Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Ogród zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 17:35;


Ogród zimowy


Widok od ogrodu


Ogród zimowy jest w całości oszklonym pomieszczeniem na planie ośmiokąta, którego jedną ścianę stanowią przeszklone drzwi wprost do salonu, a ścianę przeciwległą do niej drzwi z wyjściem do ogrodu. Czary utrzymują tu przyjemną temperaturę przez cały rok, chłodząc latem, a otulając przyjemnym ciepłem zimą. To idealne miejsce do hodowania roślin, ale Nico zorganizował tu sobie kącik malarski i miejsce śniadaniowe. Okazjonalnie lubi tu również spędzać noce ze względu na doskonały widok na niebo.


Kącik malarski


W jednym z narożników, pod kątem zapewniającym doskonałe oświetlenie, znajduje się sztaluga, a także szafka, której szuflady dawniej mieściły nasiona i drobne przybory ogrodnicze, a obecnie wypełnione są artykułami malarskimi i rysowniczymi. Na podłodze stoi zawsze kilka opartych o ścianę obrazów, które czekają na decyzję Nico, co z nimi zrobić. W motywach wyraźnie przeważa zabawa światłem i różnymi kolorami nieba w zależności od pogody, pory dnia i roku.

Sekretarzyk


Obecnie dość słabo zagospodarowane miejsce, w którym świątecznie zawitała choinka. Znajduje się tu niezbyt stabilny, okrągły stoliczek i sekretarzyk, przy którym czasami Nico pisuje, a także zegar, który zdaje się wskazywać zupełnie co innego, niż obecna godzina. Po prawej stronie od sekretarzyka leży duża poduszka, na którym uwielbia odpoczywać charjuczka Nicholasa, Metus.

Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 17:40;

Strój

Była odrobinę ciekawa czy Nico uznał, że naprawdę interesuje się tym, co u niego słychać czy też zdążył już poznać ją na tyle, aby wiedzieć, że żadne tego typu rozmowy u Blaithin naturalnie nie występowały. Dla Fire liczyły się konkrety, rzeczowość, pragmatyzm, przechodzenie do meritum, załatwianie spraw, klarowność. Żaden small talk o pogodzie, żadne pitu pitu z pytaniami "co tam u Ciebie?", żadne zaproszenia na zwyczajną pogawędkę przy kawie i ciastku. To robili zwyczajni ludzie, gdy chcieli w zwyczajny sposób podtrzymywać zwyczajne relacje.
Nie, u niej każdy list wiązał się z tym, że miała jakąś sprawę, pytanie, chciała coś uzyskać, dać cynk, zbadać teren. Dokładnie z tego powodu napisała do Seavera, chociaż poczyniła odrobinę starań, aby wyglądało to jednak jak uprzejme zagajenie o jego stan samopoczucia. Czy się nabrał? Czy sądził, że przychodzi do Przystani tylko w odwiedziny, a nie po to, aby wciągnąć go w jakąś niebezpieczną kabałę?
Wyczuł zapach krwi, jakim istotnie w tamtym momencie przesiąkła od stop do głów. Smród metalicznej posoki zadusił skutecznie nawet woń damasceńskich róż, którą się okalała od kiedy Antonio je sprezentował w szpitalu. Nigdy nie bywała sentymentalna, więc nie roztrzaskała flakonika o ścianę, gdy wreszcie do niej dotarło, że Díaz najzwyczajniej w świecie kłamał, że przy niej będzie. A docierało to do Dear długo oraz z mozolnym trudem. To ostateczne zrozumienie zapisało się w umyśle Fire, jak zgrzyt źle szarpniętej smyczkiem struny skrzypiec. Ale perfumy zostały, bo dlaczego nie? To tylko przedmiot.
Wzięła długi i gorący prysznic, upewniając się kilkukrotnie, że pod paznokciami nie kryją się resztki szkarłatu jednego z ludzi, którzy znaleźli się w nieodpowiednim momencie na muszce nowej, tarninowej różdżki dziewczyny. To był ten brudny aspekt roboty, jaki czasami stanowił konieczność, ale... bynajmniej n i e nieprzyjemną. Potem nałożyła na siebie czarodziejską szatę, dokładnie taką, jaka wyszła już z mody kilkanaście lat temu, zastąpiona przez mugolskie, porwane dżinsy i koszulki z nadrukami zespołów. Właściwie te mugolskie ubrania również lubiła, a w szkolnych latach się z nimi praktycznie nie rozstawała głównie po to, aby zirytować zażenowanych rodziców. Uwielbiała deptać po czystokrwistych tradycjach ciężkimi glanami z ćwiekami. Już jednak nie czuła aż takiej potrzeby przejawiania buntu, więc często nosiła także te czarodziejskie, długie szaty.
Przelotnie rzuciła jedynym okiem na naszyjnik z rubinem, który wysłał jej Seaver na święta, ale uznała, że na niego jeszcze przyjdzie czas. Później błękitne spojrzenie odnalazło pierścionek-świstoklik. Trochę z podejrzliwością badała przedmiot, ale ostatecznie uznała, że muśnie go palcem. Wtedy rozległ się lekki trzask. Była w pełni przyzwyczajona do takich sposobów podróży, już od małego nie odczuwała żadnych mdłości, więc od razu ruszyła sztywnym, ale opanowanym krokiem w kierunku wielkiego budynku z cegły. Przystań, do której została zaproszona już jakiś czas temu... wyglądała ładnie. Dużo cieplej i przytulniej niż chociażby rezydencja Dearów. A już na pewno znacznie bardziej bogato i przestronnie niż ta klitka, w której Fire się kisiła już piąty rok. Trzeba również znaleźć coś dla siebie i dla Fleur. Tylko kiedy, gdy ciągle była tak zajęta pracą? Stawiając czujnie kroki, Blaithin szła po kamiennych ścieżkach. Mała szklarnia? Przykuło to uwagę rudowłosej.

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 18:54;

Nicholas ani przez moment nie podejrzewał Fire o celową brutalność, nie spodziewał się również, że krew, którą pachniał pierwszy list, mogła być przelana za jej przyczynę i za sprawą jej własnej różdżki. Może z ich dwojga to on miał sprawniejszy wzrok, a jednak pozostawał zupełnie ślepy na wszystko, co mogło zaburzać obraz doskonałości, którą mimo kolców i nieoszlifowania w pewnych aspektach stanowiła dla niego Blaithin Dear. W jej przypadku intuicja zawiodła go doszczętnie. A może, kto wie...? Może właśnie podpowiadała mu najgłębszą prawdę, której nie mogli pojąć ci, którzy dostrzegali powierzchowne skazy?
Na wieczór przygotował ogród zimowy, który choć nie był najodpowiedniejszym miejscem, budził w nim szczególny sentyment przez wzgląd na gwiazdy, które dało się obserwować przez oszklony sufit. Gwiazdy jednak nie były jeszcze widoczne, bo nie zapadła noc, a jedynie wieczór, który ozdobił ciemniejące już niebo malowniczo podświetlonymi czerwienią zachodzącego słońca różowymi obłoczkami kłębiącymi się niezbyt gęsto na niebie. Na ich tle zarysowywały się czarne sylwetki nagich drzew, piękne w misternej plątaninie masywnych konarów i drobnych gałązek. Wszystko w ogrodzie przykrywał zaś śnieg, pozostawiając jedynie kamienną ścieżkę przystosowaną do wygodnego przejścia.
Oranżeria rzucała się w oczy, jako jeden z nielicznych, oświetlonych punktów, choć zaklęcia wyraźnie nie dopuszczały, by spojrzenia z zewnątrz zakłócały prywatność tych, którzy przebywali w środku. Nicholas czekał na Fire przed otwartymi drzwiami, świadom jej przybycia dzięki Metus, która natychmiast poderwała się czujnie z miejsca na trzask aportacji.
- Lady Fire - skłonił się dwornie jak zwykle, gdy już omiótłszy ją szybko spojrzeniem zyskał pewność, że w istocie żadnych widocznych ran nie posiadała. Jego oczy pogodnie się zaiskrzyły, gdy słowami uderzył znów w górnolotne tony, nawiązujące do tytułów, którymi się do siebie zwracali. - Cóż za zaszczyt cię gościć.
Gestem zaprosił ją do środka, pokazując miękką, jasną sofę i fotele przy niskim stoliczku. Wnętrze oranżerii oświetlone było świecami dość jasnymi, by zapewnić swobodę, ale jednocześnie nadającymi przytulny klimat. Nie miały w sobie pretensjonalnej aury romantyzmu, a raczej ciepła i zadziwiająco pogodnej tajemniczości.  
- Zanim uraczymy się aromatyczną kawą, pozwól, że ci kogoś przedstawię. Oto Metus, moja towarzyszka, a choć dopiero budujemy więź, zapewniam, że ma doskonałe maniery.
Podeszła do nich duża, czarna charjuczka, zachowująca stosowny dystans, jednak obserwująca Fire bacznie i bez cienia sympatii, ale i agresji. Całą swoją postawą zdawała się pokazywać, że kobieta nie ma się czego obawiać, póki nie da jej powodu do gwałtownej, obronnej reakcji względem Nicholasa.
- Ale oczywiście, jeśli jej obecność sprawiałaby ci dyskomfort, mogę ją wyprowadzić. - podkreślił taktownie gospodarz, obserwując reakcję Fire na bądź co bądź groźnie wyglądającego psa.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 19:33;

Cholera. Odrobinę ucieszyła się, jak go zobaczyła. Tego się po samej sobie nie spodziewała. Chyba po prostu doceniała, że w ogóle był, bo inni zawiedli w tej kwestii.
- Większy niż, jakby sam Minister tu przyszedł. - parsknęła krótko, cierpko. Ciężko było wyczuć czy ma zły humor, czy dobry, ale na pewno w tak rzadkich drgnięciach mięśni twarzy zdradzała jakieś napięcie, może oczekiwanie. Miała nadzieję, że to wytworne powitanie od Nico było ironicznie, bo nie znosiła być traktowana niczym elegancka dama, gdy pragnęła stanowić tego przeciwieństwo. To sir i lady zawsze interpretowała z nutą sarkazmu. Szkotka podążyła za gestem swojego gospodarza i weszła do oranżerii. W środku pomieszczenie prezentowało się świetnie i gdyby Blaithin miała jakiś gust architektoniczny to na pewno doceniłaby wystrój oraz użycie świec, ale zamarła w połowie jednego z kroków, gdy wyczuła obecność stworzenia przy nogach chłopaka. Naprawdę wielkiego i czarnego niczym sama noc stworzenia o ślepiach, jakie ciągle za rudowłosą podążały. Fire stawała twarzą w twarz z wilkołakami, smokami i samym Merlinem, żaden pies nie był w stanie wzbudzić w niej choćby odrobiny lęku.
Skrzywiła się z wyraźną niechęcią.
Coś tam kojarzyła z Proroka Codziennego, że w święta zorganizowano dużą akcję w przytulisku polegającą na zabieraniu do siebie przeróżnych znajd. Może gdyby sprzedawali tam feniksy albo widłowęże to poświęciłaby temu odrobinę więcej uwagi, ale to były jakieś pokrzywdzone przez los, nieudane, popsute i słabe zwierzęta, za które należało dodatkowo dopłacać. Napełniały Fire bardziej wzgardą niż litością.
- Świetnie. - powiedziała tonem, który wskazywał na to, że w ogóle nie jest świetnie i zgromiła Nicholasa spojrzeniem, jakby uważała, że popełnił głupotę i gdzie w ogóle miał rozum? - Pies. A z tym co było nie tak, że go wyrzucili?
Dla niej to był tylko pies, bez żadnego imienia czy płci, nawet nie wiedziała co to za rasa. Zmrużyła oko, układając prawą dłoń na swoim biodrze i widać było, że obie towarzyszki Seavera mierzą się teraz czujnymi spojrzeniami, jakby któraś z nich miała lada moment warknąć. I Blaithin wyglądała, jakby mogła to zrobić pierwsza.
- Zresztą, nieważne. - powiedziała zaraz potem, łagodząc ton do neutralnego stanu i ignorując charjuczkę całkowicie. Odwróciła się do niej plecami, wyszukała miejsce na miękkiej, jasnej sofie i usiadłszy na niej, założyła nogę na nogę. Światło świecy przemknęło po opasce zakrywającej wyrwę po prawym oku, podkreślając ostrość jej zakończeń. - Zapraszam Cię na bankiet jako moją osobę towarzyszącą.
Miała przy sobie niewielką, czarną torebkę, w której zaraz zaczęła czegoś szukać.
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 20:28;

Oczywiście, że Nico bawił się tytulaturą i odgrywaną dworskością, bo chociaż robił to z prawdziwą przyjemnością i bawił się tym doskonale, wysyłając patronusa ze szpitala dał dowód, że w sprawach naprawdę ważnych potrafił się wyzbyć tej arystokratycznej aury. Niemniej, sprawiała mu radość i dawała choć trochę ujścia temu, jaki zachwyt wzbudzała nieustannie w jego oczach.
Przyszedł jednak moment "starcia" z Metus, w którym Fire wykazała się niechęcią, której Nicholas nie potrafił uzasadnić inaczej niż jakimś przykrym doświadczeniem z przeszłości.
- Jest z nią to samo nie tak, co ze mną. - odparł, siadając naprzeciw czarownicy w wygodnym fotelu. Suczka usiadła obok niego, nie spuszczając wzroku z obcej dla siebie kobiety. - Znalazła się w niewłaściwym miejscu i spotkała niewłaściwą osobę, a blizny po tym zdarzeniu nosi do dziś. Dlatego jest mi bliska.
Nicholas powiedział to spokojnie, bez wyrzutu dla niechęci Fire, ale wyraźnie dając do zrozumienia, że nie podziela jej zdania. Chyba pierwszy raz po prostu się z nią nie zgadzał, a fakt, że był w stanie o tym powiedzieć wprost raczej dobrze o nim świadczył. Mimo słabości do Fire nie starał się do niej dopasowywać, ani przed nia płaszczyć. A może to kwestia terapii, która przywracała w jego umyśle spokój i równowagę?
- Metus - Seaver przeniósł spojrzenie na charjuczkę, przywołując do siebie jej uwagę. Nie uszedł mu fakt, że suczka była spięta i nastroszona. - Do domu.
Metus zareagowała z opóźnieniem, przez chwilę patrząc na Nicholasa, jakby podejmowała próbę przejęcia dominacji. Czarodziej był tego świadom, naczytał się o charjukach wystarczająco dużo, a z Metus wciąż byli na początku swej drogi. Wciąż testowała swoją pozycję w stadzie, ale jak zwykle, tak i teraz uległa pod stanowczym, konsekwentnym spojrzeniem Nico. Zerknęła jeszcze raz czujnie na Fire, a potem odwróciła się i odeszła w stronę drzwi do salonu, wkrótce zaszywając się w cieniu wnętrza domu.
- Bankiet - powtórzył ze szczerym zaskoczeniem, przyglądając się uważnie kobiecie. Z jakiegoś powodu wyczuwał to drugie dno, bo mimo wszystko nie wydawało mu się, że zapraszała go z czystej sympatii. - Czyżbyś potrzebowała wsparcia silnego, męskiego ramienia?
Nie dało się przegapić rozbawienia w jego słowach, które z samej swej natury były oczywistą niedorzecznością. Nie spotkał nigdy kobiety tak samowystarczalnej i niezależnej jak Fire, nawet jeśli wciąż budziła w nim potrzebę opieki.
- Obawiam się, że mamy tu jeden problem. - zaznaczył, a wciąż obecne iskierki w oczach pokazywały, że problem nie był z gatunku poważnych. - Nie pamiętam, czy umiem tańczyć. Muszę spróbować, by się o tym przekonać. Ale zanim pomyślimy jak temu zaradzić...
Machnął lekko różdżką, przywołując tacę z filiżankami i dzbankiem gorącej kawy, a także talerzykiem herbatników i półmiskiem świeżych truskawek.
- Czarna bez cukru, zgodnie z życzeniem. Pozwolisz? - zawiesił dzbanek w powietrzu, patrząc pytająco, czy może Fire nalać wspomnianego napoju.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 22 Sty 2024 - 22:06;

Po wyznaniu Nicholasa na temat Metus Blaithin odchyliła głowę na bok, sunąc wzrokiem po meblach obok i zawieszając go na specyficznym zegarze. Zrobiła to, aby ukryć, że właściwie to było jej teraz głupio przez ostrą i nieczułą reakcję na psa, który chyba znaczył dla mężczyzny dość sporo.
- Rozumiem. - odpowiedziała jednak typowym dla siebie tonem, powracając wzrokiem do swojego towarzysza dopiero, gdy odezwał się do czworonoga. Zaciekawiła ją ta stanowczość i pewnego rodzaju aura dominacji bijąca od Seavera. Jego spojrzenie nie znosiło bezcelowego sprzeciwu, a Blaithin z nagłym zainteresowaniem oglądała ten krótki moment. Nie wiedziała czy czuła aprobatę ze względu na posłuszeństwo psa wobec pana, czy może jeszcze większą dezaprobatę, bo zdecydowała się ulec, a Fire szczerze pogardzała uległością. Bardzo delikatnie uniosła brew, ale nie komentowała, pozwoliła tylko swoim myślom nieco bardziej eksplorować ten temat.
- Bankiet - powtórzyła, a tym razem za wypowiedzianym słowem czaił się wstręt. Chadzała na rozmaite bankiety ze względu na przynależność do rodu Dearów. Na pytanie o silne, męskie ramię tylko się nieznacznie uśmiechnęła z rozbawieniem i to takim całkiem szczerym, a nie ironicznym lub gorzkim. Uśmiech dotarł do błękitu tęczówki, ocieplił jej chłód na moment. Chyba nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć, a przecież takie sytuacje bywały u Blaithin rzadkością.
- Taniec niestety będzie koniecznością, aby nie wzbudzać podejrzeń. - odpowiedziała tajemniczo, na pewno nie rozwiewając ewentualnych pytań pojawiających się w czarnowłosej głowie. Na wpół poważnie, na wpół dalej pociągnęła żart. Sama nie przepadała za tańcem, a jednak tak się złożyło, że z tymi ważniejszymi osobami w jej życiu faktycznie poruszała się w rytmie muzyki. Tylko że to się wiązało z dotykiem, którego wolała uniknąć, gdy było to możliwe.
Nicholas zdecydowanie potrafił zadbać o gościa, nawet tak pozbawionego manier i wdzięczności. Skinęła mu głową, aby nalał czarnej kawy do filiżanki. Starała się ten proces obserwować, gdy dalej przesuwała różnego rodzaju przedmioty w bardzo głębokiej wbrew pozorom torebce. Takie nawyki, w końcu kilka razy dolano jej dziwnych rzeczy i zazwyczaj nie pozwalała, aby to ktoś miał pieczę nad jej napojem. Nicholas przyniósł nawet jedzenie, ale Fire nie była głodna, mało jadła i stąd ta zbyt chuda postura.
- To dla Ciebie.
Podniosła się z miejsca, zbliżając o krok do Seavera, aby w dłoń włożyć mu eleganckie, pachnące drogimi perfumami zaproszenie. Oczywiście, że kazała wykonać specjalną kartkę z imieniem i nazwiskiem. Może i w zamyśle miał być "dodatkiem" do panny Dear, głównej zaproszonej, ale zamierzała go potraktować na równi. Tak całkowicie szczerze to nie było koniecznością, aby brała Nicholasa do Berlina ze sobą. Mogłaby sobie sama poradzić, nie wątpiła w to ani przez chwilę. A jednak... Kiedy już stanęli naprzeciwko siebie, niemalże jak wtedy, w alei ogników, mogła spokojnie przyjrzeć się jego twarzy i wybadać reakcję.
- Jak dobrze mówisz po niemiecku? - zagaiła.
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptySro 24 Sty 2024 - 18:41;

Zainteresował go ton w jej głosie, gdy mówiła o bankiecie. Ta niechęć, albo coś jeszcze większego, skąd jej się to wzięło? I po co w takim razie go tam zabierała?
Zadbał o to, by miała pełną filiżankę, a potem napełnił własną.
- Konieczność tańca to konieczność dotyku. - powiedział, jakby czytał w jej myślach. Tak naprawdę jednak po prostu pamiętał i podzielał problem, choć zdecydowanie nie tak konsekwentnie jak wcześniej. Wspomnienie dotyku Marcusa wzbudzało przyjemne ciarki, a lusterko dwukierunkowe, które nosił zawsze przy sobie na wypadek prób nawiązania kontaktu, zapiekło go samą obecnością. Czy miał ochotę na ten sam rodzaj dotyku ze strony Fire? Oczywiście, że tak. Ale wyłącznie z obopólnej chęci. Konieczność zawsze pozostanie tylko koniecznością, pewnego rodzaju dyskomfortem, poczuciem naruszania jej granic.
- Jak my to zniesiemy - rzucił wreszcie z subtelnie wyczuwalnym sarkazmem. Uniósł do ust filiżankę i upił łyk niemal parzącej usta kawy. Odstawił ją jednak, gdy podała mu zaproszenie. Wyciągnął je i przeczytał. Berlin. Chciało mu się śmiać. Znał tyle języków, ale tego akurat nie.
- Please, have fun. - przeczytał i podniósł wzroku na Fire. - Zamierzasz spełnić ich prośbę? Po co mamy tam jechać?
Rozsiadł się wygodniej w fotelu, tracąc ochotę na kawę. Do takiej rozmowy bardziej pasował mu chivas. Istotniejsze jednak było zdobycie większej ilości informacji.
- Ostatnio źle wyszedłem na wycieczce w ciemno. - powiedział, zerkając na swoją nową różdżkę, której podświadomie prawie nigdy nie chował. Teraz musiał włożyć wysiłek w to, by odłożyć ją na stoliczek obok. Starał się oswajać z brakiem nieustannego kontaktu z grabowym drewnem, choć było to nieprzyjemne. Z trudem też oderwał od niego wzrok. - Dlatego obecnie wolę wiedzieć z czym się taki wyjazd wiąże. Czemu moglibyśmy wzbudzić w kimś podejrzenia, Fire?
Tym razem bez "Lady". Tym razem chciał, by potraktowała jego pytanie poważnie i odpowiedziała zgodnie ze stanem faktycznym. A jednak ton jego głosu wciąż pozostawał pełen szacunku i respektu dla całej jej osoby, mimo stanowczej nuty. Mimo tego, że chciał po prostu wiedzieć i być przygotowany.
- Nie znam niemieckiego. Ale mam tłumaczki.
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptySro 24 Sty 2024 - 19:36;

Nico nie mógł wiedzieć, jak dawno Fire nie była na bankiecie, do tego przygotowywanym przez czystokrwistą arystokrację. W ogóle za tym rodzajem "rozrywki" nie tęskniła. Na samą myśl, że znów znajdzie się w gnieździe żmii czekających tylko na odpowiedni moment do ataku - i to nie różdżką, nie w sposób, który mogłaby bez problemu obronić, a kąśliwym słowem, krzywym uśmiechem i krzywdzącą plotką rozpuszczaną za plecami - odczuwała brudny posmak w ustach. Czy Seaver też bywał na wielu podobnych przyjęciach pełnych bogatych, pięknie ubranych ludzi? Możliwe. Może to nawet lubił, może był dokładnie jednym z nich.
Jego słowa nie sprawiły Fire przyjemności, a wręcz nieco ją zestresowały.
- Trzeba czasami coś poświęcić. - powiedziała bardzo nijakim, pustym tonem. Tonem osoby, która znała aż za dobrze smak poświęceń, która przez to nie miała teraz prawego oka. Próbowała być ponad swoje własne emocje oraz fobie, ale zdecydowanie perspektywa dotyku psuła jej zwyczajnie humor. I nieważne, kogo miałaby nim obdarzać. Nie wiedziała, jaki stosunek ma do tego Nicholas, mylnie uznała przez ten sarkazm, że również tego w ogóle nie pragnie. Przecież miał swoje blizny. Powinni odpuścić sobie taniec.
- A to zawsze trzeba coś robić po coś? - to nie przekonałoby nawet Fleur. Fire nie robiła rzeczy, "bo tak", miała zawsze solidne powody oraz cele. Widać było, że niechętnie dzieli się informacjami, że coś kryje i że próbuje nie okłamywać Nicholasa wprost. Zamierzała grać na zwłokę póki nie stwierdzi, że może coś Seaverowi powiedzieć.
Ostatnio źle wyszedłem na wycieczce w ciemno.
- Bo nie byłeś na niej ze mną. - odparowała natychmiast. Miała ochotę dodać coś więcej, dopowiedzieć stanowczo, że "ze mną będziesz bezpieczny", ale umilkła. Jak zwykle Fire ważyła słowa, starała się wymówić, jak najmniej sylab. Zasłaniała wszystkie karty, nawet te błahe, których ujawnienie w niczym by jej nie zagroziło. Na wszelki wypadek. Chociaż powoli, powoli przyzwyczajała się do mówienia przy Nicholasie, ponownie. Tak się składało, że poruszali sprawy interesujące Dear.
Instynktownie powiodła wzrokiem tam, gdzie jego ciemne oczy. Na stolik dość nerwowym ruchem odłożył dwunastocalową różdżkę. Wyglądała inaczej niż Fire ją zapamiętała, a trzeba przyznać, że przykuwała dużą uwagę do tego rodzaju przedmiotów i u Antonio od razu zauważyła zmianę na nowy egzemplarz. Zrozumiała, co Nicholas miał na myśli, a wtedy prawie parsknęła śmiechem. W ostatniej chwili zdusiła tę reakcję.
- Jaki zbieg okoliczności - powiedziała, kiedy z wszytej w rękaw szaty kieszeni wysunęła w całej okazałości swoją nową różdżkę. Cechowała je podobna głęboka czerń oraz zaklęta w nich elegancja, ale tarninowe drewno było jakby wyboiste i nie do końca wyrównane. Sztywne tak, że nie dało się go nawet odrobinę zgiąć. Przez chwilę Fire wyglądała, jakby chciała podać różdżkę Nicholasowi, aby mógł ją z bliska obejrzeć i poczuć bijący od drewna chłód, ale ostatecznie również położyła ją obok siebie na stoliku. Ona nie odczuwała niepokoju przez tę rozłąkę, pomimo że korzystała z magii non stop. Oddychała i żyła nią. Była ważniejsza niż tlen. - Co się stało z sekwojową?
Szczerze ją to zaciekawiło, chociaż przeczucie ostrzegało dziewczynę, że to może być jakiś drażliwy temat. Nie przewidziała, że Seaver też może odwrócić pytanie. A o ataku na nią w sklepie, czarnomagicznych torturach i zniszczeniu różdżki nikomu nie powiedziała.
- Dlatego, że zazwyczaj nie towarzyszą mi na bankietach przystojni młodzieńcy? - zaczęła, ale to był niestaranny blef, wcale nie próbowała go przekonać, że właśnie to mogło wzbudzić zdziwienie czarodziejów. Zmrużyła nieco oko, ujmując w prawą dłoń filiżankę.
- Gut. - mruknęła, decydując się wreszcie wyjaśnić wcześniejsze słowa. - Bardziej chodzi o to, że samotnie mogę wzbudzić podejrzenia. Gwiazda wieczoru, Hilda Manteuffel... nie przepada za mną, ujmując to łagodnie. - upiła łyk gorzkiej kawy i wykrzywiła usta, jakby to napój jej kompletnie nie smakował, chociaż ewidentnie myślami pozostała przy niemieckiej czarownicy. - A jak pokażę się z wytwornym Seaverem to są mniejsze szanse, że wskaże mi drzwi. Lubi rozgłos, uwaga brytyjskiej szlachty jest dość cenna.
Studiowała jego twarz, szukała wszelkich oznak, jakie mogłyby jej nie przypaść do gustu i zrodzić myśl, że zapraszanie Nico to był błąd.
- Sądzę, że po prostu im mniej będziesz wiedział tym lepiej dla Ciebie.
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptySro 24 Sty 2024 - 21:42;

Znów ton, jakim się odezwała, poruszył go do głębi. Ta pustka.
- Czasem trzeba coś poświęcić, goniąc za snem - zacytował w zadumie bajkę, którą widział w mugolskiej telewizji, a która tak bardzo skojarzyła mu się z jej wypowiedzią. Tym bardziej, że tam również wypowiadała się osoba, która utraciła część siebie w bardzo dosłowny sposób. - Za jakim snem gonisz, Lady Fire?
To nie było tak całkiem retoryczne pytanie, choć rzeczywiście Nicholas nie spodziewał się poznać na nie odpowiedzi. Słuchał jej za to uważnie, nie drążąc niektórych spraw, odkładając je na później. Najpierw skupił się na różdżce, innej niż ta, którą znał ze spotkania na Nokturnie. A więc i ją to spotkało?
- Mam nadzieję, że współpraca z nową różdżką jest owocna - powiedział, przyglądając się uważnie tarninie. Potem przeniósł wzrok znów na własną, chwilę ważąc słowa. - Sekwojową złamałem.
Jakiś ostry błysk w jego oku zdradził, że nie chodziło o przypadkowe ułamanie różdżki. Za tym się coś kryło, ale Seaver początkowo nie precyzował, co miał na myśli. Dopiero po dłuższej chwili, trochę cichszym, ale bardzo zimnym głosem dodał:
- Nie była lojalna. Nie potrzebna mi nielojalna różdżka.
Jego czarne oczy na moment spowiła jeszcze głębsza czerń. To był dla niego poważny temat. Raniący, ale nie aż tak. Może miałby ochotę rozwinąć tę sprawę, może dopytywałby Fire o więcej, ale mieli inne kwestie do ustalenia. I to na wielu płaszczyznach.
- W moim życiu była już osoba twierdząca, że niewiedza jest dla mnie lepsza.
Mówiąc to nie patrzył na nią, ale na końcówki rękawów, które zaczął machinalnie poprawiać, upewniając się, że odsłaniały możliwie jak najmniej blizn.
- I może miała rację. Może dzięki tej niewiedzy żyję. Wtedy nie miałem na to wpływu. Teraz mam.
Podniósł spojrzenie na Fire, a w jego oczach malowała się stanowczo podjęta decyzja.
- Potrzebujesz wsparcia i z przyjemnością ci go udzielę. Ale musisz wiedzieć, że nie jestem obecnie pełnoprawnym Seaverem. Nie żyję w zgodzie z rodzinną Radą i być może ludzie na tym bankiecie będą wiedzieli o mnie wiecej, niż ja sam. Dlatego muszę wiedzieć z czym się mierzę. Żeby lepiej ci pomóc, Fire. A obecnie nie znam nawet twojego prawdziwego imienia. To z pewnością wzbudzi uzasadnione podejrzenia.
Doprawdy, coraz bardziej miał ochotę na porządnego, mocnego drinka. Co ten Marcus z nim zrobił? Wcześniej nie ciągnęło go do alkoholu aż tak. Nie był tak wiernym towarzyszem w rozwiązywaniu problemów. Ale na szczęście, póki co, sam z siebie problemu swym brakiem nie stanowił.
- Powiedz, czego ode mnie oczekujesz. Mam ułatwić ci wejście swoją obecnością. Co dalej?
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPią 26 Sty 2024 - 20:02;

- Nie ganiam za żadnymi snami. - prychnęła z niedowierzaniem, że w ogóle zadał jej takie pytanie. Zmrużyła oko i przez rudowłosą głowę przemknęła drażniąca myśl, że Nicholas nie potraktował jej teraz poważnie. Bieganie za snami brzmiało jak jakaś infantylna czynność, w którą bawią się idealiści lub ludzie odklejeni od rzeczywistości. To jak ganianie motyli po łące, jak robienie aniołków w śniegu, jak wesoły śmiech, kiedy składa się sobie nawzajem pinky promise. Nierealne w świecie Fire.
- Jest - potwierdziła już w charakterystyczny dla siebie, lakoniczny sposób. Rozmowa nie dotyczyła różdżek, była o czymś zupełnie innym, a one pojawiły się tylko mimochodem jako przerywnik, dlatego nie opowiadała o tym, jak pierwsza różdżka jej się kilka tygodni buntowała nim okazała posłuszeństwo wobec życzeń właścicielki. Ta była bezproblemowa od samego początku i Szkotka zastanawiała się czy to dobrze. Lubiła pokonywać wyzwania.
Znowu nieco ją zaskoczył swoim zachowaniem, tą zmianą tonu. Kryło się w ciemniejących tęczówkach jakieś niewypowiedziane niebezpieczeństwo, które mogłoby przyprzeć Szkotkę do kanapy, na której siedziała, gdyby tylko Seaver skierował te same emocje w jej stronę. Fire to nie niepokoiło, ją to intrygowało. Mogłaby się zanurzyć w tych głębokich, czarnych jeziorach.
- Lojalność to takie duże, poważne słowo - powiedziała również ciszej i chłodnym tonem. Z namysłem pogłaskała wolną dłonią porcelanową fakturę filiżanki, to na niej zawieszając wzrok, żeby nie tonąć. - A im większe, poważniejsze słowo tym mniej w nim wartości. Ta Ci dobrze służy?
Jak podniosła wzrok to tym razem on na nią nie patrzył. Przez ułamek sekundy nabrała szalenie dziwnej chęci złapania Nico za podbródek, ale to byłoby skrajnie niedorzeczne, skoro dopiero co sami wspominali o awersji do dotyku. Słuchała bez przerywania, myśląc intensywnie o tym, kto mógł być tą osobą. Ktoś kogo znała? Może wspominał wiedźmę? Albo kogoś z rodziny? Zdusiła potrzebę poznania tej tajemniczej niewiadomej, która, jak się okazuje, już wyprzedziła Fire w kwestii ostrzegania ciemnowłosego.
- Ja osobiście nie lubię nie wiedzieć. - przyznała się z cieniem uśmiechu.
Musiała przygryźć dolną wargę, aby znowu nie zaprzeczyć, że nie potrzebuje wsparcia. Ale już planowała, jak w miarę miło wyjaśnić, że jest samowystarczalna i to nie jest prośba o pomoc, i żeby nie traktował tego, jak wyświadczanie jej przysługi... kiedy Nico zszedł na temat, jaki wzbudził w Fire kilka uśpionych wspomnień. I przyłapała się na tym, że niemalże wyjawiła Nicholasowi kolejną ze swoich tajemnic. Tym razem o tym, że ona również ponad rok sądziła, że jest wydziedziczona z rodu Dearów za to, czego się dopuściła. Więc rozumie zgrzyty i nieporozumienia z rodziną. Ale ostrożność zwyciężyła i powstrzymała się przez podzieleniem tym faktem.
- Blaithin - rzuciła, jakby zupełnie od niechcenia. Musiała udawać, że to nie ma żadnego znaczenia i jest jej obojętne, ale Nicholas był zbyt bystry i spostrzegawczy na takie taktyki. Nawet machnęła lekko ręką, zginając nadgarstek. - Przecież Ty sam zawsze będziesz znać siebie lepiej od innych ludzi.
Wierzyła w to w pełni, dlatego nie do końca zrozumiała, co Nicholas miał na myśli. A próbowała go zrozumieć, naprawdę próbowała i o wiele bardziej się na tym skupiała niż przy innych ludziach.
Wypiła więcej kawy, pozwalając aby czarna toń pobudziła ją do życia oraz działania, pomimo że zazwyczaj Fire nie brakowało energii. Odłożyła ze szczękiem filiżankę na spodek, po czym złączyła palce na swoim kolanie. Nadszedł czas powiedzieć najważniejszą część.
- Muszę się dostać do pomieszczenia, gdzie będą składować wszystkie bankietowe upominki, nazwijmy to "skarbcem". - to wszystko brzmiało, jak po prostu planowanie kradzieży i ciekawiło ją czy Nico również tak to odbierze. - To nie będzie dla mnie problemem, więc w tym czasie możesz korzystać z pysznego jedzenia, muzyki i tak dalej.
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyNie 28 Sty 2024 - 22:13;

Pominął milczeniem kwestię gonienia za snem. Nie było sensu tłumaczyć, z resztą nie było to aż tak istotne. Dużo ważniejsze wydały mu się jej późniejsze słowa, te o wartości i wadze ich znaczenia. I znów się z nią nie zgadzał. Dla niego lojalność najbliższej przyjaciółki była kwestią kluczową.
- Używam dużego słowa, bo to dla mnie duża rzecz. Różdżka zerwała ze mną połączenie. Zawiodła. Powinna być niezawodnym narzędziem i wierną towarzyszką. Zbyt długo byłem pozbawiony możliwości korzystania z magii, by taki incydent potraktować jak banał czy przejściowy dyskomfort.
Jego oczy błysnęły na moment czystą nienawiścią, ale było to krótkotrwałe i niewycelowane w Fire. Nie zakończyło się również tratowaniem drzew, ani płoszeniem ogników. Emocje zostały opanowane, wyciszone, gniew zduszony w zarodku, uspokojony, rozładowany w sposób bezpieczny dla wszystkich. Wzrok Nico padł na różdżkę, a jego dłonie ujęły ją i zaczęły ją delikatnie gładzić w coraz spokojniejszej zadumie.
- Służy mi dobrze. Oswajamy się ze sobą. Jest nowa, inna, nie do końca chciana. Ale jako jedyna u Ollivandera pasowała jak należy. - położył różdżkę płasko na rozłożonych dłoniach, wpatrując się w nią przez chwilę, wyraźnie nad czymś myśląc. - Mam nadzieję, że niedługo i tak nie będzie mi już potrzebna. Cóż za śmieszny koncept, by moc czarodzieja była krępowana przez kawałek nadziewanego drewna.
Otrząsnął się z tych myśli i położył różdżkę na kolanach, mając jakąś trudność z odłożeniem jej znów na stół. Bezwiednie sunął po niej palcami, w trakcie dalszego słuchania Fire. Tak się czuł po prostu lepiej, jakby z grabowego drewna płynęło do niego jakieś uspokajające, kojące ciepło.
- A zatem rozumiesz - powiedział, czując odrobinę ulgi. Z kolei kiedy zdecydowała się wyjawić mu swoje imię, jego dłoń zatrzymała podświadomą wędrówkę po różdżce. Nico skupił się na kobiecie w stu procentach, chłonąc całym sobą wagę wyjawionej tajemnicy. Tajemnicy dla niego, w końcu ta wiedza wcześniej była przed nim ukryta. Powtórzył jej imię na głos, czując przyjemny prąd przeszywający jego ciało, kiedy to robił. - Blaithin. Wyjątkowe, niepowtarzalne, intrygujące. To irlandzkie imię?
Zadał to pytanie również po to by sprawdzić, jak rozmówczyni zareaguje na drążenie tego tematu. Czy będzie się jeżyć? A może wręcz przeciwnie? Obserwował jej reakcję, ale temat, który potem rozwinęli, zjeżył jego samego.
- W moim przypadku niestety tak nie jest. Do wakacji nie wiedziałem nawet, kiedy się urodziłem, ani w jakim miejscu się wychowałem. Siostra tuż przed śmiercią odebrała mi większość wspomnień. Całe dzieciństwo, wszyscy ludzie, których znałem, radości i smutki, dawne marzenia, wszystko w jednej chwili stało się obce.
Mówił to głosem pozbawionym emocji, bezbarwnym, ale nie neutralnym. Była w nim jakaś pustka, próżnia wsysająca energię otoczenia. Jakby same słowa starały się pochłonąć materię z zewnątrz i uzupełnić luki w okaleczonej pamięci. Dopiero po chwili Nico wyzbył się pustki, zastępując ją nutą ironii w głosie i spojrzeniu.
- Musiała uważać, że tak będzie dla mnie lepiej. Nie wiedzieć. A może lepiej dla nich? - Potrząsnął głową, odganiając te myśli i znów sięgnął po różdżkę, tym razem w bardzo konkretnym celu. - Jednak mi kawa już nie wystarczy. Skusisz się na coś mocniejszego? Whisky? Sherry? Miód pitny?
Poczekał na odpowiedź towarzyszki, przywołując to, na co miała ochotę, a jeśli nie podzielała jego zapędów, to ściągnął po prostu tacę ze szklankami i karafką ognistej. Słuchał dalszych planów rudowłosej, powoli sącząc palący przełyk płyn, czując jak wzbiera w nim sarkastyczne poczucie humoru.
- A zatem ja będę się oddawać doczesnym rozrywkom arystokracji, w trakcie gdy ty będziesz podziwiać lokalne skarby. Cała ta fatyga, żeby pooglądać jakieś błyskotki? - przechylił głowę w zaciekawieniu, zadowolony z odprężającego wpływu alkoholu i swobody, z jaką miał ochotę podejmować pod jego wpływem lekkomyślne decyzje. Ale to nie było upojenie. Póki co piekący płyn dał mu poczucie wewnętrznego przyzwolenia na rozluźnienie się i czerpanie z tej konwersacji dobrej zabawy. - Chcesz je zabrać, "ulepszyć", czy szukasz wśród nich czegoś konkretnego? To fascynująca kwestia. Czy przewidujesz konieczność opuszczenia Berlina w dyskretnym pośpiechu?
Powrót do góry Go down


Blaithin 'Fire' A. Dear
Blaithin 'Fire' A. Dear

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Galeony : 1181
  Liczba postów : 3632
https://www.czarodzieje.org/t13638-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t13684-dziobek
https://www.czarodzieje.org/t13647-blaithin-astrid-dear
https://www.czarodzieje.org/t21155-blaithin-fire-a-dear-dziennik
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 29 Sty 2024 - 18:51;

Bywały takie różdżki, które w ogóle nie działały, gdy trafiały do rąk innych niż te prawowitego właściciela. Ale Blaithin akurat na tym niezbyt zależało. Wolała mieć przede wszystkim potężne narzędzie, które mogła w pełni wykorzystać. Oczywiście, jesli to narzędzie służyłoby tylko jej to byłoby perfekcyjnie, ale dla rudowłosej różdżki za bardzo przypominały ludzi, aby oczekiwać od nich spełniania każdego kryterium. Czyli to kwestia priorytetów, uznała w myślach.
- Ciekawe. Nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby różdżka zerwała połączenie z czarodziejem. - wymruczała w zamyśleniu, dopijając kawę. - Trzeba było kupować u Fairwynów. Cholernie drogo, ale najwyższa jakość. Co jest rdzeniem tej?
Znała co najmniej kilku Fairwynów osobiście. Może i nie była jakąś fanką tego rodu, ale ich umiejętności należało docenić. Teraz sobie nie wyobrażała kupować najważniejszego przedmiotu czarodzieja gdzieś indziej.
- Twojej mocy nic nie krępuje poza Tobą samym. - odpowiedziała, ale zdaje się, że zrozumiała tok rozumowania Nicholasa. Podczas uwięzienia nie mógł swobodnie używać magii, a teraz siedziała w nim potrzeba zapobiegnięcia możliwości powtórzenia tej sytuacji. Miał dużo racji w tym, że najlepiej polegać na sobie, a nie kawałku drewna  - Rozumiem, że marzy Ci się bezróżdżkowość. Fascynujący temat. Też bym się jej uczyła, gdybym nie wzięła na swoje barki czegoś innego. - zacisnęła wargi w wąską linię, kiedy echem w głowie odbiły jej się słowa Nicholasa wypowiadane na temat hipnotyzerów. Postanowiła na tym uciąć i niczego więcej nie dopowiadać. Kiedy młodzieniec powtórzył prawdziwe imię Fire aż się poruszyła na sofie z wyraźnym dyskomfortem.
- Chyba tak. Nie wiem. Raczej wyniosłe, poważne i puste. - odparła, udając, że to zabawne, a tak naprawdę bolało, jakby ktoś znowu ją wciskał w rolę dziecka, które utknęło na wyspie Skye w powtarzającym się cyklu cierpienia. To Fire się z niego wybiła, Blaithin dalej pozostawała tam myślami. Wolała, aby Seaver sam zrozumiał, że nie zamierza dopuścić do zwracania się do niej tym słowem.  Wypuściła nieznacznie powietrze z płuc, zmuszając się do spokojnego siedzenia, ale przez moment czuła, jakby oparcie sofy wyłożono szpilkami.
Siedziała nieruchomo, gdy poruszał temat tak intymny i drażliwy, że prawie go sama powstrzymała przed wyjawianiem większej ilości szczegółów. Nie powinien jej tego mówić. Tak się odsłaniać. Podawać jak na tacy, jakby była jego najlepszą przyjaciółką, której może zawierzyć każdy sekret. A tymczasem tyle ją łączyło z Hepzibah.
- Naprawdę? - dopytała głupio, tylko dlatego że nieco zmiotło ją z nóg takie ważne wyznanie. - Powiedz mi, Nicholasie. Bo jesteś niebywałą wręcz zagadką. Czy ktoś już próbował Cię rozwiązać?
Chociaż w przypadku Dear o wiele lepszym słowem byłoby zbadać. A normalny człowiek powiedziałby po prostu "poznać". Z chwili na chwilę poświęcała mu coraz więcej uwagi, co mogło ją niedługo zacząć niepokoić. Co taka persona robiła w nudnej Anglii pełnej identycznych ludzi, którzy już dawno temu przestali zaskakiwać Fire? A Nicholas nie tylko ją zaskakiwał, w rudowłosej zaczynała ożywać fascynacja, przez którą niegdyś pomogła mu rozebrać się z koszuli i ukazać gwiazdom wryte w bladą skórę ścieżki klątw. Mimowolnie pomyślała teraz o tym, co widziała pod materiałem ubrań chłopaka. I o tym, jak wiele jeszcze nie widziała. Mózg Fire pracował na wysokich obrotach, gdy analizowała wszystko, co do tej pory od Nico usłyszała. Fragmenty o niewoli, o klątwach, o śmierci siostry, o bezróżdżkowości. Powoli wyłaniał się z tego jakiś obraz; jeszcze nie potrafiła rozpoznać czy to arcydzieło, czy okropny portret.
- Nie, ale pozwolę sobie zapalić. -  stwierdziła, nie za bardzo myśląc czy to nie będzie dla Nicholasa problemem, że pozostawi tu zapach czekoladowych Wizz-Wizzów. Jej zapach. Na jego meblach. Fire wyciągnęła pojedynczego papierosa i odpaliła go swoją smoczą zapalniczką, zawieszając spojrzenie na tym, jak męska dłoń unosi do ust szklankę ze złotym płynem. Była w tym pewna pociągająca elegancja.
- Jakieś błyskotki? A Ty nie jesteś przypadkiem jubilerem, Seaver? - parsknęła cicho, gdy tak bardzo umniejszył prezentom, jakie niewątpliwie otrzyma Madame Manteuffel.
Fire uśmiechnęła się szerzej na samą myśl o pospiesznym opuszczeniu Berlina. To zupełnie tak, jakby byli bohaterami jakiejś pełnej akcji powieści. Powinni uciekać przed czarodziejami ciskającymi w nich zaklęcia, wśród walących się ścian posiadłości, ramię w ramię. I złapać swoje ręce, aby z trzaskiem teleportować się w ostatniej chwili nim któreś z nich zostałoby trafione. Chciałaby tak, duża część jej kochającego adrenalinę serca bardzo pragnęła coś podobnego przeżyć. Ale była dorosła i rozsądna, wiedziała, że zrobi wszystko, aby tamten wieczór przebiegł bez choćby odrobiny zagrożenia. Nie ze względu na siebie, a ze względu na swojego partnera.
- Nie, jeśli nie damy się przyłapać - posłała mu ten uśmiech wraz z uniesioną zaczepnie brwią. - Po prostu tam zerknę. Aż tak mi nie ufasz? Muszę zostawić sobie parę asów w rękawie na Berlin. - żeby mieć Cię czym zainteresować. - Poza tym, zapomniałeś o kajdankach. A ja domagam się odpowiedniego traktowania jako przesłuchiwana. - wypuściła ostentacyjnie w jego stronę dym.
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyPon 29 Sty 2024 - 22:36;

- Włos testrala. Niezbyt szczęśliwa to wróżba. - odpowiedział krótko, nie wdając się w szczegóły przyczyn zerwania połączenia. Nie chciał. I nie było po co. Nie dopytywała.
To, co mówiła dalej, wzbudziło w nim bardzo głęboko zakorzenione emocje i chwilę w ciszy walczył z nimi, starając się utrzymać spokój. Tyle czasu do jego umysłu sączony był jad o tym, że jest zbyt słaby. Że gdyby zasługiwał na magię, nie krępowałyby go okowy, że rozerwałby kajdany i sięgnął po wszystko, czego pragnie, bez oglądania się na różdżkę. Walczył ze wspomnieniem cierpienia, blizna na piersi znów zaczęła sprawiać dyskomfort.
Sztucznie kontrolując oddech Nico spowolnił go i pogłębił, przez chwilę nie słuchając rozmówczyni. Musiał zapanować nad emocjami, odepchnąć przeszłość, skupić się i okiełznać narastający strach. Jego dłoń powędrowała w okolice mostka i zaczęła ją powoli rozcierać, jakby miał problemy z dusznością, albo bolało go serce. Ale przecież Fire już wiedziała, co ukrywał pod zbroją z ubrań. Nie znała za to przyczyny, choć wiedziała, że ta jedna blizna była najgorsza ze wszystkich. Była zła.
Ale udało się. Opanował to. Uciszył.
- Sądzę, że daleko mu do pustki. Ale to jako Fire cię poznałem i będę o tobie myślał jak o ogniu. Jesteś ogniem. - powiedział, a do jego spojrzenia powrócił spokój. Przynajmniej póki rudowłosa nie zadała swojego pytania. Wtedy opuścił wzrok, bawiąc się chwilę szklanką i przelewającym się w niej złocistym płynem. - Nie. Związywanie zawsze cieszyło się większym zainteresowaniem.
Gestem pokazał, że nie ma nic przeciwko paleniu, a potem duszkiem wypił zawartość szklanki, by po chwili dolać sobie nową porcję. Czy to było eleganckie? Z pewnością ruchy były pełne gracji. Ale całość mogła budzić niepokój o to, jak daleko Nico zamierzał w to brnąć.
- Przypadkiem jestem - potwierdził, przechylając znów głowę, z wesołymi, ciut zabarwionymi już alkoholem iskierkami. - A zatem Lady Fire marzy o kajdankach. Możesz być pewna, że to zapa...
Urwał, a alkoholowe błyski zgasły, zalewając oczy pełną czujności czernią. Nasłuchiwał tylko przez moment, upewniając się, że to, co słyszał, nie było wytworem jego wyobraźni. Metus ujadała z pełną zajadłością, wyraźnie czymś rozgniewana, a może i wystraszona.
- Ona nigdy nie szczeka - szepnął, analizując przez chwilę, co mogło być przyczyną dziwnego zachowania. Skrzat klienta? Nie, to już sie zdarzało. Zawsze przyjmowała ich obecność z opanowaniem. Nico odstawił szklankę i podniósł się z fotela. Nie zrywał się, nie biegł. Poruszał się jednak szybko i sprawnie, chwytając różdżkę i znikając w głębi domu. Nie wyjaśniał nic Fire, nie mówił też co miała robić. Bo czy był choć cień szansy, że w ogóle by posłuchała?

ZT x 2

+
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyCzw 7 Mar 2024 - 12:32;

Przepowiednia z naszyjnika:

Widziadła: J, nie

Díaz westchnął, starając się nie myśleć o tym, czy to co robi jest rozsądne. Od powrotu do Wielkiej Brytanii minął niemal tydzień i wszystkie znaki na niebie i ziemie podpowiadały mu, by w końcu zagadać do Nicholasa. Potrzebował po prostu z kimś porozmawiać, Paco nie wchodził w grę, a Ona… no cóż, od tamtego dnia jeszcze ani razu się nie spotkali. Dlatego właśnie stał u progi Przystani, z której umknął ostatnio o świcie. Od tego czasu zmieniło się jednak jego podejście do Nico. Na weselu wyjaśnili sobie to i owo, a jako że natura jego relacji z Blaithin była wciąż… niejasna uznał, że nie robi niczego złego. W końcu chciał tylko porozmawiać.
Zresztą Nicholas był ostatnio jakby jego przeznaczeniem, od którego nie sposób skutecznie uciec. Przemykając ulicami Nokturnu, Pokątnej czy nawet będąc jak teraz w Hogsmeade zdawało mu się, że ciągle widzi jego twarz. Nie wychodził z inicjatywą, by do niego zagadać – aż do teraz, gdy ściskając dłoń na kieszeni, na aksamitnym czarnym pudełku z dawno już obiecanym medalionem…. Szedł w kierunku frontowych drzwi, nieświadomy czego może spodziewać się zarówno po Nico, jak i po sobie.
Ale zanim zastukał, zobaczył kątem oka charjuczkę. Metus, pomyślał, natychmiast do niej podchodząc. Kucnął koło psinki i podrapał ją ochoczo za uchem. Merdała ogonem, witając go jak starego znajomego. No cóż, w końcu jego zapach nie był dla niej obcy, ale to wciąż była dla Diaza miła niespodzianka.
Wierciła się przez chwilę w miejscu, zupełnie, jakby chciała mu coś przekazać. Ale jak na tak żywego psa była niezwykle cicha, można rzec grzeczna, dobrze wychowana... Wstał z klęczek, uważnie się jej przyglądając. A umknęła tak szybko jak psy potrafią. Zanim ruszył jej tropem, rozejrzał się raz jeszcze wokół siebie. Było tu naprawdę ślicznie i przez chwilę przemknęła mu przez myśl bardzo odległa w czasie rozmowa. On też kiedyś chciał ogród, ale taki gdzie rosną róże i pomarańcze.
Nietrudno było się domyśleć, gdzie pobiegła. Zobaczył ruch w przeszklonym pomieszczeniu - założył, że to gospodarz, toteż postanowił zrobić mu niespodziankę i go zaskoczyć. Wszedł więc bez pukania, bo przecież dobrze wiedział, że zawsze będzie tu miłym gościem.
Nie odzywał się przez dłuższą chwilę, po prostu obserwując Nico pochłoniętego przez... malowanie. To ciekawe, nigdy nie wspominał o tej pasji. W sumie jak na tyle razy ile się widywali i ile spędzili ze sobą nocy, wciąż wiedzieli o sobie przerażająco mało. Diazowi to nie przeszkadzało, lubił niespiesznie poznawać cudze tajemnice. Teraz po prostu patrzył w oczy Nico, który śledził swoim spojrzeniem efekt pociągnięć pędzla. I jakkolwiek nie był to miły widok, po chwili jednak chrząknął.

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 11:15;

Widziadła: G - nie

Nicholas był całkowicie pochłonięty przez malowanie. Na płótnie dominowała czerwień płomieni przemieszana z ognistym kolorem włosów skrzypaczki, której zarys tworzyły dynamiczne, pełne pasji pociągnięcia pędzlem. Seaver był zatracony w szale twórczym, w emocjach, które przelewał na obraz. Farby jeszcze nie zostały zaklęte, a i tak już wyglądały, jakby żyły własnym życiem, jakby płomienie strzelały z płótna, jakby uwieczniana wśród nich postać była nie tylko skąpana ich blaskiem, ale stanowiła ich źródło, część nich, jakby natura skrzypaczki i ognia była jednym i tym samym. Nie było między nimi wyraźnej granicy, wszystko stanowiło dynamiczną całość, moment uchwyconych emocji i energii, jakby buzujący obraz był o krok od eksplozji.
Nic dziwnego, ze w takich okolicznościach nie zauważył ani tego, jak Metus wybiegła z oranżerii, ani tego jak pojawił się w niej Díaz. Świat mógłby go teraz pochłonąć żywcem, a on i tak nie dostrzegłby niczego, prócz nanoszonych na płótno kolejnych warstw akrylu. Dlatego w chwili gdy Antonio odchrząknął, dając znać o swojej obecności, świadomość Nicholasa potrzebowała dobrą chwilę, żeby przyswoić ten fakt. Kiedy podniósł wzrok na kochanka, jego czarne oczy były wciąż nieobecne, a spojrzenie tak rozgorączkowane, jakby młodzieniec dopiero co zakończył szaleńczy bieg.
- Tonio! - wykrzyknął z zaskoczeniem przemieszanym z ulgą, jakby Katalończyk właśnie uchwycił jego dłoń, nim do reszty pochłonęły go odmęty wyobrażonych światów. Seaver odłożył paletę i pędzel na stół, niechcący brudząc białe drewno płomienną czerwienią, a później zarzucił Diazowi ręce na szyję i z intensywnością adekwatną dla stęsknionego kochanka obdarzył go długim, namiętnym pocałunkiem.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 12:33;

Trwał jeszcze przez chwilę w ciszy, tak cudownie nieświadomy, kogo przedstawia obraz w powijakach. To paradoksalne, że kiedy w końcu udało mu się na chwilę o niej nie myśleć, ów temat miał wrócić do niego jak bumerang. Ale jeszcze nie teraz, teraz Tony był relatywnie pogodny i roześmiany. Skrył Nico w ramionach, odruchowo odwzajemnił pocałunek, uśmiechnął się.
Przez chwilę poczuł, jak ciężka odpowiedzialność opuszcza jego strudzone barki.  
Dzielili tę krótką czułość jeszcze przez chwilę, a potem Díaz delikatnie zwolnił uścisk. Spojrzał najpierw na oczy, potem na usta Nicholasa, pokręcił głową z niedowierzaniem, z myślą, że jest stary a głupi. Odsunął się od niego, nie za daleko, ale też nie za blisko, by rozmowa, której potrzebował, nie skończyła się zaraz w łóżku.
- Nico. No, no. Ładnie się urządziłeś w tej Przystani. Chyba ci to już mówiłem, wiem, ale tu jeszcze nie byłem. - Tony przeczesał włosy, nie spuszczając spojrzenia z mężczyzny. - Co tam malujesz?
Nie poskromił ciekawości, nie wiedział przecież, że jego kochanek był człowiekiem tylu pasji! Złapał go za rękę i pociągnął z stronę sztalugi, tylko po co, by przystanąć nagle na widok kobiecej sylwetki wyłaniającej się z płomieni. Te włosy, ten uśmiech, to przecież…
- Kto to jest? - zapytał ostro, puszczając momentalnie rękę Nicholasa.

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 14:03;

Nicholas zatonął w ramionach Katalończyka, czując, że to najwspanialsze miejsce na całym świecie. Nigdzie nie czuł się tak bezpiecznie jak w objęciach Antonio, donikąd nie tęsknił tak mocno. Był przy nim najzwyczajniej w świecie szczęśliwy, a jego uśmiech zsyłał na jego serce uczucie rozkosznej błogości.
- Mówiłeś, ale za każdym razem cieszy mnie to równie mocno - zamruczał w odpowiedzi Seaver, na którego słowa uznania ze strony Diaza działały równie mocno co fizyczna pieszczota. - A to rzeczywiście wyjątkowo przyjemna oranżeria. Czasem tu sypiam, bo doskonale widać stąd gwiazdy.
Pytanie o obraz go zaskoczyło. No tak, ciekawość była naturalna. A skoro Antonio przez kilka chwil dzielił z nim myśli wtedy na weselu, Nicholas pomyślał, że może mu zdradzić sekret o drugiej istocie, która namieszała w jego myślach i sercu. Nim jednak zdążył odpowiedzieć, Katalończyk cofnął rękę i odezwał się z ostrością, która sprawiła Seaverowi niemal fizyczny ból.
- Tonio... - wyciągnął dłoń przed siebie, w pierwszym odruchu chcąc go zatrzymać, ale wycofał się z tego gestu. Był przecież ostatnią osobą, która dotknęłaby kogokolwiek wbrew jego woli. Zamiast tego odwrócił wzrok i spojrzał na obraz z czułością i wewnętrzną rozterką. Co miał mu odpowiedzieć? Jak wyjaśnić to, kim była dla niego Fire? I czy on sam w ogóle to wiedział?
- Bogini płomieni, władczyni mych myśli, karminowa róża - zacytował własne słowa z listu, który wysłał do Blaithin w święto zakochanych. A potem westchnął opuszczając pełne smutku oczy. - To, że w moim sercu zamieszkała więcej niż jedna osoba nie oznacza wcale, że jesteś dla mnie mniej ważny.
Źle zinterpretował reakcję Antonio, ale przecież nie mógł znać jej prawdziwej przyczyny. Z tego powodu chciał wytłumaczyć, czemu włożył w ten obraz tyle uczuć i pasji, czemu wyraźnie darzył uczuciem skrzypaczkę uwiecznioną w ogniu.
- To kobieta, którą podziwiam - powiedział wreszcie, otwierając się przed Diazem bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. - Jest niepowtarzalna. Jedyna taka na świecie. Potężna, utalentowana, silna. A jednocześnie tak krucha...
Podniósł znów wzrok na płótno, przekrzywił lekko głowę, zastanawiając się nad obrazem. Nie był ukończony, ale wcale nie musiał być. Teraz był pełen dynamiki i intensywnych uczuć. Nicholas nie mógłby go teraz ukończyć, skoro proces twórczy został przerwany. Ale czy nie oddawało to surowego piękna, o którym niegdyś pisał? Nieoszlifowany rubin, niedokończony obraz, kształty, które nie pozwoliły ujarzmić się w sztywnych konturach. Nicholas wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie, które wprawiło malunek w ruch, przez który skrzypaczka stała się jeszcze bardziej podobna do oryginału.
- Jest moją muzą. Chciałbym ją chronić przed całym światem.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 14:55;

Gdyby nie to, co widział przed oczyma, zaproponowałby, że mogą przespać się tu razem. Gdyby nie obraz, najpewniej nie puściłby tak szybko jego dłoni. Gdyby nie to, że jego tęczówki pochłaniały teraz chciwie całkiem udaną podobiznę Blaithin, rozmawialiby o tym, co u nich, poszli z Metus na spacer albo porwali pierwszego drinka z baru.
Ale nagle cała lekkość ulotniła się z Toniego, a niepewność i strach w sercu zastąpiły złość i żal. Patrzył to na płótno, to na Nicholasa, który podziwiał efekt swojej pracy z nabożny szacunkiem. Spoglądał na ogień i wyłaniającą się z niego postać jak na boginię, którą z pewnością była. A zresztą, szybko powiedział na również na głos.
Díaz słuchał, bo nie mógł mówić, bo widział ją w pewnym sensie na własne oczy, a nie w wyobraźni… pierwszy raz od tamtego pamiętnego dnia. Póki co nie miał słów w sobie, by cokolwiek z siebie wydusić - nie patrzył też teraz na Nico, po prostu podziwiał podobiznę jej twarzy, szukając na płótnie odpowiedzi na tak wiele z dręczących go pytań.
Słyszał jednak przecież tłumaczenia, bo jak inaczej to nazwać?, swojego kochanka. Dobrze rozumiał, co miał na myśli, gdy mówił o tym, że nie brak jej talentów, że jest i silna, i piękna, i krucha… I świetnie wiedział co czuje Nicholas, gdy wymsknęło mu się, że znalazła miejsce w jego sercu. Na samą myśl o niej, diazową klatkę piersiową wprost rozsadzała żałość. A na widok?
Gdy Nicholas ożywił jej podobiznę zaklęciem, Antonio nie mógł już tego znieść. Odwrócił najpierw wiele mówiące spojrzenie od obrazu, potem przeniósł je na tęczówki Nico. Nie był zły na niego, ale wściekły na siebie. Że w ogóle dopuścił do sytuacji, w której ktoś tak omiótł go sobie wokół palca.
- Blaithin - odpowiedział mu jedynie, kładąc przez chwilę rękę na ramieniu. Zupełnie, jakby przeklęła ich obydwu, jakby razem padli ofiarą jej czaru, bo przecież czy nie tak właśnie było? Od tych emocji zakręciło mu się w głowie, najpierw poszukał wzrokiem krzesła, a potem stwierdził, że jednak musi zapalić. Poszedł w kierunku ku drzwi i przystanął dopiero w ogrodzie.
Ręka mu drżała, gdy wyjmował różdżkę - Nico widział chyba po raz pierwszy jego nowy dobytek - zapalił hogsa, wcale nie czując się lepiej. Siwy dym tylko trochę uspokoił zszargane emocje, Díaz dotknął w zamyśleniu swoich skroni i dodał po bardzo długiej chwili ciszy.
- Chyba musimy o niej porozmawiać - Nie wiedząc, co tak właściwie ma mu do powiedzenia. Jak to możliwe, że sypiał z nimi oboje, a oni… czy sypiali również ze sobą? Starał się nie być zazdrosny i nie być zły na Nicholasa. Jego rywal czy nie - chciał ją chronić. A to było najważniejsze.

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 15:34;

Díaz milczał, a gdy cisza się przeciągała, Nico spojrzał w jego oczy szukając w nich choćby iskry zrozumienia. Czy miał mu za złe? Czy był w staje pojąć to w jaki sposób działało serce Seavera? Ale wtedy właśnie padło imię, a czarne oczy rozszerzyły się w niemym zdumieniu. Blaithin? Skąd znał jej imię? Jak to możliwe, że dwie istoty, które darzył taką feerią uczuć, były sobie tak bliskie? Przecież widział jak niechętnie Fire wyjawiła swoje prawdziwe imię. A jednak Tony ją znał aż do tego stopnia. A może...
W spojrzeniu Nicholasa na moment błysnął niepokój.
- Ale nie znasz jej z powodu pracy, prawda? To znaczy... Ty nie... - głos mu odmówił posłuszeństwa, gdy strach zacisnął mu na szyi swe zdradzieckie szpony. Seaver na moment zamarł, ale potem odzyskał władzę w ciele i nadgonił dystans, który utworzył się między nim a Diazem. Stanął przed nim, z konieczności zajmując przez to miejsce o stopień niżej. Nie troszczył się o dym, który już dawno przestał mu przeszkadzać. Patrzył jednak w górę na brązowe oczy Katalończyka, a w jego spojrzeniu malowało się błaganie.
- Nie skrzywdziłeś jej, prawda? - spytał, a w ustach czuł potworną suchość. Nie mógł skrzywdzić Fire, nie zrobił tego, prawda? Seaver wiedział, że takiego scenariusza nie potrafiłby znieść. Gdyby miał wybrać między lojalnością wobec niego lub niej... Czy taką decyzję w ogóle dało się podjąć? Nie. Gdyby był do tego zmuszony serce pękłoby mu na dwoje.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 16:04;

Praca. Ta wydawała mu się tak odległa, błaha i pozbawiona znaczenia. Owszem, spotkali się w iście biznesowych okolicznościach, ale ich drogi po raz pierwszy przecięły się jeszcze w Venetii. Díaz trawił słowa Nico przez dłuższą chwilę, nie będąc pewnym, co powinien odpowiedzieć. Najpierw usłyszał, że za nim podążył. A potem go zobaczył, bo mężczyzna odważnie stanął mu na drodze. Widział w jego oczach nieme błaganie, a on mógł dostrzec w brązowych tęczówkach szczere zdziwienie, gdy usłyszał jego pytanie.
Czy ją skrzywdził?
- Nigdy umyślnie - odpowiedział, nie unikając wcale wzroku kochanka. Westchnął, a siwy dym osnuł jego skroń, wcale nie przynosząc ulgi. - Wiem, że miała mi za złe mój nagły wyjazd. Gdybym tylko wiedział, że tak będzie, porwałbym ją tam z sobą.
Mruknął cicho, a potem dotknął w zamyśleniu swoich ust. Musiał pamiętać, z kim rozmawia, ale coś, jakaś feralna siła zmuszała go do szczerości. Chciał wyjawić mu to, co wiedziała tylko ona. Nie wiedząc, jak może zareaguje Nico szepnął mu do ucha.
- Zakochałem się w niej - spuścił spojrzenie, wcale nie skracając dystansu dzielącego ich twarze. Wiedział, że to może boleć, ale akurat on ze  wszystkich zasługiwał na szczerość. - Przepraszam, Nicholas. Ani ty, ani ona nie zasługujecie na to, żebym was krzywdził. To nie ma już większego znaczenia, chyba… Nie widziałem jej już jakiś czas. Ale ty… Co my właściwie robimy?

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyWto 2 Kwi 2024 - 17:59;

Nicholas czuł się tak, jakby każda sekunda oczekiwań na odpowiedź trwała całe eony. Ale w chwili gdy wreszcie nadeszła, ciężar spadł z niego tak gwałtownie, że mężczyzna niemal zatoczył się od lekkości. Odetchnął z ulgą, przymykając na chwilę oczy, powolutku przetwarzając to, co powiedział  Katalończyk. Nigdy umyślnie jej nie skrzywdził. I kocha ją. A ona? Czy ona kochała jego?
- Tonio - powiedział wreszcie cicho, podnosząc dłoń, by z czułą łagodnością pogładzić jego szorstki od zarostu policzek. - Tyle w tobie poczucia winy. Marzę o tym, byś spojrzał na siebie przez pryzmat moich oczu.
Opuścił dłoń, ale tylko na pierś Diaza, niezdolny do tego, by w tej chwili przerwać nawet tak drobny fizyczny kontakt. Potrzebował tego. Potrzebował czuć, że mężczyzna jest tutaj z nim, mimo tego, o czym mówił. On również chciał być wobec kochanka szczery, ale czy potrafił ubrać w słowa to, co czuł?
- Nie różnicie się tak bardzo. Oboje znikacie. Oboje jesteście wolnymi duchami. Nie można was ujarzmić, okiełznać. Przychodzicie wtedy, gdy macie ochotę. I kiedy macie możliwości. Nie zawsze te dwie okoliczności idą ze sobą w parze.
Jak miał to powiedzieć? Jak miał mu wyjaśnić? A może wcale nie powinien tego robić?
- Nie mogę mówić w jej imieniu, ale mnie nie krzywdzisz. Jeśli sprawiasz mi ból, to tylko ten dobry. Ten związany z tęsknotą, która nie pozwala zapomnieć o tym jak prawdziwe są uczucia, którymi cię darzę.
Chciał powiedzieć więcej, ale zawahał się. Wycofał. Nie miał pewności czy Tonio w ogóle chce tego słuchać. O jego uczuciach, rozterkach. Miał wrażenie, że czegokolwiek nie powie, Katalończyk obróci każde słowo przeciwko sobie samemu, albo w ogóle mu nie uwierzy. A przecież to, że uczynił życie Nicholasa lepszym było niezaprzeczalnym faktem. Szczerą prawdą, której kochanek nie widział i w którą nie chciał uwierzyć.
- Antonio, czy ona... Czy ona nas rozdzieli? - Nicholas podniósł wzrok, w którym nie było łez, czy cierpienia, a coś jak dziecięce zagubienie. - Wiem, że do siebie nie należymy. Ale...
Nawet nie zorientował się, że jego dłoń od dłuższej chwili zamiast spokojnie leżeć na materiale ubrań Diaza w rzeczywistości bezwiednie gniotła go, jakby lokując w tym geście napięcie, którego nie mógł rozładować w tej chwili w inny sposób. Nie wiedział, po prostu nie umiał powiedzieć tego, co czuł. I trudno stwierdzić czy było to po nim widać czy nie.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptySro 3 Kwi 2024 - 15:09;

Tkwił tak, ze wzrokiem wbitym w ziemię, jeszcze przez jakiś czas. A przynajmniej do wtedy, gdy nie poczuł dotyku jego dłoni na swoim szorstkim policzku. Spojrzał na niego, nie kryjąc zdziwienia i przez chwilę wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć. Ale zamilkł, bo słuchał.
Po pierwsze, w życiu nie pomyślałby o tym, że tak mocno trawi go wspomniane przez Nico poczucie winy. Żył swoim nowym życiem już od niemal czterech długich lat, najpierw czuł się źle, bo nie pomógł przecież Bei. A potem niedobrze było mu z myślą, że znowu od wszystkiego uciekł. A potem źle się stało, bo znowu się zakochał. Z kolei teraz fatalnie, że nie w nim.
Díaz przymknął oczy, czując bliskość - paradoksalnie, on też jej bardzo potrzebował. Wolną ręką złapał dłoń, którą położył mu na piersi i dopiero teraz zerknął nieśmiało w stronę jego tęczówek. Dlaczego to musiało być aż tak skomplikowane? Próbował się uśmiechnąć, ale nie wyszło mu tak lekko, jak to dawniej bywało.
Wolne duchy… Gorycz podeszła mu do gardła, bo aż za dobrze pamiętał, jak skończyła się ostatnio historia jego drugiej połówki, jego przeszłej bogini, rzekomo kobiety życia. Co skakała przez wysokie ogniska na hiszpańskich plażach i nie bała się niczego. Ją też zniszczył, czy podobnie skończy się historia Blaithin?
- Nico… - próbował mu przerwać, bo jak zawsze rozmowa o uczuciach nie była dla niego łatwa. Zaciągnął się raz jeszcze papierosem, szukając słów, bo gdy przychodziło do spraw poważnych, brakowało mu języka w gębie. "Uczucia, którymi cię darzę" - a ty Díaz, co właściwie do niego czujesz? To pytanie zaatakowało jego umysł, ale próżno było zwerbalizować jakąś sensowną odpowiedź. Wiedział, że przy nim… było bezpiecznie. Tyle mu wystarczyło, by skoczyć do konkluzji, że Nico jest dla niego cenny.
- Nie, nie rozdzieli. Nie jestem przecież też jej, chyba… - Wątpliwość zawisła na końcu jego wypowiedzi, Tony poczuł, jak jego koszula jest bezczelnie memłana. Przymknął oczy, wziął kolejnego maszka, nic nie było w stanie uspokoić gonitwy jego myśli. - Nie martw się. Lubię cię, pewnie bardziej niż powinienem. Nie wiem, co mnie jeszcze czeka, nawet jeśli to przecież… nie wiem, chodzi mi o to, że rozmawiać z tobą też lubię. Tego nikt mi nigdy nie zabroni.
Uśmiechnął się nieśmiało, spoglądając w jego oczy. Tak bardzo się bał, a jednak jego reakcja napawała go nadzieją. Cała ta sytuacja była chora, a mimo to - poczuł się lepiej. Przynajmniej teraz na tym zepsutym świecie istniał ktoś, kto znał już tę tajemnicę.
- Masz jakąś spiołę? Nie będę ci śmiecić w ogrodzie - mruknął Tony, pozbywając się resztek tytoniu z papierosa. Ścisnął mocniej jego rękę, uniósł ją do swoich ust i delikatnie musnął przegub. - Ulżyło mi, wiesz?

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyCzw 4 Kwi 2024 - 14:29;

rozmawiać z tobą też lubię
Nicholas uśmiechnął się, ale w jego oczach krył się smutek. Też lubił rozmowy z Antonio, oczywiście, że tak. To od rozmowy się zaczęło i to rozmowy pogłębiały wszystko. Uwielbiał też jego uśmiech i tęsknił za nim, ale...
- Ale dotyk też lubię - powiedział cicho, trochę przepraszająco. - Twój dotyk. Dotyk twoich dłoni i twoich ust. Twoje ramiona... Kiedy mnie obejmujesz mam wrażenie, że nie dosięgnie mnie żadne zło.
Po tych słowach naszła go myśl o tym, jak Katalończyk może je zrozumieć. Jak presję, jak zobowiązanie, jak wymóg, by to bezpieczeństwo mu zapewnić. Ale nie o to chodziło, dlatego Seaver od razu podniósł wzrok i stanowczo podkreślił swoją intencję.
- To moje uczucia, nie twój obowiązek, Tonio. Mówię co mi daje bliskość z tobą. Obiecaj mi, Tonio - zaczerpnął głębiej oddech, wbijając spojrzenie w brązowe oczy Diaza z nieprzejednaną siłą. - Obiecaj mi, że nie będziesz czuł się winny przez moje uczucia. To ma być dobre. Ma dawać bezpieczeństwo, a nie strach przed sprawieniem zawodu. Ale chcę żebyś rozumiał, co czuję. Jesteś dla mnie ważny, bardzo ważny, Antonio.
Ten delikatny pocałunek sprawił, że wzrok Nicholasa zmiękł. I przypomniał mu o czymś, czego wcześniej Katalończykowi odmówił, a co chyba nie powinno już stanowić przed nim tajemnicy.
- Ja też kiedyś zniknąłem. Mówiłeś wtedy, że nie będziesz pytał, chociaż chciałbyś wiedzieć.
Nie opuścił ręki, nie wysunął jej z dłoni Diaza, a zamiast tego drugą ręką podciągnął rękaw tak, by odsłonić nadgarstek. Było na nim mnóstwo blizn, kochanek znał je już od dawna. Widział go przecież całego, znał ogrom zniszczeń, które wiedźma zasiała na jego ciele. Ale było coś jeszcze.
- Mam ich tyle, że łatwo zataić pojawienie się nowej. Ta jedna jest z września - pokazał ślad po cięciu. - Sam to zrobiłem. Na drugim nadgarstku mam taką samą. To było głupie. Od razu to zrozumiałem. I to, że tak naprawdę tego nie chcę. Przez cały miesiąc byłem w Mungu na magipsychiatrii. Teraz jest dobrze. Po prostu chcę, żebyś wiedział.
Powrót do góry Go down


Antonio Díaz
Antonio Díaz

Dorosły czarodziej
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : Wielka rana na plecach, rana po poparzeniu na ramieniu
Galeony : 734
  Liczba postów : 441
https://www.czarodzieje.org/t22066-antonio-aaron-diaz#722743
https://www.czarodzieje.org/t22078-poczta-antonio#723310
https://www.czarodzieje.org/t22067-antonio-diaz#722751
https://www.czarodzieje.org/t22483-antonio-diaz-dziennik#746036
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyCzw 4 Kwi 2024 - 20:43;

Tony chciał się zaśmiać, ale poczuł gulę w gardle. Och, Nico, nie dosięgnie cię żadne zło? Przecież jestem przekleństwem, ona sama tak powiedziała, a Beatrize gdyby tylko miała jak, na pewno by to potwierdziła. Z jego piersi wyrwało się westchnienie, patrzył po prostu na niego, jakby nic nie rozumiał. Bo przecież tak w istocie było. Jak długo można powtarzać, że to Tony był tym złym? Ale on nie przyjmował tego do wiadomości.
Wysłuchał jego wyznań, odważnie patrząc w jego ciemne oczy. Nie zrozumiał go akurat w taki sposób, Díaz nigdy nie byłby w stanie poczuć presji i czuć się zobowiązany, bo jeśli coś mu przeszkadzało w relacji to po prostu znikał. Taki był -  nic i nikt nie był w stanie tego zmienić. Coś w nim umarło w dniu, w którym porwano mu Beę sprzed nosa. Tym czymś była zdolność, by się go kogoś przywiązać, tym bardziej więc przerażało go to, co działo się z nim i Blaithin. Ale również to, jak wielką nadzieję pokładał w nim Nicholas.
Muszę. Przestać. Kłamać.
- Nie będę, nie byłbym pewnie w stanie – odpowiedział szczerze, czując do siebie odrazę. A to było przecież tak rzadkie. - Ty… ty też jesteś dla mnie…
Ważny? Przyjemny? Nieobojętny? Żadne ze słów, które przyszło mu do głowy nie oddawało w pełni tego, co czuł przy Nico. Miał taki mętlik w głowie, a nie chciał przecież obiecywać gruszek na wierzbie, że w końcu nie odpowiedział nic. Po prostu na niego patrzył, a wzruszenie widoczne w jego oczach mogło dopowiedzieć już resztę.
Wzrok Diaza wyostrzył się, gdy tylko zmienił temat. Być może to intuicja podpowiedziała mu, że zamierza powiedzieć mu coś istotnego. Nie był ślepy – widział zmianę w jego oczach, usłyszał powagę w głosie. A jednak, na to co usłyszał, gotowy nie był.
- Nicholas! – Głębokie niezrozumienie wstąpiło na jego twarz. Patrzył na cięcie zastanawiając się, co do cholery popchnęło go do takiego czynu. Bo coś przecież musiało. - Jestem… Jose, Jesús, Maria. Jak dobrze, że wciąż tu ze mną jesteś. – Wydusił z siebie w końcu, przytulając go mocno do siebie. Jeszcze przed chwilą natura jego uczuć była niejasna, nie miał odwagi przyznać, że Nico jest dla niego istotny. A teraz? Myśl, że mogłoby go zabraknąć ukłuła bolesne jego zmęczone serce. - Nigdy, ale to nigdy tego nie rób. Obiecaj mi, że jeśli miałbyś… takie myśli to do mnie przyjdziesz. Obiecasz? – Díaz szeptał mu do ucha, dusząc w sobie płacz. Był w takim szoku, że nic do niego już nie docierało.

______________________

I'd rather sail away
like a swan that's here and gone | a man gets tied up to the ground | he gives the world its saddest sound

Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 1269
  Liczba postów : 1257
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Ogród zimowy QzgSDG8




Gracz




Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy EmptyCzw 4 Kwi 2024 - 22:38;

Może i Díaz nie dokończył zapewnień o tym, kim jest dla niego Nico, ale wcale nie musiał. To, co wydarzyło się później, wyrażało więcej niż słowa i miało dla Seavera większe znaczenie niż najczarowniejszy popis charyzmy Katalończyka w jego szczytowej formie. Tonio jeszcze nigdy nie tulił go do siebie tak mocno jak teraz. Tak, jakby chciał zatrzymać go przed ucieczką z tego świata, choć Nico przecież nigdzie się nie wybierał. Już nie.
- Tonio... - głos mu się załamał. Seaver wtulił się w Diaza z całych sił, zatracając się w tej bliskości. Nawet jakby cały dom runął, wciąż miałby swoją bezpieczną przystań w jego ramionach.
- Obiecuję. Jeśli tylko będę wiedział, gdzie jesteś. Obiecuję, Antonio.
Bo przecież nie mógł mieć tej pewności, prawda? Jeśli Toni zniknie, jeśli znów się rozpłynie w nicości, wtedy nie będzie mógł wyrwać Nicholasa z otchłani mrocznych myśli. Ale to przecież nie sprawi, że Katalończyk nie zniknie ponownie, prawda? Znikał. I znów zniknie. Kto wie czy nie w momencie, w którym Nico będzie go najbardziej potrzebował?
Ale młody Seaver nie troszczył się teraz o przyszłość. Teraz liczyła się obecna chwila i otulający go zapach sandałowego drewna. Ciepło drugiego ciała, emocje, które odpłynęły, zostawiając jedynie wszechogarniający spokój.
- Jestem tutaj, Tonio - przytulił go jeszcze mocniej. - Jestem tu z tobą. I już nigdzie się nie wybieram.

ZT x 2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Ogród zimowy QzgSDG8








Ogród zimowy Empty


PisanieOgród zimowy Empty Re: Ogród zimowy  Ogród zimowy Empty;

Powrót do góry Go down
 

Ogród zimowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Ogród zimowy JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Domy Jednorodzinne
 :: 
Przystań - Al. Amortencji 115
-