Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kamienna scena

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptyNie Kwi 16 2023, 19:54;

First topic message reminder :


Kamienna scena


Olbrzymia, naturalna scena. Kiedyś była to po prostu polana w zagłębieniu skały, teraz jednak za pomocą magii i architektury została zmieniona w idealne miejsce do występów, pokazów a nawet i bali. Właściwie ułożone głazy zapewniają wspaniałą akustykę, a chociaż samo to miejsce nie jest zadaszone, magia chroni je przed wszelkimi opadami atmosferycznymi, dzięki czemu aktorzy, tancerze, piosenkarze i inni nie muszą bać się ani o swój makijaż ani tym bardziej o sprzęt.



nauka tańca:
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Charlotte Brandon
Charlotte Brandon

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Galeony : 175
  Liczba postów : 352
https://www.czarodzieje.org/t22165-charlotte-brandon#727583
https://www.czarodzieje.org/t22184-poczta-charlotte#729730
https://www.czarodzieje.org/t22177-charlotte-brandon#729191
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptyWto Maj 16 2023, 16:45;

Wejście: Smoka – A 8D

Dama zawsze powinna być przygotowana.
Te słowa powtarzała sobie w głowie, gdy w wysokich obcasach i z typową dla siebie wyniosłością w spojrzeniu i półuśmieszku tańczącym pewnie na ustach szła na naukę tańca. Nieszczególnie pochwalała te całe przygotowania do Beltane, uważając je za jawną chęć zakrycia nierozwiązanej kwestii smoków. Skoro jednak miał być bal, to i ona musiała się na nim pojawić, a skoro tak, powinna znać kroki otwierającego tańca.
Jakby się miała nad tym zastanowić, dzień ten nie zapowiadał się aż tak źle, jak z początku się spodziewała. Angielska pogoda postanowiła się zlitować, obdarzając czarodziejów nie tylko słońcem ale i temperaturą odpowiednią do założenia sukienki, czegoż to oczywiście nie mogła sobie odmówić. Kreacji miała więcej niż podręczników do transmutacji, a biorąc pod uwagę, że wywodziła się z Brandonów – to całkiem pokaźna kolekcja. Jak zawsze dla siebie ubrała się z wyzywającą gracją, nie bojąc się odważnych krojów i dekoltów, którym, mimo ich odważnych wycięć, nie można było odmówić elegancji. Dobrała do niej czarne rękawiczki i tego samego koloru ażurowy kapelusz, domykając wygląd czerwoną szminką i włosami upiętymi zręcznie w hollywoodzkie fale.
Jak zawsze wyróżniała się tym wyglądem i chodem salonowej damy, nie ważne, że pod wysokimi obcasami miała właśnie trawę, nie przeszkadzało jej to w płynnym kroku. Cóż, zwracała uwagę na tyle, że same wróżki postanowiły ją na przywitanie ozdobić czymś… No właśnie. Czym?
- Nie ładnie tak zachodzić damę od tyłu – powiedziała właściwie modulowanym na pograniczu irytacji i rozbawienia głosem, bo chociaż obsypanie pyłkiem było nagłe, to przez chwilę poczuła bardzo przyjemny zapach wina.
Teraz musiała już tylko zaczekać, aż pojawi się ktoś, kogo mogłaby porwać do pary i zacząć naukę z powoli zbierającą się grupą.

@Ricky McGill
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów | głośny i energiczny | zawsze w dobrym humorze
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 202
  Liczba postów : 380
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptyWto Maj 16 2023, 18:42;

Wejście: J


Oczywiście, jako wielbiciel dobrej zabawy zamierzał zjawić się na balu wieńczącym przygotowania do Beltane, ale cała ta szopka związana z pleceniem wianków i ozdabianiem kukieł niespecjalnie go interesowała, dlatego w okolicach sceny z kursem tańca znalazł się zupełnym przypadkiem, zupełnie nieświadomy odbywających się w tej okolicy atrakcji. Miał tylko spotkać się z jednym typem który był zainteresowany kupnem zwietrzałego proszku fiuu, po tym jak Ryszard nawciskał mu poprzedniego wieczoru w Świńskim Łbie że to niesamowity specyfik o powalających właściwościach magicznych; wyglądało jednak na to że gościa spłoszył tłum, bo nigdzie nie było go widać. No nic. Poczekał chwilę, z braku laku przyglądając się wygibasom wróżek i schodzącym na scenę spragnionym tanecznych wrażeń śmiałkom i już-już miał zrezygnować i wracać do domu kiedy nagle usłyszał pełne oburzenia "taki kawaler i nie tańczy?!", po czym czyjeś zaskakująco silne ramiona zaciągnęły go na scenę mimo protestów i prób zapierania się wszystkimi odzianymi w szeleszczący dresik kończynami, a jako zwieńczenie został obsypany jakimś czarodziejskim pyłkiem po którym zaczął obrastać kwiatami. I wszystko to naprawdę bez problemu by przeżył i szybko się dostosował do zmiany planów, gdyby nie fakt, że dobór partnerki również odbył się bez jego udziału... i padło na dosłownie ostatnią osobę, której się tu spodziewał. I którą miał ochotę widzieć.
Znajomy szarlotkowy zapach mieszał się z wyjątkowo pociągającą wonią amortencji i sam nie był pewny, który z nich był bardziej otumaniający; z pewnością nie pomagało to w zachowaniu zimnej krwi. Prawdę mówiąc, na widok dziewczyny kompletnie spanikował i gdyby tylko mógł, najchętniej po raz kolejny ewakuowałby się prosto do Czech. Albo gdziekolwiek.
- Jakiej niby damy? - chyba raczej demona - Przepraszam szanowną wróżkę, to mają być tańce czy egzorcyzmy? Bo mi się trafiła partnerka do tego drugiego - zawołał do najbliższej lewitującej postaci, trochę grając głupimi zaczepkami na zwłokę, a kiedy został zbyty frywolnym chichotem, postanowił, że najlepiej będzie na Szarlotę od razu natrzeć z pretensjami, że w ogóle raczyła tu stać. - Co ty tu robisz? Miałaś być... - oczywiście że przed powrotem zrobił rekonesans w kwestii obecności Brandonówny w Hogwarcie i wrócił tylko dlatego że się dowiedział, że wybyła za granicę - Myślałem że jesteś w... czeluściach piekieł, czy gdzie tam cię wywiało - uściślił bojowo, mimowolnie splatając ręce na piersi, co było jednocześnie wyrazem wielkiej niechęci jak i znakiem że wcale nie ma zamiaru z nią tańczyć. Jeszcze nie wiedział, że wróżki mają na ten temat inne zdanie i nie pozwolą żadnemu z nich zejść ze sceny.
Powrót do góry Go down


Charlotte Brandon
Charlotte Brandon

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Galeony : 175
  Liczba postów : 352
https://www.czarodzieje.org/t22165-charlotte-brandon#727583
https://www.czarodzieje.org/t22184-poczta-charlotte#729730
https://www.czarodzieje.org/t22177-charlotte-brandon#729191
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptyWto Maj 16 2023, 22:34;

Rozpoczęcie: 5

Gdyby mogła czytać w myślach, zapewne uśmiechnęłaby się z satysfakcją na określenie jej demonem, wszak nie mogła sobie odmówić bycia całkiem sprawnym sukubem. Całe szczęście powody do zadowolenia wcale się na tym nie kończyły. Owszem, zobaczenie swojego byłego na tańcach i w dodatku sparowanie z nim zdecydowanie nie należało do top listy udanych dni, chyba że miało się nad nim wspaniałą przewagę.
Uwielbiała mieć chłopców w garści.
Bawiła się, mogąc wodzić za nos zachwyconą publikę. I choć Ryszard może nie był najbardziej uradowany, to nie mogła nie zauważyć, że na swój własny sposób zwaliła go z nóg. Panika, jaki słodki widok.
Nie zamierzała się spinać i denerwować, o nie, to, co miało się tutaj wydarzyć i co już działo się na jej oczach, to jak chłopak rozsypał się, próbując jej podskoczyć, było wprost rozkoszne. Zachichotała perliście, dźwięcznie, z idealnie wywarzonymi rozbawieniem, wyniosłością i tą dworską gracją w każdym tonie i ruchu, nawet w tym, w jakim tempie zasłoniła swój wyuczony, salonowy uśmiech dłonią. W jaki sposób pozwoliła wgląd na jej czerwone usta spomiędzy palców.
Zabawa się dopiero zaczynała.
- Ma rację, sam miał się okazję przekonać, że jestem z piekła rodem i grzechu warta – nie miała zamiaru być onieśmielona. Doskonale znała swoje walory, aparycję, była świadoma swoich ruchów i gestów, którymi wspaniale posługiwała się w tej gierce, gdy podeszła kocim krokiem do chłopaka. Nawet wtedy, kiedy z typową dla siebie grajcą uniosła lewe ramię, lekko przechylając na niego głowę, eksponując w ten sposób delikatną szyję i odsłonięte, wyraźnie zarysowane obojczyki. – A gdzie miałabym być? – przyjrzała mu się tym intensywnym, nieustępliwym, ciemnym spojrzeniem. – Wiedziałeś, że mnie nie ma? – zrobiła wyuczoną, zaskoczona minkę, zupełnie jak dama przy plotkach przy herbacie, cudownie się czując, mogąc poruszać się w tych półsłówkach. Podeszła jeszcze kawałek, igrając z jego przestrzenią osobistą, mieszając całą swoją wyzywającą, nęcącą osobą w jego strefie komfortu. I doskonale do twarzy pasował jej ten kuszący wyraz, gdy znalazła się o oddech bliżej. – Czyżbyś aż tak intensywnie o mnie myślał? – jej ton stał się nagle ciut głębszy, kokieteryjny gdy uniosła na niego znacząco brew i uśmiechnęła się wyżej prawym kącikiem ust.
Przyglądała mu się czujnie, uważnie, drapieżnie. Wydęła lekko usta w grymasie zadowolenia, chcąc wkroczyć w jego najbliższe granice, rozerwać je odzianą w czarną rękawiczkę dłonią, sprawić, by jego świat znów wokół niej zawirował nie ważne, czy w błaganiu, czy w przekleństwie. I tak wygrała w momencie, w którym chciał na nią wyskoczyć, teraz to ona grała mu tak, jak sama chciała zatańczyć.
Zrobiła ten ostatni, pewny krok, przyłożyła mu wyzywająco palec do piersi, nie spuszczając z niego przymrużonego, czarującego wzroku i… Popchnęła go lekko.
- Zaczynamy właściwym wejściem – wymruczała, z lekkim śmiechem wkraczając na scenę.
Może faktycznie miała coś z demona, ten na pewno leżał w jej powabnych ruchach, gdy wodziła powolnym, kocim wzrokiem po innych, krocząc z dumą w rytm muzyki.
Problem był taki, że Ryszarda nigdzie nie widziała.
- Oh moje drogie – zwróciła się do wróżek, będąc równie złośliwa co one same. – Możecie mi go znaleźć? Przecież byłaby to straszna strata, gdyby uciekł teraz – nie zamierzała mu na to pozwolić. Dopiero rozpoczęła swoją zabawę.
Powrót do góry Go down


Josephine Harlow
Josephine Harlow

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Zawsze starannie wykonany manicure.
Galeony : 810
  Liczba postów : 243
https://www.czarodzieje.org/t21917-josephine-harlow#718415
https://www.czarodzieje.org/t21944-poczta-josephine
https://www.czarodzieje.org/t21918-josephine-harlow#718416
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptySro Maj 17 2023, 14:24;

Ach, czyli w tę stronę chciał pójść... Nie widziała najmniejszego problemu, który powstrzymywałby ją przed dodaniem swoich trzech groszy, skoro już i tak kontynuował temat. Jak powiedziała Bloodworthowi - do tanga trzeba dwojga, a najzabawniejsze w tym było to, że właśnie tańczyli.
- Widzę, że wychodzi z ciebie filozof, więc oczywiście, wybacz moje niedopatrzenie. Theatrum mundi, świat to teatr, a my wszyscy jesteśmy jego marnymi aktorami opłacanymi za knuty... Możemy tu w takim razie dorzucić od razu ideę marności, vanitas vanitatum et omnia vanitas. Co myślisz? - spytała na sam koniec i tym razem to ona uniosła nieco brew, wyraźnie prowokując go do odpowiedzi, na którą zresztą czekała. To nie było jedno z tych pytań, które padało, ale nie oczekiwało się na nie żadnego odzewu. Jednocześnie gorzko stwierdziła, że ostatnia sentencja wybitnie trafnie opisywała ich "związek". Nic dodać, nic ująć.
- Chyba mózg już do końca przestał ci działać, Shercliffe - burknęła, chociaż gdzieś w głębi siebie przybiła sobie mentalną piątkę, dostrzegając jego zdziwienie. - To, że mówię, że rodzice wspominali o naszym niby wspólnym pójściu na Celtycką Noc nie znaczy, że mam zamiar się tym przejąć. Nic takiego nie opuściło moich ust - wyjaśniła, patrząc na niego jak na debila , którym zresztą dla niej był.. To nie było tak, że ignorowała wszystko, co chcieli od niej rodzice i miała totalnie w nosie to, jak na to zareagują. Wiedziała, że żyła w tak porąbanym świecie, że musiała niestety patrzeć pod swoje nogi i to zwłaszcza w tej sytuacji z narzeczeństwem, z którego chciała się wydostać - bo tutaj grunt był nadzwyczaj śliski. Zrozumiała, że kłótniami nic nie wskóra, a nie była na tyle głupia, żeby doprowadzić do sytuacji, w której by ją wydziedziczyli. Nic nie było takie zero-jedynkowe, jakby się mogło wydawać.
- Twój co? - rzuciła, jakby naprawdę się przesłyszała. Prychnęła jedynie pod nosem i gdyby tylko miała taką możliwość, to zaczęłaby ostrzyć swoje pazurki niczym rasowa kotka. W gruncie rzeczy paznokcie miała dość długie i w kształcie migdałków, a nimi też mogłaby zrobić krzywdę... To musiało jednak poczekać, bo przyszła pora na zakończenie układu i jakąś improwizację z tym związaną. Której, oczywiście, nie miała najmniejszej ochoty wykonać. Stała więc w miejscu, obojętna na popychania ze strony wróżek i ich lamenty. Czy mogli już skończyć ten cyrk?

+
Powrót do góry Go down


Ricky McGill
Ricky McGill

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów | głośny i energiczny | zawsze w dobrym humorze
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 202
  Liczba postów : 380
https://www.czarodzieje.org/t21890-ricky-mcgill#717434
https://www.czarodzieje.org/t21892-ricky
https://www.czarodzieje.org/t21889-ricky-mcgill
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptySob Maj 20 2023, 11:32;

rozpoczęcie: 1


Instynkt samozachowawczy podpowiadał, że powinien był się odwrócić na pięcie i odejść w momencie w którym rozpoznał w stojącej przed nim postaci pannę Brandon, bo przecież od początku wiedział, że z tego spotkania nie ma szans wyjść nic dobrego. Niestety, ten zmysł podpowiadający kiedy należy się wycofać mocno w umyśle Ryszarda kulał, żeby nie powiedzieć że nie działał wcale; a może i działał, tylko był przez właściciela umyślnie ignorowany. Dlatego przed ewentualną ewakuacją postanowił jej powiedzieć to i owo, co naturalnie natychmiast zostało obrócone przeciwko niemu, bo Szarlota nie tylko rozgryzła go w sekundę, ale i bardzo sprawnie przeszła do kontrataku, w dodatku z użyciem sekretnej broni w postaci roznegliżowanego obojczyka.
Oczywiście, że o niej myślał, dniami i nocami, całymi miesiącami, dobre i złe rzeczy, aż w końcu myślał tak rozpaczliwe, że musiał spakować manatki i wybyć za granicę bo miał wrażenie, że już nawet posągi rycerzy w hogwarckich korytarzach patrzą z politowaniem na ten jego żal i złamane serduszko; i wiedział doskonale, że ona zdawała sobie z tego sprawę, ale naturalnie nie mógł się teraz do tego przyznać i szedł w zaparte. - Tylko w kontekście wiedźma z miotły, witkom lżej - uściślił, w kompletnym przeciwieństwie do całej jej zalotnej postawy przyjmując ton rzeczowy i beznamiętny, jakby był urzędnikiem państwowym klepiącym z pamięci nudną formułkę. Trudno było się obronić przed tym znajomym półuśmieszkiem i błyskiem ciemnych oczu, trudno było odruchowo nie odwzajemniać tych gestów i wciąż musiał sobie powtarzać, że chociaż tak znajoma, to już wcale nie jest jego Szarlotka. Nie po tym, jak paskudnie go potraktowała gdy zajęła miejsce brata na piedestale dziedzica i zaczęła patrzeć na wszystkich z góry.
Nie miał żadnych szans w tym starciu, zachwiał się nie tylko na nogach, ale i mentalnie, bo jednocześnie chciał wyjść ale i nie chciał; ktoś wpadł na niego, ktoś inny podeptał i zrobiło się niemałe zamieszanie w trakcie którego zgubił z horyzontu dziewczynę, a choć byłby to doskonały moment do ucieczki, to nie zdążył jej nawet rozważyć - wróżki znienacka podleciały do niego, zrugały za niezdarne ruchy i zaciągnęły brutalnie z powrotem do partnerki. Teraz odwrót byłby już nie głosem rozsądku, a zwyczajnym tchórzostwem - musiał więc podjąć wyzwanie. Muzyka rozbrzmiała na całego, wróżki pokazywały pierwsze kroki, a on ustawił się na wprost Charlotte.
- Nie masz się co wdzięczyć Szarlota, szkoda zachodu, przecież nie jest z ciebie znowu taki cud - poinformował ją, chociaż nie bardzo wiedział, gdzie podziać oczy, żeby przypadkiem nie zahaczyć o żaden zmiękczający serce punkt. Jednocześnie powinien też wstrzymać oddech, bo słodka woń amortencji nadal unosiła się dookoła. - Czemu ty musisz tak pachnieć - wymamrotał do siebie, kompletnie skonfliktowany wszystkimi bodźcami, a głośniej dodał sucho, żeby było jasne: - W ogóle nie do twarzy ci w tym kolorze. Zaczynamy? - totalnie skłamał, bo wyglądała bardzo dobrze, i ze zniecierpliwieniem zerknął na instruujące ich do kolejnych kroków wróżki. Zdecydowanie wolał skupić się na nich.
Powrót do góry Go down


Frederick Shercliffe
Frederick Shercliffe

Dorosły czarodziej
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
Dodatkowo : Animagia
Galeony : 1413
  Liczba postów : 547
https://www.czarodzieje.org/t21919-frederick-shercliffe#718423
https://www.czarodzieje.org/t21926-alchiba#718462
https://www.czarodzieje.org/t21921-frederick-shercliffe#718425
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptySob Maj 20 2023, 20:57;

- Może po prostu jestem filozofem? – odparł pytaniem, przekrzywiając lekko głowę, pokazując jej tym samym, że wcale nie był tak prosty, jak mogło się wydawać. Wiedział, że nie obchodziło jej to ani trochę, że nie było to dla niej ważne i postrzegała to raczej jako coś, co stanowiło kolejną przeszkodę w jej życiu. – Ale masz słuszność, wszystko jest marnością. Daleko mi do exegi monumentum aere perennius – dodał jedynie, wzruszając przy tej okazji ramionami, bo naprawdę nie było sensu w tej przepychance. Nigdzie nie prowadziła i chociaż może była zabawna, to jednak nie chciał przeciągać jej w nieskończoność, mając świadomość, że stanowiła jedynie niepotrzebne kręcenie się w kółko. Była próbą udowodnienia czegoś temu drugiemu, ale na tym polu polegli.
- To ty twierdziłaś, że nie mam nic w głowie i powinienem udać się do Munga, nie oczekuj więc nie wiadomo czego po kimś, kto może iść w zawody z samymi gumochłonami – powiedział gładko, mając świadomość, że Josephine jest zirytowana. I to, w jakiś sposób, mu się podobało, bo niewątpliwie dzięki temu z nią wygrywał, zachowując ten swój niesamowicie irytujący spokój, którego nie dało się absolutnie z niczym powiązać. – W takim razie nie przejmuj się ani trochę, ja nie zamierzam – dodał jeszcze, przekrzywiając lekko głowę, gdy wykonywał ostatnie kroki, będąc pewnym, że na żaden bal po prostu nie pójdzie, bo coś podobnego nie było dla niego, coś podobnego w ogóle nie powinno go interesować, ani z pewnością nie prowadziłoby do niczego dobrego. Zamierzał wyjść tego dnia z domu i zająć się po prostu swoimi sprawami, nie przejmując się tym, że zostawiał swoją narzeczoną samotną i biedną. Wiedział, że znajdzie dla siebie rozrywkę.
- Rozumiem, że ty nie posiadasz uroku osobistego i możesz tego nie rozumieć, ale inni jakoś to pojmują – wyjaśnił prosto, całkowicie gładko, kiwając się nieznacznie na boki, bo nie miał pojęcia, co ma ze sobą zrobić.
Taniec dobiegł końca, na całe szczęście, był zatem całkowicie wolny i mógł robić, co chciał. Pokłonił się Josephine z prawdziwą galanterią, co może w stanie, w jakim się znajdował było śmieszne, a potem zszedł ze sceny. Nie spodziewał się jednak, że wróżki napadną go, by oznajmić mu, że nauczą go później specjalnych kroków, co go rozbawiło, a jednocześnie spowodowało, że nim podziękował i obiecał wrócić, posłał triumfalny uśmiech Josephine.

z.t x2
+

______________________

I'm real
and the pretender
I have my flaws
I make mistakes
But I'm myself
I'm not ashamed
Powrót do góry Go down


Charlotte Brandon
Charlotte Brandon

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 169 cm
C. szczególne : Zawsze lekko uniesiony nosek i half-smile na twarzy, jakby wiedziała więcej od innych. Nosi się z dumą. Nierozłączna ze szpilkami, przynajmniej sześciocentymetrowymi! Maluje usta mocnymi kolorami. Aż zauważalne zmiękczenie w jej zachowaniu i noszeniu się, kiedy rozmawia z innym Brandonem.
Galeony : 175
  Liczba postów : 352
https://www.czarodzieje.org/t22165-charlotte-brandon#727583
https://www.czarodzieje.org/t22184-poczta-charlotte#729730
https://www.czarodzieje.org/t22177-charlotte-brandon#729191
Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 EmptyNie Maj 21 2023, 16:02;

Pierwsza sekwencja: 3

Najlepszą bronią kobiety jest ona sama, tak właśnie uważała Charlotte, a myśl ta nigdy jej jeszcze nie zawiodła. Owszem, mogłaby pisać się na wyniosłe słowa, mogłaby się denerwować, obrażać i może nawet pomiatać, bo skrupuły to coś, czego nigdy nie było u niej w zapasie. Ale po co aż tak się wysilać? Szczególnie kiedy intensywne, brązowe spojrzenie było najlepszym atakiem – samym wspomnieniem, że kiedyś było ciepłe. Może i okrutnym było, że tak bezpardonowo i bez żadnych sentymentów zmieniała w swoją amunicję fakt istnienia ich związku i to, że ten się zakończył. Ale nikt nie powiedział przecież, że Charlotte była aniołkiem.
To nie tak, że nie miała dobrych wspomnień z ich związkiem, wręcz przeciwnie. Cieszyła się każdym momentem dopóki trwał, korzystając z nich pełnymi garściami. I tak samo skorzystała z jego zakończenia.
Brak sentymentów był nazywany czymś nieprzyjemnym, nie rozumiała czemu, czerpała pełną przyjemność z tego, jak dzięki temu mogła swobodnie poruszać się w ich grze. Albo raczej jej grze, w której on nie do końca chciał brać udział. Tym lepiej dla niej. Nie przejmowała się za bardzo szczekaniem, co jej po nim, skoro jego następstwem nie było żadne ugryzienie.
Może gdyby gryzł, zastanowiłaby się dwa razy, czy warto to zrywać.
Uśmiechnęła się pod noskiem w ten swój wyzywający sposób, unosząc tylko prawy kącik, kiedy wróżki przyprowadziły go z powrotem. Podziękowała im posłaniem w ich stronę buziaka i szybko zamknęła Ryszarda w tańca, wcale nie przypadkowo przejeżdżając po jego ramieniu paznokciami, nim ułożyła nań dłoń, zaraz opierając się trochę mocniej, gdy nachyliła się do jego ucha.
- Ostatnio uważałeś zupełnie inaczej – szepnęła niemalże słodko, napinając szyję tak, by nie tylko zobaczył jej zgrabny łuk, ale i dobrze poczuł perfumy. Wszak szkoda było nie skorzystać z faktu, że całkiem dobrze zapach ten na niego działał. – Myślałam, że już nie spytasz – odparła z satysfakcją i jeszcze bardziej zadowolonym uśmiechem, kiedy odsunęła się na swoje miejsce i ruszyła z nim w tan.
Kroki szły jej bardzo dobrze, płynnie i z gracją, co prawda gracja ta rozpływała się trochę poza zamierzone ramy, ale nie zwracała na to uwagi. Skoro potrzebowała tyle miejsce do obszernych piruetów, to był problem innych, że czasem kogoś przydeptała. Ona bawiła się wyśmienicie.
- Tak się stęskniłeś, że postanowiłeś wrócić? – zapytała niemalże niewinnie, jednak w jej tonie, gestach i, jak to pięknie nazwał, wdzięczeniu się nie było nic z tej cechy, zdobiąc je całe kobiecą pewnością siebie, kokieteryjną wystawnością i tym swoim salonowym, ponętnym wyzwaniem.
Może miał rację, że bliżej jej było do demona.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kamienna scena - Page 2 QzgSDG8








Kamienna scena - Page 2 Empty


PisanieKamienna scena - Page 2 Empty Re: Kamienna scena  Kamienna scena - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kamienna scena

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kamienna scena - Page 2 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Park
-