nie wiedział może po prostu nie chciał jej pokazywać, jakim się stał lub nie chciał wracać do tamtych chwil sam nie wiedział, bo często nie rozumiał samego siebie. To dopiero dziwne prawda?
- Za to , że się nie odzywałem. – Powiedział na chwilę urywając. – Jestem tutaj już od blisko dwóch lat. – Powiedział patrząc się na nią. Sam dokładnie nie wiem, ile tutaj był, ale chyba będzie już z półtora roku może trochę więcej może mniej. Przy jego szybkim tempie życia o milionach twarzy, słów i uczuć naprawdę można się pogubić i nie spamiętać tego wszystkiego. Wolał jej to powiedzieć, teraz , gdy się spotkali niż, gdyby miała ją spotkać sytuacja, gdzie mówił koleżance. „Hey ostatnio spotkałam starego znajomego Gabriela. Uczy się tutaj.” „Lacroix? On jest tutaj od dawna, na jakim świecie żyjesz?” W, tedy uczucie gniewu i furii mogłoby skierować się ku Gabrielowi niszcząc wszystko to , co było między nimi. Bo, chociaż było niewiele jednak zawsze więcej niż nic. Mimo wszystko chciał jej oszczędzić tego. Dlaczego? Może dla tego, że poznali się w innych warunkach jak, gdyby w innym świecie, że spacerował z nią po francuskich ulicach i przygrywał na gitarze gdzieś na łące. Że spędzał z nią wolne do wszystkiego wieczory i naprawdę czuł się dobrze. Może dla tego może nie ja tam nie wiem, co mu chodzi po głowie.
- Co u twojej mamy? – Zapytał jak, gdyby nigdy nic po dłuższej chwili opierając się o drzewo, bo przez chwilę stali bardzo blisko siebie a Gabriel to Gabriel i nigdy nie wiadomo co, by za chwilę mógł uczynić w końcu uwielbiał zaskakiwać na wszystkie możliwe sposoby.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Sie 31 2013, 23:05;

Bez względu na to, co kierowało Gabrielem kiedy postanowił nie stosować na Bell leglimencji - było to dobrą decyzją. Gdyby tylko dowiedziała się, że posunął się do takiego... kłamstwa? bo chyba tym można było nazwać czytanie myśli, a więc poznawanie sekretów osoby bez jej wiedzy, bardzo łatwo mógłby utracić jej zaufanie. A zapewne wcale nie tak trudno było powiedzieć o słowo za dużo, przypadkiem, bo się zapomniało. Nigdy nie potrafiła łatwo zaufać ludziom, a jeszcze ciężej jej to przychodziło, jeśli chociaż raz pokazali, że nie są godni tego zaufania. I chociaż do niemal każdego podchodziła przyjaźnie i mogło się wydawać, że powierzała małe sekreciki, to prawie nikt nie znał jej tak naprawdę, najważniejsze uczucia zazwyczaj zachowywała dla samej siebie.
Wyglądało na to, że o obecnym Gabrielu nie wiedziała prawie nic. Dla niej wciąż był tamtym chłopakiem z Francji... a to jaki był tutaj... mogłaby się zdziwić. Nie rozumieć co się stało, jak można tak bardzo się zmienić.
Bardzo lubiła ten uśmiech, dzięki jego tajemniczości nigdy do końca nie wiedziała co miał na myśli kiedy go jej posyłał. Ale to nic, mogła się domyślać, a nawet jeśli robiła to źle, to w jej interpretacji zawsze miał jakieś pozytywne znaczenie. Ucieszyła się kiedy usłyszała, że wie co oznacza kwiat. To takie miłe... i prawdziwe? Bez wątpienia lilia zajmie miejsce w wazoniku na jej szafce nocnej. Podobno im bardziej szczere są intencje, tym dłużej kwiat mógł stać i nie więdnąć. Co prawda krukonka nie do końca wierzyła w takie rzeczy, na pewno przyjemnie będzie móc przez długi czas podziwiać roślinę. Nawet nie przyszło jej przecież do głowy by pomyśleć, że Gabriel w rzeczywistości jest inny. I tak długo będzie w to wierzyć, dopóki nie doszłoby do sytuacji kiedy potraktowałby ją tak jak tych wszystkich innych hogwartczyków. Chyba potrafiłaby zrozumieć jaki jest dla nich. Chyba. Może, gdyby opowiedział jej co się stało, co przeżył, skwitowałaby to milczeniem i jak zawsze nie wiedziała co powiedzieć, ale przynajmniej by rozumiała.
Cóż, ostatnie dwa lata były... nawet ich nie pamiętała. Ale zdaje się, że większość siódmej klasy nawet nie przebywała w Hogwarcie, a potem zdawała się być wyjątkowo nieobecna duchem. Z pewnością częściej bujała myślami w obłokach niż chodziła ze znajomymi po korytarzu. Zresztą nie miałaby powodu, żeby wypatrywać znajomych twarzy, a szczególnie tej jednej.
- Dwóch lat? - powtórzyła jak echo, ale była tymi dwoma słowami tak zszokowana, że chciała je usłyszeć jeszcze raz, by być pewną, że dobrze je zrozumiała. - To... długo. Ukrywałeś się przede mną? - Nie potrafiła sobie wyobrazić, że był tutaj tak długo, a ona nie wpadła na niego chociaż raz, jej wzrok nigdy nie zatrzymał się na jego twarzy, czy nie usłyszała jak gra na gitarze, tak jak to się stało dzisiejszego wieczoru. Dlaczego dopiero teraz? Hogwart był taki duży... pełen tajemnic, ale nigdy nie spodziewałaby się, że tymi tajemnicami będą ludzie.
- Dobrze. Ciągle pracuje w Ministerstwie, spędziłyśmy razem część wakacji - powiedziała cicho, wzruszając ramionami. Czuła, że pyta o to, żeby powiedzieć coś innego niż to o czym ona chciała rozmawiać. - Może usiądziemy? - Spojrzała na huśtawkę wśród kwiatów.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 00:28;

No cóż tak jak już wspominałem do Bell miał inne podejście. W głównej mierze, że była ostatnią osobą ze „starego” życia, jakie kiedyś posiadał. Wbrew pozorom człowiek potrafi się zmienić diametralnie za sprawą jednego katastroficznego w skutkach przeżycia. Czy Bell, by zrozumiała? Tego nie wiadomo , lecz, by próbowała, a to w samo w sobie jest niezwykle cenne. Nie chodzi o głupie słuchanie, lecz sam fakt, iż ktoś naprawdę stara się ciebie zrozumieć to w znacznej mierze charakteryzuje członków domu niebieskich bynajmniej według Gabriela. Nie chciał tracić tego cienkiego powiązania, które jest między nimi niczym pojedyncza nić pająka, która się trzyma i, chociaż ledwo , ledwo to wciąż na ścianie wisi jednak też nie mógłby od tak wyjawić wszystkie swe sekrety jak na przykład to, iż potrafi czytać w myślach, czy też fakt, iż musiał patrzeć jak ukochana mu osoba umiera na jego ramionach. Chociaż pierwszy fakt mógłby powiedzieć bez trudu, bo nie dbał o to czy ktoś o tym wie, czy też nie. Cóż ta wiedza zmieniała? I tak nie nauczą się blokować myśli na tyle dobrze, by Gabriel nie mógł ich przeczytać, co najwyżej zajmie mu to trochę więcej czasu niż zwykle i nic więcej. Większość ludzi myśli, iż sama oklumencja to banalnie prosta sprawa nie zdając sobie sprawy, iż jest zupełnie odwrotnie. Sam Gabriel uczył się jej wiele lat a i tak był pewien, że na świecie, czy też w samym Hogwarcie są osoby z większym doświadczeniem, przed, którymi nie zdołałby osłonić swój umysł. Może i był dobry w tych sprawach, ale nie najlepszy, co najwyżej lekko powyżej średniej a i tak to był duży sukces, bo przecież są osoby, które ćwiczą całe życie i nie odnoszą żadnych sukcesów w tej dziedzinie magii.
Zapytany przez nią zapewne wywinąłby się jakimś idiotycznym żartem lub po prostu wypalił z mostu, co się stało. Prawda była taka, iż nie za specjalnie ukrywał swoich przeżyć fakt, faktem, iż starał się o nich zapomnieć i je ignorować, ale jednak nie traktował ich jak tematu tabu lub jakoś największej na świcie tajemnicy. Po prostu nie lubił o tym rozmawiać, bo zawsze w, tedy łapał go dziwny, pogrążający w ciemnej otchłani nastrój, a nie lubił się tak czuć zresztą, kto to lubił?
- Ano, tak jakoś zleciało. – Powiedział wzruszając ramionami jak, gdyby nic się nie stało. – Można tak powiedzieć. Wiesz nie mam tutaj za specjalnie dobrej opinii, więc nie chciałem ci psuć twojej. – Powiedział posyłając do niej lekki uśmiech i zdejmując swą kurtkę kładąc na mokrych kwiatach, by Bell mogła usiąść. No proszę, jaka kultura! Aż jestem zaskoczony!
- Mam tutaj opinie dupka i zimnego drania delikatnie mówiąc. – Mówił siadając, przy czym nie obijał w bawełnę. – A wystarczy, że ktoś się z zemną spotka, by uzyskał takie samo miano a pani prefekt to nie przystoi. – Dokończył uśmiechając się i puszczając do niej perskie oczko. Kiedy już siedział na trawie z gitarą na kolanach i pobrzękując przypadkowe melodie jego myśli biegały w szalonym tempie a on nawet nie był w stanie wychwycić jednej czwartej końcu westchnął i spojrzał się ponownie na Bell wzruszając ramionami.
- Starałem się zerwać wszystko , co mnie wiązało ze starym życiem, którego byłaś częścią, chociaż prawdę mówiąc nie żałuje, iż o tobie nie zapomniałem, chociaż nie wiem, czy to było, by możliwe, bo takiej jak ty to chyba na całym świecie już nie ma. – Gabriel znowu zaczął grać na gitarze całkowicie przypadkowe melodie. – Dobrze to słyszeć. – Dokończył uśmiechając się do niej tym samym uśmiechem, co zawsze. Cóż miał powiedzieć? „Hey Bell wiesz czytam w myślach, dowiedziałem się, że jestem adoptowany a moja ukochana zmarła mi na ramionach, a co tam u ciebie?” Trochę to idiotyczne i nie na miejscu nieprawdaż? Takie słowa powinny być wypowiadane przy odpowiednim nastroju i scenariuszu… Dobra fantazja mnie ponosi, ale mimo wszystko Gabriel nie był osobą, która niczym z armaty wystrzeli z siebie wszystkie informacje. Z niego często trzeba wręcz coś wydusić, bo, żeby tak od siebie coś powiedział… W sumie to zależy jeszcze, jaki go nastrój złapie, bo niekiedy papla o wszystkim jak głupi a innym razem milczy jak grób. Niczym kobieta w ciąży zmieniający się niczym obraz w kalejdoskopie!
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 01:20;

Być może coś jednak zmieniała. Chociażby w przypadku tych osób, którym z jakiegoś powodu w myślach czytać nie zamierzał. Przecież one nie potrafiły sprawdzić kiedy to się dzieje, a kiedy nie, dlatego w jego towarzystwie mogłyby się czuć co najmniej niekomfortowo. Poza tym, ludzie myślą o wiele swobodniej jeśli nie wiedzą o takich talentach. W każdym razie, Bell raczej wolała żyć w słodkiej niewiedzy. Mogłaby nie do końca wierzyć w zapewnienia, że nigdy nie starał się zajrzeć do jej umysłu. W końcu kto, posiadając takie umiejętności, by z nich bez przerwy nie korzystał? Krukonka naczytała się mnóstwo mugolskich powieści o wampirach z takimi mocami i wydawało jej się to całkiem fajne. Chociaż leglimencji to nie dorównywało, bo nie słyszało się ciągle głosów jak w jakimś beznadziejnym horrorze.
- Ha! Zleciało. Chyba sobie żartujesz. - Sama nie wiedziała jak się czuje. No dobra, przyznaję, może odrobinę zła. Tylko troszeczkę. Raczej zaskoczona tym czego się własnie dowiedziała i całkiem możliwe, że jak się oswoi z tą myślą, to jej przejdzie. - Co to znaczy, że nie masz dobrej opinii? Myślałam, że...
Spojrzała na kurtkę, na chłopaka i z powrotem na kurtkę. Nie musiał tego robić, naprawdę, przecież będzie mu zimno... chciał być dżentelmenem, powinna mu na to pozwolić. Nie protestowała więc, usiadła, a nogi podkuliła i objęła je ramionami, głowę zwróciła w jego stronę. Było coraz zimnej.
- Tak nie zachowuje się zimny drań - powiedziała z uśmieszkiem na ustach, nie kontynuując już poprzedniej myśli. - Mojej opinii nic nie jest w stanie zepsuć. - Nie określiła czy to dlatego, że sama sobie ją już mnóstwo razy psuła czy może dlatego, że jest tak wzorowym prefektem, że nikt nie śmiałby pomyśleć o niej złego słowa. Bo w sumie, to chyba jednego i drugiego po trochu.
Miała zamiar powiedzieć, żeby przestał wymyślać i powiedział jej dlaczego, ale zaczął brzdąkać na gitarze, a ona nie chciała mu przerywać - chciała słuchać. I chyba ta cierpliwość się opłaciła, bo sam zaczął mówić. No i nie wiedziała co powinna zrobić, powiedzieć. Och, Bell i twój brak umiejętności poważnej rozmowy. To naprawdę było takie męczące. W jej głowie przelatywały myśli i pytania, ale miała wrażenie, że to tak nie wypada pytać o coś co wyglądało na bolesne. Nie chciała, żeby w jednym zdaniu powiedział jej co się stało, wtedy już w ogóle poczułaby się okropnie.
- Prawie ci się udało - stwierdziła, jak mądrze. Na nic innego cię nie stać, mądra krukonko? - Przeszkodziłam ci w tym... Zapomnieć byłoby łatwiej.
Łatwiej byłoby zapomnieć, a teraz pewnie była tym co przypominało mu o tym od czego uciekał. Chyba nie o to chodziło? Znowu zaczął grać, a ona oparła brodę na kolanach wsłuchując się w melodię.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 02:05;

Gabriel popatrzył na nią i westchnął. Tego nie dało się uniknąć. Tego wyboru, chociaż przez chwilę oszukiwał się sam siebie to naprawdę zdawał sobie sprawę, iż, to jest niemożliwe. Nie zdoła się cofnąć i uniknąć przeszkody tym samym nie tracąc jej zaufania, które jako takie miał.
- Ktoś mi powiedział, że lepiej nie oznacza dobrze. – Powiedział uśmiechając się do niej. Nie musiał teraz czytać jej w myślach, by zgadywać, o czym myślała. Chciała wiedzieć to było prosto odmalowane w jej twarzy i spojrzenie, lecz nie chciała pytać. Dlaczego? Tego już nie wiedział tak samo, jak nie wiedział, ile chce jej powiedzieć, co zostawić dla siebie. Ech i znowu ta nie wiedza i dylemat wewnętrzny między tym, co chce, a co powinien. – Tylko tak troszkę. – Puścił jej znów oczko. No cóż dla niego te dwa lata zleciało niczym jeden dzień, chociaż to prawda, że zamiast odsuwać się od niej mógł w niej znaleźć przyjaciela. Takiego prawdziwego, który, by go zrozumiał i pomógłby mu się naprawić w kryzysowych chwilach zamiast uciekać do butelki. No cóż ktoś, by powiedział ze jeszcze nic straconego, lecz czy aby na pewno? Czasem niektóre szanse istnieją tylko raz w życiu i przepadają bezpowrotnie.
- Ludzie nie znają mnie takiego jak ty mnie znasz. Od tamtego czasu wiele się zmieniło ja się zmieniłem. – Powiedział tracąc na chwilę uśmiech. No cóż i tak się dowie, jakim jest dupkiem, więc, po co to ukrywać? Lepiej, żeby wiedziała to z jego ust. – Odwróciłem się plecami do świata i ludzi. Ranie wszystkich dookoła i bawię się nimi. Taki się stałem. Wiesz w tamtych czasach gdybyś mi założyła tiarę przydziału trafiłbym do twojego domu lub Gryffindoru a jestem w Slytherinie nie wydało ci się to dziwne? Chodzi mi o to, że gdzieś się zagubiłem i przestałem czuć, a raczej przestałem mieć na to ochotę. Prawdę mówiąc, tylko względem ciebie potrafię być taki jak wcześniej i odbierz to, jak tylko zechcesz. – Ponownie jej posłał ten swój uśmiech i zaczął grać na gitarze. Na jej kolejne słowa roześmiał się ciepło.. Jezu naprawdę? On śmiejący się ciepło jak zadawanych lat? Przecież ja tego śmiechu nie słyszałem od.. Lat! Nie wiem , co z, nim robisz, ale rób to dalej!
- No cóż mam w sobie jeszcze okruchy kultury po za tym nie mogę pozwolić, by nasza kochana pani prefekt przeziębiła się z mojego powodu. – Powiedział nagle machając różdżką, gdy zauważył, że Bell zaczyna być chłodno i przykrył ją kocem, który przywołał. – Może odprowadzić cię do zamku? – No cóż to to powinno być odwrotnie, bo to prefekt miał taki obowiązek, lecz, czy to było teraz ważne?
Gabriel nie chciał ukrywać przed nią niczego. Naprawdę. To nawet nie była kwestia zaufania, bo tak jak mówiłem nie obchodziło go czy ludzie znają jego umiejętności, czy też przeszłość, bo się tego nie wstydził względem Bell z czystym sumieniem (o, ile takowe posiadał) mógł przysiąść, że nigdy nie zaglądał do jej umysłu nawet teraz, bo taka była prawda. Czy zrobi to kiedyś? Tego nie mógł obiecać, bo nie znał przyszłość a najbardziej nienawidził pustych rzuconych na wiatr obietnic. Tylko jak miał zacząć? To było takie trudne, że chyba aż niemożliwe. Nie lubił zaczynać od początku, bo, gdy opowiadał swoją historię zawsze brzmiało to, jak użalanie się nad sobą biednej istoty, która została skrzywdzona przez świat. A przecież po pierwsze wcale się tak nie czół po drugie nie chciał wychodzić na taką osobę zaś po trzecie nie lubił jak to odbierali właśnie w ten sposób inni ludzie.
- Nie chcę cię oszukiwać i nie wiem czy uwierzysz mym zapewnieniom, lecz pewnie i tak się kiedyś tego dowiesz lepiej teraz ode mnie, póki pada deszcz. – Co miał deszcz do tego? Owy deszcz zawsze poprawiał mu nastrój i dodawał odwagi zachęcając do mówienia. Jakoś tak było nie wiem, dlaczego. – Pamiętasz jak mieszkałaś u mnie a ja znikałem na całe dnie? Ćwiczyłem z wraz wujem sztukę Legilimencji i oklumencji, w której trochę się wprawiłem. Zanim się wkurzysz proszę uwierz mi ze nie badałem twojego umysłu, chociaż przyznam się szczerze, że to dzięki tej sztuce zdaje na egzaminach. Nie muszę wiedzieć, co myślisz, bo masz to wymalowane na twarzy. Nie poujmujesz tego jak mogłem się tak zmienić prawda? Bynajmniej tak to odbieram. Cóż… - Gabriel się zawahałby ostrożnie dobierać teraz słowa. – Pamiętasz Amelie? Moją dziewczynę? Więc odeszła. Nic strasznego, ale się załamałem i stałem się, jaki się stałem. Dodatkowo dowiedziałem się, że jestem adoptowany a całe moje życie i nazwisko plus obowiązek było jednym wielkim kłamstwom a gdzieś w Hogwarcie biega moje rodzeństwo a ja nawet nie wiem, kto to jest. – Gabriel w końcu westchnął i przywołał na twarz uśmiech jak, gdyby było mu teraz trochę lżej. – Nie chciałem przenosić tego na twe barki, ale w końcu i tak byś się dowiedziała, a nie chce tracić tej znajomości przez coś takiego. – Dokończył. Czy naprawdę mu zależało na tym, by utrzymywać tą znajomość z nią? Tak, chociaż nie jestem w stanie pojąć, dlaczego. Zerwał z całą swą przeszłością i ranił ludzi bawiąc się tym. Jego ojciec jest obecnie na łożu śmierci a on siedzi teraz z nią i gawędzi jak, gdyby nigdy nic. Do tego o swej dziewczynie mówi „po prostu odeszła” nie wspominając, iż umierała na jego rękach. To nie są cechy normalnego człowieka, który teraz boi się stracić zwykłą znajomość a przecież miał ich setki może nawet tysiąc! O co w tym wszystkim chodziło? Nie wiem.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 03:02;

Tylko trochę żartował? Miała wrażenie, że nieustannie, no i ciągle puszczał do niej te perskie oczka, naprawdę nie miała pojęcia co powinna myśleć o takim zachowaniu. Co chciał osiągnąć? Pokazać, że jest tym kimś kim był dawniej? Bez przesady, wampirami chyba nie byli, żeby całe dwa lata mijały w mgnieniu oka. No chyba, że patrzyło się wstecz i wspominało, wtedy co innego, nawet i czterdzieści lat mogło minąć jak jeden dzień, jak to jest w takiej jeden piosence.
Słuchała tego co mówił i już po pierwszych kilka zdaniach stwierdziła: Slytherin! Byłaby niezłą tiarą przydziału. Czy to te stereotypy, że zieloni zawsze muszą być tacy i tacy? Cóż, wyglądało na to, że mimo upływu lat nie dawało się ich uniknąć. Bell z każdym zasłyszanym słowem ciągle miała w głowie te same myśli: co do tego doprowadziło? Żeby zmienić się tak... diametralnie! Sto osiemdziesiąt stopni, zupełnie inna osoba, przynajmniej powierzchniowo, teraz wydawał się być przecież sobą.
- Przynosi ci to satysfakcję? Ranienie ludzi? - Merlinie, pomyślała. Zupełnie niczym dementor wysysający z ludzi dobre wspomnienia i żywiący się nimi! Ale kiedyś czytała bajkę o małym dementorze, w którym był przedstawiony dosyć pozytywnie, że stał się tym czym się stał z czyjejś winy... Może tak samo jak Gabriel? Musi sobie przypomnieć dokładnie o co w tej bajce chodziło. A ona, Bell, była jego patronusem. To całkiem wesoła myśl. Na pewno miała kształt tęczowej żyrafy i potrafiła przegonić te wszystkie złe myśli. - Chyba powinnam odebrać to dobrze... cieszę się, że tak jest. Nawet jeśli nie wiem jak to odebrać - uśmiechnęła się i z przyjemnością słuchała jak ładnie się śmieje.
- Dziękuję - powiedziała, kiedy podał jej koc, opatuliła się nim cała, oparła się o chłopaka bokiem, niewygodnie było tak ciągle siedzieć, a teraz mogła wyprostować nogi, bo nie marzła jak wcześniej. Było prawie jak kiedyś, we Francji, tak miło i przytulnie. - Odprowadzenie mnie w tej chwili będzie świetnym sposobem na zakończenie rozmowy. - To miało znaczyć, że nie, wcale nie chce, chyba, że mu na tym zależy, ale ani trochę nie będzie zadowolona. - Przykryj się też - dodała wyjątkowo marudnym tonem, który nie znosi sprzeciwu.
Naprawdę kiedy mówiła to o zapominaniu i w ogóle, nie oczekiwała, że powie jej wszystko. No, prawie wszystko, ale o tym akurat nie wiedziała.
Gabriel mówił, a ona miała wrażenie jak na jej głowę spada to wszystko i nie mogła zrozumieć w jaki sposób mówił o tym tak spokojnie. Adopcja? Uważała to co prawda za coś drobnego, ale mówienie dziecku które już jest niemalże dorosłe, że cały czas żyło w kłamstwie... tak nie powinno się postępować, tak nie robili kochający rodzice. Z kolei leglimencja - w tej chwili wcześniejsze dywagacje na temat słodkiej niewiedzy były już zupełnie nieważne. Nie wiedziała co myśleć. Chyba w końcu po części zrozumiała czemu Gabriel się zmienił, nawet jeśli ranienie ludzi i tak było dla niej niepojęte. Tak samo jak nie wiedziała co myśleć, tak i nie wiedziała co powiedzieć, dlatego milczała, wciąż opierając głowę na ramieniu ślizgona.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 20:29;

Gabriel pokręcił przecząco głową uśmiechając się jednocześnie, gdy oparła u niego swą głową. Naprawdę jak kiedyś. Co do perskiego oczka.. Cóż taki miał już nawyk niczym nerwowy trik na dłuższą metę może to być irytujące, chociaż z reguły nie zwraca się na to uwagi, o ile ktoś nie jest nazbyt dociekliwy.
- To nie do końca tak. Nie bawi mnie to po prostu nie umiem, inaczej. Chociaż może umiem, ale nie chcę? Sam już nie wiem. – Gabriel na chwilę zamilkł i przymknął oczy a z jego piersi wydobyło się ciche westchnienie. – Pogubiłem się i sam już nie wiem , co czynie. Czuje się, jak w transie niczym po spożyciu narkotyków. Ranię innych, bo nie chce się przywiązywać. Uciekam przed uczuciami niczym tchórz. – Gabriel nie odnajdywał odpowiednich słów, jakie chciałby jej przekazać, by mogło go zrozumieć. Co miał powiedzieć? Zrobić z siebie ofiarę losy i użyć pretekstu, że mu dziewczyna zmarła na ramionach? To nie było wytłumaczenie. Owszem, każdy, by się załamał, lecz to on się odwrócił plecami do wszystkich, a nie na odwrót i doskonale o tym wiedział nigdy nie szukał ludzi, którzy skrzydła mu podcięli, bo to on latał zbyt blisko słońca, by w końcu spaść w przepaść. Nigdy nie szukał ludzi winnych mu za jego upadek, bo upadek był jego winą. Zaczął uciekać przed uczuciami ludzkimi przed czymś, co mogło go związać z drugą osobą w strachu, że znowu ją straci, że znowu będzie ją tulił, bezradny w swych ramionach i patrzył jak życie z niej uchodzi. To wszystko.
- Chciałem być z tobą szczery, bo i tak się tego dowiesz, więc lepiej chyba ode mnie osobiście. – Powiedział opierając swoją głowę o jej i przymykając oczy. On lubił jak mu było chłodno w, tedy miał pewność, że żył ze coś czuje, że jest zdolny do uczuć. Może to i głupie, ale taki był, bo ktoś dla innych nie zdolny na jakiekolwiek uczucia potrzebował czegoś innego, by się przekonać, że coś czuję nawet, jeśli jest to deszcz, czy też powiew chłodnego wiatru. – Czasem czuje się, jak zepsuta lalka, która nie jest do naprawienia. – Wyszeptał patrząc przed siebie gdzieś w nieistniejący punkt. Gabriel sam nie rozumiał, dlaczego go tak bardzo zabolał fakt, iż został oszukanym niby nic wielkiego, ale jednak poczuł się, jak, gdyby mu się życie na kawałki rozsypało. Czy Bell wolała żyć w słodkiej niewiedzy? Być może tak, lecz co z dniem, kiedy w końcu poznałaby prawdę? W, tedy, by zwątpiła w Gabriela sądząc, że czytał jej w myślach, a to zepsułoby każdą nić, którą razem między sobą utworzyli, więc lepiej, że teraz jej o tym powiedział. Ponowie wracające pytanie, czemu mu na tym tak zależało. Może szukał u niej przyjaciela kogoś, kto nie będzie go oceniał, osądzał kogoś, kto go wysłucha i spróbuje zrozumieć. Być może zapukał pod zły adres a być może raz w życiu podjął tą słuszną decyzję? Czas pokaże.
Nie oczywiście, że Gabriel nie chciał kończyć tej ramowy nawet, gdyby mu grożono szlabanem za przebywanie tu w czasie ciszy nocnej, bo jak przypuszczał ich spotkanie zejdzie się na kilka dobrych godzin. Nigdy nie mogli się spotkać tylko na chwilę.
- A, więc co u ciebie słychać? – Zapytał po dłuższej chwili. Nie chciał rozmawiać już o sobie, bo jakoś nieszczególnie lubił swój temat. Czemu mówił o tym tak lekko? Gdyby przez ton głosu mógł przekazać jak bardzo go to wszystko boli to zapewne od innych ludzi otrzymywałby ich litość, współczucie i nie wiadomo , co jeszcze. Gabriel czegoś takiego nie pragnął i nie potrzebował, więc, skoro on o tym tak lekko mówi ludzie uważali, iż nie potrzebuje pomocy. Och, gdyby wiedzieli jak bardzo się mylili! Nie zawsze twarda skorupa oznacza twarde wnętrze.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyNie Wrz 01 2013, 22:55;

Przypomniałam sobie tę bajkę i już wiem o co w niej chodziło. Wszyscy dementorzy żywili się dobrymi emocjami: radością, nadzieją, miłością, bo one były smaczne. Ale bohater tej historii, mały dementor, przekonał się, że równie dobrze można zaspokoić głód strachem i nienawiścią. Tylko, że one były niesmaczne, ale za to w ten sposób mógł czynić ludzi szczęśliwymi, bo pozostawiał w nich jedynie pozytywne emocje. Bardzo ładna bajka, prawda? Co prawda koniec nie był już taki szczęśliwy, ale na pewno coś w sobie miała. Teraz Bell przyglądała się Gabrielowi i zastanawiała się co daje zapomnieć. Czy rzeczywiście ranienie innych ludzi? A może można było na odwrót - pomagać im, uszczęśliwiać. To by było piękne, mógł zapomnieć o własnym bólu, a równocześnie czynić świat lepszym. Ale wiedziała doskonale, że łatwiej było tego nie robić. Zresztą umysł chyba jakoś tak dziwnie działał, że pragnął by inni czuli się tak samo beznadziejnie jak on. Cóż. Nie każdy był silny i potrafił podnieść sam siebie w obliczu tragedii. Zresztą, ona sama też nie była, być może stałoby się z nią to samo co z Gabrielem gdyby takie rzeczy wydarzyły się w jej życiu.
- Mógłbyś spróbować - zaproponowała nieśmiało, a potem, skoro już zaczęła, mówiła dalej. -  Boisz się ponownego zranienia, ale przecież nie zawsze musi tak być. Szczęście nie przyjdzie samo. A nawet gdyby chciało, nie zrobi tego, jeśli się przed nim zamykasz.
Może i nie wiedziała wszystko, a w obliczu prawdziwej sytuacji jej słowa wcale nie miały sensu. A może były na tyle uniwersalne, w końcu nie wdawała się w szczegóły, nie wiedziała czym było owe zranienie, że mogły mówić o tym co się stało?
Chociaż nie mogła sobie tego wszystkiego uporządkować w głowie, lepiej było jeśli pokazywała, że wcale nie jest zła, ani nie ma żadnych wątpliwości względem tej niezwykłej umiejętności u Gabriela.
- Cieszę się. Naprawdę... że potrafisz być ze mną szczery. To chyba znak, że wbrew temu co mówisz, ciągle potrafisz czuć emocje. Wcale nie jesteś tchórzem, tak ci się tylko wydaje, wmawiasz to sobie, bo wiesz, że tak będzie łatwiej... - Miała wrażenie, że jego słowa z każdą chwilą były coraz straszniejsze, jakby pogrążał sam siebie w wielkiej, czarnej dziurze. Nie chciała do tego dopuścić. Zamilkła na chwilę, właściwie mogłaby tak siedzieć i nic nie mówić całkiem długo, ale miała wrażenie, że to nie byłoby dobre.
- Przepraszam - powiedziała, - przepraszam, że nie potrafię być bardziej... nie potrafię bardziej cię wspierać. Beznadziejna ze mnie przyjaciółka, a ty wybrałeś właśnie mnie, żeby to wszystko powiedzieć. - Uśmiechnęła się ponuro. Pomyślała, że gdyby na jej miejscu był ktoś inny, doskonale wiedziałby co robić i co powiedzieć, na pewno coś mądrego.
Jego lekki ton głosu zdawał się być jeszcze bardziej straszny niż to, co wcześniej mówił. Czy można łatwo przejść do takiej rozmowy o bzdetach, jeśli dopiero co mówiło się o... o czymś innym? o tym o czym oni mówili? Mało prawdopodobne... trzeba było nieźle grać, Bell znała się na tym, przecież jeśli tylko chciała, potrafiła nieźle udawać.
- Och, Gabriel! - Coś w niej pękło, zazwyczaj nie wyrażała uczuć w tak gwałtowny sposób, ale jego sposób zachowanie naprawdę sprawiał, że nie potrafiła być dłużej taka spokojna. Dlatego właśnie nagle odwróciła się w stronę chłopaka i przytuliła go, głowę przyciskając do jego szyi. - Nie musisz tak udawać, przecież rozumiem jak jest.
Powrót do góry Go down


Gabriel Lacroix
Gabriel Lacroix

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : legimilencja & oklumencja, teleportacja
Galeony : 312
  Liczba postów : 302
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6535-gabriel-lacroix
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6537-moxie#183261
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Wrz 02 2013, 16:54;

Są ludzie i ludzie. Jedni po dostaniu ciosu od życia upadają, by po chwili dźwigać swój i czyiś ciężar na barkach, powstać z uśmiechem i tym samym uśmiechem odgonić od siebie i innych wszystkie złe wizje. Jak, gdyby jednym uśmiechem była w stanie zasiać strach i nie pewność u dementora, przegonić wszystkie burzowe chmury i ciemność zastąpić światłem. Tak właśnie Gabriel postrzegał Bell. Dlaczego? Nie pytajcie, bo sam tego nie wiedział po prostu tak mu się kojarzyła to wszystko. Są też ludzie, którzy upadają i już nigdy się nie podnoszą. Zostają w otchłani ciemności sprawiając, by ktoś inny poczuł to, co on sam czuł ranił, bo czuł satysfakcje, że nie tylko on się czuję podle, najgorzej. Takie podejście do sprawy było straszne, ale jednak prawdziwe. Tak robią ludzie słabi, którzy kroczą łatwiejszą ścieżką nie chcąc się wysilać i zmagać z życiem, lecz się poddają i robią tylko to, co jest łatwiejsze. Tak postrzegał siebie Gabriel i chyba nie trudno zgadnąć dlaczego. Był samokrytyczny i nigdy nie oszukiwał siebie, czy też innych nazywając ich wszystkich głupcami i idiotami, którzy patrzą na świat przez różowe okulary i nie dostrzegają szarości rzeczywistości. Nie. Częściej myślał, że po prostu to on jest zaślepiony i nie potrafi dostrzec życie w innych barwach, bo szarość to jednolity kolor i postrzegania świata, że jest zły, okrutny, cyniczny i bolesny było łatwiejsze. Łatwiej było krytykować cały wszechświat niż starać się go zmienić na lepsze. Lecz naprawianie od świata trzeba zacząć od samego siebie a na to Gabriel nie miał ani siły ani ochoty.
- Mógłbym. – Potwierdził skinieniem głowy zapatrzony gdzieś przed siebie. – Lecz po co? Tak jest łatwiej i przyjemniej. Nie tęsknie za szczęściem, bo przynosi ono tylko nowe doznania cierpienia i bólu. Szczęście to tylko chwila, ból i krzywda tego się nie zapomina. – Czyż Gabriel nie miał racji? Wystarczy jedna zła chwila, jedna zdrada kogoś bliskiego, by wszystkie szczęśliwe chwile odpłynęły zastąpione przez ból i krzywdę. Żył bez szczęścia i miłości, lecz także bez bóli i cierpienia. Lecz czy aby na pewno? Przynajmniej tak sobie wmawiał a wiadomo, że można sobie wmówić niemalże wszystko, jeśli się tego naprawdę chcę.
Gabriel długo milczał na jej następne stwierdzenie i można było się zdawać, iż wcale nie odpowiedzi. Dziewczyna trafiła w sedno sprawy a on po raz pierwszy od bardzo długiego czasu nie miał żadnej odpowiedzi, żadnej ciętej riposty nawet nie wiedział jak odwrócić to wszystko w jakiś głupi żart!
- Zapewne, masz rację, ale zmiany nie zawsze wychodzą nam na lepsze. – Powiedział w końcu przyciszonym tonem głosu. – Ufam ci i, chociaż raz w życiu nie chce czegoś spieprzyć przez to wszystko. – Gabriel machnął ręką pokazując cały otaczający go świat i westchnął starając się lepiej dobrać słowa.
- Tylko z tobą mogę być szczery.. Nie to nie tak. Tylko z tobą chcę być szczery. Dlaczego? Nie wiem po prostu czuję, że tak powinienem, że postępuje dobrze, właściwie. – Może między tymi wszystkimi słowami i westchnieniami była jakaś cicha prośba o ratunek i nadzieja, że Bell zdoła to odczytać i rozszyfrować. Jednak chłopak był zbyt przyzwyczajony do odczytywania cudzych myśli zapominając przy tym, że nie każdy tak może i czasem trzeba walnąć coś prosto z mostu tylko jak miał to zrobić? Wykrzyknąć „Hey pomóż mi, bo tonę?!” Tak było, by najprościej i najlepiej, lecz chłopak był przyzwyczajony, że sam sobie ze wszystkim radzi a tak sobie świetnie radzi, iż nie radzi sobie wcale. Tak trudno mu było poprosić o koło ratunkowe, iż wolał utonąć. Czy aż tak wielka była jego duma, czy to było coś jeszcze innego?
- Nie żartuj sobie. – Powiedział i spojrzał się na nią lekko się uśmiechając. – Nie pragnę ładnych frazesów głoszonych przez bandę matołów, którzy nic nie wiedzą o życiu prócz książkowej wizji. Nie wszystko można zrozumieć, ale można to poczuć. Ty potrafisz poczuć jak ktoś cierpi nawet nie znając powodów jego cierpienia. Starasz się pomóc i stajesz się lekiem nawet nie wiedząc na jaką chorobę. Nie pytasz „Co ci jest” Lecz po prostu pokazujesz, że świat się nie zawalił to czyni cię wspaniałą przyjaciółką. – Gabriel ponownie spojrzał na niebo i uśmiechnął się szerzej. – Bynajmniej dla mnie samego. – Dodał i już miał się roześmiać, kiedy dziewczyna po prostu bez pardonu w niego wpadła. To był właśnie ten moment, kiedy W Gabrielu coś pękło, głęboko gdzieś w środku, kiedy wszystko okazało się być dla niego tą jedną kroplą w oceanie goryczy. Zdał sobie sprawę, że właśnie tego pragnął odrobiny czułości od tak spontaniczny gest, że istnieje na tym chorym świecie osoba, która w ciebie wierzy. Nie chodziło tu u czułość którą, na co dzień się otaczał okazywaną przez słodkie idiotki co widzą w tobie portfel kierowane alkoholem i pożądaniem. Lecz czystą nieskalaną czułość zwaną przyjaźnią ona widziała w, nim przyjaciela ni chłopaka do wzięcia lub zimnego drania, który się tobą zabawi i zostawi. Może byłby w stanie sprawić, iż więcej osób tak, by na niego spostrzegała, lecz to było takie trudne i wymagał tyle wysiłków tyle zmian w jego doczesnym życiu, że poddawał się, zanim dotarł na start.
Gabriel poczuł jak jedna pojedyncza łza spływa mu po policzku. „Słona przelana łza pocałunkiem dla jej dłoni..” Wbrew temu co próbował sobie wmówić nie był takim jakim chciał być, jakim chciał, by go postrzegano. On nie przekroczył jeszcze wszelkich granic i nie stał się taki jak Farid lub Lord Voldemort, którzy nie potrzebowali niczego kierowani żądzą władzy i niszczenia. On dopiero był na początku tej drogi nie na jej końcu. Jeszcze mógł się odwrócić, wyjść z tego ciemnego korytarza na światło dzienne i spróbować żyć, inaczej.
- Ona.. – Zaczął, lecz za chwilę płacz go zdławił nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa, więc po prostu przytulił się do niej powstrzymując cichy szloch. Czuł się, jak idiota, który stara się na nią zrzucić swoje problemy, by poczuć się od nich wolny, a nie chciał jej obarczać tym wszystkim. Czuł się słaby i poniżony, chociaż nie powinien, bo na tym przecież polegała przyjaźń czyż nie? Na tym, że jedno bierze smutki dając połowę swej wiary zabiera ból dając połowę swej siły. Lecz on tego nie rozumiał, bo zapomniał czym jest przyjaźń i miłość w jakiekolwiek postaci.

Sorki za tasiemca. Nagły przypływ weny. 8)
Powrót do góry Go down


Nancy M. Wright
Nancy M. Wright

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 124
  Liczba postów : 153
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5524-nancy-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6918-sowa-nancy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7528-nancy-wright#210965
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPią Wrz 27 2013, 20:04;

Wieczór, kolacja zjedzona, pogadanka z dyrektorkiem odhaczona, sprawdzenie prac domowych uczniów zrobione, co jej jeszcze zostało? W sumie to nic, teraz mogła cieszyć się świeżym chłodnym powietrzem. Usiadła sobie na huśtawce i zaczęła się powoli na niej bujać. A co tam raz może się przecież zrelaksować. Musi to robić, bo dyrektorek odkrył jej romans z uczniami. A ona nie może się odpędzić od patrzenia się na uczniów. Czasami ciągnie ją także do dziewcząt, ale to musiałby być jakaś bardzo wyjątkowa dziewczyna. Dobra wracając do tego co Nancy teraz robi, to ona buja się na huśtawce jak małe dziecko. Nie do wiary nauczycielka OPCM zachowuje się jak pięciolatek. No w sumie czasami trzeba się oderwać od rzeczywistości i zrobić coś co nie pasuje do roli nauczyciela.
Powrót do góry Go down


Sky Winterbottom
Sky Winterbottom

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 135
  Liczba postów : 227
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6485-skylar-sky-winterbottom#182144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6486-sky-w#182145
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7364-sky-winterbottom#206922
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPią Wrz 27 2013, 20:46;

Nie mam zielonego pojęcia co Skaj mogłaby robić w takim miejscu jak ogrody o tej porze. W końcu wieczorami nie działo się tutaj totalnie nic ciekawego! Zwłaszcza teraz, kiedy temperatury drastycznie spadały, nie pozostawiając złudzeń co do tego, że wakacje dobiegły końca, zima nadchodzi a uczniowie w końcu powinni ruszyć dupska i zacząć się uczyć. Dlaczego głupia zaraz po owutemach nie dała nogi gdzieś za granicę i nie podjęła się tam jakiejś pracy tylko wróciła do Hogwartu jako student?
Chyba po prostu w momencie podejmowania tej decyzji była tak totalnie skuta, że nie myślała racjonalnie a pomysł spędzenia kolejnych trzech lat w szkole wydał jej się genialny. Chociaż z drugiej strony śmiesznie było tłumaczyć rodzicom, że czarodzieje też chodzą na studia.
No nic, skoro zawędrowała tak daleko, to zapewne po to żeby poszukać wśród tych roślin, które jeszcze się ostały i nie obumarły, tych które mogłyby w jakiś sposób ją odurzyć. No cholera, skoro na skraju zakazanego lasu znalazła grzybki halucynogenne, to istniało jakieś prawdopodobieństwo, że gajowy zasadził tu jakąś magiczną roślinę o właściwościach cannabis! Przed opuszczeniem dormitorium wypiła eliksir muzyczny, toteż całą drogę miała możliwość śpiewania wraz z wokalistą Czarnych Kafli. A żeby nie było jej zimno, ubrała się w jeden z ulubionych ostatnimi czasy kombinezon. Przyduży, milusi i jakskrawo różowy. Tak, tak, Winterbottom znowu biegała w przebraniu królika! Oby dziś nikogo nie porwała, a trzeba zauważyć, że ze względu na jej zaćmiony w tym momencie umysł, istniało takie ryzyko. No nic, dotarła na sam środek ogrodu i zdziwiła się niezmiernie, kiedy kogoś tam zobaczyła.
- Ojej. - rzuciła, przechylając głowę to w lewo, to w prawo i próbując rozpoznać kogoś w owej sylwetce siedzącej przed nią na ławce. - Ojej, pani profesor! - dodała, kiedy w końcu dotarło do niej, kim jest kobieta.
Powrót do góry Go down


Nancy M. Wright
Nancy M. Wright

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 124
  Liczba postów : 153
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5524-nancy-wright
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6918-sowa-nancy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7528-nancy-wright#210965
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Wrz 28 2013, 20:45;

O, jakaś dziewczyna sobie tutaj przykicała do niej w stroju królika. Czyżby to dziewczę było pod czegoś wpływem. Nie wiadomo, jeśli Nancy nic nie zdziała i nie wyciągnie tego z dziewczyny to się nie dowie.
- Dobry wieczór panno... - kurde zapomniała jak ona miała na imię. Ona miała chyba na imię Sky, albo jakoś tak. No dobra nawet nie będzie próbowała wymówić jej imienia, bo z jej angielskim to pewnie wyjdzie jakby była pijana.
- Mogę wiedzieć co Panienka tutaj robi? - spytała się Nancy. Powoli zbliżała się cisza nocna, więc Nancy będzie musiała odprowadzić tą dziewczynę do jej dormitorium a jak ona nie będzie chciała tego zrobić to cóż Nancy posunie się trochę dalej. Czyli będzie rzucała groźby typu, idziemy do dyrektora, do opiekuna albo coś takiego.
Powrót do góry Go down


Sky Winterbottom
Sky Winterbottom

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 135
  Liczba postów : 227
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6485-skylar-sky-winterbottom#182144
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6486-sky-w#182145
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7364-sky-winterbottom#206922
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptySob Wrz 28 2013, 21:05;

Dzięki ci panie, że po Sky nie dało się rozpoznać, kiedy była pod wpływem nielegalnych eliksirów czy środków a kiedy nie. Niezależnie od stanu swojej świadomości, zawsze zachowywała się dziwnie, toteż nikt już nie zwracał uwagi na jej przebieranki, porwania i ekscentryczne zachowania.
Ha, rymuję!
- Winterbottom - dokończyła - Panno Winterbottom.
Nie żeby coś ale jej imię było naprawdę łatwe do wymówienia. Z nazwiskiem co prawda nieco gorzej, ale imię miała banalne. Skaj uśmiechnęła się szeroko i splotła dłonie ze sobą za plecami, bujając się na stopach to do przodu to do tyłu. Zabawnie było być wziętą w krzyżowy ogień pytań. Profesorka zdawała się nie być zadowolona z jej obecności, a dziewczę miało wręcz nieodpartą ochotę krzyknąć 'HA! Gucio mi zrobisz, nie jestem pod twoją jurysdykcją!'. Chociaż to też nie do końca było zgodne z prawdą. - Jestem w trakcie powrotu do bram Hogwartu żeby móc teleportować się do mieszkania. Wybrałam nieco okrągłą drogę. - wyjaśniła, uśmiechając się niczym sam Mefistofeles. To była jedna z zalet bycia dorosłym studentem na zamku. Jej jako taka cisza nocna nie obowiązywała. Zwłaszcza, że od niedawna miała własne mieszkanie i nie zostawała na noc w szkole.
No niemalże la dolce vita!
Hehs pani profesor chyba zaniemówiła, więc Skaj odpuściła sobie uprzejme czekanie na rozmowę i pognała dalej przed siebie, beztrosko kicając jak na rasowego zająca przystało.

zt.
Powrót do góry Go down


Nikola Nightmare
Nikola Nightmare

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 868
  Liczba postów : 898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5461-nikola-nightmare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5462-nikola-nightmare-puszek
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Paź 14 2013, 15:53;

Nikola wróciła do Hogwartu kilka dni temu. Pobyt w szpitalu św. Munga był strasznym okresem w jej życiu. To co działo się z jej ciałem, to co działo się z jej umysłem było wprost nie do opisania. Wszystko się zawalało i nie potrafiła sobie poradzić ze swojej życiem, ale teraz, teraz już jest dobrze. Pozbyła się jej… może nie na zawsze, ale na dłuższy okres czasu, zyskała wolność i…
tą cisze
mogła dalej żyć własnym życiem. Nie musiała się dzielić z nikim, sama podejmowała decyzje i radziła sobie z problemami, po prostu zaczynała żyć…
w tej ciszy
jak nigdy. Wiatr, mocny wiatr uderzał ją w twarz, a ona zamyślona wlepiła swoje spojrzenie w kwiaty, które otaczały jej sylwetkę. Huśtawka, na której siedziała ani drgnęła. Nie miała zamiaru się huśtać. Wystarczy, że wyglądała jak dziecko, nie musiała się jeszcze jak dziecko zachowywać.
Od kąd wyjechała, wszystko się zmieniło. Naoki… Allistair… Gabriel… Aaron… wszyscy zniknęli. Już nie była dla nich ważna, ale to dobrze, nie musiała wybierać, nie zatrzymywała ich, nie musiała kazać im ślepo wierzyć w nią. Miała spokój i mogła w końcu odpocząć. Teraz otaczał ja jedynie…
cisza, ta pustka, z którą nie potrafię sobie poradzić
spokój, spokój, którego pragnęła od zawsze.
Nikola wzięła głęboki oddech i gdy wiatr ponownie zawiał z niewyobrażalną dla niej siłą zacisnęła dłonie na sznurkach od huśtawki. Pozwoliła, by jej włosy zatańczyły wraz z wiatrem i starała się utrzymać równowagę. Gdyby tego nie zrobiła najprawdopodobniej zleciałaby i uderzyła głową o ziemię.

Czasami chcemy myśleć, że rzeczywistość która nas otacza jest prawdą, jednak serce zawsze będzie ukazywać prawdę, zawsze będzie szeptać do ucha jak jest naprawdę. Czy dziewczyna podjęła dobrą decyzję chcąc się pozbyć panienki de Blois? Nie miała pojęcia, ale miała nadzieję, że jej serce tym razem się myli.
Powrót do góry Go down


George C.Callum
George C.Callum

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6776-matthew-avery#192661
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6780-sowa-pielegniarki-strzesz-sie#192690
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Paź 14 2013, 16:56;

Przyszedł wolnym krokiem bawiąc się jak zwykle skalpelem. Zobaczył Nikole bawiącą się na huśtawce. Podszedł i stanął obok dziewczyny - Ahoj - uśmiechnął się do dziewczyny. Dawno jej nie widział tak naprawdę nie widział jej od czasu, gdy pojechała do szpitala. Tęsknił jeśli można to tak ująć za jej wybuchami złości, a w następnej chwili spokojna i opanowana. Kochał to w niej i uwielbiał. Dalej obracając skalpel w ręku lekko przecinając sobie skórę - co tam u ciebie? Jak było w szpitalu?
Powrót do góry Go down


Nikola Nightmare
Nikola Nightmare

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 868
  Liczba postów : 898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5461-nikola-nightmare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5462-nikola-nightmare-puszek
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyPon Paź 14 2013, 21:51;

Prawdę mówiąc nie spodziewała się, że spotka kogokolwiek w tym miejscu, jednak poczuła delikatną iskierkę radości, kiedy usłyszała czyjś głos. Podniosła swoje szmaragdowe oczy, w których pojawiły się iskierki szczęścia które wesoło podskakiwały. Jej twarz rozjaśniała i pojawił się na nich delikatny uśmiech.
Nie jestem sama, w szkole jest tyle ludzi, że nigdy nie będę sama, nie powinnam przejmować się tym uczuciem…
Pomyślała i odwróciła zakłopotana wzrok. Zawsze przy tym mężczyźnie czuła się osaczona. To natarczywe spojrzenie, które lustrowało ją od góry do dołu, które sprawiało, że po jej plecach przebiega fala dreszczy, przyjemnych dreszczy.
- Dzi… dzień dobry – odpowiedziała grzecznie, jednak niepewnie. Nikola to nie Victorique, Nikola nie była bezczelna, odpowiadała tak jak powinna.
Wiedziała, że większa ilość pracowników w Hogwarcie będzie wiedziała o jej wypadzie do świętego Munga, zwłaszcza szkolna pielęgniarka, a raczej pielęgniarz. Jednak podejrzewała, że większość z nich nie będzie znała powodu dlaczego tam pojechała.
Nikola niepewnie podniosła wzrok i spojrzała na Matt’a niepewnie.
- Dobrze, podejrzewam, że nie będę musiała ponawiać mojej wizyty w tym roku, ani następnym – w jej głosie można było wyczuć wahanie się. Sama to zauważyła i zdziwiła się, dlaczego zawahała się mówiąc to?
Powrót do góry Go down


George C.Callum
George C.Callum

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 53
  Liczba postów : 65
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6776-matthew-avery#192661
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6780-sowa-pielegniarki-strzesz-sie#192690
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyWto Paź 15 2013, 16:21;

- też mam taką nadzieje. A wogóle z jakiego powodu byłas w szpitalu? B o nie przypominam sobie byś kiedyś mi o tym opowiadała. - popatrzył na dziewczyne. Uśmiechnął się lekko i w następnej chwili skrzywił się z bólu. Za mocno wbił sobie skalpel i zaczęła mocno lać się krew z dziury w ciele. Zaczął przeszukiwać swój płaszcz w poszukiwaniu różdżki, lecz jej tam nie znalazł. Zaklnął cicho i zaczął szukać czegoś co by mu zatamowało krew - chwileczka- powiedział sszybko, żeby nie było jakoś widać, że go to piecze i boli. Wstał i zaczął iść w tą i w tamtą szukając czegoś co by mógł przyłożyć. NIczego nie znalazł więc rozerwał kawałek płaszcza i przyłożył sobie. Nie wiedział co może teraz zrobić. NIe miał pomysłu więc zaczął się ogólnie kręcić wokół huśtawki myślac.
Powrót do góry Go down


Nikola Nightmare
Nikola Nightmare

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 868
  Liczba postów : 898
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5461-nikola-nightmare
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5462-nikola-nightmare-puszek
Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 EmptyWto Paź 15 2013, 16:36;

Chciała uniknąć rozmowy na temat jej pobytu w szpitalu, dlatego starała się wymyślić jak najszybciej jakąkolwiek, dobrą wymówkę lub zwinnie zmienić temat, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Zaśmiała się zakłopotana i odwróciła wzrok próbując jak najszybciej przeanalizować sytuację, gdy nagle…
Nikola zwróciła się w stronę Matt’a i wlepiła swoje niepewne spojrzenie na jego ranie. Troszkę sparaliżował ją ten widok, kiedy mężczyzna najwyraźniej nic sobie z tego nie robił. Chodził w kółko, rozerwał sobie płaszcz, chodził w kółko i nie miał zamiaru sobie pomóc. Może i był pielęgniarzem, ale jakoś nie miał zamiaru zrobić tego co powinien. Był dobry w pomaganiu innym, ale o siebie zadbać to nie łaska?
- Siadaj do jasnej cholery i nie wierć się tak! – warknęła w jego kierunku bardzo rozdrażniona. Powiedziała to takim władczym tonem, że aż sama nie mogła uwierzyć w to, że to był jej głos. Prychnęła pod nosem i pociągnęła go za nadgarstek sadzając na huśtawce.
Puchonka obejrzała ranę i wpatrywała się w przeciekającą krew trochę nieobecna, jednak po dłuższej chwili wyciągnęła… nie, to nie była różdżka, ona nie nosiła przy sobie różdżki, wyciągnęła woreczek, w którym znajdował się bandaż i woda utleniona. Zmierzyła spojrzeniem Matta i przegryzła wargę zakłopotana. Ona robiła sobie tak często krzywdę, że zaczęła nosić przy sobie coś co pomoże jej z ranami… ale nie pomyślała oczywiście, żeby nosić przy sobie różdżkę! No bo po co! Ona musi sobie komplikować życie, a co!
- Wybacz, ale mam tylko to… – wyszeptała, a na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Pozbyła się skrawka płaszcza, którego było jej szkoda i zdezynfekowała ranę, po czym zaczęła ją owijać. Nie wychodziło jej to najgorzej. Ćwiczyła sama na sobie przez wiele lat więc miała małą wprawę.
- Powinieneś bardziej na siebie uważać – fuknęła w jego stronę pretensjonalnie i kiedy skończyła spojrzała mu głęboko w oczy, co było błędem…
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Huśtawka ogrodowa - Page 4 QzgSDG8








Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty


PisanieHuśtawka ogrodowa - Page 4 Empty Re: Huśtawka ogrodowa  Huśtawka ogrodowa - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Huśtawka ogrodowa

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 14Strona 4 z 14 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9 ... 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Huśtawka ogrodowa - Page 4 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
łąka
-