Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Korytarz na III piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 14 z 17 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty11.06.10 17:33;

First topic message reminder :




Spore okna, jednak w dość dużej odległości, nadają korytarzowi nieco tajemniczości. Jedynie nieliczni wiedzą, że za jednym z wielu posągów znajduje się tajne przejście, prowadzące wprost do Miodowego Królestwa. Skorzystanie z niego jest możliwe jedynie przy znajomości odpowiedniego zaklęcia...
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty20.10.19 17:29;

Zastanowiła się chwilę nad słowami Moe. Czy Gryfonka znała Fire dużo lepiej od niej? Na pewno rozmawiała z nią więcej razy, a już na pewno lepiej się dogadywały. Czyżby to była prawda, że jednooka była dla niej niemiła tylko publicznie? Ale jaki byłby w tym cel? Popisanie się? Zaznaczenie swojej pozycji? Zastraszenie innych? Wydawało jej się, że jeżeli tylko uda jej się zruzumieć motywacje do niemiłego zachowania, to łatwiej jej będzie je znosić. A może w ogóle nie powinno się czegoś takiego usprawiedliwiać?
Zdała sobie sprawę, że musiała naprawdę mocno zamotać się w odpowiedzi, skoro Moe poniekąd wycofała się ze swojego pytania, a nawet pocieszyła ją ręką na ramieniu. Odwzajemniła jej uśmiech, czując przyjemne ciepło jej dłoni, po czym teatralnie zaciągnęła się powietrzem, gdy spojrzała na wykonane przez Gryfonkę bicie. Z przyjemnością zmrużyła oczy, przesuwając w odpowiedzi jeden ze swoich pionków na pole startowe Moe, od razu przewracając go na drugą stronę.
- Dama - skomentowała krótko, z satysfakcją, wiedząc, że taki pionek da jej przewagę, aby upewnić się w swojej wygranej. Z jednej strony naprawdę kusiło ją, aby wypić ten eliksir, z drugiej jednak miała świadomość, że lepiej, aby tego nie robiła. Pierwszego dnia miała ochotę rozebrać się przed wszystkimi po piwie, a na lekcji wróżbiarstwa obłapiała wszystkich po kolei po herbacie, więc strach pomyśleć co by się działo po mocnym eliksirze. A wygrana zawsze ją cieszyła, choćby to była amatorska rozgrywka w warcaby.
Wysłuchała jej historii w skupieniu, starając się zrozumieć każde słowo i sformułowanie, chociaż tym razem przyszło jej to z trudem. Po chwili łączenia faktów, wyciągnęła wniosek, że musiało chodzić o to, że napiła się kawy z Afrodisią, więc zmarszczyła brwi oburzona. Ale dwa tygodnie? To już chyba wykracza poza możliwości eliksiru. Może to był jakiś specjalny eliksir eksperymentalny z Sahary? Mugolskie tabletki gwałtu były okropne i sama myśl, że ktoś je podaje komukolwiek z pełną świadomością odurzenia drugiej osoby, napawała Pandorę negatywnymi uczuciami, ale Afrodisia… była dziesięć razy gorsza. Nieświadoma ofiara naprawdę ma wrażenie, że to ona chciała zbliżenia i dopiero gdy działanie eliksiru mija, to zaczyna zdawać sobie sprawę, że robiła coś wbrew sobie. Nie mówiąc już o liczbie gwałtów popełnionych przez osoby odurzone tym eliksirem.
- To nie powód do wstydu - odpowiedziała stanowczo z równie silnym akcentem - I ja myślę, że nawet jak Ty byś tego nie robiła przez kawę, to Ty nadal nie masz powodu do wstydu - dodała, czując, że powinna zawalczyć również o stanowisko wyzwolenia seksualnego kobiet. Może ona sama nie była dziewczyną, która wplątywała się w przelotne romanse, ale czy właśnie to nie czyni ją idealną osobą do obrony tego stanowiska?
Zastanawiała się nad kolejnym ruchem, gdy w końcu padło pytanie od Moe, więc spojrzała na nią z uśmiechem. Nie znały się wystarczająco dobrze, żeby mogła zasypać ją komplementami z głębszej analizy jej charakteru, jednak tego typu pytania i tak zawsze sprawiały jej przyjemność. Czy to nie oznacza, że Gryfonce chociaż minimalnie zależy na zdaniu Pandory?
- Ja myślę, że Ty na pewno jesteś odważna, ale to dość prosta odpowiedź, skoro jesteś lwem - zaczęła ostrożnie, powoli, jednocześnie szukając w głowie jakichś ciekawszych informacji. - Trudno Cię nie lubić, jesteś… elastyczna. Ty umiesz rozmawiać razem ze mną, z Fire, z Gabrielem i z tym chłopakiem z lekcji uzdrawiania… Hm, Dżemi Dubaj? Chyba tak - zrobiła chwilę przerwy na zastanowienie, jednocześnie zbijając jeden z pionków Moe. - A przecież my jesteśmy tacy inni od siebie - dodała ciszej, po czym znów zamyśliła się na chwilę. - Jesteś dojrzała i dobra, chociaż lubisz robić żarty - dokończyła, poprawiając sobie okulary. Moe w jej głowie była roześmianym chochlikiem, jednak nie mogła nie zauważyć, że jej decyzje i reakcje są dojrzałe jak na jej wiek. Jest odpowiedzialna, sumienna i nie boi wstawić się za słabszymi.
- Co Ty byś chciała robić w przyszłości? - zapytała, nie będąc pewną czy jest to odpowiednio osobiste pytanie jak na wagę tej gry. - Ale tak... jakby Ty mogła robić naprawdę cokolwiek, zakładając że Ty będziesz w tym wtedy dobra. - dodała, aby wyjaśnić, że chodzi jej o jakieś skrywane marzenie, a nie standardową odpowiedź. Kojarzyła z resztą, że Moe jest naprawdę dobra w rysowaniu map, co jej samej ułatwiło znacznie adaptację w Hogwarcie.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1787
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty27.10.19 11:19;

Został jej jeden posępny pionek na polu bitwy i postanowiła doprowadzić do tego, aby bijąc nim któregoś z wielu pozostałych pionów Pandory podłożyć się pod bicie i tym samym bez przedłużania zakończyć rozgrywkę. Uciekanie, zwłaszcza przy damce, miało mało sensu.
- Może masz rację, ale to było trochę nie w moim stylu. Być może gdybym była wtedy sobą, nie miałabym z tym żadnego problemu. - chyba właśnie to było największym problemem tamtych sytuacji - brak panowania nad własnymi zachowaniami. Davies zwykle nie miała żadnych wahań przy robieniu głupot, jednak kiedy wywoływały je zewnętrzne czynniki, coś przestawało jej się zgadzać.
- Z tego wynika, że jako lew akrobata powinnam trafić do cyrku. - zażartowała, choć nie miała zamiaru w ten sposób ucinać opisów Pandory, którym z dużą uwagą się przesłuchiwała. Elastyczna. Zgadzała się z tym, ale nie potrafiła znaleźć w sobie genezy tej cechy. Czy były nią chęć poznania cudzych pobudek i omijanie oceniania ludzi już po pierwszym wrażeniu? To drugie chyba niekoniecznie, bo pierwszym wrażeniem kierowała się wyjątkowo mocno, niekiedy będąc potem zaskoczoną przebiegiem wydarzeń. Ale już tak trochę miała, że obserwowanie innych wraz z ich reakcjami i historiami przynosiło jej sporo wrażeń. A jak miałaby czynnie śledzić ich poczynania będąc z ludźmi w złych stosunkach?
- Latam na miotle. - to było chyba najprostsze pytanie ze wszystkich dotychczasowych i nie musiała się nad nim zastanawiać ani przez chwilę. Aż jej się wstyd zrobiło, że tak krótko ucięła pytanie, o które Doux zaciekle walczyła poprzez wspólną grę planszową.
- Przywykłam do tego, że zaklęcia idą mi średnio. A rysowanie map to poboczna, trochę nawet osobista sprawa. Nie wyobrażam sobie dorosłej siebie poza sportem. - postanowiła nieco bardziej rozjaśnić ten temat, jednak nie potrafiła jakoś bardziej doszukiwać się powodów w czymś, czym żyła odkąd pamiętała. Oddychała sportem i rywalizacją. Zdążyła przesiąknąć miotlarstwem w każdej postaci. Ostatnim swoim pionkiem zbiła jeszcze jeden z tych należących do Czeszki. Ale na tym gra się kończyła, bo, zgodnie z planem, podłożyła się pod damkę.
- Jak Ci się podobał Zakazany Las? - zerknęła na przyjezdną z zaciekawieniem, starając się nie zdradzać za bardzo swoich zapędów do zwiedzania miejsc, w których pojawiać w ogóle się nie powinna. Choć i tak pewnie dawno wszystko się wydało. Z charakterem Moe trudno było podejrzewać Gryfonkę o przestrzeganie szkolnych zasad wbrew wrodzonej ciekawości. Czy pytanie było jednocześnie propozycją? Na ten moment z pewnością jeszcze nie.

______________________

But I ain't worried 'bout it
Korytarz na III piętrze - Page 14 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Pandora J. Doux
Pandora J. Doux

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 161
C. szczególne : Piegi, wyraźne kości policzkowe, błędy językowe i silny akcent
Galeony : 269
  Liczba postów : 260
https://www.czarodzieje.org/t17523-pandora-jarmila-doux#491657
https://www.czarodzieje.org/t17528-puszka-pandory#491717
https://www.czarodzieje.org/t17524-pandora-j-doux#491653
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty02.11.19 12:49;

Wyobraziła sobie Moe w przebraniu lwa, z groteskowo ogromną grzywą i nienaturalnie grubym ogonem, która walczy o złapanie równowagi, balansując na stalowej lince zawieszonej tuż pod sklepieniem namiotu cyrkowego. Pasowało to do jej przekonań, że w cyrku nie powinno męczyć prawdziwych zwierząt, więc zaśmiała się z tej wizji podsuniętej przez Gryfonkę.
Dopiero słysząc odpowiedź o lataniu, przypomniała sobie, że dziewczyna faktycznie dobrze radziła sobie na miotle, a przynajmniej zwróciła na to uwagę przy jej imponującym uniknięciu zderzenia z ziemią, po zaklęciu expulso rzuconym przez Elio. Kiwnęła głową ze zrozumieniem, dopiero teraz uświadamiając sobie, że Moe przyszła przecież na trening nie swojego domu. To musiało świadczyć o jej zaangażowaniu.
- Może my się kiedyś pościgamy? - zaproponowała z ożywieniem w oczach. Nie miała wątpliwości, że Moe jest lepszą miotlarką od niej, jednak nie mogła sobie tego odmówić. Quidditch jej nie interesował. Co innego prosta rywalizacja, oparta na prędkości, refleksie i opanowaniu emocji. Chciała poczuć pęd wiatru na twarzy, nie musząc rozglądać się za zniczem, ani martwić tłuczkami czy punktami.
Chwyciła w palce damkę, aby zbić ostatniego pionka Moe, jednak zatrzymała się i spojrzała w oczy Gryfonce.
- On jest piękny - szepnęła stanowczo w odpowiedzi, jakby bała się, że podniesiony głos zburzyłby tajemnicę unoszącą się wokół tego tematu. - Ja nie wiem czy Ty widziałaś, ale ja wstawiałam rysunek na wizbooka - urwała na chwilę, zakłopotana tym, że tak swobodnie jej się to wymsknęło. Nie lubiła rozmawiać o swoich rysunkach, jednak w tym wypadku wydało jej się to uzasadnione. - Ja nie mogę czekać aż tam wrócę. Ja bym chciała sama znaleźć i brać... ja słyszałam, że on tam jest, jak Wy to mówicie... A, Rdest ptasi! - dokończyła, w końcu zbijając ostatniego pionka przeciwniczki. Uśmiechnęła się do niej zadowolona, po czym pochyliła się nieco, przegryzając wargę w niepewności i spytała ściszonym głosem: - Ty chcesz tam ze mną pójść?
Było to jednocześnie ostatnie przysługujące jej pytanie, jak i propozycja, która zawisła między nimi, gdy sama Pandora wpatrywała się w oczy Gryfonki z napięciem.
Powrót do góry Go down


Morgan A. Davies
Morgan A. Davies

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Dodatkowo : Animagia (wiewiórka pospolita)
Galeony : 1787
  Liczba postów : 3465
https://www.czarodzieje.org/t17419-morgan-a-davies#488348
https://www.czarodzieje.org/t17421-listy-do-moe#488357
https://www.czarodzieje.org/t17420-morgan-a-davies#488355
https://www.czarodzieje.org/t18298-morgan-a-davies-dziennik#5208
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty04.11.19 10:49;

Propozycje dotyczące miotlarstwa, w przypadku Davies, należały raczej do rodzaju tych nie do odrzucenia. Zwłaszcza, gdy Gryfonka usłyszała podekscytowany ton Czeszki, najwyraźniej również zainteresowanej całym tematem. Wyścig nie brzmiał źle, dawno nie brała w niczym podobnym udziału. Owszem, były mecze, były treningi, nawet jakiś bludger się zdarzył i pałkarski zakład z Mattem, jeszcze na pustyni. Ale wyścig w swoim wykonaniu to pamiętała z niedalekiej przeszłości wyłącznie jeden. I to taki, o którym wolałaby jak najszybciej zapomnieć.
- Dopóki nie mówimy o dumbaderach, to żaden wyścig mi nie umknie. Wyślę Ci sowę. - zapowiedziała, dając tym samym do zrozumienia, że teraz już nieodzownie czekała je tego typu konkurencja. Skoro Moe znalazła kogoś chętnego do morderczych pojedynków, nie miała zamiaru odpuszczać.
- Twój wizbook to w ogóle jest mistrzostwo świata. - napomknęła jeszcze zanim udzieliła tej właściwej odpowiedzi na pytanie. I rzeczywiście - o ile, pomimo ustawienia śledzenia znajomych, rzadko zaglądała do magicznej książki, tak profil i posty Doux miały swój niepodrabialny, leśno-wróżkowy klimat, w którym dało się czuć wiatr, zapach kwiatów i wszechobecną magię. Akurat tam z chęcią wracała. Choć jej naturo-zielarska wiedza była raczej zerowa.
- O ile nie jest to coś chronionego, będziesz mogła go zbierać na pęczki. Pewnie Elijah by się ucieszył z takiego rdestu ptasiego. W końcu to łabędź. - skinęła wcześniej ochoczo głową, chcąc zasygnalizować, że wspólna wyprawa jak najbardziej wchodziła w grę, choć, w tym wypadku, niczego konkretnego nie chciała przyjezdnej obiecywać. W końcu mowa była o Zakazanym Lesie, toteż temat był zdecydowanie poważniejszy od wyścigów na miotłach. Po łabędziowym żarcie, jej wewnętrza Moe skuliła się w sobie z żenady, jednak Davies nie chciała dać tego po sobie poznać, zachowując uśmiech na twarzy.
- Przegrałam. Odezwę się. Pamiętaj o eliksirze. - wspomniała na koniec o czymś, co było przecież punktem trwającej rozgrywki, a straciło w trakcie rozmowy dosyć mocno na znaczeniu, przynajmniej dla niej. Z tego wszystkiego prawie zapomniała o warcabach, nie mówiąc już o zakładzie. Albo pierniku trzymanym w plecaku. Na szczęście ten ostatni był bezpieczny i pewnie nadal jadalny. Choć już pewnie dane mu było zostać zjedzonym w nieco innym gronie.

[z/t x2]

______________________

But I ain't worried 'bout it
Korytarz na III piętrze - Page 14 UEEDvST
dancing on the clouds below
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty14.01.20 21:26;

Był dopiero wtorek, a on już miał absolutnie dosyć tego tygodnia; nie dość, że powrót do szkoły po przerwie świątecznej poprzedzonej przerwą na branie podwójnych zmian w pracy, żeby zasilić konto poprzedzonej przerwą na opierdalanie i wydawanie galeonów na piwo okazał się cięższy, niż mu się zdawało bo profesorowie jakby wymagali więcej (a może to dlatego, że zaczął w końcu rzetelnie uczęszczać na coraz więcej zajęć, nawet takich parszywych i bezsensownych?), to w dodatku od dwóch nocy zupełnie nie mógł spać przez wyjątkowo hałaśliwy koncert jęków fundowany przez śpiącego w łazience ghula, a jakby tego było mało, to w jego rodzinie też nie działo się najlepiej, bo wśród gówniaków w domu rozprzestrzeniła się groszopryszczka, a te starsze w zamku wchodziły w dziwny wiek dorastania i wpadały na coraz to głupsze pomysły. Wracał właśnie w szalonym pędzie z lekcji transmutacji, po której stracił jakieś dziesięć minut na zafundowanie bratu z pierwszej klasy wykładu o tym że skandowanie wulgaryzmów nie jest dobry sposób na zaskarbienie sobie sympatii koleżanek (nie żeby sam wiedział, jak się to powinno robić, ale że był starszy to się trochę powymądrzał) i że za takie chamstwo można trafić do Azkabanu, i żeby przy okazji pamiętał o myciu rąk przed jedzeniem. W efekcie teraz miał zdecydowanie za mało czasu, by dostać się do lochów, gdzie czekały go eliksiry; zapierdalał zatem dziarsko, lawirując między nadchodzącymi z każdej strony uczniami, a po drodze wertował podręcznik do starożytnych run i jednocześnie podgryzał nędznego, suchego tosta, zwiniętego w pośpiechu z Wielkiej Sali podczas śniadania i ratującego go właśnie od tragicznej śmierci głodowej. Po zajęciach musiał jeszcze skoczyć do Sowiarni, żeby hurtowo wysłać pozbierane w ekspresowym tempie od całej hogwarckiej ekipy Callahanów listy z życzeniami i pokraczne laurki z okazji urodzin matki; co roku im mówił, żeby wystarczy jeden, na którym wszyscy się podpiszą, i co roku spotykał się z grupowym protestem, bo przecież każdy chciał z osobna, sam, i od serca. Szkoda, że jej i tak było wszystko jedno, i prędzej czy później robiła z tych wypocin opał do kominka, ale w porządku, odpuszczał, bo tego akurat nie musieli wiedzieć. Miał już tyle rzeczy, i tak wypchaną torbę, że przytrzymywał te listy byle jak łokciem, i gnał, gnał jak na złamanie karku, zaczytany w runach, nie patrząc przed siebie.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty14.01.20 22:08;

Powroty zawsze były ciężkie. Zdążyła w poniedziałek rozpakować od rana kufer, a już musiała lecieć na zajęcia, zapominając, jak wielkie odległości są do pokonania w Hogwarcie. Ciężko było się jej odnaleźć, wiele koleżanek wyjechało na studia do innych szkół, a ona czuła się dziwnie samotna. Była towarzyską dziewczyną, łatwo zyskującą na popularności i zdobyła już kilku znajomych, jednak bez Carson nie było tak samo. Szła w milczeniu w towarzystwie dwóch dziewcząt ze swojego roku, pogrążona we własnych myślach. Lazurowe ślepia przesuwały się po wysokich korytarzach, łaknąc widoku starych gobelinów czy obrazów. Ubrana w błękitny sweterek i jasne jeansy, co rusz zerkała też na godło domu tkwiące na piersi. Przymknęła oczy, wzdychając ciężko i automatycznie kiwając głową na jakieś pytanie towarzyszącej jej brunetki, odgarniając pasmo jasnych włosów za ucho. Były długie, proste, sięgające do pasa lub trochę nawet za. Nie wiedziała, czy wybór studiów tutaj był dobrym pomysłem, a jednocześnie nie mogła zagłuszyć tęsknoty za tym miejscem..
Poczuła szarpnięcie, gwałtowne uderzenie czegoś dużego, co wytrąciło ją z równowagi. Zduszony pisk uciekł spomiędzy malinowych warg, gdy upadła na ziemię, rozsypując zawartość skórzanego plecaka dookoła. Zdezorientowana uniosła powieki, rozglądając się najpierw, aby ostatecznie wyprostować głowę i napotkać przed sobą ów pocisk. Chłopak był wysoki, może starszy od niej i miał równie zdezorientowane spojrzenie, jak ona, chociaż u niego zdawać się mogło, że tliły się iskierki irytacji. Zmarszczyła brwi, próbując skojarzyć go z wcześniejszych lat, jednak na próżno. Niby znajomy, a jednak nieznajomy. Przesunęła się tak, że usiadła na kolanach, wyciągając dłoń po jedną z książek.
- Przepraszam, nie patrzyłam, gdzie idę. Nic Ci się nie stało? -zaczęła łagodnym, spokojnym głosem, posyłając mu pociągłe spojrzenie. Pytania koleżanek sprawiły, że odwróciła głowę w ich stronę, kręcąc nią przecząco i dziękując za pomoc. Mogła sama się tym zająć, więc one mogły spokojnie zaczekać w klasie. Nie przyjaźniły się, więc echo kroków szybko zdominowało szkolny korytarz. Wyprostowała głowę, raz jeszcze na niego patrząc, lustrując go wzrokiem. Położyła sobie podręcznik na kolana, sięgając po plecak i kładąc go przy nogach, aby łatwiej było jej pochować resztę. Wyglądał, jakby się śpieszył. Jakby był zły. Było w tym wszystkim jednak coś ciekawego. Alise zacisnęła dłoń na białym piórze, leżącym kawałek przed jego nogami. - Wyglądasz na niezadowolonego. To przez tosta?
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty15.01.20 11:18;

Energiczny slalom pomiędzy uczniami został niespodziewanie przerwany przez straszliwą kolizję z (początkowo) bliżej niezidentyfikowanym obiektem; nie wywołała ona co prawda dużego bólu bo wpadł na mniejszy gabaryt niż jego własny, ale za to spore zaskoczenie (bo jak to, ktoś nie zszedł mu z drogi?) i jeszcze większą złość. Zderzenie bowiem wytrąciło jego z równowagi, a wszystkie niesione przedmioty - z rąk. I tak podręcznik do starożytnych run upadł z hukiem na posadzkę, cudem nie tłukąc nikomu stopy, listy rodzeństwa rozsypały się dookoła jak konfetti, zaś ów nieszczęsny tost plasnął smętnie o podłogę i po kilku sekundach został brutalnie zdeptany przez niebieski trampek jakiegoś przebiegającego tamtędy gówniarza. Zmiął w ustach przekleństwo i rzucił się, żeby jak najszybciej pozbierać porozrzucane przedmioty, tak by a) nikt już ich nie podeptał b) jednak zdążyć na kolejne zajęcia. Nie zaprzątał sobie zupełnie głowy tym, że w owym wypadku uczestniczył ktoś jeszcze, i przeniósł wzrok na niezidentyfikowany obiekt dopiero, gdy ten się do niego odezwał. A raczej odezwała, bo szybko się okazało, że była to dziewczyna, i gdy w pierwszej chwili zobaczył długie blond włosy, to od razu pomyślał, że znając jego szczęście to pewnie ta lafirynda Levasseur, która od teraz do śmierci będzie mu wypominać, że nie potrafi chodzić; ku swojej uldze został jednak szybko, bo już po kilku sekundach, wyprowadzony z błędu, bo ta tutaj okazała się być znacznie mniej narwana zupełnie inną osobą, nieznaną mu, co najwyżej z widzenia, choć równie dobrze mogło mu się tylko wydawać. W końcu sporo takich panien kręciło się po zamku; równie dobrze mogła być kimś z wymiany, kogo widział pierwszy raz na oczy. Nie wiedział, ale nie wnikał, bo go to nie obchodziło.
To, że blondynka okazała się nie być Gab, nie stanowiło jednak żadnej okoliczności łagodzącej, bo wciąż był mocno zirytowany tym wypadkiem, a łagodne próby rozpoczęcia rozmowy z jej strony tylko pogłębiły to uczucie, zdenerwowanie zaś oiągnęło niemalże apogeum.
Pozbierawszy ekspresowo swoje manatki, spiorunował dziewczę wzrokiem i, nie przejmując się zupełnie tym, że również powinien przeprosić, bo ona była tu bardziej poszkodowana (w końcu wylądowała aż na posadzce!) ani tym że przecież wina ewidentnie była obupólna, bo żadne nie zachowało należytej uwagi, podniósł jeszcze nie należący do niego kawałek pergaminu, który upadł tuż przy podeszwie jego adidasa i zamaszyście wcisnął w rękę dziewczynie, po czym, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, burknął:
- Ty mi tu nie pierdol o tostach, tylko następnym razem patrz jak łazisz.
To powiedziawszy, wstał i ruszył dalej, po drodze zgarniając jeszcze swoje skromne drugie śniadanie, które nadawało się już tylko do wyrzucenia.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty15.01.20 20:27;

Zmarszczyła nos i brwi, obserwując wyraźnie zdenerwowanego gryfona. Dlaczego tak się wściekał, skoro on wpadł na nią z siłą pocisku? Oczywiście, mogła zrobić unik, więc wina była po obydwu stronach, ale wciąż uderzenie spowodowane było bardziej jego energią, a do tego to ona skończyła z hukiem na posadzce, nabawiając się siniaka. Gdy ich spojrzenia na ułamki sekund skrzyżowały się, oczy w kolorze płynnej czekolady nie wyrażały absolutnie żadnego poczucia winy czy chęci przeprosin, tak jak ona zrobiła — jedynie czystą złość. To sprawiło, że w myślach nazwała go nadętym bałwanem, gryząc się jednak w język, aby cały korytarz tego nie usłyszał. Prychnęła cicho na jego słowa, zgarniając blond kosmyk za ucho, zbierając resztę swoich rzeczy. Podniosła na niego spojrzenie, zadzierając głowę do tyłu i odprowadzała go wzrokiem, jego wulgarnych słów nie komentując — chyba była w szoku, że tak fajnie wyglądający chłopak odzywał się niczym chuligan czy dresiarz rodem ze Slytherinu. Alise jakkolwiek anielsko by nie wyglądała, miała jednak rogi i wysuwały się one w najmniej odpowiednich momentach. Niewiele myśląc, krukonka złapała za zgniecioną, twardą skórkę od tosta, leżącą samotnie i niezauważoną przez dawnego właściciela, po czym zamachnęła się i rzuciła w jego stronę, trafiając gdzieś pomiędzy skronią a uchem. Skrzyżowała ręce na piersiach, trzymając spakowany plecak na kolanach. Wyglądała jak młoda gniewna — delikatnie zarumienione policzki wcale nie wskazywały na kryjące się w niej pokłady nieśmiałości, a w jasnych tęczówkach tliły się zbulwersowane zachowaniem nieznajomego iskierki. Co za buc!
- Zapomniałeś czegoś! Następnym razem dostaniesz z trzewika, bałwanie jeden! - rzuciła w jego stronę, zaraz zasłaniając usta dłonią i rozglądając się szybko dookoła. Na szczęście, korytarz był niemal pusty! Zrobiło się jej troszkę wstyd i trochę głupio, że nazwała go głośno nowym, zmyślnym przezwiskiem, ale przynajmniej nie używała tak brzydkiego słownictwa. Chrząknęła, zaciskając dłoń w pięść i kładąc na szelce od plecaka, zabrała się do wstawania. - Miałam na myśli, że przeprosiłam, nawet jeśli była to też Twoja wina.
To dodała już ciszej, zakładając plecak i strzepując ze spodni i swetra kurz, który zebrała z podłogi. Niemiłosiernie bolały ją pośladki i tył ud, więc była pewna, że będzie wyglądała jak dalmatyńczyk w uderzonych miejscach. Na nadmiar złego, kompletnie nie wiedziała, gdzie jest klasa tej nieszczęsnej obrony przed czarną magią, a Pana zbulwersowanego nie zamierzała pytać. Powinna iść w prawo czy w lewo? Zacisnęła usta, przymykając oczy i próbując powstrzymać narastające irytowanie, modliła się, aby ten dzień się już skończył.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty16.01.20 9:54;

Ledwo dziewczyna i jej leżące na korytarzowej podłodze rzeczy zniknęły mu z oczu, gdy zaczął pospiesznie się oddalać, zapomniał już o niej i nie poddawał w rozważanie tego, czyja to była wina, kto powinien przeprosić, a kto zachował się jak buc, bo myślami wrócił do tego, ile rzeczy musi jeszcze zrobić i że na pewno nie dotrze do lochów na czas; lekcja rozpoczynała się już za moment, dlatego korytarz prawie opustoszał, bo większość uczniów siedziała już w klasach albo czekała pod tymi jeszcze zamkniętymi w skupiskach. Zdążył jednak zrobić raptem parę długich kroków, gdy poczuł nagle, że coś uderza go w łeb; cios był mało inwazyjny, bo dostał czymś lekkim, co nie zmienia faktu, że nie był przyjemny i że niezmiernie go zaskoczył. Odwrócił się, gdy tamta dziewczyna, już nie tak milutka jak wcześniej, zaczęła za nim wołać paskudne obelgi i groźby; prawdę mówiąc, słyszał już na swój temat dużo gorsze rzeczy niż bałwan i obrywał w bardziej bolesny sposób, dlatego nie poczuł się tym jakoś bardzo urażony, a nawet lekko docenił jej wolę walki. Paradoksalnie, po tym zuchwałym ataku trochę złagodniał, bo cios tostem i wyraz twarzy Krukonki, która najpierw wyglądała jakby była gotowa iść się z nim bić na gołe pięści za szatniami quidditcha, a chwilę później jakby sama siebie zawstydziła takim impulsywnym zachowaniem wydawały się mu trochę komiczne, aż nie miał ochoty na to, żeby ją teraz na przykład paskudnie zwymyślać albo oddać jej tym suchym chlebem dwa razy mocniej. A mógłby. Zresztą, nie nawet gdyby chciał, to nie miałby czasu na wdawanie się w sprzeczki.
Nie znaczyło to oczywiście, że miał zamiar być teraz miły i wziąć sobie do serca jej słowa o kajaniu się. Niedoczekanie!
- No i fajnie, przeprosiny przyjęte - skomentował tylko, udając że nie dotarła do niego wzmianka o obustronnej winie, po czym podniósł leżącą na posadzce resztkę tosta, służącą dziewczynie za pocisk i dodał nieco mniej szorstkim, choć wciąż nie przyjaznym, tonem - Dobry rzut. Rozważ karierę ścigającego.
Po tych słowach dwrócił się i kontynuował szybki spacer korytarzem, odpuszczając sobie dalsze przeglądanie podręcznika, żeby już żadna panna nie wpadła mu pod nogi, bo nie miał ochoty na kolejną taką konfrontację.
Powrót do góry Go down


Alise L. Argent
Alise L. Argent

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 1281
  Liczba postów : 985
https://www.czarodzieje.org/t16073-alise-lauren-argent#440125
https://www.czarodzieje.org/t16093-shea#440127
https://www.czarodzieje.org/t16089-alise-l-argent#440019
https://www.czarodzieje.org/t18311-alise-argent-dziennik#521059
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty16.01.20 14:16;

Miała wrażenie, że tost i wpadka językowa jakoś złagodziły bojowego dresiarza rodem z lochów, bo pomimo odwrócenia się w jej stronę — spojrzenie było jakieś mniej mordercze. Nadal jednak nie kipiał entuzjazmem, uległością i przyjacielską aurą, do czego była przyzwyczajona. Była to jakaś nowość w jej życiu, to jego paskudne, pyszne zachowanie. Argentówna przytuliła do siebie trzymane książki, wlepiając w niego wzrok pełen zbulwersowania, że nijak chciał się do winy przyznać. Może gdyby rzuciła w niego butem, to by zmądrzał i był milszy? Krukonka westchnęła, wywracając oczyma z prychnięciem, chociaż ulżyło jej, że olbrzym ją czymś nie rzucił. Zresztą, słownik brzydkich słówek i chamskich odzywek wydawał się mieć równie bogaty, co był silny.
- Jesteś okropny! - rzuciła w jego stronę oskarżycielsko, niemal automatycznie, gryząc się zaraz znów w język. Nie była osobą skorą do konfliktów, dlaczego więc ją tak prowokował, a ona jak głupia, pyskowała? Pomalowane jasnym lakierem paznokcie stuknęły w twardą obwolutę tomiska, jakby chciała dać upust swojej irytacji. Kolejne słowa wypowiedział już mnie złowieszczo, na co przekręciła głowę w bok, pozwalając prostym kosmykom jasnych włosów na spłynięcie do przodu. Miała to uznać za komplement? Zaskoczenie przemknęło przez jej twarz, a ona kiwnęła jedynie głową i wzruszyła ramionami, nie bardzo wiedzieć, co mu odpowiedzieć. Miała cela, ale z siłą było u niej dość krucho. Dwa rzuty i już zasoby były wyczerpane, jednak temu chłopakowi nie chciała się przyznać do słabości. Odprowadziła go wzrokiem, aż zniknął za rogiem i westchnęła, dłonią przeczesując włosy.
- Co za bałwan..
Powtórzyła cicho, zastanawiając się, w którą stronę iść, żeby trafić do klasy. Po krótkim namyśle ruszyła w stronę schodów, znikając gdzieś w korytarzach.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty22.01.20 9:28;

Pomimo upływających miesięcy, obecność przyjezdnych, a co za tym idzie nowych twarz dla Gabrielle wciąż stanowiło zaskoczenie. Otwarcie murów Hogwartu dla uczniów innych szkół wywoływało różne reakcję, jednak Puchonka mocno wierzyła w to, że dyrektor doskonale wie co robi, nawet jeśli do niedawna wszyscy mieli problemy z magią. Mijając kolejne nieznajome osoby na korytarzu zastanawiała się ile czasu zajmie jej oswojenie się z faktem, że wiele z nich mówi w innych językach, często niezrozumiałych dla niej. Nie czuła się z tym dobrze, bojąc się czy przypadkiem stojąc koło kogoś mówiącego po rosyjsku czy czesku, jednocześnie nie stała się obiektem ich rozmowy.
Z tego powodu, kiedy tylko odkryła czym jest biżuteria Snorty od razu postanowiła sprawdzić jej działanie. Nie byłaby sobą, gdyby zbagatelizowała to odkrycie! Należała do osób zbyt ciekawych świata, dlatego jeśli los sam podsuwał jej coś pod nos korzystała z możliwości. Już przed zajęciami założyła pod szatę cały komplet ozdób, z których widoczne były jedynie kolczyki w uszach. Co i raz starała się wyłapać rozmowy innych, jednak za każdym razem po kilku sekundach uświadamiała sobie, że mówią oni w łamanym angielskim. Okazało się, że potwierdzenie wysuniętej przez blondynkę tezy jakoby biżuteria pozwalała nie tylko rozumieć inne języki, ale również się nimi posługiwać jest trudniejsze niż początkowo zakładała.
Zajęcia dobiegły końca, a ona wciąż nie miała pewności, co wywoływało u Gabrielle swego rodzaju irytację. Ostatnie tygodnie owocowały w wiele emocjonalnych wydarzeń od których potrzebowała znaleźć chwili wytchnienia. Gubiła się we własnych myśli i uczuciach, choć z pozoru sytuacje w jakich się znajdowała miały jasno wytyczone granice.
Poprawiła biały kołnierzyk koszuli, wygładzając przy tym materiał bluzy, która w założeniu przypominać miała kurtkę. Od jakiś dwóch tygodni zaczęła ubierać się nieco odważniej, a to wszystko za sprawą rad Izaaka, który jeszcze przed świętami obiecał zająć się jej garderobą. Ilekroć patrzyła w lustro widziała w nim pewniejszą siebie, młodą kobietę, do której kilka miesięcy temu było jej niebywale daleko - bardziej przypominała wrak człowieka, zagubionego gdzieś na dnie oceanu.
Przeskoczyła dwa kolejne schodki sądząc, że w tej sekundzie znajdzie się przed nią wolna przestrzeń kiedy z impetem uderzyła w czyjeś plecy. Jęknęła na uczucie bólu, które rozeszło się po jej ciele, w ostatniej chwili chwytając nieznajomego za ubranie, tym samym chroniąc się przed upadkiem.
- Prze-ee-pra-aaa-szam - wyjąkała, patrząc na niego z delikatnym przerażeniem w oczach, kiedy ten zmierzył ją wzrokiem. Czym prędzej puściła materiał ubrania, przygryzając dolną wargę w zdenerwowaniu.

@Dickens V. Vardana
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty28.01.20 13:13;

Nigdzie się nie spieszył, a jednak zbiegał w tamtym momencie ze schodów, które dzieliły go... No właśnie. Do jakiego miejsca dzisiaj zmierzał Dick? Czy miał konkretny cel lub pomysł na to, co mógł zrobić dzisiejszego dnia? Korytarz był opustoszały, a on biegł dalej przed siebie, chcąc zdążyć. Na co? Na kogo? Jego odzienie pozostawiało wiele do życzenia, gdyż zwyczajnie nie za wiele na sobie tego dnia miał. Warunki atmosferyczne tego miejsca naprawdę nie leżały w jego naturze, dlatego nic dziwnego, że gdy reszta chodziła zakamuflowana pod grubymi swetrami, on przywdziewał jak najmniejszą warstwę ubrań. Do tego poplamionych farbami, których ostatnimi czasy coraz częściej używał... Jakby Hogwart miał magiczne właściwości, które sprawiały, że naprawdę chciał to robić. Jednak co z innymi kwestiami? Ewidentnie coś było na rzeczy, a on chyba pierwszy raz od bardzo dawna nie wiedział, w co dokładnie powinien włożyć ręce. Najwidoczniej upragniona wolność nie jest tym, czego na dłuższą metę potrzebował. Wariował od tych wszystkich niewykorzystanych możliwości, które coraz to częściej nawiedzały go w tych wszystkich bezsennych nocach.
Czy było to widać na jego twarzy? Bladej i ściągniętej, już bez tego charakterystycznego, zadziornego uśmieszku w kąciakach warg. Vardana nie był dzisiaj sobą, zapewne, gdyby był, nigdy nie wpadłby z impetem na jakąś osobę, która ledwo co utrzymała się na najwyższym stopniu, odruchowo chwycił przegub jej dłoni, pociągając w swoim kierunku, o krok bliżej. Jedyne co w tym momencie widział to czubek jej jasnowłosej głowy, a oczach wyobraźni wyobrażał sobie, jak to niewielkie ciało osuwa się po schodach, raz za razem uderzając o twardy beton. Nieprzyjemny i w ostateczności krwawy pokaz. -Kurwa-
Może i puściła go w zastraszającym tempie (tak, winił za to swój wyraz twarzy, tak mylnie przez wszystkich odbierany), jednak jakaś dziwna część jej ubioru przyczepiła się do jego czarnej koszulki. -Czekaj, czekaj, bo rozerwiesz mi ... Ubranie.-Mruknął nad jej głową, zapominając o tym, że przeszedł ze swojego ojczystego języka, a angielski. Zwinnymi palcami zaczął szukać rozwiązania, które nie pozbawi go dzisiejszej koszulki. Raczej nie w ten sposób chciałby ją stracić. Przysunął się bliżej, nachylając się tak aby zobaczyć te wszystkie malutkie szczególiki, które nie chciały o wypuścić.-Ha! Jeszcze uwierzę, że wpadłaś na mnie specjalnie.-Typowy Dick, nieprawdaż? Uniósł jeden kącik ust, a jego wyraz się zmienił. Z jej perspektywy, nie musiał być to najprzyjemniejszy widok, wyglądał raczej, jakby chciał ją w tym momencie pożreć, jak niewinną owieczkę na rzezi niewiniątek.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty28.01.20 14:16;

Poczuła, jak palce nieznajomego chłopaka zaciskają się na jej nadgarstku, tym samym chroniąc blondynkę przed upadkiem. Wstrzymała oddech, kiedy zimna dłoń dotknęła jej rozgrzanej od wysiłku - wywołanego wspinaczką po schodach - skóry, wywołując dziwny dreszcz; przeszedł on z ręki na ramię, a następnie wzdłuż kręgosłupa. W pierwszym momencie nie wiedziała, jak powinna zareagować. Wpadanie na ludzi, zwłaszcza obcych nigdy nie wygląda w ich oczach zbyt dobrze.
Dodatkowo zmieszanie, mające swoje odzwierciedlenie na policzkach dziewczyny w postaci różowych plam wywołała mina chłopak oraz dostrzegalne w jego oczach dziwnego rodzaju zastanowienie. Źrenice mimowolnie poszerzyły się, zabierając barwne tęczówki w mrok, kiedy Gabrielle odważyła się na niego spojrzeć.
Pierwsze słowa opuściły usta bruneta, nie pozostawiając najmniejszych złudzeń na to, że wcale nie jest zły za jej mały wybryk. Czy mogła bronić się tym, że nie wiedziała o przeszkodzie w postaci jego osoby na swojej drodze? Wszakże ani schody ani też kamienna posadzka korytarza nie stanowiły prywatnej przestrzeni blondynki, a ona powinna być bardziej ostrożna i uważna.
Dopiero po chwili dotarło do niej, że język, którym do niej przemawia, nie jest angielski, a mimo to potrafiła go zrozumieć.
- Ale ekstra! - rzuciła w odpowiedzi, uśmiechając się szeroko. Wyraz twarzy czarownicy zmienił się w ułamku sekundy, zawstydzenie i delikatna złość, którą wywołało uderzenie minęły, ustępując miejsca radości. W zielonych tęczówkach zamigotało światło, gdy podniosła po raz kolejny głowę, patrząc wprost w oczy nieznajomego. Wciąż pozostawali blisko siebie poprzez łączące ich ubrania. Nie sądziła, że pełna ozdób bluza może przysporzyć jej tak wiele kłopotów.
- Czekaj, może pomogę - zaproponowała po raz kolejny używając nieznanego sobie języka. Nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, który uparcie wślizgnął się na jej różowe usta, a z każdym wypowiedzianym przezeń słowem wydawał się być coraz większy. Wolną dłonią spróbowała nieco odchylić upartą ozdobę, w taki sposób, aby chłopak mógł wyciągnąć wetknięty w jej fragment materiał koszulki. Trwało to nieco dłużej niż przypuszcza, w dodatku radzenie sobie z tylko jedną dłonią nie było proste, ale wystarczyło użyć nieco siły, dzięki czemu udało im się rozdzielić. Gab odetchnęła z wyraźną ulgą. - Oczywiście, że tak! Wpadanie na nieznajomych to moje drugie ulubione zajęcie - odparła z sarkazmem, nie uginając się pod spojrzeniem chłopaka, któremu wydawała się jawić niczym ofiara?
Co za dziwna osoba pomyślała marszcząc czoło.
- Co? Chcesz mnie zjeść? - - zapytała, mimochodem tęczówki jej oczu nabrały ciemniejszego odcienia, w porównaniu z postawą, którą dziewczyna prezentowała jeszcze chwilę temu - teraz wydawała się emanować nie tylko pewnością siebie, ale i zadziornością, którą słychać było również w jej tonie głosu.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty31.01.20 13:28;

Gdyby ktoś jej pokroju wpadałby na niego codziennie, nie miałby nic przeciwko. Mógłby nawet podejrzewać, że było to działanie celowe i nawet mu schlebiające. W końcu było w tej szkole tyle innych ciekawych osobistości, nieprawdaż? A ona wybrałaby akurat jego. Tak, wodza fantazji mogła ponieść Dickensa bardzo daleko, cóż, nigdy nie mówił, że jego wyobraźnia czasem nie przeplata się z rzeczywistością.
Uśmiechnął się szerzej, jakby jej postać naprawdę go zainteresowała. Jej reakcje były tak szczere, że aż niewinne. Rzadko kiedy spotyka się takie osoby. Teraz to raczej wszyscy emanują pewnością siebie, wręcz niedostępnością. Tak mocno chcieli odstawać, tak mocno być niezależnymi, tymi, których świat zewnętrzny nie dotyka... Aż stają się nieciekawi.
Miał się na nią rzucić tylko dlatego, że na siebie wpadli? Uderzyła w niego z taką siłą, że omal sama nie poturlała się w dół po schodach. Krzywda zapewne byłaby o wiele gorsza, niż to, co spotkało ich w tym momencie. Splątanie przez jakąś głupią spinkę, broszkę... Jak to nazywali Anglicy? Nie wiedział. I mało go to obchodziło. Był bardziej rozbawiony, bo raczej takie sytuacje go nie spotykały.
Podniósł na nią ponownie spojrzenie, kiedy z jej ust popłynęły słowa w jego ojczystym języku. Niespodziewane. Tak samo, jak zmienność jej nastroju... Cudownie! Uśmiech niemal dosięgnął jego oczu, tak chłodnych i nieprzystępnych. Spotkał kogoś bardzo interesującego, a wcale się tego nie spodziewał. Takie dni lubił, takie niespodzianki były pożądanymi. Szczególnie w tym szarym klimacie.-Dosyć płynnie się wypowiadasz... Faktycznie znasz ten język, czy to jakaś magiczna sztuczka?-Poznałby rodaka, poznałby nawet kogoś, kto uczył się języka, czy od kilku, czy kilkunastu lat. Były to niewielkie różnice, jednak jego matka była bardzo zaangażowana w naukę swojego syna, w końcu sama mówiła z akcentem. -Zdecydowanie poradzisz sobie lepiej.-Uniósł dłonie do góry, oddając jej władzę nad tym ustrojstwem. Chociaż gdyby to on się tym zajął, zapewne o wiele dłużej pozostaliby w tej pozycji. Chyba nie narzekała, prawda?
Spokojnie obserwował jej poczynania, a kiedy przyszło mu odegrać swoją rolę w tym uwolnieniu, przyłączył się do zabawy. Kiedy się udało, nawet nie wygładził odzienia, na którym mogły zostać ślady zahaczenie o ozdobę. Oparł się o ścianę i spokojnie się jej przyglądał. Oj, czyżby powiedział coś złego? Dosyć szybko wyciągnęła pazurki, a raczej cięty język. Zabawne. -Mogłaś mnie obserwować od dłuższego czasu. Nie trudno odgadnąć rutynę dnia codziennego drugiej osoby.-Puścił w jej kierunku oczko. Chociaż czy w przypadku Dicka można było o rutynę? Nie chodził w te same miejsca, zawsze się gdzieś pałętał. Nie jadał śniadań w Wielkiej Sali... Jednak czym byłby dzień bez niezobowiązującej rozmowy? Oh, nie miała się uginać i zdecydowanie nie uważał jej za owieczkę.
Jego uśmiech się poszerzył, widząc zachodzącą w niej zmianę. Niesamowity odcień oczu... Pomyślał, widząc tę zmianę. Przysunął się bliżej, unosząc dwa palce do góry, niemal dotykając jej podbródka i przyglądając się z uporczywością. Miał wielką ochotę to uwiecznić, palce zaczęły przepływać iskrami podniecenia... Tak. Byłaby zadziwiającym obrazem, zmieniającym się przy każdym ruchu, przy każdym padaniu promieni słonecznych. Czy wiedziała, że jej pochodzenie aż z niej uciekało?-Oh, zrobiłbym o wiele więcej.-Zaśmiał się, wracając palcami do własnej brody.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty31.01.20 16:50;

Przypadek. Gabrielle sądziła, że to właśnie ten dziwny twór, pojęcie stworzone przez człowieka, aby wyjaśniać rzeczy, których nie mogli do końca zrozumieć w inny sposób, rządził światem. Tworzył, kreował rzeczywistość dając ludziom złudne poczucie panowania nad sytuacją, jednak w gruncie rzeczy była ona jedynie loterią. Równie dobrze panienka Levasseur mogła wybrać inną drogę prowadzącą w to miejsce, wówczas nie wpadłaby na chłopaka, tylko wyszła mu naprzeciw. To przypadek sprawi, że postanowiła przeskoczyć kolejne dwa stopnie uderzając prosto w plecy nieznajomego. Nie miała powodu by się spieszyć, nie miała również celu swojej wędrówki - ostatecznie okazało się nim On.
Zmarszczyła delikatnie nos w geście zastanowienia, kiedy mimochodem po chwilowej konsternacji malującej się na twarzy chłopaka, pojawił się szeroki uśmiech. Cały obraz stojącego przed nią nieznajomego niby nabrał cieplejszego wyrazu, jednak w jego spojrzeniu czaiło się coś… nieokiełznanego. W dodatku był od niej znacznie wyższy przez co zmuszona była zadrzeć nieco wyżej głowę, jednak nawet to nie budziło w niej obaw? respektu? Sama nie wiedziała, jakie uczucia może wywoływać w innych brunet. Jego brązowe tęczówki, w cieniu kamiennych murów miały wręcz czarny odcień, podobny kolor widziała tylko raz w życiu, patrząc w lustro, kiedy demon drzemiący w jej drobnym ciele zaczynał przejmować nad nią kontrolę. Czy nieznajomy był kimś na kształt demona? Powinna się bać? Wzruszyła ramionami do własnych myśli, jednocześnie nie wykonując najmniejszego kroku.
Lubiła wychodzić naprzeciw wszystkiemu, a sama wizja znalezienia się w niebezpiecznej sytuacji budziła w niej swego rodzaju ekscytację. Nic więc dziwnego, że odwzajemniła jego uśmiech, gest ten o lękając wrodzoną szczerością. Ciężko było w zachowaniu dziewczyny doszukiwać się ułudy i kłamstwa, którym wręcz gardziła. Gabrielle posiadła naturalny urok, który w połączeniu z dziedzictwem dziewczyny tworzył coś magicznego.
Nie potrafiła pohamować radości, gdy okazało się, że nie tylko rozumie, ale również potrafi mówić w ojczystym języku chłopaka. Mimochodem klasnęła w dłonie, nieświadomie przyciągając nieznajomego bliżej - zupełnie zapomniała o tym, że wciąż są połączeni. Głupia bluza przeklnęła w myślach swój dzisiejszy wybór stroju, który okazał się być bardzo nietrafionym. Policzki Puchonki oblał intensywniejszy kolor czerowieni, na szczęście udało jej się go ukryć za kosmykami włosów, które opadły delikatnie na jej twarz.
- Magiczna biżuteria - uściśliła, nawet nie siląc się na kłamstwo, które w jej przypadku wywoływało jedynie niekontrolowane reakcję ciała, najczęściej i tak kończąc się fiaskiem.
- Dostałam ją podczas tegorocznego balu - dodała, ruchem ręki odgarniając blond włosy za ucho, tak by mógł on dostrzec wpięty w nie kolczyk. Nie wspomniała o tym, ile czasu zajęło jej odkrycie tajemnicy owej biżuterii, której kolczyki były jedynie jednym z elementów oraz o tym, że w gruncie rzeczy stał się on jej królikiem doświadczalnym, zupełnie jakby los specjalnie postawił go na jej drodze. Były to - zdaniem Gab - informacje zbędne i zbyt wybiegające poza pytanie, które zadał.
Kiedy udało jej się wyswobodzić ich ubrania z przeklętego splątania, odpieła zdradziecką broszkę, po czym na otwartej dłoni wyciągnęła ją w stronę chłopaka.
- Chcesz? Na pamiątkę? - zapytała unosząc do góry prawą brew. Propozycja wydawała się być dziwna, lecz faceci chyba lubili zostawiać sobie coś po swoich "zdobyczach", a on jednak ją złapał w swoje sidła, choć w zupełnie innym kontekście.
Prychnęła słysząc słowa bruneta, choć subtelny uśmiech rozbijał się na różowych ustach blondynki.
- Kurcze, przejrzałeś mnie. Niech to szlag - stwierdziła, przybierając zwiedzony ton głosu. Za wszelką cenę starała się zachować powagę, zielone tęczówki utkwiła w jego twarzy, dla podkreślenia prawdziwości swoich słów, choć nie miały one zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością. Nigdy przedtem nawet nie miała okazji minąć go na korytarzu, a nawet jeśli to zapewne zlewał się on z całą resztą nowoprzybyłych, obcych Gabrielle twarzy.
Ona podobnie jak Dick chodziła własnymi drogami, w ostatnim czasie namiętnie unikając tych, którymi przemierzał najczęściej dobrze znany jej Ślizgon - Charlie. Po ich ostatnim spotkaniu nie czuła się na siłach, aby porozmawiać z kumplem… oni byli jeszcze kumplami?
Panienka Levasseur należała do osób, które potrafiły zmienić swoje zachowanie w ułamku sekundy. Nigdy się z tym nie kryła, była zbyt uległa wobec uczuć, zamiast skupić się na tym co mówił jej zdrowy rozsądek. Kiedy brunet zrobił krok w jej stronę ta uparcie stała w miejscu, zupełnie jakby zmniejszenie dystansu między ich ciałami, nie robiło na niej wrażenia, jednak zdradzieckie ciało szybko dało znać, że tak nie jest. W momencie, gdy palce chłopaka dotknęły podbródka blondynki, ta mimowolnie przygryzła dolną wargę. Nie rozumiała dlaczego przygląda się jej z tym dziwnym zafascynowaniem, który dojrzeć mogła w czerni jego tęczówek. Zupełnie jakby dopiero ona wyzwoliła w nich światełko rozdzierające mrok.
- Wiele więcej? Może tak rozwiń myśl, skoro już przekroczyłeś moją przestrzeń osobistą - zaproponowała, w geście protestu na jego bezczelne? zachowanie krzyżując ręce na piersi.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty04.04.20 19:28;

Wywoływanie w ludziach naprawdę ludzkich emocji było czymś, co robił bardzo chętnie. Czytość intencji jest bardzo rzadka, powiedziałby, że niemal archaiczna. Nigdy nie robił dobrego pierwszego wrażenia, za co obwiniał swoje spojrzenie, może to kolor oczu. A może to wieczna zmarszczka między brwiami, która nadaje jego twarzy zagniewanego wyrazu. Szczerze go to nie interesowało, raczej cieszył się ze wszystkiego, co postawione mu było pod nogi. Jak teraz. Czy nie mógłby wymarzyć sobie lepszego spędzenia czasu? Był zaczepiony o przepiękną dziewczynę, która jak mu się wydawało, mogło skrywać o wiele więcej, niż na pierwszy rzut oka. No co, w końcu pierwsze co zapewne wszystkim rzuca się w oczy to jej wręcz nienaturalne piękno. Jej twarz nie nosiła żadnych skaz, a przynajmniej tak to widzi większość. On znajduje się zbyt blisko, aby nie doszukać się chociaż jednej wady.
Spotkanie nie mogło być przypadkowe, chociaż na pewno nieukartowane przez żadne z nich. Był zainteresowany, bardzo. Jakby wiedział więcej, niżeli chciałby zdradzić. Czy może to jej własny wewnątrzny demon przyciągał do siebie jego własnego?
Kiedy usłyszał o biżuterii, jego wzrok zjechał niżej, szukając czegoś na jej szyi. Był facetem, kompletnie nie wiedział, czego mógł się spodziewać. A kiedy słyszał o dodatkach, to właśnie o naszyjnikach. Dlatego szukał, aż sama nie raczyła pokazać mu tego, o czym mówiła. Kolczyki... Wyglądały całkiem nijak, zmrużył lekko oczy, jakby to miało w czymś pomóc. -Balu? Kurdę, nikt mnie nie zaprasza na wielkie imprezy.-Mruknął, krzywiąc się jakby faktycznie, zabolało go to, że nie uczestniczył w tym wydarzeniu. Czemu nie uczestniczył? Czy to wtedy nie zrobili sobie prywatnej imprezy? -Następnym razem zdecydowanie się wybieram, może się tam spotkamy.-Puścił w jej kierunku perski oczko i uśmiechnął się pod nosem. Chociaż kiedy zgrabnie ich uwolniła z tego zaplątania, jego wyraz twarzy się zmienił. Czyżby było mu szkoda, że tak szybko się od siebie uwolnią?
Zerknął na broszkę, a nawet ujął ją w palce i przyjrzał się jej dokładnie. Zajebiście dobry dodatek do jego dzisiejszego stroju, rozejrzał się po swojej koszulce, szukając odpowiedniego miejsca. Kiedy znalazł, wylądowała przypięta do szlufki przy jego spodniach. Podniósł głowę i obdarzył ją swoim najszerszym uśmiechem. Był on na tyle perfidny, że nie warto w niego wierzyć.
-Znamy się zaledwie kilka minut, a ja już zapraszam Cię na bal, a Ty obdarowujesz mnie prezentami. Czymże sobie zasłużyłem.-Mruknął, opierając się o ścianę i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. Wzruszył lekko ramionami, spoglądając ponad jej głowę.-Nie winię Cię... Jestem przystojny, gram w drużynie, do tego obcokrajowiec. Wiadomo, chciałaś spróbować czegoś nowego.-Nie mógł się powstrzymać, tak samo jak nie mógł powstrzymać czubka języka, który powoli wydostawał się na światło dzienne. Może to przez to, że od dawna nie zaznał dobrej rozrywki, a może dlatego, że sama chętnie podłapała temat. Niezobowiązujące rozmowy niezmiernie go cieszyły.
Czyżby miłosne zawiłości? Chętnie by posłuchał, gdyby miał na to czas i ochotę. Chociaż czy nie zabawnie byłoby troszkę namieszać? Miłosny trójkąt to coś, gdzie zdecydowanie mógłby się znaleźć. Byłby tym który mąci i psuje, bo takie zadanie właśnie by obrał. Za punkt honoru postawiłby zwrócenie przeciwko sobie dwóch biednych duszyczek. Więc może lepiej, aby nie ingerował. Chociaż jej przeurocza buźka tak bardzo kusiła, aby zrobić kilka bardzo niegrzecznych rzeczy. Dla zabawy. Zapewnia, że sama bawiłaby się równie dobrze. Gorzej z tym trzecim.
Jego wargi wygięły się do góry, tworząc uśmiech, którego jeszcze jej nie zademonstrował. Podobało mu się to, że nie odwróciła od niego wzroku. Lubił spoglądać w ludzkie dusze, a właśnie tym były oczy. Zafascynowanie nie było niczym wyjątkowym, przynajmniej w jego przypadku. Wiele rzeczy go kręciło, zwracało jego uwagę. Gorzej już z zachowaniem ów zainteresowania. Jak będzie w jej przypadku?
-Naprawdę chcesz wiedzieć? Nie wyglądasz na dziewczynę, która ze spokojem wysłuchuje tego, co ktoś chciałby z nią uczynić.-Oh, w wielu przypadkach oberwałby teraz po twarzy. Bezpośredniość była słabą stroną kobiet, szczególnie tych zachowujących się pruderyjnie i uważających, że stoją od innych o wiele wyżej w hierarchii.-Może się mylę. Zaskocz mnie.-Dodał lekko.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty05.04.20 21:18;

Wyzwolenie u Gabrielle jakichkolwiek emocji, czy ludzkich odruchów nie było trudne, należała do tej grupy ludzi, w życiu których odgrywały one dużą rolę. Często dyktowały zachowanie blondynki w różnych sytuacjach, nawet jeśli tego nie chciała i próbowała się im przeciwstawić. Kierując się w życiu sercem, czego absolutnie nie można było uznać za wadę często traciła kontrolę nad własnym życiem, zbyt często ignorując zdrowy rozsądek. Tak było i w tym przypadku; widząc spojrzenie chłopaka czy też jego dziwny, mrożący na kilka sekund krew w żyłach uśmiech powinna odwrócić się na pięcie i odejść, a zamiast tego - poprzez swoje głupie zamiłowanie do niebezpieczeństwa - została.
Ich spotkanie było czymś niespodziewanym, czego w żaden sposób nie mogli przewidzieć, a jednak wydawało się, że znaleźli się we właściwym miejscu o odpowiednim czasie, bo czy jakakolwiek inna osoba wykazałaby taką niezdarnością jak Gabrielle? Tym sposobem zapadnie w pamięci chłopaka na dłuższy czas, zamiast zostać kolejną twarzą mijaną na szkolnym korytarzu. Poniekąd prawdą było, że Puchonkę przyciągał mrok skrywany u innych; przykładem tego był Charlie czy też Tyler, a teraz i Dickens. Może dlatego, że sama posiadała wewnętrznego demona? - swój zawsze pozna swego.
Kolczyki, które pokazała były jedynie częścią całość, dostrzegła jak wzrok chłopaka błądzi w okolicy jej szyji, dlatego odchyliła materiał koszuli pokazując naszyjnik oraz bransoletkę, która widoczna była kiedy wyciągnęła w jego kierunku dłoń. Biżuteria nie robiła wrażenia, wszakże nie była to kolia warta milion galeonów, lecz miała magiczne właściwości, które jak się okazało były niezwykle cenne.
Zmarszczyła nos słysząc jego subtelne oburzenie, że on na bal nie został zaproszony, a zmarszczka na nosie pogłębiła się, gdy wysunął w jej stronę chęć wspólnego uczestniczenia w podobnym przedsięwzięciu.
- Co do balu, to była to otwarta impreza, więc twój błąd że nie przyszedłeś-powiedziała, chcąc w ten sposób niejako poprawić mu nastrój? By nie czuł się odrzucony, choć sądziła, że Dick zwyczajnie miał wówczas lepsze rzeczy do roboty, skoro zrezygnował z balu o którym mówiono prawie dwa miesiące przed jego datą.
- I czy ty w tak pokraczny sposób właśnie zapraszasz mnie na bal? - zapytała niepewnie, a jej policzki rozpalił delikatny rumieniec; nie potrafiła nic poradzić na zdradziecką reakcję własnego ciała. Spojrzała na bruneta, dostrzegając zmianę na jego twarzy, jednak w żaden sposób nie potrafiła odczytać jego uczuć, nie była nawet w stanie po części odgadnąć co siedzi mu w głowie, by móc w zareagować w odpowiedni sposób, ale czy taki istniał? Gabrielle za wszelką cenę chciała mieć kontrolę nad własnym życie, a jednocześnie nie potrafiła jej utrzymać, najczęściej miotając się niczym ryba wyjęta z wody.
Pokręciła głową z dezaprobatą na uśmiech jakim ją obdarzył.
-Wiesz, że gdy się tak uśmiechasz łatwo jest zobaczyć twój fałsz? - zapytała, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie; blondynka zawsze była bardzo bezpośrednia, ciekawe tylko czy Dick usłyszał coś podobnego z ust innych osób?
- Zwyczajnie ciężko jest mi się oprzeć, za to ty pokazałeś, że mimo wszystko chyba jesteś sentymentalny, tylko jeszcze nie wiem czy to dobrze czy źle, bo sadyści też tacy są. - odpowiedziała po chwili zastanowienia, uśmiechając się przy tym uroczo. Stanowiła cudowny kontrast dla chłopaka, którego wielu mogło mieć za potomka seryjnego mordercy czy czarnoksiężnika.
Pokręciła głową, śmiejąc się tym w głos. - Ja spróbować czegoś nowego? To ty jesteś na moim terenie - powiedziała, podchodząc do niego, naruszając - tym razem świadomie - jego przestrzeń osobistą, wspięła się na place, kładąc dłoń na jego policzku, który klepnęła lekko - Więc to raczej ty chcesz spróbować angielskiej czarownicy, tylko widzisz jest problem…. W moich żyłach płynie gorąca, francuska krew - oznajmiła, zbliżając swoje usta do jego, po czym delikatnie musnęła je swoimi wargami, uśmiechając się przy tym z wyraźną satysfakcją. Vardana nie miał tak naprawdę pojęcia, że tak naprawdę Levasseur, panienka o delikatnym, wręcz niewinnym wyglądzie, tak naprawdę jest najgorszą opcją na jaką mógł wpaść.
Zawiłości miłosne, właśnie w taki sposób określiłaby swoje relacje z Charlim czy Williamem, jednak powoli dążyła do ich rozwiązania, w końcu słuchając zdrowego rozsądku, dla dobra wszystkich. Więc jeśli Dick chciał bawić się w trójkąty czy skomplikowane związki musiał znaleźć inny adres. Z resztą, czy mówić o miłości, kiedy tak naprawdę tylko u niej pojawiały uczucia, dlatego wchodzenie w to było zwykłą głupotą, bez większych rewelacji, których brunet zapewne oczekiwał.
Słysząc komentarz chłopaka na swoje temat, uśmiechnęła się ironicznie, wciąż patrząc mu w oczy.
-I tu masz rację! - odparła, zgadzając się z nim całkowicie - A to dlatego, że jestem dziewczyną, która woli działać zamiast słychać - powiedziała, przylegając swoim ciałem do jego, w zielonych tęczówkach mając ukryte nieme wyzwanie. - Czy to w jakiś sposób cię zaskakuje? - zapytała, unosząc prawą brew. Dłonią przejechała po jego brzuchu kierując się wyżej, aż do samej szyi chłopaka, w skórze które zaryła delikatnie paznokciami, zostawiając na niej czerwone ślady.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty09.04.20 17:44;

Postanowił czerpać z tego niespodziewanego spotkania tyle, ile tylko mógł. Do momentu, w którym wyczerpie i swoje i jej możliwości. Uwielbiał interesujące jednostki, szczególnie takie, z którymi trzeba było włożyć odrobinę wysiłku. Nie po to, aby je rozgryźć, niech żyją sobie swoim życiem, bez wścibskiego zaglądania pod dywan. Po prostu odrobina energii włożona w jakąkolwiek relacje, czy nawet zwykłe działania sprawiała, że efekty stawały się o wiele ciekawsze. Mniej przewidywalne. Vardana gardził i unikał przewidywalnością.
Czy miał w sobie coś z mroku? To zapewne spojrzenie, które zawsze pragnęło zobaczyć więcej, niżeli widoczne jest to na pierwszy rzut oka. Poza tym, czy każdy nie ma w sobie jakieś ciemniejszej strony? Jest ona bardziej atrakcyjna, wyzywająca, nieprzewidywalna. Nic dziwnego, że ludzi ciągnie w tym kierunku. Jak było z nim? Odkrycie wszystkich kart byłoby bardzo nieprzemyślane, niech więc myślą dalej.
Kiedy odsłoniła kołnierzyk koszuli, jego dłoń bezceremonialnie sięgnęła do tej części biżuterii. Jakby nie wystarczyło jedynie zobaczyć, może chciał zobaczyć, czy podczas zetknięcia skóry ze strukturą naszyjnika, poczuje jego wyjątkowość. Kto to wie. Przeniósł spojrzenie z szyi dziewczyny, na jej twarz. Uśmiechnął się leniwie, jednak ręki nie cofnął.
Prezentował się nienagannie w szatach wyjściowych, czy jak to w świecie mugoli, w garniturze. Chociaż jego krótko ścięte włosy niekoniecznie pasowały do całego wystroju, dodatki w postaci kolczyka dodawały jakiegoś smaku. Może było to za sprawą wychowania lub genów. -Możesz to zinterpretować, jak chcesz. Jednak jeżeli się zgodzisz, będę trzymał za słowo.-Czy będzie w szkole do następnej imprezy? Jego przygoda z Hogwartem powinna skończyć się w momencie, w którym skończą obecny rok szkolny. Chociaż Vardana zaczął się zastanawiać, czy nie przenieść się tutaj na stałe. Było to dla niego oczywistością, szczególnie kiedy poczuł to, czego tak usilnie pragnął.
Nie skomentował jej słów, gdyż nie było takowej potrzeby. Myliła się w swoim osądzie, bo jego uśmiech nie był fałszywy, był prawdziwy... Jednak trudno zaakceptować coś tak dziwacznie i nieprzyjemnie się prezentującego za coś, co faktycznie z niego wychodziło. Szczerze. Jak każde słowa i każdy ruch, jaki wykonywał.
-Uważasz, że wyglądam na sadystę?-Z czym się zdradził? Pokiwał lekko głową, chcąc przyznać jej rację.-Owszem. Jestem nowy, na Twoim terenie.-Czyż nie powiedział niemal tego samego wcześniej? Nie wyglądała na kogoś, komu trzeba było powtarzać. Jego uśmiech się poszerzył, kiedy dziewczyna zlikwidowała dystans między nimi, nie ma co ukrywać, już wcześniej niewiele ich dzieliło. Teraz? Może zaledwie warstwy ich ubrań. Powinna dowiedzieć się w tym momencie, że Dick nie posiadał własnej przestrzeni osobistej, nikt nie mógł go naruszyć, kiedy nie wyznaczał konkretnej granicy. To pokrętna logika. Uniósł lekko brwi.-Tak? Ja myślałem, że Francuzi są raczej mdłym narodem... -Cicho się zaśmiał, co bardziej brzmiało, jakby się zachłysnął.-Gorąca krew? A wiesz, z kim Ty masz do czynienia?-Jego spojrzenie powiodło po jej osobie, istotne było dla niego obserwowanie zmian, które zachodziły na twarzy, ale również na całej reszcie. Lubił mieć pełen obraz, chociaż nie był maniakiem kontroli. A przynajmniej nie było to miejsce ani sytuacja, w której domagałby się własnej dominacji. Jego palce z naszyjnika, przesunęły się po jej szyi, aż pod brodę, którą lekko ujął. Pocałunek był lekki, subtelny i ledwo wyczuwalny. Czy bawiła się z nim, jak chciała? Chciał jedynie zobaczyć, dokąd niby ta najgorsza opcja, mogła się posunąć. Lubił sam wydawać osądy.
Uczucia? Przywiązanie? Jednostronna relacja. To, czego Dickens oczekuje lub chce, to dwie kompletnie różne rzeczy. Nie posiadał oczekiwań. A to, czego chciał? Zwykle pojawiało się w przypływie chwili, nigdy w przemyślanym procesie.
Wywrócił oczyma.-Ah te wyzwolone kobiety! Żadnego pola do popisu dla biednego faceta, który w swojej naturalnej ułomności zwyczajnie musi się wykazać.-Uśmiechnął się szerzej, przesuwając się i opierając dziewczynę plecami do ściany. Była niższa, jednak to całkowicie mu nie przeszkadzało.-Jak jaskiniowiec powinienem teraz chwycić się za włosy i zaciągnąć do najbliższej jaskini, jednak swoją maczugę zostawiłem na innym piętrze.-Uśmiechnął się pod nosem. -Ciekawe jak bardzo w tym momencie chcesz mi pokazać, że potrafisz się zabawić, a jak wychodzi to w rzeczywistości.-Nie powinna starać się za bardzo. Już udowodniła swoje, cokolwiek to nie było.




Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty11.04.20 16:32;

Dickens nie mógł jeszcze tego wiedzieć, lecz Gabrielle należała do osób, której możliwości nigdy się nie kończyły. Przewrotne fatum kształtowało w taki sposób ścieżkę życia dziewczyny, że za każdym razem miała wybór; czasem tworzyła go sobie sama, innym razem robili to ludzie, którymi się otaczała. Była osobą, którą podejmowała decyzję pod wpływem chwili, bodźca nie bacząc na ewentualne konsekwencje, brakowało jej dyscypliny przez co stanowiła idealny przykład tego, jak nieprzewidywalna potrafi być jednostka ludzka w zderzeniu z rzeczywistością. Ciężko było w zachowaniu blondwłosej czarownicy dopatrzeć się jakiegoś schematu, nie można było wobec niej stosować klasycznego podejścia, bo to zwyczajnie nie zdawało egzaminu. Dickens nie miał jeszcze pojęcia o tym, jak wiele wysiłku kosztuje rozumienie takiej osoby, jaką jest panienka Levasseur. Wielu poddaję się już na samym początku, inni uciekają kiedy do głosu dochodzi zdrowy rozsądek albo uczucia, a tych potrafiła wyzwalać wiele - zwłaszcza u przedstawicieli płci przeciwnej. Dopóki nie była tego świadoma, nie wiedziała, jak dużą władzę posiada, na szczęście - lub też nie - los dał dziewczynie szansę, aby się o tym przekonać. Teraz w swoich poczynaniach była znacznie pewniejsza siebie i nie chodziło jedynie o gesty czy słowa, ale kluczową rolę odgrywać zaczął również wygląd dziewczyny, który nie tylko dodawał jej nieco pazura, lecz odpowiedzialny był również za pobudzenie wyobraźni. Bo tylko nieliczni mogli liczyć na coś więcej, całej reszcie pozostawały jedynie marzenia.
Z drugiej strony w niektórych sytuacjach dotrzeć można było, że Puchonka zachowała dawną niewinność i delikatność, które były jej cechami wrodzonymi. Ich nie była w stanie się wyprzeć, gdy objawiały się chociażby w zaróżowionych policzkach. W momencie kiedy ktoś dostrzegał te niuanse, nie miał wątpliwości, że dziewczyna funkcjonuje na zasadzie przeciwieństw, co było niezwykle intrygujące.
Być może nagła odwaga jaką w sobie miała w stosunku do chłopaka wywołana była wydarzeniami ostatnich dni? Chęć wyzbycia się uczuć, jakimi darzyła Charliego budziła w niej demona, zdolnego do wielu niecnych występków, byleby tylko uporać się z tym, co przerażało dziewczynę najbardziej. Być może to właśnie w jakiś sposób przyciągało bruneta, budziło w nim chęć pozostanie nieco dłużej przy niepozornej blondynce. Każde z tych założeń było bardzo prawdopodobne.
Ciało Gabrielle na każdy dotyk, nieważne do kogo należały wówczas dłonie reagowało mimowolnie i zawsze tak samo, więc gdy Vardana sięgnął do naszyjnika przez przypadek subtelnie muskając jej skórkę spięła mięśnie, prostując się.
Przygryzła dolną wargę, wpatrując się w jego ciemne oczy i wciąż czując jak ciężar wisiorka po części spoczywa w jego dłoni. Odnosiła wrażenie, że niejako bawi go bezceremonialne przekraczanie granic drugiej osoby, a jednocześnie czuła, że chce on od razu dowiedzieć się, na jak wiele może sobie pozwolić. Może też wywołać strach? Jeśli tak w rzeczywistości było mógł się zdziwić, gdyż Gab ani drgnęła, posłała mu jedynie pytające spojrzenie, unosząc do góry prawą brew.
Słysząc odpowiedź padająca z jego ust, uśmiechnęła się, zaś w zielonych tęczówkach wesoło zatańczyły rozochocone iskierki.
- Dobrze, zgadzam się - odpowiedziała, pewna swojej decyzji, bo właściwie nie miała nic do stracenia. Nie miała pewności czy w szkole rzeczywiście będzie kolejna impreza, jak również nie wiedziała czy jeśli do niej dojdzie to Dick będzie jeszcze przechadzał się między murami zamku.
Zaśmiała się cicho, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Poniekąd -odparła wymijająco, wzruszając przy tym ramionami. - Daleko ci do potulnego kociaka - dodała.
W rzeczy samej Dick przyznał się, że jest nowy, lecz chyba wciąż nie rozumiał znaczenia jej słów, w których jasno określiła, że znajduję on na jej terenie, a więc to ona wyznacza zasady, jakie tu panują. Czy tak trudno było to wychwycić pomiędzy jej słowami? Może powinna być bardziej dosadna?
Robiąc krok w przód, znalazła się naprawdę blisko chłopaka, ich ciała dzieliła teraz warstwa ubrań, którą mieli na sobie. Prowokacja. Bo czym innym były słowa rzucone przez chłopaka, które automatycznie wymusiły na Gabrielle to zachowanie.
- Widzisz, człowiek uczy się całe życie - odpowiedziała z rozbawieniem w głowie, wciąż wpatrując się oczy chłopaka. Levasseur doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaka opinia o Francuzach krążyła po świecie, lecz w przypadku tego narodu duże znaczenie miała płeć, gdyż Francuzki zawsze wykazywały się nie tylko elegancją, ale także swego rodzaju zacięciem w tęczówkach oczu. Ona sama była natomiast mieszanką wybuchową, a płynąca w jej żyłach krew wilii miała znaczny wpływ na cechy charakteru blondynki, nawet jeśli ona sama nie do końca była tego świadoma.
Przejechała koniuszkiem języka po spierzchniętych wargach słuchając zaskakującej odpowiedzi, która zakończona znakiem zapytania była skierowana w jej stronę.
- Nie wiem, pokaż mi! - zażądała, nie mając zupełnie pojęcia w co się właśnie pakuję. Adrenalina która mimowolnie zaczęła krążyć w jej żyłach napędzała chęć podejmowania złych decyzji i błędnych wyborów, czy ten okaże się tym samym?
Poniekąd to nie była ona, nie całowała się z pierwszym napotkanym chłopakiem, bo przecież do niedawna pocałunek był dla niej czymś niezwykle ważnym, nazbyt intymnym, by móc robić to z każdym. Niestety, rzeczywistość weryfikuje pewne rzeczy, dlatego tym razem nie miała żadnych oporów by w subtelny sposób zamaskować ust kogoś innego niż Charliego czy Willa. Chciała się przekonać, jak to jest całować kogoś bez grama uczucia w tym geście, być całkowicie skupionym na samym fizycznym doznaniu, a nie uczuciom, które mogłoby wywołać. I nie było w tym nic złego, budziło to niejako pożądanie, lecz pozbawione emocji nie powodowało dreszczy, nie wprawiało serca w szybsze bicie, po prostu było.
Odsunęła się od jego ust, lecz nie wycofała się jeszcze, wciąż stojąc bardzo blisko. Nawet jeśli była niższa, a różnica wzrostu duża, to dziewczyna się tym nie przejmowała.
- Wykazywanie się facetów przeszło to lamusa, nie żyjemy w średniowieczu - zaśmiała się, a kiedy wspomniał o jaskiniowcu, powietrze wypełnił perlisty śmiech blondynki, na tyle głośny, że echem odbijał się od zimnych, kamiennych murów wiekowego zamku.
- Przykro - stwierdziła, robiąc smutną minę, gdy wspomniał o swojej maczudze, lecz kąciki ust same uniosły się do góry.
- Mądra kobieta, nie odkrywa wszystkich kart od razu - oznajmiła, stając w końcu na pełnych stopach zrobiła krok w tył, nie mając zamiaru niczego już mu udowadniać, to on musi zabiegać o jej uwagę, nie na odwrót.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty13.04.20 12:23;

Cały czas powtarza, jak to Dickens nie rozumie, jak nie ma pojęcia, jak nie wie. To raczej oczywiste. Co może wiedzieć o kimś, kto dziko pojawił się przed nim na korytarzu? Nie wiedział o jej istnieniu do momentu, w którym nie wczepiła się broszką w jego odzienie. Czas najwyższy skończyć z oczywistościami i zacząć działać. Co mu po tym, że będzie powtarzała, jak wiele nie wie? Wiedza to potężny dar, który nie często sprzyja człowiekowi. Może stać się bronią, w rękach nieświadomego człowieka. Zwykłej marionetki. Mogła to rozegrać na kilka sposobów, a który wybierze?
Pozostaje kwestia jego poddania się, poddania wobec jej woli, wobec jej informacji. Niewiedza jest pociągająca, wręcz ekscytująca na swój własny sposób. Lubił nieprzewidywalności. Reakcje, które są odpowiedzią na dany moment, chwilę, słowo, gest. Zabawę czas zacząć!
Źle interpretowała jego zamiary. Nie wiedział, jak funkcjonowali tutejsi chłopacy, a może wiedział, w końcu znał niektórych nawet bliżej, niżeli na samym początku zamierzał. Jego zachowanie w większości przypadków uchodzi za nieodpowiednie, a fakt, że robił wszystko, na co miał tylko ochotę sprawiało, że niektórzy naturalnie sztywnieli w jego towarzystwie. Narodowości w tym miejscu były różne, a podobne zachowanie zauważył o tych ściśle związanych z Wielką Brytanią. Dickens został spuszczony ze smyczy, a chociaż wiedział, że wiele oczu mogło go obserwować... Wzbudzało to jedynie większe podniecenie u danego osobnika.
Uśmiechnął się szeroko, ściskając pięść i robiąc ten dziwny gest, który sugerował, że jest zadowolony z tego, co osiągnął. Zauważył go u Lucasa, kiedy ten zdołał poderwać jedną z Puchonek. Dosyć zabawne uczucie, musiało równie zabawnie wyglądać. Czy nie uważała, że ta niewiedza dotycząca jego dalszego pobytu w tych murach nie jest ekscytująca?
Wydął lekko wargi, niezadowolony.-Tak? Myślałem, że właśnie taki obraz przedstawiam. Słodkiego zagubionego kociaka, którym trzeba się zająć.-Westchnął lekko, jakby faktycznie go to zabolało. Dick był mieszaniną emocji i skrajności, była to największa wada według jego ojczyma, który szczycił się swoją wysublimowaną sztywnością i chłodem.
Myliła się. Rozumiał znaczenie jej słów, jednak nie widział powodu, aby utwierdzać ją w tym przekonaniu. To oczywistość. Po co ponownie zaznaczać coś tak oczywistego? Dostosowywanie się do czyichś zasad wprawdzie może być zabawne, o ile sprawia to uciechę jednej i drugiej stronie. Czy faktycznie z tego założenia wychodził? Czy takie założenie przyjmujesz, kiedy robisz to, do czego cię stworzono?
-Oh, ta nauka może być faktycznie czystą przyjemnością.-Uśmiechnął się szeroko. W jego szkole przebywały jednostki, które nie były tak różnorodne, jak tutaj. W większości przypadków wszyscy mieli ten sam wyraz twarzy, chodzili w ten sam sposób... Wykonywali odgórne rozkazy, bo tak udawało się tam przeżyć. Były też pojedyncze jednostki, które zawsze próbowały przechodzić przez jasno wyznaczoną granicę. Tylko odważni bądź skrajnie głupi, tego próbowali. Tylko takich cenił. Tutaj było dokładnie tak samo, chociaż poziom był na zupełnie innym miejscu.
-Nasze pięć minut nie sprawi, że to poczujesz.-To akurat była szczera prawda. Zaledwie smaczek nie sprawi, że zrozumie, czy dowie się o czym mówił. Drobne czułości, przekroczenie dystansu, który powinien znajdować się między dwoma kompletnie obcymi sobie osobami, to nawet nie szczyt góry lodowej, która mogła w nią uderzyć. Boleśnie.
Czysta fizyczność potrafiła uzależnić. Nie wiązały jej zbędne uczucia, rozmyślenia, czy wątpliwości. Człowiek kieruje się swoim instynktem, prymitywnym, czystym i nieokiełznanym. Czyny były proste, samolubne, chociaż w tym cały szale ludzie potrafili się odnaleźć. Wzajemne potrzeby, pragnienia, spełnienie. Będąc całkowicie samolubnym, nigdy nie dojdzie się do prawdziwego i pełnego spełnienia.
Zaśmiał się krótko.-Coś w tym jest. Teraz trzeba zabiegać, uganiać się. Jakby kobiety straciły poczucie własnej wartości i domagały się adorowania właśnie po to, aby podnieść swoje podupadłe ego.-Darzył kobiety wielkim szacunkiem, za co mogły być wdzięczne tylko i wyłącznie wychowaniu, jakie otrzymał. Jego matka, marzycielka i kobieta chodząca z głową w chmurach udolnie wpoiła mu kilka rzeczy do głowy. To akurat jej się udało.-Ty nie wyglądasz na kogoś, kto powinien przejmować się takimi rzeczami.-Odsunął luźny kosmyk z jej policzka i zahaczył go o ucho. Jego oddech omiótł jej czoło, może nawet złożył lekki pocałunek na skórze przy skroni. Nie mogła być pewna, gdyż sam nie wiedział, czy tego dokonał.
-Mądra kobieta wie co zrobić, aby nawet nie musieć o tym mówić.-Uśmiechnął się pod nosem, robiąc krok w dół, o jeden stopień niżej, aby mniej więcej zrównać ich wzrost. Uniósł lekko podbródek. Niczego nie musiał, to tylko jego wola, czy zrobi to, czego od niego oczekiwała.



Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty18.04.20 19:38;

Wiedza potrafiła być nie tylko darem, ale również przekleństwem; przede wszystkim ważne było w jaki sposób zostanie ona wykorzystana. Była bronią, czasem taką o dużej sile rażenia, innym razem celnie trafiła w pojedynczą jednostkę; była bronią i to jedyne co można było o niej powiedzieć. Na szczęście Gab należała do osób, które nie wykorzystywały wiedzy na swoją korzyść, większość informacji zachowywała dla siebie, chcąc chronić bliskich czy samą siebie.
Często było też tak, że czasem robiła coś zupełnie odwrotnego do tego co myślała. W pierwszej chwili stając przed Dickiem miała ochotę uciec, lecz ostatecznie nie potrafiła się cofnąć nawet o krok. Być może poniekąd była marionetką w rękach przewrotnego fatum, zbyt mocno uzależnioną od decyzji, które podejmowała pod wpływem chwili, lecz ta namiastka kontroli, jaką miała stając twarzą w twarz z kimś kto jej nie znał dawała jej złudną nadzieję, że może nie do końca tak jest. Zabawę czas zacząć!
Blondynka w żaden sposób nie interpretowała zamiarów Vardana, gdyż nie sądziła, że ten w ogóle jakiekolwiek wobec niej ma, wszakże poznali się kilkanaście minut temu. W dodatku chłopak wydawał się być dość nieposkromiony, co w jego spojrzeniu, gestach, uśmiechu mówiło jej, że to trudna jednostka, nieprzewidywalna. Nie byłoby sobą, gdyby oznajmiła, że jej się to nie podobało. Ciężkie czy beznadziejne przypadki były tymi, które uwielbiała, najczęściej właśnie trafiając na takie osobowości w swoim życiu. Podświadomie czuła, że Dick może należeć do tej właśnie grupy chłopców.
Zmarszczyła czoło na gest, który wykonał, niemo swoim spojrzeniem zadając mu pytanie. Co to miało znaczyć? Mimo wszystko uśmiechnęła się, widocznie rozbawiona jego nagłą zmianą nastroju.
- Może w oczach niektórych tak właśnie wyglądasz - oznajmiła po chwili zastanowienia, wydymając usta i przykładając do nich palec wskazujący - Ale nie w moich - dodała, puszczając mu oczko. Patrząc na Dickensa nie dostrzegała tej mieszanki emocji i skrajności, którymi się szczycił; wręcz przeciwnie - wydawał się być niewzruszony. Nie było w nim tej dziwnej niepewności, którą ona aż nazbyt często się charakteryzowała, nie widać było w jego ciemnych tęczówkach niezdecydowania, w swoich gestach był pewny i otwarty, więc gdzie ta mieszanka, której jego ojczym w nim nie lubił i nie akceptował?
A może tylko Gabrielle miała problem z tym, że widać było w jej oczach znacznie więcej niż by chciała? Było to problematyczne, jednak nawet jeśli Puchonka była niczym otwarta księga to zdarzało się, że niektórym pewne rzeczy i tak umykały.
- Wiem pozory mogą mylić, ale nie wyglądasz na kogoś, kto lubi naukę, a jeśli już to na pewno nie taką, jaką ma do zaoferowania nasza szkoła, więc co tak naprawdę cię tu sprowadza? - zapytała, pół żartem pół serio, patrząc na niego badawczo. Oczekiwała od niego szczerej odpowiedzi, jednak czy była w stanie określić na ile to, co opuszcza jego usta jest prawdą, a ile z tego stanowi jedynie kłamstwo ubrane w piękne słowa? Nie potrafiła przy pomocy spojrzenia czy krótkiej rozmowy rozgryźć człowieka. Wiele rzeczy jej wręcz umykało, a ona dopiero z czasem gdy chłodnej analizie poddawała sytuacje w jakich się znajdowała była w stanie dostrzec, to co na pierwszy rzut oka widzieli wszyscy. Z tego powodu nikogo nie dziwiło to, że reakcję Gabrielle na pewne rzeczy pojawiały się później, najczęściej wybuchała niczym łajnobomba z opóźnionym zapłonem.
Wzruszyła ramionami na jego słowa, z którymi ciężko było się nie zgodzić.
- A co chciałbyś żebym poczuła, hm? - zapytała wprost, wyraźnie zainteresowana tematem, który podjął. W jakimś pokrętnym sensie była ciekawa, co też chciałby jej chociaż powiedzieć, jeśli nie miał ochotę pokazać. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że ulotna chwila, która została im dana nie odda wszystkiego, wiedziała to z własnego doświadczenia. Być może po raz kolejny uderzy w górę lodową lub ścianę, lecz Gabrielle należała do osób odważnych, w swojej odwadze czasem nawet naiwnych i głupich i nie potrafiła zatrzymać lawiny, która już ruszyła.
Nie powiedziałaby, że jest uzależniona od fizyczności, mimo wszystko nie zdołałaby doprowadzić do zbliżeń między sobą a kompletnie obcą osobą; to co pokazała Dickensowi było jedynie prowokacją, na którą była gotowa w każdej chwili, lecz nie posunęłaby się dalej. On nie musiał o tym wiedzieć, wystarczyło, że oczy dziewczyny mówiły, że gotowa jest na wiele - co tylko poniekąd było prawdą.
Słysząc kolejne jego słowa położyła dłonie na biodrach w geście niezadowolenia. Zmarszczyła mocniej czoło, pozwalając by pojawiły się na nim trzy poziome,głębokie kreski.
- Sądzisz, że wszystkie kobiety są takie same? - zapytała, wyraźnie oburzona faktem, że prawdopodobnie szufladkował ją, zupełnie nie mając pojęcia o tym, jaka jest. Nie lubiła tego typu zachowania, bo sama starała się wydać osąd na danej osobie dopiero kiedy ją lepiej pozna; podejście chłopaka zupełnie jej nie pasowało, jednak postanowiła poczekać na jego wyjaśnienia. Mimochodem wyprostowała się czując jego bliskość, to było coś od czego była uzależniona - nie od fizyczności, ale od bliskości drugiego człowieka.
Pokręciła z dezaprobatą na jego ostatnie słowa, zaś nieśmiały uśmiech uniósł kąciki jej ust ku górze. Była ciekawa w co Dick z nią pogrywa, a przyznać trzeba, że taką formę rozrywki bardzo lubiła.
- Dziwny jesteś - stwierdziła, po chwili ciszy patrząc wprost w jego oczy, kiedy znaleźli się na jednym poziomie. Zarzuciła dłonie na jego szyję patrząc głęboko w jego oczy. - To co? Zabawimy się? - zapytała, nie wiedząc do końca czego w sumie oczekuje.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty21.04.20 14:32;

Vardana i pierwsze wrażenie? Zwykle mylne. Ludzie raczej nie chcą się z nim spoufalać, chociaż nie wiedział dlaczego. Czy to wieczna zmarszczka między brwiami? A może uważne spojrzenie, które wodziła za każdym ruchem swojego towarzysza. Nie wiedział. Jakby dolna część jego twarzy wcale się nie liczyła, jakby fakt, że uśmiechał się co kilka chwil, traciło na wartości kiedy spojrzenie pozostawało metaliczne i chłodne. Winił za to nieznanego ojca, po którym to wszystko odziedziczył. Chociaż czy na pewno? Na pewno miał coś przeciwko uciekaniu od jego oczu? Czy otwartym usposobieniu?
Uniósł szokowany brwi. Jak to? Nie był słodkim kociakiem? Kurwa.-Ranisz mnie. Nie udało mi się w takim razie wszystkich oszukać?-Pokręcił niezadowolony brwi. Oczywiście, że nie był to obraz, który pokazywał ludziom. Nie pokazywał im niczego, co nie byłoby prawdziwe. To trzeba mu przyznać. Tak? Skąd mogła wiedzieć o emocjach, które w nim siedziały, skoro znała go od zaledwie kilkunastu minut? Jak mogła porównywać się do kogoś, kto znał go całe swoje życie i z kim spędzał o wiele więcej czasu, niżeli byłoby to konieczne czy wymagane. Jedno sama stwierdziła. Nieprzewidywalny. To coś, co można doprowadzić drugiego człowieka do szaleństwa. Lubił szaleństwo, w swoim chaosie potrafiło być czymś szczerym, niezrozumiałym, ale prawdziwym. Ukazywało wszystko, nawet rzeczy, które chcemy naprawdę głęboko ukryć. Neh, nie w tym przypadku.
Wzruszył lekko ramionami.-Uwielbiam się uczyć, może niekoniecznie typowo szkolnych przedmiotów.-Uśmiechnął się lekko.-Co, pytasz... A jeżeli powiem Ci, że uciekam?-Uniósł lekko brwi i spojrzał jej w oczy. Odcień jej tęczówek był nader interesujący, szczególną uwagę przykuł ciemniejszym plamkom, które układały się we własne wzory. Nie chodziło o odkrycie tego, co w nich skrywała. Nie doszukiwał się niewymownej prawdy o niej, tej, której nikt nigdy nie dostrzegł. Dick odszukał swoje odbicie, a przynajmniej próbował nadać swój własny kształt temu, co widział. Jak bardzo był prawdziwy? Co zobaczyłby, gdyby spojrzał na siebie innymi oczyma?
Czy był uciekinierem? Tak. Czy był tutaj dla Qudditcha? Tak. Czego pragnął najbardziej? Wolności. Był niemal jak pies spuszczony ze smyczy, nic dziwnego, że czasem może mu trochę odbijać. Swoją drogą, ciekawe jest porównanie do psa. Jakby on również był uwięziony w tej klatce, którą sam pomagał stworzyć... Już nawet nie pamiętał, kiedy dokładnie się to zaczęło. Czy to wina jego ciekawości? Próby odkrycia zakazanego?
-Samolubne byłby stwierdzenie, że poczujesz to, czego z nikim innym nie było Ci dane. Nie uważasz, że brzmi to strasznie... Tandetnie?-Uwielbiał tandetę, bo była oryginalna i całkiem zabawna w swojej prostocie. Nawet gdyby zdał sobie sprawę z tej prowokacji, nie zmieniłoby to tego, jak by się wobec niej zachowywał. Przecież do niczego jej nie zmusi, nie przypnie do kaloryfera... Czy tam się działo, kiedy ktoś zdecydowanie odmawiał. Powinna jednak wiedzieć, że grała w coś niezwykle niebezpiecznego. Co by było, gdyby był niezadowolony z faktu, że zwyczajnie się z nim bawiła? A raczej nim? Nie wszyscy dobrze przyjmują takie informacje. Nie znała go. Nie miała pewności, czy nie siedzi w nim jakaś psychopatyczna cząstka, która tylko pragnie zaciągnąć ją do lochów i bezceremonialnie wykorzystać. Nieistotne były konsekwencje, na które taka osoba godzi się z góry.-Co Ty chciałabyś poczuć, Gabrielle?-Spytał autentycznie ciekawy tego, jakiej odpowiedzi mu udzieli. Mogła wyczuć to w sposobie, w jakim się wypowiadał, czy w sposobie, w jakim na nią patrzał. Ten człowiek był autentycznie ciekawy tego, czego pragnęła ona. A nie jego wewnętrzna żądza.
-Nie wiem, czy kiedy otwieram usta, Twoje uszy rejestrują coś zupełnie innego, czy to ja nieświadome wyrzucam z siebie bzdury.-Powiedział spokojnie, bawiąc się kosmykiem jej włosów, który chwilę temu odgarnął. Czy Dickens był sądnym człowiekiem? Nigdy. Nie wiedział nawet, jakim cudem udało jej się coś podobnego wywnioskować z jego wypowiedzi.-Uważam, że każda z was jest inna. Niepowtarzalna. Umiecie fantastycznie prowadzić ślepców, jakimi jesteśmy.-Powiedział spokojnie, poważnie. Nie ma nic złego w tym, aby stwierdzić tych kilka faktów. Kobiety faktycznie potrafiły manipulować płcią przeciwną, to nic strasznego, ani tym bardziej złego. Smutne raczej jest to, że nie chciały się do tego zwyczajnie przyznać. Jakby zaakceptowanie pewnych cech wiązało się z faktycznym uprzedmiotowianiem, czy wrzuceniem do jednego worka. Osobowości były przeróżne. Nie ma dwóch jednakowych jednostek.
Uśmiechnął się szeroko, lekko gryząc na koniec wargę. On był dziwny? To ona zmieniała swoje nastawienie co kilka sekund. I niech nie myśli, że to go przeraża. O nie. Uwielbiał nieprzewidywalność, a najwidoczniej właśnie tym cechowała się ta osóbka.-Merlinie, trudno Ci się oprzeć.-Zaśmiał się, lekko chwytając jej dłonie, które obejmowały jego szyję i odwracając się. Przekręcił lekko głowę, aby móc spojrzeć na nią kątem oka.-Wskakuj. Chociaż bardzo podniecająca jest myśl, aby zabawić się w miejscu publicznym. Widoki mojej pięknej osoby chciałbym jednak zarezerwować tylko dla Ciebie.-Wytknął lekko język, przegryzając go zębami w połowie.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty21.04.20 19:31;

Pierwsze wrażenie rzadko kiedy jest tym właściwym, ludzie zwykli oceniać książkę po okładce; Gab również tak robiła, choć u niej często pojawiało się to poza świadomością. Osobie, która w życiu kierowała się sercem wystarczyła ulotna chwila czy mało ważne niuanse, by nagle zmieniła swoją opinię - tak właśnie było w przypadku uroczej Puchonki. Mimo wszystko starała się, aby pełen obraz danej osoby nie został zamazany, gdyż każdy posiadał cechy, które go charakteryzowały jako jednostkę wyjątkową. To na nich blondwłosa czarownica starała się skupić, również w przypadku Dickensa.
Zaśmiała się pod nosem słysząc jego pełną szoku odpowiedź. Czy to było aż tak dziwne?
- Wybacz, ale ktoś w końcu musiał powiedzieć ci prawdę - powiedziała, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu. Nie potrafiła pojąć, jak on to robił - w jednej chwili sprawiał, że musiała trzymać gardę, zaś w kolejnej uśmiechała się, jak małe dziecko na widok choinki z prezentami. Było to jednocześnie zaskakujące i intrygujące, a takie osobowości, które potrafiły w jakimś stopniu wpłynąć na nią interesowały Gab najbardziej.
- A właściwie próbowałeś to robić? Jeśli tak, to naprawdę marny z ciebie aktor i jestem w szoku, nie wiem czy przekonałeś chociaż jedną osobę albo skrzata domowego - oznajmiła, kręcąc z niedowierzaniem głową i przeświadczeniem, że zapewne nawet nie próbował ani razu udawać grzecznego kociak, to zupełnie do niego nie pasowało.
Gabrielle podobnie, jak Vardana lubowała się w szaleństwie, miała je właściwie we krwi, dlatego często pakowała się - dobrowolnie - w niebezpieczne sytuacje. Adrenalina, która wówczas krążyła w jej żyłach uzależniła, lubiła to uczucie, kiedy czuła, że może wszystko, nawet jeśli było złudne i ulotne.
Kiedy przyznał, że lubi się uczyć, jednak nie koniecznie przedmiotów szkolnych nie wydawała się być tym zszokowana, wręcz przeciwnie - tego właśnie się po nim spodziewała, lecz pytaniem które opuściło usta chłopaka wydała się być zaciekawiona. Spojrzała na niego podejrzliwe, kąciki jej ust mimowolnie uniosły się ku górze, a w zielonych tęczówkach pojawiły się iskierki podniecenia pozwalając, by subtelna czerń pochwyciła nieco ich jasnego odcienia.
- Jeśli mówisz, że uciekasz, to powiedz mi przed czym - poprawiła, unosząc prawą dłoń do jego twarzy. Wciąż wpatrując się w jego ciemne niczym burzowe niebo oczy, opuszkami palców zbadała fakturę jego skóry, która była bardziej szorstka niż jej, a jednak czuła pod nią żyły przez które wręcz ze stoickim spokojem przepływała krew. Przygryzła dolną wargę, dotykając palcem wskazującym jego kształtnych ust, zbliżyła twarz na tyle blisko jego, że stykali się nosami. - Chyba, że mam dojść do tego sama - dodała po dłuższej chwili, kradnąc mu całusa i odsuwając się ponownie na długość jednego kroku. Propozycja Gabrielle mogła wydać się i dziwna i interesująca dla nich obojga, chciała dowiedzieć się czegoś więcej na temat chłopaka, choć wolała włożyć w to trochę więcej wysiłku. Przyjęcie tego warunku przez Dicka było jednoznaczne z ich kolejnym spotkaniem, którego - miała wrażenie - chcieli oboje. Ciekawość w relacjach międzyludzkich była swego rodzaju motorem, napędza ludzi, zmusza do przekraczania granic, byleby tylko choć na chwilę zaspokoić tą jedną z pierwotnych żądzy.
Pochwyciła jego spojrzenie, zadając mu nieme pytanie, ciekawa tego, dlaczego tak długo i intensywnie wpatruje się w jej oczy, czyżby chciał sięgnąć jej duszy? W to raczyła wątpić, gdyż nie miał jeszcze pewności czy dziewczyna ją posiadała. Było w tym geście coś innego, niezrozumiałego, co chciała odkryć.
Uniosła do góry obie brwi, wyraźnie zaskoczona odpowiedzią, której nie spodziewała się usłyszeć, bo skąd Dick mógł wiedzieć ile tak naprawdę poczuła? Przygryzła wewnętrzną stronę policzka próbując w odmętach myśli, które mimowolnie zalały wspomnienia każdej upojnej chwili spędzonej z Charlim odnaleźć sensowne słowa, a te pojawiały się z ogromnym trudem. Tęczówki oczy Gabrielle od razu przybrały czarny niczym najciemniejsza noc odcień.
- Dość oklepanie - przyznała - Ale jednocześnie bardzo oryginalnie - dodała, zgodnie z prawdą. Nagle obudził się w niej zdrowy rozsądek, który zalał umysł lawiną dziwnych pytań; czy wciąż grali? A może chłopak traktował to wszystko poważnie? W jak niebezpieczną rozgrywkę tym razem się wpakowała? Pokręciła głową próbując się ich pozbyć, to tylko zabawa, zabawa powtarzała, uśmiechając się przy tym. W gruncie rzeczy nie była już tego taka pewna, a ta ryzykowna aura jaką roztaczał wokół siebie Dickens jedynie ową niepewność podsycała. W rzeczy samej nie czuła się tak, jakby ją do czegoś zmuszał, w każdej chwili miała możliwość wycofania się i tylko od niej samej zależało, kiedy to zrobi.
Więc nie powinna się obawiać, prawda? Prawda?!
Nawet nie pomyślała o tym, że Vardana wszystko to, co się właśnie działo między nimi odbierze inaczej niż zwykłą prowokację, która miała umilić im zwyczajnie czas. Widać było już na pierwszy rzut oka, że oboje nie lubili nudy, więc ich spotkanie miało być takim przerywnikiem w monotonnej rzeczywistości. Po raz kolejny przygryzła dolną wargę, tym razem przeczesując dodatkowo włosy palcami, które ostatecznie opadły na ramiona i plecy dziewczyny, wyraźnie poruszona pytaniem,które zadał. Dała sobie dłuższą chwilę na zastanowienie, bo chciała być poczuć? Przecież nie mogła tego przewidzieć, w jej przypadku wszystko zależało od sytuacji i tego, jak daleko w danym momencie była gotowa się posunąć.
- Nie wiem? - odpowiedział, choć niepewny ton głosu blondynki sprawił, że brzmiało to niczym pytanie. Gdyby cofnęli się kilka tygodni wstecz bez wahania odpowiedziałaby, że pragnie romantycznej miłości, szybszego bicia serca, patetycznych wyznań, jednak teraz nie była tego pewna. Nagle w jej życiu pojawił się ktoś, kto pokazał jej tą fizyczną część relacji między mężczyzną a kobieta, sprawiają, że to o czym marzyła kiedyś nagle stało się bardzo odległe, ale nosiło również znamiona idylli, ciężkiej do osiągnięcia w prawdziwym życiu.
Uniosła na niego spojrzenie, którym chwilę wcześniej uciekła gdzieś w bok, zawstydzona własnymi myślami i odpowiedzią.
- Myślisz, że ja potrafię prowadzić ślepców? Was, mężczyzn? - zapytała wyraźnie zaskoczona jego stwierdzeniem, które w przypadku Gab nie miało nic wspólnego z rzeczywistością. Bo czy ona potrafiła poprowadzić kogokolwiek? Śmiała wątpić, wszakże z Charlim się jej nie udało, z Williamem również. W ich przypadku przegrała, to oni rozdali karty, prowadzili ją i nie sądziła, że to nagle mogło się zmienić. Dickens się mylił.
- Myślisz się - oznajmiła, na głos wypowiadając własne myśli, pokazując mu tym samym, jak niewinnym stworzeniem wciąż była, mimo postawy jaką przybierała. Dojrzeć mógł to w jej spojrzeniu, które zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, dlatego nie mógł być pewien czy to co zobaczył było prawdziwe czy może jedynie umysł plątał mu figle.
Prawdą było, że Gabrielle co chwilę zmieniała swoją postawę, jednak czy w innym wypadku, obierając jedną i tą samą postawę nie byłaby zbyt przewidywalna? Zbyt nijaka? Taka jak wszyscy? Ona lubiła być wyjątkowa.
- To dlaczego próbujesz się opierać? - zapytała, bo zwyczajnie wychodziła z założenia, że jeśli dają to należy brać. Wpierw poparzyła na niego, jak na wariata, kiedy nakazał wskoczyć sobie na plecy, jednak ostatecznie posłuchała jego prośby, mocniej zaciskając ręce wokół jego szyję oraz uda wokół jego bioder.
- Jesteś szalony! - zaśmiała się, po czym niespodziewanie ucałowała go w policzek. - Tylko mnie nie opuść - poprosiła, przytulając pierś do pleców chłopaka. - A czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienie? - zapytała jeszcze nawiązując do jego wyznania.
Powrót do góry Go down


Dickens V. Vardana
Dickens V. Vardana

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : ścięte na wojskowo włosy, kilka tatuaży, kolczyk w uchu, jednak najbardziej charakterystyczne jest jego zagryzanie dolnej wargi lub własnych kości u dłoni
Galeony : 141
  Liczba postów : 241
https://www.czarodzieje.org/t17727-dickens-vigen-vardana#499359
https://www.czarodzieje.org/t17743-nie-pisz-do-mnie#499369
https://www.czarodzieje.org/t17728-dickens-v-vardana
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty29.04.20 18:50;

Mógł być tylko zadowolony z tego, że udaje mu się utrzymać rolę interesującego. Nie byłoby nic fajnego z utrzymywaniem kontaktu z kimś, kto nie wywołuje w nas żadnych odczuć. Fakt, że podobało jej się to, jak zmienne zachowania mógł przejawiać i jak ona sama różnie reagowała, był dla niego cenną rzeczą.
Pokręcił lekko głowę i spojrzał na nią, obserwując ją.-Nie. Nigdy nie próbuje udawać kogoś lub coś, czym nie jestem.-Powiedział lekko, uśmiechając się cały czas delikatnie. Coś, co niósł ze sobą ton jego głosu, mógł świadczyć o wielu rzeczach. O tym, że mówił całkowitą prawdę. Ciężką i doświadczoną. Co siedziało pod tymi krótkościętymi włosami?
Łatwo jest uzależnić się od czegoś, co zwyczajnie sprawia, że człowiek czuje się bardziej żywy. Czy nie podążałaby za tym? Za czystym życiem, które się w niej tliło? Każdy miał różne podejście oraz odmienne rozumowanie tego pojęcia. I właśnie to czyniła z nas wszystkich kogoś unikatowego, jednego w swoim rodzaju. Nie należy również kwestionować ludzkich odczuć, czy wrażeń. Reagujemy inaczej. Myślimy inaczej. Cudowne, nieprawdaż? Tak naprawdę nigdy nie będzie w stanie dowiedzieć się, co faktycznie się dzieje. Nigdy nie dowiemy się, z jakim człowiekiem dane jest nam przebywać. Czy żyć.
Uśmiechnął się nieznacznie, jakby uznał, że sam wpakował się w to bagno. Naprawdę powiedzieć za dużo? Czy może zrobił to specjalnie? Próbował odczytać coś z jej czujnego spojrzenia, które w tym momencie było ciemniejsze. Nie, nie chodziło o przyciągnięcie jej uwagi. Nie potrzebował tego. Chociaż jej energia była uzależniająca. Smakował jej za każdym razem, kiedy dotykała jego skóry.-Nawet gdybyś próbowała, nie zdołasz dowiedzieć się niczego.-Powiedział cicho, delikatnie rozbawiony dotykając brożki przy swojej szlufce. Podniósł głowę, ponownie na nią patrząc.-Tak na pewno będzie w przypadku, w którym sama rozpoczniesz swoje badania. Mogę Cię poprowadzić... O ile będziesz na to gotowa.-Oczywiście, że była to obietnica następnego spotkania. Wyzwania. To uwielbiał.
Oh, był jedynie zafascynowany tym, jak potrafiły zmienić kolor i całe wrażenie. Czy było to zależne od emocji? Od przemyśleń? Od tego, co działo się w jej głowie, czy zwyczajnie od kąta padania światła, tego, które mógł w tym momencie zasłonić swoją osobą. Uwielbiał oczy. Nie uznawał standardowych kolorów, wiedząc doskonale, z doświadczenia, że kolor nie jest prosty. Przy samym jego tworzeniu wykorzystywał wszystkie dostępne kolory... Wystarczy jedna kropla więcej w standardowym składzie i już przybiera zupełnie inny odzień. Proces tworzenia kolorów był jego ulubionym, najbardziej pochłaniającym i wykańczającym.
Nie, nie wiedział, co mogła poczuć. Chciał się tego dowiedzieć, nie ku własnej uciesze.
Kącik jego ust uniósł się nieznacznie, lekko, swobodnie, trochę łobuzersko. Nie musiała obawiać się o jego biedne serduszko, szkoda tylko, że nie znał jej myśli, na pewno szybko by to wyjaśnił. Szkoda jednak, że tak szybko się poddawała. Czyżby obawiała się tego, że ktoś mógłby faktycznie obdarzyć ją kolejnym uczuciem? Nie powinna wycofywać się z gry, którą sama rozpoczęła, tylko dlatego, że ktoś mógłby w to uwierzyć. Czyż nie taki miała cel? Niektórzy mogliby się bardzo pogniewać. Tylko nie Dick. Dlatego był tak cholernie dobrym towarzyszem. Pokręcił lekko głową.-Jak możesz nie wiedzieć.-Zaczął spokojnie.-Moje bardzo ważne pytanie... Odpowiedz całkowicie szczerze. Chcesz się dowiedzieć?-Tak. Od tego zapewne również zależała ich dalsza znajomość. Czy chciała wiedzieć, czego pragnęła? Czy szukała? Były to dwie różne rzeczy, jednak podczas ich wspólnej podróży mogą znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących ją pytań. O co naprawdę Ci chodzi, Dick? Pragniesz ją poprowadzić?
Przez moment milczał, jakby fakt, że zadała to pytanie, jedynie utwierdzał go w tym, co zdążył wywnioskować po ich uroczej wymianie zdań... I kilku innych rzeczy.-Oczywiście.-Uśmiechnął się szeroko, jednak nic w tym uśmiechu nie świadczyło o dobroci jego właściciela. -Posiadasz moc o wiele bardziej fascynującą i pożądaną, niż Ci się wydaje.-Lekkość i pewność jego słów mogłaby przekonać nawet niewierzącego. Pokażemy jej, Dick? Pokażemy, na co ją stać? Proszę. Wyprostował się.
Brał to, co dostawał. Oczywiście nie rezygnował z nadchodzących możliwości. I właśnie to w tym momencie robił. I nie, nie chodziło o wskoczenie na jego plecy. Kiedy wsiadła na jego plecy, mocno chwycił jej nogi, lekko ją unosząc, aby lepiej się ułożyła. Uśmiechnął się szeroko.-Widzę w Tobie wiele rzeczy, Gabrielle. A przede wszystkim potencjał.-Powiedział spokojnie, schodząc po schodach z lekko pochyloną postawą.-Czy pozwolisz mi go wyszlifować? To tylko twoja decyzja.-Dodał, cały czas nie pozbywając się swojego uśmiechu. Oczywiście, że teraz nie będą mówić o tym, jak w jednym momencie zmieniła się jej postawa, jak niepewnie się poczuła i odpuściła. Po co, skoro obydwoje byli tego świadomi? Dickens prawdopodobnie w głowie układał już jakiś plan.






Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty01.05.20 17:31;

W całym swoim życiu Gabrielle nie spotkała osoby, która byłaby nudna. Być może wynikało to z faktu, że potrafiła w ludziach dostrzegać to, co innym umykało zawsze wychodząc z założenia, że każdy ma coś ciekawego do zaoferowania. Podobne podejście miała do Dicka, choć on dodatkowo swoim zachowaniem podsycał jej zainteresowanie.
Nieznacznie uniosła prawą brew, kiedy chłopak zaczął wpatrywać się w nią z większą intensywnością, lecz jego odpowiedź nie wywołała u niej zaskoczenia.
- Tak myślałam - przyznała szczerze, przypuszczenia blondynki mogły być dziełem kobiecej intuicji, którą niewątpliwie się charakteryzowała, ale również wynikiem wnikliwych obserwacji, w których doszła do wniosku, że mimo pewnych niuansów - ich jeszcze nie potrafiła rozszyfrować ani zrozumieć - Dick zachowuje naturalność w swoich gestach czy też wypowiadanych słowach.
Prawdopodobnym jest, że wszystko co Gabrielle robiła, jakich by działania nie podejmowała, jakie uczucia by temu nie towarzyszyły, to kwintesencją tego była potrzeba czystego życia. Przeżywania. Niestety ona sama jeszcze do tego nie doszła, zbyt dużą wagę przywiązując do emocji i rodzących się w jej sercu uczuć, które bardzo często były sprzeczne z tym, co w danym momencie chciała czuć. Gubiła się, potykała, bo była tylko człowiekiem. Bycie istotą ludzką dawało jej do tego prawo. I czy to właśnie to nie świadczyło o tym, że żyła?
Przygryzła dolną wargę, trochę zawiedziona jego słowami. Brzmiał zupełnie tak, jakby z góry zakładał, że nie jest zdolna do poznania prawdy, a przecież nawet jej nie znał; nie wiedział, jak upartą i pełną determinacji istotą była, zwłaszcza kiedy ktoś nie wierzył w jej możliwości.
- Dlaczego od razu zakładasz, że nie dowiem się niczego? - zapytała. Gabrielle bardzo chciała, by ten rozwinął swoją myśl, która dla niej wydawała się zawierać nie tylko wiele niedomówień, ale również skrywać tajemnice, które coraz bardziej chciała poznać. Czy nie wiedział, że poprzez te słowa wzbudzi w niej jeszcze większą chęć poznania go? Czy nie zdawał sobie sprawy z tego, że ona tak łatwo się nie podda? Przecież musiał widzieć, jak waleczna była.
Rzucona trochę, jakby w żartobliwym tonie oferta została przez niego przyjęta, a wizja ich kolejnego spotkania dzięki temu stała się bardziej realna. Blondynka powoli pokiwała potwierdzająco głową, przyjmując tym samym pomoc, którą jej oferował, choć nie wiedziała czy nie okaże się ona zbędna.
W rzeczy samej tęczówki oczu Puchonki miały tą cudowną zdolność zmieniania swojej barwy w zależności od emocji, które w danym momencie odczuwała. Był to jeden z efektów ubocznych tego, że w żyłach dziewczyny płynęła krew wili. Ona nie przywiązywała do tego zbyt dużej wagi, jednak Dickens wydawał się być tym zafascynowany; niestety Gab była zupełnie tego nieświadoma.
Levasseur, choć często przekraczała dystanse i granice innych osób, z natury była osobą, która pragnęła tego, by jakaś osoba (mężczyzna) obdarzyła ją uczuciami, jednocześnie bojąc się ich. Emocje bardzo często wciąż pozostawały niezrozumiałym dla niej aspektem życia. Często nie wiedziała, co w danej chwili powinna czuć, jednak najczęściej było to zupełnie odwrotne do tego, co czuła normalna osoba, bo z przykrością trzeba przyznać, że blondynka była po prostu dziwna, szalona i nieokiełznana.
Na jego słowa wzruszyła po prostu ramionami, nie będąc pewną, co powinna powiedzieć. Po prostu nie wiedziała, a później z jego ust padło pytanie, które nie tylko wywołało zaskoczenie na twarzy dziewczyny, ale również ścisk w żołądku. Czy chciała wiedzieć czego pragnęła? Czy chciała poznać odpowiedź na to proste, ale jakże ważne pytanie? Z czym wiązała się jej odpowiedź? Miała mętlik w głowie, spojrzała wpierw na swoje lekko drżące dłonie, by sekundę później przenieść wzrok na twarz Dicka. Serce w piersi Puchonki biło znacznie szybciej niż powinno, lecz nie ze strachu, a ekscytacji. Pakujesz się w kłopoty, młoda damo! krzyczał jej zdrowy rozsądek, który całkowicie zignorowała.
- Tak - tylko tyle zdolna była powiedzieć, choć miała wrażenie, jakby słowa te wypełniły powietrze jednak poza jej świadomością. Do uszu dobiegł jej głos, ale czy ona poruszyła ustami? Nie była tego pewna. Gabrielle nie miała problemu by wpakować się w coś, czego nie rozumiała, jednak ciężko było jej uwierzyć w opinię chłopaka. Ona i wielka moc? Prychnęła. Tym razem to ona wątpiła w jego możliwości, niemniej nie zmieniła nagle swojego zdania, brnęła w to całą sobą, ciekawa dokąd zaprowadzi ją obrana właśnie ścieżka.
Na potwierdzenie pokiwała jedynie głową wtulając się w niego mocniej, sądząc, że słowa są w tym momencie zbędne. Czy właśnie weszła w kolejny układ?




zt x2







Powrót do góry Go down


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1433
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8




Gracz




Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty17.06.20 16:08;

zadanie kółka
Rewitalizacja obrazu jawiła się jako sama przyjemność. Dostała od Shawna zadanie zajęcia się portretem Bridget Wenclock, której rama była w stanie opłakanym, a w dwóch miejscach na płótnie robiły się już rozdarcia. Zabrała zatem ze sobą potrzebne narzędzia - duży zapas ścierek, specjalnych płynów i spryskiwaczy, a nawet przestudiowała zaklęcie wydobywające kolorystykę obrazu. Działalność artystyczna była przedmiotem jej bliskim zatem nauka nie sprawiła jej zbyt wielkiego problemu. Znalazła Panią Bridget na trzecim piętrze i szczerze powiedziawszy poczuła ogromną ulgę, że wiedźma chętnie przystała na renowację. Sama Elaine nie zniosłaby kolejnego odrzucenia, a więc uśmiechnęła się trochę do portretu i zapytała o samopoczucie. Z ogromną, być może przesadzoną, zdjęła ją ze ściany. Na jej szczęście wisiała na dolnej części ściany. Starając się nie wpędzać portretu w turbulencje oparła ją o ścianę. Transmutowała sobie jedną donicę w krzesełko i usiadła przed portretem. Pani Bridget ochoczo wdała się z nią w pogawędkę. Nie przeszkadzało jej to, po prostu zaczęła ocierać ramę z kurzu i zabrudzeń. Nie chciała używać przy tym magii w obawie, że Bridget się oburzy, poza tym przyjemniej było robić to z pomocą swoich dłoni. Rama miała na sobie tonę kurzu i wymagała drobnych napraw, które musiała już potraktować czarem. Na szczęście dostała na to zgodę czarownicy inaczej musiałaby to zrobić wbrew jej woli. Światło zaklęcia sięgało do każdej wygryzionej przez szkodniki dziury, a napotkała ich sporo. Po naprawieniu mogła przystąpić do najtrudniejszej części - nałożeniu na ramę specjalnego płynu o bardzo drażniącym zapachu. Transmutowała swoją bransoletkę w apaszkę i zasłoniła nią nos i usta. Płyn musiał wsiąknąć w drewno ramy i potrzeba było na to piętnastu minut. Przez ten czas odpowiadała Bridget na jej historię dot. uczniowskiego życia w Hogwarcie jako Puchonka i zajmowała się reperowaniem dziur w płótnie. Musiała zachować ostrożność, aby przypadkiem zaklęcie nie było zbyt silne. Wygładziła palcami płótno i odkryła tym samym, że i ono jest okrutnie zakurzone. Uprzejmie przeprosiła Bridget i poprosiła ją o przesunięcie się gdzieś w kąt ramy, aby móc wyczyścić cały wierzch. Kurz wzbił się w powietrze gdy tylko otarła go ścierką. Zakaszlała i bezlitośnie pozbywała się nawet najmniejszej drobinki. Po tym czasie mogła rozpocząć szorowanie ramy. Użyła do tego drobnego zaklęcia, aby zaczarować ścierkę oraz gąbkę do wspólnej pracy. Czuwała nad ich synchronizacją i jednocześnie odpowiadała pół słówkami pani Wenclock, gdy ta wpadła w potok opowieści dot. numerologii. Cały brud zniknął i dzięki temu mogła przejść do przedostatniej czynności - spsikania ramy sparyem nabłyszczającym drewno. To było samą przyjemnością obserwować jak zmatowiały kolor odżywał i nabierał blasku. Rama została pięknie odnowiona i był to niezwykły widok. Pozostały wyblakłe kolory samej Wenclock. Kobieta zestresowała się wizją rzucania zaklęć na jej ubiór, twarz i włosy, ale udało się ją namówić do znieruchomienia. Poprosiła ją o zamknięcie oczu i użyła zaklęcia niewerbalnego. Pracowała w skupieniu i przesuwała światło zaklęcia z największą ostrożnością i delikatnością od dołu, powoli na środek i ostatecznie na górze. Szare włosy Bridget okazały się iście czarne, koszula nie bordowa, a łagodnie czerwona, tło nie mdłego turkusu a pięknego lazurowego odcienia. Skończyła pracę, mogła odwiesić obraz i zebrać swoje rzeczy. Zanim zdołała opuścić trzecie piętro musiała wysłuchać wielu podziękowań. Bridget szykowała się do wizyty na piątym piętrze, aby móc w końcu iść na herbatkę do obrazu ze średniowiecza. Posłała jej uśmiech i ruszyła na poszukiwanie Shawna, aby poinformować, że praca została wykonana.

| Zt
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Korytarz na III piętrze - Page 14 QzgSDG8








Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty


PisanieKorytarz na III piętrze - Page 14 Empty Re: Korytarz na III piętrze  Korytarz na III piętrze - Page 14 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Korytarz na III piętrze

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 14 z 17Strona 14 z 17 Previous  1 ... 8 ... 13, 14, 15, 16, 17  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Korytarz na III piętrze - Page 14 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
trzecie pietro
-